Lipska Ewa


Ewa Lipska wobec programu i poezji pokolenia 68, zainteresowania osobne poetki.

Poetka, urodzona w roku 1945 w Krakowie. W tej poezji znajdziemy zapis niepokojów egzystencjalnych współczesnego człowieka, mistrzowskie operowanie paradoksem i ironią. W należącym do wczesnego okresu jej twórczości, głośnym w swoim czasie wierszu My (odrzuconym przez Lipską po latach), usiłowała poetka określić sytuację swojego pokolenia.
Wiersze Lipskiej dużo zawdzięczają Szymborskiej. Szymborskiej poetka zawdzięcza muzykę wiersza (zwłaszcza wczesnego), intelektualne subtelności, paradoks, skłonności "neoantyczne".
Lipska odmienia się zresztą z czasem, staje się bardziej ascetyczna, komponuje całe bloki tematyczne (Piąty zbiór poświęcony jest np. podróży do Ameryki). Posługuje się chętnie paradoksem, oksymoronem, odwróceniem, ciąży ku aforyzmowi - nic mnie nie uratowało ŻYJĘ, lękać należy się odważnie. Ma silne poczucie dowcipu, co bardzo rozjaśnia jej niekoniecznie pogodne utwory. Ale jej uśmiech jest mocno melancholijny, a motywem centralnym jest po prostu śmierć. Motyw śmierci jest wręcz natrętnie obecny. Nie jest to wyjątek we współczesnej poezji, ale właśnie w twórczości Lipskiej (jak i Wojaczka, Hoffmana czy Kijonki) problematyka ta ujawnia się ze szczególną wyrazistością.
Obok tego istotny jest motyw domu, ale domu także niewesołego, bo to na ogół szpital, dom starców lub dla odmiany ironiczno-kontestacyjny "dom spokojnej młodości". Wiersz pod tym tytułem należy do najgłośniejszych utworów Ewy Lipskiej. Ewa Lipska ma równie gorliwych wielbicieli jak Wisława Szymborska czy Julia Hartwig. Fascynacja jej wierszami miała jednak zawsze inny, zdecydowanie bardziej cierpki smak. Wiersze Wisławy Szymborskiej pokazują świat widziany w jego dramaturgicznej esencji. Wiersze Julii Hartwig - świat w jego stawaniu się, ze wszystkimi poznawczymi i zmysłowymi niespodziankami. Wiersze Ewy Lipskiej - świat w paradoksach, poddanych sarkastycznej lekturze.

Gorycz Dzięki niebywałej zdolności do wygrywania językiem wieloznacznej aluzji bezkompromisowe, cioranowskie wręcz rozpoznanie zawsze dotyczyło u niej nie tylko świata i egzystencji w ogóle, lecz również świata i życia tu i teraz, gdzie okrucieństwo historii niekonieczne wyostrza dodatkowo powszechny, ponadgraniczny i ponadczasowy dramat. W "Testamencie" z "Czwartego zbioru wierszy" Lipska pisała: "Po śmierci Boga / otworzymy testament / aby dowiedzieć się / do Kogo należy świat / i / ta wielka łapka / na ludzi". Wersom takim jak te - donosom na powszechne prawo, którego potworną zasadą jest bezwyjątkowość - w wielu jej zbiorach towarzyszyły wiersze nakierowane na społeczny i polityczny donos. Dzięki zręcznej parafrazie wiersze Lipskiej często pokazywały człowieka w ogóle i równocześnie człowieka, który żyje w tym właśnie miejscu na ziemi. Człowieka oszukanego w tym samym stopniu przez sen o Bogu, co przez funkcjonariuszy systemu. W tym samym tomie co zacytowany "Testament" znajdujemy na przykład taką oto "Odezwę": "Bogowie całego świata łączcie się! / Załóżcie jedną partię o wspólnym sercu i wątrobie. / I zbawcie roznosiciela mleka / który o godzinie piątej rano / doi mgły poranka / i śpiewa piosenkę o wolności". Goryczy, jaka płynęła z uczestnictwa w życiu, towarzyszyła gorycz uczestnictwa w historii. Gorycz wypowiedziana wyrazistym, wieloznacznym słowem, wydobytym w całej ostrości. Wiele sarkastycznych fraz Lipskiej - jak "Samobójstwo / należy popełnić po śniadaniu" - odwoływało się do Bursy. Wiele jej ironicznych diagnoz, jak "Nie słyszeliśmy strzałów. / Zamiast historii była gimnastyka. (...) Krótkie watowane kurtki / trzymały nas mocno za plecy", zbliżało ją do nowofalowców. Ale to była zawsze tylko jej własna poezja, jej odrębna wrażliwość, unikalna w języku polskim, sycąca zarówno młodzieńczy bunt, jak i dojrzałe ubóstwo złudzeń.
