Bitwa pod Białą Górą 8.XI.1620
8 XI 1620r. pod Białą Górą doszło do bitwy, która stała się jednym z najbardziej doniosłych wydarzeń w historii Europy. Wydarzenie to, bowiem, bezpośrednio dotyczące jak pamiętamy, zdławienia powstania czeskiego, przez Cesarstwo, bardzo prędko zaprowadzić miało wiele narodów do straszliwej wojny światowej. Wojny, która potrwa 30 lat i będzie jednym z najdłuższych kataklizmów w dziejach ludzkości. Poświęćmy, zatem tej jedynej w swoim rodzaju batalii, tyle uwagi, na ile zasługuje.
Jest rok 1617. Czesi od ponad 100 lat znajdują się pod panowaniem dynastii Habsburgów, jako królów elekcyjnych, wybieranych przez zgromadzenia stanowe. Przez cały ten okres dynastia prowadzi sprawną i elastyczną politykę wewnętrzną, dzięki której jako tako udaje się unikać konfliktów pomiędzy Cesarzem a stanami czeskimi. Pomimo różnic religijnych, dzięki swoistej tylko Habsburgom umiejętności rządzenia różnymi narodami, w Czechach nie ma oczywistych i jasnych podziałów. Cesarz Rudolf II, na przykład wybierając Pragę jako swoją siedzibę, zjednał sobie wielu zwolenników spośród szlachty czeskiej, która stała przy nim wiernie do końca, nawet wówczas, kiedy stał się już ekscentrycznym odludkiem. Umiejętność ugodowego załatwiania sporów religijnych pomiędzy arcykatolickim cesarstwem a pielęgnującymi od czasów Jana Husa, swą niezależność religijną Czechami, była podstawą 100 letniego pokojowego współżycia. Wydany w 1609r. List Majestatyczny był formalną gwarancją tolerancji religijnej względem grup luterańskich, husyckich i kalwińskich. Wraz jednak z wymuszoną przez Wiedeń elekcją Arcyksięcia Ferdynanda, dojdzie do głębokiego kryzysu politycznego, który zaprowadzi wkrótce świat na pola bitew wojny 30 letniej. Ferdynand wychowany przez jezuitów, już jako władca Styrii i Karyntii na dworze wiedeńskim wspiera aktywnie kontrreformację. Jako król Czech wkrótce rozpoczyna zakrojoną na szeroką skalę akcję przeciwko innowiercom. Pojawia się cenzura, zamykanie protestanckich kościołów, oraz inne formy prześladowań. W 1618r. sytuacja doprowadza do zwołania zgromadzenia protestanckiego w Pradze, które w petycji przedłożonej Cesarzowi przypominały o danych w 1609r. gwarancjach i tym czy są one obecnie. Cesarz odrzucił petycję, a działania przeciwko ewangelikom trwały nadal. W takiej sytuacji pokaźna grupa przedstawicieli zgromadzenia udała się do siedziby namiestnika na zamku w Hradczanach. Podczas audiencji doszło do zażartego sporu, podczas której przedstawiciele zgromadzenia wyrzucili przez okno obu namiestników cesarskich. Obaj szczęśliwe wylądowali na bruku, łamiąc sobie jedynie kości, ale dla wszystkich było jasne, że taki akt oznacza po prostu wypowiedzenie posłuszeństwa Cesarstwu.
Wydarzenie to zwane dziś defenestracją praską przyjmuje się za początek powstania czeskiego. Na podstawie Listu Majestatycznego i zawartych w nim gwarancji których wszak nie dotrzymano, stany zawiązały konfederację wszystkich ziem królestwa, powołano rząd - dyrektoriat, obiecano również tolerancję religijną protestantom i katolikom ( z wyjątkiem jezuitów). Rozpoczęto tworzyć armię oraz wydano apologię, by wyjaśnić przyczyny powstania zagranicy. Wkrótce powstanie objęło Dolną i Górną Austrię, a cenną pomoc i wsparcie otrzymano również z Siedmiogrodu. Po śmierci Cesarza Macieja w marcu 1619r. zdetronizowano Arcyksięcia Ferdynanda, wybierając na jego miejsce elektora kalwińskiego Palatynu - księcia Ferdynanda V. Pomimo wielu wysiłków, powstańcy nie uzyskali wielkiej pomocy z zagranicy. Większość książąt Unii Protestanckiej poprzestało na słownych zachętach, a jedynie książę Sadaudii zaoferował swoje wsparcie militarne. Cesarzem w Wiedniu został natomiast Ferdynand, który dość szybko uzyskał pozyskał wsparcie nie tylko od Hiszpanów i Maksymiliana Bawarskiego, ale nawet od protestanckiego elektora saskiego, który rościł sobie prawo do Łużyc. W takiej sytuacji po dwóch latach raczej biernych działań, Wiedeń posiadał już wystarczająco środków do przeprowadzenia aktywnej akcji zbrojnej przeciwko Czechom. Armia hiszpańska pod Ambrogiem Spínolą najechała Dolny Palatyn z terenów hiszpańskich Niderlandów a wojska elektora Saksonii wkroczyły na Śląsk i Łużyce. Wkrótce potem ruszyła ekspedycja przeciwko samym Czechom.
