Szczepionkowe interesy a zdrowie obywateli
Koncerny farmaceutyczne, którym zależy na czerpaniu zysku ze szczepionek, zapewne skorzystają na zmianach w prawie
Jeśli prezydent podpisze nowelizację ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, nie zdziwmy się, jeśli wszyscy obywatele zostaną zmuszeni do zaszczepienia się przed jakąś chorobą zakaźną, a dany inspektorat sanitarny wraz z każdym pracownikiem medycznym będzie nadzorował wykonanie obowiązku szczepienia.
Zlekceważenie przymusowego szczepienia (w tym przypadku nie tylko dzieci) w myśl przepisów o postępowaniu egzekucyjnym w administracji będzie groziło karą grzywny. Sejm przegłosował poprawki Senatu zmieniające ustawę o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Do 3 sierpnia prezydent ma podjąć decyzję o tym, czy podpisze kontrowersyjne przepisy o przymusowych szczepieniach, czy też nie. W Internecie (i nie tylko), aż wrze od ostrzeżeń przed zabieraniem obywatelom wolności wyboru, jeśli chodzi o szczepienie się przeciwko konkretnym chorobom zakaźnym. Wszyscy posłowie niemal jednogłośnie głosowali za proponowanymi zmianami, nie zdając sobie chyba sprawy z konsekwencji uchwalonej nowelizacji. A wątpliwości co do faktycznego jej zastosowania jest bardzo dużo.
Dowolna interpretacja i ubezwłasnowolnienie społeczeństwa
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach “STOP NOP” wystosowało apel do prezydenta z nadzieją, że zainicjuje on rzeczywistą debatę nad nowelizacją ustawy o chorobach zakaźnych. Bo jak na razie wydaje się, że nie wszyscy mają świadomość tego, co ich czeka w momencie, gdy ustawa wejdzie w życie. “Niemal w ciszy komisji sejmowych, pod pretekstem »ujednoliceń i dopasowania« przyjęto ustawę, która fundamentalnie zmieni obraz szczepień w Polsce” - alarmuje blisko 20 organizacji i stowarzyszeń oraz grupa lekarzy i naukowców, którzy podpisali się pod apelem do Bronisława Komorowskiego.
Co w takim razie przegłosował Sejm i Senat? Przede wszystkim zmianę definicji “choroby zakaźnej”. W obecnym brzemieniu jest nią “choroba, która została wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy”. Posłowie i senatorzy zrezygnowali z określenia “chorób zakaźnych” jako te, “które ze względu na charakter i sposób szerzenia się stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego”. Przeciwnicy ustawy podkreślają, że nowa definicja “budzi obawy rozszerzenia przymusu szczepień o kolejne szczepionki i daje możliwość epidemii z błahych powodów, a co z tym się wiąże nałożenie przymusu szczepień na wszystkich obywateli”. Zauważają również, że może to dotyczyć także chorób spoza rozporządzenia ministerstwa zdrowia. Gwoli wyjaśnienia przypomnijmy, że lista szczepień ochronnych (tzw. Program Szczepień Ochronnych) obowiązuje w Polsce od lat i co roku jest określana w rozporządzeniu ministra zdrowia. A obowiązkowe szczepienia ochronne wynikają z zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia.
W związku z nowelizacją ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych list otwarty do prezydenta Komorowskiego wystosowała również prof. dr hab. Maria Dorota Majewska, naukowiec i neurobiolog, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, która ponad 25 lat pracowała w czołowych instytucjach biomedycznych w Polsce i USA. Profesor Majewska potwierdza obawy protestujących. Zauważa, że szeroka definicja “choroby zakaźnej” pozwoli “urzędnikom lub grupom interesu na dowolne zaliczanie do chorób zakaźnych najrozmaitszych stanów chorobowych wywołanych przez chorobotwórcze czynniki biologiczne, np. alergii, zatruć pokarmowych, chorób poszczepiennych, ukąszeń przez owady czy pająki, poparzeń przez meduzy, pokrzywy etc. Zdaniem profesor Majewskiej może to skutkować przymusem stosowania eksperymentalnych szczepień i leków, które mogą być toksyczne.
