PRAWDA niewygodna dla Watykanu
NIEWYGODNE PRAWDY DLA WATYKANU.
Minęło 2tysiące lat, jednak przez fanatyzm i zacofanie nie potrafi się przebić prawda. Nie trzeba już jeździć na osiołku aby poznać prawdę, wystarczy wsiąść w samolot polecieć do Kaszmiru, stamtąd do Rozabal, aby poznać prawdę, że istnieją groby Jezusa i Jego mateczki, by zrozumieć, że nikt nie może wstąpić z ciałem do nieba.
Niewygodna prawda dla Kościoła, którą już wielokroć razy zamieszczałem na łamach Facebooka, jednak jeszcze ani razu nie spotkałem się z jakimkolwiek oddźwiękiem ze strony czytelników, myślę że nikt tego nie czytał, może teraz, kiedy rozpakowałem to ze swojej strony znajdzie to jakiś wyraz. Kiedy udałem się do sklepu byłem indagowany przez chrześcijan, czy byłem w kościele, aby oglądać grób pański i to mnie skłoniło, abym po raz nawet nie wiem który zamieścił prawdę o Jezusie i Jego matce.
Zawarte w ewangeliach i listach apostolskich nauki Jezusa są znikome i niepełne, przeto św. Jan napisał;
"Wiele też innych rzeczy dokonał Jezus, które gdyby miały by być spisane jedna po drugiej, mniemam, że i cały świat nie pomieściłby ksiąg, które należałoby napisać".
Podczas krótkiego, bo niespełna trzyletniego nauczania, nie można dokonać tyle, aby po spisaniu tych czynów w księgi nie mógł ich pomieścić cały świat.
W 1887 roku rosyjski podróżnik Mikołaj Notowicz będąc na Bliskim Wschodzie przy upadku z konia uległ wypadkowi złamania nogi. Z powodu doznanego urazu musiał zaniechać dalszej podróży. Nieszczęśnikiem zaopiekowali się lekarze z misji kościoła braci morawskich z Ladaku. Aby wypełnić dłużący się czas rekonwalescent przeglądał starożytne tybetańskie zapisy, w których natknął się na opisy świętej osoby zwanej Issą. Tybetańskie zwoje jedynie wzmiankowały o wędrówkach i nauczaniu świętego młodzieńca po ziemiach Indii. Zafascynowany tym znaleziskiem Notowicz, by dowiedzieć się więcej szczegółów o świętym, zagadnął mnichów o interesujący go temat. Z ich wypowiedzi dowiedział się, iż Issa jest tym szlachetnym mędrcem, którego ukrzyżowano w Jerozolimie, a zwoje zaś, są ubogie w interesujące go tematy, dlatego, że są kopiami ze źródłowych rękopisów, które znajdują się w Lhasie. Jeżeli więc chce uzyskać szersze informacje z pobytu Jezusa na ich ziemiach musi ich szukać w ważniejszych klasztorach. Aby dobrnąć do sedna wiedzy o Jezusie Notowicz w swych poszukiwaniach znalazł się w buddyjskim klasztorze w Himis. Na prośbę Notowicza przełożony klasztoru pokazał dwa duże oprawione tomy, zawierające biografię Issy. Podczas kilkudniowego pobytu w klasztorze przeczytano Notowiczowi rękopisy. Notowicz uważnie notował to, co usłyszał w przeciągu kilku dni. Po powrocie do Rosji podróżnik pragnął znaleziskiem dzielić się z każdym, więc postanowił wydać drukiem swoje notatki. Jego zapędy jednak zostały powstrzymane przez gubernatora miasta, który poradził, aby się powstrzymał w swych zapędach. Próby publikacji w Rosji spaliły na panewce jednak nie powstrzymały go od zamiaru rozgłoszenia wielkiej prawdy, udaje się więc do Rzymu, gdzie swoje notatki udostępnia kardynałowi. Lecz i ten wysoko postawiony w hierarchii Kościoła urzędnik, przestrzega go przed zakusami publikacji mogącej przysporzyć mu kłopotów i mnóstwa wrogów. Kardynał zaproponował równocześnie Notowiczowi dość pokaźną sumę pieniędzy niby to w ramach rekompensaty za poniesione trudy, równocześnie prosząc go o przekazanie notatek. Jednak Notowicz nie dał się przekupić. Udał się do Paryża, ale i tutaj spotkał się ze sprzeciwem publikacji od swego znajomego kardynała. Wreszcie jego zabiegi zostały uwieńczone w 1890 roku wydaniem w Londynie drukiem jego książki zatytułowanej jako ”Nieznane życie Jezusa”, która została