d lat zastanawiano się, dlaczego tak wiele niezwykłości skumulowało się na w miarę niewielkim obszarze niepozornego lasu. Paranormalne doświadczenia to bowiem nie wszystko, co Hoia Baciu oferuje swym gościom. Odwiedzający muszą liczyć się z możliwością wystąpienia u nich dziwnych i nieprzyjemnych odczuć, takich jak zawroty i bóle głowy, napady paniki, zwiększone pragnienie, uczucie mdłości, a także dziwne odczucie czyjejś obecności lub bycia obserwowanym.
Transylwania kojarzy się większości z mroczną postacią Vlada Palownika, nazwanego przez miejscowych Drakulą (czyli Diabłem), który w świadomości Europejczyków zapisał się nie jako krwawy władca, lecz dostojny hrabia - wampir. Ta niezwykła kraina stanowi wręcz wymarzone siedlisko dla wszelkiego rodzaju tajemnic i sił, które nie zawsze są przyjazne człowiekowi. O popularności wierzeń w złe moce w tym rejonie może świadczyć fakt, że jeszcze w 2004 r. mieszkańcy jednej z rumuńskich wiosek zdecydowali się wykopać z ziemi ciało człowieka, którego podejrzewali o wampiryzm…
Tymczasem niedaleko miasta Kluż-Napoka, czwartego pod względem liczby mieszkańców w Rumunii, znajduje się Las Hoia Baciu (niekiedy określany też jako Las Baciu) - transylwańskie centrum stałej paranormalnej aktywności wszelakiego rodzaju. Odwiedzający to miejsce mówili o obserwacjach UFO, tajemniczych „światłach” błądzących między drzewami, manifestujących się turystom „twarzach” czy szepczących głosach.
Od lat zastanawiano się, dlaczego tak wiele niezwykłości skumulowało się na w miarę niewielkim obszarze niepozornego lasu. Paranormalne doświadczenia to bowiem nie wszystko, co Hoia Baciu oferuje swym gościom. Odwiedzający muszą liczyć się z możliwością wystąpienia u nich dziwnych i nieprzyjemnych odczuć, takich jak zawroty i bóle głowy, napady paniki, zwiększone pragnienie, uczucie mdłości, a także dziwne odczucie czyjejś obecności lub bycia obserwowanym.
Sama nazwa Hoia Baciu wywodzi się od miejscowej legendy mówiącej, iż pewnego dnia las „pochłonął” pasterza (rum. baci) i liczne stado jego owiec. Szukano go, jednak bez skutku. Wedle miejscowych opowieści, nie był to pierwszy przypadek zaginięcia w osławionym lesie, stąd też Hoia Baciu nazywa się niekiedy „karpackim Trójkątem Bermudzkim”.