THE CHILDREN'S HOSPITAL OF PHILADELPHIA
•Anoreksja-Bulimia-Otyłość
Przewodnik dla Rodziców
Martha M. Jablow
Przełożył: Mirosław Przylipiak
GWP
GDAŃSKIE
WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE
GDAŃSK 1993
Tytuł oryginału:
A PARENTS GUIDE TO EATING DISORDERS AND OBESITY
Copyright © 1992 by The Children's Hospital ojPhiladelphia
Foreword copyńght © 1992 by Everett Koop
Published by arrangement with Dell Publishing,
a diuision ofBantam Doubleday Dell Publishing Group, Inc.
Copyright for the Polish edition
© 1993 Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani żadnajej część nie może być
przedrukowywana, ani w żaden inny sposób reprodukowana czy powie-
lana mechanicznie, fotooptycznie, elektronicznie lub magnetycznie, ani
odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody
Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.
Pierwsze wydanie w języku polskim
Przekład: Mirosław Przylipiak
Redakcja: Radosław Grześkowiak, Hieronim Chojnacki
Opracowanie graficzne: Jarosław Czarnecki
Redakcja naukowa: dr Elżbieta Zubrzycka
ISBN 83-85416-11-0
V Pil
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
81-826 Sopot, ul. Żeromskiego 1 la, tel/fax 516104
Skład: W. Leszczyńska Ltd, ul. Saperów 12/2, Gdańsk, tel. 41-30-69
Druk: ATEKT, Gdańsk, ul. Załogowa 6
Spis treści
PRZEDMOWA 9
PODZIĘKOWANIA U
WSTĘP 13
I SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA . 18
H PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ 27
Koncentracja najedzeniu 27
Jedzenie może być oznaką więzi 28
Jedzenie może być pocieszeniem . . -.—.? 28
Jedzenie bywa przyjemnością i rozrywką 29
Koncentracja uwagi na ciężarze ciała 29
Anoreksja w ujęciu historycznym 31
Bulimia w ujęciu historycznym 35
Przewaga zachorowań wśród kobiet .-•?.? , 36
Wytłumaczenie fizjologiczne 36
Problem samooceny 36
Wytłumaczenie seksualne 37
Wytłumaczenie feministyczne 38
Młodzi mężczyźni z zaburzeniami łaknienia 38
ni ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ 40
Symptomy anoreksji 40
Symptomy bulimii 41
Symptomy wewnętrznego przymusu jedzenia 42
Czy zaburzenia w jedzeniu mogą się na siebie nakładać? 42
Widzieć rzecz we właściwej perspektywie 43
• IV ANOREKSJA 46
Historia Siieili 46
Diagnozowanie anoreksji 49
Utrata lub brak przybierania na wadze w okresie wzrostu 49
Silny lęk przed przybraniem na wadze 49
Zakłócenia wizerunku własnego ciała, wymiarów, sylwetki 49
Brak trzech kolejnych miesiączek (amenorrhoea) 49
Powikłania medyczne 50
Wpływ na rozwój fizyczny i dojrzewanie seksualne 51
Wpływ na psychikę 51
Rozmiar zjawiska i rokowania 54
, Jak rozpoczęła się u niej anoreksja?" 56
Środowisko rodzinne 57
Usidlenie 57
Nadopiekuńczość 59
Sztywność 60
t V BULIMIA 63
Historia Jackie 63
Diagnozowanie bulimii 64
Powtarzające się przypadki objadania się; zjadanie wielkiej
ilości pożywienia w krótkim czasie 65
Poczucie braku kontroli podczas objadania się 65
Przeczyszczanie 65
Co najmniej dwie sesje objadania się i przeczyszczania
na tydzień przez trzy miesiące 65
Trwała, przesadna troska o wagę i wymiary ciała 66
Powikłania medyczne oraz symptomy choroby 67
Efekty psychologiczne 69
Poczucie podporządkowania jedzeniu 69
Poczucie samotności w tłumie 70
Zamęt feministyczny 70
Cechy uzależnienia 70
Utrata panowania nad sobą 70
Zmienność nastrojów 71
' Nałogi 71
Rozmiar zjawiska i rokowania 71
, Jak rozpoczęła się u niej bulimia?" 73
Osobowość 73
Czynniki biologiczne 74
Czynniki społeczno-kulturowe 75
Przestępstwa na tle seksualnym 76
Środowisko rodzinne 76
VI Wi:WNI<(TRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA
(KOMPUI.SYWNE OBJADANIE SIĘ) 79
lli.ilunii Debhy 79
Ko/po/nnwanic wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia 80
<> Objawy 80
*•"' Zmiana stosunku do życia 81
Wpływ na psychikę 81
Kto jest zagrożony? 82
Nastawienie społeczne do wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia ... 83
Załamanie psychiczne a przymus jedzenia 84
VH OTYŁOŚĆ 86
Historia Roberta 86
Definicja i statystyka 87
Wzrost liczby dzieci otyłych w Ameryce 87
Powikłania medyczne 89
Wpływ na psychikę 90
Źródła otyłos'ci 92
Przemiana materii a prawidłowości rozwojowe 94
Leczenie otyłości dziecięcej 96
Inne rozłożenie akcentów 97
Podejście wielostronne 98
Najpierw aspekt fizyczny 98
Wyznaczanie celów 98
Pomoc dziecku w kontrolowaniu własnych nawyków 99
Rola specjalisty do spraw żywienia 100
Punkty kontrolne 101
Aktywność fizyczna 102
Utrzymywanie wagi ciała w normie 103
Co mogą zrobić rodzice? 104
Pomoc psychologiczna 105
VIII LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 107
Nie ociągajcie się 108
Pierwszy krok 109
Co powiedzieć dziecku? 109
Jakie reakcje można przewidzieć? 111
Szukanie terapeuty 112
Terapia rodzinna 113
Kto bierze udział w terapii rodzinnej? 113
Praca zespołowa 115
Warunki powodzenia 116
Wyznaczanie celów 117
Nowe sposoby rozwiązywania starych problemów 118
Symfonia lecznicza 120
Połączenie i rozłączenie 121
Różnice w podejściu do anoreksji i do bulimii 122
Leczenie anoreksji 122
Leczenie bulimii i wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia. . . 123
Z punktu widzenia klienta 125
IX POWRÓT DO ZDROWIA 127
Nauka nowego języka 128
Przerzucanie pomostów 128
„Po prostu powiedzcie narn, co robić" 129
Kilka reguł do zapamiętania 130
Lęki waszego dziecka 130
Paradoks niezaangażowania 130
Analizowanie własnych odczuć 131
Czas dla rodziców 131
Czego możecie oczekiwać? 132
Szybka zmiana objawów 133
Nawroty 133
Hospitalizacja 134
Uczucie poprawy 134
Zastrzeżenia do terapeuty 135
Terapia w trzech aktach 135
Ku końcowi 136
INDEKS 139
PIŚMIENNICTWO 142
PRZEDMOWA
Przedmowę tę piszę z prawdziwą przyjemnością, ponieważ dzięki niej mogę
spojrzeć na niniejszą książkę z perspektywy historycznej. Moje związki ze Szpitalem
Dziecięcym w Filadelfii sięgają lat czterdziestych, kiedy to sędziwy Irving J.
Wolman prowadził pionierskie badania nad przyswajalnością mleka przez orga-
nizm dziecka. Jego prace doprowadziły do spopularyzowania mleka homogeni-
zowanego, a wkład w tę dziedzinę został w pełni doceniony dwie dekady później.
Dr Wolman należał do szeregu lekarzy ze Szpitala Dziecięcego, którzy od roku
1885 wnieśli ogromny wkład do poszerzenia wiedzy o odżywianiu, a co za tym
idzie — karmieniu dzieci i zwyczajach dziecięcych związanych zjedzeniem.
Było więc zupełnie naturalne, że te związki zacieśniły się jeszcze bardziej, kiedy
Szpital Dziecięcy rozpoczął badania nad rolą odżywiania u dzieci cierpiących na
chroniczne schorzenia oraz zaburzenia łaknienia. W 1970 roku miałem sposobność
współpracy z Filadelfijską Kliniką Dziecięcą (Child Guidance Clinic) przy progra-
mie kompleksowych badań nad poważnym schorzeniem o nazwie anorexia nervo-
Mi, charakteryzującym się wstrętem do jedzenia i w następstwie niebezpieczną
utratą na wadze. Program był realizowany przez Centrum Badawcze Szpitala
I )/.iecięcego, specjalną jednostkę w strukturze tego szpitala, która miała możliwość
prowadzenia ciągłych obserwacji i analiz laboratoryjnych w przypadkach nastrę-
czających szczególne trudności diagnostyczne i lecznicze. Dyrektor Centrum, en-
dokrynolog Lester Baker, ściśle współpracował z dyrektorem Kliniki Dziecięcej,
doktorem Salvadorem Minuchinem, któremu przypisuje się zasługę propagowania
terapii rodzinnej, polegającej na leczeniu dzieci w ich rodzinie. Program z roku
I ()7() otwierał nowe perspektywy leczenia dziecięcych chorób somatycznych uwa-
runkowanych problemami emocjonalnymi.
Dzięki bliskiej współpracy tych dwóch instytucji było możliwe powstanie ni-
niejszej książki, której celem jest pomaganie rodzicom w zrozumieniu myśli i uczuć
dziecka zaczynającego się głodzić (anorezia nervosa), objadającego się, a nastę-
pnie przeczyszczającego (bulimia), albo odczuwającego ciągły przymus jedzenia
(kompulsywne przejadanie się). Czytelnicy będą mogli nauczyć się rozpoznawać
symptomy zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów, związane z nimi komplikacje
medyczne oraz ich uwarunkowania psychologiczne. Dowiedzą się też, w jaki spo-
sób mogą swojemu dziecku pomóc. Co więcej, rodzice po przeczytaniu tej książki
będą bardziej skłonni szukać specjalistycznej pomocy już we wczesnym etapie
choroby, mając świadomość, że im szybciej zacznie się leczenie, tym lepsze będą
rokowania.
Środki masowego przekazu poświęciły anoreksji i bulimii dużo miejsca. W roz-
licznych artykułach, programach telewizyjnych i radiowych prezentowano sylwet-
ki sławnych ludzi, którzy cierpieli na te zaburzenia. Niestety, wśród amerykańskej
młodzieży problem narasta, choć dane na ten temat znacznie się między sobą różnią.
Paradoksalnie, nasze dzieci w ciągu ostatnich dwudziestu lat stały się bardziej ociężałe
i mniej sprawne fizycznie. Cierpią z powodu własnej otyłości i spędzają czas przed
telewizorem, patrząc na szczupłe aktorki i modelki. Kiedy wkraczają w wiek doj-
rzewania, jedzenie łatwo staje się dla nich środkiem rozwiązywania problemów
natury psychologicznej.
Rodzice nie wiedzą, co począć, kiedy zauważają, że ich dziecko nagle traci na
wadze albo zaczyna potajemnie zachłannie jeść. Zastanawiają się, czy jest to
normalny objaw rozwoju, czy też oznaka braku równowagi psychosomatycznej.
Najlepszą bronią w tej sytuacji jest informacja. Zaburzenia jedzenia i otyłość nie
są po prostu kwestią braku silnej woli. Nie zostały też zawinione przez młodego
człowieka. Nie są więc czymś, czemu można przeciwdziałać samemu, bez inten-
sywnej pomocy psychologa i wsparcia z zewnątrz. Nie należy również doszukiwać
się winy rodziców, którzy i tak mają skłonność do obwiniania się o wszelkie niepoko-
jące zachowania swoich dzieci. Czytelnicy tej książki przekonają się, że jej celem
nie jest szukanie winnych, lecz dostarczenie informacji i wskazówek niezbędnych
do tego, aby skutecznie pomóc dziecku.
C. Everett Koop
Emerytowany ordynator oddziału chirur-
gicznego
w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii
PODZIĘKOWANIA
Celem serii książek wydawanych przez Szpital Dziecięcy w Filadelfii jest za-
znajomienie rodziców z bieżącym stanem wiedzy o chorobach i dolegliwościach
dziecięcych. Podczas pisania niniejszej książki starałam się wejść w rolę rodzi-
ców tych młodych ludzi, u których występują objawy zaburzeń w przyjmowaniu
pokarmów. Siadałam więc po tej stronie lekarskiego biurka, gdzie zwykle siadają
pacjenci i zadawałam pytania, które mogliby zadawać rodzice chorych dzieci,
oczekiwałam rad i wskazówek, które, jak sądziłam, mogą pomóc zrozumieć dziec-
ko. Lekarze ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii, jak również z Filadelfijskiej
Kliniki Dziecięcej, cierpliwie dzielili się ze mną swą wiedzą i doświadczeniem,
tzylali wstępne szkice rozdziałów niniejszej książki, udzielali wielu cennych rad
I wyjaśnień. Mam wielki szacunek dla ich wiedzy i umiejętności, a jeszcze większy
dla nich samych, jako wrażliwych istot ludzkich. Specjalne podziękowania
układam:
Robertowi I. Berkowitzowi, dyrektorowi Ośrodka Problemów Wagi Mło-
il/if/y przy Filadelfijskiej Klinice Dziecięcej i wykładowcy na Wydziale Psychia-
liycznym Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania;
Dr Bernice L. Rosman, dyrektorce ds. nauczania w Filadelfijskiej Klinice Dzie-
i'lcu'j, profesor Wydziału Psychiatrycznego Akademii Medycznej Uniwersytetu
Pensylwania;
Jnhnowi Sargentowi, dyrektorowi ds. medycznych Filadelfijskiej Kliniki Dzie-
1'icu'j; zastępcy dyrektora ds. psychiatrii i dyrektorowi Oddziału Psychiatrycznego
S/.pilnla Dziecięcego w Filadelfii; profesorowi psychiatrii dziecięcej i dyrektorowi
Instytutu Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej w Akademii Medycznej Uniwer-
NyliMu Pensylwania;
Michaelowi A. Silverowi, dyrektorowi izby przyjęć Filadejfijskiej Kliniki Dzie-
cięca j; lekarzowi Szpitala Dziecięcego w Filadelfii; profesorowi psychiatrii dzie-
cięcej w Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania;
Gailowi B. Slapowi, dyrektorowi Oddziału Medycyny Wieku Dojrzewania Szpitala
Dziecięcego w Filadelfii; dyrektorowi programu Craig — Dalsimer, Sekcji Medy-
cyny Wieku Dojrzewania szpitala przy Uniwersytecie Pensylwania; profesorowi
medycyny w Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania;
Virginii A. Stallings, dyrektorowi Ośrodka Właściwego Żywienia oraz profeso-
rowi pediatrii w Akademii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania.
Składam również wyrazy wdzięczności pani Shirley Bonnem, Zastępcy Dyre-
ktora Naczelnego Szpitala Dziecięcego w Filadelfii, oraz jej asystentce, pani Do-
rothy Barnes, za wsparcie i nieocenioną pomoc okazywaną mi podczas pracy nad
tą książką. Równie serdecznie dziękuję pani Nancy Love, spełniającej z wielkim
oddaniem funkcję agenta literackiego, oraz pani Emily Reichert, odpowiedzialnej
za sprawy wydawnicze. Jeżeli książka moja zawiera choć szczyptę elegancji,
wdzięku i entuzjazmu — to jest to jej zasługa.
Ponieważ niniejsza praca adresowana jest przede wszystkim do rodzin, nie
mogłaby powstać bez udziału rodziców, braci, sióstr i przyjaciół, obserwujących
zmagania bliskich im młodych ludzi z chorobami polegającymi na nieprawidłowo-
ściach w przyjmowaniu pokarmów. Podczas grupowych sesji terapeutycznych,
w których mogłam wziąć udział, wiele rodzin z niezwykłą otwartością opowiadało
o swoim bólu, rozterkach i nadziejach. Umożliwiając słuchanie tych przepojonych
miłością słów, pozwolili mi lepiej zrozumieć problem zaburzeń w łaknieniu, co,
mam nadzieję, wyszło książce na dobre.
Wielce cenię sobie wsparcie Pata Snydera, dyrektora filadelfijskiego oddziału
Amerykańskiego Towarzystwa Anoreksji i Bulimii, który był moim doświadczo-
nym przewodnikiem, a także dwóch liderek grup terapeutycznych w tym oddziale:
Lynne Kornblatt i Louise Quatronne Schlichter. Hairin Feibish i Judith Stern, tera-
peutki pomagające ludziom mającym problemy zjedzeniem, szczodrze dzieliły się
ze mną swym doświadczeniem i przemyśleniami. Profesor Kelly D. Brownell,
pełniący poprzednio funkcję dyrektora Ośrodka Badań nad Otyłością przy Akade-
mii Medycznej Uniwersytetu Pensylwania, dostarczył mi wielu cennych informacji
na temat otyłości. Wiele też zawdzięczam autorkom dwóch poprzednich książek
z tej samej serii, The Children's Hospital of Philadelfia Lisie J. Brain oraz Marion
Steinmann.
Główne podziękowania należą się mojemu mężowi, Paulowi, oraz dzieciom,
Carze i Dawidowi, których cierpliwość i wyrozumiałość towarzyszyła mi przez
cały czas pracy nad książką.
M. M. J.
WSTĘP
Od zarania dwudziestego wieku w kulturze zachodniej otyłość uważa-
no za oznakę zdrowia i dostatku. Wystarczy spojrzeć na malarstwo
tamtych czasów: obfite kształty kobiet Renoira; pulchne dzieci Cassatta;
tęgie, gruborękie wieśniaczki Pissarra, zbierające widłami zboże
w Eragny; tancerki Degasa, którym obca była smukłość.
Zbliża się wiek dwudziesty pierwszy i kanon kobiecej urody zupełnie
się zmienił. Dzisiaj ciało musi być szczupłe i wysportowane. Dowodem
— amerykański „przemysł odchudzający", którego obroty sięgają za-
wrotnej sumy 33 bilionów dolarów. Plakaty propagują dietetyczną żyw-
ność, pokazując miarę krawiecką, obejmującą pięćdziesięciopię-
ciocentymetrową talię. Do tych zaś, którzy są zbyt nieśmiali, by zgłosić
się do ośrodków lub grup odchudzających, adresowana jest olśniewają-
ca swą prostotą reklama telewizyjna: wystarczy wykręcić odpowiedni
numer telefoniczny, a sporządzony komputerowo specjalnie dla klienta,
przepis dietetyczny przyjdzie pocztą. Dzięki temu będziesz mógł zrzu-
cić swoją nadwagę w odosobnieniu. Jeżeli zaś i ta metoda ci nie odpo-
wiada, to co powiesz o diecie dostosowanej do twojego znaku zodiaku?
Biedna modelka z obrazu Renoira — dzisiaj na pewno nie zostałaby
dziewczyną z okładki. Wyobraźcie ją sobie, jak z przepoconą opaską na
czole, męcząc się niemiłosiernie stara się zgubić niepotrzebne piętnaście
kilogramów!
14
NA BAKIER Z JEDZENIEM
- Co się stało w XX stuleciu z wizerunkiem ciała? Zarówno medycyna,
jak i środki masowego przekazu twierdzą z pełnym przekonaniem, że
tłuszcz jest zbędny i szkodliwy. Lekarze bezustannie przypominają, że
możemy zmniejszyć niebezpieczeństwo zachorowania na raka, nadciś-
nienie, cukrzycę i wiele innych plag współczesności, jeżeli utrzymamy
w ryzach naszą wagę i będziemy dbać o mięśnie. Amerykanie więc
starają się coś w tej sprawie zrobić. Sześćdziesiąt pięć milionów ludzi —
około połowa kobiet i dwadzieścia pięć procent mężczyzn — jest na
rfecie. Zmniejszamy ilość spożywanych kalorii, utrzymujemy około
trzynastu tysięcy ośrodków kontroli wagi w całym kraju. Jednak, pra-
wdę powiedziawszy, nie robimy tego wyłącznie dla zdrowia. Producenci
mody, sprzętu sportowego, żywności dietetycznej uwodzą nas Kiszącą
ofertą: będziecie szczęśliwsi, gdy™Będziecie dobrze wyglądali, a dobrze
wyglądać znaczy być szczupłym.
Nasze dzie_ci wzrastają patrząc, jak pilnujemy wagi, oglądają reklamy
telewizyjne dietetycznego pożywienia, obserwują szczupłe tancerki, gi-
mnastyczki, modelki. Idea, że szczupłe jest lepsze, zyskała w dzisiejszej
kulturze taką moc, że wywiera wpływ już we wczesnym dzieciństwie.
W grupie przedszkolnej przeprowadzono eksperyment, polegający na
tym, że każdemu dziecku wręczono dwie lalki o identycznej twarzy,
włosach i ubraniu, a różniące się jedynie tuszą, i poproszono o wskaza-
nie, która się bardziej podoba. Dzieci — łącznie z tymi okrąglutkimi —
w przytłaczającej większości wybrały szczupłą lalkę.
f^Podczas tego powszechnego zwrotu w kierunku coraz szczuplejszego
ideału pojawiły się dwa niepokojące zjawiska: procent dzieci otyłych
I w ciągu ostatnich dwudziestu lat uległ podwojeniu, a rozmiary występo-
| wania anoreksji i bulimii wśród nastolatków i ludzi rozpoczynających
I dorosłe życie osiągnęły punkt, w którym zaczyna się mówić o epidemii.
i Czy pomiędzy tymi sprzecznymi na pierwszy rzut oka zjawiskami
[istnieje jakiś związek? Być może nie bezpośredni, ale niektórzy lekarze
zajmujący się zarówno zaburzeniami łaknienia, jak i otyłością dziecięcą
obawiają się, że równoczesne występowanie tendencji wzrostu popula-
cji ludzi otyłych i coraz silniejszego kultu szczupłej sylwetki może
wzmagać niebezpieczeństwo pojawienia się anoreksji czy bulimii, po-
nieważ dziewczęta i młode kobiety za wszelką cenę chcą stracić na
wadze, nie stroniąc od metod szkodliwych dla zdrowia. Młodzi ludzie,
u których rozwijają się zaburzenia w jedzeniu, często wcale nie są otyli.
WSTĘP 15
Jednak strach przed otyłością w społeczeństwie zapatrzonym w smu-
kłość może popchnąć ku szkodliwym metodom odżywiania się lub
wyzwolić nawyk naprzemiennego objadania się i przeczyszczania, zwła-
szcza że towarzyszą temu sprzyjające czynniki psychologiczne.
Sprawą podstawowej wagi jest zrozumienie, źe problemy anoreksji,
bulimii i kompulsywnego jedzenia nie sprowadzają się jedynie do kwe-
stii pożywienia czy wagi i wymiarów ciała, choć tak by się mogło
wydawać. Zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów są nierozerwalnie
związane z konfliktami wewnętrznymi. Jedzenie staje się po prostu
formą_ zmagania się z licznymi problemami natury psychologicznej,
jakie trapią nastolatków i ludzi u progu dorosłości. U podłoża tych
zaburzeń leżą problemy uczuciowe, naturalna w młodym wieku potrze-
ba określenia własnej tożsamości, negatywny obraz własnej osoby, pa-
radoks jednoczesnego odczuwania miłości i nienawiści do swojej rodzi-
ny, rozwój seksualny oraz, w niektórych wypadkach, nieprawidłowości
seksualne we wczesnym dzieciństwie.
Jako rodzice dziecka, które cierpi na zaburzenia łaknienia lub ma
poważną nadwagę, macie z pewnością obawy o jego dalszy rozwój
fizyczny i emocjonalny. Jeżeli jest otyłe (tj. waży o ponad dwadzieścia
procent więcej niż wynosi norma dla jego wieku, wzrostu i płci), niepo-
koicie się, że wyrośnie na otyłego dorosłego, nie mówiąc już o codzien-
nych bolesnych docinkach, jakie musi znosić ze strony rówieśników.
Patrzycie bezradni, jak wasze dziecko tonie we łzach, słysząc uwagi pod
swoim adresem: grubas, tłuścioch, kupa tłuszczu itp. Wasza wściekłość
miesza się z przygnębieniem, wywołanym przez bezowocność wysił-
ków podejmowanych wraz z nim w celu zrzucenia przez nie nadwagi.
Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, które sfor-
mułowało definicję i sposoby diagnozowania anoreksji i bulimii, oty-
łość sama w sobie nie zalicza się do zaburzeń w przyjmowaniu pokar-
mów. Ale, choć nie ma żadnych dowodów na to, że wśród ludzi otyłych
zaburzenia psychiczne występują częściej niż u osób o przeciętnej wa-
dze ciała, jednak wielu lekarzy uważa otyłość za poważny problem
zdrowotny i psychologiczny. Z tego powodu rozdział siódmy niniejszej
książki poświęcam tematowi otyłości u dzieci i wskazówkom, jak radzić
sobie zarówno z samą nadwagą, jak i złym samopoczuciem dziecka.
Rozdziały ósmy i dziewiąty mówią przede wszystkim o leczeniu anore-
ksji i bulimii za pomocą psychoterapii, ale znajdujące się tam informacje
16
NA BAKIER Z JEDZENIEM
mogą się również przydać rodzicom otyłych dzieci, które mają na tle
swojej wagi problemy natury psychologicznej.
Jeżeli podejrzewacie — lub nabraliście już pewności — że wasze
dziecko cierpi na zaburzenia łaknienia, to bez wątpienia przeżywacie
ciężkie chwile. Obserwując, jak się głodzi, lub też objada ponad miarę,
jesteście przerażeni i nie wiecie, co robić. A może, wkładając do szufla-
dy córki bieliznę z pralni, natknęliście się przypadkiem na zaskakująco
dużą ilość środków przeczyszczających? Czujecie, że dziewczynka wo-
dzi was za nos. Bierze was złość, gdy zapytana o odgłosy wymiotów,
jakie często dochodzą was po jedzeniu z łazienki, odpowiada obojętnie,
że wszystko jest w porządku. Kiedy córka traci na wadze do tego
stopnia, że nieomal widzicie jej szkielet, ogarnia was równocześnie
poczucie winy, przygnębienie, ból, a niewykluczone, że również i gniew.
„Dlaczego, do diabła, nic nie jesz?" — krzyczycie, patrząc, jak przez
pół godziny przepycha widelcem po talerzu dwa kawałeczki mięsa i co
najwyżej zje trochę sałatki. Odczuwacie to jako rodzicielską klęskę,
gdyż bez względu, jak bardzo się staracie, nie potraficie wpłynąć na to
nienormalne zachowanie. Ona po prostu niszczy samą siebie na wa-
szych oczach, a wy nie potraficie zrozumieć, dlaczego robi to sobie
i wam.
W niniejszej książce spotkacie się z Sheilą, Jackie i Debby, cierpiący-
mi na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów. Zetkniecie się też z Ro-
bertem, reprezentującym tu dzieci otyłe. Te fikcyjne postacie są ilustra-
cją problemów, z jakimi borykają się zazwyczaj młodzi ludzie trapieni
anoreksją, bulimią, wewnętrznym przymusem (kompulsją) jedzenia
oraz otyłością. Być może rozpoznacie w nich charakterystyczne cechy
i zachowania, podobne do tych, jakie zauważyliście u własnego dzie-
cka. Pamiętajcie jednak, że wasze dziecko jest niepowtarzalną jedno-
stką. Może wykazywać wiele objawów typowych dla zaburzeń w przyj-
mowaniu pokarmów, ale jest młodym człowiekiem zachowującym się
w określony sposób, ma swoje powody do takiego zachowania, specyfi-
czne problemy z nim związane, a także czerpie z niego określone pożyt-
ki. Mam nadzieję, że ta książka pomoże wam zrozumieć, iż każdy
przypadek anoreksji, bulimii czy wewnętrznego przymusu jedzenia jest
inny. Kluczem do ich zrozumienia jest niepowtarzalna jednostka —
wasze dziecko — a nie same objawy. Nie chodzi o to, aby dopasowywać
wasz przypadek — szczegół po szczególe — do opisanych tutaj sytu-
WSTĘP
17
acji, ale o to, by dostarczyć wam podstawowych informacji pomocnych
w rozpoznawaniu zaburzeń u waszego dziecka, zrozumieniu ich uwa-
runkowań oraz doborze właściwej metody leczenia.
Opierając się na doświadczeniach lekarzy, psychoterapeutów, pacjen-
tów i rodzin ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii oraz jego filii psychia-
trycznej — Kliniki Dziecięcej, opiszemy wspólne cechy środowisk
rodzinnych, w których najczęściej rozwijają się zaburzenia w przyjmo-
waniu pokarmów. Doradzimy też, jakie należy podjąć środki zaradcze.
Nie obiecujemy natomiast gwałtownej poprawy ani cudownego środka.
Problem bowiem jest nad wyraz złożony i delikatny. Rozwiązywanie go
trwa zazwyczaj bardzo długo i niemało kosztuje. Jednak im wcześniej
nastąpi rozpoznanie, tym łatwiejsze będzie leczenie. Nie zamierzamy
w tej książc.e_obwjniać rodziców— podsuwamy natomiast alternatywne
sposoby postępowania z dziećmi. Ich celem jest wychowanie niezależ-
nego, młodego człowieka, który potrafi stawiać czoła kłopotom, jakie
niesie życie, w bardziej zdrowy i skuteczny sposób niż głodówka lub
objadanie się i przeczyszczanie.
W trakcie czytania tej książki może wam przyjść ochota na pominięcie
niektórych rozdziałów. Na przykład, jeżeli wiecie, że wasze dziecko
cierpi na anoreksję, możecie uznać, że fragmenty dotyczące wewnętrz-
nego przymusu jedzenia nie są wam potrzebne. Nalegamy jednak na
przeczytanie całości. Poszczególne formy zaburzeń w przyjmowaniu
pokarmów są ze sobą bardzo silnie powiązane. Łatwiej zrozumieć każdą
z nich, jeżeli wie się więcej o nich wszystkich.
Chociaż książka ta napisana została głównie z myślą o rodzicach, mo-
żecie zapoznać z nią przyjaciół waszego dziecka, jego nauczycieli, ro-
dzeństwo i dalszą rodzinę. Dziecko może jedynie skorzystać na tym, że
ważne dla niego osoby okażą mu zrozumienie i wsparcie.
OD AUTORKI. Zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów występują
częściej u kobiet niż u mężczyzn, chociaż w ostatnim okresie i u nich
wzrasta liczba zachorowań. Rozwiązując dylemat, czy używać w książ-
ce męskich, czy żeńskich form językowych, zdecydowałam się na ten
drugi wariant, ponieważ zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów to cią-
gle jeszcze przede wszystkim problem słabej płci.
Rozdział I
SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET
Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA*
Dziewczęta wiercą się nerwowo na twardych, plastikowych krzesłach.
Sheila nawija na palec kosmyk długich, ciemnych włosów. Jackie na
przemian krzyżuje i prostuje nogi. Debbie to splata ręce na piersiach, to
je opuszcza. Dzisiaj po raz pierwszy trafiły na spotkanie grupy nastolat-
ków cierpiących na zaburzenia łaknienia. Trudno wyobrazić sobie coś
bardziej nieprzyjemnego.
Czternastoletnia Sheila momentalnie się zorientowała, jacy ludzie tu
przychodzą — pewni siebie, gadatliwi. Patrzy na nich z ciekawością,
szczególnie na tych, którzy otwarcie przyznają, że cierpią na zaburzenia
związane z jedzeniem. Jest przekonana, że ten problem jej nie dotyczy.
Przyszła tutaj z powodu nalegań rodziców. Przyrzekła jednak sobie, że
nie powie ani słowa.
„W porządku, mamo, pójdę" — powiedziała, kiedy matka siłą wypy-
chała ją za drzwi. „Pójdę i posłucham, jeśli tak bardzo tego chcesz, ale
* Ze względu na brak polskiego odpowiednika terminu ealing disorders w pracy zastosowano
następujące sformułowania: zaburzenia łaknienia, zaburzenia w jedzeniu i zaburzenia w
przyjmowaniu pokarmów {przyp. wyd.}.
SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 19
mnie ta sprawa naprawdę nie dotyczy. Po prostu nie mam zbyt wielkego
apetytu, a poza tym nie chcę utyć."
Osiemnastoletnia Jackie obwisła na krześle i nie patrzy w kierunku
prowadzącej. Wie, że jeżeli nawiąże kontakt wzrokowy, natychmiast
zostanie poproszona o wypowiedź. To jest ostatnie miejsce, w którym
chciałaby teraz być, dociera jednak do niej, choć nie bez oporów, że
może tu naprawdę znaleźć pomoc. Kiedy współlokatorka powiedziała
jej o tym spotkaniu, była jej niemal wdzięczna.
Szesnastoletnia Debby czuje wstręt do tego miejsca. Od momentu,
kiedy zamknęły się drzwi i prowadząca się przedstawiła, opanowało ją
uczucie klaustrofobii. Przygląda się pozostałym osobom. Tylko dwóch
mężczyzn na dwudziestu młodych ludzi siedzących na ustawionych
w koło krzesłach. Większość dziewcząt wydaje się średniej tuszy, ale
jest też kilka bardzo bladych i wychudzonych. Chciałaby być taka chu-
da. Przypomina sobie restaurację, którą mijała idąc tutaj. „Jak tylko stąd
wyjdę...". Nie może oderwać myśli od potraw, które zamówi po spotka-
niu.
Sheila, Jackie i Debby cierpią na poważne zaburzenia łaknienia^zagra-
żającejzdrowiu organizmu i wywołujące rozmaite^TOTmy_jjsychicznego
rozchwiania. KażdliTmelFmąjimbiwalentny stosunekjio^swej choroby.
Przywiązały się do niej, jak przywiązuje~się~3Ć> pluszowego misia we
wczesnym dzieciństwie, którego nie można teraz tak „po prostu" wyrzu-
cić, jak chce tego rodzina czy znajomi. N|ej?syo_tylko^kwestia silnej
woli ani też głodu czy ggż^wiem^^^^^^ajiaJfAóf^Giefę^^al^^
częta, sp1otłysjg__7. liczgciarm, jajcjp. żywią^dn sighig_sarnyr.h i
środowiska rodzinjjej*o;jCzjjj^ię„w_,rj^
wie, że kiedy ogarnia ją len szczególny nastrój, wtedy objadanie się bez
umiaru lub też powstrzymywanie się od jedzenia przynosiulgę^przynaj^
mniej na chwilę. Każdej-^nierrczęsto^zdarza sięezuóniechęćda s_amej„
siebie ztegc^powodur ależadna Jiie. wig^Jak to zrnienid Co więcej, nie
jest pewne, czy chcą zmiany, ponieważ ich nieprawidłowe nawyki ży-
uhron
i radzenia sobię_ze_s.ttesęjrL_
20
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Sheila cierpi ma anoreksję od prawie roku. Ma około stu sześćdziesię-
ciu pięciu centymetrów wzrostu, a jej waga spadła w ciągu ostatnich
miesięcy z pięćdziesięciu do trzydziestu pięciu kilogramów. Uważa, że
jest jeszcze za tęga, więc z zapamiętaniem uprawia ćwiczenia fizyczne
co najmniej raz dziennie. Aby ukryć wychudzenie i nie czuć chłodu,
nawet w lecie nosi kilka warstw obszernych swetrów i koszulek.
Dyskusja w grupie dotyczy pożywienia. Prowadząca zajęcia zwraca
się do Sheili i łagodnym tonem pyta, jak wyglądają jej posiłki.
— No więc, na śniadanie zazwyczaj jem jedną grzankę, około czter-
dziestu kalorii, bez masła czy margaryny, i piję herbatę. Nie znoszę
szkolnych obiadów, więc najczęściej zabieram ze sobą jogurt. Jeśli
chodzi o obiad, no cóż, rodzice chcą, abyśmy wszyscy jedli razem, ale
oni lubią ciężkie dania — mięso i ziemniaki — więc ja nakładam sobie
małe porcje i dużo sałatki. To mi naprawdę wystarcza. Odpowiada mi
mój sposób żywienia i czuję się świetnie — odpowiada Sheila z waha-
niem.
Nie mówi o tym, że ojciec ostatnio zaczął na nią krzyczeć, by zjadła
„przynajmniej trzy kawałki mięsa", ani o nowej sztuczce, jaką niedaw-
no opanowała: wkłada widelec do buzi, udaje, że żuje i przełyka poży-
wienie, po czym dyskretnie wypluwa je w papierową serwetkę w obe-
cności niczego nieświadomych rodziców. Oszukiwanie ich sprawia jej
satysfakcję. Dzięki konsekwentnemu utrzymywaniu diety, którą sobie
narzuciła, po raz pierwszy w życiu czuje się naprawdę dobrze. Właśnie
myśli o tym, jak dumna jest z siebie, z tego, że potrafi sama sobą pokie-
rować, kiedy z drugiego końca pokoju dobiegają ją słowa:
— Robiłam dokładnie to samo — na obiad tylko sałatka — mówi
młoda kobieta. — I też czułam się bardzo dzielna. A teraz, w czasie
terapii, gdy mówi się o mnie i mojej rodzinie, dowiaduję się, że mam
bzika na punkcie własnej niezależności.
Sheila zaczyna uważnie słuchać.
•— Kiedy siedziałam przy obiedzie z moją rodziną, skubiąc od czasu do
czasu listek sałaty — mówi inna dziewczyna, — to tak naprawdę próbo-
wałam pokazać moim rodzicom, że jest coś, co zależy ode mnie — moje
odżywianie, waga. Oni przez całe moje życie decydowali o wszystkim.
Matka mówiła mi zawsze, jak się mam zachowywać, ubierać, a nawet
czuć. Kiedy byłam mała, ciągle mówiła, co zrobimy, albo co lubi-
m y . Nigdy nie pytała, co j a czuję, czy co j a chciałabym robić. To
SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 21
było tak, jakby żyła za mnie, jakbym była marionetką na sznurkach, za
które ona pociąga. „Matka wie najlepiej!" Nie chciałabym, żebyście
mnie źle zrozumieli. Kocham swoją matkę. Teraz jednak zaczynam
rozumieć, że anoreksja stała się dla mnie sposobem na wzięcie we
własne ręce swojego życia, na przecięcie tych sznurków.
Jackie również słucha uważnie. „Ja też chciałabym sama o sobie decy-
dować — myśli. — Tak łatwo tracę panowanie nad sobą. Gdy tylko się
zdenerwuję albo mam chandrę, od razu się objadam, a później biegnę do
ubikacji i wszystko zwracam. Czasami mi się wydaje, że częściej patrzę
w muszlę klozetową niż w lustro. Ale nie chcę z tego rezygnować — to
wiem na pewno".
Jackie właśnie rozpoczęła studia. Od trzech lat cierpi na bulimię.
Zaczęło się niewinnie — od objadania się ukradkiem raz na dwa do
trzech miesięcy, zazwyczaj po jakimś denerwującym wydarzeniu. Kiedy
wszyscy spali, wpychała w siebie jedzenie tak szybko, że nawet nie
zdążyła dobrze go pogryźć. Nienawidziła tego objadania się ani wykra-
dania pożywienia z szafek i lodówki. Bojąc się, że ją złapią, często
myślała o sobie jak o złodzieju, skradającym się w mroku nocy.
Następnie dowiedziała się, że łatwo można wywołać u siebie wymioty,
wkładając palec do gardła i krztusząc się. Za pierwszym razem było
ojcropnie, ale szybko odkryła, że ten zabieg dobrze wpływa na jej
samopoczucie i zaczyna odczuwać ulgę i spokój. Ponieważ częstotli-
wość sesji objadania się i przeczyszczania wzrosła do trzech-czterech
w tygodniu, Jackie doprowadziła do doskonałości technikę wywoływa-
nia wymiotów przez odpowiednie napinanie mięśni brzucha. Nie musia-
ła więc już wkładać palca do gardła. W celu pozbycia się męczącego
uczucia otyłości próbowała też środków przeczyszczających i pigułek
na odchudzanie, ale jednak wolała wymioty.
Jackie ma około stu pięćdziesięciu ośmiu centymetrów wzrostu przy
pięćdziesięciu czterech kilogramach wagi. Żadne medyczne normy nie
uznałyby tego za otyłość, ale ona uważa, że ma poważną nadwagę.
Ciężar jej ciała ulega częstym wahaniom, nawet do czterech kilo. Lęk
przed otyłością tak zdominował jej życie, że waga łazienkowa stała się
jej prywatnym barometrem. Kiedy staje na niej co rano, podziałka mówi
jej, czy będzie miała dobry, czy zły dzień. Pół kilo więcej niż wczoraj —
zły. Pół kilo mniej — dobry.
22
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Debby z kolei odczuwa nieustanny przymus jedzenia. Z wagą ponad
siedemdziesiąt jeden kilogramów przy stu sześćdziesięciu centymetrach
wzrostu jest według kategorii medycznych otyła. (Według definicji
medycznej z otyłością mamy do czynienia wówczas, gdy ciężar ciała
danej osoby przekracza o dwadzieścia procent idealną wagę dla danego
wzrostu, wieku i płci. Idealna waga ciała dla Debby wynosi czterdzieści
osiem kilogramów. Debby objada się, ale w przeciwieństwie do Jackie,
nie wymiotuje. Jej rodzina i przyjaciele są zbici z tropu jej dużą nadwa-
gą, ponieważ w ich obecności je bardzo mało i bez przerwy mówi
o kolejnej cudownej diecie, jaką właśnie stosuje. Ciężar ciała jest naj-
ważniejszą sprawą jej życia. Debby nie pójdzie na tańce ani na basen,
nie weźmie udziału w żadnych ćwiczeniach fizycznych, ponieważ wsty-
dzi się swej tuszy. Często puszcza wodze wyobraźni i marzy o tym, że
jest szczupła.
Kiedy ktoś z grupy terapeutycznej mówi, że „kiedy wreszcie zeszczu-
pleje, będzie lepszym człowiekiem", Debby bezwiednie to podchwytu-
je. „To właśnie zawsze sobie powtarzam" — słyszy własne słowa wy-
powiedziane na głos.
Dyskusja coraz bardziej wciąga Sheilę, Jackie i Debby. Co prawda,
więcej słuchają niż mówią, ale po godzinie każda z nich uczyniła już
znaczny krok w kierunku zrozumienia nawyku związanego z jedze-
niem, który dotąd uważały tylko za swój problem.
— Nie mogę uwierzyć, że niektóre z was robią te same rzeczy, co ja,
jak pożeranie mrożonej pizzy czy pół galona lodów za jednym zama-
chem — wykrzykuje Jackie. — Do tej pory myślałam, że jestem jedy-
nym na świecie tajnym żarłokiem.
— A ja uważałam, że jesu-in jedynym człowiekiem, który kroi poży-
wienie na malutkie kawałki i układa z nich wzorki na talerzu — dorzuca
Sheila wbrew sobie.
— Rozmawialiśmy dużo o tym, co jemy i czego nie jemy — mówi
prowadząca. — Okazało się jednak, że anoreksja, bulimia i wewnętrzny
grzymu&.jedzenia tak_nąDrawdę_sg. sprawą uczuć, a nie jedzenia czjLwągi
^iaja^ Koncentrujemy uwagę na pożywieniu albo wymiarach ciała, ale
problem znajduje się głębiej! Teraz, kiedy wszyscy już zdajemy sobie
sprawę, że nie jesteśmy jedynymi na świecie ludźmi, którzy się głodzą
albo objadają i przeczyszczają, zastanówmy się dokładnie nad sytuacja-
mi, w których folgujemy naszym nawykom. Jak się wtedy czujemy?
—
SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 23
— Teraz wiem, że cierpię na anoreksję, ale przez długi czas nie
dopuszczałam do siebie tej myśli — zauważa jedna ze starszych dziew-
cząt. — Od jakiegoś czasu biorę udział w sesjach terapeutycznych,
czasami nawet moi rodzice przychodzą ze mną, ale wciąż trudno mi to
zrozumieć. Kocham moich rodziców i wiem, że się zamartwiają, kiedy
nie jem i tracę na wadze. A jednak wciąż to robię. Oni mówią, że jesten
destrukcyjna, że niszczę siebie i naszą rodzinę. A mnie przecież wcale
nie o to chodzi.
