King Serge Kahili Natychmiastowe uzdrawianie 2


0x08 graphic

Dr Serge Kahili King

Natychmiastowe uzdrawianie

Wydawnictwo KOS"

Tytuł oryginału: Instant Healing

Tłumaczenie z języka angielskiego: Klaudiusz Emmerle

Projekt okładki: Barbara Bołoz

Redakcja, korekta i łamanie:

Ryszard Liebich - Wydawnictwo KOS"

Copyright © 2000 by Serge Kahili King, Ph.D.

Copyright © 2002 P. & R. Permissions & Rights Ltd., Limassol, Cyprus

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo KOS", 2003

ISBN 83-86757-89-2

Wydawnictwo KOS"

ul. Agnieszki 13

40-110 Katowice

tel./fax (032) 2584-045

tel. (032) 2582-648, (032) 2582-720

e-mail: kos@kos.com.pl

http://www.kos.com.pl

Druk: TRIADAPRESS Drukarnia, ul. Wandy 16k, Katowice tel./fax (032) 254 17 90, http://www.triadapress.com.pl.

Książkę tę,

wraz z całym mogącym z niej wyniknąć dobrem,

dedykuję Chrisowi, Pierre'owi i Dion.

Podziękowanie

Dziękuję wszystkim Nauczycielom, którzy podzielili się ze mną swoją wiedzą na temat uzdrawiania, a także członkom Rodziny, Przyjaciołom, Uczniom i Klientom, którzy pozwalali mi tę wiedzę praktykować na sobie.


Spis treści

Słowo od wydawcy......................................................................... 3

Wprowadzenie

Moja opowieść................................................................................3

CZĘŚĆ PIERWSZA

Przygotowanie do natychmiastowego uzdrawiania........................6

Rozdział I

Jak to się dzieje, że następuje uzdrawianie?................................. 6

Rozdział II

Wspomnienia, ciało i uzdrawianie.................................................. 11

Rozdział III

Wyobraźnia, umysł i uzdrawianie................................................... 16

CZĘŚĆ DRUGA

Kroczenie ścieżką natychmiastowego uzdrawiania....................... 21

Rozdział IV

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy słów...................... 21

Rozdział V

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy wyobraźni............. 29

Natychmiastowe uzdrawianie

Rozdział VI

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy dotyku.................. 35

Rozdział VII

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy energii.................. 39

CZĘŚĆ TRZECIA

Wielki skok naprzód na ścieżce natychmiastowego

uzdrawiania.................................................................................... 47

Rozdział VIII

Osiągnięcie mistrzostwa w używaniu mocy słów........................... 47

Rozdział IX

Osiągnięcie mistrzostwa w używaniu mocy wyobraźni.................. 53

Rozdział X

Osiągnięcie mistrzostwa w używaniu mocy dotyku........................ 58

Dodatek

Natychmiastowy dostęp do natychmiastowego uzdrawiania......... 63

O autorze....................................................................................... 68

Słowo od wydawcy

Kiedy następnym razem skaleczysz się albo przytniesz palec drzwiami, czy chciałbyś uzdrowić się w mniej niż pięć minut, bez bólu, siniaków czy skaleczenia? Co by było, gdyby to samo dotyczyło poparzeń? A gdybyś mógł wyleczyć się z zaziębienia w czasie krótszym niż godzina? Czyż nie byłoby wspaniale, gdyby długotrwałe bóle głowy, depresja, ból krzyża czy inne problemy mogły zniknąć w godzinę, dzień czy nawet tydzień?

Techniki zawarte w tej książce mogą pomóc Ci w osiągnięciu takich rezultatów, tak jak pomogły tysiącom ludzi na całym świecie. Być może nie będą one skuteczne dla każdego i w każdym wypadku, ale są one tak efektywne i działają tak szybko, że z pewnością są w stanie Cię zadziwić.

Serge Kahili King

Napisane w wolnym od naukowego żargonu i przystępnym stylu Natychmiastowe uzdrawianie nauczy cię korzystania z mocy słów, wyobraźni, dotyku i potęgi energii, abyś mógł samemu uzdrawiać wszel­kie rodzaje dolegliwości, włączając w to:

• alergie

• bóle głowy

• bóle krzyża

• depresje

• grypę

• infekcje

• mdłości

• opuchlizny

• ostre stany lękowe

• przemęczenie wzroku

• złamane kości

• a nawet kaca.

Natychmiastowe uzdrawianie zawiera specjalną część poświęconą technikom, służącym w nagłych wypadkach, których można używać przy minimalnej znajomości teorii.

Ponieważ nie zawsze i nie w każdych okolicznościach można się odwołać do natychmiastowego uzdrawiania, poznasz również metody bardzo szybkiego uzdrawiania (trwa ono mniej niż jeden dzień) i szyb­kiego uzdrawiania (w czasie krótszym niż tydzień).

Wprowadzenie

Moja opowieść

Jak wskazuje tytuł niniejszej książki, mówi ona o błyskawicznym uzdrawianiu, bez konieczności używania lekarstw. Moja definicja błyskawicznego uzdrawiania to znacząca lub nawet całkowita poprawa danego stanu chorobowego - nawet złamanych kości -w czasie krótszym niż godzina. Książka ta omawia działanie błyska­wicznego uzdrawiania oraz prowadzące do niego metody, które są tak proste, że absolutnie każdy może je zastosować.

Niektóre z nich będą od ciebie wymagać innego spojrzenia na rela­cje pomiędzy umysłem i ciałem, ale potencjalne rezultaty są warte tego, aby poszerzyć nieco swój system przekonań. Ponieważ nie zawsze i nie we wszelkich okolicznościach błyskawiczne uzdrawianie jest w stu procentach skuteczne, odnajdziesz tutaj również metody bardzo szyb­kiego uzdrawiania (w czasie krótszym niż dzień) i szybkiego uzdrawia­nia (w czasie krótszym niż tydzień). Metody, których się nauczycie, z dobrym skutkiem stosuję ja sam, moja rodzina i tysiące innych ludzi, których uczyłem. Może się wydawać, że niektóre z rezultatów graniczą

z cudem w świetle obecnych poglądów na zdrowie i choroby, aleja nie piszę o cudach, tylko o praktycznych i działających technikach. Z dru­giej strony nie twierdzę, że dana choroba czy stan mogą zostać wyle­czone błyskawicznie, bardzo szybko czy też szybko w każdych okolicz­nościach i przez każdego. Ty jako uzdrowiciel jesteś głównym czynnikiem. Wyjaśnię później, co się dzieje, jeśli ten system nie działa dla ciebie.

Dla wszystkich z was, których to może zainteresować, opiszę tutaj krótko wydarzenia, które doprowadziły mnie do napisania tej książki.

Kiedy byłem bardzo młody przechodziłem wiele dziecięcych cho­rób, a większość z nich leczono standardowymi metodami dostępnymi w latach czterdziestych. Pamiętam jednak, jak raz leżałem w łóżku, czując się dosyć paskudnie, a moja matka położyła się obok mnie. Następnego ranka obudziłem się całkowicie zdrowy, a ona cierpiała z powodu trapiącej mnie wcześniej choroby. Później powiedziała mi, że kładąc się obok mnie, użyła swej siły woli do tego, aby przenieść chorobę na siebie. Opowiedziała mi, że nauczyła się tej starożytnej metody uzdrawiania od swojej pochodzącej z Włoch matki. Wiele lat później zdałem sobie sprawę z tego, jak niezwykłe było to, że wtedy, nie zażywając żadnych leków, tak szybko wyzdrowiałem. Wierzę, że to doświadczenie zasiało pierwsze podświadome ziarno mojej trwającej całe życie fascynacji związkami pomiędzy umysłem a ciałem i pragnie­nie odkrycia różnych sposobów na przyspieszanie procesu zdrowienia.

Jeśli doświadczenia z moją matką zasiały nasiona, to doświadczenia z moim ojcem były zasadzeniem sadzonek. Był on osobą, którą ludzie nazywają maniakiem zdrowego trybu życia; zalecał łykanie witamin, jedzenie świeżych owoców i jarzyn oraz ćwiczenia fizyczne. Dokładnie pamiętam moje obrzydzenie, kiedy podróżując z nim, musiałem pić ogromne kubki maślanki i soku z marchwi. Mój ojciec był doktorem medycyny, choć, o ile dobrze wiem, nigdy w życiu nie praktykował, ale wiedział wiele na temat funkcjonowania ludzkiego ciała. Wiedział tak­że bardzo dużo o ludzkim umyśle. Obudził we mnie zainteresowanie naukami ścisłymi, nauczył mnie podstaw porozumiewania się poprzez kontakt z umysłem drugiej osoby i praktycznie zmusił mnie, abym rozwinął zdolności obserwacji i analizy. Stworzył nawet organizację ludzi oddanych rozwijaniu zdolności cielesnych i mentalnych, ale zmarł zanim byłem w odpowiednim wieku, aby się do niej przyłączyć, a, niestety, organizacja ta bez jego przewodnictwa rozpadła się zanim dorosłem.

Jednakże spędziłem z nim trzy wspaniałe lata, podczas których wzmocnił moje przekonanie o wadze osobistej odpowiedzialności za własne zdrowie psychiczne i fizyczne. Najważniejszymi rzeczami, ja­kich nauczył mnie odnośnie uzdrawiania, były autohipnoza i kierowana wyobraźnia.

Ojciec zmarł, kiedy miałem siedemnaście lat i przez jakiś czas po jego śmierci byłem zagubioną duszą. W ciągu kolejnego roku poznałem moją przyszłą żonę, ale żadne z nas nie było gotowe na nic więcej niż przyjaźń przez sześć kolejnych lat. Skończyłem ogólniak z jednym z ostatnich wyników w klasie, jakimś cudem dostałem się na studia i zawaliłem pierwszy rok w absolutnie wybitny sposób.

Wreszcie wpadłem na genialny pomysł wstąpienia do piechoty mor­skiej. Spacerowałem wtedy po ulicach Pittsburgha w Pensylwanii, bez grosza przy duszy i bez pomysłu na życie. Nagle mój wzrok padł na plakat w oknie poczty: „Korpus Piechoty Morskiej Tworzy Prawdzi­wych Mężczyzn". Z niedowagą, bez pracy, wyrzucony ze studiów, nie czułem się jak mężczyzna. A chciałem. Miałem tak wiele negatywnych przyzwyczajeń i kompleksów, byłem tak negatywnie do wszystkiego nastawiony, że czułem się, jakby otaczała mnie za ciasna zbroja, z której w żaden sposób nie mogłem się uwolnić. Tak więc zdecydowa­łem, że użyję korpusu do tego, aby rozebrać mą osobowość na czynniki pierwsze, a potem poskładać się z powrotem. Wtedy nie miałem jesz­cze najmniejszego pojęcia, jak dobry to był pomysł.

Obóz wojskowy był ekscytującą torturą. Wszedłem tam wychudzo­ny, ważąc 70 kilogramów, aby trzy miesiące później zmienić się w muskularnego, 85-kilogramowego młodzieńca (ponad czterdzieści lat później brakuje mi trochę tego uczucia). Może nie było to błyska­wiczne uzdrowienie, ale i tak całkiem niezłe, biorąc pod uwagę stan mojego ciała i umysłu w tamtym okresie. W ciągu kolejnych trzech lat z pomocą korpusu odbudowałem się całkowicie oraz nauczyłem warto­ści uzdrawiających mocy, takich jak siła woli i nastawienie.

Jako dzieciak miałem trochę doświadczeń z boksem, przez co wkrótce po wstąpieniu do wojska wybrano mnie, abym reprezentował moją kompanię w meczu bokserskim. Na nieszczęście zawodników dobiera­no według wagi, więc moja kiepska forma i duża niedowaga zostały połączone z niewysokim, twardym Meksykaninem, który za trzy tygo­dnie miał kończyć obóz. Na początku byłem zadowolony z siebie i myślałem, że moje dłuższe ramiona pozwolą mi wygrać z łatwością. Trwało to mniej więcej do drugiej rundy, kiedy moje półkilogramowe rękawice odmówiły wzniesienia się wyżej niż mój pas. Nie czułem zmęczenia w rękach - w ogóle nie czułem rąk. Mój przeciwnik nie wiedział, co zrobić w takiej sytuacji, więc na wszelki wypadek ciągle walił mnie w nos. Ostatnim wysiłkiem woli mogłem od czasu do czasu zblokować jego cios, albo delikatnie dotknąć jego policzka, ale to było wszystko. Skupiłem więc całą swoją uwagę, aby ustać na nogach. W czwartej rundzie, kiedy już zakrwawiłem dosłownie wszystko i wszystkich w zasięgu wzroku, mój trener dosłownie rzucił ręcznik i przerwał walkę. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dostałem brawa.

Słabość mojego ciała mogła ze mnie uczynić pośmiewisko całego obo­zu, ale siła woli utrzymała mnie na nogach i zapewniła mi szacunek kolegów. Wtedy właśnie nauczyłem się, że sama siła woli nie sprawi, aby ciało dokonało wszystkiego, ale może zmusić je do dokonań wiele większych niż można by było oczekiwać.

Kilka lat później razem ze swoją kompanią robiliśmy pięćdziesięciokilometrowy spacer, idąc w dwóch kolumnach. Kapitan prowadził jedną, a ja drugą. Niosłem tylko karabin i kroczyłem dumnie wyprężo­ny w moim najlepszym stylu Johna Wayne'a. Mniej więcej w połowie drogi nagle zasłabł radiowiec. Ponieważ poza kapitanem to właśnie ja niosłem najmniej, miałem przywilej wzięcia jego sprzętu. Kilka minut spędziłem na przypinaniu do siebie dwudziestopięciokilogramowego plecaka, w trakcie których większość mojej kompanii zdążyła mnie już wyprzedzić. Więc natężyłem siłę woli, „ubrałem" na siebie pozytywne nastawienie Johna Wayne'a, całkiem tak jakbym ubierał mundur i ru­szyłem dziarsko na czoło kolumny. Przez resztę spaceru szedłem tak, jakbym niósł tylko karabin. Kiedy już dotarliśmy do baraków i nakaza­no nam się rozejść - i kiedy nikt nie patrzył - rozluźniłem się nieco i zemdlałem. Wtedy jeszcze nie umiałem podtrzymywać mej siły woli w okresie odpoczynku bezpośrednio po wielkim wysiłku. Moja siła woli pozwalała mi iść dalej, ale co ważniejsze, moje nastawienie po­większyło moje fizyczne zdolności.

W wojskowym rygorze fizycznej i umysłowej dyscypliny rozkwi­tłem i stałem się zupełnie inną i lepszą osobą (nie jest to reklama werbunkowa do piechoty morskiej. Polecam wstąpienie do wojska tyl­ko w wypadku wielkiej narodowej lub osobistej potrzeby - w moim wypadku była to desperacja). Jednakże wiele z tego, co udało mi się osiągnąć, osiągnąłem poza koszarami z pomocą bardzo szczególnej kobiety.

Kiedy mój ojciec byt mniej więcej w tym samym wieku, co ja, kiedy wstępowałem do wojska, został adoptowany przez Hawajczyka z wy­spy Kuai i wykształcony w szczególnej formie tradycyjnej wiedzy. Zapomniałem o tym całkowicie, aż do chwili, kiedy mniej więcej pół roku po wstąpieniu do korpusu otrzymałem telefon od kobiety, która twierdziła, że jest hawajską siostrą mego ojca. Zaprosiła mnie, abym w kolejny weekend odwiedził ją i jej ojca i opowiedział swą „opowieść" (opowiadanie opowieści jest często praktykowanym pośród Hawajczy-ków sposobem na dzielenie się doświadczeniami i pomysłami). Zawsze cieszyła mnie możliwość opuszczenia bazy, więc przystałem na jej pro­pozycję. Ta wizyta była kolejnym wielkim punktem zwrotnym w moim życiu. Podczas prostej ceremonii ojciec tej kobiety - adopcyjny ojciec mego ojca - adoptował mnie jako swego wnuka i przekazał swojej córce, teraz mojej ciotce, aby nauczyła mnie wszystkiego tego, czego wcześniej uczył się mój ojciec. Wspomniano również o bracie kobiety, który miał być moim nowym wujem, ale w ciągu najbliższych kilku lat nie miałem go spotkać.

Ciocia Laka, jak ją nazywałem, była piękną Hawajką, starszą ode mnie o dziesięć lat. Uczyła masażu i medytacji w nieformalnej szkole. W ciągu następnych dwóch i pół roku spędzałem z nią każdy wolny weekend, ucząc się. Dowiedziałem się wtedy, jak ciało reaguje na prze­pełniony miłością dotyk, energię emocjonalną i symbole mentalne. Ostatecznie rozwinąłem wszystko to, czego się od niej nauczyłem, w system pracy z ciałem, który nazwałem Kahi ha, i który opiszę później w tej książce.

Kiedy opuściłem korpus wróciłem znów na studia. Zacząłem od rusycystyki i orientalistyki. Była to dla mnie cudowna szansa na po­znanie uzdrawiających idei ze Wschodu. Praktykowałem jogę, tai chi chuan, taoizm i zen. W tym okresie mojego życia zetknąłem się z wieloma różnymi ideami dotyczącymi ludzkiego umysłu, ciała i ducha.

Po raz kolejny zetknąłem się z uzdrawiającą wiedzą w trakcie mo­jego pobytu w Afryce, gdzie pomagałem wprowadzać programy roz­woju socjoekonomicznego, pracując dla Amerykańskiej Agencji Wo­lontariuszy. Cała ta historia mogłaby zapełnić książkę większą niż ta, którą trzymasz w ręku, więc opowiem tylko o kilku najistotniejszych wydarzeniach. Właśnie tam, w Afryce, zrozumiałem naprawdę potęgę połączeń pomiędzy ludzkimi wierzeniami i ciałem. Byłem świadkiem rytuałów, które powodowały choroby i takich, które je leczyły; dowie­działem się, jak tworzy się zombie; otrzymałem zioła, które błyska­wicznie leczyły ukąszenia węży albo rany po zatrutych strzałach; za­prowadzono mnie do energetycznych źródeł i uzdrawiających wód; nauczyłem się „pieśni, która zabija" i „pieśni, która leczy." Brałem udział w wydarzeniach, które całkowicie przetransformowały mój punkt widzenia na temat tego, co jest możliwe, i na temat tego, co jest rzeczy­wiste. Podczas jednego z najgłębszych doświadczeń leżałem, umiera­jąc na malarię. Działo się to na sawannie w okolicach Sahary. We śnie odwiedził mnie afrykański szaman i powiedział mi, że jeśli naprawdę chcę przeżyć, muszę zjeść wątrobę niedawno zabitej antylopy, która wisiała przed mym namiotem. Kiedy się obudziłem, wyczołgałem się z namiotu i poprosiłem moich przyjaciół, żeby mi ją przyrządzili. Zja­dłem ją i przeżyłem. I po raz kolejny może nie było to natychmiastowe uzdrowienie, ale naprawdę dosyć szybkie. Pomiędzy magią i tajemnicą stałem się ekspertem w rozwijaniu więzi międzyludzkich, sztuce udzie­lania takiej pomocy, aby ktoś mógł pomóc sobie sam i zdobyłem bez­cenną wiedzę o ludzkich motywacjach.

Około roku przed powrotem z Afryki musiałem na chwilę odwie­dzić Stany, żeby zatroszczyć się o rodzinne interesy. Wtedy po raz pierwszy spotkałem mego hawajskiego wujka Williama (choć woli on, aby na2ywać go jego hawajskim imieniem Wana). W trakcie kolejnych, sporadycznych, choć intensywnych, spotkań przez kolejne siedem lat przeprowadził mnie przez coraz głębsze poziomy szamanizmu i prak­tyk uzdrawiających.

Po powrocie do Ameryki zdobyłem tytuł magistra z zarządzania. Bazując na wielu latach doświadczenia, otworzyłem klinikę hipnotera-pii oraz pracowałem nad doktoratem z psychologii. Prowadziłem rów­nież badania nad oddziaływaniem energii na organizm i kontynuowa­łem naukę u mojego wujka. W tym okresie dowiedziałem się wiele o uzdrawiających efektach słów, wyobraźni, pól energetycznych i ru­chu ciała. Aż wreszcie stworzyłem organizację zrzeszającą uzdrowicie­li i nauczycieli, napisałem wiele książek, wynalazłem urządzenia ener­getyczne i zacząłem nauczać na wyjazdowych seminariach. Dzięki tym seminariom zwiedziłem większą część świata i powiększyłem swoją wiedzę w zakresie uzdrawiania.

Pomiędzy wszystkimi innymi zajęciami wychowałem wraz z żoną trzech wspaniałych synów, którzy pomogli mi dopracować wiele z tech­nik, które znajdziesz w tej książce. Nasz dom był zawsze całkiem zwy­czajny, z jednym małym wyjątkiem. Nie było u nas bandaży, syropów od kaszlu, aspiryny ani żadnych innych lekarstw. Powodem tego nie była religia czy filozofia. Po prostu nie potrzebowaliśmy niczego takie­go. Nasze dzieci dokładnie tak jak wszystkie inne dorobiły się pełnego kompletu skaleczeń, rozbitych kolan i siniaków, jak również kilku na­prawdę poważnych dolegliwości. Jeśli było to konieczne, nigdy nie wzbranialiśmy się przed wizytą u lekarza, ale były to tak sporadyczne przypadki, że nigdy żadne z nas nie potrafiło odpowiedzieć na pytanie: „Kto jest naszym lekarzem pierwszego kontaktu?". Najpoważniejszy wypadek zdarzył się, kiedy nasz najstarszy syn wraz ze swymi przyjaciółmi postanowił urządzić wyścigi na deskorolkach wzdłuż bardzo stromej drogi. Jedna deskorolka najechała na drugą i w rezultacie mój chłopak został przewieziony helikopterem do szpitala. Przez krótki czas leżał w śpiączce, a prześwietlenie rentgenowskie wykazało, że ma po­ważny wstrząs mózgu. Oficjalna diagnoza brzmiała, że z czasem praw­dopodobnie odzyska, jeśli nie wszystkie, to większość umiejętności, ale i tak do końca życia będzie musiał zażywać pewne określone lekar­stwo. Użyłem niektórych z opisanych w tej książce technik i po tygo­dniu mój syn znów był całkowicie zdrowy, a nawet próbował jeździć na deskorolce. Co prawda jego zmysł powonienia zregenerował się dopie­ro po jakimś czasie, ale za to nigdy nie musiał brać żadnego z zaleco­nych lekarstw i do dzisiaj, prawie dwadzieścia lat od tego zdarzenia, nigdy nie wystąpiły u niego żadne powikłania po tym wypadku.

Teraz nadszedł czas, abyś dowiedział się o teorii, która daje grunt błyskawicznemu uzdrawianiu i, co ważniejsze, jak tego dokonać.

Ahuwale ka nane huna To, co zostało ukryte, będzie ujawnione - przysłowie hawąjskie

CZĘŚĆ PIERWSZA

Przygotowanie do natychmiastowego uzdrawiania

Rozdział I

Jak to się dzieje, że następuje uzdrawianie?

Kiedy następnym razem skaleczysz się albo przytniesz sobie palec drzwiami, czy chciałbyś uzdrowić się w mniej niż pięć minut, by było bez bólu, siniaków czy skaleczenia? Co by było, gdyby to samo dotyczyło poparzeń? A gdybyś mógł wyleczyć się z zaziębienia w czasie krótszym niż godzina? Czyż nie byłoby wspania­le, gdyby długotrwałe bóle głowy, depresja, bóle krzyża czy inne pro­blemy mogły zniknąć w godzinę, dzień czy nawet w tydzień?

Techniki zawarte w tej książce mogą ci pomóc w osiągnięciu takich rezultatów, tak jak pomogły tysiącom ludzi na całym świecie. Być może nie będą one skuteczne dla każdego i w każdym wypadku, ale są tak efektywne i działają tak szybko, że z pewnością są w stanie cię zadzi­wić.

Odebrałem trening w zakresie hawajskiego szamanizmu, ale w swo­im życiu poznałem również najbardziej zaawansowane techniki uzdra­wiania oferowane przez współczesną zachodnią medycynę oraz najbar­dziej prymitywne techniki Trzeciego Świata. Dzięki temu zauważyłem bardzo istotną rzecz; niezależnie od tego, jakiego uzdrawiającego sys­temu użyjemy, to niektórzy ludzie dzięki niemu zdrowieją, niektórzy nie, niektórzy zdrowieją bez niego, a jeszcze inni na przekór takiemu systemowi.

Ludzie z różnych czasów i miejsc mieli oczywiście różne poglądy na temat przyczyn chorób i innych fizycznych problemów, a także na temat wszelkich środków zaradczych. Ludzka kreatywność na polu uzdrawiania jest wspaniałym polem do obserwacji. Koncepcje i prakty­ki uznane w jakiejś kulturze mogą zostać odrzucone czy nawet wyśmia­ne przez inną.

Miriady metod

Najlepszą drogą prowadzącą do osiągnięcia pozytywnych rezulta­tów jest zrozumienie, jak działa uzdrawianie. Zanim więc przejdziesz do części drugiej i trzeciej, gdzie znajdują się opisy technik, przyjrzyj­my się zestawieniu metod uzdrawiających stosowanych na świecie. Warto zauważyć, że wiele z nich często przynosi rezultaty w uzdrawia­niu takich samych schorzeń.

1. Metody fizyczne - zioła, lekarstwa, dieta, suplementy, chirurgia i nastawianie kości, kręgarstwo i masaże, ćwiczenia, głębokie oddycha­nie, lewatywy i płukanie okrężnicy, posty, elektryczność i magnetyzm.

2. Metody emocjonalne - uczucie i uwaga, śmiech i zabawa, uwol­nienie gniewu, konfrontacja z lękiem, przebaczenie, barwy, aromaty i muzyka.

3. Metody mentalne - placebo, hipnoza i autohipnoza, terapia po­przez rozmowę, kierowana wyobraźnia, wizualizacja, pozytywne my­ślenie, afirmacje i medytacje.

4. Metody duchowe/metafizyczne - piramidy i kryształy, oczysz­czanie aury i chirurgia psychiczna, terapeutyczny dotyk, homeopatia i kwiatowe remedia, akupunktura, akupresura i kinezjologia, telepatia i radiestezja, modlitwy, uzdrawianie wiarą, odzyskiwanie duszy i spon­taniczna reemisja.

To naprawdę zdumiewające. Jeśli ciało może zostać uzdrowione za pomocą wszystkich tych metod — a istnieje niezliczona ilość dowodów na poparcie skuteczności każdej z nich — to wydaje się oczywiste, że każda z tych metod jest tylko środkiem, dzięki któremu działa rzeczy­wisty proces uzdrawiania. Żadna teoria dotycząca uzdrawiania nie może zostać uznana za ostateczną, dopóki inna również daje efekty. Tak więc podczas uzdrawiania dzieje się coś innego lub coś więcej, niż głoszą teorie.

Uzdrawianie zaczyna się, kiedy pojawia się potrzeba. Kiedy osoba wpada w dysharmonię (jest chora, ranna czy coś podobnego), ciało reaguje, starając się samo uzdrowić. Czasami taki człowiek stara się świadomie wpłynąć na proces uzdrawiania, bez lub z pomocą innych ludzi. Czasami inni ludzie starają się pomóc takiemu człowiekowi, bez lub przy jego świadomym udziale. Kiedy takie próby są skuteczne, stan danej osoby poprawia się. Jak już powiedziałem wyżej, jest bardzo wiele różnych metod, dzięki którym można udzielić komuś pomocy. Przyjrzyjmy się teraz różnym przyczynom, aby odnaleźć wspólny wątek łączący wszystkie rodzaje dysharmonii.

Czynnik stresu

Niezależnie od rodzaju dysharmonii, o której mówimy, niezależnie od rodzaju choroby, niezależnie, czy dany stan jest przede wszystkim mentalny, czy też ściśle fizyczny, zawsze występuje przy nim pewien stopień napięcia fizycznego. Czasami mówi się, że niektóre choroby są wywoływane przez napięcie, ale ogólnie uważa się, że to choroba powoduje napięcie. A co, jeśli napięcie jest przyczyną wszystkich chorób? Chciałbym jednak zaryzykować inne stwierdzenie. Gdyby tak było, to jedyne, co trzeba by było uczynić, aby poprawić zdrowie i zapobiec chorobom, to uwolnić napięcie. Na tym właśnie założeniu bazuje cała ta książka.

Zanim jednak omówię sposoby uwalniania napięcia, chciałbym po­wiedzieć o tym, jak ono w ogóle powstaje. Przyjrzyjmy się najpierw źródłu napięcia, czyli rzeczy nazywanej stresem.

Zgodnie z Merriam- Webster 's Collegiate Dictionary (wydanie dzie­siąte), stres jest „fizycznym, chemicznym lub emocjonalnym czynni­kiem, który powoduje napięcie cielesne lub mentalne, które może mieć wpływ na powstawanie chorób" a także „stanem wynikającym z oddziaływania stresu, w szczególności mentalnym bądź fizycznym napięciem spowodowanym czynnikami, które zaburzają istniejącą rów­nowagę".

Mówiąc po ludzku, oznacza to, że różne rodzaje stresu powodują napięcie w ciele i umyśle, a także, że można powiększyć swój stres, starając się oprzeć zachodzącym zmianom.

W kolejnej części zastąpiłem słownikowy opis „ciało bądź część ciała" słowem „rzecz". Ta definicja mówi, że stres to „ograniczająca siła lub wpływ, jak w przypadku siły, która jest użyta, kiedy jedna rzecz naciska, odpycha, ciągnie, skręca bądź ściska inną rzecz; w szczególno­ści intensywność wzajemnych oddziaływań [i] deformacje powstałe na skutek działania tychże sił". Tłumacząc to na codzienny język, defini­cja ta oznacza, że stres to nie tylko naciskanie, odpychanie, ciągnięcie, skręcanie i ściskanie, ale także opór, jaki powstaje w reakcji na tego typu działania. Stres nie jest stresem, dopóki nie pojawia się opór. To właśnie opór tworzy napięcie, a napięcie powoduje problemy. Zwróć uwagę na fakt, że stwierdzenie „ograniczająca siła lub wpływ" nie odnosi się wyłącznie do rzeczy aktywnych, co oznacza, że brak pewnych rzeczy -jak na przykład pożywienia, wody czy miłości - również powoduje napięcie.

Stres sam w sobie nie jest czymś złym. Jest czynnikiem koniecznym do rozwoju mięśni, poruszania się, oddychania, motywowania się do działania i wielu innych użytecznych rzeczy. Ale jeśli uniesiesz sztangę i będziesz ją trzymać zbyt długo, twoje mięśnie nie wzmocnią się, ale załamią. Jeśli zjesz taką górę zdrowego jedzenia, że twój żołądek nie­omalże eksploduje, to robisz sobie tym więcej szkody niż pożytku. Jeśli będziesz starał się ocalić świat, zmieniając ludzi, to zestresujesz się tak bardzo, że niczego nie osiągniesz. Przyjrzyj się własnym doświadcze­niom, a odkryjesz, że to nie stresy codziennego życia powodują proble­my. Głównym źródłem kłopotów są nagły, nadmierny stres (stres ostry) i przedłużający się nadmierny stres (stres chroniczny). Można powie­dzieć, że za problemy odpowiada zbyt wiele napięcia, choć należy tu dodać, że „zbyt wiele" to bardzo różne pojęcie u różnych ludzi i w różnych okolicznościach. Od teraz, kiedy będę mówił o stresie, będę miał na myśli ten właśnie nadmierny rodzaj.

Spójrzmy teraz, jaki rodzaj stresu będzie powodował zbyt wiele napięcia w fizycznym ciele.

Czynnik stresu fizycznego

Stres fizyczny jest dosyć prostym do opisania zjawiskiem. Po pod­jęciu jakiegoś fizycznego wysiłku po pewnym czasie ciało zaczyna stawiać coraz większy opór przeciw danej aktywności, aż w pewnym momencie wypadek bądź wyczerpanie zmuszają je do przerwania pod­jętego działania. Trzeba tu jednak dodać, że im przyjemniejszy jest dany wysiłek, tym dłużej można go kontynuować, bowiem ciało stawia mu mniejszy opór, co w konsekwencji oznacza mniejsze napięcie, a mniejsze napięcie to mniej efektów stresu. Jeśli na przykład uwielbiasz grać w piłką ręczną, to możesz robić to przez wiele godzin i skończyć, czując jedynie przyjemne zmęczenie i radość. A jeśli na przykład nie cierpisz sprzątania, to możesz być kompletnie wykończo­ny i obolały już po godzinie pracy.

Inny rodzaj fizycznego stresu ma miejsce, kiedy uderzysz się lub zranisz czymś twardym lub ostrym, a także w momencie, kiedy masz kontakt z czymś nadmiernie gorącym lub zimnym. Co prawda nie wy­daje się niczym dziwnym, że w tego typu sytuacjach powstają siniaki, skaleczenia czy poparzenia, ale u niektórych ludzi takie obrażenia goją się bardzo długo, u innych znacznie szybciej, a jeszcze inni są w stanie chodzić po rozżarzonych węglach czy przebijać się gwoździami, nie czyniąc sobie przy tym najmniejszej szkody. Osobiście chodziłem bo­symi stopami po rozgrzanej lawie, leczyłem w czasie krótszym niż godzina własne połamane kości, siniaki i rany. Z perspektywy tych doświadczeń mogę powiedzieć, że jak najszybsze zredukowanie napię­cia jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na długość procesu uzdrawiania. W rozdziale siódmym opisuję służącą do tego technikę.

Stres fizyczny może również powstawać w reakcji na otoczenie. Alergie są obecnie tak powszechne, że wielu ludzi uważa je za coś naturalnego. Niektórzy ludzie są nadmiernie czuli na śladowe ilości naturalnych i tworzonych przez człowieka chemikaliów czy też na promieniowanie elektromagnetyczne. Ciało stara się obronić przed takim wpływem nie tylko poprzez wewnętrzną chemię organizmu, ale również poprzez stworzenie bariery z napięcia mięśniowego (zwróć przy tym uwagę na fakt, że organy wewnętrzne i nerwy również są otoczone tkanką mięśniową). No i oczywiście jest jeszcze stres powo­dowany takimi rzeczami jak głód, pragnienie i brak fizycznego ruchu. Nietrudno jest dostrzec, w jaki sposób fizyczny stres powoduje fi­zyczne napięcie.

Czynnik stresu emocjonalnego

O stresie emocjonalnym zwykle myśli się jako o czymś generowanym na zewnątrz nas, innymi słowy, że jest on spowodowany tym, co inni nam robią. Jest to tak popularny punkt widzenia, że bardzo wielu ludzi dostaje odszkodowania za emocjonalne krzywdy wyrządzone im przez innych ludzi. Jeśli zaś chodzi o fakty, to emocjonalny stres ma miejsce w chwili, kiedy to ty doznajesz uczuć strachu, gniewu lub podekscytowania, a wszystkie te uczucia są generowanymi wewnątrz ciebie reakcjami. Oczywiście łatwiej jest, a czasami znacznie bardziej korzystniej finanso­wo obwiniać innych za własne złe samopoczucie, ale tak naprawdę to robisz to sobie sam. Ktoś może mieć ciężki problem w sytuacji, którą ktoś inny kompletnie by zignorował. Twoje nastawienie do czynów in­nych ludzi ma znacznie większe znaczenie niż same ich czyny.

Emocje, które powodują stres, to strach, gniew i ekscytacja. Oczy­wiście każde z tych uczuć występuje w wielu odcieniach i stopniach natężenia. Emocje powiązane ze strachem to niepokój, groza, panika i wstyd. Niektóre z odmian gniewu to zazdrość, zawiść, smutek, depre­sja i zmartwienie. Ekscytacja często objawia się jako entuzjazm i pozy­tywne oczekiwania.

W momencie strachu twoje ciało stara się odsunąć od tego, czego się boi. Tak naprawdę gdyby tylko mogło, to starałoby się fizycznie uciec. Jeśli ty zaś zdecydujesz się nie uciekać, impuls, aby to zrobić, i tak jest ciągle obecny, zaś konflikt pomiędzy nim i decyzją, by nie uciekać, powoduje fizyczne napięcie. W przypadkach ekstremalnego strachu napięcie może być tak ogromne, że człowiek traci przytomność, a funkcje cielesne zostają nadwerężone.

W momencie gniewu ciało stara się coś odepchnąć od siebie, uszko­dzić lub zmienić na siłę. Wszystkie te impulsy powodują napięcie, które staje się szczególnie potężne w sytuacji, kiedy staramy się je stłumić. Strach i gniew są używane do stawiania oporu ludziom i sytu­acjom, to zaś w fizycznym ciele przeobraża się w napięcie. Również trwająca zbyt długo ekscytacja może prowadzić do napięcia, kiedy cia­ło zacznie się dopominać o należny mu wypoczynek. Ostry i chronicz­ny strach, gniew i podniecenie mogą być bardzo stresujące z punktu widzenia napięcia fizycznego, którego są źródłem.

Oczywiście bezpośrednie napięcie mięśniowe nie jest jedyną fizyczną reakcją na stres. Pojawiają się również chemiczne reakcje, które dzia­łając w różnych systemach ciała, w sposób niebezpośredni powodują napięcie fizyczne. Co więcej, reakcje fizyczne i emocjonalne są ze sobą tak ściśle powiązane, że chemiczne zmiany w ciele spowodowane na­turalnie czy też czynnikami takimi jak jedzenie, środki chemiczne czy zioła mogą wywołać emocjonalny stres i fizyczne napięcie. Endorfiny, kofeina, alkohol, heroina i kokaina są najbardziej znanymi, mogącymi tego dokonać substancjami. Chciałbym tu jednak przypomnieć, że na­wet coś tak poważnego, jak uzależnienie od narkotyków, było już sku­tecznie leczone przy użyciu bardzo wielu różnych metod.

Czynnik stresu mentalnego

Twoja najdrobniejsza myśl powoduje maleńką reakcję w ciele. Zaś twoje najbardziej znaczące myśli powodują ogromne reakcje. Wspomi­nanie, wyobrażanie sobie czegoś, planowanie, spekulowanie, dziwienie się, medytowanie i każda inna forma aktywności mentalnej powodują odpowiednie reakcje fizyczne. Oznacza to, że twoje ciało stara się od­wzorować fizycznie twoje myśli, między innymi aktywując system nerwowy, modyfikując oddech, zmieniając poziom hormonów i innych substancji chemicznych i dostosowując do myśli poziom napięcia mię­śniowego. Jeśli na przykład wspomnisz jazdę na nartach wodnych, to mięśnie, których wtedy używałeś, zepną się delikatnie w trakcie aktu

mentalnego wspominania tej czynności. Jeśli chciałbyś kopnąć szefa w tyłek, to potrzebne do tego mięśnie natychmiast się zepną i przygo­tują do wykonania tego zadania. Im bardziej abstrakcyjne będzie twoje myślenie - co oznacza, że im mniej będzie dotyczyć fizycznych czyn­ności — tym mniejszą wywoła reakcję w ciele. Jednakże przedłużające się myślenie abstrakcyjne połączone z płytkim oddechem i nie zmienia­jącą się postawą ciała również powoduje niezdrowe napięcie fizyczne. Krytyka, wątpliwości, zdezorientowanie, zaprzeczenie i konflikto­we przekonania czy motywacje są przyczyną mentalnego stresu, który powoduje fizyczne napięcie. Krytyka jest na przykład podobna do gnie­wu, ale bez całej głębi emocji. Kiedy krytykujesz, doświadczasz impul­su mającego na celu odepchnąć, pociągnąć, zmienić lub zranić, a ciało, próbując zareagować na taki impuls, produkuje fizyczne napięcie. Za­przeczenie jest mentalną wersją strachu, z tym samym impulsem, aby się od czegoś oddalić i z takimi samymi rezultatami, jeśli chodzi o napięcie. Zwątpienie pojawia się, gdy dwie idee wchodzą ze sobą w konflikt, zaś zdezorientowanie ma miejsce, gdy pojawia się konflikt pomiędzy wyborami. Kiedy twoje stresujące myśli tworzą stresujące emocje, efekty stresu emocjonalnego kumulują się z efektami stresu mentalnego, co powoduje jeszcze większe napięcie fizyczne. W roz­dziale siódmym, a dokładnie w jego części dotyczącej energii emocjo­nalnej, przedstawiam sposoby na poradzenie sobie z dezorientacją.

Czynnik stresu duchowego

Głównymi czynnikami tego, co nazywam stresem duchowym, są apa­tia i ciężki stopień nudy nazywany ennui. Trzeba jednak wspomnieć, że bóle głowy i inne symptomy fizyczne czy też pojawiające się w zachowa­niu również mogą świadczyć o obecności stresu duchowego.

Apatia bierze się z nawyku dystansowania się od wszelkich warto­ści, emocji i czynności aż do stopnia, w którym dana osoba jest coraz mniej poruszona bądź zmotywowana przez rzeczy, które motywują i poruszają innych ludzi. Apatię można uznać za duchową wersję gnie­wu, ponieważ wydaje się ona być reakcją na poczucie bezsilności i frustracji. Zamiast odczuwać gniew lub depresję z powodu poczucia bezsilności i frustracji, niektórzy ludzie po prostu wytłumiają to uczu­cie. Niestety, jedyną metodą na to jest spinanie mięśni do punktu, kiedy dane uczucie staje się nieodczuwalne. A co jeszcze gorsze, jeśli doda się do takiej mieszanki odpowiednią ilość stresu z innych źródeł, to wysiłek, aby powstrzymać uczucia, może się załamać, co doprowadza do wybuchu szału i przemocy. Ludzie, którzy wpadli nagle w morder­czy szał są często opisywani przez znajomych jako „cisi i niekonfliktowi." Pamiętam, że spotkałem kiedyś mężczyznę, który był bardzo spo­kojny dopóki ktoś nie zrobił czegoś, co mu się nie podobało. Wtedy jego zachowanie zamieniło się w cichą groźbę. Bardzo się cieszę, że nikt nie zrobił nic, co by go naprawdę zdenerwowało, kiedy przebywa­łem w jego towarzystwie.

Ennui jest duchową formą zaprzeczenia. Charakteryzuje się on przede wszystkim zaprzeczaniu wartości, a nie zaprzeczaniu istnienia. Wiąże się to z poczuciem bycia niechcianym lub niekochanym. Poprzez ennui dana osoba stara się udawać, że nie ma to żadnego znaczenia. Jest to forma ucieczki, co wskazuje na to, że w głębi uczucie to ma związek ze strachem. Kiedy taka forma odwracania się od innych i od świata stanie się ostra i chroniczna, również staje się źródłem niezdrowego napięcia.

Zadziwiającą formą stresu duchowego jest napięcie powstające pod­czas nadmiernego fantazjowania lub zbyt częstego medytowania. Podczas gdy skutki takiego stresu są bardzo różne u różnych ludzi, to proces, który przy tym zachodzi, jest zawsze taki sam. Kiedy świado­mość jest poza fizycznym ciałem przez zbyt długi okres czasu, pojawia się fizyczne napięcie, które może objawiać się jako bóle głowy, niepo­kój lub nawet jeszcze coś gorszego. Ten efekt nasila się, jeśli fantazjo­wanie lub medytacja są używane jako sposób na odsunięcie się od rzeczywistości, ale nawet osoby fantazjujące i medytujące „zdrowo" mogą odczuć lekkie uwolnienie napięcia, kiedy ich uwaga powraca znowu do fizycznego ciała. Dla niektórych przywrócenie uwagi jest tak silnym odczuciem, że opisują je jakby ich duch „wpadał" z powrotem do ciała, co często wiąże się z drgawkami lub skurczami mięśni. Bliż­sze badania nad tym fenomenem przekonały mnie, że te efekty są spo­wodowane nagłym uwalnianiem napięcia.

Napięcie holistyczne

Wiele współczesnych systemów uzdrawiania jest zawodnych, po­nieważ bazują one na nadmiernej wyłączności. Mówiąc prościej, mają tendencję do traktowania danej przypadłości jakby została spowodo­wana wyłącznie czynnikami fizycznymi, mentalnymi lub duchowymi, przy jednoczesnym odrzuceniu wszystkich innych czynników, jako nie związanych z daną sprawą. A jednak napięcie powstaje na wszystkich tych poziomach, a dany symptom jest najczęściej kombinacją ich wszyst­kich. Nawet coś tak prostego jak przytrzaśnięcie palca może być zwią­zane z poczuciem winy, niepewnością co do obranego w życiu kierun­ku, lub duchowym wyizolowaniem. Jeśli palec będzie leczony tylko na poziomie fizycznym, to proces uzdrawiania będzie spowalniany przez napięcie obecne na innych poziomach. Uzdrowiciel, ignorując jeden z tych czynników, może zaszkodzić procesowi uzdrawiania. We współ­czesnych terapiach można poprawić stan zdrowia umysłowego poprzez dietę, różne odmiany raka są leczone hipnozą, a uwalnianie emocji leczy duchową apatię.

W moim spojrzeniu na uzdrawianie nadmierny fizyczny, emocjo­nalny, mentalny lub duchowy stres, lub też jakakolwiek ich kombina­cja, powodują nadmierne napięcie, które z kolei jest powodem dyshar-monii i chorób. Co doprowadza do twierdzenia, że jeśli zredukujemy lub usuniemy stres, poprzez zmianę okoliczności zewnętrznych lub poprzez zmniejszenie wewnętrznego oporu, to napięcie zostanie uwol­nione, co przyczyni się do całkowitego uzdrowienia lub przynajmniej znacznie wspomoże proces ozdrowieńczy.

Czynnik uzdrawiający

Skoro napięcie jest czynnikiem chorobotwórczym, to co jest czynni­kiem uzdrawiającym? Jak już dowiodłem wyżej, z pewnością nie jest to metoda, ponieważ bardzo wieloma różnymi metodami można osiągnąć takie same rezultaty. Czy jest gdzieś jakiś czynnik, który zapoczątko­wuje proces uzdrawiania? Zaryzykuję stwierdzenie, że jest taka rzecz i że posiada ona dwa aspekty.

Wydaje się, że jedyną rzeczą, która występuje w każdym rodzaju uzdrawiania, jest intencja. Z pewnością w człowieku musi istnieć jakaś intencja lub motywacja do wyzdrowienia, bowiem w przeciwnym razie cały proces nie miałby miejsca. Dwoma aspektami intencji jest intencja umysłu i intencja ciała.

Intencja ciała

Bez wątpienia można powiedzieć, że naturalnym zamiarem ciała jest pozostanie w dobrym stanie zdrowia. W przypadku choroby czy uszkodzenia ciało natychmiast próbuje się naprawić, najlepiej jak tylko potrafi, używając do tego sygnałów takich jak ból czy głód, aby powiadomić świadomy umysł, że potrzebuje pomocy, aby powrócić do swego normalnego stanu. Można to nazwać intencją automatyczną. Napięcie stanowi przeszkodę w procesie samouzdrowienia ciała, a czasami może nawet zamienić ten proces w akt autodestrukcji. Na przykład krzepnię­cie krwi jest procesem uzdrawiającym, ale napięcie może spowodować, że będzie ono miało miejsce w niewłaściwym miejscu i czasie. Jednak­że nie ma żadnych wątpliwości, że intencja ciała, aby się uzdrowić, jest najważniejszym czynnikiem w uzdrawianiu oraz że wszystko, co może­my zrobić, aby tę intencję wspomóc —jak na przykład uwolnienie stresu -jest użyteczne i dobre. Intencja ciała, aby się wyleczyć, może zostać również nazwana intencją podświadomą.

Intencja umysłu

Innym aspektem intencji jest świadomy zamiar, znany również jako motywacja, wola lub siła woli. Pomimo że podświadoma intencja wy­zdrowienia jest obecna we wszystkich sytuacjach, to ze świadomą in­tencją bywa bardzo różnie. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że każdy chciałby mieć dobre zdrowie. Ale niektórzy ludzie używają fi­zycznej dysharmonii jako dyscypliny duchowej, jako środka pozwala­jącego się uczyć, jako metody manipulacji, karania się za coś czy też jako sposobu na wyrażenie wściekłości. Innymi słowy ludzie są zdolni do różnorodnych, pozostających z sobą w konflikcie, motywacji, z któ­rych jedne mogą prowadzić do uzdrowienia, a inne do choroby.

Kolejną sprawą jest zdolność do podtrzymywania świadomych in­tencji. Często słyszy się o cudownych uzdrowieniach, które były zasłu­gą ludzkiej woli przeżycia i chęci odzyskania zdrowia. Kiedy mówi się, że ktoś ma silną wolę, to tak naprawdę oznacza to, że potrafi on utrzy­mywać swą koncentrację na danej rzeczy i bardzo trudno jest mu w tym w jakikolwiek sposób przeszkodzić. Zaś o osobie, która często i łatwo traci koncentrację, lub przenosi swą uwagę na coś innego, mówimy, że ma słabą wolę. Tak więc niezależnie od tego, czy nazwiemy dany pro­ces świadomą intencją, siłą woli, czy też podtrzymywaniem uwagi, to jest on ważną częścią mentalnego aspektu czynnika uzdrawiania.

Intencja ciała, aby się uzdrowić, może być wspierana przez zmniej­szanie napięcia i dostarczanie niezbędnych do wyzdrowienia składni­ków, takich jak substancje odżywcze czy tlen. Intencję umysłu można zaś wesprzeć poprzez pozytywne oczekiwanie i uwierzenie, że dobry stan zdrowia jest czymś pozytywnym i możliwym. Często takie wierze­nie czy oczekiwanie jest czymś, co wypływa z wnętrza danej osoby. Jednakże jeszcze częściej coś, co dostarcza takiego pozytywnego ocze­kiwania, to siła z zewnątrz. Nazywamy ją placebo.

Pewnego dnia, gdy przeglądałem strony w Internecie, moją uwagę przykuł wycinek z dokumentu przedstawionego na 104. dorocznym zjeździe Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychologicznego, który odbywał się 12 sierpnia na Uniwersytecie w Connecticut. Prezentacja ta miała tytuł „Słuchamy prozacu, ale słyszymy placebo" i była dziełem dr. Guya Sapirsteina i dr. Irvinga Kirscha. Przedstawiała ona analizę trzydziestu dziewięciu przypadków pacjentów, których poddawano terapii różnymi środkami antydepresyjnymi w latach 1974-1995. Analiza wykazała, że tylko 27% pozytywnych reakcji było wywołane prawdziwym składem chemicznym leku, podczas gdy 50% było spo­wodowane efektem placebo, a 23% innymi nieznanymi czynnikami. Dr Sapirstein powiedział, że: „ludzie, którzy są uzdrawiani dzięki le­kom, tak naprawdę zdrowieją, ponieważ myślą, że podane im lekarstwo antydepresyjne działa. Jeśli weźmiemy te rezultaty i powiemy, że zmia­ny na lepsze są powodowane tym, co myśli pacjent, to możemy wysnuć wniosek, że to, co ludzie myślą, ma większy wpływ na ich samopoczu­cie niż substancje chemiczne".

Ojej! Jest to tak ważne stwierdzenie, że warto je powtórzyć jeszcze raz. Oczekiwania, które ludzie mają wobec danego leku, mogą mieć potężniejszy efekt niż samo działanie leku.

Zgodnie z Merriam-Webster 's Collegiate Dictionary (wydanie dzie­siąte), efekt placebo to: „polepszenie się stanu zdrowia osoby chorej, które następuje na skutek danej kuracji, ale jednocześnie nie może być skutkiem tej kuracji". Jeśli tak jest, to rezultaty jednej metody leczenia można łatwo uzyskać, stosując inną metodę, a jeśli jedyną różnicą jest to, co dana osoba myśli o zastosowanej metodzie, to sama metoda właściwie nic nie znaczy.

Zaraz, zaraz! Jak to możliwe? Czy właśnie powiedziałem, że lekar­stwa, diety, chirurgia i ćwiczenia nie są środkami uzdrawiającymi? Nie wpadajmy w panikę. Nie staram się tu obalić całego istniejącego sys­temu leczenia. Po prostu sugeruję, że system działa w takim stopniu, w jakim oczekuje tego pacjent. Fizyczne interwencje, takie jak lekar­stwa, chirurgia, dieta czy ćwiczenia, wyraźnie wpływają na ciało. Ale żeby mógł zajść proces uzdrawiania, muszą również wpłynąć na umysł. A co dokładnie daje placebo tak wielką moc, pozwalającą stymulować pozytywne oczekiwania ciała i umysłu? Oto moja teoria na ten temat.

Podświadome oczekiwania

Zwykle myśli się, że oczekiwania są czysto mentalną sprawą, zmie­rzoną świadomie, albo wyuczoną jako przyzwyczajenie, co nie ma nic wspólnego z uzdrawianiem. Oczywiście można podać wiele przykła­dów, kiedy ktoś pomimo pozytywnych oczekiwań wobec danej terapii nie został dzięki niej uzdrowiony. Co stało się w takim wypadku?

Takie wydarzenie można wytłumaczyć tylko wtedy, jeśli spojrzymy oddzielnie na oczekiwania umysłu i oczekiwania ciała. Oczekiwania ciała zawierają w sobie podświadome oczekiwania bazujące na wspomnieniach, pamięci genetycznej i wspomnieniach naszych przodków, które nosimy w sobie w najprzeróżniejszych kombinacjach. To właśnie wyjaśnia, dlaczego różni ludzie reagują w różny sposób na takie same terapie, nawet jeśli ich świadome oczekiwania są takie same.

Im bardziej znajomy jest dany sposób leczenia, tym lepiej zareaguje na niego ciało. Podobieństwo może zawierać się w kształcie (np. coś uformowanego jak pigułka), w smaku (słodkim lub obrzydliwym), w miejscu, z którego pochodzi (gabinet lekarza lub chata szamana), czy czymkolwiek innym, co łączy się z zastosowanymi poprzednio metoda­mi leczenia. Efekt leczenia zachodzi w takim stopniu, w jakim znajo­mość danej terapii pozwala ciału na poczucie bezpieczeństwa, odpręże­nie i pobudza je do procesu uzdrawiania. Jeśli terapia spełnia te funkcje, wtedy jej forma nie jest ważna. W zależności od pochodzenia danego człowieka, jedzenie żółwich jaj pod świętym drzewem, przyjmowanie antybiotyków czy analizowanie snów może mieć ten sam efekt.

Świadome oczekiwania

Świadome oczekiwania bazują na autorytecie. Rozumiem przez to wierzenie, że coś lub ktoś jest potężne i ważne. Autorytet, tutaj w znaczeniu mocy uzdrawiającej, może być przypisany przedmiotowi albo substancji, procedurze, osobie czy nawet pragnieniu.

Pigułka z cukrem nie zadziała zbyt dobrze jako placebo, o ile nie zostanie ci podana przez osobę mającą autorytet, taką jak lekarz czy pielęgniarka, lub zaprezentowana jako skuteczne lekarstwo. A im więk­sza ta rzekoma skuteczność, tym lepszy będzie efekt. Reguła ta działa tak samo dla pigułek, magicznych amuletów czy chrząstki rekina.

Jeśli obawiasz się jakiegoś rodzaju terapii, jak na przykład chemio­terapii, hipnozy, rytuałów okultystycznych czy czegokolwiek innego, to wynikające z tego napięcie z pewnością będzie stanowić przeszkodę w uzyskaniu zamierzonego efektu. Ale jeśli jesteś pod wrażeniem ta­kiej formy terapii oraz wszelkich oferowanych przez nią możliwości i z ledwością możesz się jej doczekać, wtedy efekty mogą być napraw­dę cudowne. Im silniejsza jest twoja wiara w skuteczność danej meto­dy, tym uzyskane dzięki niej efekty będą lepsze.

