Poniższy tekst jest tłumaczeniem wywiadu, udzielonego tureckiemu pismu "Today's Zaman" przez prof. Normana Finkelsteina, autora znanej w Polsce książki "Przemysł Holocaustu". Tekst angielski pochodzi z blogu "On the Contrary" Michaela Hoffmana. Utożsamiamy się z poglądem wyrażonym przez Prof. Finkelsteina. (Red.)
Norman Finkelstein: Israel is a Satanic state, January 19, 2009
Norman Finkelstein, amerykański profesor żydowskiego pochodzenia ostro skrytykował Izrael za operację w Gazie. Jako syn ocalałych z Holocaustu, Finkelstein otrzymał na 10 lat zakaz wjazdu do Izraela, a także odmówiono mu profesury na DePaul University w Chicago z powodu jego krytycznego stanowiska wobec polityki izraelskiej.
Według Finkelsteina Izrael, państwo budowane na prochach Holocaustu, samo obecnie dokonuje holocaustu na Palestyńczykach w Gazie. W wywiadzie telefonicznym dla "Today's Zaman" Finkelstein stwierdził, że Izrael jest państwem terrorystycznym, utworzonym przez czystkę etniczną na ludności palestyńskiej w 1948 r. Chwaląc premiera Recep Tayyip Erdogana i naród turecki za ich odwagę w popieraniu Palestyńczyków, Finkelstein określił Izrael jako państwo sataniczne lub obłąkane. Rodzice Finkelsteina przeżyli niemieckie obozy hitlerowskie podczas II wojny światowej i wyemigrowali do USA.
Po opublikowaniu jego książki "Przemysł Holocaustu", w której oskarżał wielu prominentnych przywódców żydowskich o zniewagę ofiar Holocaustu, Finkelstein został uznany przez koła wpływowych amerykańskich syjonistów za persona non grata.
Co Izrael pragnie osiągnąć przez operację w Gazie?
W zasadzie Izrael chce osiągnąć dwa cele: odtworzyć to co określane jest jako zdolność odstraszania - co oznacza wytworzenie lęku przed nim w państwach arabskich. Jest to podstawowa zasada strategicznej doktryny izraelskiej. Państwa arabskie mają bać się Izraela, jego potęgi militarnej i powinny robić to, czego pragną Izraelczycy. Powinny wykonywać rozkazy Izraela.
Izraelskie militarne odstraszanie doznało porażki w maju 2000 r. kiedy Hezbollahowi udało się wypędzić z Libanu izraelskie siły okupacyjne. Niemal natychmiast po tej porażce Izrael zaplanował następną wojnę z Hezbollahem dla odtworzenia swej zdolności odstraszania. Po długich przygotowaniach i po użyciu sił powietrznych, Izrael poniósł w walce z Hezbollahem w Libanie w 2006 r. kolejną sromotną porażkę.
Drugim celem jest udaremnienie palestyńskiej ofensywy pokojowej. To jest następna podstawowa zasada izraelskiej doktryny strategicznej: Nie negocjować z Arabami. Wydawać im rozkazy. Palestyńska organizacja Hamas stała się zbyt umiarkowana - zaczęła ona wysyłać sygnały, że jest gotowa uznać formułę dwóch państw opartą o granice sprzed 1967. Przywództwo Syrii i Zachodniego Brzegu Jordanu również wydało oświadczenia w podobnym tonie. Izrael zaczął obawiać się, iż będzie zmuszony wejść w negocjacje pokojowe, które były popierane przez ostanie 30 lat przez całą światową opinię publiczną.
Przeciwnikami takiej umowy były USA i Izrael, wspierany przez USA. Kiedy więc Hamas stał się umiarkowany i dotrzymywał warunków zawieszenia broni zawartego w lipcu 2008, jawił się jako godny zaufania partner do takich rozmów. Hamas dotrzymywał danego słowa. W międzyczasie Izrael nie dotrzymał jednego z podstawowych warunków zawieszenia broni, jaki było zniesienie blokady. Tak więc Izrael musiał sparaliżować tę palestyńską ofensywę pokojową. Co zresztą zawsze robi. Prowokuje Palestyńczyków do reagowania i pragnie zniszczyć Hamas lub doprowadzić do takich zniszczeń, aby Hamas ponownie musiał powiedzieć, że nigdy nie będzie negocjował z Izraelem. Tego właśnie Izrael chciał. Izrael nigdy nie chce mieć do czynienia z umiarkowanym partnerem, ponieważ gdy taki istnieje, wtedy wzrastają naciski na Izrael, gdyż Hamas chce pokoju, Hamas dotrzymuje danego słowa. Ale Izrael nie chce negocjacji.
