Tranceformations
Ponieważ "Trance-formations" Bandlera i Grindera, jedna z najbardziej fascynujących pozycji na temat hipnozy (w mojej opinii) ma znikome szanse na ukazanie się po polsku a cały nakład angielskojęzyczny został dawno wyczerpany, postanowiłem trochę napisać o tym co zawiera i przytoczyć obszerne cytaty.
Jest to prawie dosłowny zapis kilku dniowej sesji warsztatowej, w czasie której Badler i Grinder wprowadzają uczestników w arkana hipnozy ericksonowskiej. Szczególny styl, jakim jest napisana ta książka sprawia, że czytelnik ma wrażenie uczestniczenia w tym szkoleniu. Już w pierwszym rozdziale autorzy dają popis znajomości hipnozy oraz umiejętności prowadzenia warsztatu.
"Zajmujemy się tutaj hipnozą. Moglibyśmy zacząć się z miejsca spierać czy coś takiego w ogóle istnieje a jeśli tak, to co z tego wynika. Jednakże, skoro już wydaliście swoje pieniądze i przyszliście tutaj, żeby uczestniczyć w seminarium na temat hipnozy, nie będę się tym więcej zajmował.
Żywię nadzieję, że przez trzy dni, które spędzimy tutaj razem, zrozumiecie powody dla których taka dyskusja mogłaby być bardzo owocna. Mam nadzieję, że odkryjecie jak wiele już o hipnozie wiecie, choć nazywacie ją zupełnie inaczej, bądź nie nazywacie jej wcale. Będziecie mogli stwierdzić, że wiele z obecnych tu osób doświadczyło już czegoś, co mogłoby być doskonałym przykładem odmiennych stanów świadomości. W ciągu tych trzech dni poproszę was wszystkich, abyście dobrze się bawili i uczyli tego, co się będzie tutaj działo.
Zakładam, że wszyscy macie w umysłach przynajmniej dwa powody, dla których tu się znaleźliście. Jednym jest chęć poznania mechanizmów, dzięki którym będziecie efektywnie i z korzyścią dla siebie stosować wzorowanie hipnotyczne, bez względu na to czy zajmujecie się psychoterapią, zarządzaniem, edukacją, opieką społeczną, handlem czy czymkolwiek innym. Zakładam, że jesteście ciekawi, jakie nowe perspektywy otwierają się dzięki wzorowaniu hipnotycznemu i jak będziecie je mogli wykorzystać, aby jeszcze lepiej wykonywać wasz zawód. Ponadto jestem przekonany, że wiele obecnych tu osób chce przy okazji dokonać zmian w życiu prywatnym, korzystając z nabytych tutaj doświadczeń.
Zapraszam was do uczestnictwa dla osiągnięcia obu wymienionych celów. Zapoznamy się z materiałem poprzez demonstrację, po czym będziemy dyskutować o tym, czego byliśmy świadkami i na koniec poprosimy was o wykonanie ćwiczeń pod naszą kontrolą po uprzednim wyjaśnieniu, czego od was oczekujemy.
Wzorowanie hipnotyczne jest taką samą umiejętnością, jak każda inna, której można się nauczyć. Aby się nauczyć, trzeba ćwiczyć. Zakładam, że większość uczestników prowadzi samochód. Ci z was, którzy nie potrafią kierować samochodem, mogą pomyśleć o innej podobnej i dobrze opanowanej umiejętności. Może to być jazda na rowerze, ekwilibrystyka na deskorolkach czy dyscyplina lekkoatletyczna. Przypomnijcie sobie ten pierwszy raz, kiedy próbowaliście pokierować samochodem. Ile zadań naraz zaprzątało waszą uwagę. Ręce wykonywały kilka czynności. Przypuszczalnie przynajmniej jedna trzymała kierownicę, a druga walczyła ze skrzynią biegów. Jednocześnie musieliście koncentrować się na pracy nóg. Wasze stopy miały trzy rzeczy do zrobienia tam na dole, a niektóre elementy musiały być nieźle zgrane. Może pamiętacie opłakane skutki niewciśnięcia na raz sprzęgła i hamulca. Musieliście cały czas świadomie myśleć o tych wszystkich czynnościach i jednocześnie zwracać uwagę na to, co dzieje się na zewnątrz.
Z każdą skomplikowaną umiejętnością psychomotoryczną postępuje się podobnie. Należy podzielić zadanie na małe części, które trenuje się aż do osiągnięcia mistrzostwa. Kiedy już osiągniecie poziom, na którym nabyta umiejętność staje się w pełni zautomatyzowana , nieświadoma i efektywna, możecie swobodnie zająć się nowymi możliwościami, czyli innymi fragmentami zadania. Możecie je następnie ćwiczyć, aż i one w końcu staną się w tym samym stopniu automatyczne, efektywne i jako wzór psychomotoryczny, pozostające poza obszarem świadomej uwagi.
Najłatwiejszym sposobem osiągnięcia biegłości w hipnozie jest ćwiczenie jej fragmentami, drobnymi całostkami na raz, dokładnie tak samo jak przy nabieraniu wprawy w prowadzeniu samochodu. Zakładam, że ostatecznym sprawdzianem waszych umiejętności hipnotycznych będzie sytuacja, w której wkraczacie i potraficie nawiązać taki kontakt, dzięki któremu wywołacie w drugiej osobie hipnotyczną reakcję, o jaką tej osobie chodziło - bez potrzeby świadomego analizowania i obmyślania strategii. Trzy dni to - moim zdaniem - za krótki czas, aby osiągnąć poziom pełen harmonii, systematyczności i nieświadomości, na którym funkcjonuje naprawdę dobry hipnotyzer. Jednakże naszym celem w najbliższych trzech dniach będzie podzielenie całościowego opisu hipnozy na fragmenty, które będą materiałem do ćwiczeń. Nasze zadanie polegać będzie na zrównoważeniu czasu poświęconego poszczególnym ćwiczeniom i czasu spędzonego na upewnianiu się, że pracujemy wewnątrz zwartej i spójnej całości, jaką jest strategia hipnozy. Wierzę głęboko, że kiedy seminarium dobiegnie końca, wy, a w szczególności wasz nieświadomy umysł będzie ćwiczył nabyte tutaj umiejętności. Mam także nadzieję, że repertuar umiejętności, których nauczycie się tutaj, będziecie wciąż powiększać o nowe, alternatywne sposoby, dzięki którym uzyskacie takie same rezultaty.
Zarabiamy na życie bardzo niejasną rzeczą zwaną modelowaniem. Czyli staramy się stworzyć odpowiadający rzeczywistości opis, jak coś się robi. Jako specjaliści od modelowania zainteresowani jesteśmy dwiema sprawami : po pierwsze zadajemy odpowiednie pytania, aby poznać konieczne w danym przypadku fakty, a po drugie tworzymy opis tych technik, które się sprawdzają w działaniu. Coś jak pisanie książki kucharskiej.
W ciągu trzech kolejnych dni chcemy nauczyć was modelu stosowania hipnozy. Która nie jest prawdą. Nie jest odpowiedzią. Nie jest rzeczywista. Jeśli uważacie, że wiecie` co „naprawdę” się dzieje i chcecie ze mną dyskutować, to ja muszę oddać wam pola, bo ja nie wiem. Są takie rzeczy, o których wiem na pewno; rozumiem jak zastosować zjawisko hipnozy, ale dlaczego działa, nie wiem. Wiem, że hipnoza działa na tej samej zasadzie, która rządzi procesem uczenia się, zapamiętywania i tak dalej. Działa z tego samego powodu, dla którego rozumiecie język.
Jednakże, choć hipnoza nie wyróżnia się niczym specjalnym, w konfiguracji, w której chcemy was jej nauczyć, staje się potężnym narzędziem. I chciałbym, żebyście zdali sobie sprawę, że jest to narzędzie do osiągania czegoś wyjątkowego. Pomyślcie o hipnozie jak o wzmacniaczu. Bez względu na to czym się zajmujecie na co dzień: sprzedajecie samochody, prowadzicie psychoterapię, czy przekonujecie ławę przysięgłych, możecie to robić nadal, wywołując głębsze i mocniejsze reakcje w ludziach. Dzięki hipnozie wszystko, co robicie, nabierze większej mocy. Sama dla siebie hipnoza jest niczym.
Chciałbym również podkreślić, że hipnoza to nie panaceum. Choć stosuję ją od siedmiu lat, nadal czasami budzę się zmęczony. Ponieważ nie jestem kawoszem, po wypiciu porannej filiżanki kawy, czuję jak moje ciało się trzęsie. Jeśli się przewrócę, to robią mi się siniaki. Jeśli nawet wyeliminuję dzięki hipnozie ból z zepsutego zęba i tak muszę iść do dentysty, żeby coś z nim zrobił. Sądzę, że są to raczej moje osobiste ograniczenia niż hipnozy jako narzędzia. Obecnie i hipnoza i ogólnie nauka o sztuce porozumiewania się przeżywają okres niemowlęcy.
Uczenie się hipnozy jest procesem nieco niezwykłym, jako że w odróżnieniu od innych rzeczy, których się uczyliście, hipnozę już znacie i potraficie ją wykorzystywać. Problem polega na tym, żeby to zauważyć. Więc zamiast długich i szczegółowych opisów i definicji, dziś rano poproszę was, żebyście coś zrobili, po czym przyjrzeli się efektom swojego działania.
Ćwiczenie 1
Poproszę was teraz o utworzenie grup trzyosobowych. Chcę, żeby jedna osoba, nazwijmy ją A, pomyślała o czymś, co odpowiada następującemu opisowi: aktywność, w którą się głęboko angażujesz, nie skupiając na niej specjalnie uwagi. Dla niektórych taką sytuacją będzie jogging; innym przyjdzie do głowy czytanie książki. Może to być pisanie, oglądanie telewizji, pójście do kina, może prowadzenie samochodu w długiej trasie - cokolwiek, co pasuje do opisu.
Chcę, żeby osoba A powiedziała pozostałym w swojej grupie osobom B i C, co to za aktywność. Podajcie im tylko nazwę; jogging, żeglowanie - jedno słowo, nic więcej. Więcej szczegółów ułatwiłoby im zbytnio zadanie. Rzućcie tylko nazwę, oprzyjcie się wygodnie, zamknijcie oczy i udawajcie, że jesteście zahipnotyzowani - to przecież zawsze polega na udawaniu. Pozostałe dwie osoby mają opisywać wrażenia zmysłowe, które według nich muszą się w takiej sytuacji pojawić. Kluczem tutaj jest magiczne słowo „musi”, bo, jeśli ktoś właśnie biega, a wy mówicie o słońcu padającym na twarz, to wcale tak nie musi być. Można biegać w nocy, albo w pochmurny deszczowy dzień, natomiast na pewno musi się odczuwać jakąś temperaturę ciała. Tak więc musicie być mistrzowsko ogólnikowi. Niech B i C na zmianę wypowiadają po dwa zdania. Jeden powie „ czujesz temperaturę powietrza na ciele i miejsca gdzie stopa dotyka ziemi.” Drugi może pociągnąć „ zauważasz bicie serca. Czujesz temperaturę skóry.” Takie doświadczenia z pewnością są udziałem biegacza.
Nic więcej na ten temat nie powiem, na początek wystarczy. Niech każdy odegra każdą z ról, przyglądając się dokładnie reakcjom osoby „zahipnotyzowanej” na wasze słowa. Kiedy będziecie siedzieć z zamkniętymi oczami, chcę, żebyście zwrócili uwagę, co wzmaga wasze doznania, a co sprawia, że jest wam trudniej się zagłębić w doświadczanie sytuacji. Zostawiam was teraz sam na sam z waszym doświadczeniem i niech wasza wiedza będzie dla was nauczycielem. Zaczynamy. Na każdego uczestnika przypada około pięciu minut.
* * * * *
Nie chciałem się rozgadywać na samym początku, ponieważ ilekroć zaczynam kurs hipnozy, ciężko mi powstrzymać się przed obszernym demonstrowaniem wszystkiego, co się da. Poprosiłem was o zwrócenie uwagi na rzeczy, które z jednej strony ułatwiają wam wejście w stan świadomości, w którym z reguły się znajdujecie w nazwanej przez was sytuacji, a z drugiej na te, które stanowiły utrudnienie. Co w waszym odczuciu was irytowało, a co sprawiało, że płynnie i bez wysiłku wchodziliście w stan relaksacji? Jakie rzeczy nie pasowały za bardzo do całości, a które pozwalały wam choć trochę zapomnieć, gdzie naprawdę jesteście?
Kobieta: Wszystko, co odnosiło się do mojego ciała, pogłębiało mój stan, wszystko, co odwoływało się do umysłu, jak na przykład to o czym myślę czy opisywanie moich reakcji, trochę mnie z niego wytrącało.
Chcę dokładnie wiedzieć, co konkretnie robiła druga osoba. Daj mi jakiś przykład.
Kobieta: OK. Grałam na fortepianie. Kiedy człowiek powiedział: „Czujesz dotyk klawiszy na palcach”, wchodziłam głębiej, a kiedy usłyszałam coś w rodzaju: „Myślisz, że muzyka i ty to jedno” wracałam.
Mężczyzna: łatwiej mi było, kiedy mówił w tempie mojego oddechu.
A co utrudniało sprawę?
Mężczyzna: Hm, kiedy na przykład mówił coś, co nie współgrało z tym, co akurat myślałem. Widziałem siebie na krytym lodowisku i wytrącała mnie każda wzmianka, odnosząca się do czegokolwiek na zewnątrz.
Taak, jeździsz sobie spokojnie pod dachem na łyżwach, a tu nagle ktoś ci mówi, że podnosisz głowę i widzisz piękne niebo.
Kobieta: mój partner powiedział do mnie: „Słyszysz i czujesz swój oddech”, co mnie bardzo wytrąciło, bo nie byłam w stanie zrobić obu tych rzeczy jednocześnie. Pomyślałam sobie wtedy: „Chwila, moment. Nie potrafię tego zrobić”.
OK. A co ci pomagało?
Kobieta: Kiedy mówili mi, żeby robiła jedną konkretną rzecz na raz, na przykład: „Słyszysz swój oddech.”
Mężczyzna: Nurkowałem pod wodą, kiedy partner powiedział: „Słyszysz plusk wody, kiedy twoja ręka w nią uderza.” Pomyślałem sobie: „Jestem pod wodą, to niemożliwe, nie mogę tego zrobić”.
Kobieta: Rozmawialiśmy o muzyce i w pewnym momencie mój partner powiedział coś takiego, że jesteśmy w harmonii ze światem i bardzo głęboko wtedy weszłam.
A co ci przeszkadzało?
Kobieta: Nie zrobił nic, co by mnie wytrąciło.
OK., możesz chłopie iść do domu.
Kobieta: Była jedna rzecz. Jak jedna osoba zwalniała tempo mówienia, a druga przyspieszała, to wychodziłam z transu.
Na przykład ktoś mówił (powoli) : „i czujesz...jak bardzo...odprężasz się”, a drugi za chwilę dodawał (szybko) : „i jesteś coraz bardziej i bardziej odprężona.”
Mężczyzna: Zauważyłem, że moi partnerzy używają tylko wyrażeń dotyczących wrażeń dotykowych i na początku bardzo mi to pomagało, bo wszystko działo się w obrębie jednego rodzaju zmysłów, ale po chwili usłyszałem sam siebie, jak mówię do nich: „Hej, chcę coś zobaczyć”, bo nic nie widziałem.
Tak więc odczuwałeś brak. Po pewnym czasie instrukcje stały się............
Mężczyzna: Jedna rzecz naprawdę mnie rozproszyła i wytrąciła zupełnie ze stanu, w którym się znajdowałem. To była fraza: „i inne wrażenia zanikają”. Kiedy to usłyszałem, nagle - ciach - i byłem z powrotem tutaj.
Żeby te wrażenia mogły zaniknąć, musiałeś najpierw stwierdzić o jakie doznania chodzi. A co ułatwiało sprawę?
Mężczyzna: Doznania zmysłowe, dotyk gitary, poczucie ruszających się palców, patrzenie na nuty.
Kobieta: Pominięcie czegoś bardzo oczywistego sprawiło, że było mi trudniej. Malowałam obraz, a żaden z partnerów nie wspomniał o odczuwaniu pędzla trzymanego w ręku.
W jakim sensie to stanowiło utrudnienie? W jaki sposób przyszło ci do głowy, że nic o tym nie mówią?
Kobieta: czułam, że czegoś bardzo mi brakuje, że muszę to jakoś uzupełnić. Mówili o mieszaniu farby i patrzeniu na krajobraz, i o tym, że praca pięknie posuwa się do przodu.
A ty nie to robiłaś?
Cóż, musiałam oderwać się od tego mieszania i wziąć do ręki pędzel i najpierw coś namalować, żeby móc to podziwiać.
No tak. Czyli nie było to dla ciebie naturalne przejście. Coś jak: „Stoisz na plaży i czujesz gorące słonce na skórze i odwracasz się za siebie i widzisz jak daleko odpłynąłeś od brzegu.”
Tak więc mam nadzieję, że przez te trzy najbliższe dni zrozumiecie, iż wiele odpowiedzi na pytanie, co wprowadza człowieka w odmienny stan świadomości, właśnie sobie opisaliśmy. Trudności, na jakie ludzie natykają się przy próbach poddania się hipnozie nie mają podłoża genetycznego. Nieprawdą jest, że niektórzy ludzie po prostu nie mogą. Tak naprawdę każdy człowiek robi to nieustająco. Problem polega na tym, że tego nie zauważamy. Hipnoza jest procesem całkowicie naturalnym, a pod słowem „hipnoza” kryją się narzędzia, którymi się posługujecie, żeby metodycznie wprowadzić kogoś w odmienny stan świadomości. Ludzie wchodzą w odmienne stany nieustannie. Możecie spróbować w porze lunchu przejechać się windą na najwyższe piętro tego hotelu z przypadkowymi ludźmi, których nie znacie i przyjrzeć się im. Ludzie wchodzą do windy i nie zachowują się normalnie i typowo. W pewnym sensie wpadają w stan „zawieszenia” i patrzą, jak mija piętro za piętrem. Zauważcie, że często ktoś wysiada, a przynajmniej próbuje wysiąść na innym piętrze niż to, które wybrał. Ilu z was kiedykolwiek wysiadło na niewłaściwym piętrze? Jest to bardzo powszechne doświadczenie. Znajdowanie uniwersalnych doświadczeń w ludzkich przeżyciach jest kluczem do wywoływania i stosowania hipnozy w życiu, bez względu na to, co chcecie osiągnąć.
Inną sprawą pierwszorzędnej wagi jest stosowanie naturalnej sekwencji. Jeśli ktoś wam mówi: „No i jechałem tą drogą, miałem sprawy do załatwienia w Teksasie, gapiłem się przez okno na mijane samochody, to był piękny słoneczny dzień i pomyślałem sobie `Kurczę, ale leje.'” to ostatnie zdanie sprawi, że gwałtownie przestaniecie słuchać. Z reguły w takim momencie słuchacz zacznie zadawać pytania albo dyskutować czy kłócić się. Naturalne przejścia prowadzą ludzi w głąb odmiennych stanów świadomości łagodnie i bez przeszkód.
Istnieją także sposoby wprowadzania w odmienny stan świadomości poprzez wytrącenie. Oba style komunikacji są przydatne przy indukcji. Ludzie często stosują coś, co nazywa się techniką wywoływania zaskoczenia, kiedy chcą kogoś indukować. W takim przypadku nie wprowadza się sensownych przejść. Sprawia się, że ludzie czują się lekko zaskoczeni, skonfundowani i dopiero od tego momentu wykorzystuje się naturalne przejścia. Zajmiemy się tym później.
Jeśli uważnie słuchaliście, co ludzi wytrąca i irytuje, to zauważyliście, że z reguły były to rzeczy, które albo nie dotyczyły bezpośrednio wrażeń zmysłowych, albo nie miały charakteru doświadczenia uniwersalnego, powszechnego. Kiedy gracie na fortepianie, dotykacie palcami klawiatury, ale niekoniecznie waszym udziałem będzie wrażenie, że muzyka i wy to jedno. Gdybyście na przykład grali „Chińskie pałeczki” czy czulibyście się pałeczkami? To niekoniecznie tak musi działać.
Ćwiczenie 2
Za chwilę poproszę was o zrobienie takiego samego ćwiczenia, tyle że tym razem chcę, żebyście ograniczyli się do opisów rzeczy, które muszą się pojawić jako wrażenia zmysłowe i proszę was, abyście byli jak najmniej szczegółowi, jak najbardziej ogólni. Jeśli powiecie: „Słyszysz plusk wody”, a człowiek jest pod wodą, to jak ma to zadziałać? Ale możecie powiedzieć: „Słyszysz dźwięk otaczającej wody”, bo jakieś dźwięki na pewno się słyszy w takiej sytuacji.
Chcę, żebyście zwrócili uwagę na jeszcze jedną bardzo ważną rzecz. Chcę, żeby rytm waszych wypowiedzi był stały. Wykorzystajcie oddech drugiej osoby jako wzór dla prędkości ...i tempa ...i rytmu ...waszej . . .wypowiedzi. Umiejętność dostosowania się w czymkolwiek, co robicie - czy to będzie wasz oddech, rytm wypowiedzi czy cokolwiek innego - do oddechu drugiej osoby jest bardzo potężnym narzędziem. Wypróbujcie to zjawisko i obserwujcie reakcje. Wykorzystajcie te same sytuacje i pozostańcie w tych samych grupach. Dla każdego przeznaczcie po dwie minuty i nie rozmawiajcie w trakcie ćwiczenia. Osiem, dziesięć minut powinno wystarczyć, żeby każdy w grupie odegrał wszystkie role. Zauważcie jak inne będą wasze wrażenia tym razem.
* * * * *
Chciałbym was zapytać, czy zauważyliście jakąkolwiek różnicę w doznaniach, pomimo tak małej ilości instrukcji z mojej strony. Czy było choć trochę inaczej? Część osób kiwa głowami, że tak. Czy dla kogokolwiek nie ma żadnej różnicy między obiema sytuacjami? ...Dla jednej. Mimo to, że poleciłem wam wprowadzić tylko jedną drobną zmianę, wszyscy oprócz jednej osoby odczuli różnicę. Jest to dla mnie fakt o głębokim znaczeniu, ponieważ pokazałem wam tylko drobną cząstkę tego, co można zrobić.
Hipnoza jako taka, przynajmniej moim zdaniem, to nic więcej jak proste wykorzystanie siebie samego jako biologicznego mechanizmu do sprzężenia zwrotnego. Właśnie to robiliście, kiedy dostosowywaliście tempo wypowiedzi do rytmu oddechu drugiej osoby. Wasze zachowanie polegające na dostosowaniu się do zachowań drugiej osoby było wspomnianym przed chwilą mechanizmem w działaniu. Bez względu na to czy macie zamiar wykorzystać stan transu do zaindukowania zmian osobowości, dla celów medycznych, po to żeby się zrelaksować czy też jako formę medytacji, mechanizmy, dzięki którym potraficie zareagować na drugiego człowieka poprzez wejście w stan transu nie są uwarunkowane genetycznie. Są to po prostu mechanizmy komunikacji.
Jeśli powiem wam, że chcę abyście o tym pomyśleli (mówi szybko) „bardzo - powoli - i - dokładnie”, to w wyniku niezgodności pomiędzy przekazem i jego formą otrzymujecie dwie sprzeczne instrukcje. Ale jeśli wam mówię, że chcę, abyście się zatrzymali ...i pomyśleli ...bardzo ...uważnie ...jakiej dokładnie ...zmiany ...doświadczyliście ...to wtedy ...tempo ...rytm mojej wypowiedzi ...ruchy ciała (kołysze się w rytm wypowiadanych słów) nie stanowią kontrastu z treścią moich słów. Raczej wzbogacają ją dodatkowo i przez to wzmacniają jej efekt.
Słyszałem, jak ktoś wypowiadał polecenie „w górę” zniżając przy tym głos. To jest właśnie niezgodność. Te dwa komunikaty nie współgrają ze sobą. To tak, jakby monotonnym głosem mówić, jak bardzo jest się podnieconym. Czasami specjaliści od hipnozy tak robią. To stara szkoła mówiąca, że wprowadzając w hipnozę należy mówić monotonnym głosem. A przecież dużo lepszy efekt przyniesie, jeśli zabierając kogoś w ekscytujące przeżycie wasz głos jest głosem osoby podekscytowanej. Przebywanie w transie wcale nie oznacza, że jest się trupem. Wielu ludzi mówi mi „No cóż, nie sądzę, żebym był naprawdę w transie, bo słyszałem wszystko i czułem różne rzeczy”. Jeśli niczego się nie słyszy, nie czuje i nie widzi to znak, że się nie żyje. W hipnozie w dużym stopniu to co się słyszy i widzi ulega po prostu wzmocnieniu.
Sądzę, że ludzie poddani hipnozie mają dużo większą kontrolę nad sobą, niż im się wydaje. Hipnoza nie polega na przejmowaniu nad ludźmi kontroli. Hipnoza to proces oddawania im kontroli nad samymi sobą poprzez zapewnienie im sprzężenia zwrotnego, którego normalnie nie byliby w stanie osiągnąć.
Wiem, że wszystkie obecne tutaj osoby potrafią doświadczyć każdego odmiennego stanu świadomości - mimo że Nauka „dowiodła”, iż to nieprawda.. Biorąc pod uwagę metody, jakimi posłużyli się badacze, żeby to udowodnić, to można im przyznać rację. Jeśli stosuje się tę samą indukcję hipnotyczną w odniesieniu do całej badanej grupy ludzi, to tylko część wejdzie w trans. W taki sposób pracują tradycyjni hipnotyzerzy. Ale my nie będziemy tu studiować tradycyjnej hipnozy, lecz coś co nazywa się hipnozą Ericksonowską, od imienia Miltona H. Ericksona, a co oznacza taki rozwój umiejętności hipnotyzera, dzięki którym można wprowadzić w trans człowieka w trakcie rozmowy, w której nawet nie padło słowo hipnoza.
Przekonałem się już wiele lat temu, że istotne jest nie tyle to, co się mówi, lecz sposób, w jaki się to robi. Jeśli próbujecie kogoś przekonać wywierając na nim nacisk na świadomym poziomie, to wywołaną przez was reakcją będzie opór. Niektórzy ludzie nie opierają się, kiedy się ich naciska i wchodzą w trans, ale zarówno opór jak i współpraca nie są niczym innym, jak tylko przykładem na to, że ludzie posiadają umiejętność reagowania. Każda żywa istota reaguje. Pytanie brzmi jak i na co? Waszym zadaniem w trakcie indukowania hipnozy jest dostrzeżenie, na co ludzie naturalnie reagują.
Czasami ludzie wchodzą do mojego gabinetu i mówią „Próbowano mnie zahipnotyzować miliony razy, ale to nigdy nie działa”. Siadają w fotelu i ciągną swoją opowieść „Dobra, teraz niech pan spróbuje.” Mówię wtedy „Nie potrafię. Nic nie jestem w stanie zrobić. Gdybym postanowił zmusić pana, żeby miał pan cały czas otwarte oczy, to miałby pan cały czas otwarte oczy. Spróbuję. Proszę mieć oczy cały czas otwarte. Masz pozostać całkowicie świadomy. Wszystko co robisz pomaga ci pozostać tu i teraz.” Po czym - opierając mi się - od razu wchodzą w trans. Zasada, którą się posłużyłem, brzmi, że należy dostrzec reakcję osoby, która siedzi przede mną i zapewnić jej kontekst, w którym odpowiednio zareaguje w naturalny dla siebie sposób. Większość ludzi nie jest oczywiście aż tak oporna. Choć od czasu do czasu się na taką trafia. Jeśli zdacie sobie sprawę, co taki ktoś robi i zmienicie swoje zachowanie, wszystko stanie się proste.
Hipnotyzer występujący na scenie z reguły wyciąga z widowni dwadzieścia osób i wydaje im serię poleceń. Po czym odrzuca wszystkich nawet bardzo podatnych na hipnozę, pozostawiając sobie parę po prostu posłusznych osób. Nie dostrzegam w tym wysokich umiejętności; to zwykłe podejście statystyczne do hipnozy. Ja chcę nauczyć was umiejętności dostrzegania cudzych reakcji, abyście byli w stanie tak różnicować swoje zachowanie, by dostarczyć kontekst, w którym osoba zareaguje odpowiednio. Jeśli tego się nauczycie, będziecie mogli wprowadzić w stan transu każdego i nauczyć go wszystkiego, czego chcecie, żeby się nauczył.
Zauważyłem, że ludzie reagują z większą łatwością, kiedy znajdują się w stanie, określanym przez hipnotyzerów jako raport. Raport zdaje się być zbudowany na dopasowaniu zachowania. Nie zgadzając się z kimś, nie zbudujecie raportu. Mówienie szybciej, niż inni potrafią słuchać nie zbuduje raportu. Mówienie o uczuciach, kiedy ludzie zajęci są wytwarzaniem obrazów nie zbuduje raportu. Ale jeśli dostosujecie tempo wypowiedzi do rytmu ich oddechu, jeśli będziecie mrugać z taką samą częstotliwością, jeśli będziecie kiwać głową w tym samym rytmie i jeśli mówicie o rzeczach, które są niepodważalne, lub o rzeczach, które - jak dostrzegacie - dzieją się naprawdę, wtedy zbudujecie raport. Jeśli mówicie „Możesz uświadomić sobie temperaturę własnej dłoni, dźwięki w pokoju, ruch ciała przy oddechu” wasze słowa będą zgodne z doświadczeniem drugiej osoby, ponieważ wszystkie te rzeczy istnieją w danym momencie. Ten rodzaj dopasowania nazywamy „pacingiem”.
Uświadomienie sobie, że ktoś obok was jedzie tak samo jak wy, jest powszechnym doświadczeniem Amerykanina na autostradzie. Wy przyspieszacie, ten ktoś przyspiesza, wy zwalniacie, ten drugi też zwalnia w razem z nami. Kiedy zaczynacie dopasowywać się do kogoś, budujecie coś na kształt nieświadomej pętli, mechanizmu biologicznego sprzężenia zwrotnego i druga osoba zaczyna mieć tendencję do naśladowania was, bądź tego, o czym mówicie. Jeśli dostosujecie rytm, tempo i szybkość waszej mowy do czyjegoś oddechu, po czym powoli będziecie zwalniać szybkość z jaką się wypowiadacie, to druga osoba zwolni tempo oddechu. Jeśli nagle ...przerwiecie na chwilę, oni także wstrzymają oddech. Więc jeśli zaczynacie od dostosowania się do zachowania drugiej osoby, werbalnie lub pozawerbalnie, to stawiacie się w pozycji osoby, która jest w stanie różnicować swoje zachowanie i w ten sposób wywoływać zmianę u innych.
Następnym razem, kiedy będziecie wykonywać to ćwiczenie, chcę, żebyście zaczęli od dostosowania się do obecnego doświadczenia drugiej osoby. Poprzednio opisywaliście to, co musiało mieć miejsce w jakimś doświadczeniu z przeszłości. Tym razem zaczniecie od opisania doświadczeń partnera teraz. Gdybym robił to z Charliem, powiedziałbym coś w tym rodzaju „I słuchasz brzmienia mojego głosu ...i czujesz ciepło tam, gdzie twoja lewa ręka spoczywa na udzie . . .”
Sztuką jest odpowiednie dobieranie takich stwierdzeń. „Dopóki nie wypowiem tego zdania, nie będziecie świadomi temperatury ani czucia w lewym uchu” i nagle sobie to uświadamiacie. Jeśli odezwę się do Anny „Możesz uświadomić sobie uczucie ciepła w miejscu, gdzie twoja doń dotyka policzka” prawdopodobnie nie była tego świadoma, dopóki o tym nie powiedziałem. Ale kiedy już to wypowiedziałem, mogła natychmiast zweryfikować moje stwierdzenie jako werbalizację, odpowiadającą jej doświadczeniu. W ten sposób zdobywam zaufanie i jednocześnie wzmacniam dziejące się naprawdę, choć do tej pory nie uświadamiane przez nią rzeczy.
Jeśli kontynuuję wypowiadanie stwierdzeń kinestetycznych, po czym mówię „I możesz zdać sobie sprawę z dźwięku szeleszczących w pokoju papierów” ona podąży świadomością w tym kierunku, żeby stwierdzić czy moja werbalizacja odpowiada jej doświadczeniu i jest prawdziwa. Zapewniam informację zwrotną dotyczącą rzeczy, które stanowią część jej doświadczenia, ale z reguły znajdują się poza obszarem świadomej uwagi. Tak więc buduję raport i jednocześnie właśnie zmieniam jej świadomość przy pomocy tego manewru.
Dzisiaj zajmiemy się jedynie badaniem zasad rządzących indukowaniem stanu transu. Utylizacja transu, kiedy już go wywołacie stanowi odrębny temat, którym zajmiemy się jutro.
Przez wiele lat hipnotyzerzy niepokoili się pytaniem o „głębię” osoby, z którą pracują. Głębia miała być oznaką możliwości, tego co można zrobić a czego nie. Jeśli chodzi o mnie, sądzę, że nie ma sensu myśleć o głębi w przypadku transu; w niektórych stanach pewne rzeczy są osiągalne a inne nie. Ale zjawiska towarzyszące hipnozie same w sobie nie są specjalnie wartościowe. Umiejętność wywoływania w sobie pozytywnych lub negatywnych halucynacji samo w sobie nie niesie specjalnych wartości. Halucynacje mogą natomiast być użyte jako środki do osiągnięcia innych celów, ale same nie mają większego znaczenia.
Odkryłem, że można nauczyć ludzi stosować zjawiska hipnotyczne - pozytywne i negatywne halucynacje, kontrola bólu itp. - nawet na jawie. Ktoś w tym pomieszczeniu, kto jest tu wśród nas potrafi robić te rzeczy na jawie. Czy jest tu ktoś, ktokolwiek kto potrafi przywołać obraz przyjaciela lub zwierzęcia, jakie mieliście jako dzieci? Nikt? Możecie podnieść ręce, nie aresztujemy was. (Ktoś podnosi rękę). OK., potrafisz oddać się halucynacjom na jawie. To jest halucynacja. Mam nadzieję, że zdajecie sobie z tego sprawę. Jeśli nie, na zewnątrz czeka psychiatra z maszyną do elektrowstrząsów.
Wielu z was zna się na negatywnej halucynacji; to znaczy, patrzycie na kogoś i go nie widzicie. Wiele osób przeglądało w popłochu biurko w poszukiwaniu czegoś, patrzyliście wszędzie i nic. A to coś cały czas leżało sobie na wierzchu. Nie różni się to niczym specjalnym od rzeczy, które ludzie robią w głębokim transie. Dzieci cały czas negatywnie halucynują mówiących do nich rodziców! Ilu z tu obecnych czuło zapach róży choć żadnej w pobliżu nie było? Ile osób potrafiłoby wziąć teraz głęboki oddech i poczuć zapach róży? Na skali hipnotycznej oznaczałoby to, że znajdujecie się już w trzech czwartych drogi do najgłębszego z możliwych transów! Wszystko to oznaczać może jedynie, że albo nigdy nie byliście na jawie, albo że ludzie układający skalę nie wiedzą, o czym mówią.
Głębia nie ma tu nic do rzeczy; gdyby ktoś z was siedzących tutaj miał doświadczyć stanu świadomości osoby siedzącej obok, to LSD przy tym wyglądałoby banalnie. Trans to nic więcej jak tylko zamienienie waszego świadomego doświadczenia w coś innego.
W Kalifornii właśnie wprowadza się prawo, w myśl którego jedynie licencjonowany specjalista od hipnozy może wywoływać odmienne stany świadomości. Skutki takiego przepisu mogą być momentami naprawdę bardzo ciekawe, ponieważ ludzie, którzy się ze sobą kochają bez wątpienia wywołują w sobie nawzajem odmienne stany świadomości. A przynajmniej mam nadzieję, że kochanie się i przycinanie trawnika to nie to samo! Jestem bardzo ciekaw sposobu, w jaki mają zamiar to prawo egzekwować. Wszyscy ludzie pragnący się pobrać będą musieli najpierw przejść kurs na licencjonowanego hipnotyzera.
A teraz z powrotem do dzieła. Do umiejętności dostosowywania wypowiadanych stwierdzeń do cudzego doświadczenia, aby wejść w raport, musicie dodać umiejętność wykorzystywania posiadanego raportu. Kluczem jest tu zdolność wybierania właściwych łączników. Potrzebujecie eleganckiego sposobu prowadzenia człowieka od stanu początkowego do transu - przejścia od opisywania stanu w jakim się znajduje, do opisania stanu, do jakiego chcecie go doprowadzić. Słowa łączące odpowiednio wykorzystane pozwalają tego dokonać gładko i elegancko. Łączniki takie jak „podczas gdy” lub „kiedy” to słowa, których obecność wskazuje na logiczny związek pomiędzy dwiema wypowiedziami. „Podczas gdy tu siedzicie, możecie sobie uświadomić, że właśnie mam zamiar coś wam powiedzieć.” Nie ma nawet cienia związku pomiędzy faktem, że sobie tu siedzicie i uzmysławianiem sobie czegokolwiek. Jednakże brzmi to całkiem sensownie, a dzieje się tak dzięki odpowiedniej intonacji i łącznikowi „podczas gdy”.
Rozpoczęcie od informacji bazującej na doznaniach zmysłowych pozwala wam na dokonywanie przejść przy pomocy łączników i wywoływanie reakcji indukujących trans. Doznania zmysłowe, na których bazują przejścia, muszą być łatwe do znalezienia przez osobę, z którą pracujecie. Osoba nie musi wcale sobie ich uświadamiać, kiedy zamierzacie z nich skorzystać, ale musi mieć możliwość odszukania ich, kiedy ich użyjecie. Jeśli na przykład siedząc sobie na przeciwko Stana, powiem do niego „Stan, wyczuwasz dotykiem swoje wąsy i kiedy przesuwasz palcem, możesz zauważyć, że uśmiechnąłeś się i przestałeś. Wyczuwasz nawet dotykiem drugiej ręki łokieć oraz czujesz jak podnosi ci się i opada klatka piersiowa kiedy oddychasz. I być może jeszcze o tym nie wiesz, ale zaraz uświadomisz sobie ciepłotę prawej stopy.”
Joe: Cały czas nie wiem co rozumiesz pod pojęciem łącznik czy przejście.
Jeśli mówię do ciebie: „Zadałeś mi pytanie, podczas gdy siedziałeś w krześle” to właśnie dokonuję przejścia przy pomocy łączników. Używam wyrażenia „podczas gdy”, aby podkreślić związek między dwoma rzeczami. „Zadałeś mi to pytanie, ponieważ chcesz dowiedzieć się czegoś ważnego.” Oczywiście wcale niekoniecznie wszystkie rzeczy się ze sobą wiążą, ale zastosowanie spójnika „ponieważ” tworzy ten związek, wywołuje go. Jeśli mówię: „Kiedy tak siedzicie i oddychacie, wdychając i wydychając” łączę dwie rzeczy czasem, w którym równocześnie się dzieją. Niekoniecznie mają one ze sobą związek, ale ja je łączę mówiąc `podczas gdy”.
Mówię o łączeniu zdań przy pomocy spójników. Jeśli odzywam się do kogoś i mówię: „Siedzisz na krześle. Mrugasz powiekami. Czekasz”, to nie brzmi to ani trochę tak płynnie jak zdanie „Siedzisz na krześle i mrugają ci powieki i jednocześnie zastanawiasz się, o co w tym wszystkim chodzi.” Słowa takie jak „kiedy”, „oraz”, „podczas gdy' czy „ponieważ” tworzą związki pomiędzy częściami zdania. Szczególny związek wypływa z czasu, dzięki niemu przechodzenie od myśli do myśli dokonuje się bez przeszkód. To samo dzieje się kiedy mówicie: „Stoisz właśnie na plaży i czujesz całym ciałem gorące słońce i spoglądasz za siebie na plażę, kiedy kolejnym ruchem ręki rozbijasz falę.” Nawet pomimo faktu, że te dwie rzeczy nie łączą się ze sobą, stają się sobie bliskie dzięki zastosowaniu słów łączących je ze sobą. Możecie wziąć każde dwie idee, które nie mają ze sobą związku i związać je razem stosując elegancko i z wdziękiem odpowiednie spójniki. To dzięki nim między innymi możemy słuchając języka, przepływać swobodnie od jednej myśli do drugiej. I jesteście tutaj, ponieważ chcecie nauczyć się pewnego zjawiska zwanego hipnozą. I kiedy tak będziecie tu spędzać trzy kolejne dni, mam zamiar nauczyć was wielu ułatwiających stosowanie hipnozy rzeczy. Czemu to zjawisko działa - nie wiem. Ale kiedy będziecie wypróbowywać pewne sposoby, z własnego doświadczenia przekonacie się, że to działa. Nawet teraz, kiedy mówię do was, używam tego samego rodzaju słów i częściowo dzięki nim to, co mówię nabiera sensu.
Joe: Czy „nawet teraz, kiedy” którego właśnie użyłeś, jest kolejnym przykładem przejścia dzięki łącznikom?
Tak.
Joe: OK, w takim razie wiem już o czym mówisz. Używasz spójników dzięki którym możliwe staje się połączenie różnych, wypowiadanych przez ciebie zdań.
Tak. Mógłbym powiedzieć „I kiedy tak siedzisz na krześle czujesz ciepło swojej dłoni na ramieniu i wyczuwasz notatnik, który trzymasz na nogach. Jeśli się wsłuchasz usłyszysz nawet bicie własnego serca i tak naprawdę nie wiesz ...dokładnie ...czego się dowiesz i nauczysz w ciągu trzech następnych dni ale zdajesz sobie sprawę z istnienia nieprzebranej ilości nowych idei i doświadczenia i zrozumienia, które mogą okazać się przydatne.”
Oczywiście te sprawy wcale nie muszą się łączyć w jakąś logiczną całość. Fakt, że twoja ręka dotyka ramienia, a notatnik leży ci na kolanach, nie oznacza, że się czegokolwiek dowiesz i nauczysz. Ale to brzmi sensownie i służy swojemu celowi. Celowi, którym nie jest oszukaństwo, ale przejście, przeprowadzenie.
Wielu ludziom wydaje się, że hipnoza to jakieś zawody - pomysł, który jest zupełną stratą czasu i prowadzi na manowce. Właściwe pytanie brzmi : „Jaką strukturę mam nadać mojej komunikacji, aby maksymalnie ułatwić drugiej osobie osiągnięcie tego, o co jej chodzi?” Jeśli ktoś przychodzi do mnie, żeby wejść w trans celem dokonania terapeutycznych zmian, lub kiedy stosuję hipnozę w celach medycznych, do kontroli bólu, albo żeby coś zapamiętać, chcę aby proces osiągania tych celów był dla mnie jak najłatwiejszy. I tego samego chcę dla ludzi, z którymi się komunikuję. I kiedy się z ludźmi porozumiewam, stosuję takie słowa jak „kiedy” do łączenia razem idei i pomysłów, dzięki czemu nie muszą przeskakiwać od jednej myśli do następnej.
Mężczyzna: Czy chodzi ci o to, że starasz się połączyć wypowiadaną sugestię z bezpośrednim, konkretnym, bliskim drugiej osobie doświadczeniem, aby tę sugestię uwiarygodnić?
Dokładnie tak. Możesz, przecież, czuć swoją dłoń na nodze i możesz czuć notatnik. Więc mogę do tego dołączyć coś o uczeniu się. Nie tylko cała sprawa staje się bardziej wiarygodna, ale unikam gwałtownego przeskoku. Kiedyś wydawało mi się, że tym, co czyni spójniki, czy ogólniej łączniki potężnym narzędziem jest ich przydatność przy dodawaniu stwierdzeniom wiarygodności. Ale co więcej, dzięki tym słowom ludziom jest po prostu dużo łatwiej rzeczywiście i głęboko uczestniczyć w wywołanym procesie.
W trakcie pracy z problemami takimi jak na przykład kontrola bólu, zazwyczaj budowałem sytuację na bazie zjawisk i spraw, które były proste do zweryfikowania. „Odczuwasz w ramieniu ból, bardzo silny ból, ale również wyczuwasz bicie swego serca, czujesz jak poruszasz palcami u nóg a także słyszysz w uszach dźwięk, jaki towarzyszy biciu serca. Jesteś w stanie poczuć okulary, które masz na nosie i jest możliwe, że zaczynasz właśnie wyczuwać swoją drugą rękę, a doznania z niej płynące mogą być bardzo intensywne. Wyczuwasz każdy palec z osobna i tak naprawdę potrafisz przenieść te wszystkie odczucia z jednej ręki do drugiej.”
Kiedyś wydawało mi się, że tym co czyni taką wypowiedź przekonującą, jest jej wewnętrzna logika. Ta tak zwana logika jest jedną z rzeczy, dzięki którym tego typu stwierdzenia są efektywne, ale przede wszystkim, oprócz tego, że takie zdanie jest logiczne i brzmi przekonująco, jest ono zestawem instrukcji na temat tego, co jest prawdopodobne, choć niekoniecznie prawdziwe. Na tego typu prawdopodobieństwo dużo łatwiej jest zareagować pozytywnie, kiedy pozostaje się w stałym, niezakłóconym stanie świadomości. Widzicie, dzięki hipnozie możliwe staje się kontrolowanie szybkości, z jaką bije nasze serce. Jednakże zazwyczaj w momencie, kiedy człowiek stara się zabrać do świadomego kontrolowania rytmu serca, to nagle zaczyna gadać ze sobą, a potem przypomina mu się ciotka Ania, a potem j4escze przychodzi myśl „ciekawe czy mi się to uda”. Są to typowe dla naszej świadomości przeskoki od jednej myśli do drugiej - niekoniecznie radykalne, często subtelne i nieznaczne.
Dzięki wbudowywanym łącznikom pomiędzy kolejnymi stwierdzeniami zachowana zostaje ciągłość, dzięki której zamiast skakania z jednego stanu świadomości w inny mamy do czynienia z łagodnym i niezakłóconym przepływem. I kiedy tak łagodnie i z coraz większą gracją poruszamy się z jednego stanu świadomości w kolejny, coraz łatwiej jest osiągnąć cel, szczególnie taki, który - tak jak w przypadku rytmu uderzeń serca lub ciśnienia krwi - związany jest z procesami znajdującymi się normalnie poza kontrolą naszej świadomości. Tak więc nie jest to kwestia przekonywania; jest to kwestia ułatwiania.
Jednym z podstawowych kryteriów, na podstawie których oceniam przydatność techniki, jest nie tylko sprawdzenie czy ona działa czy nie, ale z jaką łatwością można ją wykorzystać. Nie podzielam opinii, że terapia powinna być trudna i męcząca czy to dla klienta, czy terapeuty. Kiedy coś stawia opór, to znaczy, że jest gdzieś jakiś sęk, o którym nic nie wiemy. Hipnoza nie powinna sprawiać trudności ani wrażenia sztuczności. Powinna natomiast być czymś najnaturalniejszym i najnormalniejszym na świecie. Ilekroć człowiek musi się zmuszać i wysilać oznacza to tyle, że stosowana technika nie jest wystarczająco czuła i wyrafinowana, choć może niekoniecznie zła. Jest jedynie symptomem, że jest na rzeczy coś, o czym nie mamy pojęcia. Czy to ma sens?
Mężczyzna: Nie za bardzo zrozumiałem, o co ci na końcu chodziło.
Dzięki. Byłeś cudowny. To, co mówię rzeczywiście nie ma za bardzo sensu. Jednakże działa. Wywołuję całkowicie odmienną reakcję, jeśli przestaję stosować różne „podczas gdy” albo „kiedy” albo „w trakcie” i nagle używam przerywnika w rodzaju „Czy to ma sens?” Zaczynacie analizować to, co powiedziałem do tego momentu, próbujecie przejść do poprzedniego zdania i okazuje się to trudne, ponieważ nie było przejścia. Kiedy tak teraz wam to wszystko opisuję, wy w tym czasie możecie dokonać analizy tego czego właśnie w momencie, kiedy do was mówię, doświadczacie i stwierdzić, że przechodzicie od jednej myśli do drugiej. Łatwość, z jaką przechodzicie od jednej myśli do następnej, to temat naszej rozmowy. I jeśli zapragnąłbym wiedzieć czy świadomie wiecie, o co mi chodzi - która to wiedza jest czymś zupełnie nie związanym z doświadczaniem bądź umiejętnością zrobienia tego o czym mówimy - muszę potrafić dokonać łagodnego i gładkiego przejścia w stronę waszego świadomego pojmowania. Kiedy tak siedzicie i analizujecie, czy brzmi to wam bardziej sensownie?
Mężczyzna: Wydaje się, że mówisz o stosowaniu pewnych pomostów; na przykład, że można naśladować styl pacjenta czy przyjąć jego manierę taką czy inną . . .
Nie, ja nic nie mówiłem o manierze. Możecie chcieć imitować ułożenie ciała, ale jeśli osoba się drapie to nie znaczy, że wy też musicie się podrapać. W momencie kiedy zbyt wyraźnie przyjmiecie cudzą postawę i manierę, istnieje duże prawdopodobieństwo, że ten fakt dojdzie do świadomości klienta. A jako specjaliści od hipnozy na ostatnim miejscu życzylibyście sobie ingerować w cudzą świadomość. Wam zależy na znalezieniu bardziej subtelnej metody - na przykład polegającej na zrównaniu tempa własnego oddechu z rytmem oddychania klienta - której klient nie ma szansy dostrzec świadomie. A jednocześnie nieświadomie będzie sobie z tego zdawał sprawę i uzyskacie reakcję.
Mężczyzna: OK. Sprawy, o których teraz mówisz to inny sposób łączenia myśli i pomysłów, które chcesz przekazać. Nie za bardzo wiem, jak dokładnie wyrazić o co mi chodzi; że wypadnie się bardziej przekonująco, jeśli w niuansach także będzie zgodność.
Tak, a poza tym robię jeszcze coś, dzięki czemu o wiele łatwiej mi być dobrym hipnotyzerem. Nie myślę o hipnozie jako o sposobie przekonywania. Wielu ludzi zajmujących się aktywnie hipnozą i sporo osób o niej piszących, postrzega ją w kategoriach „przekonywania”, piszą o „byciu górą”, znajdowaniu się na „meta-pozycji”, bądź o „kontrolowaniu”. Ludzie ci często nazywają siebie samych „operatorami”, co zawsze mnie intrygowało. Specjaliści od hipnozy równie często wspominają o „oporze”, ale przecież kiedy myśli się o kontroli, to nieuchronnie pojawia się opór. To, co wam proponuję można nazwać zwiększeniem umiejętności przekonywania. Ale można także patrzeć na to, jak na coś co jest bardziej naturalne. To jest czysta natura, że łatwiej wam reagować na rzeczy, które pozostają w harmonii, niż na takie, które nie mają ze sobą związku.
Spróbujcie czegoś takiego. Zamknijcie oczy na chwilę. Większość z obecnych tutaj, w którymś momencie życia stała przy alei drzew. I kiedy tak staliście i patrzyliście do góry na ich korony, widzieliście liście i gałęzie i pewnie czuliście także zapach powietrza otaczającego te drzewa. Czuliście całymi sobą aurę dookoła, wyczuwaliście temperaturę powietrza; być może nawet w pewnym momencie do waszych uszu dochodził delikatny szum wiatru pośród liści i zauważyliście, jak gałęzie i liście poruszają się wraz z nim. Potem może spojrzeliście w lewo i zobaczyliście wielkiego nosorożca szarżującego prosto na was.
Jeśli to nie stanowiło dla was zgrzytu, to nic was nie wytrąci z waszej rzeczywistości. Przy wywoływaniu odmiennych stanów świadomości ingerencje takie mogą mieć swoją wartość i czasem spełniają pożyteczną rolę. Ale na pewno nie jest nią łagodne przeprowadzenie kogoś do jakiegoś celu.
W terapii rodzinnej zgrzytliwa, pełna przerwań i ingerencji komunikacja może stanowić potężne narzędzie. Ludzie przychodzą i mówią na przykład coś w rodzaju: „Chciałbym, żeby moja żona dała mi spokój”, a ja wtedy odpowiadam „OK., zamknij ją w szafie”.
„Ale przecież nie o to mi chodzi.”
„OK. O co ci chodzi?”
„Po prostu chcę, żeby mi przestał gadać, że chce tego czy tamtego.”
„Czy chcesz, żeby pisała do ciebie listy?”
Nie są to naturalne przejścia i wywołują odmienne reakcje u klientów, a sprawdzają się wspaniale w terapii rodzinnej, kiedy czas nagli i trzeba pracować w obrębie ograniczeń umysłu świadomego, potrząsając nim co chwila na wszystkie strony.
Możecie - wykorzystując brak naturalnych łączników - wywoływać bardzo silne reakcje. Ale teraz mówimy o łagodnych i gładkich indukcjach wywołujących odmienne stany świadomości. Można oczywiście także wprowadzić ludzi gwałtownie i szybko w trans nie stosując logicznych, znaczących i łagodnych łączników. Zajmiemy się tym później, ponieważ jest to metoda bardziej radykalna, a ja nie chcę was uczyć obu naraz. Chcę nauczyć was najpierw jednej, a później drugiej. Zawsze łatwiej jest o zrozumienie, kiedy całość podzielona jest na mniejsze fragmenty.
W trakcie nauczania zauważyłem coś, o czym chciałbym wam teraz powiedzieć. Sprawa jest dziwna i dotyczy procesu uczenia się oraz sposobu w jaki ludzie dokonują uogólnień. Jeśli stwierdzicie „ Wiesz co, naprawdę myślę, że Łódź jest fajnym miastem”, to pewnie usłyszycie w odpowiedzi „Nie wiem czemu nie podoba ci się w Warszawie”. Nie jest to wcale dziwne z punktu widzenia psychologii czy sztuki komunikacji. Zjawisko to jest bardzo powszechne. Kiedy uczę ludzi w jakimkolwiek zakątku kraju i w pewnym momencie mówię, że oto jest coś co będzie działać, to w jakiś sposób, automatycznie rodzi się w nich pomysł, że w związku z tym coś innego nie zadziała. I nie twierdzę, że nie stosowanie łączników nie sprawdza się. Stwierdzam, że stosowanie łączników jest pomocne. Przy ich pomocy wasze działania są wzmacniane i dzięki temu lepsze. Odwrotna metoda może być równie efektywna, ale musicie ją stosować odmiennie.
W przypadku hipnozy nie poruszacie się szybko, biegnąc na oślep. Szybki postęp jest równoznaczny z poruszaniem się powoli. Po prostu wprowadzacie świadomy umysł klienta w stan zawieszenia. Albo mówiąc inaczej odłączacie to wszystko, co znajduje się w świadomości poprzez wprowadzenie człowieka w odmienny stan świadomości. Nie oznacza to bynajmniej, że delikwent gdzieś gubi swoją świadomość i nic nie widzi, nie słyszy ani nie potrafi myśleć, a jedynie, że paradygmat, na podstawie którego działa umysł świadomy zostaje wyłączony. On wciąż gdzieś tam jest, nigdzie nie zniknął, ale po przeniesieniu człowieka w trans, macie możliwość w sposób logiczny i systematyczny zbudować nowe doświadczenie. Pierwszym krokiem do tego celu jest nauczenie się, jak przeprowadzić klienta w odmienny stan świadomości stosując łagodne i gładkie przejścia.
Mężczyzna: Dostrzegam użyteczność łączników, szczególnie w przypadku nie do końca związanych ze sobą konceptów. Ale czy są one naprawdę konieczne, kiedy kolejne stadia są ze sobą ściśle powiązane - na przykład w relaksacji - kiedy używa się głównie słów takich jak „uczucie spokoju, pełen spokoju, spokojny, w dobrym nastroju” itp.? Czy koniecznie trzeba dokładać łączniki do tego typu wyrażeń?
Cóż, słowo „koniecznie” jest dziwnym wyrazem, ponieważ zawsze pozostaje w ścisłym związku z rezultatem działania. Na pewno nie jest to konieczne; pytanie brzmi: „Co chcesz osiągnąć?”
Mężczyzna: Jaka jest miara, dzięki której istnieje możliwość określenia jak często i kiedy najbardziej pożądane jest stosowanie takich łączników?
Wasze oczy. Kiedy zaczniecie stosować tę metodę, zauważycie, że wygląd człowieka w stanie transu różni się zasadniczo od stanu pełnej świadomości na jawie. I kiedy już nauczycie się zauważać te różnice, zaczniecie także dostrzegać, które z waszych działań zaburzają ciąg doświadczeń waszych klientów. Do skutecznego posługiwania się hipnozą niezbędna jest spostrzegawczość, ponieważ od osoby w transie dostajecie dużo mniej informacji zwrotnej niż w sytuacji, gdy jest ona w pełni świadoma. Nie odzywa się za wiele a jej zachowania są dużo mniej wyraziste. W pewnym sensie dzięki temu wasze zadanie jest ułatwione, ponieważ wasza uwaga jest absorbowana w o wiele mniejszym stopniu, ale z drugiej strony musicie być bardziej spostrzegawczy. Jeśli nie posiadacie tego daru, lub się tego nie nauczycie, to skończycie - jak większość hipnoterapeutów - w sytuacji całkowitej zależności od sygnałów palcowych, dzięki którym i jedynie w ten sposób będziecie uzyskiwać odpowiedzi tak/nie na wasze pytania. A tak wcale nie musi być. Oczywiście czasami ten sposób okazuje się całkiem przydatny, na przykład gdy nie dostajecie wystarczająco dużo informacji zwrotnej, lub kiedy rozwijacie swoją spostrzegawczość i wrażliwość. Ale osoba spostrzegawcza może uzyskać tyle informacji zwrotnej ile tylko jej potrzeba bez konieczności uciekania się do sztucznych mechanizmów komunikacji. Zewnętrzne reakcje odzwierciedlające wewnętrzne przeżycia są dobrze widoczne.
Jeśli ktoś wewnętrznie ma poczucie zerwania ciągłości doświadczenia, kiedy mówicie „spokojny”, „zrelaksowany” bądź „w dobrym nastroju”, p0nieważ wcale tak się nie czuje, to zauważycie pozawerbalne znaki, mówiące właśnie o tym. A kiedy dostrzegacie coś takiego to naprawdę warto o tym wspomnieć. „Ktoś ci mówi `poczuj się zrelaksowany', więc próbujesz, ale jest ciężko i nie dajesz rady, i mówisz sobie `O Jezu, nie mogę'. Mógłbym ci powiedzieć `Poczuj się dobrze' , ale ciężko jest poczuć się dobrze na zawołanie. A tak łatwo wyobrazić sobie kroplę deszczu na zielonym liściu.” Pomimo że te dwie rzeczy są zupełnie ze sobą nie powiązane, ludziom o wiele łatwiej przyjdzie się zrelaksować, kiedy będą myśleć o kropli wody na liściu niż gdy będą starali się rozluźnić.
Jedną z tych spraw, które wywarły na mnie największe wrażenie, było to, że Milton Erickson nie stosował hipnozy jako bezpośredniego narzędzia. Jeśli chciał wywołać w kimś ślepotę na kolory, nie mówił „Przestań widzieć kolory”. Powiedziałby: „Czy kiedykolwiek grałeś w tysiąca? Co to znaczy mieć króla czerwień? Nic to nie znaczy. Ktoś kiedyś powiedział mi, że jest w czarnej rozpaczy. Powiedziałem do siebie samego `czarna rozpacz'. To nic nie znaczy. Te rzeczy jakoś się ze sobą łączą, ale nie niosą żadnego znaczenia. One nic dla mnie nie znaczą. Nie muszą nic znaczyć dla ciebie.”
