Anoreksja bulimia otyłość


THE CHILDREN'S HOSPITAL OF PHILADELPHIA

•Anoreksja-Bulimia-Otyłość

Przewodnik dla Rodziców

Martha M. Jablow

Przełożył: Mirosław Przylipiak

GWP

GDAŃSKIE

WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE

GDAŃSK 1993

Tytuł oryginału:

A PARENTS GUIDE TO EATING DISORDERS AND OBESITY

Copyright © 1992 by The Children's Hospital ojPhiladelphia

Foreword copyńght © 1992 by Everett Koop

Published by arrangement with Dell Publishing,

a diuision ofBantam Doubleday Dell Publishing Group, Inc.

Copyright for the Polish edition

© 1993 Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadnajej część nie może być

przedrukowywana, ani w żaden inny sposób reprodukowana czy powie-

lana mechanicznie, fotooptycznie, elektronicznie lub magnetycznie, ani

odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody

Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.

Pierwsze wydanie w języku polskim

Przekład: Mirosław Przylipiak

Redakcja: Radosław Grześkowiak, Hieronim Chojnacki

Opracowanie graficzne: Jarosław Czarnecki

Redakcja naukowa: dr Elżbieta Zubrzycka

ISBN 83-85416-11-0

V Pil

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

81-826 Sopot, ul. Żeromskiego 1 la, tel/fax 516104

Skład: W. Leszczyńska Ltd, ul. Saperów 12/2, Gdańsk, tel. 41-30-69

Druk: ATEKT, Gdańsk, ul. Załogowa 6

Spis treści

PRZEDMOWA 9

PODZIĘKOWANIA U

WSTĘP 13

I SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA . 18

H PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ 27

Koncentracja najedzeniu 27

Jedzenie może być oznaką więzi 28

Jedzenie może być pocieszeniem . . -.—.? 28

Jedzenie bywa przyjemnością i rozrywką 29

Koncentracja uwagi na ciężarze ciała 29

Anoreksja w ujęciu historycznym 31

Bulimia w ujęciu historycznym 35

Przewaga zachorowań wśród kobiet .-•?.? , 36

Wytłumaczenie fizjologiczne 36

Problem samooceny 36

Wytłumaczenie seksualne 37

Wytłumaczenie feministyczne 38

Młodzi mężczyźni z zaburzeniami łaknienia 38

ni ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ 40

Symptomy anoreksji 40

Symptomy bulimii 41

Symptomy wewnętrznego przymusu jedzenia 42

Czy zaburzenia w jedzeniu mogą się na siebie nakładać? 42

Widzieć rzecz we właściwej perspektywie 43

• IV ANOREKSJA 46

Historia Siieili 46

Diagnozowanie anoreksji 49

Utrata lub brak przybierania na wadze w okresie wzrostu 49

Silny lęk przed przybraniem na wadze 49

Zakłócenia wizerunku własnego ciała, wymiarów, sylwetki 49

Brak trzech kolejnych miesiączek (amenorrhoea) 49

Powikłania medyczne 50

Wpływ na rozwój fizyczny i dojrzewanie seksualne 51

Wpływ na psychikę 51

Rozmiar zjawiska i rokowania 54

, Jak rozpoczęła się u niej anoreksja?" 56

Środowisko rodzinne 57

Usidlenie 57

Nadopiekuńczość 59

Sztywność 60

t V BULIMIA 63

Historia Jackie 63

Diagnozowanie bulimii 64

Powtarzające się przypadki objadania się; zjadanie wielkiej

ilości pożywienia w krótkim czasie 65

Poczucie braku kontroli podczas objadania się 65

Przeczyszczanie 65

Co najmniej dwie sesje objadania się i przeczyszczania

na tydzień przez trzy miesiące 65

Trwała, przesadna troska o wagę i wymiary ciała 66

Powikłania medyczne oraz symptomy choroby 67

Efekty psychologiczne 69

Poczucie podporządkowania jedzeniu 69

Poczucie samotności w tłumie 70

Zamęt feministyczny 70

Cechy uzależnienia 70

Utrata panowania nad sobą 70

Zmienność nastrojów 71

' Nałogi 71

Rozmiar zjawiska i rokowania 71

, Jak rozpoczęła się u niej bulimia?" 73

Osobowość 73

Czynniki biologiczne 74

Czynniki społeczno-kulturowe 75

Przestępstwa na tle seksualnym 76

Środowisko rodzinne 76

VI Wi:WNI<(TRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA

(KOMPUI.SYWNE OBJADANIE SIĘ) 79

lli.ilunii Debhy 79

Ko/po/nnwanic wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia 80

<> Objawy 80

*•"' Zmiana stosunku do życia 81

Wpływ na psychikę 81

Kto jest zagrożony? 82

Nastawienie społeczne do wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia ... 83

Załamanie psychiczne a przymus jedzenia 84

VH OTYŁOŚĆ 86

Historia Roberta 86

Definicja i statystyka 87

Wzrost liczby dzieci otyłych w Ameryce 87

Powikłania medyczne 89

Wpływ na psychikę 90

Źródła otyłos'ci 92

Przemiana materii a prawidłowości rozwojowe 94

Leczenie otyłości dziecięcej 96

Inne rozłożenie akcentów 97

Podejście wielostronne 98

Najpierw aspekt fizyczny 98

Wyznaczanie celów 98

Pomoc dziecku w kontrolowaniu własnych nawyków 99

Rola specjalisty do spraw żywienia 100

Punkty kontrolne 101

Aktywność fizyczna 102

Utrzymywanie wagi ciała w normie 103

Co mogą zrobić rodzice? 104

Pomoc psychologiczna 105

VIII LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 107

Nie ociągajcie się 108

Pierwszy krok 109

Co powiedzieć dziecku? 109

Jakie reakcje można przewidzieć? 111

Szukanie terapeuty 112

Terapia rodzinna 113

Kto bierze udział w terapii rodzinnej? 113

Praca zespołowa 115

Warunki powodzenia 116

Wyznaczanie celów 117

Nowe sposoby rozwiązywania starych problemów 118

Symfonia lecznicza 120

Połączenie i rozłączenie 121

Różnice w podejściu do anoreksji i do bulimii 122

Leczenie anoreksji 122

Leczenie bulimii i wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia. . . 123

Z punktu widzenia klienta 125

IX POWRÓT DO ZDROWIA 127

Nauka nowego języka 128

Przerzucanie pomostów 128

„Po prostu powiedzcie narn, co robić" 129

Kilka reguł do zapamiętania 130

Lęki waszego dziecka 130

Paradoks niezaangażowania 130

Analizowanie własnych odczuć 131

Czas dla rodziców 131

Czego możecie oczekiwać? 132

Szybka zmiana objawów 133

Nawroty 133

Hospitalizacja 134

Uczucie poprawy 134

Zastrzeżenia do terapeuty 135

Terapia w trzech aktach 135

Ku końcowi 136

INDEKS 139

PIŚMIENNICTWO 142

PRZEDMOWA

Przedmowę tę piszę z prawdziwą przyjemnością, ponieważ dzięki niej mogę

spojrzeć na niniejszą książkę z perspektywy historycznej. Moje związki ze Szpitalem

Dziecięcym w Filadelfii sięgają lat czterdziestych, kiedy to sędziwy Irving J.

Wolman prowadził pionierskie badania nad przyswajalnością mleka przez orga-

nizm dziecka. Jego prace doprowadziły do spopularyzowania mleka homogeni-

zowanego, a wkład w tę dziedzinę został w pełni doceniony dwie dekady później.

Dr Wolman należał do szeregu lekarzy ze Szpitala Dziecięcego, którzy od roku

1885 wnieśli ogromny wkład do poszerzenia wiedzy o odżywianiu, a co za tym

idzie — karmieniu dzieci i zwyczajach dziecięcych związanych zjedzeniem.

Było więc zupełnie naturalne, że te związki zacieśniły się jeszcze bardziej, kiedy

Szpital Dziecięcy rozpoczął badania nad rolą odżywiania u dzieci cierpiących na

chroniczne schorzenia oraz zaburzenia łaknienia. W 1970 roku miałem sposobność

współpracy z Filadelfijską Kliniką Dziecięcą (Child Guidance Clinic) przy progra-

mie kompleksowych badań nad poważnym schorzeniem o nazwie anorexia nervo-

Mi, charakteryzującym się wstrętem do jedzenia i w następstwie niebezpieczną

utratą na wadze. Program był realizowany przez Centrum Badawcze Szpitala

I )/.iecięcego, specjalną jednostkę w strukturze tego szpitala, która miała możliwość

prowadzenia ciągłych obserwacji i analiz laboratoryjnych w przypadkach nastrę-

czających szczególne trudności diagnostyczne i lecznicze. Dyrektor Centrum, en-

dokrynolog Lester Baker, ściśle współpracował z dyrektorem Kliniki Dziecięcej,

doktorem Salvadorem Minuchinem, któremu przypisuje się zasługę propagowania

terapii rodzinnej, polegającej na leczeniu dzieci w ich rodzinie. Program z roku

I ()7() otwierał nowe perspektywy leczenia dziecięcych chorób somatycznych uwa-

runkowanych problemami emocjonalnymi.

Dzięki bliskiej współpracy tych dwóch instytucji było możliwe powstanie ni-

niejszej książki, której celem jest pomaganie rodzicom w zrozumieniu myśli i uczuć

dziecka zaczynającego się głodzić (anorezia nervosa), objadającego się, a nastę-

pnie przeczyszczającego (bulimia), albo odczuwającego ciągły przymus jedzenia

(kompulsywne przejadanie się). Czytelnicy będą mogli nauczyć się rozpoznawać

symptomy zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów, związane z nimi komplikacje

medyczne oraz ich uwarunkowania psychologiczne. Dowiedzą się też, w jaki spo-

sób mogą swojemu dziecku pomóc. Co więcej, rodzice po przeczytaniu tej książki

będą bardziej skłonni szukać specjalistycznej pomocy już we wczesnym etapie

choroby, mając świadomość, że im szybciej zacznie się leczenie, tym lepsze będą

rokowania.

Środki masowego przekazu poświęciły anoreksji i bulimii dużo miejsca. W roz-

licznych artykułach, programach telewizyjnych i radiowych prezentowano sylwet-

ki sławnych ludzi, którzy cierpieli na te zaburzenia. Niestety, wśród amerykańskej

młodzieży problem narasta, choć dane na ten temat znacznie się między sobą różnią.

Paradoksalnie, nasze dzieci w ciągu ostatnich dwudziestu lat stały się bardziej ociężałe

i mniej sprawne fizycznie. Cierpią z powodu własnej otyłości i spędzają czas przed

telewizorem, patrząc na szczupłe aktorki i modelki. Kiedy wkraczają w wiek doj-

rzewania, jedzenie łatwo staje się dla nich środkiem rozwiązywania problemów

natury psychologicznej.

Rodzice nie wiedzą, co począć, kiedy zauważają, że ich dziecko nagle traci na

wadze albo zaczyna potajemnie zachłannie jeść. Zastanawiają się, czy jest to

normalny objaw rozwoju, czy też oznaka braku równowagi psychosomatycznej.

Najlepszą bronią w tej sytuacji jest informacja. Zaburzenia jedzenia i otyłość nie

są po prostu kwestią braku silnej woli. Nie zostały też zawinione przez młodego

człowieka. Nie są więc czymś, czemu można przeciwdziałać samemu, bez inten-

sywnej pomocy psychologa i wsparcia z zewnątrz. Nie należy również doszukiwać

się winy rodziców, którzy i tak mają skłonność do obwiniania się o wszelkie niepoko-

jące zachowania swoich dzieci. Czytelnicy tej książki przekonają się, że jej celem

nie jest szukanie winnych, lecz dostarczenie informacji i wskazówek niezbędnych

do tego, aby skutecznie pomóc dziecku.

C. Everett Koop

Emerytowany ordynator oddziału chirur-

gicznego

w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii

PODZIĘKOWANIA

Celem serii książek wydawanych przez Szpital Dziecięcy w Filadelfii jest za-

znajomienie rodziców z bieżącym stanem wiedzy o chorobach i dolegliwościach

dziecięcych. Podczas pisania niniejszej książki starałam się wejść w rolę rodzi-

ców tych młodych ludzi, u których występują objawy zaburzeń w przyjmowaniu

pokarmów. Siadałam więc po tej stronie lekarskiego biurka, gdzie zwykle siadają

pacjenci i zadawałam pytania, które mogliby zadawać rodzice chorych dzieci,

oczekiwałam rad i wskazówek, które, jak sądziłam, mogą pomóc zrozumieć dziec-

ko. Lekarze ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii, jak również z Filadelfijskiej

Kliniki Dziecięcej, cierpliwie dzielili się ze mną swą wiedzą i doświadczeniem,

tzylali wstępne szkice rozdziałów niniejszej książki, udzielali wielu cennych rad

I wyjaśnień. Mam wielki szacunek dla ich wiedzy i umiejętności, a jeszcze większy

dla nich samych, jako wrażliwych istot ludzkich. Specjalne podziękowania

układam:

Robertowi I. Berkowitzowi, dyrektorowi Ośrodka Problemów Wagi Mło-

il/if/y przy Filadelfijskiej Klinice Dziecięcej i wykładowcy na Wydziale Psychia-

liycznym Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania;

Dr Bernice L. Rosman, dyrektorce ds. nauczania w Filadelfijskiej Klinice Dzie-

i'lcu'j, profesor Wydziału Psychiatrycznego Akademii Medycznej Uniwersytetu

Pensylwania;

Jnhnowi Sargentowi, dyrektorowi ds. medycznych Filadelfijskiej Kliniki Dzie-

1'icu'j; zastępcy dyrektora ds. psychiatrii i dyrektorowi Oddziału Psychiatrycznego

S/.pilnla Dziecięcego w Filadelfii; profesorowi psychiatrii dziecięcej i dyrektorowi

Instytutu Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej w Akademii Medycznej Uniwer-

NyliMu Pensylwania;

Michaelowi A. Silverowi, dyrektorowi izby przyjęć Filadejfijskiej Kliniki Dzie-

cięca j; lekarzowi Szpitala Dziecięcego w Filadelfii; profesorowi psychiatrii dzie-

cięcej w Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania;

Gailowi B. Slapowi, dyrektorowi Oddziału Medycyny Wieku Dojrzewania Szpitala

Dziecięcego w Filadelfii; dyrektorowi programu Craig — Dalsimer, Sekcji Medy-

cyny Wieku Dojrzewania szpitala przy Uniwersytecie Pensylwania; profesorowi

medycyny w Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania;

Virginii A. Stallings, dyrektorowi Ośrodka Właściwego Żywienia oraz profeso-

rowi pediatrii w Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania.

Składam również wyrazy wdzięczności pani Shirley Bonnem, Zastępcy Dyre-

ktora Naczelnego Szpitala Dziecięcego w Filadelfii, oraz jej asystentce, pani Do-

rothy Barnes, za wsparcie i nieocenioną pomoc okazywaną mi podczas pracy nad

tą książką. Równie serdecznie dziękuję pani Nancy Love, spełniającej z wielkim

oddaniem funkcję agenta literackiego, oraz pani Emily Reichert, odpowiedzialnej

za sprawy wydawnicze. Jeżeli książka moja zawiera choć szczyptę elegancji,

wdzięku i entuzjazmu — to jest to jej zasługa.

Ponieważ niniejsza praca adresowana jest przede wszystkim do rodzin, nie

mogłaby powstać bez udziału rodziców, braci, sióstr i przyjaciół, obserwujących

zmagania bliskich im młodych ludzi z chorobami polegającymi na nieprawidłowo-

ściach w przyjmowaniu pokarmów. Podczas grupowych sesji terapeutycznych,

w których mogłam wziąć udział, wiele rodzin z niezwykłą otwartością opowiadało

o swoim bólu, rozterkach i nadziejach. Umożliwiając słuchanie tych przepojonych

miłością słów, pozwolili mi lepiej zrozumieć problem zaburzeń w łaknieniu, co,

mam nadzieję, wyszło książce na dobre.

Wielce cenię sobie wsparcie Pata Snydera, dyrektora filadelfijskiego oddziału

Amerykańskiego Towarzystwa Anoreksji i Bulimii, który był moim doświadczo-

nym przewodnikiem, a także dwóch liderek grup terapeutycznych w tym oddziale:

Lynne Kornblatt i Louise Quatronne Schlichter. Hairin Feibish i Judith Stern, tera-

peutki pomagające ludziom mającym problemy zjedzeniem, szczodrze dzieliły się

ze mną swym doświadczeniem i przemyśleniami. Profesor Kelly D. Brownell,

pełniący poprzednio funkcję dyrektora Ośrodka Badań nad Otyłością przy Akade-

mii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania, dostarczył mi wielu cennych informacji

na temat otyłości. Wiele też zawdzięczam autorkom dwóch poprzednich książek

z tej samej serii, The Children's Hospital of Philadelfia Lisie J. Brain oraz Marion

Steinmann.

Główne podziękowania należą się mojemu mężowi, Paulowi, oraz dzieciom,

Carze i Dawidowi, których cierpliwość i wyrozumiałość towarzyszyła mi przez

cały czas pracy nad książką.

M. M. J.

WSTĘP

Od zarania dwudziestego wieku w kulturze zachodniej otyłość uważa-

no za oznakę zdrowia i dostatku. Wystarczy spojrzeć na malarstwo

tamtych czasów: obfite kształty kobiet Renoira; pulchne dzieci Cassatta;

tęgie, gruborękie wieśniaczki Pissarra, zbierające widłami zboże

w Eragny; tancerki Degasa, którym obca była smukłość.

Zbliża się wiek dwudziesty pierwszy i kanon kobiecej urody zupełnie

się zmienił. Dzisiaj ciało musi być szczupłe i wysportowane. Dowodem

— amerykański „przemysł odchudzający", którego obroty sięgają za-

wrotnej sumy 33 bilionów dolarów. Plakaty propagują dietetyczną żyw-

ność, pokazując miarę krawiecką, obejmującą pięćdziesięciopię-

ciocentymetrową talię. Do tych zaś, którzy są zbyt nieśmiali, by zgłosić

się do ośrodków lub grup odchudzających, adresowana jest olśniewają-

ca swą prostotą reklama telewizyjna: wystarczy wykręcić odpowiedni

numer telefoniczny, a sporządzony komputerowo specjalnie dla klienta,

przepis dietetyczny przyjdzie pocztą. Dzięki temu będziesz mógł zrzu-

cić swoją nadwagę w odosobnieniu. Jeżeli zaś i ta metoda ci nie odpo-

wiada, to co powiesz o diecie dostosowanej do twojego znaku zodiaku?

Biedna modelka z obrazu Renoira — dzisiaj na pewno nie zostałaby

dziewczyną z okładki. Wyobraźcie ją sobie, jak z przepoconą opaską na

czole, męcząc się niemiłosiernie stara się zgubić niepotrzebne piętnaście

kilogramów!

14

NA BAKIER Z JEDZENIEM

- Co się stało w XX stuleciu z wizerunkiem ciała? Zarówno medycyna,

jak i środki masowego przekazu twierdzą z pełnym przekonaniem, że

tłuszcz jest zbędny i szkodliwy. Lekarze bezustannie przypominają, że

możemy zmniejszyć niebezpieczeństwo zachorowania na raka, nadciś-

nienie, cukrzycę i wiele innych plag współczesności, jeżeli utrzymamy

w ryzach naszą wagę i będziemy dbać o mięśnie. Amerykanie więc

starają się coś w tej sprawie zrobić. Sześćdziesiąt pięć milionów ludzi —

około połowa kobiet i dwadzieścia pięć procent mężczyzn — jest na

rfecie. Zmniejszamy ilość spożywanych kalorii, utrzymujemy około

trzynastu tysięcy ośrodków kontroli wagi w całym kraju. Jednak, pra-

wdę powiedziawszy, nie robimy tego wyłącznie dla zdrowia. Producenci

mody, sprzętu sportowego, żywności dietetycznej uwodzą nas Kiszącą

ofertą: będziecie szczęśliwsi, gdy™Będziecie dobrze wyglądali, a dobrze

wyglądać znaczy być szczupłym.

Nasze dzie_ci wzrastają patrząc, jak pilnujemy wagi, oglądają reklamy

telewizyjne dietetycznego pożywienia, obserwują szczupłe tancerki, gi-

mnastyczki, modelki. Idea, że szczupłe jest lepsze, zyskała w dzisiejszej

kulturze taką moc, że wywiera wpływ już we wczesnym dzieciństwie.

W grupie przedszkolnej przeprowadzono eksperyment, polegający na

tym, że każdemu dziecku wręczono dwie lalki o identycznej twarzy,

włosach i ubraniu, a różniące się jedynie tuszą, i poproszono o wskaza-

nie, która się bardziej podoba. Dzieci — łącznie z tymi okrąglutkimi —

w przytłaczającej większości wybrały szczupłą lalkę.

f^Podczas tego powszechnego zwrotu w kierunku coraz szczuplejszego

ideału pojawiły się dwa niepokojące zjawiska: procent dzieci otyłych

I w ciągu ostatnich dwudziestu lat uległ podwojeniu, a rozmiary występo-

| wania anoreksji i bulimii wśród nastolatków i ludzi rozpoczynających

I dorosłe życie osiągnęły punkt, w którym zaczyna się mówić o epidemii.

i Czy pomiędzy tymi sprzecznymi na pierwszy rzut oka zjawiskami

[istnieje jakiś związek? Być może nie bezpośredni, ale niektórzy lekarze

zajmujący się zarówno zaburzeniami łaknienia, jak i otyłością dziecięcą

obawiają się, że równoczesne występowanie tendencji wzrostu popula-

cji ludzi otyłych i coraz silniejszego kultu szczupłej sylwetki może

wzmagać niebezpieczeństwo pojawienia się anoreksji czy bulimii, po-

nieważ dziewczęta i młode kobiety za wszelką cenę chcą stracić na

wadze, nie stroniąc od metod szkodliwych dla zdrowia. Młodzi ludzie,

u których rozwijają się zaburzenia w jedzeniu, często wcale nie są otyli.

WSTĘP 15

Jednak strach przed otyłością w społeczeństwie zapatrzonym w smu-

kłość może popchnąć ku szkodliwym metodom odżywiania się lub

wyzwolić nawyk naprzemiennego objadania się i przeczyszczania, zwła-

szcza że towarzyszą temu sprzyjające czynniki psychologiczne.

Sprawą podstawowej wagi jest zrozumienie, źe problemy anoreksji,

bulimii i kompulsywnego jedzenia nie sprowadzają się jedynie do kwe-

stii pożywienia czy wagi i wymiarów ciała, choć tak by się mogło

wydawać. Zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów są nierozerwalnie

związane z konfliktami wewnętrznymi. Jedzenie staje się po prostu

formą_ zmagania się z licznymi problemami natury psychologicznej,

jakie trapią nastolatków i ludzi u progu dorosłości. U podłoża tych

zaburzeń leżą problemy uczuciowe, naturalna w młodym wieku potrze-

ba określenia własnej tożsamości, negatywny obraz własnej osoby, pa-

radoks jednoczesnego odczuwania miłości i nienawiści do swojej rodzi-

ny, rozwój seksualny oraz, w niektórych wypadkach, nieprawidłowości

seksualne we wczesnym dzieciństwie.

Jako rodzice dziecka, które cierpi na zaburzenia łaknienia lub ma

poważną nadwagę, macie z pewnością obawy o jego dalszy rozwój

fizyczny i emocjonalny. Jeżeli jest otyłe (tj. waży o ponad dwadzieścia

procent więcej niż wynosi norma dla jego wieku, wzrostu i płci), niepo-

koicie się, że wyrośnie na otyłego dorosłego, nie mówiąc już o codzien-

nych bolesnych docinkach, jakie musi znosić ze strony rówieśników.

Patrzycie bezradni, jak wasze dziecko tonie we łzach, słysząc uwagi pod

swoim adresem: grubas, tłuścioch, kupa tłuszczu itp. Wasza wściekłość

miesza się z przygnębieniem, wywołanym przez bezowocność wysił-

ków podejmowanych wraz z nim w celu zrzucenia przez nie nadwagi.

Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, które sfor-

mułowało definicję i sposoby diagnozowania anoreksji i bulimii, oty-

łość sama w sobie nie zalicza się do zaburzeń w przyjmowaniu pokar-

mów. Ale, choć nie ma żadnych dowodów na to, że wśród ludzi otyłych

zaburzenia psychiczne występują częściej niż u osób o przeciętnej wa-

dze ciała, jednak wielu lekarzy uważa otyłość za poważny problem

zdrowotny i psychologiczny. Z tego powodu rozdział siódmy niniejszej

książki poświęcam tematowi otyłości u dzieci i wskazówkom, jak radzić

sobie zarówno z samą nadwagą, jak i złym samopoczuciem dziecka.

Rozdziały ósmy i dziewiąty mówią przede wszystkim o leczeniu anore-

ksji i bulimii za pomocą psychoterapii, ale znajdujące się tam informacje

16

NA BAKIER Z JEDZENIEM

mogą się również przydać rodzicom otyłych dzieci, które mają na tle

swojej wagi problemy natury psychologicznej.

Jeżeli podejrzewacie — lub nabraliście już pewności — że wasze

dziecko cierpi na zaburzenia łaknienia, to bez wątpienia przeżywacie

ciężkie chwile. Obserwując, jak się głodzi, lub też objada ponad miarę,

jesteście przerażeni i nie wiecie, co robić. A może, wkładając do szufla-

dy córki bieliznę z pralni, natknęliście się przypadkiem na zaskakująco

dużą ilość środków przeczyszczających? Czujecie, że dziewczynka wo-

dzi was za nos. Bierze was złość, gdy zapytana o odgłosy wymiotów,

jakie często dochodzą was po jedzeniu z łazienki, odpowiada obojętnie,

że wszystko jest w porządku. Kiedy córka traci na wadze do tego

stopnia, że nieomal widzicie jej szkielet, ogarnia was równocześnie

poczucie winy, przygnębienie, ból, a niewykluczone, że również i gniew.

„Dlaczego, do diabła, nic nie jesz?" — krzyczycie, patrząc, jak przez

pół godziny przepycha widelcem po talerzu dwa kawałeczki mięsa i co

najwyżej zje trochę sałatki. Odczuwacie to jako rodzicielską klęskę,

gdyż bez względu, jak bardzo się staracie, nie potraficie wpłynąć na to

nienormalne zachowanie. Ona po prostu niszczy samą siebie na wa-

szych oczach, a wy nie potraficie zrozumieć, dlaczego robi to sobie

i wam.

W niniejszej książce spotkacie się z Sheilą, Jackie i Debby, cierpiący-

mi na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów. Zetkniecie się też z Ro-

bertem, reprezentującym tu dzieci otyłe. Te fikcyjne postacie są ilustra-

cją problemów, z jakimi borykają się zazwyczaj młodzi ludzie trapieni

anoreksją, bulimią, wewnętrznym przymusem (kompulsją) jedzenia

oraz otyłością. Być może rozpoznacie w nich charakterystyczne cechy

i zachowania, podobne do tych, jakie zauważyliście u własnego dzie-

cka. Pamiętajcie jednak, że wasze dziecko jest niepowtarzalną jedno-

stką. Może wykazywać wiele objawów typowych dla zaburzeń w przyj-

mowaniu pokarmów, ale jest młodym człowiekiem zachowującym się

w określony sposób, ma swoje powody do takiego zachowania, specyfi-

czne problemy z nim związane, a także czerpie z niego określone pożyt-

ki. Mam nadzieję, że ta książka pomoże wam zrozumieć, iż każdy

przypadek anoreksji, bulimii czy wewnętrznego przymusu jedzenia jest

inny. Kluczem do ich zrozumienia jest niepowtarzalna jednostka —

wasze dziecko — a nie same objawy. Nie chodzi o to, aby dopasowywać

wasz przypadek — szczegół po szczególe — do opisanych tutaj sytu-

WSTĘP

17

acji, ale o to, by dostarczyć wam podstawowych informacji pomocnych

w rozpoznawaniu zaburzeń u waszego dziecka, zrozumieniu ich uwa-

runkowań oraz doborze właściwej metody leczenia.

Opierając się na doświadczeniach lekarzy, psychoterapeutów, pacjen-

tów i rodzin ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii oraz jego filii psychia-

trycznej — Kliniki Dziecięcej, opiszemy wspólne cechy środowisk

rodzinnych, w których najczęściej rozwijają się zaburzenia w przyjmo-

waniu pokarmów. Doradzimy też, jakie należy podjąć środki zaradcze.

Nie obiecujemy natomiast gwałtownej poprawy ani cudownego środka.

Problem bowiem jest nad wyraz złożony i delikatny. Rozwiązywanie go

trwa zazwyczaj bardzo długo i niemało kosztuje. Jednak im wcześniej

nastąpi rozpoznanie, tym łatwiejsze będzie leczenie. Nie zamierzamy

w tej książc.e_obwjniać rodziców— podsuwamy natomiast alternatywne

sposoby postępowania z dziećmi. Ich celem jest wychowanie niezależ-

nego, młodego człowieka, który potrafi stawiać czoła kłopotom, jakie

niesie życie, w bardziej zdrowy i skuteczny sposób niż głodówka lub

objadanie się i przeczyszczanie.

W trakcie czytania tej książki może wam przyjść ochota na pominięcie

niektórych rozdziałów. Na przykład, jeżeli wiecie, że wasze dziecko

cierpi na anoreksję, możecie uznać, że fragmenty dotyczące wewnętrz-

nego przymusu jedzenia nie są wam potrzebne. Nalegamy jednak na

przeczytanie całości. Poszczególne formy zaburzeń w przyjmowaniu

pokarmów są ze sobą bardzo silnie powiązane. Łatwiej zrozumieć każdą

z nich, jeżeli wie się więcej o nich wszystkich.

Chociaż książka ta napisana została głównie z myślą o rodzicach, mo-

żecie zapoznać z nią przyjaciół waszego dziecka, jego nauczycieli, ro-

dzeństwo i dalszą rodzinę. Dziecko może jedynie skorzystać na tym, że

ważne dla niego osoby okażą mu zrozumienie i wsparcie.

OD AUTORKI. Zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów występują

częściej u kobiet niż u mężczyzn, chociaż w ostatnim okresie i u nich

wzrasta liczba zachorowań. Rozwiązując dylemat, czy używać w książ-

ce męskich, czy żeńskich form językowych, zdecydowałam się na ten

drugi wariant, ponieważ zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów to cią-

gle jeszcze przede wszystkim problem słabej płci.

Rozdział I

SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET

Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA*

Dziewczęta wiercą się nerwowo na twardych, plastikowych krzesłach.

Sheila nawija na palec kosmyk długich, ciemnych włosów. Jackie na

przemian krzyżuje i prostuje nogi. Debbie to splata ręce na piersiach, to

je opuszcza. Dzisiaj po raz pierwszy trafiły na spotkanie grupy nastolat-

ków cierpiących na zaburzenia łaknienia. Trudno wyobrazić sobie coś

bardziej nieprzyjemnego.

Czternastoletnia Sheila momentalnie się zorientowała, jacy ludzie tu

przychodzą — pewni siebie, gadatliwi. Patrzy na nich z ciekawością,

szczególnie na tych, którzy otwarcie przyznają, że cierpią na zaburzenia

związane z jedzeniem. Jest przekonana, że ten problem jej nie dotyczy.

Przyszła tutaj z powodu nalegań rodziców. Przyrzekła jednak sobie, że

nie powie ani słowa.

„W porządku, mamo, pójdę" — powiedziała, kiedy matka siłą wypy-

chała ją za drzwi. „Pójdę i posłucham, jeśli tak bardzo tego chcesz, ale

* Ze względu na brak polskiego odpowiednika terminu ealing disorders w pracy zastosowano

następujące sformułowania: zaburzenia łaknienia, zaburzenia w jedzeniu i zaburzenia w

przyjmowaniu pokarmów {przyp. wyd.}.

SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 19

mnie ta sprawa naprawdę nie dotyczy. Po prostu nie mam zbyt wielkego

apetytu, a poza tym nie chcę utyć."

Osiemnastoletnia Jackie obwisła na krześle i nie patrzy w kierunku

prowadzącej. Wie, że jeżeli nawiąże kontakt wzrokowy, natychmiast

zostanie poproszona o wypowiedź. To jest ostatnie miejsce, w którym

chciałaby teraz być, dociera jednak do niej, choć nie bez oporów, że

może tu naprawdę znaleźć pomoc. Kiedy współlokatorka powiedziała

jej o tym spotkaniu, była jej niemal wdzięczna.

Szesnastoletnia Debby czuje wstręt do tego miejsca. Od momentu,

kiedy zamknęły się drzwi i prowadząca się przedstawiła, opanowało ją

uczucie klaustrofobii. Przygląda się pozostałym osobom. Tylko dwóch

mężczyzn na dwudziestu młodych ludzi siedzących na ustawionych

w koło krzesłach. Większość dziewcząt wydaje się średniej tuszy, ale

jest też kilka bardzo bladych i wychudzonych. Chciałaby być taka chu-

da. Przypomina sobie restaurację, którą mijała idąc tutaj. „Jak tylko stąd

wyjdę...". Nie może oderwać myśli od potraw, które zamówi po spotka-

niu.

Sheila, Jackie i Debby cierpią na poważne zaburzenia łaknienia^zagra-

żającejzdrowiu organizmu i wywołujące rozmaite^TOTmy_jjsychicznego

rozchwiania. KażdliTmelFmąjimbiwalentny stosunekjio^swej choroby.

Przywiązały się do niej, jak przywiązuje~się~3Ć> pluszowego misia we

wczesnym dzieciństwie, którego nie można teraz tak „po prostu" wyrzu-

cić, jak chce tego rodzina czy znajomi. N|ej?syo_tylko^kwestia silnej

woli ani też głodu czy ggż^wiem^^^^^^ajiaJfAóf^Giefę^^al^^

częta, sp1otłysjg__7. liczgciarm, jajcjp. żywią^dn sighig_sarnyr.h i

środowiska rodzinjjej*o;jCzjjj^ię„w_,rj^

wie, że kiedy ogarnia ją len szczególny nastrój, wtedy objadanie się bez

umiaru lub też powstrzymywanie się od jedzenia przynosiulgę^przynaj^

mniej na chwilę. Każdej-^nierrczęsto^zdarza sięezuóniechęćda s_amej„

siebie ztegc^powodur ależadna Jiie. wig^Jak to zrnienid Co więcej, nie

jest pewne, czy chcą zmiany, ponieważ ich nieprawidłowe nawyki ży-

uhron

i radzenia sobię_ze_s.ttesęjrL_

20

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Sheila cierpi ma anoreksję od prawie roku. Ma około stu sześćdziesię-

ciu pięciu centymetrów wzrostu, a jej waga spadła w ciągu ostatnich

miesięcy z pięćdziesięciu do trzydziestu pięciu kilogramów. Uważa, że

jest jeszcze za tęga, więc z zapamiętaniem uprawia ćwiczenia fizyczne

co najmniej raz dziennie. Aby ukryć wychudzenie i nie czuć chłodu,

nawet w lecie nosi kilka warstw obszernych swetrów i koszulek.

Dyskusja w grupie dotyczy pożywienia. Prowadząca zajęcia zwraca

się do Sheili i łagodnym tonem pyta, jak wyglądają jej posiłki.

— No więc, na śniadanie zazwyczaj jem jedną grzankę, około czter-

dziestu kalorii, bez masła czy margaryny, i piję herbatę. Nie znoszę

szkolnych obiadów, więc najczęściej zabieram ze sobą jogurt. Jeśli

chodzi o obiad, no cóż, rodzice chcą, abyśmy wszyscy jedli razem, ale

oni lubią ciężkie dania — mięso i ziemniaki — więc ja nakładam sobie

małe porcje i dużo sałatki. To mi naprawdę wystarcza. Odpowiada mi

mój sposób żywienia i czuję się świetnie — odpowiada Sheila z waha-

niem.

Nie mówi o tym, że ojciec ostatnio zaczął na nią krzyczeć, by zjadła

„przynajmniej trzy kawałki mięsa", ani o nowej sztuczce, jaką niedaw-

no opanowała: wkłada widelec do buzi, udaje, że żuje i przełyka poży-

wienie, po czym dyskretnie wypluwa je w papierową serwetkę w obe-

cności niczego nieświadomych rodziców. Oszukiwanie ich sprawia jej

satysfakcję. Dzięki konsekwentnemu utrzymywaniu diety, którą sobie

narzuciła, po raz pierwszy w życiu czuje się naprawdę dobrze. Właśnie

myśli o tym, jak dumna jest z siebie, z tego, że potrafi sama sobą pokie-

rować, kiedy z drugiego końca pokoju dobiegają ją słowa:

— Robiłam dokładnie to samo — na obiad tylko sałatka — mówi

młoda kobieta. — I też czułam się bardzo dzielna. A teraz, w czasie

terapii, gdy mówi się o mnie i mojej rodzinie, dowiaduję się, że mam

bzika na punkcie własnej niezależności.

Sheila zaczyna uważnie słuchać.

•— Kiedy siedziałam przy obiedzie z moją rodziną, skubiąc od czasu do

czasu listek sałaty — mówi inna dziewczyna, — to tak naprawdę próbo-

wałam pokazać moim rodzicom, że jest coś, co zależy ode mnie — moje

odżywianie, waga. Oni przez całe moje życie decydowali o wszystkim.

Matka mówiła mi zawsze, jak się mam zachowywać, ubierać, a nawet

czuć. Kiedy byłam mała, ciągle mówiła, co zrobimy, albo co lubi-

m y . Nigdy nie pytała, co j a czuję, czy co j a chciałabym robić. To

SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 21

było tak, jakby żyła za mnie, jakbym była marionetką na sznurkach, za

które ona pociąga. „Matka wie najlepiej!" Nie chciałabym, żebyście

mnie źle zrozumieli. Kocham swoją matkę. Teraz jednak zaczynam

rozumieć, że anoreksja stała się dla mnie sposobem na wzięcie we

własne ręce swojego życia, na przecięcie tych sznurków.

Jackie również słucha uważnie. „Ja też chciałabym sama o sobie decy-

dować — myśli. — Tak łatwo tracę panowanie nad sobą. Gdy tylko się

zdenerwuję albo mam chandrę, od razu się objadam, a później biegnę do

ubikacji i wszystko zwracam. Czasami mi się wydaje, że częściej patrzę

w muszlę klozetową niż w lustro. Ale nie chcę z tego rezygnować — to

wiem na pewno".

Jackie właśnie rozpoczęła studia. Od trzech lat cierpi na bulimię.

Zaczęło się niewinnie — od objadania się ukradkiem raz na dwa do

trzech miesięcy, zazwyczaj po jakimś denerwującym wydarzeniu. Kiedy

wszyscy spali, wpychała w siebie jedzenie tak szybko, że nawet nie

zdążyła dobrze go pogryźć. Nienawidziła tego objadania się ani wykra-

dania pożywienia z szafek i lodówki. Bojąc się, że ją złapią, często

myślała o sobie jak o złodzieju, skradającym się w mroku nocy.

Następnie dowiedziała się, że łatwo można wywołać u siebie wymioty,

wkładając palec do gardła i krztusząc się. Za pierwszym razem było

ojcropnie, ale szybko odkryła, że ten zabieg dobrze wpływa na jej

samopoczucie i zaczyna odczuwać ulgę i spokój. Ponieważ częstotli-

wość sesji objadania się i przeczyszczania wzrosła do trzech-czterech

w tygodniu, Jackie doprowadziła do doskonałości technikę wywoływa-

nia wymiotów przez odpowiednie napinanie mięśni brzucha. Nie musia-

ła więc już wkładać palca do gardła. W celu pozbycia się męczącego

uczucia otyłości próbowała też środków przeczyszczających i pigułek

na odchudzanie, ale jednak wolała wymioty.

Jackie ma około stu pięćdziesięciu ośmiu centymetrów wzrostu przy

pięćdziesięciu czterech kilogramach wagi. Żadne medyczne normy nie

uznałyby tego za otyłość, ale ona uważa, że ma poważną nadwagę.

Ciężar jej ciała ulega częstym wahaniom, nawet do czterech kilo. Lęk

przed otyłością tak zdominował jej życie, że waga łazienkowa stała się

jej prywatnym barometrem. Kiedy staje na niej co rano, podziałka mówi

jej, czy będzie miała dobry, czy zły dzień. Pół kilo więcej niż wczoraj —

zły. Pół kilo mniej — dobry.

22

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Debby z kolei odczuwa nieustanny przymus jedzenia. Z wagą ponad

siedemdziesiąt jeden kilogramów przy stu sześćdziesięciu centymetrach

wzrostu jest według kategorii medycznych otyła. (Według definicji

medycznej z otyłością mamy do czynienia wówczas, gdy ciężar ciała

danej osoby przekracza o dwadzieścia procent idealną wagę dla danego

wzrostu, wieku i płci. Idealna waga ciała dla Debby wynosi czterdzieści

osiem kilogramów. Debby objada się, ale w przeciwieństwie do Jackie,

nie wymiotuje. Jej rodzina i przyjaciele są zbici z tropu jej dużą nadwa-

gą, ponieważ w ich obecności je bardzo mało i bez przerwy mówi

o kolejnej cudownej diecie, jaką właśnie stosuje. Ciężar ciała jest naj-

ważniejszą sprawą jej życia. Debby nie pójdzie na tańce ani na basen,

nie weźmie udziału w żadnych ćwiczeniach fizycznych, ponieważ wsty-

dzi się swej tuszy. Często puszcza wodze wyobraźni i marzy o tym, że

jest szczupła.

Kiedy ktoś z grupy terapeutycznej mówi, że „kiedy wreszcie zeszczu-

pleje, będzie lepszym człowiekiem", Debby bezwiednie to podchwytu-

je. „To właśnie zawsze sobie powtarzam" — słyszy własne słowa wy-

powiedziane na głos.

Dyskusja coraz bardziej wciąga Sheilę, Jackie i Debby. Co prawda,

więcej słuchają niż mówią, ale po godzinie każda z nich uczyniła już

znaczny krok w kierunku zrozumienia nawyku związanego z jedze-

niem, który dotąd uważały tylko za swój problem.

— Nie mogę uwierzyć, że niektóre z was robią te same rzeczy, co ja,

jak pożeranie mrożonej pizzy czy pół galona lodów za jednym zama-

chem — wykrzykuje Jackie. — Do tej pory myślałam, że jestem jedy-

nym na świecie tajnym żarłokiem.

— A ja uważałam, że jesu-in jedynym człowiekiem, który kroi poży-

wienie na malutkie kawałki i układa z nich wzorki na talerzu — dorzuca

Sheila wbrew sobie.

— Rozmawialiśmy dużo o tym, co jemy i czego nie jemy — mówi

prowadząca. — Okazało się jednak, że anoreksja, bulimia i wewnętrzny

grzymu&.jedzenia tak_nąDrawdę_sg. sprawą uczuć, a nie jedzenia czjLwągi

^iaja^ Koncentrujemy uwagę na pożywieniu albo wymiarach ciała, ale

problem znajduje się głębiej! Teraz, kiedy wszyscy już zdajemy sobie

sprawę, że nie jesteśmy jedynymi na świecie ludźmi, którzy się głodzą

albo objadają i przeczyszczają, zastanówmy się dokładnie nad sytuacja-

mi, w których folgujemy naszym nawykom. Jak się wtedy czujemy?

SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 23

— Teraz wiem, że cierpię na anoreksję, ale przez długi czas nie

dopuszczałam do siebie tej myśli — zauważa jedna ze starszych dziew-

cząt. — Od jakiegoś czasu biorę udział w sesjach terapeutycznych,

czasami nawet moi rodzice przychodzą ze mną, ale wciąż trudno mi to

zrozumieć. Kocham moich rodziców i wiem, że się zamartwiają, kiedy

nie jem i tracę na wadze. A jednak wciąż to robię. Oni mówią, że jesten

destrukcyjna, że niszczę siebie i naszą rodzinę. A mnie przecież wcale

nie o to chodzi.

