Jan Paweł II: Poszukiwanie Boga w poezji.
Aleksandra Sowa-Zduńczyk /Jezus.com.pl
Wszyscy znamy Jana Pawła II jako wielkiego papieża, teologa, człowieka prowadzącego święte życie, otwartego na ludzi. Znamy go również jako autora całego mnóstwa dokumentów kościelnych i encyklik. Mało kto pamięta jednak, że Jan Paweł II był również poetą.
Skąd się wzięła u tego, bądź co bądź, twardo stąpającego po ziemi Pasterza Kościoła Powszechnego, człowieka publicznego, muza poetycka? By odpowiedzieć na to pytanie trzeba sięgnąć w głąb nie tylko biografii Karola Wojtyły, ale również w głąb jego serca. Niemalże sensację wywołał wydany w 2003 roku „Tryptyk Rzymski”.
Dla wielu zaskoczeniem był nie tylko fakt, że Ojciec Święty pisze poezje, ale również to, że tak precyzyjne i dobre w swojej formie dzieło wyrosło jakby znikąd. Tymczasem utwór ten jest efektem ponad czterdziestoletniej praktyki poetyckiej Karola Wojtyły. Faktycznie Jan Paweł II jako papież nie opublikował poza „Tryptykiem Rzymskim” ani jednego nawet wiersza, natomiast dorobek poetyki jego młodości jest całkiem spory. Od początku studiów polonistycznych interesował się słowem i literaturą, był to żywioł mu bliski.
Poezja służy zazwyczaj poetom wyrażaniu swoich własnych przeżyć i doświadczeń. Czytając poezję, uchylamy jakby rąbka tajemnicy człowieka, zaglądamy do jego wnętrza. Co zobaczymy, kiedy zajrzymy do poezji Wojtyły? Zobaczymy przede wszystkim młodego Polaka pełnego ideałów i nadziei. Przyszły papież, który prawie całą młodość spędził w Krakowie, był bardzo przywiązany do tradycji polskiej, ideałów patriotycznych i wartości narodowych. Świadczą o tym chociażby utwory „Stanisław” i „Myśląc Ojczyzna”. Ta cecha pozostała w nim do końca - pamiętamy wielką radość jaka towarzyszyła mu zawsze podczas wizyt w Polsce i tęsknotę za krajem, którą niejednokrotnie wyrażał. W swoich utworach wracał również do swoich prywatnych korzeni, do małej ojczyzny, którą jest dom rodzinny. Pisze o tym np. w wierszu „Matka”. Utwór ten ma wymowę szczególną, ponieważ jest jednym z nielicznych świadectw relacji, jaka łączyła Jana Pawła II z jego zmarłą bardzo wcześnie mamą. Obok tych tematów pojawiał się niezmiennie jeszcze jeden, chyba najważniejszy, nurt, z którego po ponad czterdziestu latach wyrósł „Tryptyk Rzymski”. Mam na myśli mistycyzm. Większość utworów młodego Karola Wojtyły była poświęcona żywiołowi wewnętrznego, głębokiego kontaktu z Bogiem. Nawet, jeśli wczesne utwory papieża nie są doskonałe w swojej formie, całkowicie rekompensuje to sama treść. Młody Wojtyła odsłania w swoich wierszach głębię swojego serca, pisze o przeżyciach, które nie sposób wyrazić inaczej niż w poezją i metaforą. Wojtyła w tych utworach wzorował się przede wszystkim na dziełach mistycznych św. Jana od Krzyża. Nie zachwyciłby się nimi prawdopodobnie, gdyby nie inny Jan, którego Pan Bóg postawił na jego drodze. Był nim Jan Tyranowski, szewc, zwykły, prosty człowiek, który prowadził duszpasterstwo młodzieży przy jednym z krakowskich kościołów. To postać mająca ogromny wpływ na duchowość późniejszego papieża. On zachwycił Karola Wojtyłę św. Janem od Krzyża i całą mistyką chrześcijańską. Wzorując się na wielkich mistykach Wojtyła przelewał swoje doświadczenia wewnętrzne na papier. Opisywał je najczęściej posługując się obrazami zaczerpniętymi ze świata przyrody. Wiersze, które powstały pod wpływem potrzeby serca są przepięknym świadectwem przeżyć mistycznych papieża, które już w tamtym czasie miały swój początek.
Do dzisiaj jednak wiele pięknych wierszy Karola Wojtyły nie zostało odkrytych i docenionych. Najbardziej znana jest chyba „Pieśń o Bogu ukrytym”. To tylko krótki fragment tego długiego i bardzo ambitnego poematu:
Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem
Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.
Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,
aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna.
Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci,
nie powrócą oczy uwięzione.
Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem
w głębiny przechylonym.
Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu.
Objęty tajemniczym pięknem wieczności!
Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów
cieniom, tylko trwać
coraz jaśniej i prościej.
Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi
zamykając za sobą drzwi izdebki maleńkiej -
a idąc krok łagodzi
- i tą ciszą trafia najgłębiej.
Nawet w tym krótkim fragmencie widoczna mocno jest sfera sacrum, która otacza doświadczenie wewnętrznego spotkania z Bogiem, poszukiwanie Boga we własnym sercu. To jakby zbliżanie się do centrum tajemnicy. Warto zajrzeć także do innych utworów Jana Pawła II, by zachwycić się pięknem jego wnętrza i przy okazji zajrzeć w swoje własne, stać się bardziej wrażliwym.