Edward Opaliński Sejm srebrnego wieku 1587 1652 cz 2


projektów zgłaszanych na różnych sejmach, szczególnie w 1615 r. Można go zatem potraktować jako rozwiązanie typowe. Warto się zastanowić dlaczego uchwalanie regulaminów, działania izby poselskiej spotykało się z takimi trudnościami. Jak świadczą diariusze sejmowe i dotychczasowe monografie poświęcone obradom sejmowym, pomysły wprowadzenia stałych reguł funkcjonowania izby niższej popierała zazwyczaj znacząca większość posłów, nie uchwalano ich jednak z powodu sprzeciwu mniej­szości, niekiedy bardzo niewielkiej mniejszości. Jak się wydaje, sytuacja, w której doszłoby do ustanowienia stałego regulaminu sejmowego, po-rządkującego procedurę, nie leżała w^nteresie części działaczy parlamen­tarnych. Istnienie takiego regulaminu ograniczyłoby bowiem pole gry politycznej na forum parlamentu, uniemożliwiałoby, szczególnie mniej­szości lub opozycji, przeprowadzanie własnych postulatów przez za­stosowanie obstrukcji parlamentarnej. W XVI stuleciu istnienie regula­minu izby niższej było z kolei nie na rękę ostatnim Jagiellonom, gdyż było sprzeczne z interesami tronu. Anna Sucheni-Grabowska uważa, że to właśnie nastawienie Zygmunta Starego, a zwłaszcza jego syna Zyg­munta Augusta, zaprzepaściło szansę uchwalenia regulaminu sejmowego, w sytuacji gdy przedsięwzięcie to mogło uzyskać nie tylko powszechne poparcie posłów, ale i sprzeciwy mniejszości nie miały takiej wagi, jak w kilkadziesiąt lat później41.

Mimo iż w większości przypadków nie uchwalano formalnych regu­laminów, izba poselska trzymała się pewnych reguł postępowania. Wiele zależało od sprawności i autorytetu marszałków sejmowych. Zazwyczaj na tę funkcję powoływano wytrawnych parlamentarzystów, osoby do­świadczone i popularne. Udawało się więc im prowadzić obrady w miarę sprawnie i narzucać, mimo braku formalnej akceptacji, tak sposób, jak i czas obradowania.

Najczęściej izba poselska obradowała od godziny 9 rano do zmroku, niekiedy obrady zaczynano godzinę później, w sporadycznych przypad­kach, niektóre sesje przekładano na godzinę 11. Często zdarzały się opóźnienia, spowodowane zwykle bankietami trwającymi do późnych godzin nocnych. Diariusze sejmowe pełne są informacji o wzywaniu przez marszałków spóźniających się posłów do punktualnego przychodzenia do izby. Zwykle największe spory budził problem, od czego zaczynać obrady. Czy od rozpatrywania propozycji od tronu, jak chciał dwór królewski, czy od przedstawiania egzorbitancji publicznych, jak chciała zawsze opozycja. Przeważnie udawało się uzyskać kompromisowe rozwiązanie

150

Izaczynano od propozycji, a do kwestii egzorbitancji i grawaminów aaczano komisję, która je rozpatrywała i przygotowywała do prze-enia królowi.

Interesującą procedurę zastosowano na sejmie konwokacyjnym 1632 r. jż deputacja w sprawie egzorbitancji pracowała od godziny 7 do 9, itępnie zaczynały się plenarne obrady izby poselskiej. Po kilku dniach, r okazało się, że materia egzorbitancji jest ogromna i potrzeba więcej su na jej opracowanie, przedłużono obrady komisji do godziny 11, Niekiedy powoływano wyłącznie deputacje poselskie, tak było zazwyczaj wypadku sprawy pacta conventa lub spisywania wakansów i intóm-Ipatibiliów. O ich składzie decydował marszałek. Podobny charakter miała |komisja z sejmu 1641 r., wyznaczona do uzgodnienia z posłami elektora l brandenburskiego warunków przekazania lenna pruskiego. Często jednak, ; uwłaszcza gdy sprawy budziły kontrowersje wśród samych posłów, zwra-• eano się do króla z prośbą o powołanie deputacji mieszanych, złożonych lt posłów i senatorów, przy czym tych ostatnich wyznaczał monarcha. ; Czasami też król mianował osoby, które w takich komisjach reprezen-[ towary również i jego urząd. Typowymi przykładami takich mieszanych komisji były deputacje zajmujące się zażaleniami protestantów i prawo­sławnych na nieprzestrzeganie zasad tolerancji religijnej. Stały charakter miały natomiast deputacje powoływane do sprawdzania rachunków pod-: skarbich koronnych i litewskich. Obradowały one zazwyczaj poza siedzibą f sejmu, przedstawiały następnie sprawozdania ze swych czynności całej izbie i wówczas decydowano, czy należy uznać rachunki skarbowe, czy tez nakazać ich uzupełnienie. Było to zatem swego rodzaju absolutorium. Często powoływano deputacje do spraw obrony, tak było m.in., na sejmach z lat 1611, 1616, 1620, 1626 — nadzwyczajny, 1628, 1629V-< zwyczajny. Obradowały one w izbie poselskiej lub poza nią. Jeszcze częściej funkcjonowały komisje czysto poselskie, których zadaniem było Dorównywanie instrukcji sejmikowych. Oprócz deputacji funkcjonujących podczas obrad sejmowych, powoływano sporadycznie specjalne komisje parlamentarne, które działały w przerwach między sesjami sejmowymi. Taki charakter miała komisja sejmu 1596 r., której zadaniem było prowadzenie pertraktacji z posłami cesarskimi w sprawie ligi antyturec-kiej. Złożyła ona następnie sprawozdanie ze swych działań na sejmie 1597 r. Nieco inne były zadania komisji powołanej na sejmie toruńskim 1626 r. Miała ona zaproponować nowe sposoby zwiększenia efektywności systemu podatkowego. Rezultaty swej pracy przedstawiła, zgodnie z za-

151


łożeniami, na sejmikach poselskich zwołanych przed sejmem w 1627 r Warto też wspomnieć o dwóch deputacjach międzyparlamentarnych po­wołanych na sejmie 1631 r. Pierwsza z nich, mająca za zadanie przygo­towanie projektu ustaw o monecie, zakończyła swą działalność uchwale­niem stosownego projektu, druga natomiast, obradująca nad problemem kompozycji między stanami, nie spełniła pokładanych w niej nadziei i zakończyła się fiaskiem, na skutek rozbieżności interesów między świeckimi a duchownymi deputatami. Jednak i sukces deputacji do spraw monetarnych okazał się pozorny, gdyż sejmiki zwołane przed sejmem nadzwyczajnym 1632 r. podeszły do jej pracy z dużą obojętnością.

Obrady w komisjach stosowane stale w interesującym nas okresie usprawniały funkcjonowanie izby niższ^j^dobrze świadczyły o żywotno­ści systemu parlamentarnego Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Charak­terystyczne przy tym, że działalność tych ciał nie była ujęta w żadnych konstytucjach sejmowych. Brak regulaminu sejmowego dawał się jednak we znaki i tutaj. Posłowie chcący wywierać nacisk na działalność komisji mieli możliwość, właściwie w każdym momencie, wstrzymania obrad plenarnych pod pozorem, że prace w komisjach nie idą właściwym trybem. Warunkowali następnie swoją zgodę na dalsze obrady od uwzglę­dnienia postulatów przedłożonych izbie. Jeśli grupa postępująca w ten sposób była zdeterminowana, musiano jej ustępować, jeśli zaś jej posu­nięcia były tylko taktycznej natury, dochodziło albo do pozornych ustępstw ze strony większości poselskiej, albo też skłaniano oponentów do rezygnacji. Wiele zależało od autorytetu marszałka i układów sił politycznych w izbie niższej.

Izba poselska po zakończeniu wetowania obradowała w sali miesz­czącej się w interesującym nas okresie na parterze zamku królewskiego. Posłowie zasiadali w ławach w ustalonym tradycyjnie porządku, jak wskazuje jednak przytoczony przez nas przykład sejmu1 zwyczajnego 1637 r., zdarzały się nieporozumienia i w tej sprawie. Nie zawsze wywoływali je podchmieleni posłowie, częściej podłożem scysji były sprawy prestiżowe. Taki charakter miał spór wywołany przez posłów kijowskich na sejmie 1639 r. Otóż poseł z Żytomierza, Jerzy Niemirycz, usiadł w ławach, obok województwa sandomierskiego a przed wojewódz­twem ruskim, po czym oświadczył, że to właśnie powinno być miejsce jego województwa. Zażądał też, żeby sprawę zasiadania rozstrzygną} król. Posłowie wykluczyli załatwienie tej kwestii przez monarchę, jako uwła­czającą godności całej izby i namawiali Kijowian, bezskutecznie zresztą,

152

by trzymali się starego zwyczaju i siedzieli obok województwa brzesko-ujawskiego. Upór reprezentacji sejmiku żytomierskiego doprowadził nak do formalnego głosowania przez województwa. Za nowym, pre-IJjtiżowo lepszym miejscem dla Kijowian padły 42 głosy, za starym tylko J, sprawa zakończyła się zatem sukcesem województwa kijowskiego42. [Rozstrzygnięcie to okazało się jednak nietrwałe. Już bowiem na sejmie :'J641 r. niezadowoleni posłowie kijowscy ponownie zaczęli domagać się [pierwszeństwa w zasiadaniu przed województwem ruskim. W dniu 29 ['sierpnia reprezentacja sejmiku żytomierskiego, powołując się na swą \ instrukcję poselską, zażądała, aby wyznaczono jej miejsce po wojewódz-| twie sandomierskim, tak jak zasiadają wojewodowie i deputaci na Try­bunale. Gdy im perswadowano, że o tym zadecydowano już na sejmie J639 r. i per pluralitatem conclusa, tłumaczyli, że to stało się wbrew ich woli, bo nie mieli wówczas tego w instrukcji! Do kwestii powrócili JCijowianie 19 września domagając się miejsca przed posłami ruskimi, „co kilka godzin wzięło". W cztery dni później przystąpili ponownie do forsowania swego pomysłu, grożąc tym razem, że do niczego nie przy­stąpią, hamując w ten sposób obrady. Przybyli do izby niższej czterej senatorowie wysłani przez króla dla przypomnienia, że pozostało tylko 5 dni do końca sejmu, oświadczyli, iż Władysław IV życzy sobie, aby posłowie przestali się bawić w ceremonie i przystąpili do „namawiania spraw ważnych", zaś posłowie kijowscy mają siedzieć tam, gdzie zawsze. Kasztelan brzesko-kujawski, Jan Szymon Szczawiński, dodał od siebie, iż był dwa razy marszałkiem izby i wielokrotnie posłował, więc dobrze pamięta, że zawsze posłowie kijowscy za krakowskimi siedzieli, jeśli któryś siedział inaczej to „dla kompanii", sam też „cierpiał" Jerzego Niemirycza, który się często przesiadał. W dwa dni później uparci Kijowianie ponowili kwestię. Odłożono ją na dzień następny, a gdy ją wznowili, znów odłożono i tym sposobem nie doszło do żadnych roz­strzygnięć43.

Zatrzymaliśmy się dłużej przy tej, w końcu błahej kwestii, aby na jej przykładzie pokazać mechanizmy funkcjonujące w izbie poselskiej. Naj­pierw grupa posłów wnosi swój postulat, a gdy nie uzyskuje wystar­czającego poparcia, ponawia go za kilka dni. Gdy to również nie pomaga, podejmuje następną próbę. Wreszcie przychodzi moment, gdy petenci przystępują do radykalizacji działań, grożąc zatamowaniem obrad sej­mowych, jeśli nie uzyskają poparcia izby. Po czym pozornie ustępują, by na sam koniec jeszcze raz ponowić swe żądania. W przytoczonym

153


wypadku, posłowie kijowscy wobec nieuzyskania poparcia na konkluzji, ustąpili z swych racji, zdając sobie sprawę, że domagają się rzeczy nie najistotniejszych i że z powodu ich uporu właśnie na nich spadnie odiurn rozerwania zgody sejmowej z błahego powodu. Dodatkowa mieli przeciw sobie króla, cały senat i całą izbę poselską, zniecierpliwioną i zdegus­towaną ich postulatami. Jeśli jednak przedmiot sporu należał do spraw poważnych lub za poważne uważanych, a opozycja była zdeterminowana walczyć o swe postulaty do końca, wówczas obrady parlamentu kończyć się mogły bez podjęcia uchwał. Na omawianym sejmie doszło też do prestiżowego sporu pomiędzy Koroną i Litwą o miejsce dla posłów nowo utworzonego sejmiku starodubowskiego. Korona chciała, aby zasiadali oni po województwie czernihowskim, zaś Litwa, aby po Smoleńskiem. Jednak obie strony nie próbowały na siłę fdrsować swych racji i sprawa ta w niewielkim stopniu absorbowała izbę poselską.

Marszałek poselski kierował izbą z miejsca wyodrębnionego, znaj­dującego się przed ławami poselskimi, na środku sali posiedzeń. Dyrektor izby dysponował też stolikiem, na którym notował wnoszone kwestie, rozdzielał głosy, przygotowywał na bieżąco szkice projektów uchwał. Prowadzenie dyskusji nie pozwalało jednak na poświęcenie zbyt wiele czasu na robienie notatek, dlatego też marszałkowi pomagał w tej czynności jego własny pachołek lub wybrani przez izbę deputaci. W czasie obrad nie robiono żadnych przerw na posiłki, stąd racjonalnym był zwyczaj, że nie prowadzono debaty po zapadnięciu zmroku. Takie same reguły obowiązywały w senacie, obradującym piętro wyżej. Z rozmiesz­czeniem przestrzennym obu izb sejmowych wiąże się termin występujący w diariuszach sejmowych: udawać się „na górę", oznaczający udanie się posłów do izby senatorskiej. Komunikacja między obu izbami odbywała się w miarę potrzeb. Funkcję łączników spełniali z jednej strony delego­wani przez króla senatorowie i dygnitarze (sekretarz wielki koronny, referendarz duchowny; referendarz świecki był często posłem), z drugiej zaś wyznaczeni przez marszałka posłowie. Dość często izba poselska, jeszcze przed konkluzją, udawała się „na górę". Powodem było za­proszenie przez króla na słuchanie poselstw zagranicznych (wtedy za­praszał monarcha) lub przedstawianie przez izbę panującemu wspólnych postulatów, które chciano w ten sposób demonstracyjnie popierać. Spo­radycznie udawali się też posłowie do senatu z prośbą do króla o roz­strzygnięcie spraw spornych, z którymi izba nie potrafiła się sama uporać. Obie więc strony, monarcha i posłowie, czyniły z systemu komunikacji

154'

uiędzy izbami narzędzie wzajemnego nacisku politycznego. Był to ny mechanizm gry parlamentarnej.

Jedną z procedur sejmowych, stosowaną jednak sporadycznie, było kolokwium izby poselskiej z senatem. Obrady odbywały się bez iału monarchy. Były też najczęściej wyrazem głębokiej nieufności Ifów do osoby królewskiej. Po raz pierwszy z taką formą obrad mamy czynienia na sejmie 1592 r. Okoliczności polityczne towarzyszące i sejmowi omówiliśmy powyżej, dodać w tym miejscu można jedynie, p nie budzi szczególnego zdziwienia, że właśnie w tym momencie jawiła się idea kolokwium obu izb parlamentu bez udziału władcy. iież wyrazem wielkiej nieufności do monarchy było kolokwium na iie 1606 r. Opozycja podejrzewała wówczas Zygmunta III o plany wadzenia absolutystycznego zamachu stanu, a podczas obrad sej-owych zaczął swoją działalność nielegalny zjazd w Śtfcżycy. Rozpoczął serię zjazdów rokoszowych, zakończonych wypowiedzeniem posłu-fistwa królowi 24 czerwca 1607 r. pod Jezferną. W napiętej sytuacji Olitycznej, ale nie mającej silnego nastawienia antykrólewskiego, od-vało się kolokwium na sejmie 1646 r. Obie izby parlamentu omawiały Swczas sytuację wynikłą z planów Władysława IV, (łażącego do wy­łania wojny z Turcją. Dodatkowy problem stanowiły zaciągnięte przez 51a na kredyt liczne oddziały wojska. Ogół społeczeństwa szlacheckiego oburzony planami królewskimi realizowanymi w sposób nielegalny, zgody sejmu. Wprawdzie Władysław IV spodziewał się początkowo skać na sejmie potrzebne poparcie stanów, ale już przebieg sejmików isejmowych pozbawił go tych złudzeń. Do ogólnej atmosfery poli-cznej dostosowali się również senatorowie, nawet ci, którzy początkowo pierali projekt wojny tureckiej.

Kolokwium posłów z senatem doszło jednak do skutku z inicjatywy atu, który chciał rozmów o obronie, a ponieważ król chorował, obie: by musiały obradować bez jego obecności. Charakterystyczne, że po-owie mimo wielkiego niezadowolenia z poczynionych przez króla ciągów, nie da razu przystali na propozycję senatorów. Pomysł popierali de wszystkim najbardziej opozycyjnie nastawieni posłowie wiejko-olscy, chcący przy okazji omówić z senatem wszystkie egzorbitancje. J całodniowej dyskusji wyrażono w końcu zgodę na kolokwium obu Choć taka forma obrad miała bardziej lub mniej wyraźną wymowę ntykrólewską, nie mogła jednak zaistnieć bez uprzedniego wyrażenia |%ody przez monarchę. Był on bowiem stanem sejmowym i tylko za jego

155


aprobatą można go było czasowo z obrad sejmowych wykluczyć. Sprawa ta dobrze ilustruje delikatność mechanizmu działania sejmu, opierającego się z jednej strony na równowadze między stanami sejmującymi, z drugiej w uznaniu ich swobody decyzji. Mechanizm ten zapewniał też ochronę posiadanych prerogatyw. Do spotkania obu izb doszło dopiero pod sam koniec sejmu. Wspólnie ustalono rozpuszczenie świeżo zaciągniętych wojsk, zmniejszenie gwardii królewskiej, dotrzymanie przez króla trak­tatów zawartych z sąsiadami (chodziło o Turcję), zaostrzenie dyscypliny clą Kozaków (zabroniono im pływania czajkami po Morzu Czarnym i atakowania Turków). Kolokwium dobrze spełniło swą rolę, rozładowało napięcie polityczne, a co1 bardziej zapalczywi posłowie i senatorowie mogli wyrazić swoje żale ze względu na nieobecność króla w słowach bardziej ostrych. Sejm zakończył się podjęciem uchwał likwidujących niebezpieczeństwo niepotrzebnej z punktu widzenia interesów państwa wojny z Turcją.

W napiętej sytuacji politycznej doszło również do kolokwium senatu z izbą poselską na sejmie zwyczajnym 1652 r., znanym z tego, że jego obrady podczas prolongacji zostały przerwane przez protest posła upic-kiego Władysława Sicińskiego. Silna opozycja anty królewska motywo­wana była w swym radykalizmie sprawą podkanclerzego koronnego Hieronima Radziejowskiego. Ten nielojalny wobec Jana Kazimierza' minister, przy czym osoba nieuczciwa, został przez sąd marszałkowski skazany na infamię i banicję. Wyrok oznaczał dla króla możliwość pozbawienia Radziejowskiego wszystkich urzędów i królewszczyzn. An­tagonista Radziejowskiego a jednocześnie jego szwagier, podskarbi na­dworny litewski Bogusław Słuszka został skazany jedynie na rok i 12 tygodni więzienia w wieży i nie utracił żadnych urzędów ani królewsz­czyzn. Co więcej, król wydał mu list żelazny, gwarantujący swobodę poruszania się, został nawet posłem na sejm zwyczajny 1652 r.44! Oliwy do ognia dolał Jan Kazimierz, kiedy podczas obrad sejmowych nadał urząd podkanclerzego koronnego Stefanowi Korycińskiemu. Opozycja żądała anulowania, niesłusznego jej zdaniem, a faktycznie kontrowersyj­nego, wyroku w sprawie Radziejowskiego. Kolokwium obu izb miało doprowadzić do wymuszenia na królu ustępstw. Jednak wobec nieprzejed­nanej postawy obu stron, nie przyniosło żadnego rezultatu, co oznaczało zwycięstwo Jana Kazimierza.

Do zwoływania kolokwium senatu z posłami doszło ponadto na sejmach 1611, 1616 i 1626 r. Odbywały się one jednak w zupełnie innych

156

I0kolicznościach, brak było charakterystycznych dla przypadków omówio-ch powyżej większych napięć politycznych. Do zwołania kolokwium Cna sejmie 1611 r. doszło w trakcie konkluzji, nie jest jednak znany ani cel, ani przedmiot obrad45. W każdym razie sejm nie odbywał się \v szczególnie napiętej atmosferze politycznej. Z kolei na sejmie 1616 r. doszło do dwudniowego kolokwium obu izb, ale odbytego w obecności f Zygmunta III i poświęconego uzgodnieniu wspólnego stanowiska w spra­wie konstytucji proponowanych przez senatorów46. Trudno jest natomiast stwierdzić, czy na sejmie zwyczajnym 1613 r. wspólne obrady obu izb toczyły się w obecności monarchy, dotyczyły w każdym razie deklaracji podatkowych47. Natomiast na sejmie zwyczajnym 1626 r. doszło, za zgodą Zygmunta III, do kolokwium obu izb bez obecności monarchy. Powodem było niezadowolenie posłów z kilkakrotnych odpowiedzi króla na egzor-bitancje izby. Sprawę zaogniło nadanie królowej starostwa brodnickiego i golubskiego, wakujących po śmierci królewny Anny Wazówny, siostry Zygmunta III. Dodatkową irytację wywołało zakupienie przez królową w 1625 r. dóbr żywieckich. Kolokwium obradowało nad sprawą egzor-bitancji poselskich i w intencji izby niższej miało, przy pomocy mediacji senatorów, skłonić Zygmunta III do satysfakcjonujące! odpowiedzi. Pos­tulaty poselskie przekazał królowi senat. Ponieważ izb^i złagodziła wkrót­ce swe stanowisko, uzyskała wreszcie satysfakcjonującą odpowiedź Zyg­munta III. Kolokwia obu izb, których rozwój przypadł na panowanie Jana Kazimierza, zanikły jak się wydaje za czasów Jana III Sobieskiego i przekształciły się we wspólne narady obu stanów sejmowych w obec­ności monarchy48.

W interesującym nas okresie pojawiła się jeszcze jedna nieznana wcześniej forma obrad. Były to tzw. sesje prowincjonalne. Obyczaj ten zainicjowali parlamentarzyści litewscy i oni też głównie, nawet w dru­giej połowie XVII stulecia, korzystali z tej formy obrad. Za'czasów Zygmunta III sesje prowincjonalne były wielką rzadkością. Doszło do nich wprawdzie już na sejmie 1590/1591 r., ale zwyczaj ten nie był jeszcze zbyt popularny. Posłowie litewscy obradowali przeważnie z udziałem swych senatorów, często w położonym blisko zamku królewskiego koś­ciele jezuickim (np. w 1646 r.). Na sesjach prowincjonalnych zbierali się również parlamentarzyści z Prus Królewskich mający, podobnie jak Litwini, wiele partykularnych interesów. Natomiast w interesującym nas okresie nie dochodziło do osobnych sesji Wielkopolski czy Małopolski, nawet w drugiej połowie XVII stulecia były one wielką rzadkością.

157


Obradami Litwinów kierował, jak wolno przypuszczać, marszałek wielki litewski, sesjami Prusaków zapewne biskup warmiński.

Obradami izby poselskiej kierował, jak już było powiedziane, mar­szałek. Jeśli dyskusja lub głosowanie odbywało się per tumum, czyli przez województwa, pilnował jedynie zwyczajowej kolejności. Jeśli zaś dysku-" sja była bardziej swobodna, dopuszczał do głosu po uprzednim zapisaniu chętnego. O ile jednak marszałek miał dużą władzę w przydzielaniu głosów, to nie mógł przerwać nawet najdłuższych i najbardziej nużących wypowiedzi. Taki sposób postępowania godziłby bowiem w zasadę wolnego głosu, przysługującego każdemu szlachcicowi występującemu na forum publicznym, a cóż dopiero posłowi. Przerwać można było jedynie posłowi wtrącającemu się do wypowiedzi, wywoływało to zresztą żarnie-" szanie i hałasy. Jedynym właściwie sposobem, niestety niezbyt skutecz­nym, było pokrzykiwanie, pohukiwanie, tupanie, stukanie, wybuchy śmie­chu, jeśli jednak mówca był uparty lub, co gorsza, podpity, nawet negatywne reakcje całej izby nie były w stanie przerwać jego przemó­wienia. W takich sytuacjach na znak marszałka, który protestacyjnie ciskał laską o podłogę, posłowie opuszczali salę, pozpstawiając oratora same­go49. Laska marszałkowska odgrywała zresztą istotną rolę w prowadzeniu obrad, walenie nią o stół marszałkowski bywało niekiedy jedynym sposobem na uciszenie zbyt głośnej sali. Nic więc dziwnego, ^że w trakcie obrad dyrektor izby zmieniał łamiące się narzędzie pracy wielokrotnie. Władza marszałka ulegała istotnemu ograniczeniu, gdy odbywało się kolokwium obu izb lub gdy stany sejmowe schodziły się na tzw. konkluzję. Jednak i wówczas zabierał on głos w imieniu izby poselskiej.

Obrady sejmowe przerywano zwyczajowo podczas świąt kościelnych. Takich dni wolnych było w ciągu roku wiele. Na podstawie diariuszy sejmowych udało się nam ustalić, że czyniono tak przynajmniej l stycznia / w Nowy Rok, 6 stycznia w Święto Trzech Króli, 21 stycznia w świętą / Agnieszkę, 2 lutego w święto Matki Bożej Gromnicznej, 24 lutego w świętego Macieja, 4 marca w świętego Kazimierza, 19 marca w świę­tego Józefa, 25 marca w Zwiastowanie, 8 maja w świętego Stanisława, 24 czerwca w świętego Jana Chrzciciela, 15 sierpnia w święto Wniebo­wstąpienia NMP, 24 sierpnia w świętego Bartłomieja, 9 września w święto Narodzenia NMP, 15 września w święto Krzyża Świętego, 21 września w świętego Mateusza, 29 września w świętego Michała, 28 października w świętych Szymona i Judy, l listopada we Wszystkich Świętych, 2 listopada w Zaduszki, 8 listopada w świętą Katarzynę, 11 listopada

158 ,

świętego Marcina, 30 listopada w świętego Andrzeja, 6 grudnia w świę-
Mikołaja, 8 grudnia w święto Niepokolanego Poczęcia NMP, w Wi­
ję, w Boże Narodzenie, 27 grudnia w świętego Jana Ewangelisty,
poniedziałek Zielonych Świątek, w Boże Ciało i oczywiście podczas
lelkanocy, poczynając od Wielkiego Czwartku. Naturalnie dniami wol-
były także wszystkie niedziele. Warto jednak zaznaczyć, że jeśli
łiodziła konieczność, potrafiono obradować i w największe święta. I tak
czas sejmu 1611 r. sesja odbywała się l listopada, w świętego
ptanisława 8 maja 1647 r., po wysłuchaniu mszy świętej słuchano senatus
isulta. Podczas sejmu 1643 r. obradowano 29 marca w niedzielę,
dobnie obradowano w niedzielę 22 listopada podczas elekcji 164,8 r.
Największą ofiarność wykazano jednak na sejmie 1650 r., gdy t>b-
"owano przez całą Wigilię, z małą godzinną przerwą na jedzenie, dodać
Jeży, że był to ostatni dzień sejmowej konkluzji. Wykazywano więc
czną elastyczność i to w tak zasadniczych sprawach„jak obchodzenie
nych świąt Kościoła katolickiego. N

Ważnym problemem dla zasad funkcjonowania 'polskiego parlamentu yła moc wiążąca instrukcji poselskich. O ile król zawsze zwracał się do ejmików o przysyłanie reprezentacji poselskich z nieograniczonymi inomocnictwami, o tyle sejmiki rzadko stosowały sif do królewskiego yczenia. Problem warunkowej zgody na proponowany przez króla pro­gram obrad parlamentu ma swoją długą historię, sięgającą swą genezą 'przynajmniej do ruchu egzekucyjnego. Właśnie powołując się na rftandat Warunkowy mogli posłowie upominać się przez wiele lat u Zygmunta Augusta o jego zgodę na własne postulaty, jednocześnie na podstawie instrukcji sejmików mogli jej odmawiać królowi, blokując zaspokojenie potrzeb monarszych. Mimo ważnych funkcji politycznych, które spełniała 'Instrukcja poselska, traktowano ją jednak w sposób bardzo luźny. Analiza diariuszy sejmowych z lat 1587-1652, a także liczne monografie' po-f ttczególnych sejmów pozwalają postawić obecnie tezę, że również w in-•.teresującym nas okresie stosunek posłów do własnych instrukcji był |t>ardzo elastyczny. Nie musieli oni zbyt przesadnie obawiać się negatyw-ych reakcji wyborców zgromadzonych na sejmikach relacyjnych. Zawsze gli się bowiem tłumaczyć, że odstąpili od instrukcji, aby nie psuć f powszechnej zgody sejmowej. Sama instytucja sejmików posejmowych ; Stwarzała dla posłów dość wygodną sytuację, z jednej bowiem strony fciorąc jakąś kwestię do braci, choć instrukcja nakazywała im sprzeciw, s/przerzucali ostateczną decyzję na ogół szlachty, z drugiej zaś mogli brać .

159


do braci, o ile było to wygodne, nawet takie kwestie, w których instrukcja była neutralna lub zawierała pozytywne zalecenia. Możliwość odwołania \ się do wyborców umacniała, naszym zdaniem, pozycję posłów na sejmie także pojedynczych osób, i wbrew pozorom czyniła ich bardziej samo­dzielnymi wobec instrukcji sejmikowych. \V jak swobodny sposób trak­towano nakaz imperatywny instrukcji sejmikowych widać doskonale na sejmie zwyczajnym 1652 r. Większość instrukcji nakazywała posłom bezwględną obronę podkanclerzego koronnego Hieronima Radziejows-kiego, tymczasem wielu posłów zajmowało jawnie prokrólewską postawę. W tej sytuacji opozycjonista z Sandomierskiego, łowczy sandomierski Bernard Guyski zażądał, aby każdy poseł przedstawił instrukcję. Charak­terystyczne jednak, że wniosek nie przeszedł50!

Nawet jednak jeśli posłowie chcieli trzymać się ściśle swych instrukcji i na ich podstawie przeforsować swoje postulaty, było to najczęściej niemożliwe. Podawaliśmy już przykład posła województwa sandomier­skiego Stanisława Szczuckiego, który na sejmie 1639 r., na podstawie instrukcji swego sejmiku usiłował bezskutecznie nakłonić izbę poselską do uchwalenia regulaminu obrad. Dobrą ilustracją rzeczywistej mocy instrukcji sejmikowej dawanej posłom może być typowa dla wszystkich sejmów tego okresu kwestia, od czego należy rozpoczynać obrady. Część instrukcji nakazywała posłom zaczynać od egzorbitancji, a część od rozpatrywania propozycji królewskich. Nie zawsze udawało się pracować równolegle nad obiema kwestiami (egzorbitancje w komisjach), często któraś ze stron musiała ustąpić. Wystarczy także porównać postulaty zawarte w instrukcjach sejmikowych przed jakimkolwiek sejmem z rezul­tatami obrad parlamentarnych, utrwalonymi w sejmowych konstytucjach. Okazuje się, że większość propozycji sejmikowych, mających często charakter imperatywny dla posłów, nie była zrealizowana. Co więcej, nie miała szans na realizację. Wpływała na to z jednej strony zbyt duża liczba postulatów, z drugiej zaś liczne rozbieżności między rozwiązaniami proponowanymi przez poszczególne sejmiki. Izba poselska miała zresztą negatywną opinię o posłach czy grupach trzymających się uporczywie, własnych instrukcji. Gdy na sejmie 1627 r. posłowie krakowscy, wbrew stanowisku całej izby, z wyjątkowym uporem trzymali się swojego projektu reformy mennicy, zawartego w instrukcji sejmikowej, autor diariusza zauważył ironicznie, że posłowie krakowscy protestując przeciw uzgodnionej konstytucji, „trzymając się artykułu swego jako jakiego Prawa i nas a d metum zaciągając... Na co wszy tka izba Poselska utys-

160

vała, że tak krótkiego a drogiego czasu nie szanując, niepotrzebnie via"51.

Przykład dotyczący sejmu 1627 r. jest jednocześnie ilustracją moż­ności, jakie dawała posłom instrukcja sejmikowa. Posłowie krakowscy końcu, wbrew swej instrukcji, poszli na kompromis, mogli jednak na j podstawie przez kilkanaście dni tamować obrady sejmowe. Odpowiedź i pytanie, dlaczego takie postępowanie było możliwe, wiąże się z zagad-liem jednomyślności na obradach sejmowych, a w szczególności dla jlteresującego nas okresu z jednomyślnością w izbie poselskiej. Należy tym zaznaczyć, że powszechnie używany w historiografii termin domyślność jest mało precyzyjny. W istocie bowiem chodzi o jedno-godność, jednogłośność, czyli o zgodę wszystkich. Już podczas przed-awiania procedury wyboru marszałka izby poselskiej zetknęliśmy się i kwestią jednomyślności. Uznawano bowiem, że wybór dyrektora izby owinien odbywać się w zasadzie na podstawie powszechnej akceptacji | bez sprzeciwu ze strony oponentów. Oczywiście przeprowadzanq'naj-pzęściej głosowanie i liczenie, jak wówczas mawiano, „kresek". Cza'sami ylko, gdy brak było konkurenta, wybór przeprowadzano przez aklamację wówczas faktycznie był on jednomyślny. Jak jednak rozwiązywano vestię jednomyślności, gdy liczono oddane na poszczególnych kan-Idydatów głosy? Oczywiście nie chciano uznać wprost, że zwycięzcą postaje osoba otrzymująca największą liczbę „kresek". W praktyce pjob-Item był rozwiązywany metodą dobrowolnego zrzekania się przez kon-|lturenta, który otrzymał mniejsze poparcie, własnych głosów i przekazy-liyania ich na rzecz zwycięzcy. W ten sposób, przynajmniej od strony Arytmetycznej, osiągano ideał zgody powszechnej —jednomyślność.

Jak zatem rozwiązywano sprawę jednomyślności lub, jak wołano to : Wówczas określać, zgody powszechnej? W latach 1587-1652 spotkać się rnożna zarówno z opiniami, że należy wprowadzić zasadę plumlitas ItOlarum (większości- głosów), jak i z mniej licznymi, lecz tak samo kategorycznymi przekonaniami, że sprzeciw nawet jednego posła może Unieważnić zgodę wszystkich pozostałych52. Z konsekwencji, jakie przy­nieść mogło trzymanie się zasady jednomyślności sejmowej, zdawano sobie sprawę na wiele lat przed zastosowaniem tej, zasady w praktyce politycznej. Przykładem takiego trzeźwego spojrzenia na kwestię liberum Veto może być wypowiedź biskupa poznańskiego Andrzeja Opalińskiego na średzkim sejmiku przedsejmowym w styczniu 1618 r.: „Ale ojczyzny, ale R.P. szkodliwe niebezpieczeństwo, jakiego pod słońcem żaden inszy

161


naród nie ma, że jeden szczególny szlachcic zatrzasnąć i zgubić ją może tak, iż dla jednego, radzi nie radzi, ginąć muszą wszystcy"53. Takich deklaracji w pierwszej połowie XVII stulecia było więcej. Charakterys­tyczne przy tym, że ich autorami byli przede wszystkim biskupi i mini­strowie, reszta senatorów' wypowiadających się w ten sposób to na ogół osoby znane z większego lub mniejszego regalizmu54.

Otwarte opowiadanie się przez zwolenników królewskich za głoso­waniem większościowym nie budzi większego zdziwienia, gdyż w rady­kalnej likwidacji liberum veto był zainteresowany przede wszystkim dwór monarszy. Jak świadczy chociażby przebieg elekcji marszałków izby niższej, panującemu w przeważających przypadkach udawało się uzyskać większość regalistyczną wśród posłów. Ogół społeczeństwa szlacheckiego zdawał sobie dobrze z tego sprawę, stąd też, naszym zdaniem, z wielką podejrzliwością traktowano wszelkie głosy pochwalające zasadę głoso--wania większościowego, uznając je za skrajne. Krańcowymi, według szlachty, były jednak również wypowiedzi jawnie gloryfikujące prawo jednego posła do sprzeciwu wobec powszechnej zgody izby poselskiej. Nie ulega wątpliwości, że powszechnie akceptowaną regułą była wówczas „zwyczajna zgoda spoina wszystkich województw, i stanów koronnych"55. Sposób, w jaki ją rozumiano, wykluczał zasadę głosowania większoś­ciowego. Z drugiej jednak strony równie powszechne było przekonanie, że posłowie nie powinni „zgodzie kontradykować". Taki sposób poj­mowania „zgody powszechnej" pozwalał w pierwszej połowie XVII stu­lecia na dość sprawne funkcjonowanie polskiego parlamentu. Zapewniał bowiem, że nie będzie tolerowane zrywanie sejmów przez jednego lub kilku posłów. Charakterystyczne jest stanowisko wielu sejmików przed­sejmowych, które postulowały, aby zrywających sejmy karać jako wrogów ojczyzny56.

Przyjrzyjmy się bliżej, jak wyglądało to w praktyce. Dobrą ilustracją mogą być sejmy, które rozeszły się bez podjęcia uchwał. W interesującym nas okresie było takich sejmów 10, w latach: 1592, 1597, 1600, 1605, 1606, 1615, 1637 (zwyczajny), 1639, 1645 i 1652 (zwyczajny). O nie-dojściu sejmów w 1597 r. zadecydował brak zgody w izbie poselskiej, której znaczna część nie przystawała na propozycję króla, aby przedłużyć obrady o kilka dni, w celu wypracowania możliwego do przyjęcia przez wszystkich kompromisu. Podobnie było w 1600 r. W obu przypadkach o fiasku zadecydował nie sprzeciw jednostek, ale wielkiej grupy posłów. Również o niedojściu do skutku sejmu 1605 r. zadecydował sprzęci*

pużej grupy opozycjonistów, podobnie było w 1592 r., kiedy zabrakło orozumienia nie tylko w izbie poselskiej, ale i w senatorskiej. O fiasku | sejmu 1606 r. zadecydował z jednej strony upór króla i biskupów [w sprawie konfederacji warszawskiej, z drugiej zaś opozycji nie zależało f na kompromisie. Przeciwnie, parła ona do konfrontacji z Zygmuntem III. i Z kolei na sejmie 1615 r. opozycja sprzeciwiająca się uchwaleniu [konstytucji sejmowych była mniej liczna. Jednak kanclerz koronny Szczę­sny Kryski zarzucający posłowi Zygmuntowi Niszczyckiemu, że nie pozwalając na uchwalenie żadnej konstytucji zrywa sejm, dopuścił się (nadużycia, zrozumiałego jedynie w konwencji walki parlamentarnej. : Argumentacja tego typu pozwalała obarczyć winą za fiasko sejmu radykal­nego oponenta. W rzeczywistości bowiem sytuacja była bardziej skom­plikowana. Nie ulega wątpliwości, że stanowisko Niszczyckiego poparła ' Baczna część posłów. Sam zaś obwiniony powoływał się w sejmie na , wolę większości izby niższej. Następnego dnia pod opublikowaną protes-•tacją opozycji podpisało się kilkunastu posłów57. Strona przeciwna nie i miała takiego pisemnego poparcia. Z kolei o niedojściu do skutku sejmów • z łat 1637, 1639 i 1645 zadecydowała, nie godząc się na prolongatę obrad, 'Większość parlamentarna. Tak więc wszystkie przypadki sejmów, które Ifrzed 1652 r. rozeszły się bez podjęcia uchwał, świadczą, że problem Ijfidjiomyślności nie odgrywał w tej kwestii żadnej roli. Zatem jednostka, l aby osiągnąć istotny sukces w dziedzinie destrukcji konkluzji ^jmowej, ^musiała działać bądź w imieniu większości, bądź znaczącej grupy posłów. Analiza diariuszy sejmowych prowadzi do wniosku, że przed 1652'r. l Obowiązywała reguła, że autorytet izby poselskiej stoi ponad sprzeciwem ^pojedynczego posła. Wyraził ją w jasny i dobitny sposób na sejmie 1597 r. eł sejmiku wiszeńskiego, Piotr Ożga, stwierdzając, „że plus autoritas •ło poselskie nosi na sobie niż jedna osoba"58. Interesujące może być prześledzenie na konkretnych przykładach awanie tej zasady w praktyce parlamentarnej. Zacznijmy prezentację l sytuacji, w których większość narzucała swą wolę mniejszości. Wspo-Jiśmy już powyżej o sporze na sejmie inkwizycyjnym w 1592 r.,, do. sgo doszło w izbie poselskiej w sprawie tematyki początkowej fazy l parlamentu. Mniejszość posłów, nastawiana najbardziej antykrólew-zażądała przede wszystkim przeprowadzenia inkwizycji w sprawie cudzoziemskich. Rozpoczęto dyskusję w tej kwestii, prowadzoną Ctodą „przez województwa". O sposobie rozwiązania konfliktu zadecy-następująca argumentacja większości posłów: „Województwa,,



162

163


które się beły nie odprawieły z wotami swerni, wotowali, jeżeli propo-zycyjej słuchać albo nie; major pars na to prapendebat, i po tym wszyscy się do tego przychylili"59. Można oczywiście stwierdzić w tym momencie, że to nie tyle większość narzuciła swą wolę, co mniejszość uznała, że nie ma szans na upieranie się przy swoim stanowisku, rezultat jest jednak jeden — zadecydowała postawa większości izby poselskiej.

Innego sposobu użyto na sejmie 1638 r., aby podporządkować opozy­cję. W trakcie dyskusji o zapobieganiu w przyszłości procesom sumarycz­nym, o co zabiegali protestanci, a do czego skłaniali się niemal wszyscy posłowie, „Wyrwał się Mazur Laskowski jakiś, że ich Wdztwo rozkazało im i podało w Artykułach, aby Dissidentom na żadną Constitucią nie pozwalali. Wszyscy Posłowie interim okrzyknęli go"60. Warto zwrócić uwagę, że zakrzyczanemu przez posłów Mazurowi nie pomogło nawet powoływanie się na własną instrukcję sejmikową! Tego typu przypadki podporządkowania sobie oponentów nie należały wprawdzie do rzadkości, zazwyczaj jednak szukano bardziej subtelnych metod wypracowania zgody w izbie poselskiej. Przykładów mogą dostarczyć chociażby sejmy z lat 1606, 1607, 1611, 1625 i 1627. W 1606 r. posłowie przez dłuższy czas nie byli w stanie uzgodnić, od czego należy zacząć obrady. Głoso­wanie przez województwa wykazało zdecydowaną przewagę tych, którzy chcielHadzić nad obroną. Jednak województwa górne, gdzie przeważali opozycjoniści, po dwudniowej walce na argumenty przeforsowały stano­wisko, aby zaczynać obrady od przedstawienia królowi egzorbitancji. Dalsza dyskusja doprowadziła do wypracowania formuły możliwej do przyjęcia przez obie strony sporu; postulaty opozycji miały być przed­stawione Zygmuntowi III po „utarciu" ich w izbie poselskiej61.

W ten sam sposób, w wyniku ustępstw obu stron, osiągnięto zgodę także na sejmie 1611 r. W trakcie ustalania regulaminu izby, marszałek Jan Swoszowski zaproponował, aby do ustalonych artykułów wojewódz­kich, które miano podać królowi, dodać podziękowania królowi, het­manowi polnemu koronnemu Stanisławowi Żółkiewskiemu i Krzysz­tof owi Michałowi Dordhostajskiemu marszałkowi wielkiemu litewskiemu za sukcesy odniesione w wojnie z Moskwą. Większości posłów podobała się ta propozycja, ale posłowie województwa sandomierskiego twierdzili, że mają od sejmiku zlecenie, aby się pytać „autorów tej wojny a nie dziękować i aby się to na przyszłość nie stało". Poparli ich posłowie województw: poznańskiego, krakowskiego i ruskiego, mający takie same wskazówki od sejmików. Jan Swoszowski wygłosił długą mowę, w której

I gumaczył króla i „przywodził" korzyści z zaczętej wojny. Jak zanotował autor diariusza, strawiono cały dzień na tej kwestii, „wszakże poniekąd ich upór przełomiony został"62. Ceną za ustępstwo była zgoda izby na przygotowanie konstytucji, która wyraźnie zabraniałaby królowi wypo­wiadania wojen ofensywnych bez zgody stanów sejmowych. Z kolei W 1625 r. izba poszła na ugodę z czterema posłami. Kiedy marszałek Van

[' Drucki-Sokoliński przekonywał oponentów chcących zaczynać sejm od recesu, aby „ci do większej liczby i zgody" przystąpili, Paweł Marchocki, starosta czchowski, oświadczył, „iż fide, honore et conscientia [wiarą i honorem] jestem od kilku tysięcy braciej doma pozostałej obligatus, abym tego inaczej nie czynił"63. Ustąpiono oponentom i zwrócono się do króla nie tylko o rozdanie wakansów, ale i o uregulowanie prerogatyw, marszałków wielkich: koronnego i litewskiego na sejmie. W tym więc wypadku uwzględniono argumentację osób powołującąch się na instrukcję sejmikową. Jako ciekawostkę dodać można, że gdy w kilka dni później" sługa Marchockiego zmarł na zarazę i sam poseł musiał z tego powodu izbę opuścić, „odchodząc jednak prosił wszystkich Ichmciów, aby recess i wakancyji nie zapominali"64. Jeszcze drastyczniejsza sytuacja była na sejmie 1607 r., gdy izba poszła na ugodę z jednym posłem. Przypadek ten jest o tyle interesujący, że posłowie, byle nie dopuścić do wyjazdu do gromadzącej się na zjeździe pod Jezierną szlachty, protestującego przeciw uchwale potępiającej rokoszan Jana Dzierżka, podsędka lubels­kiego, posunęli się nawet do jego przeprosin65. Izbie poselskisj zależało tym razem na zademonstrowaniu jednolitego stanowiska, ^dzono bo­wiem, że tak rokoszanom gromadzącym wojska, jak i całej szlachcie, należało przeciwstawić zdecydowaną i niczym nie zaburzoną wolę stania przy królu.

