Spis treści
Przedmowa niemieckiego wydawcy.............................................................5
Droga szamana-poszukiwacza przygód.......................................................7
Dwie drogi szamanizmu..................................................................................7
Hawajski szamanizm.......................................................................................9
Boska moc.....................................................................................................11
Sieć życia.......................................................................................................13
Kulturowy wzór.............................................................................................13
Jak stać się szamanem...................................................................................14
Szamański światopogląd................................................................................16
Szaman jako uzdrawiacz................................................................................18
Szaman jako prorok.......................................................................................21
Szaman jako człowiek pracujący ze snami....................................................23
Współczesny szaman.....................................................................................27
Widzieć to wierzyć.......................................................................................29
Szamańskie doświadczanie............................................................................31
Poruszanie się między światami....................................................................43
Wygrywać z miłością...................................................................................45
Praktyczne zastosowanie siedmiu zasad........................................................58
Komunikacja z przyrodą............................................................................62
Żywotność natury...........................................................................................63
Szamańskie umiejętności...............................................................................64
Jak komunikujemy się z naturą......................................................................66
Zmienianie formy za pomocą duchowego stapiania się................................68
Zmienianie formy za pomocą projekcji astralnej ..........................................71
Potrzeba tylko trochę wysiłku........................................................................72
Na zakończenie coś szczególnego: technika AKUAKOKUA.......................73
Mistrzowska formuła sukcesu....................................................................74
Skuteczność...................................................................................................76
Motywacja.....................................................................................................78
Świadomość...................................................................................................84
Wolność.........................................................................................................85
Sens................................................................................................................86
Odczucia........................................................................................................87
Stosunki.........................................................................................................88
Władza............................................................................................................90
Wydajność.....................................................................................................92
Zaufanie.........................................................................................................93
Koncentracja..................................................................................................94
Opór...............................................................................................................96
Niezadowolenie.............................................................................................97
Zwątpienie.....................................................................................................98
Obawy..........................................................................................................101
Stres.............................................................................................................102
Czynnik sprzężenia zwrotnego (feedbacku)................................................102
Huna i religia..............................................................................................103
Wprowadzenie.............................................................................................103
Co to jest religia?.........................................................................................105
Huna i inne religie.......................................................................................110
Czy istnieje najlepsza religia?.....................................................................112
Reinkarnacja..............................................................................................114
Wprowadzenie.............................................................................................114
Rozsądne założenia.....................................................................................115
Reinkarnacja w Biblii..................................................................................118
Karma..........................................................................................................119
Reinkarnacja w hunie...................................................................................121
Dostrojenie do innych istnień......................................................................123
Duchy i opętanie........................................................................................125
Wprowadzenie.............................................................................................125
Duchy w naszej kulturze..............................................................................126
Duchy i kod huny.........................................................................................128
Czy naprawdę nie istnieją „prawdziwe duchy”?..........................................134
Wykaz słów kodu.........................................................................................136
Tajemna wiedza o seksie............................................................................138
Wprowadzenie.............................................................................................138
Energia seksualna........................................................................................139
Poglądy huny...............................................................................................142
Seksualna sublimacja...................................................................................145
Z drugiej jednak strony................................................................................147
Seks jest miłością.........................................................................................149
O autorze....................................................................................................151
Literatura...................................................................................................153
Przedmowa niemieckiego wydawcy
Wielkim zaszczytem jest dla mnie pisanie przedmowy do książki mojego autora i przyjaciela
Serge'a Kahili Kinga.
Pierwszych pięć rozdziałów niniejszej książki ukazało się w postaci małych zeszytów. Jednakże
teksty te wydają mi się tak wartościowe, iż postanowiłem przedstawić je w wersji książkowej. Do
opublikowanych już tekstów dołączone zostały cztery kolejne, w rezultacie czego powstała ta
piękna książka, której każdy rozdział tworzy zamkniętą całość.
Serge Kahili King jest najbardziej poczytnym autorem na świecie, jeśli chodzi o literaturę huny.
Jest wykształcony zarówno w dziedzinie zachodniej nauki (doktor psychologii), jak i w
hawajskim szamanizmie. Serge „jest” kahuną, mistrzem w swoim fachu w praktyczno-duchowej
dziedzinie. Dawno temu istnieli kahuni wyspecjalizowani w budowie łodzi, łowieniu ryb,
medycynie lub hula. Byłem nadzwyczaj szczęśliwy, gdy po długich poszukiwaniach, zarówno na
polu systemów uzdrawiania, jak i tradycyjnej medycyny, znalazłem w hunie system wiedzy
służący zrozumieniu ciała, duszy i ducha, który odpowiadał mojemu pragnieniu zjednoczenia
elementów ludzkiej istoty.
Serge przekazał mi lekkość hawajskiego stylu życia, który odbija się w duchu aloha, czyli
praktykowaniu miłości. Dzięki niemu zakochałem się w Wyspach Hawajskich, stylu życia
Hawajczyków, hula i kolebce kultur. Zawsze wszystko to łagodnie wiodło mnie ku radości życia.
Szukałem uzdrowienia i wziąłem udział w jego seminariach, po czym zaprosiłem go do Niemiec.
Jako wydawca poprosiłem Serge'a o pozwolenie na wydanie jego książki Szaman miejski.
Byliśmy przyjaciółmi, mieszkaliśmy pod jednym dachem - nauczyciel i uczeń, autor i wydawca.
To było jak dorastanie w rodzinie. Rodzina była dla Hawajczyków zawsze najważniejsza. Jeżeli
struktura ta staje się chwiejna, wtedy ludzie wzajemnie sobie pomagają. Radość życia i łączność z
przyrodą to dla Hawajczyków świętość. Nigdzie na świecie nie doświadczyłem tego tak bardzo
jak na Hawajach: ruszająca się ziemia aktywnego wulkanu na Big Island; ocean, który czasami
wznosi się w wysokich na dwadzieścia metrów falach i staje się miejscem medytacji znanych
surferów; łagodny wiatr o temperaturze od 25 do 28 stopni; soczysta zieleń tropikalnej
roślinności. Wszystko to bezpośrednio pozwala mi doświadczać faktu, iż zawsze jestem częścią
natury.
Wiedza huny może ponownie przywrócić nam kontakt z nami samymi i pozostałymi
stworzeniami na Ziemi. Coraz bardziej pozbywamy się uczucia izolacji, z powodu którego cierpi
tak wielu ludzi. Drogi Czytelniku, życzę Ci, aby koncepcje przedstawione w tej książce
zapoczątkowały u Ciebie „przełom na drodze do uzdrowienia”.
AlfLiichow
Droga szamana-poszukiwacza przygód
Dwie drogi szamanizmu
Kiedy mówi się o szamanizmie, dobrze jest pamiętać, iż termin ten wywodzi się z tunguskiego
słowa „szaman”. Ogólnie określa ono ludzi ze szczególnym nastawieniem do życia. Ludzie ci
odgrywali i odgrywają w prawie wszystkich kulturach jedyną w swoim rodzaju rolę. W
większości języków znajdują się określenia dla tego rodzaju ludzi, aby wyraźnie odróżnić ich od
innych. Inni ludzie w obrębie tej samej społeczności mogliby pełnić tę samą funkcję lub
wykonywać te same czynności, lecz nie posiadają tego samego punktu widzenia, ani też tych
samych umiejętności. Ponieważ ani w języku angielskim, ani też w polskim nie ma określenia dla
tego typu ludzi, używamy słowa „szaman”. Trzeba pamiętać, że to nie to samo co mag,
czarnoksiężnik, wróżbita, kapłan, uzdrawiacz lub jasnowidz.
Mówiąc w dużym uproszczeniu: szaman używa odmiennych stanów świadomości w celu
komunikowania się z siłami przyrody i kosmosu oraz w celu wpływania na nie dla dobra
społeczeństwa. Aby móc wykonywać powyższe czynności zawsze i wszędzie pracuje nad
wzmocnieniem swojej wewnętrznej mocy. Trzy główne cechy, które odróżniają szamana od
reszty społeczeństwa to: używanie odmiennych stanów świadomości, wpływanie na zdarzenia dla
dobra ogółu oraz wzmacnianie wewnętrznej siły.
Pośród wielu szamańskich tradycji istniej ą dwie najważniejsze drogi do osiągnięcia wewnętrznej
mocy. Najbardziej znaną i najczęściej praktykowaną jest droga szamana-wojownika. Kto nią
kroczy, wyczuwa niebezpieczeństwa, rozwija czujność i ćwiczy surową samodyscyplinę, niszczy
nieprzyjaciół, zdobywa sprzymierzeńców i sojuszników, praktykuje techniki przeżycia i walki.
Kieruje się zasadą: podbijaj albo zostaniesz podbity. Tą ścieżką podąża większość indiańskich
szamanów. Jest to dobra droga, ponieważ zamiar jest dobry. Szaman zawsze jest uzdrawiaczem
Na wyspach Pacyfiku w kulturze polinezyjskiej istnieje inna droga: ścieżka szamana-
poszukiwacza przygód. Chodzi tutaj o poszukiwanie przygody, rozwijanie czujnej świadomości,
celowo ukierunkowanej samodyscypliny, tworzenie przyjaźni i jedności, praktykę przeżycia,
badanie umiejętności. Szaman-poszukiwacz przygód kieruje się zasadą: kochaj i bądź kochany.
Nie jest to lepsza droga, obie prowadzą do celu, jakim jest uzdrawianie. Obie w tym samym
stopniu rozwijają osobowość. Jedynie sposób działania jest różny. Różnice te mogą jednak
wywoływać głębokie socjalne i osobiste skutki.
Dla szamana-wojownika najważniejsze jest bezbłędne działanie oraz przywiązywanie dużej wagi
do rozwoju i utrzymania siły, by chronić siebie i innych przed nieprzyjaciółmi. Natomiast
szaman-poszukiwacz przygód dąży do tego, by odpowiednio działać, tzn. by osiągać najlepsze
możliwe w danej sytuacji rezultaty. Chodzi tu zwłaszcza o radość i stwarzanie pokoju.
Doprowadzenie do takich właśnie efektów było celem działania ariori - grupy wędrujących
śpiewaków i tancerzy ze stowarzyszonych wysp, jak również pierwotnych szamańskich zespołów
hula z Hawajów.
Hawajski szamanizm
Ważne jest, aby odróżnić kahunę od szamana. Dzisiaj na Hawajach używa się słowa kahuna na
określenie kapłana, duchownego, czarnoksiężnika, jasnowidza, uzdrawiacza lub szamana. Jednak
kahuna oznacza w zasadzie mistrza w określonej dziedzinie, np. w zdobywaniu duchowej siły, w
nawigacji lub surfingu. Dlatego ważne jest uświadomienie sobie, iż kahuna sam w sobie nie jest
szamanem. Jednak szaman może dążyć do tego, aby być kahuna.
Ważne jest również, aby wiedzieć, że hawajska religia i hawajski szamanizm nie są tym samym.
Hawajska religia była surowym systemem, pełnym zakazów, ofiar i ceremonii, z kapłańską
hierarchią na czele, którą nazywano kahu akua (ci, którzy służą bogom). Kapłaństwo było w
hawajskim społeczeństwie wszechobecne i ściśle związane z polityką.
W przeciwieństwie do kapłaństwa, w szamanizmie istniało bardzo mało struktur. Zakazy
nazywają się po hawajsku kapu lub tabu i były stosowane tylko wtedy, gdy służyło to procesowi
uzdrawiania. Szamani nie składali żadnych godnych wzmianki ofiar i ograniczali rytuały oraz
ceremonie do minimum. Poza tym prawie niczym nie wyróżniali się w społeczeństwie. Trzeba
było długo szukać, zanim znalazło się jednego z nich. Mieli również niewiele wspólnego z
polityką. Chyba że dana sytuacja wymagała ich przewodnictwa. W takim przypadku stawali się
raczej przywódcami aniżeli kapłanami.
Najważniejszą różnicą między kapłanem a szamanem jest sposób porozumiewania się z bogami i
duchami: kapłan sprzyja bogom i duchom na odległość, natomiast szaman po prostu nawiązuje z
nimi osobisty kontakt.
Szaman nie zajmuje się czarnoksięstwem, tzw. czarną magią. Ci, którzy to robili, nazywali się
ana ana. Wszyscy Hawajczycy bali się ich i pogardzali nimi. Niestety, wyrażenie ana ana nie jest
już znane i zostało zastąpione przez słowo kahuna. Dlatego też dzisiaj nawet wielu
Hawajczyków, gdy mówi się o kahunie, automatycznie myśli o czarnoksiężniku.
Prawdziwi hawajscy szamani nazywani byli kupua, czasami także kalakupua. Słowa te odnoszą
się do posiadania many - wewnętrznej, boskiej siły, oraz umiejętności swobodnego korzystania z
niej, używania jej i wykorzystywania w jakimś celu. Szamani zwykle kształceni byli w zakonie
albo gildii, która utrzymywana była przez konkretne rodziny. Najczęściej zaczynali jako
uczniowie, następnie awansowali do stopnia odpowiadającego wędrownemu czeladnikowi,
natomiast gdy udowodnili posiadanie dostatecznej wiedzy szamańskiej, wtedy zostawali kalana
kalakupa, jako mistrzowie - szamani.
Hawajscy szamani posiadaj ą dwie cechy odróżniające ich od szamanów wywodzących się z
innych kultur. Po pierwsze, nie stosują bębnów, żadnych instrumentów służących do wybijania
rytmu, ani też śpiewu, by wprowadzić się w trans umożliwiający im podróż do wnętrza. W tym
celu używają wyłącznie swojego ducha albo koncentrują swoją uwagę na dźwięku rozbijających
się fal morskich, deszczu lub też obserwują chmury itp. Jednak przede wszystkim proces ten
zachodzi na poziomie czysto duchowym. Instrumentów służących do wybijania rytmu oraz
śpiewu używają jedynie po to, by wytworzyć w sobie lub innych ludziach odmienny stan
świadomości, nie zaś po to, aby doprowadzić przy tym do stanu transu. Drugą różnicą jest
nieużywanie przez nich masek. Dotyczy to zresztą całej Polinezji.
W większości kultur, w których występowali szamani, włączając w to ludy europejskie, używano
masek i kostiumów przedstawiających bogów lub zwierzęta, w celu wspierania połączenia z jakąś
duchową istotą. Nie dotyczy to jednak Polinezji. Moje próby uzyskania na to uzasadnienia od
hawajskich szamanów okazały się bezowocne. Gdy zapytałem ich, dlaczego nie używają masek i
kostiumów, odpowiedzieli: „A dlaczego mielibyśmy to robić?” Z pewnością wyznają pogląd, iż
wewnętrzne umiejętności wystarczają, aby stworzyć to połączenie, i dlatego też nie potrzebuj ą
żadnego szczególnego okrycia lub ubrania. Z tego względu, dla osiągnięcia pożądanego celu cały
polinezyjski obszar kulturowy całkowicie wyłączył maski.
Jedyny znany mi wyjątek to makini, pewien rodzaj nakrycia głowy w formie dyni, który jest
raczej rytualnym hełmem, aniżeli prawdziwą maską. Cel używania makini nie jest zupełnie jasny.
Niektóre źródła mówią, że makini noszone było przez kapłanów zakonu Ku w czasie
poświęconym bogu Łono, natomiast inne przekazy podają, iż miało ono skrywać tożsamość
członków tajemnej wojennej społeczności. W żadnym razie jednak makini nie było przeznaczone
do duchowych przedstawień lub połączeń.
Boska moc
Centralną ideą w światopoglądzie hawajskich szamanów jest koncept many. Słowo to można
przetłumaczyć jako wewnętrzną lub boską moc, albo też, czasami, jako energię. Dokładnie
chodzi tutaj o energię kierowaną, a więc taką, która będzie wykorzystana, a nie tylko energię
samą w sobie. Najbardziej znanym symbolem many na Hawajach jest błyskawica. Ze znakiem
tym ma również związek znany symbol osoby uprawiającej surfing.
Pomimo wielorakich wskazówek we współczesnej literaturze, gdzie mana porównywana jest z
chińską chi, japońską ki, hinduistyczną praną i orgonem Reicha, nie jest do nich podobna. Nie
jest bowiem wyłącznie energią w sensie fizycznym lub bioenergetycznym. Na te rodzaje energii
Hawajczycy posiadają inne określenia. Mana jest czymś więcej. Słowo moc jest o wiele lepszym
określeniem, oznacza bowiem efektywną energię. Dla hawajskich szamanów wszystko posiada
manę. Jednakże niektóre rzeczy mają jej więcej aniżeli inne. Wynika to z ich natury albo z faktu,
iż zostały nią naładowane.
Jeśli szaman wchodzi w kontakt z przyrodą, duchami lub innymi ludźmi, wtedy uwzględnia ich
mana i pracuje z nią, używając własnej. Szaman nie próbuje jej kontrolować, ponieważ
doprowadziłoby to do konfliktu i byłoby stratą jego własnej many. Zamiast stosować przemoc,
stara się przekonać, i im więcej many posiada, tym bardziej jest przekonujący. Codziennym
celem hawajskich szamanów jest wzmacnianie swojej many, aby być bardziej efektywnym we
wszystkim, co się robi. Mówiąc w uproszczeniu: istnieją cztery rodzaje many, które szamani
starają się wzmocnić w sobie samych albo u innych ludzi:
1. Fizyczna, materialna mana, odpowiadająca temu, co mogłoby być interpretowane jako mana
bioenergetyczna.
2. Emocjonalna mana, która mogłaby być określana jako stan wewnętrznego napięcia.
3. Mentalna mana, którą można byłoby opisać jako rodzaj wielkiego zaufania do siebie oraz
wielkiej wiary w swoje siły.
4. Duchowa mana, oznaczająca poczucie własnej godności i szacunek dla samego siebie oraz
łączność i respekt przed tym, na czym koncentrujemy swój ą uwagę.
Sieć życia
Dla hawajskich szamanów prawie tak samo ważny jak mana jest koncept aka. Aka oznacza mniej
więcej eteryczną materię. Tak jak wielu innych szamanów, kupua zakłada, że wszystko jest ze
sobą powiązane. Połączenia te można postrzegać i wpływać na nie, jeśli zna się na to sposób.
Oznacza to, że połączenia te są realne, a nie abstrakcyjne, oraz że można nadać im kształt za
pomocą swojej świadomości. Dwa najczęściej używane przez hawajskich szamanów
wyobrażenia to eteryczna sieć i eteryczna pajęczyna.
W przypadku wyobrażenia pajęczyny szaman umiejscawia się jak pająk w centrum
trójwymiarowej pajęczej sieci, która rozprzestrzenia się na cały wszechświat we wszystkich
kierunkach. Podobnie jak pająk, również on może odbierać wszystkie wibracje występujące w
pajęczynie. Może je ignorować lub poświęcić im uwagę, w zależności od swojej woli. Tak samo
jak pająk, może biegać po pajęczynie bez zaplątania i uwikłania się w nią. Jako szaman może
jednak zrobić coś, czego nie potrafi pająk: przesłać wibracje wzdłuż pajęczyny oraz dowolnie,
odpowiednio do siły swojej many, świadomie wpływać na rzeczy we wszechświecie. W
przypadku sieci szaman jest tkaczem i rybakiem, który może tkać sieci i zarzucać je, by łapać
myśli i zdarzenia, symbolizowane przez ryby.
Kulturowy wzór
Wzorem dla hawajskich szamanów jest wielki bohater tej kultury: Maui. Znano go i kochano w
całej Polinezji. Wyspa Maui, nazwana została imieniem tego wielkiego bohatera. Fakt, iż Maui
był szamanem, potwierdzają przydomki, które mu nadano: na Hawajach nazywano go Maui
Kupua, natomiast w zachodniej Polinezji - Maui Tiki Tiki. Obydwa imiona przetłumaczyć można
jako Maui, człowiek dokonujący cudów, lub też: Maui magik. Do jego szamańskich praktyk, jak
podaj ą legendy, należało np. zamienianie się w różne zwierzęta. Maui otrzymywał też pomoc z
ich strony, odwiedzał niebiosa i wtajemniczony został w tajniki ognia i budowy aka, aby
przekazać je dalej ludzkości. Poza tym badał świat podziemny. Prawie wszystkie historie o Maui
kończą się tym, że szukał nowych przygód. Po prostu tak, dla zabawy. Maui czasami, jeśli było to
konieczne, stawał do walki, we wszystkich legendach podkreślana jest jego nadzwyczajna siła,
rozum, magiczne umiejętności, niezależność od zewnętrznych autorytetów, doprowadzająca do
porozumienia wiedza oraz umiłowanie przygód.
Jak stać się szamanem
Na Hawajach do szamanizmu można dojść dwiema drogami. Kandydat na szamana dzięki
naturalnemu dostępowi do wiedzy wchodzi w temat i uczy się poprzez doświadczenie albo też
uczą go przyjaciele czy krewni. Druga droga to wybór dokonany przez członka gildii
szamańskiej, który wtajemnicza w jej misteria na tyle, na ile jest się na to gotowym. Zwykle
wyboru tego dokonuje starszy członek rodziny, co w pojęciu Hawajczyków oznacza, iż jest to
ktoś z pokolenia rodziców lub dziadków. Wybierana jest osoba w wieku od siedmiu do czternastu
lat. Podstawę wyboru stanowią zainteresowania, umiejętności i potencjał, jakim dysponuje
kandydat. Najważniejszymi czynnikami są: ogólny stan zdrowia, zręczność, zainteresowanie
przyrodą oraz intuicyjne, podświadome zdolności. Dawniej na Hawajach zdolności
jasnowidzenia rozpoznawane były często za pomocą dziecięcych zabaw, takich jak np. kohikohi-
ku-palala. W zabawie tej chodzi o znalezienie przedmiotu schowanego w ziemi lub piasku. Jeżeli
dane dziecko szczególnie dobrze daje sobie z tym radę, wtedy wybierane jest do treningu. W
specjalnej chacie na plaży uczone jest sztuki kuhikuhi-pu 'one, pewnej formy geomancji, w której
chodzi o coś, co można określić jako wyczuwanie promieniowania Ziemi. Mój ojciec również
przeprowadzał ze mną i moim rodzeństwem najprzeróżniejsze doświadczenia-zabawy związane z
telepatią i jasnowidzeniem.
W wieku siedmiu lat można już rozpoznać w dziecku potencjalnego szamana. W ciągu
następnych pięciu lat ostrożnie sprawdza się je i powoli przygotowuje na to, aby zostało
szamanem. Gdy wybrane dziecko ma już czternaście lat, staje się uczniem kahuny. Następnie
zwykle upływa jeszcze od siedmiu do czternastu lat, zanim uczeń sam zostanie kahuną. Dawniej
wszystko to odbywało się w rodzinie, gdzie pracę wymieniano na naukę. Dziś obowiązuje handel
wymienny lub też płaci się pieniędzmi. Jeszcze jedna rzecz wygląda dzisiaj inaczej: bardziej
zwraca się uwagę na skłonności lub uzdolnienia aniżeli na wiek, a formalny trening nie trwa już
tak długo. Wiele rzeczy załatwia dzisiaj nowoczesne wychowanie i możliwości doświadczania
czy eksperymentowania. Na przykład niewielu ludzi uświadamia sobie jak bardzo rozwinięta jest
ich zdolność koncentrowania się w porównaniu z większością narodów, w których nie nastąpiła
technologizacja. Można to już stwierdzić na podstawie naszej umiejętności czytania książek.
Następne ważne czynniki to nadzwyczaj bogaty repertuar wewnętrznego języka obrazów oraz
doświadczenia, które dzięki filmowi i telewizji stały się częścią składową współczesnego
społeczeństwa. Ciągle należy podkreślać, jak wielkie znaczenie maj ą te czynniki dla
potencjalnego szamana.
A ponieważ duża część pracy wykonana jest dzięki współczesnemu wychowaniu i komunikacji,
człowiek z odpowiednimi skłonnościami
może w stosunkowo krótkim czasie osiągnąć
podstawowe szamańskie umiejętności. Najczęściej dłużej trwa zrozumienie światopoglądu.
Szamański światopogląd
W dzisiejszych czasach najbardziej rozpowszechniony jest pogląd, że świat jest miejscem
niebezpiecznym. Wszędzie czyhają wypadki, choroby, śmierć, niepowodzenia, odmowa,
tyrania i zniszczenie. Szaman-wojownik buduje swój świat na tym wyobrażeniu. Włącza w to
jeszcze więcej niebezpieczeństw, poczynając od niewidzialnych mocy, takich jak złe i
chaotyczne duchy. Stara się tak dalece wzmocnić swoją własną siłę, aby nie być
zwyciężonym przez człowieka lub duchy, a także, by nieść pomoc innym i chronić ich przed
niebezpieczeństwami tego świata. Dla szamana-wojownika ważny jest fakt, że choć świat
jest niebezpieczny, on ma moc przezwyciężania tych niebezpieczeństw. Ten skok od
bezsilności do mocy dla niektórych ludzi jest zbyt duży. Są to osoby, które nie tylko czują się
bezsilne, lecz także boją się mocy.
Szaman-poszukiwacz przygód nie akceptuje zasady, jaką kieruj e się szaman-wojownik.
Przyjmuje on do wiadomości, że wy stępuj ą niebezpieczeństwa na świecie, jednak nie
wychodzi z założenia, że świat sam w sobie jest niebezpieczny. Wręcz przeciwnie - jest pełen
podniet, emocji, pełen możliwości. Podstawowym założeniem szamana-poszukiwacza
przygód jest idea, iż sami kreujemy swój świat; każde niebezpieczeństwo, przyjemność i
doświadczenie stworzone są przez nas. Szuka on mocy, by kreować i zmieniać
doświadczenia oraz pomagać innym w czynieniu tego samego. Nawet Maui dał ludziom
ogień, aby dzięki temu mogli gotować sobie jedzenie i widzieć świat nawet w nocy.
W społeczeństwie, w którym liczą się jedynie tzw. obiektywne doświadczenia, trudno jest
stosować ten sposób widzenia świata, ponieważ dzięki temu zdobywamy absolutną władzę
nad naszym własnym życiem, czego niektórzy bardzo się boją. Niewątpliwie jest to trudny
sposób widzenia świata dla społeczeństwa, które zorientowane jest na obiektywność,
równocześnie jednak bardzo korzystny dla człowieka, który zdolny jest go przyjąć. Z tego
punktu widzenia sami stwarzamy całe swoje dobro i zło.
Interesujące jest, iż jedynym słowem występującym w języku hawajskim, które określa zło,
jest ino. W rzeczywistości oznacza ono szkodliwie. Korzenie tego słowa tkwią w określeniu
zbyt mocno. W oryginalnym hawajskim języku nie istnieją żadne słowa określające złe duchy
lub złe istoty. Wyrażenia najbliższe temu znaczeniu to szkodliwe myśli, szkodliwy duch.
Obojętnie, jak wiele zła istnieje na tym świecie, jeszcze długo nie uczyni go ono całego złym.
I nieważne, jak dużo występuje zła, zawsze można obrócić je w dobro, jeżeli w nie
wierzymy.
Prawdopodobnie w dzisiejszym świecie trudniej jest reprezentować ideał szamana-
poszukiwacza przygód, który mówi o potędze wiary, aniżeli ideał szamana-wojownika
będący potęgą siły. W obiektywnym i niebezpiecznym świecie łatwiej uznawana będzie siła
niż wiara. W takim świecie ludzie raczej będą bać się mocy myśli, aniżeli ją kultywować.
Szamani tak samo łatwo i naturalnie posługują się duchowymi umiejętnościami w celu
komunikowania się i zmieniania rzeczywistości, jak łatwym i naturalnym jest dla nich
używanie fizycznych zdolności do uprawiania sportu. W pewnych kulturach szaman może
posługiwać się ceremoniami i rytuałami w czasie wykonywania swoich czynności, tylko
wtedy gdy są one społecznie akceptowane. Jeśli jednak jest sam, wtedy z łatwością wślizguje
się w szamańskie stany świadomości oraz wychodzi z nich. Dokładnie to odróżnia szamana
od czarnoksiężnika. Czarnoksiężnik bowiem przekonany jest, że ceremonia i rytuał są istotną
częścią jego sztuki, dla szamanów są one jedynie użyteczne.
Pojęcie szamańskie stany świadomości można opisać lepiej jako systemy wierzeń i zapatrywań.
Poruszanie się w różnych systemach pozwala na manifestowanie się różnych możliwości. Każdy
system wiary i zapatrywań daje określone ramy myślowe obejmujące zbiór zestawów myślowych
dotyczących rzeczywistości. To, czego każdy może dokonać lub do czego jest zdolny w każdej
dowolnej chwili, zależy od danego systemu zapatrywań i wierzeń, od ram myślowych lub punktu
widzenia, z którymi pracuje jego duch.
Każdy z nas pochłonął i wyrzucił z siebie wiele stanów. Np. rodzice, którzy są również dziećmi
swoich rodziców, albo nauczyciel, który równocześnie uczy się czegoś, naukowiec robiący
zakupy lub tancerz będący również pisarzem. Szaman uznaje po prostu szersze spektrum stanów -
systemów aniżeli większość ludzi. Jest on w stanie umyślnie poruszać się w nich tam i z
powrotem. Szaman-poszukiwacz przygód używa po prostu innego systemu myślowego niż
szaman-wojownik. Poza tym szaman posiada umiejętność, która na Hawajach znana jest jako
mąka 'ike, co oznacza widzące oko, czyli uświadomienie sobie istnienia różnych systemów.
Szaman jako uzdrawiacz
Od mojego afrykańskiego mentora uczyłem się oddalenia od współczesnego, amerykańskiego,
naukowego i obiektywnego punktu widzenia dotyczącego zdrowia i przyjęcia szamańskiego
spojrzenia na ten temat. Nie było to dla mnie łatwe, pomimo że już od lat kształcony byłem w
przeróżnych duchowych sztukach. Oczekiwano ode mnie, abym uznał, iż dobre zdrowie jest
naszym naturalnym stanem, natomiast każdy rodzaj choroby pochodzi od złośliwego i zjadliwego
ducha, który przeciwstawia się naturalnemu uzdrawianiu ciała. Zadaniem szamana jest
wypędzenie tego złośliwego ducha.
Właściwy problem polegał na tym, że potrzebowałem dużo czasu, aby zrozumieć, czym jest ów
złośliwy duch. Zrozumiałem w końcu, że jest to negatywna myśl lub wyobrażenie, w które
wierzy chora osoba. Zadaniem szamana jest znalezienie sposobu na zmienienie tej idei. Nie jest
to czysto psychosomatyczny sposób podejścia do choroby, ponieważ szamani wychodzą z
założenia, że określone fizyczne stany ciała człowieka mogą wywołać takie choroby jak malaria
lub cholera. Z drugiej jednak strony uważają oni także, iż nie każdy człowiek wystawiony na
działanie tych samych czynników (w tych samych warunkach) zapada na daną chorobę. Szamani
tłumaczą to tym, że każdy człowiek nosi w sobie innego ducha lub inne wyobrażenia. Wiedzą oni
również, iż doprowadzenie do organizmu różnego rodzaju energii, np. w formie uczuć, ziół lub
zachodniej medycyny może bardzo pomóc w zmienianiu owych negatywnych myśli albo
wypędzaniu złośliwych duchów.
Niezależnie od rodzaju doprowadzonej energii traktowano ją jako dodatkowe narzędzie służące
osiągnięciu głównego celu. Szamani uważali, że uzdrawianie tylko za pomocą energii nie zawsze
działa. Dokładnie rzecz ujmując, posługiwanie się tylko pracą nad ideami i wyobrażeniami
również nie zawsze okazuje się skuteczne. Fakt ten tłumaczono mocą negatywnych idei, a nie
błędem w koncepcie. Szamani często nawet ciężkie choroby skutecznie uzdrawiali za pomocą
pewnego rodzaju hipnozy, nie dokonywali tego, stosując tradycyjną medycynę ani też za pomocą
energii. Jakkolwiek nie byłyby one pomocne, to jednak u podstaw uzdrowienia leżały inne
czynniki.
To właśnie szamańskie pojmowanie związku między zdrowiem a wyobrażeniami lub systemami
zapatrywań albo wiary jest nie tylko ważne, lecz także trudne do pojęcia. Nie chodzi tutaj ani o
pozytywne myślenie, jak się powszechnie sądzi, ani też o konwencjonalne leczenie. Chodzi o to,
by zdać sobie sprawę, że wpływ ma to, w co człowiek wierzy, dla danej osoby to jest właśnie
prawda. Dzięki zmianie tego, w co się wierzy, zmienia się również doświadczenia (rzeczywistość
danej osoby).
Jedną z najważniejszych szamańskich umiejętności, jeśli chodzi o uzdrawianie, jest wpływanie na
innych, takie zmienianie ich systemów wierzeń i przekonań, aby doprowadzić do pożądanych
rezultatów. Czasem może to oznaczać, że szaman, by doprowadzić do uzdrowienia, usiłuje
wpłynąć na wiarę danej osoby w moc jej szamańskiej energii albo też w moc określonego zioła,
lekarstwa, jakiegoś rytuału lub też w jego własną moc uzdrawiania siebie. Jeżeli zmiana
wierzenia lub zapatrywania będzie skuteczna, wtedy negatywna idea zostanie zneutralizowana i
organizm będzie miał otwartą drogę do uzdrowienia się.
Oczywiście działa to również wtedy, gdy zastosujemy tę metodę w stosunku do samego siebie. W
pewnym przypadku świadomie zmieniłem moje ramy myślowe i przeniosłem się w te, które
miałem jako małe dziecko. Zrobiłem to kiedy doznałem silnego ataku astmy. Zmieniłem ramy
myślowe i symptomy zniknęły w ciągu kilku minut. Innym razem leżałem w łóżku chory na
grypę, zmieniłem moje ramy myślowe za pomocą wizualizacji, po czym symptomy zniknęły w
przeciągu godziny. W tym przypadku można powiedzieć, iż moja świadomość uwierzyła w
skuteczność wizualizacji, i dlatego pozwoliła na uzdrowienie organizmu. Nie muszę przy tym
wcale wiedzieć, o jakie negatywne idee chodziło. Wszystko, co musiałem zrobić, to
skoncentrować się z pozytywnym zamiarem na wiarygodnej idei. Innym razem obserwowałem w
lustrze, jak na mojej wardze tworzą się pęcherzyki po tym, gdy stłumiłem moje uczucia. Gdy
zmieniłem emocjonalne ramy, zobaczyłem jak pęcherzyki znikają.
Jeśli chodzi o uzdrowienie: zarówno szaman-wojownik, jak i szaman-poszukiwacz przygód,
działają podobnie. Oznacza to, że bardziej zainteresowani są rezultatami, aniżeli metodami.
Pomijając aspekty kulturowe, nie znalazłem żadnych istotnych różnic dotyczących rodzaju i
sposobu doprowadzania do uzdrowienia.
Szaman jako prorok
Problem, który można nazwać „medialne fenomeny”, dla niektórych ludzi wychowanych we
współczesnej zachodniej kulturze jest tak samo fascynujący, jak i przerażający, ponieważ
uważany jest za ponadnaturalny, zabobonny i niebezpieczny. Oczywiście powodem jest brak
wiedzy na ten temat.
Jeśli w ogóle uznaje się występowanie takich fenomenów, to typowe zachodnie podejście do tego
zagadnienia polega na uznawaniu go jako zjawiska leżącego poza obszarem dostępu większości
ludzi. A żeby posiąść medialne umiejętności, trzeba poddać się strasznej dyscyplinie,
okultystycznym rytuałom i tajemniczym praktykom, być specjalnie wybranym przez jakieś
bóstwo lub przyjść na świat z tym talentem. W rzeczywistości jednak, gdy ktoś wejdzie na
szamańską ścieżkę, wtedy wszystkie te fenomeny traktuje jako część całego spektrum ludzkiego
doświadczania. Zachodnie badania przeprowadzane nad mediami skłaniają się do dzielenia tych
umiejętności na określone działy, takie jak: telepatia, jasnowidzenie, przepowiadanie itd. Moim
zdaniem prawdziwe jest stwierdzenie, że choć szamani posiadają określenia na poszczególne
umiejętności, to jednak podkreślają fakt, iż ważniejsze jest to, na co kierowana jest uwaga, a nie
koncentrowanie się na wykorzystywanej w danym celu umiejętności. Odpowiednią metodą na
zaszeregowanie szamańskich zdolności jest przyjrzenie się świadomości. Na co jest ona
skierowana? Na przeszłość, teraźniejszość, przyszłość, do wewnątrz czy na zewnątrz? Istnieje
również szczególny stan pośredni, który po
hawajsku nazywa się maka 'ike. Z tego punktu
szaman kieruje swoją świadomość.
