Inicjacja okultystyczna Silvy
José Silva urodził się w Laredo w Teksasie 11 sierpnia 1914 roku. Imał się różnych zajęć i już w dzieciństwie był żywicielem rodziny. Kiedy ustabilizował się finansowo pracując jako radiomechanik, rozpoczął „parapsychologiczne” (okultystyczne) eksperymenty.
José Silva urodził się w Laredo w Teksasie 11 sierpnia 1914 roku. Imał się różnych zajęć i już w dzieciństwie był żywicielem rodziny. Kiedy ustabilizował się finansowo pracując jako radiomechanik, rozpoczął „parapsychologiczne” (okultystyczne) eksperymenty. Kontaktował się z parapsychologiem, dr Rhinem, ale ten odrzucił jego koncepcję. Sam Silva wskazał osobę, od której otrzymał swą metodę, a mianowicie „chińskiego ducha-przewodnika siedzącego w pozycji jogi na planie astralnym, którego spotkał w początkach swej kariery, gdy ćwiczył się w sztuce eksterioryzacji” 1. Można mniemać, iż Silva doświadczył okultystycznej inicjacji. Eksperymentował na własnych dzieciach (sic!). Philip Miele komentuje: „W początkowej fazie eksperymentów ludzie bardzo podejrzliwie traktowali jego próby `z nieznanym'. Podejrzewano, że może się to łączyć z czarną magią lub siłami nieczystymi, z którymi lepiej się nie zadawać. Nie można było jednak ignorować sukcesu człowieka, który odważył się eksperymentować na własnych dzieciach” (SK, 28)*. Przekonania ludzi o niebezpieczeństwie tego rodzaju praktyk były słuszne, a Silva zgrzeszył co najmniej nieroztropnością narażając swoje dzieci na poważne niebezpieczeństwa. Owocem jego poszukiwań jest 40 godzinny kurs zawierający 30 godzin wykładów i 10 godzin ćwiczeń umysłowych.
Z informatorów wynika, że metoda Silvy ma już wiele milionów absolwentów. Nauczana jest od 1969 roku, obecnie jej ośrodki działają w 102 krajach, a wykłady są prowadzone w 29 językach (por. SK, 17). W Polsce kursy Samokontroli Umysłu (Silva Mind Control) oparte na metodzie Silvy prowadzone są od 1992 roku. Przynoszą duże pieniądze (za jeden 3-dniowy kurs prowadzący może zarobić nawet 30 tys. PLN). Ciekawe, że także w niektórych katolickich pismach tuż obok artykułów przeciwko satanizmowi, reklamowano metodę Silvy jako głęboko duchową i bardzo katolicką. Sam Silva zwraca jednak przede wszystkim uwagę na tzw. dobre owoce swojego działania, np. uzdrowienia czy też samouzdrowienia. Powstaje jednak pytanie, jaką mocą się one dokonują i czy rzeczywiście te owoce są dobre. Czy fałszywe założenia światopoglądowe i doktrynalne mogą nie wydać w dalszym rozrachunku złych owoców? Czy masowe wprowadzanie w inicjację okultystyczną nie stanowi zagrożenia dla doświadczającego jej człowieka, a także dla całej kultury i religii?
Dlaczego nie Metoda Silvy...
Aleksander Posacki SJ.
I. Założenia antropologii gnostyckiej w systemie Silvy.
Wszechmoc Umysłu a sumienie.
II. Założenia (dogmaty) okultystyczne jako podstawa metafizycznej ideologii Silvy.
III. Wyższa Inteligencja jako substytut Boga.
IV. Przeinaczanie orędzia chrześcijańskiego.
V. Myślenie pozytywne jako psychomanipulacja.
VI. Medytacja czy magiczna technika?
VII. Nadużycie nauki: odniesienia metafizyczne, założenia światopoglądowe.
VIII. Wizualizacja jako technika magiczna („metafizyka stosowana”).
IX. Rozeznanie duchowe
X. Przewodnicy duchowi i doradcy z poziomu alfa.
XI. Antropologia czy demonologia? Spór o duchy.
XII. Rozbudzanie zdolności paranormalnych w metodzie Silvy. Wykaz skrótów Autor książki: Aleksander Posacki SJ.
I. Założenia antropologii gnostyckiej w systemie Silvy.
Wszechmoc Umysłu a sumienie.
Silva pozornie dystansuje się od religii, jednak tak naprawdę ją zawłaszcza lub eliminuje poprzez zmianę jej znaczenia. Chwali się natomiast psychologii, ale jest to również nadużycie, bo ogranicza ją jedynie do wąskiego pasma wąsko pojętej techniki. Z drugiej strony przekracza granice jakiejkolwiek psychologii wkraczając w obszar antropologii, a także kosmologii i teologii. Prezentuje zatem u podstaw swych założeń pełny światopogląd, w którym wyraża się stosunek do Boga, człowieka i kosmosu. Medytacja u Silvy bazuje na wcześniejszych założeniach metafizycznych i religijnych (magicznych): „Energia jest twórczą siłą wszechświata. Mózg jest materią fizyczną, a źródłem materii jest energia. W ten sposób energia jest naszym łącznikiem ze światem niefizycznym. Dlatego umysł, a nie tylko mózg, jest `cudownym' organem, który ludzkość powinna poznać bliżej” (PS, 196). Ubóstwiając energię, Silva realizuje filozoficzne założenia typowe dla New Age. Popierany jest zresztą przez liderkę New Age'u, M. Ferguson.
