Historia noża w plecach
(cz. III)
Po raz siedemnasty Kościół katolicki wbił Polsce nóż w plecy w roku 1619, sprowadzając na kraj najazd turecki i szwedzki.
II. Jak ostrzegał hetman, na Polskę spadł najazd turecki. Ale właśnie o wplątanie Polski w wojnę z Turcją chodziło Kościołowi i zdrajcom w sutannach.
Cel osiągnęli. Szczupłe siły polskie przegrały pod Cecorą w 1620 r. Głowa Żółkiewskiego zawisła na bramie
w Stambule, a hetman polny Koniecpolski dostał się do niewoli. Tatarzy spustoszyli Podole aż po Lwów.
Nie było komu bronić... Miesiąc po Cecorze katolickie wojska Habsburgów pobiły Czechów pod Białą Górą. Czechy na 300 lat straciły niepodległość. Główną rolę w bitwie odegrali lisowczycy. Ci, których zabrakło
w Polsce!
W następnym roku, przewidując ponowny najazd, sejm uchwalił podatki aż osiem razy większe! Połowę
wojska mieli stanowić prawosławni Kozacy prześladowani przez unię brzeską. Ani trochę nie otrzeźwiło
to katolickich fanatyków. Obrona Chocimia zatrzymała najazd, ale Polska straciła Mołdawię. Czyli wojna
przegrana. Najgorsze, że został zerwany pokój z Turcją trwający od ponad 100 lat. Polska stała się
celem ataku tureckiego. Okazji nie przepuścili Szwedzi i uderzyli na osłabioną Polskę. Nie miał jej kto bronić, bo wojska poszły na Turków. „Bracia katolicy” Niemcy na pomoc nie przyszli. Na domiar złego ludność miała już
dość katolickiego terroru jezuitów Wojna była niepotrzebna, bo Szwedzi gotowi byli zawrzeć pokój, byle
król zrezygnował z pretensji do ich tronu. Ale była w interesie Kościoła i katolickich Habsburgów, którzy chcieli, aby Szwedzi bili się w Polsce, z dala od teatru wojny 30-letniej. To te „zasługi Kościoła dla Polski”.
Osiemnasty raz Kościół wbił Polsce nóż w plecy czasie powstania Chmielnickiego.
W 1648 r. Po klęsce pod Korsuniem do niewoli dostali się hetmani. Mimo krytycznej sytuacji interrex prymas Łubieński (trwało bezkrólewie po śmierci Władysława IV) i podkanclerzy biskup Andrzej Leszczyński (ten miłosierny po katolicku biskup, przywódca partii wojennej, chciał utopić powstanie kozackie we krwi), sterowani
przez nuncjusza papieskiego de Torres, nie dopuścili do oddania dowództwa wojsk wybitnym wodzom Radziwiłłowi i Firlejowi, bo... byli oni ewangelikami. Bali się wzrostu znaczenia ewangelików po zwycięstwie ewangelickiego wodza. Złamali zasadę, że pod nieobecność hetmanów koronnych dowodzą litewscy.
Kalwin Radziwiłł był polnym litewskim. Kościół jest zatem pośrednim sprawcą haniebnej klęski pod
Piławcami i rozpalenia powstania na całej Ukrainie.
Potem Kościół rękoma nuncjusza, biskupów (z urzędu senatorów) i jezuitów nie dopuszczał do wejścia
w życie zawartych z Kozakami ugód zborowskiej i białocerkiewskiej. W efekcie po każdej wybuchała kolejna
wojna. Nienawiść tak narastała, że w kolejną ugodę hadziacką nikt już nie wierzył. Kościół szkodził Polsce, by nie dopuścić do uszczuplenia swoich przywilejów - do wejścia hierarchów prawosławnych do senatu i przywrócenia praw prawosławiu. Z osłabiania Polski przez Kościół skorzystała Rosja.
