TEMAT NA KATECHEZĘ(2)


TEMAT NA KATECHEZĘ

Dzień był pochmurny, jesienny, chłodny. Paulinka odrabiała lekcje, babcia w kuchni robiła przecier pomidorowy na zimę, rodzice nie wrócili jeszcze z pracy. Kubuś nudził się, czekając na siostrę, która obiecała mu coś przeczytać. Kiedy weszła wreszcie do kuchni, podskoczył do niej uradowany. - Poczekaj, braciszku, mam jeszcze prośbę do babci - powstrzymała go dziewczynka.

- No, skończyłam z tymi pomidorami - uśmiechnęła się starsza pani. - Słucham, Paulinko.

- Jutro na lekcji katechezy mamy mówić o różańcu. Renatka przygotuje taki referat historyczny, a nas pani katechetka prosiła, żebyśmy opowiedzieli o własnych przeżyciach związanych z modlitwą różańcową albo dowiedzieli się czegoś na ten temat od starszych.

Może ty, babciu, znasz jakąś legendę albo prawdziwą historię związaną z różańcem?

- Zaraz, niech pomyślę. Oczywiście, że znam. To się zdarzyło mojemu wujkowi.

- Opowiadaj, babciu, opowiadaj - poprosił Kubuś. - To może być ciekawe, prawda, Paulinko?

- Działo się to bardzo dawno, jakieś osiemdziesiąt lat temu. Wujek miał wtedy około 16 lat.

Był najstarszy z sześciorga rodzeństwa, wychowywał się w niezamożnej rodzinie, w małym miasteczku. Czasy były ciężkie, o pracę trudno, w domu brakowało nieraz nawet na chleb. Wojtek - bo tak miał wujek na imię - pomagał rodzicom, jak tylko mógł. Chodził na zakupy, wyręczał mamę w wielu pracach domowych, czasem udawało mu się też zarobić parę groszy - nosił podróżnym walizki na dworcu, rąbał drzewo sąsiadom, zamiatał podwórza.

- Tego dnia jak zwykle wybrał się na plac targowy. Miał wyjątkowo mało pieniędzy, szukał więc straganu, gdzie warzywa i owoce są najtańsze. Wreszcie zdecydował się i przystanął. Pani przed nim właśnie płaciła, a kiedy odeszła Wojtek wybrał pęczek marchewki, kilka pietruszek i dużą główkę kapusty. Kupił jeszcze ziemniaki i trochę drobnych jabłek na kompot. Zapłacił, odliczając starannie drobniaki. Pamiętał, że musi jeszcze po drodze wstąpić do rzeźnika.

- "Starczy tylko na kaszankę i kawałek pasztetówki" - pomyślał z westchnieniem i ruszył w drogę do domu.

- Odszedł już spory kawałek, kiedy usłyszał za sobą jakiś gwar i krzyki, wśród których wybijał się wyraźnie rozgniewany głos kobiecy: - "złodziej, trzymajcie złodzieja!" Zatrzymał się i odwrócił. Właśnie dopędził go mężczyma w brązowej kurtce i chwyciwszy chłopca silnie za ramię, poprowadził z powrotem do straganu. Właścicielka zmierzyła go oburzonym spojrzeniem.

- Oddaj pieniądze, złodziejaszku. Tu leżały, tu! - zastukała palcem w deskę.

- Tylko ty kupowałeś po pani Walerii. Położyła tutaj, a ty zabrałeś. Oddawaj, pókim dobra.

Wojtek wyjął z kieszeni kilka drobnych monet i trzymał je na otwartej dłoni.

- Tyle mi zostało. Mam jeszcze iść do rzeźnika. Nie zabrałem pani żadnych pieniędzy.

Wywrócił pustą kieszeń i rozłożył bezradnie ręce.

- Było dużo więcej! - krzyknęła straganiarka. - Gdzie schowałeś resztę? Chodź tutaj, pokaż inne kieszenie. Sprawdzę.

