KAIN I ABEL / Msza święta /
Wiem, że bardzo dobrze znacie biblijną historię Kaina i Abla, ale dziś chciałabym ją wam przybliżyć, jako wersję uwspółcześnioną
Niedziela współczesnego Kaina.
Mama budzi Kaina i „wygania” do kościoła. On idzie, ale pod przymusem. W czasie Mszy świętej nudzi się - więc ogląda się za dziewczynami. Krytykuje przydługie kazanie. Myśli o spotkaniu z kolegami. Klęka, bo inni klękają, nawet za bardzo nie wie, co się w tej chwili dzieje, potem może i idzie do Komunii świętej, - bo wszyscy idą, ale zaraz po niej przed błogosławieństwem wychodzi z kościoła. Mszę świętą uważa, jako czas stracony, ale był, bo tak trzeba - oddał Panu Bogu to, co się Jemu należy. Przykazanie „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” ma „zaliczone”.
Uważa, że wszystko jest w porządku „Pan Bóg nie powinien mieć do niego pretensji”.
Współczesny Abel w niedzielę
wstaje rano bez budzenia. Wesoło idzie do kościoła na Mszę świętą, aby spotkać się z Bogiem. Zanim rozpocznie się Msza święta modli się: „Panie dziękuję Ci, że dałeś mi nowy dzień, chcę ofiarować go na Twoje uwielbienie. Oddaję Ci siebie, byś mógł posługiwać się mną dla dobra innych ludzi. Dziękuję, że mnie kochasz i dzięki Twej Miłości mogę i umiem kochać”.
Ale już procesja wychodzi do ołtarza. Współczesny Abel jest już w postawie gotowości, stojąc czyni znak krzyża, a słysząc kapłańskie słowa:
PAN Z WAMI - uświadamia sobie, że w tej chwili razem z otaczającymi go ludźmi tworzy Wspólnotę, czyli Kościół, w którym przebywa prawdziwy Bóg. SPOWIADAM SIĘ - przeprasza, że od poprzedniej Mszy św. zdarzyły się w jego życiu grzechy: czynem, mową, myślą, i zaniedbaniem. Prosi świętych w niebie, ale także i tych stojących wokół, by modlili się za niego. I cieszy się słysząc kapłańskie słowa: NIECH BÓG SIĘ ZMIŁUJE NAD WAMI, ODPUŚCI GRZECHY I DA ŻYCIE WIECZNE. Ale oto już sam Bóg kieruje do niego swoje SŁOWO, dlatego z uwagą słucha Lekcji, później Ewangelii - w czasie kazania zastanawia się:, Co Jezus chce do niego powiedzieć przez te słowa? Czego oczekuje od niego? Jaka powinna być jego odpowiedź dana Bogu?
Ale już Msza św. toczy się dalej - wraz z kapłanem wyznaje swoją wiarę: WIERZĘ W BOGA, wierzę, że Ojciec, Syn, i Duch Święty jest Jednym Bogiem. Że Jezus, aby mnie zbawić stał się człowiekiem, za mnie umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba bym i ja mógł tam przebywać. Wierzę, że zostawił sakramenty święte, które włączają mnie do Kościoła ustanowionego przez Jezusa bym miał pomoc w drodze do Niego. Że razem z Nim zmartwychwstanę, by już wiecznie żyć z Bogiem. I już MODLITWA WIERNYCH - gdzie przedstawia Bogu sprawy polecane w tej Mszy św., ale pamięta też o problemach swoich, najbliższej rodziny, przedstawia Bogu wszystkich znajomych. Miałby jeszcze tyle do powiedzenia, ale ministranci już niosą do ołtarza patenę z hostią i ampułki z winem i wodą. - OFIAROWUJE, więc Bogu radości i trudy, które go przez ten tydzień spotkały: „Weź je Panie i przemień, przemień moje życie jak przemienisz chleb i wino. Złącz moje życie z Twoim tak ściśle jak nierozdzielnie łączy się woda z winem”. Chce Bogu podziękować za Jego wielką Miłość, gotów jest ofiarować siebie, dlatego wyrażając tę ofiarę sięga do portfela i rzuca na tacę ze swego kieszonkowego - niech to będzie widoczny dar z siebie. I jak gdyby w odpowiedzi na tę jego ofiarę, kapłan odpowiada: PRZYJMIJ PANIE TĘ OFIARĘ, KTÓRĄ CI SKŁADAMY... I za chwilę Abel łącząc się z aniołami i świętymi w niebie, radośnie głosi całemu światu: „ŚWIETY, ŚWIĘTY, ŚWIETY PAN BÓG ZASTĘPÓW.... HOSANNA...”