Rewolucj Burżuazyjna we Francji


REWOLUCJA FRANCUSKA

c. ROZWÓJ NOWOCZESNYCH FORM GOSPODARKI

POSTFP EKONOMICZNY: HANDEL I PRZEMYSŁ

Handel zagraniczny Francji zwiększył swe obroty pięciokrotnie od śmierci Ludwika XIV do rewolucji. Francuzi sprzedawali ogromne ilości do Hiszpanii i jej posiadłości, a także do Portugalii i Lewantu itd. Miasta portowe odczuwały impuls handlu kolonialnego: dalekie importy i eksport do kolonii ożywiały nawet mniejsze, senne dawniej miasta. Wielkie targi krajowe miały żywe powiązania z handlem zagranicz­nym. Na Bońskiej gieł­dzie towarowej zawierano intratne transakcje (głównie jedwabnicze, ale nie tylko) z krajami niemieckimi, Polską, Rosją. Prosperowały targi w Orleanie, Caen, Beaucaire Wśród ogólnej zwyżki cen rosły zyski kupieckie i szybkość obrotów.

Bodźcem do handlu była rozbudowa dróg. Transport się przyśpieszył i bardzo potaniał. Największe zagęszczenie dróg cechuje prowincje pólnocno-wschodnie, ważne strategicznie. W 1747 r. powstała istniejąca do dziś Szkoła Mostów i Dróg w Paryżu. Do budowy dróg był zmuszony chłop, w ramach królewskiego szarwarku (praca przy budowie dróg przez 6 do 30 dni w roku). Zbudowano w ten sposób kilka­naście tysięcy kilometrów. Świetne trakty królewskie przy­czyniły się niemało do rozwoju handlu krajowego, postępów centraliza­cji, ujednolicania kultury.

Przemysł: tu produkcja tekstylna zajmuje pierwsze miejsce. Ogromną rolę odgrywa tu przemysł wiejski (bogaty kupiec dostarcza chłopom suro­wiec, wełnę lub len, i odbiera towar, płacąc stawki groszowe, nie regla­mentowane przez reżim cechowy). Jest to proceder uprawiany zwłaszcza w zimie Moda na lekkie, barwne tkaniny bawełniane (indien­nes) - perkale, muśliny - sprzyjała postępowi technicznemu.

Tani surowiec (import z Indii), dość prosta metoda wytwarzania po­zwoliły na masową produkcję perkali, które wypierały jedwabie i baty­sty. Przemysł bawełniany stanowił czołówkę postępu technicznego: Anglicy wynaleźli w XVIII w. znakomite maszyny do przędzenia i tkania bawełny. Wysocy funkcjonariusze administracji (zwłaszcza Daniel i Jan Trudaine'owie) popierali upo­wszechnianie tych nowości poprzez subwencje i zachęty, wysyłanie mi­sji technicznych do Anglii, sprowadzanie angielskich fachowców. Ale postęp był mimo wszystko powolny. W 1790 r. ankieta administra­cyjna ujawniła we Francji ledwie 900 przędzarek Cromptona typu mule jenny.

Tendencja do koncentracji kapitału i siły roboczej wystąpiła w me­talurgii i górnictwie. Najwyższą techniką legitymowały się kopalnie w Anzin (prow. Hainaut, sztolnie sięgnęły 300 m głębokości. W kopalniach węgla najwcześniej znalazła zastosowanie maszyna pa­rowa (do pompowania wody ze sztolni). Właśnie tutaj - podobnie jak w metalurgii - lokowały się kapitały arysto­kracji. Arysto­kracja dysponowała lasami, a więc surowcem do wytopu żelaza. Wiel­kie piece rozsiane były gęsto w Alzacji, sporo ich w Lotaryngii, Szam­panii, Franche-Comte, Burgundii. Nowoczesne zakłady (Le Creusot, Niederbronn) dość wcześnie przeszły na wykorzystanie węgla. Pierwszy wielki piec koksowy uruchomiony został w Le Creusot w 1785 r. Cztery wielkie piece, dwie duże huty, nowoczesna technika: Le Creusot to rzeczywiście zakład przodujący. W czołówce francuskiego przemysłu stają więc w XVIII w. przetwórstwo bawełny, górnictwo i metalurgia, wsparte nową techniką, protekcją administracji, kapita­łami wielrnożów.

Również manufaktury luksusowe (gobeliny, szkło weneckie, piękne meble, wytworna broń itp.) znacznie zwiększyły produkcję. Mocną pozycję miał tu Paryż i jego okolice (porcelana z Sevres, lustra produ­kowane w Wersalu).

Reglamentacja państwowa ograniczała dynamikę całej burżuazji, ale w rzemiośle cechowym szczególnie wyra­źnie hamowała postęp techniczny. Nie było też we Francji niedoboru siły roboczej, który pobudzał inwencję Anglików i sprzyjał upowszech­nianiu na ich wyspie nowych technik. We Francji można było na wzmo­żony popyt odpowiedzieć wzrostem zatrudnienia. Toteż stopa wzrostu produkcji przemysłowej we Francji XVIII w. nie przekraczała 1% ro­cznie.

d. WZROST POZYCJI I ROLI MIESZCZAŃSTWA

Stan trzeci - ters - to wszyscy, którzy nie należą do kleru i szlachty. Burżuazja chętnie identyfikuje swe interesy z intere­sami całego trzeciego stanu.

Na szczytach, w elicie bankierów i negocjantów, miała powiązania z dworem i arystokracją oraz możli­wości szlacheckiego awansu. Nie wykluczało to tak niechęci do feudal­nych pasożytów, jak i braku sympatii dla ignoranckich prostaków. Ale w i obrębie samej burżuazji - ileż gradacji i hierarchicznych różnic.

Burżuazja finansowa: kilkudziesięciu dzierżawców generalnych, bankierzy (często cudzoziemskiego pochodzenia: Anglicy, Holendrzy, a zwłaszcza Szwajcarzy). Mniej się zajmowali finansowaniem przemysłu, więcej - pożyczaniem rządowi i ułatwianiem obrotów handlowych. Armatorzy i wielcy kupcy, obsługujący handel kolonialny, należą też do czołówki; liczne wojny pozwoliły się wzbogacić liweran­tom wojskowym. Spekulacjami finansowymi nie gardzili także wielmo­że. Biskup Talleyrand, zy­skał sobie przed rewolucją reputację giełdowego aferzysty. Po­wszechne było wśród mas przeświadczenie, że wielkie finanse, hautes finances, to domena bezkarnych złodziei.

Burżuazja przemysłowa uczyniła duży krok naprzód w XVIII w., ciągle jednak znajdowała się na dalszym planie. Przemysł często uzale­żniony był od kapitału handlowego, a nowoczesne, skoncentrowane górnictwo i metalurgia w znacznej mierze finansowane były przez ary­stokrację.

Wiek XVIII przyniósł rozkwit wolnych zawodów, mocno po­wiązanych z burżuazją. Są to pisarze i artyści, uczeni i dziennikarze, lekarze, prawnicy. Zróżnicowania sytuacji materialnej są tu ogromne; klasyczne przykłady to Wolter, który zrobił wielką fortunę i prowadził tryb życia wielkopański, i Rousseau, który wiele lat przeżył na krawę­dzi proletaryzacji. Prawnicy korzystali z ożywienia ekonomicznego, zwiększając swe dochody. Artyści potrafili robić fortuny na rozbudzo­nych zainteresowaniach kulturalnych szlachty i burżuazji. Ale zawody umysłowe miały też swe dolne warstwy: niższy personel urzędniczy w administracji, dependenci, zarządcy. Wśród ludzi wolnych zawodów żywe było dążenie do społecznej promocji i świadomość anachronizmu ańcien regime'u; odegrają oni ogromną rolę polityczną po wybuchu re­wolucji.

Drobnomieszczaństwo: drobni producenci i kupcy byli często najli­czniejszą kategorią ludności miejskiej. Wyróżnia ich od wielkiej i średniej burżuazji wkład pracy własnej i pracy rodziny w funkcjonowanie sklepu lub warsztatu. Górna warstwa drobnomieszczaństwa zbliżała się do wolnych zawodów (aptekarze, księgarze); na dole zacierała się nieraz różnica między ubo­gim rzemieślnikiem, uzależnionym od zamożnego kupca, a czeladzią. Przed wpływem kapitału handlo­wego i konkurencją produkcji przemysłowej bronili się podtrzymywaniem struktury cechowej. Cechowa reglamentacja utrzymywała w szty­wnym gorsecie prymitywną technikę rzemieślniczą i hamowała dyna­mikę produkcji miejskiej. Możliwości awansu społecznego były tu ograniczone, ale pewnym grupom rzemieślników, produkujących wy­roby luksusowe, udawało się osiągnąć status zamożnego przedsiębiorcy albo rentiera, żyjącego z papierów wartościowych lub czynszów miesz­kalnych.