Oto założenia Silvy:
1. Wszystko jest jednością (energią).
2. Człowiek jest bogiem (częścią tej boskiej energii).
3. Celem człowieka jest uświadomienie sobie własnej boskości poprzez pewne techniki przemiany świadomości (obudzić „boga w sobie” lub przynajmniej... geniusza). Założenia Silvy są więc gnostyczno-magiczne. Dzięki ewolucyjnemu, lub raczej przebudzającemu procesowi zwanemu przemianą (transformacją) ludzkość osiągnie doskonałość, wszelką moc, nieśmiertelność - czyli boskość. Wszelki kryzys i zło obecnych, a także przeszłych czasów to brak uświadomienia sobie własnej boskości. Stąd ci, którzy do tego samouświadomienia nie dążą, podlegają pewnego rodzaju osądowi moralnemu - są nie tylko niedoskonali, ale i „Źli”. Mamy tu przejaw nietolerancji typowy dla New Age, wbrew deklarowanej tolerancji.
Obsesją Silvy jest nie tyle umysł, co mózg oraz jego rzekome ewolucje ku boskości 1. Wychodząc od pewnych badań nad mózgiem (nad tą sferą neuropsychiczną, która wedle wizji chrześcijańskiej jest jedynie częścią antropologii człowieka), Silva idzie coraz dalej. Przechodzi od badań nad mózgiem do wyrokowania o pewnej wszechmocy mózgu czy wszechmocy umysłu, o którym się bardzo często pisze z dużej litery, mówiąc np. o „Kontroli Umysłu”, ale także o „Doskonaleniu Umysłu” czy też „Rozwijaniu Umysłu”2. Następuje tu pewnego rodzaju przeskok, który na gruncie nauki jest nieuprawniony. Jest on pewnego rodzaju ekstrapolacją czy nadinterpretacją badań nad mózgiem.
II. Założenia (dogmaty) okultystyczne jako podstawa metafizycznej ideologii Silvy.
Antropologiczne założenia gnostycko-magiczne u Silvy mają swoją podstawę w okultystycznym dogmacie o wszechjedności rzeczy (panteizm). Można zdefiniować „pojęcie occultus jako każdą filozofię, która poszukuje uwolnienia jaźni z wewnętrznego zamknięcia przez odkrywanie tajemnej lub ukrytej mądrości (gnozy); może ona wykorzystywać wiele różnych praktyk: medytację, jogę, eliminowanie bodźców zewnętrznych, wywoływanie duchów. W tym sensie cały ruch New Age ma charakter okultystyczny” 1. W teologii Tajemnica prowadzi do dogmatu. Dogmat strzeże Tajemnicy. Okultyzm to nie jest Tajemnica bez dogmatu, ale dogmat bez Tajemnicy. Dogmaty okultystyczne w przeciwieństwie bowiem do chrześcijańskiej Tajemnicy są poznawalne. Do ich gnostyckiego poznawania i magicznego praktykowania zachęca Silva. Można w teoriach Silvy wynaleźć całą listę dogmatów okultystycznych (pseudoreligijnych), choć się twierdzi, że metoda Silvy „nie jest ruchem religijnym. Nie jest ona również związana z okultyzmem. W naszej organizacji nie ma żadnych tajemnic, nie ma rytuałów, nie ma inicjacji” (SU, 84).
U Silvy teoria boskiej jaźni pochodzi z gnostycyzmu, zaś prawa metafizyczne - bardziej uniwersalne i bardziej pierwotne - pochodzą z hermetyzmu* (panteizmu). Teozofka, Annie Besant, tak oto prezentuje najważniejszy - i może najbardziej „czczony” - okultystyczny dogmat: „Dawne hermetyczne twierdzenie `tak na dole jak i na górze' jest nicią przewodnią w otaczającym nas labiryncie: przez badanie odbicia w niższej sferze możemy poznawać przedmiot, rzucający swój obraz w tę sferę” 2. Sentencja ta pochodzi ze Szmaragdowej Tablicy Hermesa Trismegistosa:
To, co jest na dole, równa się temu, co na górze, a to, co jest na górze, równa się temu, co jest na dole, ażeby się spełniły Cuda Jedynego3. Silva pisze o naukach Hermesa, a zwłaszcza o „siedmiu prawidłach, które sformułował, a które stanowią kamień węgielny każdej dziedziny wiedzy” (DK, 43). Wcześniej pisze on o tym, iż „Hermes rozwinął podstawę wszystkich nauk ezoterycznych. `Hermetyczne zasady' odnajdujemy zarówno w najstarszych naukach indyjskich, jak i w papirusowych zwojach staroegipskich, albowiem mędrcy całego świata przybywali, aby zasiąść u stóp Mistrza. Przez ponad tysiąc lat jego nauki pozostawały w ukryciu, znane tylko nielicznym. Pozostały one ukryte pod osłoną tajemnic okultystycznych w czasach, gdy ciemności średniowiecza spowijały Europę opanowaną przez strażników wiary, którzy gotowi byli torturować i zabijać każdego, kto odważył się badać `ciemne tajemnice'”[podkr. moje, A.P.] (DK, 43)4 .
III. Wyższa Inteligencja jako substytut Boga.
U Silvy Technika otwiera drzwi nie tylko do genialności, ale i do boskości. Jest to „boskość”, ale zredukowana do technik mózgu i osiągalna rzekomo poprzez techniki mózgu. „Mamy narzędzie nawiązywania łączności z Wyższą Inteligencją. Jest nim prawa półkula mózgowa” (SU, 147). „Naszymi drzwiami do Wyższej Inteligencji jest stan alfa” (SB, 202). „Poziom alfa jest waszym kluczem do porozumienia się z Wyższą Inteligencją” (PS, 168).