Zatem w istocie mówi pan, że Izrael w ogóle nie jest zainteresowany w ustanowieniu pokoju?
Izrael chce pokoju na swoich własnych warunkach, a te warunki to takie, że Zachodni brzeg Jordanu powinien należeć do Izraela.
Czy obecna operacja w Gazie powiedzie się?
Przede wszystkim powinniśmy stosować właściwy język. Nie ma żadnej operacji, nie ma żadnej wojny. To co się dzieje, to rzeź, masakra. Kiedy ginie 200-300 dzieci to nie jest wojna. Kiedy z jednej strony jest potęga militarna a z drugiej bezbronna ludność, to nie jest wojna. Kiedy strzela pan do ryby w beczce, nie możemy tego nazywać wojną. Jak wskazał jeden z izraelskich publicystów, nie trzeba wielkiej odwagi wysłać bojowe samoloty i helikoptery z bronią pokładową aby strzelać do uwięzionych. To co się stało, to nie jest wojna. Jedna trzecia ofiar to były dzieci. To nie jest wojna - to może być tylko masakra.
Z punktu widzenia celów Izraela, trzeba powiedzieć, że zakończyła się powodzeniem. Wywołała ona strach wśród Palestyńczyków i wśród Arabów w ogólności, że Izrael to państwo obłąkane i że trzeba wykonywać jego rozkazy. Po drugie, operacja niszczy obraz Hamas jako partnera do negocjacji pokojowych. Można usłyszeć od Hamasu, że nie będzie negocjował. Tego właśnie chciał Izrael.
Na pańskiej stronie internetowej można znaleźć argument, że wnuki ocalonych z Holocaustu czynią obecnie Palestyńczykom to, czego sami doznali od narodowych socjalistów. Czy podtrzymuje Pan to stwierdzenie?
Ja myślę, jak zresztą wskazuje wielu komentatorów, że Izrael staje się państwem obłąkanym. I musimy się z tym zgodzić. Podczas gdy reszta świata chce pokoju, Europa chce pokoju, USA chcą pokoju, to jedno państwo chce wojny, wojny i wojny. W pierwszym tygodniu masakry, w prasie izraelskiej pojawiły się doniesienia, że Izrael nie chce skierować wszystkich swych sił lądowych do Gazy, ponieważ przygotowuje on atak na Iran. Następne doniesienia mówiły o planowaniu ataku na Liban. To jest obłąkane państwo.
Zatem zgadza się Pan z tym określeniem?
Proszę spojrzeć na zdjęcia i samemu ocenić. Nie zamierzam mówić ludziom, co oni powinni o tym myśleć. Ale myślę, że powinni obejrzeć zdjęcia i samemu podjąć decyzję. (Patrz: Foto Ekspozycja Normana Finkelsteina)
Dlaczego otrzymał Pan na 10 lat zakaz przyjazdu do Izraela? Jako syn ocalałych z Holocaustu nie może pan przyjechać do Izraela.
Trzeba w tym miejcy powiedzieć jasno: nie przyjeżdżałem do Izraela, nie miałem interesu, by przyjeżdżać do Izraela. Zamierzałem spotkać się z moimi przyjaciółmi w okupowanych ziemiach palestyńskich. A Izrael nie pozwolił mi tam przyjechać i spotkać przyjaciół na Zachodnim Brzegu jordanu. Na gruncie prawa międzynarodowego, uważam, że nie mają prawa tego robić. Ja nie stanowiłem dla Izraela żadnego zagrożenia. Następnego dnia, kiedy nie wpuszczono mnie do Izraela, w artykule wstępnym w "Haaretz" zapytywał: "Kto się boi Normana Finkelsteina". Oni również stwierdzali, że nie stanowiłem zagrożenia dla bezpieczeństwa. Nie mam żadnego szczególnego interesu, aby przyjeżdżać i odwiedzać takie obłąkane państwo.
Są żydowscy intelektualiści, którzy nazywają Izrael "państwem terrorystycznym". Czy jest to właściwe określenie?
