Szymański, Dom żywych, dom umarłych


PRZEZ

PRADZIEJE

I WCZESNE

ŚREDNIO

WIECZE

KSIĘGA JUBILEUSZOWA

na siedemdziesiąte piąte urodziny docenta doktora

JANA GURBY

Pod redakcją

Jerzego Libery i Anny Zakościelnej

WYDAWNICTWO

UNIWERSYTETU MARII CURIE-SKŁODOWSKIEJ LUBLIN 2004


Przez pradzieje i wczesne średniowiecze, Lublin 2004

Wojciech Szymański

Dom żywych - dom umarłych w kulturze Słowian wczesnego średniowiecza

W roku 1955, kilka miesięcy po zakończeniu studiów, uczestniczyłem w badaniach cmentarzyska kurhanowego w Lipsku, pow. Zamość, kierowanych przez prof. Mi­chała Drewkę. Był to kolejny, trzeci mój udział w wykopaliskach prowadzonych na terenie Zamojszczyzny (po Gródku i Sąsiadce), tym razem najdłuższy, bo trwający od sierpnia do 20 października — czyli do pierwszych przymrozków. Sezon ten za­mykał prace prowadzone na tym stanowisku przez tego pedantycznego i wnikliwe­go badacza terenowego starej daty, grzeszącego niestety brakiem chęci do publiko­wania ich wyników, a poprzestającego najchętniej na etapie ich żywej, ustnej inter­pretacji i dyskusji. W roku tym przewinęło się kolejno przez Lipsko kilkoro mło­dych archeologów, dobrze znanych Naszemu Jubilatowi — obecni profesorowie Maria Dekówna, Marek Gedl, Jan Machnik, oraz doktor Jerzy Pyrgała. Szczęśliwym tra­fem, to również mnie przypadło wówczas w udziale odkrycie istotne zarówno dla samego stanowiska, jak i dla szerszej problematyki słowiańskiej obrzędowości grze­balnej. Przedmiotem mej satysfakcji, a przede wszystkim podnietą do dalszych prze­myśleń kierownika badań M. Drewki, była eksploracja i dokumentacja kurhanu nr 45, jednego z dwu na tym cmentarzysku, w których odkryto pozostałości konstrukcji drewnianej, spalonej na miejscu, imitującej jakby podwaliny domostwa (wcześniej kurhan 27 eksplorował J. Pyrgała). Dla osób zaznajomionych bliżej z problematyką tego typu mogił, moje ówczesne emocje będą całkiem zrozumiale. Dostarczają one bowiem, zupełnie nie działających na wyobraźnię większości badaczy, niezwykle skąpych ilości zabytków ruchomych — przeważnie kilku do kilkunastu, zwykle moc­no rozdrobnionych fragmentów naczyń glinianych i garstki przepalonych ułamków kostnych, które dodatkowo nie zawsze okazują się być szczątkami ludzkimi (Drewko 1957; Zoll-Adamikowa 1975, s. 156-160).

Po latach koncentracji uwagi przede wszystkim na badaniach osadniczych po­wrócił do mnie ze zdwojoną siłą ów problem specyfiki obrządku grzebalnego


u Słowian w starszych fazach wczesnego średniowiecza, wyrażającej się w łącze­niu go z pewnymi elementami zabudowy. Stało się to za sprawą wyników prac wykopaliskowych prowadzonych przeze mnie na grodzisku w Haćkach, pow. Bielsk Podlaski w latach 1967, 1970-1972. Jak już pisałem dawniej (Szymański 1983, s. 95-98), a co potwierdziły kolejne badania prowadzone w latach 1986-1989, 1991 przez ekspedycję pod kierownictwem dr. Zbigniewa Kobylińskiego (1989) oraz ekspertyzy specjalistyczne, stwierdzono tu w obrębie z pozoru normalnej war­stwy osadniczej z VII w. (zawierającej pozostałości konsumpcji oraz różnorakiej działalności gospodarczej i wyspecjalizowanej) także obecność efektów procesu ciałopalenia w postaci drobnych ułamków kości ludzkich i innych pojedynczych zabytków przekształconych w wyniku działania ognia. Do informacji tych się­gnął również w swoich monografiach M. Parczewski (1988, s. 83; 1993, s. 117), przytaczając dodatkowo fakty odkrywania czasami pochówków ciałopalnych w ob­rębie osad kultury korczackiej i pieńkowskiej.