Tylko w stanie alfa wchodzi się do Krainy Łagodności. „Prawdopodobnie wielu z was zarzuci mi w tym miejscu przesadny optymizm. Tysiące ludzi uśmiechało się pobłażająco, gdy wyjaśniałem absolutną niemożność czynienia krzywdy w alfa, dopóki sami się o tym nie przekonali. Na naszej planecie roi się od nieszczęść i homo sapiens ma w tym swój niekwestionowany wkład. Wszystko to dzieje się w stanie beta, nie w alfa, nie w teta i prawdopodobnie nie w delta. Dowiodły tego moje dotychczasowe badania” (SK, 39). Megalomania narasta coraz bardziej. „Panujesz nad wszystkim. Nad swoją sytuacją, nad przeznaczeniem, nad całym swoim życiem” (SB, 203). „Prawa półkula może ocalić ci życie” (SU, 144).
Silva stwierdza: „pisząc o Wyższej Inteligencji, nie mam na myśli Boga. Duże litery wynikają z faktu mojego wielkiego dla niej szacunku, ale nie jest to dla mnie Bóg” (SK, 120). W innym miejscu przyznaje że „mówiąc o Bogu i o Wyższej Inteligencji mam na myśli dwa różne byty” (SK, 57). Z drugiej strony wraz ze swoimi uczniami twierdzi, że Wyższa Inteligencja nas stworzyła (por. SB, 204). Silva i jego uczniowie nie troszczą się jednak o tego rodzaju sprzeczności 1 .
Mimo deklaracji Silvy, że Wyższa Inteligencja nie jest Bogiem i mimo prób odróżnienia jej od Boga, z analiz teoretycznych bazujących na większości twierdzeń wynika, że Wyższa Inteligencja jest substytutem boga. Prawdziwy Bóg, nawet jeśli jest, jest niepotrzebny lub de facto wyparty przez ów substytut boga, któremu wcale nie przeszkadza - w myśl założeń gnostyckiego monizmu - że także człowiek jest bogiem. „Poszerzanie zakresu naszej świadomości, zdobywanie wiedzy niekonwencjonalnymi metodami i pomaganie innym ludziom dzięki wykorzystywaniu właściwości umysłu ograniczone są jedynie naszymi wewnętrznymi oporami i przeświadczeniami, do których zostaliśmy przyzwyczajeni. Wreszcie przychodzi moment, gdy nabieramy przekonania, że właściwie nie ma rzeczy niemożliwych, i nagle używanie tych nowych właściwości umysłu staje się rzeczą najzupełniej naturalną” (SK, 23).
IV. Przeinaczanie orędzia chrześcijańskiego.
Prawdziwi chrześcijanie twierdzą, iż lepiej i uczciwiej jest odrzucić orędzie chrześcijańskie niż próbować je przeinaczyć, szukając pozornych podobieństw i przez to je deformować i osłabiać. Na przeinaczenia i ustalanie pozornych podobieństw pozwala Silvie po raz kolejny jego ideologia. „¦wiat lewej półkuli to świat dwoistości, polaryzacji i konfliktów. Rzeczą lewej półkuli jest postrzeganie różnic. Prawa pomija różnice, by ujrzeć tożsamość. Znajduje wspólne mianowniki. Widzi jedność” (SU, 209).
W Biuletynie ruchu Silvy o nazwie „Alpha” znajdujemy artykuł „Czy metoda Silvy przeszkadza katolikom?”1 Jest to próba obrony. Są cytaty, m.in. z Ewangelii, gdzie jest mowa o tym, że ten, kto wierzy w Jezusa, będzie mógł dokonywać różnych cudów, większych od Niego a także fragment o błogosławionych, którzy wprowadzają pokój. Te cytaty próbuje się zaaplikować do metody Silvy. Tymczasem cały proces dowodzenia jest po prostu intelektualnie nieuzasadniony. Jest taki np. argument: człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, nosi w sobie boski wzorzec doskonałości, a więc posiada nieograniczone talenty. Widzimy tu pokrętne przejście logiczne, bo przecież człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, ale to nie znaczy, że ma nieograniczone talenty, z których może samowolnie korzystać poprzez jakieś techniki dotyczące mózgu (dusza to jest problem grzechu i nawracania się, a nie techniki, a mózg to jest problem techniki) i przez to być bogiem. To jest pomylenie bogoczłowieczeństwa z człowiekobóstwem, które są niby bardzo podobne, ale jednocześnie symetrycznie przeciwne. Ludzie, którzy nie widzą tego rodzaju różnic, większych niż podobieństwa, mogą łatwo zostać zawiedzeni. Niebezpieczna jest też redukcja tego, co duchowe (dusza) do tego, co somatyczne, cielesne (mózg). Przewrotne jest dowodzenie Silvy: „Stan alfa jest poziomem duchowym. Jest źródłem intuicji. Intuicja jest głosem Wyższej Inteligencji (...) Jezus nawoływał do szukania Królestwa Niebieskiego wewnątrz nas samych (w stanie alfa) (...)” (SU, 246). Jak stwierdza A. Wójcikiewicz, „duchowość jest według Silvy uświadomieniem sobie we Wszechświecie energii, którą nazywa energią Wyższej Inteligencji. Ponieważ José jest głęboko wierzącym katolikiem, w jego rozumieniu jest to energia Boga. Niezależnie jednak, jaką wyznajemy wiarę, jest to uświadomienie sobie istnienia czegoś ponadmaterialnego, czego jesteśmy częścią i do czego mamy o wiele łatwiejszy dostęp w stanie tzw. `dominującej częstotliwości alfa'” (DK, 8). Oto przykład powierzchownego katolicyzmu i jeszcze bardziej uproszczonego chrześcijaństwa, które lekceważy podstawowe założenia doktrynalne: wiarę dogmatyczną, będącą podstawą dla wiary ufnościowej2. Oto przykład na zwodnicze stwierdzenia, mogące osłabić - być może już nieistniejącą - czujność powierzchownych katolików. Jest tu więcej różnic niż podobieństw3.
