PRZEZ
PRADZIEJE
I WCZESNE
ŚREDNIO
WIECZE
KSIĘGA JUBILEUSZOWA
na siedemdziesiąte piąte urodziny docenta doktora
JANA GURBY
Pod redakcją
Jerzego Libery i Anny Zakościelnej
WYDAWNICTWO
UNIWERSYTETU MARII CURIE-SKŁODOWSKIEJ LUBLIN 2004
Przez pradzieje i wczesne średniowiecze, Lublin 2004
Wojciech Szymański
Dom żywych - dom umarłych w kulturze Słowian wczesnego średniowiecza
W roku 1955, kilka miesięcy po zakończeniu studiów, uczestniczyłem w badaniach cmentarzyska kurhanowego w Lipsku, pow. Zamość, kierowanych przez prof. Michała Drewkę. Był to kolejny, trzeci mój udział w wykopaliskach prowadzonych na terenie Zamojszczyzny (po Gródku i Sąsiadce), tym razem najdłuższy, bo trwający od sierpnia do 20 października — czyli do pierwszych przymrozków. Sezon ten zamykał prace prowadzone na tym stanowisku przez tego pedantycznego i wnikliwego badacza terenowego starej daty, grzeszącego niestety brakiem chęci do publikowania ich wyników, a poprzestającego najchętniej na etapie ich żywej, ustnej interpretacji i dyskusji. W roku tym przewinęło się kolejno przez Lipsko kilkoro młodych archeologów, dobrze znanych Naszemu Jubilatowi — obecni profesorowie Maria Dekówna, Marek Gedl, Jan Machnik, oraz doktor Jerzy Pyrgała. Szczęśliwym trafem, to również mnie przypadło wówczas w udziale odkrycie istotne zarówno dla samego stanowiska, jak i dla szerszej problematyki słowiańskiej obrzędowości grzebalnej. Przedmiotem mej satysfakcji, a przede wszystkim podnietą do dalszych przemyśleń kierownika badań M. Drewki, była eksploracja i dokumentacja kurhanu nr 45, jednego z dwu na tym cmentarzysku, w których odkryto pozostałości konstrukcji drewnianej, spalonej na miejscu, imitującej jakby podwaliny domostwa (wcześniej kurhan 27 eksplorował J. Pyrgała). Dla osób zaznajomionych bliżej z problematyką tego typu mogił, moje ówczesne emocje będą całkiem zrozumiale. Dostarczają one bowiem, zupełnie nie działających na wyobraźnię większości badaczy, niezwykle skąpych ilości zabytków ruchomych — przeważnie kilku do kilkunastu, zwykle mocno rozdrobnionych fragmentów naczyń glinianych i garstki przepalonych ułamków kostnych, które dodatkowo nie zawsze okazują się być szczątkami ludzkimi (Drewko 1957; Zoll-Adamikowa 1975, s. 156-160).
Po latach koncentracji uwagi przede wszystkim na badaniach osadniczych powrócił do mnie ze zdwojoną siłą ów problem specyfiki obrządku grzebalnego
u Słowian w starszych fazach wczesnego średniowiecza, wyrażającej się w łączeniu go z pewnymi elementami zabudowy. Stało się to za sprawą wyników prac wykopaliskowych prowadzonych przeze mnie na grodzisku w Haćkach, pow. Bielsk Podlaski w latach 1967, 1970-1972. Jak już pisałem dawniej (Szymański 1983, s. 95-98), a co potwierdziły kolejne badania prowadzone w latach 1986-1989, 1991 przez ekspedycję pod kierownictwem dr. Zbigniewa Kobylińskiego (1989) oraz ekspertyzy specjalistyczne, stwierdzono tu w obrębie z pozoru normalnej warstwy osadniczej z VII w. (zawierającej pozostałości konsumpcji oraz różnorakiej działalności gospodarczej i wyspecjalizowanej) także obecność efektów procesu ciałopalenia w postaci drobnych ułamków kości ludzkich i innych pojedynczych zabytków przekształconych w wyniku działania ognia. Do informacji tych sięgnął również w swoich monografiach M. Parczewski (1988, s. 83; 1993, s. 117), przytaczając dodatkowo fakty odkrywania czasami pochówków ciałopalnych w obrębie osad kultury korczackiej i pieńkowskiej.