Szamani, lekarze, terapeuci, uzdrawiacze wiarą i wszyscy inni uzdro­wiciele robią, co tylko jest w ich mocy, aby wywrzeć wrażenie na swoich klientach i przekonać ich o skuteczności stosowanych przez siebie metod. Używają do tego kostiumów, pewności siebie, specjalne­go zachowania, szczególnych przedmiotów, otoczenia, certyfikatów, książek, kosztów terapii i wszystkiego innego, co może przekonać pa­cjenta, że są mu w stanie pomóc. Nie ma w tym właściwie nic złego, o ile wspomaga to proces leczenia. Czasami uzdrowiciel nie robi nicze­go, aby zaimponować ludziom, bazując tylko i wyłącznie na swojej reputacji, która jest tak ogromna, że daje mu autorytet. Zewnętrzny wygląd pewnego brazylijskiego uzdrowiciela o imieniu Arigo nie robił żadnego wrażenia. Nie starał się on też o pozyskanie klientów. Praco­wał w brudnej chacie, używając tylko i wyłącznie własnych rąk i za­rdzewiałego noża, aby codziennie leczyć najprzeróżniejsze schorzenia u setek ludzi. Ale był bardzo efektywny, co doprowadziło do tego, że zjeżdżali się do niego ludzie z całego świata. Im silniejsze jest twoje przekonanie, że ktoś może ci pomóc, tym lepsze będą tego rezultaty.

Wreszcie istnieje też „autorytet pragnienia." W pierwszej chwili brzmi to dziwnie, ale mam tu na myśli efekt placebo, który powstaje, kiedy ma się pozytywne pragnienie. Kiedy masz pozytywną motywację albo powód, aby wyzdrowieć - stan zdrowia, który pragniesz osiągnąć, czy też czynność, którą chcesz być w stanie wykonać, zamiast bólu czy choroby, których pragniesz się pozbyć - to ten cel zostaje obdarzony przez ciebie pewnym rodzajem autorytetu, który pomaga zmobilizować świadome wierzenia i wzmocnić zdolności regeneracyjne ciała. Więk­szość historii związanych z tym efektem dotyczy sportowców, prawdo­podobnie dlatego, że są oni zwykle doskonale wyszkoleni w przypisy­waniu swoim celom wielkiego autorytetu i znaczenia.

Zdrowie to dobre samopoczucie

Ostatecznie jedynym rozsądnym sposobem na zdefiniowanie zdro­wia jest określenie, jak dobrze się czujesz. Jeśli twoje fizyczne ciało działa bez zarzutów, ale emocjonalnie i mentalnie czujesz się źle, to nie jesteś zdrowy, ponieważ nie czujesz się dobrze i dodatkowo złe samo­poczucie produkuje fizyczne napięcie. Ktoś mógłby powiedzieć, że dana osoba jest fizycznie zdrowa i chora umysłowo, albo, że ktoś jest umysłowo zdrowy, ale chory fizycznie. Ale takie rozróżnienia zakłada­ją rozdzielność, której nie ma w prawdziwym życiu.

Typowymi właściwościami dobrego stanu zdrowia są: efektywne funkcjonowanie ciała, fizyczna siła, odczuwalny poziom energii, emo­cjonalna przyjemność i pozytywne nastawienie. Ale wszystkie te wła­ściwości są w istocie tylko efektami dobrego samopoczucia, więc na potrzeby tej książki personalny poziom dobrego samopoczucia będzie uznawany za zdrowie. To oczywiście oznacza, że dana osoba może uważać się za całkowicie zdrową, podczas gdy pewne jej części nie będą poprawnie funkcjonować, a inni ludzie nie zgodzą się z jej indy­widualną samooceną. Ale przecież istnieje zdrowie i zdrowie! Zadziwia mnie, jak wielu ludzi myśli o zdrowiu w kategoriach niebycia chorym, a przecież ponad tą granicą jest jeszcze bardzo wiele do osiągnięcia. Być może dzieje się tak dlatego, że w naszym języku poza przymiotni­kami nie ma innych słów określających stan zdrowia, a te istniejące są bardzo ogólnikowe (bardzo zdrowy, niezwykle zdrowy, wybitnie zdro­wy i tym podobne). Można jednak odnaleźć ogromną różnicę w „byciu zdrowym", jeśli spojrzymy na czołowego sportowca i pracownika biu­rowego, czy charyzmatycznego przywódcę i zwykłego rolnika, pomi­mo że każdy z nich może zostać uznany za zdrowego pod względem fizycznym, emocjonalnym, mentalnym i duchowym. Poprzez obserwa­cje i doświadczenie można powiedzieć, że częstymi oznakami popra­wiającego się stanu zdrowia jest więcej energii, większa wytrzymałość, szybszy refleks, większa jasność myśli, szybsze zdrowienie i więcej charyzmy. Ale nasz język w ogóle tego nie uwzględnia. Ciekawe.

Konkluzja jest bardzo prosta. Uzdrowienie następuje, ponieważ ciało ma do niego zdolność oraz intencję, aby to się stało. Uzdrawianie przebiega sprawniej, jeśli podświadomą intencję wspomożemy, uwal­niając napięcie i tworząc świadomą intencję. W kolejnym rozdziale przedstawiam rolę, jaką odgrywają w uzdrawianiu wyobraźnia i wspo­mnienia.

Rozdział II

Wspomnienia, ciało i uzdrawianie

Ludzkie ciało jest niezwykłym zlepkiem elementów, które potra­fią dokonywać wielu niezwykłych rzeczy. Być może najwspa­nialszą zdolnością ciała jest umiejętność zapamiętywania, co oznacza, że jest ono w stanie uczyć się i pamiętać.

Na początku ludzkiego życia sperma spotyka się z jajeczkiem i ob­dzielają się one wzajemnie wspomnieniami. Początkowy rezultat to za­pierający dech w piersiach organizm ludzki, powstający z pojedynczej komórki. Kiedy komórki zaczynają się dzielić, różnicują się. Oznacza to, że różne komórki używają różnych wspomnień, aby przekształcić się w odmienne części ciała. Mówiąc ogólnie, ciała ludzi formują się w ten sam sposób, ponieważ pamiętają ten sam podstawowy wzorzec. Różnice w ludzkich ciałach pojawiają się dzięki wspomnieniom różnych warian­tów podstawowego wzorca. Kolor włosów, skóry, struktura kości, płeć... te i wiele innych charakterystyk mogą przyjmować różne formy u róż­nych ludzi, ze względu na różnice występujące w zapamiętanych do­świadczeniach przodków. Ale ogólny wzorzec jest dokładnie jednakowy dla każdego. Większość ludzi wygląda całkiem ludzko.

Godny uwagi jest fakt, iż poszczególne części ciała mają tendencję do zapamiętywania swoich indywidualnych wariantów podstawowego wzorca. Na przykład ciągle podlegająca zmianom skóra. Każdego dnia stare komórki umierają i odpadają, a jednocześnie są zastępowane przez ciągle rodzące się nowe komórki. Większość kurzu w naszych domach to najczęściej stare, martwe komórki naszej skóry. W okresie około sześciu tygodni skóra kompletnie się odnawia. Nowe komórki nie tylko pamiętają, jaki powinny mieć kolor, ale także, jakim rodzajem skóry powinny być - ponieważ jest bardzo wiele różnych rodzajów skóry na całym ciele. To samo odnosi się do wszystkich komórek twojego ciała, choć czas ich regeneracji może być dosyć różny. Zgodnie z niektórymi obliczeniami masz ekwiwalent całkowicie nowego ciała co siedem miesięcy. Reinkarnacja jest życiowym faktem.

Jak działa nasza pamięć?

Pamięć jest tak ważnym aspektem uzdrawiania, że warto wiedzieć dokładnie, w jaki sposób działają ludzkie wspomnienia. Jednakże mu­szę tu ostrzec, że wkraczamy właśnie na bardzo teoretyczny teren (choć z drugiej strony cała ta książka może zostać uznana za bardzo teore­tyczny teren, więc jaka to różnica?). Kiedy już udzieliłem ostrzeżenia, podam wyjaśnienie funkcjonowania pamięci, którego używam w swo­jej pracy i prowadząc seminaria.

Pamięć genetyczna jest przechowywana w komórkach. Zazwyczaj uważa się, że pamięć jest przechowywana w mózgu, aleja uważam, że pamięć zapisuje się w komórkach całego ciała, a nie tylko w komór­kach mózgu. Mówiąc dokładnie, pamięć jest zapisywana w tych ko­mórkach lub grupach komórek — zwłaszcza w tkance mięśniowej — które były aktywne w chwili, kiedy działo się dane zapamiętane wyda­rzenie. Im bardziej aktywne były dane komórki w trakcie zapamiętywania danego doświadczenia, tym bardziej są zaangażowane w przypomi­naniu sobie tego wydarzenia.

Ponieważ każde wydarzenie zawiera wiele form stymulacji zmy­słowej (jak na przykład dotyk, wzrok, słuch), to cała pamięć danego doświadczenia może być zapisana w maleńkich fragmentach w róż­nych miejscach ciała. Na przykład wspomnienia związane z prowa­dzeniem samochodu są przechowywane we wszystkich tych czę­ściach ciała, które są używane przy prowadzeniu. Kiedy twoje ciało zakumuluje dostateczną ilość wspomnień, wtedy możesz prowadzić bez udziału świadomości, myśląc o czymś innym albo zatapiając się w rozmowie.

Kiedy przywołujemy jakieś wspomnienie, mózg działa jak procesor danych - otrzymuje i transmituje sygnały od i do całego ciała. Może on mieć zapis pewnych wspomnień, ale nie jest magazynem całości pa­mięci. Jeśli ciało lub umysł zgłoszą zapotrzebowanie na jakieś wspo­mnienie, wtedy mózg wysyła mniej więcej taką wiadomość: „Hej, po­trzebujemy wspomnień dotyczących jazdy rowerem" albo „ Przypomnij nam, jak wyglądało przyjęcie u Mary Ann w listopadzie zeszłego roku". Obecność rzeczywistego roweru może zastymulować bardzo szybkie odtworzenie wszelkich wspomnień przechowywanych przez komórki, które są zwykle zaangażowane w procesie jazdy. Przywołanie wspo­mnień z przyjęcia może zająć nieco więcej czasu, zazwyczaj zaczyna­jąc się od najbardziej intensywnego energetycznie wydarzenia (jak na przykład chwila, w której stłukłeś ulubioną wazę Mary Ann), a potem wyciągając otaczające to wydarzenia.

W obu przypadkach przywoływanie wspomnień ma charakter sko­jarzeniowy, to znaczy, że wspomnienia są ze sobą połączone na zasa­dzie skojarzeń, a nie liniowej sekwencji. Dotknięcie kierownicy roweru natychmiast przywoła wspomnienie, jak należy na nim siedzieć, co z kolei przywoła wspomnienie, jak utrzymywać równowagę i tak dalej, a wszystko to odbędzie się z taką prędkością, że opóźnienie w pojawia­niu się poszczególnych wspomnień będzie w ogóle niedostrzegalne. Z kolei w trakcie przypominania sobie czegoś takiego jak przyjęcie, najpierw pojawia się najbardziej intensywne przeżycie, potem zaś po­łączone z nim wydarzenia (choć niekoniecznie w porządku chronolo­gicznym), potem z kolei wydarzenia o jeszcze mniejszej intensywno­ści, połączone z poprzednimi i tak dalej. Gdzieś w trakcie procesu skojarzeniowego twoja pamięć może przeskoczyć do na przykład chwi­li, kiedy poznałeś Mary Ann, kiedy ona ciągle jeszcze myślała, że jesteś miłą osobą. Tak więc ciało pamięta wszystko na zasadzie skojarzeń, energii, podobieństwa, symbolizmu, jednocześnie nie zwracając uwagi na czas i przestrzeń. Umysł może narzucić określoną kolejność przypo­minania. W rozdziale piątym, w części mówiącej o kierowaniu własną wyobraźnią, przedstawiam przykład używania wspomnień do leczenia wielu rodzajów przypadłości.

Pamięć sama w sobie jest przechowywana jako wzorzec ruchu w bardzo maleńkiej skali. Jest to coś w rodzaju kodu. Na podstawowym poziomie komórki są zaangażowane w jakieś doświadczenie, które jest zapisywane w mikroskali jako ruch. Aby przywołać potem to wspo­mnienie, odpowiednie komórki zaczynają w jedności wibrować ten sam kod, który w formie sygnałów jest przesyłany do mózgu, który z kolei tłumaczy takie sygnały na wspomnienia i przekazuje innym komórkom bodźce, aby zaczęły działać, jeśli zajdzie taka potrzeba. Kiedy na przykład mówisz słowo „mózg", pewne komórki twojego ciała wibrują kodem odpowiedzialnym za literę „m", inne dają sygnał litery „ó" i tak dalej. W tym samym czasie jeszcze inne komórki wibru­ją, odtwarzając obraz mózgu, jaki kiedyś widziałeś, a mózg koordynuje te wszystkie sygnały, aby pokazać ci wspomnienie mózgu.

Oczywiście w takim systemie musi istnieć wiele kopii zapasowych. Oznacza to, że wiele różnych grup komórek bierze udział w zapisywa­niu tego samego wspomnienia. Jest to potrzebne, jeśli mózg nie jest w stanie otrzymać sygnału z jakiejś określonej grupy (możliwe powody takiego wydarzenia omawiam dalej w podrozdziale Stres i ciało). Dzię­ki takim kopiom zapasowym mózg może pobrać informacje z innej grupy, kiedy podstawowa grupa jest niedostępna. Mimo tego moje ba­dania wykazują, że większość, jeśli nie wszystkie, naszych wspomnień jest uzależniona od kluczowych grup komórek, które muszą być stymu­lowane w pierwszej kolejności celem przywołania wspomnienia.

Możecie powiedzieć, że to ciekawe, fantastyczne, albo nawet absur­dalne. Ale dla mnie to praktyczna teoria. Tak naprawdę to nie wiem, czy pamięć działa właśnie w ten sposób, ale również nikt inny tego nie wie (choć są tacy, którzy twierdzą inaczej). Używam tego modelu, ponieważ wydaje się pasować do doświadczeń, jakie mają ludzie z własnymi wspo­mnieniami, odpowiada na wiele pytań dotyczących funkcjonowania pomięci i jest niezwykle użyteczny w procesie uzdrawiania. Tak więc postanowiłem traktować ten model tak, jakby był prawdą, przynajmniej do chwili, kiedy nie natknę się na lepszą teorię, bowiem jest to bardzo praktyczne podejście. Używanie tej teorii pomaga wyjaśnić zagadnienia motywacji, oczekiwań, energii i stresu w powiązaniu z ciałem, a także pozwala na stworzenie wielu działających technik. Fascynująca różno­rodność tych technik będzie opisana w dalszych rozdziałach.

Motywacja i ciało

Podstawową motywacją ciała jest dążenie do przyjemności i unikanie bólu. Powód ku temu jest bardzo prosty. Przyjemność powoduje pozy­tywne odczucia, zaś ból negatywne. Ciało nigdy o tym nie zapomina, przez co uwielbia jedno i obawia się drugiego. W przypadku specyficznych przeżyć ciało zapamiętując, będzie klasyfikowało je hierarchicznie, odpowiednio do zawartych w nich przyjemnych lub bolesnych elemen­tów. Potem na podstawie wspomnień będzie się starało powtórnie dopro­wadzić do przyjemnych wydarzeń i za wszelką cenę uniknąć nieprzyjem­nych. Mając wybór, z gamy doświadczeń przyjemnych postara się wybrać to najprzyjemniejsze. Jeśli zaś będzie musiało wybierać pomiędzy róż­nym nieprzyjemnymi doświadczeniami, wtedy zawsze będzie się starało wybrać to, które jest najmniej bolesne. Co ciekawe, ciało jest skłonne wytrzymać jakieś bolesne doświadczenie, jeśli zapewni mu przyjemność posiadającą wysoką wartość w hierarchii. Oczywiście nowe doświadcze­nia mogą zmienić hierarchię i jej kategorie. Jest to proste wyjaśnienie większości ludzkich zachowań. Wyjaśnia nam, dlaczego dzieci wolą gry wideo od odrabiania zadań, czemu niektórzy ludzie zajmują się alpinistyką i dlaczego ludzie trwają w przynoszących im ból związkach.

Motywacja i uczenie się

Kiedy dorastasz, twoje ciało musi nauczyć się radzić sobie ze zmie­niającymi się warunkami i nowymi doświadczeniami. Uczy się wszyst­kiego, począwszy od jedzenia i chodzenia, poprzez łatwe aktywności fizyczne, aż do pracowania i chorowania oraz wszelkich innych wyda­rzeń, które mają miejsce w twoim życiu. A jak na proces uczenia się wpływa motywacja?

Użyję tu przykładu dziecka, które uczy się chodzić. Najpierw musi się pojawić pragnienie chodzenia. Faktu, że coś takiego się zdarzy, nie należy traktować jako czegoś oczywistego. Jak wspomniałem w innej z moich książek, mój najstarszy syn nie zaczynał chodzić tak długo, że żona i ja zaczęliśmy sądzić, że jest upośledzony ruchowo. Trwało to do chwili, kiedy pojechaliśmy go odebrać ze żłobka i zastaliśmy go biega­jącego. Opiekunka powiedziała nam, że raczkował i wyglądał na bardzo zadowolonego, aż w pewnej chwili zobaczył starszych chłopców, którzy świetnie się bawili, biegając. Więc po prostu wstał i przyłączył się do nich. Przed tym wydarzeniem był wszędzie noszony i nie czuł potrzeby, aby chodzić. U większości dzieci motywacją do podjęcia próby chodzenia jest chęć przyjrzenia się czemuś, lub dosięgnięcia czegoś, albo też dokonania czegoś, co wymaga chodzenia. Aby na­uczyć się czegokolwiek, najpierw musi istnieć jakaś korzyść, która zmotywuje nas do nauki.

Na proces przyswajania wiedzy składają się motywacje, doświad­czenia, reakcje i selektywne zapamiętywanie. Obserwowanie dziecka, które uczy się chodzić, jest bardzo pouczające. Najpierw, kiedy wypróbowuje różne warianty postaw ciała i utrzymywania równowagi, jego kroki są niepewne. Poprzez sprytne użycie informacji zwrotnej - to znaczy poprzez sprawdzenie, który wariant doprowadza do upadku, a który do zachowania równowagi - dziecko stopniowo zapamiętuje to, co zdało egzamin, zapomina to, co się nie sprawdziło, i w efekcie uczy się chodzić.

Tak wygląda klucz do uczenia się nowych zachowań i umiejętności. Zapamiętywanie tego, co działa, i zapominanie tego, co nie działa. Tak właśnie uczy się niemowlę, dziecko i dorosły. Właśnie w taki sposób nauczysz się być zdrowszym i właśnie tak uczysz się, jak być chorym.

Choroba to wyuczone zachowanie

Czy ja właśnie powiedziałem, że proces uczenia się chodzenia jest taki sam jak proces uczenia się bycia chorym? Tak.

Wszystko, co robią istoty ludzkie, jest wyuczonym zachowaniem, bez znaczenia, czy jest to coś, czego nauczyli się przodkowie, a teraz jest zapisane w genach, czy też coś, czego człowiek nauczył się w trakcie własnego życia i ma to zapisane w swoich komórkach. Ciało zawsze uczestniczy w procesie uczenia się, a każde powtarzające się zdarzenie jest wyuczonym zachowaniem, niezależnie, czy mówimy tu

0 umiejętności mówienia, czy o katarze. Uczysz się języka, powtarza­jąc wzorce cielesnych zachowań, aby wydawać mające znaczenie dźwię­ki, bowiem jest to użyteczne. Uczysz się chorować, powtarzając wzor­ce cielesnych zachowań, aby wykazać mające znaczenie symptomy, ponieważ to również jest użyteczne. Ta użyteczność czy też korzyść wynikająca z choroby to zredukowanie stresu. Często zdarza się, że podświadomość tworzy chorobę, kiedy praca staje się zbyt bolesna i niemożliwa do zniesienia, lub też, że podświadomość używa choroby jako metody uniknięcia bolesnej konfrontacji emocjonalnej. Niestety, korzyść z takiego rozwiązania problemu jest niewielka, bowiem choro­ba sama w sobie powoduje stres. Ale jeśli fizyczne, emocjonalne, men­talne lub duchowe korzyści będą według podświadomości wyżej w hierarchii niż wszelkie niedogodności związane z chorobą, to będzie ona powtarzać wzorce choroby tak długo, jak długo nie nauczy się lepszych metod na zdobywanie korzyści.

Przekonania i ciało

Przekonania ciała to oczekiwanie, że jakieś określone wydarzenie lub rzecz będą przyczyną innego określonego wydarzenia lub rzeczy. Ciała w ogóle nie interesuje abstrakcyjna koncepcja prawdy, uznaje ono coś za prawdę jedynie na podstawie doświadczeń. Ciało uznaje coś za prawdziwe nie na podstawie rozumowania, tylko na podstawie sko­jarzeń pamięciowych. Podświadomość uwierzy praktycznie we wszyst­ko, jeśli tylko przedstawi się to odpowiednio przekonywująco, na przykład powtarzając daną informację wystarczająco często, lub wy­starczająco intensywnie, lub też z autorytetem wystarczającym do tego, żeby pokonać wszelkie poprzednio istniejące oczekiwania.

Jednocześnie ciało rygorystycznie trzyma się logiki. Kiedy już zaak­ceptuje jakieś przekonanie, będzie wypełniało jego logiczne konse­kwencje aż do końca. Właśnie dlatego ludzie łapią przeziębienie, jeśli zmokną na deszczu, ale nie, kiedy zmokną pod prysznicem, odrzucają kulę i zaczynają chodzić po wypiciu święconej wody, albo kładą się i umierają, kiedy lekarz powie im, że cierpią na nieuleczalną chorobę.

Autorytet i ciało

Autorytet jest niezwykle ważną rzeczą dla ciała. Akceptacja wierze­nia czy oczekiwania jest w istocie procesem uczenia się (a mówiąc jesz­cze dokładniej, zapamiętywania), który jest zależny od nakierowanej na sukces motywacji. Najbardziej podstawową motywacją dla ciała jest sty­mulacja sensoryczna (zmysłowa), którą, jak już powiedziałem wcześniej, można podzielić na ból i przyjemność. Stymulacja sensoryczna jest dla ciała ostatecznym autorytetem motywującym uczenie się i zapamiętywa­nie. To wyjaśnienie pozwala zrozumieć, dlaczego powtarzanie i inten­sywność danego doświadczenia wpływają na proces uczenia się. Ale jak ma się ten proces do akceptowania słów innych ludzi? Dlaczego niektó­rzy kupują jakiś szczególny dezodorant tylko dlatego, że używa go znany sportowiec? Czemu ludzie chorują i zdrowieją ze względu na to, co powie im lekarz? Dlaczego niektórzy ludzie kopiują zachowania znanych aktorów? Gdzie znajduje się w tym miejscu motywacja sensoryczna?

Nie uważam, aby większość ludzi tak naprawdę myślała sobie: „Och, jeśli ten sportowiec używa tego dezodorantu, to musi on być dobry", czy też „Och, lekarz wie wszystko na ten temat, więc lepiej umrę", czy „Jeśli będę się zachowywać jak ten aktor, to ludzie pomy­ślą, że jestem tak dobry jak on". Co prawda niektórzy ludzie mogą rzeczywiście tak myśleć, ale wydaje mi się, że powód takich zacho­wań jest znacznie bardziej instynktowny. Jeśli wziąć pod uwagę nasze ciała, to jesteśmy zwierzętami - bardzo niezwykłymi, ale jednak zwie­rzętami. Co więcej, jesteśmy zwierzętami stadnymi, dokładnie tak, jak wszystkie inne małpy. A dla zwierzęcia stadnego największym bólem jest wygnanie go ze stada, zaś największą przyjemnością zaak­ceptowanie przez stado. Przywódca stada ma władzę pozwalającą mu na akceptowanie bądź odrzucanie jego członków, tak więc jego sło­wo, które zawiera w sobie potencjał przyjemności i bólu, jest akcep­towane jako autorytet pochodzący z zapamiętanej lub oczekiwanej stymulacji sensorycznej danego rodzaju.

We współczesnych czasach naszymi stadami stały się gangi, kluby, rodziny, klany, drużyny, partie polityczne, Kościoły i wszelkie inne rodzaje stowarzyszeń. Obecnie możemy należeć naraz do bardzo wielu różnych stad, gdzie każde z nich będzie miało inne oczekiwania i wy­magania wobec swoich członków. W obszarach życia, gdzie nie istnieje żaden konkretny autorytet stadny, mamy tendencję do kierowania się słowami każdego, kto zachowuje się jak autorytet. Trzeba naprawdę wyjątkowej osoby, aby sprawiła, żeby jej ciało zaakceptowało ją jako autorytet. Ale jeśli będziesz w stanie czegoś takiego dokonać, to ciało z radością zaakceptuje cię jako przywódcę.

Energia i ciało

Uczenie się jest znacznie łatwiejsze i trwalsze w obecności jakiegoś fizycznego, emocjonalnego lub energetycznego stymulatora. Wszystko to, co pomaga komórkom poruszać się, wpływa pozytywnie na zdolno­ści przyswajania wiedzy. Twoje ciało zawsze będzie najlepiej pamiętać twoje doświadczenia wymagające największej aktywności fizycznej (jak na przykład jazda na rowerze), twoje najbardziej emocjonalne doświad­czenia (jak na przykład pierwszą miłość), przeżycia mające związek z silnymi energiami (powódź, huragan, wielki wodospad), a także twoje najczęściej powtarzające się doświadczenia (jak na przykład twoje na­wyki i umiejętności). Twoje ciało zapamiętuje najlepiej wszystkie te przeżycia, które były intensywne lub powtarzały się często. Energia zaś jest potrzebna w procesie zapamiętywania.

Energia jest również niezbędna przy uzdrawianiu. Energia, która jest w danym momencie dostępna w organizmie, determinuje efektyw­ność jego działań, mających na celu samo uzdrowienie, a także ich prędkość. Jak wiele energii posiada ciało, aby mogło wykonywać wszel­kie potrzebne czynności, takie jak radzenie sobie ze stresem, wzrost i odnawianie, naprawianiem uszkodzeń i podtrzymaniem swych funk­cji, a także utrzymywaniem zwykłej fizycznej aktywności, zależy od złożonej mieszanki ilości glukozy, tlenu, wody, witamin, minerałów, hormonów i tak dalej. Kiepska dieta, brak ćwiczeń i nadmierny stres mogą wyczerpać zapasy energetyczne organizmu bardzo szybko, choć niektórzy ludzie wydają się być w doskonałej kondycji, pomimo że robią wszystko na opak. Co więcej, ciało wydaje się być w stanie czerpać energię z innych źródeł, niż te, które wspomniałem wyżej. Niektórzy ludzie mogą chcieć temu zaprzeczyć, ale pola energetyczne innych ludzi, przedmiotów i miejsc mogą wzmacniać, stymulować i uzupełniać naszą własną energię.

Stres i ciało

Stres powoduje napięcie w ciele, napięcie zaś prowadzi do hamowa­nia ruchu komórek. Powstrzymanie ruchu doprowadza z kolei do pro­blemów z dostępem do różnych rodzajów pamięci, od wspomnień do­tyczących prawidłowego funkcjonowania, aż po wspomnienia dotyczące wykorzystywania umiejętności czy przypominanie sobie znanych in­formacji. Wraz z akumulacją napięcia twoja pamięć niedostrzegalnie się pogarsza. Dzieje się to zwykle w długim okresie czasu, a zachodzące zmiany są tak subtelne, że przypisuje sieje „naturalnemu" proceso­wi starzenia. Jednakże w ciele tracącym swe funkcje absolutnie niema nic naturalnego.

Jako przykład - w moim wieku (sześćdziesiąt plus) „powinienem" nosić okulary. Jest to uważane za coś naturalnego. Przez 99 procent czasu nie noszę okularów, bo ich nie potrzebuję, a w pozostałym 1 procencie używam czegoś zastępczego (na przykład okularów ajurwedyjskich), i to tylko dlatego, że nie poświęciłem wystarczająco dużo czasu na zrelaksowanie mięśni oczu. Jednym z doskonałych znaków, iż moje ciało, a w szczególności oczy są poddane stresowi jest moment, w którym mój wzrok słabnie. W rozdziale siódmym przedstawiam kil­ka technik służących do poprawienia wzroku. Podsumowując: wiele fizycznych problemów wynika z faktu, że pamięć jest tłumiona przez gromadzące się napięcie.

Silne, pochodzące z nagłego stresu napięcie powoduje łatwo zauwa­żalne efekty w ciele. Spinają się mięśnie, glukoza jest uwalniana do krwiobiegu, rozszerzają się naczynia krwionośne — co doprowadza do rozlewania się cieczy w okolicznych tkankach mięśniowych i może między innymi doprowadzić do odwodnienia - zwiększa się częstotli­wość uderzeń serca, kurczy się grasica — co powoduje zmniejszenie produkcji białych krwinek - witaminy i minerały są zużywane bardzo szybko, pamięć jest silnie ograniczona, a także występuje bardzo wiele innych mniej poważnych efektów. Zależnie od poziomu stresu lub szo­ku osoba może zapomnieć, jak się nazywa, zapomnieć, jak się mówi (zaniemówić), zapomnieć o oddychaniu (zesztywnieć), doświadczyć ogólnej amnezji, zblednąć (utrata cieczy w naczyniach krwionośnych), albo zemdleć (przez zahamowanie dopływu krwi do mózgu, albo też jako mechanizm ucieczki przed niebezpieczeństwem). Zwykle wszyst­kie te symptomy ustępują, kiedy ciało rozluźnia się.

Naturalną reakcją ciała na stres jest stawienie mu oporu. Pamiętasz jeszcze „dwukierunkową" siłę, o której napisałem w rozdziale pierw­szym? Jeśli ciało zostaje poddane naciskowi, ma tendencję do odpycha­nia źródła nacisku (to zjawisko jest odpowiedzialne za przyrost mięśni podczas treningu siłowego). Kiedy zostanie pociągnięte, ma tendencję do ciągnięcia w przeciwnym kierunku (dlatego rozciąganie się może być korzystne). Kiedy jest skręcane, stara się skręcać w przeciwnym kierun­ku (właśnie dzięki temu masaże mogą pozytywnie wpływać na zdrowie).

Jeśli ciału czegoś brakuje, stara się to sobie skompensować. Jeśli dana rzecz jest niedostępna, ciało stara sieją zastąpić jakimś substytu­tem fizycznym lub symbolicznym (właśnie dlatego organizm może pobrać wapń z jednej kości, starając się wspomóc inną, czy ludzie, którym brakuje miłości, jedzą zbyt wiele). Jeśli ciało lub jakaś jego część są zagrożone zranieniem, to ciało będzie się starało od niego uciec. Jeśli nie może uciec, postara się chociaż otoczyć dane miejsce ochronną powłoką (stąd biorą się stwardnienia skóry, pęcherze i nad­mierna otyłość.) Jeśli zaś coś zagraża ciału od wewnątrz, stosuje ono środki zapobiegawcze, aby dane zagrożenie zwalczyć (do tego właśnie służą białe ciałka krwi i przeciwciała).

Niezależnie od tego, czy źródłem stresu jest rana czy wirus, to symp­tomy, które znamy jako schorzenie, są produkowane przez samo ciało. Dowodem tego jest, że różni ludzie wystawieni na działanie analogicz­nego źródła stresu wykazują bardzo różne symptomy, a niektórzy wręcz w ogóle nie mają żadnych symptomów. Nie wszyscy wystawieni na działanie tak zwanych środków kancerogennych dostają raka. Nie każ­dy narażony na zarażenie się katarem czy nawet AIDS zaraża się. Nie każdy, kto przetnie skórę nożem, będzie miał bliznę, nie zawsze bycie narażonym na działanie ognia powoduje oparzenia. Czemu pojawiają się takie rozbieżności?

Kiedy twoje ciało jest poddane stresowi, musi jakoś zareagować. A skąd wie, co robić? Odpowiedź musi brzmieć następująco: ciało wie, co ma robić, na podstawie zapamiętanych doświadczeń z podobnym stresem. Skąd biorą się te doświadczenia?

Stres i pamięć genetyczna

Pierwszym źródłem wspomnień, do jakiego sięga ciało, aby pora­dzić sobie ze stresem, jest pamięć genetyczna. W istocie to tak, jakby ciało zadawało sobie pytanie: „Co moi przodkowie robili w takiej sytu­acji?". Potem skanuje geny tak długo, aż znajdzie jakiś wzorzec zacho­wania, który wydaje się dobrze pasować do sytuacji i używa go. Pamięć przodków, czy też używając innej nazwy pamięć genetyczna, predyspo­nuje osobę do szczególnych zachowań w wypadku zetknięcia się z konkretnym rodzajem stresu. Bardzo łatwo udowodnić to twierdzenie na podstawie choroby takiej jak grypa, charakteryzującej się wieloma różnymi symptomami. Niektórzy ludzie dostają gorączki, inni mają problemy żołądkowe, jeszcze inni mają dreszcze, bóle mięśni, zatkany nos, a są również tacy, którzy doświadczają wszystkich tych sympto­mów. Rola pamięci genetycznej jest szczególnie ważna, jeśli chodzi o stres emocjonalny. U różnych ludzi taka sama stresująca sytuacja może doprowadzić do rzeczy tak różnych, jak astma oskrzelowa, zapa­lenie płuc, choroby serca czy rak.

Stres i pamięć empiryczna

Drugim źródłem informacji o sposobach reagowania na stres są nasze osobiste doświadczenia. „Co zrobiłem, kiedy ostatnio napotkałem taki stres?". Potem świadomość ciała skanuje pamięć osobistą i po odnale­zieniu pasującego wzorca wprowadza go w życie. Wiele bólów głowy można przypisać właśnie temu zjawisku. Im większe ukryte korzyści przynosi takie zachowanie, tym bardziej prawdopodobne jest, że zosta­nie ono zapamiętane i użyte po raz kolejny w przyszłości. To źródło pamięci zawiera w sobie również wszelkie wyuczone umiejętności. Niektórzy ludzie, aby radzić sobie ze stresem, wyrobią w sobie umiejęt­ność medytacji czy nauczą się hatha jogi, a inni nauczą się, jak odna­leźć drogę do apteki, albo jak umówić się z lekarzem.

Stres i przybrana pamięć

Trzecim źródłem informacji są doświadczenia innych ludzi. „Co wszyscy inni robią z tym rodzajem stresu?". Po przeszukaniu części pamięci, która odnosi się do zachowań innych ludzi w podobnych przy­padkach, ciało kopiuje ich zachowania. Zwykle ciało używa kopii za­chowań innych ludzi dopiero w ostateczności, kiedy nie znajdzie odpo­wiednich wzorców w pamięci genetycznej i osobistej. Zwróć uwagę, że w pewnych wypadkach ciało może podlegać „zachowaniom zbioro­wym", przyjmując chorobę ze względu na empatyczną więź z innymi ludźmi, czego przykładem może być mąż odczuwający ból, kiedy jego żona rodzi. W mojej opinii jednym z najpoważniejszych problemów naszych czasów są choroby „telewizjogenne", powodowane przez tele­wizyjne reklamy różnych środków na przeziębienia, bóle głowy, grypę i różne kobiece niedomagania. Choć z drugiej strony być może te reklamy są nieodzowne dla gospodarki.

Pomimo że choroba może być zniekształconą reakcją na stres, to mimo tego jest próbą dokonywaną przez ciało, które stara się poradzić sobie ze stresem w możliwie najlepszy sposób. Dlatego można powie­dzieć, że choroby są działaniem ciała, które próbuje rozwiązać problem związany ze stresem. Uzdrawianie jest więc działaniem mającym na celu wspomożenie ciała, aby rozwiązało ten problem lepiej.

Rozdział III

Wyobraźnia, umysł i uzdrawianie

Umysł jest rzeczą bardzo trudną do określenia. Oczywiście wiesz, że tam jest, bo widzisz efekty jego działania, ale nie jest on czymś, co mógłbyś wziąć do ręki, wyczuć czy zoba­czyć. Niektórzy behawioryści uważają, że fenomen umysłu to produkt zachodzących w ciele fizycznych procesów. Ich idea nazywana efektem „umysł - ciało" nie zakłada, że umysł i ciało wchodzą w interakcje, ale że umysł jest efektem działań ciała. Jeśli to stwierdzenie jest praw­dą, to behawioryści twierdzą tak wyłącznie ze względu na własne procesy fizyczne i można spokojnie na nich nie zwracać uwagi. Bar­dziej użyteczne może się okazać porównanie umysłu do oceanu, z wie­loma warstwami, wieloma prądami, dużą ilością ukrytych miejsc, jesz­cze większą ilością otwartych przestrzeni i skarbnicą rzeczy użytecznych i dziwnych.

Wielu ludzi starało się ustalić jakąś główną charakterystykę umysłu. Ja również wierzę, że główną charakterystyką umysłu jest wyobraźnia. Wszelkie zdolności umysłu, jak na przykład analiza, synteza, rozumo­wanie, determinowanie, decydowanie i kreatywność, wywodzą się ze zdolności wyobrażania sobie czegoś. Umysł potrafi sobie wyobrażać to, co było, to, co jest, i to, co będzie. A co jeszcze wspanialsze, potrafi sobie również wyobrażać to, czego nigdy nie było, to, czego nie ma, i to, czego nigdy nie będzie, a czasami ciężko mu odróżnić jedno od drugiego.

Umysł jest w stanie wyobrazić sobie wszystko, czego doświadcza ciało i jeszcze wiele, wiele więcej. To tak, jakby umysł używał pamięci jako trampoliny, pozwalającej mu tworzyć nowe doświadczenia. Naj­pierw pojawia się myśl, potem fantazje, potem plany, a potem czynno­ści mające na celu zrealizowanie planów. Wyobraźnia jest silnie zaan­gażowana podczas całego tego procesu. Jeśli chodzi o ścisłość, to omawiane wszędzie trzecie oko jest po prostu okiem naszej wyobraźni czy też okiem umysłu. Bynajmniej nie jest to szyszynka, pomimo iż organ ten może odgrywać dużą rolę w procesie wyobrażania sobie cze­goś. Tradycyjnie „trzecie oko" jest umieszczone na środku czoła, w obszarze, gdzie znajdują się płaty czołowe, a szyszynka znajduje się w głębi czaszki na wysokości nasady nosa. Co ciekawe, uszkodzenie lub zniszczenie przednich płatów mózgu -jak na przykład za pomocą niesławnej operacji nazywanej lobotomią-powoduje upośledzenie albo całkowity zanik wyobraźni. Jest to kolejnym przykładem, że ciało wpły­wa na umysł tak samo potężnie, jak umysł na ciało.

Motywacja i umysł

Podobnie jak ciało, umysł jest motywowany przyjemnością i stara się unikać bólu. Jednakże w przeciwieństwie do ciała, przyjemność i ból dla umysłu nie są bezpośrednio związane z odczuciami cielesny­mi. Jeśli chodzi o umysł, to jego przyjemność zawiera się w „słuszno­ści", a ból w „błędności". Specyfika tego, co słuszne, i tego, co błędne, zależy od osobistych przekonań, o których powiem więcej w innym miejscu. Generalnie można powiedzieć, że umysł stara się poruszać w kierunku słuszności i unikać błędów, ale te dwie jakości wydają się nie być czymś stałym. Każda ludzka społeczność ma inne kryteria słusz­ności i błędu, a każda istota ludzka będąca częścią jakiejś społeczności ma swoje własne dziwaczne warianty tych kryteriów. Można jednak odnaleźć pewne elementy wspólne, które z dużym prawdopodobień­stwem występują w każdych warunkach. Zwykle słuszność wiąże się z dostosowaniem, efektywnością, znaczeniem, ważnością i wiedzą, a błędność z niedostosowaniem, nieefektywnością, brakiem znaczenia, nieważnością i ignorancją. Jednakże umysł jest bardzo sprytny. Coś, co z punktu widzenia jednej osoby jest niedostosowaniem, z punktu wi­dzenia innej może być dostosowywaniem się do jakiegoś ideału czy celu. Nieefektywność może być bardzo efektywna z punktu widzenia kogoś, kto chce, aby zrobiono coś za niego, brak znaczenia może być bardzo znaczący dla kogoś, kto pisze na jego temat książkę, nieważność może być bardzo ważną odskocznią od stresu, a ignorancja jest czasami błogosławieństwem.

Rozwiązywanie problemów i umysł

Przyjemność, która wypływa z rozwiązywania problemów, jest poten­cjalnie tak intensywna, że znane są przypadki matematyków, którzy osią­gnęli fizyczny orgazm, kiedy udało im się rozwiązać równanie. Aby rozwiązać problem, najpierw trzeba wiedzieć, że on istnieje. Problemy ciała są bardzo proste: czy jest wystarczająco dużo pożywienia, powie­trza, wody, schronienia, seksu? Czy w danej chwili niczego mi nie braku­je? Jeśli tak, to w porządku. Jeśli nie, to należy to zdobyć. Jednakże dzięki wyobraźni umysł potrafi tworzyć sobie problemy do rozwiązywa­nia. Potrzeba pożywienia zamienia się w problemy gospodarcze, potrze­ba powietrza zamienia się w problemy skażenia środowiska naturalnego, potrzeba wody zamienia się w problemy projektowania systemu nawad­niającego, potrzeba schronienia zamienia się w problemy przemysłu bu­dowlanego, a potrzeba seksu staje się problemem moralnym. A ponieważ to nie dość, aby usatysfakcjonować umysł, tworzy on problemy nie ma­jące nic wspólnego z potrzebami ciała, jak na przykład piłka nożna, szachy, wiedza teoretyczna i gry komputerowe.

Nierozwiązany problem jest dla umysłu źródłem bólu. Jest to zło, które musi zostać naprawione, nawet, jeśli rzeczywiście nie ma w tym nic złego czy niewłaściwego, a jest to jedynie osąd danej osoby. Wielu ludzi spędza bezsenne noce, starając się rozwiązać wielkie problemy -na przykład jak zapobiec wojnie - lub też maleńkie, starając się przy­pomnieć sobie jak nazywał się Profesor na Wyspie Gilligana. Jeśli danego błędu nie da się z jakichś przyczyn skorygować, umysł wypiera problem. To znaczy wybiera inny, łatwiejszy do rozwiązania, aby repre­zentował ten pierwszy. Potem zajmie się rozwiązywaniem tego drugie­go i jednocześnie będzie udawać (wyobrażać sobie), że ten pierwszy nie istnieje. Jest to dosyć podobne do rozwiązywania krzyżówki, kiedy wiesz, że powinieneś w tym czasie wypełniać dokumenty podatkowe. Pewne wypadki wyparcia (nadużycia seksualne, kompulsje i obsesje) mogą mieć jednak znacznie gorsze efekty.

To, co ludzie nazywają chorobą psychiczną, jest również podjętą przez umysł próbą, mającą na celu rozwiązanie problemu. Kiedy trudne okoliczności życiowe nie znajdują zwykłego rozwiązania i nie ma żad­nych alternatywnych metod, umysł musi wymyślić nowe metody. Jeśli zwykła codzienna osobowość nie może sobie poradzić z istniejącą sy­tuacją, wtedy niektórzy ludzie rozwijają zastępczą osobowość, która może powstać w oparciu o fikcję lub pamięć, albo też być mieszanką obydwu. Jeśli samokrytyka staje się nie do zniesienia, niektórzy ludzie popadają w głęboką depresję (aż do punktu, który zagraża integralności osobowości), potem zaś przełączają się na manię, aby skompensować depresję, potem, kiedy mania zawodzi, znów popadają w depresję i tak dalej. Jeśli krytykowanie przez innych ludzi staje się zbyt bolesne, aby je nadal znosić, niektórzy ludzie wycofują się do wewnętrznego świata, gdzie nikt i nic nie może ich dotknąć. Każda forma choroby umysłowej jest strategią nastawioną na rozwiązywanie problemu. Niektóre z nich nawet czasem działają.

Ciekawość i umysł

Ciekawość jest blisko związana ze zjawiskiem rozwiązywania pro­blemów dla przyjemności. Oczywiście wiele zwierząt posiada tę cechę, co łatwo daje się zaobserwować na przykładzie psów, kotów, krów czy ptaków, co jest niezbitym dowodem na to, że zwierzęta również posia­dają umysły. Jednakże ta książka dotyczy ludzi, więc opisanie zwierząt pozostawię komuś innemu.

Ciekawość wymaga wyobraźni. Aby coś mogło cię zaciekawić, musisz najpierw móc sobie wyobrazić, że jest w tym coś wartego docie­kań. Przyjemność nie jest oczywiście tym samym, co ciekawość, ale zaspokajanie ciekawości (albo przynajmniej oczekiwanie/wyobrażanie sobie, że się ją zaspokoiło) może być wielką przyjemnością. Właśnie ta kategoria umysłu motywuje wielu wielkich poszukiwaczy przygód, odkrywców, wynalazców, filozofów, naukowców i pisarzy, za którymi rusza cały tłum ludzi gotowych rozwiązywać problemy. Maria Skło-dowska-Curie była ciekawa, czym jest promieniowanie i odkryła rad, a potem ktoś musiał wymyślić, co z nim zrobić. Nikola Tesla był cieka­wy, czym jest elektryczność i wynalazł prąd zmienny. Potem ktoś mu­siał wymyślić, jak uczynić z niego światowy standard. Juliusz Verne był ciekawy ludzkich zdolności i zastanawiał się, czy człowiek dostanie się na Księżyc. Potem ktoś musiał wymyślić, jak się tam dostać. James Cook był ciekawy, co znajduje się za horyzontem i „odkrył" Hawaje. Potem ktoś musiał wymyślić, jak odebrać je Hawajczykom. Patrząc pod kątem ciekawości, problemem jest wszystko to, co jest nieznane, a źródłem zadowolenia wiedza.

Przekonania i wiedza

Są ludzie, którzy uważają, że najwyższą formą aktywności mental­nej jest rozumowanie albo tak zwane myślenie racjonalne. Rozumowa­nie zajmuje się wyjaśnianiem i logicznym tłumaczeniem zachodzących zjawisk, a stwierdzenie „myślenie racjonalne" odnosi się po prostu do rozumowania. Aby móc rozumować logicznie, należy najpierw uczynić jakieś założenie. Oznacza to, że trzeba stworzyć (wyobrazić sobie) ja­kąś opinię na jakiś temat i powiedzieć, że to prawda. Doprowadza to do powstania przekonania. Można też pożyczyć czyjąś opinię i uznać, że jest ona prawdziwa, co również doprowadza do zaakceptowania takie­go twierdzenia jako własnego przekonania. Z chwilą, kiedy przestajesz kwestionować dane wierzenie, staje się ono faktem.

Na świecie jest relatywnie bardzo mało realnych faktów, które nie są jakąś formą interpretacji doświadczenia. Grawitacja jest faktem, ale wyjaśnienia grawitacji są już tylko opiniami. Ból jest faktem, ale wyja­śnienia, co może być jego przyczyną, to tylko opinie. Choroba jest faktem, ale jej przyczyny i metody leczenia wywodzą się już z wymiaru przekonań, które są niczym innym jak niekwestionowanymi opiniami. A nawet fakty same w sobie są podstawą istnienia przekonań. Nie ma ani jednego faktu, co do którego każdy zapytany zgodziłby się bez zastrzeżeń. I to jest fakt.

Kiedy umysł przyjmuje jakąś opinię i postanawia jej nie kwestiono­wać, ciało zapamiętuje to jako regułę zarządzającą danym zachowa­niem. Jeśli twoja matka powiedziała ci, że przeziębisz się, kiedy zamoczysz stopy w butach, a ty zaakceptowałeś to jako fakt, twoje ciało zapamięta to i upewni się, żeby wytworzyć symptomy zaziębienia za każdym razem, kiedy zmoczysz stopy w butach. Jeśli zadecydujesz, że zamoczenie stóp w określonym typie butów (na przykład w sandałach) nie powoduje zaziębienia i nie będziesz tego kwestionował, wtedy two­je ciało uaktualni regułę i nosząc sandały, będziesz się mógł bezpiecz­nie pluskać we wszystkich kałużach. Przekonania tworzone przez umysł mogą nawet przeważyć informacje pochodzące z pamięci genetycznej, co jest przyczyną tak zwanych cudownych wyzdrowień.

Wracając do rozumowania. Kiedy już umysł zaakceptuje jakieś za­łożenie, uwielbia wyciągać z niego logiczne wnioski. Oczywiście wnioski takie odpowiadają początkowemu założeniu. Dobrym przykładem jest bardzo ostatnio popularna teoria Wielkiego Wybuchu, która ma wyja­śniać pochodzenie wszechświata. Założenie jest takie, że wszechświat powstał w wyniku wybuchu, co jest dosyć wielkim założeniem, bo nikogo przy tym nie było. Naukowcy i dziennikarze często mówią o tym jako o bezspornym fakcie i wyciągają z tego wiele różnych wyobrażonych konkluzji.

Jeśli masz poczucie humoru, to możesz uznać za bardzo zabawne obserwowanie świata nauki w chwili, kiedy jakieś zaobserwowane zja­wisko nie pasuje do faktów. Najpierw pojawia się próba zinterpretowa­nia fenomenu, tak żeby pasował do faktów. Jeśli nie da się tego zrobić, kolejna próba ma na celu zmienienie istniejących faktów o maleńką odrobinkę, tak, aby dany fenomen do nich pasował. Jeśli i to zawiedzie, po prostu ignoruje się fenomen. Przykładem tego jest założenie, że raka można leczyć wyłącznie dzięki chirurgii, naświetlaniu i chemioterapii, pomimo ogromnej ilości dowodów, że wcale nie są to jedyne metody. Niektórzy lekarze przyjmują to do wiadomości i starają się znaleźć jakiś ukryty mechanizm, który sprawia, że modlitwy i afirmacje są równie skuteczne w leczeniu tej choroby. Inni rozszerzają swoje pod­stawowe założenie tak, aby mogło zawierać efekt placebo. A jeszcze inni twierdzą, że wszelkie przypadki uleczenia raka innymi metodami są spowodowane przez fałszywą diagnozę wstępną.

Rozumowanie zawiera w sobie użycie dedukcji, która jest sztuką wyciągania szczególnych wniosków z jakiegoś założenia (jeśli wirus grypy wywołuje grypę, to wystawienie się na jego działanie spowodu­je, że się nią zarazisz). Zawiera w sobie również użycie indukcji, która jest sztuką czynienia założeń, na podstawie obserwowania jakiegoś wydarzenia (masz grypę, więc musiałeś mieć kontakt z wirusem, który ją powoduje). Obie te drogi służą ludziom do nadawania życiu i wyda­rzeniom sensu, ponieważ bezsensowność jest bardzo bolesna. Rozumo­wanie jest bardzo wartościową umiejętnością, szczególnie, jeśli roz­ważnie wybierasz swoje założenia. Dobrze zaprezentowana logika jest dla umysłu wielkim autorytetem. Absurdalne założenie, przybrane do­brze skonstruowaną logiką, może zostać ogólnie zaakceptowane i przez bardzo długi czas nikt się nawet w tym nie zorientuje.

Abstrakcja i umysł

Abstrakcja to zdolność do wzięcia jakiegoś doświadczenia i wyabstraktowania (jakby wyekstraktowania) jego zakładanej esencji, a na­stępnie do omawiania jej, jakby była czymś rzeczywistym, a nie tylko wyobrażoną ideą. Jest to tak częste zjawisko, że być może nawet go nie zauważasz.

Zdrowie jest abstrakcją. Tak naprawdę to nie ma czegoś takiego jak zdrowie czy nawet czegoś takiego jak dobre zdrowie. Są ludzie zdrowi i niezdrowi, ale kiedy zaczynasz mówić o zdrowiu samym w sobie, zapuszczasz się głęboko na terytoria wyobraźni, ponieważ zdrowie, poza czymś zdrowym, istnieje tylko jako abstrakcyjna idea. Choć niekoniecznie jest w tym coś złego. Jako temat rozmowy czy badań seks jest abstrakcją. Istnieją określone zachowania seksualne, oraz płeć męska i żeńska, ale seks jest tylko ideą. Choroba również jest tylko abstrakcyj­ną ideą. Poszczególne choroby wywołują u ludzi poszczególne objawy, ale choroba sama w sobie po prostu sobie siedzi i nie robi niczego, dopóki nie użyjemy jej jako tematu dyskusji.

Wartość abstrakcji polega na tym, że pozwala ona mówić o skompli­kowanych rzeczach w prosty sposób, jak na przykład: „Co powinniśmy zrobić z reformą zdrowia?". Szerokie zagadnienia wymagają szerokie­go myślenia, a abstrakcja pomaga tego dokonać. Niebezpieczeństwem abstrakcji jest to, że możesz przestać dostrzegać drzewa, ponieważ za­słania ci je las. Swoją drogą las jest również abstrakcją. Właśnie w ten sposób umysł radzi sobie z wycinkiem otoczenia, zamiast rozpatrywać dezorientującą całość. W ten sam sposób umysłowi jest łatwiej pora­dzić sobie z ograniczoną abstrakcją zdrowia, niż rozpatrywać wszelkie mające wpływ na zdrowie czynniki, jak na przykład środowisko, rodzi­na, otoczenie czy dieta. Jednakże, kiedy przywiązujemy zbyt wielką uwagę do zdrowia, często zapominamy o uzdrawianiu.

Skupienie i umysł

Skupienie to zdolność koncentrowania na czymś uwagi, niezależnie od tego, czy to coś istnieje, czy nie. Utrzymujące się skupienie może być nazwane medytacją, kontemplacją lub determinacją. Wielu ludzi jest bardzo zaniepokojonych niemożnością utrzymania przez kogoś (szczególnie przez dzieci) koncentracji na nauce czy pracy, co dopro­wadza do tego, że próbują różnymi metodami zmotywować kogoś do utrzymania skupienia. Rozwiązanie tego problemu jest niezwykle pro­ste, choć niełatwe do wykonania. Wszystko, co trzeba zrobić, to spra­wić, by to, na czym ktoś ma się koncentrować, było dla niego niezwykle ważne lub interesujące. Kiedy mieszkałem w Senegalu, w zachod­niej Afryce, miałem okazję widzieć, jak włoska firma, dostawszy po­zwolenie od rządu wprowadziła program edukacyjny dla hodowców orzeszków ziemnych, aby sprawdzić, jak szybko można zamienić pro­stych wieśniaków w wyedukowanych farmerów. Ku wielkiemu zdu­mieniu wszystkich hodowcy osiągnęli ekwiwalent piątej klasy szkoły podstawowej w systemie francuskim w czasie trzech miesięcy. Sekre­tem tego osiągnięcia był fakt, że wszystkie lekcje odbywały się w kon­tekście hodowli i zbierania orzeszków ziemnych. Kiedy w grę wchodzą dzieci, należy sprawić, żeby nauka była dla nich ważna i interesująca. Jeśli chodzi o dorosłych, też należy sprawić, aby nauka była dla nich ważna i interesująca.

Jeśli chodzi o uzdrawianie, najlepsze rezultaty można osiągnąć wte­dy, kiedy proces jest interesujący, a korzyści są ważne dla zaangażowa­nej osoby. Był taki okres w moim życiu, kiedy prowadziłem terapię, pomagając ludziom rzucić palenie za pomocą hipnozy. Taka metoda jest skuteczna tylko i wyłącznie wtedy, kiedy korzyści z niepalenia przewyższą korzyści z kontynuowania nałogu. Pracując z wieloma ludź­mi odkryłem, że lepsze zdrowie jest bodajże najmniej efektywną korzy­ścią, być może dlatego, że zdrowie jest czymś zbyt abstrakcyjnym. Najlepszym argumentem okazał się być zapach. Bardzo wielu ludzi jest gotowych rzucić palenie właśnie dlatego, aby lepiej pachnieć. Tak przy okazji, to nigdy nie trafiłem na nikogo, kto byłby tak bardzo uzależnio­ny fizycznie od nikotyny, że nie mógłby rzucić palenia, nawet pośród ludzi palących bardzo dużo. Kiedy tylko przenosili skupienie na inną czynność, rzucenie palenia nie sprawiało im najmniejszej trudności. Tego typu techniki omówię szerzej w rozdziale czwartym.