Różnica pomiędzy Miltonem Ericksonem a tymi wszystkimi specjalistami od hipnozy, jakich obserwowałem, słuchałem i z którymi studiowałem, polega na tym, że Erickson nie miał w ogóle klientów stawiających opór. Albo dokonywał naprawdę doskonałej selekcji swoich pacjentów, albo robił coś istotnego, czego nie robili inni. Milton zwracał baczną uwagę na reakcje ludzi i dawał im to, co było dla nich odpowiednie. Stosowanie wielu łączników jest naturalne w przypadku każdego urodzonego w kraju anglosaskim użytkownika języka angielskiego, ponieważ łączniki i przejścia są jednym z jego podstawowych składników; są jednym z budulców naszego języka. I kiedy wywołujecie hipnozę i w niej pracujecie, to jeśli stosujecie łączniki, będą one wam pomocne.
Raz kiedyś, a była to naprawdę - uwierzcie mi - bardzo rzadka okazja, widziałem Miltona, kiedy robił oficjalny pokaz hipnotyczny. Rzadka i niesłychana, ponieważ z reguły ludzie przychodzili do niego i zaczynali teoretyczne dyskusje ...i nagle czas minął. Ale pewnego razu Erickson publicznie zaindukował trans. Kazał osobie usiąść, po czym zaczął mówić „I kiedy tak siedzisz sobie tutaj chcę, żebyś zaczął przyglądać się plamce na ścianie, i podczas gdy przyglądasz się tej plamce możesz zdać sobie sprawę, że teraz właśnie robisz to samo, co robiłeś, kiedy poszedłeś po raz pierwszy do szkoły i nauczyłeś się pisać cyfry i litery alfabetu. Uczysz się ...uczysz się czegoś, czego w ogóle nie znasz. I nawet pomimo tego, że nie zdajesz sobie z tego sprawy, twój oddech się zmienił (zwalnia tempo swojej mowy) i jest ci coraz wygodniej oraz coraz bardziej się rozluźniasz.” Te łączniki pozwoliły zbudować wrażenie ciągłości. Przecież związek pomiędzy chodzeniem do szkoły i uczeniem się liter i cyfr a odczuwaniem stanu relaksacji jest co najmniej wątpliwy.
Jednakże sens każdej komunikacji - nie tylko w hipnozie, ale w ogóle w życiu - objawia się nie w tym, co nam się wydaje, że przekazujemy, ale w wywołanej reakcji. Jeśli macie zamiar komuś powiedzieć komplement, a adresat czuje się urażony, najwidoczniej sensem waszego komunikatu była zniewaga. Jeśli twierdzicie, że osoba poczuła się urażona, ponieważ nie zrozumiała waszych intencji, to jest to jedynie usprawiedliwianie nieumiejętności porozumiewania się. Sam przekaz był po prostu zniewagą i tyle. Można albo usprawiedliwiać się i znajdować tłumaczenie dla siebie, albo uczyć na błędach. Ja wolę się uczyć. Więc jeśli coś mówię, a osoba do której skierowuję moje słowa czuje się urażona, to następnym razem zmieniam sposób komunikacji. A kiedy w przyszłości chcę tego kogoś obrazić, to doskonale wiem, jak to zrobić!
Wprawdzie łączniki to nie wszystko, o co w tej grze chodzi, są one jednak bardzo użyteczne. Nie istnieje jedynie słuszna recepta na hipnozę. W trakcie porozumiewania się z ludźmi jedynym pewnikiem jest fakt, że wywołacie w nich jakąś reakcję. Kiedy zapewnicie im wystarczającą różnorodność procedur komunikacyjnych, odnajdziecie wśród nich, tę, która im najbardziej odpowiada.
Wszystko, co do tej pory wam powiedziałem to dopiero początek. Chcę także zwrócić waszą uwagę na tempo i rytm wypowiedzi, które są szalenie ważne i potężne jako narzędzia. Specjalista od hipnozy o dosyć tradycyjnym podejściu - Ernest Hilgard - udowodnił po czterdziestu latach prowadzonych przez siebie badań, że nie istnieje żaden związek pomiędzy łatwością z jaką klient wchodzi w trans a rytmem mowy osoby wywołującej trans. Ten facet udowodnił to statystycznie. Ale kiedy tylko przeanalizujecie wasze własne, osobiste doświadczenie teraz, kiedy do was mówię, i kiedy ...zmieniam tempo ...na inne ...będące znacząco odmienne ...wolniejsze ...ma to na was znaczący wpływ. A jak długo istnieje zauważalny wpływ, mam w nosie to, co mówi „nauka”.
Na początku przedstawiłem wam się jako specjalista od modelowania. Jest to osoba, która jedynie tworzy obrazy. A obrazy służą jedynie do tego, aby zwrócić na coś waszą uwagę. W tym momencie te obrazy mają skierować waszą uwagę na ton i rytm waszego głosu. Pierwszy specjalista od hipnozy, jakiego w życiu poznałem, siedział na krześle i, podczas kiedy ja chodziłem po pokoju, starał się wprowadzić kogoś w trans. Miał mnie nauczyć wprowadzania ludzi w trans i wysokim, nosowym, nieprzyjemnym głosem mówił „Chcę, żebyś poczuł się bardzo zrelaksowany”. Nawet ja pojąłem, że nie byłbym w stanie się zrelaksować, słysząc jak mi ktoś jęczy i skrzeczy nad uchem. Ale on „wiedział”, że wszystko czego potrzeba, to niezmienna barwa głosu, bo przecież we wszystkich książkach piszą, że masz używać monotonnego, jednostajnego głosu. Ten człowiek „wiedział”, że nie ma znaczenia barwa, o ile jest ona niezmienna.
A stosowanie jednobarwnego brzmienia, o ile wiem, daje tylko tyle, że unika się zgrzytów i niezgodności. Skoro nie zmienia się ani na jotę barwy głosu to pewnie uniknie się niekonsekwencji. Jeśli jest się niekonsekwentnym, nikt tego nie zauważy w takim jednostajnym potoku. A przecież, zmiana głosu także może być użytecznym dodatkowym sposobem osiągnięcia postawionego przed sobą celu.
Mężczyzna: Zauważyłem, że podczas dawania sugestii, czasem stosowałeś słowa, które miał w sobie element kontroli; wyrażenia takie jak „poczujesz”, albo „odczuwasz” zamiast „to jest coś co się może zdarzyć”. Czy świadomie wybierasz jedno podejście zamiast drugiego lub odwrotnie?
Tak. Kieruję się następującym przekonaniem: nie chcę, żeby ktokolwiek, kogo wprowadzam w stan transu, kiedykolwiek miał poczucie, że czemuś nie podołał. Kiedy sugeruję zjawisko łatwe do zweryfikowania, najprawdopodobniej użyję słów takich jak „być może”, „mógłbyś” - czasowników wyrażających różne stopnie prawdopodobieństwa, tak zwanych modalnych.. „Twoje ramie może się teraz podniesie . . .” Dzięki temu, jeśli się nie stanie to, co zasugerowałem, osoba z którą pracuję, nie będzie mogła „nie dać rady”. A kiedy sugeruję coś, co zupełnie nie poddaje się weryfikacji, prawdopodobnie zastosuję bardziej sprawcze słowa: „To powoduje, że zagłębiasz się coraz bardziej w stan transu” albo „To sprawia, że stajesz się bardziej rozluźniona”. Ponieważ dana przeze mnie sugestia jest niesprawdzalna, również tym razem nie ma mowy o poczuciu klęski, bo nie da się tego stwierdzić.
Po zastosowaniu kilku czasowników modalnych, kiedy widzę, że osoba z którą pracuję reaguje na nie wszystkie, przypuszczalnie spokojnie mogę przejść do czasowników sprawczych. Ale jeśli moja kolejna sugestia ma być bardzo poważna, być może pozostałbym przy słowach modalnych. Podstawowa zasada brzmi: upewnij się, że nie ma najmniejszej możliwości porażki.
Wielu hipnotyzerów wywiera na ludzi bardzo silną presję, zmuszając ich do robienia rzeczy, które są częścią czegoś, co nazywa się testami podatności. Wprowadza się klienta w stan transu, po czym daje do wykonania serię zadań o różnym stopniu trudności. Klient część z nich wykonuje, a innym nie daje rady. Zwykle po czymś takim w pewnym sensie zarówno specjalista jak i klient dochodzą do przekonania, że są rzeczy, których nie potrafią osiągnąć.
Kiedy uczyłem na uniwersytecie, prowadząc wieczorami kursy hipnozy, bardzo wielu ludzi przychodziło na nie i mówiło: „Cóż, byłem wiele razy w transie, ale jestem w stanie dojść tylko do pewnego poziomu.” Nie mam pojęcia, skąd się wziął pomysł z tymi poziomami. Tak czy siak jakość hipnotycznego transu mierzona jest wedle wysokości - możemy mieć wysokie zdanie o sobie, ale w hipnozie schodzimy w dół. Niektórzy potrzebują bardzo głębokiego transu, żeby doświadczyć pozytywnej halucynacji. Inni widzą pozytywne halucynacje cały czas; tacy ludzie nazywają to zjawisko myśleniem. Jeśli jako hipnotyzer wpycham człowieka w jakąś sytuację, to wystawiam go na możliwość porażki. Jeśli powiem „Otworzysz oczy i zobaczysz przed sobą dwumetrowego pudla”, a człowiek odemknie powieki i go nie będzie widział, to całkiem prawdopodobne, że pomyśli sobie, iż nie potrafi wywołać w sobie pozytywnych halucynacji. Jeśli odniesie tę sytuację do siebie, a nie do specjalisty, to naprawdę nabierze przekonania, że tego nie potrafi.
Typowa sytuacja wygląda tak, że przychodzi klient i mówi „No dobra. Zawsze chciałem doświadczyć pozytywnej halucynacji, ale po prostu nie potrafię.” Ja wiem, że każdy jest do tego zdolny i przypuszczalnie wszyscy tego przynajmniej parę razy w życiu doświadczyli. Kiedy słyszę, jak ktoś mówi, że nie potrafi, to traktuję to po prostu jako oznakę, że coś ich przekonało, iż taka umiejętność nie leży w granicach ich możliwości. A to jedynie może znacznie utrudnić mi zadanie. W takiej sytuacji muszę prześlizgnąć się przez system przekonań klienta, żeby pomóc mu doświadczyć tego stanu. Mam do dyspozycji drugi sposób - mogę zaakceptować jego przekonanie i powiedzieć: „Cóż, jak wiesz, jest to ograniczenie natury genetycznej, ale nie jest na szczęście niezbędne do życia, chyba że się jest specjalistą budownictwa lądowego.”
Bo przecież wiecie, że właśnie w ten sposób zarabiają na życie architekci. Wysiada sobie taki z samochodu, przygląda się kompletnie pustej dolinie i doznaje halucynacji - widzi autostradę albo zaporę wodną i dokonuje obliczeń. Muszą jedynie trzymać się ściśle określonego rodzaju halucynacji. Widzenie autostrady tam, gdzie jej wcale nie ma, jest „naturalne” i nazywa się „pracą”. Ale kiedy tylko dostrzegą małe zielone ludziki chodzące w poprzek drogi - zaczynają się kłopoty.
Ponieważ nie chcę, żeby ludzie doznawali niepowodzeń i dokonywali nieprawdziwych uogólnień, postępuję do przodu bardzo, bardzo powoli, starając się wywołać poddające się weryfikacji efekty, takie jak na przykład klasyczne zjawiska hipnotyczne. Nie spotkałem wielu ludzi, którzy bardzo pragnęliby doświadczyć lewitującej ręki bądź halucynacji negatywnej. Choć jednak większość ludzi doświadcza tych stanów nagminnie, nawet o tym nie wiedząc, zjawiska te nie mają żadnej własnej immanentnej wartości.
Mnie zajmuje przeprowadzanie ludzi przez szereg doświadczeń, mających ich przekonać, że są w stanie dokonać każdej zmiany, którą uważają za pożądaną. Czy to będzie chęć nabycia umiejętności kontroli bólu na wypadek wizyty u dentysty, zmiana nawyków związanych ze snem czy też głęboka przemiana w sferze psychicznej, ja jedynie pragnę być klientom pomocny w osiągnięciu tych efektów, jako że hipnoza może być niesłychanie potężnym narzędziem służącym wprowadzaniu terapeutycznych zmian.
Wielu ludzi zadaje mi pytanie: „A do czego właściwie można hipnozę wykorzystać?”. A pytanie nie brzmi „Co dokładnie można hipnozą zdziałać” ale „Jak wykorzystywać hipnozę celem dokonania wszystkiego, co się tylko zechce.” Hipnoza to nie lekarstwo, ani remedium. Hipnoza to zestaw narzędzi. Możecie trzymać w ręku skrzynkę narzędziową, ale to bynajmniej nie oznacza, że potraficie naprawić samochód. Potrzebna jest wam wiedza, jak konkretnie korzystać z obcęgów, żeby konkretną usterkę naprawić. A najczęściej spotykane nieporozumienie polega na tym, że hipnozę traktuje się jak rzecz. Hipnoza jednakże przedmiotem nie jest. Jest natomiast zestawem procedur, które można użyć celem dokonania zmiany stanu świadomości. Zupełnie czym innym jest zagadnienie, który stan umysłu wybrać do pracy z każdym konkretnym przypadkiem. Ponieważ jest to bardzo ważna sprawa, zajmiemy się nią jeszcze później. Ale najpierw musimy nauczyć się sposobu przeprowadzenia klienta łagodnie i szybko z jednego stanu w inny.
Ćwiczenie 3
Chcę, abyście w tych samych grupach trzyosobowych przez najbliższych dziesięć minut wykonali ponownie to samo ćwiczenie, które robiliście wcześniej. Ale tym razem dołóżcie te wszystkie wysublimowane techniki, o których przed chwilą rozmawialiśmy. Opisałem je jakiś czas temu, więc jeszcze raz dokładnie się im przyjrzymy. Tym razem, zamiast najpierw opisywać osobie doświadczenie, sprawcie, aby usiadła wygodnie i zamknęła oczy i zacznijcie od opisu stanu, w którym się znajduje. Chcę, abyście zastosowali trzy stwierdzenia o naturze pacingu - opisy obecnych, weryfikowalnych doświadczeń. „Siedzisz na krześle.... Czujesz punkt, w którym ciało styka się z krzesłem.... Czujesz skrzyżowane na piersi ramiona ...miejsce, gdzie stopy dotykają podłogi ...ciepło swojej twarzy ...ruszające się palce.... Słyszysz dźwięki wydawane przez poruszenia pozostałych osób.... Wyczuwasz ciepłotę powietrza.... Słyszysz dźwięk mojego głosu....
Wszystkie te stwierdzenia łatwo poddają się weryfikacji. Chcę, abyście wypowiedzieli trzy zdania, które można zweryfikować, po czym macie dołączyć stwierdzenie, które nie da się łatwo potwierdzić. Możecie zastosować jakikolwiek opis stanu, w który chcecie ich doprowadzić. „ ...i czujesz się coraz bardziej rozluźniony.” „ ...i w tym samym czasie coraz lepiej się czujesz.” „ ...i nie wiesz, co za chwilę ci powiem.” Tak więc wypowiadacie trzy pacingujące stwierdzenia, dokładacie frazę łączącą i dodajecie zdanie, które poprowadzi ich w kierunku, jaki chcecie obrać. „Oddychasz.... Pomieszczenie wypełnione jest dźwiękami.... Słyszysz ruszających się ludzi ...i zastanawiasz się, jesteś bardzo ciekaw, co tak naprawdę teraz się z tobą dzieje.” Uważajcie, aby łączniki brzmiały jak najnaturalniej. Jedna osoba z grupy będzie wprowadzana w trans przez dwie pozostałe, naprzemiennie wypowiadające swoje zestawy kwestii. W momencie, kiedy każdy z was wypowie po dwa zestawy, chcę, żebyście zaczęli włączać do wypowiedzi opisy tego samego doświadczenia, którego używaliście za dwoma pierwszymi razami, kiedy robiliśmy ćwiczenie na pacing i leading. „ ...podczas gdy ty nie spieszysz się i powracasz w przeszłość i myślisz o momencie, kiedy uprawiałeś jogging.” Zauważcie jak bardzo inaczej to brzmi tym razem.
I znowu, pamiętajcie o pomocnym pacingu pozawerbalnym - oddychajcie w rytm oddechu osoby, do której mówicie, lub odwzorowujcie rytm oddechu tempem wypowiadanych słów. I podstawowa sprawa, polegająca na tym, że sposób wysławiania i wypowiedzi muszą współgrać z treścią.
Kiedy zauważycie, że osoba jest równie głęboko lub głębiej niż poprzednio zanurzona w doświadczeniu, zacznijcie - proszę - po jednej na raz łamać te zasady. Nagle zmieńcie tempo wypowiedzi. Zauważcie, czy miało to wyraźny wpływ i wywołało dostrzegalną reakcję. Potem powróćcie do wcześniejszego rytmu, ale zmieńcie tembr głosu. Później zrezygnujcie ze stosowania na chwilę łączników. "Siedzisz tutaj. Czujesz się wypoczęty. Jesteś rozluźniony. Nie wiesz, co się za chwilę stanie.” Zwróćcie uwagę, co się wtedy dzieje. Pododawajcie informacje, które nie mają żadnego związku z tokiem wypowiedzi. „Czujesz swoje palce dotykające kluczy ...i zdajesz sobie sprawę, że gdzieś w tym budynku jest kuchnia.” „Czujesz stopy dotykające podłogi ...i czujesz entuzjazm i energię rozpierające polityków w Waszyngtonie.”
Najpierw skoncentrujcie się na tych wszystkich elementach, które sobie omówiliśmy. Kiedy już zbudujecie stabilny stan, wprowadźcie jedną drobną zmianę i zauważcie, co się dzieje. Powróćcie do stosowania reguł i znów po chwili zmieńcie jakąś jedną rzecz. Zwróćcie uwagę na to co dzieje się z twarzą osoby, do której mówicie, z jej oddechem i kolorem skóry, przyglądajcie się wielkości dolnej wargi i ruchom gałek ocznych pod powiekami. Ludzie nie są szczególnie rozmowni w transie, więc musicie zapewnić sobie sprzężenie zwrotne w inny sposób. I nie możecie analizować niczego wstecz, bo będzie za późno. W każdym pojedynczym momencie musicie analizować co się dzieje, a najlepszym narzędziem w takiej sytuacji jest wasz zmysł wzroku.
Niech każda osoba poświęci na to trzy - cztery minuty. Startujemy.
* * * * *
Czy zauważyliście, że nowy sposób wykonywania ćwiczenia znacząco wzmocnił proces? Na dzisiejszej porannej sesji poprzez stopniowanie omawianych spraw - poprzez to, że kazałem wam to robić, potem dawałem trochę więcej instrukcji i prosiłem o ponowne wykonanie - chciałem osiągnąć to, żebyście zaczęli myśleć o hipnozie jako procesie wzmacniania. Myśląc o niej jako o instrumencie perswazji nie będziecie w stanie wykorzystać jej potencjału równie efektywnie. Nie osiągniecie równie wspaniałych efektów, traktując hipnozę jako narzędzie kontroli. Skupiliśmy się na jednym doświadczeniu człowieka, w którym osoba reaguje w jakiś konkretny sposób i stosując szczególne techniki, mogliście wzmocnić tę reakcję.
Kobieta: A co lewitującą ręką i temu podobnymi zjawiskami. Czy to też wzmacnianie?
Specjaliści od hipnozy bardzo umiejętnie potrafią wykorzystać zjawiska, o których wiedzą, że muszą się wydarzyć. Jednym z nich jest lewitująca ręka. A jedną z pierwszych instrukcji prowadzących do niego jest polecenie: „Zwróć uwagę na swoją dłoń, a ona będzie coraz lżejsza.” Weźcie naprawdę głęboki oddech i zauważcie, co dzieje się z waszymi rękami.... Wypełnia je uczucie lekkości, ponieważ kiedy nabieracie powietrza w płuca, podnosi się klatka piersiowa ciągnąc za sobą ręce w górę. Więc jeśli wydacie polecenie dotyczące lekkości w momencie, kiedy osoba bierze oddech, to stanie się tak, jak chcecie.
Dobrzy specjaliści wybierają takie zjawiska, bo są pewni, że się wydarzą. Ale nie wszyscy oni zdają sobie sprawę z mechanizmu, rządzącego tymi sprawami. Istnieje stara metoda indukowania transu - znacie ją dobrze z filmów - polegająca na tym, że hipnotyzer macha człowiekowi przed oczami zegarkiem. W tym samym czasie hipnotyzer wypowiada nieśmiertelną sentencję: „Zegarek kołysze się powoli w tę i z powrotem i patrzysz na ten zegarek i widzisz go jakby sam czas się przesuwał. I kiedy tak patrzysz na ten zegarek, a on kołyszę się w tę stronę i w drugą i twoje oczy zaczynają odczuwać zmęczenie.” No a jak miałoby być inaczej! Jeśli będziecie wystarczająco długo wpatrywać się w cokolwiek, oczy wam się zmęczą.
Na przełomie wieków popularna była metoda wprowadzania w hipnozę poprzez wpatrywanie się w jeden punkt. Delikwent był sadzany na krześle, hipnotyzer stawał przed człowiekiem i wznosząc dwa palce do góry mówił: „A teraz będziesz patrzeć na te dwa palce i kiedy tak im się przyglądasz, chcę żebyś wpatrywał się w nie intensywnie ...I kiedy twoje oczy zaczynają odczuwać zmęczenie, powieki powoli stają się ciężkie i będziesz wiedział, że wchodzisz w trans hipnotyczny.” Jeśli ogniskujecie wzrok na czymś, co jest umiejscowione ponad wami wystarczająco długo, to oczy zaczną z pewnością odczuwać zmęczenie. „I kiedy twoje oczy zaczynają odczuwać zmęczenie, zmienia się twoje spojrzenie”. Jeśli patrzycie w jeden punkt wystarczająco długo, oczywiście wasz wzrok zaczyna „pływać”. „I twoje powieki stają się coraz cięższe. Czujesz, że musisz je zamknąć.” Oczywiście że tak. Wszyscy robimy to co chwilę. Nazywamy to mruganiem.
Jeśli potem powiem wam „I kiedy zamkniesz oczy, pozostaną zamknięte” to istnieje spora szansa, że tak będzie. Wykorzystałem trzy łatwe do zweryfikowania doświadczenia i połączyłem je z kolejnym nieweryfikowalnym. Połączyłem je wszystkie łagodnymi łącznikami i zbudowałem z nich przepływ odzwierciedlający wasze doświadczenie. Zbudowałem krok po kroku proces prowadzący do pożądanego wyniku. Mówię „Doświadczasz tego, a to prowadzi do tego doświadczenia, które prowadzi cię ku temu doświadczeniu.” A wszystkie są łatwe do sprawdzenia. Oczy będą zmęczone. Powieki będą chciały się zamknąć. Spojrzenie zacznie pływać. Nie zdajecie sobie sprawy z faktu, że są one naturalne, ale podczas gdy je opisuję, jedno naturalnie prowadzi do drugiego. Kiedy później dołączam coś, co nie jest naturalną częścią waszego doświadczenia, znajdujecie się w stanie, w którym już podążacie za mną krok w krok, więc przyjmujecie następną sugestię z łatwością. Co nie znaczy, że was przekonałem. Nie zastanawialiście się nawet, czy to prawda czy nie. Po prostu podążacie za mną. Zastosowanie łączników tego typu ułatwia wam bezproblemowe podążanie.
A jeśli nadal myślicie o hipnozie jako o narzędziu kontroli lub perswazji, to przegracie. Ograniczycie w ten sposób zbiór ludzi, na których będziecie w stanie wpłynąć, a także ograniczycie siebie samych, bo zaczniecie myśleć kategoriami, określającymi kto was kontroluje. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie darzą się dużo większym szacunkiem w stanie transu niż na jawie. Jeśli dam komuś sugestię jawnie negatywną i krzywdzącą, na jawie wykona ją z dużo większym prawdopodobieństwem niż w transie. Jeśli przywołacie w pamięci te rzeczy, które kazano wam wykonać, i wykonywaliście je pomimo, że was raniły, to najprawdopodobniej robiliście to w stanie pełnej świadomości na jawie. Bardzo trudno jest kogoś, kto znajduje się w transie, poprowadzić w kierunku, który wydaje się bezcelowy i zły. Zdaje się, że ludzie są bardziej wyczuleni w odmiennych stanach świadomości. Dużo łatwiej jest oszukać lub wykorzystać człowieka na jawie niż w którymkolwiek ze znanych mi odmiennych stanów świadomości.
Uważam, że hipnoza to w swojej istocie biologiczne sprzężenie zwrotne, choć nie poinformuje was ono o potrzebie zwolnienia pulsu. Powie jedynie, gdzie znajdujecie się w danym momencie. Wy musicie nakierować się na cel, który chcecie osiągnąć - zwolnienie pulsu, czy zmiana ciśnienia krwi. Urządzenie zapewnia wam jedynie informację zwrotną. A jako specjaliści od hipnozy potraficie obie te rzeczy. Możecie dostarczyć ludziom komunikaty odpowiadające temu, czego akurat doświadczają, tak jak urządzenie zapewniające informacje zwrotne. Po czym możecie zacząć dodawać krok po kroku inne rzeczy prowadzące ludzi gdzieś indziej, a oni podążą łagodnie i naturalnie w danym kierunku. Jesteście w stanie wykreować sytuację, w której będą musieli jedynie reagować. A jest to rzecz, którą robią stale i znakomicie.
Dużo prościej jest dokonywać zmian w transie niż na jawie. Brak pożądanych możliwości jest cechą charakterystyczną stanu świadomości na jawie. Z definicji stan normalnej świadomości w jakim znajdujemy się na co dzień to nic więcej jak opis waszych możliwości i ograniczeń. Jeśli próbujemy dokonać zmian dotyczących naszych ograniczeń jednocześnie się w nich znajdując na jawie, wpadamy w błędne koło. Ograniczenia będą ograniczać możliwość dokonania zmian w nich samych i napotkamy olbrzymie trudności. W stanie transu nie będziecie mieć tych samych ograniczeń. One będą istnieć, ale będą to inne ograniczenia. Przemieszczając się pomiędzy różnymi stanami odmienionej świadomości, możecie zmienić się na tyle, że po powrocie na jawę będziecie zupełnie inni.
Ile osób spośród nas zajmuje się praktyką kliniczną? Ilu z was w pewnym momencie zmieniło się na tyle, że zmiana okazała się trwała? ...A ile osób nigdy tego nie doświadczyło? ...Miałem nadzieję, że ktoś z was podniesie rękę i będę mógł powiedzieć „Jak śmiesz być specjalistą!” Sprawca zmian niezdolny do zmienienia samego siebie - szczyt hipokryzji. Dla mnie hipnoza jest jedynie sposobem wywoływania zmian. A my tutaj uczymy się tylko dokonywać naturalnych przejść z jednego stanu w inny.
Mężczyzna: Cały czas się zastanawiam, w jaki sposób stwierdzasz, że ktoś wpada w trans. Prosiłeś nas o rejestrowanie zmian - dostrzegałem zmianę, ale skąd mogę wiedzieć, czy oznacza ona wchodzenie w trans?
OK. Jakiego rodzaju zmiany dostrzegaliście podczas indukcji? Prosiłem was o zwrócenie na to uwagi? Jakie zmiany zarejestrowaliście?
Kobieta: Mięśnie twarzy się rozluźniały, a sama twarz sprawiała wrażenie spłaszczonej.
To charakterystyczne. W stanie transu następuje pewnego rodzaju poluźnienie mięśni twarzy, która wydaje się wtedy spłaszczona i pojawia się symetria nie występująca w normalnym stanie. Zauważyłem, że w początkowym stadium zapadania w trans pogłębia się asymetria twarzy. O osiągnięciu głębokiego transu świadczy ponowne pojawienie się symetrii - symetrii bardziej wyważonej niż ta, która charakterystyczna jest dla stanu jawy. Proces wychodzenia z transu jest łatwy do zauważenia i prześledzenia. Ze stanu prawie doskonałej symetrii twarz przechodzi przez stadium asymetrii do typowej dla niej w stanie czuwania równowagi. Co jeszcze zauważyliście?
Mężczyzna: Palce dłoni lub inne części ciała wpadały w delikatne drgania.
Każdy nieuświadomiony ruch - raptowne, niekontrolowane odruchy, jakby coś człowiekiem wstrząsało - są naprawdę dobrymi oznakami rozwijającego się transu.
Kobieta: Całkowicie zmienił się oddech.
Cieszę się, że tak to ujęłaś. Na jawie ludzie oddychają bardzo różnie i jednocześnie przy wchodzeniu w stan transu zawsze nastąpi zmiana sposobu oddychania. Jeśli macie do czynienia z klientem bardzo nastawionym na doznania wzrokowe, oddychającego płytko górną częścią klatki piersiowej, to w stanie transu zacznie oddychać głęboko brzuchem. Jeśli klient głównie odbiera wrażenia kinestetyczne, która normalnie oddycha z głębi brzucha, w stanie transu będzie oddychać inaczej. Wzorce oddechowe są ściśle związane z odczuciami sensorycznymi, charakterystycznymi dla danej osoby i pod wpływem zmiany stanu świadomości również ulegają zmianie.
Kobieta: Jeśli widzisz kogoś, kto ma normalnie całkowicie asymetryczną twarz, to wyciągasz wniosek, że jest jakiś głęboki rozdźwięk pomiędzy jego świadomością i częścią nieświadomą?
Nie wyciągnąłbym takiego wniosku. Jeśli twarz wydaje się nadmiernie asymetryczna, to znaczy, że dzieje się coś niespotykanego. Stwierdzam, że mam do czynienia z jakimś zachwianiem równowagi. Chemicznej, behawioralnej, może obu. Nie wiązałbym tego z niezgodnością pomiędzy umysłem świadomym a nieświadomym.
Mężczyzna: Zauważyłem, że im głębiej człowiek wchodzi w stan transu, dłonie robią się tym cieplejsze i bardziej czerwone.
W najgłębszym transie mięśnie rozluźniają się i przez naczynia krwionośne przepływa zwiększona ilość krwi.
Mężczyzna: Jaki jest związek pomiędzy stanami transu a wywracaniem się gałek ocznych do tyłu?
Nie wiem nic o jakimkolwiek związku pomiędzy tymi zjawiskami. Jeśli gałki oczne rzeczywiście uciekają do tyłu, to jest to znak głębokiego transu, co nie zmienia faktu, że wielu ludzi zapada w głęboki trans nie zamykając oczu, tak więc nie jest to z pewnością oznaka niezbędna.
Mężczyzna: Co oznaczają ruchy gałek ocznych?
Te ruchy można podzielić na dwa rodzaje. Jeden to trzepoczące powieki, a drugi przesuwające się gałki oczne pod powiekami, podczas gdy same powieki pozostają nieruchome. Ten drugi ruch nazywa się „szybki ruch gałek ocznych” REM ( z ang.: rapid eye movement ) i jest oznaką trwającej wizualizacji.
OK. Takie są te ogólne oznaki zapadania się w trans, a dodatkowo będziecie dostrzegać wiele innych zmian charakterystycznych dla każdego klienta z osobna. Zmiany te oznaczać będą po prostu, że człowiek przechodzi z jednego stanu świadomości w inny. Kiedy pytacie się, jak wygląda stan transu, odpowiedzią są pytania „Jaki trans?” i „W czyim przypadku?”. Obserwując napięcie mięśni, kolor skóry, sposób oddychania przed rozpoczęciem indukcji, poznacie czym cechuje się stan jawy klienta. Podczas indukcji, dostrzegając zachodzące zmiany, będziecie mieli pewność, że zmienia się stan świadomości osoby, z którą pracujecie.
Oprócz tych wszystkich oznak, wskazujących na zmieniającą się świadomość, musicie zwracać także uwagę na sygnały, mówiące wam czy jesteście w raporcie czy też nie. Osoba będzie reagować zgodnie z waszymi oczekiwaniami i poleceniami, lub nie, co będzie dobrą wskazówką jakości waszego raportu. Oczywiście utrata raportu oznacza, że klient zacznie wychodzić z transu."
W podsumowaniu autorzy piszą:
"A. Trans można zdefiniować jako proces wzmacniania reakcji i doświadczeń. Jeśli będziecie opisywać doświadczenie, którego na pewno teraz klient doświadcza, pomożecie osobie wzmocnić swoje reakcje.
B. Naśladowanie (matching) buduje raport i stanowi podstawę do przeprowadzenia klienta w stan transu. Można naśladować jakikolwiek aspekt zachowania drugiej osoby. Wyjątkowo przydatne jest naśladowanie rytmu oddechu, bo oddycha się zawsze, jednocześnie nie będąc świadomym tego procesu. Odzwierciedlenie rytmu oddychania tempem własnej mowy, macie możliwość zwolnienia szybkości wypowiedzi i tym samym zwalniacie rytm oddychania drugiej osoby. Innym sposobem odzwierciedlania jest werbalizowanie tego, co właśnie druga osoba doświadcza. „Uśmiechasz się patrząc na mnie, słyszysz mój głos kiedy mówię . . .”
C. Gładkie, łagodne łączniki znacznie ułatwiają wejście w stan transu. Słowa bądź wyrażenia łączące takie jak „podczas gdy”, „kiedy” oraz „i” sprawiają, że wasze przejścia są pełne gracji i elegancji.
D. Ogólne oznaki transu: najpierw asymetria twarzy, potem większa niż zazwyczaj symetria. Ogólne rozluźnienie mięśni, czerwienienie, zmiana oddechu."
Tranceformations - recenzja cd 1
W rozdziale II Bandler i Grinder
demonstrują proste indukcje hipnotyczne, ukazując całą "mechanikę" indukcji transowych w taki sposób,że to co przed chwilą wyglądało na "magię" staje się proste i zrozumiałe.
"Dzisiaj opiszemy, zademonstrujemy i na koniec poprosimy was o skrupulatne przećwiczenie zestawu różnorodnych specyficznych technik indukcji hipnotycznej. Dzięki temu po raz pierwszy będziecie mogli wybrać sposób indukowania transu. Na dzisiejszej sesji porannej poznaliście repertuar technik, które świetnie sprawdzą się z częścią ludzi, ale te umiejętności z pewnością nie wystarczą, jeśli chcecie być skuteczni zawsze.
Specjaliści od hipnozy tradycyjnej przeprowadzili badania, za pomocą których „udowodnili”, że tylko pewien procent populacji jest podatny na hipnozę. Nic dziwnego, skoro indukowali wszystkich w identyczny sposób. Jeśli macie w zanadrzu jedną technikę indukcyjną, wtedy jednych ludzi wprowadzicie w trans, a w innych przypadkach wasza technika zawiedzie. Większość specjalistów hipnozy tradycyjnej nie próbuje stosować nawet najprostszych technik, które poznawaliście dziś rano, włącznie z dostosowaniem tempa wypowiedzi do rytmu oddechu indukowanej osoby. A im szerszy będzie zakres waszych możliwości, tym więcej osób będziecie potrafili poddać indukcji.
Podstawowa zasada indukcji hipnotycznej mówi, że należy czujnie obserwować fizjologiczne oznaki rozwijającego się odmiennego stanu świadomości i robić wszystko, aby je wzmocnić. Istnieją także bardziej konkretne i szczegółowe procedury. Na przykład generalizacje - wzory, które możecie stosować i które najprawdopodobniej wpłyną na pogłębienie transu. Przypominam, że wszystkie stosowane przez nas generalizacje to kłamstwa, w tym sensie, że mogą okazać się zawodne. Na pewnych ludzi i w pewnych momentach mogą nie zadziałać. Są dobre ponieważ zmuszają was do zwrócenia uwagi na konkretne doznania zmysłowe jako źródło informacji. Sprzężenie zwrotne poprzez zmysły jest najważniejszy i ilekroć on wam tak podpowiada, rezygnujcie z generalizacji i wzorców na rzecz konkretu. Prezentowane przez nas wzorce mają wam pomóc w konkretnym działaniu. W trakcie indukcji kontynuujcie, jeśli widzicie oznaki rozwijania się transu, bo oznacza to, że jesteście efektywni. Jeśli nie ma objawów, róbcie cokolwiek innego.
Pierwsze dwie metody, które wam zademonstruję, przypominają niektóre ze stosowanych przez was dziś rano. Są one na tyle ważne i efektywne, że chcę je opisać jeszcze raz w nieco inny sposób.
PACING I LEADING W MOWIE : ĆWICZENIE 5-4-3-2-1
Stosowaliście dziś przed południem pacing i leading, kiedy używaliście stwierdzeń weryfikowalnych, opartych na doznaniach zmysłowych i łączyliście je z innym - nie poddającym się weryfikacji stwierdzeniem. Ta sama metoda nabierze elegancji, jeśli rozpoczniecie od obserwacji prawie wyłącznie nakierowanych na zewnątrz, po czym stopniowo będziecie zwiększać ilość nakierowanych do wewnątrz, nie poddających się weryfikacji obserwacji. Milton Erickson często opisywał trans jako stan nakierowanej do wewnątrz uwagi. Zwiększając stopniowo ilość stwierdzeń ukierunkowanych do wewnątrz, stosujecie pacing i leading celem przekierowania uwagi osoby do wewnątrz.
Kiedy będziecie ćwiczyć tę metodę zacznijcie od pięciu stwierdzeń: cztery niech bazują na doznaniach zmysłowych, a piąte skierowane do wewnątrz. Połączcie je jakimiś łącznikami, na przykład „i” lub „podczas gdy”. „Słuchasz dźwięku mojego głosu i dostrzegasz kolory w tej sali a także czujesz swoje ramię na oparciu krzesła i zaczynasz odczuwać spokój i satysfakcję.” Potem robicie trzy weryfikowalne spostrzeżenia, po których wstawiacie dwa nieweryfikowalne, potem odpowiednio dwa i trzy, jedno i cztery i w tym momencie macie już pięknie rozwinięty stan transu.
Chcę, żebyście się wszyscy teraz przez chwilę zastanowili: jaki moglibyście podać przykład stwierdzenia nie opartego na doznaniach zmysłowych, nie poddającego się weryfikacji, które moglibyście dołączyć do tych, opartych na doznaniach zmysłowych? Chcę być pewien, że naprawdę rozumiecie, co tworzy nie oparty na doznaniach zmysłowych opis wewnętrznego doświadczenia.
Mężczyzna: i zrobi ci się przyjemnie.
Kobieta: I poczujesz, że jest ci wspaniale.
Kobieta: Zadowolony.
„i poczujesz zadowolenie z postępów, jakie robisz.”
Mężczyzna: I poczujesz, że już nie jest tak jak było.
Mężczyzna: I przywołasz przyjemne wspomnienia.
„I przywołasz pewne szczególne przyjemne wspomnienie.”
Mężczyzna: Czy celowo za każdym razem używasz czasu przyszłego?
Właściwie proponuję wam, żebyście stosowali czas teraźniejszy odnosząc się do teraźniejszości. „I właśnie zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego uczucia przyjemności i zaczynasz teraz przypominać sobie . . .” „Teraz nabieracie zrozumienia co to znaczy być w stanie uczyć się hipnozy.”
Barb, podejdź tu proszę. Chciałbym wam coś pokazać.
Reszta z was może skoncentrować się na dwóch sprawach, podczas kiedy ja będę kontynuował demonstrację. Pierwsza to uważne śledzenie fizjologicznych zmian, które będzie przechodzić Barb wraz z zachodzącymi zmianami stanów świadomości. Druga polegać będzie na równie uważnym śledzeniu tego co wypowiadam słowami, jako że zastosuję ten wzorzec, o którym przed chwilą mówiliśmy. W ten sposób będziecie mogli powiązać to co robię z jej reakcjami.
A teraz - Barb - z otwartymi lub zamkniętymi oczyma - zależy to wyłącznie od twojego poczucia wygody - chciałbym, żebyś tam usiadła i pozwoliła mi sobie przedstawić słowami pewien opis. Jedną z rzeczy, jaką możesz wziąć pod uwagę, to zastanawiać się czy moje werbalne opisy, które ci przedstawiam, dokładnie odpowiadają twojemu teraźniejszemu doświadczeniu. W tym momencie na przykład siedzisz sobie tam i słyszysz mój głos. I czujesz ciepło w palcach, które właśnie splotłaś.
Co się stało? Mam nadzieję, że to zauważacie, bo ta reakcja Barb to bardzo ważny początek.
Mężczyzna: Kiwała głową na tak.
Tak, to prawda, ale stało się coś jeszcze ważniejszego.
Mężczyzna: Zamknęła oczy, a potem je otworzyła.
Raczej drgnęły jej gałki oczne. To o co mi chodzi można było chyba zauważyć z ostatniego rzędu - wyraźne wygładzenie mięśni twarzy. Wszyscy na pewno znacie zjawisko, kiedy z kimś rozmawiacie i macie wrażenie, że choć patrzy na was to was nie dostrzega i wydaje wam się, że tak naprawdę jesteście sami? My w Kalifornii nazywamy to „odpadaniem”.
Powiedziałem Barb dwie rzeczy i obie mogła natychmiast zweryfikować. Kiedy przekonała się, że oba stwierdzenia są prawdziwe, szczególnie kiedy pozytywną weryfikację przeszło drugie z moich twierdzeń, nastąpiło nagłe sprzężenie pomiędzy tym, co słyszała i co odczuwała, co z kolei pomogło jej zmienić sposób postrzegania otoczenia. Zaczęła wchodzić w stan transu. Pociągnę to trochę dalej, żebyście mogli dobrze się temu przyjrzeć.
Barb, jak już mówiłem, możesz to robić z oczyma otwartymi bądź zamkniętymi, jak ci wygodniej. I kiedy tak siedzisz sobie to wyczuwasz wsparcie, które daje dolnej partii twoich pleców krzesło i czujesz miejsce, w którym twoje kostki znajdują oparcie. I możesz także wyczuć, kiedy tak sobie siedzisz, ciepło w miejscu, gdzie stykają się twoje dłonie i uda oraz rosnące poczucie komfortu. I następnym razem, kiedy oczy zaczną się zamykać, pozwól im tak zostać i rozkoszować się wewnętrznie uczuciem komfortu. (Ktoś kicha). Odgłos kichania przepływa przez ciebie, wzmacniając poczucie wygody i komfortu. I kiedy tak siedzisz i wdychasz ...i wydychasz ...wzrasta w tobie poczucie ...komfortu.... Słuchaj tych szczególnych dźwięków ...i ciesz się wzrastającym poczuciem ...bezpieczeństwa ...dzięki celom jakie sobie tu postawiliśmy ...
W tej chwili, Barb, chciałbym, aby twój nieświadomy umysł dokonał wyboru ...i abyś dzięki temu poczuła się wypoczęta ...i odnowiona ...kiedy tak siedzisz i słuchasz mojego głosu ...równie dobrze jak dźwięczenia porcelany ...ale z narastającym uczuciem oddalenia od otoczenia ...i komfortu ...wewnętrznego ...i dla celów dla których się tutaj zebraliśmy ...dla zaprezentowania ...wspaniale ci się jak do tej pory udaje ...
I mam zamiar poprosić twój nieświadomy umysł...o spowodowanie ...aby jedna ...lub obie dłonie i całe ręce ...zaczęły się podnosić, jeśli rzeczywiście...tak będzie właściwie ...po trochu ...małymi ...prawdziwie nieświadomymi ruchami.... I możesz się zastanawiać ...siedząc tam ...wdychając ...i wydychając ...czy ...ta właśnie reakcja będzie tą, którą wybrał twój nieświadomy umysł ...czy też ...równie właściwie ...zgodnie z celem, jaki sobie postawiliśmy na dzisiejsze popołudnie ...twoja nieświadomość ...da ci poczucie ...komfortu ...lub jeszcze lepiej . . . spowoduje, że ty ...odświeżona ...powoli przypłyniesz z powrotem ...i przyłączysz się do nas ponownie ...tutaj... w tym pokoju ...ciesząc się, że tak szybko mogłaś się nauczyć ...tych początkowych etapów ...zmieniania stanu świadomości....
Tak czy owak ...chciałbym przy tej okazji ...poprosić twoją nieświadomość o przygotowanie materiału.... Cieśla zaczynający ...pracę przy budowie budynku ...ma ...jako bazę ...narzędzia potrzebne do rozpoczęcia pracy ...deski ...gwoździe ...narzędzia, które przyniósł ze sobą.... Deski i gwoździe ...nie tworzą znaczenia ...dopóki się ich nie połączy ...we właściwy kształt ...ze sobą.... Tak samo jest z małymi znakami na papierze ...Te szczególne znaczki, które nazywamy alfabetem stworzone są ...z małych ...deseczek i patyczków.... I o wiele łatwiej jest dostrzec ...wyraźnie ...skończony produkt...zbudowany ...przez cieślę ...dom ...warsztat ...niż tę samą konstrukcję ...kiedy jeszcze deski ...i gwoździe są wciąż oddzielone ...od siebie....
Istnieją naturalne ...sposoby ...postrzegania ...których można się nauczyć.... Z powietrza ...całą panoramę ...na przykład ...nabrzeże San Francisco ...można objąć jednym spojrzeniem ...i pojąć jego znaczenie ...I naprawdę ...z pokładu samolotu dużo łatwiej dostrzega się takie rzeczy ...i pojmuje ...w pełni ...sens istnienia nabrzeża San Francisco ...które ma obiegać budynki ...To samo dotyczy wielu innych dziedzin naszego życia....
Tak więc, bez względu na wybór, jakiego dokona twoja nieświadomość ...czy wrócisz wypoczęta i odświeżona do nas ...czy wejdziesz głębiej w stan transu, co zasygnalizuj podniesieniem jednej lub obu rąk ...chciałbym poprosić ją, niezależnie od dokonanego wyboru, o łączenie tego materiału ...o którym mówiłem ...tak, aby twoje postrzeganie uporządkować ...w nowy i bardziej efektywny sposób ...(Barb otwiera oczy i wyprostowuje się).
Jak zwykle, tylko pierwszych cztery, pięć wypowiedzi pozostawało w zgodzie z wzorem, którego - jak mówiłem - miałem zamiar użyć, po czym robiłem wszystko, czego tylko chciałem zastosować. Zacząłem od stwierdzeń, które Barb mogła od razu zweryfikować. W każdej chwili mamy do dyspozycji potencjalnie nieskończony zbiór doświadczeń i spostrzeżeń, docierających do nas poprzez zmysły. Sztuka polega na odpowiednim dobraniu właściwych w danym momencie bodźców, o których mamy zamiar wspomnieć. Szczególnie przydatne jest wybranie czegoś, co jak sądzicie pozostaje nieuświadomione do momentu, w którym na to wskażecie. Byłem na przykład przekonany, że Barb zdaje sobie sprawę z tonu mojego głosu. I tak było. Żadna niespodzianka. Natomiast już nie tak do końca zdawała sobie sprawę z istnienia poprzeczki w krześle, dającej oparcie jej piętom. Więc, kiedy odniosłem się do tego faktu, można było z łatwością dostrzec zmiany zachodzące w Barb. Musiała wprowadzić zmiany w świadomości, żeby stwierdzić, iż to, co mówię, jest prawdą.
Dzięki temu wydarzyły się dwie rzeczy. Po pierwsze stałem się wiarygodny; moje słowa odpowiadały dochodzącym do niej bodźcom. Po drugie, ponieważ Barb nie zwracała uwagi na pięty wspierające się na poprzeczce, dopóki o tym nie wspomniałem, stwierdzenie tego faktu przeze mnie było jednocześnie ukrytym poleceniem. Barb musiała zmienić swoją świadomość - w tym przypadku skierować ją na dostrzeganie doznań płynących z ciała.
Wykorzystałem z pół tuzina takich stwierdzeń. A potem dokonałem nagłego przeskoku do innego typu werbalizacji. Co zrobiłem?
Kobieta: Zacząłeś używać metafor.
Zrobiłem coś jeszcze, wcześniej.
Mężczyzna: Zacząłeś leading.
Tak. Najpierw po prostu był matching - odwzorowywanie w mowie jej doznań. A jakie sugestie wypowiadałem później?
Mężczyzna: Sugerowałeś, żeby zamknęła oczy.
Zasugerowałem zamknięcie oczu, ale ona już to robiła. Nazywamy to inkorporacją. Robiła coś, więc włączyłem to do swojej wypowiedzi.
Tuż po zamknięciu oczu zacząłem mówić o stanach wewnętrznych, które chciałem w niej wywołać. Mówiłem rzeczy w rodzaju: „rosnące uczucie komfortu i bezpieczeństwa, podczas gdy sobie tu siedzisz.” Dla mnie sygnały niewerbalne, które u niej dostrzegałem - wolniejszy oddech, rozluźnienie mięśni itp. - nazwać można „komfortem”. Może Barb myśli inaczej. Słowo „komfort” ma tyle znaczeń, ilu jest ludzi na tej sali. Kiedy używam słów takich jak „komfort”, nie stosuję już wyrażeń opartych na doznaniach zmysłowych. Sugeruję, że takie stany się w niej rozwiną - cokolwiek miałoby to dla niej znaczyć.
Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieliście, o co mi chodziło we wszystkich pozostałych stwierdzeniach. Winien wam jestem wyjaśnienie, że wcześniej Barb prosiła mnie o szczególny rodzaj zmiany, dotyczący pewnej umiejętności, potrzebnej jej w pracy na uczelni. Wypowiedziałem serię metafor, przygotowujących grunt pod tę zmianę. Być może znajdziecie jakiś sposób, żeby się w tym połapać, a może nie. Barb wie, jak nadać temu wszystkiemu sens i to jest istotne.
Barb: Nie wiedziałam w trakcie seansu. Tak wiele słów. Po prostu dałam sobie spokój i przestałam się tym świadomie zajmować.
Dokładnie. To jest właśnie jedna z reakcji, na jakiej mi zależy. „Tyle było słów, że przestałam próbować cokolwiek zrozumieć. O czym on do cholery gada? Cieśle i panorama San Francisco. A w samolocie jest zupełnie inaczej, niż gdy się chodzi ulicami pomiędzy domami.”
Innymi słowy, część druga przykrojona została tak, aby odpowiadać prośbie, jaką miała do mnie Barb. Kiedy korzystałem z metafor, jej świadomy umysł nie potrafił ich pojąć. Odbierałem jednakże sygnały, świadczące o tym, że nieświadomy umysł rozumie, o co chodzi i szykuje się tak, jak mu zaleciłem. Czy macie jakiekolwiek pytania dotyczące tej kwestii?
Mężczyzna: Zdecydowałeś, że nie będziesz kontynuował lewitacji ręki?
Nie, dałem jej wybór. Zawsze tak robię.
Mężczyzna: A może napotkałeś opór, kiedy próbowałeś lewitacji i zdecydowałeś się na rozwiązanie alternatywne?
Nie było oporu. Ręka zaczęła jej się podnosić. Palce u rąk razem z kciukiem zaczęły się poruszać w charakterystyczny sposób. Wtedy podsunąłem jej alternatywę i jej nieświadomość dokonała wyboru. Gdyby nie ten drugi pomysł, ręka podnosiłaby się nadal.
Zasugerowałem jej lewitację ręki i uzyskałem drżenie, które prawie zawsze poprzedza sam ruch. W tym momencie przypomniałem sobie, że miałem demonstrować proces indukcji a nie zjawisko transu, więc zasugerowałem, aby wyszła z transu z uczuciem świeżości, wypoczęta i zadowolona, że tak wiele osiągnęła w tak krótkim czasie.
Dobry specjalista od hipnozy przypomina dobry rząd. Im mniej się trzeba narobić, aby osiągnąć zamierzony efekt, tym jest się lepszym specjalistą. Moje zdanie - metaforycznie rzecz ujmując - na temat tego, co razem z Barb zrobiliśmy, brzmi tak. Barb pozwoliła mi wejść ze sobą w sprzężenie zwrotne, dzięki czemu mogłem jej zwrócić część jej doświadczenia tak, aby dokonała się radykalna zmiana stanu świadomości. Ale przez ten cały czas to ona prowadziła nas w tym sensie, że ja odpowiadałem na zachodzące w niej zmiany, inkorporowałem je, po czym sugerowałem, gdzie powinniśmy iść dalej. A ona podążała za wszystkimi czynionymi przeze mnie sugestiami. Gdyby dala po sobie znać, że jakaś sugestia jej nie odpowiada, natychmiast zaoferowałbym rozwiązanie alternatywne.
Mężczyzna: W jaki sposób rozpoznajesz, że sugestia jest niewłaściwa i nie odpowiada danej osobie?
Odwrócenie wszystkich procesów, świadczących o pogłębiającym się transie, byłoby wskazówką. Jakiekolwiek odwrócenie procesu rozluźniania się mięśni, zmiana wielkości dolnej wargi lub koloru skóry, dałyby mi znać, że właśnie zaproponowałem coś, co nie jest dla Barb właściwe.
Mężczyzna: Zastanawiałem się, co sądzisz o jej nerwowym wybuchu śmiechu na samym początku, po tym jak powiedziałeś, że jej ręce doświadczają uczucia ciepła. Ona się roześmiała, a ty to zignorowałeś.
To było wtedy, kiedy przerwałem demonstrację i powiedziałem „Mam nadzieję, że zauważyliście tę reakcję.” Reakcją, o którą mi chodziło, było zwiotczenie mięśni, rozszerzone źrenice i natychmiastowe pochylenie ciała. Natychmiast po moim komentarzu Barb zaśmiała się. Nie wybuchłaby śmiechem, gdybym kontynuował indukcję. Jej śmiech był oznaką, że to, co robię, działa. Wypowiedziałem do tego momentu tylko dwa zdania, a proces już się rozwijał, kiedy Barb zauważyła zmianę. Mam rację, Barb?
Barb: tak.
Tak więc nie byłoby śmiechu, gdybym kontynuował indukcję. Natomiast jej reakcja na moje sugestie była tak silna, że chciałem się upewnić, że wszyscy ją dostrzegliście.
Kobieta: Podczas twojej indukcji przytrafiło mi się coś naprawdę dziwnego. Próbowałam skupić się na obserwowaniu ciebie, bo takie miałam zadanie, a ja zamiast tego przeszłam przez cały ten proces, poddając się twojej indukcji. Czułam się bardzo zakłopotana, kiedy nagle moja ręka zaczęła się unosić, a. . .
No cóż, miałaś spore towarzystwo. Z trzydziestka obecnych na sali także przez to przeszła, więc nie ma co się kłopotać.
Larry: Czy możesz nam zaprezentować więcej słów, których używasz w odniesieniu do reakcji wewnętrznych - kiedy zgadywałeś, co ona czuje?
Po pierwsze akurat wtedy nie zgadywałem. To był z mojej strony leading. Prosiłem ją o stworzenie w sobie tych doznań. Nie stosowałem słów takich jak „bezpieczeństwo' czy „komfort” opierając się na tym, co widziałem, bo nie mam przecież pojęcia czy znaki dawane mi przez nią oznaczają dla niej bezpieczeństwo i komfort. Wiem jedynie, że są to bardzo ogólne słówka często kojarzące się z rozluźnieniem.
Larry: OK. Chciałbym poznać te inne słowa, których byś użył w tym przypadku.
Jest ich mnóstwo. Możesz zastosować takie jak spokój, pokój, cisza, wyspokojenie albo poczucie skupienia w sobie. Ale to są tylko po prosu słowa nie obdarzone żadnym immanentnym znaczeniem. Za każdym razem są interpretowane przez każdego z nas zgodnie z potrzebą chwili.
Chcę bardzo wyraźnie podkreślić różnicę pomiędzy opisem opartym na doznaniach zmysłowych, a opisem nie mającym w nich odniesienia. Opis oparty na zmysłach pozwala mi się z nią zsynchronizować, natomiast opisy nie oparte na bodźcach sensorycznych pozwalają mi zaoferować bardzo ogólne procedury, gotowe do zastosowania. Jej interpretacja będzie bogata w znaczenia i bardzo indywidualna. Ja nie będę miał pojęcia, o co chodzi i dobrze. Treść należy do niej, ja kieruję procesem.
Jest to bardzo prosta indukcja słowna i zawsze możecie na niej polegać. Zawsze zadziała. Choć może zajmie wam trochę więcej czasu niż niektóre inne metody. Stosując ją, pamiętajcie, żeby łączyć stwierdzenia opisujące doznania zmysłowe z tymi, które dotyczą stanów wewnętrznych. Nazywa się to „modelowaniem kauzalnym”. Najprostszym i jednocześnie najsłabszym łącznikiem zdań jest słówko „i”. „Słyszysz dźwięk mojego głosu i czujesz ciepło w miejscu, gdzie dłonie spoczywają na udach i wzrastające poczucie komfortu i ...„ W indukcji, którą zrobiłem z Barb, zacząłem od łączenia zdań słówkiem „i”, po czym przeszedłem do silniejszych struktur. „Uczucie ciepła i bezpieczeństwa podczas gdy ciało spoczywa na oparciu krzesła pozwoli ci jeszcze bardziej się rozluźnić.”
Istnieją trzy typy połączeń. Najprostszym jest „X i Y”. Kolejną co do siły formą jest „Podczas gdy X, Y”. „I kiedy tak słuchacie mojego głosu, coraz bardziej się rozluźniacie”, lub „Kiedy wyciągnę rękę i dotknę twojego kolana, będziesz miał poczucie, że jeszcze mocniej zagłębiasz się w stan relaksacji”. „Podczas gdy ty siedzisz tam i wsłuchujesz się w mój głos, twój nieświadomy umysł może przygotować wyjątkowo interesujące wspomnienie przyjemnego doświadczenia z dzieciństwa.” Najsilniejszy typ łączenia „X powoduje Y” wykorzystuje słowa powodować, sprawić. „Podnosząca się ręka sprawi, że zagłębisz się całkowicie w miłym wspomnieniu.”
Tak więc wzór polega na tym, żeby powiedzieć cztery zdania, które mogą być natychmiast zweryfikowane i następnie połączyć je przy pomocy „i” ze stwierdzeniem nakierunkowanym na wewnętrzny stan, który chcecie wywołać. Najpierw dopasowanie potem prowadzenie. W miarę posuwania się naprzód możecie stopniowo zwiększać ilość zdań odnoszących się do doznań wewnętrznych oraz przechodzić od słabych do silnych spójników.
Połączenia zdaniowe mogą mieć bardzo dużą siłę. To naprawdę niesamowite, jak wielka część łączników przechodzi bezpośrednio przez naszą świadomość i jednocześnie wywiera głęboki wpływ. Raz udało mi się kogoś dosłownie oślepić na chwilę w czasie jednego z seminariów. W trakcie jednej z demonstracji powiedziałem „Wszystko co musisz umieć zrobić to widzieć, aby tego dokonać.” Połączyłem zdolność widzenia z umiejętnością wykonania zadania. Po demonstracji pewna kobieta podniosła rękę i powiedziała „Mam pytanie”. Poprosiłem o zadanie pytania i usłyszałem w odpowiedzi: „Co trzeba zrobić, jeśli się nic nie widzi?” Pomyślałem, że chodzi jej o to, że nie dostrzegła zmian zachodzących w osobie podczas demonstracji, więc spytałem czy nie dała rady dostrzec jakichkolwiek reakcji. Odpowiedziała „Nie, jest całkowicie ciemno”.
W ogóle nie wyglądała na zmartwioną, ale nagle coś mi zaświtało, więc podszedłem do niej i powiedziałem „Nie musisz się tego uczyć”. Klik i wzrok wrócił.
Reakcja tej kobiety była bardzo niecodzienna, ponieważ większość ludzi dokonałaby połączenia w odwrotną stronę. Ponieważ widzą, to będą w stanie wykonać zadanie. Dopóki wiecie, co z czym łączycie, będziecie w stanie poradzić sobie z każdą wywołaną reakcją.
