"Ułańska jesień"
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski
Przeżyłem moją wiosnę szumnie i bogato
Dla własnej przyjemności, a durniom na złość,
W skwarze pocałunków ubiegło mi lato
I szczerze powiedziawszy - mam wszystkiego dość...
Ustrojona w purpurę, bogata od złota
Nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras,
Jak pod szminką i pudrem starsza już kokota,
Na którą młodym chłopcem nabrałem się raz.
A przeto jestem gotów, kiedy chłodną nocą
Zapuka do mych okien zwiędły klonu liść,
Nie zapytam o nic, dlaczego i po co,
Lecz zrozumiem, że mówi: "no, czas bracie iść".
Nie żałuję niczego, odejdę spokojnie,
Bom z drogi mych przeznaczeń nie schodząc na cal
Żył z wojną jak z kochanką, z kochankami - w wojnie
A przeto i miłości nie będzie mi żal...
Bo miłość jest jak karczma w niedostępnym borze,
Do której dawno nie zachodził nikt,
Gdzie wędrowiec wygodne znajdzie czasem łoże,
Ale - własny ze sobą musi przynieść wikt.
A śmierci się nie boję - bo mi śmierć nie dziwna
Nie siałem na nią Bogu nigdy nudnych skarg
Więc kiedy z śmieszną kosą stanie przy mnie sztywna
W dwu słowach zakończymy nasz ostatni targ.
W takt skocznej kul muzyki, jak w tańcu pod rękę
Włóczyłem się ze śmiercią całkiem, za pan brat"
Zdrową głowę wsadzałem jej czasem w paszczękę,
Jak pogromca tygrysom, którym wolę skradł.
A potem mnie wysoko złożą na lawecie
Za trumną stanie biedny sierota mój koń
I wy mnie szwoleżerzy do grobu zniesiecie
A piechota w paradzie sprezentuje broń.
Do karnego raportu przed niebieskie sądy
Duch mój galopem z lewej, duchem będzie rwał,
Jak w steeplu przez eteru przeźroczyste prądy
Biorąc w tempie przeszkody z planetarnych ciał.
Ja wiem, że mi tam w niebie z karku łba nie zedrą,
Trochę się na mój widok skrzywi Święty Duch,
Lecz się tam za mną wstawią Olbromski i Cedro,
Bom był jak prawy ułan: lampart, ale zuch.
Może mnie wreszcie wsadzą w czyśćcu na odwachu
By aresztem... o wodzie spłacić grzechów kwit,
Ale myślę, że wszystko skończy się na strachu
A stchórzyć raz - przed Bogiem - to przecie nie wstyd.
Lecz gdyby mi kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę,
Po dawnemu... wojować... kochać się... i pić.
Adolfie! Ja ci nigdy tego nie zapomnę!
Opis: Słowa Wieniawy, wykrzyczane z okna pociągu odjeżdżającego do Rzymu, skierowane do Adolfa Dymszy. Parodia identycznych słów skierowanych przez Benito Mussoliniego do Adolfa Hitlera.
Bijecie się o honor? A my o naszą wolność. Czyli każdy walczy o to, czego mu brak.
Opis: Rzekome słowa Wieniawy skierowane do carskiego oficera w odpowiedzi na pytanie o co się biją legioniści.
Bo w sercu ułana, gdy je położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń.
Opis: Odpowiedź na słowa Sienkiewicza, który stwierdził, iż można tylko współczuć legionistom, skoro idą z Niemcami.
GENERAŁ BOLESŁAW WIENIAWA-DŁUGOSZOWSKI
były pułkownik
Opis: Wizytówki o takiej treści nakazał Wieniawa wydrukować dla przyjaciół po otrzymaniu nominacji generalskiej.
Lecz gdyby kazały wyroki ponure
Na ziemi się meldować, by raz drugi żyć,
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę,
Po dawnemu wojować, kochać się i... pić.
Od dziś uważam się naprawdę za żołnierza, bo nareszcie mam Wodza.
Skończyły się żarty, zaczęły się schody.
Opis: Bolesław założył się z kolegami, że wjedzie po schodach na pierwsze piętro hotelu Bristol. Udało mu się.
To ja, o siwych włosach mam pana uczyć jak postępować z kobietami? Panie, można zastać kobietę płaczącą, ale zostawić! Nigdy!