Inna sytuacja zaistniała na sejmie 1627 r., na którym posłowie krakowscy forsowali z wielkim uporem swój projekt konstytucji o men­nicy. Nie chcieli na nic pozwalać, grozili przy tym, że wyjadą z sejmu z protestacją, zrywając w ten sposób jego obrady. Z kolei Litwini nie chcieli wyrazić zgody na uchwałę o zamknięciu dla handlu portu króle-wieckiego (aby dochodów z niego nie czerpali Szwedzi). Do konfrontacji doszło podczas konkluzji sejmowej. Posłowie krakowscy, którzy nie byli zadowoleni z kolejnej odpowiedzi króla w sprawie mennicy, „Powiedzieli że: iż jeśli PP. W. X. L. Posłowie nie przystępują do zawarcia Portu, tedy i oni do żadnej rzeczy, a zatym do Konklusiej Sejmu nieprzystąpić ofiarowali się". Deklaracja ta wywołała interesujący skutek, mianowicie



164

165


0x01 graphic

posłowie litewscy zgodzili si^ puścić sprawę Królewca per turnutn i wynik głosowania, mimo pewnych warunków, okazał się -pozytywny. Gdy uwzględniono dodatkowe asekuracje Litwinów, zgodzili się oni na za­mknięcie portu królewieckiego66. W tej sytuacji na ustępstwa zdecydowali się pójść również posłowie krakowscy! •;•

Podsumowując należy podkreślić, że zasadę ,plus autoritas koło poselskie nosi na sobie, niż jedna osoba" stosowano, posługując się, w miarę zgodnie; określonymi regułami. Gdy protestował jeden poseł lub niewielka grupa złożona z mało znaczących parlamentarzystów, prze­chodzono do porządku nad ich postulatami, stosując metodę „okrzyk­nięcia" niefortunnych oponentów. W przypadku, gdy opozycję tworzyła grupa osób znanych i mających polityczne znaczenie bądź reprezen­tujących górne województwa, a używane argumenty okazywały się nie­skuteczne, godzono się na kompromis polegający na uwzględnianiu części ich żądań. W innych wypadkach, gdy nawet liczna grupa usiłowała zakłócić uświęcony tradycją porządek obrad, stosowano argumentację prawno-historyczną j. to z reguły zmuszało oponentów do podporząd­kowania się woli większości.

Wiele problemów ściele związanych z ideą jednomyślności w izbie niższej stwarzały protesty spóźniających się posłów. Budziły one po­wszechną niechęć. Dostrzegano, że godzą, w uprzednio namówioną zgodę, destruują pracę, izby poselskiej. Domagano się, aby nie były brane pod uwagę. Nie potrafiono jednak, mimo wielokrotnie podejmowanych wysił­ków, uchwalić prawa zakazującego tych praktyk. Na każdym też sejmie pojawiały się kontrowersje w sprawie spóźniających się parlamentarzys­tów, co więcej, dość często ich protesty były uwzględniane. W celu zilustrowania zjawiska przedstawmy dwa charakterystyczne przykłady. Jeden z nich dotyczy sejmu zwyczajnego 1613 r., drugi sejmu elekcyjnego 1632 r. W połowie obrad sejmu 1613 r., gdy ustalono treść konstytucji skierowanej przeciw tzw. lisowczykom, zakazującej wyjazdów za granicę w celu zaciągania się do obcych wojsk, i miano jedynie dopracować szczegóły, przybył w roli posła Janusz Radziwiłł i „trafił na ten artykuł, gdzie już niemal zgoda wszystkich zaszła i concludować miano, żeby żołnierz za granicę nie wychodził. Ozwał się na to Pan Podczaszy Litewski Radziwiłł, Pan Starosta Piński [Jerzy Zbaraski] i Pan [Piotr] ^Łaszcz broniąc tego i ukazując, że wolno Rycerskim ludziom wyjeżdżać, przypat-rować się obyczajom w obcych krajach i ćwiczyć się a sławy między postronnymi szukać, bronić im tego nie możemy, je&i o to idzie, że kiedy

166

nazad zwracają, aby szkody nie czynili, prawem to obwarować"67, test ten uwzględniono i konstytucję zmodyfikowano zgodnie z życze-i nielicznych oponentów. Sprzeciw Janusza Radziwiłła nie spowo-wał żadnych komplikacji prawnych, wydłużył tylko procedurę, nastąpił wiem przed konkluzją, a co ważniejsze, był znaczącym wsparciem dla , którzy przedstawiali zastrzeżenia już na początku obrad. . Bardziej skrajny przykład działania sprzeciwu spóźniających się po­głów odnotowano na sejmie elekcyjnym 1632 r. Na początku obrad, 27 września, izba poselska podjęła decyzję o uchwaleniu jeszcze przed wyborem marszałka artykułów zabezpieczających elekcję. Zaczęto nawet Czytanie projektu uchwały. Następnego jednak dnia ustalony porządek pbrad został zakwestionowany przez spóźnionego posła województwa ; krakowskiego Mikołaja Korycińskiego, który obstawał, aby najpierw wybierać dyrektora izby. Próbowano mu tłumaczyć, że wszyscy w ten iposób wczoraj postanowili, a kto się spóźnia, sam sobie szkodzi. ,„Bo "Panie Boże uchowaj, kiedy by dziś kto przejechał, wczorajsze rzeczy ggodne i namówione rwać mógł, tedy by tu żadna rzecz namówiona powagi swej mieć nie miała". Izba poselska otrzymała wsparpie od senatu, przyszli bowiem kasztelanowie rawski [Walenty Plichta] ,i lędzki [Jan , Łowicki]: „Wydziwić się nie mogą temu PP. Senatorowie, że Ichmć to po wczora pozwolili zgodnie, dziś psować usiłują, co nigdy nie bywało, Żeby kiedy Przodkowie Ich Mci Koła Rycerskiego in dubium [w wątp­liwość] to rokować mieri, na co się raz zezwolili, bać się tedy trzeba, 1 żeby to Rzpltej nie szkodziło". Argumenty,1 prośby i apele nie odniosły, wobec uporu Korycińskiego, żadnego skutku. W końcu Jftrony przyjęły kompromisową propozycję marszałka starej laski Krzysztofa Radziwiłła, „aby jednocześnie marszałka obrali i artykuły moderowali"68.v

Kontradykcje wnoszone przez spóźniających się, nierzadko z preme­dytacją, utrudniały funkcjonowanie parlamentu. O stałości i dokuczliwości l zjawiska świadczą liczne wystąpienia senatorów i posłów domagających Się ukrócenia tego procederu. Prawa stosownego jednak nie uchwalono. Zadecydowała o tym z jednej strony początkowo niewielka szkodliwość Zjawiska, gdyż przypadki „wzruszania rzeczy już konkludowanych" na­leżały do rzadkości, z drugiej zaś użyteczność tej praktyki w działaniach opozycji. Uprawiany proceder wydłużał drogę dochodzenia do wspólnej zgody, dawał jednak oponentom dodatkowe możliwości działania. Spóź­niający się bowiem posłowie wzmacniali z reguły opozycjonistów. Włą­czając się w dowolnym i dogodnym dla siebie momencie, burzyli

167


dotychczasowe ustaleni^ i, wydłużając czas dochodzenia do kompromi­sowych rozwiązań, zwiększali szansę na uwzględnienia własnych postu­latów. Niektórzy czołowi przywódcy rnalkontentów przyjeżdżali celowo w połowie lub nawet pod koniec obrad. Była to ulubiona taktyka braci Janusza i Krzysztofa Radziwiłłów, stosowana następnie przez syna tego ostatniego Janusza. Najpierw mniej znaczący posłowie rozpoznawali siły przeciwnika, nużąc go przewlekłym oporem, w decydującym zaś momen­cie pojawiali się przywódcy i przejmowali sprawy w swoje ręce.

Dużym powodzeniem cieszyła się kolejna, oparta na respektowaniu zasady jednomyślności, metoda walki parlamentarnej — obstrukcja. Stwa­rzała ona dla mniejszości duże szansę na przeforsowanie chociaż części z wysuwanych postulatów. Stosowali ją z dużym powodzeniem wszyscy, m.in. prawosławni i protestartci. Ci ostatni na sejmie 1611 r. wnieśli swe „urazy", zaznaczając, że jeśli w ciągu 3 tygodni nie otrzymają zadość­uczynienia, wyjadą z protestacją. Ppsłowie katoliccy próbowali w tej sytuacji argumentować, że i. oni mają również własne „urazy" do protes­tantów, ale nimi sejmu nie hamują, co nie przyniosło wprawdzie zmiany postawy innowierców, osłabiło jednak wymowę ich żądań i stworzyło tym samym szansę zawarcia kompromisu. Na wniosek marszałka Jana Swoszowskiego, izba poparła powołanie deputacji do rozpatrzenia spraw religijnych: „a tu dopiero sposób ukontentowania szukać, obiecując im w żadnej rzeczy sejmowej konkluzyji nie czynić, ażby się im we wszystkim dosyć stało"69.

Przykład ten bardzo dobrze ilustruje technikę dochodzenia przez zantagonizowane strony do kompromisu. W fazie wstępnej konfliktu realizację postulatów usiłowano przekreślić przez osłabienie argumentacji przeciwnika. Jeśli spór przeciągał się, a żadna ze stron nie wykazywała woli ustąpienia, przystępowano do drugiego etapu, polegającego na wyłonieniu deputacji. Miała ona charakter komisji rozjemczej, do której zadań należało wypracowanie porozumienia możliwego do przyjęcia przez obie strony.

Inną metodą, stosowaną rzadziej, szczególnie na początku interesują­cego nas okresu, czasami tylko prowadzącą do wyłonienia deputacji, było ustawiczne wracanie do kwestii pomijanych przez większość i grożenie obstrukcją parlamentarną. Znakomitym przykładem na jej zastosowanie może być rozegranie sprawy postulatów prawosławnych na sejmie 1638 r. Po raz pierwszy zgłosili dyzunici swoje dezyderaty 24 marca, to jest w dwa tygodnie po rozpoczęciu obrad. Postawili je od razu w formie

168

W

fultymatywnej, grożąc, że do niczego nie przystąpią, dopóki nie otrzymają, Zgodnie z paktami elekcji 1632 r., cerkwi i władyctwa mohylewskiego. po dyskusji zgodzili się jednak na przeniesienie debaty nad swymi ; postulatami o kilka dni. 13 kwietnia wrócono do sprawy, żądając,^ „aby byli w Religiej swej uspokojeni. Podkomorzy krakowski [Marcjan Ścibor Chełmski] chciał to cłami zabawić, ale to mu nie uszło". W tym momencie włączył się do gry Adam Kisiel podkomorzy czernihowskrrWnioskował on, aby sprawy prawosławnych sądził sąd sejmowy a nie Trybunał, który „gsuje prawo". Na to dictum podczaszy koronny Mikołaj Ostroróg, „powstawszy chciał zagasić Ruś. Potym PP. Greckiej Religiej: P. Kisiel Podkomorzy czerniehowski i kniaź [Hrehory?, Eliasz?] Czetwertyński poczęli też okrzykać P. Podczaszego Koronnego". Po dłuższej dyskusji, ; w której prawosławnych popierali protestanci, Zbigniew Gorajski, kalwiń­ski poseł z Lublina, „medium podał, aby Trybunał i sąd referował się do Constitutiej Anni 1632 na Electiej i Convocatiej postanowionej". Jednak nic nie postanowiono i odłożono sprawę, -na' następny dzień. 1.6 kwietnia Adam Kisiel zmienił taktykę. Główny nacisk w swej wypowiedzi położył na sprawę wypełnienia pacta conventa, a więc na zagadnienie pbchodzące wszystkich. Gdy posłowie wymieniali różne sprawy, które' pilnie trzeba załatwić wobec zbliżania się sejmu do końca, podkomorzy czernihowski proponował z kolei, by posłać do króla z prośbą, „aby Regiam włożył * W to, aby nas w tym uspokoił". Pod koniec dyskusji zaś zgodził się słuchać racKunlców podskarbiego litewskiego, jeśli „religia grecka będzie uspo­kojona". Konsekwentne podtrzymywanie postulatów przyniosło rezultaty. W dniu 22 kwietnia marszałek Łukasz Opaliński; przeczytał projekt konstytucji o religii prawosławnej, reasumujący k^rfstytucję z 1627 r., dostosowaną do ustawy z 1631 r., która po wymianie zdań, została przyjęta. Kiedy jednak Kisiel chciał przystępować^ do uchwalenia obrony, bo jak mówił „widzę, że Ich Mciowie pozwolili na mój Artykuł", podniosły się okrzyki. W końcu jednak niepokoje ustały i zajęto się pozostałymi do omówienia sprawami. Jak by było mało, w dniu następ­nym Kisiel ponownie upomniał się o swoją konstytucję, ale dał się przekonać, aby kwestię odłożyć na następny dzień70. W końcu, dzięki Uporowi prawosławni dobili się konstytucji w swojej sprawie.

Omówiliśmy kwestię dyzunicką na sejmie 1638 r. dość dokładnie, * przekonaniu, że pokazuje ona nie tylko stosowanie pewnej metody działania parlamentarnego, ale ilustruje także sposób prowadzenia dys-sji, umiejętność zmieniania taktyki, od nieprzejednanej do coraz łagod-

169


,

niejszej. Omówiona sprawa pokazuje również możliwości działania, jakie miał zdolny i wpływowy parlamentarzysta poparty_w sposób zdecydowany przez^wyra/ri^-mniejsEość sejmową. Wymienić można wreszcie przypa­dki, gdy cała izba poselska solidarnie występowała_przeciw królowi. Tak było na sejmie 1618 r., gdy Zygmunt III nie rozdał zgodnie z prawem i z postulatami izby niższej wakansów, posłowie odpowiedzieli bojkotem obrad. Impas polityczny trwał od 23 lutego do 10 marca. W końcu monarcha musiał ustąpić. Postawa izby została niezwykle pozytywnie oceniona przez autora diariusza sejmowego, który spodziewał się jej stosowania w przyszłości z jeszcze lepszym skutkiem71. „Lepszych skut­ków", na szczęście dla funkcjonowania sejmu, autor diariusza nie do­czekał, bo choć izba poselska niejednokrotnie nie chciała rozpatrywać zagadnień obrony państwa; czekając na rozdanie wakansów i incom-patibilów lub spełnienie innych postulatów, to jednak ani razu w pierwszej połowie XVII stulecia nie powtórzył się wypadek całkowitego bojkotu obrad.

Jedynym mechanizmem obronnym, chroniącym przed nadużywaniem zasady jednomyślności w praktyce parlamentarnej w drugiej połowie XVI i w pierwszej połowie XVII w., była opinia publiczna. Ojej sile świadczą protesty szlachty, wyrażane na forum sejmikowym i skierowane przeciw tym, którzy utrudniają prace sejmowe, a nawet doprowadzają do roz­chodzenia się parlamentu bez podjęcia potrzebnych uchwał. Nie ulega wątpliwości, że opozycjoniści wszelkich rodzajów starali się liczyć z tą opinią. Stanowiło to naturalną barierę dla wielu polityków, którzy musieli postępować ostrożnie, aby utrzymywać swe wpływy. Przykładem charak­terystycznym dla tego typu postawy może być obrona własnej działalności parlamentarnej przeprowadzona przez kilkunastu posłów, z Januszem Radziwiłłem, podczaszym litewskim, i Marcinem Broniewskim na czele. Włożyli oni wiele trudu, aby odeprzeć zarzut, że uniemożliwili szczęśliwe zakończenie sejmu 1615 r.72

Siłę oddziaływania opinii publicznej widać doskonale w tych momen­tach, gdy posłowie wysuwają argument, że opozycja dąży do zerwania sejmu. Często zastosowanie tego swego rodzaju „straszaka" wystarczało, aby skłonić malkontentów do ustępstw. Zresztą nawet w drugiej połowie XVII stulecia nikt nie chciał brać na siebie odium -zerwania sejmu. Przykładem dobrze ilustrującym oddziaływanie tego zarzutu może być sytuacja na sejmie zw^błajnym 1637 r. W trakcie jego obrad prawosławni stosowali typową dla siebie taktykę obstrukcji i nie pozwalali na nic,

170

jpókijiie zaspokoi się ich żądań, grożąc przy tym, że wyjadą z protes-^a._Nie chcieli" się^teź zgodzić na powołanie deputacji, która miałaby

jracować kompromis. Gdy poseł województwa krakowskiego Mikołaj ^oryciński, starosta ojcowski, stwierdził, że w takim razie trzeba „do ila Jmci skarżyć się na P. disunitów, zwłaszcza na P. Podkomorzego

jrniehowskiego [Adama Kisiela], że temere przy uporze swoim stojąc,

chce nam nic dopuścić traktować i owszem za tem^stoi, aby nam liozerwał sejm", prawosławni podtrzymali swe stanowisko. Dopiero trzy-lorotna groźba Korycińskiego wywarła zamierzony skutek i zmusiła Idyzunitów do kompromisu73.

Duża liczba obchodzonych solennie świąt katolickich nie pozostawiała jbyt wiele czasu na obrady parlamentu. Jeśli weźmiemy również pod liwagę mechanizmy sejmowe, a zwłaszcza zasadę jednomyślności, powo­dujące nadmierne wydłużanie procedury i często zbyt wolne dochodzenie do rozwiązań kompromisowych, wówczas kwestia prolongaty, czyli prze-i dłużenia obrad sejmowych, jawi się jako rozwiązanie naturame i koniecz­ne. Generalnie rzecz ujmując stosunek do prolongaty sejmu, tak ogółu szlachty, posłów, jak i senatorów był niechętny. I choć godzono się na nią, traktowano ją zawsze jako zło konieczne. \

Jak często dochodziło do przedłużania obrad sejmowych? Ze zjawis­kiem tym mamy do czynienia przez cały interesujący nas okres. Już sejm pacyfikacyjny z 1589 r. zamiast określonych prawem 42 dni, obradował przez dni 48, zaś kolejne obrady sejmu wiosennego 1590 r. trwały dni 44. Niewiele pomogła regulacja prawna podjęta na tym sejmie, w której określono, że sejm zaczyna się w dniu oznaczonym w uniwersale sej­mowym króla i ma trwać 6 tygodni, czyli w,Durnie 42 dni. Zjawisko prolongowania posiedzeń parlamentu nadal występowało. Przedłużony czas działania miały m.in. sejmy z lat: 1590/1591 (45 dni), 1593 (44 dni), 1596 (44 dni), 1598 (46 dni), 1611 (44 dni), 1627 (44 dni), 1631 (44 dni), 1633 (46 dni), 1635 — zwyczajny (46 dni), 1638 (53 dni), 1641 (46 dni), 1643 (46 dni), 1646 (45 dni), 1649/1650 (53 dni), 1652 — zwyczajny (44 dni). Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że konstytucja sejmu koronacyjnego z 1633 r. nakazywała na 5 dni przed końcem sejmu zaczynać tzw. konkluzję i zakazywała prolongacji, to widać wyraźnie, że za panowania Władysława IV sejmy o przedłużonych obradach były częstsze; proces ten nasilił się za rządów Jana Kazimierza. Co więcej, sejmy obradowały coraz dłużej. I tak sejm zwyczajny w 1654 r. trwał 56 dni, w 1659 r. — 70 dni, a w 1661 r. aż 78 dni! Tak więc poczynając

171


od początków panowania Zygmunta III walka o przedłużenie obrad związana była integralnie z funkcjonowaniem sejmów, przynajmniej zwyczajnych.

Aby osiągnąć cel, stosowano różne wybiegi, oparte najczęściej na prawie zwyczajowym i perswazji. Wiele zależało od postawy samego monarchy, jeśli jednak większość izby niższej opowiadała się w sposób zdecydowany przeciw, nie pomagało nawet osobiste zaangażowanie się króla. Przykładem może być sejm roku 1597. W ostatnim dniu obrad, „gdy już ze cztery godziny w noc było, imieniem JKMci prosił ks. Podkanclerzy [Jan Tarnowski], aby do jutra konkluzyą dzisiejszą odłożyli, czego wielu ich nie pozwalając, wystąpili na plac, chcąc JKMć żegnać". Nie pomógł wybieg króla, który chcąc uniemożliwić ceremonię żegnania i tym samym zakończenia sejmu, opuścił obrady. „Ale posłowie okrzyk uczynili, opowiedziawszy się, że do jutra czekać nie będą; jakoż i tak się stało, że się z więtszej części posłów rozjechało w niezgodzie". Następ­nego dnia „JKMć do kończenia sejmu w radzie zasiadł był, ale w ten czas nie było nic (bo się posłowie już byli rozjechali niemal wszyscy)"74.

Zygmunt III, chcąc ratować sejm, rzucił na szalę cały swój autorytet, niestety rachuby, że pqsłowie uszanują królewski majestat i powrócą nazajutrz do izby senatorskiej, aby pożegnać monarchę i dadzą się przekonać co do prolongacji sejmu, spełzły na niczym. Podobnym fias­kiem kończyły się próby czynione przez marszałków. Jeśli większość posłów nie chciała prolongaty, nie pomagało również osobiste zaan­gażowanie dyrektora izby niższej. Przykładem może być sytuacja na sejmie zwyczajnym 1637 r., gdy w ostatnim dniu obrad, 3 marca, marszałek Kazimierz Lew Sapieha apelował, aby zgodzono się na kont­rowersyjną konstytucję o ekonomiach i kiedy przystąpiono do namówienia obrony, Litwini i prawosławni odmówili, póki nie stanie się zadość ich dezyderatom „i Seym rozerwać, do niczego nie przystąpić". Z kolei posłowie lubelscy i Jan Stanisław Jabłonowski nie pozwalali na prolonga-cję sejmową, a Wielkopolanie żądali, aby uchwalić najpierw konstytucję

omijej widząc następujący wieczór, ale tak publiczne, jako i priwatne sideria, aby w recess do drugiego seymu odłożyć, i one na początku eymu przyszłego traktować, teraz do obrony Rzpltey przystąpić". Dys-utowano o tym do drugiej w nocy i zgodzono się na propozycję Wielkopolan. Jednak, gdy posłowie poszli na T,górę", okazało się, że Litwa nownie wycofała swą zgodę. „P. Krajczy koronny [Mjkołaj Ostroróg] żył się na Litwę, którzy zgodziwszy się w Izbie Poselskiej na obronę pltey, gdy wszystcy PP. Posłowie do senatu wyszli, zostawszy ich ilkanaście w Izbie Poselskiej, nie chcieli'iść na górę z inszymi, grożąc

stacią uczyniwszy odjechać".

Do skargi na Litwinów przedstawionej w senacie wobec króla przyłą-yli się inni posłowie koronni. Wówczas podkomorzy oszmiański, łowczy ewski [Krzysztof Zawisza], sędzia lidzki i starosta oszmiański tłuma-li posłów litewskich, że już na poprzednim sejmie obiecano Litwinom |gpełnienie ich postulatów i to jest przyczyna ich nieustępliwości. Poprosili - tym o czas do narady. Kiedy im na to nie pozwolono, zmienili taktykę • wyrazili gotowość zajęcia się sprawą obronności kraju, .dodając, że ich awy puszczone w reces muszą być zrealizowane na następnym sejmie, /reszcie, ponieważ na takie postawienie sprawy nie było zgody w izbie, Wielkopolanie zaczęli wołać na marszałka, aby ^żegnać króla. W tym liejscu zaczęła się gra dyrektora izby o wymuszenie na posłach akceptacji ojektu prolongowania sejmu. Kazimierz Lew Sapieha zignorował bo-em okrzyki posłów wielkopolskich. Wówczas Jan Szlichting, sędzia chowski, zwrócił się bezpośrednio do króla, „aby mogli mieć wolny ystęp do pożegnania Króla JeMci, ponieważ P. Marszałka Poselskiego mogą się doprosić, aby imieniem koła P^jgelskiego Króla' JeMci egnał". Jednak ani marszałek, ani Władysłay IV nie zareagowali. Co ej, wielu senatorów koronnych próbowało wywierać presję na Litwi-v. Targi się przedłużały. Kolejne naciski zabierających głos senatorów ojewoda smoleński, podskarbi wielki litewski, kasztelan kijowski, up krakowski, arcybiskup lwowski, kasztelan krakowski i biskup fiski) nie zmieniły sytuacji. Wówczas kilku posłów koronnych ownie poprosiło marszałka o możliwość pożegnania króla. Uparty lek usiłował jeszcze raz perswadować Litwie zmianę postawy, ale iłowie koronni widząc bezskuteczność jego działań, „okrzyknęli" dy-i izby, aby króla żegnał, gdyż do świtu pozostało dwie godziny a oni tprolongację sejmową nie pozwalają. Dopiero wówczas Kazimierz Lew 'ieha skapitulował i rozpoczął ceremonię żegnania Icróla75.



172

173


Inaczej wyglądała sytuacja, gdy życzenie prolongacji-było zgodne z wolą królewską, stanowiskiem marszałka i postawą większości posłów. Skuteczne bywały wówczas nawet gesty zgoła teatralne, nie mające w innych okolicznościach najmniejszego znaczenia. Przykładem może być sejm 1642 r. W ostatnim dniu konkluzji posłowie województwa krakows­kiego, nie pozwalający na dalsze obrady, zdecydowali się na opuszczenie izby senatorskiej. „Ale ich przyłapaliśmy przy bramie, kasztelan krakows­ki, kanclerz koronny, starosta sandomierski oraz ja [tj. Albrycht Stanisław Radziwiłł] ledwo ich przywołaliśmy, albo raczej odprowadziliśmy nie­chętnych z powrotem na miejsce, chwytając poszczególnych posłów za ręce". Sejm zakończył się szczęśliwie o 6 rano76. Podobnie było na sejmie koronacyjnym 14 marca 1633 r., w ostatnim dniu konkluzji, kiedy trwały w izbie poselskiej aż do wieczora dyskusje o prolongacji, w końcu zgodzono się na nią i posłowie poszli na „górę". Tam z kolei swój sprzeciw zgłosili Jan Czerski starosta bobrownicki i Jan Oborski starosta liwski, jednak pod naciskiem całej izby ustąpili. „I tak dwie godziny w noc do domów swych rozeszli się". W dniu następnym sytuacja powtórzyła się. Ponieważ zbliżał się wieczór, prymas Jan Wężyk wystąpił z inicjaty­wą, aby prolongować sejn\ tym bardziej że zdrowiu króla „pofolgować się godzi". Zaprotestował jedynie Jan Czerski starosta bobrownicki, w końcu i on ustąpił. Sejm zakończył się dopiero 17 marca, a więc był jeszcze dwukrotnie prolongowany, tym razem jednak nikt nie protestował77.

Na sejmie 1638 r. konieczność przedłużenia obrad 21 kwietnia zaproponował Mikołaj^Ostroróg podczaszy koronny, podkreślając, że do zmroku zostało już tylko kilka godzin, a „obrona nie namówiona". Próbowali przeciw temu oponować posłowie wołyńscy, którzy mieli w instrukcji artykuł zakazujący przedłużania obrad, dali się jednak przekonać pozostałym posłom — „pozwolili na dwa dni, choć z ciężką biedą". Kiedy 24 kwietnia marszałek Łukasz Opaliński jeszcze raz podniósł kwestię prolongaty, odezwał się Jan Stanisław Jabłonowski, „że i na godzinę prolpngatiej nie pozwolę". Jednak obrady przedłużano jeszcze dwukrotnie, a sejm zakończył się z sukcesem dopiero l maja!78

Fakt, że w czasach Zygmunta III dochodziło do prolongaty obrad sejmowych kilkakrotnie, a za panowania jego synów stała się ona regułą, był niewątpliwie przejawem spadku sprawfiości działania polskiego par­lamentu w pierwszej połowie XVII w.

Ostatnią fazą obrad sejmowych była tzw. konkluzja. Omawialiśmy już pośrednio tę problematykę przy okazji analizowania sprawy prolon-

174

Igaty posiedzeń parlamentu. Należy jednak przedstawić kwestię konkluzji

: yi sposób bardziej systematyczny. Pod koniec sejmu, gdy posłowie

I uzgodnili swe stanowisko i ustalili projekty konstytucji, obie izby scho-

Idźity się na „górze", aby w obecności monarchy dokonać ostatecznego

Tustalenia tekstu ustaw i przeprowadzić ich uchwalenie. Początkowo czas

ftonkluzji nie był określony ustawowo. Pod wpływem negatywnych

, doświadczeń płynących z coraz częstszej konieczności przedłużania obrad

l parlamentu postanowiono na sejmie koronacyjnym 1633 r. w konstytucji

„Konkluzya Seymowa": „Iż do pożądanego zawarcia Seymu, przeszkodą

jest niemałą nierychłe do Nas [tj. króla] y Senatu Posłów Ziemskich

przychodzenie, skąd do prolongatycyi Seymów przeciwko prawu y zwy-

czajowi przychodzi: postanawiamy, aby napotym na każdym Seymie

Walnym sześćniedzielnym, Posłowie Ziemscy pięć dni przed konkluzyą,

do Nas y PP. Rad naszych (kędy Marszałek Poselski nic czytaó- nie ma,

na co by wprzód zgoda w Izbie Poselskiey nie zaszła) przychodzili;

y przez całe pięć dni o sprawach Rzeczyposp. z Nami et cum Senatu

[i z senatem] znosić się y do konkluzyi Seymowey przystępować mogli,

żeby się Seymy ani skracały, ani prolongowały. A Seymikach general-

nych, na drugim Seymie namowa bydź ma"79. ' ' \

Z analizy dotyczącej kwestii prolongaty obrad sejmowych wynika niezbicie, że konstytucja z 1633 r. nie była przestrzegana, a przedłużanie \ sesji parlamentarnych stało się koniecznością. Jak wykazuje przy tym praktyka parlamentarna z czasów Władysława IV i Jana Kazimierza, posłom nie udawało się niczego ustalić w czasie określonym ustawowo i po staremu przychodzili do senatu ostatniego dnia^obrad sejmu. Zdarzało Tię również, że marszałkowie usiłowali, tak jak i poprzednio, wnosić na

poselskiej. Liczono

wspólne obrady kwestie nje_do końca ustalone W^izbie p<

oczywiście na nacisk króla i senatorów na opornych posłów. Przebieg Tconkluzji i mechanizmy polityczne działające podcza^ jej trwania widać najlepiej ha konkretnym przykładzie, dokładnie opisanym w diariuszu sejmowym.

Dla zilustrowania problemu wybraliśmy sejm koronacyjny 1633 r. Jak było już powyżej wspomniane 14 marca, w ostatni dzień obrad sejrnu, przyszedł czas na konkluzję. Jednak wiele kwestii było jeszcze nie ustalonych. Sesja w izbie , poselskiej zaczęła się od tego, że niemal wszystkie województwa oświadczyły, że na prolongację sejmu nie po­zwolą. Marszałek Mikołaj Ostroróg „puścił po województwach" kwestię | -przygotowania Rzeczypospolitej do odparcia wojsk moskiewskich, które

175


zaatakowały wschodnią granicę państwa. Poszczególne województwa pozwalały na 2 podymne, przeważnie z różnymi zastrzeżeniami, np. biorąc je do „braci". Nawet posłowie łęczyccy, mimo zakazu w instrukcji, oświadczyli widząc ^jiecessitatem" [potrzebę], że chcą postąpić tak jak inni. Składanie tych deklaracji trwało od godziny 10 do 16. Następnie przyszli od króla kasztelan rawski Walenty Plichta i kasztelan inowroc­ławski Jan Łowicki z informacją, że w senacie przejrzano rachunki podskarbiego koronnego i aby posłowie dali mu pokwitowanie. Część posłów, która i przed konkluzją krytykowała rachunki podskarbiego, teraz również nie godziła się na ich zatwierdzenie. Przybyli też od króla wojewodowie sandomierski Mikołaj Firlej i wendeński Joachim Tarnow­ski z poleceniem, aby wyznaczono deputatów do komisji, mającej ustalić warunki traktatu ze Szwedami. Była na to zgoda. W tym momencie posłowie województw: kijowskiego, wołyńskiego i bracławskiego zade­klarowali, że nie pozwolą na żadne podatki, jeśli postulaty prawosławnych nie zostaną uwzględnione. Po burzliwej dyskusji ustąpili, zadowalając się dyplomem królewskim. Zadecydowano również wstępnie o prolongacie sejmu. Wtedy zaprotestowali z kolei posłowie mazowieccy. Jak zapisał autor diariusza, zaczęli się z nimi „przymawiać" reprezentanci Krakows­kiego. Pogodził ich marszałek,* ale on sam pokłócił się z kolei z posłem krakowskim Korycińskim, o to, czy należy iść na „górę". Zrobił się ogólny hałas. Mazurzy i Wielkopolanie poszli z marszałkiem do senatu, a Mało­polanie zostali w izbie (autor diariusza nic nie pisze o Litwinach). Wówczas Władysław IV, w celu wywarcia presji na pozostałych na „dole" posłów, wysłał po nich wojewodów ruskiego, Stanisława Lubomirskiego i bełskiego, Rafała Leszczyńskiego. Spory trwały aż do zmroku, wreszcie zgodzono się iść do senatu.

Na „górze" czytano dwie konstytucje: o wypowiadaniu wojen i o ra­dach senatu. Jednak tej ostatniej nie uchwalono: „Ale ob contradictionem [z powodu sprzeciwu] PP. Senatorów, którzy na to żadnym sposobem zezwolić nie chcieli, przyszło do wymazania tey Constitutiey, y tak daremnie dwie godziny w senacie strawieli". Następnie doszło do wspo­mnianej powyżej protestacji dwóch posłów mazowieckich przeciw prolon-gacji sejmu. Sesję zakończono o 2 w nocy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że konstytucja o radach senatu nie została uchwalona z powodu sprzeciwu izby wyższej i „wymazano" ją z rejestru przygotowanego przez marszałka poselskiego. Następnego dnia posłowie stawili się w senacie dopiero w południe, co nie powinno dziwić, gdyż poprzednia sesja trwała od

'' 176

rano do 2 w nocy. Rozstrzygnięto na niekorzyść króla sprawę ujących starostw: krzepickiego i sołeckiego. Następnie rozstrząsano nownie projekt konstytucji o wypowiadaniu wojen. Nie uchwalono jej j braku zgody w obu izbach sejmowych. Uchwalono natomiast konstytu-o zakazie zwiększania przez króla liczby ekonomii (tj. dóbr stoło-irch) i o nadaniu biskupstwa krakowskiego bratu królewskiemu, króle-yjczowi Janowi Olbrachtowi. Poseł wielkopolski Łukasz Orzekki doma-1 się przy tym, aby królewicza pozbawić prawa udziału w elekcji, jednak naciskiem pozostałych posłów i senatorów ustąpił. Ciekawie przedstawiało się uchwalenie dyplomu królewskiego dla Iprawosławnych. Najpierw zaprotestował prymas Jan Wężyk i biskup [płocki Stanisław Łubieński. Następnie Filip Wołucki, wojewoda rawski fperswadował prawosławnym, aby raczej przeszli na katolicyzm i aby f ich zachęcić opowiedział o przypadku protestanta, który odzyskał wzrok, Częstochowie. Spośród posłów protestował jedynie Michał Wojna, garosta pieniański. Kiedy jednak Adam Kisiel, podsędek bracławski l Michał Kropiwnicki i pisarz ziemski kijowski Fedor Proskura-Suszczań-gki, wyraźnie nie przekonani argumentami wojewody rawskiego, za­grozili, że nie dadzą swej zgody na żadne uchwały, wówczas oponenci : ustąpili.

Kolejną okazję do upominania się w ostatnim momencie o swe dezyderaty dała sprawa zatwierdzenia pacta comenta. Tym razem atak przypuścili dysydenci, domagający się wykreślenia z konfederacji war­szawskiej słowa „Kościół rzymski". Zabrali głos Jan Szlichting sędzia ziemski wschowski, Paweł Komorowski podwojewodzi sandomierski, Piotr Koźmiński cześnik kaliski, Piotr Piekarski sekretarz królewski i inni. l' Protestowali przeciw ich argurnentom: prymas Jan Wężyk; biskup płocki Stanisław Łubieński, wojewoda sandomierski Mikołaj pirlej, kasztelan sieradzki Maksymilian Przerębski, podkanclerzy koronny Toraasz Zamoy-ski i wielu posłów. Po półgodzinie, w tym czasie król wysaedł do swej komnaty, posłowie dysydenccy ustąpili. W sprawie następnej konstytucji, dotyczącej zagrożonych, przez projekt powołania w Krakowie Akademii jezuickiej, praw Uniwersytetu, zawarto kompromis polegający na od­wołaniu się do papieża i poproszeniu króla, aby całą sprawę uspokoił,, z zachowaniem przywilejów uniwersyteckich. Po czym zaczęto dyskusję o dyscyplinie wojskowej. Konstytucję tę najbardziej popierali krajczy koronny Jakub Sobieski i województwa ukrainne. Zgodzono się wreszcie na kolejną prolongację obrad i sesję zakończono o 9 wieczór.

177


Kolejny dzień obrad zaczęto w południe, jak zaznacza autor diariusza
po każdej kwestii były duże kontrowersje. W tym dniu zgodzono się
n^
konstytucję nadającą opactwo czerwińskie królewiczowi Karolowi Fer­
dynandowi i miechowskie kanclerzowi koronnemu Jakubowi Zadzikowi
W imieniu zainteresowanych dziękował stanom prymas. Ponad trzy
godziny zabrała sprawa kompozycji inter status, czyli ułożenia stosunków
między stanem duchownym a szlacheckim. Zakończono ją uzgodnionym
kompromisem. Kolejne dwie godziny zajęła kwestia korektury praw, ale
nie zdołano dojść do uzgodnień i puszczono ją w reces, do następnego
sejmu. Podobny los spotkał konstytucję o Podlasiu, gdyż Litwini nie
wyrażali zgody na komisję graniczną pomiędzy województwem podlas­
kim a Wielkim Księstwem Litewskim. Król poszedł na półgodzinny
odpoczynek do swej komnaty, a prymas napomniał posłów, że nie dbają
ani o godność Rzeczypospolitej, ani króla, wrzeszczą i hałasują. Prosił
zatem, aby chcieli „cierpliwie jeden drugiego słuchając, bez tych okrzy­
ków y jeden drugiemu w mowę się nie wyrywają odprawować". Za­
proponował też, aby ze względu na brak czasu resztę spraw wzięto w reces
i skupiono swoją uwagę na sprawach obronności. Jednak posłowie, mimo
apelu, próbowali ustalić wspólne stanowisko wobec problemów monetar­
nych. Okazało się to niemożliwe, wobec rozbieżności interesów Korony
i Litwy. Dopiero wówczas posłuchano prymasa i sprawę dano w reces.
Wreszcie o trzeciej w nocy rozpatrywano projekt konstytucji o szlachec­
twie i uchwalono ją po półgodzinnej dyskusji. Wreszcie posłowie widząc,
że nie zdążą z materią sejmową, prolongowali obrady o kolejny dzień.
17 marca, czyli ostatniego dnia sejmu, pod wpływem ostatnich doświad­
czeń uchwalono konstytucję nakazującą schodzenie się posłów z senatem
na 5 dni przed końcem sejmu, „gdyż tych prorogatiey żadna insza
przyczyna nie jest tylko niewczesne, ostatniego dnia sejmu spoinę zna­
szanie się". Konstytucja ta, o której już była mowa powyżej, nie przyniosła
jednak spodziewanych efektów. Z innych spraw, wyznaczono deputację
do rewizji spustoszonych zamków, wysłuchano sprawozdania, komisji
„węgierskiej", sprawę
pretia rerum, czyli cennika towarów, odłożono na
sejm następny. Czytano przygotowany przez króla dyplom dla prawo­
sławnych, na prośbę koroniarzy zgodził się również na przyłożenie pod
nim swej pieczęci kanclerz litewski.
\

W tym momencie ze zmęczenia „i od hałasów" zasłabł prymas Jan Wężyk i musiano go znieść na „stołku" do karety, tak że nie powrócił już na zakończenie obrad. Z kolei król udał się na półgodzinny od-

\

.y.178

ynek do swej komnaty. Dalej, nie zgodzono się na indygenat dla ipacha i nobilitację dla mieszczanina Gizy. Powstała też kontrowersja ilcół kwestii, czy wyroki sądów marszałkowskich z czasów interregnum agają aprobaty sejmowej. Zwyciężył pogląd, że nie. W tej ostatniej ,wie widać doskonale dążenie izby poselskiej, tym razem bezskutecz-do powiększania swych kompetencji kosztem innych organów władzy twowej. W końcu przystąpiono do najważniejszego punktu ojbfad — ;hwalania podatków na wojnę z Moskwą, „około której przez kilka ;in w noc kontrowersje zachodziły". Deklarowały poszczególne wo-iwództwa wysokość podatków. Nie pozwolono jednak n,a propozycję, y uchwalić świadczenia finansowe na dwa lata z góry. Zgodzono się nie warunkowo — gdyby sejmiki deputackie nie wyraziły zgody na iki na drugi rok wojny, miał król zwołać sejm nadzwyczajny, 'chwalono także konstytucję o gospodach dla posłów i wiele ustaw tyczących spraw określanych jako „prywatne". Wreszcie przeczytano ;jestr infamisów, czyli odsądzonych od czci. Rozpoczęła się ceremonia ignania króla przez marszałka, odpowiadał od tronu podkanclerzy koron-y Tomasz Zamoyski. Po ucałowaniu ręki królewskiej rozeszli się „trzy godziny z północy"80.

Czytelnik odnieść może wrażenie, że przebieg konkluzji na sejmie koronacyjnym 1633 r. był bardzo burzliwy. Obrady odbywały się w ha­łasie, w zamieszaniu i były niezgodne. Tymczasem przedstawiona analiza dotyczyła sejmu, który miał wyjątkowo zgodny przebieg, co więcej, opozycja wobec króla właściwie jeszcze nie istniała, a sam Władysław IV, świeżo obrany i koronowany, cieszył się ogromną sympatią nie tylko całej szlachty, ale i innych warstw społecznych, np. Kozaków zaporoskich. Przebieg konkluzji był wyjątkowo spokojny, chcielibyśmy zwrócić uwagę, że prymas skrytykował hałasy czynione przez posłów dopiero w kilka dni po rozpoczęciu konkluzji, a więc przedtem ich zachoWdnje nie budziło zastrzeżeń. Warto też dodać, że konkluzja zawsze była forum, na którym do Ostatniej chwili różne grupy usiłowały przeforsować swoje postulaty. ""Stwarzało to pozory chaosu, w rzeczywistości jednak wszyscy dobrze wiedzieli, jakie są mechanizmy procedury sejmowej i jak można je wykorzystywać. Dochodziło zazwyczaj nie tylko do sporów pomiędzy posłami, ale również i do ostrych kontrowersji między izbą niższg a wyższą. Historycy, którzy podkreślają hałas podczas połączonych obrad "Obrr-izb7~opierają swe twierdzenia właśnie na materiałach źródłowych dotyczących konkluzji parlamentu, niekiedy jednak te słuszne skądinąd

179


' \ c

opinie rozciągają również na wstępną fazę sejmu, to znaczy na wy­głaszanie wotów senatorskich. O ile podczas konkluzji nierzadkie było przerywanie mów senatorskich, jeśli nie podobały się one izbie poselskiej, to w czasie wotowania panował na ogół porządek i spokój.

Pożegnanie króla rozpoczynało fazę ostatecznego redagowania konstytu­cji sejmowych. Już konstytucja sejmu koronacyjnego z 1588 r. usiłowała uregulować ustawowo tryb nadawania ostatecznej formy uchwałom parla­mentu. Postanowiono: „Konstytucye, na Seymie zgodnie napisane, mają bydź podpisane przez Pany Senatory na to deputowane: także przez te osoby, które będą z Koła Poselskiego naznaczone: i tak potym do Kancellaryi mają bydź podane, a przy bytności ich przed Nami czytane, cum interrogatione przez Pany Pieczętarze, jeśliże je My i Panowie Rady i Posłowie pieczętować każemy"81. Usiłowano się w ten sposób zabezpieczyć przed możliwością dokonywania samowolnych zmian w tekście uzgodnionych praw.