Kolejny poziom wiedzy w omawianej dziedzinie odsłaniają wyniki badań spe­cyficznego typu pochówków, właściwego dla części Słowiańszczyzny Zachoniej, od pierwszego stanowiska, na którym go wyróżniono, badanego przez V. Schmidta, określanego mianem - Alt Käbelich (Schmidt 1995; 2001, s. 29-30; zob. także Łosiński 1993; Dulinicz 2001, s. 204-205). Charakteryzował się on, najogólniej biorąc, grzebaniem szczątków zmarłych w dużych jamach, zwykle podłużnych, przypominających do złudzenia podobne obiekty występujące na wielu wczesnośredniowiecznych osadach zachodniosłowiańskich z różnego cza­su, gdzie są one uznawane za zagłębione części obiektów o konstrukcji nadziem­nej (szałasowej, zrębowej?; zob. zwłaszcza Kobyliński 1988, s 109-111; 1997, s. 105-106; Szymański 2000, s. 363-366).

Tymi trzema wymienionymi obszarami zazębiania się form obrządku grzebal­nego wczesnośredniowiecznych Słowian z kształtem ich osadnictwa na najniż­szym jego poziomie tj. budynku mieszkalnego, pragnę zająć się nieco obszerniej w dalszej części artykułu. Uwagi moje w tej kwestii traktuję przy tym jako materiał do dyskusji, a z drugiej strony jako bodziec do szczególnie starannej obserwacji i analizy najdrobniejszych nawet materialnych artefaktów, mogących się wiązać z kultem zmarłych u pogańskich Słowian, którego wiele aspektów nadal pozosta­je dla nas zagadką. Nie kryła tej sytuacji wnikliwa badaczka tych zagadnień prof. Helena Zoll-Adamikowa, która skrupulatnie zgromadziła i poddała analizie wszyst­kie dostępne źródła do tej kwestii do lat 70. XX w. (Zoll-Adamikowa 1975; 1979). Następne lata nie przyniosły zasadniczego przełomu w tej dziedzinie, dostarcza­jąc jednak nowych, nieraz inspirujących odkryć, jak choćby cytowane wyżej groby typu Alt Käbelich, które Ta nieodżałowanej pamięci Uczona zdołała jeszcze spo­żytkować do wzbogacenia swych studiów (Zoll-Adamikowa 1988, s. 196-198).

Najstarszą fazę występowania zajmujących nas tu zjawisk reprezentują wyniki badań grodziska w Haćkach, gdzie — przypominam - odkryto wzdłuż południo-


wo-wschodniej i południowo-zachodniej krawędzi i częściowo także na stoku wzgórka grodziskowego, nieregularny pas warstwy (szer. do 6 m, miąższości do ok. 0,3 m), dość silnie przewęglonej, z rozwleczonymi kamieniami paleniskowymi. Jej datowanie na początki wczesnego średniowiecza, najpewniej na VII w. wyni­kające z analizy licznych zabytków ruchomych, znalazło również częściowe po­twierdzenie w wynikach analiz specjalistycznych1. Warstwa ta była nasycona zabytkami wydzielonymi różnych kategorii: licznymi brązowymi i srebrnymi ozdo­bami i częściami stroju (całymi i we fragmentach), narzędziami i przyborami co­dziennego użytku (zadziwiająco liczne przęśliki - ok. 100 sztuk), w tym przy­rządami związanymi z zajęciami złotniczymi, w postaci serii foremek odlewni­czych z margla, kilkunastu żelaznych rylców, łyżki odlewniczej. Znaleziska maso­we stanowią: ceramika całkowicie ręcznej roboty reprezentująca wschodni wa­riant typu praskiego, kości zwierzęce i stosunkowo licznie występujące ziarna zbóż, w tym wyróżniające się kilkadziesiąt bryłek z zawartością zwęglonego prosa w po­staci kaszy, czasem przybierających dosyć regularne kształty, kojarzące się z frag­mentami niewielkich wypieków. Jednak jak już wiemy, o niezwykłości odkrytego tu zespołu decydują przede wszystkim rozproszone równomiernie w obrębie warstwy drobne przepalone kostki ludzkie, częściowo rozpoznawane już w trak­cie badań, wyselekcjonowane później przez archeozoologów, a przede wszystkim — określone przez antropologów (dr M. Pyżuk-Lenarczyk z IAE PAN). Odkrycia te należy sumarycznie odczytywać jako świadectwo funkcjonowania w początku wczesnego średniowiecza na wydzielonym, sztucznie przez człowieka przyspo­sobionym wzgórku kemowym w Haćkach niezwykłego obiektu, którego część za­sadniczą stanowiła jakaś budowla halowa nieokreślonej konstrukcji. Służył on naj­pewniej jako miejsce, przede wszystkim dla szczególnych zgromadzeń, w tym ob­rzędowych, uprawiania określonej działalności produkcyjnej (złotnictwo, tkactwo?), a także — przechowywania pod dachem (w jakichś organicznych pojemnikach?) spa­lonych szczątków członków rodowej wspólnoty (Szymański 1983; 2000, s. 366).

