Mniejszości narodowe w Polsce XX wieku


JERZY TOMASZEWSKI

Mniejszości narodowe

w Polsce XX wieku

"Książka zakwalifikowana przez Ministra Edukacji Narodowej

w dniu 14 maja 1991 r. do użytku szkolnego

i wpisana do rejestru proponowanych książek pomocniczych

dla nauczycieli do nauczania historii

w szkołach podstawowych i średnich".

wyd. I. WARSZAWA 1991

SPIS TREŚCI

1. Co rozumiemy pod pojęciem mniejszości narodowych?. . 7

2. Rozwój świadomości narodowej . . . 10

3. Mniejszości narodowe w Polsce między wojnami. . . 22

4. Druga wojna światowa. . . . 39

5. Mniejszości narodowe w Polsce po 1945 r. . . . 45

Przypisy. . . . 53

Wybrana literatura w języku polskim. . . . . 55

Indeks nazwisk. . . 57

1. Co rozumiemy

pod pojęciem

mniejszości narodowych

Może się wydawać, że pojęcie "mniejszości narodowe" jest oczywiste i że

stosowano je od prastarych czasów. Tymczasem określenie to pojawiło się

w użyciu stosunkowo nie tak dawno, gdyż dopiero w XIX stuleciu. W prze-

szłości wiedziano, czym są mniejszości religijne i już w XVI w. niektóre

traktaty międzynarodowe przewidywały ich ochronę. Różnice językowe,

a w znacznej mierze także etniczne miały natomiast znaczenie bez porównania

mniejsze i normalnym zjawiskiem było, że pod władzą jednego monarchy

znajdowali się ludzie mówiący rozmaitymi językami, związani z odmiennymi

lokalnymi kulturami; różnice te nie stały na przeszkodzie zachowaniu wierno-

ści wobec władcy. Proszę przy tym pamiętać, iż za naród w znaczeniu

politycznym uważano jedynie szlachtę. Mogła ona mówić w domu rozmaitymi

językami (np. w Królestwie Węgierskim językiem węgierskim mówiła mniej-

szość), lecz dokumenty sporządzano zazwyczaj po łacinie, później także

w innych językach uznanych za urzędowe. W państwie polskim, złożonym

z Korony oraz Litwy, do połowy XVIII w. dokumenty powstałe na dworze

Wielkiego Księstwa Litewskiego spisywano w języku starobiałoruskim.

Pojęcie mniejszości narodowych powstało wówczas, gdy ukształtowała się

współczesna świadomość narodowa, a więc gdy powstawały współczesne

narody, natomiast zanikały tradycyjne podziały stanowe. Znamy bardzo dużo

definicji narodu, lecz - jak to często bywa z pojęciami w dziedzinie nauk

o społeczeństwie - wiele z nich, jeśli traktować je dosłownie pozostawia poza

swym obrębem niektóre realnie istniejące zjawiska. Inne definicje bywają zaś

nader ogólnikowe i w rezultacie niedostatecznie precyzyjne. Nie podejmuję się

tutaj sformułowania w pełni ścisłej definicji ani też dyskusji o przydatności

innych, nawet często spotykanych. Dla celów tego szkicu wystarczy stwier-

dzić, że naród jest społecznością o historycznie ukształtowanym poczuciu

wspólnej tradycji oraz wspólnocie podstawowych cech kulturalnych. Wspólny

i odrębny od innych język uważać można tylko za jeden - choć istotny

- element tradycji; nie zawsze jest on niezbędnym warunkiem istnienia narodu,

czyli wspólnoty kultury. Dość powiedzieć, że językiem angielskim, hiszpańskim

lub niemieckim mówią dziś społeczności o zdecydowanie odrębnej świadomości

narodowej i odmiennej kulturze. Z drugiej strony zaś trudno kwestionować

istnienie żydowskiej świadomości narodowej (a zatem narodu żydowskiego),

choć ludzie z jej kręgu mówią nieraz językami całkowicie odmiennymi.

Trudność badania zjawisk dotyczących narodów wynika jeszcze z jednego

względu. Otóż świadomość narodowa nie jest właściwością istniejącą zew-

nętrznie, lecz powstaje, trwa (a niekiedy zanika lub się zmienia) jedynie

w umyśle ludzi. Świadomość możemy analizować przede wszystkim na

podstawie deklaracji zainteresowanych. Mogą powstawać sytuacje, gdy wa-

runki, w jakich się znaleźli, uniemożliwiają szczere ujawnienie przekonań (np.

w monarchii habsburskiej podczas spisów ludności wolno było deklarować

jedynie język oficjalnie w kraju uznany; ponieważ ani jidysz, ani hebrajski

nimi nie były, Żydzi w Galicji deklarowali z reguły język polski), albo też

skłaniają do oświadczeń z ich punktu widzenia fałszywych (np. perspektywa

wysiedlenia Niemców z Czechosłowacji i Polski po drugiej wojnie światowej

skłaniała niektóre osoby związane z niemiecką kulturą do deklarowania

narodowości czeskiej lub polskiej, by pozostać w rodzinnej miejscowości).

Były wprawdzie pomysły, by szukać obiektywnych oznak narodowości, lecz

pozostały bezskuteczne. Najbardziej radykalne próby - które nasze społe-

czeństwo odczuło tragicznie na własnej skórze - podjęli niemieccy narodowi

socjaliści, usiłując sformułować teorię ras wyższych i niższych; do najgorszej

kategorii, zasługującej na zagładę, zaliczyli Żydów i Cyganów. Słowianie (w

tym także Polacy) znajdowali się wprawdzie w tej hierarchii wyżej, lecz także

uznawano ich za podrzędny rodzaj ludzki. Jeden z polskich uczonych dowiódł

wprawdzie, że wśród Żydów zamieszkujących północne regiony Rzeszy

Niemieckiej cechy przypisywane "rasowo czystym Germanom" występują

częściej niż wśród Niemców, lecz rasizm był wiarą, która przechodziła do

porządku nad tego rodzaju kłopotliwymi stwierdzeniami.

Miary trudności dopełnia fakt, iż w ciągu życia jednego człowieka może

dokonać się - z rozmaitych przyczyn - ewolucja jego świadomości narodo-

wej. Znane są udokumentowane przypadki, gdy ludzie wychowani w na-

cjonalistycznych rodzinach niemieckich w swym życiu dorosłym wiązali się

z polską tradycją narodową, stawali się polskimi patriotami. Adalbert von

Winkler, wychowany w pruskiej tradycji, lecz ulegający wpływom niemiec-

kiego romantyzmu oraz sympatii dla Polski powszechnych wśród niemieckich

rewolucjonistów lat Wiosny Ludów, studiował na niemieckim uniwersytecie

w Królewcu, pisał niemieckie wiersze, lecz jako człowiek dorosły stał się

- jako Wojciech Kętrzyński - wybitnym polskim uczonym i bojownikiem

o polskość. Pisał (w języku niemieckim!) w jednym z wierszy:

Dzisiaj wzywa mnie pieśh do walki, do burzy wojennej, do boju,

Do buntu i wezwania, tam gdzie zemsta i nienawiść

Każą obalać mocarzy, którzy zabrali mi ziemię moich ojców

I do jarzma wprzęgnęli - ukoronowaną chwałą - Polski głowę.

Kolejne przykłady znajdziemy w historii wielu rodzin niemieckich, które

w różnych czasach przeniosły się na ziemie polskie, a także w tragicznych

losach polskich dzieci uznanych za "wartościowe rasowo", które podczas

drugiej wojny światowej okupant porywał, by oddać na wychowanie rodzi-

nom niemieckim.

Pamiętając o tych oraz o wielu innych trudnościach, mniejszością narodo-

wą nazywać będziemy społeczność (grupę ludzi) obywateli państwa, którzy

wyróżniają się od pozostałych obywateli dominujących w tym państwie swą

świadomością narodową. Warto zauważyć, że najczęściej towarzyszą temu

różnice języka, lecz nie jest to warunek konieczny. Tak na przykład tragiczne

okoliczności historyczne spowodowały, iż potomkowie polskich zesłańców

w głębi Rosji - uważający śię za Polaków - często nie znają dziś ojczystego

języka. Zdawać się może, iż mniejszość z natury rzeczy oznacza mniejszość

liczebną. Bywa jednak i tak, iż liczba osób należących do mniejszości przekracza

połowę obywateli państwa2. Jeszcze częściej mniejszość narodowa, która jest

tylko niewielkim procentem ogółu ludności państwa, na pewnym terenie tworzy

zdecydowaną większość mieszkańców. W takiej sytuacji znajdowali się Polacy

zaboru pruskiego przed odzyskaniem niepodległości, a także Białorusini oraz

Ukraińcy w województwach wschodnich Rzeczypospolitej między wojnami.

Dodatkową komplikacją jest jeszcze jedno zjawisko - istnienie środowisk

o niesprecyzowanej świadomości narodowej lub znajdujących się na pograniczu

rozmaitych kultur. Przyczyny tego są rozmaite. Przede wszystkim - i to jest

najważniejsze - świadomość narodowa kształtowała się stopniowo (w nie-

których społeczeństwach lub ich grupach do dziś proces ten nie dobiegł końca),

a więc w rozmaitych okresach historii mniejsze lub większe środowiska

pozostawały poza świadomym udziałem w ogólnonarodowej kulturze, choć

współtworzyły kulturę ludową danego narodu. Niezmiernie doniosłym czyn-

nikiem sprzyjającym rozwojowi narodowej śwwiadomości była nauka czytania,

umożliwiająca przezwyciężenie lokalnych różnic i zyskanie wiedzy o świecie. Nic

dziwnego, że dla wszystkich działaczy narodowych prawo do tworzenia szkoły

z ojczystym językiem nauczania stanowiło - i do dziś stanowi - podstawę

programu politycznego.

Wielkie znaczenie miała zawsze polityka państwa, które niejednokrotnie

dyskryminowało mniejszości, natomiast stwarzało warunki sprzyjające roz-

wojowi narodu panującego. Ludzie znajdujący się pod sprzecznymi wpływami,

pod naciskiem władz, szkoły i Kościoła, często pracodawców, a zarazem

związani z tradycyjną, lokalną kulturą ludową, znajdowali się nieraz na

rozdrożu i mogli z równym przekonaniem i z równym uzaśadnieniem - choć

w odmiennych okolicznościach - dowodzić, iż są np. Polakami lub Niemcami.

