Andrzej Bursa
Wybór wierszy
„Poeta przeklęty”- takim właśnie mianem został okrzyknięty znany polski poeta, prozaik i dziennikarz- Andrzej Bursa. Mimo, że zmarł on w młodym wieku (bo mając zaledwie 25 lat), a jego działalność literacka trwała jedynie 3 lata, to po jego śmierci pozostawione utwory wzbudzały niemało kontrowersji. Stał on się idolem młodego pokolenia i legendą literacką. Jego poezja `wyrażała sprzeciw' wobec konformizmu, zakłamania oraz wychodziła na przeciw oficjalnej sztuki. Był przeciwny ugodowej postawie ludzi, opowiadał się za tym, by mieć własne zdanie, swój nienarzucony przez nikogo system wartości. Przejawiał kpiarskie podejście do tradycji literackiej, jego twórczość przepełniona była buntem, brutalnością i cynizmem, wiersze cechował naturalizm oraz antyestetyka. W swoich utworach starał się oddać szarą rzeczywistość taką jaka ona jest, a nie taką jaką chcieli by widzieć inny-robił to w sposób demaskatorski i bezkompromisowy. Owa szara rzeczywistość i egzystencjalizm życia wzbudzała niechęć Bursy o czym niejednokrotnie pisał. Często używał słownictwa potocznego, niekiedy także wulgarnego. Wiersze jego są prowokacją artystyczną i obyczajową. Nie pasował on do czasów, w których żył, wychodził na przeciw panującym normom społecznym, dlatego był odbierany negatywnie przez większość osób.
W rok po śmierci ( 1958) ukazał się dopiero jego debiutancki tom pt. Wiersze, stając się z miejsca sensacją wydawniczą roku. W roku 1969 ukazały się Utwory wierszem i prozą zawierające spuściznę poetycką, prozatorską, dramaturgiczna i publicystyczną Bursy. W 1977 roku Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza w serii „ Biblioteka Poetów” wydała Poezje wybrane Andrzeja Bursy.
Wiersze
Pantofelek
Bliżej nieokreślony podmiot liryczny zwraca się w tym krótkim utworze do swojego rozmówcy. Jego wypowiedź oparta jest na pewnym logicznym ciągu myślowym. Wychodząc z założenia, że dzieci są milsze od dorosłych, a zwierzęta od dzieci można dojść do wniosku, że najmilszym człowiekowi stworzeniem jest pierwotniak pantofelek. Właściwie to podmiot liryczny nie wysnuł tej tezy sam, a jedynie powtarza ją po swoim rozmówcy, o czym świadczą słowa: mówisz, że rozumując w ten sposób muszę dojść do twierdzenia (…). Teza ta wydaje się być zgodna z pewną logiką, ale w rzeczywistości zupełnie się nie sprawdza. Jednokomórkowiec nie budzi przecież większej sympatii u człowieka niż czworonóg, dziecko czy drugi człowiek. Jednak podmiot liryczny, który wyraźnie nie darzył swojego rozmówcy sympatią, zaskakująco stwierdził na koniec wiersza: milszy mi jest pantofelek
od ciebie ty skurwysynie. Mocne zakończenie, zaakcentowane dodatkowo wulgaryzmem, spada niczym grom z jasnego nieba na czytelnika. Od razu budzi w nim pytanie, o kim podmiot liryczny wyraził się w tak dosadny sposób. Z treści utworu wynika, że jest nim osoba, która kieruje się wyłącznie logiką i chłodnymi wytycznymi w formułowaniu sądów, które przez to nabierają absurdalnych kształtów. Jest to ktoś, kto nie wyczuwa nonsensu w tym, co mówi. Jest to ktoś o odwrotnych poglądach niż podmiot liryczny, dla którego ważne nie są kalkulacje, ale zdrowy rozsądek.
Poeta
Autor ukazał poetę, którego głównym zadaniem jest cierpienie za miliony. Co ciekawe, artysta zajmuje się tym zawodowo. Można powiedzieć, że jest na etacie i przeżywa katusze za rodaków od 10 do 13.20. Ponadto ma wyznaczoną krótką przerwę na skorzystanie z łazienki około 11. Po załatwieniu swoich potrzeb powraca do cierpienia za miliony.
