Betowała: Angel
Wszystko będzie dobrze
- Po co mnie wołałeś, Severusie? Czy coś się stało?
Severus Snape siedział w zacienionym zagajniku, w którym kiedyś, przed pięcioma laty, opowiadał małej Lily o dementorach, czarodziejach, Hogwarcie i całym magicznym świecie. Tak jak wtedy miażdżył w dłoniach zeschłe liście, ale teraz jego twarz wyginał grymas rozpaczy i zagubienia.
Chłopak podniósł wzrok na Lily, ale nic nie powiedział.
- Coś się stało? - powtórzyła szeptem dziewczyna klękając u jego boku.
- Mój ojciec… - zaczął Severus niepewnie, ale urwał i odwrócił głowę wpatrując się bezsilnie w jaśniejącą w słońcu rzeczkę.
Lily zakryła usta dłońmi.
- … nie żyje - dokończył Snape nie patrząc na nią, jakby bojąc się, że jej tkliwe oczy wzruszą go do głębi, że łzy mimo woli spłyną po jego bladej twarzy ujawniając, jaki jest słaby, bo Lily doskonale wiedziała, co teraz czuje. Widziała, że próbuje być silny, próbuje nie okazywać po sobie, że cierpi, że nie może znieść myśli, iż jego tata odszedł. Wydawałoby się, że teraz gotów był mu wszystko przebaczyć - pijactwo, bicie - byle tylko wrócił, by być znowu ze swym synem…
Siedzieli chwilę w milczeniu: on wpatrzony z uporem w spokojną taflę wody, ona patrząca na Severusa z jawnym, nieskrywanym współczuciem, z rozpaczą… Gorzkie łzy napływały jej do oczu, a potem staczały się szybko po jej lekko zaokrąglonych policzkach.
Tak bardzo chciała mu pomóc, uśmierzyć jego ból…
Przysunęła się do niego nieco bliżej, tak, że czuł jej przyspieszony, niespokojny oddech. Spojrzał na nią i przełknął ślinę. Była taka piękna! Jej radosne oczy teraz tonęły we łzach, a zwykle spokojna twarzyczka była pełna żalu. Chciał ją przytulić albo, chociaż chwycić jej rękę; wiedział, że tylko ona go rozumie, że tylko ona może mu pomóc…
I wtedy Lily dotknęła swymi gorącymi dłońmi jego bladej twarzy, na którą od razu wylał się purpurowy rumieniec. Ogarnęło go przyjemne ciepło, gdy zbliżyła czoło do jego czoła, gdy spojrzała na niego z właściwą sobie czułością.
Byli tak blisko siebie, że słyszeli dokładnie bicie swych serc, czuli swoje oddechy. Oczy Lily, zawsze radosne, teraz lśniły od łez, ale ciemne oczy Severusa jakby nieco się rozjaśniły, jak gdyby padł na nie promyk ciepłego, zbawczego słońca…
Lily rozchyliła lekko usta. Przez jedną cudowną chwilę miał nadzieję, że chce go pocałować, ale ona wyszeptała tylko:
- Wszystko będzie dobrze, Severusie.