A R T Y K U Ł Y R E C E N Z Y J N E I R E C E N Z J E
Kwartalnik H istoryczny
Rocznik CII, 1 9 9 5 ,3 - 4
PL ISSN 0 0 2 3 -5 9 0 3
HENRYK WISN ER
( W arszaw a)
RZECZPOSPOLITA: SZLACHTA, JEJ SEJM I PA Ń STW O . W Z W IĄ Z K U
Z PR A C Ą ED W A R D A OPALIŃSKIEGO,
K U LTU RA POLITYCZNA SZLA C H TY
P O LS K IE J W LA TA C H 1 5 8 7 -1 6 5 2 . SYSTEM PAR LA M EN TAR N Y
W SPO ŁE C ZE Ń STW IE OBYW ATELSKIM ,
W A R S Z A W A 1955
C elem , jak i sobie postaw ił E dw ard O p aliński, było „m ożliw ie cało ścio w e ujęcie k u ltury p o lity
cznej szlachty polskiej, litew skiej i ruskiej u schyłku X V I w. i w pierw szej połow ie następnego
stu lecia” (s. 15). A zatem inaczej, niż zapow iada tytuł. Przedm iot badań stanow ią „postaw y szlachty
w obec panującego w R zeczypospolitej system u politycznego, w tym p o szczeg ó lnych instytucji tw o
rzących go, a także szlachecki system wartości i św iadom ość polityczna, reakcje sp o łeczeń stw a na
decyzje w ładz centralnych oraz p ostulaty i żądania pod adresem instytucji tw orzących system
polityczny, [...] w reszcie relacje m iędzy ustrojem politycznym a kulturą p o lity czn ą” . A naliza źródeł
m iała p ozw olić na sform ułow anie odpow iedzi na pytanie, „czy k ultura polity czn a szlachty polskiej,
litew skiej i ruskiej posiadała istotne cechy kultury o byw atelskiej, charakterystycznej dla sp o łe
czeństw św iadom ych w łasnej podm iotow ości i w łasnej politycznej o d p o w ied zialn o śc i” (16). To
ostatnie n asu w a w o d niesieniu do szlachty koronnej w spom nienie uchw alonej ju ż w roku 1505
konstytucji, której treść zaw iera się w sform ułow aniu: „nic o nas bez n as”, a je s zc ze bardziej ruchu
e g zekucyjnego, w przypadku litew skiej natom iast — dyskusji zjazdow ych i sejm ik o w y ch o proje
kcie D ru g ieg o o raz T rzecieg o Statutu. O dp o w ied ź A utora na p o staw ione pytanie g łosi:, iż „kultura
polityczna sp o łeczeń stw a szlacheckiego należała [...] do typu kultury u c ze stn iczącej” (294).
P raca składa się z pięciu części, które rozw ijają pytania postaw ione w założeniu: (I) S połeczeń
stw o a system p o lityczn y w R zeczypospolitej szlacheckiej, (II) W artości obyw atelskie i św ia d o m o ść
p olityczn a szlach ty, w dw óch kolejnych o m ów iono (III) problem stosunku o b y w a te li do decyzji
politycznych w ładzy oraz (IV) żądania i postulaty jej przedstaw iane. N asuw a się zatem pytanie
0 granicę (i jej szczelność) m iędzy w ładzą a społeczeństw em R z eczypospolitej W azów . C zęść
o statnia (V) zo stała zaty tu ło w an a Kultura polityczna a ustrój R zeczyp o sp o litej O bojga N arodów .
W e w stępie przed staw io n o m .in. spory na tem at pojęcia „kultura p o lity czn a ” . O b sze rn e zak o ń
czenie m ieści w niosek generalny, dobrze, iż kon fro n to w an y z obrazem innych spo łeczeń stw , ale
w ątpliw ość budzi, czy pow inny być one tak małe i jednorodne, jak Brandenburgii i M eklem burgii.
