NAD JEZIOREM. Nocny pejzaż z dwoma mężczyznami
Łukasz
Spojrzałem na zegarek. Było po dwudzisetj trzeciej. Nie chciałem jednak spać. Ciepła, bezwietrzna i pogodna noc skłoniły mnie, by pójść nad jezioro, niedaleko którego mieszkałem.
Księżyc w pełni swoim blaskiem wyraźnie oświetlał drogę przez uśpioną wieś, a potem niewielki, mieszany lasek.
Gdy dotarłem na miejsce, postanowiłem popływać w jeziorze. Rozebrałem się do naga i wskoczyłem do wody, która była czysta i ciepła.
Nocna kąpiel w jeziorze była dla mnie nie tylko nowością, ale i wielką radością. Czułem się wolny i szczęśliwy.
W pewnym momencie kątem oka zauważyłem, że ktoś idzie w stronę jeziora. W świetle księżyca zauważyłem, że był to wysoki, krótkowłosy i szczupły chłopak w t-shircie, szortach, skarpetach i adidasach - noc była naprawdę bardzo przyjemna. Nieznajomy musiał mnie zauważyć, gdyż dostrzegłem na jego twarzy uśmiech. Stanął na brzegu i zapytał:
- Mógłbym wykąpać się razem z tobą?
- Jasne! - odpowiedziałem. - Woda jest ekstra!
- Na golasa?!
- Na golasa!
Chłopak bez wahania pozbył się ubrania i wskoczył do jeziora. Otrząsnął się kilka razy i zaczął pływać.
Tak pięknie pływał żabką, że aż klasnąłem w dłonie i powiedziałem:
- Jesteś świetny! Moje gratulacje!
Mój towarzysz podpłynął i rzekł:
- Miły jesteś. A tak w ogóle - Michał jestem.
- Sebek - przedstawiłem się. - Poćwiczysz ze mną żabkę?
- Jasne. Przewracaj się na brzuch.
Dość długo uczyłem się tego stylu pływackiego. Wreszcie powiedziałem:
- Jestem zmęczony.
- Dobra. Jasne... To co - wychodzimy z wody?
- Wychodzimy.
Usiedliśmy na trawie blisko brzegu, obok siebie. Na naszych ciałach perliły się kropelki wody.
Michał spojrzał mi w oczy i wyciągnął rękę. Nasze dłonie spotkały się. Chłopak nie musiał nic mówić. Pochyliłem się i pocałowałem go w usta. Wyjąłem swoją dłoń z jego ręki i delikatnie go pchnąłem. Plecami upadł na trawę.
- Jesteś piękny - powiedziałem.
- Ty również - odrzekł Michał.
Pochyliłem się nad jego twarzą i zacząłem całować powieki, policzki, nos, usta i brodę z cudownym dołeczkiem pośrodku. Następnie przesuwałem usta wzdłuż szyi Michała, jego torsu oraz brzucha. Z dna jego pępka spiłem kilka kropel wody.
- Jestem w siódmym niebie - usłyszałem ciche słowa Michała.
- Jeszcze nie - zaprzeczyłem. - Dopiero się tam znajdziesz - dodałem.
- Naprawdę?
- Tylko rozchyl nogi.
Michał spełnił moją prośbę.
Pochyliłem się tak, że penis chłopaka znajdował się tuż przed moimi ustami. Delikatnie zsunąłem palcami napletek z żołędzi i ostrożnie zacisnąłem na niej wargi. Kilka ruchów językiem sprawiło, że Michał zaczął coraz szybciej oddychać. Nie chcąc, aby finał nadszedł zbyt szybko, przerwałem pieszczotę. Najważniejsze chciałem zostawić na koniec. Przesunąłem się niżej i zacząłem Michałowi ssać po kolei wszystkie palce u nóg. To doprowadziło chłopaka do gigantycznego wprost orgazmu.
Kilka minut później obaj rozpłynęliśmy się w letniej nocy.
Łukasz