Praktyka polityczna odbiegała jednak od postulowanego stanu. Istotną rolę odgrywał w momencie redagowania ustaw sejmowych, już po zakończeniu obrad, marszałek poselski oraz kancelaria koronna. Jeśli marszałek był regalistą, a tak najczęściej bywało, król mógł liczyć na złagodzenie niewygodnych dla niego ustaw przez odpowiednie zmiany redakcyjne. Oczywiście teksty konstytucji uchwalonych na konkluzji były podpisywane przez marszałka, pieczętarzy, z czasem również deputatów izby poselskiej. Nie zapobiegało to jednak możliwości ich przeredagowa­nia. Zdarzało się również, aczkolwiek sporadycznie, że marszałek zmie­niał diametralnie postanowienia sejmowe. Przykładu dostarczyć może redagowanie ustaw po sejmie toruńskim z 1626 r. Na sejmie tym, ponieważ państwo znajdowało się w stanie wojny ze Szwecją; pozwolono na szybkie zwołanie sejmu nadzwyczajnego. Jak zapisał autor diariusza sejmowego: „i od JKM przy konklusiej jako za rzecz pozwoloną dzięko­wano, lubo potym P. Marszałek Poselski [Marcin Żegocki sędzia ziemski wschowski] publice tego nie opowiedziawszy, constituciej nie wpisał, dogadzając podobno humorowi też swemu, aby na sejmie ordinaryjnym miał campum [pole] o exorbitantiach mówić". Nie sądzimy jednak, jak zdaje się mniemać autor diariusza, że marszałek Żegocki mógł, ukrywając uchwaloną konstytucję, wyprowadzić w pole kancelarię koronną, przeciw­nie, dokonana manipulacja musiała być z rtją uzgodniona. Na sejmie tym dokonano jeszcze jednej zmiany. Otóż uchwalono na sejmie konstytucję mówiącą generalnie o pewnych prawach dla Gdańska, „do której potym i Toruń, o którym żadnej na górze nie było wzmianki, przyszyto"82.

180

Redagowanie ostateczne konstytucji sejmowych odbywało się w sie­dzibie kanclerza lub podkanclerzego, w skład komisji redakcyjnej wcho­dził też prawdopodobnie sekretarz wielki koronny. Ze składu ciała redakcyjnego wynikał niemal automatyczny wpływ monarchy na ostatecz­ną treść konstytucji, o czym wspominaliśmy już w poprzednim rozdziale. Nie jest natomiast jasna rola kancelarii litewskiej przy redagowaniu konstytucji sejmowych. Jak wynika z przekazu Albrychta Stanisława Radziwiłła, za panowania Władysława IV pieczętarze litewscy uczest­niczyli w pracach komisji redakcyjnej83. W czasach Zygmunta III nie mogło to być jednak regułą, skoro sejmik nowogródzki w instrukcji na f sejm 1615 r. domagał się, aby konstytucje sejmowe były ^podpisy wane t i pieczętowane nie tylko przez pieczętarzy koronnych, ale i litewskich84, | zaś Litwini zebrani na konwokacji wileńskiej w 1616 r., domagając się 3 tego samego, podkreślali, że władza kanclerzy litewskich równa jest • władzy kanclerzy koronnych85. Nie jest również całkiem jasny udział " w pracach komisji sekretarza wielkiego koronnego. Albrecht Stanisław Radziwiłł opisując proces redagowania konstytucji po sejmie 1638 r. ' stwierdził, że przyszedł niespodziewanie w imieniu króla sekretarz wielki koronny, Mikołaj Wojciech Gniewosz, i domagał się poprawek w kon­stytucjach, „wnosząc protestację przeciw wszystkiemu". Zdaniem Radzi­wiłła, interwencja ta była czymś zupełnie nowym86. Jednak Władysław Czapliński słusznie uważa, że wbrew temu, co pisze autor Pamiętnika, takie praktyki musiały być wcześniej, także za panowania Zygmunta III87. Wolno zatem przypuszczać, że choć nie ma jasności co do tego, czy sekretarz wielki koronny był stałym członkiem komisji redakcyjnej, to niewątpliwie brał w niej udział sporadycznie, przekazując osobom reda­gującym stanowisko monarchy. Stałymi członkami komisji byli natomiast deputaci z senatu, wyznaczani przez króla i z izby poselskiej, wyznaczani prawdopodobnie przez marszałka poselskiego. Chcielibyśmy zwrócić uwagę na jeszcze jedno znamienne zjawisko. Otóż co frajmniej dwóch znaczących członków komisji przygotowującej ustawy do druku lub mających wpływ na ten proces było duchownymi. Duchownym był bowiem zawsze sekretarz wielki koronny oraz jeden z pieczętarzy koron­nych. Tak więc wyższe duchowieństwo katolickie miało również za­gwarantowany wpływ na ostateczny tekst ustaw.

Ciekawe informacje dotyczące redagowania tekstu i drukowania1 go­towych konstytucji przekazuje Szymon Rudnicki, kustosz gnieźnieński i sekretarz królewski, w liście do kanclerza Jana Zamoyskiego z kwietnia

181


1601 r. Donosi w nim, iż uniwersały i konstytucje sejmowe zostały jU£ wydrukowane w drukarni Januszowskiego, powstały jednak omyłki dru­karskie, które mają zostać poprawione. Pisze dalej Rudnicki, iż nie podoba mu się tekst jednej z konstytucji, której streszczenie przesyła kanclerzowi Ciekawi go też, kto jest jej autorem: „Ksiądz Lipski dawa sprawę, że nie był nikt, kto by jej contradicet. Donieśli do Króla JeMci o tym, że jej nie czytano przy zawieraniu konstytucji, chce Król JeMci, aby wyjęta była z konstytucji". Nie jest to, jego zdaniem, możliwe, gdyż część wydrukowanych konstytucji została już wysłana do grodów88. Jak wolno się. domyślać, pod nieobecność Zamoyskiego, główną rolę przy redago­waniu tekstów odgrywał podkanclerzy koronny Piotr Tylicki, będący raczej w dobrych stosunkach z kanclerzem. Ponieważ nie jest pewne, czy urząd sekretarza wielkiego koronnego sprawował jeszcze Wawrzyniec Gembicki, który w listopadzie 1600 r. został mianowany biskupem chełmińskim. Rolę manipulatora mógł odegrać marszałek poselski Zbi­gniew Ossoliński. Nie wiadomo jednak, czego dotyczyła wspomniana konstytucja, ponieważ streszczenie Rudnickiego nie dochowało się do naszych czasów. Sądząc chociażby z analizy zmienianych konstytucji sejmowych, jaką przeprowadziliśmy w poprzednim rozdziale, jej znacze­nie nie mogło być duże. Może więc chodziło o intrygę zainscenizowaną przez urzędników kancelarii królewskiej, której celem było skłócenie podkanclerzego z kanclerzem?

Inny przypadek zmian w trakcie redakcji podaje Rafał Leszczyński w liście z grudnia 1627 r. do Tomasza Zamoyskiego wojewpdy kijow­skiego. Otóż na sejmie 1627 r. uchwalono konstytucję „prywatną" w spra­wie Zamoyskiego, „że nikt przeciwko niej nie tylko nie wyrzekł słowa, ale ani ziewnął". „Porwali się na nią już do druku podaną, piątego albo szóstego dnia po Konklusii" i zgłosili protestację pod pretekstem , jakoby inaczej czytana, a inaczej in volumen Legum wpisana by bydź miała". Leszczyński uważa, że to zemsta ze strony wrogów Zamoyskiego i zapew­nia, że oba teksty niczym się nie różniły89.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że pokazuje mechanizm wykorzystywania w rozgrywkach politycznych różnic, prawdziwych lub domniemanych, między tekstem konstytucji aprobowanym na konkluzji sejmowej a teks­tem, który ukazał się drukiem. Znacznie poważniejszą wagę polityczną miały zarzuty dokonania manipulacji w tekście egzorbitancji, po sejmie konwokacyjnym 1632 r., jakie czynił marszałkowi poselskiemu, Krzysz-tofowi Radziwiłłowi, hetmanowi polnemu litewskiemu Jakub Sobieski,

182

ajczy koronny. W liście z 15 września 1632 r. do Tomasza Zamoys-Ijjjego, podkanclerzego koronnego, informuje: „Prawdę rzekłszy pan Mar-fizałek siła tam w nich rzeczy ex libitu suo swego geniusza Kochlewskiego rjWotr, zaufany sługa K. Radziwiłła] napisał, które nie tylko in mentione, hec in mente u nas nie były. Ale to widzę, Jego Mości cum caeteńs l grroribus, jeśli to errorem sanie czem gorszem, nazwać mamy"90. Zarzuty Sobieskiego, który zresztą wkrótce objął urząd marszałka izby poselskiej na najbliższym sejmie elekcyjnym, dotyczyły samowolnego dopisywania przez Krzysztofa Radziwiłła, już po zakończeniu sejmu, przy okazji *', redagowania jego uchwał, pewnych kwestii, związanych zapewne z żą­daniami protestantów. Nie były one zaakceptowane przez niższą izbę jako wspólne egzorbitancje, które miano załatwić na elekcji. Nie sposób zweryfikować tej opinii, w każdym razie podczas sejmu elekcyjnego spisane na konwokacji egzorbitancje wywoływały ostre kontrowersje. )bie strony zarzucały sobie wzajemnie dokonywanie manipulacji.

Tak więc redagowanie konstytucji po zakończeniu obrad sejmowych w niewielkim gronie osób stwarzało okazję do wprowadzenia pewnych, najczęściej jednak niewielkich, zmian, zgodnie z interesami króla, marszał­ka sejmowego, często współdziałającego z monarchą lub któregoś z pie-' czętarzy, ewentualnie sekretarza wielkiego koronnego. Ponieważ zjawisko lekkiego korygowania uchwał sejmowych było powszechne, możliwe było posługiwanie się pomówieniami o niezgodność tekstu drukowaneigo z pro­jektem przyjętym przez obie izby na konkluzji. W ten sposób można było protestować przeciw wydrukowanym konstytucjom, o czym donosił w liś­cie do Tomasza Zamoyskiego Rafał Leszczyński, można też było zarzucać marszałkowi sejmu dokonywanie manipulacji, o czym z kolei informował Jakub Sobieski w liście do Tomasza Zamoyskiego. W każdym razie forma pracy przyjętej przy redagowaniu konstytucji sejmowej sprzyjała naduży­ciom i stwarzała możliwości stosowania różnych metod walki politycznej. Zjawisku temu próbowano przeciwdziałać, o czym świadczy konstytucja sejmu zwyczajnego z 1613 r., w której czytamy: „Zabiegając, aby jaka waryacya w konstytucyach nie bywała, konstytucyą anm 1588 do skutku przywodzimy: aby konstytucye z podpisem Marszałka Poselskiego i in-szych osób do tego deputowanych z koła Poselskiego i Senatorskiego, do ksiąg grodzkich Warszawskich, ad acticandum [dla potwierdzenia] naza­jutrz po Seymie podawane były"91.

Próby zwalczania obyczaju korygowania po sejmie jego uchwał nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów. Zdarzały się także, wcale

183


nierzadkie, pomyłki drukarskie, niekiedy zmieniające sens danej ustawy Pomyłki takie były szczególnie niebezpieczne przy uniwersałach podat­kowych, gdzie zmiana nawet jednej cyfry miała istotne znaczenie. Pro-bowano wycofywać tego rodzaju ustawy, nie zawsze jednak pomyłkę dostrzeżono w porę. Dotarcie zaś uniwersału podatkowego, wydrukowa­nego z błędami, do grodu, było przyczyną wielkich kontrowersji, jeśli nie awantury na sejmiku relacyjnym.

Zredagowane ostatecznie konstytucje sejmowe, były z uniwersałami podatkowymi przesyłane do drukarni, mającej przywilej królewski na drukowanie uchwał sejmowych. Po wydrukowaniu, zgodnie ze zwyczajem i prawem, następowała ekspedycja konstytucji i uniwersałów parlamentu do kancelarii litewskiej. Następnie obie kancelarie rozsyłały akty sejmowe do grodów. Prócz tego pracownicy kancelarii królewskiej wysyłali wy­drukowane ustawy do zaprzyjaźnionych ludzi, protektorów, -lub na pole­cenie królewskie do wybranego grona osób. Jakub Zadzik, ówczesny sekretarz wielki koronny, donosi w liście do Wawrzyńca Gembickiego, ówczesnego biskupa kujawskiego, że przesyła mu świeżo wydrukowane konstytucje sejmu nadzwyczajnego z 1613 r.92

Przewiezione przez komorników królewskich akty były w grodach dostępne do wglądu dla wszystkich zainteresowanych. Musiały być przesłane stosunkowo szybko, aby na sejmiku posejmowym można było zapoznać się z ich treścią i przy okazji skontrolować, na jakie ustawy posłowie danego sejmiku pozwolili, i czy nie przekroczyli zbyt drastycz­nie zaleceń instrukcji danej im na sejm. Wspominaliśmy powyżej o prob­lemach, jakie powstawały na sejmikach posejmowych, gdy okazywało się, że uniwersał podatkowy zawiera błędy. Zdarzało się również, aczkolwiek sporadycznie, że do grodu nie przysyłano konstytucji sejmowych na czas. O przypadkach takich wspomina Urszula Augustyniak w swej pracy o informacji i propagandzie za Zygmunta III. Cytowany przez nią Andrzej Skorulski skarżył się w liście z l VIII 1607 r., że na sejmik relacyjny nie dotarły konstytucje sejmowe: „Przyniesienie konstytucyji wszystko by było uspokoiło, i dziwnie moderowało rozognione animusze, czego ja wiele doznawam, mając fragmenty konstytucji, którymi się ludzie kon-tentują". Skorulski usiłował przed sejmikiem posiadane przez siebie fragmenty rozsyłać przez podwojewodzfęgo dla „communicowania się z bracią"93. W 1628 r. na sejmik posejmowy województwa krakowskiego w Proszowicach nie dotarł na czas uniwersał podatkowy, ani uniwersał zwołujący sejmik. Zjechało się zatem niewiele szlachty, jak zapewniają

omadzeni, stało się to przyczyną, dla której aprobowalijedynie 6 poborów volonych na sejmie, a na kolejne 6 wziętych do braci nie mogli pozwolić powodu zbyt małej frekwencji na sejmiku. Prosili w związku z tym f o kolejny szybki sejmik94. Jak widzimy szlachta w tym wypadku zareagowa-f Ja dość spokojnie na zaniedbania kancelarii koronnej, niemniej zaniedbanie i to spowodowało opóźnienie w uchwaleniu koniecznych podatków.

Przypisy

1 W ziemi stargardzkiej marszałkiem byli przedstawiciele rodziny Molzahn, w księs­
twie Giistrow z rodziny Hahn, w księstwie szweryńskim z rodziny Liitzow.

2 J. Seredyka, Elekcja marszalków poselskich za Zygmunta III Wazy (1587-1632) [w:]
Studia z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988, s. 95-112; W. Kaczorowski,
Marszałkowie poselscy za Wladyslawa IV Wazy [w:] Kultura-polityka-dyplomacja. War­
szawa 1990, s. 346-369.

3 S. Ochmann, Sejmy z lat 1615-1616, Wrocław 1970, s. 68.

4 Protestacja sejmiku województwa sieradzkiego pod Tyczynem z 16 XII 1625 r. —
B. PAN Kraków TP 25, s. 279-282. Protestację podpisały 73 osoby.

5 J. Kwak, Sejm warszawski 1626 roku, Opole 1985, s. 64-66.

6 Diariusz sejmu 1597 — SSRP, t. XX, s. 10.

7 Ibidem, s. 6-7.

8 A. Filipczak-Kocur, Niektóre zagadnienia procedury sejmowej za Zygmunta III,
„Sprawozdania Opolskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk", Wydział I Nauk Historyczno-
-Społecznych, nr 15, Seria A 1977-1978 [druk.: 1978], s. 41. v

9 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 288.

10 Diariusz sejmu 1638 r. — BJ 2274, k. 6v., 12.

11 J. Seredyka, op. cit., s. 101.

12 Diariusz sejmu nadzwyczajnego 1635 — B. Uniwer. Wrocł. Steinwehr II F 37
(Polonica Yaria II), k. 372.

13 Diariusz sejmu 1641 — B. Uniwer. Wrocł. Steinwehr IIF 37 (Polonica Yaria III), k. 78.

14 S. Ochmann, op.cit., s. 68.

15 K. Lepszy, Walka stronnictw w pierwszych latach panowania Zygmunta III, Kraków
1929, s. 233, 234.
' .

16 J. Seredyka i W. Kaczorowski, op. cit., s. 358. . V:

17 Piotr Tylicki, biskup warmiński i podkanclerzy koronny do Jana Zamoyskiego
kanclerza koronnego, Warszawa, 30 I 1601 — AGAD, AŻ 257. \ J "

18 Biblioteka Litewskiej Akademii Nauk w Wilnie, Fond 17, nr 12, s. 307.

19 Ibidem, s. 313.

20 Ibidem, s. 308.

21 Ibidem, s. 316. Mowa witalna wygłoszona przez Mikołaja Stankiewicza.,

22 Diariusz sejmu 1611 r. — Biblioteka Polskiej Akademii Nauk w Kórniku (dalej
B. Kórn.) 1286, s. 665. Autor innego diariusza sejmowego tak ujmuje tę scenę „Na koniec



184

185


Podsędka Pińskiego od strachu, gdy się do ręki królewskiej schylił Portki opadły, kędy pp Senatorowie, Dwór wszystek i sam Król nieznacznie się sam w sobie śmiał" — B. Racz. 139, s. 357.

23 J. Byliński, Dwa sejmy z roku 1613, Wrocław 1984, s. 62.

24 S. Ochmann, op.cit., s. 73.

25 Na sejmie 1621 r. byli obecni zarówno kanclerz koronny Andrzej Lipski, jak
i podkanclerzy Wacław Leszczyński, jednak wygłoszenie propozycji od tronu powierzono
podkanclerzemu, osobie świeckiej. — J. Pietrzak, Po Cecorze i podczas wojny chocimskiej.
Sejmy z lat 1620 i 1621, Wrocław 1983, s. 144.

26 W latach 1590-1591 Zygmunt III prowadził tajne pertraktacje z Habsburgami, w celu
uzyskania ich pomocy dla utrzymania władzy w Szwecji, w sprawie małżeństwa z przedstawi­
cielką domu Habsburgów, wreszcie popierania przez króla kandydatury arcyksięcia Ernesta do
tronu polskiego, na wypadek gdyby Zygmunt III musiał, ze względu na kłopoty w Szwecji,
opuścić Polskę na stałe. Oczywiście nie było mowy o przekazaniu polskiego tronu Habsburgom,
ponieważ król nie mógł tego uczynić ze względów konstytucyjnych. Ataki opozycji zarzucającej
Zygmuntowi III frymarczenie tronem były bezpodstawne i obliczone wyłącznie na kompromita­
cję i detronizację króla. — Problemy pertraktacji z Habsburgami przedstawia Kazimierz Lepszy
w pracy: Rzeczpospolita w dobie sejmu inkwizycyjnego (1589-1592), Kraków 1929.

27 Diariusz sejmu 1592 — Dyarusze i akta sejmowe. K. 1591-1592, wyd. E. Barwiński,
SSRP, t. XXI, Kraków 1911, s. 207-208.

28 Ibidem, s. 210.

29 Ibidem, s. 217.

30 Obszernie omawia sprawę sporu o rozdanie wakansów na sejmie 1618 r. Jan Seredyka
w pracy Sejm z 1618 roku, Opole 1988, s. 118-122, 145, 146, 152, 153.

31 Diariusz sejmu nadzwyczajnego 1632 — BJ 5267, s. 808.

32 W. Czapliński, Rola sejmów XVII wieku w kształtowaniu się kultury politycznej w Polsce
[w:] Dzieje kultury politycznej w Polsce, pod red. J. A. Gierowskiego, Warszawa 1977, s. 42-50.

33 U. Augustyniak, Informacja i propaganda w Polsce, s. 74, 75.

34 E. Opaliński, Kultura polityczna szlachty polskiej, s. 276.

35 Diariusz sejmu 1611 — BJ 102, k. 461; Diariusz sejmu 1620 — B. Czart. 390, s. 27.

36 Diariusz sejmu 1611 — BJ 102, k. 460, 461, 462.

37 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 298, 299.

38 Regulamin omówiła szczegółowo Stefania Ochmann w pracy Sejmy z lat 1615-1616,
Wrocław 1970, s. 69, 70.

39 Diariusz sejmu 1639 r. — B. PAN Kraków 8816, s. l, 2, 33.

40 Regulamin sejmu 1611 r. omówił Janusz Byliński w pracy Sejm z roku 1611,
Wrocław 1970, s. 139. •

41 A. Sucheni-Grabowska, Społeczność szlachecka a państwo [w:] Polska w epoce
Odrodzenia. Państwo. Społeczeństwo. Kultura, pod red. A. Wyczańskiego, Warszawa 1986,
s. 59.

42 Diariusz sejmu 1639 — B. PAN Kraków\8815, s. 41^t3.

43 Diariusz sejmu 1641 — B. Uniwer. Wrocł. Steinwehr III F 37, k. 79, 82v.-83v.

44 Bogusław Słuszka pojawił się nawet w izbie poselskiej, co wywołało powszechne
oburzenie posłów, a ponieważ podskarbi nadworny litewski nie chciał dobrowolnie opuścić
sali obrad, wyszli z niej wszyscy posłowie opozycyjni (a więc tym razem większość)

\ j y/ zamieszaniu wypchnięto też głównego „bohatera". — W. Czapliński, Dwa sejmy w roku 1652, Wrocław 1955, s. 96, 97.

45 J. Byliński, Sejm z roku 1611, Wrocław 1970, s. 203.

46 S. Ochmann, Sejmy z lat 1615-1616, Wrocław 1970, s. 193.

47 Autor monografii poświęconej temu sejmowi nie wspomina nawet, ile czasu trwało
kolokwium. Władysław Czapliński z kolei widzi w tych obradach typowe kolokwium bez
udziału monarchy, brak jednak podstaw do takiego stwierdzenia. Podobnie zresztą traktuje
kolokwium na sejmie 1616 r., choć w tym wypadku odbywało się niewątpliwie w obecności
Zygmunta III — J. Byliński,
Dwa sejmy z roku 1613, Wrocław 1984, s. 75; W. Czapliński,
Sejm w latach 1587-1696 [w:] Historia sejmu polskiego, t. I, Warszawa 1984, s. 270.

48 W. Kriegseisen, Sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej (do roku 1763), Warszawa 1995,
«. 114.

49 Na sejmie koronacyjnym 1649 r. w czasie dyskusji nad sposobem wyboru marszałka
aby wszedł pijany poseł krakowski, Stefan Koryciński, starosta oświęcimski i zabrawszy
głos „w długie się zawiódł dyskursa, a gdy wołano, aby skracał, z vehementią [gwałtownie],
głosem wielkim [zawołał]: Bogdaj zabito, kto mnie nie słucha", „a w tym się stał huk
y hałas srogi, w którym się rozeszli". — Diariusz sejmu koronacyjnego 1649 — AGAD,
AR II, ks. 14, s. 508.

50 W. Czapliński, Dwa sejmy w roku 1652, Wrocław 1955, s. 100.

51 Diariusz sejmu 1627 — BJ 166, k. 282.

52 Przeciw uwzględnianiu protestów jednego posła wypowiadały się stanowczo m.in.
instrukcje sejmików: wiszeńskiego z 20 I 1597 i z 12 III 1616, szadkowskiego z 22 III
1593, raciąskiego z 26 I 1598 i z 9 II 1606, lubelskiego z 12 XII 1628 — AGZ, t. XX,
(. 100, 155; B. Czart. 340, k. 171 v.; TP 19, s. 122, 224; TP 6, s. 280.

53 Akta sejmikowe średzkie, t. I, cz. 2, s. 41.

54 Wymienić tu można m.in. wypowiedzi: Hieronima Rozdrażewskiego biskupa kujaw-
skiego na sejmie 1597, Eustachego Wołłowicza podkanclerzego litewskiego na sejmie 1616,
Jana Gostomskiego wojewodę inowrocławskiego czy Maksymiliana Przerębskiego kasz­
telana zawichojskiego także na sejmie 1616 r. '

** Instrukcja sejmiku łuckiego na sejm z 13 XII 1618 — AGAD, AR II, T. 6, nr 695.

56 Instrukcja sejmiku szadkowskiego na sejm z 22 II 1593 — B. Czart. 340, k. 171v.;
instrukcja sejmiku raciąskiego z 26 I 1598 i z 9 II 1606 — TP 19, k. 122; B. PAN Kraków
951, k. 227; instrukcja sejmiku wiszeńskiego z 20 I 1597 i z 12 III 1616 — AGZ, t. XX,
s. 108; ibidem, s. 155.

57 Pod protestacją z dnia 27 marca podpisali się m.in. Janusz i Albrycht Władysław
Radziwiłłowie, Mikołaj Abrahamowicz, Piotr Stabrowski, Marcin' Broniewski, Jan Wojna,
Piotr Gorajski, Zygmunt Niszczycki. Posłowie ci podkreślili, że jak podczas obrad
sejmowych nie pozwalali na żadne konstytucje, tak i teraz^rfa1 żadne uchwały nie pozwa­
lają., a gdyby je mimo to oddano do druku, to uznają je za' nieważne. — Diariusz sejmu
1615 r. — B. Kórn. 289, s. 464. Zdaniem Stefanii Ochmanfc opozycja obawiała się, że
Zygmunt III może przygotowane projekty konstytucji 'mimo wszystko opublikować
i chciała się w ten sposób przeciw takiej ewentualności zabezpieczyć. — S. Ochmann,
op. cit., s. 115.

58 Diariusz sejmu 1597 r. — SSRP, t. XX, s. 5.

59 Diariusz sejmu 1592 — SSRP, t. XXI, s. 208.



186

187


60 Diariusz sejmu 1638 — BJ 2274, k. 24v.

61 Diariusz sejmu 1606 — B. Kórn. 325, s. 600, 601.

62 Diariusz sejmu 1611 r. — B. Kórn. 1286, s. 676-678.

63 Diariusz sejmu 1625 — BJ 102, s. 609.

64 Ibidem, s. 611.

65 Diariusz sejmu 1607 — AGD, APP 31, t. II, s. 334.

66 Diariusz sejmu 1627 — BJ 166, k. 289v.

67 Diariusz sejmu zwyczajnego 1613 r. — AGAD, AR VI, s. 20a-21.

68 Diariusz sejmu elekcyjnego 1632 — B. Kórn. 1317, s. 154, 158.

69 Diariusz sejmu 1611 — B. Kórn. 1286, s. 678, 685.

70 Diariusz sejmu 1638 — BJ 2274, k. 11, 17, 18, 20, 22, 25-26v.

71 Diariusz sejmu 1618 — B. Kórn. 326, s. 336-341, 366.

72 Diariusz sejmu 1615 — B. Kórn. 289, s. 464; S. Ochmann, Sejmy z lata 1615-1616,
Wrocław 1970, s. 114; E. Opaliński, Między „liberum veto" a glosowaniem większościowym.
Funkcjonowanie sejmu w latach 1587-1648 [w:] Między Wschodem a Zachodem. Rzeczpo­
spolita XVl-XVIII w. Studia ofiarowane Zbigniewowi Wójcikowi w siedemdziesiątą rocznicą
urodzin, Warszawa 1993, s. 46.

73 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 302-304.

74 Diariusz sejmu 1597 — SSRP, t. XX, s. 120.

75 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 327-331.

76 Diariusz sejmu 1642 — Pamiętnik Albrychta Stanistawa Radziwilła, t. II, s. 295.

77 Diariusz sejmu koronacyjnego 1633 — B. Racz. 17, k. 108, 110v.

78 Diariusz sejmu 1638 — BJ 2274, k. 25, 28, 28v.

79 Yolumina Legum, t. III, s. 373.

80 Diariusz sejmu koronacyjnego 1633 — B. Racz. 17, k. 106-113.

81 Yolumina Legum, t. II, s. 252.

82 Diariusz sejmu toruńskiego z 1626 r. — B. Czart. 357, k. 126, 131.

83 Pamiętnik Albrychta Stanistawa Radziwiłła, t. l, s. 298.

84 Instrukcja sejmiku nowogródzkiego na sejm z 12 U 1615 — B. PAN Kraków 365, k. 70.

85 Laudum konwokacji wileńskiej z 12 IV 1616 — B. PAN Kraków 1051, k. 164v.

86 Pamiętnik Albrychta Stanisława Radziwiłła, t. 2, s. 92.

87 W. Czapliński, Sejm l połowy XVII w., s. 35.

88 Szymon Rudnicki sekretarz królewski i kustosz gnieźnieński do kanclerza kor. Jana
Zamoyskiego, Warszawa 28 IV 1601 — AGAD, Archiwum Zamoyskich (dalej AŻ) 236.

89 Rafał Leszczyński, wojewoda bełski do Tomasza Zamoyskiego, wojewody kijows­
kiego, Warszawa, 9 XII 1627 — AGAD, AŻ 347.

90 Jakub Sobieski, krajczy koronny do Tomasza Zamoyskiego, podkanclerzego koron­
nego, Krasnystaw, 15 IX 1632 — AGAD, AŻ 378.

91 Yolumina Legum, t. III, s. 83.

92 Jakub Zadzik, sekretarz wielki koronny do Wawrzyńca Gembickiego, biskupa
kujawskiego, Warszawa 9 II 1614 — Sztokhlbjn, Riksarkivet Extranea IX Polen, vol. 105.

93 U. Augustyniak, Informacja i propaganda w Polsce za Zygmunta III, Warszawa
1981, s. 80.

94 Laudum sejmiku posejmowego w Proszowicach z 3 VIII 1628 — Akta krak., t. II,
s. 99.

Rozdział IV

SZLACHTA A SEJM

Stosunek szlachty polskiej, litewskiej i ruskiej do parlamentu był Szczególnej natury. Różnił się też znacznie od postawy, jaką mamy dbecnie wobec sejmu. Dla nas jest on jedynie symbolem demokracji J najważniejszym organem ustawodawczym. Mamy też do parlamentu pewien stosunek uczuciowy, jako do instytucji mającej w Polsce długo­trwałą tradycję. Natomiast dla szlacheckich obywateli sejm był nie tylko ftajważnłejszym organem instytucjonalnym państwa, z którym, w przeci­wieństwie do nas, w pełni się utożsamiali, stanowił dla nich także synonim i kwintesencję państwa. Świadczą o tym jednoznacznie sformułowania Występujące we współczesnych źródłach: w literaturze'politycznej, aktach najmowych i'sejmikowych, wreszcie w korespondencji.

W uniwersale Baltazara Stanisławskiego, podkomorzego sanockiego, skierowanym w marcu 1587 r. do szlachty ziemi sanockiej oznajmiono, & jeśli zdecyduje się ona jechać pospolitym ruszeniem na elekcję, to jej ziemia będzie zabezpieczona. W piśmie podkomorzego sanockiego czy­tamy: „uprosiłem to u Rzpltej, aby tu rota żołnierzów w Sanoku była"1. Ponieważ w uniwersale przedstawiono postanowienia sejmu konwokacyj-ftego, nie ma więc żadnej wątpliwości, że Stanisławski pod pojęciem iiRzplta" rozumiał parlament. Zebrani w listopadzie 1624 r. na sejmiku przedsejmowym w Wiszni polecali swym posłom: „Podziękują in facie Reipublicae i JMci p. hetmanowi [Stanisławowi Koniecpolskiemu] za czułe, odważne i szczęśliwe dzieła jego", „Życzylibyśmy, żeby suspicia i łzy nasze... ponieśli IchMć pp. Posłowievdp wszytkiej Reipublicae". W tej samej instrukcji proszono, aby został^ namówiona na sejmie obrona Rusi przed najazdami tatarskimi. Postulowała zatem szlachta, aby po-Stowie ruskiego województwa zaapelowali „do wszystkiej Reipublicae, której żeśmy też członkami są [...], aby lub defensivo te inkursye

189


pohamowane były" i żeby przynieśli z sejmu skuteczną obronę granic2. Nie ulega wątpliwości, że szlachta używając terminu „wszystka Respub-lica" miała na myśli sejm. W trzy lata później ten sam sejmik protestując przeciwko przejmowaniu kompetencji sądu sejmowego przez trybunał koronny i czynieniu z wyroków sądowych praw, stwierdza: „bo te maiestatem et potestatem [majestat i władzę] tylko sama w sobie Rzplta w zgromadzeniu trzech stanów na sejmach zostawiła"3. A więc dla szlachty województwa ruskiego Rzeczpospolita to trzy stany sejmujące: król, senat i posłowie, zgromadzeni na sejmie.

Identyczną wykładnię tego pojęcia znajdujemy w instrukcji sejmowej sejmiku wiszeńskiego z początku kwietnia 1640 r. Szlachta domaga się, aby parlament miał prawo kontrolowania traktatów zawartych z sąsiadami: „Ponieważ ta Rzplta ze trzech stanów constat, z których każdemu o wszystkiem wiedzieć należy, co publicum negotium zachodzi, starać się

Może jednak tak specyficzne rozumienie pojęcia Rzeczpospolita było charakterystyczne tylko dla szlachty województwa ruskiego lub szerzej szlachty kresowej? Analiza akt sejmikowych z innych prowincji przynosi odpowiedź przeczącą na tak postawione pytania. Ponieważ jednak przy­kłady można by mnożyć niemalże w nieskończoność, poprzestańmy tylko na kilku dodatkowych. Sejmik łęczycki w instrukcji na sejm ze stycznia 1642 r. domagał się, aby na przyszłość nie można było powiększać licz­by wojska bez zgody Rzeczypospolitej. Szlachta płocka zgromadzona w 1646 r. na raciąskim sejmiku przedsejmowym przedstawiła swe stano-

| wisko w sprawie spłacenia długów księcia Bogusława de Croy, siostrzeńca ostatniego księcia pomorskiego Bogusława XIV. Ponieważ jej zdaniem długi te zostały już dawno przez Rzeczpospolitą spłacone, więc niech Jcsiażę nie apeluje do sejmu i „nie zatrudnia consilia Reip."

Przytoczmy jeszcze jeden przykład przedstawiający litewski sposób widzenia tej kwestii. Sejmik miński w instrukcji na sejm z 1611 r., chcąc uniemożliwić królowi wypowiadanie wojen bez zgody parlamen­tu, zalecał swym posłom uchwalenie prawa, „aby na po tym bez consensu RzeczPtej sejmowego takowe wojny podnoszone według daw­nych praw nie były"5.

Identyczne utożsamianie sejmu i państwa widać również w wy­stąpieniach na forum sejmowym. Na sejmie inkwizycyjnym 1592 r., który miał za zadanie wyjaśnienie tzw. praktyk rakuskich w walce o polski tron i ewentualne osądzenie sprawców tej afery, wypowiedział się wojewoda krakowski Mikołaj Firlej w sprawie, czy sejm ma prawo napominać i sądzić króla. Rozwiewając wątpliwości w tej kwestii stwierdził: „żeby Rpca nie miała tej mocy corrigere Principem, nie widzę tego, i owszem, to tak rozumiem, że nie tylko corrigere, ale i pokazałoliby się co wielkiego, ma moc iudicare". Na sejmie 1628 r. podkanclerzy koronny Jakub Zadzik podczas wygłaszania wotów senatorskich proponował „i to, iż chwali się tym nieprzyjaciel, iż wprzód wszystkie sekreta Rzeczypos­politej wie,( aby wszystkie consultacye Rzplitey ąuam secretissime seu dusis his, którzy do consultacyi nie należą odprawowane były"6.

Słowa sejm i państwo mają również inne niż wymienione wyżej warianty znaczeniowe. Ponieważ pisaliśmy o tym obszerniej w pracy o kulturze politycznej szlachty polskiej, poprzestańmy zatem na podaniu kilku charakterystycznych przykładów ilustrujących istotę problemu7. Już z analizy uniwersału Baltazara Stanisławskiego z 1587 r., a więc z okresu bezkrólewia, wyniknęła możliwość utożsamiania z państwem stanów sejmowych, z wyłączeniem króla. W tym wypadku było to zrozumiałe, gdyż sejmy doby bezkrólewia mogły składać się jedynie z dwóch stanów sejmujących. Czy jednak sytuację z czasów interregnum można przenieść na okres, kiedy monarcha panował? Na wspomnianym już wielokrotnie sejmie inkwizycyjnym z 1592 r. pose;ł Jan Szczęsny Herburt, przed­stawiając własny sposób przeprowadzania inkwizycji w sprawie „praktyk rakuskich", wyjaśnił, kto może pełnić rolę inkwizytora: ,Jnquisitor jest Wszystka R.P., to jest Senat z Posły ziemskimi"8. Król więc został Wyraźnie wyłączony z pojęcia Rzeczypospolitej, oznaczającego w tym



190

191


wypadku sejm. Jeszcze wyraźniej przeciwstawiano monarchę Rzeczyp0s. politej podczas rokoszu Zebrzydowskiego.

Generalnie rzecz ujmując wykluczano króla z pojęcia Rzeczpospolitej w momentach ostrych napięć wewnętrznych, gdy polityka władcy spoty­kała się z silną opozycją społeczeństwa szlacheckiego. Wyłączano monar­chę z tego pojęcia również i w takich wypadkach, gdy chciano podkreślić nielegalność czyjegoś postępowania w sferze publicznej. Tak więc nie­legalne zjazdy z lat dziewięćdziesiątych XVI w. określano, jako zwołane ,jine consensu JKMci i Rzplitej". Innym przykładem może być reakcja na zawarcie samowolnie w 1627 r. przez wojewodę wileńskiego i hetmana wielkiego litewskiego Lwa Sapiehy rozejmu ze Szwedami w Inflantach. Zaatakowało go z tego powodu wiele sejmików. Szlachta zgromadzona w Wiszni stwierdziła, że senatorowie litewscy „sine consensu J.Kr.Mci i Rzpltej" dokonali zamiany zamków w Inflantach ze Szwedami „i na to jest w wielkim podziwieniu, ponieważ świętobliwy uniej związek nas unum corpus mieć chciał". Na sejmie 1627 r., jak zanotował autor diariusza, wojewoda wileński usprawiedliwiał się „o tych induciach, które sine scitu KJM i Rzpltey zawarł"9.

Kolejnym wariantem znaczeniowym pojęcia Rzeczpospolita jest ro­
zumienie tego słowa jako izba poselska. Na sejmie koronacyjnym 1633 r.
krajczy koronny Jakub Sobieski nie zgadzał się, aby iść do króla z prośbą
o rozstrzygnięcie sporu o kolejność zasiadania posłów. Zdaniem Sobies-
kiego, powinna o tym decydować izba, „boby ubliżenie tym
digniatatem
Reip. było". Nie ulega wątpliwości, że w tym wypadku Rzeczpospolita
oznaczała jedynie izbę poselską, a więc wyłączono z jej pojęcia nie tylko
króla, ale i senat. Podobnie rozumowała szlachta łęczycka zebrana na
sejmiku przed sejmem 1600 r., zalecając na wypadek śmierci księcia
Jerzego Fryderyka, kuratora księcia pruskiego Fryderyka Albrechta, in­
korporację pruskiego lenna: , Jeśli też już Xiążę
Anspachfeudalis koronny
umrzeć miał, prosić króla z Rzeczpospolitej i z Senatu, aby w to dozornie
wejrzeć raczyli, jakoby kto inszy w to państwo nie wjeżdżał ani mocą,
ani żadnemi handlami, albo praetextem, jedno żeby to do Korony
przyłączone było..."10 (

Rozciągnięcie pojęcia Rzeczpospolita na izbę poselską prowadziło do objęcia nim również całej szlachty. Problematykę tę omówiliśmy obszer­nie w naszej pracy o kulturze politycznej szlachty ". Pozostaje nam wobec tego podkreślenie jedynie znaczenia, jakie miało tego rodzaju myślenie szlacheckich obywateli o państwie i sejmie. Jeśli przez Rzeczpospolitą,

192

naturalne, rozumiano państwo i jednocześnie jako Rzeczpospolitą ojmowano sejm, to dochodziło do pełnego utożsamiania państwa z par-entem. Zatem dla szlachty państwo było strukturą polityczną, której najpełniej wyrażał sejm. W interesującym nas okresie mamy tak-do czynienia z takimi przejawami myślenia, w którym pod pojęciem — Rzeczpospolita rozumiano nie trzy stany sejmujące: króla, senat izbę poselską, lecz jedynie dwa, z pominięciem monarchy. Więcej, stępuje również wyłączenie nie tylko władcy, ale i senatu. Tym razem pojęciem Rzeczpospolita rozumiano izbę poselską a wreszcie ogół chty. Nastąpiło zatem pełne utożsamienie się szlacheckich obywateli systemem parlamentarnym, którego istotę stanowili jako posłowie, |:pełne utożsamienie się obywateli z państwem, które nie tylko zbudowali |w przeszłości, ale tworzyli i stanowili obecnie.

Taki sposób myślenia o państwie i systemie parlamentarnym stanowił yenement w skali europejskiej, również w Anglii nie zachodziła tak Igłęboko idąca tożsamość obywateli, państwa i parlamentu. Nawet dzisiaj, fgdy wydawać by się mogło, że tradycje demokratyczne i obywatelskie fsą w Polsce wystarczająco dawno i głęboko zakorzenione, szlachecki f sposób rozumowania nie jest w pełni zrozumiały. Któż bowiem współ-|cześnie utożsamia Rzeczpospolitą Polską z sejmem, a ogół obywateli [traktuje jako właścicieli i dziedziców państwa polskiego. Czy gdyby [•obywatele współcześni oznajmili zaskoczonym elitom politycznym, że państwo to my, byliby zrozumiani, czy raczej może próba takiego ; rozumowania spotkałaby się z powszechnym zdziwieniem?

Jeśli szlachta polska, litewska i ruska miała tak specyficzny stosunek do sejmu, to jak widziała jego rolę w państwie? „A sejm ten jest chorób Rzeczptej lekarstwo, niebezpieczeństw ucieczka, w nawałnościach kot­wica, w nachyleniu do zguby" — głosił na sejmie 1627 r. w mowie od tronu podkanclerzy koronny Tomasz Zamoyski, a w responsie w imieniu króla, na witanie przez marszałka poselskiego Jana Druckiego-Sokoliń-skiego, pisarza litewskiego, dodawał: „We wszystkich niebezpieczeń­stwach i utrapieniach na każdą Rzeczptą następujących naiwiętsze iest po Panu Bogu lekarstwo, radzić umieć o sobie, to jest Sejm"12. Parlament był więc, w wyobrażeniu szlachty, lekarstwem na wszystkie najważniejsze problemy, jakie pojawiały się i mogły się pojawić w państwie polsko--litewskim. Zabezpieczał w Rzeczypospolitej pokój wewnętrzny, zapew­niał obronę przed agresją z zewnątrz, kontrolował przestrzegania prawa i przez króla, ministrów i ogół obywateli. Gwarantował dotrzymywanie

193


prawa wszystkim mieszkańcom państwa polsko-litewskiego. Istniało prze­konanie, że obradom sejmowym towarzyszy obecność Ducha Świętego Już sama msza święta rozpoczynająca sesję parlamentu odprawiana była w intencji przywołania Jego pomocy w radzeniu o dobru Rzeczypospolitej. Biskup płocki Stanisław Łubieński w liście do szlachty płockiej z 1629 r. stwierdzał, że na sejmie, „przy zgodzie wszytkich przy zniesieniu do jedności wszytkiej Rzpltej rad pożytecznych, bywa assistentia Ducha Świętego, i czego rozumy ludzkie w priwatnych discursach dokazać nie mogą, zgromadzona wespół wszytka Rzpta potrafi w to"13. Pogląd o wyjątkowości obrad sejmowych podzielali również protestanci. Święto-sław Orzelski, starosta radziejowski i poseł na sejm 1590 r., broniąc na posejmowym sejmiku średzkim postanowień parlamentu przed zarzutem, że są nieważne, gdyż obrady toczyły się po zapadnięciu zmierzchu, oznajmił, „A iż w nocy były (konstytucje) czytane, naprzód na to się tak powiada, że nie jest noc, gdzie R.P. o sobie radzi, nie jest noc tam, gdzie tak wiele oczu nie śpi"14! Obie wypowiedzi tak Orzelskiego, jak i Łubień-skiego nadają obradom parlamentarnym mistyczny charakter, różnica polega na tym, że biskup przywołuje Ducha Świętego, a luteranin z Wielkopolski tego nie czyni.

Ksiądz Jan Januszowski w utworze Wzór Rzeczypospolitej rządney, wydanym w 1613 r., porównując króla do głowy, królestwo do ciała, znalazł dla parlamentu szczególnie zaszczytne porównanie. „Duszą tego ciała i głowy są Seymy, prawa, Statuta, Constitucye, ustawy Koronne, któremi wszyscy vivimus, movemur et sumus"15. Stwierdził więc autor, że tak jak dusza jest czynnikiem ożywiającym ciało i głowę, tak najważ­niejszą instytucją w państwie, ważniejszą nawet od króla, jest sejm, a owoce jego działania w postaci praw stanowią o istocie państwa. W anonimowym utworze z 1640 r. nazywano parlament „ordinarium remedium naprawy skaz R.P"16. Miał więc parlament za zadanie na­prawiać zepsute, „wyszpocone", jak wówczas mawiano, prawa. Więcej, sądzono, jak świadczą instrukcje sejmikowe, że „wszystka salus R.P. na konkluzyjach sejmowych należy"17.

Sejm był jedynym legalnym forum, na którym można było załatwiać wszelkie sporne kwestie i rozwiązywać problemy wagi państwowej. Regalistyczna część szlachty krakowskiej, zgromadzona na sejmiku rela­cyjnym w Proszowicach w czerwcu 1606 r. tak wyraziła swe przekonanie o roli parlamentu w przezwyciężaniu wszelkich trudności: „O sejm prędki Króla JM. prosić, na którym miejsce wszytkim radzić jako in loco

194

l legitimo. Bo jeśli R.P. od postronnych niebezpieczeństw zasłonić chcemy, jakoż to przez K. JM. być może, który jest supremus director et moderator consiliorum i między trzema stany pierwsza głowa. Jeśli też od niego czego potrzebujemy, jakoż to sprawić bez niego? Tam na tym placu o niebezpieczeństwach i wolnościach naszych mówić, gdzie przodkowie nasi mawiali"18.