Ożywienie ekonomiczne lat 1730-1770 przyniosło bowiem wraz ze zwyżką cen poprawę sytuacji drobnomieszczaństwa mocno związanego z rynkiem konsumenta (karczma, rzemiosło luksusowe).

PZYCZYNY BEZPOŚREDNIE

a. KRYZYSY GOSPODARCZE I FINANSOWE

W latach siedemdziesiątych przyszło załamanie koniunktury (badaniom E. Labrousse'a). najpierw stagnacja, potem (od ok. 1776 r.) spadek pro­dukcji, cen, zysków, płac. Katastrofalny był spadek cen wina; także cena zboża zniżkowała. Zamożnym dzierżawcom trudno było wywiązać się z umów, więc oszczędzają: m.in. zwalniają część dniówkarzy, zmniejszają im płace. Spada także produkcja chłopska, a więc kurczą się dochody panów; obliczane sto­sunkowo, należne im daniny w naturze są mniejsze, a ich cena - niższa. Więc panowie próbują ściągnąć od chłopów więcej: wyraźnie zaznacza się nowa reakcja senioralna. Chłop produkuje mniej i ciężary senioral­ne, dziesięciny, podatki odczuwa boleśniej niż przedtem.

Popyt masy chłopskiej, ale i popyt właścicieli ziemskich osłabł oczy­wiście, skurczył się rynek wewnętrzny. W mieście więc zastój. Depresja dotknęła nawet handel kolonialny, tę złotą żyłę. Nastąpił spadek cen przemysłowych, a zatem spadek płac roboczych i stanu zatrudnienia w przemyśle. Lud miejski burzył się i niepokoił.

W 1785 r. dalsze klęski: susza i brak paszy, jednocześnie straszliwy pomór. Wiejski przemysł tekstylny odczuwa brak wełny, bo owce wyginęły. Także w przemyśle bawełnianym kłopoty: wojna ame­rykańska powoduje zakłócenia w dostawie bawełny. A więc dalszy kry­zys zatrudnienia. Wśród tych kłopotów - nowe katastrofy: nieurodzaj 1788 r., surowa zima 1788/89. Na dłuższą depresję nakłada się nagła zwyżka cen zboża. Absolutyzm miota się wśród prób reformy, szlachta nie chce pomóc swemu państwu, burżuazja traci resztę cierpliwości, lud zaczyna otwartą rebelię.

b. IDEOLOGIA ANTYFEUDALNA

Do połowy XVIII w. w filozofii politycznej dominowała ideologia liberalno-arysto­kratyczna o różnych zabarwieniach (pośmiertnie wydane dzieła hra­biego de Boulainvilliers, Duch praw Monteskiusza) oraz spokrewniona z nią opozycja parlamentarna. Jednakże nawet ta orientacja polityczna rozbudzała ambicje burżuazji, po pierwsze dyskredytując monarchię absolutną, po drugie rozważając możliwości zachowania przywilejów urodzenia dzięki częściowemu choćby uznaniu przywilejów bogactwa.

Dyfuzja ideologii Oświecenia Przenikała nawet do klasztorów; także kler parafialny był wrażliwy na jej wpływy. Z kolei nastroje wiej­skiego kleru miały istotne znaczenie dla postaw i wyobrażeń wsi: gmina żyła w symbiozie z parafią, a pewne przejawy senioralnej pychy były podobnie antypatyczne i chłopu, i proboszczowi. Ogniskiem oświece­niowej filozofii jest miasto; przenika ona tutaj nie tylko do sfer burżua­zyjnych, ocierają się o różne formy jej propagowania także ludzie "stanu czwartego". Duch praw Monteskiusza był biblią umiarkowanej opozycji parlamentarnej, po rewolucji wywierał wielki wpływ na twór­ców konstytucji 1791 r., ale także na radykałów (Marat, Saint-Just). Dzieło Jana Jakuba Rousseau fascynowało żyrondystów, jakobinów, sankiulotów. Oczywiście każda wersja była inna. Po drugie wystąpiła tendencja do zacierania różnic pomiędzy wybitnymi ludźmi Oświecenia. Akcento­wano to wszystko, co było (lub wydawało się) wspólne w ich twórczoś­ci: obronę Wolności, Prawdy, Rozumu, Praw Natury, Cnoty, Szczęś­cia. Klasycznym przykładem jest eklektyzm Deklaracji praw czlowieka i obywatela, w której idee Rousseau (suwerenność ludu, prawo jako wyraz woli powszechnej) koegzystują zgodnie z koncepcjami Monteskiusza (podział władz).

Najbardziej znani filozofowie nie żądali przecież obalenia monar­chii, zniesienia własności prywatnej, nie nawoływali do rewolucji, nie propagowali nawet zasad demokracji. Spośród popularnych pisarzy niebezpiecznymi radykałami mogli się wydać Rousseau i, po części, Dide­rot.

Każdy mógł znaleźć coś dla siebie w dorobku ludzi Oświecenia, bo też podstawy ich światopoglądu były niezmiernie zróżnicowane. To zróżnicowanie przekonań odzwierciedliło się w największym wy­siłku zbiorowym Oświecenia francuskiego - Encyklopedii pod redakcją Diderota (33 tomy, 1751-1772). Najogólniejsze tendencje są wspólne: potępienie reakcji politycznej, postulat reformy ustroju (bardzo ostro­żny: nie mówi się nawet o zniesieniu ciężarów feudalnych, a żądając reformy bezsensownych praw potwierdza się obowiązek słuchania tych praw, póki nie ulegną zmianie). Są w Encyklopedii akcenty moralności świeckiej, a nawet zawoalowane tezy antyreligijne. Może jednak najważniejsze było mocne powiązanie nauk i "sztuk", zarówno "wyzwolonych", jak "me­chanicznych". D'Alembert konstatował w programowym Wstępie do Encyklopedii, iż nauki i rzemiosła (tzn. techniki) "wspierają się wzaje­mnie", że "jednoczy je wspólna więź".

Wśród ogromnych rozbieżności poglądów łączyła pisarzy Oświece­nia wiara w postęp nauki i techniki oraz w postęp społeczny, a także przekonanie, iż ten pierwszy przyczynia się do drugiego. Filozofia chce być użyteczna ludziom. Wszystko zo­staje poddane krytycznej ocenie Rozumu; zrzuca się jarzmo autorytetu (czy to dogmatu religijnego, czy historii).

Wszyscy filozofowie krytykują despotyzm, ale z bardzo różnych po­zycji. Najpierw - do połowy XVIII w. - dominuje opozycja szlachecka i parlamentarna. Domagała się ona, by skrępować monarchię radami szlachty, kleru i dygnitarzy; by znieść intendentów i sprzedawalność urzędów; by przywrócić prawa prowincji, stanów, miast. Rzecznicy tej ideologii, skupieni w ruchliwym klubie Na Antresoli, w niektórych sa­lonach, w kręgu paryskiego parlamentu, odwoływali się chętnie do hi­storii: to typowe dla starych sił społecznych, gdy natomiast nowe apelo­wały do Rozumu i do Praw Natury.

W każdym więc razie nie można, zdaniem Monteskiusza, wydawać ludzi (i ich praw) na łup despotyzmu jednostki. Ustroje są różne i zmienne, ale ich regułą powinien być zawsze umiar, dający szansę wol­ności jednostkom. Dla swego czasu i swego kraju gwarancję wolności dostrzegał Monteskiusz w monarchii ograniczonej przez podział władz, przywileje stanów, prawa prowincji i urzędów. Szczególnie przy tym jest ważne kombinowanie, równoważenie, wzajemne ograniczanie róż­nych sił. Należałoby więc dopuścić do rządów (w ciele ustawodaw­czym) zamożną burżuazję, ale też mocno zagwarantować specjalne przywileje szlacheckie.

Nieco młodsze pokolenie filozofów - z Wolterem, d'Alembertem, Diderotem, Helvetiusem, Holbachem, słowem, pokolenie Encyklope­dii - również nie chciało się godzić z absolutyzmem, nie miało jednak chęci bronić przywilejów szlachty. W miejsce przywileju urodzenia wstąpić powinny cenzusy bogactwa (czy to ziemiańskiego, czy hand­lowo-przemysłowego); państwo szlacheckie powinno się przekształcić w państwo posiadaczy. Byłby to ustrój daleki od demokracji, od rów­ności praw: nie przyznawałby praw obywatelskich "ciemnemu motło­chowi", który w każdej chwili może się stać "instrumentem i wspólni­kiem wichrzycielskich demagogów" (Holbach). Ignorancja ludowej większości to główny argument przeciw przyznaniu jej praw politycz­nych. Były tu jednak różnice opinii: większość encyklopedystów sądzi­ła, iż oświecanie ludu jest wysiłkiem daremnym, a nawet ryzykownym (Wolter: "Gdy motłoch zaczyna rozumować, wszystko jest stracone"). Natomiast Diderot był gorącym rzecznikiem kształcenia mas.

