"Le Sacre" autorstwa Jacquesa Louisa Davida to jeden z najbardziej znanych wizerunków epoki napoleońskiej w malarstwie. Jest to bowiem nie tylko wielkie dzieło sztuki (również pod względem niebagatelnych wymiarów), i swoisty reportaż z koronacji cesarza Francuzów, ale także dokument propagandy napoleońskiej. Propagandy skutecznej nawet obecnie. Po słynnej Giocondzie Leonarda gigantyczne płótno ukazujące koronację Bonapartego jest bowiem nadal najchętniej oglądanym obrazem w Luwrze.
Jacques Louis David (1748-1825) - czołowy przedstawiciel neoklasycyzmu w malarstwie, był jak mało który spośród artystów, świadkiem i aktywnym uczestnikiem przemian politycznych i społecznych jakie wstrząsały Francją i Europą w końcu XVIII i na początku XIX wieku. Sławę zyskał jako autor "Horacjuszy", "Przysięgi w sali do gry w piłkę", "Marata", projektant dziwacznych świąt rewolucyjnych i ceremonii pogrzebowych jej bohaterów. Głosował za ścięciem Ludwika XVI, zajmował się parcelacją majątków emigrantów i likwidacją królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, a przede wszystkim był członkiem niesławnej pamięci Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego. Ten sam David, który o mało co nie przypłacił głową upadku swego przyjaciela - Robespierre'a, stał się piewcą chwały cesarstwa. Nie od razu jednak uległ urokowi Napoleona. Bonapartemu zależało na pozyskaniu najwybitniejszego wówczas artysty francuskiego, jednak kiedy w 1800 r. poprzez swego brata Ludwika (wówczas ministra spraw wewnętrznych) zaproponował mu stanowisko "artysty państwowego", David odrzucił tę propozycję. Szybko jednak, tak jak większość jego rodaków, dał się ponieść fali entuzjazmu dla "bohatera wieku". Po bitwie pod Marengo namalował wspaniały alegoryczny portret Bonapartego - "Napoleon przekraczający przełęcz św. Bernarda" ukazujący wodza Francuzów podążającego szlakiem Hannibala i Karola Wielkiego. Odtąd David oddał swój pędzel na usługi Pierwszego Konsula, a następnie cesarza, któremu pozostał wierny aż do śmierci. Jego pierwsze miejsce wśród malarzy cesarstwa ugruntowała "Le Sacre".
David z racji swego doświadczenia w organizowaniu publicznych uroczystości brał zapewne udział w przygotowaniach do ceremonii koronacji Napoleona na cesarza Francuzów. Jako jej miejsce najpierw proponowano Pole Marsowe, jednak Napoleon nie zgodził się, gdyż to miejsce rewolucyjnych zgromadzeń nie bardzo pasowało na ustanowienie nowej monarchii. Poza tym w przypadku złej pogody uroczystość mogła zakończyć się klapą. Datę początkowo ustalono na 18 brumaire'a (2 listopada) czyli rocznicę przewrotu, który utorował Napoleonowi drogę do władzy. Okazało się jednak, że jeszcze dwukrotnie trzeba było zmieniać termin uroczystości. Potem Rada Państwa wysunęła dwie propozycje: kościół p.w. św. Ludwika w Pałacu Inwalidów i katedrę Notre-Dame. Bonaparte wskazał na drugą lokalizację. Talleyrand i jego stronnicy naciskali na wyraźniejsze rozdzielenie świeckiej
i religijnej części uroczystości, ale w końcu zmuszeni zostali do podporządkowania się woli przyszłego cesarza.
