Tryby P,S,A,M: Co to jest oraz kiedy i jak ich używać?
P jak Program
Pod literką P kryje się tryb fotografowania znany najczęściej jako „Program”, ale spotykane są też inne, bardziej rozwinięte nazwy - na przykład Programowa Automatyka Ekspozycji. Jest to w pewnym sensie tryb kontrowersyjny - przydatny do tego, żeby bez większych wstrząsów odejść od fotografowania „na zielonym prostokąciku”, ale po nabraniu wprawy raczej przestaniemy używać trybu P.
Tak jak w przypadku trybu automatycznego, aparat sam ustala parametry ekspozycji potrzebne do tego, by zarejestrować dobrze naświetlone zdjęcie. Jest jednak kilka istotnych różnic. Przede wszystkim te parametry można regulować, kręcąc pokrętłem na aparacie lub operując odpowiednimi przyciskami. Tylko że regulacja odbywa się zawsze w ten sposób - zmieniane są odpowiednio dobrane pary: czas naświetlania i stopień otwarcia przysłony. Na przykład jeśli aparat uzna, że w danych okolicznościach najlepiej będzie zastosować 1/60 s i przysłonę otwartą do f/5,6, to kręcąc pokrętłem w jedną stronę, uzyskamy krótszy czas naświetlania i bardziej otwartą przysłonę (np. 1/120 s i f/4), a jeśli pokręcimy w drugą - coraz dłuższe czasy naświetlania i mocniej przymkniętą przysłonę (np. 1/30 s i f/8). W sumie zdjęcie za każdym razem będzie naświetlone tak samo (pomijam tu kwestie związane z możliwością poruszenia obrazu czy głębią ostrości).
Ale to jeszcze nie koniec różnic w stosunku do trybu pełnej automatyki. Zazwyczaj jest też tak, że w trybie Auto standardowo włączona jest automatyka lampy błyskowej (choć można ją zwykle wyłączyć), natomiast jeśli wykorzystujemy ustawienie P, lampa pozostaje wyłączona (choć to też można zmienić). Innymi słowy, minimalizujemy ryzyko przypadkowego „walnięcia” fleszem w muzeum czy jakimkolwiek innym miejscu, w którym używanie lampy może być zabronione lub niewskazane.
Warto też wiedzieć, że wiele współczesnych aparatów cyfrowych oferuje różne zakresy dostępnych ustawień aparatu, w zależności od wybranego trybu fotografowania. Może się okazać, że w trybie Auto nie będziemy na przykład mogli samodzielnie ustawić czułości ISO, nie mówiąc już o bardziej zaawansowanych kwestiach, takich jak tryb pomiaru ekspozycji lub sposób działania automatyki ustawiania ostrości. Jeśli w takim wypadku przełączymy tryb działania aparatu na P, menu wyraźnie się rozszerzy i będziemy mieli dostęp do znacznie większej liczby ustawień.
Kiedy używać trybu Program?
Przede wszystkim wtedy, gdy zmęczyło nas już absolutne poleganie na „zielonym prostokąciku”. Nie zależy nam jeszcze na pełnej kontroli nad czasem naświetlania czy stopniem otwarcia przysłony, ale chcemy już samodzielnie ustalić poziom czułości ISO, tryb pracy lampy błyskowej i balans bieli. Jednak nie warto się zbytnio do Programu przyzwyczajać, ponieważ na dłuższą metę lepsze będzie raczej korzystanie z pozostałych trzech głównych trybów fotografowania omawianych w tym artykule.
W trybie P również da się tak ustawić przysłonę, aby uzyskać małą głębię ostrości - pod warunkiem jednak, że pozwoli na to zakres czasów naświetlania. Zdjęcie wykonane Nikonem D800 i Nikkorem 85 mm f/1,4 D.