Charakterystyczne, że szlachta krakowska dla podparcia swej agumentacji powołuje się na coś drogiego całej braci szlacheckiej, miano­wicie na tradycję. Cały ten wywód jest polemiką z rokoszanami, którzy usiłowali deprecjonować rolę parlamentu i stawiać wyżej uprawnienia rokoszu jako zjazdu całej w teorii szlachty. Rokoszanie nie kwestionowali zresztą wprost tradycyjnej roli sejmu, wysunęli natomiast argument, że sam parlament potrzebuje naprawy, więc nie może zaradzić złu i dlatego potrzebne są inne sposoby. Szlachta wielkopolska zgromadzona w Kole na zjeździe rokoszańskim w lutym 1607 r. stwierdzała: „Bo iż sam sejm poprawy potrzebuje, nie będąc naprawiony, jako naprawę skazy R.P. sprawić ma"19.

Rokoszanie wykazywali jednak pewną niekonsekwencję, szczególnie w uchwałach zjazdowych. Przecież początkowym hasłem całego ruchu rokoszańskiego w 1607 r. było doprowadzenie do tego, aby król zwołał sejm, zgodnie z obietnicą daną rokoszanom! Nie ulega wątpliwości, że oficjalne uchwały rokoszowe, nie pozbawione były pewnych elementów taktycznych. Obawiano się bowiem, że zbyt radykalne postawienie kwestii prymatu rokoszu nad parlamentem może zniechęcić znaczną część szlach­ty do poczynań opozycji. Skrupułów takich nie przejawiała natomiast literatura rokoszańska, mająca charakter polemiczny i agitacyjny. Anoni­mowy autor Skryptu o słuszności zjazdu stążyckiego postawił sprawę prymatu rokoszu w sposób dobitny: „Prawda to jest, miłościwi panowie, że ordinarium remedium, ordinarius locus do leczenia chorób Rzpltej, do zabieżenia niebezpieczeństwom, że sejmy, że jest to tu miejsce; ale iż gdy jedni przy prawie się opierają, drudzy przy pochlebstwach mocno stoją, ordinaria remedia sejmów nie idą, targa się związek Rzpltej..., nie mogliśmy wymyślić nic foremniejszego in libera Republica jako zjazd

Zgrom*dzenie braci' aby Siękazało' kto Praw> kto krzyw, co prawo, co lewo"20. Agitacja prowadzona przez K^szan i argumenty przez nich stosowane nie przekonały jednak ogółu szlachty do idei wyższości rokoszu nad parlamentem. Hasło bojkotu obrad sejmowych, rzucone przez roko­szan na zjeździe w Jędrzejowie w kwietniu 1607 r., nie zostało przyjęte

195


przez brać herbową. Wszystkie sejmiki, z wyjątkiem najbardziej anty-królewskiego województwa krakowskiego, wysłały swych posłów na sejm, zaś w listach przysłanych na rokosz, zalecały czekanie na rezultat obrad parlamentu.

Szlachta miała uczuciowy stosunek do sejmu. Świadczą o tym naj­lepiej określenia, jakich używała. Nazywano sejm „matką naszej wolno­ści", „matką praw", ale i „matką niedostaków". Niedostaki brały się w opinii współczesnych z nieprawidłowości w funkcjonowaniu parlamen­tu. Przedsejmowy sejmik proszowicki w 1646 r., reagując na zerwanie sejmu 1645 r., stwierdził: „Konkluzyj sejmowych szczęśliwe zawarcie jako felicitate Patriam implet, tak częste a straszne rozerwanie periculum wielkie i nieomylne przynosi"21. Usiłowano, co oczywiste, dbać o auto­rytet sejmu, ponieważ „tam w rządzie mamy wolność naprawić, tam prawa prawem (bo sejm prawo) w klubę wprawić, tam niedostatki i niezgody do zgody dostatkiem okryć". Uważano, że autorytet parlamentu jest „dawno prawem praw naszych utwierdzonych"22.

Przeciwstawiano się królewskiej polityce traktowania sejmu jako instytucji służącej jedynie do uchwalania podatków. Powszechnie sądzo­no, że „sejmy nie dla poborów we dwie lecie bywają złożone, ale aby egzorbitancyje, które by się w Rzpltej pokazały, były wnoszone i im remedia słuszne były namówione"23. Szczególnie w dobie rokoszu Ze­brzydowskiego wyrażano obawy, że rola parlamentu sprowadzona zo­stanie do uchwalania podatków. Obrona przed tym zagrożeniem stała się jednym z argumentów, jakie stosowali w walce z Zygmuntem III roko­szanie. W opinii szlacheckiej parlament był forum do przedstawiania wszelkich postulatów i egzorbitancji. Rola ta nie była czymś wyjątkowym. Wprost przeciwnie, we współczesnej Europie funkcję tą pełniły wszystkie zgromadzenia parlamentarne. Rzadko jednak skargi stanów były pozytyw­nie rozpatrywane przez władców. Natomiast szlachta polska, litewska i ruska potrafiła załatwić pomyślnie przynajmniej część swych zażaleń. Masowy charakter petitów i egzorbitancji sprawiał, że przez cały czas istniało niebezpieczeństwo wykorzystywania forum publicznego dla załat­wiania spraw prywatnych. Dostrzegł ten problem zjazd litewski w Dzie-wiątkowicach. W instrukcji danej posłom stwierdzono: „iż sejm, który tylko na opatrzenie spraw i potrzeb Rzpltej z czasem swym należy, niepotrzebnymi sprawami kontencyami, zaciągami prywatnymi, ...iż cza­sem na same ostatnie kilka godzin sprawy i potrzeby Rzpltej przy* chodzą"24.

Najwięcej kontrowersji wiązało się z wnoszeniem na forum sejmowe aw wyznaniowych. Powstały nawet na przełomie XVI i XVII w wątpliwości, czy parlament powinien się w dotychczasowym zakresie zajmować tymi kwestiami. Krytyczną postawę zajmowali przede wszyst jam przeciwnicy udzielania różnowiercom szerszych swobód religijnych jtym wiodły sejmiki mazowieckie i łęczycki, które zaczęły podnosić IKoblem „turbowania" sejmów przez protestantów i prawosławnych ^Chcących na jego forum załatwić swoje postulaty i skargi. Kwestię tę " wykorzystano także w rozgrywce z rokoszanami, wśród których nie brakowało innowierców. Anonimowy autor utworu Lament na sektą fokoszańską tak ujął działania dysydentów na forum parlamentu-

„Pilno i to obwarować;
Wiarą sejmów nie turbować,
Sejmowe sądy mieć na pieczy,
v Obronę pospolitej rzeczy,

Nie czynić z sejmów synodów"25.

Jednak do końca interesującego nas okresu parlament zajmował się lematyką religijną. Zadecydowały o tym dwa czynniki. Po pierwsze raież katolicy wnosili sprawy wyznaniowe, szczególnie jeśli stroną nieszaną w tumulty religijne byli protestanci czy prawosławni Tak rło w 1638 r. w związku ze sprawą rakowską, czy w 1640 r. w związku zamieszkami religijnymi w Wilnie. Drugim powodem, dla którego ' dalszym ciągu sejm zajmował się wszelkiego rodzaju postulatami •'gami wyznaniowymi, było uznawanie ich za egzorbitancje szlachec-W tej sytuacji nie można było pozwolić, aby część egzorbitancji nie ł z jakiegoś powodu przedkładana sejmowi.

O randze sejmu w systemie ustrojowym Rzeczypospolitej Obojga irodów a zarazem o roli, jaką odgrywał on w wyobrażeniach szlachty iadczy liczba postulatów, które szlacheccy obywatele kierowali pod *> adresem. Stanowiły one znaczną większość wszystkich dezyderatów owanych do wszelkich instytucji państwowych (łącznie z królem) olno zatem przypuszczać, że sejm, a szczególnie izba poselska był jPtzekonaniu szlachty instytucją mającą najważniejsze znaczenie w'pań-

JV rozdziale II, przy okazji omawiania^prerogatyw stanów sejmowych & mowa o wzroście kompetencji izby.poselskiej. Teraz pragnę 2wrocić' 'nie uwagę na usiłowania posłów dążących do wyegzekwowania awnień izby oraz na działania prowadzące do zwiększenia jej znacze-



196

197


nią. Te ostatnie kończyły się na ogół niepowodzeniem. Wśród pierwszej grupy zagadnień należy wspomnieć o staraniach mających na celu eg­zekwowanie obowiązku składania przez podskarbich sprawozdań finan­sowych przed niższą izbą parlamentu. Izba poselska miała stale, większe lub mniejsze, kłopoty z rozliczaniem podskarbich. Ministrowie skarbu przybywali na sejm późno, często także przedstawiali rachunki bardzo niedokładne i niejasno sformułowane. Co najmniej od 1606 r. szlachta usiłowała temu zaradzić, przez wysuwanie radykalnych postulatów, aby zmusić podskarbich do punktualności i dokładności.

Przedsejmowy sejmik wiłkomirski zebrany w styczniu 1606 r. zażądał, aby na każdym sejmie podskarbi „czynił liczbę" przed deputatami z senatu i z izby poselskiej. Jeśliby jednak tego nie uczynił lub rozliczył się niedokładnie, chciano go pozwać do Trybunału, a gdyby dekretu trybunal­skiego nie posłuchał, miał otrzymać wyrok banicji. Zagrożono następnie, że jeśli na sejmie nie „stanie prawo", które proponują, to oni podatków uchwalonych na wojsko nie przekażą podskarbiemu27. W 1618 r. sejmik średzki domagał się, aby egzekwować prawo o składaniu przez podskar­bich sprawozdań finansowych na sejmie, zaś w 1628 r. sejmik wiszeński chciał, aby określić ustawowo na co podskarbi może wydawać pieniądze publiczne28.

Zazwyczaj jednak sejmiki, żądając zwyczajowo, aby ministrowie skarbu składali porządne sprawozdania, nie proponowały nowych roz­wiązań ustawowych, wysuwano za to jednoznaczne groźby bojkotu obrad parlamentarnych. Co najmniej od 1613 r. zaczęto grozić, że dopóki podskarbi nie złoży sprawozdania, posłowie nie przystąpią do żadnych debat, bądź też nie przystąpią do konkluzji. Przed sejmem nadzwyczajnym 1613 r. i w 1624 r. z inicjatywą taką wystąpił sejmik wiski województwa mazowieckiego, przed sejmem 1627 r. uczynił to z kolei sejmik średzki, a przed sejmem nadzwyczajnym z 1629 r. sejmik łomżyński.

Groźby te powtórzyły się za panowania Władysława IV. Wysunął je w 1639 r. sejmik łucki województwa wołyńskiego, w 1643 r. szlachta ziemi wiskiej, a w 1641 r. sejmik łęczycki, który ponownie zabrał głos w tej sprawie w grudniu 1648 r. Gróźb tego rodzaju nie wysuwano często, przypuszczalnie były one prowokowane dużymi trudnościami z uzys­kaniem odpowiednich sprawozdań podskarbich na niektórych posiedze­niach sejmowych. Reakcją na te sytuacje były właśnie radykalne postulaty sejmików. Miały one na celu zachowanie efektywnej kontroli parlamentu, a zwłaszcza izby poselskiej, nad finansami publicznymi. Dodać można

198

w tym miejscu, że kontrola ta zmniejszyła się w drugiej połowie XVII w., a więc w okresie, gdy sejmy bywały coraz częściej zrywane, a stała się całkiem iluzoryczna w pierwszej połowie następnego stulecia, gdy sejm kończący się uchwałami był wielką rzadkością.

W interesującym nas okresie obserwujemy wyraźne dążenie izby poselskiej i sejmików do rozciągnięcia kontroli finansowej również i na króla. Tym razem posłowie nie tyle bronili istniejących prerogatyw, ile próbowali rozszerzyć własne kompetencje kosztem monarchy i podskar­bich nadwornych. Postulat tego typu pojawił się już w latach dziewięć­dziesiątych XVI stulecia. W 1593 "r. wysunął go sejmik województw kujawskich w Radziejowie. W instrukcji, na sejm żądano: „Intrata wszelka prowentów Króla JeMci, aby w szafunku P. Podskarbich Koronnego i Litewskiego a nie prywatnym Króla JeMci zostawała, a P. Podskarbiowie na początku sejmu, aby czynili zawsze liczbę sub poena jako o kwartę Rawską"29. Postulat ten powtórzył w grudniu 1604 r. sejmik bełski. W czasach Zygmunta III wysuwano go jednak rzadko, co wcale nie oznaczało, że szlachtę problem przestał obchodzić, wprost przeciwnie, przystąpiła ona do działań ofensywnych w okresie bezkrólewia po śmierci pierwszego Wazy. Projekt kontroli dochodów królewskich przez par­lament stanął na obradach sejmu konwokacyjnego w 1632 r. Poseł województwa krakowskiego Marcjan Chełmski, chorąży krakowski, do­magał się, aby podskarbiowie „uczynili z dochodu mensae regiae ratio-nem". Jednak mimo iż podskarbi nadworny koronny Jerzy Ossoliński nie miał nic przeciwko kontroli, nie doszło do niej, a tym bardziej nie uchwalono prawa, które by ją nakazywało30.

Postulaty tego typu zaczęły się pojawiać ponownie za panowania Władysława IV. Do próby przejęcia kontroli nad finansami królewskimi doszło na sejmie zwyczajnym 1637 r. Rozgorzał wówczas spór o trzymane niezgodnie z prawem dobra stołowe króla. Zaczęto szukać bezprawnych dzierżawców. Ponieważ napotkano trudności, poseł lubelski Zbigniew Gorajski zaproponował, aby wyznaczyć z sejmu rewizorów, którzy rewi­dując wszystkie ekonomie królewskie znaleźliby tych, którzy dzierżawią je niezgodnie z prawem31. Przy okazji sprawdzono by oczywiście ich dochodowość. Projekt ten nie uzyskał dostatecznego poparcia, a sejm nozszedł się bez uchwał. Do sprawy powrócono jeszcze w latach czter­dziestych, gdy sejmiki: bełski w 1643 r.j, kowieński w 1647 r., a średzki W grudniu 1648 r., zażądały kontroM* dochodów królewskich z dóbr stołowych. Postulaty te nie doczekały się jednak realizacji.

t

199


_

Chodziło w tym wypadku o uniemożliwienie monarsze zastawiania tych klejnotów bez zgody sejmu. Do próby sił między senatem i królem z jednej strony a izbą poselską z drugiej doszło na sejmie koronacyjnym 1633 r. Kiedy poseł chełmski Stanisław Orzechowski relacjonował, że Sa już gotowe spisy skarbu koronnego, zawsze rewidowanego w czasie interregnum, wówczas miecznik koronny Jan Zebrzydowski zapropono­wał, aby takiej rewizji dokonywano na każdym sejmie. Postulat ten uzyskał aprobatę całej izby i znalazł się na 21 miejscu wśród postulatów izby niższej32. Nie wyraził nań zgody ani król, ani senat i wysiłki posłów zakończyły się fiaskiem.

W rozdziale II omówiona została — walka izby poselskiej o rozdawanie wakansów zgodnie z obowiązującym prawem. A oto dodatkowe aspekty tej sprawy. Zygmunt III starał się nie tylko nie nadawać urzędów i królew-szczyzn w sposób określony ustawowo, ale potrafił również, jeśli mu to odpowiadało, nie obsadzać całymi latami pewnych urzędów. Tak było w latach 1593-1607 z urzędem podkomorzego koronnego, o którego obsadzenie dopominała się szlachta wielkopolska jeszcze w lutym 1607 r., i w wypadku urzędu hetmana wielkiego koronnego w latach 1605-1618 i 1620-1632. Szczególny niepokój społeczeństwa szlacheckiego wzbudzał długotrwały wakans po śmierci w 1620 r. hetmana Żółkiewskiego. Niecierpliwość posłów została wystawiona na próbę na sejmie 1627 r., kiedy król, mimo solidarnego nacisku całej izby niższej, nie nadał buławy wielkiej koronnej. Kolejna próba wywarcia presji przez sejmiki przedsejmowe nastąpiła przed sejmem 1628 r. i przed sejmem zwyczajnym 1629 r. Sejmik średzki z czerwca 1628 r., żądając nadania buławy wielkiej, argumentował, że Rzeczypospolitej grozi zewsząd niebezpieczeństwo i mianowanie drugiego hetmana koronnego jest koniecznością. Domagała się tego również szlachta ziemi bielskiej z województwa podlaskiego. Zaś sejmik łęczycki z tego okresu nalegał, aby mianować nie tylko hetmana, ale i obu pieczętarzy koronnych, ponieważ uczynił się wakans i na tych urzędach. Charakterysty­czne, że Zygmunt III szybko obsadził tylko urzędy kanclerza i podkanclerze-go, bez których zresztą państwo nie mogłoby funkcjonować. W grudniu 1628 r., przed sejmem zwyczajnym 1629 r., wypowiedziały się za nadaniem buławy wielkiej koronnej także sejmiki szadkowski i wieluński.

W 1648 r. sprawa mianowania najwyższych dowódców armii koron­nych wzbudziła ponownie zainteresowanie izby poselskiej. Po klęsce armii

200

chta usiłowała sprawę mianowania ich następców ująć we własne ;. Wiele sejmików nie tylko żądało nominacji odpowiednio kompeten-ch osób, ale miało również własne kandydatury. Mianowania regimen-ii koronnymi Janusza Tyszkiewicza wojewody kijowskiego i księcia emiego Wiśniowieckiego wojewody ruskiego domagał się sejmik sralny mazowiecki w czerwcu 1648 r., zaś sejmik lubelski w instrukcji sejm koronacyjny 1649 r. chciał, aby funkcję tę objęli Andrzej Firlej ztelan bełski i Jeremi Wiśniowiecki, wreszcie sejmik Czerski żądał Swczas, aby buławę hetmańską nadał król Wiśniowieckiemu. Charak-ystyczne, że nowo wybrany król nie zaakceptował żadnej z kandydatur Jecanych przez szlachtę. W listopadzie 1651 r. zmarł hetman wielki Ikoronny Mikołaj Potocki. Przed sejmem zwyczajnym 1652 r. sejmik ;ński ponaglał Jana Kazimierza, aby mianował jego następcę. Próby /ierania nacisku na monarchów, podejmowane przez sejmiki i izbę Ipóselską, aby mianowali hetmanów wielkich koronnych lub zaakceptowali ^konkretne propozycje personalne, zakończyły się fiaskiem. Jan Kazimierz, •podobnie jak jego ojciec, nie przejmował się ani sugestiami personalnymi tposłów, ani ponagleniami o pośpiech. Następcę po zmarłym Mikołaju Potockim mianował dopiero w 1654 r.!

Izba poselska, mając nienajlepsze doświadczenia z egzekwowaniem prawa o rozdawnictwie wakansów, próbowała kilkakrotnie forsować projekty, mogące radykalnie rozwiązać ten problem. Na sejmie 1618 r. •przez kilka tygodni posłowie prowadzili batalię z królem o rozdanie ;wakansów. Ukoronowaniem tych doświadczeń był projekt konstytucji, jaki przygotowała izba niższa na konkluzję: „Gdzie naprzód constitutia o wakantiach czytana była, aby je na potym JeKr. Mc przed sententiami PP. Senatorów po propositiej rozdawał". Projekt, gdyby go uchwalono, zmusiłby monarchę do rozdania wakujących urzędów i królewszczyzn jeszcze przed rozpoczęciem wotów senatorskich i uniemożliwiłby zwle­kanie z ich nadawaniem. Jak łatwo się domyślić, nie wyraził nań zgody ani Zygmunt III, ani senatorowie33.

Do kolejnej próby, podjętej przez izbę poselską w celu uporząd­kowania sprawy wakansów, doszło na sejmie elekcyjnym 1632 r. Miała ona wyraźnie ofensywny charakter i wykraczała poza obronę istniejącego prawa. Projekt poselski mogący radykalnie ograniczyć królewską władzę rozdawniczą postawiono na trzecim miejscu wśród egzorbitancji całej

201 '


izby. Postulowano w nim, „aby jeśli Król JeMci da Pan Koronowany przez Seym wakantiey nie rozdał, Pan Marszałek Poselski candidatos opowiedział na te wakantie a JeMci X. Arcybiskup [gnieźnieński] ie onym rozdał według zasług, ale na to nie pozwolono w senacie"34. Senatorowie wykazali oczywiście dobre rozeznanie intencji poselskich, chociaż projekt izby niższej przyznawał także prerogatywy prymasowi. Jego realizacja przyniosłaby wyłom w uprawnieniach monarchy, a uzyskane kompetencje przez arcybiskupa gnieźnieńskiego byłyby, wobec wysuwania kandydatów przez posłów, czysto nominalne.

Warto też wspomnieć o próbach ograniczenia władzy nominacyjnej króla przy powoływaniu biskupów i opatów. Oczywiście w tym wypadku nie było mowy, aby kompetencje monarsze mogła przejąć izba poselska. Proponowano zatem, zgodnie zresztą z prawem kanonicznym, aby bis­kupów wybierały kapituły katedralne, a opatów macierzyste kongregacje. Na sejmie koronacyjnym 1587/1588 r. biskupi przeprowadzili próbę zamachu na królewskie prerogatywy w zakresie mianowania opatów. Jak zanotował autor diariusza sejmowego — .Zapierali się Xięża Biskupi, żeby przy nich a konwentach tylko elekcya zostawała, a kogo by podali mnisi, żeby król JMć konfirmować był powinien, na tym stanęło, aby po śmierci opata Biskup z królem JM pierwey porozumiewawszy się w kilka niedziel Elekcya złożył, a na kogo się mnisi zgodzą, tego będzie konfir-mował Król JMć"35.

Jednak wbrew sugestiom diariusza konstytucja ta nie została uchwa­lona. Co więcej, właśnie Zygmunt III, którego w przededniu objęcia tronu chciano pozbawić tej cennej prerogatywy, rozszerzył, w porównaniu z poprzednikami, system nominacji opatów, obejmując nim coraz więcej opactw! Budziło to jednak sprzeciwy. W 1598 r. sejmik proszowicki upomniał się, aby przywrócić wolny wybór opatów konwentom mniszym. Powtórzył ten dezyderat sejmik raciąski w styczniu 1600 r., chcąc również, aby król przestał mianować biskupów i by wybierały ich kapituły katedralne. Identyczne stanowisko zajął sejmik opatowski w instrukcji na sejm konwokacyjny 1632 r. — „Prosiemy naprzód aby IchM. modwn consilii znaleźli i spisali, życząc aby IchMPP. Duchowny do wolnych i świętobliwych Electyi swoich obrócili się"36.

Na sejmie konwokacyjnym postulat pozbawienia monarchy prawa do mianowania biskupów stał się dezyderatem całej izby poselskiej. Co zrozumiałe, odnieśli się życzliwie do tej propozycji duchowni, ale oświad­czyli, że będą o to zabiegać u papieża w Rzymie. Stanowisko to mogło

202

wynikać z przekonania, że przyszły monarcha nie zaakceptuje tej propo­zycji. Poza tym biskupi przyzwyczaili się do istniejącego systemu, mającego zresztą dość długą tradycję i potrafili się w nim nieźle poruszać. Tradycyjnie już stanowili najwierniejszą królowi część senatu. Postulat przywrócenia wolnej elekcji opatów został wysunięty również za pano­wania Władysława IV. Poparł go w czerwcu 1640 r. przedsejmowy sejmik wyszogrodzki, uzasadniając to tym, że opactwa niszczeją i nie mogą się wywiązywać z obowiązku darmowego uczenia dzieci szlacheckich.

Postulaty dotyczące ograniczenia królewskiej władzy nominacyjnej, tak w zakresie nominacji świeckich, jak i duchownych, były także wysuwane w okresie rokoszu Zebrzydowskiego. Autor anonimowego utworu rokoszańskiego Przestroga i sposób na czasy przyszłe naprawy Rzeczypospolitej zaproponował, aby kapituły wybierały biskupów a opa­tów mnisi. Wysunął przy tym zgoła fantastyczny pomysł, aby prymasa wybierali na sejmie wszyscy senatorowie! Równie radykalnie zabrzmiała propozycja znacznego ograniczenia władzy nominacyjnej króla w zakresie urzędów świeckich. Otóż monarcha mógłby wprawdzie mianować staro­stów sądowych i senatorów, ale w porozumieniu z senatorami rezydentami i tylko spośród 4 kandydatów wskazanych przez sejmiki. Starostwa niegrodowe mógłby władca nadawać, po jednym, osobom zalecanym przez hetmanów i senatorów. Warto przy tym zauważyć, że propozycje te zmierzały nie tyle do wzmocnienia znaczenia izby poselskiej czy szlachty, ile do ustanowienia w kraju oligarchii senatorskiej. Zastąpiłaby ona monarchię mieszaną, opartą na silnej pozycji parlamentu37.

Nieco inny model ustrojowy preferował rokoszański autor utworu Rokosz jaki ma być i co na nim mianować. Również i on chciał ograniczenia władzy nominacyjnej króla, ale zamierzał pozostawić mu władzę rozdawniczą. „Ten porządek za najlepszy być rozumiem, którym Wenetowie do wszytkich praktyk drogę zagrodzili, to jest, aby wojewody, kasztelany, starosty sądził nie król, ale województwa albo powiaty onego; gdzie by takowe urzędy wakowały, koło rycerskie aby obierało... Wszakże zdałoby się tym króla poczcić, aby tym sposobem, jako Czechowic czynią, to jest, mianowawszy ich dwu albo trzech, aby sobie z nich jednego wybrał". Monarcha miałby natomiast swobodę w nadawaniu starostw niegrodowych, ale tylko po jednym dla jednej osoby38. Autor projektu pozostając przy ustroju monarchii mieszanejt, dążył jednak do zwiększenia przewagi szlachty, przy czym wzmocnieniu ulegały raczej elementy demokracji bezpośredniej niż reprezentacyjnej.

203


Natomiast anonimowy autor kolejnego utworu rokoszańskiego Rzeczy naprawy potrzebujące abo sejmikiem abo rokoszem zaproponował zmiany zmierzające w kierunku wzmocnienia tak demokracji bezpośredniej, jak i pozycji izby poselskiej. „Tedy te urzędy [prymas, ministrowie i hetmani] aby się tym rozdawały, a nie inszym, jeno które sobie rozumie potrzebne na nie Korona, aby vacante officio urzędu takowego koronnego na sejmiki proponował go KJM i tam per suffragia [przez głosowanie], który by był obran, w instrukcyjej go dać posłom, a ci zjachawszy się na sejm niech znoszą instrukcyje między sobą i pluralitatem consens na takiego urzęd­nika, a potym senatorowie praesentes [obecni] na sejmie in praesentia nuntiorum terrestium suffragia [w obecności posłów ziemskich głosy] swoje niech dają, a tam, gdzie maior numero consens [większej liczby zgoda] przystąpi, z wszytkiej Rzpltej zgody urząd taki koronny JKM niechaj dawa temu, a nie komu innemu"39.

Podobna w swej intencji jest propozycja anonimowego autora roko­szańskiego, który w utworze Rewersat listu szlachcica jednego... postu­lował, aby królowi zostawić ekonomie, lecz rozdawanie wakansów zabrać i przekazać je sejmowi — „wziąć to królowi z rąk, aby Rzplta wakancye rozdawała i tak jużby potrzebniczkowie nie królowi, ale Rzpltej folgować musieli i od niej do zatkania dziury niedostatków swych ratunku prosić, a o porządku rozdawania wakancyj przez Rzplta łatwiej by się sposób znalazł"40. Autor uzasadnia swoją propozycję tym, że król jest zbyt bogaty--i dlatego należy osłabić jego władzę rozdawniczą.

Zatrzymaliśmy się dłużej przy postulatach rokoszowych, gdyż podczas rokoszu, podobnie jak w czasie bezkrólewia, miały one największe szansę na realizację. Jak wiadomo cały wysiłek tak szlachty, jak i izby poselskiej, idący w kierunku większego lub mniejszego ograniczenia królewskiej władzy nominacyjnej i rozdawniczej zakończył się niepowodzeniem. < Zadecydowała o tym sprzeczność interesów i zbyt duża różnorodność koncepcji wysuwanych przez szlachtę. Najlepiej to widać na przykładzie rokoszu Zebrzydowskiego, w czasie którego wysunięto co najmniej trzy propozycje ograniczenia władzy królewskiej. Pierwsza szła w kierunku wzmocnienia władzy senatu, druga demokracji bezpośredniej (sejmiki), jedynie ostatnia była wysuwana w celu pogłębienia tak elementów demokracji bezpośredniej, jak i pośredniej, a więc sejmu. Sprzeczność interesów zadecydowała zatem o niemożności wypracowania spójnej koncepcji dla całego ruchu rokoszowego. Klęska pod Guzowem w 1607 r. odsunęła szansę na osłabienie władzy króla w państwie. Z kolei postulaty

204

poselskie wysuwane w czasie bezkrólewi skazane były na fiasko z powodu niechętnego stanowiska senatorów. W czasach normalnych, to jest za rządów kolejnych Wazów, sporadycznie artykułowane propozycje świad­czyły jedynie o charakterystycznym dla części szlachty sposobie myślenia politycznego, nie było natomiast żadnych szans na ich realizację.

W rozdziale II omówiony został problem zwiększenia wpływu sejmu, a zwłaszcza izby poselskiej, na politykę zagraniczną. Zatrzymajmy się teraz przy próbach podejmowanych przez posłów i sejmiki przedsejmowe, Imających spotęgować oddziaływanie szlachty na konkretne kierunki /polityki zagranicznej. Instrukcje sejmikowe pełne są zaleceń, aby posłowie starali się o utrzymanie pokoju z sąsiadami. Często jednak wysuwano postulaty bardziej konkretne. I tak np. za panowania Władysława IV i Jana Kazimierza domagano się wysłania stosownych poselstw do Szwecji w celu zawarcia pokoju wieczystego z północnym sąsiadem Rzeczypos­politej. Spotykało się to z wyraźną niechęcią obu monarchów, którzy, zwłaszcza Władysław IV, preferowali rozwiązania militarne i obawiali się, że zawarcie pokoju może wymusić na nich zrzeczenie się prawa do tronu szwedzkiego. Roszczenia te były wprawdzie z formalnego punktu widzenia niewątpliwie słuszne, miały jednak znikome szansę na urzeczy­wistnienie. Postulaty w kwestii zawarcia ostatecznego pokoju ze Szwecją wysuwały następujące sejmiki: w 1643 r. chełmski i czerski, w 1645 r. bełski, szadkowski, warszawski, brasławski i grodzieński, w 1646 r. raciąski, różański, czerski, warszawski, generał mazowiecki, grodzieński, proszowicki, miński, wileński, trocki i wiłkomirski, w 1647 r. proszowicki, w 1648 r. wileński, lidzki i brzeski, w 1649 r. halicki, bełski, wiszeński, łęczycki, średzki, warszawski, proszowicki i lubelski, w 1650 r. gro­dzieński, upicki i witebski, w 1651 r. bełski, łucki, średzki i warszawski, W 1652 r. bełski.

W interesującym nas okresie obaj Wazowie traktatu pokojowego ze Szwecją nie zawarli, jednak Jan Kazimierz został zmuszony przez opinię publiczną i nacisk ze strony izby poselskiej do rozpoczęcia rokowań O przekształcenie zawieszenia broni w pokój. Wyjątkowo zgodna w swej opinii szlachta zdołała zmusić Władysława IV do wycofania się na sejmie w 1646 r. z planów wojny tureckiej. Ponieważ sprawa ta jest dobrze znana, chcieliśmy przedstawić jako dodatkową ilustrację oddziaływania izby niższej postulaty dotyczące uregulowania spraw granicznych polsko--moskiewskich. Nie zostały one jednoznacznie rozstrzygnięte, mimo zawarcia w 1634 r. pokoju w Polanowie. • Konieczne były dodatkowe

205


rokowania. Do wysłania odpowiedniego poselstwa wzywały króla na­stępujące sejmiki: w 1636 r. lubelski, w 1637 r. zatorski, w 1638 r wiszeński i różański, w 1639 r. łucki i różański, w 1640 r. wyszogrodzki i wileński, w 1641 r. chełmski, w 1643 r. chełmski, wiszeński, bełski i proszowicki, zaś na sejmie zwyczajnym 1637 r. kwestia ta stała się postulatem całej izby poselskiej. Do wysłania do Moskwy poselstwa Rzeczypospolitej, które uregulowałoby wreszcie problemy graniczne mię­dzy państwem polsko-litewskim a moskiewskim doszło w 1646 r., jednak sposób regulacji granicy wzbudził na sejmie tego roku wielkie oburzenie, szczególnie w izbie poselskiej.

Szlachta zdawała sobie sprawę z działania królewskiej tajnej dyp­lomacji i podejrzewała, że nawet traktaty zawarte oficjalnie z sąsiadami mogą zawierać rzeczy tajne, nie zawsze odpowiadające szlacheckiej racji stanu. Dlatego też żądano, aby tego rodzaju pakty były anulowane, a w każdym razie, aby nie miały mocy prawnej. Sejmik średzki zebrany przed sejmem 1624 r. domagał się unieważnienia na sejmie paktów zawartych z cesarzem Ferdynandem III, jeśliby się okazało, że jest w nich coś, na co nie było zgody stanów sejmujących. Trzykrotnie w sprawie układów zawartych z obcymi państwami wypowiadał się przedsejmowy sejmik proszowicki. Przed sejmem 1640 r., 1647 r. i przed sejmem koronacyjnym 1649 r. nakazał anulowanie wszystkich traktatów zawar­tych bez zgody i wiedzy sejmu. Próby podejmowane przez szlachtę i izbę poselską nie przyniosły wprawdzie zamierzonych efektów, odegrały jed­nak pewną rolę w ograniczaniu skuteczności królewskiej dyplomacji. Wprawdzie Wazowie, także ich następcy, zawierali sekretne porozumienia z sąsiadami Rzeczypospolitej, jednak nie weszły one w życie, a jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była postawa społeczeństwa szlachec­kiego wobec niejawnego charakteru monarszej służby dyplomatycznej.

Chociaż konstytucja sejmu 1616 r. pozostawiła kwestię wypowiadania wojen do decyzji sejmu, szlachta, nie mając zaufania do monarchów, chciała dodatkowych zabezpieczeń. Już sejmik szadkowski w instrukcji na sejm konwokacyjny 1632 r. wysunął żądanie, aby odebrać królowi prawo rozpoczynania wojen ofensywnych, zaś sejmik średzki proponował wprowadzenie do przysięgi królewskiej sformułowania zakazującego wy­powiadania wojen bez zgody sejmu. Z kolei Wielkopolanie w grudniu 1634 r. domagali się konstytucji zakazującej wszczynanie wojen bez zgody stanów sejmujących. Plany wojenne Władysława IV z lat 1645--1646 wywołały, jak wiadomo, sprzeciw szlachty. Podniosły się również

206

głosy sejmików przedsejmowych ponawiających żądanie, aby król nie mógł wypowiadać wojny bez zgody sejmu. W 1646 r. wypowiadał się w ten sposób sejmik szadkowski, a w 1647 r. lidzki. Pozostałe uznały wyraźnie, że prawo w tej kwestii jest dostatecznie jasne i ograniczyły się do wyrażenia sprzeciwu wobec planów Władysława IV. O wiele częstsze były natomiast usiłowania sejmików, aby zapobiec przygotowaniom wo­jennym. Chciano z jednej strony zabronić sprowadzania wojsk cudzoziem­skich, nawet w wypadku zagrożenia, z drugiej zaś strony nie pozwalano na powiększanie armii przez króla. Sejmik proszowicki zwołany przed sejmem nadzwyczajnym 1629 r. stwierdzał, że wojska cudzoziemskie, czyli posiłki cesarskie dla Rzeczypospolitej, zostały sprowadzone bez zgody parlamentu, nie należy zatem uchwalać podatków na zapłacenie im żołdu! Wtórowała mu szlachta ziemi wiskiej, sugerująca, że jest to l obowiązek króla. Tak skrajne głosy okazały się jednak na sejmie 1629 r. w wyraźnej mniejszości. Wprawdzie izba poselska wyraziła swe nieza­dowolenie i podkreśliła brak zgody sejmu na sprowadzenie posiłków, jednak podatki na żołd ostatecznie uchwalono. Nie brak też było głosów podkreślających przydatność habsburskiej pomocy w wojnie ze Szwecją.

Władysław IV permanentnie przekraczał własne uprawnienia i pod­czas swych rządów powiększał stan osobowy armii polskiej ponad limit wyznaczony przez podatki sejmowe. W 1638 r. sejmik lubelski chciał kosztami dodatkowych zaciągów obarczyć króla, argumentując, że nie było zgody sejmu na suplementy wojskowe. W cztery lata później zdesperowana szlachta lubelska bezskutecznie żądała, aby na zawsze zabronić suplementów wojskowych! W 1643 r. żądanie to ponowił sejmik wiski. Plany wywołania wojny z Turcją przyniosły w 1646 r. falę głosów sejmikowych przeciwnych powiększaniu wojska bez zgody sejmu. Szlach­ta sieradzka zgromadzona na sejmiku w Szadku zażądała, aby monarcha nie sprowadzał do Rzeczypospolitej wojsk cudzoziemskich i nie powięk­szał armii bez aprobaty parlamentu. Chciano przy tym, aby zabroniono zaciągania wojska pod tak zwaną pieczęcią pokojową, czyli prywatną pieczęcią władcy. Identyczną propozycję przedstawił także generał ma­zowiecki.

Swobodę monarchy w powiększaniu armii lub zaciąganiu wojska cudzoziemskiego usiłowano ograniczyć również przez wysuwanie postu­latów skierowanych przeciw podskarbim. Sejmik proszowicki zwołany przed sejmem nadzwyczajnym 1629 r. domagał się, aby nie uznano wydatków poczynionych na posiłkowe wojska habsburskie przez podskar-

207


biego. W rok później złagodził wprawdzie swe stanowisko i stwierdził, że wojsku cesarskiemu należy się słuszna zapłata, jednak zagroził, że w przyszłości nakładów na zaciągi cudzoziemskie nie uzna. W czasach Władysława IV nie powtarzano tego rodzaju postulatów, ale też król powiększał wojsko raczej na kredyt i żądał ex post pieniędzy od sejmu. Postępowanie monarchy było tolerowane tak przez szlachtę, jak i izbę poselską. Wprawdzie armia była powiększana nieformalnie, ale za to panował długotrwały pokój. Krytykowano więc wojska suplementowe i wysuwano radykalne postulaty, ale jednocześnie posłowie uchwalali podatki na zapłatę żołdu. System okazał się korzystny dla obu stron: króla i szlachty. Pewną kwintesencję postawy szlacheckiej znaleźć można w instrukcji sejmiku opatowskiego z maja 1637 r. Otóż stwierdzono w niej, że suplement wojska ukrainnego „w nagłym Rzpltey razie za wolą J. Kmci ex senatus consulto" zaciągnięty przez hetmana, powinien zostać opłacony, ale należy zapobiec, aby się to w przyszłości nie powtarzało, „bez wyraźnego Rzpltey pozwolenia". W nagłym jednak przypadku dano przyzwolenie na dodatkowy zaciąg wojska przez hetmana w porozumieniu z królem, senatem i za wiedzą sejmików41. Ponieważ informowanie sejmików o nagłym niebezpieczeństwie było trochę iluzoryczne, postulat szlachty sandomierskiej oznaczał w praktyce tolerowanie królewskich zaciągów czynionych bez zgody sejmu.

Izba poselska usiłowała także ograniczyć rozległą władzę hetmanów. Chodziło przy tym nie tylko o sprawdzanie sposobu wydatkowania pieniędzy przy zaciąganiu nowych oddziałów wojska, ale i o rozciągnięcie kontroli poselskiej nad działaniami militarnymi. W 1628 r. sejmik średzki zażądał, aby przy podskarbim byli zaprzysiężeni komisarze, którzy kon­trolowaliby na bieżąco finanse i sprawdzali, czy liczba zaciągniętych odpowiada w rzeczywistości stawkom sejmowym. Proponowano zatem, aby patrzeć na ręce obydwu ministrom odpowiedzialnym za finansowanie armii.

Na sejmie 1616 r. udało się izbie poselskiej ograniczyć czasowo prerogatywy hetmańskie. Wyrażając zgodę na wyprawę królewicza Wła­dysława na Moskwę, zawarowano sobie powołanie nieznanej wcześniej instytucji, komisarzy wojennych. Mieli oni towarzyszyć podczas działań militarnych królewiczowi i hetmanowi wielkiemu litewskiemu Janowi Karolowi Chodkiewiczowi. Ich głównym zadaniem było czuwanie nad tym, aby zawarto jak najszybciej korzystny dla Rzeczypospolitej pokój z Moskwą. Posunięcie to ograniczyło zarówno kompetencje hetmańskie,

208

jak i swobodę działania królewicza. Komisarzami zostali deputaci z senatu i z izby poselskiej. Pod naciskiem izby poselskiej, uchwalono na sejmie 1618 r. konstytucję przedłużającą funkcjonowanie tej komisji. Miano także powołać nowych komisarzy z senatorów i posłów, którzy zastąpiliby dotychczasowych. Jednak, jak przypuszcza autor monografii o sejmie 1618 r., tylko niewielka część komisarzy została wówczas wymieniona42. W 1619 r. przedsejmowy sejmik proszowicki zaproponował, aby do boku hetmana dodać ponownie radę wojenną, złożoną z senatorów i z posłów. Tym razem jednak postulat poselski nie został zrealizowany.

Do kolejnej batalii izby niższej o ograniczenie władzy hetmańskiej doszło na sejmie 1620 r. W rezultacie silnego nacisku posłów i pomimo oporu senatorów uchwalona została konstytucja powołująca przy boku hetmana radę wojenną. Argumenty przytaczane przez senatorów przeciw pomysłowi jej ustanowienia należy uznać za charakterystyczne. Otóż kanclerz koronny Andrzej Lipski nie zanegował bynajmniej idei utwo­rzenia rady, sądził jednak, że powinna ona być umiejscowiona jako organ doradczy przy boku króla, a „nie za wojskiem się włóczyć". Jednak posłowie stanowczo odrzucili taką argumentację, zaś Krzysztof Zbaraski, koniuszy koronny oświadczył, że izba poselska wcale nie dąży do umniejszenia władzy hetmanów. Zadaniem komisarzy ma być dopil­nowanie, aby armia została skierowana tam, gdzie nakazuje to uchwała sejmowa. Dodał przy tym, że w opinii szlachty podatki „na stronę odchodzą", komisarze mają więc pilnować, aby był „dobry nimi szafunek" a wojska zaciągnięto tyle, na ile pozwala wysokość uchwalonych podat­ków43.

Przez kilka następnych lat nie wysuwano propozycji przywrócenia rad wojennych przy osobie hetmana. Dopiero przed sejmem 1628 r. wystąpił z takim pomysłem sejmik lubelski. Ponowił swe propozycje dwukrotnie: w 1629 i w 1631 r. Jednak problem ten nie stał się już ani razu przedmiotem obrad parlamentarnych. Jak się wydaje, zadecydowały o tym niezbyt dobre doświadczenia z lat 1616-1620. Kilkakrotnie natomiast w latach dwudziestych przeforsowała izba poselska powołanie komisji, które miały kontrolować faktyczną liczebność poszczególnych pułków i wypłatę żołdu. Do sprawy powoływania komisarzy wojennych po­wrócono dopiero w czasie bezkrólewia po. śmierci Władysława IV i w po­czątkowej fazie rządów Jana Kazimierza.,Zarówno na sejmie konwokacyj-nym, jak i elekcyjnym, do regimentarzy mianowanych przez sejm dodano komisarzy wojennych. Niestety, ich obtecność przy boku głównodowo-

209


dzących armią koronną nie poprawiła jakości dowodzenia, dość przypo. mnieć bezprzykładną ucieczkę wojska polskiego spod Pilawie. Na mar­ginesie warto dodać, że wbrew temu co pisze Henryk Sienkiewicz w Ogniem i mieczem, a co do dzisiaj powtarza wielu historyków, pod Piławcami nie było bynajmniej pospolitego ruszenia, była tam armia zawodowa, tyle że wyjątkowo źle dowodzona! W czerwcu 1652 r., pod wrażeniem klęski pod Batohem, sejmik wiszeński zaproponował, aby hetmanom dodawano zawsze po 3 komisarzy z senatu i z posłów, „a bez pp. Komisarzów rady nic jako in consilio bellico [w radzie wojenne], tak i w sądach kryminalnych statuere [stanowić] nie będą powinni"44. Jednak i ta propozycja nie doczekała się realizacji.