Nieraz odziaływanie sprzecznych wpływów powodowało utrwalenie się po-

czucia odrębności lokalnej, zastępującej świadomość narodową. Następstwem

tego było odrzucanie np. narodowości polskiej lub niemieckiej, natomiast

deklaracje typu: jestem Mazurem, jestem Slązakiem. W innych przypadkach

spotykamy unikanie konkretnej odpowiedzi, natomiast oświadczenia takie, jak:

jestem tutejszy, jestem prawosławny, jestem katolik. Kryje się za nimi nieraz

przeświadczenie o odrębności danej osoby od dominującej w kraju większości,

natomiast trudność określenia siebie w kategoriach narodowych.

Nie zawsze jednak tak bywa. Unikanie odpowiedzi może oznaczać jedynie,

iż rozmówca obawia się udzielić odpowiedzi, która narazi go na potępienie ze

strony przedstawicieli narodu panującego, z którym nie chce się jednak

utożsamić. Nieraz też wynika z lęku, że ujawnieńie swej narodowej przynależno-

ści - a zarazem lojalności - spowoduje represje ze strony władz, które

dyskryminują mniejszości.

2. Rozwój świadomości

narodowej

Trudno byłoby powiedzieć bez zastrzeżeń, kiedy pojawiła się polska

świadomość narodowa. Znajdziemy jej elementy już w średniowieczu, w sto-

sunku mieszkańców ziem polskich do sąsiednich społeczeństw mówiących

odmiennymi językami i podległych innym władcom. Zwłaszcza konflikty

z zachodnimi sąsiadami - z wasalami Świętego Cesarstwa Rzymskiego

Narodu Niemieckiego - przyczyniły się do kształtowania poczucia odrębno-

ści narodowej pod wpływem zagrożenia zewnętrznego. Literatura okresu

renesansu przynosi niewątpliwe świadectwo istnienia takiej świadomości; dość

przypomnieć często cytowane słowa Mikołaja Reja, uważanego za ojca

literatury polskiej: "a niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie

gęsi, iż swój język mają". Być może wybieralność polskich królów powodowa-

ła, że nie wytworzyło się wśród warstwy szlacheckiej, politycznie i ekonomicz-

nie panującej, poczucie wierności dla dynastii; przecież po wygaśnięciu rodu

Jagiellonów nowej dynast nie było. Natomiast powstała świadomość wspól-

noty szlacheckiej - "szlacheckiego narodu" - umacniana przekonaniem

(zresztą niezbyt słusznym), iż tylko w Polsce "szlachcic na zagrodzie równy

wojewodzie", tylko w Polsce szlachta cieszy się "złotą wolnością", nieznaną

w innych krajach europejskich. Z tego wynikał pogląd, iż zaszczytem jest

dla przybyszów z zagranicy - nawet legitymujących się szlachetnym uro-

dzeniem i herbem - uzyskanie szlachectwa polskiego; nie każdy je otrzymywał.

Wśród szlachty mieszkającej w państwie zjednoczonym z dwóch części

(Korony oraz Wielkiego Księstwa Litewskiego) stopniowo zwyciężał język

polski, lecz początkowo nie oznaczało to świadomości, że przynależy do

jednego narodu. Kiedy litewski magnat Jerzy książę Radziwiłł miał objąć

stolicę biskupią w Krakowie, otrzymał list od brata (pisany po polsku),

w którym czytamy:

"Bacz Waszmość, żeś Litwin, nie Polak. I dla dobra swojego narodu racz

Waszmość działać, bo Polacy nad nas się wynoszą i za nic innych mieć nie

chcą"3.

Szlachta ruska mawiała zaś o sobie: gente Ruthenus natione Polonus. Słowo

natio oznaczało w tym przypadku przynależność państwową, zaś gens

- tradycję narodową. Z upływem lat dokonywał się jednak proces polonizacji

warstwy szlacheckiej i w XVIII w. zwyciężył na ogół nie tylko język, lecz

także poczucie przynależności do polskiej kultury i tradycji, do narodu

polskiego. Niejednokrotnie - choć nie zawsze - łączyło się to z przyjęciem

katolicyzmu w obrządku łacińskim. Część, i to niemała, uboższej szlachty

zachowała jednak mowę i wiarę praojców podkreślając wszakże, iż są szlachtą

polską.



10

Przypomnijmy, że w owym czasie jedynie szlachta uważała się za naród

i tylko ona posiadała prawa polityczne, wpływania na losy państwa. Według

współczesnych szacunków stanowiła nie mniej niż 8% ogółu mieszkańców

kraju. Chłopska większość ludności - zależna od szlachty - pozostawała

poza tak rozumianym narodem. Nie obejmował on także mieszczan ani

Żydów. Na plan pierwszy wysuwała się stanowa struktura społeczeństwa'

w dawnych dokumentach sądowych przed imionami wymienianych osób

stawiano określenia przynależności stanowej: szlachcic był urodzony, miesz-

czanin - sławetny, Żyd (niegdyś nie rozumiano pod tym słowem narodowo-

ści, lecz miejsce w strukturze stanowej i zarazem religię) - niewierny, chłop

zaś - pracowity.

Podobnie układały się stosunki w innych państwach europejskich, w wa-

runkach panowania feudalnych form zależności chłopów. To raczej wysoki

odsetek szlachty wśród ogółu ludności wyróżniał Polskę na mapie Europy.

Nie należy jednak sądzić, że szlachcic musiał być właścicielem znacznych

obszarów ziemi. Specyfiką rozwoju historycznego niektórych ziem Polski

i Litwy było istnienie licznej szlachty posiadającej jedynie niewielkie gospodar-

stwa, w najlepszym razie z paroma poddanymi chłopami (szlachta zagonowa,

szlachta szaraczkowa). Położenie ekonomiczne tej grupy porównywać można

z sytuacją wolnych chłopów w państwach zachodniej Europy, aczkolwiek z tą

różnicą, że posiadali pełnię praw politycznych. Znaczna część szlachty nie

miała w ogóle ziemi (gołota szlachecka) i znajdowała się na służbie u mag-

natów (formalnie mając równe z nimi prawa), którym oddawała rozmaite

usługi.

Chłopska większość ludności mówiła rozmaitymi językami, zależnie od

okolic państwa. W zachodnich województwach panowały dialekty polskie, na

wschodzie - dialekty ruskie (protoplaści współczesnych języków białorus-

kiego i ukraińskiego), na północnym wschodzie - litewskie. Zauważmy

jednak, iż w wielu okolicach nie istniała ostra granica między dialektami

ludowymi. Dialekty polskie i czeskie (na Śląsku), polskie i ukraińskie,

białoruskie i ukraińskie oraz polskie i białoruskie stopniowo przechodziły

jeden w drugi i trudno byłoby nieraz nakreślić ścisłą między nimi granicę.

W niektórych okolicach przybysze z zachodu, osadzeni na roli przez

właścicieli folwarków, mówili dialektami germańskimi. W miastach zwyciężał

język polski, choć część ich mieszkańców mówiła po niemiecku lub po

żydowsku (jidysz4). Język nie oznaczał jednak świadomości narodowej. Masy

ludowe nie były podmiotem polityki, nie stanowiły też narodu we współczes-

nym znaczeniu. Traktować je można jedynie jako grupy etniczne, z których

w przyszłości dopiero miały powstawać narody. Natomiast istotną rolę

odgrywały różnice religijne. Na ogół środowiska chłopskie mówiące dialek-

tami języka polskiego wyznawały katolicyzm obrządku łacińskiego (choć na

Śląsku oraz na Mazurach przeważał wśród nich protestantyzm), natomiast

wśród mówiących dialektami ruskimi przeważało prawosławie (choć na

północnym wschodzie byli również rzymscy katolicy) lub obrządek unicki

(greckokatolicki), narzucany odgórnie, w następstwie tzw. unii brzeskiej

11

(1596 r.) między Kościołem katolickim a częścią Cerkwi prawosławnej. Na

mocy tej unii część duchowieństwa prawosławnego w Rzeczypospolitej uznała

zwierzchność papieża oraz ich autorytet w kwestiach religii, zachowując

liturgię obrządku wschodniego, analogiczną do prawosławnej (w tym język

cerkiewnosłowiański zamiast łaciny). Utrzymano także odrębną hierarchię

duchowieństwa greckokatolickiego. Unia miała umożliwić usunięcie rozłamu

w chrześcijaństwie przez podporządkowanie prawosławia Stolicy Apostolskiej

w Rzymie; w Polsce zarazem oczekiwano, że doprowadzi do umocnienia

wpływów polskich na ziemiach kresowych. Swego rodzaju paradoksem

historii stało się to, że w XIX w. obrządek unicki trwale zakorzenił się

w świadomości chłopskiej i władze rosyjskie nie mniej - a może nawet

bardziej - brutalnie narzucały prawosławie, przeciw czemu unici zaciekle

oponowali. Tam zaś, gdzie unia przetrwała (pod panowaniem austriackim),

stała się oparciem dla narodowego ruchu ukraińskiego, pozostając nim do

dziś - wbrew nie tak dawnym próbom przymusowego "zjednoczenia"

obrządku greckiego z prawosławiem, za czym kryły się wysiłki władz

radzieckich zrusyfikowania narodu ukraińskiego.

Niełatwo wyjaśnić proces kształtowania się świadomości narodowej wśród

chłopów. Już w końcu XVIII w. spotykamy fakty ich udziahi w walce

o niepodległość Polski, zwłaszcza podczas powstania Tadeusza Kościuszki

(naczelnik pochodził ze spolonizowanej szlachty białoruskiej). Łączyło się to

z nadziejami na poprawę bytu i wyzwolenie z poddańczej zależności.

Podobne nadzieje istniały wśród Żydów, którzy wystawili pułk kawaler

pod dowództwem sławnego Berka Joselewicza (zginął pod Kockiem 5 maja

1809 r., dowodząc żydowskim oddziałem w armii stworzonego przez Napoleo-

na Księstwa Warszawskiego).