Chcąc odciąć się od tradycji Burbonów, Napoleon za wzór obrał sobie postać Karola Wielkiego. Tysiąc lat od koronacji Karola w Rzymie, Bonaparte pragnął nawiązać do jego spuścizny jednoczącej nie tylko Francuzów. Aby nadać odpowiednią rangę temu wydarzeniu potrzebował tak jak Karol Wielki osoby
i autorytetu głowy Kościoła. Z kolei dla Piusa VII uczestnictwo w koronacji Napoleona było wyraźną deklaracją wobec całej Europy. Dlatego negocjacje ze Stolicą Apostolską były trudne i długotrwałe. Papież nie chciał m.in. uczestniczyć w świeckiej części ceremonii. Kolejne nieporozumienie nastąpiło, kiedy oficjalne zaproszenie na koronację dostarczył papieżowi generał francuski, a nie dwóch arcybiskupów, jak tego oczekiwano. Sam papież postawił także na swoim, kiedy zakomunikował, że do Paryża uda się dopiero po święcie Wszystkich Świętych, co zmusiło Napoleona do kolejnego przesunięcia terminu koronacji, pomimo, iż zaproszenia na kolejny, drugi termin - 25 listopada zostały już rozesłane. Ostatecznie stanęło na dacie 2 grudnia 1804 r.
Odpowiednią oprawą koronacji zajął się cały zespół architektów, dekoratorów, krawców i jubilerów. Kostiumy projektował uczeń Davida - malarz i popularny miniaturzysta Jean Baptiste Isabey (1767-1855), a wystrój wnętrz sławna spółka projektantów i architektów: Charles Percier (1764-1838) i Pierre François Léonard Fontaine (1762-1853), którzy rozpowszechnili w architekturze i sztukach dekoracyjnych styl zwany dziś "empirowym". Byli oni m.in. autorami renowacji pałaców Luwru, Tuilleries i Fontainbleau a także projektantami łuku tryumfalnego na placu Carrousel i niezliczonej ilości mebli, elementów wystroju wnętrz i przedmiotów codziennego użytku. Już po koronacji wydali oni specjalny, bogato ilustrowany 32 rycinami album ukazujący przebieg uroczystości i wystrój wnętrza Notre-Dame, który jest podstawowym źródłem wiedzy na temat tego wydarzenia.
Zarówno paryska katedra, jak i jej otoczenie zostało specjalnie przystosowane na tę okazję. Percier i Fontaine wprawdzie naprawili wiele uszkodzeń tego zabytku jakie wyniósł on z czasów rewolucji, jednak nie cofnęli się przed wyburzeniem kilku stojących w pobliżu domów, tak aby otoczenie świątyni pasowało do ich koncepcji. Część fasady Notre-Dame została udekorowana na kształt łuku triumfalnego, przez który uczestnicy ceremonii wchodzili do wnętrza katedry. W jego dekoracji dominowały cztery kolumny - na dwóch były ukazane postaci - Chlodwiga oraz Karola Wielkiego, a na dwóch kolejnych wymieniono 36 "sławnych miast Francji". Również wnętrze gotyckiej świątyni spółka architektów przekształciła w duchu "imperialnym". Dobudowano podesty, baldachim nad tronami, z empor zwieszono gobeliny. Na dekoracjach przewijał się motyw Legii Honorowej, napoleońskie orły i pszczoły. Orzeł był nawiązaniem do czasów rzymskich, a pszczoły do okresu Merowingów. Służyć temu miały także tzw. "karolińskie regalia" jakie miały być obecne podczas ceremonii ustanowienia nowej monarchii. Aby je uzyskać szef Musée des Antiquités et Monuments Français - Alexandre Lenoir rozpoczął w całej Francji gorączkowe poszukiwania zabytków
z tego okresu. Wprawdzie związek odnalezionych przedmiotów z Karolem Wielkim był raczej życzeniowy, a w najlepszym razie hipotetyczny, jednak na potrzeby koronacji Bonapartego zostały one specjalnie "odrestaurowane" przez złotnika Martina-Guillame'a Biennais (1764-1843), i nikt nie wątpił iż należały one do władcy Franków. Biennais był także twórcą nowych regaliów cesarskich, w tym wspaniałej korony przypominającej antyczne wieńce rzymskich cezarów. Regalia te miały bowiem także nawiązywać do antycznych
i wczesnośredniowiecznych (czytaj - karolińskich) wzorców. Stąd m.in. dla dodania im wiarygodności złotnik umieścił w nich oryginalne starożytne kamee. Napoleonowi zależało na wywarciu silnego wrażenia nie tylko na swych poddanych, ale także opinii międzynarodowej. Dlatego praktycznie nie liczono się z kosztami. Wydatki związane z koronacją i pobytem papieża osiągnęły astronomiczną sumę 20 milionów franków.