Należy wspomnieć o jeszcze jednej inicjatywie izby poselskiej, po­pieranej okazjonalnie przez część senatorów. Chodzi o postulaty ograni­czenia czasu sprawowania urzędów hetmańskich. Do momentu objęcia tego stanowiska w 1581 r. przez Jana Zamoyskiego funkcja hetmańska nie była dożywotnia. Zmienił to dopiero Stefan Batory, powierzając swemu faworytowi dożywotnie posiadanie buławy wielkiej koronnej. Rosnące znaczenie polityczne kanclerza i hetmana w jednej osobie wywoływało zaniepokojenie społeczeństwa szlacheckiego. Po raz pierw­szy po śmierci Batorego zaatakowano Zamoyskiego na sejmie kon-wokacyjnym w 1587 r. Następnie z silną opozycją spotkał się on na zjeździe kolskim w sierpniu 1590 r. Wśród postulatów zjazdowych kilka skierowanych było przeciw pozycji Zamoyskiego: „4. Hetman posłów cudzoziemskich, aby nie słuchał ani odprawował, jedno z K.J.M. i z ra­dami. 5. Hetman kondycyj i pakt żadnych z nieprzyjacielem, aby się nie ważył czynić bez K.J.M. i rad koronnych, ani listów na to sobie od K.J.M. nie wyprawowal, bo to są regalia K.J.M., i listów cudzoziemskich aby nie otwierał. [...] 14. Hetman, gdyż jest stróżem granic koronny[m], czasu interregni być ma na granicy, ani się per se vel submissas personas ad actum electionis strony urzędu swego wdawać ma, ale jako szlachcic we trzydziestu osób pocztu przyjechać może"45. Chciano zatem zmniejszyć uprawnienia hetmańskie w dziedzinie dyplomacji i ograniczyć jego rolę w czasie bezkrólewia.

Na sejmie 1592 r. zaatakowano zasadę dożywotności urzędu hetmań­skiego. Interesujące przy tym, że atak wyszedł ze strony senatorów, a nie izby poselskiej. Autor diariusza sejmowego zanotował przebieg dyskusji, jaka wywiązała się po podniesieniu tej kwestii przez marszałka wielkie­go koronnego Andrzeja Opalińskiego: „O Hetmaństwie: P. Marszałek

210

[A. Opaliński]: Mówiłem, że urząd ten excepto moderno [z wyjątkiem obecnego] nie był dożywotni. Kanclerz [J. Zamoyski]: Zawsze dożywotnie bywały, o czym i metryka [koronna] świadczy; po śmierci rządzić nie chcę. Urząd ten wiecie WM., jakiego nakładu potrzebuje, a gdyby kto koszt na to wielki łożył, a potym by mu to bez nagrody wszelakiej wziąć i miano, bardzo iniąuum; gdy dożywotni, tedy mu się to albo przecie na wojnie, albo skąd inąd occasione sic ferente nadgrodzić może; chcecieli WM., aby nie był dożywotni, decernujcie WM. Praemium, które by miał za szkody, które wielkie podejmować musi. P. Marszałek: Mielecki [Mikołaj, poprzednik Zamoyskiego], Lubelski [Florian Zebrzydowski kasztelan lubelski, hetman nadworny], Czerski [Stanisław Leszniowski, starosta czerski, hetman nadworny] tylko do czasu beli', wszakże ja to meliori iudicio WM. relinąuo. Wojewoda Krakowski [Mikołaj Firlej]: Nie zda mi się, aby to ex re et dignitate Króla JMci być miało, wydzierać urzędy; trzeba, aby beły dożywotnie, bo ex necessitate et tempore dać komu ten urząd, który kosztu wielkiego potrzebuje i zaś mu go wziąć, nie wiem, kto by się go po tym podjął. P. Kanclerz przypomniał zacność urzędu tego. Ks. Kujawski [Hieronim Rozdrażewski bp kujawski] poka-zował to, że nigdzie ten urząd nie jest dożywotni. Wojewoda Sandomierski [Jerzy Mniszech], żeby na sejmie były dawane Hetmaństwa. Wojewoda Trocki [Mikołaj Krzysztof Radziwiłł]: Choroba, starość może przypaść i fortunae mutatio. P. Kanclerz Koronny: Starość nie wadzi, mamy exempla, jako starzy hoc munus obitant"46.

Warto zwrócić uwagę na argumentację stosowaną przez skonflik-towane strony. Senatorzy, atakujący Zamoyskiego i jednocześnie popie­rający w danym momencie króla, podkreślali z całą słusznością, że urząd hetmański nigdy nie był dożywotni. Wprawdzie marszałek Opaliński trochę się poplątał, wyliczając hetmanów koronnych, ponieważ dwóch na trzech wymienionych było jedynie hetmanami nadwornymi, to jednak słusznie dowodził czasowości sprawowania buławy koronnej. Tymczasem kanclerz koronny kłamał zupełnie świadomie twierdząc, że zawsze funk­cja hetmańska była dożywotnia. Powoływał się przy tym, co było posunięciem zuchwałym, na świadectwo metryki koronnej, a przecież to właśnie on jako niewątpliwy znawca archiwum koronnego wiedział doskonale, jaka była prawda o czasie piastowania buław koronnych! Przytaczał jednak argumenty racjonalne, wywodząc, że sprawowanie tego urzędu wymaga dużych nakładów pieniężnych. Inna sprawa, że w wypad­ku Zamoyskiego koszta poniesione zwróciły się kilkadziesiąt razy! Do-

211


żywotności urzędu hetmańskiego nie zniesiono, sejm zakończył się zresztą bez podjęcia jakichkolwiek uchwał. Sprawa nie wzbudzała większego zainteresowania przez wiele lat. Pojawiła się ponownie dopiero w 1618 r. Wniósł ją na forum publicznym sejmik proszowicki, żądając, aby „Het­mani salvis praesentibus [zachowując teraźniejszych] żeby dożywotni nie byli, ale tylko od sejmu do sejmu tnagistratum mieli, o czem się na sejmie ze wszystkimi województwy PP. Posłowie znosić mają"47.

Wznowienie problemu dożywotności hetmaństwa akurat w tym mo­mencie i właśnie przez ten sejmik miało swoje konkretne uzasadnienie. Buława wielka koronna wakowała od śmierci Jana Zamoyskiego, to znaczy od czerwca 1605 r. Stanisław Żółkiewski, mianowany hetmanem polnym koronnym już w 1588 r., pozostawał ciągle na swym stanowisku. Ponieważ jednak zgodnie z tradycją był najbardziej naturalnym kan­dydatem do buławy wielkiej, a przy tym człowiekiem już niemłodym, można było przypuszczać, że sprawa wakansu na tym urzędzie znów będzie aktualna. Z tego więc powodu słusznie dobrano moment wysu­nięcia kwestii czasu sprawowania urzędu hetmańskiego. Trzeba też dodać, że sam Żółkiewski nie odniósł w 1617 r. szczególnie błyskotliwego sukcesu w starciu z Tatarami i Turkami. Został zmuszony do zawarcia niezbyt korzystnego dla Rzeczypospolitej rozejmu. Wprawdzie opinia publiczna rozumiała, że hetman w danych okolicznościach nie mógł więcej osiągnąć, niemniej jednak nie wszyscy podzielali ten punkt widzenia. Do przeciwników Żółkiewskiego należeli bracia Jerzy i Krzysz­tof Zbarascy, mający silne wpływy polityczne w województwie krakow­skim. Jak wolno przypuszczać, to właśnie oni przyczynili się do wysu­nięcia przez sejmik proszowicki kwestii dożywotności buław koronnych. Na sejmie nikt do postulatu krakowskiego nie powrócił.

Sprawę wznowiono dopiero podczas obrad parlamentu w 1623 r. Wiązała się ona ewidentnie z klęską, którą poniósł pod Cecorą sędziwy hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski. Mimo ożywionej dyskusji nie uchwalono jednak czasowości sprawowania funkcji hetmańskiej. Kolejne wniesienie tej kwestii nastąpiło w latach 1628-1630. W 1628 r. sejmik generalny mazowiecki poprosił Zygmunta III o drugiego hetmana „a dożywotniego, aby nie dawał". Chodziło więc o ograniczenie czasu sprawowania urzędu przez hetmanów wielkich, bo tylko to stanowisko wówczas wakowało. Wreszcie w dwa lata później sejmik proszowicki ujął sprawę bardziej generalnie, żądając: „Władza urzędu hetmańskiego aby dożywotnia potym nie była, ale tylko od sejmu do sejmu salvis

212

modernis"4*. Chociaż w tym wypadku przyczyny wniesienia kwestii dożywotności buław koronnych nie są tak jasne jak poprzednio, to jednak warto zauważyć, że w okresie 1626-1629 hetman polny koronny Stani­sław Koniecpolski, nie mówiąc już o hetmanie wielkim litewskim Lwie Sapieże, nie mógł się pochwalić zbyt wielkimi sukcesami w walce ze Szwedami.

W 1648 r. wojska koronne poniosły wiele bezprzykładnych klęsk w walce z Kozakami, a obydwaj hetmani koronni dostali się do niewoli. Do kolejnej klęski doszło pod Batohem w 1652 r., tym razem hetman polny koronny Marcin Kalinowski poległ na polu bitwy. Stało się to przyczyną ponownego wniesienia na forum publiczne w latach 1648-1652 kwestii dożywotności władzy hetmańskiej. Głos zabrało wówczas aż 9 sejmików koronnych. Były to: przed sejmem elekcyjnym 1648 r. — warszawski, przed sejmem koronacyjnym 1649 r. proszowicki, przed sejmem zwyczaj­nym 1652 r. — bełski, szadkowski, średzki, proszowicki i chełmski a przed sejmem nadzwyczajnym 1652 r. — wiszeński i proszowicki.

Warto zatrzymać się nad dwiema propozycjami sejmikowymi z tego okresu. Pierwsza z nich jest co prawda typowa, ale zawiera obszerne uzasadnienie, co wyróżnia ją od innych. Szlachta bełska w grudniu 1651 r. tak uzasadniała swoje stanowisko: „Wnosili też to nieraz stany koronne, upraszając J.Kr.Mci, aby tak pieczęci, jako i buławy nie dożywotnie, ale do czasu tylko konferowane były, zatem i teraz upatrując to, iż większy będzie rósł pochop do usługi Rzptej w obywatelach Koronnych, którzy torując sobie częstymi przysługami prędszą do takowych honorów i pra-eminencyej drogę, nie folgując dostatkom i zdrowiu swemu ochotnie służyliby ojczyźnie"49. W uzasadnieniu szlachty bełskiej zwraca uwagę powoływanie się przez nią na tradycję wnoszenia postulatów o zniesienie dożywotności urzędu hetmańskiego. Drugim interesującym argumentem jest przekonanie, iż tym sposobem zwiększyłyby się perspektywy awansu dla zdolnych i zasłużonych obywateli, którzy mogliby sięgnąć po stano-wi|ko naczelnego wodza bez konieczności czekania na śmierć aktualnego hetmana. Wreszcie szlachta bełska, dla tych samych przyczyn proponuje, aby urzędy kanclerza i podkanclerzego były nadawane na krótko od sejmu do sejmu. Realizacja tych postulatów wprowadziłaby w państwie praw­dziwą rewolucję kadrową, wzmocniłaby również prawdopodobnie pozycję króla.

Drugą z interesujących propozycji wniosła szlachta chełmska, także w grudniu 1651 r. Zażądano, aby „Buławy koronne na tych bene meritis

'- 213


[dobrze zasłużonych] za zaleceniem Senatu i Izby Poselskiej od sejmu do sejmu conferowane były"50. Wprowadzono zatem dodatkowy element mianowicie postulat, aby realny wpływ na nominację hetmanów miały obie izby sejmowe. Propozycje sejmików wysuwane były incydentalnie i w sposób nie skoordynowany. Były raczej reakcją na kryzysy w systemie dowodzenia armii koronnej (charakterystyczne, że Litwini nie wysuwali takich postulatów pod adresem hetmanów litewskich). Propozycji, aby funkcje hetmańskie sprawowano od sejmu do sejmu, nie należy traktować dosłownie. Chodziło, jak wolno przypuszczać, o stworzenie minimum czasowego na pełnienie urzędu hetmańskiego. O takim myśleniu szlachty świadczyć może instrukcja sejmiku wiszeńskiego z czerwca 1652 r., w której proponowano, że jeśli hetmani okażą się kompetentni na swym stanowisku, może ich król dłużej niż przez przerwę między sejmami zatrzymać51.

Izba poselska usiłowała wpłynąć na ograniczenie pozycji również innych ministrów, mianowicie marszałków. Wystąpienia przeciw marszał­kom były jednak incydentalne. Posłom chodziło, jak się wydaje, o uwol­nienie się od jurysdykcji marszałkowskiej w czasie obrad sejmowych. Znaleźliśmy ślady zainteresowania tym problemem przede wszystkim na sejmiku proszowickim. W lutym 1590 r. szlachta krakowska zebrana w Proszowicach postulowała w instrukcji na sejm: „JM. p. marszałek koronny [Andrzej Opaliński] chce sobie jurysdykcyą, a zwłaszcza nad p. posły naszemi przywłaszczeć i nad sługami ich, której nigdy JM. nie miał. Prosić J.K.M., aby tej angaryej na posły nasze JM. p. marszałek nie wnosił, a w lepszem uszanowaniu p. posłowie nasi beli"52. Postulat ten powtórzył sejmik proszowicki w instrukcji przed sejmem 1639 r.

Izba poselska usiłowała zwykle podważać autorytet i pozycję politycz­ną marszałków podczas kolejnych bezkrólewi. W 1587 r. doszło na sejmie konwokacyjnym do próby pomniejszenia znaczenia zarówno hetmana wielkiego koronnego [J. Zamoyski], jak i marszałka wielkiego koronnego [A. Opaliński]. Już na samym początku sejmu uczynili posłowie, być może świadomie, afront marszałkowi Opalińskiemu. Otóż po kilkudnio­wych deliberacjach nad projektem artykułów dotyczących porządku i bez­pieczeństwa podczas obrad sejmowych, uchwalili własną propozycję i na wspólnym posiedzeniu obu izb przekazali swój projekt wraz z projektem marszałkowskim nie na ręce marszałka, lecz podkanclerzemu koronnemu Wojciechowi Baranowskiemu. Był to afront podwójny, gdyż marszałek z urzędu kierował obradami senatu i obu połączonych izb, a poza tym,

214

on odpowiadał z urzędu za bezpieczeństwo podczas bezkrólewia. Nic iwnego, że Opaliński zareagował gwałtownie na jawną obrazę swego

du i osoby. „Marszałek powstał i szedł ku ks. Podkanclerzemu wiać, że to marszałkowski urząd o porządku stanowić: daj Wmć Mciwy księże pieczęć, dam ja Wmci laskę, będę z lepszym pożytkiem i dał mu ks. Podkanclerzy one kartę".

Posłowie wprowadzili kilka istotnych poprawek do projektu Opaliń-jiskiego. Po pierwsze dodali mu po trzech, zamiast jak dotychczas po dwóch, deputatów z senatu i posłów do pomocy, po drugie wreszcie i to było zasadniczym powodem sporu, zaproponowali, aby jurysdykcja mar­szałkowska nie obejmowała posłów, gdyż oni chcą podlegać tylko swemu marszałkowi! Opaliński zareagował ostro, oświadczając, „że nie chce być f przy tym nierządzie, ale na przyszłą niedzielę chce odjechać". Zaczęli ! wetować senatorowie nad propozycją izby niższej. „X Arcybiskup lwow­ski [Jan Dymitr Solikowski] powiedział, żeby to było in preajudicium l Marsalą Regni, stanowić nowe marszałki, penes ąuos sitpotestas animad-vertendi in deliąmntes. Gdy to usłyszeli pp. Posłowie, a zaczął był wotować X biskup kujawski [Hieronim Rozdrażewski], porwali się, bo stali na przodku, na miejscu królewskiem i poczęli uchodzić precz, rzekł im Marszałek [A. Opaliński]: panowie! Nie chcecie słuchać votum X. Ku­jawskiego? Ej! Panowie czcijmy się, tak że się zasie wrócili".

Pozostałe wypowiedzi senatorskie były również nie po myśli izby poselskiej. W dniu następnym, a przyjechał już wówczas Andrzej Zborow-ski, marszałek nadworny koronny i przeciwnik polityczny tak Opaliń-skiego, jak i Zamoyskiego, kontynuowano w izbie senatorskiej dyskusję nad postulatami poselskimi. Opaliński powtórzył swoją deklarację z dnia poprzedniego, dodając, że i tak ustąpiono posłom ustanawiając deputatów do boku marszałka wielkiego koronnego. Senat zgodnie poparł obronę prerogatyw marszałkowskich. Do posłów wysłano w celu uspokojenia nastrojów kasztelanów sochaczewskiego Stanisława Gostomskiego i na-kielskiego Stefana Grudzińskiego. Mimo nacisków izba poselska pod­trzymała swe żądanie, aby posłów sądził wyłącznie ich marszałek53. W rezultacie Opaliński protestacyjnie, 25 lutego, sejm opuścił. Funkcję jego przejął marszałek nadworny Zborowski. Sam sejm przebiegał zresztą pod dyktatem izby poselskiej, opanowanej przez przeciwników zmarłego króla Stefana.

Kolejny zamach na pozycję marszałków przeprowadzono podczas bezkrólewia w 1632 r. Już na sejmie konwokacyjnym wyłoniła się kwestia

215 ' ' '


powołania deputatów do sądów marszałkowskich. Jak można się by!0 spodziewać, oponowali przeciw temu pomysłowi izby poselskiej marszał­kowie koronni. W końcu, po długiej debacie ustalono, aby deputować 3 senatorów i 9 posłów, w proporcji l senator i 3 posłów z każdej prowincji (Litwa, Małopolska, Wielkopolska). W sądach marszałkow­skich, które miały działać aż do koronacji, miało obowiązywać głosowanie większościowe. Warto przy okazji zauważyć, że izba poselska zwiększyła skład swych deputatów trzykrotnie, gdyż jeszcze w 1587 r. było ich zaledwie trzech. Do drugiego etapu rozgrywki doszło podczas sejmu elekcyjnego w 1632 r. Kontrowersje zaczęły się już w momencie inau­guracji sejmu. Gdy po zagajeniu przez prymasa Jana Wężyka głos zabrał marszałek wielki koronny Łukasz Opaliński, proponując, „aby Artykuły bezpieczeństwa concipowane przez niego, do sądów należące były czy­tane", poparła go wprawdzie część posłów, ale Maciej Maniecki pod­komorzy poznański i Wacław Zajączek sędzia ziemski kaliski „temu przeczyli", chcąc aby zaczęto od wyboru marszałka poselskiego. Opaliński wywodził, zresztą z dużą dozą słuszności, że za rządów króla, gdy bezpieczeństwo jest zapewnione, należy sejm zaczynać od wyboru mar­szałka izby poselskiej, jednak w czasie bezkrólewia priorytetem jest omówienie sprawy bezpieczeństwa obrad. Litwini jednak chcieli poczekać na przybycie reszty rodaków, na rozdanie gospod i dokończenie mostu przez Wisłę. Po kilkugodzinnej dyskusji przekonano ich, że most jest jużs» gotowy, gospody w większości rozdane. Pozwolono też na wybór depu­tatów do zapewnienia bezpieczeństwa obrad sejmowych i miejsca wyboru króla. Przy okazji jednak zwiększono liczbę deputatów poselskich do 12 (po 4 z każdej prowincji). Zaczęto też czytanie artykułów marszałkow­skich. Jednak następnego dnia, gdy marszałek starej laski Krzysztof Radziwiłł chciał kontynuować ich czytanie, spór o kolejność działań i rozgorzał na nowo.

Wreszcie po kilku dniach, przyjęto kompromisowy wniosek Krzysz­tofa Radziwiłła, aby dokonać równoczesnego wyboru i deputatów, i mar­szałka. 2 października, już po wyborze na marszałka poselskiego Jakuba Sobieskiego, Krzysztof Radziwiłł zaproponował, aby marszałkowie, po­dobnie, jak czynią to deputaci do sądów marszałkowskich, złożyli przy­sięgę. Wniosek poparła część posłów, inni, głównie Wielkopolanie (za­równo marszałek wielki Opaliński, jak i nadworny Stanisław Przyjemski byli Wielkopolanami) bronili dotychczasowego stanu prawnego, zgodnie z którym marszałkowie koronni nie składali żadnych przysiąg podczas

216

;zkrólewia. Jeden z nich, Andrzej Rey, starosta libuski, argumentował, to marszałkowie dopuszczają do siebie deputatów, „tedy nie mają ysiądz Marszałkowie lubo PP. Deputaci przysięgą". Wniosek Radziwił-po kilkudniowej dyskusji, poparty przez zdecydowaną większość izby Iskiej, przedłożono w senacie. Mimo wsparcia ze strony senatu larszałkowie zgodzili się na złożenie przysięgi, ale z wyłączeniem tych kwestii, które były zawarte w ich dotychczasowej rocie54.

Tak więc upór całej izby niższej doprowadził do prestiżowego zwy-'cięstwa nad najważniejszym w hierarchii urzędem ministerialnym. Wpra-hvdzie przy okazji następnej elekcji w 1648 r. zachowano liczbę 12 ^deputatów poselskich dodanych marszałkom do sądów i to pomimo tego, 'te niemal każde województwo chciało mieć swego własnego reprezentan­ta, nie zapomniano jednak o ponownym zaatakowaniu pozycji marszał­ków. W dniu 30 października, a więc w 24 dni po rozpoczęciu obrad sejmu elekcyjnego, na wspólnym posiedzeniu obu izb posłowie do­prowadzili do skandalu politycznego. Jak zanotował autor diariusza Jakub Michałowski, chorąży lubelski [Jan Gniewosz] i stolnik różański poprosili 'marszałka poselskiego, aby teraz rozdawał głosy! A przecież zgodnie z prawem i zwyczajem była to prerogatywa marszałka wielkiego koron­nego. Wówczas to marszałkowie koronny i litewski „indigne przyjąwszy, •wstali z swoich krzeseł i poszli z Senatu, za niemi Pan Kanclerz Koronny "[Jerzy Ossoliński], potem się zaraz ruszył wszystek Senat"55. Na wyraźną prowokację posłów senat zareagował wyjątkowo ostro i chyba w sposób zrozumiały dla całej izby niższej. Zastosowana argumentacja przekonała posłów, skoro nie podjęli następnej próby upokorzenia marszałka.

Na zakończenie rozważań o usiłowaniach podejmowanych przez izbę poselską zwiększenia swego znaczenia kosztem pozostałych stanów sej­mujących wspomnieć należy o próbach ograniczenia możliwości awansu biskupów. Jak zwykle do wysuwania postulatów o charakterze ofensyw­nym wykorzystano okres bezkrólewia. Sejmik łęczycki, formułując przed sejmem konwokacyjnym 1632 r. własne egzorbitancje, zażądał, aby biskupi nie przechodzili z jednego biskupstwa na drugie, z wyjątkiem pieczętarzy. Realizacja tego postulatu uniemożliwiłaby w praktyce awanse biskupie i utrudniła królewską politykę nominacyjną, polegającą na awansowaniu, na najwyższe w hierarchii i mające najbogatsze uposażenie biskupstwa, tych członków episkopatu, którzy byli królowi najbardziej powolni. Na sejmie konwokacyjnym sprawą awansów biskupich zajęła się cała izba poselska. Stała się ona jedną z egzorbitancji izby niższej

217


przedstawionych do aprobaty senatowi. „Biskupi, żeby się z biskupstwa na biskupstwo nie pomykali, wyjąwszy Ich Mość Panów duchowne pieczętarze, których jako wielkie są in republica prace, tak też osobne mają być praemia". Odpowiedź senatu była, jak można się było spodzie­wać, negatywna: „byłoby to cum dedecore et incomodo Reipublicae, gdzieby ascensus altior [wyższy awans] być nie miał", prócz tego jak dodano, prawo kanoniczne nie zabrania awansów56.

Ze spraw drobniejszych wspomnieć można o postulacie wysuniętym w styczniu 1600 r. przez przedsejmowy sejmik łęczycki, który proponując założenie tzw. Aerarium Publicum [skarbu publicznego], chciał, aby roczny dochód z wakującego biskupstwa szedł na rzecz nowo powołanej instytucji. Wreszcie przed sejmem 1638 r. sejmik średzki postulował, aby zostały zniesione koadiutorie biskupie. Realizacja dwóch ostatnich projek­tów przyniosłaby pewien uszczerbek w dochodach biskupich i skompliko­wałyby nieco system awansowania. W sumie pomysły te nie były tak groźne jak egzorbitancje izby poselskiej na sejmie konwokacyjnym 1632 r.

Warto wspomnieć w tym miejscu o wysiłkach podejmowanych przez posłów w celu zdyscyplinowania postępowania senatorów. We wrześniu 1630 r. sejmik proszowicki zwołany przed sejmem 1631 r. zwrócił uwagę na zjawisko nieskładania przez świeżo mianowanych senatorów przysięgi na urząd. Senatorowie ci jednocześnie nie przybywali na posiedzenia sejmu. W związku z tym szlachta krakowska zażądała, aby ci, którzy i w trzy lata po nominacji nie składają przysięgi, mają dopełnić obowiązku w ciągu pół roku. Sankcją miała być utrata urzędu senatorskiego.

Z kolei szlachta województwa wileńskiego zebrana na sejmiku przed­sejmowym w Lidzie w 1647 r. zainteresowała się problemem nieobecności senatorów na sejmach. W związku z tym zaproponowała, aby senator, który trzykrotnie pod rząd opuści obrady, tracił swój urząd. W poprzednim rozdziale wspominaliśmy o długości trwania wot senatorskich, które czasami zabierały cały pierwszy tydzień obrad sejmowych. Na sejmie 1646 r. sprawa zbyt długiego wygłaszania mów przez członków izby wyższej stała się przedmiotem debaty poselskiej, co więcej posłowie zdecydowali się na ostrą interwencję. Uchwalono, „żeby się IchMPP. Senatorowie z wotami swemi prędszy odprawowali prosić, gdyżby nie przyszło czekać skończenia wot, a do swoich instructy przystępować"57. Jaka była reakcja senatorów na prośbę izby niższej, autor diariusza sejmowego niestety nie zanotował. Domyślić się jednak można, że nie przyjęli tego pouczenia z wdzięcznością.

Odnotować można wreszcie wystąpienie izby poselskiej na sejmie konwokacyjnym 1648 r. Gdy w izbie niższej kontynuowano analizę artykułów sądów kapturowych, wniosły niektóre województwa, że sena­torowie obrani do sądów kapturowych zasłaniają się swą przysięgą złożoną z okazji obejmowania urzędu starościńskiego i nie chcą przysię­gać „na sądy kapturowe". „Conclusum unanimiter [uchwalono jednogłoś­nie], że powinni przysięgać osobno super iuste iudicandum na sądy wszyscy urzędnicy ad instantiam Tribunalis"58.

Posłowie, tworząc zróżnicowaną przecież zbiorowość, tak pod wzglę­dem religijnym, majątkowym i społecznym, potrafili występować jako zwarta całość w obronie uprawnień swej izby, czy nawet w obronie autorytetu poszczególnych posłów. W interesującym nas okresie brak było jednak pomysłów, mogących w sposób znaczący podnieść pozycję izby poselskiej. Większość analizowanych przez nas postulatów była wysuwa­na w sposób nie skoordynowany, nie miały też one większych szans na realizację. Działania podejmowane przez szlachtę i jej parlamentarną reprezentację zmierzające w kierunku pewnego ograniczenia władzy królewskiej i wzmocnienia politycznego znaczenia izby poselskiej w ukła­dzie stanów sejmujących zakończyły się porażką. W zasadzie nie udało się również pomniejszyć znaczenia izby wyższej parlamentu.

Społeczeństwo szlacheckie Rzeczypospolitej Obojga Narodów zdawa­ło sobie sprawę, że tak ceniony przez nie sejm nie funkcjonuje idealnie. Analiza uchwał sejmikowych, projektów wnoszonych na forum sejmo­wym, czy wreszcie uchwalenie pewnych konstytucji, mających charakter usprawnień proceduralnych, świadczą, że szlacheccy obywatele podjęli walkę o naprawę systemu parlamentarnego. W interesującym nas okresie przedstawiono co najmniej kilkaset postulatów sejmikowych, mogących mniej lub bardziej usprawnić działania parlamentu. Gdyby nastąpiła realizacja tylko najistotniejszych żądań, sejm funkcjonowałby idealnie. Niestety uwzględniono jedynie część i to nie tych najważniejszych. Przegląd postulatów wskazuje, że dostrzegano wszelkie mankamenty związane z funkcjonowaniem sejmu. Interesowano się także procedurą wybierania posłów, bezpieczeństwem zgromadzeń sejmikowych, relac­jami wzajemnymi między sejmikami i sejmami.

Zacznijmy naszą analizę od problemu elekcji reprezentantów szlachec­kich dokonywanej na sejmikach. Postulaty zgłaszane przez szlachtę świadczą o zagrożeniach, jakie widziała ona w obowiązującej procedurze a zwłaszcza w obowiązujących praktykach politycznych. Wielkopolanie



218

219


zebrani w sierpniu 1590 r. na zjeździe kolskim zażądali, aby „Posłowie ziemscy na sejm walny nie byli obierani żaden z kasztelanów, starostów, sędziów ziemskich i tych, którzy na sobie jakąś jurysdykcję sądową mają, rotmistrze, słudzy królewscy i ci którzy bona regalia trzymali, poborcę, także i ci, którzy by byli na deputacją trybunalską obrani, rozumiejąc to być przeciw prawom i wolnościom naszym"59. Szlachta wielkopolska proponując kompleksową regulację kwestii biernych praw wyborczych chciała się zabezpieczyć przed zagrożeniarńi wynikającymi z niewłaś­ciwego składu izby poselskiej. Zakaz dotyczący kasztelanów drążkowych miał wyeliminować wpływy senatu w izbie. Antymagnacki charakter miał też postulat dotyczący starostów grodowych i dzierżawców królewsz-czyzn. Przeciw wpływom monarchy miał z kolei zabezpieczyć zakaz posłowania dla sług królewskich (dworzanie, sekretarze, pisarze). Zada­niem pozostałych propozycji była obrona przed wpływami wojska i pra­wników (sędziowie, podsędkowie, pisarze i deputaci), mogących wyko­rzystywać parlament, a szczególnie sąd sejmowy, do załatwiania własnych interesów. W tym samym roku przed sejmem wiosennym sejmik wiszeń-ski postulował, aby „inszy którzy z Polaków i Litwy dignitates od panów postronnych mają, by w senacie i w kole poselskim miejsca nie mieli"60. Chciano w ten sposób ograniczyć prawa polityczne tym obywatelom, którzy mieli tytuły książęce i hrabiowskie z nadania sąsiednich władców, w praktyce cesarza.

Z kolei szlachta województwa ruskiego zapragnęła w 1593 r. ograni­czyć możliwość posłowania tylko do dwóch kadencji, Krakowianie pos­tulowali posłowanie raz co trzeci sejm, a sejmik czerski w 1606 r. chciał, aby posłowano najwyżej raz na 4 lata. Szlachtę łęczycką niepokoił fakt częstego łączenia funkcji poselskiej z deputacką. Żądała w związku z tym w 1630 r., aby poseł przez 4 lata nie mógł być deputatem do Trybunału. Widać więc, że szlachtę problem łączenia funkcji poselskiej i deputackiej mocno niepokoił. Obywatele powiatu oszmiańskiego proponowali, aby posłów i deputatów nie wybierać pod ich nieobecność, co miało ukrócić proceder kandydowania na kilku sejmikach naraz, w nadziei, że na jakimś odniesie się sukces. Szlachta ruska w 1598 r. postulowała namówienie procedury wyboru posłów, zaś w tym samym czasie szlachta czerska chciała, aby posłów i deputatów do Trybunału wybierać większością głosów, tak jak w „górnych" województwach. Postulowano także, aby każdy powiat miał swego przedstawiciela (Proszowice grudzień 1618). Gdy uchwalono konstytucję o zakazie łączenia funkcji posła i deputata

220

j na Trybunał, sejmik oszmiański domagał się w 1640 r., aby rozciągnąć jej obowiązywanie również na Litwę. Wreszcie sejmik ziemi nurskiej, województwa mazowieckiego chciał w 1642 r., aby magnaccy słudzy nie mogli być posłami sejmowymi. Na sejmie elekcyjnym 1632 r. usiłowano rozwiązać kilka aspektów związanych z pełnieniem funkcji poselskich i senatorskich. Pierwsze dwie egzorbitancje izby poselskiej przedstawione senatowi do dyskusji dotyczyły właśnie tych spraw. „I. Aby senatorowie banici nie zasiadali w senacie i ius suffragii [prawa głosu] nie mieli. Szlachta zaś banici posłami żeby nie bywali. II. Aby senatorowie, którzy posłami będą na seymach in rati [w radzie] byli"61.

Chciano więc zwalczyć dwa zjawiska. Po pierwsze, zabronić wszyst­kim, którzy mają w sprawach cywilnych wyrok sądowy banicji, pełnienia funkcji parlamentarnych. Po drugie, ukrócić proceder wyboru na posłów kasztelanów drążkowych, zmuszając ich w razie wyboru do zasiadania w „radzie", czyli w senacie. Podejmowanie się funkcji poselskich przez kasztelanów drążkowych było dość popularne jeszcze w drugiej połowie XVI w., na początku lat trzydziestych XVII stulecia zanikało. W sumie wszystkie postulaty dotyczące procedury elekcji poselskiej, z wyjątkiem zrealizowanego żądania, aby wybierać większością głosów, były mało istotne a praktyka życia politycznego pokazywała, że większość wśród szlachty stanowili zwolennicy wielokrotnego wybierania tych samych osób na swych reprezentantów.

W systemie parlamentarnym Rzeczypospolitej Obojga Narodów sejm zajmował wobec sejmików pozycję nadrzędną. Jednak ustanowienie in­strukcji sejmikowej na sejm, a zwłaszcza powstanie sejmików relacyjnych, stwarzało w praktyce wiele problemów i wątpliwości. Część szlachty zdawała sobie sprawę, że przenoszenie decyzji na sejmik przedłuża niepotrzebnie proces decyzyjny. Wyraz takiemu przekonaniu dał m.in. Piotr Ożga referendarz koronny na sejmie 1620 r. Podczas dyskusji o procedurze zwołania pospolitego ruszenia sprzeciwiał się odwoływaniu do braci w tej sprawie. Argumentował, że wszystko należy uchwalić na sejmie, ponieważ w takim państwie jak Rzeczpospolita nie mogą decy­dować sejmiki. Dbając o autorytet sejmu domagano się też, aby lauda nie stały w sprzeczności z uchwałami parlamentu. Zabierały głos w tej sprawie sejmiki oszmiański w 1611 r., mielnicki w 1628 r., wiszeński w 1641 r. i nurski w 1642 r. Zdarzały się przy tym wypowiedzi, w których domagano się likwidacji sejmików posejmowych: lubelski w 1600 r., szadkowski i lubelski w 1628 r. Występowano również przeciw instytucji

221


sejmików nadzwyczajnych: łęczycki w 1595 r. i lubelski w 1645 r. Głosów tych nie było wiele, a realizacja żądania likwidacji sejmików posej-mowych czy nadzwyczajnych, bez usprawnienia trybu prac sejmowych, więcej by zaszkodziła systemowi parlamentarnemu niż pomogła.

Do grupy postulatów, które charakteryzowała dbałość o autorytet sejmu, zaliczyć też można wypowiedzi, głównie litewskie, w których odnoszono się negatywnie do instytucji konwokacji wileńskiej. Przeciw jej zwoływaniu, jako godzącym w związki' unii Korony z Litwą, a także w autorytet parlamentu, protestowały sejmiki: grodzieński w 1605 r., nowogródzki i orszański w 1617 r., wreszcie ówczesny hetman polny koronny i wojewoda kijowski Stanisław Żółkiewski na sejmie 1616 r. Warto też odnotować głosy Litwinów domagających się, aby co trzeci sejm odbywał się na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wypowie­dział się w tej sprawie sejmik piński, postulujący w instrukcji na sejm konwokacyjny 1632 r., aby co trzeci sejm zwoływać do Brześcia. Wybór tego miasta nie był z pewnością przypadkowy. Brześć miał pewne tradycje w tym względzie z czasów Zygmunta Augusta, poza tym znajdował się stosunkowo blisko Pińska. Życzenie szlachty litewskiej zostało, jak wiadomo, zrealizowane i począwszy od 1678 r., co trzeci sejm był zwoływany do Grodna. Społeczeństwo szlacheckie, zarówno Korony, jak i Litwy, raziła zbyt duża częstotliwość posiedzeń sejmowych, nierzadko raz w roku. Ratunku upatrywano w likwidacji sejmów nadzwyczajnych. Postulowały takie rozwiązanie sejmiki: nowogródzki w 1628 r., łucki w 1630 r. i przed konwokacją 1632 r., wreszcie proszowicki w 1643 r. Dążenie to stało w jawnej sprzeczności z żądaniem wysuwanym w 1646 r. przez sejmiki wiszeński i proszowicki, aby po każdym zerwanym sejmie zwoływano w jak najkrótszym czasie następny. O ile pierwsza propozycja wiązała się z niechęcią do ponoszenia kosztów, o tyle druga wynikała z troski o szybkie zaspokojenie potrzeb państwowych.

W zwyczaju sprowadzania na sejm dużych oddziałów prywatnego wojska przez poszczególnych senatorów oraz magnatów nie zasiadających w izbie wyższej dostrzegano niebezpieczeństwo naruszenia swobody obrad. Jak się wydaje, tę niezbyt chlubną tradycję, zapoczątkował na wielką skalę hetman wielki koronny Jan Zamoyski podczas obrad sejmu inkwizycyjnego. Protestował przeciw temu sejmik czerski z sierpnia 1592 r., zaś na samym sejmie doszło do ostrej dyskusji na temat niedopuszczalnych nacisków militarnych zastosowanych przez kanclerza koronnego. Wniósł kwestię marszałek wielki koronny Andrzej Opaliński:

222

„Nie tylko mię to terret, że praescribitur Senatui [poleca się senatowi], o czym ma mówić, ale i insze novitates, to jest koła i kupa wielka ludzi do sejmu nie należących; rozumiem ci ja o nich, że dobrą intencyą tu przyjachali, jednak, że tak wiele novitates się skupiło, czynią we mnie bojaźń". Polemizował z nim Zamoyski, wywodząc, że to szlachta, która ma prawo przyjeżdżać na sejm. Władna jest też posłom, swym man-datariuszom, narzucać odpowiednie zachowanie podczas obrad parlamen­tu: „A że tu ludzi szlacheckich co przyjachało, mnie się zda, że tumultu obawiać się nie trzeba, gdyż nie cudzoziemcy przyjachali, ale sami Bracia naszy: z Polaki sprawa, są ludzie osiadli, żaden nie jest exlex, choćby też co uczynił, daret poenas; a ktemu są pryncypałami, a Posłowie są mandatarii, a wzdania tego prawa niemasz, żeby się tego nie godziło czynić principali, co jego mandatario"62.

Przeciwko przyprowadzaniu na sejm dużych oddziałów wojska protes­towały sejmiki: różański w 1615 r., wiszeński, różański i wiski w 1616 r., łęczycki w 1641 r. i wiski w 1646 r. Dyskutowano tę kwestię m.in. na sejmach lat 1615 i 1616. W 1615 r. prymas Wojciech Baranowski proponował w swym wotum, aby uchwalić liczebność dopuszczonych prawnie pocztów przyprowadzanych na sejm i trybunał. Z kolei na sejmie 1616 r. wypowiadali się przeciw przyprowadzaniu wielkich gromad „ludzi służebnych", które „oprymują" wolne głosy w izbie, wojewoda inowroc­ławski Jan Gostomski i kasztelan gnieźnieński Łukasz Mielżyński. Nie­stety, postulaty te nie doczekały się realizacji a nawet piętnowane zjawisko nasilało się, a jego ukoronowaniem w interesującym nas okresie może być przybycie na sejm 1646 r. księcia Jeremiego Wiśniowieckiego w asyście 4 tysięcy własnego wojska. Dodać w tym miejscu należy, że armia ta stanowić miała dodatkowy argument w sporze między księciem a Aleksandrem Koniecpolskim, chorążym koronnym o Hadziacz. Natural­nie Koniecpolski na sąd sejmowy nie przyjechał samotnie, jednak Wiś-niowiecki dysponował większą siłą. Sąd sejmowy nie uległ presji i staro­stwo hadziackie zostało przysądzone chorążemu koronnemu.

Społeczeństwo szlacheckie, a więc i jego poselska reprezentacja, zdawało sobie doskonale sprawę z faktu, że wiele konstytucji sejmowych powstaje w wyniku nacisków stosowanych w izbie senatorskiej podczas konkluzji, niektóre z nich, choć należało to do rzadkości, nie były przedtem uzgadniane w izbie niższej. Przed sejmem 1609 r. sejmik lubelski domagał się, aby nie było „niezgodnych" konstytucji sejmowych. Jako remedium proponowano, aby posłowie nie chodzili na „górę"

223


z propozycjami, na które nie było zgody. Wypowiadały się za tym sej­miki: średzki w 1630 r. i przed sejmem konwokacyjnym 1632 r., wiszeński przed sejmem zwyczajnym 1635 r., proszowicki przed sejmem zwy­czajnym 1637 r., łucki i lubelski w 1638 r., drohicki w 1639 r., nurski w 1642 r., lubelski w 1645 r., łęczycki w 1646 r., wiszeński przed sejmem koronacyjnym 1649 r., średzki i wiszeński przed sejmem zwyczajnym 1652 r. i proszowicki przed sejmem nadzwyczajnym w 1652 r. Odnotować też warto głosy bardziej radykalne, żądające, aby posłowie szli na „górę" tylko z „rzeczami" uzgodnionymi i podpisanymi przez marszałka i de­putatów. Na sejmie 1611 r, zgodę na ten postulat wyraziła cała izba poselska, ale zasada ta miała obowiązywać dopiero w przyszłości. Przed sejmem zwyczajnym 1629 r. podniósł sprawę ponownie sejmik wieluński, w 1645 r. wiszeński a w 1649 r. chełmski.

Chcąc zmniejszyć towarzyszące konkluzji zamieszanie, spowodowane często brakiem ostatecznych uzgodnień w samej izbie poselskiej i „ucie­raniem" spornych kwestii pomiędzy obu izbami, postulowano, aby nie zezwalać na nocne obrady. Prymas Wojciech Baranowski wywodził na sejmie 1615 r., że nocne konkluzje odbywają się w „kontuzji" i niepo-rządnie, też są przyczyną wielu pomyłek, niezgodnych konstytucji, prze­ciwko którym podnoszone są później protestacje na sejmikach. Przeciw nocnym obradom sejmowym protestowało wiele sejmików: halicki i cheł­mski w 1597 r., proszowicki i wiłkomirski w 1598 r., bełski i łomżyński w 1606 r., średzki przed sejmem zwyczajnym 1613 r., czerski przed sejmem nadzwyczajnym 1629 r., średzki w 1630 r., łucki przed sejmem konwokacyjnym w 1632 r., lubelski przed sejmem zwyczajnym 1635 r., bełski i łucki w 1638 r., wiszeński w 1639 r., proszowicki w 1643 r., wiszeński i grodzieński w 1645 r., grodzieński i wileński w 1646 r., łęczycki w 1647 r. i wiszeński przed sejmem zwyczajnym 1652 r. Szlachcie udało się wprawdzie doprowadzić do zakazu nocnych konkluzji, jednak nie zawsze był on przestrzegany. Gdyby go respektowano, liczba sejmów, które rozeszły się bez uchwał, byłaby w czasach Wazów o wiele większa. Zdawali sobie z tego sprawę sami posłowie i wielokrotnie pozwalali, zwłaszcza na sejmach prolongowanych, na nocne obrady.

Wybór marszałka izby poselskiej przebiegał na ogół dość sprawnie, niemniej jednak szlachta, również i w tej sprawie, odczuwała pewien niepokój i w czasach Zygmunta III zgłaszano kilkakrotnie postulaty usprawnienia elekcji dyrektora izby niższej. W 1600 r. chciał tego sejmik wyszogrodzki, a przed sejmem zwyczajnym 1613 r. łomżyński i generał

224

mazowiecki. Kwestia usprawnienia wyboru marszałka stała się także przedmiotem obrad na sejmie elekcyjnym 1632 r. W egzorbitancjach izby poselskiej domagano się, zresztą bezskutecznie, aby ,j}luralitas posel­skiego marszałka obierała"63. Realizacja tego postulatu pozwoliłaby z pe­wnością zaoszczędzić trochę czasu, tak potrzebnego na mozolne wy­pracowanie kompromisu koniecznego przy uzgadnianiu uchwał.

Posłowie wnosili, lub usiłowali wnosić, wiele postulatów mogących uporządkować obrady sejmowe. Wśród nich wymienić można ogólnie brzmiące propozycje, w których domagano się likwidacji nieporządków w izbie poselskiej. Postulat ten zgłosił w 1607 r. sejmik drohicki a w 1616 r. sejmik łomżyński. Bardziej konkretny charakter miała natomiast propozy­cja, aby w izbie poselskiej nie zaczynać nowej kwestii, dopóki się nie zakończy prac nad aktualnie omawianą sprawą. Taki tryb procedury w izbie niższej proponowały sejmiki wiszeński w 1634 r. i zakroczymski w 1645 r., debatowano na ten temat m.in. na sejmach lat 1615 i 1616. W 1615 r. zabrał głos prymas Wojciech Baranowski, zalecając niezaczynanie nowej kwestii, dopóki się nie „namówi" aktualnej. W rok później Łukasz Miel-żyński, kasztelan gnieźnieński, radził posłom naśladować postępowanie przodków, „weście ten, którego się oni trzymali, porządek w tractowaniu spraw Rzptey, niewtrącaiąc Propositiey na Propostią, ale po iedney materiey tractuiąc. Boć to tak bywało, wziął P. Marszałek materią z Propostiey Króla JeMci i tak długo o niey tractowano, asz ią ukołysali między sobą, pothym descendebent sigillatim do drugich punctów in simili tractuiąc. Bo zacząw­szy o iedney rzeczy tractować a drugą proponować, tey tam nie skończyw­szy nic innego nie przynosi iedno zwłokę Seymu"64.