Możesz również rozszerzać pole swojej koncentracji, lub zwężać je, zgodnie z własną wolą. Z łatwością możesz przenosić uwagę z drzew na las i odwrotnie, albo z driad na leśne duchy. Takie przenoszenie uwagi może być niezwykle użyteczne w procesie uzdrawiania, a nie­które bardzo potężne techniki wywodzą się właśnie z tej umiejętności. Kiedy zawężasz pole swego skupienia do jakiejś konkretnej części cia­ła, ciało reaguje na to, wzmagając przepływ krwi, podnosząc tempera­turę tego miejsca, zwiększając aktywność komórek i zwiększając wraż­liwość na stymulacje. Często wpływa to bardzo pozytywnie na proces uzdrawiania. Ćwiczenia uzdrawiające, polegające na przenoszeniu uwagi, opisuję dokładniej w rozdziale siódmym. Należy jednak pamię­tać, że koncentracja uwagi na danym miejscu nie zawsze wspomaga proces uzdrawiania. Jeśli na przykład komórki są poddane nadmierne­mu stresowi lub też aktualnie są zaangażowane w blokowanie jakiegoś odczucia (na przykład blokują emocje), to skierowanie na nich uwagi może wzmóc wszelkie symptomy. W takim wypadku raczej uparte od­wracanie uwagi od takiego miejsca może przynieść pożądane skutki. Używając mocy koncentracji i wyobraźni możesz stworzyć porzą­dek w swoich wspomnieniach i opowiedzieć historię lub napisać książ­kę w sposób, który będzie zrozumiały dla odbiorcy. Natomiast pod względem uzdrawiania ważniejszy jest fakt, iż możesz używać tej mocy do zmiany zawartości i struktury własnych wspomnień czy nawet do tworzenia nowych wspomnień, jako podstawy do tworzenia nowych nawyków umysłu i ciała. Więcej na ten temat znajdziesz w rozdziale piątym.

Energia i umysł

Podobnie jak ciało, umysł jest również bardzo podatny na energię. W istocie każde źródło energii, które wpływa na ciało, ma również wpływ na umysł —jedzenie, środki chemiczne, środowisko, działania. Jednakże efekty wpływu tych elementów na umysł mogą być zupełnie inne niż na ciało. Rzeczy, które otępiają ciało, mogą wyostrzyć umysł i odwrotnie. Istnieje pewien tradycyjny dla wysp Pacyfiku napój ko­rzenny, który powoduje odrętwienie ciała i jednocześnie oczyszcza umysł. Pijąc go, możesz spędzić wieczór z przyjaciółmi i wykazywać się cały czas wielką przenikliwością i błyskotliwością. Ale kiedy bę­dziesz próbował wstać, żeby pójść do domu, okaże się to niemożliwe. Twój umysł będzie krzyczeć na ciało, aby się ruszyło, lecz będzie ono zupełnie rozstrojone.

Z wyjątkiem substancji narkotycznych, zwykle to, co doenergetyzowuje ciało, wpływa pozytywnie również na umysł, powodując większą jasność myśli i przejrzystość wyobraźni. Jednakże zbyt wiele ener­gii może doprowadzić do krótkiego spięcia. Zwykle taki efekt powstaje przy używaniu substancji narkotycznych i alkoholu, ale może rów­nież powstać przy dostarczeniu jakiegokolwiek innego rodzaju ener­gii. Na przykład powietrze zawierające pozytywne jony może działać pobudzająco. Ale jeśli będzie ich zbyt wiele (to znaczy zbyt wiele w danym momencie i dla danej osoby), to mogą wytworzyć nadmier­ny stres, który może objawić się w ciele jako ból głowy albo symp­tomy grypy i w umyśle jako symptomy agresji i paranoi. Wpływ środowiska, chemii albo innych form energii może być korzystny lub niekorzystny, w zależności od ilości stresu, który jest nagromadzony w danej osobie.

Stres i umysł

Poza stresem wywołanym przez chemikalia, które mogą być wy­twarzane przez organizm lub też wprowadzane do niego z zewnątrz, umysł może sam wytwarzać stres, który na niego działa. Najczęstszy­mi metodami, których używa umysł, aby się zestresować, są obsesja i konflikt.

Obsesyjny umysł

Obsesja jest czymś w rodzaju pętli myśli, co można porównać do zapętlonej taśmy filmowej, która cały czas pokazuje jakiś fragment filmu. Taka pętla myśli powstaje z wyobraźni. Służy ona do powstrzy­mywania wszystkich myśli uznanych za zbyt bolesne lub zbyt niebez­pieczne. Obsesja zwykle łączy się z jakąś formą zachowań kompulsywnych i, niestety, zawsze wytwarza ogromne ilości stresu, który zakłóca prawidłowe działania ciała i umysłu. Miałem kiedyś przyjaciela, które­go obsesją był porządek. Gdziekolwiek nie poszedł, starał się porząd­kować rzeczy, układać je w proste linie i w równej odległości. To, że robił takie rzeczy z własnymi przedmiotami, było już bardzo niedo­brym objawem, ale on doszedł do punktu, kiedy starał się porządkować również rzeczy innych ludzi. Wyobraź sobie, jakie to może być dener­wujące, kiedy na przykład jesz obiad w restauracji, a ktoś co chwilę podchodzi do twojego stolika i układa sztućce i pojemniki na przypra­wy w równe rządki. Jego problem był oczywiście związany z potencjal­nie bolesnymi decyzjami, które musiał podjąć w swoim życiu, aby zrobić w nim porządek, a ta obsesja dawała mu możliwość ukrytego zwlekania.

Konfliktowy umysł

Konflikt w umyśle polega na podjęciu decyzji, że nie będzie się po­dejmowało decyzji w kwestii czegoś, o czym wcześniej zadecydowało się, że jest ważne. Prostym przykładem takiej sytuacji jest napotkanie dwóch wzajemnie wykluczających się wyborów -jak na przykład wybór dodatkowego języka w liceum, co doprowadza cię do niemożności pod­jęcia decyzji. Sytuacje tego typu mogą powodować spory stres. Spotka­łem kiedyś człowieka, który miał bardzo niezwykły sposób na radzenie sobie z tego typu wyborami. Chciał on podjąć kilka wykluczających się wzajemnie prac, a ponieważ nie potrafił się zdecydować, to planował, co zrobi, kiedy już je podejmie i cały czas robił coś zupełnie innego.

Poważniejszą i tworzącą większy stres formą konfliktu umysłowego jest dręczenie się pytaniami bez odpowiedzi, w kwestiach uznanych przez siebie za bardzo ważne, ale jednocześnie nie mających żadnego wpływu na realne życie. W mojej praktyce terapeuty bardzo często natykałem się na ludzi z takim problemem. Przychodzili do mnie z wyraźną potrzebą uzdrowienia, ale koncentrowali się na kompletnie niezwiązanych ze sprawą pytaniach. Dwa najczęstsze pytania pasujące do tej kategorii to: „Dlaczego tu jestem?" (razem z wariantem „Dlacze­go to przytrafia się właśnie mnie?") oraz „Kim jestem?" (lub wariant „Kto zadaje pytanie?"). Te dwa tematy cechuje bardzo wysoka efek­tywność, jeśli chodzi o wspomaganie długoterminowego zwlekania z podjęciem jakiejś decyzji, ale, niestety, wywołują one bardzo wiele różnorakich form stresu. Moim ulubionym rozwiązaniem było odpo­wiadanie na takie pytania w bardzo logiczny sposób, bazując na tym, co jako terapeuta wiedziałem o danej osobie i jej systemie przekonań, co pozwalało zostawić te kwestie i kontynuować uzdrawianie.

Podaję tu kilka ogólnych przykładów odpowiedzi, dzięki którym mogłem pomóc wielu ludziom. Na pytanie „Dlaczego tu jestem?" prak­tyczną odpowiedzią jest „Aby użyć swych talentów i przy mojej pomo­cy rozwiązać swoje problemy". Na pytanie „Dlaczego to przytrafia się właśnie mnie?" dobra odpowiedź to „Bo jeszcze nie wymyśliłeś, jak to zmienić". Na pytanie „Kim jestem?" można odpowiedzieć „Kim­kolwiek zdecydujesz, że jesteś". A na pytanie „Kto zadaje pytanie?" praktyczna odpowiedź to „Jeśli wszechświat jest nieskończony, to jego centrum znajduje się wszędzie i dlatego każdy zadaje pytanie". Jeśli jesteś terapeutą, to z pewnością ty zadasz następne pytanie, które będzie brzmiało: „A teraz czego ty chcesz?".

Umysł i ciało razem lub nie

Ciało i umysł cały czas pracują razem. A mówiąc dokładniej, oddziaływują na siebie przez cały czas, ponieważ ich zachowania nie można nazwać jednością. We wcześniejszych podrozdziałach celowo unikałem dyskusji na temat wzajemnego wpływu na siebie tych obsza­rów, aby opisać je tutaj.

Kiedy umysł tworzy jakąś myśl, ciało reaguje. Każda myśl wywołuje neurochemiczną aktywność, która odpowiada naturze myśli. Oto prosty eksperyment: poświęć chwilę czasu i wyobraź sobie, że jesteś żebrakiem w średniowiecznym Londynie. Nie masz pieniędzy, więc bierzesz swoją miskę i napełniasz ją wodą z otwartego ścieku. Zaczynasz ją pić. Poczuj ten zapach i smak. Stop! Nie chcę, żebyś zwymiotował na tę książkę. Prawdopodobnie i tak nie wyobraziłeś sobie tego dostatecznie mocno. Ale nawet myśl, że to robisz, zapoczątkowała reakcję chemiczną, neuro­logiczną i mięśniową, nawet, jeśli jedyne, co zrobiłeś, to odłożenie tej książki z poczuciem obrzydzenia. A jeśli wyobraziłeś sobie to bardzo mocno, to zapewne masz teraz niesmak w ustach, twojej ciało jest napię­te i ciężkie i ogólnie czujesz się nieszczęśliwy.

Teraz wyobraź sobie, że jesteś królem czy królową Atlantydy. Sie­dzisz na swoim wykonanym ze złota i aksamitu tronie, a ambasador Lemurii obdarowuje cię pudełkiem wykonanym z bursztynu i pełnym drogocennych rubinów, diamentów i szmaragdów. Weź to pudełko i przyj­rzyj się kamieniom, słysząc jednocześnie, jak wszyscy zgromadzeni biją ci brawo w uznaniu twojej mądrej dyplomacji. Przerwij tę scenkę, kiedy zechcesz i nie zapominaj, że czytasz książkę. Nie ma znaczenia, czy ta krótka opowieść spowodowała u ciebie dreszczyk emocji, zdumienie czy znudzenie, bowiem i tak dokonała fizycznych zmian w twoim ciele. Być może odczułeś, że trzymasz te kamienie, doświadczyłeś przyjemności, poczucia rozszerzania się czy innych fizycznych efektów.

Jeśli wyobrazisz sobie, że zachorujesz, twoje ciało przywoła po­trzebne wspomnienia i zacznie tworzyć fizyczne reakcje i substancje, które dadzą odpowiednie objawy. Jeśli zaś wyobrazisz sobie, że powra­casz do zdrowia, to twoje ciało rozpocznie proces uzdrawiania. Jednak­że, jeśli nie utrzymasz na tym swojej uwagi przez wystarczająco długi okres czasu, rezultaty będą tylko częściowe.

Umysł jest autorytetem dla ciała. Ale, niestety, ciało uważa za auto­rytet również innych ludzi, wspomnienia i energię. Widziałem wiele starszych ludzi, którzy ciągle byli niewolnikami życzeń swych dawno zmarłych rodziców i zbyt wielu ludzi, którzy mieli tak niskie poczucie własnej wartości, że nawet nie ośmielili się powiedzieć swoim ciałom, jak mają się zachowywać.

Połączenie emocjonalne

Emocje stanowią łącznik umysłu i ciała. Są one niosącymi infor­macje falami energii. Kiedy umysł komunikuje się z ciałem, wtedy reaguje ono odpowiednio do siły emocji wywołanej przez myśl. Emo­cje niosą w sobie informacje dokładnie takie jak myśl, która je wywo­łała. Można to porównać do przenoszących informacje fal radiowych. Kiedy ciało komunikuje się z umysłem, w tym samym celu używa wspomnień. Emocje istnieją tylko w chwili, kiedy sieje odczuwa. Nie są one nigdzie przechowywane, mniej więcej tak samo jak ocean nie przechowuje nigdzie swych fal. Jeśli pomyślisz o czymś radosnym, lub dzięki jakimś wydarzeniom przypomnisz sobie coś radosnego, twoje ciało tworzy radosne emocje. Jeśli pomyślisz o czymś nieprzy­jemnym, lub dzięki wydarzeniom przypomnisz sobie coś nieprzyjem­nego, to twoje ciało stworzy nieprzyjemną emocję. Kiedy to, co sty­mulowało daną emocję, zniknie, emocja również znika. Emocje nie są przechowywane; emocje nie są tłumione; nie jesteś magazynem starych emocji; nie oddychasz wczorajszym powietrzem i nie serfujesz na wczorajszej fali.

Dobrze, ale jeśli nie nosimy w sobie dawnych emocji, to jak to się dzieje, że w chwili kryzysu emocje oparte na dawnych wydarzeniach wybuchają z taką siłą? Odpowiedź na to pytanie ma wiele wspólnego z reakcjami na stymulacje i z energią napięcia. Napięcie jest metodą ciała na wytłumianie przejętych od umysłu idei, które trafiając do świadomo­ści, spowodowałyby nieprzyjemne emocje. Pozostawione samo sobie ciało po prostu wyraża emocje w miarę ich pojawiania się. Ale umysł tworzy przekonanie, że pewne emocje mają nie zostać wyrażone, czy też pewne idee lub wspomnienia mają nie trafić do świadomości, ponieważ mogłoby to być bolesne lub niebezpieczne. Ciało wytłumia to w jedyny znany sobie sposób - napinając mięśnie, co nie pozwala im się ruszać. Jeśli komórki nie mogą się ruszać, wspomnienia nie będą transmitowane i emocje nie pojawią się. Można to porównać do ustawiania bariery, która zapobiega tworzeniu się fal, jak na przykład góry, które blokują północne wiatry i pozostawiają powierzchnię południowego oceanu spokojną. Ale góry ulegają erozji pod wpływem ciągłego wiatru, a ciało niszczeje pod wpływem ciągłego napięcia. Kiedy dodatkowy zewnętrzny bodziec jest tak silny, że ciało nie jest w stanie produkować dodatkowego napięcia, aby wytłumić reakcję, lub kiedy ilość wewnętrznego napięcia jest tak wielka, że nie można go już dłużej kontrolować, wtedy następuje wybuch emocji, zasilony dodatkowo uwalnianiem się energii napięcia.

Emocje są środkiem, dzięki któremu umysł i ciało kontaktują się ze sobą. Kiedy umysł doświadcza przyjemności lub bólu, pojawia się rów­nież emocjonalna reakcja ciała. Kiedy ciało doświadcza bólu lub przy­jemności, wtedy pojawia się emocjonalna reakcja w umyśle.

Każda myśl tworzy w fizjologii ciała jakąś pozytywną lub negatyw­ną reakcję. Myśli, które nie są bezpośrednio związane z tematem bólu i przyjemności, powodują niewielkie reakcje i zmiany w zachowaniu. Daty kadencji prezydentów Stanów Zjednoczonych zwykle wpadają nam jednym uchem i wypadają drugim, chyba że mamy z tego jakiś test, bowiem wtedy znikają z naszej pamięci dopiero (i natychmiast) po jego zakończeniu. Myśli bezpośrednio związane z bólem lub przyjem­nością mogą powodować ogromne reakcje, proporcjonalne do wielko­ści oczekiwanego bólu i przyjemności. Myśli o tym, że w domu znajdu­je się włamywacz, lub o chwili odbierania wygranej właśnie nagrody mogą spowodować ogromne zmiany energetyczne i behawioralne.

Podobnie każda zmiana w fizjologii ciała, niezależnie od swej gene­zy, powoduje zmiany w procesie myślenia (zwróć uwagę, co dzieje się z umysłem podczas dorastania). W związku z tym zmiany fizjologicz­ne, które nie mają bezpośredniego związku z bólem lub przyjemnością (jak na przykład podział komórek), mogą nie mieć widocznego wpływu na umysł. Z drugiej strony, wszelkie wykonywane lub obserwowane zachowania, które silnie wspierają lub też silnie sprzeciwiają się zało­żeniom czynionym przez umysł (na przykład bycie zmuszonym do zro­bienia czegoś wbrew własnej woli lub natknięcie się na ideę polityczną, z którą się nie zgadzamy), mogą spowodować ogromną aktywność myślową.

Podsumowując: możesz użyć swego umysłu do wywołania bólu lub przyjemności w ciele, możesz także użyć swojego ciała do wywołania bólu lub przyjemności w umyśle. Oznacza to również, że możesz użyć jednego, aby uleczyć drugie. Reszta tej książki jest właśnie o tym, jak to zrobić.

CZĘSC DRUGA

Kroczenie ścieżką, natychmiastowego uzdrawiania

Rozdział IV

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy słów

Abrakadabra! To prawdopodobnie najbardziej znane magiczne słowo na świecie. Bazuje ono na trzech pierwszych literach alfabetu, plus kilka dodatkowych sylab dla poprawienia rytmu. Przypisuje się mu tworzenie natychmiastowych rezultatów. Dla­czego ludzie wierzą w magiczne słowa? Dlaczego te słowa czasami działają, a czasami nie? Jak słowo może wywołać magiczne natychmia­stowe uzdrowienie? W tym rozdziale poznasz odpowiedź na te pytania.

Magiczne słowa

Jeśli lubisz bajki lub książki fantastyczne albo oglądasz w telewizji filmy o magach i czarownikach, wiesz, jak ważne są magiczne słowa. Są one głównym składnikiem magicznych zaklęć. Ostatecznie każdy może zebrać oczy traszek i języki jaszczurek, ale jeśli nie znasz odpo­wiednich słów, to nic nie zdziałasz. Przy okazji, czy to nie ciekawe, że słowo „zaklęcie" oznacza zarówno czynność rzucania czaru, jak również wypowiadanie poszczególnych liter słowa? Częścią tradycji jest, iż czary należy recytować z pamięci lub czytać je z książki. Przynaj­mniej w kręgu kultury zachodniej nie są one częścią ustnych podań.

W dawnych czasach rysunki naskalne i petroglify były symbolami o magicznym znaczeniu, które było znane tylko nielicznym ludziom. Gdy symbole te stawały się coraz bardziej abstrakcyjne i coraz mniej podobne do obrazów, wypełniała je coraz większa moc. Osoba znająca tajemną wiedzę czytania potrafiła popatrzeć na rysy na tabliczce czy też na znaki na papirusie albo papierze i opowiedzieć o zeszłorocznej bitwie, „zoba­czyć", co leży w zamkniętej ładowni statku, przepowiedzieć zmianę pory roku czy nawet zaćmienie Słońca. To prawdziwe jasnowidzenie. Jeszcze inne papierki z magicznymi pieczęciami i podpisami powodowały, że ludzie robili różne rzeczy. To była psychokineza, czyli oddziaływanie na odległość. Inni, używając takich samych metod, mogli nawet objawiać wolę bogów lub Boga. Najwyższy stopień magii. Nic dziwnego, że słowo pisane i wywodzące się od niego słowo mówione było uważane za prze­jaw magicznych mocy. A cała ta magia wzięła się z tajemniczości.

Wraz z popularyzacją pisma zatraciło ono swą tajemniczość oraz magię. W naszych czasach tylko kilku poetów i jeszcze mniejsza garst­ka pisarzy potrafi ją jeszcze przywołać. Ale tam, gdzie jest tajemnica, pojawia się również magia. Im mniej znany jest jakiś język, tym ludzie myślą, że większa jest jego moc. Wyobraź sobie potężnego maga z małą szpiczastą bródką, ubranego w czarny płaszcz podbity purpurą. Wznosi ręce w górę, z jego palców sypią się błyskawice i mówi wład­czym głosem: „Zrób to, czego chcę." Niezbyt ekscytujące. Ale jeśliby powiedział „Alakazam!" - tak, to robi wrażenie!

Jak widać na powyższym przykładzie, tajemnica wzmacnia autory­tet. Kiedy ktoś pewny siebie mówi nadętym i niezrozumiałym żargo­nem, to słuchający go ludzie będą pod dużym wrażeniem. Kiedyś mój przyjaciel przyniósł mi kasetę z nagraniem przemowy jakiegoś męż­czyzny, dotyczącej ezoterycznego tematu. Zrobił to, ponieważ pomy­ślał, że informacje prezentowane w tym nagraniu są nieprawdopodob­nie interesujące. Cóż. Mój zasób słownictwa jest dosyć szeroki, a studiując, uważałem na zajęciach z logiki. Mówca na kasecie był bardzo pewny siebie, ale to, co mówił, było kompletnym nonsensem. Nie oznacza to, że nie zgadzam się z tym, co mówił. Nie było tam nic, z czym można by się nie zgodzić lub zgodzić. Większość tej przemowy była szerzącym się, wewnętrznie sprzecznym nonsensem, do którego dorzucono kilka mądrych słów, ale tylko i wyłącznie dla ich brzmienia, a nie znaczenia. Tak delikatnie, jak to tylko możliwe, zanalizowałem mojemu przyjacielowi treść kryjącą się za nadętą przemową. Był nie­zwykle zdziwiony własną łatwowiernością.

Słowa wypowiedziane w określony sposób lub w określonym kon­tekście mogą mieć większą siłę autorytetu niż niesione przez nie zna­czenie. Słowa modlitwy, polityka, lekarza czy hipnotyzera mogą mieć znacznie większy niż własne znaczenie efekt ze względu na to kto, kiedy i gdzie je wypowiada.

Zasadniczo słowa są dźwiękami lub arbitralnymi określeniami, któ­rym przypisuje się jakieś znaczenie, zaś język to zespół tych dźwięków i określeń używany przez jakąś grupę ludzi. I to wszystko. Jedyna moc tkwiąca w słowach to ta, którą jej sam przypiszesz. Im więcej dasz im mocy, tym większe efekty będą mogły wywołać, ale moc pochodzi od ciebie, a nie od słów. Wypowiedz najpotężniejszą magiczną inkantację w starożytnej odmianie hebrajskiego do dwunastoletniego chińskiego chłopca, a jedynym efektem będzie zdziwienie na jego twarzy. No i oczywiście nie dasz dzięki temu rady zamienić go w żabę.

Pomimo tego, co powiedziałem powyżej, słowa są jednak niezwykle istotnym narzędziem służącym do uzdrawiania. Ich najpotężniejszą właściwością (o ile je rozumiesz lub przypisujesz im autorytet) jest to, że pomagają skoncentrować uwagę i wyostrzyć oraz podtrzymać skupienie. Im silniej będziesz się w stanie skupić na intencji uzdrawiania, tym sil­niej i lepiej zareaguje na to twoje ciało. Popatrzmy teraz, jak użyć zwy­kłych słów do osiągnięcia magicznych efektów.

Uzdrawianie poprzez interpretację

Pewnego razu, gdy prowadziłem lekcję dla grupy ludzi, jedna z uczen­nic pojawiła się spóźniona. Była bardzo zdyszana i zdenerwowana. Po kilku chwilach ochłonęła na tyle, że była w stanie opowiedzieć nam, że

0x08 graphic
właśnie nieomalże zginęła w wypadku. Ze szczegółami opowiedziała o samocho­dzie, który wyskoczył nagle z bocznej uli­cy i nieomalże ją staranował. Gdyby nie to, że miała bardzo sprawne hamulce, z pewnością nie uniknęłaby zderzenia. Opowiadała w kółko o tym, jak to nie­omalże zginęła, jak bardzo się bała i jak wielki był to stres. Wreszcie postanowiłem jej przerwać i zapytałem: , Ale przecież przeżyłaś, prawda?". Popatrzyła na mnie z wyrazem ogrom­nego zdumienia na twarzy i zapytała: „Co?". Powtórzyłem moje słowa, wspomagając je mocą dotyku. „Powiedziałem, że przeżyłaś, jesteś tu z nami i to jest wspaniałe. Prawda?". Po chwili zamieszania jej ciało rozluźniło się, uśmiechnęła się, rozejrzała wokoło i powiedziała „Masz rację". Przez resztę wieczoru była szczęśliwa.

Kobieta z tego przykładu ograniczyła swoją interpretację tego wy­darzenia do postrzegania go jako nieomalże śmiertelnego wypadku. Słowa, których używała, wzmacniały tę interpretację, przez co cały czas utrzymywała na niej swe skupienie, co tylko powiększało jej strach i stres. Tak naprawdę nie potrzebowała ona żadnych środków uspoka­jających. Wystarczyło tylko przenieść jej uwagę na coś pozytywnego. Kilka słów komentarza na temat tego doświadczenia pozwoliło jej prze­nieść uwagę z wyobrażonego bólu i obrażeń na realne poczucie bycia żywą i czującą się dobrze osobą. Jej uraz emocjonalny został uzdrowio­ny w czasie krótszym niż minuta.

Reinterpretacja wydarzeń to jedna z najpotężniejszych istniejących technik uzdrawiania. Może tak samo skutecznie uzdrawiać rany emo­cjonalne, jak i fizyczne. Wszystko to polega na doborze słów. Opiszę teraz bardziej szczegółowo kilka wariantów.

Pozytywne przeniesienie uwagi

Przenoszenie uwagi na coś pozytywnego jest najprostszym warian­tem użycia mocy słów. Wygląda to dokładnie tak, jak słowa, których użyłem w opisanym powyżej przypadku kobiety. Wszystko, co trzeba zrobić, aby zastosować tę technikę, to poszukać czegoś dobrego w przeszłym doświadczeniu lub obecnym rezultacie i skoncentrować na tym uwagę. Nie chodzi tu o to, aby zaprzeczyć negatywnemu doświad­czeniu, lecz o to, aby sprawić, by pozytywny aspekt tego doświadczenia był ważniejszy niż negatywny. Jeśli to zrobisz, to z pewnością uwolnisz z siebie wiele stresu, który nagromadził się w trakcie roztrząsania nega­tywnych wydarzeń. Im szybciej uwolnisz ten stres, tym szybciej nastąpi uzdrowienie. Nawet fizyczne symptomy mogą zniknąć w bardzo szyb­kim tempie, jeśli poprawnie zastosujesz tę metodę.

Skąpy opis

Bardzo często negatywne efekty niepomyślnych wydarzeń są pod­trzymywane i zaogniane przez ciągłe opisywanie tych wydarzeń przy użyciu „naładowanych" słów. „Naładowane" słowo to takie, które wywołuje silną negatywną reakcję u używa­jącego go człowieka. Często takie słowa są bardzo abstrakcyjne. To znaczy, że nie niosą w sobie jakiegoś konkretnego zna­czenia, a jedynie intensyfikują emocje.

0x08 graphic
Przykład: kiedyś poproszono mnie, abym pomógł w sesjach terapeutycznych

pewnej grupie ludzi,1 której członkowie doświadczali w dzieciństwie różnych form molestowania seksualnego. W takich sytuacjach często jedyne dobro, jakiego można się w tym doszukać, to fakt, że przeżyli, ale niestety ten fakt może być niewystarczająco silny w pozytywnym sensie, aby mieć jakiś wpływ na uzdrawianie. Jeśli nie ma sposobu na odnalezienie czegoś pozytywnego, na czym można by się skoncentro­wać, kolejną możliwością jest osłabienie negatywu w danym wydarze­niu. W każdym przypadku, który jest związany z molestowaniem sek­sualnym dziecka, w dorosłym życiu pojawiają się emocjonujące wspomnienia tych wydarzeń. I niezależnie od tego, jak bardzo byłyby takie nawroty wspomnień usprawiedliwione, nie pomagają one danej osobie stać się bardziej szczęśliwą, więc nie ma powodu, aby je pod­trzymywać.

W jednym z typowych wypadków kobieta opisywała swoje doświad­czenia w taki sposób: „Mój ojciec mnie zgwałcił. Swoim okrutnym czynem zniszczył mój szacunek do samej siebie, a potem mnie porzu­cił". Po przetłumaczeniu tego na skąpy opis brzmiało to mniej więcej tak: „Mój ojciec dotykał mnie w miejscach, w których nie chciałam. Nie podobało mi się to. Odszedł i nigdy więcej go nie widziałam". Fakty pozostały dokładnie takie same, ale wyciągnięto z nich czystą esencję i odrzucono „naładowane" słowa. W nowym opisie być może brakuje ładunku słusznego gniewu, ale z drugiej strony nie powoduje powiększania napięcia. Poprzez ciągłe używanie skąpego opisu wspo­mniana kobieta w czasie krótszym niż tydzień była w stanie zmienić wiele nawyków, które nie pozwalały jej osiągnąć upragnionego szczę­ścia i sukcesu.

Aby przetłumaczyć coś na skąpy opis, najpierw usuń wszystkie przymiotniki, a potem, zachowując fakty w niezmienionej formie, zmień wszelkie pozostałe „naładowane" słowa w ich neutralne od­powiedniki.

Kreatywne tłumaczenie

0x08 graphic
Moja ulubiona definicja prawdy jest taka: „Prawda jest!". Jeśli zało­żysz, że wszechświat jest nieskończony, to wszystko, co dodasz na ko­niec tej definicji, jest również prawdą, nawet, jeśli to coś zmyślisz. Tak więc każdy człowiek sam decyduje, co jest dla niego prawdą, a co nie, bazując na swym wychowaniu, poglądach, wierzeniach i nawykach. Za fakt uznaje się opinię, z którą zgadzają się dwie lub więcej osób. Bardzo często, kiedy coś się wydarza, ludzie tworzą opinie na temat tego wydarzenia.

Niestety, często te opinie są traktowane jakby były faktami. Możesz na przykład powiedzieć: „Niebo jest niebieskie". Wydaje się to niezaprzeczalnym faktem, ale na przykład naukowiec może powiedzieć „Nie, niebo nie ma żadnego koloru, a to, co widać jako niebieski kolor, to koniec spektrum załamanego światła słonecznego". Mistyk mógłby powiedzieć „Nie ma żadnego nieba, to wszystko jest tylko iluzją". Wszystko może być interpretowane w jaki sposób zechcesz.

Jeśli chodzi o leczenie, interpretacja może być najważniejszym czynnikiem, ponieważ leczenie danego symptomu zwykle opiera się o interpretację wyjaśniającą, co jest jego przyczyną. Z punktu widze­nia uzdrawiania wartość interpretacji zależna jest od tego, jak dobrze wspiera ona proces uzdrawiania. Możesz interpretować symptomy, jak tylko ci się podoba, lub też możesz przyjąć interpretację jakiegoś autorytetu. Jednakże z bardzo pragmatycznego punktu widzenia naj­bardziej użyteczną interpretacją, z jaką się spotkałem, jest wyjaśnia­nie wszelkich symptomów i zmian chorobowych w organizmie po­przez odniesienie się do stresu na poziomie fizycznym, mentalnym, emocjonalnym i duchowym. Zaletą tej interpretacji jest to, że możesz natychmiast zacząć nad czymś pracować, używając wszelkich dostęp­nych środków i każdej możliwej pomocy. Dodatkowo takie podejście pozwala uwolnić bardzo wiele strachu i poczucia bezradności, a na dodatek pozwala użyć w procesie uzdrawiania wszystkich dostępnych form terapii. Niezależnie od tego, czy używasz tej, czy jakiejś innej interpretacji, pamiętaj, że zawsze możesz wybrać swoją własną -taką, która wpędzi cię w poczucie bezradności, lub też taką, która zwiększy twoją efektywność.

Podam konkretny przykład: nabawiłem się kiedyś tego, co lekarze nazywają zaawansowanym zapaleniem płuc. Postanowiłem, że zinterpretuję źródło tej choroby jako bardzo ciężki wewnętrzny stres. Oczywiście brałem antybiotyk, bowiem wiedziałem, że pomoże mi on obniżyć poziom napięcia w organizmie, ale stosowa­łem również bardzo wiele innych niekonwencjonalnych technik, a wszystkie one miały jeden cel - uwolnić napięcie z mojego ciała. Ostateczny efekt był taki, że po trzech tygodniach zapalenie płuc minęło bez śladu, a ja czułem się tak dobrze, jak nigdy wcze­śniej.

Uzdrawianie poprzez afirmacje

0x08 graphic
Afirmacje to oświadczenia, które mó­wisz tak, aby brzmiały jak fakty, choć mogą one w danej chwili nie być faktami. Celem jest to, aby mówić je w taki spo­sób, aby stały się faktami, lub też, aby wzmocniły istniejące fakty, w które wie­rzysz zbyt słabo. Afirmacje są często trak­towane jak magiczne zaklęcia, ale mają one dokładnie taką samą moc jak wszystkie inne słowa - pomagają ci się skoncentrować i skupić na czymś uwagę.

Skuteczna afirmacja to ta, którą twoje ciało zaakceptuje jako prze­konanie. Bardzo skuteczna afirmacja to ta, która pomaga twemu ciału w robieniu tego, co już potrafi robić. Oczywiście bardziej interesuje nas ta druga kategoria, która pomaga ciału w procesie samouzdrawiania.

Wiele afirmacji nie odnosi żadnego skutku, ponieważ są zbyt abstrakcyjne i przeintelektualizowane. Ciało po prostu nie potrafi.sobie z nimi poradzić. Jest ogromna różnica pomiędzy efektem afirmacji, która brzmi: „Uniwersalna energia płynie przeze mnie teraz, a moje ciało staje się doskonałe pod każdym względem" a powiedzeniem czegoś np.: „Każdego dnia pod każdym względem czuję siq coraz lepiej i lepiej". „Uniwersalna energia" oraz „doskonałość pod każ­dym względem" zwykle nie pasują do codziennych doświadczeń zwy­kłego człowieka, natomiast „czuję się lepiej" jest bardzo zrozumiałe dla ciała.

Dobra afirmacja przywołuje w ciele pamięć istniejących kiedyś umiejętności lub stanów. Powiedzenie „Jestem zdrowy" jest zbyt abstrakcyjne, o ile słowo „zdrowy" nie przywołuje jakiegoś konkretnego wspomnienia. Powiedzenie „Czuję się tak dobrze, jak w czasach, kiedy grałem w koszykówkę" jest wprost świetne, zakładając oczywi­ście, że grałeś kiedyś w koszykówkę i czułeś się wtedy naprawdę do­brze. Możesz też stosować afirmacje wzmacniające jakąś umiejętność ciała, na przykład: „Moje ciało wie, jak pozbyć się komórek rakowych i robi to teraz". „Moje ciało pamięta, jak poruszać tą ręką i robi to dobrze".

Ile razy należy powtarzać afirmacje? Tyle razy, aż odniosą one sku­tek. Z afirmacjami nie jest tak samo jak z witaminami, które bierze się raz dziennie. Przypomina to raczej tworzenie nawyku w umyśle, który zostaje zapamiętany przez ciało. Im szybszego pragniesz efektu, tym częściej powinieneś koncentrować się na tym, czego pragniesz. Dalej opisuję podstawowe warianty afirmacji.

Podobieństwa

Wspaniałe efekty uzdrawiające ma odwoływanie się lub nawet two­rzenie pozytywnych podobieństw. „Mój umysł jest spokojny jak gór­skie jezioro", „Moje ciało rozluźnia się jak leżący kot", „Moja skóra jest gładka i czysta jak szklany stolik mamy" - porównywanie takich wspomnień do efektów, które pragniesz uzyskać, pobudza ciało do sy­mulowania takich efektów. Kiedy porównujesz się do odpoczywające­go kota, twoje ciało stara się rozluźnić dokładnie tak, jak czynią to koty. Im dany obraz jest lepszy, przyjemniejszy i silniejszy, tym lepsza bę­dzie reakcja ciała.

Metafory

Ciało bardzo silnie reaguje na wyobrażenia, a słowa są doskonałym narzędziem do przywoływania obrazów mogących wspomóc uzdrawia­nie. Metafora to zdanie, które opisuje symbol, najlepiej w formie wspomnienia popartego wyobraźnią, który łączy jedną rzecz z drugą. Metafora brzmiąca: „Jestem drzewem, pełnym siły i życia. Moje korzenie odżywia ziemia, poprzez liście karmi mnie słońce. Jestem drzewem pełnym siły i życia" może zastymulować ciało do przemieniania się w ludzki odpo­wiednik silnego i zdrowego drzewa. Cokolwiek, co posiada jakość bądź charakterystykę, które podziwiasz, może być używane jako uzdrawia­jąca metafora.

Gwałtowne powtórzenia

Gwałtowne powtórzenia to sposób afirmowania polegający na powtarzaniu po raz kolejny jakiegoś słowa czy zdania, w bardzo szybkim tempie, do momentu, aż nastąpi jakaś zmiana. Pierwszy raz użyłem tej metody, jadąc na narciarskim wyciągu krzesełkowym, kiedy zamarzały mi ręce. Wyobraziłem sobie ogień płonący w kominku i przez około pięciu minut powtarzałem: „Moje-ręce-są-gorące - moje-ręce-są-gorące - moje-ręce-są-gorące - moje-ręce-są-gorące".

0x08 graphic
W efekcie moje dłonie stały się ciepłe jak świeżo upieczone tosty. Od tamtego czasu używam tej metody w mniej poważnych przypadkach złego samopoczucia, tak fizycznego, jak i emocjonalnego czy umysłowego. Na prowadzonych przeze mnie seminariach proszę czasem ludzi, aby powtarzali przez minutę „Czuję-się-dobrze”. Zawsze są bardzo zaskoczeni rezultatami. Nie wiem, czy ta technika dobrze się sprawdza przy poważniejszych schorzeniach. W teorii powinna pomóc, a już z całą pewnością nie zaszkodzi.

Radykalne afirmacje

Radykalne afirmacje wymagają wiele odwagi, ponieważ będziesz musiał powiedzieć coś, co jest oczywistą nieprawdą. Nauczyłem sią tej techniki od pewnego człowieka, który walczył z astmą. Najpierw imał się wszelkich konwencjonalnych i niekonwencjonalnych metod, a kie­dy wszystkie zawiodły, był tak sfrustrowany, że zaczął powtarzać: „Nie mam astmy! Nigdy nie miałem astmy! Nigdy nie będę miał żadnej astmy!". Złamał tym samym wszelkie reguły „poprawności" afirmacji. Ale powtarzał to sobie całymi dniami przez sześć miesięcy, aż jego astma zniknęła. Zapewne zwróciłeś uwagę, że używał on zaprzeczenia w każdym zdaniu. Niektórzy ludzie twierdzą, że podświadomość nie słyszy słowa nie, ani żadnych zaprzeczeń, co jest absolutnie głupie, bowiem podświadomość słyszy wszystko. Jedyne niebezpieczeństwo w powiedzeniu „Nie mam astmy" jest takie, że jest to tak jakby powie­dzieć „Nie myśl o różowym słoniu," co powoduje, że musisz o nim pomyśleć, żeby o nim nie myśleć. Być może to było powodem, dla którego ciało tego mężczyzny pojęło przesłanie dopiero po sześciu mie­siącach. Ale nawet, jeśli tak było, to ważny jest jeden wniosek: inten­sywne powtarzanie może sprawić, że kłamstwo stanie się prawdą.

To stwierdzenie wymaga nieco więcej uwagi. Wielu ludzi ma pro­blemy z afirmacjami, ponieważ mają oni odczucie, jakby okłamywali samych siebie, nawet, jeśli chodzi o naprawdę proste stwierdzenia. Tacy ludzie pytają często; „Jak mogę powiedzieć, że dobrze się czuję, jeśli tak nie jest?". To właśnie jest typowy problem interpretacji i inten­cji. Jeśli interpretujesz afirmacje jako kłamstwo i będziesz myśleć, że za jej pomocą oszukasz ciało, to nic z tego nie wyjdzie. Jeśli zinterpre­tujesz afirmacje jako wytyczną i będziesz myśleć, że właśnie starasz się pomóc swojemu ciału wrócić do zdrowia, to wtedy rezultaty będą wspaniałe.

Uzdrawianie poprzez wytyczne

Wytyczne są rozkazami, poleceniami, dyrektywami albo instrukcja­mi, które dajesz do wykonania swojemu ciału. Mówisz mu, co ma robić, a w niektórych przypadkach, jak powinno to zrobić. Prawdopo­dobnie znasz dobrze tę techniką, bowiem prawie każdy czasami powta­rza samemu sobie słynne powiedzonko „Tylko spokojnie!" czy „Tylko się nie denerwuj!". Równie dobrze możesz powiedzieć „Zdrowiej!" albo „Czuj się dobrze!". Naprawdę zdumiewającą rzeczą jest fakt, że wydawanie swemu ciału takich poleceń, przy jednoczesnym oczekiwa­niu pozytywnego rezultatu, może wywołać jego reakcję prawie w tej samej chwili, kiedy polecenie zostanie wydane. Wiele razy moje ciało zaczynało objawiać symptomy przeziębienia, bólu w krzyżu, zakwa­sów w mięśniach, mdłości czy bólu głowy. Zawsze w takim przypadku mówiłem: „Zostaw to!" albo „Powstrzymaj to!", a wszelkie symptomy znikały prawie natychmiast. Pewnego razu moja żona dostała wyraź­nych objawów grypy. Powiedziała wtedy: „Ciało, powstrzymaj to na­tychmiast! Nie mam na to czasu, więc pozostań zdrowe!". I symptomy błyskawicznie zniknęły. Oczywiście, moja żona jest bardzo silną kobie­tą i wcale nie dziwi mnie, że jej ciało posłuchało ją bez chwili ociąga­nia. Będąc na jego miejscu, zrobiłbym tak samo.

Krótkie wytyczne działają dobrze, ale możesz być jeszcze bardziej kreatywny. Tak samo jak w przypadku afirmacji, wytyczne będą działały lepiej, jeśli poprze sieje jakimś obrazowym skojarzeniem. „Dobra, ciało, chcę wzmocnić system odpornościowy. Dawaj tam te limfocyty (możesz je sobie wyobrazić na przykład jako maleńkie odkurzacze czy cokolwiek innego) i niech wyczyszczą ten cały śmietnik i upewnij się, że przeciw­ciała zwalczą wszelkich najeźdźców. Chcę mieć całkowity porządek i poprawne działanie w systemie immunologicznym. Wiesz, co masz robić. A jeśli będzie ci potrzeba jakichś zapasów, to pędź z tym do mnie.

Kontaktuj się z mózgiem, jeśli będziesz czegoś potrzebować. Po prostu to załatw. Stokrotne dzięki". Jak widzisz na tym przykładzie, wcale nie musisz stosować wobec swojego ciała jakichś formalnych zwrotów.

Wytyczne niebezpośrednie

Wytyczne niebezpośrednie są prostymi słowami, których zadaniem jest przenieść twoją uwagę na wspomnienia lub wyobrażenia, które stworzą korzystne odczucia. Oto przykłady:

0x08 graphic
• płynąca woda

• kropelki deszczu

• orzeźwiający powiew

• ciepłe promienie słońca

• topniejący lód

• padający śnieg

• śpiew ptaków

• ryk lwa.

Takie słowa działają najlepiej, jeśli powie sieje wolno i zrobi po tym krótką pauzę, aby mieć czas na wyobrażenie so­bie treści tych słów. Jeśli chcesz, możesz

dodać do tego więcej obrazu, tworząc bardziej złożone słowa, jak na przykład: „Ptaki śpiewające w ogrodzie oświetlonym ciepłymi promie­niami słońca, które wygląda zza deszczowych chmur". Są to naprawdę krótkie opisy, przywołują jednak bardzo konkretne odczucia, a ciało reaguje na nie w bardzo dobry sposób. Jeśli potrzeba ci jakichś bardziej konkretnych rezultatów, wykonując tę technikę, skup swoją świadomą uwagę na jakiejś konkretnej części ciała. Możesz na przykład pomyśleć o topniejącym lodzie, kiedy koncentrujesz uwagę na pełnym napięcia miejscu ciała.

Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo

Błogosławieństwa są słowami mającymi na celu zwiększenie kon­centracji na jakimś świadomym zamiarze. Przybierają one formy po­dobne do wytycznych i afirmacji, ale pomimo pewnych podobieństw nie są one tym samym.

Błogosławieństwa afirmacyjne

Błogosławieństwa afirmacyjne są podobne do komplementów. Mogą przybierać formę podziękowania (dziękuję), uznania (dobra robota!), podziwu (jesteś bardzo mądrym ciałem). Ty i twoje ciało jesteście bez przerwy motywowani do powtarzania i udoskonalania zachowań, które zaowocowały przyjemnością. Ponadto komplementy są miłe. Możesz błogosławić swoje ciało za to, że odnawia komórki, zasklepia rany, oddycha, tworzy krążenie krwi, oczyszcza się, współpracuje z lekarstwami czy też wspomaga inny rodzaj interwencji i w ogóle za cokolwiek dobrego co przyjdzie ci do głowy. Z początku może ci się wydawać dziwnym mówienie swojemu ciału „dziękuję" za coś, co jest jego naturalną funkcją. Ale doświadczenia bardzo wielu ludzi wskazują na to, że jeśli doceniasz swoje ciało za coś, co ono robi, to wtedy robi to ono lepiej i o ile jest to możliwe - częściej. W istocie to, co robisz, to po prostu pochwała, co, jak wiemy, jest najlepszą metodą tresowania psów, wychowywania dzieci, jak również i ciał. Okazując swemu ciału uznanie, czy to w myślach, czy też werbal­nie, nie obawiaj się nadmiernej wylewności. „Hej! Schudłeś o kilo­gram. Świetnie! Rób tak dalej!". Pochwała sama w sobie jest nagrodą. Wiem, że może brzmi to dziwnie, ale twoje ciało uwielbia pochwały.

0x08 graphic
Aby użyć tego do uzdrawiania, chwal każdy, nawet najmniejszy, malu-teńki przejaw dążenia w pożądanym kierunku i nigdy, przenigdy nie krytykuj swego ciała za to, że nie dość dobrze wykonuje swoją pracę. Rezultaty takiego postępowania mogą nie być widoczne od razu, ale po pewnym czasie {zależy od tego, jak często to robisz) zauważysz znaczą­cą poprawę.

Nie musisz ograniczać się tylko do błogosławienia swojego ciała. Bowiem reaguje ono tak samo na metafory, jak i na komplementy i błogosławieństwa, którymi obdarzasz innych ludzi czy nawet przedmio­ty. To tak, jakby twoje ciało brało każdy komplement do siebie i dzięki niemu czuło się lepiej. Istnieje pewna bardzo ciekawa technika, którą nazwałem „nasycaniem błogosławieństwa". Polega ona na błogosławie­niu wszystkich i wszystkiego, co widzimy dookoła, bez robienia żadnych przerw. A jeśli taka przerwa nastąpi, należy natychmiast powrócić znów do błogosławienia. Pewien mężczyzna, któremu zaleciłem tę technikę, pozbył się długotrwałej astmy w ciągu tygodnia, a ja sam, stosując ją, wyleczyłem się ze zranienia kolana w ciągu piętnastu minut.

Czy można używać błogosławienia do leczenia emocji? Tak, ale w takim wypadku należy okazywać swoje zadowolenie wobec własnego umysłu, za to, że dostrzega on dobro i inne pozytywne cechy w tobie, innych ludziach i w całym otaczającym cię świecie. Może to brzmieć na przykład tak; „Umyśle, rozwiązałeś ten problem naprawdę doskonale; dziękuję ci, że dostrzegłeś te piękne kwiaty; to dobrze, że jesteś w stanie choć odrobinkę wybaczyć tej osobie" i tak dalej. Efektem takich działań jest obniżenie poziomu stresu mentalnego, co z kolei pozwala łatwiej rozwiązywać konflikty emocjonalne. To może się wydawać jeszcze dziw­niejsze niż mówienie do własnego ciała, co jednak nie zmienia faktu, że działa doskonale, nawet, jeśli nigdy nie dojdziesz do tego, kto błogosławi twój umysł, skoro utożsamiasz się właśnie z nim.

Błogosławieństwo ukierunkowane

0x08 graphic
Ukierunkowane błogosławieństwo może być porównane do życze­nia komuś czegoś dobrego. Typowe przykłady takich błogosławieństw to: „Dobrej drogi!", „Smacznego!", „Na zdrowie!". Część irlandzkiego błogosławieństwa na drogę brzmi: „Niech wiatr zawsze wieje ci w plecy", a kartki z napisem „Wracaj do zdrowia" to przykład błogosła­wieństwa mającego na celu przyśpieszenie procesów zdrowienia. Najefektywniejszą formą błogosławieństwa uzdrawiającego, którą możesz zastosować na sobie samym, jest przedstawienie tego w mniej więcej taki sposób: „Zrób to... bowiem wtedy...". Na przykład możesz powiedzieć swojemu ciału: „Weź to lekarstwo i użyj go do wzmocnienia naszego systemu immunologicznego, bowiem wtedy będziemy silniejsi i będziemy mogli zacząć spacerować po lesie". Swojemu umysłowi możesz powiedzieć: „Uspokój się i skoncentruj swoją uwagę na chwili obecnej, bowiem wte­dy będziemy mogli czuć się lepiej i jaśniej myśleć". Dobór słów jest całkowicie dowolny, ale istotą sprawy jest, aby powiedzieć swemu ciału czy umysłowi, czego się chce i dać im dobry powód, żeby to zrobiły.

Sekrety autohipnozy

Znany hipnoterapeuta T.X. Barber zasugerował, że nie istnieje nic takiego jak hipnoza. Jednym z dowodów na to jest fakt, że analiza fal mózgowych nie pokazuje absolutnie żadnej różnicy pomiędzy stanem hipnozy a zwykłym stanem, w którym nasz umysł znajduje się codzien­nie. Dlaczego więc ludzie robią te wszystkie dziwne rzeczy, które moż­na zobaczyć na pokazach hipnotyzerów scenicznych? Czyżby dyspono­wali oni jakąś tajemną mocą?

Pozwól, że najpierw opowiem, co dzieje się w trakcie hipnozy na scenie, ponieważ to pozwoli ci lepiej zrozumieć potęgę autohipnozy. Po pierwsze, poza tymi, którzy zostali na taki pokaz przyciągnięci za uszy przez swoich współmałżonków, wszyscy na sali chcą w nim uczestniczyć z własnej woli, co powoduje, że na widowni siedzi bar­dzo szczególna grupa ludzi. Zwykle hipnotyzer wywołuje dziesięciu czy dwunastu ochotników (ich liczba zależy od wielkości widowni). Ludzie gotowi przyjąć takie wyzwanie stanowią jeszcze bardziej szcze­gólną grupę. Wtedy hipnotyzer zaczyna machać rękami i sugestywnie mówić o rozluźnianiu się, aby wprowadzić ludzi w „lekki trans." Tak naprawdę to wcale nie musi on machać rękami, ale wygląda to dobrze i czasem pomaga skoncentrować uwagę ochotników. „Lekki trans" oznacza, że twoje oczy są zamknięte, a twoje ciało odprężone i spo­kojne. Następnie prowadzący przedstawienie robi ćwiczenie mające na celu sprawdzenie, jak głęboko „zahipnotyzowani" są ochotnicy. W typowej sytuacji każe im on wyciągnąć dłonie przed siebie i wy­obrazić sobie, że do jednej z nich jest przywiązany balonik, a do drugiej ciężki odważnik. Bardzo ciekawe i pouczające jest obserwo­wanie, jak ramiona jednych ludzi wznoszą się i opadają, a innych nie ruszają się z miejsca. Takie ćwiczenia można tak naprawdę wykonać bez żadnego przygotowania, ale jeśli zrobi się wokoło tego odpo­wiednią atmosferę, to sprawia to na ludziach wrażenie, że dzieje się coś wyjątkowego. Po pewnym czasie hipnotyzer sugeruje, żeby wszy­scy „obudzili się", kiedy klaśnie w dłonie albo pstryknie placami. Oczywiście tak naprawdę to nikt z ochotników nie spał i można im było po prostu powiedzieć, żeby otworzyli oczy, ale hipnotyzer musi zachować pozory, że kontroluje cały proces.

Po takim ćwiczeniu czy też kilku podobnych hipnotyzer zostawi na scenie trzy do pięciu najlepiej reagujących osób, a resztę wyśle z powrotem na miejsca na widowni. W terminologii hipnotycznej ludzie, którzy pozostali na scenie, są nazywani „podatnymi na sugestie", co w praktyce oznacza, że mają dobrą wyobraźnię i są podatni na wpływ autorytetów. Hipnotyzer podaje tej grupie więcej sugestii rozluźniają­cych, aby wprowadzić ludzi w „średni trans", co oznacza, że ich oczy są zamknięte, a ciała rozluźnione. Potem wykonuje na nich jeszcze kilka ćwiczeń, zwykle jednym z nich jest robiące ogromne wrażenie „usztywnianie", dzięki któremu można usztywnić ciało tak bardzo, że daje się ono zawiesić pomiędzy dwoma krzesłami, opierając się tylko na piętach i ramionach. To również można wykonać będąc w normal­nym, codziennym stanie umysłu. Trzeba tylko natężyć wyobraźnię i wykazać sporo determinacji. Ale na osobach, które stykają się z takim zjawiskiem po raz pierwszy, robi ono ogromne wrażenie.

Prowadząc osoby przez kolejne ćwiczenia, hipnotyzer stara się usta­lić, która z obecnych na podium osób ma największą wyobraźnię i jest najbardziej podatna na wpływ jego autorytetu. Zazwyczaj w grupie znajduje się jedna czy dwie osoby, które nadzwyczaj dobrze odpowia­dają stawianym im wymaganiom i one stają się gwiazdami takiego wieczoru. Zanim do tego dojdzie, są wprowadzane w „głęboki trans", co oznacza, że ich uwaga jest bardzo zawężona, wyobraźnia pobudzo­na, a ciała silnie zrelaksowane. Wszystko to, co dzieje się później, jest efektem pobudzenia wyobraźni i atawistycznym pragnieniem ciała, które nakazuje mu wypełniać rozkazy przywódcy stada.