Szamani posiadaj ą tak szeroki wachlarz medialnych środków wyrazu, iż tradycyjne
zachodnie kategorie okazują się bezużyteczne. Weźmy np. chodzenie po ogniu. Można je
zaklasyfikować do kategorii psychokinezy, jednak pojęcie to jest niewystarczające, aby
określić wszystkie stany emocjonalne, w których chodzenie po ogniu jest możliwe.
Gdy na Tahiti praktykowałem chodzenie po ogniu i biegłem po żarzących się kamieniach
lawy, wtedy nie wykorzystywałem hipnozy ani też dużej emocjonalnej motywacji lub jakiejś
formy „pozytywnego programowania”, pomimo iż te trzy sposoby w określonej sytuacji
mogłyby na niektórych ludzi działać. Przeniosłem się raczej w stan lub system o nazwie
ho'okahi, co można przetłumaczyć jako „niemyśląca jedność z otoczeniem”. W tym stanie
nie broniłem się przed ogniem, dlatego też bez oparzeń mogłem po nim biec. Ten sam stan
wykorzystałem również w zupełnie innej sytuacji. Pewnego dnia mój przyjaciel zabłądził w
lesie i zgubił przy okazji okulary. Udałem się w to miejsce, przeniosłem się w stan ho 'okahi i
po upływie chwili zobaczyłem zgubiony przedmiot. Z pewnością nie była to forma
psychokinezy.
Istnieją też inne szamańskie umiejętności, które nie mieszczą się w tradycyjnych zachodnich
kategoriach, jak np. podróżowanie przez wewnętrzne światy celem doprowadzenia do zmian
w świecie zewnętrznym, rozmawianie z roślinami, zwierzętami i kamieniami, uspokajanie
wiatrów, doprowadzanie do opadów deszczu i tak dalej. Niewątpliwie włączenie szamanizmu
do zachodniej świadomości może w znacznym stopniu przyczynić się do postępów w
badaniach nad oddziaływaniem naszego ducha na otoczenie.
O głównej różnicy między spojrzeniem na świat szamana-wojownika i szamana-
poszukiwacza przygód wspomniałem na początku tych rozważań. Chodzi głównie o to, że
pierwszy z nich jest wyczulony na niebezpieczeństwa, natomiast drugi na połączenia.
Szaman-poszukiwacz przygód wykorzystuje wierzenia, w których nie występują wrogowie
ani złe duchy, dlatego nie musi zajmować się nimi, chyba że z jakiegoś powodu wkracza w
rzeczywistość innego człowieka, ale nawet wtedy nie musi ich się obawiać.
Oczywiście cały czas mówię o idealnym szamanie-poszukiwaczu przygód, ponieważ w
praktyce musi on wojować z nieprzyjaciółmi i złymi duchami aż do momentu, gdy nauczy
się całkowicie przenosić w rzeczywistość wolną od nich. Poza tym na wyższym medialnym
poziomie nie ma żadnej różnicy między obiema tymi drogami.
Szaman jako człowiek pracujący ze snami
W przypadku szamanów słowo „śnić” musi być rozumiane bardzo aktywnie. Inaczej mówiąc, to
co dla większości ludzi jest pasywnym doświadczeniem, dla szamana jest świadomym aktem
kreowania. Poza tym szaman nie odróżnia specjalnie swojego wewnętrznego życia od
zewnętrznego. Bardzo różnią się one między sobą, jednak są tak samo realne jak pomarańcza i
jabłko. Pewnych antropologów, którzy próbowali doświadczenia szamanów wcisnąć w zachodni
sposób myślenia, doprowadziło to do szeregu nieskończonych problemów.
Załóżmy np., że w afrykańskiej wiosce wraca z pracy w polu szaman (tak, szamani wykonują
również zwykłe czynności) i opowiada mieszkańcom, iż z położonego w pobliżu świętego gaju
przywołał go boekin, gdy on sadził maniok (I
stotny dla żywienia krzak dochodzący do trzech metrów
wysokości; grube i ciężkie bulwy zastępują ziemniaki i dostarczają dużych ilości skrobi w tropikalnych krajach; należy
do roślin wilczomleczowatych).
. Zatrzymał się więc i dał mu trochę tytoniu. Boekin dziękując,
powiedział mu, że w tym roku pora deszczowa przyjdzie tydzień wcześniej niż zwykle.
Mieszkańcy wioski przyjmują to jako coś zwyczajnego, normalnego. Doświadczenie szamana
potrafią zaakceptować jako realne, pomimo iż sami nie są w stanie zobaczyć lub usłyszeć owego
ducha. Jednak zachodni antropolog, który np. właśnie w tym czasie znajdowałby się w wiosce,
spędziłby bezsenne noce na przemyśleniach, czy szaman oszukał mieszkańców wioski, miał
halucynację czy po prostu źle zinterpretował naturalne zdarzenie. Całej sprawy nie ułatwiłby
nawet fakt, że deszcze rzeczywiście przyszłyby tydzień wcześniej niż zwykle miało to miejsce.
Właściwy problem antropologa polega na tym, że żadna z jego kategorii nie pasuje do tego
doświadczenia. Według przekonań szamanów możliwe jest komunikowanie się z duchami.
Otrzymywane informacje są prawdziwe i skuteczne w sensie fizycznego przeżycia i dlatego ukin
(duchy) też są rzeczywiste niezależnie od poglądów antropologów.
Szaman, dzięki kulturze, z której się wywodzi, i akceptacji mieszkańców wioski powołuje duchy
do życia w codziennej rzeczywistości. Nie czyni ich to jednak mniej realnymi. Tak jak realne są
Stany Zjednoczone powołane we śnie do życia przez ludzi, którzy w nich mieszkają. Ten sposób
patrzenia na życie jest trudny do przekazania, ponieważ szaman traktuje wszystkie rzeczywistości
jako subiektywne i tak też zaczynają je traktować współcześni naukowcy zajmujący się fizyką
teoretyczną. Przy tym podejściu do sprawy pytanie, czy dane doświadczenie jest prawdziwe, czy
też nie, pozbawione jest sensu, ponieważ odpowiedź tak lub nie zależy od punktu widzenia.
Najbardziej znane szamańskie umiejętności to wstępowanie do ziemi i schodzenie do świata
podziemnego, a następnie używanie doświadczeń pochodzących z tych światów celem
zmienienia czegoś w świecie zewnętrznym. Obojętnie, czy zmiany dotyczą jednego człowieka,
społeczeństwa, czy też środowiska. Jeżeli chodzi o samo doświadczenie, najbliższy odpowiednik
we współczesnej klasyfikacji doświadczeń to , jasny sen”, podczas którego śniąca osoba
świadoma jest faktu, iż śni i może wpłynąć na zdarzenia we śnie. Inny bliski odpowiednik to
proces „aktywnej imaginacji” lub „aktywnego snu na jawie”, szczególnie wtedy, gdy ktoś tak
głęboko zanurza się w swój sen, iż dochodzi do wirtualnego stanu transu. Treść tej wewnętrznej
podróży u szamana-wojownika i szamana-poszukiwacza przygód różni się tak samo jak ich
metody doprowadzenia do tego stanu.
Ogólnie rzecz biorąc szamani-wojownicy skłaniają się do rozwiązywania konfliktów w
wewnętrznych wymiarach za pomocą pewnego rodzaju bitwy, natomiast szamani-poszukiwacze
przygód chcą rozwiązywać swoje problemy bez walki. Zwróć przy tym uwagę na słowo skłaniają
się. Jak już wspomniałem, bębny lub inne instrumenty służące do wybijania rytmu w tradycji
szamanów-wojowników wydają się być ulubionymi środkami pomocniczymi w doprowadzaniu
do stanu transu, jednak szamani obydwu dróg posługują się monotonnymi dźwiękami, punktem
koncentracji, na którym skupiają wzrok lub „sensoryczną deprywacją” (
Eksperymentalne
postępowanie, które polega na radykalnym ograniczeniu przez jakiś czas dopływu •wszelkich bodźców zewnętrznych -
przyp. tłum.)
.
Do ulubionych metod szamanów-poszukiwaczy przygód, których sam się uczyłem, należy
przenoszenie zmysłów na wewnętrzny punkt koncentracji. Trzeba wiedzieć, że szamański trans
nie jest stanem pozbawionym świadomości, lecz stanem silnego skoncentrowania, ogromnej
aktywności. Niezależnie od jego głębi, szaman zwykle cały czas świadomy jest tego, co dzieje się
dookoła niego, w świecie zewnętrznym.
Skuteczność podróży (tzn. skuteczność dokonanych zmian w świecie zewnętrznym) obydwu
szamanów prawie całkowicie zależy od absolutnego przekonania, iż osiągnięto coś ważnego w
świecie wewnętrznym. Owo przekonanie jest największym dobrem szamana. Dopiero za jego
pośrednictwem szaman przekonuje innych o tej prawdzie. Wspólna wiara w coś stwarza wspólną
rzeczywistość.
Mniej znane są szamańskie podróże do środkowych światów ludzkiej przeszłości, teraźniejszość i
przyszłości. Są to światy snów, w których symbole są rzeczywistością, nierozłącznie związane ze
światem zewnętrznym i oddziałują z odpowiednimi symbolami w świecie zewnętrznym.
Tematami tymi coraz częściej zajmują się współcześni terapeuci pod takimi hasłami jak
„kreatywna wizualizacja” i „prowadzona imaginacja”.
Współcześni terapeuci doceniają skuteczność pracy z symbolami, jednak wątpię, aby wielu z nich
wierzyło w rzeczywistość je zamieszkującą. Trochę szkoda, że tak się dzieje, ponieważ na wielu
ludzi stosujących tę terapię rzeczywiście działa, przy czym decydującym czynnikiem jest właśnie
wiara wywołana przez to postępowanie. Kierowana wizualizacja lub imaginacja będzie
całkowicie bezskuteczna, jeżeli w podświadomości nie będziesz stymulował danego przekonania.
O tym wie każdy szaman. Powodem, z jakiego metoda ta tak dobrze działa, jest fakt, iż
stosowanie symboli (ze zwykłego punktu widzenia) najczęściej omija krytyczną, analityczną
dzienną świadomość i łatwiej dociera do pozbawionej krytycyzmu podświadomości. Najbardziej
skuteczna imaginacja musi być dopasowana do danej osoby, w czym szamani są ekspertami.
Metoda posługiwania się wewnętrznymi światami środka, by wpływać na świat zewnętrzny, nie
ogranicza się do terapii, lecz może być zastosowana w każdej dziedzinie: od wpływania na
osobisty sukces do wpływania na pogodę. Bardzo interesujący wydaje mi się fakt, że najczęściej
ten potężny pomocniczy środek stosowany jest w świecie interesu. Najprawdopodobniej dzieje
się tak dlatego, że menedżerowie -podobnie jak szamani - z zaangażowaniem interesują się tym,
co naprawdę daje pożądany efekt.
Współczesny szaman
Często mówię moim uczniom, że łatwo jest być szamanem w dzikim terenie, na pustkowiu. Dużo
trudniej jest być szamanem w mieście, lecz właśnie tutaj najczęściej jest on potrzebny.
Historycznie rzecz biorąc, szaman zawsze był częścią społeczności, w której żył i gdzie miał
pozwolenie na działanie. Dzisiaj również doświadczamy tej wolności i również dzisiaj
powinniśmy ją wykorzystać, będąc wśród społeczeństwa, a nie poza nim.
Świat potrzebuje szamanów, którzy potrafią poruszać się w dzisiejszym świecie, z jego kulturą, i
pomagać w rozwiązywaniu dzisiejszych problemów. Wszędzie tam, gdzie panuje niezadowolenie
i dysharmonia, szaman może odgrywać konstruktywną rolę. Jeśli potrzebne będą nowe idee w
celu rozwiązywania ludzkich problemów lub przekraczania granic, obojętnie jakiego rodzaju,
również wtedy szaman może użyć swoich szczególnych umiejętności w dziedzinie zdrowia,
psychologii, technologii i ekologii. W jedynym w swoim rodzaju szamańskim punkcie widzenia
oraz szamańskiej praktyce znajduje się miejsce dla rozwoju, przez co wzbogacają one całą
ludzkość, równocześnie w dobry sposób przysługują się one Ziemi.
Pomimo że doktor Lawrence LeShan nie pisał o szamanach, rozdział ten chciałbym zamknąć
idealnie pasującym cytatem pochodzącym z jego znakomitej książki pt: „Alternate Realities”
(Alternatywne rzeczywistości):
Nasza wolność jest o wiele większa, aniżeli możemy to sobie wyobrazić. Możemy uczyć się
przenoszenia z jednej rzeczywistości w drugą i wyszukiwania sobie takiej, która jest najbardziej
zbliżona do naszych chwilowych potrzeb i celów. Możemy używać tego nowego punktu widzenia
w celu powiększenia naszego jestestwa, kochania, szanowania i pielęgnowania siebie oraz
innych. Czujcie się w naszym wszechświecie tak jak w domu i pomóżcie ratować nas i naszą
planetę.
Widzieć to wierzyć
Najtrudniejszą rzeczą dla większości uczniów szamanizmu jest zrozumienie światopoglądu
szamanów. To spojrzenie na świat tak samo miesza dzisiaj w głowach moim uczniom, jak kiedyś
wprowadziło mnie w zamieszanie, gdy wzrastałem. Gdy byłem jeszcze nastolatkiem i
mieszkałem na farmie, mój ojciec tak samo mówił o zasiewach i zwierzętach otaczających nas
jak wszyscy inni farmerzy w sąsiedztwie, lecz czasami rozmawiał z tym samym zbożem i tymi
samymi zwierzętami, jakby wszystkie one były inteligentnymi istotami, które go rozumieją i
odpowiedzą mu. Pomimo że nauczyłem się, jak to się robi, potrzebowałem dużo czasu, zanim
naprawdę pojąłem, co zachodziło w czasie tej komunikacji. Były chwile, w których z trudem
mogłem skoncentrować się na mojej pracy, ponieważ drzewa, kwiaty, żuki, skały i budynki
dookoła mnie przeprowadzały między sobą tak wiele rozmów. Później nauczyłem się jakoś
wyłączać i wychodzić z tego poziomu postrzegania, lecz sam nie wiedziałem, jak to robiłem.
M'Bala, mój szamański mentor w Afryce, gdzie spędziłem siedem lat, nauczył mnie, w jaki
sposób, po wejściu w głęboki stan transu, stać się jednością ze zwierzętami zamieszkującymi
dżunglę. Wyciągnąłem z tego wniosek, że trans jest środkiem niezbędnym do przeprowadzenia
tej przemiany. Sądziłem tak do momentu, gdy zrozumiałem, iż to samo mógł zrobić za pomocą
mrugania oczami, a więc bez wchodzenia w trans. Oczywiste stało się dla mnie, że trans był tylko
środkiem pomocniczym, a nie powodem przeprowadzenia tego doświadczenia.
Mój hawajski wujek - kahuna Wana Kahili pokazał mi, w jaki sposób należy udawać się w
podróże do wnętrza, które pełne było cudów i strachu, oraz jak dostrzegać znaki w chmurach,
liściach i meblach. Nauczył mnie również, w jaki sposób być świadomym swojego stanu jawy
oraz w jaki sposób nie dostrzegać omenów. Istnieją chwile, w których niedostrzeganie ich jest tak
samo ważne, jak zdolność postrzegania ich w innych momentach.
Mój ojciec, M'Bala i Wana Kahili niewiele czasu poświęcili na wyjaśnienie mi fenomenów,
których mnie nauczyli. Wszyscy oni byli zdania, iż najlepszym nauczycielem będzie
doświadczenie, natomiast intelektualne wyjaśnienia mogłyby jedynie przeszkadzać w tym
procesie. Była to wprawdzie dobra metoda do wysadzenia mnie z postawy uparciucha i
wsadzenia w moje ciało, ale ponieważ musiałem dać sobie radę z wątpliwościami i obawami
pochodzącymi z nieszamańskiej kultury, w której w końcu również żyłem, spowolniło to
wyraźnie mój proces uczenia się. Jako uczeń i nauczyciel odkryłem następującą rzecz: jeżeli
zaspokoimy intelekt, wtedy zmniejszymy analityczne i emocjonalne bariery procesu nauczania
oraz umożliwimy dużo szybsze akceptowanie przeżyć. Spędziłem wiele lat na analizowaniu
moich prywatnych doświadczeń oraz przeżyć innych szamanów, aby naprawdę zrozumieć, co
działo się wtedy, gdy robiliśmy to, co robiliśmy, abym dzięki temu mógł to przekazać dalej.
Wszystko zaczęło się od tego, iż Wana Kahili nauczył mnie, że istnieją cztery światy, poziomy
lub klasy postrzegania, między którymi każdy człowiek spontanicznie porusza się tam i z
powrotem. Zwykle dzieje się to podświadomie, natomiast szamani praktykują to świadomie. W
przypadku owych czterech światów chodzi o ike papakahi, co dosłownie oznacza doświadczanie
pierwszego poziomu; ike papalua -doświadczanie drugiego poziomu; ike papakolu -
doświadczanie trzeciego poziomu oraz ike papaha - doświadczanie czwartego poziomu. Jego
skromne wyjaśnienie brzmiało, iż poziomy te oznaczają różne światy, a mianowicie: świat
normalny, świat ponadzmysłowy, świat snu oraz świat bytu. W celach nauczania określam je
czasami jako świat obiektywny, subiektywny, symboliczny oraz holistyczny. Wana Kahili
powiedział również, iż światy te znane są wszystkim ludziom, a nie tylko szamanom. Jedyna
różnica polega na tym, że szamani posługują się nimi świadomie oraz w określonym celu.
Niektórzy ludzie natomiast mieszają różne światy w myśli i mowie, co prowadzi do dużego
zamieszania w ich życiu.
Moim celem stało się więc wtedy zapoznanie wielu ludzi w krótkim czasie z szamańskimi
doświadczeniami. Pomimo pomocy przy starcie musiałem wypełnić wiele luk. To, o czym będę
teraz mówił, jest zestawieniem wyników moich poszukiwań i badań.
Szamańskie doświadczanie
Co to znaczy, że pracujemy w szamański sposób? Rozmawiamy z przyrodą i duchami,
zmieniamy pogodę, stwarzamy rzeczywistość, uzdrawiamy myśli i ciało, komunikujemy się z
obcymi istotami*, wychodzimy z naszego ciała, podróżujemy przez inne wymiary, widzimy to,
czego inni nie potrafią zobaczyć, płacimy podatki, myjemy swoje samochody i kupujemy
warzywa. Czy istnieje delikatna linia łącząca te wszystkie czynności? Czy chodzi tutaj raczej o
niezależne od siebie umiejętności?
Huna jest polinezyjską filozofią życia, której zostałem nauczony. W pierwszej podstawowej
zasadzie huny znajdujemy bardzo pouczającą wskazówkę. Idea ta mówi: Świat jest taki, za jaki
go uważasz. Ta sama idea wyrażona w bardziej popularny sposób brzmi: Sami stwarzamy sobie
naszą rzeczywistość. Większość ludzi, wypowiadając to zdanie, w rzeczywistości go nie
akceptuje, albo przynajmniej nie w pełni. Wierzą oni mianowicie, że oznacza jedynie, że
wszystko, co im się przydarza, jest z ich winy. Do tego stwierdzenia dochodzą ludzie
rozumiejący tę zasadę. Ograniczają się oni jednak do wyobrażenia, że każdy człowiek
odpowiedzialny jest za swoje uczucia i przeżycia oraz że w momencie, gdy negatywne myśli
zastąpi się pozytywnymi, zamiast negatywnych przyciągnięte zostaną pozytywne zdarzenia.
Dobre i to, lecz my, szamani posuwamy się dużo dalej. Nawet tak daleko, że mówimy: Za
pośrednictwem naszych myśli nie tylko przyciągamy określone zdarzenia, stwarzamy nawet
rzeczywistość. Na podstawie naszych założeń i przypuszczeń, nastawień i oczekiwań czynimy
rzeczy możliwymi i niemożliwymi, rzeczywistymi lub nieprawdziwymi. Inaczej mówiąc:
zmieniając nasze wzorce myślowe, możemy dokonywać rzeczy zwykłych i niezwykłych w tym
samym fizycznym wymiarze, który dzielimy z innymi ludźmi. Powtarzam: nie tylko szamani to
potrafią. Wyjątkowość pochodzi ze sposobu stosowania tej zasady i ze sposobu, w jaki
zmieniamy przeżycia oraz jak możemy używać niezwykłych umiejętności w obrębie określonej
rzeczywistości.
Zależne jest to od tego, w jakim stopniu możemy zmienić jakiś wzorzec myślenia lub
wyobrażenia, albo też wzorzec nastawienia na inny. To naprawdę łatwe. Najtrudniej jednak jest
zaakceptować tę prostotę. Oznacza to bowiem zmienienie wyobrażenia o tym, czym jest
rzeczywistość.
Model, który przedstawię, stworzyłem specjalnie w tym celu, aby współcześni szamani jasno i
świadomie mogli odróżniać poziomy rzeczywistości lub wzorce myślowe. W społeczności lepiej
obeznanej z szamanami, która szybciej zaakceptowałaby ten punkt widzenia, stworzenie tego
modelu nie byłoby konieczne. W takim społeczeństwie zmiana z jednego poziomu rzeczywistości
w drugi dokonałaby się bardziej intuicyjnie, ponieważ istnieje w nim mniej systemów wierzeń i
przekonań pochodzących z innych systemów filozoficznych. Mówiąc o innych systemach
filozoficznych mam na myśli zarówno inne religie, jak i inne światopoglądy. Dla zilustrowania
tego podaję jeden przykład: Załóżmy, że współczesny antropolog znajduje się na pewnej wyspie
na Pacyfiku i studiuje kulturę tubylców. Pewnego dnia powraca wioskowy szaman po pieleniu
chwastów na swoim kawałku pola i opowiada mieszkańcom wioski, iż bogini Hina zstąpiła na
tęczy, gdy on pracował,
1 ostrzegła go przed nadciągającym huraganem. Następnie zamieniła się w ptaka i odleciała.
Szaman bez problemu zmienia poziom doświadczania od pielenia grządki do rozmowy z boginią.
Mieszkańcy wioski akceptują to, ponieważ oczekują od szamana umiejętności czynienia obu tych
rzeczy równolegle. Natomiast antropolog najprawdopodobniej uwięziony jest w systemie, który
pozwala mu to zdarzenie traktować jedynie jako halucynację spowodowaną narkotykami, jako
duchowy zamęt, zawrót głowy lub dramatyzowanie zupełnie normalnego
zdarzenia. Nie może
wyobrazić sobie, że szaman naprawdę, rozmawiał z duchem, ani nawet, że potrafiłby to
zrobić.
Pamiętaj, że w każdy z tych światów możesz wkroczyć tylko troszeczkę, tak jakbyś
zamoczył palec w wodzie, albo też wejść w niego całkowicie, tak jakbyś nurkował w głębinie
oceanu. Przyjrzyjmy się więc pierwszemu światu:
IKE PAPAKAHI - świat obiektywny
Świat pierwszego poziomu odpowiada zwykłej, normalnej rzeczywistości, jak nazwałaby to
większość ludzi pochodząca z tego społeczeństwa. Weźmy np. łąkę lub las. Czysto zmysłowe
postrzeganie: kolory roślin, podłoża, nieba, zapach kwiatów, śpiew ptaków, odczucie na
skórze powiewu lekkiego, łagodnego wiatru, zauważenie ruchu pary saren. Wszystko to
zachodzi w systemie świata obiektywnego. Jeżeli przyjrzysz się łące z tego poziomu, wtedy
całkiem jasne i oczywiste okaże się, że posiada ona określoną długość i szerokość, że rosną
na niej określone gatunki drzew, jedne z nich mają szerokie liście i twarde drewno, inne są
drzewami iglastymi, że tyle to a tyle zwierząt żyje w otoczeniu oraz że łąka ta do kogoś
należy itd. Wszystko to oczywiście jest prawdą. Jednakże tylko na tym poziomie
postrzegania, gdyż u jego podstawy leży pewne podstawowe założenie lub wyobrażenie,
które tworzy ramy świata obiektywnego. Założenie to brzmi: WSZYSTKO JEST
ODDZIELONE. Umożliwia ono bezpośrednie zmysłowe doświadczanie. Bazuje na nim
współczesna fizyka i oczywiście wszystkie systemy filozoficzne.
Tym, co najczęściej sprawia kłopot ludziom wyrosłym w powyższym założeniu, jest uznanie
go jedynie za założenie. Poziom ten jest tak oczywisty i jawny, iż wydaje się, że chodzi o
jedyną możliwą rzeczywistość. Jednak leży to w naturze podstawowego założenia. Każde
doświadczenie skłania się do zgadzania się z odpowiadającym mu oczekiwaniem. To tak,
jakbyś założył różowe okulary, a następnie zapomniał, że je nosisz. Jeśli nigdy nie
przypomnisz sobie, że możesz je zdjąć, wtedy zawsze będziesz przekonany, że świat może
być tylko różowy. Zmiana nastąpi wtedy, gdy świadomie lub nieświadomie zauważysz, że
istnieją także inne możliwości, np. gdy przypomnisz sobie, że kiedyś założyłeś okulary, lub
gdy się zsuną, albo też gdy przyśni ci się inny świat, np. zielony. Wtedy może otworzysz się
na przeżycie innego poziomu. Szamani, tak szybko, jak jest to tylko możliwe, uczą się, że
świat obiektywny jest tylko jednym z możliwych punktów widzenia.
Wyobrażenie, iż wszystko jest od siebie oddzielone, skrywa w sobie wiele mocy i jest bardzo
użyteczne. Umożliwiło ono podróże i odkrycia, rozwój nauki i przemysłu oraz wszystkich
cudów współczesnej technologii. Użyte było również do usprawiedliwienia niewolnictwa,
rasizmu i wojny, zanieczyszczenia środowiska i rabunkowej eksploatacji zasobów
naturalnych Ziemi. Powinniśmy zrozumieć, iż założenie samo w sobie nie jest ani dobre, ani
złe. Zanim stanie się dobrym albo złym, muszą istnieć jeszcze inne założenia znajdujące się
w zależności z systemami wartościowania. Mogą one obowiązywać na wszystkich
poziomach rzeczywistości.
Jeżeli przyjrzymy się obiektywnie naszej łące, wtedy może być ona dobrym miejscem (jako
miejsce z pokarmem dla różnych zwierząt) lub złym (ponieważ mogłaby być lepiej
wykorzystana, np. do budowy domów lub jako pole uprawne). Tak więc chodzi o użycie lub
nadużycie środowiska albo jego mieszkańców. Opiera się to na założeniu, iż wszystko jest od
siebie oddzielone, jak również na osobistych systemach wartościowania.
Dwa dalsze założenia tego obiektywnego świata to: wszystko ma swój początek i koniec oraz
wszystko ma s woj ą przyczynę. Rzeczy powstają z jakiejś przyczyny lub też egzystują na
podstawie jakiegoś działania do momentu, gdy umrą lub przestaną egzystować. W systemie
myślenia opartym na świecie obiektywnym chodzi właśnie o to. Dlatego też jest wiele
kontrowersji dotyczących fizycznych przyczyn chorób oraz momentu, kiedy dana komórka
lub grupa komórek staje się człowiekiem. Wydawane są wielkie sumy pieniędzy na
określenie socjalnych przyczyn przestępstw lub na utrzymanie zabytków, ponieważ ich
zniszczenie byłoby kulturalną stratą. Ludzie nakładają na siebie wszystkie możliwe
emocjonalne i finansowe obciążenia, by odkryć jakiś szczególny uraz pochodzący z
wczesnego dzieciństwa, który w obecnej chwili unieszczęśliwia ich, a także by przedłużyć
życie fizycznego ciała. Te wszystkie działania mają sens, jeśli przyjrzymy się im w świetle
poprzednio opisanego założenia, tzn. z punktu widzenia obiektywnego świata. Jednak z
punktu widzenia innych światów nie mają absolutnie żadnego sensu.
Niektórzy ludzie oceniają świat obiektywny, uważają go za zły i starają się uciec od niego,
uwłaczając mu i lekceważąc go. W szamańskim sposobie myślenia świat obiektywny jest
tylko miejscem jednym z wielu, w których można działać. Celem szamana jest efektywne
działanie w każdym ze światów. Dlatego też w swojej istotnej roli uzdrawiacza może
akceptować założenia świata obiektywnego, by zapoznać się z takimi metodami uzdrawiania
jak np. masaż, wróżenie z ręki, stosowanie ziół, medycyna konwencjonalna, operacje,
ćwiczenia fizyczne lub terapia żywieniowa, albo też leczenie przeprowadzone za pomocą
kolorów. Jednakże nie pozwala on ograniczać się założeniom leżącym u podstawy każdej z
tych metod.
IKE PAPALUA - świat subiektywny
Załóżmy, że znowu znajdujesz się na tej samej łące, lecz tym razem jesteś świadom jedności
przyrody. Dostrzegasz, jak pojedyncze elementy wzajemnie wspierają się w swoich rolach.
Światło, cień, wiatr, woda, kamienie, ziemia, drzewa, ptaki, kwiaty, owady. Czujesz się
częścią tych zależności, a nie jedynie obserwatorem. Może ogarnie cię uczucie spokoju,
szczęścia, miłości lub podziwu. Możliwe, iż dostrzeżesz porę roku lub też przypomnisz sobie
przeszłe pory, albo też ujrzysz te, które mają nadejść. Jeżeli jesteś szamanem lub jesteś
wrażliwy na postrzeganie pozazmysłowe, wtedy może dokona się w tobie jeszcze większa
duchowa przemiana i będziesz mógł postrzegać także aurę oraz pola energetyczne
wszystkiego, co cię otacza, jak również współgranie tych sił. Możliwe, że będziesz mógł
rozmawiać z roślinami, zwierzętami, kamieniami, wiatrem, słońcem, wodą oraz dzielić z
nimi ich tajemnice i historie. W zależności od pochodzenia, zdobytego doświadczenia i
umiejętności dostrzeżesz nawet duchy przyrody i będziesz mógł się z nimi porozumieć. Albo
nawet z samym Aumakua, ponadduszą łąki. Stojąc tutaj, możesz nawet stać się świadkiem
sceny sprzed stu lat, która rozegrała się, gdy obozowali tutaj Indianie po owocnym
polowaniu, palili swoje fajki przy ognisku i dziękowali Wielkiemu Duchowi. Poczujesz
może nawet, że jesteś lub byłeś jednym z nich.
Tego rodzaju doświadczanie w świecie subiektywnym możliwe jest dlatego, że opiera się na
założeniu, iż wszystko połączone jest ze wszystkim i WSZYSTKO ŻYJE. Założenie to
wspierane jest przez następne, które mówi, że wszystko jest częścią jednego obiegu, znajduje
się w stanie przejściowym i wszystkie energie przebiegają synchronicznie.
W ramach tego świata telepatia i jasnowidzenie są oczywistymi rzeczami i tak samo nie
podlegają dyskusji jak sposób działania jakiegoś
przełącznika w świecie obiektywnym.
Duchowa komunikacja ze wszystkim, co istnieje, jest możliwa, niezależnie od odległości,
ponieważ wszystko jest ze wszystkim powiązane. Uczucia powstają na podstawie połączeń
emfatycznych. Można widzieć i czuć aurę, ponieważ energia jest elementem łączącym. Można
poznać przeszłe i przyszłe życia, ponieważ życie jest cyklem, a czas jest synchroniczny. Na tym
poziomie śmierć jest tylko przejściem, częścią cyklu. W świecie obiektywnym śmierć jest rzeczą
ostateczną.
Natomiast na poziomie subiektywnym wszystko jest prawdą. Jest tak samo prawdziwe jak
wszystko na innych poziomach. Wielu ludzi, którzy przede wszystkim koncentrują się na
poziomie obiektywnym, ma trudności z zaakceptowaniem fenomenów pozazmysłowych lub
subiektywnych gałęzi wiedzy, jak np. astrologia, jako faktu. Natomiast tym, którzy w pierwszej
kolejności koncentrują się na świecie subiektywnym, szczególnie trudno przychodzi opisanie
przyjaciołom przeżyć, które zakorzenione są w świecie obiektywnym. Żaden ze światów nie ma
sensu, jeżeli przyglądamy mu się z punktu widzenia innego świata. Jeśli jedynym, co przydarzyło
ci się w życiu, były twoje narodziny i śmierć, wtedy występowanie poprzednich istnień jest bez
sensu. Jeżeli gwiazdy odległe są od nas o miliardy kilometrów, wtedy ich wpływ na Ziemię jest
absurdem. Jeśli natomiast z drugiej strony wszystko ze wszystkim jest połączone, wtedy
wycinanie coraz to więcej drzew, by budować nowe miasta jest równoznaczne z samobójstwem.
Jeżeli we wcześniejszym życiu byłeś innej rasy, obłudą byłoby, gdybyś jej teraz nienawidził.
Szamańskim sposobem rozwiązania tego problemu jest siódma zasada huny: Skuteczność jest
miarą rzeczywistości. Zamiast próbować odkryć, który z punktów widzenia jest prawdziwy,
szaman przyjmuje zawsze ten, który funkcjonuje i jest odpowiedni dla danego celu uzdrowienia.
Szamańskie metody uzdrawiania pochodzące z tego poziomu zawieraj ą telepatyczne sugestie i
formy myślowe, akupunkturę lub akupresurę, wyrównywanie poziomu energii, przekazywanie jej
i pobudzanie do przepływu za pomocą ręki lub kryształów czy też innych środków
pomocniczych, albo też za pomocą specjalnych form lub wzorców energii.
IKE PAPAKOLU - świat symboliczny
Znajdujesz się znowu na łące. Tym razem puść wodze fantazji. Widzisz rozległość łąki
symbolizującą twą własną otwartość, miłość i życie. Drzewa przedstawiają ci wewnętrzną siłę i
najwyższe dążenia. Śpiew ptaków obiecuje radość, natomiast światło słoneczne jest dotykiem
Boga. Jesteś przepełniony pięknem tego miejsca, jesteś tak poruszony, że od razu zaczynasz pisać
poemat albo, w zależności od skłonności, malować obraz, aby utrwalić swój nastrój. Przenieś się
teraz w ramy wychodzące z podstawowego założenia, iż WSZYSTKO JEST SYMBOLICZNE.
Jako szaman możesz pójść dalej i szukać omenu w formacjach chmur, liściach lub locie ptaków.
Możesz też odprawić rytuał, za pomocą którego pobłogosławisz łąkę, dzięki czemu stanie się
jeszcze lepszym miejscem uzdrawiania dla ludzi, którzy w przyszłości ją odwiedzą. Typowo
szamański sposób myślenia na tym poziomie wygląda następująco: jeśli wszystko jest
symboliczne, wtedy rzeczywistość również jest snem. Jednym z aspektów szamańskich
umiejętności jest wkraczanie w świat snów i zmienianie go. Ktoś mógłby zapytać: Czego
symbolem jest to wszystko i czyj jest to sen? Na tym poziomie właściwym byłoby powiedzieć, że
wszystko jest symbolem wszystkiego, przede wszystkim jednak dla istoty postrzegającej. Sen ten
pochodzi od każdej istoty, ale przede wszystkim jest to twój sen. Inaczej mówiąc: na poziomie
symbolicznym wszystkie doświadczenia są odbiciem twego Ja w twoim osobistym życiu,
włączając w to wszystkie rzeczy i ludzi,
którzy cię otaczają. Jeżeli chcesz zmienić swoje
doświadczenia na tym poziomie, powinieneś zmienić symbole, interpretacją tych symboli lub
siebie samych tak, aby zmieniło się to odbicie.