Nie należy wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków. Urodzony

w 1842 r. we wsi niedaleko Krakowa Jan Słomka wspominał swe lata

dziecięce:

"Co do uświadomienia narodowego dawniej, jak zapamiętałem, chłopi

nazywali się tylko Mazurami, a mowę swoją mazurską, żyli tylko sami dla

siebie, stanowiąc zupełnie odrębną masę, obojętną zupełnie na sprawy

narodowe. Ja np. dopiero wtedy, gdy zacząłem czytać książki i gazety,

poczułem się Polakiem i uważam, że inni włościanie w ten sam mniej więcej

sposób dochodzili do poznania swej narodowości. [...] do ostatnich czasów

[pamiętnik powstał na początku XX w. - JT) dość jeszcze znalazło się takich,

co gdy im wspomnieć było o Polsce, to się złościli i klęli, mówiąc, że tylko

panowie mogą chcieć Polski, żeby na nich ludzie robili jak za pańszczyzny

Pańszczyznę i poddaństwo zniosły władze trzech mocarstw zaborczych,

o czym pamiętano na wsi przez dhzgie lata i co wpływało na postawy polityczne

środowisk chłopskich nawet wówczas, gdy świadomość narodowa polska stała

się zjawiskiem powszechnym. Obojętność wobec własnego narodu stopniowo

zanikała, wraz z rozwojem oświaty polskiej. Lecz jeszcze we wspomnieniach

z lat drugiej wojny światowej i okupacji spotkać można takie relacje:

12



"Jednak w imię prawdy, druga strona medalu nie jest tak różowa.

2 rolników i czterech robotników okazywali mniej lub więcej ukrycie swe

zadowolenie z wkroczenia okupanta"6.

W latach okupacji hitlerowskiej były to już zapewne ostatnie relikty braku

narodowej świadomości u ludzi mówiących językiem polskim, lecz zasługują

na odnotowanie, gdyż dowodzą, jak złożony i dhzgotrwały był proces jej

powstawania.

Z pewnym uproszczeniem powiedzieć można iż przełomowym momentem

w procesie przenikania świadomości narodowej do warstw ludowych stała się

likwidacja stanowego ustroju społecznego, pozostałego po społeczeństwie

feudalnym. Dla chłopów było to zniesienie poddaństwa, a następnie uwłasz-

czenie (oznaczające likwidację pańszczyzny). Zauważyć należy jednak, iż

uwłaszczenie dokonało się (w XIX w.) odmiennie na poszczególnych ziemiach

polskich, które w tym czasie były podzielone między Austrię, Prusy i Rosję.

Nie zniosło ono wielkiej własności ziemskiej i w wielu regionach ziem polskich

konflikty między wsią a dworem zachowały swe znaczenie. Kwestia reformy

rolnej - czyli podziału wielkich posiadłości ziemskich między chłopów

- pozostała centralnym punktem programów partii chłopskich do 1944 r.,

gdy wprowadził ją w życie Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego.

I znów warto zauważyć interesujące zjawisko. Wielu mieszkańców wsi

uznawało reformę rolną z 1944 r. za sprawiedliwą tylko wówczas, gdy

oznaczała odebranie ziemi panom. Rozmawiałem jesienią 1950 r. z pewnym

mieszkańcem wsi na północ od Warszawy. Chwalił rząd, który odebrał

folwarki szlachcie, lecz uznał za czyn niesprawiedliwy, że w jego wsi

wywłaszczono wzbogaconego chłopa, który dorobił się majątku przekraczają-

cego 100 ha, a więc podlegającego parcelacji.

Dla mieszczan przełomem stało się nadanie praw cywilnych i obywatel-

skich; ze znacznym opóźnieniem objęło ono Żydów. W sumie proces rozwoju

świadomości narodowej warstw nieszlacheckich rozpoczął sig wprawdzie

w drugiej połowie XVIII w., lecz dopiero w drugiej połowie XIX w. - gdy

dobiegł końca proces likwidowania prawnej nierówności stanów - objął

większość mieszkańców ziem dawnej Rzeczypospolitej.

Lecz to właśnie pociągnęło za sobą liczne komplikacje. Tradycją polskiej

myśli politycznej było traktowanie wszystkich ziem w granicach przedroz-

biorowych jako obszaru polskiego; przecież dominował na nich szlachecki

naród polski. Stąd rodził się postulat odbudowy państwa w jego przedroz-

biorowych granicach, podzielany przez wielu demokratycznych myślicieli

w Europie w połowie XIX w. Przyjmowano jako rzecz oczywistą i nie

podlegającą dyskusji, że po wyzwoleniu chłopów na całym tym obszarze

kształtować się musi polska świadomość narodowa, podobnie jak działo się

w zachodnich i centralnych regionach ziem polskich. Dialekty białoruskie

i ukraińskie uważano za gwary chłopskie, o znaczeniu lokalnym, które ustąpią

językowi ogólnopolskiemu, podobnie jak stało się z rozmaitymi ludowymi

gwarami w innych dzielnicach. Rzeczywistość okazała się bardziej złożona.

13

W ciągu drugiej połowy XIX w. na obszarach wschodnich dawnej

Rzeczypospolitej wśród miejscowej ludności mówiącej językami innymi niż

polski (a także często wyznania innego niż katolicyzm obrządku łacińskiego)

kształtowała się odrębna świadomość narodowa. W pewnej mierze wpłynęły

na to polskie środowiska demokratyczne. Początki współczesnego piśmiennic-

twa białoruskiego wiążą się z twórczością pisarzy pochodzących z historycznej

Litwy, z kręgu Adama Mickiewicza, który w swej poezji wykorzystywał często

ludowe motywy białoruskie. W okresie powstania styczniowego dowódca

oddziałów powstańczych na Białorusi Konstanty Kalinowski (Kastuś Kali-

no-ski) wydawał w języku białoruskim pismo Mużyckaja Pra-da, wzywające

do walki przeciwko Rosji. Także inni pisarze polscy pochodzący z ziem

białoruskich pozostawili po sobie utwory w języku miejscowego ludu,

zapoczątkowując narodową tradycję literacką. W drugiej połowie XIX w.

pojawili się autorzy, których dzieła powstawały już wyłącznie po białorusku. Lecz przecież jeden z najwybitniejszych poetów białoruskich XX w. Janka

Kupała (właściwie Ivan Łucević) pierwsze swe utwory napisał po polsku'.

Początkowo poezje twórców białoruskich mogły być drukowane jedynie za

granicami Rosji; dopiero w grudniu 1904 r. car Mikołaj II wydał ukaz

"znoszący ograniczenia używania języków miejscowych w zachodnich guber-

niach cesarstwa"s. Niektórzy skądinąd konserwatywni ziemianie polscy

wspierali początkowo rozwój oświaty i publikacji w języku białoruskim.

Obawiali się rusyfikacyjnej polityki władz, a w rozwoju dążeń białoruskich

upatrywali szansę uniezależnienia miejscowej ludności od wpływów rosyjs-

kich. Drogi polskich ziemian i białoruskich polityków rozeszły się jednak po

1906 r., gdy zaczął się krystalizować program Białoruskiej Socjalistycznej

Hromady, przewidujący reformę rolną. Później powstała legenda, że ruch

białoruski był dziełem władz carskich, pragnących usunąć polskie wpływy;

szerzyła się wówczas, gdy politycy białoruscy wyzwolili się spod polskiej

dominacji.

Mniejszy był polski udział w kształtowaniu się świadomości ukraińskiej,

choć niektórzy polscy pisarze pisali również po ukraińsku. Znacznie ostrzej

natomiast rysował się antagonizm. Zarówno w przypadku Białorusi, jak

Ukrainy różnice narodowe łączyły się często z różnicami społecznymi. Idee

polskiej kultury oraz państwowości reprezentowała przede wszystkim szlach-

ta, a także środowiska inteligenckie wywodzące się z tradycji szlacheckiej

(choć niekoniecznie ze szlacheckim rodowodem), podczas gdy rodząca się

białoruska lub ukraińska świadomość nawiązywała do tradycji plebejskich,

nieraz znajdujących się w opozycji do państwa polskiego (zwłaszcza dotyczy

to wojen kozackich XVII w.). Wyrażały to oryginalne stosunki językowe na

tych ziemiach. W drugiej połowie XIV w., nieraz także znacznie później, język

polski uznawano jako mowę "pańską", która shzżyła do porozumiewania się

warstw wyższych, natomiast mową białoruską, litewską lub ukraińską zwraca-

no się do prostego ludu. Były to języki "chłopskie", i tak je nieraz

w codzienńym życiu wsi określano. Pamiętać jednak należy, iż potomkowie

szlachty szaraczkowej, nieraz także średnio zamożnej, posługiwali się na

14



co dzień, także w życiu rodzinnym, tymi językami chłopskimi i często znali

nieliczne tylko polskie słowa, zachowywali natomiast pamięć o swym szlache-

ckim rodowodzie; wielu przechowywało dokumenty polskich królów. Rów-

nież ludzie rozumujący kategoriami przedrozbiorowej Rzeczypospolitej nie-

kiedy chętniej posługiwali się mową swego dzieciństwa - a więc białoruską

lub ukraińską - niż polską.

Stopniowo rodziła się świadomość związku odrębności narodowej z mową

ojczystą, a w ślad za tym troska o jej zachowanie i pielęgnowanie. Wybitny

poeta białoruski Franciśak Bahuśević pisał w przedmowie do wydanego (pod

pseudonimem) w Krakowie w 1891 r. zbioru swych poezji pod tytułem Dudka

biararuskaja Macieja Buraczka:

"Wiele było takich narodów, co najpierw utraciły swoją mowę, podobnie

jak człowiek przed skonem, gdy mu mowę odbiera, a potem całkowicie

wymarły. Nie porzucajcie więc mowy naszej białoruskiej, żebyście nie umarli!

Ludzi poznaje się po mowie, po stroju, jaki noszą; otóż mowa, język stanowią

strój duszy9.

Wybitny białoruski polityk, uczony i poeta Bronisław Taraśkiević roz-

począł swą karierę od opracowania gramatyki języka białoruskiego, która

długo służyła jako jedyny jej podręcznik.

Język wyrażał stosunki społeczne; akceptacja polskości łączyła się z awan-

sem społecznym. Nic dziwnego, że dla polskich środowisk prawicowych

pojawienie się białoruskiej, litewskiej oraz ukraińskiej świadomości narodowej

stanowiło wyzwanie. W tradycyjnym rozumowaniu miejscowy chłop - wy-

zwalając się z zależności oraz osiągając wyższy poziom kultury - musiał

z natury rzeczy stawać się Polakiem, podobnie jak działo się to na Mazowszu,

w Wielkopolsce lub Małopolsce (którą nazywano Galicją zachodnią). Jeśli

działo się inaczej, mogło to wynikać jedynie z obcej intrygi. Pod panowaniem

rosyjskim doszukiwano się machinacji carskich, w zaborze austriackim

- habsburskich; po 1917 r. w ruchu białoruskim oraz ukraińskim widziano

spisek bolszewicki. Traktowanie procesu kształtowania się świadomości naro-

dowej jako "obcej intrygi" przekreślało jakiekolwiek szanse dialogu z sąsied-

nimi narodami, gdyż ich przedstawicieli uważano za zdrajców polskości,

w najlepszym razie - za ludzi obałamuconych przez "obcych agentów".