Miłość W nowym zbiorze znajdziemy wszystkie rozpoznawalne znaki twórczości Ewy Lipskiej. Jest historia - inna niż dawniej, lecz równie kategoryczna. Mniej regionalna i nasza, bardziej globalna i czyjaś, napędzająca świat, w którym "planeta / objęta została rezerwacją. // Księżyc wpisany do księgi wieczystej...". Jest ostre widzenie osobistych związków rejestrowanych w ich mechanicznej powtarzalności jak w wierszu "Kombatanci miłości", gdzie "Nad ranem / wkładamy do ust baterie / i mówimy / mówimy / mówimy / aż do wyczerpania". Są strzępy bieżącej mowy zakotwiczonej w technologicznych modach przeniesione do prywatnych, domowych sytuacji. "Przeglądam się / w folderze twojej czerwonej sukienki..." - poezja Lipskiej jak zawsze znakomicie rejestruje idoli współczesnego języka odsłoniętych w ich doraźności, lecz również wykorzystanych do ostrego opisu świata takiego, jakim on jest niezależnie od czasu. Nowy tom Ewy Lipskiej przynosi jednak również ogromną nowość, która bardzo przybliża mi jej poezję. Tą nowością jest miłość. Nie miłość - zasada świata czy miłość - droga do drugiego człowieka. Miłość - odniesiona do pierwszej osoby wyeksponowanej w tytule zbioru, który jest również tytułem jednego z wierszy. Miłość - wyspa wytchnienia, miejsce, gdzie łagodnieje ironia, gdzie pokornieje wszelka mowa-trawa, gdzie nie liczy się hipoteczny system własności, jaki zawładnął globem. "Nowe wojny / zabezpieczone / na nieruchomościach Dekalogu"? "No i co z tego..." - bagatelizuje Lipska historię - "... kiedy miłość / gałązka lekko poruszana przez wiatr / jest zawsze Numer Jeden / i chyli się w naszą stronę". Zasugerowana intymność, delikatne przenoszenie "ja" na "my", zacieranie zewnętrznych paradoksów w próbie harmonii ze sobą i z kimś jeszcze - te znaki ogrzewają nowe wiersze Ewy Lipskiej od środka. Nie tępiąc widzenia ani języka, unoszą prywatne, migotliwe przeżywanie ponad prawa niezależne i nader przykro niezmienne.
Ważniejsze tomy: Wiersze (1967), Czwarty zbiór wierszy (1974), Piąty zbiór wierszy (1978) Dom Spokojnej Młodości. Wiersze wybrane (1979), Przechowalnia ciemności (1985), Strefa ograniczonego postoju (1990), Stypendyści czasu (1994), 1999 (1999), Sklepy zoologiczne (2001), Gdzie indziej (2005).