Na czele silnej armii, w skład, której jak wiemy wchodzili również najęci, w Polsce Lisowczycy, stanął flandryjski weteran Johann Tserclaes von Tilly. Wkrótce armia ta, tocząc potyczki z mniejszymi siłami powstańców rozpoczęła marsz w kierunku Pragi. Armia czeska pod dowództwem księcia Chrystiana Anhalta w celu zatrzymania marszu armii cesarskiej, zajęła dogodną obronną pozycję na linii rzeki Dunaj. Ta jednak umiejętnie dokonała zwrotu na Las Czeski i rozpoczęła marsz na północ, co spowodowało wycofanie się Czechów ku Pradze, i zajęcie pozycji na Białej Górze w odległości zaledwie 1 km od stolicy. Pozycja obronna została przez Czechów wybrana bardzo trafnie. Prawo skrzydło armii powstańczej osłaniał strumień Hastovic, przy którym znajdował się zamek w parku myśliwskim. Podejście do lewego skrzydła utrudniało bardzo strome zbocze góry, a przed frontem armii znajdowała się błotnista łąka, która płynął strumień Śarka. Przez strumień ten można było przeprawić się tylko po jednym mostku, co oczywiście uniemożliwiało szybkie rozwinięcie się wojsk do natarcia. Książę Anhalt po zajęciu pozycji wydał rozkaz umocnienia pozycji, ze względu jednak na brak odpowiedniej ilości łopat, prace fortyfikacyjne wykonane były jedynie w połowie.
8 XI 1620r. przybyła armia katolicka. Liczebnie miała ona pewną przewagę nad armią powstańczą. Liczyła, bowiem ok. 25.000 ludzi wobec 21.000 żołnierzy czeskich. W szeregach armii cesarskiej walczyli Niemcy, Włosi, Wallonowie i polscy Lisowczycy. Formalnie całością dowodził Bucquoi, wojskami cesarskimi - Tilly, Bawarami zaś - książę Maksymilian. W szeregach armii czeskiej znalazło się oprócz Czechów wielu ochotników z Austrii, Niderlandów i Węgier. Oprócz przewagi liczebnej wojsko katolickie miało również przewagę moralną. Czesi byli, bowiem przygnębieni odwrotem. Dodatkowo w noc poprzedzającą bitwę, doszło do porażki 5000 oddziału Węgrów, który został zaskoczony i zmuszony do ucieczki, co znacznie obniżało jego obecne morale.
Książę Anhalt sformował armię w bojowy szyk niderlandzki, wówczas stanowiący jeszcze nowość. Armię czeską ustawiono w trzy linie: pierwsze dwie stanowiła piechota wraz ze szwadronem kawalerii, w trzeciej zaś znajdowało się 5000 jazdy Węgierskiej. Artylerię składającą się z sześciu dużych dział i kilku o mniejszym kalibrze ustawiono przed pierwszą linią. Front armii czeskiej mierzył 2 - 2.5 km długości. Piechota ustawiła się w półregimentami, przy czym pierwsze stanowiły pierwszą linię, drugie zaś następną, na zasadzie jednak szachownicy, w której odstępy równały się długości frontu półregimentu. Ponieważ druga linia znajdowała się z w odległości 100 metrów od pierwszej w każdej chwili możliwe było zajmowanie przerw w pierwszej linii i stworzenie frontu ciągłego. Półregimenty ugrupowano niezbyt głęboko miały one nie więcej niż osiem szeregów. Muszkieterów w każdym pułku sformowano na skrzydłach pikinierów. Dodatkowo, w przerwach pomiędzy półregimentami ustawiono szwadrony jazdy. 5000 jazdy węgierskiej która stanowiła 3 linię uszykowano w głębokich kolumnach.