A utor w y k o rzy stał oprócz literatury przedm iotu liczne źródła p rzech o w y w an e w archiw ach
1 b ibliotekach G niezna, K órnika, K rakow a, L ublina, Poznania, W arszaw y i W rocław ia. O dn o to w ać
należy brak G dańska. W iększym m ankam entem je s t n iep rzep ro w ad zen ie m ożliw ej od lat kw erendy
p rzede w szystkim w zbiorach litew skich, potem białoruskich, rosyjskich i ukraińskich. N a dobro
E d w ard a O p aliń sk ieg o zapisuje się jed n ak , iż po części zdaje sobie z tego spraw ę. „ B yć m oże,
d otarcie do m ateriałów w księgach grodzkich, p rzechow yw anych w archiw ach W ilna, M iń sk a i K i
jo w a , z w ery fik u je niektóre z naszych tw ierd zeń ” (s. 20). N adto A u to r w spom ina subiektyw izm
w y k o rzy stan eg o m ateriału. „N iektóre d okum enty, szczeg ó ln ie zn aczn a część publicy sty k i, p o w sta
w ały w ogniu w alki politycznej. M ogą w ięc u k azy w ać rzeczyw istość histo ry czn ą w sposób p rzeja
sk raw io n y ” (s. 20). Jest to zastrzeżenie w ażne, zn ac zn a część p rezen to w an eg o w ykładu op iera się
bow iem na analizie pojęć, które w ystępują w ow ych dokum entach i publicystyce. Co w ięcej, są to
teksty w y tw o rzo n e w R zeczypospolitej, w której ani k ancelaria królew ska, ani o b y w a tele nie p o tra
fili, m im o u ch w ał sejm u, m andatów W ładysław a IV i Jana K azim ierza, a przede w szystkim w brew
w łasnem u interesow i, o panow ać sztuki popraw n eg o pisania tytułów w ładców M oskw y. T o zaś
http://rcin.org.pl
2 4 6
A rtykuły rece n z y jn e i recenzje
p o w odow ało, że w ysłanych listów nie p rzy jm o w ano lub p ozostaw ały one bez o dzew u, albo — c o
g o rsza — staw ały się ź ró d łem zadrażnień. K rólew icz W ładysław ty tułuje się adm in istrato rem
k sięstw a now og ro d zk ieg o lub siew ierskiego, a w tytulaturze W ładysław a IV publikow anej w z b io
rach k o n stytucji w ym ieniany je s t lub nie tytuł księcia siew ierskiego.
R o zw ażan ia ro zp o czy n a w skazanie w ieloznaczności pojęć takich, jak : R zeczp o sp o lita, p ań stw o ,
p row incja, ojczyzna, potem w olność oraz braterstw o. Być m oże, n ależałoby dodać — P o lsk a,
K rólestw o P olskie, K orona Polska. W odniesieniu do ostatnich uzasadnieniem byłby w ydany w roku
1635 w iersz H enryka C h ełch o w sk ieg o O rzeł odm łodzony K rólestw a P olskiego, w którym O rła
u tożsam iano z K rólestw em Polskim i w ielonarodow ą K oroną Polską:
S ław nego O rła piersi — P o lacy w aleczni,
Skrzydła — z o d w ażn ą L itw ą R usow ie serdeczni,
M azow szanie z Prusaki — nogi niezw ątlone,
Barki — M ałopolanie, na których w zm ocnione
C iało K orony Polskiej zaw isło w pom ocy.
R zeczp o sp o lita to, zdaniem A utora, „w pierw szym rzędzie w spólne państw o p o ls k o -lite w s k ie ”
(s. 27), dalej, sejm — „nie u leg a w ątpliw ości, że pod tym pojęciem rozum iano trzy sta n y ” , ale także:
izba p o selska i senat, tylko izba poselska (s. 29), je d y n ie sejm iki (s. 30), w reszcie — ogół szlachty
(30).