— Autodestrukcja nie jest zamierzona — wyjaśnia prowadząca. —

Kiedy rodzice i przyjaciele pytają was: „Dlaczego siebie krzywdzisz?

Dlaczego wystawiasz swoje zdrowie na szwank?" — to muszą zrozu-

mieć, i my musimy zrozumieć, że zaburzenia w przyjmowaniu pokar-

mów_^§_spj)sojbem^wjaki staramy się po^rawiTna^źTTalSopóczucie,

naszfijunkcjonowanię w_.wiefiiej^tóry nas irytuje i nam zagraża. Ro-

dzicom trudno to pojąć. Widzą jedynie dziewczynę, która spożywa

trzysta do czterystu kalorii dziennie i z tygodnia na tydzień traci na

wadze, albo też taką, która wyjada wszystko z lodówki, a nawet podkra-

da pieniądze z portmonetki mamy, by kupować stosy chrupek, batonów

i ciasteczek. Musimy jednak wszyscy zrozumieć, że ta destrukcja — a

ma ona rzeczywiście poważne rozmiary — jest ubocznym produktem

naszych problemów.

Prowadząca tłumaczy, że wielu ludzi cierpiących na zaburzenia łaknienia

początkowo nie chce tego faktu w ogóle przyjąć do wiadomości.

— Podobnie część z was, szczególnie tych dotkniętnych anoreksją,

prawdopodobnie nie zgodzi się ze stwierdzeniem, że ich nawyki żywie-

niowe mają charakter destrukcyjny. Przyszło tutaj wiele dziewcząt z an-

oreksją, które z góry zaprzeczają, że mają jakiekolwiek problemy, albo

że krzywdzą same siebie. One szczerze wierzą, że kontrolują jedynie j

ciężar swego ciała. Są bardzo przywiązane do swojej anoreksji, ponie-

waż daje im ona poczucie siły — czujecie się odpowiedzialne I dumne

z siebie? Wasza sąmoocemy^śnie^ponieważ przestrzeganie surowych

regjul^tózes^bięjiamaciłiś^ięj^ tyle a tyle godzin ćwiczeń fizycznych

dziennie, ścisły limit kalorii, jedzenie wyłącznie określonych potraw —

wzmacnia wasze poczucie siły i niezależności. Tymczasem istnieją du-

żo zdrowsze sposoby rozwiązywania waszych problemów. Dowiaduje-

cie się tutaj od siebie nawzajem, a także, mam nadzieję, odkrywacie

wraz ze swoimi rodzinami podczas sesji terapeutycznych, jak inaczej

24

NA BAKIER Z JEDZENIEM

i lepiej radzić sobie z kłopotami. Trwa to dość długo, ale ci, którzy przez

to przeszli, mogą potwierdzić, że zaburzenia w łaknieniu nie mogą być

zwalczone zwyczajnym,^wj_sUkięm_wol},, przez przybranie na wadze

dzie?ięcttridto*przy anoreksji albo zrzucenie takiego samego ciężaru

w przypadku nadwagi. Kluczowa-spxawą_ies.t zrozumienie własnych

uczuć i stosunków panujących_,w rodzinie. Kiedy zą^z^namy je""rozu-

mieX^Krywąiny..zdrowsze_drogi,rozwoju i bardzief-konstruktywny

sposób na życie.

~TSTajwazniejsze hasło naszej terapii brzmi: każdy z nas może się zmie-

nić. Nie musimy żyć z ciągłym poczuciem niepokoju, niepewności

i lęku, które towarzyszą zaburzeniom w przyjmowaniu pokarmów. Nie-

którym z nas trudno w to uwierzyć, ponieważ charakterystyczną cechą

tych zaburzeń jest uczucie, że nic się nie zmienia, że na zawsze uwięźliśmy

w sieci naszych kłopotów. Być może niektórzy wcale nie chcą

zmiany, ponieważ teraz mają jakieś poczucie niezależności i panowania

nad swoimi problemami, a perspektywa zmiany przeraża ich. A jednak

naprawdę możemy się zmienić i wyzdrowieć przy pomocy terapeutów

i naszych rodzin, jeżeli zrozumiemy, że wymaga to z naszej strony

czasu i pewnych wyrzeczeń. Cieszę się, że przyszliście tu dzisiaj, i mam

nadzieję, że zobaczymy się znowu na następnym spotkaniu.

Sesja dobiegła końca. Kilku uczestników bierze ze stołu literaturę na

temat zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów. Niektórzy rozmawiają ze

sobą. Dziewczęta jadą do swoich domów, a w ich myślach powracają

jak echo fragmenty dyskusji.

Debby wchodzi do baru, zamawia kawałek ciasta cytrynowego i kawę.

Wsypuje trzy łyżeczki cukru, wpatruje się w parujący płyn i myśli, że

może porozmawia z rodzicami o jakimś terapeucie czy specjaliście od

spraw żywienia, który pomógłby znaleźć źródło odczuwanego przez nią

przymusu jedzenia. „Dosyć już tego ciągłego wypróbowywania nowych

diet — mówi do siebie. — To nigdy nie skutkowało. Potrzebuję czegoś

więcej niż kolejnej diety-cud".

Po drodze na przystanek, z którego odjeżdża autobus do akademika,

Jackie wchodzi do sklepu odzieżowego. Przeglądając wiszące na wie-

szaku krótkie spodeneki spostrzega dziewczynę, która brała udział w spot-

kaniu. Ogląda dżinsy rozmawiając z kobietą o ciężkiej posturze.

SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 25

— W tych wyglądałabyś świetnie — mówi kobieta.

— Och, mamo, one nie podkreślą mojej figury — odpowiada dziew-

czyna.

Jackie wychodzi ze sklepu zastanawiając się nad tą sceną. Dziewczyna

podczas dyskusji właściwie nie zabierała głosu. Powiedziała tylko, że

nie chce utyć, choć była raczej przeciętnej tuszy. „Pewnie nie chce

wyglądać j ak jej matka — kon statuj e Jackie. — Prawdopodobnie objada

się i przeczyszcza, tak jak ja. Kurczę, kiedy zaczynałam, byłam mniej

więcej w jej wieku. Traktowałam to wtedy jako eksperyment i sądziłam,

że potrafię nad tym zapanować. A teraz to panuje nade mną".

Sheila wchodzi do domu. Matka przygląda się jej badawczo.

— I jak było? — pyta niepewnie.

— W porządku, ale to nie dla mnie. Te dziewczyny naprawdę mają

problemy. Ja nie. Nie ma potrzeby, abym tam szła znowu.

Sheila idzie do swojego pokoju i przebiera się w dresy przygotowując

się do swego codziennego sześciokilometrowego biegu.

Kiedy wychodzi z domu, między rodzicami powtarza się po raz kolej-

ny ta sama rozmowa.

— Musisz ją nakłonić do jedzenia! Widzisz, jak schudła. Jej włosy

straciły połysk, żebra sterczą spod bluzki. Nie zniosę kolejnego posiłku

patrząc, jak zamiast jeść, bawi się jedzeniem, przepychając je widelcem

po talerzu — wykrzykuje ojciec.

— Wiem, wiem. Próbowałam z nią rozmawiać, ale ona traktuje swoją

dietę jak religię — odpowiada matka. — Myślałam, że może te zajęcia

coś pomogą, ale teraz widzę, że nic z tego.

— No cóż, ty uważasz, że ona cierpi na anoreksję. Ja się wprawdzie na

tym nie znam, ale też sądzę, że trzeba ją zaprowadzić do lekarza. To, co

ona robi, na pewno nie jest zwykłą dietą.

— Chciałam ją do tego namówić, ale ten temat ją tylko drażni i boję się

denerwować ją jeszcze bardziej.

— Co więc zamierzasz robić?

— Ja? Dlaczego to ja mam zawsze coś robić, gdy chodzi o Sheilę?

— Dlatego, że jesteś jej matką. Ja nie wiem, jak z nią rozmawiać,

szczególnie teraz, kiedy ma fioła na punkcie jedzenia i ćwiczeń fizycz-

nych. Nie wiem, co w nią wstąpiło. Zawsze była taką słodką, posłuszną

dziewczynką.

26

NA BAKIER Z JEDZENIEM

— Znowu nie będę spała całą noc. Czy to może być nasza córeczka, —

najładniejsze, najmądrzejsze, najbardziej kochające dziecko na świecie,

marzenie każdej matki? Miała zawsze dobre stopnie, grzecznych kole-

gów i koleżanki. Nigdy nie było z nią żadnych problemów. Zupełnie nie

wiem, co robić.

Rozdział!!

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ

Czym są zaburzenia łaknienia? Skąd się biorą? Jak się zaczynają? Czy

są czymś nowym w naszej kulturze? Komuś, kto z ich powodu nie

cierpiał, muszą się wydawać dziwaczne i przerażające. W jaki więc

sposób mogą je zrozumieć rodzice?

W następnych rozdziałach będziemy rozważali zagadnienia anoreksji,

bulimii i wewnętrznego przymusu jedzenia, ale zacząć należy od tezy

podstawowej, która brzmi: Zaiurze_nja w ł_aknjje_niu roz-

wijają s_i ę__w_t?dj^z^djy^e^z^ejn_e_j_^^gj., cj^a?a s t ajj|"

p sy chTczny c h

KONCENTRACJA NA JEDZENIU

Dlaczego ośrodkiem czyjegoś zainteresowania staje się właśnie jedze-

nie, a nie coś innego? Czy jedzenie nie jest po prostu paliwem napędza-

jącym nasze ciała? I tak, i nie. Gdy spojrzymy na to szerzej, zobaczymy,

że nasza kultura wyposażyła jedzenie w rozmaite znaczenia i funkcje —

bardziej i mniej subtelne.

Jedzenie może być oznaką miłości. Kiedy matka mówi do dziecka:

„Zrobiłam dżrsiaj"przepyszny obiad. Dokładnie taki, jak lubisz, — spfc,

cjalnie dla ciebie" — czy to nie jest wyraz miłości?

28

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Jedzenie możeby?oz.najkj^|gzL_Więź zaczyna się w dniu, kiedy dziec-

ko przychodzi na świat. Trzymając noworodka w ramionach, matka

karmi go piersią czy butelką, patrzy mu w oczy, a on obserwuje jej

twarz. Dziecko z wolna zaczyna rozumieć, że ona jest wprawdzie kimś

innym niż ono, ale kimś, od kogo jest całkowicie zależne. W jakiej

sytuacj|_kształtuje~sięia pierwszaw: życiu więź—podczas karmienia^

Jedzenie moż&hyć pocieszenieni- Kiedy dziecko rozcina sobiejcolano

przewracając się-na rowerze, cóż robi matka po opatrzeniu i obandażo-

waniu skaleczenia? Daje mleko i ciasto. A kiedy syn wraca z płaczem ze

szkoły, przezywany przez kolegów? Mama na pocieszenie kupuje lody.

A kiedy dziecko zostaje zagonione do łóżka przez złośliwego wirusa,

mama podaje gorący rosół.

Skojarzenie jedzenia z matczynym pocieszeniem tak dalece zadomo-

wiło się we współczesnej kulturze, że sprytni handlowcy nie omieszkali

na tym zarobić. W cukierniach reklamuje się wypieki o nazwie "Cudeń-

ka mamusi". Czy rozdrażniony, smutny albo zdenerwowany klient mo-

że się oprzeć pokusie, widząc „Cudeńka mamusi" na wystawie? Tak jak

będąc dzieckiem znajdował pociechę u mamy w podanych przez nią

przysmakach, tak i teraz może sięgnąć po wypieki. Wydaje się, że na to

liczy właściciel cukierni.

Przypadek Jackie, która cierpi na bul imię i w objadaniu się znajduje

ukojenie, może tu być znamiennym przykładem. Podczas sesji terapeu-

tycznych Jackie dowiaduje się, że powodem jej objadania się są stresy.

W sytuacjach napięcia jedzenie stanowi formę zaspokojenia emocjonal-

nego. Kiedy ma chandrę, czuje się nic nie warta i przez nikogo nie

kochana, objada się, aby wypełnić pustkę, która wcale nie ma charakteru

fizycznego. Nie potrafi nawet powiedzieć, czy naprawdę czuje głód.

Wpycha w siebie olbrzymie ilości jedzenia, by stłumić cierpienie, nad

którym nie potrafi zapanować. Obżarstwo, po którym następuje wywo-

ływanie wymiotów, — pozwala jednocześnie zjeść ciastko i je zacho-

wać — całkiem dosłownie. Jedzenie łagodzi cierpienia emocjonalne, ą_

przeczyszczanie daje otuchę, że nie całe pochłonięte pożywienie zamie-

ni się w tłuszcz. Jackie łagodzi swoje cierpienie, zaspokajając zastępczo

potrzeby emocjonalne wielką ilością pożywienia, a następnie przeczy-

szczając się odzyskuje władzę nad swoim ciałem. Wielu cierpiących na

bulimię twierdzi, że przeczyszczenie daje im coś więcej niż tylko wy-

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ

29

zbycie się poczucia winy z powodu obżarstwa— przynosi także poczu-

cie ulgi i czystości! Jeżeli kiedykolwiek czuliście się źle i zdarzyło wam

się zwymiotować, to prawdopodobnie doświadczyliście podobnego

uczucia.

Jedz^nie_b)GKa-PEzyJ?mnościąi rozrywką. W jaki sposób ludzie do-

rośli obchodzą urodziny, cieszą się z awansu lub po prostu spędzają

przyjemny, sobotni wieczór po pracowitym tygodniu? Przy świetle

świec i suto zastawionym stole w eleganckiej restauracji. Dzieci wzra-

stając kojarzą więc jedzenie z uroczystościami i radosnymi wydarzenia-

mi: tortem urodzinowym, przyjęciami, wyszukanymi potrawami na

wigilijnym stole.

Nie ma niczego złego w dobrym jedzeniu, spożywanym w atmosferze

spokoju i odprężenia. Jednak w wypadku zaburzeń w przyjmowaniu

pokarmów te normalne skojarzenia zamieniają się w obsesję. Kiedy

matka mówi: „Przygotowałam ten obiad specjalnie dla ciebie", może to

wyrażać coś więcej niż tylko matczyną miłość. Zdaniem niektórych

psychologów dziecko potrafi odebrać tę informację jako formę przymu-

su. Może je odczytać w ten sposób (mniejsza o to, czy zgodnie z intencją

matki): kochaj mnie; przygotowałam ten obiad specjalnie dla ciebie,

żebyś mnie kochał; zjedz go, pokaż, że mnie kochasz! To z kolei może

być zinterpretowane następująco: „Matka w ten sposób chce mną rzą-

dzić, dusi mnie swoją miłością". Dziecko chce i potrzebuje matczynej

miłości, a jednocześnie łaknie pewnej autonomii. Dorasta więc w atmo-

sferze zamętu uczuciowego wywołanego myślą: „Wiem, że mama mnie

kocha, ale gdyby mnie naprawdę kochała, nie kazałaby mi tego udowad-

niać przymuszając do jedzenia".

KONCENTRACJA UWAGI NA CIĘŻARZE CIAŁA

Podobnie jak pożywienie, także i waga ciała może stać się źródłem

obse^ wnikającej ^eząsjjokojgnych potrzeb emocjonalny_ch. Oczy-

wiśćieTwaga ma ścisły związek z jedzeniem, jednak w kontekście zabu-

rzeń jest czymś więcej niż tylko konsekwencją ilości spożytych pokar-

mów i zużytych (lub nie) kalorii. Waga świadczy także o wymiarach

ciała i figurze. Podobnie, jak robiliśmy to zjedzeniem, musimy sięgnąć

do oczywistego, bezpośredniego znaczenia wagi ciała, by zrozumieć,

dlaczego u ludzi z zaburzeniami łaknienia staje się ona obsesją.

30

NA BAKI ER ZJEDZENIEM

Zacząć należy od ogólnej refleksji nad rolą, jaką odgrywa ciężar ciała

w relacjach z innymi ludźmi i jak wpływa na kształtowanie się naszego

wizerunku w naszych własnych oczach. Na przestrzeni XX wieku za-

częto odnosić wagę ciała kobiety do wzorców lansowanych przez media

— w szczególności kino, telewizję i reklamę. W latach dwudziestych

moda na kobiety o pełnych kształtach ustąpiła miejsca sylwetkom ko-

ścistym, o płaskich piersiach. W latach trzydziestych i czterdziestych,

kiedy Ameryka wyszła z depresji, a pieniądze i żywność stały się łatwiej

osiągalne, wymiarom kobiecego ideału przybyło kilka centymetrów.

W latach pięćdziesiątych do rangi wzorca urosły kobiety o bujnych

kształtach, jak Marylin Monroe, Jayne Mansfield, czy Esther Williams.

Jednak w latach sześćdziesiątych, podobnie jak wiele innych rzeczy

w tej przełomowej dekadzie, uległo to zmianie. Większość popularnych

piosenkarek, aktorek i modelek miało figurę Twiggy albo Jane Fondy —

lub przynajmniej do tego dążyło.

Trendy kulturowe mają swoje przypływy i odpływy. Zazwyczaj niko-

mu nie czyni to krzywdy. Jeżeli jednak młoda kobietą o niezaspokojo-

nych potrzebach emocjonalnych, pełna wątpliwości.co da własnej oso^^

by, żyje w społeczeństwie^ które bombarduje jej świadomości podświa^

domość hasłami typu „być szczupłą=być seksowną=być ważną=być

szczęśliwą", to jest skłonna przyjmować te przejściowe mody całkiem

dosłownie.

Taką wFaśnie młodą kobietą jest Sheila. W jej domu rodzinnym nacisk

na wagę ciała kładło się „od zawsze", tj. odkąd sięga pamięcią. Jej matka

i starsza siostra wiele wysiłku wkładały w ćwiczenia fizyczne i odchu-

dzanie się. W domu było pięć wideokaset z ćwiczeniami. Matka zawsze

podawała na deser nie lody i wypieki, jak w domach koleżanek, lecz

owoce. Ze skrytki pocztowej wysypywały się magazyny mody. Kiedy

Sheila miała zaledwie dwanaście lat, matka, nie pytając jej o zdanie,

zaprenumerowała dla niej Seventeen (Siedemnastolatka) i Glamour

(Szyk). Od najmłodszych lat, ilekroć Sheila poprosiła o dokładkę, przy-

pominano jej o otyłej kuzynce, wykorzystywanej jako rodzaj flagi alar-

mowej. „Szkoda, że jest gruba, ma taką miłą twarz. Gdyby tylko trochę

zeszczuplała, cieszyłaby się dużym wzięciem". Matka i siostra Sheili

nie były bynajmniej jedynymi Amerykankami, które przejmowały się

swoją wagą. Przeciwnie. One jedynie przeniosły do domu i zaszczepiły

Sheili ideę, o której bezustannie mówiły środki masowego przekazu.

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ 31

Nie wynika z tego wcale, że społeczeństwo, które żywi kult szczupłej

sylwetki, wywołuje u niektórych ludzi zaburzenia w przyjmowaniu

pokarmów. Stwarza ono jedynie niezwykle podatną glebę, na którą

padają ziarna kruchych potrzeb emocjonalnych młodych kobiet. Jeżeli

dziewczyna wzrasta słysząc dookoła i przyjmując za dobrą monetę, że

jedynie jako osoba szczupła będzie atrakcyjna, szczęśliwa i akceptowa-

na, to jej potrzeby emocjonalne łatwo mogą na takim podłożu wykiełko-

wać, a następnie rozwinąć się w zdeformowanej formie. Dla młodej

kobiety, żyjącej w społeczeństwie, które szczupłą sylwetkę postawiło na

piedestale, i w świecie, który rzadko kiedy daje jej poczucie panowania

nad czymkolwiek, możliwość kontrolowania własnej wagi i wymiarów

ciała staje się sposobem urzeczywistniania własnej woli. Może ona, tak

jak było to w przypadku Sheili, wzrastać w rodzinie, która poddawała jej

zachowania i uczucia tak szczegółowej regulacji, że pozbawiła ją wszel-

kiej autonomii i niezależności. Może też być tak, że nie potrafi zapano-

wać nad otaczającym ją światem, który odczuwa jako zagmatwany

i chaotyczny.

ANOREKSJA W UJĘCIU HISTORYCZNYM

W ciągu ostatnich dwudziestu lat obserwujemy prawdziwy zalew in-

formacji na temat anoreksji i bulimii. Córka Pata Boone, Cherry Boone

O'Neil, w bolesnej, szczerej książce pt.: Głodowanie w celu zwrócenia

na siebie uwagi, opisała dziesięć lat, podczas których zmagała się z

anoreksją. Była gimnastyczka, Rigby McCoy, opowiedziała o trapiącej

ja. bulimii. Jane Fonda przechodziła bulimię w szkole średniej i na po-

czątku kariery aktorskiej. Piosenkarka Karen Carpenter zmarła na sku-

tek powikłań po anoreksji w roku 1983, w wieku trzydziestu dwóch lat.

I''akt, że takie sławy przyczyniły się do nadania rozgłosu mało przedtem

znanej sprawie, może sugerować, że anoreksją i bulimia pojawiły się

nagle pod koniec XX wieku. Nie jest to jednak prawda.

Choć sam termin, anorexia newosa, pojawił się w literaturze medycz-

nej prawie sto lat temu, jednak niektóre z symptomów tej choroby

opisywano od wieków. Historycy natknęli się na opis pochodzący z 895

roku, dotyczący pewnej wieśniaczki imieniem Friderada, która nabrała

takiej niechęci do jedzenia, że narzuciła sobie bardzo surowy post. Jak

wielu współcześnie żyjących osób cierpiących na anoreksję, jadła pota-

jemnie niewielkie ilości pożywienia, ciężko pracowała, nie przyj mowa-

32

NA BAKIER Z JEDZENIEM

ła do wiadomości, że jest chora i odrzucała wszelkie propozycje pomo-

cy.

Friderada była bardzo religijna — tak jak wiele kobiet żyjących w

okresie średniowiecza, które wierzyły, że umartwianiem własnego ciała

przysporzą sobie chwały w oczach Boga. Wśród tych ascetek było

niemało buntowniczych, młodych kobiet, które pochodziły z patriar-

chalnych rodzin i umartwianiem się reagowały na surową moralność

i panowanie Kościoła. Walka o władzę nad własnym ciałem, prowadzo-

na w sferze duchowej, stanowiła wyzwanie wobec własnych rodzin

i urzędników kościelnych. Kobiety odmawiały sobie pożywienia i snu,

doświadczały się mrozem, upałem czy pracą ponad siły, a wszystko to

w celu poniżenia ciała i oczyszczenia ducha. Wiele wskazuje na to, że

na anoreksję cierpiała Joanna d'Arc oraz św. Katafzylia^e Sieńy7żywią-

ca się podobno jedynie łyżką ziół dziennie. Kiedy zmuszono ją, aby

zjadła więcej, włożyła patyk do gardła i zwymiotowała. W siedemna-

stym i osiemnastym wieku niektórzy lekarze zaczęli używać w podo-

bnych przypadkach terminu anorexia mirabilis, sugerującego nadprzy-

rodzoną przyczynę nagłej utraty łaknienia.

Wraz z rozwojem druku, w Europie rozpowszechniło się wiele legend

o „cudownych pannach", które żyły bez jedzenia. Według Joan Jacobs

Brumberg, autorki książki Poszczące dziewczęta, między XVI a XVIII

wiekiem historie takie przeszły do tradycji ludowej, i to zarówno w kra-

jach katolickich, jak i protestanckich. W roku 1600 lekarz francuski,

Jacob Viverius, opisał przypadek Jane Balan, utrzymującej, że od trzech

lat niczego nie jadła ani nie piła. Po przebadaniu jej wychudzonego ciała

nie znalazł śladów oddawania stolca czy moczu, które mogłyby wska-

zywać na przyjmowanie pożywienia, i doszedł do wniosku, że Jane musi

być „cudowną panną", utrzymywaną przy życiu jedynie wolą bożą.

Inni jednak nie byli tak przekonani o działalności sił nadprzyrodzo-

nych. Duchowni i lekarze poddawali badaniom głodzące się dziewczęta,

chcąc dociec, czy rzeczywiście niczego nie jedzą. Kiedy w szesnastym

wieku w Niemczech złapano jedną z „cudownych panien" na potaje-

mnym jedzeniu, została stracona. Angielski filozof i racjonalista, To-

masz Hobbes, zetknął się z kobietą, której „żołądek przysechł do krzy-

ża" po sześciu miesiącach głodówki w roku 1668. Choć okoliczny lud

uznał ją za świętą, zdaniem Hobbesa była „z całą pewnością chora".

W roku 1694 lekarz Richard Morton opisał w Traktacie o jedzeniu dwa

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ

33

przypadki przygnębionych, niespokojnych nastolatek, wykazujących

objawy, które dzisiaj wystarczyłyby do stwierdzenia anoreksji. Jedna

z nich wyglądała jak szkielet, ale nie miała gorączki, a jej układ odde-

chowy nie wykazywał żadnych reakcji związanych z jedzeniem. Nie-

którzy z historyków medycyny przypisali w związku z tym Mortonowi

„odkrycie" anoreksji. Inni jednak sprzeciwili się, ponieważ w jego opi-

sie znalazły się m.in. takie objawy jak omdlenia, które dzisiaj nie należą

do kryteriów diagnostycznych tej choroby.

Z drugiej strony Atlantyku purytanie, jak na przykład Cotton Mather,

idąc śladem opisów europejskich, natknęli się na sprawę czarownic

z Massachusetts. Mather doszedł do wniosku, że surowe głodówki spra-

wiały „dziwną przyjemność" tak zwanym czarownicom, jak Margaret

Rule, którą podczas głodowania napastowało osiem „okrutnych du-

chów", wysłanych osobiście przez Lucyfera.

W wieku dziewiętnastym termin „poszczące dziewczęta" (fasting girls)

zadomowił się na dobre w europejskich i amerykańskich leksykonach,

oznaczając dziewczęta, które z niejasnych i niekoniecznie duchowych

przyczyn odmawiały przyjmowania pokarmów. W epoce wiktoriańskiej

niektóre z nich uważano za „histeryczne" albo szczególnie podatne na

załamania nerwowe, podczas gdy o innych sądzono, że za pomocą

ascezy chcą przekroczyć ograniczenia narzucane przez powłokę cieles-

ną. Przekonanie to wyrosło z ducha spirytualizmu, którym tak fascyno-

wano się pod koniec dziewiętnastego stulecia. Jak sugeruje wydana

niedawno biografia Emily Bronte, żyjącej z dala od świata pośród an-

gielskich moczarów dziewiętnastowiecznej pisarki, mogła ona cierpieć

na anoreksję, gdyż bohaterkę powieści Wichrowe Wzgórza wyposażyła

w objawy tej choroby.

W tamtym okresie poszczące dziewczęta przyciągały uwagę czytelni-

ków gazet w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Jedna z naj-

sławniejszych, Mollie Fancher z Brooklynu, została taką gwiazdą, że P.

T. Barnum próbował zatrudnić ją do swojego cyrku.

W prasie roiło się więc od opowieści o poszczących dziewczętach, ale

trzeba było dziewiętnastowiecznej medycyny, aby głodówki przenieść

ze sfery religijnej do świeckiej i z oznaki pobożności uczynić objaw

chorobowy. Dziewiętnasty wiek utrwalił się w historii medycyny jako

okres, w którym wiele chorób zostało po raz<piett^fcxy zidentyfikowa-

nych i zaklasyfikowanych. Przez większą^ęstydanftggo stulecia ano-

34

NA BAKIER ZJEDZENIEM

reksję, czy „brak apetytu", jak wynika ze słownika medycznego z 1865

roku, uważano za objaw wielu innych dolegliwości, takich jak choroby

układu pokarmowego, gruźlica, rak, czy nawet nudności z powodu cią-

ży. W latach siedemdziesiątych anoreksja uzyskała rangę samodzielnej

jednostki chorobowej. W roku 1873 sir William Guli w Anglii i Charles

Lasegue we Francji nieomal równocześnie opisali zespół objawów, na

który składały się: odmowa przyjmowania pokarmów, duży spadek

wagi ciała, zatwardzenie, brak albo zatrzymanie miesiączki, niska tem-

peratura ciała, niskie tętno, namiętne uprawianie ćwiczeń fizycznych.

Według definicji tych badaczy, anoreksja to przede wszystkim określone

zachowanie, polegające na odmowie przyjmowania pokarmów, które-

mu towarzyszą objawy natury fizycznej. Guli patrzał na anoreksjęz czy-

sto medycznego punktu widzenia, twierdząc, że polega ona na „głodze-

niu się", które nie ma podłoża organicznego. Natomiast Lasegue pod-

kreślał aspekt psychologiczny; analizował stany psychiczne, w jakich

znajdowała się pacjentka i jej rodzina podczas trwania choroby. Typowa

„anorektyczka" jego zdaniem, miała piętnaście do dwudziestu lat i

głodziła się „z przyczyn emocjonalnych", do czego się mogła przed sobą

przyznawać lub nie. Lasegue pierwszy zwrócił uwagę na związek obja-

wów choroby z atmosferą panującą w rodzinie. Zauważył, że opis

przypadku anoreksji jest „niekompletny, jeżeli nie zawiera danych o ży-

ciu rodzinnym pacjentki. Tworzy ona ze swą rodziną jedną całość

i obraz choroby będzie fałszywy, jeżeli ograniczy się obserwację jedynie

do samej pacjentki". Stwierdził ponadto, że w rodzinach tych potrzeby

emocjonalne często wyrażano poprzez jedzenie.

Po opublikowaniu prac Gulla i Lasegue'a literatura medyczna zaczęła

podawać inne przypadki anoreksji. Jak jednak ją leczyć? Na przełomie

dziewiętnastego i dwudziestego wieku zalecano przeniesienie dziew-

czyny ze środowiska rodzinnego do miejsca, gdzie pod nadzorem leka-

rza i pielęgniarki będzie przebywała tak długo, aż przybierze na wadze.

Na początku dwudziestego wieku pojawia się pogląd, że anoreksja jest

poważnym schorzeniem o podłożu psychologicznym, nierzadko bardzo

trudnym do leczenia. W latach czterdziestych naszego stulecia psycho-

analitycy tłumaczyli ją podświadomymi fantazjami i wstrętem do życia

seksualnego. W latach sześćdziesiątych literatura dotycząca zaburzeń

w przyjmowaniu pokarmów staje się coraz bogatsza, a od lat siedem-

dziesiątych coraz większy nacisk kładzie się na środowisko rodzinne,

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ 35

jako na podstawowe źródło schorzenia. Wtedy też zwrócono uwagę na

fakt, że zaburzenia te nie rozwijają się w kulturowej próżni. Nie

wystarczy więc zbadać środowisko rodzinne, ale trzeba także do-

strzegać związki między tymi zaburzeniami a rolą, jaką wyznacza

kobiecie współczesna kultura. W ostatnich latach prowadzono też bada-

nia nad zmianami neuroendokrynologicznymi oraz genetycznymi i psy-

chologicznymi oznakami szczególnej podatności na zaburzenia łaknie-

nia.

W roku 1980 Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, w Diagno-

stycznym i statystycznym podręczniku zaburzeń psychicznych (Diagno-

stic and Statistic Manuał of Mental Disorders III) znanym w skrócie

DSM III, opublikowało definicję diagnostyczną i opis objawów zabu-

rzeń w przyjmowaniu pokarmów. W roku 1987 uzupełniło ją, uwzględ-

niając najnowszy stan wiedzy (DSM III R). Zawarte tam diagnostyczne

kryteria anoreksji omówimy w rozdziale czwartym, a bulimii — pią-

tym.

BULIMIA W UJĘCIU HISTORYCZNYM

Choć bulimia nie doczekała się w literaturze medycznej tak szczegóło-

wego opisu historycznego jak anoreksja, jednak na pierwsze ślady jej

występowania natykamy się już w drugim wieku naszej ery. Samo sło-

wo bulimia pochodzi z języka greckiego i oznacza „wilczy apetyt", co

nie jest całkiem adekwatne, ponieważ pomija drugą stronę objadania się

— przeczyszczanie.

Drugi po Hipokratesie wielki lekarz starożytności, Galen, nazywany

ojcem fizjologii eksperymentalnej, wspomniał w drugim wieku naszej

ery o chorobie, którą nazwał bulimis. Uważał on, iż powodują ją kwasy

żołądkowe, które wysyłają do mózgu fałszywe sygnały. Na przestrzeni

dziejów bulimia czy boulimie pojawia się od czasu do czasu w piśmien-

nictwie medycznym. W dziewiętnastym wieku we Francji zostaje sko-

jarzona z cukrzycą. Jednak aż do najnowszych czasów bulimia była

o wiele mniej znana niż anoreksja. Przykładowo, wiele studentek /, lal

sześćdziesiątych przypomina sobie koleżanki, które objadały się, a nn

stepnie wymiotowały. Wiadomo było wówczas, że nie jest to zachowa-

nie normalne ani zdrowe, ale prawie nikt nie znał jego nazwy ani

przyczyny. Obecne pokolenie studentów zna słowo bulimia równie dobrze

36

NA BAKIER Z JEDZENIEM

jak anoreksja i prawie każdy zna kogoś, kto cierpi na jedną z tych

chorób. Ciągle jednak wokół zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów pa-

nuje aura tajemniczości i powszechna niechęć do poruszania tego tema-

tu w rozmowach.

PRZEWAGA ZACHOROWAŃ WŚRÓD KOBIET

Dlaczego zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów występują głównie

wśród kobiet? Nikt nie zna dokładnej liczby osób cierpiących na anore-

ksję, bulimię czy wewnętrzny przymus jedzenia, ale badacze oceniają,

że około 90-95% ludzi z tymi zaburzeniami to kobiety — chociaż

wydaje się, że częstotliwość ich występowania wśród mężczyzn wzrasta

— szczególnie, jeśli chodzi o bulimię i przymus jedzenia.

Większą podatność kobiet na zaburzenia tego typu zauważył już Char-

les Dickens ponad sto lat temu. W roku 1869 w jednym z artykułów

napisał: „Więcej hałasu na świecie robią poszczące kobiety i dziewczęta

niż poszczący mężczyźni". Joan Jacobs Brumberg mówi natomiast, że

sto lat temu nie istniało zjawisko poszczących chłopców.

Możliwych jest wiele wyjaśnień tego faktu, jednak żadne z nich nie

może istnieć w izolacji.

Wytłumaczenie fizJQlogiczne.„W okresie dojrzewania dziewczętćrroz-

wijają się inaczejjiiż chłopcy. U tych ostatnich przybieranie na wadze

objawia się głównie w rozwoju mięśni. U dziewcząt również następuje

rozwój tkanki mięśniowej, ale przybieranie na.wadzę następuje głównie

dzięki tkance tłuszczowej, przecle^wszystkim na piersiachj_biodrąch, co

wiąże się z dojrzewaniem płciowym. Wzrost ciała u chłopców kojarzy

się więc z siłą i władzą, natomiast wielu dziewczętom wzrastającym

w społeczeństwie żywiącym kult szczupłej sylwetki dodatkowe kilogra-

my mogą się kojarzyć z czymś negatywnym.

Problem samooceny. Zdaniem wielu organizacji kobiecych istnieje

wielka różnica w sposobie dokonywania samooceny przez młodych

ludzi. Przykładem może być sport. Chłopcy mogą się ocenić bardzo

wymiernie: ilość celnych strzałów, kilogramów założonych na sztangę,

sekuncTczy minut potrzebnych na przebiegnięcie danego dystansu.

Dziewczęta natomiast tradycyjnie brały udział w dyscyplinach sporto-

wych, w których ocena miała charakter znacznie bardziej subiektywny,

jak gimnastyka czy balet.

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ

37

Gdy chłopak na polu baseballowym nie trafi trzy razy w piłkę, wypada

z gry. Ma tego świadomość. „Może następnym razem pójdzie mi lepiej"

— myśli. Jego siostra, ćwicząca na równoważni, może uważać, że

wykonała ćwiczenie doskonale. Jeżeli sędzia oceni ją niżej, niż oczeki-

wała, jej stosunek do tego zdarzenia będzie o wiele bardziej subiektyw-

ny. Może ona wówczas pomyśleć: „Do niczego się nie nadaję". Nie

znaczy to, że młodzi ludzie oceniają siebie wyłącznie na podstawie

osiągnięć sportowych. Chodzi o to, że chłopcy wzrastają wśród znacz-

nie wyraźniej szych i bardziej jednoznacznych kryteriów niż dziewczę-

ta. A, jak przekonamy się na następnych stronach, samoocena dziewcząt

odgrywa decydującą rolę w zrozumieniu i leczeniu zaburzeń w przyj-

mowaniu pokarmów. Waga łazienkowa jest tym przyrządem, dzięki

któremu dziewczyna może definitywnie poznać własną miarę. Jeżeli

więc ma obsesję na punkcie własnej wagi, może przyglądać się cyfrom

na podziałce codziennie albo nawet kilka razy w ciągu dnia.

Niektórzy lekarze opisują to zjawisko jako zniekształconą formę

współzawodnictwa. Zaobserwowali oni, że niektóre młode kobiety z za-

burzeniami łaknienia, szczególnie te cierpiące na~anofek~sję, mają coś

w rodzaju poczucia wyższości.. Na początku czuły się gorsze niż inne,

więc chcąc im dorównać, zaczęły współzawodniczyć, coraz bardziej

szczuplejąc. W ten sposób^ehcąc jedynie „dorównać", niespodziewanie

wychodzą na prowadzenie.

Wytłumaczenie seksualne. Ujmując rzecz ogólnie, dojrzewanie seksu-

alne chłopców niesie ze sobą mniej zagrożeń niż dziewcząt. Przez wielu

jest traktowane jakowyzwahie dla męskości. („Zaliczyłeś ją?" — pytają

siebie nawzajem młodzi mężczyźni szaletowym żargonem). Jest nie-

omal przyjętym obyczajem, że młody mężczyzna musi „się wyszu-

mieć", podczas gdy od młodej kobiety oczekuje się, że będzie żyła w

cnocie. Rodzice bez zmrużenia patrzą, jak syn wcina dwie ogromne

pizze naraz, ale podnoszą alarm, gdy córka zje więcej niż dwa kawałki.

Dla nieśmiałej dziewczyny, niepewnej siebie i otaczającego ją świata,

perspektywa stania się kobietą nie musi wcale, być zachęcająca. Co

więcej — potrafi wzbudzać autentyczne przerażenie. Odmawiając

przyjmowania pokarmów, może opóźnić swoje dojrzewanie płciowe.

Jeżeli młodej dziewczynie uda się doprowadzić do znacznego ubytku

wagi, to krwawienie miesięczne ulega zahamowaniu, a sylwetka zacho-

wuje dziecięcy wygląd. W ten sposób odsunięte zostaje widmo wieku

38

NA BAKI ER ZJEDZENIEM

młodzieńczego i dorosłego, a przedłużony okres dzieciństwa. Niektóre

zaś nastolatki o skłonnościach bulimicznych wprost lgną do każdej sy-

tuacji erotycznej. Wcale jednak nie są przez to pewniejsze swego fun-

kcjonowania w roli młodej kobiety.

Wytłumaczenie feministyczne. Chociaż niedawno kobiety zrównały

swoje prawa z mężczyznami, to jednak, zdaniem wielu feministek,

społeczeństwo wciąż uciska kobiety, każąc im podporządkować się

kultowi szczupłej sylwetki. Wytłumaczenie feministyczne brzmi nastę-

pująco: społeczeństwo oddziela kobietę od jej ciała, traktując je jak

przedmiot, jak coś, nad czym ciągle trzeba pracować i czym się płaci za

przychylność otoczenia. Ponieważ przemysł kosmetyczny, odzieżowy

i spożywczy żeruje na niezadowoleniu kobiety z jej ciała, skazana jest

na ciągłą walkę z samą sobą o zachowanie tożsamości.

Pisarki, jak np. Susie Orbach, twierdzą, że młode kobiety cierpiące na

anoreksję nie są pewne, jak wiele przestrzeni wolno im zagarnąć z ota-

czającego świata. Starają się rozpaczliwie panować nad własną potrzebą

jedzenia i tym, co ono oznacza (miłość, siła, ukojenie), jednocześnie

starając się dopasować do narzuconego przez społeczeństwo ideału

szczupłej sylwetki. Innymi słowy, za jednym zamachem realizują wy-

magania społeczne i buntują się przeciw nim. Poprzez rygorystyczną

samokontrolę oraz odmowę przyjmowania pokarmów kobiety te osiąga-

ją niezależność i władzę nad swoim ciałem, posuniętą nawet do zupeł-

nego zagłodzenia.

MŁODZI MĘŻCZYŹNI Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA

Co zaś można powiedzieć o młodych mężczyznach, którzy stanowią

około pięciu procent ludzi cierpiących na zaburzenia w przyjmowaniu

pokarmów? Choć jest ich zdecydowanie mniej i znacznie mniej o nich

wiemy, to jednak, zdaniem lekarzy, przyczyny zaburzeń są u nich takie

same jak u kobiet. Zagadnienia autonomii Fkontroli nie są zależne od

płci. Dorastający młodzieniec też może zareagować na ogarniające go

poczucie chaosu próbą podporządkowania sobie czegokolwiek — np.

jedzenia — po to tylko, by mieć świadomość, że coś od niego zależy.

Może też czuć się źle we własnej skórze i starać zmienić w kogoś

innego, „lepszego", szczuplejszego, bardziej atrakcyjnego, a więc i le-

piej przyjmowanego przez innych. Niektórzy młodzi mężczyźni, szcze-

gólnie cierpiący na bulimię, mogą nie być pewni charakteru-swojej

PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ

39

orientacji seksualnej. Nie oznacza to, że są homoseksualistami, po pro-

stu mogą czuć się niepewnie w roli mężczyzny.

W rodzinach, gdzie na sprawy jedzenia i diety kładzie się duży nacisk

— np. ojciec ma wysoki poziom cholesterolu, albo matka nakłania go

wbrew jego woli do jedzenia bądź unikania określonych potraw —

chłopiec może^przesadną^arliwością podchodzić do kwestii jadłospi-

su. Bywa, że matka, celowo czy też nie, nakłania go do kontrolowania

wagi, skutkiem czego chłopak zaczyna biegać i intensywnie ćwiczyć.

Trzeba jednak pamiętać, że nastolatek musi dużo jeść, zużywając 3500-

4000 kalorii dziennie.

W tego typu rodzinie, gdzie na sprawy jedzenia kładzie się duży na-

cisk, u chłopaka, który ma sprzeczne uczucia wobec samego siebie

i własnej wartości, mogą się rozwinąć zaburzenia w przyjmowaniu po-

karmów. Prawdopodobnie jednak przybiorą one formę bulimii lub przy-

musu jedzenia, a nie anoreksji. Niektórzy chłopcy cierpiący na bulimię

są czołowymi zapaśnikami w szkole, którzy początkowo przeczyszczali

się przed zawodami w celu zbicia wagi. Podobne niebezpieczeństwo

grozi gimnastykom, pływakom i jeźdźcom.

Pewien młody mężczyzna w następujących słowach opisał przebieg swo-

jej choroby: „To zaczęło się od sportu. Chciałem być najlepszy. Począt-

kowo to było nieświadome. Ponieważ byłem perfekcjonistą, trenowa-

łem jak szalony. Głodziłem się, aby utrzymać wagę, ale mój organizm

domagał się jedzenia. Objadałem się więc w weekendy, a przez cały

tydzień głodowałem. W końcu zszedłem z osiemdziesięciu kilogra-

mów do pięćdziesięciu. Nie potrafiłem się na niczym skupić; byłem

niedożywiony; zasypiałem na lekcjach; nie miałem siły wejść po scho-

dach. W końcu trafiłem do szpitala".