W sposób mniej jednoznaczny zostały opublikowane informacje o odkryciu podobnych śladów na grodzisku w Zimnie na Wołyniu. Odsłonięto tu mianowi­cie w obrębie ulokowanych wzdłuż krawędzi cypla o stromych stokach pozosta­łości długiej budowli naziemnej o konstrukcji słupowej, rząd zagadkowych po­dłużnych palenisk (maksymalnie l x 1,8 m), o trwałej budowie, z wylepą glinianą, na której zalegała sprasowana warstwa jasno-szarego popiołu z drobnymi prze­palonymi fragmentami kości, jakimiś niewielkimi przedmiotami żelaznymi, oraz fragmentem zżużlonego szkła - zapewne paciorka. Mimo, że brak informacji

1 Seria oznaczeń C I4 wykazała natomiast, że wbrew temu co sadziłem przed laty, większość regularnego układu jam posłupowych nie wiąże się z omawianym etapem użytkowania wzgórza w Haćkach i pochodzi z okresu lateńskiego (zob. Kobyliński 1989; Szymański 2000, s. 366).


o przeprowadzeniu analiz biologicznych owych przepalonych szczątków kostnych, można się domyślać istnienia tu sytuacji zbliżonej do stwierdzonej na podlaskim grodzisku, m.in. dlatego, że trudno dopuszczać możliwość praktycznego wykorzy­stywania takich palenisk (w celach grzewczych, produkcyjnych, czy innych?), szcze­gólnie na obszarze charakteryzującym się dominacją jako urządzenia ogniowego pieca, i to lokowanego głównie w obiektach mieszkalnych całkowicie odmiennych od budowli z grodziska w Zimnie, czyli w czworokątnych ziemiankach2. Poza tym obfity inwentarz zabytkowy pozyskany na tym stanowisku w wielu pozycjach jest wysoce zgodny z tym pochodzącym z grodziska w Haćkach, dotyczy to zwłaszcza licznych śladów produkcji złotniczej. Zasadnicza odmienność polega na wystąpie­niu w Zimnie licznej reprezentacji militariów, będących jednak w pierwszym rzędzie świadectwem szczególnych dziejów badanego obiektu - wojennego incydentu, któ­ry doprowadził do zagłady tego ośrodka, uważanego przez autora badań za jeden z centralnych grodów plemienia Dulebów (Aulich 1974; Szymański 1983, s. 95).

Wynika stąd prawdopodobieństwo kultywowania także w VI-VI1 w. na za­chodnim Wołyniu, tj. na obszarze wchodzącym również w skład prowincji wschod­niej typu praskiego, specyficznego obyczaju przechowywania spalonych szcząt­ków zmarłych w obrębie specjalnych obiektów i w budowlach szczególnej formy, odmiennych od występujących na zwykłych osadach otwartych. Można się przy tym dodatkowo zastanawiać nad prawomocnością porównywania omawianych palenisk z Zimna z pozostałościami stosów ciałopalnych, znanych z jednostko­wych odkryć na późniejszych cmentarzyskach kurhanowych z obszaru naszych ziem (Zoll-Adamikowa 1975, s. 131-134; 1979, s. 248-249). Nie chodzi tu oczywi­ście o dokładne skojarzenia, ponieważ w pierwszym wypadku brak pozostałości drewna ze stosu, w drugim - glinianej wylepy. Łączy je podługowaty kształt i ogólne wymiary, które jednak w paleniskach z Zimna rzadko sięgają wzrostu rosłego mężczyzny — najczęściej są znacznie mniejsze. Trudno zresztą sobie wyobrazić ciałopalne stosy płonące w obrębie jakiejś budowli, czy sytuację alternatywną — masowe spalanie zmarłych (w przewadze osobników niskiego wzrostu — dzieci?) na zgliszczach takiej zabudowy. Z drugiej strony - jak już wiemy — paleniska z Zim­na nie wykazują śladów wykorzystania w celach praktycznych, z którymi ponadto wydaje się kolidować ich wyraźnie wydłużony kształt. Czy nie są to wobec tego pozostałości urządzeń ogniowych imitujących stos ciałopalny i zajmujących okre­ślone miejsce w łańcuchu zabiegów kultowych związanych z kremacją zwłok, uprawianych przez niektóre ugrupowania słowiańskie w początkach wczesnego średniowiecza?

