James Joyce
Ulisses
James Joyce
urodzony w 1882 r. w Dublinie
od najmłodszych lat był outsiderem i buntownikiem
syn bigoteryjnej matki i ojca-hulaki, który roztrwonił resztki majątku zamożnej niegdyś rodziny (nienawidził ojca, jednakże ojciec John Stanislaus gra w wielu utworach dużą, nie zawsze negatywną rolę)
wychowanek szkół jezuickich
znienawidził katolicyzm, lecz do końca swoich dni obracał się w kręgu jego pojęć i nigdy nie wyzwolił się spod estetycznego uroku kościelnych ceremonii
jako młody człowiek wyrosły w nacjonalistyczno-klerykalnym środowisku Joyce znienawidził prowincjonalizm i umysłową ciasnotę swej ojczyzny
w 1904 r. opuścił Irlandię, zabierając ze sobą Norę Barnacle, numerową z dublińskiego hotelu, z którą ożenił się dopiero po 26 latach, bo był zwolennikiem wolnych związków nie kontrolowanych przez „króla i papieży”
życie na obczyźnie stało się dla pisarza wieczną tułaczką z miasta do miasta, z mieszkania do mieszkania, przy czym bieda, często nędza, szła za nim trop w trop
na jego sytuacji finansowej fatalnie odbijał się odziedziczony po ojcu pociąg do alkoholu
mieszkał we Włoszech, we Francji
w 1915 r. przeniósł się do Szwajcarii, by móc z dala od szczęku broni pisać „Ulissesa”
„Ulisses”
obejmuje osiemnaście nie numerowanych rozdziałów-epizodów, a jego akcja rozgrywa się w ciągu jednego dnia, 16 czerwca 1904 roku, i trwa trochę ponad osiemnaście godzin, które przez myśli, wspomnienia i rojenia głównych postaci obrazują całe ich życie
mimo że miejscem akcji jest Dublin, opisany z realistyczno-naturalistyczną dokładnością (autor chciał być jego Canalettem) i mimo że tworzy on tło dla najzwyklejszych, zupełnie banalnych zdarzeń, to jednak stanowi zarazem symboliczną widownię Odysei XX wieku, wywiedzionej z eposu Homera
początkowo pisarz nadał epizodom swego dzieła tytuły nawiązujące do pieśni pierwowzoru, lecz potem usunął te wskazówki i pozostawił wszystko domyślności czytelnika, którego naprowadza na właściwy trop tylko tytułem całości oraz mnóstwem zawartych w niej aluzji i analogii
tytułowym Odysem-Ulissesem jest akwizytor ogłoszeniowy, Żyd, Leopold Bloom, jego żona Molly to Penelopa i nimfa Kalipso Kalipso jednej osobie, a rolę homeryckiego Telemacha, syna Odysa, gra Stefan Dedalus, obecnie młody nauczyciel i poeta
wyruszywszy rano ze swej Itaki, z mieszkania przy Eccles Street nr 7, Bloom odbywa całodniową wędrówkę po mieście, będącą odpowiednikiem dziesięcioletniej tułaczki greckiego bohatera po Morzu Śródziemnym, i podobnie jak również wędrujący Dedalus styka się z licznymi osobami, po części znanymi z „Dublińczyków” i „Portretu artysty”
osoby, ulice, place, gmachy, instytucje, lokale i najbliższe okolice Dublina są też w znacznej większości skojarzone ze światem homeryckiego mitu, np.:
w epizodzie II Stefan, który uczy historii w szkole pana Desy, miłośnika koni, wstępuje do niego, jak poszukujący ojca Telemach do Nestora, poskromiciela rumaków, i słucha antyfeministycznych wywodów, m.in. na temat Heleny, „zbiegłej żony Menelausa”
w V epizodzie, przesyconym różnymi zapachami, Bloom zachodzi do kościoła i obserwuje odurzające się Eucharystią kobiety, a więc wzorem Odysa przybija „do ziemi Lotofagów, co lotos jedzą” (Homer), , rozkoszny i niebezpieczny kwiat oszołomienia
redakcja gazety, dla której akwizytor zbiera ogłoszenia, to współczesna wyspa władcy wiatrów, Eola, skąd rozchodzą się ulotne, zmienne i często wprowadzające ludzi w błąd wiadomości (VII epizod)