. O tak, Świętym jest Ten, Który w tej chwili przez usta kapłana wypowiada: „BIERZCIE I JEDZCIE TO JEST CIAŁO MOJE... TO JEST KREW MOJA”. Abel XXI wieku ze wzruszeniem wpatruje się w Świętą Hostię: „Panie, na Twoje słowa ten chleb stał się Ciałem, a wino Krwią, TWOIM CIAŁEM I TWOJĄ KRWIĄ. - Nie rozumiem tego, mój rozum nie zdoła nigdy tego pojąć, ale wierzę, wierzę, boś Ty to powiedział. Bądź uwielbiony, bądź uwielbiony wszechwładny Boże za ten cud, który powtarzasz w każdej Mszy świętej. Bądź uwielbiony, że zakrywasz przede mną swoje bóstwo, by mnie ono nie poraziło. Kocham Cię mój Panie. Uwielbiam...”. I długo jeszcze Abel mógłby adorować Najświętsze Ciało i Krew Chrystusa, lecz kapłan obwieszcza: „OTO WIELKA TAJEMNICA WIARY”, o tak, tej tajemnicy nikt z ludzi na ziemi nie potrafi zgłębić. I współczesny Abel radując się, wznosi oczy do Boga i z wdzięcznością GŁOSI ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA, a także mówi o swoim. OCZEKIWANIU NA JEGO POWTÓRNE PRZYJŚCIE W CHWALE. I wreszcie z całego serca woła: „OJCZE NASZ KTÓRYŚ JEST W NIEBIE...” Dzięki Ci Jezu, żeś pozwolił mi Boga nazywać Ojcem. BÓG jest moim Ojcem, jakie to wspaniałe: mam Ojca w niebie. W niebie jest mój dom, gdzie czeka na mnie mój Ojciec, ale nie tylko mój. Wszyscy otaczający mnie ludzie także wołają: „Ojcze”. Bóg jest Ojcem nie tylko moim, ale i tych wszystkich, którzy zostali ochrzczeni. Mam wielką rodzinę, to są moi bracia i moje siostry. Ojcze dzięki Ci, że mogę być Twoim dzieckiem. Dzięki Ci, za Jezusa - Twojego Syna, który daje mi na pokarm Swoje Ciało. „OTO BARANEK BOŻY... PANIE, NIE JESTEM GODZIEN... ALE POWIEDŹ TYLKO SŁOWO...” Jezus, Bóg - Człowiek, karmi mnie Swoim Ciałem”. Abel wraca już od komunii i zatapia się w adoracji, milczy wobec tak wielkiej tajemnicy, łzy napływają mu do oczu: „Bóg przemienił chleb w swoje Ciało, by człowiek dzięki temu pokarmowi miał siły być dobrym, stawać się coraz lepszym, by umiał prawdziwie kochać. Kochać każdego człowieka, nie tylko tych wybranych, ale każdego. Kocham, Cię Panie. Jezu proszę Cię, uczyń mnie podobnym do Ciebie”... Jeszcze ogłoszenia..., a po chwili kapłan wyciąga rękę w geście błogosławienia: „NIECH WAS BŁOGOSŁAWI BÓG WSZECHMOGĄCY: OJCIEC, SYN I DUCH ŚWIĘTY”, Abel żegna się i wie, w tej chwili Bóg udziela mu łaski na kolejne minuty, godziny i dni, na trudy i cierpienia, na radości i smutki. Ma świadomość, że nie będzie kroczył przez życie sam, ale Bóg będzie z nim i da mu siłę do walki ze złem. „IDŹCIE OFIARA SPEŁNIONA”- tak, ofiara Jezusa została spełniona. Abel jest jednak świadom, że teraz on ma rozpocząć swoją ofiarę. To on każdego dnia ma ofiarowywać się Ojcu, jak Jezus -jego Brat.