Dopasowanie i prowadzenie pozawerbalne
Użyteczne jest myślenie o hipnozie jako sprzężeniu zwrotnym. W tym momencie na wprost mnie siedzi Bob. Przekazujemy sobie nawzajem werbalnie i pozawerbalnie mnóstwo informacji. Część z naszych przekazów jest świadoma - innymi słowy i on i ja wiemy, że przekazujemy sobie informacje - a część nie.
Jedna z rzeczy, którą mogę zrobić z przekazami Boba polegałaby na wybraniu tych z nich, które według mnie pozostają poza kontrolą jego świadomości i zacząć je mu odsyłać poprzez odwzorowanie ciałem. W trakcie sprzężenia zwrotnego może zdarzyć się jedna z dwóch rzeczy. Zmieni się stan jego umysłu i uświadomi sobie, co robię, albo jego nieświadome reakcje po prostu ulegną wzmocnieniu, tak że coraz większy będzie udział reakcji nieświadomych kosztem świadomych.
Po dopasowaniu do kilku nieświadomych reakcji, możecie zacząć wzmacniać lub poprowadzić w kierunku innych reakcji. Mogę wybrać dowolny fragment niewerbalnego zachowania Boba i to zrobić. Mogę odwzorować jego rozszerzone źrenice, rozszerzając własne, po czym patrząc na niego mogę - dokładnie w takim tempie, w jakim jest gotów za mną podążać - sprawić, żeby mój wzrok stawał się coraz bardziej nieobecny. Nieobecny wzrok, niewyraźne spojrzenie są dobrymi oznakami transu, ponieważ odzwierciedlają procesy wewnętrzne w opozycji do skupionego spojrzenia skoncentrowanego na obiekcie, należącym do świata zewnętrznego.
Mogę odwzorować mruganie jego powiek, po czym zacząć stopniowo coraz częściej i jednocześnie wolniej mrugać swoimi, aż do momentu, kiedy zamknie oczy. Mogę odwzorować stopień w jakim napięte są jego mięśnie, żeby potem stopniowo je rozluźniać, towarzysząc mu w procesie relaksacji. W trakcie pozawerbalnego odwzorowywania i prowadzenia nie ma zapotrzebowania na słowa. Po prostu odbijacie rzeczywistość jak lustro celem uzyskania raportu, a potem powoli wprowadzacie się w odmienny stan świadomości, cały czas kontrolując, czy druga osoba podąża za wami.
Odwzorowywanie i prowadzenie tworzą meta-model. Właściwie są częścią każdej innej indukcji, której was nauczę. Możecie stosować pozawerbalny pacing i leading zarówno oddzielnie, jak i jako część jakiejś innej indukcji. Polecam wam w pewnym momencie ćwiczenie wyłącznie części niewerbalnej. Bez jednego słowa po prostu ułóżcie ciało w pozycji imitującej, po czym powoli - bardzo powoli, zwracając baczną uwagę na szybkość reakcji drugiej osoby, wprowadźcie się w głęboki trans. Miejcie pod ręką jakiś sposób na wybudzenie się z powrotem.
Łączenie systemów reprezentacyjnych
Dla tych z was, którzy nic nie wiedzą o systemach reprezentacyjnych, krótki komentarz. Jakiś czas temu zauważyliśmy, że ludzie specjalizują się w rodzajach informacji, które przetwarzają i na które zwracają uwagę. Jeśli podzielicie doznania i informacje pod względem kanałów sensorycznych, którymi docierają do świadomości, otrzymacie część wizualną, słuchową, oraz kinestetyczną. Posiadamy także kanały węchowe oraz smakowe, ale z wyjątkiem sytuacji, kiedy szykujemy jedzenie w kuchni lub siedzimy przy stole, nie stanowią one znaczącej części naszego doświadczenia. Na jawie część z nas przede wszystkim zdaje sobie sprawę z doznań wzrokowych, część słuchowych, a część docierających kanałem kinestetycznym. Każdy z tych typów to właśnie system reprezentacyjny, ponieważ używamy ich, kiedy chcemy opisać nasze doświadczenia. Słownictwo, którego do tego celu używamy, wskazuje na kanał zmysłowy, z którego świadomie korzystamy.
Naprawdę bardzo ciekawy jest fakt, że kiedy poprosicie kogoś o opisanie normalnego stanu świadomości, po czym zapragniecie usłyszeć opis, jak to jest, kiedy jest się w transie, często zdarzy się, że do każdego opisu wykorzystany zostanie inny system reprezentacyjny. Na przykład, ktoś może określić jawę jako stan, w którym „ma się jasne, klarowne poczucie własnej osoby” (system wizualny), a trans jako sytuację, w której jest się „w kontakcie z wszechświatem” (system kinestetyczny).
Oznacza to tyle, że ustalenie, jakiego systemu reprezentacyjnego osoba używa na jawie, jest równoznaczne z wejściem w posiadanie znakomitego wskaźnika, co jest dla tej osoby stanem odmiennym - cokolwiek innego. Jeśli macie do czynienia z kimś, kto ma kontakt z własnymi uczuciami i swoje życie trzyma w ryzach, możecie zapragnąć wprowadzić go w trans, gdzie będzie przede wszystkim świadom doznań wzrokowych. Tak więc, kiedy do gabinetu wchodzi klient i informuje mnie, że „cóż, czuję, że potrzebuję wejść w trans, ponieważ wyczuwam, że mam wiele potrzeb, i czasami tracę równowagę, a chcę się czuć zrelaksowany i mam potrzebę wyprostowania pewnych spraw w moim życiu” to mam wskazówkę, że jego świadomość jest w głównej mierze kinestetyczna.
Jan, czy mogłabyś tu na chwilę podejść? Powiedz mi co ci się najbardziej podoba w twoim domu.
Jan: Och, uwielbiam widok z mojego okna, które wychodzi na ocean - coś pięknego.
Podaje mi informacje wzrokowe, więc wiem, że mogę bezpiecznie zacząć od takiej właśnie informacji. W ten sposób odwzoruję jej doświadczenie. Pamiętajcie, że meta-wzór brzmi: odwzorowywanie i prowadzenie. Najpierw dostosowywanie się do klienta, po czym prowadzenie gdzieś indziej. To „gdzieś indziej” to te systemy reprezentacyjne, których Jan normalnie nie używa i one będą dla niej odmiennym stanem świadomości.
Prawdopodobnie rozpocząłbym od przyjemnego dla oczu kontekstu. Wiem już, że Jan podoba się widok oceanu. Lubisz, Jan, plażę?
Jan: Ach, tak!
Chciałbym cię teraz zaprosić, niech twoje oczy będą otwarte lub zamknięte, do podążania za mną, podczas gdy ja opiszę ci pewne doświadczenie...bycia nad brzegiem oceanu...Gdybyś mogła teraz naprawdę...wybrać się nad ocean...w taki dzień jak dzisiaj...jedną z pierwszych rzeczy, jaką mogłabyś sobie uświadomić...to ta, że kiedy spoglądasz w górę...to wyraźnie widzisz...jasną klarowność nieba...Możesz zobaczyć chmury przepływające po niebie...i kiedy rozglądasz się dookoła...cieszy cię...przejrzystość powietrza...i spoglądasz w dół i widzisz...powierzchnię plaży...i kiedy tak stoisz sobie...spoglądając w dół na plażę, na której stoisz...widzisz swoje stopy...i wyczuwasz...je...na piasku...
I kiedy spoglądasz w dal...oceanu...dostrzegasz falę...za falą...za falą...zmierzające od horyzontu...w twoją stronę...a każda z nich o innym kształcie...inaczej wygięta...rozbłyskująca innym kolorem...i kiedy tak spoglądasz na fale...poruszające się w twoją stronę...zauważasz...jak wiatr rozbryzguje część każdej fali w powietrzu, kiedy ta rozbija się o brzeg...I kiedy patrzysz się na ten rozbryzg czujesz...wilgoć w powietrzu...kiedy bryza dotyka twarzy...I gdybyś miała teraz zrobić...kilka kroków...do wody...i poczuć chłód wody opływającej twoje stopy...i kostki...bardzo miłe uczucie...
A teraz kiedy spoglądasz wzdłuż plaży, dostrzegasz znajomą postać...kogoś, kogo nie spodziewałaś się spotkać w tym miejscu...więc machasz w jego stronę...a ta osoba krzyczy w twoją stronę...przywołując wspomnienie innego czasu i miejsca...czegoś całkiem przyjemnego i zaskakującego...co wynikło z tego doświadczenia...i cieszysz się tym wspomnieniem...i wynosisz...z tego...coś cennego dla ciebie...I kiedy będziesz gotowa...i nacieszysz się tymi doświadczeniami...w swoim własnym rytmie...przeznaczając na to tyle czasu ile potrzebujesz...powrócisz...
Jakiego typu komunikatów używałem?
Kobieta: Wydaje mi się, że były to przede wszystkim opisy wzrokowe oraz mnóstwo przechodzenia w tę i z powrotem pomiędzy nimi a kinestetycznymi. Czy osiągnąłeś punkt, w którym zdecydowałeś się pozostać przy wrażeniach kinestetycznych?
Stało by się tak, gdybym kontynuował indukcję. Poprzez naprzemienne stosowanie dwóch kanałów sprawdzam jej zdolność podążania za mną. Możecie to potraktować jako werbalny odpowiednik wspólnego oddychania. Oddycham przez chwilę razem z nią, po czym zmieniam rytm oddechu. Jeśli podąża za mną, znaczy, że mam raport. Mogę zacząć prowadzić w stronę doznania, które jest w danej sytuacji właściwe.
Notabene, skąd wiedziałem, że jest w stanie za mną podążać? Kiedy powiedziałem kilka pierwszych zdań, od razu wiedziałem, że podąża za mną. Skąd?
Mężczyzna: Ruszała głową zgodnie z twoimi instrukcjami.
Tak. Kiedy mówiłem o spoglądaniu w górę, podnosiła głowę. Kiedy mówiłem o patrzeniu w dół, schylała ją. Kiedy prosiłem, żeby spojrzała na fale, patrzyła na nie. Reakcje płynące z jej ciała wskazywały na to, że przeżywa to wszystko, o czym jej mówiłem. Dość wiadomości, aby upewnić się, że mam raport. Powstaje teraz pytanie: czy po zmianie systemu nadal mam raport? Odpowiedź? Spróbujcie i sprawdźcie sami. W pewnym momencie powiedziałem jej, żeby spojrzała w dół na plażę. Potem : „Poczuj jak stopy dotykają piasku”.
Jan: Poczułam.
Kobieta: Więc, kiedy wprowadzasz ją w inny system, czy starasz się w nim pozostać?
Tak. Potem mówiłbym głównie o doznaniach cielesnych. Kiedy wchodzi do wody i czuje jej wirowanie...i wyczuwa wilgoć w powietrzu...kiedy wiatr owiewa jej twarz.
Najpierw rozwijam obraz miejsca, gdzie się znajduje, bazując na doznaniach wzrokowych, po czym znajduję punkt, w którym mogę przeskoczyć z jednego systemu w którykolwiek z pozostałych. Tak więc w tym przypadku, kiedy Jan spogląda w dół i widzi swoje stopy na piasku, to może poczuć twardość z jaką opiera stopy o piach. Jeśli spogląda na fale i widzi, jak wiatr rozprasza wodę w powietrzu, to potem może poczuć bryzę na twarzy.
Zawsze każde doświadczenie ma swój wymiar wzrokowy, słuchowy i kinestetyczny. Tak więc zaczynacie od systemu reprezentacyjnego, który postrzegacie jako dominujący u klienta. To pacing - odwzorowanie, czyli dostosowanie się do modelu klienta. Po czym możecie użyć prostej formuły na zasadzie „Widzisz chmury przesuwające się po niebie...i kiedy przyglądasz się im, czujesz bryzę na twarzy.” Płynące po niebie chmury sugerują wiatr, więc punktem łączącym doznanie wzrokowe przepływających chmur, poruszanych wiatrem z systemem kinestetycznym, który chcę wprowadzić jest uczucie wilgoci na twarzy, spowodowane bryzą. Formuła językowa to „kiedy X” - odwzorowanie, „to Y” - prowadzenie.
Kobieta: Tylko raz zauważyłam użycie systemu słuchowego. Powiedziałeś, że słyszy wołającego ją przyjaciela. Jaki był powód, że nie kładłeś nacisku na system słuchowy.
Nie był mi potrzebny. W naszej kulturze, może z wyjątkiem muzyków, nieczęsto jest on rozwinięty. W wielu miejscach mogłem wprowadzić elementy dźwiękowe: szum wiatru, dźwięk fal rozbijających się o brzeg.
Chciałbym dokonać rozróżnienia pomiędzy indukcją a utylizacją. Indukcja na zasadzie wzrokowe-wzrokowe-wzrokowe po czym przeskok na kinestetykę i jeśli klient podąża, pozostanie przy kinestetycznym systemie, jest równoznaczna z wywołaniem radykalnej zmiany stanu świadomości. Kiedy to się już stanie i odbieram sygnały fizjologiczne, o których mówiliśmy wcześniej, pozostaje mi tylko zbudowanie pełnego, kompletnego doświadczenia. Po czym wprowadziłbym wszystkie systemy reprezentacyjne. Kazałbym Jan podejść do osoby na plaży, wyciągnąć rękę i jej dotknąć, przyjrzeć się dokładnie jej twarzy i rozpoznać jej wyraz, a potem wysłuchać, co ma do powiedzenia. Następnie wykorzystałbym cały ten obraz we wszystkich systemach reprezentacyjnych jako matrycę, na której Jan mogłaby przeprowadzić pożądane przez nią zmiany.
Kobieta: W pewnym momencie wystąpił wtręt - bodziec słuchowy, kiedy słychać było głośne kliknięcie, jakby ktoś włączał dyktafon. Zastanawiałam się, czemu nie zareagowałeś. Z pewnością trochę ci to przeszkodziło.
To fakt, przeszkodziło mi. Natomiast nie przeszkodziło Jan. Ona tego nie usłyszała. Wiedziałem o tym , bo nie zareagowała. Nie dostrzegłem żadnej zmiany w rytmie oddechu, w kolorze skóry, nie zmienił się stopień rozluźnienia mięśni, a ponieważ nie było reakcji, bez sensu byłoby wspominanie o tym.
Kobieta: Gdyby więc zareagowała na dźwięk, jak włączyłbyś go w swoją narrację?
„Nawet na plaży, czasem słychać niepokojące dźwięki.”
Mężczyzna: A co powiedziałbyś na włączenie faktu, że cały czas kołysała nogą?
Można było. Mogłem kazać jej kołysać się na plaży. Myślę, że to zadziałałoby bardzo dobrze. Utylizowanie różnych jej zachowań przyniosłoby dobre rezultaty. Ale nie musicie korzystać w toku narracji ze wszystkich możliwości, jakie się pojawiają podczas indukcji. Wybieracie tylko tyle, ile potrzeba do uzyskania pożądanej reakcji.
Jan: Pamiętam, że noga chodziła mi na wszystkie strony. W trakcie indukcji wiedziałam czemu, a teraz już nie.
Jak Jan mogłaby wydobyć tę informację przy zastosowaniu tych samych reguł, które rządzą łączeniem i nakładaniem na siebie systemów reprezentacyjnych?...Jan, zacznij z powrotem machać nogą. Zamknij oczy i zacznij machać nogą i zwracaj uwagę na obrazy, które przesuwają się przed oczami...Trochę szybciej.
Jan: Same twarze.
Ja interpretuję tę sytuację, kiedy teraz sobie o tym myślę, w ten sposób, że Jan doświadczyła regresji - znowu była małą dziewczynką na plaży. Inaczej machają nogami ludzie dorośli, a inaczej dzieci. Teraz Jan macha nogą na sposób całkiem dorosły. W transie wyglądało to bardziej dziecinnie, bo Jan była małą dziewczynką na plaży. Ile mogłaś mieć lat?
Jan: Tyle samo co teraz.
Powiedziała, że tyle samo co teraz, ale jednocześnie dała mi pozawerbalne sygnały, widać je było na twarzy i w ułożeniu ciała, typowe dla regresji. W ten sam sposób opisałbym jej poprzednie machanie nogą.
OK., są pytania odnośnie tego typu indukcji?
Mężczyzna: Nie mogę sobie przypomnieć jak zacząłeś. Zadałeś jej jakieś pytanie?
Tak, wykorzystałem coś co uważam za niezwykle użyteczne. Spytałem się „Czy lubisz chodzić na plażę?” i skupiłem się na jej reakcji. Gdybym automatycznie założył, że lubi plażę, nie dowiedziałbym się, że kiedy miała trzy latka, straciła całą rodzinę, która utonęła w oceanie, a ona przyglądała się temu z brzegu. W takim przypadku plaża nie byłaby wymarzonym kontekstem dla indukcji relaksacyjnej.
Zasada podstawowa mówi, że trzeba najpierw rozpoznać używany na jawie dominujący u danej osoby system reprezentacyjny. Niektórzy korzystają ze wszystkich systemów i w takim przypadku można rozpocząć gdziekolwiek. Ale w sytuacji stresogennej - a terapia do takich należy - ludzie zazwyczaj stają się bardziej wyspecjalizowani. Jest to zwykle jeden z powodów, dla których zgłaszają się po pomoc - utkwili w czymś i starają się wydostać. Opisując problem, z którym przyszli, będą ograniczać się do jednego systemu, więc proste wprowadzenie pozostałych dwóch systemów zwykle wystarcza, aby wpadli na nowe, pomocne zachowania. Do tego idealnie nadaje się łączenie i nakładanie systemów.
Takie przejścia bardzo wyraźnie się przejawiają we wszystkim, co robimy. Nie tylko w ramach przechodzenia z jednego systemu reprezentacyjnego w inny, także z zewnątrz do wewnątrz. Znam człowieka, który powiedział mi kiedyś, że robi indukcje na setki sposobów. Ponieważ bardzo mnie tym stwierdzeniem zainteresował, poprosiłem o wyczerpującą demonstrację. Chciałem, żeby zastosował wszystkie sposoby, jakie sobie przypomni. Z formalnego punktu widzenia wszystkie były identyczne. Każda miała następującą budowę: bodźce zewnętrzne wzrokowe, wewnętrzne wzrokowe, zewnętrzne kinestetyczne, wewnętrzne kinestetyczne, zewnętrzne słuchowe, wewnętrzne słuchowe. Każda oczywiście wypełniona była inną treścią, ale wzór pozostawał zawsze ten sam. A pomimo tego, że człowiek ten stosuje tylko jedną sekwencję, jest bardzo efektywnym specjalistą od tradycyjnej hipnozy.
Pod kątem pracy w naszej grupie, możecie zacząć od któregokolwiek systemu, chyba że wasz partner jest skrajnie wyspecjalizowany. Chciałbym jednakże, żebyście na samym początku zadali partnerowi pytanie dotyczące jakiegoś doświadczenia z przeszłości, zwrócili uwagę na predykaty, których używa i wybrali ten właśnie system jako punkt wyjścia. Zaprezentujcie w nim cztery, pięć opisów, po czym ustalcie sobie punkt przejścia i przeprowadźcie partnera w inny system.
Wywołanie transu z przeszłości
Najprostsza z możliwych indukcji polega na zadaniu klientowi pytania, czy kiedykolwiek wcześniej w życiu był w transie. Jeśli otrzymamy odpowiedź twierdzącą, prosimy o jak najbardziej szczegółowy opis, tego co po kolei wydarzyło się ostatnim razem, kiedy znalazł się w transie. Poproście o dokładny opis pokoju, brzmienia głosu osoby wprowadzającej w trans i dowiedzcie się, co konkretnie specjalista zrobił, żeby wprowadzić klienta w głęboki trans. Zauważycie, jak w miarę przypominania sobie sytuacji klient na nowo przeżywa doświadczenie transu. To przykład mimowolnej regresji. Aby uzyskać odpowiedzi na zadawane przez was pytania, klient ponownie dozna tego przeżycia.
Jeśli zauważycie, że dzieje się to zbyt szybko i powierzchownie i nie uzyskujecie pełnej reakcji, możecie albo środkami pozawerbalnymi kazać klientowi zwolnić, lub zadawać takie pytania, które wymagać będą podania większej ilości szczegółów. Możecie spytać „Czy siedziałeś w takiej pozycji jak teraz?”. „Nie, zupełnie inaczej.” „Czy mógłbyś więc zademonstrować mi, jak siedziałeś?” Ułożenie ciała, łączące się we wspomnieniu ze stanem transu, pomoże przejść z powrotem w ten stan.
„Czy pokój, w którym się znajdowałeś był podobny do tego?” „Nie, nie. Ściany były pomalowane na zielono.” „Pozwól opaść swoim powiekom i oczami wyobraźni zobacz pokój, w którym ostatni raz wszedłeś...” Separujecie klienta od stanu i otoczenia, w którym się znajduje, dając mu większą swobodę wyszukiwania wszelkich informacji jednocześnie ponownie wprowadzając w stan transu, który w przeszłości okazał się najbardziej efektywny.
Możecie do tego repertuaru dołączyć inne techniki, na przykład ukryte polecenia (zobacz Dodatek II), aby wzmocnić stawiane przez was pytania. „Tak więc, czy hipnotyzer był pochylony bardziej w lewo czy w prawo, kiedy oczy zaczęły ci się zamykać?
To jest najprostsza indukcja na świecie. Zazwyczaj musicie tylko poprosić osobę o opisanie ze szczegółami kolejnych zdarzeń, prowadzących do głębokiego transu. Kiedy klient już się tam znajdzie pozostaje wam już tylko wykorzystać sytuację.
Kto z pośród obecnych tutaj doświadczył kiedykolwiek spotkania z Miltonem Ericksonem?
Jeśli się teraz rozejrzycie, będziecie mogli stwierdzić, kto odwiedził Miltona, ponieważ kiedy ja zadałem to pytanie, ci którzy u niego byli, doznają właśnie doświadczenia bycia z Miltonem.
Naturalne stany transu
Istnieje inny także bardzo łatwy sposób wywołania transu. Każdy człowiek doświadczył w swoim życiu transu na pograniczu jawy i snu lub marzenia na jawie; jedynie nie wszyscy są w stanie go rozpoznać, kiedy się pojawia.
Dziś rano porosiliśmy was wszystkich o dokonanie pewnego wyboru. Chcieliśmy, abyście wybrali taki stan, w którym wasz uwaga jest ograniczona. Pozostałe dwie osoby w grupie mówiły wam o tym doświadczeniu, aby je wzmocnić. Możecie uzyskać ten sam rodzaj reakcji, nie posiadając żadnej wiedzy o człowieku, a jedynie odnosząc się do śnienia na jawie, które jest naturalnym stanem w naszej kulturze. Zasada jest bardzo prosta. Siadacie naprzeciwko osoby i zaczynacie „Zanim rozpoczniemy, porozmawiajmy chwilę o typowych codziennych przeżyciach, ponieważ jako specjalista od komunikacji potrzebuję poznać trochę szczegółów twojego prywatnego życia, do których się będę odwoływał, prezentując ci nowe zjawisko hipnozy.” Po czym opisujecie pięć potężnych, przytrafiających się na co dzień stanów transu. Zauważycie, że chcąc zrozumieć o czym mówicie, osoba z którą pracujecie będzie szukał przykładów z własnego życia, wchodząc jednocześnie w coraz głębszy trans.
Jak wpływa na wasze przeżycia moja opowieść o długiej podróży samochodem? Jest to przykład na zwrócenie uwagi na sytuację, w której w naszej kulturze stany transu zdarzają się spontanicznie i naturalnie, zamiast bezpośredniej sugestii hipnotycznej.
Na przykład wczoraj jechałem z...Santa Cruz w Kalifornii, gdzie mieszkam...przez góry w okolicy Santa Cruz...i z powrotem drugą stroną...aż do lotniska w San Jose. I często mi się zdarza, kiedy siedzę za kierownicą...szczególnie jadąc drogą, na której znam...każdy zakręt...bo jechałem nią już wielokrotnie...ostatnią rzeczą, jaką pamiętam...zanim dojechałem do lotniska...jest skręt na drogę 17, autostradę, którą przejechałem przez całe góry aż do samego San Jose, żeby złapać samolot. Jak widać jechałem bezpiecznie...i podczas jazdy...monotonia drogi...jak sądzę...wywołała we mnie mimowolną...nieświadomą reakcję...której mogłem zawierzyć...wiedziałem że dojadę bezpiecznie...do miejsca przeznaczenia...
I było to bardzo podobne...do innego przeżycia, które jest znane tobie i wszystkim tym, którzy mnie teraz słuchają...siedzenia na wykładzie...gdzie obecność jest obowiązkowa...a wykładowca...nie jest wielkim mówcą...raczej kimś kto po prostu...mówi tak, że wywołuje w tobie uczucie...nudy...nie przejmując się specjalnie tym, czy cię zainteresował...I w takich razach, jak zauważyłem, mój umysł zapuszcza się często...w inne miejsca i w inny czas...gdzie nie jest tak nudno i trochę bardziej intrygująco...
Albo doznanie, którego doświadczyłem...kiedy spacerowałem lasem...w pogodny dzień...Jedno z najpiękniejszych miejsc w okolicy, gdzie mieszkam...zajmują cudowne lasy sekwojowe...Słyszałem ludzi, porównujących...potężne wrażenie...wywołane przez sekwoje...do bycia w katedrze...w jakiejś wielkiej świątyni...i to majestatyczne doznanie...i spokój...i wyciszenie, które wywołują...I kiedy tak idę sobie pomiędzy sekwojami...to uderza mnie w nich ich niesamowita...jednorodność i to...że tak mało pomiędzy nimi życia...szczególnie ptaków...tak więc często...majestatyczna cisza towarzyszy...spacerom wśród sekwoi...i choć nie ma jakiejś wielkiej różnorodności...kiedy doświadczam...spaceru pomiędzy sekwojami...z pewnością jest we mnie spokój...poczucie bycia wypoczętym...które...bardzo sobie cenię.
Jaki jeden aspekt łączy te trzy doświadczenia?
Kobieta: Relaks, osamotnienie.
Mężczyzna: uspokojenie.
Kobieta: Powtarzalność.
Cechuje je powtarzalność. Są monotonne. Jeśli ktokolwiek z was w czasie, kiedy mówiłem, rozglądał się po pokoju, to z pewnością zauważył reakcje fizjologiczne świadczące o tym, że uczycie się rozwijającego się w was transu.
Tak więc jednocześnie naturalna i zawoalowana metoda przeprowadzenia człowieka ze stanu, w jakim się pierwotnie znajdował, w stan transu polega na opowiedzeniu serii kilku historyjek, lub krótkich anegdot - tak jak ja to zrobiłem - połączonych jedynie jedną wspólną cechą - typem reakcji, jaką chcecie uzyskać od danej osoby. W takiej sytuacji jedynie od ostrości i wrażliwości waszych zmysłów zależy, czy będziecie w stanie dostrzec, czy pożądaną reakcję wywołaliście. Opowieści ma być tyle, ile to konieczne dla wywołania reakcji. Możecie opowiadać o jeździe windą. Prawie wszyscy wpadają w trans w windzie. Najpierw sprawdzają numer piętra, po czym źrenice się rozszerzają, a ludzie nieruchomieją. W windzie społecznie akceptowane jest patrzenie wyłącznie na numery pięter, ściany albo w podłogę.
Inny przykład: Co się dzieje podczas prowadzenia samochodu, kiedy podjeżdżacie pod czerwone światło? Zatrzymujecie się. Kiedy staje samochód, wy także przestajecie się poruszać.
Jakie znacie inne naturalne stany transu?
Kobieta: Oglądanie filmu.
Mężczyzna: Uczestnictwo w mszy.
Tak, chociaż ludzie przestali masowo chodzić do kościoła. Wielu ludzi w ogóle tego nie doświadczyło, więc nie będą w stanie utożsamić się z tym uczuciem. Ale jest to z pewnością bardzo dobry przykład dla tych wszystkich, którzy są praktykującym wierzącymi.
Kobieta: Oglądanie telewizji.
Tak. Jeśli chcecie coś przekazać swoim dzieciom - że mają posprzątać pokój, czy coś takiego - najlepiej je dopaść, kiedy siedzą przed telewizorem. Będą gdzie indziej, przeżywając ekranowy świat, więc siadacie obok i mówicie - łagodnie, żeby ich nie rozproszyć - „...i wzrasta w tobie nieodparta pokusa, żeby...”
Mężczyzna: Chronicznie chorzy mieszkańcy oddziałów zamkniętych całymi dniami oglądają telewizję. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby wtedy właśnie do nich dotrzeć.
Możesz spróbować.
Richard Bandler i ja, kiedy dopiero zaczynaliśmy poznawać hipnozę, często graliśmy ze sobą w taką grę. Zbieraliśmy grupę „nieskażonych” - ludzi nigdy wcześniej oficjalnie nie wprowadzonych w stan transu - i zakładaliśmy się, który przeprowadzi ich ze stanu, w jakim się znajdowali, w stan transu w jak najmniejszej ilości etapów. Zawsze na początku, lub prawie na początku prosiłem o stan medytacji, która w porównaniu z jawą jest bardzo odmienionym stanem. Pytałem, czy mógłbym mieć przywilej przyjrzenia się procesowi medytacji, nie ingerując w żaden sposób. Ludzie zaczynali medytować - i znacząco odmieniali stan swojej świadomości.
Kiedy już proces się dokonał, mówiłem „Za pozwoleniem, zaproponuję wam teraz, żebyście przenieśli się z obecnej medytacji, zachowując jej pełną integralność, w stan zwany ogólnym transem somnambulicznym, po czym będziemy mogli zacząć wprowadzać zmiany, o które prosiliście.” Dokonuję wyraźnego rozróżnienia pomiędzy transem a medytacją, ponieważ gdyby tego rozróżnienia nie było, przy okazji każdej medytacji ludzie wchodziliby w trans. Nie chcę tych dwóch stanów łączyć, chyba że mam po temu jakiś wyraźny powód.
Jeśli i kiedy dokonujecie oficjalnych zrytualizowanych aktów hipnozy, proponuję wstrzymać się do momentu, kiedy kilkakrotnie wcześniej udało wam się wprowadzić klienta w trans bez jego wiedzy. Pozwólcie, że opiszę wam bardzo częsty przypadek. Ktoś wchodzi, prezentuje swój problem i żąda od was zaindukowania hipnozy. Mówicie „Oczywiście. Jednak zanim zaczniemy, jest kilka spraw, o których chciałbym wiedzieć.” Po czym indukujecie kilka transów. Mówicie coś w rodzaju: „No cóż, najpierw muszę sprawdzić, na ile szczegółowo potrafisz przywołać z pamięci informacje, które będą mi potrzebne do historii twojej choroby.” Więc wywołujecie trans, spisując historię choroby. Pytacie „Gdzie się urodziłaś?” i prosicie o bardzo szczegółowy opis domu z dzieciństwa, charakterystycznych dźwięków i uczuć, jakie w niej wywoływał, i tym podobne. I klientka natychmiast odpływa. Dokonuje się w niej regresja - staje się mała dziewczynką po to, żeby sięgnąć po wspomnienia z dzieciństwa. Jedna z definicji transu mówi, że polega on na wydobyciu człowieka z czasowo - przestrzennych uwarunkowań, w których się znajduje, a jedynym łącznikiem pomiędzy klientką a teraźniejszą rzeczywistością w naszym przykładzie jest wasz głos. Pod każdym innym względem ta kobieta znajduje się zupełnie innym miejscu i odległym czasie.
Regresja uważana jest przez tradycyjnych hipnotyzerów za stan bardzo głębokiego transu, choć właściwie doświadczamy jej nieustająco. W terapii Gestalt specjaliści uzyskują głębokie stany transu w zasadzie automatycznie i przychodzi im to o wiele łatwiej niż tradycyjnym specjalistom od hipnozy, a jednocześnie wzdragają się przed użyciem słowa „hipnoza”. Na całym świecie ludzie patrzą na pusty fotel i widzą swoich bliskich - ojca, matkę - rozmawiają z nimi i słyszą odpowiedzi. Są to pozytywne słuchowe i wzrokowe halucynacje, składające się na zjawisko głębokiego transu, ale ponieważ nie wiąże się ich z pojęciami hipnozy ani transu, nikt im się nie opiera.
A tak przy okazji, dla celów metodycznych, pozwolę sobie na uwagę. Jeśli kiedykolwiek będziecie wykładać o hipnozie, grupa, z którą pracujecie, będzie cały czas wchodzić w trans i z niego wychodzić. Jedynym sposobem, żeby grupa pojęła sens waszych opisów hipnozy i transu, jest umożliwienie im powiązania ich własnych doświadczeń pasujących do opisów. W zależności od tego, na ile ufacie własnym możliwościom, będziecie w stanie wywołać trans w setce osób dość szybko - lub nie, zależnie od pożądanych efektów. Nie istnieje chyba łatwiejszy przedmiot wykładowy, bo w tym samym czasie, kiedy o nim mówimy, słuchacze go doświadczają w praktyce.
Podczas pracy z grupą możecie także wykorzystać swoje spostrzeżenia, jak poszczególni ludzie reagowali na wasze sugestie, przy wybieraniu kandydata do pokazu. Wybieracie tę jedną osobę spośród jednej piątej uczestników, która w trakcie pięćdziesięciominutowej prezentacji przynajmniej pięć razy weszła i wyszła z transu somnambulistycznego. Przed końcem dzisiejszych zajęć powinniście być już w posiadaniu doświadczeń sensorycznych, pozwalających wam rozpoznać, kto reaguje wejściem w głęboki trans i w tym stanie świadomości wchłania cały materiał; kto reaguje w sposób mieszany, częściowo świadomie, a trochę na poziomie nieświadomym; i w końcu, kto cały czas pozostaje całkowicie świadomy. Do prezentacji powinniście wybierać zawsze tych, których reakcje są najlepsze, najbardziej wyraziste. Jeśli planujecie zaprezentować jakąś konkretną reakcję. Możecie wcześniej porozmawiać o tym, co chcecie zrobić, poinstruować uczestników, jakie reakcje są właściwe, jednocześnie przyglądając się, kto reaguje najszybciej i tę osobę wybieracie do przykładu.
Niektórzy z was może nieco szybciej niż byłoby wskazane dla celów dydaktycznych. Być może rozważcie możliwość zatrzymania się na chwilę po to, żeby wejść w głąb siebie i poprosić część swojej osoby o podtrzymywanie takiego poziomu świadomości, który najlepiej służy nauce. Miło byłoby zmieszać przeżywanie doświadczenia z jednoczesnym świadomym śledzeniem stosowanych wzorców. Posiedźmy chwilę w ciszy, którą poświęcicie na wprowadzenie tego pomysłu w życie. Możecie zastosować technikę reframingu, jeśli ją znacie...
Ćwiczenie 4
Podałem wam dopiero co pięć konkretnych technik indukcyjnych: (1) odwzorowanie i prowadzenie werbalne, (2) odwzorowanie i prowadzenie niewerbalne, (3) zamienianie systemów reprezentacyjnych, (4) uzyskiwanie stanu transu już doświadczonego oraz (5) opisanie najczęstszych stanów transu zdarzających się na co dzień. Dobierzcie się w trzyosobowych grupach, każdy niech wybierze tę technikę, która go najbardziej interesuje i jednocześnie nigdy nie była stosowana systematycznie. Osoba A wybiera indukcję i wykonuje ją na osobie B. B po prostu się jej poddaje.
Osoba C w pełni świadomie z uwagą rejestruje zmiany zachodzące w osobie B, wchodzącej w trans. Zwróćcie przede wszystkim uwagę na to, jakie stwierdzenia i zachowania wywołują najsilniejsze reakcje, oraz czy jakiekolwiek stwierdzenia lub zachowania wybijają B z transu. C będzie kimś w rodzaju „meta-osoby”, mającej za zadanie śledzenie wypadków. Jeśli jako C zauważycie, że A mówi zbyt szybko, do was będzie należało dać A sygnał ręką, żeby zwolniła. Jeśli A mówi zbyt wysokim głosem, dajcie jej jakoś znać, że powinna zniżyć głos.
Osobę A proszę o danie B ogólnej sugestii na temat uczenia się i powrotu na jawę, po zaindukowaniu transu. Po uzyskaniu właściwych reakcji tego samego typu, jaki zademonstrowała wcześniej Barb po prostu posiedźcie sobie chwilę w spokoju, weźcie kilka głębszych oddechów i poklepcie się w wyobraźni po ramieniu. Spójrzcie na swojego obserwatora i dajcie mu jakiś delikatny znak, że jesteście usatysfakcjonowani faktem uzyskania transu. Potem dostosujcie oddech i tempo wypowiedzi do rytmu oddychania osoby, z którą pracujecie. „ I ciesz się...tymi szczególnymi wrażeniami...jakie twój nieświadomy umysł...może ci w tym momencie zapewnić...poczucie zadziwienia...i przygody...kiedy wchodzisz...w nowe stany świadomości...wynosząc z tego doświadczenia...poczucie pewności...co do swoich możliwości...i elastyczności...jako istota ludzka...I po dokonaniu tego do końca...i dogłębnie...twoja nieświadomość, powoli...ostrożnie...może doprowadzić cię z powrotem do tego stanu...dając ci poczucie świeżości i odpoczynku...Będę tutaj pod ręką...W każdej chwili...jeśli będziesz chciał...abym ci pomógł...powrócić...daj mi znać ruchem ręki.”
Po czym siedźcie i patrzcie. Będzie to dla was doskonała okazja wyćwiczenia waszych zmysłów w dostrzeganiu zmian zachodzących w osobie wchodzącej i wychodzącej z transu. Kiedy osoba machnie do was ręką, dostosujcie rytm wypowiadanych słów do jej oddechu i powiedzcie: „A teraz...odliczę do tyłu...od dziesięciu...do jednego...powoli...Kiedy dojdę do jednego...otworzysz oczy...i poczujesz się...odświeżony...i będziesz...całkowicie obecny tutaj z nami.” I odliczcie do jednego razem z jej oddechem.
Poświęćcie kilka minut na sprzężenie zwrotne po wszystkim. B może opowiedzieć A o wszystkim, co w indukcji było wyjątkowo pomocne, lub o czymkolwiek, co według B było irytujące lub wybijało z transu. C może podzielić się swoimi spostrzeżeniami z zewnątrz, szczególnie na temat związków pomiędzy sugestiami A, a reakcjami B. Dla A taki sprzężenie zwrotne będzie szczególnie użyteczny. Potem zamieniacie się rolami.
Tak więc A najpierw indukuje trans, potem daje ogólne sugestie dotyczące uczenia się i w końcu daje instrukcję powrotu z transu na jawę.
Zaczynamy.
* * * * *
Dyskusja
Mężczyzna: Mam pytanie. Kiedy wprowadzałem w trans Lynn, jej lewa ręka zaczęła bardzo mocno drżeć. Później powiedziała mi, że miało to związek z ośrodkiem nerwowym w policzku operowanym wiele lat wcześniej z powodu cysty i że prawdopodobnie nerw jest uszkodzony. Ale w trakcie indukcji nie miałem zielonego pojęcia co mam z tym zrobić, jeśli można zrobić cokolwiek.
Podczas indukowania transu minimalną reakcją na cokolwiek, co nie pozostaje w bezpośrednim związku z waszymi sugestiami, jest natychmiastowe włączenie tego do treści wypowiedzi. „Tak. I nadal masz te specyficzne doznania i czujesz reakcje organizmu z nimi związane.” W ten sposób reakcja zostaje uprawomocniona, a osoba nabiera pewności, że jesteście czuli na sygnały przez nią wysyłane, nawet w sytuacji, gdy nie wiecie, co taki sygnał reprezentuje.
„Język fizjologiczny” to kolejny potężny i jednocześnie według mnie bardzo skuteczny i przydatny sposób na zajęcie się jakimś znaczącym zjawiskiem. Pod słowem „znaczący” rozumiem sytuację, w której nie ma wątpliwości, że dzieje się coś niecodziennego, a ja nie mam pojęcia o co chodzi.
„Kiedy człowiek po raz pierwszy...wchodzi w odmienny stan świadomości...to często jest to nieco wstrząsające...Ale często jest im na rękę to...że mogą przyłożyć rękę do tej części...problemu...która być może ma taki związek z tym konkretnym syndromem...który pozwala im trzymać rękę na pulsie zmian...i w ten sposób zręcznie poznać sens problemu.” Zawarłem cztery czy pięć aluzji do tej części ciała i tej czynności, którą ona wykonuje. Jeśli nawet na tym etapie transu osoba wciąż jest częściowo świadoma, to i tak nie dotrze do niej sens tych słów. Nieświadomość jednakże z reguły pojmuje takie aluzje i odniesienia i traktuje je jako przekaz utwierdzający.
Dwa właśnie zaprezentowane techniki to sposoby na włączenie oczywistej reakcji, o którą nie prosiłem i uprawomocnienie jej. Jest to mój sposób powiedzenia „OK. Dostrzegam co robisz i jeśli o mnie chodzi możesz spokojnie robić to dalej.” Taka reakcja jest z reguły właściwa.
Inna - nieco mocniejsza metoda - polega na powiedzeniu: „...i z każdym takim ruchem coraz głębiej pogrążasz się w transie.” Zazwyczaj napotkacie na jedną z dwóch reakcji: albo człowiek naprawdę głęboko wejdzie w trans, albo przestanie się trząść.
Moglibyście także wykorzystać drżenie jako punkt wyjścia do wykonania roboty terapeutycznej. „Te szczególne doznania...związane z tymi gwałtownymi ruchami ręki...w tym momencie...staną się dla ciebie dostępne...dopiero kiedy dotrzesz do odpowiednio głębokiego stanu transu...i będziesz je mogła docenić...jako doświadczenia z przeszłości...które miały lub nie miały wtedy nieprzyjemnych konsekwencji...ale które teraz rozpoznajesz z zadowoleniem...jako coś przez co przeszłaś bez szwanku...oraz wyciągnąć z przesłuchania i przejrzenia...tych szczególnych doświadczeń...wniosków jak się mogłabyś ochraniać...teraz i w przyszłości...ucząc się na własnych doświadczeniach...które są podstawą twoich obecnych zasobów.”
Wszystko to „wata” w tym sensie, że nie zawiera żadnej treści. Ale jednocześnie jest właściwym i sensownym komunikatem w tym sensie, że mówicie jej żeby zrobiła coś z doświadczanymi doznaniami po to, żeby mogła się czegoś z tego nauczyć.
Kobieta: A co robić, kiedy człowiek nie wraca?
Jeśli każesz klientce wrócić, a ona nie reaguje, oznacza to, że straciłaś raport, więc musisz go odzyskać. Możesz na przykład zrównać swój oddech z jej oddechem na chwilę. Potem poproś ją, żeby zebrała razem wszystkie pozytywne i przyjemne aspekty doznania, aby mogła później zabrać je z powrotem ze sobą, kiedy zaraz wróci. Odlicz powoli od dziesięciu do jednego, podając liczby co drugi jej oddech. Dzięki temu wzmocnisz raport. Poinstruuj ją, że kiedy doliczysz do „jednego”, otworzy szeroko oczy na znak, że jej świadomy umysł przejął z powrotem kontrolę, a ona będzie jednocześnie zaskoczona i zachwycona przeżytymi właśnie doznaniami.
Kobieta: Miewam klientów, którzy wyraźnie zapadają w fizjologiczny sen. Zakładam zawsze w takiej sytuacji, że nieświadomość w jakiś sposób nadal mnie słucha, ale wcale nie jestem tego pewna. Nie uzyskuję żadnej reakcji.
OK. Po pierwsze, nie wierzę w to, co powiedziałaś na koniec, że twoi klienci nie reagują."
Tranceformations -recenzja cd 2
ZAWANSOWANE INDUKCJE
W rozdziale 3 pod powyzszym tylułem, Bandler i Grinder szczegółowo opisują mechanizm indukcji z wykorzystaniem przerywania wzorców zachowania takich ja słynna indukcja z podawaniem ręki.
Indukcja zawieszenia oraz przełamywanie wzorców
Chciałbym teraz dodać jeszcze więcej możliwości do wykorzystania znajdujących się w repertuarze waszych technik indukcyjnych. Al., czy mógłbym na chwilę wypożyczyć twoją rękę? (Podnosi rękę Ala do góry trzymając ją za nadgarstek, delikatnie nią potrząsając dopóki nie pozostaje w górze, po czym ją puszcza. Cały czas w trakcie tych czynności mówi).
Chciałbym, abyś teraz, jeśli się na to zgodzisz, pozwolił ręce powoli opaść, nie szybciej niż możesz odnaleźć...wygodne...miejsce...i czas...w przeszłości...kiedy mogłeś się odseparować...i odświeżyć na dłuższą lub krótszą chwilę...tak aby twoje ramię opadało...nie szybciej niż twoje oczy...się zamykają...prawdziwie nieświadomymi poruszeniami...tak że kiedy twoja ręka...powoli opada aby spocząć...na udzie...po tym powolnym ruchu...w dół...powracasz...z uczuciem pełnej relaksacji...którego nie było...wcześniej...Robisz to bardzo dobrze...Wykorzystaj cały potrzebny ci czas...(Ręka Ala dotyka uda a on otwiera oczy i uśmiecha się). Dziękuję.
(John Grinder podchodzi do Davida i spogląda na jego identyfikator).
David? Mam na imię - (Wyciąga rękę na powitanie. Kiedy David podaje swoją, John lewą ręką łapie go delikatnie za nadgarstek, podnosi ja tak, że znajduje się blisko twarzy Davida, po czym wskazuje na nią palcem prawej ręki.) Spójrz na swoją dłoń. Czy mógłbyś dokładnie przyjrzeć się wszystkim barwom i cieniom na twojej dłoni. Spójrz z zainteresowaniem na linie rzeźbiące dłoń i jednocześnie pozwól opadać jej powoli. A ja mógłbym ci teraz zasugerować to samo co zaproponowałem Alowi, czyli...kiedy dłoń zaczyna opadać...prawdziwie nieświadomie...poczujesz jak zaczynają ci ciążyć powieki...i zamykają się...Wyraźnie dostrzeżesz...tuż przed tym jak dłoń...zakończy swoje opadanie...coś co cię zaciekawi...a czego nie widziałeś...od lat...Nie spiesz się...Ciesz się tym doświadczeniem...I kiedy tylko twoja dłoń opadnie i spocznie...na mojej...dokładnie w tym momencie...doświadczysz...uczucia spełnienia...i radości...zapamiętawszy żeby zapomnieć...o tym wspomnieniu...I jak wiesz...bo jesteś tu z nami od jakiegoś czasu...(ręka Davida dotyka dłoni Johna, który kończy powitanie ściskając dłoń Davida. Ton głosu Johna, zmieniony podczas indukcji, staje się z powrotem „normalny”, a John kontynuuje) - John. John Grinder i bardzo się cieszę, że cię poznałem. Nie wiem skąd wiedziałeś o naszym seminarium, ale jestem bardzo zadowolony, że tu trafiłeś.
To są właśnie indukcje zawieszenia. Istnieje wiele zjawisk uważanych przez większość ludzi za oznakę odmiennego stanu świadomości. Jednym z nich jest katalepsja, a katalepsja dłoni lub całej ręki traktowana jest zwykle jako sygnał, że dzieje się coś niezwykłego. Zazwyczaj nie siedzi się z rękami zastygłymi wysoko w powietrzu. Jeśli jesteście w stanie wywołać takie doświadczenie, to jako hipnotyzerzy zyskujecie na wiarygodności i możecie się nim posłużyć do wpłynięcia na osobę i wywołania odmiennego stanu świadomości.
Zapytałem Ala czy może mi na chwilę użyczyć swojego ramienia. Jak zrozumieć takie pytanie? Al. przyjął je dosłownie i pozwolił mi je unieść w górę. Wstrząsnąłem jego ramieniem, po czym - kiedy je puściłem - znajdowało się w katalepsji. Stan zawieszenia. Dzięki takiej komunikacji z mojej strony postawiłem Ala w niezwykłej sytuacji: z dłonią i ręką wysoko w powietrzu w katalepsji. Wykorzystując sytuację w kontekście indukcji hipnotycznej, dodaję do tego reakcję, którą chciałbym od niego uzyskać - poruszanie się w kierunku transu hipnotycznego - jako sposób, dzięki któremu będzie mógł z tej sytuacji wyjść. Proszę go, żeby pozwolił dłoni i całej ręce opaść całkowicie nieświadomie, w takim samym tempie w jakim zamyka powieki i zapamiętuje doznanie. Sugeruję także, że kiedy ręka spocznie na udzie, powróci do normalnego stanu świadomości, rozbawiony całym procesem.
Cathy: Jak poznajesz, że ręka jest kataleptyczna?
Czuję to. Kiedy ją trzymam w górze i delikatnie potrząsam, staje się lżejsza i w końcu sama bez mojej pomocy zawisa w powietrzu. Kitty, zamknij oczy na chwilkę. Cathy, podnieś jej lewą rękę. Jak czujesz jej rękę. Kitty, chciałbym teraz, abyś stworzyła obraz miejsca, w którym spędziłaś szczególnie przyjemne wakacje. Skiń głową, kiedy już będziesz go miała. Teraz chcę, żebyś przejrzała dokładnie wszystkie rzeczy znajdujące się w twoim polu widzenia. I chciałbym także, abyś zaczęła opisywać na głos wszystkie szczegóły kształtów i kolorów, które dostrzegasz w tym wakacyjnym miejscu.
Kitty: Jestem w lesie sekwojowym.
Co dokładnie widzisz?
Kitty: Dużo drzew i głęboki cień.
OK. Cathy, podłóż palec pod jej nadgarstek. Proś ją o coraz więcej kolejnych szczegółów, a za każdym razem ,kiedy zaczynać będzie nowy opis, poruszaj delikatnie palcem w górę i w dół, aby sprawdzić czy trzyma rękę czy nie. Kiedy zacznie ją trzymać w powietrzu, będziesz wiedziała, że uzyskałaś nieświadomą reakcję w ręce. Ilekroć Kitty w pełni zaangażuje się w widzenie i opisywanie obrazów, nie będzie świadoma swojej ręki. Poczujesz różnicę pomiędzy sytuacją, kiedy człowiek świadomie trzyma rękę w powietrzu, a kiedy czyni to bezwolnie. A tak przy okazji, jeśli osoba angażuje świadomość do podtrzymywania ręki w powietrzu, wykorzystajcie to śmiało jak gdyby nie robiła tego świadomie.
Pewien wariant tej sytuacji nazwaliśmy śniącą ręką, która jest rodzajem indukcji zawieszenia. Jest to bardzo przyjemna technika, która powinna być znana każdemu, kto pracuje z dziećmi. Dzieci uwielbiają śniącą rękę.
Na początek staram się zaciekawić dzieciaka. Pytam go „Wiesz coś o swojej śniącej ręce?” Może sobie pomyśleć, że jestem trochę dziwny, więc zaczynam się z niego śmiać i mówię „Nie wiesz nic o śniącej ręce? Ja wiem. Mógłbym ci powiedzieć, ale pewnie się wygadasz.” To naprawdę dzieci rusza. Wkrótce dzieciak zarzeka się na wszystkie świętości, że nikomu nic nie powie. Ja wtedy odpowiadam „E, pewnie tak naprawdę wcale cię to nie obchodzi.” Milton Erickson nazywał to „budowaniem potencjału reakcji.”
Od tego momentu jest już łatwo. Pytacie „Jaki jest twój ulubiony program w telewizji albo film?” Obecnie jest to zawsze albo „Bionic Man” albo „Gwiezdne wojny”. A dalej „Czy potrafisz sobie przypomnieć początkową scenę, kiedy Steve Austin biegnie i gra muzyka?” Kiedy dziecko próbuje sobie przypomnieć, zwracacie uwagę , w którą stronę zwraca oczy. (Dodatek I). Jeśli spogląda w prawo, podnosicie jego prawą rękę, jeśli w lewo - lewą. Ręka bez problemu stanie się kataleptyczna, ponieważ jest kontrolowana przez tę samą półkulę mózgu, której dziecko używa do przetworzenia informacji w reakcji na wasze pytanie.
Jeśli osoba zwraca wzrok w lewo, pobiera z pamięci obrazy, zmagazynowane w prawej półkuli mózgu. Podnosząc jej lewą rękę, także sterowaną prawą półkulą, nie zauważy, że coś z nią robicie - pod warunkiem, że robicie to na tyle delikatnie, żeby nie zaburzyć procesu. Lewe ramię stanie się kataleptyczne automatycznie, bo świadomość będzie całkowicie zajęta poszukiwaniem obrazów. Człowiek z reguły nie uświadomi sobie, co robicie z jego ręką, cała uwagę poświęcając obrazom.
Możecie się także zapytać o muzykę, szczególnie w przypadku, gdy wiecie, że osoba ma silnie rozbudowaną percepcję słuchową. „Kiedy ostatnio słuchałeś naprawdę interesującej muzyki?” Podnosicie po prostu rękę znajdującą się po tej samej stronie, w którą biegnie wzrok podczas przeszukiwania pamięci.
Po uzyskaniu katalepsji w ramieniu, mówicie tylko: „W porządku. A teraz zamknij oczy i zobacz cały koncert, ze szczegółami, z dźwiękiem, przypominając sobie w szczególności fragment z ulubioną melodią, o czym opowiesz mi później. A twoje ramię opadnie tak szybko, jak długo trwał koncert.”
Ta metoda zadziałała z każdym dzieckiem, z jakim miałem do czynienia, z jednym wyjątkiem. Była to córka specjalisty od hipnozy, trenowana od zawsze tak, żeby była niepodatna na hipnozę. Pracowało z nią ze dwudziestu pięciu wybitnych specjalistów i wszyscy zostali pokonani. Zamiast próbować angażować się w zabawę, po prostu pogratulowałem jej. Powiedziałem, że jest całkowicie nie do zahipnotyzowania i w żadnym razie nie byłaby w stanie wejść w trans. Oczywiście, musiała spróbować odeprzeć to stwierdzenie i zaczęła wchodzić w trans!
Po uniesieniu ręki i wprowadzeniu jej w katalepsję, możecie zrobić to samo co z każdą indukcją zawieszenia. Możecie powiedzieć: „Nie będę cię prosił, żebyś opuszczał ramię ani trochę szybciej, niż twój nieświadomy umysł potrafi zaprezentować ci cały film, żebyś mógł się nim teraz rozkoszować...patrząc i wsłuchując się w każdą scenę, jedna po drugiej...bardzo szczegółowo...i tak miło jest zobaczyć te fragmenty, o których zapomniałeś, że je pamiętasz...teraz...”
Kobieta: Która ręka jest właściwa jeśli człowiekowi po prostu rozpływa się wzrok i patrzy cały czas do przodu?
Najprościej byłoby podnieść obie ręce. Ponieważ są tylko dwie, jedna opadnie, a ta druga okaże się właściwą.
Kobieta: Czy jest możliwe wywołanie katalepsji w ręku, znajdującym się po przeciwnej stronie kierunku, w którym poszedł wzrok?
Tak, możliwe jest prawie wszystko. Jednakże moje wyjaśnienie zawiera zasadę co do sposobu podejmowania decyzji tak, aby być jak najefektywniejszym.
Cofnijmy się i porozmawiajmy o przerwanym podaniu ręki w sytuacji z Davidem. Przykład ten należy do klasy indukcji zwanych zerwaniem wzorca. Jeśli potraficie rozpoznać jakikolwiek trwały wzorzec u człowieka - obojętne czy będzie dotyczył jednostki czy całej kultury - to wasze zadanie polega jedynie na rozpoczęciu wzorca i przerwaniu go. Znajdziecie się w identycznej sytuacji jak z ręką w katalepsji. Przykładem klasycznym jest przerwanie podawania ręki na powitanie.
Uścisk rąk to automatyczna, niepodzielna jednostka zachowania zakodowana w ludzkiej świadomości. Jeśli ty i ja podamy sobie ręce i poprosimy kogoś o opisanie, co się stało usłyszymy w odpowiedzi „Podaliście sobie ręce”. Ta werbalizacja sugeruje, że mamy do czynienia z pojedynczym, niepodzielnym wzorcem zachowania i tak faktycznie jest. (Kilkakrotnie wyciąga rękę w kierunku Sue, po czym przerywa.) Nawet teraz, pomimo że Sue dobrze wie, iż tylko bawię się wyciągając do niej rękę, ten wzrokowy bodziec każe jej wyciągnąć własną dłoń, ponieważ jest to część zaprogramowanego, pojedynczego zachowania. Gdyby Sue miała się zastanawiać, co oznacza moja wyciągnięta dłoń, po czym świadomie reagować, cały proces byłby strasznie powolny i niezręczny.
W każdym z nas istnieją tysiące takich automatycznych i bezwolnych reakcji i programów. Wszystko czego nam potrzeba, to zauważyć, które są naprawdę nieświadome, po czym jeden z nich przerwać. Kiedy wyciągam do niej rękę, aby się przywitać, Sue wyciąga swoją. Wtedy zrywam wzorzec łapiąc ją lewą ręką za nadgarstek i podnosząc nieznacznie do góry. Natychmiast powstanie luka i zabraknie jej programu, ponieważ nie ma następnego etapu, do którego mogłaby przejść. Po przerwaniu pojedynczego wzorca, nie ma gdzie się przenieść, ponieważ nigdy nie trzeba było przechodzić w nic innego w trakcie podawania rąk. Teraz znajdujemy się w momencie zawieszenia. Wszystko co do nas należy to podanie właściwej instrukcji, która zwykle jest wykonywana. W tym przypadku mogło to być „Pozwól ręce spłynąć powoli, ale tylko tak szybko jak szybko zatapiasz się głęboko w transie...”
Sue: Czy mógłbyś wyjaśnić mi różnicę pomiędzy zawieszeniem a złamaniem wzorca?
Różnica znajduje się bardziej w sposobie, w jaki organizujesz swoje spostrzeżenia niż w naturze doświadczenia. Stany zawieszenia wytwarzają sytuację, w której w osobie wywołuje się niezwykły stan, na przykład katalepsję, będący jedną z cech transu. Po czym łączy się werbalnie zaistniałe zachowanie z czymkolwiek, co akurat w danym momencie chcecie w osobie rozwinąć.
Złamanie wzorca umieszcza człowieka w sytuacji, w której zaangażowany jest w wykonywanie jakiegoś pojedynczego wzorca zachowania, jak na przykład podanie ręki. Przerywacie to zachowanie i wywołujecie coś w rodzaju osłupienia, przynajmniej na chwilę. O ile wiem, żadna obecna tu osoba nie miała okazji przejść z środka podawania dłoni w inne zachowanie, ponieważ uściski rąk nie mają środka. Choć miały, kiedy mieliśmy po parę lat i przechodziliśmy skomplikowany percepcyjno-motoryczny program, w trakcie którego uczyliśmy się podawać rękę dorosłym. Gdzieś w tym czasie podawanie ręki rozłożone było na fragmenty, tak jak wcześniej chodzenie. Jednakże teraz obie te nieświadome czynności są tak dobrze zakodowane i wyćwiczone, że nie mają środków. A jeśli uda wam się złapać człowieka w środku czegoś, co nie ma środka, wstrzymacie ich na chwilę. W takim momencie zatrzymania macie możliwość wydania polecenia, jak przejść z tej niemożliwej sytuacji do reakcji, którą chcecie wywołać.
Różnica pomiędzy zawieszeniem a zerwaniem wzorca to kwestia różnicy w podejściu hipnotyzera do sytuacji. W zawieszeniu wywołujecie jakieś niezwyczajne zachowanie swoimi manipulacjami, po czym dołączacie reakcję, która ma się rozwinąć i pomóc człowiekowi wyjść z zawieszenia. Złamanie wzorca polega na znalezieniu u klienta pojedynczego powtarzalnego zachowania i przerwaniu go w połowie. Ponieważ w świadomości takie zachowanie ma status nierozdzielnej całości, człowiek nie ma do dyspozycji programu mogącego go zaprowadzić gdzieś indziej. W tym momencie ja dostarczam taki program.