Próby generalne koronacji odbywały się w pałacu Tuilleries w Galerii Diany. Szczegóły ceremoniału ustalał Wielki Mistrz Ceremonii - hrabia Louis Philippe de Ségur. Nie obyło się bez scysji pomiędzy rodziną Bonapartych a Józefiną. Siostry Napoleona odmówiły m.in. niesienia za przyszłą cesarzową trenu jej sukni. Wściekły Napoleon grożąc podobno wygnaniem zmusił je jednak do podporządkowania się. W próbach w Tuilleries uczestniczył prawdopodobnie także David. Zachowała się dość duża liczba szkiców postaci biorących udział w koronacji, na których autorskie adnotacje wskazują na to, iż były wykonane z natury. Prawdopodobnie część z nich artysta sporządził jeszcze podczas prób w Tuilleries. Na pewno jednak uczestniczył w samej koronacji.
Około 9 rano papież opuścił Pawilon Flory w Tuileries, który służył jako jego paryska rezydencja. Rozpoczęła się uroczysta procesja z udziałem tysięcy wojskowych, urzędników, duchownych i zwykłych obywateli. Za orszakiem papieskim podążały prowadzone przez Murata oddziały wojska. Dopiero dwie godziny po wyjeździe papieża, z Tuileires wyruszyła kawalkada powozów cesarza i jego rodziny. Pomimo zimna i padającego deszczu ze śniegiem obserwowały ich tłumy Paryżan oraz gości z całej Francji i zagranicy. Ich liczbę szacowano na pół miliona osób. Po przybyciu do katedry Napoleon i Józefina zostali przebrani w zaprojektowane przez Isabeya stroje koronacyjne. Sama ceremonia trwała około trzech godzin i zgromadziła najważniejsze postaci nowego cesarstwa, reprezentantów miast i regionów Francji oraz wybranych gości zagranicznych. Każdy z nich miał swe miejsce - na 24 stopniach tronu stali ministrowie, generałowie, radcy stanu, w nawie głównej senatorowie, członkowie zgromadzenia konstytucyjnego i delegaci miast, w transepcie duchowieństwo, w tyle książęta i dygnitarze dworu cesarskiego. Na chórach naprzeciwko papieża kardynałowie, w lożach członkowie korpusu dyplomatycznego, rodziny dygnitarzy, członkowie Instytutu, delegaci stanów generalnych i prefektur. Można sobie wyobrazić jak David obserwował z loży zarezerwowanej dla członków Instytutu tę paradę strojów dygnitarskich, mundurów wojskowych i wykwintnych toalet księżnych i dam dworu. Możliwe, że ukradkiem szkicował ich pozy, miny i gesty.
Sam przebieg ceremonii został dokładnie ustalony podczas długich negocjacji z papieżem. Zamiast wypowiadać cały tekst wyznania wiary i przysięgi gwarantujący ochronę i przywileje kościoła katolickiego, Napoleon kładąc dłoń na Ewangelii wypowiadał jedynie słowo "Profiteor!" czyli "potwierdzam". Tak samo zostały "przystosowane" teksty modlitw. Zamiast sformułowania, iż papież "osadził" na tronie nowego cesarza użyto określenia "wprowadził", z kolei szpadę cesarską "wręczył" a nie "darował" itd. Ponieważ ampułka zawierająca święte oleje używane do koronacji królów Francji została rozbita w 1793 r., namaszczenia dokonano zwykłą mirrą. Zresztą sam obrzęd namaszczenia został zredukowany. Cesarz i cesarzowa zostali namaszczeni nie siedmiokrotnie, lecz trzykrotnie (głowę i dłonie). Zgodnie ze zwyczajem, oleje święte otrzeć powinien wielki szambelan, jednak godność ową sprawował były biskup Talleyrand i Pius VII kategorycznie sprzeciwił się jego uczestnictwu w tym sakramencie. Zastąpił go nadworny kapelan cesarza. Wbrew legendzie to, że Napoleon sam się koronował nie było żadną niespodzianką dla papieża. Było to już bowiem zawczasu ustalone.
