http://gazeta.pl/
Negocjacje rolne z UE - wielkie "nie" i małe "tak" Unii
"Gazeta" dotarła do nowego stanowiska Unii w sprawie rolnictwa, które w grudniu Bruksela przedstawi Polsce. UE odrzuca większość postulatów zgłaszanych od ponad dwóch lat przez polskich negocjatorów, zawężając znacznie pole kompromisu
Druga runda rokowań rolnych na temat wsparcia produkcji ziemniaków czy upraw malin to przedsmak prawdziwych negocjacji w sprawie rolnictwa. Propozycje dotyczące najważniejszych dla Polski kwot płatności bezpośrednich dla rolników, limitów produkcji cukru, skrobi i mleka itd. Unia przedstawi w połowie przyszłego roku. Chcąc znaleźć się w UE w 2004 roku, Polska będzie musiała znaleźć kompromis z Brukselą do końca 2002 roku.
Nie spolszczą CAP-u
W Unii Wspólna Polityka Rolna (CAP) decyduje m.in. o tym, ile i czego można produkować, ile rolnik może dostać pieniędzy za swoje uprawy i hodowle czy za odłogowanie ziemi, jakie są dopłaty do eksportu towarów. Zanim zaczniemy rozmawiać o sprawie kluczowej - finansowych warunkach wejścia polskiego rolnictwa do CAP - Piętnastka chce uprzątnąć stół rokowań z tzw. problemów technicznych. Te dotyczą uregulowania poszczególnych rynków produkcji i spraw fitosanitarnych oraz weterynaryjnych. Po wielu tygodniach uzgodnień powstała kolejna wersja stanowiska wyjściowego Unii (pierwsza powstała w czerwcu 2000) do rokowań rolnych z kandydatami, w tym z Polską.
W naszym przypadku owo "sprzątanie stołu" polegało głównie na odrzuceniu obfitej listy polskich postulatów. Na początku rokowań dotyczących rolnictwa Polska sygnalizowała, że chce dostosować CAP do specyfiki polskiej wsi (chodzi np. o masowe u nas uprawy ziemniaków). Nic z tego - najczęściej powtarzającym się sformułowaniem we wspólnym stanowisku jest: "UE prosi o ponowne rozważenie tego postulatu", co w języku negocjacji oznacza mniej więcej: "na to w takim kształcie nie macie co liczyć".
Przynajmniej w jednym przypadku Polska mile zaskoczyła unijnych negocjatorów. - Jesteście jedynym bodaj krajem, który nie prosił o okres przejściowy na dostosowanie się do nowych przepisów dotyczących większej przestrzeni życiowej dla kur niosek - mówi jeden z naszych informatorów, zastanawiając się jednak, czy polscy negocjatorzy czegoś tu nie przegapili. Bo czy rzeczywiście w Polsce wszystkie kurniki będą już wkrótce odpowiednio duże?
Nie, nie, nie...
Polska chciała pierwotnie przełożenia o trzy lata - liczone od wejścia do UE - wdrożenia unijnego Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli produkcją rolną (ang. IACS). Rząd wycofał się jednak z tego postulatu, wiedząc, że bez działającego w dniu wejścia do Unii IACS-u nasz kraj nie dostanie ani centa płatności bezpośrednich dla rolników. Resort rolnictwa walczy za to dalej o dofinansowanie nawet do 50 proc. wartości działania i wdrożenia tego systemu jeszcze przez trzy lata po wejściu do UE, ale Piętnastka się nie zgadza, argumentując, że na pomoc w budowie IACS-u mamy pieniądze z funduszu PHARE.
Unia odrzuciła też polski postulat utrzymania przez pięć lat po wejściu do UE możliwości stosowania specjalnej klauzuli ochronnej, dzięki której można by zamykać rynek przed nadmiernym importem żywności. Zdaniem UE specjalne klauzule są tu niepotrzebne, a te sprawy można regulować dzięki stosowanym w całej Unii mechanizmom, które wynegocjowali wcześniej Szwedzi, Finowie i Austriacy. Unia poprosiła również o "ponowne rozważenie" propozycji utrzymania przez Polskę po wejściu do UE niedozwolonych tu form pomocy publicznej, m.in. dopłat do paliwa rolniczego i do odsetek od kredytów.