Pierwsze tomy Ewy Lipskiej tytułowane były ze zgrzebną, ostentacyjną skromnością, przeciw modzie na tytuły pretensjonalne: Wiersze (1967), Drugi zbiór wierszy, Trzeci zbiór wierszy - aż do piątego, wydanego w roku 1978. Było to przesłanie dla czytelników, które rozumiano tak oto: niech przemawia sama wrażliwość, nie ustrojona efekciarskimi przybraniami. I rzeczywiście, ta poezja na tle rówieśników odznaczała się szczególną, nawet jak na styl "nowofalowy", bezpretensjonalnością. Dominowała w niej naturalna dla wieku debiutantki młodzieńcza gorycz kogoś, kto u progu życia dojrzałego styka się z okrucieństwem przyrodzonym światu od zawsze i z okrucieństwem epoki realnego socjalizmu. Gorycz ta wyrażana była w zdecydowanych obrazach i pointach. Tom debiutancki otwiera wiersz znamienny, pokoleniowy, pod tytułem My. Czytamy w nim: "Rozważamy uważnie wszelkie trzęsienia ziemi" - ta zwarta fraza znaczy w ironicznym skrócie tyle: boleśnie doznajemy trzęsień ziemi, przełomowych momentów historii - i staramy się o ich obiektywny obraz. Na konflikt bólu i obiektywizmu jesteśmy skazani. W ironicznym wyrazie tej poezji krytyka widziała wpływ Wisławy Szymborskiej
.
Te cechy wczesnej twórczości Lipskiej wyzwalały w jej wierszach niezwykle czujne poczucie zagrożenia. Najprostsze fakty życia były amunicją tego powszechnego niebezpieczeństwa. Oto choćby wiersz Nieporozumienie:

Kiedy w magazynach broni
pojawiły się kalafiory i brukselka
wszyscy myśleli
że na świecie zapanował już pokój
ale okazało się
że chodzi tylko
o zmianę amunicji"

Poezja Lipskiej odznacza się niezwykle ruchliwą wyobraźnią. Z dziwną swobodą można w jej świecie porównywać klasę szkolną z historią ludzkości, ruch uliczny z ruchem myśli, osobistą chorobę z wydarzeniami publicznymi. (To także poetycka "metoda" Szymborskiej.) Chciałoby się powiedzieć, że Lipska to poetka  s p o ł e c z n a   w tym sensie, że nie ma dla niej nic intymnego, co zarazem nie byłoby powszechne, ujmowalne socjologicznie. Da się odnieść do jej twórczości słowa wielkiego historyka Ferdynanda Baraudela: "Z racji swej rozproszonej, wszechobecnej natury - nieraz trudno dostrzegalnej jak powietrze, którym oddychamy - społeczeństwo spowija nas, przenika, nadaje kierunek całemu naszemu życiu".
Napięcie między etycznym bólem a historiozoficznym dystansem to stały temat wierszy Lipskiej do dzisiaj. I z całą naturalnością osobowego rozwoju wzbogacił się ten temat o swoisty dar dojrzałości. Jedną z wartości liryki Lipskiej jest wierność przemianom "ja", czujne wysłuchiwanie impulsów płynących z biografii duchowej i cielesnej. Trzeba zwrócić uwagę na "somatyczny" nurt jej poezji - wiele utworów poświęconych jest chorobie, zagrożeniu śmiercią. Ewa Lipska razem z owym darem dojrzałości wtrącona została w świat na dwa sposoby odrzucający ów dar. Po pierwsze jest to świat niezaleczony po zbrodniach masowych, których nie da się opisać pomnożoną przez miliony tragedią osób - Abla i Kaina. Po drugie jest to świat massmedialnej tandety, która nie przyswaja kultury wysokiej. I nie przyswaja także tego, co nazywamy kulturą osobistą. Ironia uległa znaczącej metamorfozie, wyostrzyła swój społeczny krytycyzm, pogłębiając go. W szeregu tomów, m. in. w Stypendystach czasu (1994), 1999, Sklepach zoologicznych (2001), Gdzie indziej (2005) poetka ukazuje świat masowej anonimowości stężonej w koncentratach gazet i telewizji, w urzędach cenzur jawnych i tajnych, w pigułkach "politycznej poprawności", świat słów i idei spłaszczonych do stereotypów. Czad powszechnej komunistycznej tyranii zastąpiony został przez masową głupotę mediów. Istotę uniformizacji poetka dostrzega jeszcze głębiej - nie tylko w świecie społecznym, ale i w dzisiejszym odczuwaniu samej przyrody - poprzez ekrany kin, telewizorów, komputerów. Dostępne dawnym poetom czyste wizje lasu, łąki, morza są już tylko okazami w internetowych katalogach. Pejzaże są jak tapety. Jednakże w tym uniwersum jak w zatrutym krwiobiegu krążą poetyckie przeciwciała zwalczające symptomy masowego świata - choćby świetna składnia tych utworów, składnia będąca fundamentem ładu istotnego, ładu wartości. Nowe liryki Lipskiej złożone są z obracających się kryształów zdań, które stykają się ze sobą coraz to nowymi płaszczyznami sensu. Coś, co mogłoby być stereotypem obrazowym nigdy się nim nie stanie, zawsze jest w ruchu rozmaicie łączących się myśli. Powstający w środowisku masowych stereotypów ruch myśli działa przeciw wszelkim stereotypom. Przeciw nim działa także precyzyjne, ostre obrazowanie - to poetycka wersja pierwszej cnoty intelektu: widzieć świat jasno.