Kolejny poziom wiedzy w omawianej dziedzinie odsłaniają wyniki badań specyficznego typu pochówków, właściwego dla części Słowiańszczyzny Zachodniej, od pierwszego stanowiska, na którym go wyróżniono, badanego przez V. Schmidta, określanego mianem - Alt Käbelich (Schmidt 1995; 2001, s. 29-30; zob. także Łosiński 1993; Dulinicz 2001, s. 204-205). Charakteryzował się on, najogólniej biorąc, grzebaniem szczątków zmarłych w dużych jamach, zwykle podłużnych, przypominających do złudzenia podobne obiekty występujące na wielu wczesnośredniowiecznych osadach zachodniosłowiańskich z różnego czasu, gdzie są one uznawane za zagłębione części obiektów o konstrukcji nadziemnej (szałasowej, zrębowej?; zob. zwłaszcza Kobyliński 1988, s 109-111; 1997, s. 105-106; Szymański 2000, s. 363-366).
Tymi trzema wymienionymi obszarami zazębiania się form obrządku grzebalnego wczesnośredniowiecznych Słowian z kształtem ich osadnictwa na najniższym jego poziomie tj. budynku mieszkalnego, pragnę zająć się nieco obszerniej w dalszej części artykułu. Uwagi moje w tej kwestii traktuję przy tym jako materiał do dyskusji, a z drugiej strony jako bodziec do szczególnie starannej obserwacji i analizy najdrobniejszych nawet materialnych artefaktów, mogących się wiązać z kultem zmarłych u pogańskich Słowian, którego wiele aspektów nadal pozostaje dla nas zagadką. Nie kryła tej sytuacji wnikliwa badaczka tych zagadnień prof. Helena Zoll-Adamikowa, która skrupulatnie zgromadziła i poddała analizie wszystkie dostępne źródła do tej kwestii do lat 70. XX w. (Zoll-Adamikowa 1975; 1979). Następne lata nie przyniosły zasadniczego przełomu w tej dziedzinie, dostarczając jednak nowych, nieraz inspirujących odkryć, jak choćby cytowane wyżej groby typu Alt Käbelich, które Ta nieodżałowanej pamięci Uczona zdołała jeszcze spożytkować do wzbogacenia swych studiów (Zoll-Adamikowa 1988, s. 196-198).
Najstarszą fazę występowania zajmujących nas tu zjawisk reprezentują wyniki badań grodziska w Haćkach, gdzie — przypominam - odkryto wzdłuż południo-
wo-wschodniej i południowo-zachodniej krawędzi i częściowo także na stoku wzgórka grodziskowego, nieregularny pas warstwy (szer. do 6 m, miąższości do ok. 0,3 m), dość silnie przewęglonej, z rozwleczonymi kamieniami paleniskowymi. Jej datowanie na początki wczesnego średniowiecza, najpewniej na VII w. wynikające z analizy licznych zabytków ruchomych, znalazło również częściowe potwierdzenie w wynikach analiz specjalistycznych1. Warstwa ta była nasycona zabytkami wydzielonymi różnych kategorii: licznymi brązowymi i srebrnymi ozdobami i częściami stroju (całymi i we fragmentach), narzędziami i przyborami codziennego użytku (zadziwiająco liczne przęśliki - ok. 100 sztuk), w tym przyrządami związanymi z zajęciami złotniczymi, w postaci serii foremek odlewniczych z margla, kilkunastu żelaznych rylców, łyżki odlewniczej. Znaleziska masowe stanowią: ceramika całkowicie ręcznej roboty reprezentująca wschodni wariant typu praskiego, kości zwierzęce i stosunkowo licznie występujące ziarna zbóż, w tym wyróżniające się kilkadziesiąt bryłek z zawartością zwęglonego prosa w postaci kaszy, czasem przybierających dosyć regularne kształty, kojarzące się z fragmentami niewielkich wypieków. Jednak jak już wiemy, o niezwykłości odkrytego tu zespołu decydują przede wszystkim rozproszone równomiernie w obrębie warstwy drobne przepalone kostki ludzkie, częściowo rozpoznawane już w trakcie badań, wyselekcjonowane później przez archeozoologów, a przede wszystkim — określone przez antropologów (dr M. Pyżuk-Lenarczyk z IAE PAN). Odkrycia te należy sumarycznie odczytywać jako świadectwo funkcjonowania w początku wczesnego średniowiecza na wydzielonym, sztucznie przez człowieka przysposobionym wzgórku kemowym w Haćkach niezwykłego obiektu, którego część zasadniczą stanowiła jakaś budowla halowa nieokreślonej konstrukcji. Służył on najpewniej jako miejsce, przede wszystkim dla szczególnych zgromadzeń, w tym obrzędowych, uprawiania określonej działalności produkcyjnej (złotnictwo, tkactwo?), a także — przechowywania pod dachem (w jakichś organicznych pojemnikach?) spalonych szczątków członków rodowej wspólnoty (Szymański 1983; 2000, s. 366).