V. Myślenie pozytywne jako psychomanipulacja.
William K. Kilpatrick pisze: „Proszę mnie zrozumieć, wcale nie proponuję, byśmy pomniejszali własną wartość. Nie twierdzę też, że w pozytywnym myśleniu nie ma ziarenka prawdy: kiedy wierzymy w siebie, często wydajemy się innym bardziej atrakcyjni. Gdyby moi koledzy psychologowie zechcieli się ograniczyć do krzepiących pogadanek na tym poziomie, to wątpię, bym im się tak bardzo sprzeciwiał. Lecz na tym się, rzecz jasna, nie kończy. Kolejna sugestia jest taka, że skoro sami decydujemy o wszystkich swoich sprawach, to możemy się obejść bez religii, wspólnoty społecznej, tradycji oraz rodziny. Nie jest to jedynie sugestia - to uporczywe twierdzenie, formułowane przez kolejnych psychologów w kolejnych książkach” 1 . Ideologom myślenia pozytywnego nie chodzi o prawdę obiektywną, ale o takie przeinaczanie definicji prawdy, że prawdą staje się coś, „dzięki czemu czujemy się lepiej”. Nie pyta się już, czy to jest obiektywnie prawdziwe, choćby nawet było bolesne. Ale pyta się, czy to zaspokaja moje potrzeby (zmysłowe, duchowe, magiczne). Jeżeli zaspokaja potrzeby, to jest prawdziwe. Tymczasem pokusa to jest pseudopotrzeba, która podszywa się pod potrzebę, a której zaspokojenie prowadzi do samozniszczenia. Pokusa to też czasami potrzeba, której trzeba się wyrzec, aby zachować wierność sobie jako istocie duchowej, sakralnej. Idea pokusy w antropologii chrześcijańskiej wynika z założenia istnienia jakiegoś pierwotnego pęknięcia czy skazy natury ludzkiej (grzech pierworodny). Wbrew radykalnie optymistycznym interpretacjom psychologii, która jednoznacznie mówi o ludzkich potrzebach, antropologia chrześcijańska mówi także nie-optymistycznie (co nie znaczy, że jednoznacznie podejrzliwie) o ludzkich pokusach, którym uleganie może doprowadzić do samozniszczenia. Stąd płynął patetyczny ton świętego oburzenia ze strony Ojców Kościoła, którzy gnozę postrzegali jako śmiertelne duchowe niebezpieczeństwo: jako bluźnierstwo, kłamstwo, fałsz, zwodniczość, idolatrię, pychę i nieczystość2. Przeciwieństwem myślenia pozytywnego jest myślenie negatywne, które również podlega psychomanipulacji. Jak stwierdza podręcznik dla uczestników kursu podstawowego, „w sytuacji, gdy wokół was znajduje się dużo negatywnej energii, lub gdy energia ta jest skierowana w waszą stronę (np. słowa lub myśli innych ludzi), proszę złączyć trzy palce i przypomnieć sobie zdanie: `Negatywne myśli i negatywne sugestie nie mają na mnie wpływu na żadnym poziomie umysłu'... i proszę wyobrazić sobie, że jesteście otoczeni aureolą z białego światła lub polem energetycznym, odbijającym wszelkie negatywne energie, które po odbiciu znikają nie czyniąc wam żadnej krzywdy” (KP, 76).
VI. Medytacja czy magiczna technika?
Widzimy u Silvy wtapianie się w historię medytacji religijnej (biernej), a potem rzekome udoskonalenie jej, ale de facto jest to zboczenie ku magii (medytacja dynamiczna).
Silva autorytatywnie, jakby wbrew całej tradycji, radzi:
„Wychodź poza medytację bierną, ćwicz umysł w kierunku zorganizowanej, dynamicznej aktywności, do której, według mnie, został on przeznaczony, a osiągnięte rezultaty zadziwią cię” (SK, 37). Znacznie doskonalsza i poważna medytacja religijna Wschodu przyczynia się do prawdziwej przemiany człowieka, dotykając jego głębi, a także złożoności jego psychiki, co odbywa się stopniowo i nie bez trudu. „Chociaż w Azji, ilekroć zaprasza się do medytacji, podkreśla się wagę ćwiczenia, jednak ostatecznie jego rezultatu nie da się wymusić. Sceptycznie należy reagować na szalbiercze obietnice fałszywych mistrzów i różnych szarlatanów, którzy za ciężkie pieniądze w krótkim czasie obiecują wspaniałe efekty”1. Silva jednak, a także cały New Age, nie przejmuje się tymi ostrzeżeniami uważając, że jeżeli coś jest - na gruncie teorii - zredukowane do synkretystycznego kalejdoskopu i - na gruncie praktyki - uproszczone poprzez sprowadzenie do prostej techniki, to jest to postęp w stosunku do żmudnych, nudnych i trudnych (choć w istocie koniecznych) wymagań religii czy mistyki2. Silva kusi człowieka fałszywymi obietnicami, proponując wartości płytkie i egoistyczne przy pomocy psychomanipulacji. Najgorsze jednak jest to, że przy pomocy psychomanipulacji wymazuje pamięć, jakby ją kradnąc, i blokuje wartości wyższe, głębsze czy wręcz zbawcze, choć właśnie dlatego dużo trudniejsze i czasami bardzo niewygodne, nazywając je myśleniem negatywnym. A przecież w Biblii jest napisane: „Dobrych dzieł Boga nie zapominajcie” (por. Ps. 78,7)!.