Kiedy podszedłem do Ala i spytałem czy może mi pożyczyć rękę, nie czekałem na świadomą reakcję. Po prostu chwyciłem go za ramię i podniosłem mu rękę. Al. mógł ją ściągnąć i powiedzieć „nie”. Tak możliwość istnieje. Natomiast w przypadku przełamania wzorca nie ma takiej możliwości i jest to jedna z różnic pomiędzy zawieszeniem a złamaniem. W zawieszeniu tworzę sytuację, w której zaskakuję klienta wprowadzając go w niecodzienny stan, na przykład katalepsję. Kiedy łamię wzorzec klient postawiony jest w sytuacji, w której nie ma żadnego wyboru, bo było to jedyne dostępne zachowanie, jakie miał do dyspozycji. Nagle znajduje się po środku i nie następuje zakończenie.
Kevin: Wydaje mi się, że wszyscy w tym pokoju zakładamy, ze każdy człowiek prędzej czy później zapadnie w trans. A w życiu jest inaczej. Innymi słowy, jeśli spotykam kogoś na ulicy i wtedy przerywam uścisk dłoni, to cała sytuacja jest trudniejsza.
Zgadzam się, że nasze założenia są nieco inne niż na zewnątrz. Jestem skłonny przypuszczać, że tam byłoby dużo łatwiej. Tutaj wszyscy jesteście czujni, wiedząc, że w każdej chwili może zdarzyć się coś niezwykłego. Tak wyczulona świadomość sprawia, ze moje zadanie staje się trudniejsze. Jeśli nastawieni jesteście na to, że będziemy się tutaj hipnotyzować, macie jednocześnie możliwość wyboru, czy chcecie brać w tym udział czy nie. Zapewniam was, że jeśli wyjdziecie na hotelowy korytarz, wyciągniecie do kogoś rękę w powitaniu i je w środku przerwiecie, ta druga osoba będzie całkowicie osłupiona.
Możecie eksperymentować także z innymi wzorcami. Następnym razem, kiedy ktoś się was spyta, jak się macie, odpowiedzcie: „Potwornie, po prostu strasznie. Boję się, że umieram!” i zobaczcie, jak zareaguje. W naszej kulturze zwyczajową rytualną odpowiedzią jest stwierdzenie „W porządku”. Większość ludzi nie ma w swoim repertuarze reakcji na inną odpowiedź i doświadczy złamania. Szczególnie dotyczy to sytuacji w pracy i świecie biznesu.
Dla większości palaczy wyciągnięcie papierosa i zapalenie go jest pojedynczym całkowicie nieświadomym elementem zachowania. Jeśli przerwiecie je poprzez wyciągnięcie palaczowi papierosa z ręki, wywołacie ten sam typ reakcji.
Dużo łatwiej przychodzi robienie takich rzeczy z ludźmi, którzy nie są wyczuleni na fakt, że pracujecie nad wzorcami hipnotycznymi niż w takiej grupie jak nasza. Jeśli niektórzy z was mi do końca nie wierzą, proszę, ćwiczcie tutaj, po czym wypróbujcie sami czy jest czy nie jest łatwiej lub trudniej z klientami i obcymi.
Mężczyzna: Jakich użyłbyś słów, kiedy już udałoby ci się wznieść do góry rękę osoby, która się tego zupełnie nie spodziewała? Gdybyś po prostu na ulicy podszedł do kogoś i przerwał podawanie ręki, co byś robił dalej?
Cóż, co chcesz zrobić? Jaki cel chcesz osiągnąć? Odpowiedź brzmi - zapewniasz werbalizacje prowadzące do reakcji, którą chcesz rozwinąć, jako sposobu na przezwyciężenie niemożliwej sytuacji, w której tego kogoś postawiłeś.
Mężczyzna: Dobra, powiedzmy że po prostu eksperymentujesz sobie na kimś.
Tak, zakładając, że zostawiamy chwilowo na boku ogólne pytanie, czy właściwe jest eksperymentowanie na nie spodziewających się niczego ludziach, w przeciwieństwie do sytuacji, gdy ktoś sam przychodzi w poszukiwaniu pomocy, tym co ja bym zrobił byłoby powiedzenie: „I pozwól ręce opadać, dopóki nie dotknie mojej, a wtedy uściśniesz ją i podamy sobie ręce jak gdyby nic niezwykłego się nie wydarzyło.” Tak więc jego ręka opada, czekacie aż zbliży się do waszej, po czym łapiecie ją i mówicie „Miło mi”. W ten sposób ta osoba będzie z reguły miała lukę w pamięci dotyczącą doświadczenia, a wy nie spotkacie się z nieprzychylną reakcją po wszystkim.
Kobieta: Dlaczego ten ktoś nie będzie pamiętał?
Ponieważ jest to pojedyncza, niepodzielna jednostka zachowania. Cóż takiego mogłoby się wydarzyć pośrodku podawania sobie rąk? Oferując sugestie tego typu, po czym kończąc powitanie jak gdyby nigdy nic, świadomość tej osoby przypuszczalnie po prostu stwierdzi, że poznała kogoś na ulicy.
Mężczyzna: Widziałem ostatnio powtarzany program Groucho Marxa w telewizji i on często robił coś podobnego. Wyciągał rękę na powitanie, a kiedy druga osoba wyciągała swoją, on rękę chował. Kiedy druga osoba chowała rękę, on swoją znów wyciągał.
Kobieta: Przypuszczam, że ludzie wychodzą z takiego stanu prawie natychmiast po zetknięciu się rąk i zastanawialiby się, co u licha się stało.
Dokładnie tak, jeśli nie zrobicie nic poza zerwaniem powitania. W tym punkcie dajecie instrukcje mówiące o tym, co ma się według was wydarzyć dalej. Ludzie potrafią wyjść z niecodziennej sytuacji, jak ta, jeśli da im się dość czasu. Wierzę, że wszyscy to potrafią. Sprawdzałem to przypuszczenie. Czas potrzebny ludziom na wydobycie się z niemożliwej sytuacji wahał się od dziesięciu sekund, kiedy osoba wybudzała się i mówiła „To było dziwne”, do pięciu dziesięciu minut, podczas których ludzie po prostu stali w zatrzymaniu, aż znaleźli wyjście.
David: Czy ważne dla ciebie było, żebym nie pamiętał, co się wydarzyło, kiedy pozostawałem w zawieszeniu?
Nie, nie miało to dla mnie znaczenia.
David: Ponieważ ja to pamiętałem, a jednocześnie czułem, że to w żaden sposób nie zakłóciło procesu.
Ron: Czy jest zerwaniem sytuacja, kiedy spodziewasz się kogoś usłyszeć i jest cisza, albo jak w przypadku mamroczącego pod nosem Miltona Ericksona, albo gdy głos nagle cichnie i staje się niesłyszalny?
Odpowiedź jest w sprzężeniu zwrotnym. Na niektórych ludzi zadziała to jak zerwanie, na innych nie. Każdy doznaje przerwania przy podawaniu ręki, ale są ludzie, którzy mają mnóstwo sposobów radzenia sobie z niespodziewanymi doznaniami słuchowymi. Odkryjecie, że nie będzie to miało efektu zerwania dla ludzi wyrobionych słuchowo. Dla niewyrobionych, tak.
Na przykład, czy zauważyliście jak ten telewizor?...
Jedni śmiali się dłużej inni krócej i ten czas jest dobrym wskaźnikiem, jak dużo czasu potrzebuje każdy z was na wyjście z niemożliwej sytuacji słuchowej. To był fragment zdania; nie całe zdanie. Więc jeśli czuliście, że czekacie na zakończenie...To właśnie jest zjawisko zerwania.
Mężczyzna: Czy jest to ten sam wzorzec, którego używał Milton Erickson, kiedy na powitanie z kobietą podawał jej rękę, po czym wprowadzał w trans?
Nie. To była niejasność kinestetyczna. Jest to inny rodzaj zerwania. Jeśli wyciągam na powitanie rękę, po pewnym czasie powinniśmy zwolnić uścisk. Jeśli cały czas nie puszczam ręki, albo jak Erickson puszczam, ale w tak niejasny sposób, że nie wiadomo w którym dokładnie momencie ostatni raz ręce się dotykały, druga osoba pozostanie w zawieszeniu bez następnego programu. Erickson opisał to wydarzenie. Wypuścił dłoń dotykając ją jeszcze wiele razy, tak że kobieta nie wiedziała właściwie, kiedy kontakt został zerwany. Ostatnią rzeczą, którą zrobił, było delikatne popchnięcie ręki w górę przy nadgarstku, co wywołało katalepsję. Ta sama zasada rządzi trzymaniem czyjejś ręki w górze i potrząsaniem jej, dopóki mięśnie nie przejmą kontroli nad utrzymywaniem ramienia w powietrzu.
Norma: A jak wygląda sprawa niezgodności w kontekście zerwania wzorca?
Jest to fantastyczny sposób na łamanie wzorców. Ciekawe, że właśnie Norma się mnie o to spytała. Wiem z innych kontaktów z Normą, że posiada naprawdę doskonale wypracowaną strategię sprawdzania zgodności, która jest szalenie ważna dla każdego, kto profesjonalnie zajmuje się komunikacją. Ale jednocześnie sprawia, że jest podatna na pewien rodzaj manipulacji. Jeśli prezentujecie jakiś materiał logicznie i konsekwentnie i nagle...(Kontynuuje, ruszając ustami i gestykulując, ale bezdźwięcznie). Ciągnąc dalej jak gdyby nigdy nic, wyłączając jeden z kanałów, w tym przypadku słuchowy, sprawiłbym, że Norma prawie spadłaby z krzesła do przodu. Sprawdzian na zgodność stosowany przez Normę, kiedy słucha i widzi mówiącą osobę wymaga połączenia ruchów warg z dźwiękiem. Kiedy brakuje dźwięku cały program zostaje zerwany.
Jeśli wiecie coś na temat typu informacji nazywanego przez nas „strategiami” (książka Neuro-Linguistic Programming Volume I) to macie dostęp do naprawdę eleganckiego sposobu dokonywania zerwań. Przerywając czyjąś kluczową strategię, sprawiacie, że zerwanie jest bardzo głębokie, potężne i trwałe.
Mężczyzna: Można także podawać długie numery, jak na przykład numer polisy czy NIP, które z reguły ludzie podają w określonych kawałkach, w sposób do którego nie są przyzwyczajeni. Numer ubezpieczenia z reguły podaje się w zestawach, po trzy, dwie i cztery cyfry.
Tak, można też wykorzystać numery telefonów. Siedem osiem dwa cztery...trzy sześć siedem. Można rozpoznać strategię, jakiej używa dana osoba, po jej reakcji. Jeśli stosuje wzorzec tonalny do przechowywania w pamięci telefonów, podanie numeru w inny sposób będzie całkowitym zerwaniem. Jeśli jednak osoba wykorzystuje pamięć wzrokową, zazwyczaj efekt będzie o wiele słabszy.
Złamanie wzorca jest bardzo przydatne w każdej dyscyplinie sportu, w której ma się naprzeciwko przeciwnika. Zauważcie, że za każdym razem, kiedy wykonujecie jakiś ruch, wywołujecie reakcję. Możecie więc złamać ten wzorzec i uzyskać przewagę.
Moja żona, Judy, jest niezłą szablistką. Na macie w czasie walki tworzy wzorzec ruchowy, który powtarza około sześciu razy i sprawdza reakcję przeciwnika. Kiedy już ustali wzorzec odpowiedzi u oponenta, wymyśla reakcję, która zapewni jej celne pchnięcie. Lub zaczyna wzorzec i przerywa go. W tym momencie przeciwnik będzie znajdował się w pół reakcji na wzorzec, a Judy wykorzysta sytuację. Bokserzy stosują taką samą technikę. Ustalają wzorzec, który potem przerywają. Markują go tylko, po czym zaskakują przeciwnika czymś innym.
Jeśli kiedykolwiek oglądaliście Bjorna Borga w akcji, zauważyliście na pewno, że nie marnuje energii. Zawęża znacznie swoją świadomość. Nie maja dla niego znaczenia reakcje publiczności, bo ich nie słyszy. Nie ma różnicy w jego reakcjach, bez względu na to, czy uderzenie było chybione czy nie. Po prostu odwraca się i ponownie zakotwicza kręcąc rakietą za rączkę, kiedy szykuje się do następnego uderzenia. W ogóle nie marnuje energii, koncentrując się wyłącznie na podstawowych, najważniejszych aspektach, dzięki czemu odporny jest na jakiekolwiek psychologiczne zagrywki przeciwnika. Jeśli jesteście w stanie przerwać odmienny stan przeciwnika, potrzebny do dobrego wykonania zadania, zaczyna grać kiepsko i pojawia się szansa zwycięstwa.
Zasadę zerwania wzorca można zastosować w bardzo wielu sytuacjach. Każda „niespodziewana” sytuacja wywoła tę reakcję i moment, kiedy druga osoba pozostaje „w zawieszeniu”, ponieważ wykonaliście coś całkowicie bez związku lub nieoczekiwanego, jest tą chwilą, w której możecie dać jej jasną sugestię, co do oczekiwanej przez was reakcji.
Musicie ćwiczyć te techniki, aż nabiorą mocy, dzięki temu, że będziecie je wykonywać płynnie i zdecydowanie. W każdym zachowaniu - werbalnym i pozawerbalnym - musicie przejawiać pewność, że to, czego chcecie, wydarzy się, a tak się stanie. Kiedy tylko nabierzecie pewności i łatwości w manewrowaniu technikami, wasze zadanie będzie polegało na dostrzeganiu reakcji, jako że potrzebujecie sprzężenia zwrotnego. Żadna z generalizacji, które wam serwujemy nie sprawdza się zawsze. Zawsze musicie je dostosowywać zgodnie z uzyskiwanymi informacjami zwrotnymi.
Przeciążenie
Mniej więcej dwadzieścia pięć lat temu George Miller zestawienie wyników badań nad percepcją, prowadzonych zarówno na ludziach i zwierzętach, w swoim klasycznym już artykule „Magiczna liczba 7 plus minus 2”. Ludzie są w stanie przyjąć na raz mniej więcej siedem „kawałków” informacji. Wszystko ponad to wywołuje przeciążenie i człowiek zaczyna robić błędy. Gdybym podał wam numer, składający się z siedmiu cyfr, prawdopodobnie zachowalibyście go w świadomości prawidłowo. Sekwencja dziewięciu cyfr sprawiłaby wam dużo większą trudność przy przywoływaniu z pamięci i zaczęlibyście się mylić. Każda cyfra jest takim „kawałkiem' informacji. Jeślibyście jednak - lub ja przy podawaniu - podzielili tę sekwencję na trzy grupy po trzy, zapamiętanie ich nie przysporzyłoby większych trudności, gdyż mielibyście do czynienia tylko z trzema kawałkami, po trzy cyfry każdy. Grupując informację w obszerniejsze fragmenty, można przetwarzać więcej informacji, przy zachowaniu zasady 7+/-2. Możecie objąć świadomością siedem liści, gałązek, konarów, siedem drzew lub siedem lasów. Wszystko zależy od wielkości kawałka informacji, z którym macie do czynienia.
Bez względu na wielkość fragmentów, jeśli zajmujecie się świadomie 7+/-2 jednostkami, cała reszta informacji nie będzie przetwarzana na poziomie świadomym. Wszystkim ponad liczbę 7+/-2 zajmować się będzie musiała nieświadomość.
W trakcie innych warsztatów mieliśmy możliwość obserwowania, jak ta zasada sprawdza się w rzeczywistości. Poprosiłem do współpracy kogoś, kto uważał, że ma doskonały sposób zapamiętywania nazwisk i imion. Jedna z kobiet, Carla, znała taki sposób, więc poprosiłem ją, żeby podeszła do mnie. Wśród oglądających znajdowała się Ann Teachworth, więc zadałem Carli pytanie „Czy znasz może tę panią, która siedzi tam?” i wskazałem Ann. Carla odpowiedziała, że nie. Kiedy przedstawiano Carlę, wzrok jej mętniał, a ona w tym czasie tworzyła w wyobraźni obraz imienia na czole danej osoby. Przy ponownym spotkaniu, wzrok odpadał jej na chwilę i widziała przed sobą imię na czole napotkanego człowieka. Ten sposób sprawdzał jej się w życiu znakomicie. Ponieważ znam jej sposób, wiem w którym miejscu sekwencji doznań Carla nie będzie już w stanie przyjąć następnej porcji informacji: kiedy jej uwaga skierowana jest do wewnątrz i wszystkich 7+/-2 kawałków uwagi zajętych jest wizualizowaniem imienia na czole.
Powiedziałem Carli: „Spójrz na kobietę, która siedzi tam. Nazywa się Ann...” przerwałem, zauważyłem mętniejący wzrok, po czym dodałem: „Teachworth”. Usłyszała „Ann” i zobaczyła zapisane na czole Anny imię. Spytałem się: „Jak ta kobieta się nazywa?” Wzrok znowu odpłynął, a Carla powiedziała: „Ann”. „Czy znasz jej nazwisko?” - zapytałem i w odpowiedzi usłyszałem: „Nie, nie powiedziałeś mi.” Kiedy wyrobicie w sobie wyczucie czasu i wrażliwość na bodźce zewnętrzne na tyle, że będziecie w stanie odróżnić, kiedy uwaga człowieka skierowana jest do wewnątrz, a kiedy na zewnątrz, uzyskujecie możliwość wprowadzenia wszystkiego, co tylko chcecie. W momencie nakierowania uwagi do wewnątrz człowiek zareaguje zgodnie z waszymi sugestiami, dlatego że omija świadomy umysł. Człowiek w takim stanie nie ma możliwości przefiltrowania lub obronienia się przed instrukcjami z zewnątrz.
W tym momencie powiedziałem „Ona nazywa się Ann Teachworth”, na co Carla zareagowała „Ach, tak, teraz sobie przypominam.” Piękny przykład na to, że informacja znajdowała się w jej mózgu, choć nie mogła do niej dotrzeć, jako że nie została zakodowana świadomym procesem. Natomiast rozpoznała nazwisko Anny jako znajome, kiedy tylko je usłyszała, tak więc informacja została przetworzona i zachowana nieświadomie.
Zawsze kiedy świadome przetwarzanie jest przeciążone, macie możliwość przekazania informacji bezpośrednio do nieświadomości, a człowiek na nią zareaguje. Najłatwiejszy sposób przeciążenia uwagi polega na zmuszeniu osoby do koncentracji na skomplikowanym wewnętrznym doznaniu.
Zastosowałem technikę przeciążenia podczas drugiego w moim życiu oficjalnego seansu hipnotycznego. Pokażę wam, jak to wyglądało. Bill, czy mógłbyś tu na chwilę podejść?
„OK., czy mógłbyś zamknąć oczy? A teraz chciałbym, żebyś łagodnie, na głos zaczął odliczać wstecz od dwustu do zera trójkami. W tym samym czasie położę dłonie na twoich ramionach i będę kręcił tobą delikatnie w kółko. Jeśli w którymkolwiek momencie naszłaby cię ochota na miły głęboki trans, po prostu zrób to z pełną świadomością, że znajdujesz się w dobrych rękach.”
W ten sposób wywołuję przeciążenie, zajmując wszystkie reprezentacyjne systemy Billa. Wizualizacja potrzebna mu jest do odliczania. Kanał słuchowy zajęty jest wymawianiem kolejnych liczb. Dodatkowo dezorientuję go kinestetycznie, kręcąc nim w kółko. Sam się przeciąża, koncentrując uwagę na mnóstwie rzeczy na raz w tym momencie, więc ja już nie muszę.
Mogłem po prostu powiedzieć: „A teraz kręć się powoli w koło.” Jednakże kręcąc nim przy pomocy moich dłoni na ramionach, zapewniam sobie mnóstwo subtelnego sprzężenia zwrotnego, dzięki któremu wiem, kiedy przechodzi ze stanu w stan, i jakiego rodzaju jest to stan. Dodatkowo dostarczam mu kolejną porcję doznań kinestetycznych, którymi okupuję jego uwagę - dotyk moich rąk.
Żeby zapewnić efektywne przeciążenie należy zająć wszystkie systemy reprezentacyjne. Kiedy Bill zajęty jest odliczaniem. Podczas gdy ja dezorientuję go kinestetycznie, moje sugestie dotrą prosto do nieświadomości omijając zajętą świadomość. Jeśli powiem coś, co wybije go z rytmu, będę o tym od razu wiedział dzięki temu, że odlicza na głos. W tę tradycyjną metodę wbudowany jest mechanizm sprzężenia zwrotnego. Jeśli przestanie odliczać, będę wiedział, że albo wszedł w głęboki trans, bądź uporał się z dezorientacją i świadomie słucha moich sugestii, przeznaczonych dla nieświadomości. Wtedy albo zmuszę go do dalszego odliczania, albo stwierdziwszy, że wszedł w głęboki trans, przestanę się wygłupiać i zabiorę się do pracy.
Jest to naprawdę bardzo tradycyjna technika. Przeczytałem o niej wiele lat temu, i nie mając w tej materii żadnego doświadczenia, po prostu postępowałem zgodnie z zaleceniami, jak gdybym wiedział o co w ogóle chodzi. Dopiero kilka lat później zdałem sobie sprawę z rządzącej tym wszystkim zasady i mogłem uogólnić ją i zastosować przeciążenie na wiele różnych sposobów. Sposób, w jaki uczymy na tych warsztatach ma pomóc nam w osiągnięciu tego samego celu, ponieważ interesuje nas przekaz w zdecydowanej większości docierający do waszej nieświadomości.
Możecie wykorzystywać każde skomplikowane zadanie do zajęcia osoby, z którą pracujecie, odwracając świadomą uwagę i dezorientując ją. Potem podajecie bezpośrednią, prostą i łatwą do wykonania sugestię typu „Jeśli w jakimkolwiek momencie łatwiej ci będzie po prostu wpaść w głęboki trans, to zrób to i ciesz się tym stanem z pełną świadomością, że znajdujesz się w całkowicie bezpiecznej sytuacji.”
A oto inna wersja. Biorę Jacka za rękę i chcąc go przeciążyć, mówię: „Wszystko, co masz robić to po prostu siedzieć sobie tutaj wygodnie. Ja będę dotykał twoich palców i kciuka nazywając dotykany palec, a do ciebie należy decyzja czy nazywam je prawidłowo czy nieprawidłowo.”
Po czym zaczynam dotykać i nazywać. „Wskazujący, środkowy, serdeczny, mały, kciuk. Środkowy, wskazujący, serdeczny, kciuk.” (dotyka małego palca).
Przy każdym moim „błędzie” zrobi to samo, co zrobił przed chwilą: wzrok stracił na ostrości i zachwiał się rytm oddechu. Jack potrzebował czasu na przeliczenie. Więcej czasu zabrało mu podjęcie decyzji, że się pomyliłem, niż wcześniej decydowanie, że działam prawidłowo.
Gdybym kontynuował, stawałbym się coraz bardziej „niedokładny” i wkrótce Jack zostałby przytłoczony nawarstwiającą się niedokładnością i broniąc się przed nią, wpadłby w głęboki trans. W tym momencie powiedziałbym „I kiedy teraz dotykam serdeczny palec” - i dotknąłbym niewłaściwie - „coraz bardziej się rozluźniasz”. Kontynuowałbym przeciążanie, po czym przeszedłbym do wprowadzania dodatkowych sugestii, dotyczących konkretnych reakcji, jakie chciałbym uzyskać, świadczących o wchodzeniu w głęboki trans.
Dostarczam informację jednocześnie trzema kanałami i domagam się, żeby ocenił, czy wszystkie wchodzące informację - słuchowe, wzrokowe i kinestetyczne - pozostają ze sobą w zgodzie. Wkrótce będzie się musiał poddać i otrzymam od niego przekaz, mówiący z grubsza „OK., powiedz mi, co mam teraz zrobić”.
Zamiast zajmowania wszystkich kanałów, można dać człowiekowi do wykonania tak skomplikowane zadanie w jednym bądź dwóch systemach, które zajmie wszystkie dostępne (7+/-2) segmenty uwagi. Możecie kazać odliczać wstecz od tysiąca po jednej trzeciej, wizualizując każdy ułamek kolorami różnymi dla licznika, kreski i mianownika. Każdy kolejny ma mieć wszystkie elementy innego koloru . Poczym możecie zasugerować „Z każdą liczbą wejdziesz głębiej”. Wszystko to sposoby na manipulowanie człowiekiem w taki sposób, aby przeciążyć jego receptory i pośrednio pozbawić możliwości oceny, co z nim robicie.
Kobieta: Czy podwójna indukcja opisana przez was w książce Patterns II jest przykładem przeciążenia?
Tak, podwójna indukcja to specyficzny przypadek tego, co robiłem przed chwilą, polegająca na tym, że wykorzystuje się dwie osoby do przeciążenia trzeciej. Jest to bardzo szybka metoda. Szybko uzyskujecie potężne przeciążenie i wywołujecie bardzo silną reakcję. Na początku podwójne indukcje wychodziły nam na warsztatach przypadkiem i wtedy zauważyliśmy ich piorunujący efekt. Zaczęliśmy więc wykorzystywać tę technikę w prywatnej praktyce, żeby sprawdzić, jak ją stosować w praktyce.
Mniej więcej sześć miesięcy później opublikowana została książka Journey to Ixtlan Carlosa Castanedy. Pod koniec książki zamieszczony jest bardzo wyrazisty opis podwójnej indukcji. Don Juan mówi do jednego ucha, a Don Genaro jednocześnie do drugiego. Opisy uzyskane od ludzi, z którymi pracowaliśmy przy pomocy podwójnej indukcji, doskonale zgadzały się z tym, co później przeczytałem w książce - o uczuciu przecięcia wzdłuż ciał na dwie połowy i tym podobne.
Z opisów zamieszczonych w książce można stwierdzić, że Carlos jest typem, nazywanym przez nas „derived kino”. Obrazy i słowa są przez niego przetwarzane, a główną uwagę zwraca on na odczucia, jakie w nim wywołują. W przypadku takiej osoby podwójny dopływ informacji słuchowej faktycznie wywołuj efekt kinestetycznego przecięcia na pół, jako że każdy z przekazów przetwarzany jest oddzielnie przez każdą z półkul z osobna, a wywołane nimi odczucia doświadczane będą oddzielnie przez tę stronę ciała, z której wchodzi przekaz. Różnica w przekazie, w różny sposób objawiać się będzie w odpowiedniej połowie ciała, a najsilniej będzie odczuwana w pobliżu linii przecięcia potęgując uczucie przecięcia.
Indukcje zawieszenia, złamanie wzorca oraz przeciążenie mają tę wspólną cechę, że dają wam do sposób na wbicie klina w sam środek doznań drugiej osoby i pomagają rozpocząć proces. Stosujecie je, żeby przełamać stan świadomości, w jakim pozostaje osoba, na korzyść bardziej płynnego i elastycznego stanu. Kiedy już wytworzycie sytuację przeciążenia, złamania lub zawieszenia, po prostu stajecie się bardziej bezpośredni i łączycie wywołaną sytuację z tym, co chcecie osiągnąć. "I kiedy tak to, co się właśnie dzieje, dzieje się dalej, poczujesz jak zmęczone są twoje oczy, jak zaczynają się zamykać i jak ogarnia cię uczucie rozluźnienia.” Kontynuujecie rozwijanie transu, po czy wykorzystujecie go jako kontekst dla pracy nad zmianą, której chcecie dokonać.”
Osobista moc
Inna metoda indukcyjna polega na wykorzystaniu mocy własnej osobowości. Po prostu w jasny i konsekwentny sposób mówicie komuś, żeby wszedł w trans. Jeśli wam się uda, świetnie. Jeśli nie, czekacie, aż osoba wejdzie w trans. Oczywiście cały czas macie do dyspozycji wszystkie inne wzorce - pozawerbalne odwzorowywanie itp. Jeśli każecie komuś wejść w trans, a wasze zachowanie jest w stu procentach zgodne z wolą wprowadzenia drugiej osoby w trans, to go wywołacie. Musicie być tylko absolutnie konsekwentni i zintegrowani. Zharmonizowanie zachowań z zamierzeniami sprawi, że wywołacie taką reakcję, jakiej oczekujecie.
Dla zwiększenia efektywności możecie wykorzystać dodatkowe sposoby i techniki. Jeśli klient informuje was „Naprawdę chcę, ale nie mogę”, mówicie „Oczywiście, że ty nie możesz, czekam na niego.” W ten sposób ignorujecie odpowiedź świadomości i oczekujecie, aż pojawi się coś innego. Jeśli klient opiera się, a wy nie reagujecie, tylko wyczekujecie, prawdopodobnie zmusicie go do powrotu do punktu wyjścia i próby ponownego wejścia w trans, aż w końcu się uda.
Meta-strategia pozwalająca zbudowanie konsekwencji i integracji własnej osoby polega na pamiętaniu, że porażka jest możliwa jedynie wtedy, kiedy ustalicie sobie jakieś ramy czasowe. Większość ludzi przekonanych jest, że nie dają rady, jeśli nie mogą wywołać w sobie transu na zawołanie, natychmiast. A to jedynie sygnał, że trzeba sięgnąć po więcej środków, lub inne sposoby.
Kiedy wahacie się lub nie jesteście do końca przekonani, co macie robić, możecie pewność siebie wspomóc przy pomocy czegoś, co my nazywamy „cytatami”. Możecie powiedzieć: „Opowiem ci teraz o mojej ostatniej wizycie w Phoenix u Miltona Ericksona. Wszedłem do jego gabinetu, a on wjechał do środka na swoim wózku, spojrzał na mnie i powiedział „Wejdź w trans!”.” Używając cytatów ustanawiacie ramy dla swojego zachowania, które przekazują informację „to nie ja, to opis mojego przeżycia”. A jednocześnie, oczywiście, z pełną mocą przekazujecie indukujące sugestie, jakie uważacie za stosowne. Jeśli wywołujecie reakcję transową, wspaniale; wykorzystujecie ją do swoich celów. Jeśli nie i nie macie ochoty ciągnąć dalej, zawsze możecie zawrócić: „To mi właśnie mówił Milton. Ja oczywiście nigdy bym nic takiego nie zrobił.”
Cytaty są naprawdę dobrym sposobem na wypróbowywanie nowych zachowań, co do których nie macie pewności, czy się sprawdzą. Dowiadujecie się, jak to jest, kiedy się coś robi, jednocześnie udając, że to ktoś inny.
Spiętrzone realności
Kolejną procedurą indukcyjną są `spiętrzone realności'. Myślę, że najlepszym sposobem na wyjaśnienie, na czym to polega, będzie opowiedzenie wam o tym, jak to kiedyś w Michigan pracowaliśmy z pewną grupą. Siedziałem sobie w Weber's Inn i opowiadałem ludziom o metaforze. I kiedy tak zaczynałem o metaforze mówić, przypomniała mi się historia, którą opowiedział mi Milton Erickson o grupie, z którą pracował kiedyś na uniwersytecie Chicagowskim, w której sporo ludzi siedziało dookoła, jak wy teraz w półkolu, a on siedział z przodu przed nimi. No więc, kiedy tak siedział i rozmawiał z tą grupą na Uniwersytecie Chicagowskim, opowieścią, która wydawała się najwłaściwsza w tym momencie, była historia, którą jego ojciec opowiedział mu o dziadku, który pochodził ze Szwecji. Jego dziad Sven prowadził w Szwecji mleczarnię i stwierdził, że krowy lepiej się hodują, kiedy mówi się do nich spokojnym, łagodnym głosem o rzeczach, które właśnie przyszły mu do głowy...
Właśnie wbudowałem jedną opowieść w drugą, tę w trzecią, tę w następną i tak dalej, aż wasza przeładowana świadomość nie nadążała już za tokiem narracji. Nawet tak zaawansowanej grupie jak wasza, gdybym miał dalej ciągnąć tę opowieść i wpleść w nią przekazy indukujące, nie byłoby łatwo zdać sobie sprawę, do której realności się odwołuję. Czy mówię o dziadku Svenie, rozmawiającym z krowami, Ericksonie rozmawiającym z grupą w Chicago, ojcu Ericksona opowiadającym synowi historię, a może to ja do was mówię? Podczas gdy świadomy umysł zajęty jest rozgryzaniem tego problemu, wasza nieświadomość gotowa jest do kontaktu.
Spójrzmy na przykład, który jest bliższy problemom terapii. Załóżmy, że przychodzi do mnie kobieta i mówi „Mam problem z wyrażaniem X.” Zapraszam ją, żeby spojrzała jak wiatr porusza szczytami sekwoi, kiedy wyjrzy się z okna gabinetu i zaczynam jej opowiadać o pewnej młodej kobiecie, która przyszła do mnie pewnego razu, usiadła dokładnie na tym samym krześle i zaczęła się przyglądać...z uwagą...tym samym wierzchołkom lasu sekwojowego, kołyszącym się...w rytm oczywiście innego wiatru...w tę i z powrotem...a młoda kobieta zadumała się głęboko...i pomimo że nadal słuchała tonu mojego głosu, przypomniała sobie sen, w którym wyjechała na wieś w odwiedziny...do kogoś specjalnego, przy kim zawsze czuła się wyjątkowo dobrze...
Właśnie włączyłem początek indukcji hipnotycznej w środek splątanych realności. Dzięki spiętrzeniu odniesień przeciążam świadomość i klientka niezdolna już jest stwierdzić, na którym poziomie realności właśnie działam. Rezultatem jest zamęt, ale dużo łagodniejszy i delikatniejszy niż w przypadku przeciążenia zmysłowego. Jednym ze sposobów wzmocnienia efektu jest włączenie w opowieść elementów otaczającej rzeczywistości. Sekwoje stoją za oknem naprawdę, tak samo realne jak w opowieści, więc kiedy opowiadam o sekwojach, mam łatwe przejście z realności w realność. Wkrótce klientka rezygnuje z nadążania za mną i już nie wie, o której rzeczywistości mówię.
W każdej z nich mogę potem umieścić instrukcję wywołującą proces zmian. „I kiedy tak dalej opowiadałem tej młodej kobiecie, która do mnie przyszła...pomimo, że była gdzieś w swoich marzeniach...a ja nie wiedziałem, o czym ona marzy, ale nie potrzebowałem tego wiedzieć...ważne było tylko, że ona wiedziała...a zmiany towarzyszące takim marzeniom...miały objawić się łagodnie w jej przyszłym zachowaniu. I pomimo, że tak przyglądałem się jej rozmarzonej...przypomniałem sobie coś, co przydarzyło mi się kiedyś, kiedy byłem w odwiedzinach u starego przyjaciela w Phoenix w Arizonie.”
Robię teraz dwie rzeczy: spiętrzam poziomy realności w stopniu uniemożliwiającym jej utrzymanie wątku, i jednocześnie daję instrukcje, co ma robić, kiedy będę kontynuował - żeby miała sen, w którym zmieni łagodnie swoje zachowanie itd. Jeśli akurat w gabinecie znajduje się inna osoba, jestem gotowy do wykonania bezpośredniej indukcji. Spojrzę na drugą osobę i powiem: „I Milton spojrzał na mnie i powiedział „Śpiiij”...tylko tak długo jak ci to potrzebne...do rozkoszowania się...doskonale...wprowadzając zmianę, która cię zadziwi i ucieszy...której zawartość nie będzie dla ciebie dostępna, dopóki nie zauważysz jej...w swoim zachowaniu...w ciągu najbliższych dwudziestu czterech godzin...ponieważ zawsze miło jest dać się nieświadomości zaskoczyć...więc Milton powiedział wtedy tej osobie, że mógłby oczywiście...w każdej chwili...i tam gdzie trzeba...i kiedy jego nieświadomy umysł był zadowolony...że zidentyfikował te zmiany...które miały mu się tak przydać...mógłby po prostu...odnowiony...powoli powrócić...na poziom realności najbardziej odpowiedni do uczenia się ważnych rzeczy...”
W tym wszystkim zakładam istnienie kilku bardzo istotnych rzeczy: (1) osobistej siły i mocy: jestem całkowicie przekonany i pewien tego, co robię, oraz (2) raportu: dostroiłem się do drugiej osoby na tyle dobrze, że zdobywam ich zaufanie jako pośrednik przy dokonywaniu zmian.
Po osiągnięciu ich, zawsze możecie potem dołączyć bezpośrednie żądanie reakcji hipnotycznej, włącznie z głębokim transem. Mnoga rzeczywistość przeciąża subtelniej niż inne rodzaje chaosu i technik przeciążeniowych. Daje wam również możliwość, bo przecież w opowieści wszystko może się wydarzyć, włączenia pełnej indukcji i utylizacji. Oczywiście będziecie musieli przeznaczyć na to więcej czasu, niż ja teraz, żeby osiągnąć cel bez przeszkód.
Piętrzenie rzeczywistości może służyć kilku celom. Nie tylko pozwala mi zaprezentować w ramach opowieści coś, co podane w innej formie mogłoby napotkać opór świadomego umysłu klienta, ale także różnicować zachowanie w razie konieczności, zmieniać ton i typ głosu itp., po to żeby wywołać trans. Kiedy mówię o Ericksonie i słyszę sam siebie imitującego jego głos, wszystkie moje doświadczenia z Ericksonem są dla mnie natychmiast dostępne na nieświadomym poziomie. Nie jestem w stanie wymyślić lepszego modelu indukcji hipnotycznej od Miltona Ericksona.
Tym z was, którzy chcą pracować razem, mógłbym podrzucić pomysł, polegający na tym, żeby stworzyć bardzo ogólną, otwartą metaforę nakierowaną na wywołanie transu. Zbudujcie zestaw spiętrzonych realności, pomiędzy które będzie można wpleść bardzo ogólną indukcję hipnotyczną. Przez otwartą metaforę rozumiem, że macie ogólne wyobrażenie kierunku, w którym podążacie. Wiecie, gdzie jest początek, znacie główne postaci. Będą miały miejsce pewne ogólne interakcje i jesteście całkiem pewni, do jakiego zdążacie celu, a jednocześnie wasze historie są wystarczająco otwarte, żeby przyjąć i wchłonąć każdą reakcję. Zawsze macie możliwość przeniesienia się na inny poziom „rzeczywistości”, jeśli nie uzyskujecie odpowiednich reakcji.
Zastosowanie spiętrzonych realności zapewnia wam luźną, zdolną pomieścić wszystko ramę dla waszych działań. W niej możecie umieszczać każdą lub wszystkie na raz techniki i posunięcia, których was uczymy.
Ćwiczenie 6
Właśnie wam zademonstrowałem pięć kolejnych typów indukcji: (1) Indukcje zawieszenia; (2) Zerwanie wzorca; (3) Przeciążenie; (4) Osobistą moc, oraz (5) Spiętrzone realności. Za chwile poproszę was o zebranie się w niewielkie grupy i wypróbowanie tych technik na sobie.
Pozwólcie sobie doradzić, żebyście dla własnej korzyści wybrali do eksperymentów coś nowego. Wiecie już jak robić to, co wiecie, jak robić. Niektórzy ludzie raz po raz przychodzą na nasze seminaria po to, żeby uczyć się rzeczy, które doskonale znają. Polecam wam, żebyście wybrali albo metodę indukcji, której zupełnie nie znacie, albo taką, o której słyszeliście, ale nie mieliście okazji wypróbować w praktyce. W ten sposób wzbogacicie swój repertuar. A im więcej macie do dyspozycji sposobów osiągnięcia celu, tym lepsze efekty osiągniecie z tym większą ilością ludzi. Niektóre metody, sprawdzające się w jednych przypadkach, zupełnie nie nadają się do innych. Mając pod ręką wiele metod indukowania transu, stwierdzicie, że każdego można zahipnotyzować.
Chcę, żebyście ponownie się dobrali w trzyosobowe grupy. A wybierze nieznaną sobie metodę indukcji, i wykorzysta ją do zaindukowania transu w B. Trzecia osoba, C, zwracać będzie uwagę na te reakcje B, które świadczą o przechodzeniu ze stanu w stan. Zmiany będą dotyczyły źrenic, koloru skóry, rytmu oddychania, napięcia mięśni, itp. C ma za zadanie uważnie je śledzić.
A, kiedy już zaindukujesz trans, proszę wprowadź cztery następne etapy:
1)Ustalcie oczywisty sygnał, wskazujący moment, w którym osoba ustabilizowała się w transie na właściwym poziomie. „Dalej...pogłębiaj...swój trans...do momentu, który uznasz za najbardziej relaksujący...i wtedy będziesz mógł wskazać...że osiągnąłeś właśnie punkt, w którym chcesz pozostać...prostym, prawdziwie nieświadomym skinieniem głowy lub...podniesieniem lewej, bądź prawej dłoni...parę centymetrów nad udo...”
2)Po dotarciu na miejsce, dostarczcie B bardzo ogólny zestaw instrukcji na uczenie się. „Teraz, byłbym zachwycony...gdybym zauważył...jak wspaniale twój nieświadomy umysł wybiera szczególnie pozytywne doświadczenia...o których nie myślałeś przez wiele lat...i daje ci przyjemność ponownego...oglądania...i słuchania...oraz przywoływania odczuć...z wielką przyjemnością...związanych z tym zagubionym wspomnieniem doświadczeń...które tak pozytywnie wpłynęły na ciebie.”
Albo możecie powiedzieć „Chciałbym, aby twój nieświadomy umysł zaprezentował ci obraz lub odczucie, lub brzmienie...związane z czymś, co ze szczególną przyjemnością dla siebie stworzyłbyś...jako doświadczenie...w ciągu kilku najbliższych dni...jako sposób przygotowania się do przeprowadzenia...procesu uczenia się, który toczy się...na tych warsztatach.” Treść nie ma żadnego znaczenia. Pozostańcie poza treścią. Dokonujcie bardzo ogólnych odniesień co do tego, co B ma zrobić znajdując się w środku transu, tak żeby miał doświadczenie jednoznacznie wskazujące mu, że znalazł się w nowym stanie świadomości. Niektórzy z was mogą mieć jakąś konkretną prośbę, czego chcą dokonać w transie i możecie się nią na wstępie podzielić z innymi członkami grupy.
Podczas dawania ogólnych instrukcji nauczenie się, możecie dołożyć rzeczy w rodzaju: „I z każdym oddechem, cały czas coraz bardziej...zagłębiasz się lub stabilizujesz na najlepszym poziomie transu...dla ciebie i dla celów, jakie sobie postawiłeś.” Nie sugerujcie żadnej treści. Niech on wypełni je treścią. Po prostu dajcie mu ogólne instrukcje sugerujące dokonanie nieświadomych wyborów i uczenie się.
3)Bez względu na to, jakie dajecie sugestie, dodajcie stwierdzenie, zapewniające wam sprzężenie zwrotne. „I kiedy już twój nieświadomy umysł skończy prezentować ci to doświadczenie, poinformuj mnie o tym, pozwalając jednemu bądź obu ramionom unieść się prawdziwie nieświadomym ruchem, lub może powodując, że powieki nagle zamrugają, kiedy już poczujesz to uczucie świeżości i radości z osiągnięcia tego, co chciałeś.” Dzięki temu wbudowujecie w jego zachowanie sygnał pozwalający wam stwierdzić, że wykonał w transie ustalone zadanie.
4)Po otrzymaniu tego sygnału, musicie zbudować drogę powrotną z transu. „Teraz będę powoli odliczać od dziesięciu do jednego” lub „Mam zamiar za chwilę wyciągnąć rękę i dotknąć twojego ramienia.” Informujecie osobę B co się wydarzy i dajecie jej czas na przygotowanie się. „I kiedy doliczę do `jednego', otworzysz oczy i wybudzisz się pełen radości z powodu przeżytego doświadczenia, odświeżony i odnowiony tym, co właśnie się wydarzyło, gotowy do dalszej nauki nowych rzeczy.”
W ramach alternatywy moglibyście podnieść rękę B, znajdującą się w katalepsji, i powiedzieć „I twój nieświadomy umysł może pozwolić tej ręce opaść nie szybciej niż wracasz do nas do tej konkretnej rzeczywistości, sprowadzając ze sobą uczucia spełnienia, odnowienia i świeżości, wywołane tym doświadczeniem.” Albo „Kiedy poczujesz mój dotyk na ramieniu, poczujesz nagły przepływ spokojnej energii, dającej ci poczucie komfortu, podczas gdy oczy ci się otworzą i będziesz tu i teraz z nami.”
Jakieś pytania?
Kobieta: Tego jest za dużo!
Dałem wam wiele. Będziecie zaskoczeni, jak wiele zapamiętaliście przechodząc przez wszystkie etapy krok po kroku, indukując trans, dając ogólne instrukcje na uczenie się i sprowadzając B z powrotem. OK. Zaczynajcie.
* * * * *
Inkorporacja oraz jak radzić sobie z niepożądanymi reakcjami
Kolejnym szalenie ważnym, ogólnym wzorcem, o którym chciałbym z wami porozmawiać jest inkorporacja. Jeśli przydarza się coś znaczącego, czy jest to sytuacja wewnętrzna - bardzo silna reakcja rozwijająca się w kliencie - czy rzecz zewnętrzna - nagle drzwi zamykają się z hukiem, albo ktoś przechodząc potrąca krzesło, na którym siedzi klient - nic nie da udawanie, że nic się nie stało. Stracicie tylko wiarygodność a co za tym idzie raport, ponieważ klient musi wiedzieć, że jesteście na tyle uważni, żeby zauważy, co się z nim dzieje. Kiedy coś się wydarza, powinniście natychmiast w następnej werbalizacji odnieść się do tego.
W jednej z waszych podgrup, Cathy mówiła, że kiedy wchodziła w trans, słyszał brzęczenie rozmów w tle. Jaką wam to nasuwa metaforę?
Kobieta: Pszczoły.
Pewnie. Można inkorporować brzęczenie mówiąc: „A brzęcząca w tle rozmowa może ci się skojarzyć z pięknym, ciepłym letnim dniem. Słyszysz latające dookoła pszczółki, a ty leżysz w chłodnej trawie, czując na twarzy ciepło słonecznych promieni.” To jeden ze sposobów.
Kobieta: A jeśliby się okazało, że ta osoba ma fobię na punkcie pszczół?
Jeśli przyglądacie się dokładnie, co się dzieje, zauważycie natychmiast po reakcjach, czy tak się sprawy mają.
Kobieta: Ale gdyby ci się coś takiego przytrafiło, co byś zrobił?
Natychmiast inkorporuję: „I wiesz przecież, że te pszczoły pochodzą z innej przestrzeni i czasu, a ty siedzisz wygodnie w tym pokoju.” Zabieracie człowieka z groźnej sytuacji i reorientujecie na teraźniejszość. Albo możecie go zmienić w pszczółkę. Niech sobie trochę sam pobzyczy. Być albo nie być (pszczółką).
Nigdy zawczasu nie wiadomo, czy zastosowana przez was metafora, lub jakikolwiek inny manewr nie wywoła fobii albo traumatycznego przeżycia. Musicie stosować mechanizm informacji zwrotnej i patrzeć, czy wasze działania są właściwe. Dopóki macie klienta pod stałą obserwacją, natychmiast zauważycie, kiedy zacznie się dziać coś nieprzyjemnego.
Inny wspaniały sposób na inkorporację to: „I to głośne trzaśnięcie drzwiami, które właśnie dotarło do twych uszu, pozwoli ci z uczuciem jeszcze większej wygody siedzieć tu i słuchać mojego głosu.” Po prostu najpierw stwierdzacie, co się stało, po czym łączycie z pożądaną reakcją.
Po ostatnim ćwiczeniu podszedł do mnie mężczyzna i opowiedział mi o tym, jak czuł już, że wchodzi w trans i nagle przez jego ciało przeszedł wstrząs i wrócił na jawę. Znał powód dlaczego tak się stało. Powiedział, że miał uczucie, iż nie chce wchodzić głębiej. Jego reakcje mogłyby być zupełnie inne, gdyby osoba, która do niego mówiła, zauważyła te niekontrolowane ruchy ciała i powiedziała: „Czasami, kiedy zaczynasz wchodzić w odmienny stan świadomości, przez ciało przechodzą lekkie wstrząsy, zupełnie jak wtedy, kiedy po bardzo wyczerpującym dniu, kładziesz się spać i tuż zanim zaśniesz, ciało lekko drży. To tylko oznaka, że zaraz wejdziesz w naprawdę głęboki trans.” Widzicie, w ludzkim doświadczeniu nie ma niczego, co oznaczałoby tylko jedną, konkretną rzecz, więc możecie sprawić, że będzie oznaczać to, co wy chcecie.
A co z silnymi reakcjami wewnętrznymi? Wszyscy z was pragnący działać jako specjaliści od hipnozy, muszą mieć sposoby radzenia sobie ze złymi reakcjami: intensywnymi, wewnętrznymi odpowiedziami, zdarzającymi się czasem w trakcie wchodzenia w trans. Ustawmy sobie ten problem w odpowiedniej perspektywie. Jednym z nieświadomych powodów, dla których ludzie mają tendencję do korzystania z jednego poziomu świadomości z względnym pominięciem pozostałych, jest wielka ilość nieprzyjemnych doświadczeń, zgromadzona w tym systemie reprezentacyjnym, który został wyrugowany ze świadomości. Jeśli specjalizujecie się w pewnych stanach świadomości, jeden ze sposobów bronienia się przed złymi wspomnieniami polega na umieszczeniu ich w systemie znajdującym się poza świadomością. Dzięki temu odczuwacie przynajmniej tymczasową ulgę na poziomie świadomym. Umysł nieświadomy zatrzymuje materiał mogący przeciążyć świadomość, co jest jedną z jego podstawowych naturalnych funkcji.
Tak więc zmieniając stan i udostępniając klientowi system nieświadomy, może się zdarzyć, że najpierw natkniecie się na odpady. W terminologii gestalt, niedokończona robota. W terapii TA materiał do ponownego rozpatrzenia. Bolesne doświadczenia z przeszłości bywały tak często przywoływane i ponownie przeżywane w historii hipnozy, że nawet ukuto specjalny termin dla tego zjawiska - „reakcje nieprawidłowe”. A na mój rozum reakcja nieprawidłowa to jak najbardziej naturalna reakcja na nagle odkryty i otwarty system, zawierający nieprzyjemny i bolesny materiał z przeszłości.
I co z taką „niewłaściwą reakcją” począć? Załóżmy, że klient wybucha płaczem. Zauważacie to i co z tym robicie?
Jack: Czy nie powinno się zrobić dokładnie tego samego, co w przypadku zewnętrznych zakłóceń? Zacząłbym odwzorowywać to co się dzieje.
Dokładnie tak. Zrobiłbym to samo. Najpierw odwzorowanie. Zaczynacie: „Wypełniają cię nieprzyjemne uczucia, bardzo nieprzyjemne.” Zaakceptowaliście jego reakcję. Nie musi już z wami walczyć, żebyście jego reakcję uznali. Daliście mu werbalny opis przeżywanego przezeń doświadczenia. „I płaczesz...i twoje łzy wywołał ból i niepokój z przeszłości...i czujesz się bardzo źle...I kiedy przypominasz sobie...te uczucia i one powracają do ciebie...chciałbym, żebyś rozważył następującą sprawę...Każdy z nas, we własnym, osobistym życiu doznał wielu, wielu rzeczy i niektóre z nich nazywamy nieprzyjemnymi...Te niemiłe doznania często tworzą bazę...dla późniejszych zdolności...i umiejętności...których nie mogą w sobie rozwinąć ludzie...którzy ich nie doświadczyli...Jak miło jest...odczuwać dyskomfort z przeszłości...z pełnym przeświadczeniem...że przeżyłeś, a twoje doznania i doświadczenia tworzą zestaw, dzięki któremu możesz wygenerować właściwsze zachowanie w teraźniejszości.”
Tak więc po odwzorowaniu zrobiłem coś, co nazywamy „przeramowaniem kontekstu”. To, co powiedziałem, zmieniło znaczenie tego, co się działo. Zamiast gołych niemiłych wspomnień mamy teraz podstawę dla przyszłej wiedzy i dokonań.
Mężczyzna: Czy po odwzorowaniu można by było tę jego część postawić przed jego oczami i poprosić, żeby przyjrzał się wydarzeniom z przeszłości?
Doskonale. „Chcę, żebyś zobaczył siebie w tym dokładnie wieku i zaciekawił się, co się dokładnie dzieje...z oczami i uszami otwartymi na te wydarzenia i poczuciem pewności, płynącym ze świadomości, że przeżyłeś to wszystko.” Dzięki temu manewrowi dysocjujecie go od niemiłych doświadczeń i zmieniacie kontekst. Jest to podstawa techniki NLP stosowanej do leczenia fobii, a szczegółowo opisanej w książce Frogs into Princes.
Mężczyzna: Osoba z którą robiłem ćwiczenie bardzo szybko weszła w coś. Gałki oczne zaczęły się szybko poruszać, głowa chodziła do tyłu i do przodu, ręka zaczęła drgać i zauważyłem bardzo zaciśniętą szczękę. Czułem się poważnie zagubiony. Nie wiedziałem, czy jest to miłe czy niemiłe doznanie, opór przeciw hipnozie czy może coś zupełnie innego. Prosiłbym o podpowiedź.
Dotykamy tu ważnej kwestii odróżniania interpretacji od doznań zmysłowych. „Zwiększone napięcie mięśni wokół szczęki” oraz „głowa poruszająca się w przód i tył” to opisy doznań zmysłowych, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych opisów. „Niemiłe doświadczenie” oraz „opór przeciw hipnozie” pozostają w obszarze domysłów i halucynacji. Halucynacje ą w porządku - są przecież niezbędną częścią tworzenia sztuki. Ja jednak nalegam, abyście dokonywali cały czas ścisłego rozróżnienia pomiędzy opisami bodźców zmysłowych a sytuacją, kiedy sobie tylko coś wyobrażacie.
Zamiast spędzać czas na zastanawianiu się, jaka interpretacja jest właściwa, lepiej po prostu werbalizować to, co widzicie i słyszycie. Możecie opisać napięcie mięśni, łzy, układ ciała, oddech itp. Dzięki odwzorowaniu ich doznań podtrzymacie raport.
Macie wybór. Możecie powiedzieć: „Jakież to było silne doznanie, byłeś zaskoczony, prawda?” albo: „I te sygnały, które mi przekazałeś na zewnątrz mają silne powiązanie z bogatym doznaniem wewnętrznym, którego właśnie doświadczasz.”
Często za pierwszym razem, kiedy osoba wchodzi trans, mięśnie wiotczeją, a oczy robią się wilgotne, lub nawet pojawia się kilka łez. Nie halucynujcie. Może to oznaczać głęboki smutek albo po prostu relaksację. Gdybyście mieli decydować o znaczeniu obserwowanych zdarzeń, narzucalibyście rzeczywistości własny system przekonań i wartości. Nie wchodźcie w treść i werbalizujcie tylko to, co widzicie. „I kiedy ta łza spływa ci po policzku, coraz bardziej się rozluźniasz, wiedząc że jesteś całkowicie bezpieczny.” Nie ma żadnego oczywistego związku pomiędzy łzą na twarzy a komfortem. Jeśli jednak zaczynacie od weryfikowalnych jednoznacznych opisów bodźców zmysłowych, po czym łączycie je z reakcją, jaką chcielibyście rozwinąć, wykorzystujecie zaistniałą sytuację do poprowadzenia człowieka w pożądanym kierunku.
Joan: Nieopatrznie użyłam bardzo mocnego wyrażenia w kontakcie z partnerem. Poprosiłam go, żeby pomyślał o swoich dłoniach, jak gdyby były „oddzielone od ciała”. Natychmiast wszedł w to i zaczął nosić ze sobą ciężką, odseparowaną od ciała rękę. Kiedy usłyszałam, co mówię, zdałam sobie sprawę, że źle zrobiłam, ale nie wiedziałam, jak to naprawić.
Cóż, po pierwsze przeorganizuj własną reprezentację. Nie było nic do poprawiania. Widzisz Joan, nie ma błędnych komunikatów. Istnieją jedynie reakcje na twoje komunikaty i rezultaty na nią. Reakcja, którą wywołałaś, nie była tą, jakiej chciałaś. Ale to nie jest błąd, lecz kolejny krok na drodze do uzyskania pożądanej reakcji.
Zauważyłaś to, kiedy na słowa „oddzielona ręką” uzyskałaś bardzo silną reakcję. Mając w pamięci zasadę inkorporacji, co robisz? Natychmiast mówisz: „I to cię bardzo drażni”. Tak wygląda jedna z możliwości. Zauważcie, że nie jest to stwierdzenie oparte na bodźcach zmysłowych. Wyrażam przypuszczenie, że nazwa doznania, które właśnie wywołałem, zmieściłaby się w bardzo ogólnej kategorii zwanej „drażnieniem”.
Jeśli nie ufacie swoim przypuszczeniom, pozostajecie całkowicie ogólni. „I naprawdę masz na to odpowiedź. I istnieje wiele reakcji na tę konkretną sytuację, których możesz się nauczyć.” Nie wiecie nawet, na co reaguje klient, więc mówicie „w tej szczególnej sytuacji”. Lub „Mógłbyś się zastanowić, jak twój bliski przyjaciel zareagowałby na ten pomysł, w sposób odmienny, niż ten ,który ty wykorzystałeś.” Znowu inkorporujecie.
Jeśli chcecie pozostać bardzo ogólni, mówicie: „Twoja reakcja jest bardzo potężna”. Takie odwzorowanie zawsze będzie dobre. Nie mówicie nawet czy doznanie jest pozytywne czy negatywne, a jedynie uznajecie jego istnienie. Na odpowiednim poziomie ogólności zawsze będziecie mieli rację.
Jeśli przypuszczacie, że klient przeżywa coś niemiłego. Po odwzorowaniu możecie powiedzieć: „I jak miło jest przypomnieć sobie niemiłe doznania z przeszłości z uczuciem satysfakcji, że się je już przeżyło, więc się nie powtórzą.” Albo „Jak niemiłe są pewne doświadczenia...I wiedząc, że takie niemiłe doznania tworzą podstawę...obecnej siły...miło jest (zmienia się ton głosu)...pamiętać jak niemiłe...były niektóre nasze doświadczenia z przeszłości.”
Nazywa się to przedefiniowywaniem zawartości. (Przeczytaj książkę Reframing). Bierzecie reakcję i umieszczacie ją w szerszym kontekście, w którym i reakcja i samo doznanie stają się pozytywną bazą, na której można zbudować kolejne reakcje. Zaakceptowaliście zachowanie klienta w stu procentach. Tak jest i nie próbujecie niczego na siłę zmieniać. Po czym nakładacie ramę konstruktywnego wykorzystania sytuacji.
Możecie także zawczasu przedsięwziąć środki zapewniające klienta, że cokolwiek się nie pojawi w trakcie seansu, będzie przyjemne. W ten sposób łączycie uczucie przyjemności z odmiennymi stanami świadomości. Później nauczycie się radzić z ewentualną nieprzyjemną zawartością.
Łatwy sposób uniknięcia niewłaściwych reakcji polega na tym, że spoglądacie znacząco na klienta i zanim zaczniecie seans mówicie: „Twój nieświadomy umysł całe życie chroni cię - jest to jego podstawowe i główne zadanie - przed materiałem z twojego życia, który mógłby sprawić ci ból lub przytłoczyć cię, gdyby dostał się do świadomości. Odwołuję się do twojej nieświadomości, aby nadal spełniała swój obowiązek, jak zawsze w przeszłości. I kiedy będziesz zmieniać stan swojej świadomości, pierwsze doznania będą służyły zapamiętaniu, odkryciu i cieszeniu się ponownie pewnym miłym i pozytywnym doświadczeniem z przeszłości. Nieprzyjemny materiał, zmagazynowany w tym samym systemie, zostanie odłożony na bok w bezpieczne miejsce. Nauczywszy się funkcjonowania w odmiennym stanie świadomości, nieprzyjemny materiał może zostać potraktowany w potężny i miły sposób, ponieważ tak zwane negatywne doświadczenia z przeszłości często tworzą podwaliny pod potężne zasoby, z których korzystasz w teraźniejszości, jeśli spojrzysz na nie, poczujesz je i usłyszysz w nowy sposób.”