Rozdział III

ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ

Nie ma w tym nic dziwnego, gdy kilkunastoletnia dziewczyna — a

czasami nawet młodsza, dziewięcio- czy dziesięcioletnia — zaczyna

stosować dietę. Dziewczęta, jeżeli tylko nie mieszkają na innej planecie,

gdzie nie ma gazet, telewizji i kina, wielką wagę przywiązują do ciężaru

swojego ciała. Dieta stosowana od czasu do czasu jest zazwyczaj nie-

szkodliwa. Trwa około tygodnia i polega na rezygnowaniu z deseru albo

na wypijaniu w porze lunchu jedynie chudego jogurtu. Co jednak po-

cząć, gdy „dieta" zaczyna być nienormalna i niezdrowa?

SYMPTOMY ANOREKSJI

Rodzice podejrzewający, że „dieta" jest tylko przykrywką dla zaburzeń

w przyjmowaniu pokarmów, powinni zadać sobie następujące pytania:

• Czy w krótkim czasię.córka znacznie straciła na wadze?

• Czy dziecko dąży do osiągnięcia jakiejś wagi, a skoro tylko się to

uda, znowu ustanawia sobie następny próg?

• Czy narzeka, że czuje się gruba, chociaż jest chuda jak patyk?

• Czy nie przyznaje się do uczucia głodu, choć je bardzo mało?

• Czy spędza dużo czasu w samotności i woli jeść samaL.

• Czy ma obsesję na punkcie ćwiczeń f izycznych?-

• Czy zatrzymała się u niej miesiączka?

\

ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ 41

• Czy wygląda na coraz bardziej nieszczęśliwą i przygnębioną?

• Czy wykazuje szczególny zapał do nauki?

Jeżeli zachowania waszego dziecka odpowiadają kilku z powyższych

punktów, powinniście zwrócić się do lekarza ze względu na możliwość

anoreksji. Jeśli badanie kliniczne to potwierdzi, że trzeba poszukać

psychoterapeuty mającego doświadczenie w leczeniu takich zaburzeń.

Im szybciej wykryje się chorobę, tym większe są szansę na wyleczenie.

SYMPTOMY BULIMII

Jeżeli odpowiecie twierdząco na kilka z poniższych pytań, to wielce

prawdopodobne, że wasze dziecko cierpi na bulimię. Powinniście wów-

czas jak najszybciej przeprowadzić badania lekarskie i rozpocząć ewentu-

alne leczenie.

• Czy córka bardzo dużo je, lecz mimo to nie przybiera na wadze?

• Czy zauważyliście, że coraz częściej od razu po posiłku znika

w ubikacji? Czy zdarza wam się słyszeć odgłosy wymiotów?

• Czy stosuje dietę, ale wcale nie traci na wadze?

• Czy podejrzewacie, że podjada sobie w ukryciu? Czy znaleźliście scho-

wane papierki po cukierkach, woreczki po chrupkach, pudełka po

słodyczach? Czy zanotowaliście niewytłumaczalny ubytek pienię-

' dzy albo ciasta z półki?

; • Czy zauważyliście blizny na grzbietach dłoni od wywoływania wy-

miotów? Czy jej gruczoły są powiększone?

• Czy pije alkohol, nadużywa leków?

• Czy często jest przygnębiona?

s • Czy zaskoczyliście ją przy objadaniu się dużą ilością pożywienia —

często wysokokalorycznego, jak np. słodycze? Czy po takich ucztach

miało miejsce wywoływanie wymiotów, wypróżnienia lub oddawania

moczu środkami farmakologicznymi?

• Czy, poza jedzeniem, wymyka się spod kontroli także w innych

dziedzinach życia? Na przykład, czy poddaje się emocjom, zauwa-

żacie u niej zmienne nastroje? Czy pomimo waszych zakazów

'pozostaje poza domem do późnej nocy?

• Jeżeli powiadomiła was — bezpośrednio bądź poprzez swoje za-

chowanie — że cięrpLną buljmjęr to czy waszym zdaniem zdaje

sobie sprawę ze swojej choroby i po^ każdej „uczcie" czuje do siebie

wstręt?

42

NA BAKIER Z JEDZENIEM

SYMPTOMY WEWNĘTRZNEGO

PRZYMUSU JEDZENIA

W przeciwieństwie do osób cierpiących na bulimię, których waga

może się wahać, ale zazwyczaj utrzymuje się w granicach normy, do-

tknięci wewnętrznym przymusem jedzenia mają nadwagę, ponieważ nie

przeczyszczają swojego organizmu po posiłku. Jeżeli rodzice podejrze-

wają, że ich dziecko cierpi na przymus jedzenia, powinni odpowiedzieć

sobie na następujące pytania:

• Czy dziecko się objada (bez przeczyszczania i okresów postu) i czy

przybiera na wadze?

• Czy w towarzystwie je niewiele lub stosuje jedną dietę za drugą,

a mimo to przybiera na wadze?

• Czy je w ukryciu?

• Czy wstydzi się swojej wagi i ogranicza z tego powodu zajęcia

fizyczne i życie towarzyskie?

• Czy okazuje oznaki zmęczenia?

• Czy waga stała się głównym problemem jego życia?

• Czy jest przygnębiona, wyraża się o sobie z pogardą?

• Czy ma świadomość, że objadanie się jest czymś złym, a jednocześ-

nie boi się, że nie potrafi z tym skończyć?

• Czy czuje się znękana własnymi nawykami żywieniowymi? Czy jej

samoocena zależna jest od rozmiarów i wagi ciała? (Tak jak Debby,

osoba odczuwająca przymus jedzenia wyobraża sobie, że w jej

życiu nastąpi radykalna poprawa, że stanie się „kimś lepszym", jeżeli

tylko uda się jej schudnąć.)

I znowu, leczenie powinno się rozpocząć jak najprędzej. Jeżeli na

skutek wewnętrznego przymusu jedzenia dziecko coraz bardziej tyje, to

do dotychczasowych problemów dojdą następne, związane z otyłością

i bardzo niską samooceną. Potrzebuje więc pomocy zarówno terapeuty,

jak i lekarza, by móc uporać się z obydwoma aspektami swojej choroby.

CZY ZABURZENIA W JEDZENIU MOGĄ SIĘ NA SIEBIE NA-

KŁADAĆ?

Anoreksja i bulimia są podobne i różne zarazemrstąd może się zdarzyć

przejście od pierwszej do drugiej, choć raczej nie w przeciwnymkierun-

ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ 43

ku. „Czyste anorektyczki" bardzo rygorystycznie kontrolują ilość przyj-

mowanego pożywienia i wagę swego ciała. Niektóre z nich przejmują

jednak pewne sposoby zachowania właściwego osobom cierpiącym na

bulimię — skryte jedzenie albo objadanie się i przeczyszczanie od

czasu do czasu. Jeżeli ma to miejsce częściej, to może dojść do zatrzy-

mania utraty wagi, jej niewielkich przyborów lub utrzymywania się na

stałym, choć niskim poziomie. Jeżeli jednak waga ciała wzrośnie, to

osoba cierpiąca na anoreksję potrafi nałożyć sobie surowsze ogranicze-

nia. Osoba dotknięta bulimią może od czasu do czasu głodować, ale

w nerwowych i stresujących sytuacjach zazwyczaj powraca do swoich

nawyków.

WIDZIEĆ RZECZ WE WŁAŚCIWEJ

PERSPEKTYWIE

Choć umiejętność rozpoznawania zaburzeń w przyjmowaniu pokar-

mów ma dla rodziców podstawowe znaczenie, powinni oni również

wiedzieć, jak wygląda „normalne" zachowanie nastolatka. Wiele dziew-

cząt na widok zaokrąglających się piersi i bioder oraz towarzyszącemu

wiekowi dojrzewania przybieraniu na wadze wpada w panikę. Nawet

jeżeli dziewczyna żywi nadzieję, że nabierze kobiecych kształtów, nie

chce, by jej piersi były zbyt obfite i zanadto rzucały się w oczy. Podob-

nie jest z biodrami — nieco krągłości, ale nie za dużo. W tym bardzo

wrażliwym wieku dziewczyna łaknie otuchy, że przybieranie na wadze

jest normalnym elementem procesu dojrzewania, niezbędnym do tego,

by mogła zacząć miesiączkować, a w przyszłości — nosić w sobie

dziecko.

Jeżeli wasza córka przestrzega diety lub mówi o odchudzaniu się, nie

oznacza to zaraz, że zagraża jej anoreksja. Jeżeli od czasu do czasu się

objada, jak to się każdemu zdarza, nie oznacza to, że ma skłonności do

bulimii albo cierpi na przymus jedzenia. Rodzice często przesadzają ze

swoimi reakcjami, krzycząc np.: "O Boże! Ona na pewno cierpi na

anoreksję" — gdy córka ledwie skubnie śniadania, albo mówiąc o buli-

mii, gdy tylko dziecku raz czy dwa zasmakowało jedzenie. Trudno się

jednak dziwić. W ciągu ostatnich lat środki masowego przekazu poświę-

ciły tyle miejsca zaburzeniom w przyjmowaniu pokarmów, że wielu

ludzi używa tych terminów bardzo nieadekwatnie.

44

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Jeżeli jednak sposób odżywiania się nastolatki istotnie bardzo się zmie-

nił, to nie należy lekceważyć jej obaw, mówiąc np.: „Wcale nie musisz

się odchudzać". Mniej ważne bowiem jest, co dziewczyna je czy ile

waży, a bardziej —po czuje. Jej uczucia powinny być przez rodziców

dostrzeżone i zrozumiane, a nie zignorowane.

Jeśli zdrowe, pogodne dziecko zamienia się w fanatycznie odchudzają^

cą^się nastolatkę, to należy poświęcić jej szczególnie wiele uwagi, obser-

wować jej zachowanie, interesować się samopoczuciem, dużo rozma-

wiać, unikając jednak natarczywego wypytywania. Wasza córka musi

wiedzieć, że znajdziecie czas na rozmowę z nią, ilekroć będzie jej

potrzebowała. Może coś w szkole idzie nie tak, pokłóciła się z przyja-

ciółmi, rzucił ją chłopak. A może się martwi, że znowu utyła kilka

kilogramów i, jak tak dalej pójdzie, niedługo nie zmieści się w drzwiach.

Jakikolwiek by był powód, dziewczyna potrzebuje ze strony rodziców

zrozumienia i zapewnienia, że przybieranie na wadze jest w jej wieku

zupełnie normalne i nie będzie trwało w nieskończoność. Natomiast

ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje, są przerażeni rodzice, rozpaczający,

że ich córka zaczyna chorować. Zaburzenia te, jak się okaże w nastę-

pnych rozdziałach, są o wiele bardziej skomplikowane. Składa się na nie

wiele czynników psychologicznych, a nie tylko prosta chęć zrzucenia

kilku kilogramów.

Szczególnie w momencie stresu — spowodowanym takimi czynnika-

mi, jak separacja czy rozwód rodziców, przeprowadzka, zmiana szkoły,

wyjazd na uczelnię — młodym ludziom zdarzają się zachowania bulimi-

czne, objadanie się i przeczyszczanie. Dziewczęta w tym wieku słyszały

0 eksperymentach z wymiotami, zażywaniem środków przeczyszczają-

cych czy moczopędnych, mających na celu wydalenie z organizmu

nadmiaru pożywienia po jakiejś szalonej uczcie na sobotniej prywatce.

Wielu młodych ludzi przyznaje, że próbowali tego sposobu raz czy dwa

1 nie przypadł im do gustu. Rodzice nie powinni wpadać w panikę na

wieść, że ich dziecko „spróbowało bulimii", jeżeli zdarzyło się to zale-

dwie kilka razy. Powinni natomiast obserwować uważnie inne problemy

pojawiające się w życiu młodego człowieka: czy ma on poczucie, że sam

kieruje swoim życiem; czy akceptuje samego siebie; czy potrafi odzy-

skiwać równowagę po wstrząsach uczuciowych, które są atrybutem

młodości? Zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów nie dotyczą po pro-

0

ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ

45

stu jedzenia i wymiarów ciała, lecz są wielorako powiązane ze sferą

emocjonalną.

Rodzice z pewnością chcą wiedzieć, kiedy normalne staje się nienor-

nialne. Jak powiedzieliśmy, nic w tym dziwnego, że młodzi ludzie

chwilowo przejmują się wagą swego ciała. Kiedy jednak dochodzą do

tego inne zachowania i czynniki psychologiczne — wspomniane powy-

żej symptomy choroby — może to być oznaką początku zaburzeń

i rodzice powinni zwrócić się do specjalisty. (Więcej piszemy o tym

W rozdziale ósmym i dziewiątym.)

Czytając w następnych rozdziałach o rozmaitych aspektach anoreksji,

bulimii i wewnętrznego przymusu jedzenia, trzeba pamiętać, że zabu-

rzenia te mogą być leczone, a ich rozwój można powstrzymać, pod

warunkiem, że przestanie sieje traktować przede wszystkim w katego-

riach wagi ciała i ilości zjadanego pożywienia, a więcej uwagi poświęci

się uczuciom młodego człowieka. Wytłumaczymy, jak zmieniać stosu-

nek rodziny do jedzenia, aby stało się ono po prostu tym, czym być

powinno — przyjmowaniem pokarmów. Nie chodzi o to, by kogokol-

wiek obwiniać. Po prostu, zawiodły wszystkie poczynione dotąd kroki.

Trzeba więc zmienić nasze stosunki z dzieckiem, tak aby poczuło, że

samo kieruje swoim życiem i może wyrażać swoje uczucia w inny

sposób, niż poprzez jedzenie.

Rozdział IV

ANOREKSJA

Historia Sheili

Kiedy była młodsza, rodzice i dziadkowie często nazywali ją idealnym

dzieckiem. Była grzeczna, ładna, pogodna, z ochotą wykonywała wszy-

stkie obowiązki. W przeciwieństwie do brata i siostry utrzymywała

swój pokój w takim porządku, że nawet lalki stały na półce „według

wzrostu". Nauczyciele, drużynowi w harcerstwie, trenerzy nie mogli się

Sheili wprost nachwalić. Nie była typem przywódcy, ale chętnym do

współpracy członkiem klasy, drużyny, zespołu.

Sheila zawsze pragnęła uznania w oczach innych, więc robiła to, czego

od niej oczekiwano. Dorośli uśmiechali się do niej z aprobatą, a ona

odwzajemniała te uśmiechy. Wszyscy sądzili, że jest szczęśliwą, małą

dziewczynką.

Jej dzieciństwo jednak nie było pozbawione napięć. Ze względu na

pracę ojca rodzina musiała się często przeprowadzać. Wydawało się, że

za każdym razem Sheila szybko i spokojnie adaptuje się w nowym

środowisku, ale często mówiła matce: „Gdziekolwiek pojedziemy, ma-

mo, będziesz zawsze moim najlepszym przyjacielem". Na te słowa

* . W polskiej literaturze specjalistycznej obok łacińskiego terminu anorexia nenosa występu-

je również nazwa „jadłowstręt psychiczny" {przypis tłumacza}.

ANOREKSJA

47

matka rozpromieniała się i przytulała córkę do siebie. Sheila była jedną

z jej niewielu prawdziwych radości. Choć rzadko o tym mówiła, nie

znosiła takiego trybu życia, ciągłego pakowania się, konieczności oswa-

jania się co kilka lat z nowym miejscem. Dawniej nie przeszkadzało jej

to aż tak bardzo, ale od pewnego czasu jej cierpliwość wyczerpywała

się. Wynikiem tego były częste sprzeczki w małżeństwie. Choć nie było

krzyków i awantur, pod powierzchnią bez przerwy tliło się napięcie, od

czasu do czasu znajdujące ujście w „dyskusjach", które nigdy niczego

nie rozwiązywały. Ojciec Sheili twierdził, iż nie chce ciągle się przepro-

wadzać, ale jest to niezbędne dla jego kariery zawodowej, a także dla

utrzymania odpowiedniego poziomu życia rodziny. Matka odpowiada-

ła, że to szkodzi zarówno jej, jak i dzieciom; nigdy nie pozostali nigdzie

wystarczająco długo, by mogła się z kimś naprawdę zaprzyjaźnić albo

znaleźć satysfakcjonującą pracę. W tych nielicznych przypadkach, gdy

praca dawała jej zadowolenie, musiała z niej rezygnować z powodu

kolejnej przeprowadzki.

Dzieci miały świadomość napięcia narastającego między rodzicami,

ale Sheila, jej brat i siostra byli zazwyczaj tak zajęci obowiązkami

szkolnymi albo zabawą w gronie kolegów, że po prostu wychodzili

z pokoju. A jednak Sheila zapamiętywała każde przypadkowo usłysza-

ne słowo. Była bardzo lojalna i to jeszcze bardziej przysparzało jej bólu.

Kochała obydwoje rodziców, ale zorientowała się, że częściej jest po

stronie matki. Odczuwała więc wyrzuty sumienia z powodu nielojalno-

ści wobec ojca.

Jako dziecko Sheila nigdy nie mówiła mu, jak bardzo nienawidzi tych

ciągłych przeprowadzek, ale w wieku dziesięciu czy jedenastu lat zaczę-

ła się skarżyć matce. Tamta zaś żaliła się na to samo przed córką. Gdy

Sheila skończyła dwanaście lat, żyła ze swą matką w wielkiej zażyłości.

Wiedziała nie tylko o niezadowoleniu matki z trybu życia, ale także o jej

pretensjach do męża o to, że nie dba o szczęście rodziny.

Za każdym razem, gdy przenosili się do nowego miasta, matka zapisy-

wała dzieci do zespołu pływackiego. Sądziła, że jest to dobry sposób na

szybkie zawieranie przez nie przyjaźni. Sheila zaczęła trenować pływa-

nie w wieku siedmiu lat i zanim skończyła czternaście, objawiła swój

talent w tej dyscyplinie. Kiedyś jeden z jej trenerów rzucił mimocho-

dem: „Masz sylwetkę rasowej pływaczki, Sheila. Uważaj tylko, żeby nie

utyć." Ta niewinna uwaga uruchomiła dzwonek alarmowy w umyśle

48

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Sheili. Nigdy nie miała nadwagi, ale jako dziecko była troszkę zaokrą-

glona. Teraz, dzięki pływaniu, jej ciało stało się silne i gibkie. Zaczęła

myśleć o sylwetce i swoich wymiarach. Czy aby nie przybiera na wa-

dze? Dieta na pewno nie zaszkodzi. W klasie miała kilka korpulentnych

koleżanek i z pewnością nie chciała stać się do nich podobna. Wolała

wyglądać jak te szczupłe modelki reklamujące dżinsy.

Nic nie mówiąc rodzicom, Sheila zaczęła starannie kontrolować ilość

przyjmowanych kalorii. Co rano ważyła się i zapisywała odczyt w note-

siku zamykanym na klucz. Kupiła wideokasetę z ćwiczeniami i zaczy-

nała od nich dzień. Po lekcjach biegała dookoła szkolnego boiska, a przy

obiedzie omijała z daleka ryż i ziemniaki. Wkrótce zaczęła też ograni-

czać jedzenie mięsa, drobiu i ryb. Robiła to stopniowo, więc rodzice

niczego nie zauważyli. W porze śniadania łapała grzankę i biegła do

szkoły, na lunch w stołówce prawie niczego nie jadła.

W ciągu trzech miesięcy takiej „diety" Sheila zrzuciła cztery kilogra-

my. Przez następne trzy miesiące — kolejne sześć. Zanim rodzice się

zorientowali, że schudła — dla niepoznaki nosiła obszerne bluzki i swe-

try — straciła piętnaście kilo dochodząc do wagi trzydziestu dziewięciu

kilogramów. Przestała miesiączkować.

Kiedy rodzice uświadomili sobie powagę sytuacji, tradycyjne dyskusje

o stylu życia prawie całkiem ustały. Rozpoczęły się natomiast sprzeczki

o Sheilę i o to, co robić z jej dziwaczną „dietą". Ilekroć pytali ją, czemu

je tak mało, zawsze odpowiadała, że nie jest głodna albo że jest na

diecie, „jak tyle innych dziewcząt".

„Nie mamy nic przeciwko diecie, ale powinna być nadzorowana przez

lekarza" — przekonywali rodzice. — „A ty jesteś za szczupła, żeby się

jeszcze odchudzać".

Sheila grzecznie, ale zdecydowanie odmówiła wizyty u lekarza. Każde

z rodziców winiło drugiego o niedostateczną opiekę nad dzieckiem.

Wreszcie matka zadzwoniła do pediatry i opowiedziała, jak jej córka

straciła piętnaście kilogramów w ciągu niespełna roku. Ten odparł, że

nie może postawić diagnozy przez telefon, ale wiele objawów wskazuje

na anoreksję. Nalegał też, aby matka przyprowadziła Sheilę na badanie,

które wykaże, czy te objawy nie mają podłoża fizjologicznego. Jeżeli

jednak jest to anoreksja, ostrzegł lekarz, to trzeba będzie się zająć nie

tylko zdrowiem fizycznym młodej osoby, ale i psychicznym.

ANOREKSJA

49

DIAGNOZOWANIE ANOREKSJI

Anoreksja obfituje w paradoksy, zagadki i sprzeczności. Zanim jednak

rozwikłamy splot zależności w każdym pojedynczym przypadku, naj-

pierw trzeba postawić diagnozę. Lekarz, który bada młodego człowieka

pod kątem anoreksji, opiera się na czterech kryteriach diagnostycznych,

przedstawionych w Podręczniku diagnostycznym i statystycznym Ame-

rykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (1987):

/) Utrata lub brak przybierania na wadze w okresie wzrostu. Młoda

osoba nie zgadza się utrzymywać wagi minimalnej dla swojego wieku

i wzrostu; ciężar jej ciała spada o piętnaście procent poniżej średniej.

J Silny lęk przed przybraniem na wadze. Cana osoba boi się utyć, choć

waży wyraźnie za mało. Strach przed nabraniem ciała łączy się z obse-

syjną troską o jedzenie i własne wymiary.

,.' Zakłócenia wizerunku własnego ciała, wymiarów, sylwetki. Wierzy,

że jest gruba, nawet będąc w stanie wielkiego wychudzenia; tak jak

ŚEeila, mówi „czuję się gruba". To zakłócenie wizerunku własnego ciała

zaczyna się na początku anoreksji, choć dziewczyna może wcale nie

mieć nadwagi. Tylko około jednej trzeciej osób cierpiących na anoreksję

ma na początku nieznaczną nadwagę.

' Brak trzech kolejnych miesiączek (amenorrhoea). Nieprzyznawanie

się do choroby jest istotną cechą anoreksji. Nie jest to bynajmniej

nieszkodliwe, ponieważ prowadzi do odrzucenia wszelkiej pomocy le-

karskiej. Podobnie jak Sheila, większość cierpiących na anoreksję sta-

nowczo zaprzecza, że jest chora. Kiedy Sheila ważyła poniżej czterdziestu

kilo, odpowiedziała rodzicom, którzy nalegali, by poszła z nimi do

lekarza: „Nic mi nie jest. Czuję się świetnie. Więcej już nie schudnę".

Tacy ludzie trafiają do specjalistów dopiero wtedy, gdy ich waga spada

poniżej osiemdziesięciu pięciu procent normy. Podręcznik diagnostycz-

ny traktuje owe osiemdziesiąt pięć procent jako „arbitralną, ale użytecz-

ną wskazówkę" w diagnozowaniu anoreksji. Zanim waga ciała osiągnie

ten poziom, lekarz potrafi stwierdzić chorobę na podstawie innych

objawów.

50

NA BAKIER Z JEDZENIEM

POWIKŁANIA MEDYCZNE

Powikłania towarzyszące anoreksji wynikają z niedożywienia organi-

zmu i są takie same, jak przy każdej wyniszczającej głodówce. Wraz ze

znaczną utratą wagi pojawia się wiele innych zaburzeń natury fizycznej,

jak:

• Niskie, nieregularne tętno i niskie ciśnienie krwi. Anoreksja może

doprowadzić do zwiotczenia lewej przegrody serca i zmniejszenia

komór serca, czemu towarzyszy obniżenie ciśnienia krwi i mniejsza

wydolność serca. Jeżeli osoba cierpiąca na anoreksję przejawia

jednocześnie skłonności do bulimii i regularnie wymiotuje, może

wystąpić arytmia w pracy serca, wywołana zmniejszeniem pojemno-

ści serca i zaburzeniem równowagi elektrolitycznej.

• Hipoglikemia, czyli niski poziom cukru, w wyniku ubytków glikogenu

i zapasów tłuszczu w organizmie.

• Hipotermia, czyli obniżenie temperatury ciała. Chora często odczu-

wa zimno, więc bardzo grubo się ubiera. Niezdolność utrzymywania

stałej temperatury ciała jest rezultatem ubytków tłuszczu.

• Amenorrhoea, czyli zatrzymanie miesiączkowania. W większości przy-

padków cykl miesiączkowy ustaje po dużym ubytku na wadze, choć

często drastyczny spadek wagi nie jest konieczny.

• Niedobór estrogenu, towarzyszący zatrzymaniu miesiączki, przy-

czynia się do zrzeszotowacenia kości, zwiększającego ryzyko zła-

mań. Zrzeszótowacenie kości zwykle kojarzy się z okresem po

"przekwitaniu, ale może wystąpić również u nastolatków i młodych

ludzi cierpiących na anoreksję. Jest szczególnie szkodliwe w mło-

dym wieku, ponieważ w drugiej i trzeciej dekadzie życia układ kost-

ny jeszcze się rozwija.

• Zaburzenia pracy nerek; odwodnienie i trudności z koncentracją mo-

czu, na skutek czego pojawia się częste uczucie pragnienia.

• Zaburzenia w pracy układu pokarmowego, objawiające się bó-

lami brzucha, zatwardzeniem lub uczuciem przepełnienia.

Czasami cierpiący na anoreksję nadużywają środków przeczysz-

czających w celu zbicia wagi lub przeciw zatwardzeniu. Pojawia-

jąca się wówczas biegunka zwiększa jeszcze odwodnienie

i nierównowagę elektrolityczną.

"* • Skórę pokrywa meszek, jak u niemowlęcia.

• „Twarz wiewiórki" — pomniejszy symptom, wywołany obrzękiem

gruczołów ślinowych. Uszy mocniej odstają od głowy i twarz w oko-

licy kości policzkowych wygląda pucołowate Dokładna przyczyna

ANOREKSJA 51

tego zjawiska nie jest znana, ale występuje ono także w innych

przypadkach niedożywienia. Zniekształca to jeszcze bardziej obraz

osoby cierpiącej na anoreksję w jej własnych oczach, ponieważ

widzi w lustrze okrągłą twarz.

WPŁYW NA ROZWÓJ FIZYCZNY I DOJRZEWANIE

SEKSUALNE

Anoreksja może wywrzeć wpływ na rozwój fizyczny. Rozmiary wpły-

wu zależą od tego, kiedy dziewczyna zaczęła miesiączkować i od kiedy

głoduje. Zazwyczaj gdy anoreksja staje się widoczna, dziewczyna już

nie rośnie i miesiączkuje (średni wiek pierwszej miesiączki w USA to

dwanaście lat i osiem miesięcy, podczas gdy anoreksja zaczyna się na

ogół później, między trzynastym a czternastym rokiem życia). Po roz-

poczęciu miesiączkowania dziewczęta przestają w zasadzie rosnąć,

więc większość cierpiących na anoreksję już osiągnęła właściwy wzrost.

Jeżeli jednak anoreksja pojawia się przed pierwszą miesiączką, to może

tolięgatywnie odbić się na wzroście.

Anoreksja wpływa też na rozwój płciowy dziewczyny. Okres pokwita-

nia objawia się rozwojem piersi i owłosienia łonowego. Ponieważ ma-

my do czynienia ze spadkiem na wadze, dwunasto- trzynastoletni orga-

nizm nie może zgromadzić wystarczającej ilości tłuszczu dla dalszego

rozwoju. Dziewczyna jest więc mniej dojrzała płciowo, jej sylwetka,

bardziej niż u rówieśniczek, przypomina sylwetkę dziecka.

Anoreksja u chłopców występuje znacznie rzadziej, ale jej skutki dla

dojrzewania płciowego i wzrostu są chyba jeszcze poważniejsze, ponie-

waż" chłopcy zwykle rozwijają się później. Jeżeli chłopiec zapada na

anoreksję w trzynastym lub czternastym roku życia, to nie osiągnął

jeszcze swojego wzrostu zakodowanego genetycznie i ogólnie jest na

wcześniejszym etapie dojrzewania niż dziewczęta w analogicznym wie-

ku.

(

WPŁYW NA PSYCHIKĘ

Wyniszczająca głodówka może poważnie wypaczyć psychikę młodegp

człowieka. Tak jak Sheila, która~ważyła pięćdziesiąt cztery kilogramy,

różniła się wyglądem od Sheili ważącej trzydzieści dziewięć kilo, tak

i psychicznie były to dwie różne osoby. Pogodne, kochające dziecko

zmieniło się w krnąbrną, upartą, nierzadko arogancką i coraz bardziej

52

NA BAKIER Z JEDZENIEM

nieustępliwą nastolatkę. Młoda dziewczyna, której przedtem nie zdarza-

ło się podnosić głos, teraz z gorączką w oczach awanturuje się z rodzi-

cami o ilości pożywienia, jakie zjadła albo nie zjadła.

Głodowanie ma wielki wpływ na psychikę. Niedożywienie powoduje

zmiany biochemiczne, które oddziałują na myśli ."uczucia i zacho-

wania. Występuje łatwość popadania w rozdrażnienie albo apatię, po-

nieważ organizm zużył zapasy tłuszczu, łącznie z tymi, które znajdują

się w mózgu. Prowadzi to do krnąbrności, nieprzyznawania się do cho-

roby i niezgody na leczenie.

We wczesnym stadium anoreksji młode kobiety często mówią o na-

stroju euforii. Przypomina to jazdę wagonikiem szybkiej kolejki

w lunaparku, kiedy to po momentach strachu i przerażenia przychodzi

odprężenie i radość. Jest w tym element ekscytacji: Nareszcie coś ode

mnie zależy — mówi do siebie dziewczyna, zmniejszając coraz bardziej

racje żywnościowe i zwiększając obciążenie treningowe.

Razem z euforią przychodzi poczucie władzy. Dziewczyna taka jak

Sheila, która nigdy nie sprzeciwiła się rodzicom ani innej osobie spra-

wującej władzę, nagle czuje rozkoszny dreszcz buntu. Po raz pierwszy

L w życiu coś od niej zależy — i to coś tak ważnego, jak jedzenie.

Niektóre dziewczęta mówią, że zatrzymanie miesiączki daje im poczu-

cie siły i panowania nad rzeczywistością. Są dumne z tego, że udaje im

się odwrócić procesy biologiczne; mają do swojej dyspozycji „guzik",

z którego naciśnięciem zatrzymują swoje organizmy na etapie wieku

dziecięcego, opóźniając tym samym przejście w tajemniczy, niepewny

i niebezpieczny świat kobiecości.

Początkowa euforia często przechodzi wpoczucie wyższości

moralnej. Aby czuć się tak samo wartościowa jak koleżanki, dziew-

czyna cierpiąca na anoreksję musi stać się „lepsza". W reakcji na po-

przednie „nie nadaję się", narzuca sobie surowe reguły. Sądzi, że jeżeli

potrafi im sprostać, będzie się „nadawała". Ostry reżim nałożony na

jedzenie i wagę daje jej poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości.

Przykładowo, Sheila zmniejszyła swoje racje żywnościowe do mini-

mum, kroiła jedzenie na małe kawałeczki i układała je we wzorki na

talerzu. Zaczęła też gotować dla całej rodziny eksperymentalne potrawy.

Serwowała obfite posiłki i nalegała, aby wszystko było zjedzone. Sama

Tjednak nawet nie próbowała swoich dań. Zdolność oparcia się kuszącym

zapachom i atrakcyjnie przyrządzonemu jedzeniu była dla niej sprawą

ANOREKSJA 53

honoru — potrafiła się powstrzymać, była więc moralnie lepsza od tych,

których skusił apetyt.

A jednak pod powierzchnią euforii i poczucia wyższości czai się

strach. W miarę jak dziewczyna traci na wadze, coraz bardziej się lęka,

czy nie je za dużo. „Jeżeli odpuszczę sobie dietę choćby na sekundę,

choćby dla jednego krakersa, stracę nad wszystkim kontrolę i zacznę

objadać się jak świnia" — mówi sobie. Dlatego wciąż nie dojada,

zabezpieczając się w ten sposób na wypadek, gdyby chciała ulec poku-

sie. Choć wygląda to na paradoks, jej przywiązanie do głodowania

zostaje wzmocnione zarówno fizjologicznie, jak i psychologicznie.

Od czasu do czasu osoba cierpiąca na anoreksję urządza sobie wielką

ucztę- wielką według własnego, wypaczonego mniemania. Jest to po

prostu reakcja organizmu na głodówkę. Kiedy się obje, może próbować

doprowadzić na powrót niesforne ciało do właściwych kształtów za

pomocą środków przeczyszczających lub moczopędnych, pigułek diete-

tycznych albo intensywnych ćwiczeń fizycznych. Takie zachowania

o charakterze bułimicznym nie czynią jednak z danej dziewczyny buli-

miczki w całym tego słowa znaczeniu, ponieważ są rzadkie, podczas

gdy osoby cierpiące na bulimię objadają się i przeczyszczają regularnie

(więcej na ten temat w następnym rozdziale).

^Lekceważenie sygnałów wysyłanych przez organizm

jestlkolejnym psychologicznym efektem anoreksji. Sheila naprawdę

chciała jeść. Kiedy patrzyła na rodzinę podczas posiłków — jej ciało

wprost wyło z głodu. Potrafiła jednak wziąć w karby swój apetyt, mó-

wiąc sobie: „Nie potrzebuję jedzenia. Ja tu rządzę". Tak samo, jak

wyparła się swojego apetytu, ignoruje też sygnały chłodu dochodzące

z organizmu. Nie przyzna się przed sobą, że jest jej zimno, nawet gdy

ma na sobie kilka koszulek, swetrów i kurtkę. Kiedy czyta do późna

'w"noc i musi założyć rękawiczki, mówi sobie: „Nie jest mi zimno.

Wszystko w porządku".

Obs_ęsja na punkcie porządku to następny psychologi-

czny efekt anoreksji, który rozciąga się na wiele obszarów dotyczących

' nie tylko jedzenia i ciężaru ciała. Sheila nie tylko zapisuje codziennie

swą wagę i ilość przyswojonych kalorii, ale również rodzaj ćwiczeń

fizycznych i ilość czasu im poświęconego. Stała się też bardzo wymaga-

jąca, jeżeli chodzi o naukę. Choć zawsze uczyła się dobrze, teraz jest

wręcz fanatyczką. Sporządza notatki z własnych notatek i przegląda je do

54

NA BAKIER Z JEDZENIEM

późna w noc, bez względu na to, czy następnego dnia będzie spraw-

dzian, czy też nie. Piątka z minusem jej nie zadowala. Musi być piątka.

-Depresja, inny efekt niedożywienia, może w końcu przyjść na

miejsce euforii. Im większa strata na wadze i im dłużej choroba jest nie

leczona, tym bardziej zwiększa się prawdopodobieństwo pojawienia się

depresji. Dziewczyna rozpaczliwie trzyma się tej formy niezależności,

jaką zapewniła sobie dzięki głodówce i reżimowi treningowemu, i coraz

bardziej się boi, że ją utraci. Prześladuje ją myśl, że jeżeli wypadnie choć

jedna cegła z budowli, na której oparła i zorganizowała całe swoje ży-

cie, to wszystko się zawali i świat pogrąży się w chaosie i przypadkowo-

ści. Im dłużej trwa anoreksja, tym bardziej dziewczyna jest niespokojna,

przygnębiona i przerażona. Nie tylko jej ciało jest wycieńczone i wy-

czerpane, ale i jej wola prowadzi nieustającą walkę z samą sobą.

ROZMIAR ZJAWISKA I ROKOWANIA

Jak często występuje anoreksja? Rozmaite badania podają różne dane

— od jednej na osiemset, nawet do jednej na sto dziewcząt między

dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Jedną z przyczyn tych roz-

bieżności może być fakt, że badania prowadzono w rozmaitych grupach

społecznych. Anoreksja częściej występuje w rodzinach z klasy śred-

niej;, stąd wyniki badań prowadzonych wśród dziewcząt w szkołach

publicznych całego kraju będą niższe niż obejmujących dziewczęta

uczęszczające do prywatnych i państwowych szkół średnich na boga-

tych przedmieściach wielkich metropolii.

Jak już wspominaliśmy, anoreksja zdecydowanie przeważa wśród przed-

stawicielek płci żeńskiej — dziewięćdziesiąt pięć procent jej ofiar to

dziewczęta i kobiety. Choroba zazwyczaj pojawia się w wieku dojrze-

wania, choć zdarza się też u dzieci poniżej dziesiątego roku życia i u

kobiet w trzeciej dekadzie życia.

Jedno z pierwszych pytań, jakie zadają przerażeni rodzice na wieść

o tym, że u ich córki wykryto anoreksję, brzmi: „Jakie są perspektywy

na wyleczenie?". Niestety, podobnie jak nie ma pewności co do rozmia-

rów występowania, tak trudno też jednoznacznie określić stopień skute-

czności leczenia. Nie jest bowiem znana dokładna liczba osób cierpią-

cych na anoreksję, nie wiadomo, w jaki sposób każdy przypadek był

leczony czy nie leczony, jak wiele osób przeszło tylko krótki okres

ANOREKSJA 55

choroby i powróciło do zdrowia bez pomocy lekarskiej czy psychotera-

peutycznej, ani jakie po latach są skutki choroby.

Niektóre badania oceniają, że u piętnastu do dwudziestu procent cho-

rych ^anoreksja powoduje trwałe uszkodzenia. Oznacza to, że mogą

latami kontynuować walkę z wyniszczającym nawykiem i z powstałymi

na jego skutek powikłaniami zdrowotnymi.

Stopień śmiertelności — na skutek powikłań zdrowotnych albo samo-

bójstw—należy do najwyższych pomiędzy zaburzeniami psychiczny-

mi^ Ocenia się, że około dwóch do pięciu procent osób z chroniczną

anoreksją popełnia samobójstwo, Według innych badań śmiertelność

wynosi pięć do osiemnastu procent. Mamy podstawy, by sądzić, że

istnieje związek między stwierdzonym stopniem śmiertelności a długo-

ścią okresu, podczas którego dany pacjent znajdował się w orbicie zain-

teresowań placówek medycznych. W badaniach, które śledziły rozwój

choroby u danych pacjentów przez ponad dziesięć lat, stopień śmiertel-

ności wynosi dziesięć procent i więcej.

Pomimo tych ponurych statystyk musimy wiedzieć, że wcześnie roz-

poczęte intensywne leczenie, połączone z psychoterapią, może przy-

nieść dobre rokowania.

John Sargent, starszy lekarz ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii i dy-

rektor Ośrodka Terapii Psychicznej dla Dzieci i Młodzieży przy Klinice

Dziecięcej w Filadelfii, mówi: „Jeżeli leczenie rozpocznie się w pier-

wszym roku trwania choroby i będzie ono połączone z odpowiednią

terapią rodzinną i indywidualną, to w czterech przypadkach na pięć

kończy się powodzeniem. Przynajmniej trójka z tej piątki przejdzie

względnie normalny okres dojrzewania, choć mogą mieć pewne proble-

my z dostosowaniem się na wyższej uczelni, jednak nie ma w tym nic

niezwykłego w tej grupie wiekowej.

Jeżeli leczenie rozpocznie się po roku trwania choroby, to jedna osoba

na dwie wyzdrowieje, a u tej drugiej objawy choroby przybiorą postać

chroniczną. Po dziesięciu latach około dziesięciu do piętnastu procent

tych, którzy nie rozpoczęli leczenia po roku trwania choroby i u których

przybrała ona postać chroniczną, umrze na anoreksję".

Takie liczby podkreślają jeszcze wagę jak najwcześniej rozpoczętego

intensywnego leczenia. Anoreksją bowiem ma to do siebie, że sama

siebie potęguje. Im szybciej wykryje się chorobę i zacznie ją zwalczać,

tym lepsze są rokowania.

56

NA BAKIER Z JEDZENIEM

„JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ U NIEJ ANOREKSJA?"

Kiedy już rodzice pogodzą się z tym, że ich dziecko cierpi na anore-

ksję, uświadomią sobie całą złożoność zagadnienia, przyjmą do wiado-

mości niepewne rokowania, wówczas często pytają się: „Jak rozpoczęła

się u niej anoreksja?"

Choroba może rozpocząć się nagle, jako nieprzewidziana konsekwen-

cja reżimu dietetycznego, może też wieńczyć narastający proces, prze-

biegający w ukryciu ód miesięcy, a nawet lat.

Jakiekolwiek by były początki każdego pojedynczego przypadku, na-

leży zawsze pamiętać, że ano re xi a nervo sa jest złożoną

jednostką chorobową, w której czynniki biologi-

czne splatają się z psychologicznymi. Nienależy_ona

do chorób o jednej, dającej się łatwo wyodrębnić przyczynie. Niestety,^

nie możemy przypisać jej żadnej bakterii ani uleczyć za pomocą dziesię-

ciodniowej kuracji przeprowadzonej antybiotykami.

Na nic zda się również szukanie przyczyn hormonalnych. W ostatnich

czasach prowadzono badania nad związkami między gospodarką hor-

monalną a anoreksja. Choć nie ma żadnych dowodów, że zaburzenia

hormonalne powodują anoreksję, wśród lekarzy panuje powszech-

na zgoda co do tego, że u osób cierpiących na anoreksję zachodzą

zmiany neuroendokrynologiczne, polegające na spadku poziomu estro-

genu, progesteronu, hormonów wyzwalających gonadotropiny i stymu-

lujących jajeczkowanie. Mamy tu do czynienia z ulicą dwukierunkową:

hormony bez wątpienia mają wpływ na zachowanie —jak tego dowodzi

coraz większa wiedza na temat PMS (syndrom przedmiesiączkowy) —

a zachowanie może również wpłynąć na procesy endokrynologiczne.

W miarę jak Sheila traciła na wadze, zaburzało to jej gospodarkę hormo-

nalną. To zaburzenie z kolei przyspieszało rozwój choroby. Wśród leka-

rzy panuje więc zgoda co do tego, że obydwa te czynniki są ze sobą

wzajemnie skorelowane. Wielu specjalistów zajmujących się anoreksja

uważa, że kłopoty natury psychologicznej powodują zaburzenia soma-

tyczne, te zaś z kolei znajdują odbicie w sferze hormonalnej.

Istnieją pewne ogólne prawidłowości, dotyczące dziewcząt chorych

na anoreksję oraz ich rodzin. Aby leczenie było skuteczne, trzeba poznać

i zrozumieć charakter młodej kobiety oraz atmosferę panującą w jej

domu.

ANOREKSJA 57

ŚRODOWISKO RODZINNE

Chociaż każda młoda kobieta jest niepowtarzalną osobowością, za-

równo jako jednostka, jak i jako członek rodziny, specjaliści zajmujący

się anoreksją stwierdzili pewne ogólne prawidłowości dotyczące stosun-

ków rodzinnych. W roku 1970 dr Salvador Minuchin wraz z dr Bernice

L. Rosman z Kliniki Dziecięcej w Filadelfii oraz dr. Lesterem Bakerem

ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii wyodrębnił pięć cech charaktery-

stycznych dla rodzin, w których rozwinęła się anoreksją: usidlenie,

nadopiekuńczość, sztywność, unikanie i nierozwiązywanie konfli-

któw, wciąganie dzieci w konflikt między rodzicami.