Po nabożeństwie papież umieścił korony na ołtarzu i tam je pobłogosławił. Stamtąd Napoleon wziął swą koronę, po czym obrócił się ku zebranym i wolno opuścił ją na głowę. Następnie koronował Józefinę, która jeśli wierzyć pani de Rémusat nie mogła powstrzymać łez wzruszenia.
W tym czasie "karolińskie" regalia powierzono trzem marszałkom - Kellermanowi (koronę), Lefebvre'owi (miecz) i Perignon'owi (berło). Najważniejsze cesarskie regalia do ołtarza nieśli byli konsulowie i cesarscy bracia a pozostałe trzymali Bernadotte (berło), Eugeniusz Beauharnais (pierścień), Berthier (jabłko królewskie), Talleyrand (płaszcz). Napoleon wbrew ceremoniałowi zatrzymał przy sobie jednak szpadę, w rękojeść którego Biennais wprawił słynny diament "Regent", a przed samym koronowaniem (aby mieć wolne ręce) oddał berło Lebrun'owi a laskę z "ręką sprawiedliwości" Cambaceres'owi. Dopiero po opuszczeniu katedry przez papieża Napoleon złożył przysięgę na przestrzeganie praw konstytucyjnych. Po zakończeniu ceremonii tłumy wiwatowały wołając "Vive l'Empereur!". Powstało cesarstwo.
Już 18 grudnia 1804 r. 55-letni David został obdarzony tytułem "pierwszego malarza cesarza", a wraz z tytułem otrzymał oficjalne zamówienie na namalowanie "obrazów ukazujących święto i ceremonię koronacji". W zamyśle artysty miały powstać cztery obrazy ukazujące uroczystości związane z koronacją. Po "Koronowaniu" (czyli Le Sacre) ilustrującym część religijną, miała powstać "Intronizacja", potem "Rozdanie orłów na sztandary" i "Przybycie cesarza do paryskiego ratusza". David zrealizował połowę z tego ambitnego planu. Zdołał namalować tylko "Le Sacre" i "Rozdanie orłów na sztandary". Do "Przybycia cesarza do paryskiego ratusza" powstały tylko szkice, a "Intronizacja" pozostała jedynie w sferze pomysłów. Wiadomo jednak, że "Intronizacja" miała ukazywać moment, w którym Napoleon stojąc przed tronem składał przysięgę konstytucyjną.
Obraz nazywany najczęściej w oryginalnym brzmieniu - "Le Sacre" co oznacza bardziej "Pomazanie" niż "Koronowanie" miał w zamyśle Davida przedstawiać religijną część ceremonii koronacji Bonapartego na cesarza Francuzów. Początkowo malarz chciał ukazać moment, w którym Napoleon sam się koronuje, jedną dłonią ujmując cesarską koronę, a drugą opierając na szpadzie. Ten wybór miał podkreślić, iż Bonaparte został cesarzem Francuzów nie "z Bożej łaski" czy urodzenia, lecz dzięki własnym zasługom zdobytym na polach bitew. W piśmie do generalnego intendenta dworu Pierre'a -Antoine'a Daru z 19 czerwca 1807 r., a więc w sześć miesięcy po rozpoczęciu prac nad "Le Sacre" David tak uzasadniał swój wybór: Ten majestatyczny gest przypominać ma widzom tak znaną prawdę: "Oby ten, kto potrafił zdobywać, potrafił także obronić". Pozy, gesty i spojrzenia zebranych mówią o zachwycie, który przeżywa każdy z obecnych. Jednak w połowie pracy nad szkicami David nagle zmienił zdanie i kompozycję głównej sceny. Główny pomocnik Davida przy malowaniu "Le Sacre" - Georges Rouget (1784-1869) twierdził w liście do de Lafontaine'a, iż owa zmiana zaszła pod wpływem ucznia mistrza - cieszącego się sławą świetnego portrecisty Françoise'a Pascala Gérarda (1770-1837). David zrezygnował z ukazania "samokoronacji" Napoleona, wybierając moment koronowania Józefiny. Rouget pisał: Muszę przyznać, że gest Napoleona z wyzywającym wzrokiem wkładającego jedną ręką na swą głowę koronę, a drugą trzymającego szpadę, nie wydaje mi się udany. Jest w tym coś przesadzonego, dramatycznego, co chyba nie spodoba się Napoleonowi. Być może cesarz wkładający na głowę cesarzowej koronę otrzymaną z rąk papieża, dopiero co zdjętą z własnej głowy, - być może, powtarzam, w tym geście jest więcej spokoju, gracji, owej błogosławionej prostoty, którą tak cenicie.