Ideałem ustrojowym Woltera (i innych encyklopedystów) jest parla­mentarna monarchia, szanująca wolność i własność. Te dwa pojęcia mocno się z sobą wiążą ("Wolność i własność to krzyk natury" - pisał Wolter). Pod pojęciem wolności rozumie się swobodę przekonań i wolność polityczną, ale przede wszystkim wolność bogacenia się, swobodę ekonomicznych poczynań, nie krępowanych przez państwo. Najpełniejszy zbiór propozycji reform zawarty jest w ogrom­nej spuściźnie Woltera: mowa tu o gwarancjach wolności przekonań i o jednolitości praw, o zmianie systemu skarbowego i likwidacji praw se­nioralnych, o zniesieniu arbitralnych aresztów i reformie sądowej (wy­kluczenie tortur, kary śmierci, tajnych procesów itd.). Wolter nie two­rzył systemu, to raczej cała rzeka projektów i pomysłów ("Chaos pre­cyzyjnych idei" - tak to określił E. Faguet). Ostatecznie projekty Wol­tera (jak i Holbacha, Diderota oraz innych) zmierzały do likwidacji de­spotyzmu.

Filozofia ma być uży­teczna społecznie: jakże więc nie skorzystać z szansy reformowania społeczeństw poprzez wpływ na władców despotycznych, ale "oświeco­nych".

Idee demokracji wniósł do ideologii Oświecenia Jan Jakub Rous­seau w Umowie społecznej (1762). Utopi­sta, ale i trzeźwy realista. Już jego pierwsze Rozprawy (O nierówności, O sztukach i naukach): zawarto tezy, że cywilizacja gubi niewinność lu­dzi, postęp nauk i techniki ich dehumanizuje, nawet szlachetne porywy serca niszczy społeczny konformizm (Nowa Heloiza). Najgorszym jed­nak następstwem cywilizacji jest stopniowy wzrost nierówności, której kulminacją są rządy despotyczne. Zaproponował w Umowie społecznej oddanie najwyższego zwierzchnictwa ludowi, co praktycznie miało się wyrażać w rządach "woli powszechnej", tj. w tworzeniu ustaw przez cały lud ("wszelka ustawa, której lud we własnej osobie nie uznał, jest nieważna") oraz w kontrolowaniu przez cały lud tych, którzy ustawy mają wykonywać (tj. rządu). Filarem takiego "prawowitego" ustroju byłaby równość praw i obowiązków wszystkich obywateli. Nie ma tu miejsca na przywileje urodzenia lub bogactwa. Jest natomiast wolność, bo każdy słucha tylko takich praw, w których układaniu sam brał udział i które mają na celu interes powszechny. Rousseau był prze­ciwny delegowaniu przez lud jego suwerennych praw czy to królowi, czy posłom; krytykował ostro angielski parlament, narzędzie bogaczy (akcenty krytyki ustroju angielskiego, tak chwalonego przez Montes­kiusza i Woltera, wystąpiły już u Diderota). Był też przeciwny organi­zowaniu "zrzeszeń częściowych", tj. partii politycznych, które dają priorytet interesom grupowym i fałszują wolę powszechną. Bo też do­świadczenie uczyło, że głównie klasy wyższe są zdolne się organizować; "dla Rousseau »partia« to znaczyło »partia arystokratyczna«" (J. Le­cercle). Jan Jakub wierzył, że można skupić jednomyślność lub znaczną większość wokół "interesu powszechnego" z pominięciem wszelkich względów na interesy klasowe i grupowe.

2. FAZA WSTĘPNA REWOLUCJI (DO KOŃCA 1790 ROKU)

Szefem finansów w nowym rządzie Limoges - Anne Turgot. Zwolennik ekonomicznego liberalizmu, zaczął od ustanowienia wolnego handlu zbożem, co spowo­dowało szybką podwyżkę ceny chleba, a na przednówku 1775 r. - ostre zaburzenia społeczne w Paryżu i na wsi.. Jednocześnie próbował popra­wić żałosny stan skarbu drogą oszczędności administracyjnych.

W styczniu 1776 r. dalsze reformy, zakrojone na wielką skalę: Tur­got przedstawił w radzie królewskiej aż sześć projektów edyktów. Największe poruszenie wywołała likwidacja systemu cechowego i wol­ność uprawiania reglamentowanych dotąd zawodów, a także zniesienie szarwarków królewskich. Szarwarki zastąpić miał podatek powszechny. Proponował - jako organy reprezentacji społecznej - zgroma­dzenia lokalne z wyborów cenzusowych (a więc uznanie, choćby w skromnym zakresie, praw politycznych burżuazji i zamożnego chłopstwa); zaprojektował ulgi dla protestantów, prawo wykupu ciężarów feudalnych i reformy podatkowe oraz oświatowe. Jednakże przeciw Turgotowi sprzymie­rzyły się przeciw niemu siły dworu , arystokracji, kleru, "wielkiej togi" i finansów. W maju Turgot został odwołany.

W 1777 r. urząd dyrektora generalnego finansów objął Jakub Necker. Powrócił do polityki reglamentacyjnej. Necker zasłużył się ostrożnymi reformami w duchu oświeconego absolutyzmu (zniesienie tortur w śledztwie, poddaństwa w dobrach królewskich); by zainteresować społeczeństwo biegiem spraw państwowych, wprowadził na próbę w kilku prowincjach zgromadzenia doradcze. Ale w kluczowej kwestii finansów zdziałał niewiele. Unikał nowych podatków; by jednak podołać wzrastającym wydatkom, uciekał się systematycznie do pożyczek. Nie zdołał także Necker ograniczyć kolosalnych pensji, płaconych przez króla członkom rodziny królewskiej, dygnitarzom, arystokracji. W lutym 1781 r. Necker ujawnił mechanizm budżetu, w tym i rozrzutność dworu. Trzy miesiące później dostał dymisję.

Jego odejście było zwycięstwem reakcji feudalnej. W maju 1781 r., ordonans rządowy postawił kandydatom na oficerów wymóg szlachectwa od 4 pokoleń. Tylko tzw. officiers de fortune mogli być, w uznaniu zdolności, awansowani z prostych żołnierzy. Ale nie wyżej stopnia porucznika

Wojna amerykańska kosztowała Francję 2 mld liwrów. Od 1783 r. finansami rządził minister. W sierpniu 1786 r. Calonne przedstawił projekt podatku gruntowego od wszystkich właścicieli. Jednocześnie dla ożywienia handlu proponował zniesienie cel wewnętrznych i wolny handel zbożem, a dla zjednania trzeciego stanu - powołanie zgromadzeń lokalnych z cenzusowych wyborów. Li­cząc się z opozycją parlamentów, Calonne postanowił odwołać się do zgromadzenia notabli, o składzie głównie szlacheckim, dobranym przez sam rząd. Calonne stawiał na uległość tak skomponowanego ciała, jed­nakże zwołanie zgromadzenia notabli było już kapitulacją. Zgromadzenie notabli zebrało się w lutym 1787 r. Poparło ideę wol­nego handlu i zniesienia ceł wewnętrznych. Ale sarkano na zgromadze­nia lokalne o strukturze cenzusowej (więc nie stanowej). Kler niechęt­nie przyjął projekt dopuszczenia chłopów do wykupu jego praw feudal­nych. Wszyscy wreszcie wystąpili zgodnie przeciw powszechnemu po­datkowi gruntowemu. Budżet państwa ogłoszony w marcu 1788 r.: deficyt wynosił 126 mln (wydatki: 629 mln, dochody: 503 mln). Nadto obsługa pięciomiliardowego długu pochłonąć miała 318 mln, a więc z górą 50% wszystkich wydatków państwa. Skarb się dusił, bez reform bankructwo było nieuchronne. Stany uprzywilejowane może i pomogłyby państwu, ale na własnych warunkach, a nie dyktowanych przez rząd. Tak się zro­dziła idea zwołania, po przeszło 170-letniej przerwie, Stanów Gene­ralnych.

W kwietniu 1787 r. Calonne odszedł; jego następca, arcybiskup Tu­luzy Lomćnie de Brienne próbował pójść tradycyjną drogą: uzyskać poparcie dla reform w parlamentach poprzez niewielkie modyfikacje projektów Calonne'a. Parlamenty zarejestrowały bez oporu edykty o wolności handlu zbożem i zgromadzeniach prowincjonalnych, ale sprzeciwiły się stanowczo powszechnemu podatkowi gruntowemu. W maju 1788 r. parlament paryski zdobył się już na sformułowanie programu politycz­nego: tylko Stany Generalne mają prawo nakładać nowe podatki; oby­wateli nie wolno więzić bez sądu; sędziowie są nieodwołalni; prawa i przywileje prowincji są nietykalne.