„Kiedy zbaczamy z drogi - pisze Denis de Rougement - tym, który nas znajduje, jest Diabeł. A gdy uchodząc naszej kondycji ludzkiej, chcemy stać się jako bogowie, nikt inny tylko Diabeł powita nas na szczytach duchowej wspinaczki” 3. Droga na skróty do boskości nie odbywa się bez wpływu Kusiciela. Jest to magiczna droga niemająca nic wspólnego z doświadczeniem religijnym, ponieważ pomija się tu etap „oczyszczenia z grzechu poprzez łaskę osobowego i transcendentnego Boga, gdyż obie te rzeczywistości, i grzech i łaskę, a nawet i samego Boga w wersji judeochrześcijańskiej eliminuje się skutecznie z obrazu świata współczesnej neognozy”4 .
Już w pierwszych wiekach do Kościoła przeniknęły błędne
sposoby modlitwy. Były to pseudognoza i messalianizm, które
były zwalczane przez Ojców Kościoła. Obydwie błędne formy
odwoływały się do jakiegoś błędnego doświadczenia, które
było usiłowaniem pokonania dystansu dzielącego stworzenie od
Stwórcy
VII. Nadużycie nauki: odniesienia metafizyczne, założenia światopoglądowe.
„Zaczynamy widzieć świat w nowym świetle, świetle rozszerzonej świadomości i rozszerzonej inteligencji, która może nas doprowadzić do ostatecznego `oświecenia'” (SU, 240). Zgodnie z tradycją New Age, Silva (podobnie jak wielokrotnie cytowany przez niego F. Capra w „Tao fizyki”) oscyluje pomiędzy fizyką a metafizyką, nie czyniąc między nimi różnicy. Silva z jednej strony próbuje wtopić się w tradycję religijną i jakby ją przekroczyć i udoskonalić, z drugiej strony w tradycję naukową, w tym przypadku w badania psychologiczne poświęcone medytacji, ciału, biofeedback, mind-body problem, itd. (por. PS, 119-121). 1 Silva powołuje się na badania nad mózgiem, ale w istocie formułuje po raz kolejny okultystyczne dogmaty dotyczące ewolucji mózgu ku twórczej genialności i wszechmocnej boskości, do których zresztą już teraz można dotrzeć (chociaż są ukryte i „zaniedbane”) przy po-mocy technik Silvy i jej podobnych ™2 . Manipuluje on nazwiskami uczonych oraz nazwami ośrodków naukowych, chcąc z jednej strony nadać swej metodzie charakter naukowy, z drugiej zaś strony wtopić się w szerszy nurt New Age, co zresztą jest uzasadnione (por. PS, 16).
Wychodząc od neutralnych badań nad mózgiem, Silva formułuje
całkiem nienaukowe, dogmatyczne (dogmatyzm okultystyczny)
wnioski o nieskończonych możliwościach mózgu, o wszechmocy
mózgu czy też umysłu, pisząc o Rozwijaniu Umysłu czy też
Doskonaleniu Umysłu. W tym kontekście rozwija się spekulacje
o lewej i prawej półkuli mózgu, przyznając priorytet prawej
3. „Ewolucja świadomości umożliwia nam - na tym poziomie rozwoju - kontrolowanie prawej półkuli swojego mózgu, a tym samym wykorzystywanie potęgi naszej pozazmysłowej percepcji, intuicji i kreatywności, które znajdują się poza zasięgiem sterującej zmysłami lewej półkuli. W efekcie owa ewolucja świadomości zapewnia nam dostęp do Wyższej Inteligencji. Naszą rolą staje się współtworzenie” (SB, 217). Lewa jest odpowiedzialna za rozróżnianie, logikę czy obiektywnie sformułowaną wiedzę, co sprzyja - już na gruncie dogmatyzmu okultystycznego - osłabieniu krytycyzmu, w tym także rozeznania duchowego w samym punkcie wyjścia. Na zasadzie tej dogmatycznie przyjętej ideologii rozwija się często niekompetentną, banalną, a może i bezczelną, antyintelektualistyczną i antymoralistyczną apologetykę, gdzie intelekt i moralność to tylko represyjne i wsteczne przejawy nietwórczego myślenia zdominowanego przez lewą półkulę. „Lewa półkula mózgowa lubuje się w konfliktach, dychotomiach i polaryzacjach.