Współczesny Kain i Abel wychodzą z kościoła. I jeden i drugi złożył ofiarę. A ja zaglądam w ich oczy, ( bo oczy nie potrafią kłamać), patrzę w oczy i widzę: ofiara Abla została przyjęta, ale ofiara Kaina nie została przez Boga przyjęta. I to nie Bóg jest temu winien. W składanej przez Kaina ofierze nie było serca, tam był tylko suchy, nieznośny obowiązek. Kain nie spotkał się z Bogiem, bo tego nawet nie pragnął. Ale to jeszcze nie koniec historii współczesnego Kaina i Abla. Bo jak biblijny Kain z zazdrości zabił swego brata Abla - tak i współczesny Kain każdego dnia zabija swego brata, brata - którego piękne, pełne pokoju oczy, są dla Kaina wyrzutem. Dlatego współczesny Kain, bierze współczesny kamień - śmiech, i nim stara się zabić Abla. Wyśmiewa jego pobożność, prawość, wyśmiewa jego niedzisiejsze poglądy, staroświeckie postępowanie, szydzi z jego przekonań. A ja patrzę na współczesnych Kainów i Ablów i coraz bardziej mi żal Kaina, bo wiem, że w głębi jego serca Bóg ciągle woła: „ Kainie, gdzie jest MÓJ obraz w tobie? Gdziekolwiek byś uciekł: w alkohol, narkotyki, czy jeszcze jakieś inne odurzenie nie uciekniesz ode MNIE, tak jak nie potrafisz uciec od siebie. Wcześniej, czy później będziesz musiał stanąć przede MNĄ i odpowiedzieć:, dlaczego zabiłeś MÓJ obraz w sobie? Zbiegiem i tułaczem będziesz przed swoim sumieniem, głośną muzyką, mocnymi filmami, coraz to silniejszymi wrażeniami będziesz chciał zagłuszyć MÓJ głos, ale ci się to nie uda. MÓJ niezatarty znak na wieki jest wyryty w tobie i jak ogień(piętno) będzie cię palić”. Biedny Kainie wracaj z tej drogi póki jeszcze nie jest za późno, wracaj do OJCA, który chce cię przygarnąć i przebaczyć.
Tak wygląda współczesna wersja historii Kaina i Abla. W którym z nich odnajdujesz siebie? Odbitką, którego z nich jest Twoja ofiara Mszy świętej? Jakie jest Twoje postępowanie wobec osób prawdziwie pobożnych? Wobec tych, którzy mają swoje zdrowe zasady? A Ty sam - jakie Ty masz poglądy? Czy wyraźny jest w Tobie obraz Boga? Czy bez rumieńców wstydu mógłbyś w tej chwili spojrzeć w Boże oczy? A może jak biblijny Kain chowasz się przed Nim? Wiele miesięcy, a może i lat uciekasz przed miłosiernym Ojcem czekającym na Ciebie w Sakramencie Pojednania? On woła Cię po imieniu: „Marku, Kasiu... gdzie jesteś? Czekam na Ciebie. Opamiętaj się. Dziś jeszcze masz szansę, ale jutro może już być za późno”. Czy usłuchasz tego głosu?, - to zależy już tylko od Ciebie, od Twojej dobrej woli. Od tego, czy tęsknisz za pierwotnym Twoim pięknem.
2
Kain i Abel /E.N./