Idąc dalej tą drogą rozumowania, należy rozważyć, jak ten szczególny spo­sób postępowania ze spalonymi szczątkami najbliższych osób, zarysowujący się

2) Ziemianki takie zostały odkryte na współczesnej grodzisku osadzie Zimno 4 (Gavrituhin 1998).


na podstawie wyników badań w Haćkach, i mniej jednoznaczne - w Zimnie, ma się do często archeologicznie potwierdzanego obyczaju wznoszenia kurhanów kryjących pochówki ciałopalne, rozproszone różnej formy, czyli ogólnie biorąc — nie umieszczane w specjalnych pojemnikach, którymi są zwykle gliniane urny. Na pytanie, czy idea długiej budowli, stanowiącej m.in. pomieszczenie do prze­chowywania pozostałości kremacji, znajduje jakieś odbicie wśród form grobów właściwych Słowianom w starszych fazach wczesnego średniowiecza, odpo­wiedź może brzmieć pozytywnie. Od dawna znane, nieźle przebadane i dosyć dobrze publikowane są cmentarzyska ze strefy górnego Naddnieprza, głównie z ziemi pskowskiej i smoleńskiej, złożone z tzw. długich kurhanów, czyli nasy­pów kilkudziesięciometrowej długości, datowanych na VI-IX w. i wiązanych ze znanym z ruskich latopisów plemieniem Krywiczów (Sedov 1974; 1982, s. 46-55). jeden kurhan może kryć od kilku do ok. 20 pochówków, pośród których dominują bezurnowe (ponad 75%). Najbardziej interesujące są przy tym dla nas te nasypy, w których resztki kremacji spoczywały na specjalnych, wyrównanych klepiskach z cienkiej warstwy wypalonej na czerwono gliny (Sedov 1974, s. 19). Paralela z rzędem glinianych palenisk z grodziska w Zimnie nasuwa się sama. Czy nie warto wobec tego zastanowić się nad taką możliwością, że długie kur­hany stanowią realizację przetworzonej koncepcji przechowywania pozostało­ści ciałopalenia w dużych halowych budowlach, w rodzaju znanych z Haciek i Zimna? Oczywiście nasypy takie spełniały tylko symboliczne funkcje i były pozbawione innych - praktycznych, których w sposób zasadny domyślamy się w wypadku długich domów z obu wymienionych stanowisk. Wobec wiarygod­ności propozycji W. W. Sedowa wczesnego datowania najstarszych długich kur­hanów (na VI w), szczególnie tych z ziemi pskowskiej, trudno tu mówić o ja­kimś ewolucyjnym rozwoju koncepcji hali - domu zmarłych, zamkniętym wy­kształceniem się kurhanów tej specyficznej budowy. Na obecnym etapie rozpo­znania problemu bezpieczniej jest zakładać równoczesność tych zjawisk i do­strzegać przede wszystkim różnice terytorialne, przybierające postać jawnej roz­bieżności zasięgów występowania obu sygnalizowanych zjawisk, tj. szczegól­nych centrów osadniczych o złożonych funkcjach, m.in. sepulkralnych, i cmen­tarzysk z długimi kurhanami, realizującymi ideę rodzinnych grobowców — do­mów zmarłych. Obecność pierwszych stwierdzono dotychczas tylko w strefie jakby przejściowej między wschodnimi i zachodnimi obszarami zajętymi przez Słowian. Drugie koncentrują się natomiast na peryferyjnych obszarach północno-wschodnich, gdzie byli oni wystawieni na rozmaite oddziaływania ludów ob­cych - Bałtów i Finów.