W trakcie lub na zakończenie występu hipnotyzer może podać „su­gestię posthipnotyczną". Ta sugestia zawiera w sobie przesłanie, że w późniejszym czasie, na jakiś umówiony znak dany przez hipnotyzera, albo też w momencie zobaczenia czegoś czy usłyszenia czegoś osoba poddawana hipnozie zrobi coś określonego, najczęściej absurdalnego -na przykład zaszczeka jak pies, wchodząc do banku. Jeśli autorytet hipnotyzera jest dostatecznie ugruntowany, osoba zahipnotyzowana może zapomnieć o takiej sugestii, szczególnie, jeśli hipnotyzer wyraźnie za­sugerował jej niepamięć. Potem taka osoba może się bardzo zdziwić, kiedy odkryje, że ciało pamięta, co miało robić. W filmach niewinna osoba może zostać zahipnotyzowana i „dostać" sugestię posthipnotyczną, aby na przykład zdetonować ładunek wybuchowy w środku miasta, kiedy hipnotyzer powie określone słowo przez telefon. Widzimy, jak po usłyszeniu tego słowa spojrzenie takiej osoby staje się puste, a ona sama detonuje bombę z posłuszeństwem zombie. W realnym świecie wygląda to całkiem inaczej. Sugestie posthipnotyczne są czymś bardzo podobnym do zawiązywania supełka, żeby o czymś nie zapomnieć. Nie są one niczym innym niż na przykład sytuacja, w której twój szef każe ci odbijać zegarową kartę pracy. Możesz o tym w ogóle nie pamiętać, aż do chwili, kiedy zobaczysz zegar. Jeśli podatna na sugestie osoba dostałaby polecenie, aby na umówiony sygnał zdetonować bombę, to na jej twarzy przez chwilę pojawiłby się taki wyraz, jakby właśnie o tym pomyślała. Jednakże o ile taki ktoś nie byłby już wcześniej terrorystą, to po prostu zignorowałby tę sugestię, dokładnie tak samo, jak wszystkie inne, które nie zgadzają się z jego osobistym kodem etycznym. Bardzo wielu zawiedzionych nastoletnich chłopców odkry­ło, że hipnoza nie potrafi spowodować, by dziewczyny robiły to, czego chcą chłopcy, jeśli dziewczyny tego nie chcą. Teraz, kiedy już wiesz, czym jest, a czym me jest hipnoza, mogę opowiedzieć ci o hipnozie terapeutycznej, czyli o tym, jak używać hipnozy w uzdrawianiu.

Hipnoza terapeutyczna

Hipnoza terapeutyczna lub podobne do niej praktyki były znane już bardzo dawno temu i w wielu różnych kulturach. Właściwa znana za­chodniej cywilizacji praktyka powstała dopiero we wczesnych latach XIX wieku, a odbyło się to właściwie przez przypadek. Wtedy właśnie człowiek o nazwisku Mesmer zaczął swe eksperymenty z uzdrawianiem za pomocą urządzeń energetycznych, takich jak na przykład magnesy. Prowadząc swe badana odkrył on, że efekty uzdrawiające są znacznie silniejsze, jeśli w proces zaan0x08 graphic
gażuje się takie elementy, jak: przyćmio­ne światło, dziwną muzykę, nietypowy strój, dziwne gesty i rozkazują­cy ton głosu. Wkrótce ludzie starający się powtórzyć jego pracę odkryli, że efekty terapeutyczne są takie same, nawet, jeśli ominie się wszelkie urządzenia energetyczne. Kolejne badania ograniczyły potrzebne ele­menty do nakazującego tonu głosu i gestów, a jak się później okazało, nawet gesty można było zastąpić czymkolwiek, co pozwalało skupić uwagę pacjenta. Ponieważ wszyscy, którzy praktykowali w owych cza­sach hipnozę, byli dżentelmenami lekarzami, najpopularniejszym obiek­tem do skupiania uwagi stał się kieszonkowy zegarek na łańcuszku, który w późniejszych czasach ewoluował w wahadełko. Na początku taki proces nazywano mesmeryzmem, ku ogólnemu niezadowoleniu samego Mesmera, który pragnął być zapamiętywany ze względu na swe prace z urządzeniami energetycznymi. Dopiero sporo czasu później używając imienia greckiego boga snu Hipnosa, ukuto termin hipnoza. Stało się tak dlatego, że głęboko zrelaksowani, mający zamknięte oczy ludzie wyglądali jakby byli pogrążeni we śnie.

W pierwszych dniach stosowania hipnozy praktycy donosili o ogrom­nych sukcesach jej użycia, takich jak operacje bez znieczulenia, niezwykle szybkie zdrowienie z rozmaitych chorób i niezwykle sku­teczne autodiagnozy. Nie ma w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że pierwszymi pacjentami byli wieśniacy i nerwowe kobiety, które były pod dużym wrażeniem prawie boskiej osoby lekarza i jego brzmiącego jak grom głosu. Hipnoza praktykowana w dniu dzisiejszym jest znacz­nie bardziej cichą sztuką, a korzyści tego procesu są dostępne każdemu człowiekowi, który tego zapragnie. Korzyści te mogą być tak wielkie, jak wszelkie moce umysłu i ciała.

Mówi się, że niektórzy ludzie są niepodatni na hipnozę. Jest to nieprawda, ponieważ hipnoza nie jest niczym więcej niż stanem wzmo­żonej relaksacji i skupienia uwagi oraz większej podatności na sugestie dotyczące tego, co pragną mieć, kim pragną być i co pragną robić. Wszystko, co trzeba zrobić, aby kogoś zahipnotyzować, to pomóc mu skoncentrować uwagę na czymś interesującym. Osoba oglądająca ulu­bioną operę mydlaną w telewizji jest zahipnotyzowana w takim samym stopniu, jak ktoś będący w gabinecie hipnoterapeuty.

Hipnoza dzieli się na dwa rodzaje: hipnozę prowadzoną i autohipnozę. Jedyna różnica pomiędzy nimi jest taka, że w autohipnozie musisz jednocześnie odgrywać dwie role - terapeuty i pacjenta. Niektórzy lu­dzie uważają za łatwiejsze poddanie się hipnozie prowadzonej, ponie­waż mogą wtedy położyć się, zrelaksować i pozwolić komuś innemu załatwić całą pracę. Są też tacy, którzy potrzebują czyjegoś autorytetu, aby móc łatwiej skoncentrować się na zadanych sugestiach. Jeśli nie jesteś żadnym z takich przypadków, oznacza to, że autohipnoza będzie dla ciebie tak samo efektywna, jak zwykła hipnoza prowadzona przez kogoś innego. Autohipnoza może być używana do wielu celów. Możesz ją wypróbować w każdym wypadku.

Proces autohipnozy

Bez wszelkich wyszukanych i niepotrzebnych ozdobników podsta­wowymi elementami autohipnozy są:

1. Rozluźnienie ciała

2. Zamknięcie oczu

3. Skupienie na czymś uwagi

4. Ponowne rozluźnienie ciała

5. Podanie sobie lub otrzymanie od kogoś sugestii

6. Podanie sobie lub otrzymanie od kogoś sugestii posthipnotycznych

7. Otwarcie oczu i uświadomienie sobie swojego najbliższego otoczenia. Używając powyższego procesu, możesz zastosować na sobie hipno­zę terapeutyczną w czasie krótszym niż minuta, choć pamiętaj, że może to trwać tak długo, jak tylko chcesz. Poniżej znajdziesz opracowanie kolejnych kroków.

1. Krok pierwszy. Weź głęboki oddech i rozluźnij mięśnie tak dobrze, jak tylko potrafisz. Polecam raczej pozycją siedzącą, ponieważ kła­dąc się większość ludzi zasypia.

2. Krok drugi. Zamknij oczy. Niektórzy hipnoterapeuci spędzają na­wet dwadzieścia minut na sprawienie, aby ktoś mimowolnie za­mknął oczy. To po prostu wielka strata czasu. Zamknij je i nie za­wracaj sobie głowy takimi drobiazgami.

3. Krok trzeci może mieć wiele różnych wariantów. Jednym z naj­częstszych jest liczenie wstecz od dziesięciu do jednego, czy nawet od jakiejś większej liczby niż dziesięć. Robi się tak, ponieważ licze­nie wstecz wymaga znacznie większej koncentracji niż normalne liczenie. Niektórzy ludzie lubią sobie przy tym wyobrażać, że piszą kolejne liczby na tablicy, albo że schodzą schodami w dół. W istocie trzeci krok jest miejscem, gdzie spotykają się medytacja i hipnoza, więc wszystko, czego używasz, aby się skupić na medytacji, dobrze się tu sprawdzi. Może to być na przykład powtarzanie jakiegoś sło­wa lub frazy czy wyobrażanie sobie płomienia świecy, albo koncen­trowanie się na własnym oddechu. Możesz również użyć jakiegoś ulubionego wspomnienia, które wywołuje w tobie dobre samopo­czucie. Istotą trzeciego kroku jest zawężenie pola swej uwagi do tego stopnia, aby wszystko to, co znajduje się na zewnątrz ciebie, odsunęło się na dalszy plan, a wszystko to, na czym się koncentru­jesz, stało się niezwykle istotne.

4. Krok czwarty. Tym razem powinieneś skierować uwagę na swoje ciało. Postaraj się odnaleźć w nim jakiekolwiek obszary napięcia. Kiedy już je znajdziesz, możesz utrzymać na nich uwagę przepeł­nioną intencją rozluźnienia, albo zlecić swemu ciału, aby zrobiło to za ciebie. Możesz również przypomnieć sobie jakieś relaksujące przeżycie, jak na przykład spacer plażą czy wygrzewanie się w ogrodzie.

0x08 graphic
5. Krok piąty. Teraz jesteś gotowy do głównego wydarzenia. Byłoby najlepiej, gdybyś jeszcze przed sesją zadecydował, jakie sugestie chcesz sobie przedstawić. Przedstaw sobie sugestie w taki sposób, aby przy­woływały one wyobrażenia, szczegó­łowe plany albo znaczące symbole. Jeśli, powiedzmy, starasz się pomóc swemu ciału w zwalczeniu raka, to możesz zasugerować mu, aby przypo­mniało sobie wszystkie te rzeczy, któ­re mogłeś robić, zanim pojawiła się choroba i jak dobrze się przy tym czułeś. Możesz wyobrazić sobie i zwerbalizować swoje plany dotyczące leczenia i powiedzieć swe­mu ciału, aby współpracowało z lekarstwami, dzięki czemu później będziesz mógł robić różne rzeczy i czuć się dobrze. Możesz również wyobrazić sobie swoje białe ciałka krwi jako koparki i buldożery, które oddzielają raka od twoich zdrowych komórek i pozbywają się go, a także samego siebie dostającego wielkie brawa od swych przy­jaciół i rodziny za to, że poradziłeś sobie z chorobą. Słowa pomaga­ją ci się skupić, zaś wyobrażenia pomagają twemu ciału przyjąć sugestie. Najpotężniejsze sugestie to te, które wywołują w tobie najsilniejszą pozytywną reakcję emocjonalną. Więc aby sugestia była skuteczna, musi się ona opierać na twoich osobistych doświad­czeniach i pragnieniach. Upewnij się również, aby sugestie zawiera­ły w sobie jakieś korzyści zmysłowe, dające ciału fizyczną bądź emocjonalną przyjemność w nagrodę za uzdrowienie. Oznacza to nagrody, takie jak: ulubione jedzenie (chyba że starasz się stracić na wadze), jakiś szczególny film albo wyjście na przyjęcie czy cokolwiek innego, co uznasz za nagrodę. Raz obiecałem mojemu ciału wycieczkę do wesołego miasteczka i choć mój napięty grafik nie pozwolił mi tego zrealizować, odkryłem, że moje ciało było równie zadowolone, kiedy po prostu wyobraziłem sobie ze szczegółami uczucie jazdy na karuzeli i smak waty cukrowej. Jeśli nie jesteś pewien, jakie formy powinna mieć sugestia, użyj pomysłów znajdujących się w podrozdziałach o interpretacji, afirmacjach, wytycznych i błogosławieństwach. Jeśli użyjesz zawartej tam wiedzy w procesie autohipnozy, to będzie ona jeszcze skutecz­niejsza. Wielu ludzi, włącznie ze mną, osiągnęło bardzo dobre re­zultaty, dołączając sugestię do kroku czwartego. Powiedzmy, że wy­obrażasz sobie spacer po plaży. Sugestie mogą ci zostać podane przez wyskakujące z wody delfiny, albo mogą być wypisane na mokrym piasku. Jeśli wyobrażasz sobie las, to sugestie mogą być wypisane na drzewach lub kamieniach, albo mogą ci je przekazać leśne zwierzęta.

6. Krok szósty. Sugestie posthipnotyczne są doskonałą metodą na to, aby twój umysł i twoje ciało pamiętały o tym, co chcesz osiągnąć.

Odnieś sugestie posthipnotyczne do jakiegoś zjawiska, które jest dosyć wyjątkowe, tak, aby przyciągało twoją uwagę, a jednocześnie nie tak częste, abyś je zaraz zignorował. Na przykład twoje urodziny będą zdecydowanie zbyt rzadkie, a z kolei oddech będzie czymś zbyt częstym. Możesz spróbować czegoś w rodzaju: „Za każdym razem, kiedy poczuję zapach kwiatów, będę sobie przypominał tę sugestię" albo „Za każdym razem, kiedy usiądę do jedzenia, przypo­mnę sobie tę sugestię". Sesję możesz zakończyć sugestią, że wra­casz do normalnego poziomu świadomości z wielką łatwością. To pomoże przygotować ci się na otworzenie oczu.

7. Krok siódmy. Kiedy otworzysz oczy, możesz czuć się nieco zde­zorientowany ze względu na przejście od stanu głębokiego relaksu do wzmożonej aktywności. Odkryłem, że bardzo łatwo jest wrócić do zwykłego stanu, rozglądając się wokoło i poruszając trochę dłońmi i stopami.

Reagowanie na hipnozę jest umiejętnością, dokładnie taką samą jak medytacja. Niektórzy ludzie uczą się tego bardzo prędko i szybko osią­gają pozytywne rezultaty, podczas gdy inni muszą po prostu trochę poćwiczyć. Będziesz łatwo mógł ocenić, jak dobrze masz rozwiniętą tę umiejętność, kiedy będziesz przyglądał się uważnie rezultatom jej sto­sowania. Nauczenie się autohipnozy zabrało mi bardzo wiele czasu, ale muszę przyznać, że jest ona jedną z najwartościowszych umiejętności, jakie posiadłem. Rezultaty czasami są natychmiastowe, czasami bardzo szybkie lub szybkie, a czasami - szczególnie, jeśli trzeba się najpierw uporać z dużym emocjonalnym bałaganem - może to zabrać bardzo wiele czasu. Jedno jest pewne, autohipnoza jest umiejętnością, którą warto rozwijać.

Rozdział V

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy wyobraźni

Wyobraźnia jest jedną z naszych najpotężniejszych zdolno­ści, bowiem pozwala nam wyobrażać sobie to, co było, to, co jest, i to, czego nie ma. Jak wykazałem, w rozdziale trzecim, umysł potrafi dobrze sterować wyobraźnią, ta zaś silnie wpły­wa na ciało. Więc jeśli umiejętnie użyjesz mocy swej wyobraźni, mo­żesz pomóc swemu ciału uzdrowić się. W tym rozdziale opiszę wiele różnych technik, w których używa się wyobraźni do natychmiastowe­go, bardzo szybkiego i szybkiego uzdrawiania.

Celowe pogrążanie się w marzeniach

Celowe pogrążanie się we wspomnieniach, aby uzyskać leczni­czy efekt, to jedna z najbardziej zaniedbywanych praktyk na polu uzdrawiania. Uzdrowiciele, bardzo często nieświadomi tego faktu, zdają się na pamięć ciała. Jest bardzo niewielu takich, którzy wy­korzystują funkcję pamięci świadomie. Ignorowanie pamięci w pro­cesie uzdrawiania można porównać do próby zbudowania domu, bez odnoszenia się do podstawowych zasad budownictwa. Oczywiście można tego dokonać, ale w ten sposób jest to o wiele trudniej­sze zadanie.

Każdy z nas przeżył w swoim życiu czasy lepszego i gorszego samo­poczucia, przynajmniej mówiąc relatywnie. Wierzę, że ciało pamięta każdy najmniejszy detal tych doświadczeń, aż do poziomu komórkowe­go. Nikt tak naprawdę nie wie, czy to twierdzenie jest prawdziwe, ale jedno jest pewne: jeśli wyobrażasz sobie, że twoje ciało może pamiętać absolutnie o wszystkim, to zachowuje się ono tak, jakby rzeczywiście mogło tego dokonać.

Kiedy prowadziłem praktykę hipnoterapeutyczną, odkryłem, że jed­ną z najlepszych metod na dopomożenie danemu człowiekowi w odzy­skaniu zdrowia było powrócenie do wspomnienia z czasów, kiedy jego dolegliwość jeszcze nie istniała, lub do czasów, kiedy jego zdrowie było w bardzo dobrym stanie. Kluczem do uzdrowienia w takich wy­padkach było jak najdokładniejsze odtworzenie wspomnień tego rodza­ju. I nie oznacza to wyłącznie pamięci wizualnej. Ciało pamięta wszel­kie dane pochodzące ze wszystkich zmysłów. Osobiście podejrzewam, że ciało posiada nawet pamięć feromonalną.

Pracowałem kiedyś z człowiekiem cierpiącym na dolegliwość nazy­waną obecnie „syndromem przemęczenia". Był on w tak kiepskim sta­nie, że z ledwością dotarł do mojego biura. Powiedział, że tradycyjna medycyna i terapie w ogóle mu nie pomogły, co spowodowało, że zdecydował się skorzystać z moich usług. Co niezwykłe, udało mi się przywrócić mu energię i wigor w ciągu jednej sesji. Kiedy rozmawia­liśmy o jego przeszłości, wspomniał, że kiedyś całkiem nieźle grał w koszykówkę, więc pomogłem mu przypomnieć sobie jego najlepszy mecz. W trakcie pierwszej sesji poprosiłem go, aby przypomniał sobie wszystkie obrazy, dźwięki, zapachy, smaki, wrażenia dotykowe i od­czucia, które następowały w chwili, kiedy przygotowywał się do meczu, oraz te, które miały miejsce podczas jego trwania, a także te, które były związane ze świętowaniem zwycięstwa. Pod koniec sesji mężczy­zna był pełen energii i czuł się lepiej niż kiedykolwiek dotąd. Jednakże jego problem sięgał nieco głębiej. Rozwiązanie jego życiowych proble­mów, które doprowadziły go do stanu wyczerpania, zabrało nam kilka dodatkowych sesji, lecz zawsze, kiedy pomiędzy nimi poczuł się on wyczerpany, przywoływał wspomnienie tego meczu i w bardzo krótkim czasie ponownie nabierał wigoru.

Chcąc użyć samemu tej techniki, najpierw załóż (wyobraź sobie), że twoje ciało pamięta wszystko. Potem poświęć trochę czasu i celowo przypomnij sobie wszelkie szczegóły z czasu, kiedy nie miałeś jeszcze problemu, który trapi cię teraz, albo z chwili, kiedy czułeś się naprawdę dobrze, lub też użyj jakiegoś innego podobnego wspomnienia. Postaraj się, aby twoje wspomnienie było bardzo obrazowe i dotyczyło wszystkich zmysłów, szczególnie, jeśli chodzi o czynności fizyczne, takie jak bieg czy chód, taniec, zmiana postawy ciała i tym podobne. Zawrzyj w nim również pozytywne odczucia emo­cjonalne. Ponieważ pamięć działa na bazie skojarzeniowej, początko­wo mogą się pojawiać jedynie oderwane i pozornie niepowiązane ze sobą strzępki informacji. Zwykle będą to elementy, które najsilniej pobudziły zmysły. Utrzymywanie na nich uwagi pomoże ci w odtwo­rzeniu innych, bardziej szczegółowych 0x08 graphic
wspomnień. Jeśli chcesz, mo­żesz użyć swojego umysłu do poukładania wszystkich tych obrazów i odczuć w kolejności chronologicznej, ale nie jest to konieczne. Celem tego ćwiczenia jest przywołanie wspomnień, które pomogą ci zmienić twój obecny stan emocjonalny, fizyczny i mentalny, a także pomogą twemu ciału wywołać reakcje obronne w systemie immunologicznym, odprężyć się, wzmocnić swoją siłę, potencję seksualną czy cokolwiek innego, czego dotyczy użyte przez ciebie wspomnienie. Pomoże ci to wywołać nastawioną na uzdrawianie reakcję ciała, która będzie prze­chowywana w pamięci i używana w teraźniejszości. Powtarzaj tę czyn­ność tak długo, aż zauważysz choćby najmniejsze zmiany w swoim stanie. Potem, o ile masz na to czas, kontynuuj tę czynność, lub też zaplanuj kolejny raz, kiedy powrócisz do tego ćwiczenia. Wykonując to ćwiczenie, nie oczekuj cudów (choć bądź przygotowany na wypadek, gdyby się jednak zdarzyły). Zwracaj uwagę na najmniejsze nawet zmiany, są one bowiem dowodem na to, że twoje działania przynoszą jakiś postęp. Być może okaże się, że musisz popracować również nad innymi obszarami swego życia, aby zmniejszyć swój ogólny poziom stresu, ale pamiętaj, że ta technika może być bardzo pomocna w mobilizowaniu uzdrawiających zasobów twego ciała.

Wewnętrzny remont

Około dziesięciu lat temu przeczytałem książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Było to Używaj Swego Mózgu - Aby Wywołać Zmiany autorstwa Richarda Bandlera, jednego z twórców znanego sys­temu programowania Neurolingwistycznego. W swej książce Bandler opisał metodę, którą nazwałbym natychmiastowym uzdrawianiem emo­cjonalnym, polegającym na zmianie pewnych aspektów wspomnień, takich jak kolor, rozmiar, kształty, nasycenie barw, głośność dźwięków, przy jednoczesnym pozostawieniu nienaruszonej samej zawartości wspomnień. W mojej interpretacji ideą kryjącą się za tą techniką jest to, że wspomnienia są przechowywane w pamięci jako wzorce do­świadczeń i ładunek emocjonalny. Wzorce doświadczeń stanowią zawartość danego doświadczenia, zaś ładunek emocjonalny jest jego „opa­kowaniem". Dla przykładu: ważne wspomnienia, niezależnie od tego, czy są one dobre, czy złe, są postrzegane przez większość ludzi jako „wyraźniejsze" i „większe". Bandler odkrył, że świadome sprawienie, by takie emocje stały się mniej wyraźne i mniejsze, całkowicie zmienia reakcje emocjonalne i behawioralne, które są przez nie wywołane. Reakcje i zachowania bazujące na przykrych wspomnieniach dają się zmienić dosłownie w mgnieniu oka.

Na swoich warsztatach uczyłem słuchaczy tej metody, osiągając dzię­ki niej bardzo dobre rezultaty. Jednakże uznałem za dosyć nużące poda­wanie całej grupie ogromnej liczby wskazówek kinestetycznych, wizual­nych i dźwiękowych, zacząłem więc eksperymentować z różnymi wariantami tej techniki, co pozwoliło mi wysnuć wniosek, że wszystko, co tylko zrobimy, aby zmienić nastrój wspomnienia, spowoduje zmianę reakcji na nie. To właśnie była podstawa do stworzenia techniki „we­wnętrznego remontu". Poniżej opisuję najskuteczniejsze warianty tej tech­niki. Najpierw jednak zwróć uwagę na trzy bardzo istotne rzeczy:

• Niektóre wspomnienia są tak traumatyczne, że osoba może nie chcieć, lub nie być w stanie dokonać w nich zmian.

• Niektórzy ludzie zainwestowali w dane wspomnienie tyle własnej tożsamości, że będą jedynie udawać, że dokonują zmian, lub też w ogóle odmówią przeprowadzenia tego ćwiczenia.

• Na bazie podanej wyżej teorii możesz tworzyć dowolne własne warianty tego ćwiczenia, które będą dla ciebie działać.

Dekoracje cyrkowe

0x08 graphic
Przywołaj wspomnienie tego, jak ktoś bardzo cię zdenerwował lub skrzywdził emocjonalnie. Nie zmieniając samego wydarzenia, umieść na głowie tej osoby jelenie rogi, a ją samą ubierz w strój cyrkowego klauna. Spraw, aby z tyłu za tą osobą pojawili się inni robiący miny klauni. Niech powietrze wypełni się cyrkową mu­zyką. Kiedy będziesz gotowy, zostaw na moment to wspomnienie, a potem po chwili przywołaj je ponownie, ale już ze wszelkimi zmianami, których w nim do­konałeś. Zwykle twoje uczucia zmienią się i nie będziesz już odczuwał negatyw­nych emocji, przywołując ponownie to wspomnienie, a po jakimś czasie z pewnością przestaniesz sobie w ogóle zawracać głowę przywoływaniem tego wspomnienia.

Zmiana scenografii

Przywołaj jakieś negatywne wspomnienie. Nie zmieniając samego wydarzenia zmień kontekst, umieszczając je w jakimś szczególnie kon­trastującym z wydarzeniem miejscu. Jeśli na przykład przykre wyda­rzenie miało miejsce w cichym otoczeniu, to przenieś je na środek Times Square w sylwestra- Jeśli zaś odbyło się w głośnym miejscu, to przenieś je na środek pustyni czy na cichą leśną łąkę. Właściwie wszel­kie ciche i wypełnione szczęściem miejsca powinny zadziałać całkiem dobrze, o ile jesteś w stanie utrzymać ich nastrój przy jednoczesnym przypominaniu sobie przykrego wydarzenia.

Zamrażanie obrazu

Przywołaj jakieś negatywne wspomnienie. Zamroź je w cienkim i przejrzystym kawałku lodu. Jako osoba, którą jesteś w chwili obecnej, spójrz na swoje zamrożone wspomnienie i rozbij je młotkiem na maleńkie kawałeczki. Zgarnij te kawałeczki do wiadra i rzuć w stronę słońca, aby wyparowały, lub w ogień, aby się stopiły.

Radykalna zmiana wspomnień

Istnieje metoda świadomej pracy ze wspomnieniami, która może mieć ogromny wpływ na efekty fizycznego uzdrawiania. Jest ona bar­dzo prosta do wykonania, co nie oznacza, że jest łatwa. Zależy to od twojego osobistego podejścia do wspomnień. Nazywam tę technikę „radykalną", ponieważ wymaga ona zmiany zawartości wspomnień. W istocie trzeba sobie wyobrazić, że wydarzenie miało inny przebieg. Z początku może się to wydawać próbą zaprzeczenia faktom lub jakąś formą eskapizmu, ale intencja kryjąca się za tym procesem jest inna.

Bardzo znanym faktem jest, że praktycznie wszystkie komórki ciała regularnie umierają i są zastępowane przez nowe. W moim rozumieniu komórki mózgu właściwie nie umierają, ale ich zawartość jest na bie­żąco wymieniana na inną. W każdym razie ciało fizyczne, które posia­dasz dzisiaj, dosłownie nie jest tym samym ciałem, które miałeś rok temu. Zwykło się mówić, że wszystkie komórki ciała są wymieniane na nowe co około siedmiu miesięcy, ale jest to trochę mylne, ponieważ tempo tych zmian jest różne dla różnych organów. Na przykład skóra jest całkowicie nowa dokładnie co sześć tygodni. Twierdzenie na temat siedmiu miesięcy jest również mylne dlatego, że pojedyncze komórki oraz ich grupy są wymieniane codziennie. Na szczęście komórki skóry są zastępowane przez komórki skóry, komórki wątroby są zastępowane przez komórki wątroby, a komórki kości są zastępowane przez komórki kości itd. Nowe komórki wiedzą dokładnie, jakimi komórkami mają się stać. Ale jak to się dzieje? Oczywiście dzięki pamięci. Więc jeśli ko­mórki w twoim ciele zostały uszkodzone przez chorobę czy odniesioną ranę, to powinny one zaleczyć się całkowicie w chwili, kiedy wszystkie zostaną wymienione na nowe. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego? Ponieważ komórki pamiętają dany uraz. Jeśli znajdziesz sposób na zmienienie wspomnień komórek w taki sposób, aby nie pamiętały da­nego urazu, to odnowią się one całkowicie zdrowe. Tak przynajmniej wygląda teoria.

Jednakże ta teoria ma pewną dziurę. W praktyce komórki mogą zdrowieć znacznie szybciej niż w czasie potrzebnym na wymienienie ich na nowe. Dobra, to nie jest doskonała teoria, ale ciągle nad nią pracuję.

Chciałbym najpierw podać kilka przykładów radykalnego wspomi­nania, z którymi spotkałem się osobiście. Moja przyjaciółka cierpiała z powodu paskudzącej się przez trzy miesiące rany. Powstała ona przy zsiadaniu z motocykla, kiedy nagą nogą dotknęła rozgrzanej rury wyde­chowej. Przez następne dni znajoma używała wszelkich znanych leków na oparzenia, ale nic nie działało tak, jak powinno. Pomyślała więc, że radykalna zmiana wspomnień jest znacznie tańsza niż kolejna wizyta u lekarza i postanowiła ją wypróbować. Pewnego dnia usiadła i zaczęła wspominać moment, w którym zsiadała z motocykla, tylko tym razem zmieniła wspomnienie i wyobrażała sobie, że noga nie dotyka rozgrza­nej powierzchni. Oczywiście nie było to łatwe, bowiem wspomnienie bólu było bardzo silne. Ale ona się uparła, naprawdę się uparła. Powtó­rzyła swe wspomnienie czterdzieści razy, aż z łatwością mogła sobie wyobrazić, że zsiada z maszyny i odchodzi od niej bez żadnego urazu. Ponieważ na pierwszy rzut oka nic się nie stało, moja znajoma zapo­mniała o całym wydarzeniu i zajęła się czymś innym. Trzy dni później jej rana zniknęła całkowicie, co kwalifikuje ten przypadek do kategorii szybkich uzdrowień.

Kolejny przypadek dotyczy jednego z moich uczniów. Długo zasta­nawiałem się, czy w ogóle go tu przytaczać, ponieważ jest on bardzo dziwny, ale zdarzył się naprawdę. Mój uczeń był strażakiem w jednym z dużych miast. Pewnego dnia on i jego ekipa zostali wezwani do pożaru w starej fabryce. W chwili, kiedy polewał wodą płonący maga­zyn, jej strumień trafił w pojemnik z płonącym olejem, którego wcze­śniej nie było widać. Oczywiście olej polany wodą eksplodował, a jego cząstki, odbijając się rykoszetem, trafiły strażaka, parząc mu ramiona, twarz i osiadając we włosach. Poparzenia były dosyć poważne, ale mężczyzna postanowił nie korzystać z pomocy medycznej. Zamiast tego po prostu poszedł do domu. Kiedy wychodził z remizy, przyjaciele żartowali z jego poskręcanych włosów. Kiedy już dotarł do domu, umył się, wypił trochę wody i zastosował technikę radykalnej zmiany wspo­mnień. Wyobraził sobie, że ponownie jest w płonącym magazynie i robi wszystko dokładnie tak samo, jak robił to wcześniej, z jednym małym wyjątkiem. W nowym wspomnieniu, które wytwarzał, płonący olej całkowicie go ominął. Powtórzył to ćwiczenie cztery razy z rzędu i poszedł spać. Rano, kiedy się obudził, przeciągnął ręką po włosach, wyczesując kilka nadpalonych kosmyków. Kiedy pojawił się w pracy, powitały go okrzyki zdziwienia. Przyjaciele zmusili go do spojrzenia w lustro. Okazało się, że po oparzeniach z poprzedniego dnia nie było nawet śladu. Jest to przypadek dobrze pasujący do kategorii szybkiego uzdrawiania. Ta historia jest dosyć znacząca, ponieważ byłem pierw­szym, który zauważył, że człowiek ten jest obdarzony niezwykle żywą wyobraźnią.

Teraz podzielę się jednym z moich własnych doświadczeń. Kiedy przyglądałem się reakcjom mojego ciała na otaczające mnie wydarze­nia, zauważyłem, że próby stłumienia gniewu wywołują u mnie opryszczkę. Szczególnie w sytuacjach, kiedy złoszczę się na kogoś i przemilczę to zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, na moich wargach natychmiast pojawiają się bolesne pęcherzyki. Oczywiście wiem, że opryszczka jest chorobą wywoływaną przez wirusy, ale być może napięcie i stłumiony gniew przeszkadzają mojemu ciału w zwalczaniu tego wirusa. Wyja­śnienia tak naprawdę nie mają tu żadnego znaczenia. Jedno wiem na pewno: kiedy zrobię coś, co ma na celu uwolnienie napięcia, wszelkie objawy opryszczki natychmiast znikają. Kiedy wiem dokładnie, kto mnie zdenerwował, sprawa jest bardzo łatwa, a cały proces łatwiejszy do przeprowadzenia. W trakcie jednego z doświadczeń tego typu ogrom­na opryszczka pojawiła się na mojej twarzy, a ja dokładnie wiedziałem, na kogo jestem zły. Stanąłem przed lustrem i wyobraziłem sobie, że wcale nie stłumiłem swego gniewu, oraz, że mówię osobie, która była sprawcą całego zdarzenia, jak bardzo mnie to zagniewało, oraz co może sobie zrobić z opinią, która tak mnie zdenerwowała. O ile dobrze pa­miętam powtórzyłem to w myślach około trzech czy czterech razy z rzędu. Nie zapamiętałem dokładnie liczby powtórzeń, ponieważ zbyt­nio zaabsorbowało mnie obserwowanie w lustrze znikających bąbel­ków opryszczki. Po mniej więcej minucie nie było po nich żadnego śladu. To właśnie było natychmiastowe uzdrowienie. Radykalna zmiana wspomnień wymaga:

• Chęci zmienienia wspomnienia.

• Użycia jak największej liczby wrażeń zmysłowych w trakcie odtwa­rzania wydarzenia.

• Odpowiedniej liczby powtórzeń, aby „ustabilizować" nowe wspo­mnienie, na które ciało będzie reagować tak, jakby było to rzeczywi­ste wspomnienie.

Liczba powtórzeń, które należy wykonać, jest różna u różnych lu­dzi, a czasami nawet różna u jednego człowieka w różnych wypadkach. Dzieje się tak dlatego, że za każdym razem skuteczność tej techniki jest uzależniona od tego, jak żywo, wielozmysłowo i dokładnie możesz sobie wyobrazić daną sytuację, oraz to, że miała ona inny przebieg.

Nawet ja nie znam jeszcze dokładnie wszelkich ograniczeń tej techniki, więc eksperymentuj dowoli. Trzeba zebrać znacznie więcej doświad­czeń, aby móc lepiej poznać działanie tej metody.

Uzdrawiające fantazje

Kolejnym ćwiczeniem, którego używałem w trakcie moich semina­riów, było poproszenie wszystkich, aby nie ruszając ramionami, odwró­cili głowy w prawo, najdalej jak to tylko możliwe i zapamiętali ostatni punkt, który widzą wyraźnie. Potem prosiłem, aby zamknęli oczy i wyobrazili sobie, że są sowami, które mogą bez najmniejszego wysił­ku obrócić głowę o sto osiemdziesiąt stopni. Poleciłem, aby wszyscy obrócili w wyobraźni swe głowy, jednocześnie nie poruszając się fi­zycznie. Potem prosiłem wszystkich, aby otworzyli oczy, ponownie obrócili głowy i zapamiętali ostatnią rzecz, którą widzą wyraźnie. Prak­tycznie we wszystkich przypadkach sto procent ludzi siedzących na sali mogło za drugim razem obrócić głowę znacznie dalej. Dlaczego?

0x08 graphic
Ciało ciągle reaguje na to, co dzieje się umyśle. Każda myśl, idea, wyobrażenie, marzenie na jawie, sen, plan czy fantazja tworzą fizyczny efekt, zgodny z tym, co w danej chwili dzieje się w umyśle. Myśl o wstaniu i nalaniu sobie czegoś do picia powoduje aktywację wszystkich mięśni, które będą do tego potrzebne, a także odpowiednie reakcje chemiczne, jak na przykład wydzielanie śliny, które będą odnosić się do planowa­nego doświadczenia. Jeśli twoje myśli są stresujące i przepełnione konfliktami, twoje ciało może dostać niezłego kręćka, starając się je wykonać. Jednakże, jeśli twoje myśli mogą doprowadzić ciało do szkody, to mogą je również uleczyć. W tym podrozdziale opiszę, jak wykorzystać jedną z najbardziej niezwykłych właściwości ciała. Otóż nie potrafi ono rozróżnić rzeczywistości od fantazji.

W jeszcze innym ćwiczeniu, którego używam na moich semina­riach, prowadzę uczniów przez ćwiczenie z wyobraźnią. Zwykle proszę wszystkich, aby wyobrazili sobie, że są na żaglowcu zakotwiczonym w lagunie jednej z wysp na południowym Pacyfiku, gdzieś w XIX wieku. W trakcie tego pięciominutowego ćwiczenia kładę nacisk na to, żeby zobaczyli, odczuli, usłyszeli i poczuli wszystko, co ich tam otacza z jak największą liczbą szczegółów. Potem proszę, żeby wszyscy otwo­rzyli oczy i wrócili swymi myślami i uwagą do otaczającego ich świata. Następnie proszę wszystkich, aby przypomnieli sobie zeszłoroczny wy­jazd na wakacje, lub coś w tym rodzaju, na przykład jakąś wycieczkę. Proszę, aby ponownie przypomnieli sobie fantazję na temat laguny, potem znów wycieczkę. I znowu lagunę. Aż wreszcie pytam, czy kto­kolwiek może mi powiedzieć, jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma wspomnieniami, oczywiście poza ich treścią. Poza wyjątkami, kiedy wspomnienie o rzeczywistym doświadczeniu lub o lagunie jest bardzo silnie naładowane emocjami, nikt nie jest w stanie rozróżnić tych dwóch doświadczeń. Potem proszę wszystkich, aby porównali wspomnienie o lagunie ze wspomnieniem obiadu, który zjedli dwa tygodnie wcze­śniej, we wtorek. O ile ten obiad nie był szczególnie radosnym bądź traumatycznym przeżyciem, to wspomnienie o lagunie wydaje się być bardziej „realne".

Okazuje się, że ciało nie postrzega rzeczywistości według tych sa­mych reguł, co umysł. Jeśli chodzi o ciało, to uznaje ono za rzeczywiste wszystko to, co pobudza zmysły, nieszczególnie przejmując się tym, skąd pochodzi dana stymulacja. Bardzo silna reakcja emocjonalna na zwykłe wydarzenie będzie miała znacznie większy wpływ na ciało, niż obojętna reakcja na niezwykłe wydarzenie. Naprawdę dobra fantazja może zmienić ciało tak bardzo, że nie da się osiągnąć takiego samego efektu, używając zwykłych, „normalnych" metod. Osobiście do utrzy­mywania mego ciała w dobrej kondycji fizycznej wolę robić ekscytują­ce ćwiczenia w wyobraźni, niż nudne w rzeczywistości. Ale zawsze upewniam się, żeby moja wyobraźnia była jak najbardziej żywa i aby stymulowała wszystkie zmysły.

Naprawdę dobra, uzdrawiająca fantazja zawiera się w wyobrażaniu sobie doświadczeń dosyć nieprawdopodobnych, lub też z punktu wi­dzenia zwykłej rzeczywistości wręcz niemożliwych. Ale musi ona bar­dzo silnie stymulować wszystkie zmysły. Oto moje ulubione fantazje.

Wspaniały masaż

0x08 graphic
Kiedy jestem w domu, spędzam bardzo wiele czasu przed ekranem komputera. Jeśli trwa to zbyt długo, to sztywnieje mi kark, a mięśnie

zaczynają bardzo boleć. Jedną z najszyb­szych metod na poradzenie sobie z tym problemem jest wyobrażenie sobie, bar­dzo żywo i z wielką liczbą szczegółów, że moja ulubiona aktorka lub modelka robi mi właśnie masaż karku. Pozwala mi to pozbyć się napięcia w czasie krót­szym niż minuta. Oczywiście zawsze mogę wybrać opcję, w której ta dziew­czyna robi mi bardziej rozległy masaż. I choć mam wiele szacunku do prawdzi­wego masażu terapeutycznego, to moje wyobrażone masażystki radzą sobie znacznie lepiej niż jakikolwiek prawdziwy masażysta, ponieważ zawsze mogę sobie wyobrazić, czego chcę i jak to ma być zrobione.

Technofantazja

Pewnego razu trafiłem do łóżka z bardzo silnym przeziębieniem. Postanowiłem więc użyć mojej wyobraźni i przyzwałem grupę naukow­ców z przyszłości, aby zajęli się moim problemem. Wyobraziłem sobie, że rozstawili nad moim łóżkiem futurystyczną maszynę, która wystrze­liła w moim kierunku jakieś promieniowanie, przy akompaniamencie kosmicznych efektów dźwiękowych. Wyobraziłem sobie również, że czuję, jak ten promień wnika w moją klatkę piersiową i rozprasza prze­krwienie. Bawiłem się doskonale, wyobrażając sobie to wszystko, a na dodatek w ciągu pół godziny czułem się już na tyle dobrze, że byłem w stanie wrócić do pracy.

Przy innej okazji mój najstarszy syn wyzwał mnie na pojedynek w siłowaniu się na rękę. Akurat w tamtych czasach miałem siedzącą pracę, on zaś ćwiczył praktycznie bez przerwy. W normalnych warun­kach pokonałby mnie bez najmniejszej wątpliwości, więc stworzyłem niezwykłe warunki. Jak później mi powiedział, w trakcie naszego poje­dynku zastosował technikę pochodzącą ze wschodnich sztuk walki, polegającą na wyobrażeniu sobie wody płynącej silnym strumieniem przez całe ramię, co znacznie zwiększa siłę w tym ramieniu. Podejrze­wałem, że wymyślił coś takiego, więc wyobraziłem sobie, że mam tytanową obręcz wokół nadgarstka, przytwierdzoną do tytanowego pręta, który mógł zginać się w dowolnym kierunku, a cała ta maszyne­ria była zasilana przez miniaturowy reaktor atomowy stojący na końcu stołu. Oczywiście płynąca woda nie miała z czymś takim najmniej­szych szans. Kiedy włączyłem silnik i położyłem jego ramię na stole bez żadnego wyraźnego wysiłku, naprawdę go zaszokowałem i zdziwiłem. Co prawda to doświadczenie nie miało wiele wspólnego z lecze­niem, ale ta sama koncepcja może zostać użyta do wzmacniania siły i wytrzymałości, do przyśpieszania procesu leczenia czy do dokonywa­nia napraw w ciele. Wszystko, co musisz zrobić, to wyobrazić sobie technologię, która gdyby istniała, mogłaby zrobić to, czego ci potrzeba. Odkryłem, że technika ta działa najskuteczniej, kiedy nakierowujesz ją na coś pozytywnego, a nie na pozbycie się czegoś czy zwalczenie cze­goś. Na przykład promień, który wnikał do mojej klatki piersiowej, nie był nakierowany na zniszczenie choroby, a silnik atomowy nie walczył z ręką mojego syna - po prostu ciągnął w dół moją rękę, ta zaś pocią­gnęła za sobą rękę mojego syna. Więc jeśli użyjesz jakieś fantazji tech­nologicznej do naprawiania swojego ciała, pamiętaj, aby koncentrować się na rezultatach, których pragniesz, a nie na chorobie czy stanie, którego nie chcesz. 1 tak samo jak z każdą techniką w tej książce, czasami rezultaty przyjdą bardzo szybko, a czasami będziesz musiał nad nimi trochę popracować.

Fantastyczna magia

Niektórzy ludzie nie przepadają za rozwiniętą technologią i wolą raczej pobawić się z wyobrażaniem sobie magii, co działa równie do­brze, pod warunkiem, że włoży się w to wystarczająco dużo stymulacji zmysłowej. Dawno temu prowadziłem serię gier fabularnych dla grupy nastoletnich chłopców z mojego sąsiedztwa. Jeden z chłopców zwykle odgrywał postać druida władającego wielkimi magicznymi mocami. Pewnego razu musiał przerwać pojawianie się na naszych sesjach, bowiem zachorował na ospę wietrzną. Ale wrócił do gry szybciej, niż ktokolwiek się tego spodziewał. Później opowiedział nam, że leżał w nocy w łóżku, czując się dosyć paskudnie, kiedy nagle pomyślał: „Hej, przecież jestem druidem. Mogę się wyleczyć za pomocą magii!".

Wiedział, że to tylko zabawa, ale wymyślił czar, który miał sprawić, aby strupy odleciały z jego skóry i przykleiły się do sufitu i jednocze­śnie wyobrażał sobie, że właśnie coś takiego ma miejsce. Potem uśmiech­nął się do siebie i poszedł spać. Następnego dnia ospa wietrzna zniknęła (jednakże na suficie nie dało się zauważyć żadnych strupów). Kluczowym czynnikiem był tutaj fakt, że, pomimo iż chłopak wiedział, że to tylko zabawa, to nie zaprzeczył temu, co robił, w żaden aktywny sposób.

Chwilkę temu moje ciało zaczęło protestować, ze względu na brak snu i dużą ilość stresu. Postanowiłem więc użyć metody z tego podroz­działu. Nalałem sobie szklankę wody i udałem, że wymawiam nad nią magiczne zaklęcie, aby zamienić wodę w uzdrawiający eliksir. Wypo­wiedziałem magiczne słowa: „Abrakadabra, bis bum be, stań się ma­gicznym eliksirem specjalnie dla mnie!". I wyobraziłem sobie, że woda stała się musująca i złocista. Potem upiłem trochę i wyobraziłem sobie, że czuję, jak napój dociera do każdego zakamarka mojego ciała, spra­wiając, że czuję się coraz lepiej. Teraz czuję się naprawdę świetnie.

Symboliczna logika

Jedna z najniezwyklejszych technik uzdrawiających opiera się na użyciu wewnętrznych symboli. Na podstawie wiedzy o tym można stwo­rzyć bardzo skomplikowaną procedurę, ale podam tutaj tylko wersję uproszczoną, która zwykle działa równie dobrze. Najpierw wyjaśnię koncepcję samego procesu, a potem podam kilka przykładów.

Powiedziałem wcześniej, że ciało ocenia, czy coś jest rzeczywiste na podstawie siły doznań zmysłowych i nie ma dla niego żadnego zna­czenia, czy coś wydarzyło się na zewnątrz nas, czy wewnątrz umysłu. Dodatkowo ciało potrafi reagować na symbole danych warunków rów­nie silnie, jak na same warunki. Właśnie dlatego sny mają tak ogromny wpływ na zdrowie. Również z tego powodu napotkanie czegoś, co przypomina nam jakieś zdarzenie, może odtworzyć skutki danego wy­darzenia. Niektórzy ludzie mają reakcje alergiczne, patrząc na zdjęcie kota. Niektórzy popadają w depresję, kiedy słyszą muzykę, którą grano, kiedy zdarzyło się coś niemiłego. Niektórzy upijają się drinkami nie zawierającymi alkoholu, jeśli uważają, że jest w nich alkohol. Niektó­rzy uśmiechają się, kiedy czują jakiś określony zapach. W każdym z tych przypadków coś niebezpośrednio związanego z danym doświad­czeniem stało się jego symbolem, a ciało reaguje na ten symbol tak samo, jak na doświadczenie, pomimo że samo doświadczenie jest już tylko wspomnieniem i nie zachodzi w danej chwili. Reakcje, które tutaj opisałem, są prostymi uwarunkowaniami behawiorystycznymi, bardzo podobnymi do znanego przykładu psa Pawłowa, który słyszał dzwonek i potem dostawał jeść, aż w pewnym momencie uwarunkował się w takim stopniu, że ślinił się nawet na sam dźwięk dzwonka, nawet jeśli w okolicy nie było śladu jedzenia.

0x08 graphic
Istnieje bardzo sprytna metoda używania symboli w uzdrawianiu. Jeśli ciało reaguje na symbol tak, jakby był on realnym doświadczeniem, to zmieniając taki symbol powodujesz, że ciało reaguje tak, jakby zmieniło się samo doświadczenie. Ponieważ ciało nie dba o to, czy symbol pochodzi z wnętrza, czy z zewnątrz Jeśli tylko wystarczająco silnie pobudza on zmysły, możesz więc wyobrazić sobie symbol jakiegoś stanu czy doświadczenia i zmienić go tak, aby powodował efekt uzdrawiający.

W życiu mojej matki zdarzyło się, ze zaczęła cierpieć na przewlekłe bóle w klatce piersiowej. Zapytałem, jaki dokładnie jest ten ból, to znaczy, co mogłoby spowodować taki ból. Natychmiast porównała go do pu­dełka pełnego książek leżącego na jej piersiach. Poprosiłem matkę, aby wyobraziła sobie kilku wysokich i silnych Hawajczyków, którzy pod­chodzą do niej i usuwają ciężar z jej piersi. Dopilnowałem, aby wy­obraziła sobie tę sytuację trzy razy z rzędu. Kilka minut później ból zniknął całkowicie. Kilka dni później matka powiedziała mi, że jakiś czas temu lekarze wykryli u niej raka, który po zastosowaniu techniki „pudełka z książkami" zniknął całkowicie.

Wiele razy spotkałem się z ludźmi cierpiącymi na bóle głowy. Bardzo często opisywali taki ból, porównując go do imadła ściskają­cego ich głowę. Radziłem im więc, aby wyobrazili sobie, że rzeczy­wiście ich głowa jest ściskana w imadle, a oni sięgają i rozluźniają je. Praktycznie w każdym przypadku po powtórzeniu tego ćwiczenia trzy razy, aby „utrwaliło" się w pamięci, ból głowy mijał całkowicie. Po­dobnie wielu ludzi opisywało ból w plecach, porównując go do bólu po wbiciu noża w ciało. Prosiłem ich, więc, aby kilkakrotnie wyobra­zili sobie, że wyciągają ten nóż, co praktycznie zawsze powodowało, że ból znikał.

W trakcie jednego z seminariów pewna kobieta skarżyła się na prze­wlekły ból w kolanie, który od trzech miesięcy przeszkadzał jej w chodzeniu. Poprosiłem ją, aby wyobraziła sobie, jaki przedmiot mógłby powodować taki ból, a dokładniej, jaki miałby kształt. Odpo­wiedziała, że musiałby to być klin. Zapytałem, ile waży ten klin. Odpo­wiedziała, że dwa i pół kilograma. Zapytałem, jakiego koloru jest klin. Odpowiedziała, że jest czerwony. Poprosiłem ją więc, aby wyobraziła sobie, że sięga do własnego kolana i wyciąga z niego dwuipółkilogramowy czerwony klin i wyrzuca go. Poleciłem jej powtórzyć to wyobra­żenie trzykrotnie, a potem wstać, przejść się kawałek i powiedzieć mi, jak się czuje. Jak się okazało, po raz pierwszy od trzech miesięcy kobie­ta ta była w stanie stać i chodzić bez bólu.

We wszystkich tych przypadkach ból i dyskomfort nie zostały stłu­mione. Bowiem, aby stłumić ból, trzeba albo odwrócić uwagę od niego, zatapiając się w jakimś wymagającym procesie mentalnym, albo użyć leku, który zablokuje świadomość bólu, albo spiąć mięśnie tak bardzo, by przestać czuć ból. Jednak żadna z tych metod nie likwiduje przyczyny bólu, zaś użycie wyobraźni symbolicznej powoduje zwiększenie odprę­żenia, co pomaga ciału poradzić sobie z przyczynami problemu.

Obłoki kolorów

Ludzie zaangażowani w rozwój metafizyczny bardzo często poznają technikę, znaną ogólnie jako „białe światło ochrony". Polega ona na wyobrażaniu sobie, że jest się otoczonym białym światłem, w niektórych wariantach białą chmurą, czy jakimś rodzajem tarczy energetycznej albo czymś w rodzaju lustra. Metafizycznie podobno ustawia to „wysokie" wibracje wokoło danej osoby, co ma powodować nie przedostawanie się do tej osoby niczego złego. Tak naprawdę to jedyny efekt tej techniki polega na obniżeniu poziomu stresu i niepoko­ju do takiego poziomu, że dana osoba czuje się bezpiecznej. Jednakże zakres użycia tej techniki jest ograniczony, ponieważ stosuję się ją wyłącznie w celach „obronnych".

W młodości nauczyłem się hawajskiej techniki, którą nazywam „obłokami kolorów". Jednakże w jej wypadku wyobrażanie sobie swe­go ciała lub jakieś jego części otoczonej przez kolorowy obłok nie ma na celu bronienia się przed czymś, tylko uzdrawianie na poziomie fi­zycznym, mentalnym i duchowym. Istnieją dwa aspekty tej techniki: kolor i intencja. Oba bazują na podświadomych skojarzeniach pamię­ciowych i właśnie dzięki tym skojarzeniom mogą działać.

Na świecie opracowano tak wiele różnych systemów znaczenia ko­lorów, że ja osobiście nie zamierzam wynajdować kolejnego. Jeśli po­znałeś już jakiś konkretny system łączenia koloru z danymi cechami i podoba ci się on, możesz stosować go w tej technice. Ale jeśli nie znasz takiego systemu, lub chcesz poeksperymentować z czymś innym, to możesz użyć pewnych ogólnych zasad nie bazujących na żadnej filozo­fii czy kontekście kulturowym. Ogólnie kolory można podzielić na ciepłe i zimne, jasne i ciemne, jaskrawe i stonowane. Czerwony, po­marańczowy i żółty są zwykle stymulujące - fizycznie, mentalnie i emocjonalnie - a zielony, niebieski i fioletowy zwykle mają działanie uspokajające. Jaśniejsze kolory są bardziej stymulujące, a ciemniejsze bardziej uspokajające. Jaskrawe kolory, to znaczy takie, które są bar­dziej czyste, są bardziej stymulujące niż kolory stonowane, to znaczy takie, które zawierają w sobie domieszkę bieli, szarości lub czerni. Łączenie ze sobą tych wszystkich charakterystyk daje nieograniczoną liczbę wariantów, ale zawsze należy spojrzeć na kolory pod kątem tego, czy są stymulujące, czy uspokajające. Oczywiście należy pamiętać, że takie same efekty można uzyskać dzięki fizycznym kolorom, jak rów­nież dzięki tym, które stworzysz we własnej wyobraźni.

Użycie intencji w tej technice oznacza po prostu wyobrażenie sobie konkretnych efektów leczniczych, które przypisujesz do danego koloru. Wyobrażenie sobie, że otacza cię jaskrawo pomarańczowy lub żółty obłok, wraz z konkretną intencją, że zwiększy on twoją siłę i wytrzymałość, pomoże ci rozwinąć te cechy - rozwinąć poprzez stymulowanie naturalnych pro­cesów następujących w ciele i przywoływanie odpowiednich — pozytywnych wspomnień, które zmienią twe zachowanie. Wyobrażając sobie, że opuchlizna lub infekcja jest oto­czona przez obłok stonowanego błękitu lub zieleni, wraz z intencją, że pomoże to w uzdrowieniu, wspomożesz mobilizowanie naturalnych zdol­ności uzdrawiających ciała oraz znacznie zmniejszysz wywołane tym problemem napięcie. Zrobienie tego z intencją uzdrowienia powiąza­nych z daną sytuacją konfliktów emocjonalnych pozwoli ci pozbyć się ich, nawet bez świadomej wiedzy, czym są, czy na czym polegają. Zauważysz, że obłoki kolorów pomogą ci zredukować gniew, inne pomogą ci zwalczyć strach, jeszcze inne zwiększą twoją tolerancję, a niektóre pomogą ci uwolnić się od zwątpienia i niepewności. Wszyst­ko to w zależności od tego, jakie znaczenie przypisujesz danym kolo­rom oraz jakie intencje ustalisz, pracując tą techniką. Krótko mówiąc, możesz użyć każdego koloru w każdy sposób i do osiągnięcia każdego celu, który sobie wymarzysz.

Użyj swej wyobraźni

Niezależnie od tego, czy zdecydujesz się zmienić swoje wspomnie­nia, czy też otoczyć się obłokiem jakiegoś koloru, możesz użyć swej wyobraźni, aby osiągnąć wspaniałe rezultaty uzdrawiające. Tak jak ze wszystkimi technikami uzdrawiającymi, czasami rezultaty pojawią się natychmiast, a czasami będziesz musiał popracować nad tym systema­tycznie t przez jakiś czas, aby uzyskać pożądany efekt.