Rankiem 8 XI 1620r. armia katolicka rozpoczęła przeprawę przez strumień Śiarka. Pierwsi przez most przeszli Bawarzy i rozwinęli się frontem przed armią czeską. W tym momencie powstała dogodna sytuacja do zaatakowania armii cesarskiej i pobicia jej częściami. Taki pomysł wysunęli pułkownicy Stubenvol i Schlick. Przeciwko tej propozycji wystąpił podczas narady, hrabia Hohenlohe twierdząc, że Bawarzy mogliby utrzymać się jednak na prawym brzegu strumienia, bowiem znajdująca się tam wieś Rep stanowiła dogodną pozycję obronną. W takim przypadku mogliby oni osłonić i umożliwić przeprawę pozostałym wojskom katolickim, natomiast Czesi opuściwszy dogodną pozycję obronną byliby w trudnym położeniu. Książę Anhalt zgodził się z tym rozumowaniem i postanowił stoczyć bitwę obronną, oddając tym samym inicjatywę przeciwnikowi. Również w obozie katolickim powstały rozbieżności, co do rozegrania bitwy. Dowódca całej armii, jakim był Bucquoi uważał, że pozycja Czechów jest za silna i obawiał się, że jego wojska załamią się wobec skutecznego ognia baterii i muszkietów. W przypadku odwrotu przez jedyny wąski most, mogłoby dojść do masakry i utraty całej armii. Dlatego też przekonywał, aby zamiast ataku frontalnego, obejść armię czeską od południa licząc na to, że za pomocą tego manewru zmusi ją do opuszczenia silnej pozycji na górze.
Zarówno Tilly jak i Maksymilian mieli odmienne zdanie i przekonywali do uderzenia frontalnego. "Kto chce walczyć z wrogiem na otwartym polu - twierdził Tilly - ten nie może uczynić tego inaczej, jak tylko zwracając się ku niemu twarzą i narażając się na niebezpieczeństwo jego ognia" Takie też rozwiązanie przyjęto i armia cesarska po sforsowaniu strumienia ustawiła się w głębokim szyku bojowym. Jej front był krótszy niż front Czechów. Prawe skrzydło stanowiło wojsko Tillego, lewe zaś Bawarzy księcia Maksymiliana. Armię ustawiono w czterech liniach.
W pierwszych trzech stanęła piechota na przemian z jazdą, w czwartej zaś sama jazda. Artyleria zajęła miejsca przed frontem i musiała strzelać pod górę ( nie odegrała prawie żadnej roli ) Piechota katolicka ustawiła się w głębokich kolumnach - tercjach hiszpańskich, których zasadą było uszykowanie w środku pikinierów otoczonych z każdej strony muszkieterami. W przerwach, między tercjami wstawiono szwadrony jazdy uszykowane w większe masy u Bawarów i mniejsze u Tillego. Zarówno Maksymilian jak i Tilly mieli po pięć tercji hiszpańskich piechoty.
Bitwa rozpoczęła się rozpoznaniem jakości umocnień Czechów. Pomimo że pierwsi do bitwy gotowi byli Bawarzy, najpierw ruszyły do boju wojska Tillego, znajdujące się na bardziej spadzistym zboczu wzniesienia, skąd można było lepiej rozpoznać ugrupowanie przeciwnika. Gdy tylko cesarscy weszli na wzgórze i znaleźli się 300 - 400 metrów od lewego skrzydła Czechów, kawaleria czeska pierwszej linii zaatakowała ich. Musiała się jednak szybko cofnąć wobec znacznej przewagi przeciwnika. Następnie do ataku na cesarskich poszedł samotnie Turyński półregiment piechoty. Nie wsparli go ani sąsiedzi, ani znajdujący się w drugiej linii własny drugi półregiment. Muszkieterzy oddali salwę z odległości 200 - 300 metrów, po czym zawrócili i przez przerwy w pierwszej linii pobiegli na tyły swojego ugrupowania. W tym momencie znajdujący się w drugiej linii pułk rajtarów pod dowództwem syna naczelnego wodza księcia Anhalta, wykonał trzeci, ale tym razem pomyślny kontratak na prawoskrzydłową tercję wojska cesarskiego, rozpraszając po drodze ubezpieczającą ją jazdę. Tilly mając jedna bardzo głęboki szyk, mógł w każdej chwili zasilać pierwszą linie. Bardzo szybko, zatem na czeskich rajtarów, ruszyli rajtarzy cesarscy i polscy Lisowczycy, którzy pokonali pozbawionych wsparcia Czechów. Jazda węgierska nie wykonała, bowiem żadnego zdecydowanego ataku. Na skutek skoordynowanego ataku wojsk cesarskich, na które Czesi odpowiadali jak dotąd serią chaotycznych i nieskoordynowanych kontrataków doszło do załamania się lewego skrzydła. Pod naporem dużych kolumn cesarskich, Czesi po prostu mogli się już tylko cofać. W tym momencie pobici poprzedniego dnia Węgrzy, którzy stanowili 3 linię i ostatni odwód, ulegli panice i uciekli z pola. Spowodowało to załamanie ostateczne morale całej armii i jej panikę. Warto przypomnieć, że do tej chwili w bitwie prawie wcale nie biorą udziału wojska bawarskie. Dopiero, kiedy resztki rozbitych półregimentów czeskich schroniły się w parku myśliwskim, zostały tam okrążone również przez Bawarów. Była to jednak już ostatnia faza walki. Okrążonych w parku żołnierzy wkrótce wybito. Nieliczni tylko zdołali przedostać się do Pragi. Bitwa trwała 2 godziny. Klęska była całkowita. Armia powstańcza przestała istnieć.