Postulat był ze wszech miar rozsądny, wprawdzie procedura sejmowa zmierzała w tym kierunku, możliwe było jednak burzenie porządku obrad przez posłów. Prawa stosownego mimo wysiłków nie uchwalono. Proce­dura umożliwiała wnoszenie wiele spraw, często o charakterze prywatnym lub partykularnym, które nie tylko wywracały porządek obrad, ale hamo­wały proces dochodzenia do wspólnej, kompromisowej konkluzji. Usiło­wano temu zaradzić przez wysuwanie postulatu, aby obradowano wyłącz­nie nad kwestiami zamieszczonymi w propozycji królewskiej i instrukc­jach sejmikowych. Odnotować tu można głos sejmiku szadkowskiego z 1596 r., zakroczymskiego z 1616 r., wreszcie proszowickiego przed sejmem nadzwyczajnym z 1652 r. Sejmik lubelski, zwołany przed sejmem nadzwyczajnym w 1637 r., domagał się dodatkowo karania tych, którzy wnoszą pod obrady sejmu sprawy czysto prywatne.

225


Innym remedium na wyrugowanie spraw prywatnych, a nawet szerzej prywaty, był dość często zgłaszany, zwłaszcza za Władysława IV, pos­tulat, aby posłowie składali przysięgę, że nie są jurgieltnikami i nie będą promować żadnych kwestii prywatnych. Wnosiły go sejmiki: wiszeński w 1593 r., łęczycki przed sejmem zwyczajnym w 1635 r., lubelski przed sejmem zwyczajnym w 1637 r. i w 1638 r., czerski w 1641 r., łęczycki i lubelski w 1647 r., łęczycki przed sejmem konwokacyjnym 1648 r. oraz chełmski, bełski i proszowicki przed sejmem nadzwyczajnym w 1652 r. Na sejmie konwokacyjnym 1632 r. wywiązała się w izbie niższej dość interesująca dyskusja w sprawie przysięgi poselskiej. Wojewodzie po­znański Mikołaj Ostroróg do omawianego punktu o przysiędze dodał, aby była na wzór przysięgi trybunalskiej, „aby żaden nie był posłem rękodąjny sługa, obnoxius jurgielitnik, bo to nie jest ex decore izby poselskiej, gdyż i na Trybunale taki non adimittur". Poparł wystąpienie Ostroroga krajczy koronny Jakub Sobieski twierdząc, że największa egzorbitancja to przy­sięga posłów. Argumentował, że jeśli na trybunale przysięga pisarz, sędzia i podsędek, „gdzie prywatne sprawy sądzą, daleko więcej na tem miejscu gdzie summa Reipublicae vertitur, potrzebną rzecz Jmci rozumiał". Znale­źli się jednak przeciwnicy proponowanego rozwiązania. Stolnik krakowski Hieronim Przyłęcki zgadzał się z większością egzorbitancji, ale „Przysięga jednak przeciw jurgielitnikom obostrzona nie podobała mu się, gdyż takie przysięgi nie przynoszą nic dobrego w Rzeczypospolitej". Następnego dnia wrócono do spornej kwestii. Najciekawszą wypowiedzią tego dnia było stwierdzenie podkomorzego lwowskiego Aleksandra Trzebińskiego, że gdyby przysięga posłów była potrzebna, to by o niej przodkowie pomyśleli. W tej sytuacji Sobieski zaproponował, aby czasu nie tracić i skreślić punkt z obrad, skoro są wobec niego sprzeciwy65.

Do kwestii powrócono na sejmie 1639 r. Poseł województwa san­domierskiego i sekretarz królewski Stanisław Szczucki, wśród 6 spraw mających służyć usprawnieniu trybu konkluzji sejmowej, wymienił przy­sięgę poselską. Podobny charakter miał również postulat, aby przysięgę składał marszałek poselski. Wnoszono go szczególnie często za panowania Władysława IV. Wymienić tu można sejmiki: opatowski w 1611 r., szadkowski, łęczycki i średzki przed sejmem konwokacyjnym w 1632 r., drohicki i liwski w 1639 r., lubelski w 1647 r., łęczycki przed sejmem konwokacyjnym 1648 r., wreszcie chełmski w 1649 r. Sprawa przysięgi poselskiej stała się także przedmiotem obrad parlamentarnych m.in. w latach 1611 i 1639. Na sejmie 1611 r. poseł Jakub Sienieński,

226

wojewodzie podolski, „instrukcje swe sandomierskie podał, aby był przysięgły Marszałek". Wprawdzie „Przysięga aby in posterum była mówić obiecali", jednak niczego w tej materii wówczas nie uchwalono66. Postulat ten został wprawdzie zrealizowany dopiero w 1678 r., jednak z powodu nadużywania zasady liberum veto sejm znajdował się w stanie takiej zapaści, że kosmetyczny w swej istocie zabieg, jakim była przysięga marszałkowska, nie mógł już niczego zmienić.

Niewątpliwie najbardziej popularnym postulatem był zakaz prolongaty obrad sejmu. Wnoszono go, jak wolno przypuszczać, w trosce o zdyscyp­linowanie posłów i z powodu obaw przed manipulacjami, jakich stronnicy królewscy mogli dokonywać w trakcie przedłużonej, nierzadko nocnej, konkluzji. Charakterystyczne, że często te same sejmiki wnosiły o zakazanie nocnych obrad i jednocześnie nie wyrażały zgody na prolongatę sejmu. Wśród sejmików nie pozwalających na przedłużanie obrad sejmowych wymienić można: zjazd kolski z sierpnia 1590 r., sejmik halicki w 1597 r., czerski przed sejmem nadzwyczajnym w 1629 r., średzki z 1630 r., łucki przed sejmem konwokacyjnym w 1632 r., raciąski w 1634 r., lubelski przed sejmem zwyczajnym w 1635 r., wiski, liwski, proszowicki i lubelski przed sejmem zwyczajnym w 1637 r., bełski, raciąski, czerski, liwski i lubelski w 1638 r., wiszeński, łucki, raciąski, czerski, proszowicki i lubelski w 1639 r., trocki w 1640 r., proszowicki w 1641 i w 1642 r., lubelski i proszowicki w 1643 r., chełmski, łęczycki, szadkowski, proszowicki, lubelski, brasławski i grodzieński w 1645 r., łęczycki, wileński, trocki, słonimski i grodzieński w 1646 r., wiszeński w 1647 r., warszawski przed sejmem elekcyjnym w 1648 r., drohicki w 1650 r., wiszeński i średzki przed sejmem zwyczajnym w 1652 r. Na każdym sejmie, w momencie gdy zachodziła ewentualność przedłużania obrad, zawsze podnosiły się głosy sprzeciwu. Jeśli większość, w tym i monarcha, chciała prolongaty, udawało się z reguły przekonać oponentów i sejm mógł się zakończyć uchwałami. Bezwględna realizacja postulatu zakazu przedłużania obrad, podobnie jak zakaz nocnych konkluzji, spowodowałaby zwielokrotnienie liczby sejmów kończących się bez uchwalenia konstytucji i podatków.

Społeczeństwo szlacheckie zgłaszało wiele postulatów, których reali­zacja mogłaby w istotny sposób usprawnić procedurę parlamentarną, a nawet uchronić sejm od paraliżu spowodowanego zastosowaniem libe­rum veto. Wymienić tu można głosy sejmików domagających się uchwa­lenia regulaminu sejmu, czy jak to wówczas formułowano „modusu", względnie „ordynacji" sejmowej. Wypowiadały się w tej kwestii sejmiki:

227


wiszeński w 1590 r., średzki w 1600 r., słonimski i średzki przed sejmem w 1605 r., lubelski przed sejmem nadzwyczajnym w 1613 r., wiszeński w 1627 r., łomżyński przed sejmem zwyczajnym w 1635 r., chełmski i różański w 1645 r. i bełski przed sejmem zwyczajnym w 1652 r.

Jak wspomniano w rozdziale poprzednim, na sejmach dochodziło niekiedy do uchwalania regulaminów, zawsze jednak były to rozwiązania doraźne. O wiele częściej formułowano żądania dotyczące uchwalenia sposobu, czyli „modusu" konkluzji,sejmu. Odnotować można wystąpienia następujących sejmików: proszowickiego w 1590 r., czerskiego i generału mazowieckiego w 1592 r., proszowickiego w 1597 i 1598 r., proszowic­kiego, raciąskiego, czerskiego, wyszogrodzkiego i liwskiego w 1600 r., czerskiego w 1601 r., proszowickiego przed sejmem w 1609 r., łęczyc­kiego w 1611 r., raciąskiego, generału mazowieckiego, zakroczymskiego, łomżyńskiego i mińskiego przed sejmem zwyczajnym w 1613 r., średz-kiego, raciąskiego, różańskiego, lubelskiego, nowogródzkiego i mińskiego w 1615 r., wiszeńskiego i zakroczymskiego w 1616 r., wiszeńskiego i wiskiego w 1618 r., różańskiego przed sejmem 1619 r., czerskiego w 1620 r., średzkiego i lubelskiego przed sejmem w 1623 r., wiszeńskiego w 1627 r., bełskiego i proszowickiego w 1630 r., szadkowskiego w 1638 r., średzkiego i zakroczymskiego w 1645 r., raciąskiego w 1646 r., pro­szowickiego przed sejmem koronacyjnym w 1649 r. i przed sejmem nadzwyczajnym w 1652 r.

Tak więc niemal przed każdym sejmem co najmniej jeden z sejmików podnosił kwestię uchwalenia procedury konkluzji. Problem ten poruszany był również na wielu sejmach. Proponowano rozwiązania zarówno ogólne, jak i bardziej szczegółowe. Do najciekawszych należała wypowiedź prymasa Wojciecha Baranowskiego na sejmie 1611 r. Arcybiskup gnieź­nieński radził, aby wprowadzić do izby poselskiej zmodyfikowaną pro­cedurę obowiązującą w senacie, gdzie król miał prawo konkludowania. „Jednak JKM ma przy tych zostawać, którzy przy prawie stoją, mogłaby takasz bydź i w Poselskiej Izbie tempera mentem. A czemu nie miały bydź ponderowane sententie. Niech pro et contra mówią dway. A potym pluralitas concludet. Jednak, poda kto co lepszego, przystanę na tym"67.

Rozwiązanie proponowane przez prymasa porządkowało z jednej strony dyskusję, przez dopuszczenie tylko dwóch stanowisk przeciwnych, prezentowanych przez dwóch posłów, z drugiej zaś strony, przez wpro­wadzenie głosowania większościowego w izbie poselskiej likwidowało na zawsze groźbę zrywania sejmów. Była to propozycja rewolucyjna i nie

228

mogła liczyć na szersze poparcie. Tak radykalne ograniczenie dyskusji parlamentarnej nie byłoby zresztą do przyjęcia również i współcześnie! Na sejmie koronacyjnym 1633 r. uchwalono, jak wiadomo, prawo o pięcio­dniowej konkluzji. Konstytucja ta była niemal identyczna w treści z pro­jektem zgłoszonym przez sejmik proszowicki z 1600 r. Szlachta krakow­ska żądała wówczas: „Konkluzye sejmowych namów aby na początku szósty niedziele Król JM. czynić raczył, nie czekając ostatniego dnia i świec, a ostatni dzień na samo żegnanie tylko ostawać ma"68.

Przy braku rozwiązań regulaminowych i przy praktyce zobowiązującej do respektowania stanowiska nawet nielicznej opozycji, uchwalone w 1633 r. prawo nie mogło usprawnić działania parlamentu. Nie było też na ogół przestrzegane. Miały na to wpływ z jednej strony głosy tych sejmików, które w czasach Władysława IV i Jana Kazimierza żądały uchwalenia sposobu konkluzji sejmowej, a więc uważały słusznie, że istniejące prawo nie wystarcza, jak i te wypowiedzi, w których upominano się o przestrzeganie regulacji prawnych związanych z konkluzją parlamen­tu. Egzekwowania prawa o konkluzji sejmowej domagano się, co zro­zumiałe, przede wszystkim za panowania Władysława IV i Jana Kazi­mierza. Wystąpienia takie zdarzały się jednak i wcześniej. Przed sejmem 1605 r. postulował trzymanie się istniejącego prawa sejmik drohicki, przy czym dopuszczał możliwość jego modyfikacji, zaś w 1618 r. sejmik średzki domagał się jedynie, aby przywieść do egzekucji istniejącą regulację prawną. Po 1633 r. zwiększyła się liczba postulatów, wypowia­dały się w tej kwestii sejmiki: wiszeński przed sejmem zwyczajnym w 1635 r., wiszeński i liwski przed sejmem zwyczajnym w 1637 r., ra-ciąski, czerski i liwski w 1638 r., chełmski, wiszeński i różański w 1639 r., czerski w 1641 r., wiszeński, łucki, wiski i warszawski w 1645 r., wiszeński i brasławski w 1646 r., wreszcie czerski przed sejmem nad­zwyczajnym w 1652 r.

Zatem w latach 1634-1652 głosy, w których dopominano się respek­towania konstytucji o konkluzji, przeważały nad żądaniami uchwalenia nowych regulacji prawnych dotyczących ostatniej fazy sejmu. Świadczyć to może o złudzeniach, jakie znaczna część społeczeństwa szlacheckiego miała wobec możliwości sprawnego funkcjonowania sejmu w ramach istniejącego prawa. Możliwa jest chyba jednak również inna, bardziej optymistyczna interpretacja. Przecież starania o uchwalenie prawa o kon­kluzji trwały kilkadziesiąt lat. Musiano zatem zdawać sobie sprawę, że na jego poprawę nie można prędko liczyć. Chciano wobec tego do-

229


prowadzić do ścisłego przestrzegania obowiązujących przepisów. Charak­terystyczne, że w podobny sposób myślało najbliższe otoczenie monarchy. Na sejmie zwyczajnym 1637 r. kanclerz koronny Jerzy Ossoliński nie doradzał żadnych ulepszeń, ale zalecał: „Conclusia sejmu aby była

"69

wczesna

Chcielibyśmy przedstawić teraz często zgłaszany postulat, który miał duże szansę na realizację i co więcej mógł radykalnie uporządkować nie tylko procedowanie parlamentu, ale również ograniczyć w poważnym stopniu nadużycia spowodowane stosowaniem zasady liberum veto. Przed­stawiając w poprzednim rozdziale porządek sejmowania, wspominaliśmy

Żądanie, aby posłowie, którzy się spóźnili, nie mogli kwestiono­wać przyjętych już uzgodnień, wysuwały następujące sejmiki: lubelski w 1615 r., raciąski i wiski w 1616 r., wiski w 1620 r., wiszeński przed sejmem koronacyjnym w 1633 r. i przed sejmem zwyczajnym w 1635 r., wiski przed sejmem zwyczajnym w 1637 r., bełski i drohicki w 1639 r., chełmski i czerski w 1640 r., chełmski i bełski w 1641 r., szadkowski w 1643 r., chełmski, wiszeński, bełski, łucki, łęczycki, zakroczymski, proszowicki i lubelski w 1645 r., bełski, generał mazowiecki i wileński w 1646 r., bełski w 1647 r., lubelski przed sejmem koronacyjnym w 1649, wreszcie chełmski w 1649 r. Sprawa ta stała się przedmiotem dyskusji na wielu sejmach. Na sejmie 1597 r., gdy większość posłów nie chciała czekać z rugami poselskimi na przyjazd referendarza koronnego Jana Tomasza Drohojowskiego, przywódcy kwestionowanego kompletu po-

słów sejmiku wiszeńskiego, użyto następującej argumentacji: „dla seąuel-le [następstw], aby na potym drugi w pół sejmu przyjachawszy, rzeczy postanowionych nie turbował"70.

Zatem stosunkowo wcześnie zdano sobie sprawę z tego, że w przy­szłości celowe spóźnianie się posłów stać się może praktyką polityczną, ułatwiającą wprawdzie działalność opozycji, ale utrudniającą prace sejmu. Do poważnej dyskusji na temat spóźniających się parlamentarzystów doszło w izbie poselskiej na sejmie 1627 r. Rzecz interesująca, izba niższa była w tej kwestii jednomyślna. „Wniesiono w Poselskiej izbie, aby ci, którzy nie rychło przyieżdżaią z PP. Posłów, nie mogli rozrywać consilia namówionych per praesentes, ale że tego trudno na tem Seymie przewieść. Stanęło to, aby prawo na teraźnieyszym Seymie"71. Niestety mimo uzyskania zgody całej izby, prawo o spóźniających się posłach nie zostało uchwalone wówczas.

Jak zwykle kolejną próbę przeforsowania tego istotnego postulatu podjęto podczas bezkrólewia. Kwestia była dyskutowana na trzech kolej­nych sejmach w czasie interregnum po śmierci Zygmunta III. Na sejmie konwokacyjnym promował ją w swym skrypcie kraj czy koronny Jakub Sobieski, a popierał wojewodzie poznański Mikołaj Ostroróg. Propono­wano, w wyniku dyskusji, aby wziąć ją do braci. Na sejmie elekcyjnym sprawa spóźniających się posłów stanęła na forum izby niższej z powodu Mikołaja Korycińskiego, który przyjechawszy drugiego dnia obrad za­kwestionował ustalenia całej izby w sprawie procedury obierania marszał­ka. Gdy posłowie po kilkudniowych sporach byli gotowi ustąpić Koryciń-skiemu, zgłosił sprzeciw Adam Kisiel. W uzasadnieniu swego stanowiska zaznaczył, że nie czyni tego z uporu, ale broniąc prawa, „aby to co raz zgodnie uchwalimy, ktokolwiek świeżo przyjechawszy nie rosporał". Choć ostatecznie Kisiel wyraził zgodę na kompromisowe rozwiązanie w sprawie wyboru marszałka, „tylko prosi, aby to warowano ante omnia, żeby to, co pierwszego dnia stanęło zgodnie, wcale zostawało"72. Jednak izba nie uchwaliła nawet tak skromnego ograniczenia dla spóźniających się posłów.

Powrócono do kwestii na sejmie koronacyjnym 1633 r., gdy wojewoda łęczycki Stanisław Radziejowskł poruszył w swym wotum problem późno przybywających posłów, którzy „wzruszali zgodę" sejmową. Wojewoda postulował, „aby conclusie seymowe porządnie odprawowane były, nie mniey ostrzegszy tego, aby to, co się raz postanowi, pro rato et firmo było, żadnego Posła późno przyieżdżaiącego contradictione non obstante"73.



230

231


Duże szansę na uchwalenie tak potrzebnej ustawy były na sejmie zwyczajnym 1637 r. Marszałek izby poselskiej Kazimierz Lew Sapieha wniósł nawet projekt, aby spóźniający się poseł „nie kontradikował temu, co iuż będzie conclusum w Izbie poselskiey, czemu siła contadictiey beło", w końcu jednak „zezwoleli na tylko, iżby to in futurum nie ad praesens było. Ale i tu p. Krosnowski, wojski rawski contradikował temu". Do sprawy powrócono w izbie niższej, gdy wspominany już niejednokrotnie poseł województwa krakowskiego Mikołaj Koryciński, znany z braku punktualności i podważający z reguły wcześniejsze ustalenia izby, także i tym razem zakwestionował kolejność omawiania postulatów litewskich. Wówczas to poseł Piotr Kochlewski, wojski brzesko-litewski, argumen­tował, że poseł, który się spóźnia, nie może rozrywać ustalonej wcześniej zgody. Poparł go inny reprezentant Litwy — starosta oszmiański Jan Wilczek. Radził on nawet Korycińskiemu, aby się najpierw spytał swych kolegów z województwa krakowskiego, jakie jest ich zdanie, a potem zabierał głos. Jak się można łatwo domyślić, starostę ojcowskiego nie przekonała racjonalna argumentacja Litwinów. Ostatecznie jednak izba poselska zgodziła się na uchwalenie stosownej konstytucji. Autor diariusza sejmowego zanotował nawet jej treść: „O Posłach nierychło na Sejm przyjeżdżających. — Isz dla niewczesnego przyjeżdżania Posłów w Con-clusiach Rptej dzieje się remora, przeto postanawiamy, aby Posłowie w czas na Sejm przyjeżdżający deliberationem per presentes zwartem contradicować nie byli powinni"74. Niestety, jak wiadomo sejm zwyczajny 1637 r. rozszedł się bez podjęcia uchwał.

W poprzednim rozdziale przedstawiliśmy stosunek społeczeństwa szlacheckiego do zasady jednomyślności. Obecnie chcielibyśmy ukazać postulaty w tej sprawie jako uzupełnienie. Nie poruszano w nich wpraw­dzie kwestii jednomyślności, niemniej były one wyraźnie skierowane przeciw nadużywaniu prawa do sprzeciwu. Wiele z nich miało charakter ogólny, ale były i bardziej szczegółowe.

Do pierwszej kategorii zaliczyć można głosy sejmików żądających, aby zapobiegać rozrywaniu obrad sejmowych. Domagano się tego w Czer­sku przed sejmem w 1605 i w 1606 r. oraz w Łęczycy przed sejmem nadzwyczajnym w 1637 r.

Do drugiej grupy postulatów należały żądania, aby protestujący nie opuszczali sali. Zgłaszał je sejmik lubelski przed kolejnymi sejmami w latach 1637-1639. Sprawa była również dyskutowana na sejmie korona­cyjnym w 1633 r. Okazji dostarczył spór o nadanie opactwa miechows-

232

kiemu kanclerzowi koronnemu Jakubowi Zadzikowi. Jerzy Ossoliński, podskarbi nadworny koronny i poseł województwa sandomierskiego, przeciwny wzrostowi uposażenia kanclerza, „z Izby Poselskiey z Cont-radictią odszedł". Wywołało to oburzenie posłów. „Pan Miecznik Koronny [Jan Zebrzydowski] prosił, aby ten zwyczay nie był, gdy z contradictią odchodzić precz. Bo rationibus w każdey sprawie non temeńtate certan-dum y trudno teraz o tey materiey mówić, ponieważ contradicens odszedł". Charakterystyczne, że wszyscy, nawet ci co bronili posła sandomierskiego, uznali zasadność argumentacji Zebrzydowskiego. Mar­szałek poselski Mikołaj Ostroróg usprawiedliwiał wprawdzie Ossolińs­kiego, ale podkreślił, że musiał on wyjść, gdyż miał zlecenie od króla, aby załatwić pewne sprawy. Z kolei brat podskarbiego nadwornego, Krzysztof podkomorzy sandomierski wywodził, że obecność protestują­cego jest konieczna, gdy chodzi o przedstawianie racji. W tym jednak wypadku racją jest jasne prawo o incompatibiliach75.

Domagano się również, aby osoby rozrywające obrady sejmowe były karane. Wypowiadały się w ten sposób sejmiki wiszeński w 1597 i 1616 r. oraz proszowicki przed sejmem nadzwyczajnym w 1637 r. Na sejmie 1597 r. wojewoda wileński Krzysztof Radziwiłł nazwał tych, którzy obracają wniwecz autorytet parlamentu, wrogami ojczyzny. Poparł jego wystąpienie Mikołaj Zebrzydowski, ówczesny marszałek wielki koronny. Stwierdził on, że jeśliby na skutek protestów sejm został rozerwany, nie można by było namówić obrony państwa. „A ktemu naprzód i tym protestacyom słusznieby WKMć drogę jaką znaleść raczył do zabieżenia tym rzeczom, żeby Rzplta nasza na tem nie szwankowała, aby dla dwu lub trzech głów niezgodnych nasze wszytkie postanowienia rozerwać się miały". Przyszły rokoszanin radził następnie, „aby WKMć do namówienia obrony komisarze mądre i w prawie biegłe naznaczyć raczył, strony rozrywania sejmów aby patrzali, coby za ludzie byli i kiedy by się te postanowienia rozrywać miały, przeto ante omnia, aby to nie było, zabieżeć temu, poenam [karę] na tych cum executione namówić"76. Kary na zrywających sejmy nie namówiono, a sam projektodawca w 9 lat później wzniecił rokosz pod hasłem obrony wolności zagrożonej przez absolutystyczne dążenia Zygmunta III. Jednym zaś z po­wodów do zwołania pierwszego rokoszowego zjazdu do Stężycy było wysunięcie przez króla postulatu, aby uchwalić taki sposób sejmowania, który by zabezpieczał sejmy przed zrywaniem!

Postulowano wreszcie, aby ignorować osoby próbujące zrywać sej­my i obradować dalej. Tego sposobu chciały użyć sejmiki: szadkowski

233


w 1593 r., raciąski w 1598 i 1606 r., wreszcie różański i generał pruski w 1616 r. Stawiono tę kwestię na sejmach, m.in. w 1616 i 1647 r. Na sejmie 1616 r. wypowiadał się przeciw uwzględnianiu protestów składa­nych przez kilka osób hetman polny koronny i wojewoda kijowski Stanisław Żółkiewski: „Nusz Seymy od Przodków naszych dla tego postanowione były, abyśmy na nich radzili wszyscy o dobrym Rptey, a tu dwai, trzei czynią co chcą"77.

Wielu senatorów proponowało wówczas taką zmianę procedury, która zabezpieczałaby obrady przed pojedynczymi protestacjami. Ograniczenie prawa do koń trądy kej i bądź nawet wprowadzenie głosowania większoś­ciowego poparli: prymas Wojciech Baranowski, biskupi: przemyski Stani­sław Sieciński, chełmiński Jan Kuczborski, warmiński Szymon Rudnicki, łucki Paweł Wołucki, płocki Marcin Szyszkowski, kanclerz koronny Szczęsny Kryski, podkanclerzy litewski Eustachy Wołłowicz, kasztelan zawichojski Maksymilian Przerębski, kasztelan sochaczewski Konstanty Plichta i kasztelan wyszogrodzki Adam Kossobudzki78. Do ostrej kont­rowersji, wywołanej propozycją zignorowania protestów opozycji, doszło na sejmie 1647 r. Podczas konkluzji miecznik koronny Jan Stanisław Jabłonowski zaproponował, „aby dokonawszy wyboru delegatów, w inny sposób, bez osiągnięcia wpierw zgody wszystkich, zmierzać do zakoń­czenia sejmu". Przerywano mu okrzykami i nie pozwolono dokończyć kwestii79.

Chcielibyśmy teraz poddać analizie opinie społeczeństwa szlachec­kiego na temat zmian w konstytucjach sejmowych dokonywanych w trak­cie procesu ich redagowania. Wspominaliśmy już powyżej o postulatach dotyczących zaprzysiężenia marszałka izby poselskiej. Ich realizacja, jak chciano wierzyć, uniemożliwiałaby marszałkowi dokonywanie zmian w uchwałach parlamentu. Pierwsze protestacje przeciw zmianom w kon­stytucjach sejmowych pojawiły się w 1590 r. Sejmik średzki stwierdzał: „Także i konstytucje już po ekspirowaniu czasu sejmowego konstytucją opisanego beły stanowione bez wiadomości posłów"80.

W 1592 r. pojawiły się natomiast pierwsze propozycje zastosowania środków zaradczych. Szlachta sochaczewska żądała, aby konstytucje były podpisywane i zapieczętowane „nie przez dwu albo kilku", ale przynaj­mniej przez l deputata z każdego województwa. Natomiast szlachta czerska położyła nacisk na to, aby konstytucje „przed żegnaniem K. J. Mci podpisano i zapieczętowano było". Wreszcie sejmik kamieniecki zażądał, aby konstytucje „po konkluzji sejmu, do kancelaryi ad actican-

234

dum byli podane, a potem do każdego województwa pp. Posłowie egzem­plarze tego wszystkiego autentice wydane i przez nie przyniesione"81.

Stopniowo poszerzano postulaty i pogłębiało się spojrzenie szlachty na problematykę wprowadzania zmian w konstytucjach sejmowych. W 1597 r. sejmik łucki zwrócił uwagę na konieczność kontroli ze strony posłów redagowania konstytucji: „PP. Posłowie bez konstytucyjej choć pisanych odjeżdżać wszyscy nie mają, ale zgodnie wota wszystkie ter­minować i potem przy pisaniu konstytucyjej deputata swego mieć, aby nad postanowienie wszystkich zgodne nic przyczyniano ani ujęto było". Z kolei szlachta krakowska wyraziła swą nieufność wobec procesu drukowania i zażądała, aby konstytucje „odnosieli do grodu krakowskiego [i] ad acta wpisować dawali, dla odmiany drukarza". Natomiast sejmik chełmski dostrzegł związek między procedurą konkluzji a zmianami w uchwałach parlamentu. „Zwyczaj też jest jakiś nowy i nie dobry, że na ostatni dzień sejmu konkluzyą odkładają i przy lanych świecach w nocy prawa piszą i co aby więcej nie było, opatrzą pilnie"82. W 1600 r. sejmiki raciąski i czerski żądały, aby przynajmniej na tydzień przed zakończeniem sejmu rozpoczynała się konkluzja. Konstytucje miały być podpisywane przez króla, senatorów i jednego deputata z każdego województwa. Kancelaria miała zaś wydawać egzemplarz ustaw z pieczęcią koronną posłom z każdej ziemi. W czasie rokoszu Zebrzydowskiego domagano się przestrzegania enigmatycznej w swej wymowie konstytucji o konkluzji z 1588 r. i postulowano, aby drukowane uchwały nie różniły się nawet jednym słowem od tych, na które zgodzono się na konkluzji. Chciano zatem odstąpić od procederu redagowania tekstów konstytucji po sejmie. Przed sejmem 1609 r. sejmik lubelski zażądał, aby marszałek poselski oraz specjalna deputacja podpisywali oddzielnie każdą konstytucję i aby w tej formie trafiały do województw. W tym samym czasie sejmik ciechanowski wnosił, aby konstytucje były podpisywane przez deputatów z każdego województwa. W 1611 r. szlachta lubelska chciała ustawowych gwarancji, że w terminie 6 tygodni od zakończenia sejmu odbędą się sejmiki relacyjne, na których posłowie przedstawią konstytucje, zapieczę­towane pieczęcią koronną i opatrzone podpisami marszałka oraz deputa­tów. Podobny dezyderat złożyła szlachta czerska, która chciała ponadto, aby egzemplarze uchwał parlamentu były oblatowane w grodzie. Przed sejmem zwyczajnym 1613 r. wiele sejmików zgłosiło postulaty w sprawie likwidacji procederu „poprawiania" uchwał parlamentarnych. Najbardziej skrajną propozycję wysunęła szlachta wieluńska, która chcąc ostatecznie

235


uniemożliwić wprowadzanie zmian w konstytucjach, zażądała, aby po­słowie przedstawiali na sejmikach relacyjnych uchwały parlamentu i te z nich, które uzyskałyby zgodę szlachty miały mieć moc prawną, pozostałe zaś miały ulec kasacji. Wprowadzenie tego postulatu w życie spara­liżowałoby z pewnością jakąkolwiek działalność sejmu! Na szczęście inni nie zgłaszali tak radykalnych pomysłów. I tak sejmik liwski zwrócił uwagę na fakt, że wprowadzaniu zmian w konstytucjach sprzyja przychodzenie na konkluzję z nie uzgodnionymi projektami. „Z pilnością się o to ichmpp. Posłowie nasi starać mają, żeby na górę z konstytucyami nie chodzono, aż zgodnie w poselskiej izbie namówionemi i rękami ichmpp. posłów województwa każdego podpisanemi, gdyż nas przeszłe czasy nauczyły jako wielkie inconvenientia się działy"83.

Wielka liczba postulatów zgłaszanych przed sejmem zwyczajnym 1613 r. zaowocowała uchwaleniem w trakcie jego obrad ustawy „O Kon-stytucyach". Regulowała ona, przynajmniej częściowo, tryb redagowania uchwał. O jej treści wspominaliśmy w rozdziale poprzednim. Nie zmieniła ona w niczym sytuacji, i jak się wydaje, już od początku nie była przestrzegana. Świadczy o tym laudum sejmiku posejmowego wieluń­skiego z 10 stycznia 1614 r., w którym domagano się „Constitucje, żeby zaraz po skończeniu sejmu nazajutrz wedle pierwszych Constytucji ad Acta Castrensi Varsaviensia były dawane". Przestrzegania konstytucji z 1613 r. domagały się także w 1615 r. sejmiki nowogródzki i raciąski. Ten ostatni postulował przy tym, aby konkluzję odbyć co najmniej 5 dni przed końcem sejmu, a pozostałe dni przeznaczyć na porządne przygo­towanie tekstu do druku. Wspomnieć warto jeszcze o instrukcji sejmiku łuckiego z 1618 r., w której największą nadzieję położono we własnych posłach, zalecając im, „Aby zawsze po konkluzyey Seimu dway przyna-mni z Panów Posłów naszych mieszkali do zawarcia konstytuciey i za­pieczętowania extract, wszytkim nam mają przynieść"84.

Bezkrólewie po śmierci Zygmunta III przyniosło, jak wiadomo, wzrost zainteresowania procederem zmieniania konstytucji sejmowych. Uchwa­lona na sejmie koronacyjnym w 1633 r. konstytucja o konkluzji sejmowej, mającej się odbywać na 5 dni przed zakończeniem obrad parlamentu, niewiele zmieniła w praktyce życia politycznego. Wspominaliśmy już powyżej, że nie stosowano się do niej zbyt ściśle. Ponieważ omawialiśmy już także głosy sejmików domagających się jej przestrzegania, poprze­stańmy obecnie na przedstawieniu dezyderatów związanych z procesem redagowania i publikowania uchwał sejmowych.

W 1634 r. szlachta województwa ruskiego, zebrana na sejmiku wiszeńskim, nawiązała do postulatów rokoszowych, życząc sobie, aby zlikwidowano „ucierania u pp. pieczętarzów", zaproponowała ponadto karę śmierci dla drukarza, .jeśliby w tych konstytucjach odmianę jaką uczynił". Wnoszono też żądanie, aby zmienione uchwały nie miały mocy prawnej. W 1639 r. sejmik wiszeński ponowił swoje żądanie zniesienia „meliorowania" konstytucji sejmowych u pieczętarzy, zaś sejmik pro-szowicki z tego roku wysunął postulat, „aby żadnych inszych konstytucyj do druku nie podawano tylko te, które by były pierwej w grodzie akty kowane"85.

Szlachta województwa ruskiego postawiła ponownie kwestię zaprze­stania redagowania konstytucji u pieczętarzy w latach: 1643, 1645, 1646 i 1647 (także szlachta wielkopolska). W 1643 r. sejmik wiszeński proponował również, aby przed konkluzją „obierano w kole poselskim deputatów sześć, ex collegio Ich Mciów pp. senatorów trzech, od króla Jmci aby też był przydany sekretarz jeden, którzy z marszałkiem posel­skim każdą konstytucyą zgodną niechby podpisowali a niezgodną zdra­pali". W 1645 r. szlachta grodzieńska usiłowała skrócić czas „ucierania" ustaw po sejmie, proponując, „aby Constitutie seymowe nadali trzeciego dnia po Seymie do Grodu tamecznego z podpisem Marszałka oddane były". Ponowiła swój postulat w 1646 r.86

Kolejne bezkrólewie po śmierci Władysława IV stało się okazją do energicznego postawienia kwestii wprowadzania zmian w konstytucjach sejmowych. Szczególne zainteresowanie tą materią wykazały województ­wa nie zagrożone bezpośrednio powstaniem Chmielnickiego. Ponowiono zarówno stare postulaty (instrukcje wiszeńska i średzka z grudnia 1648 r.), jak i wysunięto nowe propozycje. Wśród tych ostatnich warto wspomnieć o trzech dezyderatach. W 1648 r. szlachta warszawska, kładąc nacisk na rolę marszałka w procederze „poprawiania" konstytucji, zaproponowała radykalne, w swym mniemaniu, rozwiązanie tej kwestii. „A jeśliby P. Marszałek Poselski co napisał, na coby zgody abo coby mianowano nie było, aby poena na takiego była namówiona". Z wielką powagą potraktował zmiany w konstytucjach sejmik lubelski, określając je jako pierwszą egzorbitancję i zalecił w związku z tym swym posłom „pilnie się przepytując przez kogo takowe errory dzieją się", zaś szlachta łęczycka zagroziła swym przedstawicielom, że jeśli zawiodą ich zaufanie i proceder zmieniania uchwał sejmowych się powtórzy, to nie mogą liczyć na ponowny wybór87.



236

237


Podsumowując opinie na temat funkcjonowania sejmu należy pod­kreślić, że szlachta dość powszechnie dostrzegała mankamenty w jego działaniu. Usiłowano temu zaradzić, jednak proces realizacji postulatów, wobec narastania nowych, niekorzystnych zmian w procedowaniu, był zbyt powolny. Niektóre z pomysłów, takie jak częściowa regulacja procedury konkluzji czy zaprzysiężenie marszałka poselskiego, zostały wprawdzie urzeczywistnione, jednak bez ograniczenia, stosowanego coraz częściej prawa do kontradykcji nie mogły spełnić pokładanych w nich nadziei. Z kolei propozycje najważniejsze, z punktu widzenia funk­cjonowania sejmu, takie jak odebranie spóźniającym się posłom prawa sprzeciwu wobec rzeczy już uzgodnionych, ograniczenie kontradykcji przez zmuszenie do przedstawiania argumentów motywujących sprzeciw, bądź ignorowanie pojedynczych protestacji, a wreszcie wprowadzenie zasady głosowania większościowego, które mogły radykalnie usprawnić machinę sejmową, nie zostały zrealizowane. W rezultacie, mimo do­strzegania i to stosunkowo wczesnego, bo już u schyłku XVI stulecia, licznych mankamentów w funkcjonowaniu parlamentu, zdołano wprowa­dzić jedynie zmiany kosmetyczne. Zabrakło nie tyle zdolności do widzenia problemów, ile konsekwencji w dążeniu do ich rozwiązania. Fenomen szlacheckiego ruchu egzekucyjnego z XVI stulecia nie został niestety powtórzony w wieku następnym. Zawiedli przywódcy szlacheccy, wśród których nie było ludzi wielkiego formatu. Uwidoczniło się to szczegól­nie wyraźnie podczas rokoszu Zebrzydowskiego, zaś w drugiej połowie XVII w., w czasie rokoszu Lubomirskiego, przybrało formy niemal karykaturalne. Warto też przypomnieć, żaden z polskich monarchów, panujących w tym czasie, nie widział potrzeby współdziałania ze szlachec­kimi obywatelami.

Na zakończenie tej części rozważań chcielibyśmy przedstawić niektóre opinie zagraniczne o systemie parlamentarnym w Rzeczypospolitej Oboj­ga Narodów. Kwestia ta wymaga podjęcia jeszcze dodatkowych badań, stąd nasze uwagi, oparte jedynie na dotychczasowej literaturze przed­miotu, będą miały charakter niepełny. Generalnie rzecz ujmując, za­graniczne opinie o polskim sejmie zależały od wyznawanych poglądów. Krytycy byli przeważnie zwolennikami silnej władzy królewskiej i system polityczny Rzeczypospolitej nie podobał się im z założenia. Z kolei osoby, które dostrzegały w ustroju państwa polsko-litewskiego więcej cech pozytywnych niż negatywnych, to w znacznym stopniu zwolennicy monarchii mieszanej, monarchomachowie, przeciwnicy absolutyzmu, wre-

szcie republikanie. Na osobne potraktowanie zasługują niewątpliwie ci, którzy znali system polityczny Rzeczypospolitej Obojga Narodów z auto­psji, a więc dyplomaci, podróżnicy czy cudzoziemcy będący w służbie królów, względnie senatorów polskich. Wprawdzie system polityczny Rzeczypospolitej Obojga Narodów interesował wielu uczonych, dyp­lomatów i podróżników zachodnioeuropejskich, ale ich wypowiedzi były bardziej syntetyczne niż analityczne, pisali zresztą przeważnie o królu i jego pozycji politycznej, często też o wolnej elekcji monarchów, rzadko natomiast o samym sejmie. Stąd też o poglądach na temat parlamentu można najczęściej wnioskować z ogólnego nastawienia danego autora wobec całego systemu ustrojowego państwa polsko-litewskiego.

Wśród uczonych, zwolenników absolutyzmu, wybija się niewątpliwie postać Jeana Bodina, który w traktacie Six livres de la republigue (1576) poddał ustrój Rzeczypospolitej wnikliwej analizie. Ponieważ uznawał tylko trzy podstawowe formy państwa: monarchię, arystokrację i demokra­cję, formie mieszanej nie przyznawał racji bytu. Polska była więc dla niego,- podobnie jak Rzesza Niemiecka i Dania, zaledwie ,JMonarchia libera". Podzielając przekonanie o pochodzeniu władzy królewskiej od Boga i takiej pozycji monarchy, która pozwalała królowi na stanowienie prawa, nie mógł pochwalać polskiego systemu ustrojowego. Krytykował zarówno odebranie panującemu suwerenności w państwie i przeniesienie jej na szlachtę, jak i zasadę wolnej elekcji, w której upatrywał zagrożenie dla państwa. Z tego też powodu w swych dalszych rozważaniach odmówił Rzeczypospolitej miana monarchii i uznał ją za „arystokrację". Mimo wyraźnego doktrynerstwa Bodin odniósł się do Polski z sympatią i swe uwagi przedstawił w sposób chłodny88. W Polsce dopatrywał się cech wspólnych z całą północną Europą, którą miało charakteryzować wielkie przywiązanie do wolności, wstręt do służalstwa i niewoli, męstwo, siła i wytrzymałość fizyczna. Wśród narodów północnych najwyżej postawił naszych przodków. Przeciwstawiając ich Niemcom podkreślał, że mówią językiem łagodniejszym, są też od swych zachodnich sąsiadów wytwor-niejsi i bardziej cywilizowani.

W sposób wyważony przedstawił swe uwagi o polskim systemie politycznym inny zwolennik absolutyzmu, uczony niemiecki Henning Arnisaeus. W traktacie De Republica (1615) poświęcił Polsce szczególnie dużo miejsca. Jako zwolennik tezy, że suwerenny władca obowiązany jest do przestrzegania jedynie prawa boskiego i naturalnego, zwalczał poglądy, które przyznawały stanom prawo do oporu wobec tyrana. Pochwalał



238

239


wprawdzie monarchię elekcyjną, ale taką, gdzie władca elekcyjny jest suwerenem, zaś wybór dokonany jest w wąskim gronie. Elekcję viritim odrzucał. Ostatecznie zakwalifikował Polskę do czystej oligarchii, Francję do czystej monarchii, zaś Dania, Węgry, Szwecja i Rzesza były dla niego monarchiami ze słabszymi lub silniejszymi elementami oligarchicznymi. Polska, Dania, Węgry i Rzesza były, jego zdaniem, państwami, w których szlachta wybierając monarchów, ograniczała stopniowo ich prawa89.

Warte zasygnalizowania są również opinie tych zwolenników ab­solutyzmu, którzy przejawiali wyjątkową awersję do Polski i jej obywateli. Należeli do nich przede wszystkim Szkoci William i Jan Barclayowie oraz Niemiec Thomas Lansius. Pierwszy z nich w pracy De regno et regali potestate... (1600), zwalczając teorie monarchomachów, skrytyko­wał surowo ustrój Rzeczypospolitej, odmówił mu prawa do miana monar-chicznego i określił go jako oligarchię. Przewyższył go w swym krytycyz­mie Jan Barclay, który w utworze Satiricon (1614), poświęcił Polsce, Węgrom, Moskwie i Norwegii rozdział Icon animorum. Wszystkie wy­mienione w nim państwa uznał za barbarzyńskie. Krytykował ponadto wolności polityczne szlachty polskiej, które odbierał jako swawolę. Podobnie traktował system tolerancji religijnej wypracowany w Rzeczy­pospolitej90. Odpowiedź ze strony polskiej przyszła późno, dopiero w 1648 r. Polemikę podjął Łukasz Opaliński w utworze Obrona Polski. Paszkwilowi Barclaya w znacznym stopniu dorównywał utwór profesora z Tybingi, Thomasa Lansiusa Orationes seu consultatio de pńncipatu inter provincias Europae (1613). Autor rozważając kwestię, które państwa w Europie są „najprzedniejsze", palmę pierwszeństwa, jak przystało na mieszkańca księstwa wirtemberskiego, przyznał Rzeszy Niemieckiej. W swojej książce poddał analizie wszystkie omawiane państwa, przed­stawiając ich zalety i wady. Polska pod względem cech pozytywnych wypadła blado, za to wad niemiecki uczony potrafił przytoczyć im­ponująco dużo. Należały do nich m.in.: brak kultury, bezreligijność, tolerowanie sekt, uciemiężenie chłopów, rozpusta obyczajów i wiarołom-stwo, barbarzyńskość języka, nieznajomość sztuki wojennej, pycha szlach­ty, pierwotność w sposobie bycia, mieszkania i ubioru, powszechne ubóstwo, rządy oligarchiczne, które odebrały królowi wszelką władzę91. Krytyka dokonana przez uczonego z Tybingi, przez swą absurdalność, może dzisiejszego czytelnika miejscami śmieszyć, jak w wypadku zarzutu braku znajomości sztuki wojennej, miejscami dziwić, jak w wypadku tolerancji religijnej, bezreligijności, rozpusty obyczajów czy prymitywno-

ści ubioru i mieszkania, rzadko można przyznać autorowi rację, głównie, gdy krytykuje ciężkie położenie społeczne chłopów w Rzeczypospolitej.