VIII. Wizualizacja jako technika magiczna („metafizyka stosowana”).
„Jeżeli zastosujemy kilka bardzo prostych zasad, zdarzenie wyobrażone stanie się zdarzeniem rzeczywistym” (SK, 38). Te zasady to przede wszystkim: pragnąć, wierzyć, oczekiwać (por. SK, 38). Jeśli zbadamy zawartość tych motywacji, czy rzeczywiście są one zdrowe, realistyczne, czy też infantylne lub magiczne, okaże się, że człowiek, który się nimi kieruje, dociera nie tyle do boskiej zasady, co do własnego ego i w nim zostaje uwięziony. Prędzej czy później samowola egoistycznego ducha musi się rozbić o nieubłagane prawa rzeczywistości, przy czym bolesne rozczarowanie będzie tym większe, im większe było wcześniej pogrążanie się w odmętach bezpłodnej fantazji. W metodzie Silvy wyobraźnia zastępuje Rozum. Wrażenia zastępują Rzeczywistość. „Rozwój wyobraźni jest sprawą niezwykle istotną (...) ze względu na fakt, że zdolności wyobrażeniowe umysłu są jednocześnie elementem genialności, ćwiczenie używania subiektywnych zmysłów [wyobraźni] jest podstawą treningu umysłowego” (KP, 23). Pewne elementy wizualizacji stosuje się w Ćwiczeniach Duchownych św. Ignacego Loyoli. Na ten aspekt „aktywnej wyobraźni” zwrócił uwagę w tychże Ćwiczeniach C.G. Jung, który interesował się tym problemem, uważając wizualizację, czyli konstruowanie obrazów mentalnych, za najpotężniejsze narzędzie do nawiązywania kontaktów ze sferą nieświadomości. U Ignacego mamy jednak dwa istotne warunki tak pojętych ćwiczeń wyobraźni:
1. Dokonują się one w kontekście nieustannej modlitwy oraz rozeznania duchowego (duch dobry, duch zły) a wizualizacja jest tylko pewną bardzo zewnętrzną pomocą, a nie żadnym głównym i „najpotężniejszym” narzędziem przemiany człowieka czy kontaktu z tym, co duchowe.
2. Dokonują się one w kontekście wyraźnie określonej, traktowanej obiektywnie i historycznie teologii opartej na Objawieniu czy wręcz dotyczą samych prostych scen ewangelicznych. Założona wcześniej historyczność i obiektywizm tejże teologii są jakby obiektywnym lustrem dla subiektywnych doświadczeń duchowych, które w świetle tego lustra są weryfikowane (rozeznanie duchowe) i dlatego też są bezpieczne.
Z tego wynika, że medytacja ignacjańska zawierająca elementy wizualizacji spełnia warunki modlitwy chrześcijańskiej, gdyż:
1. Nie jest techniką (techniczność jest zewnętrzna i pomocnicza, i zawsze do przekroczenia);
2. Jest określona przez kontekst obiektywnego Objawienia, w świetle którego rozeznaje się ustawia wszelkie subiektywne poruszenia wyobraźni i subiektywne doświadczenia duchowe
IX. Rozeznanie duchowe.
Wiedza to potęga, jak twierdził Francis Bacon, nadając intelektualne uzasadnienie marzeniom o świecie nie tylko bogactwa i rozkoszy, ale również władzy i wszechmocy. „Zbudować świat dla siebie, samemu być Bogiem - pisze Oswald Spengler - to marzenie Fausta „1. „Zanim stanie się to, co chcesz, aby się wydarzyło, musisz tego pragnąć. Musisz także wierzyć, że to się stanie. I musisz oczekiwać, że tak właśnie będzie” (DK, 117). Silva wierzy w alchemię słowa, gdyż słowo ma magiczną, ukrytą moc. Dzięki „magii słowa” zrodził się świat. „Zacznij od prostego zwrotu, takiego, który przekona cię o działaniu potęgi słów. Możesz rozpocząć właśnie od słowa `potęga'. Możesz zastosować technikę trzech palców, aby zwiększyć skuteczność jego oddziaływania” (DK, 129). Czyż nie jest to rytuał magiczny zainicjowany przez ludzką wolę mocy?
W życiu duchowym (a nie tym, które się pod nie podszywa, gdzie świadomość psychologiczną myli się ze świadomością moralną lub właśnie duchową) decydującą sprawą są subiektywne motywacje (religijne, a nie magiczne), „szczerość zamiaru otwarcia się na Tajemnicę i oddania się jej; czyni ona człowieka zarówno wrażliwym na nią, jak i czujnym wobec wszystkiego, co jej się sprzeciwia. Stąd wyrasta niezbędne dla medytacji rozeznawanie duchów, które ani Wschodowi, ani Zachodowi nie jest nieznane. ¦w. Ignacy Loyola podaje nawet w swych Ćwiczeniach reguły ułatwiające to, które rzeczywiście muszą mieć oparcie w odpowiednim doświadczeniu. Nie wolno przy tym zapominać, że w tym, co wypływa z własnej głębi człowieka, mają też często swój udział moce pozaludzkie, przy czym w pomocne oddziaływania pochodzące ze sfery Boskiej wplatają się bałamutne impulsy z otchłani świata demonów. Działanie gmatwające jest właściwe diabłu (diabolos - dosłownie: ten, który wszystko rozdziela) również w tej postaci, że podaje się on za coś przeciwnego, czyli przystępuje do nas jako `anioł światłości' (św. Ignacy) i robi wszystko, aby nas zwieść „2. Podobnie św. Jan od Krzyża ostrzega rozmaitych iluministów oraz ludzi szukających pożądliwie oczami swojej napiętej wyobraźni wszelkich doświadczeń i obrazów pochodzących rzekomo od Boga. ¦w. Jan stwierdza, że „nigdy nie wolno im ufać ani ich dopuszczać - trzeba raczej od nich uciekać, nie badając nawet czy są dobre czy złe. Im bardziej bowiem są zewnętrzne i cielesne, tym mniej pewne jest ich pochodzenie od Boga. Dla Boga bowiem bardziej właściwe i zwyczajne jest udzielanie się w duchu, w czym jest więcej bezpieczeństwa i korzyści dla duszy niż przy udzielaniu się zmysłowym, w którym zazwyczaj jest wiele niebezpieczeństwa ułudy, ponieważ zmysł cielesny chce być sędzią i rozjemcą w sprawach duchowych. (...) Pożądanie tych objawień otwiera drogę szatanowi, by mógł duszę oszukiwać innymi widziadłami, które umie on bardzo dobrze naśladować i przedstawiać je duszy jako dobre.
