Krystyna i Stefan Chwin Rozmowa


Rozmowa.

Pół wieku razem? Tak się jakoś złożyło.

Kiedy ktoś mnie pyta o moje sukcesy, odpowiadam: każdy sukces ma cztery nogi. Dwie męskie i dwie żeńskie. I tak właśnie jakoś trzymamy się ze sobą. A dlaczego nam to wychodzi, nie wiem.

Błysk w oku Stefana Chwina, gdy mówi o swojej żonie Krystynie. Filuterny uśmiech Krystyny Chwin, gdy droczy się ze Stefanem. Czułość w głosie i gestach, gdy rozmawiają o błahostkach. Znają się już ponad pięćdziesiąt lat i wciąż ich wspólne życie przesycone jest młodzieńczą energią. Ale tamtego październikowego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w salonie państwa Chwinów, nasza rozmowa zaczęła się w zgoła innym nastroju - od rozważań o chorobie, odchodzeniu, stracie. Dlatego, gdy włączyłam nagrywanie w dyktafonie, pierwsze pytanie zabrzmiało właśnie tak:

Starość jest trudnym sprawdzianem dla miłości?

Stefan: Starość to niedobry czas.

Krystyna: Choroby bliskich, przyjaciół, także nasze. Ale ze Stefanem myślimy przede wszystkim o dzieciach.

Stefan: Nie chciałbym za nic w świecie być dla nich ciężarem. Czy pani wierzy w Boga?

Nie wierzę.

S.: Tym, którzy wierzą, jest trudniej w obliczu choroby czy odchodzenia bliskich. Pytają: „Dlaczego?”.

Być może w trudnym momencie nie mogę się pomodlić, ale też nie dręczą mnie różne wątpliwości, na przykład „Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego to spotyka mojego bliskiego? Czy to jakaś kara?”. Jestem od tego wolna.

S.: Tak, to prawda, coś za coś.

Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, wierzę w takich trudnych momentach w miłość i w to, że daje nam siłę, żeby przetrwać. Takie są moje doświadczenia z czasu, gdy chorowały i odchodziły moje mama i babcia. Choroba, poza cierpieniem, dała nam też szansę, by odkryć bliskość, której wcześniej nie było.

S.: Widzi pani, ja z obawą wymawiam słowo „miłość”, bo to jest bardzo poważne słowo, które należy wymawiać rzadko, a pani wypowiada je z takim spokojem, jakby ono było zwyczajne, lekkie. Nie wierzę, że dzięki miłości życie staje się lżejsze. Ono staje się dzięki niej tylko jaśniejsze, co zresztą jest wielkim darem. Jak sobie przypominam nasze życie, to zawsze działo się coś trudnego.

Nawet gdy byliście młodzi i w ten młodzieńczy sposób zakochani?

S.: Związaliśmy się bardzo szybko. Oboje nie mieliśmy skończonych dwudziestu lat. Byliśmy biedni jak myszy kościelne. Nie mieliśmy kompletnie nic.

K.: Nie mieliśmy gdzie mieszkać.

S.: Zamieszkaliśmy u rodziców, co nie było najlepszym pomysłem. Nie pamiętam w naszym życiu żadnej Arkadii, do której teraz mógłbym wracać pamięcią bez ukłucia w sercu. Zawsze były jakieś poważne problemy.

K.: Masz na myśli problemy życiowe, zewnętrzne czy naszą rodzinę?

S.: Mam na myśli okoliczności, w których żyliśmy. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim stopniu ich życie intymne zatruwa na rozmaite sposoby Polska. Nawet życie tych, którzy przysięgają, że mają zupełnie gdzieś wielką politykę. Mówią sobie, że nic ich to nie obchodzi. Nie biorą udziału w wyborach, naiwnie wierząc, że są poza tym wszystkim. Pamiętam z młodości niewidzialny, komunistyczny czad unoszący się w powietrzu, którym trudno było oddychać. To było długotrwałe wrażenie duszności i poniżenia. Jak mówił Mickiewicz: „Szczęścia nie znalazł w domu, bo go nie było w ojczyźnie”.

K.: Uważasz, że Polska aż tak wpływała na nasze życie małżeńskie?

S.: Na mnie wpływała bardzo silnie, bo ja się Polską zawsze mocno przejmowałem. Pamiętam, jak źle znosiłem sytuację w Grudniu 1970 roku, a potem w okresie stanu wojennego. Myślisz, że to jakoś nie wpłynęło na to, co działo się między nami?

Krystyno, a jak ty pamiętasz tamte chwile - życie młodego małżeństwa w cieniu PRL?

K.: Prawdę mówiąc, byłam bardziej skupiona na życiu codziennym, rodzinnym, a nie społecznym czy publicznym. Chciałam stworzyć dom i dobrze zajmować się dziećmi. I bywałam wtedy bardzo szczęśliwa. Uważałam rodzinę za ważniejszą niż ogólna sytuacja, w której żyjemy. Ale znajdowałam też czas, aby organizować podczas stanu wojennego w naszym mieszkaniu spotkania autorskie i wernisaże, uczestniczyłam w organizowaniu „żywej gazety” - punktów mówionych u dominikanów, bywałam na konspiracyjnych spotkaniach w kościołach i innych miejscach. Do dzisiaj jestem wdzięczna niektórym zakonnikom i księżom za to, że stwarzali nam w klasztorach i kościołach miejsca, gdzie mogliśmy bezpiecznie się spotykać: rozmawiać i poznawać …

Dagny Kurdwanowska -(ur. 1978), dziennikarka, autorka, bibliotekarka w Sopotece. Była związana m.in. z „Twoim Stylem”, dziennikiem „Polska The Times” oraz „Przekrojem”. Prowadzi projekt Czytam w wannie. Uwielbia słuchać i zadawać pytania.

Wywiad ukazał się w grudniowym numerze miesięcznika „Pismo. Magazyn Opinii” (12/2021) pod tytułem Sukces czworonoga.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
10 STEFAN CHWIN hanemann
Stefan Chwin Hannemann
Nieczułe dziecko (Stefan Chwin o Miłoszu w TP)
Stefan Chwin Hanemann
Stefan Chwin Hanemann 2
STEFAN CHWIN
22 Stefan Chwin
Stefan Chwin Hanemann streszczenie szczegółowe
Stefan Chwin Hanemann streszczenie szczegółowe
Stefan Chwin Hanemann
Stefan Chwin Hanemann streszczenie szczegółowe(1)
Stefan Chwin Hanemann streszczenie
Stefan Chwin Hanemann streszczenie
Stefan Chwin Hanemann
ze Stefanem Świeżawskim - o znakach czasu, Rozmowy na koniec wieku
Chwin Stefan Haneman
Chwin Stefan Hanemann
Chwin Stefan

więcej podobnych podstron