Nie wiem, jak można się z tym nie godzić. Celem operacji było sterroryzowanie ludności cywilnej, aby Palestyńczycy bali się Izraela. Jest to słownikowa definicja terroryzmu. Słownikowa definicja mówi, że terroryzm jest to obieranie za cel ludności cywilnej dla osiągnięcia celu politycznego. Celem tej operacji a raczej masakry było sterroryzowanie cywilnej ludności oraz zrujnowanie tak bardzo infrastruktury cywilnej, ażeby Palestyńczycy poddali się. Jeżeli atakuje się szkoły, meczety, ambulatoria, szpitale, przedstawicielstwa ONZ, to co to jest? Jeśli to nie jest terroryzm, w takim razie co jest terroryzmem?
W pańskiej słynnej książce "The Holocaust Industry" twierdzi Pan, że państwo Izrael, jedno z największych potęg militarnych świata, które ma zastraszające notowania w dziedzinie praw człowieka, przedstawia się jako państwo-ofiara w celu wytworzenia odporności na krytycyzm pod jego adresem. Czy dostrzega Pan to podczas obecnej operacji w Gazie?
Oni usiłują wykorzystywać Holocaust, to było zabawne w bardzo szalony sposób. Dawid Harris, przywódca Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego [American Jewish Committee - AJC], napisał artykuł, w którym stwierdził, że operacja w Gazie nie pozostaje w żadnym związku z dniem 27 stycznia, który jest Dniem Pamięci Holocaustu. Pragnie on wprowadzić w błąd co do istnienia pewnych związków. W istocie istnieje taki związek i polega on na tym, że Izrael dokonuje w Gazie holocaustu. Ale to nie jest ten związek, który ma on na myśli. Chciał rozegrać kartę Holocaustu - myślę, że dłużej to będzie zbyt dobrze działać. Było jasne, że podczas tej ostatniej masakry w Gazie liberalna żydowska opinia publiczna zwróciła się przeciwko Izraelowi. Kiedy spojrzeć te petycje, demonstracje, listy, to widać, że pomoc dla Izraela - nie tylko wśród międzynarodowej opinii publicznej ale i wśród wspólnoty żydowskiej - zmniejsza się. Tak iż karta Holocaustu, karta antysemityzmu, to już nie działa tak skutecznie jak niegdyś.
Przypuszczalnie Pan również zostanie nazwany antysemitą.
Nie sądzę, żeby ta propaganda była nadal skuteczna.
W swojej książce "Poza chucpą" [Beyond Chutzpah] twierdzi Pan, że Izrael został utworzony po czystce etnicznej Palestyńczyków, ale pozostaje jeszcze sobie odpowiedzieć na pytanie, czy było to dokonane celowo. Jeśli było to zrobione z premedytacją, czy może być to nazwane ludobójstwem?
Zatem, to było zrobione rozmyślnie i myślę, że zapis tego jest dość jasny. Nawet Shlomo Ben-Ami, były izraelski minister spraw zagranicznych, w swej książce "Blizny wojny" [Scars of War], opublikowanej kilka lat temu napisał, że było całkiem jasne, że wypędzenie w 1948 było rozmyślne i było ugruntowane w syjonistycznej filozofii przesiedlenia. Czystki etniczne są czystkami etnicznymi i to są zbrodnie wojenne.
Czy sądzi Pan, że media amerykańskie są zbyt jednostronne i zbyt proizraelskie?
Myślę, że są tu dwa składniki. Przed wszystkim Izrael służy amerykańskim interesom w tym regionie i media amerykańskie dają zawsze wolną drogę tym państwom, które służą amerykańskim interesom. Jest to ogólny obraz, niezbyt odbiegający do zwyczajów w innych częściach świata. Zastraszające rządy Arabii Saudyjskiej, Egiptu, również dostają w amerykańskich mediach wolną drogę. To jest szerszy kontekst.
I jest oczywiście drugi czynnik, element etniczny. W wielu z tych pism i w mediach w ogóle, zaznacza się poważna obecność Żydów, i odgrywa tu rolę swego rodzaju etniczna solidarność. Ale sądzę, że powinniśmy kwalifikować ten drugi czynnik w sposób dwojaki. Nie powinniśmy tracić z oczu pierwotnego czynnika, iż Izrael jest państwem klienckim USA.
Po drugie, W ostatniej minionej wojnie liberalna ludność żydowska, przeważnie poniżej 40-tki, całkowicie dystansowała się od wojny, od masakry. Byli przeciwni masakrom od pierwszego dnia.
