Argumenty antykreacjonistyczne w O powstawaniu gatunków Karola Darwina
http://www.nauka-a-religia.uz.zgora.pl/
Uniwersytet Zielonogórski
Instytut Filozofii
Joanna Najder
Argumenty antykreacjonistyczne w O powstawaniu gatunków Karola Darwina
Praca licencjacka z filozofii
pisana pod kierunkiem
prof. dra hab. Kazimierza Jodkowskiego
Zielona Góra 2004
Spis treści.
Wstęp.
Od zarania ludzkości człowiek uważał siebie i cały swój gatunek za wyższy od pozostałych. Jego egotyczna mentalność kazała mu ustawić ziemię w centrum wszechświata i siebie samego na szczycie ziemskiego stworzenia.
Heliocentryczna teoria kopernikańska zachwiała owym obrazem. Ziemia przestała być najistotniejszym ciałem niebieskim na firmamencie. Człowiek jednak nadal postrzegał siebie jako istotę szczególną, obdarzoną przez stwórcę wyjątkowymi cechami. Uważał, że zarówno on sam, jak i wszystkie pozostałe gatunki zostały stworzone w postaci i formie, jaką mają obecnie.
W takiej atmosferze, utrwalonej tradycją setek pokoleń, powstało dzieło Karola Darwina O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt. Jest to niezwykle ważna książka, ponieważ zmienia dotychczasowo antropocentryczną perspektywę, rzucając nowe, odmienne światło na świat organizmów żywych.
Teistyczni ewolucjoniści doszukują się w pracach Darwina wskazówek świadczących o tym, iż wierzył on w to, że stwórca przynajmniej raz ingerował w świat przyrody ożywionej stwarzając życie, natomiast antykreacjoniści kładą nacisk na te elementy dzieła, w których proces stworzenia gatunków przez Boga jest kwestionowany i krytykowany.
Celem mojej pracy będzie prześledzenie wątków antykreacjonistycznych w O powstawaniu gatunków…
We Wprowadzeniu nakreślę okoliczności powstania książki.
Pierwszy rozdział będzie dotyczył argumentów użytych przez Darwina, które podważają teorię jednorazowego aktu stworzenia gatunków. Opiszę w nim zauważoną przez Darwina zmienność w stanie udomowienia, w stanie natury, oraz prawa nią rządzące.
W następnym rozdziale przejdę do argumentów mówiących o niedoskonałości organizmów żywych, o istnieniu gatunków wątpliwych, nie dających się jednoznacznie zaklasyfikować, i o bezlitosnej walce o byt występującej w przyrodzie.
Darwin wiedział, że zaleje go fala krytyki. Dlatego też w swojej książce zawczasu zawarł kontrargumenty wyjaśniające pewne wątpliwości. Tak jak niedoskonałość była dla Darwina argumentem przeciwko kreacjonizmowi, tak doskonałość niektórych organizmów żywych mogła stanowić trudność dla jego teorii. Argumentem, który wysuwali kreacjoniści przeciwko Darwinowi, było także istnienie piękna w przyrodzie. W rozdziale tym zajmę się również rozmieszczeniem geograficznym oraz tzw. brakującymi ogniwami.
Wyniki swojej pracy podsumuję w Zakończeniu.
Wprowadzenie. Książka, która zmieniła obraz świata.
Współcześnie pojęcie ewolucji wydaje się czymś zwykłym, naturalnym. Jednak w dziewiętnastym wieku świat był zdominowany przez myśl chrześcijańską. Większość ludzi wierzyła, że rośliny i zwierzęta zostały dosłownie stworzone w ciągu sześciu dni przez Boga - w postaci i formie, jaką mają teraz.
Gradacja organizmów nie zawierała w sobie żadnych odniesień do ewolucyjnych przekształceń, wykluczała możliwość istnienia jakichkolwiek filogenetycznych związków. Zarazem odzwierciedlała niezmienny plan Twórcy, jego doskonały zamysł uporządkowania uniwersum poprzez pozbawienie go raz na zawsze chaosu.
Przekonanie o niezmienności gatunków było dominujące, miało poparcie zarówno Kościoła, jak i największych autorytetów naukowych, gdyż nauka o przyrodzie była zbieżna z teologiczną doktryną kreacji.
Książka Darwina zburzyła te wyobrażenia. Usunęła Boga - dobrotliwego, troskliwego Boga - z tego obrazu. Usunęła także ideę celowego, obowiązującego raz na zawsze projektu. Twierdziła natomiast, że żywe istoty ciągle się zmieniają, ewoluują: za cenę krwi i cierpień przekształcane są przez bezwzględne siły przyrody.
Implikacje tej teorii wstrząsnęły światem, dotychczasowe poglądy ludzi na wszechświat i własne miejsce w tym wszechświecie legły w gruzach. Odkrycie Darwina, że człowiek nie został stworzony na obraz i podobieństwo Boga oraz nie został wprowadzony do natury jako szczególny przypadek, lecz że stanowi jej część składową, że jest spokrewniony ze wszystkim, co w niej pełza i lata i co wraz z nim w toku ewolucji powstało, spowodowało, że przez zwykłych ludzi, a nawet wielu uczonych, autor O powstawaniu gatunków został znienawidzony. Sprzeciw wobec długiego czasu kształtowania się formy życia pochodził głównie ze środowisk, w których rządził dogmat biblijnej historii, a centralną treścią wiary był fakt stworzenia świata, życia i człowieka przez Boga. W tych środowiskach znajdowali się również biologowie.
Darwin miał świadomość tego, jakie konsekwencje pociąga za sobą jego tak śmiała teoria. Wiedział, że zewsząd będzie atakowany i że będą stawiane mu wszelkie możliwe zarzuty. Dlatego do dzieła swego podszedł z wielką skrupulatnością i dokładnością.
Na trop swego wielkiego odkrycia wpadł w 1835 roku na wyspach Galapagos i odtąd każdy dzień poświęcał pracy, doświadczeniom i zapisywaniu swoich obserwacji. Chciał, aby jego teoria była możliwie jak najlepiej i jak najwszechstronniej udokumentowana.
W 1858 roku dostał list od przyjaciela, Alfreda Roussela Wallace'a, który będąc chory na malarię „przejrzał” i w swych gorączkowych rojeniach ujrzał prawa rządzące przyrodą. Teorię, nad którą Darwin pracował od ponad dwudziestu lat, zawarł w czterech tysiącach słów i przesłał ją swojemu przyjacielowi, Karolowi, by zaprezentował ją innym uczonym.
Sytuacja była co najmniej skomplikowana. Praca, nad którą spędził całe lata, została opisana przez innego przyrodnika. Darwinowi zależało na opublikowaniu swej teorii, jednak ważniejsze było dla niego zachowanie własnej godności i honoru.
Napisał do przyjaciela, że prędzej spaliłby całą swoją książkę, niż dopuścił, aby Wallace lub ktokolwiek inny pomyślał, że zachował się jak nędznik. Dodał jednak, że jeśli mógłby ją opublikować, nie tracąc honoru, to oświadczyłby, że ogłasza zarys teorii, gdyż Wallace przysłał mu szkic jego najważniejszych wniosków. Wtedy przyjaciele Darwina postarali się, by jego wczesny zarys teorii został przedstawiony razem z pracą Wallace'a na posiedzeniu uczonych w Towarzystwie Linneuszowym. Teraz musiał jak najprędzej opublikować swoją teorię. Zaczął pisać o wiele krótszą i prostszą wersję swojego obszernego dzieła i w 1859 roku wydał książkę O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt.
Mimo błyskawicznej - jak na Darwina - prędkości, z jaką napisał O powstawaniu gatunków, praca odznacza się wieloma doświadczeniami i badaniami, które przeprowadził w poprzednich latach. Jego teoria bazowała na czterech przesłankach:
istnieje w naturze (w każdej populacji) ogromna zmienność (różnorodność osobnicza);
istnieje dziedziczność - zdolność przekazywania swoich właściwości potomstwu;
rodzi się zawsze dużo więcej niż potrzeba, by pokryć naturalne ubytki danej populacji przy zachowaniu homeostazy; stąd też istnieje olbrzymia śmiertelność w szeroko pojętej walce o byt;
wniosek wynikający z trzech pierwszych tez: przy masowej śmiertelności częściej przeżyją organizmy lepsze, lepiej dostosowane do warunków środowiska; przeżyją, a więc będą miały możność wydać potomstwo, któremu dzięki dziedziczności przekażą swe <lepsze> właściwości, swe przystosowanie. W ten sposób odbywa się przystosowawcza ewolucja.
W pracy O powstawaniu gatunków dążył do ukazania powszechnie obowiązujących praw oddziałujących na organizmy żywe, zgromadził ogromną ilość dowodów świadczących o występowaniu ewolucji w świecie przyrody oraz zaproponował uzasadniony biologicznie mechanizm dla wyjaśnienia jej. Dowodził, że odmienność ras i gatunków wynika z ewoluowania ich, a nie z jednorazowego aktu stwórcy.