— Autodestrukcja nie jest zamierzona — wyjaśnia prowadząca. —
Kiedy rodzice i przyjaciele pytają was: „Dlaczego siebie krzywdzisz?
Dlaczego wystawiasz swoje zdrowie na szwank?" — to muszą zrozu-
mieć, i my musimy zrozumieć, że zaburzenia w przyjmowaniu pokar-
mów_^§_spj)sojbem^wjaki staramy się po^rawiTna^źTTalSopóczucie,
naszfijunkcjonowanię w_.wiefiiej^tóry nas irytuje i nam zagraża. Ro-
dzicom trudno to pojąć. Widzą jedynie dziewczynę, która spożywa
trzysta do czterystu kalorii dziennie i z tygodnia na tydzień traci na
wadze, albo też taką, która wyjada wszystko z lodówki, a nawet podkra-
da pieniądze z portmonetki mamy, by kupować stosy chrupek, batonów
i ciasteczek. Musimy jednak wszyscy zrozumieć, że ta destrukcja — a
ma ona rzeczywiście poważne rozmiary — jest ubocznym produktem
naszych problemów.
Prowadząca tłumaczy, że wielu ludzi cierpiących na zaburzenia łaknienia
początkowo nie chce tego faktu w ogóle przyjąć do wiadomości.
— Podobnie część z was, szczególnie tych dotkniętnych anoreksją,
prawdopodobnie nie zgodzi się ze stwierdzeniem, że ich nawyki żywie-
niowe mają charakter destrukcyjny. Przyszło tutaj wiele dziewcząt z an-
oreksją, które z góry zaprzeczają, że mają jakiekolwiek problemy, albo
że krzywdzą same siebie. One szczerze wierzą, że kontrolują jedynie j
ciężar swego ciała. Są bardzo przywiązane do swojej anoreksji, ponie-
waż daje im ona poczucie siły — czujecie się odpowiedzialne I dumne
z siebie? Wasza sąmoocemy^śnie^ponieważ przestrzeganie surowych
regjul^tózes^bięjiamaciłiś^ięj^ tyle a tyle godzin ćwiczeń fizycznych
dziennie, ścisły limit kalorii, jedzenie wyłącznie określonych potraw —
wzmacnia wasze poczucie siły i niezależności. Tymczasem istnieją du-
żo zdrowsze sposoby rozwiązywania waszych problemów. Dowiaduje-
cie się tutaj od siebie nawzajem, a także, mam nadzieję, odkrywacie
wraz ze swoimi rodzinami podczas sesji terapeutycznych, jak inaczej
24
NA BAKIER Z JEDZENIEM
i lepiej radzić sobie z kłopotami. Trwa to dość długo, ale ci, którzy przez
to przeszli, mogą potwierdzić, że zaburzenia w łaknieniu nie mogą być
zwalczone zwyczajnym,^wj_sUkięm_wol},, przez przybranie na wadze
dzie?ięcttridto*przy anoreksji albo zrzucenie takiego samego ciężaru
w przypadku nadwagi. Kluczowa-spxawą_ies.t zrozumienie własnych
uczuć i stosunków panujących_,w rodzinie. Kiedy zą^z^namy je""rozu-
mieX^Krywąiny..zdrowsze_drogi,rozwoju i bardzief-konstruktywny
sposób na życie.
~TSTajwazniejsze hasło naszej terapii brzmi: każdy z nas może się zmie-
nić. Nie musimy żyć z ciągłym poczuciem niepokoju, niepewności
i lęku, które towarzyszą zaburzeniom w przyjmowaniu pokarmów. Nie-
którym z nas trudno w to uwierzyć, ponieważ charakterystyczną cechą
tych zaburzeń jest uczucie, że nic się nie zmienia, że na zawsze uwięźliśmy
w sieci naszych kłopotów. Być może niektórzy wcale nie chcą
zmiany, ponieważ teraz mają jakieś poczucie niezależności i panowania
nad swoimi problemami, a perspektywa zmiany przeraża ich. A jednak
naprawdę możemy się zmienić i wyzdrowieć przy pomocy terapeutów
i naszych rodzin, jeżeli zrozumiemy, że wymaga to z naszej strony
czasu i pewnych wyrzeczeń. Cieszę się, że przyszliście tu dzisiaj, i mam
nadzieję, że zobaczymy się znowu na następnym spotkaniu.
Sesja dobiegła końca. Kilku uczestników bierze ze stołu literaturę na
temat zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów. Niektórzy rozmawiają ze
sobą. Dziewczęta jadą do swoich domów, a w ich myślach powracają
jak echo fragmenty dyskusji.
Debby wchodzi do baru, zamawia kawałek ciasta cytrynowego i kawę.
Wsypuje trzy łyżeczki cukru, wpatruje się w parujący płyn i myśli, że
może porozmawia z rodzicami o jakimś terapeucie czy specjaliście od
spraw żywienia, który pomógłby znaleźć źródło odczuwanego przez nią
przymusu jedzenia. „Dosyć już tego ciągłego wypróbowywania nowych
diet — mówi do siebie. — To nigdy nie skutkowało. Potrzebuję czegoś
więcej niż kolejnej diety-cud".
Po drodze na przystanek, z którego odjeżdża autobus do akademika,
Jackie wchodzi do sklepu odzieżowego. Przeglądając wiszące na wie-
szaku krótkie spodeneki spostrzega dziewczynę, która brała udział w spot-
kaniu. Ogląda dżinsy rozmawiając z kobietą o ciężkiej posturze.
SYLWETKI TRZECH MŁODYCH KOBIET Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA 25
— W tych wyglądałabyś świetnie — mówi kobieta.
— Och, mamo, one nie podkreślą mojej figury — odpowiada dziew-
czyna.
Jackie wychodzi ze sklepu zastanawiając się nad tą sceną. Dziewczyna
podczas dyskusji właściwie nie zabierała głosu. Powiedziała tylko, że
nie chce utyć, choć była raczej przeciętnej tuszy. „Pewnie nie chce
wyglądać j ak jej matka — kon statuj e Jackie. — Prawdopodobnie objada
się i przeczyszcza, tak jak ja. Kurczę, kiedy zaczynałam, byłam mniej
więcej w jej wieku. Traktowałam to wtedy jako eksperyment i sądziłam,
że potrafię nad tym zapanować. A teraz to panuje nade mną".
Sheila wchodzi do domu. Matka przygląda się jej badawczo.
— I jak było? — pyta niepewnie.
— W porządku, ale to nie dla mnie. Te dziewczyny naprawdę mają
problemy. Ja nie. Nie ma potrzeby, abym tam szła znowu.
Sheila idzie do swojego pokoju i przebiera się w dresy przygotowując
się do swego codziennego sześciokilometrowego biegu.
Kiedy wychodzi z domu, między rodzicami powtarza się po raz kolej-
ny ta sama rozmowa.
— Musisz ją nakłonić do jedzenia! Widzisz, jak schudła. Jej włosy
straciły połysk, żebra sterczą spod bluzki. Nie zniosę kolejnego posiłku
patrząc, jak zamiast jeść, bawi się jedzeniem, przepychając je widelcem
po talerzu — wykrzykuje ojciec.
— Wiem, wiem. Próbowałam z nią rozmawiać, ale ona traktuje swoją
dietę jak religię — odpowiada matka. — Myślałam, że może te zajęcia
coś pomogą, ale teraz widzę, że nic z tego.
— No cóż, ty uważasz, że ona cierpi na anoreksję. Ja się wprawdzie na
tym nie znam, ale też sądzę, że trzeba ją zaprowadzić do lekarza. To, co
ona robi, na pewno nie jest zwykłą dietą.
— Chciałam ją do tego namówić, ale ten temat ją tylko drażni i boję się
denerwować ją jeszcze bardziej.
— Co więc zamierzasz robić?
— Ja? Dlaczego to ja mam zawsze coś robić, gdy chodzi o Sheilę?
— Dlatego, że jesteś jej matką. Ja nie wiem, jak z nią rozmawiać,
szczególnie teraz, kiedy ma fioła na punkcie jedzenia i ćwiczeń fizycz-
nych. Nie wiem, co w nią wstąpiło. Zawsze była taką słodką, posłuszną
dziewczynką.
—
26
NA BAKIER Z JEDZENIEM
— Znowu nie będę spała całą noc. Czy to może być nasza córeczka, —
najładniejsze, najmądrzejsze, najbardziej kochające dziecko na świecie,
marzenie każdej matki? Miała zawsze dobre stopnie, grzecznych kole-
gów i koleżanki. Nigdy nie było z nią żadnych problemów. Zupełnie nie
wiem, co robić.
Rozdział!!
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ
Czym są zaburzenia łaknienia? Skąd się biorą? Jak się zaczynają? Czy
są czymś nowym w naszej kulturze? Komuś, kto z ich powodu nie
cierpiał, muszą się wydawać dziwaczne i przerażające. W jaki więc
sposób mogą je zrozumieć rodzice?
W następnych rozdziałach będziemy rozważali zagadnienia anoreksji,
bulimii i wewnętrznego przymusu jedzenia, ale zacząć należy od tezy
podstawowej, która brzmi: Zaiurze_nja w ł_aknjje_niu roz-
wijają s_i ę__w_t?dj^z^djy^e^z^ejn_e_j_^^gj., cj^a?a s t ajj|"
p sy chTczny c h
KONCENTRACJA NA JEDZENIU
Dlaczego ośrodkiem czyjegoś zainteresowania staje się właśnie jedze-
nie, a nie coś innego? Czy jedzenie nie jest po prostu paliwem napędza-
jącym nasze ciała? I tak, i nie. Gdy spojrzymy na to szerzej, zobaczymy,
że nasza kultura wyposażyła jedzenie w rozmaite znaczenia i funkcje —
bardziej i mniej subtelne.
Jedzenie może być oznaką miłości. Kiedy matka mówi do dziecka:
„Zrobiłam dżrsiaj"przepyszny obiad. Dokładnie taki, jak lubisz, — spfc,
cjalnie dla ciebie" — czy to nie jest wyraz miłości?
28
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Jedzenie możeby?oz.najkj^|gzL_Więź zaczyna się w dniu, kiedy dziec-
ko przychodzi na świat. Trzymając noworodka w ramionach, matka
karmi go piersią czy butelką, patrzy mu w oczy, a on obserwuje jej
twarz. Dziecko z wolna zaczyna rozumieć, że ona jest wprawdzie kimś
innym niż ono, ale kimś, od kogo jest całkowicie zależne. W jakiej
sytuacj|_kształtuje~sięia pierwszaw: życiu więź—podczas karmienia^
Jedzenie moż&hyć pocieszenieni- Kiedy dziecko rozcina sobiejcolano
przewracając się-na rowerze, cóż robi matka po opatrzeniu i obandażo-
waniu skaleczenia? Daje mleko i ciasto. A kiedy syn wraca z płaczem ze
szkoły, przezywany przez kolegów? Mama na pocieszenie kupuje lody.
A kiedy dziecko zostaje zagonione do łóżka przez złośliwego wirusa,
mama podaje gorący rosół.
Skojarzenie jedzenia z matczynym pocieszeniem tak dalece zadomo-
wiło się we współczesnej kulturze, że sprytni handlowcy nie omieszkali
na tym zarobić. W cukierniach reklamuje się wypieki o nazwie "Cudeń-
ka mamusi". Czy rozdrażniony, smutny albo zdenerwowany klient mo-
że się oprzeć pokusie, widząc „Cudeńka mamusi" na wystawie? Tak jak
będąc dzieckiem znajdował pociechę u mamy w podanych przez nią
przysmakach, tak i teraz może sięgnąć po wypieki. Wydaje się, że na to
liczy właściciel cukierni.
Przypadek Jackie, która cierpi na bul imię i w objadaniu się znajduje
ukojenie, może tu być znamiennym przykładem. Podczas sesji terapeu-
tycznych Jackie dowiaduje się, że powodem jej objadania się są stresy.
W sytuacjach napięcia jedzenie stanowi formę zaspokojenia emocjonal-
nego. Kiedy ma chandrę, czuje się nic nie warta i przez nikogo nie
kochana, objada się, aby wypełnić pustkę, która wcale nie ma charakteru
fizycznego. Nie potrafi nawet powiedzieć, czy naprawdę czuje głód.
Wpycha w siebie olbrzymie ilości jedzenia, by stłumić cierpienie, nad
którym nie potrafi zapanować. Obżarstwo, po którym następuje wywo-
ływanie wymiotów, — pozwala jednocześnie zjeść ciastko i je zacho-
wać — całkiem dosłownie. Jedzenie łagodzi cierpienia emocjonalne, ą_
przeczyszczanie daje otuchę, że nie całe pochłonięte pożywienie zamie-
ni się w tłuszcz. Jackie łagodzi swoje cierpienie, zaspokajając zastępczo
potrzeby emocjonalne wielką ilością pożywienia, a następnie przeczy-
szczając się odzyskuje władzę nad swoim ciałem. Wielu cierpiących na
bulimię twierdzi, że przeczyszczenie daje im coś więcej niż tylko wy-
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ
29
zbycie się poczucia winy z powodu obżarstwa— przynosi także poczu-
cie ulgi i czystości! Jeżeli kiedykolwiek czuliście się źle i zdarzyło wam
się zwymiotować, to prawdopodobnie doświadczyliście podobnego
uczucia.
Jedz^nie_b)GKa-PEzyJ?mnościąi rozrywką. W jaki sposób ludzie do-
rośli obchodzą urodziny, cieszą się z awansu lub po prostu spędzają
przyjemny, sobotni wieczór po pracowitym tygodniu? Przy świetle
świec i suto zastawionym stole w eleganckiej restauracji. Dzieci wzra-
stając kojarzą więc jedzenie z uroczystościami i radosnymi wydarzenia-
mi: tortem urodzinowym, przyjęciami, wyszukanymi potrawami na
wigilijnym stole.
Nie ma niczego złego w dobrym jedzeniu, spożywanym w atmosferze
spokoju i odprężenia. Jednak w wypadku zaburzeń w przyjmowaniu
pokarmów te normalne skojarzenia zamieniają się w obsesję. Kiedy
matka mówi: „Przygotowałam ten obiad specjalnie dla ciebie", może to
wyrażać coś więcej niż tylko matczyną miłość. Zdaniem niektórych
psychologów dziecko potrafi odebrać tę informację jako formę przymu-
su. Może je odczytać w ten sposób (mniejsza o to, czy zgodnie z intencją
matki): kochaj mnie; przygotowałam ten obiad specjalnie dla ciebie,
żebyś mnie kochał; zjedz go, pokaż, że mnie kochasz! To z kolei może
być zinterpretowane następująco: „Matka w ten sposób chce mną rzą-
dzić, dusi mnie swoją miłością". Dziecko chce i potrzebuje matczynej
miłości, a jednocześnie łaknie pewnej autonomii. Dorasta więc w atmo-
sferze zamętu uczuciowego wywołanego myślą: „Wiem, że mama mnie
kocha, ale gdyby mnie naprawdę kochała, nie kazałaby mi tego udowad-
niać przymuszając do jedzenia".
KONCENTRACJA UWAGI NA CIĘŻARZE CIAŁA
Podobnie jak pożywienie, także i waga ciała może stać się źródłem
obse^ wnikającej ^eząsjjokojgnych potrzeb emocjonalny_ch. Oczy-
wiśćieTwaga ma ścisły związek z jedzeniem, jednak w kontekście zabu-
rzeń jest czymś więcej niż tylko konsekwencją ilości spożytych pokar-
mów i zużytych (lub nie) kalorii. Waga świadczy także o wymiarach
ciała i figurze. Podobnie, jak robiliśmy to zjedzeniem, musimy sięgnąć
do oczywistego, bezpośredniego znaczenia wagi ciała, by zrozumieć,
dlaczego u ludzi z zaburzeniami łaknienia staje się ona obsesją.
30
NA BAKI ER ZJEDZENIEM
Zacząć należy od ogólnej refleksji nad rolą, jaką odgrywa ciężar ciała
w relacjach z innymi ludźmi i jak wpływa na kształtowanie się naszego
wizerunku w naszych własnych oczach. Na przestrzeni XX wieku za-
częto odnosić wagę ciała kobiety do wzorców lansowanych przez media
— w szczególności kino, telewizję i reklamę. W latach dwudziestych
moda na kobiety o pełnych kształtach ustąpiła miejsca sylwetkom ko-
ścistym, o płaskich piersiach. W latach trzydziestych i czterdziestych,
kiedy Ameryka wyszła z depresji, a pieniądze i żywność stały się łatwiej
osiągalne, wymiarom kobiecego ideału przybyło kilka centymetrów.
W latach pięćdziesiątych do rangi wzorca urosły kobiety o bujnych
kształtach, jak Marylin Monroe, Jayne Mansfield, czy Esther Williams.
Jednak w latach sześćdziesiątych, podobnie jak wiele innych rzeczy
w tej przełomowej dekadzie, uległo to zmianie. Większość popularnych
piosenkarek, aktorek i modelek miało figurę Twiggy albo Jane Fondy —
lub przynajmniej do tego dążyło.
Trendy kulturowe mają swoje przypływy i odpływy. Zazwyczaj niko-
mu nie czyni to krzywdy. Jeżeli jednak młoda kobietą o niezaspokojo-
nych potrzebach emocjonalnych, pełna wątpliwości.co da własnej oso^^
by, żyje w społeczeństwie^ które bombarduje jej świadomości podświa^
domość hasłami typu „być szczupłą=być seksowną=być ważną=być
szczęśliwą", to jest skłonna przyjmować te przejściowe mody całkiem
dosłownie.
Taką wFaśnie młodą kobietą jest Sheila. W jej domu rodzinnym nacisk
na wagę ciała kładło się „od zawsze", tj. odkąd sięga pamięcią. Jej matka
i starsza siostra wiele wysiłku wkładały w ćwiczenia fizyczne i odchu-
dzanie się. W domu było pięć wideokaset z ćwiczeniami. Matka zawsze
podawała na deser nie lody i wypieki, jak w domach koleżanek, lecz
owoce. Ze skrytki pocztowej wysypywały się magazyny mody. Kiedy
Sheila miała zaledwie dwanaście lat, matka, nie pytając jej o zdanie,
zaprenumerowała dla niej Seventeen (Siedemnastolatka) i Glamour
(Szyk). Od najmłodszych lat, ilekroć Sheila poprosiła o dokładkę, przy-
pominano jej o otyłej kuzynce, wykorzystywanej jako rodzaj flagi alar-
mowej. „Szkoda, że jest gruba, ma taką miłą twarz. Gdyby tylko trochę
zeszczuplała, cieszyłaby się dużym wzięciem". Matka i siostra Sheili
nie były bynajmniej jedynymi Amerykankami, które przejmowały się
swoją wagą. Przeciwnie. One jedynie przeniosły do domu i zaszczepiły
Sheili ideę, o której bezustannie mówiły środki masowego przekazu.
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ 31
Nie wynika z tego wcale, że społeczeństwo, które żywi kult szczupłej
sylwetki, wywołuje u niektórych ludzi zaburzenia w przyjmowaniu
pokarmów. Stwarza ono jedynie niezwykle podatną glebę, na którą
padają ziarna kruchych potrzeb emocjonalnych młodych kobiet. Jeżeli
dziewczyna wzrasta słysząc dookoła i przyjmując za dobrą monetę, że
jedynie jako osoba szczupła będzie atrakcyjna, szczęśliwa i akceptowa-
na, to jej potrzeby emocjonalne łatwo mogą na takim podłożu wykiełko-
wać, a następnie rozwinąć się w zdeformowanej formie. Dla młodej
kobiety, żyjącej w społeczeństwie, które szczupłą sylwetkę postawiło na
piedestale, i w świecie, który rzadko kiedy daje jej poczucie panowania
nad czymkolwiek, możliwość kontrolowania własnej wagi i wymiarów
ciała staje się sposobem urzeczywistniania własnej woli. Może ona, tak
jak było to w przypadku Sheili, wzrastać w rodzinie, która poddawała jej
zachowania i uczucia tak szczegółowej regulacji, że pozbawiła ją wszel-
kiej autonomii i niezależności. Może też być tak, że nie potrafi zapano-
wać nad otaczającym ją światem, który odczuwa jako zagmatwany
i chaotyczny.
ANOREKSJA W UJĘCIU HISTORYCZNYM
W ciągu ostatnich dwudziestu lat obserwujemy prawdziwy zalew in-
formacji na temat anoreksji i bulimii. Córka Pata Boone, Cherry Boone
O'Neil, w bolesnej, szczerej książce pt.: Głodowanie w celu zwrócenia
na siebie uwagi, opisała dziesięć lat, podczas których zmagała się z
anoreksją. Była gimnastyczka, Rigby McCoy, opowiedziała o trapiącej
ja. bulimii. Jane Fonda przechodziła bulimię w szkole średniej i na po-
czątku kariery aktorskiej. Piosenkarka Karen Carpenter zmarła na sku-
tek powikłań po anoreksji w roku 1983, w wieku trzydziestu dwóch lat.
I''akt, że takie sławy przyczyniły się do nadania rozgłosu mało przedtem
znanej sprawie, może sugerować, że anoreksją i bulimia pojawiły się
nagle pod koniec XX wieku. Nie jest to jednak prawda.
Choć sam termin, anorexia newosa, pojawił się w literaturze medycz-
nej prawie sto lat temu, jednak niektóre z symptomów tej choroby
opisywano od wieków. Historycy natknęli się na opis pochodzący z 895
roku, dotyczący pewnej wieśniaczki imieniem Friderada, która nabrała
takiej niechęci do jedzenia, że narzuciła sobie bardzo surowy post. Jak
wielu współcześnie żyjących osób cierpiących na anoreksję, jadła pota-
jemnie niewielkie ilości pożywienia, ciężko pracowała, nie przyj mowa-
32
NA BAKIER Z JEDZENIEM
ła do wiadomości, że jest chora i odrzucała wszelkie propozycje pomo-
cy.
Friderada była bardzo religijna — tak jak wiele kobiet żyjących w
okresie średniowiecza, które wierzyły, że umartwianiem własnego ciała
przysporzą sobie chwały w oczach Boga. Wśród tych ascetek było
niemało buntowniczych, młodych kobiet, które pochodziły z patriar-
chalnych rodzin i umartwianiem się reagowały na surową moralność
i panowanie Kościoła. Walka o władzę nad własnym ciałem, prowadzo-
na w sferze duchowej, stanowiła wyzwanie wobec własnych rodzin
i urzędników kościelnych. Kobiety odmawiały sobie pożywienia i snu,
doświadczały się mrozem, upałem czy pracą ponad siły, a wszystko to
w celu poniżenia ciała i oczyszczenia ducha. Wiele wskazuje na to, że
na anoreksję cierpiała Joanna d'Arc oraz św. Katafzylia^e Sieńy7żywią-
ca się podobno jedynie łyżką ziół dziennie. Kiedy zmuszono ją, aby
zjadła więcej, włożyła patyk do gardła i zwymiotowała. W siedemna-
stym i osiemnastym wieku niektórzy lekarze zaczęli używać w podo-
bnych przypadkach terminu anorexia mirabilis, sugerującego nadprzy-
rodzoną przyczynę nagłej utraty łaknienia.
Wraz z rozwojem druku, w Europie rozpowszechniło się wiele legend
o „cudownych pannach", które żyły bez jedzenia. Według Joan Jacobs
Brumberg, autorki książki Poszczące dziewczęta, między XVI a XVIII
wiekiem historie takie przeszły do tradycji ludowej, i to zarówno w kra-
jach katolickich, jak i protestanckich. W roku 1600 lekarz francuski,
Jacob Viverius, opisał przypadek Jane Balan, utrzymującej, że od trzech
lat niczego nie jadła ani nie piła. Po przebadaniu jej wychudzonego ciała
nie znalazł śladów oddawania stolca czy moczu, które mogłyby wska-
zywać na przyjmowanie pożywienia, i doszedł do wniosku, że Jane musi
być „cudowną panną", utrzymywaną przy życiu jedynie wolą bożą.
Inni jednak nie byli tak przekonani o działalności sił nadprzyrodzo-
nych. Duchowni i lekarze poddawali badaniom głodzące się dziewczęta,
chcąc dociec, czy rzeczywiście niczego nie jedzą. Kiedy w szesnastym
wieku w Niemczech złapano jedną z „cudownych panien" na potaje-
mnym jedzeniu, została stracona. Angielski filozof i racjonalista, To-
masz Hobbes, zetknął się z kobietą, której „żołądek przysechł do krzy-
ża" po sześciu miesiącach głodówki w roku 1668. Choć okoliczny lud
uznał ją za świętą, zdaniem Hobbesa była „z całą pewnością chora".
W roku 1694 lekarz Richard Morton opisał w Traktacie o jedzeniu dwa
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ
33
przypadki przygnębionych, niespokojnych nastolatek, wykazujących
objawy, które dzisiaj wystarczyłyby do stwierdzenia anoreksji. Jedna
z nich wyglądała jak szkielet, ale nie miała gorączki, a jej układ odde-
chowy nie wykazywał żadnych reakcji związanych z jedzeniem. Nie-
którzy z historyków medycyny przypisali w związku z tym Mortonowi
„odkrycie" anoreksji. Inni jednak sprzeciwili się, ponieważ w jego opi-
sie znalazły się m.in. takie objawy jak omdlenia, które dzisiaj nie należą
do kryteriów diagnostycznych tej choroby.
Z drugiej strony Atlantyku purytanie, jak na przykład Cotton Mather,
idąc śladem opisów europejskich, natknęli się na sprawę czarownic
z Massachusetts. Mather doszedł do wniosku, że surowe głodówki spra-
wiały „dziwną przyjemność" tak zwanym czarownicom, jak Margaret
Rule, którą podczas głodowania napastowało osiem „okrutnych du-
chów", wysłanych osobiście przez Lucyfera.
W wieku dziewiętnastym termin „poszczące dziewczęta" (fasting girls)
zadomowił się na dobre w europejskich i amerykańskich leksykonach,
oznaczając dziewczęta, które z niejasnych i niekoniecznie duchowych
przyczyn odmawiały przyjmowania pokarmów. W epoce wiktoriańskiej
niektóre z nich uważano za „histeryczne" albo szczególnie podatne na
załamania nerwowe, podczas gdy o innych sądzono, że za pomocą
ascezy chcą przekroczyć ograniczenia narzucane przez powłokę cieles-
ną. Przekonanie to wyrosło z ducha spirytualizmu, którym tak fascyno-
wano się pod koniec dziewiętnastego stulecia. Jak sugeruje wydana
niedawno biografia Emily Bronte, żyjącej z dala od świata pośród an-
gielskich moczarów dziewiętnastowiecznej pisarki, mogła ona cierpieć
na anoreksję, gdyż bohaterkę powieści Wichrowe Wzgórza wyposażyła
w objawy tej choroby.
W tamtym okresie poszczące dziewczęta przyciągały uwagę czytelni-
ków gazet w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Jedna z naj-
sławniejszych, Mollie Fancher z Brooklynu, została taką gwiazdą, że P.
T. Barnum próbował zatrudnić ją do swojego cyrku.
W prasie roiło się więc od opowieści o poszczących dziewczętach, ale
trzeba było dziewiętnastowiecznej medycyny, aby głodówki przenieść
ze sfery religijnej do świeckiej i z oznaki pobożności uczynić objaw
chorobowy. Dziewiętnasty wiek utrwalił się w historii medycyny jako
okres, w którym wiele chorób zostało po raz<piett^fcxy zidentyfikowa-
nych i zaklasyfikowanych. Przez większą^ęstydanftggo stulecia ano-
34
NA BAKIER ZJEDZENIEM
reksję, czy „brak apetytu", jak wynika ze słownika medycznego z 1865
roku, uważano za objaw wielu innych dolegliwości, takich jak choroby
układu pokarmowego, gruźlica, rak, czy nawet nudności z powodu cią-
ży. W latach siedemdziesiątych anoreksja uzyskała rangę samodzielnej
jednostki chorobowej. W roku 1873 sir William Guli w Anglii i Charles
Lasegue we Francji nieomal równocześnie opisali zespół objawów, na
który składały się: odmowa przyjmowania pokarmów, duży spadek
wagi ciała, zatwardzenie, brak albo zatrzymanie miesiączki, niska tem-
peratura ciała, niskie tętno, namiętne uprawianie ćwiczeń fizycznych.
Według definicji tych badaczy, anoreksja to przede wszystkim określone
zachowanie, polegające na odmowie przyjmowania pokarmów, które-
mu towarzyszą objawy natury fizycznej. Guli patrzał na anoreksjęz czy-
sto medycznego punktu widzenia, twierdząc, że polega ona na „głodze-
niu się", które nie ma podłoża organicznego. Natomiast Lasegue pod-
kreślał aspekt psychologiczny; analizował stany psychiczne, w jakich
znajdowała się pacjentka i jej rodzina podczas trwania choroby. Typowa
„anorektyczka" jego zdaniem, miała piętnaście do dwudziestu lat i
głodziła się „z przyczyn emocjonalnych", do czego się mogła przed sobą
przyznawać lub nie. Lasegue pierwszy zwrócił uwagę na związek obja-
wów choroby z atmosferą panującą w rodzinie. Zauważył, że opis
przypadku anoreksji jest „niekompletny, jeżeli nie zawiera danych o ży-
ciu rodzinnym pacjentki. Tworzy ona ze swą rodziną jedną całość
i obraz choroby będzie fałszywy, jeżeli ograniczy się obserwację jedynie
do samej pacjentki". Stwierdził ponadto, że w rodzinach tych potrzeby
emocjonalne często wyrażano poprzez jedzenie.
Po opublikowaniu prac Gulla i Lasegue'a literatura medyczna zaczęła
podawać inne przypadki anoreksji. Jak jednak ją leczyć? Na przełomie
dziewiętnastego i dwudziestego wieku zalecano przeniesienie dziew-
czyny ze środowiska rodzinnego do miejsca, gdzie pod nadzorem leka-
rza i pielęgniarki będzie przebywała tak długo, aż przybierze na wadze.
Na początku dwudziestego wieku pojawia się pogląd, że anoreksja jest
poważnym schorzeniem o podłożu psychologicznym, nierzadko bardzo
trudnym do leczenia. W latach czterdziestych naszego stulecia psycho-
analitycy tłumaczyli ją podświadomymi fantazjami i wstrętem do życia
seksualnego. W latach sześćdziesiątych literatura dotycząca zaburzeń
w przyjmowaniu pokarmów staje się coraz bogatsza, a od lat siedem-
dziesiątych coraz większy nacisk kładzie się na środowisko rodzinne,
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ 35
jako na podstawowe źródło schorzenia. Wtedy też zwrócono uwagę na
fakt, że zaburzenia te nie rozwijają się w kulturowej próżni. Nie
wystarczy więc zbadać środowisko rodzinne, ale trzeba także do-
strzegać związki między tymi zaburzeniami a rolą, jaką wyznacza
kobiecie współczesna kultura. W ostatnich latach prowadzono też bada-
nia nad zmianami neuroendokrynologicznymi oraz genetycznymi i psy-
chologicznymi oznakami szczególnej podatności na zaburzenia łaknie-
nia.
W roku 1980 Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, w Diagno-
stycznym i statystycznym podręczniku zaburzeń psychicznych (Diagno-
stic and Statistic Manuał of Mental Disorders III) znanym w skrócie
DSM III, opublikowało definicję diagnostyczną i opis objawów zabu-
rzeń w przyjmowaniu pokarmów. W roku 1987 uzupełniło ją, uwzględ-
niając najnowszy stan wiedzy (DSM III R). Zawarte tam diagnostyczne
kryteria anoreksji omówimy w rozdziale czwartym, a bulimii — pią-
tym.
BULIMIA W UJĘCIU HISTORYCZNYM
Choć bulimia nie doczekała się w literaturze medycznej tak szczegóło-
wego opisu historycznego jak anoreksja, jednak na pierwsze ślady jej
występowania natykamy się już w drugim wieku naszej ery. Samo sło-
wo bulimia pochodzi z języka greckiego i oznacza „wilczy apetyt", co
nie jest całkiem adekwatne, ponieważ pomija drugą stronę objadania się
— przeczyszczanie.
Drugi po Hipokratesie wielki lekarz starożytności, Galen, nazywany
ojcem fizjologii eksperymentalnej, wspomniał w drugim wieku naszej
ery o chorobie, którą nazwał bulimis. Uważał on, iż powodują ją kwasy
żołądkowe, które wysyłają do mózgu fałszywe sygnały. Na przestrzeni
dziejów bulimia czy boulimie pojawia się od czasu do czasu w piśmien-
nictwie medycznym. W dziewiętnastym wieku we Francji zostaje sko-
jarzona z cukrzycą. Jednak aż do najnowszych czasów bulimia była
o wiele mniej znana niż anoreksja. Przykładowo, wiele studentek /, lal
sześćdziesiątych przypomina sobie koleżanki, które objadały się, a nn
stepnie wymiotowały. Wiadomo było wówczas, że nie jest to zachowa-
nie normalne ani zdrowe, ale prawie nikt nie znał jego nazwy ani
przyczyny. Obecne pokolenie studentów zna słowo bulimia równie dobrze
36
NA BAKIER Z JEDZENIEM
jak anoreksja i prawie każdy zna kogoś, kto cierpi na jedną z tych
chorób. Ciągle jednak wokół zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów pa-
nuje aura tajemniczości i powszechna niechęć do poruszania tego tema-
tu w rozmowach.
PRZEWAGA ZACHOROWAŃ WŚRÓD KOBIET
Dlaczego zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów występują głównie
wśród kobiet? Nikt nie zna dokładnej liczby osób cierpiących na anore-
ksję, bulimię czy wewnętrzny przymus jedzenia, ale badacze oceniają,
że około 90-95% ludzi z tymi zaburzeniami to kobiety — chociaż
wydaje się, że częstotliwość ich występowania wśród mężczyzn wzrasta
— szczególnie, jeśli chodzi o bulimię i przymus jedzenia.
Większą podatność kobiet na zaburzenia tego typu zauważył już Char-
les Dickens ponad sto lat temu. W roku 1869 w jednym z artykułów
napisał: „Więcej hałasu na świecie robią poszczące kobiety i dziewczęta
niż poszczący mężczyźni". Joan Jacobs Brumberg mówi natomiast, że
sto lat temu nie istniało zjawisko poszczących chłopców.
Możliwych jest wiele wyjaśnień tego faktu, jednak żadne z nich nie
może istnieć w izolacji.
Wytłumaczenie fizJQlogiczne.„W okresie dojrzewania dziewczętćrroz-
wijają się inaczejjiiż chłopcy. U tych ostatnich przybieranie na wadze
objawia się głównie w rozwoju mięśni. U dziewcząt również następuje
rozwój tkanki mięśniowej, ale przybieranie na.wadzę następuje głównie
dzięki tkance tłuszczowej, przecle^wszystkim na piersiachj_biodrąch, co
wiąże się z dojrzewaniem płciowym. Wzrost ciała u chłopców kojarzy
się więc z siłą i władzą, natomiast wielu dziewczętom wzrastającym
w społeczeństwie żywiącym kult szczupłej sylwetki dodatkowe kilogra-
my mogą się kojarzyć z czymś negatywnym.
Problem samooceny. Zdaniem wielu organizacji kobiecych istnieje
wielka różnica w sposobie dokonywania samooceny przez młodych
ludzi. Przykładem może być sport. Chłopcy mogą się ocenić bardzo
wymiernie: ilość celnych strzałów, kilogramów założonych na sztangę,
sekuncTczy minut potrzebnych na przebiegnięcie danego dystansu.
Dziewczęta natomiast tradycyjnie brały udział w dyscyplinach sporto-
wych, w których ocena miała charakter znacznie bardziej subiektywny,
jak gimnastyka czy balet.
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ
37
Gdy chłopak na polu baseballowym nie trafi trzy razy w piłkę, wypada
z gry. Ma tego świadomość. „Może następnym razem pójdzie mi lepiej"
— myśli. Jego siostra, ćwicząca na równoważni, może uważać, że
wykonała ćwiczenie doskonale. Jeżeli sędzia oceni ją niżej, niż oczeki-
wała, jej stosunek do tego zdarzenia będzie o wiele bardziej subiektyw-
ny. Może ona wówczas pomyśleć: „Do niczego się nie nadaję". Nie
znaczy to, że młodzi ludzie oceniają siebie wyłącznie na podstawie
osiągnięć sportowych. Chodzi o to, że chłopcy wzrastają wśród znacz-
nie wyraźniej szych i bardziej jednoznacznych kryteriów niż dziewczę-
ta. A, jak przekonamy się na następnych stronach, samoocena dziewcząt
odgrywa decydującą rolę w zrozumieniu i leczeniu zaburzeń w przyj-
mowaniu pokarmów. Waga łazienkowa jest tym przyrządem, dzięki
któremu dziewczyna może definitywnie poznać własną miarę. Jeżeli
więc ma obsesję na punkcie własnej wagi, może przyglądać się cyfrom
na podziałce codziennie albo nawet kilka razy w ciągu dnia.
Niektórzy lekarze opisują to zjawisko jako zniekształconą formę
współzawodnictwa. Zaobserwowali oni, że niektóre młode kobiety z za-
burzeniami łaknienia, szczególnie te cierpiące na~anofek~sję, mają coś
w rodzaju poczucia wyższości.. Na początku czuły się gorsze niż inne,
więc chcąc im dorównać, zaczęły współzawodniczyć, coraz bardziej
szczuplejąc. W ten sposób^ehcąc jedynie „dorównać", niespodziewanie
wychodzą na prowadzenie.
Wytłumaczenie seksualne. Ujmując rzecz ogólnie, dojrzewanie seksu-
alne chłopców niesie ze sobą mniej zagrożeń niż dziewcząt. Przez wielu
jest traktowane jakowyzwahie dla męskości. („Zaliczyłeś ją?" — pytają
siebie nawzajem młodzi mężczyźni szaletowym żargonem). Jest nie-
omal przyjętym obyczajem, że młody mężczyzna musi „się wyszu-
mieć", podczas gdy od młodej kobiety oczekuje się, że będzie żyła w
cnocie. Rodzice bez zmrużenia patrzą, jak syn wcina dwie ogromne
pizze naraz, ale podnoszą alarm, gdy córka zje więcej niż dwa kawałki.
Dla nieśmiałej dziewczyny, niepewnej siebie i otaczającego ją świata,
perspektywa stania się kobietą nie musi wcale, być zachęcająca. Co
więcej — potrafi wzbudzać autentyczne przerażenie. Odmawiając
przyjmowania pokarmów, może opóźnić swoje dojrzewanie płciowe.
Jeżeli młodej dziewczynie uda się doprowadzić do znacznego ubytku
wagi, to krwawienie miesięczne ulega zahamowaniu, a sylwetka zacho-
wuje dziecięcy wygląd. W ten sposób odsunięte zostaje widmo wieku
38
NA BAKI ER ZJEDZENIEM
młodzieńczego i dorosłego, a przedłużony okres dzieciństwa. Niektóre
zaś nastolatki o skłonnościach bulimicznych wprost lgną do każdej sy-
tuacji erotycznej. Wcale jednak nie są przez to pewniejsze swego fun-
kcjonowania w roli młodej kobiety.
Wytłumaczenie feministyczne. Chociaż niedawno kobiety zrównały
swoje prawa z mężczyznami, to jednak, zdaniem wielu feministek,
społeczeństwo wciąż uciska kobiety, każąc im podporządkować się
kultowi szczupłej sylwetki. Wytłumaczenie feministyczne brzmi nastę-
pująco: społeczeństwo oddziela kobietę od jej ciała, traktując je jak
przedmiot, jak coś, nad czym ciągle trzeba pracować i czym się płaci za
przychylność otoczenia. Ponieważ przemysł kosmetyczny, odzieżowy
i spożywczy żeruje na niezadowoleniu kobiety z jej ciała, skazana jest
na ciągłą walkę z samą sobą o zachowanie tożsamości.
Pisarki, jak np. Susie Orbach, twierdzą, że młode kobiety cierpiące na
anoreksję nie są pewne, jak wiele przestrzeni wolno im zagarnąć z ota-
czającego świata. Starają się rozpaczliwie panować nad własną potrzebą
jedzenia i tym, co ono oznacza (miłość, siła, ukojenie), jednocześnie
starając się dopasować do narzuconego przez społeczeństwo ideału
szczupłej sylwetki. Innymi słowy, za jednym zamachem realizują wy-
magania społeczne i buntują się przeciw nim. Poprzez rygorystyczną
samokontrolę oraz odmowę przyjmowania pokarmów kobiety te osiąga-
ją niezależność i władzę nad swoim ciałem, posuniętą nawet do zupeł-
nego zagłodzenia.
MŁODZI MĘŻCZYŹNI Z ZABURZENIAMI ŁAKNIENIA
Co zaś można powiedzieć o młodych mężczyznach, którzy stanowią
około pięciu procent ludzi cierpiących na zaburzenia w przyjmowaniu
pokarmów? Choć jest ich zdecydowanie mniej i znacznie mniej o nich
wiemy, to jednak, zdaniem lekarzy, przyczyny zaburzeń są u nich takie
same jak u kobiet. Zagadnienia autonomii Fkontroli nie są zależne od
płci. Dorastający młodzieniec też może zareagować na ogarniające go
poczucie chaosu próbą podporządkowania sobie czegokolwiek — np.
jedzenia — po to tylko, by mieć świadomość, że coś od niego zależy.
Może też czuć się źle we własnej skórze i starać zmienić w kogoś
innego, „lepszego", szczuplejszego, bardziej atrakcyjnego, a więc i le-
piej przyjmowanego przez innych. Niektórzy młodzi mężczyźni, szcze-
gólnie cierpiący na bulimię, mogą nie być pewni charakteru-swojej
PRZEDE WSZYSTKIM ZROZUMIEĆ
39
orientacji seksualnej. Nie oznacza to, że są homoseksualistami, po pro-
stu mogą czuć się niepewnie w roli mężczyzny.
W rodzinach, gdzie na sprawy jedzenia i diety kładzie się duży nacisk
— np. ojciec ma wysoki poziom cholesterolu, albo matka nakłania go
wbrew jego woli do jedzenia bądź unikania określonych potraw —
chłopiec może^przesadną^arliwością podchodzić do kwestii jadłospi-
su. Bywa, że matka, celowo czy też nie, nakłania go do kontrolowania
wagi, skutkiem czego chłopak zaczyna biegać i intensywnie ćwiczyć.
Trzeba jednak pamiętać, że nastolatek musi dużo jeść, zużywając 3500-
4000 kalorii dziennie.
W tego typu rodzinie, gdzie na sprawy jedzenia kładzie się duży na-
cisk, u chłopaka, który ma sprzeczne uczucia wobec samego siebie
i własnej wartości, mogą się rozwinąć zaburzenia w przyjmowaniu po-
karmów. Prawdopodobnie jednak przybiorą one formę bulimii lub przy-
musu jedzenia, a nie anoreksji. Niektórzy chłopcy cierpiący na bulimię
są czołowymi zapaśnikami w szkole, którzy początkowo przeczyszczali
się przed zawodami w celu zbicia wagi. Podobne niebezpieczeństwo
grozi gimnastykom, pływakom i jeźdźcom.
Pewien młody mężczyzna w następujących słowach opisał przebieg swo-
jej choroby: „To zaczęło się od sportu. Chciałem być najlepszy. Począt-
kowo to było nieświadome. Ponieważ byłem perfekcjonistą, trenowa-
łem jak szalony. Głodziłem się, aby utrzymać wagę, ale mój organizm
domagał się jedzenia. Objadałem się więc w weekendy, a przez cały
tydzień głodowałem. W końcu zszedłem z osiemdziesięciu kilogra-
mów do pięćdziesięciu. Nie potrafiłem się na niczym skupić; byłem
niedożywiony; zasypiałem na lekcjach; nie miałem siły wejść po scho-
dach. W końcu trafiłem do szpitala".