Piętnastka nie widzi też możliwości utworzenia wspólnotowej organizacji rynku ziemniaków. Chodzi oczywiście o pieniądze. Włączenie producentów ziemniaków w system unijnych organizacji produkcyjnych otworzyłoby dostęp do funduszy UE na wsparcie i modernizację upraw dla setek tysięcy polskich gospodarstw i wielu instytutów badawczych. Unia nie zgodziła się też na objęcie subsydiami suszonej fasoli (produkowanej na wielką skalę w Polsce), pisząc w swym stanowisku, że "gatunku Phasolus Vulgaris nie ma w wykazie roślin strączkowych objętych dopłatami". Z odmowną odpowiedzią spotkały się też polskie postulaty objęcia pomocą finansową przetwórstwa owoców miękkich i ziół.
Tak, ale
Po półtora roku negocjacji jest już jasne, że Unia zgadza się tylko na drobniejsze postulaty. Nikomu w Brukseli nie wadzi np. dopuszczenie do handlu małych ogórków o wadze mniejszej niż 180 gram, choć w UE trafiają one tylko do przetwórstwa. Polska będzie miała też prawo do stosowania nazwy "polskie wino" - ale tylko z wyraźnym przymiotnikiem owocowe (Polish Fruit Wine), gdyż nazwa "wino" sugeruje, że chodzi o napój alkoholowy z winnej latorośli, co nie jest polską specjalnością. Unia zapewnia, że zgodnie z jej przepisami wyłączne prawo do zastrzeżenia nazwy "Polish Vodka" dla wódki produkowanej w Polsce z polskich surowców zyskamy po wejściu do Unii.
Dobrą wieścią jest też wstępna, warunkowa zgoda Unii na czteroletni okres przejściowy dla polskich rzeźni, masarni i zakładów przetwórstwa mięsa, który pozwoliłby im bezboleśnie dojść do kosztownych standardów UE. W stanowisku Unia zastrzega, że "w przeszłości podobne okresy przejściowe zostały podarowane, ale tylko w odniesieniu do niektórych elementów struktury fizycznej przedsiębiorstw, a nie kwestii odnoszących się do higieny produkcji czy (sposobu) inspekcji". Jak tłumaczą nasi rozmówcy, dodatkowy czas na dostosowanie będzie dotyczył inwestycji w nowe okna, kafelki czy szatnie dla personelu, ale normy jakości i czystości produkcji trzeba będzie spełnić od dnia wejścia do UE.
Co więcej, warunkiem zgody na specjalne rozwiązanie jest dostarczenie dokładnej listy zakładów, które chcą z niego skorzystać (wraz z adresami, biznesplanami dochodzenia do unijnych standardów, oceną polskich władz weterynaryjnych itd.). Powstające w nich wyroby będzie można sprzedawać tylko na rynku polskim, po wcześniejszym oznaczeniu odpowiednim znakiem (stemplem). Zdaniem unijnych ekspertów lista zakładów, które chcą skorzystać z okresu przejściowego, powinna być dostarczona szybko. Czesi i Węgrzy już ją przygotowali i przesłali, niebawem mogą spodziewać się odpowiedzi ze strony UE. Polska chce to zrobić dopiero w połowie 2002 roku. Zdaniem Unii będzie to za późno.