niebawem przetłumaczona na kilka języków. Książka opisująca pobyt Jezusa w Indiach przed Jego ukrzyżowaniem wstrząsnęła podstawami wiary chrześcijan. Jej treść wywołała niemal paniczną reakcję, tym faktom zarzucano oszustwo, fałszerstwo, a w końcu powątpiewania w istnienie Notowicza i klasztoru w Himis. Gdy rozgorzała wojna polemik, Notowicz ogłosił publicznie swoje istnienie, a na potwierdzenie wymienił nazwiska znanych osób, których miał sposobność poznania podczas swojej podróży po Kaszmirze i Ladaku. Również zakomunikował wszem i wobec, o tym, że Watykan na ówczesne czasy był w posiadaczem sześćdziesięciu trzech dokumentów dotyczących Jezusa. Dokumenty watykańskie w postaci urywkowych i pełnych tekstów zostały sprowadzone z; Indii, Chin, Arabii i Egiptu nie zawsze w uczciwy i legalny sposób.
Wydarzenie z odkrywczej podróży znalazło swoje potwierdzenie w 1922 roku przez hinduskiego mnicha Svamiego Abodanandę, który zainspirowany osobą Jezusa przez podróżnika Notowicza, udał się do klasztoru w Himis. Relację z tej podróży opisuje jego uczeń w taki oto sposób:
Do klasztoru w Himis dotarł 4.X.1922 roku i odnalazł rękopis opisujący nieznane życie Jezusa Chrystusa, który wcześniej utrwalił rosyjski podróżnik Mikołaj Notowicz. Z pomocą starszego Lamy sporządził kopię, tłumaczenia najważniejszych wydarzeń z życia Jezusa i zawarł ją w swoim dziele, ”Kashmir o Tibbate.
Prawda w szczegółach o wędrówce Jezusa z Jerozolimy do ziem joginów i Jego tam pobycie między dwunastym, a dwudziestym dziewiątym wiekiem Jego życia, po odkryciu przez Mikołaja Notowicza była potwierdzana kilkakrotnie przez innych ”niewiernych Tomaszów”, Kościół zaś niejednokrotnie prowadził i nadal prowadzi działania mające na celu; ”wyśledzenia i przejęcia drogą kupna, konfiskaty czy zwykłej kradzieży lub zniszczenia dokumentów mówiących między innymi o życiu Jezusa w Indiach i jego śmierci w Kaszmirze w wieku 125 lat”
Niemiecki naukowiec badający autentyczność całunu turyńskiego, na temat swych odkryć napisał pracę pt. ”Jezus nie umarł na krzyżu”. W roku 1959 o swoim odkryciu poinformował Watykan listem skierowanym do papieża Jana XXIII tej treści:
Przez ostatnie dwadzieścia cztery miesiące różni specjaliści z niemieckich uczelni usiłowali obalić moje odkrycia, lecz na próżno. Uznają oni obecnie słuszność moich poszukiwań i ich znaczenie dla religii chrześcijańskiej i żydowskiej. Zostało dowiedzione ponad wszelką wątpliwość, że całunem tym okryto Jezusa Chrystusa po zdjęciu z krzyża i usunięciu korony cierniowej. Przeprowadzone do tej pory testy wykazały, że ciało ukrzyżowanej osoby spoczywało przez pewien czas owinięte w to płótno. Z medycznego punktu widzenia, można uznać za dowiedzione to, że owinięte w całun ciało nie było martwe, bowiem serce nadal biło. Ślady osocza, jego rozmieszczenie i charakter, stanowią niezaprzeczalny dowód naukowy na to, że egzekucja nie została doprowadzona do końca. Odkrycie to sugeruje, że nauki głoszone przez chrześcijaństwo dawniej i dziś nie są prawdziwe. Jako, że odkrycie to naruszało i tak już mocno zmurszałe podwaliny religii Kościoła, Kościół w tajemnicy powołał własną komisję, by zafałszować wyciekającą prawdę, a naukowiec rzymsko katolickiego wyznania Kurt Bern za głoszenie otwarcie swych poglądów wylądował za kratkami. Wyniki badań komisji powołanej przez Kościół pomimo ich tajności przeciekły do publicznej prasy, która podała:
Nie występują na całunie ślady krwawienia pośmiertnego, gdyż rozmieszczenie znaków i granice osocza wokół rozpoznanych śladów ludzkiej krwi dowodzą krwawienia będącego wynikiem pracy serca. Istnienie granic osocza wymaga występowania fibryny. Krew wypływająca po śmierci nie zawiera czynnej fibryny.