Jeśli to zrobicie, uzyskacie bardzo pozytywny potrzebny wam raport z nieświadomością klienta, ponieważ utwierdzacie ją w jej podstawowej funkcji ochronnej i jednocześnie prosicie, aby czyniła tak dalej. Wyrazicie także szczególną prośbę: żeby pojawiający się materiał służył wywołaniu w świadomości pozytywnej potrzeby kontynuowania eksploracji w nowych dla niej obszarach.
A tak przy okazji, niewłaściwe reakcje nie są niczym złym. Twierdzę jedynie, że warto znaleźć bardzo potężne pozytywne doznania, kiedy zaczynacie pracę z transem. Wielu ludzi przekonanych jest, że zmiana wiąże się z cierpieniem. Przy takim nastawieniu ludzie opierają się zmianom, ponieważ naturalnie starają się unikać bólu. Po dokonaniu czytelnego rozróżnienia pomiędzy bólem a zmianą, zmiana przychodzi dużo łatwiej. Jako pośrednik w wywoływaniu zmian ułatwiacie sobie życie, ponieważ zmiana i ból nie muszą iść w parze.
Stan: Innymi słowy twierdzisz, że mamy do czynienia z psychologicznym judo, tyle że w judo reakcje przeciwnika wykorzystujesz przeciw niemu, a tutaj wykorzystujesz reakcje klienta na jego korzyść.
Tak, Stan, czy mógłbyś złączyć swoje dłonie nad głową? Zacznij przeć prawą ręką. Shirley, czy mogłabyś też to dla mnie zrobić?
W obu przypadkach, kiedy poprosiłem ich o to, żeby napierali prawą ręką, oni również parli lewą! To kinestetyczna metafora zjawiska oporu. Napierając na kogoś, wywołacie reakcję oporu, z którą będziecie sobie musieli bezpośrednio poradzić. Lub możecie uznać, że każda reakcja jest tą najlepszą w repertuarze klienta w danej sytuacji. Zamiast się z nią zmagać i tracić waszą wspólną energię i czas, nie mając żadnej gwarancji, że osiągniecie cokolwiek dobrego, możecie ją zaakceptować i wykorzystać.
Ta sama różnica zachodzi pomiędzy zachodnim boksem i wschodnimi sztukami walki, które rządzą się zasadą nie przeciwstawiania się sile drugiej osoby. Zamiast tego przejmujecie siłę przeciwnika i kierujecie go w pożądanym przez was kierunku, wykorzystując jego siłę, nie swoją. Poprosiłem was o wykonanie kinestetycznej metafory różnicy pomiędzy klasyczną hipnozą opierającą się na bezpośrednich poleceniach a wzorcami, których uczymy was na tej sesji.
Mężczyzna: Czy po zauważeniu niepożądanej reakcji prosisz klienta o zawartość?
Nie. Pytaniem o treść zajmuje się tradycyjna psychoterapia. Nie potrzebuję zawartości,, więc o nią nie proszę, bo to zwalnia cały proces. Ale każdy człowiek potrzebuje informacji zwrotnej oraz systemu przekonań, co jest słuszne i ważne. Wasi klienci, jeśli zostali nauczeni przez was lub innych tradycyjnych terapeutów, że trzeba mówić o treści przeżyć, mogą potrzebować spełnienia ich potrzeb i wtedy należy pytać o treść.
Mężczyzna: Czy Milton Erickson kiedykolwiek prosił o zawartość?
Myślę, że Erickson robił wszystko. Jestem przekonany, że w przypadku pewnych klientów żądał mnóstwa informacji o treści przeżyć. Widziałem także jak stosował czystą pozbawioną wszelkiej treści terapię procesową, więc wiem, że dysponował pełnym wachlarzem możliwości. Jeśli potraficie zastosować czystą procesową terapię, to umiecie także radzić sobie z treścią. Dzięki temu macie pełen zakres możliwości do wykorzystania.
Dzisiejsze popołudnie spędziliście na przećwiczeniu dwóch metod spośród dziesięciu, o których mówiliśmy. Wykonaliście je nieźle i wywołaliście całkiem udane transy. Nie poznacie żadnej z pozostałych ośmiu technik indukcyjnych, dopóki ich nie wykonacie. Złóżcie sobie małe przyrzeczenie, że będziecie się rozwijać jako istoty ludzkie. Jestem tylko hipnotyzerem, więc to jedynie sugestia. Jako komunikoatorzy winni to jesteście sobie, żeby posiadać duży wybór do zapewnienia sobie różnorodnych rezultatów. Umówcie się z przyjaciółmi lub znajomymi, lub wykorzystajcie własną prywatną praktykę do prywatnych praktyk i systematycznie przeróbcie pozostałe sposoby osiągania tych samych rezultatów. Jeśli macie na podorędziu dziesięć sposobów wywołania transu, to zawsze go wywołacie. Stosując meta-strategię o nazwie „podstęp”, możecie rozpocząć jeden rodzaj indukcji, a w przypadku gdy reakcja nie pojawia się wystarczająco szybko - waszym lub klienta zdaniem - przechodzicie gładko do innego typu indukcji i go wypróbowujecie. A jeśli wciąż efekty was nie zadowalają, przechodzicie do następnego. Klient zauważy, że łagodnie i swobodnie przechodzicie z jednego typu komunikacji w drugi. Nie będzie wiedział i nigdy się nie dowie, że wypróbowywaliście jedną metodę i stwierdziwszy, że nie działa wystarczająco szybko, przechodzicie do kolejnej.
Benediction
Spróbowaliśmy was dzisiaj zainteresować i zwrócić waszą uwagę na fakt, że znajdujecie się w posiadaniu całych światów możliwości, które każdy z was ze sobą tutaj przyniósł oraz iż chcielibyśmy wam pomóc odnaleźć zasoby i dostęp do nich. Przerobiliśmy dziś cały zestaw wzorców, które uznajemy za niezbędne do efektywnej komunikacji hipnotycznej, jak również porozumiewania się w ogóle. Przyjrzeliśmy się serii technik indukcyjnych i prosimy was, abyście te techniki włączyli do obecnego repertuaru nieświadomych reakcji i procedur jako alternatywne sposoby osiągania celów, które już potraficie osiągać innymi sposobami.
Jeśli mieliście uczucie, że poruszamy się dzisiaj zbyt szybko, przerabiając więcej materiału niż jest w stanie wchłonąć świadomość, chciałbym was zapewnić, że macie absolutnie rację. Jest to celowy i zamierzony element techniki. Którą wykorzystaliśmy przy tego rodzaju instrukcji, rozumiejąc, że umysł nieświadomy pokaże wam wszystko to, co pominęliście na poziomie świadomym. Dziękujemy waszej nieświadomości za uwagę i prosimy ją o wykorzystanie naturalnie występujących stanów, co przydarzy się wam później, wieczorem.
W pewnym momencie zaśniecie dziś wieczorem. Podczas snu i marzeń sennych, naturalne procesy integracyjne mają cały czas miejsce i przejawiają się w bardzo ciekawy i gwałtowny sposób. Czasem pamiętacie treść marzeń sennych, czasami nie. Nie ma to znaczenia, jeśli chodzi o integracyjną funkcję marzeń sennych. Odwołuję się do waszych nieświadomych umysłów, w trakcie integracyjnych procesów snu i marzeń sennych dziś w nocy, o wykorzystanie tej okazji do uporządkowania dzisiejszych doświadczeń. Wasza nieświadomość może wybrać i przetworzyć te fragmenty, które wy lub ktoś obok was efektywnie zastosował do wywołania pewnych reakcji, a które chcecie dodać do swojego repertuaru.
Tak więc wasza nieświadomość może uporządkować dzisiejsze doznania, zarówno te, których jesteście świadomi, jak i te, które odbywały się poza waszą świadomością, i zachować w użytecznej formie to, co uważa za cenne dodatki do waszego repertuaru, tak że w nadchodzących dniach, tygodniach i miesiącach odkryjecie, że wasze zachowania zmieniają się i wzbogacają o nowe możliwości odpowiadające waszym potrzebom, kiedy wy będziecie dokonywać rzeczy, których nauczyliście się, nawet o tym nie wiedząc.
W tym samym czasie, kiedy będziecie śnić te dziwne i niezwykłe sny, prosimy waszą nieświadomość, żeby zrobiła wszystko, aby wasz sen był zdrowy i głęboki, a przebudzeniu rano towarzyszyło uczucie świeżości i odnowy. Abyście dołączyli do nas jutro rano na seminarium w tym pokoju.
Dziś dziękuję wam bardzo za uwagę.
Tranceformations recenzja cd 3
Jeżeli zajmujesz sie zawodowo hipnoza i czasem zdarza Ci sie, ze w czasie sesji nagle dzieje sie cos niespodziewanego jak na przykład nagly hałas lub komuś dzwoni komórka to ten rozdzial Cie zachwyci. Bandler i Grinder opisują w jaki sposób wykorzystać te zjawiska do pogłębienia hipnotycznego transu. Użuwają oni określenia utylizacja", które w języku polskim nie kojarzy się zbyt dobrze, lepsze byłoby określenie "wykorzystywanie" lub "winkrustowywanie" albo "wbudowywanie". No ale bedziesz wiedziec, ze nie chodzi o surowce wtórne :-).
"Temat na dzisiejszy poranek to utylizacja. W jaki sposób najlepiej spożytkować dopiero co osiągnięty odmienny stan świadomości? Założenie na dziś brzmi, że weszliście już w raport i zakładam, że przeszliście już etap indukcji, w związku z czym wasz klient siedzi właśnie przed wami pogrążony w transie.
Najbardziej pozytywna cecha odmiennego stanu świadomości przejawia się w fakcie, że nie istnieje konieczność zmagania się z opiniami i hierarchią wartości zaindukowanej osoby. Z mojego doświadczenia wynika, że nieświadomy umysł ma ochotę spróbować wszystkiego, o ile jest dobrze poprowadzony i otrzymuje właściwe instrukcje. Nasz świadomy umysł, zamiast po prostu wypróbować czy dane zachowanie działa, nieustannie zajmuje się ocenianiem, czy jest ono możliwe czy też nie. W porównaniu z nieświadomym umysłem i jego gotowością badania nieznanego, umysł świadomy ze swoim ograniczonym systemem wyobrażeń jest zazwyczaj niesłychanie skrępowany, jeśli ma przed sobą możliwość wypróbowania czegoś nowego. Nieświadomości z reguły nie nękają tego typu ograniczenia.
Jeśli w waszym gabinecie pojawia się osoba, która mówi wam, że czegoś nie potrafi zrobić, a bardzo by chciała, warto założyć, że ma za sobą niezliczone próby świadomego poradzenia sobie z problemem i że wszystkie one zawiodły. Tak więc nie dowiecie się od niej niczego ciekawego na poziomie świadomym. Aby uniknąć walki i nie napotkać „oporu” należy po prostu usunąć z drogi świadomość i dotrzeć bezpośrednio do „szefa”.
Od początku warsztatów wiele osób zadawało sobie następujące pytanie „Co ja mam robić po wprowadzeniu człowieka w trans?”. Najprostszy sposób spożytkowania indukcji polega na dostarczeniu zestawu pustych znaczeniowo instrukcji, które generalnie każą „naucz się czegoś”, „a teraz się zmień” itp. Nazywamy je ... , ponieważ są to bardzo konkretne polecenia dotyczące procesu, przez jaki musi dana osoba przejść, aby się zmienić i rozwiązać problem i jednocześnie zupełnie niekonkretne co do zawartości. Kwestia co jest do zrobienia, pozostaje niejasna, natomiast skonkretyzowana i szczegółowa jest sprawa jak to osiągnąć. Na koniec wczorajszego dnia wypełnionego wieloma indukcjami usłyszeliście prostą instrukcję wywołującą proces. Na pożegnanie poinstruowaliśmy was, żebyście przeanalizowali nowe doświadczenia, wybrali z nich pożyteczne elementy i zastosowali je w przyszłości. Zwróćcie uwagę, że nie było w tym żadnej konkretnej zawartości. Nie powiedzieliśmy, które doświadczenia macie wziąć pod uwagę, kiedy ich używać ani w jakich sytuacjach. Zadanie wypełnienia tych ogólników treścią pozostawiliśmy waszym nieświadomym umysłom.
Ten sposób wydawania instrukcji ma kilka dobrych stron. Jego wielką zaletą jest fakt, że nie musicie wiedzieć, o czym mówicie. Nie potrzebujecie znać szczegółów cudzego życia do dawania pozbawionych zawartości i pożytecznych, wywołujących proces instrukcji. Jeśli ktoś przychodzi do was z problemem, możecie skorzystać z instrukcji wywołującej proces i powiedzieć: ”Na nieświadomym poziomie przyjrzyj się swojej osobistej historii, poświęcając czas na rozpoznanie specyficznego obszaru, który może okazać się pomocny przy rozwiązywaniu problemu.” Nie określacie dokładnie, o jaki „obszar” chodzi, mówicie tylko, że klient go znajdzie. Nie definiujecie problemu, bo właściwie nie wiecie nawet, o co dokładnie chodzi!
Inna zaleta wywołujących proces instrukcji, polega na tym, że angażują słuchacza w bardzo aktywny sposób, ponieważ musi on wypełnić znaczeniem puste miejsce. Trzecia korzyść powyższej metody jest taka, że respektuje się spójność i integralność klienta. Dzięki tej metodzie nie ma szans na wprowadzenie niewłaściwych dla niego treści, z tego prostego powodu, że przekaz pozbawiony jest w ogóle jakiejkolwiek treści.
Dla tych z was, którzy znają Meta-Model, pomocna może okazać się wiedza, że werbalne wzorce hipnotyczne, włącznie z instrukcją wywołującą proces, są przeciwieństwem Meta-Modelu. Meta-Model jest sposobem na dokładne określenie doświadczenia. Jeśli stosuję Meta-Model, to na stwierdzenie klienta „Boję się” reaguję pytaniem „Czego?”. Zadaję je po to, żeby otrzymać dokładniejszą informację co do zawartości, której mi brakuje.
W przypadku instrukcji wywołującej proces jestem z kolei celowo niedokładny. Pozostawiam całe obszary niedopowiedziane, żeby dać klientowi maksimum możliwości do wyboru przy wypełnianiu obszarów, aby uzupełnienia były dla niego bądź niej jak najbardziej znaczące.
Znajdziecie przykłady takiego działania przypominając sobie, co robiliśmy po indukcjach, które wcześniej wykonywaliśmy. Mówiliśmy rzeczy w rodzaju „A teraz możesz pozwolić swojej nieświadomości, aby pokazała ci jakieś przyjemne wspomnienie...” Mam nadzieję, że macie ogólne pojęcie czym są instrukcje wywołujące proces. (Jeśli chcecie poznać szczegółowe wzorce językowe do zastosowania przy tworzeniu instrukcji wywołujących proces, zajrzyjcie do Dodatku II).
Jeden z językowych wzorców - presupozycja - jest tak ważny, że chcę go teraz omówić.
- Jane, mogłabyś tu na chwilę podejść? Czy wiesz, że już przeżyłaś w swoim życiu takie chwile, kiedy byłaś w głębokim transie?
- Trudno mi powiedzieć. Myślę, że teraz jestem.
- Czy dzisiaj wolałabyś, żebym zastosował werbalną czy pozawerbalną indukcję wprowadzającą cię w głęboki stan transu?
- Werbalną.
- OK. Czy wolałabyś, żebyśmy zaczęli od razu, czy może mam wszystkim wytłumaczyć, co będę robił, zanim zacznę?
- Najpierw opisz.
Jaką zastosowałem wobec Jane technikę?
Mężczyzna: Dałeś jej wybór.
Dawałem jej wybór. Jednakże co miały ze sobą wspólnego wszystkie alternatywy, jakie jej dawałem?
Mężczyzna: Że znajdzie się zaraz w stanie transu.
Dokładnie. Miały w sobie założenie, stanowiły presupozycję oczekiwanego rezultatu. „Czy wolałabyś, żebym użył indukcji werbalnej czy pozawerbalnej, kiedy będę cię wprowadzał w stan głębokiego transu?” Nieważne co ona wybierze. Właśnie zaakceptowała świat, w którym za chwileczkę znajdzie się w stanie transu. „Czy wolałabyś, abym zaindukował trans natychmiast, czy może mam wyjaśnić najpierw pozostałym maje zamiary?” I znowu presupozycja, czyli założenie jest takie, że ona wchodzi w trans; pytanie brzmi czy teraz, czy chwilę później. Tworzę zjawisko, które Erickson nazywał złudzeniem możliwości wyboru - fałszywą alternatywę. To znaczy ona faktycznie ma możliwość wyboru pomiędzy metodą werbalną i niewerbalną, pomiędzy teraz a za chwilę. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie alternatywy, jakie jej przedstawiam, zawierają w sobie reakcję, jakiej poszukuję, czyli trans. Jeśli dokładnie się przyglądaliście, to zauważyliście, że dziewczyna zaczęła zapadać w trans, zanim cokolwiek miałem szansę zrobić. W pewnym sensie zgadzam się z Jane. Była w odmiennym stanie świadomości już jak przyszła tutaj i usiadła.
Przykład 1: Będę kontynuował i dam wam teraz prosty przykład instrukcji wywołującej proces. Będę nadal stosował presupozycję, a także inne hipnotyczne wzorce językowe..
Jane, czy zechciałabyś wytworzyć w umyśle naprawdę żywy obraz jakiegoś szczególnego miejsca, które według ciebie jest wymarzone do wypoczynku, może to być na przykład miejsce, gdzie spędziłaś wyjątkowo udane wakacje. I wierzę, że twój nieświadomy umysł potrafi dokonać rozróżnienia pomiędzy sytuacją ...(obraca się w jej stronę) kiedy kieruję słowa bezpośrednio i konkretnie do ciebie ...(odwraca głowę w kierunku pozostałych) a momentami, gdy zwracam się do innych.... I proszę bardzo twój nieświadomy umysł ...aby przyjmował tylko tyle z tego, co mam do zaoferowania ...tobie właśnie, ile jest właściwe ...dla twoich potrzeb ...i o reakcję na to w sposób ...który będzie odpowiadał twoim potrzebom, kiedy będziesz wypełniać zadanie.
Jesteś więc tutaj ...Jane ...i wykorzystujesz to miejsce i ten czas ...bardzo byłbym ci wdzięczny gdyby twój nieświadomy umysł ...zechciał wybrać ...jakiś fragment ...szczególnie wesołego ...doświadczenia ...może takiego ...o którym zupełnie zapomniałaś ...po to, żeby kiedy za kilka chwil, za twoją zgodą ...wyciągnę rękę i ...położę ją na twoim prawym ramieniu ...nagle ...przypomnisz sobie ciekawą i wesołą przyjemną sytuację ...o której nie myślałaś od lat.... (Dotyka jej prawego ramienia.) Więc ...baw ...się ...(Jane uśmiecha się szeroko; pozostali uczestnicy zaczynają się śmiać.) Naprawdę dobrze się baw! Nasze doświadczenia z przeszłości ...są niewyczerpanym źródłem radości. I kiedy już nacieszysz się nim ...do końca ...pójdź dalej i pozwól sobie znaleźć się w przyjemnym stanie rozluźnienia.... Kiedy już poczujesz się całkowicie wypoczęta ...proszę powróć tu do nas . . .aby twój umysł świadomy ...razem z nieświadomym ...aby oba uczestniczyły w procesie uczenia się.... (Zaczyna z powrotem mówić normalnym głosem.) Dziękuję ci, Jane.
Czy jasny jest sposób w jaki wykorzystałem instrukcje wywołujące proces teraz z Jane? Poprosiłem ją, żeby najpierw pomyślała o jakimś miejscu do wypoczynku, a potem o jakimś miłym doświadczeniu z przeszłości. Gdybym jednak tę ideę wyraził tak prosto, nie uzyskałbym tak intensywnej reakcji, którą dostrzegliście w zmianie wyrazu twarzy Jane. Tak jak już na początku mówiliśmy, hipnozę możemy traktować po prostu jako wzmocnienie doświadczenia.
Przykład 2: Teraz trochę skomplikuję sprawy. Przyjmijmy, że właśnie podszedłem tutaj do Liz i mówiąc „Witaj, nazywam się Richard Bandler” wyciągnąłem do niej rękę. (Robi to, kiedy o tym mówi.) Kiedy jej ręka się podnosi, to znak, że już uzyskałem nieświadomą reakcję. Potrzebny mi teraz sposób na jej wzmocnienie i wykorzystanie. Mógłbym złapać ją za nadgarstek, przystawić jej dłoń do jej twarzy i powiedzieć „Spójrz na swoją dłoń”. W ten sposób daję jej program, którym może zastąpić ten właśnie przerwany.
„Patrz jak zmienia ci się widzenie ...twoje oczy ...widzą powieki wolno spływające ...na ...oczy ...w takim tempie, w jakim uświadamiasz sobie potrzebę mrugnięcia. Daj sobie tyle czasu, ile ci potrzeba i niech twoja ręka opada w dół tylko tak szybko ...jak szybko się całkowicie rozluźniasz ...na swój własny sposób. Nie ma znaczenia prędkość, z jaką opada twoja ręka. Ważne tylko, że opada ...w tym samym tempie ...i rytmie ...w jakim druga zaczyna ...się podnosić.
Ponieważ chcesz się czegoś nauczyć ...i nie ma żadnego znaczenia, że tylko ty jedna wiesz o jaką naukę ci chodzi, bo twój nieświadomy umysł wie ...od zawsze ...i kiedy ty się tego nauczysz, będzie ważne ...wolniej! ...że uczysz się w sposób zrównoważony ...A twój nieświadomy umysł wie, jaki rodzaj balansu będzie potrzebny ...Właśnie tak . . .
To tak pożyteczne i naprawdę tak istotne ...żebyś pozwoliła swojemu nieświadomemu umysłowi ...dać ci ...okazję i możliwość ...zapytania go o własne cele ...dla których warto dokonać zmian i nauczyć się czegoś ...i o zrozumienie ...które możesz wykorzystać ...dla siebie ...w sposób ...który ...przyniesie tobie ...jednostce ludzkiej ...jak najwięcej korzyści....
Nie wiem ...może tak , a może nie ...może zaczniesz śnić sen ... zawierający w sobie znane twojej nieświadomości rozwiązania ...dzięki którym osiągniesz to wszystko, czego chcesz. Ale wiem na pewno, że kiedy już naprawdę zaczniesz śnić ten sen, będzie ci się wydawał zupełnie pozbawiony sensu. Nie ma znaczenia twoje zrozumienie.... Ważny jest jedynie twój proces uczenia się ...a uczysz się dokładnie tego ...co ci jest potrzebne....
Każdej nocy ...Liz ...poddajesz się naturalnemu procesowi śnienia.... Niektórych snów jesteś świadoma ...a innych nie.... Właśnie tak ...A teraz mam zamiar sięgnąć w dół ...Mam zamiar podnieść twoją rękę ...i nie mam zamiaru mówić ci, że masz ją opuścić ...choć odrobinę szybciej ...niż potrzebujesz wykorzystać w pełni czas ...na rozpoczęcie budowania świadomego rozumienia ...czym jest ...twórcze wykorzystanie nieświadomości. I kiedy twoja ręka dotknie biodra, powoli wybudzisz się ...i zabierzesz to nowe zrozumienie ze sobą. A w międzyczasie ...nie trzeba będzie niczego słuchać ...innego.... Ale tak miło jest podsłuchiwać troszeczkę, kiedy tak uczysz się . . .”
No dobrze, czy potraficie wskazać, które z wykonywanych przez nią ruchów były świadome, a które nie? Skoro macie zamiar pracować z odmiennymi stanami świadomości, bardzo ważna jest umiejętność odróżniania tych rzeczy. Na początku ona wykonywała mnóstwo ruchów swoim ciałem. Część z nich była ruchami czynionymi przez nią w związku z świadomymi reakcjami na to, co się działo, a wiele z nich nie.
Kobieta: kiedy przekręciła się na krześle, wydawało mi się, że to jest świadomy ruch.
OK. Czy kiedy podniosła jej się lewa ręka z biodra to był to ruch pod kontrolą świadomości?
Mężczyzna: Nie powiedziałbym.
Co doprowadziło cię do takiego wniosku? Co odróżniało ten ruch od innych?
Mężczyzna: Był taki pływający. Wydawał się bardzo płynny i gładki.
Czy mógłbyś jeszcze dokładniej opisać swoje obserwacje? Kiedy Liz poruszyła stopami, był to doskonale płynny ruch i jednocześnie całkowicie świadomy. Liz, czy wiedziałaś, że twoja ręka ma zamiar się podnieść?...
Liz: Nie jestem pewna. (W tym momencie jej ręka podnosi się, reagując na ukryte polecenie.)
Właśnie to zrobiła! Ten ruch wznoszący jej ramienia był całkowicie nieświadomy. Jedną z cech charakterystycznych nieświadomych ruchów, cechą którą można zaobserwować jest początkowa faza, kiedy ruch często jest niewielki i niepewny.
Podnieście rękę - podnieście ją świadomie i celowo. Kiedy to robicie, czy zaczynacie ruch od nadgarstka?...Nie, nie zaczynacie od nadgarstka. Rozpoczynacie ruch być może od łokcia, może od ramienia. Mistrzowie wschodnich sztuk walki rozpoczynają każdy ruch od mięśni brzucha - ruch wychodzi z samego centrum ciała. Zupełnie coś innego niż podnoszenie ręki za nadgarstek.
Nawet gdyby Liz zaczęła podnosić rękę od łokcia, rodzaj ruchu całkowicie się zmienia, kiedy jest nieświadomy. Czuję, że chciałbym ten ruch nazwać rwanym. Jest on w pewnym sensie bardzo wdzięczny, ale jednocześnie bardziej niepewny, przerywany co chwila pauzami. Ruch świadomy sprawia wrażenie pełnego, całościowego programu, a z jego początku można łatwo wywnioskować gdzie się zakończy. Stanowi skończoną, zamkniętą całość.
W porównaniu z codziennością, ruch jakiego jesteście świadkami, kiedy człowiek znajduje się w odmiennym stanie świadomości, jest czymś zupełnie innym. Istnieje naprawdę olbrzymia różnica pomiędzy sposobem w jaki ręka Liz uniosła się z biodra, kiedy dałem jej instrukcję w transie, a sytuacją, kiedy poprosiłem ją, żeby podniosła rękę celowo. Gdyby w swoim umyśle podjęła decyzję „Potrzebny mi Kleenex” i wyciągnęła po niego rękę, wyglądałoby to zupełnie inaczej, niż gdybym poinstruował ją w transie, żeby to zrobiła.
Naprawdę ważne jest, abyście dostrzegali te różnice, jeśli chcecie wiedzieć, w jakim stanie znajduje się osoba, z którą pracujecie. Kiedy podniosłem jej rękę i powiedziałem, żeby pozwoliła jej opadać i tak dalej, ramię zaczęło opadać bardzo powoli z małymi przerwami, jak liść z drzewa. To był naprawdę pierwszorzędny nieświadomy ruch. Potem ręka zaczęła opadać szybciej i bardziej gładko. Wmieszał się świadomy umysł. Ręka znowu nabrała ciężaru. Powiedziałem wtedy „Zwolnij!” i wyglądało tak, jak gdyby ręka uderzyła w coś, albo jakby była zawieszona na sznurku. Zatrzymała się jak gdyby powstrzymana naciągniętym sznurkiem, po czym ruch powrócił do pierwotnego rytmu. Dzięki umiejętność rozróżnienia tych dwóch rodzajów ruchu miałem możliwość wzmocnienia jednego i wygaszenia drugiego. Pozwoliło mi to na wprowadzanie jej coraz głębiej w stan transu.
A o co chodziło przy powitalnym podaniu ręki? Kiedy podchodzę i wyciągam do niej rękę, to jakim ruchem ona odpowiada? Kiedy ludzie zaangażowani są w automatyczne, nieświadome programy, takie jak podanie rąk, czy na przykład wyciągnięcie paczki papierosów, to wykonywany ruch przypomina ruch świadomy, gdyż jego początek wyraźnie wskazuje na zakończenie. Jest on ściśle ukierunkowany. Ale nawet w takim przypadku są sposoby na odróżnienie tego typu ruchów od tych naprawdę świadomych i kiedy przyjrzycie się przykładom, będziecie wiedzieli, o co mi chodzi. Kiedy ludzie wykonują zautomatyzowane programy, jak na przykład podanie ręki, to wprawdzie ruch sprawia wrażenie gładkiego i szybkiego, ale nie wymaga koncentracji ich uwagi. Jest automatyczny.
OK. To, co zrobiłem z Lizą stanowi kolejny przykład instrukcji wywołującej proces, z paroma dodatkami. Najpierw trochę czasu spędziłem na rozwinięciu stanu transu, wzmacniając nieświadome reakcje. Potem zacząłem ją instruować, żeby nabyła „nowego zrozumienia” i stosowała go „z korzyścią dla siebie”. Nie mówiłem, na czym to zrozumienie ma polegać ani czego dotyczyć i nie wspomniałem, jak konkretnie powinna sytuację wykorzystać. Nic na ten temat nie mówiłem, ponieważ nie miałem bladego pojęcia czym mogły być. Pozostawiłem tę sprawę całkowicie pod kontrolą jej nieświadomego umysłu.
Potem poprosiłem ją o sen, w którym dowie się, co to znaczy twórczo używać nieświadomego umysłu. Także tym razem nie mówię niczego, co niesie ze sobą jakieś znaczenie. Pozwalam jej na nadanie najwłaściwszego dla niej znaczenia temu, co słyszy. Po czym łączę wykonanie zadania z opuszczeniem ręki do dołu.
Kiedy daje się instrukcje wywołujące proces, używa się sporo słów takich jak „zrozumienie”, „zasoby” czy „ciekawość”. Tego rodzaju słowa określamy jako nominalizacje. Tak naprawdę słowa opisujące proces, to rzeczowniki powstałe na bazie czasowników. Jeśli z powrotem dokonacie przejścia od słowa „zrozumienie” do wyrażenia z czasownikiem „Zrozumiesz...” zdacie sobie sprawę, jak wiele informacji zostaje opuszczone. Zrozumiesz co? Kiedy słyszycie skierowane do siebie nominalizacje musicie wejść w głąb siebie i nadać temu znaczenie. Jeśli klient mówi do was: „No cóż, chcę osiągnąć zadowolenie.” Możecie zmienić satysfakcję w czasownik i zapytać się „Masz zamiar się zadowolić w jaki sposób?” albo „Chciałbyś się zadowolić w jakim obszarze?” Jeśli tego nie zrobicie, będziecie musieli sami wypełnić brakujące miejsca. Tak postępuje większość terapeutów z wypowiedziami swoich klientów. Mają halucynacje na temat tego, co myśli ich klient. Jeśli powiem jedynie „Potrzebuję wsparcia” to musicie we własnym wnętrzu odnaleźć odpowiedź na pytanie co dla kogoś znaczy wspieranie innej osoby.
Za każdym razem, kiedy wybieram wzorce werbalne nie odnoszące się bezpośrednio do doznań zmysłowych, wzbudzam waszą aktywność w procesie nadawania im znaczenia. Za każdym razem, kiedy to robicie, angażujecie się w proces, który nazwaliśmy „poszukiwaniem transderywacyjnym”, co nie w pełni oddaje jego sens, ale ogólnie oznacza to, że ludzie oferowane przez was słowa odnoszą do własnych, osobistych doświadczeń. Jako specjalista od hipnozy wykorzystuję fakt, że jest to naturalne ludzkie działanie. Rozpoczynam od wytwarzania języka wypełnionego nominalizacjami. Nie mam zielonego pojęcia, jakie jest ich znaczenie, ale mój klient wypełni je znaczeniem, którego najbardziej potrzebuje. (W Dodatku II znajdziecie na ten temat więcej szczegółów).
Kobieta: Kilka razy podczas podawania instrukcji procesowych użyłeś słów „Właśnie tak”. Co chciałeś w ten sposób osiągnąć?
Powiedzenie „Właśnie tak” to najprostszy sposób na wzmocnienie występującej właśnie reakcji. Na przykład dając jej instrukcje na wywołanie procesu uczenia się, dostrzegam szybkie ruchy gałek ocznych, lub jakąś inną zmianę wskazującą, że właśnie przetwarza materiał gdzieś w sobie, to powiedzenie „właśnie tak” stanowi instrukcję, żeby wzmocniła to działanie. To pacing każdego doświadczenia, pozwalający mi wzmocnić jej reakcję bez potrzeby jej opisywania.
Przykład 3: Pobawmy się jeszcze trochę. Ann, pozwól, że cię o coś poproszę. Zamknij oczy. Na początek chcę, żebyś zobaczyła jasny, pełny, żywy i wyraźny obraz ściany i chcę żeby w ścianie były drzwi, więcej niż jedne. Czy są one według ciebie takie same, czy też może różnią się między sobą?
Ann: Tak, jest między nimi różnica.
Jest różnica. OK. A teraz tak, drzwi znajdujące się z prawej strony zaprowadzą cię w miejsce, które doskonale znasz. Patrz się na nie cały czas. Natomiast drzwi, które są najbardziej wysunięte w lewą stronę, zabiorą cię w miejsce, które wydawać ci się będzie całkowicie odmienne, ale kiedy poznasz je do końca, okaże się, że już kiedyś tam byłaś. Dobrze, ale są jeszcze jedne drzwi, prawda? Teraz poczuj jak podchodzisz do tych trzecich drzwi i kładziesz rękę na klamce, ale nie otwierasz tych drzwi.
Ann: Ale ja naprawdę ...nie wyczuwam klamki. To są drzwi wahadłowe.
Nie przyjrzałaś się dokładnie. Poszukaj bardzo skrupulatnie. Być może one otwierają się w sposób, o jakim nie miałaś do tej pory pojęcia ...Czy odkryłaś coś niezwykłego w związku z drzwiami? . . .
Ann: Tak.
Próbuj dalej i na próżno spróbuj je otworzyć pchnięciem.... Przeszukaj jeszcze te drzwi ...aż natkniesz się na coś niezwykłego ...co ma znaczenie dla ciebie jako osoby ...coś, co pozwoli ci je otworzyć ...w sposób, w jaki nigdy jeszcze ich nie otwierałaś....
Ann: OK, zrobiłam to.
A teraz, bardzo powoli ...Chcę, żebyś weszła do środka, ale zanim otworzysz drzwi na oścież, chcę, żebyś zdała sobie sprawę ...że za chwilę twoim udziałem stanie się doświadczenie ...o następującej charakterystyce: Będą tam szczegóły ...całkowicie pozbawione sensu ...i zabraknie ci słów na ich opisanie. Ale one właśnie będą najważniejsze ...i to one będą miały ścisły związek ze zmianami w tobie ...jako istocie ludzkiej ...na sposób, którego do końca nie rozumiesz. I kiedy dostrzeżesz te elementy, przyjrzyj im się uważnie. Będą też pewne inne elementy, które cię zadziwią i wzbudzą twój zachwyt ...na przykład, kiedy odwrócisz się za siebie, tam już nie ma żadnych drzwi . . .
Chcę, żebyś teraz wejrzała w otoczenie ...z jasnością ...głęboko ...ponieważ jest coś ...tam właśnie ...czego jeszcze nie zauważyłaś. Coś co będzie miało dla ciebie głębokie osobiste znaczenie. I kiedy twoje oczy wędrują w górę i w dół ...badając otoczenie, nie będziesz wiedziała, co to jest, dopóki nie miniesz już tego wzrokiem ...Właśnie tak. A kiedy wrócisz, to nie jest już takie samo. Ale kiedy naprawdę powrócisz, możesz tego używać jak nowej możliwości ...i jako przypomnienia ...wiedzy, której już od dłuższego czasu potrzebowałaś. Wiem, że kiedy na poziomie świadomym zajmujesz się tym właśnie ...nieświadomie robisz coś innego ...i to coś innego jest dużo ważniejsze od spraw, którymi zajęty jest twój świadomy umysł ...ponieważ na nieświadomym poziomie ...zaczynasz budować fundament ...z tego jednego elementu. Fundament, który będzie trwałą i solidną strukturą ...do budowania na nim nowych ...i bardziej satysfakcjonujących przyszłych zachowań.
I kiedy twój świadomy umysł zajęty jest badaniem twojego otoczenia ...i jest ciekaw, bardzo ciekaw ...co ma zamiar zrobić umysł nieświadomy ...struktura jest cały czas budowana ...podczas gdy ty coraz głębiej angażujesz się w proces. Ta solidna podstawa ...będzie służyć jako ten sam fundament ...jak podstawa którą zbudowałaś ...za tym najpierwszym razem kiedy stanęłaś po raz pierwszy na obu nogach ...bo wcześniej doświadczałaś tylko uczucia czołgania ...zanim ktoś podniósł cię ...i na moment zaledwie ...udało ci się złapać równowagę na obu nogach ...z ich pomocą.... Ale nawet wtedy ...budowałaś nieświadomą podstawę ...która później miała ci posłużyć ...jako fundament ...dzięki któremu zaczęłaś chodzić ...biegać ...stać i siedzieć.
I ten obiekt ...jest zaczątkiem fundamentu ...dla całego obszaru nowych wrażeń ...i wiem ...że twój nieświadomy umysł potrafi zbudować ten fundament naprawdę szybko ...bądź wolno, ale w każdym przypadku musi zbudować go dokładnie ...żeby nie rozsypał się w przyszłości.... Ponieważ te możliwości które pragniesz posiąść w swoim przyszłym zachowaniu ...muszą mieć dostęp do wszelkich koniecznych składników ...na nieświadomym poziomie.... A po to, żeby były dostępne, muszą mieć solidną podstawę w zrozumieniu ...i konieczne elementy ...aby zachowanie stało się dostępne dla ciebie ...jako istoty ludzkiej.
Teraz masz przed sobą dylemat ...dokładnie w tym momencie, kiedy zupełnie nie zdawałaś sobie z tego sprawy ...ale zaczynasz właśnie sobie to teraz uświadamiać.... Albo ...możesz pójść z powrotem, znaleźć drzwi i wyjść ...pozostawiając coś niedokończonego ...lub pozwolisz własnym nieświadomym procesom na dokończenie tego dla ciebie. Albo pozostań tu gdzie jesteś ...zostaw świat ...poza sobą ...samemu sobie ...i wykorzystaj w pełni niezbędny czas ...na zbudowanie struktury ...która będzie zawierać wszystkie składniki ...jakie będą niezbędne dla twojego przyszłego rozwoju ...o którym słyszałaś ...że będzie korzystny dla ciebie ...jako istoty ludzkiej . . .
I ta decyzja ...musi pochodzić od ciebie ...i twoich nieświadomych procesów.... Nie musi się ona pojawić z jakiegokolwiek innego miejsca.... Kiedy tak siedzisz tutaj ...nieświadome procesy ...podtrzymują bicie twojego serca ...podtrzymują twój oddech ...podtrzymują krążenie krwi w twoich żyłach i robią setki tysięcy innych rzeczy, o których twój świadomy umysł nie ma nawet bladego pojęcia.... Waga tego polega ...na zdaniu sobie sprawy, że można zaufać własnym nieświadomym procesom ...które zadbają o ciebie. Kiedy idziesz zatłoczona ulicą ...zanurzona całkowicie w myślach, automatycznie ...zatrzymujesz się na czerwonym świetle ...i nawet mimo to, że zaprzątnięta jesteś tym, co dzieje się w twoim wnętrzu, kiedy światło zmienia się ...to wiesz, że trzeba iść dalej....
Możesz wierzyć, że zawsze te wewnętrzne procesy ...zrobią coś ...co będzie korzystne ...i przydatne ...jeśli da im się odpowiedni bodziec do działania. I nie ma naprawdę żadnego znaczenia, dlaczego nie działo się tak w przeszłości. Ważna jedynie jest świadomość ...że jest to możliwe w przyszłości.
Kiedyś, dawno temu, jeszcze zanim przeprowadziłem jakąkolwiek terapię, siedziałem sobie w restauracji i obserwowałem pewnego człowieka. Ciekawe było w nim to, ...że był kompletnie pijany ...a pomimo tego ...zawsze kiedy mucha usiadła mu na dłoni, odruchowo wstrząsał się cały ...a mucha odlatywała z ręki. Powtarzał ten proces ...raz ...po raz ...i jeszcze raz ...i pomimo tego, że jego świadomy umysł ...nie zdawał sobie sprawy, co się dookoła dzieje, nieświadome działania były zorganizowane ...metodyczne ...i chroniły go . . .
Czasem, kiedy prowadzisz samochód na autostradzie, droga jest pokryta lodem; a czasami nie. Momentami koncentrujesz się na tym, co robisz ...a innym razem myślami jesteś zupełnie gdzie indziej. A kiedy twój umysł odpływa gdzieś daleko, to jedną z najważniejszych nauk, wynikających z tego doświadczenia ...jest ta, że kiedy nagle sytuacja wymaga świadomej koncentracji, od razu jesteś tam z powrotem....
A teraz Anno chcę, żebyś wykorzystując każdą potrzebną ci chwilę ...sprawiła, że wszystkie nauki i całe to zrozumienie są w tobie na dobre ...dla ciebie samej ...i w sposób, jaki będzie najkorzystniejszy dla ciebie jako istoty ludzkiej. I nie ma naprawdę znaczenia ...czy twój świadomy umysł wie, że to się właśnie dzieje. Ważne jest jedynie to, żeby twój nieświadomy umysł ...zaczął od razu demonstrować ci ...poprzez nowe zachowania ...swój olbrzymi potencjał wywoływania zmian w zachowaniu ...teraz i w przyszłości.
A za chwilę zamierzam wrócić i porozmawiać sobie z tobą. I będę ci zadawał pytania ...a na niektóre z nich nie będziesz chciała odpowiedzieć. Nie będziesz musiała na nie odpowiadać. A zanim zrobię to wszystko mam zamiar porozmawiać z innymi ...zawsze będziesz wiedziała w którym momencie odzywam się do nich ...bo mój głos będę kierował w inną stronę. Tak więc masz czas dla siebie, żeby zrobić to, co według ciebie jest do zrobienia ...a czego nie rozumiesz, dlaczego jest ci potrzebne. Dokładnie tak. I bądź świadoma w takim stopniu, w jakim uważasz za stosowne w trakcie procesu . . .
Porozmawiajmy teraz o tym ,co zrobiłem z Anną. W żadnej instrukcji nie było treści. Za to na poziomie procesów istniał wyraźny zestaw instrukcji, które mniej więcej przekazywały dwie sprawy: 1) wykorzystaj nieświadomość; oraz 2) rozwiąż swoje problemy.
Zauważcie, że kiedy uczymy was metod utylizacji, cały czas wykorzystujemy narzędzia, których już wcześniej was nauczyliśmy. Zacząłem od pacingu wszystkiego, co w niej dostrzegałem i kiedy zaczęła się powoli zmieniać, prowadziłem ją powoli zmieniając wychodzące ode mnie sygnały. Na przykład, tak dokładnie dostosowałem rytm wypowiedzi ...do jej oddechu że kiedy ...zacząłem ...zwalniać ...swój rytm ...jej oddech także zwalniał. Obserwowałem wszystkie znaki w zachowaniu, o których wspominaliśmy: odcień cery, kolor skóry, jej oddech, tętno, ruchy powiek i tak dalej. Te niewerbalne znaki to sygnały zwrotne - sprzężenie zwrotne. Wiem, jak ludzie wyglądają, kiedy coraz głębiej pogrążają się w transie, w odmiennych stanach którym towarzyszy fizyczna relaksacja.
Anno, czy jesteś świadoma faktu, że tego rodzaju doświadczenie ma na ciebie wpływ?
Anna - Tak.
Tak więc stworzyłem wiele mechanizmów, dzięki którym możliwy był proces pacingu, a także ustaliłem sprzężenia do wymiany informacji, niezbędne do prawidłowego sprzężenia zwrotnego. Wykorzystałem swoją osobę jako wyrafinowane urządzenie do biologicznego sprzężenia zwrotnego, którym mogła się posłużyć. Obserwowałem zmiany koloru skóry i - kiedy zmiana się dokonywała - bardzo powoli zmieniałem barwę głosu z zupełnie normalnej na całkowicie odmienną. Początkowo dostosowywałem tempo zmian barwy i rytmu do tempa zachodzących w niej zmian. Po czym dokonywałem zmian wyprzedzających jej rytm i tempo i dzięki temu mogłem coraz głębiej wprowadzać ją w trans.
Podczas gdy tego wszystkiego dokonywałem na poziomie pozawerbalnym, dawałem jej jednocześnie wyrażone słowami polecenia, zarówno na poziomie świadomym jak i nieświadomym. Niektóre z tych werbalizacji były szczególnie nakierowane tak, aby dostarczyć mi informacji zwrotnej, dzięki której wiedziałem czy jest ze mną czy nie. Mówiłem o mrowieniu, kiedy na dłoni usiadła jej mucha i obserwowałem czy jej dłoń będzie się poruszać. I poruszała się.
Anna: A czy wykorzystywałeś mój opór do . . .
Nie istnieje coś takiego jak opór.
Anna: No dobrze. Więc kiedy powiedziałeś mi, żebym wizualizowała troje drzwi, ja dzięki wizualizacji zobaczyłam dwoje na samej górze, a pod nimi jedne zakończone łukiem. Kiedy zacząłeś podawać mi polecenia dotyczące dwojga pierwszych drzwi, po kilku słowach wiedziałam, że wybiorę te trzecie, bez względu na twoje słowa. Czy wiedziałeś o tym?
Oczywiście. To była część programu. Pytanie powinno brzmieć, jak to się stało, że musiałaś wybrać właśnie te jedne drzwi?
Anna: No właśnie, czemu? Jakim sposobem wiedziałeś, że nie wybiorę pierwszych drzwi?
Czym - poza używanymi do ich opisu słowami - różniły się te drzwi między sobą? ...Powiedziałem (niski głos, wyrażający lekkie obrzydzenie) „Możesz przejść przez te drzwi, gdzie wszystko wyda ci się znajome.” Posłuchaj tego tonu! Rozumiesz już teraz, dlaczego wiedziałem, którymi drzwiami postanowisz przejść?
Chociaż, gdyby na moje słowa „Możesz przejść przez te drzwi, poza którymi wszystko wyda ci się znajome” twoja twarz się rozjaśniła i nabrała barw, dostałbym zupełnie inną informację zwrotną. Cała reszta przekazu zostałaby odpowiednio przeformułowana i dostosowana do tej reakcji.
Anna: W jaki sposób zmieniłbyś swój przekaz, gdybym wybrała pierwsze drzwi?
No cóż, słowo „wybrała” nie jest tym, które skłonny bym był zaakceptować. Gdybyś zareagowała na te właśnie drzwi, gdybym nieświadomie otrzymał sygnały, że tym, czego potrzebujesz, jest doświadczenie z czymś ci znajomym, to sprawiłbym, żebyś weszła tymi właśnie drzwiami i spodziewała się samych dobrze ci znanych rzeczy.
Jeśli zaczynam od czegoś w tym rodzaju, w dalszym ciągu mam całkowicie wolną rękę i mogę robić, co chcę! Mogę później przetworzyć to w coś nieznajomego. „Podczas gdy sięgasz po coś, co - byłaś pewna - tam jest, z zaskoczeniem stwierdzasz, że ...„ „Czy przydarzyło ci się kiedykolwiek rozbić jajko, z którego nagle wyskoczył gumowy zajączek?”
Tym, co próbuję osiągnąć jest danie Annie zestawu poleceń, dzięki którym będzie mogła dokonać nieświadomych zmian. Tak więc respektowanie jej nieświadomych reakcji to reguła numer jeden. Wymaga to ode mnie skupienia się na dokonaniu tylko jednej rzeczy - odróżnianiu reakcji świadomych od nieświadomych.
Czy zwróciliście uwagę na sposób, w jaki zbudowałem doświadczenie trzecich drzwi? Co ona miała z nimi zrobić? Powiedziałem jej aby „na próżno starała się” je otworzyć. Kiedy mówię „Próbowałem otworzyć drzwi” to brzmi to zupełnie inaczej niż kiedy stwierdzam „Próbowałem na próżno otworzyć drzwi”. Kiedy powiem „Próbowałem otworzyć drzwi”, to mogę spróbować jeszcze raz. Jeszcze jedna próba może mieć sens. Ale kiedy powiem „Na próżno starałem się otworzyć drzwi”, to nie mam już żadnych możliwości. Pierwsza kwestia zakłada istnienie dalszych możliwości. Druga już nie.
Czemu tak zrobiłem? ...Skoro dziewczyna ma przejść przez drzwi, za którymi czeka ją nieznane, najlepiej rozpocząć od sprawienia, że drzwi zareagują w sposób nowy i nieoczekiwany - nieznany. Niech takie drzwi otwierają się niezwykle. Dzięki takiemu podejściu same drzwi oraz czekające ją niebawem doświadczenie mają ze sobą wiele wspólnego.
Dokładnie i ostrożnie stwarzam język, którego potem używam. Na przykład, jeśli zwracam się do ciebie (kieruje słowa do kobiety z pomiędzy obserwatorów) ze słowami: „A teraz spróbuj podnieść rękę”, to w stwierdzeniu tym zawarta jest sugestia, że możesz nie być w stanie tego zrobić, ale istnieje możliwość, że jednak ci się uda. Jednakże, gdy powiem „Możesz na próżno próbować nie podnieść ręki w górę.... To bardzo dalekosiężne doświadczenie.... Po czym zaczynasz zastanawiać się, która ręka nie uniesie się pierwsza ...ponieważ sądziłaś, że to będzie tamta.”
Zauważcie proszę, że ta kobieta jest całkowicie unieruchomiona. Tak przy okazji, to jest właśnie zjawisko transu. I wykorzystanie „oporu” poprzez zastosowanie wielu przeczeń. Dałem jej coś, na co mogła zareagować, przekonałem się, jak na nieświadomym poziomie wygląda jej reakcja, po czym ją wzmocniłem. Jej nieświadomą reakcją był bezruch, a sposobem na jego wywołanie i wzmocnienie okazało się proszenie o coraz więcej ruchu. Im bardziej naciskałem, żeby się ruszyła, tym bardziej nieruchoma się ona stawała. Chodzi tu o to, że reakcja „oporu” jest w takim samym stopniu przewidywalna, jak każda inna, tak długo jak posiadacie doświadczenie w wychwytywaniu bodźców, dzięki którym potraficie rozpoznać nieświadomą reakcję i odróżnić ją od innych.
Żeby funkcjonować w życiu jako komunikator, potrzebujecie właśnie doświadczenia zmysłowego, które jest najważniejsze. Jeśli potraficie odróżnić, co jest świadome a co nieświadome i wzmocnić nieświadome reakcje, to jest to równoznaczne z umiejętnością wywołania w drugiej osobie odmiennego stanu świadomości. Jednym ze sposobów, w jaki można to osiągnąć, jest zapytać, tak jak to zrobił Fritz Perls, „Czego jesteś świadoma?” Jeśli w odpowiedzi dziewczyna powie wam „Hm, uświadamiam sobie, że mówię do siebie i że mam napiętą szczękę” to wy reagujecie słowami „Ale nie uświadamiałaś sobie ciepłoty miejsca, w którym twoja dłoń dotyka twarzy i uczucia trzymania stóp na podłodze, i łokci dotykających bioder, ani faktu, że oddychasz i podnosi się i opada twoja klatka piersiowa.” Nic więcej nie musicie robić, to wystarczy. Słuchacz zacznie wchodzić w trans, dlatego że kierujecie jego świadomość w miejsca, które normalnie są poza jej zasięgiem. To jeden sposób wzmacniania nieświadomych reakcji.
Nie ma znaczenia, czy świadomy umysł uczestniczy w procesie. Właściwie lepiej jest zaangażować świadomość w jakieś nieistotne w danym momencie działania - na przykład przez które drzwi ma zamiar przejść. A kogo to obchodzi, które drzwi wybierze świadomy umysł? Ważny jest fakt zmieniania stanu jej umysłu. Kiedy już tego dokonamy, możemy zacząć tworzyć doznania, dzięki którym jest w stanie sięgnąć do nieświadomych zasobów. Świadomie ona nadal jest zajęta problemem, które drzwi wybrała i dlaczego, a to nie miało kompletnie żadnego znaczenia, ponieważ z chwilą, kiedy znalazła się za tymi drzwiami, ja mogłem tam umieścić wszystko, co tylko chciałem! Ważną rzeczą jest to, że ona doświadcza przejścia przez drzwi i wraz z tym doświadczeniem opuszcza zwykły stan umysłu oraz wkracza w inny, w porównaniu z normalnym odmienny, stan umysłu. Kiedy już znajdzie się po drugiej stronie drzwi, daję jej nieświadomości instrukcję wywołującą proces - program pozytywnej zmiany.
Dałem jej ten program używając bardzo ogólnikowego języka, z powodów które już sobie wcześniej wyjaśniliśmy. Bardzo ważne jest, abyście zrozumieli, kiedy można, a kiedy nie należy stosować ogólnikowego języka. Używajcie jak najbardziej ogólnikowych konstrukcji zawsze wtedy, kiedy podajecie instrukcje wywołujące proces. Jednakże kiedy waszym celem jest sprawienie, żeby ktoś zrobił coś bardzo konkretnego - na przykład upiekł ciasto albo wyleczył się z fobii - to w takiej sytuacji najważniejsze jest zaopatrzenie osoby w jak najbardziej szczegółowe i dokładne instrukcje, żeby wiedział co ma robić. Nie stanie na stole wasze wymarzone ciasto, jeśli każecie komuś, kto ma je upiec, „wziąć wszystkie właściwe składniki z lodówki, zmieszać w najbardziej stosownych proporcjach . . .” To na pewno nie będzie to ciasto, o które wam chodziło.
Często słyszę ludzi, stosujących ogólnikowy język - taki jaki my wykorzystujemy, podając instrukcje wywołujące proces - kiedy mają coś bardzo konkretnego do przekazania drugiej osobie. I zupełnie nie zdają sobie sprawy, że ta druga osoba nie ma możliwości właściwego zrozumienia, o co chodzi, ze względu na używane słowa. Przykład? W trakcie seansów terapeutycznych ludzie wiele mówią o tym, jak istotne jest dobre mniemanie o sobie, lub inaczej, że lepiej jest mieć pozytywny obraz własnej osoby niż negatywny. Ale w ogóle nie ma mowy o tym, jak zbudować taki obraz, ani skąd czerpać wiedzę, że już się taki pożądany stan posiadło.
Sally: To się dzieje przy porównywaniu ich osobistych doświadczeń.
A co oni porównują z czym?
Sally: Porównują swoje dziecięce emocje z dorosłym zrozumieniem tego, co w ich mniemaniu dzieje się obecnie.
OK. Kiedy już porównają, to co się z tym porównaniem dzieje?
Sally: Wtedy polepsza się obraz własnej osoby - wzrasta samo - akceptacja.
Jak?
Sally: Poprzez spojrzenie na sprawę. Widzisz, czasem człowiek nosi w sobie uczucie, że jest niedobry, wywołane czymś, co siedzi głęboko w pamięci. Kiedy więc bierze się obecne doświadczenie człowieka lub jego wiedzę i z tej perspektywy spogląda na to coś, to już sam ten akt równoznaczny jest z niesieniem pomocy osobie uczestniczącej w sesji. Może ona wtedy przepracować swój problem i osiągnąć inny ...
Chciałbym cię o coś zapytać. Czy ty rozumiesz, że twój opis nie zawiera niczego, co pozwoliłoby mi pojąć, o czym mówisz? To w żadnym wypadku nie jest krytyka twojego rozumienia spraw, ponieważ sądzę, że wiesz o czym mówisz. Ale nie mówisz do mnie w sposób, który doprowadziłby mnie do zrozumienia.
Sally: Może to kwestia posiadanej przeze mnie wiedzy. Komunikujemy się obje w nieco odmienny sposób.
No cóż, nie sądzę, żeby to o to chodziło, ponieważ ja nawet wiem, co ty mi chcesz przekazać. Wiem, ponieważ już wielu ludzi mi to mówiło. Tyle że - i to jest bardzo ważne z perspektywy spraw, których się teraz uczymy - istnieje rozdźwięk pomiędzy sposobem, w jaki przekazujesz mi informację, a tym jakiej metody powinnaś użyć, żeby zakomunikować to, co chcesz mi przekazać.
Widzicie, używane przez was sposoby opisu będą dokładnie tym , co działa w stanie hipnozy. Jeśli moim celem jest, abyście coś sobie wyobrazili, odlecieli we własne halucynacje, to do jego osiągnięcia zastosuję ogólnikowe struktury językowe.
Jednakże, kiedy chcę od was czegoś konkretnego, muszę wam powiedzieć coś konkretnego."
Tranceformations-recenzja cd 4
REFRAMING W TRANSIE
Wprowadzenie
Dzisiejsze popołudnie chcę częściowo poświęcić na uczenie was reframingu - podejścia dzięki któremu prawie każdy problem przestanie być problemem. Chcę również nauczyć was, jak ustanowić czytelne znaki na „tak” i na „nie”, ponieważ z tą wiedzą będziecie w stanie przejść przez każdą procedurę w transie dzięki dokładnemu i właściwemu sprzężeniu zwrotnemu. Ale najpierw chciałbym ustawić nas we właściwej perspektywie.
Ilu z was kiedykolwiek miało do czynienia z klientem cierpiącym na paraliż histeryczny albo coś podobnego? Wielu ludzi uważa, że są to sporadyczne przypadki, ale to nieprawda. I jest to bardzo interesujący problem. Kiedy zetknąłem się z tym zjawiskiem po raz pierwszy, byłem zafascynowany. Czytałem, że Milton Erickson przenosił histeryczny paraliż z jednej części ciała na inną i zawsze chciałem sam spróbować.
Kiedy w końcu przytrafiła mi się klientka z histerycznym paraliżem, postanowiłem zrobić coś w stylu Ericksona. Wprowadziłem ją w hipnozę i przeniosłem paraliż z jednego ramienia na drugie. Wychodząc ode mnie, mogła używać normalnie lewej ręki, ręki którą nie mogła się posługiwać przez trzy lata. Teraz jednak prawa, do tej pory sprawna ręka była całkowicie sparaliżowana. Efekty sesji zachwyciły mnie i kazałem jej przyjść do mnie ponownie następnego dnia.
Kobieta nie była wcale tym wszystkim zachwycona i trochę miała mi za złe, bo przeniesienie paraliżu uświadomiło jej fakt, że jej choroba ma podłoże histeryczne. Do tej pory - bez względu na opinie lekarzy - była przekonana, że przyczyna choroby nie leży w jej umyśle. Lekarze w kółko powtarzali: „Ta choroba jest w twojej głowie”, a ona wiedziała, że to po prostu jej ręka jest chora. Ale kiedy paraliż „przeniósł się” na drugą, ciężko było dalej wierzyć, że winna jest ręka.
Następnego dnia przeniosłem paraliż z ręki na nogę. Przy chodzeniu utykała, natomiast obie ręce były całkowicie sprawne, a klientka coraz bardziej wściekała się na mnie. To przenoszenie paraliżu z miejsca na miejsce pomogło nam osiągnąć coś bardzo ważnego. Kobieta żywiła bardzo mocne przekonanie, a ja dostarczyłem jej przykładów, podważających to przekonanie. Była pewna, że jej problem nie leży w umyśle. Ale kiedy idziesz do gabinetu kogoś, kto zajmuje się twoim umysłem a nie ręką i jednego dnia wychodzisz z paraliżem w drugim ramieniu, a następnego masz sparaliżowaną nogę, to zaczniesz się w końcu zastanawiać, czy twój problem jest aby na pewno fizjologiczny. Cała ta sytuacja nie tylko dostarczyła klientce kontrargumentów przeciwko staremu przekonaniu. Dała jej także możliwość rozpoznania faktu, że może w ogóle pozbyć się paraliżu.