W sposób mniej jednoznaczny zostały opublikowane informacje o odkryciu podobnych śladów na grodzisku w Zimnie na Wołyniu. Odsłonięto tu mianowicie w obrębie ulokowanych wzdłuż krawędzi cypla o stromych stokach pozostałości długiej budowli naziemnej o konstrukcji słupowej, rząd zagadkowych podłużnych palenisk (maksymalnie l x 1,8 m), o trwałej budowie, z wylepą glinianą, na której zalegała sprasowana warstwa jasno-szarego popiołu z drobnymi przepalonymi fragmentami kości, jakimiś niewielkimi przedmiotami żelaznymi, oraz fragmentem zżużlonego szkła - zapewne paciorka. Mimo, że brak informacji
1 Seria oznaczeń C I4 wykazała natomiast, że wbrew temu co sadziłem przed laty, większość regularnego układu jam posłupowych nie wiąże się z omawianym etapem użytkowania wzgórza w Haćkach i pochodzi z okresu lateńskiego (zob. Kobyliński 1989; Szymański 2000, s. 366).
o przeprowadzeniu analiz biologicznych owych przepalonych szczątków kostnych, można się domyślać istnienia tu sytuacji zbliżonej do stwierdzonej na podlaskim grodzisku, m.in. dlatego, że trudno dopuszczać możliwość praktycznego wykorzystywania takich palenisk (w celach grzewczych, produkcyjnych, czy innych?), szczególnie na obszarze charakteryzującym się dominacją jako urządzenia ogniowego pieca, i to lokowanego głównie w obiektach mieszkalnych całkowicie odmiennych od budowli z grodziska w Zimnie, czyli w czworokątnych ziemiankach2. Poza tym obfity inwentarz zabytkowy pozyskany na tym stanowisku w wielu pozycjach jest wysoce zgodny z tym pochodzącym z grodziska w Haćkach, dotyczy to zwłaszcza licznych śladów produkcji złotniczej. Zasadnicza odmienność polega na wystąpieniu w Zimnie licznej reprezentacji militariów, będących jednak w pierwszym rzędzie świadectwem szczególnych dziejów badanego obiektu - wojennego incydentu, który doprowadził do zagłady tego ośrodka, uważanego przez autora badań za jeden z centralnych grodów plemienia Dulebów (Aulich 1974; Szymański 1983, s. 95).