W tym momencie rząd postanowi uderzyć mocno: sześć edyktów, przygotowanych przez ministra Lamoignon, odebrało parlamentom prawo rejestracji ustaw, przekazując je trybunałowi zależnemu od dworu. Nowa organizacja sądów skurczyła znacznie uprawnienia parla­mentów, sądownictwo senioralne zaś ograniczyła przez wzrost kompe­tencji sądów królewskich. Wszystko to wzburzyło opinię: nie tylko klas uprzywilejowanych, ale także mas, zdesperowanych skutkami katastro­falnego nieurodzaju 1787 r. Zamieszki wybuchły w Paryżu i innych miastach (Grenoble, Rennes, Tuluza, Dijon, Pau). Prowincje, w któ­rych dawniej zbierały się zgromadzenia stanowe, żądały ich przywróce­nia. W Delfinacie burżuazja i szlachta porozumiały się i doprowadziły do samowolnego zebrania się stanów prowincjonalnych w dawnym kształcie. Pod presją tych wydarzeń w sierpniu 1788 r. Brienne ogłosił zwołanie Stanów Generalnych na wiosnę przyszłego roku i podał się do dymisji. Wraz z jego ustąpieniem załamała się ostatnia próba moderni­zacji państwa: Brienne miał bowiem w zanadrzu interesujące projekty: dalszych reform sądowych (likwidacja sądów patrymonialnych), admi­nistracyjnych (osłabienie pozycji intendentów prawami zgromadzeń prowincjonalnych), wojskowych i kościelnych. Wszystkie te projekty szanowały podstawowe przywileje kleru i szlachty, ale uprzywilejowani nie poparli reformatorskich wysiłków.

Król ponownie powołał do rządu Neckera. Starał się on pacyfikować nastroje, przede wszystkim przywracając prawa parlamentów. We wrześniu 1788 r. parlament paryski zapowie­dział, że Stany Generalne powinny mieć strukturę identyczną jak w 1614 r. (trzy stany o równej liczbie reprezentantów, głosujące odręb­nie, każdy wyposażony w prawo weta wobec innych stanów). Ten stary model nie mógł jednak zadowolić burżuazji, która chciała wykorzystać zwołanie Stanów Generalnych do gruntownej reformy. Zaczęła się for­mować ruchliwa partia patriotyczna pod hasłem podwójnej reprezenta­cji stanu trzeciego i głosowania indywidualnego (par tete). Głosowanie par tete dałoby burżuazji, przy podwójnej liczbie jej reprezentantów, wygodną większość, bo wśród delegatów kleru i szlachty znalazłaby ona bez trudu sojuszników. Już w partii patriotów znalazła się grupa arystokratów (La Fayette, La Rochefoucauld-Liancourt, Condorcet, Mirabeau) i kleru (Sieyes, Talleyrand). Nie formułując jeszcze konkre­tnego programu zmian ustroju, mobilizowano opinię wokół hasła re­formy Stanów Generalnych.

Necker za wszelką cenę chciał zniesienia przywilejów podatkowych, ale obawiał się, że stany uprzywilejowane storpedują tę reformę lub zażądają za nią wygórowanej ceny. Toteż skłonny był zgodzić się na podwojenie reprezentacji stanu trzeciego, ale głosowanie indywidualne chciał ograniczyć do spraw finansowych. Nie pragnął bynajmniej, by w politycznych kwestiach decydować miała burżuazja. W grudniu 1788 r. rada królewska pod presją Neckera wyraziła zgodę na podwojenie reprezentacji trzeciego stanu; sprawę trybu głoso­wania pozostawiono w zawieszeniu.

Ordynacja wyborcza była niemal demokratyczna, choć najliczniej­szy stan trzeci miał wybierać posłów w skomplikowanym głosowaniu pośrednim. Podczas kampanii wyborczej - w zimie i wczesną wiosną 1789 r. - zgromadzenia parafialne, miejskie i okręgowe formułowały swe postulaty dla posłów w postaci tzw. kajetów skarg (cahiers des do­leances). Było w tych głosach ludu żądanie likwidacji "feudalnego barbarzyństwa", tj. dziesięcin i praw feudal­nych, na co burżuazja się godziła; są oczywiście narzeka­nia na presję fiskalną; lud domagał się też wybierania posłów trze­ciego stanu spośród chłopów (a nie tylko burżuazji). Krytykował burżuazję wiejską i ucisk przemysłowców w miastach. Pragnął zahamować postęp kapitalizmu tak w rolnictwie, jak w przemyśle.

Burżuazja i szlachta w wielu sprawach były jednomyślne (likwidacja despotyzmu, reforma administracji, gwarancje wolności). Zwraca uwagę w kajetach silna nuta jedności narodowej. Nie przeczy jej przy­wiązanie do praw i przywilejów miast, regionów, prowincji, traktowa­nych jako zapora przeciw absolutyzmowi rządu. Szlachta broni zarazem przywilejów, rang, honorów swego stanu, burżuazja zaś stanowczo do­maga się ich likwidacji. Toruje sobie wśród burżuazji drogę idea rów­ności praw dla wszystkich posiadaczy. Ale konflikt ów był już bardzo rozjąt­rzony. Stanowisko kleru było niejednorodne.. Jednakże dawała znać o sobie radykalizacja niższego kleru (ordynacja wyborcza faworyzowała proboszczów, pozwalając im niekiedy na majoryzowanie hierarchii).

Dnia 5 V 1789 r. Ludwik XVI otworzył w Wersalu sesję Stanów Generalnych.

"REWOLUCJA ADWOKATÓW"

Pierwsze stadium rewolucji zasłużyło na tę nazwę nie tylko dlatego, że wśród 578 posłów stanu trzeciego blisko połowa to prawnicy, w tym wielu adwokatów (m.in. Robespierre, Mounier, Barnave, Merlin de Douai, Le Chapelier, Lanjuinais). Także dlatego że konflikt polityczny wyraził się z początku w sporach wokół kwestii formalnoprawnych: jak weryfikować mandaty posłów, razem czy osobno. Sprawdzenie manda­t6w w odrębnych zgromadzeniach stanów przesądziłoby zasadę głoso­wania stanami, nie zaś indywidualnego (par tete) w połączonym gre­mium wszystkich stanów. Posłom Tiersu, w większości nie znającym się zupełnie, pozbawionym więzi organizacyjnych i parlamentarnego do­świadczenia, trudno było od razu formułować rozwinięty program, ale kwestia głosowania par tece stanowiła dobrą sposobność do nawiązania sporu z monarchią i uprzywilejowanymi.

W toku tych pierwszych starć stan trzeci przyjął nazwę komun: był to protest przeciw spychaniu ambitnej reprezentacji burżuazyjnej na ostatnie, trzecie miejsce. Gdy spory formalne przeciągały się, 10 czerwca Tiers wezwał inne stany, by przyłączyły się doń i obradowały wspólnie. Apelu tego posłuchała jedynie część posłów duchownych, jednakże 17 czerwca ogromną większością Tiers proklamuje się Zgromadzeniem Narodowym.

Większość kleru przyłączyła się do posłów stanu trzeciego, ale szlachta się wciąż opiera, król postanawia interweniować. 20 czerwca posłowie zastali za­mknięte drzwi do sali obrad. Nie dali jednak za wygraną: w sąsiedniej sali gry w piłkę na wniosek Mouniera złożyli przysięgę, iż się nie rozej­dą, nim Zgromadzenie nie uchwali konstytucji. Jeszcze jedna próba sił 23 czerwca: na posiedzeniu ple­narnym kól zapowiada ważne reformy (równość podatkową, wolność osobistą i wolność słowa), ale także utrzymanie podziału stanowego i dziesięcin oraz ciężarów feudalnych. Żąda wreszcie, by posłowie się rozeszli, a nazajutrz rozpoczęli obrady oddzielnie. Stan Trzeci odmowia uznania decyzji króla.

Dnia 27 czerwca Ludwik XVI ustępuje: zgadza się, by posłowie obradowali razem. Bieg wydarzeń ulega teraz przyśpieszeniu. 7 lipca zostaje powołana komisja konstytucyjna; 9 lipca Stany stają się Zgro­madzeniem Narodowym Konstytucyjnym (Konstytuantą). Jednocześnie postanowił złamać rewoltę burżuazji: wokół Pa­ryża i Wersalu skupiono w lipcu 20 tys. żołnierzy, Ludwik XVI zamie­rzał po prostu rozwiązać lub złamać Zgromadzenie. Odpowiedzią na apele Konstytuanty o wycofanie wojsk była dymisja Neckera i powoła­nie gabinetu z reakcjonistą de Breteuilem na czele. "Rewolucja adwo­katów" jest bliska stłumienia siłą. Uratowało ją wystąpienie paryskiego ludu.