Sygnatariusze apelu do prezydenta, którzy domagają się jawnej społecznej debaty na temat szczepionek, a nie przepychania zmian w prawie tylnymi drzwiami, obawiają się również o inne kontrowersyjne zapisy w nowelizowanej ustawie, które mogą przyczynić się do próby zmonopolizowania i ograniczenia dostępu do informacji o zakażeniach, chorobach zakaźnych i niepożądanych odczynach poszczepiennych poprzez ograniczenie ich rejestracji do systemu Sentinel (system nadzoru epidemiologicznego). Wskazują również na zniesienie uprawnień ministra zdrowia, a tym samym rozszerzenie uprawnień Inspekcji Sanitarnej, która ma stać na straży wywiązywania się obywateli ze swoich obowiązków, tzn. z obligatoryjnego przyjmowania szczepień przeciwko danej chorobie zakaźnej, jeśli zostanie ogłoszona epidemia. Profesor Majewska alarmuje: “Niepokój budzi bagatelizowanie powikłań poszczepiennych oraz oddanie nadzoru nad nimi w wyłączną gestię Sanepidu, który - jak wiadomo - czerpie zyski z rozprowadzania szczepionek, więc jest obarczony konfliktem interesu. W Polsce prawie nie gromadzi się dowodów powikłań poszczepiennych (niepożądanych odczynów poszczepiennych; NOP) i są one ukrywane przed społeczeństwem. Zarówno rodzice jak i lekarze próbujący zgłaszać takie powikłania są agresywnie zniechęcani do tego lub szykanowani”.
Poligon doświadczalny firm farmaceutycznych
Głos profesor Majewskiej wydaje się bardzo ważny w debacie na temat szczepionek, które, jak dowiodły już niejedne badania, okaleczają ludzi, a nawet prowadzą do zgonu. W każdej dyskusji, a zwłaszcza w tej na temat szczepionek, pojawiają się zawsze dwie strony argumentujące swoje racje. Główny inspektor sanitarny (GIS) oraz parlamentarzyści oskarżają przeciwników ustawy i tych, którzy alarmują przed jej konsekwencjami o antyszczepionkową, hałaśliwą kampanię, która pojawia się na całym świecie. Zwracają uwagę na to, że przegłosowane poprawki Senatu do nowelizacji ustawy miały tylko charakter porządkujący i redakcyjny.
Jednak wydaje się, że parlamentarzyści nie wiedzą, co mówią i na co de facto skazują Polaków, bowiem badania naukowców mówią same za siebie. Na łamach “Naszej Polski” pisaliśmy już na temat zabójczych szczepionek. Przypomnijmy, że na skutek prowadzonych badań okazało się, że niemowlęta w Afryce, które zostały zaszczepione szczepionkami DTP, umierały częściej niż te, które nie były zaszczepione.
Profesor Majewska przypomina również 2009 rok i tzw. pandemię świńskiej grypy, która została wykreowana “przez producentów szczepionek i narzuconą światu przez skorumpowanych urzędników z WHO, której celem było zmuszenie rządów do zakupu setek milionów dawek niesprawdzonych, eksperymentalnych szczepionek”. “Rezultatem tej fałszywej pandemii były miliardy publicznych pieniędzy zmarnowanych na zakup zbędnych, toksycznych szczepionek, które okaleczyły tysiące osób w Europie i Ameryce Północnej, wywołując chroniczne choroby neurologiczne, takie jak: narkolepsja, paraliż, padaczka, zespół Guillaina-Barre'go, autyzm i inne. Badania wykazały, że szczepionki te nie tylko nie chroniły przed grypą, lecz wręcz zwiększały ryzyko zachorowania na nią oraz zgonu. Mimo agresywnej proszczepionkowej propagandy w Europie i USA stosunkowo niewiele osób się zaszczepiło, więc pozostały miliony nieużytych szczepionek. Zostały one przekazane do krajów afrykańskich i tam wywołały podobne epidemie chorób neurologicznych u dzieci” - informuje w liście otwartym neurobiolog i podkreśla, że “ustawa z jej przymusowymi szczepieniami ubezwłasnowolnia całe polskie społeczeństwo i umożliwia zamianę Polski w wielki poligon doświadczalny firm farmaceutycznych o potencjalnie katastrofalnych skutkach, którymi mogą być nie tylko zgony, ale również dalsze zakażenia prowadzące do prawdziwej pandemii, która może zgładzić miliony ludzi tak, jak było to w 1918 roku podczas rozpowszechnienia się grypy-hiszpanki.