Po tej wzmiance w prasie, Kościół by bronić się powołał następną komisję, która po trzech latach pracy w swym raporcie ogłosiła, że nie wykryła śladów krwi na całunie. Po opublikowaniu tych wyników, Kościół w 1976r. ogłosił całun falsyfikatem, w związku z czym, postawiono Mu rzeczowe pytanie: W takim bądź razie z jakich związków chemicznych składają się plamy na całunie i dlaczego Kościół uważając całun za najzwyklejszą podróbkę wystawia go jako świętą relikwię na pokaz? Płótna okrywające ciało Jezusa były i ciągle są badane przez różne niezależne zespoły naukowców, którzy wciąż odkrywają nowe dowody na ich autentyczność i najważniejsze, że osoba spowita w nie, nie była martwą. Fakty te jednak nie cieszą Kościoła, który jest z ich powodu w wielkim zakłopotaniu. Aby dołożyć swoją cegiełkę do ich zakłopotania pozwolę sobie przedstawić fragmenty raportu biegłego anestezjologa doktora Primerose'a z Królewskiej Akademii Edynburga;
W przypadku Chrystusa żywotność obniżyła się do takiego stopnia, iż czynność oddychania stała się niezauważalna. Mimo to praca płuc nie ustała, choć mogło to się wydać oczywiste z powodu braku ruchów oddechowych. Dostateczny poziom oddychania zapewniło bicie serca, które naciskało na otaczające je płuca. Znamy takie przypadki z anestezjologicznego doświadczenia. W takich warunkach, choć klatka piersiowa i przepona są w stanie spoczynku, płuca wykazują ruch. Do obniżonego poziomu oddychania dochodzi tu koncentracja krążącej krwi będąca wynikiem utraty dużej ilości płynu w trakcie krwotoku wewnętrznego. Ponieważ do utrzymania tak nieznacznego metabolizmu potrzeba było małej ilości tlenu, nie występowała konieczność nasilenia oddychania. To dzięki tak nikłej fizjologii żaden ślad oddechu nie zdradził oprawcom obecności życia w naszym Panu nawet dwie godziny po zapaści.
Eskapady nawiedzających od zarania XX wieku klasztor w Himis, zmusiły Lamów do skrzętnego ukrycia manuskryptów przed zagranicznymi gośćmi zainteresowanymi zwojami o nieznanym życiu Jezusa Chrystusa na Dalekim Wschodzie. Lamowie ukryli zwoje, aby nie spotkał ich los podobny ewangeliom Nowego Testamentu, postanowili tym zachować je dla potomnych całego świata.
Jezus jako młody chłopiec został przyjęty w szeregi bractwa esseńczyków, do którego również należeli; Józef z Arymatei i Nikodem i to oni robili starania, aby nie łamać Jezusowi goleni i zdjąć go z krzyża.
Lecz wedle reguł naszego bractwa, nie wolno esseńczykowi brać żony, aby święte jego dzieło nie uznało uszczerbku. I stało się przeto, iż Jezus przemógł swą miłość dla tej kobiety i bez reszty poświęcił się bractwu.