14 LIPCA 1789 ROKU I REWOLUCJA MUNICYPALNA

Eksplozja akcji ludowych wynikała ze skrzyżowania politycznego ożywienia i nadziei, wywołanych przez kampanię wyborczą do Stanów Generalnych, z pogłębianiem się ekonomicznego kryzysu. Fatalny nie­urodzaj w 1788 r. spowodował drożyznę i zaostrzył długi kryzys, nęka­jący masy. Już wiosną 1789 r. zamieszki ludowe wybuchały w Paryżu i miastach prowincjonalnych; jednocześnie tlił się ruch chłopski na po­łudniu (głównie w Prowansji), ale i na północy (m.in. w Pikardii. Część burżuazji była zdecydowana wyzyskać niezadowolenie ludu. Już 25 czerwca 4Ó7 elektorów z Paryża, którzy wybierali posłów do Stanów, utworzyło nieoficjalną władzę miejską; podobnie postąpili elektorzy w niektórych miastach na prowincji. Zaczęto organizować milicje mie­szczańskie, by dysponować jakąś przeciwwagą dla wojsk króla i kontro­lować poruszenia ludowe.

Dymisja Neckera podziałała jak dolanie benzyny do ognia. 11 lipca zaczęły się zamieszki w Paryżu. Pogłoski o zamierzonym bombardowaniu miasta ze wzgórza Montmartre i z Ba­stylii podnosiły temperaturę. Komitet powołany przez elektorów zajął się organizowaniem Gwardii Narodowej - milicji mieszczańskiej. Drobni rzemieślnicy i kupcy, czeladź i robotnicy żądali broni. W zbro­jowni Inwalidów 14 lipca lud zabrał 32 tys. karabinów; zamierzano uzu­pełnić zapas broni w Bastylii, ale jej gubernator De Launay dał rozkaz strzelania. Przy oblężeniu Bastylii zginęło ok. 100 osób. Gdy po­wstańcy podciągnęli działa pod mury twierdzy, Launay skapitulował. Bastylia, symbol absolutyzmu kontrolującego stolicę, wpadła w ręce lu­du, głównie z przedmieścia St. Antoine.

Merem Paryża został Bailly, dowódcą Gwardii Narodowej La Fayet­te. Ludwik XVI kapitulował mimo sprzeciwów swego brata, hrabiego Artois (przyszłego Karola X): 15 lipca król zapowiedział wycofanie wojsk, następnego dnia przywołał do władzy Neckera, wreszcie 17 lip­ca udał się z Wersalu do Paryża, manifestując swą zgodę na rezultaty paryskiej rewolucji.

La Fayette był po­mysłodawcą barw narodowych: swej Gwardii dał kokardy trójkoloro­we, łączące barwy Paryża, niebieską i czerwoną, z królewskim kolorem białym. Wedle słów Bailly'ego był w tym symbol wiecznego aliansu między królem i ludem. W lipcu 1789 r. burżuazja nie ma nastrojów republikańskich, a tym bardziej królobójczych.

W ślad za Paryżem miasta prowincjonalne samorzutnie organizo­wały teraz nowe władze i mieszczańskie milicje. Wieść o zdobyciu Ba­stylii paraliżowała opór władz królewskich, toteż rewolucja municypal­na dokonywała się na ogół bezkrwawo. Decentralizacja triumfowała, biorąc odwet na centralizmie monarszym. Lud miejski, którego akcja wspierała rewolucję municypalną, pragnął kontrolować nowe władze i oczekiwał szybkich reform, zwłaszcza ekonomicznych. Z kolei bur­żuazyjne organy były zdecydowane kontrolować poruszenia ludu przy pomocy swych gwardii narodowych.

Bunty chłopskie pomiędzy 20 VII i 6 VIII 1789 r. stanowią dalszy ciąg ludowej interwencji. Na wsi nagromadziła się prawdziwa beczka prochu w rezultacie nieurodzajów, kryzysu w przemyśle wiejskim, po­głosek o aktywności bandyckich gangów. Od wiosny wieś zbroi się, by obronić domy i dobytek chłopski przed bandytami. Wieś dowiaduje się, że spisek arystokratyczny grozi dziełu reformy. Kraj znalazł się na przełomie lipca i sierpnia w ogniu chłopskiej rewolty. Chłopi ze strzelbami, kosami, widłami oblegają zamki i opactwa, palą senioralne archiwa, usuwają ogrodzenia gruntów.

Celem Stanów Generalnych ma być zniesienie ciężarów feudalnych i reżimu senioralnego, zahamowanie postępów kapitalizmu agrarnego i przywrócenie praw gminnych, wreszcie - reforma podatko­wa. Wielka Trwoga oznaczała masową odmowę świadczeń dla seniora, kościoła, państwa. Przy okazji ucierpiała także burżuazja; broniła się zresztą przeciw chłopskim atakom.

Konstytuanta nie była jednomyślna w kwestii stosunku do ruchu chłopskiego. Obalenie reżimu senioralnego było składnikiem pro­gramu reform. Jednakże ruch ludowy, nie poddający się jej kontroli, niepokoił burżuazję. Z kolei zdławienie chłopskiej rewolucji siłą przerastało możliwości milicji mieszczańskich: wypadłoby użyć wojska, a zatem uzależnić się od króla. Na wniosek wicehrabiego de Noail­les wysunięto propozycje znie­sienia szlacheckich przywilejów podatkowych i ciężarów feudalnych chłopstwa. Prócz wniosku Noaillesa uchwalono zasadę równości podatkowej i równości kar, zniesienie sprzedawal­ności urzędów i zasadę równego do nich dostępu. Kler zrezygnował z dziesięcin. Dla jedności narodowej poświęcono odrębne przywileje miast i prowincji.

Noc z 4 na 5 sierpnia stworzyła dwie podstawy nowej Francji: jed­ność ustrojową i równość praw. Gorzej było z realizacją chłopskich na­dziei na likwidację feudalizmu. Toteż dekrety Zgromadzenia Na­rodowego, ujmujące w prawnicze formuły decyzje nocy z 4 na 5 sierp­nia, ograniczyły w istotny sposób proklamowane "zupełne zniesienie feudalnego systemu". Zniesiono świadczenia, które uznano za ciążące na osobie chłopa, ale nie ciężary spoczywające na ziemi chłopskiej (czynsze, renty, champart itd.). Te drugie mogły być w przyszłości wy­kupione. Bez wykupu zniesiono dziesięciny, ale i one miały być pobie­rane aż do przeprowadzenia reformy kościelnej. Stąd rozczarowanie chłopstwa i jego protesty przeciw sierpniowym dekretom, poparte od­mawianiem świadczenia utrzymanych ciężarów.

a. UPADEK ABSOLUTYZMU I USTROUJU FEUDALNEGO

DEKLARACJA PRAW. NOWA INTERWENCJA LUDU

Dnia 26 VIII 1789 r. Zgromadzenie Narodowe uchwaliło Deklarację praw czlowieka i obywatela. Politycznym fundamentem Deklaracji praw, stała się zasada suwerenności narodu: każdy organ może wykonywać władzę tylko z de­legacji narodu, prawo jest wyrazem woli powszechnej. Władza państwowa służyć ma odtąd nie ulegającym przedawnieniu prawom człowieka: wolności, własności, bezpieczeń­stwu. Do katalogu praw człowieka dodano jeszcze prawo do oporu przeciw uciskowi. Wszystkie wyli­czone prawa człowieka są "naturalne", a więc wcześniejsze od państwa i niezależne od państwa.

Wolność powiązana została ściśle z własnością, uznaną za "prawo nietykalne i święte". Pozbawienie kogokolwiek jego własności może nastąpić tylko w przypadku konieczności publicznej, stwierdzonej usta­wowo, i za uprzednim a słusznym odszkodowaniem. To usprawiedli­wiało zasadę wykupu (a nie zniesienia) ciężarów feudalnych, traktowa­nych jako składnik prawa własności. Deklaracja ustanawiała zasadę równości praw wobec sądu i rów­ność podatkową.

Przemilczenia Deklaracji w sprawach wolności sumienia. To się tłumaczy poważną rolą księży jako sojuszników burżuazji w Zgromadzeniu: nie chciano ich zrażać. Dalej, Deklaracja nie wspominała o wolności stowarzy­szeń ani o problemach pracy, rodziny, oświaty. Liczne jej formuły były podatne na różnorodne interpretacje.

Król po prostu nie chciał się zgodzić ani na sierpniowe dekrety w sprawie ciężarów feudalnych, ani na Deklarację praw. W połowie wrze­śnia Ludwik XVI ściągnął do Wersalu regiment flandryjski. Powracała więc idea stłumienia rewo­lucji przy użyciu siły.

Jednakże ważniejsza była postawa mas. Określiła ją przede wszystkim sytuacja ekonomicz­na: mimo dobrych zbiorów chleb był drogi. Susza utrudniała transport ziarna wodą; przed piekarniami tworzyły się długie kolejki. Szlachecka emigracja objęła część szlachty dworskiej, związanej z Wersalem i Pa­ryżem; ci, którzy nie wyjechali za granicę, przyczaili się w swych do­brach. Rzemiosło luksusowe, z którego żyła spora część paryżan, od­czuło spadek popytu.