Prowokacyjny wiersz Bursy ukazał więc poetę jako człowieka z krwi i kości, który nie różni się niczym od otoczenia. Tak samo jak zwykły człowiek ma wyznaczone godziny pracy i odczuwa potrzeby fizjologiczne. Nie należą się więc poecie dodatkowe względy, uwielbienie, stawianie pomników czy wynoszenie na ołtarze. Nie jest on jednostką o nadprzyrodzonych zdolnościach. Jak każdy z nas jest ułomny, omylny, niedoskonały i tak też powinien być traktowany.
Bursa kpi tu przede wszystkim z tradycji literackiej, a w szczególności z tradycji romantycznej, która stawia poetę na piedestale, wynosi ponad przeciętność i mówi o wybitnej zdolności empatii. Dla Bursy poeta to zwykły człowiek, a nie pomnikowa postać literatury polskiej. Oczywiście wiersz jest typową prowokacją literacką i obyczajową.
Zażalenie
To wiersz w formie pisma skierowanego do ministra sprawiedliwości. Tekst wyraża przede wszystkim niechęć do wszelkich instytucji państwowych, które karmią przeciętnego obywatela jedynie frazesami o wspólnym szczęściu i życiu w dobrobycie. Państwo zniewala człowieka, a ten nie może oczekiwać żadnej pomocy. Kończąc stwierdza, że on to przeżyje, ale zadaje jednocześnie pytanie: Ale prawo, co na to prawo? Wiersz jest symbolem losów osobistych i artystycznych Andrzeja Bursy.
Kasjer
Tekst jest wyrazem buntu przeciw szarej rzeczywistości. Tytułowy kasjer to człowiek prowadzący monotonne, nudne, w zasadzie koszmarne życie, które polega na ciągłych wyrzeczeniach, ciągłej niewoli odmawiania sobie czegoś. Jedynym zajęciem kasjera jest praca, ale ta z kolei zaczyna się i kończy na liczeniu pieniędzy. Bursa nie potrafi zrozumieć owej jednostajności, braku emocji i wrażeń, wszechogarniającej rutyny.
Miłość
Widząc słowo Miłość spodziewamy się pięknego sonetu, który będzie opiewał wspaniałe cechy tego uczucia, trudy z jakimi zakochani muszą się borykać i słodycz jaką odczuwają, gdy im to się uda. Bursa od samego początku pozbawia nas tych złudzeń. Wiersz rozpoczynają słowa kobiety: Tylko rób tak żeby nie było dziecka/ Tylko rób tak żeby nie było dziecka. Mamy więc do czynienia nie z miłością jako uczuciem, ale aktem seksualnym. Można powiedzieć, że jest on czysto cielesny, ponieważ kobieta nie skupia się na swoim kochanku i uniesieniach, ale niemal modli się o to, żeby nie zajść w ciążę. Nie wiemy nawet, czy para darzy się jakimkolwiek uczuciem, czy jedynie zaspokaja swoje potrzeby.
Dalej dowiadujemy się, że: to nie istniejące niemowlę, jest oczkiem w głowie ich miłości. Kobieta, która jest podmiotem lirycznym, zdaje więc sobie sprawę z istoty obowiązku, jakim jest posiadanie dziecka. Najwidoczniej nie jest jeszcze na nie gotowa. Chociaż z dalszych jej wypowiedzi wynika, że para poczyniła już przygotowania do przyjęcia potomka:
kupujemy mu wyprawki w aptekach
i w sklepikach z tytoniem
tudzież pocztówkami z perspektywą na góry i jeziora
w ogóle dbamy o niego bardziej niż jakby istniało
Możemy zadać sobie pytanie o to, co można kupić dla dziecka w sklepie z tytoniem czy z pocztówkami. Świadczy to o tym, że kobieta tak naprawdę nie myśli o dziecku, lecz zaspakaja swoje potrzeby. Ona sama jest tym dzieckiem, które ciągle płacze. Dzieje się tak z powodu braku miłości. Jej związek ogranicza się do aspektów cielesnych. Nie czuje się w nim na tyle dobrze, aby mieć ze swoim partnerem dziecko, które jest ucieleśnieniem prawdziwej miłości.
Miłość to chyba jeden z najbardziej szokujących wierszy Bursy, w którym poeta odziera tytułowe uczucie ze znamion intymności, wrażliwości i subtelności. Młodzi ludzie żyją nie miłością, ale strachem przed niechcianą ciążą. Strach ich niejako paraliżuje, doprowadzając do tego, że młodzi biorą nawet pod uwagę konieczność usunięcia ciąży:
wtedy trzeba mu opowiedzieć historyjkę
o precyzyjnych szczypcach
których dotknięcie nic nie boli
i nie zostawia śladu
Nie ma tu uczucia, patosu i szczęścia, jest natomiast koszmarna rzeczywistość i ciągła obawa.