Drugie założenie na tym poziomie brzmi: wszystko jest częścią jakiegoś wzorca i znajduje
się w związku z czymś innym. Wszystko ma takie znaczenie, jakie mu nadasz. Wielu
badaczy i matematyków jest zakorzenionych na tym poziomie. Szukają znaczących doznań
we wzorcach lub zależnościach występujących w pozornej strukturze wszechświata i często
ignorują przy tym fakt, w jakim stopniu ich osobiste nastawienie wpływa na znaczenie ich
badań. Tak samo jak ignorują wszelkie obiektywne zastosowanie swoich badań. Dla
szamanów lub innych ludzi, którzy kierują się symbolami, korzystną rzeczą jest widzenie, w
jaki sposób określone wierzenia i przekonania odzwierciedlają się w ciele i doświadczeniach
życiowych oraz jak łatwo można zmienić warunki i układy, jeżeli zmieniony zostanie
wzorzec przekonania. Szamańskie metody uzdrawiania na tym poziomie wykorzystuj ą
terapie bazujące na wierze, słowie i wizualizacji, włączając w to hipnozę, programowanie
NLP, afirmacje, sterowaną imaginację, środki sugestii, pracę ze snami oraz użycie amuletów
i talizmanów.
IKE PAPAHA - świat holistyczny
Tym razem nie stoisz na łące -jesteś łąką. Czujesz, jak światło słoneczne, dzięki chlorofilowi
w liściach, zmienia się w pożyteczną energię i twoje korzenie ciągną substancje odżywcze z
ziemi. Z radością oddajesz swój nektar pszczołom, które zbierają twoje pyłki kwiatowe i
rozdzielają je między inne rośliny. Jako pszczole sprawia ci przyjemność wsysanie nektaru.
Wiesz dokładnie, bez zastanawiania się nad tym, że częścią pyłku podzielisz się z roślinami,
że zawsze będzie go pod dostatkiem, aby zanieść do ula. Czujesz, jak wibruje twoje gardło,
gdy śpiewasz pieśń godową i podpierasz się swoim opierzonym ogonem na gałęzi sosny
stojącej na skraju łąki. Jako sosna wiesz, iż w rzeczywistości nie tworzysz skraju łąki, lecz
jesteś częścią tego, co czyni łąkę tym, czym jest.
Jest to tylko drobny przykład, jak wyglądają przeżycia na poziomie holistycznym.
Podstawowe założenie na tym poziomie to: WSZYSTKO JEST JEDNYM. W praktyce
oznacza to, że istnieje tylko jedna tożsamość. Najgłębszym przeżyciem na tym poziomie jest
to, co nazywane jest kosmiczną świadomością. Jest to tylko próba opisania uczucia bycia
jednością z wszechświatem, ponieważ tak naprawdę nie można tego opisać, gdyż słowa
ludzkiego języka nie mogą wyrazić tego doświadczenia. Najbardziej powierzchowną częścią
tego przeżycia jest świadomość, że się istnieje. Kartezjusz użył bardzo symbolicznego układu
trzeciego poziomu, gdy sformułował poczucie bytu: Myślę, więc jestem. Subiektywna wersja
brzmiałaby: Czuję, więc jestem, natomiast obiektywna: Odczuwam siebie za pomocą pięciu
zmysłów, więc jestem. Na czwartym, holistycznym poziomie nie moglibyśmy wyrazić tego
lepiej, niż zrobił to Popeye, który powiedział: Jestem, czym jestem, i to jest wszystko, czym
jestem.
W świecie holistycznym nie istnieje żadna różnica między samym sobą a tym, z czym
identyfikujemy się jako częścią swojego Ja. W takim stopniu działasz w świecie
holistycznym, w jakim jesteś świadom tej identyfikacji. Natomiast w takim stopniu jesteś
czynny na innych poziomach, w jakim świadom jesteś bycia czymś innym. Jeżeli z jednego
świata wkraczasz w następny, wtedy stwierdzasz, że poczucie bycia oddzielonym, co jest
pierwszoplanową i wyraźną cechą charakterystyczną świata obiektywnego, staje się coraz
mniejsze. W świecie subiektywnym rosnące uczucie połączenia powoduje jeszcze mniejsze
uczucie separacji. Jeszcze mniejsze jest ono w świecie symbolicznym, aczkolwiek każde
odzwierciedlenie ciągle skrywa w sobie coś, co samo odzwierciedla. Dany człowiek może
mieć holistyczną świadomość swojego Ja i równocześnie nieholistyczną świadomość tego, co
nie jest jego jestestwem. Np. członek jakiegoś plemienia w Afryce Północnej może
holistycznie identyfikować się ze swoim plemieniem, tzn. nie posiadać żadnej własnej
tożsamości poza tą, że jest członkiem plemienia. Pomimo to może posiadać całkowicie
obiektywne i wrogie uczucia separacji w stosunku do innego plemienia.
Mimo że holistyczna tożsamość jest naturalnym ludzkim doświadczeniem, ludzie zwykle
rozszerzają swój ą tożsamość na osobiste własności, rodzinę, miasto i kraj, co wymaga
nadzwyczajnych umiejętności, aby móc świadomie poruszać się w tym świecie. Np. aktorzy,
których zawód rozwinął się z pewnej dawnej szamańskiej tradycji, najlepiej w dzisiejszych
czasach praktykują tę umiejętność. W dawnych czasach - i w pewnym stopniu również
obecnie - szamani mogli (i mogą) przyjmować tożsamość zwierząt, duchów przyrody i
archetypów, które uważane były za bogów i boginie. Jeżeli znajdujesz się w tym stanie
identyfikacji, wtedy możesz przyjąć również właściwości i siłę tych istot. Tak samo jak
dobry aktor, który z natury jest bojaźliwy i nieśmiały, może przekonująco grać rolę pewnego
siebie bohatera, wtedy gdy rzeczywiście wejdzie w jego skórę. Podobnie szaman może w
końcu tak dobrze grać daną rolę, iż ta rola go określi. Pochodzi to z dalszego założenia na
tym poziomie, że wiedza doprowadza do istnienia. Jak sformułował to Emerson: Zabierz się
do rzeczy, a będziesz miał do tego siłę. Na tym poziomie istnieją różne szamańskie sposoby
uzdrawiania. Po pierwsze: channeling. W tej metodzie w większym lub mniejszym stopniu
przejmuje się tożsamość potężniejszego uzdrawiacza albo staje się jednością z większą
uzdrawiającą mocą, po czym uzdrawia się inną istotę. Po drugie: istnieje proces, który
nazywam grokkowaniem lub prowadzącym obrazem, podczas którego identyfikujemy się z
osobą, która ma być uzdrowiona, albo nawet stajemy się z nią jednością, a następnie
uzdrawiamy się sami. Nie trzeba podkreślać, że w ostatnim przypadku trzeba mieć do
samego siebie duże zaufanie, aby skutecznie przeprowadzić ten proces, w przeciwnym
przypadku pod wpływem stanu uzdrawianej osoby wpada się w taki zamęt, iż opuszcza się
poziom holistyczny, co prowadzi do tego, że nie można już efektywnie działać, albo
zapomina się, kim się jest w rzeczywistości, i przejmuje się symptomy innej osoby bez
możliwości uzdrowienia jej. Ludzie, którzy silnie współczują, bardzo często doznają tego
doświadczenia. Wielu terapeutów ma problem ze swoimi klientami i pacjentami, polegający
na tym, iż przejmują oni wszystkie choroby i problemy, które próbują uzdrowić. Dlatego też
zawsze polecam moim uczniom, gdy uczę ich metod uzdrawiania na poziomie holistycznym,
aby dopuszczali do maksymalnej identyfikacji wynoszącej 99%. Dzięki temu 1% szamana
zawsze może wrócić do jądra jego tożsamości.
Poruszanie się między światami
Zmienianie wzorców myślenia albo poruszanie się z pełną świadomością między światami
jest procesem subtelnym i delikatnym. Aby wyjaśnić, co się podczas niego dzieje, należy
przyjrzeć się dokładniej, np. co się dzieje, gdy czytasz ten tekst. Możesz czytać słowa i
przyjąć je do siebie. To wszystko jest różnymi aspektami różnych założeń i systemów.
Jedyną rzeczą, którą za każdym razem zmieniasz, jest twoje własne postrzeganie. Robisz to
umyślnie, by umożliwić sobie inne przeżycia, w zależności od tego, czy chcesz poświęcić się
tematowi, czy też jedynie przejrzeć tę książkę. Zmieniasz koncentrację uwagi. Proces ten jest
podobny, jeżeli poruszamy się między szamańskimi światami. Wszystko, co powinieneś
zrobić, to zmienić to, na co kierujesz swoją uwagę, a następnie zmienić oczekiwanie
związane z celem.
Największą przeszkodą tutaj, tak jak i w przypadku innych szamańskich praktyk, jest
krytyczne analizowanie. Naprawdę trudno jest ćwiczyć się w telepatii, jeśli ciągle powtarza
się, iż to jest jedna wielka głupota. Nie pomoże ci także wizualizacja, jeżeli ciągle będziesz
zadawał sobie pytanie: „Czyja sam to sobie wmawiam? Czy to ja sam sobie wymyśliłem?”
Również trudno jest zarobić dużo pieniędzy, jeśli uważa się siebie za uduchowionego, a
równocześnie pieniądze jako przeciwieństwo uduchowienia. Dlatego też powinieneś ćwiczyć
się w porzucaniu tych wszystkich wyobrażeń. Zmieniając jeden poziom na drugi, trenujesz
równocześnie pozbywanie się każdej formy krytyki, którą być może przyniosłeś ze sobą.
Jeżeli będziesz to naprawdę często trenować, wtedy wszystko przebiegnie automatycznie.
Nadzwyczajną pomocą przy tym jest bezwarunkowe kochanie samego siebie i zaufanie do
boskiej siły znajdującej się w nas samych. Rada ta obowiązuje również wtedy, jeśli nie jesteś
szamanem.
Wygrywać z miłością
Rozsądny próbuje
dopasować się do rzeczywistości.
Nierozsądny próbuje
dopasować rzeczywistość do siebie.
Dlatego też postęp pochodzi od tego,
kto jest nierozsądny.
George Bernard Shaw
Czy człowiek zawsze musi myśleć i działać jak wojownik, aby otrzymać w życiu dobre
rzeczy, takie jak zdrowie, szczęście i sukces? Jeżeli będzie postępował według
konwencjonalnych zasad, wtedy wydaje się, że tak. „Walczymy” z chorobami za pomocą
technologicznych „broni” lub leków. (Dlaczego nie sięgniemy po środki
niekonwencjonalne?). W „walce płci” musimy planować strategie i techniki. (Dlaczego po
prostu nie polepszymy naszej komunikacji?). W świecie interesu lub w sporcie musimy
„zniszczyć” lub „zetrzeć” konkurentów lub inną drużynę. (Dlaczego nie możemy po prostu
być lepsi niż oni?). Czy konieczne jest wybicie się na sam szczyt za wszelką cenę, czy też po
prostu możemy dostać się tam, pozostając w zgodzi z naszymi zasadami? Wojownicza
mentalność jest tak mocno zakorzeniona w naszej kulturze, że ma wpływ na prawie
wszystkie sprawy i rzeczy i na sposób obchodzenia się z nimi. Czasami jest to tak silne, że
zapominamy, iż istnieją jeszcze inne możliwości postępowania w życiu - drogi, które
prawdopodobnie byłyby bardziej efektywne. Nie mam nic przeciwko wojownikom. Sam
byłem jednym z nich - sierżantem w piechocie morskiej. Popieram jednak stanowisko, że
żołnierz powinien bronić swojego kraju, lecz według mnie w życiu codziennym nie jest
najlepszym przykładem do naśladowania.
Wygrywanie z miłością (WZM) opiera się na pradawnym poglądzie, który w różnych
formach przetrwał przez stulecia. Znajduje się on w oczywistej sprzeczności z punktem
widzenia wojownika, który opanował dzisiejszy świat. We współczesnym społeczeństwie
wszędzie możesz znaleźć koncepty WZM. Są one pojedynczo porozrzucane, jednak często
pośrodku jakiegoś głównego nurtu. A ponieważ nie chodzi tutaj o jakiś ogólnie panujący
pogląd i nastawienie, to prawie nigdy nie są prezentowane w zorganizowany sposób, często
mówimy tylko o krótkich przebłyskach inspiracji, które szybko przemijają do chwili, gdy
wystąpią następnym razem. Przybliżę ci te koncepty tak, jak nauczyłem się ich na Hawajach
- w postaci siedmiu zasad, które opierają się na określonym sposobie myślenia i które mają
służyć jako wskazówki do działania. Zasady te zilustruję cytatami z dawnych i nowych
źródeł. Wielu ludzi, włączając w to bogatych i sławnych, używało ich w przeszłości i jeszcze
dzisiaj posługuje się nimi.
l zasada: Świat jest taki, za jaki go uważasz
Cały koncept WZM opiera się na przekonaniu, iż zręczne użycie rozumu jest niezmiernie
skutecznym sposobem wpływania na nasze zachowanie. Przecież to nasze zachowanie
ostatecznie określa doświadczanie świata. Gdy połączymy zachowanie z myśleniem, wtedy
możemy odkryć duchowe wzorce, które kształtują nasze przyzwyczajenia. Za pomocą
świadomego zmieniania sposobu myślenia możemy zmienić przyzwyczajenia. Wtedy nasz
nowy wzorzec zachowania spowoduje nowe reakcje w otaczającym nas świecie.
Wyobrażenie, że jesteśmy całkowicie oddzieleni od otaczającego nas świata, do którego
należą inni ludzie, jest ciągle jeszcze szeroko rozpowszechnione.
„Jestem poruszony faktem, jak bardzo każdy człowiek w tej książce wierzy, że duchowe
życie i życie tej republiki są nierozłączne”.
Bili Moyers
Bili Moyers powołuje się na znanych pisarzy, naukowców, akademików i innych, których
pytał o zdanie na temat położenia i przyszłości Ameryki. (Źródło: A World of ideas, Bili
Moyers).
„Nasze myśli czynią nas tym, czym jesteśmy. Nasze duchowe nastawienie jest »Iksem«,
określającym nasz los”.
Dale Carnegie
W latach czterdziestych czasopismo Coronet przeprowadziło sondaż wśród osiągających
sukcesy młodych menedżerów. Zadano pytanie, jaka książka najbardziej przyczyniła się do
ich sukcesu. Na pierwszym miejscu znajdowała się Biblia, na drugim książka autorstwa
Dale'a Carnegie Jak zdobywać przyjaciół. Dale Carnegie zawsze był zwolennikiem
praktycznego stosowania różnych metod. Uczył, że jeśli zmienimy sposób myślenia, wtedy
możemy zmienić nasze życie. (Źródło: Nie martw się - żyj!, Dale Carnegie).
„Zmień pogląd na rzeczywistość, a zmienisz ją”
Fred Allen Wolf
Nie jest to żaden metafizyczny hokus-pokus, lecz naukowy koncept w zakresie fizyki
kwantowej, a Fred Allen Wolf jest znanym i uznawanym fizykiem. Badał on również
starożytne wyobrażenia o świecie, które są prawie identyczne z najnowszymi naukowymi
teoriami. (Źródło: The Eagle 's Quest, Fred Allen Wolf).
2 zasada: Nie istnieją żadne granice
Współczesny ekologiczny koncept opiera się na wyobrażeniu, że wszystko jest ze wszystkim
połączone oraz że nic nie można zmieniać w oddzieleniu od innych rzeczy. Cokolwiek
robisz, wpłynie w jakiś sposób na coś innego, natomiast zmiany zachodzące dookoła ciebie
wpłyną na ciebie samego. Coraz bardziej akceptowany jest fakt, że nie możemy wyciąć
wszystkich drzew, w dalszym ciągu zatapiać śmieci w morzu lub zanieczyszczać powietrza
bez wywołania poważnych konsekwencji dla biologicznego życia na Ziemi. Meteorolodzy
kontynuują tę myśl, gdy zgodnie z teorią chaosu mówią, że ruch skrzydeł motyla może
spowodować burzę w Górach Skalistych. Na bardziej osobistym poziomie przyzwyczajeni
jesteśmy do tego, iż stan naszego środowiska i ciała ma wpływ na naszego ducha. Nie
jesteśmy jednak zbytnio przyzwyczajeni do wyobrażenia, iż stan naszego ducha może
wpływać na nasze ciało, a nawet na otoczenie. Wprawdzie granice i ograniczenia istnieją w
naszym postrzeganiu świata, jednak niekoniecznie w naszym doświadczaniu.
„Duch wywiera największy wpływ na nasze ciało. Wolność i choroba zależne są od
nawiązania kontaktu z naszą własną świadomością, doprowadzenia jej do równowagi i
następnie przeniesienia tej harmonii na ciało”.
Deepak Chopra
Deepak Chopra jest zwolennikiem medycyny ajurwedycznej, która zajmuje się sposobem
odżywiania, ćwiczeniami fizycznymi, masażami i ziołami, jednak cały czas podkreśla fakt, iż
prawdziwe źródło dobrego zdrowia znajduje się poza ciałem i światem materialnym. (Źródło:
Uzdrawiająca siła, Deepak Chopra).
„To, co ludzki duch może pojąć i w co uwierzyć, może także urzeczywistnić!”
Napoleon Hill
Napoleon Hill nie był marzycielem, lecz człowiekiem czynu. Jednym z jego najważniejszych
czynów było badanie ludzi, którzy w jego czasach odnieśli największe sukcesy. Chciał
dowiedzieć się, jakie czyny naprawdę prowadzą do sukcesu. Znaczącym czynnikiem, według
niego, były nie czyny tych ludzi, lecz ich myśli. Jeżeli myśleli o ograniczeniach, wtedy byli
ograniczeni. Jeśli natomiast wzbraniali się przed uznawaniem jakichkolwiek granic, wtedy
mogli osiągnąć to, czego naprawdę pragnęli. (Źródło: Myśl i bogać się, Napoleon Hill).
3 zasada: Energia postępuje za uwagą
Czy zwróciłeś kiedyś uwagę, że im bardziej się czymś interesowałeś, tym szybciej stawałeś
się aktywny? Kupiłeś książkę, która otrzymała dobre recenzje lub obejrzałeś film, który w
najbardziej górnolotny sposób zachwalał twój przyjaciel, a może nawet zmieniłeś styl życia,
aby przypodobać się nowej przyjaciółce. Wszystko, czym się interesujesz, ma tendencją
przyciągania twojej emocjonalnej i fizycznej energii. Czy z drugiej strony zauważyłeś, iż
sprawy, którymi przestałeś się interesować, stopniowo przenoszą się na dalszy plan razem z
rzeczami, które w ogóle cię nie interesują? Im bardziej świadomie ktoś kieruje swoją uwagę
na określone sprawy i nie odbiega od nich, tym więcej sukcesów odnosi. Nie czeka, aż coś
przykuje jego uwagę; idzie do przodu i osiąga cel. Jeżeli nauczysz się świadomie
koncentrować uwagę i tak długo, jak chcesz, kierować ją na coś, nauczysz się wtedy jednej z
najbardziej skutecznych metod osiągania celu.
„Ciągle mamy możliwość wyboru, na czym chcemy się koncentrować - na sprawach
ważnych lub mało istotnych, na dobru lub złu”.
Joel Dimsdale
Joel Dimsdale przeprowadził wywiady z 19 osobami, które przeżyły nazistowskie obozy
koncentracyjne i które zachowały przy tym relatywnie dobre zdrowie. Odkrył, że ich
przekonania i nastawienia były podstawą skutecznej metody przeżycia. (Źródło: Who Gets
Sick, Blair Justice).
„Odkryliśmy, iż systematyczne wywoływanie odprężających reakcji u naszych pacjentów
stało się nadzwyczaj pożytecznym rozszerzeniem naszej tradycyjnej terapii. Pomaga im to
odprężyć się, zasnąć bez środków nasennych, a w niektórych przypadkach nawet obniżyć
ciśnienie krwi”.
Sydney Alexander
Sydney Alexander opowiada o prostej metodzie polegającej na mentalnym lub słownym
wypowiadaniu jednego słowa lub całego zdania. Ten sposób postępowania zbadał Herbert
Benson z Harvard Medical School. (Źródło: The Relcucation Response, Herbert Benson).
„Dla większości mew nie jest ważne latanie, lecz pokarm. Jednak ta mewa nie miała na myśli
jedzenia, lecz latanie... Jonathan spędził wiele samotnych dni, wykonał setki niskich lotów,
eksperymentował”.
Richard Bach
W tej pełnej wyrazu alegorii ludzkich możliwości najważniejszym tematem jest koncentracja
i ćwiczenie, koncentracja i ćwiczenie. (Źródło: Mewa Jonathan, Richard Bach).
4 zasada: Teraz jest moment siły
Jeśli chcesz postępować trzeźwo i praktycznie, musisz przyznać, że ani przeszłość, ani
przyszłość nie posiadają żadnej mocy, ponieważ nie możesz ich dotknąć, posmakować,
poczuć, zobaczyć, powąchać ani też zareagować na nie. Praktycznie rzecz biorąc, przeszłość
i przyszłość w ogóle nie istnieją. „Co proszę?” - zapytasz. „A co jest z tymi wszystkimi
dobrymi i złymi rzeczami, które ukształtowały moje życie?! A co stało się z umiejętnościami,
które nabyłem, i bólem, który znosiłem, i ze wszystkimi moimi przeżyciami? A co stanie się
z tymi wszystkimi sprawami, które na mnie czekają i na które powinienem się przygotować?
Jak można mówić, że to wszystko nie istniało i nie zaistnieje?” Tego nie powiedziałem.
Mówię: Wszystko, co masz w tej chwili, to wspomnienia o tych rzeczach, umiejętnościach,
bólu i doświadczeniach. W teraźniejszości reagujesz na te wspomnienia, a nie na samą
przeszłość. W obecnym momencie istnieją tylko wspomnienia i tylko wobec nich możesz
zmienić swój stosunek. Możesz zmienić myślenie o tych rzeczach i dzięki temu ich
oddziaływanie na twoje życie. Jeżeli chodzi o przyszłość - nikt nie wie, ani najlepsze
medium, ani też najlepszy komputer, co stanie się jutro czy pojutrze. Można wysnuwać
logiczne wnioski lub intuicyjne hipotezy. Czasami prognozy zgadzają się, innym razem się
mylimy, nigdy jednak nie da się przewidzieć zdarzeń dokładnie. Przynajmniej zgodnie z tym
światopoglądem.
Wszystko zależy od indywidualnego zdania i użyteczności. Jeżeli uważasz, że przeszłości nie
można zmienić i że panuje ona nad teraźniejszością, wtedy łatwo wejdziesz w rolę ofiary i
nie podejmiesz żadnych działań. Jeśli jednak potraktujesz przeszłość jako coś minionego,
wtedy będziesz mógł swobodnie przeprowadzić pożądane przez siebie zmiany. Z kolei, gdy
przyszłość potraktujesz jako z góry określoną i niezmienną, nie będziesz miał bodźca do
zmienienia czegokolwiek we własnym życiu. Jeżeli zaakceptujesz kombinację przeznaczenia
i wolnej woli, wtedy zastosujesz swoją wolną wolę wszędzie tam, gdzie uważasz to za
możliwe. Jednak w tych wszystkich sytuacjach, kiedy sądzisz, że nianie dysponujesz, wtedy
jej nie użyjesz. Dopiero gdy potraktujesz przyszłość jak niezapisaną kartę, wtedy pozwolisz
sobie na spróbowanie wszystkiego.
„To, co widzisz i jak to widzisz, stwarza stan, w którym się znajdujesz i za pośrednictwem
tego sposób twego zachowania. Oprócz tego duże znaczenie ma to, co i jak myślisz o danej
sytuacji”.
Anthony Robbins
Anthony Robbins, cudowne dziecko, na nowo ukształtował swoje życie za pomocą
mentalnych technik i osiągnął duży sukces. Nauczył także innych robienia tego samego.
(Źródło: Bezgraniczna energia, Anthony Robbins).
„Jeśli ktoś wierzy, że można osiągnąć [sukces]..., wtedy dzieją się trzy cuda: 1. Aktywowane
są komórki mózgowe, które szukają możliwości! 2. Pobudzane są do życia komórki mózgu
rozwiązujące problemy. 3. Związki chemiczne, które pobudzają zdecydowanie, dostają się do
strumienia krwi”.
Robert H. Schuller
Robert Schuller rozpoczął swoją działalność jako mówca na scenie objazdowego kina w
Kalifornii i założył światową społeczność „pozytywnego myślenia”, którego obecna siedziba
mieści się w milionowej wartości Crystal Cathedral w Gardenie. (Źródło: Sukces nie ma
granic, Robert H. Schuller).
5 zasada: Miłość jest źródłem siły
Zasada ta formułowana jest również jako: „Kochać to być szczęśliwym z...”, tzn. że miłość
jest radością z powodu czegoś lub uznawaniem czegoś, co uważa się za dobre. Do miłości
należą aktywne stany wymagania, oczarowania, podekscytowania i namiętności, podobnie
jak pasywne stany szczęścia, współczucia, przyjaźni, troszczenia się i miłosierdzia. Pasywna
lub aktywna miłość prowadzi do czynów, które zmieniają lub wpływają na rzeczy, a to jest
esencją mocy. Można powiedzieć, iż miłość jest zarówno energią elektryczną, jak i
magnetyczną, która nas szuka i przyciąga. Jest siłą napędową, która sprawia, że rzeczy się
dzieją, jest łagodną energią topiącą sprzeciw.
„[Oczarowanie] pomoże ci w przezwyciężeniu strachu, w osiąganiu sukcesów w świecie
interesu, w zarabianiu pieniędzy oraz prowadzeniu szczęśliwszego i bogatszego życia w
zdrowiu”.
Frank Bettger
Frank Bettger rozwinął oczarowanie dzięki temu, iż najpierw zdecydował się być oczarowanym,
a następnie przymuszał się do działania z zachwytem aż do chwili, gdy naprawdę był oczarowany
i osiągnął wielki sukces. (Źródło: Doświadcz ceny sprzedaży, Frank Bettger).
„Zdziwi cię, gdy usłyszysz, że ciężka praca uczyni cię bogatym lub zabezpieczy cię finansowo.
Miłość do pieniądza jest kluczem do gromadzenia dobrobytu”.
Jeny Gillis
Jako osiągający sukcesy kierownik kursów, Jeny Gillis nauczył się, że pieniądze są
przedłużeniem jego osobowości. Im bardziej jesteś serdeczny i czuły, tym więcej pieniędzy
przyciągniesz do siebie. (Źródło: Moneylove, Jeny Gillis).
„Większość ludzi może motywować się przez dwa do trzech miesięcy. Inni nawet przez dwa lub
trzy lata. Natomiast zwycięzca motywuje
się tak długo, aż zwycięży.
Art Williams
Gdy Art Williams zdecydował się, że osiągnięcie finansowego bezpieczeństwa dla siebie i
rodziny jest możliwe, zmienił branżę na ubezpieczenia na życie i papiery wartościowe. Po
siedmiu latach stał się niezależny finansowo. (Źródło: Common Sens, Art Williams).
„Rak, gruźlica, samobójstwo, wypadki, choroby psychiczne - na wszystkie [te choroby]... ludzkie
społeczeństwo wywiera wyraźny wpływ. Natura posługuje się wieloma broniami, aby skrócić
życie samotnych ludzi. Statystycznie rzecz biorąc, najczęściej wybiera w tym celu choroby
serca”.
James Lynch
James Lynch na podstawie intensywnych badań mógł udowodnić, iż moc miłości w procesie
uzdrawiania często była skuteczniejsza niż moc nauki. (Źródło: Mowa serca, James J. Lynch).
6 zasada: Cala moc pochodzi z wnętrza
Jedno z największych złudzeń współczesnego świata opiera się na twierdzeniu, że ludzie są
bezsilnymi ofiarami zewnętrznych okoliczności, które ich przewyższają. Zbyt wielu ludzi
przypisuje rodzicom, nauczycielom, obcym, układom lub społeczeństwu winę za rozwój ich
życia. Oczywiście nie możemy kontrolować zdarzeń i zachowania innych, jednak zawsze
możemy kontrolować nasze reakcje na te rzeczy lub sprawy. Na tym polega nasza moc. Jeśli
rozwiniemy tę moc, wtedy możemy wpływać na zdarzenia i sposoby zachowania, ewentualnie
łagodzić ich skutki.
„Najbardziej wartościową rzeczą, którą możesz kiedykolwiek posiadać, jest obraz siebie samego
jako zwycięzcy w wielkiej grze życia”.
Tom Hopkins
Tom Hopkins, który w wieku 27 lat zdobył swój pierwszy milion, podkreśla wkład
„autoinstrukcji” lub mentalnych afirmacji w czasie dochodzenia do sukcesu. (Źródło: The Official
Guide to Success, Tom Hopkins).
„Mentalne zdrowie... jest najważniejszą sprawą dla fizycznego zdrowia - najważniejszą
charakterystyką przeżycia”.
Bernard S. Siegel
Bernard S. Siegel, profesor chirurgii klinicznej na Yale Medical School, jest
zadeklarowanym zwolennikiem „pozytywnego nastawienia” i wizualizacji jako potężnych
środków pomocniczych w procesie uzdrawiania. (Źródło: The Complete Guide to Your
Emotions & Your Health, Emrika Padus).
„Z pewnością w świadomości przyczyny naszej krzywdy znajduje się uzdrawiająca wartość”.
Hans Selye
Hans Selye dokładnie badał przyczyny i skutki stresu. W swojej pracy ciągle podkreślał
związek między ciałem i duchem w odniesieniu do stresu i zdrowia. (Źródło: Stres, moje
życie, Hans Selye).
„Duch moduluje biochemiczne funkcje w komórkach wszystkich ważnych organów i tkanek
w organizmie za pomocą autonomicznego systemu nerwowego”.
Ernest Lawrence Rossi
Wyczerpująco i z wieloma odniesieniami do wyników innych badań Ernest Lawrence Rossi
przedstawia, co wiemy na temat wzajemnego oddziaływania ciała i ducha, przy czym
wspiera nowe koncepty terapeutycznej hipnozy. (Źródło: Psychobiologia uzdrawiania w
relacji dusza - ciało, Ernest Lawrence Rossi).
7 zasada: Skuteczność jest miarą prawdziwości
Jaki naprawdę jest sukces człowieka, który wspiął się na szczyt kariery zawodowej, przy
czym jednak zrujnował swoje zdrowie? Czy można nazwać człowiekiem sukcesu kobietę,
która wprawdzie stworzyła szczęśliwą i zdrową rodzinę, jednak sama popadła w depresję i
jest pusta w środku? Jeżeli wygrasz cały świat, jednak skrzywdzisz przy tym swoją duszę,
czy będzie to prawdziwy sukces? Jeżeli prawdę mierzymy rezultatami, i jeśli nie istnieją
żadne granice, wtedy mierzone przez nas wyniki muszą zawierać nie tylko stopień
osiągnięcia celu, lecz także konsekwencje po jego osiągnięciu. Inaczej mówiąc: Powinniśmy
uwzględnić osobiste, społeczne i środowiskowe aspekty każdego naszego starania, aby
określić, na ile jesteśmy skuteczni. W duchu WZM (wygrywać z miłością) harmonia w tym
zakresie jest ważniejsza aniżeli czysta równowaga. Dlatego też obojętnie, czy dążysz do
bogactwa, poważania, intymności lub przyjaźni, zdrowia lub sprawności fizycznej,
przynajmniej czasem zwracaj uwagę, czy twoje dążenia wpływają na ciebie, ludzi lub
środowisko.
„Jakie są cechy charakterystyczne sukcesu? To: zdolność wydawania samodzielnego sądu,
pracowitość i zdrowie. Najważniejsza jest jednak zdolność wydawania samodzielnego sądu”.
Lord Beaverbrook
Lord Beaverbrook pochodził z prostej rodziny i był zwykłym brytyjskim obywatelem, lecz
gdy zastosował te trzy właściwości, wtedy stał się nadzwyczaj skuteczny w interesach,
polityce i dyplomacji. Jego definicja zdolności wydawania samodzielnego sądu brzmiała:
„Moc przyswajania sobie wiedzy i wykorzystywania jej”. (Źródło: The Three Keys To
Success, Lord Beaverbrook).
„Nigdy nie dojdziesz w życiu dalej niż tam, gdzie dociera wyobraźnia twego ducha”.
Frederick Eikenkoetter
Frederick Eikenkoetter, lepiej znany jako „Wielebny Ike”, wykorzystywał pozytywną siłę. ducha
i z pozbawionego środków do życia weterana stał się prorokiem mającym miliony zwolenników,
flotę, limuzyn i prawdziwy, pozłacany kościół. <
„Jeżeli człowiek stara się osiągnąć sukces w swojej pracy, tzn. chce osiągnąć pożądane przez
siebie rezultaty, wtedy powinien doprowadzić swoje myśli do zgodności ze światem
obiektywnym, który go otaczaj jeśli te dwie rzeczy nie są ze sobą zgodne, wtedy w praktyce nie
osiągnie on sukcesu”.
Mao Tse-tung
Cytat ten pochodzi z odczytu, które wygłosił Mao Tse-tung w 1937 roku w prowincji Junan. W
czasie tego przemówienia sprzeciwiał się tym, którzy zdawali się na doświadczanie bez myślenia,
jak również tym, którzy popierali myślenie bez doświadczania. (Źródło: Mao Tse-tung, Annę
Freemantle).
Praktyczne zastosowanie siedmiu zasad
Tak samo ważne, jak filozofia wygrywania, są pewne wskazówki odnośnie jej praktycznego
zastosowania. Poniżej przedstawiam formułę, którą stosuję każdego ranka, aby przypomnieć
sobie o tej filozofii, oczyścić ducha i jeszcze raz uzmysłowić sobie sens mojego życia,
ustabilizować i zharmonizować moje uczucia oraz emocje, odprężyć ciało i naładować je do
aktywnego działania w ciągu nadchodzącego dnia. Robię to tak, jakbym był moim własnym
nauczycielem. W czasie bardzo pracowitych dni znajduję na to niewiele czasu, jednak gdy tylko
mam go trochę więcej, wtedy zajmuję się tym dłużej. Mówię do siebie:
Bądź świadomy
Bądź gotowy Bądź skoncentrowany
Bądź tutaj
Bądź szczęśliwy
Bądź pewny
Bądź dobry
Świat odpowiada twoim myślom, a więc bądź świadom tego, w co wierzysz. (Bardzo ważne są
przekonania odnośnie siebie samego, innych ludzi, środowiska. Jeżeli wiesz już, w co wierzysz,
to znaczy, że nadszedł czas, by po prostu przypomnieć sobie o tym. Jeśli natomiast nie wiesz,
wtedy najwyższa pora, aby zastanowić się nad tym i podjąć odpowiednie decyzje).
Nie istnieją żadne granice, a więc bądź gotowy na zmienienie swojego nastawienia. (Możesz
zmienić swoje nastawienie do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, podobnie jak nastawienie
do siebie samego, innych ludzi i świata. Nie ma żadnych przeszkód na tej drodze życia... są tylko
różne warunki. Nie jesteś ograniczony warunkami, układami lub doświadczeniami - musisz
jedynie dowiedzieć się, jak się z nimi obchodzić, aby osiągnąć to, czego pragniesz).
Energia postępuje za uwagą, a więc koncentruj się na tym, czego chcesz. (A nie na tym, czego nie
chcesz. Pozytywna koncentracja na zaletach sukcesu podwyższa zarówno inspirację, ja i
motywację. Ciągła negatywna koncentracja na możliwych katastrofach zmniejsza jedno i drugie).
Teraz jest moment siły, a więc bądź tutaj i zwiększaj swoją siłę. (Powiększaj siłę swego ducha i
ciała. Moc ducha przybiera na sile, jeśli rozwijasz postrzeganie zmysłowe i umiejętność
analizowania [widzieć
świat składający się z części]. Zwiększasz siłę ciała za pomocą
pradawnych sposobów odpowiedniego odżywiania, sportowych ćwiczeń, technik
rozluźniania oraz technik oddechowych).
Miłość jest źródłem siły, a więc bądź szczęśliwy i doceniaj dobro. (Jeżeli nie jesteś
szczęśliwy, spróbuj być. Ale jak tego dokonać, gdy dookoła dzieje się tyle strasznych rzeczy?