Ponieważ uznałem, że choroba spełnia jakąś funkcję w jej życiu, więc zamiast likwidować ją całkowicie, ponownie przeniosłem paraliż w inne miejsce. Skończyło się na tym, że wyszła ode mnie ze sparaliżowanymi paznokciami. Skarżyła się na owo schorzenie bardzo. Jakbyście się czuli ze sparaliżowanymi paznokciami?! Co by to było, gdyby zaczęło się od zwykłego paraliżu w jednej ręce, a skończyło na sparaliżowanym każdym paznokciu u obu rąk!
Opisując przypadek, w którym przeniósł paraliż histeryczny z jednej części ciała na inną, Erickson odniósł się do ogólnej krytyki hipnozy jako metody terapeutycznej, w świetle której leczy ona jedynie symptomy zamiast „podstawowych potrzeb” i w rezultacie po kuracji hipnotycznej pojawi się nowy symptom tego samego problemu.
Ta idea ukrytych potrzeb ma swoje źródło w pracach Freuda, który wierzył, że ludźmi kierują pewne potrzeby, które służyły mu jako nieźle zdefiniowane opisy nieznanych procesów zachodzących w umyśle. Z takimi potrzebami nic nie można było zrobić i w żaden sposób na nie zaradzić. Pozostawało tylko pytanie w jaki sposób one się objawią.
Powiedzmy, że kieruje wami potrzeba bycia zauważonymi. Jeśli nie czujecie się zaspokojeni, to dla uzyskania uwagi możecie zachorować na pokrzywkę albo coś w tym stylu. W takiej sytuacji poświęcona wam uwaga stałaby się „wtórnym zyskiem” osiągniętym dzięki pokrzywce. Gdybyście potrzebowali, żeby ludzie się wami opiekowali i zapewniali wam wsparcie, moglibyście któregoś dnia obudzić się ze sparaliżowaną ręką.
W tym samym czasie co Freud, żył sobie facet, który nazywał się Mesmer i to, co robił, bardzo ciekawiło Freuda. Mesmer zazwyczaj bez problemu dawał sobie radę z paraliżem histerycznym, ale jego pacjenci z reguły później, po kuracji zaczynali cierpieć z powodu innych problemów.
Freudowi przyszło do głowy, że nawet jeśli wyleczyło się kogoś z paraliżu, to symptom musi objawić się w jakiś inny sposób. Paraliż minie, ale dostaniecie opryszczki. Nadał nawet temu zjawisku nazwę - konwersja. Istnieje także inna nazwa - symptom zastępczy.
Często posądza się hipnozę o to, że jej działanie sprowadza się właśnie do powyższego zjawiska. Jej krytycy twierdzą, że można hipnozą usunąć jakiś symptom, ale z konieczności zostanie on przez klienta zastąpiony innym. Kiedy zająłem się psychologią, bardzo chciałem sprawdzić prawdziwość tych twierdzeń.
Moje zaciekawienie tylko rosło, ponieważ każdy psycholog mówił mi: „ Daj sobie spokój z hipnozą, ona tylko leczy objawy.” Dawno temu przekonałem się, że warto zajmować się wszystkim tym ,czego ludzie usilnie unikają. Z małymi wyjątkami ludzie - jak zauważyłem - często unikają rzeczy i zjawisk, które uważają za potężne.
Powtarzali w kółko; „ Nie trać czasu na hipnozę, bo zajmuje się tylko objawami”, a moją pierwszą reakcją była myśl: „Cóż, chciałbym umieć leczyć objawy. Jeśli nie można zrobić nic innego, warto zająć się chociaż tym.” A oni na to: „Nie, nie, bo jak uda ci się pozbyć objawu, to on i tak wyskoczy gdzie indziej.”
Ponieważ jestem matematykiem, pomysł, że coś może gdzieś wyskoczyć, brzmiało jak równanie i bardzo mnie ciekawiło. Pomyślałem sobie: „ Hm, chciałbym umieć to robić!”. Więc zacząłem uczyć się hipnozy i sprawdzać, co się stanie, jeśli wyruguje się objawy. Wziąłem sobie kilku ochotników w kłopotach, poddawałem ich hipnozie i eliminowałem symptomy nie robiąc nic więcej. Chciałem wiedzieć, gdzie taki symptom się pojawi i czy rządzą tym zjawiskiem jakieś prawa. Każdy dobry matematyk zadałby pytanie: „Skąd symptom wie, gdzie się objawić?” Nic w świecie nie jest przypadkowe. Skoro cząsteczki atomowe rządzą się żelaznymi regułami, jak można mieć czelność twierdzić, że symptomy mogą łamać prawa fizyki?
Zauważyłem w końcu pewne prawidłowości w pojawianiu się objawów. Nowy symptom zdaje się spełniać te same potrzeby. Kiedy dzięki hipnozie klient pozbędzie się objawu, pojawi się nowy, umożliwiający mu uzyskanie tych samych korzyści.
Jest mi szalenie przykro, ale muszę poinformować świat psychologii o tym, że zauważyłem także, iż symptomy nie zawsze powracają. I naprawdę dużo lepiej czuli się klienci, którym one wracają. Jeśli jedynym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi jest sparaliżowana ręka, a ja hipnozą wyeliminuję całkowicie paraliż, to jak taka osoba ma zwrócić na siebie uwagę? Wydaje mi się, że konwersja jest dużo lepszym wyjściem z sytuacji.
Obserwowałem wielu terapeutów przy pracy i zwróciłem uwagę na fakt, że często udawało im się „wyleczyć” kogoś poprzez nałożenie na niego jeszcze większych ograniczeń. Może to się wydawać mało zrozumiałe na początku. Weźmy taki przykład. Jeśli ktoś nie ma kontaktu ze swoimi uczuciami - jeśli na przykład odcina się od świata, aby nie odczuwać bólu i rozpaczy - a wy pozbawicie go tej obrony, to zarżniecie go emocjonalnie. Nie wydaje mi się to specjalnie pożytecznym podejściem.
Znałem jednego człowieka, który czegoś takiego niestety doświadczył. Dla lekarza, który go prowadził, ważniejszy był jego własny światopogląd, niż pacjent, z którym pracował. Wierzył, że ludzie powinni intensywnie odczuwać świat, więc uczył swojego klienta głębokich emocjonalnych reakcji, nie zadawszy sobie pytania: „Kiedy już mój klient nauczy się odczuwać intensywnie, jak sobie z tym poradzi?”. Nie przyszło mu do głowy, że mechanizmy, broniące pacjenta przed silnymi emocjami, służyły do czegoś.
Różnica pomiędzy racjonalnym myśleniem, a nieświadomym odczuwaniem polega na tym, że odczucia wydają się mieć cel, ale same pozbawione są znaczenia. Ludziom bardzo ciężko jest pojąć tę różnicę, ponieważ starają się ją świadomie rozgryźć. A oczywiście świadomie staracie się rozpoznać znaczenie różnicy pomiędzy znaczeniem a celem. Naprawdę niezły sposób, żeby się zaplątać. I podczas gdy część z was właśnie tym się zaczęła zajmować, porozmawiam sobie z pozostałymi.
Cel to po prostu funkcja. Jeśli coś pełni jakąś funkcję, to czemuś służy. Służy do osiągnięcia czegoś, co niekoniecznie warte jest zachodu. Ale dzieje się z przyzwyczajenia. W którymś momencie życia, to, co osiągacie, było wam do czegoś potrzebne. Większość znajdujących się tutaj profesjonalistów zauważyła z pewnością, że ludzie angażują się w działania dobre dla pięciolatka, a nie dla dorosłego człowieka. Jednakże kiedyś takie a nie inne zachowanie zostało zaprogramowane i jest nadal kontynuowane.
Na przykład niektórzy dorośli płaczą i szlochają, żeby postawić na swoim. Nie zdają sobie sprawy, że humory nic im już nie dadzą. Kiedy robiło się coś takiego w dzieciństwie, jeśli miało się dobrych rodziców, to uzyskiwało się pożądany efekt. Ale kiedy wychodzi się z domu na świat jako dorosły człowiek, takie zachowanie działa tylko na niektórych, więc beczy się, że beczenie nic nie daje i osiąga się coraz mniej i mniej.
Kiedy poznałem hipnozę, postanowiłem sprawdzić czy można się pozbyć symptomu bez komplikacji. Poddałem hipnozie ośmiu palaczy i po prostu sprawiłem, że rzucili palenie. Nie było żadnych dających się zauważyć komplikacji w przypadku czterech z nich. Jeśli nie widzę komplikacji, to jestem usatysfakcjonowany. Gdyby nawet istniała jakaś „nieuświadomiona potrzeba”, ale nigdy miała się nie ujawnić, to mi to zupełnie nie przeszkadza. Jeśli jakiś psychoanalityk powtarza, że problem pozostanie uśpiony na wieki, to niech ten problem sobie śpi. Dopóki „nieuświadomiona potrzeba” jakiegokolwiek rodzaju nie daje nigdy znać o sobie w życiu mojego klienta, to naprawdę mało mnie ona interesuje.
Natomiast w przypadku czterech pozostałych osób konwersja faktycznie wystąpiła. Wszystkich sprawdzałem regularnie co jakiś czas, żeby mieć możliwość wykrycia czegokolwiek niezwykłego, dziwnie przyjemnego, lub po prostu zakłócającego w jakikolwiek sposób normalny tok ich życia. Co jakiś czas zapraszałem ich do mojego biura i podglądałem, żeby mieć pewność, że nie zaszły żadne radykalne zmiany, o których mi nie powiedziano.
U jednego z palaczy zaszła bardzo intrygująca i niezwykła zmiana. Kiedy ten człowiek przyszedł do mnie zdać relację z postępów, usłyszałem co następuje: „Wszystko jest w idealnym porządku. Nawet mnie nie ciągnie. Jest naprawdę super. I nie mam żadnych innych problemów na głowie. Tak przy okazji, czy udzielacie porad małżeńskich?”
Od razu coś mi zazgrzytało w jego opowieści, więc poprosiłem go, żeby jak najszybciej przyszedł do mnie ze swoją żoną. Kiedy przyszli, posadziłem ich w poczekalni, a sam wyszedłem. Miałem już wtedy zainstalowaną kamerę wideo, dzięki której mogłem obserwować klientów, bo odkryłem, że w pięć minut dowiem się więcej o ludziach pozostawionych samym sobie w poczekalni, niż przez godzinę w gabinecie. Tak więc szpiegowałem sobie ile wlezie. Urządzenie było tak skonstruowane, że w każdym miejscu poczekalni wyraźnie widziałem i słyszałem, co się dzieje.
Tak więc para usiadła sobie w poczekalni i czekała, i ja też czekałem i tak sobie razem czekaliśmy. Kontynuowałem obserwację, aż dostrzegłem coś ciekawego. Oboje zajęci byli wykonywaniem tak pełnych znaczenia czynności, jak czytanie czasopism czy wyglądanie przez okno. Nie mieli za bardzo czym się zająć. On chodził w kółko, a ona przyglądała mu się i próbowała z nim rozmawiać. W pewnym momencie usiadł obok niej, a ona otworzyła torebkę i wyjęła z niej papierosa. Zapaliła go, znieruchomiała i spojrzała na niego. Zaciągnęła się i znowu zaczęła mu się przyglądać. Facet popatrzył, jak ona pali, po czym wstał i odszedł od niej. Ona wciąż próbowała nawiązać rozmowę, ale on za każdym razem odpowiadał monosylabami i z powrotem zagłębiał się w lekturę któregoś z czasopism.
Wtedy wszedłem do poczekalni, zapaliłem i podając facetowi papierosa, powiedziałem, żeby sobie popalił, po czym znów wyszedłem. Wziął papierosa i chociaż nie chciał go palić, to trzymał go w ręku. Nie włożył go do ust, ale zaczął rozmawiać z żoną.
Przyszło mi na myśl, że być może przez lata bycia razem rozwinęli jakiś system sygnalizacyjny, do którego używali papierosów. Później przeprowadziłem małe śledztwo podczas seansu hipnotycznego i moje przeczucie okazało się trafne. W codziennej krzątaninie, kiedy jedno chciało zrobić sobie przerwę - zapalało papierosa. Wtedy druga strona również sięgała po paczkę i mieli czas dla siebie. Przez ostatnie dwa tygodnie byli tego rytuału pozbawieni, skoro mąż rzucił palenie. Ignorowali się zupełnie, ponieważ przestał istnieć system sygnalizacyjny. Jest to dobry przykład zjawiska, które ma cel, choć samo w sobie pozbawione jest znaczenia.
Inny człowiek przyszedł do mnie z bolącym uchem i skarżył się dodatkowo na brzęczenie. Zaczęło się wcześniej od drobnego bólu, a skończyło na głuchocie jednego ucha i chronicznym bólu. Przeszedł pięć operacji i nie miał już w nim nawet resztek nerwów. Lekarze wyjęli mu wszystko, a on i tak słyszał brzęczenie i tak samo go bolało, jak przed zabiegami. Ponieważ wiedzieli, że nie ma co mu brzęczeć lub go boleć, zdecydowali, że sprawa jest psychologiczna. Wyczucie rytmu nieco spóźnione, muszę przyznać, ale lepiej późno niż wcale. W końcu przynamniej przestali go dalej operować. Jest okazja, żeby szanownym panom doktorom podziękować. Mogli przecież uznać: „Hm, może to drugie ucho!”, albo: „Trzeba będzie się zabrać za lewą półkulę!”.
Kiedy ten człowiek przyszedł do mnie, powiedział: „Muszę jakoś zaradzić na ten ból. Chcę się po prostu nauczyć auto hipnozy, aby go kontrolować, bo na razie muszę brać tyle prochów, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Nic nie mogę zrobić w domu. Nie nadaję się do pracy. A jak odstawię leki, to ból jest tak potworny, że o niczym innym nie mogę myśleć. Czuję, że jestem w potrzasku. Nerwy mam w proszku i niedługo się rozsypię. Stracę dom. To jest coś strasznego.”
Chciał, żebym zastosował hipnozę i w pewnym sensie tak zrobiłem. Wykorzystałem szczególny model wewnątrz hipnozy - model nazywany przez nas „reframingiem” i służący do zamierzonej zmiany symptomu, poprzez zastąpienie go innym. Czułem, że problem z uchem był dla tego człowieka przepustką do krainy, gdzie nie trzeba pracować i wypełniać nieprzyjemnych obowiązków. Nieszczególnie miła przepustka, ale swojej pracy również nie cierpiał. Był architektem, ale nie lubił tego zajęcia i w końcu większość czasu musiał spędzać nad rachunkami i innymi równie przyjemnymi sprawami. Tak więc zastąpiłem ból i dzwonienie w uchu - choć to ostatnie początkowo zostawiłem - innym symptomem, mianowicie paraliżem histerycznym. Poinstruowałem jego nieświadomy umysł, żeby - tylko wtedy, kiedy zajdzie taka potrzeba - obie ręce obejmował paraliż. Zrobiłem tak, bo chciałem się przekonać czy moje podejrzenia były słuszne.
Mężczyzna zaczął całkiem nieźle funkcjonować, ale kiedy jego żona powiedziała coś w rodzaju: „ Wynieś proszę śmieci i przystrzyż trawnik, mamy tyle zaległych spraw do odrobienia”, nagle ręce odmawiały mu posłuszeństwa i facet mówił: „Cholera, nie mogę teraz!”. Gdy wspólnicy prosili go o zajęcie się jakąś mało przyjemną stroną prowadzenia interesów - na przykład rachunkami, nagle tajemniczo i znikąd pojawiał się paraliż.
Kiedyś, kiedy akurat zagłębiałem się w kwestię zamiany symptomów, przyszła do mnie kobieta z permanentnym niedowładem stóp. Nie była nawet w stanie zachować równowagi i do chodzenia potrzebowała pomocników. Była w trakcie terapii, kiedy pojawiła się u mnie. Zanim się na nią zdecydowała, nie miała władzy w stopach okresowo, natomiast w miarę upływu czasu i leczenia, jej stan regularnie się pogarszał. Jej zdaniem problem nasilał się od dawna i terapia po prostu jej nie pomogła, ale myślę, że to właśnie owa terapia była bezpośrednią przyczyną pogłębiania się problemu.
Zawsze myślę o symptomach jak o ludzkich sprzymierzeńcach. Nie traktuję ich jak problemów, a to dlatego, iż wydaje mi się, że są one po prostu kanałami informacyjnymi. Tylko że jak to często z porozumiewaniem się między ludźmi bywa, zapomina się o jego celu i oddźwięku. Symptomy, tak samo jak ludzie, nie zawsze zdają sobie sprawę z istnienia różnicy pomiędzy tym, co chcą przekazać, a tym, co faktycznie przekazują.
Tę klientkę do mojego gabinetu przyprowadziła bardzo konserwatywna pani psycholog, pochodząca z jednego z tych miejsc w Kalifornii, gdzie trzeba być bardzo bogatym, aby mieć prawo oddychać. Wyjaśniła mi, jak to przeprowadziła z klientką terapię rodzinną i że rodzina jest teraz rodziną doskonale szczęśliwą. Po czym dodała, że przyczynę bezwładu na początku widziała w sferze kontaktów pomiędzy członkami rodziny. Ale ponieważ wnikliwie i dokładnie przerobiła wszelkie trudności, a symptom nie znikał, to widocznie coś innego musi być na rzeczy. Więc jak tonący chwyta się brzytwy, zdecydowano się na hipnozę.
Biedna klientka znalazła się więc u mnie, na wózku, ubrana w gruby blezer. Nie była brzydka, ale widać było, że bardzo starannie odrobiła lekcję pod tytułem „jak wyglądać nieciekawie”. A obok niej siedziała zadbana, pięknie ubrana czterdziestoletnia terapeutka, mówiąca mi rzeczy w rodzaju: „Jej problemy rodzinne zostały rozwiązane”. Ani razu klientka nie odezwała się słowem, ale jej reakcja pozawerbalna na to stwierdzenie była wyjątkowo silna. Twarz gubiła symetrię, a oddech stawał się płytki i przyspieszony. Pomyślałem sobie: „Hm, coś tu jest nie tak.”
Spojrzałem na klientkę i powiedziałem: „Przyszłaś do mnie z bezwładnymi stopami ...i twoja terapeutka mówi, że ...to nie ma związku z problemami rodzinnymi.... Twoja terapeutka sądzi, ...że twoje problemy zostały rozwiązane ...a symptom nie znika.... Twój lekarz mówi ci, ...że to nie jest neurologiczna sprawa.... Mówi, że problem nie jest fizyczny, ...że jest w twojej głowie.... Teraz już wiem ...i ty to wiesz, ...że problem nie znajduje się w twojej głowie.... On jest w twoich stopach, ...bo nie możesz na nich chodzić.... Gdybyś mogła stanąć na nogach, ...bez bezwładu ...nie potrzebowałabyś ...pani psycholog ...ani lekarza ...bo właśnie dlatego przyszłaś tutaj.... Nie chcę rozmawiać z tobą, ...bo zupełnie nie dałaś sobie rady z problemem.... Nie potrafiłaś stanąć na nogi ...samodzielnie ...bez bezwładu.... Chcę porozmawiać bezpośrednio z twoimi stopami.”
Wiecie, kiedy ktoś z amerykańskiej klasy średniej słyszy coś takiego i w dodatku w tym uczestniczy, to robi mu się naprawdę dziwnie. Różnica pomiędzy typowym przekazem werbalnym a komunikacją hipnotyczną polega na tym, że używając tej ostatniej nie dba się o zawartość, czyli treść. Zwraca się uwagę wyłącznie na reakcje. Powtarzam; „ Nie zwracaj uwagi na treść, skup się na reakcjach.” Jeśli to opanujecie, będziecie się komunikować z ludźmi jak nikt na świecie, mówiąc cokolwiek.
Przeniosłem wzrok na jej stopy i zacząłem: „Bezwładne stopy, wiem, że macie nam coś ważnego do powiedzenia.” Terapeutka spojrzała na stopy klientki, która pochyliła się i wpatrzyła we własne nogi.
Kontynuowałem: „Tak więc wiem, ...że biologicznie ...prawa stopa jest stopą twierdzącą, ...a lewa stopa jest stopą przeczącą.... Czy chcecie mi coś powiedzieć?” Prawa stopa się poruszyła, a obie panie wstrzymały oddech. Powiedziałem: „W porządku. Czy jest coś, o czym staracie się powiedzieć tej kobiecie od lat, ale ona was nie rozumie?” Znowu ruszyła się prawa stopa. Spytałem: „Czy miałybyście ochotę powiedzieć jej to w nowy sposób?” Poruszyła się lewa stopa. Odparłem: „Czy zauważyłyście, że wasz sposób nie działa tak, jak byście sobie tego życzyły, i że cena jest zbyt wysoka?” Znowu ruszyła się lewa stopa. Najwyraźniej uważały, że dobrze wykonują swoją robotę.
Wtedy powiedziałem: „Czy byłybyście skłonne wypróbować jednak inne podejście, gdyby lepiej się sprawdzało?” tym razem ruszyła się prawa stopa. Więc powiedziałem: „W porządku, stopy. Skoro pomysł się wam spodobał, chcę żebyście wyeliminowały najmniejszy nawet ślad bezwładu. Przywróćcie całkowite i solidne poczucie równowagi. I tylko kiedy będziecie miały coś do przekazania, stawajcie się bezwładne. Ale chcę, żebyście wykonały wtedy naprawdę porządną robotę i żeby bezwład sięgał od koniuszków palców aż powyżej kolan. I kiedy potrzeba komunikacji minie, macie całkowicie przywrócić czucie i równowagę. Chcę tego, ponieważ przy waszym obecnym sposobie komunikacji kobieta nie wie, kiedy jej coś przekazujecie, a kiedy nie, więc was nie rozumie. Słucha się nawet wtedy, kiedy nie ma takiej potrzeby. A mogłaby się słuchać lepiej, nieprawdaż?” Poruszyła się prawa stopa, więc poleciłem: „Zacznijcie od razu.”
Klientka odezwała się: „Moje stopy nie są bezwładne!” Podniosła jedną i zaczęła się jej przyglądać, poruszając przy tym palcami. Wstała i była w stanie zachować równowagę. Wtedy odezwała się terapeutka: „ Nie przesadzałabym z optymizmem, bo takie rzeczy czasami się cofają”, a kobieta natychmiast straciła czucie w nogach od stóp do kolan włącznie i przewróciła się na podłogę. Podniosła się i siadając w wózku powiedziała: „Nie mów mi takich rzeczy!” , a bezwład w tym momencie zniknął.
Tak. Symptom stał się dla niej nauczycielem. Kiedy wyszła ode mnie z gabinetu i poszła do domu, była zachwycona i szczęśliwa. Posprzątała dom i zrobiła wiele rzeczy, których nie robiła od dawna. Kiedy wrócił mąż podzieliła się z nim dobrą nowiną i zaproponowała, żeby zaprosił ją na kolację dla uczczenia tego wydarzenia. Ale mąż powiedział: „Jestem okropnie zmęczony. Może po prostu coś sama mi ugotuj.” Odpowiedziała: „No cóż, dobrze” i momentalnie poczuła powracający bezwład, ogarniający stopy i całe nogi. Zmieniła więc zdanie i stwierdziła: „Nie. Wychodzimy.” i od razu czucie zaczęło powracać.
Choroba stała się jej najlepszym przyjacielem na pewien czas. I nauczycielem. Kiedy objaw jest nauczycielem, staje się sprzymierzeńcem, bo nie ma takiej rzeczy na świecie, której nie dałoby się jakoś wykorzystać.
Jeśli potraktujecie psychoterapię, hipnozę czy ogólnie medycynę jako broń do prowadzenia wojny z symptomami, ograniczycie bardzo możliwości swoich własnych działań. Walka z nieświadomym umysłem nie jest czymś w czym nasi klienci są dobrzy i na pewno wasz świadomy umysł nie nadaje się do tego lepiej.
Wiele lat temu, zanim zostałem licencjonowanym specjalistą od hipnozy, jedna moja krewna miała straszne problemy z nadwagą. Należała do Anonimowych Grubasów i imała się wszystkiego, włącznie z wieszaniem na lodówce specjalnych znaków. Zawsze zadziwiało mnie, że kupowała tyle jedzenia, żeby mieć czemu się oprzeć. W jej domu zawsze był mnóstwo jedzenia do nie jedzenia.
Raz kiedyś, kiedy byłem jeszcze dzieciakiem i niewiele wiedziałem o świecie, poszedłem z nią do sklepu. Chodziliśmy sobie po tym sklepie, a właściwie ja biegałem za nią w tę i z powrotem, a ona zajęta była wkładaniem do wózka mnóstwa rzeczy, których miała nigdy nie tknąć. W pewnym momencie wzięła z półki kilku litrowe wiaderko lodów. Spytałem się po co jej tyle lodów, skoro dzień wcześniej tyle zachodu sprawiło jej zmuszanie się do niejedzenia. Powiedziała, że to dla mnie. Poinformowałem ją, że nie musi tego robić, bo ja nie lubię lodów. Wyjęła wiaderko z wózka i próbowała odłożyć je na półkę, ale nie mogła. Powiedziała: „Cóż, może twoja mama będzie chciała troszkę.” Odrzekłem, że nie, bo moja mama też nie lubi lodów. Więc znowu zaczęła odkładać pojemnik, ale w pewnym momencie powiedziała: „Pewnie zaprosisz swoich kolegów na jutro”. Ja na to, że nie, bo się rozmyśliłem. Już miała odłożyć lody na miejsce, kiedy znów znieruchomiała i intensywnie szukała czegoś w myślach. W końcu sięgnąłem po te lody, wyjąłem je z jej rąk i włożyłem do koszyka. Potem spojrzałem na nią i spytałem: „O co ci chodzi?”. Odpowiedziała: „Nie wiem, wydaje mi się, że kogoś pominęłam.”
Pamiętam, że jej odpowiedź zupełnie zbiła mnie z pantałyku. Dopiero wiele lat później zrozumiałem, o co chodziło. Faktycznie o kimś zapomniała - zapomniała o sobie. Była, by tak rzec, zawodową panią domu, która miała dom, gdzie nigdy nie było brudno, bo nie miał go kto pobrudzić. Miała męża, który pracował po siedemnaście godzin na dobę, rzadko bywał w domu i nie rozmawiał z nią o interesach, bo uważał, że nie wypada. Ale nie było nic innego, o czym mogliby rozmawiać. Nie mieli dzieci. Nie posiadała samochodu, ponieważ jej mąż wychodził z założenia, że nie jest w stanie nauczyć się prowadzić. Po za tym jeżdżenie w Kalifornii jest niebezpieczne. Była posiadaczką pustego domu, w którym nic nie było i nikogo do rozmowy. Można powiedzieć, że i ona była pusta.
Żałuję, że nie wiedziałem wtedy tego, co wiem teraz - że za zachowaniem skrywa się nieuświadomiony cel. Cel, który nie musi posiadać znaczenia w sensie freudowskim. U zarania moich zainteresowań psychologią, o ja niemądry, zaliczyłem kilka kursów na Uniwersytecie. Jeden z nich nosił nazwę „Interpretacja interpersonalnych dokumentów”. Mieliśmy nauczyć się na nim, jak „naprawdę” należy interpretować zjawiska. Podczas kursu odkryłem, że ludzie przypisują zachowaniom znacznie więcej znaczenia, niż go tam faktycznie jest. Zachowanie nie ma wcale wiele znaczenia, ma natomiast w sobie mnóstwo celowości i właśnie to chcę wam zademonstrować.
Reframing
Kto z obecnych tutaj potrafi korzystać z techniki reframingu? Chcę zrobić jedno, i z tymi z was, którzy nie rozumieją, o co w reframingu chodzi i z tymi ludźmi, dla których wszystko wydaje się jasne. Chcę pokazać wam sposób wykonywania reframingu z nieświadomym umysłem. Zazwyczaj na seminariach uczymy reframingu, jako sposobu komunikowania się świadomego umysłu z pozostałą częścią siebie, kiedy chce się coś zmienić, po to, żeby powiększyć swój behawioralny repertuar o nowe i bardziej satysfakcjonujące sposoby zachowania. Dziś natomiast chcę nauczyć was sposobu korzystania z reframingu, jako sposobu do bezpośredniego komunikowania się z czyjąś nieświadomością bez pośrednika w postaci umysłu świadomego.
Sposób, w jaki skorzystamy dzisiaj z reframingu, może wydać się wam dziwny, ponieważ nie będziecie mieli pojęcia nad czym pracujecie. Osoba, z którą będziecie pracować, nie powie wam, co chce zmienić. Nawet w najdelikatniejszy sposób nie odniesie się do sprawy, bo sama może nie wiedzieć, o co chodzi. Wszystko to będzie możliwe dzięki ustaleniu nieświadomego systemu sygnałów. Nie będziecie rozmawiać z cudzymi stopami, lecz z czymś zupełnie innym.
1) Ustalenie sygnalizacji tak/nie z nieświadomością. Zanim zajmiecie się samym reframingiem, musicie nauczyć się ustalania systemu sygnalizacji, żeby mieć możliwość uzyskiwania informacji zwrotnej. Można to zrobić na wiele sposobów. Jeden z nich polega na wykorzystaniu reakcji ideomotorycznej, czyli ruchów ciała wykonywanych bez udziału świadomości. W tradycyjnej hipnozie wykorzystuje się palce u rąk do sygnalizacji. Jeden podnosi się na „tak”, a inny na „nie”. Erickson lubił korzystać z całych rąk - sprawiał, że całe ramie podnosiło się w dużym stopniu bez udziału woli. Można także równie dobrze korzystać ze skinień głowy, zmian koloru skóry - czy jakiegokolwiek innego pozawerbalnego sygnału, który daje się zaobserwować.
Pamiętajcie, że nieświadome ruchy są powolne, urywane i nierówne. Jeśli na przykład zdecydowaliście się na sygnalizację palcami i wasz partner podnosi szybko palec tak, jakby to zrobił, gdybyście go normalnie o to poprosili, powinniście powiedzieć: „To niewłaściwy umysł. Nie interesuje mnie ten umysł.”
Model świadomego reframingu, o którym mowa w książce Z żab w księżniczki, służy do wykorzystania świadomego umysłu klienta jako posłańca. Rejestruje wewnętrzne reakcje i relacjonuje je nam.
My dziś po południu nie będziemy wykorzystywać w ten sposób świadomego umysłu klienta. Chciałbym z wami przejść procedurę ustalania reakcji ideomotorycznych, potrzebnych do obserwowania sygnałów na „tak” i na „nie”. Żeby to osiągnąć musicie najpierw wprowadzić drugą osobę głęboko w odmienny stan świadomości. Możecie to zrobić w jeden ze sposobów, które już poznaliście. Wymyślacie sekwencję doznań, które poprowadzą partnera w głęboki trans.
Możecie zaczynając pracę nad partnerką, poprosić ją, żeby usiadła sobie, i kiedy już siedzi, niech przypomni sobie czas, kiedy prowadziła samochód w długiej trasie. Jechała trasą szybkiego ruchu - być może była noc, być może był to dzień. Być może podróż zaczęła się w dzień i trwała aż nadszedł wieczór. I kiedy zaczął zapadać zmrok, a ona jechała tą drogą, zaczęła zauważać drżenie kierownicy, szum silnika, powtarzalny ruch mijanych obiektów. Moc wrażeń ...kiedy tak poruszałaś się ...do przodu ...wieczorem. I kiedy to robiłaś ...stawałaś się coraz bardziej spokojna ...i mówiłaś sobie, że musisz zachować świadomość ...to bardzo ważne ...Ale czułaś się taka zmęczona ...i może spojrzałaś na zegar ...raz ...i później drugi ...i myślałaś, że minęła godzina ...a upłynęło tylko kilka minut ...Momentami odpływałaś myślami na chwilkę ...a mijało dwadzieścia, dwadzieścia pięć minut . . .
Wszystkie te opisy ...których możecie użyć ...wprowadzą waszą partnerkę coraz głębiej i głębiej w odmienny stan ...I kiedy ona zagłębiać się będzie w tym stanie ...i zacznie się rozluźniać ...i będzie jej jeszcze bardziej wygodnie ...chcę żebyście wtedy zaczęli ...sugerować jej ...że może wykorzystać swój nieświadomy umysł ...jako źródło ...źródło, z którego może się uczyć ...z którym może się porozumiewać ... i doświadczyć czegoś ...co będzie dla niej źródłem satysfakcji ...I jedyna rzecz, która jest potrzebna ...do zbudowania raportu z nieświadomością ...to posiadanie kanału do komunikacji . . .
Czasem nieświadomość porozumiewa się ze świadomością przez ruch ...Może to być ruch ...rozluźniający ...A może twoja głowa kiwa się ...w górę i w dół ...delikatnie ...by powiedzieć „tak”, a w przód i do tyłu ... łagodnie ...by powiedzieć „nie”...Być może twoja lewa ręka ...bardzo powoli ...zaczyna się podnosić ...jako sposób powiedzenia „tak” a prawa ręka ...podnosi się powoli by powiedzieć „nie”...Być może twoja prawa stopa drży ...mimowolnie ...pokazując „tak” ...a lewa stopa drży ...mimowolnie ...by pokazać „nie”...Może spoglądasz w lewo ...aby przekazać „nie” ...i spoglądasz w prawo by powiedzieć „tak”...Tylko twój nieświadomy umysł wie, który sposób wybrać ...Niech to będzie ten, gdy podnosi się ręka ...albo jedna z twoich stóp zaczyna się ruszać ...nie ma to najmniejszego znaczenia...Ważne jest jedynie to, że wybór, którego dokonujesz ...jest korzystny ...dla ciebie ...gdyż twój nieświadomy umysł wie więcej o tobie ...niż ktokolwiek inny na świecie. . .
Teraz możesz poprosić partnerkę, żeby nieświadomie zadecydowała ...czego chce używać jako sygnału na „tak” ...i patrz, co się dzieje ...Jeśli niczego nie dostrzegasz ...nie spiesz się ...pogłęb jej trans...i zaproponuj alternatywę ...aż trafi się ta odpowiednia ...Gdyż czasem ludzie wybierają ruch palcem wskazującym na „nie” ...a podnoszą całe ramię na „tak”...I wiem, że ktoś kto tak robi ...może pozwolić nieświadomemu umysłowi ...unieść prawe ramię ...znad biodra powoli ...być może aż do samej twarzy ...żeby druga osoba ...nie mogła nie zauważyć sygnału . . .
Sytuacja wymaga od was wielkiej bystrości ...ponieważ bardzo, bardzo często ...sygnały okażą się być częścią ...świadomego ruchu ...i właśnie wtedy ...nie chcecie tego przegapić ...prawda? Bardzo łatwo jest ...przeoczyć sygnał . . .
Może też być tak ...że dostrzeżecie sygnał tylko raz ...i potem za drugim i trzecim razem . . .już się nie pojawia ...Tylko dlatego, że zadajecie pytanie ...nie oznacza, że ktoś zna sposób jak na nie nieświadomie odpowiedzieć...Gdyż czasem nie da się na pytanie odpowiedzieć „tak” lub „nie” ...Więc na początku zadawajcie takie pytania, co do których jesteście przekonani ...że można na nie odpowiedzieć „tak” albo „nie”.
Chcę, żebyście się dobrali w pary i spróbowali. Najpierw wywołajcie trans, po czym poprowadźcie partnera tak, żeby zaczął odpowiadać przy pomocy reakcji ideomotorycznych. Jeśli osoba dosłownie nie daje wam żadnych sygnałów i ma kłopoty z reakcjami ideomotorycznymi, możecie spróbować jej pomóc. Pamiętajcie, żeby nigdy niczego nie definiować w kategorii sukcesu i porażki. Niech partnerka nie wie, kiedy prosicie ją o wykorzystanie jednego kanału zamiast innego, niech niedopowiedziana pozostanie kwestia, które kanały są obiektami waszej uwagi, tak aby sprawiało jej trudność zorientowanie się, skąd otrzymujecie sygnały. Jeśli ustanowicie coś ograniczonego i zawężonego i nie uda się jej sprostać zadaniu, uzna, że nie potrafi tego zrobić, choć w rzeczywistości mogło jej się w międzyczasie powieść. Ale ona nie zauważyła, kiedy odniosła sukces, bo zauważała tylko to, co uznawaliście za porażkę.
Chciałbym poinstruować każdy obecny tutaj nieświadomy umysł, że ilekroć od osoby pracującej z wami otrzymacie sygnał, że nie dajecie sobie rady, to wiedzcie, że nie macie racji. Ten drugi nie daje sobie rady. Jeśli taki pomysł przychodzi wam do głowy, oznacza on jedynie, że pracująca z wami osoba nie dała wam wystarczająco dużego wyboru, dzięki któremu moglibyście reagować swobodnie i właściwie.
Czasem ludziom trudno jest stosować reakcje ideomotoryczne, ponieważ jest to dla nich nowe zjawisko. Jeśli siedzicie i nie potraficie dostrzec żadnej reakcji możecie im powiedzieć (kieruje się w stronę jednej ze słuchaczek) „Sally, wyciągam rękę i podnoszę twoje lewe ramię do góry. I nie powiem ci, żebyś opuszczała je choć odrobinę szybciej niż się całkowicie i przyjemnie relaksujesz i uczysz pozwalać drugiej ręce wznosić się bez udziału twojej woli. Tak więc ta ręka powoli będzie opadać, kiedy myślisz sobie przyjemne myśli ...i pozwalasz aby cały ciężar wypływał z drugiej ręki ...i jedna ręka opada ...w takim samym tempie jak druga zaczyna się podnosić ...i ani trochę szybciej. Za szybko - zwolnij trochę. Tylko tak szybko jak druga ręka uczy się poruszać poza twoją wolą ...O tak ...Powoli ...Niech ten drugi umysł się tym zajmie ...Zwolnij ...Teraz dobrze ...Teraz się uczysz ...naprawdę uczysz się ...Ciesz się tym ...Właśnie tak ...Do samej góry, niech ...do samej góry ...Naucz się pozwalać nieświadomemu umysłowi wykonywać ruchy i dokonywać zmian ...i pozwól temu trwać, niech jedna w jedną stronę ...a druga w drugą niech się porusza ...A ty możesz kontynuować, aż nauczysz się to robić doskonale.”
Hipnoza to proces uczenia się. Nie może się nie udać, chyba że hipnotyzer pozwoli komuś na określenie czegoś jako porażka. Jeśli tak zdefiniujecie sytuację, ze nie będzie w niej miejsca na porażkę, to nie będzie problemu. Jeśli cały czas dostarczacie ludziom przeżyć i wewnętrznych reakcji, które mogą posłużyć jako baza nauki dzięki której będą mieli wybór, to przysłużycie im się jak najlepiej. Taka zresztą jest prawda w odniesieniu do każdego nauczania.
Teraz już Sally możesz pozwolić ręce opaść i pogratulować sobie dobrze wykonanego zadania.
A teraz, wiem że każda jedna tutaj obecna osoba potrafi nauczyć się zapadać w trans i że potraficie nauczyć się wykorzystywać trans, żeby uzyskać to wszystko, czego wam trzeba. Ale jeśli stan transu stanie się czasem, kiedy zwykle wam się nie udaje, nie osiągniecie tego. Tradycyjni spece od hipnozy zawsze wyświadczali sobie niedźwiedzią przysługę prosząc ludzi o wykonanie rzeczy, których ci jeszcze nie robili. Ja tak nie postępuję, ponieważ sądzę, że to wobec nich nie fair, a poza tym utrudniło by mi to pracę. Zawsze pozwalam ludziom na robienie tego w co już się zaangażowali, dając im szeroki wybór. Pozwalam im na reakcje, które są dla nich najbardziej naturalne, po czym powoli zaczynam je stosować do nauczenia ich robienia czegoś zupełnie innego w stanie transu. Możecie zacząć od czegoś bardzo prostego, jak ruch, po czym rozciągnąć na wszystko dla uzyskania trwałych zmian osobowości.
OK. Znajdźcie sobie partnera, wprowadźcie w stan transu i ustalcie system pozawerbalnej sygnalizacji tak/nie. Sygnałami mogą być różne reakcje, nie tylko ruchy. Możecie ustalić, ze partner się zaczerwieni na „tak” i zblednie na „nie”. Albo rozluźni się na „tak” i usztywni na „nie”. Jeśli po wypróbowaniu szeregu możliwości nie jesteście w stanie dostrzec reakcji, powiedzcie: „Chciałbym poprosić twój nieświadomy umysł, aby dostarczył mi łatwy do rozpoznania sygnał, który będę mógł potraktować jako reakcja na „tak”. Czy mógłbyś mi go dostarczyć?” Po czy usiądźcie wygodnie, oprzyjcie się i obserwujcie. Jeśli go dostrzeżecie - w porządku. Jeśli nie, mówicie: „Proszę niech to będzie coś bardziej dla mnie oczywistego. Ponieważ chcę być instruowany przez twój nieświadomy umysł i mieć na względzie wyłącznie twoje potrzeby, potrzebuję jednoznacznego i jasnego systemu znaków.” Wasz partner z reguły znajdzie jakieś reakcje, które będą dla was dostrzegalne. Zajmijcie się teraz tylko ustaleniem tej jednej sprawy. Macie na to około dwudziestu minut. Potem wrócicie i otrzymacie ode mnie kolejne instrukcje.
* * * * *
Sporo osób zwierzyło mi się, że było to o wiele łatwiejsze niż się spodziewali. Dużo osób, jak zauważyłem przechadzając się pomiędzy wami, dawało sobie wspaniale radę nawet tego nie dostrzegając. Jednym z problemów, jaki pojawia się przy robieniu rzeczy związanych z nieświadomą aktywnością, jest to, że bardzo często te rzeczy są takie oczywiste. Zauważyłem na przykład jak jedna osoba gapi się na palce partnera i zadaje pytania, a partner odpowiada kiwając głową. Ale ten ktoś skoncentrował się na palcach i naciskał coraz bardziej, jakby to miało jakoś spowodować podniesienie palców wyżej. Musicie zrozumieć, że bardzo często reakcje nieświadome, jako pozbawione znaczenia, maja tendencję do przyjmowania wręcz przesadnie oczywistych form. Ale jak patrzycie tylko w jedną stronę, to możecie je przegapić.
2) Identyfikacja wzorca zachowania, które ma być zmienione. Teraz, kiedy już ustanowiliście sygnalizację tak/nie, chcę żebyście ponownie wprowadzili partnera w stan transu i poprosili o zidentyfikowanie jakiegoś wzorca zachowania, który jest przez niego stosowany, ale nie lubiany. Na poziomie świadomym może sobie pomyśleć: „Oczywiście, palenie”, ale nieświadomie może zidentyfikować coś zupełnie innego. Nie ma najmniejszego znaczenia opinia partnera na temat tego, co zostało zidentyfikowane, ponieważ chcę, abyście polecili jego nieświadomości przejrzeć wszystkie rzeczy w życiu sprawiające mu kłopoty i wywołujące problemy i wybrać jedną o podstawowym, pierwszorzędnym znaczeniu dla osiągnięcia satysfakcji i szczęścia.
Kiedy nieświadomy umysł dokona już wyboru, każcie mu dać wam sygnał na „tak”. Będziecie mieli gwarancję, że nawet jeśli świadomość wybierze coś trywialnego i nieznaczącego - na przykład palenie - to wybór dokonany przez nieświadomość będzie pożyteczny i ważny. Kontrola nałogów i nawyków to nagminny sposób wykorzystywania narzędzia uczenia się. Jest to ważny obszar, ale są o niebo ważniejsze sprawy warunkujące nasze szczęście w życiu. Istnieje wiele wzorców wykorzystywanych codziennie, które uniemożliwiają osiągnięcie intymności w kontaktach z ludźmi, spontaniczności podczas wędrówki przez świat, czy umiejętności uczenia się od innych i cieszenia nimi. Istnieją wzorce tego typu, wyciskające piętno na wszystkim, co robicie. Efektem ubocznym występowania takiego wzorca może być brak kontroli nad paleniem albo problem polegający na tym, że wstajecie co dzień o czwartej rano, żeby zjeść wiadro orzeszków.
Pracowałem kiedyś nad człowiekiem, który to robił. Wstawał o czwartej nad ranem i nie mógł zasnąć dopóki nie dorwał się do orzeszków. Nie miało znaczenia, gdzie się znajduje. Nie miało znaczenia, że zmieniał strefy czasowe. To także zmieniało strefy czasowe. Bardzo wyrafinowana historia. Ten człowiek, tak przy okazji, był lekarzem.
Problem polegał na tym, że podróżował za granicę, czasem do krajów, gdzie nie mógł dostać orzeszków. Zabierał więc zapas ze sobą, ale czasami nie pozwalano mu ich wwozić. A to z kolei oznaczało pobudki o czwartej rano. Ponieważ był inteligentny, wymyślił sobie, że będzie się kładł o dziewiątej, żeby się do czwartej wyspać. Ale to rozwiązanie nie przypadło do gustu jego żonie. Życie stawało się wtedy trudne.
Wiedziałem oczywiście, że zachowanie, którego zmiany sobie życzył, było jedynie przejawem dużo głębszego i poważniejszego wzorca. Jednakże wiedząc, że praca z przejawem jest jednym ze sposobów pracy z wzorcem, kontynuowałem reframing.
Tak więc chcę, żebyście w kolejnym podejściu najpierw znowu wprowadzili partnera w stan transu, ponownie ustanowili sygnalizację na tak/nie z nieświadomością, a potem poprosili go, aby zidentyfikował, zarówno na świadomym jak i nieświadomym poziomie, znaczący wzorzec zachowania, który należy zmienić. Możecie go nazwać wzorcem X lub Y lub inaczej w równie arbitralny sposób.
3) Oddzielenie funkcji pozytywnej od zachowania.
a) Teraz możecie od razu przejść przez standardowy model reframingu. Najpierw mówicie coś w rodzaju: „Chcę, żebyś ty, nieświadomy umyśle Marty, przeniósł sygnały palcowe na tę jej część, która zmusza ją do robienia X. A kiedy ta część będzie już miała pełną kontrolę nad sygnałami palcowymi, niech podniosą się oba palce, żebym był pewien.” Zawsze wykorzystujecie sygnały ideomotoryczne jako mechanizm informacji zwrotnych.
b) Kolejne pytanie jest bardzo ważne. Pytacie się: „Czy chcesz pozwolić jej świadomemu umysłowi dowiedzieć się, co takiego ważnego dzieje się, kiedy ona robi X?”. Jest to pytanie tak/nie. Jeśli otrzymacie sygnał na „tak” mówicie: „ to zrób to i powiedz jej, a kiedy już to zrobisz, pozwól unieść się palcowi „tak”, zaczerwienić się twarzy na „tak” - jakikolwiek jest wasz sygnał - abym wiedział, że ją poinformowałeś.” Zawsze dokonujecie monitoringu. Używajcie sygnałów tak/nie nie tylko do odpowiedzi, ale także do monitoringu.
Tak przy okazji, nie ma znaczenia czy otrzymacie odpowiedź na „tak' albo na „nie” na pytanie „Czy pozwolisz świadomemu umysłowi poznać właściwy cel?” Nie ma to znaczenia, gdyż osiągnęliście to czego chcieliście - uzyskaliście kontakt na temat. Jeśli wchodzicie z pytaniem „Czy masz zamiar komunikować się w tej sprawie?” możecie uzyskać odpowiedź „Nie”. A kiedy nieświadomość odpowiada wam „nie” - jesteście w kropce i musicie wtedy zaczynać od początku.
Jeśli w trakcie rodzinnej terapii pytacie ojca „Czy ma pan zamiar dokonać zmian w zachowaniu w stosunku do syna?” może wam odpowiedzieć „Nie”. Ale jeśli zapytacie „Czy kocha pan swojego syna?” powie „Tak”. Jeśli zadacie mu pytanie „Czy naprawdę pan go kocha?” powtórzy wam „Tak”. Jeśli wtedy spytacie się „Czy kocha go pan dość mocno, żeby chciał pan w swoim zachowaniu dokonać zmian służących jego szczęściu?” nie znajdziecie wielu ojców, którzy powiedzą na coś takiego „Nie”.
Procedura reframingu, której uczę, jest do tego bardzo podobna. Zdecydowanie ułatwiacie osobie, z którą pracujecie, zareagować zgodnie z waszymi oczekiwaniami, jeśli stosujecie presupozycję wszystkiego co jest ważne.
Tak więc ja stosuję presupozycję komunikacji. Jeśli jego nieświadomość mówi „ Nie, nie mam zamiaru informować świadomego umysłu” to już komunikuje się ze mną. Mówię „Więc czy zamierzasz dla własnego użytku rozpracować to, co uważasz za najbardziej użyteczny aspekt tego zachowania?”
Jak widzicie interesuje mnie wyłącznie komunikacja. Nie ma znaczenia czy odpowiedź brzmi „tak” czy „nie”. Kogo obchodzi czy jej świadomy umysł wie? Nawet, gdyby wiedział, nic by to nie dało. Czasem wiedza daje złudne poczucie bezpieczeństwa, ale informowanie świadomego umysłu samo w sobie nie ma głębszego sensu. Ja chcę tylko komunikacji.
Równie ważna jest dla mnie potrzeba rozdzielenia nie lubianego zachowania i jego użytecznego celu. To rozdzielenie również jest założone moim pytaniem. Nie pytam się czy jest jakiś użyteczny cel, ja się pytam czy jego nieświadoma część chce zakomunikować, co jest tym celem. Jeśli nieświadomość nie ma zamiaru informować o pozytywnej funkcji, mówię „W porządku” i idę dalej. Znaczące rozróżnienie już się dokonało, a to daje mi dużą elastyczność w dokonywaniu wyborów. Nie podoba jej się to zachowanie, więc znajduję jakiś pozytywny cel, któremu służy. A wtedy otwierają się drzwi do tworzenia nowych możliwości.
4) Tworzenie nowych alternatyw.
a) Jak tylko świadomy umysł poznaje użyteczny cel, lub ta część identyfikuje dla siebie samej, co to jest, następny krok polega na wytworzeniu alternatywnych dróg osiągnięcia użytecznego celu. Możecie po prostu spytać się tej części, czy zechciałaby wejść w głąb twórczych pokładów, gdzie ludzie marzą, śnią i wytwarzają pomysły - możecie opisać cokolwiek co tylko ma związek z objawianiem się nowych możliwości, wprowadzaniem zmian czy kreatywnością - i stworzyć nowe sposoby osiągania pozytywnej funkcji, inny niż ten, którego używa obecnie. Zapewnijcie tę część jak potraficie najlepiej, że nie musi akceptować żadnej nowej możliwości, że nie musi rezygnować ze starego zachowania. Może po prostu wejść i skorzystać z nieprzebranej ilości innych możliwości spełniania tej samej pozytywnej funkcji.
b) Kiedy otrzymacie sygnał na „tak”, każcie iść do przodu dalej i dać sygnał na „tak' ponownie, kiedy wybierze dziesięć nowych możliwości. Jeśli świadomy umysł zna wzorzec zachowania i wie do czego on służy, wtedy możecie pozwolić świadomemu umysłowi poznać nowe możliwości. Ale nie ma takiej konieczności.
Chcę żebyście właśnie tyle zrobili, chociaż być może trudno wam odnaleźć w tym sens. Najpierw prosicie partnera o wybranie takiego zachowania, co do którego chce mieć więcej możliwości wyboru. To co potem mówicie sprowadza się do polecenia: „Oddziel zachowanie, które stosujesz od celu, któremu prawdopodobnie służy.” Następnie mówicie „OK., teraz, kiedy już je rozdzieliłeś i znasz różnicę, chcę żebyś się całkowicie zanurzył w swojej kreatywności i pojawił na wierzchu z dziesięcioma nowymi sposobami osiągnięcia tego celu. Nie musisz ich stosować. Nie robimy tego po to, by cokolwiek zmienić. Po prostu wybierz dziesięć sposobów, dzięki którym byłbyś w stanie osiągnąć ten sam cel.”
Kiedy osoba sygnalizuje, że ma już tych dziesięć możliwości, albo tylko osiem, skończcie. Ściągnijcie ją z powrotem na jawę. OK., próbujcie.
* * * * *
W tym, co robiliście przed chwilą, podstawową rzeczą, którą staracie się osiągnąć, jest nakłonienie drugiej osoby do nauczenia się nieświadomego odróżniania zachowań od tego, co dzięki nim osiąga. Jeśli zachowanie ma na celu wywołanie określonego efektu, to w momencie dokonania rozróżnienia możecie z łatwością sprawić, aby ta osoba stworzyła inne możliwości - trzy, dziesięć, pięćdziesiąt sposobów na osiągnięcie celu inną drogą niż zachowanie problemowe. Chcecie, aby uzyskała dostęp do sposobów, które będą tak samo natychmiastowe, efektywne i osiągalne jak ten, z którego korzysta obecnie. Jeśli to zrobicie, najczęściej bez większych trudności będziecie mogli przystąpić do indukowania głębokiej zmiany.
Jeśli myślicie tylko w kategoriach zmiany zachowania, na przykład palenia, nie pozostawiacie sobie dużego pola manewru. Możecie albo palić albo nie, a bardzo trudno jest nakłonić ludzi do nie robienia czegokolwiek. Jeśli cofniecie się i popracujecie, mając na uwadze pozytywną funkcję spełnianą przez palenie - na przykład uspokojenie - nabieracie dużo większej elastyczności. Istnieje przecież mnóstwo sposobów na uspokojenie.
Ludzie czasem próbują celowej zamiany symptomów, ale z reguły pakują się w kłopoty. Na przykład weźmy osobę, która nieświadomie szuka satysfakcji, a sposobem na jej osiągnięcie jest zjedzenie kawałka czekoladowego ciasta. Zastąpienie jedzenia malowaniem obrazów nie da najlepszych rezultatów, ponieważ dużo łatwiej jest dorwać się do kawałka ciasta niż namalować obraz.
O niebo łatwiej jest dla odprężenia zapalić papierosa niż wybrać się w tym celu do Meksyku. Być może relaks nie będzie tak pełny, ale na pewno szybszy i łatwiej dostępny. Na nieświadomym poziomie nie dokonujemy takich jakościowych rozróżnień, jakie nam się przytrafiają, kiedy sobie filozofujemy. Świadomie możemy zadecydować, że wcale nie sprawia nam satysfakcji objedzenie czekoladowym ciastem, bo później będziemy tego żałować i nie pasuje to tak naprawdę do nas. Moglibyśmy podjąć decyzję, że wymyślamy sobie jakieś nowe hobby albo cokolwiek innego do roboty, co nas naprawdę uszczęśliwi. Ale jeśli wasza nowa droga do osiągnięcia satysfakcji nie jest tak szybka i łatwa jak murzynek, albo z czasem wrócicie do starego wzorca zachowania, albo znajdziecie coś innego, równie błyskawicznego i łatwego do osiągnięcia.
Czasami, kiedy znajdujecie coś takiego, okazuje się, że jest to coś wartościowego. Ale często ludzie przestają się obżerać, ale zaczynają palić. Albo rzucają palenie, ale natychmiast nie wiadomo skąd przybierają na wadze. Albo udaje im się wyrugować jakiś szkodliwy nawyk, ale w końcu robią coś jeszcze bardziej destrukcyjnego. Tak więc bardzo ważną sprawą jest posiadanie sposobu oceny wyborów, które podlegają selekcji.
5) Ocena nowych alternatyw
a) Poproszę was o ponowne zejście się w pary, z tym samym partnerem, i idziemy dalej. Wprowadźcie partnera w stan transu, przywołajcie używany przez was system sygnalizacyjny, po czym poproście go, żeby przyjrzał się wszystkim wybranym sposobom i ocenił każdy z osobna czy nieświadomie wierzy, że jest on przynajmniej tak samo dostępny i natychmiastowy jak ten, który obecnie stosuje dla osiągnięcia pozytywnej funkcji. Bez względu na intencje kryjące się za zachowaniem, czy te alternatywne sposoby zadziałają tak samo dobrze? Za każdym razem, kiedy partner identyfikuje sposób jako spełniający powyższy warunek, niech pojawi się sygnał „tak”, po to, żebyście mieli możliwość policzenia, ilu wyborów dokonał wasz partner. Chcecie wiedzieć, ile sposobów według jego nieświadomości spełnia kryteria. Jeśli dojdziecie do dziesięciu to czujecie się naprawdę bardzo dobrze.
b) Jeśli nie uda wam się znaleźć chociaż trzech sposobów do wyboru, musicie przejść z partnerem ponownie etap czwarty i doprowadzić do wyboru przynajmniej trzech. Jeśli macie jeden sposób na to, jak coś robić dobrze to nie macie specjalnego wyboru. W tym miejscu znajduje się większość z was, bez względu na to, czym się zajmujecie. Jeśli jedynym sposobem osiągnięcia natychmiastowej satysfakcji jest przeżarcie bądź wrzeszczenie na dzieci, albo cokolwiek innego, to nie macie wyboru. Jeśli uda wam się wypracować drugą możliwość, nadal nie macie wyboru. Macie dylemat.
Ale jeśli oprócz nie lubianego sposobu, macie do wyboru trzy możliwości, wchodzicie do Krainy Możliwości Wyboru i o to w tym wszystkim chodzi. Tak więc chcę, żebyście pracowali z partnerem, aż dojdziecie do trzech sposobów, które nieświadomość uzna za wystarczająco natychmiastowe, dostępne i efektywne w osiąganiu konkretnego celu.
6) Wybór alternatywy
a) Kiedy otrzymacie sygnał, że partner ma już trzy możliwości, każcie nieświadomości wybrać jedną do wypróbowania. Nie chcecie, aby wybrała starą, więc najlepiej ominąć tę możliwość przy pomocy presupozycji. Prosicie ją o wybranie tego spośród nowych sposobów, który uderza ją jako ten najbardziej efektywny i dostępny środek osiągnięcia celu i danie sygnału na „tak”, kiedy wybór zostanie dokonany.
b) Potem poproście nieświadomą część o wzięcie odpowiedzialności za stosowanie nowego sposobu w miejsce starego przez trzy tygodnie po to, aby ocenić jego przydatność. Jeśli stwierdzi, że to nie będzie działać, może wypróbować dwa pozostałe, albo wrócić do starego wzorca. Powrót do korzystania ze starego wzorca nie jest oznaką porażki. Jest to jedynie sygnał, że należy stworzyć więcej możliwości wyboru, być może w nocy podczas snu, być może w snach na jawie.
Jedną z rzeczy, które odkryłem pracując z ludźmi, to fakt, że kiedy przechodzi się przez medyczne, hipnotyczne bądź terapeutyczne procedury celem dokonania zmian, to często ludzie zmieniają się mniej spontanicznie, niż mogłoby to przebiegać naturalnie. Kiedy ludzie nie dają rady osiągnąć tego, czego chcą, wytwarza im się w głowach uogólnienie, mówiące, że zmiana jest trudna i oni tego nie potrafią, zamiast po prostu potraktować braku zmian jako sygnału, że wybory, jakich dokonali były niewłaściwe, i że nadeszła pora znaleźć jeszcze lepsze.