Zwoje Esseńczyków
Po szczęśliwym ocaleniu od niechybnej śmierci krzyżowej, Jezus przez 18 miesięcy był kurowany przez bractwo zielarzy. Po dojściu do zdrowia, Jezus wraz z matką Marią i Marią Magdaleną ze względu na swoje bezpieczeństwo powędrował na Wschód. W tej uciążliwej długiej drodze umiera w wieku 71lat matka Jezusa. Miejsce jej pochówku było zwane Marii, aż do 1875 roku, a następnie zmieniono tę pierwotną nazwę na Muree. Grobowiec matki Jezusa nazywany jest ”miejscem spoczynku Marii matki”. Na obszarze posadowienia grobowca rodzicielki Jezusa nie ma innych grobów, ani też ich nigdy tam nie było pomimo że są to przedmieścia dużego miasta Pindi Point. W hinduskiej kulturze nie tworzy się cmentarzy, zwłoki zaś spala się, a popioły rozrzuca. Zaś grób Marii Magdaleny badacze tematu umiejscawiają w odległości 10km. od Kaszgaru. Takim więc sposobem nikt nie został wzięty z ciałem do nieba, a gdy ich wyekspediowali ci, którym zależało na wniebowstąpieniu i stworzeniu mitu, to mit ten skutecznie obalają rozważni i inteligentni. A oto, co napisał 1badający grobowiec Marii, Mumtaz Ahmad Farouqui:
Maria należała do rodu kapłańskiego, a więc przystało, aby pogrzebano ją na wzniesieniu takim jak wzgórze Muree. Zgodnie z miejscową tradycją, grobowiec uznawany jest za miejsce spoczynku Marii matki. Ściągają doń pielgrzymki hindusów na równi z muzułmanami; składają oni swe ofiary w postaci oliwy do lamp ziemnych, które zapalają w dowód czci.
W 1898 roku inżynier z miejscowego garnizonu zarządził rozbiórkę grobowca, aby na jego miejscu wznieść wojskową wieżę obserwacyjną. Ale wkrótce później zginął w wypadku. Miejscowa ludność powiązała ten wypadek z jego złymi zamiarami, jakie żywił wobec świętego przybytku. Od tamtej pory nikt nie tknął grobowca, który ustawiony jest w kierunku wschodnim (sposób żydowskiego pochówku). Obecnie przystrajają go pamiątkowe flagi.
Dopiero w 1950 roku zostało przez papieża Piusa XII proklamowane cielesne zabranie Maryi do nieba wkrótce po jej śmierci wraz z ciałem, a w 1965 papież Paweł VI ogłosił Ją ”Matką Kościoła”.
Nigdy nie mogłem pogodzić się ze śmiercią sprawiedliwego Jezusa i gdy przeczytałem w książce „Poszukując prawdziwego Jezusa” o Jego uratowaniu się od niechybnej śmierci, przyjąłem ten fakt z dozą wielkiej radości. Ale zabiegi Kościoła o zakwestionowanie i zarekwirowanie wszelkiej pisanej prawdy na temat Jezusa można tłumaczyć tylko jednym, że są oni pełni obawy o swoje posady w państwie kościelnym i dlatego nie chcą, aby ich łatwowierni dowiedzieli się o tym, że Jezus będąc w ciele z krwi i kości dożył późnej starości. Dlatego ci, kraśni ludkowie ze względu na bezpieczeństwo własnych interesów wolą, aby Jezus dla nich wciąż wisiał na krzyżu jako ich patron,
gdy tymczasem Jego grób sygnowany kamienną płytą ukazującą odciski Jego poranionych stóp w wyniku przybicia do krzyża, znajduje się w Rozabal w st. Kaszmir. Fakt naturalnej śmierci Jezusa w podeszłym wieku nie może ich radować, gdyż wskazuje on na to, iż nauki ich są niecnym, wierutnym kłamstwem. Zatem propagowana przez Kościół religia staje się jedynie nic nie znaczącą pustą i nie rokującą nadziei powrotu do Boga, i wyzwolenia się duszy z pod jarzma znamion grzechu. Co do trzeciej tajemnicy fatimskiej krążyły różne plotki, jedną z nich miał być niby upadek Kościoła i tak naprawdę nikt nie wie, czego dotyczy jej przekaz. Jeżeli ludzie wreszcie przejrzą na umyśle i zrozumieją, że są oszukiwani na pewno przepowiednia fatimska się ziści, bo ludzie zaprzestaną być łatwowiernymi. Tylko o zgrozo, gro ludzi woli z wygód czysto umysłowych tkwić w kłamstwie i nie dociekać, a wręcz zamykać się na kołaczącą do ich umysłu i serc prawdę. Oni wolą religię przyjmować za modę i sposób w rozwiązłym życiu układającym się wygodnie i zgodnie z przyzwalaniem ich nic nie każących kaznodziei.