Wspomniany już Frank Bettger stosował technikę: „Rób tak, jakby była to prawda, dopóki
nie stanie się to prawdą”, i w jego przypadku to działało. Zdradzę ci prostą sztuczkę, która
działa u mnie i u tysięcy ludzi, których kształciłem. Jest to pradawna technika nazywana:
„Licz swoje błogosławieństwa”. Możesz to zrobić, jeśli będziesz aktywnie poszukiwał
wszystkich dobrych rzeczy i uznawał je. Do tego należą wszystkie dobre doświadczenia,
które kiedykolwiek przeżyłeś, niezależnie od ich domniemanego znaczenia, wszystkie
umiejętności, które kiedykolwiek nabyłeś. Nie zapominaj przy tym o chodzeniu, mówieniu i
przyciąganiu, o tym wszystkim, co jest piękne i cudowne, co możesz odkryć w otoczeniu, o
wszystkich dobrych czynach innych ludzi, które widzisz lub o których słyszysz, o tych
wszystkich dobrych rzeczach, które chcesz przeżyć w przyszłości. Nie proponuję jednak,
abyś zachowywał się tak, jakby złe rzeczy w ogóle nie istniały, w końcu jest to praktyczna
nauka. Lecz im bardziej napełniasz się świadomością dobra, tym łatwiej będzie ci obchodzić
się ze złem).
Cała moc pochodzi z wnętrza, a więc bądź pewien i ufaj sobie samemu. (Nie możesz
wierzyć, że inni zawsze będą robili to, co chcesz, ponieważ mają swoje własne priorytety i
plany, które mogą zgadzać się z twoimi, albo też nie. Nie możesz ufać, że świat zawsze
będzie taki, jak chcesz, ponieważ działa w nim tak dużo sił, że czasami zwracają się one w
innym kierunku, aniżeli tego pragniesz. Jednak zawsze możesz być pewien, iż posiadasz moc
zmieniania tego, co możesz zmienić, umiejętność dopasowania się, jeśli nie jesteś w stanie
przeprowadzić zmian, oraz podnoszenia swoich umiejętności za pomocą nauki i ćwiczeń.
Jeden z najlepszych plakatów, jaki kiedykolwiek widziałem, przedstawiał żeglarza na łodzi, a
pod nim widniał podpis: „Wprawdzie nie możesz kontrolować wiatru, jednak zawsze możesz
kierować żagiel odpowiednio do jego kierunku”. Jeśli odważysz się na to, wtedy możesz
ufać, że również w tobie znajduje się droga do wielkiej mocy).
Skuteczność jest miarą prawdziwości, a więc bądź dobry w tym, co robisz, rób to, co
uważasz za dobre, i oczekuj najlepszego. Niektórzy ludzie wierzą, że dobrą sprawą jest
przygotować się na najgorsze, aby dzięki temu nie przeżywać przykrych rozczarowań,
jednakże postawa ta skrywa dwa problemy. Po pierwsze: mimo wszystko przeżyjesz przykre
rozczarowania, a po drugie tylko rzadko będziesz mile zaskoczony. Niektórzy ludzie unikają
optymizmu, ponieważ boją się rozczarowań. Przyjrzyjmy się teraz dokładnie temu tematowi.
Rozczarowanie to niewiara w pozytywny rozwój wypadków. W związku z tym ludzie ci nie
planują sukcesu, ponieważ ich plany mogłyby nie zostać zrealizowane, a oni czuliby się
wtedy źle. Tak bardzo boją się złego samopoczucia, że wolą nie czuć się dobrze. Nie pojmuję
tej logiki. Sprawy czasami nie rozwijają się tak, jakbyśmy chcieli, ale czy to powód, by
decydować się na złe samopoczucie? Jeżeli naprawdę chcesz wygrać, spróbuj za pomocą
innych środków i zacznij jeszcze raz od początku. Pozwól mi zacytować samego siebie:
„Ludzie nie zawodzą. Plany zawodzą. Ludzie po prostu poddają się lub snują nowe plany”.
Komunikacja z przyrodą
Dawno temu na Hawajach ludzie znajdowali się bardzo blisko natury - w pewnym stopniu
dotyczy to również współczesnych Hawajów. Oczywiście, nie jest to żadna niespodzianka.
Plantatorzy taro (
Taro to roślina uprawiana w klimacie tropikalnym o liściach prawie dwumetrowej długości w
kształcie tarczy, które spożywane są jako warzywa. Korzeń jest ważnym dostarczycielem skrobi.)
musieli być
dobrze obeznani ze źródłami świeżej wody, najlepszymi kamieniami na ich tarasy, cyklem
wzrostu roślin i fazami księżyca. Rybacy musieli znać odpowiednie rośliny, aby sporządzać
sieci i liny, przyzwyczajenia i sposoby zachowania ryb, które chcieli łapać, jak również
właściwości pogody, wiatru i chmur. Rzemieślnicy potrzebowali gruntownej wiedzy o
kamieniach i drewnie, zarówno w postaci narzędzi, jak i surowca, nad którym pracowali.
Zielarze musieli być obeznani nie tylko z wyglądem i właściwościami setek roślin, lecz także
z uzdrawiającymi właściwościami ryb, soli i gliny. Morscy podróżnicy musieli posiadać
wiadomości o tajemnicach wiatru, fal, ptaków,
Słońca, Księżyca i gwiazd. Jednak Hawajczycy znajdowali się jeszcze bliżej natury, niż
wynika to z wiedzy i bezpośredniej bliskości. O wiele bardziej byli oni sąsiadami w żywej
społeczności.
Żywotność natury
Dla Hawajczyka w dawnych czasach - niezależnie, czy był on szlachetnie urodzony, czy też
był prostym obywatelem - cała przyroda była żywą istotą: do niej należały oczywiście
zwierzęta i rośliny, lecz również kamienie, góry, doliny, chmury, gwiazdy, wiatr, deszcz i
wszystko inne. Wszystko to nie tylko było żywe, lecz miało świadomość jak każdy człowiek.
Aby więc zachować dobre układy z danym elementem przyrody, należało traktować go z
respektem, jak człowieka. Z doświadczenia ludzie ci wiedzieli, że w większości przypadków
zupełnie wystarczało, gdy okazywało się sąsiadom odpowiedni szacunek, np. poprzez
pozdrowienie rybaka lub krawca mieszkającego opodal, lub Słońca, które ogrzewa naszą
skórę, albo też Księżyca oświetlającego nocą drogę. Poprzez podarowanie przyjaciółce
kwiatka lub pozdrowienie wodospadu za jego piękno, poprzez piosenkę lub taniec dla
starszych ludzi w grupie, albo też zrobienie czegoś szczególnego dla tych, których pomocy,
przychylności lub opieki potrzebowali: podarowanie świni kahunie lapa 'au, który uzdrowił
dziecko, koguta - człowiekowi, który pomógł przy budowie łodzi, wianka z kwiatów - kanu,
które pomogło przy łowieniu ryb lub jagody ohelo-Pele, bogini wulkanu, aby ją uszczęśliwić.
Ten sposób myślenia nazywamy „animizmem”. Odnosi się on do wyobrażenia, iż wszystko
„animizowane” jest przez duszę lub ducha, który może istnieć niezależnie od materialnej
formy. W pewnym czasie było to głęboko zakorzenione, ogólnie znane spojrzenie na świat.
W dzisiejszych czasach ciągle jeszcze znajdujemy ślady tego światopoglądu, gdy nadajemy
nazwy łodziom, samochodom, Księżycowi lub górom. Nie ma to nic wspólnego z modleniem
się do nich, stwarza jedynie świadomość duchowej obecności.
U Hawajczyków duch skłonny był do zachowywania określonej formy w czasie całej
egzystencji, chyba że był szczególnie silnym duchem. Duchy skał pozostawały zwykle
duchami skał, nawet gdy stały się inną skałą, duchy drzew pozostawały drzewami, natomiast
ludzkie duchy zachowywały swoją ludzką postać. Jednak silny duch mógł posiadać
umiejętność przyjmowania całego szeregu różnych form. Dlatego też Pele, bogini wulkanu,
mogła przyjąć postać kobiety, starej lub młodej, podobnie jak formę stopionej lawy.
Kamapua'a, duch świni, mógł przeobrazić się w rybę humuhumunukunukuapua 'a. Jednak
pospolici Hawajczycy jedynie za pomocą pozdrowienia, małej ofiary lub modlitwy mogli
komunikować się z duchami przyrody.
Szamańskie umiejętności
Pośród Hawajczyków niektórzy ludzie znajdowali się bliżej natury, aniżeli inni - tak blisko,
iż mogli rozmawiać z żywiołami, roślinami i zwierzętami oraz tak dostroić się do nich, że
świadomie przyjmowali formę danego zwierzęcia, rośliny lub żywiołu oraz przyjmowali ich
właściwości, wiedzę i umiejętności. Niektórych z nich nazywano kupua. Słowo to mniej
więcej oznacza to samo co „szaman”. Dzięki swoim skłonnościom i ćwiczeniom stawali się
uzdrawiaczami, którzy nie ograniczali się do fizycznych sposobów uzdrawiania. Mistrz
hawajskich szamanów nazywa się kahuna kupua.
Najbardziej znanym hawajskim mistrzem szamańskim był „Maui Kupua”, co często
tłumaczy się jako „Maui Półbóg”, „Maui Sztukmistrz”, „Maui Czarodziej” lub „Maui
Czyniący Cuda”. Legenda o Maui opowiadana jest w całym rejonie Pacyfiku i, pomimo że
istnieją różne miejscowe warianty, mieszkańcy wysp opowiadają sobie od setek lat w całej
Polinezji praktycznie te same historie.
Jedna z nich opowiada, w jaki sposób Maui zdobył tajemnicę ognia od pewnych ptaków na
wyspie Oahu. Dawno temu, mówi legenda, tylko łyski wiedziały, jak wskrzesić ogień.
Pewnego dnia Maui był znudzony ciągłym jedzeniem surowego pokarmu, a więc zakradł się
tam, gdzie żyły łyski i złapał jedną z nich. Chciał, aby zdradziła mu tajemnicę rozpalania
ognia. Na początku ptak powiedział, iż tajemnica znajduje się w pewnej roślinie, później że
w innej, jednak Maui był dostatecznie mądry i trzymał łyskę za szyję, gdy sprawdzał jej
odpowiedzi. Wreszcie miał dosyć tych wszystkich nieprawdziwych odpowiedzi i bliski był
ukręcenia ptakowi głowy. Wtedy ptak wyskrzeczał, iż tajemnica ognia znajduje się w
drzewie o nazwie hau. Maui dał mu ostatnią szansę i udało się. Z radością rozniecił ogień za
pomocą pocierania o siebie dwóch kawałków drzewa hau. Jednak był tak zły na ptaka, który
tak długo zwodził go fałszywymi odpowiedziami, że uderzył go w głowę rozpaloną głownią.
Od tej chwili wszystkie łyski mają na głowie czerwony pasek piór.
W historii tej przedstawionych jest wiele interesujących rzeczy. Po pierwsze, że łyski żyją na
bagnistych terenach, gdzie rośnie miękkie drzewo hau. Po drugie, hawajskie słowo
określające łyskę brzmi alae i połączone jest ze słowami „czerwoność” oraz „wznosić się,
wspinać”. Są to pojęcia przypominające ogień. Poza tym drzewo hau posiada kwiaty, które
wieczorem, gdy zapala się ogień, stają się pomarańczowoczerwone. W tym wszystkim
istotny jest dla nas fakt, iż szaman bezpośrednio komunikował się ze zwierzęciem, aby
nauczyć się czegoś ważnego dla ludzkiej społeczności. Dzisiaj można by powiedzieć, że
ludzie odkryli, jak jasnym płomieniem płonie drzewo hau trafione piorunem, natomiast łyski
zostały włączone do tej historii, ponieważ żyły w okolicy oraz z powodu symbolicznego
koloru piór. Jednakże szamani powiedzieliby, że Maui bezpośrednio komunikował się z
ptakami, aby dowiedzieć się czegoś o działaniu pioruna na drzewo hau. W innych
opowieściach Maui rozmawia z różnymi ptakami, rybami, nietoperzami, drzewami, z wodą,
wiatrem i Słońcem po to, aby się czegoś od nich nauczyć, albo nakłonić je do robienia
czegoś, czego pragnie.
Na Hawajach krąży jeszcze wiele innych historii o przydatnych oddziaływaniach między
ludźmi i naturą. Do najczęściej spotykanych należą historie o sowach w roli strażników i
pomocników. W opowieści pochodzącej z Oahu pewien człowiek wybierał jajka z gniazda
sów. Był jednak tak wzruszony rozpaczliwym krzykiem sowiej matki, że pozostawił jajka w
gnieździe. Z wdzięczności sowa przyrzekła pomagać mu w potrzebie. Pewnego dnia
zaatakował go jeden ze starszych plemienia i tysiące sów przyleciały mu na pomoc,
przepędzając nieprzyjaciela, Do dzisiaj istnieje dużo nazw miejsc w okolicy Waikiki
przypominających o tym wielkim wydarzeniu. Mniej więcej tak samo ważne są w
hawajskich legendach historie o rekinach, które broniły ludzi przed innymi rekinami,
pomagały łowić ryby, ostrzegały o burzach na morzu i ratowały pływaków od utonięcia.
Poza tym istnieją opowieści o ludzkich duchach, które zamieniały się w rekiny, aby pomagać
swoim ludzkim rodzinom.
Jak komunikujemy się z naturą
Gdy zaakceptuje się już fakt, że tego typu komunikacja jest możliwa, wtedy oczywiście
pojawia się ważne pytanie, jak w rzeczywistości ludzie mogą rozmawiać z przyrodą. Mało
prawdopodobne wydaje się, aby łyski, sowy i rekiny rozumiały ludzki język. Również
pojęcie przez człowieka ich mowy jest prawie niemożliwe. (A jak w ogóle mówią rekiny?).
Moje szamańskie wykształcenie może rzucić nieco światła na temat szamańskich „rozmów”
ze zwierzętami i innymi elementami przyrody.
Pomimo że w opowieściach mamy wrażenie, iż ludzie i zwierzęta pro wadzą normalną
rozmowę, jednak w rzeczywistości komunikacja ta odbywa się raczej na poziomie
telepatycznym. Po stronie człowieka jest to kombinacja zamiaru, imaginacji i może kilku
słów celem wzmocnienia koncentracji.
Pewnego dnia stałem na werandzie naszego centrum Aloha International w Kilauea na Kauai
(Hawaje) i obserwowałem dużą osę, która znajdowała się w pokoju i ciągle uderzała o szybę,
ponieważ chciała wydostać się na wolność. Odezwałem się do osy, aby zwrócić na siebie jej
uwagę (albo skoncentrować swoją- rozstrzygnij sam), i w myślach narysowałem jasną drogę
od miejsca, w którym się znajdowała i od tego miejsca łukiem, około trzech metrów dalej
prowadzącą przez otwarte drzwi. Następnie powiedziałem jej, że jeśli będzie podążała tym
śladem, wtedy wydostanie się na wolność. Nagle osa poleciała dokładnie rym torem, który
nakreśliłem.
Innym razem brałem udział w wielkim zgromadzeniu w Minnesocie. Był to piknik na
wolnym powietrzu, któremu zagrażał deszcz. Zapytano mnie, czy mógłbym coś zrobić, aby
zapobiec zniweczeniu piknikowego planu. Poprosiłem wtedy wiatr, aby powstrzymał burzę,
dopóki nie skończymy pikniku. Wypowiedziałem w myśli słowa i stworzyłem mentalny
obraz tego, czego chciałem. Wiatr stał się dla mnie bardzo miły.
Niektórzy moi uczniowie mogli zbliżyć się na kilka metrów do dzikich zwierząt, natomiast
inni bawili się z dzikimi delfinami w morzu. Przyjazny zamiar, pozytywna imaginacja i jasne
mentalne sformułowanie umożliwiają połączenie. Oczywiście, ciągle jeszcze nie wiemy, co
naprawdę dzieje się w chwili, gdy przyroda reaguje na taki rodzaj koncentracji. Jednak
również dokładnie nie wiemy, co dzieje się, gdy przepuszczamy prąd przez przewodnik.
Istnieje wiele teorii, jednak tak naprawdę wiemy tylko to, że elektryczność powstaje, gdy
stworzymy odpowiednie warunki. W pierwszym przypadku zachowuje się ona odpowiednio
do naszych działań. Możemy dowolnie teoretyzować, w rzeczywistości wiemy jednak tylko,
że: jeżeli stworzymy odpowiednie warunki w naszym duchu, wtedy przyroda reaguje.
Moja rodzina, uczniowie i ja sam dokonywaliśmy tego z dobrym skutkiem tak często, że
akceptujemy ten fakt i uważamy za naturalny, podobnie jak oddychanie. Dlatego też
rozmawiamy z wiatrem, aby zmniejszyć turbulencje podczas lotu samolotem; rozmawiamy z
deszczem, aby opuścił dany teren lub przybył na niego; rozmawiamy z wielorybami,
delfinami albo żółwiami, aby wyszły na powierzchnię wody i ucieszyły nas swoją
obecnością; rozmawiamy z naszymi roślinami, aby lepiej rosły, i naszymi samochodami,
ażeby lepiej działały. Wszystko jest częścią natury i wszystko odpowiada.
Zmienianie formy za pomocą duchowego stapiania się
Do tej pory mówiliśmy jedynie o telepatycznej komunikacji. A jak wygląda zmienianie
formy, które jest wielką częścią tradycyjnych słownych przekazów na całym świecie? Chodzi
tylko o czystą fantazję czy też coś w tym jest? I co to ma wspólnego z „komunikowaniem się
z naturą”?
Z doświadczenia i wykształcenia wiem, że ten fenomen jest realny, jednak trudny do
opisania.
Pierwsi szamani poprzez obserwacje, eksperymenty i ćwiczenia odkryli i przekazali dalej
następującą rzecz: jeżeli postępuje się tak, jakby się było czymś innym (np. słoniem, jakąś
siłą natury, zwierzęciem lub rośliną), i jeśli jest się w stanie przenieść do tej czynności całe
swoje ciało i ducha, wtedy dzieje się coś niezwykłego. Najpierw stwierdza się, że „wie się”
pewne rzeczy, których nie nauczyło się za pomocą zwykłego doświadczenia.
Gdy np. ktoś gra rolę orła, dostrzega nagle rzeczy dotyczące jego przyzwyczajeń i sposobów
zachowania, widzi również, jak wygląda Ziemia z wysokości 300 metrów. Gdy z kolei ktoś
naśladuje byka lub rybę, wtedy widzi, gdzie znajdują się miejsca z najlepszym pokarmem
oraz kiedy i w jakim kierunku należy dalej wędrować. Po drugie dostrzega, że gdy łagodnie
„skieruje” wolę w pożądanym kierunku, z równoczesnym naśladowaniem odpowiedniej siły,
zwierzęcia lub czegoś innego, wtedy istota ta pójdzie w tym kierunku. Dokonujący tego
szaman stwierdza, że taki wpływ zawsze musi być zarówno łagodny, jak i pozytywny (z
punktu widzenia istoty, na którą wywierano wpływ), aby w ogóle oddziaływał. Tak więc
podczas tańca deszczu należy nakłonić chmury, aby przybyły nad dane miejsce i spuściły
deszcz - nie można ich do tego zmuszać. W czasie myśliwskiego tańca należy przekonać
dziką zwierzynę, aby przybyła w pobliże myśliwych - nie można jej do tego zmuszać.
Na Hawajach umiejętność tę nazywa się kulike, co w prostym tłumaczeniu brzmi:
„dostrajanie się do podświadomych wzorców”. Kulike stosowane jest przez tych, którzy
wiedzą, jak to się robi, podczas łowienia ryb, w gospodarce rolnej, przy pogodzie,
przypływach i odpływach oraz rzekach lawy. Ich skuteczność, jak zresztą miało to za
wsze
miejsce u wszystkich szamanów, zależy w dużej mierze od stopnia zjednoczenia się, siły
przekonywania i woli istoty, na którą wywiera się wpływ. Jeżeli doświadczony praktyk bardzo
zajęty jest graniem roli danego aspektu przyrody, wtedy postronnemu obserwatorowi może
wydawać się, iż coraz bardziej przyjmuje on (lub ona) formę tego aspektu. Mężczyzna może
obiektywnie wyglądać jak mężczyzna, lecz w rzeczywistości równocześnie jawić się jako
zwierzę. Kobieta może jednoznacznie być kobietą i motylem. Przypomina to grę najlepszych
aktorów na scenie teatralnej lub na ekranie filmowym, jednak cel jest inny. Oznacza to, że
prawdziwy mistrz tej sztuki potrafi tak bardzo się skoncentrować, że naprawdę zmienia swoją
fizyczną formę i ze wszystkimi szczegółami staje się obiektem, na którym się koncentruje.
Jednak w czasie moich podróży i przygód nigdy nie spotkałem się ze zmianą formy, którą można
by wytłumaczyć jedynie za pomocą fizycznej transformacji. Z szamańskiego punktu widzenia
teoretycznie jest to możliwe, jednak zdarza się nadzwyczaj rzadko, ponieważ nie służy żadnemu
pożytecznemu celowi w pracy z naturą i nie jest łatwe do przeprowadzenia.
Moje pierwsze doświadczenie z kulike miało miejsce w zachodniej Afryce pod kierownictwem
szamana Haussa. Pewnej nocy w chacie na północy Dahomeju (dzisiejszy Benin) wprowadził
mnie on w bardzo głęboki trans i pomógł mi stopić mojego ducha z jednym z bardziej
kooperatywnych leopardów. Resztę nocy spędziłem jako leopard, polowałem, jadłem,
odpoczywałem, obserwowałem, czułem się wspaniale i wibrujące trzeźwy, ożywiony i pełen
energii. Podczas tego doświadczenia nauczyłem się bardzo wielu rzeczy o leopardach i ich
wielkiej sile. Chyba rzeczywiście część cech tego zwierzęcia musiała przejść na
mnie, ponieważ wiele lat po moim powrocie z Afryki dużo ludzi mówiło mi, iż w pewien sposób
przypominam leoparda.
Jedna z moich uczennic opowiedziała mi, że zrywała róże i kłuła się ich kolcami do momentu,
gdy stopiła się z duchem róż. Później mogła je zrywać, nie wyrządzając sobie przy tym krzywdy,
nawet gdy próbowała ukłuć się kolcem.
Zmienianie formy za pomocą projekcji astralnej
Przy następnym rodzaju zmieniania formy, którego używają szamani, można z odległości
obserwować zdarzenia zachodzące w przyrodzie lub wpływać na zachowanie zwierząt, ptaków,
ryb i innych istot. Umiejętność ta po hawajsku nazywa się ho 'okakaola („wysyłanie widzialnego
ciała astralnego”). Na temat tego rodzaju zmieniania formy krąży wiele tradycyjnych legend. W
tym przypadku powstaje widzialna forma myślowa, tzn. stworzony jest za pomocą myśli wzorzec
energetyczny i ładowany za pomocą emocji lub zamiaru. Wzorzec energetyczny postępuje za
wolą szamana i służy jako oko, ucho, głos i jako jego oddalone ciało. Fakt ten znany jest ludziom,
którzy znają europejskie, indiańskie lub pochodzące z innego rejonu świata szamańskie przekazy,
jednak wydaje się dziwny tym, którzy ograniczają się do naukowej tradycji Zachodu. Z drugiej
jednak strony nawet dla osób obeznanych z telepatią i kulike jako jej poszerzoną formą, ho
'okakaola lub „projekcja astralna” może sprawiać wrażenie daleko przesadzonej sprawy. Jednak
dla wielu milionów ludzi na całym świecie jest to coś bardzo realnego.
Stworzona i wysłana forma może być samym szamanem, jednak-dużo częściej jest to jakieś
zwierzę lub ptak, szczególnie w przypadku komunikowania się z naturą. Jeszcze raz wrócę do
moich doświadczeń
z Afryki Zachodniej. W Dahomeju powszechnie wiedziano, iż jeden z
prezydentów kraju, aby sprawdzić zachowanie się ludzi i stan państwa, zwykł był odwiedzać
północne zakątki kraju pod postacią antylopy. Mój hawajski wujek często pokazywał mi się
pod postacią ptaka, zwykle jako sowa. Posługiwał się tą samą formą celem komunikowania
się z innymi zwierzętami. Rzadko w astralnej formie znajduje się dostateczna ilość energii,
aby poruszyć coś materialnego. Zwykle wystarcza, żeby była ona słyszana lub/i widziana.
Potrzeba tylko trochę wysiłku
Wszyscy jesteśmy częścią życia Haumei (hawajski odpowiednik Gai), zarówno ludzie, jak i
inne istoty, i ciągle wszyscy wpływamy na siebie, obojętnie czy jesteśmy tego faktu
świadomi, czy też nie. Szamani twierdzą, że powinniśmy robić to świadomie i pozytywnie.
W końcu przyroda komunikuje się z nami, a my komunikujemy się z przyrodą, i Aby
skutecznie komunikować się z naturą trzeba nauczyć się pozo-i stawania w pokoju z sobą.
Nie wystarczy mówienie o telepatii, duchowym stapianiu się i projekcjach astralnych w celu
uczenia się od natury i wpływania na nią, trzeba działać w skuteczny sposób. Jako ludzie
nauczyliśmy się wyłączania wszystkich wrażeń zmysłowych, których nie lubimy, jednak
przyroda jest bardzo, bardzo świadoma. Jeśli zbliżymy się do niej ze złością, strachem lub
życzeniem kontrolowania jej, wtedy nie osiągniemy nic. Jeżeli jednak przybliżymy się do
przyrody z pokojowo nastawionym duchem i czułym sercem, wtedy techniki nie są takie
ważne. Pewne hawajskie przysłowie pięknie wyraża uniwersalny
charakter miłości.
Hę manu ke aloha, 'a 'ole lala kau 'ole (Miłość jest jak ptak, nie ma
gałęzi, na której by nie siedziała).
Na zakończenie coś szczególnego: technika AKUAKOKUA
Technika ta opiera się na założeniu, że duchy przyrody żyją i mają żeńską płeć, posiadają
świadomość, gotowe są przychodzić nam z pomocą w czynieniu dobra. Żywioły,
reprezentujące je imiona i ich role pochodzą z hawajskiej tradycji szamańskiej. Zrób
najpierw coś, aby pobudzić uwagę ducha (zapal świecę, napij się wody, wykonaj głęboki
oddech itd.), następnie poproś ducha o wykonanie jakiegoś zadania, które ma związek z jego
żywiołem lub rolą. Następnie podziękuj i z ufnością czekaj na spełnienie się prośby.
Żywioł Imię Rola
Ogień Pele Zmienianie formy
Woda Hina Pożywienie
Wiatr Hi'iaka Posłanniczka
Kamień Haumea Troszczenie się
Rośliny Laka Przyciąganie
Zwierzęta Kapo Ochrona
Ludzie Uli Urzeczywistnianie
Mistrzowska formuła sukcesu
Gdybyś potrafił dostatecznie kochać, wtedy byłbyś najszczęśliwszym, odnoszącym największe
sukcesy człowiekiem na świecie.
Ernest Holmes
Dlaczego podaję ci tutaj jeszcze jedną formułę na osiągnięcie sukcesu, gdy tak wielu ludzi
zrobiło to przede mną? Najpierw wyobraź sobie przepis na tort czekoladowy. Jeśli chcesz zrobić
taki tort, mieszasz mąkę, wodę, cukier, jajka, czekoladę i następnie wszystkie te składniki
pieczesz. Voila, tort jest gotowy. Jednak między różnymi tortami dostrzegamy wielką różnicę!
Każdy autor podaje swój przepis (ewentualnie swoją własną formułę), która przekazywana jest
przez pokolenia albo którą sformułował na podstawie własnego doświadczenia. Dlatego też za
pomocą formuł możemy naśladować sukcesy innych, podobnie jak ma to miejsce z przepisami
kulinarnymi. Dają nam one podstawę, na której możemy zbudować nasze własne kreatywne
innowacje.
Poniżej znajdziesz przepis na wygrywanie z miłością. Opiera się on na badaniach setek autorów
piszących o osiąganiu sukcesu, doświadczeniach setek ludzi, którzy osiągnęli sukces, i moich
własnych przeżyciach oraz obserwacjach. Jest to przepis na osiąganie szczęścia w każdej
dziedzinie, opis zachodzenia procesu sukcesu, niezależnie od tego, kto wygra, oraz czy dana
osoba wie co robi, czy też nie. Pozostańmy przy naszym przykładzie. Chcę przedstawić ci
podstawową receptę, z którą możesz zrobić wszystko, zmieniając jedynie czynniki składowe.
Żyjemy w społeczeństwie, w którym miliony ludzi, całkowicie biedne i nie wiedzące, jak można
wyjść z tej sytuacji, pozbawione są dachu nad głową. Żyjemy w czasach, gdy medycyna donosi,
iż 70 do 90 procent chorób ma podłoże psychosomatyczne. W naszym społeczeństwie jest wielu
ludzi beznadziejnie chorych, ponieważ nie wiedzą, jak powinni zmienić swoje myślenie. Żyjemy
w czasach, gdy przedsiębiorstwa padają, a gospodarka się chwieje. Ciągle zwiększa się liczba
rozwodów, domowej przemocy i międzynarodowego napięcia. Bezsilność prowadząca do braku
umiejętności i rozpaczy przybiera rozmiary epidemii.
Oczywiście istnieją rzeczy i zdarzenia, których nie możemy kontrolować, jednak zawsze możemy
kontrolować nasze reakcje na nie. Im nasze reakcje są bardziej odpowiednie, tym większy mamy
wpływ na sprawy i zdarzenia, nawet jeśli nie możemy ich kontrolować. Użyjmy teraz innego
przykładu: jesteś kapitanem łodzi żaglowej, nie możesz jednak narzucić wiatrowi i falom swojej
woli, jednak gdy jesteś zręcznym kapitanem, wtedy możesz tak skierować żagle i ster do wiatru
oraz fal, że dopłyniesz do celu. Dlatego też logiczne wydaje się, że, jeżeli będziesz posiadać jasną
i prostą strategię w postępowaniu z układami,
w których się znalazłeś, zawsze będziesz w
stanie postępować z maksymalną skutecznością. Czy chcesz dowiedzieć się, jak wygląda
mistrzowski przepis na sukces?
Oto on - w swojej krystalicznie czystej prostocie:
E = mc
2
- r
Wzór ten jest ci znany, prawda? Związane jest to z faktem, że jakiś czas temu Albert Einstein
wykorzystał część tej zależności do innego celu. Jednak w tym momencie wzór ten oznacza
coś innego: i
E oznacza skuteczność
m oznacza motywację
c
2
oznacza dwie rzeczy: zaufanie i koncentrację
r oznacza rezystancję (opór).
W związku powyższym formuła ta znaczy: „Skuteczność równa jest motywacji pomnożonej
przez zaufanie i koncentrację oraz pomniejszonej o opór”. Mówiąc inaczej: możesz podnieść
swoją skuteczność za pomocą zwiększenia motywacji, koncentracji i zaufania z
równoczesnym pozbyciem się lub zmniejszeniem tego, co stoi ci na przeszkodzie. W tym
rozdziale chodzi wyłącznie o wsparcie cię w tym działaniu.
Przyjrzyjmy się teraz bliżej poszczególnym elementom powyższego wzoru.
Skuteczność
Całe życie wędrowałem po Ziemi w poszukiwaniu tajemnicy skuteczności. „Przez całe moje
życie”, ponieważ robiłem to jeszcze przed narodzinami. Mógłbyś teraz zapytać, jak mogłem
czegoś szukać, gdy byłem jeszcze embrionem, niemowlęciem lub małym dzieckiem, które
wędruje z rodzicami, jednak wszyscy (świadomie lub nieświadomie) już przed narodzeniem
próbowaliśmy być bardziej skuteczni.
Jako jajo przemierzałeś ciało swej matki w poszukiwaniu miejsca, gdzie mógłbyś zostać
zapłodniony. Jako plemnik płynąłeś skutecznie trudną drogą, aby zapłodnić jajo. Jako
embrion tworzyłeś i pomnażałeś swoje komórki, by stać się skuteczną ludzką istotą. Jako
niemowlę od razu zacząłeś przez większą część swego czasu uczyć się i przyswajać sobie
wszystkie możliwe rzeczy, abyś mógł żyć, dorosnąć i być szczęśliwym. W naturze naszej
istoty leży codzienne poszukiwanie sposobów na osiąganie większej skuteczności.
Dokonujemy tego nie tylko za pomocą własnego doświadczenia, lecz również na podstawie
przeżyć innych.
Dawno temu, gdy byłem jeszcze bardzo młody, lecz już zdany na własne siły, świadomie
szukałem tajemnicy skuteczności wśród wielu kultur, światopoglądów i mistrzów. Gdy
przepłynąłem już prawie wszystkie morza i oceany, przeszedłem pustynie i wstąpiłem na
szczyty gór, spotkałem wreszcie na szczycie wulkanicznej wyspy pewnego starego, mądrego
Hawajczyka, który przybliżył mi tę tajemnicę w sposób, który mogłem zrozumieć i
praktycznie zastosować w życiu.
Powiedział on: „Życie jest jak miska z wiśniami”. Jeszcze zanim zdążyłem się zdziwić,
kontynuował swoją myśl. „Zaczynamy z pustą miską i napełniamy ją wiśniami, następnie
jemy je, aż ponownie jest pusta. Później znowu napełniamy ją i tak dalej”. Puste naczynie
oznacza dla nas głód doświadczania. Napełnianie go wiśniami to zbieranie doświadczeń.
Jedzenie ich jest wykorzystywaniem naszych doświadczeń lub cieszeniem się nimi, miska
zostaje opróżniona, po czym znowu jesteśmy żądni nowych doświadczeń. Skuteczność ma
związek z umiejętnością napełniania naczynia, wykorzystywania wiśni i cieszenia się nimi.
Im bardziej jesteśmy skuteczni, tzn. zręczniejsi, tym szybciej potrafimy napełnić miskę, tym
lepsze wiśnie zbieramy i tym lepiej możemy je wykorzystać oraz cieszyć się nimi. Jednak
czasami do naczynia
podczas napełniania go dostają się gałązki, liście i zanieczyszczenia. Gdy
jemy wiśnie, do miski ciągle wpadają pestki. Nawet wytrawnym zbieraczom wiśni, posiadającym
bardzo wyczulony smak, zanieczyszczenia zbierające się w naczyniu z czasem ograniczą
doświadczanie. Czasami trzeba wyczyścić miskę.
Nasza wędrówka w poszukiwaniu skuteczności zaczyna się od dnia, gdy „nasz” plemnik zaczyna
niebezpieczną wędrówkę i „nasze” jajo wybiera go spośród innych. Kontynuujemy ten proces,
gdy DNA buduje nasze komórki i uporządkowuje wzrost, abyśmy mogli funkcjonować jako
embrion i płód. Gdy znajdziemy się już na świecie, zaczynamy jak zwariowani gromadzić
informacje, aby dowiedzieć się, jak można skutecznie działać w tym obcym, nowym świecie.
Dorastając, wszyscy ciągle próbujemy odkryć, w jaki sposób można zapanować nad samym sobą,
swymi układami i otoczeniem, albo nawet jak je udoskonalić.
Skuteczność jest uniwersalną, potężną, podświadomą siłą napędową. Jeśli dołączymy do niej
świadome pożądanie, wtedy jeszcze bardziej zwiększymy jej moc. Jeśli dołączymy umiejętności
pochodzące z nauki, doświadczenia i treningu, wtedy stanie się ona potencjalną siłą do
uzyskiwania nieograniczonych rezultatów.
Motywacja
Motywacja jest siłą poruszającą nas w kierunku istnienia, robienia lub posiadania czegoś, albo
ewentualnie nieistnienia, nierobienia lub nieposiadania niczego. Każde działanie, które
wykonujemy świadomie lub podświadomie, zachodzi w wyniku reakcji na jakieś życzenie. Nasze
serce uderza z chęci zamknięcia cyklu napięcia i odprężenia; ręka sięga po szklankę wody z
potrzeby ugaszenia nieprzyjemnego uczucia pragnienia; duch stwarza fantazje z powodu chęci
robienia czegoś innego, niż do tej pory robiliśmy. Życie jest ruchem, natomiast ruch powstaje w
wyniku występowania różnych potrzeb.
