Ignorancja otwiera drzwi sektom
Nawiązując do artykułu o scjentologii, który ukazał się 10 kwietnia 2007 r. w "Dzienniku", należy stwierdzić, że mimo słusznie krytycznego tonu wobec tej niebezpiecznej sekty zamieszczony razem z artykułem wywiad z młodą osobą związaną z PSL (!) i odpowiedzialną za propagandę sekty w Polsce był rodzajem niepotrzebnej (i pewnie niezamierzonej) reklamy zarówno dla niej, jak dla samej sekty.
Wywiad w gazecie oznacza, że wypowiedziane twierdzenia traktuje się poważnie. Czy były one godne tej powagi czy uwagi? Głupstwa i herezje wypowiedziane w tej rozmowie były bowiem równie horrendalne, co niebezpieczne, a zwłaszcza teza, że można być scjentologiem i katolikiem jednocześnie (silnie podkreślona - czy jest sens dla tego rodzaju reklamy!). Kto tak twierdzi, nie zna ani katolicyzmu, ani ideologii scjentologicznej, opartej m.in. na doktrynie reinkarnacji, całkowicie sprzecznej z dogmatem o Zmartwychwstaniu, które ledwo co świętowaliśmy. Wywiad ukazał się dzień po Świętach Wielkanocy. Należy też dodać w tym właśnie kontekście, że w tezach scjentologii zawarte są bluźnierstwa wobec Jezusa Chrystusa, który nie jest uważany tam za Boga, a stopień "oświecenia", które się Mu łaskawie przyznaje, jest niższy niż u Buddy (co koresponduje z tezami antropologii ruchu New Age). Tym bardziej niższy od rzekomej "doskonałości" założyciela tej "religijnej mafii" Rona Hubbarda, a nawet zwykłego "oświeconego" w sekcie, gdzie ludziom - po gnostycku - przypisuje się bałwochwalczo status naturalnej boskości, którą trzeba dopiero odkryć czy uwolnić przy pomocy określonych technik (także ta teza odpowiada antropologicznym aspektom ideologii New Age).
Nie zakładam tu od razu złej woli, ale na pewno całkowitą i bezbrzeżną ignorancję. Kto jest winien temu, że nie zna się własnej wiary, nie odróżnia się ekumenizmu od synkretyzmu? Kto jest odpowiedzialny za tę podstawową niewiedzę wśród młodych ludzi czy katolików w ogóle, która czyni ich potencjalnym kandydatem na członka sekty? Nie tylko katecheci duchowni i świeccy, którzy powinni się energiczniej zabrać do pracy. Winni są także pseudoteologowie głoszący publicznie herezje pseudoekumeniczne i inne, osłabiające wiarę maluczkich, bez żadnej większej reakcji. Nie chcę odwoływać się do nazwisk czy tytułów czasopism, które systematycznie popierają błędy teologiczne i rozmydlają zdrową naukę. Wzywam jednak do obrony naszej wiary przed inwazją rozmaitych ideologii i sekt, które będą stale i nieustępliwie kusić i zwodzić swe ofiary, szczególnie w czasie nieodległych już wakacji.
ks. Aleksander Posacki SJ
1