U tożsam iając sejm iki z R zecząpospolitą, A u to r opatrzył cytat u zasadniający tę tezę uw agą, że
jest on „nie pozbaw iony d w u zn ac zn o ści” (s. 30). W istocie, zw rot: „consens i zgoda R z ec zy p o sp o li
tej” w ystępuje w płaszczyźnie w zajem nych stosunków króla i narodu. N ie pojaw iło się uto żsam ien ie
R zeczypospolitej i jej w ładcy. Król byw a jej częścią (w składzie sejm u) lub uzupełnieniem (vide
zw rot o m ałżonku R zeczypospolitej). M ożna zastanaw iać się, czy z w ro t: w szy stk a R zeczp o sp o lita
o zn acza trzy stany sejm ujące, a R zeczpospolita to izba poselska, na co w skazuje fakt z o b o w iąz y w a
nia posłów by, w łaśnie na sejm ie p rzedkładali królow i otrzym ane zlecenia, ale byłoby to d o p a try w a
niem się m yśli tam , gdzie panow ał chaos.
W o d niesieniu do znaczeń pozasejm o w y ch pojęcia R zeczpospolita, należałoby postaw ić zn ak
zapytania przy tw ierdzeniu, że chodzi przede w szystkim o w spólne państw o p o lsk o -lite w sk ie i p rz e
ciw staw ić tem u tezę, iż to przede w szystkim społeczeństw o, którego państw o (państw a) było
n arzędziem . W sk azu ją na to teksty (i różnice m iędzy nim i) Recesu sejmu koronnego w arszaw skiego
w spraw ie unii litew skiej roku 1564 oraz P rzyw ileju około unii W ielkiego K sięstw a L itew skiego
z K oron ą z 1569. W pierw szym w ystępuje , je d n a R zeczpospolita, która się z dw u narodów w jed e n
lud zniosła i sp o iła” , w drugim J e d n a R zeczpospolita, która się z dw u państw i narodów w jed e n lud
zniosła i sp o iła” . Czy łączą się narody, czy p aństw a i narody, w w yniku pojaw ia się u tożsam ienie
R zeczypospolitej i ludu.
Nazw ę: państw o nadaw ano, ja k uw aża A utor, prow incjom , ale z reguły tym , „które w p rz esz ło
ści w y stępow ały ja k o sam o d zieln e byty polityczne, ja k np. księstw o siew ierskie, w o łyńskie czy
h a lick ie” (s. 36). Fakt, że nie nazyw ano państw am i M ałej i W ielkiej Polski, M azow sza oraz Prus
K rólew skich E dw ard O paliński w yjaśnia trw aniem pam ięci, iż pierw sze stały się częścią Polski,
drugie zaw sze nią były. N ależałoby zapew ne dodać: trw aniem pam ięci szlachty polskiej. S zersze
p ojęcie p aństw a o d n osiło się do K orony o raz W ielk ieg o K sięstw a L itew skiego, „oznaczało zatem te
o rganizm y p aństw ow e, które [...] na m ocy unii lubelskiej utw orzyły R z ec zp o sp o litą” (s. 37). O statn ie
„i n ajszersze [...] ob ejm o w ało R zeczp o sp o litą, to znaczy państw o p o lsk o -lite w sk ie , ja k o c ało ść ”
(s. 37).
N a m arginesie należy odnotow ać, że w pow stałym w roku 1597 utw orze M iłośnik O jczyzny do
Senatu i Republiki Litew skiej, (w w ersji łac iń sk iej: P hilopatris a d senatum populum que Lituanum)
L itw a nazy w an a je s t k rólow a w ielkiego ludu (o co tu m niejsza), kró lestw em , państw em , m atką
litew skich w łości i m atką litew skich krajów . W ograniczonym znaczeniu używ a term inu kraj także
i ano n im o w y autor P ieśni złożon ej w roku 1634, ja k o K ról Jegom ość W ładysław d a ł odsiecz Sm oleń
skowi:
http://rcin.org.pl
Artykuły recenzyjne i recenzje
2 4 7
C zekał senat z panięty, kozak zaporoski
U kraina, Podole, W ołyń i Kraj Ruski.