Kiedy uda już wam się uzyskać zapewnienie ze strony nieświadomej części, że bierze odpowiedzialność za wypróbowanie nowej drogi, poproście ją o sygnał, jeśli stwierdzi, że wybór nie jest wystarczająco dobry. Niech uzna to za sygnał, że trzeba wypracować jeszcze lepszy nowy sposób. Może tego dokonać w snach, w fantazjach, lub całkowicie na nieświadomym poziomie. Niewłaściwy nowy wybór stanowi sygnał, że pora na świeżą naukę, natomiast nie oznacza porażki. Czy to brzmi sensownie? Jest to bardzo ważna zasada, nawet jeśli nie stosujecie hipnozy. Kiedy zmieniacie ludzi, zawsze definiujcie to, co można by uznać za porażkę, jako sygnał, że nadeszła pora na rozwój. Z takiego całościowego podejścia płynie o wiele lepsza nauka, niż z jakiejkolwiek konkretnej zmiany osiągniętej w psychoterapii. Jeśli zgłasza się do was ktoś bez władzy w stopach, a wy wbudowujecie tej osobie tę wiedzę i pomagacie przywrócić władzę w nogach, uczycie ją, że jeśli bezwład powróci, to jako sygnał, że trzeba coś zrobić. A nie, że terapia się nie powiodła, lub że tej osobie się nie udało.
Czasem jakiś terapeuta mówi mi, że stosował wobec kogoś pewną procedurę i że ta osoba zmieniła się na sześć miesięcy, ale potem ten sam stary problem powrócił i terapeuta nie wie, co zrobił źle. A mnie uderza, że terapeuta musiał zrobić coś bardzo dobrze, skoro wywołał tak trwałą zmianę. Nawet gdyby zmiana utrzymała się przez tydzień, znaczyłoby to, że terapeuta musiał zrobić coś bardzo właściwego. Zabrakło posłużenia się tym, co zostało zrobione dobrze jako bazą dla poznania, co robić dalej. Symptom to barometr, który pokazuje, kiedy dokonane wybory są niewłaściwe i nie służą naszej umiejętności radzenia sobie i reagowania w odpowiedni dla nas sposób.
Stres także może zostać uznany za barometr wskazujący moment, kiedy niewłaściwie sterujemy własnym zachowaniem. Kiedyś pracowałem z ludźmi, którzy byli w czymś o nazwie „Klinika stresu”. Pomyślałem, że to fajna nazwa dla tego miejsca - taka metafora. Starali się tam pomóc innym ludziom zmniejszać stres w życiu ucząc ich technik relaksacyjnych. Ale jednej rzeczy w tej klinice nie udało im się zrobić. Ani na użytek własny ani swoich klientów nie zdefiniowali stresu jako zjawiska użytecznego. Definiowali go jako chorobę, z której trzeba się wyleczyć, a nie użyteczny mechanizm monitoringu, wskazujący, kiedy nasz sposób radzenia sobie z problemami nie działa dobrze. Stres może być sygnałem, że pora usiąść i skorzystać z technik relaksacyjnych, oraz że teraz jest okazja, żeby zacząć myśleć o bardziej twórczych sposobach radzenia sobie z życiem.
Chciałbym, abyście razem z partnerem powrócili w stan transu i skłonili nieświadomość, aby wybrała te możliwości, które naprawdę będą działać, i z pośród nich wybrać jedną do przetestowania przez pewien ograniczony czas. Jeśli sposób nie zadziała, niech wypróbuje kolejny, lub wywoła zachowanie, które wytworzy więcej możliwości wyboru. Jeśli sposób zadziała, niech nieświadomość przy nim pozostanie, a to zmniejszy potrzebę wywoływania niepożądanego wzoru zachowania.
7) Pacing na przyszłość. Kiedy uzyskacie całkowitą weryfikację na nieświadomym poziomie, że wasz partner ma zamiar zaakceptować nową reakcję i ją stosować, to - nawet nie wiedząc, o jaki problem chodzi - polećcie mu zobaczyć oczami wyobraźni, że znajduje się w sytuacji, na którą z wielkim prawdopodobieństwem zareagowałby starym, niechcianym sposobem i zadziwia go, jak dobrze wychodzi mu wypróbowywanie nowej metody. Niech jego nieświadomy umysł da wam znać, czy „tak” - wszystko idzie dobrze czy „nie” - są problemy. Jeśli w jakikolwiek sposób nowa możliwość nie działa lub ma jakieś szkodliwe efekty uboczne, niech nieświadomość da wam sygnał „nie” i wtedy powróćcie do tworzenia dalszych możliwości. Chciałbym, żebyście poświęcili na to około dwudziestu minut, po to żebyście mieli możliwość powrotu do tego, czym się zajmowaliście i doprowadzenia sprawy do końca.
* * * * *
Zarys Reframingu
(1) Ustalcie z nieświadomością system sygnalizacji tak/nie.
(2) Zidentyfikujcie wzór zachowania, który ma zostać zmieniony. Poproście nieświadomość partnera, żeby wybrała jakieś zachowanie, którego ona nie lubi. Poproście o wybór czegoś, co według niej jest absolutnie niezbędne i szalenie ważne dla jej szczęścia. Każcie jej dać wam sygnał na „tak”, kiedy już dokona wyboru.
(3) Oddzielcie pozytywną funkcję od zachowania.
(a) Poproście nieświadomy umysł o przeniesienie sygnalizacji tak/nie na tę część partnera, która zmusza go do robienia X. Albo poproście tę część o danie wam sygnału „tak”, albo naraz sygnału „tak' i „nie”, jeśli coś takiego się zdarzyło.
(b) Spytajcie się „Czy masz zamiar pozwolić świadomemu umysłowi dowiedzieć się, co wartościowego dzieje się, kiedy on robi X?” Jeśli dostaniecie odpowiedź „tak”, powiedzcie „W takim razie poinformuj go i daj znak „tak”, kiedy już to zrobisz. Jeśli odpowie „nie” - kontynuujcie.
(4) Tworzenie nowych alternatyw.
(a) Spytajcie się tej jego części, czy zechciałaby wejść w twórcze obszary osoby i wypracować nowe sposoby osiągania pozytywnej funkcji, inne niż X. (Część, o której mowa, nie ma żadnego obowiązku przyjąć ani stosować tych możliwości, ma je jedynie znaleźć.)
(b) Kiedy otrzymacie sygnał „tak”, polećcie jej kontynuować i dać wam ponownie sygnał „tak”, kiedy znajdzie dziesięć nowych możliwości.
(5) Ocena nowych alternatyw.
(a) poproście tę część o ocenę każdej nowej możliwości i spytajcie czy nieświadomie jest przekonana, że wybór jest przynajmniej tak samo natychmiastowy, efektywny i dostępny jak X. Za każdym razem, gdy część zidentyfikuje wybór pozytywnie, każcie jej dać wam sygnał na „tak”.
(b) Jeśli uzyskacie mniej niż trzy, przejdźcie z powrotem do etapu (4) i postarajcie się o więcej możliwości.
(6) Dokonanie wyboru.
(a) Poproście część o wybranie tego sposobu, który wydaje się jej najbardziej satysfakcjonujący i dostępny przy osiąganiu pozytywnej funkcji i o danie wam sygnału „tak” po dokonaniu wyboru.
(b) Spytajcie nieświadomości czy chciałaby wziąć odpowiedzialność za korzystanie z nowego sposobu przez okres trzech tygodni, żeby można było ocenić jego efektywność.
(7) Pacing na przyszłość. Poproście nieświadomość o wejście w wyobraźnię i wytworzenie obrazu wypróbowywania nowych zachowań we właściwym kontekście. Niech nieświadomość da wam znać - „tak” to działa lub „nie” nie działa. Jeśli w jakimkolwiek sensie nowa metoda nie sprawdza się lub wywołuje szkodliwe efekty uboczne, powróćcie do etapu (4) i stwórzcie nowe możliwości.
Ci z was, którzy już znają procedurę reframingu z książki Z żab w księżniczki, zauważą drobne różnice w porównaniu z procedurami zaprezentowanymi dzisiaj, nieco inne etapy i trochę odmienna kolejność. Technika znajdująca się u podstaw jest jednak taka sama i osiągniecie te same efekty stosując ją.
Dyskusja
Uogólnienie leżące u podstaw techniki reframingu mówi, że jeśli rzeczy nie są takie, jak byście sobie tego życzyli, to możecie je zmienić. Odkryjcie cel, do którego próbujecie dotrzeć, wynik, jaki chcecie osiągnąć, po czym wytwórzcie nowe możliwości. Jest to pożyteczna nauka, bez względu na to, co robicie i centymetr na tej drodze pracuje na was i w waszym interesie.
Kiedy terapeuci pracują z klientami i zauważą, że procedury, przez nich stosowane nie działają, traktują to jako sygnał do zmiany swojego zachowania. Jak tak chodziłem sobie po sali dziś po południu, zauważyłem, że część z was zapominała kontrolować tempo wypowiedzi i przez to zamiast wprowadzać ludzi w trans wybijała ich z niego. Jeden człowiek w końcu sali pięknie działał, aż do momentu, kiedy głos zaczął mu się podnosić. Im był wyższy, tym bardziej jego partner wychodził z transu i walczył z wszystkich sił, żeby w nim pozostać - syndrom nadgorliwie współpracującego klienta. Z mojego doświadczenia wynika jasno, że klienci bardzo chcą współpracować jeśli tylko odpowiednio się ich stymuluje.
Kiedyś trafił mi się klient, który przyszedł do mnie usiadł i poinformował mnie „Nic na mnie nie działa. Czego by pan nie zrobił, to nie wypali, wiem o tym.” A ja rzekłem „W porządku, zrobię coś, co zmusi pana do pozostania w tym krześle.” Otworzyłem szufladę w biurku, wyjąłem z niej kartkę papieru i napisałem na niej coś, po czym złożyłem ją, spojrzałem na faceta i powiedziałem „No więc, czujesz się taki ciężki, czujesz, że musisz pozostać w tym krześle i wszystkie twoje wysiłki są daremne, bo każdy twój ruch jeszcze bardziej przytrzymuje cię w tym krześle.” Facet natychmiast aż podskoczył i stanął wyprostowany. Rozwinąłem kartkę i dałem mu do przeczytania. Na kartce było napisane „Teraz stoisz.”
Nie ma nic specjalnie ważnego w opisanym wydarzeniu. Jednakże przekonało go ono, że jestem w stanie nim powodować, a w jego przypadku było to bardzo pożyteczne. Ale takie przypadki należą do rzadkości. Większości ludzi nie trzeba o tym przekonywać. Jeśli tylko stworzy się kontekst, w którym reakcja klienta, jakiej oczekujecie, jest właściwa, to pojawi się ona w naturalny sposób.
Wiele lat temu przytrafiła mi się dziwna historia. Miałem studenta, któremu nic się nie udawało. Był nałogowcem ponoszenia porażek. Szybko odkryłem, że kiedy zdefiniowałem jakiś sukces jako bardzo prawdopodobną porażkę, to on wtedy dawał sobie z ludźmi radę, po czym stwierdzał „No i popatrz, znowu mi się nie udało.” Jego klient by się zmienił, a on by tego nie zauważył! Zacząłem mu mówić, że najlepszym sposobem na poniesienie porażki z jakimś klientem, byłoby zrobienie X. Wcześniej upewniałem się, że X bardzo klientowi pomoże. Mój student zajmował się klientem i za każdym razem „ponosił porażkę” z precyzją godną szwajcarskiego zegarka. Bezbłędnie i pewnie odnosił sukcesy w ponoszeniu porażek dokładnie tak, jak chciałem.
Każdy przymus w zachowaniu pozwala wam wykorzystać tę strategię. Te, które ja opisuję, są nieco nietypowe, ale jak pomyślicie sobie o swoich klientach, to większość ich przymusów jest całkiem dziwaczna. Pies tutaj leży pogrzebany w ziemi nazwanej ustaleniem kontekstu, w którym naturalne reakcje waszych klientów są tymi, które poprowadzą ich tam, gdzie chcą się znaleźć.
Jest taka stara technika gestalt, którą się stosuje, kiedy klient mówi „Nie ma takiego sposobu, który by mi mógł w jakimkolwiek stopniu pomóc”. Spoglądacie wtedy na taką osobę i mówicie: „Masz rację. Nigdy nie będziesz w stanie tego zrobić. Jesteś zupełnie do niczego, nie potrafisz wymyślić nawet najprostszej pomocnej ci rzeczy.” Z reguły taka osoba odpowie na coś takiego, mówiąc: „No cóż, jest taka drobna rzecz....” Wielu ludzi charakteryzuje się tego typu spolaryzowanymi reakcjami.
Niektórzy jednakże reagują odwrotnie. Widziałem kiedyś przy pracy terapeutę gestalt, którego klient powiedział w pewnym momencie: „Nie wiem, co robić.” Na co terapeuta odpowiedział: „No to zgadnij”. Osoba zareagowała mówiąc: „Nie wiem. Nie umiem zgadywać.” A terapeuta na to: „Zawsze trafiasz kulą w płot”. Twarz klienta wydłużyła się i człowiek wyglądał naprawdę żałośnie. Jeśli zastosujecie technikę gestalt wobec kogoś, kto reaguje upodobniająco, wzmocnicie tylko w nim przekonanie, że się do niczego nie nadaje. Ale jeśli zwrócicie uwagę na jego reakcje, możecie się nimi posłużyć, prowadząc go tam, gdzie chce. Tak więc musicie dostrzegać jakiego rodzaju reakcję otrzymujecie i stosownie do oczekiwanej reakcji dostosowywać swoje zachowanie.
Kiedy stosujecie reframing przy pomocy pozawerbalnej sygnalizacji tak/nie, nie musicie się przejmować, jakiego typu reakcje wywołujecie, ponieważ nie ma znaczenia czy ta reakcja będzie na tak czy na nie. Bez względu na reakcję na jakimkolwiek etapie procesu reframingu otrzymujecie, wykorzystujecie ją po prostu jako informację co robić dalej. Jeśli mówicie klientce, że ma znaleźć nowe możliwości i ona wykonuje polecenie, ale jej wybór nie okazuje się wystarczająco dobry, to oznacza to jedynie, że ma się cofnąć i znaleźć kolejne nowe możliwości.
Jeśli cały czas wybory przez nią dokonywane nie sprawdzają się, to trzeba ponownie zdefiniować kontekst. Jeśli prosiliście ją o znalezienie się w kreatywnej części tworzącej marzenia senne i wyśnienie nowych sposobów, a one okazują się zawodne, to następnie poproście ją o przejście do „centrum w mózgu, gdzie tworzą się zwichrowane zachowania.” Macie całkowitą swobodę w tym zakresie. Zachowujcie się, jak gdyby to wszystko było rzeczywiste, a wtedy zaistnieje naprawdę.
W naszym kraju mieszkają tysiące ludzi, którzy swoim zachowaniem manifestują istniejące w nich „dziecko”, „rodzica” lub „dorosłego”. Kiedyś tak nie było, ale teraz jest. Jedyni moi klienci z takimi zachowaniami, to byli ci, którzy przeszli przez Analizę Transakcyjną. Nie krytykuję Analizy Transakcyjnej. To komplement pod adresem ludzkiej elastyczności, że potrafi wytworzyć wszystko, jeśli tylko znajdzie się ktoś, kto zachowuje się i działa tak, jak gdyby to coś istniało naprawdę.
Przychodzący do mnie po poradę w ich własnych kłopotach terapeuci TA zawsze doświadczali trudności ze sferami osobowości, z różnymi jej częściami. Nie potrafili robić dorosłych rzeczy i jednocześnie odczuwać dziecięcej radości, ponieważ w ich psychoterapii te dwie sfery są ściśle rozdzielone. Taki efekt uboczny wyznawanego przez nich systemu przekonań i stosowanych metod psychoterapeutycznych.
Wydaje mi się, że zamiast walczących ze sobą osobowości topdog i underdog w terapii gestalt, torturującej was podświadomości rodem z psychoanalizy, lub dziecka i rodzica z TA, którym razem nie po drodze, czy jakiegokolwiek innego aspektu osobowości, nakładającego ograniczenia, należałoby tak zaprojektować psychoterapię w każdym poszczególnym przypadku, żeby wszystkie aspekty osobowości swobodnie współpracowały celem wygenerowania nowych możliwości radzenia sobie z kłopotem. Chcę, żebyście mieli wybór. Części, które na wasz użytek przywołuję i stwarzam, to twórcze strony waszych osobowości, zdolne wytworzyć wszystko to, na czym wam zależy. Powołuję do istnienia nieświadomość, która o was dba, przejmuje się waszymi kłopotami i jest chętna do pracy z pożytkiem dla was, ponieważ nie potrzebuję tych waszych sfer, które was ograniczają. Aż za dobrze sami o nie dbacie.
Jeśli ktoś z was chce się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego, jak prowadzić reframing w inny sposób, odsyłam do książki Frogs into Princes. W ostatnim rozdziale przeprowadzamy pokazowy reframing i odpowiadamy na mnóstwo zadawanych pytań. Napisaliśmy także książkę Reframing: The Transformation of Meaning, w której bardzo szczegółowo prezentujemy kilka modeli reframingu.
Nie ma potrzeby wprowadzania kogoś w trans na sesji hipnotycznej, żeby dokonać reframingu. Może to być oczywiście miła odmiana. Ale podstawowe etapy składające się na reframing mogą być z powodzeniem przeprowadzone w ramach normalnej rozmowy. Jedyna różnica polega na tym, że musicie być bardziej spostrzegawczy, żeby zauważyć wywoływane reakcje. W zwyczajnej rozmowie możecie uzyskać takie same nieświadome reakcje, ale zazwyczaj zachodzą one wtedy szybciej, przez co trudniej je dostrzec.
Pozwólcie, że opowiem wam ciekawą, krótką historię, jako przykład reframingu w trakcie rozmowy. W zeszłym roku byłem w odwiedzinach u przyjaciela w południowej Kalifornii. Poszedłem do sklepu monopolowego kupić na przyjęcie kilka butelek szampana.
W sklepie zwróciłem uwagę na starą alkoholiczkę. Z łatwością rozpoznaję alkoholika po specyficznym napięciu mięśniowym, kolorze skóry, postawie i sposobie oddychania - nawet kiedy jest trzeźwy. Jestem przekonany, że wszyscy z was, którzy zwrócili kiedykolwiek uwagę na istnienie tych różnic, również nie mają problemu z wyłowieniem z tłumu alkoholika. Kobieta nie była wysoka i choć wyglądała na staruszkę, wydawało mi się, że naprawdę nie ma więcej niż 65 lat. Uśmiechnąłem się do niej, skinąłem głową i zająłem się swoimi sprawunkami. Znałem kasjerkę, więc pożartowaliśmy sobie trochę i pośmiali. Drobna starsza pani również się śmiała i podzieliła się z nami swoim komentarzem, który również był bardzo śmieszny, więc jeszcze trochę się pośmialiśmy w trójkę.
Kiedy wychodziłem starsza pani odwróciła się w moim kierunku i spytała: „Nie jedzie pan może do góry koło poczty?” Powiedziałem, że z rozkoszą podrzucę ją do domu i że będę na nią czekał w samochodzie.
Kiedy wyszła i wsiadła do auta, pojechaliśmy. Siedziała na siedzeniu obok z mocno splecionymi dłońmi i przyglądała mi się ukradkiem. Było oczywiste, że poruszyłem w niej jakąś strunę. W końcu zapytała się mnie: „Dlaczego pijesz?”.
O mało nie wybuchłem śmiechem, ponieważ wiedziałem doskonale, że zastanawia się dlaczego sama pije ale przeniosła punkt odniesienia na mnie. Powiedziałem: „Cóż, osobiście ja piję dla smaku. Pijam doskonałe wina i szampany. Nie specjalnie podchodzi mi smak whiskey, więc jej nie piję. NA plaży, kiedy jest bardzo ciepło piję piwo.” A po chwili dodałem: „Ale tak naprawdę to nie jest to pytanie, które mi chciałaś zadać. Pytanie które chcesz mi zadać dotyczy tego, dlaczego ty pijesz.” Tak dobrze odpowiedziałem na jej doznania, że wybuchnęła płaczem.
Ale płacz nie był korzystny ani dla mnie, ani dla niej. Rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem biegnącego równolegle psa. Wskazałem na niego i krzyknąłem CZY TO PRZYPADKIEM NIE TWÓJ PIES? po prostu żeby przestała płakać. Ze względu na gwałtowność w moim głosie zareagowała odpowiednio - wyjrzała przez okno, z zakłopotaniem spojrzała na mnie i powiedziała „Ja nawet nie mam psa.” Ale zupełnie przeszedł jej płacz, a o to chodziło.
Wtedy opowiedziałem jej historię. „No cóż, wiesz co, ten pies przypomina mi innego psa, którego znałem - bardzo małego pieska - który mieszkał sobie w San Francisco. Te pies był głęboko przekonany, że nikt na świecie go nie rozumie. To właśnie powiedział mi ten pies, a właściwie suczka i miała prawie rację. Bo naprawdę prawie nikt jej nie rozumiał. A ona nie zdawała sobie sprawy, jak wielka jest różnica, kiedy nikt cię nie rozumie a kiedy prawie nikt cię nie rozumie.” Staruszka znowu zaczęła płakać.
Jechaliśmy dalej a ona chwilę później powiedziała: „Masz rację, pytanie brzmi `Dlaczego ja piję'.
Na co powiedziałem: „Ale nawet to pytanie nie jest tym właściwym. Przez całe życie zadawano ci to pytanie i sama zadawałaś sobie to pytanie `dlaczego piję, dlaczego'. Wszyscy się zastanawiali `Dlaczego ty pijesz?', ale tylko sprowadzali cię na manowce. Nie tylko mnie teraz zadałaś złe pytanie, ale sobie zadajesz nie to pytanie, co trzeba od trzydziestu lat. Wszyscy dookoła zadawali ci niewłaściwe pytanie i w końcu wmanewrowali cię zwracając ci uwagę na pytanie, które nie jest tym właściwym.”
Wjechałem na podjazd jej domu. Spojrzała na mnie i najpierw spytała: „Kim ty właściwie jesteś?” Uśmiechnąłem się tylko, wtedy dodała: „No więc powiesz mi w końcu jakie jest to odpowiednie pytanie?”
„Cóż, powiem ci ale pod jednym warunkiem. Warunek brzmi: jak skończę, wyciągnę rękę i dotknę twojego ramienia. Kiedy poczujesz dotknięcie, podniesiesz się, wysiądziesz, pójdziesz do domu i zaczniesz znajdować odpowiedzi na moje pytanie. Kiedy tylko znajdziesz odpowiedź - zadzwoń. I dałem jej numer telefonu przyjaciela.
Powiedziała: „W porządku. Zgadzam się.” Więc powiedziałem: „No więc pytanie nie brzmi „Dlaczego pijesz?” , pytanie brzmi (powoli) Co byś zrobiła, gdybyś nie piła?”.
Natychmiast jej zachowanie i postawa całkowicie się przeobraziły. Różne grymasy zaczęły przebiegać przez jej twarz. Zmieniał się oddech, kolor skóry a ciało przybierało różne pozy. Właśnie na tym mi zależało. Nigdy nie zastanawiał się, co robiłaby bez picia. Weszła w dość głęboki trans, więc dałem jej dwie, trzy minuty, po czym wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej ramienia. Uniosła się, wysiadła z auta i poszła prosto do domu.
Pięć minut po tym, jak dotarłem do domu mojego przyjaciela, zadzwonił telefon i w słuchawce usłyszałem oczywiście starszą panią. „Czy to na pewno pan? Chciałam ci tylko powiedzieć, że uratowałeś dziś jedno życie. Miałam zamiar w domu popełnić samobójstwo, ale stwierdziłam, że nie wiem, jak odpowiedzieć na twoje pytanie, a chcę ci dać tę odpowiedź. Nie wiem, co ono znaczy dla ciebie, ale dla mnie jest to najpiękniejsze pytanie we wszechświecie.”
Odpowiedziałem: „Słuchaj, nie ma dla mnie znaczenia, czy to pytanie ci się podoba ani że uważasz je za najpiękniejsze na świecie. Nie to mnie interesuje. Mnie interesuje odpowiedź na to pytanie. Więc zadzwonisz do mnie jutro z kilkoma odpowiedziami na nie.”
W pewnym momencie podczas naszej rozmowy użyła idealnie adekwatnego wyrażenia. Powiedziała, że czuła się jakby wpadała do rynsztoka. A ja powiedziałem: „Ludzie nie wpadają do rynsztoków, inne rzeczy owszem!.” I oczywiście, kiedy zadzwoniła dzień później powiedziała, że cały alkohol, jaki miała w domu znalazł się w zlewie. Spędziłem w tej okolicy mniej więcej dwa tygodnie i wiem, że przez ten czas nie zajrzała do kieliszka.
Moim zdaniem jest to ciekawy przykład reframingu podczas rozmowy. Nie było ani jednego zbędnego elementu w naszej rozmowie, ani z mojej ani z jej strony. I wszystko zadziałało dzięki mojej umiejętności dostrzegania wywoływanych moim zachowaniem reakcji sensorycznych u innych i jej zdolnością robienia tego samego. Była wyjątkowo wrażliwa na wszelkie minimalne znaki i ślady zachowania. Przypuszczam, że taka intensywna i wrażliwa percepcja cechuje ludzi, którzy chcą popełnić samobójstwo. Są to ich ostatnie chwile na tej ziemi, więc mają wyostrzoną wrażliwość.
W opisanym przykładzie pominąłem większość etapów, o których wykonanie was prosiłem podczas ćwiczenia reframingu. Jednakże u podstaw leżał ten sam typ podstawienia i zamiany symptomu - „Co byś zrobiła, gdybyś nie piła?”.
Jedną z zalet hipnozy jest fakt, że ludzie pod jej wpływem mają wzmocnione i zwolnione reakcje. O ile mi wiadomo, nie istnieje taka rzecz, której nie można z człowiekiem zrobić na jawie, a można w transie. Jestem w stanie zaindukować każde zjawisko charakterystyczne dla głębokiego transu w stanie pełnej świadomości. Jednak hipnoza, spowalniając klienta, pozwala dokładnie prześledzić, co się dzieje oraz stabilizuje stany na wystarczająco długi czas, umożliwiając przeprowadzenie systematycznych działań.
Kobieta: Ogólnie rzecz biorąc, kiedy stosujesz hipnozę - w jakich przypadkach?
Kiedy mam na to ochotę. Poważnie, jest to jedyny powód dla którego uważam hipnozę za lepsze podejście od innych, kiedy ją wybieram. Zacząłem stosować hipnozę tylko i wyłącznie dlatego, że miałem po wyżej uszu słuchania moich klientów. W pewnym momencie tak mnie to zaczęło męczyć, że miałem jako terapeuta kłopoty ze skutecznością, a to dlatego, że nie słuchałem uważnie przez co moje reakcje nie były dla klientów korzystne. Reagowałem nie tyle na nich co na nudę.
Tak więc zacząłem ich zapinać w trans i poszukiwać jak najmniejszej ilości informacji wystarczającej do zapewnienia im tego, czego sobie życzyli. I proces terapeutyczny znowu stał się interesujący. Obecnie stosuję hipnozę w połączeniu ze wszystkimi innymi metodami, żeby to co robię nabrało kolorów i pobudzało moje zainteresowanie. Wiem, że mógłbym wywoływać zmiany osobowe szybciej i bardziej metodycznie, ale z drugiej strony prowadzenie schematycznego reframingu jest dla mnie śmiertelnie nudne. Mimo, że proces jest szybki, wymaga wiele wysiłku ze względu na prosty fakt, że robiłem to już setki razy. Jeśli zrobię coś zbyt wiele razy, nie chcę już więcej tego robić.
Hipnoza to przyrząd do robienia rzeczy w dziwny i niesamowity sposób. Obecnie głównie wykorzystuję hipnozę do tworzenia alternatywnych rzeczywistości. Konstruuję realności zupełnie różne od tych, w których ludzie żyją - na przykład sprawiam, że klientka staje się jednorożcem, ponieważ uważa, że to mityczne zwierzę potrafi robić rzeczy, które ona również chciałaby umieć, a sądzi, że nie potrafi. Cofam ludzi do wieku, zanim musieli po raz pierwszy założyć okulary, po czym „dorastam ich” z dziecięcym wzrokiem, jako sposób na krótkowzroczność. Wszystko zależy od życzenia klienta. A ja staram się je spełnić w sposób, który wydaje mi się najbardziej interesujący.
Mężczyzna: Coraz częściej myślę o tym, że z rozkoszą pozbyłbym się moich okularów i odzyskał zdrowy wzrok. Czy mógłbym tego dokonać dzięki hipnozie?
Czy masz astygmatyzm?
Tak. Lewe oko jest naprawdę do kitu.
To zmienia postać rzeczy. Nie udało mi się dotychczas wiele zawalczyć z astygmatyzmem. Co nie oznacza, że nie da się nic zrobić. Po prostu nie znalazłem jeszcze sposobu na tę przypadłość.
Krótkowzroczność nie sprawia wielu kłopotów, ponieważ krótkowidze po prostu zbyt mocno ściska gałki oczne. Próbując coś dostrzec, zaczynają marszczyć się i spinać przez co jedyna rzecz, jaką uzyskują to niewłaściwie zogniskowany wzrok i niewyraźne widzenie. Wszystko, czego im potrzeba to nauczyć się właściwego rozumienia słowa „zogniskować”. A nie jest to nic specjalnie trudnego. Pewien człowiek, William C. Bates stworzył metodę wiele lat temu i opublikował ją w książce Better Eyesight Without Glasses czyli „Lepszy wzrok bez okularów”, ale nikt jej nie stosuje.
Czy wiecie, że optyka to jedyny obszar wiedzy, który uznano kiedyś za zamknięty? Czytając literaturę z lat czterdziestych czy pięćdziesiątych, można odnieść wrażenie, że zdaniem optyków i okulistów nie pozostało już nic do odkrycia. Ale znowu otworzyły się nowe obszary do penetracji. Ostatnio paru nieodpowiedzialnych wariatów zniszczyło to samozadowolenie poważnych specjalistów psując całą tę pracowicie skonstruowaną strukturę, wymyślając światłowody, lasery czy hologramy. Jednakże wcześniejsze teksty przedstawiały optykę jako obszar całkowicie spenetrowany i zamknięty! Z dumą twierdzono, że w optyce odkryto wszystko, co było do odkrycia i ta sfera wiedzy jest już zamkniętą księgą.
Zachowanie większości okulistów do dziś dnia skażone jest tą ideą w myśl której optyka to dziedzina zamknięta. Większość specjalistów chorób oczu dzieli bardzo silne i jednocześnie mocno ograniczone przekonanie, co jest możliwe a co nie. Szkła kontaktowe pierwotnie miały służyć korekcji gałki ocznej. Dawano pacjentowi zestaw na mniej więcej trzy dni, następnie słabszy na kolejne trzy dni i tak dalej, aż nastąpiła poprawa. Po czym pacjent zwracał wszystkie szkła lekarzowi. Ale teraz jest zupełnie inaczej. Sprzedają parę, której się używa się, aż wzrok się polepszy lub pogorszy, po czym sprzedają następną.
Mężczyzna: Więc jak to jest z krótkowzrocznością? Mówisz, że twój sposób polega na nauczeniu klienta, jak ogniskować wzrok. Jak to robisz?
Moje podejście polega na tym, że cofam klienta do momentu poprzedzającego chwilę, w której musiał pierwszy raz założyć okulary. Sprawdzam mu wzrok, żeby upewnić się, że krótkowzroczność jeszcze się nie pojawiła. Po czym powracam z klientem do teraźniejszości, ale sprawiam, że dorasta w nich wszystko oprócz oczu, które pozostają „dziecięce”. Nie wiem, co to naprawdę oznacza i jakie procesy za tym się kryją, ale przeprowadziłem przez to wielu ludzi i metoda okazała się skuteczna.
Odkryłem ten sposób pracując nad regresją z klientem noszącym okulary. Mieliśmy kiedyś w zwyczaju robić hipnozę w zwariowanych grupach z kim się dało. Doprowadziłem do regresji mężczyznę w okularach, który nic nie widział, kiedy odmłodniał. Cofnąłem go do wieku pięciu lat i wtedy powiedział: „Cześć wszystkim, nic nie widzę. Czy muszę mieć to coś na nosie?”, po czym zdjął okulary.
Zaciekawiła mnie jego reakcja, więc zrobiłem mu standardowy test bez okularów. Kazałem mu rozpoznawać litery na tablicy do badania ostrości wzroku. Ponieważ nie znał liter, kazałem mu rysować to co widzi. Chwiejną dziecięcą kreską narysował każdą literę, którą mu pokazałem. Po powrocie do normalnego wieku, kazałem mu zrobić ten sam test. Tym razem bez okularów nic nie widział. Wykonałem regresję i ostrość powróciła. Cała ta historia odbywała się całkowicie spontanicznie. Nie dawałem mu wcześniej żadnych instrukcji. Za ostatnim razem, po wszystkich tych testach poinstruowałem go: „A teraz twoje oczy pozostaną oczami pięciolatka, podczas gdy reszta ciebie powróci do dorosłości.” I to wszystko, co było potrzebne, żeby odzyskał ostrość widzenia.
Kobieta: Czy to wszystko dokonało się za jednym zamachem?
Tak, w jeden wieczór. Efekt utrzymał się przez mniej więcej dwa miesiące, po czym z powrotem wzrok zaczął się pogarszać. Wtedy postanowiłem użyć reframingu, żeby odkryć cel, dla którego widział niewyraźnie. Okazało się, że przez wiele lat nauczył się robić wiele rzeczy dzięki nieostremu widzeniu. Cechowało go, jak my to nazywamy, „sprzężenie czuciowo-wzrokowe”. Kiedy na coś patrzył, natychmiast automatycznie miał na temat tego, co widział, jakieś odczucia. Natomiast dzięki nieostremu widzeniu przerywał to sprzężenie. Przeżywając stres, chronił się przed nieprzyjemnymi odczuciami w ten sposób, że nie widział ich wyraźnie. Musiałem zapewnić mu inne sposoby przerywania tego powiązania, tak żeby nadal miał jak zadbać o ukrytą korzyść, którą do tej pory czerpał dzięki zaburzonemu widzeniu.
Mężczyzna: W przypadku szkieł sprawa nie jest taka prosta. Ja noszę szkła i w stresie nie mogę ich po prostu zdjąć jak okularów. Więc nauczyłem się widzieć niewyraźnie w szkłach.
Wyraziłeś ciekawą tezę, że w jakiś sposób potrzebujesz widzieć rzeczy niewyraźnie. Zakładasz, że w chwili stresu nie chcesz mieć możliwości widzenia, dopóki nie zapanujesz nad sytuacją. Mnie się wydaje, że właśnie w sytuacji stresowej szczególnie przydaje się ostrość widzenia. Zapewnij sobie efektywne sposoby radzenia sobie z sytuacją, a nie będziesz musiał „psuć” sobie wzroku.
Jak już mówiłem, Bates wiele lat temu opracował ćwiczenia na poprawę wzroku. Ogólnie rzecz biorąc jego program był bardzo udany, choć czaso- i pracochłonny. Główna jego wada polegała na tym, że pomijał ukryte korzyści. Więc jeśli człowiek był pracowity i ćwiczył regularnie mógł pozbawić się jedynego sposobu, w jaki dochodził do czegoś, co przynosiło mu korzyść. Jakaś część osobowości musiałaby wtedy wypracować nowy sposób osiągania tego użytecznego celu. A dużo łatwiej jest dokonywać zmian bez potrzeby walczenia z jakąś częścią siebie samego.
Kobieta: Czy potrafiłbyś zastosować reframing w problemach z nadwagą? To z pewnością bardzo ciężka sprawa. Wieloznaczność ma, jak wiecie, wielkie znaczenie w hipnozie. Cóż, otyłość nie różni się niczym od innych problemów. Można ją potraktować reframingiem.
Kobieta: Nie mam na tym polu większych sukcesów. Dzięki reframingowi klienci pozbywali się nadwagi, żeby w krótkim tempie powrócić do niej po terapii.
Cóż, musisz się nad tym zastanowić. Musi istnieć coś, co sprawia, że otyłość jest bardziej pożądana niż bycie szczupłym. Jedna z możliwości jest taka, że ich reakcje nie skutkują, kiedy są szczupli. Posiadają możliwości, które są dostępne dla osoby z nadwagą a nie szczupłej. Dorastając od zawsze jako grubas, nigdy nie było się najszybszym biegaczem. Nigdy nie wybierali człowieka do reprezentacji szkolnej. Nigdy nie było się częścią zespołu zagrzewającego drużynę do walki. Wiele doświadczeń, stanowiących podstawę reakcji szczupłej osoby, nie było udziałem osoby od zawsze tłustej.
Jeśli tak się ma sprawa z twoimi klientami, możesz wytworzyć na ich potrzeby alternatywne dzieciństwo - takie, które będzie zawierać te wszystkie doświadczenia, które będą podstawą nowych zachowań w dorosły życiu. Postępuję tak z większością klientów, u których muszę dokonać radykalnych zmian.
W tym wszystkim, co opisałem, dokonuję założeń co do natury ukrytej korzyści. Zastosowałbym reframing, żeby się dowiedzieć, która część mojej klientki zmusza ją do ponownego przybrania na wadze. Stwierdziwszy, co to jej daje, wiedziałbym, jakie doświadczenia i doznania muszę jej zapewnić.
Bardzo lubię w hipnozie to, że daje możliwość wymyślenia i stworzenia alternatywnej historii. Erickson miał klientkę, która przychodziła do niego, bo chciała nauczyć się wychowywać dzieci i być dobrą matką, ponieważ sama tego nie zaznała, jako że wychowały ją nianie i bony. Erickson przeszedł przez całą historię jej życia i za każdym razem, kiedy trafiał na dziurę, pojawiał się i dostarczał jej brakujące doświadczenie. Wszystkie one stały się potem bazą, na której budowała relacje ze swoimi dziećmi.
Hipnoza to tylko przyrząd. Możecie z nią robić, co tylko dusza zapragnie. To narzędzie, przy pomocy którego możecie wykreować każdy kontekst i każdą reakcję. Musicie jedynie wiedzieć, jakiej reakcji oczekujecie, jeśli chcecie być działać efektywnie.
Kobieta: Mam pytanie dotyczące palenia. Czy mógłbyś cofnąć kogoś do czasów tuż przed początkiem nałogu i poprzez reframing sprawić, że poszedłby inną drogą? Kobieta w pewnym momencie życia zdecydowała się palić, więc czy reframingiem mógłbyś sprawić, żeby dokonała innego wyboru?
Tak, po czym miałaby całkowitą amnezję, że kiedykolwiek paliła. Ale sprawa jest dość śliska. Musicie być bardzo ostrożni w takich sytuacjach. Robiłem takie rzeczy. Hipnotyzowałem klientów i usuwałem pamięć, że kiedykolwiek palili papierosy. Cofałem ich do czasów przed nałogiem i dostarczałem całkowicie nowy zestaw doświadczeń i wspomnień. Problem polega na tym, że ich bliscy zaczynają ich uważać za wariatów.
Jeśli robicie to z klientem, który właśnie przeniósł się do nowego miasta, nie ma sprawy. Ale kiedyś przeprowadziłem przez to pewną klientkę. Po powrocie do domu spotkała męża, który chciał poczęstować ją papierosem. Kiedy odmówiła, zareagował: „Odzwyczajamy się, co?”, na co ona spojrzała na niego i powiedziała: „Przecież ja nigdy nie paliłam.” . „Nie opowiadaj. Palisz od dwudziestu lat.”. „Nigdy w życiu nie miałam papierosa w ustach!” itd.
Kobieta: Mógłbyś objąć amnezją także takie rozmowy.
Mógłbym, ale przy tym podejściu usiałbym wciąż nabudowywać nowe zmiany. Musiałbym wprowadzać ją w stan amnezji za każdym razem, gdy ktoś by powiedział, że przecież kiedyś paliła. W końcu zaczęłaby się czuć zdezorientowana, bo mnóstwo wspomnień musiałoby zostać objętych amnezją. Zęby ma żółte od nikotyny, ale ona nie wie dlaczego. Więc idzie do dentysty, a on na to: „Typowy nalot u palacza.” Ona na to „Ależ ja nigdy nie paliłam.” Dentysta mówi: „Pani żartuje!”, na co pacjentka odpowiada szczerze i przekonująco, że jest od tego jak najdalsza, więc nasz dentysta pisze do Lanceta artykuł o tym arcyciekawym zjawisku.
W tych sprawach trzeba zachowywać się z wdziękiem i lekkością. Raz dla eksperymentu przeprowadziłem klientkę przez taką procedurę, ale mimo że sama procedura zakończyła się pełnym sukcesem, to przejścia, jakie spowodowała zmiana, okazały się nieco katastrofalne.
Mężczyzna: A czy nie mógłbyś zawrzeć instrukcji, że inni ludzie będą uważać, że była kiedyś palaczką i żeby się tym zbytnio nie przejmowała. Żeby takie uwagi po prostu ignorowała.
Jasne, zrobiłem to z kobietą, o której wam opowiadałem. Ale i tak była coraz bardziej zaniepokojona. Powiedziałem jej w transie, że „Ludzie będą się zachowywać dziwacznie i niecodziennie, ale ty to przełkniesz i stwierdzisz, że coś im się pomieszało.” Mimo to zaczęła się niepokoić faktem, że tak wiele osób zachowuje się dziwnie i niezrozumiale. Myślała, że cały świat zwariował.
Kobieta: Co w takim razie robisz teraz?
Najprostszy sposób polega po prostu na wykorzystaniu reframingu. Nie potrzeba nawet wprowadzać ludzi w trans, wystarczy standardowy reframing. Efekt gwarantowany. Dopiero potem wprowadzacie człowieka w trans, żeby usunąć fizyczne uzależnienie.
Kobieta: Jak usunąć fizyczne uzależnienie w transie?
Bezpośrednią sugestią.
Kobieta: Mówisz: „Nie jesteś już uzależniona”?
Nie, ale to nie jest bezpośrednia sugestia. To nic nie jest. Mówię poważnie. Jeśli powiesz komuś: „Nie będziesz więcej czuł się fizycznie uzależniony” nie ma w tym zdaniu żadnej informacji, jak to osiągnąć. Niektórzy klienci okażą się na tyle elastyczni i inteligentni, że sami znajdą sposób, ale większość nie. Potrzebujecie wytworzyć kontekst, w którym pożądaną reakcję da się wywołać z łatwością. Zbyt bezpośrednie działanie również rzadko daje efekt. Mówiąc: „Nie będziesz więcej chciał zapalić”, macie mniejszą szansę na uzyskanie pożądanej reakcji, niż kiedy powiecie: „Papierosy mają nieprzyjemny smak.” A jeszcze bardziej zwiększacie swoją szansę, sprawiając, że sama myśl o papierosie jest nieprzyjemna. A najlepiej, kiedy klient będzie czuł dumę, odmawiając sobie papierosa, nawet kiedy będzie miał ochotę na jednego. Twórzcie konteksty, w których pożądana reakcja pojawia się naturalnie i jest naturalna.
Zazwyczaj usuwam nałóg w następujący sposób. Rozpoczynam seans i sprawdzam najpierw - poprzez sygnały palcowe, werbalizowane lub skinięcia głowy - czy nieświadomość wie, jakie uczucie towarzyszy fizycznemu uzależnieniu. Potem proszę nieświadomość o powiązanie tego uczucia z innym zestawem doznań, z przyjemnością, rozkoszą, zaciekawieniem, za każdym razem, kiedy się pojawi. Dzięki temu zamiast palić, będą robić coś innego.
Reframing możecie z powodzeniem stosować w przypadku palenia, uzależnień od innych używek i narkotyków, otyłości i w zwalczaniu większości innych problemów, kiedy ludzie chcą, żebyście ich poddali hipnozie. Najpierw możecie ich przeprowadzić przez reframing, żeby rozwiązać problem, po czym wprowadzić w hipnozę, spełniając tym samym ich prośbę. Z reframingu możecie uczynić wstęp do hipnozy. Zamiast sprzeciwiać się życzeniu klienta, wytłumaczcie mu, że jesteście bardzo specyficzni, że zawsze zależy wam na dokładności, bo nie chcecie nikomu hipnozą zaszkodzić, więc musicie najpierw wszystko dokładnie sprawdzić. Po czym przeprowadzacie standardową procedurę reframingu. „Zanim wprowadzę cię w trans, muszę dowiedzieć się paru rzeczy. Wejdź w siebie i zapytaj, czy ta część ciebie, która jest odpowiedzialna za to zachowanie...” Zachowując się tak, jakby reframing nie był niczym więcej tylko wstępem do głównej części, oszczędzacie sobie także czas. Klient będzie chciał jak najszybciej przejść przez „wstęp”, żeby „dojść do meritum”.
Kiedy już zmiana się dokona, mówicie: „Możemy już rozpocząć trans. Zamknij oczy...” i przeprowadzacie taki proces hipnotyczny, na jaki macie ochotę. Natomiast klient po sesji będzie mówił wszystkim dookoła, że „Hipnoza działa!”.
W wielu przypadkach reframing jest najprostszym sposobem wywołania zmiany. Jednakże nie zawsze najbardziej zależy mi na prostocie; najważniejsza jest sztuka - odrobina poezji w działaniu. Kiedy już przerobicie prosty reframing z pięcioma palaczami i nauczycie się osiągać w ten sposób zadowalające rezultaty, zacznijcie być twórczy. Wyświadczcie sobie i klientowi przysługę i zróbcie to, co macie zrobić, z polotem i fantazją. Podejdźcie do sprawy inaczej. Zróbcie reframing w transie i zaprowadźcie klientkę do Bogini Papierosów. Niech spali na jej ołtarzu paczkę Marlboro albo coś w tym rodzaju. Czasem, kiedy rozprawiacie się z paleniem, wystarczy wprowadzić człowieka w trans i powiedzieć: „Chcę od twojej nieświadomości jednego - żeby znalazła najbardziej twórczy sposób, w jaki mógłbyś rzucić palenie nawet o tym nie wiedząc.” A czasem trzeba zrobić o wiele więcej.
Ludzie wciąż domagają się, żeby nauczyć ich hipnozy, aby potem mogli sami pomagać innym rzucać palenie i zrzucać zbędne kilogramy. Czasem, kiedy ludzie pytają się: „Co pan robi z palaczami?” odpowiadam: „Daję im paczkę zapałek.” Hipnoza jest stanowczo zbyt eleganckim narzędziem, żeby myśleć o niej w kontekście rzucania palenia i problemów z nadwagą. Idąc tym tropem, należałoby kupić Ferrari do wożenia ziemniaków. Jest dla mnie coś głęboko odpychającego w podejściu, w efekcie którego wyrafinowane i piękne narzędzie wykorzystuje się w prostacki i banalny sposób.
Mężczyzna: Czy można zastosować reframing do leczenia objawów psychosomatycznych, takich jak na przykład bóle głowy?
Reframing wspaniale działa na problemy psychosomatyczne. Masz możliwość wykorzystania samego objawu jako sygnału „tak/nie”. Jeśli na przykład symptomem jest migrena, można sprawić, że na „tak” ból się nasili, a na „nie” będzie mniejszy.
Mężczyzna: Wiele żon lekarzy przychodzi do mnie z problemami psychosomatycznymi. Ale mam wrażenie, że one nic im nie dają - ich mężowie tylko te swoje żony wyśmiewają, albo w ogóle nie zwracają na nie uwagi i nic nie robią. Nie potrafię dostrzec tutaj żadnych ukrytych korzyści.
Wspomniałeś już, że te korzyści mają coś wspólnego z uwagą. Tyle że w podobnych przypadkach, z którymi robiłem reframing, w ogóle nie chodziło o zwrócenie na siebie mężowskiej uwagi, ale raczej o zrobienie z męża głupka. O to, żeby przestał być taki nadęty tylko dlatego, że jest lekarzem - poprzez postawienie go twarzą w twarz z chorobą, której nie potrafi wyleczyć.
Tak swoją drogą, na akademiach medycznych muszą chyba być specjalne kursy nadętologii. Spotykam się na co dzień z mnóstwem różnych terapeutów. Poznaję speców od komputerów z różnych firm i wszyscy oni się między sobą różnią. A zdecydowana większość lekarzy jest po prostu pompatyczna i nadęta w jeden specyficzny sposób. Oczywiście nie wszyscy. Od każdej reguły są wyjątki. Ale jako środowisko, grupa zawodowa, no nie potrafię zrozumieć, co oni tym biednym ludziom robią.
Mężczyzna: Po spędzeniu dwóch lat na stażu, gdzie naśladuje się wszystkich lekarzy, którzy się dookoła kręcą, automatycznie stajesz się nadęty. Po prostu modelowanie i odwzorowywanie.
Susan: Jestem przeziębiona. Czy hipnozą można się tej dolegliwości pozbyć?
Pewien facet przyszedł do mnie z przeziębieniem, ciągnącym się od pół roku, a ja mu je zlikwidowałem. Jego nieświadomość precyzyjnie określiła czas potrzebny jej do poradzenia sobie z chorobą. Miał to przeziębienie przez sześć miesięcy, a jego nieświadomość potrzebowała dwóch dni na pozbycie się go.
Susan: Ja jestem przeziębiona dopiero trzeci dzień.
No cóż, nie będziemy cię teraz leczyć, jeśli o to ci chodziło, ale z przyjemnością podam komuś zestaw procedur dzięki którym poradzisz sobie z kłopotem. W porządku?
Susan: Tak.
Kto chce się spróbować?
Kobieta: Ja to zrobię.
O.K. Tak to wygląda po kolei. Wprowadź ją w głęboki trans i odeślij gdzieś daleko jej świadomy umysł. Można to osiągnąć na kilka sposobów. Możesz odesłać jej świadomy umysł do jakiegoś przyjemnego wspomnienia. Niech przeniesie się długim tunelem w miejsce pełne ogrodów i fontann, gdzie będzie mogła sobie popływać, po czym zamknij za nią drzwi, żeby nie mogła wrócić z powrotem. Ustal sprzężenie zwrotne, żeby mieć kontrolę nad tym czy jej świadomy umysł jest tam, gdzie go odesłałaś, czy nie. Może to być palec wskazujący podniesiony na znak, że jest tam, gdzie go zamknęłaś i opadający, kiedy umysł próbuje powracać. Zastosuj coś takiego, żeby mieć informację zwrotną.
Chcę, żebyś potem zapytała jej nieświadomy umysł, czy może zechciałby usunąć przeziębienie. Poproś o „tak” albo „nie”. Jak otrzymasz odpowiedź „tak”, spytaj czy zechciałby to zrobić od razu. Przy najmniejszym zawahaniu, bez względu na to czy używasz do oceny sytuacji sygnałów werbalnych, czy też nie, zastosuj reframing i sprawdź czy to przeziębienie czemukolwiek służy. Zmuś nieświadomość do uściślenia, ile dokładnie czasu zajmie jej pozbycie się przeziębienia. Również tę odpowiedź uzyskujesz pytaniami ogólnymi (tak/nie) w rodzaju „Czy byłabyś skłonna pozbyć się go w przeciągu godziny?”
Dodatkowo, wyprowadzając ją już z transu, przenieś ją w otoczenie, w którym automatycznie zanikają fizjologiczne objawy towarzyszące chorobie. Jeśli boli ją ciało, przenieś ją do gorącej kąpieli. Jeśli cieknie jej bardzo z nosa, weź ją na pustynię, gdzie wszystko wysycha. Poznaj te objawy przed wprowadzeniem w trans, żeby wiedzieć gdzie ją zaprowadzić przy wyprowadzaniu.
Kobieta: Gdzie wysłałbyś ją, żeby przestało ją drapać w gardle?
Dobre pytanie. Gdzie ludzie nie mają kłopotów z gardłem? A jak ludzie leczą sobie zawalone gardło?
Kobieta: Przepłukują słoną wodą.
Więc jakie są szanse, że zacznie cię drapać w gardle po kąpieli w gorącym tropikalnym oceanie? Zerowe. Gdybyś wybrała się tam popływać w naprawdę ciężkim stanie to oczywiście w rezultacie przeziębiłabyś się na amen. Ale jeśli masz zamiar popływać w oceanie z drapaniem w gardle, szczególnie tam gdzie są naprawdę dobre fale, to cała ta słona woda dookoła wyleczy cię z dolegliwości.
Jeśli prześladuje cię katar, a ty nie masz pod ręką aerozolu albo w ogóle go nie używasz, bo nie chcesz się uzależnić, to masz pod ręką bardzo prosty sposób w zamian. Współcześnie jest na rynku trochę cholernie uzależniających aerozoli do nosa. Bardziej uzależniających niż papierosy. Można czasem zobaczyć w sklepie przy kasie ludzi z całym kartonem aerozoli w koszyku. Naprawdę niesamowita historia. A wszystko co trzeba zrobić to kupić taki jeden i opróżnić z oryginalnej zawartości. Po czym nalewa się roztworu wody z solą i wtryskuje do nosa. Idealnie wysuszy śluzówkę.
Kobieta: Czy metoda, którą właśnie opisałeś, działa również w przypadku bólu brzucha lub jakichkolwiek innych, zwykłych dolegliwości psychosomatycznych?
Tak. Wprowadź człowieka w trans i zastosuj na początek reframing dla upewnienia się, że dajesz mu wybór, jeśli problem jest czynnościowy. A potem zastosuj overlapping dla każdego symptomu po kolei podczas wyprowadzania z transu.
Susan: O wiele lepiej już się czuję - choć jeszcze nie idealnie - od samej waszej rozmowy
Tranceformations - recenzja cd 5
KONKRETNE TECHNIKI UTYLIZACYJNE
Generator nowych zachowań
Dzisiejszy dzień chcielibyśmy poświęcić na omówienie kolejnych metod utylizacji stanów transu. Najpierw zapoznamy was z bardzo użyteczną procedurą, przydatną w przypadku różnorodnych zachowań: generatorem nowych zachowań. Możecie ją stosować w każdej sytuacji, w której człowiek jest niezadowolony ze swoich reakcji. Taka definicja przypuszczalnie jest na tyle pojemna, że obejmuje większość problemów, z jakimi zgłaszają się do was wasi klienci. Mam zamiar założyć, że już wprowadziliście klienta w trans i ustaliliście jakiś ideomotoryczny system porozumiewawczy tak/nie, bezpośrednio lub w sposób zakamuflowany.
Najpierw klient musi dokonać wyboru zachowania, z którego nie jest zadowolony. Po dokonaniu wyboru każecie mu obejrzeć i usłyszeć siebie w trakcie danego zachowania. Chcecie, żeby zobaczył siebie samego z zewnątrz, jak na filmie. Jest to instrukcja na dysocjację. Dzięki temu zabiegowi klient ma możliwość obejrzeć się i posłuchać w poczuciu bezpieczeństwa, że nie dzieje się to naprawdę. Mówicie: „Zasygnalizuj mi „tak”, kiedy tylko skończysz oglądać i słuchać się w bezpiecznym położeniu, w trakcie zachowania, które chcesz zmienić.”
Po otrzymaniu sygnału „tak”, zadajecie pytanie: „Czy wiesz, jakie nowe zachowanie lub reakcja usatysfakcjonowałaby cię w tej sytuacji?” Bardzo ważne jest takie formułowanie pytań, aby można było na nie odpowiadać tak lub nie, dzięki czemu cały czas będziecie mieli klarowną informację zwrotną.
Jeśli odpowiedzią jest „tak, wiem jakie nowe zachowanie chcę wprowadzić do swojego repertuaru”, mówicie „W porządku. A teraz przyjrzyj się sobie i posłuchaj siebie, jak reagujesz w nowy sposób w sytuacji, która do tej pory sprawiała ci kłopoty. Kiedy skończysz daj mi sygnał na „tak”.
Następnie pytacie się: „Zaobserwowałeś się w nowym zachowaniu, czy jesteś usatysfakcjonowany?” Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, każecie klientowi powrócić i dokonać wyboru bardziej właściwego zachowania.
Po otrzymaniu odpowiedzi twierdzącej kontynuujecie wmontowywanie nowego zachowania, prosząc go o utożsamienie się ze zdysocjowaną reakcją. „Teraz chcę, abyś jeszcze raz obejrzał ten sam film, ale tym razem nie widzisz siebie z zewnątrz, ale przeżywasz sytuację osobiście, oglądając ją własnymi oczami. Wejdź w film do środka i poczuj, jak to jest, kiedy reagujesz w nowy sposób.”
Po wykonaniu polecenia pytacie klienta: „Czy jesteś usatysfakcjonowany?”. Musicie być absolutnie pewni, że odpowiedź „tak” jest naprawdę rzetelna i szczera. Czasami zdarza się, że zachowanie, które z zewnątrz wydaje się doskonałe, nie sprawdza się w praktyce i nie jest przyjemne. Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, musicie wrócić i wprowadzać modyfikacje do momentu, aż doświadczenie będzie satysfakcjonujące po przeżyciu go od środka.
Kiedy już zmiana w zachowaniu została dokonana, potrzebujecie zrobić coś, co da wam stuprocentową pewność, że zmiana automatycznie przekłada się na sytuacje w realnym życiu. Nazywamy to odwzorowaniem na przyszłość lub zapewnianiem pomostu. Możecie zadać pytanie: „Czy ty, nieświadomy umyśle weźmiesz odpowiedzialność za to, żeby w prawdziwym życiu, w sytuacjach, w których do tej pory pojawiało się stare zachowanie, od tej pory stosowane było nowe zachowanie?” Jeśli chcecie, możecie być nawet bardziej dokładni, dodając „A teraz podnieś palec „tak”, kiedy tylko ty, nieświadomy umyśle, stwierdzisz, co dokładnie będziesz czuł, widział i słyszał w kontekście, w którym masz zamiar wprowadzić w życie to nowe zachowanie.” W ten sposób tworzycie środowisko, które automatycznie wyzwalać będzie nowe zachowanie. Automatyzm cechuje zmiany dokonane przez naprawdę wyrafinowanego i dobrego specjalistę od hipnozy. Wprowadzając taką zmianę, nie angażujecie świadomości, która nie musi o niczym pamiętać. Jeśli świadomość musi pamiętać, jak wygląda nowe zachowanie, oznacza to, że nie wprowadziliście zmiany we właściwy sposób. Po co obarczać świadomy umysł? Jest to przecież najbardziej ograniczona i zawodna część naszej osobowości.
W niektórych przypadkach odwzorowywanie na przyszłość nie jest potrzebne. Niektórzy ludzie posiadają dobrą strategię sami z siebie i dokonają tego sami. Inni z kolei nie potrafią samodzielnie przerzucić pomostu i wtedy musicie dokonać tego wy, jeśli chcecie, żeby wasza praca była dokładna i systematyczna.
Jeśli klient nie wie, jakie nowe zachowanie wybrać w problemowej sytuacji, rozpoczynacie procedurę selekcji krok po kroku. Najpierw mówicie: Prześledź swoje dotychczasowe życie. Czy w jakiejś innej sytuacji reakcja, jaką wybrałeś mogłaby być odpowiednia w naszej sytuacji?” Jeśli odpowie „tak”, niech przeżyje ją i włączy tę reakcję, przechodzą przez wszystkie te etapy, o których przed chwilą wam mówiłem.
Jeśli odpowiedź nadal brzmi „nie”, kontynuujecie poszukiwania modelu pożądanego zachowania, stosują procedurę, nazwaną przez nas „przeniesienie odniesienia”. Mówicie: „Czy znasz może kogoś, kto w takiej sytuacji reaguje we właściwy twoim zdaniem sposób - elegancki, odpowiedni i efektywny - i ty chciałbyś potrafić reagować tak samo?” Możecie powiedzieć: „Po tym, że nie jesteś zadowolony ze swojego obecnego zachowania, domyślam się, że masz jakiś wzorzec właściwego zachowania, do którego dążysz. Wybierz kogoś kogo podziwiasz i szanujesz, kto twoi zdaniem dysponuje dużo bardziej zintegrowanym i właściwym sposobem reagowania na taką sytuację.” Wybrany wzór może być prawdziwym człowiekiem, albo postacią fikcyjną. Bohater książki lub filmu jest równie rzeczywisty jako reprezentacja wewnętrzna właściwej reakcji jak prawdziwi ludzie, z którymi się w życiu zetknęliśmy i doskonale nadają się na wzorce.