Natomiast niewątpliwa sekwencja czasowa zarysuje się, kiedy na wspólnej plat­formie zechcemy rozpatrywać dwa omawiane tu zjawiska z dziedziny słowiań­skiej obyczajowości grzebalnej, czyli z jednej strony domniemane hale zmarłych z Haciek i Zimna, z drugiej - wzmiankowane już kurhany ciałopalne typu lipskie-


go, szczególnie pospolite na obszarze południowo-wschodniej Polski. Dzięki wspo­mnianym już, wnikliwym analizom H. Zoll-Adamikowej nie mamy wątpliwości, że te drugie pojawiły się później - od 2 po. VII w, przy czym apogeum upo­wszechnienia się tej formy pochówków przypada na okres zdecydowanie młodszy, aniżeli czas funkcjonowania ośrodków typu Haćki i Zimno, tj. na VIII-X w. Przypomnijmy, że w mogiłach tego typu mamy do czynienia ze specyficzną po­stacią obrządku grzebalnego, manifestującą się dla badaczy występowaniem w róż­nych partiach kurhanu lub w jego bezpośrednim sąsiedztwie minimalnych pozo­stałości ciałopalenia, czasem - ich całkowitym brakiem. Przy tym, co znam z au­topsji, stopień przepalenia i daleko posuniętego rozdrobnienia kości ludzkich jest w kurhanach lipskich identyczny jak w omawianej warstwie grodziska w Haćkach. Dzięki H. Zoll-Adamikowej kwestia interpretacji mogił tego rodzaju została chyba definitywnie rozstrzygnięta. Wychodząc z drobiazgowych analiz stratygra­ficznych i wspierając się relacjami źródeł pisanych dotyczących Słowian wschod­nich, autorka ta przekonywująco udowodniła, że mamy tu do czynienia z material­nymi świadectwami praktykowania obyczaju pochówków nakurhanowych. Stawia­nie urny lub innego pojemnika ze spalonymi kośćmi na wierzchu kopca kurhano­wego, zapewne w jakiejś domkowej obudowie, rzeczywiście tłumaczy w sposób wiarygodny powszechną nikłość pozostałości pochówków i ich niejednokrotne znajdowanie w rowie przykurhanowym, czyli na wtórnym złożu (Zoll-Adamikowa 1979, s. 126-131). Dla rozważanych w tym miejscu paraleli istotna jest jeszcze jedna, sygnalizowana przeze mnie na wstępie obserwacja — stwierdzenie w niektórych kur­hanach tego typu obecności spalonych bierwion ułożonych w zrąb, w jednym, zna­nym mi osobiście wypadku kurhanu nr 45 z cmentarzyska w Lipsku — dodatkowo z ulokowanym w rogu („zimnym" - jak w chacie) kamiennym paleniskiem'. W ta­kich wypadkach idea kurhanu - domu zmarłego (wysuwana m.in. także przez Drewkę 1957, s. 167) jawi się nam z całą wyrazistością. Trzeba jednak odnotować, że H. Zoll-Adamikowa (1979, s. 98-99) początkowo zwolenniczka takiej koncepcji, skłoniła się ostatecznie ku innej wykładni sensu podobnych dodatkowych urządzeń w kurha­nach tego typu, traktującej je jako grodzenie mające zabezpieczać przed ewentual­nym zagrożeniem ze strony zmarłych. Jednak przytoczone wyżej przykłady, zwłaszcza Haciek, zdają się negować zasadność przypisywania pogańskim Słowianom tak da­leko pośmiertnej ostrożności i nieufności względem swych zmarłych.

3) W opisie badanego przeze mnie kurhanu nr 45 z Lipska, autorstwa H. Zoll-Adamikowej (1975, s. 159; 1979, S5, 88, ryć. 31 f) wystąpiły pewne nieścisłości, które niniejszym prostuję, odsyłając zainteresowane osoby do dokumentacji polowej przechowywanej w PM A. Po zdjęciu cienkiej warstwy humusu wystąpił w górnej partii nasypu ciemny zarys, w przybliżeniu czworokątny, o długości boków ok. 4,5 m (nie - 2 m, jak u cytowanej autorki), z których to boków 3 były mniej lub bardziej wyraźnie podkreślone obecnością, śladów po spalonych miejscu belkach. W północno-zachodnim narożu czworokąta znajdowało sic duże palenisko ułożone z kamieni noszących wyraźne ślady działania ognia.