S jak Shutter Priority
Litera S oznacza pierwszy z trzech ważnych i naprawdę przydatnych kreatywnych trybów pracy zaawansowanych aparatów: preselekcję czasu naświetlania. Ten tryb również ma wiele nazw - inne popularne to priorytet czasu naświetlania albo priorytet migawki (shutter to po angielsku właśnie migawka). Warto dodać, że spotyka się też inne oznaczenia literowe tego trybu fotografowania. Nikon stosuje literę S, podobnie jak Casio, Fujifilm, Kodak, Olympus, Panasonic, Samsung, Sigma i Sony, ale na przykład Canon i Pentax wolą używać oznaczenia Tv (od angielskiego Time variable). Chodzi jednak dokładnie o to samo.
Preferuję określenie tego trybu jako „preselekcję czasu naświetlania”, ponieważ ta nazwa najlepiej oddaje istotę funkcjonowania tego trybu - najpierw określamy, jaki czas naświetlania nas interesuje, a później robimy zdjęcie. Co ważne, automatyka aparatu cały czas stara się z nami współpracować, tak dobierając stopień otwarcia przysłony, aby zdjęcie z wybranym przez nas czasem naświetlania było poprawnie naświetlone.
Różnica w stosunku do trybu P polega jednak między innymi na tym, że czas naświetlania traktowany jest absolutnie priorytetowo. Przy standardowych ustawieniach menu w przypadku większości aparatów oznacza to, że jeśli ustawimy zbyt krótki czas naświetlania w stosunku do możliwości obiektywu (nie da się już bardziej otworzyć przysłony), to zdjęcie i tak zostanie wykonane - co najwyżej będzie mniej lub bardziej niedoświetlone. Tak samo działa to też w drugą stronę - gdy ustawimy zbyt długi czas ekspozycji, a obiektywu bardziej przymknąć się już nie da, zdjęcie będzie prześwietlone. Warto dodać, że we wszystkich omawianych trybach (a więc w P również) działa też opcja zwykłej korekcji ekspozycji, czasami niedostępna w trybach automatycznych.
Kiedy używać preselekcji czasu naświetlania?
Ogólnie zawsze wtedy, gdy czas naświetlania ma dla nas kluczowe znaczenie. Może to być sytuacja, w której fotografujemy aparatem trzymanym w dłoniach i chcemy maksymalnie zminimalizować ryzyko poruszenia zdjęcia. Wtedy najlepiej posłużyć się prostą zasadą odwrotności ogniskowej. Znając ogniskową, przy której fotografujemy (w przeliczeniu na format 35 mm), wykorzystujemy ją jako mianownik ułamka oznaczającego dopuszczalny czas naświetlania, np. przy ogniskowej 60 mm bezpiecznym czasem będzie 1/60 s.
Druga typowa sytuacja fotograficzna to zdjęcia, w których chcemy wymusić naprawdę długi czas naświetlania. Wtedy też oczywiście najłatwiej posłużyć się trybem S (oraz statywem), aby zarejestrować na przykład malowniczo rozmytą wodę potoku lub rozmazane światła pędzących po ulicy samochodów. Sytuacji, w których preselekcja czasu naświetlania będzie optymalnym trybem pracy aparatu, można jednak wymienić znacznie więcej. Często są to bardzo szczegółowe ustalenia, na przykład podczas pokazów lotniczych - inne czasy ekspozycji wybiera się do fotografowania samolotów odrzutowych, inne do śmigłowych, a jeszcze inne do helikopterów. Chodzi wszak o to, by śmigła samolotu lub łopaty wirnika zarejestrować jako lekko rozmyte, obracające się, natomiast żeby sam samolot albo śmigłowiec pozostał ostry.
Podobnie szczegółowa wiedza dotyczy na przykład fotografii sportowej (różne ustawienia dla różnych dyscyplin), krajobrazowej (inne ustawienia dla rozmycia wody potoku, a inne dla morza lub pędzących po niebie chmur) czy astrofotografii. Priorytet migawki ma też kluczowe znaczenie przy zdjęciach fajerwerków oraz w technice zwanej panoramowaniem - rejestrowaniu ostrego motywu na tle rozmytego, poruszonego tła. Ale również i w tym przypadku inny czas naświetlania ustawiamy w zależności od prędkości przemieszczającego się motywu i naszej odległości od niego.