Konsekwencją podobnego rozumowania był program sformułowany przez

wybitnego polityka z szeregów narodowej demokracji Stanisława Grabskiego:

"Obecnie warunkiem niezbędnym utrzymania posiadanych granic jest

przeobrażenie państwowego terytorium Rzeczypospolitej w narodowe teryto-

rium polskie" 1 o.

Odmienne stanowisko zajmowali polscy demokraci. Odwołanie się do ludu

i uznanie jego praw politycznych prowadziło w konsekwencji do poglądu,

wyrażonego skrajnie przez Jarosława Dąbrowskiego w 1867 r.:

"Naród tylko każdy ma prawo wyrokować o sobie. Potrzeba wolności

przez naród poczuta, daje mu niezaprzeczone prawo do pozbycia się opieki;

wszelkie zaś narzucanie obcego wpływu lub władzy jest gwałtem. Gwałt ten

15

tym ohydniejszy się staje, jeżeli jest popełniony przez naród walczący o swoją

własną niepodległość" 1 '.

Niewielu jednak polityków polskich wyciągało tak daleko idące konsek-

wencje z zasady równości ludów. Dominowały poglądy, że niezbędne jest

znalezienie jakiejś formy federacji narodów, dawniej wchodzących w skład

państwa polskiego, a więc Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. Przed 1917 r.

argumentowano, że tą drogą wyższy cywilizacyjnie naród polski, jedynie

zdolny do stworzenia silnego państwa, zapewni niezależność Białorusi, Litwy

i Ukrainy od wpływów rosyjskich. Zapewne u niektórych działaczy polskich

skrywała się za tym nadzieja, że w projektowanej federacji dominować będą

Polacy i oni narzucą oblicze polityczne - oraz narodowe - całości. Lecz to

właśnie powodowało, że dla tak rozumianego związku narodów zabrakło

partnerów wśród Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. Co więcej, mogli się

oni zasadnie obawiać, że po stronie polskiej przewagę zdobędą politycy

nacjonalistyczni, zwolennicy polskiej dominacji lub nawet polityki wynarada-

wiania mniejszości, a zatem o żadnej równości narodów i gwarancji swobod-

nego rozwoju ich kultur mowy nie będzie. Zwrócić należy uwagę, że

świadomość narodowa białoruska, litewska i ukraińska kształtowały się

stosunkowo późno. Środowiska szlacheckie związane z tradycjami tych

narodów były stosunkowo niezbyt liczne, a więc dopiero wyzwolenie społecz-

ne i polityczne rozbudzenie mas chłopskich umożliwiło ten proces. Trudno tu

wnikać w jego przebieg, pod niejednym względem odmienny w przypadku

każdego z trzech narodów. Z największymi przeszkodami i z opóźnieniem

rozwijała się świadomość narodowa Białorusinów. Na odnotowanie zasługuje

fakt, że - aczkolwiek większość społeczeństwa białoruskiego wyznawała

prawosławie - to u początków odrodzenia kulturalnego i rozwoju życia

politycznego stali liczni katolicy, w tym także księża. Przypuszczać można, iż

na taki układ stosunków wpływała daleko idąca zależność duchowieństwa

prawosławnego od administracji rosyjskiej, podczas gdy katolicyzm był

w Rosji wyznaniem dyskryminowanym i dlatego znajdującym się do pewnego

stopnia w opozycji wobec istniejących stosunków.

We wszystkich przypadkach utrzymywały się jednak długo - jeszcze

w okresie międzywojennym - środowiska o niesprecyzowanej świadomości:

ludzie zdający sobie sprawę, że nie są ani Rosjanami, ani Polakami, lecz

określający siebie albo generalnie jako "tutejsi" lub "prości", albo nazwami

regionalnymi (Poleszucy, Huculi, Łemkowie itd.), czasem tylko pojęciem

religijnym (my prawosławni). Mówili dialektami języków białoruskiego lub

ukraińskiego, rzadziej litewskiego; nazywali je mową "chłopską", "miejscową"

lub podobnie. Stopniowo dopiero dochodzili do świadomości narodowej.

Wpływały na to konflikty społeczne, różnice religijne, oddziaływanie politycz-

ne państwa, duchowieństwa (toteż nominacje proboszczów interesowały

bardzo polskie władze administracyjne), politycznych i narodowych organiza-

cji, szkoły, prasy itp. W niektórych okolicach decydowało pochodzenie:

potomkowie szlachty zagonowej uważali się za coś lepszego od chłopów, choć

mówili tym samym językiem, wyznawali często tę samą religię i mieli nie

16



większe gospodarstwa. Mówili o sobie polska szlachta w przeciwstawieniu do

chłopów, którzy mogli być "tutejsi", "ruscy" lub inni. Ważnym czynnikiem

kształtowania świadomości narodowej było przezwyciężanie analfabetyzmu,

który jeszcze w XX w. panował na wsi w województwach wschodnich

Rzeczypospolitej.

Na ziemiach historycznej Litwy istniało jeszcze jedno, niezbyt liczne

środowisko, tzw. krajowców. Pod względem języka i kultury uznać ich należy

za Polaków, co zresztą niejednokrotnie deklarowali. Nawiązywali jednak do

tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego, jako ojczyzny urodzonych tam

Litwinów, Białorusinów i Polaków. Odrzucali projekty federacyjne, w których

Polska miała być dominującym partnerem, opowiadając się za polityczną

samodzielnością Litwy - wspólnej ojczyzny ludzi rozmaitych kultur. W wa-

runkach ostrego zatargu polsko-litewskiego ten nurt polityczny nie miał szans

powodzenia, nie doprowadził do wytworzenia odrębnego narodu mówiącego

językiem polskim, lecz związanego z Litwą (warto przypomnieć jako przykład

Szwajcarów mówiących językami francuskim lub niemieckim, którzy są

patriotami swego alpejskiego kraju, a nie Francji ani Niemiec).

Jeśli proces kształtowania się świadomości narodowej wśród chłopów na

wschód od polskiego terytorium etnicznego oznaczał podważenie wpływów

kultury polskiej, to na zachodzie - zwłaszcza pod panowaniem pruskim

- dokonywały się przemiany o odmiennym charakterze. W Wielkopolsce i na

Pomorzu, na Górnym Śląsku, w mniejszej mierze na Warmii i na Mazurach

wśród ludności wiejskiej przeważały dialekty polskie. W Wielkopolsce i na

Pomorzu językiem polskim mówiła także znaczna część mieszczan, a politycz-

nie dominowała polska szlachta. Władze pruskie w ciągu XIX w. podej-

mowały kolonizację, starając się sprowadzać niemieckich rolników oraz

wspierając niemiecki żywioł w miastach. Usiłowały także narzucić niemiecki

język i kulturę miejscowej ludności, wykorzystując w tym celu szkołę. Poli-

tyka ta prowadziła do przeciwstawienia ludności polskiej władzom niemiec-

kim, powodowała także ostre konflikty między tą ludnością a napływowy-

mi - uprzywilejowanymi - Niemcami. Wbrew intencjom administracji

sprzyjało to umacnianiu się polskiej świadomości narodowej, a także współ-

pracy między różnymi warstwami społecznymi narodu polskiego, przeciwko

naciskowi administracji, groźbie germanizacji i przejęcia ziemi przez osad-

ników niemieckich. Proces urbanizacji związany z przemianami gospodar-

czymi powodował napływ ludności wiejskiej do miast, a w rezultacie - osła-

bienie w nich pozycji Niemców. W Wielkopolsce i na Pomorzu

rozwinął się silny opór polski przeciwko Niemcom, który nieraz przybierał

cechy właściwe postawom nacjonalistycznym. Warto jednak zauważyć, że

niektórzy autorzy pamiętników z Wielkopolski wspominają zarówno prze-

paść, która dzieliła ich od lokalnej społeczności niemieckiej, jak też przyjazne

stosunki z konkretnymi niemieckimi kolegami podczas studiów w miastach

Niemiec zachodnich lub południowych. Tam bowiem kultura niemiecka

znajdowała się na swoim miejscu, nie utożsamiała się z prześladowaniem

polskości.

17

Podkreślenia wymaga ważna kwestia terminologiczna, związana ze specyfi-

ką rozwoju świadomości narodowej w Europie środkowej. Otóż proces

rozwoju tej świadomości, obronę narodowych tradycji i kultur oraz związane

z tym postawy społeczne przyjęto określać jako patriotyzm. Dopiero gdy

patriotyzm prowadził do lekceważenia lub nieprzyjaznego traktowania innych

narodów, a programy polityczne wyrażały zamiar podporządkowania ich

interesom jednego narodu, mówimy o nacjonalizmie. Rozróżnienia takiego

nie znają na ogół języki krajów zachodniej Europy, w tym angielski. Powoduje

to łatwo nieporozumienia, gdyż słowo nationalism jest stosowane wobec

zjawisk dla badacza polskiego odmiennych. Różnica jest niezmiernie istotna

w sytuacji społeczeństw, które broniły się przed uciskiem narodowym. Jeśli

bowiem postawy patriotyczne nie wykluczały - a często wręcz prowadziły

- do współpracy narodów znajdujących się w pozycji upośledzonej, przeciw-

ko wspólnemu zagrożeniu, to nacjonalizm z reguły wykluczał tego rodzaju

sojusze. Charakterystyczne hasło głoszone przez działaczy polskich zaboru

pruskiego - "swój do swego po swoje" - wyrażało program popierania

wyłącznie Polaków (polskiej produkcji i handlu), przeciwko faworyzowanym

przez zaborcę Niemcom. Nawet producent wódek nadawał im nazwy, łączące

się z polską tradycją, jak np. Soplica, Podkomorzanka. W tamtejszych

warunkach postawa taka miała charakter obronny przeciwko naporowi

nacjonalizmu niemieckiego. Dopiero w niepodległej Polsce, po 1918 r.,

zmieniły się jej konsekwencje i nabrała charakteru ofensywy nacjonalistycznej

przeciwko mniejszościom narodowym.