Dzięki staraniom podróżnika Notowicza, ujrzały światło dzienne przekazy tybetańskich lamów z pobytu na ich ziemiach młodziutkiego, ale wielkiego duchem - Jezusa, gdy tymczasem wg Ewangelistów pojawił się On nie wiedzieć skąd w pełni wieku dojrzałego nad Jordanem, przyjmując w jej wodach chrzest od Jana. Tak więc nieszczęśliwy wypadek Notowicza można śmiało zaliczyć do najszczęśliwszych przypadków jakie mogły spotkać ludzkość. By nie przepisywać książki, przedstawię jedynie kilka - w moim mniemaniu - najważniejszych fragmentów spośród 244 wersetów spisanych przez Notowicza, aby tym zachęcić czytelnika do zapoznania się z całością jego pracy.
Zadrżała ziemia i załkały niebiosa, gdyż wielkiej zbrodni dopuszczono się w ziemi Izraela. Albowiem torturowano i stracono tam wielkiego i prawego Issę, który wcielił się w śmiertelne ciało, aby czynić dobro wśród ludzi i odwieść ich od złego. Przybył on nawrócić ludzi na drogę pokoju, miłości i szczęścia
Gdy lud Izraela jęczał i wzdychał w swej opresji pod jarzmem pogan (Rzymian) wspominał Boga. Zaklinał go i błagał o zmiłowanie. W owym czasie miłosierny Sędzia postanowił zstąpić na Ziemię w ludzkiej postaci. Niebawem w izraelskiej ziemi urodziło się cudowne dziecko. Przez usta dziecka, którego nazwano Issa, przemawiał sam Bóg. Boskie dziecko nauczało o jedynym niewidzialnym Bogu i zewsząd schodzili się ludzie, aby słuchać jego słów. Kiedy Issa ukończył trzynaście lat, wielu zamożnych i znakomitych obywateli zapragnęło widzieć w nim swojego zięcia. Wtedy to Issa porzucił rodzinny dom i udał się z karawaną kupiecką w stronę Sindu. W czternastym roku życia młody Issa przekroczył Sind. Jego sława rozeszła się po całej krainie. Dziniści nalegali, aby osiadł wśród nich, lecz on przebył krainę pięciu rzek i udał się do Orsis. Biali kapłani Brahmy przyjeli go radośnie. Uczyli go Wed, uzdrawiającej modlitwy i wypędzania duchów nieczystych. Sześć lat spędził w Dżagannat, Radżagriha, Benares i innych świętych miastach. Dowiedziawszy się o nauczaniu siudrów (niedotykalnych) przez Issę, biali kapłani postanowili go zgładzić. Uprzedzony o ich zamiarze, Issa opuścił Dżagannat pod osłoną nocy i skierował się do kraju Gautamidów. Po sześciu latach Issa, którego obrał sam Budda na głosiciela swych prawd, biegle przyswoił sobie święty kanon. Stamtąd udał się na zachód, nauczając po drodze o tym, jak zjednoczyć się z Wiecznym Duchem.
Ten, kto odzyska pierwotną czystość, uzyska odpuszczenie grzechów. Jak ojciec swoje dzieci, tak i Bóg osądzi ludzi po śmierci wedle praw swojego miłosierdzia. Wszystko zostało dane człowiekowi, który ściśle i bezpośrednio zależy od swego Ojca.