Czasy naświetlania, jakie trzeba wstępnie ustawić w aparacie, za każdym razem będą różne, ale niezmienne jest jedno - preselekcja czasu naświetlania to jeden z najważniejszych trybów fotografowania, które warto opanować.
Ten sam samolot sfotografowany przy czasach 1/1000 i 1/160 s, z wykorzystaniem Nikona D700 i obiektywu 50-500 mm, oczywiście w trybie preselekcji czasu naświetlania. Widać wyraźnie, że w pierwszym przypadku czas ekspozycji był zbyt krótki, przez co śmigło wygląda niemal tak, jakby się nie obracało.
Nietypowy przykład wykorzystania preselekcji czasu naświetlania oraz lampy błyskowej. To zdjęcie powstało bez obróbki w programie graficznym. Podczas półsekundowej ekspozycji najpierw błysnęła lampa, a później jednostajnym ruchem zwiększałem ogniskową obiektywu.
A jak Aperture Priority
Sytuacji, w których preselekcja czasu naświetlania będzie optymalnym trybem pracy aparatu, można jednak wymienić znacznie więcej. Często są to bardzo szczegółowe ustalenia, na przykład podczas pokazów lotniczych - inne czasy ekspozycji wybiera się do fotografowania samolotów odrzutowych, inne do śmigłowych, a jeszcze inne do helikopterów. Chodzi wszak o to, by śmigła samolotu lub łopaty wirnika zarejestrować jako lekko rozmyte, obracające się, natomiast żeby sam samolot albo śmigłowiec pozostał ostry.
Podobnie szczegółowa wiedza dotyczy na przykład fotografii sportowej (różne ustawienia dla różnych dyscyplin), krajobrazowej (inne ustawienia dla rozmycia wody potoku, a inne dla morza lub pędzących po niebie chmur) czy astrofotografii. Priorytet migawki ma też kluczowe znaczenie przy zdjęciach fajerwerków oraz w technice zwanej panoramowaniem - rejestrowaniu ostrego motywu na tle rozmytego, poruszonego tła. Ale również i w tym przypadku inny czas naświetlania ustawiamy w zależności od prędkości przemieszczającego się motywu i naszej odległości od niego.
Czasy naświetlania, jakie trzeba wstępnie ustawić w aparacie, za każdym razem będą różne, ale niezmienne jest jedno - preselekcja czasu naświetlania to jeden z najważniejszych trybów fotografowania, które warto opanować.
Za literą A (czasami Av) kryje się drugi z trzech najważniejszych kreatywnych trybów fotografowania - preselekcja stopnia otwarcia przysłony (po angielsku aperture). Dla mnie - i dla większości znanych mi fotografów - jest to tryb absolutnie podstawowy. Najwięcej zdjęć w swoim życiu wykonałem i wykonuję właśnie po ustawieniu na kole wyboru trybów literki A.
Preselekcja przysłony działa tak samo jak preselekcja czasu otwarcia migawki, tylko że w tym przypadku my sterujemy przysłoną, aparat zaś stara się tak dobrać czas naświetlania, aby poprawnie naświetlić zdjęcie. I znów najważniejsze jest to, czego chcemy my - jeśli starania aparatu okażą się nieskuteczne, bo wymagany czas naświetlania będzie zbyt długi lub zbyt krótki, to trudno, po prostu zarejestrujemy niedoświetlone lub prześwietlone zdjęcie. Ale zawsze zarejestrujemy je dokładnie przy takim otworze przysłony, jaki wybraliśmy.