Ustrojona w purpury, kapiąca od złota,
nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras,
jak pod szminką i pudrem starsza już kokota,
na którą młodym chłopcem nabrałem się raz.
W dyplomacji można czasem robić świństwa, ale nigdy głupstw. W kawalerii jest odwrotnie.
Żydy wynoście się, bo mój przyjaciel endek przyszedł.
Opis: Słowa pijanego Wieniawy-Długoszowskiego w warszawskiej kawiarni Ziemiańska, po przyjściu tam Zbigniewa Stypułkowskiego.
"Dość tych frazesów! Michel Ney, a za chwilę garść prochu!" -> najdzielniejszy z dzielnych przed plutonem egzekucyjnym (wg. innej wersji po odczytaniu wyroku)
"Koni jest wiele a kobiet - jeszcze więcej. Wszystkim nie damy rady..." -> gen. Wieniawa - Długoszowski.
"W kawalerii mozna robić głupstwa ale nigdy świństw. W dyplomacji mozna robić swiństwa ale nigdy głupstw. Wolę pozostac w kawalerii" -> gen. Wieniawa - Długoszowski
"Gówno!" - gen. Cambronne pod Waterloo (inna wersja głosi: "Odpier...cie sie!")
"Są tylko dwa zawody godne prawdziwego mężczyzny; kawalerzysty i poety" -> gen. Wieniawa - Długoszowski
"Człowiek rodzi się na naczelnika poczty, lub dowódcę szwadronu. Reszta jest tylko konsekwencją" -> gen. Wieniawa - Długoszowski
"Hippera przygniatają. Nadchodzi nasz czas." -> adm. Scheer do szefa swegos sztabu w bitwie jutlandzkiej.
"Chodźcie zobaczyć, jak umiera marszałek!" -> marszałek Ney pod Waterloo
"Dawnych Austriaków już nie zobaczymy" -> Fryderyk Wielki po bitwie pod Chutosicami.
"Ludzie wybitni są z reguły leniwi. Pan nigdy wybitnym nie bedziesz!" -> gen. Wieniawa - Długoszowski do mjr Mariana Romeyki
"Kpię ja z cesarza... I z cesarzowej!" -> gen. Chłopicki 1831.
"...ja temu durniowi Dybiczowi skórę wyłatam!" -> gen. Chłopicki w 1831.
"Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość"---> Józef Piłsudski.
Swoją drogą, zwolennicy Sanacji ubrązowiają Wieniawę byle tylko dokopać Sikorskiemu, by wykazać nielegalność jakoby jego rządu i prezydenta Raczkiewicza. W końcu taki "poeta", tak się można pośmiać, takie "świństwo" zrobił mu Sikorski etc. A na koniec argument, że go PRL atakował to znaczy, że to nieprawda i my wiemy lepiej proszę Państwa toż to czysty populizm z tym argumentem o PRL... może i był to zły system, ale odwoływanie się, że tam nie lubili Wieniawy, a więc to nie prawda jest niedorzeczny.
Zacytuję tutaj ten fragment: http://www.dziennik.pl/opinie/article15884..._pijanstwa.html
CYTAT
Najsłynniejszym birbantem Polski międzywojennej był oczywiście Bolesław Wieniawa Długoszowski. Jakiś czas temu zaczęto próbować Wieniawę odbrązawiać. Że ten wybitny polityk, poeta, lekarz nie brał alkoholu do ust, a jeśli już, to rzadko. Nie wiem dokładnie, jak tam było i skąd wzięła się legenda o wjeździe na koniu do Adrii, ale z legend rodzinnych znam opowieść o pewnej młodej damie, która z ojcem jadła kolację w najsłynniejszej ówczesnej restauracji Wierzbickiego w Radomiu. Na salę wkroczył Wieniawa w stanie wskazującym i zaczął młodej damie robić awanse tak drastyczne, że na drugi dzień papa młodej kobiety wysłał generałowi sekundantów. I po jakimś czasie otrzymał odpowiedź, którą widziałem: Szanowny Panie, jestem oczywiście gotowy udzielić Panu satysfakcji. Wiem, że to nie jest usprawiedliwienie, ale o tym, że byłem w Radomiu, dowiedziałem się od swojego adiutanta dopiero w trzy dni później. Do pojedynku nie doszło.