Turecki premier Recep Tayyip Erdogan był wielce krytyczny w stosunku do Izraela w Gazie i pewne koła amerykańskie atakowały go za to dotkliwie. Co sądzi Pan o jego postawie?
Wolałbym, żeby poszedł dalej. Chciałbym, że by poszedł śladem Kataru, Mauretanii, Boliwii i Wenezueli, które zerwały z tym obłąkańczy państwem stosunki dyplomatyczne. Ale punkt, do którego doszedł, postawa jaką zajął, jest wspaniała. I byłem zadowolony widząc, że w Hamas docenili gesty rządu tureckiego i powiedzieli, że chcieliby mieć żołnierzy tureckich stacjonujących na "naszych granicach". Jest to bardzo wielka pochwała dla tureckiego rządu.
Turcy okazują Palestyńczykom współczucie, uprzejmość i sprawiedliwość. Cały naród turecki powinien czerpać z tego stanowiska poczucie dumy, podobnie jak to było u zarania amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 r. To właśnie naród i rząd turecki okazali swoją odwagę. 96 proc. narodu tureckiego sprzeciwiało się wojnie w Iraku. Rząd turecki odmówił Amerykanom udostępnienia ich ziemi do ataku na Irak. Teraz naród turecki i rząd ponownie zyskują w niebie nagrodę stając po stronie tego, co słuszne, co uprzejme i co sprawiedliwe. W najwyższym stopniu pochwalam Edrogana i naród turecki.
Co Pan, jako syn ocalonych z Holocaustu, odczuwa osobiście w związku z operacją w Gazie?
Upłynęło wiele lat od czasu, kiedy odczuwałem jeszcze jakiś emocjonalny związek z państwem Izrael, który nieprzerwanie, w sposób brutalny i niehumanitarny prowadzi swoje niegodziwe, zbrodnicze wojny. To jest państwo wandalskie. Rosyjski pisarz, który określał wandalskie państwo jako Dżyngis Chana dysponującego telegrafem. Izrael jest państwem wandalskim dysponującym komputerem. Nie odczuwam związku emocjonalnego z tym państwem. Mam tam kilku dobrych przyjaciół wraz z rodzinami i oczywiście nie chciałbym aby ktokolwiek z nich doznał krzywdy. To mówiąc, czasami czuję, że Izrael zrodził się z wrzących odmętów piekła, jako państwo sataniczne. 90 proc. jego ludności nadal wychwala go i wiwatuje na jego cześć, czując się dumnie i heroicznie. Wysyłają czołg Sherman, żeby miażdżył dzieci. Czy to jest bohaterstwo? Czy to jest odwaga?
Nie pozwolono panu nauczać na DePaul University, pomimo bardzo dobrych osiągnięć naukowych, a także miał Pan pewne problemy z uzyskaniem doktoratu na Princeton. Dlaczego?
Tak, miałem pewne problemy. Ale naprawdę nie jestem w stanie omawiać moich problemów w obliczu tego wszystkiego, co dzieje się w Gazie. Byłoby to zbyt głupie, zbyt trywialne. Trzy setki i więcej dzieci - zostały one spalone na śmierć; bomby fosforowe były rzucane w całej Gazie gdzie popadło. Wszystko, co ci ludzie chcieli odbudować, zostało ponownie zniszczone. To izraelskie państwo dokonało inwazji w 1978, później w 1982, następnie w 1993, następnie w 1996, następnie w 2006 i w 2008 i wciąż niszczy, niszczy i niszczy. A następnie ten sataniczny, narcystyczny naród wznosi w górę ręce i pyta: "Dlaczego nikt nas nie kocha? Dlaczego nasi sąsiedzi nie chcą, abyśmy tutaj byli?"