Rozdział VI

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy dotyku

Dotyk jest bardzo korzystny dla twojego zdrowia. Bycie doty­kanym przez drugiego człowieka powoduje więcej psycholo­gicznych, emocjonalnych i mentalnych zmian w twoim ciele niż całość informacji pochodzących z innych zmysłów. Zakładając, że nie masz jakiegoś mentalnego bądź emocjonalnego powodu, aby czuć opór przed takim dotykiem, to jest on zawsze korzystny. Nawet, jeśli dotyk jest tylko powierzchowny, to reakcja ciało - umysł może być bardzo silna.

W książce Healers on Healing dr Bernard Siegal opowiada historię swego kolegi, który przez wiele lat używał terapii werbalnej, starając się pomóc pacjentce w otrząśnięciu się z szoku spowodowanego silny­mi poparzeniami. Po wysłuchaniu wykładu na temat miłości prowadzo­nego przez dr. Sięgała, jego kolega zaczął kolejną sesję z tą kobietą od przytulenia jej. Później powiedział, że ten pojedynczy uścisk zrobił więcej dobrego niż całe lata terapii.

Na uniwersytecie na Florydzie obserwowano dwie grupy wcześniaków. Te z pierwszej grupy były codziennie głaskane przez ochotników przynajmniej przez dziesięć minut. Druga grupa nie miała kontaktu dotykowego z innymi ludźmi. Rezultaty wykazały, że głaskane noworodki znacznie szybciej przybierały na wadze, a ich zdrowie i kondycja polepszały się tak bardzo, że można było wypi­sać je z oddziału o wiele dni wcześniej niż te dzieci, które nie były dotykane.

Agencja UCLA przeprowadziła pewien bardzo ciekawy ekspery­ment w bibliotece Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Monica. Osoba odpowiedzialna za odbieranie zwracanych książek została poinstruowa­na, aby dotknąć delikatnie sto pierwszych klientów, a uniknąć jakiego­kolwiek kontaktu fizycznego z drugą setką. Potem, kiedy ludzie ci wychodzili, grupa studentów przeprowadzała wśród nich ankietę, zada­jąc im pytanie, jak oceniają poziom usług w bibliotece. Okazało się, że ocena wystawiona przez pierwszą setkę ludzi była znacznie wyższa niż ta wystawiona przez drugą. Pomimo że kontakt fizyczny był bardzo niewielki i absolutnie nie miał nic wspólnego z rzeczywistymi usługa­mi wykonywanymi przez bibliotekę, to spowodował bardzo widoczne rezultaty. Można powiedzieć, że mały kontakt z drugim człowiekiem zmienił percepcję na bardzo dużą skalę.

Silne pozytywne reakcje na dotyk są czymś normalnym u większo­ści ludzi, ale z wielu różnych powodów niektórzy ludzie boją się i nie lubią dotyku. Część reakcji na dotyk pochodzi z tła kulturowego, w którym wychowywała się dana osoba. Na przykład ludzie z pół­nocnej Europy oraz z Azji bardzo ograniczają dotyk wśród członków swych grup rodzinnych i unikają go, jak to tylko możliwe wśród osób niespokrewnionych. W sytuacjach, gdzie nie da się uniknąć dotyku, jak na przykład w zatłoczonym metrze, wszyscy z wielkim zapałem igno­rują go i udają, że wcale nie ma miejsca. Niektóre nacje, jak na przy­kład Brytyjczycy czy Francuzi, mają swoje specyficzne rytuały związane z dotykiem (uścisk dłoni, dotknięcie ramienia, pocałunek w policzek lub zbliżenie policzka do policzka). Inne grupy, jak na przykład Japoń­czycy, unikają nawet takiego dotyku, zastępując go rytualnymi ukłona­mi (z wyjątkiem sytuacji, kiedy robią interesy z ludźmi z Zachodu). Jednakże pomimo tego, że Japończycy nie angażują się w publiczny dotyk, mają oni bardzo rozwiniętą tradycję masażów, co lokuje ich daleko przed Brytyjczykami. W porównaniu z Brytyjczykami, Amery­kanie ze swoim poklepywaniem po plecach, uściskami, obejmowaniem i przytulaniem są bardzo otwarci, ale z kolei porównując ich na przy­kład z Włochami, wychodzą na okropnych, przepełnionych rezerwą sztywniaków.

Wyłączywszy ludzi cierpiących na poważne zaburzenia umysło­we, praktycznie każdy może mieć pozytywne reakcje na dotyk, nawet publiczny, jeśli są ku temu odpowiednie okoliczności. Nawet bardzo intymny dotyk jest akceptowany wśród sportowców, dotknięcie kogoś obcego w tańcu jest uważane za absolutnie normalne, a grupowe śpie­wy po wyjściu z baru kończą się zwykle znacznie większym kontak­tem fizycznym niż w innych okolicznościach. Pamiętam, że prowa­dziłem kiedyś seminarium w Japonii i byłem naprawdę zaskoczony reakcjami ludzi. Zwykle kończę seminarium, prosząc ludzi, aby ze­brali się w kręgu, trzymając się za ręce, a potem, by każdy objął osobę stojącą obok. Tym razem miałem właściwie zamiar zrezygnować z tej części, zważywszy na panujące w Japonii zwyczaje, ale moja żona (a jak pewnie pamiętasz, nie jest ona osobą, z którą można się nie zgodzić), dała mi znak, abym jednak to zrobił. Wyjaśniłem więc wszyst­kim, że końcowy uścisk to taka hawajska tradycja, oraz że powinni to potraktować jako jeszcze jedno ćwiczenie. Wszyscy zaczęli się obejmować, a robili to z takim zapałem, że zadziwili nawet mnie. Odniosłem wrażenie, że moje przyzwolenie dało upust jakiemuś ogromnemu, trzymanemu dotąd na uwięzi żywiołowi. Wszyscy za­częli obejmować ludzi stojących obok. Potem ludzi z naprzeciwka. Potem wszystkich, którzy nawinęli się im pod ręce, w tym mnie same­go. Po raz kolejny i kolejny.

Niechęć do doświadczania dotyku może wynikać nie tylko z ogól­nych norm kultury, w której żyje dana osoba, ale także ze złych prze­szłych doświadczeń. Niestety, wydaje się, że każda cywilizacja ma lu­dzi, którzy są tak samolubni i okrutni, iż wykorzystują swe pozycje autorytetów i powierzone im funkcje, aby wykorzystywać naturalne pragnienie do kochania i bycia kochanym. Robią to dla własnej przy­jemności, nie biorąc pod uwagę uczuć innych ludzi. Takie osoby rekru­tują się spośród rodziców, krewnych, przyjaciół, nauczycieli, urzędni­ków i każdego innego miejsca, w którym separacja od innych stała się tak wielka, że nie ma już empatii, współczucia i szacunku wobec dru­giego człowieka. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że osoby wykorzystane często starają się stłumić w sobie uczucia do tego stop­nia, że ich ciała stają się żywymi bombami zegarowymi. Niektóre ofia­ry same zaczynają wykorzystywać innych, być może z zemsty, być może dlatego, że myślą, iż jest to jedyny sposób, aby doświadczyć dotyku. Niektórzy, wydawałoby się spokojni i mili ludzie, nagle, bez żadnego ostrzeżenia, wpadają w furię i atakują wszystkich wokoło. Jeszcze inni żyją w izolacji, bojąc się najmniejszego kontaktu między­ludzkiego. A jeszcze inni znajdują uzdrowienie dzięki pomocy współ­czujących uzdrowicieli, lub nawet bez niczyjej pomocy. Gdyby nasze społeczeństwo miało bardziej bezpieczne i akceptowalne sposoby na wyrażanie się poprzez dotyk, to mielibyśmy wokoło nas znacznie mniej przemocy, desperacji i chorób.

Częścią mojego wkładu w budowanie takiego świata będą techniki, które opiszę w tym rozdziale.

Autodotyk

Pod nieobecność innych ludzi, którzy mogliby cię dotykać, możesz dotykać się sam. Dotyk wpływa pozytywnie na ciało oraz na umysł dzięki endorfinom i innym substancjom, które uwalniają się do krwi w momencie dotknięcia skóry. I choć twoje ciało z pewnością ma jakieś preferencje, co do tego czyj dotyk sprawia ci przyjemność, możesz jednak uzyskać wiele korzyści, dotykając się samemu. Oto więc nieseksualne ćwiczenie dotykowe, które możesz wykonać samemu (nie żebym miał coś przeciwko seksualnym ćwiczeniom dotykowym, które można wykonać samemu, ale po prostu ich nie będę cię uczył). Każda część tego ćwiczenia pomoże ci uwolnić bardzo wiele napięcia. Mo­żesz wykonać to ćwiczenie nago lub w lekkim ubraniu. Odniesie ono znacznie lepszy efekt, jeśli wykonując je postarasz się o to, aby okazać samemu sobie wiele uwagi i czułości.

1. Zacznij od masowania skóry głowy i przeczesywania włosów (możesz robić to delikatnie albo mocno, wszystko zależy od tego, jak wolisz). Ogromne ilości napięcia gromadzą się właśnie w skórze głowy, dlatego wielu ludzi uważa takie ćwiczenie za bardzo przy­jemne.

2. Połóż palce obu dłoni na czubku głowy i czubkami masuj głowę od środka w kierunku zewnętrznym. Masuj swoje skronie, przeciągnij palcami po twarzy wzdłuż linii nosa, policzków, aż do linii szczęki.

Długimi ruchami przeciągnij palcami od środka głowy, aż do jej boków na liniach ponad i pod ustami.

3. Pomasuj swoje uszy.

4. Pomasuj swoje dłonie, tak jakbyś mył je bez wody. Nie zapomnij o potarciu każdego palca. Potrzyj centrum każdej dłoni, a także miejsce na wierzchu dłoni w punkcie pomiędzy palcem wskazującym i kciukiem.

5. Przeciągnij dłońmi po całym przedzie swego ciała. Możesz zrobić to powoli albo szybko. Jeśli jesteś ubrany, to możesz przeciągnąć dłoń­mi po ubraniu.

6. Użyj ręcznika, aby potrzeć swoje plecy. Również to możesz wyko­nać przez ubranie. Jeśli masz skrobaczką do pleców, użyj jej, bo­wiem drapanie jest wspaniałym sposobem na uwalnianie napięcia, nawet wtedy, jeśli nic cię nie swędzi.

7. Jeśli masz czas, pomasuj stopy, a potem zakończ cały proces dokład­nym umyciem rąk, szczególnie zanim coś zjesz lub kogoś dotkniesz. Jeśli nie masz czasu na przeprowadzenie całego opisanego tu proce­su, pomasuj po prostu dłonie oraz ramiona i szybko obejmij się ramio­nami.

Przytulanie

Ćwiczenie polegające na przytulaniu się jest doskonałe dla dwójki lub więcej ludzi. Zabiera ono nas do naszych prymitywnych począt­ków. Warto zauważyć, że niektóre małpy robią tak godzinami. Pomimo swej niesamowitej prostoty może mieć niezwykły wpływ na umysł i ciało. Ubranie jest opcjonalne, tak samo jak muzyka i wszelkie przyrządy do aro-mato terapii.

Wersja pierwsza - dla dwójki ludzi. Usiądź wraz z partnerem na podłodze w taki sposób, abyście opierali się o swo­je plecy. Możesz siedzieć w ten sposób tak długo, jak tylko zechcesz, ale posta­raj się, żeby nie trwało to krócej niż pięć0x08 graphic
minut, szczególnie jeśli chcesz osiągnąć jakieś widoczne rezultaty. Zwykle już po kilku chwilach odczujesz ciepło. Po dłuższej chwili możesz odczuć mrowienie, fale energii, relaksację lub przyjem­ność.

Wersja druga — dla dwójki ludzi. Usiądźcie jak najwygodniej na podłodze, przy ścianie lub na fotelu, w taki sposób, aby się wzajem­nie obejmować. Nie róbcie nic poza przytulaniem się. Jeśli po ja­kimś czasie będziesz musiał zmienić pozycję, aby było ci wygod­niej, zrób to jak najdelikatniej i poruszając się tylko minimalnie. Efekty, które mogą się pojawić przy wykonywaniu tego ćwiczenia, są bardzo podobne do efektów poprzedniego, a ponadto możesz mieć odczucie stapiania się z drugą osobą. W takim stanie jest rów­nież bardzo łatwo oddać się marzeniom.

Wersja trzecia - dla trzech lub więcej osób. Użyjcie dowolnej kombinacji wspierania się plecami, przytulania, trzymania za ręce i splatania nóg. Ważne, aby wszyscy przed rozpoczęciem ćwiczenia odwiedzili toaletę, a potem przyjęli wygodną pozycję. Ten wariant najlepiej wykonywać na podłodze, można również wziąć kilka po­duszek albo mat. W trakcie wykonywania ćwiczenia nie rozmawiaj­cie. Możecie wszystko omówić dopiero po jego zakończeniu. Ko­rzyści płynące z tego ćwiczenia są takie same jak we wszystkich poprzednich, ale dodatkowo siła grupy powoduje, że wszystkie mogą się bardzo spotęgować, prowadząc nawet do doświadczeń wizyj­nych.

Główną korzyścią z przytulania, przynajmniej z punktu widzenia tej książki, jest uzdrawianie emocjonalne.

Och, prawie zapomniałem. Przytulanie się ma tendencję do stymu­lowania u niektórych ludzi odczuć seksualnych. W zależności od zaan­gażowanych w ćwiczenie osób i okoliczności, w jakich ćwiczysz, musisz sam ocenić, jaki rodzaj zachowania jest odpowiedni. Pamiętaj, że można doświadczać odczuć seksualnych, jednocześnie nie zaspoka­jając ich natychmiast. Zamiast angażować się w spełnienie, możesz po prostu pozostać zrelaksowany i obserwować takie odczucia, bez ko­nieczności zrobienia z nimi czegokolwiek. Należy też pamiętać, że energia seksualna może sama w sobie oddziaływać uzdrawiająco na organizm.

Uzdrawiające dłonie

Ludzie często mówią mi, że uważają, iż mają moc uzdrawiającą, lub że jakiś jasnowidz powiedział im, że ją mają i pytają, co powinni z tym zrobić. Zwykle odpowiadam im, że powinni zacząć uzdrawiać.

Twój ukryty talent

Możesz teraz pomyśleć, że łatwo jest mi powiedzieć, że każdy ma zdolności pozwalające dokonywać uzdrowień. Ale jak mogą to udo­wodnić? Wcale nie zamierzam ci tego udowadniać, ponieważ możesz zrobić to sam, robiąc kilka prostych eksperymentów. Jeśli sporo czy­tasz, albo często chodzisz na seminaria, to zapewne znasz te ćwiczenia. Podaję je tu dla tych, którzy jeszcze o nich nie wiedzą. 1. Potrzyj mocno dłonie, rozłóż je na odległość jakiś 15 centymetrów i powoli zbliżaj do siebie. Powinieneś to robić tak, jakbyś miał zamiar klasnąć, ale nie mógł się zdecydować. Zwracaj baczną uwagę na od­czucia płynące z twoich dłoni. Jeśli w twoim przypadku jest tak samo, jak u większości ludzi, to powinieneś odczuć jakiś słaby opór, tak jakbyś ściskał miękki balon, albo zbliżał do siebie dwa odpychające się magnesy. Te odczucia są powodowane przez otaczające twoje ciało pole energetyczne, a to właśnie tego pola używają w swej pracy uzdrowiciele (przynajmniej niektórzy uzdrowiciele).

2. Postaw obok siebie trzy szklanki soku pomarańczowego, grejpfruto­wego lub jabłkowego, albo trzy filiżanki z kawą czy herbatą. Jeśli chcesz, możesz też użyć kieliszków wypełnionych winem. W osta­teczności możesz również użyć wody, ale lepiej jest zrobić to na przykładzie czegoś, co ma bardziej określony smak. Następnie po-trzyj dłonie i weź w nie jedno z naczyń. Potrzymaj je przez minutę lub dwie, a następnie spróbuj, jak smakuje zawartość. Spróbuj rów­nież zawartości innych naczyń. Zauważyłeś różnicę? Właśnie „uzdro­wiłeś" płyn (czasami zdarza się, że nie jesteś w stanie wyczuć róż­nicy, wtedy dobrze jest poprosić kogoś o opinię). Powodem, dla którego sugeruję, abyś pozwolił sprawdzić efekt swoich działań komuś innemu jest to, że pozwoli ci się to upewnić, iż nic sobie nie wmawiasz i smak tego płynu rzeczywiście się zmienił. Zwykle „uzdrowiony" płyn jest słodszy, bardziej łagodny w smaku, lub traci oryginalną goryczkę. Oczywiście niektórzy ludzie mogą nie uznać takiej zmiany za dobrą.

Każdy posiada uzdrawiającą moc. Ciało każdego człowieka uzdra­wia się cały czas, często na przekór temu, co człowiek robi. Każdy z nas posiada również uzdrawiającą moc, pozwalającą na uzdrawianie innych ludzi i to dokładnie w tej chwili, bez żadnych wymyślnych rytuałów.

Oczywiście rytuały są potrzebne i mają swoje zastosowanie. Poma­gają one przekonać wątpiących lub tych, którzy nie wiedzą, że istnieje moc, która może pomóc im w uzdrowieniu. Nie stanowi to żadnego problemu. Oczywiście ludzie, którzy pomagają nam się uzdrowić, mają prawo pobierać opłaty za swe usługi, w takiej wysokości, jaką uważają za słuszną, a ludzie leczący się mają prawo płacić za takie usługi.

0x08 graphic
Jedyny problem pojawia się wtedy, kiedy ktoś jest przekonany, że nie może lub nie wolno mu uzdrawiać bez jakiegoś rytuału czy pozwolenia wydanego przez kogoś innego (i nie chodzi mi tu o sprawy praw­ne, są one bowiem zupełnie inną kwestią). Faktem jest, iż jeśli jesteś człowiekiem, to możesz uzdrawiać (tak przy okazji - ta książka jest przeznaczona dla ludzi. Jeśli więc jesteś rośliną, zwierzęciem, skałą czy gwiazdą, to powinieneś przeczytać jakąś inną książkę). Oczywiście tak samo jak we wszelkich innych dziedzinach, jedni ludzie uzdrawiają lepiej, inni gorzej, ale każdy w jakimś stopniu ma do tego talent. Na­stępnym razem, kiedy znajdziesz się w towarzystwie kogoś, kto cierpi z powodu jakiegoś bólu czy niedomagania, a jednocześnie kogoś, kto jest otwarty na to, abyś na nim poeksperymentował, potrzyj swoje dłonie, aż poczujesz w nich łaskotanie, a potem połoz na obszarze, który sprawia danej osobie ból (działa to nawet przez ubranie). Uzyskasz znacznie lepsze rezultaty, jeśli będziesz się koncentrować na tym co robisz. Wiem, że niektóre systemy uczą, iż energia i tak płynie poprzez ciebie, więc

możesz pozwolić swojemu umysłowi na brak koncentracji, ale należy pamiętać, że energia podąża za uwagą, więc jeśli będziesz zwracał ją na swoje dłonie, to automatycznie będą one miały jej więcej. Jeśli osoba, na której będziesz eksperymentować, poczuje jakąkolwiek ulgę, to eks­peryment można uznać za udany. Używając technik z kolejnych pod­rozdziałów, możesz znacznie zwiększyć swoje zdolności wytwarzania energii i użycia ich w uzdrawiającym dotyku.

Poręczne wibracje

Wielu ludzi próbowało zastosować w uzdrawianiu dźwięki. Nie ma żadnych wątpliwości, że mogą one bardzo pozytywnie wpływać na stan zdrowia. W języku angielskim istnieje powiedzenie, że: „ Muzyka może ukoić nawet najgorszą bestię". Obserwując działanie muzyki na ludzi, rzeczywiście można dostrzec, że jest ona w stanie uspokoić kogoś, lub podnieść na duchu, w bardzo krótkim czasie. Ale nie jest to terapia dotykiem, w pełnym znaczeniu tego słowa. Spotkałem się również z terapią nazywaną „tonową", polegającą na tym, że terapeuta wydawał jakieś konkretne dźwięki w kierunku pacjenta. Muszę jednak powie­dzieć, że nie zaobserwowałem, aby ta terapia dawała jakieś pozytywne skutki uzdrawiające.

Mruczenie

0x08 graphic
Jest jednakże pewien rodzaj terapii, który stanowi doskonałą kom­binację dźwięku i dotyku. Wszystko, co musisz zrobić, to mruczeć lub nucić z zamkniętymi ustami, kiedy twoje dłonie dotykają miejsca spra­wiającego problem. Tak, właśnie, to absolutnie wszystko, co trzeba zrobić. Tylko mruczenie i dotyk. Żeby odczuć, jak silne są tego efekty, możesz zbliżyć do siebie dłonie, lecz bez uprzedniego pocierania. Trzy­mając je blisko siebie, zacznij mruczeć. Poza wibracjami, które odczu­jesz w swoim ciele, twoje dłonie również powinny zacząć wibrować i jeśli wszystko pójdzie dobrze, to odczu­jesz pomiędzy nimi pewien opór.

Odczuwając jakiś ból lub dyskomfort, możesz dotknąć tego miejsca dłońmi i palcami i wymruczeć z powrotem swo­je zdrowie. W istocie, mruczenie może pomóc ci uwolnić napięcie i przyśpie­szyć proces zdrowienia w większym stopniu niż sam dotyk. Możesz mruczeć w niskich lub wysokich tona­cjach, albo nawet nucić swoje ulubione melodie. Zauważyłem, że efekty są lepsze wtedy, gdy utrzymujesz uwagę na własnych dłoniach lub na miejscu, którego dotykają. Oczywiście znacznie lepsze efekty uzyskasz mrucząc z zamkniętymi ustami, bowiem wtedy powstaje w twoim ciele znacznie większa wibracja, która przenosi się na twoje dłonie.

Poruszanie ustami

Kolejnym wariantem mruczenia jest mówienie z zamkniętymi usta­mi i nie poruszając wargami. Daje to efekty bardzo podobne do mru­czenia, ale dodatkowo ma jeszcze wpływ podświadomej (poddźwiękowej dla perfekcjonistów) sugestii. Kładąc dłonie na miejscu problemu, zamiast mruczeć, można zaniknąć usta i powtarzać afirmacje, błogosła­wieństwa lub wskazówki. Zastosowałem kiedyś tę technikę w taksów­ce, kiedy moja przyjaciółka dostała nagłego bólu żołądka i mogę po­wiedzieć, że sprawdziła się ona doskonale. Jest również bardzo dobra do usuwania bólu głowy i bólu mięśni, szczególnie po treningu. Zwróć jednak uwagę, że niektórzy ludzie mogą uważać mruczenie czy mówie­nie z zamkniętymi ustami za denerwujące i w takim wypadku nie zare­agują na nie zbyt dobrze.

Koc wybaczenia

Koc wybaczenia jest doskonałą techniką natychmiastowego uzdra­wiania, która używa słów i dotyku. Jest świetna dlatego, gdyż działa bardzo szybko i nie musisz wiedzieć, komu i co wybaczasz.

0x08 graphic
Opiera się ona na założeniu, że każda infekcja czy opuchlizna na poziomie emocji zawiera w sobie elementy poczucia winy i gniewu. Zauważ, że nie powiedziałem, iż te emocje powodują takie stany, ale że mogą one być zaangażowane w podtrzymywanie i pogłębianie dane­go stanu chorobowego. Jeśli uwolnisz napięcie emocjonalne, to na pewno twoje ciało będzie w stanie uzdrowić się znacznie szybciej.

Sama technika jest dziecinnie łatwa. Po prostu dotykasz palcami lub dłonią miejsca, które wymaga pomocy i mówisz do siebie: „Z czymkolwiek to nie jest powiązane, wybaczam temu całkowicie". Powtarzasz tę czynność tak długo, aż uzy­skasz pozytywny rezultat, albo tak długo, jak możesz sobie na to pozwolić. Wyko­nując tę technikę, możesz doświadczyć różnych uczuć, takich jak dresz­cze, relaksacja czy złagodzenie bólu. Im bardziej gniew i poczucie winy są przyczyną powstania danej przypadłości, tym szybciej zniknie ona bez śladu. Nawet w wypadku, kiedy te uczucia mają mało wspól­nego z powstaniem problemu, efekty również będą korzystne. I tak jak powiedziałem wcześniej: nie musisz wiedzieć, z kim lub z czym zwią­zane są te emocje - po prostu dotykaj miejsca, które sprawia problemy i utrzymuj w swoim umyśle decyzję o wybaczeniu. Wybaczenie pomo­że twojej podświadomości pozbyć się wielkiej ilości stresu, a dotyk dostarczy energii, którą można spożytkować do uzdrowienia. Oczywi­ście jeśli wiesz, kto wywołał w tobie gniew lub poczucie winy, to wybaczenie takiej osobie może znacznie wzmocnić siłę działania tej techniki. Jednym z najciekawszych przypadków, kiedy użyłem tej tech­niki był dzień, w którym obudziłem się z cystami na dziąsłach i ogrom­nym napięciem w szczęce. Zęby bolały mnie tak bardzo, że me byłem w stanie zamknąć ust, ponieważ dotkniecie górnych zębów dolnymi nieomalże doprowadzało mnie do utraty przytomności z bólu. Oczywi­ście coś takiego wymagało wizyty u dentysty, a adres jednego nawet przyszedł mi do głowy, ale postanowiłem najpierw spróbować czegoś innego. Żeby od czegoś zacząć, założyłem, że tę sytuację mógł wywo­łać gniew. Pomyślałem więc, co mogło być przyczyną mojego gniewu i natychmiast w moim umyśle pojawił się obraz kobiety, która poprzed­niego dnia zdezorganizowała mi ważne spotkanie. Wydawało mi się, że rozwiązałem tę sytuacją w sposób pokojowy, ale moje ciało pokazało mi wyraźnie, że nie doprowadziłem do harmonii, a jedynie stłumiłem swój gniew. Tak więc bardzo delikatnie położyłem palec na miejscu, w którym moja szczęka była najsilniej spuchnięta i powiedziałem coś w stylu: „Cokolwiek taka i taka osoba mi me zrobiła, wybaczam jej kompletnie". Reakcja była tak szybka, że aż trudna do uwierzenia. Ból zniknął, a opuchlizna i ropnie zmniejszały się w oczach, z taką prędko­ścią, że po upływie pół godziny nie było po nich śladu. Cały problem zniknął, tak jakby go w ogóle nie było. Tak więc tego dnia mój dentysta nie miał okazji na mnie zarobić, choć oczywiście i tak czasami korzy­stam z jego usług.

Pomimo że nie trzeba wiedzieć, kto lub co ma być obiektem wyba­czenia, istnieją sposoby pozwalające na zawężenie wyborów, szczegól­nie w sytuacji, gdy nie potrafisz skojarzyć, kto mógł być powodem twoich negatywnych uczuć. Wielu ludzi na całym świecie, niezależnie od kultury, z jakiej się wywodzą, świadomie lub nieświadomie łączy aspekt męski i żeński z prawą i lewą stroną ludzkiego ciała. Można więc założyć, że jeśli dane schorzenie znajduje się po prawej stronie ciała, to ma ono związek z relacjami osoby chorej wobec mężczyzn, a jeśli po lewej, to chodzi o emocjonalne stany dotyczące kobiet. Za­uważyłem również, że konflikt emocjonalny z silną kobietą może ulo­kować się częściowo po prawej stronie ciała, a konflikt emocjonalny ze zniewieściałym mężczyzną może częściowo objawiać się w lewej. Jeśli więc pracujesz nad schorzeniem, które można przypisać jakiejś określonej części ciała, to warto, abyś pomyślał o tej zależności i po prostu zobaczył, co przyjdzie ci do głowy. W wypadku moich problemów z zębami głównie bolała mnie lewa strona szczęki. W wypadku mon­golskiej szamanki, której pomagałem poradzić sobie z infekcją w pra­wym oku, był to problem z inną szamanką, o bardzo silnej osobowości. Niezależnie od innych rzeczy warto jest wziąć pod uwagę, że praktycz­nie każde niedomaganie czy choroba, na poziomie emocjonalnym łączą się z gniewem lub poczuciem winy, co powoduje, że warto jest uwolnić wszelkie te emocje, zanim jeszcze sięgnie się po inne techniki. W naj­gorszym wypadku spowoduje to, że inne użyte techniki będą bardziej skuteczne i zadziałają szybciej.

Ciesząc się cudem dotyku

Dotyk jest jednym z najpotężniejszych narzędzi służących do uzdra­wiania, niezależnie od tego, czy przyjmuje formę uścisku dłoni, obję­cia kogoś, czy masażu całego ciała. Oczywiście część jego efektyw­ności wypływa z oddziaływań energetycznych, ale co jeszcze ważniejsze, jest on sposobem na tworzenie połączeń pomiędzy po­szczególnymi istotami. W świecie, gdzie idee podziału są tak bardzo znaczące, dotyk staje się najpewniejszą metodą tworzenia połączeń. Uzdrawiający dotyk, zasilony współczuciem i miłością, staje się na­rzędziem wielkiej świadomości, źródłem radości, która wzbogaca ofiarodawcę i ofiarowywanego.

Rozdział VII

Natychmiastowe uzdrawianie z użyciem mocy energii

Moce słów, wyobraźni i dotyku mają wspólny element. Jest nim to, że każde z nich tworzy zmiany mentalne, emocjo­nalne i fizyczne, które są ruchem energii.

Uzdrawianie jest procesem, który polega na wprowadzaniu zmian w myślach, uczuciach i ciele. Natychmiastowe uzdrawianie polega po prostu na dokonywaniu tych zmian bardzo szybko. A gdziekolwiek jest zmiana, tam również jest energia, i zawsze są sposoby na wpływanie na nią w sposób bezpośredni, co może znacznie przyspieszyć zmiany. W tym rozdziale głównym tematem jest ruch energii.

Czym jest energia?

Ludzie są przyzwyczajeni do myślenia, że materia jest czymś sta­łym, więc zwykle wszyscy wyobrażają sobie, że najmniejsze części materii muszą być materialnymi cosiami. A skoro materia jest formą energii, to bardzo trudno jest przekonać kogoś, że energia nie jest czymś. Fizycy definiują energię jako zdolność do wykonania czegoś, to znaczy zdolność jednego systemu do wpłynięcia na inny system. Przykładem energii może być spadający deszcz, to znaczy siła grawitacji erodująca góry, czy adrenalina uwalniająca do krwiobiegu cukier, który może zostać użyty przez komórki, aby dodać siły naszemu organizmowi. Jed­nakże wielu ludzi upiera się przy pomyśle, że energia jest czymś mate­rialnym, jak na przykład cegła. Jeśli więc oddasz komuś tę cegłę, to teraz on ją ma, a ty nie. Ale energia wcale nie jest w niczym podobna do cegły.

Energię można porównać do fali na oceanie, która jest zasilana przez wiatr, który z kolei bierze swą energię jeszcze z czegoś innego i tak dalej. Tam, gdzie jest energia, jest również ruch i zmiana, a tam gdzie są ruch i zmiana, tam również jest energia. A ponieważ wszystko ciągle się porusza i zmienia, to można łatwo zauważyć, że wszystko jest po­tencjalnym źródłem energii. Ponadto cały ten ruch ma naturę falową.

Jako ludzie doświadczamy życia przede wszystkim poprzez nasze zmysły dotyku, wzroku i słuchu. Widzenie, słyszenie i dotyk to bardzo szczególne fenomeny, polegające na odbiorze danych z poszczegól­nych przedziałów częstotliwości poprzez zorganizowane receptory. Innymi słowy słyszenie, widzenie i czucie wymaga systemu nerwowe­go, który może zrozumieć informacje dostarczane przez oczy, uszy i skórę. Informacja dociera do receptorów w formie fal światła, fal dźwięku i wibracji. Oczywiście cały proces jest znacznie bardziej skom­plikowany, ale tak to wygląda u podstaw.

Jeśli energia jest ruchem, a materia ciągle się porusza, można po­wiedzieć, że jest ona tylko jedną z wielu form energii. Jeśli ruch ma naturę falową (czy mówiąc inaczej radiacyjną, wibracyjną lub często­tliwościową), to wszystko to, co uważamy za materialne, składa się tak naprawdę z fal. 1 jeśli jeden rodzaj fali może wpłynąć na inny rodzaj fali, jak na przykład wiatr, który może wpłynąć na fale w oceanie, lub płomień, który może wpływać na wiatr, to znaczy, że ludzie mogą nauczyć się wywoływać fale, które wpłyną na inne fale, co oznacza na przykład możliwość istnienia natychmiastowego uzdra­wiania. Właśnie takich założeń zamierzam użyć jako punktu wyjścio­wego w tym rozdziale.

Skąd biorą się fale?

Fale mają swój początek w innych falach. Jeśli kiedykolwiek obser­wowałeś pole zboża lub trawy smagane wiatrem, to z pewnością za­uważyłeś, że wiatr kładzie rośliny falami, a nie naraz na całym polu. Dzieje się tak dlatego, że wiatr porusza się w falach. Trzęsienia ziemi poruszają się w falach, światło słoneczne porusza się w falach. Zgodnie z naszym założeniem wszystko porusza się w falach, a fale dają począ­tek innym falom.

We wcześniejszych rozdziałach mówiłem o tym, że stres powoduje napięcie, a napięcie przeszkadza w procesie zdrowienia. Stres został zdefiniowany jako dwie siły działające przeciw sobie. Na potrzeby tego rozdziału można powiedzieć, że stres jest dwoma zderzającymi się fa­lami. Jeśli jesteś w stanie stworzyć jakąś falę, która zmieni bieg jednej z fal będących na kolizyjnym kursie, to wtedy ułatwisz powstanie natu­ralnego procesu uzdrawiania.

Ze względów praktycznych w tym rozdziale wezmę pod uwagę ener­gię pochodzącą z trzech źródeł, to znaczy energię mentalną, emocjonal­ną i fizyczną.

Energia fizyczna

Istnieją miriady sposobów, jak można użyć energii fizycznej do uzdrawiania. Tu i w następnych rozdziałach omówię tylko najbardziej użyteczne metody, zamiast opisywać wszelkie niezliczone mo­żliwości.

Woda

Tak, wiem o tym, że absolutnie każdy jest świadomy o konieczno­ści picia wody, aby zapobiec odwodnieniu, oraz że woda mineralna jest dostępna praktycznie wszędzie. W trakcie mojego ostatniego pobytu w Chinach nie miałem najmniejszych problemów z kupieniem butelkowanej wody we wszelkich miastach, które odwiedziłem, a nawet same linie lotnicze wykazały się bardzo wielką dbałością o to, aby zapewnić pasażerom odpowiednią ilość płynów, dzięki czemu łatwo jest zapomnieć, że jest to stosunkowo nowy fenomen. Ale w trakcie prowadzonych seminariów zdałem sobie sprawę, że bardzo wielu ludzi tak naprawdę wcale nie uświadamia sobie leczniczej potęgi wody.

0x08 graphic
Kiedy ciało ulega odwodnieniu, two­rzy się wielki stres, który może dać obja­wy wcale nie wskazujące na odwodnie­nie. Na swoim przykładzie odkryłem, że jeśli rano budzę się z różnymi pomniej­szymi dolegliwościami i w złym nastroju, to szklanka wody powoduje, że wszystko to znika, jakby za sprawą magii. Efekty wydają się być szybsze niż czas potrzeb­ny na to, aby wypita woda dotarła z mo­jego żołądka do komórek, które jej potrzebują. Jednakże przy założe­niu, że woda porusza się jak fala energii, to zapewne powoduje ona, że jedna z kolidujących fal energii zmienia kierunek, co powoduje natych­miastowe rozluźnienie napięcia i pozwala ciału dokonać uzdrowienia. Co prawda fizjolog mógłby się nie zgadzać z takim wyjaśnieniem, ale myślę, że taka zabawa ideami jest niegroźna, a jedyny istotny tu fakt jest taki, że to działa.

W dodatku przy likwidowaniu porannego złego samopoczucia od­kryłem, że szklanka wody często pomaga uwolnić się od mdłości, bólu głowy, bólu w krzyżu, bólu stawów, zaziębienia, symptomów grypy i poczucia niepokoju.

Kolejną uzdrawiającą właściwością wody jest jej zdolność do neu­tralizowania pozytywnych pól elektrycznych. W niektórych warunkach wokół ciała może powstać statyczne pole elektryczne, które doprowa­dza do powstania napięcia. Może się to dziać w trakcie suchych wia­trów, takich jak Santa Anna w Kalifornii, Konas na Hawajach, Harmattan w Afryce Wschodniej czy Sirocco w Afryce Północnej. Zjawisko to występuje również wtedy, kiedy wiatr wieje w naturalnych kanionach lub w betonowych kanionach miasta, a także wtedy, kiedy powietrze porusza się w urządzeniach klimatyzacyjnych budynków lub samocho­dów. Pola elektryczne tego typu mogą również powstawać przy fron­tach wysokiego ciśnienia, kiedy wydaje się, że powietrze w ogóle się nie porusza. Choć pozytywnie naładowane pole elektryczne może po­wstawać wokół całego ciała, to najczęściej koncentruje się ono w miej­scach, gdzie skóra ma bezpośredni kontakt z metalem (jak na przykład wokół pierścionków, naszyjników czy zegarków). Obecność takiego pola może wywoływać wszelkie negatywne symptomy, które wymieni­łem wcześniej. Kąpiel, przetarcie skóry mokrą szmatką lub dotknięcie metalowego przedmiotu, który nosimy mokrym palcem, to najlepsze sposoby na zlikwidowanie takiego pola, dzięki czemu można odczuć natychmiastową ulgę.

Oddech

0x08 graphic
Tak, oczywiście to ważne, żeby oddychać. I co z tego? Oczywiście, że oddychanie jest ważne. W istocie tak ważne, że różne kultury stworzyły sposoby oddychania, które mają zapewnić, że będziesz zdrowy, bogaty, mądry, młody i pełny ponadludzkich mocy. Przez wiele lat eksperymentowałem z wieloma styla­mi oddychania, takimi jak: oddychanie jogiczne, tantryczne, taoistyczne, gnostyczne, rebirthing i wiele innych, które są zbyt tajemne, żeby o nich wspominać. Z mo­ich obserwacji wynika, że wszelkie ko­rzyści płynące z tych różnych systemów opierają się na jednej niezwy­kle tajemnej technice mistrzowskiej: głębszym oddychaniu.

Oddech ma naturę falową. W dodatku do wdechu i wydechu falą jest również wznoszenie się i opadanie klatki piersiowej, czasami synchronizowane z oddechem, a czasami nie.

Główną korzyścią z oddychania jest dostarczanie do organizmu tle­nu, zaś główną korzyścią drugorzędną jest fakt, że oddech działa jak pompa, pomagająca w wydalaniu toksyn z ciała. Jeśli twój oddech jest płytki, to znaczy szybki i krótki, to pobierasz mniej tlenu i pozbywasz się mniejszej ilości toksyn. To powoduje, że stajesz się podatny na choroby, obniża się twój próg bólu i zmęczenia, zmniejsza twoja siła i zdolność do koncentracji i jasnego myślenia. Głębszy oddech (tylko głębszy — a nie głębszy i szybszy) pomaga to wszystko zmienić. Proble­mem jest to, że poddani stresowi wszyscy mamy tendencję do tego, aby oddychać płytko, a dla wielu ludzi płytkie oddychanie staje się wręcz nawykiem. Dobrym pomysłem jest wytrenowanie się w głębokim od­dychaniu, jako reakcji na stres. Zamiast wieszać sobie nad biurkiem napis „Myśl", warto zawiesić napis „Oddychaj".

Poza głębokim oddychaniem jest jeszcze jedno ćwiczenie oddecho­we, które uważam za szczególnie skuteczne Niektóre techniki z jogi kładą duży nacisk na powstrzymywanie oddechu pomiędzy kolejnymi wdechami i wydechami na jakiś określony czas. Więc na przykład bie­rzesz wdech, potem zatrzymujesz powietrze w płucach, licząc do czte­rech, potem robisz wydech i znów zatrzymujesz powietrze, licząc do czterech. Według mnie taka technika ma duże korzyści fizjologiczne, choć raczej tylko na końcu wdechu. Mówiąc prosto, zatrzymanie odde­chu na moment u szczytu wdechu powoduje, że tlen miesza się z dwu­tlenkiem węgla, co pozwala czerwonym krwinkom zaabsorbować wię­cej tlenu. Efektem natychmiastowego uzdrawiania jest to, że mamy więcej energii, ból znika szybciej, a myślenie jest bardziej jasne. Moje doświadczenia wskazują na to, że wystarczy powstrzymać się przed wydechem przez jakieś dwie lub trzy sekundy, aby uzyskać korzyści z tej techniki, ale, co istotne, nie pojawią się one wraz z pierwszym oddechem. Należy wykonać ich kilka z rzędu.

Dziwne fale

Bardzo długo zastanawiałem się, jak opisać kolejną ideę. Pomimo że niektóre koncepcje zawarte w tej książce są dosyć nieortodoksyjne, chciałem, żeby wszystko tu było jak najbardziej zrozumiałe i praktycz­ne jak to tylko możliwe, jednocześnie nie wchodząc nadmiernie w tematy ezoteryczne i unikając przybierania tonu człowieka „nawie­dzonego". Jednakże to, co tutaj opiszę, jest tak praktyczne, że postano­wiłem zaryzykować trochę dziwności wobec wszystkich tych, którzy nie wiedzą nic o badaniach nad energiami subtelnymi.

Mówiąc prosto, nie wszystkie formy energii są zbadane czy uznane przez główny nurt nauki (czy kogokolwiek zbliżonego do tego nurtu). Ale nawet rzeczy niezrozumiałe dają się zastosować w sposób prak­tyczny, szczególnie w przypadku, kiedy efekty użycia takich rzeczy są korzystne. Przykłady, które podaje poniżej, nadają się doskonale do wspomagania procesu uzdrawiania, choć w świetle konwencjonalnej nauki nie powinny mieć żadnego wpływu. Metody te zostały przetesto­wane z dobrymi wynikami przez tysiące ludzi na całym świecie. Wszyst­kich tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o badaniach nad ener­giami subtelnymi, odsyłam do mojej książki pt. „Eartk Energies" albo do własnych badań i poszukiwań. W teorii „urządzenia", które tu opi­sują, działają na zasadzie generowania fal, które potrafią rozluźniać napięcie i wspierać naturalne procesy zdrowotne organizmu.

Podkładka falowa

0x08 graphic
Weź trzydzieści centymetrów folii alu­miniowej, oraz trzydzieści centymetrów folii do pakowania. Połóż oba kawałki jeden na drugim i zegnij je razem kilka razy, tak, aby otrzymać kilkucentyme­trową podkładkę, w której dwa rodzaje folii rozłożą się warstwami. Nie ma znaczenia, który rodzaj folii będzie na zewnątrz. Tak stworzoną podkładką możesz przykładać do chorych miejsc w swoim ciele, lub na przykład przykleić ją taśmą klejącą do takiego miejsca i nosić tak długo, aż uzyskasz pożądany efekt. Podkładka działa szczególnie dobrze na bóle, nerwobóle, mdłości i siniaki, ale przyśpie­sza również znacząco zdrowienie w przypadku praktycznie każdej choroby.

Płytka falowa

Wytnij dwa piętnastocentymetrowe kwadraty ze styropianu albo plastiku i jeden piętnastocentymetrowy kwadrat z folii aluminiowej. Umieść folię pomiędzy warstwami plastiku, tak jakbyś wkładał wędli­nę do kanapki. Powstałej płytki możesz używać jako podkładki pod naczynia z wodą lub innymi płynami. Żeby uzyskać pożądane efekty, płyn powinien ładować się energią płytki przez przynajmniej trzydzie­ści sekund. Picie „naenergetyzowanych" płynów ma kojący wpływ na całe ciało, pomagając obniżyć poziom napięcia. „Naenergetyzowana" woda może również być używana do przemywania skóry. Wielu ludzi zauważyło, że kawa, herbata i młode wino trzymane na płytce nabierają bardziej łagodnego smaku. Możesz również zrobić płytką mającą około trzydziestu centymetrów i używać jej jako podkładki pod stopy. Wielu ludzi czuje znaczne ożywienie i poprawę samopoczucia, kiedy trzyma­ją stopy na takiej płytce, niezależnie od tego, czy siedzą, czy stoją.

Energia emocjonalna

0x08 graphic
Ci sami ludzie, którzy wyobrażają sobie, że energia jest cegłą, mają również tendencję do postrzegania emocji, jakby były kurzymi pióra­mi. Dobre emocje oznaczają, że jesteś pełen suchych, ciepłych piór, które powodują miłe odczucia, a złe emocje oznaczają, że masz w sobie paskudną mokrą masę piórek, które powodują niemiłe odczucia. Zgod­nie z tym rozumowaniem, jeśli masz w sobie jakieś negatywne uczucia to musisz je uwolnić (wyjąć z siebie mokre pióra) i zastąpić je pozy­tywnymi emocjami (włożyć z powrotem suche pióra). Ale ta teoria nie działa zbyt dobrze, bowiem emocje nie są bardziej materialne niż ener­gia. Jeśli uzyskujesz pozytywne rezultaty z wyrażenia gniewu, żalu, smutku czy jakiegokolwiek innego uczu­cia, to nie dlatego, że czegokolwiek się pozbyłeś. Pozytywny efekt wypływa z tego, że zmieniłeś swoje zachowanie, pozwoliłeś poruszyć się energii i uwolni­łeś napięcie, które wynikało z tego, że starałeś się nie odczuwać danej emocji. Potencjalna możliwość ponownego pojawienia się takiej emocji ciągle istnieje, o ile nie zmieniłeś swojego stosunku do wspomnienia, które ją wywołało. Co więcej, pozytywne efekty mogą nastąpić, jeśli skoncentrujesz się na pozytywnych emo­cjach, nawet nie zawracając sobie głowy „uwalnianiem" złych.

Podczas konferencji w Kolorado uczestniczyłem w wieczorze dys­kusyjnym i wysłuchałem wykładu młodego Francuza, który wyjaśniał, jak być szczęśliwym. Przekazana przez niego informacja była zastanawiająco prosta: jeśli chcesz być szczęśliwy, po prostu bądź szczęśliwy. Większa część dyskusji wyglądała mniej więcej tak: Pytanie - „Jak mogę być szczęśliwy, skoro straciłem pracę?". Odpowiedź - „Bądź szczęśliwy". Pytanie - „Jak mogę być szczęśliwy, skoro jestem samot­ny?". Odpowiedź - „Bądź szczęśliwy". Pytanie - „Jak mogę być szczę­śliwy, skoro jestem chory?". Odpowiedź - „Bądź szczęśliwy". Wielu ludzi wyszło z tej dyskusji kręcąc głowami, bowiem nie byli w stanie uchwycić idei kryjącej się za słowami tego młodego człowieka. Bycie szczęśliwym jest kwestią wyboru. Chodzi tu o zwracanie uwagi na to, co się lubi, a nie na to, czego się nie lubi. Otaczające cię wydarzenia, ludzie i ich działania nie są tym, co czyni cię nieszczęśliwym. Poczucie nieszczęścia tak naprawdę bierze się z pasywnego oporu stawianego wobec wydarzeń i ludzkich czynów. Opór tworzy napięcie, a duża ilość napięcia tworzy i zasila choroby. Z drugiej strony, pozytywne emocje, jak na przykład szczęście, pomagają uwolnić napięcie i wspierają natu­ralne zdolności lecznicze ciała.

Teoria brzmi pięknie, ale co z praktyką? Jedną sprawą jest powie­dzenie komuś, aby był szczęśliwy, a zupełnie inną jest to, czy ta osoba może rzeczywiście tego dokonać. To mniej więcej tak, jakby doradzać komuś choremu, żeby był zdrowy. Bez sposobu na dokonanie tego taka rada jest bezsensowna. Podaję więc poniżej kilka sposobów na tworze­nie pozytywnych stanów emocjonalnych, które pomogą ci we wsparciu natychmiastowego uzdrawiania. Może się zdarzyć, że mając kiepski nastrój, nie będziesz miał ochoty użyć tych technik. Możesz sobie wte­dy pomóc, myśląc, że są one rodzajem emocjonalnego lekarstwa, które po prostu trzeba „zażyć".

Ulubiony punkt koncentracji

Jeśli odczuwasz fizyczny lub emocjonalny ból, to naprawdę możesz poczuć się lepiej, myśląc o ulubionych rzeczach, niezależnie od tego czy są to paczki opakowane w brązowy papier i związane sznurkiem, czy cokolwiek innego. Myślenie o ulubionych rzeczach nie tylko od­wraca twą uwagę od problemu, ale także rozluźnia mięśnie, uwalnia do krwiobiegu endorfiny i stymuluje wiele innych pozytywnych zachowań organizmu. Haczykiem jest to, że musisz poświęcić na takie myśli spo­ro czasu. Kiedy już zaczniesz wyobrażać sobie swoje ulubione rzeczy, poświęć na to co najmniej minutę. Z leczniczego punktu widzenia, im więcej czasu na to poświęcisz, tym lepiej, ale zacznij przynajmniej od minuty.

Potęga miłości

Kilka lat temu moja organizacja otrzymała wielkie pudło przypinek, na których napisano .Jestem kochany". Razem z przypinkami dotarła do nas historia o człowieku, którego żona leżała w szpitalu, cierpiąc na śmiertelną chorobę. W trakcie jednej z wizyt mąż powiedział jej: „Pa­miętaj, że jesteś kochana". Kobieta ta wbiła sobie to zdanie do głowy bardzo mocno i trzymała się go, nawet kiedy opanowywał ją wielki strach. Zaczęła jednak bardzo szybko wracać do zdrowia, a jej przypa­dek uznano za cud. Mąż tej kobiety przysłał nam więc pudło przypinek z tym zdaniem, abyśmy mogli je rozdać ludziom, w nadziei, że mogą one komuś pomóc. I pomogły. Od tego czasu sam używam tej metody i uczę jej innych ludzi, osiągając doskonałe rezultaty. Ponieważ dla wielu ludzi nie jest prostą sprawą po prostu zacząć myśleć w ten spo­sób, więc rozwinąłem pewne podejście, które może w tym pomóc. Przyjrzyj się swojemu obecnemu życiu i otoczeniu pod kątem wszyst­kich tych rzeczy, które dają ci jakąś korzyść. Możesz nawet zanotować wszelkie takie korzyści, niezależnie od tego, czy pochodzą one z sytu­acji, czy są obecne w twoim życiu za sprawą innych ludzi. Następnie załóż, że wszystkie te korzyści oznaczają, iż ich źródło cię kocha. Za­łóż, że zapach kwiatu jest darem miłości, że powietrze, którym oddy­chasz, jest darem miłości, że wszystko, co robią dla ciebie inni ludzie, choćby całkiem nieznani, jak pracownicy elektrowni, która dostarcza ci prąd, jest darem miłości i że wszystko, czego dostarcza ci wszechświat, jest oznaką miłości. Stopień, w jakim jesteś w stanie przekonać się do takiego myślenia, jest również stopniem, w jakim pozwolisz na to, aby natychmiastowe uzdrawianie pojawiło się w twoim życiu.

Pozytywna postawa ciała

0x08 graphic
Całkiem niedawno odbyłem bardzo ciężką podróż, która była wyczerpująca nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Po mniej więcej dwóch tygodniach tej mordęgi za­cząłem mieć objawy przeziębienia, takie jak katar, ból zatok i kichanie. Dzięki moim poprzednim doświadczeniom wiedziałem, że bakterie odgrywają tu niewielką rolę, a tak naprawdę mój problem bierze się głównie ze stresu. Ze wszelkich technik, jakich wtedy użyłem, aby pozbyć się napięcia, jedna okazała się niezwy­kle skuteczna. Polegała ona na wytworzeniu w sobie stanu wielkiej pewności. Nie chodziło tu o bycie pewnym jakiejś konkretnej rzeczy czy sprawy, tylko o ogólne poczucie pewności. Po mniej więcej trzech sekun­dach od uzyskania tego stanu wszelkie objawy całkowicie zniknęły, co, jak zapewne przyznasz, jest niezłym przykładem natychmiastowego uzdro­wienia. Mój nos był suchy, zatoki wolne od bólu, a uporczywa chęć kichnięcia minęła bezpowrotnie. Wytworzyłem w sobie ten stan pewno­ści jedynie poprzez myślenie o nim. Tu muszę przyznać, że było to dla mnie takie łatwe ze względu na wiele lat praktyki w tym zakresie. Jed­nakże kiedy tylko pozwoliłem mojej uwadze osłabnąć i zająć się czymś innym niż poczucie pewności, katar natychmiast powrócił. Starając się wymyślić, jak można by nauczyć innych ludzi tej techniki i jednocześnie spowodować, żeby była ona skuteczniejsza na dłuższą metę, odkryłem, że większości ludzi najłatwiej jest wprowadzić się w stan pewności i utrzymać go przez potrzebny okres czasu dzięki przybraniu pozycji ciała, która wyraża pewność. Pozycja ciała wyrażająca pewność przypo­mina naszemu ciału, że powinno podtrzymywać tę pewność i jak długo utrzymujemy taką pozycję, tak długo to poczucie trwa w nas, powodując wszelkie uzdrawiające korzyści.

Energia mentalna

Być może cię to zdziwi, ale w tym podrozdziale nie będę omawiał myśli czy telepatii. Zamierzam poruszyć tu temat koncentrowania na czymś uwagi.

Kiedy koncentrujesz na czymś swoją uwagę, zachodzi bardzo waż­ne wydarzenie. Tym wydarzeniem jest powstanie fali. Fala ta składa się z energii, ale nie powiem ci, z jakiej energii, ponieważ ja tego nie wiem, ani nikt, kogo znam, tego nie wie, choć teorii na ten temat jest zatrzę­sienie. Dla wygody nazywam tę energię energią mentalną, bowiem nie istnieją jeszcze metody, aby ją zmierzyć czy nawet w sposób naukowy dowieść, że istnieje. Jednakże, a jest to wielkie , jednakże", więc powi­nienem napisać jednakże, fale takie istnieją rzeczywiście, a wiemy to, ponieważ widzimy ich efekty. Kiedy zwracasz na coś uwagę, to coś zmienia się, i to często w sposób tak oczywisty, że daje się to nawet naukowo zmierzyć i udowodnić. Zgodnie z moją własną teorią, kiedy kierujemy na coś uwagę, powodujemy powstanie fali energii, która wpływa na falę energii posiadaną przez obiekt, na który kierujemy uwagę. Rodzaj tego wpływu zależy od stopnia koncentracji uwagi, od długości czasu jej trwania oraz od informacji, którą niesie ze sobą fala energii uwagi.

Twoja sita woli

Podaję tutaj przepisy na kilka eksperymentów, które możesz prze­prowadzić, aby sprawdzić siłę swojej woli. Możesz używać słów, wy­obrażeń czy dotyku, aby kierować własną wolą, ale pamiętaj, że te czynności nie są tu źródłem mocy. Rezultaty będą uzależnione od inten­sywności intencji.

1. Otwieranie słoika. Znajdź bardzo mocno zakręcony słoik. Spróbuj go otworzyć. Jeśli ci się nie uda (w wypadku kiedy ci się udało, kontynuowanie ćwiczenia zdecydowanie nie ma sensu), powiedz mentalnie do zakrętki, aby się otworzyła, powiedz swej dłoni, aby mogła go łatwo otworzyć i wyobraź sobie, że otwierasz go bez żadnego wysiłku. Podczas wyobrażania sobie tego cały czas kon­centruj siłę swojej woli, aby rzeczywiście tak się stało. Oczywiście należy tu wziąć pod uwagę siłę twojej ręki oraz siłę, z jaką jest zakręcony słoik, ale za drugim razem powinno ci się udać bez żad­nego problemu.