Regulacja stopnia otwarcia przysłony przekłada się oczywiście przede wszystkim na twórcze sterowanie głębią ostrości na zdjęciu. Im otwór przysłony większy (czyli im mniejsza wartość przysłony, np. f/2,8), tym mniejsza będzie głębia ostrości, natomiast przymykanie przysłony (zwiększanie wartości przysłony, np. do f/11) powoduje, że głębia ostrości jest coraz większa.
Warto przy okazji poruszyć kwestię wpływu wybranego otworu przysłony na jakość obrazu. W teoretycznym, idealnym modelu obiektywu najwyższą jakość zdjęć osiągnęlibyśmy przy maksymalnie otwartej przysłonie. W praktyce zazwyczaj bywa jednak tak, że obiektywy osiągają pełnię swoich możliwości po przymknięciu o 1-2 działki przysłony, czyli zwykle przy wartościach f/4 lub f/5,6. Dalsze przymykanie przysłony zwiększa wprawdzie głębię ostrości, lecz równocześnie coraz mocniej daje o sobie znać zjawisko dyfrakcji. Dlatego - o ile nie musimy - lepiej nie przymykać obiektywu mocniej niż do wartości f/11. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy wymagane jest nawet maksymalne przymknięcie przysłony, ale warto pamiętać, że ostrość zdjęcia będzie wtedy znacznie gorsza. Realna rozdzielczość obrazu spadnie dwu-, trzy-, a nawet czterokrotnie!
Kiedy najlepiej stosować preselekcję stopnia
otwarcia przysłony?
Zawsze wtedy, gdy to właśnie głębia ostrości stanowi główny parametr, który chcemy regulować na zdjęciu. Mocno otwieramy przysłonę, gdy zależy nam na małej głębi ostrości, na przykład podczas wykonywania zdjęć portretowych. Przy reportażu zazwyczaj trochę ją przymykamy, natomiast przy fotografii produktowej albo krajobrazowej z reguły stosuje się już znaczne przymknięcie przysłony - do f/11 lub nawet bardziej. Bardzo mocnego przymykania wymaga też zwykle makrofotografia.
Inną typową sytuacją, w której to preselekcja przysłony sprawdza się najlepiej, są trudne warunki oświetleniowe i związane z tym ryzyko poruszenia zdjęć. Zamiast ustawiać minimalny bezpieczny czas naświetlania w trybie S, można maksymalnie otworzyć przysłonę, ustawić czułość ISO w tryb automatyczny (ale najlepiej z wybranym wcześniej ograniczeniem np. do ISO 3200 lub 6400) i liczyć na to, że to wystarczy. Ryzykujemy oczywiście, że zdjęcie - na skutek zbyt długiego czasu naświetlania - będzie trochę nieostre, ale wolę ten problem niż mocno niedoświetloną klatkę zarejestrowaną przy czasie naświetlania narzuconym w trybie preselekcji czasu. Zresztą współczesne aparaty cyfrowe oferują tak dobrą jakość zdjęć przy wysokich czułościach ISO oraz tak skuteczne systemy stabilizacji obrazu, że fotografowanie z ręki jest obecnie możliwe naprawdę niemal w każdych warunkach oświetleniowych.
Klasyczne zdjęcie portretowe wykonane w trybie preselekcji przysłony przy przysłonie otwartej aż do f/1,2.
M jak Manual
Kryjący się za literą M tryb manualny, czy też bardziej po polsku - ręczny, wydaje się najbardziej prymitywny ze wszystkich omawianych tu sposobów współpracowania ze światłomierzem aparatu. Ale tak naprawdę to właśnie w tym trybie mamy szansę na największą kontrolę nad końcowym wyglądem zdjęć i to dzięki niemu możemy wykazać się maksymalną kreatywnością.
