MACIEK WRACA DO BOGA!!!
Maciek zawsze bardzo kochał Pana Boga. Często modlił się, chodził do kościoła. Był ministrantem. Nigdy nie opuścił katechezy: Kochał swoich rodziców, a gdy ojciec jego odszedł od mamy, bardzo to przeżywał. Miał żal do Pana Boga. Twierdził, że Bóg, który do tego dopuścił jest niesprawiedliwy i zaczynał w Niego wątpić. Jednak modlił się jeszcze, żeby tato wrócił.
Wkrótce mama Maćka ciężko zachorowała. Maciek teraz wykonywał jej prace: robił zakupy, wyrzucał śmieci i sprzątał w domu. Ciężka, przedłużająca się choroba mamy jeszcze bardziej załamała wiarę Maćka, aż z czasem ją stracił.
Jego najlepszy przyjaciel, Jacek, gdy się o tym dowiedział, postanowił z nim porozmawiać. Pewnego dnia spotkał go na podwórku. - Cześć Maciek! - Cześć!
- Nie widziałem cię w niedzielę w kościele...
- I już nigdy mnie nie zobaczysz - przerwał mu Maciek. - Co się stało?
- Nie wierzę już w Pana Boga. - Jak możesz tak mówić - oburzył się Jacek.
- Gdyby istniał naprawdę, nigdy nie dopuściłby do tego, co się stało... Łzy napływały mu do oczu. - Ale, myślałem, że...
- To więcej nie myśl! Jesteś taki jak inni! Nic nie rozumiesz. Nie chcę mieć takiego głupiego przyjaciela. I Maciek pobiegł do domu.
Jacek poczuł się słusznie urażony i postanowił nie odzywać się do Maćka.
Nie rozmawiali ze sobą ani w szkole, ani na podwórku i żaden z nich nie chciał ustąpić. .
Maciek przestał się modlić i nie chodził do kościoła, nie uczęszczał na katechezę. Wszystkie swoje książki i czasopisma religijne, także Pismo Święte wyniósł do piwnicy: Nie chciał nikogo słuchać, nawet księdza przestał pozdrawiać. Mamie nic o tym nie mówił, żeby jej nie martwić.
I tak minął miesiąc. Przyjaciel Maćka często był w kościele. Pewnej niedzieli usłyszał w kazaniu o tym, że wszyscy ludzie powinni sobie nawzajem wybaczać, tak, jak Bóg im przebacza. Jacek wyszedł wtedy z kościoła z konkretnym postanowieniem. Następnego dnia po lekcjach wziął swoją nową grę planszową i poszedł do Maćka.
- Dzień dobry! Przyszedłem do Maćka. Czy jest w domu?
- Dzień dobry; Jacku. Maciek jest w swoim pokoju.
- Cześć Maciek!
- Jacek? - Cześć! Wiesz - przepraszam cię, za to co ci wtedy nagadałem. Czasem słowa same się z ust wyrywają.
- Nie ma sprawy.
- Więc znów jesteśmy przyjaciółmi? - No jasne! Zagramy?
- Pewnie! - Zawołał ucieszony Maciek.
Mama poczęstowała chłopców ciastkami i sokiem. W czasie gry zaczęli dyskusję na temat dawnych dziejów.
- Pamiętasz, Maciek, jak to było zawsze fajnie na religii! Pamiętasz jak siostra...
- Nie chcę o tym mówić! - zdnerwował się Maciek.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Tylko tak wspomniałem.
Maćkowi wcale się to nie podobało, ale nie chciał się znów kłócić z Jackiem, więc przystał. Wspominali, jak wspólnie odrabiali zadania z religii, jak siostra czytała im Pismo Święte i "Małego Rycerzyka", i jak...
- A teraz też jest tak fajnie? - zapytał nieśmiało Maciek. Jacek tylko czekał na to pytanie.