Na ogół jednak w drugiej połowie XVI i w pierwszej połowie XVII stulecia cieszyliśmy się jako państwo i społeczeństwo dość dobrą opinią. Niekiedy nawet, zwłaszcza gdy rozważano zalety pewnych rozwiązań ustrojowych, stawiano nas za wzór godny naśladowania. Wspomnieć tu trzeba o traktacie z 1643 r. The Sovereigne Power of Parliaments and Kingdomes, napisanym na potrzeby stronnictwa purytańskiego w angiel­skim parlamencie. Jego autor, purytański parlamentarzysta i pamflecista, William Prynne, powołując się na De optimo senatore Wawrzyńca Goślickiego, stawiał Anglikom za wzór demokrację szlachecką, ograni­czającą w poważnym stopniu skłonną do despotyzmu władzę króla. Stwierdzić należy, że dla obrońców tezy o suwerenności narodu, przykład Rzeczypospolitej i jej systemu parlamentarnego był wprost idealny. Polskie wzory ustrojowe pasowały też znakomicie do wywodów tzw. monarchomachów. Dla wyznających przeważnie kalwinizm francuskich zwolenników teorii suwerenności narodu, działających w drugiej połowie XVI stulecia, ideałem godnym naśladowania we Francji były rozwiązania ustrojowe Rzeszy i Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Profesor prawa rzymskiego, Franęois Hofman w traktacie Franco Gallia (1573) propa­gował ograniczoną monarchię konstytucyjną z parlamentem i instytucję elekcji króla. Na wzór polski rozwiązał problem suwerenności, uznając parlament za najwyższą instytucją w państwie, a stany jako reprezentanta ludu za jej wyłącznego nosiciela. Inny uczony francuski, Teodor Beza w traktacie De iure magistratum in subditos et officio subditomm erge magistratus (1574) twierdził, że jedyną gwarancją „zdrowia" państwa jest „ograniczenie władzy królewskiej". Chwalił przy tym Anglię, w której, jego zdaniem, król skazany był na współpracę z parlamentem. Doceniał również polskie rozwiązania ustrojowe, które w mądry sposób zabez­pieczały państwo i obywateli przed łamaniem prawa przez monarchę. Pochwalał w związku z tym uchwalenie w 1573 r. artykułu ,4e non praestanda oboedientia", pozwalającego przeciwstawić się królowi. Uwa­żał jednak, że prawo to powinno przysługiwać senatorom, a nie całej szlachcie.

Dwaj francuscy autorzy Filip de Plesis-Mornay, polityk, i Hubert Languet, dyplomata, w traktacie Yindiciae contra tyrannos, napisanym pod wspólnym pseudonimem Stephanus Junius Brutus i wydanym w Edynburgu w 1579 r., dali wyraz poglądowi, że suwerenność jest przy



240

241


„universusus populus". Jako „czyste" państwa elekcyjne wymienili Rze­szę i Rzeczpospolitą. Rzymski senat, Reichstag Rzeszy i polski sejm były dla nich instytucjami reprezentacji „ludu". Ich zdaniem francuskie Stany Generalne, w porównaniu z Reichstagiem i sejmem, utraciły część swych pierwotnych kompetencji na rzecz króla. Zwracali też uwagę na fakt, że wojewodowie i kasztelanowie nie byli urzędnikami króla, lecz Rzeczypo­spolitej i „ludu", czyli szlachty. Król mógł rządzić jedynie w porozumie­niu z sejmem, idea suwerenności ludu była zachowana, a monarcha pozostawał jedynie najważniejszym czynnikiem politycznym, jako „pri-mus" stanów.

W 1573 r. Hubert Languet w liście do Philipa Sidneya, angielskiego poety i faworyta królowej Elżbiety I, namawiając go do odwiedzin Krakowa, podkreślał zalety tolerancji religijnej w państwie polsko-litew­skim: „Jest rzeczą stwierdzoną — argumentował — że w królestwie polskim, jednym z największych w chrześcijaństwie, od wieków mieszczą się obok siebie religia grecka i rzymska, a w wielu miastach są nawet kościoły jednej i drugiej". Francuski dyplomata podkreślał dalej, że w Polsce urzędy są nadawane bez względu na wyznawaną religię92.

Także dla Jeana Boucher, autora De iusta Henrici tertii abdicatione a Francorum regno (1589) Polska była pozytywnym przykładem ograni­czenia władzy królewskiej. Szczególnie zaś wynosił ustrój Rzeczypo­spolitej angielski emigrant katolik, mieszkający we Francji, William ~ Rainolds. W traktacie De iusta reipublicae Christianae in reges impios et haereticos autoritate (1592) konstruując tezę, że naród może przez odpowiednią formę rządów zadecydować o ograniczeniu władzy króla, posłużył się jako przykładem polskimi rozwiązaniami ustrojowymi. W po­zytywny sposób odbierał też fakt, że monarchowie polscy i duńscy byli najbardziej spośród europejskich władców poddani kontroli prawa. Króla *• l polskiego określił jako „curatora" państwa. Chwalił przy tym bardzo artykuł ,4e non praestanda oboedientia"93,

Do entuzjastów polskich rozwiązań ustrojowych zaliczyć też można niemieckiego uczonego i przeciwnika absolutyzmu Johanesa Althusiusa, który w traktacie Politica methodice digesta (1603), mimo przejęcia aparatu pojęciowego od Bodina, pozostawał w przekonaniu, że suweren­ność przysługuje „ludowi". O Rzeczypospolitej pisał dużo i bardzo życzliwie, widząc w niej państwo „zdrowe", „normalne" i dobrze rządzo­ne. Chwalił też rozum polityczny okazany w sposobie przeprowadzenia unii lubelskiej w 1569 r. Co do ustroju, podobał mu się wzajemny stosunek

króla i senatu. Pochwalał też prawo posłów do inicjatywy ustawodawczej, które przełamało monarszy monopol na stanowienie i proponowanie praw. Był, co zresztą zrozumiałe w świetle jego poglądów, zwolennikiem monarchii elekcyjnej94.

Inny uczony niemiecki, Bartłomiej Keckermann, związany z Witten-bergą i Gdańskiem, autor Systema disciplinae politicae (1608), sądził, wbrew Bodinowi, że formy mieszane państwa istnieją realnie i są, zaraz po monarchicznych, najlepsze. Dowody na to znajdował w ustroju staro­żytnej Sparty, a obecnie Rzeczypospolitej, Wenecji i do niedawna Ara-gonii. System polityczny państwa polsko-litewskiego określał jako mie­szany z przewagą elementów demokracji. Z kolei Filip Bogusław Chem-nitz, niemiecki pisarz polityczny nieprzychylny Habsburgom, w traktacie Dissertatio de ratione status in imperia Romano-Germanico (1640) tak dzielił państwa pod względem ustrojowym. Rzesza to republika arysto­kratyczna, gdzie cesarz w najlepszym razie pełni jedynie funkcję jej prezydenta. Polsce nadano miano „arystokracji", posługującej się monar-chiczną formą rządów. Jego zdaniem Rzeczpospolita podobna jest w swym ustroju do Sparty i Wenecji. Na jego uznanie zasłużyła też konfederacja warszawska z 1573 r. Życzliwą postawę wobec Rzeczy­pospolitej przejawiał także niderlandzki uczony, dyplomata i filozof Hugo Grotius. Nie pisał on co prawda zbyt wiele o państwie polsko-litewskim, jednak w traktacie De iure belli et pacis (1625) wspomniał z sympatią o prawie szlachty do wypowiadania posłuszeństwa królowi łamiącemu

95

prawo

Pozytywnie odbierali ustrój Rzeczypospolitej Obojga Narodów rów­nież włoscy pisarze polityczni z drugiej połowy XVI stulecia. I tak wielbiciel mieszanej formy rządów, Wenecjanin Paolo Paruta, w pracy Delia perfettione delia vita politica (1579), za najlepiej przystające do wyznawanych ideałów państwo uznał rodzimą Wenecję. Do tego modelu zbliżały się w największym stopniu Polska i Anglia. Życzliwy, acz nie bezkrytyczny, stosunek do ustroju Rzeczypospolitej przejawiał znający Polskę z autopsji włoski jezuita, podróżnik i pisarz polityczny Giovanni Bolero. W utworach Relazioni universali (1592) i Imperiorum mundi (1613) zamieścił starannie opracowany opis Rzeczypospolitej. Zwrócił w nim uwagę na osłabienie władzy królewskiej w państwie, zaznaczył jednak, że monarchowie mają jej tyle, ile im daje własna zręczność i rozum. Podkreślił przy tym duże przywiązanie Polaków do swych królów, przejawiające się m.in. w fakcie wybierania ich potomków na



242

243


władców. W jego przekonaniu Polacy, podobnie jak Rzymianie, obdarzają swymi prawami nowo nabyte prowincje. Ustrój Polski określił raczej jako arystokratyczny, a nie monarchiczny, a to z powodu wielkiej władzy, jaką posiadała szlachta na sejmach. Nie umknął też jego uwadze fakt dużych możliwości kreowania polityki przez monarchów, dysponujących wielką władzą nominacyjną i rozdawniczą. Wiele poglądów Botera przejął wenecki pisarz i podróżnik Giovanni Francesco Olmo. W utworze Rela-tione del regno di Polonia scritta l'anno 1623 (1628) określił rządy Rzeczypospolitej jako mieszane z przewagą elementu demokratycznego, a liczbę szlachty oszacował na 600 tysięcy. Wspomnieć należy wreszcie Thomassio Campanella i jego traktat De monarchia Hispanica discursus (1640). Zawarł w nim wiele spostrzeżeń dotyczących państwa polsko--litewskiego, najpotężniejszego królestwa Północy, mogącego zagrozić Turcji. Pochwalał instytucję wolnej elekcji, ale radził Polakom, aby wybierali na władców jedynie rodaków96.

Wśród podróżników, którzy odwiedzili Rzeczpospolitą osobiście było wielu dyplomatów. Także ich stosunek do polskich rozwiązań ustrojowych był zróżnicowany, jednak brak było postaw skrajnie niechętnych, a nie­rzadkiej przecież krytyce towarzyszyła sympatia. Na wyróżnienie za­sługują dyplomaci weneccy i papiescy, którzy zwykle w państwie polsko--litewskim przebywali przez dłuższy czas. Hieronim Lippomano, w 1573 r. poseł wenecki, był zaskoczony, że w Rzeczpospolitej nie ma dokładnie prawem opisanego sposobu wyboru monarchy i bardzo krytykował ten istotny, jego zdaniem, mankament. W 1575 r. tak charakteryzował ustrój państwa polsko-litewskiego. — „Trzy stany, tj. król, senat i szlachta, stanowią to, co w Polsce nazywają rzecząpospolitą, wyraz, który ciągle mają na ustach, lecz jeśli sądzą, że rząd ich jest republikański, mocno się mylą". Jego zdaniem polski system ustrojowy był mieszany i zaliczyć go można raczej do umiarkowanych monarchii. W podobny sposób ujmował kwestię ustroju Rzeczypospolitej Giulio Ruggieri nuncjusz papieski w la­tach 1566-1568: „Szlachta polska sądzi, że rząd jej jest republikański, dlatego że ma ona wielką władzę w senacie i sejmie i że wybiera króla z władzą ograniczoną, przez co kształt rządu polskiego miałby jakieś podobieństwo z rzecząpospolitą lacedemońską [spartańską], ale ten sąd jest mylny, bo naprzód republika nie może być rozrzucona po całym kraju, ale zazwyczaj bywa skupiona w jednym mieście, po wtóre elekcja króla nie jest tak dalece wolna ani władza jego tak dalece ograniczona, aby rząd polski nie mógł ... być nazwany umiarkowaną monarchią"97.

Wśród dyplomatów francuskich odwiedzających Rzeczpospolitą na uwagę, z naszego punktu widzenia, zasługują: Jean Le Laboureur i Charles Ogier. Pierwszy z nich przebywający w Polsce w 1646 r. opublikował w roku następnym relacje ze swej podróży do państwa polsko-litewskiego. Porównał on polskiego króla do królowej pszczół, obydwoje nie mają żądła i nie mogą skrzywdzić swych poddanych, mogą za to uczynić im wiele dobrego. W senacie Rzeczypospolitej widział cechy wspólne z rzy­mskim pierwowzorem. Polemizował też z tezami wspomnianego już Jana Barclaya i bronił Polaków przed zarzutami o barbarzyństwo. W sumie ocenił państwo polsko-litewskie dość wysoko, uważał, że jest dobrze zorganizowane i przestrzega zasad sprawiedliwości. Na wysoką ocenę zasłużyła Rzeczpospolita w oczach przebywającego w Polsce w latach 1635-1636 Charles'a Ogier. Szczególnie korzystnie wypadło państwo polsko-litewskie w konfrontacji ze Szwecją, jakiej dokonał francuski dyplomata w Dzienniku podróży do Polski (1656).

Na zakończenie naszego, skromnego z konieczności, przeglądu opinii zachodnich o polskim systemie ustrojowym, warto przytoczyć obszerne uwagi szkockiego dyplomaty, żołnierza, uczonego i agenta handlowego Williama Bruce'a. Przebywał on w Polsce z przerwami, od 1595 do około 1613 r. (prawdopodobnie do końca życia). W swej A Relation ofthe State of Polonia and the United Provinces of that Crowne, Anno 1598 zawarł wiele interesujących spostrzeżeń dotyczących ustroju Rzeczypospolitej. Nie są one bezkrytyczne, ale niewątpliwie pisane z wielką życzliwością. „Szlachta jest tym stanem, który wraz z królem — a w okresie bezkrólewia sam jeden — posiada całkowitą suwerenność". Ta trafna uwaga Bruce'a wynikała niewątpliwie z głębokiego zrozumienia istoty Monarchii mixta, systemu politycznego wytworzonego przez szlacheckich obywateli. Snu­jąc rozważania na temat ustroju państwa polsko-litewskiego, zauważył, że panuje w tej materii duża niejasność. Jedni sądzą, że jest to arysto­kracja, inni, że demokracja z silnymi elementami arystokratycznymi. Sami Polacy, co słusznie podkreśla autor, określają swoje państwo jako monar­chię mieszaną, a więc ustrój harmonizujący w sobie demokratyczną i arystokratyczną formę rządów. Słabość władzy królewskiej przejawiała się, według szkockiego dyplomaty, w tym, że bez zgody parlamentu monarcha nie mógł stanowić praw, wypowiadać wojen, zawierać pokoju, prowadzić polityki zagranicznej, nakładać podatków, dysponować skar­bem, nadawać nobilitacji i zawierać związku małżeńskiego. Wiele jednak, jego zdaniem, zależało od osobowości władcy. Tu wskazał na Stefana



244

245


Batorego, który cieszył się na zachodzie Europy wyjątkowo dobrą opinią. Gwałtowny charakter Batorego pozwolił Bruce'owi zwrócić uwagę na pozytywną rolę prawa, które tak ogranicza króla, że nie może zostać tyranem, nawet gdyby tego bardzo chciał! A jednak szlachta, jego zdaniem, zbyt silnie kontroluje króla i senat, co może prowadzić do „ochlokracji", czyli wynaturzonej formy demokracji, którą w języku współczesnym określilibyśmy jako rządy „motłochu". Pisał też szkocki dyplomata o polskim sejmie. „Sejmy obradują opieszale i chociaż zbierają się one zwykle co roku, mimo to trwają niekiedy 4 lub 5 miesięcy, co wynika z zawziętości posłów oraz przydługich oracji w obu izbach, gdzie każdy pragnie popisać się swymi zdolnościami i wnikliwością". Jeśli pominiemy wyraźną przesadę w określeniu czasu sejmowania (żaden sejm w interesującym nas okresie nie trwał dłużej niż 2 miesiące), to opinię Bruce'a uznać można za wyjątkowo trafną. Za niebezpieczne dla państwa uznał starania posłów o poparcie swych wyborców, co może, jego zdaniem, prowadzić do prymatu spraw prywatnych nad publicznymi. Zajął też krytyczną postawę wobec przychodzenia z bronią na obrady parlamen­tu. — „Jest to cud, że nie dochodzi do bijatyki z oczywistą dla państwa stratą". Zaintrygowała też Bruce'a różnorodność prawa w Rzeczypospo­litej (polskie, niemieckie, litewskie, pruskie, wołoskie) i to, że Litwa, Prusy, a nawet Mazowsze, czy księstwo oświęcimskie zachowały własne systemy prawne. Podkreślił jednak z uznaniem, że dobrowolna wspólnota ~ jest tak silna, że uniemożliwia jakąkolwiek secesję, zaś atrakcyjność polskich wolności tak wielka, że żadna z prowincji nie miałaby pod obcym panowaniem lepszych warunków! Z dużymi zastrzeżeniami odniósł się natomiast do wolności słowa: „Każdemu szlachcicowi wolno przemawiać bezkarnie, wypowiadać wszystko, co mu przyjdzie do głowy, choć może to wywołać poważne zaburzenia, rozruchy, kłopoty i zawiści". Krytyko- t| wał także zbyt dużo religii w Rzeczypospolitej, choć przyznał, że dzięki tolerancji uniknięto wojen domowych98. Tak interesująca i wnikliwa opinia o ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie mogła jednak kształtować postawy mieszkańców wysp brytyjskich, gdyż została opub­likowana dopiero w 1965 r.!

Opinie o polskim systemie politycznym były zróżnicowane, przewa­żały jednak, i to zdecydowanie, głosy pozytywne. Krytyczny stosunek bywał zazwyczaj tonowany ogólną sympatią, zaś opinie skrajnie negatyw­ne miały charakter politycznych paszkwili, a nie spokojnych rozważań o naturze ustroju Rzeczypospolitej. Wszystkie te oceny pomagały szlach-

cie budować pogląd, że system polityczny Rzeczypospolitej należy do najlepszych. Z jednej bowiem strony, demokracja szlachecka oceniana była bardzo pozytywnie przez przeciwników absolutyzmu, z drugiej zaś, mocno krytykowana jedynie przez apologetów silnej władzy monarszej. Takie podejście umacniało przekonanie szlachty, iż warto bronić państwa i jego ustroju, wykazując szczególną dbałość w tropieniu wszelkich przejawów absolutystycznych dążeń władców.

Przypisy

' Uniwersał Baltazara Stanisławskiego, podkomorzego sanockiego do szlachty sanoc-kiej z Zalesia, 17 III 1587 — AGZ, t. XX, s. 61.

2 Instrukcja sejmiku wiszeńskiego na sejm z 24 XI 1624 — ibidem, s. 214.

3 Instrukcja sejmiku wiszeńskiego na sejm, 31 VIII 1627 — ibidem, s. 247.

4 Instrukcja sejmiku wiszeńskiego na sejm z początku IV 1640 — ibidem, s. 430.

5 Instrukcja sejmiku łęczyckiego na sejm z 7 I 1642, instrukcja sejmiku raciąskiego
na sejm z 13 IX 1646, instrukcja sejmiku mińskiego na sejm z 15 VIII 1611 — B. PAN
Kraków TP 10, s. 456; TP 19, s. 185; B. PAN Kraków 365, s. 41.

6 Diariusz sejmu 1592, diariusz sejmu 1628 — SSRP, t. XXI, s. 214; BJ 6251, k. 88v.

7 E. Opaliński, Kultura polityczna szlachty polskiej w latach 1587-1652, Warszawa
1995, s. 27-38.

8 Diariusz sejmu 1592 — SSRP, t. XXI, s. 246.

9 Instrukcja sejmiku wiszeńskiego na sejm z 31 VIII 1627, diariusz sejmu 1627 —
AGZ, t. XX, s. 245; BJ 166, k. 288v.

10 Diariusz sejmu koronacyjnego 1633 r., instrukcja sejmiku łęczyckiego na sejm z 14
I 1600 — B. Racz. 17, k. 52; B. PAN Kraków TP 10, s. 85.

" E. Opaliński, op. cit., s. 29, 30.

12 Diariusz sejmu 1627 — BJ 166, k. 257, 259v.

13 Stanisław Łubieński biskup płocki do przedsejmowego sejmiku raciąskiego, Łowicz,
21 X 1629 — B. Ossol. 157, s. 149.

14 Mowa Świętosława Orzelskiego starosty radziejowskiego na sejmiku deputackim
średzkim z 10 IX 1590 — Akta średzkie, cz. l, s. 126.

15 Ksiądz Jan Januszowski, Wzór Rzeczypospolitej rządnej. Do dala człowieczego
przystosowany, krótko spisany, Kraków 1613, s. 5v.

16 .Memoriał na przyszłe seymiki przypadające 1640 R." — B. Ossol. 6603/11, s. 1195.

17 Instrukcja sejmiku proszowickiego na sejm z 25 VIII 1639, z 9 VII 1641 i z 2 11645 —
Akta krak., t. II, cz. l, s. 234, 259, 296.

18 Uchwała relacyjnego sejmiku proszowickiego z 3 VI 1606 — Akta krak., 1.1, s. 301.

19 Laudum zjazdu kolskiego z 14 II 1607 — Akta średzkie, cz. l, s. 338.

20 Czubek, t. II, s. 260. Podobnie w utworze Libera respublica absolutom dominium
rokosz — ibidem, s. 405, 406.

21 Instrukcja sejmiku proszowickiego na sejm z 13IX 1646 — Akta krak., t. II, cz. l, s. 312.



246

247


22 Na skrypt, co sejm gani Catillina jakiś — Czubek, t. III, s. 269.

23 Mowa Jana Zamoyskiego na sejmie 1605, wersja „B" — Czubek, t. II, s. 94. Podobny
pogląd także w utworze rokoszańskim: Cenzura na progres rokoszu anni 1606 — ibidem,
t. III, s. 423.

24 Instrukcja dana posłom na zjeździe w Dziewiątkowicach w 1604 — ADS, t. l, s. 436.

25 Czubek, t. I, s. 213.

26 Porównanie liczbowe postulatów kierowanych do instytucji państwowych przez
obywateli dokonuję w pracy o Kulturze politycznej szlachty polskiej w latach 1587-1652,
s. 192-226.

27 Instrukcja sejmiku wiłkomirskiego na sejm z 241 1606 — AGAD AR II, t. 4, nr445a.

28 Instrukcja sejmiku średzkiego na sejm z 2 I 1618, instrukcja sejmiku wiszeńskiego
na sejm z 5 VI 1628 — Akta średzkie, cz. 2, s. 47; AGZ, t. XX, s. 265.

29 Instrukcja sejmiku radziejowskiego na sejm z 23 III 1593 — B. Czart. 340 IV,
k. 168v.

30 Diariusz sejmu konwokacyjnego 1632 — Sprawy wojenne i polityczne Krzysztofa
Radziwiłła, Paryż 1859, s. 639.

31 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 324, 325.

32 Diariusz sejmu koronacyjnego 1633 — B. Racz. 17, k. 66v. i 74 v.

33 Senatorowie argumentowali, że nadanie wakansów wymaga czasu i rozwagi, więc
nie można ich tak szybko rozdać! — B. Kórn. 326, s. 338.

34 Diariusz sejmu elekcyjnego 1632 r. — B. Ossol. 213, s. 93, 94.

35 Diariusz sejmu koronacyjnego 1587/1588 — AGAD, APP 31, t. I, s. 179.

36 Instrukcja sejmiku opatowskiego na sejm konwokacyjny 1632.r. — BJ 166, k. 408v.

37 Czubek, t. II, s. 462, 463, 466.

38 Czubek, t. III, s. 283, 284.

39 Czubek, t. II, s. 296, 297.

40 Rewersał listu szlachcica jednego do drugiego pisany, w którym się. obmawia,
Że nie przybył na sejmik w Opatowie pro die 16 Marti 1606 złożony... — Czubek,
t. II, s. 247, 242.

41 Instrukcja sejmiku opatowskiego na sejm z 11 V 1637 — BJ 166, k. 462v.

42 Autor przypuszcza, że jedynie na miejsce Adama Nowodworskiego biskupa kamie-
nieckiego przybył Andrzej Lipski biskup łucki i podkanclerzy koronny. — J. Seredyka,
Sejm z 1618 roku, Opole 1988, s. 175.

43 Diariusz sejmu 1620 r. — B. Czart. 390, s. 148.

44 Instrukcja wiszeńska na sejm w polu nad Rakiem, 12 VI 1652 — AGZ, t. XXI, s. 100.

45 Uchwała zjazdu kolskiego z 10 VIII 1590 r. — Akta średzkie, cz. l, s. 98.

46 Diariusz sejmu 1592 r. — SSRP, t. XXI, s. 329, 330.

47 Instrukcja sejmiku proszowickiego na sejm z 2 I 1618 r. — Akta krak., t. I, s. 376.

48 Instrukcja sejmiku generalnego mazowieckiego na sejm z 19 VI 1628 i sejmiku
proszowickiego na sejm z 4 IX 1630 — TP 17, k. 64; Akta krak., t. II, s. 125.

49 Instrukcja sejmiku bełskiego na sejm z 15 XII 1651 — B. Ossol. 121/74, s. 258.

50 Instrukcja sejmiku chełmskiego na sejm z 15 XII 1651 — WAP Lublin, G. Krasno­
stawska 19720, k. 965.

51 Instrukcja wiszeńska na sejm w polu nad Rakiem, 12 VI 1652 — AGZ, t. XXI, s. 100.

52 Instrukcja sejmiku proszowickiego na sejm z 15 II 1590 — Akta krak., t. I, s. 145.

53 Diariusz sejmu konwokacyjnego 1587 — SSRP, t. XI, s. 8, 10, 12, 14.

54 Diariusz sejmu elekcji 1632 — B. Kórn. 1317, s. 151-158, 160; W. Kaczorowski,
Sejmy konwokacyjny i elekcyjny w okresie bezkrólewia 1632 r., Opole 1986, s. 225, 227.

55 Diariusz sejmu elekcyjnego 1648 — Jakuba Michalowskiego, Wojskiego lubelskiego
a później kasztelana bieckiego księga pamiętnicza, Kraków 1864 (dalej Michał.)., s. 281.

56 Diariusz sejmu konwokacyjnego 1632 — Sprawy wojenne i polityczne Krzysztofa
Radziwiłła, s. 672.

57 Diariusz sejmu 1646 — BJ 49, s. 153.

58 Diariusz sejmu konwokacyjnego 1648 — Michał., s. 128 n.

39 Uchwała zjazdu kolskiego z 10 VIII 1590 — Akta średzkie, cz. l, s. 101, 102.

60 Instrukcja sejmiku wiszeńskiego na sejm z 8 II 1590 — AGZ, t. XX, s. 89.

61 Diariusz sejmu elekcyjnego 1632 — B. Ossol. 213, s. 93.

62 Diariusz sejmu 1592 — SSRP, t. XXI, s. 218, 220.

63 Diariusz sejmu elekcyjnego 1632 — B. Ossol. 213, s. 93.

64 Diariusz sejmu 1616 — B. Kórn. 325, s. 37.

65 Diariusz sejmu konwokacyjnego 1632 — Sprawy wojenno-polityczne Krzysztofa
Radziwiłła, s. 648, 649, 652.

66 Diariusz sejmu 1611 r. — BJ 102, s. 448.

67 Diariusz sejmu 1611 — BJ 102, s. 453.

68 Instrukcja sejmiku proszowickiego na sejm z 3 II 1600 — Akta krak., t. l, s. 232.

69 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 283.

70 Diariusz sejmu 1597 — SSRP, t. XX, s. 5.

71 Diariusz sejmu 1627 — BJ 166, k. 271.

72 Diariusz sejmu elekcyjnego 1632 — B. Kórn. 1317, s. 158.

73 Diariusz sejmu 1633 — B. Racz. 17, k. 45.

74 Diariusz sejmu zwyczajnego 1637 — B. Czart. 390, s. 284, 296, 341.

75 Diariusz sejmu koronacyjnego 1633 — B. Racz. 17, k. 72.

76 Diariusz sejmu 1597 — SSRP, t. XX, s. 65, 66, 68 i 69.

77 Diariusz sejmu 1616 — B. Kórn. 325, s. 4.

78 S. Ochmann, Sejmy z lat 1615-1616, Wrocław 1970, s. 170, 171.

79 Albrycht Stanisław Radziwiłł, Pamiętnik, t. 3, s. 35.

80 Akta średzkie, cz. l, s. 95. Także i szlachta łęczycka w laudum z 19 VI 1590
stwierdzała, że „zaszła uchwała nad pozwolenie nasze i posłów naszych" — TP 10, s. 27.

81 Instrukcja sejmików: sochaczewskiego z 4 VIII 1592, czerskiego z 4 VIII 1592
i kamienieckiego z 30 VII 1592 — SSRP, t. XXI, s. 133, 139, 203.

82 Instrukcja sejmików: łuckiego z 13 I 1597, proszowickiego z 27 I 1597 i chełmskiego
ze stycznia 1597 — SSRP, t. XX, s. 399; Akta krak., t. l, s. 212, SSRP, t. XX, s. 395.

83 Instrukcja na sejm sejmiku wieluńskiego z 29 I 1613, liwskiego z 6 II 1613, ponadto
zakroczymskiego z 8 II 1613, generałów mazowieckiego z 11 II 1613 i średzkiego z 31 I
1613 — AGAD Rei. 9 Wiel., k. 23v; TP 33, k. 54; TP 34, k. 53; TP 17, k. 47; Akta
średzkie, cz. l, s. 417.

84 Laudum posejmowego sejmiku wieluńskiego z 10 I 1614, instrukcje na sejm
sejmiku nowogródzkiego z 12 I 1615, raciąskiego z 13 I 1615, łuckiego ze stycznia 1618 —
AGAD Rei. 9, Wiel., k. 229v.; B. PAN 365, k. 70; B. PAN 951, k. 417v.-418; B. PAN
1051, k. 107.



248

249


85 Instrukcje sejmiku wiszeńskiego z 14 XII 1634, 25 VIII 1639, ponadto z kwietnia
1640 i z 8 VII 1641, proszowickiego z 25 VIII 1639 — AGZ, t. XX, s. 371, 372, 426, 432
i 445;
Akta krak., t. 2, s. 237.

86 Instrukcje sejmiku wiszeńskiego z 23 I 1643, grodzieńskiego z 2 I 1645 i z 13 ix
1646 — AGZ, t. XX, s. 465; B. PAN Kraków 365, s. 122, 148.

87 Instrukcje sejmiku warszawskiego na sejm elekcyjny 1648 r., lubelskiego z 15 XII
1648 i łęczyckiego z 17 XII 1648 — TP 31, k. 94; TP 6, k. 585; TP 10, k. 558.

88 H. Vahle, Bodins Polenbild. Żur franzosischen und polnischen Souveranitdtslehre
im 16. Jahrhundert, „Archiv fur Kulturgeschichte", R. 1970, z. l (Sonderdruck), s. 7-13.

89 H. Dreitzel, Protestantischer Aristotelismus und absoluter Staat. Die „Politica" des
Henning Arnisaeus (ca. 1575-1636), Wiesbaden 1970, s. 132, 225-227, 267-269, 294-296.

90 S. Kot, Rzeczpospolita Polska w literaturze politycznej Zachodu, Kraków 1919,
s. 102, 103.

91 Ibidem, s. 134.

92 Cytat za H. Zinsem, Polska w oczach Anglików X1V-XVI w., Warszawa 1974, s. 89.

93 Wywód o monarchomachach francuskich oparty na H. Vahle, op. cit., s. 4-7.

94 S. Kot, op. cit., s. 76-78.

95 Ibidem, s. 87, 88, 96, 97.

96 Ibidem, s. 83-85.

97 H. Zins, op. cit., s. 235.

98 Ibidem, s. 228, 240-242, 244, 245, 247-249.

ZAKOŃCZENIE

W zakończeniu spróbujemy określić rolę sejmu w zapewnieniu spraw­nego funkcjonowania państwa. Pozornie wydawałoby się, że jest ona raczej negatywna, bo przecież decyzje, które zapadały na posiedzeniach parlamen­tu, były wynikiem długotrwałego procesu dochodzenia do kompromisu. Podobnie długi bywał niekiedy proces egzekwowania postanowień par­lamentu. Więcej, wolna gra sił różnych grup powodowała nierzadko torpedowanie zamysłów monarchów i ich najbliższych współpracowników. Patrząc na demokrację stanową z tego punktu widzenia, niewątpliwie w krajach rządzonych autokratycznie proces decyzyjny przebiegał z zasady dużo szybciej. W ten sposób, jak się wydaje, rozumowali niektórzy szesnaste- lub siedemnastowieczni krytycy systemu ustrojowego Rzeczy­pospolitej Obojga Narodów. „Sejmy obradują opieszale", podkreślał życz­liwie nastawiony do Polski William Bruce. W drugiej połowie XVI w. i w pierwszej połowie następnego stulecia decyzje były jednak przez parlament podejmowane i dochodziło również do ich egzekwowania.

Pogląd o nie najlepszym wpływie rozwiązań ustrojowych na funk­cjonowanie państwa polsko-litewskiego podzielało, tak w przeszłości, jak i współcześnie, wielu polskich historyków. Przeważnie sądzili oni, że szansą dla Rzeczypospolitej były przekształcenia umożliwiające wprowa­dzenie absolutyzmu na wzór moskiewski, brandenbursko-pruski czy habs­burski. Zapomina się przy tym na ogół, że system autokratyczny nie jest bynajmniej receptą na sprawne funkcjonowanie państwa. Dość przypo­mnieć, że nie wszystkie państwa absolutystyczne były zarządzane właś­ciwie. Wymienić tu można Hiszpanię, Portugalię czy coraz bardziej słabnącą Turcję. Także przykłady współczesne uzmysławiają, że decyzje podejmowane w państwach totalitarnych wcale nie są ani skuteczniejsze, ani rozsądniejsze niż rozwiązania przyjmowane w wyniku dłuższego


251


procesu decyzyjnego w krajach demokratycznych. Załamanie się systemu komunistycznego w skali światowej jest chyba najlepszym argumentem za wyższością ustroju demokratycznego.

Tymczasem, należy to podkreślić, Rzeczpospolita Obojga Narodów funkcjonowała stosunkowo sprawnie przynajmniej do drugiej połowy XVII w. Co więcej, przetrwała także kryzysy polityczne, gospodarcze oraz wojny toczone na jej terytorium w następnym stuleciu. Warto też pamiętać, że żadna z prowincji pogranicznych nie skłaniała się do secesji! Państwo polsko-litewskie było zatem spoiste i uodpornione na działanie różnych czynników kryzysogennych. Taką siłę wewnętrzną zapewniał Rzeczypospolitej właśnie system parlamentarny. Umożliwiał on bowiem zachowanie wszelkich odrębności prawnych wszystkim stanom i grupom społecznym a przez obronę praw politycznych szlacheckich obywateli zapewniał w sposób trwały podstawową jedność państwową. To prawda, że centralny aparat urzędniczy Rzeczypospolitej był jak na jej potrzeby zbyt szczupły, jednak państwo funkcjonowało bez poważniejszych prze­szkód, ponieważ urzędnicy państwowi byli zastępowani przez urzędników parlamentarnych lub sejmikowych, których dzisiaj nazwalibyśmy samo­rządowymi. Byli oni wybierani przez posłów na sejmie lub przez szlachtę na sejmikach. W podobny zresztą sposób funkcjonował szlachecki wymiar sprawiedliwości. Urzędnicy ci, np. szafarze i poborcy podatkowi, pobierali wynagrodzenie w wysokości regulowanej przez sejmiki, rozliczali się przed nimi, a dopóki parlament sprawnie funkcjonował, odpowiadali także przed sejmem. O ile obrady sejmowe i sejmikowe można nazwać szkołą obywatelskiego myślenia o państwie, o tyle sprawowanie obieralnych funkcji urzędniczych było szkołą publicznego działania. Zapewniało przy tym poczucie uczestnictwa w życiu państwowym i stwarzało szansę na mniejszą lub większą karierę. Zapewne można sobie wyobrazić, że państwo polsko-litewskie działałoby sprawniej, gdyby ograniczono kom­petencje parlamentu i sejmików, wzmocniono władzę królewską, zwięk­szono aparat urzędniczy, wprowadzono stałe i wysokie podatki, zlik­widowano wolną elekcję i wprowadzono na jej miejsce monarchię dziedziczną. Tak rozległy terytorialnie organizm państwowy, zróżnico­wany pod względem narodowym i religijnym, mógł oczywiście istnieć jako monarchia absolutna i taki wariant zastosowano w Moskwie, Turcji, Hiszpanii, Brandenburgii czy w posiadłościach habsburskich. Nie wszyst­kie jednak państwa poszły tą drogą. Rzeczpospolita i Wielka Brytania wybrały wariant parlamentarny, oparty na demokracji stanowej. System

ten zdał w pełni egzamin na wyspach brytyjskich, a w Polsce, jak świadczy Konstytucja 3 maja 1791 r., demokracja parlamentarna była zdolna nie tylko do dalszego trwania, ale i do sensownych reform, w wyniku których stworzono podwaliny dla funkcjonowania nowoczesnego państwa — pier­wszej w Europie monarchii konstytucyjnej.

System parlamentarny stwarzał niewątpliwie sposobność dla realizacji aspiracji politycznych szlachty. Wprawdzie liczba mandatów poselskich była ściśle ograniczona i nie wszyscy chętni mogli zostać posłami, to jednak wszyscy pozostali obywatele danego okręgu wyborczego mieli przynajmniej raz w roku możliwość wpływu na obrady parlamentu, a przynajmniej na wybór własnych przedstawicieli i na treść uchwalanej dla nich instrukcji. Wprawdzie instrukcja ta, jak wykazywaliśmy, pozo­stawiała posłom możliwość dokonywania wyboru różnych rozwiązań, niemniej jednak wyznaczała im pewne nieprzekraczalne ramy postępo­wania. Instytucja sejmików relacyjnych, na które mogli przybywać wszys­cy chętni i zainteresowani, odgrywała rolę kontrolną wobec poczynań posłów na forum sejmowym. Tak więc zwykli obywatele, o ile tylko zechcieli przejawiać odpowiednią aktywność, mogli wywierać niewątp­liwy wpływ na działalność parlamentu, a pośrednio i na politykę za­graniczną czy wewnętrzną państwa. Mieli też możliwość wpływania na wysokość podatków tak w skali całego kraju, jak i w granicach danego powiatu, ziemi czy województwa.

Na forum sejmikowym formułowano różne propozycje reform, czy usprawnień w funkcjonowaniu machiny państwowej, które przekazywano następnie za pośrednictwem posłów i senatorów pod obrady parlamentu. I choć większość pomysłów nie doczekała się realizacji, to jednak możliwość ich zgłaszania stale istniała. System parlamentarny będący harmonijnym połączeniem elementów demokracji pośredniej i bezpośred­niej stwarzał także dla wszystkich niezadowolonych możliwości swobod­nego wypowiadania się w kwestiach budzących sprzeciw czy wątpliwości. Wprawdzie szkocki dyplomata, William Bruce, uważał, że swoboda wypowiedzi, jaką cieszyła się szlachta, mogła być szkodliwa dla państwa, jednak obywatele cenili sobie bardzo „wolny głos" i występowali przeciw wszelkim, często wyimaginowanym, próbom jego ograniczania. Zdawano sobie bowiem sprawę, że właśnie dzięki wolności wypowiedzi i możliwo­ści publicznego przedstawiania własnych postulatów nie dochodzi w Rze­czypospolitej, tak jak w innych krajach, do zamieszek wewnętrznych, ani tym bardziej do królobójstwa.



252

253


Działalność na forum sejmiku i sejmu była cenioną przez ogół wartością. Świadczą o tym chociażby liczne petita w instrukcjach na sejm, w których szlachta prosi o nagrody dla osób wyróżniających się na polu działalności parlamentarnej. System parlamentarny stwarzał wreszcie szerokie możliwości robienia większej lub mniejszej kariery politycznej. Zwykle zaczynała się ona na sejmiku, przez pełnienie funkcji poborcy, szafarza, deputata czy marszałka sejmikowego. Kolejnym jej etapem, otwartym dla każdego, było posłowanie na sejm, wieńczone niekiedy urzędem marszałkowskim. Dla części parlamentarzystów istniała moż­liwość dalszej kariery przez osiąganie urzędów ziemskich, wreszcie godności senatorskich. Towarzyszyło temu gromadzenie większej lub częściej mniejszej liczby królewszczyzn. Naturalnie droga parlamentarna nie była jedynym sposobem robienia kariery politycznej, społecznej i majątkowej. Pozostawała służba w wojsku, na dworze królewskim, w kancelarii koronnej lub litewskiej. Jeśli jednak uwzględnimy pod­stawowy fakt, że najważniejsze i najbardziej prestiżowe urzędy w pań­stwie to godności senatorskie i że ich osiągnięcie było głównym celem wszystkich chcących robić karierę, wówczas parlament okaże się najbar­dziej znaczącą w tym względzie instytucją. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż awans ambitnych duchownych był w państwie również uzależ­niony od ich zaangażowania w działalność stricte polityczną. Podobnie było z pracownikami kancelarii koronnej i litewskiej. Zdobywali oni doświadczenie polityczne właśnie na sejmikach, pełniąc funkcje posłów królewskich. Musieli też na miejscu prowadzić agitację polityczną. Te same uwagi dotyczą oczywiście dworzan królewskich, a w każdym razie ich znacznej części. Tak więc rola sejmu w realizacji aspiracji społeczeń­stwa szlacheckiego była nie do przecenienia. Dotyczyło to zresztą przed­stawicieli wszystkich warstw szlachty, również magnaterii. Przekonuje nas o tym analiza wykazów posłów sejmowych, posłów królewskich na sejmiki, wreszcie sekretarzy i dworzan królewskich. Wszędzie znajdują się członkowie rodzin drobnoszlacheckich i średnioszlacheckich, bogatej szlachty i magnaterii.

BIBLIOGRAFIA

J. Adamus, Nowe badania nad dziejami sejmu polskiego i genezą, liberum veto, „Czasopismo

Prawno-Historyczne", t. 13 (1961), z. 1. U. Augustyniak, Informacja i propaganda w Polsce za Zygmunta III, Warszawa 1981.

Wazowie i „królowie rodacy", Warszawa 1999.

L. Babiński, Trybunat Skarbowy Radomski, Warszawa 1923.

C. Backvis, Wymóg jednomyślności a „wola ogólu", „Czasopismo Prawno-Historyczne",

t. 27 (1975), z. 2. B. Oskar, Geneza Trybunału Koronnego, Warszawa 1886.

Sejm mazowiecki pod rządem koronnym 1526-1540, Lwów 1900.

J. Bardach, O genezie sejmu polskiego [w:] Pamiętniki VIII Powszechnego Zjazdu Histo­
ryków Polskich w Krakowie, Warszawa 1959.
Początki sejmu [w:] Historia sejmu polskiego, pod red. J. Michalskiego, Warszawa

1984.
Sejm dawnej Rzeczypospolitej jako najwyższy organ reprezentacyjny, „Czasopismo

Prawno-Historyczne", t. 35 (1983), z. 1. E. Bautro, Idea mieszanej formy państwa [mieszanego rządu] w staropolskiej literaturze od

XV do XVIII w., „Sprawozdania Towarzystwa Naukowego Toruńskiego", R. 12,

1958, z. 1. M. Bobrzyński, Sejmy polskie za Olbrachta i Aleksandra [w:] Szkice i studia historyczne,

t. l, Kraków 1922.

D. Bogdan, Sejmik Warmiński w XVI i pierwszej połowie XVII wieku, Olsztyn 1994.

A. Borowski, Wymowa sejmowa w Polsce w latach 1550-1584 [w:] Cracovia litterarum.

Kultura umysłowa i literacka Krakowa i Małopolski w dobie Renesansu, Wrocław

1991. P. Brandt, Von der Adelsmonarchie żur Koniglichen „Eingewalt". Der Umbau der Stan-

degesellschaft in der Vorbereitungs- und Fruhphase des danischen Absolutismus,

„Historische Zeitschrift", t. 250 (1990), z. 1.
J. Byliński, Dwa sejmy z roku 1613, Wrocław 1984.
Jan Swoszowski wytrawny parlamentarzysta i prawnik z czasów Zygmunta III

Wazy, „Sobótka", R. 48 (1993), nr 2-3.
Projekty reformy sejmu polskiego w latach 1610-1614 [w:] Uchwalanie konstytucji

na sejmach w XVI-XVHI w., Wrocław 1979.


255


Sejm z roku 1611, Wrocław 1970.

K. Chłapowski, Elita senatorsko-dygnitarska Korony za czasów Zygmunta III i Wladysta-

wa IV, Warszawa 1996.

J. Choińska-Mika, Sejmiki mazowieckie za Wazów, Warszawa 1998. J. Chrościcki, Nowożytne parlamenty i ich siedziby [w:] Sztuka baroku. Materiały sesji SHS,

Kraków 1990. W. Czapliński, Autorytet państwa i jego organów w oczach szlachty w XVI i XVII w.,

„Zeszyty Naukowe KUL", R. 20 (1977), nr 3-4.
Dwa sejmy w roku 1652. Studium z dziejów rozkladu Rzeczypospolitej szlacheckiej

w XVII wieku, Wrocław 1955.

Dzieje sejmu polskiego do roku 1939, Kraków 1984.

Na drogach i bezdrożach polskiej myśli politycznej 1609-1617, „Sprawozdania Pozn.

Tow. Przyj. Nauk", nr 2, 1962 [druk.:] 1963.

The Polish Sejm, „Acta Poloniae Historica", 22 (1970).