Chłopiec podszedł blisko. W stłoczonej gromadce ludzi rozległy się szmery i szepty.

- Sam wyjmę wszystko - powiedział stanowczo. - Powtarzam, nie zabrałem stąd żadnych pieniędzy.

Był blady, głos mu drżał. Wyjął z kieszeni czarny notesik, kawałek ołówka, mały kłębek cienkiego sznurka i różaniec z bladoniebieskich kryształków.

- Cóż to? Takiś pobożny? Czy też nosisz ten różaniec dla pozoru?

Wojtek spojrzał właścicielce straganu prosto w oczy.

- Dostałem go od babci na Pierwszą Komunię. Obiecałem jej, że nigdy się z nim nie rozstanę. Stale go noszę.

W gromadce rozległy się głośniejsze szepty. Straganiarka była zmieszana.

- Dotąd u mnie nie kupowałeś. Nie znam cię. A pieniądze zniknęły. Więc pomyślałam…

- Że to ja? Pomyliła się pani. Nigdy w życiu nie ukradłem ani grosza. Tak mnie rodzice wychowali. I babcia. Ona już nie żyje.

- Wierzę ci. Przepraszam. Ty nie wziąłeś tych pieniędzy - powiedziała cicho właścicielka straganu.

Wojtek zabrał swoje rzeczy, odwrócił się i odszedł bez słowa. Gromadka gapiów rozstąpiła się, robiąc mu przejście.

Starsza pani przerwała opowiadanie. Kubuś poruszył się na krześle.

- Babciu, mówisz tak pięknie, jakbyś czytała z książki - rzekł z podziwem.

- Mam wspaniały temat na jutrzejszą katechezę - dodała Paulinka.

- Babciu, dziękujemy ci bardzo.

- Posłuchajcie jeszcze zakończenia.

Otóż Wojtek był już dość daleko od straganu, kiedy zabiegł mu drogę pan w brązowej kurtce.

- Pieniądze się znalazły! - powiedział zdyszany. - Leżały w innym miejscu, pod kalafiorem, który ktoś przełożył.

- Dzięki Bogu! - odetchnął z ulgą chłopiec. - To sprawa babci, tak myślę.

- I to już jest naprawdę koniec opowiadania - uśmiechnęła się starsza pani.

Zofia Śliwowa

Promyczek Dobra 10/2003 s. 10-11



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TEMAT na KATECHEZĘ
13 temat na makro
porządek na katechezie książka
motyw samotnosci(1), matura (motyw samotnosci w literaturze. omow temat na wybranych przykladach)
temat 1 (na starego) okrojony
Cechy specyficzne sekty[1], NA KATECHEZĘ, KONSPEKTY KATECHEZ, sekty
Ogólmy dziadka z brodą, NA KATECHEZĘ, KONSPEKTY KATECHEZ, 3. Mój obraz Boga
Motyw śmierci heroicznej Omów temat na podstawie wybranych utworów prezentacja maturalna
religia liceum - Być sobą, NA KATECHEZĘ, KONSPEKTY KATECHEZ, konspekty katechez
religia liceum - Państwo naszych marzeń, NA KATECHEZĘ, KONSPEKTY KATECHEZ, konspekty katechez
Uwagi do wykorzystania zdjęć i graficznych symboli na katechezie, Katecheza
religia liceum - Katastrofa lotnicza a obraz Boga, NA KATECHEZĘ, KONSPEKTY KATECHEZ, konspekty katec
Hala stalowa do Machowskiego sem-VI, Temat na stal, WYŻSZA SZKOŁA HANDLOWA
Biuletyn2006 drama na katechezi Nieznany (2)
Bestseller o największym nakładzie czyli, NA KATECHEZĘ, KONSPEKTY KATECHEZ, 4. Wartość Pisma święteg
13 temat na makro
porządek na katechezie książka
motyw samotnosci(1), matura (motyw samotnosci w literaturze. omow temat na wybranych przykladach)
Obojętność na katechezie czy zobojętnienie egzystencjalne

więcej podobnych podstron