Przepowiednie Issy rozeszły się głośnym echem po sąsiednich krajach, a gdy wkroczył on do Persji, tamtejsi kapłani zakazali go słuchać. Issa wędrował od miasta do miasta, dodając otuchy Izraelitom głoszonym przez siebie słowem Bożym. Lud izraelski uginał się pod brzemieniem rozpaczy. Szły za Issą tysięczne tłumy spragnione jego nauk. Jednak zarządcy miast zlękli się Go i powiadomili gubernatora prowincji w Jerozolimie o przybyciu człowieka imieniem Issa, który podburza lud przeciwko władzy. Issa nauczał lud Izraela przez trzy lata i spełniły się wszystkie jego przepowiednie. Przez ten czas szpiedzy Piłata bacznie go śledzili. Zatrwożony rosnącą popularnością Issy Piłat polecił żołnierzom, aby go pojmali. Zatem aresztowano go i osadzono w ciemnicy, Poddano go mękom, aby zmusić do przyznania się do winy. Na rozkaz gubernatora żołnierze powiedli Issę wraz z dwoma łotrami na miejsce kaźni, gdzie ich ukrzyżowano. Ciała Issy i dwóch zbójców wisiały na krzyżach przez cały dzień. O zachodzie słońca cierpienia Issy dobiegły końca. Stracił przytomność, a dusza tego sprawiedliwego człowieka opuściła ciało, by stopić się z Boskością. Rodzina pochowała ciało niedaleko miejsca kaźni. Ludzie przychodzili modlić się przy jego grobie, a ich jęki i skargi rozbrzmiewały na wszystkie strony. Po trzech dniach, bojąc się zamieszek, Piłat rozkazał żołnierzom przenieść zwłoki w inne miejsce. Ale przybyli tam ludzie zastali grób pusty.
Na przełomie lat 1947-52 nad brzegiem Morza Martwego w jaskiniach w Wadi Quumran i Wadi Marabbaat znaleziono zbiór starych rękopisów spisanych jeszcze za życia Jezusa, oraz fragmenty świętych pism, a także urywki Starego Testamentu. W starożytnych czasach w miejscu jaskiń znajdował się klasztor o nazwie Khirber Qumran, należący do bractwa esseńczyków. Gdy w latach siedemdziesiątych naszej ery kohorty wojsk rzymskich najechały ziemię judzką, burząc Jerozolimę, ci starozakonni, aby ochronić przed niszczącą watahą spisane przez siebie kroniki, ukryli je w pobliskich jaskiniach. Esseńczycy trudnili się wiernym spisywaniem ważnych wydarzeń ich epoki, a o nich samych, wyraził się w ten oto sposób, kronikarz Józef Flawiusz;
Było to bractwo przeciwstawiające się faryzeuszom i saduceuszom, nosili białe szaty i interesowali się leczniczymi właściwościami ziół i kamieni. Chociaż tworzyli mieszane wspólnoty to jednak zachowywali celibat. Była to najdoskonalsza z pośród palestyńskich sekt. Członkowie tego zakonu nie uznawali przemocy i cieszyli się wielkim poważaniem wśród Żydów. Byli wegetarianami i sprzeciwiali się składaniu ofiar ze zwierząt. Ci, którzy ubiegali się o przyjęcie do bractwa, po spełnieniu określonych warunków, ślubowali wierność Bogu, sprawiedliwość wobec ludzi, nienawiść do fałszu, umiłowanie prawdy i ścisłe przestrzeganie pozostałych zasad esseńczyków. Wyznawali nieśmiertelność duszy i odrzucali zmartwychwstanie w ciele.
Na początku czwartego wieku, gdy chrześcijaństwo już dawno przestało być prześladowane i trwało mocno w legalności działania, samo zaczęło prześladować rzekomych niewiernych. Wtedy to powstała grupa katolickich korektorów, która postanowiła ujednolicić Ewangelię, usuwając z niej niewygodne fragmenty, lub uznane przez nich, za niezgodne z poprzednio zatwierdzonym kanonem.
Ukryte zwoje z jaskiń Wadi Qumran, Wadi Marabbaat i tybetańskich klasztorów uniknęły ingerencji chrześcijańskich korektorów, dzięki czemu w niezmienionej postaci, bezpiecznie dotrwały obecnych czasów. Do ciekawszych zapisków esseńczyków należy tzw. praewangelia życia doskonałego, która jest autentyczną nauką Jezusa, zaczem przedstawiam ją poniżej, a rozwagę w komentarzu pozostawiam czytelnikowi.
Zaprawdę powiadam wam, iż na początku wszystkie stworzenia znajdowały swoje utrzymanie w roślinach i owocach ziemi, aż niewiedza i egoizm ludzki sprzeciwił się prawu danemu przez Boga i zerwał z tym zwyczajem, sprzeciwiając się pierwotnemu postanowieniu. A przeto wszyscy powinni powrócić do naturalnego pokarmu, jak piszą prorocy. Albowiem nie należy powątpiewać w ich słowa.