David w następnej fazie tworzenia "Le Sacre" wykonał setki szkiców portretowych i studiów anatomicznych postaci biorących udział w koronacji. Zgodnie ze swoją metodą najpierw rysował nagie postaci (niezależnie od rangi i władzy ich właścicieli - nawet papieża), a następnie "ubierał" je w stroje, które sprowadzał do swego atelier. Zachowało się wiele listów Davida, do postaci które wzięły udział w ceremonii, z prośbą o wypożyczenie strojów lub mundurów, w których wówczas wystąpili. Pisał m.in. do ówczesnego ambasadora Habsburgów - Klemensa Metternicha z prośbą o przysłanie portretu i stroju wraz z orderami obecnego podczas koronacji Napoleona ministra spraw zagranicznych Austrii hrabiego Ludwiga Cobenzla (zmarłego w 1809 r.). Powstałe wówczas studia portretowe potwierdzają, że ich twórca, niezależnie od sławy jaką przyniosły mu wielkie kompozycje był przede wszystkim znakomitym portrecistą. Jeszcze w 1805 r., korzystając z obecności papieża we Francji, David namalował jego świetny portret, o którym biograf malarza Antoine Schnapper napisał, że "widać iż był malowany z wielką sympatią dla modela". Artysta też musiał być z niego dumny, skoro opatrzył go łacińskim podpisem: "Napoleona Francuskiego Cesarza Pierwszy Malarz Louis David" i wizerunkiem orderu Legii Honorowej, której był kawalerem. W czasach Restauracji, kiedy zacierano wszelkie ślady po czasach napoleońskich, zmazano pierwsze cztery słowa. Oryginał portretu David podarował Piusowi VII (ten jednak pozostawił go we Francji), a dwie repliki zamówili Napoleon i Józefina. W 1805 namalował także dla sądu apelacyjnego w Genui wielki portret Napoleona w stroju koronacyjnym. David oczekiwał za te prace sowitej zapłaty od cesarza, jednak Napoleon najpierw kazał sobie wszystkie te płótna przywieźć do Saint-Cloud, a następnie kategorycznie odmówił zapłaty za portret w stroju koronacyjnym. Było to dla finansów Davida prawdziwym ciosem, i zmusiło do skupienia się nad ukończeniem głównego zamówienia - "Le Sacre".
Malowanie na płótnie "Koronacji" David rozpoczął 21 grudnia 1805 r. Ponieważ z Luwru wyeksmitowano wówczas pracownie malarskie (w tym również Davida), malarz musiał znaleźć nowe atelier zdolne pomieścić gigantyczne płótno o wymiarach ponad dziewięciu metrów długości i sześciu wysokości. Odpowiednie miejsce znalazł we wnętrzu nieczynnego kościoła College Cluny na paryskiej Sorbonie. Wnętrze przystosowano do potrzeb malarza - przygotowano makiety imitujące wystrój wnętrza katedry Notre Dame, oraz rozstawiono manekiny. W początkach kwietnia 1806 r. David zwrócił się o pomoc przy tworzeniu kompozycji do dekoratora paryskiej opery i znanego specjalisty od perspektywy Ignace-Eugen-Marie Degotti'ego (1759?-1824). We wrześniu 1806 r. artysta poinformował Daru, że przeniósł już na płótno architektoniczne tło "Koronacji". David dla lepszego "skumulowania" kompozycji dokonał na swym obrazie kilku modyfikacji w stosunku do rzeczywistego rozplanowania wnętrza katedry. Obniżył m.in. loże na emporach aby lepiej było widać zasiadających w nich gości, i umiejętnie zmniejszył i zasłonił postaciami wielki tron papieski (być może aby uniknąć wrażenia iż stoi on pusty, co mogło dawać pole dla różnych interpretacji).