Pod niejednym względem odmiennie kształtowały się stosunki na pozos-

tałych ziemiach polskich pod panowaniem niemieckim. Na Śląsku w minio-

nych stuleciach doszło do germanizacji miejscowej szlachty, a tradycje

polskości i język zachowały się u warstw ludowych. Na wsi jednak zamiesz-

kiwało również wielu chłopów mówiących językiem niemieckim, potomków

przybyszów, zapraszanych jeszcze w odległych czasach średniowiecza przez

władców śląskich. W drugiej połowie XIX w. na ziemi śląskiej pod panowa-

niem niemieckim przebiegał procęs analogiczny do przemian na ziemiach

białoruskich, litewskich i ukraińskich: obudzenia świadomości polskiej warstw

plebejskich, przeciwstawiających się polityce administracji, a także niemieckim

właścicielom i administratorom folwarków, kopalń i hut. Przemiany te

dokonywały się co najmniej w części pod wpływem niezbyt odległego

starodawnego ośrodka kultury polskiej w Krakowie; granica niemiec-

ko-austriacka nie stanowiła nieprzebytej przeszkody.

Na Śląsku jednak układ stosunków był bardziej zawikłany niż na kresach

wschodnich. Na rzecz przyjmowania kultury niemieckiej oddziaływały szanse

awansu społecznego otwierające się przed Niemcami, zamknięte zaś niemal

przed młodzieżą deklarującą polskość. Społeczność niemiecka nie składała się

wyłącznie z urzędników, ziemian i kapitalistów, lecz także z robotników,

złączonych wspólnotą losu i interesów z robotnikami polskimi. Język niemie-

cki narzucała szkoła, administracja, często (choć nie zawsze) Kościół. Pod

wpływem rozmaitych czynników ukształtowało się środowisko obojętne pod

18



względem narodowym; w warunkach uprzywilejowania Niemców przez państ-

wo przed 1921 r., popierania zaś Polaków po 1921 r. (gdy wschodnia część

ziemi śląskiej weszła w skład Rzeczypospolitej) powstała "kategoria ludzi

czerpiących środki utrzymania ze swej nijakości ideologicznej"1z. Źródło

tkwiło zarówno w trudnej sytuacji ekonomicznej, jak w braku stabilizacji

politycznej. Na ziemi, gdzie toczyła się ostra walka o dusze jej mieszkańców,

zapoczątkowana germanizacyjną polityką Prus, z reguły owych nijakich ludzi

określano pejoratywnymi nazwami. Z perspektywy historycznej dostrzegamy

przede wszystkim dramat społeczeństwa, które usiłowano pozbawić ojczystej

mowy i kultury, wyrażający się w tragicznych nieraz losach poszczególnych

ludzi. Nie można dziś określić liczebnie tej grupy; zapewne stanowiła niezbyt

duży odsetek mieszkańców Śląska. Na obszarze wchodzącego w skład Austrii

Śląska Cieszyńskiego kategoria ta znalazła się na pograniczu między kulturą

polską, czeską a niemiecką; powstała nawet odrębna partia - Śląska Partia

Ludowa - której zwolenników zwano "Ślązakowcami", po czesku - "Ślonzaki".

Znacznie mniej sprzyjające warunki dla kształtowania polskiej świadomo-

ści narodowej istniały na Warmii i Mazurach. Ziemie te, odcięte i odległe od

ośrodków polskiej kultury, znajdowały się pod przeważającym naciskiem

niemieckiej polityki. W rezultacie w ciągu XIX w. szybko zmniejszał się zasięg

ludowych gwar polskich, a ludzie nimi mówiący często nawet nie zdawali

sobie sprawy, jaki to język. Kształtowało się wśród nich silne poczucie

odrębności regionalnej - przede wszystkim mazurskiej. Bronili ludowego

języka, ewangelickiej przeważnie wiary, nie uważali się za Niemców, lecz

żywili nieraz nieufność do nieznanej im polskości. Często także dlatego, że

zdawała się być nierozłącznie związana z katolicyzmem i nietolerancją

w stosunku do ludzi innej wiary. Wprawdzie i w tym środowisku wyrośli

działacze polscy, którzy publikowali - wbrew wszelkim trudnościom - pol-

skie gazety i książki, lecz nie zdołali przeważyć szali na rzecz Polski podczas

plebiscytu, przeprowadzonego w lecie 1920 r., w okolicznościach dla państwa

polskiego wybitnie niekorzystnych. Lata następne, zwłaszcza okres hitleryz-

mu, spowodowały dalsze cofnięcie się wpływów świadomości polskiej, bez-

względnie zwalczanej przez władze. Mówienie po polsku, nawet w zaciszu

domowym, groziło surowymi represjami.

Z pewnym uproszczeniem możemy powiedzieć, że na początku XIX w.

świadomość narodowa polska objęła już wszystkie warstwy społeczne mówiące

językiem polskim literackim lub dialektami ludowymi), z wyjątkiem niezbyt

licznych grup na Sląsku (zarówno w granicach Niemiec jak Austro-Węgier)

oraz znacznie liczniejszych na Warmii i Mazurach. Na Litwie istniało - także

niezbyt liczne - środowisko "krajowców", deklarujących narodowość pol-

ską, lecz wierność tradycjom państwowym Litwy. W innych. regionach ziem

zamieszkałych przez ludność polską zjawisko nieskrystalizowanej świadomo-

ści narodowej należało raczej do wyjątków. Wprawdzie w niektórych okoli-

cach rozwinęło się silne poczucie więzi regionalnej, lecz nie kolidowało ono ze

świadomością więzi narodowej. Taką regionalną społecznością o wybitnym

19

poczuciu własnej odrębności i dumy z tradycyjnej kultury chłopskiej wyróż-

niają się do dziś tatrzańscy górale. Kiedy jednak podczas okupacji hitlerow-

skiej usiłowano na tej podstawie stworzyć odrębny "naród góralski" (Gora-

lenvolk), przyznając przywileje materialne osobom, które zadeklarowały ową

przynależność narodową, eksperyment okupanta skończył się całkowitym

niepowodzeniem. Wielu górali zaangażowało się w polskim ruchu oporu.

Natomiast znaczna (trudna do oszacowania) część poddanych rosyjskich

mówiących gwarami białoruskimi i ukraińskimi (granica między nimi jest

kwestią sporną) nadal znajdowała się na etapie przednarodowym, posiadając

jedynie świadomość swej odrębności od Polaków i Rosjan. Pod panowaniem

austriackim ukształtowała się już w pełni świadomość ukraińska, zwalczana

ostro przez polskie ugrupowania prawicowe. I tam jednak istniały - choć

coraz słabsze - środowiska o świadomości regionalnej (Huculi, Łemkowie,

Bojkowie), a także szczególny nurt ukraińskiej polityki pod panowaniem

Habsburgów - uznający wspólnotę narodową z Rosjanami. Określali się

tradycyjnie jako Rusini, odrzucając szybko rozpowszechniającą się nazwę

Ukraińców. Nurt ten znano także na Rusi Podkarpackiej, wchodzącej w skład

Czechosłowacji. W latach międzywojennych środowisko to ulegało szybko

erozji, zyskując świadomość ukraińską.

Odmiennie kształtowała się żydowska świadomość narodowa, a proces ten

- podobnie jak wśród chłopów - łączył się z równoczesnym przełamywa-

niem barier stanowych. W ciągu drugiej połowy XIX w. rozwinęły się

współczesne żydowskie ruchy polityczne, wyłamujące się spod dominacji

religii. Pod zaborem rosyjskim początkowo na plan pierwszy wysuwali się

zwolennicy asymilacji, którzy uważali, iż emancypacja Żydów powinna być

równoznaczna z modernizacją obyczajów, religii, akceptacją polskiego języka

i kultury. Dokonać się to mogło przede wszystkim pod wpływem oświaty

w języku polskim, a więc ruch asymilatorski objął w praktyce część środowisk

zamożniejszych, podczas gdy większość ludności żydowskiej pozostawała

w izolowanym od otoczenia kręgu własnej religii i odrębnej obyczajowości,

włącznie z tradycyjnym ubiorem.

Przemiany polityczne spowodowały jednak wciągnięcie w życie publiczne

także żydowskich mas ludowych oraz uniezależnienie się niektórych środo-

wisk od wpływu autorytetów religijnych. Czynnikiem, który to ułatwił

- wbrew zresztą zamierzeniom władz rosyjskich - były konsekwencje

ustanowienia, a następnie przesunięcia na zachód tzw. strefy osiedlenia, czyli

terytorium, gdzie Żydzi mieli prawo mieszkać pod panowaniem carów. Na

wschód od strefy Żydzi mogli przebywać tylko w drodze wyjątku (m. in. gdy

dysponowali odpowiednim kapitałem lub wykształceniem). W rezultacie

rozpoczęła się imigracja tzw. Litwaków (Żydów z ziem dawnego Wielkiego

Księstwa Litewskiego) do Kongresówki. Przybysze wywodzili się często ze

środowisk, które w życiu politycznym nie ulegały opinii przywódców religij-

nych, toteż zostali niechętnie powitani przez tradycjonalistów żydowskich. Ich

imigracja ułatwiła rozwój narodowego (syjonistycznego) oraz socjalistycznego

ruchu wśród Żydów na ziemiach polskich pod panowaniem rosyjskim, a wraz

20



z tym sprzyjała formowaniu się współczesnej żydowskiej świadomości narodo-

wej oraz kultury świeckiej. Nieprzyjazna Żydom legenda głosiła, że Litwacy

byli propagatorami kultury rosyjskiej w Polsce.

Proces kształtowania się świadomości narodowej pod panowaniem rosyjs-

kim uległ przyspieszeniu pod wpływem obu rewolucji - w 1905 i 1917 r. Po

1904 r., w atmosferze złagodzonego ucisku, powstały wydawnictwa w języ-

kach narodowych, zaczęła się kształtować inteligencja twórcza. Pod koniec

pierwszej wojny światowej okupacyjne władze niemieckie pragnęły wykorzys-

tać narodowe aspiracje ludów podbitych przez Rosję i sprzyjały powstawaniu

narodowych systemów oświaty (białoruskiego, litewskiego, polskiego, ukraiń-

skiego i żydowskiego), inspirowały tworzenie zależnych od siebie organów

państwowych (białoruskiego, litewskiego, polskiego i ukraińskiego). Rewolu-

cja rosyjska (której nie należy utożsamiać wyłącznie z programem budowy

państwa socjalistycznego) przyniosła zaś szansę stworzenia niezależnych

państw na gruzach caratu.