Spóźnialscy nie mają racji
Zdaniem źródeł "Gazety" w przedstawicielstwach krajów członków UE polską specjalnością jest notoryczne spóźnianie się bądź zaleganie z dostarczaniem danych statystycznych, szczegółowych wyjaśnień czy dokładnych planów i kalendarzy wdrożenia jakichś unijnych rozwiązań. Wymaganych przez Unię najnowszych danych statystycznych dotyczących dokładnej wielkości upraw czy pogłowia bydła nie ma, gdyż Polska nie miała dotąd pieniędzy na dokładny spis rolny. Co gorsza, spis planowany na 2002 rok stoi również pod znakiem zapytania z powodu trudności budżetowych. Tymczasem, jak mówią nasi rozmówcy z UE, bez dokładnej statystyki nie ma co w ogóle siadać przy stole.
W swym obecnym stanowisku Unia ponownie prosi np. o dostarczenie szczegółowych informacji na temat systemu interwencyjnego skupu zbóż. Przypomina też, że mimo powtarzanych apeli wciąż nie dostała szczegółowych danych na temat przykładowej wielkości i minimalnego potencjału gospodarczego gospodarstwa, które będzie musiało znaleźć się w sieci tzw. Zunifikowanego Systemu Rachunkowości Rolnej (ang. FADN). Bez śledzącego dochodowość rolnictwa FADN trudno myśleć o dopłatach do produkcji
Jacek Pawlicki, Bruksela (10-12-01 03:00)
Przeszkody na drodze do UE
W pierwszym półroczu 2002 roku......powinniśmy zamknąć pięć rozdziałów negocjacyjnych, by dogonić pozostałych kandydatów:
Podatki. Unia nalega, byśmy podnieśli akcyzę na papierosy; Polska chce kilkuletniej zwłoki. Chcemy też zachować zerową stawkę VAT na książki.
Transport. Unia czeka na nowe polskie prawo lotnicze. Chce na pięć lat ograniczyć działalność naszych firm transportowych (ciężarówki) na unijnym rynku. Mielibyśmy też zliberalizować przewozy kolejowe.
Konkurencja. Najważniejsza jest kwestia pomocy państwa dla przedsiębiorstw w specjalnych strefach ekonomicznych. Unia nalega na jej zmniejszenie. Polska nie chce wycofywać się z obietnic, bo grozi to kosztownymi procesami.
UE naciska na nas w sprawie restrukturyzacji hutnictwa.
Rybołówstwo. Musimy wprowadzić unijne przepisy i kontrolę połowów. Polska chce, by nasza strefa połowów była na pięć lat zamknięta dla dużych kutrów z Unii. Domagamy się też dotacji na złomowanie statków rybackich.
Sprawiedliwość i sprawy wewnętrzne. Unia nie jest pewna, czy będziemy dostatecznie pilnie strzec wschodniej granicy, która będzie granicą UE. Bruksela wytyka nam też korupcję i niesprawność sądownictwa.
W drugim półroczu 2002 roku....wszyscy kandydaci będą negocjować z Unią najtrudniejsze kwestie:
Rolnictwo. Polska domaga się objęcia nas Wspólną Polityką Rolną - czyli m.in. dopłatami bezpośrednimi do produkcji - od pierwszego dnia członkostwa. Unia nie przedstawiła jeszcze stanowiska. Wielu przywódców Piętnastki twierdzi jednak, że nie mają na to pieniędzy.
Polityka regionalna. Państwom Europy Środkowo-Wschodniej jako najbiedniejszym w Unii należałoby się z unijnej kasy najwięcej na rozwój regionalny: budowę dróg, ochronę środowiska, szkolenia zawodowe... Hiszpania, Portugalia i Grecja boją się, że na tym stracą.
Finanse i budżet. Ile Polska będzie wpłacać do unijnej kasy? Chcielibyśmy przez pierwsze pięć lat płacić obniżoną składkę.
Jeśli uda się rozwiązać te problemy, pod koniec 2002 lub na początku 2003...
...podpiszemy traktat o przystąpieniu do UE. Pozostaje rok na ratyfikację w krajach Piętnastki i Parlamencie Europejskim oraz na referendum w Polsce.
A od 2004 roku jesteśmy już w Unii.
jap (10-01-02 19:12)
2