Wynika stąd prawdopodobieństwo kultywowania także w VI-VI1 w. na zachodnim Wołyniu, tj. na obszarze wchodzącym również w skład prowincji wschodniej typu praskiego, specyficznego obyczaju przechowywania spalonych szczątków zmarłych w obrębie specjalnych obiektów i w budowlach szczególnej formy, odmiennych od występujących na zwykłych osadach otwartych. Można się przy tym dodatkowo zastanawiać nad prawomocnością porównywania omawianych palenisk z Zimna z pozostałościami stosów ciałopalnych, znanych z jednostkowych odkryć na późniejszych cmentarzyskach kurhanowych z obszaru naszych ziem (Zoll-Adamikowa 1975, s. 131-134; 1979, s. 248-249). Nie chodzi tu oczywiście o dokładne skojarzenia, ponieważ w pierwszym wypadku brak pozostałości drewna ze stosu, w drugim - glinianej wylepy. Łączy je podługowaty kształt i ogólne wymiary, które jednak w paleniskach z Zimna rzadko sięgają wzrostu rosłego mężczyzny — najczęściej są znacznie mniejsze. Trudno zresztą sobie wyobrazić ciałopalne stosy płonące w obrębie jakiejś budowli, czy sytuację alternatywną — masowe spalanie zmarłych (w przewadze osobników niskiego wzrostu — dzieci?) na zgliszczach takiej zabudowy. Z drugiej strony - jak już wiemy — paleniska z Zimna nie wykazują śladów wykorzystania w celach praktycznych, z którymi ponadto wydaje się kolidować ich wyraźnie wydłużony kształt. Czy nie są to wobec tego pozostałości urządzeń ogniowych imitujących stos ciałopalny i zajmujących określone miejsce w łańcuchu zabiegów kultowych związanych z kremacją zwłok, uprawianych przez niektóre ugrupowania słowiańskie w początkach wczesnego średniowiecza?
Idąc dalej tą drogą rozumowania, należy rozważyć, jak ten szczególny sposób postępowania ze spalonymi szczątkami najbliższych osób, zarysowujący się
2) Ziemianki takie zostały odkryte na współczesnej grodzisku osadzie Zimno 4 (Gavrituhin 1998).
na podstawie wyników badań w Haćkach, i mniej jednoznaczne - w Zimnie, ma się do często archeologicznie potwierdzanego obyczaju wznoszenia kurhanów kryjących pochówki ciałopalne, rozproszone różnej formy, czyli ogólnie biorąc — nie umieszczane w specjalnych pojemnikach, którymi są zwykle gliniane urny. Na pytanie, czy idea długiej budowli, stanowiącej m.in. pomieszczenie do przechowywania pozostałości kremacji, znajduje jakieś odbicie wśród form grobów właściwych Słowianom w starszych fazach wczesnego średniowiecza, odpowiedź może brzmieć pozytywnie. Od dawna znane, nieźle przebadane i dosyć dobrze publikowane są cmentarzyska ze strefy górnego Naddnieprza, głównie z ziemi pskowskiej i smoleńskiej, złożone z tzw. długich kurhanów, czyli nasypów kilkudziesięciometrowej długości, datowanych na VI-IX w. i wiązanych ze znanym z ruskich latopisów plemieniem Krywiczów (Sedov 1974; 1982, s. 46-55). jeden kurhan może kryć od kilku do ok. 20 pochówków, pośród których dominują bezurnowe (ponad 75%). Najbardziej interesujące są przy tym dla nas te nasypy, w których resztki kremacji spoczywały na specjalnych, wyrównanych klepiskach z cienkiej warstwy wypalonej na czerwono gliny (Sedov 1974, s. 19). Paralela z rzędem glinianych palenisk z grodziska w Zimnie nasuwa się sama. Czy nie warto wobec tego zastanowić się nad taką możliwością, że długie kurhany stanowią realizację przetworzonej koncepcji przechowywania pozostałości ciałopalenia w dużych halowych budowlach, w rodzaju znanych z Haciek i Zimna? Oczywiście nasypy takie spełniały tylko symboliczne funkcje i były pozbawione innych - praktycznych, których w sposób zasadny domyślamy się w wypadku długich domów z obu wymienionych stanowisk. Wobec wiarygodności propozycji W. W. Sedowa wczesnego datowania najstarszych długich kurhanów (na VI w), szczególnie tych z ziemi pskowskiej, trudno tu mówić o jakimś ewolucyjnym rozwoju koncepcji hali - domu zmarłych, zamkniętym wykształceniem się kurhanów tej specyficznej budowy. Na obecnym etapie rozpoznania problemu bezpieczniej jest zakładać równoczesność tych zjawisk i dostrzegać przede wszystkim różnice terytorialne, przybierające postać jawnej rozbieżności zasięgów występowania obu sygnalizowanych zjawisk, tj. szczególnych centrów osadniczych o złożonych funkcjach, m.in. sepulkralnych, i cmentarzysk z długimi kurhanami, realizującymi ideę rodzinnych grobowców — domów zmarłych. Obecność pierwszych stwierdzono dotychczas tylko w strefie jakby przejściowej między wschodnimi i zachodnimi obszarami zajętymi przez Słowian. Drugie koncentrują się natomiast na peryferyjnych obszarach północno-wschodnich, gdzie byli oni wystawieni na rozmaite oddziaływania ludów obcych - Bałtów i Finów.