Menedżerów zachęca się do motywowania swoich pracowników, natomiast od nauczycieli
oczekuje się motywowania uczniów tak, jakby motywacja była czymś, co wlewa się w ludzi jak
benzynę do samochodu. Prawdą pozostaje jednak fakt, że każda motywacja ma wewnętrzną
naturę, tzn. musi pochodzić z wnętrza. Tak naprawdę nikt inny nie może nas motywować.
Postronna osoba może jedynie (i jest to już duże osiągnięcie dla zręcznego motywatora)
stymulować naszą motywację i powiększać to, co istnieje już w danym człowieku lub grupie
ludzi. Jeśli jesteś wewnętrznie motywowany do posiadania większej ilości pieniędzy, wtedy
uzdolniony motywator może oprzeć się na tym i tak cię zainspirować, że zwiększysz sprzedaż
swoich artykułów lub przyłączysz się do przedsiębiorstwa o wielopoziomowym marketingu. Jeśli
jednak nie jesteś wewnętrznie motywowany do zarabiania większej ilości pieniędzy, wtedy ten
sam motywator, niezależnie od tego, jaki jest zręczny, nie będzie mógł przekonać cię nawet do
kiwnięcia palcem.
Najskuteczniejsza motywacja, poruszająca góry, zmieniająca społeczeństwo lub czyniąca cię
zdrowym, bogatszym, szczęśliwszym i skuteczniejszym, wywodzi się zawsze z tego, że sam się
pobudzasz i czymś inspirujesz. Im lepiej rozumiesz, co dokładnie cię motywuje, tym łatwiej sam
możesz się motywować.
Podstawowa motywacja spowodowana jest chęcią poruszania się w kierunku przyjemności i
oddalania od bólu. Wszystko, co robisz ze swoim ciałem lub duchem (z określonym zamiarem i
celowo lub po prostu z przyzwyczajenia, świadomie lub nieświadomie), może być rozumiane
jako poruszanie się w kierunku przyjemności i oddalanie od bólu: fizycznie, emocjonalnie albo
mentalnie. Odprężenie daje przyjemność, dlatego też twoje ciało szuka spokoju, rozum
rozproszenia, natomiast duch czasami samotności. Jednak określona ilość naprężenia zawiera w
sobie również przyjemność, dlatego ciało szuka aktywności, umysł zajęcia, a duch szuka innych
ludzi. Tak się dziwnie składa, że, aby pozbyć się bólu, możesz robić to samo. Ciało szuka
spokoju, rozum rozproszenia i duch samotności z powodu nadmiaru napięcia, aktywności,
sprzecznych interesów lub zbyt wielu ludzi. Z drugiej strony ból może być spowodowany za małą
ilością aktywności, zbytnio rozproszoną uwagą lub zbytnią samotnością i izolacją. Jeśli
rozumiesz tę myśl o przyjemności i bólu, wtedy będziesz wiedzieć, dlaczego robisz to, co robisz i
dlaczego nie robisz innych rzeczy.
Może myślisz teraz, że czasami poruszasz się (lub ktoś inny, kogo znasz) w kierunku bólu i
uciekasz od przyjemności, i zastanawiasz się, jak pasuje to do tego, co właśnie powiedziałem.
Niektórzy ludzie decydują się na bolesny fizyczny trening, inni nie wychodzą ze związków,, w
których są wykorzystywani, natomiast jeszcze inni sabotują samych siebie przy każdej
nadarzającej się okazji. A dlaczego tak się dzieje?
Prowadzi nas to do innego poziomu motywacji: motywacji bazującej na miłości lub strachu.
Dzięki temu, że dysponujemy wyobraźnią, nie jesteśmy ograniczeni do radosnych lub bolesnych
doświadczeń chwili obecnej. Posiadamy umiejętność przypominania sobie o radości lub smutku i
potrafimy przewidywać je oraz wyobrażać sobie przeżywanie ich w przyszłości. Dlatego
motywacja miłości jest popędem do ponownego stwarzania radosnego przeżycia z przeszłości lub
wyobrażania sobie radosnego doświadczenia w bliskiej lub dalszej przyszłości. Oczywiście widzę
różnicę między radosnym przeżywaniem miłości w chwili obecnej i motywacją miłości, która
popycha nas do zachowywania się w określony sposób.
Podobnie motywacja strachu skłania nas do unikania bolesnego wspomnienia z przeszłości lub
domniemanego bolesnego doświadczenia w bliskiej lub dalszej przyszłości. W określonej
sytuacji najsilniejszym bodźcem jest zawsze ten, który wywołuje najsilniejsze uczucie lub
uczucie, któremu przypisujemy największe znaczenie - i ostatecznie określa nasze postępowanie.
Jeśli więc ktoś decyduje się na bolesny fizyczny trening, wtedy może być to jego własne
życzenie, ponieważ boi się bolesnego wspomnienia, np. o byciu grubym, lub dlatego że naprawdę
lubi mieć zdrowe i sprawne fizycznie ciało (albo może to być kombinacja tych wszystkich
możliwości). Osoba nie pozbywająca się układów, w których jest wykorzystywana, mogła
zdecydować się na takie postępowanie, ponieważ bardziej boi się samotności lub też kocha
wyimaginowany potencjał swojego partnera. Natomiast ktoś, kto wiecznie sabotuje siebie, może
boi się wspomnienia krytyki osiąganych wyników, którą kiedyś przeżył, albo też obawia się
wyobrażonych konsekwencji sukcesu lub może dąży do niego, aby zrobić komuś przyjemność,
jednak tak naprawdę wolałby medytować na szczycie góry.
Strach i miłość wywołują zawsze dwie różne reakcje. Walka i ucieczka, jak może przypominasz
sobie z wstępnych kursów psychologii, są reakcjami na strach. W każdej sytuacji, w której strach
jest najważniejszą motywującą siłą, możesz zareagować chęcią ucieczki albo spróbować zmienić
sytuację - zależnie od tego, jak czujesz się w danym momencie i do czego masz zwykle
skłonności. Jeżeli biegnie za tobą rozwścieczony byk, wtedy najlepiej szybko zejdź mu z drogi,
jednak gdybyś był Hulkiem lub Conanem Barbarzyńcą, wtedy może po prostu spróbowałbyś go
pokonać.
Dwoma objawami miłości jest spokój i zabawa. Pozostańmy przy byku. Jeśli największą siłą
napędową motywacji jest miłość (zakładając, że naprawdę lubisz zwierzęta), możesz zwierzę
uspokoić i złagodzić jego postępowanie, aby je pogłaskać, gdybyś był torero albo starożytnym
kreteńskim atletą, wtedy po prostu bawiłbyś się z bykiem, aż oboje bylibyście zmęczeni. Później
dokładniej omówię jeszcze te dwa rodzaje reakcji na poszczególne sytuacje.
Miłość i strach są podstawowymi czynnikami wspierającymi przyjemność i ból. Wiesz już, iż
motywacja różnych osób może być bardzo złożona. Dlaczego np. jemy? Właściwie dlatego,
ponieważ jedzenie jest przyjemnością i nie sprawia bólu. Ponieważ lubimy pewne skutki
działania jedzenia i/lub obawiamy się pewnych skutków niejedzenia. Jednak co motywuje nas do
jedzenia. Motywacja może zależeć od danego człowieka i czasów, w których żyjemy. Czasami
jadłem dlatego, że byłem głodny, znajdowałem się w miłym towarzystwie, chciałem coś
spróbować lub być uprzejmy. To tylko kilka powodów. Doprowadza nas to do innego poziomu
motywacji: uczuciowej potrzeby.
Dużo nauczyłem się o potrzebach uczuciowych podczas pracy nad pewnym gminnym projektem
w Afryce Zachodniej. Zauważyłem wtedy, iż koncept ten odnosi się zarówno do pojedynczych
osób, jak i grupy. Potrzeba uczuciowa jest to świadoma lub półświadoma motywacja chwili, która
popycha do działania grupę ludzi lub danego człowieka. Nazywamy to potrzebą uczuciową w
przeciwieństwie do potrzeby jawnej.
Przykład: Pewna afrykańska wioska, którą odwiedziłem, miała wiele jawnych potrzeb:
potrzebowała lepszych urządzeń sanitarnych, więcej wody i lepszego pożywienia. Istniało jeszcze
dużo innych potrzeb, które bez powodzenia próbował zaspokajać krajowy rząd i międzynarodowe
organizacje dobroczynne. Pobudowano publiczne toalety, które były prawie nie używane,
ponieważ ich nie chciano. Podłączono do studni nową pompę. Ludzie opuścili studnię, gdy
pompa się rozleciała. Ignorowano lekcje o odżywianiu, ponieważ polecane nowe produkty
spożywcze dziwnie smakowały i nie służyły żołądkom mieszkańców wioski.
Pomimo tej niewiele obiecującej przeszłości namówiłem starszych wioski do zwołania
zgromadzenia, podczas którego zapytałem wszystkich obecnych, czy istnieje coś, co mogłoby
polepszyć sytuację w ich wiosce. Najpierw wszyscy byli zdziwieni, ponieważ nikt do tej pory nie
pytał ich, co właściwie chcieliby mieć. Po kilkugodzinnej gorącej dyskusji powiedzieli mi, czego
naprawdę im trzeba. Chodziło im o naprawienie chaty starszych wioski, ponieważ była
zaniedbana i jej dotychczasowy stan był hańbą dla wioski. Jako przedstawiciel rządu mógłbym
zdenerwować się i powiedzieć, iż naprawdę potrzebują czegoś ważniejszego. Ponieważ jednak
byłem panem samego siebie, mogłem posłuchać ich uczuciowej potrzeby, która z uczuciowego
punktu widzenia była rzeczywiście dla nich istotna.
W tym momencie skrócę tę historię. Pomogłem im zreperować chatę starszych wioski i
postarałem się o to, aby byli dumni z posiadania odnowionej siedziby. W związku z tym większą
cześć pracy wykonali sami i postarali się o większość potrzebnych materiałów. W czasie
następnego zebrania wyrazili ochotę uporządkowania placu wioskowego, a więc zrobiliśmy to.
Później dla wygody i prestiżu zbudowaliśmy rodzinną ubikację, założyliśmy ogród, aby sprzedać
dodatkowe plony. Z pomocą wszystkich rodzin kupiliśmy nową pompę, żeby nawadniać ogród,
polepszyliśmy sytuację żywieniową za pomocą wymieniania przepisów i powołaliśmy nawet do
życia oficjalnie uznane towarzystwo kredytowe dzięki oparciu się na pieniądzach odkładanych na
„czarną godzinę”, po czym rozwinęliśmy tę ideę. Koniec końców pomogłem mieszkańcom
wioski w osiągnięciu tego, czego chciał dokonać rząd, a nawet jeszcze więcej dzięki temu, iż
pracowałem nad tym, co ludzie ci uważali za potrzebne do zrobienia, zamiast koncentrować się
na tym, co inni chcieli zrobić dla nich dobrego. Robili oni dokładnie te same rzeczy, tylko z
innych powodów.
Uczuciowe potrzeby poszczególnych osób mogą bardzo różnić się od ich jawnych potrzeb,
jednak gdy efektywnie zaspokoimy potrzeby uczuciowe, wtedy można zająć się również
potrzebami jawnymi. Podczas mojej prywatnej praktyki jako doradca stwierdziłem, że dla
większości ludzi wyobrażenie zdrowia jest pozbawioną znaczenia, abstrakcyjną rzeczą. Inaczej
mówiąc: nie była to żadna motywacja do zmienienia przyzwyczajeń. Ludzie chudli, aby dobrze
wyglądać lub żeby dane ubrania dobrze na nich pasowały; przestawali palić papierosy, aby
ładniej pachnieć lub żeby wreszcie pozbyć się krytyki ze strony przyjaciół albo rodziny; brali
udział w kursach samopomocy, ponieważ nie chcieli być bezsilni, ponieważ bali się bólu
związanego z tradycyjną metodą leczenia lub dlatego, że choroba przeszkadzała im w zabawie
albo pracy. Może znaleźć się człowiek, dla którego zdrowie jest uczuciową potrzebą, jednak ja
nie spotkałem nikogo takiego. Jednak mimo wszystko ci, którym pomogłem, będą zdrowsi,
ponieważ zaspokoili swoje uczuciowe potrzeby.
A ponieważ uczuciowe potrzeby nie uzewnętrzniają się zbytnio, możliwe, iż w ogóle nie wiemy,
jak one wyglądają. Jednak im bardziej je sobie uświadamiamy, tym lepiej możemy je
wykorzystywać do takiego zmienienia zachowania, by podnieść skuteczność działań. Poniżej
przedstawiam listę z siedmioma typowymi potrzebami uczuciowymi, która może ci pomóc w ich
rozpoznaniu:
Świadomość
(włącznie z ciekawością, chęcią poznawania
i tęsknotą za bezpieczeństwem)
Ciekawość to część naszego zwierzęcego dziedzictwa. Nawet krowy bywają ciekawe. W czasie
nudnej jazdy autobusem na lotnisko pewien człowiek wziął swoją walizkę i otworzył ją.
Zauważyłem, że ja i wszyscy w autobusie obserwowali go tak, jakby jego czynności były
najważniejszą rzeczą na świecie. Może to spowodować rozwiniecie potrzeby poklasku oraz
poznawania nowości, a także miłość do podróżowania tylko po to, żeby zobaczyć, co jest za
następnym wzniesieniem. Może znasz kogoś lub sam jesteś człowiekiem, który nie może zjeść
śniadania bez czytania gazety, doczekać się następnej partii brydża, ponieważ chce usłyszeć, co
dzieje się w sąsiedztwie, albo który o bohaterach serialu telewizyjnego mówi tak jak o członkach
swojej rodziny, lub też przedkłada samochód albo samolot nad bujany fotel.
Pragnienie poznawania może mieć związek z zawodem lub hobby, jednak może również chodzić
o zaawansowaną formę ciekawości. Wielu ludzi, podobnie jak ja sam, odczuwa uczuciową
potrzebę dowiadywania się więcej o otaczającym ich świecie, niezależnie od tego, czy
praktycznie wykorzystują tę wiedzę, czy też nie. Potrzebę tę odczuwa wielu badaczy, podobnie
jak ludzie, którzy dla zabawy czytają encyklopedie i leksykony. Patrząc z innego punktu
widzenia, uczuciowa potrzeba bezpieczeństwa może doprowadzić do podnoszenia wiedzy o
otaczającym świecie, w celu zapobieżenia nieprzyjemnym niespodziankom. Może to
doprowadzić do paranoi, aleja znam pewną kobietę, która tak rozwinęła w sobie umiejętność
precyzyjnej analizy osobowości, że z góry wiedziała, jak najlepiej postępować ze spotykanymi
ludźmi.
Wolność
(włącznie z pędem badacza i potrzebą odprężenia,
bycia wolnym od przymusów, stawiania na swoim
przy podejmowaniu decyzji, poruszania się)
Uczuciowa potrzeba odprężenia znacznie różni się od jawnej potrzeby odprężenia. Znam ludzi,
którzy wyglądają na całkowicie rozluźnionych, jednak tęsknią za odprężeniem. Z drugiej strony
spotykam osoby, które są tak napięte jak membrana bębenka i zupełnie tego nie zauważają. i
Uczuciowa potrzeba uwolnienia się od przymusów może odnosić się oczywiście do fizycznych
przymusów, np. u dorosłych w więzieniu lub dzieci w szkole. Są jednak i tacy, którzy czują się
uwięzieni w małżeństwie, przyjaźniach, miejscu pracy lub z powodu reguł społecznych.
Uczuciowa potrzeba samodecydowania może stać się narodową sprawą w jakiejś kolonii lub
kraju, który wbrew swojej woli połączony jest ekonomicznie lub politycznie z innym. Może
również być to osobisty problem dla kogoś, kto czuje się finansowo lub emocjonalnie
uzależniony od innej osoby.
Pragnienie zmiany miejsca zamieszkania lub zbadania czegoś może być ściśle powiązane z
potrzebą rozszerzenia świadomości, jednak niekoniecznie musi tak być. Pewna kobieta siedziała
spokojnie podczas dyskusji i duchowych ćwiczeń w czasie jednego z moich kursów w Anglii, po
czym powiedziała do mnie: „Dziękuję panu, to jest dobry kurs, jednak wychodzę teraz, ponieważ
moje ciało potrzebuje więcej ruchu”.
Dzięki podróżom do różnych części świata wiem, że istnieją ludzie odczuwający silną uczuciową
potrzebę jechania po prostu drogą, wejścia na jakąś ścieżkę lub żeglowania po morzu, niezależnie
od tego, czy dowiedzą się przy tym czegoś nowego, czy też nie.
Sens
(włącznie z poszukiwaniem sensu życia, przewodnictwa w życiu,
potrzebą usprawiedliwienia się przez służenie sprawie,
która jest większa niż samemu się jest)
Ta uczuciowa potrzeba jest tak powszechna, że powstało wiele legend i opowieści o ludziach
podejmujących daleką wędrówkę w celu znalezienia mądrego, starego nauczyciela, który może
wytłumaczyć im sens życia. Wszyscy medialnie uzdolnieni ludzie, prorocy, psychiatrzy i
terapeuci zarabiają na życie, pomagając ludziom w odkryciu sensu i celu w zdarzeniach ich życia.
(Niektórzy moi uczniowie uważają mnie za starego, jednak niezbyt mądrego, a to dlatego, że
ciągle wyjaśniam im, że sami nadajemy znaczenie życiu i zdarzeniom w nim występującym i
przez to stwarzamy sens naszego życia).
Uczuciową potrzebę przewodnictwa zaczynamy odczuwać wtedy, gdy jako dzieci próbujemy
znaleźć sposoby na opanowanie otaczającego nas świata. To samo dzieje się przez resztę życia -
nawet jeśli tylko dlatego chcemy poznać te zasady, aby je łamać. Ta określona potrzeba
uczuciowa jest tak silna, iż corocznie miliony ludzi wydają miliony dolarów na książki
kucharskie, podręczniki „zrób to sam”, różnego typu poradniki lub każdą możliwą do
wyobrażenia literaturę, seminaria i warsztaty traktujące o samopomocy.
Gdyby nie istniała uczuciowa potrzeba służenia jakiejś dobrej sprawie, wtedy nastałyby złe czasy
dla organizacji religijnych i dobroczynnych, partii, instytucji socjalnych i grup ochrony
środowiska.
Odczucia
(włącznie z potrzebą odbierania miłych wrażeń,
takich jak np. piękny widok, sprawiających przyjemność
dźwięków, wspaniałego smaku, dotyku, seksu,
podniecenia, ruchu, tańca itd.)
Gdyby nie istniała sztuka lub muzyka, wtedy artysta nie miałby uczuciowej potrzeby stworzenia
czegoś. Nie istniałaby też uczuciowa potrzeba wielu ludzi cieszenia się jego tworem. Pomyśl
tylko, ile trzeba motywacji, aby stworzyć i utrzymywać muzeum sztuki lub galerię, orkiestrę
symfoniczną, koncerty rockowe, kino i przemysł rozrywkowy. Wielcy kucharze mogą tylko
wtedy być wielcy, jeżeli istnieją ludzi pragnący podziwiać ich sztukę kulinarną. Wielkie
restauracje muszą robić coś więcej, niż tylko serwować pożywne dania.
Inne potężne i dobroczynne doświadczenie to dotykanie i bycie dotykanym, jednak nie jest to
zawsze potrzeba uczuciowa, poza ludźmi pochodzącymi z określonej kultury (jak ma to miejsce
we włoskiej części mojej rodziny) oraz tymi, którym sprawia przyjemność taka cielesna
interakcja (m.in. sporty kontaktowe, masaże i „przytulane” tańce).
Seks, we wszystkich swoich aspektach, dla większości ludzi jest oczywiście najważniejszym
sensorycznym doświadczeniem, lecz gdy go nie ma, wtedy każde podniecenie jest lepsze, aniżeli
brak jakiegokolwiek.
Podniecenie lub podekscytowanie staje się ważne dla ludzi, u których inne emocjonalne potrzeby
są niezaspokojone lub wentyle są zamknięte. Wyjaśnia to uczuciową potrzebę oglądania i
czytania horrorów i magnetyczną siłę przyciągania pochodzącą z pożarów, katastrof i
niebezpiecznych dla życia rodzajów sportu.
Nie podlega dyskusji, że dla większości dzieci uczuciową potrzebą jest ruch, zwłaszcza dla mojej
trzyletniej wnuczki. Wielu zwolenników ruchu realizuje się w tańcu - klasycznym, współczesnym
lub aerobiku.
Stosunki
(włącznie z potrzebą bycia akceptowanym, uznawanym
lub poważanym przez innych, potrzebą przyjaźni i intymności
oraz tęsknotą za przynależnością do większej całości)
Poza oddychaniem i jedzeniem, moim zdaniem, następną podstawową uczuciową potrzebą
człowieka jest akceptacja przez bliźnich, ludzi, których podziwiamy, lub którym podlegamy, albo
też przez siebie samego. Ludzie potrzebę akceptacji przedkładaj ą nawet ponad seks. W wielu
kulturach najgorszą karą jest wypędzenie, wyrzucenie, wygnanie, banicja lub odosobniony areszt.
Z drugiej strony są malarze i rzeźbiarze, których zadowala sztuka dla sztuki, jednak aktorzy i
komedianci potrzebują publiczności. Aktorzy boją się pustego teatru, jednak jeszcze bardziej
obawiają się krytyki. Kabareciarze i artyści sceniczni mogą być opętani brakiem zainteresowania
tylko jednego widza, mimo że inni nagradzają ich oszałamiającymi oklaskami. Gdy zaczynałem
moją działalność mówcy, był to dla mnie problem, nad którym ciężko pracowałem. Jeśli
wszystkie oczy nie były skierowane na mnie cały czas, wtedy myślałem, że nie jestem dobry. Aż
wreszcie odkryłem (na szczęście dla mojego ego), iż ludzie słuchaj ą na różne sposoby. Dlatego
też zacząłem czuć się doceniany, nawet jeżeli obecni odwracali wzrok, zamykali oczy albo kładli
się na podłodze, co wyglądało tak, jakby zasnęli.
Kluczowe postacie z przemysłu i polityki wiedzą, że tytuł i publiczne uznanie często skutecznie
zastępują ich prawdziwą wartość. Czczenie tych ludzi jest jednym z naszych najważniejszych
społecznych rytuałów, ponieważ wśród czczonych i ich czcicieli szeroko rozpowszechniona jest
uczuciowa potrzeba tego typu.
Przyjaźń jest silną potrzebą uczuciową i w jej imieniu zrobiono wiele wspaniałych i mniej
godnych pochwały rzeczy. Z powodu wartości kulturalnych i wychowania wydaje się, że potrzeba
intymności w jakimś stopniu obecnie silniejsza jest u kobiet niż u mężczyzn, lecz coraz bardziej
popularne określenie „ruchu mężczyzn” pokazuje, iż mężczyźni wprawdzie odczuwają tę
uczuciową potrzebę, jednak zręcznie ją ukrywają, aby być akceptowanymi przez innych
mężczyzn i społeczeństwo. Dowodzi to faktu, że jedna potrzeba uczuciowa może przykryć inną
zależnie od tego, która w danym momencie jest silniejsza. Niektórzy ludzie odczuwają uczuciową
potrzebę transpersonalnego stosunku, połączenia się z większą całością, która, odpowiednio do
indywidualnych tęsknot, może przejawiać się chęcią połączenia się z przyrodą, Ziemią lub
Bogiem, którego dana osoba może rozumieć w różny sposób.
Władza
(włącznie z pragnieniem siły, umiejętności, zdolności, talentów, wpływu, pieniędzy i
kontroli)
Pragnienie posiadania władzy w dowolnej formie jest absolutnie naturalną rzeczą. Bez niego
nigdy nie nauczylibyśmy się chodzić, mówić, wykonywać lub ulepszać milionów rzeczy, które
uważamy za normalne części składowe życia, począwszy od prostych czynności, takich jak
wypełnienie czeku albo prowadzenie samochodu, do bardzo złożonych potrzebnych np. przy
wykonywaniu zawodu. Pęd do posiadania władzy zawarty jest jako podstawowa uczuciowa
potrzeba we wszystkich rzeczach, które robimy.
Dla niektórych ludzi potrzeba ta jest tak silna, iż wychodzi poza ogólnie przyjęty wymiar. Nie
tylko chcą podnosić krzesła, lecz również samochody. Nie są zadowoleni z bycia aktorem, chcą
być reżyserem. Nie wystarczy im bycie szefem przedsiębiorstwa, chcą być prezydentem. Są tacy,
którym nie wystarczy kontrolowanie własnego życia -chcą kierować życiem innych.
Pomimo że pęd do posiadania władzy może być spowodowany strachem lub pragnieniem
akceptacji czy uznania przez innych, może się zdarzyć, iż jest on celem samym w sobie oraz
chęcią doświadczania oszałamiającego uczucia sterowania losem. Odczuwać może to polityk,
gracz, jak również menedżer, artysta, sportowiec, mistyk i wielu innych. Każda uczuciowa
potrzeba może stać się obsesją, jednak jeśli ukrytą siłą napędową jest strach, wtedy
przymuszające opętanie władzą może negatywnie wpłynąć na innych ludzi. Wiele razy stało się
tak, iż ludzie bali się samej myśli o władzy. Nie tylko w każdy możliwy sposób starają się jej
uniknąć, lecz również wymyślają tym, którzy przenieśli na innych odpowiedzialność za ich
osobistą władzę, jak również tym, którzy ją przejęli.
Gdy tylko pojawi się temat władzy, wtedy zawsze znajdzie się ktoś, kto odczuwa uczuciową
potrzebę zacytowania aforyzmu lorda Actona: „Władza korumpuje, a absolutna władza
korumpuje absolutnie”. Stwierdzenie to służy wzmacnianiu strachu przed posiadaniem władzy,
jednak jest ono zupełnie nieprawdziwe. Skorumpowanie pojawia się wtedy, gdy potęga
połączona zostaje z jednym lub wieloma czynnikami „wielkiej izolacji”: strachem, nienawiścią
lub obojętnością. Jeśli połączymy władzę z miłością, wtedy nie ma nic lepszego. Inny angielski
cytat pochodzący od Edmunda Burke'a mówi: „Nie znam nic wyniosłego, co nie byłoby odmianą
władzy i potęgi”.
Jedną z form władzy, którą większość ludzi we współczesnym społeczeństwie odbiera jako
potrzebę uczuciową, są pieniądze. Dają nam one władzę kupowania towarów i usług, których
sobie życzymy, oraz pozwalają w różny sposób wpływać na otaczający nas świat. Pomimo że
ludzie mają wiele powodów do odczuwania potrzeby posiadania pieniędzy (bezpieczeństwo,
bycie akceptowanym, wolność itd.), chcą je mieć z powodu dysponowania władzą samą w sobie,
która rzekomo daje nam możliwość zaspokojenia innych potrzeb. Jest trochę racji w haśle na
nalepce samochodowej: „Kto mówi, że szczęścia nie można kupić za pieniądze, po prostu nie
wie, gdzie trzeba kupować”.
Wydajność
(włącznie z życzeniem osiągania celów, wygrywania rywalizacji,
pobijania rekordów, naprawiania krzywd, reperowania tego, co
nie działa, uzdrawiania innych i pomagania ludziom w byciu
bardziej efektywnymi)
Duże wrażenie zrobiła na mnie uczuciowa potrzeba osobistej lub odbieranej z zewnątrz
wydajności, gdy odwiedziłem gigantyczne boisko piłkarskie Maracana w Rio de Janeiro mogące
pomieścić 200 000 osób. To jeden z wielu podobnych stadionów, włączając w to stadion igrzysk
olimpijskich i superbowl. Symbole te pokazują nam, jaka olbrzymia ilość czasu, energii i
pieniędzy przeznaczana jest na świecie na wydarzenia sportowe. Potrzeba uczuciowa często jest
tak samo silna (jeśli nie silniejsza) u ludzi obserwujących zawody, jak i u samych ich
uczestników. Równie motywujące i fascynujące są takie nagrody jak Oscar, Emmy, Golden
Globe i inne.
Wielu z nas posiada osobistą klasyfikację wydajności, do której jawnie nigdy się nie przyznamy, i
która jednak tak samo silnie nas motywuje. Mimo wielu kontrowersji, na płaszczyźnie socjalnej
dużo dobrego zrobili ludzie motywowani uczuciową potrzebą naprawiania krzywd, np. w takich
organizacjach jak American Civil Liberties
Union, Amnesty International i Sierra Club. Bądźmy
także wdzięczni setkom tysięcy ludzi (zarówno zawodowców, jak i amatorów) wyrażającym
swoją potrzebę pomagania i uzdrawiania.
Jeśli do tej pory nie odnalazłeś swojej potrzeby uczuciowej, może' przedstawiona tutaj
klasyfikacja przynajmniej pomoże ci w dokładniejszym jej zdefiniowaniu.
Zaufanie
Zaufanie jest cudownym uczuciem pewności, że posiada się środki (czas, energię, umiejętności,
siłę, pomoc itd.) do zrobienia tego, co chce się robić. Jest to również uczucie pewności, że coś,
czego sobie życzysz, co ma się zdarzyć, naprawdę się urzeczywistni. Zaufanie może opierać się
na zewnętrznych i wewnętrznych podstawach. Pomimo że powiększenie obu tych zakresów
podnosi ogólną skuteczność, to jednak wewnętrzna podstawa ma większy potencjał.
Zewnętrzne zaufanie odpowiada przekonaniu, że możesz polegać na istniejącym zachowaniu
kogoś lub czegoś poza tobą. Ten rodzaj zaufania opiera się na wspomnieniach z przeszłości,
doświadczeniach teraźniejszości i oczekiwaniach odnośnie przyszłości.
Na wszystko to duży wpływ ma wiara w autorytet czegoś, co znajduje się poza nami. Dlatego też
wierzymy, że nastąpią pory roku, ponieważ zawsze, jak daleko sięgamy pamięcią, tak było. Poza
tym rodzice, nauczyciele i autorzy czytanych przez nas książek ciągle powtarzali nam, że tak
będzie. Obserwujemy, co dzieje się w tej chwili, i snujemy plany na resztę roku i dalej. Jeżeli
jednak zdecydujemy się wierzyć w przepowiednie odnośnie końca świata, wtedy po prostu
pozbędziemy się tej wiedzy oraz doświadczeń i będziemy po prostu czekać, aż koniec nastąpi, a
my oraz jeszcze kilku innych, którzy ocaleli, zaczniemy wszystko od początku. Naturalnie tak,
jak sobie tego życzymy. Głównym problemem związanym z zaufaniem do zewnętrznych rzeczy
jest fakt, iż całkowicie zależne jest ono od zdarzeń, układów i decyzji, których nie możemy
kontrolować i na które posiadamy jedynie ograniczony wpływ.
Zaufanie bazujące na wewnętrznych podstawach wywodzi się z twoich decyzji dotyczących
ciebie samego. Są to przekonania o własnej wartości, talentach, umiejętnościach obchodzenia się
ze zmianami oraz o źródle twojej mocy. Najlepszy sposób na powiększenie zaufania polega na
podjęciu dwóch decyzji: po pierwsze trzeba zdecydować, że to, w co wierzysz, jest prawdą, a po
drugie nie wolno wątpić w słuszność poprzednich decyzji. ; Zaufanie podnosi skuteczność w
dwojaki sposób. Po pierwsze redukuje niekorzystny wpływ strachu na umiejętności i zdolności,
po drugie pobudza uwagę na nadarzające się korzystne okazje. W tym momencie niektórzy
mogliby zapytać: „A co się dzieje, gdy zbytnio sobie ufamy?” Nie sądzę, żeby istniało zbytnie
zaufanie. To, co najczęściej jest tak nazywane, w rzeczywistości jest arogancją służącą
maskowaniu obaw. Inni pytają: „Co dzieje się wtedy, gdy za dużo oczekujemy, a później
jesteśmy rozczarowani?” Ten, kto jest rozczarowany, w rzeczywistości czuje się źle dlatego, że
coś nie przebiegło tak, jakby sobie tego życzył. Oczywiście możesz oczekiwać, że nic się nie uda,
po czym być mile rozczarowanym, jeśli zdarzy się coś dobrego. Jednak jest to kiepski sposób na
życie i szybko można zacząć traktować nawet dobre rzeczy jako złe. Możesz także wyćwiczyć się
w nieposiadaniu żadnych oczekiwań, jednak szybko doprowadzi cię to do braku jakichkolwiek
piano w, celów lub zainteresowań. Coś takiego dobre jest dla jakiegoś Cygana albo mistyka,
jednak nie dla ciebie lub dla mnie. Dla większości ludzi najlepszą rzeczą jest ciągłe posiadanie
wielkich oczekiwań z jednoczesną akceptacją, że nie zawsze wszystko przebiega tak, jakbyśmy
sobie życzyli. Jest to po prostu ryzyko życiowe, jedno z wielu, z którymi mamy do czynienia.
Koncentracja
Koncentracja porusza naszą fizyczną, emocjonalną i mentalną energię w danym kierunku tak
długo, aby osiągnąć pożądane rezultaty. Im dłużej koncentrujemy się na czymś, tym lepszy
uzyskujemy skutek. Bez dostatecznej koncentracji nie można odpowiednio długo pracować, aby
wykonać dane zadanie: nie zachowasz na tyle długo swojego życzenia, aby przeprowadziło cię
przez ciężki czas i nie będziesz dostatecznie długo myśleć, żeby rozwiązać jakiś problem lub
rozwinąć nową ideę. To, co nazywamy brakiem koncentracji, jest szeregiem „krótkich wybuchów
koncentracji” w odniesieniu do różnych rzeczy albo dłuższym koncentrowaniem się na innej
rzeczy zamiast na tej, na której, naszym zdaniem lub według opinii innych, właściwie
powinniśmy się koncentrować.
Gdy przychodzę do mojego biura, czasem czuję się naprawdę przytłoczony wszystkimi tymi
rzeczami, które domagają się mojej uwagi. Kieruję ją wtedy raz na jedną rzecz, później na drugą,
i w końcu nic nie mogę dobrze załatwić. Stosuję wtedy technikę, która pomaga w uaktywnieniu
koncentracji. Układam wszystkie papiery na jeden stos i następnie wszystkie po kolei
opracowuję. Gdy moje dzieci dorastały, wspaniale koncentrowały się na grach lub programach
telewizyjnych. Ja jednak czułem, że raczej powinny skierować uwagę na zadane lekcje lub
domowe obowiązki. Jednak chcę być fair: moja żona np. wie już, śledząc moje reakcje na jej
słowa, że jej nie słucham, wtedy gdy czytam książkę.
Koncentracja przychodzi nam łatwo lub z trudem, w zależności od tego, czy jest naturalna, czy
też wymuszona. Z naturalną koncentracją mamy do czynienia wtedy, gdy bierzemy udział w
czymś, co nas cieszy, interesuje lub co uważamy za ważne, tzn. jeśli zaspokaja to aktualną
uczuciową potrzebę (czym chcesz być, co chcesz robić lub posiadać). Jeżeli jesteś zagorzałym
kibicem sportowym, wtedy łatwo przychodzi ci koncentrowanie się na grze w czasie brania w
niej udziału lub oglądania jej. Gdy twoim hobby jest hodowla zwierząt, wtedy bez trudności
czytasz książkę lub słuchasz odczytu o pielęgnacji i trenowaniu koni.
Wymuszona koncentracja jest tym, czego musisz użyć, jeśli dane zajęcie nie cieszy, nie interesuje
lub nie jest dla ciebie ważne, mimo to musisz je kontynuować. Wiele dzieci zalicza do tej
kategorii prace domowe, natomiast wielu dorosłych robienie rozliczenia rocznego z urzędem
podatkowym. Jednak dzięki temu, iż nic nie zostałoby zrobione bez jakiejkolwiek motywacji, za
wymuszoną koncentracją, jeśli ma być ona skuteczna, musi stać obietnica lub oczekiwanie
nagrody albo kary związanej z wykonywanym zadaniem. Nagroda (obietnica przyjemności,
korzyści lub zaspokojenia jakiejś uczuciowej potrzeby) zasadniczo daje lepsze rezultaty niż
strach przed karą. Polega to na tym, że ludzie robią jak najmniej w celu zmniejszenia kary, jednak
naprawdę poświęcają się, by zwiększyć nagrodę. Jeżeli robisz coś tylko dlatego, ponieważ
możesz być ukarany, wtedy najprawdopodobniej nie robisz tyle, na ile cię stać.