Szkodliwy przymus szczepień
“Polskiemu społeczeństwu nie dano szans na podjęcie decyzji w tej życiowej sprawie. Podobne autorytarne ustawy nie istnieją w żadnym demokratycznym kraju. W żadnym rozwiniętym kraju nie ma obowiązku/przymusu szczepień, a dokumenty WHO pokazują, że zachorowalność na wiele chorób zakaźnych jest w tych krajach podobna lub niższa niż w Polsce (gdzie taki obowiązek istnieje). Również niższa jest tam umieralność niemowląt. Dowodzi to, że obowiązek lub przymus szczepień jest szkodliwym dla zdrowia publicznego totalitarnym anachronizmem i powinien być zdecydowanie usunięty z polskich ustaw. W demokratycznym państwie prawo nie może otwierać furtki do potencjalnych nadużyć” - pisze profesor Majewska.
Uśmiechnięta, zdrowa rodzina i propagandowe, manipulacyjne hasła zachęcające wszystkich do szczepień i informujące, że są one najskuteczniejszą metodą ochrony przed groźnymi chorobami zakaźnymi to powszechny obrazek plakatów promujących szczepienia w Internecie czy w naszych przychodniach. Ale czy rzeczywiście wstrzyknięcie toksycznych substancji zawierających żywe drobnoustroje chorobotwórcze o osłabionej zjadliwości, które mają za zadanie wywołać odpowiedź immunologiczną organizmu i zapobieganie danym chorobom, jest bezpieczne? - Dane statystyczne dowodzą, że nieszczepienie nie gwarantuje, że dziecko nie zachoruje i nie umrze, ale szczepienie też nie daje takiej gwarancji. Natomiast ryzyko powikłań po szczepieniu wydaje się znacznie większe (a ich rozmiar trudny do przewidzenia) niż ryzyko zapadnięcia na daną chorobę w ogóle, a na postać powikłaną w szczególności - informuje lekarz medycyny Anna Sosnowska, która zajmuje się ekomedycyną.
Ukrywanie powikłań i biznes na ludzkim zdrowiu
Nie trzeba daleko szukać przykładów powikłań poszczepionkowych. Wystarczy przejrzeć fora internetowe albo dokładnie zapytać naszych znajomych, aby dowiedzieć się, jakie objawy mogą pojawić się po szczepieniu dziecka. Wysoka gorączka, autyzm czy inne schorzenia neurologiczne to najczęściej występujące przypadki. Niestety, nie brakuje również przykładów zgonów, które nastąpiły na skutek szczepienia. Z amerykańskiej bazy VAERS, gromadzącej powikłania poszczepienne, wynika, że w latach 1990-2008 wskutek powikłań po szczepionkach (DTP, HepB, MMR, Hib i IPV) w USA zmarło od 28000 do 280000 niemowląt do 6. miesiąca życia, a ciężko okaleczonych (w tym neurologicznie) zostało od 127000 do 1,2 miliona niemowląt. Są to porażające i wstrząsające dane, a relacje rodziców, których niemowlęta zostały okaleczone lub zmarły, są jeszcze bardziej przerażające.
Od szczepionkowych grup interesu, które najzwyczajniej robią dobry biznes na zdrowiu i życiu ludzi, nigdy nie dowiemy się o wspomnianych wyżej przypadkach. Co więcej, badania wskazujące na poszczepienne poważne powikłania są skwapliwie ukrywane przez koncerny farmaceutyczne. Oszustwa naukowe i sponsorowane publikacje koncernów farmaceutycznych powodują, że społeczeństwa dają się omamić tym, którzy próbują zarobić na naszym zdrowiu, posuwając się nawet do takich kroków jak fałszywe ogłaszanie pandemii jakiejś choroby. W Polsce i na świecie ceną tego jest życie ludzkie. Jeśli pytacie, drodzy czytelnicy, czy szczepić dzieci i siebie, odpowiadam: nie wiem. W tej sprawie, jak w każdej innej, są dwie strony medalu. Ale jedno można śmiało stwierdzić: jeśli prezydent podpisze zmiany w nowelizacji wspomnianej ustawy, istnieje duże prawdopodobieństwo stosowania wielu nadużyć wobec nowego prawa, na skutek którego wszyscy będziemy musieli się szczepić, gdy odpowiednie organy wydadzą takie zarządzenie, nawet jeśli będzie dotyczyło ono błahych i banalnych chorób.
Magdalena Kowalewska
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika "Nasza Polska" Nr 31 (874) z 31 lipca 2012 r.