Natomiast niewątpliwa sekwencja czasowa zarysuje się, kiedy na wspólnej platformie zechcemy rozpatrywać dwa omawiane tu zjawiska z dziedziny słowiańskiej obyczajowości grzebalnej, czyli z jednej strony domniemane hale zmarłych z Haciek i Zimna, z drugiej - wzmiankowane już kurhany ciałopalne typu lipskie-
go, szczególnie pospolite na obszarze południowo-wschodniej Polski. Dzięki wspomnianym już, wnikliwym analizom H. Zoll-Adamikowej nie mamy wątpliwości, że te drugie pojawiły się później - od 2 po. VII w, przy czym apogeum upowszechnienia się tej formy pochówków przypada na okres zdecydowanie młodszy, aniżeli czas funkcjonowania ośrodków typu Haćki i Zimno, tj. na VIII-X w. Przypomnijmy, że w mogiłach tego typu mamy do czynienia ze specyficzną postacią obrządku grzebalnego, manifestującą się dla badaczy występowaniem w różnych partiach kurhanu lub w jego bezpośrednim sąsiedztwie minimalnych pozostałości ciałopalenia, czasem - ich całkowitym brakiem. Przy tym, co znam z autopsji, stopień przepalenia i daleko posuniętego rozdrobnienia kości ludzkich jest w kurhanach lipskich identyczny jak w omawianej warstwie grodziska w Haćkach. Dzięki H. Zoll-Adamikowej kwestia interpretacji mogił tego rodzaju została chyba definitywnie rozstrzygnięta. Wychodząc z drobiazgowych analiz stratygraficznych i wspierając się relacjami źródeł pisanych dotyczących Słowian wschodnich, autorka ta przekonywująco udowodniła, że mamy tu do czynienia z materialnymi świadectwami praktykowania obyczaju pochówków nakurhanowych. Stawianie urny lub innego pojemnika ze spalonymi kośćmi na wierzchu kopca kurhanowego, zapewne w jakiejś domkowej obudowie, rzeczywiście tłumaczy w sposób wiarygodny powszechną nikłość pozostałości pochówków i ich niejednokrotne znajdowanie w rowie przykurhanowym, czyli na wtórnym złożu (Zoll-Adamikowa 1979, s. 126-131). Dla rozważanych w tym miejscu paraleli istotna jest jeszcze jedna, sygnalizowana przeze mnie na wstępie obserwacja — stwierdzenie w niektórych kurhanach tego typu obecności spalonych bierwion ułożonych w zrąb, w jednym, znanym mi osobiście wypadku kurhanu nr 45 z cmentarzyska w Lipsku — dodatkowo z ulokowanym w rogu („zimnym" - jak w chacie) kamiennym paleniskiem'. W takich wypadkach idea kurhanu - domu zmarłego (wysuwana m.in. także przez Drewkę 1957, s. 167) jawi się nam z całą wyrazistością. Trzeba jednak odnotować, że H. Zoll-Adamikowa (1979, s. 98-99) początkowo zwolenniczka takiej koncepcji, skłoniła się ostatecznie ku innej wykładni sensu podobnych dodatkowych urządzeń w kurhanach tego typu, traktującej je jako grodzenie mające zabezpieczać przed ewentualnym zagrożeniem ze strony zmarłych. Jednak przytoczone wyżej przykłady, zwłaszcza Haciek, zdają się negować zasadność przypisywania pogańskim Słowianom tak daleko pośmiertnej ostrożności i nieufności względem swych zmarłych.