2. Podnoszenie przedmiotu. Podnieś dosyć ciężki przedmiot jedną ręką. Może to być cokolwiek, na przykład ciężka butelka, statuetka czy lampa. Potem skoncentruj swoją siłę woli, aby ten przedmiot stał się lżejszy i podnieś go ponownie. Różnica będzie bardzo łatwa do zauważenia.

3. Wydłużanie palca. Tylko się nie wystrasz, bowiem efekt ten jest krótkotrwały. Celem tego ćwiczenia jest zademonstrowanie ci, jak wielki wpływ na twoje ciało ma twoja wola. W bardzo rzadkich przypadkach ktoś nie jest w stanie stworzyć takiego efektu, być może przez własne wątpliwości, które mogą przeszkodzić w zaist­nieniu tego zjawiska. Tak czy inaczej powinieneś zacząć od odnale­zienia poziomych linii na nadgarstkach. Następnie dociskasz oba nadgarstki do siebie, a potem składasz dłonie tak, jakbyś zamierzał się modlić. Zwrot uwagę na swoje środkowe palce. U większości ludzi powinny one mieć taką samą długość. Jeśli jest tak w twoim wypadku, to wybierz dowolną dłoń, jeśli nie, to opuść dłoń z dłuż­szym palcem, a pozostaw tę z krótszym. Teraz skieruj całą swoją uwagę na środkowy palec i każ mu się wydłużyć. Powiedz mu, żeby urósł, wyobraź to sobie, a ponad wszystko pragnij, aby tak się stało. Utrzymuj się w takim stanie przez mniej więcej minutę. Potem przy­łóż do siebie poziome linie na nadgarstkach i złóż dłonie jak do modlitwy. Niespodzianka!

Uwaga jest sterowana przez jedną z najbardziej tajemniczych sił wszechświata — wolę. Główną charakterystyką woli jest to, że porusza ona energią: tworzy fale. Możesz mieć intencję, ale potrzeba woli, aby można było tę intencję zrealizować. Możesz mieć pragnienie, ale trzeba woli, abyś mógł je spełnić. Możesz mieć życzenie, ale potrzeba woli, by je spełnić. Możesz podjąć decyzję, ale nie wykonasz jej bez woli. Choć wielu ludzi starało się dociec, czym w istocie jest siła woli, nikomu się to jeszcze nie udało. Więc zapomnijmy o pytaniu, czym jest siła woli i po prostu załóżmy, że coś takiego istnieje. Co z tego wynika?

Chodzi o zastosowanie siły woli. Istnieją dwa ważne aspekty efektywnego użycia siły woli. To, co napiszę teraz, jest prawdopo­dobnie jednym z najbardziej użytecznych sekretów, które poznasz w życiu.

Pierwszym aspektem użycia siły woli jest posiadanie intencji, żeby coś się wydarzyło bądź nie wydarzyło. Nie chodzi tu o samo posiada­nie intencji, nie popartej siłą woli, bowiem coś takiego ma słabe oddziaływanie i podlega silnym wpływom zewnętrznym. Mówię tu o posiadaniu intencji i używaniu woli, aby tę intencję spełnić, z całą mocą, jaką możesz z siebie wykrzesać. To, co piszę, nie jest łatwe do wyrażenia słowami, ale mam nadzieję, że jak dotąd mnie rozumiesz. Drugi aspekt jest równie ważny. Chodzi tu o wpływanie wolą na siły, które istnieją, oraz dawanie początku nowym, tak, aby osiągnąć pożą­dany efekt.

Wielu ludzi poddało się i nie rozwijają zdolności do używania siły woli, ponieważ próbowali wpłynąć nią na coś w sposób bezpośredni, a siła woli działa najlepiej, kiedy nie używa się jej bezpośrednio. To, w czym sprawdza się najlepiej, to tworzenie fal, które wpływają na istniejącą bądź potencjalną energię innych fal. Więc zamiast natężać wolę po to, aby doprowadzić do natychmiastowego zniknięcia nowo­tworu, lepiej jest użyć jej wobec własnego ciała, aby wspomóc je w użyciu wszelkich dostępnych środków (co może oznaczać twój wła­sny system immunologiczny, lekarstwa, które zażywasz, a nawet chi­rurgię) do usunięcia problemu. Twoja wola dodana do naturalnych zdol­ności uzdrawiających twojego ciała jest naprawdę potężną siłą.

Wola kieruje twoją uwagą, a uwaga sprawia, że w twoim otoczeniu zachodzą zmiany. Techniki, które opiszę dalej, służą do bezpośredniego wzmacniania uwagi i są bardzo efektywne w natychmiastowym uzdra­wianiu.

Technika relaksacji oczu

W poprzednich rozdziałach napisałem, że kiedy moje oczy wpadają w stan napięcia, robię coś, aby je rozluźnić i ostrość mojego wzroku wraca do normy (która dla mnie wynosi 20 na 20). Dzięki tej technice jestem w stanie przeczytać coś napisanego sześciopunktową czcionką z odległości 15 centymetrów bez użycia szkieł kontaktowych, okularów czy chirurgii, a moje oczy mają przecież ponad sześćdziesiąt lat. Cza­sami, aby poprawić ostrość widzenia, zamykam mocno oczy kilka razy z rzędu, co wytwarza fale energii, które dobrze wpływają na wzrok, ale to nie tę technikę mam tu na myśli. Aby uzyskać długofalową poprawę wzroku, należy zacząć inaczej patrzeć na świat.

Bardzo wielu ludzi wytworzyło w sobie nawyk chwytania różnych rzeczy oczami. Traktują wyraz „patrzeć" tak, jakby znaczył on „za­mknąć" . Czynią wielki wysiłek, aby utrzymać w polu widzenia coś, co obrali za przedmiot swoich obserwacji, a ten wysiłek powoduje w ich oczach ogromne napięcie. Napięcie zaś powoduje zaburzenia ostrości widzenia.

W istocie wszystko, co widzisz, zmierza w twoim kierunku. Nie musisz zrobić nic poza otrzymywaniem. Jednakże jeśli nabrałeś nawyku „chwytania oczami" lub w twoich oczach z jakichkolwiek innych przyczyn pojawiło się napięcie, to możesz zastosować cos więcej niż tylko ćwiczenia 0x08 graphic
relaksacyjne. Sama technika nie wymaga wielkiego nakładu pracy. Po prostu skup swoją uwagę na tyle własnej głowy i utrzymuj ją tam, przyglądając się cze­muś. Powolne i głębokie oddychanie bywa pomocne w trzymaniu uwa­gi, tak samo jak wyobrażanie sobie, że patrzysz na wszystko przez dwa tunele prowadzące do tyłu twojej głowy, gdzie znajdują się oczy, lub trzymanie dłoni na tyle głowy, co pomaga skoncentrować się na miej­scu, którego dotykasz. Wszystko to może być pomocne, ale główny efekt pochodzi z utrzymania koncentracji na potylicy. Zwykle musisz trochę poczekać na poprawę wzroku, ale jeśli będziesz ćwiczył wytrwale, to przyjdzie czas, kiedy ze zdziwieniem będziesz zauważać, że ostrość twego wzroku poprawia się w mgnieniu oka czy też jeśli wolisz - natychmiastowo.

Technika pikopiko

Pikopiko to hawajskie słowo oznaczające „od centrum do centrum". Nauczyłem się tej techniki od mojego wuja. W skrócie polega ona na przenoszeniu uwagi z jednego miejsca na drugie, w połączeniu z głębo­kim oddychaniem. Oddychanie pomaga w podtrzymaniu uwagi i jedno­cześnie zwiększa energię mentalną. Istnieje bardzo wiele wariantów i zastosowań tej techniki. Tu podają tylko trzy warianty, które są naj­bardziej związane z natychmiastowym uzdrawianiem. Każdy z nich można stosować leżąc, siedząc, stojąc, a nawet idąc.

Dostrajanie pikopiko

Weź wdech, koncentrując uwagę na szczycie głowy, a w trakcie wydechu prze­nieś uwagę na pępek. Jeśli chcesz, to utrzymuj w umyśle intencję rozluźnienia lub doenergetyzowywania. Wielu ludzi stara się przy tym wyobrazić sobie, że energia przepływa w ich ciele, ale jest to nie tylko niepotrzebne, może również przeszkadzać samemu procesowi. Pikopiko działa najlepiej, jeśli nie starasz się robić niczego i po prostu pozwalasz uwadze zała­twiać całą sprawę. Nie staraj się poruszać energią, po prostu przenoś swoją uwagę ze szczytu głowy na pępek itd. Technika ta jest bardzo skuteczna w uzdrawianiu lekkiego niepokoju, w pozbywaniu się nie­wielkich ilości napięcia oraz w chwilach, kiedy potrzeba ci „doładowania baterii". Możesz również wykonywać to ćwiczenie, aby nabrać wprawy w kierowaniu własną uwagą.

0x08 graphic
Antystresowe pikopiko

Weź wdech, kierując swoją uwagę tak wysoko, jak to tylko możliwe (ja często używam jako punktu koncentracji gwiazd, ale niebo i chmury również są w porządku), a w trakcie wydechu skieruj uwagę tak nisko, jak to tylko możliwe (możesz pomyśleć o centrum ziemi albo gruncie pod stopami). Utrzymuj w umyśle intencję dobrego samopoczucia. W Mongolii nauczyłem tej techniki pewną szamankę, która miała pro­blemy z nagłymi napadami bólu głowy i mdłości. W jej systemie prze­konań objawy te mogły być spowodowane atakiem psychicznym jej wroga, ale zasugerowałem, że powinna spróbować tej techniki jeszcze zanim spróbuje czegokolwiek innego. Bowiem jeśli występujące u niej symptomy byłyby spowodowane tylko i wyłącznie ciężkim stresem -a byliśmy w dosyć stresującej sytuacji - to ta technika z pewnością powinna jej pomóc. Jeśli zaś technika by nie pomogła, to ciągle mogła się odwołać do swoich metod. Technika zadziałała w ciągu kilki minut i w tym przypadku szamanka nie musiała się odwoływać do rytuałów obronnych. Powiem jeszcze, że ja i inni ludzie używaliśmy tej techniki w bardzo stresujących sytuacjach, a rezultaty zawsze graniczyły z na­tychmiastowym bądź bardzo szybkim uzdrowieniem.

0x08 graphic

Harmonizujące pikopiko

Weź wdech, koncentrując uwagę na pępku, a wydychaj powietrze, kierując uwagę na dowolną część twojego ciała, która potrzebuje harmonizacji lub uzdro­wienia. Ponieważ technika ta znacznie wzmaga obieg krwi, to doskonale spraw­dza się w usuwaniu bólu mięśni i zakwa­sów, oraz jest absolutnie bezkonkurencyjna w skurczach i ścierpnięciu spowo­dowanym niewygodną pozycją ciała. Jeśli rano budzę się ze ścierpniętą ręką, to poświęcam jakieś trzydzieści sekund na ten rodzaj pikopiko i wszystko wraca do normy, bez bólu i nieprzyjemnego mrowienia.

Załącznik do pikopiko

Weź wdech, utrzymując uwagę na czymś na zewnątrz ciebie, co posiada jakieś cechy, których pragniesz. Wydychając powietrze, skieruj swą uwagę na miejsce w twoim ciele, które potrzebuje4ej cechy. Mo­żesz sobie również wyobrazić miniaturę danego przedmiotu w tym miejscu ciała. Utrzymuj w umyśle intencję odpowiedniego efektu. Pro­wadząc seminarium w Londynie, w trakcie przerwy wybrałem się z moimi uczniami na spacer po parku. Jeden z nich powiedział mi, że ma bardzo ostry ból w plecach, który nie pozwala mu się pochylić więcej niż dziesięć stopni do przodu. Właśnie wiał dosyć silny wiatr. Rozejrzałem się dookoła i spostrzegłem, że liście na dębie kołyszą się i zginają. Ponieważ ten uczeń poznał wcześniej opisaną tu technikę, poprosiłem go, aby skoncentrował uwagę na tych liściach. Po około piętnastu minutach koncentrowania się na nich i wyobrażania sobie, że takie właśnie giętkie liście znajdują się w jego plecach, uczeń wrócił do mnie i zademonstrował mi, że jest w stanie pochylić się bez najmniej­szego problemu o całe dziewięćdziesiąt stopni.

Przy innej okazji, w dzień po przeprowadzce, kiedy nosiłem duże meble, obudziłem się z zesztywniałym karkiem. Ciągle leżąc w łóżku, puściłem ulubioną muzykę i zastosowałem tę technikę, przy wdechu koncentrując się na źródle muzyki, przy wydechu na moim zesztywnia­łym karku, wyobrażając sobie jednocześnie, że muzyka rozbrzmiewa w moim ciele. Po mniej więcej półgodzinie cała sztywność zniknęła. Z punktu widzenia uzdrawiania do koncentrowania się na nich nadają się wszelkie obiekty, które się poruszają, roztapiają lub rozpuszczają, wszystko to, co jest spokojne i ciche, oraz wszystko to, co jest silne i przepełnione energią.

Technika tak wspaniała, że aż niewiarygodna

W przeszłości nazywałem tę technikę „zmianą wzorca", ale zmieni­łem jej nazwę, żeby w pełni oddać jej niezwykłe możliwości. Bo jak inaczej sam nazwałbyś technikę, która pozwala na leczenie poparzeń, skaleczeń, ran, siniaków i złamanych kości w czasie krótszym niż kilka minut? Prawdopodobnie technika ta może wywołać więcej sceptycy­zmu niż cokolwiek innego opisanego w tej książce, ale dowody leżą w praktyce. Wiele razy powtarzałem, że ciało ma naturalną inklinację do samouzdrawiania. Teraz powtórzę to jeszcze raz, ale odrobinę ina­czej. Bazując na badaniach empirycznych, mogę powiedzieć, że ciało ma naturalną inklinację do natychmiastowego uzdrawiania. Niestety, medycyna zwykle uważa, że ciało potrzebuje czasu na to, aby się uzdro­wić. Nie zgadzam się z takim stwierdzeniem. Osobiście uważam, że czas potrzebny jest do uwalniania napięcia i przekierowywania fal ener­gii, tak, aby ciało mogło wykonać swą pracę bez przeszkód. Doświad­czenia wskazują, że im szybciej uwolnisz napięcie i przekierujesz energię, tym szybciej następuje uzdrawianie. Ta technika pozwala zrobić to z zadziwiającą szybkością.

Kiedy ciało jest ranne, natychmiast przygotowuje wszelkie dostęp­ne zasoby do tego, aby się naprawić. Warto zwrócić uwagę na fakt, że ciało zbiera informacje dotyczące obecnej sytuacji na podstawie trzech źródeł: danych zmysłowych z obecnej chwili, swojej pamięci dotyczą­cej zebranych wcześniej danych zmysłowych oraz z wyobrażeń umysłu dotyczących przeszłych, teraźniejszych i przyszłych danych zmysło­wych. Mając już te dane, ciało stara się wyciągnąć z nich jakieś kon­kretne wnioski, żeby móc zareagować na sytuację w odpowiedni spo­sób. W idealnych warunkach wspomnienia zawierałyby informację o tym, jak ciało poradziło sobie z daną sytuacją w przeszłości, a wy­obraźnia umysłu byłaby dumna z przeszłego sukcesu, wspierała obecne strategie i wyznaczała mądry kierunek rozwoju na przyszłość. Tak wła­śnie mogłoby to działać (a nawet czasami działa, w rzadkich przypad­kach i u niewielu ludzi). Na szczęście ciało zwykle potrafi sobie dosyć dobrze poradzić z problemem. Umysł na nieszczęście nie. Zamiast po­magać ciału, umysł mu przeszkadza. Tak jest w przypadku większości ludzi (czuję się pewnie, mówiąc „większości", ponieważ gdybym nie miał racji, ogólny stan zdrowia i podejście większości ludzi na świecie do tego tematu byłoby zupełnie inne). Najczęściej w chwili, kiedy ciało jest zajęte radzeniem sobie z problemem, umysł odtwarza go po raz kolejny oraz wymyśla wszelkie przepełnione strachem rezultaty, co powoduje powstanie ogromnych ilości stresu, który przeszkad2a ciału w wykonywaniu jego pracy. Jakby tego było mało, ciało musi sobie jeszcze zwykle poradzić ze wspomnieniami poprzednich negatywnych reakcji umysłu.

Jednym z rozwiązań jest uciszenie umysłu i zatrudnienie go, aby pomagał ciału w wykonywaniu potrzebnych napraw. Właśnie na tym opiera się „technika tak wspaniała, że aż niewiarygodna". Wiem, że nie brzmi zbyt niesamowicie, ale tak właśnie działa, szczególnie przy obec­nym poziomie wiedzy większości ludzi. Kiedy więcej ludzi pozna tę technikę i będzie ją stosować, pewnie będę musiał znów zmienić jej nazwę. Ale najpierw powiem ci, jak to wszystko działa.

0x08 graphic
Stosując tę technikę do poradzenia sobie na przykład z raną, wszystko, co musisz zrobić, to rozluźnienie fizycznego ciała tak mocno, jak to tylko możliwe, oraz wykonanie kilku „prawie powtórzeń" czynności, która doprowadziła do powsta­nia rany. Prawie powtórzenie to czynność, która jest prawie taka sama jak czynność oryginalna. Różnica pomiędzy nimi jest taka, że przy prawie powtórzeniu omijasz tę część ruchu, która doprowadziła do po­wstania urazu. Jeśli więc na przykład sparzyłeś się, dotykając palcem czegoś gorącego, powinieneś powtórzyć ten ruch, zatrzymując palec w bezpiecznej odległości. Takich powtórzeń należy wykonać nawet kilkadziesiąt, aż do momentu zniknięcia bólu. Zwykle zajmuje to około minuty (jeśli wykonasz resztę techniki w poprawny sposób). Jeśli przy­trzasnąłeś sobie palce drzwiami, to powinieneś zostawić je na miejscu i powtarzać ruch drzwiami, zatrzymując je kilka milimetrów od swoich palców. Jeśli uderzyłeś się w nogę, powinieneś zacząć poruszać nią w kierunku tego czegoś, o co się uderzyłeś, zatrzymując ją kawałek przed zetknięciem z tym czymś. Jeśli uderzyłeś się młotkiem w palec, to powinieneś powtórzyć ruch młotka, zatrzymując go nieco nad pal­cem. Jeśli skaleczyłeś się nożem, to powinieneś powtórzyć ten ruch, nie dotykając powierzchni skóry. W ostatnim wypadku być może będziesz musiał najpierw zatamować upływ krwi. W każdym z opisanych przy­padków oraz wielu innych, których nie opisałem, powinieneś powta­rzać ruch do momentu, kiedy ból zniknie całkowicie. Jeśli z jakichś przyczyn nie jesteś w stanie powtórzyć danego ruchu (na przykład oblałeś się wrzątkiem, rozbijając przy tym szklankę), to możesz użyć czegoś innego. Dla przykładu: zamiast nożem możesz poruszać nad swoją dłonią kawałkiem drewna, zamiast młotkiem możesz machać nad swoim palcem drugą dłonią, a zamiast rozbitej szklanki z wrzątkiem możesz wziąć nową (i wypełnić ją na wszelki wypadek zimną wodą). Chodzi tu tylko o to, abyś był w stanie stworzyć nowe wspomnienie, w którym wypadek nie miał miejsca.

Mentalna strona tej techniki jest tu najważniejsza, ponieważ to umysł tworzy w takich przypadkach najwięcej stresu. Składa się ona z dwóch różnych części, które w miarę możliwości należy wykonać symulta-nicznie. Jedna część polega na sprowadzeniu całej swojej uwagi do chwili obecnej, w której powtarzasz tę czynność, nie doprowadzając do powstania urazu. Powodzenie całej techniki zależy od tego, czy bę­dziesz w stanie utrzymać swoją świadomą uwagę na chwili obecnej, czy też wrócisz myślami do przeszłości, gdzie powstał dany uraz, lub też oddalisz się w przyszłość, bojąc się i przewidując jak najgorsze możliwe zakończenia. Wykonanie tego poprawnie wymaga natężenia siły woli. Musisz zdecydować, że zwracasz uwagę jedynie na to, co dzieje się w chwili obecnej, a jeśli w twojej głowie pojawią się jakieś inne myśli, to nie denerwując się, przeniesiesz swą uwagę ponownie na to, co robisz, tyle razy, ile będzie to konieczne.

Druga mentalna część tego ćwiczenia to użycie stów, po to, aby pomóc sobie w utrzymaniu uwagi na chwili obecnej i pozwoleniu wła­snemu ciału na dokonanie potrzebnych napraw. Moi uczniowie i ja eksperymentowaliśmy z wieloma różnymi sformułowaniami, które mogą w tym pomóc, ale i tak najlepszym ciągle pozostaje: „Nic się nie stało! Widzisz?! Nic się nie stało!" - powtarzane po raz kolejny i kolejny, aż do chwili kiedy ból zniknie. To zdanie po raz pierwszy zostało sponta­nicznie użyte przez pewną kobietę, kiedy jej przyjaciel wskutek wypad­ku na nartach wodnych bardzo poważnie rozciął sobie czoło. Powtarza­ła mu to zdanie, trzymając go jedną ręka, a drugą poruszając przy jego czole w naśladownictwie ruchu narty, która go uderzyła. Kiedy ich wyłowiono i ratownicy starli krew z czoła mężczyzny, okazało się, że nie ma żadnego skaleczenia. Niewątpliwym plusem tej sytuacji był fakt, że mężczyzna, będąc jeszcze w wodzie był nieprzytomny, co spo­wodowało, że jego umysł nie starał się wejść w drogę uzdrawianiu. Oczywiście możesz użyć jakichkolwiek słów, które będą ci odpowia­dać, ale pamiętaj, że najważniejsze jest, aby pomagały ci one koncen­trować się na chwili obecnej i dawały jasno znać ciału, że może prze­prowadzić uzdrawianie.

Zauważyłeś zapewne, że kilka razy powiedziałem, aby kontynu­ować powtórzenia tak długo, aż zniknie ból. W większości wypadków właśnie tyle potrzeba, aby cały proces był skuteczny, bowiem kiedy ból znika, umysł zajmuje się innymi sprawami, a ciało w spokoju radzi sobie z resztą uzdrawiania. Często jeśli jesteśmy w stanie wyłączyć nasz umysł, to oparzenia znikają, nie pozostawiając żadnych zaczer­wienień ani oparzeń, skaleczenia nie krwawią, a na uderzonych miej­scach nie powstają siniaki. Im bardziej niebezpieczny był dany wypa­dek, tym częściej trzeba stosować tę technikę, po prostu dlatego, że trudniej jest utrzymać umysł z dala od wyobrażania sobie wszelkich negatywnych konsekwencji.

Być może zauważyłeś również, że nie wspomniałem jeszcze o uzdra­wianiu złamanych kości. Stało się tak dlatego, że takie zastosowanie wymaga osobnego omówienia. Nie oczekiwałbym natychmiastowych rezultatów w wypadku złamania otwartego (to znaczy, kiedy złamana kość przebiła skórę). Nawet szybkie rezultaty są w takim wypadku bardzo trudne do osiągnięcia, bowiem stres i trauma zwykle są wręcz ogromne. Jednakże użycie tej techniki w takim wypadku pomoże w znacznym stopniu zredukować napięcie i skrócić czas zdrowienia. Tech­nika sprawdza się dobrze w wypadku prostych złamań kości rąk i nóg oraz palców. Oczywiście o ile można skorzystać z normalnej pomocy medycznej, to nie należy z niej w żadnym wypadku rezygnować. Nale­ży również zadbać o ustawienie kości na właściwej pozycji, jeśli doszło do przemieszczenia. Pomimo zastrzeżeń, które podałem powyżej, opi­szę historię, która się kiedyś wydarzyła.

Wydarzenie miało miejsce w trakcie wycieczki wzdłuż brzegu rzeki Wailua na Kauai. Pod koniec dnia podjąłem bardzo błędną i głupią decyzję, aby pójść mało uczęszczanym odnóżem rzeki. Nie było tam żadnych ścieżek i musiałem iść, brodząc po kolana w rzece i ślizgając się na kamieniach. Błąd był tym większy, że miałem bardzo śliskie buty. Brodziłem więc w strumieniu, przeskakując jak młoda kozica z kamienia na kamień, aż do momentu, kiedy wskakując na jeden z nich..., ześlizgnąłem się. W trakcie lotu koszącego wyciągnąłem przed siebie rękę, aby złagodzić upadek i trafiłem nią dokładnie w leżący przede mną kamień. Trzy palce chrupnęły bardzo mocno i przeszył mnie ogromny ból. Kiedy spojrzałem na moją dłoń, każdy z palców był wykręcony w innym kierunku. Przysiadłem i zacząłem machać dłonią nad kamieniem, o który się uderzyłem, zatrzymując ją kawałek przed nim, po raz kolejny i kolejny. W tym samym czasie krzyczałem z całej siły: „Nic się nie stało" i walczyłem, aby zatrzymać mój umysł w chwili obecnej. Była to ciężka walka, bowiem obrazy upadku i samego twar­dego lądowania ciągle pojawiały się w moim umyśle. Ale nie poddałem się i kontynuowałem swe działania przez ponad dwadzieścia minut. Po upływie tego czasu spojrzałem na dłoń. Ból minął prawie całkowicie, palce miały normalny kształt, a jedyną widoczną szkodą była opuchli­zna na najmniejszym palcu. Wróciłem do domu, popracowałem nad sprawą jeszcze trochę i po trzech dniach byłem całkowicie zdrowy. Co ciekawe, po mniej więcej tygodniu od tego wypadku opowiadałem o nim przyjacielowi, a mój mały palec natychmiast ponownie spuchł. Użyłem opisanej tu techniki ponownie i opuchlizna natychmiast zeszła. Od tego czasu musiałem wytrenować inną reakcję ciała, aby nie reago­wało opuchlizną za każdym razem, kiedy będę o tym komuś opowiadał. Wielu ludzi pyta mnie, czy dzieci również mogą nauczyć się tej techniki. Odpowiadam, że tak, a potem opowiadam autentyczną histo­rię, którą znam od jednego z moich hawajskich przyjaciół. Otóż pewne­go dnia jego siedmioletni wnuczek został poproszony o popilnowanie swojej rocznej siostry, podczas gdy matka udała się do toalety. Całe wydarzenie miało miejsce w parku. Mała dziewczynka kręciła się w swoim chodziku, aż znudzony chłopak przestał ją obserwować. W pewnym momencie chodzik przewrócił się, a dziewczynka wypadła z niego, uderzając głową o chodnik. Kiedy wszyscy obserwujący to wydarzenie zamarli w bezruchu, chłopak podbiegł do dziecka, podniósł je za kostki i zaczął kołysać głową w dół nad betonem. Kiedy ludzie próbowali go powstrzymać, powiedział: „Wszystko w porządku, bab­cia powiedziała mi, żebym tak zrobił!". Dziewczynka rzeczywiście prze­stała płakać.

CZĘŚĆ TRZECIA

Wielki skok naprzód

na ścieżce natychmiastowego uzdrawiania

Rozdział VIII

Osiągnięcie mistrzostwa w używaniu mocy słów

W dawnych czasach na Hawajach istniała bardzo popularna terapia werbalna, nazywana ho 'oponopono, co w języku hawajskim oznacza „poprawić coś". Terapia ta była używana na wiele różnych sposobów, a najbardziej znanym z nich była forma grupowej terapii rodzinnej. Praktyka ta ostatnio stała się szerzej znana i można powiedzieć, że przezywa swój renesans, bowiem wielu Hawajczyków zaczęło interesować się swoim dziedzictwem kulturowym.

Najlepszy opis takiej terapii grupowej pojawia się w książce Narta i ke kumu (Spojrzenie na źródła), wydanej przez Qeen Liliuokalani Children's Center Książka ta została opublikowana dla ludzi ze środowisk medycznych, aby mogli poznać i zrozumieć ważne koncepcje, które mogą świadomie bądź podświadomie warunkować ich hawajskich pacjentów, Głównym źródłem wiadomości w tej książce była Mary Kawena Pukui -hawajska kobieta ze szlachetnego rodu, posiadająca ogromną wiedzę o ludziach Hawajów i ich tradycjach. Ho 'oponopono jest bardzo sformalizowanym procesem. Zgodnie z opisem pani Pukui, proces składa się z następujących elementów (pominąłem tu hawajskie słowa):

1. Modlitwa i/lub podanie powodu zebrania.

2. Wyjaśnienie reguł.

3. Oczyszczenie atmosfery. W tej części wszyscy uczestnicy mają okazję przedstawić swój punkt widzenia, skomentować coś i podyskutować o kwestiach spornych. Każdy mówi pojedynczo, nikt poza przywódcą zgromadzenia (głową rodziny) nie ma prawa odezwać się, kiedy ktoś już mówi. Lider udziela głosu i bardzo często wszyscy mówiąc, zwracają się wyłącznie do niego, nawet jeśli opowiadają o kimś innym. Wszystko to pomaga znacznie zredukować napięcia i nie dopuszcza do kłótni.

4. Wyznanie. W tej części osoba przyznaje, że zrobiła coś, co zraniło innego członka grupy.

5. Kompensata, w trakcie której osoba winna obiecuje zrobić coś, aby wynagrodzić szkodę.

6. Wybaczenie. W trakcie części dotyczącej wybaczania winowajcy otrzymują przebaczenie. Zwykle wiąże się to z uściskami, pocałunkami i łzami. Lider mówi wszystkim zebranym, żeby nigdy więcej nie opowiadali mu o sprawie, która została wybaczona.

7. Zakończenie. Zwykle kończy się modlitwą albo dziękczynieniem, dotyczącym osiągniętej harmonii. Potem w zależności od powagi zakończonych spraw wszyscy udają się na małą przekąskę, duży posiłek albo wielką ucztę,

W praktyce taka sesja mogłaby trwać trzydzieści minut albo trzydzieści dni, szczególnie ze względu na powagę zarzutów, które mają być poruszone, oraz dlatego, że punkty 3.-6. mogą być powtarzane wielokrotnie. A co, jeśli ktoś odmówi wybaczenia? W dawnych czasach na Hawajach było to najwyższe społeczne przestępstwo, karane banicją. W dzisiejszych czasach obie strony konfliktu jeszcze przed przystąpieniem do procesu muszą wykazać chęć dojścia do porozumienia, poza bardzo niegroźnymi różnicami zdań, jak na przykład kłótnia dzieci, która doprowadziła do bójki.

Innej formy tego procesu używała hawajska nauczycielka duchowa Morrnah Simeona. Jej wariant koncentrował się na wybaczeniu jako środkowi, który może uzdrawiać nie tylko relacje międzyludzkie, ale nawet przedmioty czy ziemię.

Współczesna wersja starożytnych praktyk

Od mojej hawajskiej rodziny nauczyłem się wariantu procesu, który może być użyty dla pojedynczych osób. Ponieważ różni się on nieco od wersji Pukui i Simeony, postanowiłem, że zrezygnuję z nazwy ho 'opo-nopono i zastąpię ją słowem kupono, co w języku hawajskim oznacza „poruszać się w kierunku celu". Ta forma procesu pozwala konkretnej osobie uzdrowić wszelkie związki mogące tworzyć mentalne i fizyczne problemy (pamiętaj, że w moim myśleniu problemy emocjonalne są tylko efektem problemów wynikających z poziomu ciała i mentalności). Elementy kupono są dosyć podobne do grupowego procesu ho 'opo-nopono, który opisałem powyżej, choć nie identyczne. Kupono zakłada obecność osoby prowadzącej, której zadaniem jest pomagać w procesie. Nie jest niemożliwe wykonanie procesu samemu, ale z przewodnikiem jest to znacznie łatwiejsze.

Sam proces opisuję tu z perspektywy terapeuty i jego klienta, choć może trafniejszym określeniem niż terapeuta byłoby słowo mediator. Dla prostoty założyłem, że i klient, i terapeuta są mężczyznami.

Założenia zmiany

Proces kupono bazuje na siedmiu założeniach: 1. Na wszystko można patrzeć z punktu widzenia związku, jak na przykład związki pomiędzy ciałem i umysłem, pomiędzy człowiekiem i otoczeniem, pomiędzy różnymi ludźmi, czy nawet osobą i wydarzeniami z jej życia. Dysharmonia powstaje w związkach opartych na nieharmonicznych zachowaniach, które wywodzą się z nieharmonicznych idei, a harmonijne związki powstają w oparciu o harmonijne zachowania na bazie harmonijnych idei. Tak więc główną rolą terapeuty jest udzielenie klientowi pomocy, aby był w stanie zmienić swe idee i stworzyć nowe harmonijne zachowania mentalne i fizyczne.

2. Prowadzący proces pomaga osobie poddanej mu w patrzeniu na obecny problem pod kątem wpływu, jaki mogą wywierać nań przeszłe wydarzenia, teraźniejsze związki i oczekiwania na przyszłość. Pomaga też klientowi pozbyć się wszelkich ograniczeń mogących wypłynąć z tych spraw. Jednocześnie terapeuta podsuwa idee, że zmiana jednej strony takich związków ma wpływ na ich całość. Co w praktyce oznacza, że jeśli na przykład problem związku dotyczy dwóch osób, to niekoniecznie muszą one być obie obecne. Wystarczy przeprowadzić proces z jedną stroną, a zmienione zachowanie tej osoby i tak wpłynie na drugą.

3. Uwaga energetyzuje idee, ciągła uwaga wzmacnia je, a wzmocnione idee mają wpływ na zachowanie i zbierane doświadczenia. Przewodnik pomaga klientowi przerzucić uwagę z negatywnych idei na ich pozytywne odpowiedniki, skupić się na tym, czego się pożąda, a nie na tym, czego się nie chce i użyć pozytywnych czynów do wzmocnienia pozytywnych idei.

4. Możemy żyć i działać tylko w chwili teraźniejszej. Przewodnik pomaga klientowi zrozumieć, że chwila obecna jest znacznie ważniejsza od przeszłości i że to właśnie w chwili obecnej sadzimy ziarna przyszłości. Wszelkie doświadczenia, włącznie ze wspomnieniami i oczekiwaniami, istnieją tylko w chwili obecnej, podlegają zmianom i wydarzają się wyłącznie w chwili obecnej. Dla tego właśnie pełniejsze życie w chwili obecnej zmniejsza jakiekolwiek negatywne wpływy z przeszłości oraz pomaga stworzyć lepszą przyszłość.

5. Miłość wyraża się poprzez bycie szczęśliwym z kimś lub odczuwanie szczęścia z powodu czegoś, a nie poprzez robienie czegoś dla kogoś. Szczęśliwe związki powodują harmonię. Najlepszą metodą na odczucie szczęścia jest zaprzestanie oceniania siebie i innych oraz okazanie innym i sobie większego uznania. Pozwala to rozwiązać większość konfliktów. Dodatkowo terapeuta będzie tym efektywniejszy, im mniej będzie oceniał czy osądzał klienta.

6. Aby doświadczenia klienta mogły się zmienić, on sam musi się zmienić, ponieważ istniejące w nim idee oraz jego zachowania w chwili obecnej tworzą jego doświadczenie oraz przyszłe doświadczenia. Ludzie i wydarzenia otaczające klienta są czynnikami, a nie przyczynami. Dlatego też terapeuta podbudowuje w kliencie poczucie własnej wartości i autodeterminacji.

7. Zawsze istnieje bardzo wiele sposobów na osiągnięcie zamierzonego celu, tak więc cel sam w sobie jest znacznie bardziej istotny od techniki użytej w celu osiągnięcia go. Ponieważ celem kupono jest osiągnięcie harmonii, więc prowadzący używa jakiejś techniki wzmacniającej harmonię i jednocześnie pozwalającej osiągnąć zamierzony cel.

Rezultaty kupono

Siedem założeń kupono doprowadza nas do siedmiu reguł (zauważyłeś, że lubię liczbę siedem?): 1. Celem procesu jest rozwiązanie jakiegoś konfliktu, aby wytworzyć

harmonię umysłu, ciała i zachowania klienta.

2. Wszelkie pytania i komentarze powinny być kierowane tylko i wyłącznie do terapeuty (jest to ważne tylko wtedy, jeśli w sesji biorą udział przynajmniej dwie osoby).

3. Tylko i wyłącznie osoba mająca w dłoni wybrany wcześniej symbol, poza prowadzącym, co zostało opisane poniżej, ma w danym momencie prawo mówić (jako symbolu można użyć czegokolwiek - muszli, kamyczka, drewienka. Daje on prawo głosu trzymającej go osobie, a jego głównym zastosowaniem jest niedopuszczenie do kłótni oraz to, że niektórzy ludzie nabierają dzięki temu większej pewności siebie).

4. Przewodnik ma prawo przerwać wypowiedź i wtrącić się w każdej chwili, dotykając lub zabierając symbol (oczywiście należy robić to bardzo delikatnie i grzecznie).

5. Kiedy terapeuta zarządzi przerwę, nikt nie powinien się odzywać, dopóki sesja nie zostanie wznowiona, a symbol przekazany którejś z osób (ma to na celu dostarczenie czasu na ochłonięcie, jeśli emocje nabrały zbytniej intensywności).

6. Kiedy terapeuta powie, że dana sprawa została zakończona, nie wolno wracać do niej ani na sesji, ani poza nią.

7. Jeśli dany konflikt z jakichkolwiek przyczyn nie jest możliwy do rozwiązania, przewodnik może przejść do następnego problemu lub zakończyć sesję.

Proces kupono

Nadszedł czas na siedem kroków. W zależności od okoliczności proces może być przeprowadzony bardzo formalnie, albo bardzo nieformalnie. Wiele z jego efektywności zależy jednak od jego struktury, więc dobrze jest trzymać się opisanych tu siedmiu kroków: 1. Otwarcie. Jest bardzo wiele świadomych i nieświadomych korzyści

z jasnego początku procesu. Świadomie pomaga to skoncentrować uwagę na procesie, a podświadomie dodaje mu ważności i znaczenia. Terapeuta może tu użyć modlitwy, błogosławieństwa, formułki powitalnej czy czegokolwiek, co odpowiada klientowi lub klientom. Może to być jakiś rytuał lub proste stwierdzenie „OK. Zaczynamy!". Dobrze jest powiedzieć na początku, w jakim celu nastąpiła ta sesja, względnie opisać pokrótce, jaki związek ma zostać uzdrowiony lub jaki jest oczekiwany efekt.

2. Przygotowanie. Przewodnik wyjaśnia, na czym polega cały proces i pomaga rozluźnić się klientom. Może również rozdać wydruk założeń i reguł. Klienci muszą zgodzić się z regułami, zanim jeszcze rozpocznie się właściwy proces. Jeśli się nie zgodzą, można zakończyć sesję lub użyć innego procesu. Do zrelaksowania klientów można użyć dowolnej techniki. Jedną z moich ulubionych opiszę poniżej.

3. Organizowanie. Bardzo ważną sprawą jest ustalenie listy tematów, nad którymi będziesz pracował w trakcie sesji. Jest to integralna część procesu, tak w moich koncepcjach, jak i w koncepcjach dawnych Hawajów, ponieważ pomaga utrzymać koncentrację na uzdrawianiu. Głównym zadaniem prowadzącego jest dopilnowanie, aby proces przebiegał wedle ustalonego planu i bez większych dygresji. Jeśli wykonujesz proces sam dla siebie, napisz listę spraw, które chcesz poruszyć i trzymaj ją na widoku. Jeśli lista wydaje się być za długa do rozwiązania podczas jednej sesji, możesz od razu zaplanować kolejne. Kiedy klient zaakceptuje listę spraw do poruszenia, można kontynuować sesję, przechodząc do jej kolejnej części.

4. Wyjaśnianie. Kolejnym krokiem jest wyjaśnianie kwestii konfliktowych. Klient może na przykład zacząć od pierwszej sprawy z ustalonej wcześniej listy, a zadaniem terapeuty jest zadawanie pytań, komentowanie, po to, aby sprawa została wyjaśniona, a także pilnowanie, aby ktoś nie popadł w nadmierne dygresje. Nie jest jednakże konieczne, aby klient sam zaczął mówić, można go do tego nakłonić. Terapeuta powinien być bardzo czujny i niezwykle uważnie słuchać tego, co klient ma do powiedzenia, korzystając z każdej szansy na rozwiązanie istniejącego konfliktu, nawet jeśli stanowi on tylko część większego problemu (metody opisuję poniżej). Jeśli poziom emocji zaczyna być nadmiernie wysoki, należy ogłosić przerwę, która powinna trwać od około jednej do pięciu minut. Kiedy klient jest gotowy na dokonanie zmian w sposobie własnego myślenia lub zachowania, niezależnie od tego, jak mała miałaby być ta zmiana, należy natychmiast przejść do kolejnego kroku, nawet jeśli cała sprawa nie została jeszcze rozwiązana czy nawet omówiona. Terapeuta powinien traktować każdą najmniejszą zmianą jak osobne wydarzenie czy nawet osobny proces uzdrawiający. Poprzez natychmiastowe wykorzystywanie maleńkich okazji do zmian, wielkie konflikty stają się mniej przerażające, a uzdrawianie staje się łatwiejsze.

5. Pojednanie. Jest to czynność polegająca na zmianie zachowania mentalnego, z odniesieniem do danego związku. Terapeuta może rozwiązać konflikty mentalne oraz reakcje emocjonalne poprzez nakierowanie klienta na dobór innych słów i wyobrażeń, kiedy jego uwaga kieruje się na zaistniały konflikt. Może się to wiązać z oświadczeniami i wizualizacjami zawierającymi w sobie temat wybaczenia, przeprosin, pewności siebie, odwagi czy czegokolwiek innego, co w danym momencie jest istotne. To, że pojednanie nastąpiło, można rozpoznać po własnych reakcjach emocjonalnych w relacji do konfliktu (powinny się one znacznie zmienić na lepsze). Opisuję to w podanych niżej technikach.

6. Wzmocnienie. Wzmocnienie to czynność polegająca na zmianie fizycznego zachowania w relacji z danym konfliktem. W tym punkcie sekwencji terapeuta może zaaranżować jakiś rytuał dla klienta, który będzie symbolizował rozwiązanie konfliktu i zmianę zachowań wobec nowego związku. Zamiast rytuału można odegrać próbę czynności i działań, które zostaną podjęte przez klienta w zmienionej sytuacji. Terapeuta powinien dopilnować, aby klient zaczął wyrażać zachodzące zmiany również za pomocą odpowiednich zmian w ułożeniu swego ciała. Po każdym wzmocnieniu danej zmiany należy zadeklarować, że dany problem został zakończony. Potem można przejść do kroku 4., aby rozwiązywać dalsze konflikty, lub do kroku 7., jeśli proces dotarł już do tego poziomu, 7. Zakończenie. Kiedy sesja ma się już ku końcowi, czy to dlatego, że wszelkie konflikty zostały rozwiązane, czy też dlatego, że kończy się przeznaczony na nią czas, można odwołać się do modlitwy, błogosławieństwa, podsumowania, pieśni, tańca, rytuału czy dzielenia się jedzeniem. Ma to na celu uwidocznienie zakończenia i sprawienie, żeby było ono czymś oczywistym. Zakończenie takie należy przeprowadzić nawet w wypadku, kiedy sesja kończy się, ponieważ klient nie chce jej dalej kontynuować. Jest to bardzo ważne ze względu na silny podświadomy wpływ, jaki ma podkreślanie wszelkich pozytywnych zmian, nawet tych, które nie wydają się znaczące. Jeśli jest to konieczne, należy wyznaczyć termin kolejnej bądź kolejnych sesji.

Techniki dla terapeuty kupono

Aby wspomóc klienta w relaksacji, pojednaniu i wzmocnieniu, terapeuta może użyć wszelkich znanych mu technik, jak również tych opisanych wcześniej w tej książce. Jednakże aby postawić sprawę bardziej jasno, poniżej podaję moje ulubione techniki, których sam używam w procesie kupono.

Spokojny punkt przy relaksacji

Technika spokojnego punktu jest bardzo łatwa, szybka i prosta. Jest to kolejna forma pikopiko. Możesz używać tej techniki za każdym razem, kiedy starasz się zrelaksować. Jest ona także dobra jako wstęp do medytacji i autohipnozy. Opiszę ją tu tak, jakbyś stosował ją sam na sobie, ale bardzo łatwo jest ją przekształcić w proces z przewodnikiem. Zaczynasz od zajęcia wygodnej pozycji siedzącej. Nie ma znaczenia, co robisz z nogami, stopami i dłońmi.

1. Skieruj uwagę na swój pępek. Dotknij go fizycznie, jeśli to pomoże ci się skoncentrować. Teraz weź głęboki wdech i cały czas utrzymuj uwagę na pępku. Następnie przenieś uwagę na czubek głowy i powoli wypuść powietrze. Wraz z wydechem powtarzaj sobie „odpoczywam i relaksują się", czy jakiekolwiek inne zdanie, które pomaga ci się rozluźnić i poczuć bezpiecznie. Możesz fizycznie dotknąć czubka głowy, jeśli pomoże ci się to skoncentrować. Kiedy już zakończysz wydech, przenieś uwagę z powrotem na pępek. Tak samo powinieneś postępować w kolejnych krokach.

2. Utrzymując uwagę na pępku, weź wdech. U szczytu wdechu zatrzymaj na moment powietrze w płucach (jeśli chcesz, możesz policzyć do trzech, czterech lub pięciu), a następnie przenieś uwagę na lewe ramię. Powiedz sobie, że czujesz się wypoczęty i zrelaksowany. Jeśli chcesz, to możesz zatrzymać powietrze również na końcu wydechu. Kończąc wydech, ponownie przenieś uwagę na pępek.

3. Weź wdech, kierując uwagę na pępek, a w trakcie wydechu skieruj ją na prawe ramię.

4. Wdech z uwagą na pępku, wydech z uwagą na klatce piersiowej.

5. Wdech z uwagą na pępku, wydech z uwagą na lewym biodrze.

6. Wdech z uwagą na pępku, wydech z uwagą na prawym biodrze.

7. Wdech z uwagą na pępku, wydech z uwagą na podstawie kręgosłupa.

8. Wdech z uwagą na pępku, wydech z uwagą na pępku. Dochodząc do tego miejsca rozluźnij się i po prostu bądź świadomy własnego ciała. Jeśli jeszcze gdzieś odczuwasz napięcie, powiedz tej części ciała, aby się rozluźniła. Jeśli napięcie nie minie, bądź stanowczy. Używając tej techniki, możesz również dołączyć do niej dowolne ćwiczenie wizualizacyjne. Kiedy już czujesz się całkowicie rozluźniony, możesz zacząć jakikolwiek inny proces.

Biodynamiczne sprzężenie zwrotne dla pojednania

Ta bardzo efektywna technika wewnętrznego pojednania bazuje na naturalnych procesach uczenia się nowych zachowań przez ciało. Ciało uczy się nowych zachowań poprzez kojarzenie ze sobą bodźca i reakcji. Bodźcem jest każda forma energii, która powoduje w ciele jakąś reakcję, zaś reakcja jest wzorcem zachowania, które ciało rozwija na skutek danego bodźca. Reakcja powstaje ze względu na obecny stan napięcia w ciele, wspomnienia dotyczące podobnego bodźca, oraz reakcje umysłu na dany bodziec. Generalnie, ciało reaguje na dany bodziec z punktu widzenia przyjemności lub bólu. W rzeczywistych doświadczeniach jest to niestety znacznie bardziej skomplikowane, ponieważ ciało może nauczyć się reagować na jakiś konkretny bodziec, na przykład na współmałżonka, mieszaninę przyjemności i bólu. Dodatkowo zwykle uważa się, że bodźce są czymś pochodzącym z zewnątrz nas, tak jak zapachy, smaki, widoki, wrażenia dotykowe i tym podobne. Ale z moich obserwacji wynika, że ludzie reagują silniej na swoje własne myśli i osądy zjawisk zewnętrznych, niż na same zjawiska.

Technika biodynamicznego sprzężenia zwrotnego została zaprojektowana po to, aby pomóc danej osobie zmienić jej zachowania, poprzez zmianą reakcji jej ciała na myśli i emocje dotyczące danej sytuacji. Kiedy myślisz o kimś lub o czymś z wielką liczbą szczegółów i nie wywołuje to w tobie żadnych emocji, to jednocześnie jeśli potem spotkasz taką osobą czy sytuację, twoja odporność emocjonalna na nią znacznie wzrośnie. Opis, który tutaj podaję, ukazuje to ćwiczenie z perspektywy klienta i terapeuty.

Oto instrukcje, których terapeuta udziela klientowi:

1. Weź głęboki oddech i rozluźnij się. Jeśli chcesz, możesz zamknąć oczy.

2. Pomyśl o problemie (związku) lub o jakimś aspekcie problemu (może to nawet być imię osoby).

3. Bądź świadomy wszelkich napięć, które powstają w twoim ciele. Zlokalizuj je dokładnie.

4. Rozluźnij to napięcie jakąkolwiek metodą i powiedz mi, kiedy to się stanie (zwykle zostawiam to w rękach klientów, dlatego, że są oni w stanie wymyślić tak kreatywne sposoby, które mnie w życiu nie przyszłyby do głowy.).

5. Pomyśl o tej samej rzeczy co na początku i powiedz mi, czy znowu pojawia się w twoim ciele jakieś napięcie? (Zwykle napięcie pojawia się w innych częściach ciała. Traktuję taki objaw jako inną warstwę napięcia i ponawiam punkt 4. i 5. tak długo, jak to jest konieczne, czyli aż do momentu, kiedy osoba, myśląc o danym wycinku problemu, nie czuje żadnego napięcia).

6. Następnie należy powtórzyć krok 2., biorąc pod uwagą inny aspekt problemu i przepracować go dokładnie w taki sam sposób. Dla przykładu, jeśli pracuję z osobą, której problemem jest związek z inną osobą, najpierw przywołuję maleńki aspekt tej osoby. Potem wyraźniejszy, jak przebywanie z daną osobą, słuchanie głosu danej osoby, bycie dotykanym przez daną osobę (ale nie bycie bitym, lecz jedynie dotykanym), aż cały związek z tą osobą podda się pojednaniu. W niektórych wypadkach może to trwać dłużej niż jedna sesja. 7. Kiedy będziesz mieć dosyć, weź głęboki wdech i otwórz oczy.

Rezultaty tego procesu mogą być naprawdę zdumiewające. Zmieniając reakcję ciała na wszystko to, co otacza dany problem, ogromne zmiany zachodzą również w mentalnych i emocjonalnych reakcjach osoby poddanej procesowi. A co jeszcze ciekawsze, ty jako terapeuta możesz użyć tej metody, nie mając zielonego pojęcia, o czym myśli twój klient. Czyż to nie jest niesamowite zapewnienie dyskrecji?

Indywidualna praca grupowa dla pojednania

Indywidualna praca grupowa jest kolejną techniką pojednania, którą można użyć w systemie klient - terapeuta czy nawet na samym sobie. Tym razem dla odmiany opiszę ją tak, jakbyś wykonywał ją na samym sobie.

Czasami bardzo użytecznie jest popatrzeć na samego siebie, jako na ciało, umysł i ducha. Jedną z metod na użycie tego arbitralnego podziału jest wyobrażenie sobie, że jest się trzyosobową drużyną, a następnie wcielanie się w każdego z jej członków po kolei, z założeniem, że czyni się to po to, aby poprawić komunikację pomiędzy tymi elementami, szczególnie jeśli chodzi o kwestie zdrowia. Przedstawiona tu technika jest oczywiście tylko jedną z wielu metod pozwalających tego dokonać,

Zacznij ćwiczenie, przyjmując rolę swojego ducha. Jako duch jesteś źródłem czy też kanałem kreatywności i inspiracji, a twoją główną inspiracją jest harmonia. Jesteś bardzo obecny w chwili teraźniejszej, ale tylko kiedy ciało i umysł są w harmonii możesz naprawdę dać z siebie wszystko. Wraz z tym punktem widzenia przyjmij pozycję lub postawę ciała, która go wyraża (niektórzy ludzie lubią stanąć na czymś i przemawiać do swojego ciała i umysłu z wysokości). Powiedz swojemu ciału i umysłowi, aby zarzuciły wszelkie spory i wyraziły swoje potrzeby tak, aby całość ciebie mogła się zharmonizować.

Następnie przyjmij rolę swego umysłu. Jako umysł jesteś bardzo zainteresowany efektywnością, obowiązkami i odpowiedzialnością. Chcesz, aby twoje ciało działało poprawnie i chcesz, żeby wszystko co robisz, było uwieńczone sukcesem. Zastanawiasz się nad przyszłością, przynajmniej z punktu widzenia celów i tego, jak mogą się rozwinąć wydarzenia. Lubisz rozwiązywać problemy i wiedzieć, co masz robić. Wraz z tym punktem widzenia przyjmij pozycję i postawą ciała, która go wyraża (na przykład niektórzy ludzie lubią mówić w górę do ducha i w dół do własnego ciała). Wyraź wszelkie konflikty i powiedz pozostałym częściom, jakiej pomocy mogą ci udzielić, abyś mógł uzdrowić siebie. Powiedz również, że jesteś gotowy uczestniczyć w ogólnym procesie uzdrawiania, prowadzonym przez pozostałą dwójkę.

Wreszcie przyjmij rolę ciała. Jako ciało chcesz czuć się dobrze, ale chcesz też działać zgodnie z regułami, których nauczyłeś się od rodziny, społeczeństwa i umysłu. Reguły te mówią ci, co jest dobre, co złe, co jest w porządku, a co nie, co jest miłością, a co nienawiścią i tak dalej, i tak dalej. Czasami reguły te powodują, że nie możesz się dobrze czuć. Jesteś stabilnie zakorzeniony w przeszłości i generalnie starasz się uchronić do jakiejkolwiek krzywdy. Wraz z tym punktem widzenia przyjmij pozycję i postawę ciała, która go wyraża. Wyraź wszelkie konflikty i powiedz pozostałym częściom, jakiej pomocy mogą ci udzielić, abyś mógł uzdrowić siebie. Powiedz również, że jesteś gotowy uczestniczyć w ogólnym procesie uzdrawiania, prowadzonym przez pozostałą dwójkę.

Zakończ ćwiczenie, przyjmując ponownie rolę ducha. Teraz twoim zadaniem jest odegranie roli mediatora, ustalającego umowę pomiędzy wszystkimi częściami, dzięki której każda z części będzie brać udział w procesie uzdrawiania. Zakończ techniką od poświęcenia minuty na powiedzenie ciału i umysłowi komplementów, chwalących ich dobre cechy i umiejętności (jako duch całkowicie ignorujesz jakiekolwiek wady).

Często dzięki tej technice możesz dowiedzieć się wielu cennych rzeczy, których nie byłeś świadomy, a które mają bardzo wielką wartość w uzdrawianiu. Gdy ktoś jest gotowy podjąć nowe, znaczące wybory jeśli chodzi o zachowanie, plany i nastawienia, to można oczekiwać natychmiastowych rezultatów.

Moc - słuszność - pragnienie - wola: dla wzmocnienia

Ta technika została wymyślona do użytku na poziomie wzmacniania, a służy do zwiększania twego wewnętrznego autorytetu, co może spowodować natychmiastowe i długotrwałe zmiany w relacjach twojego ciała i umysłu.

Ciało bardzo silnie reaguje na autorytet, co może być nawet naszą atawistyczną reakcją, powstałą ze względu na naszych zwierzęcych przodków. Problem leży w tym, że ciało uważa za autorytet każdego, kto mówi lub działa w sposób autorytatywny. Ciało uważa również za autorytet DNA, wspomnienia wypełnione doznaniami zmysłowymi, informacje przekazywane przez rodziców czy innych ważnych ludzi, często powtarzające się doświadczenia (wewnętrzne i zewnętrzne), a także energetycznie naładowane lub podszyte emocjami myśli umysłu. Ma to swoją dobrą stronę, ponieważ dzięki takiej wielości autorytetów ciało może uczyć się nowych zachowań. Ale ma to też stronę negatywną, ponieważ czasami te nowe zachowania wcale nie są dobre.