Chociaż wiele rzeczy jest i długo jeszcze pozostanie nie wyjaśnionych, to jednak na podstawie najskrupulatniejszych badań i najbezstronniejszego sądu, do jakiego jestem zdolny, nie wątpię bynajmniej, że pogląd wyznawany dotychczas przez większość przyrodników i podzielany dawniej przeze mnie, a mianowicie, że każdy gatunek został stworzony oddzielnie, jest błędny. Jestem całkowicie przekonany, że gatunki są zmienne i że gatunki należące do jednego tak zwanego rodzaju są w prostej linii potomkami jakiegoś innego, zazwyczaj wygasłego gatunku. Jestem prócz tego przekonany, że dobór naturalny był najważniejszym, chociaż nie wyłącznym czynnikiem przekształcania gatunków.
W pracy dążył do ukazania, że gatunki ewoluują, a to podważa tezę jednorazowego aktu stwórczego. Krytykę boskiego Stwórcy zawężał on jednak do obszarów związanych ze światem przyrody i gatunkami. Unikał odpowiedzi na podstawowe pytania filozofii i teologii, okazywał ostrożność i niezdecydowanie przy podejmowaniu kwestii wywołujących publiczne emocje, natomiast skupił się na prawach rządzących naturą.
I. Argumenty przeciwko jednorazowemu aktowi stwórczemu.
Zmienność w stanie udomowienia.
Na wstępie Darwin przywołuje wielu swoich poprzedników uznających ewolucję gatunków, zaczynając od Lamarcka, który zwrócił uwagę na prawdopodobieństwo, że wszelkie zmiany w świecie organicznym i nieorganicznym są wynikiem praw, a nie cudownej interwencji, oraz że wszystkie gatunki, nie wyłączając człowieka, pochodzą od innych gatunków.
Darwin chcąc ukazać własną koncepcję powstania różnorodnych gatunków, przedstawił świat organizmów żywych w różnych warunkach i wskazał na czynniki, które prowadzą do zmienności gatunków. Najpierw zajął się zmiennością organizmów w stanie udomowienia. Udowadniał, jak człowiek drogą doboru gromadzi szereg kolejnych zmian. Podał wiele przykładów roślin i zwierząt hodowlanych przekształconych przez człowieka. Porównał na przykład kaczkę domową z kaczką dziką. Kości skrzydeł kaczki domowej ważą mniej, a kości nóg więcej, w stosunku do całego szkieletu, niż te same kości kaczki dzikiej. Darwin przypisał tę zmianę temu, że kaczka domowa mniej lata i więcej biega niż jej dzicy przodkowie - a nie zamysłowi stwórcy.
Wpływ więc na tworzenie się różnych ras można przypisać bezpośredniemu i określonemu działaniu zewnętrznych warunków życia oraz działaniu przyzwyczajenia. W faktach tych dostrzegł gromadzenie się zmian drogą doboru naturalnego lub poprzez kierowanie człowieka; wtedy gdy natura wytwarza stopniowo zmiany, człowiek zaś nadaje im pewien pożyteczny dla siebie kierunek. W istocie rzeczy bowiem człowiek nie wywołuje zmienności, tylko bezwiednie stwarza istotom organicznym nowe warunki życia, natomiast przyroda sama już działa na ich organizację i wywołuje zmienność.
Zasady doboru nie uważał za hipotezę, lecz za fakt:
Rzecz to pewna, że niektórzy z naszych wybitnych hodowców bydła w ciągu swojego życia w znacznym stopniu przekształcili rasy bydła i owiec .
Zmienność w stanie natury czyli dobór naturalny.
Zmienność nie musi być, oczywiście, kierowana przez człowieka. Występuje ona przez cały czas w stanie naturalnym. Prawa działające tak skutecznie w stanie udomowienia, działają również w naturze.
Darwin miał podstawy do przeprowadzenia analogii między doborem naturalnym a hodowlą zwierząt. W przypadku doboru sztucznego życzenie hodowcy stanowi dla populacji „zmianę środowiska”.
W przypadku doboru sztucznego, poprzez decyzję hodowcy zmienia się środowisko i pewne cechy stają się wartościowsze, więc zostają zachowane i upowszechnione. Ewolucja w przyrodzie także jest odpowiedzią na zmiany środowiska.
Skoro człowiek może dzięki cierpliwości wybrać zmiany dla siebie pożyteczne, to dlaczegóż w zmiennych i złożonych warunkach życia nie miałby pojawiać się, zachowywać i utrwalać zmiany pożyteczne dla istot żyjących w stanie natury? Jakież granice postawić można tej sile, działającej w ciągu długich okresów czasu, ściśle kontrolującej cały ustrój, budowę i sposób życia każdej istoty oraz zachowującej wszystko co dobre, a odrzucającej złe? Sądzę, że nie podobna dostrzec granic tej siły przystosowującej powoli i wspaniale każdą formę do najbardziej złożonych warunków. Teoria doboru naturalnego, gdybyśmy się nawet do tego ograniczyli, wydaje mi się w najwyższym stopniu prawdopodobna.
Według Darwina ważne dla teorii doboru naturalnego były różnice indywidualne organizmów żywych.
Istotnym elementem nowości wprowadzonym przez Darwina do biologii był nowy sposób patrzenia na zmienność indywidualną. Przed Darwinem uważano ją tylko za czynnik zaciemniający obraz rzeczywistości, dla której najważniejszy był wygląd „osobnika typowego”. Darwin uznał rozmaitość osobników za jeden z najważniejszych faktów, jej istnienie umożliwia bowiem proces ewolucji.
Różnice indywidualne były dla Darwina nie tylko faktem przemawiającym za istnieniem w przyrodzie ewolucji, ale też argumentem wysuwanym przeciw poglądowi, że poszczególne gatunki zostały stworzone oddzielnie i są niezmienne:
Jeśli Bóg stworzył pewną liczbę typów roślin i zwierząt, to nie ma powodu, by wykazywały one zróżnicowanie, o ile Stwórca nie był nieudolny. Darwin nadzwyczaj obszernie wykazywał, że nawet najbardziej niepozorne stworzenia odznaczają się różnorodnością.
Drobne różnice indywidualne występują u osobników jednego gatunku, nawet między potomstwem tych samych rodziców. Te indywidualne różnice są często dziedziczne i dostarczają materiału dla doboru naturalnego, który może gromadzić je tak samo, jak człowiek gromadzi w pewnym kierunku indywidualne różnice u swych tworów hodowlanych. Darwin uważał różnice indywidualne za bardzo ważne, są one bowiem pierwszym krokiem do tych drobnych zmian, które - nieco trwalsze - uważał za przejście do odmian bardziej stałych, te prowadzą do podgatunku, a te znowu do gatunku.
W naturze te osobniki, które mają najwięcej predyspozycji do przeżycia i wydania potomstwa - przekażą swoim dzieciom cechy, które za to odpowiadały. Prowadzi to do wytwarzania i rozwoju cech korzystnych dla organizmu.
Owa teoria doboru naturalnego to teoria lokalnej adaptacji do zmieniającego się środowiska. Za przykład niech posłuży wróbel pospolity występujący w Stanach Zjednoczonych. Wróble zamieszkujące na północy mają większe ciało i krótsze nóżki od tych z południa. Ta sama prawidłowość występuje u wróbli w północnej i południowej Europie.
Kreacjoniści widzą w tym palec Boży porządkujący wszelkie stworzenia tak, aby każdy gatunek pasował do właściwości przyrody; zimne miejsca zasługują na subtelne zmiany w planie Boga.
Jednak w rzeczywistości wróble te nie żyły w Ameryce od czasów domniemanego stworzenia. Kilka tych ptaków przywieziono z Anglii i wypuszczono w Brooklinie w latach pięćdziesiątych XIX wieku. Po dziesiątkach pokoleń wróbli wytworzył się taki układ, ponieważ działał dobór naturalny. Duże osobniki z krótkimi nóżkami potrafią lepiej przetrzymać mrozy, dlatego mają szansę rozmnożyć się i przekazać swoje geny, kiedy nadchodzi wiosna. Ptaki wypuszczone na wolność w XIX wieku przyniosły z ojczystego kraju geny decydujące o dużych lub małych rozmiarach i krępych lub zgrabnych nóżkach. Na północy duże, przysadziste ptaki radziły sobie lepiej i miały większe szanse przetrwania, natomiast u tych, które zasiedliły upalne południe, przydatniejsze okazały się cechy przeciwstawne. W ciągu kilku pokoleń amerykańskie wróble wytworzyły w drodze ewolucji te same wzorce geograficzne, co ich kuzyni w Europie.
Teoria doboru nie gwarantuje ani reguł doskonalenia, ani ogólnego ulepszenia. Niezależnym kryterium dostosowania jest ulepszenie w budowie lub funkcjonowaniu danego organizmu w danym środowisku, a nie ulepszenie względem całego wszechświata. „Ulepszony” znaczy jedynie „lepiej zbudowany czy funkcjonujący ze względu na bezpośrednie, lokalne środowisko”.
Środowiska lokalne zmieniają się nieustannie: stają się chłodniejsze lub cieplejsze, wilgotniejsze lub suchsze, bardziej trawiaste albo bardziej zalesione. Ewolucja wskutek doboru naturalnego to nic innego jak podążanie za tymi zmianami środowiska dzięki większej przeżywalności organizmów lepiej przystosowanych: uwłosienie mamuta nie stanowi postępu w żadnym kosmicznym sensie. Dobór naturalny może wytworzyć kierunek rozwoju, który kusi, by myśleć o nim w kontekście bardziej ogólnego postępu - powiększenie się rozmiarów mózgu jest cechą charakterystyczną ewolucji kolejnych grup ssaków. Ale duże mózgi są pożyteczne w określonych środowiskach; same w sobie nie są one oznaką przejścia na wyższy poziom rozwoju. Darwin zresztą lubował się w pokazywaniu, że lokalne przystosowanie często prowadziło do „degeneracji” budowy czy funkcji - na przykład uproszczenia anatomii pasożytów.