W rezultacie malarz wybrał punkt widzenia jaki mieli uczestnicy tej ceremonii znajdujacy się w pierwszym rzędzie na lewo od ołtarza. To pozwoliło mu wprowadzić widza w głąb sceny, stwarzając złudzenie uczestnictwa w niej. I trzeba przyznać, że owo złudzenie udało mu się uzyskać. Kiedy 4 stycznia 1808 r. Napoleon zjawił się w pracowni Davida aby obejrzeć ukończone już płótno, miał wówczas na widok obrazu zdjąć kapelusz i zawołać: "To nie obraz! W niego można wejść!". Efekt ten osiągnął David dzięki precyzyjnie skonstruowanej otwartej kompozycji. Zgrupowanie postaci, architektura, światło i kolorystyka - wszystko skupia uwagę widza na dwóch najważniejszych osobach spektaklu - na Napoleonie i Józefinie. Na pierwszym planie, z prawej strony sceny malarz umieścił cztery postaci - Cambarceresa, Lebruna, Berthiera, Talleyranda. Aby nie zasłaniać głównej, najważniejszej sceny, David usunął sprzed niej znajdujących się w rzeczywistosci przed oczyma widzów
obecnych z tej strony - braci Napoleona - Józefa i Ludwika.Ustawił ich za cesarskimi siostrami. W piśmie z 7 września 1811 r. Ludwik delikatnie wypominał to artyście "Dobrze Pan wie, że jestem zasmucony z powodu miejsca jakie mi Pan wyznaczył, przez co mój brat Józef i ja okazaliśmy się jedynymi nie uczestniczącymi bezpośrednio w samej ceremonii. W rzeczywistości, kiedy cesarz i cesarzowa uklękli, znajdowaliśmy się na prawo od księżnych, a więc z lewej strony od widzów Pańskiego obrazu, i jeśli tak to konetable stali na lewo od nas, to dlaczego umieściliście ich naokoło ołtarza - jeden z berłem, drugi z jabłkiem, to i wielki elektor z cesarską koroną w dłoniach, i ja z jego szpadą powinniśmy byli tam stać...". David odpowiedział dyplomatycznie: "Jak Wasza Wysokość stwierdziliście, wszystko jest na tym obrazie skalkulowane, i zmiana położenia jednej postaci spowoduje nieobliczalne następstwa - zdezorganizuje tę stronę obrazu i w rezultacie całą kompozycję".
Artysta z wielką skrupulatnością odtworzył szczegóły strojów i rysy osób. David udowodnił mistrzostwo w scenkach wydawałoby się niepozornych, choćby w tej, gdzie stojący za ołtarzem ministranci zajęci są nie główną sceną, lecz przyglądają się z zainteresowaniem wspaniałej szabli Eugeniusza Beauharnais. "Le Sacre" to także wspaniała galeria portretów (łącznie występuje tu 191 postaci!). I choć można im zarzucić pewną idealizację, jednak niektóre z nich, szczególnie tych mniej prominentnych osób, odznaczają się tzw. "prawdą psychologiczną". Wśród pełnych zachwytu twarzy dworaków zwraca uwagę ironiczny usmiech Talleyranda. Niektórzy interpretują ten wizerunek księcia Beneventu jako ukryte przesłanie "Koronacji". Sam David sportretował się razem z rodziną w trybunie nad lożą matki Napoleona, wśród członków Instytutu - Vien'a, Le Brune'a, Gretry'ego oraz swego przyjaciela - Antoine'a Monge'a.