Rozdział III
ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ
Nie ma w tym nic dziwnego, gdy kilkunastoletnia dziewczyna — a
czasami nawet młodsza, dziewięcio- czy dziesięcioletnia — zaczyna
stosować dietę. Dziewczęta, jeżeli tylko nie mieszkają na innej planecie,
gdzie nie ma gazet, telewizji i kina, wielką wagę przywiązują do ciężaru
swojego ciała. Dieta stosowana od czasu do czasu jest zazwyczaj nie-
szkodliwa. Trwa około tygodnia i polega na rezygnowaniu z deseru albo
na wypijaniu w porze lunchu jedynie chudego jogurtu. Co jednak po-
cząć, gdy „dieta" zaczyna być nienormalna i niezdrowa?
SYMPTOMY ANOREKSJI
Rodzice podejrzewający, że „dieta" jest tylko przykrywką dla zaburzeń
w przyjmowaniu pokarmów, powinni zadać sobie następujące pytania:
• Czy w krótkim czasię.córka znacznie straciła na wadze?
• Czy dziecko dąży do osiągnięcia jakiejś wagi, a skoro tylko się to
uda, znowu ustanawia sobie następny próg?
• Czy narzeka, że czuje się gruba, chociaż jest chuda jak patyk?
• Czy nie przyznaje się do uczucia głodu, choć je bardzo mało?
• Czy spędza dużo czasu w samotności i woli jeść samaL.
• Czy ma obsesję na punkcie ćwiczeń f izycznych?-
• Czy zatrzymała się u niej miesiączka?
•
\
ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ 41
• Czy wygląda na coraz bardziej nieszczęśliwą i przygnębioną?
• Czy wykazuje szczególny zapał do nauki?
Jeżeli zachowania waszego dziecka odpowiadają kilku z powyższych
punktów, powinniście zwrócić się do lekarza ze względu na możliwość
anoreksji. Jeśli badanie kliniczne to potwierdzi, że trzeba poszukać
psychoterapeuty mającego doświadczenie w leczeniu takich zaburzeń.
Im szybciej wykryje się chorobę, tym większe są szansę na wyleczenie.
SYMPTOMY BULIMII
Jeżeli odpowiecie twierdząco na kilka z poniższych pytań, to wielce
prawdopodobne, że wasze dziecko cierpi na bulimię. Powinniście wów-
czas jak najszybciej przeprowadzić badania lekarskie i rozpocząć ewentu-
alne leczenie.
• Czy córka bardzo dużo je, lecz mimo to nie przybiera na wadze?
• Czy zauważyliście, że coraz częściej od razu po posiłku znika
w ubikacji? Czy zdarza wam się słyszeć odgłosy wymiotów?
• Czy stosuje dietę, ale wcale nie traci na wadze?
• Czy podejrzewacie, że podjada sobie w ukryciu? Czy znaleźliście scho-
wane papierki po cukierkach, woreczki po chrupkach, pudełka po
słodyczach? Czy zanotowaliście niewytłumaczalny ubytek pienię-
' dzy albo ciasta z półki?
; • Czy zauważyliście blizny na grzbietach dłoni od wywoływania wy-
miotów? Czy jej gruczoły są powiększone?
• Czy pije alkohol, nadużywa leków?
• Czy często jest przygnębiona?
s • Czy zaskoczyliście ją przy objadaniu się dużą ilością pożywienia —
często wysokokalorycznego, jak np. słodycze? Czy po takich ucztach
miało miejsce wywoływanie wymiotów, wypróżnienia lub oddawania
moczu środkami farmakologicznymi?
• Czy, poza jedzeniem, wymyka się spod kontroli także w innych
dziedzinach życia? Na przykład, czy poddaje się emocjom, zauwa-
żacie u niej zmienne nastroje? Czy pomimo waszych zakazów
'pozostaje poza domem do późnej nocy?
• Jeżeli powiadomiła was — bezpośrednio bądź poprzez swoje za-
chowanie — że cięrpLną buljmjęr to czy waszym zdaniem zdaje
sobie sprawę ze swojej choroby i po^ każdej „uczcie" czuje do siebie
wstręt?
•
42
NA BAKIER Z JEDZENIEM
SYMPTOMY WEWNĘTRZNEGO
PRZYMUSU JEDZENIA
W przeciwieństwie do osób cierpiących na bulimię, których waga
może się wahać, ale zazwyczaj utrzymuje się w granicach normy, do-
tknięci wewnętrznym przymusem jedzenia mają nadwagę, ponieważ nie
przeczyszczają swojego organizmu po posiłku. Jeżeli rodzice podejrze-
wają, że ich dziecko cierpi na przymus jedzenia, powinni odpowiedzieć
sobie na następujące pytania:
• Czy dziecko się objada (bez przeczyszczania i okresów postu) i czy
przybiera na wadze?
• Czy w towarzystwie je niewiele lub stosuje jedną dietę za drugą,
a mimo to przybiera na wadze?
• Czy je w ukryciu?
• Czy wstydzi się swojej wagi i ogranicza z tego powodu zajęcia
fizyczne i życie towarzyskie?
• Czy okazuje oznaki zmęczenia?
• Czy waga stała się głównym problemem jego życia?
• Czy jest przygnębiona, wyraża się o sobie z pogardą?
• Czy ma świadomość, że objadanie się jest czymś złym, a jednocześ-
nie boi się, że nie potrafi z tym skończyć?
• Czy czuje się znękana własnymi nawykami żywieniowymi? Czy jej
samoocena zależna jest od rozmiarów i wagi ciała? (Tak jak Debby,
osoba odczuwająca przymus jedzenia wyobraża sobie, że w jej
życiu nastąpi radykalna poprawa, że stanie się „kimś lepszym", jeżeli
tylko uda się jej schudnąć.)
I znowu, leczenie powinno się rozpocząć jak najprędzej. Jeżeli na
skutek wewnętrznego przymusu jedzenia dziecko coraz bardziej tyje, to
do dotychczasowych problemów dojdą następne, związane z otyłością
i bardzo niską samooceną. Potrzebuje więc pomocy zarówno terapeuty,
jak i lekarza, by móc uporać się z obydwoma aspektami swojej choroby.
CZY ZABURZENIA W JEDZENIU MOGĄ SIĘ NA SIEBIE NA-
KŁADAĆ?
Anoreksja i bulimia są podobne i różne zarazemrstąd może się zdarzyć
przejście od pierwszej do drugiej, choć raczej nie w przeciwnymkierun-
ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ 43
ku. „Czyste anorektyczki" bardzo rygorystycznie kontrolują ilość przyj-
mowanego pożywienia i wagę swego ciała. Niektóre z nich przejmują
jednak pewne sposoby zachowania właściwego osobom cierpiącym na
bulimię — skryte jedzenie albo objadanie się i przeczyszczanie od
czasu do czasu. Jeżeli ma to miejsce częściej, to może dojść do zatrzy-
mania utraty wagi, jej niewielkich przyborów lub utrzymywania się na
stałym, choć niskim poziomie. Jeżeli jednak waga ciała wzrośnie, to
osoba cierpiąca na anoreksję potrafi nałożyć sobie surowsze ogranicze-
nia. Osoba dotknięta bulimią może od czasu do czasu głodować, ale
w nerwowych i stresujących sytuacjach zazwyczaj powraca do swoich
nawyków.
WIDZIEĆ RZECZ WE WŁAŚCIWEJ
PERSPEKTYWIE
Choć umiejętność rozpoznawania zaburzeń w przyjmowaniu pokar-
mów ma dla rodziców podstawowe znaczenie, powinni oni również
wiedzieć, jak wygląda „normalne" zachowanie nastolatka. Wiele dziew-
cząt na widok zaokrąglających się piersi i bioder oraz towarzyszącemu
wiekowi dojrzewania przybieraniu na wadze wpada w panikę. Nawet
jeżeli dziewczyna żywi nadzieję, że nabierze kobiecych kształtów, nie
chce, by jej piersi były zbyt obfite i zanadto rzucały się w oczy. Podob-
nie jest z biodrami — nieco krągłości, ale nie za dużo. W tym bardzo
wrażliwym wieku dziewczyna łaknie otuchy, że przybieranie na wadze
jest normalnym elementem procesu dojrzewania, niezbędnym do tego,
by mogła zacząć miesiączkować, a w przyszłości — nosić w sobie
dziecko.
Jeżeli wasza córka przestrzega diety lub mówi o odchudzaniu się, nie
oznacza to zaraz, że zagraża jej anoreksja. Jeżeli od czasu do czasu się
objada, jak to się każdemu zdarza, nie oznacza to, że ma skłonności do
bulimii albo cierpi na przymus jedzenia. Rodzice często przesadzają ze
swoimi reakcjami, krzycząc np.: "O Boże! Ona na pewno cierpi na
anoreksję" — gdy córka ledwie skubnie śniadania, albo mówiąc o buli-
mii, gdy tylko dziecku raz czy dwa zasmakowało jedzenie. Trudno się
jednak dziwić. W ciągu ostatnich lat środki masowego przekazu poświę-
ciły tyle miejsca zaburzeniom w przyjmowaniu pokarmów, że wielu
ludzi używa tych terminów bardzo nieadekwatnie.
44
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Jeżeli jednak sposób odżywiania się nastolatki istotnie bardzo się zmie-
nił, to nie należy lekceważyć jej obaw, mówiąc np.: „Wcale nie musisz
się odchudzać". Mniej ważne bowiem jest, co dziewczyna je czy ile
waży, a bardziej —po czuje. Jej uczucia powinny być przez rodziców
dostrzeżone i zrozumiane, a nie zignorowane.
Jeśli zdrowe, pogodne dziecko zamienia się w fanatycznie odchudzają^
cą^się nastolatkę, to należy poświęcić jej szczególnie wiele uwagi, obser-
wować jej zachowanie, interesować się samopoczuciem, dużo rozma-
wiać, unikając jednak natarczywego wypytywania. Wasza córka musi
wiedzieć, że znajdziecie czas na rozmowę z nią, ilekroć będzie jej
potrzebowała. Może coś w szkole idzie nie tak, pokłóciła się z przyja-
ciółmi, rzucił ją chłopak. A może się martwi, że znowu utyła kilka
kilogramów i, jak tak dalej pójdzie, niedługo nie zmieści się w drzwiach.
Jakikolwiek by był powód, dziewczyna potrzebuje ze strony rodziców
zrozumienia i zapewnienia, że przybieranie na wadze jest w jej wieku
zupełnie normalne i nie będzie trwało w nieskończoność. Natomiast
ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje, są przerażeni rodzice, rozpaczający,
że ich córka zaczyna chorować. Zaburzenia te, jak się okaże w nastę-
pnych rozdziałach, są o wiele bardziej skomplikowane. Składa się na nie
wiele czynników psychologicznych, a nie tylko prosta chęć zrzucenia
kilku kilogramów.
Szczególnie w momencie stresu — spowodowanym takimi czynnika-
mi, jak separacja czy rozwód rodziców, przeprowadzka, zmiana szkoły,
wyjazd na uczelnię — młodym ludziom zdarzają się zachowania bulimi-
czne, objadanie się i przeczyszczanie. Dziewczęta w tym wieku słyszały
0 eksperymentach z wymiotami, zażywaniem środków przeczyszczają-
cych czy moczopędnych, mających na celu wydalenie z organizmu
nadmiaru pożywienia po jakiejś szalonej uczcie na sobotniej prywatce.
Wielu młodych ludzi przyznaje, że próbowali tego sposobu raz czy dwa
1 nie przypadł im do gustu. Rodzice nie powinni wpadać w panikę na
wieść, że ich dziecko „spróbowało bulimii", jeżeli zdarzyło się to zale-
dwie kilka razy. Powinni natomiast obserwować uważnie inne problemy
pojawiające się w życiu młodego człowieka: czy ma on poczucie, że sam
kieruje swoim życiem; czy akceptuje samego siebie; czy potrafi odzy-
skiwać równowagę po wstrząsach uczuciowych, które są atrybutem
młodości? Zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów nie dotyczą po pro-
0
ROZPOZNAWANIE ZABURZEŃ
45
stu jedzenia i wymiarów ciała, lecz są wielorako powiązane ze sferą
emocjonalną.
Rodzice z pewnością chcą wiedzieć, kiedy normalne staje się nienor-
nialne. Jak powiedzieliśmy, nic w tym dziwnego, że młodzi ludzie
chwilowo przejmują się wagą swego ciała. Kiedy jednak dochodzą do
tego inne zachowania i czynniki psychologiczne — wspomniane powy-
żej symptomy choroby — może to być oznaką początku zaburzeń
i rodzice powinni zwrócić się do specjalisty. (Więcej piszemy o tym
W rozdziale ósmym i dziewiątym.)
Czytając w następnych rozdziałach o rozmaitych aspektach anoreksji,
bulimii i wewnętrznego przymusu jedzenia, trzeba pamiętać, że zabu-
rzenia te mogą być leczone, a ich rozwój można powstrzymać, pod
warunkiem, że przestanie sieje traktować przede wszystkim w katego-
riach wagi ciała i ilości zjadanego pożywienia, a więcej uwagi poświęci
się uczuciom młodego człowieka. Wytłumaczymy, jak zmieniać stosu-
nek rodziny do jedzenia, aby stało się ono po prostu tym, czym być
powinno — przyjmowaniem pokarmów. Nie chodzi o to, by kogokol-
wiek obwiniać. Po prostu, zawiodły wszystkie poczynione dotąd kroki.
Trzeba więc zmienić nasze stosunki z dzieckiem, tak aby poczuło, że
samo kieruje swoim życiem i może wyrażać swoje uczucia w inny
sposób, niż poprzez jedzenie.
Rozdział IV
ANOREKSJA
Historia Sheili
Kiedy była młodsza, rodzice i dziadkowie często nazywali ją idealnym
dzieckiem. Była grzeczna, ładna, pogodna, z ochotą wykonywała wszy-
stkie obowiązki. W przeciwieństwie do brata i siostry utrzymywała
swój pokój w takim porządku, że nawet lalki stały na półce „według
wzrostu". Nauczyciele, drużynowi w harcerstwie, trenerzy nie mogli się
Sheili wprost nachwalić. Nie była typem przywódcy, ale chętnym do
współpracy członkiem klasy, drużyny, zespołu.
Sheila zawsze pragnęła uznania w oczach innych, więc robiła to, czego
od niej oczekiwano. Dorośli uśmiechali się do niej z aprobatą, a ona
odwzajemniała te uśmiechy. Wszyscy sądzili, że jest szczęśliwą, małą
dziewczynką.
Jej dzieciństwo jednak nie było pozbawione napięć. Ze względu na
pracę ojca rodzina musiała się często przeprowadzać. Wydawało się, że
za każdym razem Sheila szybko i spokojnie adaptuje się w nowym
środowisku, ale często mówiła matce: „Gdziekolwiek pojedziemy, ma-
mo, będziesz zawsze moim najlepszym przyjacielem". Na te słowa
* . W polskiej literaturze specjalistycznej obok łacińskiego terminu anorexia nenosa występu-
je również nazwa „jadłowstręt psychiczny" {przypis tłumacza}.
ANOREKSJA
47
matka rozpromieniała się i przytulała córkę do siebie. Sheila była jedną
z jej niewielu prawdziwych radości. Choć rzadko o tym mówiła, nie
znosiła takiego trybu życia, ciągłego pakowania się, konieczności oswa-
jania się co kilka lat z nowym miejscem. Dawniej nie przeszkadzało jej
to aż tak bardzo, ale od pewnego czasu jej cierpliwość wyczerpywała
się. Wynikiem tego były częste sprzeczki w małżeństwie. Choć nie było
krzyków i awantur, pod powierzchnią bez przerwy tliło się napięcie, od
czasu do czasu znajdujące ujście w „dyskusjach", które nigdy niczego
nie rozwiązywały. Ojciec Sheili twierdził, iż nie chce ciągle się przepro-
wadzać, ale jest to niezbędne dla jego kariery zawodowej, a także dla
utrzymania odpowiedniego poziomu życia rodziny. Matka odpowiada-
ła, że to szkodzi zarówno jej, jak i dzieciom; nigdy nie pozostali nigdzie
wystarczająco długo, by mogła się z kimś naprawdę zaprzyjaźnić albo
znaleźć satysfakcjonującą pracę. W tych nielicznych przypadkach, gdy
praca dawała jej zadowolenie, musiała z niej rezygnować z powodu
kolejnej przeprowadzki.
Dzieci miały świadomość napięcia narastającego między rodzicami,
ale Sheila, jej brat i siostra byli zazwyczaj tak zajęci obowiązkami
szkolnymi albo zabawą w gronie kolegów, że po prostu wychodzili
z pokoju. A jednak Sheila zapamiętywała każde przypadkowo usłysza-
ne słowo. Była bardzo lojalna i to jeszcze bardziej przysparzało jej bólu.
Kochała obydwoje rodziców, ale zorientowała się, że częściej jest po
stronie matki. Odczuwała więc wyrzuty sumienia z powodu nielojalno-
ści wobec ojca.
Jako dziecko Sheila nigdy nie mówiła mu, jak bardzo nienawidzi tych
ciągłych przeprowadzek, ale w wieku dziesięciu czy jedenastu lat zaczę-
ła się skarżyć matce. Tamta zaś żaliła się na to samo przed córką. Gdy
Sheila skończyła dwanaście lat, żyła ze swą matką w wielkiej zażyłości.
Wiedziała nie tylko o niezadowoleniu matki z trybu życia, ale także o jej
pretensjach do męża o to, że nie dba o szczęście rodziny.
Za każdym razem, gdy przenosili się do nowego miasta, matka zapisy-
wała dzieci do zespołu pływackiego. Sądziła, że jest to dobry sposób na
szybkie zawieranie przez nie przyjaźni. Sheila zaczęła trenować pływa-
nie w wieku siedmiu lat i zanim skończyła czternaście, objawiła swój
talent w tej dyscyplinie. Kiedyś jeden z jej trenerów rzucił mimocho-
dem: „Masz sylwetkę rasowej pływaczki, Sheila. Uważaj tylko, żeby nie
utyć." Ta niewinna uwaga uruchomiła dzwonek alarmowy w umyśle
48
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Sheili. Nigdy nie miała nadwagi, ale jako dziecko była troszkę zaokrą-
glona. Teraz, dzięki pływaniu, jej ciało stało się silne i gibkie. Zaczęła
myśleć o sylwetce i swoich wymiarach. Czy aby nie przybiera na wa-
dze? Dieta na pewno nie zaszkodzi. W klasie miała kilka korpulentnych
koleżanek i z pewnością nie chciała stać się do nich podobna. Wolała
wyglądać jak te szczupłe modelki reklamujące dżinsy.
Nic nie mówiąc rodzicom, Sheila zaczęła starannie kontrolować ilość
przyjmowanych kalorii. Co rano ważyła się i zapisywała odczyt w note-
siku zamykanym na klucz. Kupiła wideokasetę z ćwiczeniami i zaczy-
nała od nich dzień. Po lekcjach biegała dookoła szkolnego boiska, a przy
obiedzie omijała z daleka ryż i ziemniaki. Wkrótce zaczęła też ograni-
czać jedzenie mięsa, drobiu i ryb. Robiła to stopniowo, więc rodzice
niczego nie zauważyli. W porze śniadania łapała grzankę i biegła do
szkoły, na lunch w stołówce prawie niczego nie jadła.
W ciągu trzech miesięcy takiej „diety" Sheila zrzuciła cztery kilogra-
my. Przez następne trzy miesiące — kolejne sześć. Zanim rodzice się
zorientowali, że schudła — dla niepoznaki nosiła obszerne bluzki i swe-
try — straciła piętnaście kilo dochodząc do wagi trzydziestu dziewięciu
kilogramów. Przestała miesiączkować.
Kiedy rodzice uświadomili sobie powagę sytuacji, tradycyjne dyskusje
o stylu życia prawie całkiem ustały. Rozpoczęły się natomiast sprzeczki
o Sheilę i o to, co robić z jej dziwaczną „dietą". Ilekroć pytali ją, czemu
je tak mało, zawsze odpowiadała, że nie jest głodna albo że jest na
diecie, „jak tyle innych dziewcząt".
„Nie mamy nic przeciwko diecie, ale powinna być nadzorowana przez
lekarza" — przekonywali rodzice. — „A ty jesteś za szczupła, żeby się
jeszcze odchudzać".
Sheila grzecznie, ale zdecydowanie odmówiła wizyty u lekarza. Każde
z rodziców winiło drugiego o niedostateczną opiekę nad dzieckiem.
Wreszcie matka zadzwoniła do pediatry i opowiedziała, jak jej córka
straciła piętnaście kilogramów w ciągu niespełna roku. Ten odparł, że
nie może postawić diagnozy przez telefon, ale wiele objawów wskazuje
na anoreksję. Nalegał też, aby matka przyprowadziła Sheilę na badanie,
które wykaże, czy te objawy nie mają podłoża fizjologicznego. Jeżeli
jednak jest to anoreksja, ostrzegł lekarz, to trzeba będzie się zająć nie
tylko zdrowiem fizycznym młodej osoby, ale i psychicznym.
ANOREKSJA
49
DIAGNOZOWANIE ANOREKSJI
Anoreksja obfituje w paradoksy, zagadki i sprzeczności. Zanim jednak
rozwikłamy splot zależności w każdym pojedynczym przypadku, naj-
pierw trzeba postawić diagnozę. Lekarz, który bada młodego człowieka
pod kątem anoreksji, opiera się na czterech kryteriach diagnostycznych,
przedstawionych w Podręczniku diagnostycznym i statystycznym Ame-
rykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (1987):
/) Utrata lub brak przybierania na wadze w okresie wzrostu. Młoda
osoba nie zgadza się utrzymywać wagi minimalnej dla swojego wieku
i wzrostu; ciężar jej ciała spada o piętnaście procent poniżej średniej.
J Silny lęk przed przybraniem na wadze. Cana osoba boi się utyć, choć
waży wyraźnie za mało. Strach przed nabraniem ciała łączy się z obse-
syjną troską o jedzenie i własne wymiary.
,.' Zakłócenia wizerunku własnego ciała, wymiarów, sylwetki. Wierzy,
że jest gruba, nawet będąc w stanie wielkiego wychudzenia; tak jak
ŚEeila, mówi „czuję się gruba". To zakłócenie wizerunku własnego ciała
zaczyna się na początku anoreksji, choć dziewczyna może wcale nie
mieć nadwagi. Tylko około jednej trzeciej osób cierpiących na anoreksję
ma na początku nieznaczną nadwagę.
' Brak trzech kolejnych miesiączek (amenorrhoea). Nieprzyznawanie
się do choroby jest istotną cechą anoreksji. Nie jest to bynajmniej
nieszkodliwe, ponieważ prowadzi do odrzucenia wszelkiej pomocy le-
karskiej. Podobnie jak Sheila, większość cierpiących na anoreksję sta-
nowczo zaprzecza, że jest chora. Kiedy Sheila ważyła poniżej czterdziestu
kilo, odpowiedziała rodzicom, którzy nalegali, by poszła z nimi do
lekarza: „Nic mi nie jest. Czuję się świetnie. Więcej już nie schudnę".
Tacy ludzie trafiają do specjalistów dopiero wtedy, gdy ich waga spada
poniżej osiemdziesięciu pięciu procent normy. Podręcznik diagnostycz-
ny traktuje owe osiemdziesiąt pięć procent jako „arbitralną, ale użytecz-
ną wskazówkę" w diagnozowaniu anoreksji. Zanim waga ciała osiągnie
ten poziom, lekarz potrafi stwierdzić chorobę na podstawie innych
objawów.
50
NA BAKIER Z JEDZENIEM
POWIKŁANIA MEDYCZNE
Powikłania towarzyszące anoreksji wynikają z niedożywienia organi-
zmu i są takie same, jak przy każdej wyniszczającej głodówce. Wraz ze
znaczną utratą wagi pojawia się wiele innych zaburzeń natury fizycznej,
jak:
• Niskie, nieregularne tętno i niskie ciśnienie krwi. Anoreksja może
doprowadzić do zwiotczenia lewej przegrody serca i zmniejszenia
komór serca, czemu towarzyszy obniżenie ciśnienia krwi i mniejsza
wydolność serca. Jeżeli osoba cierpiąca na anoreksję przejawia
jednocześnie skłonności do bulimii i regularnie wymiotuje, może
wystąpić arytmia w pracy serca, wywołana zmniejszeniem pojemno-
ści serca i zaburzeniem równowagi elektrolitycznej.
• Hipoglikemia, czyli niski poziom cukru, w wyniku ubytków glikogenu
i zapasów tłuszczu w organizmie.
• Hipotermia, czyli obniżenie temperatury ciała. Chora często odczu-
wa zimno, więc bardzo grubo się ubiera. Niezdolność utrzymywania
stałej temperatury ciała jest rezultatem ubytków tłuszczu.
• Amenorrhoea, czyli zatrzymanie miesiączkowania. W większości przy-
padków cykl miesiączkowy ustaje po dużym ubytku na wadze, choć
często drastyczny spadek wagi nie jest konieczny.
• Niedobór estrogenu, towarzyszący zatrzymaniu miesiączki, przy-
czynia się do zrzeszotowacenia kości, zwiększającego ryzyko zła-
mań. Zrzeszótowacenie kości zwykle kojarzy się z okresem po
"przekwitaniu, ale może wystąpić również u nastolatków i młodych
ludzi cierpiących na anoreksję. Jest szczególnie szkodliwe w mło-
dym wieku, ponieważ w drugiej i trzeciej dekadzie życia układ kost-
ny jeszcze się rozwija.
• Zaburzenia pracy nerek; odwodnienie i trudności z koncentracją mo-
czu, na skutek czego pojawia się częste uczucie pragnienia.
• Zaburzenia w pracy układu pokarmowego, objawiające się bó-
lami brzucha, zatwardzeniem lub uczuciem przepełnienia.
Czasami cierpiący na anoreksję nadużywają środków przeczysz-
czających w celu zbicia wagi lub przeciw zatwardzeniu. Pojawia-
jąca się wówczas biegunka zwiększa jeszcze odwodnienie
i nierównowagę elektrolityczną.
"* • Skórę pokrywa meszek, jak u niemowlęcia.
• „Twarz wiewiórki" — pomniejszy symptom, wywołany obrzękiem
gruczołów ślinowych. Uszy mocniej odstają od głowy i twarz w oko-
licy kości policzkowych wygląda pucołowate Dokładna przyczyna
ANOREKSJA 51
tego zjawiska nie jest znana, ale występuje ono także w innych
przypadkach niedożywienia. Zniekształca to jeszcze bardziej obraz
osoby cierpiącej na anoreksję w jej własnych oczach, ponieważ
widzi w lustrze okrągłą twarz.
WPŁYW NA ROZWÓJ FIZYCZNY I DOJRZEWANIE
SEKSUALNE
Anoreksja może wywrzeć wpływ na rozwój fizyczny. Rozmiary wpły-
wu zależą od tego, kiedy dziewczyna zaczęła miesiączkować i od kiedy
głoduje. Zazwyczaj gdy anoreksja staje się widoczna, dziewczyna już
nie rośnie i miesiączkuje (średni wiek pierwszej miesiączki w USA to
dwanaście lat i osiem miesięcy, podczas gdy anoreksja zaczyna się na
ogół później, między trzynastym a czternastym rokiem życia). Po roz-
poczęciu miesiączkowania dziewczęta przestają w zasadzie rosnąć,
więc większość cierpiących na anoreksję już osiągnęła właściwy wzrost.
Jeżeli jednak anoreksja pojawia się przed pierwszą miesiączką, to może
tolięgatywnie odbić się na wzroście.
Anoreksja wpływa też na rozwój płciowy dziewczyny. Okres pokwita-
nia objawia się rozwojem piersi i owłosienia łonowego. Ponieważ ma-
my do czynienia ze spadkiem na wadze, dwunasto- trzynastoletni orga-
nizm nie może zgromadzić wystarczającej ilości tłuszczu dla dalszego
rozwoju. Dziewczyna jest więc mniej dojrzała płciowo, jej sylwetka,
bardziej niż u rówieśniczek, przypomina sylwetkę dziecka.
Anoreksja u chłopców występuje znacznie rzadziej, ale jej skutki dla
dojrzewania płciowego i wzrostu są chyba jeszcze poważniejsze, ponie-
waż" chłopcy zwykle rozwijają się później. Jeżeli chłopiec zapada na
anoreksję w trzynastym lub czternastym roku życia, to nie osiągnął
jeszcze swojego wzrostu zakodowanego genetycznie i ogólnie jest na
wcześniejszym etapie dojrzewania niż dziewczęta w analogicznym wie-
ku.
(
WPŁYW NA PSYCHIKĘ
Wyniszczająca głodówka może poważnie wypaczyć psychikę młodegp
człowieka. Tak jak Sheila, która~ważyła pięćdziesiąt cztery kilogramy,
różniła się wyglądem od Sheili ważącej trzydzieści dziewięć kilo, tak
i psychicznie były to dwie różne osoby. Pogodne, kochające dziecko
zmieniło się w krnąbrną, upartą, nierzadko arogancką i coraz bardziej
52
NA BAKIER Z JEDZENIEM
nieustępliwą nastolatkę. Młoda dziewczyna, której przedtem nie zdarza-
ło się podnosić głos, teraz z gorączką w oczach awanturuje się z rodzi-
cami o ilości pożywienia, jakie zjadła albo nie zjadła.
Głodowanie ma wielki wpływ na psychikę. Niedożywienie powoduje
zmiany biochemiczne, które oddziałują na myśli ."uczucia i zacho-
wania. Występuje łatwość popadania w rozdrażnienie albo apatię, po-
nieważ organizm zużył zapasy tłuszczu, łącznie z tymi, które znajdują
się w mózgu. Prowadzi to do krnąbrności, nieprzyznawania się do cho-
roby i niezgody na leczenie.
We wczesnym stadium anoreksji młode kobiety często mówią o na-
stroju euforii. Przypomina to jazdę wagonikiem szybkiej kolejki
w lunaparku, kiedy to po momentach strachu i przerażenia przychodzi
odprężenie i radość. Jest w tym element ekscytacji: Nareszcie coś ode
mnie zależy — mówi do siebie dziewczyna, zmniejszając coraz bardziej
racje żywnościowe i zwiększając obciążenie treningowe.
Razem z euforią przychodzi poczucie władzy. Dziewczyna taka jak
Sheila, która nigdy nie sprzeciwiła się rodzicom ani innej osobie spra-
wującej władzę, nagle czuje rozkoszny dreszcz buntu. Po raz pierwszy
L w życiu coś od niej zależy — i to coś tak ważnego, jak jedzenie.
Niektóre dziewczęta mówią, że zatrzymanie miesiączki daje im poczu-
cie siły i panowania nad rzeczywistością. Są dumne z tego, że udaje im
się odwrócić procesy biologiczne; mają do swojej dyspozycji „guzik",
z którego naciśnięciem zatrzymują swoje organizmy na etapie wieku
dziecięcego, opóźniając tym samym przejście w tajemniczy, niepewny
i niebezpieczny świat kobiecości.
Początkowa euforia często przechodzi wpoczucie wyższości
moralnej. Aby czuć się tak samo wartościowa jak koleżanki, dziew-
czyna cierpiąca na anoreksję musi stać się „lepsza". W reakcji na po-
przednie „nie nadaję się", narzuca sobie surowe reguły. Sądzi, że jeżeli
potrafi im sprostać, będzie się „nadawała". Ostry reżim nałożony na
jedzenie i wagę daje jej poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości.
Przykładowo, Sheila zmniejszyła swoje racje żywnościowe do mini-
mum, kroiła jedzenie na małe kawałeczki i układała je we wzorki na
talerzu. Zaczęła też gotować dla całej rodziny eksperymentalne potrawy.
Serwowała obfite posiłki i nalegała, aby wszystko było zjedzone. Sama
Tjednak nawet nie próbowała swoich dań. Zdolność oparcia się kuszącym
zapachom i atrakcyjnie przyrządzonemu jedzeniu była dla niej sprawą
ANOREKSJA 53
honoru — potrafiła się powstrzymać, była więc moralnie lepsza od tych,
których skusił apetyt.
A jednak pod powierzchnią euforii i poczucia wyższości czai się
strach. W miarę jak dziewczyna traci na wadze, coraz bardziej się lęka,
czy nie je za dużo. „Jeżeli odpuszczę sobie dietę choćby na sekundę,
choćby dla jednego krakersa, stracę nad wszystkim kontrolę i zacznę
objadać się jak świnia" — mówi sobie. Dlatego wciąż nie dojada,
zabezpieczając się w ten sposób na wypadek, gdyby chciała ulec poku-
sie. Choć wygląda to na paradoks, jej przywiązanie do głodowania
zostaje wzmocnione zarówno fizjologicznie, jak i psychologicznie.
Od czasu do czasu osoba cierpiąca na anoreksję urządza sobie wielką
ucztę- wielką według własnego, wypaczonego mniemania. Jest to po
prostu reakcja organizmu na głodówkę. Kiedy się obje, może próbować
doprowadzić na powrót niesforne ciało do właściwych kształtów za
pomocą środków przeczyszczających lub moczopędnych, pigułek diete-
tycznych albo intensywnych ćwiczeń fizycznych. Takie zachowania
o charakterze bułimicznym nie czynią jednak z danej dziewczyny buli-
miczki w całym tego słowa znaczeniu, ponieważ są rzadkie, podczas
gdy osoby cierpiące na bulimię objadają się i przeczyszczają regularnie
(więcej na ten temat w następnym rozdziale).
^Lekceważenie sygnałów wysyłanych przez organizm
jestlkolejnym psychologicznym efektem anoreksji. Sheila naprawdę
chciała jeść. Kiedy patrzyła na rodzinę podczas posiłków — jej ciało
wprost wyło z głodu. Potrafiła jednak wziąć w karby swój apetyt, mó-
wiąc sobie: „Nie potrzebuję jedzenia. Ja tu rządzę". Tak samo, jak
wyparła się swojego apetytu, ignoruje też sygnały chłodu dochodzące
z organizmu. Nie przyzna się przed sobą, że jest jej zimno, nawet gdy
ma na sobie kilka koszulek, swetrów i kurtkę. Kiedy czyta do późna
'w"noc i musi założyć rękawiczki, mówi sobie: „Nie jest mi zimno.
Wszystko w porządku".
Obs_ęsja na punkcie porządku to następny psychologi-
czny efekt anoreksji, który rozciąga się na wiele obszarów dotyczących
' nie tylko jedzenia i ciężaru ciała. Sheila nie tylko zapisuje codziennie
swą wagę i ilość przyswojonych kalorii, ale również rodzaj ćwiczeń
fizycznych i ilość czasu im poświęconego. Stała się też bardzo wymaga-
jąca, jeżeli chodzi o naukę. Choć zawsze uczyła się dobrze, teraz jest
wręcz fanatyczką. Sporządza notatki z własnych notatek i przegląda je do
54
NA BAKIER Z JEDZENIEM
późna w noc, bez względu na to, czy następnego dnia będzie spraw-
dzian, czy też nie. Piątka z minusem jej nie zadowala. Musi być piątka.
-Depresja, inny efekt niedożywienia, może w końcu przyjść na
miejsce euforii. Im większa strata na wadze i im dłużej choroba jest nie
leczona, tym bardziej zwiększa się prawdopodobieństwo pojawienia się
depresji. Dziewczyna rozpaczliwie trzyma się tej formy niezależności,
jaką zapewniła sobie dzięki głodówce i reżimowi treningowemu, i coraz
bardziej się boi, że ją utraci. Prześladuje ją myśl, że jeżeli wypadnie choć
jedna cegła z budowli, na której oparła i zorganizowała całe swoje ży-
cie, to wszystko się zawali i świat pogrąży się w chaosie i przypadkowo-
ści. Im dłużej trwa anoreksja, tym bardziej dziewczyna jest niespokojna,
przygnębiona i przerażona. Nie tylko jej ciało jest wycieńczone i wy-
czerpane, ale i jej wola prowadzi nieustającą walkę z samą sobą.
ROZMIAR ZJAWISKA I ROKOWANIA
Jak często występuje anoreksja? Rozmaite badania podają różne dane
— od jednej na osiemset, nawet do jednej na sto dziewcząt między
dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Jedną z przyczyn tych roz-
bieżności może być fakt, że badania prowadzono w rozmaitych grupach
społecznych. Anoreksja częściej występuje w rodzinach z klasy śred-
niej;, stąd wyniki badań prowadzonych wśród dziewcząt w szkołach
publicznych całego kraju będą niższe niż obejmujących dziewczęta
uczęszczające do prywatnych i państwowych szkół średnich na boga-
tych przedmieściach wielkich metropolii.
Jak już wspominaliśmy, anoreksja zdecydowanie przeważa wśród przed-
stawicielek płci żeńskiej — dziewięćdziesiąt pięć procent jej ofiar to
dziewczęta i kobiety. Choroba zazwyczaj pojawia się w wieku dojrze-
wania, choć zdarza się też u dzieci poniżej dziesiątego roku życia i u
kobiet w trzeciej dekadzie życia.
Jedno z pierwszych pytań, jakie zadają przerażeni rodzice na wieść
o tym, że u ich córki wykryto anoreksję, brzmi: „Jakie są perspektywy
na wyleczenie?". Niestety, podobnie jak nie ma pewności co do rozmia-
rów występowania, tak trudno też jednoznacznie określić stopień skute-
czności leczenia. Nie jest bowiem znana dokładna liczba osób cierpią-
cych na anoreksję, nie wiadomo, w jaki sposób każdy przypadek był
leczony czy nie leczony, jak wiele osób przeszło tylko krótki okres
ANOREKSJA 55
choroby i powróciło do zdrowia bez pomocy lekarskiej czy psychotera-
peutycznej, ani jakie po latach są skutki choroby.
Niektóre badania oceniają, że u piętnastu do dwudziestu procent cho-
rych ^anoreksja powoduje trwałe uszkodzenia. Oznacza to, że mogą
latami kontynuować walkę z wyniszczającym nawykiem i z powstałymi
na jego skutek powikłaniami zdrowotnymi.
Stopień śmiertelności — na skutek powikłań zdrowotnych albo samo-
bójstw—należy do najwyższych pomiędzy zaburzeniami psychiczny-
mi^ Ocenia się, że około dwóch do pięciu procent osób z chroniczną
anoreksją popełnia samobójstwo, Według innych badań śmiertelność
wynosi pięć do osiemnastu procent. Mamy podstawy, by sądzić, że
istnieje związek między stwierdzonym stopniem śmiertelności a długo-
ścią okresu, podczas którego dany pacjent znajdował się w orbicie zain-
teresowań placówek medycznych. W badaniach, które śledziły rozwój
choroby u danych pacjentów przez ponad dziesięć lat, stopień śmiertel-
ności wynosi dziesięć procent i więcej.
Pomimo tych ponurych statystyk musimy wiedzieć, że wcześnie roz-
poczęte intensywne leczenie, połączone z psychoterapią, może przy-
nieść dobre rokowania.
John Sargent, starszy lekarz ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii i dy-
rektor Ośrodka Terapii Psychicznej dla Dzieci i Młodzieży przy Klinice
Dziecięcej w Filadelfii, mówi: „Jeżeli leczenie rozpocznie się w pier-
wszym roku trwania choroby i będzie ono połączone z odpowiednią
terapią rodzinną i indywidualną, to w czterech przypadkach na pięć
kończy się powodzeniem. Przynajmniej trójka z tej piątki przejdzie
względnie normalny okres dojrzewania, choć mogą mieć pewne proble-
my z dostosowaniem się na wyższej uczelni, jednak nie ma w tym nic
niezwykłego w tej grupie wiekowej.
Jeżeli leczenie rozpocznie się po roku trwania choroby, to jedna osoba
na dwie wyzdrowieje, a u tej drugiej objawy choroby przybiorą postać
chroniczną. Po dziesięciu latach około dziesięciu do piętnastu procent
tych, którzy nie rozpoczęli leczenia po roku trwania choroby i u których
przybrała ona postać chroniczną, umrze na anoreksję".
Takie liczby podkreślają jeszcze wagę jak najwcześniej rozpoczętego
intensywnego leczenia. Anoreksją bowiem ma to do siebie, że sama
siebie potęguje. Im szybciej wykryje się chorobę i zacznie ją zwalczać,
tym lepsze są rokowania.
56
NA BAKIER Z JEDZENIEM
„JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ U NIEJ ANOREKSJA?"
Kiedy już rodzice pogodzą się z tym, że ich dziecko cierpi na anore-
ksję, uświadomią sobie całą złożoność zagadnienia, przyjmą do wiado-
mości niepewne rokowania, wówczas często pytają się: „Jak rozpoczęła
się u niej anoreksja?"
Choroba może rozpocząć się nagle, jako nieprzewidziana konsekwen-
cja reżimu dietetycznego, może też wieńczyć narastający proces, prze-
biegający w ukryciu ód miesięcy, a nawet lat.
Jakiekolwiek by były początki każdego pojedynczego przypadku, na-
leży zawsze pamiętać, że ano re xi a nervo sa jest złożoną
jednostką chorobową, w której czynniki biologi-
czne splatają się z psychologicznymi. Nienależy_ona
do chorób o jednej, dającej się łatwo wyodrębnić przyczynie. Niestety,^
nie możemy przypisać jej żadnej bakterii ani uleczyć za pomocą dziesię-
ciodniowej kuracji przeprowadzonej antybiotykami.
Na nic zda się również szukanie przyczyn hormonalnych. W ostatnich
czasach prowadzono badania nad związkami między gospodarką hor-
monalną a anoreksja. Choć nie ma żadnych dowodów, że zaburzenia
hormonalne powodują anoreksję, wśród lekarzy panuje powszech-
na zgoda co do tego, że u osób cierpiących na anoreksję zachodzą
zmiany neuroendokrynologiczne, polegające na spadku poziomu estro-
genu, progesteronu, hormonów wyzwalających gonadotropiny i stymu-
lujących jajeczkowanie. Mamy tu do czynienia z ulicą dwukierunkową:
hormony bez wątpienia mają wpływ na zachowanie —jak tego dowodzi
coraz większa wiedza na temat PMS (syndrom przedmiesiączkowy) —
a zachowanie może również wpłynąć na procesy endokrynologiczne.
W miarę jak Sheila traciła na wadze, zaburzało to jej gospodarkę hormo-
nalną. To zaburzenie z kolei przyspieszało rozwój choroby. Wśród leka-
rzy panuje więc zgoda co do tego, że obydwa te czynniki są ze sobą
wzajemnie skorelowane. Wielu specjalistów zajmujących się anoreksja
uważa, że kłopoty natury psychologicznej powodują zaburzenia soma-
tyczne, te zaś z kolei znajdują odbicie w sferze hormonalnej.
Istnieją pewne ogólne prawidłowości, dotyczące dziewcząt chorych
na anoreksję oraz ich rodzin. Aby leczenie było skuteczne, trzeba poznać
i zrozumieć charakter młodej kobiety oraz atmosferę panującą w jej
domu.
ANOREKSJA 57
ŚRODOWISKO RODZINNE
Chociaż każda młoda kobieta jest niepowtarzalną osobowością, za-
równo jako jednostka, jak i jako członek rodziny, specjaliści zajmujący
się anoreksją stwierdzili pewne ogólne prawidłowości dotyczące stosun-
ków rodzinnych. W roku 1970 dr Salvador Minuchin wraz z dr Bernice
L. Rosman z Kliniki Dziecięcej w Filadelfii oraz dr. Lesterem Bakerem
ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii wyodrębnił pięć cech charaktery-
stycznych dla rodzin, w których rozwinęła się anoreksją: usidlenie,
nadopiekuńczość, sztywność, unikanie i nierozwiązywanie konfli-
któw, wciąganie dzieci w konflikt między rodzicami.