Wojska cesarskie wkroczyły do Pragi, gdzie rozpoczął się bezprecedensowy terror. Dwudziestu jeden liderów powstania zostało publicznie straconych, większość uczestników powstania karano w ten lub inny sposób, głównie jednak konfiskatą mienia bądź wygnaniem. Rozpoczęły się również prześladowania religijne. Bitwa pod Białą Górą stanowi jednak ciekawą materie dla analizy ówczesnej sztuki wojennej. Zderzyły się w niej, bowiem dwie różne szkoły taktyczne.
Czesi zastosowali, bowiem nowe formy, armia cesarska walczyła zaś w typowym jeszcze XVIw. szyku hiszpańskim. Czesi przegrali jednak trudno obwiniać o to rozwiązania nowej taktyki. Zastosowali oni, bowiem szyk brygady niderlandzkiej nie umiejętnie. Po bitwie książę Anhalt przyznał, że wielu jego ludzi z lekceważeniem odnosiło się do zastosowanego szyku, w ogóle go nie rozumiejąc. Dla pomyślnego zastosowania nowej taktyki potrzebna była, bowiem nie tylko zgodność dowódców, ale i wysokie wyszkolenie żołnierzy. Armii czeskiej brakowało obu tych cech, co uwidoczniło się w braku jakiegokolwiek współdziałania, zwłaszcza w momentach czeskich kontrataków. Dodatkowo podczas bitwy Czesi nie podjęli żadnej inicjatywy i dwukrotnie stracili szansę pobicia przeciwnika częściami. Za pierwszym razem mieli taką szansę, kiedy wojska katolickie forsowały strumień Śarka. Druga zaistniała w momencie odosobnionego ataku wojsk cesarskich. Podczas bitwy, która miała charakter starcia skrzydłowego, przyczyną klęski była również bierność prawego skrzydła Czechów. Przez dłuższy czas bowiem nie było ono atakowane przez Bawarów i mogło przyjść z pomocą lewemu skrzydłu. Nie ulega, bowiem wątpliwości, że bitwę wygrało niemalże samodzielnie prawe skrzydło armii katolickiej. Dodatkowo błędem już dość widocznym było usytuowanie niepewnych Węgrów w roli ostatniego odwodu. Oni wszak zawiedli najbardziej. Wydaje się, zatem, że przy braku wyszkolenia i zrozumienia dla nowej taktyki, lepiej byłoby jednak gdyby Czesi wybrali stare formy i głębsze ustawienie.
Również armia cesarska popełniała błędy. Między innymi zatrzymano w odwodzie znaczne siły, co mogło ujemnie wpłynąć na wynik bitwy, gdyby Czesi potrafili wykorzystać ten fakt. Nie wykorzystano także przewagi liczebnej do obejścia odsłoniętego lewego skrzydła i zdecydowano się na głęboki szyk, kosztem skrócenia frontu. Bitwa pod Białą Górą rozpoczęła pierwszy okres wojny 30 letniej. Jeszcze przez blisko 10 lat armia cesarska będzie odnosić na niej sukcesy i prowadzić ofensywę na północne Niemcy. Będzie tak aż do czasu wkroczenia na scenę wydarzeń Szwedów, których zreformowania armia nie tylko będzie w stanie oprzeć się doświadczeniu dowódców cesarskich. Będzie w stanie zadawać im w zadziwiający sposób klęskę za klęską.