Powstały wkrótce niepodległe Estonia, Finlandia, Litwa, Łotwa i Polska.

Nie powiodła się natomiast próba utworzenia Białorusi. Zwołany w Mińsku

Kongres Wszechbiałoruski został rozpędzony przez bolszewików w nocy z 17

na 18 grudnia 1917 r., nim zdołał rozpatrzeć kwestię niezależności; zdążył

jedynie wyłonić komitet wykonawczy. Gdy do Mińska wkroczyli Niemcy,

komitet proklamował 25 marca 1918 r. niepodległość Białorusi, lecz rzeczywi-

stą władzę zachowali okupanci, a wkrótce kraj zajęła ponownie armia czerwona.

Nie powiodło się także utworzenie państwa ukraińskiego. 7 listopada 1917

r. w Kijowie proklamowano wprawdzie Ukraińską Republikę Ludową, lecz

młode państwo zostało ostatecznie pokonane przez bolszewików. 1 listopada

1918 r. spiskowcy ukraińscy przejęli władzę we Lwowie i proklamowali

Zachodnio-Ukraińską Republikę Ludową; po zaciętych walkach uległa ona

oddziałom polskim.

Białoruś i Ukraina stały się republikami radzieckimi; ich granice z Polską

określił traktat ryski w marcu 1921 r. Wkrótce władze tamtejsze podjęły

politykę popierania rozwoju rodzimej kultury i oświaty. Niepodległość za-

chowały republiki nadbałtyckie. Społeczeństwo litewskie oczekiwało, że stoli-

cą republiki będzie historyczna siedziba Witolda Wielkiego - Wilno, lecz

w wyniku wojny polsko-litewskiej miasto oraz Ziemia Wileńska znalazły się

w granicach Polski.

21

3. Mniejszości narodowe

w Polsce między wojnami

Traktat pokojowy podpisany w Rydze w marcu 1921 r. pozostawił po

polskiej stronie granicy znaczną liczbę ludności mówiącej językami niepol-

skimi, przeważnie o niepolskiej świadomości narodowej. Rewolucyjne wyda-

rzenia pobudziły ją nie tylko do formułowania programów społecznych, lecz

także do przedstawienia własnych aspiracji narodowych. Związek wydarzeń

rewolucyjnych z rozwojem świadomości narodowej Białorusinów i Ukraińców

był dostatecznie widoczny, by polskie koła prawicowe mogły traktować to

zjawisko jako skutek "bolszewickiego spisku" i politykę narodowościową

pierwszych lat władzy radzieckiej - przychylną narodom dawniej uciśnionym

przez carat, a więc m.in. Białorusinom i Ukraińcom - rozpatrywać niemal

wyłącznie jako instrument służący rozsadzeniu Rzeczypospolitej Polskiej.

Zaznaczyć należy, iż już pod koniec lat dwudziestych sytuacja w ZSRR

zaczęła ulegać radykalnej zmianie i wkrótce wielu wybitnych działaczy oraz

intelektualistów białoruskich i ukraińskich trafiło do więzień, obozów lub

straciło życie. Działo się w imię zwalczania tzw. nacjonalizmu.

Państwo polskie powstawało w wyniku klęski mocarstw centralnych,

a zarazem jako rezultat rewolucji, która ogarnęła całą Europę środkową

i wschodnią pod koniec pierwszej wojny światowej. Ruch narodowy polski,

zmierzający do utworzenia niezależnego państwa, był częścią składową tej

rewolucji, podobnie jak narodowe ruchy innych społeczeństw tego regionu

Europy: białoruski, czeski, litewski, słowacki, ukraiński i inne. Rzeczpospolita

Polska stała się owocem tego ruchu, powstawała jako państwo tworzone przez

naród polski, lecz na obszarze, który zamieszkiwały także inne społeczności

narodowe. Rodziło to istotne sprzeczności. Niemal wszystkie polskie ugrupowa-

nia polityczne witały utworzenie Rzeczypospolitej jako zrealizowanie narodo-

wych aspiracji polskich. Naród polski odzyskiwał utraconą suwerenność;

wyzwalał się spod obcego panowania i miał decydować o własnym losie, we

własnym państwie, o demokratycznym charakterze. Jednakże w tym państwie

mniejszości stanowiły ponad trzecią część mieszkańców (według danych

z 1931 r.). Co więcej, w niektórych regionach owe mniejszości przeważały;

dotyczyło to przede wszystkim Białorusinów i Ukraińców w województwach

wschodnich; w niektórych gminach na północy także Litwinów. Dla tych

społeczności, które w skali całej Rzeczypospolitej były mniejszościami narodo-

wymi, niepodległa Polska w ówczesnych granicach przyniosła rozbiór ich

terytoriów etnicznych. W skrajnej sytuacji znaleźli się Ukraińcy, podzieleni

między ZSRR, Polskę, Rumunię oraz Czechosłowację. Żydzi nigdzie wprawdzie

nie przeważali (z wyjątkiem niektórych miasteczek na wschodzie państwa), ale

stanowili około 10% ogółu ludności, a więc odsetek nader wysoki. Natomiast

mniejszy był odsetek Niemców i szybko malał na początku lat dwudziestych,

22



z powodu emigracji do Niemiec. W sumie mniejszości narodowe okazały się

w młodym państwie dostatecznie liczne, by aspirować do współudziału

w kształtowaniu polityki - jeśli traktować poważnie demokratyczne pro-

gramy większości polskich partii politycznych.

Dane spisów ludności przeprowadzonych w Polsce w latach 1921 i 1931

pozostawiają wiele do życzenia. Pierwszy z tych spisów pominął Górny Śląsk

oraz Wileńszczyznę, które w tym czasie nie wchodziły jeszcze w skład państwa

polskiego. Obciążony był zresztą innymi błędami (tak np. w wielu okolicach

Ukraińcy bojkotowali spis, nie uznając polskiej administracji), w tym spowo-

dowanymi skromnym jeszcze doświadczeniem polskich statystyków. Spis

w 1931 r. przeprowadzono w warunkach bardziej sprzyjających, lecz wiele

wskazuje, iż w województwach południowo-wschodnich (Galicja wschodnia)

lokalne władze administracyjne dokonały fałszerstw. Niezbędne są więc

szacunki, wykorzystujące m. in. dane o strukturze wyznaniowej ludności'3.

Struktura narodowościowa ludności Polski w 1931r.(szacunek)

Narodowość w tysiącach w odsetkach

Ludność ogółem 32107 100

Polacy 20650 64

Ukraińcy 5145 16

Żydzi 3133 10

Białorusini 1966

Niemcy 784 2

Litwini 200

Rosjanie 140

Inni

Źródła: Jerzy Tomaszewski, Ojczyzna nie tylko Polaków, Czytelnik, Warszawa 1985, s. 50;

Bronisław Makowski,Litwini w Polsce 1920-1939,Państwowe Wydawnictwo Naukowe,Warszawa

1986,s.26-28.

Szacunki struktury narodowościowej ludności Polski - podobnie zresztą

jak dane samych spisów - mają jednak istotny niedostatek. Otóż zakładają

ostrość i jednoznaczność podziałów narodowych natomiast - jak wcześniej

wskazywałem - rzeczywistość była bardziej skomplikowana. Nie mamy

- jak dotąd - możliwości określenia liczebności rozmaitych środowisk

pośrednich lub o kształtującej się dopiero świadomości narodowej. Uwzględ-

nić także należy, iż w ciągu okresu międzywojennego postępowały procesy

kształtowania się tej świadomości, a także asymilacji. Statystyka oparta na

wynikach spisu ludności z 1931 r. ukazuje tylko pewien moment w procesie

przemian i ma charakter przybliżony. Nie dysponujemy także dokładnymi

danymi o liczebności innych mniejszości narodowych. Wśród nich najwięcej

było Romów (Cyganów), Czechów, Słowaków, Karaimów i Tatarów.

23

Odsetek mniejszości narodowych w Polsce był wyjątkowo wysoki, nawet

jak na warunki Europy środkowej. W Czechosłowacji wprawdzie Czesi

stanowili tylko 50% mieszkańców, lecz Słowaków było 16%, a kwestii

słowackiej nie można rozpatrywać na płaszczyźnie mniejszości narodowej,

gdyż Republika była w założeniu państwem obu narodów. Najznaczniejszą

mniejszość tworzyli Niemcy (co najmniej 23%), oprócz nich Węgrzy (8%),

Ukraińcy (mniej niż 4%) i Polacy (około 1%). W Rumunii mniejszości

wynosiły, według zbyt niskich danych oficjalnych, 28% (Węgrzy 9%, Ukraiń-

cy i Rosjanie 5%, Żydzi 5%, Niemcy 5%, Bułgarzy 2%). W Bułgarii z 13%

mniejszości narodowych najliczniejsi byli Turcy (10%). Na Węgrzech wśród

8% mniejszości Niemcy stanowili 5%. W Jugosławii według dość praw-

dopodobnego szacunku Serbów było 43%, Chorwatów 23%, Słoweńców 8%,

Macedończyków (nie uznawanych za odrębny naród) 5%, Niemców 4%,

Albańczyków i Węgrów po 3%, Turków 1% oraz muzułmanów (nie okreś-

lających się w kategoriach narodowych) 7%.

Konstytucja polska z 1921 r. postanawiała równość wszystkich obywateli

wobec prawa, niezależnie od języka, wyznania i narodowości. Artykuł 109

stwierdzał:

"Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania

swej mowy i właściwości narodowych. Osobne ustawy państwowe zabezpieczą

mniejszościom w państwie polskim pełny i swobodny rozwój ich właściwości

narodowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości o charakterze

publiczno-prawnym w obrębie związków samorządu powszechnego"14.

Ścisła interpretacja tego postanowienia sugerowała, że prawo polskie

umożliwi powołanie do życia samorządowych (autonomicznych) organów

mniejszości narodowych, by zajmowały się zachowaniem i rozwojem narodo-

wych kultur. Parlament jednak nigdy nie uchwalił odpowiednich ustaw.