W o dniesieniu do szlachty E dw ard O paliński posługuje się o k re ślen iam i: szlachta polska,
litew ska, ruska, szlachta koronna i tylko szlachta. N ależałoby m oże dodać: M y, L itw a, Panow ie
Polacy, Panow ie K oronni oraz — obyw atele. N iezw ykle często pojaw ia się w tekście „społeczeństw o
szlach eck ie” , niekiedy „stan szlach eck i” , niem al w cale nie w ystępuje naród szlachecki.
K w estią, która zasługuje na osobne potraktow anie, to w zajem na hierarchia pojęć utożsam ian y ch
z R zecząpospolitą, m ianow icie: szlachty, sejm u, p aństw a p o lsk o -litew sk ieg o . P ostan o w ien ia T rze
ciego S tatutu W ielkiego K sięstw a L itew skiego oraz p raktyka dnia pow szed n ieg o w skazują na
istnienie ja k b y dwu płaszczyzn, społecznej i politycznej, a zatem odpow iednio: narodu szlach ec k ie
go R zeczypospolitej oraz obyw ateli K orony i W ielkiego K sięstw a L itew skiego. Ilustracją — ale
tylko ilustracją — tego m oże być pow stały w dobie sporu o cła m orskie List szlachcica pru skiego do
o b yw atela W ielkiego K sięstw a L itewskiego. W sum ie w ydaje się, że m iejsce naczelne zajm uje naród,
je g o w ytw orem , choć i ośrodkiem decyzyjnym , je st sejm w alny koronny, narzędziem państw o czy
państw a.
Pisząc o funkcjonow aniu R zeczypospolitej ja k o p aństw a p o lsk o -lite w sk ie g o (s. 64), ale i sp o
łeczeń stw a szlacheckiego (s. 67), A utor w yraża przekonanie, iż odby w ało się „w kilku porządkach
praw n y ch ” . Do dw u w ystępujących w literaturze przedm iotu: regnum i interregnum , porządku króla
i bezkrólew ia, dodaje trzeci; stanu w yjątkow ego, czyli rokoszu i konfederacji. U w aża, że w latach
1 5 8 7 -1 6 5 2 „różnice, jak ie zachodziły w okresie bezkrólew ia, rokoszu i regnum w p o jm ow aniu siły
spraw czej praw a, w ładzy i w w yrażaniu suw erenności w państw ie były [...] zasadniczej n a tu ry ”
(s. 68). O dw ołuje się do rokoszu Z ebrzydow skiego, dodać m ożna by konfederację lw ow ską, która
ja k o p ierw sza z w ojskow ych w yszła poza żądania płacow e form ułując postulat napraw y R zeczy p o
spolitej. Praw da, że Jan A chacy Km ita, w m łodości żołnierz, teraz au to r pracy O konfederacji
lw ow skiej w roku 1622 uczynionej nauka i w tym że roku 1622 w ydanej w K rakow ie, zaaprobuje
żądania fin an so w e: „chcą zapłaty, to słuszna” , a o politycznych („chcą [...] w konfederacji sejm u
czekać, aby R zeczp o sp o litą napraw ili” ) napisze, iż to żart, że „tu się ju ż k om edia p o czy n a” .
W każdym w ypadku, aby ocenić zasadność w yodrębniania ow ych porządków , zarów no dw u, jak
i trzech, należy rozdzielić sfery mniej czy bardziej skonkretyzow anych zam ierzeń, ich realizacji oraz
stosunku do nich ludzi z zew n ątrz.