W tym przypadku aparat nie wspomaga nas już bezpośrednio w żaden sposób - musimy samodzielnie ustawić zarówno stopień otwarcia przysłony, jak i czas naświetlania. Dlatego, jeśli ktoś chce na poważnie pracować w trybie ręcznym, najlepiej kupić aparat z dwoma pokrętłami, pierwszym odpowiedzialnym za sterowanie przysłoną, a drugim - za czas otwarcia migawki. Jedyną, ale istotną pomocą ze strony aparatu jest wyświetlana w wizjerze lub na tylnym ekranie „drabinka” światłomierza, pokazująca, czy przy wybranych parametrach zdjęcie będzie niedoświetlone (i jak bardzo), prześwietlone (i jak bardzo), czy też naświetlone prawidłowo.
Kiedy najlepiej wykorzystywać tryb manualny?
Cóż, znam fotografów, którzy używają go niemal non stop, wykonując na przykład punktowy pomiar ekspozycji na najjaśniejszych elementach kadru, a następnie korygując ustawienia aparatu tak, żeby naświetlić zdjęcie np. słabiej o 2 EV. Przy odrobinie wprawy wcale nie jest to tak czasochłonne, jak by się mogło wydawać, ale powiedzmy sobie szczerze - to dość ekstremalne i chyba nieco zbyt purytańskie podejście do kwestii związanych z ułatwianiem nam życia przez współczesne technologie.
Najważniejszą i chyba najczęściej spotykaną sytuacją, w której warto skorzystać z trybu ręcznego, jest fotografowanie z wykorzystaniem lampy błyskowej (zwłaszcza zewnętrznej) lub nawet grupy lamp. Wbrew pozorom, technika jest dość prosta: ustawiamy bezpieczny dla danej ogniskowej czas naświetlania (czyli taki, przy którym zdjęcia wykonywane z ręki będą raczej nieporuszone) i stopień otwarcia przysłony (taki, aby w strefie głębi ostrości zmieściło się wszystko, na czym nam zależy). Reszta to już zmartwienie automatyki pomiaru mocy światła błyskowego, o ile oczywiście używamy systemowej lampy błyskowej. To lampa (wykonując niezauważalny zazwyczaj przedbłysk) sprawdza, jak mocno musi błysnąć, żeby dało się prawidłowo zarejestrować fotografowaną scenę.
Inną sytuacją, w której zdecydowanie najlepiej użyć trybu manualnego, są wszelkiego rodzaju zdjęcia wykonywane w celu ich późniejszego łączenia, na przykład w postaci panoramy czy składanej w komputerze „wielokrotnej ekspozycji”. W przeciwnym wypadku przy każdorazowej, nawet minimalnej zmianie kadru światłomierz aparatu może ustawić inne parametry ekspozycji, przez co poszczególne zdjęcia mogą się różnić czasem naświetlania, głębią ostrości albo po prostu stopniem naświetlenia. Tak przy okazji - w tych sytuacjach dobrze jest również samodzielnie ustalić balans bieli lub wybrać jedną z ustalonych na sztywno preselekcji.
To zdjęcie powstało oczywiście z wykorzystaniem lampy błyskowej, ale dzięki ustawieniu dość wysokiej czułości ISO 400 zarejestrowane zostało całe wnętrze kościoła - również tam, gdzie nie dotarł błysk flesza.
Podsumowanie
Jeśli jeszcze nie wykorzystujesz podczas fotografowania któregoś z trybów P, S, A czy M, to zdecydowanie warto zacząć! Rozpocznij od prostych ćwiczeń, na przykład wieczornego fotografowania jadących samochodów przy czasie naświetlania wynoszącym kilkanaście sekund (w trybie S), oczywiście ze statywu lub aparatem położonym na ławce lub murku. Otwórz maksymalnie przysłonę w trybie A, ustaw dość długą ogniskową i zrób zdjęcie portretowe. Albo wybierz M, ustaw parametry ekspozycji oraz czułość ISO tak, aby zdjęcie bez lampy było niedoświetlone maksymalnie o 1 EV, a następnie włącz lampę wbudowaną i wykonaj kilka zdjęć. Za każdym razem zobaczysz różnicę w stosunku do przemądrzałego „zielonego prostokącika”. I szybko przestaniesz go używać.