Załóżmy, że jesteś nastolatkiem i polecono ci uporządkować pokój, gdyż w przeciwnym razie nie
dostaniesz kieszonkowego. Najprawdopodobniej ułożysz rzeczy na łóżku tak, aby pokój wyglądał
na uporządkowany, zrzucisz ubrania na jeden stos, a śmieci wrzucisz do szafy. Jednak gdyby ci
powiedziano, abyś uporządkował pokój, ponieważ sąsiedzi przyjdą w gościnę i przyprowadzą ze
sobą miłego nastolatka przeciwnej płci, wtedy będziesz odkurzać, czyścić tak, że twój pokój
będzie wyglądał jak z katalogu meblowego.
Dlatego też najlepiej koncentrujemy się wtedy, gdy radośnie, interesująco lub jako ważny
przedstawimy sobie obiekt koncentracji, ewentualnie, gdy nagroda za wykonanie zadania
powiększa stopień zaspokojenia potrzeby uczuciowej.
Opór
Każda zmiana prowadzi także do oporu przeciwko niej. Wydaje się, że to „prawo bezwładności”
(przy którym ciało będące w spoczynku skłonne jest do przeciwstawiania się oporowi, natomiast
ciało znajdujące się w ruchu ma tendencję do dalszego poruszania się, ewentualnie nie jest
skłonne do poruszania się w innym kierunku) obowiązuje nie tylko w dziedzinie fizyki
klasycznej, lecz także w fizycznym, emocjonalnym i mentalnym zachowaniu się.
Inaczej mówiąc: jesteśmy skłonni zachowywać istniejące przyzwyczajenia. Jest to wspaniała
rzecz i nadzwyczaj pożyteczna, dopóki dane przyzwyczajenia przynoszą nam korzyść. Dobrze, że
serce i płuca zachowują przyzwyczajenie uderzania i oddychania oraz że z dnia na dzień
zwyczajowo zachowywana jest umiejętność mowy i inne zdolności. Jednak jeśli serce bije za
szybko, a oddech jest zbyt płytki, nasza mowa wadliwa i umiejętności niewystarczające, wtedy
potrzebna jest zmiana, choć może nie jest łatwo ją przeprowadzić. Gdybyśmy mogli znaleźć
sposób na zmniejszenie oporu, wtedy łatwiej można by było dokonać zmiany (ruchu w kierunku
większej skuteczności).
W życiu istnieją cztery czynniki zmniejszające szczęście, które blokują motywację, koncentrację
i zaufanie: niezadowolenie, zwątpienie, strach i stres. Z każdego wyrazu wziąłem pierwszą literę i
dlatego też mówię o NZSS. Czynniki te mogą wystąpić pojedynczo lub w kombinacjach.
Niezadowolenie
(włącznie ze złością, gniewem, poczuciem winy, smutkiem, troską i żałobą)
Niezadowolenie jest największą plagą współczesnego świata. Pojedynczej osobie przynosi ono
prawdopodobnie więcej chorób niż każdy inny czynnik, natomiast społecznie niszczy ludzi,
miasta i narody. W kombinacji ze strachem w każdej dziedzinie życia wyrządza największe
szkody, jakie można sobie wyobrazić.
W czasie seminariów uczestnicy często pytają mnie o korzyści płynące z niezadowolenia,
ponieważ złe przyzwyczajenia muszą coś dawać, aby mogły dalej istnieć. Złość może
motywować człowieka do wyrwania się z apatii i pomóc mu w przezwyciężeniu strachu. Gniew
może dać wprawdzie błędne, jednak zadowalające poczucie mocy lub kontroli nad innymi.
Poczucie winy może doprowadzić do zmiany naszego zachowania. Smutek czasami sprawia
dziwną przyjemność, może być równocześnie gorzki i słodki. Troska może przerodzić się we
współczucie, natomiast żałoba może być okazją do uczczenia ukochanego lub podziwianego
człowieka, który zmarł. Nie mam problemu z korzyściami, do których, patrząc krótkowzrocznie,
prowadzi niezadowolenie. Jednak długotrwałe niezadowolenie zawsze działa przeciwko
najlepszym interesom jednostki i społeczeństwa, ponieważ w rzeczywistości jest to negowanie
zadowolenia. Niepohamowana i niezdyscyplinowana złość prowadzi do niszczącej przemocy,
gniew do choroby i/lub zemsty, poczucie winy do choroby i samozniszczenia, smutek do apatii,
troska do rozpaczy, a żałoba do beznadziejności,
Może ci się zdawać, że lekarstwem na niezadowolenie jest zadowolenie, jednak dla większości
ludzi jest to zbyt duży przeskok. W rzeczywistości skutecznym sposobem na niezadowolenie jest
„przebaczenie”.
Zwątpienie
(włącznie z negatywnymi ocenami, krytyką i sceptycyzmem)
Zwątpienie jest zarazem naszym najlepszym przyjacielem i najgorszym wrogiem. Jest
najlepszym przyjacielem, ponieważ skłania nas do ostrożnego postępowania, analizowania
planów i stawiania pod znakiem zapytania zewnętrznych autorytetów. Lecz staje się najgorszym
wrogiem, gdy ogranicza naszą uwagę do koncentrowania się na złych rzeczach, negowania
pozytywnych zjawisk i przyzwyczaja do niedowierzania wewnętrznemu autorytetowi.
Pewna przypowieść mówi, że diabeł oprowadzał gościa po swoim muzeum w piekle.
Przechodzili obok połyskujących okazów najlepszych broni „wielkiego wynalazcy”, których
używał przeciwko dobru: chciwości, chytrości, zazdrości, nienawiści i wielu innych. Nagle gość
zauważył małą, stojącą samotnie gablotkę, w której nie znajdowało się nic poza zużytym i
zniszczonym klinem. Gdy gość zapytał o niego, wtedy diabeł zaśmiał się i odpowiedział: „A to,
to jest moja najlepsza broń, ponieważ wiem, że zawsze mogę na nią liczyć, gdy inne zawiodą. To
jest zwątpienie”.
Zwątpienie jest prawdziwym niszczycielem skuteczności, gdy stanie się nawykiem, gdy
będziemy wszystko negatywnie oceniać i nie okażemy uznania pozytywnym stronom. Pod
postacią krytyki może szybciej załamać motywację niż wszystko inne. Jedno z najbardziej
nieszczęsnych nieporozumień współczesnego społeczeństwa polega na strasznym wyobrażeniu,
że krytyka ulepsza ludzi. Dzieciom i dorosłym ciągle mówi się, co jest złego w ich zachowaniu,
wyglądzie i myśleniu. Dlaczego Jaś nie umie czytać? Prawdopodobnie dlatego, ponieważ tak
długo był krytykowany, że za wolno czyta, robiąc przy tym dużo błędów, że po prostu przestał
próbować. Dlaczego Joasia ma niskie poczucie własnej wartości? Prawdopodobnie dlatego, iż
rodzice, rodzeństwo, nauczyciele, szef i przyjaciele próbowali „pomóc” jej przez ciągłe
mówienie, co w niej jest złego, po czym straciła dla siebie samej szacunek.
Teoria stojąca za praktyką podkreślania błędów lub zachowania nie zgadzającego się z regułami
brzmi: Jeśli człowiek dowie się, że robi błędy, wtedy będzie motywowany do poprawienia się i
robienia dobrze danej rzeczy. W praktyce funkcjonuje to raczej rzadko, ponieważ właściwe
zachowanie prawie nie jest uznawane i chwalone. Jeżeli ktoś nie ma silnej wewnętrznej,
uczuciowej potrzeby dokonania czegoś, wtedy ciągła krytyka i brak emocjonalnej nagrody
rozproszy motywację. Jeśli ktoś wciąż słuchając gorzkiej krytyki, coś osiągnie, oznacza to, że
dokonał tego pomimo tej krytyki, a nie dzięki niej. Zwątpienie w postaci krytyki przerywa
koncentrację, utrudnia naukę, ponieważ powoduje strach przed popełnieniem błędów, a nie troskę
o rozwijanie swoich umiejętności. Pewna moja uczennica z kursu na Kauai w wolnych chwilach
uczyła się grać w tenisa. Przez pewien czas cierpliwie znosiła krytykowanie jej błędów przez
nauczyciela, po czym, na podstawie tego, czego nauczyła się na kursie, poprosiła go o chwalenie
ją za to, co robiła dobrze. Zaskoczony nauczyciel na początku trochę niezdarnie spełniał jej
prośbę, lecz gdy szybko zaczęła lepiej grać, wtedy prawie przestał ją krytykować i wzmacniał
wszystko to, co dobrze robiła. W wyniku tego uczyła się szybciej niż wszyscy inni, którym do tej
pory udzielał lekcji.
Oczywiście zwątpienie niszczy pewność siebie, a szczególnie samozwątpienie. Przypominam
sobie słowa Arnolda Schwarzenegera, gdy walczył o tytuł Mistera Uniwersum. Powiedział, iż w
czasie przygotowań i samych zawodów nie dopuszcza do siebie żadnej negatywnej myśli,
ponieważ nawet najmniejsze zwątpienie mogłoby zniszczyć w nim wiarę we własne zwycięstwo.
Jak wszystko inne również zwątpienie ma swoje pozytywne strony. Dobrze jest dysponować
zdolnością wydawania samodzielnego sądu i móc decydować, czy coś jest dobre, wartościowe,
pożyteczne, czy też nie. Krytyczna analiza jest bardzo korzystnym atrybutem skuteczności,
szczególnie w kombinacji z pozytywnym wzmacnianiem. Jednak najczęściej krytyczna analiza
zamienia się w negatywne wzmacnianie. Zdrowy sceptycyzm jest konieczny w świecie, w którym
wszelkiego rodzaju hochsztaplerzy oszukują nas w każdej dziedzinie ludzkiego działania. Lecz
rodzaj sceptycyzmu wzbraniający się przed wzięciem pod uwagę każdego pożytecznego
potencjału w ogóle nie jest zdrowy.
Obawy
(włącznie ze strachem, paniką i terrorem)
Obawy i strach odwracają naszą uwagę od czegoś, zamiast ją na to kierować. To one zawężają
naszą świadomość, wolność, powstrzymują nas przed wykonywaniem różnych czynności, hamują
nasze układy i stosunki, pozbawiają mocy i ograniczają skuteczność, redukują koncentrację przez
odwracanie uwagi za pośrednictwem negatywnego oczekiwania, a także zmniejszaj ą pewność
siebie.
Obawa (nie jej naturalna odmiana, która ostrzega nas przed bezpośrednim niebezpieczeństwem,
lecz jej nienormalny rodzaj bazujący na wspomnieniach i fantazji) jest czymś, bez czego świetnie
dalibyśmy sobie radę. Lekarstwem na obawę jest nadzieja, po prostu dobre, stare, pozytywne
oczekiwanie. Ostatnimi czasy cała rzesza ludzi porzuciła nadzieję. Ludzie ci uważają, że
zniekształca ona rzeczywistość i jest środkiem do oszukiwania słabych duchowo ludzi. Nadzieja
była zawsze towarzyszką najpotężniejszych mężczyzn oraz kobiet i nikt beż niej nie osiągnął
wielkości. Pomimo wszystkich niebezpieczeństw i złudzeń z nią związanych, nikt nie opisał
lepiej jej praktycznego zastosowania jak Samuel Johnson: „Bez nadziei nie ma starania”.
Obawa zakorzeniona jest (podobnie jak nadzieja) we wspomnieniach i wyobraźni. W przypadku
obawy wyciągamy z pamięci ból i niepowodzenie i wypromieniowujemy je do przodu w
wyimaginowaną przyszłość. Przy nadziei postępujemy tak samo, jednak tym razem wybieramy
przyjemność oraz sukces i wysyłamy je do innej wyobrażonej przyszłości. Korzystnie jest
uzmysłowić sobie, że każda myśl o przyszłości jest tylko fantazją dopóki nie stanie się
rzeczywistością w chwili obecnej, z naszą pomocą lub bez niej. W praktyce oznacza to, że
ponieważ twoje myśli o przyszłości są tylko fantazją, możesz pozytywnie je kształtować.
Stres
(włącznie z każdą formą napięcia, która spowodowana jest emocjonalnym lub mentalnym
stresem)
Pojęcie stresu poznaliśmy dzięki badaniom związanym z problemami zdrowotnymi, społecznymi,
technicznymi oraz uczenia się. Podkreśla się przy tym nadmierny stres, ponieważ jedynym
stanem pozbawionym stresu jest śmierć. Potrzebujemy stresu, aby żyć i rozwijać się, jednak jego
nadmiar hamuje życie i wzrost.
Nadmiar stresu prowadzi do nadmiaru napięcia i pochodzi z nadmiernego oporu przeciwko
ludziom, zdarzeniom i układom.
Czynnik sprzężenia zwrotnego (feedbacku)
Oczywiście między wszystkimi tymi czynnikami ciągle istnieje sprzężenie zwrotne, podobnie jak
w matematyce. Mówiłem już, że skuteczność podnosi się, gdy zwiększymy motywację, pewność
i koncentrację z równoczesnym zmniejszeniem oporu.
Dotyczy to również przypadku, gdy nasza skuteczność zmniejsza się na skutek zmniejszenia
motywacji, pewności i koncentracji z jednoczesnym powiększeniem oporu. Krótko mówiąc:
zwycięstwa popychają do kolejnych zwycięstw i niwelują przeciwstawne czynniki. Jeżeli więc
uznamy nasze zwycięstwa i sukcesy, niezależnie od ich wielkości, wtedy będziemy wspierali
naszą umiejętność częstszego wygrywania.
Gdy rozpalamy motywację, wtedy zwiększamy pewność i koncentrację. Gdy powiększymy
pewność, wtedy rośnie nasza koncentracja i motywacja. Natomiast jeśli rozwiniemy umiejętność
koncentrowania się, wtedy powiększy się również motywacja i pewność. Gdy powiększamy te
czynniki, wtedy NZSS są coraz słabsze.
Huna i religia
Wprowadzenie
Dawno temu (i dzisiaj wśród plemion żyjących poza współczesną cywilizacją) religia była
centralnym punktem i podstawą społeczeństwa. Każdy aspekt życia przeniknięty był w jakiś
sposób duchowymi siłami. Polowanie, uprawa roli, budowanie, rodzenie dzieci, ślub i śmierć
były okazjami do religijnych rytuałów, a ludzie przez całe swoje życie włączeni byli do większej
całości. Uznawali, iż we wszystkim zawarta jest esencja życia, i dlatego też wszystko było święte
jako ucieleśnienie Najwyższego Boskiego Stwórcy. Nie istniała żadna granica między duchem a
materią, gdyż materia zawiera ducha i została z niego ukształtowana. Hawajskie słowo
określające materię - mea wyraźnie pokazuje ten związek. Me oznacza „z”, natomiast ea - „życie,
oddech, duch, pył i ziemia”. Materia pochodzi od ducha i nawet ziemia oraz pył pełne są życia.
Wszystko jest święte.
Słowo kahuna oznacza „kapłan”, lecz również „ekspert, fachowiec”. Pierwotnie wszyscy
eksperci w dziedzinach ważnych dla dobrobytu społeczności byli kahunami. Istnieli kahuni
budowniczowie, rybacy, myśliwi, cieśle i rzemieślnicy, jak również tacy, którzy specjalizowali
się w medycynie, psychologii lub obchodzeniu się. z niewidzialnymi siłami. Miało to miejsce nie
tylko na Hawajach, lecz we wszystkich częściach świata, nawet jeżeli eksperci ci byli znani tam
pod innymi nazwami.
Stopniowo ludzie zaczęli zapominać o istotnej jedności wszystkich rzeczy i oddzielać to, co
duchowe, od tego, co materialne, przy czym proces ten w różnych kulturach następował w
różnym tempie. Duchowy świat stał się czymś odległym, miejscem „po tamtej stronie”, do
którego wędrują ludzie po śmierci. Materialny świat w „tutaj i teraz” był od niego oddzielony,
nawet jeśli w dalszym ciągu uznawano pewien związek między tymi światami. Gdy ktoś nie
prowadził życia na ziemi według określonych reguł, wtedy oczywiście musiał liczyć się z
pewnymi konsekwencjami po tamtej stronie. Jednak zaświaty wydawały się tak odległe i
nierzeczywiste, iż zagrożenie to nie powodowało żadnych poważnych skutków, chyba że stało się
na progu śmierci.
Stworzono też inne połączenia między światem duchowym i materialnym. Bóg lub bogowie stali
mianowicie zawsze po stronie tych, którzy wzywali ich w czasie wojny, niezależnie od tego, czy
chodziło o obronę, czy też o atak. A ponieważ modlitwy kierowane do nieosiągalnego nieba
czasem były wysłuchane, czasami nie, potraktowano boskie wyroki jako niezgłębione.
Doprowadziło to do sytuacji, iż określeni ludzie stali się ekspertami w tej dziedzinie i tylko oni
posiadali umiejętność lub prawo rozmawiania z Bogiem. Przynajmniej tak uważali. Wszyscy inni
ludzie pozostawili boskie sprawy właśnie im, mężczyznom lub kobietom, i czasem ich słuchali,
innym razem nie. Religią posługiwano się w różny sposób. Jeśli ktoś dostrzegał płynące z niej
korzyści, wtedy wierzył, jeśli nie, wtedy ignorował religię. Niekiedy w imię religii dokonywano
rzeczy, które sprzeciwiały się jej ideałom.
Od czasu do czasu pojawiali się ludzie, którzy próbowali sprowadzić innych na właściwą drogę.
Do nich należał Jezus, Budda, Konfucjusz, Lao-tse, Mahomet i wielu innych. Sposób
rozprzestrzeniania się ich nauki był prawie zawsze taki sam: ciężki początek, później akceptacja
przez nielicznych, następnie przyjęcie przez wielu ludzi i ostatecznie zniekształcenie przez masy.
Pomimo że wszyscy mówili prawie to samo, zwolennicy jednej religii często uważali
wyznawców innej za wrogów.
Czy religia naprawdę musi być taka skomplikowana? Jaki jest jej sens? Jaki jest jej stosunek do
nauki, magii, badania medialnych fenomenów? Dlaczego w ogóle mamy się nią zajmować? Czy
istnieje religia najlepsza? Odpowiedzmy na te pytania z punktu widzenia huny.
Co to jest religia?
Religia definiowana jest ogólnie jako wiara w boską moc lub moce. Bóstwa muszą być czczone
jako stwórcy lub panowie wszechświata. Oddawanie czci najczęściej ma związek z obrzędami,
które mają cieszyć bóstwo i przeprowadzane są w nadziei otrzymania nagrody od razu lub w
późniejszym czasie.
Mimo iż pogląd ten jest szeroko rozpowszechniony, stanowi jednak nadzwyczaj ograniczony
koncept religii. Nic dziwnego, iż naukowo zorientowani lub duchowo świadomi ludzie nie chcą
mieć z nią nic wspólnego, albo nawet ją odrzucają. Wydaje się, że takie pojmowanie religii nie
ma nic wspólnego z codziennym życiem na naszej planecie i prawie nie odróżnia się od
przekupstwa lub transakcji handlowej. Czy nie istnieje lepsza i bardziej sensowna forma religii?
Jeżeli chcemy zrozumieć skomplikowaną sprawę, wtedy korzystnie jest przyjrzeć się jej
podstawom. Określenie religia pochodzi od łacińskiego słowa religare i oznacza „przywrócić
związek, przywiązać”. Już tutaj znajdujemy klucz do zrozumienia pojęcia religii. Nie można jej
oddzielić od reszty życia, ponieważ wszystkie formy życia są ze sobą połączone. Są jednością.
Naukowiec zajmujący się chemią lub fizyką atomową bada j eden aspekt boskiego stworzenia.
Jeśli sądzi, że jego praca nie ma nic wspólnego z religią, jest w błędzie, podobnie jak fanatyk
religijny, który odrzuca dokonania medycyny, twierdząc, iż nie jest to naturalne. Prawa natury są
prawami Boga i nic we wszechświecie nie jest nienaturalne.
Hawajskie słowo oznaczające naukę i filozofię to akeakamai, i jego dosłowne tłumaczenie brzmi:
„dążyć do wiedzy, mądrości”. Wiedzy nie dzieli się przy tym na kategorie i nie ogranicza do
jakichś dziedzin. Cała wiedza jest częścią wiedzy uniwersalnej. W Księdze Przysłów wiedza
mówi o sobie: „W pradawnych czasach Pan stworzył mnie pierwszą jako owoc swojego
działania”. Nie istnieje żadna granica między religią i nauką poza tą, którą sztucznie stworzyli
niewidomi na jedno oko ludzie.
Biorąc pod uwagę tę zależność, przyjrzymy się teraz kahuńskiemu słowu, które określa religię i
oddawanie czci. Jest to jedno i to samo słowo. Brzmi ono ho 'omana i oznacza: „stwarzanie lub
nadawanie boskiej mocy”. Chodzi tu o zbieranie lub wzmacnianie jej w formie siły życiowej.
Możemy robić to za pomocą technik oddechowych, właściwego odżywiania lub technik
mentalnych, albo też przez te wszystkie cudowne kanały boskiej energii przenikające każdą część
wspaniałego materialnego wszechświata, np. zwierzęta, rośliny i kamienie. Chcemy podnieść
poziom tej boskiej energii (tzn. naszą umiejętność postrzegania jej i wykorzystywania), aby
dzięki temu dokonać zmian lub osiągnać wzrost. Jednak żyjemy w doskonale uporządkowanym
świecie, którego działanie regulowane jest przez określone prawa. W związku z tym z żołędzia
nigdy nie wyrośnie wiśnia, natomiast mieszając tlen i wodór, nigdy nie otrzymamy mleka. Nie
doprowadzimy do wyrośnięcia odciętej kończyny tylko za pomocą modlitwy. Jednak gdy uznamy
prawa natury i będziemy działać w harmonii z nimi, wtedy osiągniemy sukces we wszystkim, co
robimy.
A jak nadajemy boską moc? Zależy to od tego, komu lub czemu ją przypisujemy. Inaczej
mówiąc: to, co uważamy za pełne mocy, ma dla nas moc niezależnie od tego, czyją posiada, czy
też nie. Niektórzy ludzie modlą się do pieniędzy, piękności lub kamiennych posągów. Przez
swoją decyzję lub wiarę nadają przedmiotowi moc i następnie zachowują się tak, jakby był on
źródłem siły, od którego można wyprosić pomoc, być ukaranym albo zniszczonym, jeśli myśli się
w tym kierunku. Oczywistą sprawą jest, iż wiara wielu ludzi w wyższą istotę jest tylko
gołosłownym oświadczeniem, gdy w rzeczywistości czczą oni dużo mniejsze rzeczy. Cała
korzyść, jaką masz z czczenia (to znaczy nadawania mocy) czegoś mniejszego niż Bóg (lub jak
inaczej nazywasz prawdziwe źródło mocy) spowodowana jest stworzonym przez ciebie efektem
placebo. Jeśli w ogóle chcesz coś czcić, możesz jako obiekt obrać sobie źródło całego bytu.
Ostatecznie więc religię można zdefiniować jako praktykę lub próbę połączenia albo
zjednoczenia się z wyższą mocą.
To, co nazywamy magią, jest częścią tego samego uniwersalnego dążenia do zjednoczenia z
mocą oraz bardziej efektywnego działania i życia przy jej udziale. Hawajczycy magię nazywają
kalakupua. Wewnętrzne znaczenie tego określenia to „uwolnienie mocy”. W hunie związek
magii i religii jest oczywisty. Nawet dzisiaj rytuały oficjalnych religii (np. katolicyzmu) w innym
wyznaniu mogłyby być nazwane magią. Również chóralny śpiew w wielu kościołach
protestanckich nie jest mniej magiczny. Nie można oddzielać religii od magii, ponieważ jedno i
drugie służy temu samemu celowi. Nawet nauka nie jest z tego wyłączona. Starożytni
Babilończycy obliczyli tor obiegu planet z nadzwyczajną dokładnością, jednak poszczególne
planety uznawali za bóstwa i wykorzystywali swoją wiedze, do astrologicznych celów.
Współczesny naukowiec potraktowałby Majów jak zabobonnych dzikusów, lecz w ramach
swojego magiczno-religijnego systemu stworzyli precyzyjny kalendarz świata, który dopiero
niedawno ustąpił miejsca dokładniejszemu. Mógłbym przytoczyć tutaj niezliczone przykłady z
Chin, Indii i innych części świata, jednak nie chodzi mi tylko o wskazanie, że z innego punktu
widzenia magia jest nauką i technologią, a więc jedynie innym określeniem religii. Aby mogła
funkcjonować, musi również poddać się prawom wszechświata.
Religia związana jest z jednością, natomiast jedna z najważniejszych rzeczy, których powinniśmy
się nauczyć, to esencjonalna jedność wszystkiego. Oczywiście istnieje mnogość i
indywidualność, ale istnieje również jednocząca zasada. Myślisz, że nie masz nic wspólnego z
kamieniem, ale tak nie jest, i ty, i kamień podlegacie sile ciężkości. Gość z innego uniwersum,
gdzie nie występuje siła ciążenia, zaklasyfikowałby cię do podgrupy jednego z podlegających sile
ciężkości gatunków. Mógłby cię zaszeregować niżej od kamienia, ponieważ jesteś mniej stabilny.
Oczywiście brzmi to absurdalnie, jednak nie jest bardziej absurdalne niż niektóre wymyślone
przez nas systemy klasyfikacji. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do oddzielania od siebie rzeczy w
określony sposób, że te sztuczne podziały traktujemy jako niepodważalne fakty, choć pierwotnie
miały one służyć jedynie lepszemu rozeznaniu w temacie.
Jeżeli takie przyporządkowania prowadzone są aż do logicznego ekstremum, wtedy otrzymujemy
raczej dziwne wyniki, szczególnie w dziedzinie biologii. Bernardyny i chihuahua są
prawdopodobnie tak blisko spokrewnione jak żaby i żółwie, węże i krokodyle, szczury i króliki,
tygrysy i koty domowe. Grupy te posiadają pewne podobieństwa w budowie ciała i zachowaniu,
jednak z punktu widzenia huny podział ten jest sztuczny. Czasami nawet w ogóle nie ma
zastosowania. W Afryce żyje pewne płochliwe zwierzę, które mieszka w skałach. Ma prawie pół
metra długości i wygląda jak szczur, lecz brakuje mu typowych dla gryzonia zębów. Jednak jego
palce przypominają palce słonia, na skutek czego przez bardzo poważnych naukowców zaliczany
jest przede wszystkim do grupy gruboskórnych. W mikrokosmosie spotykamy roślinopodobne
zwierzęta i zwierzętopodobne rośliny. Nazywa się je przypadkami granicznymi, jednak warto
pamiętać, że to człowiek stworzył i nazwał te granice.
Istnieje jeszcze jedno cudowne stworzenie, australijski dziobak. Ma on brązową sierść, dziób
podobny do kaczego, składa jaja, produkuje mleko, a jego nogi posiadaj ą błony pławne. Mówi
się, że dziobak jest błędem natury, ale to nieprawda. To człowiek popełnia błąd, próbując wcisnąć
przyrodę w świat swojej wyobraźni. W dziedzinie fizyki dotychczasowe klasyfikacje człowieka z
dnia na dzień okazują się nieprawdziwe. Materia i energia coraz bardziej stają się pozbawionymi
zastosowania kategoriami. Wydaje się na przykład, że elektron jest jednym i drugim. Dzisiejsza
skłonność oddzielania religii od innych aspektów życia jest kolejną samowolną i błędną formą
klasyfikacji, nawet jeśli z politycznego punktu widzenia może być bardzo sensowna. Z kolei
dzielenie religii na różne kategorie jest całkowicie niepotrzebne i jeszcze bardziej samowolne.
Podkreślam ten fakt, aby zwrócić uwagę, że z punktu widzenia wiedzy huny wszystkie systemy,
kategorie i klasyfikacje stworzyli ludzie i najprawdopodobniej można by dokonać innych
podziałów. Nie ma nic złego w klasyfikowaniu rzeczy, dopóki z praktycznych powodów jest to
pożyteczne, lecz z punktu widzenia huny ważne jest, aby pamiętać, że to my stworzyliśmy te
klasyfikacje i u podstawy wszystkich systemów leży jedność.
Ta esencjonalna jedność to Bóg. Oczywiście pod tym pojęciem nie wszyscy rozumieją to samo.
W hunie Bóg i uniwersum (to, co było, jest i będzie) są jednym i tym samym. Twórcy wszystkich
wielkich światowych religii zgodni są co do tego, jednak ich zwolennicy pogrążają się w
klasyfikacjach i różnicach. W języku hawajskim ta wieczna, nieskończona obecność nazywa się
Kumulipo, co najczęściej tłumaczone jest jako „źródło życia”, lecz może także oznaczać „wielką
tajemnicę”. Jeszcze ważniejsze jest przy tym, że każda sylaba tego słowa odnosi się w jakiś
sposób do , jedności”, co wskazuje, że zjednoczenie z tą wielką tajemnicą jest godne pożądania i
możliwe. Oczywiście nieprzypadkowo dwie sylaby, z których składa się słowo huna
(„tajemnica”) również oznaczają jedność.
Huna i inne religie
Podstawowa myśl w filozofii huny to ta, że każdy z nas stwarza własną rzeczywistość za
pośrednictwem swojej wiary, postrzegania, działań, reakcji, myśli i uczuć. Wprawdzie nasza
rzeczywistość nie jest stwarzana specjalnie dla nas jako wynik tych osobistych form wyrazu,
jednak mimo to jesteśmy stwórcami, a właściwie współtwórcami tego uniwersum. W hunie
uczymy się robić to świadomie. Myśl ta występuje również w innych systemach. Zawarta jest w
każdej religii tego świata, jednak najczęściej wyłącznie w ich ezoterycznych aspektach. Niestety,
nie jest ani ogólnie nauczana, ani też stosowana.
Ironicznie i dziwnie brzmi stwierdzenie, że przedstawiciele i wyznawcy religii, w której myśl ta
występuje zupełnie jawnie, całkowicie ją ignorują. A oto kilka trafnych cytatów na ten temat:
„Zamiary swe przeprowadzisz, na drodze twej światło zabłyśnie” (Księga Hioba, 22,28).
„Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie,
że otrzymacie” (Ewangelia według św. Marka).
„A co człowiek sieje, to i żąć będzie” (List do Galatów, 6,7).
Budda powiedział: „Jeśli kierujesz swoje serce na coś, wtedy wszystko będzie dla ciebie
możliwe”. Wypowiedź ta zgadza się z rozumieniem twórczej siły w pojęciu huny, iż
otrzymujemy to, na czym się koncentrujemy.
Od mistrza zeń Taisena Deshimaru pochodzi następujący cytat: „Nasze nastawienie w tutaj i teraz
wpływa na całe nasze otoczenie. Nasze słowa, postępowanie, postawa i ruchy wpływają na to, co
dzieje się dookoła nas i w nas samych”.
Lao-tse mówi w Tao Te King: „Jeśli człowiek jest jednością ze swoim sukcesem, wtedy sukces
jest gotowy być jednością z nim. Jeżeli natomiast człowiek stał się jednością z niepowodzeniem,
wtedy jest ono gotowe stać się jednością z nim. Gdy się w to nie wierzy, wtedy nic się nie
dzieje”.
W jednej sutrze jogi, pochodzącej od Patanjali, czytamy: „Gdy rozpoznamy istotę i cechy
charakterystyczne żywiołów, wtedy osiągniemy panowanie nad nimi”.
Adin Steinsaltz w książce Essential Talmud pisze odnośnie swoich badań nad Sefer Yetsira,
dawnym tekstem o kreatywnej magii pochodzącym z ezoterycznej tradycji Żydów: „W
ezoterycznej literaturze Talmudu znajdujemy podstawową myśl, iż człowiek został stworzony na
podobieństwo Boga oraz że samodzielnie może stwarzać rzeczy”.
Istnieje nawet przysłowie pochodzące z Talmudu, które brzmi: „Jeśli prawnie stworzeni
chcieliby, mogliby stworzyć świat”.
Na zakończenie jeszcze jeden cytat, który Kenneth Cragg zamieścił w „The Wisdom of the Sufis”
(Wiedza sufi): „Miłość - istota Stwórcy. Ukochany, miłość i piękno są jego trójcą, a jednak
Jednym Stwórcą i Opiekunem... samym Bogiem.
Objawia się on w doskonałym pięknie. Pozwala świętym promieniować miłością”.
Czy istnieje najlepsza religia?
Pierwszą część tego wywodu zakończyłem stwierdzeniem, że nie ma najlepszej religii.
Zdecydowałem się jednak trochę zmienić moją wypowiedź. W harmonii z zasadami huny nie
będę umniejszał znaczenia ani polecał jakiejś religii, ponieważ wszystkie one są po prostu
systemami, które stworzone zostały przez pewnych ludzi w pewnych czasach dla pewnych ludzi.
Jednak jako religię polecałbym praktykowanie na co dzień miłości. Jak już kiedyś powiedzieli
sufi: „Miłość jest istotą Boga”. Postępując za Jezusem, wszystkie najważniejsze przykazania
odnoszą się do miłości, a jego nowe przykazanie brzmi: „Miłujcie się wzajemnie!” W jodze
celem jest zjednoczenie z Najwyższym, przy czym zjednoczenie się jest innym słowem
określającym miłość. Huna, owa „tajemna jedność”, radosna siła stwarzania, również jest
miłością. Podsumujmy: Religia, nauka, magia i psychologia pochodzą z tej samej prawdy. Mogą
okazać się prawdziwe jedynie na podstawie swej skuteczności w obrębie oddziaływania praw
wszechświata. Aby rozpoznać to i zrozumieć, musimy zmienić sposób patrzenia i pojąć, że
sposób, w jaki do tej pory podzieliliśmy świat, niekoniecznie jest jedyny i najlepszy. Religii nie
praktykuje się przez uciekanie w przeszłość lub poddawanie się snom o przyszłości, ale poprzez
bycie tutaj i teraz najlepszym, jakim w ogóle można być, oraz poprzez rozpoznawanie we
wszystkim działania wielkiej Siły Stwórcy. Jeśli naprawdę chcesz praktykować wybraną przez
siebie religię, wtedy kochaj dobrze, namiętnie i radośnie.
Na zakończenie jeszcze dwa cytaty:
„Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (l list św. Jana, 4, 8).
„Bóg, co mocą mnie przepasuje* i nienaganną czyni moją drogę” (2 Księga Samuela, 22, 33).
Reinkarnacja
Wprowadzenie
Ponieważ różne kultury różnie traktują reinkarnację, najpierw chciałbym zdefiniować, co
właściwie znaczy to słowo. Nie chodzi tutaj o to, że ludzie mogą ponownie urodzić się jako
zwierzęta lub niższe formy życia, jak również nie o nieskończone cykle życia, które coraz
bardziej wpychają nas w cierpienie. Zamiast tego chciałbym mówić o tym, iż ponownie rodzimy
się jako ludzie zawsze z zamiarem osiągnięcia jakiegoś pozytywnego celu.
Pojęcie reinkarnacja oznacza właściwie „ponownie ucieleśnić się”. Jest to również rzeczywiste
zewnętrzne znaczenie hawajskiego słowa określającego reinkarnację, które brzmi ho'o kino
hou'ia. Postępując za tym konceptem reinkarnacji, po śmierci przestaje istnieć jedynie ciało
fizyczne. Dusza (lub jeśli wolisz, duch, świadomość albo osobista tożsamość) żyje dalej, jednak
na innym poziomie istnienia. Po dłuższej lub krótszej fazie przebywania „po tamtej stronie”,
mniej więcej w czasie narodzin, dusza wstępuje w nowe ciało i odradza się jako człowiek.
Czy nie brzmi to wspaniale? Wszyscy chrześcijanie wierzą, że po śmierci idzie się do nieba albo
do piekła, są i tacy - ci, którzy porzucili wszelką nadzieję - którzy twierdzą, że zgasną jak świeca.