Prawa zmienności.
Mimo, iż Darwin przyznawał, że nieznajomość praw zmienności jest głęboka, to twierdził, że wszędzie, gdzie tylko jest możność porównania, widać, że zarówno mniejsze różnice pomiędzy odmianami jednego gatunku, jak i większe różnice pomiędzy gatunkami jednego rodzaju powstają pod wpływem tych samych praw.
Przypuszczając, że wszystkie gatunki jednego rodzaju pochodzą od wspólnego przodka, można się spodziewać, że będą się one niekiedy zmieniać w analogiczny sposób, tak, że odmiany dwóch lub więcej gatunków będą do siebie podobne albo odmiana jednego gatunku będzie w niektórych cechach podobna do innego gatunku, gdyż ten inny gatunek jest tylko dobrze określoną i trwałą odmianą. Można też spodziewać się, że gatunki tego samego rodzaju wykazywać będą rewersję do cech od dawna utraconych.
Darwin posługuje się w wyjaśnieniu tego przykładem koni i zebr.
Skoro za różnorodnością układów pasków u zebry kryje się jeden model podstawowy, należy podejrzewać, że mamy tu do czynienia z zasadą powszechną w przyrodzie.[...] Darwin patrzył na konie z tej perspektywy i rozumiał, że zdolność do wytwarzania pasków u wszystkich koni stanowi przemożny argument na rzecz samej ewolucji. Jeżeli zebry to dziwaczne i doskonałe przystosowanie do kamuflażu, Bóg zapewne stworzył je takimi, jakimi je widzimy. Jednak jeżeli zebry aktywizują tylko i potęgują potencjalne właściwości wszystkich koni, to w takim razie pojedyncze przypadki paskowania występujące u innych koni - gdzie nie mogą być uważane za doskonałe przystosowania z nadania Boskiego - muszą wskazywać na ich wspólne pochodzenie ewolucyjne.
Darwin podaje pojedyncze przypadki występowania pasków u koni podobnych do pasów zebry. Odkrył on, że osły afrykańskie często mają wyraźne pasy poprzeczne, podobne do tych na nogach zebry, konie domowe często mają pas grzbietowy czy poprzeczne pasy na nogach oraz że mieszańce, których żadne z rodziców nie było zebrą, są bardzo pasiaste. Pojawieniu się pręg nie towarzyszy żadna zmiana kształtu ani żadna nowa cecha. Skłonność do przybierania pręg najsilniej występuje u mieszańców pomiędzy niektórymi najbardziej różnymi gatunkami. Najprawdopodobniejszą hipotezą tłumaczącą ponowne wystąpienie bardzo dawnych cech jest ta, że u młodych w każdym pokoleniu występuje skłonność do wytwarzania dawno utraconych cech. Darwin uważał, że w przeszłości istniało zwierzę, które było wspólnym przodkiem konia domowego, osła, dżigitaja, kwaggi i zebry.
Kto wierzy, że każdy gatunek konia został stworzony oddzielnie, ten prawdopodobnie będzie utrzymywać, iż każdy gatunek został stworzony ze skłonnością do zmian, zarówno w stanie udomowionym, jak i dzikim, i to w takim szczególnym kierunku, że często staje się pręgowany tak jak inne gatunki tego rodzaju oraz, że każdy gatunek został stworzony z silną skłonnością do wydawania po skrzyżowaniu z gatunkami zamieszkującymi najodleglejsze okolice świata mieszańców, które swymi pręgami przypominają nie swoich rodziców, ale inne gatunki tego rodzaju. Przyjęcie tego wyjaśnienia oznacza, jak mi się zdaje, odrzucenie realnej przyczyny dla nierealnej lub przynajmniej dla nieznanej. Oznacza to robienie z dzieł boskich tylko żartu i fałszu. Również dobrze mógłbym uwierzyć wraz ze starymi i ciemnymi kosmogonistami, że mięczaki kopalne nigdy nie żyły, a zostały stworzone w kamieniu po to tylko, aby imitować mięczaki żyjące na brzegach mórz.
Jakże można wytłumaczyć na zasadzie powszechnego poglądu, głoszącego, że cechy gatunkowe, czyli te, którymi różnią się od siebie gatunki jednego rodzaju, są bardziej zmienne, aniżeli cechy rodzajowe takie same u wszystkich gatunków należących do danego rodzaju? Dlaczego np. barwa kwiatu jest bardziej zmienna u gatunków należących do rodzaju, w którym gatunki różnią się barwą kwiatów, niż u gatunków należących do innego rodzaju, w którym barwa kwiatów jest u różnych gatunków taka sama.
Jeśli gatunki są tylko bardzo wyraźnymi odmianami, których cechy osiągnęły wysoki stopień stałości, wszystko to staje się jasne; od czasu bowiem oddzielenia się ich od wspólnego przodka niektóre cechy uległy pewnym zmianom, przez które stały się gatunkami, dlatego cechy te będą prawdopodobnie bardziej zmienne niż cechy rodzajowe, które od bardzo już dawnego czasu były dziedziczone bez zmian.
Za pomocą teorii stworzenia nie podobna wyjaśnić, dlaczego pewna cecha, rozwinięta u jednego tylko gatunku danego rodzaju w sposób niezwykły i przeto, o ile naturalnie sądzić możemy, bardzo ważna dla tego gatunku, skłonna jest szczególniej do zmienności; tymczasem wg mego poglądu cecha ta od czasu oddzielenia się różnych gatunków od wspólnego przodka uległa niezwykle silnym przemianom i dlatego właśnie należy oczekiwać jeszcze dalszej jej zmienności. Przeciwnie zaś może się też zdarzyć, że pewna część rozwinięta w najniezwyklejszy sposób, jak np. skrzydło nietoperza, nie jest bardziej zmienna niż jakakolwiek inna część, dzieje się to wówczas, gdy występuje ona u wielu form spokrewnionych, czyli gdy jest dziedziczona przez czas bardzo długi, w tym bowiem wypadku ustaliła się wskutek długotrwałego działania doboru naturalnego.
Niedoskonałość organizmów żywych.
Jest wiele organizmów żywych, które są niedoskonałe, a niektóre z nich są wręcz sprzeczne z pojęciem doskonałości, co kłóci się z teorią wszechmocnego Boga i jego „idealnym stworzeniem”. Dla Darwina owa niedoskonałość natury była argumentem przemawiającym za ewolucją. W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że ewolucja powinna objawiać się w niemal doskonałych adaptacjach właściwych niektórym organizmom. Nic bardziej mylnego. Gdyby faunę i florę stworzył twórca doskonały, to istniałyby tylko rozwiązania oczywiste i godne podziwu. To właśnie owe dziwaczne formy, skomplikowane i niepraktyczne elementy występujące w świecie organizmów żywych podważają doktrynę kreacji boskiej i skłaniają ku teorii doboru naturalnego.
Karol Darwin zdawał sobie z tego sprawę i dlatego koncentrował się na cechach, które w świecie skonstruowanym przez mądrość doskonałą byłyby nie na miejscu. Dlaczego, na przykład, rozsądny stwórca miałby jedynie na kontynencie australijskim stworzyć całą galerię torbaczy, odgrywających tam role należące na wszystkich innych kontynentach do ssaków łożyskowych? Darwin napisał nawet książkę poświęconą orchideom, aby dowieść, że ich struktury, wykształcone dla zapewnienia zapłodnienia przez owady, to tandeta zbudowana z elementów, których przodkowie orchidei używali do innych celów.
Pszczoły używają jako broni przeciw wrogowi swego żądła, co przy tym powoduje ich śmierć. Trutnie w wielkiej ilości żyją tylko dla jednego aktu, a następnie zostają wytępione przez swe bezpłodne siostry. Całkowicie nieprzydatne są skrzydła kaczki domowej, która nie lata, lub oczy kreta ukryte pod skórą, co powoduje, ze sam kret jest ślepy. Podobnie ślepe zwierzęta zamieszkujące ciemne jaskinie, mają jedynie szczątkowe oczy. Taki stan oczu zależy według Darwina prawdopodobnie od stopniowego zanikania wskutek nie używania, przy współudziale doboru naturalnego. Częste zapalenie oczu jest szkodliwe, a jednocześnie oczy nie są niezbędne dla zwierzęcia prowadzącego podziemny tryb życia, więc zmniejszenie wielkości oczu, z zarośnięciem powiek i pokryciem ich sierścią, jest w takim wypadku korzystne, a jeśli tak jest, to dobór naturalny poprze skutki nie używania.