Sobota
Podmiot liryczny wiersza jest pracownikiem gazety. Reporter spędza wolny sobotni wieczór na piciu wódki i piwa w miłej atmosferze. Na co dzień zajmuje się sprawami, które toczą się za kulisami życia publicznego. Jako dziennikarz jeździ po kraju wypełniając polecenia przełożonych pisząc artykuły na zamówienie. Taka praca skutecznie odbiera mu młodzieńczy zapał i energię. Od dawna już nie czerpie żadnej przyjemności
z pisania reportaży. Dochodzi do wniosku, że mógłby inaczej użyć resztek tej energii i zrobić pożytek z wolnego wieczora, pisząc na przykład cztery reportaże poświęcone perspektywom rozwojowym małych miasteczek. Właśnie takie teksty najczęściej pisywał Andrzej Bursa do „Dziennika Polskiego”. Szybko jednak odcina się od tego pomysłu, zaklinając się:
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka
mam w dupie małe miasteczka
Wulgarna puenta doskonale oddaje stosunek podmioty lirycznego do wykonywanej pracy. Mocne zakończenia są jednym ze znaków rozpoznawczych twórczości Bursy (na przykład Pantofelek).
Głos w dyskusji o młodzieży
Andrzej Bursa debiutował tym wierszem w roku 1954 na łamach krakowskiego „Życia Literackiego”. Jest to opowieść o młodym chłopcu, który szukając w świecie dorosłych szansy dla sentymentalno-romantycznych rojeń, na swe pytania kierowane do rodziny, wychowawców, do organizacji młodzieżowej — otrzymuje jedynie kłamliwe, wykrętne odpowiedzi. Tak naprawdę wiersz mówił o jednym: o pożegnaniu ze światem dziecinnej, bezkrytycznej wiary. Był to jeden z pierwszych w młodej literaturze tekstów zwiastujący dyskusje, która w latach następnych ogarnęła wszystkie kręgi społeczne, aby znaleźć swe podsumowanie w przemianach społecznych, ekonomicznych i politycznych.
Luiza
Problemem poetyckim z jakim próbował się zmierzyć Andrzej Bursa w ostatnich miesiącach życia, nie była negacja życia, ale niezgoda na jego szarość, bylejakość, więc powstają w tym okresie utwory usiłujące nadać rangę nowym wartościom, jednym z tych utworów jest wiersz Luiza. Bursa wyraża tu pogoń za nowymi środkami wyrazu. W Luizie wraca do form klasycznych, ale drogowskazem nie jest sentymentalny nastrój, lecz prawdy elementarne, najważniejsze: Ale piersi Luizy pozostają piękne. W innym miejscu zauważa się w trybie niemal reportażowym:
Teraz szukam w uściskach Luizy
snów zgubionych jak ślady po wodzie
Czasem tylko rozlegnie się stłumiony okrzyk:
w wesołych łódkach dłoni ukryj mnie Luizo
przed straszną konsekwencją martwej perspektywy
W Luizie, która jest pieśnią miłosną i wyznaniem wiary w poezję, dokonuje się rekapitulacja doświadczeń artystycznych Andrzeja Bursy.