X. Przewodnicy duchowi i doradcy z poziomu alfa.
Dogmatycznie założony optymizm, dotyczący boskiej Wyższej Inteligencji oraz współpracującej z nią bezwarunkowo boskiej jaźni człowieka, skłania Silvę do przekonania, że wszystkie pragnienia człowieka są dobre, że wszystko, co wyłania się z jego wyobraźni jest twórcze i wspaniałe. To prowadzi do solipsystycznego pseudodialogu z samym sobą lub z tzw. doradcami, którzy wedle założeń optymistycznej ideologii mają być jedynie symbolicznymi tworami doskonałej i dobrej wyobraźni.
Doradcy albo przewodnicy wewnętrzni to dawne duchy-przewodnicy, które mimo tego, iż przyjmują postać nadludzkiej mocy, mają być traktowane jako symbole wewnętrznej jaźni komunikującej się z nami (czyli coś w rodzaju rozmowy ze samym sobą) na odpowiedniej długości fal mózgowych. C. Simonton twierdzi, iż przewodnik wewnętrzny jest wyłącznie „symbolicznym wizerunkiem aspektów osobowości zwykle niedostępnych podczas świadomego odczuwania” 1. Bazując na panteistycznej czy hermetycznej filozofii twierdzącej, iż wszystko jest jednym, uznaje się, iż przewodnik reprezentuje mądrość i moc naszej własnej nieświadomości, będącej zresztą przejawem tzw. nieświadomości zbiorowej.
Wybiera się doradcę męskiego i żeńskiego, co bazuje na okultystycznych dogmatach płciowej dwoistości rzeczywistości (7-a zasada okultystyczna), w tym także na analogicznej (androgynicznej) strukturze jaźni ludzkiej (a właściwie boskiej). Przewodnik czy doradca może mieć formę zwierzęcia lub człowieka, ale często ukazuje się w sposób niezamierzony w stosunku do wymarzonego projektu2. Pojawia się często na zawołanie i zasadniczo jest dobry, wszechwiedzący i wszechmocny. Ciekawe, że szamani oraz spirytyści traktują owych duchowych przewodników jako duchy, jako byty zewnętrzne i obiektywne. Wbrew tym twierdzeniom oświeceni naukowcy mówią optymistycznie wyłącznie o ludzkim potencjale nieświadomości czy jaźni. Przy czym nieświadomość traktowana jest już filozoficznie, czy też teologicznie jako panteistyczna siła boska, a jaźń traktowana po gnostyku jako boski twór z natury rzeczy. Sam Silva jednak nie ma pewności: „'Doradcy' mogą być dla absolwentów kursu bardzo realnymi postaciami. Kim lub czym są naprawdę - nie jesteśmy pewni. Być może stanowią wymysł naszej prawyobraźni, być może są uosobieniem naszego wewnętrznego głosu, być może są jeszcze czymś innym” (SK, 95). Znawca szamanizmu, antropolog Michael Harner stwierdza, iż u szamana zwizualizowany przewodnik duchowy objawia się jako niezależny byt. „Jest to twór umysłu - pisze Harner - zwizualizowany i zeksternalizowany, który może istnieć jakiś czas niezależnie od swego twórcy”3. Albowiem „od tysięcy lat szamani i media byli pewni rzeczywistego istnienia bytów komunikujących się z nimi.
XI. Antropologia czy demonologia? Spór o duchy. Poprzez psychotechniki i medytacje człowiek rzekomo łączy się z kosmosem, ale jak zapytuje Katrin Ledermann: z „jakim kosmosem? To nic innego jak `świat rządców ciemności', `świat duchowych pierwiastków zła na wyżynach niebieskich' (Ef 6,12)”1 . Nie można przynajmniej odrzucić tej możliwości. Malachi Martin opisuje trzy etapy otwarcia się na opętanie, które można „optymis-tycznie” mylić z otwarciem na siły kosmicznego pochodzenia:
„Pierwszym i faktycznym punktem wyjściowym, w którym Zły Duch wchodzi w jednostkę, jest decyzja ofiary, jakkolwiek subtelna i nieznaczna w akceptacji owego wejścia. W następnym etapie, decyzja ta prowadzi do błędnych sądów nawiedzonego w istotnych sprawach, które są bezpośrednim wynikiem interwencji nawiedzającego ducha, który przygotowuje następny etap swojej działalności. Trzeci etap polega na dobrowolnym przekazaniu kontroli nad sobą przez osobę nawiedzoną istocie lub sile, którą ofiara odczuwa jako coś obcego w stosunku do siebie [podkr. A.P.]. Prowadzi to do utraty przez ofiarę kontroli nad swoją wolą, decyzjami i akcjami.