Jeden z późnych wierszy poetki tak się kończy:

"Coraz częściej zamyślam się nad niczym.
W pustej restauracji
kelner podaje mi
oko jastrzębia."

Ten okrutny, surrealny obraz i to przywołanie metafizycznego "Nic" mają moc i czystość. Mają też piekielną ironię obcowania z szarym piekłem dzisiejszej codzienności. W tym obrazie przełamują się nasze duchowe zmieszanie z ostrością widzenia. Wynik tej walki jest nieznany. Ale uczestnictwo w niej poezja Lipskiej bierze na siebie - z heroiczną odpowiedzialnością.

Ewa Lipska należy do poetów tzw. „Nowej Fali”. Jej twórczość wyróżnia się podejmowaniem osobistych problemów cierpienia, bólu, lęku. Jednym z zasadniczych motywów jej utworów jest śmierć. Jej poezję cechuje krytycyzm wobec realiów życia- wbrew pragnieniu i działaniu człowieka rozmijającego się z podstawowymi wartościami. Wiersze Lipskiej charakteryzują się precyzją, opartą często na grze słów. Podmiot liryczny w wierszu „Moja siostra”, utożsamiany z poetką („moja”), snuje rozważania na temat wszystkich spraw dotyczących istnienia człowieka na ziemi oraz jego obcowania z innymi ludźmi. Już w pierwszych linijkach wiersza mówi: „Moja siostra jeszcze nie wie/ że świat skazany jest na atlas./ A atlas to ogromny talerz wiecznie głodny”, ujmując metaforycznie, że świat jako „atlas [jak] talerz wiecznie głodny” jest ogromny, w pewnym (przenośnym) znaczeniu się „rozrasta”; bardziej jednak chodzi o poszerzanie horyzontów. W następnej linijce pisze: „To żurnal państw skrojonych. Czasami niemodnych”, porównując państwa do ubioru, przez co podkreśla, iż pewne państwa nie są ogólnie traktowane poważnie, wręcz niektórzy woleliby je poprawić, zmienić lub doprowadzić do ich rozbicia. W następnym wersie podmiot liryczny mówi: „Że wszystko nagle jest jasne kiedy wychodzi się z kina”. W dosadnej metaforze ujmuje, iż człowiek zwykle nagle doznaje pewnych przebłysków zrozumienia, mądrości; że nie wszystko jest od razu jasne, wytłumaczalne i zrozumiałe. Podobnie następny wers: „Że idee najlepiej leżą na manekinach” mówi o pewnej sztuczności pięknych i mądrze brzmiących idei, które w istocie są zwykle nieużyteczne, gdyż zwykle zupełnie inaczej się postępuje, bo nie dąży się do dobra i doskonałości. Idee te są przykładem, ale przykładem nierealizowanym. Podmiot liryczny dalej pisze: „Że nie ma śmierci dla przykładu”, co oznacza, iż w gruncie rzeczy każda śmierć jest inna, każda jest tragedią, a pewne rozumowanie ludzi, że „tak trzeba, tak jest dobrze” jest błędne. Lipska parafrazuje trochę pojęcie śmierci męczeńskiej jako sprzecznej z normalnym rozumowaniem ludzi. I tak samo w następnym wersie mówi: „Że śmierć jest tylko dla natury”, co jest potwierdzeniem poprzedniej myśli, że śmierć jest częścią natury, jest pewnym elementem stałego porządku w przyrodzie. Następne dwa wersy mówią: „Ż chcąc oglądać niebo trzeba/ zanieść je przedtem do cenzury”. Podmiot liryczny podkreśla, iż (w czasach, w jakich żyje) nie wszystko jest dozwolone, pewne przemyślenia, rozsądek, wybieganie myślą w przód, czyli „oglądanie nieba”, może być niezgodne z „myśleniem narodowym”, dlatego trzeba ulec nakazom i zakazom, aby zdołać tylko trochę poszerzyć swoje horyzonty. Pisze dalej: „Że największa wiedza jest w bibliotece przestrzeni”, co znaczy, iż wiedza zawarta jest dookoła człowieka, w ludziach, w świecie, należy się tylko za nią odpowiednio rozglądnąć i nie przyjmować wszystkiego bezkrytycznie („biblioteka przestrzeni”). To świat, przyroda obfitują w naturalną wiedzę i mądrość, z którego czerpie się już od pokoleń. W następnym wersie podmiot liryczny lakonicznie stwierdza: „Że miłość to jest miłość. A miłość to ogród./ Że trzeba w tym ogrodzie unikać jesieni”. Poprzez porównanie miłości do ogrodu bardziej uwidacznia się to, iż należy dbać o nią z troską ogrodnika dbającego o swe kwiaty. Nie można dopuścić, aby w miłości przyszła „jesień”, czyli brak zapału, marazm, gaśnięcie uczuć. Jednak w następnym wersie podmiot liryczny z pewnym fatalizmem stwierdza: „Że nie da się w ogrodzie uniknąć jesieni”. Podmiot liryczny pisze: „Że podziału komórek nikt już nie powstrzyma”, stwierdzając, iż świat i życie toczy się dalej, cykliczność w przyrodzie musi trwać i trwa niezaburzona. W następnym wersie podkreśla: „Że życie jest skończone kiedy się zaczyna”, przez co metaforycznie stwierdza, że zgoda na życie, na przyjście na ten świat, jest jednocześnie zgodą na śmierć. Każdego człowieka czeka to samo. To samo potwierdza w następnym wersie: „Że Izolda jest stara. Cierpi na reumatyzm”. Odwołuje się do średniowiecznej powieści rycerskiej, w której to Izolda była piękna i młoda, zawsze świeża i uwielbiana przez swojego kochanka, jednak zgodnie z pewnym porządkiem w przyrodzie nic nie jest zaburzone, dlatego ona też się postarzała. Metaforycznie podmiot liryczny podkreśla, iż starzeje się wszystko. W następnym wersie pisze: „Że historia to taki wielki kosz na śmieci./ Służy do przepadania dat i straszenia dzieci”, stwierdzając, iż właściwie do „kosza z historią” można wrzucić wszystko i nic, że historia jest pisana dzisiaj, a jej interpretacja zależy od punktu widzenia. Historia jest względna; definiowanie dat, wydarzeń, jednoznacznego udziału, winy lub zasługi to jedna wielka mozaika. W następnych wersach podmiot liryczny mówi: „Że kiedy noc nam oczy na chwilę ocienia/ to budzą się w nas ptaki z krzykiem: Ziemia! Ziemia!”, przez co z niesamowitą spostrzegawczością ukazuje strach człowieka przed „nocą”, czyli także przed nieznanym. W ostatnich wersach tej zwrotki pisze: „I wtedy odkrywamy nowy ląd: Człowieka/ który nam ciepłą rękę kładzie na powiekach”. Podmiot liryczny podkreśla, że ratunkiem dla człowieka jest tylko i wyłącznie drugi człowiek. W ostatniej, krótkiej zwrotce pisze: „Ale moja siostra już wie/ że Ala ma kota”, podkreślając, iż jej siostra jest niczym la carte blanche, uczy się dopiero świata, po kolei zdobywając wiedzę i nowe umiejętności. To poszukiwanie, kształcenie umysłu zaczyna się od potwierdzania prostych praw, nabywania wiedzy o świecie dziecięcym, później młodzieńczym, później dorosłym i okres zdobywania i zrozumienia siebie samego w okresie starości.