Postanowienia konstytucyjne gwarantujące równość obywatelską istniały

w większości państw europejskich. W Polsce okazało się jednak, iż wprowa-

dzenie w życie tej zasady nie jest łatwe. Ostatni rozdział konstytucji po-

stanawiał, że normy prawne niezgodne z konstytucją, obowiązujące w czasie

jej uchwalania; Sejm zastąpi w ciągu roku nowymi ustawami. Artykuł ten,

z natury rzeczy o charakterze przejściowym, wprowadzono w tym celu, by

uniknąć okresu, gdy pewne stare normy prawne przestaną obowiązywać,

nowych zaś jeszcze nie będzie, nie został zrealizowany w przewidzianym

czasie. W praktyce więc nadal obowiązywały dyskryminacyjne w stosunku do

mniejszości (przede wszystkim Żydów) postanowienia odziedziczone po państ-

wach rozbiorowych. Najwięcej takich norm znało prawo rosyjskie, które np.

wyznaczało za niektóre przestępstwa popełnione przez Żyda kary wyższe niż

dla chrześcijan, zakazywało Żydom piastowania pewnych funkcji publicznych,

zakupu ziemi w niektórych okolicznościach itp., a także dawało przywileje

prawosławiu kosztem innych wyznań. Dopiero w 1931 r. ustawa zniosła

sumarycznie wszystkie zaborcze prawa dyskryminujące obywateli różniących

się wyznaniem, narodowością lub językiem. Większość przepisów dyskrymina-

cyjnych znosiły stopniowo już wcześniej rozmaite nowelizacje prawa.

24



Aspiracje do stworzenia państwa, w którym naród polski zajmie dominują-

cą bez zastrzeżeń pozycję, wpłynęły na różnicowanie się postaw społeczeństwa

polskiego. Ugrupowania prawicowe - z narodową demokracją na czele

- odrzucały myśl, by w państwie polskim przedstawiciele mniejszości niepol-

skich mogli odegrać rolę czynnika współdecydującego o najważniejszych

kwestiach państwowych. W Sejmie i Senacie z natury rzeczy niejednokrotnie

powstawały doraźne sojusze polityczne między politykami reprezentującymi

mniejszości narodowe a polskimi ugrupowaniami lewicowymi, które mniej lub

bardziej konsekwentnie uznawały zasadę równości obywatelskiej. Dzięki temu

pod koniec 1922 r. parlament wybrał prezydentem Gabriela Narutowicza

(1865-1922), którego poparła polska lewica, część centrum oraz mniejszości

narodowe, przeciwko kandydatowi narodowej demokracji, potomkowi stare-

go rodu arystokratycznego, Maurycemu hr. Zamoyskiemu (1871-1939).

Nowy prezydent został obrzucony błotem - w przenośni, w prasie prawico-

wej, i dosłownie - przez tłum na ulicach Warszawy. Padł wkrótce ofiarą

morderstwa politycznego, zabity przez niezrównoważonego psychicznie zwo-

lennika narodowej demokracji. Zbrodnia wywołała wstrząs w społeczeństwie,

lecz znaleźli się ludzie (nawet niektórzy księża) usiłujący szerzyć kult stracone-

go na mocy wyroku sądu mordercy.

Kwestia narodowa w międzywojennej Polsce miała zarówno oblicze

polityczne - związane z konfliktem rozmaitych aspiracji i programów - jak

też społeczne, ekonomiczne i światopoglądowe. W przypadku niemal każdej

społeczności narodowej problemy te przedstawiały się odmiennie.

Najwięcej podobieństw znajdujemy w sytuacji oraz aspiracjach Biało-

rusinów i Ukraińców, w pewnej mierze także Litwinów, choć ich znacznie

mniejsza liczba oraz skoncentrowanie na stosunkowo niewielkim terytorium

powodowały, że kwestia litewska miała w Polsce stosunkowo niewielkie

znaczenie. Zdecydowaną większość tych trzech społeczności stanowili chłopi,

podczas gdy warstwy posiadające były nieliczne. Stosunkowo niewielu było

także robotników; przede wszystkim pracujący na roli oraz w przedsiębiorst-

wach związanych terytorialnie ze wsią (np. w przemyśle drzewnym, kamienio-

łomach). Chłopi to przede wszystkim właściciele drobnych gospodarstw

rolnych; zaznaczyć jednak należy, iż przeciętny poziom zamożności gos-

podarstw należących do Ukraińców w województwach południowo-wschod-

nich był wyższy niż gospodarstw białoruskich. W znacznej mierze wynikało to

z niesprzyjających warunków klimatycznych na północy, gorszych gleb oraz

dużego rozdrobnienia gruntów.

Problem ziemi miał dla chłopskich mniejszości narodowych najważniejsze

znaczenie. Wielka własność ziemska znajdowała się przeważnie w rękach

polskich, zachowała też pozycję polityczną. Ziemiaństwo było ostoją wpływów

polskich na kresach wschodnich państwa. Chłopi domagali się reformy rolnej,

a więc parcelacji i likwidacji folwarków. W województwach centralnych

zagadnienie to nosiło charakter społeczny i ekonomiczny, na kresach wschod-

nich stało się także kluczowym zagadnieniem narodowym. Konflikt między

ubogą wsią a zamożnym dworem równał się najczęściej sprzeczności między

25

polskim szlachcicem (nieraz magnatem; były posiadłości przekraczające 100

tys. ha powierzchni) a białoruskim, ukraińskim lub litewskim chłopem;

tradycje antagonizmu sięgały daleko w przeszłość. Jeśli więc nawet niektórzy

politycy polscy podejmowali kwestię reformy rolnej, to na kresach wschod-

nich projektowali osadnictwo polskich chłopów z innych województw, by

w ręce białoruskie lub ukraińskie przeszła jedynie część parcelowanych

majętności. Osadnictwo takie realizowano zresztą niezależnie od reformy

rolnej, zwłaszcza w pierwszej połowie lat dwudziestych. Potęgowało to

konflikty polsko-ukraińskie i polsko-białoruskie, gdyż przybyszów traktowa-

no jako złodziei ziemi, należącej się po sprawiedliwości miejscowym chłopom.

Konflikt polsko-ukraiński był tym ostrzejszy, iż w latach 1918-1919

w Galicji wschodniej (która weszła następnie w skład państwa polskiego)

przez krótki czas istniała Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa, która

uległa w walce z wojskami polskimi. Społeczeństwo ukraińskie traktowało

polską administrację jako władze okupacyjne. Wprawdzie niektórzy politycy

polscy dostrzegali potrzebę szukania jakiegoś kompromisu z umiarkowanymi

kołami ukraińskimi, lecz na przeszkodzie stały nader nacjonalistyczne po-

stawy dominujące w polskich środowiskach Galicji wschodniej. Nie doszło do

utworzenia uniwersytetu ukraińskiego (działał jedynie przez kilka lat nielegal-

ny uniwersytet ukraiński wraz z politechniką we Lwowie), stopniowo malała

liczba szkół z ukraińskim językiem nauczania, władze lokalne stosowały

rozmaite szykany wobec osób uparcie posługujących się ukraińskim językiem

(prawo polskie przewidywało możliwość - w określonych przypadkach

- zwracania się do władz i używania w sądzie języków białoruskiego,

litewskiego oraz ukraińskiego).

W praktyce utrzymywał się zdecydowanie negatywny stosunek do ludzi

posługujących się językiem ukraińskim. Wiele zawstydzających relacji znaj-

dziemy we wspomnieniach; niech wystarczy przykład:

"Przy stole znajduje się kilka osób i jedna z nich opowiada; jest to

średniego szczebla urzędnik - tak bym to dziś określił - władz wojewódz-

kich w Stanisławowie. Rzecz dotyczy incydentu, który się owemu urzędnikowi

wydarzył w pracy. Wszedł mi do pokoju - z oburzeniem relacjonuje

opowiadający - i zaczyna mówić po ukraińsku. Więc ja mu na to, że to

polski urząd i że ma obowiązek mówić po polsku. On nic, jakby nie rozumiał.

Zawezwałem woźnego i kazałem wyrzucić go za drzwi. Interesant był

ukraińskim posłem na Sejm [...]"'5.

Znacznie bardziej brutalnie postępowali urzędnicy w powiatach, zwłaszcza

gdy petentem nie był poseł, a przeciętny chłop.

W latach 1922-1924 w województwach zamieszkałych przez Białorusinów

i Ukraińców utrzymywały się oddziały zbrojne, zwalczające polskie urzędy

i napadające na dwory oraz gospodarstwa należące do Polaków. Otrzymywały

nieraz pomoc z zagranicy - z Litwy i ZSRR, korzystały ze skrytej sympatii

ludności wiejskiej. Ruch ten, który zagrażał całości terytorium państwa, udało

się stłumić, zarówno siłą, jak też dzięki poprawie sytuacji gospodarczej Polski

po 1925 t., jakkolwiek nie zostały rozwiązane podstawowe problemy naro-

dowe. Po 1929 r., wraz z wielkim kryzysem, ponownie narastały nastroje

radykalne. Zwłaszcza wśród Ukraińców wzmogła się działalność nacjonalis-

tycznej - nielegalnej - Ukraińskiej Organizacji Wojskowej, której człon-

kowie podejmowali akcje terrorystyczne przeciwko Polakom, m.in. przeciw

polskim dworom ziemiańskim. W odpowiedzi, na polecenie Józefa Piłsuds-

kiego, nastąpiły aresztowania oraz represje wobec wielu wsi; pisał o nich

znany historyk Władysław Pobóg-Malinowski, usprawiedliwiając postępowa-

nie władz oraz łagodząc obraz wydarzeń:

"Oparta na [...] rozkazie Piłsudskiego <<pacyfikacja>> Małopolski trwała 10

tygodni, od 16 września do 30 listopada 1930 r. Rozpoczęto ją od aresz-

towania 30 byłych posłów ukraińskich do Sejmu i około stu najruchliwszych

i najbardziej szkodliwych działaczy; rozwiązano organizację młodzieżową

<<Płast>> opanowaną całkowicie przez terrorystów, zamknięto z tegoż powodu

trzy gimnazja ukraińskie - w Rohatynie, Drohobyczu i Tarnopolu; <<represje

polityczne>> ograniczano do rewizji w poszukiwaniu broni lub tajnych nici

organizacyjnych - przeważnie w czytelniach i sklepach spółdzielczych,

których kierownikami, także na wsi, byli ludzie młodzi, wykształceni na

uniwersytetach zagranicznych i z reguły należący do OUN; w wypadkach

hardego stawiania się dokonywano <<rewizji dokuczliwej>> (np. w sklepach

wsypywano sól do cukru, lub <<przez pomyłkę>> polewano mąkę naftą, co też

było tylko naśladowaniem metod stosowanych przez Ukraińców); bito - po-

licyjnymi pałkami gumowymi - tylko w razie czynnego stawiania oporu.

