Kiedyś podczas katechezy omawialiśmy temat związany ze świętością. Długo udawało mi się nie zauważać znudzonych min słuchaczy. Wreszcie, zmęczony atmosferą zadałem pytanie: "Kto z was chce dostać się do nieba?" Jak było do przewidzenia, wszystkie ręce powędrowały w górę. Gorzej było z pytaniem: "Kto chce być świętym?" Kontynuując wywód zapytałem: "Jacy ludzie dostają się do nieba?" Po kilku opiniach ustaliliśmy, że są tam ludzie, których nazywamy świętymi. "Dziwne, wszyscy chcą być w niebie, w niebie są święci, a nikt nie chce być świętym" - zakończyłem wywód. O dziwo, na twarzach pojawił się przebłysk zainteresowania. Z późniejszych wypowiedzi wynikało, jak bardzo zdeformowany obraz świętego posiadali ci młodzi chrześcijanie.
Gdzie szukać źródeł tej deformacji? Myślę, że jest ich wiele. Cząstka odpowiedzialności za ten stan spoczywa chyba także na katechetach, którzy omawiając problem świętości, posługiwali się postaciami świętych, których życie i działalność staje się mało czytelna dla dzisiejszego, młodego pokolenia. Wyobrażenie to ma też swoje podstawy w myśleniu wielu starszych, dla których pojęcie świętości zarezerwowane jest wyłącznie dla zakonników i księży, ale żebym ja, zwykły człowiek? - to chyba niemożliwe!
Ks. Jan Kasztelan - ŹRÓDŁO ŚWIĘTOŚCI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(141) 1998