3) W opisie badanego przeze mnie kurhanu nr 45 z Lipska, autorstwa H. Zoll-Adamikowej (1975, s. 159; 1979, S5, 88, ryć. 31 f) wystąpiły pewne nieścisłości, które niniejszym prostuję, odsyłając zainteresowane osoby do dokumentacji polowej przechowywanej w PM A. Po zdjęciu cienkiej warstwy humusu wystąpił w górnej partii nasypu ciemny zarys, w przybliżeniu czworokątny, o długości boków ok. 4,5 m (nie - 2 m, jak u cytowanej autorki), z których to boków 3 były mniej lub bardziej wyraźnie podkreślone obecnością, śladów po spalonych miejscu belkach. W północno-zachodnim narożu czworokąta znajdowało sic duże palenisko ułożone z kamieni noszących wyraźne ślady działania ognia.
Zaryzykowałbym w tym miejscu twierdzenie, że na korzyść koncepcji funkcjonowania u nich idei domu zmarłych, przemawiają także rosnące ostatnio w liczbę odkrycia, wspomnianych przeze mnie na wstępie, grobów typu Alt Käbelich, wręcz tak nazywanych („Totenhauser") przez autora ich pierwszych badań V. Schmidta. Ich datowanie (od VIII do XI-X1I w.) pokrywa się po części z chronologią cmentarzysk kurhanowych typu lipskiego, natomiast zasięg terytorialny, ograniczany początkowo do Pomorza, głównie zachodniego, i północnego Połabia, wydaje się w świetle najnowszych odkryć przesuwać coraz dalej w głąb naszych ziem. Są to, jak już wiemy (lit. zob. wyżej), bardzo podobne do występujących pospolicie na równoczasowych słowiańskich stanowiskach osadniczych, dość rozległe i głębokie jamy - koliste, owalne lub czworoboczne, o powierzchni ok. 10-21 m2, z wyraźną warstwą ciałopalenia w górnej partii, rzadziej na innych poziomach, zawierającą nieliczne fragmenty kości ludzkich, pochodzących jak wykazały analizy, od 2-3 osobników. Część jam mieści również szczątki niespałone, przeważnie dziecięce, ulokowane na niższych ich poziomach, stąd uważane przez V. Schmidta za pierwsze pochówki w takim domu umarłych, będące zarazem złożonymi w nim ofiarami zakładzinowymi. Wydzielającą się warstwę ze znaczną ilością ceramiki, pojedynczymi kośćmi zwierzęcymi i ewentualnie innymi dodatkami uznaje on za deponowane w jamach pozostałości tryzny. Całe obiekty określa jako groby rodzinne, które były zwieńczone jakąś nadbudową, mogącą przetrwać do 30 lat (Schmidt 1995; 2001, s. 29).
Podsumowanie tego skrótowego przeglądu wybranych zagadnień wiążących się ze specyficznymi obyczajami grzebalnymi pogańskich Słowian prowadzi do sformułowania kilku uwag ogólnej, na pewno dyskusyjnej, natury. Wydaje się mianowicie, że na części wschodnich obszarów Słowiańszczyzny funkcjonowała w starszych fazach wczesnego średniowiecza idea wielkiego domu (hali) zmarłych, przybierającego różną materialną postać (budowli lub nasypu kurhanowego), kryjącego spalone i poddane następnie ostrej selekcji, szczątki poszczególnych osobników wchodzących w skład jakiejś większej, spokrewnionej grupy społecznej — wielkiej rodziny lub rodu. Natomiast w wiekach późniejszych, od VII-VIII w. na większych obszarach rozpowszechnia się, rozmaicie realizowana (w formie kurhanów typu lipskiego, grobów typu Alt Käbelich) koncepcja domu zmarłych, kopiującego zwykłą zabudowę słowiańskich osiedli, przeznaczonego dla rodziny nuklearnej. W finalnym efekcie, położone w różnych odległościach od siebie osady żywych i umarłych nie były drastycznie odmienne w swym wyglądzie. Ich rozplanowanie bywało podobnie nieregularne, a przysypane ziemią dachy domów zagłębionych w ziemię mogły z daleka wyglądać jak kopce, przypominając nasypy grobowe, których forma, jak się ostatnio przypuszcza, nie zawsze musiała być pierwotnie okrągła. W sumie oba światy — żywych i umarłych nie były wówczas tak ściśle odizolowane, jak to się nam nieraz wydaje.
301