- Nawet bardzo fajnie! Wiesz, ostatnio siostra opowiadała nam o takim człowieku, który nazywał się Hiob. No więc ten Hiob zawsze bardzo kochał Pana Boga i był mu posłuszny; Szatan był zazdrosny o tego człowieka i zabrał mu wszystko co, posiadał - majątek, rodzinę. Miał nadzieję, że w ten sposób Hiob znienawidzi Boga. Szatan zabrał mu dosłownie wszystko, oprócz jego wiary! Tego nikt nie mógł mu odebrać. Hiob nadal kochał Boga i chwalił Go, modlił się i nie zważał na śmiejących się z niego ludzi. I wkrótce Pan Bóg mu wszystko przywrócił. Teraz Hiob był jeszcze bogatszy i miał większą rodzinę niż poprzednio.
- Eee, bajanie...
- Czy sądzisz - zapytał Jacek - że Biblia kłamie?
No - o... nie.
- Maćku, nie tylko ty zostałeś skrzywdzony przez los. Jest wielu ludzi na świecie, którzy stracili wszystko co posiadali, domy rodzinę, na przykład na wojnie. A ile jest sierot na świecie? Bóg cię nadal kocha. Zawsze cię kochał i zawsze będzie ciebie kochał. Przecież to On ciebie stworzył, a Jego Syn umarł za ciebie na krzyżu. A ty tak mu dziękujesz?! Wstydź się.
Jacek przerwał na chwilę, bo nie mógł już złapać tchu. Popatrzył na Maćka, który wciąż siedział niewzruszony;
- Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? - zagadnął go.
- A co mam niby rozumieć - zdziwił się Maciek.
- Bóg wystawił cię na próbę.
Nastąpiła chwila ciszy;
- I co ja teraz zrobię? - spytał Maciek ze łzami w oczach.
- Nie martw się - pocieszył go Jacek. - Jeśli będziesz bardzo żałował i szczerze się wyspowiadasz, to Bóg ci na pewno przebaczy; On zawsze nam wybacza...
Jacek wrócił do domu szczęśliwy; wypełnił swoje zadanie. Kolejny dobry uczynek.
Jeszcze tego samego dnia Maciek przyniósł z piwnicy zakurzoną Biblię, odszukał Księgę Hioba i ją przeczytał.
- Więc Jacek mówił prawdę.
Chłopiec zastanowił się nad swoim złym postępowaniem. Odmówił różaniec i poszedł o wszystkim opowiedzieć mamie. Mama wybaczyła Maćkowi, że ją okłamywał i chłopcu kamień spadł z serca. Od tamtej pory; codziennie długo i gorąco się modlił. Przepraszał Boga za brak wiary i prosił Go o wybaczenie oraz by jego mama szybko odzyskała zdrowie i żeby wrócił tato. Nadrobił zaległości i nadal uczęszczał na katechezę. Szczerze się wyspowiadał, a Bóg mu wybaczył. Teraz był już naprawdę szczęśliwy.
W niedzielę Maciek wraz ze swoją odzyskującą zdrowie mamą był w kościele. Ksiądz czytał Ewangelię o synu marnotrawnym.
Codziennie modlił się z mamą do Boga, aby tato wrócił. Mama chłopca wyzdrowiała.
W dwa miesiące później wierni zgromadzeni w kościele ujrzeli chłopca wraz z rodzicami. Tato wrócił. Jeszcze tej samej niedzieli Maciek poszedł do Jacka.
- Przepraszam, o czymś zapomniałem.
- O czym? - Zdziwił się Jacek. - Przecież odniosłem ci książkę, którą zostawiłeś u mnie.. - Tak - Nie mówię o książce - uśmiechnął się Maciek. - Zapomniałem ci podziękować, no wiesz za co... Dziękuję z całego serca!
- Proszę bardzo! Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć! - Odpowiedział z radością Jacek.
Alicja Binik, kl. VIII z Ustrzyk Dolnych
Mały Rycerzyk Niepokalanej 3 - 1999