Choć "Le Sacre" stanowi dziś znakomitą dokumentację ilustrowanego przez to dzieło wydarzenia, nie należy zapominać, iż jest to także wyraz propagandy nowego cesarstwa. A ta zazwyczaj posługuje się manipulacją. Obraz Davida jest ich pełen. Najbardziej znaną manipulacją jest umieszczenie na obrazie matki Napoleona - Letycji Bonaparte. Madame Mere była wówczas nieobecna w Paryżu, gdyż serdecznie nie cierpiała swej synowej, a za pretekst posłużyła jej kłótnia Napoleona z jego bratem Józefem. Napoleon jednak koniecznie chciał, aby przynajmniej na płótnie Davida jego matka była obecna w chwili największej chwały jego i rodziny Bonapartych. Malarz umieścił więc signorę Letycję w przeznaczonej dla niej loży w towarzystwie jej dam dworu (Mme de Fontages i Mme Soult), szambelanów (de Cosse Brissaca i La Ville'a) oraz koniuszego (gen. Beaumonta). Oprócz Madame Mere, na obrazie David namalował jeszcze jedną osobę,
która w rzeczywistości nie uczestniczyła w ceremonii. To kardynał Caprara, którego z powodu choroby zastąpił tego dnia kardynał Pietro. I choć umieszczony został tuż za papieżem, kardynał był, jak twierdzi Constant, ze swego wizerunku bardzo niezadowolony. "Otóż kardynał Caprara, jeden z asystujących papieżowi przy koronacji, nosił perukę" - relacjonuje kamerdyner Napoleona. "David umieściwszy go w swoim obrazie uważał za właściwe zdjąć mu ją, ukazać go łysym, poza tym ogromnie podobnym. Zrozpaczony kardynał błagał Davida, by mu domalował perukę, ale ten odmówił stanowczo (...) Rozgniewany kardynał udał się ze skargą do Talleyranda, ówczesnego ministra spraw zagranicznych, i jako jeden z argumentów przytoczył ten, który wydawał mu się nie do odparcia: że skoro papież nigdy nie nosił peruki, niechybnie przypisze się teraz kardynałowi Caprara chęć ubiegania się o tiarę papieską, gdyby była wolna, chęć jasno wyrażoną przez brak peruki na obrazie przedstawiającym koronację. Jego Eminencja daremnie się trudził; David nie zgodził się na przywrócenie mu jego cennej peruki, mówiąc, że "powinien być zadowolony, że tylko to mu odjąłem".
Kolejną manipulację popełnił David malując Józefinę. Cesarzowa na jego obrazie ukazuje profil młodziutkiej kobiety nie przypominający w niczym, iż w rzeczywistości Józefina w momencie koronacji miała 41 lat. Napoleon odebrał ten "odmładzający" zabieg sławnego artysty jako chęć przypodobania się monarchini, i żartobliwie skomentował go jako "małą intrygę Davida i Józefiny". A tym, którzy wypominali artyście ukazanie Józefiny, zbyt młodą niż jest w rzeczywistości sam David odpowiadał: "No dobrze! Ale pozwólcie jej przynajmniej za taką się uważać!". Jeszcze jedną zmianę w obrazie wniósł sam Napoleon. W jego pierwszych wersjach kompozycyjnych papież siedział ze złożonymi na kolanach dłońmi. Zauważywszy to Napoleon miał powiedzieć: "Ja nie po to przywoziłem go z tak daleka, aby on siedział ze założonymi rękoma!". W rezultacie David namalował papieża z dłonią wzniesioną w geście błogosławieństwa, co z pewnością bardziej odpowiadało propagandowej wymowie obrazu.
Artysta nie ustrzegł się także kilku błędów. Na przykład - zarówno Napoleon jak i jego obydwaj bracia (Ludwik i Józef) noszą ten sam łańcuch orderu Legii Honorowej z orłami, chociaż w rzeczywistości istniał tylko jeden taki łańcuch.
"Le Sacre" odniósł ogromny sukces na Salonie 1808 roku. Napoleon mianował Davida oficerem Legii Honorowej. Kompozycję Davida porównywano do "Koronacji Marii Medici" pędzla Rubensa. Wielkie wrażenie robiły przede wszystkim jego imponujące rozmiary - 6, 21 m. wysokości na 9,79 m. długości. To drugi największy obraz w Luwrze, ustępujący wielkością jedynie "Weselu w Kanie Galilejskiej" Veronese'a. W tym samym czasie David pracował już nad dwoma innymi kompozycjami - "Rozdaniem orłów na sztandary" i "Przybyciem Napoleona do paryskiego ratusza". Ukończenia doczekała się tylko pierwsza z nich. W międzyczasie pojawiły się jednak nieprzewidziane dla artysty trudności. Cesarz rozwiódł się z Józefiną i jej obecność na oficjalnych wizerunkach stała się cokolwiek kłopotliwa. W "rozdaniu orłów..." David zdążył jeszcze zamalować byłą małżonkę Napoleona, ale w przypadku "Le Sacre" niepodobna było uczynić to samo... Obydwa obrazy nie przyniosły, poza sławą, spodziewanych profitów ich twórcy. Za "Le Sacre" i "Rozdanie orłów na sztandary" artysta otrzymał połowę honorarium na jakie liczył.