Kiedy" rodzice dziecka anorektycznego czytają te określenia, reagują

postawą obronną: „To nie o nas! My nie jesteśmy nadopiekuńczy czy

sztywni!" Słowa smagają jak bat i skłaniają do odwrotu. Nie ma się

czemu dziwić — zawierają w sobie oskarżenie. Czytając więc ten roz-

dział, pamiętajcie, iż jest to uogólnienie badań przeprowadzanych w

wielu rodzinach; jako uogólnienie może nie pasować do rozmaitych

pojedynczych przypadków. Bez wątpienia wasze dziecko i wasza rodzi-

na są niepowtarzalne i jedyne. Starajcie się jednak podejść do tego bez

uprzedzeń. Słowa takie, jak usidlenie, sztywność czy nad-

opiekuńczość nie mają na celu zaszufladkowania was, ani obar-

czenia winą za chorobę waszego dziecka. Określają natomiast pewne

cechy charakterystyczne tych rodzin, w których wystąpiła anoreksją i

być może pomogą wam inaczej spojrzeć na waszą rodzinę, poprawić jej

funkcjonowanie, usunąć punkty zapalne, ułatwiając tym samym lecze-

nie. Chodzi o odpowiednie zmiany w życiu rodzinnym — tak, aby nikt

nie czuł się winny, a wszyscy wspomagali powrót do zdrowia.

Usidlenie

Kiedy relacje między członkami danej rodziny ulegają swoistemu

zasklepieniu, nie tracąc przy tym na intensywności, wówczas mówi-

my o u s i d 1 e n i u. Zacierają się wówczas granice, kto jest dzieckiem,

a kto rodzicem. W rodzinach usidlonych każdy tak bardzo żyje

życiem innych członków rodziny, że kończy ZŁ nich zdania lub odpo-

* Termin „enmeshment" tłumaczono na język polski jako „uwikłanie w sieć", „splątanie",

„związanie". Termin ten wprowadził S. Minuchin, autor strukturalnej koncepcji rodziny,

(przyp. red.)

58

NA BAKIER Z JEDZENIEM

wiada na pytania do nich skierowane. Indywidualność i autonomia ule-

gająjsatarciu.

Rodzice troszczą się o swe dzieci raczej za bardzo niż za mało. Chcą,

aby miały wspaniałe dzieciństwo, jakiego sami nie zaznali, i bardzo się

angażują we wszystkie sprawy swoich dzieci.

Paradoks rodzin usidlonych polega na tym, że chociaż wszyscy są

tak silnie ze sobą związani, jednocześnie każdy jest przeraźliwie sarno-

_tny. Wiąże ich silne poczucie lojalności, ale nie są sobie bliscy. Ponadto

mają poczucie, że ich zadaniem jest troszczenie się o innych członków

rodziny, ale nie o siebie.

Na przykład matka Sheili była tak zaangażowana we wszystkie sprawy

swojego dziecka, że kupowała jej sukienki jeszcze wtedy, gdy wszystkie

koleżanki jej córki od dawna robiły to same. Wypytywała Sheilę (w

ciepłych, przyjacielskich rozmowach, przeciw którym ta nigdy się nie

buntowała) o kolegów, nauczycieli, rozmaite zdarzenia. Jeszcze z cza-

sów, gdy Sheila była malutka, matce pozostał nawyk mówienia za nią.

Gdy fryzjerka pytała Sheilę, jak ściąć jej włosy, matka odpowiadała,

zanim jeszcze Sheila zdążyła otworzyć usta. Takie zachowanie utrwaliło

się tak silnie, że żadna z nich nie zdawała sobie z niego sprawy.

Kiedy jednak Sheila rozpoczęła terapię, zaczęła rozumieć, jak mocno

splotło się jej życie z życiem matki. Uświadomiła sobie, że ilekroć ma

jakieś wątpliwości, odruchowo patrzy na matkę. Od czasu, gdy tylko

nauczyła się wymawiać pierwsze słowa, najprostsze pytanie, w rodzaju

„jak się masz?", pociągało za sobą nieuchronnie rzut oka na matkę,

w poszukiwaniu odpowiedzi. Jeżeli ta się uśmiechała, odpowiedź brzmiała

„dziękuję, dobrze". Jeżeli jednak Sheila wahała się choćby przez mo-

ment, jej matka odpowiadała za nią — w liczbie mnogiej: „U nas

wszystko w porządku, dziękujemy". Matka nigdy nie pytała Sheili, jak

się czuje na zawodach pływackich. Mówiła o tym za nią: „Musiałaś się

cieszyć z wygrania tego wyścigu!" Gdyby Sheili było wolno odczuwać

i wyrażać emocje po swojemu, mogłaby np. odpowiedzieć: „Nie, wcale

się tak bardzo nie ucieszyłam. Pokonałam moją najlepszą przyjaciółkę

i boję się, że to może być koniec naszej znajomości." Ale Sheila nie

zdążyła jeszcze nabrać oddechu, a już matka definiowała jej uczucia.

/ W rezultacie Sheila nigdy nie nauczyła się rozpoznawać, co naprawdę

\ czuje.

ANOREKSJA 59

W usidlonych rodzinach zdarza się również, że jedna osoba mówi do

drugiej za pośrednictwem trzeciej. Przykładem może być ojciec Sheili,

który zawsze za pośrednictwem matki informował dzieci o zbliżającej

się przeprowadzce do innego miasta. Kiedy zaś Sheila przestała jeść,

kontynuował tę manierę mówienia przez pośrednika: „Dlaczego nie

zmusisz jej do jedzenia. Nie mogę patrzeć, jak ona marnieje" — powta-

rzał często, do żony jednak, a nie do córki.

W usidlonych rodzinach granice ulegają zatarciu, ponieważ rodzice

nie zawsze zachowują się jak rodzice, a dzieci — jak dzieci. Dzieci

mogą przyjąć opiekuńczą postawę wobec rodziców albo rodzeństwa,

rodzice zaś mogą wciągać je w małżeńskie swary i rozgrywki. W rodzi-

nie Sheili taka sytuacja zaistniała, gdy matka, czyniąc córkę swoją

powierniczką, cały ciężar swojego nieszczęścia złożyła na jej barki.

W rodzinach usidlonych zatraca się indywidualność. Nie tylko nie

dochodzi do wykształcenia autonomicznej osobowości, ale wręcz taki

rozwój zostaje zahamowany. Przesadne wymagania wspólnoty upośle-

dzają prywatność. Granice wolności i autonomii jednostki są niewyraźne,

każdy członek rodziny natrętnie ingeruje w uczucia pozostałych. Zmia-

na w postępowaniu jednej osoby wpływa na funkcjonowanie całej ro-

dziny. Kiedy obyczaje Sheili stawały się coraz bardziej dziwaczne,

rodzice bez przerwy kłócili się ze sobą, a rykoszetem odbijało się to na

rodzeństwie, które próbowało przekonać Sheilę, by „nabrała rozumu",

starało się uspokajać rodziców albo uciekało z domu. W miarę, jak stan

ich siostry się pogarszał, coraz częściej wybierali tę ostatnią możliwość.

Nadopiekuńczość

W rodzinach, w których rozwinęła się anoreksja, wszyscy bardzo się

o"siebie troszczą, kochają się szczerze i chcą dla siebie jak najlepiej. Ta

troska nie ogranicza się tylko do tego członka rodziny, u którego wystą-

piła anoreksja, i jest widoczna na długo przed pojawieniem się choroby.

Panuje tam również wielkie wyczulenie na wszelkie niepokojące sygna-

ły, a także przeświadczenie, że świat nie jest bezpieczny i lepiej trzymać

się razem. Dziecko ma niewiele możliwości bezpośredniego stawienia

światu czoła, z dala od bezpiecznej sieci powiązań rodzinnych, więc

rozwój jego osobowości i samodzielności zostaje zahamowany. _Dzjgci,

szczególnie te o skłonnościach anorektycznych, reagują na rodzicielską

nadopiekuńczość poczuciem ogromnej odpowiedzialności za rodzinę.

Sheila z wielką pieczołowitością opiekowała się swoim rodzeństwem.

60

NA BAKI ER Z JEDZENIEM

Kiedy przeprowadzali się na nowe miejsce, interesowała się nowymi

przyjaciółmi brata i siostry i meldowała rodzicom o wszystkich niepo-

kojących sprawach.

Sztywność

W rodzinach tego typu wszelka zmiana jest niebezpieczna i niepożąda-

na, więc członkowie rodziny unikają jej, jak mogą. W celu zachowania

status quo> tworzą ścisłe zasady. Nadrzędne znaczenie przypisuje się

panownaniu nad sobą. Jeżeli np. ojcu zdarzy się krzyknąć na dziecko, to

w oczach najbliższych stracił panowanie nad sobą, czyli wyłamał się

z zasad regulujących życie rodziny.

Kiedy zmiana staje się nieodzowna, jak w przypadku przeprowadzki,

pojawiają się wielkie trudności. Aby się z nimi uporać, rodzina Sheili

obwarowała się niepisanym kodeksem: przeprowadzka jest konieczna

dla kariery taty, więc nie podlega dyskusji; należy spakować ubrania,

książki i zabawki, a także uczucia i z rezygnacją stawić światu czoła.

Bądź dobrym żołnierzem. Za mną!

„Sztywne" rodziny są bezbronne wobec kataklizmów przychodzących

z zewnątrz — zmiany pracy czy szkoły,, śmierci w rodzinie, separacji

czy rozwodu. Choć na pozór wygląda, że wszystko przebiega zupełnie

normalnie — członkowie rodziny święcie w to wierzą — w istocie

odrzucają myśl, że w ich życiu może dojść do jakichkolwiek poważnych

zmian. Kiedy więc u Sheili rozwinęła się anoreksja, potraktowali ją jako

problem wyłącznie medyczny, nie związany z życiem rodzinnym.

Unikanie konfliktów

Na skutek właściwej takim rodzinom nadopiekuńczości i sztywności,

stają one zupełnie bezradne w obliczu konfliktu. Jasne sformułowanie

. problemu, otwarte wyjaśnienie sytuacji konfliktowej stanowi dla rodzi-

ny zagrożenie, spotyka się więc z dezaprobatą. Tuszowanie antagoni-

zmów urasta do rangi zasady kardynalnej. Nadrzędnym celem jest ro-

dzinna harmonia.

Można ją osiągnąć kilkoma sposobami. W wielu rodzinach po prostu

ignoruje się istnienie problemu, maskując, rozmywając, przewlekając

lub omijając wszelkie spory. Sheila niezwykle rzadko mówiła rodzicom,

jak bardzo nienawidzi przeprowadzek, opuszczania nowo pozyskanych

przyjaciół i szkoły, do której ledwie zdążyła się przyzwyczaić. W kilku

przypadkach, kiedy się na to zdobyła, słyszała: „Wszystko będzie do-

brze; poznasz nowych przyjaciół, jak zawsze". Nie próbując więc nawet

ANOREKSJA

61

zrozumieć jej smutku i strachu, rodzice starali się je pomniejszyć lub

wręcz wymazać, jak mokrą gąbką napis na tablicy.

W niektórych rodzinach jeden ze współmałżonków unika konfliktów,

a drugi nie. Jeżeli ten drugi próbuje poddać dany problem pod dyskusję,

to ten pierwszy szybko zmienia temat, aby tylko uniknąć otwartej kon-

frontacji, albo po prostu wychodzi z mieszkania. Tak czy inaczej, do

rozmowy nie dochodzi i konflikt pozostaje nie rozwiązany.

Wciąganie dzieci w konflikt małżeński^

Biorąc pod uwagę cztery dotąd wymienione cechy, piąta wydaje się ich

konsekwencją. Jest regułą, że anoreksja pojawia się w tych rodzinach,

w których rodzice nie umieli ze sobą otwarcie rozmawiać i unikali

ujawniania wszelkich konfliktów. Córka zostaje wciągnięta w konflikt

między rodzicami (Sheila jako powierniczka swojej matki) i może albo

sprzymierzyć się z jednym z nich, albo odgrywać rolę mediatora.

Gdy anoreksja rozwija się i przestaje być tajemnicą, rodzice łączą się

w swej trosce o córkę. Objawy choroby zaczynają mieć wpływ na atmo-

sferę w domu. Jeżeli dziewczyna je i przestaje tracić na wadze, nastaje

sielanka i harmonia. Kiedy odmawia przyjmowania posiłków, wybu-

chają sprzeczki, podczas których często jedno z rodziców obwinia dru-

gie o brak należytej opieki nad dzieckiem. Jak wynika z badań doktora

Minuchina i jego współpracowników, rodzice często przechodzą od

troski do frustracji i przygnębienia z powodu zachowania córki („Dla-

czego ona robi to nam i sobie? Dlaczego nie próbuje sobie pomóc?").

Ojciec i matka są tak zaabsorbowani obowiązkami rodzicielskimi, że

sprzeczki dotyczące ich małżeństwa schodzą na dalszy plan. Decydują-

cy wpływ na funkcjonowanie rodziny mają objawy choroby.

Jeżeli jesteście rodzicami dziecka cierpiącego na anoreksję, możecie

odczuwać pokusę opuszczenia następnego rozdziału, który traktuje o buli-

mii. Jednak nawet jeżeli u waszej córki występują w tej chwili jedynie

objawy anoreksji, tj. rygorystyczne głodzenie się, należy pamiętać, że

wiele osób cierpiących na anoreksję czasami stosuje metodę objadania

się i przeczyszczania. Kiedy dziewczyna przestaje tracić na wadze i jej

ciężar powraca do poziomu sprzed anoreksji, wydaje się, że wyzdrowia-

ła. Jednak może to być również objaw bulimii. Wynika to częściowo

z potrzeb fizjologicznych, nic bowiem bardziej naturalnego, niż duża

ilość pożywienia po długotrwałej głodówce. Co więcej, jeżeli psycho-

62

NA BAKIER Z JEDZENIEM

logiczne przyczyny pojawienia się anoreksji nie ustały i nie doczekały

się pełnego rozwiązania, to w nieco starszym wieku może wystąpić

bulimia, szczególnie pod wpływem stresu. Według niektórych badań aż

jednej trzeciej osób cierpiących na anoreksję po powrocie do swojej

właściwej wagi zdarza się objadać i przeczyszczać. Mamy więc nadzie-

ję, że będziecie czytać dalej, aby orientować się także w problemach

bulimii.

Rozdział V

BULIMIA

Historia Jackie

Jackie dobrze pamięta zamęt w głowie, gdy była małą dziewczynką.

Najpierw rodzice mówili jej, że jest śliczna i grzeczna, a następnie

krzyczeli na nią za coś, co jej wydawało się mało ważne, np. sposób

nakrycia do stołu. Nigdy nie wiedziała, czy im dogodzi, czy też ich

rozdrażni. W domu panował chaos, okrzyki zachwytu niespodziewanie

przechodziły w złość i krytykę. Niczego nie dawało się przewidzieć.

Ilekroć wchodziła do domu, nie wiedziała, co tam zastanie: Kto będzie

w środku? Kto będzie w złym nastroju? Czy jest kolacja, czy też to ona

musi ją zrobić?

Kiedy rozpoczęła naukę w szkole średniej, była niespokojną dziewczy-

ną z lekką nadwagą. Gdy koleżanki rozmawiały o chłopcach, ona sie-

działa cicho. Bała się, że chłopcy ją odrzucą, jeżeli spróbuje się z nimi

zaprzyjaźnić, trzymała się na uboczu. Oni zaś uznali, że zadziera nosa,

więc nie próbowali nawet umawiać się z nią, ani zapraszać na prywatki.

Ponieważ nie było widoków na przerwanie tego błędnego koła, Jatkie

zaświtała myśl: „Gdybym była szczuplejsza, bardziej by mnie lubili".

Waga jej ciała wzrosła w szkole średniej z pięćdziesięciu siedmiu do

sześćdziesięciu jeden kilogramów, co przy wzroście stu sześćdziesięciu

centymetrów nie było niczym nadzwyczajnym, ale Jackie nabrała prze-

i

64

NA BAKIER Z JEDZENIEM

konania, że sylwetką przypomina czołg. Gdy rozpoczynała studia, miały

już u niej miejsce regularne sesje objadania się i przeczyszczania.

Podczas tych potajemnych sesji Jackie otwierała lodówkę i wyciągała

ogromne ilości lodów oraz mrożonych potraw. Rozrywała opakowania

i wrzucała potrawy do kuchenki mikrofalowej, drugą ręką zajadając

lody. Czasami nie mogła się doczekać, aż kuchenka rozgrzeje jedzenie

i wpychała je do buzi w postaci na wpół zamrożonej. Jadła szybko,

łapczywie, ledwie oddychając między kolejnymi kęsami. Kiedy koń-

czyła, przeczesywała kuchnię w poszukiwaniu jakiejś innej żywności.

Przy posiłkach z rodziną i przyjaciółmi Jackie zachowywała się zupeł-

nie normalnie: zjadała solidne porcje. Jeżeli jednak uznała, że posiłek

był zbyt obfity, uśmiechała się przepraszająco, szła do ubikacji i wszy-

stko zwracała. Zdarzało się, że jeszcze tego samego dnia wieczorem czy

też nazajutrz objadała się w stołówce szkolnej, po czym również wy-

miotowała lub też „zrzucała kilogramy" na lekcjach wychowania fizy-

cznego.

Pod koniec pierwszego roku studiów Jackie odbywała średnio trzy do

czterech sesji objadania się i przeczyszczania w czasie weekendu i dwie

do trzech w ciągu tygodnia. Zdecydowana nie podpierać dłużej ściany,

wkroczyła energicznie na scenę towarzyską. Próbowała narkotyków

i alkoholu, miała też kilka przypadkowych kontaktów seksualnych, z któ-

rych jednak żaden nie rozwinął się w trwały związek.

„Nie czułam się szczęśliwa, chociaż koleżanki z pokoju zazdrościły

mi, że baluję w każdą sobotę — wspominała później. — Ja tymczasem

czułam pustkę uczuciową. Objadając się wypełniałam ją, choćby na

chwilę, jakbym mogła złagodzić ból jedzeniem. Ponieważ jednocześnie

obawiałam się o swoją sylwetkę, wymiotowałam. Wiem, że to brzmi

dziwnie, ale po wymiotach czułam się lepiej, jakbym zmyła z siebie złe

samopoczucie."

DIAGNOZOWANIE BUUMII

Podobnie jak anoreksja, bulimia jest złożonym zjawiskiem, w którym

splatają się elementy fizjologiczne i psychologiczne. Chociaż z natury

jest utajona, jednak można ją stwierdzić na podstawie pięciu kryteriów

diagnostycznych, wyodrębnionych przez Amerykańskie Towarzystwo

Psychiatryczne (DSM III R, 1987).

BULIMIA

65

Powtarzające się przypadki objadania się; zjadanie wielkiej ilości

pożywienia w krótkim czasie. Duże ilości pożywienia są zjadane bar-

dzo szybko; często zupełnie bez kontroli. Bulimik potrafi przyjąć tysiąc

do sześciu tysięcy kalorii na raz. Najchętniej spożywa potrawy słodkie,

wysokokaloryczne, o konsystencji ułatwiającej szybkie jedzenie. Poży-

wienie najcząściej jest chciwie połykane.

Poczucie braku kontroli podczas objadania się. Jackie w następują-

cych słowach opisuje swój stan umysłu podczas objadania się : „To jest

tak, jakby coś w środku przejmowało władzę nade mną i otwierało drzwi

spiżarki. Nie myślę o tym, co robię. To po prostu się dzieje, i to dzieje się

bardzo szybko. Kiedy się objadam, nie wiem, co jem i nie dbam o to.

Wiem tylko, że nigdy nie mam dość." W książce Głodowanie w celu

zwrócenia na siebie uwagi Cherry Boone O'Neil opisuje pewien żałos-

ny wieczór, kiedy wyjadała resztki z miski swojego psa. Inne osoby

cierpiące na bulimię mówią, że są w stanie zjeść wszystko, nawet papier.

Przeczyszczanie.JPraeczyszcząniepolega nąregularnym wywoływaniu

wymiotów, stosowaniu środków przeczyszczających, moczopędnych,

pigułek dietetycznych, trzymaniu okresowej ścisłej diety, poszczeniu

albo uprawianiu intensywnych ćwiczeń, które to czynności wynikają ze

strachu przed utyciem spowodowanym bulimicznym popędem do obja-

dania się.

Środki przeczyszczające nie spełniają jednak swojego zadania, ponie-

waż zanim zaczną działać, pożywienie przyjęte podczas objadania się

zostaje już częściowo strawione. Z tych samych względów zawodzi

lewatywa i środki moczopędne, używane również w celu pozbycia się

uczucia przepełnienia, które następuje po objadaniu się.

Co najmniej dwie sesje objadania się i przeczyszczania na tydzień

przez trzy miesiące. Częstotliwość sesji objadania się i przeczyszcza-

nia jest ważnym kryterium, ponieważ obżeranie się nie świadczy jeszcze

o bulimii. Chociaż ogólna wiedza o bulimii ostatnio bardzo się rozsze-

rzyła, wciąż jednak daje się zauważyć brak ostrych kryteriów. Czy uczeń

szkoły średniej, wymiotujący po sobotniej zabawie, jest bulimikiem?

Czy nastoletnia sportsmenka, która spożywa codziennie pięć tysięcy

kalorii i przemierza sześć czy osiem mil, aby je spalić, cierpi na buli-

mię?

66

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Przed rokiem 1980 bulimię uważano za odmianę anoreksji. Kiedy

Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne po raz pierwszy zaklasyfi-

kowało ją jako odrębną jednostkę chorobową należącą do grupy zabu-

rzeń łaknienia, czas trwania i częstotliwość praktyk nie należały do

kryteriów diagnostycznych. Jednak wydanie Podręcznika diagnosty-

cznego i statystycznego zaburzeń psychicznych z 1987 roku wprowadzi-

ło uzupełnienie: objawem choroby jest występowanie co najmniej..dwóch

sesji objadania się i przeczyszczania w tygodniu przez nie mniej niż trzy

^miesiące.

Wśród modelek, tancerzy i sportowców przypadki wywoływania wy-

miotów w celu zbicia wagi nie są niczym niezwykłym. U tych ludzi

istnieje ryzyko rozwinięcia się bulimii, ale sam ten obyczaj nie jest

jeszcze kryterium diagnostycznym. „Eksperyment" młodego człowieka

z wymiotami po jakimś obżarstwie podobny jest raczej do „ekspery-

mentów" z narkotykami czy papierosami, a nie do bulimii. Nie znaczy

to, że takie eksperymenty nie stanowią zagrożenia. Jeżeli bowiem się

utrwalą, mogą nabrać cech choroby. Młodym ludziom powinno się

uświadamiać, czym jest bulimia i jakie zagrożenia, zarówno dla zdrowia

fizycznego, jak i psychicznego, niesie ze sobą.

Trwała, przesadna troska o wagę i wymiary ciała. Osoby z bulimą

przypominają chorych na anoreksję pod względem obsesji na punkcie

jedzenia, wagi i wymiarów ciała, a także lęku przed utyciem. Bulimicy

— szczególnie ci, którzy na początku mieli nadwagę — mogą stracić

kilka kilogramów, ale ich waga zwykle nie spada poniżej normy. W prze-

ciwieństwie do anorektyków nie stają się oni wyraźnie chudsi. Najczę-

ściej ich waga waha się, dając odchylenia około piętnastoprocentowe od

normy. W ciągu trzech czy czterech miesięcy może mieć miejsce cykli-

czne tracenie i przybieranie na wadze.

Dla postronnego obserwatora wygląd tych osób się nie zmienia. Rodzi-

na i przyjaciele mogą bardzo długo nie zdawać sobie sprawy z choroby,

jeżeli tylko napady objadania się i przeczyszczania są utrzymywane

w tajemnicy. W przeciwieństwie do anoreksji nie mamy bowiem tutaj

do czynienia z radykalną zmianą wyglądu fizycznego. W grupie tera-

peutycznej, do której dołączyła Jackie, znajdowała się kobieta, która

miała około dwudziestu pięciu lat i od ośmiu lat ukrywała bulimię przed

rodzicami.

BULIMIA

67

POWIKŁANIA MEDYCZNE ORAZ SYMPTOMY

CHOROBY

Choć na pozór bulimik wygląda zdrowo, choroba jednak zbiera swoje

żniwo. Czujny lekarz, dentysta, członek rodziny, trener czy psycholog

szkolny są w stanie to zauważyć. Podczas badania lekarz może dostrzec

następujące symptomy wskazujące na częste, regularne wymiotowanie:

• arytmia w pracy serca

• "powiększone gruczoły szyjne

• rany na przełyku

• przepuklina

• zakażenie "gruczołów ślinowych

• blizny na grzbiecie dłoni od częstego wkładania dłoni do gardła

w celu wywoływania wymiotów.

Dentysta może zauważyć inne oznaki, takie jak:

• przy częstych wymiotach kwasy żołądkowe niszczą szkliwo, co można

zaobserwować po wewnętrznej stronie zębów, a także takich obja-

wów, jak:

• liczne dziury w zębach

• ubytki zębów

• poważne schorzenia dzianej.

Rodzina i przyjaciele mogą dostrzec jeszcze inne objawy, takie jak:

• zawroty głowy

• omdlenia

• skargi na zmęczenie, bójejriięśni i gardła __

Jeżeli bulimia jest nie leczona, może prowadzićjjo poważnych powi-

kłań, takich jak:

• Odwodnienie i brak równowagi elektrolitycznej. Jest to najpoważ-

niejsze niebezpieczeństwo związane z bulimią, ponieważ może pra-

wadzić do zaburzeń w pracy serca i w wyniku tego — do nagłej

śmierci. Na skutek częstych wymiotów następuje utrata kwasu chlo-

rowodorowego i zmniejszenie objętości płynów w żołądku. Działania

68

NA BAKIER Z JEDZENIEM

podejmowane przez organizm w celu zrekompensowania odwod-

nienia wpływają szkodliwie na pracę nerek. Rezultatem jest zabu-

rzenie równowagi elektrolitycznej: utrata niezbędnych dla organizmu

jonów potasowych i zatrzymanie jonów sodowych. Niedobór potasu?-^

czyli hipokalemia, sprawia, że nerki nie są zdolne do koncentracji

moczu i wywołuje to też zmęczenie i skurcze mięśni, uczucie odrę-

twienia, a także ataki epilepsji. W szczególnie poważnych przypad-

kach może dojść do paraliżu i arytmii pracy serca, kończących się

nawet śmiercią.

Postępujące uszkodzenie nerek. Jest ono często stwierdzane wśród

regularnie wymiotujących osób z bulimią. Ci wszyscy, którzy są

przez cały czas odwodnieni na skutek utrzymywania surowej diety,

nadużywania środków przeczyszczających i wymiotów, są narażeni

na niebezpieczeństwo zachorowania na kamicę nerkową. .

Hipoglikemia albo niski poziom cukru. W odpowiedzi na nadmiar

cukru (słodkie potrawy stanowią lwią część pożywienia bufimika),

trzustka wytwarza nadmiar insuliny, która zmniejsza poniżej normy

poziom cukru we krwi. Ta Z-kolei-wywołuje jeszcze większą ochotę

na słodkie potrawy. Częste objadanie się prowadzi do hipoglikemii,

która objawia się bladością, skłonnością do pocenia się, dużym

rozchwianiem emocjonalnym lub atakami padaczki.

Odwrócona perystaltyka układu pokarmowego. Wśród bulimików,

którzy wymiotują pięć lub więcej razy dziennie, może wystąpić sa-

moczynne zwracanie jedzenia. Jest to nader uciążliwa, wymykająca

się spod kontroli dolegliwość, która prowadzi do coraz częstszych

wymiotów. Jeżeli do tego dochodzi, pacjent może mieć trudności

z utrzymaniem pożywienia w żołądku przez czas dłuższy niż kilka

minut.

Powikłania na skutek nadużywania środków przeczyszczających.

Kiedy ktoś próbuje przeczyszczać się za pomocą środków farma-

kologicznych, szybko zaczyna ich nadużywać, ponieważ organizm

się przyzwyczaja. Nawet jeżeli cierpiący na bulimię uświadomi sobie,

że te środki nie przyczyniają się do zbicia wagi, to i tak niekiedy

kontynuuje ich używanie, ponieważ dają one „poczucie smukłości"

albo „płaskiego brzucha". Zamiast więc brać dwie czy trzy pigułki,

dana osoba szybko zaczyna brać całe pudełko tych środków na raz.

Znane są przypadki pacjentek zużywających dwieście pigułek dzien-

nie.

.Nadużywanie środków przeczyszczających wywołuje ubytki potasu,

sodu i magnezu z okręzhTćyr Ciągłe nadużywanie tych środków

prowadzi do odwodnienia i nadmiaru sodu w stolcu; rezultatem mo-

BULIMIA

69

gą być bóle brzucha i zatwardzenie. Nadużywanie środków moczo-

pędnych prowadzi do ubytków potasu i magnezu.

EFEKTY PSYCHOLOGICZNE

Bulimia wywiera różnorodny wpływ na psychikę. Najpierw jednak

należy powiedzieć o rzeczy optymistycznej: bulimik nie popada w stany

apatii albo rozdrażnienia, ponieważ w przeciwieństwie do wycieńczo-

nego anorektyka nie zużywa zapasów tłuszczu z mózgu i całego organi-

zmu. Najprawdopodobniej z tego właśnie powodu jest też mniej od

anorektyka krnąbrny i łatwiej namówić go na leczenie. (Choć bulimicy

stosujący pigułki dietetyczne mogą wykazywać niepokój, rozdrażnienie

czy bezsenność.) Wielu bulimików przyznaje się do swojej choroby

choćby przed samym sobą. Zdają sobie sprawę", żepotrzebują pomocy.

„Chociaż nie chciałam, by ktokolwiek wiedział, że obżeram się o dru-

giej w nocy w moim pokoju, zdawałam jednak sobie sprawę, że coś jest

ze mną nie w porządku — mówi Jackie. — Wiedziałam, że moje proble-

my z wagą i jedzeniem dotyczyły w tym samym stopniu głowy, co

żołądka — a może nawet bardziej głowy — ale sądziłam, że jestem

jedynym człowiekiem na świecie, który wyprawia takie dziwactwa.

Bałam się komukolwiek o tym powiedzieć".

Poczucie podporządkowania jedzeniu. Kiedy objadanie się i przeczy-

szczanie jest częste i utrwala się, osoba cierpiąca na bulimię nagle

dostrzega, że całe jej życie obraca się wokół żywności —- co ma być

„podane" na następną ucztę, kiedy ją zorganizować i jak, aby nikogo nie

było w pobliżu. Cykl objadania sie i przeczyszczania staje się podstawą

organizacji każdego dnia. Jedna z dziewcząt ujęła to tak: „moje życie

kręciło się wokół sklepu w sąsiedztwie. Był otwarty całą dobę, nie

brakowało w nim nigdy lodów, chrupek i ciastek." Inna dziewczyna

zwierza się: „Każdego ranka przysięgam sobie, że nie będę się obżerała,

ale i tak myślę bez przerwy o jedzeniu, przez co pokusa jest jeszcze

większa. Wiem, co czuje narkoman próbujący zwalczyć swój nałóg. Nie

potrafisz myśleć o niczym innym."

Jednak, na skutek jednego z paradoksów właściwych zaburzeniom

w przyjmowaniu pokarmów, pożywienie też jest wrogiem. Chociaż chory

ciągle chce wiedzieć, jaka żywność znajduje się w jego zasięgu, możli-

wie jak najbliżej, jednocześnie toczy nieustanną walkę z każdą potrawą.

70

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Pragnie stłumić w sobie pęd do obżarstwa, ale gdy zaczyna ucztowadj

nie jest w stanie przestać.

Poczucie samotności w tłumie. Choć bulimik sprawia często wrażenie

osoby towarzyskiej, w rzeczywistości czuje się bardzo samotny. Pod

pogodnym uśmiechejnJtryją się-rozczarowania i ogromne wysiłki zata-

jenia „tajemnicy" dziwacznych i zupełnie, jak uważa, niespotykanych"

obyczajów. Niektórzy naprawdę sądzą, że są jedynymi, którzy postępują

w ten sposób i to sprawia, że czują się wybrykami natury; dla innych

natomiast „dziwaczne" zachowanie jest źródłem poczucia dumy z włas-

nej wyjątkowości.

Zamęt feministyczny, W przeciwieństwie do dziewczyny chorującej

na arioreksję, która niekiedy odsuwa od siebie kobiecość, zatrzymując

miesiączkę i utrwalając sylwetkę dziecka, jej rówieśniczka cierpiąca na

bulimię może przeżywać rozterki co do pozycji kobiety we współczes-

nym społeczeństwie. Niekiedy bywa zawziętą feministką, walczącą

o równość i niezależność. Zarazem jednak pragnie bliskich związków z in-

nymi ludźmi, chce być przez nich akceptowana, co może prowadzić do

flirtów, a czasem nawet do rozwiązłości. Tak więc możliwości stwarza-

ne przez feminizm są mieczem obosiecznym — pozostawiają młodą

kobietę w przerażeniu i zamęcie.

Cechy uzależnienia. Po objedzeniu się następują wymioty, aby

zmniejszyć bolesne uczucie rozdęcia żołądka. Wymioty pozwalają kon-

tynuować jedzenie i łagodzą niepokój wywołany obżarstwem. Bywają

też osoby, które traktują wymioty jako cel sam w sobie — „objadam się,

aby móc wymiotować". Zdarza się, że wywołują wymioty już po spoży-

ciu niewielkiej ilości jedzenia, aby doznać „kojącego, niosącego otuchę

uczucia".

„To jest sposób, by się odprężyć — mówi Jackie. — Po wymiotach

czuję się taka spokojna". Dla wielu bulimików przeczyszczanie jesf~

formą moralnego uzdrowienia, metodą przezwyciężania niechęci do

siebie spowodowanej obżarstwem. Jak papierosy czy narkotyki, zacho-

wania bulimiczne dostarczają pewnych swoistych przyjemności, które

wzmacniają przywiązanie do choroby i nadają jej właściwości nałogu.

Utrata panowaniąjiadjiohą. Wielu chorych na bulimię mówi, że

w czasie objadania się „traci zupełnie nad sobą panowanie". Odczuwają

takie nieprzeparte pragnienie obżarstwa, jakby rządziła nimi jakaś zew-

BULIMIA

71

nętrzna siła. Gdy tylko uczta się zacznie, osoby cierpiące na bulimię

„znajdują się w jakimś bajkowym kraju... jakby byty pijane... w odrę-

twieniu. .. nic się nie liczy poza pochłanianym pożywieniem".

Niektórzy mówią o uczuciu „ekstazy" towarzyszącym utracie panowa-

nia nad sobą i kapitulacji przed jedzeniem. W przeciwieństwie do an-

oreksji, w której usiłuje się zaprowadzić sztywną, obwarowaną karami

kontrolę nad zachowaniem własnym i innych, bulimia rozkwita w atmo-

sferze braku kontroli. Napływa wielka fala z jedzeniem i chory na buli-

mię zatraca się w niej bez reszty.

Zmienność nastrojów. Według DMS III R przygnębienie bardzo czę-

sfoTowarzyszy tej chorobie. Lekarze zaobserwowali również takie jej -

cechy, jak impulsywność i zmienność nastrojów. Osoby cierpiące na

bulimię prawdopodobnie odczuwały bezradność i niezdolność zapano-

wania nad własnym zachowaniem na długo przed tym, zanim wystąpiły

pierwsze objawy choroby. To poczucie bezradności i braku kontroli

przyczynia się do powstania bardzo niskiej samooceny, tworząc w ten

sposób błędne koło.

Nałogi. Niektórzy bulimicy są nałogowcami, uzależnionymi od środ-

ków uspokajających, amfetaminy, kokainy czy alkoholu. Badania wy-

kazują, że aż pięćdziesiąt procent kobiet cierpiących na bulimię popada

dodatkowo w nałóg. W wypadkach nadużywania alkoholu problem jest

szczególnie złożony, ponieważ alkohol w^magaj>ulirnię. Kobieta pije,

martwi się kaloriami zawartymi w alkoholu, boi się utyć i mówi sobie:

„Może nie powinnam jeść". Po czym jednak je, i na skutek obecności

alkoholu w organizmie wymiotuje więcej, niż zjadła. Natomiast amfeta-

mina czy kokaina zastępuje przeczyszczanie: na kilka dni wypiera po-

czucie głodu.

ROZMIAR ZJAWISKA I ROKOWANIA

Ponieważ bulimia przebiega w ukryciu, trudno ocenić precyzyjnie czę-

stość zachorowań. Badania nad nią zaczęły się niedawno i są w toku;

dostępne zaś wyniki różnią się między sobą znacznie i często dotyczą

wąskich grup ludności. Przykładowo, pochodzące z roku 1980 badanie

studentów pierwszego roku wskazuje, że około czterech i pół procenta

dziewcząt i około pół procenta chłopców miało w swym życiorysie co

najmniej jakieś doświadczenie z bulimia. Wydaje się też, iż częstotli-

72

NA BAKIER Z JEDZENIEM

wość występowania tej choroby wzrasta, choć z uwagi na jej niejawny

charakter trudno ocenić rozmiary tego zjawiska.

Podczas gdy anoreksja rozpoczyna się zazwyczaj w nieco młodszym

wieku (między jedenastym a dziewiętnastym rokiem życia), huJimia

.^bardzojczęsto zyskuje cechy trwałych zaburzeń dopiero ^kobiet około

dwudziestego roku życia. Anoreksja trapi na ogół osoby w bardzo mło-

dym wieku, bulimia zaś — niekoniecznie. Wśród jej ofiar zdarzają się

nawet ludzie w trzeciej i czwartej dekadzie życia.

Rokowania w wypadku bulimii są tym lepsze, im wcześniej rozpocz-

nie się leczenie. Niestety, większość dotkniętych nią osób zaczyna się

leczyć dopiero po okresie dwóch do pięciu lat od czasu rozpoczęcia

choroby. Potrzeba zazwyczaj około dwóch lat, aby objawy bulimii

przybrały postać alarmującą, kiedy to zaczynają żyć własnym życiem.

Przez sześć miesięcy do roku zachowania właściwe bulimii nie są

regularne i dana osoba panuje nad nimi; objada się i przeczyszcza wte-

dy, kiedy ma na to ochotę, więc nie zauważa problemu. Jednak po

upływie mniej więcej roku sprawa wymyka się spod kontroli i chory

zaczyna rozumieć, że sytuacja jest poważna, nawet jeżeli skrywa ten

fakt przed innymi.

Jeżeli bulimiajrwa_od trzech do pięciu lat, to trudno ją przerwać bez

silnego zaangażowania chorego w proces terapeutyczny. Problem w po-

stępowaniu z takimi osobami wynika stąd, że bezpośrednie skutki tej

choroby nie wydają się specjalnie przerażające. Bezpośrednie konse-

kwencje jeszcze jednego objadania się i przeczyszczania są podobne do

bezpośrednich konsekwencji „jeszcze jednego" papierosa dla kogoś, kto

próbuje rzucić palenie. Chory mówi: „Jeszcze tylko jeden raz", ale kiedy

później ma złe samopoczucie, objada się i przeczyszcza po raz kolejny.

Według niektórych badań leczenie jest skuteczne w dwudziestu dwóch

do dwudziestu pięciu procent wypadków, kiedy to symptomy-choroby

ustają i nigdy nie powracają. U pozostałych osób bulimia, leczona czy

nie, potrafi ciągnąć się latami. Najczęściej jednak jest tak, że dana osoba,

już wyleczona, powraca do starych nawyków, szczególnie w momen-

tach stresu albo dużych zmian życiowych (więcej szczegółów podaję

w rozdziale ósmym).

BULIMIA 73

„JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ U NIEJ BULIMIA?"

Większość rodziców zadaje to bolesne pytanie, gdy się zorientuje, że

ich nastolatka od miesięcy, a nawet lat, potajemnie objada się i przeczy-

szcza. Niestety, nie ma na nie jednej, prostej odpowiedzi.

Czasami buljmia rozpoczyna się od diety. Młoda osoba, bez względu

na torcźycierpi na nadwagę, czy też nie, chce zrzucić kilka kilogramów.

Zaczyna więc niedojadać. W wyniku czego jest głodna, więc urządza

sobie ucztę. To z kolei wzbudza w niej lęk przed otyłością, więc próbuje"

jakoś naprawić szkodę. Odkrywa, że przeczyszczanie przynosi ulgę. Na

początku sądzi, że potrafi zapanować nad częstotliwością objadania się

i przeczyszczania. Wkrótce jednak się okazuje, że cykle te Wymykają się.

spodkantroli. Sprzyjają temu nerwowesytuącje: sprzeczka z chłopcem,

egzamin, złe stopnie, nowa~szkoła, utrata przyjaciela. Samo stosowanie

diety to za mało, by wywołać bulimię.

Współczesne teorie podkreślają wjelojóxzynników wpływających na

pojawienie się tej choroby, takich jak: charakter danej osoby, czyjinikr

biologicznej społeczno-kulturowe, środowisko rodzinne.

Osobowość

Bulimia atakuje ludzi o bardzo różnych charakterach, ale pewne cechy

je łączą: niska samoocena i niestabilność emocjonalna (ogólny niepq-~

kój, słaba odporność na stany przygnębienia, impulsywność, skłonność

do depresji, zmienność nastrojów). Częste jest także uczucie oddalenia

od ludzi, niedostosowania, bezradności, beznadziejności, samotności i

rozpaczy.

Osoby cierpiące na bulimię zazwyczaj wiele od .siebie oczekują, lecz

jednocześnie, na skutek niskiej samooceny, mówią o sobie z lekceważe-

niem, a nawet pogardą. Istnieje więc jaskrawa SErzecznośc między wy-

idealizowanym obrazem własnej osoby a ich samopoczuciem i zacho-

waniem.

Lepszego wyobrażenia o typie osobowości szczególnie podatnym na

bulimię dostarcza porównanie z anoreksją. (Jeśli pominęliście poprzed-

ni rozdział, ponieważ wasze dziecko cierpi na bulimię, a nie anoreksję,

możecie teraz do niego powrócić.)

Jak zauważa dr John Sargent, „chory na anoreksję organizuje sobie

rzeczywistaść_mówiąc »nie«, ponieważ czuje, że gdyby powiedział

74

NA BAKIER Z JEDZENIEM

»tak«, to byłoby tego wszystkiego za dużo, świat wymknąłby mu

spod kontroli.

Natomiast chory na bulimię nie potrafi powiedzieć »nie<<, poniewa

czuje, że wiąże się to zawsze z jakąś stratą. »Nie« daje mu za mało. Ńie

potrafi osiągnąć równowagi w życiu. Mówi więc »tak« bez opamięta-^

nia, aż poczuje się niedobrze i stara się wszystko naprawić. WJelujnili-

mików angażuje się bez reszty w działalność społeczną, sport, seks~

naukę. Jeżeli odniosą jakieś małe niepowodzenie, to czują się tak, jakby

utracili wszystko. Wtedy zaś obwiniają się, jakby powiedzieli »tak« zbyt

wiele razy i zbyt zdecydowanie, i teraz muszą to jakoś naprawić. Buli-

mia jest sposobem rozładowania stresu poprzez przekreślenie poprze-

dnich działań."

Największa różnica między tymi dwoma schorzeniami polega, zda-

niem doktora Sargenta, na tym, że „anorektyk buduje relacje z innymi

poprzez zerwanie więzi, a bulimik doprowadza do zerwania więzi, choć

zdaje się posłuszny i ugodowy. Zależy mu na uznaniu ze strony innych

i aby je zyskać, zabiega o sukcesy w rozmaitych dziedzinach życia.

Ponieważ jednak żywi do siebie niechęć, sądzi, że aby być kimś, musi

być super: superstudentem, superkochanką, supercórką, superatletą, su-

pergwiazdą towarzystwa.

Chorych na anoreksję i bulimię łączy ponadto fakt, że zwracają wielką

uwagę na to, co inni o nich myślą. Nieufna osoba z anoreksją wyobraża

sobie, że ludzie myślą o niej źle. Bulimicy natomiast sądzą, że inni

dobrze o nich myślą, jeżeli tylko robią to, czego tamci sobie życzą.