Nie wszyscy jednak tak rozumieją śmierć. Czasem ludzie pochodzący z zachodniej kultury
zdziwieni są faktem, że większość ludzi na Ziemi nie tylko w przeszłości wierzyła w jakąś formę
reinkarnacji, lecz że wierzy w nią dzisiaj. Jednak zanim odrzucimy tę ideę jako czysty zabobon,
przyjrzyjmy się jej ze zdrowym ludzkim rozsądkiem.
Rozsądne założenia
Na początku musimy otwarcie przyznać, że niemożliwe jest naukowe udowodnienie
prawdziwości reinkarnacji, podobnie jak nie możemy zrobić tego w przypadku istnienia Boga.
Dzieje się tak, ponieważ nauka nie dostarcza obiektywnych dowodów na subiektywne
doświadczenia. Osobiste wspomnienia o dawno minionych zdarzeniach nie mogą udowodnić
innym ludziom, iż reinkarnacja naprawdę istnieje, nawet jeżeli tak dobrze potwierdzona jest
różnymi dokumentami. Nie mogą dokonać tego również medialne przesłania od zmarłych. Wiara
nie może stanowić dowodu. Możemy natomiast przyjrzeć się różnym rzeczom w naszym świecie
i przy pomocy zdrowego ludzkiego rozsądku dojść do wniosku, że reinkarnacja jest jednym z
możliwych (o ile nie najbardziej prawdopodobnych) wyjaśnień, że jest się takim, a nie innym.
Jeśli dokładnie przyjrzymy się życiu, wtedy dostrzeżemy rzucającą się w oczy niesprawiedliwość
panującą na świecie. Niektórzy są nadzwyczaj bogaci, inni bardzo biedni; jedni bardzo
inteligentni, drudzy strasznie głupi; niektórzy robią wszystko dobrze, inni po prostu wszystko źle.
Istnieją ludzie, którym ciągle przydarzają wypadki, i tacy, którym nic się nie przydarza. Losem
jednych jest choroba i cierpienie, natomiast innych szczęście i zdrowie. Widzimy, jak niewinnym
ludziom dzieje się krzywda, podczas gdy złoczyńcy uchodzą bezkarnie i nie muszą odpowiadać
za swoje czyny. Jedni ludzie rodzą się na bogatych przedmieściach amerykańskich miast, inni w
brudnych afrykańskich slumsach. Oczywiście powodem trwania tego stanu rzeczy mogą być
własne przekonania, jednak jednostka nie może wybrać sobie miejsca narodzin i życia w czasie
pierwszych lat.
Przywódcy określonych religii o światowym zasięgu mówią nam, iż powinniśmy w tym życiu
dążyć do doskonałości albo po śmierci znosić wieczne męki ognia piekielnego. Jednak gdy
porównamy siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat z wiecznością, wtedy wydaje nam się, że jest to
bardzo krótki czas na osiągnięcie doskonałości. Pamiętaj przy tym, że wieczność trwa dużo
dłużej niż 1/4 miliarda lat, które podobno upłynęły od powstania Ziemi. A jak wygląda sprawa z
tymi, którzy nie z własnej winy umarli młodo lub w kwiecie wieku? Przecież oni nawet jeszcze
dobrze nie zaczęli życia. Pięć, dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat wobec wieczności?
Wieczności? Niedorzeczność tej doktryny doprowadziła wielu ateistów do wizji całkowitego
wygaśnięcia. Na podstawie takiego poglądu obecne życie jest wszystkim, co posiadamy, i gdy
minie, po prostu wszystko jest skończone. Nie istnieją duchy, życie po śmierci, nic, śmierć i
koniec. Jednak idea ta wyrosła z czystej rozpaczy. Świat jest tak doskonale uporządkowany, iż
bezsensownie jest poddawać się takim rozpaczliwym myślom.
Gdy obserwujemy naturę, dostrzegamy liczne przykłady ze świata roślin i zwierząt, które
pokazują, że życie jest ciągłym cyklem umierania i odradzania. Przejdźmy do bardziej osobistego
przykładu. Przyjrzyj się swojemu ciału. Niektóre komórki ciała (właściwie kilka miliardów)
obumieraj ą w ciągu minuty i od razu zastępowane są nowymi. U innych proces ten trwa godziny,
dni, tygodnie miesiące albo nawet lata. W ciągu siedmiu lat niektóre części twego ciała
kilkakrotnie się odnawiają, przy czym inne robią to tylko raz. Można więc powiedzieć, że co
siedem lat masz zupełnie nowe ciało, a mimo to pozostajesz tą samą jednostką świadomości.
Załóżmy, że masz trzydzieści pięć lat, więc odrodziłeś się już pięć razy bez porzucania swojego
ciała. Już tylko ten fakt jest obiektywnym dowodem, iż świadomość może przetrwać „śmierć”
ciała.
Kolejny przykład: cykl zasypiania i budzenia się można potraktować jako pewną formę śmierci i
ponownych narodzin. W niektórych kulturach sen określa się nawet mianem małej śmierci.
Wszystko to jest tak normalne, że traktujemy te sprawy jako oczywiste, jednak zastanów się nad
tym przez chwilę. Gdy zasypiasz, jesteś nieprzytomny (tzn. nie pamiętasz o niczym) albo masz
dziwne przeżycia, nazywane snami. Nie można przy tym udowodnić, że sny są nieprawdziwe.
Następnie budzisz się w ciele fizycznym. „Ty” je opuściłeś i „ty” do niego powracasz. W
niektórych snach wyglądasz może jak ktoś inny albo czujesz się kimś innym. Prawdopodobnie
twoja świadomość nie jest przywiązana do ciała, w którym się znajdujesz, czytając ten tekst.
Na zakończenie chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład, który słyszałem od dr. Irvinga
Oyle'a. Jako płód w ciele matki przypominasz raczej roślinę podwodną. Podróżujesz przez swój
płynny świat i za pomocą łodygi (pępowina) jesteś połączony z łożyskiem, które zakorzenione
jest w macicy. Aby urodzić się jako człowiek, najpierw musisz umrzeć jako roślina. Twój płynny
świat znika, korzenie zostają wyrwane, łodyga odcięta i opuszczasz pewien świat, aby urodzić się
jako zupełnie inna istota w zupełnie innym świecie. Jest to pewien rodzaj reinkarnacji.
Gdy przyjrzymy się osobistym doświadczeniom, wielkim różnicom w warunkach życia i czasie
jego trwania, przetrwaniu świadomości podczas przemian fizycznego ciała i takim fenomenom
jak sen, marzenia senne i narodziny, wtedy reinkarnacja wydaje się całkiem sensowną myślą.
Reinkarnacja w Biblii
Chrześcijan nauczono wierzyć, że reinkarnacja w jakiś sposób sprzeciwia się naukom zawartym
w Biblii, pomimo że wyraźnie sprawa ma się inaczej. Prawdą jest, iż idea reinkarnacji od czasu
do czasu negowana jest przez niektórych księży oraz że kilkaset lat po śmierci Jezusa zwołany
został całkowicie nielegalny sobór biskupów (na który nie zaproszono papieża), aby „oficjalnie”
odrzucić ideę reinkarnacji, pomimo że większość chrześcijan (m.in. wielu ważnych biskupów)
wierzyła w nią. Na spotkaniu tym podjęto nawet próby skreślenia z Biblii wszystkich wskazówek
odnoszących się do reinkarnacji, jednak nieskutecznie, jak pokazuj ą to poniższe cytaty.
W trzecim rozdziale Ewangelii według św. Jana donosi się o rozmowie Jezusa z Nikodemem.
Gdy Jezus wyjaśnił: „Jeśli ktoś nie narodzi się na nowo, nie zobaczy Królestwa Bożego”,
Nikodem zapytał go, jak człowiek może powrócić do łona swojej matki. W następnych zdaniach
Jezus tłumaczy mu, że odradza się duch, a nie fizyczne ciało. Oczywiście można w tym
momencie sprzeczać się, czy chodzi tutaj o reinkarnację, czy też o chrzest.
U Mateusza znajdujemy dwie wskazówki na temat reinkarnacji. W rozdziale 11, wiersze 14-15,
Jezus mówi: „A jeśli chcecie przyjąć, to on (Jan Chrzciciel) jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto
ma uszy, niechaj słucha!” W rozdziale 17 apostołowie pytają Jezusa o Eliasza, który miał przyjść,
na co Jezus odpowiada, że on już przyszedł, jednak nie został jeszcze rozpoznany. „Wtedy
uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu” (Mat. 17,13). Wydaje się, że jest to
jednoznaczna wskazówka, jednak i wtedy istnieli ludzie, którzy nie mogli zaakceptować tej
myśli.
Chciałbym przytoczyć jeszcze jeden przykład. W dziewiątym rozdziale Ewangelii wg św. Jana
uczniowie pytają Jezusa, czy niewidomy człowiek, który urodził się już z tym niedomaganiem,
sam jest temu winien, czy też jest to kara za grzechy jego rodziców. Jezus tłumaczy, że człowiek
ten nie zgrzeszył i jego kalectwo ma inny sens. Przy naszych rozważaniach ważny jest fakt, że
uczniowie Jezusa wychodzili z założenia, iż możliwe jest grzeszenie jeszcze przed wstąpieniem
w obecne życie oraz że Jezus temu nie zaprzeczył. Mimo że nie zostało to powiedziane
bezpośrednio, prawdopodobne jest, że mówili o reinkarnacji.
Karma
Sanskryckie słowo karma ściśle związane jest z reinkarnacją. Często jest błędnie utożsamiane z
reinkarnacją, jednak jego dosłowne tłumaczenie brzmi właściwie „czyn”, co można rozszerzyć do
„akcji i reakcji”. Ludzie, którzy błędnie zrozumieli ideę reinkarnacji, myślą, że słowo to oznacza
„wina”. Inaczej mówiąc: jeżeli w tym życiu zrobiliśmy coś złego, wtedy w następnym trzeba za
to zapłacić (chyba że dokonamy tego w obecnym życiu). Natomiast jeśli w tym życiu zrobimy
coś dobrego, wtedy w następnym będziemy za to wynagrodzeni. Jednak najczęściej podkreśla się
karę i każde niepożądane zdarzenie w tym życiu traktowane jest jako efekt złej karmy z
poprzedniego. To jeszcze nie wszystko. Wkrada się do tego elitarne nastawienie, iż ludzie,
którym dobrze się powodzi, są bardziej dojrzali, ponieważ prawdopodobnie w poprzednim życiu
zrobili wiele dobrego. Z drugiej strony pogardza się cierpiącymi, ponieważ ma być to kara za
grzechy popełnione w poprzednim życiu. Jeszcze gorszy w tym wszystkim jest fakt, iż w
konsekwencji powyższego mniemania ludzie wzbraniają się pomagać innym w potrzebie, gdyż
„nie chcą mieszać się do karmy innego człowieka”.
Po pierwsze, należy stwierdzić, że karma nie ma nic wspólnego z winą, karą lub nagrodą. Słowo
to opisuje po prostu bezosobowe działanie duchowo-fizycznego prawa akcji i reakcji. Jeżeli
spacerujesz po stromej skale i spadniesz z niej, wtedy winna temu jest nie tylko siła ciężkości,
lecz jest to także karma. Jeśli siejesz nasiona rzepy i później zbierasz rzepą, wtedy jest to karma.
Jeżeli boisz się, a twoje ciało napręża się i w efekcie jest chore, gdyż próbuje się chronić, wtedy
również jest to karma. Gdy jesteś miły i masz dużo przyjaciół, to jest karma. Jeżeli masz
określone nastawienie do siebie i życia oraz odczuwasz jego skutki, wtedy także jest to karma.
Nie ma żadnych „panów karmy”, którzy zarządzaj ą okresem między wcieleniami oraz rozdzielaj
ą kary i nagrody. Symbolika ta, która obowiązywała w innej kulturze i czasie, dzisiaj tylko
niepotrzebnie mąci nam w głowie. Jedyna rzecz, która przenosi się z życia na życie (poza
świadomością) to wzorce myślowe, która rozwinęliśmy. Jeśli je zmienimy, wtedy zmienią się
również procesy zachodzące w naszym ciele, nasze zewnętrzne działania, a przez to i karma.
Po drugie, niemożliwe jest określenie stopnia duchowego rozwoju człowieka na podstawie
obecnych warunków życia. Może przecież zdarzyć się, że człowiek, który cierpi i nie ma
szczęścia w życiu, po prostu jest bardzo starą duszą, która zdecydowała się na podjęcie
wyzwania, którego inni by nie znieśli, jak np. człowiek z Biblii, który zdecydował się urodzić
niewidomym, aby Jezus mógł na nim zademonstrować moc Boga. Nikt tak naprawdę nie wie,
jaka jest karma innego człowieka.
Po trzecie, to egoizm nie pomóc innemu człowiekowi, dlatego że nie chce się mieszać do jego
karmy. Znaczyłoby to, że nie tylko bez wątpienia wiemy, na czym polega jego karma, lecz także,
że nasza pomoc nie jest jej częścią. Do karmy nie można się wmieszać, można ją tylko zmienić.
Nie jesteś Bogiem, proponuję więc abyś wyszedł z założenia, że każdy napotkany człowiek jest
częścią twojej karmy. Jeśli możesz mu pomóc duchowo lub materialnie, zrób to.
Reinkarnacja w hunie
W filozofii huny reinkarnacja traktowana jest jak normalna rzecz. Występują oczywiście pewne
wyraźne różnice między poglądami kahu-nów a innymi rozpowszechnionymi poglądami. Opiszę
teraz poglądy kahunów, różnice zauważysz sam.
Twoja dusza albo Wyższe Ja (po hawajsku 'aumakua) wybiera warunki narodzin razem z
duszami twoich rodziców. Dusza posiada plan na obecne życie, jednak w ramach tego
przedsięwzięcia istnieje prawdopodobnie dużo małych zamiarów i znajduje się wiele miejsca dla
spontanicznych zmian i rozszerzeń. Prawdopodobnie już jako świadomy duch unosiłeś się
dookoła swych rodziców jeszcze przed narodzinami lub wstąpiłeś w ciało dopiero jakiś czas po
narodzinach.
Jeśli zamierzasz pozbyć się jakichś wzorców lub głębiej przeżyć doświadczenia pochodzące z
poprzedniego życia, wtedy urodzisz się w rodzinie, której członkowie w różny sposób już
wcześniej byli z tobą związani. W ciągu życia spotkasz ludzi, z którymi już coś przeżyłeś w
poprzednich istnieniach, jak również zawrzesz zupełnie nowe znajomości. Ogólnie można
powiedzieć, że ci, z którymi jesteś mocno uczuciowo związany lub na których bardzo
emocjonalnie reagujesz, są prawdopodobnie przyjaciółmi, wrogami lub krewnymi z poprzednich
istnień.
W każdym momencie życia możesz zdecydować, w jaki sposób zinterpretujesz swoje przeżycia.
Interpretacja rzeczywistości tworzy podstawę do przyszłych myśli i działań. W ten sposób
kreujesz hana (hawajski ekwiwalent karmy) i pozbywasz się jej. Gdy zmienisz postrzeganie
świata, wtedy zmienisz również swój los. Warunki, w jakich się urodziłeś, są konsekwencją
postrzegania w poprzednich istnieniach. Sposób, w jaki rozwinie się twoje obecne życie, zależny
jest od tego, jak je tutaj i teraz postrzegasz. Nie istnieje nic, co musiałbyś „spłacić” lub „przeżyć”.
Gdy zmienisz interpretację rzeczywistości, wtedy zmieni się również sama rzeczywistość.
Dlatego też negatywny stosunek z poprzedniego życia może stać się w tym istnieniu zarówno
negatywny, jak i pozytywny. Wszystko zależy po prostu od tego, w jaki sposób reagujesz na
zdarzenia dotyczące ciebie samego i innych.
W pewnym sensie siejesz nasiona na następne życie za pośrednictwem interpretowania obecnego
życia i decyzji, które dzisiaj podejmujesz. Gdy umrzesz, wtedy wszystko nie zniknie nagle.
Pozostaną przy tobie myśli. W ten sposób faza między śmiercią i ponownymi narodzinami będzie
prawdopodobnie odpowiadała twoim oczekiwaniom, które masz odnośnie życia po śmierci. A
ponieważ we wszechświecie wszystko można zmienić, Wyższe Ja da ci dostatecznie dużo
możliwości do zmienienia postrzegania świata, nawet wtedy, gdy oczekujesz zupełnego
zgaśnięcia, które na jakiś czas nastąpi. Sposób przeżywania tego stanu przejściowego i reakcja na
mające nastąpić narodziny zależne są od twoich wzorców myślowych, prawdopodobnie będą się
one bardzo różniły od myśli innych ludzi. Dlatego też nawet kompetentne media mogą
przekazywać różne relacje na temat życia po śmierci. Wyjaśnia to również fakt, dlaczego jedni
ludzie tak bardzo lubią życie, kiedy inni traktują je jako pewien rodzaj kary.
Według wierzeń kahunów wszystkie rzeczy dzieją się równocześnie i różne okresy przypominaj ą
różne energetyczne długości fal, dusza nie musi kreować twego życia w logicznej kolejności.
Dlatego możesz teraz z różnych powodów żyć w Polsce XXI wieku, następnie w feudalnej
Japonii i jeszcze później w 28. stuleciu w Hondurasie. Wszystkie dyskusje na temat, jak długo
przebywamy w okresie między dwoma fizycznymi istnieniami mają czysto hipotetyczną naturę,
podobnie jak pytanie, czy to jest nasze ostatnie wcielenie, czy też nie. Jeśli dusza zdecyduje, że
życie na Ziemi nie daje już możliwości rozwoju, wtedy nigdy już się nie odrodzisz (przynajmniej
niejako człowiek na tej planecie). Jednak nie podejmowałbym takiej decyzji, dopóki znajduję się
jeszcze w ciele. Kahuni nie traktuj ą ziemskiego życia jako więzienia, z którego trzeba się
uwolnić, ani też jako szkoły, którą trzeba ukończyć. Trafniej można je określić jako pole rozwoju.
Jeśli chodzi o wspomnienia z poprzednich istnień, chciałbym powiedzieć, że człowiek
przypomina sobie tylko te życia lub ich części, które mają związek z jego obecnym poglądem na
życie. Jeżeli zmienisz wzorce myślowe, wtedy ma to wpływ na wspomnienia z innego istnienia.
A ponieważ wszystko następuje jednocześnie i zdarzenia wywoływane są przez myśli, nie
możesz obwiniać poprzednich istnień za obecne warunki życia. W rzeczywistości tak samo
wpływasz teraz na inne życia, jak one wpływają na ciebie.
Dostrojenie do innych istnień
Możesz oczywiście poszukać medium, które dostroi się dla ciebie do poprzednich istnień, jednak
najpewniejsze poznanie przyjdzie zawsze z ciebie samego. Proponuj ę poszukanie terapeuty
zajmującego się reinkarnacją, który pomoże ci w postrzeganiu poprzednich istnień, albo naucz się
metody, którą sam będziesz mógł zastosować. Najprostsza metoda polega na zamknięciu oczu i
zadaniu sobie pytania: „Jakie istnienia już przeżyłem?” lub „Jakie inne życia mają coś wspólnego
z tym problemem?” Obserwuj później po prostu obrazy i zwróć uwagę na słowa, które wyłonią
się z twego wnętrza.
Budzenie wspomnień z poprzednich istnień ma m.in. następujące korzyści: poszerza świadomość,
pozwala przezwyciężyć ograniczające wzorce myślowe, uczy większej tolerancji wobec siebie i
innych, umożliwia wgląd w problemy i pozwala poznać nowe pomysły na ich rozwiązanie,
umożliwia poznanie wskazówek, w jaki sposób można nauczyć się nowych umiejętności i
rozwinąć nowe talenty.
Na zakończenie zacytuję Woltera tym wszystkim, którzy wolą jednak wierzyć w dzień Sądu
Ostatecznego i tylko jedno życie oraz którym wydaje się, iż idea reinkarnacji jest zbyt
fantastyczna, aby mogła być prawdziwa: „Urodzić się dwa razy nie jest większym cudem niż
urodzić się raz”.
Duchy i opętanie
Wprowadzenie
Jest to raczej trudny rozdział, ponieważ zajmuje się formą egzystencji, na temat której istnieje
dużo kontrowersji i nieporozumień. Niezależnie od tego, w co aktualnie wierzysz,
prawdopodobnie część twoich przekonań zostanie zachwiana, gdy opiszę poglądy huny na temat
świata duchów. Może jednak pobudzę cię również do dalszego zajęcia się tym tematem.
Chciałbym zwrócić uwagę tym, którzy znają dzieła Maxa Freedoma Longa, że w książkach tych
nie jest zawarte to głębokie zrozumienie tematu duchów, które Max Freedom Long zdobył
później w życiu. Gdy pisał książki, znajdował się pod silnym wpływem zachodniego okultyzmu i
oficjalnej wiary Hawajczyków. Przedstawię teraz głębszy wgląd w wiedzę kahunów.
Ultraracjonalni naukowcy, których poglądy ukształtowane są przez zachodni system nauczania
oraz zewnętrzny obraz naszej kultury, od razu odrzucają myśl o istnieniu duchów. Na podstawie
„faktu”, że do tej pory nie mogli ich w swoich laboratoriach zważyć, zmierzyć i rozebrać na
czynniki pierwsze, twierdzą, iż duchy nie istnieją. Wpływ naukowców jest tak duży, że nawet
kościół katolicki i ewangelicki tłumią wiarę, w kontakt z ludzkimi duchami. Te, które nie
pochodzą od człowieka, mogą dokazywać, ile chcą, ale, na miłość boską, nie chcemy żadnych
ludzi bez ciała.
Z drugiej strony faktem jest, że ludzie od niepamiętnych czasów wierzyli w duchy i w wielu
częściach świata robią to do tej pory. Psycholodzy skłonni są w tym przypadku mówić o
prymitywnych zabobonach lub duchowym zamieszaniu, jednak w końcu psychologia jest jeszcze
młodą i niedoświadczoną nauką. Większość nie zawsze ma rację i fakt, iż większość ludzi na
świecie wierzy w duchy, nie udowadnia jeszcze ich istnienia. Dlatego też dobrze jest zająć się
tym tematem z pewnym sceptycyzmem.
Duchy w naszej kulturze
Napisałem wcześniej, że odrzucanie wiary w duchy wpojone zostało do zewnętrznego obrazu
naszej kultury. Jednak warstwa ta jest bardzo cienka. Pod nią ukryta jest silna wiara w duchy,
która czasami wychodzi na światło dzienne. Na przykład w Ameryce i Anglii prawie tradycją
stały się domy, w których straszy. Filmy i książki o duchach w dalszym ciągu są bardzo
popularne. Często również słyszy się dziwne historie o duchach pojawiających się po tragicznych
zdarzeniach. Jednak prawie nikogo nie dziwi fakt, że człowiek, który sam był świadkiem takiego
zdarzenia wzbrania się przed jawnym przyznaniem do wiary w duchy. Zawsze ryzykowałby
wtedy wystawienie się na pośmiewisko, ponieważ oficjalnie uważa się, iż duchy nie istnieją.
Gdyby jednak stwierdził, że wierzy w duchy, wtedy prawdopodobnie tysiące ludzi, którzy
widzieli to samo, co on, wyśmiałyby go. Jest to po prostu trudne do przerwania błędne koło,
ponieważ większość z tych osób czeka na potwierdzenie przez naukowców, którzy stali się
półbogami naszych czasów.
Kolejny powód wykluczania istnienia duchów wiąże się ze strachem szerzonym przez kościoły
(nie chodzi mi tutaj o jakieś konkretne wyznanie), iż wszystko, co ma do czynienia z duchami, od
razu wchodzi w związek z diabłem. Nawet Jezus to odczuł, gdy został oskarżony o wypędzanie
duchów przy pomocy diabła. W tamtych czasach strach przed kontaktowaniem się z „tamtym”
światem był tak duży jak i dzisiaj. Jest to po prostu charakterystyczny dla ludzi strach przed
czymś niezwykłym. To strach ludzi, którzy chcą mieć wszystko jasne i uporządkowane, jednak
tak naprawdę są bardzo niepewni. Jeśli otwarcie zajmowalibyśmy się tym tematem lub przyznali,
że duchy istnieją, wtedy wstrząsnęlibyśmy starannie skonstruowanym światem, w który wiele
osób wtula się jak w miłą i ciepłą kołdrę. Niektórzy ludzie do ostatniego tchu walczyliby
przeciwko odebraniu im kołdry. Każda nauka, która nie pasuje do ustalonych rani, jest dla nich
zagrożeniem, ponieważ każdy zamknięty w sobie system nie dopuszcza do siebie nowej wiedzy.
Prawdopodobnie twoje wzorce myślowe nie są zbyt szczelne, w przeciwnym wypadku nie
dotarłbyś do tej strony.
Rzadko zwraca się uwagę na to, jak dużą rolę odgrywają duchy w dziele, które tak mocno
wpływa na naszą kulturę. Jest nim Nowy Testament. Często słyszymy, jak Jezus uzdrawiał
chorych, jednak rzadko przypomina się nam, iż rozmawiał z duchami i wypędzał te złe z ludzi
przez nie „opętanych”. Św. Mateusz wspomina o tym pięciokrotnie, na przykład wtedy, gdy
Jezus daje swoim uczniom wyraźne wskazówki odnośnie wypędzania nieczystych duchów
(Ewangelia wg św. Mateusza, 10, 1). Św. Marek wspomina o tym nawet dziesięć razy i wydaje
się, iż zagadnienie to było dla niego dosyć ważne. Św. Łukasz mówi o tym również
dziesięciokrotnie i nawet filozoficznie nastawiony św. Jan wspomina o tym dwa razy. Gdybyśmy
zaakceptowali wszystko, co zostało napisane o Jezusie, wtedy nie moglibyśmy zignorować wielu
wskazówek odnośnie duchów. Stary Testament także mówi o duchach, na przykład gdy Saul żąda
od czarownicy z Endoru, aby zaklinała ducha Samuela (Pierwsza Księga Samuela, 28, 7-25). W
Starym i Nowym Testamencie opisuje się pojawienie duchów, które w biały dzień obserwowali
mężczyźni i kobiety. Interesująca jest wypowiedź Jezusa na temat tego, co dzieje się po śmierci:
,,Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak
aniołowie w niebie” (Ewangelia wg św. Marka, 12, 25).
Tak się nieszczęśliwie składa, iż słowo „duch” zostało bardzo nadużyte. Nie tylko używane jest w
formie rzeczownika, lecz także czasownika, przymiotnika i przysłówka i ma opisywać cały
szereg zupełnie różnych fenomenów. Już w Biblii spotykamy się z Duchem Bożym, duchem
ludzkim, duchami opiekuńczymi, duchami zmarłych, duchem prawdy, kłamstwa, owocami ducha
i Duchem Świętym. Następnie znamy ducha w odniesieniu do energii i siły przebicia. Wrzucamy
tak wiele pojęć do jednego garnka z napisem „duch”, iż nic dziwnego, że ludziom mąci się w
głowie. W mowie codziennej: można przestraszyć się na śmierć, widząc ducha, lecz również być
nadzwyczaj szczęśliwym, gdy duch dodaje nam skrzydeł. Tak się szczęśliwie składa, że za
pomocą tajemnego języka huny możemy wprowadzić trochę porządku do tego chaosu.
Duchy i kod huny
W języku hawajskim istnieje od trzydziestu do czterdziestu słów odpowiadających polskiemu
słowu „duch”, w zależności od tego, co chcemy opisać za pomocą danego wyrazu. Ogólne
pojęcie oznaczające ducha to akua, niezależnie od tego, czy chodzi o dobrego, czy też złego
ducha. Można mieć wtedy również na myśli coś niezwykłego lub jakieś wyobrażenie. Gdy jednak
przyjrzymy się tajemnej mowie kahunów, wtedy dostrzegamy, że słowo to odnosi się konkretnie
do naładowanej energetycznie formy myślowej, która skierowana jest na przeszłość lub
przyszłość i czasami może być również dostrzegana oczami. W tajemnej mowie kahunów nie
znajdujemy żadnej wskazówki odnośnie samodzielnie istniejących inteligentnych istot. Natomiast
bardzo wyraźnie kod huny mówi, iż duchy powstają w podświadomości i również tam są
dostrzegane.
Często używanym słowem na określenie ducha zmarłego człowieka jest wailua, co bywa błędnie
tłumaczone jako „duch dwóch wód”, ponieważ zewnętrzne znaczenie wai to „woda”, natomiast
lua to „dwa”. Jednak w mowie tajemnej wyraźnie dostrzegamy znaczenie w sensie silnie
naładowanej energetycznie formy myślowej (wai to woda lub wszystko, co płynie jak woda, i
dlatego jest symbolem many, siły życiowej; lua może oznaczać też „duplikat”, „podobieństwo”,
„siłę” i „urodzić dużo dzieci”). Nie chodzi tu więc o ducha zmarłego człowieka, lecz o formę
myślową, którą sami stwarzamy z naszego ciała i pola energetycznego. Powstaje ona za
pośrednictwem wspomnień, telepatii lub silnie naładowanego pola emocjonalnego, które
występuje dookoła jakiegoś przedmiotu lub miejsca, jednak jako forma nie może samodzielnie
istnieć poza naszym jestestwem.
Innym słowem mającym podobne znaczenie jest lapu, co oznacza również „zaklinać,
zaczarować”. Według kodu la i pu oznaczają pewien rodzaj pędu, latorośli (dla kahunów często
symbolem formy myślowej jest pęd, nasiona lub dzieci ducha), która zgęstniała i utrwaliła się.
Również tutaj nie znajdujemy żadnej wskazówki na temat istoty pochodzącej z innego wymiaru.
A jak wygląda sprawa z opętaniem przez „duchy nieczyste”? Zajmijmy się najpierw samym
pojęciem opętania. W języku hawajskimi istnieją dwa słowa oznaczające opętanie: noho i haka.
Noho w zewnętrznej formie oznacza „osiedlić się”, co potocznie oznacza samodzielną istotę,
która opanowała ciało. Jednak tajemna mowa odkrywa zupełnie inne znaczenie. Dowiadujemy
się, iż „być opętanym” oznacza zachowywać się jak inny człowiek, ponieważ na skutek dziury w
osobistej strukturze po prostu uwidaczniają się inne aspekty lub myśli tego samego człowieka.
Powierzchowne znaczenie haka to platforma, na której coś może kucnąć lub usiąść, jednak
wewnętrzne znaczenie pokrywa się z noho i również wskazuje na dziury w osobistej strukturze,
jak również na wydostawanie się ukrywanych do tej pory aspektów osobowości. W związku z
powyższym opętanie jest procesem, w którym wychodzą na światło dzienne ukryte części
osobowości, zarówno dobre, jak i złe.
Przejdźmy teraz do „duchów nieczystych”, które mogą opętać człowieka. Hawajskie tłumaczenie
biblijnego pojęcia brzmi 'uhane 'ino. Max Freedom Long używał słowa 'uhane, które właściwie
oznacza „duch”, na określenie rozumu. Tłumaczenie na podstawie kodu brzmi natomiast
„wewnętrzne (uhd) życie (ane)”. Słowo 'ino oznacza „zły” lub określa silny konflikt. Dlatego też
'uhane 'ino opisuje złe wewnętrzne życie lub stan silnego konfliktu wewnętrznego. Interesujące
jest, że mądrzy Hawajczycy, którzy pomagali misjonarzom w tłumaczeniu Biblii, Ducha
Świętego nazwali 'Uhane Hemolele. Tłumacząc to pojęcie za pomocą tajemnego kodu,
otrzymujemy „wewnętrzne życie w totalnej swobodzie i wolności”.
Istnieją jeszcze dwa dalsze hawajskie słowa używane w związku z opętaniem przez złe duchy:
nukumane'o oraz aumiha. Na podstawie kodu pierwsze pojęcie wskazuje na wybuch bardzo
silnych podświadomych emocjonalnych kompleksów, przy których najczęściej chodzi o strach,
nienawiść, złość i/lub instynktowne działanie. Aumiha opisuje wyrażanie nienawiści do samego
siebie i ekstremalnie tłumione uczucia w obrębie odizolowanej osobowości. Nigdzie w tajemnej
mowie kahunów nie znajdujemy żadnych wskazówek na temat tego, że człowiek może być
opętany przez coś, co znajduje się poza jego istotą. Osobowości wychodzące na jaw w przypadku
opętania zawsze są uosobionymi kompleksami, które stwarza podświadomość jako reakcję na
wewnętrzny lub zewnętrzny bodziec. Nawet jeśli tak bardzo różnią się one od normalnej
struktury osobowości danego człowieka, że zmieniają się nawet fale mózgowe i zwierzęta
domowe zachowują się tak, jak wobec obcego człowieka, to jednak nawet wtedy osobowości te
pochodzą zawsze z wnętrza danej osoby.
Gdy Jezus i jego uczniowie wypędzali złe duchy, usuwali złe kompleksy a nie diabła. Huna nie
zna nawet odpowiedniego określenia na oznaczenie diabła, ponieważ jest on tylko produktem
ludzkiego myślenia. Jezus potwierdził to wielokrotnie, gdy wyjaśniał, że sami stwarzamy sobie
naszą rzeczywistość. Czytamy m.in.: „Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale
co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym”. (Mat., 15, 11). W wersecie 19. kontynuuje: „Z serca
bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe
świadectwa, przekleństwa”. Jezus podobnie jak huna nigdy nie twierdził, że ludzie popychani są
do czynienia tego, co robią, przez diabła lub inne istoty.
Istnieje jeszcze jedna forma opętania, którą można uznać za dobrą, a przynajmniej nieszkodliwą.
Formę tę znajdujemy u wielu ludzi, którzy nazywają siebie mediami. Po hawajsku brzmi to
makani noho. Ma-kani oznacza wiatr lub dźwięk i w głębszym znaczeniu określa dźwięk albo
głos pochodzący spoza obszaru jakiegoś ograniczenia. Może przy tym chodzić o granice
materialnej rzeczywistości, jak również po prostu o ograniczenia świadomego Ja. Zatem medium
odbiera telepatyczne przesianie od żywej lub zmarłej osoby, po czym podświadomość tworzy
czasową strukturę osobowości, za pomocą której przekazywana jest wiadomość. Czasami
medium użycza przesłaniu swojego głosu bez zmieniania osobowości. Jednak zdarza się, że jakaś
dobra osobowość jest tylko inną częścią osobowości medium, nawet jeżeli dysponuje wiedzą
niedostępną świadomemu Ja. Jednakże niezależnie od źródła informacji we wszystkich tych
przypadkach nie chodzi o objęcie w posiadanie, lecz o przetłumaczenie. Nie oznacza to jednak,
że szczere medium udaje, iż jest kimś innym, ale że podświadomość tej jednostki znalazła jedyną
w swoim rodzaju możliwość wyrażenia swojej własnej wiedzy lub pochodzącej od innego
człowieka bez wchodzenia w umysł albo że jest bardzo wrażliwa na impulsy, których większość
ludzi nie postrzega. Dużo hawajskich słów opisuje ducha żywego człowieka. Kino aka oznacza
aurę lub czasami eterycznego sobowtóra albo też ciało astralne (kino = ciało, aka = cień) lub
przezroczystą, świetlistą subtelną materię poziomu astralnego. Akalau wskazuje na rozszerzanie
albo wysyłanie substancji astralnej do jakiegoś miejsca. Makuakeahu można podzielić na maku
(częściowo ustalony), ake (kopiec, pokrycie) - opisuje formę myślową, która staje się widoczna
za pośrednictwem intensywności życzenia. Kahoaka bardzo specyficznie opisuje widzialnego dla
innych ducha żywego człowieka i w swoim wewnętrznym znaczeniu wskazuje na wysłanego
astralnego sobowtóra. Według nauki huny taki sobowtór wysyłany jest zawsze wtedy, gdy
myślimy o jakimś człowieku lub miejscu szczególnie intensywnie. Czy będzie on widziany, czy
też nie, zależy od intensywności uczuć i wrażliwości innych ludzi.
Duchy zajmujące się wyrzucaniem przedmiotów z regałów i robieniem dużej ilości hałasu
nazywamy „duchami hałaśliwymi”. Mimo że wielu ludzi fenomeny tego rodzaju przypisuje
żywiołowym duchom lub traktuje jako przesłania pochodzące od zmarłych osób, większość
parapsychologów twierdzi, że ta destruktywna energia pochodzi od jednego z obecnych żywych
ludzi, który mocno tłumi swoje uczucia, często dotyczy to nastolatków w okresie dorastania.