Trudno wyobrazić sobie warunki życia bardziej jednostajne niż te, które istnieją w głębokich jaskiniach wapiennych w jednakowych prawie warunkach atmosferycznych. Gdyby więc zgodnie z dawnymi poglądami przypuszczać, że ślepe zwierzęta zostały stworzone oddzielnie w jaskiniach Europy i Ameryki, moglibyśmy oczekiwać ścisłego podobieństwa w ich organizacji i w pokrewieństwie systematycznym.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę całą faunę obu obszarów, to okaże się, że tak nie jest. Według Darwina zwierzęta amerykańskie przesiedlały się powoli w ciągu kolejnych pokoleń z zewnątrz do coraz głębszych zakątków jaskiń. Podobnie czyniły to zwierzęta europejskie w jaskiniach europejskich. Po upływie pokoleń zwierzę dotrze do najgłębszych zakątków jaskini, nie używanie doprowadzi według tego poglądu do zaniku oka, a dobór naturalny dokona często także innych zmian, jak np. powiększenie długości czułków lub głaszczków jako kompensaty ślepoty. Pomimo takich zmian można znaleźć u zwierząt jaskiniowych Ameryki pokrewieństwo z innymi mieszkańcami tej części świata, a u zwierząt jaskiniowych Europy z innymi zwierzętami europejskimi.
Z punktu widzenia teorii odrębnego stworzenia trudno byłoby dać jakiekolwiek racjonalne wyjaśnienie pokrewieństwa ślepych zwierząt jaskiniowych z innymi mieszkańcami obu lądów.
Jak widać, dobór naturalny nie tworzy perfekcyjnie. Tworzy on z materiału, jaki jest i często powstają z tego formy dziwaczne i niedoskonałe. Selekcja działa raczej jak majster-klepka niż jak rzemieślnik. Jej wytwory często wydają się zdumiewająco źle - żeby nie powiedzieć lekkomyślnie - zaplanowane i prymitywnie wykonane. Jeśli gatunki są rzeczywiście stworzone przez Boga, nie przemawia to na korzyść boskiej inżynierii. By móc wyjaśnić te aberracje, trzeba odrzucić teorie zarówno teologiczne co i teleologiczne, natomiast doskonale wyjaśnia to teoria ewolucji.
Darwinowska teoria pochodzenia gatunków nie zakładała żadnego koniecznego kierunku czy określonego z góry celu przebiegu procesów specjacyjnych.
Innym z argumentów przeciwko doskonałości natury jest wymieranie gatunków, na które miłość boska nie mogłaby pozwolić.
Liczbę obecnie żyjących gatunków zwierzęcych można oszacować na kilka milionów. Ale liczba tych, które wymarły po pojawieniu się na Ziemi w tej czy innej epoce, musiała sięgać według obliczeń G.G. Simpsona przynajmniej około pięciuset milionów.
To, że natura daleka jest od perfekcji, przeczy teorii stworzenia jej przez perfekcyjną istotę.
Gatunki wątpliwe.
Karol Linneusz, uważany za twórcę współczesnej taksonomii, traktował gatunek jako jednostkę podstawową, stałą i niezmienną. Było to zgodne z teorią stworzenia gatunków przez Boga w formie, jaką mają teraz. Darwin zwrócił uwagę, że istnieją jednak formy (nazywane przez Darwina gatunkami wątpliwymi), które w znacznym stopniu mają cechy odrębnego gatunku, są jednak tak podobne do innych form lub połączone z nimi za pomocą form przejściowych, że przyrodnicy niechętnie uznają je za odrębne gatunki. W praktyce przyjmują oni jedną formę za odmianę drugiej; bardziej pospolitą lub wcześniej opisaną przyjmują za gatunek, a drugą za jego odmianę. Często zdania są podzielone i botanicy określają formy wedle własnego uznania.
Babington na przykład wyliczył w Wielkiej Brytani dwieście pięćdziesiąt jeden gatunków roślin, podczas gdy Bentham - sto dwanaście. Różnica wynosi sto trzydzieści dziewięć form wątpliwych. Podobnie jest w świecie owadów (choć u ssaków rzadko spotyka się formy wątpliwe).
Szczególną uwagę poświęcił Darwin pracy Alfonsa de Candolle'a traktującą o dębach całego świata. De Candolle szczegółowo zbadał i opisał wszystkie dęby. Za gatunki uważa formy, które różnią się cechami nigdy nie zmieniającymi się na tym samym drzewie i nie połączone ze sobą za pomocą form przejściowych. Uważa, że większość znanych gatunków nie jest ściśle określona. Dotychczas wiele gatunków nie było dostatecznie znanych, gdyż były one określane na podstawie niewielu okazów. W miarę poznawania ich, odkrywane są formy przejściowe i zwiększają się wątpliwości co do odgraniczenia poszczególnych gatunków. Najlepiej znane gatunki mają największą liczbę odmian i pododmian.
Na przykład Quercus robur ma dwadzieścia osiem odmian, z czego dwadzieścia dwa grupują się wokół trzech podgatunków: Quercus pedunculata, Quercus sessiliflora oraz Quercus pubescens. Formy przejściowe łączące te trzy podgatunki są bardzo rzadkie, i gdyby te formy znikły zupełnie, to te trzy podgatunki pozostawałyby do siebie w takim samym stosunku jak te pięć gatunków zgrupowanych wokół typowego Quercus robur.
De Candolle uważa, że z trzystu gatunków zaliczanych do rodziny dębów przynajmniej dwie trzecie to gatunki tymczasowe, to znaczy takie, które nie odpowiadają podanemu powyżej określeniu gatunku. Dlatego de Candolle nie uznaje, że gatunki były niezmienne, stworzone, lecz dowodzi, że teoria wspólnego pochodzenia jest najbardziej naturalna i najbardziej zgodna ze znanymi faktami.
W Ameryce Północnej został wyróżniony na podstawie cech morfologicznych gatunek Canis rufus, choć daje on płodne mieszańce z kojotem czy psem domowym. Canis rufus jest nosicielem specyficznego allelu nie występującego u pokrewnych gatunków, co przemawia za jego odrębnością gatunkową. Równocześnie jednak wskutek spadku liczebności i związanej z tym trudności napotkania partnera płciowego osobniki Canis rufus często kojarzą się z kojotami i psami domowymi, tak że pula genetyczna tego gatunku szybko straci swą specyficzność.
Do czasów Darwina nie zakreślono żadnej wyraźnej granicy pomiędzy gatunkami a podgatunkami, pomiędzy podgatunkami a wybitnymi odmianami, lub nawet między mniej wybitnymi odmianami a różnicami indywidualnymi. Na obszarach oddzielonych od siebie przez jakiekolwiek przegrody geograficzne, a także na wyspach leżących w pobliżu lądów stałych żyje wielka ilość form, które jedni doświadczeni przyrodnicy uważają za odmiany, inni za rasy geograficzne (czyli podgatunki), a jeszcze inni za blisko z sobą spokrewnione gatunki.
Różnice te zlewają się niedostrzegalnie w jeden szereg, a każdy szereg wzbudza w umyśle pojęcie o rzeczywistym przejściu.
Płynność tej granicy oraz różnice indywidualne są dla niego następnymi z wielu argumentów przemawiających za stopniowym przekształcaniem się istot żywych.
Przyjmuje więc on pogląd, że gatunki są tylko bardzo wyraźnymi i trwałymi odmianami i że każdy gatunek istniał najpierw jako odmiana. Dlatego nie da się przeprowadzić wyraźnej granicy pomiędzy gatunkami uważanymi powszechnie za wynik tylu samych oddzielnych aktów stworzenia.
Jeśliby przyjąć, że każdy gatunek został stworzony niezależnie, to gatunki wątpliwe oraz powyższe fakty przedstawiałyby zjawiska zagadkowe; ale są zrozumiałe, jeśli przyjmie się, że wszystkie gatunki rozwinęły się z odmian.
Zło i cierpienie występujące w przyrodzie - walka o byt.
Następnym ważnym elementem w teorii wysuniętej przez Darwina jest walka o byt. Jest to jeden z głównych elementów prowadzących do ewolucji gatunków, i - tym samym - przeciwstawiających się koncepcji jednorazowego stworzenia ich przez Boga, ponieważ walka ta niesie ze sobą śmierć i cierpienie.
Stwórcę tradycyjnie widziano jako nieskończenie mądrego, potężnego i dobrego. Darwin mocno odczuwał dysonans między takim postrzeganiem Boga a niedoskonałością przyrody i złem, jakie w niej się spotyka na każdym kroku.
Karol Darwin używa wyrażenia „walka o byt” w obszernym i przenośnym znaczeniu. Po pierwsze - walka o byt jako przeżycie osobnika i pozostawienie po sobie potomstwa. Ale także - stosunek zależności jednych istot od drugich. Termin ten odnosi się zarówno do dwóch psów walczących o pożywienie, jak i do rośliny rosnącej na piaszczystej glebie i walczącej z posuchą. Siewki jemioły rosnące na tej samej gałęzi również walczą ze sobą. Ptaki roznoszą nasiona jemioły, więc jej istnienie zależy od ptaków. Walczy ona z innymi owocodajnymi roślinami przywabiając ptaki, aby pożerały i tym samym roznosiły jej nasiona.
Doskonały przykład takiego wyścigu ewolucyjnego pomiędzy środkami ataku a środkami obrony stanowi - znakomicie udowodniony przez paleontologię - rozwój uzębienia roślinożernych ssaków, które staje się coraz twardsze i bardziej przydatne do żucia, oraz równolegle przebiegający rozwój ich roślin pokarmowych, które przez odkładanie krzemionki i inne środki zaradcze „starają się” uchronić w miarę możności przed zniszczeniem.