Zgaśnij księżycu
Tytuł nawiązuje do treści utworu: niczym klamra okala utwór: pojawia się jako zakończenie pierwszej i ostatniej strofy. Jest to apostrofa, skierowana do ciała niebieskiego świecącego nocami nad miastem bohatera. W utworze jest czterech bohaterów:dziecko, księżyc, miasto oraz mama. Dziecko to chłopiec. Ma trzy latka. Jest niewinny, niedoświadczony przez los, jednak świadom wpływu księżyca na dorosłych. Podmiot liryczny informuje nas, że: Z misiem w rączkach zasnęło dziecko. Ukazany w tych słowach obraz poetycki wyda się być przyjemny, spokojny. Wyraża ufność i delikatność malucha. Kontrastuje z wizerunkiem miasta i księżyca. Miasto jest uśpione: milczy jak tajemnica, jest wyludnione. Panuje w nim noc, spokój i cisza, jednak wyczuwa się również pewną tajemniczość. Zestwia się je ze zwrotem „dużo goryczy”, dlatego powoduje niemiłe uczucia lęku i obawy. Górują nad nim wysokie wieże. Z wież tych: przez liście szpalerów na dorosłych zstępuje księżyc. Księżyc również nie jest optymistycznym akcentem wiersza. Jest: przyczajony za oknem zdradziecko - wydaje się fałszywy, intryguje, płacze - jest personifikowany. Dziecko boi się księżyca. Instynktownie przeczuwa, że zwiastuje cos złego, że przynosi smutek i tęsknotę. Mama pełni w tym wierszy rolę podobną do tej, w której życie osadza każdą z prawdziwych mam. Jest podmiotem mówiącym w wierszy. Nie wiemy o niej wiele: Opisuje swoje dziecko po jego zaśnięciu. Wyraża się o nim w sposób czuły i pełen troski, zdrabnia, mówi: rączki, synek. Potem prawdopodobnie wygląda przez okno, za którym widzi milczące miasto i księżyc. To na niego zwraca szczególną uwagę. Jego cechy wymienia za pomocą anafory. Zachwyca się poświatą, która się wokół niego tworzy, mówiąc, że księżyc srebrne buduje mosty. Jego obraz wydaje jej się smutny ze względy na drzewa, które wyglądają dla niej jak zielone łzy. Nie wiemy jednak, czy skojarzenie to występuje na skutek wrażeń wizualnych, czy też jest spowodowane smutkiem panującym w sercu kobiety. Nad drugim przypuszczeniem karze nam zastanowić się dalsza część utwory, w której podmiot sugeruje, że księżyc zstępuje z wież wysokich, traci dystans między królestwem niebieskim i światem ludzi, aby zesłać na nich tęsknotę. Tęsknota owa wiąże się ze smutkiem, ze łzami, z bezsennością. Takie uczucia dotyczą jednak tylko dorosłych. Dziecko jeszcze ich nie doznaje: Jemu jeszcze nie wolno tęsknić. Nie ma jeszcze do czego. Nikogo w życiu nie straciło, nie spaliło za sobą mostów, które teraz księżyc mógłby odbudowywać. Jednak i na chłopca kiedyś przyjdzie czas. I on posmakuje goryczy, i w jego życiu pojawią się bezsenne, burzliwe noce, smutne dni. Tak samo jak teraz w dorosłych, i w nim kiedyś srebrne światło okrywające miasto wzbudzi nostalgię. Na razie jednak maluch nie jest jeszcze tego świadom. Mimo to czuje, że księżyc robi krzywdę jego bliskim, dlatego prosi go, lub wręcz rozkazuje, aby zgasł. Wagę jego słów podkreślają powtórzenia: Zgaśnij, zgaśnij księżycu, a także: zasłoń okno, zasłoń okno mamo — świadczące o bezsilności dziecka wobec siły natury oraz jego uzależnieniu od dorosłych. Nie wiemy, czy mama zasłania okno na prośbę dziecka. Chłopiec chce zgasić księżyc, aby ten nie zmuszał jego mamy do tęsknot. Ale czy mama chce się rozstać z powracającymi co noc wspomnieniami? Nie wiadomo. Możemy jednak podejrzewać, że tym, czego naprawdę chce, jest spokój i cichy sen dziecka. Dlatego wiersz przypomina kołysankę: jest rytmiczny, śpiewny. Występują w nim rymy, a nawet pewien odpowiednik refrenu ( przytoczona wypowiedź dziecka w ostatnich strofach pierwszej, drugiej i czwartej strofki), napisany jest językiem literackim, zawiera plastyczne opisy, personifikacje ( księżyc, miasto). Ponadto sytuacja liryczna ma miejsce w nocy, charakteryzuje się senną, tajemniczą atmosferą — w srebrnym mieście, w domu, w pokoju dziecka, które już powinno spać. Możemy się domyślić, że w wierszy Bursy chodzi przede wszystkim o ukazanie różnicy między pokoleniami. Z jednej strony dorośli: smutni, sentymentalni, wiecznie przyjmujący na siebie ciężar wspomnień i jednocześnie chroniący swoje pociechy przed okrutnym światem, który w przyszłości z pewnością stanie się ich udziałem. Z drugiej dzieci: beztroskie, spokojne, ufne, ale świadome istniejącego zła, przed którym jednak nie potrafią się same obronić. Jest to więc przestroga zarówno dla jednych, jak i dla drugich.
4