A dlaczego mieliby to robić?
http://tygodniksolidarnosc.com/
czyt. Gorzki bilans III RP prof.Kurowski
czyt. Demokracja cwaniaków i ciemniaków
Gorzki bilans III RP
Płace realne do dziś nie zdołały się pozbyć śladów katastrofy z lat 1990-1992, kiedy to spadły o ponad 25 proc. Ogromny wzrost wydajności pracy związany ze wzrostem intensywności pracy nie jest wcale opłacany. 95 proc. pracujących negatywnie ocenia swoją pozycję dochodową na tle nieproporcjonalnie olbrzymich dochodów grupki menedżerów. |
W latach 1989-2006 płace realne wzrosły zaledwie o 6 proc. Stało się tak dlatego, że w pierwszych trzech latach transformacji nastąpił ogromny spadek płac realnych - o 25 proc. Zaczęły one rosnąć dopiero po 1993 roku. Z drugiej strony w III RP ogromnie wzrosła wydajność pracy. W 1989 roku dochód narodowy wytwarzało 16,5 mln ludzi, natomiast na dochód w 2006 roku pracowało tylko 13,2 mln osób. Oznacza to, że w 2006 roku
Jest nas coraz mniej
Ruina sfery socjalnej
Korupcyjna prywatyzacja
Limity w rolnictwie i spadek produkcji
Głód mieszkaniowy
***
* Stefan Kurowski - wybitny ekonomista, profesor KUL i Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN. Podatnicy obciążeni trzecią stawką, 40 proc., podatku dochodowego, stanowiący 1 proc. ogółu pracowników, tj. 230 tys. osób, wpłacali około 30 proc. ogólnej sumy podatków, a więc tyle, ile wpłacało 23 mln podatników pierwszej grupy podatkowej.
|
To jest temat, a nie PRYWATNA sprawa czyjegoś stanu zdrowia
Kiedy z odwiertu wykonanego w tak zwanym „Basenie Paryskim” trysnęła kilkanaście tygodni temu gorąca woda, okrzyknięto to we Francji sukcesem na skalę międzynarodową i Paryż cieszy się z ciepła i energii elektrycznej, jaka popłynie do ich miasta. Całkiem niedawno podobna euforia zapanowała we Włoszech, a szczególnie w Rzymie w okolicy, którego odniesiono podobny sukces. O pięć lat trzech muszkieterów z AGH w Krakowie, zmarły niedawno profesor Julian Sokołowski oraz profesorowie Ryszard Kozłowski i Jacek Zimny wyprzedziło Niemców w oszacowaniu zasobów geotermalnych znajdujących się w naszych sąsiednich krajach. Niemcy swoje zasoby okrzyknęli, jako rewelacyjne i ich strategia energetyczna zakłada całkowitą rezygnację z energetyki atomowej do końca 2030 roku. I zapewne tak się stanie. Niemcy to poważny kraj i nawet zmiana rządów nie jest w stanie przekreślić ważnych dla narodu decyzji. Polskie zasoby geotermalne to takie bogactwo jak ropa naftowa dla Arabii Saudyjskiej. Znajdują się pod 80% obszaru polski i ponad trzykrotnie przewyższają zasoby niemieckie. W samej Bawarii aktualnie powstaje już 400 otworów geotermalnych. Niektóre wykonuje nawet polska firma. A co się dzieje u nas w kraju za rządów Donalda Tuska? W planach budowa dwóch elektrowni jądrowych w czasach, kiedy świat zaczyna stawiać na energie odnawialną. Sprzedaż przez Francję tak drogiej technologii i uczestnictwo w ewentualnej budowie elektrowni w Polsce to w tych czasach wygrany los na loterii, trafienie frajera bądź atrakcyjne „wziątki” dla polskich decydentów. W aż taką głupotę polskich władz przecież trudno uwierzyć. Po co wydawać miliardy na coś, co powstanie w najlepszym wypadku za kilkanaście lat i nie rozwiąże naszych problemów? Te dwie elektrownie to przecież 5-10% naszego planowanego za te kilkanaście lat zużycia energii elektrycznej. Kilka światowych koncernów, które chcą zmonopolizować światową produkcję i sprzedaż energii znalazło w Polsce podatny grunt. Rząd, który odpowiada za bezpieczeństwo energetyczne kraju planuje wyzbycie się tej energetyki do 2010 roku nie tylko w zagraniczne prywatne ręce, ale i w ręce państwowych, w tym niemieckich podmiotów, co jest ewenementem na skalę światową. Zdesperowani profesorowie z Krakowa pukając be skutku od drzwi do drzwi polskich decydentów zwrócili się w końcu od ojca Rydzyka z naciskiem w postaci następujących argumentów. Są olbrzymie zasoby, jest polska nowatorska technologia, po którą w kolejce stoją już Niemcy, jest możliwość w ciągu dziesięciu lat pozyskania