Dziewiętnasty raz Kościół wbił Polsce nóż w plecy w roku 1657, kiedy zawarto traktat
welawsko- bydgoski, który uniezależnił Prusy od Polski.
Po skutecznym najeździe na Prusy, zamiast najechać na Brandenburgię i rzucić elektora na kolana, nie wiedzieć czemu postanowiono negocjować jego przejście do obozu antyszwedzkiego. Negocjacje powierzono komisarzom: biskupowi Warmii Wacławowi Leszczyńskiemu i hetmanowi polnemu litewskiemu Gosiewskiemu.
Biskup Leszczyński tytułował się „księciem cesarstwa” (oczywiście niemieckiego), był przyjacielem elektora,
„jego człowiekiem” w senacie Polski. Ten zdrajca po wkroczeniu Szwedów złożył elektorowi hołd i poddał mu Warmię. Jak komuś takiemu można było powierzyć negocjacje?! Stali za tym nuncjusz papieski Vidoni, prymas Andrzej Leszczyński (kuzyn biskupa „negocjatora”) i podkanclerzy biskup Trzebicki, dwaj ostatni zaprzedani
papiesko-niemieccy agenci. Kościół i Habsburgowie akurat wtedy, po śmierci cesarza Ferdynanda III Habsburga, zabiegali o wybór na tron cesarski Leopolda Habsburga.
Wybierali elektorzy, a jednym z nich był właśnie brandenburski, książę Prus, lennik Polski. O ten głos toczyła się gra za polskimi plecami. Ceną było uwolnienie Prus spod polskiego zwierzchnictwa.
Elektora zwolniono od obowiązku lennego, Habsburg głos dostał. Cenę, dzięki Kościołowi, zapłaciła Polska. W czasie „negocjacji” brzęczało też brandenburskie złoto. Wiadomo o łapówce 10 tys. talarów, jaką wziął Gosiewski.
Biskup Wacław Leszczyński również otrzymał zapłatę - za taką przysługę dla Kościoła i Habsburgów został
prymasem Polski, co dało mu przewodnictwo w senacie i wielki wpływ na polską politykę. To i brał dalej łapówki od elektora razem ze swoim bratem Janem - podkanclerzym, potem kanclerzem koronnym.
Dwudziesty raz Kościół wbił nóż w plecy Polsce w roku 1660: na sejmie stanęła sprawa reformy
państwa, w tym wyplenienia liberum veto.
Po tragedii potopu była powszechna zgoda posłów na reformę. Zniesienie liberum veto było krokiem najważniejszym, jak pokazała przyszłość. Sprzeciwili się tej uchwale biskup krakowski Trzebicki i prymas Wacław Leszczyński wraz z bratem Janem, agenci habsburscy.
Sterował nimi poseł habsburski de Lisola. Dla Kościoła i obcych mocarstw liberum veto było instrumentem bardzo
wygodnym - łapówki brali pojedynczy posłowie, zamiast całych stronnictw. Jezuici, wychowawcy szlacheckiej
młodzieży, wpajali jej, iż jest to fundament szlacheckiej wolności. Wkrótce liberum veto zupełnie zanarchizowało
Polskę, pozostało symbolem polskiej głupoty i warcholstwa.
Między innymi dzięki niemu szczuci przez Kościół katoliccy fanatycy w roku 1668 odstępstwo od katolicyzmu
zaczęli karać banicją z kraju, a w 1733 r. odebrali ewangelikom i prawosławnym prawa publiczne.
Ta nietolerancja dała pretekst ościennym, innowierczym mocarstwom do ingerencji w sprawy Polski.
Dwudziesty pierwszy raz Kościół wbił Polsce nóż w plecy w roku 1677, uniemożliwiając Janowi III odzyskanie Prus.