Kiedy" rodzice dziecka anorektycznego czytają te określenia, reagują
postawą obronną: „To nie o nas! My nie jesteśmy nadopiekuńczy czy
sztywni!" Słowa smagają jak bat i skłaniają do odwrotu. Nie ma się
czemu dziwić — zawierają w sobie oskarżenie. Czytając więc ten roz-
dział, pamiętajcie, iż jest to uogólnienie badań przeprowadzanych w
wielu rodzinach; jako uogólnienie może nie pasować do rozmaitych
pojedynczych przypadków. Bez wątpienia wasze dziecko i wasza rodzi-
na są niepowtarzalne i jedyne. Starajcie się jednak podejść do tego bez
uprzedzeń. Słowa takie, jak usidlenie, sztywność czy nad-
opiekuńczość nie mają na celu zaszufladkowania was, ani obar-
czenia winą za chorobę waszego dziecka. Określają natomiast pewne
cechy charakterystyczne tych rodzin, w których wystąpiła anoreksją i
być może pomogą wam inaczej spojrzeć na waszą rodzinę, poprawić jej
funkcjonowanie, usunąć punkty zapalne, ułatwiając tym samym lecze-
nie. Chodzi o odpowiednie zmiany w życiu rodzinnym — tak, aby nikt
nie czuł się winny, a wszyscy wspomagali powrót do zdrowia.
Usidlenie
Kiedy relacje między członkami danej rodziny ulegają swoistemu
zasklepieniu, nie tracąc przy tym na intensywności, wówczas mówi-
my o u s i d 1 e n i u. Zacierają się wówczas granice, kto jest dzieckiem,
a kto rodzicem. W rodzinach usidlonych każdy tak bardzo żyje
życiem innych członków rodziny, że kończy ZŁ nich zdania lub odpo-
* Termin „enmeshment" tłumaczono na język polski jako „uwikłanie w sieć", „splątanie",
„związanie". Termin ten wprowadził S. Minuchin, autor strukturalnej koncepcji rodziny,
(przyp. red.)
58
NA BAKIER Z JEDZENIEM
wiada na pytania do nich skierowane. Indywidualność i autonomia ule-
gająjsatarciu.
Rodzice troszczą się o swe dzieci raczej za bardzo niż za mało. Chcą,
aby miały wspaniałe dzieciństwo, jakiego sami nie zaznali, i bardzo się
angażują we wszystkie sprawy swoich dzieci.
Paradoks rodzin usidlonych polega na tym, że chociaż wszyscy są
tak silnie ze sobą związani, jednocześnie każdy jest przeraźliwie sarno-
_tny. Wiąże ich silne poczucie lojalności, ale nie są sobie bliscy. Ponadto
mają poczucie, że ich zadaniem jest troszczenie się o innych członków
rodziny, ale nie o siebie.
Na przykład matka Sheili była tak zaangażowana we wszystkie sprawy
swojego dziecka, że kupowała jej sukienki jeszcze wtedy, gdy wszystkie
koleżanki jej córki od dawna robiły to same. Wypytywała Sheilę (w
ciepłych, przyjacielskich rozmowach, przeciw którym ta nigdy się nie
buntowała) o kolegów, nauczycieli, rozmaite zdarzenia. Jeszcze z cza-
sów, gdy Sheila była malutka, matce pozostał nawyk mówienia za nią.
Gdy fryzjerka pytała Sheilę, jak ściąć jej włosy, matka odpowiadała,
zanim jeszcze Sheila zdążyła otworzyć usta. Takie zachowanie utrwaliło
się tak silnie, że żadna z nich nie zdawała sobie z niego sprawy.
Kiedy jednak Sheila rozpoczęła terapię, zaczęła rozumieć, jak mocno
splotło się jej życie z życiem matki. Uświadomiła sobie, że ilekroć ma
jakieś wątpliwości, odruchowo patrzy na matkę. Od czasu, gdy tylko
nauczyła się wymawiać pierwsze słowa, najprostsze pytanie, w rodzaju
„jak się masz?", pociągało za sobą nieuchronnie rzut oka na matkę,
w poszukiwaniu odpowiedzi. Jeżeli ta się uśmiechała, odpowiedź brzmiała
„dziękuję, dobrze". Jeżeli jednak Sheila wahała się choćby przez mo-
ment, jej matka odpowiadała za nią — w liczbie mnogiej: „U nas
wszystko w porządku, dziękujemy". Matka nigdy nie pytała Sheili, jak
się czuje na zawodach pływackich. Mówiła o tym za nią: „Musiałaś się
cieszyć z wygrania tego wyścigu!" Gdyby Sheili było wolno odczuwać
i wyrażać emocje po swojemu, mogłaby np. odpowiedzieć: „Nie, wcale
się tak bardzo nie ucieszyłam. Pokonałam moją najlepszą przyjaciółkę
i boję się, że to może być koniec naszej znajomości." Ale Sheila nie
zdążyła jeszcze nabrać oddechu, a już matka definiowała jej uczucia.
/ W rezultacie Sheila nigdy nie nauczyła się rozpoznawać, co naprawdę
\ czuje.
ANOREKSJA 59
W usidlonych rodzinach zdarza się również, że jedna osoba mówi do
drugiej za pośrednictwem trzeciej. Przykładem może być ojciec Sheili,
który zawsze za pośrednictwem matki informował dzieci o zbliżającej
się przeprowadzce do innego miasta. Kiedy zaś Sheila przestała jeść,
kontynuował tę manierę mówienia przez pośrednika: „Dlaczego nie
zmusisz jej do jedzenia. Nie mogę patrzeć, jak ona marnieje" — powta-
rzał często, do żony jednak, a nie do córki.
W usidlonych rodzinach granice ulegają zatarciu, ponieważ rodzice
nie zawsze zachowują się jak rodzice, a dzieci — jak dzieci. Dzieci
mogą przyjąć opiekuńczą postawę wobec rodziców albo rodzeństwa,
rodzice zaś mogą wciągać je w małżeńskie swary i rozgrywki. W rodzi-
nie Sheili taka sytuacja zaistniała, gdy matka, czyniąc córkę swoją
powierniczką, cały ciężar swojego nieszczęścia złożyła na jej barki.
W rodzinach usidlonych zatraca się indywidualność. Nie tylko nie
dochodzi do wykształcenia autonomicznej osobowości, ale wręcz taki
rozwój zostaje zahamowany. Przesadne wymagania wspólnoty upośle-
dzają prywatność. Granice wolności i autonomii jednostki są niewyraźne,
każdy członek rodziny natrętnie ingeruje w uczucia pozostałych. Zmia-
na w postępowaniu jednej osoby wpływa na funkcjonowanie całej ro-
dziny. Kiedy obyczaje Sheili stawały się coraz bardziej dziwaczne,
rodzice bez przerwy kłócili się ze sobą, a rykoszetem odbijało się to na
rodzeństwie, które próbowało przekonać Sheilę, by „nabrała rozumu",
starało się uspokajać rodziców albo uciekało z domu. W miarę, jak stan
ich siostry się pogarszał, coraz częściej wybierali tę ostatnią możliwość.
Nadopiekuńczość
W rodzinach, w których rozwinęła się anoreksja, wszyscy bardzo się
o"siebie troszczą, kochają się szczerze i chcą dla siebie jak najlepiej. Ta
troska nie ogranicza się tylko do tego członka rodziny, u którego wystą-
piła anoreksja, i jest widoczna na długo przed pojawieniem się choroby.
Panuje tam również wielkie wyczulenie na wszelkie niepokojące sygna-
ły, a także przeświadczenie, że świat nie jest bezpieczny i lepiej trzymać
się razem. Dziecko ma niewiele możliwości bezpośredniego stawienia
światu czoła, z dala od bezpiecznej sieci powiązań rodzinnych, więc
rozwój jego osobowości i samodzielności zostaje zahamowany. _Dzjgci,
szczególnie te o skłonnościach anorektycznych, reagują na rodzicielską
nadopiekuńczość poczuciem ogromnej odpowiedzialności za rodzinę.
Sheila z wielką pieczołowitością opiekowała się swoim rodzeństwem.
60
NA BAKI ER Z JEDZENIEM
Kiedy przeprowadzali się na nowe miejsce, interesowała się nowymi
przyjaciółmi brata i siostry i meldowała rodzicom o wszystkich niepo-
kojących sprawach.
Sztywność
W rodzinach tego typu wszelka zmiana jest niebezpieczna i niepożąda-
na, więc członkowie rodziny unikają jej, jak mogą. W celu zachowania
status quo> tworzą ścisłe zasady. Nadrzędne znaczenie przypisuje się
panownaniu nad sobą. Jeżeli np. ojcu zdarzy się krzyknąć na dziecko, to
w oczach najbliższych stracił panowanie nad sobą, czyli wyłamał się
z zasad regulujących życie rodziny.
Kiedy zmiana staje się nieodzowna, jak w przypadku przeprowadzki,
pojawiają się wielkie trudności. Aby się z nimi uporać, rodzina Sheili
obwarowała się niepisanym kodeksem: przeprowadzka jest konieczna
dla kariery taty, więc nie podlega dyskusji; należy spakować ubrania,
książki i zabawki, a także uczucia i z rezygnacją stawić światu czoła.
Bądź dobrym żołnierzem. Za mną!
„Sztywne" rodziny są bezbronne wobec kataklizmów przychodzących
z zewnątrz — zmiany pracy czy szkoły,, śmierci w rodzinie, separacji
czy rozwodu. Choć na pozór wygląda, że wszystko przebiega zupełnie
normalnie — członkowie rodziny święcie w to wierzą — w istocie
odrzucają myśl, że w ich życiu może dojść do jakichkolwiek poważnych
zmian. Kiedy więc u Sheili rozwinęła się anoreksja, potraktowali ją jako
problem wyłącznie medyczny, nie związany z życiem rodzinnym.
Unikanie konfliktów
Na skutek właściwej takim rodzinom nadopiekuńczości i sztywności,
stają one zupełnie bezradne w obliczu konfliktu. Jasne sformułowanie
. problemu, otwarte wyjaśnienie sytuacji konfliktowej stanowi dla rodzi-
ny zagrożenie, spotyka się więc z dezaprobatą. Tuszowanie antagoni-
zmów urasta do rangi zasady kardynalnej. Nadrzędnym celem jest ro-
dzinna harmonia.
Można ją osiągnąć kilkoma sposobami. W wielu rodzinach po prostu
ignoruje się istnienie problemu, maskując, rozmywając, przewlekając
lub omijając wszelkie spory. Sheila niezwykle rzadko mówiła rodzicom,
jak bardzo nienawidzi przeprowadzek, opuszczania nowo pozyskanych
przyjaciół i szkoły, do której ledwie zdążyła się przyzwyczaić. W kilku
przypadkach, kiedy się na to zdobyła, słyszała: „Wszystko będzie do-
brze; poznasz nowych przyjaciół, jak zawsze". Nie próbując więc nawet
ANOREKSJA
61
zrozumieć jej smutku i strachu, rodzice starali się je pomniejszyć lub
wręcz wymazać, jak mokrą gąbką napis na tablicy.
W niektórych rodzinach jeden ze współmałżonków unika konfliktów,
a drugi nie. Jeżeli ten drugi próbuje poddać dany problem pod dyskusję,
to ten pierwszy szybko zmienia temat, aby tylko uniknąć otwartej kon-
frontacji, albo po prostu wychodzi z mieszkania. Tak czy inaczej, do
rozmowy nie dochodzi i konflikt pozostaje nie rozwiązany.
Wciąganie dzieci w konflikt małżeński^
Biorąc pod uwagę cztery dotąd wymienione cechy, piąta wydaje się ich
konsekwencją. Jest regułą, że anoreksja pojawia się w tych rodzinach,
w których rodzice nie umieli ze sobą otwarcie rozmawiać i unikali
ujawniania wszelkich konfliktów. Córka zostaje wciągnięta w konflikt
między rodzicami (Sheila jako powierniczka swojej matki) i może albo
sprzymierzyć się z jednym z nich, albo odgrywać rolę mediatora.
Gdy anoreksja rozwija się i przestaje być tajemnicą, rodzice łączą się
w swej trosce o córkę. Objawy choroby zaczynają mieć wpływ na atmo-
sferę w domu. Jeżeli dziewczyna je i przestaje tracić na wadze, nastaje
sielanka i harmonia. Kiedy odmawia przyjmowania posiłków, wybu-
chają sprzeczki, podczas których często jedno z rodziców obwinia dru-
gie o brak należytej opieki nad dzieckiem. Jak wynika z badań doktora
Minuchina i jego współpracowników, rodzice często przechodzą od
troski do frustracji i przygnębienia z powodu zachowania córki („Dla-
czego ona robi to nam i sobie? Dlaczego nie próbuje sobie pomóc?").
Ojciec i matka są tak zaabsorbowani obowiązkami rodzicielskimi, że
sprzeczki dotyczące ich małżeństwa schodzą na dalszy plan. Decydują-
cy wpływ na funkcjonowanie rodziny mają objawy choroby.
Jeżeli jesteście rodzicami dziecka cierpiącego na anoreksję, możecie
odczuwać pokusę opuszczenia następnego rozdziału, który traktuje o buli-
mii. Jednak nawet jeżeli u waszej córki występują w tej chwili jedynie
objawy anoreksji, tj. rygorystyczne głodzenie się, należy pamiętać, że
wiele osób cierpiących na anoreksję czasami stosuje metodę objadania
się i przeczyszczania. Kiedy dziewczyna przestaje tracić na wadze i jej
ciężar powraca do poziomu sprzed anoreksji, wydaje się, że wyzdrowia-
ła. Jednak może to być również objaw bulimii. Wynika to częściowo
z potrzeb fizjologicznych, nic bowiem bardziej naturalnego, niż duża
ilość pożywienia po długotrwałej głodówce. Co więcej, jeżeli psycho-
62
NA BAKIER Z JEDZENIEM
logiczne przyczyny pojawienia się anoreksji nie ustały i nie doczekały
się pełnego rozwiązania, to w nieco starszym wieku może wystąpić
bulimia, szczególnie pod wpływem stresu. Według niektórych badań aż
jednej trzeciej osób cierpiących na anoreksję po powrocie do swojej
właściwej wagi zdarza się objadać i przeczyszczać. Mamy więc nadzie-
ję, że będziecie czytać dalej, aby orientować się także w problemach
bulimii.
Rozdział V
BULIMIA
Historia Jackie
Jackie dobrze pamięta zamęt w głowie, gdy była małą dziewczynką.
Najpierw rodzice mówili jej, że jest śliczna i grzeczna, a następnie
krzyczeli na nią za coś, co jej wydawało się mało ważne, np. sposób
nakrycia do stołu. Nigdy nie wiedziała, czy im dogodzi, czy też ich
rozdrażni. W domu panował chaos, okrzyki zachwytu niespodziewanie
przechodziły w złość i krytykę. Niczego nie dawało się przewidzieć.
Ilekroć wchodziła do domu, nie wiedziała, co tam zastanie: Kto będzie
w środku? Kto będzie w złym nastroju? Czy jest kolacja, czy też to ona
musi ją zrobić?
Kiedy rozpoczęła naukę w szkole średniej, była niespokojną dziewczy-
ną z lekką nadwagą. Gdy koleżanki rozmawiały o chłopcach, ona sie-
działa cicho. Bała się, że chłopcy ją odrzucą, jeżeli spróbuje się z nimi
zaprzyjaźnić, trzymała się na uboczu. Oni zaś uznali, że zadziera nosa,
więc nie próbowali nawet umawiać się z nią, ani zapraszać na prywatki.
Ponieważ nie było widoków na przerwanie tego błędnego koła, Jatkie
zaświtała myśl: „Gdybym była szczuplejsza, bardziej by mnie lubili".
Waga jej ciała wzrosła w szkole średniej z pięćdziesięciu siedmiu do
sześćdziesięciu jeden kilogramów, co przy wzroście stu sześćdziesięciu
centymetrów nie było niczym nadzwyczajnym, ale Jackie nabrała prze-
i
64
NA BAKIER Z JEDZENIEM
konania, że sylwetką przypomina czołg. Gdy rozpoczynała studia, miały
już u niej miejsce regularne sesje objadania się i przeczyszczania.
Podczas tych potajemnych sesji Jackie otwierała lodówkę i wyciągała
ogromne ilości lodów oraz mrożonych potraw. Rozrywała opakowania
i wrzucała potrawy do kuchenki mikrofalowej, drugą ręką zajadając
lody. Czasami nie mogła się doczekać, aż kuchenka rozgrzeje jedzenie
i wpychała je do buzi w postaci na wpół zamrożonej. Jadła szybko,
łapczywie, ledwie oddychając między kolejnymi kęsami. Kiedy koń-
czyła, przeczesywała kuchnię w poszukiwaniu jakiejś innej żywności.
Przy posiłkach z rodziną i przyjaciółmi Jackie zachowywała się zupeł-
nie normalnie: zjadała solidne porcje. Jeżeli jednak uznała, że posiłek
był zbyt obfity, uśmiechała się przepraszająco, szła do ubikacji i wszy-
stko zwracała. Zdarzało się, że jeszcze tego samego dnia wieczorem czy
też nazajutrz objadała się w stołówce szkolnej, po czym również wy-
miotowała lub też „zrzucała kilogramy" na lekcjach wychowania fizy-
cznego.
Pod koniec pierwszego roku studiów Jackie odbywała średnio trzy do
czterech sesji objadania się i przeczyszczania w czasie weekendu i dwie
do trzech w ciągu tygodnia. Zdecydowana nie podpierać dłużej ściany,
wkroczyła energicznie na scenę towarzyską. Próbowała narkotyków
i alkoholu, miała też kilka przypadkowych kontaktów seksualnych, z któ-
rych jednak żaden nie rozwinął się w trwały związek.
„Nie czułam się szczęśliwa, chociaż koleżanki z pokoju zazdrościły
mi, że baluję w każdą sobotę — wspominała później. — Ja tymczasem
czułam pustkę uczuciową. Objadając się wypełniałam ją, choćby na
chwilę, jakbym mogła złagodzić ból jedzeniem. Ponieważ jednocześnie
obawiałam się o swoją sylwetkę, wymiotowałam. Wiem, że to brzmi
dziwnie, ale po wymiotach czułam się lepiej, jakbym zmyła z siebie złe
samopoczucie."
DIAGNOZOWANIE BUUMII
Podobnie jak anoreksja, bulimia jest złożonym zjawiskiem, w którym
splatają się elementy fizjologiczne i psychologiczne. Chociaż z natury
jest utajona, jednak można ją stwierdzić na podstawie pięciu kryteriów
diagnostycznych, wyodrębnionych przez Amerykańskie Towarzystwo
Psychiatryczne (DSM III R, 1987).
BULIMIA
65
Powtarzające się przypadki objadania się; zjadanie wielkiej ilości
pożywienia w krótkim czasie. Duże ilości pożywienia są zjadane bar-
dzo szybko; często zupełnie bez kontroli. Bulimik potrafi przyjąć tysiąc
do sześciu tysięcy kalorii na raz. Najchętniej spożywa potrawy słodkie,
wysokokaloryczne, o konsystencji ułatwiającej szybkie jedzenie. Poży-
wienie najcząściej jest chciwie połykane.
Poczucie braku kontroli podczas objadania się. Jackie w następują-
cych słowach opisuje swój stan umysłu podczas objadania się : „To jest
tak, jakby coś w środku przejmowało władzę nade mną i otwierało drzwi
spiżarki. Nie myślę o tym, co robię. To po prostu się dzieje, i to dzieje się
bardzo szybko. Kiedy się objadam, nie wiem, co jem i nie dbam o to.
Wiem tylko, że nigdy nie mam dość." W książce Głodowanie w celu
zwrócenia na siebie uwagi Cherry Boone O'Neil opisuje pewien żałos-
ny wieczór, kiedy wyjadała resztki z miski swojego psa. Inne osoby
cierpiące na bulimię mówią, że są w stanie zjeść wszystko, nawet papier.
Przeczyszczanie.JPraeczyszcząniepolega nąregularnym wywoływaniu
wymiotów, stosowaniu środków przeczyszczających, moczopędnych,
pigułek dietetycznych, trzymaniu okresowej ścisłej diety, poszczeniu
albo uprawianiu intensywnych ćwiczeń, które to czynności wynikają ze
strachu przed utyciem spowodowanym bulimicznym popędem do obja-
dania się.
Środki przeczyszczające nie spełniają jednak swojego zadania, ponie-
waż zanim zaczną działać, pożywienie przyjęte podczas objadania się
zostaje już częściowo strawione. Z tych samych względów zawodzi
lewatywa i środki moczopędne, używane również w celu pozbycia się
uczucia przepełnienia, które następuje po objadaniu się.
Co najmniej dwie sesje objadania się i przeczyszczania na tydzień
przez trzy miesiące. Częstotliwość sesji objadania się i przeczyszcza-
nia jest ważnym kryterium, ponieważ obżeranie się nie świadczy jeszcze
o bulimii. Chociaż ogólna wiedza o bulimii ostatnio bardzo się rozsze-
rzyła, wciąż jednak daje się zauważyć brak ostrych kryteriów. Czy uczeń
szkoły średniej, wymiotujący po sobotniej zabawie, jest bulimikiem?
Czy nastoletnia sportsmenka, która spożywa codziennie pięć tysięcy
kalorii i przemierza sześć czy osiem mil, aby je spalić, cierpi na buli-
mię?
66
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Przed rokiem 1980 bulimię uważano za odmianę anoreksji. Kiedy
Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne po raz pierwszy zaklasyfi-
kowało ją jako odrębną jednostkę chorobową należącą do grupy zabu-
rzeń łaknienia, czas trwania i częstotliwość praktyk nie należały do
kryteriów diagnostycznych. Jednak wydanie Podręcznika diagnosty-
cznego i statystycznego zaburzeń psychicznych z 1987 roku wprowadzi-
ło uzupełnienie: objawem choroby jest występowanie co najmniej..dwóch
sesji objadania się i przeczyszczania w tygodniu przez nie mniej niż trzy
^miesiące.
Wśród modelek, tancerzy i sportowców przypadki wywoływania wy-
miotów w celu zbicia wagi nie są niczym niezwykłym. U tych ludzi
istnieje ryzyko rozwinięcia się bulimii, ale sam ten obyczaj nie jest
jeszcze kryterium diagnostycznym. „Eksperyment" młodego człowieka
z wymiotami po jakimś obżarstwie podobny jest raczej do „ekspery-
mentów" z narkotykami czy papierosami, a nie do bulimii. Nie znaczy
to, że takie eksperymenty nie stanowią zagrożenia. Jeżeli bowiem się
utrwalą, mogą nabrać cech choroby. Młodym ludziom powinno się
uświadamiać, czym jest bulimia i jakie zagrożenia, zarówno dla zdrowia
fizycznego, jak i psychicznego, niesie ze sobą.
Trwała, przesadna troska o wagę i wymiary ciała. Osoby z bulimą
przypominają chorych na anoreksję pod względem obsesji na punkcie
jedzenia, wagi i wymiarów ciała, a także lęku przed utyciem. Bulimicy
— szczególnie ci, którzy na początku mieli nadwagę — mogą stracić
kilka kilogramów, ale ich waga zwykle nie spada poniżej normy. W prze-
ciwieństwie do anorektyków nie stają się oni wyraźnie chudsi. Najczę-
ściej ich waga waha się, dając odchylenia około piętnastoprocentowe od
normy. W ciągu trzech czy czterech miesięcy może mieć miejsce cykli-
czne tracenie i przybieranie na wadze.
Dla postronnego obserwatora wygląd tych osób się nie zmienia. Rodzi-
na i przyjaciele mogą bardzo długo nie zdawać sobie sprawy z choroby,
jeżeli tylko napady objadania się i przeczyszczania są utrzymywane
w tajemnicy. W przeciwieństwie do anoreksji nie mamy bowiem tutaj
do czynienia z radykalną zmianą wyglądu fizycznego. W grupie tera-
peutycznej, do której dołączyła Jackie, znajdowała się kobieta, która
miała około dwudziestu pięciu lat i od ośmiu lat ukrywała bulimię przed
rodzicami.
BULIMIA
67
POWIKŁANIA MEDYCZNE ORAZ SYMPTOMY
CHOROBY
Choć na pozór bulimik wygląda zdrowo, choroba jednak zbiera swoje
żniwo. Czujny lekarz, dentysta, członek rodziny, trener czy psycholog
szkolny są w stanie to zauważyć. Podczas badania lekarz może dostrzec
następujące symptomy wskazujące na częste, regularne wymiotowanie:
• arytmia w pracy serca
• "powiększone gruczoły szyjne
• rany na przełyku
• przepuklina
• zakażenie "gruczołów ślinowych
• blizny na grzbiecie dłoni od częstego wkładania dłoni do gardła
w celu wywoływania wymiotów.
Dentysta może zauważyć inne oznaki, takie jak:
• przy częstych wymiotach kwasy żołądkowe niszczą szkliwo, co można
zaobserwować po wewnętrznej stronie zębów, a także takich obja-
wów, jak:
• liczne dziury w zębach
• ubytki zębów
• poważne schorzenia dzianej.
Rodzina i przyjaciele mogą dostrzec jeszcze inne objawy, takie jak:
• zawroty głowy
• omdlenia
• skargi na zmęczenie, bójejriięśni i gardła __
Jeżeli bulimia jest nie leczona, może prowadzićjjo poważnych powi-
kłań, takich jak:
• Odwodnienie i brak równowagi elektrolitycznej. Jest to najpoważ-
niejsze niebezpieczeństwo związane z bulimią, ponieważ może pra-
wadzić do zaburzeń w pracy serca i w wyniku tego — do nagłej
śmierci. Na skutek częstych wymiotów następuje utrata kwasu chlo-
rowodorowego i zmniejszenie objętości płynów w żołądku. Działania
68
NA BAKIER Z JEDZENIEM
podejmowane przez organizm w celu zrekompensowania odwod-
nienia wpływają szkodliwie na pracę nerek. Rezultatem jest zabu-
rzenie równowagi elektrolitycznej: utrata niezbędnych dla organizmu
jonów potasowych i zatrzymanie jonów sodowych. Niedobór potasu?-^
czyli hipokalemia, sprawia, że nerki nie są zdolne do koncentracji
moczu i wywołuje to też zmęczenie i skurcze mięśni, uczucie odrę-
twienia, a także ataki epilepsji. W szczególnie poważnych przypad-
kach może dojść do paraliżu i arytmii pracy serca, kończących się
nawet śmiercią.
Postępujące uszkodzenie nerek. Jest ono często stwierdzane wśród
regularnie wymiotujących osób z bulimią. Ci wszyscy, którzy są
przez cały czas odwodnieni na skutek utrzymywania surowej diety,
nadużywania środków przeczyszczających i wymiotów, są narażeni
na niebezpieczeństwo zachorowania na kamicę nerkową. .
Hipoglikemia albo niski poziom cukru. W odpowiedzi na nadmiar
cukru (słodkie potrawy stanowią lwią część pożywienia bufimika),
trzustka wytwarza nadmiar insuliny, która zmniejsza poniżej normy
poziom cukru we krwi. Ta Z-kolei-wywołuje jeszcze większą ochotę
na słodkie potrawy. Częste objadanie się prowadzi do hipoglikemii,
która objawia się bladością, skłonnością do pocenia się, dużym
rozchwianiem emocjonalnym lub atakami padaczki.
Odwrócona perystaltyka układu pokarmowego. Wśród bulimików,
którzy wymiotują pięć lub więcej razy dziennie, może wystąpić sa-
moczynne zwracanie jedzenia. Jest to nader uciążliwa, wymykająca
się spod kontroli dolegliwość, która prowadzi do coraz częstszych
wymiotów. Jeżeli do tego dochodzi, pacjent może mieć trudności
z utrzymaniem pożywienia w żołądku przez czas dłuższy niż kilka
minut.
Powikłania na skutek nadużywania środków przeczyszczających.
Kiedy ktoś próbuje przeczyszczać się za pomocą środków farma-
kologicznych, szybko zaczyna ich nadużywać, ponieważ organizm
się przyzwyczaja. Nawet jeżeli cierpiący na bulimię uświadomi sobie,
że te środki nie przyczyniają się do zbicia wagi, to i tak niekiedy
kontynuuje ich używanie, ponieważ dają one „poczucie smukłości"
albo „płaskiego brzucha". Zamiast więc brać dwie czy trzy pigułki,
dana osoba szybko zaczyna brać całe pudełko tych środków na raz.
Znane są przypadki pacjentek zużywających dwieście pigułek dzien-
nie.
.Nadużywanie środków przeczyszczających wywołuje ubytki potasu,
sodu i magnezu z okręzhTćyr Ciągłe nadużywanie tych środków
prowadzi do odwodnienia i nadmiaru sodu w stolcu; rezultatem mo-
BULIMIA
69
gą być bóle brzucha i zatwardzenie. Nadużywanie środków moczo-
pędnych prowadzi do ubytków potasu i magnezu.
EFEKTY PSYCHOLOGICZNE
Bulimia wywiera różnorodny wpływ na psychikę. Najpierw jednak
należy powiedzieć o rzeczy optymistycznej: bulimik nie popada w stany
apatii albo rozdrażnienia, ponieważ w przeciwieństwie do wycieńczo-
nego anorektyka nie zużywa zapasów tłuszczu z mózgu i całego organi-
zmu. Najprawdopodobniej z tego właśnie powodu jest też mniej od
anorektyka krnąbrny i łatwiej namówić go na leczenie. (Choć bulimicy
stosujący pigułki dietetyczne mogą wykazywać niepokój, rozdrażnienie
czy bezsenność.) Wielu bulimików przyznaje się do swojej choroby
choćby przed samym sobą. Zdają sobie sprawę", żepotrzebują pomocy.
„Chociaż nie chciałam, by ktokolwiek wiedział, że obżeram się o dru-
giej w nocy w moim pokoju, zdawałam jednak sobie sprawę, że coś jest
ze mną nie w porządku — mówi Jackie. — Wiedziałam, że moje proble-
my z wagą i jedzeniem dotyczyły w tym samym stopniu głowy, co
żołądka — a może nawet bardziej głowy — ale sądziłam, że jestem
jedynym człowiekiem na świecie, który wyprawia takie dziwactwa.
Bałam się komukolwiek o tym powiedzieć".
Poczucie podporządkowania jedzeniu. Kiedy objadanie się i przeczy-
szczanie jest częste i utrwala się, osoba cierpiąca na bulimię nagle
dostrzega, że całe jej życie obraca się wokół żywności —- co ma być
„podane" na następną ucztę, kiedy ją zorganizować i jak, aby nikogo nie
było w pobliżu. Cykl objadania sie i przeczyszczania staje się podstawą
organizacji każdego dnia. Jedna z dziewcząt ujęła to tak: „moje życie
kręciło się wokół sklepu w sąsiedztwie. Był otwarty całą dobę, nie
brakowało w nim nigdy lodów, chrupek i ciastek." Inna dziewczyna
zwierza się: „Każdego ranka przysięgam sobie, że nie będę się obżerała,
ale i tak myślę bez przerwy o jedzeniu, przez co pokusa jest jeszcze
większa. Wiem, co czuje narkoman próbujący zwalczyć swój nałóg. Nie
potrafisz myśleć o niczym innym."
Jednak, na skutek jednego z paradoksów właściwych zaburzeniom
w przyjmowaniu pokarmów, pożywienie też jest wrogiem. Chociaż chory
ciągle chce wiedzieć, jaka żywność znajduje się w jego zasięgu, możli-
wie jak najbliżej, jednocześnie toczy nieustanną walkę z każdą potrawą.
70
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Pragnie stłumić w sobie pęd do obżarstwa, ale gdy zaczyna ucztowadj
nie jest w stanie przestać.
Poczucie samotności w tłumie. Choć bulimik sprawia często wrażenie
osoby towarzyskiej, w rzeczywistości czuje się bardzo samotny. Pod
pogodnym uśmiechejnJtryją się-rozczarowania i ogromne wysiłki zata-
jenia „tajemnicy" dziwacznych i zupełnie, jak uważa, niespotykanych"
obyczajów. Niektórzy naprawdę sądzą, że są jedynymi, którzy postępują
w ten sposób i to sprawia, że czują się wybrykami natury; dla innych
natomiast „dziwaczne" zachowanie jest źródłem poczucia dumy z włas-
nej wyjątkowości.
Zamęt feministyczny, W przeciwieństwie do dziewczyny chorującej
na arioreksję, która niekiedy odsuwa od siebie kobiecość, zatrzymując
miesiączkę i utrwalając sylwetkę dziecka, jej rówieśniczka cierpiąca na
bulimię może przeżywać rozterki co do pozycji kobiety we współczes-
nym społeczeństwie. Niekiedy bywa zawziętą feministką, walczącą
o równość i niezależność. Zarazem jednak pragnie bliskich związków z in-
nymi ludźmi, chce być przez nich akceptowana, co może prowadzić do
flirtów, a czasem nawet do rozwiązłości. Tak więc możliwości stwarza-
ne przez feminizm są mieczem obosiecznym — pozostawiają młodą
kobietę w przerażeniu i zamęcie.
Cechy uzależnienia. Po objedzeniu się następują wymioty, aby
zmniejszyć bolesne uczucie rozdęcia żołądka. Wymioty pozwalają kon-
tynuować jedzenie i łagodzą niepokój wywołany obżarstwem. Bywają
też osoby, które traktują wymioty jako cel sam w sobie — „objadam się,
aby móc wymiotować". Zdarza się, że wywołują wymioty już po spoży-
ciu niewielkiej ilości jedzenia, aby doznać „kojącego, niosącego otuchę
uczucia".
„To jest sposób, by się odprężyć — mówi Jackie. — Po wymiotach
czuję się taka spokojna". Dla wielu bulimików przeczyszczanie jesf~
formą moralnego uzdrowienia, metodą przezwyciężania niechęci do
siebie spowodowanej obżarstwem. Jak papierosy czy narkotyki, zacho-
wania bulimiczne dostarczają pewnych swoistych przyjemności, które
wzmacniają przywiązanie do choroby i nadają jej właściwości nałogu.
Utrata panowaniąjiadjiohą. Wielu chorych na bulimię mówi, że
w czasie objadania się „traci zupełnie nad sobą panowanie". Odczuwają
takie nieprzeparte pragnienie obżarstwa, jakby rządziła nimi jakaś zew-
BULIMIA
71
nętrzna siła. Gdy tylko uczta się zacznie, osoby cierpiące na bulimię
„znajdują się w jakimś bajkowym kraju... jakby byty pijane... w odrę-
twieniu. .. nic się nie liczy poza pochłanianym pożywieniem".
Niektórzy mówią o uczuciu „ekstazy" towarzyszącym utracie panowa-
nia nad sobą i kapitulacji przed jedzeniem. W przeciwieństwie do an-
oreksji, w której usiłuje się zaprowadzić sztywną, obwarowaną karami
kontrolę nad zachowaniem własnym i innych, bulimia rozkwita w atmo-
sferze braku kontroli. Napływa wielka fala z jedzeniem i chory na buli-
mię zatraca się w niej bez reszty.
Zmienność nastrojów. Według DMS III R przygnębienie bardzo czę-
sfoTowarzyszy tej chorobie. Lekarze zaobserwowali również takie jej -
cechy, jak impulsywność i zmienność nastrojów. Osoby cierpiące na
bulimię prawdopodobnie odczuwały bezradność i niezdolność zapano-
wania nad własnym zachowaniem na długo przed tym, zanim wystąpiły
pierwsze objawy choroby. To poczucie bezradności i braku kontroli
przyczynia się do powstania bardzo niskiej samooceny, tworząc w ten
sposób błędne koło.
Nałogi. Niektórzy bulimicy są nałogowcami, uzależnionymi od środ-
ków uspokajających, amfetaminy, kokainy czy alkoholu. Badania wy-
kazują, że aż pięćdziesiąt procent kobiet cierpiących na bulimię popada
dodatkowo w nałóg. W wypadkach nadużywania alkoholu problem jest
szczególnie złożony, ponieważ alkohol w^magaj>ulirnię. Kobieta pije,
martwi się kaloriami zawartymi w alkoholu, boi się utyć i mówi sobie:
„Może nie powinnam jeść". Po czym jednak je, i na skutek obecności
alkoholu w organizmie wymiotuje więcej, niż zjadła. Natomiast amfeta-
mina czy kokaina zastępuje przeczyszczanie: na kilka dni wypiera po-
czucie głodu.
ROZMIAR ZJAWISKA I ROKOWANIA
Ponieważ bulimia przebiega w ukryciu, trudno ocenić precyzyjnie czę-
stość zachorowań. Badania nad nią zaczęły się niedawno i są w toku;
dostępne zaś wyniki różnią się między sobą znacznie i często dotyczą
wąskich grup ludności. Przykładowo, pochodzące z roku 1980 badanie
studentów pierwszego roku wskazuje, że około czterech i pół procenta
dziewcząt i około pół procenta chłopców miało w swym życiorysie co
najmniej jakieś doświadczenie z bulimia. Wydaje się też, iż częstotli-
72
NA BAKIER Z JEDZENIEM
wość występowania tej choroby wzrasta, choć z uwagi na jej niejawny
charakter trudno ocenić rozmiary tego zjawiska.
Podczas gdy anoreksja rozpoczyna się zazwyczaj w nieco młodszym
wieku (między jedenastym a dziewiętnastym rokiem życia), huJimia
.^bardzojczęsto zyskuje cechy trwałych zaburzeń dopiero ^kobiet około
dwudziestego roku życia. Anoreksja trapi na ogół osoby w bardzo mło-
dym wieku, bulimia zaś — niekoniecznie. Wśród jej ofiar zdarzają się
nawet ludzie w trzeciej i czwartej dekadzie życia.
Rokowania w wypadku bulimii są tym lepsze, im wcześniej rozpocz-
nie się leczenie. Niestety, większość dotkniętych nią osób zaczyna się
leczyć dopiero po okresie dwóch do pięciu lat od czasu rozpoczęcia
choroby. Potrzeba zazwyczaj około dwóch lat, aby objawy bulimii
przybrały postać alarmującą, kiedy to zaczynają żyć własnym życiem.
Przez sześć miesięcy do roku zachowania właściwe bulimii nie są
regularne i dana osoba panuje nad nimi; objada się i przeczyszcza wte-
dy, kiedy ma na to ochotę, więc nie zauważa problemu. Jednak po
upływie mniej więcej roku sprawa wymyka się spod kontroli i chory
zaczyna rozumieć, że sytuacja jest poważna, nawet jeżeli skrywa ten
fakt przed innymi.
Jeżeli bulimiajrwa_od trzech do pięciu lat, to trudno ją przerwać bez
silnego zaangażowania chorego w proces terapeutyczny. Problem w po-
stępowaniu z takimi osobami wynika stąd, że bezpośrednie skutki tej
choroby nie wydają się specjalnie przerażające. Bezpośrednie konse-
kwencje jeszcze jednego objadania się i przeczyszczania są podobne do
bezpośrednich konsekwencji „jeszcze jednego" papierosa dla kogoś, kto
próbuje rzucić palenie. Chory mówi: „Jeszcze tylko jeden raz", ale kiedy
później ma złe samopoczucie, objada się i przeczyszcza po raz kolejny.
Według niektórych badań leczenie jest skuteczne w dwudziestu dwóch
do dwudziestu pięciu procent wypadków, kiedy to symptomy-choroby
ustają i nigdy nie powracają. U pozostałych osób bulimia, leczona czy
nie, potrafi ciągnąć się latami. Najczęściej jednak jest tak, że dana osoba,
już wyleczona, powraca do starych nawyków, szczególnie w momen-
tach stresu albo dużych zmian życiowych (więcej szczegółów podaję
w rozdziale ósmym).
BULIMIA 73
„JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ U NIEJ BULIMIA?"
Większość rodziców zadaje to bolesne pytanie, gdy się zorientuje, że
ich nastolatka od miesięcy, a nawet lat, potajemnie objada się i przeczy-
szcza. Niestety, nie ma na nie jednej, prostej odpowiedzi.
Czasami buljmia rozpoczyna się od diety. Młoda osoba, bez względu
na torcźycierpi na nadwagę, czy też nie, chce zrzucić kilka kilogramów.
Zaczyna więc niedojadać. W wyniku czego jest głodna, więc urządza
sobie ucztę. To z kolei wzbudza w niej lęk przed otyłością, więc próbuje"
jakoś naprawić szkodę. Odkrywa, że przeczyszczanie przynosi ulgę. Na
początku sądzi, że potrafi zapanować nad częstotliwością objadania się
i przeczyszczania. Wkrótce jednak się okazuje, że cykle te Wymykają się.
spodkantroli. Sprzyjają temu nerwowesytuącje: sprzeczka z chłopcem,
egzamin, złe stopnie, nowa~szkoła, utrata przyjaciela. Samo stosowanie
diety to za mało, by wywołać bulimię.
Współczesne teorie podkreślają wjelojóxzynników wpływających na
pojawienie się tej choroby, takich jak: charakter danej osoby, czyjinikr
biologicznej społeczno-kulturowe, środowisko rodzinne.
Osobowość
Bulimia atakuje ludzi o bardzo różnych charakterach, ale pewne cechy
je łączą: niska samoocena i niestabilność emocjonalna (ogólny niepq-~
kój, słaba odporność na stany przygnębienia, impulsywność, skłonność
do depresji, zmienność nastrojów). Częste jest także uczucie oddalenia
od ludzi, niedostosowania, bezradności, beznadziejności, samotności i
rozpaczy.
Osoby cierpiące na bulimię zazwyczaj wiele od .siebie oczekują, lecz
jednocześnie, na skutek niskiej samooceny, mówią o sobie z lekceważe-
niem, a nawet pogardą. Istnieje więc jaskrawa SErzecznośc między wy-
idealizowanym obrazem własnej osoby a ich samopoczuciem i zacho-
waniem.
Lepszego wyobrażenia o typie osobowości szczególnie podatnym na
bulimię dostarcza porównanie z anoreksją. (Jeśli pominęliście poprzed-
ni rozdział, ponieważ wasze dziecko cierpi na bulimię, a nie anoreksję,
możecie teraz do niego powrócić.)
Jak zauważa dr John Sargent, „chory na anoreksję organizuje sobie
rzeczywistaść_mówiąc »nie«, ponieważ czuje, że gdyby powiedział
74
NA BAKIER Z JEDZENIEM
»tak«, to byłoby tego wszystkiego za dużo, świat wymknąłby mu
spod kontroli.
Natomiast chory na bulimię nie potrafi powiedzieć »nie<<, poniewa
czuje, że wiąże się to zawsze z jakąś stratą. »Nie« daje mu za mało. Ńie
potrafi osiągnąć równowagi w życiu. Mówi więc »tak« bez opamięta-^
nia, aż poczuje się niedobrze i stara się wszystko naprawić. WJelujnili-
mików angażuje się bez reszty w działalność społeczną, sport, seks~
naukę. Jeżeli odniosą jakieś małe niepowodzenie, to czują się tak, jakby
utracili wszystko. Wtedy zaś obwiniają się, jakby powiedzieli »tak« zbyt
wiele razy i zbyt zdecydowanie, i teraz muszą to jakoś naprawić. Buli-
mia jest sposobem rozładowania stresu poprzez przekreślenie poprze-
dnich działań."
Największa różnica między tymi dwoma schorzeniami polega, zda-
niem doktora Sargenta, na tym, że „anorektyk buduje relacje z innymi
poprzez zerwanie więzi, a bulimik doprowadza do zerwania więzi, choć
zdaje się posłuszny i ugodowy. Zależy mu na uznaniu ze strony innych
i aby je zyskać, zabiega o sukcesy w rozmaitych dziedzinach życia.