Rezultatem walki o byt jest wytworzenie się nowych odmian i gatunków. Istoty organiczne w stanie natury wykazują pewną indywidualną zmienność. Ta indywidualna zmienność jest jedynie punktem wyjścia. Zachodzące zmiany, przez które ostatecznie wyodrębniają się odmienne gatunki, są rezultatem walki o byt.
Dzięki tej walce wszelkie zmiany, choćby najsłabsze, w jakikolwiek sposób powstałe, jeżeli tylko w pewnym stopniu są korzystne dla osobników danego gatunku w ich nieskończenie zawikłanych stosunkach z innymi istotami organicznymi i z fizycznymi warunkami życiowymi, będą sprzyjać zachowaniu tych osobników przy życiu i zwykle zostaną przekazane potomstwu. Potomstwo to będzie więc miało więcej szans na pozostanie przy życiu, ponieważ z wielu ciągle rodzących się osobników każdego gatunku niewielka tylko liczba może się utrzymać.
Darwin zasadę zachowania każdej, nawet drobnej zmiany nazwał „doborem naturalnym”.
Każdy gatunek dąży do nieograniczonego wzrostu liczbowego przez rozmnażanie się. Przekształcone potomstwo każdego gatunku może tym szybciej wzrastać w liczbę, im bardziej będzie zróżnicowane pod względem sposobu życia i im obszerniejsze i różnorodniejsze miejsca będzie zajmowało, więc dobór naturalny zawsze będzie wykazywał dążność do zachowania najbardziej różniących się potomków każdego gatunku. Podczas długiego okresu takich przekształceń nieznaczne różnice właściwe dla odmian wzrosną do rzędu większych różnic charakteryzujących gatunki. Nowe i doskonalsze gatunki zastąpią i wytępią mniej doskonałe odmiany pośrednie, wskutek czego gatunki staną się wyraźniej określone i łatwiej dające się odróżnić.
Gatunki panujące dążą do wydania nowych, również panujących form, tak że każda wielka grupa ma skłonność do tego, by stać się jeszcze większą i bardziej zróżnicowaną pod względem swoich cech. Nie mogą się powiększać wszystkie grupy jednocześnie, więc grupy panujące wypierają te mniej rozpowszechnione, doprowadzając do powolnego ich zaniku. To tłumaczy uporządkowanie wszystkich form organicznych w grupy podporządkowane innym grupom w obrębie kilku nielicznych wielkich gromad. Ten fakt zgrupowania wszystkich istot organicznych w tak zwany układ naturalny byłby według Darwina zupełnie niezrozumiały ze stanowiska teorii stworzenia.
Wszystkie istoty organiczne rozmnażają się w możliwie jak najszybszym tempie. Organizmy, które produkują w swoim życiu co najmniej kilka jaj czy nasion, muszą w pewnym czasie ulegać zniszczeniu, ponieważ ich liczebność rozrosłaby się w postępie geometrycznym. W krótkim więc czasie zabrakłoby dla nich zarówno miejsca, jak i pożywienia. Następstwem geometrycznego postępu rozmnażania się jest walka o byt - z organizmami żywymi, czy też z fizycznymi warunkami życia.
Linneusz obliczył, że gdyby jakaś jednoroczna roślina wydawała zaledwie dwa nasiona, które by wzrosły, to po dwudziestu latach powstałoby milion takich roślin. Darwin również podał przykłady, kiedy przy sprzyjających warunkach organizm rozrasta się w bardzo szybkim tempie (np. oset wysoki przywieziony z Europy, który pokrył całe równiny La Plata wypierając inne rośliny). Wszystkie rośliny i zwierzęta rozmnażają się w postępie geometrycznym, więc muszą spotkać jakąś przeszkodę, która zniszczy dużą liczbę tych organizmów. Ilość osobników danego gatunku tylko pośrednio zależna jest od ilości składanych jaj czy nasion. Petrel (Fulmarus glacialis) składa tylko jedno jajo, a uchodzi za jednego z najliczniejszych ptaków. Liczba osobników danego gatunku zależy więc od przeszkód hamujących przyrost.
Darwin wymienił główne czynniki hamujące przyrost:
- słabsze organizmy zostają zniszczone przez silniejsze;
- ostateczną granicę, do której gatunek może się rozmnażać zakreśla ilość pożywienia;
- pożeranie przez inne zwierzęta;
- klimat, periodyczne okresy nadmiernego zimna czy suszy. Niedogodne warunki klimatyczne zmniejszają ilość pożywienia co jest przyczyną ostrej walki między organizmami żywiącymi się tym samym pokarmem. Klimat działa przeważnie pośrednio poprzez sprzyjanie innym gatunkom.
Darwin przyglądając się lasom południowych Stanów Zjednoczonych pisał:
Jakaż tu walka w ciągu wieków odbywać się musiała pomiędzy różnymi gatunkami drzew, corocznie rozsiewającymi tysiące nasion! Co za wojna owadów z owadami, owadów, ślimaków i innych zwierząt z ptakami i drapieżnymi czworonogami, pomiędzy istotami z których każda dąży do rozmnażania się, które pożerają się wzajemnie lub też karmią się drzewem, jego nasionami, jego siewkami lub innymi roślinami, które pokrywały początkowo grunt i powstrzymywały przez to wzrost drzew.
Ale najbardziej zaciekła walka występuje pomiędzy osobnikami tego samego gatunku, gdyż zamieszkują one tę samą okolicę, żywią się tym samym pokarmem i wystawiane są na te same niebezpieczeństwa.
Dlatego też szybko rozstrzyga się walka między odmianami tego samego gatunku - zostaje silniejszy. Gdy posiejemy razem kilka odmian pszenicy, wtedy odmiany lepiej przystosowane do klimatu, czy bardziej płodne odniosą zwycięstwo. Zatargi w ramach jednego gatunku uwidaczniają się wśród samców walczących o terytorium lub samice. Przemoc zaczyna się od urodzenia, czego przykładem może być walka o pożywienie wśród piskląt w jednym gnieździe.
Ta walka o byt jest jednym z elementów, które upewniły Darwina w wierze w stopniowe przekształcanie się gatunków i wykluczając interwencję boskiej siły. Patrząc na to wszystko z perspektywy ludzkiej, widzi się świat pełen cierpienia i bezlitosnego okrucieństwa. Dla Darwina walka o byt była argumentem zarówno przeciw istnieniu dobrego Boga, jak i przemawiającym jednocześnie za teorią doboru naturalnego, gdyż cechy mogły przekazywać tylko te osobniki, które były wśród swego gatunku lepiej przystosowane:
Osobniki, które zdołały pozostawić potomstwo, są widocznie dobrze przystosowane do okoliczności, a dzięki dziedziczności przekazują swe cechy potomkom. Wskutek tego działanie doboru naturalnego zapewnia bardzo dobre przystosowanie do środowiska wszystkich istniejących organizmów.
Przeżycie najlepiej przystosowanego, a co za tym idzie - śmierć i cierpienie słabszych nie są zgodne z istnieniem dobrego miłosiernego Boga, natomiast doskonale wpisuje się w teorię doboru naturalnego, ponieważ - choć jest bezwzględny - to w ostatecznym rachunku przynosi zawsze korzyść podlegającym jego działaniu organizmom.
Tysiące antylop, które giną w każdym pokoleniu ze strony lwów, są ceną, jaką płacą antylopy za powstanie jeszcze doskonalszych mechanizmów obrony przed lwami, tak jak wszystkie zagłodzone lwy są ceną za powstanie jeszcze sprawniejszych metod polowania na antylopy.
II. Kontrargumenty wobec potencjalnej krytyki.
Świadomość występowania luk w teorii ewolucji.
Karol Darwin zdawał sobie sprawę z tego, że nie wszystko może wyjaśnić za pomocą teorii ewolucji. Miał świadomość, że przy czytaniu jego pracy O powstawaniu gatunków... czytelnikowi mogło nasunąć się mnóstwo wątpliwości i trudności:
Niektóre z nich tak są poważne, że do dziś dnia nie mogę o nich pomyśleć bez pewnego zakłopotania, chociaż według mego zdania, większość z nich jest tylko pozorna, te zaś, które są bardziej istotne, nie mogą, jak sądzę, obalić mojej teorii.
Jak widać, nie przeczył, że można postawić zarzuty teorii powstawania gatunków przez przekształcenia wynikające ze zmienności i z doboru naturalnego, jednak był pełen wiary i przekonania co do słuszności swojego rozumowania.
W nic na pierwszy rzut oka nie jest trudniej uwierzyć niż w to, że najbardziej złożone narządy i instynkty osiągnęły doskonałość nie przez działanie jakiejś wyższej, jakkolwiek analogicznej do ludzkiego rozumu siły, lecz przez proste gromadzenie licznych, małych, ale dla ich indywidualnego posiadacza pożytecznych odchyleń. Trudność ta bez względu na to, jak daleko nie pokonana wydaje się naszemu umysłowi, nie może być jednak uważana za istotną, jeśli weźmiemy pod uwagę następujące okoliczności. Wszystkie części organizacji i wszystkie instynkty wykazują co najmniej różnice indywidualne; istnieje walka o byt prowadząca do zachowania każdego pożytecznego odchylenia od dotychczasowej budowy lub instynktu; wreszcie w doskonałości każdego narządu mogą istnieć stopnie, z których każdy na swój sposób okazuje się korzystny. O prawdziwości zdań tych, o ile mi się zdaje, nie podobna wątpić.