W odniesieniu do okresów interregnum i regnum — jeśli przyjąć, że porządek praw ny to
„całokształt przepisów praw nych obow iązujących w państw ie", a ow ym państw em jest R zeczp o
spolita O bo jg a N arodów — w ydaje się, że zarów no zasady ustrojow e, jak też ogół praw i w olności
szlachty pozostaw ały form alnie niezm ienione. T w o rzo n e in stytucje tylko w ypełniały lukę sp o w o d o
w aną nieo b ecn o ścią w ładcy. K w estią otw artą jest, czy i jak ie były różnice w k o m petencjach a rcy b i
skupa gnieźn ień sk ieg o w dobie bezkrólew ia i pod nieobecność króla w kraju. Czy i jak zm ieniało
p ołożenie m iast królew skich, a zw łaszcza m iast Prus K rólew skich. W sum ie, m ożna się opow iedzieć
za istnieniem dw u porządków , ale jed y n ie w sferze sposobów działania, nie je g o podstaw . P o rzą d
ków nie przeciw staw nych sobie, lecz jak b y podporządkow anych: interregnum , czyli oceny stanu
R zeczypospolitej i przygotow yw ania uchw ał, oraz regnum , to jest ich uchw alania.
W y jątk o w o ść rokoszu, zdaniem E dw arda O p alińskiego, m iała w yrażać się w e w zro ście k ry ty
cznych opinii o ustroju R zeczypospolitej (s. 42), zachw ianiu rów now agi m iędzy stanam i (król, senat,
rycerstw o), w sform ułow aniu przekonania, iż „R zeczpospolita stała [...] zarów no ponad królem , jak
i sejm em ” (s. 40), stąd u znanie się rokoszan w ładnym i sądzenia w ładcy, senatu oraz stanow ienia
praw , co „w yraziło się najpełniej w uchw alaniu podatków obow iązujących całą szlachtę i w n ało że
niu kar na n ieo b ecn y c h ” .
G en eraln ie w ydaje się, że dla stanow ienia praw a n iezbędne je s t p o siadanie u p o w ażn ien ia od
je g o k o nsum entów bądź siła, która by je zastąpiła. O ostatniej w w arunkach R zeczypospolitej m ow y
być nie m oże. O pierw szym pow iedzieć należy, iż oprócz obyw ateli gro m ad zący ch się przy królu
o raz sejm u 1607 r. — który, co trzeba p o d k reślić, zgrom adził posłów w ybranych przez niem al
w szystkie sejm iki K orony i Litw y (w yjątek stanow ił proszow ski, ale i ten rozszedł się bez uchw ał)
http://rcin.org.pl
2 4 8
A rtykuły rece n z y jn e i recenzje
— odm ów iły go T rybunały K oronny i L itew ski, które nie przerw ały sw ych prac, zjazdy sen ato ró w
i szlachty W ielkiego K sięstw a obradujące 14 VII 1606 w W ilnie (zatem jeszc ze przed zaw iązan iem
rokoszu) oraz 23 IX 1606 w N ow ogródku a także zebrani z okazji sesji sądow ej sen ato ro w ie,
urzędnicy i rycerstw o w ojew ództw bełskiego, podolskiego i ruskiego (2 III 1607, Lw ów ). M arg in e
sow o m ożna też przypom nieć reakcję arcybiskupa gnieźn ień sk ieg o S tan isław a K arnkow skiego o raz
otaczających go senatorów na z am iar szlachty koronnej zaw iązania rokoszu w czasie elekcji 1587 r.
O dpow iadając na inform ację, że „ta kupa albo rokosz byw ała i jest zaw żdy p otrzebna tak za P an a ,
ja k o i bez Pana. Z a Pana napraw ow ała Pana, napraw ow ała senatory, bez P ana senatory, urzęd n ik i,
w olności, sw o b o d y ” , ośw iadczyli oni, że „to przedsięw zięcie [...] ani praw em , ani zw y czajem
uprzyw ilejow ane nie je s t” , a zatem „żadną m iarą pozw olić na to nie m o g ą” .