Ponieważ jednak żywi do siebie niechęć, sądzi, że aby być kimś, musi
być super: superstudentem, superkochanką, supercórką, superatletą, su-
pergwiazdą towarzystwa.
Chorych na anoreksję i bulimię łączy ponadto fakt, że zwracają wielką
uwagę na to, co inni o nich myślą. Nieufna osoba z anoreksją wyobraża
sobie, że ludzie myślą o niej źle. Bulimicy natomiast sądzą, że inni
dobrze o nich myślą, jeżeli tylko robią to, czego tamci sobie życzą.
Mówią więc ciągle „tak tak tak". Nie chcą nikogo rozczarować. Ponadto
w bulimii, szybciej niż w anoreksji, przechodzi się od stanu pełnego
panowania nad sobą do zupełnej utraty kontroli.
Czynniki biologiczne
Nie jest jasne, czy i jaki wpływ mogą mieć czynniki organiczne na
rozwój bulimii. Ostatnie badania jednak wskazują, że stany depresyjne
nie są rzadkie wśród bulimików oraz że występują w rodzinach bulimi-
ków częściej niż w innych. Pojawia się wobec tego pytanie: czy mogą
być jakieś uwarunkowania biologiczne, predyspozycje genetyczne?
Prowadzone badania nad ewentualnym związkiem między bulimią
a stanami depresji wywołują wiele kontrowersji. Badacze analizujący
wszechstronnie związki pomiędzy zaburzeniami nastroju (zwanymi
również „zaburzeniami afektywnymi") nie doszli do żadnych wnio-
BULIMIA 75
sków, które dałoby się uogólnić. Zdarzyły się natomiast pojedyncze
przypadki bulimików z zaburzeniami nastroju, w których leczeniu sku-
teczna okazywała się psychoterapia, niekiedy wspomagana środkami
przeciwdepresyjnymi. Środki te nie „leczą" bulimii, ale, zdaniem nie-
których lekarzy, poprzez ustabilizowanie nastroju zmniejszają podat-
ność na nią.
Czynniki społeczno-kulturowe
Czynniki biologiczne, rodzinne i indywidualne nie tłumaczą jeszcze,
dlaczego w ostatnich latach notujemy wzrost zachorowań na buli-
mię, szczególnie wśród młodych, białych studentek wywodzących się
z klas średnich. Jaka może być przyczyna tego zjawiska? Odpowiedź na
to pytanie musi uwzględniać szeroki kontekst społeczno-kulturowy,
w którym idee ruchu feministycznego zbiegają się z właściwym naszym
czasom kultem szczupłego ciała.
Ruch feministyczny postawił na głowie tradycyjny wizerunek kobiety.
Kobiety, które wkraczały w wiek dojrzały w ostatniej ćwierci dwudzie-
stego wieku, wzrastały jeszcze w atmosferze tradycyjnych wartości:
kobiecego powabu i ciepła ogniska domowego. Na progu dojrzałości
zetknęły się jednak z zupełnie odmiennym ideałem — niezależności,
samodzielności, kariery zawodowej. Było to rezultatem oddziaływania
ruchu feministycznego. Jak twierdzi wielu badaczy, przed silnymi psy-
chicznie kobietami otworzyły się olbrzymie możliwości. Jednak dlą-
kobiet o. niskiej samoocenie, które są z natury zależne, perspektywa
wolności osobistej i wielkich możliwości mogła stać się przytłaczającą
i przerażająca.
W okresie, gdy nastolatka próbuje dociec, jaki wariant roli kobiecej 1
odpowiadałby jej najbardziej, podlega bombardowaniu wrzawą mass
mediów, propagujących kult szczupłej sylwetki. Wybierając karierę za-
wodową nie może nie zauważać nagłówków w gazetach, donoszących
o rezultatach najnowszych badań: „Więcej ciała, mniej pieniędzy",
„Otyłe dziewczęta mają mniejsze szansę dostania się na studia", „Ludzie
otyli trudniej znajdują pracę i wolniej awansują".
Bez względu na to, czy dziewczyna jest otyła, ma lekką nadwagę, czy
też waży w normie, jeżeli tylko ma większe ambicje zawodowe niż jej
matka czy babka, to w jej głowie musi pojawić się myśl: „Jeżeli zrzucę
kilka kilogramów, to może łatwiej mi będzie zrealizować moje plany".
76
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Oczywiście, nie u wszystkich młodych kobiet wzrastających w takim*,
otoczeniu społeczno-kulturowym muszą wystąpić zaburzenia łaknienia.:
Jednak w społeczeństwie, które żywi jednocześnie kult szczupłej syl-j
wetki i kult sukcesu, młode kobiety podatne na zaburzenia nastroju^
takie jak depresja czy impulsywność, mające niską samoocenę i żyjące"*
w środowisku rodzinnym targanym konfliktami, niewątpliwie są zagro-
żone.
Przestępstwa na tle seksualnym
Ostatnio niektóre dorosłe kobiety cierpiące na bulimię ujawniły, że
w dzieciństwie padły ofiarą związków kazirodczych lub były wykorzy-:
stywane seksualnie. Inne natomiast podały, że zostały zgwałcone jako^
nastolatki. Informacje łączące zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów
z przestępstwami na tle seksualnym są nieliczne, a w danych statystycz-
nych panuje duże zamieszanie. W niektórych wypadkach możemy
mówić o jakimś związku między faktem bycia ofiarą seksualnego na-
dużycia a późniejszym rozwojem zaburzeń łaknienia. Jednak nie ma
podstaw do uogólnienia tych wypadków — z pewnością nie każda chora
na bulimię była wykorzystywana seksualnie. Pozostaje jednak faktem,
że u wielu młodych kobiet, które przeszły coś podobnego, występują
zaburzenia łaknienia. Jedna z nich opisuje swą reakcję następująco:
„Kiedy ojciec zostawiał mnie w końcu w spokoju, napychałam buzię
jedzeniem. Czułam się wtedy bezpieczniej. Objadanie się niosło ukoje-
nie. Kiedy przytyłam, tłuszcz stał się ochronnym murem, ponieważ nikt
nie mógł we mnie wejść".
ŚRODOWISKO RODZINNE
Rozmaite badania wskazują na pewne cechy wspólne, łączące rodziny,
w których rozwinęła się bulimia. Są to rodziny targane konfliktami,
skłócone, chaotyczne, nie dające swoim członkom oparcia, wiary ani
pewności siebie. Nie uczą też racjonalnego rozwiązywania konfliktów,
ponieważ przeważa w ich obrębie komunikacja nie wprost, nierzadko
prowadzona w zupełnie różnych stylach.
Jak już nadmieniliśmy w rozdziale o anoreksji, rodzicom trudno słu-
chać takich informacji. Powtarzamy więc, iż są to jedynie uogólnienia,
jakich dostarczyły badania prowadzone w wielu rodzinach. Możecie
w nich znaleźć pewne podobieństwa do własnej rodziny albo też uznać,
BULIMIA
77
że ta charakterystyka wcale do niej nie pasuje. Pamiętajcie, proszę, iż
chodzi przede wszystkim o to, aby dowiedzieć się o bulimii jak najwię-
cej i dzięki temu skutecznie pomóc córce czy synowi.
Z obserwacji tych środowisk rodzinnych, w których rozwinęła się bu-
limia, wynika, że występuje w nich większe natężenie konfliktów oraz
obowiązują mniej bezpośrednie wzorce komunikowania się. Wsparcie,
jakiego członkowie rodziny mogą od siebie oczekiwać, jest tam mniej-
sze, przykłada się też mniejszą wagę do autonomii każdej jednostki i jej
poczucia własnej wartości. Rodzice są na ogół skłóceni, panuje wysoki
poziom stresu. Zdaniem niektórych badaczy, matki chorych na bulimię
są agresywne i wykazują większą skłonność do depresji, ojcowie nato-
miast są nerwowi, impulsywni i nie mają kontaktu z dzieckiem.
W rodzinach wielu chorych daje się zauważyć brak porządku i stabil-
nej struktury. Przykładem może być rodzina Jackie. Słowo chaos
dobrze oddaje atmosferę jej domu rodzinnego. Jackie nigdy niczego nie
mogła być pewna: „Czy rodzice będą się kłócili, kiedy wrócę do domu?
Czy będę musiała zrobić kolację dla siebie i brata, bo mama będzie
zajęta?" — zastanawiała się często.
W domu Jackie za każdym razem ktoś inny przygotowywał posiłki.
Nawet jako małe dziecko Jackie nie miała ustalonej pory chodzenia do
łóżka, czego jej zresztą zazdrościły koleżanki. W jej rodzinie każdy
szedł spać wtedy, kiedy poczuł się zmęczony. Nie było nocy, żeby około
pierwszej czy drugiej ktoś się jeszcze nie wałęsał, nie dając innym spać.
„Nie przypominam sobie, żebym zaznała wiele spokoju i równowagi,
zanim poszłam do szkoły średniej — wspomina Jackie. — Starałam się
jednak dobrze uczyć, mieć osiągnięcia sportowe, zawierać przyjaźnie.
Bałam się, że jeżeli nie potrafię zrobić czegoś dobrze, to wszystko
przepadnie."
W rodzinie tego typu panuje duże_r^cJiwjanie_emocjor^ajne^ inaczej
niż w sztywnej rodzinie dziecka z anoreksją, gdzie amplituda na-
pięć i emocji nie jest zbyt wielka. „Nie, nie wrzeszczeliśmy na siebie
przez cały czas — mówi Jackie. — Nic z tych rzeczy. Ale rodzice nigdy
nie byli w stanie ukryć poirytowania, kiedy któreś z nas coś zmalowało,
ani złości na siebie o jakieś głupstwa. W domu zawsze panowało napię-
cie — nigdy nie wiedziałam, jaki drobiazg doprowadzi do wybuchu.
W jednej chwili rodzice pytali z zaciekawieniem o moje sprawy, czy
o to, czym się zajmuję, a już w następnej nic ich to nie obchodziło. Nie
78
NA BAKIER Z JEDZENIEM
potrafiłam przewidzieć, czy jakieś moje zachowanie zadowoli ich, roz-
wścieczy czy uśpi".
W takich rodzinach częściej niż w innych notuje się też występowanie
nałogów. „Awantury w rodzinach, w których rozwinęła się bulimia, po-
wstają wskutek uzależnienia jednego z rodziców — częściej ojca — od
alkoholizmu, gier hazardowych, narkotyków" — stwierdza doktor Sar-
gent.
Wreszcie, kolejną cechą łączącą wiele takich rodzin, jest otyłość ich
członków. Kobieta, która prowadziła terapię Jackie, a która safnaTuprze1"
dnio cierpiała na bulimię, powiedziała: „Wzrastałam w rodzinie, gdzie
wszystkie kobiety były otyłe. Moja bulimia narodziła się ze strachu
przed otyłością. Już jako mała dziewczynka powiedziałam sobie, że
nigdy nie będę taka gruba".
Rozdział VI
WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO
JEDZENIA (KOMPULSYWNE OBJADANIE SIĘ)
Historia Debby
Jako mała dziewczynka Debby była średniej tuszy. Kiedy jednak dosz-
ła do wieku dojrzewania, zaczęła spożywać coraz obfitsze posiłki. Do-
stawała kieszonkowe i zarabiała opieką nad dziećmi, więc mogła kupo-
wać sobie rozmaite przekąski miedzy posiłkami, co też z ochotą czyniła.
W wieku szesnastu lat miała sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu i
ważyła ponad osiemdziesiąt kilogramów.
„Nie mogłam przejść obok sklepu, by nie kupić paczki cukierków albo
chrupek — wspomina. — Próbowałam wracać do domu inną drogą, ale
to nie skutkowało. Następnego dnia znowu znajdowałam się obok skle-
pu. Próbowałam też się odchudzać, ale brak mi było wytrwałości. Jak
tylko rozpoczynałam stosowanie nowej diety, czułam taki głód, że się-
gałam po jedzenie".
Ponieważ ciągle przybierała na wadze, nie ustawała w wynajdowaniu
pomysłowych sposobów wymawiania się od lekcji wychowania fizycz-
nego. Aby ukryć tuszę, nosiła obszerne ubiory. Odrzucała zaproszenia
na zabawy, nie brała udziału w wyprawach na plażę, rezygnowała z wszel-
kich imprez, które wymagałyby odkrycia ciała. Im bardziej wycofywała
się z życia towarzyskiego, tym więcej jadła w domu, w samotności.
80
NA BAKIER Z JEDZENIEM
„Użalałam się nad sobą, skarżyłam się na szkołę i rodzinę — mówi
Debby. — Myślałam, że wszystko byłoby w porządku, gdybym tylko
straciła na wadze. Gdybym była szczuplejsza, nie odczuwałabym tak
wielkiego głodu, myślałam. Słyszałam o dziewczynie w naszej szkole,
która cierpiała na bulimię i nawet zastanowiłam się, czy nie wywołać u
siebie wymiotów, ale to nie brzmiało zachęcająco. Nie mogłam się do
tego zmusić, więc poprzestawałam najedzeniu. Kiedy nie miałam pie-
niędzy na żywność, wykradałam je z portfela mamy. Kiedy kiepsko się
czułam, po prostu musiałam jeść, bo wiedziałam, że po tym poczuję się
lepiej, przynajmniej na chwilę".
ROZPOZNAWANIE WEWNĘTRZNEGO PRZYMUSU NAD-
MIERNEGO JEDZENIA
Wprawdzie Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne w DSM III R
nie zalicza wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia do zaburzeń
w przyjmowaniu pokarmów, tym niemniej zasługuje on na omówienie
w tej właśnie grupie. Pod wieloma względami bowiem przypomina
bulimię, tyle że brak tu przeczyszczania. Może ono pojawiacTsię śpofa^
dycznie, a niejako stały objaw chorobowy. Różni się teżlyrri, iż waga
bulimika zazwyczaj utrzymuje się w okolicach normy, podczas gdy
waga osoby odczuwającej przymus nadmiernego jedzenia znacznie prze-
kracza normę, pomimo licznych prób stosowania diety.
Podobnie jak w przypadku anoreksji i bulimii, przeważająca część
ludzi cierpiących na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia to
kobiety; ocenia się, że stanowią one około dziewięćdziesięciu procent
dotkniętych nią osób. Zarazem jednak odnotowano narastanie tego zja-
wiska wśród mężczyzn.
Objawy Oto niektóre z objawów wewnętrznego przymusu nadmierne-
go jedzenia:
• objadanie się (dużą ilością wysokokalorycznego pożywienia)
• bezskuteczne przerzucanie się z jednej diety na drugą
• ograniczanie jedzenia w towarzystwie innych ludzi, co jednak nie
powoduje spadku na wadze
• wycofywanie się z życia towarzyskiego i unikanie zajęć fizycznych
ze względu na zakłopotanie z powodu własnej wagi i sylwetki
• coraz większe zmęczenie i brak energii
•
tf
WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA
81
Zmiana stosunku do życia. Osoby przebywające w towarzystwie cier-
piącego na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, po pewnym
czasie zauważą nie tylko jego przybieranie na wadze i coraz większe
zmęczenie, ale również zmianę stosunku do życia. Podobnie jak przy
innych zaburzeniach w przyjmowaniu pokarmów, waga staje się cen-
tralnym punktem życia. Wszystkie myśli i uczucia takich osób krążą
wokół problemu ciężaru ciała i kontrolowania nawyków ży wieniowycTTT
Ludzie ci nierzadko mówią o uczuciu „męki" wywoływanym własnym
sposobem odżywiania się. Fantazjują też, jak to radykalnie poprawiłoby
siejch życie, gdyby tylko byli szczupli. Każda porażka — towarzyska,
szkolna czy zawodowa jest — ich zdaniem — spowodowana nadwagą.
Kiedy Debby starała się o pracę wychowawczyni na letnim obozie
i odmówiono jej, oskarżyła komendanta obozu o „niechęć do otyłych
ludzi". Zupełnie nie brała pod uwagę, że złożyła podanie po czasie, dopiero
w czerwcu, kiedy wszyscy wychowawcy byli już zatrudnieni.
Wpływ na psychikę. Tak samo jak anoreksja i bulimia, wewnętrzny
przymus nadmiernego jedzenia jest pełen paradoksów. \J jego podłoża
leży jednocześnie bunt i skarga. Aspekt buntowniczy można wyrazić
w następujących słowach: „Dzięki jedzeniu mam władzę nad rzeczywi-
stościąi tylko ja mogę rządzie moim ciałem, całą sobą. Jem, co chcę
i kiedy chcę". Towarzyszy temu, skarga: „Jestem na dnie. Wszystko mi
się wymyka z rąk. Nie potrafię się o siebie zatroszczyć".
Terapeuci twierdzą, że osoby cierpiące na wewnętrzny przymus nad-
miernego jedzenia boją się uzałężnienia. Poprzez jedzenie człowiek taki
nabywa fałszywego poczucia niezależności. „Nikogo nie potrzebuję —
mówiła sobie Debby — wystarczy mi jedzenie". W istocie jednak bar-
dzo potrzebuje wsparcia. W sytuacjach, kiedy szczególnie pragnie bli-
skości drugiego człowieka, nie panuje nad sobą. Kiedy opuszczają
przyjaciółka, ona reaguje na to jedzeniem. Kiedy pokłóci się z kimś
bliskim, nie ośmieli się wyrazić głośno swej złości w obawie przed
utratą tamtej osoby, lecz otwiera drzwi lodówki.
Innymi słowy, u osoby cierpiącej na wewnętrzny przymus nadmierne-
go jedzenia emocje wywołuj[ą, głód. Kiedy czuje smutek, złość, .czy
strach, rgaguje jedzeniem. To rozwiązuje od razu wszystkie problemy,
koi ból. Podobnie jak w bulimii, sięga się po jedzenie w sytuacjach
82
NA BAKIER Z JEDZENIEM
napięć emocjonalnych, zaburzeń czy konfliktów. Gdy czuje się biedny,
pusty czy bezwartościowy, wypełnia — i przepełnia — pustkę pożywie-
niem.
Kiedy osoba taka zasiądzie do jedzenia, traci panowanie nad sobą i —
pomimo przerażenia samą sobą — nie potrafi przestać jeść. W nastę-
pstwie tego pojawiają się często uczucia wstydu i winy. Sięga wtedy po
rozmaite diety. To jednak tylko uruchamia mechanizm autodestrukcji:
po nałożeniu na siebie surowej diety człowiek czuje się jakby ograbiony,
więc szybko odstawia ją, odczuwa to jako jeszcze jedną porażkę i upo-
korzenie, więc aby zagłuszyć te uczucia, sięga po jedzenie, i tak dalej.
Podobnie jak w przypadku bulimii, człowiek dotknięty wewnętrznym
przymusem nadmiernego jedzenia jest w stosunku do siebie bardzo
krytyczny i popada w depresję. Jednak sięganie po kolejne diety nie
skutkuje, ponieważ nie rozwiązuje trudności psychologicznych, które
legły u podłoża problemu. I podobnie jak w bułimii, człowiek ten uświa-
damia sobie nienormalność swojego postępowania. To przyznanie się do
choroby jest pierwszym poważnym krokiem w kierunku wyleczenia.
KTO JEST ZAGROŻONY?
Ponieważ wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia ma podłoże
psychologiczne (to znaczy, żywność służy zaspokojeniu potrzeb psychi-
cznych), młody człowiek, który nie nabył umiejętności radzenia sobie
ze stresem, może w określonej sytuacji sięgnąć pojedzenię. Wydajgjrię,
że problem ten występuje w wielkim nasileniu w tych rodzinach, w któ-
rych jedzenie jest .nierozerwalnie związane zTlćźuciami. „Masz chan-
drę? Zjedz" fen gulasz, od razu poczujesz się lepiej" — mówi mama.
Albo: „Przewróciłeś się i stłukłeś kolano? Masz tu ciasto i szklankę
kakao".
Choroba ta rozwija się również w rodzinach, które przywiązują do
jedzenia nadmierną wagę: „Jedz! Jedz! Co? Nie smakuje ci moja kuch-
nia?" W takiej rodzinie nie liczy się apetyt. Oczekuje się od jej człon-
ków, że będą jedli, bez względu na to, czy są głodni, czy nie. Zatraca się
związek między jedzeniem a fizjologicznym uczuciem głodu.
Obyczaje takie zazwyczaj zaczynają się już w dzieciństwie. Gdy czło-
wiek dochodzi do trudnego i pełnego urazów wieku dojrzewania, jedze-
nie jest zawsze pod ręką — koi ból, niesie pociechę, a nawet zabija nudę
i samotność. Wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, jeśli nie za-
WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA 83
cznie być leczony, potrafi przekształcić się w chroniczną chorobę, zatru-
wającą całe życie człowieka. Jej skutki, oprócz towarzyszących proble-
mów psychologicznych, są takie, jak przy każdej otyłości: choroby
układu krążenia, cukrzyca, zaburzenia motoryczne. ,
NASTAWIENIE SPOŁECZNE DO WEWNĘTRZNEGO PRZY-
MUSU NADMIERNEGO JEDZENIA
O anoreksji i bulimii w ostatnich latach tak dużo się mówiło, że traktu-
je sieje obecnie jako poważne zaburzenia psychiczne. Niestety, nie stało
się tak z przymusem nadmiernego jedzenia. Współczesna kultura na
ogół wyszydza ludzi jedzących zbyt wiele. Roseanne Barr, która przed-
stawiła się Sally Jessy Raphael i widowni telewizyjnej jako „przymuso-
wy żarłok... obsesyjno-przymusowy", jest aktorką komediową. Czy
publiczność uznałaby ją za równie zabawną, gdyby była szczupła?
Większość ludzi nie traktuje poważnie dolegliwości osób cierpiących
na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, lecz uważa ich za sła-
bych, leniwych żarłoków, którzy nie mają silnej woli i charakteru. Mało
kto potrafi spojrzeć głębiej, zrozumieć psychiczne podłoże zjawiska.
Uważa się, że dieta, sport, obozy dla osób z nadwagą są jedynym
rozwiązaniem. Tymczasem tak zwane „rozwiązanie" jedynie kompliku-
je problem, ponieważ koncentruje się na jedzeniu i wadze ciała, a nie
bierze pod uwagę zagadnień psychologicznych, które są prawdziwą
przyczyną choroby.
Jeżeli rodzina i przyjaciele w najlepszych intencjach podsuwają dziew-
czynie cierpiącej na wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia jeszcze
jedną „dietę cud", to zakładają jej takie same klapki na oczy, jakie sami
mają. Myśląc bez przerwy o jedzeniu i ciężarze ciała nie zdaje sobie
sprawy z powagi swojej choroby. W ten sposób koło się zamyka. Uwa-
żając swoją wagę za źródło złego samopoczucia, unika wejrzenia we
własną psychikę, jednocześnie unikając dalszych urazów. Gdyby waży-
ła mniej o trzydzieści kilo, gdzie znalazłaby schronienie, nie mogąc już
dłużej zrzucać winy za wszelkie niepowodzenia na ciężar ciała?
„Czasami zastanawiam się, dlaczego nie mogę po prostu zeszczupleć,
kiedy już znajdę odpowiednią dietę — mówi Debby. — Wtedy jednak
przychodzi mi do głowy, że może chcjs„byćgruba, bo. mogę wówczas na
otyłość złożyćjwin^jaJJiSzystóejnie^owodzeniii, jakie mnie w życiu
84
NA BAKIER Z JEDZENIEM
spojtykaj.ą. Gdy ktoś mnie nie lubi, to wiem, że to dlatego, że ważę ponad
osiemdziesiąt kilo".
ZAŁAMANIE PSYCHICZNE A PRZYMUS JEDZENIA
W książce Nakarmić głodne serce Geneeh Roth pisze: „BodziecjKg-
wnętrzny, który każe się objadać, nie dotyczy tak naprawdę pozy wienia,
lecz głodu: głodu uczuć, głodu nie zrealizowanych marzeń i nie wyłado-
wanej złości; głodu własnych, nie zrealizowanych możliwości, które
czekają na swoją szansę, jak otwierające dzioby ptasie pisklęta. Im
bardziej od tego głodu uciekasz, tym większe jest niebezpieczeństwo, że
cię dopadnie i pożre, więc im bardziej uciekasz... tym bardziej się boisz.
Musisz bowiem zmagać się z problemami, które sama stworzyłaś pod-
czas ucieczki: pięcioma, dziesięcioma czy piętnastoma kilogramami
nadwagi. Są one jedynie zewnętrznymi objawami »wewnętrznego« gło-
du. Stają się jednak faktem, obok którego nie można przejść obojętnie
— uwaga więc zwraca się nie na sferę psychiczną, lecz na fizyczną. Lecz
kiedy przestajesz uciekać, strach ustaje. Okazuje się, że strach przed
głodem jest gorszy niż sam głód".
Wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia, podobnie jak inne zabu-
rzenia łaknienia, nie jest zawieszony w próżni. Ludzie, którzy nie mają
ze sobą problemów i są zrównoważeni emocjonalnie, nie zapadają na tę
dolegliwość; natomiast w okresie załamania psychicznego zaburzenia
łaknienia stają się sposobem łagodzenia lub „rozwiązywania" nabrzmia-
łych problemów. Pożywienie i waga ciała łagodzą ból istnienia.
Rodzice i inni ludzie kochający osobę cierpiącą na wewnętrzny przy-
mus nadmiernego jedzenia, zadają często pytanie: „Dlaczego ona to
robi? Dlaczego je tak dużo? To przecież prowadzi do samozniszczenia!"
Tymczasem to nieprawda, że człowiek odczuwający wewnętrzny przy-
mus jedzenia albo bulimik z premedytacją sam siebie niszczy. Nie jest
to zwyczajna kwestia siły woli albo panowania nad sobą. Dopiero
wtedy, gdy bliscy chorego zrozumieją, że zaburzenia są sposobem obro-
ny przed napięciami i radzenia sobie z depresją, staje się dla nich jasne,
że to „samozniszczenie" nie jest celowe; nie jest więc czymś, czego
można łatwo zaprzestać.
W wyniku terapii dana osoba zaczyna pojmować emocjonalne źródła
zaburzeń i uświadamiać sobie, w jaki sposób jedzenie stało się jej me-
chanizmem obronnym. Wówczas zaczyna traktować jedzenie po prostu
WEWNĘTRZNY PRZYMUS NADMIERNEGO JEDZENIA 85
jako jedzenie — a nie jako pociechę czy obronę. Jeżeli zacznie uprawiać
ćwiczenia fizyczne, to raczej dla dobrego samopoczucia i kondycji fizy-
cznej, a nie dla zrzucenia kilogramów. Kiedy zaś znajdzie zdrowsze
sposoby dbania o siebie, także i jej ocena własnej osoby ulegnie popra-
wie.
Rozdział VII
OTYŁOŚĆ
Historia Roberta
Odkąd Robert sięga pamięcią, zawsze go przezywano — słoń, tłu-
ścioch, czołg, gruba beka, grubas. Już w przedszkolu dzieci zauważyły
jego nadwagę. „Czemu jesteś taki gruby?" — zapytała mała dziewczyn-
ka o czerwonych włosach pierwszego dnia w szkole.
Robert nie może sobie przypomnieć momentu, kiedy „tył". Zawsze był
bardziej okrągły niż inne dzieci. I zawsze tego nienawidził.
W szkole podstawowej dzieci docinały mu. Kiedy przychodziło do
gier i zabaw ruchowych, zawsze pozostawał na uboczu. To było bardzo
bolesne. Gdy poszedł do szkoły średniej, otyłość stała się dla niego
prawdziwym przekleństwem, gorszym niż krosty.
Obydwoje rodzice Roberta byli od dziecka otyli. Widząc jego męczar-
nie przypominali sobie własne katusze z okresu dojrzewania. Postano-
wili więc pomóc synowi. Kiedy jednak rozmawiali o tym, spoglądali na
siebie z rosnącym zakłopotaniem. „Jak możemy mu pomóc? Całe nasze
życie to historia porażek w walce z podziałką wagi łazienkowej. Czy
możemy zrobić dla niego coś, czego sami przedtem bezskutecznie nie
próbowaliśmy?"
OTYŁOŚĆ
87
DEFINICJA I STATYSTYKA
Gruby to określenie rzucane bez zastanowienia, szczególnie przez
ludzi młodych („Robert jest gruby jak hipopotam!"). W kategoriach
medycznych za otyłość uważa się wagę ciała o dwadzieścia i więcej
procent przekraczającą wagę „idealną" dla danego wieku i wzrostu,
przy której, wedle danych sporządzonych przez towarzystwa ubezpie-
czeniowe, ludzie żyją najdłużej. Waga idealna jest to więc taka waga,
przy której najwięcej ludzi twojej płci, wzrostu i wieku żyje najdłużej.
Podobnie jak tabele towarzystw ubezpieczeniowych dla ludzi doro-
słych, odpowiednie tabele dla dzieci, sporządzone przez Światową Or-
ganizację Zdrowia, opierają się na płci, wieku i wzroście. Ponieważ
rozmaici zupełnie zdrowi osobnicy różnią się między sobą wagą (zależ-
nie od budowy ciała, struktury kości i rytmu przemiany materii), tabele
te nie są sztywnymi wskaźnikami, lecz dają tylko pewną orientację.
Podczas gdy termin otyłość odnosił się do osób przekraczających
wagę idealną o dwadzieścia lub więcej procent, słowo nadwaga sto-
sowało się do ludzi, których waga przekraczała wagę idealną o dziesięć
do dwudziestu procent. Ostatnio jednak nastąpiły modyfikacje, w wyni-
ku których obydwie te kategorie nie zależą jedynie od pomiarów wagi.
Otyłość oznacza obecnie także nadmierną ilość tłuszczu w organizmie.
Tłuszcz powinien stanowić dwadzieścia do dwudziestu siedmiu procent
tkankLciąłą u kobiet i piętnaście do dwudziestu dwóch procent u męż-
czyzn. Pomiarów dokonuje się za pomocą specjalnych zacisków, oce-
niających grubość fałd skórnych w ośmiu miejscach ciała, najczęściej
po wewnętrznej stronie ramienia.
W roku 1985 eksperci z Narodowego Instytutu Zdrowia ustanowili
wskaźniki dla różnych poziomów nadwagi. I tak, jeżeli waga ciała
przekracza o dwadzieścia procent ciężar „idealny", to pojawia się sytu-
acja zagrożenia zdrowia, a przekroczenie o czterdzieści procent i więcej
określa się jako „bardzo poważne". Ponad dwanaście milionów doro-
słych Amerykanów (około jednej trzeciej Amerykanów z nadwagą) za-
licza się do tej ostatniej kategorii.
WZROST LICZBY DZIECI OTYŁYCH W AMERYCE
Jeszcze nie tak dawno w amerykańskich rodzinach bardzo ceniło się
pulchność dzieci. Uważano, że dodatkowe kilogramy stanowią ochronę
88
NA BAKIER Z JEDZENIEM
przed niedostatkiem, a nawet śmiercią. Zanim wynaleziono antybiotyki,
wielu rodziców napychało dzieci jedzeniem w nadziei, że odstraszy to
choroby. Chociaż dawniej ludzie spożywali cięższe potrawy, byli jedno-
cześnie znacznie aktywniejsi fizycznie. Według Raportu o stanie odży-
wiania się i zdrowia z roku 1988, aktywność fizyczna Amerykanów
spadła od roku 1900 o siedemdziesiąt pięć procent. W tym samym
czasie ilość tłuszczu w naszym pożywieniu zwiększyła się o trzydzieści
jeden procent.
To, co dzisiaj wiemy o występowaniu otyłości u dzieci, jest alarmują-
ce:
I
• Ocenia się, że około jednej piątej liczby dzieci amerykańskich stano-
wią dzieci otyłe.
• Otyłość wśród dzieci bardzo wzrosła w ciągu ostatnich lat. Według
badań prowadzonych w latach 1963-1980 otyłość w grupie wieko-
wej od sześciu do jedenastu lat wzrosła w tym czasie o pięćdziesiąt
cztery procent, a w grupie od jedenastu do siedemnastu lat — o
trzydzieści dziewięć procent.
• Otyłość u dziecka często zapowiada otyłość u dorosłego. Im dłużej
dziecko jest tęgie, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie
zażywnym dorosłym. Mniej niż dziesięć procent otyłych niemowląt
będzie otyła w wieku dojrzałym, ale w grupie przedszkolnej liczba ta
wzrasta do dwudziestu pięciu procent, w grupie siedmiolatków do
czterdziestu procent, a nastolatków — do siedemdziesięciu pięciu
procent.
• Chociaż czynniki dziedziczne nie przesądzają o wadze dziecka,
jednak otyłość często występuje w całej rodzinie. Jeżeli jedno z ro-
dziców jest tęgie, dziecko ma czterdzieści procent szans pójścia
w jego ślady. Jeżeli tędzy są obydwoje rodzice, prawdopodobień-
stwo wzrasta do osiemdziesięciu procent.
Każdy, kto choćby od czasu do czasu czytuje gazety czy czasopisma,
zdaje sobie sprawę, że coraz więcej dzieci amerykańskich jest zbyt
ciężka i niesprawna fizycznie. Nagłówki w gazetach ogłaszają „epide-
mię". Czytelnik mógłby odnieść wrażenie, że oto wzrasta miękkie,
pulchne, zasiedziałe pokolenie o doskonałej koordynacji — dzięki grom
komputerowym — nie potrafiące jednak zrobić choćby jednej pompki
albo przebiec kilometra.
OTYŁOŚĆ
89
Oczywiście, nie brak dowodów na potwierdzenie tej tezy. Specjaliści
z Harvard Center of Public Health oraz Tufts New England Medical
Center po zapoznaniu się z badaniami w całym kraju doszli do wniosku,
że im więcej telewizji oglądają cierpiące na nadwagę nastolatki, tym
mniejsza jest szansa, że zeszczupleją. Nic w tym dziwnego. Z każdą
godziną siedzenia i wpatrywania się w ekran odbiornika telewizyjnego
prawdopodobieństwo wejścia do rodziny otyłych rośnie, według róż-
nych badań, od jednego do dwóch procent.
Wytłumaczenie tego faktu nie powinno nastręczać trudności. Telewizja
nie tylko pociąga za sobą bierność fizyczną, ale jeszcze, poprzez rekla-
my i inne programy, zachęca do jedzenia. Czasami perswazja jest sub-
telna; częściej jednak krzykliwa i agresywna. Wyniki badań wskazują,
że temat jedzenia, w formie jawnej bądź ukrytej, jest stale obecny
w przekazie telewizyjnym. Mówi się przeważnie o potrawach i przy-
smakach o niewielkich wartościach odżywczych z dużą ilością kalorii,
a małą — protein, witamin czy składników mineralnych. Uważna anali-
za dziesięciu najpopularniejszych programów dowiodła, że osiemdzie-
siąt pięć procent pojawiającego się tam pożywienia, to napoje i słody-
cze. Siedemdziesiąt dwa procent jedzenia w programach wyświetlanych
w godzinach największej oglądalności spożywano w formie przekąsek
między posiłkami (mniej niż dziesięć procent stanowiły owoce i warzy-
wa). Stwierdzono też, że nawiązania do żywności pojawiają się w tele-
wizji średnio dziesięć razy na godzinę — nie licząc reklam. Uwzględ-
niając fakt, że w przeciętnym domu amerykańskim telewizor jest włą-
czony około siedmiu godzin, łatwo zrozumieć rodzącą się pokusę, by
natychmiast pobiec do lodówki.
Tak właśnie działo się w rodzinie Roberta. Kiedy domownicy zdali
sobie z tego sprawę, zaczęli liczyć, jak często ktoś z nich podnosi się
z fotela podczas oglądania telewizji i idzie po jeszcze jeden kawałek
ciasta, po orzechy, chrupki czy coś do picia. Ze zdumieniem i zażenowa-
niem stwierdzili, że zdarza się to średnio trzy razy w ciągu godziny.
POWIKŁANIA MEDYCZNE
Zbyt duża waga stanowi dla około czterech milionów dzieci amerykań-
skich między szóstym a jedenastym rokiem życia poważne zagrożenie
zdrowia — co dowodzi, że konsekwencje zdrowotne otyłości u dzieci
nie każą na siebie czekać aż do wieku dojrzałego.
90
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Otyłość sprzyja występowaniu wielu zaburzeń fizjologicjznycli^-do_,t
których należą:
• Problemy kostno-stawowe. Szkielet rozwijającego sJę_dziecka,
a w szczególności kręgosłup i długie kości kończyn,_ mogą ulec
deformacjom i prowadzić do płaskostopia i koślawych nóg. Kiedy
otyły młody człowiek dochodzi do wieku dojrzałego, staje się podat-
ny na osteoarthritis (zapalenie kości i stawów), czyli degeneracyjne
schorzenie stawów, szczególnie tych mocno obciążonych.
• Wzrastająca podatność na schorzenia układu oddechowego,
• Zaburzenia przemiany materii, takie jak zmniejszona tolerancja na
glukozę, na przykład przy cukrzycy. Otyłość dziecięca przyczynia się
w istotny sposób do rozwoju cukrzycy, szczególnie jeżeli przechodzi
w otyłość wieku dojrzałego. Około sześćdziesięciu sześciu procent
ludzi, którzy zachorowali na cukrzycę w wieku dojrzałym cierpi lub
cierpiało na otyłość.
• Hiperlipidemia., Nadmiar lipidów we krwi, w tym cholesterolu, który
zwiększa ryzyko zapadnięcia na chorobę wieńcową.
• Podniesione ciśnienie krwi może wystąpić u otyłych dzieci nawet
przed dziesiątym rokiem życia. Chociaż tylko nieliczne z nich cierpią
na chorobę serca w dzieciństwie czy w wieku dojrzewania, niewąt-
pliwie są najbardziej na nią narażone, jeżeli pozostaną otyłe po
przekroczeniu progu dorosłości. U osobników otyłych ze znacznie
większym poziomem cholesterolu, glukozy i trójglicerydów niż u
ludzi o średniej wadze ciała, ryzyko wylewu i ataku serca jest wię-
ksze.
Jeżeli otyłe dziecko staje się otyłym dorosłym, zwiększa się też ryzyko
zachorowania na raka. Amerykańskie Towarzystwo Walki z Nowotwo-
rami po przebadaniu siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy ludzi stwier-
dziło, że w wieku poniżej sześćdziesięciu lat zachorowalność na raka
wśród ludzi o czterdziestoprocentowej i większej nadwadze była ponad
dwukrotnie większa niż wśród ludzi o średniej wadze. Nadwaga powo-
duje także komplikacje podczas operacji chirurgicznych i porodu, zwią-
zane ze skazą moczanową, wątrobą i pęcherzykiem żółciowym.
WPŁYW NA PSYCHIKĘ
Otyłość nie doczekała się oficjalnej definicji jako jedna z postaci zabu-
rzeń łaknienia, tak jak anoreksja czy bulimia. Nie istnieją „kryteria
diagnostyczne" poza wagą i pomiarami grubości fałd tłuszczowych.
"1
OTYŁOŚĆ 91
Tym niemniej wielu lekarzy, podobnie jak rodziców i dzieci, zdaje sobie
sprawę, że otyłe dziecko doświadcza wielkich cierpień psychicznych.
Usystematyzowanie doznań związanych z otyłością jest nie mniej ważne
niż przedstawienie zagrożeń zdrowotnych. Jeżeli wasze dziecko ma
poważną nadwagę, to sami wiecie najlepiej, jakie katusze musi codzien-
nie znosić. Przekonanie, że otyłość idzie w parze z dobrym humorem,
potwierdza się w przypadku pulchnego, jowialnego świętego Mikołaja,
ale nie w odniesieniu do dziecka, narażonego na docinki, wyzwiska i
złośliwość rówieśników, a niestety, także i dorosłych.
Badania etatystyczne potwierdzają, że otyłe nastolatki rzadziej są przyj-
mowane na studia niż ich szczupli rówieśnicy z takimi samymi wynika-
mi w nauce. Być może nauczyciele i wychowawcy szkół średnich, któ-
rzy piszą swoim podopiecznym rekomendacje, podświadomie wysta-
wiają otyłym uczniom mniej entuzjastyczne opinie. Według innych
badań podobne zjawisko występuje w trakcie szukania pracy i w polity-
ce awansów.
T]hoć nasze społeczeństwo zaczęło niedawno rozumieć, że anoreksja
i bulimia są zaburzeniami psychicznymi, wciąż niechętnym okiem pa-
trzy na próby poważnego potraktowania otyłości. Wielu ludzLuważa_ja_
za oznakg^łabościfiiiarakteru. Ludzie szczupli czy o przeciętnej wadze
często, patrząc na kogoś otyłego, mówią: „Brak mu siły woli". Tymcza-
sem takie nastawienie otoczenia tylko pogarsza sprawę. U dziecka,
bardziej niż u dorosłego, negatywna ocena wzmaga poczucia beznad-
ziejności i małej wartości.
Wydaje się to aż nazbyt oczywiste, że dzieci otyłe czują się gorsze
w środowisku, które wielbi szczupłą sylwetkę i sprawność fizyczna.
Unikają więc gier-i-rozmaitych zajęć, ponieważ boją się, że na skutek
tuszy, mniejszej ruchliwości albo gorszej koordynacji udział w takich
zajęciach tylko je ośmieszy.
Zwykłe kupowanie ubrania może być koszmarem. Nie dość, że nie
zawsze łatwo jest znaleźć właściwy rozmiar, to jeszcze dziecko czuje się
jak na wystawie. Stanie przed lustrem i obcymi sprzedawczyniami,
pośród tłumu kupujących, nie poprawia jego samopoczucia.
W wieku dojrzewania, kiedy formuje się poczucie własnej tożsamości,
otyli nastolatkowie szczególnie łatwo nabierają przekonania o włas-
nej mniejszej wartości. Uważają siebie^za^niedorajdy, ifih-wiara we
własne siły coraz bardziej się_zmniejszą. Całą uwagę skupiają na wymia-
92
NA BAKIER Z JEDZENIEM
rach swego ciała i fantazjują, jakie wspaniałe byłoby ich życie, gdyby
tylko udało im się schudnąć.
Wiele dzieci z poważną nadwagą nie wytrzymuje żadnej frustracji i od
razu szuka pociechy — przez co jedzą jeszcze więcej. Jedzenie niesie
ukojenie, łagodzi ból. Dzięki posiłkowi dana osoba czuje się dobrze —
choćby przez chwilę. U wielu otyłych nastolatków prowadzi to do izo-
lacji44epresjL Zamiast dołączyć do kolegów i przyjaciół, zostają sami
w domu. Jedzą. Oglądają telewizję albo kładą się na łóżku i za pomocą
słuchawek na uszach ostatecznie odcinają się od świata. Stąjąsię bierni,
zasiedziali i bez reszty skupieni najedzeniu.
ZRODŁA OTYŁOŚCI
Kiedy specjaliści uświadomili sobie powagę psychicznych i fizycz-
nych konsekwencji otyłości u dzieci, zajęli się poszukiwaniem jej źródeł.
Żaden poszczególny przypadek nie jest spowodowany jedną tylko przy-
czyną. Za każdym razem w grę wchodzą złożone czynniki psychiczne,
fizyczne, rodzinne, kulturowe i społeczno-ekonomiczne. Pośród ba-
daczy problemu wyodrębniło się jednak kilka orientacji.
Niektórzy specjaliści uważają, że u podłoża otyłości dziecięcej leżą
każdorazowo problemy natury psychologicznej. Inni są przeciwnego
zdania i twierdzą, że winne jest społeczeństwo, gloryfikujące szczupłą
sylwetkę i stwarzające wokół ludzi otyłych atmosferę lekceważenia i po-
gardy, która w końcu im samym się udziela; innymi słowy, zgodnie z tą
teorią problemy psychologiczne rozwijają się w następstwie otyłości.