Darwin wierzył w prawdziwość swojej teorii ewolucji, jednak miał świadomość, że istnieje jeszcze wiele luk. Wiedział, że można postawić jej poważne zarzuty. Sam więc wyprzedził krytyków, wymienił najważniejsze, i starał się je w miarę możności od razu wytłumaczyć lub ukazać możliwą drogę wytłumaczenia.
Problem doskonałości.
Za kłopotliwe dla swojej teorii Darwin uważał niezwykle doskonałe przystosowanie się organizmów. Według jego teorii, skomplikowane przystosowania nie powstają od razu, nagle i w swej ostatecznej formie, ponieważ wtedy dobór naturalny spełniałby tylko funkcję destruktywną, polegającą na eliminowaniu nieprzystosowanych form za każdym razem, kiedy pojawi się stworzenie lepiej przystosowane. Natomiast dobór naturalny ma również rolę konstruktywną, buduje on adaptacje stopniowo. I tutaj właśnie pojawia się problem. Nowe rozwiązania budowane są za pomocą sekwencji stanów pośrednich, łącząc ze sobą kolejno elementy, które wydają się mieć sens tylko jako części produktu końcowego. W stanach pośrednich cechy te nie miały wartości, po co więc były nadal przekazywane?
Darwin pisał, iż przypuszczenie, że oko, wraz ze wszystkimi swoimi niezrównanymi urządzeniami dopasowującymi ognisko soczewki do różnych odległości, regulującymi ilość docierającego światła i korygującymi aberrację sferyczną i chromatyczną, mogło zostać uformowane przez dobór naturalny, wydaje się w najwyższym stopniu absurdalne. Jednak od razu dodaje, że:
Kiedy po raz pierwszy powiedziano, że słońce jest nieruchome, a ziemia się dokoła niego obraca, zwykły ludzki rozsądek uznał tę teorię za błędną; lecz stare przysłowie: vox populi vox Dei, jak każdemu filozofowi wiadomo, nie może znaleźć zastosowania w nauce.
Kontrargumenty Darwina polegały na próbie znalezienia stanów pośrednich i określenia ich przydatności. Uważał, że jeżeli uda się dowieść istnienia licznych, stopniowych przekształceń od oka prostego i niedoskonałego do skomplikowanego i doskonałego, a także wykazać użyteczność każdego stadium przejściowego dla jego właściciela, wtedy tak trudny do uwierzenia proces wykształcenia doskonałego oka przez dobór naturalny, nie powinien być uważany za obalający teorię doboru naturalnego.
Problem ten Darwin umieścił w swoim dziele pod tytułem „Trudności teorii”, jednak przekonany był, że nie jest on w stanie obalić całego systemu:
Ten, kto zaszedł już tak daleko, że uzna po przeczytaniu niniejszego dzieła, iż przy pomocy teorii przekształceń drogą doboru naturalnego można wyjaśnić mnóstwo faktów, w inny sposób nie dających się wytłumaczyć, nie powinien zawahać się postąpić o krok dalej i musi zgodzić się, że nawet narząd tak doskonały, jakim jest oko orła, mógł się utworzyć na tej drodze, pomimo że w danym wypadku nieznane są stadia pośrednie.
Piękno samo w sobie.
Darwin na kartach swej książki złożył protest przeciwko niektórym przyrodnikom, uznającym piękno istniejące w przyrodzie za przejaw boskości przeczący teorii ewolucji.
Sądzą oni, że wiele szczegółów budowy stworzonych zostało dla piękna, aby zachwycały człowieka lub Stwórcę (...) lub też po prostu dla rozmaitości.
Darwin zgadza się, że wiele tworów nie przynosi obecnie bezpośredniej korzyści ich posiadaczom, to jednak jeszcze nie dowodzi, że zostały one stworzone dla piękna czy rozmaitości. Zasadnicza część organizacji każdej istoty żyjącej wypływa z dziedziczności i dlatego, chociaż każda istota jest przystosowana do swego miejsca w przyrodzie, to wiele narządów nie pozostaje w ścisłym związku z jej obecnym sposobem życia.
Np. nogi fregaty lub gęsi górskiej są opatrzone błonami, które nie przynoszą pożytku tym ptakom. Według Darwina, cechy te należy przypisać dziedziczności, gdyż niewątpliwie opatrzone takimi błonami nogi były pożyteczne dla przodków fregaty i gęsi górskiej, tak jak są obecnie potrzebne większości ptaków wodnych. Tak więc budowa każdej istoty żyjącej przynosi obecnie lub przynosiła w przeszłości jakąś bezpośrednią bądź pośrednią korzyść jej posiadaczowi.
Pogląd, że istoty organiczne zostały stworzone pięknymi dla zachwycania człowieka, miał według przeciwników Darwina obalić całą jego teorię. Jednak poczucie piękna zależy od duchowej natury człowieka i pojęcie o tym, co jest piękne, nie jest ani wrodzone, ani niezmienne. Gdyby piękne przedmioty były stworzone dla przyjemności człowieka, to przed pojawieniem się człowieka powinno być mniej piękna na ziemi, niż potem, gdy pojawił się człowiek.
Czyż piękne muszle Conus i Voluta z eocenu lub też tak delikatnie wyrzeźbione amonity okresu jurajskiego zostały stworzone po to, by człowiek mógł je po upływie wieków podziwiać w swych zbiorach? Mało znajdzie się przedmiotów piękniejszych niż drobne krzemienne skorupki okrzemek, czyż jednak stworzone one zostały po to, byśmy badać i podziwiać je mogli przy silnym powiększeniu mikroskopu?
Natomiast autor O powstawaniu gatunków zgadzał się, że wielka ilość samców najpiękniejszych ptaków, niektórych ryb, gadów i ssaków oraz mnóstwo wspaniale ubarwionych motyli stała się piękna; dokonane to jednak zostało nie dla przyjemności człowieka, lecz drogą doboru płciowego, dzięki temu, że piękniejsze samce bezustannie zostały wybierane przez samice.
Podobnie rzecz ma się z roślinami. Kwiaty zapylane za pomocą wiatru, nigdy nie mają barwnej korony.
Niektóre rośliny wydają zwykle dwie formy kwiatów, jedne otwarte i barwne, tak, że przyciągają do siebie owady, drugie zamknięte, niebarwne, nie posiadające nektaru i nigdy przez owady nie nawiedzane. Możemy stąd wnioskować, że gdyby na powierzchni ziemi nie było wcale owadów, rośliny nasze nie byłyby obsypane pięknymi kwiatami, ale miałyby takie skromne kwiaty, jakie widzimy u sosny, dębu, leszczyny, jesionu, traw, szpinaku, szczawiu, pokrzywy i innych roślin zapylanych za pomocą wiatru.
Cóż za cios dla egotycznego człowieka! Piękno w przyrodzie istnieje, lecz istnieje ono ze względu na maluczkie owady, a sam człowiek jest w tej kwestii całkowicie nieistotny.
Podobnie jest z owocami. Żywo ubarwione owoce są piękne, lecz piękno to służy temu, by zachęcać ptaki i inne stworzenia do spożywania, a przez to do rozsiewania nasion wraz z odchodami.
Rozmieszczenie geograficzne.
Innym problemem tej teorii jest rozmieszczenie geograficzne: według teorii Darwina, wszystkie osobniki tego samego gatunku i wszystkie gatunki jednego rodzaju pochodzą od wspólnych rodziców, a obecnie znajdują się na odległych i izolowanych obszarach. W trakcie pokoleń musiały przewędrować z jednych obszarów do innych, a często nie możemy sobie wyobrazić sposobu, w jaki mogłoby się to stać.
Bez wątpienia istnieje wiele przypadków, w których bardzo trudno zrozumieć, w jaki sposób ten sam gatunek mógł zawędrować z jednego punktu do różnych, odległych i izolowanych miejscowości, w których obecnie występuje. Pomimo to jednak przypuszczenie, że każdy gatunek powstał tylko na jednym, pierwotnym obszarze urzeka swą prostotą. Kto odrzuca to przypuszczenie, odrzuca także vera causa zwykłego powstania i następnego rozpowszechnienia gatunków, a odwołuje się do cudu.
Darwin starał się, oczywiście, znaleźć wytłumaczenie dla tego faktu i odrzucić wszelkie cudowne zjawiska. Uważał, że możemy przyjąć, iż niektóre gatunki zachowały się bez zmian przez bardzo długi okres. To więc, że zasiedlają one ogromne obszary, nie powinno nas dziwić, gdyż miały mnóstwo czasu na wędrowanie. Przemiany klimatyczne i geograficzne, jakim uległa ziemia w nowszych okresach, nie są dokładnie znane, a przemiany takie często ułatwiają wędrówki.
Co się tyczy faktu, że różne gatunki tego samego rodzaju zamieszkują odległe od siebie i izolowane okolice, to ponieważ proces przekształcania odbywa się z konieczności powoli, wszelkie środki sprzyjające wędrówkom były możliwe w ciągu tak bardzo długiego okresu czasu, przez co zmniejsza się do pewnego stopnia trudność wyjaśnienia szerokiego rozprzestrzenienia gatunków jednego rodzaju.