Tymczasem upadło cesarstwo Napoleona, a Burboni zaciekle tępili wszelkie świadectwa jego chwały. To dlatego po samej koronacji pozostały nieliczne pamiątki, m.in. kilka przedmiotów, mebli i strojów. W Malmaison zachowała się zaprojektowana przez Isabeya szata Napoleona, w której sportretował go David. Smutniejszy los spotkał cesarskie regalia wykonane przez Biennais. W 1819 r. zostały przetopione w paryskiej mennicy na jedną złotą sztabę. Jedynie ze wspaniałego złotego wieńca jaki zdobił głowę Napoleona zachował się... jeden szczerozłoty liść. Kiedy w 1805 r. przed podróżą na ponowną koronację do Włoch Isabey pomagał Napoleonowi przymierzyć strój koronacyjny, liść ten spadł z wieńca. Napoleon wręczył go malarzowi mówiąc: "Zachowaj go - niech będzie dobrą pamiątką Twej niezgrabności". Isabey oprawił go w tabakierkę, która znajduje się dziś w zbiorach muzeum w pałacu Fontainebleau.
David planował namalowanie trzech replik "Le Sacre". Pierwszą (o rozmiarach 1/3 oryginału) zamówił ówczesny król Holandii Ludwik Bonaparte, drugą kopię namalowaną głównie przy pomocy uczniów przeznaczył dla pałacu Tuillerie, natomiast trzecią miał namalować "na prośbę Amerykanów". To ostatnie zamówienie złożono jeszcze w 1807 r., jednak ową kopię skończył już nie jako nadworny malarz cesarza Napoleona, lecz jako emigrant - w Belgii w 1822 r. Jego ulubiony uczeń - Antoine-Jean Gros (1771-1835) dzięki swym wpływom na dworze Burbonów załatwił zezwolenie na sprowadzenie niedokończonego dzieła do Brukseli, a tam artyście jako atelier Belgowie udostępnili wielką salę brukselskiego ratusza. Obraz ten był pokazywany w Londynie (w 1821 r.) i Stanach Zjednoczonych (1826-1827). Obecnie ta kopia "Le Sacre" znajduje się w Wersalu. David przedkładał ją nad oryginał, chociaż wyraźnie ustępuje ona pierwowzorowi. Nie mając kontaktu z oryginałem, sędziwy artysta być może niezamierzenie popełniał także błędy (m.in. jedna z postaci nosi ustanowiony przez króla Niderlandów Wilhelma I order Belgijskiego Lwa). Obraz ten stał się powodem napięcia dyplomatycznego pomiędzy Belgią a burbońską Francją. 29 czerwca 1822 r., w Brukseli doszło do zaręczyn córki Józefa Bonaparte Zénaide z jej kuzynem - Karolem Lucjanem, synem Lucjana Bonaparte. Na uroczystość zjechali się do stolicy Belgii napoleonidzi z całej Europy oraz wierni im bonapartyści. David chciał urządzić wówczas publiczny pokaz dopiero co zakończonej kopii "Le Sacre". Obawiając się protestów ze strony Burbonów, władze belgijskie nie zezwoliły na publiczny pokaz sławnego obrazu. Obejrzeli ją jedynie zaproszeni przez artystę do jego atelier goście. Można sobie jedynie wyobrazić jakie wrażenie na wygnanych napoleonidach zrobił obraz największej chwały ich rodu, a przede wszystkim tego, któremu ową chwałę zawdzięczali, i którego od roku nie było już między żywymi.
Adam Paczuski
http://www.napoleon.org.pl/varia/lesacre.php
9