Ale Ja powiadam wam nie rozlewajcie krwi niewinnych, ani nie spożywajcie mięsa. Chodźcie prosto, miłujcie miłosierdzie i czyńcie sprawiedliwość, a dni wasze długo trwać będą.
Zaprawdę powiadam wam, iż nie są uczciwymi ci, którzy korzystają z nieprawości i krzywdzą stworzenia Boże. Wszyscy, których ręce są krwią splamione, których usta zanieczyściło mięso stworzeń, nie śmią dotykać rzeczy świętych, ani uczyć o tajemnicach niebios. Na pożywienie daje Bóg zboże i płody ziemi, a dla sprawiedliwego nie masz innego lepszego dla jego ciała pożywienia.
Niechaj wszystkim będzie wiadomo, że Bóg daje zboża i płody ziemi na pożywienie zarówno człowieka jak i bydlęcia. Ci, których ręce splamione są krwią, a usta zbrukane ciałem niewinnych istot, nie są godni życia w tym świecie ani w przyszłym.
Zapisy tybetańskich zwojów z pobytu młodego Jezusa w Indiach, ukazanych światu przez Notowicza kończą się na naukach już dorosłego mężczyzny w ziemi Izraela, a zamknięte są spostrzeżeniem otwartego, a zarazem pustego grobowca. By nie bujać w obłokach z twierdzeniem o Jego w niebo wstąpieniu, należałoby przypomnieć sobie Jego słowa, mówiące o tym, że; ”ciało i krew nie odziedziczy Królestwa Niebieskiego”. Gdy po rzekomym zmartwychwstaniu ukazał się On swym uczniom, to na dowód tego, że nie jest pozbawionym formy cielesnej duchem, ale przychodzi do nich w ciele materialnym z krwi i kości, zjadł podaną mu rybę i miód, gdy tymczasem dusza nawet gdyby chciała nie może spożywać materialnego pożywienia. Chrześcijanie niechętnie dają wiarę w rzeczy nadprzyrodzone i to, co im wpajano od dziecka przyjmują za niepodważalny fakt, pomimo iż prawda może być zgoła całkiem inna. Tak też oni nie to by wierzyli, ale przyjmują to, iż Maryja i jej Syn w ciele i ubraniu wstąpili do nieba, chociaż sam Głosiciel Bożych nauk i Pisma mówią, nie pchać się w ciałach do nieba, i tak nie wejdziecie. A po drugie, co do tej kwestii, czy Jezus, jako Mistrz Duchowy mógł postępować wbrew głoszonym przez Siebie duchowym naukom?
Przywdziewający białe habity, zrzeszeni w bractwo esseńczycy żyli wyizolowani w swej wspólnocie z dala od otaczającej ich rzeczywistości wścibskich oczu. Nie byli oni widywani wśród mieszkańców miast, przeto ich widok w bieli w chwili wyprowadzania rannego Jezusa z grobowca pod wzgórzem Golgoty przywiódł prostym ludziom na myśl wysłanników niebios. Tak więc, aby ściągnąć bujających w obłokach na ziemię, pozwolę sobie przedstawić to o czym zapisali sami sprawcy zamieszania na temat zajść związanych z ukrzyżowaniem członka ich bractwa:
Dwaj wpływowi i doświadczeni mężowie z naszego bractwa wstawiali się za Jezusem u Piłata i w Radzie Starszych, ale starania ich spełzły na niczym, gdyż Jezus sam domagał się, aby pozwolono mu umrzeć za swe przekonania - i w ten sposób wypełnić prawo; jak wiecie, powinienem umrzeć w imię prawdy i cnoty, to najwyższa ofiara. Zdarzyło się więc, że po trzęsieniu ziemi, gdy pozostało już niewielu, na miejsce kaźni przyszli Józef i Nikodem. Głośno lamentowali nad jego losem, nie mniej wydało im się dziwne, że w tak krótkim czasie Jezus już nie żył. Nie mogli w to uwierzyć i szybko zbliżyli się do krzyża. Obejrzeli ciało Jezusa i Nikodem, wielce poruszony, wziął Józefa na stronę i rzekł mu: ”Jak pewna jest moja znajomość praw życia i natury, tak pewny wydaje mi się dla niego ratunek.