Tymczasem propaganda rewolucyjna rozwijała się: we wrześniu po­wstała gazeta "Przyjaciel Ludu", której redaktor, Jean-Paul Marat, atakował spiski dworsko-arysto­kratyczne Duże wrażenie wywarła na początku października wiadomość o bankie­cie w Wersalu na cześć oficerów przybyłych z Flandrii: w obecności króla i królowej miały tam miejsce prowokacje przeciw Konstytuancie, a nawet podobno deptanie trójkolorowych kokard. Pojawiły się apele, by lud pomaszerował na Wersal.

5 października inicjatywę tą pochwyciły kobiety z ludowych dzielnic Paryża, zdesperowane drożyzną i brakiem chleba. Ale także paryska Gwardia Narodowa zdecydowała się ruszyć do Wersalu. Po południu najpierw kobiety, potem gwardziści przybyli na miejsce. Król zdecydo­wał się wycofać swe weto przeciw polipcowym reformom; mimo to na­stępnego dnia tłum wtargnął do wersalskiego pałacu. Po południu 6 października rodzina królewska pod eskortą ludu udała się do Paryża. Zarówno dwór, jak i Konstytuanta znalazły się w samym centrum miasta, ożywionego rewolucyjną agitacją. Odtąd presja mas paryskich stanie się kapitalnym elementem kształtującym sytuację polityczną. Zgromadzenie Narodowe zdawało sobie sprawę z wybuchowej sytuacji wśród mas. 21 października uchwaliło ustawę o stanie wyjątkowym: burżuazyjna Gwardia Narodowa upoważniona została do strzelania w wypadku zamieszek.

W listopadzie 1789 r. ostatecznie i formalnie zniesiono stany, ale w grudniu ustanowiono nowy podział. Za nawias obywatelskiej aktyw­ności wypchnięto uboższych (wedle nomenklatury Sieyesa: "obywateli biernych"): ok. 3 mln Francuzów pozbawiono prawa głosu. Wysokość płaconego podatku jest legitymacją wstępu do konsorcjum "obywateli czynnych", mogących wybierać władze publiczne: jest ich ok. 4 mln. Ale wybory wyższych władz są dwustopniowe: na drugim szczeblu tzw. elektorowie są już szczupłą garstką (50 tys.) uprawnionych do wybiera­nia posłów, sędziów, wyższych urzędników. Ubogich odepchnięto także od udziału w Gwardii Narodowej: burźuazja chce mieć monopol na swą siłę zbrojną.

Burżuazja także traciła na niektórych reformach: na likwidowaniu ciężarów feudalnych ucierpieli bourgeois-właściciele ziemscy, bardzo przecież liczni; na zniesieniu sprzedawalności urzędów - właściciele tych urzędów, które nie uszlachcały. Ale kompensowało te straty roz­szerzenie możliwości awansu ekonomicznego burżuazji (likwidacja ograniczeń obrotu ziemią, cechów, sprzedaż dóbr kościelnych itd.), a także jej awansu politycznego. Nowa, rozbudowująca swe agendy ad­ministracja stała dla niej otworem, tak samo stopnie oficerskie, funkcje w Gwardii Narodowej; kluby polityczne, stowarzyszenia, gazety otwie­rały szansę kariery publicznej.

Rewolucja ujawniła ogromne talenty polityczne, administracyjne, wojskowe ludzi ze środowisk burżuazyjnych. Jednakże w masie burżua­zja pozbawiona była doświadczenia w rządzeniu, tradycji i nawyków pracy państwowej. Stąd m.in. słaba frekwencja wyborcza i kiepska dy­scyplina Gwardii Narodowej; stąd powolna wymiana wrogiego rewolu­cji aparatu administracyjnego ministerstw i korpusu oficerskiego. Ów brak doświadczenia i absenteizm obywatelski sporej części burżuazji ośmieliły spisek arystokratyczny; wiosną 1790 r. próby dywersji zbroj­nej na południu mnożyły się, a wraz z nimi represje i czystki.

Dalsze zaostrzenie sytuacji wiosną i latem 1790 r. przyniosły zabu­rzenia w armii: oficerowie tępili tu nastroje prorewolucyjne i spekulo­wali na częstej niechęci żołnierzy liniowych do cywilnej Gwardii Naro­dowej. Gdy bunty w garnizonach i bazach morskich stawały się coraz częstsze, La Fayette zdecydował się poprzeć ostry kurs: podtrzymał swego kuzyna Bouillego, który krwawo stłumił rebelię garnizonu w Nancy (sierpień 1790). Nadszarpnęło to autorytet La Fayette'a wśród rewolucyjnej burżuazji. Ale tymczasem jesienią 1790 r., gdy reformy ustrojowe Konstytuanty bliskie już były końca, sytuacja społeczna ­i przedtem napięta - pogorszyła się gwałtownie w rezultacie nieoczeki­wanych następstw niektórych reform.

Konstytuanta pragnęła jak najszybciej ustabilizować rewolucję na płaszczyźnie liberalnego, cenzusowego ustroju, przekształcając pań­stwo dobrze urodzonych w państwo posiadaczy. Stąd też liczne kom­promisy nowego porządku ze starym ustrojem: uznano nie tylko mo­narchię, ale i ciągłość dynastyczną, nie zlikwidowano wszystkich cięża­rów feudalnych itd. Jednak siły ancien regime'u nie kwapiły się uznać nowego ustroju. Rewolucja nie była skończona: opór wrogów, wewnę­trznych, a potem i zewnętrznych, nieuchronnie ją radykalizował.

b. NOWE SPOŁECZEŃSTWO

Napoleon obejmował władzę dyktatorską nad społeczeństwem, które uległo gruntownemu przeobrażeniu w dziesięcioleciu 1789-1799. .,Księżna poślubiła swego notariusza, dawny kapitan gwardii został księgarzem, paryski kanonik pomocnikiem drukarskim, konstytucyjny biskup urzędnikiem. Jest to całkowite przeobrażenie stanów, a więk­szość Francuzów ... dostosowuje się do sytuacji" - Mallet du Pan. Potęga majątkowa i przywileje stanu pierwszego, kleru, zostaly złamane. Emigracja, de­portacje, terror zmniejszyły gwałtownie liczbę księży; konstytucja cy­wilna spowodowała skłócenie księży "opornych" i "konstytucyjnych". W rezultacie słabły i praktyki religijne, także wśród mas. Wzrostowi obojętności religijnej służyła nie tyle dechrystianizacja w okresie jako­hińskim, ile laicyzacja państwa, praw cywilnych, świąt i ceremonii, opieki społecznej, szkolnictwa. Szlachta utraciła swe przywileje, rewo­lucja naderwała jej ekonomiczną potęgę; emigracja i terror przerze­dziły jej szeregi. Pod koniec 1798 r. uchwalono pozbawienie jej praw obywatelskich, jednak z wyłączeniem zasłużonych dla rewolucji. Duża grupa szlachty nadal służyła rewolucji. Dotyczyło to zwłaszcza armii. Rewolucja otworzyła szeroko szansę oficerskiej kariery przed nie­szlachtą, którzy mogli w niej robić wielkie kariery. Szlachta służyła rewolucji także na stanowiskach państwowych, i to nie naj­mniejszych. Jeszcze pod koniec republiki wielką, choć nie najchlubniej­szą, rolę odgrywali ludzie tacy, jak wicehrabia de Barras i książę de Talleyrand. Wreszcie mimo likwidacji feudalizmu, terroru, konfiskat szlachta zachowała niemałe resursy majątkowe.

Burżuazja: to przecież jej rewolucja wybuchła w 1789 r. Duża jej część straciła sporo na likwidacji ciężarów feudalnych i reformie urzę­dów. Potem przyszła gospodarka kierowana, inflacja, rekwizycje, zała­manie się kredytu, wojna i jej następstwa: blokada, utrata kolonii. Ha­mowało to postęp kapitalizmu. Dawne, utrwalone bogactwo wielu ro­dzin burżuazyjnych zachwiało się; wyrastali za to spośród drobnomiesz­czaństwa i ludzi wolnych zawodów nuworysze, którzy wzbogacili się na spekulacji, dostawach dla armii czy korupcji. Sprawowanie władzy było także dobrym interesem: zwłaszcza po termidorze sprzedajność do­tknęła liczne ogniwa aparatu państwowego. Duża część burżuazji wy­korzystała skrzętnie możliwość nabycia dóbr narodowych, co zresztą związało ją mocno z rewolucją (restauracja monarchii groziłaby utratą tych nabytków). Wskutek wywłaszczenia kościoła prawie 10% całej ziemi w państwie zmieniło właścicieli! Miał rację Jean Jaures, gdy pi­sał, że trwałość swego sukcesu burżuazyjna rewolucja we Francji za­wdzięcza temu, iż "z całą siłą zainstalowała się w sferze własności ziem­skiej, to jest tam, gdzie była tradycyjna potęga jej wrogów". Natomiast postępów kapitalizmu przemysłowego w latach rewolucji nie było: do­piero w XIX w, burżuazja wyzyska w pełni wolność bogacenia się.