W istocie rzeczy mamy do czynienia z klasycznym dylematem jajka
i kury. Niezależnie od tego, czy problemy natury psychologicznej po-
przedzają otyłość, czy też to ona —jakiekolwiek by było jej źródło —
wywołuje problemy psychologiczne, nie ulega wątpliwości, że te dwa
czynniki są ze sobą ściśle powiązane. Nie wiadomo natomiast, w jakim
stopniu załamanie psychiczne przyczynia się do przybierania na wadze.
Jeszcze inni badacze zastanawiają się, czy otyłość jest uwarunkowana
genetycznie, czy też powstaje w wyniku oddziaływania środowiska?
A może jest wypadkową oddziaływania obydwu tych czynników?
Kiedy patrzymy w brązowe oczy dziecka, wiemy, że przynajmniej
jedno z rodziców ma brązowe oczy. To czysta genetyka. Kiedy patrzy-
my na dziecko wystraszone, zamknięte w sobie, posiniaczone czy z po-
łamanymi kośćmi, wiemy, że to otoczenie zadało mu psychiczny lub
OTYŁOŚĆ
93
fizyczny ból. Kiedy jednak zastanawiamy się nad problemem otyjogcj
linie graniczne nie są tak wyraźne. Wielu otyłych rodziców ma tęgie
dzieci. Niektórzy mają dzieci średniej tuszy. Tęgie dzieci zdarzają sje we
wszystkich rodzinach. Czy jest w tym jakaś logika?
Otyłość u dzieci może mięć kilka przyczyn. Jedną jest bez wątpienja
czynnikjgenetyczny. Jakiś czas temu jeden z czołowych badaczy proble-
mów wagi claTa~w "naszym kraju, dr Albert J. Stunkard z Akadernjj
Medycznej Uniwersytetu Pensylwania, udał się do Danii w celu prze_
prowadzenia badań nad rolą czynnika genetycznego. Wybrał ten Właś-
nie kraj, ponieważ jest on znany z prowadzenia bardzo szczegółowych
rejestrów dzieci adoptowanych. Doktor Stunkard porównał wagę <joro_
słych ludzi, którzy kiedyś, jako dzieci, zostali zaadoptowani, z wagą jcn
przybranych i biologicznych rodziców. Nie znalazł właściwie żacjneeo
związku miedzy wagą ciała osób adoptowanych a wagą ich przybrąttycn
rodziców, natomiast bardzo silne korelacje wystąpiły między adoptowa-
ny m| dziećmi a ich biologicznymi rodzicami.
W innym badaniu dr Stunkard porównał grupę jednojajowych bli2nja*
(tj. mających identyczny zestaw genów) z dwujajowymi (tj. posiącjaja_
cymi mniejszą ilość takich samych genów). Okazało się, że w grupie
bliźniąt jednojajowych waga ciała obydwojga dzieci była taka sama dwa
razy częściej niż w grupie dwujajowych. Wskazywałoby to na znaczny
wpływ genów na ciężar ciała człowieka. Nie znaczy to, iż wagą ]est
determinowana wyłącznie przez czynnik genetyczny. Ważną rolę odgrv_
wają również nawyki związane z jedzeniem, oraz-emocje — a także
czynniki kulturowe, rodzinne i psychologiczne.
Jak twierdzi dr Robert I. Berkowitz, dyrektor Ośrodka Leczenia Nad-
wagi u Nastolatków z Filadelfijskiej Kliniki Dziecięcej, „sto lat temu
nie mieliśmy nawet w przybliżeniu tylu wypadków otyłości, co obecnje
Geny nie zmieniają się w ciągu jednego wieku, potrzebują tysięcy laj
aby ulec zmianie. Jak więc wytłumaczyć fakt, że obecnie jest ponad dwa
razy więcej ludzi z nadwagą, niż sto lat temu?"
Doktor Berkowitz na podstawie szeregu badań dochodzi do wniósł
że „czynnik biologiczny może wpływać na przemianę materii, a]e nje
jest to wpływ taki, jak w przypadku koloru oczu. Istnieje też genetyCznje
uwarunkowana wrażliwość na określony typ otoczenia. Jeżeli więc ktoś
ma predyspozycje genetyczne i znalazł się w otoczeniu, gdzie spożywa
94
NA BAKIER Z JEDZENIEM
się dużo tłuszczu i nie ma się wiele ruchu, to otyłość staje się wielce
prawdopodobna.
Czy otyłość zdarzałaby się w środowisku, w którym nie ma tych wszy-
stkich wysoko przetworzonych przysmaków, w pożywieniu jest mało
tłuszczu, jadłospis jest mniej różnorodny, ludzie nie jeżdżą samochoda-
mi, nie siedzą przed telewizorem, nie kupują robotów domowych i nie
poruszają się windą? W środkowych Chinach — w takim właśnie spo-
łeczeństwie — większość ludzi chodzi piechotą albo jeździ na rowerach.
Otyłość występuje tu bardzo rzadko. Kiedy natomiast popatrzymy na
społeczności azjatyckie żyjące w kulturze zachodniej, ludzi otyłych jest
więcej. Czy dokonała się zmiana genetyczna? Nie — dokonała się
zmiana otoczenia.
Nie sądzę, abyśmy musieli jednoznacznie rozstrzygać, czy decyduje
czynnik dziedziczny czy otoczenie. Sądzę, że obydwa są ważne —
kontynuuje dr Berkowitz. — Pewne geny mogą być zakodowane w or-
ganizmie człowieka. Ich się nie zmieni. Ale możemy zmienić otoczenie
i wprowadzić dietę ubogą w tłuszcze, więcej błonnika, ćwiczenia fizy-
czne — nie mówię o wysokogórskiej wspinaczce, ale o regularnych
spacerach i ogólnie większej aktywności fizycznej".
PRZEMIANA MATERII A PRAWIDŁOWOŚCI
ROZWOJOWE
Lekarze pracujący z otyłymi dziećmi i ich rodzinami podkreślają, że
pod względem fizjologicznym każde dziecko jest inne. Podobnie jak
u dorosłych, przemiana materii u jednego dziecka jest odmienna niż
u drugiego. Jeden organizm skuteczniej wykorzystuje pozyskaną z po-
żywienia energię niż inny. Przykładowo, Sally i Tess mają po szesnaście
lat, sto pięćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu i ważą pięćdziesiąt osiem
kilogramów. Oznacza to lekką nadwagę, ale jeszcze nie otyłość. Idealna
waga dla dziewcząt w tym wieku i tego wzrostu wynosi około pięćdzie-
sięciu jeden kilo. Sally utrzymuje wagę pięćdziesięciu ośmiu kilo spoży-
wając około dwóch tysięcy czterystu kilokalorii dziennie. Gdyby chcia-
ła zrzucić kilka kilogramów, musiałaby zejść na poziom tysiąca ośmiu-
set kilokalorii. Tess utrzymuje wagę pięćdziesięciu ośmiu kilo zjadając
tysiąc dwieście kilokalorii dziennie, gdyby jednak chciała schudnąć,
musiałaby zejść do ośmiuset kilokalorii. Jej walka z nadwagą miałaby
zupełnie inny wymiar, niż walka Sally.
OTYŁOŚĆ
95
Tak jak każdy organizm inaczej gospodaruje kaloriami, tak i same
kalorie nie są sobie równe. Organizm bez wielkiego wysiłku przyswaja
kalorie pochodzące z tłuszczu zawartego w lodach lub maśle. Natomiast
aby zatrzymać kalorie z węglowodanów czy protein, musi uprzednio
zamienić je w tłuszcz, co samo w sobie wymaga energii. Innymi słowy
organizm spala jedne kalorie, aby zatrzymać inne.
Choć każde dziecko jest inne pod względem kształtu ciała, struktury
kostnej i przemiany materii, trzeba pamiętać, że istnieją pewne ogóle
prawidłowości rozwoju. W trzech okresach życia ilość komórek tłusz-
czowych gwałtownie się zwiększa; kiedy zaś te komórki już istnieją,
mogą być mniej lub bardziej pełne, ale nigdy nie znikają. Pierwszy
"z tych okresów następuje jeszcze przed urodzeniem, drugi w wieku
niemowlęcym, a trzeci na początku dojrzewania. W każdym z nich nag-
łe przybieranie na wadze przygotowuje dziecko do następnego stadium
rozwoju. Przykładowo, ilość komórek tłuszczowych niemowlęcia wzra-
sta, aby zmagazynować energię potrzebną do raczkowania, stania, cho-
dzenia. Trzynasto- czy czternastoletni chłopiec może niekiedy wydawać
się trochę pulchny, ponieważ natura tak przygotowuje jego ciało, by
mógł niebawem urosnąć i rozwinąć muskularną sylwetkę dorosłego
mężczyzny.
Te trzy etapy są wynikiem normalnych prawidłowości rozwojowych,
więc nagłe przybieranie na wadze nie powinno być powodem do alar-
mu. Istnieją jednak trzy inne okresy, kiedy niebezpieczeństwo pojawie-
nia się otyłości jest szczególnie duże: późne niemowlęctwo, wiek około
szóstego roku życia oraz wiek średnio— i późnomłodzieńczy (w prze-
ciwieństwie do wczesnomłodzieńczego). Nadmierne przybieranie na wa-
dze powinno wówczas zwrócić uwagę rodziców, ponieważ nie wiąże się
z rozwojem układu kostnego ani z innymi formami normalnego rozwo-
ju fizycznego.
Inną prawidłowością obserwowanąu wielu, dzieci z nadwagą jestszy_bs_ze
dojrzewanie. Dzieci takie są wysokie jak na swój wiek; rozwój ich
układu kostnego jest bardziej zaawansowany; dziewczęta prędzej za-
czynają miesiączkować. Chociaż oznaki przyspieszonego dojrzewania
same w sobie nie są niepokojące, należy jednak je traktować jako sygnał
ostrzegawczy, dane dziecko może mieć skłonności do tycia.
96
NA BAKIER Z JEDZENIEM
LECZENIE OTYŁOŚCI DZIECIĘCEJ
Zanim opiszemy skuteczne sposoby leczenia dziecięcej i młodzieńczej
otyłości, dobrze jest rozpoznać i odrzucić te metody, które nie są skute-
czne. Na pierwszy rzut oka najprostszym „rozwiązaniem" wydaje się
wyłączenie odbiornika telewizyjnego i wyrzucenie dziecka na boisko.
Innym rozwiązaniem jest stosowanie diety. Ale te metody byłyby zbyt
proste. Dzieci i rodzice, którzy po nie sięgali, dobrze wiedzą, że rzadko
kiedy są one skuteczne. Ponadto w niektórych dzielnicach wysyłanie
dziecka na podwórko oznacza narażanie je na nie chciane towarzystwo
dzieci z sąsiedztwa, czy mówiąc prościej — przestępczość i narkotyki.
W wielu rodzinach, w których dzieci wracają do domu wcześniej niż
rodzice, odbiornik telewizyjny służy jako opiekunka, zatrzymująca mło-
dego człowieka bezpiecznie w domu.
Jakby nie wystarczyło kłopotów z uaktywnieniem fizycznym dzieci,
narzucanie im diety również nie jest łatwe. Podporządkowywanie się
diecie jest trudnym wyzwaniem dla dorosłych, ponieważ wymaga doj-
rzałości i motywacji — co z natury nie jest mocną stroną dzieci ani
młodzieży. W większości wypadków dieta po prostu nie skutkuje. Jak
wiele razy sami próbowaliście się odchudzać, by po pewnym czasie się
zorientować, że wszystko wróciło do normy? Ilu waszych znajomych
narzuciło sobie surową dietę, ale jakkolwiek byliby sumienni, kilogra-
my prędzej czy później znalazły się na swoim miejscu?
Tak też było w rodzinie Roberta. Gdy tylko jego matka znajdowała
w jakimś czasopiśmie nową dietę, przez cały tydzień podawała nowe
potrawy, zapełniała całą kuchnię odpowiednimi niskokalorycznymi
składnikami i sumiennie trzymała całą rodzinę na diecie. Po tygodniu
okazywało się, że wszyscy mają tego powyżej uszu.
„Jakiż to smakołyk z wody i selera przygotowałaś dzisiaj, mamo?" —
pytał Robert. W okresach diety jadł więcej między posiłkami. Wracając
do domu kupował cukierki, albo po obiedzie pochłaniał torbę chrupek za
domem sąsiadów. Czuł się wówczas fatalnie. Uwielbiał słodkie i słone
jedzenie, ale nie cierpiał swojej tuszy. Miał poczucie winy, był przybity.
„Chyba nigdy nie schudnę. Będę jadł i jadł, i wyglądał jak balon" —
mówił sobie.
OTYŁOŚĆ
97
Inne rozłożenie akcentów
Tak więc proste dyrektywy w rodzaju „mniej jedz, więcej się ruszaj",
albo „wyłącz ten telewizor i przebiegnij się kilka razy wokół domu",
okazują się zawodne. Szansę powodzenia rosną, jeżeli nie będziemy
koncentrować się jedynie na utracie wagi, a postaramy się wypracować
zdrowsze podejście do jedzenia i ruchu.
Kiedy waga ciała staje się centralną sprawą w rodzinie, rośnie ogólny
niepokój. Rodzice, a także niekiedy rodzeństwo, traktują kwestię zbicia
wagi jako misję. Każdy posiłek przeradza się w batalię. Takie podejście
sprawia, że niektóre otyłe dzieci przyjmują bierną postawę, jakby ich
życie zależało wyłącznie od sił zewnętrznych, jakby były ofiarami,
które nic nie zawiniły i dlatego nie przyjmują na siebie żadnej odpowie-
dzialności. Inne dzieci zajmują postawę obronną, są oporne i tym bar-
dziej wyczulone na wszystko, co wiąże się z jedzeniem albo wagą ciała.
W rozdziale czwartym, poświęconym anoreksji, wspominaliśmy, że
rodzina często koncentruje się na objawach choroby, aby przysłonić
inne, nie rozwiązane problemy wewnątrz niej samej. To może również
wystąpić w tych rodzinach, w których otyłe dziecko staje się swego
rodzaju zadaniem, nad którym trzeba popracować. Kiedy rodzina kon-
centruje całą uwagę na zbiciu wagi dziecka, przysłania to inne konflikty.
W ten sposób waga dziecka kamufluje istotne kłopoty rodzinne i przy-
czynia się do zachowania status quo. Jednak ta sytuacja przypomina
osławiony paragraf 22. Jeżeli dziecko z powodu nia rozwiązanych kort,,
flłktów rodzinnych jest niespokojne, przygnębione, złe czy samotne, to
sprawa jego otyłości tylko się komplikuje. Może ono sięgnąć po jedze-
nie, aby uciec od swoich uczuć czy myśli. Terapię rodzinną zaleca się po
to, aby doprowadzić do rozwiązania problemów, które pośrednio luĘT
bezpośrednio wpływają na tuszę dziecka.
Jeżeli chcemy zmienić nastawienie rodziny, tak aby cała uwaga nie
koncentrowała się na ciężarze ciała dziecka, powinniśmy najpierw
uświadomić sobie, jaki jest nasz stosunek do jedzenia. Służą temu
następujące pytania:
• Jaką wagę przykłada się w waszym domu do jedzenia? Czy pełni
ono również funkcje inne niż odżywcze, np. nagrody, przekupstwa,
pociechy i łagodzenia bólu, zabijania nudy, towarzyszy oglądaniu
telewizji.
98
NA BAKIER Z JEDZENIEM
• Czy pewne dania zarezerwowane są na specjalne okazje? Czy
deser jest nagrodą za zjedzenie drugiego dania?
• Jak przebiegają posiłki w domu: chaotycznie czy spokojnie? Czy
zjadamy śniadanie w pośpiechu? Czy podczas kolacji ma miejsce
swobodna, niewymuszona rozmowa?
• Czy nalegacie, aby wszyscy członkowie rodziny zbierali się i jedli
razem o określonych porach? Czy wymagacie, aby dzieci jadły
wszystko, co mają na talerzu? Czy mają wybór? Kto decyduje
o wielkości porcji — rodzice czy dziecko?
Nie ma „właściwych" i „niewłaściwych" odpowiedzi na te pytania.
Służą one temu, abyście spojrzeli inaczej na rolę, jaką odgrywa jedzenie
w waszym życiu rodzinnym. Zazwyczaj się nad tym nie zastanawiamy,
ulegając sile tradycji i przyzwyczajeń. Tymczasem można tu wprowa-
dzić zmiany, jeżeli okaże się, że wymaga tego dobro dziecka.
Podejście wielostronne
Specjaliści, którzy odnoszą sukcesy w leczeniu otyłości u dzieci i na-
stolatków, twierdzą, że nie ma jednej dobrej metody. Większość z nich
zgadza się, źe najlepsze jest podejście wielostronne,,łączące w sobie
dietę, ruch i oddziaływanie na psychikę. W przypadkach szczególnie
dużej otyłości niektórzy lekarze zalecają bardziej radykalne metody,
takie jak kilkutygodniowy post. To, co wspólnie z waszym dzieckiem
wybierzecie, musi być dostosowane do jego temperamentu i potrzeb. Na
przykład, wyjazd na letni obóz dla otyłych może jednemu dziecku
bardzo odpowiadać, podczas gdy inne będzie opierało się ze wszystkich
sił.
Najpierw aspekt fizyczny. Podejście wielostronne powinno rozpocząć
się od-badania lekarskiego. Obejmuje ono zapis dotychczasowego roz-
woju dziecka, dane antropometryczne, takie jak wzrost, waga, obwód
ramienia, wielkość fałdy tłuszczu na mięśniu trójgłowym, ciśnienie krwi
oraz wywiad dotyczący zdrowia rodziny. Warto też przeprowadzić
wstępny test sprawnościowy, aby ocenić wytrzymałość, siłę, giętkość,
wydolność układu krążenia dziecka, oraz odbyć rozmowę, aby zoriento-
wać się w poziomie jego samooceny i motywacji.
Wyznaczanie celów. Po wstępnym badaniu można wyznaczyć cele te-
rapii, określające etapy dochodzenia do pożądanego ciężaru ciała i roz-
miary aktywności fizycznej. W tej decyzji bardzo ważny jest udział
OTYŁOŚĆ 99
dziecka. Jeżeli cel zostanie wyznaczony przez jedno z rodziców albo
lekarza, osłabi to motywację dziecka, które może stać się bierne i się
zniechęcić.
Wszyscy, którzy biorą udział w tej walce, muszą przede wszystkim
zrozumieć, że łączy ich wspólny cel — zbicie wagi, poprawa wyglądu
oraz samopoczucia dziecka. Natomiast drogi, jakimi dzieci i rodzice
zmierzają do tego celu, nie zawsze są takie same.
Jak wspomina dr Berkowitz, ci z młodych, otyłych ludzi, którym się
przy jego pomocy powiodło, „zawsze mówili, że chcą schudnąć. Krzy-
żuje te plany nie cel nadrzędny, ale metoda, styl, jaki przyjmowali
rodzice. Jeżeli jedno z rodziców zrzędzi, czyni krytyczne uwagi, dopro-
wadza dziecko do rozpaczy, wtedy ono oczywiście stawia opór. Rodzice
muszą być opoką i rozumieć, że na drodze do ostatecznego sukcesu
będą się zdarzały nieuchronne porażki".
Często cele, jakie na wstępie wyznaczają rodzice i dziecko, są zbyt
^ambitne, a przez to nierealistyczne. Dziecko może na przykład oświad-
czyć: „Nie będę jadł słodyczy przez trzy tygodnie" albo „Zanim pójdę
w przyszłym miesiącu na kurs tańca, zamierzam schudnąć dziesięć
kilogramów". Szczegółowe cele, zarówno jeżeli chodzi o wagę ciała,
jak i nawyki związane z jedzeniem, powinny być wyznaczane ostrożnie.
Trwały sukces osiąga się metodą małych kroków. Jeżeli rodzice i dziec-
ko od samego początku przyjmą pewne potknięcia za rzecz normalną,
wówczas okazjonalne obżarstwo czy niedotrzymanie reżimu dietetycz-
nego nie będzie uznawane za klęskę.
Kiedy osoby stosujące dietę przestają jej przestrzegać i przybierają na
wadze, podnoszą ręce do góry ze słowami: „Wiedziałam, że nie nie będę
w stanie wytrwać!", po czym rezygnują całkowicie. Ci zaś, którzy od-
nieśli sukces, wiedzą, że powolna, stopniowa poprawa następuje za
sprawą wytrwałości.
Pomoc dziecku w kontrolowaniu własnych nawyków. Wszystkie
dzieci — nie tylko te z nadwagą — muszą zdobyć umiejętność panowi?
nia nad swoimi nawykami żywieniowymi. Choć rodzice mogą dać
dziecku więcej swobody, nie powinni czuć się zwolnieni od odpowie-
dzialności. To oni nadzorują i decydują, jaka żywność trafia do domu.
Możemy ułatwić sprawę naszym dzieciom, jeżeli nie napełnimy szafy
słodyczami, podamy jabłka i.marchew zamiast ciasta, oraz ustalimy
100
NA BAKIER Z JEDZENIEM
regularne pory posiłków. Wielu specjalistów uważa, że nieregularne
posiłki spożywane w atmosferze pośpiechu i zamieszania nie pomagają
dziecku utrzymać równowagi pomiędzy głodem a sytością, tak samo, jak
obyczaj przekąszania pomiędzy posiłkami sprzyja objadaniu się. Doktor
Hilde Bruch, profesor psychiatrii w Baylor College of Medicine i pio-
nierka badań nad zaburzeniami w przyjmowaniu pokarmów, zauważyła,
że wśród rodziców dzieci cierpiących na anoreksję i bardzo otyłych jest
wiele osób przesadnie troskliwych lub wykazujących skłonności do do-
minowania, skutkiem czego dziecko często nie ma możliwości samo-
„dzielnego regulowania ilości zjadanego pożywienia. Ponieważ od
wczesnego dzieciństwa to rodzice decydują, ile dziecko ma zjeść, uczy
się ono ignorować sygnały płynące ze swojego organizmu.
Kiedy organizm czuje, że przyjął dosyć jedzenia, wysyła nam sygnał,
który nazywamy uczuciem sytości. Odkładamy wtedy sztućce i od-
suwamy od siebie talerz. Jeżeli jednoroczne dziecko przestaje jeść i za-
czyna się bawić jedzeniem, rodzice mogą uznać, że już się najadło.
Ogólnie przyjmuje się, że w ciągu pierwszego roku życia dziecka jego
waga powinna się potroić. Następnie przybieranie na wadze ulega na
jakiś czas zahamowaniu. Kiedy więc apetyt dziecka w tym wieku słab-
nie, jest to normalna oznaka, że tempo wzrostu spada. Jednak matka,
która tego nie rozumie, podnosi łyżeczkę i wpycha ją do buzi dziecka,
nalegając, by jadło — staje się zewnętrznym regulatorem sytości. Jeżeli
taki obyczaj się utrwali, dziecko nie nauczy się nigdy rozumieć sygna-
łów wysyłanych przez swój organizm.
Jak wynika z obserwacji Hilde Bruch, wielu anorektyków i otyłych
młodych ludzi dopiero po latach przekonało się, że ich wewnętrzny
mechanizm kontrolowania i regulowania ilości przyjmowanego jedze-
nia został im odebrany, co stało się następnie jedną z przyczyn zaburzeń.
Oni po prostu nie rozumieli własnego organizmu albo nie dowierzali
mu, jak Robert, któremu zdarzyło się kiedyś deliberować: „Czy jestem
głodny czy najedzony? Naprawdę nie wiem".
Rola specjalisty do spraw żywienia. Innym ważnym elementem
wczesnego etapu terapii jest konsultacja ze specjalistą do spraw żywie-
nia, który zapozna się ze sposobem odżywiania danej rodziny i może
zalecić zmiany, a także doradzić, jak przyrządzać atrakcyjne, zdrowe
i sycące posiłki.
OTYŁOŚĆ
101
Tym, którzy uznają to za zbędne, odpowiadamy, że diety, które są
wyłącznie restrykcyjne i opierają się na pozbawionych smaku, odpycha-
jących potrawach, rzadko kiedy bywają skuteczne. Człowiek, który bez
przerwy powtarza sobie, że nie może „ulec" jedzeniu, czuje się ograbio-
ny, ograniczany, a nawet ukarany. To zaś może prowadzić do pogoni za
jedzeniem, objadania się albo przymusu nadmiernego jedzenia. Zamiast
regulować swoje odżywianie na podstawie sygnałów organizmu, osoba
taka zaczyna polegać na regulatorach zewnętrznych: cyfrze na skali
wagi łazienkowej, przeliczniku kalorii, przesądach na temat „dobrych"
i „niedobrych" potraw. Rozmaite badania dowiodły, że dieta, która pro-
wadzi do zainteresowania żywnością, kończy się niepowodzeniem.
Nadmierna troska o „właściwe" odżywianie się może doprowadzić do
fatalnego cyklu: chuda tkanka mięśniowa ulega spaleniu, po czym po-
wraca już jako tłusta; tempo przemiany materii spada; zmniejsza się też
aktywność fizyczna. Takie osoby na skutek stosowania diety przybierają
na wadze.
Ale regulowanie własnej wagi nie musi opierać się jedynie na zaka-
zach. Specjalista do spraw żywienia pomoże wam przygotować pożyw-
ne posiłki, które powstrzymają uczucie głodu. Będą one zawierały od-
powiednią ilość protein, tłuszczu i węglowodanów, będą niskokalorycz-
ne, a jednocześnie wyśmienite w smaku. Kiedy dziecko zacznie się
w ten sposób odżywiać, nauczy się polegać na sygnałach wysyłanych
przez jego organizm. Przejmie władzę nad sobą, dzięki czemu wzrośnie
jego motywacja i samoocena.
Punkty kontrolne. Jeżeli wasza rodzina zdecyduje się na zmiany w jad-
łospisie i sposobie odżywiania się, można ustanowić rozmaite punkty
Kontrolne, służące temu, aby zastanowić się, czy wszystko przebiega
prawidłowo. Pytanie, jakie sobie zadamy, nie powinno brzmieć: „O ile
kilogramów Robert schudł?", lecz: „Jakich zmian dokonaliśmy, aby
sposób odżywiania się był zdrowszy, tak dla Roberta, jak i dla nas
wszystkich?" Postęp powinien być oceniany nie tyle na podstawie wska-
zań wagi, ile na podstawie zmian, jakie nastąpiły w codziennym życiu
rodziny. Oto konkretne pytania, jakie zadajemy sobie w tych punktach
kontrolnych:
102
NA BAKIER Z JEDZENIEM
• Czy zmniejszamy udział pokarmów bezwartościowych w naszym
pożywieniu? Czy spadła częstotliwość jedzenia dla przyjemności?
Mniej przekąszamy przed ekranem telewizora?
• Czy jemy mniej przetworzonych potraw o wysokiej zawartości tłusz-
czu — słodyczy, obfitych deserów, — a za to więcej warzyw i owo-
ców?
• Czy nasze posiłki odbywają się regularnie, w spokojnej atmosferze?
Czy jemy wolniej, rozmawiając przy stole?
• Czy zachęcamy dziecko do dalszego wysiłku, kiedy straciło kilka
kilogramów, czy też narzekamy i zrzędzimy, jeśli mu się to nie uda-
ło?
Aktywność fizyczna. Podobną metodę punktów kontrolnych można za-
titosować w odniesieniu do aktywności fizycznej:
• Czy spędzam dużo czasu siedząc, czytając, oglądając telewizję albo
zawody sportowe? Jak często biegam dla zdrowia, jeżdżę na rowe-
rze albo pływam?
• Kiedy ostatnio nasza rodzina była razem na spacerze, na wyprawie
do lasu? Jak często razem pływamy albo gramy w tenisa?
• Jak często zawożę dzieci na lekcje muzyki, balet, zakupy albo do
kolegów? Czy nie mogłyby iść tam piechotą albo jechać na rowerze?
Zwiększona aktywność fizyczna sama w sobie nie gwarantuje utraty j
paru kilogramów, ale jest ważną częścią każdego programu leczenia i
otyłości. Ćwiczenia nie tylko powodują spalanie kalorii, ale również
zwiększają sprawność, co dodaje dziecku energii, wiary we własne siły
i poczucia wartości. Trzeba jednak pamiętać, że, podobnie jak w wypad-
ku utraty na wadze, tak i tutaj kolejne cele muszą być wyznaczane
stopniowo i realistycznie. Nie oczekujcie, że wasze dziecko po dwóch
tygodniach zostanie maratończykiem. Większość otyłych dzieci i nasto-
latków od dłuższego czasu ze wstydu unikała zajęć sportowych. Nama-
wianie dziecka, by zaczęło grać w piłkę nożną, może nie być najlepszym
pomysłem, uwzględniwszy, że wszyscy pozostali gracze będą z pewno-
ścią szybsi, zwrotniejsi i bardziej wytrzymali. Jak przekonała się rodzi-
na Roberta, rozsądniej jest wybrać podnoszenie ciężarów, jazdę na
rowerze albo zapasy.
Dzieci z nadwagą, podobnie zresztą jak dorośli, powinni poprosić
lekarza o pomoc w ułożeniu zdrowego, bezpiecznego programu ćwi-
czeń fizycznych. Aby leczenie otyłości było skuteczne, należy zacząć od
OTYŁOŚĆ
103
takich ćwiczeń, które leżą w zasięgu danej osoby: szybkiego spaceru
dookoła domu, tańca przy muzyce w zaciszu własnej sypialni, zabawy
na śniegu, czy choćby wchodzenia i schodzenia ze schodów. Człowiek
o wadze osiemdziesięciu kilogramów w ciągu dziesięciu minut wchodze-
nia po schodach spala dwieście dwa kilokalorii, a przez dziesięć minut
schodzenia — siedemdziesiąt osiem kilokalorii, natomiast w ciągu dzie-
sięciu minut snu czy oglądania telewizji — czternaście kilokalorii.
Wybierając się na zakupy do domu towarowego młody człowiek może
postanowić, że będzie unikał wind i chodził po schodach.
Ćwiczenia fizyczne powodują spalanie kalorii w niezbyt jednak wiel-
kiej ilości, jeżeli porównać ją z ilością, jaką można wchłonąć przy
każdej budce ulicznej. Jeżeli dany nastolatek, z wigorem pokonujący
schody w domu towarowym, zatrzyma się na chwilę i spałaszuje pod-
wójnego cheeseburgera zawierającego sześćset kilokalorii (w którym
jest pięćdziesiąt trzy procent tłuszczu), to cały wysiłek idzie na marne.
Może to brzmieć zniechęcająco. Trzeba jednak pamiętać, iż dzięki
ćwiczeniom uzyskujemy także i inne, długotrwałe korzyści. Pomagają
one utrzymać w dobrej kondycji tkankę mięśniową podczas realizowa-
nia programu zmniejszenia ciężaru ciała. Jeżeli łączy się dietę i ruch,
wówczas proporcja utraty tkanki tłuszczowej do mięśniowej jest korzy-
stniejsza, niż gdy pozostaniemy jedynie przy diecie.
Ćwiczenia fizyczne sprzyjają też obniżeniu ciśnienia krwi i zawartości
cholesterolu, a także mają pozytywny wpływ na pracę serca i gruczołu
tarczycy, nawet wtedy, gdy nie odnotowujemy znacznej utraty wagi.
Wreszcie, badania potwierdzają, że ludzie, którzy łączą ćwiczenia fizy-
czne i dietę, mają większe szansę osiągnięcia długotrwałych dobrych
rezultatów (tj. nie przybierają z powrotem na wadze), niż ci, którzy
ograniczają się jedynie do zmniejszania dopływu kalorii.
Utrzymywanie wagi ciała w normie. Kiedy otyłe dziecko stopniowo
zaczyna tracić na wadze, dzięki połączeniu zmian w odżywianiu, ćwi-
czeń fizycznych i oddziaływania na psychikę, może się wydawać, że jest
na najlepszej drodze do „wyzdrowienia". Rodzice muszą jednak stale
pamiętać, że utrzymanie zmniejszonej wagi bywa trudniejsze niż jej
osiągnięcie. Nawet najbardziej zagorzała zwolenniczka odchudzania się
jest codziennie nęcona barwnymi obrazami smakowitych potraw na
ekranie telewizora, plakatach, reklamach w czasopismach. Dla wię-
kszości ludzi żyjących w naszym kręgu kulturowym żywność jest łatwo
104
NA BAKIER ZJEDZENIEM
osiągalna —jak daleko od waszego domu znajduje się najbliższa restau-
racja czy sklep spożywczy? W przypadku stresującej sytuacji, osoba
walcząca z otyłością odczuje naturalną pokusę stawienia jej czoła w sta-
ry, wypróbowany sposób.
Ponieważ badania dowiodły, że osoby odchudzające się wykazują
skłonność do powrotu do „starej" wagi, pojawiła się teoria głosząca, że*
każdy organizm ma wbudowany wewnętrzny regulator wagi, działający
podobnie jak termostat. Jeżeli ciężar ciała spada poniżej zaprogramowa-
nego poziomu, to włącza się on i stymuluje organizm do powrotu do
poprzedniej wagi.
Taka huśtawka — zrzucanie i przybieranie kilogramów (zwana „dietą
jojo") — sprawia, że osiągnięcie trwałego sukcesu staje się jeszcze
trudniejsze. W Harvardzie przeprowadzono badania na grupie stu czter-
dziestu osób, które zrzuciły nadwagę, przybrały i znowu próbowały
schudnąć. W ciągu pierwszego tygodnia pierwszej próby straciły ponad
kilogram, natomiast za drugim razem ważyły po tygodniu zaledwie
o pół kilograma mniej. Badacze konkludują, że w wyniku „diety jojo"
organizm uczy się radzić sobie ze zmniejszonymi dawkami pożywienia.
Ponieważ odczytuje je jako groźbę głodu, stara się zabezpieczyć, umie-
jętniej magazynując kalorie. Badacze z Uniwersytetu Pensylwania wy-
kryli, że podczas „diety jojo" spalona tkanka mięśniowa odradza się jako
tłuszczowa; występuje także tendencja do magazynowania tłuszczu
w brzuchu, co zwiększa podatność na choroby serca i cukrzycę.
Specjaliści wyciągają z tych przygnębiających faktów następujące
wnioski:
• Powtarzające się spadanie i przybierąojfiJia wadze nie wróży długo-
trwałego sukcesu w odchudzaniu się.
• Jeżeli leczenie otyłości ma zakończyć się powodzeniem, osoba z
nadwagą musi mieć motywację do zmiany sposobu odżywiania się
i do uprawiania ćwiczeń fizycznych. Jej celem powinno być stopnio-
we, powolne, stałe tracenie na wadze, a nie natychmiastowa utrata
kilku kilogramów.
Co mogą zrobić rodzice? Jako rodzice otyłego dziecka często znajdu-
jecie się między młotem a kowadłem. Patrzycie z bólem, jak wasze
dziecko cierpi z powodu niskiej samooceny, docinków i samotności.
Z całego serca chcecie mu pomóc, a jednak paraliżuje was myśl: „Jeżeli
będę nalegał, aby zaczął się odchudzać i uprawiać sport, poczuje się
OTYŁOŚĆ
105
jeszcze gorzej i będzie jeść więcej. Jeżeli natomiast zostawię to tak, jak
jest, to nigdy nie schudnie".
Czy macie wrażenie, że wygląda to jak taniec na linie? Z jednej strony
odmitologizowanie jedzenia, a z drugiej podkreślanie znaczenia właści-
wego odżywiania się i aktywności fizycznej? Rzeczywiście, trzeba do
tego sprawności linoskoczka. Doskonałym ćwiczeniem równowagi jest
umiejętność powstrzymania się od reakcji typu „nie powinieneś tego
jeść", kiedy wasze dziecko nakłada sobie kolejną porcję. Waszym zada-
njernjest wspierać je, zachęcać do samodzielnego wybierania sposobu
jedzenia,nawet jeżeli w poszczególnych przypadkach możecie być in-
nego zdania. Podobnie macie zachęcić dziecko do większej aktywności
fizycznej, a nie zachowywać się jak srogi trener z gwizdkiem.
Jako rodzice musicie dziesiątki razy dziennie oceniać zachowanie
dziecka, decydować, kiedy ma siedzieć cicho, a kiedy mówić głośniej,
kiedy musicie dodać mu otuchy, a kiedy zganić i skrytykować. Z pew-
nością nie wszystkie wasze decyzje są trafne i nikt nie ma prawa tego
oczekiwać. Nie wolno wam jednak zapominać, że dziecko chce tego
samego, co wy: zdrowia, odpowiedniej kondycji fizycznej oraz dobrego
samopoczucia. Do tego celu nie prowadzi jedna prosta droga. Będą na
niej rozliczne wyboje, ale wędrówka nie musi przez to być mordęgą.
Spożywając regularnie zdrowe, ubogie w tłuszcz posiłki oraz uprawiając
ćwiczenia fizyczne, dziecko dozna satysfakcji i nabierze wartości we
własnych oczach, nawet jeżeli nie uda mu się osiągnąć „idealnej" wagi.
Jeżeli pojmiemy, że każde dziecko jest wyjątkowe, ma swoją własną
sylwetkę i rytm przemiany materii, wówczas będziemy potrafili za-
akceptować jego niepowtarzalność. Nie każde dziecko musi — czy
powinno — być szczupłe jak modelki reklamujące dżinsy.
Comoc psychologiczna. Podczas leczenia otyłości powinno się uwz-
ględniać uczucia, jakie dziecko żywi wobec siebie. Zajmujący się tym
psychologowie stwierdzili, że sam spadek wagi nie zawsze rozwiązuje
problemy psychiczne dziecka. Jeżeli pominie się je, leczenie może
odnieść skutek przeciwny do zamierzonego. Nawet jeśli ciało rzeczywi-
ście będzie szczuplejsze, to brak wiary w siebie pozostanie. We włas-
nych oczach dziecko będzie ciągle „grubą beką" albo „tłuściochem".
Ponieważ od dawna toczyło walkę z psychicznymi zmorami towarzy-
szącymi otyłości, jego rozwój społeczny i psychiczny mógł zostać zaha-
mowany, skutkiem czego nie zawsze znajdzie w sobie dość sił, by
106
NA BAKIER Z JEDZENIEM
stawić czoła nie związanym z wagą wyzwaniom wieku dojrzewania.
Bez tych sił oraz bez adekwatnej samooceny, może znów sięgnąć po
jedzenie i przybrać na wadze. Rodzice muszą zdawać sobie sprawę
z takiego niebezpieczeństwa i zwracać się o poradę do psychologa, ile-
kroć wydaje im się, że ich dziecko tego potrzebuje.
Następne dwa rozdziały dotyczą postępowania terapeutycznego w wy-
padkach anoreksji, bulimii i przymusu nadmiernego jedzenia. Powinni-
ście je również przeczytać, jeżeli uważacie, że wasze otyłe dziecko
powinno skorzystać z porady lekarskiej. Informacje dotyczące wyboru
terapeuty i pracy z nim, a także przebiegu samej terapii mają znaczenie
dla każdego dziecka, które podejmuje walkę ze swoimi nawykami ży-
wieniowymi.
Rozdział VIII
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
Niekiedy rodzice podejrzewają, że ich dziecko cierpi na zaburzenia
w przyjmowaniu pokarmów, a jednocześnie nie mogą do końca w to
uwierzyć. Ono samo, zapytane, gwałtownie zaprzecza: „Nie, nie wy-
miotowałam ostatniej nocy; poprzedniej też nie" albo „To nie ja zjadłam
całe ciasto". Kiedy przedstawia się jej dowód w postaci kawałka mięsa
owiniętego w serwetkę i wyrzuconego do śmieci wzrusza ramionami
i wychodzi do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
W wielu domach to z rodziców, które podejrzewa chorobę, mówi
o tym drugiemu, które lekceważy problem, szczególnie jeżeli nie spędza
z dzieckiem zbyt wiele czasu i nie zetknęło się osobiście z żadnymi
objawami. „Zobaczymy, co się będzie działo", mówi się do zmartwione-
go małżonka.
Kiedy zaś rodzice „patrzą, co się będzie działo", stają się niespokojni,
a ten niepokój udziela się dziecku i pogarsza jego stan. Niektórzy mło-
dzi ludzie sami wysyłają sygnały alarmowe. Matka Jackie na przykład
zauważyła, że szczotka klozetowa często stoi oparta o ścianę, zamiast
znajdować się na właściwym miejscu pod umywalką. Zostawiając
szczotkę na widocznym miejscu, Jackie wołała o pomoc: „Popatrzcie,
co robię — źle ze mną".
108
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Wielu rodziców^ zadręczając się podejrzeniami i widząc oczywiste
oznaki choroby, nie potrafi się przełamać i podjąć próby rozwiązania
problemów indywidualnych i rodzinnych za pomocą psychoterapii. Są
zawstydzeni i zakłopotani, jak gdyby poczuwali się do winy za to, że nie
udało im się wychować szczęśliwego, zdrowego, dostosowanego do
otoczenia dziecka.
W ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat psychoterapia znacznie się
upowszechniła i zyskała społeczną akceptację, szczególnie po tym, jak
kongres zobowiązał władze stanowe do zorganizowania systemu ośrod-
ków zdrowia psychicznego, które miały nieść pomoc około piętnastu
procent Amerykanów mających rozmaitego typu problemy psychiczne.
Pomimo jednak wzrastającej akceptacji i dostępności psychoterapii,
wielu ludzi wzdraga się przed możliwością bezpośredniego z nią
kontaktu. Z jakichś powodów ciągle spoczywa na niej piętno. „Psycho-
terapia jest dobra dla kogoś innego, ale nie dla nas" — można często
usłyszeć od znękanych rodziców.
Wielu z nich woli postrzegać zaburzenia swego dziecka jako problem
wyłącznie fizyczny. „Ona po prostu za bardzo schudła i jest odwodnio-
na" — powiedział ojciec pewnej anorektyczki do przyjaciół. „Musi iść
do szpitala, aby przytyć parę kilo i wszystko będzie w porządku".
W poprzednich rozdziałach wyjaśnialiśmy, że zaburzenia w przyjmo-
waniu pokarmów nie są związane jedynie z żywnością i jedzeniem.
Ujawniają one poważne zakłócenia w życiu uczuciowym młodego czło-
wieka i ten psychiczny czynnik nie może być lekceważony.
NIE OCIĄGAJCIE SIĘ
„Jeżeli rodzice podejrzewają zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów
u swojego dziecka — radzi dr Gail B. Slap, dyrektor Ośrodka Medycy-
ny Wieku Dojrzewania przy Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii — nie
powinni czekać i patrzeć, co będzie dalej, szczególnie wtedy, gdy dziec-
ko traci na wadze. Rodzice muszą rozumieć, że dzieci z zaburzeniami
w przyjmowaniu pokarmów szybko uczą się kamuflować swoje zacho-
wania. Noszą obszerne ubrania; dziewczęta nie rozbierają się w obecno-
ści matek; stają się bardziej skryte i nieprzystępne. Rodzice, którzy
czekają na ślady po wymiotach w łazience, mogą nie zauważyć, że
dziecko rozpaczliwie potrzebuje pomocy. Wielu rodziców uważa, że ich
dziecko nie cierpi na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, jeżeli nie
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
109
wymiotuje, co jest absolutną nieprawdą. Rodzice mogą nigdy nie natkąć
się na oznaki wymiotów, środków przeczyszczających czy moczopęd-
nych. Muszą więc uważać, by nie dać się wyprowadzić w pole".
Niekiedy, jak to się zdarzyło matce Jackie, rodzice widzą wskazówki,
ale nie zwracają uwagi na kierunek, który one pokazują. Tymczasem,
gdy zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów zostaną definitywnie stwier-
dzone, trzeba zrozumieć, że ten problem sam nie zniknie, że należy mu
stawić czoła.