Natomiast nieciągłe, przerywane zasięgi danego gatunku można wytłumaczyć wymarciem tego gatunku na terenach rozdzielających zasięg.
Brak wszystkich ogniw łączących.
Zgodnie z teorią doboru naturalnego musiała istnieć ogromna ilość form pośrednich łącząca wszystkie gatunki każdej grupy, a jednak nie widzimy wokół wszystkich tych form. Dlaczego wszystkie istoty organiczne nie zlewają się w jeden powikłany chaos?
Jeśli chodzi o żyjące jeszcze formy, to nie mamy prawa oczekiwać, aby zostały wykryte pomiędzy nimi samymi wszystkie bezpośrednie ogniwa łączące, lecz tylko ogniwa pomiędzy nimi a niektórymi wygasłymi i zastąpionymi już formami. Bowiem tylko nieliczne gatunki danego rodzaju ulegają zmianom, inne zaś wymierają, nie pozostawiając po sobie zmienionego potomstwa. Ponadto odmiany pośrednie, jakie zapewne istniały początkowo w sferach przejściowych, łatwo mogły zostać wyparte przez formy pokrewne obu stron, ponieważ formy te wskutek wielkiej liczebności szybciej na ogół ulegają przemianom i doskonaleniu się niż mniej liczne odmiany pośrednie, tak że odmiany pośrednie z biegiem czasu zostają wyparte i wytępione.
Jeżeli przyjąć jednak, że wyginęła ogromna ilość ogniw pośrednich między wygasłymi i żyjącymi mieszkańcami ziemi, to zachodzi pytanie, dlaczego każda formacja geologiczna nie zawiera obfitych szczątków tych ogniw? Choć poszukiwania geologiczne wykazały istnienie w przeszłości pewnych licznych ogniw pośrednich zbliżających bardzo do siebie mnóstwo form istot żywych, to jednak brak jest większości drobnych stopni pośrednich między dawnymi a obecnie żyjącymi gatunkami.
Darwin uważa ten problem za najpoważniejszy ze wszystkich stawianych zarzutów jego teorii. Odpowiada na to jedynie przypuszczeniem, że dane geologii są niepełne i niedokładne.
Darwin twierdził, że zapis geologiczny jest ogromnie niedoskonały - jak książka, w której zachowały się nieliczne strony, nieliczne wiersze na każdej stronie i nieliczne słowa w każdym wierszu.
Podczas rejsu dookoła świata, Darwin dotarł między innymi do Kapsztadu, gdzie badał plaże. Świeżo odsłonięte piaskowce i łupki porośnięte bogatą fauną, nie zawierały wewnątrz żadnych skamieniałości. Pojawiła się ostra granica między pozornie jałowymi skałami a skałami bogatymi w drobne skamieniałości szkieletowe. Te błyskawiczne pojawienie się szkieletów żywych form w zapisie kopalnym wydawało się przeczyć teorii ewolucji, gdyż Darwin twierdził, że nowe gatunki powstawały stopniowo, a nie nagle. Tymczasem w niższych warstwach skał ani Darwin, ani jemu współcześni nie mogli znaleźć żadnych skamieniałości prócz najprostszych glonów. To pozornie nagłe pojawienie się życia stało się ważnym argumentem przeciwników Darwina, którego za swojego życia nie zdołał obalić.
Dopiero znacznie później paleontolodzy dowiedli, że jednak miał rację: poniżej warstw zawierających pierwsze skamieniałe szkielety odnaleziono szczątki poszukiwanych i przewidzianych teoretycznie przez Darwina przodków, których długo nie zauważono ze względu na ich małe rozmiary.
Uznawał, że dlatego wydaje się brakować powolnych zmian ewolucyjnych w zapisie kopalnym, ponieważ badany jest zaledwie jeden krok na tysiąc, a zmiany wydają się być gwałtowne, ponieważ nie trafiano na wszystkie stadia pośrednie. Dodaje też, że wspólny przodek jakichś gatunków nie będzie ściśle pośredni pod względem wszystkich swych cech w stosunku do swych przekształconych potomków. Nie będziemy w stanie rozpoznać w jakimś gatunku przodka innego zmodyfikowanego gatunku, nawet gdybyśmy oba gatunki badali bardzo dokładnie, jeśli nie będziemy mieli większości ogniw pośrednich. Gdyby wykryto kilka ogniw pośrednich, liczni przyrodnicy uznaliby je po prostu za tyleż nowych gatunków - zwłaszcza gdyby znaleziono je w różnych pokładach. Liczne gatunki, skoro już raz powstały, nie ulegają już dalszym przemianom, lecz wymierają nie pozostawiając po sobie przekształconego potomstwa. Okresy, podczas których gatunki ulegały przemianom, były długie pod względem lat, jednak krótkie w stosunku do czasu, kiedy gatunki pozostawały w niezmienionej postaci. Gatunki pospolite i mające szerokie zasięgi zmieniają się najczęściej i najbardziej, a odmiany nieraz z początku występują tylko lokalnie. Odmiany lokalne nie rozprzestrzeniają się na inne odległe obszary, zanim nie zostaną znacznie przekształcone i udoskonalone, a gdy się rozprzestrzenią i wykryje się je w jakiejś formacji geologicznej, będzie się zdawało że pojawiły się tam nagle i będą uważane po prostu za nowe gatunki.
Darwin przyznaje, że dane geologii są niedostateczne, jednak utrzymuje, że gdy spojrzymy na dostatecznie długie odcinki czasu, to geologia wykaże, że wszystkie gatunki ulegały przemianie, oraz że zmieniały się powoli i stopniowo. Widać to na podstawie szczątków kopalnych zawartych w sąsiednich formacjach; są one zawsze bardziej ze sobą spokrewnione niż szczątki kopalne z formacji oddzielonych od siebie długimi przedziałami czasu.
Podkreśla też, że najważniejsze zarzuty stawiane jego teorii dotyczą zagadnień, których nieznajomość otwarcie przyznaje. Niestety, wzniosła nauka geologii traci na swej wspaniałości wskutek niedoskonałości jej danych.
Darwin widzi, że znakomici autorzy są przekonani i zadowoleni z poglądu, że każdy gatunek został stworzony niezależnie. On sam nie zajmuje się możliwością istnienia Boga, tylko opisując główne czynniki prowadzące do ewolucji gatunków zaprzecza powszechnemu wtedy mniemaniu o jednorazowym akcie stwórczym. Książkę swoją zakończył rozdziałem, w którym przytoczył i powtórzył główne argumenty przemawiające na korzyść teorii ewolucji.
W samej naturze widział on piękno i chwałę przypisywaną istocie wyższej. Teistyczni ewolucjoniści często przytaczają ostatnie zdanie dzieła:
Wzniosły zaiste jest to pogląd, że Stwórca natchnął życiem kilka form lub jedną tylko i że gdy planeta nasza podlegając ścisłym prawom ciążenia dokonywała swych obrotów, z tak prostego początku zdołał się rozwinąć i wciąż się jeszcze rozwija nieskończony szereg form najpiękniejszych i najbardziej godnych podziwu.
Jednak pomijają fakt, że zostało ono dopisane dopiero do drugiego wydania, najprawdopodobniej po to, by sprawić przyjemność żonie Emmie. Dlatego tę pracę zakończę innym zdaniem z ostatniej karty jego księgi:
...możemy z całym zaufaniem patrzeć w bardzo odległą przyszłość. Ponieważ zaś dobór naturalny działa tylko dla dobra każdej istoty żywej, wszelkie dalsze cielesne i duchowe przymioty dążyć będą do doskonałości.
Zakończenie.
Celem mojej pracy było prześledzenie i opisanie postawy Karola Darwina zawartej w O powstawaniu gatunków… wobec koncepcji stworzenia wszystkich gatunków przez Stwórcę w obecnej formie.
Po ogólnym wprowadzeniu czytelnika w mentalny stan epoki i ukazaniu wagi tego dzieła, przytoczyłam argumenty przemawiające za tym, że gatunki ewoluują zmieniając swą formę, giną i wciąż powstają nowe.
Przytoczyłam opisaną przez Darwina zmienność organizmów żywych w stanie udomowienia. Ta zmienność, która jest kierowana przez człowieka była dla Darwina punktem wyjścia w opisaniu zmienności istniejącej w stanie naturalnym. Badając prawa zmienności wykazał, że nie da się jej wyjaśnić za pomocą teorii stworzenia, natomiast ściśle wpisuje się ona w teorię doboru naturalnego.
Niedoskonałość organizmów żywych stała się dla Darwina orężem w walce z kreacjonistami. Szczątkowe organy, struktury pełniące odmienną funkcję od pierwotnej, wymieranie gatunków wynikające z nieprzystosowania przeczą stworzeniu gatunków przez mądrego, doskonałego Boga.
Także istnienie gatunków wątpliwych było argumentem przeciwko jednorazowemu aktowi stwórczemu. Istnienie organizmów, które jedni naukowcy zaliczają do pewnego gatunku, natomiast inni te same organizmy umieszczają w innym zbiorze, budzi wiele wątpliwości. Niemożność sklasyfikowania organizmów i ogromne podobieństwa między gatunkami dowodziły według Darwina prawdziwości jego teorii.