energii dwukrotnie większej niż nasze przewidywane potrzeby, czyli powstaną możliwość eksportu. Brakuje tylko dobrego gospodarza, patrioty i osoby odważnej, która nie boi się narazić potężnemu lobby. Każdy odpowiedzialny rząd nosiłby na rękach inicjatorów takiego przedsięwzięcia, a prasa po informacjach, iż z toruńskiego otworu badawczego chlusnęła woda w ilości do 500 m3 na godzinę ogłosiłaby radosną nowinę głośniej niż Francja i Włochy razem wzięte. A u nas? Po kolejnej publikacji „Pulsu Biznesu” walczącego z geotermią i niezależnością energetyczną Polski rozpoczęła się kolejna już kontrola UKS w fundacji Lux Veritatis prowadzącej odwiert w Toruniu. Po odebraniu przyznanych uprzednio środków na odwiert badawczy i odmownej decyzji ministerstwa w sprawie zbiórki publicznej na ten cel trwa nagonka na maleńką fundację. W zwalczaniu projektu i przedsięwzięć ojca Rydzyka uczestniczy niemal cały polski rząd i wpływowi politycy, których warto tu wymienić: premier Donald Tusk, wicepremier i minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, minister kultury Bogdan Zdrojewski, minister Julia Pitera, minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka, minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska, minister środowiska Maciej Nowicki i jego zastępca Stanisław Gawłowski, Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu RP, Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu, Bogdan Borusewicz, marszałek Senatu RP, poseł PO Janusz Palikot czy Maria Wągrowska, była wiceminister obrony narodowej. Od momentu powstania RM „cyngle” Adama Michnika wysmażyły kilkanaście tysięcy paszkwili, kłamstw i ataków na redemptorystów. To samo czyni od momentu swego powstania TVN i TVN24. Co tu jest grane? Gdzie jest nasz polski interes narodowy?
moim zdaniem15
^
Polskie złoża geotermalne są TRZYKROTNIE bogatsze od niemieckich.
Dlatego jest szlaban na nie dla Polaków. Niemcy są pierwsi w kolejce. Sprawa jest zamrożona do czasu, w którym zapanuje pełna swoboda zakupu ziemi w Polsce. Wówczas Polacy będą mogli kupować tę energię od (niemieckich) właścicieli.
Fundacja Lux Veritatis naraziła się naprawdę potężnym mocodawcom ryżego kundla.
Dlatego pranie mózgów w Polsce jest tak intensywne - co widać nawet na FF
Cicho?
Wczoraj była konferencja na ten temat Toruniu. Kto nie miał złej woli, to wystarczyło że włączył TV Trwam lub Radio Maryja i miał dostęp do najnowszych informacji, ze wszystkimi technicznymi szczegółami, z pierwszej ręki, od prowadzących te badania specjalistów: inżynierów i profesorów AGH.
Plany o. Rydzyka są takie jak zawsze - ewangelizacja, życie w zakonie zgodne z regułą (tak sądzę, w końcu go nie znam, publicznie też się nie zwierza).
O. Rydzyk nie może "kontynuować odwiertów", bo ich nie zaczynał, to robią specjaliści, geolodzy i hydrogeolodzy.
Z tego co słyszałam, rezultaty są znakomite, biznesowo sukces, poznawczo cenne dane geologiczne.
Było też kilku burmistrzów i wójtów potencjalnie zainteresowanych inwestycjami w swoich miejscowościach - jeśli nikt ich nie zastraszy, to może rzeczywiście w niedługim czasie 80% powierzchni Polski zajmą elektrownie/ciepłownie geotermalne.
A Aborcza będzie musiała przełknąć jakoś tę porażkę.
Konferencja:
Wyniki 1 - 5 spośród 5 wyników dla zapytania konferencja przyrodnicza. (Znaleziono w 0.02 sek.)
Konferencja przyrodnicza WSKSiM: Wykład prof. dr hab. Jana Szyszko (2009-02-21)
Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Konferencja przyrodnicza WSKSiM: Wykład prof. dr hab. inż. Jacka Zimnego (2009-02-21)
Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Konferencja przyrodnicza WSKSiM: Wykład prof. dr hab. inż. Ryszarda Kozłowskiego (2009-02-21)
Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Konferencja przyrodnicza WSKSiM: Wprowadzenie o. dyr. Tadeusza Rydzyka CSsR (2009-02-21)
Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]
Konferencja przyrodnicza WSKSiM: Marian Wardza i Henryk Biernat (2009-02-21)
Rodzaj audycji: [Aktualności dnia]