Król zawarł traktat z Francją, następnie pokój z Turcją w Żórawnie. W sojuszu ze Szwecją zamierzał pobić
Brandenburgię i odzyskać Prusy. Wiele wysiłku kosztowało Sobieskiego doprowadzenie do takiej
konfiguracji politycznej. Uderzyć na wiecznie wrogą Polsce Brandenburgię w koalicji, pod osłoną Francji! Jakże inaczej potoczyłaby się historia. Tymczasem Kościół i Habsburgowie za wszelką cenę chcieli utrzymać
Polskę w stanie wojny z Turcją. Papież naciskał króla listami, zza kulis intrygował jego nuncjusz, płynęło niemieckie - austriackie i brandenburskie - złoto na łapówki.
Opozycją kierowali biskupi Trzebicki i Wierzbowski, a na Litwie Pacowie; wśród nich dwaj biskupi.
Wspierali ich zaciekłą propagandą Kościoła przeciw pokojowi z „pogańską” Turcją księża z ambon i jezuici. Toteż opozycja napędzana niemieckimi łapówkami i „słowem bożym” Kościoła przegłosowała na sejmie... redukcję wojska!
Osamotniona Szwecja przegrała wojnę z Brandenburgią. Ostatnią okazję odzyskania Prus po raz kolejny
zmarnował Polsce Kościół. To te „zasługi Kościoła dla Polski”.
Dwudziesty drugi raz Kościół katolicki wbił nóż w plecy Polsce, gwałcąc elekcję w 1697 r.
Królem wybrano Francuza, księcia Contiego, a prymas Radziejowski wybór ogłosił. Nie chciała się z tym pogodzić
partia antyfrancuska, wspierana przez Kościół i opłacana niemieckim złotem. Wydali już przecież ogromne sumy na łapówki. Ta elekcja była „orgią pijaństwa i korupcji”. Interesów Kościoła i Habsburgów pilnował nuncjusz papieski Davia. Habsburgowie bowiem podporządkowali sobie dwór papieski, także tam płacąc dostojnikom
sowite łapówki. Jakub Sobieski przepadł przez gorszący spór z matką. Kandydatem partii habsburskiej został elektor saski August Wettin. Ale był luteraninem. Na trzy tygodnie przed elekcją... przeszedł na katolicyzm i obiecał Kościołowi skatolicyzować Saksonię. Davia poświadczył mu katolicką prawowierność. Na łapówki sam
August wydał prawie milion talarów. „Wybór” ogłosił klient Habsburgów, biskup Dąmbski... poza polem
elekcyjnym! Niemiec szybko wprowadził do Polski wojska saskie i przepędził elekta Contiego. Dąmbski koronował Augusta II, nie mając do tego prawa. Insygnia koronacyjne wykradli przez dziurę wybitą w murze skarbca, bo ci przestępcy nie mieli kluczy, a bali się wyłamywać drzwi. To pasmo łamania prawa, nawet zbrodnie, nie
przeszkadzały „świętemu” Kościołowi, który co krok nas poucza i rozlicza z grzechów.
August II posadzony na tronie z pomocą Kościoła wciągnął Polskę w katastrofę III wojny północnej. Kraj
został straszliwie zniszczony.
Rabował, palił, mordował i gwałcił kto tylko mógł: Szwedzi, Rosjanie, Sasi, nawet własne polskie wojska. Jedzono
padlinę, dochodziło do ludożerstwa. Do tego przywleczona przez obce wojska zaraza z lat 1707-1712 wybiła
ok. 30 proc. ludności. Kościół - mimo katastrofy katolickiej Polski - nadal popierał Niemca, farbowanego katolika, nawet po jego detronizacji. Kwitł antypolski flirt Kościoła z Rosją, ponad religijnymi podziałami. Prymasa Radziejowskiego za detronizację Niemca papież pozbawił urzędu, przymknął oko na uwięzienie przez Rosjan arcybiskupa Zielińskiego, który koronował Stanisława Leszczyńskiego.
Godności kościelne były zapłatą dla stronników Sasa i agentów Rosji.Zawsze kosztem naszej ojczyzny.
Cdn. LUX VERITATIS