Mówią więc ciągle „tak tak tak". Nie chcą nikogo rozczarować. Ponadto

w bulimii, szybciej niż w anoreksji, przechodzi się od stanu pełnego

panowania nad sobą do zupełnej utraty kontroli.

Czynniki biologiczne

Nie jest jasne, czy i jaki wpływ mogą mieć czynniki organiczne na

rozwój bulimii. Ostatnie badania jednak wskazują, że stany depresyjne

nie są rzadkie wśród bulimików oraz że występują w rodzinach bulimi-

ków częściej niż w innych. Pojawia się wobec tego pytanie: czy mogą

być jakieś uwarunkowania biologiczne, predyspozycje genetyczne?

Prowadzone badania nad ewentualnym związkiem między bulimią

a stanami depresji wywołują wiele kontrowersji. Badacze analizujący

wszechstronnie związki pomiędzy zaburzeniami nastroju (zwanymi

również „zaburzeniami afektywnymi") nie doszli do żadnych wnio-

BULIMIA 75

sków, które dałoby się uogólnić. Zdarzyły się natomiast pojedyncze

przypadki bulimików z zaburzeniami nastroju, w których leczeniu sku-

teczna okazywała się psychoterapia, niekiedy wspomagana środkami

przeciwdepresyjnymi. Środki te nie „leczą" bulimii, ale, zdaniem nie-

których lekarzy, poprzez ustabilizowanie nastroju zmniejszają podat-

ność na nią.

Czynniki społeczno-kulturowe

Czynniki biologiczne, rodzinne i indywidualne nie tłumaczą jeszcze,

dlaczego w ostatnich latach notujemy wzrost zachorowań na buli-

mię, szczególnie wśród młodych, białych studentek wywodzących się

z klas średnich. Jaka może być przyczyna tego zjawiska? Odpowiedź na

to pytanie musi uwzględniać szeroki kontekst społeczno-kulturowy,

w którym idee ruchu feministycznego zbiegają się z właściwym naszym

czasom kultem szczupłego ciała.

Ruch feministyczny postawił na głowie tradycyjny wizerunek kobiety.

Kobiety, które wkraczały w wiek dojrzały w ostatniej ćwierci dwudzie-

stego wieku, wzrastały jeszcze w atmosferze tradycyjnych wartości:

kobiecego powabu i ciepła ogniska domowego. Na progu dojrzałości

zetknęły się jednak z zupełnie odmiennym ideałem — niezależności,

samodzielności, kariery zawodowej. Było to rezultatem oddziaływania

ruchu feministycznego. Jak twierdzi wielu badaczy, przed silnymi psy-

chicznie kobietami otworzyły się olbrzymie możliwości. Jednak dlą-

kobiet o. niskiej samoocenie, które są z natury zależne, perspektywa

wolności osobistej i wielkich możliwości mogła stać się przytłaczającą

i przerażająca.

W okresie, gdy nastolatka próbuje dociec, jaki wariant roli kobiecej 1

odpowiadałby jej najbardziej, podlega bombardowaniu wrzawą mass

mediów, propagujących kult szczupłej sylwetki. Wybierając karierę za-

wodową nie może nie zauważać nagłówków w gazetach, donoszących

o rezultatach najnowszych badań: „Więcej ciała, mniej pieniędzy",

„Otyłe dziewczęta mają mniejsze szansę dostania się na studia", „Ludzie

otyli trudniej znajdują pracę i wolniej awansują".

Bez względu na to, czy dziewczyna jest otyła, ma lekką nadwagę, czy

też waży w normie, jeżeli tylko ma większe ambicje zawodowe niż jej

matka czy babka, to w jej głowie musi pojawić się myśl: „Jeżeli zrzucę

kilka kilogramów, to może łatwiej mi będzie zrealizować moje plany".

76

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Oczywiście, nie u wszystkich młodych kobiet wzrastających w takim*,

otoczeniu społeczno-kulturowym muszą wystąpić zaburzenia łaknienia.:

Jednak w społeczeństwie, które żywi jednocześnie kult szczupłej syl-j

wetki i kult sukcesu, młode kobiety podatne na zaburzenia nastroju^

takie jak depresja czy impulsywność, mające niską samoocenę i żyjące"*

w środowisku rodzinnym targanym konfliktami, niewątpliwie są zagro-

żone.

Przestępstwa na tle seksualnym

Ostatnio niektóre dorosłe kobiety cierpiące na bulimię ujawniły, że

w dzieciństwie padły ofiarą związków kazirodczych lub były wykorzy-:

stywane seksualnie. Inne natomiast podały, że zostały zgwałcone jako^

nastolatki. Informacje łączące zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów

z przestępstwami na tle seksualnym są nieliczne, a w danych statystycz-

nych panuje duże zamieszanie. W niektórych wypadkach możemy

mówić o jakimś związku między faktem bycia ofiarą seksualnego na-

dużycia a późniejszym rozwojem zaburzeń łaknienia. Jednak nie ma

podstaw do uogólnienia tych wypadków — z pewnością nie każda chora

na bulimię była wykorzystywana seksualnie. Pozostaje jednak faktem,

że u wielu młodych kobiet, które przeszły coś podobnego, występują

zaburzenia łaknienia. Jedna z nich opisuje swą reakcję następująco:

„Kiedy ojciec zostawiał mnie w końcu w spokoju, napychałam buzię

jedzeniem. Czułam się wtedy bezpieczniej. Objadanie się niosło ukoje-

nie. Kiedy przytyłam, tłuszcz stał się ochronnym murem, ponieważ nikt

nie mógł we mnie wejść".

ŚRODOWISKO RODZINNE

Rozmaite badania wskazują na pewne cechy wspólne, łączące rodziny,

w których rozwinęła się bulimia. Są to rodziny targane konfliktami,

skłócone, chaotyczne, nie dające swoim członkom oparcia, wiary ani

pewności siebie. Nie uczą też racjonalnego rozwiązywania konfliktów,

ponieważ przeważa w ich obrębie komunikacja nie wprost, nierzadko

prowadzona w zupełnie różnych stylach.

Jak już nadmieniliśmy w rozdziale o anoreksji, rodzicom trudno słu-

chać takich informacji. Powtarzamy więc, iż są to jedynie uogólnienia,

jakich dostarczyły badania prowadzone w wielu rodzinach. Możecie

w nich znaleźć pewne podobieństwa do własnej rodziny albo też uznać,

BULIMIA

77

że ta charakterystyka wcale do niej nie pasuje. Pamiętajcie, proszę, iż

chodzi przede wszystkim o to, aby dowiedzieć się o bulimii jak najwię-

cej i dzięki temu skutecznie pomóc córce czy synowi.

Z obserwacji tych środowisk rodzinnych, w których rozwinęła się bu-

limia, wynika, że występuje w nich większe natężenie konfliktów oraz

obowiązują mniej bezpośrednie wzorce komunikowania się. Wsparcie,

jakiego członkowie rodziny mogą od siebie oczekiwać, jest tam mniej-

sze, przykłada się też mniejszą wagę do autonomii każdej jednostki i jej

poczucia własnej wartości. Rodzice są na ogół skłóceni, panuje wysoki

poziom stresu. Zdaniem niektórych badaczy, matki chorych na bulimię

są agresywne i wykazują większą skłonność do depresji, ojcowie nato-

miast są nerwowi, impulsywni i nie mają kontaktu z dzieckiem.

W rodzinach wielu chorych daje się zauważyć brak porządku i stabil-

nej struktury. Przykładem może być rodzina Jackie. Słowo chaos

dobrze oddaje atmosferę jej domu rodzinnego. Jackie nigdy niczego nie

mogła być pewna: „Czy rodzice będą się kłócili, kiedy wrócę do domu?

Czy będę musiała zrobić kolację dla siebie i brata, bo mama będzie

zajęta?" — zastanawiała się często.

W domu Jackie za każdym razem ktoś inny przygotowywał posiłki.

Nawet jako małe dziecko Jackie nie miała ustalonej pory chodzenia do

łóżka, czego jej zresztą zazdrościły koleżanki. W jej rodzinie każdy

szedł spać wtedy, kiedy poczuł się zmęczony. Nie było nocy, żeby około

pierwszej czy drugiej ktoś się jeszcze nie wałęsał, nie dając innym spać.

„Nie przypominam sobie, żebym zaznała wiele spokoju i równowagi,

zanim poszłam do szkoły średniej — wspomina Jackie. — Starałam się

jednak dobrze uczyć, mieć osiągnięcia sportowe, zawierać przyjaźnie.

Bałam się, że jeżeli nie potrafię zrobić czegoś dobrze, to wszystko

przepadnie."

W rodzinie tego typu panuje duże_r^cJiwjanie_emocjor^ajne^ inaczej

niż w sztywnej rodzinie dziecka z anoreksją, gdzie amplituda na-

pięć i emocji nie jest zbyt wielka. „Nie, nie wrzeszczeliśmy na siebie

przez cały czas — mówi Jackie. — Nic z tych rzeczy. Ale rodzice nigdy

nie byli w stanie ukryć poirytowania, kiedy któreś z nas coś zmalowało,

ani złości na siebie o jakieś głupstwa. W domu zawsze panowało napię-

cie — nigdy nie wiedziałam, jaki drobiazg doprowadzi do wybuchu.

W jednej chwili rodzice pytali z zaciekawieniem o moje sprawy, czy

o to, czym się zajmuję, a już w następnej nic ich to nie obchodziło. Nie

78

NA BAKIER Z JEDZENIEM

potrafiłam przewidzieć, czy jakieś moje zachowanie zadowoli ich, roz-

wścieczy czy uśpi".

W takich rodzinach częściej niż w innych notuje się też występowanie

nałogów. „Awantury w rodzinach, w których rozwinęła się bulimia, po-

wstają wskutek uzależnienia jednego z rodziców — częściej ojca — od

alkoholizmu, gier hazardowych, narkotyków" — stwierdza doktor Sar-

gent.

Wreszcie, kolejną cechą łączącą wiele takich rodzin, jest otyłość ich

członków. Kobieta, która prowadziła terapię Jackie, a która safnaTuprze1"

dnio cierpiała na bulimię, powiedziała: „Wzrastałam w rodzinie, gdzie

wszystkie kobiety były otyłe. Moja bulimia narodziła się ze strachu

przed otyłością. Już jako mała dziewczynka powiedziałam sobie, że

nigdy nie będę taka gruba".

Rozdział VI

WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO

JEDZENIA (KOMPULSYWNE OBJADANIE SIĘ)

Historia Debby

Jako mała dziewczynka Debby była średniej tuszy. Kiedy jednak dosz-

ła do wieku dojrzewania, zaczęła spożywać coraz obfitsze posiłki. Do-

stawała kieszonkowe i zarabiała opieką nad dziećmi, więc mogła kupo-

wać sobie rozmaite przekąski miedzy posiłkami, co też z ochotą czyniła.

W wieku szesnastu lat miała sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i

ważyła ponad osiemdziesiąt kilogramów.

„Nie mogłam przejść obok sklepu, by nie kupić paczki cukierków albo

chrupek — wspomina. — Próbowałam wracać do domu inną drogą, ale

to nie skutkowało. Następnego dnia znowu znajdowałam się obok skle-

pu. Próbowałam też się odchudzać, ale brak mi było wytrwałości. Jak

tylko rozpoczynałam stosowanie nowej diety, czułam taki głód, że się-

gałam po jedzenie".

Ponieważ ciągle przybierała na wadze, nie ustawała w wynajdowaniu

pomysłowych sposobów wymawiania się od lekcji wychowania fizycz-

nego. Aby ukryć tuszę, nosiła obszerne ubiory. Odrzucała zaproszenia

na zabawy, nie brała udziału w wyprawach na plażę, rezygnowała z wszel-

kich imprez, które wymagałyby odkrycia ciała. Im bardziej wycofywała

się z życia towarzyskiego, tym więcej jadła w domu, w samotności.

80

NA BAKIER Z JEDZENIEM

„Użalałam się nad sobą, skarżyłam się na szkołę i rodzinę — mówi

Debby. — Myślałam, że wszystko byłoby w porządku, gdybym tylko

straciła na wadze. Gdybym była szczuplejsza, nie odczuwałabym tak

wielkiego głodu, myślałam. Słyszałam o dziewczynie w naszej szkole,

która cierpiała na bulimię i nawet zastanowiłam się, czy nie wywołać u

siebie wymiotów, ale to nie brzmiało zachęcająco. Nie mogłam się do

tego zmusić, więc poprzestawałam najedzeniu. Kiedy nie miałam pie-

niędzy na żywność, wykradałam je z portfela mamy. Kiedy kiepsko się

czułam, po prostu musiałam jeść, bo wiedziałam, że po tym poczuję się

lepiej, przynajmniej na chwilę".

ROZPOZNAWANIE WEWNĘTRZNEGO PRZYMUSU NAD-

MIERNEGO JEDZENIA

Wprawdzie Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w DSM III R

nie zalicza wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia do zaburzeń

w przyjmowaniu pokarmów, tym niemniej zasługuje on na omówienie

w tej właśnie grupie. Pod wieloma względami bowiem przypomina

bulimię, tyle że brak tu przeczyszczania. Może ono pojawiacTsię śpofa^

dycznie, a niejako stały objaw chorobowy. Różni się teżlyrri, iż waga

bulimika zazwyczaj utrzymuje się w okolicach normy, podczas gdy

waga osoby odczuwającej przymus nadmiernego jedzenia znacznie prze-

kracza normę, pomimo licznych prób stosowania diety.

Podobnie jak w przypadku anoreksji i bulimii, przeważająca część

ludzi cierpiących na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia to

kobiety; ocenia się, że stanowią one około dziewięćdziesięciu procent

dotkniętych nią osób. Zarazem jednak odnotowano narastanie tego zja-

wiska wśród mężczyzn.

Objawy Oto niektóre z objawów wewnętrznego przymusu nadmierne-

go jedzenia:

• objadanie się (dużą ilością wysokokalorycznego pożywienia)

• bezskuteczne przerzucanie się z jednej diety na drugą

• ograniczanie jedzenia w towarzystwie innych ludzi, co jednak nie

powoduje spadku na wadze

• wycofywanie się z życia towarzyskiego i unikanie zajęć fizycznych

ze względu na zakłopotanie z powodu własnej wagi i sylwetki

• coraz większe zmęczenie i brak energii

tf

WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA

81

Zmiana stosunku do życia. Osoby przebywające w towarzystwie cier-

piącego na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, po pewnym

czasie zauważą nie tylko jego przybieranie na wadze i coraz większe

zmęczenie, ale również zmianę stosunku do życia. Podobnie jak przy

innych zaburzeniach w przyjmowaniu pokarmów, waga staje się cen-

tralnym punktem życia. Wszystkie myśli i uczucia takich osób krążą

wokół problemu ciężaru ciała i kontrolowania nawyków ży wieniowycTTT

Ludzie ci nierzadko mówią o uczuciu „męki" wywoływanym własnym

sposobem odżywiania się. Fantazjują też, jak to radykalnie poprawiłoby

siejch życie, gdyby tylko byli szczupli. Każda porażka — towarzyska,

szkolna czy zawodowa jest — ich zdaniem — spowodowana nadwagą.

Kiedy Debby starała się o pracę wychowawczyni na letnim obozie

i odmówiono jej, oskarżyła komendanta obozu o „niechęć do otyłych

ludzi". Zupełnie nie brała pod uwagę, że złożyła podanie po czasie, dopiero

w czerwcu, kiedy wszyscy wychowawcy byli już zatrudnieni.

Wpływ na psychikę. Tak samo jak anoreksja i bulimia, wewnętrzny

przymus nadmiernego jedzenia jest pełen paradoksów. \J jego podłoża

leży jednocześnie bunt i skarga. Aspekt buntowniczy można wyrazić

w następujących słowach: „Dzięki jedzeniu mam władzę nad rzeczywi-

stościąi tylko ja mogę rządzie moim ciałem, całą sobą. Jem, co chcę

i kiedy chcę". Towarzyszy temu, skarga: „Jestem na dnie. Wszystko mi

się wymyka z rąk. Nie potrafię się o siebie zatroszczyć".

Terapeuci twierdzą, że osoby cierpiące na wewnętrzny przymus nad-

miernego jedzenia boją się uzałężnienia. Poprzez jedzenie człowiek taki

nabywa fałszywego poczucia niezależności. „Nikogo nie potrzebuję —

mówiła sobie Debby — wystarczy mi jedzenie". W istocie jednak bar-

dzo potrzebuje wsparcia. W sytuacjach, kiedy szczególnie pragnie bli-

skości drugiego człowieka, nie panuje nad sobą. Kiedy opuszczają

przyjaciółka, ona reaguje na to jedzeniem. Kiedy pokłóci się z kimś

bliskim, nie ośmieli się wyrazić głośno swej złości w obawie przed

utratą tamtej osoby, lecz otwiera drzwi lodówki.

Innymi słowy, u osoby cierpiącej na wewnętrzny przymus nadmierne-

go jedzenia emocje wywołuj[ą, głód. Kiedy czuje smutek, złość, .czy

strach, rgaguje jedzeniem. To rozwiązuje od razu wszystkie problemy,

koi ból. Podobnie jak w bulimii, sięga się po jedzenie w sytuacjach

82

NA BAKIER Z JEDZENIEM

napięć emocjonalnych, zaburzeń czy konfliktów. Gdy czuje się biedny,

pusty czy bezwartościowy, wypełnia — i przepełnia — pustkę pożywie-

niem.

Kiedy osoba taka zasiądzie do jedzenia, traci panowanie nad sobą i —

pomimo przerażenia samą sobą — nie potrafi przestać jeść. W nastę-

pstwie tego pojawiają się często uczucia wstydu i winy. Sięga wtedy po

rozmaite diety. To jednak tylko uruchamia mechanizm autodestrukcji:

po nałożeniu na siebie surowej diety człowiek czuje się jakby ograbiony,

więc szybko odstawia ją, odczuwa to jako jeszcze jedną porażkę i upo-

korzenie, więc aby zagłuszyć te uczucia, sięga po jedzenie, i tak dalej.

Podobnie jak w przypadku bulimii, człowiek dotknięty wewnętrznym

przymusem nadmiernego jedzenia jest w stosunku do siebie bardzo

krytyczny i popada w depresję. Jednak sięganie po kolejne diety nie

skutkuje, ponieważ nie rozwiązuje trudności psychologicznych, które

legły u podłoża problemu. I podobnie jak w bułimii, człowiek ten uświa-

damia sobie nienormalność swojego postępowania. To przyznanie się do

choroby jest pierwszym poważnym krokiem w kierunku wyleczenia.

KTO JEST ZAGROŻONY?

Ponieważ wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia ma podłoże

psychologiczne (to znaczy, żywność służy zaspokojeniu potrzeb psychi-

cznych), młody człowiek, który nie nabył umiejętności radzenia sobie

ze stresem, może w określonej sytuacji sięgnąć pojedzenię. Wydajgjrię,

że problem ten występuje w wielkim nasileniu w tych rodzinach, w któ-

rych jedzenie jest .nierozerwalnie związane zTlćźuciami. „Masz chan-

drę? Zjedz" fen gulasz, od razu poczujesz się lepiej" — mówi mama.

Albo: „Przewróciłeś się i stłukłeś kolano? Masz tu ciasto i szklankę

kakao".

Choroba ta rozwija się również w rodzinach, które przywiązują do

jedzenia nadmierną wagę: „Jedz! Jedz! Co? Nie smakuje ci moja kuch-

nia?" W takiej rodzinie nie liczy się apetyt. Oczekuje się od jej człon-

ków, że będą jedli, bez względu na to, czy są głodni, czy nie. Zatraca się

związek między jedzeniem a fizjologicznym uczuciem głodu.

Obyczaje takie zazwyczaj zaczynają się już w dzieciństwie. Gdy czło-

wiek dochodzi do trudnego i pełnego urazów wieku dojrzewania, jedze-

nie jest zawsze pod ręką — koi ból, niesie pociechę, a nawet zabija nudę

i samotność. Wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, jeśli nie za-

WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA 83

cznie być leczony, potrafi przekształcić się w chroniczną chorobę, zatru-

wającą całe życie człowieka. Jej skutki, oprócz towarzyszących proble-

mów psychologicznych, są takie, jak przy każdej otyłości: choroby

układu krążenia, cukrzyca, zaburzenia motoryczne. ,

NASTAWIENIE SPOŁECZNE DO WEWNĘTRZNEGO PRZY-

MUSU NADMIERNEGO JEDZENIA

O anoreksji i bulimii w ostatnich latach tak dużo się mówiło, że traktu-

je sieje obecnie jako poważne zaburzenia psychiczne. Niestety, nie stało

się tak z przymusem nadmiernego jedzenia. Współczesna kultura na

ogół wyszydza ludzi jedzących zbyt wiele. Roseanne Barr, która przed-

stawiła się Sally Jessy Raphael i widowni telewizyjnej jako „przymuso-

wy żarłok... obsesyjno-przymusowy", jest aktorką komediową. Czy

publiczność uznałaby ją za równie zabawną, gdyby była szczupła?

Większość ludzi nie traktuje poważnie dolegliwości osób cierpiących

na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, lecz uważa ich za sła-

bych, leniwych żarłoków, którzy nie mają silnej woli i charakteru. Mało

kto potrafi spojrzeć głębiej, zrozumieć psychiczne podłoże zjawiska.

Uważa się, że dieta, sport, obozy dla osób z nadwagą są jedynym

rozwiązaniem. Tymczasem tak zwane „rozwiązanie" jedynie kompliku-

je problem, ponieważ koncentruje się na jedzeniu i wadze ciała, a nie

bierze pod uwagę zagadnień psychologicznych, które są prawdziwą

przyczyną choroby.

Jeżeli rodzina i przyjaciele w najlepszych intencjach podsuwają dziew-

czynie cierpiącej na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia jeszcze

jedną „dietę cud", to zakładają jej takie same klapki na oczy, jakie sami

mają. Myśląc bez przerwy o jedzeniu i ciężarze ciała nie zdaje sobie

sprawy z powagi swojej choroby. W ten sposób koło się zamyka. Uwa-

żając swoją wagę za źródło złego samopoczucia, unika wejrzenia we

własną psychikę, jednocześnie unikając dalszych urazów. Gdyby waży-

ła mniej o trzydzieści kilo, gdzie znalazłaby schronienie, nie mogąc już

dłużej zrzucać winy za wszelkie niepowodzenia na ciężar ciała?

„Czasami zastanawiam się, dlaczego nie mogę po prostu zeszczupleć,

kiedy już znajdę odpowiednią dietę — mówi Debby. — Wtedy jednak

przychodzi mi do głowy, że może chcjs„byćgruba, bo. mogę wówczas na

otyłość złożyćjwin^jaJJiSzystóejnie^owodzeniii, jakie mnie w życiu

84

NA BAKIER Z JEDZENIEM

spojtykaj.ą. Gdy ktoś mnie nie lubi, to wiem, że to dlatego, że ważę ponad

osiemdziesiąt kilo".

ZAŁAMANIE PSYCHICZNE A PRZYMUS JEDZENIA

W książce Nakarmić głodne serce Geneeh Roth pisze: „BodziecjKg-

wnętrzny, który każe się objadać, nie dotyczy tak naprawdę pozy wienia,

lecz głodu: głodu uczuć, głodu nie zrealizowanych marzeń i nie wyłado-

wanej złości; głodu własnych, nie zrealizowanych możliwości, które

czekają na swoją szansę, jak otwierające dzioby ptasie pisklęta. Im

bardziej od tego głodu uciekasz, tym większe jest niebezpieczeństwo, że

cię dopadnie i pożre, więc im bardziej uciekasz... tym bardziej się boisz.

Musisz bowiem zmagać się z problemami, które sama stworzyłaś pod-

czas ucieczki: pięcioma, dziesięcioma czy piętnastoma kilogramami

nadwagi. Są one jedynie zewnętrznymi objawami »wewnętrznego« gło-

du. Stają się jednak faktem, obok którego nie można przejść obojętnie

— uwaga więc zwraca się nie na sferę psychiczną, lecz na fizyczną. Lecz

kiedy przestajesz uciekać, strach ustaje. Okazuje się, że strach przed

głodem jest gorszy niż sam głód".

Wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, podobnie jak inne zabu-

rzenia łaknienia, nie jest zawieszony w próżni. Ludzie, którzy nie mają

ze sobą problemów i są zrównoważeni emocjonalnie, nie zapadają na tę

dolegliwość; natomiast w okresie załamania psychicznego zaburzenia

łaknienia stają się sposobem łagodzenia lub „rozwiązywania" nabrzmia-

łych problemów. Pożywienie i waga ciała łagodzą ból istnienia.

Rodzice i inni ludzie kochający osobę cierpiącą na wewnętrzny przy-

mus nadmiernego jedzenia, zadają często pytanie: „Dlaczego ona to

robi? Dlaczego je tak dużo? To przecież prowadzi do samozniszczenia!"

Tymczasem to nieprawda, że człowiek odczuwający wewnętrzny przy-

mus jedzenia albo bulimik z premedytacją sam siebie niszczy. Nie jest

to zwyczajna kwestia siły woli albo panowania nad sobą. Dopiero

wtedy, gdy bliscy chorego zrozumieją, że zaburzenia są sposobem obro-

ny przed napięciami i radzenia sobie z depresją, staje się dla nich jasne,

że to „samozniszczenie" nie jest celowe; nie jest więc czymś, czego

można łatwo zaprzestać.

W wyniku terapii dana osoba zaczyna pojmować emocjonalne źródła

zaburzeń i uświadamiać sobie, w jaki sposób jedzenie stało się jej me-

chanizmem obronnym. Wówczas zaczyna traktować jedzenie po prostu

WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA 85

jako jedzenie — a nie jako pociechę czy obronę. Jeżeli zacznie uprawiać

ćwiczenia fizyczne, to raczej dla dobrego samopoczucia i kondycji fizy-

cznej, a nie dla zrzucenia kilogramów. Kiedy zaś znajdzie zdrowsze

sposoby dbania o siebie, także i jej ocena własnej osoby ulegnie popra-

wie.

Rozdział VII

OTYŁOŚĆ

Historia Roberta

Odkąd Robert sięga pamięcią, zawsze go przezywano — słoń, tłu-

ścioch, czołg, gruba beka, grubas. Już w przedszkolu dzieci zauważyły

jego nadwagę. „Czemu jesteś taki gruby?" — zapytała mała dziewczyn-

ka o czerwonych włosach pierwszego dnia w szkole.

Robert nie może sobie przypomnieć momentu, kiedy „tył". Zawsze był

bardziej okrągły niż inne dzieci. I zawsze tego nienawidził.

W szkole podstawowej dzieci docinały mu. Kiedy przychodziło do

gier i zabaw ruchowych, zawsze pozostawał na uboczu. To było bardzo

bolesne. Gdy poszedł do szkoły średniej, otyłość stała się dla niego

prawdziwym przekleństwem, gorszym niż krosty.

Obydwoje rodzice Roberta byli od dziecka otyli. Widząc jego męczar-

nie przypominali sobie własne katusze z okresu dojrzewania. Postano-

wili więc pomóc synowi. Kiedy jednak rozmawiali o tym, spoglądali na

siebie z rosnącym zakłopotaniem. „Jak możemy mu pomóc? Całe nasze

życie to historia porażek w walce z podziałką wagi łazienkowej. Czy

możemy zrobić dla niego coś, czego sami przedtem bezskutecznie nie

próbowaliśmy?"

OTYŁOŚĆ

87

DEFINICJA I STATYSTYKA

Gruby to określenie rzucane bez zastanowienia, szczególnie przez

ludzi młodych („Robert jest gruby jak hipopotam!"). W kategoriach

medycznych za otyłość uważa się wagę ciała o dwadzieścia i więcej

procent przekraczającą wagę „idealną" dla danego wieku i wzrostu,

przy której, wedle danych sporządzonych przez towarzystwa ubezpie-

czeniowe, ludzie żyją najdłużej. Waga idealna jest to więc taka waga,

przy której najwięcej ludzi twojej płci, wzrostu i wieku żyje najdłużej.

Podobnie jak tabele towarzystw ubezpieczeniowych dla ludzi doro-

słych, odpowiednie tabele dla dzieci, sporządzone przez Światową Or-

ganizację Zdrowia, opierają się na płci, wieku i wzroście. Ponieważ

rozmaici zupełnie zdrowi osobnicy różnią się między sobą wagą (zależ-

nie od budowy ciała, struktury kości i rytmu przemiany materii), tabele

te nie są sztywnymi wskaźnikami, lecz dają tylko pewną orientację.

Podczas gdy termin otyłość odnosił się do osób przekraczających

wagę idealną o dwadzieścia lub więcej procent, słowo nadwaga sto-

sowało się do ludzi, których waga przekraczała wagę idealną o dziesięć

do dwudziestu procent. Ostatnio jednak nastąpiły modyfikacje, w wyni-

ku których obydwie te kategorie nie zależą jedynie od pomiarów wagi.

Otyłość oznacza obecnie także nadmierną ilość tłuszczu w organizmie.

Tłuszcz powinien stanowić dwadzieścia do dwudziestu siedmiu procent

tkankLciąłą u kobiet i piętnaście do dwudziestu dwóch procent u męż-

czyzn. Pomiarów dokonuje się za pomocą specjalnych zacisków, oce-

niających grubość fałd skórnych w ośmiu miejscach ciała, najczęściej

po wewnętrznej stronie ramienia.

W roku 1985 eksperci z Narodowego Instytutu Zdrowia ustanowili

wskaźniki dla różnych poziomów nadwagi. I tak, jeżeli waga ciała

przekracza o dwadzieścia procent ciężar „idealny", to pojawia się sytu-

acja zagrożenia zdrowia, a przekroczenie o czterdzieści procent i więcej

określa się jako „bardzo poważne". Ponad dwanaście milionów doro-

słych Amerykanów (około jednej trzeciej Amerykanów z nadwagą) za-

licza się do tej ostatniej kategorii.

WZROST LICZBY DZIECI OTYŁYCH W AMERYCE

Jeszcze nie tak dawno w amerykańskich rodzinach bardzo ceniło się

pulchność dzieci. Uważano, że dodatkowe kilogramy stanowią ochronę

88

NA BAKIER Z JEDZENIEM

przed niedostatkiem, a nawet śmiercią. Zanim wynaleziono antybiotyki,

wielu rodziców napychało dzieci jedzeniem w nadziei, że odstraszy to

choroby. Chociaż dawniej ludzie spożywali cięższe potrawy, byli jedno-

cześnie znacznie aktywniejsi fizycznie. Według Raportu o stanie odży-

wiania się i zdrowia z roku 1988, aktywność fizyczna Amerykanów

spadła od roku 1900 o siedemdziesiąt pięć procent. W tym samym

czasie ilość tłuszczu w naszym pożywieniu zwiększyła się o trzydzieści

jeden procent.

To, co dzisiaj wiemy o występowaniu otyłości u dzieci, jest alarmują-

ce:

I

• Ocenia się, że około jednej piątej liczby dzieci amerykańskich stano-

wią dzieci otyłe.

• Otyłość wśród dzieci bardzo wzrosła w ciągu ostatnich lat. Według

badań prowadzonych w latach 1963-1980 otyłość w grupie wieko-

wej od sześciu do jedenastu lat wzrosła w tym czasie o pięćdziesiąt

cztery procent, a w grupie od jedenastu do siedemnastu lat — o

trzydzieści dziewięć procent.

• Otyłość u dziecka często zapowiada otyłość u dorosłego. Im dłużej

dziecko jest tęgie, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie

zażywnym dorosłym. Mniej niż dziesięć procent otyłych niemowląt

będzie otyła w wieku dojrzałym, ale w grupie przedszkolnej liczba ta

wzrasta do dwudziestu pięciu procent, w grupie siedmiolatków do

czterdziestu procent, a nastolatków — do siedemdziesięciu pięciu

procent.

• Chociaż czynniki dziedziczne nie przesądzają o wadze dziecka,

jednak otyłość często występuje w całej rodzinie. Jeżeli jedno z ro-

dziców jest tęgie, dziecko ma czterdzieści procent szans pójścia

w jego ślady. Jeżeli tędzy są obydwoje rodzice, prawdopodobień-

stwo wzrasta do osiemdziesięciu procent.

Każdy, kto choćby od czasu do czasu czytuje gazety czy czasopisma,

zdaje sobie sprawę, że coraz więcej dzieci amerykańskich jest zbyt

ciężka i niesprawna fizycznie. Nagłówki w gazetach ogłaszają „epide-

mię". Czytelnik mógłby odnieść wrażenie, że oto wzrasta miękkie,

pulchne, zasiedziałe pokolenie o doskonałej koordynacji — dzięki grom

komputerowym — nie potrafiące jednak zrobić choćby jednej pompki

albo przebiec kilometra.

OTYŁOŚĆ

89

Oczywiście, nie brak dowodów na potwierdzenie tej tezy. Specjaliści

z Harvard Center of Public Health oraz Tufts New England Medical

Center po zapoznaniu się z badaniami w całym kraju doszli do wniosku,

że im więcej telewizji oglądają cierpiące na nadwagę nastolatki, tym

mniejsza jest szansa, że zeszczupleją. Nic w tym dziwnego. Z każdą

godziną siedzenia i wpatrywania się w ekran odbiornika telewizyjnego

prawdopodobieństwo wejścia do rodziny otyłych rośnie, według róż-

nych badań, od jednego do dwóch procent.

Wytłumaczenie tego faktu nie powinno nastręczać trudności. Telewizja

nie tylko pociąga za sobą bierność fizyczną, ale jeszcze, poprzez rekla-

my i inne programy, zachęca do jedzenia. Czasami perswazja jest sub-

telna; częściej jednak krzykliwa i agresywna. Wyniki badań wskazują,

że temat jedzenia, w formie jawnej bądź ukrytej, jest stale obecny

w przekazie telewizyjnym. Mówi się przeważnie o potrawach i przy-

smakach o niewielkich wartościach odżywczych z dużą ilością kalorii,

a małą — protein, witamin czy składników mineralnych. Uważna anali-

za dziesięciu najpopularniejszych programów dowiodła, że osiemdzie-

siąt pięć procent pojawiającego się tam pożywienia, to napoje i słody-

cze. Siedemdziesiąt dwa procent jedzenia w programach wyświetlanych

w godzinach największej oglądalności spożywano w formie przekąsek

między posiłkami (mniej niż dziesięć procent stanowiły owoce i warzy-

wa). Stwierdzono też, że nawiązania do żywności pojawiają się w tele-

wizji średnio dziesięć razy na godzinę — nie licząc reklam. Uwzględ-

niając fakt, że w przeciętnym domu amerykańskim telewizor jest włą-

czony około siedmiu godzin, łatwo zrozumieć rodzącą się pokusę, by

natychmiast pobiec do lodówki.

Tak właśnie działo się w rodzinie Roberta. Kiedy domownicy zdali

sobie z tego sprawę, zaczęli liczyć, jak często ktoś z nich podnosi się

z fotela podczas oglądania telewizji i idzie po jeszcze jeden kawałek

ciasta, po orzechy, chrupki czy coś do picia. Ze zdumieniem i zażenowa-

niem stwierdzili, że zdarza się to średnio trzy razy w ciągu godziny.

POWIKŁANIA MEDYCZNE

Zbyt duża waga stanowi dla około czterech milionów dzieci amerykań-

skich między szóstym a jedenastym rokiem życia poważne zagrożenie

zdrowia — co dowodzi, że konsekwencje zdrowotne otyłości u dzieci

nie każą na siebie czekać aż do wieku dojrzałego.

90

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Otyłość sprzyja występowaniu wielu zaburzeń fizjologicjznycli^-do_,t

których należą:

• Problemy kostno-stawowe. Szkielet rozwijającego sJę_dziecka,

a w szczególności kręgosłup i długie kości kończyn,_ mogą ulec

deformacjom i prowadzić do płaskostopia i koślawych nóg. Kiedy

otyły młody człowiek dochodzi do wieku dojrzałego, staje się podat-

ny na osteoarthritis (zapalenie kości i stawów), czyli degeneracyjne

schorzenie stawów, szczególnie tych mocno obciążonych.

• Wzrastająca podatność na schorzenia układu oddechowego,

• Zaburzenia przemiany materii, takie jak zmniejszona tolerancja na

glukozę, na przykład przy cukrzycy. Otyłość dziecięca przyczynia się

w istotny sposób do rozwoju cukrzycy, szczególnie jeżeli przechodzi

w otyłość wieku dojrzałego. Około sześćdziesięciu sześciu procent

ludzi, którzy zachorowali na cukrzycę w wieku dojrzałym cierpi lub

cierpiało na otyłość.

• Hiperlipidemia., Nadmiar lipidów we krwi, w tym cholesterolu, który

zwiększa ryzyko zapadnięcia na chorobę wieńcową.

• Podniesione ciśnienie krwi może wystąpić u otyłych dzieci nawet

przed dziesiątym rokiem życia. Chociaż tylko nieliczne z nich cierpią

na chorobę serca w dzieciństwie czy w wieku dojrzewania, niewąt-

pliwie są najbardziej na nią narażone, jeżeli pozostaną otyłe po

przekroczeniu progu dorosłości. U osobników otyłych ze znacznie

większym poziomem cholesterolu, glukozy i trójglicerydów niż u

ludzi o średniej wadze ciała, ryzyko wylewu i ataku serca jest wię-

ksze.

Jeżeli otyłe dziecko staje się otyłym dorosłym, zwiększa się też ryzyko

zachorowania na raka. Amerykańskie Towarzystwo Walki z Nowotwo-

rami po przebadaniu siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy ludzi stwier-

dziło, że w wieku poniżej sześćdziesięciu lat zachorowalność na raka

wśród ludzi o czterdziestoprocentowej i większej nadwadze była ponad

dwukrotnie większa niż wśród ludzi o średniej wadze. Nadwaga powo-

duje także komplikacje podczas operacji chirurgicznych i porodu, zwią-

zane ze skazą moczanową, wątrobą i pęcherzykiem żółciowym.

WPŁYW NA PSYCHIKĘ

Otyłość nie doczekała się oficjalnej definicji jako jedna z postaci zabu-

rzeń łaknienia, tak jak anoreksja czy bulimia. Nie istnieją „kryteria

diagnostyczne" poza wagą i pomiarami grubości fałd tłuszczowych.

"1

OTYŁOŚĆ 91

Tym niemniej wielu lekarzy, podobnie jak rodziców i dzieci, zdaje sobie

sprawę, że otyłe dziecko doświadcza wielkich cierpień psychicznych.

Usystematyzowanie doznań związanych z otyłością jest nie mniej ważne

niż przedstawienie zagrożeń zdrowotnych. Jeżeli wasze dziecko ma

poważną nadwagę, to sami wiecie najlepiej, jakie katusze musi codzien-

nie znosić. Przekonanie, że otyłość idzie w parze z dobrym humorem,

potwierdza się w przypadku pulchnego, jowialnego świętego Mikołaja,

ale nie w odniesieniu do dziecka, narażonego na docinki, wyzwiska i

złośliwość rówieśników, a niestety, także i dorosłych.

Badania etatystyczne potwierdzają, że otyłe nastolatki rzadziej są przyj-

mowane na studia niż ich szczupli rówieśnicy z takimi samymi wynika-

mi w nauce. Być może nauczyciele i wychowawcy szkół średnich, któ-

rzy piszą swoim podopiecznym rekomendacje, podświadomie wysta-

wiają otyłym uczniom mniej entuzjastyczne opinie. Według innych

badań podobne zjawisko występuje w trakcie szukania pracy i w polity-

ce awansów.

T]hoć nasze społeczeństwo zaczęło niedawno rozumieć, że anoreksja

i bulimia są zaburzeniami psychicznymi, wciąż niechętnym okiem pa-

trzy na próby poważnego potraktowania otyłości. Wielu ludzLuważa_ja_

za oznakg^łabościfiiiarakteru. Ludzie szczupli czy o przeciętnej wadze

często, patrząc na kogoś otyłego, mówią: „Brak mu siły woli". Tymcza-

sem takie nastawienie otoczenia tylko pogarsza sprawę. U dziecka,

bardziej niż u dorosłego, negatywna ocena wzmaga poczucia beznad-

ziejności i małej wartości.

Wydaje się to aż nazbyt oczywiste, że dzieci otyłe czują się gorsze

w środowisku, które wielbi szczupłą sylwetkę i sprawność fizyczna.

Unikają więc gier-i-rozmaitych zajęć, ponieważ boją się, że na skutek

tuszy, mniejszej ruchliwości albo gorszej koordynacji udział w takich

zajęciach tylko je ośmieszy.

Zwykłe kupowanie ubrania może być koszmarem. Nie dość, że nie

zawsze łatwo jest znaleźć właściwy rozmiar, to jeszcze dziecko czuje się

jak na wystawie. Stanie przed lustrem i obcymi sprzedawczyniami,

pośród tłumu kupujących, nie poprawia jego samopoczucia.

W wieku dojrzewania, kiedy formuje się poczucie własnej tożsamości,

otyli nastolatkowie szczególnie łatwo nabierają przekonania o włas-

nej mniejszej wartości. Uważają siebie^za^niedorajdy, ifih-wiara we

własne siły coraz bardziej się_zmniejszą. Całą uwagę skupiają na wymia-

92

NA BAKIER Z JEDZENIEM

rach swego ciała i fantazjują, jakie wspaniałe byłoby ich życie, gdyby

tylko udało im się schudnąć.

Wiele dzieci z poważną nadwagą nie wytrzymuje żadnej frustracji i od

razu szuka pociechy — przez co jedzą jeszcze więcej. Jedzenie niesie

ukojenie, łagodzi ból. Dzięki posiłkowi dana osoba czuje się dobrze —

choćby przez chwilę. U wielu otyłych nastolatków prowadzi to do izo-

lacji44epresjL Zamiast dołączyć do kolegów i przyjaciół, zostają sami

w domu. Jedzą. Oglądają telewizję albo kładą się na łóżku i za pomocą

słuchawek na uszach ostatecznie odcinają się od świata. Stąjąsię bierni,

zasiedziali i bez reszty skupieni najedzeniu.

ZRODŁA OTYŁOŚCI

Kiedy specjaliści uświadomili sobie powagę psychicznych i fizycz-

nych konsekwencji otyłości u dzieci, zajęli się poszukiwaniem jej źródeł.

Żaden poszczególny przypadek nie jest spowodowany jedną tylko przy-

czyną. Za każdym razem w grę wchodzą złożone czynniki psychiczne,

fizyczne, rodzinne, kulturowe i społeczno-ekonomiczne. Pośród ba-

daczy problemu wyodrębniło się jednak kilka orientacji.

Niektórzy specjaliści uważają, że u podłoża otyłości dziecięcej leżą

każdorazowo problemy natury psychologicznej. Inni są przeciwnego

zdania i twierdzą, że winne jest społeczeństwo, gloryfikujące szczupłą

sylwetkę i stwarzające wokół ludzi otyłych atmosferę lekceważenia i po-

gardy, która w końcu im samym się udziela; innymi słowy, zgodnie z tą

teorią problemy psychologiczne rozwijają się w następstwie otyłości.

W istocie rzeczy mamy do czynienia z klasycznym dylematem jajka

i kury. Niezależnie od tego, czy problemy natury psychologicznej po-

przedzają otyłość, czy też to ona —jakiekolwiek by było jej źródło —

wywołuje problemy psychologiczne, nie ulega wątpliwości, że te dwa

czynniki są ze sobą ściśle powiązane. Nie wiadomo natomiast, w jakim

stopniu załamanie psychiczne przyczynia się do przybierania na wadze.

Jeszcze inni badacze zastanawiają się, czy otyłość jest uwarunkowana

genetycznie, czy też powstaje w wyniku oddziaływania środowiska?

A może jest wypadkową oddziaływania obydwu tych czynników?