W rozdziale czwartym opisałem techniki werbalne, dzięki którym można wpływać na ciało. Te rzeczy pojawią się teraz tutaj, ale będą miały znacznie bardziej skomplikowaną strukturę. Technika „moc, słuszność, pragnienie, wola" jest tak skonstruowana, aby wywołać (a czasami nawet sprowokować) reakcję ciała, aby potem zmienić tę reakcję i zwiększyć zdolności uzdrawiania, które są w jego posiadaniu. Technika ta została skonstruowana tak, aby wywołać reakcje werbalne, ale jeśli pojawią się w trakcie jej wykonywania reakcje wizualne lub kinestetyczne, to możesz się odwołać do technik, które opisuję w dalszych rozdziałach.

Sam proces zakłada, że powiesz coś sobie i będziesz czekać na wewnętrzną- można ją również nazwać podświadomą— reakcję. Wygląda to mniej więcej tak, jakbyś powiedział do siebie na przykład: „Wybiorę się na piknik w tę sobotę", a twój wewnętrzny głos odparł ci na to: „Nie możesz tego zrobić, masz zbyt dużo pracy". Tu zawsze możesz zdecydować się i powiedzieć: „Masz rację, nie pójdę", albo „Trudno, praca musi poczekać, potrzebuję odpoczynku". Jeśli masz silny autorytet wewnętrzny, to po tym drugim oświadczeniu głos twojej podświadomości wycofuje się kompletnie i nie pojawia znowu, no może z wyjątkiem lekkich ukłuć poczucia winy. Jeśli zaś twój wewnętrzny autorytet jest słaby, to wewnętrzny głos zmusi cię do pozostania w domu i pracowania, nawet jeśliby miało to znacznie powiększyć twój stres.

Ciało potrzebuje wskazówek i przyjmie je z jakiegokolwiek autorytatywnego źródła, nawet jeśli te wskazówki są złe dla twojego zdrowia, ponieważ ciało bardziej nawet od złego samopoczucia obawia się krytyki i odrzucenia. Twoim zadaniem jest przejęcie kontroli i wyprowadzenie swojego ciała ze stanu lęków do dobrego zdrowia. Technika „moc, słuszność, pragnienie, wola" pozwala ci odnaleźć i rozwiązać wszelkie konflikty, które powodują niepotrzebny stres. A oto, jak to działa:

1. Usiądź wygodnie i rozluźnij się. Chciałbym tutaj przy okazji wspomnieć kilka rzeczy o przyjmowaniu wygodnej pozycji i rozluźnianiu się. Po pierwsze, nie ma znaczenia, jak to robisz, dopóki jest ci wygodnie i jesteś zrelaksowany. Niektórzy terapeuci twierdzą, że nie wolno krzyżować rąk i nóg, a także, że należy położyć stopy płasko na podłodze, bowiem to powoduje, że energia ma swobodniejszy przepływ. Jest to bardzo zabawne, bo z kolei na przykład jogini nie mają żadnego problemu z przepływem energii, podczas gdy ich nogi są skrzyżowane, a ponadto wręcz twierdzą, że należy krzyżować kończyny podczas pracy wewnętrznej. Moje własne obserwacje wskazują, że nie ma najmniejszego znaczenia, czy krzyżujesz kończyny, czy nie, ani też jaką pozycję ciała przybierasz. Jeśli rozłożenie kończyn na boki pomoże ci się bardziej zrelaksować, to zrób to. Jeśli skrzyżowanie nóg na sposób joginów pomoże ci utrzymać równowagę, to siądź właśnie w tej pozycji. Po prostu nie siadaj w niewygodnej dla siebie pozycji tylko dlatego, że ktoś powiedział ci, że jego sposób to jedyna słuszna metoda. Ach tak, oczywiście możesz zmieniać pozycję ciała i poprawiać się, jak tylko przyjdzie ci na to ochota, szczególnie jeśli to pomoże ci się bardziej zrelaksować.

2. Kiedy będziesz gotowy, powiedz do siebie trzy razy (nie mówiąc fizycznie, tylko raczej jakbyś się zwracał do podświadomości, której istnienie zakładamy gdzieś w twoim wnętrzu): „Mam moc, aby się uzdrowić! Mogę to zrobić!". Powiedz to na tyle wolno, aby być świadomym jakichkolwiek reakcji. Oczywiście zamiast tych słów opisanych powyżej możesz użyć jakichkolwiek innych, które dotyczą stanu, który pragniesz uzdrowić. Pomimo że to oświadczenie brzmi jak afirmacja, to jego rzeczywistym celem jest sprowokowanie wewnętrznej reakcji. Jeśli takie oświadczenie jest zgodne z twoimi wewnętrznymi przekonaniami, to odczujesz pozytywne uczucie i/albo usłyszysz potwierdzającą odpowiedź od swojej podświadomości. Może to być coś w stylu: „Oczywiście, że tak", albo coś jeszcze innego, ukrytego między wierszami. Jeśli zaś to oświadczenie nie jest zgodne z twoimi wewnętrznymi przekonaniami i wzorcami zachowań, to mówiąc je, poczujesz narastający stres. Może się on objawić po prostu jako fizyczne napięcie, albo jako słowa w twojej głowie, np. „O me, tak się nie stanie". 3. Odpowiedz na to, co powiedziała ci podświadomość. Nie próbuj zaś zanalizować źródła podświadomej reakcji na oświadczenie. Może wzięło się to od rodzica lub nauczyciela, może od aktora, który powiedział coś na ekranie akurat wtedy, kiedy miałeś słaby moment? Kto wie?... Kogo to obchodzi? Teraz zrób coś, aby zmienić ten wzorzec. To, jak powinieneś odpowiedzieć swojej podświadomości, zależy od poziomu twojej pewności siebie, ale jeśli nie odpowiesz w sposób silny i zdecydowany, to twoja podświadomość będzie się trzymać starego, przeszkadzającego w uzdrawianiu wzorca. Poniżej podaję kilka sposobów odpowiedzi, które sprawdziły się u różnych ludzi. — Przeważająca odpowiedź. Jeśli twoja podświadomość powie: „Nie, tak się nie stanie", czy też odpowie negatywnie w kontekście twojego oświadczenia, to możesz odpowiedzieć: „A właśnie, że tak", czy jakkolwiek inaczej, zgodnie z własnym oświadczeniem. Brzmi to trochę jak coś, co robią dzieci, ale dzieci potrafią być bardzo mądre i wiedzą, że ten, kto powtarza swoje oświadczenie dłużej, wygrywa. Wielu ludzi poddaje się, gdy ich podświadomość nie zgodzi się z nimi raz albo kilka razy. Moja rada: nie poddawaj się. Możesz wygrać ze swoją podświadomością, po prostu powtarzając pozytywne stwierdzenie aż do skutku. W praktyce możesz być bardzo zdziwiony, jak szybko twoja podświadomość się wycofa i zaakceptuje twoje zdanie.

- Krzyk. Kolejną wspaniałą techniką stosowaną przez dzieci jest krzyczenie na oponenta. Zwykle jeśli zaczniesz krzyczeć na swoją podświadomość, będzie pod wielkim wrażeniem. Za każdym razem, kiedy otrzymasz negatywną odpowiedź, krzyknij (oczywiście tylko w swojej głowie, a nie na głos) swoją pozytywną odpowiedź. I rób to tak długo, aż twoja podświadomość się z tobą zgodzi.

— Rządy reguł. Wszystkie twoje wierzenia, przekonania, nastawienia i wzorce zachowań mogą zostać zdefiniowane jako reguły. Jakkolwiek twoja podświadomość nie odpowie na twoje oświadczenie, możesz celowo zinterpretować jej odpowiedź jako regułę, której się w danym momencie trzyma, a następnie wziąć sprawy w swoje ręce i jako „najwyższy ustawodawca" zmienić tę regułę. Jeśli na przykład powiesz: „Mogę to zrobić", a twoja podświadomość odpowie ci: „Nie, nie możesz", to po prostu wystarczy, że powiesz jej: „Ach, masz starą regułę mówiącą, że nie mogę tego zrobić. Jako najwyższy ustawodawca ogłaszam teraz, że stara reguła jest już całkiem nieważna oraz że od dziś zastępuje ją nowa reguła, mówiąca, że mogę to zrobić!". Albo jakieś inne sformułowanie, które będzie miało podobny wydźwięk. Sukces w tym podejściu zależy od tego, na ile będziesz w stanie wywołać w sobie stan pewności siebie podczas ustanawiania nowej reguły. Dla pewności powtórz oświadczenie i obserwuj reakcje. Jeśli twoja podświadomość się zgodzi, to jesteś w domu. Jeśli nie, to możesz to ponownie zinterpretować jako regułę (tym razem to może być inna reakcja/reguła) i ponownie ogłosić nowe reguły. W razie potrzeby powtarzaj to tak długo, aż osiągniesz współpracę.

4. Kiedy już dojdziesz do porozumienia z własną podświadomością na temat pierwszego oświadczenia, możesz spróbować następnych:

- Mam prawo uzdrowić się, zasługuję na to!

- Pragnę się uzdrowić, chcę tego!

- Mam wolę, aby się uzdrowić. Tak się stanie!

Miej świadomość, że technika „moc, słuszność, pragnienie, wola" może wywołać reakcje emocjonalne, które naprawdę dadzą ci w kość. Jeśli w którymkolwiek momencie ćwiczenia poczujesz się kiepsko, po prostu zrób przerwę. Możesz powrócić do tej techniki ponownie, albo spróbować czegoś innego. Nie każda technika będzie działać na każdego w każdych okolicznościach. Właśnie dlatego podaję ich tak wiele, abyś miał w czym wybierać. Jednakże kiedy technika „moc, słuszność, pragnienie, wola" zadziała poprawnie, często daje ona natychmiastowe rezultaty, a w najgorszym razie wykonana dobrze uwolni wiele napięcia i wspomoże inny rodzaj uzdrawiania.

Rozdział IX

Osiągnięcie mistrzostwa w używaniu mocy wyobraźni

Umysł ma pewną zadziwiającą charakterystykę, która jest bardzo często używana, ale o której bardzo rzadko się mówi. Na przykład: wszyscy mamy różne pomysły, ale zwykle nie zastanawiamy się, skąd się one wzięły, chyba że ten jeden konkretny bardzo się różni od tych, które mamy zwykle, Ci, którzy się nad tym zastanawiają, podają bardzo różne odpowiedzi, których zakres obejmuje pamięć, reakcje na bodźce, niestrawność, telepatię, duchy czy nawet Boga, wszystko w zależności od tego, kogo zapytamy. Jednakże te odpowiedzi zakładają, że idee są/czymś w rodzaju paczek, przesyłanych z fabryki czy ze sklepu z prezentami. Jeśli jednak przyjrzysz się sprawie dokładnie, to zauważysz, że sam proces myślenia powoduje powstawanie idei, tak samo jak obrót ziemi powoduje powstanie wschodu słońca, czy jak wzrost roślin powoduje powstanie owoców. Co więcej, idee nie pochodzą z zewnątrz nas. Otoczenie ma na nie jedynie pewien wpływ, tak jak powiedzmy kolor i zabarwienie wschodu słońca jest zależne od miejsca i warunków atmosferycznych, a rozmiar, kolor, kształt, smak i zapach owocu zależą od gleby i pogody.

Twoje wspomnienia mogą wpływać na twoje idee, tak samo zresztą, jak twoje przekonania, stan zdrowia twojego ciała, miejsce w którym pracujesz i mieszkasz, pogoda, ludzie wokoło ciebie, twoje cele i plany i ogromna liczba innych czynników. Jednakże same w sobie idee po­wstają na skutek intencjonalnego i nawykowego myślenia. Myślenie intencjonalne oraz powstające dzięki niemu idee są głównym tematem tego rozdziału.

Kolejną dziwaczną właściwością umysłu jest to, że kiedy o czymś myślisz przez jakiś czas, to nagle pojawia się strumień idei powiąza­nych i pozornie niepowiązanych z rzeczą, o której myślisz. Czasami dzieje się to natychmiast, a czasami dopiero po jakimś czasie. Na przy­kład ja sam, na skutek decyzji lub inspiracji, pisuję czasem wiersze (nie jest to może wielka poezja, ale zwykle się rymuje). Inspiracja do pisa­nia wierszy wydaje się pojawiać czasem sama z siebie, ale zauważy­łem, że jej pojawienie się jest zawsze poprzedzone myśleniem o czymś, co jest dla mnie istotne. Wygląda to tak, jakby podświadome myślenie nagle, na skutek jakiegoś zewnętrznego zjawiska, zyskało na tyle siły, aby przebić się do mojej świadomości. Kiedy inspiracja pojawia się już w mojej świadomości, to proces zamieniania jej w poemat (czy w no­welę, projekt, piosenkę, obraz czy cokolwiek innego) wymaga zwięk­szenia ilości myślenia, co tworzy jeszcze więcej idei, które pozwalają dokonać poprawek, tak, aby dana rzecz nadawała się do opublikowania czy przechowania. Kiedy zaś postanawiam świadomie napisać poemat (czy książkę, czy cokolwiek innego), to utrzymuję mój cel w świado­mości i natychmiast lub po jakimś czasie idee zaczynają napływać do mojego umysłu. Czasami pozwalam, aby na ten proces wpłynęły czyn­niki zewnętrzne, takie jak opinie innych ludzi, czy też czas. W podobny sposób, jeśli zaczniesz myśleć o uzdrawianiu, idee dotyczące go zaczną napływać do twojego umysłu.

Trzecią niezwykłą właściwością umysłu jest to, że sam proces my­ślenia i wytwarzane w jego trakcie idee stają się środowiskowym czyn­nikiem, który wpływa na ciało. Mówiłem już o tym w tej książce wiele razy, ale tym razem użyję tego nieco inaczej niż dotąd.

W rozdziale piątym opisałem koncepcję symbolicznej logiki. Sym­bole, przez co rozumiem obrazy lub doświadczenia reprezentujące coś innego, są rodzajem języka, który jest doskonale rozumiany przez cia­ło. Muzyka, poezja, opowieści, obrazy i fotografie mogą wywoływać potężne reakcje fizjologiczne, pomimo że są one tylko symboliczną reprezentacją rzeczywistych doświadczeń. Ach, prawda - tak samo jest, jeśli chodzi o fantazjowanie. Kiedy fantazjując tworzysz jakieś wyda­rzenie w swoim umyśle, ciało reaguje nań tak, jakby działo się to na­prawdę, choć tylko w stopniu, w jakim twoja fantazja zawiera w sobie ładunek emocjonalny i sensoryczny (ten sam proces powoduje, że układanie sobie czegoś w głowie przed powiedzeniem, lub wyobraża­nie sobie jakiejś czynności przed jej wykonaniem jest tak efektywne). Zauważ, że ciało nie jest zainteresowane tym, czy wyobrażenie jest „realistyczne", czy nie. Właśnie dlatego twoje ciało może tak silnie zareagować na horror oglądany w telewizji, koszmar senny czy historię

0 miłości i przygodach na innej planecie.

Najpiękniejsze w tym procesie jest to, że możesz świadomie stwo­rzyć jakieś uzdrawiające wyobrażenie, a ciało zareaguje na nie, zwięk­szając swoją uzdrawiającą aktywność. Techniki, które tutaj opiszę, bazują na trzech opisanych powyżej właściwościach umysłu. Wszystkie one są formami symbolicznej wyobraźni, a każda z nich udowodniła swoją przydatność (czasami nawet ogromną) w procesach uzdrawiania dla mnie samego, mojej rodziny, przyjaciół i klientów. Techniki te zawie­rają w sobie myślenie intencjonalne, przepływ i pracę nad ideami

1 reakcje fizjologiczne. Wykonując je, pamiętaj o tym, że ich założeniem jest stworzenie potężnego doświadczenia dla twojego ciała. Mo­żesz mieć silną pokusę, aby analizować doświadczenie w trakcie jego trwania, próbując odkryć, co ono oznacza. Ale nie zajmuj się tym, bowiem nie ma to znaczenia. Analizy mogą ci tylko przeszkadzać. Jeśli zaś nie potrafisz się od nich w żaden sposób powstrzymać, to zaczekaj chociaż do końca trwania samego przeżycia.

Jeśli w trakcie opisanych poniżej eksperymentów zaczniesz nagle tracić koncentrację, możesz przywrócić ją, opowiadając samemu sobie, co właśnie robisz i jaki to ma cel. Oczywiście dobrze jest, jeśli do­świadczenie jest bardzo żywe, ale nie martw się zbyt, jeśli nie ma ono dużej ostrości. Jeśli na przykład nie jesteś sobie w stanie wyobrazić, że widzisz coś bardzo wyraźnie, to połóż nacisk na inne zmysły, jak na przykład dotyk czy zapach. W ostatecznym rozrachunku intencja ma znacznie większe znaczenie niż intensywność doznania. A sama zawar­tość danego doświadczenia będzie i tak mieszanką świadomych inten­cji i podświadomych reakcji bazujących na materiałach zawartych w twoich wspomnieniach. I nie daj się zaskoczyć tym, że taka kombi­nacja może być dziwna.

Ścieżka mocy

Wyobraź sobie, że stoisz na ścieżce, która prowadzi do jakiegoś budynku w oddali. Powiedz sobie, że ta ścieżka reprezentuje kierunek, w jakim zmierza twoje życie, a to, co jest wewnątrz tego budynku -idee, które będziesz musiał osiągnąć, aby uzyskać uzdrowienie. Uświa­dom sobie, jak wygląda twoja ścieżka. Czy jest zbudowana z asfaltu, czy z kamieni, czy może to tylko wydeptane w trawie pasmo nagiej ziemi? Czy jest dobrze utrzymana, czy zapuszczona? Co jest po obu stronach ścieżki? Trawa? Drzewa? Pagórki? Domy? Czy może jeszcze coś innego? Spojrzyj na siebie. Czy idziesz boso? A może masz na stopach buty lub sandały? Przez chwilę idź przed siebie. Jak daleko jest budynek, do którego zmierzasz? Czy widzisz, jak wygląda? Czy w okolicy są jacyś inni ludzie?

Nagle - w chwili, kiedy zadecydujesz, że tak się ma stać - wyrasta przed tobą jakaś bariera blokująca przejście. Ta bariera reprezentuje wszelkie warunki, które przeszkadzają w uzdrowieniu, włącznie z two­imi lękami i wątpliwościami, więc zwróć na nią baczną uwagę. Może jest to skała albo góra? Może jakiś rodzaj ściany? Bezdenna otchłań? Ogień albo burza z piorunami? Jakaś osoba, zwierzę czy potwór? Czy to jest duże, czy małe? A może w ogóle nie ma żadnej bariery? Jeśli jednak jest jakaś bariera, to postaraj się zebrać tak dużo doświadczeń zmysłowych, jak tylko jesteś w stanie. Przyjrzyj się tej barierze tak dokładnie, jak tylko potrafisz. Dotknij jej, nawet powąchaj, posłuchaj, czy wydaje jakiś dźwięk. Teraz bardzo ważna część: zrób coś, aby przekroczyć tę barierę. Przejdź ponad nią, dookoła niej, pod nią, po­przez nią, lub nawet zrób coś, aby ją zlikwidować. Cokolwiek postano­wisz zrobić, to nie zakończ na wyobrażeniu sobie, że po prostu pojawi­łeś się po drugiej stronie tej przeszkody. Ta część ćwiczenia jest bardzo ważna, ma bowiem stworzyć silne doświadczenie, które przekona twoje ciało, że zmieniłeś i pokonałeś wszystko to, co przeszkadzało w twoim uzdrowieniu. Jeśli ominiesz tę część techniki, to całe ćwicze­nie się nie uda. Bądź więc pewien, że wyobrażasz sobie pokonywanie bariery tak dokładnie, jak tylko jesteś w stanie.

Jeśli nie napotkałeś żadnej bariery, albo istniejąca bariera była bar­dzo łatwa do pokonania, to ta technika najprawdopodobniej nie wpły­nie zbyt mocno na proces twojego uzdrawiania. Jeśli zaś bariera okaza­ła się bardzo trudna do pokonania, to nie poddawaj się, ponieważ pokonanie jej będzie miało bardzo pozytywny wpływ na twoje zdro­wie. Jeśli chcesz, możesz użyć narzędzi, ciężkiego sprzętu, technologii futurystycznej czy nawet magii. Możesz również zawezwać na pomoc przyjaciół, bohaterów (tych prawdziwych i wymyślonych), anioły czy elfy - wszystko w zależności od tego, jak wolisz to sobie wyobrazić. Konfrontując się z barierami biologicznymi, wojowniczy ludzie będą mieli większą tendencję do używania broni i siły, zaś ludzie spokojni do rozwiązań opierających się na perswazji. W jednej grupie, którą nauczyłem tej techniki, znalazł się człowiek, który użył działa lasero­wego do rozbicia stojącego przed nim muru, oraz człowiek, który po prostu poprosił mur, aby utworzyły się w nim drzwi, przez które będzie mógł przejść. Nie ma znaczenia jak, ale po prostu przejdź przez barierę. Kiedy już jesteś poza barierą, idź dalej w kierunku budynku. W wypadku niektórych osób mogą się pojawić po drodze jeszcze inne bariery. Jeśli tak stanie się w twoim wypadku, po prostu przekrocz je jakoś i idź dalej. Kiedy już zbliżysz się do budynku, zacznij zwracać uwagę na szczegóły i wejdź do jego wnętrza. Bowiem gdzieś tam bę­dzie obiekt lub doświadczenie, które będzie reprezentowało uzdrowie­nie, którego poszukujesz. Kiedy już to odnajdziesz, postaraj się najle­piej jak potrafisz przeżyć poczucie sukcesu i osiągnięcia. Możesz sobie wyobrazić tłum bijących ci brawo fanów, jeśli to pomoże ci w stworzeniu takiego uczucia. W tej części ćwiczenia przekonujesz własne ciało, że uzdrawianie właśnie ma miejsce, lub wkrótce się wy­darzy. W niektórych wypadkach ludzie doświadczają natychmiastowej poprawy stanu zdrowia. W innych używają tej techniki tylko jako jed­nego kroku w procesie uzdrawiania, czegoś na dodatek do innych me­tod. Im większy problem miałeś z pokonaniem bariery, tym częściej powinieneś powtarzać tę technikę. W większości wypadków wraz z każdym powtórzeniem tej techniki jej poszczególne elementy będą wyglądały inaczej. Droga nie będzie tą samą drogą, bariera również może się zmienić, tak jak i sam budynek, do którego będziesz zdążał.

Wskazuje to na fakt, że za każdym razem będziesz się konfrontować z innymi przeszkodami dotyczącymi uzdrawiania.

Kiedy ostatnio użyłem tej techniki, zamknąłem oczy i powiedziałem sobie, że widzę ścieżkę, która prowadzi do rozwiązania czegoś, co po­trzebowało uzdrowienia. Przez pierwszą chwilę nic się nie działo, aż nagle znalazłem się w czymś w rodzaju futurystycznego tunelu, w typie tych, które widuje się często na filmach fantastycznonaukowych. Nie wiem, czy było to wnętrze jakiegoś statku kosmicznego, ale poczucie ruchu było bardzo silne. Sam tunel był wypełniony metalowymi przed­miotami, które przeszkadzały mi się poruszać, a od czasu do czasu musia­łem dodatkowo uskakiwać przed ogniem z dział laserowych. Po jakimś czasie podróży zorientowałem się, że moim celem jest pełne korytarzy wnętrze statku kosmicznego (bardzo podobnego do kilku rzeczy, które również widziałem na filmach fantastycznonaukowych). Bariera, którą napotkałem, była niewidzialna. Odczułem to tak, jakby uchwyciło mnie jakieś pole magnetyczne, które najpierw spowolniło mój ruch, a potem zaczęło odpychać od kierunku, w którym chciałem się udać. Nie miałem pod ręką niczego, czego mógłbym się uchwycić, więc po prostu użyłem mej siły woli, aby przerwać działanie tej bariery, co okazało się skutecz­ne. Wkrótce dotarłem do wnętrza i zawieszonym w powietrzu chodni­kiem udałem się do centralnego punktu, który wyglądał jak coś w rodzaju przeszklonej platformy. Po chodniku, po którym szedłem, przechadzało się kilku ludzi. Z początku myślałem, że będą się starali mnie zatrzymać, ale oni otworzyli przede mną drzwi, powitali mnie jako kapitana i zapro­wadzili mnie na mostek, gdzie odnalazłem mikrofon, przez który wyda­łem rozkaz o rozpoczęciu uzdrawiania. W tym wypadku nie pojawiła się natychmiastowa zmiana okoliczności, ale moja pewność tego, że jednak nastąpi, pozwoliła mi spokojnie czekać. I zmiany nastąpiły. Mniej więcej w tydzień od wykonania ćwiczenia.

Ponowne śnienie snu

Wszystko, co sobie wyobrażasz, jest oparte na twoich pragnieniach, lękach, wspomnieniach, a buduje się na bazie twoich wierzeń. Wielu ludzi ma dziwne przeświadczenie, że wierzenia mogą być wyłącznie wyrażone słowami, przez co niektóre rodzaje terapii ciągną się w nie­skończoność, dopóki klient nie jest w stanie wyrazić swych przekonań w sposób werbalny, który zadowoli terapeutę. Tak naprawdę wierzenia można wyrazić na wiele sposobów, bowiem same w sobie są one tylko ideami dotyczącymi jakiegoś tematu. W istocie wierzenia są symbola­mi nastawień wobec doświadczeń. Jednym z moich ulubionych sposo­bów na udowodnienie tego jest pytanie, które często zadaję na prowa­dzonych seminariach. Otóż pytam najpierw, czy na sali znajduje się jakiś muzyk. Potem, jeśli takowy się znajdzie, pytam, czy zna V sym­fonię Beethovena. A na koniec proszę, aby swoimi słowami opowie­dział ją zebranym. Zwykle rezultatem jest cisza wypełniona zdezorien­towaniem i frustracją. Pewne doświadczenia oraz wierzenia dotyczące tych doświadczeń nie mogą zostać opisane słowami. Bardzo często zdarza się, że ktoś ma w głowie sen czy wizję i nie potrafi opisać jej słowami. W obszarze wyobraźni przekonania pojawiają się jako symbole, zaś symbole można zmienić tak, aby osiągnąć uzdrawiające rezultaty.

Czynniki wspomnień, lęków i pragnień mogą w danym wyobraże­niu nie być szczególnie widoczne. Jednakże są i tak zawsze obecne, niezależnie od tego, czy dane wyobrażenie jest snem, fantazją, planem, czy dokładnie skonstruowanym programem treningu mentalnego. Celowe zmiany w tych czynnikach stają się zalążkiem innych zmian, które w efekcie mają wpływ na twoje zdrowie i życie. I odwrotnie -jeśli zmienisz jakąś część doświadczeń, które cię otaczają, to w efekcie zmieni się również natura twoich wyobrażeń. Jednakże to ta pierwsza cecha jest dla nas bardziej użyteczna jako uzdrawiające narzędzie. W tym podrozdziale będę się odnosił do snów, ale pamiętaj, że z wy­obraźnią jest dokładnie tak samo.

Kiedy śnisz, wszystko co uczynisz, aby zmienić sam sen, zmienia jego fundamenty, czyli system przekonań stojący poza snem. Niestety, zdolność do dokonywania zmian w śnie, w trakcie jego trwania, jest dosyć trudna do nauczenia się. Jednakże da się to zrobić. Ale na szczę­ście istnieje alternatywa, pozwalająca nie spędzać wiele czasu i pienię­dzy na uczeniu się tego. Można po prostu przywołać sen i zmienić go we wspomnienie. Twojego ciała nie obchodzi, jak dawno temu miałeś sen, czy kiedy go zmieniłeś. Twoje ciało jest wyłącznie zainteresowane doświadczeniem.

Kiedy zmieniasz jakieś poszczególne wspomnienie o śnie, wtedy zmienisz wierzenia, które były jego podstawą, o tle oczywiście pracu­jesz z symbolami, które znajdowały się w oryginalnym śnie. Jeśli połą­czysz swój sen z fizycznym, emocjonalnym bądź mentalnym stanem wymagającym uzdrowienia, to zmiana symbolu na jednym z tych po­ziomów pomoże twojemu ciału uzdrowić się.

Dawno temu znajdowałem się w bardzo zagmatwanym stanie umy­słu (przynajmniej niektórzy ludzie twierdzą, że było to dawno temu). Gdy moje problemy wewnętrzne osiągnęły szczyt, miałem sen, w któ­rym znalazłem się sam w jakimś jarze wypełnionym sięgającymi do pasa chwastami. Ten będący moim więzieniem jar pochodził z filmu, który widziałem tego samego wieczoru. Reprezentował on mój lęk przed byciem zniewolonym. Chwasty reprezentowały strach przed tym, że zmarnowałem moje życie, a otwarta przestrzeń poza jarem symbolizo­wała moje wielkie pragnienie wolności. Można również dociekać, że to, iż byłem sam, mogło oznaczać, że nie było nikogo, kto mógłby mnie o cokolwiek obwinie, oraz to, że musiałem sam znaleźć rozwiązanie tego problemu. Ten sen sprawił, że poczułem się bezsilny. Kiedy już się obudziłem, świadomie przywołałem sen z powrotem i wyobraziłem sobie przylatujący po mnie i zabierający mnie z jaru śmigłowiec. Pa­miętając o teorii, iż należy uczynić takie doświadczenie jak najbardziej realistycznym dla mego ciała, obserwowałem wszelkie szczegóły. Ob­serwowałem śmigłowiec, słuchałem dźwięków, które wydawał, odczu­wałem podmuch wiatru na skórze, dotyk chłodnego metalu na skórze, kiedy do niego wsiadałem. To doświadczenie spowodowało we mnie poczucie wielkiej wolności. Uwalniając się od własnych ograniczeń, zyskałem moc czynienia planów i wypełniania ich. Dzięki temu do­świadczeniu polepszyła się moja sytuacja finansowa, stosunki z otacza­jącymi mnie ludźmi i moja własna pewność siebie. Tego dnia wyraźnie zobaczyłem moją sytuację, dzięki czemu mogłem dokonać zmian, które wpłynęły pozytywnie na całą resztę mojego życia.

Jednym z najlepszych sposobów na wykorzystanie tej techniki jest pomaganie dzieciom w radzeniu sobie z koszmarami sennymi. Kiedy dziecku śni się koszmar, to najczęściej rodzice bądź opiekunowie stara­ją się przekonać, że w rzeczywistości nie istnieje nic, czego można by się bać. Jedyna korzyść z takiego podejścia jest taka, że dziecko prze­staje zawracać opiekunom głowę. Bowiem powiedzenie dziecku, że senne przeżycie w rzeczywistości nie istnieje, nie wyleczy go z uczucia strachu i bezsilności. W końcu ciało nie jest zainteresowane tym, czy coś jest prawdziwe, czy nieprawdziwe. Ciało zapamiętuje. A takie wspo­mnienia mogą pozostać aktywne przez wiele lat. Jeśli zaś pomożesz dziecku przeżyć jego koszmar jeszcze raz, ale tym razem zmienisz go w ekscytującą przygodę z udziałem komiksowych postaci, super bohaterów czy aniołów, to wszelkie negatywne efekty koszmaru znikną.

Pomożesz tym samym dziecku w nabraniu większej pewności siebie i sprawisz, że będzie bardziej wierzyć w swe możliwości.

Organiczne sny

Zwykłe sny lub marzenia na jawie kojarzą się nam z tym, że to człowiek je przeżywa. Ale są na świecie różne kultury, które wierzą w to, że wszystko na swój sposób jest życiem, oraz że wszystko może śnić. Niezależnie od tego, czy przyjmiesz tę ideę, czy też nie, można ją przekształcić w bardzo użyteczną technikę uzdrawiającą, oczywiście stosując się do podanych powyżej trzech cech myślenia.

Aby zastosować tę technikę, musisz założyć, że każda część twoje­go ciała może śnić osobny sen. Takie założenie nikogo nie rani i nic nie kosztuje. Poza tym zawsze możesz wrócić do swego dawnego sposobu myślenia, jeśli nowy sprawiłby ci jakiekolwiek kłopoty. W świetle tego wszystkiego przyjmę tu, że zrobiłeś to założenie. Następnym krokiem jest skoncentrowanie uwagi na jakiejś części ciała, która wymaga le­czenia i zastanowieniu się, o czym ona śni. Możesz sobie wyobrazić, że rozmawiasz z taką częścią ciała i na przykład zadajesz pytanie: „Hej, łokciu, o czym teraz śnisz?". Następnie powinieneś zamknąć oczy i nadać takiemu snu jakiś konkretny obraz albo wyobrazić go sobie jako jakiś symbol czy jakąś historię, która przyjdzie ci na myśl. Albo jeszcze inaczej, możesz zapytać sam siebie: „Jeśli mój łokieć śni, to o czym śni teraz?". A potem spojrzyj w głąb siebie, aby móc znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Aby ta technika okazała się skuteczna, musisz zaakceptować, że wszystko to, co przyszło ci do głowy, jest snem jakiejś części twojego ciała, niezależnie od tego, jak bardzo dziwne, niesamowite czy nawet zwyczajne mogłoby to być. Kiedy już masz jakiś konkretny symbol następuje czas, aby go zmienić. Możesz tu odwołać się do wszelkich opisanych przeze mnie wcześniej przypadków. Powinieneś pracować nad tym i zmieniać dany symbol, historię czy wyobrażenie tak długo, aż fizyczny stan danej części ciała się nie poprawi. I podobnie jak w opisanych powyżej przypadkach, staraj się powstrzymać od świado­mej analizy albo chociaż odłóż ją na czas, kiedy zakończysz ćwiczyć.

Pewna kobieta, którą nauczyłem tej techniki, miała problemy z tarczycą, co spowodowało powstanie wielkiego guza na boku szyi. Zapytała więc swoją tarczycę, o czym ona śni. W odpowiedzi w jej głowie pojawi! się obraz jej przyjaciela, który siedzi zamknięty w tej tarczycy. Kobieta natychmiast wyobraziła sobie, że tworzą się tam drzwi, przez które jej przyjaciel może wyjść na zewnątrz. Ale okazało się, że wcale nie jest on skory do odejścia. Kobieta przekonała go jednak, że ma sobie pójść. Wypuściła go, zamknęła za nim drzwi i zakończyła technikę. Po chwili poczuła jakieś dziwne mrowienie w szyi. W krót­kim czasie opuchlizna zniknęła całkowicie (było to, o ile dobrze pamię­tam, jakieś dwa dni później).

Jeden z moich klientów cierpiał na bardzo silne bóle pleców. Już miał zamiar poddać się operacji, bowiem środki przeciwbólowe w ogó­le na niego nie działały, ale postanowił najpierw wypróbować coś inne­go. Tak, operacja jest bardzo wartościowym procesem i jeśli rzeczywi­ście jest potrzebna, nie warto jej unikać. Ale prawie zawsze zanim spróbujemy poddać się chirurgii, można odwołać się do mniej inwazyj­nych metod. Człowiek, o którym mówię, nauczył się techniki organicz­nych snów i postanowił wypróbować ją, zanim uda się na operację. Zapytał więc swoje plecy, o czym śnią i w jego głowie pojawił się obraz pociągu mknącego po torach z zawrotną szybkością i wykolejenia się tego pociągu. Mężczyzna spróbował więc utrzymać pociąg na torach, ale nie udało mu się to, nawet kiedy natężył całą swoją wolę. Próbował spowolnić go, ale pociąg ciągle się wykolejał. W końcu wprowadził do tego snu drugi tor, który prowadził do pięknej doliny, w której leżała wioska zamieszkana przez szczęśliwych ludzi i próbował przestawić zwrotnice. Pociąg pędził tak szybko, że za trzema pierwszymi razami mężczyzna nie zdążył przestawić zwrotnicy. Dopiero za czwartym ra­zem odniósł sukces. Pociąg wjechał na nowy tor, zaczął sam z siebie zwalniać i zatrzymał się w małej wiosce. Mężczyzna był bardzo dumny z siebie, że udało mu się tego dokonać. Tak dumny, że zakończył ćwi­czenie i dopiero w połowie drogi do domu zauważył, że przestały go boleć plecy.

Kreatywne oczyszczanie

Technika, którą nazwałem kreatywnym oczyszczaniem, nie wymaga wiele czasu, aby ją wykonać, lecz mimo tego jej efekty mogą być zdumiewające. Zacznij od wyobrażenia sobie jakiegoś przyjaznego miejsca. Pamiętaj, że za każdym razem, kiedy wykonujesz tę technikę, miejsce to może być inne. Często takim dobrym miejscem są: rozległa plaża, łąka, ogród, las, pustynna oaza albo jakieś pomieszczenie (z odpowiadającym ci wystrojem wnętrza). Możesz wzmocnić swe wyobrażenie, koncentrując się na detalach, rzeczach, które możesz, zobaczyć, które możesz usłyszeć i których możesz dotknąć (dobrze jest wykorzystać minimum trzy zmysły). Kiedy stosuję to ćwiczenie na seminariach, zwracam uwagę słuchaczy na szum wiatru w koronach drzew, szemranie strumyka, dotyk szorstkiej kory albo zroszonej trawy. Nie martw się, jeśli odbierane przez ciebie wrażenia wzrokowe, doty­kowe i słuchowe nie będą idealnie wyraźne. Po prostu staraj się odbie­rać wszystko najlepiej, jak potrafisz. Czasami małe rozluźnienie bardzo w tym pomaga.

Kiedy już masz w głowie dokładny obraz przyjaznego miejsca, przy­wołaj doń symbol reprezentujący uzdrowienie i twój obecny stan zdro­wia (nie zastanawiaj się, jak ten symbol ma wyglądać — po prostu go przywołaj). Teraz przygotuj się na zadanie pytania temu symbolowi. Bądź przygotowany na wszystko, bowiem 99% osób pytających dostaje bardzo niespodziewane odpowiedzi. Zapytaj ten symbol, co porabia i jak się czuje. Jeśli nie może robić tego, co chce, albo nie czuje się dobrze, to zapytaj go, czego mu trzeba, aby poczuł się lepiej i mógł skutecznie działać. Następnie wykorzystaj swoją kreatywną wyobraź­nię i przeprowadź zmiany na lepsze. Kiedy już tego dokonasz, wsłuchaj się w siebie i odkryj, co zmieniło się w stanie zdrowia twego ciała, umysłu lub uczuć. Zmiana na lepsze, choćby bardzo mała, świadczy o tym, że osiągnąłeś sukces. Zmiana na gorsze, choćby bardzo niewiel­ka, oznacza, że nawiązałeś kontakt z bardzo drażliwym miejscem w twym systemie przekonań, co też jest wielkim sukcesem. Gdy już dokonasz pierwszych zmian, możesz dalej pracować z tym samym symbolem albo przywołać nowy, który będzie już zawierał w sobie dokonane zmiany.

Gdy pracowałem z pewnym człowiekiem, zapytał on o symbol re­prezentujący aktualny stan jego zdrowia. W odpowiedzi zobaczył żół­wia, chowającego się ze strachem w swojej skorupie. Zapytał więc żółwia, czego potrzebuje, aby czuć się bezpiecznie, na co żółw odparł mu, że chciałby się znaleźć w oceanie. Mężczyzna zapytał więc żółwia, jak może pomóc mu w dostaniu się do oceanu. Żółw odparł, że trzeba go obrócić. Więc mężczyzna podniósł żółwia i obrócił go. Wtedy poja­wił się przed jego oczami ogromny ocean, do którego popędził żółw. Nie tylko żółw poczuł się lepiej w tej sytuacji. Mężczyzna natychmiast odprężył się i uświadomił sobie, co tak naprawdę było jego problemem. Poprosił więc, aby pojawił się następny symbol obrazujący jego pro­blem i natychmiast przed jego oczami pojawiła się sowa, wyglądająca na oburzoną i rozgoryczoną. Mężczyzna zapytał sowę, co może zrobić, aby poczuła się lepiej i natychmiast zauważył, że ma ona na szyi obrożę z łańcuchem przytwierdzonym do ciężkiego przedmiotu. Pomógł jej więc wyswobodzić się od ciężaru i sam natychmiast poczuł się lekki i pełen energii. Już po zakończeniu ćwiczenia ten stan nadal się w nim utrzymywał, pomagając mu podjąć kolejne kroki na ścieżce samo-uzdrawiania.

Wniebowstąpienie ku świadomości

Czasami w kwestii uzdrawiania pierwsze, czego ci potrzeba, to po­rada dotycząca tego, jak w pewnych sytuacjach zadziałać w sposób praktyczny. Zwykle w takich wypadkach szukamy porady u jakiegoś zewnętrznego eksperta czy też u kogoś, do kogo mamy szacunek i zaufanie. Przy obecnych możliwościach komunikacyjnych mamy niezwykle bogaty wybór pośród zewnętrznych doradców, którzy mogą pomóc nam rozwiązać dowolny problem ze zdrowiem. Zawsze można jednak sięgnąć do czegoś więcej - do naszego wewnętrznego doradcy. Ma on tę zaletę, że jest szybki, tani i doskonale wprowadzony w dany problem. Wewnętrzny doradca jest symbolem, który może pomóc ci uzyskać informacje o sprawach, których nie jesteś świadomy. Zwykle takie informacje pochodzą z twojej własnej pamięci, bezpośredniej wiedzy ciała, albo, zgodnie z niektórymi teoriami, z większej i bardziej ogólnej bazy danych, z której każdy z nas może korzystać. Oczywiście im poważniejszy jest twój problem, tym więcej porad będziesz potrze­bować, aby móc podjąć trafniejszą decyzję. Tu dochodzimy do bardzo ważnego punktu: doradcy są po to, aby doradzać, a nie po to, aby podejmować decyzję za ciebie.

Technika wniebowstąpienia ku świadomości używa bardzo często występującego u ludzi przekonania, że mądrość łączy się z wysokością. Idea ta bierze się prawdopodobnie z przypisywania wiedzy i mądrości mózgowi, który znajduje się na szczycie ciała. W wielu wypadkach ludzie poszukują wiedzy na szczytach gór, w chmurach czy we współ­czesnych czasach w przestrzeni kosmicznej. Praktycznie nikt nie poszukuje mądrości w głębinach oceanów i pod ziemią. Wiele kultur łączy dodatkowo wszelkie opowieści z poszukiwaniem mądrości z oso­bą „mądrego starca" czy też „mądrej starej kobiety". Ale ty możesz być jeszcze bardziej kreatywny.

Całą procedurę najlepiej jest zacząć od „kreatywnego oczyszcza­nia", aby łatwiej skupić się na swoim wewnętrznym świecie. Wtedy możesz rozpocząć swoją podróż w górę, czy mówiąc inaczej — wniebo­wstąpienie ku świadomości. To, co sobie wyobrażasz, nie jest aż takie ważne. Grunt, abyś poruszał się do góry. Możesz więc wspiąć się na szczyt góry, polecieć gdzieś wysoko na chmurze czy wsiąść do statku kosmicznego i udać się na inną planetę. Kiedy już dotrzesz do celu swojej podróży, przywołaj symbol źródła informacji, który pomoże ci rozwiązać konkretny problem. Zwykle symbolem tym będzie jakiś czło­wiek, ale dopuść możliwość, że może to również być zwierzę, roślina czy nawet komputer. Kiedy już pojawi się symbol, zapytaj go, co mo­żesz zrobić, aby przyśpieszyć proces uzdrawiania (możesz oczywiście zadać jakiekolwiek inne pytanie. Po prostu założyłem tu, że jesteś bar­dziej zainteresowany uzdrawianiem, niż jakimkolwiek innym tematem). Odpowiedź najczęściej pojawia się w formie słów, ale czasami może to też być obraz lub odczucie. Kiedy już otrzymasz odpowiedź, podziękuj symbolowi i wróć do normalnej świadomości (możesz ponownie wy­konać kreatywne oczyszczanie, ale nie jest to konieczne). Doskonałą metodą na powracanie do zwykłej rzeczywistości jest poruszanie dłoń­mi i stopami, rozglądnięcie się dookoła i otworzenie oczu, o ile oczywi­ście zamknąłeś je na czas wykonywania techniki. I najważniejsze: trak­tuj radę, którą dostałeś od swojego wnętrza, tak jakby pochodziła od kogoś innego. Zdecyduj sam, czy chcesz z niej skorzystać.

Pewna kobieta, mająca problem z plamką pozbawioną koloru skóry - która powstała na skutek wycięcia będącego tam wcześniej uczulenia

- wspięła się na szczyt góry, do miejsca, które wyobraziła sobie na podstawie swoich wcześniejszych wspomnień, usiadła przy stole pikni­kowym i przywołała symbol tego właśnie kawałka swojej skóry, aby móc z nim porozmawiać. Przed jej oczami pojawił się natychmiast wielki, paskudny insekt, w kolorze dokładnie takim, jak jej chora skóra. Po otrząśnięciu się z pierwszego szoku kobieta zapytała, dlaczego sym­bol przybrał właśnie taki wygląd. A symbol odpowiedział: „Ponieważ ten problem drąży cię". Swoją drogą to bardzo interesujące, jak wiele ludzi ma w swym wewnętrznym ,ja" takie właśnie pokrętne poczucie humoru. Ale wracając do przykładu. Kobieta zapytała insekta, czy czu­je się szczęśliwy, na co odpowiedział, że nie, ponieważ wszyscy myślą o nim, że jest obrzydliwy (pamiętaj, że ten insekt był symbolem tego kawałka chorej skóry). Zapytała go więc, jak może pomóc mu stać się piękniejszym, a on odpowiedział jej, aby nacierała się maściami, które niedawno kupiła, cały czas mówiąc do własnej skóry i opowiadając jej, jak piękna wkrótce się stanie. Insekt przypomniał kobiecie, iż jej skóra zmienia się na poziomie komórkowym co sześć tygodni, więc jedyne, co musi ona robić, to wykazać się cierpliwością i uporem. W tym wypadku rada była natychmiastowa, ale proces uzdrawiania nie. Jed­nakże już na przestrzeni tygodnia dało się gołym okiem zaobserwować zmiany w miejscach, które wcześniej nie wykazywały żadnej reakcji na maść czy inne formy terapii.

W innym wypadku uzdrowienie emocjonalne i fizyczne nastąpiło natychmiast po przyjęciu rady. Był to przypadek mężczyzny, który cier­piał z powodu niepokoju i silnych skurczów w klatce piersiowej. On również postanowił wyobrazić sobie, że wspina się na szczyt góry, ale użył tu obrazu Mount Everestu i udał się na jego szczyt w poszukiwaniu „najmądrzejszego człowieka na świecie". Po długiej wspinaczce dotarł wreszcie na szczyt i zobaczył postać jakiegoś siedzącego do niego tyłem człowieka. Kiedy ten siedzący tyłem człowiek odwrócił się w jego stronę, mężczyzna dostrzegł, iż widzi samego siebie. Jego dru­gie ,ja" uśmiechnęło się i powiedziało mu, że jest symbolem jego najgłębszej wiedzy. Powiedziało mu również, że boi się, ponieważ wy­daje mu się, że jest osamotniony w chaotycznym wszechświecie. Po­wiedziało mu, że nigdy tak naprawdę nie jest sam, bowiem cały czas jest połączony ze swoim własnym źródłem oraz że wszystko we wszech­świecie idzie dobrą drogą, a on sam nie może zrobić nic, aby to zbu­rzyć. Mądre ja zapewniło mężczyznę, że może poprzez swe działania opóźnić lub zmienić pewne rzeczy, ale i tak wszystko skończy się do­brze. A kiedy to usłyszał, mężczyzna westchnął, jego niepokój zniknął, a całe jego fizyczne ciało rozluźniło się.

Rozdział X

Osiągnięcie mistrzostwa w używaniu mocy dotyku

Czy chciałbyś nauczyć się masażu, który właściwie nie jest masażem, przynajmniej w rozumieniu większości ludzi? Masażu, który spowoduje głęboki relaks w czasie godziny, a czasami nawet w znacznie krótszym? Nie wymaga on żadnego specjalnego po­mieszczenia, czasu, sprzętu, olejków, ani w ogóle niczego specjalnego. Jedyne, czego ci potrzeba, to twoje własne dłonie i ktoś, na kim możesz tego spróbować. Możesz używać tego nawet na samym sobie z całkiem dobrym skutkiem. Ten rodzaj masażu nigdy nie powoduje bólu, a na dodatek i ty, i osoba, której go będziesz robić, będziecie się le­piej po nim czuć. Może go wykonać praktycznie każdy, bez względu na wiek. Możesz się nauczyć, jak robić taki masaż, czytając ten rozdział.

Muszę przyznać, że mnie zabrało dosyć dużo czasu, nim nauczyłem się tego rodzaju masażu. Wszystko zaczęło się od mojej hawajskiej cioci, kiedy miałem trochę ponad dwadzieścia lat. Ja stacjonowałem w korpusie Marynarki Wojennej w Kalifornii, a ona żyła w okolicach Los Angeles. Odwiedzałem ją podczas wszystkich wolnych weeken-

dów, stopniowo ucząc się, kiedy pracowała nade mną lub kiedy pomagała innym. To, co robiła, było tak miękkie, delikatne i łagodne, że długo nie myślałem o tym jak o masażu. Czasami kładła swoich klientów na ziemi, czasami sadzała ich na krześle, a czasami po prostu stali. Czasami pracowała nad kimś przez dosyć długi czas (choć nie widziałem nigdy, aby trwało to dłużej niż godzinę), a czasami jedynie przez kilka minut. Po mniej więcej roku niezbyt częstych wizyt, kiedy się jej przyglądałem, pozwoliła mi spróbować.

Hawajski system nauki znacznie różni się od tego, do czego przywy­kła większość z nas. Uczysz się, robiąc i nikt niczego ci nie wyjaśnia, przynajmniej do czasu, aż nauczysz się tego w wystarczającym stopniu, aby zadać inteligentne pytanie. Niektórzy ludzie stają się bardzo wiel­kim ekspertami w tym, co robią, nigdy o nic nie pytając, ale niestety nie potrafią oni za bardzo przekazać swojej wiedzy tym, którzy przywykli do tak zwanego zachodniego sposobu nauczania. Na szczęście ja zada­łem bardzo wiele pytań, a moja ciocia odpowiedziała mi na większość z nich. Pozwoliło mi to zebrać w całość wszystkie fragmenty, których się od niej nauczyłem, a także zebrać w całość wszystko to, czego nauczyłem się od mojego wujka i stworzyć system dający się łatwo pojąć przy zachodnim sposobie myślenia. Nazwałem go kahi loa. Jeśli ktoś zadałby to pytanie, to uprzedzam od razu, że nie potrzeba mi żadnego pozwolenia na przekazanie tej wiedzy, ale i tak moja ciocia i mój wujek udzielili mi swojego błogosławieństwa, bowiem uważają, że im więcej ludzi pozna technikę, tym lepszy będzie świat.

Magiczny dotyk

W książce „Szaman Miejski" opisałem coś, co nazwałem kahi. Była to maleńka część całego systemu, który nazwałem kahi loa czy też wielkim kahi. Ciocia Laka, od której się tego nauczyłem, nazywała to po prostu „pomaganiem ludziom", zaś ci, którzy tego doświadczyli, nazywają to często „magicznym dotykiem".

Kahi jest hawajskim słowem odnoszącym się do lekkiego dotyku lub nacisku dłonią, którego używa się w trakcie masażu. Słowo to oznacza również „ogień1*, co jest dosyć znaczące, bowiem uważa się, że ogień stymuluje nasz system uzdrawiający. Oznacza również „prze­pływ", co również ma głęboki sens, ponieważ dotyk stymuluje prze­pływ energii przez ciało. I wreszcie oznacza również Jedność", co również jest na miejscu, ponieważ sprawia, że człowiek czuje się ponownie pełny i kompletny. Kahi łoa różni się znacznie od innych stylów hawajskiego masażu, takich jak lomi-tomi czy wariantu na­zywanego masażem świątynnym. Różni się też od innych rodzajów masaży, między innymi takimi cechami:

• Działa poprzez skórę, a nie system limfatyczny, mięśnie czy kości.

• Nie używa się w nim olejku (choć w wypadku nagiej skóry pomoc­ny może się okazać talk).

• Można go wykonywać w każdej pozycji.

• Można wykonać go na kimś całkowicie ubranym.

• Można używać go jako całkowicie osobnego systemu, jako części, albo zintegrować go z czymś innym.

• Podczas całej sesji utrzymuje się komunikację z osobą, która się mu poddaje.

• Jego efekty są szybkie i głębokie; można powiedzieć, że „dosięgają kości przez skórę".

Pomimo że kahi ha można przeprowadzić inaczej, to tu, w moim opisie założę, że masażysta masuje klienta leżącego na stole do masażu. Później opiszę inne możliwości.

Generalną regułą masażu jest, aby w jego trakcie nie dotykać piersi kobiet, sutków mężczyzn ani genitaliów żadnej z tych płci, chyba że osoba masowana wyraźnie sobie tego zażyczy. Ponadto należy być bardzo ostrożnym, jeśli chodzi o jakiekolwiek obszary bolesne.

Przygotowanie do kahi loa

Osoba, która ma być masowana, powinna położyć się na stole, w pełnym ubraniu, częściowo ubrana lub naga, w zależności od tego, co preferuje. Oprócz kapy do przykrycia stołu dobrze jest, abyś miał pod ręką prześcieradło lub lekki koc, którym będziesz mógł przykryć osobę masowaną, gdyby zrobiło się jej chłodno. Nim zaczniesz, powiedz oso­bie poddającej się zabiegowi, że w jego trakcie będziesz zadawał jej pytania i prosił o komentarz. Jeśli tylko chcesz, możesz użyć przyćmio­nych świateł, spokojnej instrumentalnej muzyki i olejków aromatycz­nych. Moja żona twierdzi, że nie lubi masaży, w trakcie których poja­wia się muzyka wokalna, bowiem nie pozwala sięjej to skoncentrować, oraz zapachu kadzidełek, których nie cierpi.

Energetyzowanie

Użyj swojej ulubionej techniki, aby zrelaksować się i wzmocnić swoją energię, zanim jeszcze zaczniesz właściwy masaż. Może to być dowolna prosta lub skomplikowana technika, wszystko w zależności, jak wolisz to zrobić. Ja osobiście mogę polecić opisaną w rozdziale siódmym technikę antystresowe pikopiko.

Jako przypomnienie;

• Biorąc wdech, przenieś uwagę na niebo

• Wydychając, skieruj swoją uwagę pod ziemię

• Powtórz to kilkakrotnie.

W trakcie masażu możesz ponownie naenergetyzować się, używając opisanej poniżej metody. Również dobrym pomysłem jest, aby osoba masowana również się naenergetyzowała. Oto sposób:

• Biorąc wdech, przenieś uwagę na czubek głowy

• Wydychając, przenieś uwagę na podeszwy stóp

• Powtórz opisane czynności kilkakrotnie.

Werbalizacja

Poproś osobę masowaną, aby podała ci zamierzony cel masażu. Celem może być relaksacja albo uzdrawianie, względnie usunięcie bólu z jakieś konkretnej części ciała. Osoba masowana ma za zadanie powtarzać podczas sesji mentalną afirmację lub błogosławieństwo dotyczące jej celu. W swej najprostszej formie będzie to pojedyncze słowo lub fraza, która będzie pomagała ci się skoncentrować. Oto dobre przykłady:

• „Rozluźniam się"

• „Czuję się dobrze"

• „Uzdrawiam się".