Podobnych relacji znajdziemy jeszcze kilka w różnych źródłach, czy opisach.
Dlatego dziwią mnie ąsy, pląsy i dąsy nad "biednym" Wieniawą, bo słusznie mówił Sikorski, że chcą wybrać pijaka na Prezydenta RP, to by była całkowita kompromitacja rządu na uchodźstwie, trzeba dziękować Sikorskiemu, że poruszył tą sprawę i alkoholik nie został Prezydentem Polski...
Standardowo w dyskusji nie biorę udziałów, bo nie zwykłam się kopać z koniem brzydko mówiąc, bo zaraz się dowiem, że to bujda, propaganda PRL i Wieniawa to pił wodę, a nie wódę... Możecie mieć swoje zdanie i w nim trwać mimo wszystko, każdy może, ale ja Wieniawy nie zamierzam stawiać na pomnikach i mile wspominać jako jakąś postać wielką lub nawet średnią swoich czasów. Jednego mu nie można odmówić, był dostarczycielem masy anegdot i to śmiesznych anegdot, ale na Prezydenta się nie nadawał. Ten kult Wieniawy odbieram w kręgach piłsudczykowski jako taki, że każda tyrania musi mieć swojego męczennika i tak oto członek obozu Sanacji skacze z okna, bo dostał ambasadę na Kubie... to i tak hojnie skoro Sikorski od Sanacji nie dostał nic... Zresztą o czym tu mówimy jak można krytykować adiutanta Piłsudskiego prawda... - jakby nim był zdrajca i idiota to z pewnością znaleziono by sposób, by taką osobę wybronić.
Co do przykładu jaki podał FSO to spotkałam się z inną jego wersją. Otóż Wieniawa miał z kimś zaciekle dyskutować na temat jakiegoś autora (za nic nie przypomnę sobie jakiego) i jego rozmówca nie zgadzał się z nim. Wieniawa wysuwał różne argumenty, a na to jego towarzysz miał odrzec: Ja mam nad Panem przewagę, bo Pan czytał te książki, a ja nie.
Oficer kawalerii musi myśleć w galopie!
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski
“Różnica między politykiem a żołnierzem jest taka,
że polityk mówi o Ojczyźnie, a myśli o obiedzie.
Żołnierz zaś narzeka na obiad,
ale myśli tylko o Ojczyźnie”
Gen. dr Bolesław Wieniawa-Długoszowski
„Oficer wybitny. Bardzo inteligentny, o wysokim wykształceniu ogólnym, umysł wybitny, potrafi również pracować…Może zając wybitne stanowiska.”
Płk Ludwik. Faury w opinii o B. Wieniawie-Długoszowskim
„Był to dyletant i snob, a najlepszym tego dowodem jest redagowana przez niego Księga jazdy polskiej. Zupełnie niezrozumiale, dlaczego i po co ukazują się obecnie coraz to nowe książki o Wieniawie-Długoszowskim, w tym jedna o wręcz szokującym tytule Pierwszy ułan Rzeczypospolitej” (prawidłowy tytuł tej książki to Pierwszy ułan Drugiej Rzeczypospolitej).
Wyjątek z listu prof. dr. hab. Mieczysława Wrzoska do autora ksiązki „Ułańska jesień” Bohdana Królikowskiego.
Zaczynając od oceny Faury'ego. Wieniawa nie miał okazji sprawdzić się w boju na wyższym bodaj stanowisku niz dowódca plutonu. Był w prawdzie w okresie legionowym przejściowo nawet dowódcą pułku, lecz walczył tylko jako dowódca plutonu, dodajmy z resztą że dzielnie i ofiarnie, co stało się podstawą do nadania mu Virtuti Militarii. Jako dowódca pułku, brygady i dywizji nie miał okazji dowodzić w polu, nie mniej wyższe wykształcenie wojskowe posiadał i pomimo nagonki na piłsudczyków w okresie gdy je zdobywał, zebrał pozytywne oceny, takie jak choćby ta przez Ciebie Strzelcze przytoczona. Rapoty bodaj Rómmla negatywnie oceniają jego pracę jako dowódcy DK (pod wzgledem gospodarczym ), ale tylko w początkowym okresie. Potem ten sam inspektor przedstawia raporty o wydźwięku pozytywnym. Reasumując, ocenę Faury'ego zweryfikować mogła tylko wojna.