Znałem pewnego młodego człowieka, który nauczył się zginać łyżki za pomocą swojej duchowej
energii. Pewnego dnia zdenerwował się czymś w pokoju stołowym i w kuchni wszystkie sztućce
zaczęły się wyginać z przeraźliwym hałasem. W hunie duchy hałaśliwe nazywają się kakaola, co
w zewnętrznym znaczeniu opisuje także ducha żyjącego człowieka. Wewnętrzne znaczenie słowa
koka brzmi „wywijać rękami i nogami jak rozzłoszczone dziecko”.
Wielu ludzi łączy tablicę Ouija i czasem nawet wahadełko z duchami i zjawami. Niekiedy te
proste instrumenty zrównywane są z samym diabłem. Świadczy to tylko o tym, jak bardzo
zwykle inteligentni ludzie mogą stracić zdrowy rozsądek, gdy ich wzorce przekonań postawione
są pod znakiem zapytania. Tablica Ouija jest tylko kawałkiem sprasowanego drewna naklejonym
na zadrukowany papier i połączonym z plastikowym trójkątem oraz filcową podkładką.
Wahadełko nie jest niczym innym jak ciężarkiem, który zawieszony jest na łańcuszku lub
sznurku. Czy jest to szatan we własnej osobie? Również kahuni posiadali instrumenty służące
przepowiadaniu, jednak ich nauka jednoznacznie mówi, iż jedyna istota, z którą komunikujemy
się przy pomocy tych narzędzi, to podświadomość - ku. Widoczne jest to także w nazwie pewnej
metody przepowiadania, która nazywa się kuhikuhipu 'upu 'one, co można przetłumaczyć jako
„podświadome rzucanie siedmiu kupek piachu”. Jeżeli jednak ktoś używa danego instrumentu z
zamiarem kontaktowania się z jakimś duchem, wtedy jego podświadomość może spełnić to
życzenie i wyłoni na powierzchnię tłumioną do tej pory część osobowości lub emocjonalny
kompleks, albo też umożliwi komunikację z inną możliwą jaźnią tej osoby.
Czy naprawdę nie istnieją „prawdziwe duchy”?
Jeśli pod pojęciem „prawdziwy duch” rozumiesz istotą pozbawioną fizycznego ciała, wtedy mogę
cię. zapewnić, że takowe istnieją. Jednak w przeciwieństwie do duchów, które stwarzane są przez
fizycznych ludzi, nie istniej ą w naszej fizycznej rzeczywistości i bez pomocy fizycznie
wcielonego człowieka nie mogą wywierać widocznego wpływu na nasz poziom rzeczywistości.
Czasami mogą nawet komunikować się z nami, lecz tylko na poziomie duchowym, ponieważ
duch przenika wszystkie poziomy. Wszystkie materialne efekty, które wydaje się, że są
wywołane przez duchy z tej „drugiej strony”, w rzeczywistości powodowane są podświadomym
współdziałaniem kontaktującego człowieka, który przecież znajduje się w fizycznym świecie.
Jednak takie efekty zdarzają, się raczej rzadko i najczęściej wszystkie fenomeny przypisywane
duchom powodowane są fizycznym kompleksem, który uwalniany jest przez podświadomość.
Duchy istnieją więc na niematerialnym poziomie, ale gdzie? Oczywiście w niebie. Język
hawajski nie zna słowa określającego piekło, mimo że istnieje niewiadomego pochodzenia
legenda mówiąca o podziemnym świecie o nazwie milu. Kahuni powiedzieliby, że zachodnia idea
piekła jest tylko kolejnym produktem ludzkiego umysłu, którym człowiek sam się gnębi. Niebo
opisane jest w języku hawajskim dwoma słowami: po \ lani. Po ma dużo znaczeń, jednak przede
wszystkim w przeciwieństwie do ao, świata zmysłów, określa niefizyczną rzeczywistość. Lani
zwykle tłumaczone jest jako niebo, co właściwie jest nieporozumieniem, ponieważ tak naprawdę
oznacza „firmament” w sensie granicy między różnymi rzeczywistościami.
W związku z tym w historii stworzenia panuje pewne zamieszanie, ponieważ określonym
słowom przypisano to samo znaczenie, pomimo że opisują zupełnie inne koncepty. Gdy po raz
pierwszy wspomina się o niebie i ziemi, dniu i nocy, określa sieje jako po i ao. Później zrównuje
się pojęcie nieba z firmamentem, który dzieli „wodę” (różne rzeczywistości), przy czym
właściwym hawajskim pojęciem byłoby w tym przypadku lani. Jeszcze później niebo określa się
jako lewa (przestrzeń, w której poruszają się gwiazdy i planety), aouli (niebo nad nami) i jako po
oraz lani. Podobnie jak słowo „duch”, również „niebo” zawiera wiele różnych znaczeń.
Siedzibą Wyższego Ja, 'aumakua, które twórczo wyraża się przez nas, jest po. Żyją tam również
duchowe istoty, które nazywamy aniołami. Są one postaciami ludzkimi (gdyż raz posiadały już
ludzkie ciało) lub innymi. Jedne i drugie mogą telepatycznie komunikować się z nami. Hebrajskie
słowo określające anioła oznacza właściwie posłańca, natomiast hawajski ekwiwalent brzmi
awaiku, co mogłoby być przetłumaczone jako „oficjalny zwiastun odpowiedzialny za otwarcie
kanałów, przez które wpływa dobro do podświadomości”. Zwykle jednak tłumaczone jest po
prostu jako „boski posłaniec”.
Nie istnieją źli aniołowie ani duchy, żaden diabeł lub demony, jak również żaden szatan pragnący
skraść ludzkie dusze. Istnieje to, co reprezentuje słowo szatan (przeciwnik, kusiciel, krytyk,
oskarżyciel, złośliwy i chytry kłamca), lecz nie ma czegoś takiego jak potężna samodzielna istota,
która chce odciągnąć kogoś od Boga wbrew jego woli. Istnieje destruktywna telepatia
występująca między żywymi ludźmi, jak również uosobione formy myślowe, którym nadawane
są takie nazwy jak diabeł, demon lub szatan. Jednak nic nie może na ciebie wpływać, chyba że
pozwolisz na to na jakimś poziomie świadomości*. Dysponujesz mocą odrzucenia każdej
myśli, która przechodzi ci przez głowę i niewykonania jej. Stwarzasz sobie rzeczywistość, którą
przeżywasz za pośrednictwem sposobu własnego myślenia.
Bóg jest dobry, Jego anioły też są dobre i świat, który stworzył, również jest dobry. Także ty,
jako część Jego stworzenia, jesteś dobry. Wszystkie rodzaje zła są jedynie zniszczeniem tego
dobra i tylko na tyle jest ono realne, na ile mu pozwalamy. Koncentruj się na dobru w twoim
sercu i na świecie, a nigdy nie znajdziesz się pod wpływem „złych duchów”. Wręcz przeciwnie:
im bardziej będziesz koncentrował się na dobru, tym lepszy będziesz miał kontakt z aniołami
światła.
Wykaz słów kodu
Poniżej przedstawiam słowa ze słownika Pukui-Elbert, które mają coś wspólnego z „duchem”,
jak również ich znaczenie według tego źródła.
'uhane dusza, duch, zjawa
wailua duch, zjawa, resztki zmarłej osoby
akua bóg, bogini, duch, diabeł, wyobrażenie, bożek, życie, oddech,
opary, gaz, powiew wiatru, duch
haili duch, zjawa, rozpływać się, niewyraźnie, wspomnienie
hoaka półksiężyc, łuk, jasność, duch, zjawa
kupu wzrost, następstwo, duch, ponadnaturalna istota
makani wiatr, powiew wiatru, zjawa, duch
mauli życie, serce, zjawa, duch, fontanna
'ula czerwony, święty, krew, zjawa, duch
'uhane hemolele duch święty
'uhane 'ino zły duch (złe myśli)
nukumane'o zły duch (ponure myśli)
aumiha zły duch
'ula lele duch pozbawiony ciała
Kino wailua duch zmarłego człowieka
unihipili duch zmarłego człowieka
'unihipili duch zmarłego człowieka
kino aka duch żywego człowieka
kahoaka duch żywego człowieka
makuakeahu duch żywego człowieka
kakaola duch żywego człowieka
kaku'ai karmić duchy zmarłych
'uhane hele wędrujący duch
'uhane kia'i duch opiekuńczy
kaha akua siedziba duchów
po'e ninau kupapa'u poszukiwacz duchów opiekuńczych
noho opętanie przez duchy
akua kihei pua być częściowo opętanym przez dobrego ducha
makani noho duch, który opanowuje człowieka i przemawia przez niego
lalo wawalo o ka hane hane głosy duchów
pomaika ka po'e eha'a aha'a ka na'au niech będą błogosławieni biedni duchem
Tajemna wiedza o seksie
Wprowadzenie
Wielu ludzi wierzy jeszcze, że seks był powodem wypędzenia Adama i Ewy z raju. Niektórzy
traktują to dosłownie, inni pojmują raczej symbolicznie, jednak robią to pomimo faktu, że
pierwszej parze w poprzednim rozdziale historii stworzenia wyraźnie polecono, iż powinni być
płodni i pomnażać się. Poza tym w Biblii jednoznacznie wskazuje się, że powodem wygnania
było nieposłuszeństwo a nie seksualne stosunki. Nie będziemy teraz zajmować się kulisami
grzechu, lecz wystarczy w tym miejscu stwierdzić, iż seks nie był powodem wygnania
pierwszych ludzi z raju.
We wszechświecie wy stępuj ą najprzeróżniejsze formy seksu, od łączenia się atomów aż do
łączenia ducha z duchem. Wydaje się, że Stwórca tę dynamiczną polaryzację wymyślił sobie jako
zaprawę murarską, która wszystko łączy, aby nie popadło w chaos. Seks jest tak bardzo częścią
naturalnego porządku, że Hawajczycy nie mają nawet słowa na określenie go, pomimo że znali
wiele słów na określenie samego aktu i jego skutków. Pewną analogią pochodzącą z zachodniej
kultury byłoby pewnie pojęcie „bycie takim, jakim się jest”, które wymyślili filozofowie, aby
opisać coś, co jest tak naturalne, iż nie nadano mu żadnej nazwy.
Seks często łączony jest z grzechem, jednak coś tak naturalnego i istotnego dla życia może być
tak samo grzeszne lub przyczyną grzechu jak powietrze. Ludzie są jedyną przyczyną grzechu w
tym sensie, iż mogą specjalnie komuś szkodzić. Grzech powstaje na skutek nadużywania
naturalnych sił. Woda sama w sobie nie jest grzeszna, lecz gdy w niej kogoś utopisz, wtedy
popełnisz grzech. Słowa nie są grzeszne, ale jeśli użyjesz ich w celu zniszczenia dobrego imienia
innego człowieka, wtedy zgrzeszysz. Również seks nie jest grzechem, jednak tak jak wszystko
może być nadużywany.
Idea dobra lub zła danej rzeczy w zależności od jej używania widoczna jest w jednym ze słówek
rdzennych le'a, które po hawajsku oznacza orgazm. Słowo rdzenne to a'a i posiada podwójne
znaczenie „śmiało i odważnie działać” oraz „nikczemnie działać”. Jeszcze bardziej widoczne jest
to w słówku rdzennym la 'a, które występuje w wyrazie kola (seksualne podniecenie). La 'a
oznacza „święty”, jak również „przeklęty, nieczysty”. Te przeciwstawne znaczenia wskazują na
to, że liczy się zamiar, a nie akt sam w sobie.
Energia seksualna
W okultyzmie seks odgrywał zawsze ważną rolę. Okultyści byli świadomi faktu, że w chwili
orgazmu wyzwalana jest szczególnie silna energia. W następstwie tego podejmowano wiele
dziwnych prób wykorzystania tej energii w ramach magicznych praktyk. Wiele prymitywnych (i
mniej prymitywnych) orgiastycznych rytuałów miało na celu gromadzenie ogromnej ilości
seksualnej energii celem przeprowadzenia określonych zamiarów lub ofiarowania jej bogom.
Prawdopodobnie najbardziej przemyślne metody tego rodzaju używane są przez adeptów tantry
(zwykle w ramach praktykowania buddyzmu lub jogi), którzy traktują seks jako integralną część
swojej praktyki duchowej. Według nich seksualne zjednoczenie jest świętą ceremonią, natomiast
kobieta ołtarzem. Starają się oni doprowadzić do przepływu orgiastycznej energii z genitaliów
przez kręgosłup do szyszynki lub przysadki mózgowej. Wielu trenerów piłki nożnej i kapłanów
ślubujących celibat, jak również praktykantów tantry, myli płyn nasienny mężczyzny z jego
energią seksualną i wierzą oni, że znika ona wraz z wytryskiem.
Czy jednak istnieje w ogóle seksualna energia? Jeżeli tak, czym jest? Zygmunt Freud wprowadził
koncept libido, psychoseksualnej energii, potraktował go jednak jako czysto teoretyczną
konstrukcję. Uczeń Freuda Wilhelm Reich poważnie potraktował ten koncept i w tysiącach
eksperymentów potwierdził istnienie tej energii. A ponieważ wielu jego pacjentów poza
nerwicami miało także problemy seksualne, zbadał związek orgazmu z nerwicami i doszedł do
wniosku, iż żaden z jego znerwicowanych pacjentów nie posiadał zadowalających orgazmów.
Wreszcie badania te doprowadziły do odkrycia chronicznych naprężeń mięśniowych w rejonie
brzucha, które występowały u wielu ludzi. Gdy usunięto te skurcze, wtedy pacjenci czuli pewien
rodzaj płynącego w górę mrowienia. Później dowiedziano się, że ten „elektryczny prąd” był
formą objawienia się siły życiowej, którą Reich nazwał „orgonem”, natomiast kahuni kinomana
(siła ciała). Reich odkrył, że orgazm przypomina elektryczne rozładowanie i występuje zarówno
u mężczyzn, jak i u kobiet. Dowiedział się także, iż bezpośrednio po orgazmie przez organizm
przepływają fale orgonu - many, które odczuwalne są jako ciepło lub mrowienie, jeśli ciało jest
relatywnie wolne od blokad nerwicowych. Wrażliwy człowiek może odczuwać te fale już
podczas podniecenia seksualnego.
Faktem jest, że w głębokich formach medytacji i podczas określonych duchowych działań
odczuwalne są wrażenia podobne do orgazmu, pomimo iż nie są one wywoływane przez
seksualne myśli lub stymulowanie genitaliów. Książki, w których opisane są ekstatyczne
duchowe doświadczenia, zawsze przedstawiają wrażenia podobne do seksualnych i to nawet w
przypadku najbardziej oddanych i wstrzemięźliwych świętych. Joga kundalini zawiera szereg
ćwiczeń, za pomocą których można to osiągnąć. W czasie tych ćwiczeń wciąga się „siłę węża” od
kości ogonowej do szczytu czaszki celem rozszerzenia świadomości, rozwinięcia
ponadzmysłowych zdolności i doświadczenia duchowego zjednoczenia z Bogiem. Trudno jest
sobie to wyobrazić, jednak gdy ta biologiczna energia wciągnięta zostanie do głowy, wtedy
odczuwa się to jak orgazm między uszami. Uczucie to jest tak podobne do orgazmu, iż nie można
zastąpić go żadnym innym pojęciem. Energię tę wciąga się do góry w stanie najgłębszej
medytacji. Nawet niektórzy fizycy doświadczyli czegoś takiego, gdy znaleźli rozwiązanie
trudnego problemu.
Cel tantrycznej metody duchowego seksu polega na utrzymaniu stymulacji bez doprowadzenia do
płciowego orgazmu. Wierzy się, że w ten sposób powstaje nieprzerwany przepływ siły życiowej,
która oczyszcza system psychofizyczny ze wszystkich zanieczyszczeń. Energia powstająca na
skutek kontaktu płciowego między mężczyną i kobietą wciągana jest przez kręgosłup do głowy,
gdzie służy otwieraniu psychiczno-duchowych centrów celem osiągnięcia oświecenia i
rozwinięcia zdolności pozazmysłowych. Oczywiście potrzebna jest do tego nadzwyczajna
dyscyplina. Niektórzy lekarze twierdzą, iż metoda ta szkodzi organizmowi z powodu trwałego
zablokowania krwi w genitaliach, jednak nie zostało to potwierdzone.
Ponieważ w tej metodzie nasienie zrównane jest z siłą życiową, należy zapobiec ejakulacji.
Jednak jeżeli dojdzie do wytrysku, wtedy ciało powinno ponownie nasienie przyjąć. W ten
sposób powstała legenda, iż męscy tantrycy uczą się ponownego absorbowania nasienia przez
mięśnie penisa. Ponieważ jest to niemożliwe, gdyż penis nie posiada mięśni, adept tantry trochę
oszukuje robiąc coś, co jest prawie tak samo zadziwiające. Mianowicie uczy się kontrolowania
mięśnia pęcherza, który znajduje się dookoła przewodu nasiennego, i wpuszcza nasienie do
pęcherza, zanim wypłynie ono na zewnątrz. A ponieważ w czasie wytrysku mięsień ten zwykle
się kurczy, wymaga to dużej ilości treningu i dyscypliny. Jak widać, kobiety w tantrze są
uprzywilejowane.
Informacje te podaję w tym celu, by pokazać, jak ważną rolę dla niektórych ludzi odgrywa seks w
magii oraz w ramach duchowego wzrastania.
Poglądy huny
Ponownie zajmiemy się tajemną mową kahunów, aby dowiedzieć się, co mają do powiedzenia na
temat seksu.
Jak już wspomniałem, hawajskie słowo określające seks to le 'a. Poza tym oznacza ono
„szczęście i radość”, lecz także „jednoznacznie, doskonale, dokładnie, skutecznie”. Słówka
rdzenne zdradzaj ą nam znaczenia „lecieć przez powietrze jak meteor”, „ogień” (symbol many),
„pulsować z namiętności lub podniecenia”, „wysyłać miłość” oraz „działać odważnie lub
nikczemnie, podle”. Pomijając słowo orgazm, otrzymujemy raczej dobry opis, w jaki sposób
ofiarowujemy Wyższemu Ja miłość i manę celem osiągnięcia duchowej doskonałości. A
ponieważ włączone jest do tego słowo „orgazm”, musimy przyznać, iż ma z tym jakiś związek
seks albo przynajmniej może mieć.
Kola, jak już wspomniano, oznacza podniecenie seksualne. Słowo rdzenne zawiera takie
znaczenia jak „spełnić, stać się, mieć, odnieść sukces”, „ciągnąć, przyciągnąć” (prawdopodobnie
jest to wskazówka odnośnie siły przyciągania, którą mamy, gdy jesteśmy podnieceni seksualnie),
„krew” (symbol many), „słońce” (Wyższe Ja) oraz „święty” albo „przeklęty, zanieczyszczony”.
Seksualne podniecenie może być z powodzeniem wykorzystywane do nawiązania kontaktu z
Wyższym Ja, jednak jak wspomniano, istnieje przy tym także niebezpieczeństwo nadużycia.
Inne słowo określające seksualne podniecenie to huahua 'i, co oznacza również „wykipieć,
wybuchnąć, wypłynąć strumieniami”. Natomiast słówko rdzenne zawiera takie znaczenia jak
„wschodzić, wylać się, nasiono, rezultat, słowo, mówić, zejść z właściwej drogi, przyłączyć się
lub zjednoczyć”. Oczywiste jest, że chodzi tutaj o płynącą energię, która może być użyta w
pozytywny i negatywny sposób do osiągnięcia jakiegoś celu.
Jeszcze bardziej uwidaczniają to trzy słowa oznaczające stosunek płciowy. Pi 'i oznacza
„wspinać się, podnosić się, osobiście doświadczyć, wytryskiwać, przelewać się”. 'Ike znaczy nie
tylko „znać w seksualny sposób”, lecz również „odebrać objawienie od bogów”. Ai to „zniszczyć
lub rezerwać jak ogień, rządzić i cieszyć się przywilejami władcy oraz postrzegać swoją
odpowiedzialność, żniwo, pożywienie, jasny, przejrzysty, zależny, uwolnić”. Wszystkie pojęcia
mają coś wspólnego z przepływem energii, skutkami jej działania i mocą.
Jak widzimy, z punktu widzenia huny energia powstająca na skutek seksualnego podniecenia i
orgazmu jest tą samą, którą można osiągnąć przez modlitwę, duchowe uzdrawianie lub
stwarzanie form myślowych. Wszystko jest maną i seksualna stymulacja jest tylko jedną z wielu
możliwości doprowadzenia do jej przepływu. Jeśli człowiek jest seksualnie podniecony, nawet
tylko trochę, wtedy mana od razu zaczyna poruszać się do góry w jego ciele, chyba że
zatrzymana jest przez jakąś dużą blokadę. Im ktoś jest bardziej podniecony, tym strumień many
jest silniejszy, aż do osiągnięcia punktu szczytowego podczas orgazmu lub krótko po nim. Ten
silny strumień many wielu okultystów próbuje wykorzystać do celów magicznych, natomiast
medytujący ludzie do celów duchowych.
Orgiastyczna energia seksualna u statystycznego człowieka rozładowuje się jako miłość do
partnera, fizyczny stan dobrego samopoczucia lub czasami jako odczucie płciowe. Natomiast
osoba praktykująca magię seksualną rozładuje tę energię w przygotowaną wcześniej formę
myślową, a tantryk wykorzysta do psychoduchowych celów. Może być to potężna metoda
wykorzystywania energii życiowej, lecz ponieważ pierwotna stymulacja ma seksualną naturę,
nadzwyczaj trudno jest użyć tej energii do innych celów niż seksualne. Jednakże każdy przy
odpowiednim treningu może do pewnego stopnia się tego nauczyć.
Na podstawie znaczenia hawajskich słów określających seks możemy stwierdzić, że kahuni
wiedzieli, w jaki sposób można praktycznie wykorzystywać energię seksualną lub seksualną
manę poza zwykłym rozmnażaniem się i chęcią odczucia przyjemności. Ty również w różny
sposób możesz wykorzystywać wiedzę kahunów, nie praktykując przy tym magii ani nie
wyrzekając się niczego. Mana, siła życiowa, jest zawsze uzdrawiającą mocą niezależnie od
źródła pochodzenia. Jeżeli zaraz po orgazmie jesteś na tyle przytomny duchowo, aby wyobrazić
sobie, że orgiastyczna energia rozpływa się po całym twoim ciele, wtedy z pewnością odniesie to
uzdrawiające skutki. Jeśli ci się to uda, wtedy odbierzesz wyraźne fizyczne odczucia, które
potwierdzą moje stwierdzenie. Energetycznemu rozładowaniu może także towarzyszyć silne
uczucie miłości, które skierujesz na swojego partnera, aby dzięki temu przyczynić się do
uzdrowienia go lub siebie albo też w formie dodatkowej porcji many służącej lepszemu
samopoczuciu. Oczywiście bezpośrednio po orgazmie można w duchowy sposób przesłać manę
do głowy celem pobudzenia duchowego obudzenia. Jednak stanie się to tylko wtedy, gdy
będziesz wolny od blokad. Już sama próba może przyczynić się do usunięcia tych naprężeń.
Mówiąc, co można robić w czasie orgazmu ze swoją energią, wychodzę z założenia, że kochasz
swego partnera. Atmosfera, w której odbywa się miłosny akt, ma wiele wspólnego ze skutkami
działania many. Pamiętaj, że energia sama w sobie jest neutralna i programujemy ją za pomocą
myśli, które występują w czasie jej powstawania. Jeśli są to egoistyczne, a nawet złe myśli, wtedy
skutki działania many nie mogą być pozytywne ani dla nas samych, ani też dla partnera.
Seksualna sublimacja
Przy każdym pobudzeniu seksualnym wytwarzana jest nadwyżka many, niezależnie od tego, czy
dzieje się to z partnerem, czy też nie, oraz czy stymulowanie to jest pożądane, czy też nie. Jeden z
największych problemów ludzi, którzy chcą prowadzić wstrzemięźliwe życie, w czym
przeszkadzaj ą im seksualne myśli i uczucia, polega na sposobie usunięcia tych obrazów i uczuć
powstających w następstwie tej stymulacji.
Wiele powiedziano na temat, w jaki sposób można „przeobrazić” seksualną energię i stymulację.
Propozycje sięgają od zażartych modlitw, w których zaklina się Boga, aby odsunął pokusę, aż do
podejmowania nadmiernych psychicznych i fizycznych wysiłków. Jednak z następujących
powodów najczęściej się to nie udaje. Słowne modlitwy i ćwiczenia intelektualne nie zmieniają
nic w produkcji many, natomiast fizyczne wysiłki nie zmieniają nic odnośnie źródła stymulacji,
ponieważ może ona mieć również naturę telepatyczną i emfatyczną. Co więc można na to
poradzić? Poniżej przedstawiam kilka propozycji:
1. Skieruj energię w inną stronę. Jeśli jesteś seksualnie podniecony w nieodpowiednim
momencie, wtedy pamiętaj, że chodzi przy tym wyłącznie o energię. Wykorzystaj wyobraźnią,
aby wciągnąć ją przez kręgosłup do głowy albo rozładować w powietrze jako prezent dla
uniwersum; aby skierować ją do kogoś, kto potrzebuje uzdrowienia lub na jakiś cel, który chcesz
osiągnąć. Pozytywne wykorzystanie energii powstałej na skutek fizycznej potrzeby odbierze moc
seksualnym myślom i uczuciom. Ćwiczenie to należy kontynuować tak długo, dopóki istnieje
niepożądana potrzeba. Prawdopodobnie będziesz zaskoczony, jak szybko znikną niepożądane
myśli.
2. Niepożądana seksualna stymulacja może mieć telepatyczne (ktoś myśli w seksualny sposób o
tobie, jednak najczęściej nie wie, iż na ciebie działa) lub emfatyczne powody (ktoś w pobliżu lub
ktoś, kogo dobrze znasz, jest podniecony seksualnie, w związku z czym odczuwasz jego
podniecenie). Niekoniecznie musisz znać powód. Zupełnie wystarczy, jeżeli wyobrazisz sobie, iż
otacza cię białe światło (w hunie nazywane jest ono la'a kea}. Światło to może przybierać formę
chmury, promienia słonecznego, aureoli lub każdą inną. Musi mu tylko towarzyszyć myśl, iż
posiada moc neutralizowania wszystkich niepożądanych wpływów. Jeśli pobudzenie seksualne
nie ma widocznego zewnętrznego powodu, wtedy metoda ta prowadzi do zadziwiająco szybkich
pozytywnych rezultatów.
3. Pobudzenie seksualne może wystąpić również wtedy, gdy znajdujesz się w pobliżu człowieka
posiadającego dynamiczną, charyzmatyczną osobowość lub wypełnionego silną energią, która w
ogóle nie ma seksualnego charakteru. Dzieje się tak, ponieważ wielu ludzi przetwarza każdą silną
pozytywną energię w uczucia seksualne. A ponieważ społeczeństwo nie uczy nas prawie niczego
na temat wrażeń bioenergetycznych, większość przyjemnych uczuć automatycznie
przyporządkowana jest seksualności. Możesz wybrać którąś z metod. Ciesz się po prostu tymi
uczuciami! Niech twoje ciało odbiera wszystkie miłe wrażenia. Jednocześnie zauważ, że one nic
nie znaczą, że są to po prostu uczucia, wrażenia i ruchy energii. W końcu możesz mieć uczucia,
nie przeżywając ich w żaden sposób. Nigdy nie powinno się jednak zbyt mocno tłumić
seksualnych myśli i życzeń. Powstała przy tym energia nie zniknie, lecz raczej podświadomość
wykorzystają do tworzenia blokad lub kompleksów, które wcześniej lub później zamanifestuj ą
się jako nerwice.
Z drugiej jednak strony...
Zamiast szukać możliwości osłabienia seksualnych uczuć lub kierowania energii seksualnej do
innych kanałów oczywiście można na tyle wzmocnić seksualne przeżycie, żeby przeobraziło ono
normalne zjednoczenie mężczyzny i kobiety i stało się kontaktem z całym uniwersum. Seks
powinien sprawiać przyjemność. Wiedzieli o tym również dawni Hawajczycy. Pewien półkrwi
hawajski pracownik socjalny wyraził to w Nana I Ke Kutnu: „Jestem przekonany, że jeśli ktoś
naprawdę czuje się Hawajczykiem, jeżeli do szpiku kości jest Hawajczykiem, wtedy cieszy się
seksem w nieskrępowany i radosny sposób. Przeżywa się wtedy le 'a tak, jak robili to już nasi
przodkowie. Jest to coś zupełnie naturalnego, wspaniałego i nadzwyczaj zadowalającego. I daje
to po prostu bardzo dużo radości!”
Jednak aby seks był czymś naturalnym, zadowalającym i radosnym, trzeba uwolnić się od
wszystkich idei i przekonań, które łączą seks ze strachem, poczuciem winy, tłumioną złością,
poczuciem własnej wartości, określeniem tożsamości i wszystkimi innymi rzeczami
ograniczającymi jego naturalne przeżywanie. Zachodnia kultura nauczyła nas, iż seksualne
potrzeby i ich zaspokajanie są złe i niebezpieczne. Przedstawiciele takich poglądów na dowód
prawdziwości swoich przekonań przytaczają przykłady seksualnych nadużyć, gwałtu i chorób
przenoszonych drogą płciową, które dzisiaj znamy. Nie pojmuj ą jednak, że to właśnie tłumienie
potrzeb seksualnych prowadzi do nadużyć, gwałtu i chorób. Dawni Hawajczycy udowodnili, że
zdrowe i otwarte nastawienie do seksu, któremu towarzyszy lekka presja środowiska, prowadzi
do odpowiedniego seksualnego zachowania i nie pozwala na powstawanie problemów, z którymi
często mamy do czynienia w dzisiejszych czasach. Dawno temu na Hawajach związki małżeńskie
z krewnymi nie były pochwalane (z wyjątkiem pewnych królewskich małżeństw), i dlatego też
prawie się nie zdarzały. Przypadkowy seks bez prawdziwego uczuciowego związku i niewierność
(zaniedbywanie małżonka w związku z innym partnerem) nie były mile widziane, i dlatego
prawie ich nie było. Homoseksualizm był tolerowany, jednak zdarzał się rzadko. Sadomasochizm
był nieznany i nie istniały choroby płciowe. Aż do kontaktu z zachodnią kulturą, która uważała
seks za coś złego, nic z tych rzeczy nie było problemem. Zanim zachodnia kultura nie wpłynęła
na życie Hawajczyków, nie znali oni żadnych praw lub tabu dotyczących seksu, ponieważ nie
było takiej potrzeby.
Seksualne problemy powstają wtedy, gdy tłumi się energię seksualną, co najczęściej dzieje się z
powodów, które nie mają nic wspólnego z seksem. Energia zostaje uwięziona w miednicy. W tej
zależności ciekawy jest fakt, iż Hawajczycy używają tego samego słowa na określenie „narządów
płciowych” i „choroby”, co jest kolejnym przykładem na stosowanie przeciwstawnych znaczeń.
Ma 'i może oznaczać „być chciwym, zatrzymywać coś” lub też „o nadzwyczajnych
uzdrawiających zdolnościach” (w sensie „szybko płynącej energii”). Wskazuje to na to, iż
choroba powstaje wtedy, gdy tłumimy energię, natomiast zdrowie bierze się ze swobodnego jej
przepływu.
A ponieważ poza mną wielu autorów opisało już metody usuwania emocjonalnych blokad i
zakorzenionych wzorców myślowych, chciałbym w tym miejscu przedstawić tylko jedną
technikę, za pomocą której możesz uwolnić energię seksualną i wzmocnić seksualne przeżycia.
Gdy następnym razem będziesz uprawiać seks, po prostu rozluźnij wszystkie mięśnie, których nie
wykorzystujesz do poruszania się, a szczególnie mięśnie w rejonie miednicy. W momencie
orgazmu całkowicie rozluźnij te mięśnie. Samowolne drgania mięśni są w tym momencie tak
samo naturalne jak to, co Hawajczycy nazywają konikoni lua i ka iwi hilo („wstrząsnąć do szpiku
kości”). A ponieważ większość ludzi przyzwyczaiła się do naprężania, gdy zbliżają się do punktu
szczytowego, technika ta prawdopodobnie wymaga pewnego treningu. Nie można przy tym
opisać duchowych, fizycznych i emocjonalnych korzyści, po prostu trzeba je przeżyć.
Seks jest miłością
Czy myślałeś kiedyś o tym, aby kochać cały świat tak, jak kocha się partnera? Na określonym
poziomie pojmowania seks jest czymś więcej niż tylko aktem płciowym. Przedstawia on
wzajemny stosunek wszystkich fenomenów jako jin i jang, jako hu i na.
Sposób doświadczenia tej najwyższej formy seksu polega na przeżyciu całego świata jak
ukochanego partnera, dostrzeżeniu we wszystkim jego oczu, rozpoznaniu jego kształtów w
pagórkach, górach, dolinach, w całej przyrodzie, usłyszeniu jego głosu we wszystkich dźwiękach
natury, szeptaniu wiatru, szmerze strumyków, huku fal i burzy, przemawianiu do wszystkich tak,
jak do ukochanej osoby, odczuwaniu delikatnego dotyku jego ręki w powiewie wiatru, który
przesuwa się po policzkach oraz cieple promieni słonecznych, które dotykają ubrania i skóry,
dotykaniu wszystkich rzeczy tak, jakby było to ciało partnera. W ten sposób ciągle znajdujemy się
w stanie seksualnego podniecenia, które czasami jest lekkie, natomiast innym razem może być
silniejsze, gdy widzisz otaczający cię świat, słyszysz głosy pochodzące od niego oraz czujesz
jego zapach, smak i dotyk. Im lepiej się tego nauczysz, tym dokładniej poznasz ukochaną osobę i
to, czym tak naprawdę jest miłość. Le 'a opisuje przyjemność i radość pochodzącą z seksu,
natomiast aloha to miłość, lecz także „dzielenie się radością”.
Rozdział ten chciałbym zakończyć cytatem z „The Seventh Level” (Siódmy poziom)
pochodzącym od Williama Nicholsona: „Wystarczy, abyś po prostu cieszył się życiem. Seks
zrobił z ciebie to, czym jesteś. Seks stwarza życie i jest mocą, która nas łączy. Tak długo
jesteśmy sami, dopóki nie nauczymy się kochać całego świata”.
O autorze
Serge Kahili King jest adoptowanym wnuczkiem pewnego hawajskie-go kahuny, wychowanym
w szamańskiej tradycji kupna. Już jako dziecko kształcony był w szamanizmie, najpierw przez
ojca, później ciotkę i wujka z hawajskiej rodziny. Szamanizmu uczył się także od
zachodnioafrykańskiego mistrza tej sztuki (haussa), gdzie wraz z rodziną przebywał przez siedem
lat.
Serge King otrzymał tytuł doktora psychologii w California Coast University oraz magistra
międzynarodowego menedżmentu w American Graduate School (Thunderbird) oraz stopień
akademicki nauk o Azji w University of Colorado, gdzie został członkiem „Phi Beta Kappa”.
Od 1964 roku pracował w różnych zawodach. Zajmował się m.in. rozwojem społeczności,
programami pomocy w dziedzinie zabezpieczenia medycznego i ochrony przed katastrofami, jak
również zarządzaniem przedsiębiorstwami w pięciu afrykańskich krajach. Poza tym prowadził
prywatną praktykę poradniczą, wykłady oraz działał na polu literackim. Serge King jest również
głównym zarządzającym organizacją ALOHA INTERNATIONAL, która jest światową siecią
ludzi praktykujących i rozpowszechniających filozofią huny i ducha aloha.
Serge King mieszka na hawajskiej wyspie Kauai razem ze swoją żoną, przyjaciółmi,
komputerami i duchami przyrody.
Informacje o seminariach Serge'a Kinga otrzymać można pod adresem:
Verlag Alf Luchow
Postfachl751
D-79017 Freiburg, Niemcy Bezpośredni kontakt z Sergem Kingiem:
Aloha International
P.O. Box 665
Kilauea, HI 96754
USA
tel./fax: (001) 808-828-032
email: huna@aloha.net
wehsite: http://www.huna.org