goście z lokalu Burtona pochłaniają mięsne potrawy i obgryzają kości (VIII epizod), niczym dzicy Lajstrygonowie, pożerający ciała towarzyszy Odysa
podczas dyskusji o Szekspirze w Bibliotece Narodowej (IX epizod) Stefan Dedalus i jego rozmówcy „przepływają” między Scyllą a Charybdą rozmaitych i sprzecznych idei i problemów
panny Douce i Kennedy z rozbrzmiewającego śpiewem Ormond Bar (XI epizod), gdzie przed Leopoldem był kochanek Molly, Boylan-Antinous, są wystylizowane na Syreny
wybuchowy Obywatel, szowinista i antysemita, mistrz w miotaniu kamieni, nastający na Blooma w lokalu Kernana (XII epizod), ma niedwuznaczne cechy Cyklopa-Polifema, homeryckiej personifikacji wulkanu
Gerty MacDowell, która z koleżankami siedzi niedaleko ujścia rzeki Liffey do zatoki i zafascynowana „obcym przybyszem”, czyli siedzącym opodal Boomem, pokazuje mu swoje majtki (XIII epizod) to Nauzykaa, bawiąca „nad brzegiem ślicznej rzeki” (Homer), blisko morskiego wybrzeża, aby wraz z pannami służebnymi prać bieliznę
wreszcie przykład ostatni, Bella Cohen, burdelmama z domu publicznego publicznego Nocnym Mieście, narzuca Boomowi w sadomasochistycznej scenie rolę konia, świni, psa itd. (XV epizod), a więc postępuje na swój sposób podobnie jak czarodziejka Kirke, która zamieniła towarzyszy Odysa w świnie.
Joyce wbrew własnym słowom obszedł się z „Odyseją” dosyć bezceremonialnie. Nie tylko opuścił szereg istotnych motywów i poprzestawiał chronologię wydarzeń, lecz także i przede wszystkim zasadniczo przetworzył występujące osoby.
król Itaki jest u niego skromnym i bynajmniej nie bohaterskim akwizytorem ogłoszeniowym,
z wiernej Penelopy zrobiła się niewierna Moll, która już dla niejednego „zdjęła niejedną suknię”
królewna Nauzykaa przybrała postać sentymentalnej i rozerotyzowanej drobnomieszczańskiej gęsi, kulejącej na dodatek i cierpiącej na upławy
Cyklop, wcielony w Obywatela, wydaje się raczej śmieszny niż groźny, więcej w nim krzepy na pokaz niż autentycznej siły
pięknej Kirke „córce słońca”, jak ją nazywa Homer, przypadła rola starej, obrzydliwej rajfurki, jej „wspaniały dworzec z ciosu” przemienił się w burdel, a „śliczne panny”, która „kręcą się przy bogini w służbie nieustannej”, spadły do rzędu zwykłych prostytutek - Kitty, Florry i Zoe
jeżeli się jeszcze doda, że w „Ulissesie” znajdujemy dużo więcej podobnych groteskowo zdegradowanych bohaterów i sytuacji z „Odysei”, to narzuca się wniosek, iż mamy tu do czynienia z parodystyczną transpozycją greckiego pierwowzoru
odczytując dzieło Joyce'a jako transpozycję i parodię dziejów króla Itaki nie wyczerpujemy jednak wszystkich możliwości interpretacyjnych; sam autor podsuwa nam w XVII epizodzie pęk innych kluczy przez skojarzenie poszczególnych epizodów, epizodów nawet fragmentów epizodów, ze zdarzeniami, przypowieściami i rytuałami zapisanymi w Biblii, Talmudzie, Kabale i Księdze Zoar
dopatrywano się też w „Ulissesie”, nie bez pewnych podstaw, współczesnej transkrypcji rozmaitych systemów mistycznych, teozoficznych i filozoficznych, zwłaszcza zaś swoistego odbicia uporządkowanej według kalendarza i katolickich świąt roku sekwencji kościelnych obrzędów, które autor bądź przetworzył, bądź drastycznie skarykaturował (szczególnie w I i w XV epizodzie); niewątpliwie jednak wykładnia homerycka jest najbardziej oczywista i bezsporna
czemu służą te wszystkie homeryckie analogie, aluzje i transpozycje?