Po dokonaniu selekcji przeprowadzacie klienta przez trzystopniowy proces wprowadzania modelu zachowania do własnego repertuaru. Najpierw klient musi dokładnie zaobserwować i usłyszeć swój wzór, jak zachowuje się w pożądany sposób, który chcemy przejąć. Możecie go poprosić o podniesienie palca „tak” na znak, że praca została wykonana. Wyciągacie wtedy rękę i ściągając delikatne jego palec do dołu mówicie „W porządku. Usłyszałeś i zobaczyłeś tę osobę, reagującą w pożądany przez ciebie sposób, czy naprawdę wiesz, że tak chcesz reagować?” Jeśli otrzymacie sygnał „nie”, musicie się cofnąć i poszukać innego modelu albo obejrzeć ten sam model reagujący inaczej. Jeśli dostajecie sygnał „tak” przechodzicie do następnego etapu.
Na drugim etapie mówicie: „A tera wprowadź do filmu siebie i podłóż własny głos w ścieżce dźwiękowej. Obejrzyj i posłuchaj jeszcze raz i podnieś palec „tak”, kiedy skończysz. Teraz klient patrzy na i słucha siebie samego, reagującego w dany sposób i jednocześnie jest nadal zdysocjowany kinestetycznie.
Po zakończeniu tego etapu, pytacie się: „Czy nadal, po obejrzeniu i wysłuchaniu zachowania, chcesz, żeby stało się częścią twoich reakcji? Czy wciąż myślisz, że jest ono dla ciebie właściwe?” Jeśli odpowiedzią będzie „nie”, cofacie się i modyfikujecie zachowanie, aż będzie właściwe - dokonując niewielkich zmian lub wybierając nowy wzorzec.
Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, prosicie klienta, żeby wszedł w wyobrażenie i po raz trzeci go doświadczył od środka, zwracając uwagę na uczucia, jakie się w nim rodzą w związku z sytuacją. Kiedy tego dokona, pytacie: „Czy nadal ci to odpowiada?” Jeśli odpowiedzią jest szczere i rzetelne „tak”, możecie uznać że nowe zachowanie zostało wypróbowane i przeszło przez próby pomyślnie.
Jest to bardzo wdzięczna i jednocześnie pełna szacunku dla drugiej osoby wprowadzania zmiany, która pozostaje zdysocjowana, aż klient nie zdecyduje o jej użyteczności. Po dokonaniu decyzji, włączacie zmianę ostatecznie.
Po czym w sposób opisany przeze mnie wcześniej dokonujecie odwzorowania na przyszłość. Możecie poprosić nieświadomy umysł o sygnał „tak”, kiedy już wybierze zewnętrzny mechanizm, automatycznie wywołujący nowe zachowanie.
Na koniec możecie wprowadzić kilka ogólnych sugestii na wywołanie amnezji. „Ważne jest, aby pamiętać zapomnieć to wszystko, czego nie trzeba pamiętać.” To jeden sposób. Waszym celem jest wywołanie zmiany w zachowaniu. Nie ma dla was najmniejszego znaczenia, czy klient ma świadomość zmiany czy nie. Możecie zasugerować, żeby pamiętał tylko tyle, ile nieświadomy umysł uzna za stosowne. Jeśli nieświadomość zadecyduje, że świadomość nie musi wiedzieć nic, poproście, żeby po wyjściu z transu miał miłe poczucie, że stało się coś pożytecznego, w związku z czym może z nadzieją oczekiwać, że będzie mile zaskoczony nowym zachowaniem, kiedy pojawi się odpowiedni kontekst.
Mężczyzna: A co robić, kiedy na pytanie „Czy twoja nieświadomość wie jaki jest kontekst?” uzyskasz odpowiedź „nie”.
Możesz powiedzieć: „Chciałbym więc przypomnieć twojej nieświadomości te konkretne sytuacje, które obserwowałeś i którym się przysłuchiwałeś, na które chcesz reagować w nowy sposób. Chciałbym, żebyś ponownie wytworzył ten sam kontekst, z tymi samymi ludźmi, w tym samym otoczeniu, po czym przyjrzał się i posłuchał, co dokładnie dzieje się na samym początku tego doznania, a co mogłoby zostać wykorzystane jako wyzwalacz nowego zachowania.”
Myślę, że nadeszła dobra pora na działanie. Przećwiczcie tę procedurę w parach, aby zapoznać się z podstawami. Pozwólcie, że was zapewnię, iż jak najbardziej właściwe będzie dla was, jeśli będziecie się borykać z zadaniem. Proszę was o zastosowanie pełnej procedury wprowadzania zmiany, po podaniu wam skąpych instrukcji. Gdybyście w tym momencie dali radę wykonać zadanie płynnie i bez przeszkód, to znaczyłoby to, że tracicie czas i pieniądze przebywając tutaj. Tak więc jestem zachwycony, że macie dość odwagi, żeby pozwolić sobie na zaakceptowanie oferowanych przeze mnie ograniczeń. Przypominam wam, że są to po prostu kolejne możliwości w waszym repertuarze efektywnego specjalisty od komunikacji. Dzięki ćwiczeniom będziecie wykorzystywać te możliwości z równą elegancją i swobodą jak te techniki, których już się nauczyliście stosować.
Zarys generatora nowego zachowania
(1) Wybierz sytuację, w której pożądane jest nowe zachowanie.
(2) Wybierz model - wzór.
(3) Przyjrzyj się i posłuchaj, jak w sytuacji zachowuje się wybrany model.
(4) W miejsce modelu wprowadź swoją osobę i swój głos.
(5) Wejdź w wyobrażenie, aby doświadczyć doznań kinestetycznyh.
(6) Odwzorowanie na przyszłość - co będzie wyzwalać nowe zachowanie?
* * * * *
Strategia, której przed chwilą używaliście, zaprojektowana jest na wywoływanie prostej zmiany w zachowaniu. Zauważyłem tylko jeden kłopot, z jakim się niektórzy z was borykali. Chodzi o radzenie sobie z „ukrytą korzyścią”. Pozwólcie, że omówię tę sprawę na przykładzie problemu, z którym pracowała Nora.
Norę interesowały nowe możliwości radzenia sobie z paleniem. Palenie to problem dotyczący przyzwyczajeń, który zapewnia palaczom olbrzymią ilość „ukrytych korzyści”. Innymi słowy, dla Nory i innych palaczy palenie ma pewne aspekty, dzięki którym mogą osiągnąć pozytywne cele. Lepiej dla niej, że pali i ma dzięki temu dostęp do pewnych doświadczeń i zasobów, niż gdyby miała rzucić palenie. Nora chce zrezygnować z czegoś, o czym wie, że ma niekorzystny wpływ na jej organizm. Problem polega na tym, że gdyby rzuceniu palenia nie towarzyszyło nic innego, straciłaby dostęp do zasobów i stanów świadomości, które uznaje za ważne i potrzebne.
Jestem przekonany, że gdybyśmy sprawili, że Nora rzuciłaby palenie, ale nie zrobilibyśmy nic innego, jej nieświadomy umysł - mocą swojej elastyczności i umiejętności przystosowawczych - spowodowałby, że w ciągu kilku miesięcy zaczęłaby palić z powrotem. Gdybym miał dokonać ogólnej, całościowej oceny, uznałbym, że lepiej iżby paliła - pomimo ewidentnej szkodliwości nałogu dla organizmu - i zachowała dostęp do pewnej części swoich zasobów, niżby miała rzucić palenie i przy okazji stracić do nich dostęp. Wszelkim kłopotom związanym z ukrytymi korzyściami można zaradzić z łatwością, stosując reframing. Generator nowych zachowań nadaje się do wprowadzania prostych zmian zachowania. Tam gdzie pojawia się problem ukrytych korzyści, należy zastosować reframing.
Generator nowych zachowań można w użyteczny sposób połączyć z reframingiem. Jeśli na etapie „generowania nowych możliwości” uważacie, że wasz partner nie tworzy nowych alternatyw wystarczająco szybko, możecie powiedzieć coś w tym rodzaju:
„I kiedy cały czas pracujesz nad tym, tworząc i rozważając nowe możliwości...chciałbym ci przypomnieć, że masz...jeszcze inne zasoby...źródła modeli, które możesz rozpatrzyć...Może w innym miejscu i czasie w twoim życiu...kiedy miałeś alternatywne zachowania, lepiej...chroniące ciebie i dostarczające ci tego, co chcesz i czego potrzebujesz...niż X...Jeśli one gdzieś są, zastanów się nad nimi...Dodatkowo...mógłbyś szybko...przeszukać wizualnie...i słuchowo...żeby znaleźć ludzi, których podziwiasz i szanujesz...którzy, jak się wydaje mają zachowania...bardziej efektywne niż X...i jednocześnie pozwalają sobie na doznania, których pragniesz...Oceń każde z tych zachowań...pozwalając tej części twojej osoby, która zarządza X...ustalić, czy i które z nich będzie bardziej efektywne niż X...Oczywiście, kiedy nieświadomość ustali...że posiada już te trzy sposoby działania, zamiast X...i lepiej niż X...da ci sygnał „tak” i sprawi, że się wybudzisz...tylko tak szybko, jak potrzebujesz.”
Procedury, których was tutaj uczymy nie muszą być stosowane rozdzielnie i w izolacji od siebie. Z praktyką, kiedy będziecie się stawać coraz bardziej sprawni, będziecie mogli dowolnie je ze sobą łączyć, sprawiając tym samym, że proces uczenia będzie jeszcze ciekawszy.
Mężczyzna: Czy kiedykolwiek uzyskałeś jasny i ostateczny znak na „tak”, a nowe zachowanie się nie pojawiło?
Nie. Jeśli uzyskam rzetelną, prawdziwą odpowiedź i reakcję, świadczącą, że coś się stanie, to tak będzie. Czasem zdarza się, że nowe zachowanie trwa trzy, cztery miesiące, osoba jest zachwycona, po czym wszystko wraca do poprzedniego stanu. Jest to dla mnie sygnał, że jestem wysokiej klasy mistrzem w wywoływaniu zmian, że osoba, z którą pracowałem, jest otwarta i potrafi dokonywać głębokich zmian i jednocześnie że jakiś kontekst w życiu klienta - w pracy, w związkach rodzinnych, gdzieś indziej - zmienił się, sprawiając, że stare zachowanie jest właściwsze niż nowe. Moje zadanie w takiej sytuacji polega na wytworzeniu kolejnych nowych alternatyw, właściwszych w nowej sytuacji.
Larry: Słyszałem, że potrafisz zabrać człowieka w przyszłość i zapytać, jaki chciałby być.
Mówisz o pseudo-orientacji w czasie. Robiąc to wprowadzasz człowieka w trans, orientujesz go na przyszłość i zakładasz, że już poradził sobie z problemem, z którym przyszedł do ciebie. Po czym prosisz go o szczegółową relację, jak tego dokonał i co ty z nim zrobiłeś, co okazało się wyjątkowo skuteczne. Stosujemy czasem tę metodę, kiedy chcemy nauczyć się nowych technik, które potem stosujemy w kontakcie z klientem.
Istnieje wiele sposobów wywoływania i wykorzystywania pseudo-orientacji w czasie. Jest to jedna z moich ulubionych technik, ale dość zaawansowana. Jeśli potraficie wykonać te kroki, o których przed chwilą mówiliśmy, to macie do dyspozycji podstawowe elementy dokonywania korzystnych zmian. Jest to nagi szkielet efektywnego działania. Wariacje takie jak pseudo-orientacja w czasie wymagają już pewnego kunsztu. Ja daję wam to, co uważam za podstawowe składniki, a konkretne przyprawy i sposób przygotowywania potraw musicie wyćwiczyć i wysublimować we własnych gabinetach. Radzę wam pozostać przy tych podstawach dopóki nie poczujecie, że potraficie je zastosować automatycznie. Potem możecie zacząć zmieniać się z rzemieślnika w artystę. Najpierw efektywność, potem sztuka i ornamenty.
Bardzo podoba mi się wykonana przez was wszystkich praca. Czy macie jeszcze jakieś pytania albo komentarze, do których mógłbym się teraz odnieść?
Beth: Kitty zrobiła ze mną to ćwiczenie i przepracowałyśmy coś nad czym spędziłam ostatnich sześć, siedem lat, stosując każdą możliwą terapię, od terapii Reicha do gestalt, no dosłownie spróbowałam wszystkiego. To coś wydarzyło się w moim dzieciństwie, odseparowałam się od tego, ale nie potrafiłam tego doświadczenia zamknąć. A z pomocą Kitty, która robiła to pierwszy raz w życiu, stosując generator zachowań, sprawiłyśmy, że nagle wszystko znalazło się na swoim miejscu. Nie wiem, jak to opisać. Po prosu stało się. Przyjęłam doświadczenie do siebie, zaakceptowałam, przebaczyłam, a nie byłam tego w stanie osiągnąć przez lata. A próbowałam, jak już mówiłam, wszystkiego. Dzięki.
To było wyznanie raczej, niż pytanie. Ale ponieważ prosiłem także o komentarze, było to jak najbardziej na miejscu. Dziękuję ci.
Utożsamienie w głębokim transie.
Wykorzystanie wspaniałych modeli w przypadku generatora nowych zachowań oparte jest na zjawisku, które nazwaliśmy „zmianą punktu odniesienia”, czyli utożsamieniu się z inną osobą. Jeśli dokonacie naprawdę pełnej zmiany punktu odniesienia, to macie do czynienia z „identyfikacją w głębokim transie” - jednym z najtrudniejszych i najpoważniejszych zjawisk hipnotycznych. Identyfikacja w głębokim transie to stan świadomości, w którym przejmujecie osobowość innego człowieka i jeśli zrobicie to głęboko i całościowo, przebywając w tym stanie nie będziecie świadomi, że tak się dzieje. Oczywiście istnieją różne poziomy tego zjawiska. Jest możliwe przejęcie pozawerbalnych i werbalnych zachowań innej osoby tak całkowite, że automatycznie nabywa się umiejętności drugiej osoby, nawet przy braku świadomej ich reprezentacji. Z grubsza rzecz ujmując, to właśnie robiliśmy w przypadku takich ludzi jak Milton Erickson, żeby jak najszybciej nauczyć się ich umiejętności w osiąganiu takich a nie innych rezultatów.
Przy towarzyszeniu człowiekowi w trakcie głębokiej identyfikacji trzeba spełnić kilka podstawowych warunków. Najpierw należy usunąć tożsamość osoby, z którą pracujecie, co zakłada głęboką amnezję. Klient musi zapomnieć, kim jest. Po drugie, zakładamy, że człowiek będzie potrafił wytworzyć zachowanie na podstawie obserwacji innej osoby. Innymi słowy, jeśli klient ma zamiar się utożsamić w głębokim transie z Melvinem Schwartzem, będzie musiał wygenerować zachowanie z poza i werbalnych zachowań tego ostatniego. Musicie poinstruować nieświadomość, żeby przeszukała doświadczenia związane z zachowaniami modela włącznie z tembrem głosu, wyrazem twarzy, posturą, typowymi ruchami ciała i typowymi reakcjami na otoczenie.
Istnieje wiele sposobów wywołania głębokiego utożsamienia. Podam wam jeden z nich. Najpierw zająłbym się wywołaniem całkowitej regresji wiekowej, celem pozbycia się tożsamości osoby, z którą pracuję. Przy tej okazji będziecie w stanie stwierdzić. Ile pracy wymagać będzie wywołanie głębokiej identyfikacji.
Jak moglibyście wywołać regresję? Jakie doświadczenia mogą do niej doprowadzić? Pomyślcie przez chwilę o sprawach uniwersalnych. Jakich sposobów używają ludzie na całym świecie, żeby się cofnąć w przeszłość?
Kobieta: Pierwsze kroki.
Mężczyzna: Wspomnienia z dzieciństwa.
Nie. Przeformułuję to pytanie. Zwracacie uwagę na rzeczy pochodzące z dzieciństwa, zamiast rzeczy, które używacie, żeby się cofnąć w czasie. Dam wam przykład. Jedną z rzeczy, które ludzie robią, żeby się znaleźć w przeszłości, jest przeglądanie roczników absolwentów. Ludzie wyciągają taki rocznik specjalnie po to, żeby dokonać regresji. Innym klasycznym przykładem techniki regresyjnej są wszelkiego rodzaju spotkania po latach absolwentów szkół. Co jeszcze?
Kobieta: Album ze zdjęciami.
Mężczyzna: Pudełko z pamiątkami.
Tak, dokładnie.
Mężczyzna: Zapachy.
Zapachy przychodzą spontanicznie, raczej nie są celowo stosowanie do wywołania regresji.
Kobieta: Muzyka z dawnych lat.
O, mamy śpiewaczkę jazzbandu.
Mężczyzna: Pamiątki z podróży.
Co jeszcze ludzie robią? Wracają do miejsc swojego dzieciństwa. Zwykle takie rzeczy robią ludzie, żeby cofnąć się w przeszłość. Jeśli chcę wywołać zjawisko hipnotyczne, muszę stworzyć z doznań otoczenie, w którym uzyskam spontaniczną reakcję, na której mi zależy - w tym przypadku zjawisko regresji - więc wykorzystam tego typu uniwersalne dla ludzi doświadczenia.
Jeden ze sposobów wywołania regresji polega na zaindukowaniu transu, w którym klient będzie miał przed oczami księgę czasu. „A w tej książce będą fotografie całego twojego życia, a strona, na której teraz jesteś, to całkowicie i w pełni ty - tu i teraz. Ale kiedy przewrócisz kartkę o rok wstecz, nagle i całkowicie, jesteś tam z powrotem...czując to wszystko, co wtedy odczuwałeś...wiedząc tylko to, co wtedy wiedziałeś i nic więcej...szczerze i całkowicie...tak że kiedy przewrócisz następną stronę...czasu...na raz...cofając się całkowicie i zupełnie o rok za każdym razem...aż dojdziesz do momentu...kiedy masz sześć lat...wiedząc dokładnie to co wiedziałeś wtedy i tylko to co wtedy...będziesz mógł kontynuować...spontanicznie...jedna z twoich rąk zacznie się unosić w powietrzu, jedynie jako znak dla mnie...że naprawdę masz sześć lat.”
W taki sposób projektuję technikę, która ma mi pomóc w wywołaniu jakiegokolwiek zjawiska. Nie ma takich zjawisk transowych, których ludzie i tak by nie doświadczali w codziennym życiu. Regresja wiekowa to nie jest zjawisko znane tylko hipnotyzerom, lecz proces stosowany przez zwykłych ludzi. Człowiek otwiera pudełko z pamiątkami; wyjmuje po jednym przedmiocie i ma tyle lat, ile miał wtedy, kiedy tego przedmiotu używał. Pudło z pamiątkami to tak naprawdę wehikuł czasu. „Tak więc możesz w jednym z boków wyciąć dziurkę i wybrać coś z dzieciństwa i sprawić, że będzie bardzo malutkie i widzisz drzwi...otwarcie w pudełku przed tobą...i powoli zaczynasz wchodzić w szkatułę czasu...i wchodząc przez drzwi targają tobą dziwne i niepokojące uczucia. Kiedy już wejdziesz do środka, rozglądasz się i widzisz te wszystkie wielkie przedmioty, a w każdym z nich są drzwi...I wiesz, chociaż jesteś trochę przestraszony, że kiedy przejdziesz przez którekolwiek z nich, będziesz dokładnie w tym wieku...w którym ta rzecz pojawiła się w twoim życiu...”
Jak widzicie, to co ja tutaj wygaduję to straszne bzdury, a jednak w ten sposób stwarzam kontekst, w którym staje się dla klienta możliwe i logiczne doznanie alternatywnej rzeczywistości. Oczywiście cały czas trzeba zwracać uwagę na informacje zwrotne, żeby wiedzieć czy osoba reaguje, czy nie. wykorzystujecie wszystkie normalne behawioralne znaki, żeby upewnić się, czy klient faktycznie cofa się w czasie.
Kiedy już uzyskacie regresję, możecie ją wykorzystać. Naprzeciwko was siedzi sześcioletnie dziecko. Co robi taki dzieciak, kiedy chce być kimś innym?
Mężczyzna: Bawi się w przebieranie.
Dokładnie. Dzieciaki idą na strych i bawią się w przebieranie, w „udawanie”. Więc mówicie klientowi, żeby założył na siebie zestaw ciuchów, tyle tylko, że nie wiadomo, czyje one są. „To takie śmieszne ubranie. Nie wygląda jak stroje mamy. Nie są to ubrania taty. Nie jest to mundur. Nie mam pojęci, czyje one są. To nie brzmi specjalnie sensownie...ale nagle, nieświadomie...zaczynasz zapominać, że jesteś dzieckiem...i zaczynasz stawać się osobą, której nie znasz jako sześciolatek...ale twoja nieświadomość zna tego człowieka...i może przejąć tembr głosu tej osoby...reakcje tego człowieka...ruchy tylko tej osoby...i zachowanie tylko tej jednej osoby...tak, że przez najbliższych dziesięć minut będziesz tu siedział...i nieświadomie rozwijał...osobowość zbudowaną na bazie tylko tego, co wiesz...o tym właśnie człowieku...i po dziesięciu minutach oczy same ci się otworzą...i będziesz całkowicie tą drugą osobą.”
Czy to ma dla was sens jako sposób wykonania zadania? Widzicie, moglibyśmy zaprezentować wam cały zestaw konkretnych strategii do wykorzystania hipnozy dla różnych celów. Zamiast tego próbujemy teraz pokazać wam, jak rozumiemy stosowanie hipnozy do osiągnięcia wszystkiego. Każde poszczególne zjawisko hipnotyczne buduję w oparciu o zrozumienie, jak osiągnąć efekt najprościej i najnaturalniej jak to tylko możliwe. Jeśli nie dajecie rady osiągnąć regresji w ten konkretny sposób, zawsze możecie zastosować reframing.
Mężczyzna: Czy nie jest tak, że szybkość, z jaką prowadzisz ludzi przez utożsamienie w głębokim transie, może się bardzo zmieniać? I czy nie jest tak, że klient, z którym się pracuje, powinien być bardzo elastyczny, zanim przystąpi się do działania?
Tak. Zazwyczaj nie przystępuję do wykonania identyfikacji w głębokim transie, dopóki nie przekonam się, że mam do czynienia z osobą o wyjątkowych cechach i jednocześnie wytrenowaną w szybkich reakcjach. Zanim spróbuję utożsamienia, z reguły wywołuję różnorodne inne zjawiska transowe. Według mnie byłoby głupotą przeprowadzanie tych procedur z kimś, kto nie potrafi zrobić amnezji, ani pozytywnej czy negatywnej halucynacji. Są to minimalne wymagania. Tak więc najpierw wykonałbym wiele innych rzeczy przed przystąpieniem do meritum.
Gdy6bym był nauczycielem w szkole podstawowej, utożsamienie w głębokim transie byłoby jedną z rzeczy, których bym nauczał. Zdobyłbym taśmy wideo z nagraniami Alberta Einsteina, Irvinga Berlina i innymi geniuszami naszych czasów i naszej kultury. Zebrałbym kasety wideo z nagraniami, na których robiliby różne rzeczy: rozmawiali i ogólnie wchodzili w kontakty z innymi ludźmi, a w szczególności mówili o tym i ronili to, z czego zasłynęli w świecie. Używałbym tych nagrań jako przykładów, dzięki którym dzieciaki mogłyby nabywać tych samych umiejętności.
Mężczyzna: Wydaje mi się, że to, o czym teraz rozmawiamy inne kultury nazywały owładnięciem przez demony.
Tak. Doświadczenia ludzi owładniętych złymi mocami, według mojego rozeznania, to nic więcej jak utożsamienie w głębokim transie. Znam człowieka, który jest sławny jako specjalista od zwielokrotnionych osobowości. Zawsze ma około dwudziestu klientów cierpiących na rozszczepienie osobowości. Ten facet jest także przykładnym katolikiem, więc wielu jego klientów jest nawiedzonych oczywiście. A egzorcyzmy odprawia na przyszpitalnym lądowisku dla helikopterów i dostaje państwowe nagrody jako tradycyjny psychiatra. A mnie uważają za wariata!
Poszedłem się z nim kiedyś spotkać, ponieważ ciekawili mnie jego klienci ze zwielokrotnionymi osobowościami. Spotkałem się z jedną z klientek w stanie transu i poznałem kilka osobowości i demona, który ją posiadł. Według mojego rozeznania mógłbym zaindukować coś takiego w każdym. Sposób w jaki przedstawiał mi te osobowości był dokładnie taki sam, w jaki ja bym je zaindukował w hipnozie.
Ta kobieta siedziała przed nami i opowiadała o tym, że wielu rzeczy ze swojego życia nie pamięta. Nikomu innemu się to nie przydarza, prawda? Ale ten psychiatra jest święcie przekonany, że każdy, kto ma jakiś okres w życiu, którego nie pamięta, jest przypadkiem zwielokrotnionej osobowości! Wymyśla sobie jakieś imię dla każdego okresu objętego amnezją. Według niego te chwile życia, których się nie pamięta, oznaczają, że było się wtedy kimś innym. Tak więc „drugiej osobowości” nadaje imię, na przykład Fred, po czym zupełnie ignoruje to, co się dzieje z klientem, wali człowieka po głowie i krzyczy: „Fred! Fred! Wychodź! Pokaż się.” Jeśli zareagujecie „O co ci chodzi, co za Fred?” nie zwraca na to uwagi i tak drąży, aż w końcu jakaś inna osobowość się pojawi. Doskonały sposób na produkowanie zwielokrotnionych osobowości. Jestem przekonany, że ta przypadłość produkowana jest przez rodziców i chcących dobrze terapeutów. Nie pojawia się sama z siebie.
Mężczyzna: Kiedy robisz identyfikację w głębokim transie, nie chcesz, żeby klient stał się kimś innym w wieku sześciu lat. Jak sprawiasz, że z powrotem jest dorosły?
Po prostu mówisz mu, żeby stał się kimś innym. Dzieci nie udają, że są innym sześcioletnim dzieciakiem. Wymyślają sobie, że są kimś innym, kogo znają, a ta osoba może być w każdym wieku. Możesz powiedzieć dzieciom wszystko i dopóki to ma sens, będą was słuchać. Po wykonaniu regresji mówicie: „A teraz, w tym samym czasie kiedy dobrze się bawisz, twój nieświadomy umysł nauczy się...” A potem dajecie bezpośrednie sugestie: „Przejrzyj wszystko co wiesz nieświadomie o tym i o tym - jak wygląda, jak brzmi jego głos, w jaki sposób się porusza, jak reaguje --i stwórz z tego jedną całość, tak że za piętnaście minut objawisz się jako ta osoba.”
Chciałbym was jeszcze raz uczulić, że utożsamienie w głębokim transie to zjawisko skomplikowane i trudne. Jest bardzo przydatne jako strategia uczenia się, ale istnieją dużo prostsze sposoby, którymi można osiągnąć większość rzeczy, na których wam zależy. W przypadku zdecydowanej większości zmian, generator nowego zachowania lub jakakolwiek inna technika zadziała równie dobrze, a będzie o wiele łatwiejsza do przeprowadzenia.
Kontrola bólu
Ból ma jedną fascynującą cechę - do pewnego momentu jest potrzebny i użyteczny, a po przekroczeniu pewnego progu staje się bezużyteczny. Ta prawda odnosi się także do wielu innych rzeczy. Trochę adrenaliny nie zaszkodzi w nagłej sytuacji, ale w zależności od zadania, jakie trzeba wykonać, jej nadmiar może uniemożliwić dokonanie czegokolwiek. W przypadku naprawdę prostego i wymagającego krzepy zadania, jak na przykład podniesienie samochodu - im więcej adrenaliny tym lepiej. Ale kiedy potrzebna jest subtelna koordynacja, kiedy trzeba naprawić zegarek albo włożyć klucz do zamka, nadmiar adrenaliny to katastrofa.
Żeby poradzić sobie z bólem stosuję jeden chwyt - wytwarzam kontekst, w którym naturalną reakcją jest pominięcie bólu. Jest to ogólna strategia hipnotyczna: wytworzenie kontekstu, w którym naturalną reakcją jest ta, na której nam zależy.
Klasyczna ericksonowska opowieść o kontrolowaniu bólu opowiada o kobiecie, która umierała na raka. Przywieziono ją do Ericksona karetką, posadzono na wózku i wwieziono do gabinetu Ericksona. Kobieta spojrzała na niego i powiedziała: „jest to najgłupsza rzecz, jaką robię w życiu. Mój lekarz przysłał mnie tu, żeby mógł pan coś zaradzić na mój ból. Leki mi nie pomagają. Operacje mi nie pomogły. Jak pan chce mi pomóc samymi słowami?”
Erickson, sam na wózku, kiwał się w nim do przodu i do tyłu i odwzorował wszystkie jej przekonania mówiąc: „Pojawiłaś się tutaj, bo tak ci kazał lekarz i nie rozumiesz jak same słowa mogą kontrolować ból. Nawet leki go nie kontrolują. Nawet zabiegi chirurgiczne nic nie dają. I sądzisz, że jest to najgłupsza rzecz, o jakiej słyszałaś w życiu. Cóż, pozwól, że zadam ci pytanie. Gdyby teraz otworzyły się z hukiem drzwi...a ty zobaczyłabyś w nich wielkiego tygrysa...oblizującego się z głodu...wpatrującego się w ciebie...jak sądzisz, ile bólu byś odczuwała?”
Sztuczka polegała na tym, że Erickson stworzył okoliczności, w których nikt nie myśli, ani nie odczuwa bólu. Ból po prostu nie istnieje, kiedy za chwilę ma was zjeść tygrys. Doświadczenie sytuacji braku bólu można zakotwiczyć i wykorzystywać później jako szczególny stan odmienionej świadomości. Milton mówił, że lekarze później nie wiedzieli o co chodzi, kiedy kobieta mówiła im, że pod jej łóżkiem jest wielki tygrys, a ona słucha jego pomruków.
Istnieją setki sposobów dochodzenia do kontroli bólu. Musicie pomyśleć, czego wam trzeba, żeby nie zauważać fizjologicznego bólu. Borowanie u dentysty boli. A kiedy nie daj Boże dotrze do nerwu, fizjologiczny sygnał dochodzi do mózgu, a ten zaczyna krzyczeć. Zdarza się. A jednak są ludzie, którzy idą do dentysty, nie biorą środków znieczulających i nie czują nic. Nie stosują także hipnozy. Znajomy stomatolog może wam o nich opowiedzieć. Przewierca się przez nerw, a oni nie reagują. Ostatni dentysta u którego byłem powiedział mi: „Nigdy tego nie zrozumiem. To mnie boli, a oni nie czują nic!”
Jacy ludzie to potrafią? Ci, którzy nie mają świadomości kinestetycznej. To ludzie, którzy nie mają żadnych odczuć, w tym i bólu. Jedyna rzecz, która może do nich dotrze, to włożenie im ręki do piekarnika. Może zauważą, zanim spali się do łokcia. Ci ludzie z reguły doznają licznych kontuzji. Często mają pozdzierane kolana i wpadają na przeszkody, ponieważ nie mając świadomości swojej kinestetyki nie nauczyli się nigdy ostrożności. Możecie taki przykład wykorzystać jako strategię pracy z bólem.
Pytania, które musicie sobie zawsze zadać, to: „Czego chcę?” oraz „W jakiej sytuacji wydarzyłoby się to naturalnie?” Istnieją konteksty, w których możecie się poruszać i mieć odczucia z wyjątkiem bólu. Czy kiedykolwiek zraniliście się w rękę? Czy zacięliście się w palec tak, że naprawdę bolało? A może walnęliście się w kciuk młotkiem, tak że aż pulsował od bólu? I w takim momencie, czy kiedykolwiek zapomnieliście o bólu? W jakich okolicznościach jest to możliwe?
Mężczyzna: W niebezpieczeństwie.
Jasne. Niebezpieczeństwo to klasyczny przykład. Ale większości ludzi nie potrzeba stanu zagrożenia. Wystarczy czymkolwiek odwrócić ich uwagę. Ludzie charakteryzują się tym, że ich uwaga jest ograniczona. Zasada brzmi, że ludzie potrafią zwrócić świadomie uwagę na 7+/-2 elementy informacji i nie więcej. Więc odwrócicie ich uwagę dając im dziewięć takich jednostek, na których mają się skoncentrować. Dajcie im coś innego do roboty - cokolwiek.
Pracowałem kiedyś z człowiekiem, cierpiącym na ostry ból. Kiedyś uczestniczył w wypadku po którym został mu uraz kręgosłupa. Nie znam szczegółów medycznych, ale człowiek ten miał jakiś fizjologiczny powód odczuwania bólu. Przyszedł do mnie twierdząc, że potrzebuje hipnozy. Powiedziałem mu, że nie jestem pewien, czy dam radę mu pomóc. Wykorzystywałem procedurę, która dobrze sprawdzała się na ludziach dojrzałych i inteligentnych, a szczerze mówiąc, nie miałem pewności, czy ten mężczyzna do takich należy.
Powiedziałem mu więc: „Zauważ, że najinteligentniejsi i najdojrzalsi ludzie to ci, którzy potrafią postrzegać rzeczywistość z różnych punktów widzenia.” Notabene zdaniem Jeana Piageta jest to prawda. Tak więc wyjaśniłem temu człowiekowi teorię Piageta i testy na inteligencję.
Według Piageta inteligencja oznacza umiejętność zobaczenia spraw z różnych stron. Gdybym chciał przetestować dziecko, użyłbym do tego celu drewnianej deski i nakładki. Posadziłbym dziecko, pokazał nakładkę, po czym zasłonił ją deseczką. Po czym zadałbym pytanie: „Czy coś jest za deską?” Jeśli dziecko odpowie „Nie”, wiedziałbym, że nie jest zbyt „dojrzałe”. „Dojrzałe' dziecko potrafiłoby wizualizować schowaną nakrętkę, a także zdać sobie sprawę, jak nakrętka, deska i cała sytuacja wygląda z drugiej strony stołu. Ludzie prowadzący testy dosłownie zadają takie pytanie: „Jak wyglądałoby to wszystko, gdybyś był po tamtej stronie stołu?” Im lepiej i wyraźniej dostrzega się sytuacje z różnych perspektyw, tym „dojrzalszą” i inteligentniejszą osobą się jest. Jedną z konsekwencji takiej wizualizacji jest odseparowanie się od własnych odczuć. Niektóre nowoczesne metody nauczania dzieci kładą nacisk na szkolenie takiej umiejętności. Uczą dzieciaki dorastania i oddzielania się od własnych odczuć, ponieważ ta właśnie umiejętność stanowi o „dojrzałości”.
Powiedziałem temu mężczyźnie, że chcę, aby poszedł do domu i poćwiczył coś, ponieważ na następnej wizycie za tydzień dokładnie sprawdzę stopień jego dojrzałości i inteligencję. Miał dowiedzieć się, jak wygląda leżąc w łóżku najpierw z jednego rogu pokoju, potem z przeciwległego, a następnie również z każdego miejsca pomiędzy nimi. Poinformowałem go, że następnym razem wybiorę którąś z perspektyw na chybił trafił, a on będzie musiał ten widok dokładnie naszkicować. Ja potem dokonam dokładnych pomiarów celem ustalenia kąta i patrząc na jego rysunek, będę w stanie obliczyć jego inteligencję.
Mężczyzna poszedł do domu i po tygodniu wrócił z wykonanym zadaniem. Podszedł do sprawy bardzo metodycznie. Był dobrze zmotywowany, ponieważ chciał, żebym go leczył i wierzył w moje umiejętności. Kiedy przyszedł powiedział: „wiesz co, najdziwniejsze jest to, że przez ten cały tydzień prawie w ogóle mnie nie bolało.” Dotrzeć do tego samego celu można także poprzez właściwy wybór zadania do wykonania.
Istnieją także bardziej dziwaczne sposoby radzenia sobie z bólem. W transie możecie zrobić wszystko, o ile wcześniej dokonacie właściwego założenia. Kiedyś mężczyźnie, który przyszedł do mnie powiedziałem: „Chcę rozmawiać z Mózgiem. Kiedy tylko Mózg będzie gotowy do rozmowy ze mną i jednocześnie żadna część świadomości nie będzie zdawał sobie sprawy z tego, co się dzieje, usta otworzą się i powiedzą „teraz”. Siedział tak przez dobre dwadzieścia minut, po czym powiedział: „teeerazzz”. Zareagowałem: „W porządku. Słuchaj Mózg. Przesadziłeś. Ból jest bardzo wartościowym zjawiskiem. Pozwala ci stwierdzić, że jest coś, czemu trzeba zaradzić. Tym bólem zajęto się w najlepszy możliwy sposób. O ile nie ma niczego innego, co musi być zrobione, nadeszła pora, żeby ból odłączyć.” Usłyszałem „taak” i powiedziałem: „Odłącz go teraz i włączaj tylko wtedy, kiedy zajdzie potrzeba, nigdy wcześniej.” Widzicie, ja nie mam zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, ale brzmi to bardzo logicznie przy założeniu, że mózg zrobi to, o co się go poprosi. Po tym spotkaniu klient nie miał już żadnych nawrotów bólu.
Amnezja
Chciałbym skomentować coś, co było częścią jednego z naszych ćwiczeń. Jeden mężczyzna zrobił coś, co można by zastosować celem wywołania amnezji. Zrobił ćwiczenie, a po powrocie kobiety, którą zaindukował, ze stanu transu, powiedział: „Zauważ jak cicho i spokojnie jest w pokoju.” Kiedy osoba wraca, otwiera oczy a wy spojrzawszy na nią natychmiast komentujecie cokolwiek, co nie jest związane z właśnie zakończonym przeżyciem, gwałtownie zwracacie jej uwagę w inną stronę i macie szansę na wywołanie naprawdę głębokiej amnezji. Jest to prawda zarówno przy wychodzeniu z głębokiego transu jak i w trakcie zwyczajnej rozmowy. Możecie na przykład być w środku konwersacji na temat hipnozy i nagle zaczynacie mówić o potrzebie sprawdzenia hamulców, jeśli wybieracie się w górzystą okolicę i mówicie o tym z pełnym zaangażowaniem i z detalami. Jeśli wtedy zadacie pytanie: „O czym to ja właściwie mówiłem?” prawdopodobnie wasz interlokutor nie będzie pamiętał. Z braku ciągłości prawdopodobieństwo świadomego zapamiętania tego, co działo się przed zerwaniem wątku, jest bardzo niewielkie. Czyli wywołujecie amnezję.
Wypróbujcie to ze swoimi klientami poza oficjalnymi sesjami hipnotycznymi. Zaopatrzcie ich w naprawdę szczegółowy zestaw instrukcji w ramach pracy domowej, po czym natychmiast zmieńcie temat. Najprawdopodobniej amnezja obejmie instrukcje, a oni jednocześnie wykonają je w domu. I nie spotkacie się z żadnym oporem świadomego umysłu. Ponieważ nie będą pamiętali zadania, nie będą w stanie doświadczyć żadnych „świadomych oporów” przed jego wykonaniem.
Mężczyzna: Miewam klientów, którzy przepraszają, że nie pamiętali zadanej pracy domowej, po czym dokładnie opisywali, jak ją wykonali.
Wspaniale. To naprawdę doskonała informacja zwrotna, potwierdzająca, że twój przekaz został odebrany.
Podczas oficjalnej sesji hipnotycznej, kiedy tylko klient wyjdzie z transu, możecie zacząć od połowy zdania komentować coś, co nie ma żadnego związku z tym wszystkim, co zdarzyło się przed lub w trakcie transu. Będzie to dla klienta nieświadoma wskazówka, że nie chcecie mówić o tym, co się właśnie wydarzyło oraz że ma to pozostać niedostępne dla świadomości. Amnezja jest zjawiskiem równie łatwym do uzyskania jak inne zjawiska „głębokiego transu”, a to jest jeden ze sposobów.
Mężczyzna: Miałem kiedyś kłopoty z wywoływaniem amnezji u klientów. Po czym zmieniłem tylko jedno - czekałem około piętnastu minut, zanim nawiązywałem do tego, co wydarzyło się w transie. Zmieniłem tylko tę jedną rzecz i amnezja zaczęła się pojawiać.
Mężczyzna: Stwierdziłem, że kiedy komuś powiem: „Podejmiesz tę decyzję w przyszły wtorek,” po czym natychmiast zmienię temat i...
Nie byłbym aż tak dosłowny. Przygotowałbym pod decyzję grunt. Powiedziałbym: „i kiedy spotkamy się ponownie i będziemy kontynuować dyskusję w przyszły wtorek, chciałbym żebyś otwarcie dał mi znać, jaką decyzję podjąłeś, w jakiś szczególnie dla mnie interesujący sposób” i teraz zmieniłbym temat. Kiedy to zrobisz, zachowanie pojawi się poza jakąkolwiek świadomością. To zaleta w sytuacjach, kiedy istnieje świadoma blokada przed zrobieniem czegoś, co proponujecie klientowi.
Przy okazji, amnezja jest dobrym sposobem przekonywania niedowiarka, że był w transie. Natychmiast po wybudzeniu zaprzątnijcie jego uwagę czymś innym, a później każcie opisać wszystko to, co się wydarzyło, jako dowód, że nie był w transie.
Biuro Ericksona to była Kraina Szpargałów. W jego gabinecie było milion pięćset różnych rzeczy, dających mu setki możliwości przy wyborze obiektu, jakim chciał was zainteresować i zwrócić waszą uwagę. Zawsze tak umieszczał zegarki, żeby był widoczne tylko dla niego. Uwielbiał wyciągać ludzi z transu, zmieniać temat i po chwili mówić: „A teraz, zanim spojrzysz na zegarek, chciałbym, żebyś zgadł, ile upłynęło czasu?” Oczywiście nigdy nie było wiadomo, która godzina, jako że Erickson był także mistrzem w zakłócaniu poczucia czasu.
To z reguły przekonuje ludzi. Jeśli nie potrafią wyjaśnić, co robili przez ostatnie dwie godziny, przekonują się, ż musieli być w transie.
Innym sposobem wywołania amnezji jest dysocjacja. Jeśli na przykład osoba jest przede wszystkim wzrokowcem, mogę dokonać indukcji dzięki której wprowadzę ją w świadomość kinestetyczną. Po powrocie do normalnego stanu automatycznie zapomni o doświadczeniu z transu. Nie będzie mieć możliwości przywołania informacji, jako że świadomość ma wzrokową, a doznania transowe miały podłoże kinestetyczne. „On”, czyli część wzrokowa człowieka, nie będzie miał świadomej pamięci wydarzeń.
Za każdym razem, kiedy radykalnie zmieniacie stan świadomości, po czym równie nagle, bez żadnych pośrednich przejść, przywracacie osobę do jej naturalnego stanu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będzie ona pamiętać, co działo się w transie, ponieważ odcięta jest droga, którą można byłoby te informacje przywołać. Są one powiązane jedynie z odmiennym stanem świadomości.
Badania nad procesem uczenia się obejmowały także łagodne formy tych zjawisk, o których rozmawiamy teraz. Stwierdzono, że kiedy uczycie się materiału na pamięć przy muzyce, z dużo większą łatwością przywołacie wyuczony materiał, jeśli będzie wtedy grała muzyka. To, czego uczycie się, kiedy pijecie kawę lub zmieniacie stan świadomości w jakiś inny sposób, przywołacie dużo łatwiej, jeśli przy przypominaniu będziecie pić kawę lub zmieniać w ten sam sposób swoją świadomość.
Tę samą informację możecie zastosować do wywołania amnezji. To, czego naprawdę chcecie, to upewnić się, że zmiany behawioralne zostały przekazane klientowi i trafiły do jego normalnego stanu świadomości. Bardzo ważną rzeczą jest zbudowanie takich pomostów, aby przeniesienie doświadczeń odbywało się automatycznie. Po to uczymy was dokładnego odwzorowywania nakierowanego na przyszłość. Dzięki temu będziecie pewni, że zmiana, którą wywołaliście przejdzie w środowisko, w którym jest potrzebna.
Lynn, o czym teraz mówiłem? (Podnosi rękę kierując jej uwagę na pobieranie wzrokowe. Zobacz Dodatek I na temat kierunku spojrzenia przy pobieraniu informacji.)
Lynn: Nie wiem.
Nie interesuje mnie czy zrozumiałaś, o czym mówię. Przytocz tylko to, co mówiłem.
Lynn: Nie wiem, nie pamiętam. Wymazało mi się z pamięci.
Czy wszyscy zauważyliście, że kiedy prosiłem ją o informację dotyczącą tego, co słyszała, ruchem ręki skierowałem jej wzrok w lewo i do góry? Spojrzała tam, gdzie chciałem i mogła wtedy pobrać informację wzrokową, a nie słuchową. To kolejny sposób na dysocjację. Tak więc nic dziwnego, że stwierdziła, iż nie pamięta, co mówiłem.
A czy teraz pamiętasz co powiedziałem przed chwilą? (Wykonuje ruch ręką do dołu i w lewo).
Lynn: Powiedziałeś, że nie pamiętam, bo skierowałeś mnie na pobieranie informacji wzrokowej a nie słuchowej.
Dokładnie tak. Przywołuje usłyszane informacje, kiedy kieruję ją we właściwy kanał. Jeśli zależy mi na amnezji, kieruję jej uwagę na niewłaściwy kanał. Ponieważ prosiłem o przytoczenie usłyszanych słów, właściwą rzeczą było skierowanie jej wzroku ku dołowi i w lewo. Kiedy będę chciał, aby przypomniała sobie ruchy mojego ramienia, skieruję jej wzrok w lewo do góry. Tak więc, kiedy celowo skieruję ją w inny kanał, niż ten gdzie przechowywana jest informacja, uzyskam amnezję.
Amnezję uważa się powszechnie za jeden z najtrudniejszych do uzyskania stanów głębokiego transu. Ale jeśli rozumiecie i rozpoznajecie sygnały i stany świadomości tak, jak rozmawiamy o nich tutaj, to wszystko co musicie zrobić polega na odwróceniu uwagi klienta i pojawia się amnezja.
Mężczyzna: A co, kiedy chcę, żeby amnezja był trwała?
Ale to nie ma żadnego znaczenia, co będzie później. Dobry czas na amnezję to tu i teraz zaraz po tym, jak dokonałeś zmiany lub podałeś instrukcje. Jeśli osoba nie pamięta świadomie, łatwiej będzie nowemu zachowaniu objawić się bez ingerencji świadomości. Jeśli klient później pamięta, w porządku.
Czasem, celem wywołania amnezji sugeruję słowami dysocjację pomiędzy świadomymi i nieświadomymi procesami. Mógłbym na przykład powiedzieć: „I kiedy tak sobie tu siedzisz...będę mówił do ciebie...a ty im bardziej będziesz wsłuchany...tym mniej będziesz rozumiał świadomym umysłem...tym więcej będziesz rozumiał swoim nieświadomym umysłem...ponieważ kieruję te słowa do twoich uszu.”
Co to znaczy, kiedy komuś mówię, że nie mówię do niego tylko do jego uszu? Rezultatem tego działania jest najczęściej dysocjacja. Inna wariacja polega na powiedzeniu: „Nie rozmawiam teraz z tobą. Rozmawiam z nim.”
Jakiś czas temu podałem wam inny sposób słownego wywołania amnezji. Przed wyprowadzeniem klienta z transu, możecie go poinstruować: „I twój nieświadomy umysł może przejrzeć to wszystko, co się tutaj wydarzyło i przekazać ci z tego tylko tyle, ile uważa za korzystne dla ciebie i twojej świadomej wiedzy...ponieważ tak wspaniale jest dostrzec, że wykorzystujesz nowe możliwości...nie wiedząc skąd się wzięły.” Albo „I możesz pamiętać, żeby zapomnieć pamiętać wszystko to, co lepiej pozostawić na poziomie nieświadomym."
Przywoływanie osobistych doświadczeń
Organizacje z grubsza zwane „stojącymi na straży prawa i porządku” oraz organizacje chroniące ludzi przed nadmiarem sprawiedliwości często korzystają z usług profesjonalistów od hipnozy celem uzyskania informacji o wydarzeniach z przeszłości. W odmiennych stanach świadomości ludzie wspaniale przeżywają ponownie przeszłe doświadczenia. Właściwie większość technik psychoterapeutycznych, które opierają się na ponownym przeżywaniu wspomnień, wykorzystują techniki hipnotyczne. Niektórzy psychoterapeuci korzystają z technologii hipnotycznej z większą doskonałością niż niejeden hipnoterapeuta.
Najprostszym sposobem sprawienia, żeby klient przeżył ponownie doświadczenie, jest wykorzystanie tej samej strategii, którą wypróbowaliście przy ćwiczeniu indukcyjnej metody przywoływania przeżytych stanów transu. Wszystko, czego potrzeba to zacząć od pierwszej rzeczy z serii prowadzących do zdarzenia, poprosić o jej dokładny opis i kontynuowanie opowieści. Jeśli tego dokonacie, klient będzie reagował tak samo jak za pierwszym razem, kiedy naprawdę przeżywał doświadczenie.
Pracowałem kiedyś z biznesmenem, który opowiedział mi o tym, jak zawsze podróżując samolotem wpada w medytację. Powiedział: „Przeżywam to tak, że pamiętam moment startu i potem od razu lądowanie.” Zaciekawił mnie, więc poprosiłem go o przywołanie tego doświadczenia. Najpierw kazałem mu wejść po schodkach do samolotu, usiąść, zapiąć pasy, po czym wdać się w zwyczajową pogawędkę ze stewardessą na temat tego, gdzie najlepiej położyć płaszcz i czy nie chciałby czegoś do picia. Podczas startu poprosiłem go, żeby wsłuchał się w głos kapitana informujący o pułapie, na którym będą lecieć.
Przeszedłem przez to i nagle głowa mu opadła i przestał na mnie reagować. Po czym zaczął chrapać. On nie medytował podczas lotów tylko spał. Ilekroć przeprowadzałem z nim tę sekwencję, zasypiał, a ja musiałem go budzić, wrzeszcząc „Ej, człowieku, obudź się!!!” Później przekonałem się, że wystarczyło, żebym wydał z siebie dźwięk przypominający uderzenie kół o pas startowy i potrząsnął krzesełkiem, a on budził się i pytał „Czy już dolecieliśmy?” Jeśli jesteście ciekawi, co wydarzyło się w przeszłości, dowiecie się tego, jeśli tylko sprawicie, że klient wystarczająco głęboko i mocno przeżyje doświadczenie ponownie.
Pewien człowiek, który całkiem nieźle stosuje te techniki, podszedł do mnie na którymś z warsztatów i opowiedział o swoich dwóch młodych klientkach. Wybrały się kiedyś gdzieś razem, gdzie zostały porwane i zgwałcone. Jedna z nich pamiętała wszystko bardzo dobrze i przekazała policji wszystkie potrzebne informacje. Natomiast druga miała pełną amnezję i nie za bardzo wierzyła tej pierwszej, kiedy ta opowiadała o wydarzeniu. Ta z dziewczyn, która pamiętała wszystko, poważnie ucierpiała psychicznie, a jej koleżanka czuła się w porządku. Nie reagowała na wspomnienie w żaden sposób, ponieważ go nie miała.
W tego typu sytuacjach musicie dokładnie rozważyć, czy ma sens przywoływanie takiego doznania do świadomości. Jeśli nie, przypomnienie może tylko zrodzić ból.
Ten terapeuta miał dobre chęci i pracował zawzięcie nad dziewczyną z amnezją, aby przypomniała sobie wszystko ze szczegółami i poczuła cały ten ból. Uznał, że dokonała represji przykrego wspomnienia i miał oczywiście rację! W niektórych sytuacjach represja przykrych doświadczeń jest doskonałym wyborem. Ale on uznał, że najważniejsza jest „prawda” i przyjął, że skoro została ona usunięta ze świadomości, to kiedyś się objawi i narobi szkód, więc lepiej wywołać ból od razu i od razu sobie z nim zacząć radzić.
Jeśli chcecie zastosować hipnozę celem przywołania do świadomości nieprzyjemnych wspomnień, powinniście się najpierw głęboko zastanowić, czy warto. Wielu nas nauczono, że ponowne przeżycie niemiłych doznań z przeszłości sprawia, że stają się mniej szkodliwe i niebezpieczne, a jest to absolutnie i kategorycznie nieprawda. Jeśli istnieje coś, czego nauczyła się akademicka psychologia, to właśnie to, że takie założenie jest z gruntu fałszywe. Akademicka psychologia już wie, że jeśli jakiś zestaw doświadczeń uczy nas pewnego uogólnienia, to przejście przez te same doświadczenia jedynie wzmocni to, czego się z nich wcześniej nauczyliśmy. Jeśli jakieś wydarzenie wywołało w was pewne ograniczenie, przeżywanie go raz po raz w ten sam sposób tylko wzmocni powstałe na jego tle uogólnienie, oraz wynikające z niego ograniczenia.
Terapeuci typu Virginii Satir czy Miltona Ericksona wszyscy cofają klientów w czasie i każą im przeżywać od nowa minione wydarzenia, ale zawsze w inny sposób, niż wtedy kiedy wydarzyło się to po raz pierwszy w realnym życiu. Satir definiuje to jako „powrót i spojrzenie nowymi oczami”, cokolwiek by to miało znaczyć. Erickson cofał ludzi w przeszłość i zmieniał wszystko do góry nogami. Przetwarzał przeszłość tak, że musiała być inna.
Kiedyś Milton dokonał fascynującej rzeczy z jednym z klientów, który jako mały dzieciak popełnił błąd i złamał prawo. Coś w biegu wydarzeń przekonało go, że od tej pory już zawsze będzie pakował się w sprawy kryminalne. Nabrał przekonania, że już zawsze będzie popełniał ten sam błąd i tak się działo.
Erickson zabrał go w przeszłość i dostarczył mu doświadczenie, które przekonało klienta, że już nigdy nie złamie prawa, ponieważ jest w tym kiepski. To wydarzenie nigdy nie miało miejsca w rzeczywistości. A jednak, jeśli zapytacie tego człowieka, przypomni sobie wszystko w najdrobniejszych szczegółach i będzie to dla niego równie realne, jak rzeczywiste doświadczenia.
Czasem przeprowadzenie człowieka przez niemiłe wspomnienia ma sens. Może uzyskacie cenną informację i będziecie mogli powstrzymać kryminalistę przed popełnieniem kolejnej zbrodni. Być może informacja dotycząca tego zdarzenia może przydać się w jakimś innym celu.
Mój przyjaciel pracował z parą, która została napadnięta, a całe zdarzenie zakryte amnezją. Wiedzieli, że jakiś napad musiał mieć miejsce, ponieważ cali byli posiniaczeni i poranieni. Powiedziano im, że rany zostały im zadane jakimś narzędziem, że zostali napadnięci i obrabowani. Policja obstawał przy wersji napadu. Ale oboje twierdzili tylko: „Nie wiemy. Niczego nie pamiętamy.”
Przeprowadziłem dochodzenie w hipnozie i odkryłem, że ci ludzie wcale nie zostali napadnięci. Natomiast mieli wypadek samochodowy. Po wypadku ktoś wyciągnął ich z samochodu, ukradł go i wszystko co się w nim znajdowało. Przeprowadziłem przez to doświadczenie tylko jedno z nich, a drugie wyprowadziłem z pomieszczenia, bo nie było potrzeby, żeby cierpieli oboje. Ponieważ jestem męską szowinistyczną świnią, uznałem, że lepiej będzie, jeśli oszczędzę cierpień kobiecie. A mężczyznę przeprowadziłem przez to doświadczenie z innej perspektywy, żeby zminimalizować nieprzyjemności. Kazałem mu przyglądać się wydarzeniom jako widzowi w kinie.
Zrobiłem to, żeby czuł się jak najbardziej komfortowo, ale także dlatego, że stracił w trakcie wypadku przytomność. Jeśli ktoś w oryginalnym doświadczeniu traci świadomość, to przeprowadzenie go przez nie w ten sam sposób poskutkuje tym samym --straci przytomność.
Jeden z moich studentów miał wypadek i chciał przeżyć to doświadczenie ponownie. Wielu ludzi pracowało z nim, żeby tego dokonać. Zaczynali od tego, że kazali mu poczuć kierownicę w rękach i usłyszeć szum silnika, po czym miał dostrzec drzewa za szybą, usłyszeć klakson, po czym tracił przytomność. Imali się różnych sposobów, żeby go wybudzić i próbowali ponownie.
A mogli przewidzieć, że zemdleje, bo tak wyglądał wypadek. Chłopak uderzył w drzewo i stracił przytomność. Jeśli przywołujecie doświadczenie z przeszłości i przeprowadzacie sekwencję identycznie jak rzeczywistą, rezultat będzie też taki sam jak w rzeczywistości.
Jeśli ktoś był ofiarą napaści, gwałtu albo przeżył wypadek samochodowy, ponowne przywoływanie i przeżywanie wspomnień i odczuć nie przyda się na wiele. Kiedy ktoś wam opowiada o doświadczonym zawale, nie chcecie przecież, żeby przeżywał go w ten sam sposób. „Ok., miałeś tydzień temu atak serca. Jak to było?” To najbardziej szalona rzecz, jaką moglibyście zrobić. Jeśli wystarczająco się przyłożycie, możecie człowiekowi zafundować kolejny zawał.
Wiele kobiet - ofiar napaści czy gwałtów - ma potem kłopoty w kontaktach z mężczyznami. I nie mówię o tych facetach, którzy wyrządzili im krzywdę, ale o mężach i tych wszystkich, których kochają. Czasem nie potrafią już dłużej mieszkać w tym samym domu, albo przejść przez ulicę bez paniki. Te kobiety raz po raz przeżywają przykre doznania z przeszłości. Nikt nie powinien tak cierpieć. Jeśli zaatakowano i sponiewierano niewinną osobę, to jest to wystarczająca przykrość i ból. Wszystko ponadto uważam za niesprawiedliwe i brutalne pomnażanie cierpienia.
Istnieje procedura, którą można zastosować, aby odseparować część doświadczenia i przeżyć je w nowy sposób. Musicie nakłonić klienta, żeby zaczął przeżywać, po czym powinien wyjść na zewnątrz tak, aby mógł się wszystkiemu przyglądać jak osoba postronna. Słyszy to wszystko, co się działo, ale widzi siebie samego, jak gdyby oglądał film. W ten sposób mogą uniknąć tych uczuć, które mieli w rzeczywistości. Mogą mieć uczucia na temat tego, co widzą. Szczegółowy opis tej procedury znajduje się w książce Frogs into Princes, w rozdziale drugim, więc nie będę tego tutaj dokładnie wyjaśniał. Nazywamy ten sposób techniką na fobie lub dysocjacją wzrokowo-kinestetyczną.
Kiedy każecie ludziom przeżywać ponownie niemiłe doznania z przeszłości, pamiętajcie o tym wszystkim, co wam powiedziałem. Aby nie musieli ponownie doświadczać tych samych emocji, niech widzą siebie samych w doświadczeniu. A jeśli chcecie być naprawdę bezpieczni, niech widzą siebie patrzących na film o nich samych na sali kinowej. Jeśli w ten sposób przeprowadzicie ich przez doświadczenie, nie będą odczuwać przerażenie, kiedy sobie o tym przypomną. To naprawdę wspaniały podarek dla kogoś, kto stał się ofiarą napaści, jakiegokolwiek ataku przemocy. Przejście przez doświadczenie jako obserwatorzy obserwatorów, zmniejszy znacznie intensywność doznań i uniemożliwi tworzenie generalizacji, które z kolei mogłyby wywołać ponownie nieprzyjemne emocje
1