PIERWSZY KROK
Pierwszym krokiem musi być — co do tego nie ma wątpliwości —
poszukanie pomocy specjalistycznej, najszybciej jak to tylko możliwe.
Dzisiaj.
• Zadzwońcie do swojego lekarza alho, pediatry.
• Opiszcie szczegółowo zauważone Jjrzezwas niepokojące objawy.
• Zaplanujcie termin badania lekarskiego i psychologicznego.
Zarówno badanie fizyczne, jak i psychologiczne jest niezbędne. Lepiej
zacząć od badania lekarskiego, aby terapeuta, dokonujący oceny psychi-
cznego stanu dziecka, znał już jego wyniki i mógł złożyć je w spójną
całość.
CO POWIEDZIEĆ DZIECKU?
Kiedy już ustalony jest termin wizyty, rodzice muszą się naradzić,
kiedy i jak powiedzieć dziecku, że musi iść do lekarza. Rodzice muszą
tutaj występować wspólnie, nawet jeżeli żyją w separacji albo są roz-
wiedzeni.
„Uważam, że nie należy tego robić przy stole podczas kolacji — pisze
dr Slap. Tak samo, jak nie należy robić wyrzutów synowi, który właśnie
wrócił podpity do domu. W takim momencie, kiedy nerwy rodziców
napięte są jak postronki, nikt w pełni nie panuje nad sytuacją. Lepiej
zaczekać na jakąś spokojną chwilę, kiedy w pobliżu nie będzie nikogo
z rodzeństwa, a rodzice są razem i mogą usiąść z dzieckiem, którego
rzecz dotyczy, i zacząć: »Jest taki problem...«. Nie należy koncentro-
wać się najedzeniu, nie wolno zaczynać jeszcze jednej sceny z serii: »Ty
nic niejesz!«"
110
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Nawet w sprzyjającej, spokojnej atmosferze rodzice muszą się wyka-
zać żelazną konsekwencją i stanowczością. Doktor Slap porównuje po-
wyższą sytuację do tej, kiedy rodzice dowiadują się, że ich dziecko
bierze narkotyki. „W obydwu wypadkach nastolatki starają się ukryć
swoje postępowanie przed rodzicami. Kiedy ci zaczynają się wszystkie-
go domyślać, muszą być twardzi. Jednocześnie jednak muszą zrozu-
mieć, że wiek kilkunastu lat to okres wielkiej wrażliwości i bezbronno-
ści oraz że ci młodzi ludzie nie myślą o sobie najlepiej, łatwo ulegają
wpływom i łakną aprobaty. Rodzice muszą więc zupełnie jasno powie-
dzieć, że przeciwni są danemu zachowaniu czy postępowaniu, a nie
samemu młodemu człowiekowi. Muszą okazać swojemu dziecku mi-
łość i wsparcie, aby nie miało żadnych wątpliwości, że nie odrzucają go,
choć zdecydowanie potępiają to, co robi.
Rodzice często się zastanawiają: „Co ja jej powiem? W jaki sposób?"
Aby złagodzić niepokój, mogą zaplanować zawczasu, w jaki sposób
wyrażą swoją troskę. Jest ważne, aby rozmawiać z dzieckiem wprost,
bez żadnych oskarżeń czy obwiniania. Powiedzcie córce, że martwicie
się o nią i nie możecie przechodzić obojętnie obok tego, co widzicie.
Opiszcie bezpośrednio i uczciwie, co zaobserwowaliście. Lepiej jest
powiedzieć: „Słyszałem, jak wymiotowałaś w łazience po kolacji", niż:
„Wydaje mi się, że każdego wieczora za dużo czasu spędzasz w ubika-
cji". Powiedzcie jej, co czujecie, jakie zmiany dostrzegliście w jej za-
chowaniu i nastawieniu do życia, i co was martwi. Jeżeli będziecie
mówili z własnego punktu widzenia („Zauważyłem" albo „Martwię się,
że..."), łatwiej unikniecie oskarżycielskiego tonu (np.: „Krzywdzisz
siebie i nas" albo „Co się z tobą dzieje?!")
Nie należy oceniać uczuć dziecka (np.: „Musisz czuć się strasznie
nieszczęśliwa, skoro robisz sobie takie rzeczy"). Jeżeli rodzice szuflad-
kują reakcje dziecka, oskarżają je lub obwiniają o całe spustoszenie,
jakie uczyniło w domu, niczego nie osiągną.
Jeżeli rodzice wspomną o pomocy lekarskiej, opór ze strony dziecka
może być duży, szczególnie jeśli padnie słowo „psychiatra". Lepiej więc
powiedzieć bardziej neutralnie o „kontroli medycznej", co będzie zna-
czyło, że troszczycie się o stan zdrowia waszego dziecka, a nie wyłącz-
nie o jakąś szczególną przypadłość; nie należy kłaść nacisku na sprawy
wagi ciała czy jedzenia. Jakkolwiek jednak powiecie o tym, musicie być
stanowczy, tak aby wasza córka wiedziała, że nie ma wyboru: wizyta
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
111
jest już umówiona i ona pójdzie do lekarza. Martwicie się o nią, więc
żądacie, aby z wami poszła.
JAKIE REAKCJE MOŻNA PRZEWIDZIEĆ?
W zależności od charakteru dziecka oraz od rodzaju jego zaburzeń
rodzice mogą spodziewać się różnorodnej reakcji, od gwałtownej, zde-
cydowanej odmowy, do westchnienia ulgi, że wreszcie ktoś się zajmie
jego problemem.
Anorektyczki w przeważającej części zaprzeczą, że mają jakie-
kolwiek kłopoty. One szczerze wierzą, że są zbyt otyłe i są zdecydowa-
ne kontynuować „odchudzanie", nawet jeżeli ich waga spadła poniżej
czterdziestu kilogramów. Kiedy taka osoba głoduje, następują u niej
zmiany metaboliczne, neurologiczne i hormonalne, które zaburzają pra-
widłowe myślenie i odczuwanie. W takim stanie nie można po niej
oczekiwać przyznania się do tego, że oczekuje pomocy.
Jeżeli jednak waga ciała u anorektyka nie obniżyła się jeszcze w spo-
sób niebezpieczny, to może on przystać na wizytę lekarską, po prostu,
by nie denerwować rodziców. Jeżeli wtedy pojawi się sugestia hospitali-
zacji, młoda osoba może wykazać zaskakującą uległość: „Nie chcę, by
rodzice się dalej martwili, więc utyję i wyjdę stąd"— słyszy się często od
młodych ludzi w szpitalu. Jednak ta uległość niekoniecznie świadczy
o mocnym postanowieniu odzyskania normalnej wagi i zajęcia się pro-
blemami psychologicznymi leżącymi u podłoża zaburzeń.
Ąnorektyje przede wszystkim boi się, że zmuszągo_do,przybrania na
^adze. „Pacjentki boją się utyć, boją się, że lekarz posadzi je na jakimś
przyrządzie dodającym kilogramy — tłumaczy dr Slap. — Przede wszy-
stkim więc bardzo jasno określam swój cel i staram się je dla niego
pozyskać. Zapoznaję pacjentkę i jej rodzinę z pojęciem idealnej wagi
ciała i mówię wyraźnie, że chodzi mi o osiągnięcie tej wagi. Zapew-
niam, że w żadnym wypadku nie chcę jej przekroczyć. Jednocześnie
mówię jasno, że tak-długo^jak. dana dziewczynajważy_r2Ojiiżej.. osiem-_
dziesięciu pięciu procent normy, jest chora na.moxeksję..i pietwszyjn
celem jest natychmiastowe przybranie na wadze. Te pacjentki trzeba bez
przerwy uspokajać, ponieważ żyją w lęku, że chcemy zrobić z nich
grubasy. Boją się leżeć w szpitalu, boją się, że sieje zmusi do jedzenia,
że stracą kontrolę, że będzie im się podawało kalorie za pomocą sondy
albo lewatywą. Tłumaczę im, że jest pewna dolna granica wagi, na którą
112
NA BAKIER Z JEDZENIEM
się po prostu nie zgodzę i że pacjentki, które do niej dochodzą, idą do
szpitala.
Mówię również wyraźnie, że nie chodzi tu wyłącznie o sprawy wagi
ciała. W szpitalu będzie podlegała także leczeniu psychiatrycznemu
w ramach skoordynowanego programu terapii zaburzeń w przyjmowa-
niu pokarmów."
Bulimicy i osoby cierpiące na przymus nadmiernego
jedzenia przyznają się do swoich problemów, tak jak anorektycy.
Choć starają się zachować tajemnicę, nie zdarza im się wysyłać sygna-
łów alarmowych, jak to robiła Jackie ze szczotką klozetową. Sugestia
udania się do lekarza może być przez nich przyjęta z ulgą. Zdarza się
jednak, że jednocześnie są rozdarci węwnejtr^nym.JLonfliktęrn„-=_zarJt.
żem pragną pomocyj niaxłic4 rezygnować z nawyku objadania się i
przeczyszczania. Dla bulimików, którzy hołdują temu nawykowi już od
kilku lat, stał się on tak silny i do tego stopnia samoczynnie się napędza, *
iż mogą się trzymać go jak tonący tratwy ratunkowej.
Doktor Bernice L. Rosman, która przez wiele lat prowadziła badania
nad zaburzeniami w przyjmowaniu pokarmów w Klinice Dziecięcej
w Filadelfii, wyjaśnia, że w początkowym stadium choroby można sku-
pić się na uczuciach, które ją wyzwoliFy. Jeżeli jednak zaburzenia nabio-
rą charakteru chronicznego, to należy przenieść punkt ciężkości z uczuć
na zachowania, „ponieważ »rozwiązanie« problemu samo stało się pro-
blemem, nawykiem, a nawet, jak w wypadku wymiotów u bulimików,
rodzajem nałogu, który sam siebie potęguje. Walka toczona z objawami
(poprzez np. ścisłą kontrolę), może przynieść nasilenie zaburzeń".
SZUKANIE TERAPEUTY
Jeżeli wasz lekarz domowy nie ma dużego doświadczenia w leczeniu
zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów — a obecnie mało który lekarz
domowy je ma — będziecie musieli znaleźć specjalistę o rozległej
wiedzy w dziedzinie zdrowia psychicznego, a szczególnie — tych właś-
nie zaburzeń. Jeżeli wasz lekarz nie może nikogo takiego polecić, po-
winniście zadzwonić do najbliższego szpitala, poprosić oddział psychia-
tryczny i zapytać o nazwiska lekarzy, którzy zajmują się zaburzeniami
w przyjmowaniu pokarmów.
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
113
TERAPIA RODZINNA
; Wybór terapeuty często przyprawia rodziców o zawrót głowy z powo-
du wielkiej ilości form psychoterapii, z których najbardziej znane, choć
bynajmniej nie jedyne, to: psychoanalityczna, rodzinna, indywidualna,
modyfikacji zachowań, psychofarmakologiczna, grupowa, szpitalna
i środowiskowa.
W Klinice Dziecięcej, która jest filią Szpitala Dziecięcego w Filadelfii,
stosuje się przede wszystkim terapię rodzinną. Nie znaczy to, że inne
metody są wykluczone, ale stwierdzono tam, że leczenie młodego czło-
wieka_w_jego rodzinie jest najskuteczniejsze. Ponieważ człowiek ten
Joraśtai układa swoje relacje ze wszystkimi członkami rodziny, jest
sprawą zasadniczej wagi, aby cała rodzina była zaangażowana w tera-
pię. Nie mniej ważny jest aktywny udział rodziny w doborze tera-
peuty i w samym procesie terapeutycznym. Jeżeli członkowie rodziny
idą na seans terapeutyczny z nastawieniem pasywnym, zamierzając jedy-
nie siedzieć, słuchać i zdać się na lekarza, to nie powinni czuć się rozcza-
rowani, jeżeli leczenie się nie powiedzie.
Kto bierze udział w terapii rodzinnej?
Określenie „terapia rodzinna" nie znaczy, że cała rodzina bierze
udział we wszystkich spotkaniach. Na początku jednak — jak radzi dr
John Sargent — wszyscy, którzy 'ffiie^1ćają~w~3aHym domu, łącznie
z najmłodszym rodzeństwem, powinni spotkać się zterapeutąT CrToćTaż
większość pacjentów doktora Sargenta to nastolatki, jego gabinet w fi-
ladelfijskiej Klinice Dziecięcej jest pełen klocków, ołówków i rozmai-
tych zabawek dla malutkich siostrzyczek i braciszków.
„Nawet jeżeli brat czy siostra mają tylko dwa lata, to powinni wziąć
udział w pierwszym spotkaniu. Dziecko w tym wieku zdaje sobie spra-
wę, że coś jest nie w porządku. Tak samo dzieci pięcio- i dziewięciolet-
nie. Wiedzą, że nikt nie potrafił uporać się z problemem w rodzinie.
Całe rodzeństwo przychodzi na spotkanie i patrzy, jak lekarz razem
z rodzicami stara się wszystko doprowadzić do porządku. Nabierają
więc przekonania, że ich własne napięcie, zmartwienie, troska o starszą
siostrę były słuszne. Zanim przyszli na spotkanie, ich matka zazwyczaj
mówiła: »Nie przejmuj się tym«, ale jak tu się nie przejmować, jeśli
siostra wygląda jak szkielet, krzyczy i wrzeszczy z byle powodu albo
114
NA BAKIER Z JEDZENIEM
wyrzuca jedzenie. Dlatego właśnie rodzeństwo jest tu potrzebne — musi
mieć pewność, że to, co się działo, nie było właściwe. Bracia J^siostry
powinni również przychodzić tu, aby zaprzestać prób naprawiania
wszystkiego na własną rękę. Przy obiedzie mówią siostrze, żeby jadła,
albo czatują na bulimiczkę o pierwszej w nocy przy łazience i każą jej
przestać. Muszą brać udział w terapii, aby poprawić swoje relacje z cho-
rą osobą".
Bracia i siostry dzieci chorujących na zaburzenia w przyjmowaniu
pokarmów są często nazywane drewnianymi dziećmi. Są jakby
z drewna, zachowują się cicho, prawie niewidocznie, dobrze się uczą,
nie ..sprawiają kłopotów. Kiedy w ich życiu pojawią się napięcia, nie
wiedzą, co robić, ponieważ nie mają do kogo zwrócić się o pomoc. Cała
rodzina jest bez reszty skupiona na chorym dziecku.
Osoby te często trafiają do psychoterapeutów w ośrodkach uniwersy-
teckich. „Przychodzą i skarżą się, że ich siostra skupiła na sobie całą
uwagę, że nie mogli liczyć na rodziców, że nie mieli prawa poprosić
0 cokolwiek dla siebie — mówi dr Sargent. — Im bardziej osoba choru-
jąca na anoreksję czy bulimię staje się »wyróżniona« z powodu swoich
dziwacznych nawyków, tym bardziej jej rodzeństwo oddala się od niej
1 od rodziców".
Rodzeństwo powinno uczestniczyć w terapii rodzinnej, aby widzieć,
że cała rodzina pracuje razem. „Chcę, aby tu byli, i chcę, aby czuli się
szczęśliwi, że są częścią rodziny, która próbuje uporać się z nękającymi
ją kłopotami, by wiedzieli, że to jest ważne, wspaniałe przedsięwzięcie"
— opowiada dr Sargent. „Mówię też, iż nie jest rolą rodzeństwa nakła-
nianie Mary do jedzenia albo zaprzestania objadania się. Mówię rodzi-
com, aby powiedzieli rodzeństwu, by ono nie uczyło Mary, jak ma jeść.
Mówię rodzicom: »Naprawdę powinniście powiedzieć Billowi, by prze-
stał namawiać Mary do jedzenia, ponieważ wchodzi wam w drogę
i tylko pogarsza sprawę«".
Doktor Sargent robi to samo ze wszystkimi innymi domownikami.
„Jeżeli z rodziną mieszka babcia, to ..chce.,. aby„.pna też przyszła na
pierwsze spotkanie. Babcia może być w podeszłym wieku i zawsze
powtarzać Mary, by jadła więcej makaronu; a kiedy Mary nie je maka-
ronu, babcia jest obrażona i zła. Mówię mamie i tacie, by powiedzieli
babci, że jedzenie Mary jest naszą sprawą, że nie powinna mówić
nigdy więcej dzieciom o jedzeniu. Rodzice często odpowiadają. »Nie
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
115
możemy tego zrobić. Poczuje się urażona«. A ja na to: »Przykro mi,
wobec tego nie mogę wam pomóc«.
Nie mówię takich rzeczy na darmo. To nie są sugestie, to jest leczenie.
Jeżeli dziecko choruje na zapalenie opon mózgowych i pediatra zapisuje
antybiotyk, to nie podacie zamiast niego szklanki wody, prawda? Nikt
nie spodziewa się, że lekarstwo będzie smaczne. Każdy wolałby, aby
dziecko było zdrowe, ale skoro jest inaczej, to trzeba je leczyć" — mówi
doktor Sargent.
Jeżeli rodzice są rozwiedzeni i mają nowych małżonków, to także oni,
jak również~wśzystkie inne osoby blisko z dzieckiem związane, biorą
często udział we wstępnym spotkaniu. Daje to lekarzowi możliwie
kompletny obraz sytuacji młodego człowieka. Ponadto wszyscy rozu-
mieją wówczas cel leczenia i uczą się wspierać go. „Nie jest ważne, czy
i młody człowiek cierpiący na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów
: chce, aby cała rodzina przyszła na to pierwsze spotkanie. Ono jest
> niezbędne dla kompletnej, całościowej oceny sytuacji".
Praca zespołowa
i Bez względu na to, gdzie mieszkacie, do jakiego specjalisty trafiliście,
oraz jaki jest koszt całego przedsięwzięcia, przekonacie się szybko, że
leczenie waszego dziecka jest pracą zespołową. Lekarz, który prowadzi
wstępne badanie, może czuć się kompetentny wyłącznie w sprawach
ściśle medycznych, a psychoterapię przekazać w ręce psychiatry albo
psychologa. Niektóre programy zwalczania zaburzeń w przyjmowaniu
pokarmów, szczególnie te, które opierają się o zaplecze szpitalne, prze-
widują udział w leczeniu dietetyka lub specjalisty od spraw żywienia
oraz psychoterapeuty. Ponadto, jako dodatek do terapii indywidualnej
i rodzinnej, bardzo przydatna może być terapia grupowa w zespole mło-
dych ludzi, którzy właśnie „wychodzą" z choroby.
Niezależnie od tego, jak liczny jest zespół uczestniczący w postępowa-
niu leczniczym, każdy powinien mieć ściśle określony obszar zadań.
Jako rodzice, a także klienci korzystający z określonych usług, musicie
być uważani za pełnoprawnych członków zespołu.
Kluczową postacią w zespole jest psycho,te.ra^xeu-
-1 a, poniew^ on będzie pracował z dzieckiem najbliżej. Wyhiejając
terapeutę musicie pamiętać o kilku rzeczach. Nie chodzi tu o mechani-
ka, który ma naprawić gaźnik, ani korepetytora z algebry. Umiejętności,
doświadczenie i kompetencja są oczywiście niezbędne, ale oprócz tego
116
NA BAKIER Z JEDZENIEM
ważne jest, by cała rodzina czuła się dobrze w towarzystwie tego czło-
wieka. Ponieważ terapia dotyczy nie tylko dziecka, ale również innych
członków rodziny, dobry terapeuta musi umieć nawiązać z każdyrn
przyjazny, ciepły kontakt, musi wszystkich dobrze poznać, rozumieć
i czuć się z każdym związany.
Jeżeli w jakimkolwiek momencie relacje między terapeutą a waszą
rodziną wydadzą się wam niewłaściwe, nie wahajcie się porozmawiać
z nim o tym. Jak mówi dr Michael A. Silver z Kliniki Dziecięcej w Fila-
delfii, „skuteczne leczenie zaburzeń jedzenia jest czymś innym niż
zabieg chirurgiczny albo leczenie zapalenia płuc. Wielkie znaczenie
mają więzi między terapeutą a całą rodziną. Prowadząc na przykład
terapię rodzinną, terapeuta nie powinien nigdy obwiniać rodziców o cho-
robę dziecka. Czasami jednak nieumyślnie powstaje wrażenie, że rodzi-
ce popełnili jakiś błąd, i zanim dojdzie do następnego spotkania, siedzą
i zastanawiają się: »Co takiego zrobiliśmy źle?«. Istnieje istotna granica
między stwierdzeniem, że rodzice muszą coś zmienić w swoim postępo-
waniu — ponieważ to, co robili dotąd, nie skutkowało — a obwinianiem
ich o spowodowanie choroby. Jeżeli rodzice czują, że terapeuta obciąża
ich winą, powinni powiedzieć jasno: »Słuchaj, mamy wrażenie, że nas
obwiniasz«, a następnie przedyskutować z nim cały problem. Jeżeli od-
powiedzi terapeuty ich nie zadowolą, powinni poszukać kogoś innego
na jego miejsce.
Z drugiej strony — mówi dalej dr Silver — bywa tak, iż rodzice
mimowolnie robią coś, co nie tylko nie pomaga, ale wręcz pogarsza
sprawę. Mogą wówczas nabrać przekonania, że terapeuta unika jakiegoś
problemu, nie jest otwarty. Jeżeli rodzice czują, że obawia się on poroz-
mawiać z nimi wprost, nie nabierają do niego niezbędnego zaufania ani
szacunku. Terapeutą musi mieć możliwość rozmawiania o wszystkim,
nawet o rzeczach dla rodziców nieprzyjemnych, nie popadając jednak
w ton pskarżycielskr'.
Warunki powodzenia
Od samego początku terapii muszą być spełnione pewne warunki, aby
miała ona szansę powodzenia:
• Rodziną musi czuć, że terapeutą nie tylko zna się na zaburzeniach.,
łaknienia, ale również rozumie specyfikę konkretnej sytuacji.
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 117
• Terapeuta okazuje to zrozumienie wyznaczając określony kierunek, _
ptan i cel działania.
• Rodzina i terapeuta zgodnie stwierdzają, że nikogo nie naletywmić
: ^spowodowanie choroby. Problem winy nie jest tu istotny.
• Terapeuta zachęca wszystkich członków rodziny do brania udziału
w terapii, jasno określając, że każdy członek rodziny będzie uczesP"
niczył w spotkaniach w innym czasie i będzie proszony o inne rze-
czy.
I • Terapeuta nie jest sędzią, arbitrem, spowiednikiem ani rabinem.
, Jego rolą jest pomóc ludziom zmienić ich życie, jest czymś w rodzaju
katalizatora.
„Terapia rodzinną polega na tym, że członkowie rodziny mąją_zaufanię^
ckrtćrapeuty, wspierają wysiłki chorej dziewczyny oraz pytają wprost^
jeśli chcą wiedzieć, na czym polega leczenie — mówi z naciskiem dr
Sargent. — Rodzina ponosi odpowiedzialność — ponieważ to ona
ponosi koszty — za to, by sesje indywidualne przynosiły jej korzyść.
A korzyść polega w tym wypadku na tym, że dziewczyna odzyskuje
zdrowie i uczy się niezależności. Rodzice muszą miećp^wnoś^że łączy
ich z terapeutą wspólny cel, tj. pomoc córce w prawidłowym rozwoju.
Muszą też mieć pewność, że terapia nie utrwala jej niedojrzałości,
chwiejności charakteru i wszystkiego, co przeszkadza jej dorosnąć."
Wyznaczanie celów
Każdy terapeuta i każda rodzina będą wyznaczali sobie określone cele.
Muszą one być dla wszystkich zrozumiałe i musi panować zgoda, co do
ogólnej strategii ich osiągania. W przypadku Sheili wstępnym celem
rodziny było zaprzestanie zmuszania jej do jedzenia.
Zanim rozpoczęło się leczenie, cała rodzina tak mocno starała się
namówić ją do jedzenia, że każdy posiłek stawał się próbą sił. Rodzice
i starsza siostra biadolili nad każdym kawałkiem na jej talerzu.
„Jesz tylko białko z jajka! Czemu nie ruszasz żółtka?"
„Jak wiele kalorii może zawierać ta sałatka? Dwadzieścia?"
„Jeszcze jeden kęs kochanie, proszę. Przecież od tego nie można
utyć!"
Sheila ignorowała te nalegania, przepraszała i odchodziła od stołu albo
kłóciła się ze wszystkimi tak zażarcie, że w końcu nikt nie miał ochoty
najedzenie.
118
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Trwało to przez kilka miesięcy, nic więc dziwnego, że przerodziło się
w niełatwy do przełamania obyczaj. Podejmując terapię wszyscy musie-
li bardzo uważać, by nie wpaść z powrotem w stare koleiny. Jednocześ-
nie Sheila, nadzorujący ją lekarz oraz psychoterapeuta zgodzili się, że
ona musi przestać tracić na wadze, a następnie stopniowo zacząć przy-
bierać ciała.
Gdy wydawało się, że Sheila znowu nie je, rodzina starała się nie naska-
kiwać na nią podczas posiłków. Pomiędzy posiłkami natomiast, w spo-
kojnej, niewymuszonej atmosferze, matka i ojciec przypominali jej
0 dobrowolnie przyjętych zobowiązaniach. Jeżeli w dalszym ciągu
ograniczała ilość pożywienia, omawiali tę sprawę wspólnie na kolejnym
spotkaniu terapeutycznym. Choć wcześniej wszyscy zgodzili się na taką
właśnie strategię, nie brakowało jednak momentów, kiedy jedno z rodzi-
ców albo siostra rozpoczynało starą śpiewkę: „Sheila, słuchaj, to jest
pyszne! Dlaczego nie spróbujesz choćby kawałka?". W miarę jednak
upływu czasu, przy świadomym wysiłku ze strony wszystkich, ilość
1 intensywność takich wypadków zmniejszyła się.
Nowe sposoby rozwiązywania starych problemów
Celem terapii nie jest po prostu doprowadzenie do tego, by młoda
osoba zrewidowała swoje nawyki żywieniowe. Chodzi o to, by pomócj
jej znaleźć rozwiązanie problemów uczuciowych, które stały się przy-!
czyną głodowania, objadania się i przeczyszczania albo przymusu nad-1
miernego jedzenia.
„Moim zadaniem — mówi dr Sargent —jest pomóc im w znalezieniu
takiego sposobu na życie, aby nie musieli uciekać się do nieprawidło-
wych nawyków żywieniowych. Mówiąc ogólnie, wymaga to rozwiąza-
nia problemów dotyczących relacji międzyludzkich, własnych ambicji
i osiągnięć, oraz problemów przyjaźni i seksu. Podczas leczenTaTtrzeba
wykryć, który z tych obszarów ma w danym przypadku szczególne
znaczenie. Należy jednocześnie zwracać uwagę na fizyczne potrzeby
młodego człowieka.
Leczymy ąz.łowiekaj a nie chorobę, i w ostatecznym rozrachunku czło-
wiek musi być ważniejszy od objawu. Symptomy sygnalizują istnienie
choroby, a jej przyczyny leżą w sytuacji: w rodzinie, szkole, środowi-
sku. Nie zadajemy więc pytania: »Dlaczego ona tak dużo (mało) je?«,
lecz: »Dlaczego nie robi czegoś innego?« Jeżeli czuje się tak fatalnie, że
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
119
musi koić ból jedzeniem, to zapytajmy o przyczyny tego samopoczu-
cia".
Jeżeli terapia ma się zakończyć powodzeniem, niezbędna jest współ-
praca wszystkich zainteresowanych. Na początku każdy jej uczestnik
Stawia wraz z terapeutą określony cel, a następnie jest odpowiedzialny
za jego realizację. Jest sprawą o zupełnie podstawowym znaczeniu, aby
osoba chora, wszyscy członkowie rodziny oraz terapeuta zmierzali ku
temu samemu. Cóż to jednak ma być? Czy chodzi o przybranie na
wadze albo zaprzestanie objadania się? Nie, chodzi o coś daleko waż-
niejszego, co wykracza poza same objawy zaburzeń. Trzeba dotrzeć do
sednarproblemu; często polega to na umiejętności zachowania równo-
wagi. Na jednej szali spoczywa wspólnota rodzinna zespolona w wysił-
kach terapeutycznych, których celem jest udzielenie pomocy osobie
z jej grona. Na drugiej — każdy członek rodziny z osobna podlegający
przemianie, w wyniku której będzie bardziej samodzielny i niezależny.
Podczas terapii, obejmującej z czasem coraz szerszy krąg problemów
rodzinnych, zdanie każdego członka rodziny jest uważnie wysłuchiwa-
ne. Jeżeli terapia ma być skuteczna, to więź, która w jej wyniku zostanie
_zbudowiina, musi się opierać na uczciwości, otwartości i odpowiedzial-
ności. Innymi słowy, jeżeli ktoś mówi, że coś zrobi, to wszyscy muszą
mieć pewność, że tak będzie.
„Staje się to niezmiernie trudne, jeżeli rzecz dotyczy trzynastoletniej
dziewczyny o wzroście sto pięćdziesiąt sześć centymetrów i wadze trzy-
dziestu czterech kilogramów, która twierdzi, że nie ma żadnych proble-
mów poza tym, że musi zrzucić jeszcze kilka kilo — mówi dr Sargent.
— Pojawia się wówczas pytanie, w jaki sposób namówić ją na leczenie
i jak zawrzeć z nią odpowiednią umowę? Moim zdaniem, można ją
namówić, jeżeli pozwoli się jej zachować twarz, wierzyć w to, w co
wierzy, jednocześnie pomagając rodzicom zadbać ojej bezpieczeństwo.
To bezpieczeństwo oznacza powolne, niespieszne przybieranie na wa-
dze. Musi ono również uwzględniać jej uczucia i problemy psychiczne.
Ona ma prawo nie chcieć przybrać na wadze, ale nie ma prawa
nie przybrać na wadze. Oczekuję więc, iż podporządkuje się tera-
pii, choć dozwolony jest sprzeciw z jej strony."
Rodzice mają za zadanie oddzielić swoje reakcje na jej uczucia od
reakcji na jej zachowanie. „Na jej uczucia reagują ze zrozumieniem,
okazująojwsparcię (»rozumiem«, »słucham cię«), natomiast na jej za-
120
NA BAKIER Z JEDZENIEM
chowanie reagują sankcjami albo poleceniami. To jest właśnie to, czego
brakowało w przeszłości — mówi dr Sargent. — Rodzina reagowała na
uczucia sankcjami, nie udzielając żadnej pomocy w zakresie zacho-
wań".
Odwrócenie starego porządku może być dla niektórych rodzin pra-
wdziwą rewolucją, ponieważ od dawna robiły wszystko, by d a ć córce
szczęście i zadowolenie. Tymczasem nie jest zadaniem rodziny dawanie
dziecku szczęścia. Zadaniem rodziny jest zadbać o to, aby dziecko samo
umiało szukać szczęścia. '
Symfonia lecznicza
Doktor Sargent porównuje leczenie do symfonii. „Jeżeli słuchacie
symfonii, to wiecie, że składa się ona z części otwierającej, gdzie nastę-
puje ekspozycja poszczególnych motywów, środkowej, gdzie te moty-
wy zostają rozwinięte, oraz finałowej, podsumowującej i wyjaśniającej
całość. Wątek na końcu często różni się od wersji początkowej, jest
przedstawiony wyraziściej, jakby dojrzał podczas trwania utworu. Po-
dobnie jest z leczeniem. W fazie wstępnej cała rodzina spotyka się z te-
rapeutą i następuje wyznaczenie celów. Terapeuta określa swoje stosun-
ki z każdym z członków rodziny, a także z nią jako całością. W-środko^
wej fazie leczenia każdy z członków rodziny, zmierzając do wyznaczo-
nego wspólnie z nim celu, ma sposobność przezwyciężenia konfliktów^
dzielących go od innych członków rodziny. Chodzi o to, aby każdy
zyskał większe poczucie własnej odrębności, a przez to — zadowolenia
z siebie, z tego, kim jest, jak się czuje i co robi."
Doświadczenie doktora Sargenta, a także wielu innych terapeutów zaj-
mujących się zaburzeniami w przyjmowaniu pokarmów, mówi, że ina-
czej trzeba pracować nad relacją ojciec-eórka, a inaczej nad relacją
jnatka-córka. W relacji ojciec-córka terapeuta „bierze pod uwagę uczu-
cia i czyny, dokonywane wybory, a także wspólną kontrolę. Terapeuta
rozumie, jak wielkie znaczenie ma ta dziewczynka dla ojca oraz co on
znaczy dla niej. Jednocześnie terapeuta musi pomóc ojcu odbudować
jego poczucie własnej wartości. Jest to sprawa o kluczowym znaczeniu,
ponieważ wszyscy rodzice, z jakimi się zetknęliśmy, a których dzieci
miały zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, zastanawiają się, dlacze-
go właśnie im się to przytrafiło i uważają się za ostatnie niezguły. Każdy
z nas zna to uczucie rozmijania się z własnymi aspiracjami. Zadanie
terapeuty polega na uświadomieniu rodzicom, iż z tego, że mają kłopoty,
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
121
nie wynika wcale, że są złymi ludźmi, bo krytyka może być konstru-
ktywna, a nie niszcząca. Ostatecznie to oni sami decydują, jaki chara-
kter przybiorą więzi w ich rodzinie.
W relacji matka-córka najważniejszą rzeczą jest proces pojednania,
podczas którego każda z nich zaczyna rozumieć, jak wiele znaczy dla
drugiej. Jednym z najistotniejszych zadań, jakie stoją przed matką, jest
nabranie szacunku do samej siebie i poczucie sensu własnego życia. W
przeciwnym wypadku jak może przekazać wartości córce".
Podczas terapii rodzinnej dr Sargent postrzega rodzinę jako całość,
składającą się jednak z zupełnie różnych osobowości. Innymi słowy,
członkowie rodziny są zarazem połączeni i rozłączeni. Sheila na przy-
kład podczas terapii zrozumiała, że potrafiła jednoczeście kochać i nie-
nawidzić swoich rodziców. Była lojalna w stosunku do całej rodziny, ale
zarazem nienawidziła ojca za to, że ciągle kazał się im przeprowadzać,
nie pozwalając przy tym na żadne oznaki niezadowolenia. Kochała
matkę, a jednocześnie dystansowała się od jej ciągłych narzekań na tryb
życia.
Połączenie i rozłączenie
Podczas terapii wszyscy członkowie rodziny zaczynają sobie uświada-
jmaćrże więź jednego z drugim jest równie ważna, jak własna odręb-
jioicL Młoda kobieta dojrzewa i staje się coraz bardziej niezależna,
a rodzice szanują jej decyzje i wybory.
Dają jej wsparcie i opiekę, ograniczając jednocześnie nadzór i kontro-
lę. Dążąc do samodzielności, może ona jednocześnie potrzebować po-
mocy ze strony rodziców i terapeuty. Wymaga to wzajemnego wsparcia.
„Prawdziwe wzajemne wsparcie — wyjaśnia dr Sargent — polega na
tym, że współpracujemy ze sobą i szanujemy się nawzajem. Jeżeli uwa-
żasz, że coś jest nie w porządku, mówisz mi o tym, a ja też mówię ci, co
mi się nie podoba. Ludzie muszą mieć możliwość poproszenia o pomoc,
która przychodzi rzeczywiście w formie pomocy, a nie nakazu".
Dla lepszego zilustrowania tego zagadnienia dr Sargent przywołuje
przykład z własnego dzieciństwa: „Uwielbiałem pomagać mojemu oj-
cu. Jedną z rzeczy, którą pozwalał mi robić, było malowanie. Kiedyś,
kiedy miałem chyba z osiem lat, malowałem drzwi. Jeżeli ktoś choć raz
malował drzwi, wie jak trudno jest to zrobić tak, aby nie widać było
śladów pędzla. Zamalowujesz jeden ślad, tworząc kolejny i tak dalej.
Bardzo się męczyłem, nie potrafiłem dać sobie z tym rady, więc mówię
122
NA BAKIER Z JEDZENIEM
do ojca: »Tato, mam kłopot«. On zaś zabrał mi pędzel i w pięć minut
sam wszystko zrobił. Czułem się wtedy strasznie upokorzony. Ojciec
wcale mi nie pomógł, tylko zabrał robotę. Pomoc polegała na okazaniu
własnej siły i zwierzchnictwa. Myślę, że to jest kluczowa sprawa w te-
rapii: aby nasza pomoc innym była rzeczywiście pomocą i wsparciem,
a nie demonstracją przewagi".
Różnice w podejściu do anoreksji i do bulimii
Chociaż zarówno leczenie anoreksji, jak i bulimii polega na analizie
i modyfikacji więzi między ludźmi, jednak postępowanie terapeutyczne
w każdym z tych przypadków jest inne, a różnice potęgowane są jeszcze
przez wiek danej osoby oraz czas trwania uzależnienia.
Leczenie anoreksji zaczyna się od tego, że dana dziewczyna musi
przybrać na wadze, następnie staramy się doprowadzić do tego, by
pogodziła się z własnym ciałem^zaczęła je rozumieć i odczuwać jako
własne — tłumaczy dr Sargent. — Obejmuje to wachlarz zagadnień,
takich jak relacje z rówieśnikami, w tym heteroseksualne, zajęcia szkol-
ne, spotkania towarzyskie, zachowania społeczne, naukę, a także odży-
wianie".
Jeżeli ubytek na wadze jest szczególnieduży, na.początek niezbędna
bywa hospitalizacja. Po uzyskaniu odpowiedniego ciężaru ciała można
zająć się psychologicznymi aspektami choroby. Jeśli podczas odzyski-
wania wagi pojawi się miesiączka, „jest to widomy dowód postępu —
mówi dr Gail B. Slap. — Miesiączka oznacza, że osiągnięta została
minimalna rozsądna waga. Jest to też często moment dyskusji i walki.
Trudno jest powiedzieć kobiecie dokładnie, przy jakiej wadze zacznie
miesiączkować. Łatwiej jest określić niezbędną do tego zawartość tłusz-
czu w organizmie, ale ona przecież nie mierzy sobie codziennie pozio-
mu tłuszczu, tylko po prostu staje na wadze. Staram się wiec ocenić
poziom tłuszczu i tłumaczę związek między nim a wagą ciała i miesią-
czką".
Bez względu na to, czy dana osoba idzie do szpitala, czy też nie, dr
Sargent podkreśla, że „cała rodzina musi bezwzględnie zaangażować się
w proces terapeutyczny. W postępowaniu z osobami, które zaczęły cho-
rować na anoreksję wcześnie, niedługo po ukończeniu dziesiątego roku
życia, kładę szczególny nacisk na wyeliminowanie z ich świadomości
przeświadczenia, że takie czy inne zachowanie jest po prostu kwestią
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA
_wyboru. Ma to decydujące znaczenie w leczeniu takich osób. Mówię im:
»Pomożemy ci szybko i bez zbędnych komplikacji uporać się z objawa-
mi choroby. Musisz jednak zrozumieć, że głodowanie nie jest wcale
jedną z możliwości, którą możesz wybrać«. W tym miejscu szczere
zaangażowanie całej rodziny jest niezbędne".
W wypadku starszych dzieci, których waga ulegała w ciągu lat waha-
niom, choć stale była zbyt niska, najlepsza, zdaniem dr Sargenta, jest
„terapia indywidualna wspierana przez rodzinę. Może ona trwać nadal
- po osiągnięciu wieku dojrzałego, może stać się elementem stylu życia,
kiedy, przykładowo, dolna granica normy wagowej dla danej kobiety
wynosi pięćdziesiąt pięć kilogramów, a kobieta ta stale ma wagę około
pięćdziesięciu kilo. Może jej samopoczucie jest lepsze przy czterdziestu
pięciu kilo, a w okresach szczególnego podenerwowania waga spada
nawet do czterdziestu dwóch kilogramów, a następnie znowu się podno-
si. Z tymi starszymi, chronicznymi przypadkami postępujemy inaczej.
Nie obchodzi nas, czy jedzą lody, by przybrać na wadze, lecz pomagamy
im na przykład dostać się do szkoły pomaturalnej, rozwiązać problemy
zawodowe czy osobiste, albo inne problemy dorosłego życia." Jeżeli
jednak chora na anoreksję jest młodsza i mieszka jeszcze z rodzicami,
jej głębokie zaangażowanie jest po prostu niezbędne.
Leczenie bulimii i wewnętrznego przymusu nadmiernego jedzenia.
Tleczenie osób cierpiących na bulimię albo odczuwających wewnętrzny "
przymus nadmiernego jedzenia zazwyczaj jest nieco inne. Wpływ na to
rna wiek danej osoby, czas trwania choroby oraz to, czy mieszka z rodzi-
cami, czy też nie. Mogą one okazjonalnie praktykować objadanie się i
"przeczyszczanie w szkole średniej, po czym, po wyprowadzeniu się
z domu i zamieszkaniu w akademiku albo podjęciu samodzielnej pracy,
intensywność tych praktyk wzrasta, aż stają się One nawykiem. Często
osoby takie poddawane są terapii indywidualnej w akademickim albo
rejonowym ośrodku zdrowia i rodzina nie jest w to bezpośrednio zaan-
gażowana.
„Kluczową sprawą w leczeniu bulimii nie jest pozbycie się jej, ale
doprowadzenie do tego, by pacjent posiadał swoją chorobę —*
uważa dr Sargent. — Kiedy bowiem dziewczyna mówi: »Tak, chcę się
objadać i uwielbiam później wymiotować«, to w tym samym momencie
się zastanowi, a później może wybierze jednak coś innego. W pewnym
sensie przypomina to początek leczenia alkoholików, kiedy chodzi o to,
124
NA BAKIER Z JEDZENIEM
I
by dany człowiek powiedział sobie: »Tak, jestem nałogowcem, wiem
o tym; to jest część mnie samego; wynikają z tego określone skutki,
biorę za nie odpowiedzialność. Mogę wybrać, czy to robić, czy nie«.
Ale bulimia bywa trudna do leczenia, ponieważ osoby chore mają da
swojej chorobjLstosunek dwuznaczny. Lubią ją. Coś dzięki niej zyskują.
W każdym pojedynczym przypadku coś innego. Niektórzy mówią: »To
jest moje — mam coś własnego«. Innym podoba się, że robią coś
niezwykłego. Jeszcze inni odczuwają dreszcz emocji, jakiego dostarcza
życie na krawędzi. Młoda osoba przychodzi tutaj i mówi: »takie są
objawy mojej choroby; doktorze, niech pan mnie z niej wyleczy. Ale
jeśli tylko pan się nią zajmie, spadam stąd.« Jeżeli lekarz nie usunie
objawów, jest nieskuteczny i niekompetentny. Ale gdy tylko się nimi
zajmie, słyszy: »Nie dotykaj mnie«. Jest w tym wewnętrzna sprzecz-
ki ność: »Jeżeli się o mnie troszczysz, musisz zrozumieć, że nie panuję nad
sobą i chcę, abyś mną kierował; ale jeśli naprawdę się o mnie troszczysz,
wtedy rozumiesz, że jestem niezależnym człowiekiem i nigdy się nie
zgodzę, aby ktokolwiek mną kierował«. To jest sytuacja bez wyjścia.
Lekarz w takim wypadku powinien powiedzieć: »To jest twój problem.
Powiedz mi, w czym ci mogę pomóc, czego ode mnie oczekujesz«.
Terapeuta musi ostrożnie otwierać drzwi i nie wciągać przez nie młodej
osoby na siłę, gdyż, jak przypomina dr Sargent, „wiele osób cierpiących
na zaburzenia w przyjmowaniu pokarmów, szczególnie w przypadku
bulimii, ma poważne kłopoty z wyznaczeniem granicy. Jeżeli powiedzą
ci o sobie za dużo, to następnie wpadają w przerażenie i wycofują się."
