Znowu? - mama stała w progu i z groźną miną lustrowała pokój bliźniaków. Uczciwie trzeba przyznać, że bałagan, jaki tam panował przypominał krajobraz po bitwie - rozrzucone książki, zabawki, ubrania i resztki wczorajszego podwieczorku mieszały się ze sobą.
- Ojej! - wzruszyła ramionami Gosia. - Posprząta się.
- Samo? - spytała mama.
- To wszystko przez Mateusza! Bawił się wczoraj z Grześkiem i wywlekli wszystkich rycerzy, dinozaury i w ogóle.
- A te książki?
- Książki są moje, ale nawet jak je pozbieram, to i tak będzie bałagan.
- Więc ich nie pozbierasz?
- Pozbieram, chociaż wcale mi się nie chce - westchnęła Gosia.
- Lenistwo, to przywara, z którą należy walczyć - przypomniała mama.
- Ludzie robią gorsze rzeczy - zdenerwowa ła się Gosia.
- Ale od małych się zaczyna - westchnęła mama. - Opowiem ci pewną historię. Do mądrego pustelnika przyszły dwie kobiety. Jedna popełniła wielki grzech,
więc zalewała się łzami i pytała jak może odpokutować wyrządzone zło. Druga była zupełnie spokojna. Owszem, co rusz zdarzały jej się jakieś małe niewierności czy zaniedbania, ale to były drobiazgi. Pustelnik, kazał im iść w góry i przynieś kamienie tak ciężkie jak ich grzechy.
Pierwsza kobieta przytaszczy ła solidny głaz, druga cały kosz mniejszych kamyków.
Obie zmęczyły się okropnie. A teraz - powiedział starzec - odnieście je tam, gdzie leżały. Pierwsza bez trudu odnalazła właściwe miejsce, zostawiła tam swój kamień
i odetchnęła z ulgą. Druga długo jeszcze chodziła z pełnym koszem, nie mogąc pozbyć się utrapionych kamieni.
Gosia spuściła głowę.
- Dorośli też mają problemy z codziennymi "kamykami" - uśmiechnęła się pocieszająco mama. - I ja mam z nimi kłopot, i tato, i babcia. Najważniejsze, żeby się nie poddawać.
- Już jestem! - rozległ się w przedpokoju wesoły głos Mateusza. - Wygraliśmy z II c dwa do zera!
- Świetnie! - ucieszyła się Gosia. - A teraz zbierz siły, bo będziesz musiał powalczyć z bałaganem. Mam nadzieję, że też wygrasz.
Ewa Stadtmüller
Rys. MOS