Nowojorska organizacja ogłosiła skandalicznie nierzetelny doroczny raport o stanie praw człowieka na świecie. Mnóstwo w nim błędów, uproszeczeń i... polityki.
Co może być w raporcie o prawach człowieka, który jednocześnie bezkrytycznie wychwala wybór Baracka Obamy na prezydenta USA? Na przykład Polska została w najnowszym raporcie Human Rights Watch poddana miażdżącej krytyce za... wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego z marca 2008. Skrytykował w niej Traktat Lizboński jako m.in. wymuszający na Polsce akceptację homoseksualnych "małżeństw" i związków cywilnych. Raport przedstawia też ponurą wizję Polski jako kraju, w którym brak edukacji seksualnej, istnieją poważne restrykcje dostępu do aborcji, a prawo lekarza do odmowy wykonania aborcji ze względu na klauzulę sumienia "naraża na szwank życie i zdrowie kobiet."
Jest to zresztą jedyny raz, gdy w raporcie pada słowo aborcja. Omawiając sytuację w Indiach HRW nie widzi problemu w masowym mordowaniu poczętych dzieci ze względu na niepożądaną płeć. Praktyka ta spowodowała powstanie w Indiach całych obszarów zaludnionych głównie przez mężczyzn, gdzie kobiety są wykorzystywane jako prostytutki dla sfrustrowanej męskiej populacji.
HRW nie uznaje też za pogwałcenie praw człowieka praktyki polityki jednego dziecka w Chinach, czego skutkiem są wymuszone sterylizacje i aborcje dokonywane nawet w 9 miesiącu ciąży. Osobnym obszarem zainteresowań HRW, omówionym w osobnym rozdziale są natomiast - cokolwiek o znaczy - "prawa lesbijek, gejów i transseksualistów", które według raportu gwałcone są w takich krajach, jak Turcja, Bośnia, Singapur, Uganda, Nigeria, Irak, Maroko, Polska. W Singapurze szczególną troskę wywołuje prawo zakazujące promocji tzw. gejowskiego stylu życia, za to Nepal został pochwalony za prawne uznanie "trzeciej płci", którą mogą przypisać sobie ludzie nie czujący się komfortowo z płcią żeńską lub męską. Nie jest trudne zauważenie, że działacze słynnej organizacji pojęcie "prawa człowieka" traktują dość swobodnie. Niektóre grupy, szczególnie dotknięte przez różne dewiacje seksualne, mają dla nich status nadludzi.
Co do prześladowań religijnych, HRW odnotowało jednoroczne uwięzienie katolickiego księdza w Algierii, aresztowanie grupy katolików w Angoli, przejęcie katolickich szkół i szpitali w Erytrei i prześladowania katolików w Wietnamie. Dla porówniania, raport "Pomoc Kościołowi w potrzebie" za lata 2007/2008 mówi o ponad 170 tysiącach wyznawców Chrystusa, którzy oddali swe życie za wiarę w ciągu ostatnich dwóch lat, a także o blisko 250 milionach prześladowanych za chrześcijaństwo. Komu są potrzebne takie organizacje, jak Human Rights Watch? Z pewnością nie tym, których prawa rzeczywiście są łamane.
BB/hrw.orgNowojorska organizacja ogłosiła skandalicznie nierzetelny doroczny raport o stanie praw człowieka na świecie. Mnóstwo w nim błędów, uproszeczeń i... polityki.
Co może być w raporcie o prawach człowieka, który jednocześnie bezkrytycznie wychwala wybór Baracka Obamy na prezydenta USA? Na przykład Polska została w najnowszym raporcie Human Rights Watch poddana miażdżącej krytyce za... wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego z marca 2008. Skrytykował w niej Traktat Lizboński jako m.in. wymuszający na Polsce akceptację homoseksualnych "małżeństw" i związków cywilnych. Raport przedstawia też ponurą wizję Polski jako kraju, w którym brak edukacji seksualnej, istnieją poważne restrykcje dostępu do aborcji, a prawo lekarza do odmowy wykonania aborcji ze względu na klauzulę sumienia "naraża na szwank życie i zdrowie kobiet."
Jest to zresztą jedyny raz, gdy w raporcie pada słowo aborcja. Omawiając sytuację w Indiach HRW nie widzi problemu w masowym mordowaniu poczętych dzieci ze względu na niepożądaną płeć. Praktyka ta spowodowała powstanie w Indiach całych obszarów zaludnionych głównie przez mężczyzn, gdzie kobiety są wykorzystywane jako prostytutki dla sfrustrowanej męskiej populacji.
HRW nie uznaje też za pogwałcenie praw człowieka praktyki polityki jednego dziecka w Chinach, czego skutkiem są wymuszone sterylizacje i aborcje dokonywane nawet w 9 miesiącu ciąży. Osobnym obszarem zainteresowań HRW, omówionym w osobnym rozdziale są natomiast - cokolwiek o znaczy - "prawa lesbijek, gejów i transseksualistów", które według raportu gwałcone są w takich krajach, jak Turcja, Bośnia, Singapur, Uganda, Nigeria, Irak, Maroko, Polska. W Singapurze szczególną troskę wywołuje prawo zakazujące promocji tzw. gejowskiego stylu życia, za to Nepal został pochwalony za prawne uznanie "trzeciej płci", którą mogą przypisać sobie ludzie nie czujący się komfortowo z płcią żeńską lub męską. Nie jest trudne zauważenie, że działacze słynnej organizacji pojęcie "prawa człowieka" traktują dość swobodnie. Niektóre grupy, szczególnie dotknięte przez różne dewiacje seksualne, mają dla nich status nadludzi.
Co do prześladowań religijnych, HRW odnotowało jednoroczne uwięzienie katolickiego księdza w Algierii, aresztowanie grupy katolików w Angoli, przejęcie katolickich szkół i szpitali w Erytrei i prześladowania katolików w Wietnamie. Dla porówniania, raport "Pomoc Kościołowi w potrzebie" za lata 2007/2008 mówi o ponad 170 tysiącach wyznawców Chrystusa, którzy oddali swe życie za wiarę w ciągu ostatnich dwóch lat, a także o blisko 250 milionach prześladowanych za chrześcijaństwo. Komu są potrzebne takie organizacje, jak Human Rights Watch? Z pewnością nie tym, których prawa rzeczywiście są łamane.
BB/hrw.org
1