Kiedy patrzymy w brązowe oczy dziecka, wiemy, że przynajmniej

jedno z rodziców ma brązowe oczy. To czysta genetyka. Kiedy patrzy-

my na dziecko wystraszone, zamknięte w sobie, posiniaczone czy z po-

łamanymi kośćmi, wiemy, że to otoczenie zadało mu psychiczny lub

OTYŁOŚĆ

93

fizyczny ból. Kiedy jednak zastanawiamy się nad problemem otyjogcj

linie graniczne nie są tak wyraźne. Wielu otyłych rodziców ma tęgie

dzieci. Niektórzy mają dzieci średniej tuszy. Tęgie dzieci zdarzają sje we

wszystkich rodzinach. Czy jest w tym jakaś logika?

Otyłość u dzieci może mięć kilka przyczyn. Jedną jest bez wątpienja

czynnikjgenetyczny. Jakiś czas temu jeden z czołowych badaczy proble-

mów wagi claTa~w "naszym kraju, dr Albert J. Stunkard z Akadernjj

Medycznej Uniwersytetu Pensylwania, udał się do Danii w celu prze_

prowadzenia badań nad rolą czynnika genetycznego. Wybrał ten Właś-

nie kraj, ponieważ jest on znany z prowadzenia bardzo szczegółowych

rejestrów dzieci adoptowanych. Doktor Stunkard porównał wagę <joro_

słych ludzi, którzy kiedyś, jako dzieci, zostali zaadoptowani, z wagą jcn

przybranych i biologicznych rodziców. Nie znalazł właściwie żacjneeo

związku miedzy wagą ciała osób adoptowanych a wagą ich przybrąttycn

rodziców, natomiast bardzo silne korelacje wystąpiły między adoptowa-

ny m| dziećmi a ich biologicznymi rodzicami.

W innym badaniu dr Stunkard porównał grupę jednojajowych bli2nja*

(tj. mających identyczny zestaw genów) z dwujajowymi (tj. posiącjaja_

cymi mniejszą ilość takich samych genów). Okazało się, że w grupie

bliźniąt jednojajowych waga ciała obydwojga dzieci była taka sama dwa

razy częściej niż w grupie dwujajowych. Wskazywałoby to na znaczny

wpływ genów na ciężar ciała człowieka. Nie znaczy to, iż wagą ]est

determinowana wyłącznie przez czynnik genetyczny. Ważną rolę odgrv_

wają również nawyki związane z jedzeniem, oraz-emocje — a także

czynniki kulturowe, rodzinne i psychologiczne.

Jak twierdzi dr Robert I. Berkowitz, dyrektor Ośrodka Leczenia Nad-

wagi u Nastolatków z Filadelfijskiej Kliniki Dziecięcej, „sto lat temu

nie mieliśmy nawet w przybliżeniu tylu wypadków otyłości, co obecnje

Geny nie zmieniają się w ciągu jednego wieku, potrzebują tysięcy laj

aby ulec zmianie. Jak więc wytłumaczyć fakt, że obecnie jest ponad dwa

razy więcej ludzi z nadwagą, niż sto lat temu?"

Doktor Berkowitz na podstawie szeregu badań dochodzi do wniósł

że „czynnik biologiczny może wpływać na przemianę materii, a]e nje

jest to wpływ taki, jak w przypadku koloru oczu. Istnieje też genetyCznje

uwarunkowana wrażliwość na określony typ otoczenia. Jeżeli więc ktoś

ma predyspozycje genetyczne i znalazł się w otoczeniu, gdzie spożywa

94

NA BAKIER Z JEDZENIEM

się dużo tłuszczu i nie ma się wiele ruchu, to otyłość staje się wielce

prawdopodobna.

Czy otyłość zdarzałaby się w środowisku, w którym nie ma tych wszy-

stkich wysoko przetworzonych przysmaków, w pożywieniu jest mało

tłuszczu, jadłospis jest mniej różnorodny, ludzie nie jeżdżą samochoda-

mi, nie siedzą przed telewizorem, nie kupują robotów domowych i nie

poruszają się windą? W środkowych Chinach — w takim właśnie spo-

łeczeństwie — większość ludzi chodzi piechotą albo jeździ na rowerach.

Otyłość występuje tu bardzo rzadko. Kiedy natomiast popatrzymy na

społeczności azjatyckie żyjące w kulturze zachodniej, ludzi otyłych jest

więcej. Czy dokonała się zmiana genetyczna? Nie — dokonała się

zmiana otoczenia.

Nie sądzę, abyśmy musieli jednoznacznie rozstrzygać, czy decyduje

czynnik dziedziczny czy otoczenie. Sądzę, że obydwa są ważne —

kontynuuje dr Berkowitz. — Pewne geny mogą być zakodowane w or-

ganizmie człowieka. Ich się nie zmieni. Ale możemy zmienić otoczenie

i wprowadzić dietę ubogą w tłuszcze, więcej błonnika, ćwiczenia fizy-

czne — nie mówię o wysokogórskiej wspinaczce, ale o regularnych

spacerach i ogólnie większej aktywności fizycznej".

PRZEMIANA MATERII A PRAWIDŁOWOŚCI

ROZWOJOWE

Lekarze pracujący z otyłymi dziećmi i ich rodzinami podkreślają, że

pod względem fizjologicznym każde dziecko jest inne. Podobnie jak

u dorosłych, przemiana materii u jednego dziecka jest odmienna niż

u drugiego. Jeden organizm skuteczniej wykorzystuje pozyskaną z po-

żywienia energię niż inny. Przykładowo, Sally i Tess mają po szesnaście

lat, sto pięćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu i ważą pięćdziesiąt osiem

kilogramów. Oznacza to lekką nadwagę, ale jeszcze nie otyłość. Idealna

waga dla dziewcząt w tym wieku i tego wzrostu wynosi około pięćdzie-

sięciu jeden kilo. Sally utrzymuje wagę pięćdziesięciu ośmiu kilo spoży-

wając około dwóch tysięcy czterystu kilokalorii dziennie. Gdyby chcia-

ła zrzucić kilka kilogramów, musiałaby zejść na poziom tysiąca ośmiu-

set kilokalorii. Tess utrzymuje wagę pięćdziesięciu ośmiu kilo zjadając

tysiąc dwieście kilokalorii dziennie, gdyby jednak chciała schudnąć,

musiałaby zejść do ośmiuset kilokalorii. Jej walka z nadwagą miałaby

zupełnie inny wymiar, niż walka Sally.

OTYŁOŚĆ

95

Tak jak każdy organizm inaczej gospodaruje kaloriami, tak i same

kalorie nie są sobie równe. Organizm bez wielkiego wysiłku przyswaja

kalorie pochodzące z tłuszczu zawartego w lodach lub maśle. Natomiast

aby zatrzymać kalorie z węglowodanów czy protein, musi uprzednio

zamienić je w tłuszcz, co samo w sobie wymaga energii. Innymi słowy

organizm spala jedne kalorie, aby zatrzymać inne.

Choć każde dziecko jest inne pod względem kształtu ciała, struktury

kostnej i przemiany materii, trzeba pamiętać, że istnieją pewne ogóle

prawidłowości rozwoju. W trzech okresach życia ilość komórek tłusz-

czowych gwałtownie się zwiększa; kiedy zaś te komórki już istnieją,

mogą być mniej lub bardziej pełne, ale nigdy nie znikają. Pierwszy

"z tych okresów następuje jeszcze przed urodzeniem, drugi w wieku

niemowlęcym, a trzeci na początku dojrzewania. W każdym z nich nag-

łe przybieranie na wadze przygotowuje dziecko do następnego stadium

rozwoju. Przykładowo, ilość komórek tłuszczowych niemowlęcia wzra-

sta, aby zmagazynować energię potrzebną do raczkowania, stania, cho-

dzenia. Trzynasto- czy czternastoletni chłopiec może niekiedy wydawać

się trochę pulchny, ponieważ natura tak przygotowuje jego ciało, by

mógł niebawem urosnąć i rozwinąć muskularną sylwetkę dorosłego

mężczyzny.

Te trzy etapy są wynikiem normalnych prawidłowości rozwojowych,

więc nagłe przybieranie na wadze nie powinno być powodem do alar-

mu. Istnieją jednak trzy inne okresy, kiedy niebezpieczeństwo pojawie-

nia się otyłości jest szczególnie duże: późne niemowlęctwo, wiek około

szóstego roku życia oraz wiek średnio— i późnomłodzieńczy (w prze-

ciwieństwie do wczesnomłodzieńczego). Nadmierne przybieranie na wa-

dze powinno wówczas zwrócić uwagę rodziców, ponieważ nie wiąże się

z rozwojem układu kostnego ani z innymi formami normalnego rozwo-

ju fizycznego.

Inną prawidłowością obserwowanąu wielu, dzieci z nadwagą jestszy_bs_ze

dojrzewanie. Dzieci takie są wysokie jak na swój wiek; rozwój ich

układu kostnego jest bardziej zaawansowany; dziewczęta prędzej za-

czynają miesiączkować. Chociaż oznaki przyspieszonego dojrzewania

same w sobie nie są niepokojące, należy jednak je traktować jako sygnał

ostrzegawczy, dane dziecko może mieć skłonności do tycia.

96

NA BAKIER Z JEDZENIEM

LECZENIE OTYŁOŚCI DZIECIĘCEJ

Zanim opiszemy skuteczne sposoby leczenia dziecięcej i młodzieńczej

otyłości, dobrze jest rozpoznać i odrzucić te metody, które nie są skute-

czne. Na pierwszy rzut oka najprostszym „rozwiązaniem" wydaje się

wyłączenie odbiornika telewizyjnego i wyrzucenie dziecka na boisko.

Innym rozwiązaniem jest stosowanie diety. Ale te metody byłyby zbyt

proste. Dzieci i rodzice, którzy po nie sięgali, dobrze wiedzą, że rzadko

kiedy są one skuteczne. Ponadto w niektórych dzielnicach wysyłanie

dziecka na podwórko oznacza narażanie je na nie chciane towarzystwo

dzieci z sąsiedztwa, czy mówiąc prościej — przestępczość i narkotyki.

W wielu rodzinach, w których dzieci wracają do domu wcześniej niż

rodzice, odbiornik telewizyjny służy jako opiekunka, zatrzymująca mło-

dego człowieka bezpiecznie w domu.

Jakby nie wystarczyło kłopotów z uaktywnieniem fizycznym dzieci,

narzucanie im diety również nie jest łatwe. Podporządkowywanie się

diecie jest trudnym wyzwaniem dla dorosłych, ponieważ wymaga doj-

rzałości i motywacji — co z natury nie jest mocną stroną dzieci ani

młodzieży. W większości wypadków dieta po prostu nie skutkuje. Jak

wiele razy sami próbowaliście się odchudzać, by po pewnym czasie się

zorientować, że wszystko wróciło do normy? Ilu waszych znajomych

narzuciło sobie surową dietę, ale jakkolwiek byliby sumienni, kilogra-

my prędzej czy później znalazły się na swoim miejscu?

Tak też było w rodzinie Roberta. Gdy tylko jego matka znajdowała

w jakimś czasopiśmie nową dietę, przez cały tydzień podawała nowe

potrawy, zapełniała całą kuchnię odpowiednimi niskokalorycznymi

składnikami i sumiennie trzymała całą rodzinę na diecie. Po tygodniu

okazywało się, że wszyscy mają tego powyżej uszu.

„Jakiż to smakołyk z wody i selera przygotowałaś dzisiaj, mamo?" —

pytał Robert. W okresach diety jadł więcej między posiłkami. Wracając

do domu kupował cukierki, albo po obiedzie pochłaniał torbę chrupek za

domem sąsiadów. Czuł się wówczas fatalnie. Uwielbiał słodkie i słone

jedzenie, ale nie cierpiał swojej tuszy. Miał poczucie winy, był przybity.

„Chyba nigdy nie schudnę. Będę jadł i jadł, i wyglądał jak balon" —

mówił sobie.

OTYŁOŚĆ

97

Inne rozłożenie akcentów

Tak więc proste dyrektywy w rodzaju „mniej jedz, więcej się ruszaj",

albo „wyłącz ten telewizor i przebiegnij się kilka razy wokół domu",

okazują się zawodne. Szansę powodzenia rosną, jeżeli nie będziemy

koncentrować się jedynie na utracie wagi, a postaramy się wypracować

zdrowsze podejście do jedzenia i ruchu.

Kiedy waga ciała staje się centralną sprawą w rodzinie, rośnie ogólny

niepokój. Rodzice, a także niekiedy rodzeństwo, traktują kwestię zbicia

wagi jako misję. Każdy posiłek przeradza się w batalię. Takie podejście

sprawia, że niektóre otyłe dzieci przyjmują bierną postawę, jakby ich

życie zależało wyłącznie od sił zewnętrznych, jakby były ofiarami,

które nic nie zawiniły i dlatego nie przyjmują na siebie żadnej odpowie-

dzialności. Inne dzieci zajmują postawę obronną, są oporne i tym bar-

dziej wyczulone na wszystko, co wiąże się z jedzeniem albo wagą ciała.

W rozdziale czwartym, poświęconym anoreksji, wspominaliśmy, że

rodzina często koncentruje się na objawach choroby, aby przysłonić

inne, nie rozwiązane problemy wewnątrz niej samej. To może również

wystąpić w tych rodzinach, w których otyłe dziecko staje się swego

rodzaju zadaniem, nad którym trzeba popracować. Kiedy rodzina kon-

centruje całą uwagę na zbiciu wagi dziecka, przysłania to inne konflikty.

W ten sposób waga dziecka kamufluje istotne kłopoty rodzinne i przy-

czynia się do zachowania status quo. Jednak ta sytuacja przypomina

osławiony paragraf 22. Jeżeli dziecko z powodu nia rozwiązanych kort,,

flłktów rodzinnych jest niespokojne, przygnębione, złe czy samotne, to

sprawa jego otyłości tylko się komplikuje. Może ono sięgnąć po jedze-

nie, aby uciec od swoich uczuć czy myśli. Terapię rodzinną zaleca się po

to, aby doprowadzić do rozwiązania problemów, które pośrednio luĘT

bezpośrednio wpływają na tuszę dziecka.

Jeżeli chcemy zmienić nastawienie rodziny, tak aby cała uwaga nie

koncentrowała się na ciężarze ciała dziecka, powinniśmy najpierw

uświadomić sobie, jaki jest nasz stosunek do jedzenia. Służą temu

następujące pytania:

• Jaką wagę przykłada się w waszym domu do jedzenia? Czy pełni

ono również funkcje inne niż odżywcze, np. nagrody, przekupstwa,

pociechy i łagodzenia bólu, zabijania nudy, towarzyszy oglądaniu

telewizji.

98

NA BAKIER Z JEDZENIEM

• Czy pewne dania zarezerwowane są na specjalne okazje? Czy

deser jest nagrodą za zjedzenie drugiego dania?

• Jak przebiegają posiłki w domu: chaotycznie czy spokojnie? Czy

zjadamy śniadanie w pośpiechu? Czy podczas kolacji ma miejsce

swobodna, niewymuszona rozmowa?

• Czy nalegacie, aby wszyscy członkowie rodziny zbierali się i jedli

razem o określonych porach? Czy wymagacie, aby dzieci jadły

wszystko, co mają na talerzu? Czy mają wybór? Kto decyduje

o wielkości porcji — rodzice czy dziecko?

Nie ma „właściwych" i „niewłaściwych" odpowiedzi na te pytania.

Służą one temu, abyście spojrzeli inaczej na rolę, jaką odgrywa jedzenie

w waszym życiu rodzinnym. Zazwyczaj się nad tym nie zastanawiamy,

ulegając sile tradycji i przyzwyczajeń. Tymczasem można tu wprowa-

dzić zmiany, jeżeli okaże się, że wymaga tego dobro dziecka.

Podejście wielostronne

Specjaliści, którzy odnoszą sukcesy w leczeniu otyłości u dzieci i na-

stolatków, twierdzą, że nie ma jednej dobrej metody. Większość z nich

zgadza się, źe najlepsze jest podejście wielostronne,,łączące w sobie

dietę, ruch i oddziaływanie na psychikę. W przypadkach szczególnie

dużej otyłości niektórzy lekarze zalecają bardziej radykalne metody,

takie jak kilkutygodniowy post. To, co wspólnie z waszym dzieckiem

wybierzecie, musi być dostosowane do jego temperamentu i potrzeb. Na

przykład, wyjazd na letni obóz dla otyłych może jednemu dziecku

bardzo odpowiadać, podczas gdy inne będzie opierało się ze wszystkich

sił.

Najpierw aspekt fizyczny. Podejście wielostronne powinno rozpocząć

się od-badania lekarskiego. Obejmuje ono zapis dotychczasowego roz-

woju dziecka, dane antropometryczne, takie jak wzrost, waga, obwód

ramienia, wielkość fałdy tłuszczu na mięśniu trójgłowym, ciśnienie krwi

oraz wywiad dotyczący zdrowia rodziny. Warto też przeprowadzić

wstępny test sprawnościowy, aby ocenić wytrzymałość, siłę, giętkość,

wydolność układu krążenia dziecka, oraz odbyć rozmowę, aby zoriento-

wać się w poziomie jego samooceny i motywacji.

Wyznaczanie celów. Po wstępnym badaniu można wyznaczyć cele te-

rapii, określające etapy dochodzenia do pożądanego ciężaru ciała i roz-

miary aktywności fizycznej. W tej decyzji bardzo ważny jest udział

OTYŁOŚĆ 99

dziecka. Jeżeli cel zostanie wyznaczony przez jedno z rodziców albo

lekarza, osłabi to motywację dziecka, które może stać się bierne i się

zniechęcić.

Wszyscy, którzy biorą udział w tej walce, muszą przede wszystkim

zrozumieć, że łączy ich wspólny cel — zbicie wagi, poprawa wyglądu

oraz samopoczucia dziecka. Natomiast drogi, jakimi dzieci i rodzice

zmierzają do tego celu, nie zawsze są takie same.

Jak wspomina dr Berkowitz, ci z młodych, otyłych ludzi, którym się

przy jego pomocy powiodło, „zawsze mówili, że chcą schudnąć. Krzy-

żuje te plany nie cel nadrzędny, ale metoda, styl, jaki przyjmowali

rodzice. Jeżeli jedno z rodziców zrzędzi, czyni krytyczne uwagi, dopro-

wadza dziecko do rozpaczy, wtedy ono oczywiście stawia opór. Rodzice

muszą być opoką i rozumieć, że na drodze do ostatecznego sukcesu

będą się zdarzały nieuchronne porażki".

Często cele, jakie na wstępie wyznaczają rodzice i dziecko, są zbyt

^ambitne, a przez to nierealistyczne. Dziecko może na przykład oświad-

czyć: „Nie będę jadł słodyczy przez trzy tygodnie" albo „Zanim pójdę

w przyszłym miesiącu na kurs tańca, zamierzam schudnąć dziesięć

kilogramów". Szczegółowe cele, zarówno jeżeli chodzi o wagę ciała,

jak i nawyki związane z jedzeniem, powinny być wyznaczane ostrożnie.

Trwały sukces osiąga się metodą małych kroków. Jeżeli rodzice i dziec-

ko od samego początku przyjmą pewne potknięcia za rzecz normalną,

wówczas okazjonalne obżarstwo czy niedotrzymanie reżimu dietetycz-

nego nie będzie uznawane za klęskę.

Kiedy osoby stosujące dietę przestają jej przestrzegać i przybierają na

wadze, podnoszą ręce do góry ze słowami: „Wiedziałam, że nie nie będę

w stanie wytrwać!", po czym rezygnują całkowicie. Ci zaś, którzy od-

nieśli sukces, wiedzą, że powolna, stopniowa poprawa następuje za

sprawą wytrwałości.

Pomoc dziecku w kontrolowaniu własnych nawyków. Wszystkie

dzieci — nie tylko te z nadwagą — muszą zdobyć umiejętność panowi?

nia nad swoimi nawykami żywieniowymi. Choć rodzice mogą dać

dziecku więcej swobody, nie powinni czuć się zwolnieni od odpowie-

dzialności. To oni nadzorują i decydują, jaka żywność trafia do domu.

Możemy ułatwić sprawę naszym dzieciom, jeżeli nie napełnimy szafy

słodyczami, podamy jabłka i.marchew zamiast ciasta, oraz ustalimy

100

NA BAKIER Z JEDZENIEM

regularne pory posiłków. Wielu specjalistów uważa, że nieregularne

posiłki spożywane w atmosferze pośpiechu i zamieszania nie pomagają

dziecku utrzymać równowagi pomiędzy głodem a sytością, tak samo, jak

obyczaj przekąszania pomiędzy posiłkami sprzyja objadaniu się. Doktor

Hilde Bruch, profesor psychiatrii w Baylor College of Medicine i pio-

nierka badań nad zaburzeniami w przyjmowaniu pokarmów, zauważyła,

że wśród rodziców dzieci cierpiących na anoreksję i bardzo otyłych jest

wiele osób przesadnie troskliwych lub wykazujących skłonności do do-

minowania, skutkiem czego dziecko często nie ma możliwości samo-

„dzielnego regulowania ilości zjadanego pożywienia. Ponieważ od

wczesnego dzieciństwa to rodzice decydują, ile dziecko ma zjeść, uczy

się ono ignorować sygnały płynące ze swojego organizmu.

Kiedy organizm czuje, że przyjął dosyć jedzenia, wysyła nam sygnał,

który nazywamy uczuciem sytości. Odkładamy wtedy sztućce i od-

suwamy od siebie talerz. Jeżeli jednoroczne dziecko przestaje jeść i za-

czyna się bawić jedzeniem, rodzice mogą uznać, że już się najadło.

Ogólnie przyjmuje się, że w ciągu pierwszego roku życia dziecka jego

waga powinna się potroić. Następnie przybieranie na wadze ulega na

jakiś czas zahamowaniu. Kiedy więc apetyt dziecka w tym wieku słab-

nie, jest to normalna oznaka, że tempo wzrostu spada. Jednak matka,

która tego nie rozumie, podnosi łyżeczkę i wpycha ją do buzi dziecka,

nalegając, by jadło — staje się zewnętrznym regulatorem sytości. Jeżeli

taki obyczaj się utrwali, dziecko nie nauczy się nigdy rozumieć sygna-

łów wysyłanych przez swój organizm.

Jak wynika z obserwacji Hilde Bruch, wielu anorektyków i otyłych

młodych ludzi dopiero po latach przekonało się, że ich wewnętrzny

mechanizm kontrolowania i regulowania ilości przyjmowanego jedze-

nia został im odebrany, co stało się następnie jedną z przyczyn zaburzeń.

Oni po prostu nie rozumieli własnego organizmu albo nie dowierzali

mu, jak Robert, któremu zdarzyło się kiedyś deliberować: „Czy jestem

głodny czy najedzony? Naprawdę nie wiem".

Rola specjalisty do spraw żywienia. Innym ważnym elementem

wczesnego etapu terapii jest konsultacja ze specjalistą do spraw żywie-

nia, który zapozna się ze sposobem odżywiania danej rodziny i może

zalecić zmiany, a także doradzić, jak przyrządzać atrakcyjne, zdrowe

i sycące posiłki.

OTYŁOŚĆ

101

Tym, którzy uznają to za zbędne, odpowiadamy, że diety, które są

wyłącznie restrykcyjne i opierają się na pozbawionych smaku, odpycha-

jących potrawach, rzadko kiedy bywają skuteczne. Człowiek, który bez

przerwy powtarza sobie, że nie może „ulec" jedzeniu, czuje się ograbio-

ny, ograniczany, a nawet ukarany. To zaś może prowadzić do pogoni za

jedzeniem, objadania się albo przymusu nadmiernego jedzenia. Zamiast

regulować swoje odżywianie na podstawie sygnałów organizmu, osoba

taka zaczyna polegać na regulatorach zewnętrznych: cyfrze na skali

wagi łazienkowej, przeliczniku kalorii, przesądach na temat „dobrych"

i „niedobrych" potraw. Rozmaite badania dowiodły, że dieta, która pro-

wadzi do zainteresowania żywnością, kończy się niepowodzeniem.

Nadmierna troska o „właściwe" odżywianie się może doprowadzić do

fatalnego cyklu: chuda tkanka mięśniowa ulega spaleniu, po czym po-

wraca już jako tłusta; tempo przemiany materii spada; zmniejsza się też

aktywność fizyczna. Takie osoby na skutek stosowania diety przybierają

na wadze.

Ale regulowanie własnej wagi nie musi opierać się jedynie na zaka-

zach. Specjalista do spraw żywienia pomoże wam przygotować pożyw-

ne posiłki, które powstrzymają uczucie głodu. Będą one zawierały od-

powiednią ilość protein, tłuszczu i węglowodanów, będą niskokalorycz-

ne, a jednocześnie wyśmienite w smaku. Kiedy dziecko zacznie się

w ten sposób odżywiać, nauczy się polegać na sygnałach wysyłanych

przez jego organizm. Przejmie władzę nad sobą, dzięki czemu wzrośnie

jego motywacja i samoocena.

Punkty kontrolne. Jeżeli wasza rodzina zdecyduje się na zmiany w jad-

łospisie i sposobie odżywiania się, można ustanowić rozmaite punkty

Kontrolne, służące temu, aby zastanowić się, czy wszystko przebiega

prawidłowo. Pytanie, jakie sobie zadamy, nie powinno brzmieć: „O ile

kilogramów Robert schudł?", lecz: „Jakich zmian dokonaliśmy, aby

sposób odżywiania się był zdrowszy, tak dla Roberta, jak i dla nas

wszystkich?" Postęp powinien być oceniany nie tyle na podstawie wska-

zań wagi, ile na podstawie zmian, jakie nastąpiły w codziennym życiu

rodziny. Oto konkretne pytania, jakie zadajemy sobie w tych punktach

kontrolnych:

102

NA BAKIER Z JEDZENIEM

• Czy zmniejszamy udział pokarmów bezwartościowych w naszym

pożywieniu? Czy spadła częstotliwość jedzenia dla przyjemności?

Mniej przekąszamy przed ekranem telewizora?

• Czy jemy mniej przetworzonych potraw o wysokiej zawartości tłusz-

czu — słodyczy, obfitych deserów, — a za to więcej warzyw i owo-

ców?

• Czy nasze posiłki odbywają się regularnie, w spokojnej atmosferze?

Czy jemy wolniej, rozmawiając przy stole?

• Czy zachęcamy dziecko do dalszego wysiłku, kiedy straciło kilka

kilogramów, czy też narzekamy i zrzędzimy, jeśli mu się to nie uda-

ło?

Aktywność fizyczna. Podobną metodę punktów kontrolnych można za-

titosować w odniesieniu do aktywności fizycznej:

• Czy spędzam dużo czasu siedząc, czytając, oglądając telewizję albo

zawody sportowe? Jak często biegam dla zdrowia, jeżdżę na rowe-

rze albo pływam?

• Kiedy ostatnio nasza rodzina była razem na spacerze, na wyprawie

do lasu? Jak często razem pływamy albo gramy w tenisa?

• Jak często zawożę dzieci na lekcje muzyki, balet, zakupy albo do

kolegów? Czy nie mogłyby iść tam piechotą albo jechać na rowerze?

Zwiększona aktywność fizyczna sama w sobie nie gwarantuje utraty j

paru kilogramów, ale jest ważną częścią każdego programu leczenia i

otyłości. Ćwiczenia nie tylko powodują spalanie kalorii, ale również

zwiększają sprawność, co dodaje dziecku energii, wiary we własne siły

i poczucia wartości. Trzeba jednak pamiętać, że, podobnie jak w wypad-

ku utraty na wadze, tak i tutaj kolejne cele muszą być wyznaczane

stopniowo i realistycznie. Nie oczekujcie, że wasze dziecko po dwóch

tygodniach zostanie maratończykiem. Większość otyłych dzieci i nasto-

latków od dłuższego czasu ze wstydu unikała zajęć sportowych. Nama-

wianie dziecka, by zaczęło grać w piłkę nożną, może nie być najlepszym

pomysłem, uwzględniwszy, że wszyscy pozostali gracze będą z pewno-

ścią szybsi, zwrotniejsi i bardziej wytrzymali. Jak przekonała się rodzi-

na Roberta, rozsądniej jest wybrać podnoszenie ciężarów, jazdę na

rowerze albo zapasy.

Dzieci z nadwagą, podobnie zresztą jak dorośli, powinni poprosić

lekarza o pomoc w ułożeniu zdrowego, bezpiecznego programu ćwi-

czeń fizycznych. Aby leczenie otyłości było skuteczne, należy zacząć od

OTYŁOŚĆ

103

takich ćwiczeń, które leżą w zasięgu danej osoby: szybkiego spaceru

dookoła domu, tańca przy muzyce w zaciszu własnej sypialni, zabawy

na śniegu, czy choćby wchodzenia i schodzenia ze schodów. Człowiek

o wadze osiemdziesięciu kilogramów w ciągu dziesięciu minut wchodze-

nia po schodach spala dwieście dwa kilokalorii, a przez dziesięć minut

schodzenia — siedemdziesiąt osiem kilokalorii, natomiast w ciągu dzie-

sięciu minut snu czy oglądania telewizji — czternaście kilokalorii.

Wybierając się na zakupy do domu towarowego młody człowiek może

postanowić, że będzie unikał wind i chodził po schodach.

Ćwiczenia fizyczne powodują spalanie kalorii w niezbyt jednak wiel-

kiej ilości, jeżeli porównać ją z ilością, jaką można wchłonąć przy

każdej budce ulicznej. Jeżeli dany nastolatek, z wigorem pokonujący

schody w domu towarowym, zatrzyma się na chwilę i spałaszuje pod-

wójnego cheeseburgera zawierającego sześćset kilokalorii (w którym

jest pięćdziesiąt trzy procent tłuszczu), to cały wysiłek idzie na marne.

Może to brzmieć zniechęcająco. Trzeba jednak pamiętać, iż dzięki

ćwiczeniom uzyskujemy także i inne, długotrwałe korzyści. Pomagają

one utrzymać w dobrej kondycji tkankę mięśniową podczas realizowa-

nia programu zmniejszenia ciężaru ciała. Jeżeli łączy się dietę i ruch,

wówczas proporcja utraty tkanki tłuszczowej do mięśniowej jest korzy-

stniejsza, niż gdy pozostaniemy jedynie przy diecie.

Ćwiczenia fizyczne sprzyjają też obniżeniu ciśnienia krwi i zawartości

cholesterolu, a także mają pozytywny wpływ na pracę serca i gruczołu

tarczycy, nawet wtedy, gdy nie odnotowujemy znacznej utraty wagi.

Wreszcie, badania potwierdzają, że ludzie, którzy łączą ćwiczenia fizy-

czne i dietę, mają większe szansę osiągnięcia długotrwałych dobrych

rezultatów (tj. nie przybierają z powrotem na wadze), niż ci, którzy

ograniczają się jedynie do zmniejszania dopływu kalorii.

Utrzymywanie wagi ciała w normie. Kiedy otyłe dziecko stopniowo

zaczyna tracić na wadze, dzięki połączeniu zmian w odżywianiu, ćwi-

czeń fizycznych i oddziaływania na psychikę, może się wydawać, że jest

na najlepszej drodze do „wyzdrowienia". Rodzice muszą jednak stale

pamiętać, że utrzymanie zmniejszonej wagi bywa trudniejsze niż jej

osiągnięcie. Nawet najbardziej zagorzała zwolenniczka odchudzania się

jest codziennie nęcona barwnymi obrazami smakowitych potraw na

ekranie telewizora, plakatach, reklamach w czasopismach. Dla wię-

kszości ludzi żyjących w naszym kręgu kulturowym żywność jest łatwo

104

NA BAKIER ZJEDZENIEM

osiągalna —jak daleko od waszego domu znajduje się najbliższa restau-

racja czy sklep spożywczy? W przypadku stresującej sytuacji, osoba

walcząca z otyłością odczuje naturalną pokusę stawienia jej czoła w sta-

ry, wypróbowany sposób.

Ponieważ badania dowiodły, że osoby odchudzające się wykazują

skłonność do powrotu do „starej" wagi, pojawiła się teoria głosząca, że*

każdy organizm ma wbudowany wewnętrzny regulator wagi, działający

podobnie jak termostat. Jeżeli ciężar ciała spada poniżej zaprogramowa-

nego poziomu, to włącza się on i stymuluje organizm do powrotu do

poprzedniej wagi.

Taka huśtawka — zrzucanie i przybieranie kilogramów (zwana „dietą

jojo") — sprawia, że osiągnięcie trwałego sukcesu staje się jeszcze

trudniejsze. W Harvardzie przeprowadzono badania na grupie stu czter-

dziestu osób, które zrzuciły nadwagę, przybrały i znowu próbowały

schudnąć. W ciągu pierwszego tygodnia pierwszej próby straciły ponad

kilogram, natomiast za drugim razem ważyły po tygodniu zaledwie

o pół kilograma mniej. Badacze konkludują, że w wyniku „diety jojo"

organizm uczy się radzić sobie ze zmniejszonymi dawkami pożywienia.

Ponieważ odczytuje je jako groźbę głodu, stara się zabezpieczyć, umie-

jętniej magazynując kalorie. Badacze z Uniwersytetu Pensylwania wy-

kryli, że podczas „diety jojo" spalona tkanka mięśniowa odradza się jako

tłuszczowa; występuje także tendencja do magazynowania tłuszczu

w brzuchu, co zwiększa podatność na choroby serca i cukrzycę.

Specjaliści wyciągają z tych przygnębiających faktów następujące

wnioski:

• Powtarzające się spadanie i przybierąojfiJia wadze nie wróży długo-

trwałego sukcesu w odchudzaniu się.

• Jeżeli leczenie otyłości ma zakończyć się powodzeniem, osoba z

nadwagą musi mieć motywację do zmiany sposobu odżywiania się

i do uprawiania ćwiczeń fizycznych. Jej celem powinno być stopnio-

we, powolne, stałe tracenie na wadze, a nie natychmiastowa utrata

kilku kilogramów.

Co mogą zrobić rodzice? Jako rodzice otyłego dziecka często znajdu-

jecie się między młotem a kowadłem. Patrzycie z bólem, jak wasze

dziecko cierpi z powodu niskiej samooceny, docinków i samotności.

Z całego serca chcecie mu pomóc, a jednak paraliżuje was myśl: „Jeżeli

będę nalegał, aby zaczął się odchudzać i uprawiać sport, poczuje się

OTYŁOŚĆ

105

jeszcze gorzej i będzie jeść więcej. Jeżeli natomiast zostawię to tak, jak

jest, to nigdy nie schudnie".

Czy macie wrażenie, że wygląda to jak taniec na linie? Z jednej strony

odmitologizowanie jedzenia, a z drugiej podkreślanie znaczenia właści-

wego odżywiania się i aktywności fizycznej? Rzeczywiście, trzeba do

tego sprawności linoskoczka. Doskonałym ćwiczeniem równowagi jest

umiejętność powstrzymania się od reakcji typu „nie powinieneś tego

jeść", kiedy wasze dziecko nakłada sobie kolejną porcję. Waszym zada-

njernjest wspierać je, zachęcać do samodzielnego wybierania sposobu

jedzenia,nawet jeżeli w poszczególnych przypadkach możecie być in-

nego zdania. Podobnie macie zachęcić dziecko do większej aktywności

fizycznej, a nie zachowywać się jak srogi trener z gwizdkiem.

Jako rodzice musicie dziesiątki razy dziennie oceniać zachowanie

dziecka, decydować, kiedy ma siedzieć cicho, a kiedy mówić głośniej,

kiedy musicie dodać mu otuchy, a kiedy zganić i skrytykować. Z pew-

nością nie wszystkie wasze decyzje są trafne i nikt nie ma prawa tego

oczekiwać. Nie wolno wam jednak zapominać, że dziecko chce tego

samego, co wy: zdrowia, odpowiedniej kondycji fizycznej oraz dobrego

samopoczucia. Do tego celu nie prowadzi jedna prosta droga. Będą na

niej rozliczne wyboje, ale wędrówka nie musi przez to być mordęgą.

Spożywając regularnie zdrowe, ubogie w tłuszcz posiłki oraz uprawiając

ćwiczenia fizyczne, dziecko dozna satysfakcji i nabierze wartości we

własnych oczach, nawet jeżeli nie uda mu się osiągnąć „idealnej" wagi.

Jeżeli pojmiemy, że każde dziecko jest wyjątkowe, ma swoją własną

sylwetkę i rytm przemiany materii, wówczas będziemy potrafili za-

akceptować jego niepowtarzalność. Nie każde dziecko musi — czy

powinno — być szczupłe jak modelki reklamujące dżinsy.

Comoc psychologiczna. Podczas leczenia otyłości powinno się uwz-

ględniać uczucia, jakie dziecko żywi wobec siebie. Zajmujący się tym

psychologowie stwierdzili, że sam spadek wagi nie zawsze rozwiązuje

problemy psychiczne dziecka. Jeżeli pominie się je, leczenie może

odnieść skutek przeciwny do zamierzonego. Nawet jeśli ciało rzeczywi-

ście będzie szczuplejsze, to brak wiary w siebie pozostanie. We włas-

nych oczach dziecko będzie ciągle „grubą beką" albo „tłuściochem".

Ponieważ od dawna toczyło walkę z psychicznymi zmorami towarzy-

szącymi otyłości, jego rozwój społeczny i psychiczny mógł zostać zaha-

mowany, skutkiem czego nie zawsze znajdzie w sobie dość sił, by

106

NA BAKIER Z JEDZENIEM

stawić czoła nie związanym z wagą wyzwaniom wieku dojrzewania.

Bez tych sił oraz bez adekwatnej samooceny, może znów sięgnąć po

jedzenie i przybrać na wadze. Rodzice muszą zdawać sobie sprawę

z takiego niebezpieczeństwa i zwracać się o poradę do psychologa, ile-

kroć wydaje im się, że ich dziecko tego potrzebuje.

Następne dwa rozdziały dotyczą postępowania terapeutycznego w wy-

padkach anoreksji, bulimii i przymusu nadmiernego jedzenia. Powinni-

ście je również przeczytać, jeżeli uważacie, że wasze otyłe dziecko

powinno skorzystać z porady lekarskiej. Informacje dotyczące wyboru

terapeuty i pracy z nim, a także przebiegu samej terapii mają znaczenie

dla każdego dziecka, które podejmuje walkę ze swoimi nawykami ży-

wieniowymi.

Rozdział VIII

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

Niekiedy rodzice podejrzewają, że ich dziecko cierpi na zaburzenia

w przyjmowaniu pokarmów, a jednocześnie nie mogą do końca w to

uwierzyć. Ono samo, zapytane, gwałtownie zaprzecza: „Nie, nie wy-

miotowałam ostatniej nocy; poprzedniej też nie" albo „To nie ja zjadłam

całe ciasto". Kiedy przedstawia się jej dowód w postaci kawałka mięsa

owiniętego w serwetkę i wyrzuconego do śmieci wzrusza ramionami

i wychodzi do swojego pokoju trzaskając drzwiami.

W wielu domach to z rodziców, które podejrzewa chorobę, mówi

o tym drugiemu, które lekceważy problem, szczególnie jeżeli nie spędza

z dzieckiem zbyt wiele czasu i nie zetknęło się osobiście z żadnymi

objawami. „Zobaczymy, co się będzie działo", mówi się do zmartwione-

go małżonka.

Kiedy zaś rodzice „patrzą, co się będzie działo", stają się niespokojni,

a ten niepokój udziela się dziecku i pogarsza jego stan. Niektórzy mło-

dzi ludzie sami wysyłają sygnały alarmowe. Matka Jackie na przykład

zauważyła, że szczotka klozetowa często stoi oparta o ścianę, zamiast

znajdować się na właściwym miejscu pod umywalką. Zostawiając

szczotkę na widocznym miejscu, Jackie wołała o pomoc: „Popatrzcie,

co robię — źle ze mną".

108

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Wielu rodziców^ zadręczając się podejrzeniami i widząc oczywiste

oznaki choroby, nie potrafi się przełamać i podjąć próby rozwiązania

problemów indywidualnych i rodzinnych za pomocą psychoterapii. Są

zawstydzeni i zakłopotani, jak gdyby poczuwali się do winy za to, że nie

udało im się wychować szczęśliwego, zdrowego, dostosowanego do

otoczenia dziecka.

W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat psychoterapia znacznie się

upowszechniła i zyskała społeczną akceptację, szczególnie po tym, jak

kongres zobowiązał władze stanowe do zorganizowania systemu ośrod-

ków zdrowia psychicznego, które miały nieść pomoc około piętnastu

procent Amerykanów mających rozmaitego typu problemy psychiczne.

Pomimo jednak wzrastającej akceptacji i dostępności psychoterapii,

wielu ludzi wzdraga się przed możliwością bezpośredniego z nią

kontaktu. Z jakichś powodów ciągle spoczywa na niej piętno. „Psycho-

terapia jest dobra dla kogoś innego, ale nie dla nas" — można często

usłyszeć od znękanych rodziców.

Wielu z nich woli postrzegać zaburzenia swego dziecka jako problem

wyłącznie fizyczny. „Ona po prostu za bardzo schudła i jest odwodnio-

na" — powiedział ojciec pewnej anorektyczki do przyjaciół. „Musi iść

do szpitala, aby przytyć parę kilo i wszystko będzie w porządku".

W poprzednich rozdziałach wyjaśnialiśmy, że zaburzenia w przyjmo-

waniu pokarmów nie są związane jedynie z żywnością i jedzeniem.

Ujawniają one poważne zakłócenia w życiu uczuciowym młodego czło-

wieka i ten psychiczny czynnik nie może być lekceważony.

NIE OCIĄGAJCIE SIĘ

„Jeżeli rodzice podejrzewają zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów

u swojego dziecka — radzi dr Gail B. Slap, dyrektor Ośrodka Medycy-

ny Wieku Dojrzewania przy Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii — nie

powinni czekać i patrzeć, co będzie dalej, szczególnie wtedy, gdy dziec-

ko traci na wadze. Rodzice muszą rozumieć, że dzieci z zaburzeniami

w przyjmowaniu pokarmów szybko uczą się kamuflować swoje zacho-

wania. Noszą obszerne ubrania; dziewczęta nie rozbierają się w obecno-

ści matek; stają się bardziej skryte i nieprzystępne. Rodzice, którzy

czekają na ślady po wymiotach w łazience, mogą nie zauważyć, że

dziecko rozpaczliwie potrzebuje pomocy. Wielu rodziców uważa, że ich

dziecko nie cierpi na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, jeżeli nie

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

109

wymiotuje, co jest absolutną nieprawdą. Rodzice mogą nigdy nie natkąć

się na oznaki wymiotów, środków przeczyszczających czy moczopęd-

nych. Muszą więc uważać, by nie dać się wyprowadzić w pole".

Niekiedy, jak to się zdarzyło matce Jackie, rodzice widzą wskazówki,

ale nie zwracają uwagi na kierunek, który one pokazują. Tymczasem,

gdy zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów zostaną definitywnie stwier-

dzone, trzeba zrozumieć, że ten problem sam nie zniknie, że należy mu

stawić czoła.

PIERWSZY KROK

Pierwszym krokiem musi być — co do tego nie ma wątpliwości —

poszukanie pomocy specjalistycznej, najszybciej jak to tylko możliwe.

Dzisiaj.

• Zadzwońcie do swojego lekarza alho, pediatry.

• Opiszcie szczegółowo zauważone Jjrzezwas niepokojące objawy.

• Zaplanujcie termin badania lekarskiego i psychologicznego.

Zarówno badanie fizyczne, jak i psychologiczne jest niezbędne. Lepiej

zacząć od badania lekarskiego, aby terapeuta, dokonujący oceny psychi-

cznego stanu dziecka, znał już jego wyniki i mógł złożyć je w spójną

całość.

CO POWIEDZIEĆ DZIECKU?