Zaryzykowałbym w tym miejscu twierdzenie, że na korzyść koncepcji funk­cjonowania u nich idei domu zmarłych, przemawiają także rosnące ostatnio w liczbę odkrycia, wspomnianych przeze mnie na wstępie, grobów typu Alt Käbelich, wręcz tak nazywanych („Totenhauser") przez autora ich pierwszych badań V. Schmidta. Ich datowanie (od VIII do XI-X1I w.) pokrywa się po części z chronologią cmen­tarzysk kurhanowych typu lipskiego, natomiast zasięg terytorialny, ograniczany początkowo do Pomorza, głównie zachodniego, i północnego Połabia, wydaje się w świetle najnowszych odkryć przesuwać coraz dalej w głąb naszych ziem. Są to, jak już wiemy (lit. zob. wyżej), bardzo podobne do występujących pospoli­cie na równoczasowych słowiańskich stanowiskach osadniczych, dość rozległe i głębokie jamy - koliste, owalne lub czworoboczne, o powierzchni ok. 10-21 m2, z wyraźną warstwą ciałopalenia w górnej partii, rzadziej na innych poziomach, zawierającą nieliczne fragmenty kości ludzkich, pochodzących jak wykazały anali­zy, od 2-3 osobników. Część jam mieści również szczątki niespałone, przeważnie dziecięce, ulokowane na niższych ich poziomach, stąd uważane przez V. Schmid­ta za pierwsze pochówki w takim domu umarłych, będące zarazem złożonymi w nim ofiarami zakładzinowymi. Wydzielającą się warstwę ze znaczną ilością ce­ramiki, pojedynczymi kośćmi zwierzęcymi i ewentualnie innymi dodatkami uzna­je on za deponowane w jamach pozostałości tryzny. Całe obiekty określa jako groby rodzinne, które były zwieńczone jakąś nadbudową, mogącą przetrwać do 30 lat (Schmidt 1995; 2001, s. 29).

Podsumowanie tego skrótowego przeglądu wybranych zagadnień wiążących się ze specyficznymi obyczajami grzebalnymi pogańskich Słowian prowadzi do sformułowania kilku uwag ogólnej, na pewno dyskusyjnej, natury. Wydaje się mia­nowicie, że na części wschodnich obszarów Słowiańszczyzny funkcjonowała w starszych fazach wczesnego średniowiecza idea wielkiego domu (hali) zmar­łych, przybierającego różną materialną postać (budowli lub nasypu kurhanowe­go), kryjącego spalone i poddane następnie ostrej selekcji, szczątki poszczegól­nych osobników wchodzących w skład jakiejś większej, spokrewnionej grupy spo­łecznej — wielkiej rodziny lub rodu. Natomiast w wiekach późniejszych, od VII-VIII w. na większych obszarach rozpowszechnia się, rozmaicie realizowa­na (w formie kurhanów typu lipskiego, grobów typu Alt Käbelich) koncepcja domu zmarłych, kopiującego zwykłą zabudowę słowiańskich osiedli, przezna­czonego dla rodziny nuklearnej. W finalnym efekcie, położone w różnych odle­głościach od siebie osady żywych i umarłych nie były drastycznie odmienne w swym wyglądzie. Ich rozplanowanie bywało podobnie nieregularne, a przysypane zie­mią dachy domów zagłębionych w ziemię mogły z daleka wyglądać jak kopce, przypominając nasypy grobowe, których forma, jak się ostatnio przypuszcza, nie zawsze musiała być pierwotnie okrągła. W sumie oba światy — żywych i umarłych nie były wówczas tak ściśle odizolowane, jak to się nam nieraz wydaje.


0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

301



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dom Jakosci, WZR UG, III semestr, Zarządzanie jakością - prof. UG, dr hab. Małgorzata Wiśniewska, dr
Black J R Dom żywych trupów
Black J R Krąg ciemności Dom żywych trupów
Black J R Dom żywych trupów
Dom dla burka
26 Dom
budujemy dom poradnik FIHDKP7AHWUJQT2P245F7GPT6ST3VMXRSU2MDZQ
dom energo
Elektronik Inteligentny dom Transmisja Danych Siecia id 158
Dom budowany na gruncie żony nie należy do męża
madry dom bogaty dom
KTO BUDUJE DOM egz probny test 2003, kartoteka
Projekt dom opis tech 01, UCZELNIA ARCHIWUM, UCZELNIA ARCHIWUM WIMiIP, Budownictwo, stare
DOM DZIECKA JAKO ŚRODOWISKO WYCHOWAWCZE, PSYCHOLOGIA, adopcja, dom dziecka, rodzina zastępcza, opiek


więcej podobnych podstron