Zakończenie trzeciego stadium oznacza, że kontrola nad ofiarą została utrwalona i proces może osiągnąć etap fatalny - całkowitego opętania „2.
Przypomnijmy w tym kontekście główne zasady katolickiej demonologii.
1. Istnienie Szatana i demonów nie stanowi dogmatu wiary w ścisłym sensie tego słowa (nie było definiowane, gdyż było oczywiste jako doświadczenie wiary).
2. Jest ono jednak na tyle obecne w Piśmie świętym i w przepowiadaniu Kościoła, że nie można mu zaprzeczyć bez obawy naruszenia całości przekazu objawionego.
3. Istnienie to zostaje przez Magisterium współczesne potwierdzone i zachowane.
4. Mistrzowie duchowości (także niechrześcijańskich), opierając się na swoich świętych księgach, a następnie na swoim doświadczeniu, potwierdzają istnienie złych duchów.
5. Także nauka przez eliminację pośrednio potwierdza czasami istnienie duchów, a na gruncie teorii nie może go wykluczyć.
Wynika z tego, że oprócz udowodnienia istnienia szatana przez Biblię i teologię, może problem istnienia duchów rozważać niezależnie filozofia i nauka.
XII. Rozbudzanie zdolności paranormalnych w metodzie Silvy.
Po psychomanipulacji opartej na ideologii okultystycznej, następnie po pewnych technikach magicznych również na niej opartych następuje pełne otwarcie na używanie zdolności paranormalnych (metapsychicznych). Zamiast ograniczać ego, wychowywać je, oczyszczać, jak to jest we wszystkich uczciwych tradycjach religijnych, a nawet filozoficznych, Silva coraz bardziej schlebia ego, rozbudza jego horrendalne ambicje aż do idolatrycznego doświadczenia gnostyczno-magicznej pseudoboskości1 . Lekceważąc całą trwającą tysiące lat tradycję judeochrześcijańską, a także inne tradycje duchowe (magia jest odrzucona przez prawdziwych mistrzów duchowości wschodniej) Silva poleca rozwój zdolności paranormalnych. Określa je jako ESP, a tłumaczy inaczej niż parapsychologia, na którą się powołuje i której broni, Extrasensory Perception (Postrzeganie Pozazmysłowe), zamieniona została na Effective Sensory Projection (Skuteczna Projekcja Zmysłowa). Zupełnie kuriozalne i niebezpieczne jest rozwijanie tych zdolności dosłownie u wszystkich ludzi, np. u menadżerów, a nawet u dzieci. „Każdy może się nauczyć ESP” (SK, 90). Silva informuje: „W systematyczny i wiarygodny sposób uczymy ludzi funkcjonowania na poziomie metapsychicznym, o czym przekonało się już ponad pół miliona naszych absolwentów” (SK, 91)2. Obecnie ta liczba jest o wiele większa i ciągle rośnie.
Zdolności paranormalne i ich rozbudzanie to istota sekt okultystycznych (gnos-tyczno-magicznych) New Age, które są najbardziej destruktywne, ze względu na swoją redukcyjną koncepcję człowieka, co wykazały badania parlamentów zachodnich. Potwierdza to Raport Guyarda z Francji (1995), który stwierdza, że sekty New Age są najbardziej liczne, popularne, ekspansywne i może nawet najbardziej niebezpieczne ze względu na swoją „pozytywność”, ze względu na „aksamitne szpony zła” (piękna strona zła). Aby przekonać ludzi do rozbudzania zdolności paranormalnych, Silva nie tylko powołuje się na paranaukę i pseudonaukę New Age, ale zgodnie ze swoją ideologią „ograniczonego człowieka” (chrześcijaństwem i lewą półkulą) próbuje przekonać nas, że obiekcje moralne w tym względzie to tylko „ograniczenia wynikające z naszego systemu przekonań”. „Gdy mamy do czynienia z poglądami tak nietypowymi i tak wychodzącymi poza sferę codziennego myślenia, jak to ma miejsce w przypadku rozważań na temat ludzkich zdolności pozazmysłowych, bardzo często zdarza się, iż ludzie reagują podejrzliwie i z niewiarą. Taka reakcja oparta jest często na mylnych przekonaniach lub na informacjach pochodzących z bardzo niepewnych Źródeł. Na przykład dla wielu ludzi pojęcie zdolności metapsychicznych kojarzy się z okultyzmem, wudu, duchami itp. (...)” (KP, 99).
Wykaz skrótów
SU - José SILVA, Robert B. STONE, Samouzdrawianie metodą Silvy. Popularna metoda leczenia siebie i innych, TOTAL, Warszawa 1994.
KP - Metoda Silvy. Podręcznik dla uczestników kursu podstawowego, red. A. Wójcikiewicz, Med Tour Press International - Wydawnictwo Medyczne, Warszawa 1996. SB - José SILVA, Robert B. STONE, Metoda Silvy w świecie biznesu, Wyd. „Ravi”, Łudź 1997.
DK - José SILVA, Burt GOLDMAN, Dynamiczna kontrola umysłu metodą Silvy, Wyd. „Ravi”, Łódź 1996. PS - José SILVA, Robert STONE, Pomóż sobie metodą Silvy, Wyd. „Ravi”, Łódź 1997.
SK - José SILVA, Philip MIELE, Samokontrola umysłu metodą Silvy, Wyd. „Ravi”, Łódź 1996.
PU - Tag i Judith Powell, Panowanie nad umysłem. Metody doktora Silvy, Wydawnictwo Medium, Warszawa 1995.