Kiedy już ustalony jest termin wizyty, rodzice muszą się naradzić,

kiedy i jak powiedzieć dziecku, że musi iść do lekarza. Rodzice muszą

tutaj występować wspólnie, nawet jeżeli żyją w separacji albo są roz-

wiedzeni.

„Uważam, że nie należy tego robić przy stole podczas kolacji — pisze

dr Slap. Tak samo, jak nie należy robić wyrzutów synowi, który właśnie

wrócił podpity do domu. W takim momencie, kiedy nerwy rodziców

napięte są jak postronki, nikt w pełni nie panuje nad sytuacją. Lepiej

zaczekać na jakąś spokojną chwilę, kiedy w pobliżu nie będzie nikogo

z rodzeństwa, a rodzice są razem i mogą usiąść z dzieckiem, którego

rzecz dotyczy, i zacząć: »Jest taki problem...«. Nie należy koncentro-

wać się najedzeniu, nie wolno zaczynać jeszcze jednej sceny z serii: »Ty

nic niejesz!«"

110

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Nawet w sprzyjającej, spokojnej atmosferze rodzice muszą się wyka-

zać żelazną konsekwencją i stanowczością. Doktor Slap porównuje po-

wyższą sytuację do tej, kiedy rodzice dowiadują się, że ich dziecko

bierze narkotyki. „W obydwu wypadkach nastolatki starają się ukryć

swoje postępowanie przed rodzicami. Kiedy ci zaczynają się wszystkie-

go domyślać, muszą być twardzi. Jednocześnie jednak muszą zrozu-

mieć, że wiek kilkunastu lat to okres wielkiej wrażliwości i bezbronno-

ści oraz że ci młodzi ludzie nie myślą o sobie najlepiej, łatwo ulegają

wpływom i łakną aprobaty. Rodzice muszą więc zupełnie jasno powie-

dzieć, że przeciwni są danemu zachowaniu czy postępowaniu, a nie

samemu młodemu człowiekowi. Muszą okazać swojemu dziecku mi-

łość i wsparcie, aby nie miało żadnych wątpliwości, że nie odrzucają go,

choć zdecydowanie potępiają to, co robi.

Rodzice często się zastanawiają: „Co ja jej powiem? W jaki sposób?"

Aby złagodzić niepokój, mogą zaplanować zawczasu, w jaki sposób

wyrażą swoją troskę. Jest ważne, aby rozmawiać z dzieckiem wprost,

bez żadnych oskarżeń czy obwiniania. Powiedzcie córce, że martwicie

się o nią i nie możecie przechodzić obojętnie obok tego, co widzicie.

Opiszcie bezpośrednio i uczciwie, co zaobserwowaliście. Lepiej jest

powiedzieć: „Słyszałem, jak wymiotowałaś w łazience po kolacji", niż:

„Wydaje mi się, że każdego wieczora za dużo czasu spędzasz w ubika-

cji". Powiedzcie jej, co czujecie, jakie zmiany dostrzegliście w jej za-

chowaniu i nastawieniu do życia, i co was martwi. Jeżeli będziecie

mówili z własnego punktu widzenia („Zauważyłem" albo „Martwię się,

że..."), łatwiej unikniecie oskarżycielskiego tonu (np.: „Krzywdzisz

siebie i nas" albo „Co się z tobą dzieje?!")

Nie należy oceniać uczuć dziecka (np.: „Musisz czuć się strasznie

nieszczęśliwa, skoro robisz sobie takie rzeczy"). Jeżeli rodzice szuflad-

kują reakcje dziecka, oskarżają je lub obwiniają o całe spustoszenie,

jakie uczyniło w domu, niczego nie osiągną.

Jeżeli rodzice wspomną o pomocy lekarskiej, opór ze strony dziecka

może być duży, szczególnie jeśli padnie słowo „psychiatra". Lepiej więc

powiedzieć bardziej neutralnie o „kontroli medycznej", co będzie zna-

czyło, że troszczycie się o stan zdrowia waszego dziecka, a nie wyłącz-

nie o jakąś szczególną przypadłość; nie należy kłaść nacisku na sprawy

wagi ciała czy jedzenia. Jakkolwiek jednak powiecie o tym, musicie być

stanowczy, tak aby wasza córka wiedziała, że nie ma wyboru: wizyta

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

111

jest już umówiona i ona pójdzie do lekarza. Martwicie się o nią, więc

żądacie, aby z wami poszła.

JAKIE REAKCJE MOŻNA PRZEWIDZIEĆ?

W zależności od charakteru dziecka oraz od rodzaju jego zaburzeń

rodzice mogą spodziewać się różnorodnej reakcji, od gwałtownej, zde-

cydowanej odmowy, do westchnienia ulgi, że wreszcie ktoś się zajmie

jego problemem.

Anorektyczki w przeważającej części zaprzeczą, że mają jakie-

kolwiek kłopoty. One szczerze wierzą, że są zbyt otyłe i są zdecydowa-

ne kontynuować „odchudzanie", nawet jeżeli ich waga spadła poniżej

czterdziestu kilogramów. Kiedy taka osoba głoduje, następują u niej

zmiany metaboliczne, neurologiczne i hormonalne, które zaburzają pra-

widłowe myślenie i odczuwanie. W takim stanie nie można po niej

oczekiwać przyznania się do tego, że oczekuje pomocy.

Jeżeli jednak waga ciała u anorektyka nie obniżyła się jeszcze w spo-

sób niebezpieczny, to może on przystać na wizytę lekarską, po prostu,

by nie denerwować rodziców. Jeżeli wtedy pojawi się sugestia hospitali-

zacji, młoda osoba może wykazać zaskakującą uległość: „Nie chcę, by

rodzice się dalej martwili, więc utyję i wyjdę stąd"— słyszy się często od

młodych ludzi w szpitalu. Jednak ta uległość niekoniecznie świadczy

o mocnym postanowieniu odzyskania normalnej wagi i zajęcia się pro-

blemami psychologicznymi leżącymi u podłoża zaburzeń.

Ąnorektyje przede wszystkim boi się, że zmuszągo_do,przybrania na

^adze. „Pacjentki boją się utyć, boją się, że lekarz posadzi je na jakimś

przyrządzie dodającym kilogramy — tłumaczy dr Slap. — Przede wszy-

stkim więc bardzo jasno określam swój cel i staram się je dla niego

pozyskać. Zapoznaję pacjentkę i jej rodzinę z pojęciem idealnej wagi

ciała i mówię wyraźnie, że chodzi mi o osiągnięcie tej wagi. Zapew-

niam, że w żadnym wypadku nie chcę jej przekroczyć. Jednocześnie

mówię jasno, że tak-długo^jak. dana dziewczynajważy_r2Ojiiżej.. osiem-_

dziesięciu pięciu procent normy, jest chora na.moxeksję..i pietwszyjn

celem jest natychmiastowe przybranie na wadze. Te pacjentki trzeba bez

przerwy uspokajać, ponieważ żyją w lęku, że chcemy zrobić z nich

grubasy. Boją się leżeć w szpitalu, boją się, że sieje zmusi do jedzenia,

że stracą kontrolę, że będzie im się podawało kalorie za pomocą sondy

albo lewatywą. Tłumaczę im, że jest pewna dolna granica wagi, na którą

112

NA BAKIER Z JEDZENIEM

się po prostu nie zgodzę i że pacjentki, które do niej dochodzą, idą do

szpitala.

Mówię również wyraźnie, że nie chodzi tu wyłącznie o sprawy wagi

ciała. W szpitalu będzie podlegała także leczeniu psychiatrycznemu

w ramach skoordynowanego programu terapii zaburzeń w przyjmowa-

niu pokarmów."

Bulimicy i osoby cierpiące na przymus nadmiernego

jedzenia przyznają się do swoich problemów, tak jak anorektycy.

Choć starają się zachować tajemnicę, nie zdarza im się wysyłać sygna-

łów alarmowych, jak to robiła Jackie ze szczotką klozetową. Sugestia

udania się do lekarza może być przez nich przyjęta z ulgą. Zdarza się

jednak, że jednocześnie są rozdarci węwnejtr^nym.JLonfliktęrn„-=_zarJt.

żem pragną pomocyj niaxłic4 rezygnować z nawyku objadania się i

przeczyszczania. Dla bulimików, którzy hołdują temu nawykowi już od

kilku lat, stał się on tak silny i do tego stopnia samoczynnie się napędza, *

iż mogą się trzymać go jak tonący tratwy ratunkowej.

Doktor Bernice L. Rosman, która przez wiele lat prowadziła badania

nad zaburzeniami w przyjmowaniu pokarmów w Klinice Dziecięcej

w Filadelfii, wyjaśnia, że w początkowym stadium choroby można sku-

pić się na uczuciach, które ją wyzwoliFy. Jeżeli jednak zaburzenia nabio-

rą charakteru chronicznego, to należy przenieść punkt ciężkości z uczuć

na zachowania, „ponieważ »rozwiązanie« problemu samo stało się pro-

blemem, nawykiem, a nawet, jak w wypadku wymiotów u bulimików,

rodzajem nałogu, który sam siebie potęguje. Walka toczona z objawami

(poprzez np. ścisłą kontrolę), może przynieść nasilenie zaburzeń".

SZUKANIE TERAPEUTY

Jeżeli wasz lekarz domowy nie ma dużego doświadczenia w leczeniu

zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów — a obecnie mało który lekarz

domowy je ma — będziecie musieli znaleźć specjalistę o rozległej

wiedzy w dziedzinie zdrowia psychicznego, a szczególnie — tych właś-

nie zaburzeń. Jeżeli wasz lekarz nie może nikogo takiego polecić, po-

winniście zadzwonić do najbliższego szpitala, poprosić oddział psychia-

tryczny i zapytać o nazwiska lekarzy, którzy zajmują się zaburzeniami

w przyjmowaniu pokarmów.

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

113

TERAPIA RODZINNA

; Wybór terapeuty często przyprawia rodziców o zawrót głowy z powo-

du wielkiej ilości form psychoterapii, z których najbardziej znane, choć

bynajmniej nie jedyne, to: psychoanalityczna, rodzinna, indywidualna,

modyfikacji zachowań, psychofarmakologiczna, grupowa, szpitalna

i środowiskowa.

W Klinice Dziecięcej, która jest filią Szpitala Dziecięcego w Filadelfii,

stosuje się przede wszystkim terapię rodzinną. Nie znaczy to, że inne

metody są wykluczone, ale stwierdzono tam, że leczenie młodego czło-

wieka_w_jego rodzinie jest najskuteczniejsze. Ponieważ człowiek ten

Joraśtai układa swoje relacje ze wszystkimi członkami rodziny, jest

sprawą zasadniczej wagi, aby cała rodzina była zaangażowana w tera-

pię. Nie mniej ważny jest aktywny udział rodziny w doborze tera-

peuty i w samym procesie terapeutycznym. Jeżeli członkowie rodziny

idą na seans terapeutyczny z nastawieniem pasywnym, zamierzając jedy-

nie siedzieć, słuchać i zdać się na lekarza, to nie powinni czuć się rozcza-

rowani, jeżeli leczenie się nie powiedzie.

Kto bierze udział w terapii rodzinnej?

Określenie „terapia rodzinna" nie znaczy, że cała rodzina bierze

udział we wszystkich spotkaniach. Na początku jednak — jak radzi dr

John Sargent — wszyscy, którzy 'ffiie^1ćają~w~3aHym domu, łącznie

z najmłodszym rodzeństwem, powinni spotkać się zterapeutąT CrToćTaż

większość pacjentów doktora Sargenta to nastolatki, jego gabinet w fi-

ladelfijskiej Klinice Dziecięcej jest pełen klocków, ołówków i rozmai-

tych zabawek dla malutkich siostrzyczek i braciszków.

„Nawet jeżeli brat czy siostra mają tylko dwa lata, to powinni wziąć

udział w pierwszym spotkaniu. Dziecko w tym wieku zdaje sobie spra-

wę, że coś jest nie w porządku. Tak samo dzieci pięcio- i dziewięciolet-

nie. Wiedzą, że nikt nie potrafił uporać się z problemem w rodzinie.

Całe rodzeństwo przychodzi na spotkanie i patrzy, jak lekarz razem

z rodzicami stara się wszystko doprowadzić do porządku. Nabierają

więc przekonania, że ich własne napięcie, zmartwienie, troska o starszą

siostrę były słuszne. Zanim przyszli na spotkanie, ich matka zazwyczaj

mówiła: »Nie przejmuj się tym«, ale jak tu się nie przejmować, jeśli

siostra wygląda jak szkielet, krzyczy i wrzeszczy z byle powodu albo

114

NA BAKIER Z JEDZENIEM

wyrzuca jedzenie. Dlatego właśnie rodzeństwo jest tu potrzebne — musi

mieć pewność, że to, co się działo, nie było właściwe. Bracia J^siostry

powinni również przychodzić tu, aby zaprzestać prób naprawiania

wszystkiego na własną rękę. Przy obiedzie mówią siostrze, żeby jadła,

albo czatują na bulimiczkę o pierwszej w nocy przy łazience i każą jej

przestać. Muszą brać udział w terapii, aby poprawić swoje relacje z cho-

rą osobą".

Bracia i siostry dzieci chorujących na zaburzenia w przyjmowaniu

pokarmów są często nazywane drewnianymi dziećmi. Są jakby

z drewna, zachowują się cicho, prawie niewidocznie, dobrze się uczą,

nie ..sprawiają kłopotów. Kiedy w ich życiu pojawią się napięcia, nie

wiedzą, co robić, ponieważ nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Cała

rodzina jest bez reszty skupiona na chorym dziecku.

Osoby te często trafiają do psychoterapeutów w ośrodkach uniwersy-

teckich. „Przychodzą i skarżą się, że ich siostra skupiła na sobie całą

uwagę, że nie mogli liczyć na rodziców, że nie mieli prawa poprosić

0 cokolwiek dla siebie — mówi dr Sargent. — Im bardziej osoba choru-

jąca na anoreksję czy bulimię staje się »wyróżniona« z powodu swoich

dziwacznych nawyków, tym bardziej jej rodzeństwo oddala się od niej

1 od rodziców".

Rodzeństwo powinno uczestniczyć w terapii rodzinnej, aby widzieć,

że cała rodzina pracuje razem. „Chcę, aby tu byli, i chcę, aby czuli się

szczęśliwi, że są częścią rodziny, która próbuje uporać się z nękającymi

ją kłopotami, by wiedzieli, że to jest ważne, wspaniałe przedsięwzięcie"

— opowiada dr Sargent. „Mówię też, iż nie jest rolą rodzeństwa nakła-

nianie Mary do jedzenia albo zaprzestania objadania się. Mówię rodzi-

com, aby powiedzieli rodzeństwu, by ono nie uczyło Mary, jak ma jeść.

Mówię rodzicom: »Naprawdę powinniście powiedzieć Billowi, by prze-

stał namawiać Mary do jedzenia, ponieważ wchodzi wam w drogę

i tylko pogarsza sprawę«".

Doktor Sargent robi to samo ze wszystkimi innymi domownikami.

„Jeżeli z rodziną mieszka babcia, to ..chce.,. aby„.pna też przyszła na

pierwsze spotkanie. Babcia może być w podeszłym wieku i zawsze

powtarzać Mary, by jadła więcej makaronu; a kiedy Mary nie je maka-

ronu, babcia jest obrażona i zła. Mówię mamie i tacie, by powiedzieli

babci, że jedzenie Mary jest naszą sprawą, że nie powinna mówić

nigdy więcej dzieciom o jedzeniu. Rodzice często odpowiadają. »Nie

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

115

możemy tego zrobić. Poczuje się urażona«. A ja na to: »Przykro mi,

wobec tego nie mogę wam pomóc«.

Nie mówię takich rzeczy na darmo. To nie są sugestie, to jest leczenie.

Jeżeli dziecko choruje na zapalenie opon mózgowych i pediatra zapisuje

antybiotyk, to nie podacie zamiast niego szklanki wody, prawda? Nikt

nie spodziewa się, że lekarstwo będzie smaczne. Każdy wolałby, aby

dziecko było zdrowe, ale skoro jest inaczej, to trzeba je leczyć" — mówi

doktor Sargent.

Jeżeli rodzice są rozwiedzeni i mają nowych małżonków, to także oni,

jak również~wśzystkie inne osoby blisko z dzieckiem związane, biorą

często udział we wstępnym spotkaniu. Daje to lekarzowi możliwie

kompletny obraz sytuacji młodego człowieka. Ponadto wszyscy rozu-

mieją wówczas cel leczenia i uczą się wspierać go. „Nie jest ważne, czy

i młody człowiek cierpiący na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów

: chce, aby cała rodzina przyszła na to pierwsze spotkanie. Ono jest

> niezbędne dla kompletnej, całościowej oceny sytuacji".

Praca zespołowa

i Bez względu na to, gdzie mieszkacie, do jakiego specjalisty trafiliście,

oraz jaki jest koszt całego przedsięwzięcia, przekonacie się szybko, że

leczenie waszego dziecka jest pracą zespołową. Lekarz, który prowadzi

wstępne badanie, może czuć się kompetentny wyłącznie w sprawach

ściśle medycznych, a psychoterapię przekazać w ręce psychiatry albo

psychologa. Niektóre programy zwalczania zaburzeń w przyjmowaniu

pokarmów, szczególnie te, które opierają się o zaplecze szpitalne, prze-

widują udział w leczeniu dietetyka lub specjalisty od spraw żywienia

oraz psychoterapeuty. Ponadto, jako dodatek do terapii indywidualnej

i rodzinnej, bardzo przydatna może być terapia grupowa w zespole mło-

dych ludzi, którzy właśnie „wychodzą" z choroby.

Niezależnie od tego, jak liczny jest zespół uczestniczący w postępowa-

niu leczniczym, każdy powinien mieć ściśle określony obszar zadań.

Jako rodzice, a także klienci korzystający z określonych usług, musicie

być uważani za pełnoprawnych członków zespołu.

Kluczową postacią w zespole jest psycho,te.ra^xeu-

-1 a, poniew^ on będzie pracował z dzieckiem najbliżej. Wyhiejając

terapeutę musicie pamiętać o kilku rzeczach. Nie chodzi tu o mechani-

ka, który ma naprawić gaźnik, ani korepetytora z algebry. Umiejętności,

doświadczenie i kompetencja są oczywiście niezbędne, ale oprócz tego

116

NA BAKIER Z JEDZENIEM

ważne jest, by cała rodzina czuła się dobrze w towarzystwie tego czło-

wieka. Ponieważ terapia dotyczy nie tylko dziecka, ale również innych

członków rodziny, dobry terapeuta musi umieć nawiązać z każdyrn

przyjazny, ciepły kontakt, musi wszystkich dobrze poznać, rozumieć

i czuć się z każdym związany.

Jeżeli w jakimkolwiek momencie relacje między terapeutą a waszą

rodziną wydadzą się wam niewłaściwe, nie wahajcie się porozmawiać

z nim o tym. Jak mówi dr Michael A. Silver z Kliniki Dziecięcej w Fila-

delfii, „skuteczne leczenie zaburzeń jedzenia jest czymś innym niż

zabieg chirurgiczny albo leczenie zapalenia płuc. Wielkie znaczenie

mają więzi między terapeutą a całą rodziną. Prowadząc na przykład

terapię rodzinną, terapeuta nie powinien nigdy obwiniać rodziców o cho-

robę dziecka. Czasami jednak nieumyślnie powstaje wrażenie, że rodzi-

ce popełnili jakiś błąd, i zanim dojdzie do następnego spotkania, siedzą

i zastanawiają się: »Co takiego zrobiliśmy źle?«. Istnieje istotna granica

między stwierdzeniem, że rodzice muszą coś zmienić w swoim postępo-

waniu — ponieważ to, co robili dotąd, nie skutkowało — a obwinianiem

ich o spowodowanie choroby. Jeżeli rodzice czują, że terapeuta obciąża

ich winą, powinni powiedzieć jasno: »Słuchaj, mamy wrażenie, że nas

obwiniasz«, a następnie przedyskutować z nim cały problem. Jeżeli od-

powiedzi terapeuty ich nie zadowolą, powinni poszukać kogoś innego

na jego miejsce.

Z drugiej strony — mówi dalej dr Silver — bywa tak, iż rodzice

mimowolnie robią coś, co nie tylko nie pomaga, ale wręcz pogarsza

sprawę. Mogą wówczas nabrać przekonania, że terapeuta unika jakiegoś

problemu, nie jest otwarty. Jeżeli rodzice czują, że obawia się on poroz-

mawiać z nimi wprost, nie nabierają do niego niezbędnego zaufania ani

szacunku. Terapeutą musi mieć możliwość rozmawiania o wszystkim,

nawet o rzeczach dla rodziców nieprzyjemnych, nie popadając jednak

w ton pskarżycielskr'.

Warunki powodzenia

Od samego początku terapii muszą być spełnione pewne warunki, aby

miała ona szansę powodzenia:

• Rodziną musi czuć, że terapeutą nie tylko zna się na zaburzeniach.,

łaknienia, ale również rozumie specyfikę konkretnej sytuacji.

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 117

• Terapeuta okazuje to zrozumienie wyznaczając określony kierunek, _

ptan i cel działania.

• Rodzina i terapeuta zgodnie stwierdzają, że nikogo nie naletywmić

: ^spowodowanie choroby. Problem winy nie jest tu istotny.

• Terapeuta zachęca wszystkich członków rodziny do brania udziału

w terapii, jasno określając, że każdy członek rodziny będzie uczesP"

niczył w spotkaniach w innym czasie i będzie proszony o inne rze-

czy.

I • Terapeuta nie jest sędzią, arbitrem, spowiednikiem ani rabinem.

, Jego rolą jest pomóc ludziom zmienić ich życie, jest czymś w rodzaju

katalizatora.

„Terapia rodzinną polega na tym, że członkowie rodziny mąją_zaufanię^

ckrtćrapeuty, wspierają wysiłki chorej dziewczyny oraz pytają wprost^

jeśli chcą wiedzieć, na czym polega leczenie — mówi z naciskiem dr

Sargent. — Rodzina ponosi odpowiedzialność — ponieważ to ona

ponosi koszty — za to, by sesje indywidualne przynosiły jej korzyść.

A korzyść polega w tym wypadku na tym, że dziewczyna odzyskuje

zdrowie i uczy się niezależności. Rodzice muszą miećp^wnoś^że łączy

ich z terapeutą wspólny cel, tj. pomoc córce w prawidłowym rozwoju.

Muszą też mieć pewność, że terapia nie utrwala jej niedojrzałości,

chwiejności charakteru i wszystkiego, co przeszkadza jej dorosnąć."

Wyznaczanie celów

Każdy terapeuta i każda rodzina będą wyznaczali sobie określone cele.

Muszą one być dla wszystkich zrozumiałe i musi panować zgoda, co do

ogólnej strategii ich osiągania. W przypadku Sheili wstępnym celem

rodziny było zaprzestanie zmuszania jej do jedzenia.

Zanim rozpoczęło się leczenie, cała rodzina tak mocno starała się

namówić ją do jedzenia, że każdy posiłek stawał się próbą sił. Rodzice

i starsza siostra biadolili nad każdym kawałkiem na jej talerzu.

„Jesz tylko białko z jajka! Czemu nie ruszasz żółtka?"

„Jak wiele kalorii może zawierać ta sałatka? Dwadzieścia?"

„Jeszcze jeden kęs kochanie, proszę. Przecież od tego nie można

utyć!"

Sheila ignorowała te nalegania, przepraszała i odchodziła od stołu albo

kłóciła się ze wszystkimi tak zażarcie, że w końcu nikt nie miał ochoty

najedzenie.

118

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Trwało to przez kilka miesięcy, nic więc dziwnego, że przerodziło się

w niełatwy do przełamania obyczaj. Podejmując terapię wszyscy musie-

li bardzo uważać, by nie wpaść z powrotem w stare koleiny. Jednocześ-

nie Sheila, nadzorujący ją lekarz oraz psychoterapeuta zgodzili się, że

ona musi przestać tracić na wadze, a następnie stopniowo zacząć przy-

bierać ciała.

Gdy wydawało się, że Sheila znowu nie je, rodzina starała się nie naska-

kiwać na nią podczas posiłków. Pomiędzy posiłkami natomiast, w spo-

kojnej, niewymuszonej atmosferze, matka i ojciec przypominali jej

0 dobrowolnie przyjętych zobowiązaniach. Jeżeli w dalszym ciągu

ograniczała ilość pożywienia, omawiali tę sprawę wspólnie na kolejnym

spotkaniu terapeutycznym. Choć wcześniej wszyscy zgodzili się na taką

właśnie strategię, nie brakowało jednak momentów, kiedy jedno z rodzi-

ców albo siostra rozpoczynało starą śpiewkę: „Sheila, słuchaj, to jest

pyszne! Dlaczego nie spróbujesz choćby kawałka?". W miarę jednak

upływu czasu, przy świadomym wysiłku ze strony wszystkich, ilość

1 intensywność takich wypadków zmniejszyła się.

Nowe sposoby rozwiązywania starych problemów

Celem terapii nie jest po prostu doprowadzenie do tego, by młoda

osoba zrewidowała swoje nawyki żywieniowe. Chodzi o to, by pomócj

jej znaleźć rozwiązanie problemów uczuciowych, które stały się przy-!

czyną głodowania, objadania się i przeczyszczania albo przymusu nad-1

miernego jedzenia.

„Moim zadaniem — mówi dr Sargent —jest pomóc im w znalezieniu

takiego sposobu na życie, aby nie musieli uciekać się do nieprawidło-

wych nawyków żywieniowych. Mówiąc ogólnie, wymaga to rozwiąza-

nia problemów dotyczących relacji międzyludzkich, własnych ambicji

i osiągnięć, oraz problemów przyjaźni i seksu. Podczas leczenTaTtrzeba

wykryć, który z tych obszarów ma w danym przypadku szczególne

znaczenie. Należy jednocześnie zwracać uwagę na fizyczne potrzeby

młodego człowieka.

Leczymy ąz.łowiekaj a nie chorobę, i w ostatecznym rozrachunku czło-

wiek musi być ważniejszy od objawu. Symptomy sygnalizują istnienie

choroby, a jej przyczyny leżą w sytuacji: w rodzinie, szkole, środowi-

sku. Nie zadajemy więc pytania: »Dlaczego ona tak dużo (mało) je?«,

lecz: »Dlaczego nie robi czegoś innego?« Jeżeli czuje się tak fatalnie, że

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

119

musi koić ból jedzeniem, to zapytajmy o przyczyny tego samopoczu-

cia".

Jeżeli terapia ma się zakończyć powodzeniem, niezbędna jest współ-

praca wszystkich zainteresowanych. Na początku każdy jej uczestnik

Stawia wraz z terapeutą określony cel, a następnie jest odpowiedzialny

za jego realizację. Jest sprawą o zupełnie podstawowym znaczeniu, aby

osoba chora, wszyscy członkowie rodziny oraz terapeuta zmierzali ku

temu samemu. Cóż to jednak ma być? Czy chodzi o przybranie na

wadze albo zaprzestanie objadania się? Nie, chodzi o coś daleko waż-

niejszego, co wykracza poza same objawy zaburzeń. Trzeba dotrzeć do

sednarproblemu; często polega to na umiejętności zachowania równo-

wagi. Na jednej szali spoczywa wspólnota rodzinna zespolona w wysił-

kach terapeutycznych, których celem jest udzielenie pomocy osobie

z jej grona. Na drugiej — każdy członek rodziny z osobna podlegający

przemianie, w wyniku której będzie bardziej samodzielny i niezależny.

Podczas terapii, obejmującej z czasem coraz szerszy krąg problemów

rodzinnych, zdanie każdego członka rodziny jest uważnie wysłuchiwa-

ne. Jeżeli terapia ma być skuteczna, to więź, która w jej wyniku zostanie

_zbudowiina, musi się opierać na uczciwości, otwartości i odpowiedzial-

ności. Innymi słowy, jeżeli ktoś mówi, że coś zrobi, to wszyscy muszą

mieć pewność, że tak będzie.

„Staje się to niezmiernie trudne, jeżeli rzecz dotyczy trzynastoletniej

dziewczyny o wzroście sto pięćdziesiąt sześć centymetrów i wadze trzy-

dziestu czterech kilogramów, która twierdzi, że nie ma żadnych proble-

mów poza tym, że musi zrzucić jeszcze kilka kilo — mówi dr Sargent.

— Pojawia się wówczas pytanie, w jaki sposób namówić ją na leczenie

i jak zawrzeć z nią odpowiednią umowę? Moim zdaniem, można ją

namówić, jeżeli pozwoli się jej zachować twarz, wierzyć w to, w co

wierzy, jednocześnie pomagając rodzicom zadbać ojej bezpieczeństwo.

To bezpieczeństwo oznacza powolne, niespieszne przybieranie na wa-

dze. Musi ono również uwzględniać jej uczucia i problemy psychiczne.

Ona ma prawo nie chcieć przybrać na wadze, ale nie ma prawa

nie przybrać na wadze. Oczekuję więc, iż podporządkuje się tera-

pii, choć dozwolony jest sprzeciw z jej strony."

Rodzice mają za zadanie oddzielić swoje reakcje na jej uczucia od

reakcji na jej zachowanie. „Na jej uczucia reagują ze zrozumieniem,

okazująojwsparcię (»rozumiem«, »słucham cię«), natomiast na jej za-

120

NA BAKIER Z JEDZENIEM

chowanie reagują sankcjami albo poleceniami. To jest właśnie to, czego

brakowało w przeszłości — mówi dr Sargent. — Rodzina reagowała na

uczucia sankcjami, nie udzielając żadnej pomocy w zakresie zacho-

wań".

Odwrócenie starego porządku może być dla niektórych rodzin pra-

wdziwą rewolucją, ponieważ od dawna robiły wszystko, by d a ć córce

szczęście i zadowolenie. Tymczasem nie jest zadaniem rodziny dawanie

dziecku szczęścia. Zadaniem rodziny jest zadbać o to, aby dziecko samo

umiało szukać szczęścia. '

Symfonia lecznicza

Doktor Sargent porównuje leczenie do symfonii. „Jeżeli słuchacie

symfonii, to wiecie, że składa się ona z części otwierającej, gdzie nastę-

puje ekspozycja poszczególnych motywów, środkowej, gdzie te moty-

wy zostają rozwinięte, oraz finałowej, podsumowującej i wyjaśniającej

całość. Wątek na końcu często różni się od wersji początkowej, jest

przedstawiony wyraziściej, jakby dojrzał podczas trwania utworu. Po-

dobnie jest z leczeniem. W fazie wstępnej cała rodzina spotyka się z te-

rapeutą i następuje wyznaczenie celów. Terapeuta określa swoje stosun-

ki z każdym z członków rodziny, a także z nią jako całością. W-środko^

wej fazie leczenia każdy z członków rodziny, zmierzając do wyznaczo-

nego wspólnie z nim celu, ma sposobność przezwyciężenia konfliktów^

dzielących go od innych członków rodziny. Chodzi o to, aby każdy

zyskał większe poczucie własnej odrębności, a przez to — zadowolenia

z siebie, z tego, kim jest, jak się czuje i co robi."

Doświadczenie doktora Sargenta, a także wielu innych terapeutów zaj-

mujących się zaburzeniami w przyjmowaniu pokarmów, mówi, że ina-

czej trzeba pracować nad relacją ojciec-eórka, a inaczej nad relacją

jnatka-córka. W relacji ojciec-córka terapeuta „bierze pod uwagę uczu-

cia i czyny, dokonywane wybory, a także wspólną kontrolę. Terapeuta

rozumie, jak wielkie znaczenie ma ta dziewczynka dla ojca oraz co on

znaczy dla niej. Jednocześnie terapeuta musi pomóc ojcu odbudować

jego poczucie własnej wartości. Jest to sprawa o kluczowym znaczeniu,

ponieważ wszyscy rodzice, z jakimi się zetknęliśmy, a których dzieci

miały zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, zastanawiają się, dlacze-

go właśnie im się to przytrafiło i uważają się za ostatnie niezguły. Każdy

z nas zna to uczucie rozmijania się z własnymi aspiracjami. Zadanie

terapeuty polega na uświadomieniu rodzicom, iż z tego, że mają kłopoty,

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

121

nie wynika wcale, że są złymi ludźmi, bo krytyka może być konstru-

ktywna, a nie niszcząca. Ostatecznie to oni sami decydują, jaki chara-

kter przybiorą więzi w ich rodzinie.

W relacji matka-córka najważniejszą rzeczą jest proces pojednania,

podczas którego każda z nich zaczyna rozumieć, jak wiele znaczy dla

drugiej. Jednym z najistotniejszych zadań, jakie stoją przed matką, jest

nabranie szacunku do samej siebie i poczucie sensu własnego życia. W

przeciwnym wypadku jak może przekazać wartości córce".

Podczas terapii rodzinnej dr Sargent postrzega rodzinę jako całość,

składającą się jednak z zupełnie różnych osobowości. Innymi słowy,

członkowie rodziny są zarazem połączeni i rozłączeni. Sheila na przy-

kład podczas terapii zrozumiała, że potrafiła jednoczeście kochać i nie-

nawidzić swoich rodziców. Była lojalna w stosunku do całej rodziny, ale

zarazem nienawidziła ojca za to, że ciągle kazał się im przeprowadzać,

nie pozwalając przy tym na żadne oznaki niezadowolenia. Kochała

matkę, a jednocześnie dystansowała się od jej ciągłych narzekań na tryb

życia.

Połączenie i rozłączenie

Podczas terapii wszyscy członkowie rodziny zaczynają sobie uświada-

jmaćrże więź jednego z drugim jest równie ważna, jak własna odręb-

jioicL Młoda kobieta dojrzewa i staje się coraz bardziej niezależna,

a rodzice szanują jej decyzje i wybory.

Dają jej wsparcie i opiekę, ograniczając jednocześnie nadzór i kontro-

lę. Dążąc do samodzielności, może ona jednocześnie potrzebować po-

mocy ze strony rodziców i terapeuty. Wymaga to wzajemnego wsparcia.

„Prawdziwe wzajemne wsparcie — wyjaśnia dr Sargent — polega na

tym, że współpracujemy ze sobą i szanujemy się nawzajem. Jeżeli uwa-

żasz, że coś jest nie w porządku, mówisz mi o tym, a ja też mówię ci, co

mi się nie podoba. Ludzie muszą mieć możliwość poproszenia o pomoc,

która przychodzi rzeczywiście w formie pomocy, a nie nakazu".

Dla lepszego zilustrowania tego zagadnienia dr Sargent przywołuje

przykład z własnego dzieciństwa: „Uwielbiałem pomagać mojemu oj-

cu. Jedną z rzeczy, którą pozwalał mi robić, było malowanie. Kiedyś,

kiedy miałem chyba z osiem lat, malowałem drzwi. Jeżeli ktoś choć raz

malował drzwi, wie jak trudno jest to zrobić tak, aby nie widać było

śladów pędzla. Zamalowujesz jeden ślad, tworząc kolejny i tak dalej.

Bardzo się męczyłem, nie potrafiłem dać sobie z tym rady, więc mówię

122

NA BAKIER Z JEDZENIEM

do ojca: »Tato, mam kłopot«. On zaś zabrał mi pędzel i w pięć minut

sam wszystko zrobił. Czułem się wtedy strasznie upokorzony. Ojciec

wcale mi nie pomógł, tylko zabrał robotę. Pomoc polegała na okazaniu

własnej siły i zwierzchnictwa. Myślę, że to jest kluczowa sprawa w te-

rapii: aby nasza pomoc innym była rzeczywiście pomocą i wsparciem,

a nie demonstracją przewagi".

Różnice w podejściu do anoreksji i do bulimii

Chociaż zarówno leczenie anoreksji, jak i bulimii polega na analizie

i modyfikacji więzi między ludźmi, jednak postępowanie terapeutyczne

w każdym z tych przypadków jest inne, a różnice potęgowane są jeszcze

przez wiek danej osoby oraz czas trwania uzależnienia.

Leczenie anoreksji zaczyna się od tego, że dana dziewczyna musi

przybrać na wadze, następnie staramy się doprowadzić do tego, by

pogodziła się z własnym ciałem^zaczęła je rozumieć i odczuwać jako

własne — tłumaczy dr Sargent. — Obejmuje to wachlarz zagadnień,

takich jak relacje z rówieśnikami, w tym heteroseksualne, zajęcia szkol-

ne, spotkania towarzyskie, zachowania społeczne, naukę, a także odży-

wianie".

Jeżeli ubytek na wadze jest szczególnieduży, na.początek niezbędna

bywa hospitalizacja. Po uzyskaniu odpowiedniego ciężaru ciała można

zająć się psychologicznymi aspektami choroby. Jeśli podczas odzyski-

wania wagi pojawi się miesiączka, „jest to widomy dowód postępu —

mówi dr Gail B. Slap. — Miesiączka oznacza, że osiągnięta została

minimalna rozsądna waga. Jest to też często moment dyskusji i walki.

Trudno jest powiedzieć kobiecie dokładnie, przy jakiej wadze zacznie

miesiączkować. Łatwiej jest określić niezbędną do tego zawartość tłusz-

czu w organizmie, ale ona przecież nie mierzy sobie codziennie pozio-

mu tłuszczu, tylko po prostu staje na wadze. Staram się wiec ocenić

poziom tłuszczu i tłumaczę związek między nim a wagą ciała i miesią-

czką".

Bez względu na to, czy dana osoba idzie do szpitala, czy też nie, dr

Sargent podkreśla, że „cała rodzina musi bezwzględnie zaangażować się

w proces terapeutyczny. W postępowaniu z osobami, które zaczęły cho-

rować na anoreksję wcześnie, niedługo po ukończeniu dziesiątego roku

życia, kładę szczególny nacisk na wyeliminowanie z ich świadomości

przeświadczenia, że takie czy inne zachowanie jest po prostu kwestią

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA

_wyboru. Ma to decydujące znaczenie w leczeniu takich osób. Mówię im:

»Pomożemy ci szybko i bez zbędnych komplikacji uporać się z objawa-

mi choroby. Musisz jednak zrozumieć, że głodowanie nie jest wcale

jedną z możliwości, którą możesz wybrać«. W tym miejscu szczere

zaangażowanie całej rodziny jest niezbędne".

W wypadku starszych dzieci, których waga ulegała w ciągu lat waha-

niom, choć stale była zbyt niska, najlepsza, zdaniem dr Sargenta, jest

„terapia indywidualna wspierana przez rodzinę. Może ona trwać nadal

- po osiągnięciu wieku dojrzałego, może stać się elementem stylu życia,

kiedy, przykładowo, dolna granica normy wagowej dla danej kobiety

wynosi pięćdziesiąt pięć kilogramów, a kobieta ta stale ma wagę około

pięćdziesięciu kilo. Może jej samopoczucie jest lepsze przy czterdziestu

pięciu kilo, a w okresach szczególnego podenerwowania waga spada

nawet do czterdziestu dwóch kilogramów, a następnie znowu się podno-

si. Z tymi starszymi, chronicznymi przypadkami postępujemy inaczej.

Nie obchodzi nas, czy jedzą lody, by przybrać na wadze, lecz pomagamy

im na przykład dostać się do szkoły pomaturalnej, rozwiązać problemy

zawodowe czy osobiste, albo inne problemy dorosłego życia." Jeżeli

jednak chora na anoreksję jest młodsza i mieszka jeszcze z rodzicami,

jej głębokie zaangażowanie jest po prostu niezbędne.

Leczenie bulimii i wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia.

Tleczenie osób cierpiących na bulimię albo odczuwających wewnętrzny "

przymus nadmiernego jedzenia zazwyczaj jest nieco inne. Wpływ na to

rna wiek danej osoby, czas trwania choroby oraz to, czy mieszka z rodzi-

cami, czy też nie. Mogą one okazjonalnie praktykować objadanie się i

"przeczyszczanie w szkole średniej, po czym, po wyprowadzeniu się

z domu i zamieszkaniu w akademiku albo podjęciu samodzielnej pracy,

intensywność tych praktyk wzrasta, aż stają się One nawykiem. Często

osoby takie poddawane są terapii indywidualnej w akademickim albo

rejonowym ośrodku zdrowia i rodzina nie jest w to bezpośrednio zaan-

gażowana.

„Kluczową sprawą w leczeniu bulimii nie jest pozbycie się jej, ale

doprowadzenie do tego, by pacjent posiadał swoją chorobę —*

uważa dr Sargent. — Kiedy bowiem dziewczyna mówi: »Tak, chcę się

objadać i uwielbiam później wymiotować«, to w tym samym momencie

się zastanowi, a później może wybierze jednak coś innego. W pewnym

sensie przypomina to początek leczenia alkoholików, kiedy chodzi o to,

124

NA BAKIER Z JEDZENIEM

I

by dany człowiek powiedział sobie: »Tak, jestem nałogowcem, wiem

o tym; to jest część mnie samego; wynikają z tego określone skutki,

biorę za nie odpowiedzialność. Mogę wybrać, czy to robić, czy nie«.

Ale bulimia bywa trudna do leczenia, ponieważ osoby chore mają da

swojej chorobjLstosunek dwuznaczny. Lubią ją. Coś dzięki niej zyskują.

W każdym pojedynczym przypadku coś innego. Niektórzy mówią: »To

jest moje — mam coś własnego«. Innym podoba się, że robią coś

niezwykłego. Jeszcze inni odczuwają dreszcz emocji, jakiego dostarcza

życie na krawędzi. Młoda osoba przychodzi tutaj i mówi: »takie są

objawy mojej choroby; doktorze, niech pan mnie z niej wyleczy. Ale

jeśli tylko pan się nią zajmie, spadam stąd.« Jeżeli lekarz nie usunie

objawów, jest nieskuteczny i niekompetentny. Ale gdy tylko się nimi

zajmie, słyszy: »Nie dotykaj mnie«. Jest w tym wewnętrzna sprzecz-

ki ność: »Jeżeli się o mnie troszczysz, musisz zrozumieć, że nie panuję nad

sobą i chcę, abyś mną kierował; ale jeśli naprawdę się o mnie troszczysz,

wtedy rozumiesz, że jestem niezależnym człowiekiem i nigdy się nie

zgodzę, aby ktokolwiek mną kierował«. To jest sytuacja bez wyjścia.

Lekarz w takim wypadku powinien powiedzieć: »To jest twój problem.

Powiedz mi, w czym ci mogę pomóc, czego ode mnie oczekujesz«.

Terapeuta musi ostrożnie otwierać drzwi i nie wciągać przez nie młodej

osoby na siłę, gdyż, jak przypomina dr Sargent, „wiele osób cierpiących

na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, szczególnie w przypadku

bulimii, ma poważne kłopoty z wyznaczeniem granicy. Jeżeli powiedzą

ci o sobie za dużo, to następnie wpadają w przerażenie i wycofują się."

Kiedy Jackie spotkała się po raz pierwszy z terapeutą, powiedziała mu

jedynie o kilku szczegółach na temat swojego objadania się i przeczysz-

czania. Następujący dialog pokazuje, w jaki sposób doświadczony tera-

peuta może nawiązać od samego początku właściwy kontakt:

Terapeuta: „W czym mogę ci pomóc, Jackie?"

Jackie: „Nie wiem, czy pan może. Nie wiem, czy naprawdę chcę, żeby

mi pan pomógł".

Terapeuta: „Nie wiem, czy potrafię ci pomóc, ale wiem, że znam się

dobrze na tej dolegliwości. Będziesz musiała mi opowiedzieć o sobie.

Będziesz musiała udać się do lekarza, który oceni, czy twojemu zdrowiu

nie zagraża niebezpieczeństwo podczas pobytu na uczelni. Jeżeli zagra-

ża, będziesz musiała jechać do domu i nie będziemy mogli razem praco-

LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 125

wać. Jeżeli natomiast potrafisz zadbać o swoje zdrowie, to będziemy

wspólnie pracowali".