K w estia, kto i w jak i sposób ma stanow ić praw o, łączy się, przynajm niej niekiedy, z drugą: kto
i w jak i sposób m iałby je egzekw ow ać. M ożna zgodzić się z opinią A utora, iż rokoszanie uznali się
w ładni sądzić króla, ale dodając dw a zastrzeżenia. Po pierw sze w yraziło to się w form ie w y p o w ie
dzenia p o słuszeństw a, do czego doszło w chw ili, gdy pracow ał sejm. Po drugie praw o o sąd z an ia
p anującego przyznał sobie naród szlachecki ju ż form ułując praw o w y p o w iad an ia mu posłuszeństw a.
Problem em (jak byw a z zasady przy stanow ieniu praw a) pozostaw ało, kto i w jaki sposób m oże to
czynić: b ezpośrednio naród, c z y je g o sejm. B ył to podstaw ow y dy lem at doby rokoszow ej, który
o stateczn ie ro zstrzygnięto na korzyść sejm u. Nim to jed n a k nastąpiło, św iadectw em w ątpliw ości były
kierow ane do króla prośby rokoszan, żeby staw ił się w ich gronie, co oznaczałoby zjed n o czen ie
stanów , a zatem pow stanie w arunków do tw orzenia praw a. D odać m ożna, że gdy te starania spełzły
na niczym , p rzyjęte przez siebie nie praw a, lecz artykuły rokoszanie przesłali królow i.
W odniesieniu do w zajem nej hierarchii rokoszu i sejm u który — co należy pow tórzyć — był
jed n y m z d esygnatów w yrazu R zeczpospolita, św iadectw em stosunku ogółu szlachty do obu, o b ra
zem czynów , nie słów , było n iepow odzenie bojkotu sejm u w roku 1607. C o w ięcej, posłam i dali się
obrać rów nież niektórzy przyw ódcy rokoszow i (Piotr G orajski i Paw eł L ubieniecki). W odniesieniu
do ogółu rokoszan nie sposób przeoczyć braku w A rtykułach S andom ierskich jak ich k o lw iek p ro p o
zycji odn o szący ch się do działania sejm u. W reszcie, przypom nieć m ożna dato w an y 4 lutego 1607 r.
list obyw ateli W ielk ieg o K sięstw a L itew skiego podpisany m.in. przez biskupa B enedykta W ojnę,
M ikołaja K rzysztofa R adziw iłła S ierotkę, K rzysztofa D o rohostajskiego i L w a Sapiehę, w którym
w zyw ano rokoszan, aby ratow ali Inflanty „ani czekając konkluzji sejm o w ej” , oraz opinie rokoszow ej
szlachty w ielkopolskiej, która uznała w innym i zaburzeń w o jczyźnie m.in. tych, „którzy sejm
pluralitate ko n k lu d o w ać c h cieli” .
W reszcie, istotny dla zak w estio n o w an ia istnienia porządku ro k o szo w eg o rów n o zn aczn eg o
z porządkiem R zeczypospolitej jest fakt, że program sform ułow any pod S an d o m ierzem nie różnił się
zasadniczo od pow stałego w W iślicy, w obozie królew skim . O w szem , w śród argum entów p rzem a
w iających za w y pow iedzeniem p osłuszeństw a Z ygm untow i III znalazło się oskarżenie, że „ani
rokoszow ym spod Sandom ierza posłanym [...], ani w iślickim artykułom dosyć nie uczyniono".
W iększość postulatów została zaś przekształcona w konstytucje przez sejm 1608 r.
W szystko prow adzi do w niosku, że rokosz nie w niósł now ych rozw iązań ustrojow ych nie na
skutek klęsk m ilitarnych, jak chce A utor (s. 61), lecz poniósł klęskę, bo nie przed staw ił propozycji,
które różniłyby się od om aw ianych, a niekiedy i u chw alanych przez sejm y, a zatem nie uzasadnił
racji sw ego istn ienia.
Jak po latach p isał D aniel N aborow ski:
O w o sław ne C oś, które rokoszem rządziło,
Jako sam dobrze pom nisz, w Nic się obróciło.