Symbolizacja

Poproś osobę masowaną, aby wyobraziła sobie jakiś pozytywny symbol, obraz albo wspomnienie reprezentujące element segmentu, nad którym właśnie pracujesz (dalej wyjaśnię dokładnie, o co chodzi). IV również wyobrażaj sobie taki symbol. Postaraj się odczuć go w punk­cie, gdzie twoje dłonie dotykają ciała osoby masowanej. Postaraj się, żeby ten symbol był bardzo wyraźny i wypełniony energią.

Witalizacja

W trakcie masażu, najlepiej jak tylko potrafisz, użyj całego swojego ciała. Rób to tak, jakbyś tańczył z energią osoby masowanej.

Sekwencja kahiloa

Kahi ha jest podzielone na siedem segmentów, których nauczyłem się od mojej hawajskiej rodziny. Są to: ogień, woda, wiatr, kamień, roślina, zwierzę i człowiek. W masażu formalnym wykonuje się najpierw siedem segmentów na tylnej części ciała człowieka masowanego, a następnie ponownie te same siedem na przedniej części jego ciała. Takie potraktowanie sprawy pozwala dostarczyć osobie masowanej wszystkiego, co jej potrzebne, a także w razie konieczności wprowa­dzić podsegmenty (opisane poniżej). Aby otrzymać informację zwrot­ną, masażysta zadaje proste pytania, takie jak: „Czy chcesz, abym zwrócił szczególną uwagę na jakieś miejsce twojego ciała?", „Czy teraz jest lepiej?", „Co czujesz?". Tego typu pytania pomagają znacznie obu za­angażowanym osobom w koncentracji na samym procesie (podobnie jak w technice uzdrawiających dłoni w rozdziale szóstym).

Tak jak wspomniałem powyżej, w takcie całego procesu osoba pod­dana mu jest ściśle zaangażowana we współpracę, powtarzając afirmacje i utrzymując w wyobraźni symbol danego segmentu. Pomaga to utrzymać uwagę tej osoby na procesie uzdrawiania i wzmacnia procesy uzdrawiające.

Poniżej podaję sekwencje w odpowiedniej kolejności. Najpierw symbol lub symbole, których masażysta i osoba masowana mają uży­wać w poszczególnych sekwencjach, potem wskazówki dla masażysty dotyczące poszczególnych ruchów dłońmi, aż wreszcie wszelkie dodat­kowe komentarze. Dla wygody opisu założyłem tu, że i masażysta, i osoba poddana masażowi to mężczyźni.

Dotyk ognia

I. Cel - zapytaj swego klienta, czy chce dzięki tej formie terapii osią­gnąć jakiś szczególny cel oraz czy pragnie, abyś zwrócił konkretną uwagę na jakąś część jego ciała. Możesz również zapytać, czy ma jakieś obszary napięcia, nad którymi mógłbyś popracować. Następ­nie zasugeruj klientowi jakąś afirmację, którą ma mentalnie powta­rzać.

2. Symbol - masażysta wyobraża sobie, że końce jego palców rozja­rzają się ciepłem, wystarczającym do tego, aby ogrzać, ate niezbyt gorącym, by poparzyć. Klient wyobraża sobie jakikolwiek symbol związany z ogniem - może to być płomień świecy, ognisko, ogień w kominku, albo po prostu uczucie ciepła.

3. Ruch - ułóż dłonie w kształt grabi i rozpocznij dotyk od tyłu głowy klienta. Dotykając opuszkami palców jego skóry, poruszaj dłońmi długimi ruchami w dół ciała. Staraj się używać opuszków palców, a nie paznokci, choć może się okazać, że w niektórych miejscach klient nie będzie miał nic przeciwko dotykowi paznokciem. Możesz poruszać dłońmi bardzo powoli i robiąc długie ruchy, albo nieco szybciej, krótkim ruchem. Dostosuj nacisk do wymagań klienta. Zwykle mężczyźni wolą nieco mocniejszy nacisk niż kobiety, ale jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, zapytaj. Pamiętaj, że twoim zadaniem jest stymulowanie skóry, a nie mięśni. Kiedy już „zagra­bisz" każde miejsce dostępne na tylnej części ciała trzy razy, prze­rwij na moment, zapytaj osobę masowaną o odczucia i wyjaśnij, jakiego elementu użyjesz w następnej kolejności. Stosując ten seg­ment na przedzie ciała, dotykaj twarzy, klatki piersiowej i brzucha, poruszając dłońmi delikatnie od centrum ciała do zewnątrz. Jeśli osoba masowana ma łaskotki w którejkolwiek części ciała, poruszaj się po niej szybko i rób dosyć długie przerwy, a łaskotki nie powin­ny stanowić większego problemu.

Dotyk wody

1. Cel — zapytaj swego klienta, czy chce dzięki temu segmentowi osią­gnąć jakiś konkretny cel.

2. Symbol - masażysta wyobraża sobie, że z jego dłoni wypływa woda oraz że jego klient jest basenem wody. Klient wyobraża sobie jakiekolwiek pozytywne wspomnienie związane z wodą. Może to być widok wodospadu, fale oceanu, albo jakieś inne pozytywne wyda­rzenie związane z wodą.

3. Ruch — zaczynając od głowy, powoli i delikatnie pieść całe ciało klienta, tak jakby twoje dłonie były zbudowane z wody i obmywały wszelkie kontury jego ciała. Pamiętaj o poświęceniu dużej uwagi dłoniom i stopom. Cały czas stój na ugiętych kolanach i staraj się, żeby czuć swoje ciało jako płynną substancję.

Wariant wiru - przypomnij sobie małe wiry, które tworzą się w strumieniach. Możesz końcami swoich palców odtworzyć taki spi­ralny ruch, szczególnie w okolicach stawów, a także we wszystkich miejscach, co do których czujesz intuicyjnie, że znajduje się w nich napięcie. Są różne opinie co do tego, czy ruch powinien być zgodny, czy przeciwny z ruchem wskazówek zegara. Ja osobiście uważam, że lepszy jest ruch w prawo, czyli zgodny z ruchem wskazówek.

Dotyk wiatru

1. Cel - zapytaj swego klienta, czy chce dzięki temu segmentowi osią­gnąć jakiś konkretny cel.

2. Symbol - masażysta wyobraża sobie, że jego dłonie są wiatrem. Klient przywołuje jakiekolwiek pozytywne wyobrażenie lub wspo­mnienie związane z wiatrem, takie jak delikatna bryza, czy nawet wyobraża sobie, że unosi się w powietrzu.

X Ruch - zaczynając od głowy, poruszaj dłońmi, falując, jakby były wiatrem, dziesięć do piętnastu centymetrów ponad powierzchnią cia­ła. Wierz lub nie, ale bardzo wielu ludzi odczuwa silne wrażenia podczas wykonywania tego segmentu. Dzieje się tak dlatego, że wpływasz na elektromagnetyczne pole otaczające ciało. Obszary w ciele, które są silnie spięte, powodują efekt stojącej fali w obszarze bezpośrednio ponad skórą. Poruszenie dłońmi w takiej fali wysyła sygnał relaksacji do spiętego miejsca w ciele. Machanie dłońmi po­nad ciałem ma duży wpływ na uzdrawianie dzięki zwiększonej cyrku­lacji. Niektórzy ludzie czują „stojące fale" jako subtelny opór lub jakiś rodzaj „szorstkości", inni czują to jeszcze subtelniej, jako pewną formę „wiedzy". Nie czuj się źle, jeśli na samym początku nie poczu­jesz niczego. I tak zrobienie tego odniesie pozytywny skutek, o czym możesz się upewnić, pytając swego klienta, co on odczuwał.

Wariant bryzy - jeśli wyczujesz gdzieś „stojącą falę" albo klient poprosi cię, abyś zajął się szczególnie jakimś miejscem, możesz gwałtownie potrząsnąć dłonią nad takim punktem, tak jakbyś próbo­wał stworzyć podmuch powietrza. Rób to tak długo, aż poczujesz jakąś zmianę albo zmęczy ci się ręka.

Wariant trąby powietrznej - polega to na szybkim kręceniu dło­nią, tak jakbyś wywoływał mały wir powietrzny. Istotne jest, abyś utrzymywał palce skierowane na ciało klienta. Generalnie jeśli pra­gniesz wzmocnić jakieś miejsce, kierunek ruchu powinien być zgodny z ruchem wskazówek zegara, a jeśli pragniesz rozluźnić jakieś na­pięcie, to kierunek ruchu ma być przeciwny.

Dotyk kamienia

1. Cel — zapytaj swego klienta, czy chce dzięki temu segmentowi osią­gnąć jakiś konkretny cel.

2. Symbol - masażysta wyobraża sobie, że jego dłonie stały się krysz­tałami lub błyszczącymi klejnotami. Osoba masowana wyobraża sobie jakikolwiek pozytywny symbol kryształów, klejnotów lub ka­mieni.

3. Ruch - ten segment opisałem już w „Szamanie Miejskim". Połóż jedną dłoń na zdrowym stawie, organie, punkcie akupunkturowym, lub pępku, a drugą na miejscu potrzebującym uzdrowienia lub wzmocnienia. Weź wdech, kierując uwagę na zdrowy punkt, a wy­dychaj na tym, który sprawia problemy. Wyobraź sobie przy tym, że twoje palce są zrobione z kryształów lub ze szlachetnych kamie­ni. Jeśli wolisz, to możesz sobie wyobrazić, że trzymasz w dłoniach takie kryształy lub kamienie, albo nawet wziąć je i fizycznie trzy­mać w dłoniach. Przytrzymaj dłonie nad punktami przez okres czte­rech pełnych oddechów, a następnie zapytaj klienta o odczucia. Jeśli trzeba, to powtórz czynność. Zwykle ulga jest już odczuwalna po pierwszym razie, a całkowite rozluźnienie można osiągnąć po czte­rech cyklach. Jeśli na ciele osoby, nad którą pracujesz, nie ma żad­nych obszarów wielkiego napięcia, możesz przenosić uwagę z jed­nego końca ciała na drugi, na przykład koncentrując się na kolanach i ramionach, albo kostkach i nadgarstkach. Jeśli znasz się na aku­punkturze, to możesz przenosić uwagę z jednego istotnego punktu na inny i co wspaniałe, możesz uaktywnić te punkty bez żadnego bolesnego nacisku. Stosowanie tej metody sprawdza się doskonale w refleksoterapii, bowiem eliminuje jakąkolwiek potrzebę zadawa­nia bólu. Delikatnie naciskając palcem stopę, można odkryć, który punkt daje odruch bólu. Potem wystarczy kilka cykli oddechów po­łączonych z przenoszeniem uwagi (jako drugiego punktu można użyć miejsca na stopie albo gdziekolwiek indziej) i spięty punkt powinien rozluźnić się całkowicie bezboleśnie. Dodatkowo, w tym wypadku możesz za obydwa punkty przyjąć obolałe receptory, ponieważ i tak oba się rozluźnią.

Dotyk roślin

1. Cel - zapytaj swego klienta, czy chce dzięki temu segmentowi osią­gnąć jakiś konkretny cel.

2. Symbol - masażysta wyobraża sobie, że jego dłonie są płatka­mi aromatycznych kwiatów lub roślin (ten segment doskonale nadaje się do dołączenia do całego procesu aromatoterapii,

0 ile nie zrobiłeś tego wcześniej.) Osoba poddająca się masażowi przywołuje pozytywne skojarzenia z roślinami bądź ich aro­matem.

3. Ruch - delikatnie przesuń czubkami palców i/lub bokami dłoni po całym ciele klienta. Twój ruch powinien być dosyć szybki, ale jednocześnie delikatny. Oczywiście dostosuj go do oczekiwań odbiorcy.

Wariant światła słonecznego -jeśli odnajdziesz jakiś obszar, który wymaga zasilenia, wznieś jedną dłoń, tak jakby była liściem wycią­gającym się do słońca, drugą przyłóż na potrzebujące miejsce i zrób cykl oddechów, przenosząc uwagę najpierw od wyciągniętej w górę dłoni do tej, która leży na chorym miejscu. Możesz wyobrazić sobie, że jesteś rośliną, która przenosi światło słońca i odżywia potrzebujący punkt.

* Wariant korzeni - ta metoda jest szczególnie użyteczna do wspo­magania miejsc, które są szczególnie spięte, lub w których jest obecny wielki ból. Umieść jedną dłoń na takim miejscu, a drugą skieruj do ziemi, wyobrażając sobie, że wyrastają z niej korzenie, które wnikają bardzo daleko w głąb ziemi. Rozpocznij cykl odde­chów od skierowania uwagi na dłoń, która spoczywa na miejscu pełnym bólu, a wraz z wydechem przenieś ją na „ukorzenioną" dłoń

1 wyobraź sobie, że nadmiar energii, który powodował w tym miej­scu ból, jest rozładowywany w ziemię. Nie myśl o tej energii jako o „złej", bowiem jeśli będziesz miał takie podejście, to zapewne nie pomoże ono zbytnio pozbyć się niewłaściwego nadmiaru neutralnej energii.

Naukowe podejście do dotyku roślin

Istotną sprawą jest, że w dodatku do pobierania energii słonecznej, rośliny używają liści do wydalania tlenu. Idąc za tym wnioskiem, pierw­sze ćwiczenie może zostać wykonane odwrotnie, co sprowadza się do odwrócenia kolejności punktów przy wdechu i wydechu, a także odpo­wiedniej wizualizacji. Podobnie ćwiczenia z korzeniami można użyć do zasilenia potrzebującego miejsca, ponieważ korzenie nie tylko wy­dalają azot, ale również pobierają substancje odżywcze, Możesz więc używać tego segmentu we wspomniany powyżej sposób, albo zgodnie z naukowymi preferencjami, albo też zapomnieć o podejściu nauko­wym i tej małej notatce. Wszystko zależy od ciebie.

Dotyk zwierząt

1. Cel - zapytaj swego klienta, czy chce dzięki temu segmentowi osią­gnąć jakiś konkretny cel.

2. Symbol - masażysta wyobraża sobie, że jest jakimś dowolnym ga­tunkiem zwierzęcia, które pomaga innemu zwierzęciu (możesz tu popuścić wodze fantazji). Odbiorca przywołuje z pamięci jakąkol­wiek sytuację dotyczącą zwierząt. Szczególnie zwierząt zadowolo­nych lub bawiących się.

3. Ruch - delikatnie ściskaj i rozciągaj skórę na całym ciele, rozpo­czynając jak zwykle od głowy. Niektórzy ludzie bardzo lubią, kiedy pociąga się ich za włosy, co powoduje rozciąganie skóry na głowie (ja osobiście to uwielbiam), ale musisz się upewnić, że nie ciągniesz zbyt mocno. Upewnij się, że ściskasz i rozciągasz skórę na każdym z kolei palców u dłoni i stóp. I pamiętaj, że masujesz skórę, więc uważaj, żebyś nie naciągał mięśni i stawów.

Wariant wałka skóry - w niektórych miejscach pleców i ud mo­żesz złapać za skórę w taki sposób, że pomiędzy twoimi palcami będziesz trzymać wałek skóry. Kiedy już go masz, możesz starać się pociągnąć go lekko w jakimś kierunku, tworząc coś w rodzaju fali na skórze. Na plecach tego typu wałki najłatwiej jest poruszyć w kierunku głowy, a na nogach na boki. Jest to bardzo dobre ćwi­czenie na uelastycznianie skóry. Jednakże wielu ludzi ma tak silnie spiętą skórę, że będzie to dla nich bolesne, więc bardzo uważaj. A co więcej, niektórzy ludzie są tak szczupli, że nie będzie za co uchwycić.

Wariant wibracyjny - w miejscach, które tego wymagają, lub na prośbę odbiorcy, możesz położyć dłoń na ciele i zawibrować nią lub potrząsnąć. Powtarzaj tę czynność tyle razy, ile zapragniesz, lub do momentu, aż klient powie ci, że czuje poprawę.

Ludzki dotyk

1. Cel - zapytaj swego klienta, czy chce dzięki temu segmentowi osią­gnąć jakiś konkretny cel.

2. Symbol - masażysta ma za zadanie wyobrazić sobie, że jest mą­drym i potężnym uzdrowicielem, dotykającym człowieka z sercem przepełnionym troskliwością. Osoba poddana masażowi powinna sobie przypomnieć jakąkolwiek miłą sytuację ze swego życia, kiedy była dotykana przez kogoś z miłością.

3. Ruch - ten segment jest ostatnim, który wykonuje się po obu stro­nach ciała. Kiedy będziesz dotykać odbiorcę, postaraj się odczuwać tak wiele miłości, jak tylko jesteś w stanie. Każdy dotyk powinien trwać mniej więcej sekundę i nie dłużej. Do dotykania używasz tylko opuszków palców. W centrum ciała możesz używać tylko jed­nej ręki, po bokach dobrze, abyś użył obu rąk naraz. Kiedy odbiorca leży na brzuchu, dotknij jego głowy, podstawy karku, środka ple­ców, podstawy kręgosłupa. Potem dotknij ramion, bioder, zgięć pod kolanami i podeszew obu stóp. Zakończ, przeciągając dłońmi w powietrzu od głowy aż do stóp, Poczekaj kilka chwil i poproś osobę masowaną, aby się odwróciła. Kiedy już leży na plecach, dotknij czubka głowy, czoła, centrum klatki piersiowej, splotu sło­necznego (tuż pod klatką żeber) i pępka. Następnie dotknij szczęki, ramion, nadgarstków, bioder, kolan, kostek i stóp. Zakończ, przecią­gając dłońmi w powietrzu od głowy do stóp. Odczekaj chwilę i poproś osobę masowaną, żeby opowiedziała ci o odczuciach, które miała w trakcie sesji. Pomóż tej osobie wstać, jeśli jest to konieczne.

Warianty kahi loa

Łatwo jest zauważyć, że kahi loa to bardzo złożony proces. Ale nie ma żadnych powodów, dla których nie miałbyś zastosować jakiegoś jego wariantu, jeśli masz tylko na to ochotę.

Nieformalne kahi loa

Jeśli sytuacja wymaga udzielenia szybkiej pomocy, możesz zastoso­wać każdy z segmentów kahi loa osobno. Ogniste kahi nadaje się świet­nie do uwalniania napięcia. Jeśli jesteś z kimś blisko, to wodne kahi z dodatkiem kilku ściśnięć skóry pochodzących ze zwierzęcego może być wspaniałą pieszczotą. Omiatanie całej sylwetki, bez dotykania, wy­konane na osobie, która stoi może być, w zależności, czy robisz to z góry w dół, odświeżające, czy z dołu do góry, kiedy działa wzmacniająco. Kamienne kahi jest świetnym sposobem na uwalnianie od bólu, niezależ­nie od tego, czy ktoś stoi, siedzi czy leży. W tym przypadku możesz użyć swojego pępka jako łatwo dostępnego zdrowego punktu. Wariant „korzenny" roślinnego kahi może być doskonały do wspomożenia kogoś w miejscu publicznym, a ludzkie kahi świetnie nadaje się do zakańczania wszelkich sesji terapeutycznych i samo w sobie bardzo uspokaja.

Krótka formułka kahi loa

Kahi loa jest techniką, która może być używana do szybkiego uwol­nienia się od bólu i dyskomfortu. W tym wariancie chodzi o to, abyś szybko użył każdego segmentu po kolei, ale nie na całym ciele, a tylko na jego części. W tym wypadku powinieneś wykonać tę technikę szyb­ko, po kilka ruchów z każdej, omijając rozwinięcia i podpunkty. Więc na przykład w wypadku bólu ramienia możesz wykonać kilka ognistych dotyków grabiących, kilka pieszczot wodnych, odrobinę ruchu wiatru, trochę dotyku rośliny, kilka uszczypnięć zwierzęcia i trochę ludzkiego dotyku. Rezultaty mogą być zadziwiająco dobre i to w bardzo krótkim czasie.

Kiedy uczę kahi loa na seminariach, zawsze podaję zestaw wskazó­wek, bazowanych na filozofii, której nauczył mnie mój hawajski wu­jek. Mogą one być bardzo przydatne dla każdego, kto robi masaże czy zajmuje się jakąś inną formą uzdrawiania:

1. Twoje myśli wpływają na to, co robisz, więc zwracaj uwagę na to, co myślisz.

2. Ty i osoba, której pomagasz, wymieniacie się ideami i energią, więc uwolnij się od wszelkiego napięcia.

3. Energia podąża za twoją uwagą, więc bądź skoncentrowany na upra­gnionym efekcie.

4. Im bardziej jesteś obecny tu i teraz, tym więcej masz mocy, więc bądź obecny w tej chwili wszystkimi swoimi zmysłami.

5. Im bardziej cieszy cię to, co robisz, tym więcej masz korzyści z tego, co robisz, więc ciesz się swoimi działaniami.

6. Ludzie zawsze się sami uzdrawiają, więc bądź pewny swych umie­jętności i tego, że potrafisz im pomóc.

7. Jeśli metoda, której używasz nie działa, bądź elastyczny i użyj cze­goś innego.

Konkluzja

Oto jest przed tobą zestaw moich najlepszych idei i technik, dzięki którym możesz uzdrowić się natychmiast, bardzo szybko, szybko i jak­kolwiek inaczej. W tej książce znalazło się bardzo wiele rzeczy, które należy zapamiętać, postaram się więc skondensować to wszystko, uży­wając jednego hawajskiego przysłowia:

Ua ola loko i ke ałoha Uzdrawianie wypływa z wnętrza dzięki miłości.

Dodatek

Natychmiastowy dostęp do natychmiastowego uzdrawiania

Dodatek ten jest przeznaczony do szybkiego odnajdywania pro­stych technik służących natychmiastowemu uzdrawianiu (czyli uzdrawianiu w czasie krótszym niż 60 minut) większości powszechnych dolegliwości. Oczywiście najpierw trzeba zapoznać się z całą książką, aby zrozumieć, na czym polegają techniki, któ­re zalecam, a także aby zrozumieć, jak współdziałają ze sobą umysł i ciało. Niektóre z tych technik są wariantami technik, które omó­wiłem wcześniej. Abyś mógł łatwiej korzystać z niniejszego dodatku, dołączyłem tu odnośniki do odpowiednich fragmentów głównego tekstu.

Wreszcie - nie zniechęcaj się, jeśli dana technika wydaje ci się zbyt trudna do zrobienia. Techniki, które tu opisuję, powodują zwy­kle natychmiastowe rezultaty lub przynajmniej bardzo szybkie (mniej niż trzy dni), albo też szybkie (poniżej tygodnia). Dodatkowo są one dosyć łatwe do zapamiętania. Nie obiecuję, że wykonanie ich bę­dzie szczególnie łatwe, ponieważ możesz mieć wiele oporów przed zmianą swoich nawyków. Stosując te techniki, staraj się brać je na zdrowy rozsądek. Jeśli coś nie działa, użyj czegoś innego. Pamiętaj, że podane wskazówki są tylko uzupełnieniem i nie powinieneś zarzucać żadnej innej formy leczenia na ich korzyść. Jeśli masz jakieś wątpliwości, zawsze skonsultuj się ze specjalistą. Wyzdro­wienie jest znacznie ważniejsze niż dowiedzenie się, że ma się rację.

ALERGIA

• Efekt podziwiania: Z pełną koncentracją świadomości podziwiaj lub komplementuj, głośno lub cicho, kogoś lub coś w twoim życiu albo otoczeniu. Rób to tak często, jak to tylko możliwe, aż dostrze­żesz skutki. Jednocześnie zaprzestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przedmiotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale czwartym, w części „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo".

ASTMA

Efekt podziwiania: Z pełną koncentracją świadomości podziwiaj lub komplementuj, głośno lub cicho, kogoś lub coś w twoim życiu albo otoczeniu. Rób to tak często, jak to tylko możliwe, aż dostrze­żesz skutki. Jednocześnie zaprzestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przedmiotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale czwartym, w części „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo".

BEZSENNOŚĆ

Wydech ze światłem: Weź wdech, koncentrując uwagę na pępku, a wraz z wydechem wyobraź sobie, że jesteś otoczony chmurą światła, lub polem energii. Jeśli masz problem z wyobrażaniem sobie czegoś jako obrazu, to po prostu uznaj, że takie pole cię otacza. Załóż, że to pole czy chmura energii może zrobić co zechcesz i poproś ją, aby zharmonizowała otaczające cię energie, uczucia i okoliczności. Powtarzaj to ćwiczenie aż do skutku.

■ Wyobrażanie sobie piękna: przywołaj wspomnienie, wyobraź sobie lub popatrz na piękne miejsce. Zwróć uwagę na detale. Posłuż się obrazem lub fotografią, jeśli ci to pomoże. Nawet jeśli jest to dosyć trudne, postaraj się utrzymać taki obraz w umyśle, dopóki nie za­śniesz. Możesz również zamiast wyobrażania sobie miejsca skon­centrować uwagę na detalach jakiegoś małego pięknego przedmio­tu. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale siódmym, w paragrafie „Energia emocjonalna".

BÓLE GŁOWY

• Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

« Delikatne poklepywanie: Delikatnie poklepuj lub pieść bolące miej­sce, aź do momentu wyraźnej ulgi. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym.

• Topniejący lód: wyobraź sobie, że bolące miejsce jest skute blokiem lodu. Wyobraź sobie, że ten lód topnieje. Więcej informacji w para­grafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym.

• Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiąza­ne, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

BÓLE PLECÓW

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Delikatne poklepywanie: Delikatnie poklepuj lub pieść bolące miej­sce, aż do momentu wyraźnej ulgi. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym. Topniejący lód: wyobraź sobie, że bolące miejsce jest skute blokiem lodu. Wyobraź sobie, że ten lód topnieje. Więcej informacji w para­grafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym. Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

BÓL STAWÓW

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Delikatne poklepywanie: Delikatnie poklepuj lub pieść bolące miej­sce aż do momentu wyraźnej ulgi. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym. Topniejący lód: wyobraź sobie, że bolące miejsce jest skute blokiem lodu. Wyobraź sobie, że ten lód topnieje. Więcej informacji w para­grafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym. Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

BÓL ŻOŁĄDKA

• Podkładka falowa: Weź kawałek folii aluminiowej i plastikowej, złóż je razem, tak, aby otrzymać mały kwadracik, w którym warstwy dwóch rodzajów folii się przeplatają. Następnie przyłóż do okolic żołądka i trzymaj tam, aż do wyraźniej poprawy.

• Wdychanie bólu: Jedną rękę połóż na miejscu bólu, a drugą na ziemi, ścianie lub innym masywnym przedmiocie. Wdychaj powie­trze, koncentrując się na ręce, która leży na bolesnym miejscu, a wydychaj koncentrując się na drugiej ręce. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" w rozdziale siódmym.

DEPRESJA

• Efekt podziwiania: Z pełną koncentracją świadomości podziwiaj lub komplementuj, głośno lub cicho, kogoś lub coś w twoim życiu albo otoczeniu. Rób to tak często, jak to tylko możliwe, aż dostrze­żesz skutki. Jednocześnie zaprzestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przedmiotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale czwartym, w części „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo".

• Afirmowanie możności: Po cichu lub głośno powtarzaj: „Mogę to zrobić!". Rób to aż do uzyskania rezultatu. Więcej informacji w paragrafie „Indywidualna praca grupowa" w rozdziale ósmym.

• Pozytywna postawa: Przyjmij postawę wyrażającą pewność siebie. Utrzymuj ją w ruchu i spoczynku tak długo jak możesz, albo do chwili, kiedy depresja zacznie znikać. Więcej informacji w paragra­fie „Energia emocjonalna" w rozdziale siódmym.

DYSKOMFORT W OBECNOŚCI INNYCH LUDZI

Wydech ze światłem: Weź wdech, koncentrując uwagę na pępku, a wraz z wydechem wyobraź sobie, że jesteś otoczony chmurą świa­tła lub polem energii. Jeśli masz problem z wyobrażaniem sobie czegoś jako obrazu, to po prostu uznaj, że takie pole cię otacza. Załóż, że to pole czy chmura energii może zrobić, co zechcesz i poproś ją, aby zharmonizowała otaczające cię energie, uczucia i okoliczności. Powtarzaj to ćwiczenie aż do skutku. Zabawa w reżysera: Udawaj, że cale twoje otoczenie jest planem filmowym, a ty reżyserem. Po cichu powtarzaj wszystkim i wszyst­kiemu, żeby robili i byli tym, czym są, i udawaj, że masz nad wszyst­kim kontrolę.

Bądź tu i teraz: Skoncentruj świadomą uwagę na swoim bezpośred­nim otoczeniu i wszystkich szczegółach. Podziwiaj i komplementuj, na głos lub po cichu, kogoś lub coś w twoim otoczeniu. Rób to jak najczęściej, aż do chwili, kiedy odczujesz ulgę. Jednocześnie za­przestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przedmiotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w paragrafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

FRUSTRACJA

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Uwalnianie napięcia: Weź wdech, kierując uwagę na pępek, a wydychając, skoncentruj się na spiętych grupach mięśni i użyj swej siły woli do tego, aby się rozluźniły. Zwróć szczególną uwagę na mięśnie szczęki, ramion, dłoni i dolną część pleców. Powtarzaj tą czynność do skutku. Więcej informacji znajdziesz w paragrafie „Energia mentalna" w rozdziale siódmym.

GNIEW

• Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

• Uwalnianie napięcia: Weź wdech, kierując uwagę na pępek, a wydychając, skoncentruj się na spiętych grupach mięśni i użyj swej siły woli do tego, aby się rozluźniły. Zwróć szczególną uwagę na mięśnie szczęki, ramion, dłoni i dolną część pleców. Powtarzaj tę czynność do skutku. Więcej informacji znajdziesz w paragrafie „Energia mentalna" w rozdziale siódmym.

GORĄCZKA

• Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

• Delikatne poklepywanie: Delikatnie poklepuj lub pieść bolące miej­sce, aż do momentu wyraźnej ulgi. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym.

• Topniejący lód: wyobraź sobie, że bolące miejsce jest skute blokiem lodu. Wyobraź sobie, że ten lód topnieje. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym.

• Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

GRYPA

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Przyjazna perswazja: Załóż, że przynajmniej część tego stanu jest spowodowana tłumieniem gniewu. Załóż, że możesz porozmawiać ze swoim ciałem, a ono cię wysłucha. Wyperswaduj swojemu ciału, że nie musi ono się dalej gniewać i obiecaj mu jakąś przyjemną nagrodę za powrót do zdrowia. Powtarzaj swe perswazje często i nagradzaj każde, nawet najmniejsze znaki poprawy. Nawet po­chwała i docenienie może być formą nagrody. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

Relaks i bycie kochanym: Rozluźnij się tak dobrze, jak tylko potra­fisz, jeśli chcesz zamknij oczy i powtarzaj: „Jestem kochany i wszyst­ko jest w porządku". Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym. Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

INFEKCJA

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Przyjazna perswazja: Załóż, że przynajmniej część tego stanu jest spowodowana tłumieniem gniewu. Załóż, że możesz porozmawiać ze swoim ciałem, a ono cię wysłucha. Wyperswaduj swojemu ciału, że nie musi ono się dalej gniewać i obiecaj mu jakąś przyjemną nagrodę za powrót do zdrowia. Powtarzaj perswazje często i nagra­dzaj każde, nawet najmniejsze znaki poprawy. Nawet pochwała i docenienie może być formą nagrody. Więcej informacji w pa­ragrafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

• Relaks i bycie kochanym: Rozluźnij się tak dobrze, jak tylko potra­fisz, jeśli chcesz zamknij oczy i powtarzaj sobie: „Jestem kochany i wszystko jest w porządku". Więcej informacji w paragrafie „Uzdra­wianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

• Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

KAC

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierwszej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Ener­gia fizyczna" w rozdziale siódmym.

• Delikatne poklepywanie: Delikatnie poklepuj lub pieść bolące miej­sce, aż do momentu wyraźnej ulgi. Więcej informacji w paragrafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym.

• Topniejący lód: wyobraź sobie, że bolące miejsce jest skute blokiem lodu. Wyobraź sobie, że ten lód topnieje. Więcej informacji w para­grafie „Uzdrawianie poprzez wskazówki" w rozdziale czwartym.

• Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

MDŁOŚCI

Podkładka falowa: Weź kawałek folii aluminiowej i plastikowej, złóż je razem, tak, aby otrzymać mały kwadracik, w którym warstwy dwóch rodzajów folii się przeplatają. Następnie przyłóż do okolic żołądka i trzymaj tam aż do wyraźniej poprawy Wdychanie bólu: Jedną rękę połóż na miejscu bólu, a drugą na ziemi, ścianie lub innym masywnym przedmiocie. Wdychaj powie­trze, koncentrując się na ręce, która leży na bolesnym miejscu, a wydychaj koncentrując się na drugiej ręce. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" w rozdziale siódmym.

NIEPOKÓJ

Wzorzec harmonii: Weź garść małych przedmiotów, takich jak spi­nacze do papieru, kamyczki czy monety, i ułóż je w jakiś konkretny wzór. Wzór ten nie musi być geometryczny, ale musisz mieć do co niego odczucie, że jest „w porządku".

Dostrajanie się do krzywizn: Uświadom sobie wszelkie otaczające cię krzywizny. Prześledź je wzrokiem albo, o ile to możliwe, przeciągnij po nich palcami. Kontynuuj az do chwili, kiedy poczujesz ulgę. Dostrajanie się do ruchu: Uświadom sobie wszelki ruch w twoim bezpośrednim otoczeniu (taki jak na przykład ruch chmur, liści na wietrze, powietrze, które wdychasz i wydychasz, czy ruch twojego ciała, kiedy chodzisz), utrzymuj swoją uwagę nie myśląc o niczym szczególnym aż do chwili, kiedy poczujesz ulgę. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

NERWOWOŚĆ

• Wyobrażanie sobie piękna: przywołaj wspomnienie, wyobraź sobie, lub popatrz na piękne miejsce. Zwróć uwagę na detale. Posłuż się obrazem lub fotografią, jeśli ci to pomoże. Nawet jeśli jest to dosyć trudne, postaraj się utrzymać taki obraz w umyśle, dopóki nie za­śniesz lub nie odprężysz się. Możesz również zamiast wyobrażania sobie miejsca skoncentrować uwagę na detalach jakiegoś małego pięknego przedmiotu. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale siódmym, w paragrafie „Energia emocjonalna".

• Wdech na szczycie: Weź wdech, kierując uwagę na szczyt głowy i wydech, kierując uwagę na pępek. Powtarzaj tę czynność aż do momentu relaksacji lub zaśnięcia. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale siódmym, w paragrafie „Energia emo­cjonalna".

NIEPEWNOŚĆ

• Wyobrażanie sobie piękna: przywołaj wspomnienie, wyobraź sobie, lub popatrz na piękne miejsce. Zwróć uwagę na detale. Posłuż się obrazem lub fotografią, jeśli ci to pomoże. Nawet jeśli jest to dosyć trudne, postaraj się utrzymać taki obraz w umyśle, dopóki nie za­śniesz lub nie odprężysz się. Możesz również zamiast wyobrażania sobie miejsca skoncentrować uwagę na detalach jakiegoś małego pięknego przedmiotu. Więcej informacji na ten temat w paragrafie „Energia emocjonalna" w rozdziale siódmym.

• Wdech na szczycie: Weź wdech, kierując uwagę na szczyt głowy i wydech, kierując uwagę na pępek. Powtarzaj tę czynność aż do momentu relaksacji lub zaśnięcia. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale siódmym, w paragrafie „Energia emo­cjonalna".

OPARZENIA

Pseudopowtórzenia: Jeśli jest to możliwe, natychmiast powtórz ruch, który spowodował uraz i zatrzymaj go tuż przed kontaktem z punk­tem, który spowodował obrażenia. Powtarzaj tę czynność aż do chwili ustąpienia bólu lub zmiany początkowej reakcji na uraz. - Uwaga: Żeby technika ta była skuteczna, musisz powstrzymać swój umysł przed kolejnym odtwarzaniem wydarzenia. Możesz się w tym wesprzeć, powtarzając na głos: „Nic się nie stało!" lub „Wszystko jest w porządku". Użyj wszelkich innych dostępnych środków leczniczych. Więcej informacji w paragrafie „Energia men­talna" w rozdziale siódmym.

OPUCHLIZNA

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Przyjazna perswazja: Załóż, że przynajmniej część tego stanu jest spowodowana tłumieniem gniewu. Załóż, że możesz porozmawiać ze swoim ciałem, a ono cię wysłucha. Wyperswaduj ciału, że nie musi ono się dalej gniewać i obiecaj mu jakąś przyjemną nagrodę za powrót do zdrowia. Powtarzaj perswazje często i nagradzaj każde, nawet najmniejsze znaki poprawy. Nawet pochwała i docenienie może być formą nagrody. Więcej informacji w paragrafie „Uzdra­wianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym. Relaks i bycie kochanym: Rozluźnij się tak dobrze jak tylko po­trafisz, jeśli chcesz zamknij oczy i powtarzaj: „Jestem kochany i wszystko jest w porządku". Więcej informacji w paragrafie „Uzdra­wianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

• Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

POBUDZENIE

• Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

• Przyjazna perswazja: Załóż, że przynajmniej część tego stanu jest spowodowana tłumieniem gniewu. Załóż, że możesz porozmawiać ze swoim ciałem, a ono cię wysłucha. Wyperswaduj ciału, że nie musi ono się dalej gniewać i obiecaj mu jakąś przyjemną na­grodę za powrót do zdrowia. Powtarzaj perswazje często i nagra­dzaj każde, nawet najmniejsze znaki poprawy. Nawet pochwała i docenienie może być formą nagrody. Więcej informacji w para­grafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

• Relaks i bycie kochanym: Rozluźnij się tak dobrze jak tylko po­trafisz, jeśli chcesz zamknij oczy i powtarzaj: „Jestem kochany i wszystko jest w porządku". Więcej informacji w paragrafie „Uzdra­wianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

• Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

PRZEZIĘBIENIE

Potęga wody: Wypij szklankę wody. Albo nawet dwie, jeśli po pierw­szej poczułeś się lepiej. Więcej informacji w paragrafie „Energia fizyczna" w rozdziale siódmym.

Przyjazna perswazja: Załóż, że przynajmniej część tego stanu jest spowodowana tłumieniem gniewu. Załóż, że możesz porozmawiać ze swoim ciałem, a ono cię wysłucha. Wyperswaduj ciału, że nie musi ono się dalej gniewać i obiecaj mu jakąś przyjemną na­grodę za powrót do zdrowia. Powtarzaj perswazje często i nagra­dzaj każde, nawet najmniejsze znaki poprawy. Nawet pochwała i docenienie może być formą nagrody. Więcej informacji w para­grafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwar­tym.

Relaks i bycie kochanym: Rozluźnij się tak dobrze jak tylko po­trafisz, jeśli chcesz zamknij oczy i powtarzaj: „Jestem kochany i wszystko jest w porządku". Więcej informacji w paragrafie „Uzdra­wianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym. Dotyk i przebaczenie: Delikatnie dotknij bolącego miejsca jedną ręką i powtarzaj następujące zdanie: „Z czymkolwiek nie jest to powiązane, wybaczam temu całkowicie i nie ma to już żadnego znaczenia". Więcej informacji w paragrafie „Koc przebaczenia" w rozdziale szóstym.

SKALECZENIA

Pseudopowtórzenia: Jeśli jest to możliwe, to natychmiast po­wtórz ruch, który spowodował uraz i zatrzymaj go tuż przed kontaktem z punktem, który spowodował obrażenia. Powtarzaj tę czynność aż do chwili ustąpienia bólu lub zmiany początkowej reakcji na uraz.

Uwaga: Żeby technika ta była skuteczna, musisz powstrzymać swój umysł przed kolejnym odtwarzaniem wydarzenia. Możesz się w tym wesprzeć, powtarzając na głos: „Nic się nie stało!" lub „Wszystko jest w porządku". Użyj wszelkich innych dostępnych środków leczniczych. Więcej informacji w paragrafie „Energia men­talna" w rozdziale siódmym.

STRACH

• Wydech ze światłem: Weź wdech, koncentrując uwagę na pęp­ku, a wraz z wydechem wyobraź sobie, że jesteś otoczony chmurą światła lub polem energii. Jeśli masz problem z wyobrażaniem sobie czegoś jako obrazu, to po prostu uznaj, że takie pole cię otacza. Załóż, że to pole czy chmura energii może zrobić, co zechcesz i poproś ją, aby zharmonizowała otaczające cię energie, uczucia i okoliczności. Powtarzaj to ćwiczenie aż do skutku.

• Zabawa w reżysera: Udawaj, że całe twoje otocznie jest planem filmowym, a ty reżyserem. Po cichu powtarzaj wszystkim i wszyst­kiemu, żeby robili i byli tym, czym są, i udawaj, że masz nad wszyst­kim kontrolę.

• Bądź tu i teraz: Skoncentruj świadomą uwagę na swoim bezpośred­nim otoczeniu i wszystkich szczegółach. Podziwiaj i komplementuj, na głos lub po cichu, kogoś lub coś w twoim otoczeniu. Rób to jak najczęściej, aż do chwili, kiedy odczujesz ulgę. Jednocześnie za­przestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przedmiotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w paragrafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

STRES

Wzorzec harmonii: Weź garść małych przedmiotów, takich jak spi­nacze do papieru, kamyczki czy monety, i ułóż je wjakiś konkretny wzór. Wzór ten nie musi być geometryczny, ale po prostu musisz mieć do co niego odczucie, że jest „w porządku". Dostrajanie się do krzywizn: Uświadom sobie wszelkie otaczające cię krzywizny. Prześledź je wzrokiem albo, o ile to możliwe, przeciągnij po nich palcami. Kontynuuj aż do chwili, kiedy poczujesz ulgę. Dostrajanie się do ruchu: Uświadom sobie wszelki ruch w twoim bezpośrednim otoczeniu (taki jak na przykład ruch chmur, liści na wietrze, powietrze, które wdychasz i wydychasz, czy ruch twojego ciała, kiedy chodzisz), utrzymuj swoją uwagę nie myśląc o niczym szczególnym aż do chwili, kiedy poczujesz ulgę. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

TREMA

Wyobrażanie sobie piękna: przywołaj wspomnienie, wyobraź sobie lub popatrz na piękne miejsce. Zwróć uwagę na detale. Posłuż się obrazem lub fotografią, jeśli ci to pomoże. Nawet jeśli jest to dosyć trudne, postaraj się utrzymać taki obraz w umyśle dopóki nie za­śniesz lub nie odprężysz się. Możesz również zamiast wyobrażania sobie miejsca skoncentrować uwagę na detalach jakiegoś małego pięknego przedmiotu. Więcej informacji na ten temat w paragrafie „Energia emocjonalna" w rozdziale siódmym. Wdech na szczycie: Weź wdech, kierując uwagę na szczyt głowy i wydech, kierując uwagę na pępek. Powtarzaj tę czynność aż do momentu relaksacji lub zaśnięcia. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale siódmym, w paragrafie „Energia emocjo­nalna".

TROSKA

• Wzorzec harmonii: Weź garść małych przedmiotów, takich jak spi­nacze do papieru, kamyczki czy monety, i ułóż je w jakiś konkretny wzór. Wzór ten nie musi być geometryczny, ale po prostu musisz mieć do co niego odczucie, że jest „w porządku".

• Dostrajanie się do krzywizn: Uświadom sobie wszelkie otaczające cię krzywizny. Prześledź je wzrokiem albo, o ile to możliwe, przeciągnij po nich palcami. Kontynuuj aż do chwili, kiedy poczujesz ulgę.

• Dostrajanie się do ruchu: Uświadom sobie wszelki ruch w twoim bezpośrednim otoczeniu (taki jak na przykład ruch chmur, liści na wietrze, powietrze, które wdychasz i wydychasz, czy ruch twojego ciała, kiedy chodzisz), utrzymuj swoją uwagę nie myśląc o niczym szczególnym, aż do chwili, kiedy poczujesz ulgę. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

WRAŻLIWOŚĆ NA ŚRODOWISKO

• Efekt podziwiania: Z pełną koncentracją świadomości podziwiaj lub komplementuj, głośno lub cicho, kogoś lub coś w twoim życiu albo otoczeniu. Rób to tak często, jak to tylko możliwe, aż dostrze­żesz skutki. Jednocześnie zaprzestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przedmiotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w rozdziale czwartym, w części „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo".

ZAMGLONY WZROK

• Cofnięty punkt koncentracji: Weź wdech, kierując uwagę na pępek i wydech, kierując uwagę na tył głowy. Powtarzaj tę czynność do momentu uzyskania poprawy wzroku. Więcej informacji w paragra­fie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

Pasywne spojrzenie: Pamiętaj, że światło z twojego otocznia samo przemieszcza się w twoim kierunku i nie musisz nic robić, aby „utrzy­mywać" wszystko to, co widzisz. Praktykuj pasywne spojrzenie, które nie wymaga żadnego napięcia ani wysiłku. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" rozdział siódmy. Mrużenie i oddychanie: Mruż oczy pięć do dziesięciu razy. Następ­nie weź głęboki oddech i otwórz oczy. Więcej informacji w paragra­fie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

ZMĘCZENIE OCZU

Cofnięty punkt koncentracji: Weź wdech, kierując uwagę na pępek i wydech, kierując uwagę na tył głowy. Powtarzaj tę czynność do momentu uzyskania poprawy wzroku. Więcej informacji w paragra­fie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

Pasywne spojrzenie: Pamiętaj, że światło z twojego otocznia samo przemieszcza się w twoim kierunku i nie musisz nic robić, aby „utrzy­mywać" wszystko to, co widzisz. Praktykuj pasywne spojrzenie, które nie wymaga żadnego napięcia ani wysiłku. Więcej informacji w paragrafie „Energia mentalna" rozdział siódmy. Mrużenie i oddychanie: Mruż oczy pięć do dziesięciu razy. Następ­nie weź głęboki oddech i otwórz oczy. Więcej informacji w paragra­fie „Energia mentalna" rozdział siódmy.

ZDRĘTWIENIE

Wdech na pępku: Weź wdech, koncentrując uwagę na pępku. Na­stępnie zatrzymaj powietrze w płucach na około czterech sekund i wypuść je, koncentrując uwagę na ścierpniętym miejscu. Powta­rzaj tę czynność do uzyskania pełnej poprawy. Więcej informacji na ten temat w paragrafie „Energia mentalna" w rozdziale siódmym.

ZMARTWIENIE

• Wydech ze światłem; Weź wdech, koncentrując uwagę na pępku, a wraz z wydechem wyobraź sobie, że jesteś otoczony chmurą świa­tła lub polem energii. Jeśli masz problem z wyobrażaniem sobie czegoś jako obrazu, to po prostu uznaj, że takie pole cię otacza. Załóż, że to pole czy chmura energii może zrobić, co zechcesz i poproś ją, aby zharmonizowała otaczające cię energie, uczucia i okoliczności. Powtarzaj to ćwiczenie aż do skutku.

• Zabawa w reżysera: Udawaj, że całe twoje otocznie jest planem filmowym, a ty reżyserem. Po cichu powtarzaj wszystkim i wszyst­kiemu, żeby robili i byli tym, czym są, i udawaj, że masz nad wszyst­kim kontrolę.

• Bądź tu i teraz: Skoncentruj świadomą uwagę na swoim bezpośrednim otoczeniu i wszystkich szczegółach. Podziwiaj i komplementuj, na głos lub po cichu, kogoś lub coś w twoim otoczeniu. Rób to jak najczęściej, aż do chwili, kiedy odczujesz ulgę. Jednocześnie zaprzestań wszelkiej krytyki, niezależnie od tego, czy tyczy się ona ludzi, sytuacji czy przed­miotów. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w paragrafie „Uzdra­wianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

ZMNIEJSZONE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI

■ Wyrażenie uznania dla samego siebie: Zacznij natychmiast chwalić wszystkie swoje pozytywne cechy, umiejętności i podejmowane przez ciebie działania przeszłe i obecne. Wszystko, co przyjdzie ci na myśl. Zaprzestań jakiejkolwiek krytyki, szczególnie wymierzonej w same­go siebie. Powtarzaj ten proces tak długo, dopóki nie poczujesz znacz­nej poprawy. Ciągle na nowo przypominaj sobie wszystkie swoje dobre cechy. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w paragrafie „Uzdrawianie poprzez błogosławieństwo" w rozdziale czwartym.

O autorze

Serge Kahili King otrzymał tytuł doktora psychologii na California Coast University, a także tytuł licencjata orientali-styki na Colorado University. Ma również stopień magistra ekonomii międzynarodowej, który otrzymał na American Graduate School of International Menagement w Arizonie.

King jest uznanym ekspertem w dziedzinie Huny, czyli sys­temu wierzeń hawajskich szamanów. Jego publikacje doty­czące tego tematu, to między innymi: „Techniki wyobrażenio­we dla zdrowia", „Szaman miejski", „Bądź mistrzem ukrytego ja", „Kahuna Healing". Napisał również grę komputerową „Search for Pele".

King mieszka na wyspie Kauai, skąd kieruje organizacją Aloha International, zrzeszającą uzdrowicieli, nauczycieli i uczniów Huny z całego świata. W wolnym czasie opiekuje się Hawajskim Muzeum Kultury, jest administratorem stron internetowych dotyczących Huny oraz kontynuuje badania, pisanie i pracę uzdrowiciela. Można skontaktować się z nim w internecie na stronach:

http//www.huna.org oraz http//www.huna.net

Zwracanie się do Czytelnika w formie męskiej zostało tu przyjęte wyłącznie dla wygody i nie ma na celu dyskryminowania kobiet - przyp. tłumacza.

Angielskie słowo ennui nie ma polskiego odpowiednika, pozostawiono je więc w oryginalnym brzmieniu -w dalszej części tekstu zostało przetłumaczone opisowo -przyp. tłumacza.

Nieprzetłumaczalna gra słów Angielskie „spell" oznacza „zaklęcie" oraz „przeliterować" - przyp tłumacza

Najbardziej podobne polskie powiedzenie to- „Muzyka łagodzi obyczaje" - przyp. tłumacza.

Nieprzetłumaczalna gra słów. Angielskie słowa patrzeć (look) i zamknąć (lock) są do siebie bardzo podobne.

Nieprzetłumaczalna gra stów. W języku angielskim słowo „bug" oznacza dręczenie lub drążenie, ale można je również przetłumaczyć jako „insekt" - przyp tłumacza.

- 2 -

Poszukaj czegoś dobrego w przeszłym wydarzeniu lub obecnym rezultacie i skoncentruj na tym całą uwagę.

Bez „naładowa­nych" słów fakty dalej pozostają takie same, tylko sprowadzamy je do czystej esencji.

Jedyną wartością interpretacji w kwestiach leczenia jest to, jak dobrze wspomagają one to leczenie. Możesz interpretować symptomy, jak tylko chcesz…….

Afirmacje mają tyle samo mocy, co wszystkie inne słowa - pomagają ci koncentrować się na tym, czego pragniesz.

Często, powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

Wytyczne działają znacznie lepiej, jeśli wywołują jakiś rodzaj obrazowego skojarzenia. „Dobra, ciało, chcę wzmocnić system odpornościowy. Dawaj tam te limfocyty i niech wyczyszczą ten cały śmietnik".

Im częściej będziesz doceniać i chwalić swe ciało za to, co robi, tym lepiej i więcej będzie ono to robić

Powiedz swojemu ciału i umysłowi, co mają zrobić i daj im dobry powód, żeby to zrobiły.

Dobrą hipnozę terapeutyczną można wykonać w czasie krótszym niż minuta, choć może ona oczywiście trwać i tak długo, jak tylko zechcesz.

Przedstawiaj sobie sugestie w taki sposób, aby przywoływały one wyobrażenia, szczegółowe plany albo znaczące symbole.

Poświęć trochę czasu na przypomnienie sobie bardzo szczegółowo stanu w którym byłeś, zanim powstało u ciebie dane schorzenie czy problem.

Przywołaj jakieś negatywne wspomnienie. Nie zmieniając samego wydarzenia, zmień kontekst, umieszczając je w jakimś szcze­gólnie kontrastu­jącym z wydarze­niem miejscu.

Każda myśl, idea, wyobrażenie, marzenie na jawie, sen, plan, czy fantazja tworzą fizyczny efekt, zgodny z tym, co w danej chwili dzieje się w umyśle.

Dla mnie,

najlepszym

sposobem na

rozluźnienie

zesztywniałego

karku jest

wyobrażenie sobie,

bardzo żywo

i z wieloma

szczegółami,

że właśnie jestem

masowany

przez ulubioną

aktorkę lub

modelkę.

Jeśli ciało reaguje na symbol tak, jakby był on realnym doświadczeniem to zmieniając taki symbol powodujesz, że ciało reaguje tak, jakby zmieniło się samo doświadczenie.

Siądź na podłodze, tak, aby opierać się o plecy partnera. Niektórzy ludzie odczuwają przy tyra fale energii, relaks lub przyjemność.

Potrzyj dłonie, aż poczujesz łaskotanie, a następnie połóż je na obszarze, który sprawia danej osobie ból (działa to nawet przez ubranie).

Odczuwając ból w jakiejś części ciała, możesz położyć na niej dłonie i wymruczeć z powrotem swoje zdrowie.

Dotykając dłonią chorego miejsca, mówisz do siebie: „Z czymkolwiek to nie jest powiązane, wybaczam temu całkowicie".

Szklanka wody zwykle usuwa takie problemy, jak: ból głowy, mdłości, ból w krzyżu, ból stawów, symptomy przeziębienia i grypy oraz poczucie niepokoju.

Dobrym pomysłem jest nauczenie się, aby w sytuacjach stresowych pamiętać o pełnym i głębokim oddychaniu.

Przytwierdź podkładkę falową do swego ciała za pomocą taśmy klejącej lub jakiegokolwiek innego sposobu i pozostaw tam, aż do uzyskania pożądanego rezultatu.

Jeśli odczuwasz ból fizyczny lub emocjonalny, to naprawdę możesz pomóc sobie, myśląc o czymś przyjemnym.

Ze wszelkich technik, jakich użyłem, aby pozbyć się napięcia, jedna okazała się niezwykle skuteczna. Polegała ona na wytworzeniu w sobie stanu wielkiej pewności.

Skup swoją uwagę na tyle własnej głowy i utrzymuj ją tam przyglądając się czemuś. Powolne i głębokie oddychanie bywa pomo­cne w trzymaniu uwagi.

Przemieszczaj swoją uwagę pomiędzy szczytem głowy i pępkiem. Ta technika dobrze usuwa lekki stres i zmęczenie.

Weź wdech, koncentrując uwagę na pępku, a wydychaj powie­trze, kierując uwagę na dowolną część twojego ciała, która potrzebuje harmonizacji lub uzdrowienia.

Kiedy się zranisz, zrelaksuj mięśnie i zacznij robić „prawie powtó­rzenia". Ma to na celu stworzenie nowego wspom­nienia, według którego rana w ogóle nie powstała.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
King Serge Kahili Natychmiastowe uzdrawianie
King Serge Kahili Droga szamana poszukiwacza przygód
King Serge Kahili Technika Dynamind 2
King Serge Kahili Technika DYNAMIND
King Serge Kahili Technika Dynamind 2
King Serge Kahili Neoenergia i formy geometryczne
King Serge Kahili Wiedza z Hawajów
King Serge Kahili Droga szamana poszukiwacza przygod
Serge Kahili King Natychmiastowe uzdrawianie
King Kahili Serge Natychmiastowe Uzdrawianie
Serge Kahili King Wiedza z Hawajów
Serge Kahili King Droga szamana poszukiwacza przygód 2
Serge Kahili King Nauka Huny Wiedza z Hawajów Huna praktyczna filozofia zycia
Serge Kahili King Bądź Mistrzem Ukrytego Ja
Serge Kahili King BÄ…dĹş mistrzem ukrytego JA

więcej podobnych podstron