Ocena M. Wrzoska, to juz ocena historyka, niejako wydana z drugiej ręki. Nie podpisałbym się pod nią nigdy w życiu. By nazywać dyletantem kogoś kto ukończył studia medyczne (Lwów), artysytczne (Berlin) i na koniec wojskowe (Warszawa), trzeba mieć mocne ku temu argumenty i nie zauważyć choćby tego, że w 1939 to właśnie dzięki Wieniawie żołnierze Polscy przejeżdzali przez Włochy do Francji na koszt rządu włoskiego. Takie coś mógł "załatwić" tylko jeden człowiek i dzięki osobistej przyjaźni z Ciano załatwił.
Gdy w Polsce rozwiązywano dywizje kawalerii, to 2 dywizję kawalerii pozostawiono specjalne dla Wieniawy. Musiał mieć niezłe plecy, a może to tylko plotka. W każdym razie musiał być diabelnie zdolny, podobno nawet scenariusze filmowe pisał, ale za bardzo chyba lubił zaglądać do kieliszka. Mimo wszystko w mojej ocenie to postać pozytywna i bardzo barwna może dlatego że się tak wyróżniał komuchy w PRL traktowali go niemal jak symbol pańskiej polski, sprzed wojny. Podczas gdy był ambasadorem kawalerzyści włoscy podarowali mu konia. Wierzchowca miała dostać w prezencie też jego córka, ale Wieniawa się nie zgodził. Niedawno szedł w telewizji film o Wieniawie. Opowiadała o nim jego córka min wspominała że kiedyś o mały włos nie rozstrzelali go bolszewicy, podobno uratowało go wstawiennictwo Felka Dzierżyńskiego.
W książce Majchrowskiego Pierwszy Ułan II RP czytamy na s. 85 - 86, iż w sprawie aresztowanego Wieniawy interweniował u samego Lenina Ignacy Daszyński. Działania podjęli też Adam Pragier i pani Berensonowa (późniejsza Długoszowska). Sprawa Wieniawy został wkrótce przekazana polskim komunistom, śledztwo prowadził Wortnowski, przewijała się także osoba Dzierżyńskiego. Owi panowie pytali Wieniawę głównie o stosunek POW do Rosji i Narodowej Demokracji. Niebawem stanęło na tym, że Wieniawa pojedzie do Polski by w Komendzie Głównej POW uzyskać odpowiednie pełnomocnictwa do rozmów i powrócić wraz z nimi do Moskwy, bądź też postarać się o przysłanie innego przedstawiciela.
Ułan napisał/a: |
Gdy w Polsce rozwiązywano dywizje kawalerii, to 2 dywizję kawalerii pozostawiono specjalne dla Wieniawy. Musiał mieć niezłe plecy, a może to tylko plotka. |
To jest legenda. W okresie 1929-1930 gdy rozwiązywano dywizje kawalerii (nr 1, 3 i 4) Wieniawa nie był dowódcą 1 DK. Dowodził nią Gustaw Orlicz-Dreszer.
Kiciuś napisał/a: |
Pozostawienie 2 DK w ramach nowej organiozacji - było tylko i wyłącznie posunięciem o podłożu personalnym, trudno bowiem znaleźć inne wytłumaczenie. |
Reforma organizacyjna kawalerii w latach 1929-1930 miała na celu dostosowanie polskiej kawalerii do tego by w przypadku wojny natychmiast stanąć do walki jako siły osłonowe. Wtedy nie było jeszcze mobilizacji niejawnej i polska kawaleria, której jednostki były o wysokich stanach liczebnych, mogła jako jedyna podjąć się tego zadania. Czy była do organizacja dobra czy zła to się nie wypowiadam. Był to natomiast jakiś pomysł, który został zrealizowany.
Ułan napisał/a: |
Swoją drogą ciekawie jak by mu poszło gdyby w 1939 roku dowodził jakąś brygadą kawalerii |
Nawet był pomysł (podczas prac nad planem Zachód) by powierzyć mu dowództwo Grupy Operacyjnej Kawalerii, która miała działać na styku armii Łódź i Kraków...