Kiedy Jackie spotkała się po raz pierwszy z terapeutą, powiedziała mu
jedynie o kilku szczegółach na temat swojego objadania się i przeczysz-
czania. Następujący dialog pokazuje, w jaki sposób doświadczony tera-
peuta może nawiązać od samego początku właściwy kontakt:
Terapeuta: „W czym mogę ci pomóc, Jackie?"
Jackie: „Nie wiem, czy pan może. Nie wiem, czy naprawdę chcę, żeby
mi pan pomógł".
Terapeuta: „Nie wiem, czy potrafię ci pomóc, ale wiem, że znam się
dobrze na tej dolegliwości. Będziesz musiała mi opowiedzieć o sobie.
Będziesz musiała udać się do lekarza, który oceni, czy twojemu zdrowiu
nie zagraża niebezpieczeństwo podczas pobytu na uczelni. Jeżeli zagra-
ża, będziesz musiała jechać do domu i nie będziemy mogli razem praco-
LECZENIE ZABURZEŃ ŁAKNIENIA 125
wać. Jeżeli natomiast potrafisz zadbać o swoje zdrowie, to będziemy
wspólnie pracowali".
Dzięki takiemu jasnemu postawieniu sprawy Jackie nabrała zaufania
do terapeuty. Podczas następnych sesji opowiedziała mu wiele o sobie,
a on pomógł jej zrozumieć, że ona naprawdę „posiada" bulimię, jest za
nią odpowiedzialna i zdając sobie z tego sprawę, może świadomie uło-
żyć sobie życie w inny sposób.
Z PUNKTU WIDZENIA KLIENTA
Zanim przejdziemy do omawiania zagadnień związanych z procesem
rekonwalescencji, trzeba wspomnieć jeszcze o trzech sprawach, wyni-
kających z faktu, że podczas terapii zostajecie nieuchronnie postawieni
w sytuacji klienta, któremu świadczone są usługi. Chodzi więc o to, by
być klientem rozumnym.
Leczenie może być procesem długim i kosztownym. Jeżeli wasze
dziecko musi iść do szpitala, możecie spodziewać się dużych wydatków
i mieć nadzieję, że ubezpieczenie je pokryje. Jeżeli wasza umowa z to-
warzystwem ubezpieczeniowym nie przewiduje psychoterapii, warto
jest zapytać w szpitalu pracownika opieki społecznej, czy istnieją jakieś
inne ewentualne źródła sfinansowania jej. Koszt jednej sesji terapeuty-
cznej poza szpitalem wynosi od pięćdziesięciu do stu dolarów za godzi-
nę. Niektórzy terapeuci ustalają ruchomą stawkę, w zależności od mo-
żliwości finansowych klienta. Rodzina musi być przygotowana na taki
wydatek i liczyć się z tym, iż być może potrzeba będzie wielu, wielu
sesji.
Na początku terapii rodzice często pytają, jak długo ona potrwa. Zależy
to oczywiście od konkretnego przypadku, ale należy przyjąć, że terapia
nie działa na zasadzie czarodziejskiej różdżki. „Proces, w którego wyni-
ku młody człowiek uczy się niezależności, uczy się sam odpowiadać za
swój apetyt, zachowanie i relacje z innymi ludźmi, musi trwać długo"
~— tłumaczy dr Sargent.
Na samym początku dobrze jest porozmawiać z terapeutą o przewidy-
wanych kosztach i długości leczenia, a także uzgodnić zasady organiza-
cji spotkań. Niektórzy terapeuci żądają zapłaty za umówione spotkania,
które rodzice następnie odwołali, jeżeli to odwołanie nie nastąpiło z od-
powiednim, z góry ustalonym wyprzedzeniem.
126
NA BAKIER Z JEDZENIEM
\s>
Sprawa następna: mogliście gdzieś przeczytać albo usłyszeć od innych
rodziców, że czasami przy leczeniu zaburzeń w przyjmowaniu pokar-
mów podaje się środki przeciwdepresyjne. Przepisać może je tylko
lekarz, a nie psycholog ani terapeuta nie posiadający wykształcenia
medycznego. Podaje się je częściej w przypadku bulimii niż anoreksji,
ale w każdej sytuacji ich użycie musi być poprzedzone wyczerpującą
rozmową rodziców z lekarzem. Musicie mieć pełną jasność co do powo-
dów ich przepisania, wielkości dawki, oczekiwanych rezultatów, możli-
wych efektów ubocznych, a także przewidywanego czasu stosowania
medykamentu.
Po trzecie, jest faktem, iż zdarzały się przypadki wykorzystywania
młodych kobiet przez terapeutów. Bez wątpienia zdecydowana wię-
kszość terapeutów to ludzie o wysokim poziomie etycznym, ale kilku
z nich nadużyło zaufania bezbronnych, samotnych, spragnionych miło-
ści młodych kobiet. Na podstawie dotychczasowych kontaktów z ludźmi
wiele pacjentek dochodzi do przekonania, że aby zyskać miłość, trzeba
zapłacić za nią własnym ciałem albo urodą. Doświadczenie nauczyło je,
twierdzi dr Sargent, że „tylko jeżeli mają czym zapłacić, mogą uzyskać
to, o co im chodzi." Pragnąc ciepła i miłości, niektóre z takich kobiet
zaangażowały się w niestosowne związki z terapeutami.
Rodzice muszą o tym wiedzieć, ale nie powinni pod tym pretekstem
rezygnować z leczenia. Nie zamierzamy podważać zaufania do terapeu-
tów. Jest ono podstawą skutecznej terapii, ale nie powinno być ślepe.
Nie doradzamy też lekką ręką zmieniać terapeuty. Takie działanie nie
tylko nie byłoby rozsądne, ale wręcz szkodliwe dla dziecka, które mu-
siałoby nawiązywać trudny kontakt z nowym człowiekiem. Jeżeli jed-
nak rodzice niepokoją się charakterem związków ich córki z terapeutą,
powinni otwarcie z nim porozmawiać i śledzić jego reakcję. Jeżeli oba-
wy się potwierdzą, należy poszukać kogoś innego na to miejsce.
Rozdział IX
POWRÓT DO ZDROWIA
Kiedy młoda osoba zgadza się poddać leczeniu, rodzicom kamień
spada z serca. Problem został rozpoznany, specjaliści przystępują do
pracy. Można mieć nadzieję na szybki powrót do zdrowia
Rodzice zasłużyli na to westchnienie ulgi — zrobili wiele, by pomóc
córce, a także samym sobie. Mogą sobie pogratulować. Jednak po tej
początkowej euforii musi nastąpić otrzeźwienie. Droga do wyzdrowie-
nia jest ciężka i wymaga wielu poświęceń ze strony wszystkich zaanga-
żowanych. Będą na niej upadki, okresy bez żadnych widocznych postę-
pów, a także objawy recydywy. Wielkie nadzieje ustąpią miejsca reali-
stycznemu spojrzeniu: stan dziecka może się poprawić, ale wymaga to
wiele czasu i wysiłku. A kiedy leczenie zbliża się ku końcowi, przycho-
dzi strach: „Przeszła tak wiele, ale czy teraz da sobie radę sama, bez
pomocy lekarzy?"
Podczas dochodzenia dziecka do zdrowia, musi towarzyszyć rodzicom
elastyczność połączona ze stanowczością. Podczas
terapii zmienia się nie tylko dana młoda osoba, ale również więzi
między nią a wszystkimi członkami rodziny. Elastyczność jest niezbęd-
nym warunkiem rozwoju i zmian, a stanowczość — ale nie sztywność
— równie niezbędnym warunkiem powrotu do zdrowia.
128
NA BAKIER Z JEDZENIEM
NAUKA NOWEGO JĘZYKA
Przez cały okres trwania terapii rodzice powinni pamiętać o podstawo-
wej zasadzie, jaka określa zaburzenia łaknienia: symptomy choroby
(bez względu na to, czy polegają na głodowaniu, fanatycznym przywią-
zaniu do ćwiczeń fizycznych czy objadaniu się i przeczyszczaniu),stałyj
się j ę z y k i e m, sposobem porozumiewania się w obrębie rodziny. Za'
pomocą tego języka dziecko mówi: „Boli mnie", „Chcę wziąć własne
życie w swoje ręce, ale nie wiem jak", „Kocham was, mamo i tato, ale
chcę zachować swoją odrębność" albo „Boję się". Rodzice z kolei odpo-
wiadają na objawy choroby oszołomieniem, próbami egzekwowania
poleceń, karami albo irytacją.
Podczas terapii zachęca się członków rodziny, aby porozumiewali się
za"pomocą rozmowy* Młoda osoba uczy się werbalnie wyrażać swoje
stany emocjonalne, a rodzina odrzuca stare, zakorzenione reakcje na
objawy choroby i również uczy się porozumienia słownego. Przykłado-
wo, zamiast reagować na objawy bulimii stanowczymi i bezskuteczny-
mi zakazami objadania się, matka może powiedzieć: „Wkurza mnie, że
z kuchni znowu zniknęło całe jedzenie. Nie mam ochoty znowu wście-
kać się na ciebie. Chcę ci pomóc. Jeżeli będziesz potrzebowała rozmowy
na ten temat, jestem gotowa, kiedy tylko zechcesz".
Tego typu reakcje, podczas których wyrażacie otwarcie swoje uczucia,
ale nie krytykujecie, oskarżacie ani wyśmiewacie, mogą sprawić, że
.wjisze dziecko również się otworzy i będzie z wami szczere. Nawet,
jeżeli to, co powie, będzie wypełnione wrogością, to i tak będzie to krok
naprzód. Zrezygnuje bowiem z porozumiewania się z wami „językiem"
swojej choroby na rzecz otwartego wyrażania uczuć słowami.
PRZERZUCANIE POMOSTÓW
Rodzice, którzy mają za sobą cały trudny proces leczenia i powrotu do
zdrowia, często udzielają innym rodzicom następującej rady: w czasie,
kiedy doświadczacie tego wszystkiego, nie zapominajcie, że wasze
dziecko nie jest dziwaczne ani szalone — choć takie bywa jego postępo-
wanie. Ono jest istotą ludzką, z którą wiele was łączy, w tym także
rzeczy, o których mogliście zapomnieć albo nie pomyśleć. Jeżeli potra-
ficie przerzucić pomost między jej a waszymi doświadczeniami, znaleźć
jakiś wspólny obszar, to może być to dobra podstawa do nowych,
POWRÓT DO ZDROWIA 129
1
zdrowszych stosunków między wami. Matka Jackie przywołała własne
lęki i niepokoje z okresu, kiedy była nastolatką, i rozmawiała o nich
z córką. Jeżeli potraficie to zrobić, łatwiej będzie się wam wczuć w jej
położenie i zmniejszycie prawdopodobieństwo, że zostaniecie odrzuceni.
Istnieje tutaj jednak subtelna granica. Dzieląc się własnymi doświad-
czeniami, przerzucając pomosty, uczycie się jednocześnie rozumieć wa-
_sz.ą odrębność, osobowość i niezależność swoją oraz córki. Rodzice
i dziecko poznają się podczas terapii na nowo, ale musi być przy tym
zachowana równowaga więzi i odrębności. Tak jak rodzice nie mogą
żyć życiem swojego dziecka, tak i ono musi postrzegać w nich innych,
niepowtarzalnych ludzi. Jest to niezbędne dla prawidłowego rozwoju.
„PO PROSTU POWIEDZCIE NAM, CO ROBIĆ"
Kiedy rodzice znajdują się na początku drogi ku wyleczeniu choroby,
sądzą często, że terapeuta wręczy im książkę, podobną do tej, jaką
podróżni mogą uzyskać od Amerykańskiego Towarzystwa Samochodo-
wego, gdzie zaznaczone są wszystkie trasy i zalecane przystanki. Tym-
czasem, choć prawdą jest, że młoda osoba oraz rodzice muszą wraz z
terapeutą wyznaczyć sobie na samym początku jasne cele, jednak nie
mogą oczekiwać zwięzłego zestawu technik i sposobów realizacji tych
celów, ani gwarancji, że zostaną one osiągnięte. To nie jest partia sza-
chów, z podręcznikiem zasad gry leżącym na stoliczku. Wiadomość, że
zmian ani powrotu do zdrowia nie da się osiągnąć wedle ściśle wyzna-
czonej strategii i terminarza, jest dla wielu rodziców przygnębiająca.
Pewien ojciec przyznał, że zamierzał zwrócić się do lekarza w ten
sposób: „Panie doktorze, oto przywieźliśmy ją do pana. Płacimy panu.
Proszę nam teraz powiedzieć, co mamy robić. Proszę przedstawić nam
receptę na doprowadzenie jej do zdrowia". Kiedy okazało się, że terapia
nie przebiega wedle ściśle wyznaczonego wzorca, był bardzo rozdraż-
niony. Gdy jednak leczenie córki dobiegło końca, zrozumiał, że tylko
dzięki takiemu mgliście wyznaczonemu na początku kierunkowi działa-
nia stało się możliwe przeprowadzenie zmian w obrębie rodziny. Wszy-
scy oni bowiem musieli siebie odnaleźć, jak ludzie zagubieni w gęstym
lesie, przez który nie wiedzie żaden uczęszczany szlak. Niezbędne było,
by potykali się o korzenie, wpadali na drzewa i na siebie nawzajem.
Potrzebne były sytuacje, w których zabrnąwszy w gąszcz bez wyjścia,
wycofywali się po własnych śladach, błądząc po omacku, aby wreszcie
130
NA BAKIER Z JEDZENIEM
natknąć się na właściwą drogę. Gdyby co trzecie drzewo znaczył szlak,
droga byłaby zbyt prosta: mogliby nią iść nieomal z zamkniętymi ocza-
mi, nie dowiadując się niczego o sobie.
KILKA REGUŁ DO ZAPAMIĘTANIA
Choć każda rodzina musi postępować elastycznie, ponieważ nie ma raz
na zawsze ustalonych technik, które można by stosować w każdym
przypadku, jednak rodzice powinni pamiętać o kilku ogólnych regułach
(pbowiązujących podczas leczenia i rekonwalescencji.
Lęki waszego dziecka
Wasze dziecko bez wątpienia będzie odczuwało lęk, ponieważ terapia
) oznacza zmianę. Nieprawidłowe nawyki pomagały mu radzić sobie w
stresie czy w momentach załamania psychicznego. Teraz natomiast
terapia zmierza ku temu, aby dziecko odrzuciło te metody stawiania
czoła rzeczywistości i znalazło inne, zdrowsze. Wywiera się presję na
młodą osobę, aby zrezygnowała z robienia tego, co, jakkolwiek dziwnie
wyglądałoby z zewnątrz, dawało jej jednak pewne poczucie bezpieczeń-
stwa. Podobnie jak wy, wolałaby zapewne posłużyć się wypróbowany-
mi, jasno określonymi metodami. Ona również musi być elastyczna,
> próbować nie przetartych ścieżek, zrezygnować z części swojego bez-
pieczeństwa i zacząć podróż, której końca nie jest w stanie przewidzieć.
Podobnie jak wy, nieraz poczuje się zagubiona i bezradna.
Paradoks niezaangażowania
Każda chwila, w której będziecie chcieli pomóc córce w jej walce,
przysporzy wam cierpienia. Wyrywacie się, by skoczyć i ją ratować,
a zarazem czujecie się bezradni. Pewną otuchą dla was będzie świado-
mość, że jest to normalna część procesu terapeutycznego, ale nie mniej
ważne jest, by zrozumieć swoisty paradoks: chociaż jej walka z chorobą
tak was pochłania, jednocześnie konieczne jest, abyście mniej się nią
przejmowali. Nie jesteście terapeutami. Powinniście jedynie rozumieć,
że wasze dziecko przechodzi może największą próbę swego życia.
Będziecie przez cały czas przy nim, gotowi w każdej chwili pomóc, ale
nie możecie go zmusić, by się zmieniło, ani nawet — by chciało się
zmienić. Nie jest w waszej mocy „wyleczyć" je, lub choćby wyelimino-
wać objawy choroby. Tę pracę musi wykonać samo, z pomocą terapeuty
POWRÓT DO ZDROWIA
131
i z waszym wsparciem — ale bez waszej dominacji czy przesadnego
zaangażowania.
„Czy to nie jest wewnętrzna sprzeczność? — zapytacie. — Jak mogę
ją wspierać i jednocześnie pozostać niezaangażowanym?" Rzeczywi-
ście, to jest niełatwa sztuka zachowania równowagi, ale terapeuci prze-
strzegają, że ma ona podstawowe znaczenie. Rodzice i inne kochające
osoby muszą utrzymywać pewien dystans. Udzielając wsparcia, demon-
strując zaangażowanie, muszą jednocześnie umieć stanąć z boku, aby
umożliwić dziecku określenie charakteru własnej odrębności. Rodzice
mogą mu tym pomóc co najmniej w dwójnasób.
Analizowanie własnych odczuć. Pomyślcie o jego walce i zapytajcie
sami siebie: „Jaki jest mój stosunek do jego choroby? Jak ona na mnie
wpływa? Co ta choroba mówi o stosunkach panujących w naszej rodzi-
nie? Czy postępowanie naszego dziecka, które tak przygnębiało nas
i złościło, było świadomą manipulacją, mającą na celu wywołanie w nas
poczucia winy? A może było wołaniem o miłość i aprobatę? Sposobem
dochodzenia do własnej tożsamości?". Kiedy odpowiecie sobie na te
pytania, możecie zadać dwa następne: „Jak świadczy to o sposobie
porozumiewania się w naszej rodzinie? Jakie mogą być nasze
wspólne troski i zainteresowania?". Te pytania będą pojawiały się pod-
czas terapii, ale nie musicie czekać cały tydzień do następnej sesji, aby
się nad nimi zastanowić. Mogą przyjść wam do głowy w dowolnym
momencie, może też trafić się chwila, kiedy będziecie mieli sposobność
porozmawiać o nich z waszym małżonkiem.
Czas dla rodziców. Drugim sposobem, w jaki możecie pomóc dziecku w
jego dążeniu do autonomii, jest — by posłużyć się terminologią sporto-
wą — branie czasu dla siebie. Planujcie wasz dzień i pod kątem wa-
szych potrzeb", a nie potrzeb waszego dziecka. Wasze potrzeby
uczuciowe i fizyczne nie powinny być tłumione, nawet jeżeli na skutek
choroby wasza córka stanęła w centrum sceny rodzinnej. Jeśli cały
porządek dnia jest podporządkowany jej cyklom objadania się i przeczy-
szczania lub też sztywnemu harmonogramowi czynności między posił-
kami, należy przywrócić organizację naturalną, jak to miało miejsce
w rodzinie Sheili od razu na początku terapii. Jeżeli rodzina planuje
wyjście do kina na wpół do siódmą, to je kolację o szóstej, bez względu
na to, czy Sheila do nich dołączy, czy też nie. Jeżeli córka domaga się
132
NA BAKIER Z JEDZENIEM
jakichś wyszukanych potraw, których przygotowanie zajmuje dwie go-
dziny z okładem (choć wiadomo, że sama ledwie skubnie jedzenie), to
nie należy już więcej ulegać jej żądaniom. Wystarczy po prostu odpo-
wiedzieć, że przygotuje się coś prostszego, aby zjeść o wyznaczej porze.
Jeżeli zje z nimi, bardzo dobrze. Jeżeli nie, to rodzina i tak postąpi tak,
jak zamierzała.
Sheila od czasu do czasu buntowała się przeciw ich próbom powrotu
do normalności, ale musiała się nauczyć, że równowaga jest niezbędna
dla życia rodzinnego, podobnie jak jasno określone granice, które wy-
znaczają każdemu członkowi rodziny określone role i zapewniają mu
poczucie tożsamości. Musiała również pogodzić się z tym, że jej choro-
ba nie przysłania już całego życia rodzinnego. Jak stwierdził jej terapeu-
ta, dla Sheili bardzo ważne było, że widziała wokół siebie spokój
i konsekwencję. Dzięki temu zrozumiała, że jej rodzina jest wystarczją-
co mocna, aby wytrzymać cały zamęt, jaki wywoływała swoją chorobą.
Osoby mające to już za sobą, a także specjaliści, stanowczo podkreśla-
ją, że rodzice muszą podczas terapii mieć czas dla siebie, po prostu po
to, by się odprężyć, ale też, by wzbogacić własne życie. Ta rada może
wydawać się nie na czasie, skoro dziecko się głodzi albo objada i wy-
miotuje, ale należy przyjąć ją na poważnie. Zaburzenia w przyjmowaniu
pokarmów mogą stać się dla rodziny trzęsawiskiem, które wciąga wszy-
stko. Choroba dziecka do tego stopnia zaprząta uwagę rodziców, że nie
znajdują czasu na kolację z przyjaciółmi, wyjście do kina czy choćby
beztroski spacer po parku. Tymczasem te małe przyjemności są niezbęd-
ne dla utrzymania dobrego samopoczucia. Jeżeli rodzice odmawiają
sobie chwili wytchnienia czy rozrywki, to nie tylko sobie szkodzą, ale
ich przemęczenie wpływa też na stan dziecka. Ono pragnie widzieć, że
jego bliscy prowadzą własne życie, zajmują się swoimi sprawami, lubią
się śmiać. Jeżeli zaś potrafi przyłączyć się do zajęć innych członków
rodziny, tym lepiej dla wszystkich.
I
CZEGO MOŻECIE OCZEKIWAĆ?
Wiele rodzin, które dopiero rozpoczynają leczenie, marzy o szklanej
kuli, w której zobaczyłoby, jak cała sprawa będzie przebiegać, ile czasu
zajmie i jak będzie wyglądać za rok. W przewidywaniu efektów terapii
nie pomogą żadne zaklęcia, nic też nie jest pewne w stu procentach. Na
POWRÓT DO ZDROWIA
133
podstawie dotychczasowych doświadczeń można się jednak pokusić
0 pewne uogólnienia.
Szybka zmiana objawów
Zaraz po rozpoczęciu terapii często obserwuje się nasilenie objawów,
zamiast, jak można by oczekiwać, ich słabnięcie. Przykładowo, osoba
cierpiąca na bulimię objada się i przeczyszcza jeszcze częściej niż
przedtem, jakby ten nawyk był starym, sfatygowanym misiem plu-
szowym z dzieciństwa, którego dziecko raz jeszcze przytula, zanim na
dobre odłoży. Nie zdarza się to zawsze, ale nie powinno być dla nas
zaskoczeniem. Anorektyczka, która zawsze była spokojnym dziec-
kiem, w pierwszych tygodniach leczenia może stać się rozdrażniona"
1 wybuchowa. Jej rodzice mają prawo mieć wątpliwości, czy wobec tego
terapia jest skuteczna, ale powinni wiedzieć, że nie ma w tym niczego
niezwykłego. Terapia jest dla niej czymś nowym i przerażającym. Ona
się boi, że zostanie zmuszona do tycia, i jednocześnie zaczyna, sobie
zdawać sprawę ż hieuświadamianych uprzednio uczuć.
W niektórych przypadkach bulimii albo wewnętrznego przymusu nad-
miernego jedzenia obserwujemy w początkowej fazie terapii znaczne
^Osłabienie chęci do objadania się. Przykładowo, rodzice Debby myśleli,
że stał się cud, kiedy po drugim czy trzecim spotkaniu z terapeutą
dziewczynka nagle przestała się objadać. Ale trzeba pamiętać, że często
chory powraca do przerwanych nawyków, kiedy terapia zaczyna ujaw-
niać skrywane, emocjonalne źródła zaburzeń. Stawienie im czoła może
być ciężkim przeżyciem, szczególnie jeżeli od dawna były wypierane.
Te pozorne kroki wstecz świadczą o tym, iż dziecko prowadzi ciężką
walkę; nie są niczym niezwykłym i nie powinny spędzać nam snu
z powiek, jeżeli tylko determinacja dziecka w kontynuowaniu leczenia
nie słabnie.
Nawroty
Nawroty mogą zdarzyć się już po zakończeniu leczenia, szczególnie
podczas jakichś istotnych zmian w życiu młodej osoby, zerwania z chło-
pcem, przeniesienia do innej szkoły, zakończenia nauki w szkole śred-
niej i rozpoczęcia pracy zawodowej albo studiów, wyprowadzka z do-
mu rodzinnego. Młoda kobieta może wówczas potrzebować ponownego
kontaktu ze swoim terapeutą. Korzystne może być też uczestnictwo
w spotkaniach grup wsparcia albo samopomocy.
134
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Hospitalizacja
Kiedy pacjent musi iść do szpitala, rodzina powinna rozumieć, że nie
świadczy to o nieskuteczności jej działań ani nie oznacza zdjęcia z niej
odpowiedzialności. Sytuacja ta stwarza natomiast sposobność do na-
uczenia się nowych sposobów reagowania na zachowanie chorej osoby
i wspierania jej powrotu do zdrowia. Nie jest to łatwe, ale zarówno
chora, jak i cała rodzina, mają za sobą wsparcie lekarzy, terapeutów,
pielęgniarek, specjalistów do spraw żywienia i dietetyków, którzy zmie-
rzają do tego samego celu — osiągnięcia przez chorą niezależności,
satysfakcji i sprawności życiowej. Jednocześnie przy pomocy terapeuty,
który działa jak katalizator, członkowie rodziny sami dojrzewają i stają
się zdolni do wprowadzenia niezbędnych zmian we własnym życiu.
Kiedy zachodzi potrzeba hospitalizacji, należy zrozumieć, że młoda
osoba jest najprawdopodobniej targana sprzecznymi uczuciami. Może
^odczuwać bardzo silną niechęć do szpitala, wstydzić się albo mieć
poczucie winy z powodu pobytu tam. Jednocześnie zaś może czuć się
bezpieczna w tym miejscu zapewniającym ochronę, gdzie, jak to ujęła
jedna z chorych na anoreksję, „nie muszę nieustannie się martwić, co
nowego każą mi jeść moi rodzice, jak bardzo ich ranie tym, że nie jem,
w jaki sposób przemycić jedzenie z talerza wprost do pojemnika na
śmieci."
Uczucie poprawy
Kiedy pojawiają się oznaki poprawy (chora na anoreksję przybiera na
wadze, osoby cierpiące na bulimię i wewnętrzny przymus nadmiernego
jedzenia rzadko się objadają), rodzice mają prawo oczekiwać, że popra-
wi się również samopoczucie dziecka. To jednak nie zawsze następuje.
Młoda osoba może być w lepszym stanie, ale wcale nie czuć się lepiej.
Nowe stany emocjonalne mogą wprawiać ją w zły nastrój, musi się też
nauczyć analizować i oswajać te z nich, które wywołują rozdrażnienie.
Jeżeli, przykładowo, osoba cierpiąca na bulimię uczy się hamować
gwałtowne pragnienie jedzenia, staje się bardzo niespokojna. Jest to dla
niej tym trudniejsze, iż uprzednio przy pierwszych oznakach niepokoju
pędziła do lodówki. Teraz natomiast stara się powstrzymać, przywodzi
swe pragnienia bardzo blisko i sprawdza, czy potrafi zapanować nad
sobą bez pomocy jedzenia. Nie trzeba się martwić, że dana osoba nie
czuje się od razu lepiej, jeżeli tylko m a się lepiej.
POWRÓT DO ZDROWIA 135
Zastrzeżenia do terapeuty
Podczas trwania terapii nieuchronnie pojawiają się zastrzeżenia osoby
chorej albo któregoś z członków rodziny do terapeuty. Jak już wspomi-
naliśmy w rozdziale ósmym, należy te zastrzeżenia otwarcie mu przed-
stawić. Nie można jednak również zapominać, że spełnia on rolę katali-
zatora i nie wykonuje on swojej pracy rzetelnie, jeżeli nie nastaje na
zmiany w trybie życia rodziny, a to często bywa drażniące.
TERAPIA W TRZECH AKTACH
Terapię można postrzegać jak sztukę teatralną w trzech aktach. W pier-
wszym akcie następuje zdefiniowanie problemu, wyznaczenie celów
i dokonuje się pewien postęp, jeżeli chodzi o fizyczny aspekt danego
zaburzenia: anoretyk z wolna przestaje tracić na wadze, bulimik czy
osoba odczuwająca wewnętrzny przymus nadmiernego jedzenia rza-
dziej się objada.
W drugim akcie terapeuta kieruje uwagę na problemy psychologiczne
krępujące rozwój młodego człowieka i na nie rozwiązane konflikty
rodzinne. Jeżeli rodzice nie spodziewają się tej zmiany akcentów, mogą
powiedzieć: „Zaraz zaraz, dlaczego rozmawiamy o innych członkach
rodziny? Czy nie chodzi o to, aby zaradzić kłopotom naszej córki?"
Mają oczywiście rację, ale w tym celu trzeba najpierw znaleźć źródło
stresu w życiu rodzinnym.
Kiedy trzymane dotąd pod korcem konflikty wychodzą na światło
dzienne, członkowie rodziny mogą odczuwać złość, wstyd, poczucie
winy, a także wrogość do siebie nawzajem. W takich momentach dziec-
ko przy pomocy terapeuty uświadamia sobie, może po raz pierwszy
w życiu, że antagonizmy między rodzicami a dziećmi, mężem a żoną,
bratem a siostrą, są nieodłączną częścią życia. Zrozumienie, że każdy
członek rodziny jest odrębną indywidualnością bywa bolesne, ale w tym
procesie musi brać udział cała rodzina, wtedy bowiem jest największa
szansa, że młoda osoba zdobędzie autonomię, sama rozwiąże swoje
problemy i weźmie na siebie odpowiedzialność za swoje życie.
W tych ciężkich momentach rolą terapeuty jest również nauczenie
młodej osoby, a także innych członków rodziny, trudnej sztuki kompro-
misu i uzgadniania stanowisk. Terapeuta zachęca dziecko do mówienia
pełnym głosem, stara się zaszczepić mu pewność siebie, umiejętność
136
NA BAKIER Z JEDZENIEM
rozładowywania (ale nie przemilczania) konfliktów, godzenia się z po-
rażkami i rozczarowaniami. Zmierza również ku odwróceniu uwagi
dziecka od wagi i kształtu ciała.
Pracując z rodzicami terapeuta przede wszystkim próbuje zwalczyć
ich nadmierne zaangażowanie w sprawy chorej osoby, optując za przy-
jęciem pewnego dystansu. Bywa też, iż niezbędna jest terapia małżeń-
ska, aby rodzice zastanowili się nad własnymi potrzebami oraz charakte-
? rem łączącej ich więzi. Dobry terapeuta nie będzie oskarżał ani obwiniał
rodziców, lecz położy nacisk na wzajemne wsparcie, umiejętność kom-
promisu i negocjacji między małżonkami. Zdecydowanie też będzie
odwodził ich od prób wciągania dzieci w konflikty małżeńskie. Zdarza
się, że podczas analizowania konfliktów rodzinnych małżonkowie za-
stanawiają się nad separacją, ale terapeuci na ogół radzą poczekać z tym
^przynajmniej do momentu, aż terapia będzie bardziej zaawansowana.
W czasie leczenia podstawową sprawą powinien być powrót dziecka
do zdrowia. Jeżeli ostatecznie rodzice zdecydują się na rozwód czy
separację, terapeuta może pomóc im to przeprowadzić z jak najmniej-
szym uszczerbkiem dla całej rodziny. Może też ułatwić dzieciom znale-
zienie się w nowej sytuacji.
KU KOŃCOWI
Trzeci i ostatni akt terapii wiedzie ku końcowi leczenia. Nie musi to
jednak oznaczać, że wszyscy członkowie rodziny podnoszą się z krzeseł
i wychodzą. Zdarza się, że po zakończeniu leczenia, kiedy objawy zabu-
rzeń w przyjmowaniu pokarmów u młodej osoby zdecydowanie osłab-
ły, co kilka miesięcy dochodzi do sesji z terapeutą. A nawet gdy i one
ustaną, to kontakt telefoniczny może być podtrzymywany.
Koniec terapii rzadko kiedy przybiera tak zdecydowaną, wyrazistą
formę, jak zerwanie kartki z kalendarza. Waga anorektyczki osiągnęła
już dopuszczalny poziom, ale nabywanie umiejętności rozwiązywania
problemów psychicznych nie zostało zakończone. Terapia może jeszcze
trwać przez kilka miesięcy, choć nastąpiło już „wyleczenie" z głodówki.
Rodzina mogła dopiero rozpocząć rozwiązywanie swoich konfliktów
i przeprowadzanie konstruktywnych zmian. Jej spotkania z terapeutą
mogą się odbywać raz na miesiąc czy sześć tygodni, a wreszcie ustać
zupełnie, mimo że córka wciąż jeszcze od czasu do czasu chodzi na
sesje.
POWRÓT DO ZDROWIA
137
Osoba cierpiąca na bulimię albo wewnętrzny przymus nadmiernego
jedzenia może nie objadać się już od trzech miesięcy, ale ciągle jeszcze
będzie ona pracować nad swoimi relacjami z innymi ludźmi, starając się
ukształtować je w taki sposób, aby nerwowe, stresujące sytuacje nie
musiały być rozładowywane za pomocą jedzenia. W jej wypadku tera-
pia może trwać jeszcze długo po nauczeniu się spokojnego i stabilnego
funkcjonowania, zmieniając formę ze spotkań cotygodniowych na orga-
nizowane od czasu do czasu, albo też na comiesięczne uczestnictwo
w grupowych sesjach z innymi powracającymi do zdrowia.
„Kiedy zbliża się koniec terapii, pojawia się strach" — powiedziała
matka Jackie wkrótce po tym, jak córka, cała rodzina i terapeuta doszli
do wniosku, że Jackie panuje już nad własnymi nawykami, nauczyła się
bardziej bezpośrednio porozumiewać z rodziną i wypracowała nowe
sposoby postępowania w sytuacjach stresujących. „Kiedy uświadomi-
łam sobie, że niedługo przestaniemy się spotykać z terapeutą, byłam
naprawdę niespokojna. Moje barki nie są zbyt silne. Dźwigałam na nich
dużo, jednocześnie próbując dokonać zmian w moim własnym życiu,
więc terapia zdejmowała z nich część tego ciężaru. Dopóki Jackie cho-
dziła do terapeuty, wiedziałam, że ubezpieczająca siatka jest rozciągnię-
ta i uratuje ją w razie jakiegoś nieprzewidzianego wypadku. Kiedy jed-
nak zbliżał się moment zdjęcia tej siatki, przyznaję, byłam niespokojna.
Z drugiej jednak strony dowiedzieliśmy się tak dużo o sobie nawzajem,
byliśmy teraz silniejsi i lepiej przygotowani do stawienia czoła trudno-
ściom. Zdawałam sobie z tego sprawę".
Kiedy Jackie przestała się już spotykać z terapeutą, to chodziła nadal
na sesje grupy wsparcia, składającej się z młodych ludzi powracających
do zdrowia po zaburzeniach w przyjmowaniu pokarmów. W tym sa-
mym czasie jej matka, gdy tylko odczuwała potrzebę spotkania z ludźmi
idącymi tą samą drogą, co ona, brała udział w spotkaniach grupy rodzi-
ców.
Członkowie rodziny, którzy razem współpracowali przy wyznaczaniu
celów na początku terapii, po jej zakończeniu chcą mieć pewność, że
wszystkie części pasują do siebie jak kawałki dziecięcej układanki.
Choć proces leczenia mógł formalnie zakończyć się wraz z ustaniem
objawów chorobowych u młodej osoby, to jednak zdarza się, że po-
szczególni członkowie rodziny dalej korzystają z terapii indywidualnej,
uważając, że pomaga im ona w rozwoju.
138
NA BAKIER Z JEDZENIEM
Chociaż książka niniejsza tutaj się kończy, to proces powrotu waszego
dziecka do zdrowia może się dopiero zaczynać. Rozpoznaliście źródła
zagrożenia. Stawiacie mu czoła. Znieśliście wiele bólu, a będziecie
musieli znieść jeszcze więcej, walcząc o zdrowie dziecka. Nie jesteście
jednak sami. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, poszukajcie terapeuty,
z którym będziecie mogli współpracować. Wraz z nim, waszym dziec-
kiem i całą rodziną wyruszycie w podróż, wiedząc, że dzięki miłości do
dziecka i stawieniu czoła wyzwaniu nauczycie się lepiej rozumieć
dziecko, jego problemy, a także wasze osobiste trudności. A to zrozu-
mienie będzie dla was opoką i źródłem siły.
Indeks
amenorrhoea 49
Amerykańskie Towarzystwo Anoreksji
iBulimii 12
Amerykańskie Towarzystwo Psychiatry-
czne 15,49
Amerykańskie Towarzystwo Walki
z Nowotworami 90
anorexia mirabilis 32
anorexia nervosa 9, 10, 14, 15, 23, 31,
34,43,46,51,83, 111
diagnozowanie 49
hormony 56
leczenie 34
powikłania medyczne 50
rokowania 55
rozmiar zjawiska 54
symptomy 40
sytuacja rodzinna 34
środowisko rodzinne 57
wpływ na dojrzewanie seksualne 51
wpływ na psychikę 51,52
wpływ na rozwój fizyczny 51
zespół objawów 34
autodestrukcja 23
B
Baker, Lester 9
Berkowitz, Robert I. 11,93
Brumberg, Joan Jacobs 32
bulimia 10,14,15,21,31,43,63,65,
67,69,71,73,75,77,83, 112
czynniki organiczne 74
diagnozowanie 64
osobowość 73
poczucie braku kontroli 65
powikłania medyczne 67
przeczyszczanie 65
przewaga zachorowań wśród
kobiet 36
rokowania 71
rozmiar zjawiska 71
symptomy 41,67
środowisko rodzinne 76
ujęcie historyczne 35
uzależnieni 70
wpływ na psychikę 69
zmienność nastrojów 71
„cudowne panny" 32
D
D'Arc, Joanna 32
definicja otyłości 22, 87
DSM III 35, 64, 80
DSMIV 35
dzieci otyłe 14, 15
E
euforia 52
feminizm 38,70
Filadelfijska Klinika Dziecięca
17, 55, 93
Fonda, Jane 30, 31
9,11,
Galen 35
Guli, Wiliiam 34
H
hiperlipidemia 90
hipoglikemia 50,68
hipokalemia (niedobór potasu) 68
hipotermia 50
Hobbes, Tomasz 32
hospitalizacj a 134
K
29
kamica nerkowa 68
Katarzyna ze Sieny, święta 32
koncentracja uwagi na ciężarze ciała
kult szczupłej sylwetki 31
lęki 49,66,130
Lasegue, Charles 34
leczenie/terapia 107, 109, 111,113,
115,117, 119,121, 123,125
anoreksja 122
bulimia 123
czas trwania 125
koszty 125
przymus nadmiernego jedzenia 123
psychoterapeuta 115
szukanie terapeuty 112
terapia grupowa 115
terapia rodzinna 113
terapia w trzech aktach 135
własna odrębność 121
wyznaczanie celów 117
zakończenie 136
zastrzeżenia do terapeuty 135
M
mężczyźni: zaburzenia łaknienia 38
Minuchin, Salvador 9, 59
N
nadopiekuńczość 59
nawroty choroby 133
nerki - zaburzenia w pracy 68
O
odwodnienie 67
osteoarthritis 90
Ośrodek Badań nad Otyłością przy Aka-
demii Medycznej Uniwersytetu Pensyl-
wania 12
otyłość 86, 88, 90, 92, 94, 96, 98, 100,
102, 104, 106
aktywność fizyczna 102
czynniki dziedziczne 88
leczenie 96
nastawienie otoczenia 91
pomoc psychologiczna 105
powikłania medyczne 89
prawidłowości rozwojowe 94
przemiana materii 94
statystyka 87
wpływ na psychikę 90
wzrost liczby dzieci otyłych 87
źródła otyłości 92
52
poczucie wyższości moralnej
„poszczące dziewczęta"
(fasting girls) 33
U
134
problemy natury psychologicznej 15
przeczyszczanie się 28, 68, 80
„przemysł odchudzający" 13, 14,28
przymus jedzenia (kompulsywne jedze-
nie) 10,15,22,28,79,112
nastawienie społeczne 83
objawy 80
rozpoznanie 80
symptomy 42
wpływ na psychikę 81
załamanie psychiczne 84
zmiana stosunku do życia 81
R
Raport o stanie odżywiania się
i zdrowia 88
Rosman, Bernice L. 11
uczucie poprawy
usidlenie 57
Viverius, Jacob 32
W
„wilczy apetyt" 35
Wolman, Irving J. 9
Z
zaburzenia równowagi elektrolitycznej
50, 67, 68
zatrzymanie miesiączki 49, 50
zrzeszotowacenie kości 50
samoocena 36
Sargent,John 11,55,118,120,121,
123
sesje terapeutyczne 28
Silver, Michael A. 11,116
S!ap,GaiIB. 12,108,109,111
Stallings, Virginia A. 12
sztywność 60
środki moczopędne 69
środki przeczyszczające
50
trendy kulturowe 30, 75
„twarz wiewiórki" 50
Piśmiennictwo
1. Yates, Alayne, M. D., "Current Perspectives on the Eating Disorders",
Journal of The American Academy of Child and Adolescent Psychiatry 28
(1989): 813.
2. Lasegue, E. G, "On Hysterical Anorexia", Medical Times Gazette 2 (1873):
265.
3. Rockwell, W. K. Kenneth, M. D., "Evaluation and Treatment of Eating
Disorders", Clinical Advances in the Treatment of Psychiatrie Disorders 2
(Nov./Dec. 1988): 3.
4. Herzog, David B., M. D., and Paul M. Copeland, M. D., "Eating Disorders",
New England Journal of Medicine 313 (Aug. 1, 1985): 295.
5. Minuchin, Salvador, Bernice L. Rosman, and Lester Baker, Psychosomatic
Families: Anorexia Nervosa in Context (Cambridge: Harvard University Press,
1978).
6. Boskind-White, Marlene, and William C. White, Jr., Bulimarexia: The
Binge/Purge Cycle (New York: W. W. Norton, 1983), 137.
7. Roth, Geneen, Feeding the Hungry Heart: The Experience of Compulsive
Overeating (Indianapolis and New York: Bobbs-Merrill, 1982), 93-94.
6.
GDAŃSKIE
WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE
proponuje:
irr
eksiąż•NN
Bogdan Wojciszke
psychologia
miłości
intymność
namiętność
zaangażowanie
Bandler.
Gorcton, Lebeau
KNOW
HOW
Jak rozwiązać
codzienne
i niecodzienne
problemy
Hanna Jaklewicz
AUTYZM
WCZESNODZiCIICY
diagnoza
przebieg
leczenie
Bandler, Lebeau
t > /
NIEWOLI
UCZUĆ
Jak wzbogacić
własne życie
emocjonalne
IBIOi
Tajemnice ^
wzajemnej fascynacji j
Jak uczynić Twój J
związek szczęśliwszym?
KU
HARMONII
W MIŁOŚCI
Jak pogłębić to,
co w życiu
najpiękniejsze
i
I
Szanowni Państwo!
Naszemu Wydawnictwu bardzo zależy na poznaniu opinii czytelników o
naszych książkach. Interesuje nas to, w jaki sposób są one przez Państwa
przyjmowane, jakie odnieśliście Państwo korzyści po ich przeczytaniu.
Bylibyśmy bardzo wdzięczni gdybyście Państwo zechcieli podzielić się z
nami swoimi spostrzeżeniami na temat przeczytanej książki w formie listu
- recenzji.
Najlepsze recenzje nagrodzimy honorariami autorskimi - zostaną one
przez nas wykorzystane w publikacjach prasowych, zaś wśród wszystkich,
którzy przyślą do nas swój list, rozlosujemy nasze książki oraz specjalne
subskrybcje na tytuły przez nas wydawane.
Z ciekawością oczekujemy na Państwa recenzje.
Z poważaniem
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
GWP
GDANISKIE
nasz adres:
ul. Żeromskiego 11 A/2
WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE
81-826 Sopot
tel./fax (058)51-61-04