Ewa Lipska z niezwykłą spostrzegawczością prowadzi rozważania na temat świata, sytuacji politycznej, porządku w przyrodzie, poglądów, miłości, nieuchronnych zmian, starości, a przede wszystkim na temat relacji z drugim człowiekiem. Poprzez operowanie licznymi środkami stylistycznymi (metafory, epitety, porównania, oksymorony) poetka ukazuje świat w przenośni, używając do tego pewnych gier słów, przez co tekst jest o wiele trudniejszy do zrozumienia, jednak przedstawianie świata poprzez to, co nas codziennie otacza i ubranie tego w słowa, których codziennie używamy niesie pewien bardzo głęboki przekaz: tak naprawdę człowiek nie wie, w jakim świecie egzystuje.
W nominowanym do nagrody Nike zbiorze "Ja", który ukazał się w marcu ubiegłego roku w Wydawnictwie Literackim, znajdziemy wszystkie rozpoznawalne znaki twórczości Ewy Lipskiej. Jest historia - inna niż dawniej, lecz równie kategoryczna. Mniej regionalna i nasza, bardziej globalna, napędzająca świat. Jest ostre widzenie osobistych związków, jak w wierszu "Kombatanci miłości": Nad ranem / wkładamy do ust baterie / i mówimy / mówimy / mówimy / aż do wyczerpania. "Ja" przynosi jednak również nowość, a jest nią miłość - wyspa wytchnienia, gdzie łagodnieje ironia, gdzie pokornieje wszelka mowa-trawa, gdzie nie liczy się hipoteczny system własności, jaki zawładnął globem. Nowe wojny / zabezpieczone / na nieruchomościach Dekalogu. (...) No i co z tego... - bagatelizuje Lipska historię - ...kiedy miłość / gałązka lekko poruszana przez wiatr / jest zawsze Numer Jeden / i chyli się w naszą stronę. Wiersze Ewy Lipskiej (zawsze chętnie podkreślającej, że nie identyfikuje się ona w pełni z założeniami i działalnością swych kolegów z poetyckiej generacji) to pełna dramatyzmu i okrucieństwa konfrontacja z indywidualnością człowieczą, która wydana zostaje - w przygodach życia - na łaskę i niełaskę kompromisów, paradoksów, zagrożeń. Lipska porusza się często na granicy hermetyzmu, jej wiersze wymagają zarówno wysiłku, jak i erudycji od czytelnika. Najnowsze tomiki LUDZIE DLA POCZĄTKUJĄCYCH czy zbiór pt. 1999 pokazują wszakże, że literatura polska ma w osobie Lipskiej ważną poetkę egzystencjalną, kontynuującą i twórczo przekształcającą dawny bunt Sartre'a.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lipska Ewa NIE O ŚMIERĆ TUTAJ CHODZI LECZ O BIAŁY KORDONEK
Lipska Ewa
Lipska Ewa
Pewność, Ewa Lipska - poezja
Udźwignąć noc, Ewa Lipska - poezja
Ręce, Ewa Lipska - poezja
Z Dziennika, Ewa Lipska - poezja
List, Ewa Lipska - poezja
Bajka, Ewa Lipska - poezja
Pewność, Ewa Lipska - poezja
WIERSZ NA 29 SIERPNIA 2009 EWA LIPSKA BOEING 704
Ewa Lipska
Ewa Lipska
Ewa Lipska jako przedstawicielka Nowej Fali doc
Ewa Lipska Matuszewski

więcej podobnych podstron