Dzięki takiemu jasnemu postawieniu sprawy Jackie nabrała zaufania

do terapeuty. Podczas następnych sesji opowiedziała mu wiele o sobie,

a on pomógł jej zrozumieć, że ona naprawdę „posiada" bulimię, jest za

nią odpowiedzialna i zdając sobie z tego sprawę, może świadomie uło-

żyć sobie życie w inny sposób.

Z PUNKTU WIDZENIA KLIENTA

Zanim przejdziemy do omawiania zagadnień związanych z procesem

rekonwalescencji, trzeba wspomnieć jeszcze o trzech sprawach, wyni-

kających z faktu, że podczas terapii zostajecie nieuchronnie postawieni

w sytuacji klienta, któremu świadczone są usługi. Chodzi więc o to, by

być klientem rozumnym.

Leczenie może być procesem długim i kosztownym. Jeżeli wasze

dziecko musi iść do szpitala, możecie spodziewać się dużych wydatków

i mieć nadzieję, że ubezpieczenie je pokryje. Jeżeli wasza umowa z to-

warzystwem ubezpieczeniowym nie przewiduje psychoterapii, warto

jest zapytać w szpitalu pracownika opieki społecznej, czy istnieją jakieś

inne ewentualne źródła sfinansowania jej. Koszt jednej sesji terapeuty-

cznej poza szpitalem wynosi od pięćdziesięciu do stu dolarów za godzi-

nę. Niektórzy terapeuci ustalają ruchomą stawkę, w zależności od mo-

żliwości finansowych klienta. Rodzina musi być przygotowana na taki

wydatek i liczyć się z tym, iż być może potrzeba będzie wielu, wielu

sesji.

Na początku terapii rodzice często pytają, jak długo ona potrwa. Zależy

to oczywiście od konkretnego przypadku, ale należy przyjąć, że terapia

nie działa na zasadzie czarodziejskiej różdżki. „Proces, w którego wyni-

ku młody człowiek uczy się niezależności, uczy się sam odpowiadać za

swój apetyt, zachowanie i relacje z innymi ludźmi, musi trwać długo"

~— tłumaczy dr Sargent.

Na samym początku dobrze jest porozmawiać z terapeutą o przewidy-

wanych kosztach i długości leczenia, a także uzgodnić zasady organiza-

cji spotkań. Niektórzy terapeuci żądają zapłaty za umówione spotkania,

które rodzice następnie odwołali, jeżeli to odwołanie nie nastąpiło z od-

powiednim, z góry ustalonym wyprzedzeniem.

126

NA BAKIER Z JEDZENIEM

\s>

Sprawa następna: mogliście gdzieś przeczytać albo usłyszeć od innych

rodziców, że czasami przy leczeniu zaburzeń w przyjmowaniu pokar-

mów podaje się środki przeciwdepresyjne. Przepisać może je tylko

lekarz, a nie psycholog ani terapeuta nie posiadający wykształcenia

medycznego. Podaje się je częściej w przypadku bulimii niż anoreksji,

ale w każdej sytuacji ich użycie musi być poprzedzone wyczerpującą

rozmową rodziców z lekarzem. Musicie mieć pełną jasność co do powo-

dów ich przepisania, wielkości dawki, oczekiwanych rezultatów, możli-

wych efektów ubocznych, a także przewidywanego czasu stosowania

medykamentu.

Po trzecie, jest faktem, iż zdarzały się przypadki wykorzystywania

młodych kobiet przez terapeutów. Bez wątpienia zdecydowana wię-

kszość terapeutów to ludzie o wysokim poziomie etycznym, ale kilku

z nich nadużyło zaufania bezbronnych, samotnych, spragnionych miło-

ści młodych kobiet. Na podstawie dotychczasowych kontaktów z ludźmi

wiele pacjentek dochodzi do przekonania, że aby zyskać miłość, trzeba

zapłacić za nią własnym ciałem albo urodą. Doświadczenie nauczyło je,

twierdzi dr Sargent, że „tylko jeżeli mają czym zapłacić, mogą uzyskać

to, o co im chodzi." Pragnąc ciepła i miłości, niektóre z takich kobiet

zaangażowały się w niestosowne związki z terapeutami.

Rodzice muszą o tym wiedzieć, ale nie powinni pod tym pretekstem

rezygnować z leczenia. Nie zamierzamy podważać zaufania do terapeu-

tów. Jest ono podstawą skutecznej terapii, ale nie powinno być ślepe.

Nie doradzamy też lekką ręką zmieniać terapeuty. Takie działanie nie

tylko nie byłoby rozsądne, ale wręcz szkodliwe dla dziecka, które mu-

siałoby nawiązywać trudny kontakt z nowym człowiekiem. Jeżeli jed-

nak rodzice niepokoją się charakterem związków ich córki z terapeutą,

powinni otwarcie z nim porozmawiać i śledzić jego reakcję. Jeżeli oba-

wy się potwierdzą, należy poszukać kogoś innego na to miejsce.

Rozdział IX

POWRÓT DO ZDROWIA

Kiedy młoda osoba zgadza się poddać leczeniu, rodzicom kamień

spada z serca. Problem został rozpoznany, specjaliści przystępują do

pracy. Można mieć nadzieję na szybki powrót do zdrowia

Rodzice zasłużyli na to westchnienie ulgi — zrobili wiele, by pomóc

córce, a także samym sobie. Mogą sobie pogratulować. Jednak po tej

początkowej euforii musi nastąpić otrzeźwienie. Droga do wyzdrowie-

nia jest ciężka i wymaga wielu poświęceń ze strony wszystkich zaanga-

żowanych. Będą na niej upadki, okresy bez żadnych widocznych postę-

pów, a także objawy recydywy. Wielkie nadzieje ustąpią miejsca reali-

stycznemu spojrzeniu: stan dziecka może się poprawić, ale wymaga to

wiele czasu i wysiłku. A kiedy leczenie zbliża się ku końcowi, przycho-

dzi strach: „Przeszła tak wiele, ale czy teraz da sobie radę sama, bez

pomocy lekarzy?"

Podczas dochodzenia dziecka do zdrowia, musi towarzyszyć rodzicom

elastyczność połączona ze stanowczością. Podczas

terapii zmienia się nie tylko dana młoda osoba, ale również więzi

między nią a wszystkimi członkami rodziny. Elastyczność jest niezbęd-

nym warunkiem rozwoju i zmian, a stanowczość — ale nie sztywność

— równie niezbędnym warunkiem powrotu do zdrowia.

128

NA BAKIER Z JEDZENIEM

NAUKA NOWEGO JĘZYKA

Przez cały okres trwania terapii rodzice powinni pamiętać o podstawo-

wej zasadzie, jaka określa zaburzenia łaknienia: symptomy choroby

(bez względu na to, czy polegają na głodowaniu, fanatycznym przywią-

zaniu do ćwiczeń fizycznych czy objadaniu się i przeczyszczaniu),stałyj

się j ę z y k i e m, sposobem porozumiewania się w obrębie rodziny. Za'

pomocą tego języka dziecko mówi: „Boli mnie", „Chcę wziąć własne

życie w swoje ręce, ale nie wiem jak", „Kocham was, mamo i tato, ale

chcę zachować swoją odrębność" albo „Boję się". Rodzice z kolei odpo-

wiadają na objawy choroby oszołomieniem, próbami egzekwowania

poleceń, karami albo irytacją.

Podczas terapii zachęca się członków rodziny, aby porozumiewali się

za"pomocą rozmowy* Młoda osoba uczy się werbalnie wyrażać swoje

stany emocjonalne, a rodzina odrzuca stare, zakorzenione reakcje na

objawy choroby i również uczy się porozumienia słownego. Przykłado-

wo, zamiast reagować na objawy bulimii stanowczymi i bezskuteczny-

mi zakazami objadania się, matka może powiedzieć: „Wkurza mnie, że

z kuchni znowu zniknęło całe jedzenie. Nie mam ochoty znowu wście-

kać się na ciebie. Chcę ci pomóc. Jeżeli będziesz potrzebowała rozmowy

na ten temat, jestem gotowa, kiedy tylko zechcesz".

Tego typu reakcje, podczas których wyrażacie otwarcie swoje uczucia,

ale nie krytykujecie, oskarżacie ani wyśmiewacie, mogą sprawić, że

.wjisze dziecko również się otworzy i będzie z wami szczere. Nawet,

jeżeli to, co powie, będzie wypełnione wrogością, to i tak będzie to krok

naprzód. Zrezygnuje bowiem z porozumiewania się z wami „językiem"

swojej choroby na rzecz otwartego wyrażania uczuć słowami.

PRZERZUCANIE POMOSTÓW

Rodzice, którzy mają za sobą cały trudny proces leczenia i powrotu do

zdrowia, często udzielają innym rodzicom następującej rady: w czasie,

kiedy doświadczacie tego wszystkiego, nie zapominajcie, że wasze

dziecko nie jest dziwaczne ani szalone — choć takie bywa jego postępo-

wanie. Ono jest istotą ludzką, z którą wiele was łączy, w tym także

rzeczy, o których mogliście zapomnieć albo nie pomyśleć. Jeżeli potra-

ficie przerzucić pomost między jej a waszymi doświadczeniami, znaleźć

jakiś wspólny obszar, to może być to dobra podstawa do nowych,

POWRÓT DO ZDROWIA 129

1

zdrowszych stosunków między wami. Matka Jackie przywołała własne

lęki i niepokoje z okresu, kiedy była nastolatką, i rozmawiała o nich

z córką. Jeżeli potraficie to zrobić, łatwiej będzie się wam wczuć w jej

położenie i zmniejszycie prawdopodobieństwo, że zostaniecie odrzuceni.

Istnieje tutaj jednak subtelna granica. Dzieląc się własnymi doświad-

czeniami, przerzucając pomosty, uczycie się jednocześnie rozumieć wa-

_sz.ą odrębność, osobowość i niezależność swoją oraz córki. Rodzice

i dziecko poznają się podczas terapii na nowo, ale musi być przy tym

zachowana równowaga więzi i odrębności. Tak jak rodzice nie mogą

żyć życiem swojego dziecka, tak i ono musi postrzegać w nich innych,

niepowtarzalnych ludzi. Jest to niezbędne dla prawidłowego rozwoju.

„PO PROSTU POWIEDZCIE NAM, CO ROBIĆ"

Kiedy rodzice znajdują się na początku drogi ku wyleczeniu choroby,

sądzą często, że terapeuta wręczy im książkę, podobną do tej, jaką

podróżni mogą uzyskać od Amerykańskiego Towarzystwa Samochodo-

wego, gdzie zaznaczone są wszystkie trasy i zalecane przystanki. Tym-

czasem, choć prawdą jest, że młoda osoba oraz rodzice muszą wraz z

terapeutą wyznaczyć sobie na samym początku jasne cele, jednak nie

mogą oczekiwać zwięzłego zestawu technik i sposobów realizacji tych

celów, ani gwarancji, że zostaną one osiągnięte. To nie jest partia sza-

chów, z podręcznikiem zasad gry leżącym na stoliczku. Wiadomość, że

zmian ani powrotu do zdrowia nie da się osiągnąć wedle ściśle wyzna-

czonej strategii i terminarza, jest dla wielu rodziców przygnębiająca.

Pewien ojciec przyznał, że zamierzał zwrócić się do lekarza w ten

sposób: „Panie doktorze, oto przywieźliśmy ją do pana. Płacimy panu.

Proszę nam teraz powiedzieć, co mamy robić. Proszę przedstawić nam

receptę na doprowadzenie jej do zdrowia". Kiedy okazało się, że terapia

nie przebiega wedle ściśle wyznaczonego wzorca, był bardzo rozdraż-

niony. Gdy jednak leczenie córki dobiegło końca, zrozumiał, że tylko

dzięki takiemu mgliście wyznaczonemu na początku kierunkowi działa-

nia stało się możliwe przeprowadzenie zmian w obrębie rodziny. Wszy-

scy oni bowiem musieli siebie odnaleźć, jak ludzie zagubieni w gęstym

lesie, przez który nie wiedzie żaden uczęszczany szlak. Niezbędne było,

by potykali się o korzenie, wpadali na drzewa i na siebie nawzajem.

Potrzebne były sytuacje, w których zabrnąwszy w gąszcz bez wyjścia,

wycofywali się po własnych śladach, błądząc po omacku, aby wreszcie

130

NA BAKIER Z JEDZENIEM

natknąć się na właściwą drogę. Gdyby co trzecie drzewo znaczył szlak,

droga byłaby zbyt prosta: mogliby nią iść nieomal z zamkniętymi ocza-

mi, nie dowiadując się niczego o sobie.

KILKA REGUŁ DO ZAPAMIĘTANIA

Choć każda rodzina musi postępować elastycznie, ponieważ nie ma raz

na zawsze ustalonych technik, które można by stosować w każdym

przypadku, jednak rodzice powinni pamiętać o kilku ogólnych regułach

(pbowiązujących podczas leczenia i rekonwalescencji.

Lęki waszego dziecka

Wasze dziecko bez wątpienia będzie odczuwało lęk, ponieważ terapia

) oznacza zmianę. Nieprawidłowe nawyki pomagały mu radzić sobie w

stresie czy w momentach załamania psychicznego. Teraz natomiast

terapia zmierza ku temu, aby dziecko odrzuciło te metody stawiania

czoła rzeczywistości i znalazło inne, zdrowsze. Wywiera się presję na

młodą osobę, aby zrezygnowała z robienia tego, co, jakkolwiek dziwnie

wyglądałoby z zewnątrz, dawało jej jednak pewne poczucie bezpieczeń-

stwa. Podobnie jak wy, wolałaby zapewne posłużyć się wypróbowany-

mi, jasno określonymi metodami. Ona również musi być elastyczna,

> próbować nie przetartych ścieżek, zrezygnować z części swojego bez-

pieczeństwa i zacząć podróż, której końca nie jest w stanie przewidzieć.

Podobnie jak wy, nieraz poczuje się zagubiona i bezradna.

Paradoks niezaangażowania

Każda chwila, w której będziecie chcieli pomóc córce w jej walce,

przysporzy wam cierpienia. Wyrywacie się, by skoczyć i ją ratować,

a zarazem czujecie się bezradni. Pewną otuchą dla was będzie świado-

mość, że jest to normalna część procesu terapeutycznego, ale nie mniej

ważne jest, by zrozumieć swoisty paradoks: chociaż jej walka z chorobą

tak was pochłania, jednocześnie konieczne jest, abyście mniej się nią

przejmowali. Nie jesteście terapeutami. Powinniście jedynie rozumieć,

że wasze dziecko przechodzi może największą próbę swego życia.

Będziecie przez cały czas przy nim, gotowi w każdej chwili pomóc, ale

nie możecie go zmusić, by się zmieniło, ani nawet — by chciało się

zmienić. Nie jest w waszej mocy „wyleczyć" je, lub choćby wyelimino-

wać objawy choroby. Tę pracę musi wykonać samo, z pomocą terapeuty

POWRÓT DO ZDROWIA

131

i z waszym wsparciem — ale bez waszej dominacji czy przesadnego

zaangażowania.

„Czy to nie jest wewnętrzna sprzeczność? — zapytacie. — Jak mogę

ją wspierać i jednocześnie pozostać niezaangażowanym?" Rzeczywi-

ście, to jest niełatwa sztuka zachowania równowagi, ale terapeuci prze-

strzegają, że ma ona podstawowe znaczenie. Rodzice i inne kochające

osoby muszą utrzymywać pewien dystans. Udzielając wsparcia, demon-

strując zaangażowanie, muszą jednocześnie umieć stanąć z boku, aby

umożliwić dziecku określenie charakteru własnej odrębności. Rodzice

mogą mu tym pomóc co najmniej w dwójnasób.

Analizowanie własnych odczuć. Pomyślcie o jego walce i zapytajcie

sami siebie: „Jaki jest mój stosunek do jego choroby? Jak ona na mnie

wpływa? Co ta choroba mówi o stosunkach panujących w naszej rodzi-

nie? Czy postępowanie naszego dziecka, które tak przygnębiało nas

i złościło, było świadomą manipulacją, mającą na celu wywołanie w nas

poczucia winy? A może było wołaniem o miłość i aprobatę? Sposobem

dochodzenia do własnej tożsamości?". Kiedy odpowiecie sobie na te

pytania, możecie zadać dwa następne: „Jak świadczy to o sposobie

porozumiewania się w naszej rodzinie? Jakie mogą być nasze

wspólne troski i zainteresowania?". Te pytania będą pojawiały się pod-

czas terapii, ale nie musicie czekać cały tydzień do następnej sesji, aby

się nad nimi zastanowić. Mogą przyjść wam do głowy w dowolnym

momencie, może też trafić się chwila, kiedy będziecie mieli sposobność

porozmawiać o nich z waszym małżonkiem.

Czas dla rodziców. Drugim sposobem, w jaki możecie pomóc dziecku w

jego dążeniu do autonomii, jest — by posłużyć się terminologią sporto-

wą — branie czasu dla siebie. Planujcie wasz dzień i pod kątem wa-

szych potrzeb", a nie potrzeb waszego dziecka. Wasze potrzeby

uczuciowe i fizyczne nie powinny być tłumione, nawet jeżeli na skutek

choroby wasza córka stanęła w centrum sceny rodzinnej. Jeśli cały

porządek dnia jest podporządkowany jej cyklom objadania się i przeczy-

szczania lub też sztywnemu harmonogramowi czynności między posił-

kami, należy przywrócić organizację naturalną, jak to miało miejsce

w rodzinie Sheili od razu na początku terapii. Jeżeli rodzina planuje

wyjście do kina na wpół do siódmą, to je kolację o szóstej, bez względu

na to, czy Sheila do nich dołączy, czy też nie. Jeżeli córka domaga się

132

NA BAKIER Z JEDZENIEM

jakichś wyszukanych potraw, których przygotowanie zajmuje dwie go-

dziny z okładem (choć wiadomo, że sama ledwie skubnie jedzenie), to

nie należy już więcej ulegać jej żądaniom. Wystarczy po prostu odpo-

wiedzieć, że przygotuje się coś prostszego, aby zjeść o wyznaczej porze.

Jeżeli zje z nimi, bardzo dobrze. Jeżeli nie, to rodzina i tak postąpi tak,

jak zamierzała.

Sheila od czasu do czasu buntowała się przeciw ich próbom powrotu

do normalności, ale musiała się nauczyć, że równowaga jest niezbędna

dla życia rodzinnego, podobnie jak jasno określone granice, które wy-

znaczają każdemu członkowi rodziny określone role i zapewniają mu

poczucie tożsamości. Musiała również pogodzić się z tym, że jej choro-

ba nie przysłania już całego życia rodzinnego. Jak stwierdził jej terapeu-

ta, dla Sheili bardzo ważne było, że widziała wokół siebie spokój

i konsekwencję. Dzięki temu zrozumiała, że jej rodzina jest wystarczją-

co mocna, aby wytrzymać cały zamęt, jaki wywoływała swoją chorobą.

Osoby mające to już za sobą, a także specjaliści, stanowczo podkreśla-

ją, że rodzice muszą podczas terapii mieć czas dla siebie, po prostu po

to, by się odprężyć, ale też, by wzbogacić własne życie. Ta rada może

wydawać się nie na czasie, skoro dziecko się głodzi albo objada i wy-

miotuje, ale należy przyjąć ją na poważnie. Zaburzenia w przyjmowaniu

pokarmów mogą stać się dla rodziny trzęsawiskiem, które wciąga wszy-

stko. Choroba dziecka do tego stopnia zaprząta uwagę rodziców, że nie

znajdują czasu na kolację z przyjaciółmi, wyjście do kina czy choćby

beztroski spacer po parku. Tymczasem te małe przyjemności są niezbęd-

ne dla utrzymania dobrego samopoczucia. Jeżeli rodzice odmawiają

sobie chwili wytchnienia czy rozrywki, to nie tylko sobie szkodzą, ale

ich przemęczenie wpływa też na stan dziecka. Ono pragnie widzieć, że

jego bliscy prowadzą własne życie, zajmują się swoimi sprawami, lubią

się śmiać. Jeżeli zaś potrafi przyłączyć się do zajęć innych członków

rodziny, tym lepiej dla wszystkich.

I

CZEGO MOŻECIE OCZEKIWAĆ?

Wiele rodzin, które dopiero rozpoczynają leczenie, marzy o szklanej

kuli, w której zobaczyłoby, jak cała sprawa będzie przebiegać, ile czasu

zajmie i jak będzie wyglądać za rok. W przewidywaniu efektów terapii

nie pomogą żadne zaklęcia, nic też nie jest pewne w stu procentach. Na

POWRÓT DO ZDROWIA

133

podstawie dotychczasowych doświadczeń można się jednak pokusić

0 pewne uogólnienia.

Szybka zmiana objawów

Zaraz po rozpoczęciu terapii często obserwuje się nasilenie objawów,

zamiast, jak można by oczekiwać, ich słabnięcie. Przykładowo, osoba

cierpiąca na bulimię objada się i przeczyszcza jeszcze częściej niż

przedtem, jakby ten nawyk był starym, sfatygowanym misiem plu-

szowym z dzieciństwa, którego dziecko raz jeszcze przytula, zanim na

dobre odłoży. Nie zdarza się to zawsze, ale nie powinno być dla nas

zaskoczeniem. Anorektyczka, która zawsze była spokojnym dziec-

kiem, w pierwszych tygodniach leczenia może stać się rozdrażniona"

1 wybuchowa. Jej rodzice mają prawo mieć wątpliwości, czy wobec tego

terapia jest skuteczna, ale powinni wiedzieć, że nie ma w tym niczego

niezwykłego. Terapia jest dla niej czymś nowym i przerażającym. Ona

się boi, że zostanie zmuszona do tycia, i jednocześnie zaczyna, sobie

zdawać sprawę ż hieuświadamianych uprzednio uczuć.

W niektórych przypadkach bulimii albo wewnętrznego przymusu nad-

miernego jedzenia obserwujemy w początkowej fazie terapii znaczne

^Osłabienie chęci do objadania się. Przykładowo, rodzice Debby myśleli,

że stał się cud, kiedy po drugim czy trzecim spotkaniu z terapeutą

dziewczynka nagle przestała się objadać. Ale trzeba pamiętać, że często

chory powraca do przerwanych nawyków, kiedy terapia zaczyna ujaw-

niać skrywane, emocjonalne źródła zaburzeń. Stawienie im czoła może

być ciężkim przeżyciem, szczególnie jeżeli od dawna były wypierane.

Te pozorne kroki wstecz świadczą o tym, iż dziecko prowadzi ciężką

walkę; nie są niczym niezwykłym i nie powinny spędzać nam snu

z powiek, jeżeli tylko determinacja dziecka w kontynuowaniu leczenia

nie słabnie.

Nawroty

Nawroty mogą zdarzyć się już po zakończeniu leczenia, szczególnie

podczas jakichś istotnych zmian w życiu młodej osoby, zerwania z chło-

pcem, przeniesienia do innej szkoły, zakończenia nauki w szkole śred-

niej i rozpoczęcia pracy zawodowej albo studiów, wyprowadzka z do-

mu rodzinnego. Młoda kobieta może wówczas potrzebować ponownego

kontaktu ze swoim terapeutą. Korzystne może być też uczestnictwo

w spotkaniach grup wsparcia albo samopomocy.

134

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Hospitalizacja

Kiedy pacjent musi iść do szpitala, rodzina powinna rozumieć, że nie

świadczy to o nieskuteczności jej działań ani nie oznacza zdjęcia z niej

odpowiedzialności. Sytuacja ta stwarza natomiast sposobność do na-

uczenia się nowych sposobów reagowania na zachowanie chorej osoby

i wspierania jej powrotu do zdrowia. Nie jest to łatwe, ale zarówno

chora, jak i cała rodzina, mają za sobą wsparcie lekarzy, terapeutów,

pielęgniarek, specjalistów do spraw żywienia i dietetyków, którzy zmie-

rzają do tego samego celu — osiągnięcia przez chorą niezależności,

satysfakcji i sprawności życiowej. Jednocześnie przy pomocy terapeuty,

który działa jak katalizator, członkowie rodziny sami dojrzewają i stają

się zdolni do wprowadzenia niezbędnych zmian we własnym życiu.

Kiedy zachodzi potrzeba hospitalizacji, należy zrozumieć, że młoda

osoba jest najprawdopodobniej targana sprzecznymi uczuciami. Może

^odczuwać bardzo silną niechęć do szpitala, wstydzić się albo mieć

poczucie winy z powodu pobytu tam. Jednocześnie zaś może czuć się

bezpieczna w tym miejscu zapewniającym ochronę, gdzie, jak to ujęła

jedna z chorych na anoreksję, „nie muszę nieustannie się martwić, co

nowego każą mi jeść moi rodzice, jak bardzo ich ranie tym, że nie jem,

w jaki sposób przemycić jedzenie z talerza wprost do pojemnika na

śmieci."

Uczucie poprawy

Kiedy pojawiają się oznaki poprawy (chora na anoreksję przybiera na

wadze, osoby cierpiące na bulimię i wewnętrzny przymus nadmiernego

jedzenia rzadko się objadają), rodzice mają prawo oczekiwać, że popra-

wi się również samopoczucie dziecka. To jednak nie zawsze następuje.

Młoda osoba może być w lepszym stanie, ale wcale nie czuć się lepiej.

Nowe stany emocjonalne mogą wprawiać ją w zły nastrój, musi się też

nauczyć analizować i oswajać te z nich, które wywołują rozdrażnienie.

Jeżeli, przykładowo, osoba cierpiąca na bulimię uczy się hamować

gwałtowne pragnienie jedzenia, staje się bardzo niespokojna. Jest to dla

niej tym trudniejsze, iż uprzednio przy pierwszych oznakach niepokoju

pędziła do lodówki. Teraz natomiast stara się powstrzymać, przywodzi

swe pragnienia bardzo blisko i sprawdza, czy potrafi zapanować nad

sobą bez pomocy jedzenia. Nie trzeba się martwić, że dana osoba nie

czuje się od razu lepiej, jeżeli tylko m a się lepiej.

POWRÓT DO ZDROWIA 135

Zastrzeżenia do terapeuty

Podczas trwania terapii nieuchronnie pojawiają się zastrzeżenia osoby

chorej albo któregoś z członków rodziny do terapeuty. Jak już wspomi-

naliśmy w rozdziale ósmym, należy te zastrzeżenia otwarcie mu przed-

stawić. Nie można jednak również zapominać, że spełnia on rolę katali-

zatora i nie wykonuje on swojej pracy rzetelnie, jeżeli nie nastaje na

zmiany w trybie życia rodziny, a to często bywa drażniące.

TERAPIA W TRZECH AKTACH

Terapię można postrzegać jak sztukę teatralną w trzech aktach. W pier-

wszym akcie następuje zdefiniowanie problemu, wyznaczenie celów

i dokonuje się pewien postęp, jeżeli chodzi o fizyczny aspekt danego

zaburzenia: anoretyk z wolna przestaje tracić na wadze, bulimik czy

osoba odczuwająca wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia rza-

dziej się objada.

W drugim akcie terapeuta kieruje uwagę na problemy psychologiczne

krępujące rozwój młodego człowieka i na nie rozwiązane konflikty

rodzinne. Jeżeli rodzice nie spodziewają się tej zmiany akcentów, mogą

powiedzieć: „Zaraz zaraz, dlaczego rozmawiamy o innych członkach

rodziny? Czy nie chodzi o to, aby zaradzić kłopotom naszej córki?"

Mają oczywiście rację, ale w tym celu trzeba najpierw znaleźć źródło

stresu w życiu rodzinnym.

Kiedy trzymane dotąd pod korcem konflikty wychodzą na światło

dzienne, członkowie rodziny mogą odczuwać złość, wstyd, poczucie

winy, a także wrogość do siebie nawzajem. W takich momentach dziec-

ko przy pomocy terapeuty uświadamia sobie, może po raz pierwszy

w życiu, że antagonizmy między rodzicami a dziećmi, mężem a żoną,

bratem a siostrą, są nieodłączną częścią życia. Zrozumienie, że każdy

członek rodziny jest odrębną indywidualnością bywa bolesne, ale w tym

procesie musi brać udział cała rodzina, wtedy bowiem jest największa

szansa, że młoda osoba zdobędzie autonomię, sama rozwiąże swoje

problemy i weźmie na siebie odpowiedzialność za swoje życie.

W tych ciężkich momentach rolą terapeuty jest również nauczenie

młodej osoby, a także innych członków rodziny, trudnej sztuki kompro-

misu i uzgadniania stanowisk. Terapeuta zachęca dziecko do mówienia

pełnym głosem, stara się zaszczepić mu pewność siebie, umiejętność

136

NA BAKIER Z JEDZENIEM

rozładowywania (ale nie przemilczania) konfliktów, godzenia się z po-

rażkami i rozczarowaniami. Zmierza również ku odwróceniu uwagi

dziecka od wagi i kształtu ciała.

Pracując z rodzicami terapeuta przede wszystkim próbuje zwalczyć

ich nadmierne zaangażowanie w sprawy chorej osoby, optując za przy-

jęciem pewnego dystansu. Bywa też, iż niezbędna jest terapia małżeń-

ska, aby rodzice zastanowili się nad własnymi potrzebami oraz charakte-

? rem łączącej ich więzi. Dobry terapeuta nie będzie oskarżał ani obwiniał

rodziców, lecz położy nacisk na wzajemne wsparcie, umiejętność kom-

promisu i negocjacji między małżonkami. Zdecydowanie też będzie

odwodził ich od prób wciągania dzieci w konflikty małżeńskie. Zdarza

się, że podczas analizowania konfliktów rodzinnych małżonkowie za-

stanawiają się nad separacją, ale terapeuci na ogół radzą poczekać z tym

^przynajmniej do momentu, aż terapia będzie bardziej zaawansowana.

W czasie leczenia podstawową sprawą powinien być powrót dziecka

do zdrowia. Jeżeli ostatecznie rodzice zdecydują się na rozwód czy

separację, terapeuta może pomóc im to przeprowadzić z jak najmniej-

szym uszczerbkiem dla całej rodziny. Może też ułatwić dzieciom znale-

zienie się w nowej sytuacji.

KU KOŃCOWI

Trzeci i ostatni akt terapii wiedzie ku końcowi leczenia. Nie musi to

jednak oznaczać, że wszyscy członkowie rodziny podnoszą się z krzeseł

i wychodzą. Zdarza się, że po zakończeniu leczenia, kiedy objawy zabu-

rzeń w przyjmowaniu pokarmów u młodej osoby zdecydowanie osłab-

ły, co kilka miesięcy dochodzi do sesji z terapeutą. A nawet gdy i one

ustaną, to kontakt telefoniczny może być podtrzymywany.

Koniec terapii rzadko kiedy przybiera tak zdecydowaną, wyrazistą

formę, jak zerwanie kartki z kalendarza. Waga anorektyczki osiągnęła

już dopuszczalny poziom, ale nabywanie umiejętności rozwiązywania

problemów psychicznych nie zostało zakończone. Terapia może jeszcze

trwać przez kilka miesięcy, choć nastąpiło już „wyleczenie" z głodówki.

Rodzina mogła dopiero rozpocząć rozwiązywanie swoich konfliktów

i przeprowadzanie konstruktywnych zmian. Jej spotkania z terapeutą

mogą się odbywać raz na miesiąc czy sześć tygodni, a wreszcie ustać

zupełnie, mimo że córka wciąż jeszcze od czasu do czasu chodzi na

sesje.

POWRÓT DO ZDROWIA

137

Osoba cierpiąca na bulimię albo wewnętrzny przymus nadmiernego

jedzenia może nie objadać się już od trzech miesięcy, ale ciągle jeszcze

będzie ona pracować nad swoimi relacjami z innymi ludźmi, starając się

ukształtować je w taki sposób, aby nerwowe, stresujące sytuacje nie

musiały być rozładowywane za pomocą jedzenia. W jej wypadku tera-

pia może trwać jeszcze długo po nauczeniu się spokojnego i stabilnego

funkcjonowania, zmieniając formę ze spotkań cotygodniowych na orga-

nizowane od czasu do czasu, albo też na comiesięczne uczestnictwo

w grupowych sesjach z innymi powracającymi do zdrowia.

„Kiedy zbliża się koniec terapii, pojawia się strach" — powiedziała

matka Jackie wkrótce po tym, jak córka, cała rodzina i terapeuta doszli

do wniosku, że Jackie panuje już nad własnymi nawykami, nauczyła się

bardziej bezpośrednio porozumiewać z rodziną i wypracowała nowe

sposoby postępowania w sytuacjach stresujących. „Kiedy uświadomi-

łam sobie, że niedługo przestaniemy się spotykać z terapeutą, byłam

naprawdę niespokojna. Moje barki nie są zbyt silne. Dźwigałam na nich

dużo, jednocześnie próbując dokonać zmian w moim własnym życiu,

więc terapia zdejmowała z nich część tego ciężaru. Dopóki Jackie cho-

dziła do terapeuty, wiedziałam, że ubezpieczająca siatka jest rozciągnię-

ta i uratuje ją w razie jakiegoś nieprzewidzianego wypadku. Kiedy jed-

nak zbliżał się moment zdjęcia tej siatki, przyznaję, byłam niespokojna.

Z drugiej jednak strony dowiedzieliśmy się tak dużo o sobie nawzajem,

byliśmy teraz silniejsi i lepiej przygotowani do stawienia czoła trudno-

ściom. Zdawałam sobie z tego sprawę".

Kiedy Jackie przestała się już spotykać z terapeutą, to chodziła nadal

na sesje grupy wsparcia, składającej się z młodych ludzi powracających

do zdrowia po zaburzeniach w przyjmowaniu pokarmów. W tym sa-

mym czasie jej matka, gdy tylko odczuwała potrzebę spotkania z ludźmi

idącymi tą samą drogą, co ona, brała udział w spotkaniach grupy rodzi-

ców.

Członkowie rodziny, którzy razem współpracowali przy wyznaczaniu

celów na początku terapii, po jej zakończeniu chcą mieć pewność, że

wszystkie części pasują do siebie jak kawałki dziecięcej układanki.

Choć proces leczenia mógł formalnie zakończyć się wraz z ustaniem

objawów chorobowych u młodej osoby, to jednak zdarza się, że po-

szczególni członkowie rodziny dalej korzystają z terapii indywidualnej,

uważając, że pomaga im ona w rozwoju.

138

NA BAKIER Z JEDZENIEM

Chociaż książka niniejsza tutaj się kończy, to proces powrotu waszego

dziecka do zdrowia może się dopiero zaczynać. Rozpoznaliście źródła

zagrożenia. Stawiacie mu czoła. Znieśliście wiele bólu, a będziecie

musieli znieść jeszcze więcej, walcząc o zdrowie dziecka. Nie jesteście

jednak sami. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, poszukajcie terapeuty,

z którym będziecie mogli współpracować. Wraz z nim, waszym dziec-

kiem i całą rodziną wyruszycie w podróż, wiedząc, że dzięki miłości do

dziecka i stawieniu czoła wyzwaniu nauczycie się lepiej rozumieć

dziecko, jego problemy, a także wasze osobiste trudności. A to zrozu-

mienie będzie dla was opoką i źródłem siły.

Indeks

amenorrhoea 49

Amerykańskie Towarzystwo Anoreksji

iBulimii 12

Amerykańskie Towarzystwo Psychiatry-

czne 15,49

Amerykańskie Towarzystwo Walki

z Nowotworami 90

anorexia mirabilis 32

anorexia nervosa 9, 10, 14, 15, 23, 31,

34,43,46,51,83, 111

diagnozowanie 49

hormony 56

leczenie 34

powikłania medyczne 50

rokowania 55

rozmiar zjawiska 54

symptomy 40

sytuacja rodzinna 34

środowisko rodzinne 57

wpływ na dojrzewanie seksualne 51

wpływ na psychikę 51,52

wpływ na rozwój fizyczny 51

zespół objawów 34

autodestrukcja 23

B

Baker, Lester 9

Berkowitz, Robert I. 11,93

Brumberg, Joan Jacobs 32

bulimia 10,14,15,21,31,43,63,65,

67,69,71,73,75,77,83, 112

czynniki organiczne 74

diagnozowanie 64

osobowość 73

poczucie braku kontroli 65

powikłania medyczne 67

przeczyszczanie 65

przewaga zachorowań wśród

kobiet 36

rokowania 71

rozmiar zjawiska 71

symptomy 41,67

środowisko rodzinne 76

ujęcie historyczne 35

uzależnieni 70

wpływ na psychikę 69

zmienność nastrojów 71

„cudowne panny" 32

D

D'Arc, Joanna 32

definicja otyłości 22, 87

DSM III 35, 64, 80

DSMIV 35

dzieci otyłe 14, 15

E

euforia 52

feminizm 38,70

Filadelfijska Klinika Dziecięca

17, 55, 93

Fonda, Jane 30, 31

9,11,

Galen 35

Guli, Wiliiam 34

H

hiperlipidemia 90

hipoglikemia 50,68

hipokalemia (niedobór potasu) 68

hipotermia 50

Hobbes, Tomasz 32

hospitalizacj a 134

K

29

kamica nerkowa 68

Katarzyna ze Sieny, święta 32

koncentracja uwagi na ciężarze ciała

kult szczupłej sylwetki 31

lęki 49,66,130

Lasegue, Charles 34

leczenie/terapia 107, 109, 111,113,

115,117, 119,121, 123,125

anoreksja 122

bulimia 123

czas trwania 125

koszty 125

przymus nadmiernego jedzenia 123

psychoterapeuta 115

szukanie terapeuty 112

terapia grupowa 115

terapia rodzinna 113

terapia w trzech aktach 135

własna odrębność 121

wyznaczanie celów 117

zakończenie 136

zastrzeżenia do terapeuty 135

M

mężczyźni: zaburzenia łaknienia 38

Minuchin, Salvador 9, 59

N

nadopiekuńczość 59

nawroty choroby 133

nerki - zaburzenia w pracy 68

O

odwodnienie 67

osteoarthritis 90

Ośrodek Badań nad Otyłością przy Aka-

demii Medycznej Uniwersytetu Pensyl-

wania 12

otyłość 86, 88, 90, 92, 94, 96, 98, 100,

102, 104, 106

aktywność fizyczna 102

czynniki dziedziczne 88

leczenie 96

nastawienie otoczenia 91

pomoc psychologiczna 105

powikłania medyczne 89

prawidłowości rozwojowe 94

przemiana materii 94

statystyka 87

wpływ na psychikę 90

wzrost liczby dzieci otyłych 87

źródła otyłości 92

52

poczucie wyższości moralnej

„poszczące dziewczęta"

(fasting girls) 33

U

134

problemy natury psychologicznej 15

przeczyszczanie się 28, 68, 80

„przemysł odchudzający" 13, 14,28

przymus jedzenia (kompulsywne jedze-

nie) 10,15,22,28,79,112

nastawienie społeczne 83

objawy 80

rozpoznanie 80

symptomy 42

wpływ na psychikę 81

załamanie psychiczne 84

zmiana stosunku do życia 81

R

Raport o stanie odżywiania się

i zdrowia 88

Rosman, Bernice L. 11

uczucie poprawy

usidlenie 57

Viverius, Jacob 32

W

„wilczy apetyt" 35

Wolman, Irving J. 9

Z

zaburzenia równowagi elektrolitycznej

50, 67, 68

zatrzymanie miesiączki 49, 50

zrzeszotowacenie kości 50

samoocena 36

Sargent,John 11,55,118,120,121,

123

sesje terapeutyczne 28

Silver, Michael A. 11,116

S!ap,GaiIB. 12,108,109,111

Stallings, Virginia A. 12

sztywność 60

środki moczopędne 69

środki przeczyszczające

50

trendy kulturowe 30, 75

„twarz wiewiórki" 50

Piśmiennictwo

1. Yates, Alayne, M. D., "Current Perspectives on the Eating Disorders",

Journal of The American Academy of Child and Adolescent Psychiatry 28

(1989): 813.

2. Lasegue, E. G, "On Hysterical Anorexia", Medical Times Gazette 2 (1873):

265.

3. Rockwell, W. K. Kenneth, M. D., "Evaluation and Treatment of Eating

Disorders", Clinical Advances in the Treatment of Psychiatrie Disorders 2

(Nov./Dec. 1988): 3.

4. Herzog, David B., M. D., and Paul M. Copeland, M. D., "Eating Disorders",

New England Journal of Medicine 313 (Aug. 1, 1985): 295.

5. Minuchin, Salvador, Bernice L. Rosman, and Lester Baker, Psychosomatic

Families: Anorexia Nervosa in Context (Cambridge: Harvard University Press,

1978).

6. Boskind-White, Marlene, and William C. White, Jr., Bulimarexia: The

Binge/Purge Cycle (New York: W. W. Norton, 1983), 137.

7. Roth, Geneen, Feeding the Hungry Heart: The Experience of Compulsive

Overeating (Indianapolis and New York: Bobbs-Merrill, 1982), 93-94.

6.

GDAŃSKIE

WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE

proponuje:

irr

eksiąż•NN

Bogdan Wojciszke

psychologia

miłości

intymność

namiętność

zaangażowanie

Bandler.

Gorcton, Lebeau

KNOW

HOW

Jak rozwiązać

codzienne

i niecodzienne

problemy

Hanna Jaklewicz

AUTYZM

WCZESNODZiCIICY

diagnoza

przebieg

leczenie

Bandler, Lebeau

t > /

NIEWOLI

UCZUĆ

Jak wzbogacić

własne życie

emocjonalne

IBIOi

Tajemnice ^

wzajemnej fascynacji j

Jak uczynić Twój J

związek szczęśliwszym?

KU

HARMONII

W MIŁOŚCI

Jak pogłębić to,

co w życiu

najpiękniejsze

i

I

Szanowni Państwo!

Naszemu Wydawnictwu bardzo zależy na poznaniu opinii czytelników o

naszych książkach. Interesuje nas to, w jaki sposób są one przez Państwa

przyjmowane, jakie odnieśliście Państwo korzyści po ich przeczytaniu.

Bylibyśmy bardzo wdzięczni gdybyście Państwo zechcieli podzielić się z

nami swoimi spostrzeżeniami na temat przeczytanej książki w formie listu

- recenzji.

Najlepsze recenzje nagrodzimy honorariami autorskimi - zostaną one

przez nas wykorzystane w publikacjach prasowych, zaś wśród wszystkich,

którzy przyślą do nas swój list, rozlosujemy nasze książki oraz specjalne

subskrybcje na tytuły przez nas wydawane.

Z ciekawością oczekujemy na Państwa recenzje.

Z poważaniem

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne

GWP

GDANISKIE

nasz adres:

ul. Żeromskiego 11 A/2

WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE

81-826 Sopot

tel./fax (058)51-61-04



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jablow M M Na bakier z jedzeniem anorekcja bulimia otyłość przewodnik dla rodziców
Ocena efektów programu profilaktyki zaburzeń odżywiania, Medycyna, Anoreksja, bulimia, ortoreksja
DYSREGULACJA PROCESU ODŻYWIANIA - ANOREKSJA I BULIMIA, wypracowania
Bulimia09, anoreksja ,bulimia, ortoreksja ... -zaburzenia odżywiania
Testosteron może chronić przed anoreksją i bulimią, anoreksja ,bulimia, ortoreksja ... -zaburzenia o
Prezentacja maturalna anoreksja i bulimia
ANOREKSJA I BULIMIA, TECHNIK USŁUG KOSMETYCZNYCH, KOSMETYKA
Anoreksja , bulimia , zachwiania łaknienia N3H55LSINF2MGWFI4JNF3T4VD5OMZCL6AJFH7YA
Anoreksja i Bulimia
anoreksja bulimia
Anoreksja i bulimia psychiczna
ANOREKSJA I BULIMIA prezentacja
Czy jedzenie jest dla anorektyczek nieprzyjemne, Medycyna, Anoreksja, bulimia, ortoreksja
anoreksja bulimia

więcej podobnych podstron