Das Problem der Einstimmigkeit im polnischen Sejm im 17. Jahrhundert, „Zeitsch-

rift fur Ostforschung. Lander und Yólker im óstlichen Mitteleuropa", Jhr. 28 (1979),

H. 4.
Rola sejmów XVII wieku w ksztaltowaniu się kultury politycznej w Polsce [w:] Dzieje

kultury politycznej w Polsce, pod red. J. A. Gierowskiego, Warszawa 1977. — — Uchwalanie ustaw sejmowych za panowania Wladystawa IV, [w:] Uchwalanie

konstytucji na sejmach w XVI-XVIII w., pod red. S. Ochmann, Wrocław 1979.
Walka pierwszych Wazów polskich ze stanami, „Acta Universitatis Wratislaviensis"

nr 504, Historia XXXIV, Wrocław 1981.
Wybór posła w dawnej Polsce [w:] Dawne czasy. Opowiadania i szkice historyczne

Z XVII wieku, Wrocław 1957.
Z problematyki sejmu polskiego w pierwszej połowie XVII wieku, „Kwartalnik

Historyczny", R. 77 (1970), nr 1.

W. Czapliński, A. Filipczak-Kocur, Udział senatorów w pracach sejmowych za Zygmun­ta III i Wladysława IV, „Przegląd Historyczny", t. 59 (1978), z. 4. Ł. Częścik, Sejm warszawski w 1649/50 roku, Wrocław 1978. A. Domański, Frekwencja senatorów na sejmie zwyczajnym 1625 roku na tle porównawczym,

„Sprawozdania OTPN", Wydział I, Seria A, nr 19, 1982 Druk.: [1984].
J. Dorobisz,
Sejm nadzwyczajny z 1624 roku, Opole 1994.
Z problematyki procedury sejmów nadzwyczajnych za Zygmunta III [w:] Studia

z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988. H. Dreitzel, Protestantischer Aristotelismus undabsoluter Staat. Die „Politica" des Henning

Arnisaeus (ca. 1575-1636), Wiesbaden 1970. E. Dubas Urwanowicz, Koronne zjazdy szlacheckie w dwóch bezkrólewiach po śmierci

Zygmunta Augusta, Białystok 1998. W. Dworzaczek, Sktad społeczny wielkopolskiej reprezentacji sejmowej w latach 1572-1655,

„Roczniki Historyczne", R. 23 (1957). J. Dzięgielewski, Izba poselska w systemie władzy Rzeczypospolitej w czasach Władysla-

wa IV, Warszawa 1992.

Dzieje parlamentaryzmu w Polsce XV-XX w. Materiały bibliograficzne, oprać. K. Zieliński, Warszawa 1985.

Dzieje polskiego parlamentaryzmu w okresie przedrozbiorowym. Materiały Konferencji

Naukowej Poznań-Kórnik 11-12 maja 1982, Warszawa 1983. G. R. Elton, The Parliament of England 1559-1581, Cambridge 1986.

A. Filipczak-Kocur, Niektóre zagadnienia procedury sejmowej za Zygmunta III, „Sprawo-

zdania Opolskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk", Wydział I Nauk Historyczno-

-Społecznych, Nr 15, Seria A 1977-1978 [druk.: 1978].
Podatki litewskie w świetle uchwał sejmowych (1587-1632) [w:] Studia z dziejów

Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988.

Sejm zwyczajny z roku 1629, Warszawa 1979.

Sejmikjieradzki za Wazów (1587-1668), Opole 1989.

Senatorowie i posłowie na sejm pacyfikacyjny w 1589 roku, „Czasopismo Prawno-

-Historyczne",-'t.' 34 (1982), z. 2.
Senatorowie i posłowie koronni na sejmie 1607 roku, „Przegląd Historyczny", t. 76

(1985), z. 2.
Uchwalanie ustaw sejmowych pod koniec panowania Zygmunta III Wazy [w:]

Uchwalanie konstytucji na sejmach w XVI-XVIII w., Wrocław 1979.
K. Górski, The Origins of Polish Sejm, „Slavonic and East European Review", t. 44 (1966).
S. Grodziski, Obywatelstwo w szlacheckiej Rzeczypospolitej, Kraków 1963.
K. Grzybowski,
Teoria reprezentacji w Polsce epoki Odrodzenia, Warszawa 1959.
S. Grzybowski,
Jan Zamoyski, Warszawa 1994. '"~
Mikołaj Sienicki — Demostenes sejmów polskich, „Odrodzenie i Reformacja w Pol­
sce", t. 2, 1957.

S. Hołdy s, Praktyka parlamentarna za panowania Władysława IV Wazy, Wrocław 1991.
Sejm polski i parlamentaryzm angielski w XVI-XVII wieku. Porównanie procedury,

„Przegląd Historyczny", t. 71 (1980), z. 3.
„Sposoby do prędszej konkluzji sejmu" (proponowane na sejmikach za panowania

Władysława IV) [w:] Studia z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988. Historia sejmu polskiego, t. I. Do schyłku szlacheckiej Rzeczypospolitej, pod red. J. Michal-

skiego, Warszawa 1984. H. Izdebski, Sejmy na Zamku Warszawskim, Warszawa 1986.

B. Janiszewska-Mincer, Dyskusja o procedurze sejmowej w latach 1596-1597, „Sprawo-

zdania Opolskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Wydział I Nauk Hist.-Społ." Ser.

A, Nr 3, 1965 [druk.:] 1967.
Rzeczpospolita Polska w latach 1600-1603. (Narastanie konfliktu między Zygmuntem

III Wazą. a stanami), Bydgoszcz 1984. W. Kaczorowski, Biskupi, wojewodowie i kasztelanowie krakowscy na sejmach zapanowania

Zygmunta 111 Wazy, „Studia Historyczne", R. 34 (1991), z. 4.
Choroby królewskie a przebieg obrad sejmowych w Rzeczypospolitej w latach

1633-1647, „Sobótka", R. 48 (1993), nr 2-3.

Sejmy konwokacyjny i elekcyjny w okresie bezkrólewia 1632 r., Opole 1986.

Senatorowie na sejmach 1587/88-1609, „Zeszyty Naukowe WSP w Opolu", 1990, nr 27.

Senatorowie na sejmie konwokacyjnym i elekcyjnym 1632 roku, „Czasopismo Prawno-

-Historyczne", t. 35 (1983), z. 1. W. Kaczorowski, J. Seredyka, Marszałkowie poselscy za Władysława IV Wazy [w:] Kultu-

ra-polityka-dyplomacja. Warszawa 1990.



256

257


I. Kaniewska, Posłowie koronni na sejm warszawski w 1589 roku, „Czasopismo Prawno-

-Historyczne", t. 32 (1980), z. 2.
Stan badań nad parlamentem polskim w latach 1506-1572, „Zeszyty Naukowe UJ".

Prace Historyczne, z. 35, Kraków 1971. H. Karbownik, Udzial przedstawicieli kapitul w sejmach i sejmikach dawnej Rzeczypospolitej

(w. XV-XVIII), „Czasopismo Prawno-Historyczne", t. 22 (1970), nr 2, s. 169-176.

A. Kersten, Hieronim Radziejowski. Studium władzy i opozycji, Warszawa 1988.

H. G. Koenigsberger, „Riksdag", „Parliament" und Generalstaaten im 16. und 17. Jahrhundert, „Zeitschrift fUr Historische Forschung", t. 17 (1990).

W. Konopczyński, Liberum veto. Studium porównawczo-historyczne, Kraków 1918.

Rząd a sejm w dawnej Rzeczypospolitej [w:] Pamiętnik V Powszechnego Zjazdu

Historyków Polskich w Warszawie, Lwów 1930.

S. Kot, Polska zlotego wieku a Europa. Studia i szkice, Warszawa 1987.

Rzeczpospolita Polska w literaturze politycznej Zachodu, Kraków 1919.

W. Kriegseisen, Sejm Rzeczypospolitej szlacheckiej (do 1763 roku), Warszawa 1995.

Sejmiki Rzeczypospolitej szlacheckiej w XVII i XVIII wieku. Warszawa 1991.

L. Kubala, Pierwsze „liberum veto" [w:] Szkice historyczne, ser. I i II, Warszawa 1923.

S. Kutrzeba, Sejm walny dawnej Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 1923.

Sklad sejmu polskiego 1493-1793, „Przegląd Historyczny", t. 2, 1906.

J. Kwak, Sejm warszawski 1626 roku, Opole 1985.

K. Lepszy, Rzeczpospolita w dobie sejmu inkwizycyjnego (1589-1592), Kraków 1939.

Walka stronnictw w pierwszych latach panowania Zygmunta 111, Kraków 1929.

J. Leszczyński, Projekty reformy państwa polskiego na sejmie koronacyjnym Jana Kazimie­rza w 1649 r. [w:] O naprawę. Rzeczypospolitej XVII-XVHI w. Prace ofiarowane Władysławowi Czaplińskiemu w 60 rocznice, urodzin, Warszawa 1965.

Siedemnastowieczne sejmiki a kultura polityczna szlachty [w:] Dzieje kultury poli­
tycznej w Polsce, pod red. J. A. Gierowskiego, Warszawa 1977. (Prace XI Powszech­
nego Zjazdu Historyków Polskich w Toruniu 1974).

B. Leśnodorski, Sejm dawnej Polski, Warszawa 1959.

J. Lileyko, Conclave consiliorum et Officina legum. Funkcje i ukształtowanie sal sejmowych na Zamku Warszawskim w XVI i XVII w. [w:] Warszawa XVI-XVII wieku, Warszawa 1977, z. 2.

A. Lipski, Tradycja państwa jako czynnik integracji narodowej w XVI i w pierwszej połowie XVII w., „Odrodzenie i Reformacja w Polsce", t. 28 (1983).

A. Lityński, Ochrona sejmików w polskim ustawodawstwie karnym XVI-XVIII w., „Przegląd Prawa i Administracji", 1976, z. 7.

Problem szlacheckiego prawa zgromadzeń ziemskich w Polsce w XVII i XVIII wieku,

„Czasopismo Prawno-Historyczne", t. 26 (1974), z. 1.

J. Maciszewski, Kultura polityczna Polski „zlotego wieku" [w:] Dzieje kultury politycznej w Polsce, pod red. J. A. Gierowskiego, Warszawa 1977. (Prace XI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich w Toruniu 1974).

— — Sejm 1607 r. a załamanie się. planów reformy państwa [w:] O naprawę. Rzeczypo­spolitej XVII-XV11I w. Prace ofiarowane Władysławowi Czaplińskiemu w 60 rocznice, urodzin, Warszawa 1965.

Szlachta polska i jej państwo, wyd. II, Warszawa 1986.

Wojna domowa w Polsce (1606-1607), cz. l — Od Stężycy do łanowca, Wrocław

1960.

A. Mączak, Klientela. Nieformalne systemy władzy w Polsce i w Europie XVl-XVIII w., Warszawa 1994.

Rządzący i rządzeni. Władza i społeczeństwo w Europie wczesnonowożytnej, War­
szawa 1986.

Z. Naworski, Sejmik generalny Prus Królewskich 1569-1772. Organizacja i funkcjonowanie na tle zgromadzeń stanowych prowincji, Toruń 1992.

S. Ochmann, Frekwencja senatorów na sejmach za panowania Jana Kazimierza Wazy (1649-1668), „Zeszyty Naukowe WSP", Historia XXVI. Z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Opole 1998.

Od stabilizacji do kryzysu władzy królewskiej. Państwo Wazów [w:] Między monar­
chią a demokracją. Studia z dziejów Polski XV-XVIII wieku, Warszawa 1994.

Rzeczpospolita jako „monarchia mirta" — dylematy władzy i wolności [w:] Kultu-

ra-polityka-dyplomacja. Studia ofiarowane Profesorowi Jaremie Maciszewskiemu w sześćdziesiątą rocznicą Jego urodzin, Warszawa 1990.

Sejm koronacyjny Jana Kazimierza w 1649 roku, Wrocław 1985.
Sejmy z lat 1615-1616, Wrocław 1970.

S. Ochmann Staniszewska, Przysięga marszałka poselskiego na sejmach 1648-1668, „Czaso­pismo Prawno-Historyczne", t. 47 (1995), z. 1-2.

G. Oestreich, Standetum und Standewesen in Werk Otto Hintze [w:] Stdndische Vertretung in Europa im 17. und 18. Jahrhundert, wyd. D. Gerhard, Góttingen 1969.

Z. Ogonowski, Nad pismami A. M. Fredry w obronie liberum veto [w:] Filozofia polityczna w Polsce XVII wieku i tradycje demokracji europejskiej, Warszawa 1992.

H. Olszewski, Funkcjonowanie sejmu w dawnej Rzeczypospolitej, „Czasopismo Prawno--Historyczne", t. 35 (1983), z. 1.

Sejm konny. Rzecz o funkcjonowaniu ideologii demokracji szlacheckiej w dawnej

Polsce, „Czasopismo Prawno-Historyczne", t. 37 (1985), z. 2.

Sejm Rzeczypospolitej doby oligarchii 1652-1763. Prawo-praktyka-teoria-progra-

my, Poznań 1966.

E. Opaliński, Elekcje wazowskie w Polsce. Stosunek szlachty do instytucji okresu bez­królewia, „Kwartalnik Historyczny", R. 92 (1985), nr 3.

Elita władzy w województwie poznańskim i kaliskim za Zygmunta III, Poznań 1981.

Kultura polityczna szlachty polskiej w latach 1587-1652, Warszawa 1995.

Między „liberum veto" a głosowaniem większościowym. Funkcjonowanie sejmu

w latach 1587-1648 [w:] Między Wschodem a Zachodem. Rzeczpospolita XVI-XVIII w. Studia ofiarowane Zbigniewowi Wójcikowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa 1993.

Postawa szlachty polskiej wobec osoby królewskiej jako instytucji w latach 1587-

-1648. Próba postawienia problematyki, „Kwartalnik Historyczny", R. 90 (1983), nr 4.

Parlamentaryzm w Polsce we wspólczesnej historiografii. Praca zbiorowa pod red. J. Bar-dacha i W. Studnik, Warszawa 1995.

A. Pawiński, Rządy sejmikowe w Polsce 1572-1795 na tle stosunków województw kujaws­kich, wyd. 2, Warszawa 1978.



258

259


F. Piekosiński, Sejm walny warszawski z roku 1572, Kraków 1898, Rozprawy Filozoficzno-

-Historyczne Akademii Umiejętności, t. XXXV.

J. Pietrzak, Po Cecorze i podczas wojny chocimskiej. Sejmy z lat 1620 i 1621, Wrocław 1983.

W przygaszonym blasku wiktorii chocimskiej. Sejm w 1623 r., Wrocław 1987.

Uchwalanie ustaw w latach 1605-1623 [w:] Uchwalanie konstytucji na sejmach

w XV1-XVIII w., Wrocław 1979. Acta Universitatis Wratislaviensis no 477. Historia XXXI, s. 21-25.

S. Płaza, Sejmiki i zjazdy szlacheckie województwa poznańskiego i kaliskiego. Ustrój i funkcjonowanie (1572-1632), Warszawa 1984.

Sejmiki i zjazdy szlacheckie województwa sieradzkiego (1572-1632), cz. l, Warszawa

1987.

A. Prochaska, Geneza i rozwój parlamentaryzmu za pierwszych Jagiellonów, Kraków 1900. Poseł królewski na sejmiki, Lwów 1925.

K. Przyboś, Siedemnastowieczne kazania sejmowe, „Studia Historyczne", R. 31, (1988), z. 1.

K. Przyboś, A. Walaszek, Reprezentacja sejmowa województwa krakowskiego w XVII wieku, „Studia Historyczne", t. 20 (1977), z. 3.

J. Rafacz, Trybunał Skarbowy Koronny, „Kwartalnik Historyczny", R. 38 (1924), s. 415.

W. Rodkiewicz, Kariery posłów koronnych na sejmy Stefana Batorego, „Przegląd Histo­ryczny", t. 78 (1987), z. 1.

T. Romaniuk, Działalność polityczno-reformacyjna szlachty różnowierczej na sejmiku lubel­skim w latach 1575-1648, „Rocznik Lubelski", t. 18, (1975) [druk.:] 1977.

S. Russocki, Narodziny zgromadzeń stanowych, „Przegląd Historyczny", t. 59 (1968), z. 2.

J. Rzońca, Ostatni sejm przed Cecorą (w 1619), „Pamiętnik Biblioteki Kórnickiej", 1983, z. 20.

— — Ostatni sejm Rzeczypospolitej w XVI wieku (Sejm 1598), Opole 1993.
^_ Sejmy z lat 1597 i 1598, cz. I, Bezowocny sejm z 1597 roku, Warszawa 1989.

A. Sajkowski, Słowo żywe w kulturze politycznej dawnej Polski (sejmy, sejmiki, wyprawy wojenne, poselstwa) [w:] Kultura żywego słowa w dawnej Polsce, red. H. Dziechciń-ska, Warszawa 1989.

G. Schramm, Polen-Bohmen-Ungam. Ubemationale Gemeinsamkeiten in der politischen

Kultur des spdten Mittelalters und derfriihen Neuzeit, „Przegląd Historyczny", t. 76

(1985), z. 3. J. Seredyka, Elekcja marszałków poselskich za Zygmunta 111 Wazy (1587-1632) [w:] Studia

z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988.
Marszałkowie izby poselskiej za Zygmunta III [w:] Władza i społeczeństwo w XV

i XVII w. Prace ofiarowane Antoniemu Mączakowi w sześćdziesiątą rocznicą urodzin,

Warszawa 1989.

Parlamentarzyści drugiej połowy panowania Zygmunta III Wazy, Opole 1989.

Rzeczpospolita w ostatnich latach panowania Zygmunta III (1629-1632). Zarys

dziejów wewnętrznych, Opole 1978.

_. Sejm z 1618 roku, Opole 1988.

Sejm w Toruniu z 1626 roku. Warszawa 1966.

Sejm zawiedzionych nadziei, Opole 1981.

Senatorowie na sejmach z lat 1611-1623, „Zeszyty Naukowe WSP w Opolu", 1990,

nr 27.

Sposoby uchwalania ustaw na sejmach ostatnich lat panowania Zygmunta III

(1626-1632) [w:] Uchwalanie konstytucji na sejmach w XVI-XVII1 w., Wrocław

1979. Acta Universitatis Wratislaviensis no 477. Historia XXXI.
Spór o wakanse, „Sprawozdania Opolskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk", Seria

A, nr 3, 1965. J. Siemieński, Od sejmików do sejmu 1454-1505 [w:] Studia historyczne ku czci Stanisława

Kutrzeby, t. l, Kraków 1938.
Organizacja sejmiku ziemi dobrzyńskiej. Rozprawy Wydziału Historyczno-Filolo-

gicznego Akademii Umiejętności, t. XXIII, Kraków 1906.

Króla Stefan polityka sejmowa, „Przegląd Historyczny", t. 34 (1937), z. 1.

Polska kultura polityczna w XVI wieku [w:] Kultura staropolska, Kraków 1932.

W. Sobieski, Pamiejny sejm, Kraków 1913.

W. Sobociński, Pakta konwentu. Studium z historii prawa polskiego, Kraków 1939.

A. Strzelecki, Sejm z roku 1605, Kraków 1921.

A. Sucheni-Grabowska, Kilka uwag o miejscu króla w sejmach „złotego wieku" [w:] Studia

z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988.
Refleksje nad sejmami czasów zygmuntowskich, „Przegląd Historyczny", t. 75 (1984),

z. 4.
Spoleczność szlachecka a państwo [w:] Polska w epoce Odrodzenia. Państwo.

Społeczeństwo. Kultura, pod red. A. Wyczańskiego, Warszawa 1986.
W sprawie podejmowania uchwal na sejmach za Zygmunta Augusta [w:] Uchwalanie

konstytucji na sejmach w XV1-XVIII w., Wrocław 1979. Acta Universitatis Wratis-

laviensis no 477. Historia XXXI. Z. Szcząska, Sąd sejmowy w Polsce, od końca XVI do końca XVII wieku, „Czasopismo

Prawno-Historyczne", t. 20 (1968), z. 1. W. Śladkowski, Skład społeczny, wyznaniowy i ideologia sejmiku lubelskiego (1572-1648),

„Annales UMCS", sec. F. Vol. XII, Lublin 1957. S. Śreniowski, Organizacja sejmiku halickiego, Lwów 1938. J. Tazbir, Dzieje polskiej tolerancji, Warszawa 1973. E. Thriller, Bibliografia konstytucji sejmowych XVII wieku w Polsce w świetle badań

archiwalnych. Śląskie Prace Bibliograficzne i Bibliotekoznawcze, t. 7, Wrocław 1963. A. Tomaszek, Sejm 1638 r. w obronie szlacheckiej równości, „Czasopismo Prawno-

-Historyczne", t. 39 (1987) z. 2. Z. Trawicka, Sejm z roku 1639, „Studia Historyczne", R. 15 (1972), z. 4.

Sejmik województwa sandomierskiego w latach 1572-1696, Kielce 1985.

W. Urban, Skład społeczny i ideologia sejmiku krakowskiego w latach 1572-1606, „Przegląd

Historyczny", t. 44 (1953), z. 3.

W. Uruszczak, Sejm walny koronny w latach 1506-1540, Warszawa 1980.
Sejm walny w epoce złotego wieku (1493-1569) [w:] Społeczeństwo obywatelskie

i jego reprezentacja (1493-1993), pod red. J. Bardacha, Warszawa 1995. J. Urwanowicz, Ideologia a działalność polityczna w czasach Zygmunta 111. Wokół wartości

ustrojowych [w:] Między monarchią a demokracją. Studia z dziejów Polski XV-XVIII

wieku, wyd. A. Sucheni-Grabowska, Warszawa 1994, s. 170-190. H. Yahle, Bodins Polenbild. Żur franzosischen und polnischen Souveranitatslehre im 16.

Jahrhundert, „Archiv fUr Kulturgeschichte", R. 1970, z. l (Sonderdruck).



260

261


Broniewski Marcin 36, 41, 130, 170, 187 Bruce William 245, 246, 251, 253 Byliński Janusz 6, 8, 186, 187

Campanella Thomassio 244

Chalecki Aleksander 124

Chalecki Dymitr 137

Chełmski Marcjan 38

Chełmski Marcian Ścibor, syn Marcjana 169,

199

Chemnitz Filip Bogusław 243 Chłapowski Krzysztof 119 Chmielnicki Bohdan 93, 201, 237 Chodkiewicz Jan Karol 208 Ciekliński Stanisław 38, 96 Ciekliński Piotr 96 Cielecki Bartłomiej 35 Cielecki Krzysztof 41, 42 Cielecki Łukasz 35 Ciświski Abraham 35 Croy Bogusław de 191 Czapliński Władysław 6, 8, 9, 27, 32, 33,

49, 67, 120, 145, 146, 181, 186-188 Czarnkowski Andrzej 34 Czarnkowski Sędziwój Adam 34, 35, 41,

42

Czarnkowski Władysław 35 Czerski Jan 174 Czerski Wojciech 129 Czetwertyński [Hrehory? Eliasz?] 169 Częścik Łucja 8, 60, 119, 121 Czubek Jan 121, 247, 248

W. Yoise, Myśl społeczna siedemnastego wieku, Warszawa 1970.

T. Wasilewski, Litewskie Rady Senatu w XVII w. [w:] Studia z dziejów Rzeczypospolitej szlacheckiej, Wrocław 1988.

H. Wisner, Kilka uwag o sejmie i konstytucjach sejmowych I połowy XVII wieku, „Czaso­pismo Prawno-Historyczne", t. 22 (1970), z. 2.

Konwokacja wileńska. Z dziejów parlamentaryzmu litewskiego w czasach Zygmunta

III, „Czasopismo Prawno-Historyczne", t. 20 (1968).

Naprawa państwa w uchwałach sejmików Wielkiego Księstwa Litewskiego w pierw-

•^ szej połowie XVII wieku [w:] Studia polsko-litewsko-białoruskie, Białystok 1988.

J. Włodarczyk, Sejmik jako szkoła wychowania obywatelskiego (na przykładzie sejmików
sieradzkiego i łęczyckiego) [w:] Dzieje kultury politycznerw Polsce, red. J. A. Gie-
rowski. Warszawa 1977.
^

Sejmiki łęczyckie, Łódź 1973.

Z. Wójcik, Liberum veto, Kraków 1992.

A. Wyczański, Polska Rzeczą Pospolitą szlachecką, Warszawa 1965.

H. Zins, Polska w oczach Anglików XIV-XVI w.. Warszawa 1974.

INDEKS NAZWISK

Abrahamowicz Mikołaj 187 Aleksander Jagiellończyk, król poi. 53 Althusius Johannes 242 Anna Austriaczka, królowa poi. i szwedzka

97, 111

Anna Jagiellonka, królowa poi. 106, 107 Anna Wazówna, królewna szwedzka 157 Amisaeus Henning 239 August III Wettyn, król poi. 5 Augustyniak Urszula 46, 49, 50, 122, 145,

184, 186, 188

Babiński Leon 48

Baranowski [Stefan?] 41

Baranowski Jan 126

Baranowski Wojciech 123, 214, 233-225,

228, 234

Bardach Juliusz 9, 38, 48-50 Barclay Jan 240, 245 Barclay William 240 Barwiński Eugeniusz 118, 186 Bembus Mateusz 124 Beza Teodor 241 Bodin Jean 239, 242, 243 Bogusław XIV, ks. pomorski 191 Boksza Radoszewski Marek zob. Radoszew-

ski Boksza Marek Bolesław Śmiały, król poi. 143 Botero Giovanni 243, 244 Boucher Jean 242 Brandt Peter 49 Branicki Grzegorz 35


263


Daniłowicz Mikołaj 133, 137, 138

Dembiński Franciszek 148

Dembiński Kasper 125

Dobek 38

Dorobisz Janusz 8, 119

Drohojowski Jan Tomasz 127, 230

Drohostajski Krzysztof Mikołaj 130, 137,

138, 164

Dreitzel Horst 250 Drucki-Sokoliński Jan 124, 134, 136-138,

165, 193

Dubas-Urwanowicz Ewa 14, 48 Dubrawski Franciszek 136, 137 Dulski Jan 145

Dworzaczek Włodzimierz 32, 49, 50 Dymitr I Samozwaniec, car moskiewski

95, 146 Dymitr II Samozwaniec, car moskiewski

146

Dzierżek Jan 165 Dzięgielewski Jan 8

Eberhard Winfried 10

Elton G. R. 49

Elżbieta I, królowa ang. 242

Elżbieta, córka palatyna reńskiego 79

Ernest Habsburg, arcyks. 111, 142, 186

Fabrycy Walenty 124

Ferdynand III, cesarz rzym.-niem. 206

Filipczak-Kocur Anna 8, 27, 48, 49, 65,

120, 185

Firlej Andrzej 201 Firlej Henryk 144 Firlej Jan 145

Firlej Mikołaj, woj. krak. 111, 191, 211 Firlej Mikołaj, woj. sandom. 176, 177 Firlej Piotr 38

Fredro Andrzej Maksymilian 137 Fryderyk Albrecht, ks. pruski 89-91, 192 Fryderyk Kettler, ks. kurlandzki 92 Fryderyk Wilhelm, elektor brandenburski 92

Gajewski Jan 125 Gembicki Piotr 41, 42, 120

Gembicki Wawrzyniec 36, 75, 140-142,

182, 184, 188 Gerhard D. 49 Gierowski Józef Andrzej 186 Giza [Aleksander] 179 Gniewosz 116 Gniewosz Jan 217 Gniewosz Mikołaj Wojciech 181 Gorajski Piotr 187 Gorajski Zbigniew 129, 169, 199 Gosiewski Aleksander 137, 138 Gosiewski Wincenty 137, 138 Gostomski Jan 187, 223 Gostomski Stanisław 111, 143, 215 Goślicki Wawrzyniec 241 Górka Stanisław 109 Grabski Maciej 129 Grodzicki Adam 36, 41, 42 Grotius Hugo 243 Grudziński Stefan 34, 215 Grudziński Zygmunt 41, 42 Grzybowski Konstanty 8 Grzybowski Stanisław 48 Gustaw Adolf, król szwedzki 93 Guyski Bernard 160

Habsburgowie, dynastia 94, 142, 186, 243

Hahn, rodzina 185

Hartmann Stefan 11

Herburt Jan Szczęsny 128, 129, 191

Henryk Walczy, król poi. 14, 56, 106,

107

Hintze Otto 23, 49 Hofman Fran§ois 241 Hohenzollernowie, dynastia 89, 91 Hołdys Sybilla 8 Hulewicz Gabriel 101

Izdebieński Rusiecki Jan 134

Jabłonowski Jan Stanisław 137, 148, 172,

174, 234

Jadwiga, królowa poi. 51, 52 Jagiellonowie, dynastia 15, 52, 58, 62, 63,

78, 79, 101, 106, 150

Jakub Kettler, ks. kuralndzki (syn Wilhelma)

92 Jan Kazimierz Waza, król poi. 7, 8, 19, 20,

58, 60, 70-73, 75, 82, 92, 118, 120,

135, 136, 138, 147, 156, 157, 171, 175,

201, 205, 209, 229 Jan Olbracht, król poi. 53 Jan Olbracht Waza, królewicz poi. 76, 177 Jan III Sobieski, król poi. 94, 157 Jan Zygmunt, elektor brandenburski 90 Januszowski Jan 182, 194, 247 Jaromierski Janusz 35 Jaskólski Maciej 35, 41, 42 Jazłowiecki Mikołaj 96 Jerzy Fryderyk von Ansbach, ks. 89, 90, 192 Jerzy Wilhelm, elektor brandenburski 91, 99 Joachim Fryderyk, elektor brandenburski

89,90

Jordan Achacy 38 Jordan Spytek 37

Kaczorowski Włodzimierz 8, 27, 49, 120, 124, 135, 185, 249

Kalinowski Marcin 213

Karol Ferdynand, królewicz poi. 178

Karol X Gustaw, król szwedzki 92

Karnkowski Stanisław 69, 108-111, 123

Kazanowski Adam 120

Kazanowski Bartłomiej 120

Kazimierski Mikołaj 38, 142, 143

Kazimierz, królewicz 92, zob. Jan Kazi­mierz Waza

Kazimierz Jagiellończyk, król poi. 52

Kazimierz Wielki, król poi. 51

Keckermann Bartłomiej 243

Kersten Adam 48

Kierski 36

Kisiel Adam 129, 169, 171, 177, 231

Kiszka Jan 111

Kłaczewski Witold 8

Kochlewski Piotr 149, 183, 232

Koenigsberger H.G. 49

Komorowski Paweł 177

Koniecpolski Aleksander 223

Koniecpolski Stanisław 189, 213

Konopczyński Władysław 8

Konopnicki Hieronim 126

Konstancja, królowa poi. 113

Koryciński Mikołaj 148, 167, 171, 176,

231, 232

Koryciński Stefan 156, 187 Kossobudzki Adam 234 Kot Stanisław 250 Kozielski Kasper 43, 50 Koźmiński Piotr 177 Krasiński Franciszek 108, 122 Kriegseisen Wojciech 11, 187 Kropiwnicki Aleksander 65, 119 Kropiwnicki Michał 177 Krosnowski [Jan?] 232 Kryski Szczęsny 90, 134, 136, 138, 140-

-142, 163, 234 Krzycki Andrzej 80 Krzycki Bartłomiej 35 Kuczborski Jan 234 Kumiński 36 Kutrzeba Stanisław 8, 50 Kwak Jan 8, 126, 185

Languet Hubert 241, 242

Lansius Thomas 240

Laskowski 164

Leitsch Walter 10

Le Laboureur Jean 245

Lepszy Kazimierz 11, 134, 185, 186

Leszczyński Andrzej 68

Leszczyński Bogusław 132, 134, 136, 138

Leszczyński Rafał 100, 122, 176, 182,

183, 188

Leszczyński Wacław 41, 42, 142, 186 Leszniowski Stanisław 211 Lippomano Hieronim 244 Lipski Andrzej 138, 142, 182, 186, 209, 248 Lipski Prokop 130 Lubomirski Jerzy 47, 137, 139, 238 Lubomierski Stanisław 176 Ludwika Maria Gonzaga, królowa poi. 92 Ludwik d'Anjou, Ludwik Węgierski, król

poi. i węgierski 51, 52 Liitzow, rodzina 185



264

265


Łajszczewski Sebastian 124

Łaszcz Piotr 116, 166

Łopacki Mikołaj 130, 131, 137

Łowicki Jan 134, 137, 167

Łubieński Maciej 123

Łubieński Stanisław 43,50, 123,177,194,247

Maciszewski Jarema 6

Madaliński [Jan?] 36

Maksymilian Habsburg, arcyks. austr. 96,

98, 108, 109, 142

Maksymilian II, cesarz niem. 106-108 Malechowski Jerzy 36, 37 Maniecki Maciej 134, 216 Maniecki Mikołaj 41, 42 Marchocki Paweł 133, 165 Maria, królowa węgierska 51 Matuszewicz Marcin 31, 49 Matwijowski Krystyn 6, 8 Matwijów Maciej 8 Miaskowski 36 Michalski Jerzy 9, 48 Michałowski Jakub 217, 249 Mickiewicz Adam 23 Mielecki Jan 133 Mielecki Mikołaj 211 Mielżyński Łukasz 35, 36, 41, 42, 223,

225

Mielżyński Mikołaj 35, 37 Mierzewski Mikołaj 35, 36 Mniszech Jerzy 146, 147, 211 Molzahn, rodzina 185 Morski Stanisław 38 Moskorzowski 38 Myszkowski Piotr 137 Myszkowski Zygmunt 38, 147

Nepfel Daniel 116, 122 Niegolewski Jan 35 Niemirycz Jerzy 152, 153 Niszczycki Zygmunt 163, 187 Nowodworski Adam 248

Oborski Jan 132, 149, 174 Obuchowicz Filip Kazimierz 137

Ochmann Stefania 6, 8, 120, 185-188, 249

Oestreich Gerard 49

Ogier Charles 245

Ohryzko Józefat 121

Olmo Giovanni Francesco 244

Olszewski Henryk 9

Opaliński Andrzej I, marsz. w. kor. 107,

108, 210, 211,214,215,222 Opaliński Andrzej II, bp pozn. (syn Andrze­ja I) 34-36, 49, 50, 161 Opaliński Andrzej Ul (wnuk Andrzeja I) 36,37 Opaliński Edward 49, 50, 119, 121, 186,

188, 247

Opaliński Krzysztof 76, 120 Opaliński Łukasz starszy (syn Andrzeja I)

35, 216 Opaliński Łukasz młodszy 76, 120, 137,

169, 174, 240

Opaliński Piotr (syn Andrzeja I) 134 Opaliński Piotr (właściwie Jan Piotr, wnuk

Andrzeja I) 36 Opaliński Piotr (ojciec Krzysztofa i Łukasza

młodszego) 41

Orzechowski Paweł 125, 136, 137 Orzechowski Stanisław 200 Orzelski Łukasz 101, 177 Orzelski Świętosław 194, 247 Ossoliński Jerzy 88, 89, 120, 130, 134-136,

138, 199, 217, 230, 233 Ossoliński Krzysztof 133, 233 Ossoliński Zbigniew 134, 137, 138, 182 Ossowski Piotr 36 Ossowski Wacław 36 Ostrogski Aleksander 128 Ostroróg Mikołaj 135, 169, 173-175, 226,

231, 233 Ożga Piotr 128, 163, 221

Pac Jan 137, 138 Pac Stefan 137, 138 Papenheim von, rodzina 124 Paruta Paolo 243 Pawłowski Krzysztof 38 Pelczyński Marian 120 Piastowie, dynastia 51

Piekarski Piotr 177

Pieniążek Jan 38

Pierzchaliński Andrzej 41

Pietrzak Jerzy 8, 118

Plesis-Mornay Filip de 241

Plichta Konstanty 234

Plichta Walenty 167

Płaza Jan 38

Potocki Mikołaj 201

Potulicki Piotr 34

Prohaska Antoni 49, 121

Proskura-Suszczański Fedor 177

Próchnicki Andrzej 68, 75, 123

Prynne William 241

Przerębski Maksymilian 134, 137, 138, 177,

187, 234 Przyborowski 41 Przyjemski Stanisław 35, 216 Przyjemski Władysław 36, 41 Przyłęcki Hieronim 226 Pstrokoński Stanisław 123

Rączko Paweł 35

Radoszewski Boksza Marek 103, 119, 122

Radziejowski Hieronim 19,20,48, 137-139, 156, 160

Radziejowski Stanisław 231

Radziwiłł Albrycht Stanisław 174, 181, 188, 249

Radziwiłł Albrycht Władysław 187

Radziwiłł Janusz (syn Krzysztofa zw. Pio­runem) 116, 117, 166-168, 170, 187

Radziwiłł Janusz (syn Krzysztofa) 168

Radziwiłł Krzysztof zw. Piorunem 32, 49, 134, 233

Radziwiłł Krzysztof (syn Pioruna) 135, 137, 138, 167, 168, 182, 183, 216, 217, 248, 249

Radziwiłł Mikołaj Krzysztof 211

Radziwiłł Stanisław 68

Rafacz Józef 48

Rainolds William 242

Rey Andrzej 35, 217

Rodkowski 38

Rozdrazewski Hieronim (Jarosz) 36, 41

Rozdrażewski Hieronim, bp kujawski 187, 211,215

Rozdrażewski Jan 34

Rudnicki Stanisław 35, 133

Rudnicki Szymon 181, 182, 188, 234

Rudzki 76

Ruggieri Giulio 244

Rusiecki Izdbieński Jan zob. Izdbieński Ru­siecki Jan

Rzońca Jan 8, 118

Sajkowski Alojzy 120

Sapieha Kazimierz Lew 137, 138, 148, 172,

173, 232

Sapiecha Lew 32, 49, 192, 213 Sapieha Paweł 68, 70 Sarbiewski Stanisław 137 Seredyka Jan 8, 27, 49, 120, 124, 130, 135,

185, 186, 248

Siciński Władysław 20, 156 Sidney Philip 242 Sieciński Stanisław 234 Sielski Aleksander 137 Sienicki Mikołaj 107 Sienieński Jan 112 Sienieński Jakub 226 Sienkiewicz Henryk 210 Skarga Piotr 123, 124 Skorulski Andrzej 184 Słuszka Bogusław 20, 156, 186 Sobieski Jakub 101, 134-136,138,177,182,

183, 188, 192, 216, 226, 231 Sobieski Wadaw 11 Sobocki 36 Sokoliński Drucki Jan zob. Drucki-Sokoliń-

ski Jan

Sokołowski Aleksander 120 Sokolowski August 122 Solikowski Jan Dymitr 215 Sołtyk 129 Stabrowski Piotr 187 Stadnicki Adam 146 Stadnicki Jan Adam 148 Stadnicki Stanisław 38, 127 Stanisław August Poniatowski, król poi. 5



266

267


Stanisławski Baltazar 189, 191, 247

Stankiewicz Mikołaj 139, 185

Stefan Batory, król poi. 9, 19-21, 24, 46,

49, 57, 60, 63, 80, 84, 90, 98, 102, 103,

106-108, 210, 215, 245, 246 Stephanus Juliusz Brutus pseud. zob. Plesis-

-Mornaya Filip i Languet Hubert Strzelecki Adam 11 Sucheni-Grabowska Anna 6, 9, 39, 50, 62,

78, 101, 119, 120, 122, 150, 186 Suszczański Proskura Fedor zob. Proskura-

-Suszczański Fedor Swoszowski Jan 133, 134, 149, 164 Szafraniec Stanisław 35 Szczawiński Jakub 136 Szczawiński Jan Szymon 130, 153 Szczotka Zbigniew 48 Szczucki Stanisław 148, 149, 160, 226 Szlichting Jan 173, 177 Szyszkowski Marcin 234

Świetosławski Jan 133, 134, 137 Świnarski (Świniarski) Adam 36, 41

Tarnowski Jan 34, 59, 97, 126, 172

Tarnowski Joachim 176

Tolibowski Marcin 129

Trawicka Zofia 8

Tryzna Michał Gedeon 137

Trzebiński Aleksander 119, 226

Tuczyński Krzysztof 41

Tylicki Piotr 34, 49, 97, 138, 182, 185

Tyszkiewicz Janusz 210

Tyszkiewicz Jerzy 123

Uchański Jakub 106, 108, 122

Uchański Stanisław 124

Urban Waclaw 32, 49

Uruszczak Waclaw 9, 24, 49, 83, 121

Yahle Herman 250

Wasilewski Tadeusz 45, 50 Wazowie, dynastia 7, 57, 60, 63, 67, 69-72, 75,78,80,93,95,104,122,205,206,224

Wettynowie, dynastia 101

Węgorzewski Wojciech 41

Wężyk Jan 43, 50, 174, 177, 178, 216

Wielopolski Kasper 38

Wiesiołowski Krzysztof 134, 136, 144

Wilczek Jan 232

Wilhelm, ks. kurlandzki 92

Wisner Henryk 45, 50, 66, 120

Wiśniowiecki Jeremi 89, 201, 223

Władysław IV Waza, król poi. 7-9, 24, 27, 44, 49, 57, 60, 70-75, 79, 82, 86-89, 91-93, 95, 98, 106, 119, 120, 126, 130, 132, 134-136, 139, 141, 153, 155, 171, 173, 175, 176, 179, 181, 185, 198, 199, 203, 205-209, 226, 229, 237

Władysław Jagiełło, król poi. 52

Włodek Stanisław 112

Włostowski Wacław 41, 42

Wojna Jan 187

Wojna Michał 177

Wołłowicz Eustachy 187, 234

Wołowicz 128

Wołucki Paweł 234

Wołucki Sebastian 133, 177

Woroniecki Jakub 108

Wójcik Zbigniew 9, 188

Wyczański Andrzej 186

Zadzik Jakub 93, 178, 184, 188, 191, 233 Zajączek Wacław 41, 130, 216 Zamoyski Jan, bp 123 Zamoyski Jan, kanclerz w. kor. 48, 75,

95-97, 109, 111, 112, 138, 143, 181,

182, 185, 188, 210-212, 214, 215, 222,

223, 248 Zamoyski Tomasz 177, 179, 182, 183, 188,

193

Zawisza Krzysztof 137, 173 Zbaraski Jerzy 76,77,99,100,122,166,212 Zbaraski Krzysztof 209, 212 Zborowscy, rodzina 19 Zborowski Andrzej 19, 107, 108, 215 Zborowski Krzysztof 19 Zborowski Piotr 106 Zebrzydowski Florian 211

Zebrzydowski Jan 200, 233 Zebrzydowski Mikołaj 32, 34, 74, 76, 77,

90, 104, 111-113, 116, 118, 122, 192,

196, 203, 204, 233, 235, 238 Zielińska Zofia 49

Zienowicz (Zenowicz) Krzysztof 111 Zins H. 250 Złotnicki Tiburcy 41 Zygmunt August, król poi. 13-15, 39,

54-56, 63, 68, 78-80, 150, 159, 222 Zygmunt Stary, król poi. 15, 18, 24, 39, 54,

62, 80, 83, 101, 102, 150

Zygmunt III Waza, król poi. 7-9, 11, 15, 21, 27, 33, 36, 40, 41, 43, 46, 47, 49, 50, 57, 59-61, 65, 66, 68, 69, 71-75, 78-82, 86, 90-99, 103, 105, 108-120, 122, 131, 134-136, 141, 142, 144, 147, 155, 157, 163, 164, 170, 172, 174, 181, 184-188, 196, 199-202, 212, 231, 233, 236

Żegocki Macin 35, 134, 136, 144, 180 Żółkiewski Stanisław 96, 112, 164, 200, 212, 222, 234


268


SPIS TREŚCI

Wstęp 5

Przypisy 11

Rozdział I. Miejsce sejmu w strukturze władzy w Rzeczypospolitej 13

Przypisy 48

Rozdział II. Kompetencje sejmu na tle uprawnień innych organów władzy . . 51

Przypisy 118

Rozdział III. Porządek sejmowania 123

Przypisy 185

Rozdział IV. Szlachta a sejm 189

Przypisy 247

Zakończenie 251

Bibliografia 255

Indeks nazwisk 263

0x01 graphic


0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wisner H Rzeczpospolita szlachta jej sejm i państwo w związku z pracą Edwarda Opalińskiego, Kultura
Wołoszański Bogusław Sensacje XX wieku Polski Łącznik cz 2
ZYGMUNT III WOBEC HABSBURGÓW I JANA ZAMOYSKIEGO EDWARD OPALIŃSKI
Bogusław Wołoszański Sensacje XX wieku Polski Łącznik Cz
Boguslaw Woloszanski Sensacje XX wieku Polski lacznik Cz
Midnight Sun 23 cz. 1 (Zmierzch oczami Edwarda), Zmierzch oczami Edwarda
jeste 9c+cz b3owiekiem+prze b3omu+wieku+ w+jakich+utworach+szuka b3by 9c+odpowiedzi+na+ bfycie 5vdv
Wpływ wieku na czynność układu odpornościowego (cz
fizyka xix wieku cz 2 E6DITACI3A6TOI7K6FAIFVFGWHPAADQUQX6LI5A
Noc poślubna Edwarda i Belli (fanfick od 18lat!!!) cz.I(1)
Noc poślubna Edwarda i Belli (oczami Belli) cz.2
Pięciornik gęsi [srebrnik], Zdrowie, diety, porady, Rośliny lecznicze cz I.jpg, Zioła leczą, Zioła -
cz owwiek xx wieku R7B6FUSCXUT5ERTI7V5KUC65ANRCELAEE3P7GOQ
Fizyka 19 wieku cz 1
Skazy krwotoczne wieku dziecięcego cz 1
Fizyka 19 wieku cz 3

więcej podobnych podstron