w literaturze różnych czasów i narodów spotykamy mniej lub więcej paraboliczne postacie wędrowców, poszukiwaczy i błędnych rycerzy, których droga przez świat zjawisk i ducha symbolizuje życiową drogę człowieka
takim wędrowcem jest właśnie Odyseusz i takim jest również jego XX-wieczny potomek, Leopold Bloom, tyle że Joyce, jak widzieliśmy, przedstawił jego tułaczkę w kategoriach komicznych, tragikomicznych
tułaczka wiedzie bowiem akwizytora z domu, gdzie żona przyprawia mu rogi i gdzie umarł ukochany syn i następca, do coraz to nowych klęsk, zogniskowanych w zwierciadle jednego dnia
redaktor Myles Crawford nim pomiata, dziewczęta z Ormond Bar wyśmiewają go, Obywatel wypędza z lokalu, „miłosna” scena z Gerty MacDowell skłania do poniżających praktyk
kiedy w pandemonicznym XV epizodzie Bloom śni fantastycznogroteskowy sen o wielkości i znaczeniu, niebawem spada z urojonych wyżyn i ostatecznie podeptany przez Bellę Cohen, znajduje się znów w sytuacji straszliwie samotnego Żyda-wygnańca, zagubionego w obcym, wrogim społeczeństwie
wszystkie te klęski przypieczętowuje nieudana próba znalezienia nowego syna w osobie Stefana Dedalusa;
Stefan, przyszły emigrant z ojczyzny, jest samotny, pełen sceptyzmu, bolesnego kpiarstwa i autoironii, błąka się po labiryncie zewnętrznego i wewnętrznego świata
zerwawszy z rodzinnym domem nie może się wyzwolić od ambiwalentnych uczuć do zmarłej matki, reprezentującej też katolicyzm i Irlandię; dlatego na widok zjawy rodzicielki w XV epizodzie obrzuca ją obelgami i powtarza dumne non serviam (z „Portretu artysty”), a jednocześnie gnębiony wyrzutami sumienia usprawiedliwia się przed nią
najbardziej jednak nurtuje Stefana kompleks ojca; zgodnie z rozwiniętą przez siebie w III epizodzie ideą reinkarnacji uważa cielesnego ojca za „legalną fikcję” i tęskni za ojcem „prawdziwym”
mimo że poszukujący ojca Stefan-Telemach i marzący o synu Bloom-Ulisses spotykają się w ciągu dnia kilkakrotnie, i mimo że wspólnie uczestniczą w wyprawie do Nocnego Miasta, nie mogą się do siebie rzeczywiście zbliżyć; w końcu rozchodzą się i wracają do swoich samotności, by - jak wolno przypuszczać - dalej wędrować nie osiągając celu, w czym tkwi jedna z zasadniczych myśli filozoficznych Joyce'owskiego dzieła
podobnie jak Dublin jest w utworze irlandzką stolicą i zarazem Morzem Śródziemnym nowoczesnego Ulisses, paraboliczną widownią ludzkiego życia, tak też Leopold Bloom, będąc skromnym akwizytorem, jest zarazem przeciętnym człowiekiem w ogóle, każdym i nikim poszczególnym; nic więc dziwnego, że w tym wszechczłowieku kłębią się i kłócą wszelkie, często sprzeczne cechy, wszelkie możliwości, wszelkie pożądania zwykłej jednostki ludzkiej z perwersyjnymi pożądaniami seksualnymi włącznie, które każą mu między innymi podpatrywać w fantasmagoriach XV epizodu akt płciowy Moll i Boylana.
„ „Ulisses” jest bardziej epopeją ciała niż ducha ludzkiego” - powiedział kiedyś autor i uwaga ta odnosi się głównie do odysei Blooma, zdeterminowanej w znacznej mierze przez zaspokajanie fizycznych potrzeb lub przez marzenia czy aspiracje, też związane z dziedziną popędów, nie mogących się wyżyć w szarej codzienności; natomiast zepchnięta trochę na drugi plan Odyseja Stefana, zbuntowanego outsidera, artysty i wyrafinowanego intelektualisty - poniekąd każdego intelektualisty XX wieku - jest przede wszystkim epopeją ducha, oderwanego od najszerzej pojętych spraw ciała, od codziennego bytu oraz jego doli i niedoli
3