O gół narodu, regaliści, rokoszanie i stojący na stronie, kierow ał się tym sam ym w yobrażeniem
R zeczypospolitej. D ziałali w edług tych sam ych zasad. N ie zam ierzali zm ienić R zeczypospolitej, lecz
ją napraw ić. R okosz, jak słusznie, ale w innym m iejscu pisze E dw ard O paliński, „zaakceptow ano [...]
ja k o dod atk o w e forum , na którym m ożna się upom nieć o przestrzeganie p raw ” (s. 101). Jako m iejsce,
gdzie należy „w nosić pom ysły napraw y system u po lity czn eg o ” (s. 101). W nosić, ale nie uchw alać.
http://rcin.org.pl
A rtykuły r
e
c e n z y jn
e
i recenzj
e
2 4 9
O sobno w ypada zgłosić zastrzeżenie w obec w yrażonej przez A utora opinii, że w łaśn ie to, iż
Z ygm unt 111 ,,nie m ógł sobie p o z w o lić na narzu cen ie pokonanym w aru n k ó w ” sp o w o d o w ało , że
„skazane zostały na upadek w szelkie projekty reform y pań stw a” (s. 171). B ez w zględu na to, kogo
— króla czy rokoszan — uznać za prom otora reform , a kogo za ich przeciw nika, pozostaje bow iem
faktem , że b odajże n a jobszerniejszego zestaw ienia eksorbitancji d okonał pierw szy sejm porokoszo-
w y, który o b radow ał w chw ili pełnego pokoju, to jest sejm 1623 r. K w estią od ręb n ą jest, dlaczeg o —
choć było to w interesie Z y gm unta III — przeciw staw ił się on ich uchw aleniu. P odobnie w ątpliw e
w ydaje się, by dopiero w początkach w ieku X V II, w klim acie rokoszu, „u g runtow ało się [...]
przekonanie, że ogółow i obyw ateli przysługuje, szczególnie w m om entach k rytycznych, w ładza
n ajw y ższa” (s. 61). N aw et pom ijając trw anie pam ięci w ojny kokoszej, odw ołać się bow iem m ożna
do zasady wolnej elekcji, jak i do całokształtu pilnie strzeżonych praw i przyw ilejów szlacheckich.
W ydaje się, że przyznaje to i sam A utor, pisząc (acz w innym kontekście), iż , je d n o z podstaw ow ych
praw politycznych szlachty, zaw arte w konstytucji N ihil N ovi, o kreślane je s t w sposób jed n o zn aczn y
ja k o w o ln o ść” (s. 81).
R ozdziały następne są rozw inięciem założeń przyjętych w pierw szym . Nie p odejm ując analizy
poszczególnych tez i spostrzeżeń, trzeba z aprobata odnotow ać te, które o d n o szą się do wolnej
R zeczypospolitej i w olnego narodu. N ależy w yrazić zastrzeżenie w obec opinii spraw iającej w rażenie
uogólnienia, iż istniała „paradoksalna sytuacja, że braćm i najczęściej zw ani b y li ci, którzy z p ow o
dów politycznych, w yznaniow ych czy innych w yróżniali się sw oją in n o ścią” (s. 90). Z godzić się
z tw ierdzeniem o niezm ienności szlacheckiego system u w artości (s. 103), która w istocie przesądzała
bezradność w obec w ynaturzeń życia politycznego. D ość w spom nieć o d b ieran ie znam ion now ości
decyzjom , które były sprzeczne z praw em i zw yczajam i.
Interesująca jest uw aga o preferow aniu tradycji jag iello ń sk iej, a nie piastow skiej, przez szlachtę
polską (s. 52). W ym aga to je d n a k o bjaśnienia faktu, że chciano w ybierać „P iasta” , nie „Jag iello n a” ,
i to naw et w ów czas, gdy ow ym Piastem był M ichał K orybut W iśniow iecki.
P rzekonuje uw aga, że g aniono nie kariery w ogóle, lecz te, które d okonyw ały się na drodze
uznaw anej za naganną (s. 106).