Następnie zgodnie z nakazami sztuki medycznej, rozsupłali mu więzy, wyciągnęli gwoździe i ostrożnie położyli na ziemi. Wówczas Nikodem natarł silnymi wonnościami i balsamami prześcieradła, które miał ze sobą, i owinął nimi ciało Jezusa. Maści te i wonności posiadały wielką moc leczniczą i stosowane były przez nasze bractwo. Józef i Nikodem pochylili się nad jego twarzą i zrosili ją swymi łzami, natarli mu skronie i tchnęli w niego własny oddech(dokonali sztucznego oddychania metodą usta, usta). Nikodem nałożył balsam na obie przebite ręce, ale uznał, że najlepiej będzie nie zamykać rany w boku, gdyż wypływająca zeń woda i krew pomagały w oddychaniu i sprzyjały odrodzeniu życia. Ciało przeniesiono do grobowca wykutego w skale, który należał do Józefa. Okadzili grotę aloesem i innymi ziołami, a przed wejściem postawili głaz, aby wonne opary nie ulotniły się zbyt szybko.
Od chwili rzekomej śmierci Jezusa minęło trzydzieści godzin. Usłyszawszy szmer dochodzący z groty, nasz brat poszedł sprawdzić, co się wydarzyło. Z niewypowiedzianą radością ujrzał, że usta Jezusa poruszały się i wrócił mu oddech. Nasz brat pośpieszył mu z pomocą. Do groty zaraz przybyło dwudziestu czterech braci wraz z Nikodemem i Józefem. Jezus nie miał jeszcze siły chodzić, poprowadzono go więc do domu naszego brata w pobliżu Kalwarii.
W chwili śmierci bliskiej osoby - a znam to z autopsji - nawet wtedy, gdy już zamykają wieko trumny jest coś takiego, że ciągle się myśli, iż nie jest to prawdą i ma się ciągle nadzieję na to, że ona zaraz wstanie. Jezus, jest niby tą najbliższą osobą dla chrześcijan, więc naprawdę nie mogę tego pojąć, jak oni mogą negować takie dowody i wolą Go ciągle oglądać na krzyżu. Myślę, że Jezus na pewno nie wierzy w ich miłość do Niego, skoro oni nie dają wiary w Jego dalszą egzystencję w materialnym ciele po zdjęciu z krzyża.
Tym, którzy nie uwierzyli, upiększono życie na tym świecie, a wyśmiewano się z tych, którzy uwierzyli, ale ci, którzy są bogobojni, będą nad nimi w Duchu Zmartwychwstania.
Kor. 2:212
Przeglądając przebogatą literaturę religioznawczą dostrzega się w niej nieprawdopodobne wprost zaślepienie , a może tendencyjną krótkowzroczność . Najdrobniejsze szczegóły życia Chrystusa są analizowane i studiowane , podczas..
racjonalista.pl
Początek formularza
Komentarze
Mieczysław Jacek Skiba Jezus umarł - umarło Jego ciało - ale pragnienie wzniosło Jego duszę do poziomu nie tylko starego ale i nowego nieba - jest więc teraz obecny we wszystkich wymiarach - obecny duchem tak jak Stwórca wszystkiego co jest. Widzisz siebie - w tobie jest Jezus. Widzisz inne istoty - w nich jest Jezus. Widzisz liść, drzewo, kamień ... itd. - w nich jest Jezus. Jest nawet obecny w Otchłani gdzie dusze umierają - i wyzwala dusze z tego stanu. Jest nawet obecny w stanie Ciemności - w piekle - i wyzwala dusze z tego stanu. Duch Doskonały JEZUS który Kocha bezgranicznie i nigdy i nikogo nie sądzi - lecz zawsze wyzwala. Oto niewygodna PRAWDA dla Watykanu.
Dół formularza
Lubię to!Zobacz więcej reakcji
Mirek Tarczynski Uważam, że Kościół Katolicki to Wielka Nierządnica z Objawienia św. Jana. Ale ten artykuł to jest nikczemne bluźnierstwo. Fałsz i obłuda widoczne na kilometr.
Lubię to!Zobacz więcej reakcji
1