Chłopstwo: z jego ramion spadły dziesięciny i ciężary feudalne, nieco mniej mu ciążyły podatki. Sprzedaż dóbr narodowych pozwoliła umocnić się niemałej licznie laboureur'ów i zamożnych dzierżawców. Chłopom małorolnym przyniosła niewiele, choć dyktatura jakobińska dała i im pewne szansę zwiększenia stanu posiadania. Rewolucja uchyliła się od reformy metayage'u i parcelacji wielkich gospodarstw; dla metayer'ów zniesienie ciężarów feudalnych nie miało właściwie znaczenia. A likwidacja praw zbiorowych pogar­szała sytuację wiejskiego proletariatu. Tak więc rewolucja polaryzo­wała wieś: umacniała zamożnych i średniorolnych chłopów, pozwoliła na promocję części małorolnych, osłabiała natomiast ubogich dzierżaw­ców i proletariat agrarny.

Dyktatura jakobińska uchroniła lud miejski od nędzy, ale i ona utrzymała zakaz strajków i stowarzyszeń robotniczych oraz czeladni­czych. Po termidorze likwidacja dyktatury ekonomicznej spowodowała galopujący wzrost cen, głód, nędzę i wzrost śmiertelności proletariatu miejskiego. Nieraz tedy powtarzano twierdzenie, iż rewolucja nic nie dała tej klasie.

Równość praw zrealizowana w 1792 r. ujawniła w pełni nierówność sytuacji i sprzeczności interesów różnych klas i grup społecznych. A mimo to jakaż demokratyzacja obyczaju! Nie wystarcza likwidacja przywilejów i tytułów: nawet słowa madame i monsieur zastępują citoyen­ne i citoyen, a propaganda przedstawia słowo "obywatel" jako tytuł najbardziej honorowy. Sankiulocki egalitaryzm idzie jeszcze dalej: prócz czapki frygijskiej, karmanioli i drelichowych spodni propaguje tutoiement, powszechne "tykanie". Demokratyzowało się życie publicz­ne i kultura. W retoryce i publicystyce rewolucyjnej (politycy byli tu mistrzami: Robespierre, Marat, Saint-Just, Desmoulins, Hebert, Dan­ton, Vergniaud, Guadet i inni) żywy był wpływ ludowej namiętności, czasem nawet ludowego języka, a jednocześnie wpływ frazeologii an­tycznej.

Rewolucja chciała tworzyć nowe społeczeństwo po przekreśleniu dotychczasowej tradycji despotyzmu. Służyło temu obalenie pomników królewskich, przemianowanie ulic, których nazwy miały upamiętniać ancien regime, a nawet rugowanie z teatru sztuk, które przypominały "przesądy", "zasady despotyzmu" i "dawne stroje": na tej podstawie jakobini potępili nawet Wesele Figara. W sierpniu 1793 r. Konwencja uchwaliła, by zniszczyć sarkofagi królów w bazylice Saint-Denis: skoń­czyło się na wyrzuceniu z nich królewskich szczątków. Odcinając się od przeszłości jako od pasma zabobonów i aktów tyranii (w tym echo Oświecenia), szukano wsparcia w tradycji antyku. Jednocześnie rozwi­nięto wielki wysiłek w dziedzinie obywatelskiego wychowania, upatru­jąc w tym także walkę ze spuścizną despotyzmu. Służyć miała temu szkoła, prasa, retoryka polityczna, ceremonie ku czci Najwyższej Isto­ty, lecz także literatura i sztuka.

Rewolucja była dzieckiem Oświecenia także w swej polityce w sto­sunku do nauki, która oddana zostaje w słuźbę prak­tyki. Wielkie dzieło rozbudowy wyższych uczelni szło w parze z fundowaniem insty­tucji naukowych: powstały Konserwatorium Sztuk i Rzemiosł: dla nauk stosowanych, Muzeum Historii Naturalnej (z nim związani byli m.in. Cuvier i Lamarck), wreszcie Instytut: najwyższa instancja naukowa, mająca integrować całą ludzką wiedzę. Liczne innowacje rewolucyjne załamały się rychło (jak np. kalendarz republikański); inne jednak - jak system metryczny - zrobiły światową karierę.

Cena społecz­na wielkiej przemiany była wysoka. Obiecywała wszak wolność, a przyniosła najpierw jakobińską dyktaturę i terror, później dyktaturę militarną bonapartyzmu. Z kolei Daniel Gućrin gło­sił tezę, iż rewolucja francuska była klęską, bo zwiodła i zdradziła masy ludowe, które przecież ponosiły główny ciężar walk rewolucyjnych. Burżuazja zdusiła rewolucję ludową. Lud wyciągał kasztany z ognia dla burżuazji, która mu pozostawiła ucisk, nędzę i eksploatację.

To prawda,, że rewolucja nie osiągnęła wszystkich swych celów, za­wiodła niemało nadziei, miała swe klęski, rozczarowania, nawet i zdra­dy. Jako rewolucję przegraną można ją wszakże oceniać tylko wów­czas, jeśli mierzymy ją miarą utopijną, jeśli oczekujemy od niej zbyt wiele lub zbyt szybko. Ale podstawowe cele rewolucji zostały przecież osiągnięte i utrwalone. System przywileju stanowego, dominacja spo­łeczna kościoła, reżim feudalny zostały złamane i już nigdy nie po­wróciły.

c. MONARCHIA KONSTYTUCYJNA

3 IX 1791 r.; uchwaleno konstytucji. Król Francuzów (nie król Francji, bo jest to teraz pierwszy funkcjonariusz suwerennego narodu), dziedziczny i nieodpowiedzialny (bo odpowiadają zań ministrowie, bez których kontrasygnaty nic nie może zdziałać), mianować miał ministrów, gene­rałów, ambasadorów. Zachował wpływ na politykę zagraniczną (bez prawa decydowania o wojnie i pokoju: do tego konieczna była uchwała parlamentu). Resztą jego wpływu na ustawodawstwo było weto zawie­szające. Sześciu ministrów poddano kontroli parlamentu, jednoizbowe­go, wybieranego w cenzusowym głosowaniu na dwa lata.

Parlament ów - Zgromadzenie Prawodawcze - miał przeważać nad władzą wykonawczą, kontrolując ją i monopolizując inicjatywę ustawo­dawczą oraz decyzje finansowe. Ale Zgromadzenie nie ma wpływu na skład egzekutywy: król jest dziedziczny, ministrowie z jego wyboru. Wynikną stąd duże komplikacje polityczne.

"Trzecia władza": sądy. Zniesiono zupełnie starą strukturę, wpro­wadzono wybory sędziów (oczywiście cenzusowe), przy czym doma­gano się od kandydatów prawniczego wykształcenia. Sprawnie działały na najniższym szczeblu sądy pokoju (rozpatrujące drobne sprawy karne i cywilne), przyjęła się w sądach karnych angielska instytucja ław przy­sięgłych dla orzekania o winie.

Wreszcie reforma administracyjna. W imię jedności narodowej zniesiono wszystkie partykularyzmy i przywileje lokalne. Kraj podzie­lono na nowe, wielkie jednostki (departamenty, w liczbie 83). Oznaczało to radykalne zerwanie z przesz­łością w imię równości, racjonalności, przejrzystości podziału admini­stracyjnego. Miał on być, wedle Mirabeau, elementem zacieśnienia więzów kultury, ekonomii, języka. Zasadą jest wybieralność władz lo­kalnych i decentralizacja w imię osłabienia wpływu króla oraz jego mi­nistrów.

Decentralizacja ogarnęła też kolonie. Na Antylach biali koloniści dążyli do autonomii: wyrazem tych tendencji było powołanie własnych zgromadzeń, niezależnych od Konstytuanty. Ogłoszono je za podległe wprost królowi, ale ponieważ król w istocie nie decydował - rządziła de facto Konstytuanta - oznaczało to niezależność kolonii. Ostatecznie Konstytuanta musiała uznać autonomię wysp

Reforma kościelna. Zaczęła się od przejęcia dóbr kościoła przez państwo, przy czym przy­znano klerowi wysokie pensje. W lutym 1790 r. zniesiono klasztory. Generalna reforma kościoła Francji zawarta została w tzw. konstytucji cywilnej kleru, uchwalonej przez Konstytuantę w lipcu 1790 r. (nawet biskupi nie głoso­wali przeciw niej). Zachowując duchowe zwierzchnictwo papieża, una­rodowiła ona w istocie kościół francuski. Departamenty stały się no­wymi diecezjami, biskupi i proboszczowie mieli być wybierani, papież nie zatwierdzał odtąd biskupów, kapituły zastąpiono radami biskupimi, dopuszczonymi do współrządów diecezją. Księża mieli nadal prowadzić akta stanu cywilnego, ogłaszać i komentować z ambony ustawy państwowe.