Z arazem należałoby podkreślić, że zasadniczo czym innym był rozejm zaw arty w roku 1587
przez przedstaw icieli W ielkiego K sięstw a L itew skiego z M oskw ą, oraz, w 1627, z woli senatorów
litew skich (nie, ja k pisze A utor, Lw a Sapiehy, który zresztą nie był w ów czas k a n clerzem , lecz
w ojew odą w ileńskim i hetm anem w ielkim ) ze Szw ecją. P ierw szy zaw arto w im ieniu W ielkiego
K sięstw a i K orony, nadto w tekście zastrzeżono, że zostanie on zaap ro b o w an y przez przyszłego
w ładcę. Stanow ił zatem przejaw jed n o ści państw R zeczypospolitej. Drugi zaw arty był bez zgody
i w iedzy króla. O dnosił się w yłącznie do W ielkiego K sięstw a i Szw ecji, d o w o d ził zatem przekonania
L itw inów o m ożliw ości d ziałania z osobna. K w estią odrębną jest, iż oburzenie K orony w ynikało nie
tyle z naruszenia w ięzów unii — co e k sponow ano — ile z faktu, że odtąd sam a m usiała staw iać czoła
naporow i Szw edów .
M yląca je s t uw aga, że „W ładysław w ykorzystał lukę praw n ą” chcąc d o p ro w ad zić do w ojny
z T urcją, skoro w ślad za nią następuje inform acja o zaciągach pułków cu d zo ziem sk ich (s. 139).
W iadom o zaś, że zap rzy siężo n e przez w ładcę P acta co n v en ta jed n o z n ac z n ie zab ran iały sp ro w ad zan ia
„w ojsk cu dzoziem skich sine scitu et consensu R P ” , a także robienia zaciągów czy choćby p o w ię k sza
nia liczebności chorągw i k w arcianych. Pacta co n v en ta nie pozw alały rów nież na uży w an ie w sp ra
w ach p u blicznych pieczęci p okojow ej, którą W ładysław , gdy nie zdołał p o d p o rząd k o w ać sobie
p ieczętarzy, p olecił p rzystaw iać na w ydaw anych listach przypow iednich.
Z ag ad n ien iem , które w ym agałoby od ręb n eg o om ó w ien ia, je s t stosunek szlachty do sąsiadów .
W odniesien iu do N iem ców , w tym H absburgów , nie kw estionując istn ien ia licznych św iadectw
niechęci do nich, należy odnotow ać rów nież i o czyw istą popularność kan d y d ató w do tronu, którzy
w yw odzili się z D om u R akuskiego, życzliw y stosunek do elektorów , nie w iadom o także, by na
stosunku do królow ych ciążył tak w w ieku X V I, ja k i X V II fakt, że były N iem kam i. W spom nieć
m ożna w ysoką ocenę m iast, m ęstw a żołnierzy, liczne w yjazdy do szkół. W y d aje się, że je s t to jed n a
z kw estii, w których sło w a przeciw staw iały się postaw om . W reszcie — a kogóż m y w ów czas, oprócz
siebie, lubiliśm y...
http://rcin.org.pl
2 5 0
A rtykuły rece n z y jn e i recen zje
W stosunku do M oskw y, strach przed jej potęgą łączył się, zw łaszcza w L itw ie, z d ążeniem do
zaw arcia z nią unii. T ę ostatnią koncepcję przejściow o, w d obie zw ycięstw B ato reg o , a potem
D ym itriad, zastąpiła nadzieja na przekształcenie p aństw a carów w po lsk ie Indie. W szystkiem u,
chyba n iezm ien n ie, to w a rzy sz y ła zaś pogarda dla narodu.
R ek ap itu lu jąc — o trzym aliśm y pracę in teresującą, która m oże w y w o łać p o w ażn ą dyskusję
o R zeczypospolitej i jej funkcjonow aniu.
http://rcin.org.pl