Koncepcja miłosiernego, mądrego i dobrego Boga całkowicie kłóciła się z walką o byt oraz ze złem i cierpieniem istniejącym w przyrodzie.
Po przedstawieniu owych argumentów przeszłam do opisania trudności istniejących w teorii ewolucji. Darwin widząc je i chcąc uprzedzić krytykę, wypisał owe trudności i podał możliwe ich wyjaśnienie.
Istnienie niedoskonałości w naturze było dla Darwina argumentem przeciwko kreacjonistom. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że istnieją w przyrodzie również niezwykle doskonałe przystosowania organizmów i ich narządów. Jego kontrargumenty polegały na próbie znalezienia stanów pośrednich owych narządów i określeniu ich przydatności.
Kreacjoniści oświadczają, że w przyrodzie istnieje piękno, które Bóg stworzył po to, by człowiek się nim zachwycał. Darwin uzasadnia to istnieniem w przyrodzie mechanizmu doboru płciowego i doboru naturalnego.
Przerwane zasięgi danego gatunku wyjaśnia zmianami klimatycznymi i geograficznymi oraz wymarciem gatunku na terenach rozdzielających zasięg, a brak wszystkich ogniw łączących - niekompletnym zapisem geologicznym.
Po przeanalizowaniu O powstawaniu gatunków… okazało się, że Darwin zdecydowanie odrzuca pogląd o jednorazowym akcie stwórczym. Udowadniając istnienie ewolucji w przyrodzie krytykuje teorię kreacjonistyczną, a myśl o stworzeniu gatunków przez Boga w obecnej formie uważa za absurdalną.
Bibliografia
(obejmuje wyłącznie cytowane pozycje)
Piotr Chmielewski, Kultura i ewolucja, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988.
Karol Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt, przeł. Sz. Dickstein, J. Nusbaum, Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne, Warszawa 2001.
Hoimar von Ditfurth, Na początku był wodór, przeł. A. D. Tauszyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981.
Robert Foley, Zanim człowiek stał się człowiekiem, przeł. K. Sabath, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2001.
Stephen Jay Gould, „Dobór naturalny a ludzki mózg: Darwin i Wallace”, w: Stephen Jay Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina. Wybór esejów, przeł. N. Kancewicz-Hoffman, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 1999, s. 231-243.
Stephen Jay Gould, „Epizodyczny charakter zmian ewolucyjnych”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 185-192.
Stephen Jay Gould, „Mądrość natury, czyli dlaczego muchówka pożera swoją matkę od środka”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 19-26.
Stephen Jay Gould, „Niewczesny pogrzeb Darwina”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 142-151.
Stephen Jay Gould, „Problem doskonałości, czyli w jaki sposób małż umieszcza rybę na wierzchu swojej muszli”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s.27-35.
Stephen Joy Gould, „Śmierć przed narodzeniem albo Nunc dimittis pewnego pajęczaka”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 36-43.
Francois Jacob, Gra możliwości. Esej o różnorodności życia, przeł. M. Kunicki-Goldfinger, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987
Kazimierz Jodkowski, „Pojęcie gatunku oraz mikro- i makroewolucji w kontekście sporu ewolucjonizm-kreacjonizm”, Na Początku... 2003, nr 1-2, s.60-80.
Kazimierz Jodkowski, „Twarde jądro ewolucjonizmu”, Roczniki Filozoficzne 2003, t.LI, zeszyt 3, s.77-117.
Steve Jones, Język genów. Biologia, historia i przyszłość ewolucji, przeł. K. Salawa, Książka i Wiedza, Warszawa 1998.
K. Lorenz, Tak zwane zło, przeł. A. D. Tauszyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996.
Josef H. Reichholf, Twórczy impuls. Nowe spojrzenie na ewolucję, przeł. B. Miracki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996.
Marcin Ryszkiewicz, Ziemia i życie. Rozważania o ewolucji i ekologii, Prószyński i S-ka, Warszawa 1995.
John Maynard Smith, Eors Szathmary, Tajemnice przełomów w ewolucji. Od narodzin życia do powstania mowy ludzkiej, przeł. M. Madaliński, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2000.
Anna Sproule, Karol Darwin. O tym, jak teoria ewolucji całkowicie zmieniła nasz pogląd na historię naturalną, przeł. A. Podzielna, A. Toth, Czytelnik, Warszawa 1991.
Henryk Szarski, Mechanizmy ewolucji, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989.
Peter Ward, Kres ewolucji. Dozaury, wielkie wymierania i bioróżnorodność, przeł. K. Sabath, M. Ryszkiewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1995.
Józef Życiński, Bóg i ewolucja. Podstawowe pytania ewolucjonizmu chrześcijańskiego. Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2003.
Piotr Chmielewski, Kultura i ewolucja, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988, s. 41.
Anna Sproule, Karol Darwin. O tym, jak teoria ewolucji całkowicie zmieniła nasz pogląd na historię naturalną, przeł. A. Podzielna, A. Toth, Czytelnik, Warszawa 1991, s.13.
Por. Hoimar von Ditfurth, Na początku był wodór, przeł. A. D. Tauszyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981, s. 33-34.
Por. Josef H. Reichholf, Twórczy impuls. Nowe spojrzenie na ewolucję, przeł. B. Miracki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996, s. 129.
Por. Stephen Jay Gould, „Dobór naturalny a ludzki mózg: Darwin i Wallace”, w: Stephen Jay Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina. Wybór esejów, przeł. N. Kancewicz-Hoffman, Prószyński i S-ka SA, Warszawa 1999, s. 232 [231-243].
Por. Sproule, Karol Darwin..., s. 10.
Por. Kazimierz Petrusiewicz, Osobnik, populacja, gatunek, Warszawa 1978, s. 315 - 316, (cyt. za:) Piotr Chmielewski, Kultura i ewolucja..., s. 44.
Karol Darwin, O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego czyli o utrzymaniu się doskonalszych ras w walce o byt, przeł. Sz. Dickstein, J. Nusbaum, Altaya, Warszawa 2001, s. 7.
Por. Józef Życiński, Bóg i ewolucja. Podstawowe pytania ewolucjonizmu chrześcijańskiego. Towarzystwo Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2003, s. 19.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 2.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 23.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 41.
Stephen Jay Gould, „Śmierć przed narodzeniem albo Nunc dimittis pewnego pajęczaka”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 147.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 539.
Henryk Szarski, Mechanizmy ewolucji, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989, s. 30.
Robert Foley, Zanim człowiek stał się człowiekiem, przeł. K. Sabath, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2001, s. 45.
John Maynard Smith, Eors Szathmary, Tajemnice przełomów w ewolucji. Od narodzin życia do powstania mowy ludzkiej, przeł. M. Madaliński, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2000, s. 9.
Steve Jones, Język genów. Biologia, historia i przyszłość ewolucji, przeł. K. Salawa, Książka i Wiedza, Warszawa 1998, s. 195.
Por. Jones, Język genów..., s. 196.
Stephen Jay Gould, „Niewczesny pogrzeb Darwina”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 151 [142-151].
Stephen Jay Gould, „Dlaczego zebra jest w paski?”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 106 [98-108].
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 175 - 177.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 178.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 544.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 544.
Stephen Jay Gould, „Mądrość natury, czyli dlaczego muchówka pożera swoją matkę od środka”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 19 [19-26].
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 542.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 543.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 152.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 153.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 153.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 154.
Por. Jones, Język genów..., s. 227.
Chmielewski, Kultura i ewolucja, s. 71.
Francois Jacob, Gra możliwości. Esej o różnorodności życia, przeł. M. Kunicki-Goldfinger, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987, s. 55-56.
Por. Kazimierz Jodkowski, „Pojęcie gatunku oraz mikro- i makroewolucji w kontekście sporu ewolucjonizm-kreacjonizm”, Na Początku... 2003, nr 1-2, s. 61 [60-80].
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 59.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 62 - 63.
Por. Szarski, Mechanizmy ewolucji, s. 113-114.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 64.
Kazimierz Jodkowski, „Twarde jądro ewolucjonizmu”, Roczniki Filozoficzne 2003, t. LI, zeszyt 3, s. 100 [77-117].
K. Lorenz, Tak zwane zło, przeł. A. D. Tauszyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996, s. 47.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 74.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 77.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 80 - 81.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 86.
Szarski, Mechanizmy ewolucji, s. 50.
Marcin Ryszkiewicz, Ziemia i życie. Rozważania o ewolucji i ekologii, Prószyński i S-ka, Warszawa 1995, s. 193.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 182.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 529.
Por. Stephen Jay Gould, „Problem doskonałości, czyli w jaki sposób małż umieszcza rybę na wierzchu swojej muszli”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s.28 [27-35].
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 195-196.
Por. Stephen Jay Gould, „Problem doskonałości...”, s.28.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 198.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 216.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 216.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 217.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 218.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 218.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 421-422.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 532.
Stephen Jay Gould, „Epizodyczny charakter zmian ewolucyjnych”, w: Gould, Niewczesny pogrzeb Darwina..., s. 187 [185-192].
Por. Peter Ward, Kres ewolucji. Dozaury, wielkie wymierania i bioróżnorodność, przeł. K. Sabath, M. Ryszkiewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 1995, s. 26-27.
Ward, Kres ewolucji..., s. 29.
Por. Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 536.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 560.
Darwin, O powstawaniu gatunków..., s. 560.
1