Konstytuanta zadecydowała, by zwrócić się do papieża o zatwier­dzenie konstytucji cywilnej kleru. Papież Pius VI miał niechęć do rewolucji. Już w marcu 1790 r. potępił on .

d. GŁÓWNE SIŁY POLITYCZNE

W Zgromadzeniu był wyraźny podział na feudalną prawicę i "patriotów". Prawicy, czyli "czarnym", nie brak zdolnych posłów (Cazałes, opat Maury). Akcję ich wspierają dzienniki podtrzymywane finansowo przez dwór i dyspo­nujące dobrymi piórami. Ale prawica może liczyć tylko na 1/4 głosów w Zgromadzeniu, toteż stopniowo przenosi walkę z rewolucją na teren pozaparlamentarny, grzęznąc w kontaktach z emigrantami i obcymi dworami, w projektach powstań i dywersji.

Anglomani Mouniera byli rzecznikami bardzo umiarkowanych re­form politycznych; bieg rewolucji ich przerażał i zbliżał do prawicy. Ujawnienie się tej orientacji jesienią 1789 r. było pierwszą rysą na jed­ności obozu patriotycznego. Grupa ta szybko straci znaczenie; Mounier znajdzie się na emigracji.

Główną siłę Konstytuanty stanowi trzon dawnej partii patriotycz­nej, tzw. konstytucjoniści. La Fayette był tu postacią pierwszoplanową. Miał on w ręku ważny atut: dowództwo paryskiej Gwardii Na­rodowej. La Fayette marzył o jedności narodowej, a więc o zgodzie pomiędzy burżuazją i szlachtą, której patronowałby dwór, ale której reżyserem byłby on sam. Podobne ambicje miał Mirabeau: wybitny pu­blicysta i mówca, pragnął zostać szefem rządu. Konstytuanta zamknęła przed nim tę drogę, uchwalając jesienią 1789 r., że żaden poseł nie może być ministrem. Rozczarowany Mirabeau sprzedał się po cichu dworowi.

Wokół La Fayette'a skupili się, w partii konstytucyjnej, liczni dzia­łacze z Sieyesem, Targetem, Camusem. Publicyści i prawnicy; ode­grali oni kluczową rolę przy przebudowie ustrojowej Francji w latach 1789-1791.

Dalej na lewicy Konstytuanty zasiadali zwolennicy tzw. triumwiratu (Barnave, Duport, Lameth). Radykalizm ich wypowiedzi był nader po­zorny; od konstytucjonistów różnił ich nie tyle program, ile niechęć do "kacyków". Przeciw La Fayette'owi triumwirat (czasem też Mirabeau) w 1790 r. chciał wygrywać postawę autentycznej lewicy: to był główny motyw popierania przez Barnave'a czy Lametha radykałów, takich jak Hieronim Pćtion i adwokat Maksymilian Robespierre. Ich wystąpienia nie ograniczały się do ostrej krytyki "czarnych". Robespierre prze­ciwstawiał się represjom wobec buntujących się chłopów, a potem krwawemu tłumieniu fermentów w armii. Na płaszczyźnie politycznej

Wielkim tematem Robespierre'a była krytyka cenzusów majątkowych i postulat powszechnych wyborów. Te wystąpienia budziły żywe echo: życzliwe wśród paryskiego ludu, nieprzychylne wśród szlachty i umiar­kowanej burżuazji, zwłaszcza prowincjonalnej (m.in. w rodzinnym mieście Robespierre'a, Arras).

Przedłużeniem sporów politycznych w Zgromadzeniu były mnożące się kluby, stowarzyszenia, polemiki prasowe. Prawica miała swój Salon Francuski, konstytucjoniści - Stowarzyszenie Roku 1789. Rojalistów wspierały liczne gazety, w których utalentowani dziennikarze (Rivarol, Suleau) jadowicie atakowali rewolucję; La Fayette'owi basowała zna­komita, świetnie poinformowana gazeta - "Monitor", a nawet lewi­cujący "Patriota Francuski" Brissota. Na lewicy z dawnego klubu bre­tońskiego zrodziło się Towarzystwo Przyjaciół Konstytucji. Ponieważ ich siedzibą stał się dawny klasztor jakobinów - Przyjaciele Konstytucji rychło pozyskają potoczną nazwę klubu jakobińskiego.

Klub jakobinów był platformą dyskusji lewicy szeroko pojętej: obok Robespierre'a czy Petiona występowali tu także ludzie Barnave'a, a nawet Mirabeau. Ale w klubie jakobinów uczy się polityki duża liczba ludzi spoza Konstytuanty: radykalna burżuazja, ludzie wol­nych zawodów. Lewica doceniała wagę powiązań paryskiej centrali z prowincją i szybko w całym kraju wyrosły filie klubu jakobinów. Wy­miana korespondencji, osobiste kontakty, wspólne działania kształciły ideowe oblicze tej wielkiej sieci jakobińskich organizacji: w 1790 r. jest ona polityczną potęgą. Inspiracje jakobińskie żywe są w wielu gaze­tach: ulegli im m.in. Jan Ludwik Carra ("Roczniki Patriotyczne") i Desmoulins, dawny kolega szkolny Robespierre'a ("Rewolucje we Francji i Brabancie").

Jeszcze bardziej na lewo jest klub kordelierów, oficjalnie noszący na­zwę Towarzystwa Przyjaciół Praw Człowieka. Powstał w kwietniu 1790 r. na fali politycznej mobilizacji paryskiego ludu, odsuniętego od praw oby­watelskich przez cenzusy wyborcze i szukającego własnych form politycz­nego działania. Już w lutym 1790 r. uformował się Klub Braterski Obu Płci, pierwszy wzór klubu ludowego, wyrażającego opinie "obywateli bierrnych". Gdy w czerwcu 1790 r. Paryż zostanie podzielony na 48 sekcji, w poszczególnych dzielnicach rozwiną się formy życia klubowego mas. Dla tych lokalnych stowarzyszeń klub kordelierów był sztabem głównym. Występowali tu działacze umiejący trafić do umysłów i wyobraźni ludu: Danton, Momoro, Santerre, Legendre, Chaumette... Robespierre nawiązał kontakty z kordelierami.

Drobna burżuazja i lud miejski, zwłasz­cza w Paryżu, nie zamierzały się godzić z wypchnięciem ich poza nawias praw obywatelskich. Stąd właśnie powodzenie ludowych klubów i "Przyjaciela Ludu", w którym Marat atakował system cenzusów, poli­tykę La Fayette'a, rządy mera Paryża Bailly'ego. Rewolucja spowodowała kryzys wielu zawodów. Rzemieślnicy produkujący artykuły zbytku, służba domowa wielmożów, strażnicy celni. Chłopstwo nadal buntowało się. Le­wica wskazywała, iż przyczyną tych buntów było sabotowanie przez szlachtę dekretów sierpniowych; jednakże chłopstwo nie zadowalało się kompromisem z sierpnia 1789 r., żądając zupełnej likwidacji feudal­nych ciężarów. Szlachta z kolei odczuwała boleśnie nie tylko skutki de­kretów sierpniowych: w 1790 r. reformy Konstytuanty odebrały jej prawa administracyjno-sądowe na wsi, prerogatywy honorowe, tytuły i Derby. Wzmogła się tedy szlachecka niechęć do rewolucji; syciły się nią także emigranckie intrygi. Zniesienie sprzedawalności urzędów poderwało społeczną pozycję "togi": dawnych dygnitarzy sądowych i finansowych spłacono (wedle oficjalnej ceny urzędów), notabene w nowym papierowym pieniądzu; urząd często nie był głównym skład­nikiem ich majątku, ale "ludzie togi," bynajmniej nie zrujnowani, tra­cili jednak podstawy socjalnego prestiżu i znaleźli się bez zajęcia. Kler z kolei postradał swą stanową osobowość: majątki kościoła stały się własnością narodową, znikł stary samorząd wewnętrzny kleru, księża wzięci zostali na państwowe pensje.

1

11



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ważne wydarzenia historyczne, Przyczyny i powstanie Wielkiej Rewolucji Burżuazyjnej we Fra
Rewolucja lipcowa we Francji (1830), Politologia
Rewolucja burżazyjna we Francji 1789-1799
Burke-Rozwal¦üania o Rewolucji we Francji, Filozofia, Rok IV, polityczna, Materiał, Streszczenia tek
rewolucja we francji
E Burke Rozważania o rewolucji we Francji
Powtórzenie wiadomości przed sprawdzianem od rewolucji we Francji do III rozbioru Polski prezentacj
E Burke Rozważania o rewolucji we Francji
ROZWOJ WYDARZEN REWOLUCYJNYCH WE FRANCJI PO 1791 ROKU
O wojnie o niepodległość USA i rewolucji we Francji prezentacja Marty Oleksy
Terror rewolucyjny we Francji w latach 1793 1794 na przykładach wybranych dekretów
Historia Czasy Saskie, rewolucja we Francji, powstanie USA
Edukacja przedszkolna we Francji
MEDIA WE FRANCJ1, uczelnia...dziennikarstwo, Media w Polsce i na swiecie
ZESTAW XIX Architektura?rokowa we Francji i Młoda Polska
Humaniści we Francji eng

więcej podobnych podstron