Wojsko zjawiało się tylko tam, gdzie Ukraińcy po 16 września w dalszym

ciągu występowali ze swoimi metodami terroru, gwałtu, podpaleń czy bicia

ludności polskiej; na wniosek wojewody czy starosty władze wojskowe

kierowały do niespokojnego rejonu przeważnie szwadrony kawalerii; kwateru-

nek z obowiązkiem dostarczenia przez wieś furażu, siana, koniczyny trwał od

kilku dni do kilku tygodni i zwykle połączony był z powtórnymi i już

<<dokuczliwymi>> rewizjami policyjnymi"16. Trudno się dziwić, że władze

polskie zawzięcie zwalczały rozmaite akcje terrorystyczne, lecz opisane wyda-

rzenia oznaczały zastosowanie represji zbiorowej. Za czyny konkretnych ludzi,

należących do konspiracyjnej organizacji ukraińskiej, odpowiadali wszyscy

mieszkańcy wsi - niezależnie od tego, jaki był ich stosunek do owej

organizacji. Tzw. pacyfikacja przyczyniła się do powstrzymania terroru, lecz

za bardzo wysoką cenę: obciążyła niezmiernie stosunki polsko-ukraińskie

i przyczyniła się do narastania nienawiści wobec rządów polskich. Rachunek

mieli zapłacić polscy mieszkańcy wsi kresów wschodnich podczas okupacji

niemieckiej.

Podkreślić należy, iż wielu polityków ukraińskich obawiało się tych

właśnie skutków postępowania administracji polskiej na kresach i potęgowa-

nia aktów terrorystycznych ze strony zapalczywej młodzieży. Znakomity

pisarz Stanisław Vincenz wspominał, że około 1935 r. wybitny spółdzielca

ukraiński Mykoła Zajaczkiwśkyj wykrzyknął z desperacją podczas rozmowy:

"Ja też jestem szlachcic, wiem, co to jest honor, i nie mam boja, ale

bomby? To właśnie wy, Polacy nas do tego prowokujecie, i to jest największe

27

nieszczęście! Wasza policja do tego doprowadza agentami, prowokatorami,

a jak pan dobrze wie, w jednym wypadku zamachu skandalicznego nawet

pistolet był policyjny. Będziecie mieli, co chcecie, ale Bóg mi świadkiem, że nie

my tego chcemy. Zmarnujecie nasz kraj! Najbardziej jesteśmy temu przeciwni

my wszyscy, rzetelni patrioci ukraińscy nie szukający efektów. Na miłość

boską, nie rzucajcie nas w objęcie byle diabłu! To jest nie nas, lecz tę młodzież

bidną naszą, która nie dokończyła studiów, bo nie mogła doczekać się swego

uniwersytetu, pozbawiono ją zajęć w państwowych urzędach, bo ją zlokauto-

wano i wbrew dawnej tradycji galicyjskiej rzucono do wody: niech pływa!""

Wbrew oczywistym faktom, pomimo narastającego konfliktu, który świad-

czył wymownie, że społeczność ukraińską cechuje rozwinięta świadomość

własnej tożsamości narodowej, nacjonalistyczna prawica polska traktowała

Ukraińców (nazywanych uparcie Rusinami) jako "masę etnograficzną", która

ulegać będzie albo wpływom polskim, albo rosyjskim. Władze administracyjne

usiłowały w latach trzydziestych doprowadzić do ukształtowania odrębnej

świadomości regionalnych grup ludności mówiącej dialektami języka ukraiń-

skiego; była to polityka analogiczna do tej, którą w Niemczech realizowano

wobec mieszkańców Mazur, Warmii i Śląska. W statystykach wyodrębniano

Ukraińców od Rusinów, popierając te organizacje, które odcinały się od

ukraińskiego ruchu narodowego i deklarowały więź z narodem rosyjskim.

Starano się wzmocnić regionalne odrębności Bojków, Hucułów i Łemków

i nie dopuścić, by uzyskały wśród nich wpływy narodowe organizacje

ukraińskie. Mówił w odpowiedzi jeden z ukrańskich posłów w 1936 r.:

"Stwierdzam, że Huculi, których reprezentuję, są i zostaną Ukraińcami,

podobnie jak Kaszub, Mazur, Ślązak czy góral tatrzański pozostanie tylko

Polakiem" 1 s.

Narodowy ruch ukraiński rozwijał się zwłaszcza w Galicji wschodniej,

gdzie przed 1918 r. istniały stosunkowo znaczne swobody życia politycznego.

Władze polskie usiłowały więc nie dopuścić do rozszerzania się jego wpływów

na tereny dawnego zaboru rosyjskiego, zatrzymując galicyjskich działaczy

udających się na Wołyń, uniemożliwiając rozpowszechnianie galicyjskiej prasy

ukraińskiej poza obszarem dawnego zaboru austriackiego. Przez wiele lat

(1928-1938) urząd wojewody wołyńskiego sprawował natomiast Henryk

Józewski, który zamierzał doprowadzić na obszarze swego województwa do

współpracy między Polakami a Ukraińcami, stwarzając m.in. możliwości

działania lokalnym politykom ukraińskim skłaniającym się ku współpracy

z władzami. Spotkało się to ze zdecydowanym potępieniem tych środowisk

polskich, które odrzucały jakikolwiek kompromis z ukraińskimi postulatami

narodowymi. Wojewoda nie mógł zresztą rozwiązać na swym terenie pod-

stawowych problemów społecznych i gospodarczych, w oderwaniu od całości

państwa. Wysiłki jego okazały się w sumie daremne.

Wbrew staraniom administracji polskiej mijający czas sprzyjał umocnieniu

świadomości ukraińskiej. Co więcej, zmieniały się postawy społeczeństwa.

W 1891 r. znakomita poetka Łarysa Kosacz (Łesia Ukrainka) rozpaczała:

28



Ludu mój biedny, ojczysta kraino,

Bracia nieszczęśni, zakuci w kajdany!

Zieją straszliwe, nie zgojone rany

Na twoim lonie, mila Ukraino!

Ciężkie nam jarzmo kto rozbić pomoże?

Ach Boże!19

W latach międzywojennych położenie Ukraińców było bez wątpienia

lepsze niż pod panowaniem caratu, lecz względna poprawa nie oznaczała

zaspokojenia uzasadnionych aspiracji narodowych. Doświadczenia rewolucji

1918-1920 skłaniały natomiast do czynu (przynajmniej do walki politycznej

o prawa), do zerwania z daremnym opłakiwaniem losu ojczyzny. Charakterys-

tyczny był szybki rozwój rozmaitych ukraińskich organizacji społecznych,

szczególnie spółdzielczości wiejskiej. W Galicji wschodniej powstała sieć

spółdzielni, stowarzyszeń oświatowych, sportowych i innych, która stała się

podstawą życia politycznego. Pod wieloma względami przypominało to

sytuację w zaborze pruskim w drugiej połowie XIX w., gdzie polskie

społeczeństwo potrafiło utworzyć niezależny od zaborcy system własnych

instytucji i dzięki nim skutecznie stawiać czoła germanizacji. Spółdzielczość

służyła pomocą rolnikom, dawała miejsca pracy ukraińskiej inteligencji, która

nieraz nie mogła znaleźć innego zatrudnienia, niejednokrotnie wspierała

finansowo działalność oświatową. Godne uznania były także czysto ekonomi-

czne sukcesy tych spółdzielni, które z powodzeniem konkurowały swymi

wyrobami na rynku krajowym z innymi firmami.

Brak perspektyw swobodnego rozwoju kultury narodowej, trudna sytuacja

gospodarcza wsi w Polsce, a przede wszystkim narastająca presja władz

polskich, które pod koniec lat trzydziestych wprowadzały w życie otwarcie

nacjonalistyczną politykę, powodowały radykalizację społeczności ukraiń-

skiej. Diabłem, którego obawiał się rozmówca St. Vincenza była III Rzesza

starająca się pozyskać przeciw Rzeczypospolitej (a także przeciw ZSRR)

skrajne nurty polityki ukraińskiej. Wbrew tym nastrojom kierownictwo

najbardziej wpływowego ugrupowania ukraińskiego UNDO (Ukraińskie

Narodowo-Demokratyczne Zjednoczenie) uznało w lecie 1939 r., iż w interesie

Ukraińców jest współdziałanie w obronie Rzeczypospolitej Polskiej przed

grożącym napadem Niemiec. Wicemarszałek Sejmu i wybitny działacz tej

partii Wasyl Mudryj złożył publicznie stosowną deklarację w pierwszych

dniach września.

Podobne tendencje dominowały wśród ludności mówiącej językiem biało-

ruskim, chociaż obiektywne warunki były znacznie trudniejsze, przede wszyst-

kim z powodu nędzy wsi białoruskiej. Znacznie słabszy okazał się ruch

spółdzielczy, który nie odegrał roli takiej, jak spółdzielczość ukraińska.

Wprawdzie szkoły białoruskie niemal nie istniały, wprawdzie stawiano liczne

przeszkody białoruskim instytucjom i organizacjom, eliminowano język biało-

ruski z kościołów katolickich (odznaczył się niechlubnie w tej dziedzinie

ks. Romuald Jałbrzykowski, który objął w 1926 r. stolicę arcybiskupią

w Wilnie), w cerkwiach prawosławnych tradycyjnie panował język rosyjski,

29

usiłowano oddziaływać na wyobraźnię dzieci białoruskich za pomocą wycie-

czek demonstrujących wielkość i potęgę Rzeczypospolitej, lecz mimo to

powoli wzrastały szeregi białoruskiej inteligencji, działaczy społecznych i poli-

tycznych. Prawdziwym fenomenem stał się błyskawiczny wzrost szeregów

Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady, radykalnej partii politycz-

nej; powstała w czerwcu 1925 r. jako klub sejmowy utworzony przez czterech

posłów, w styczniu 1927 r. osiągnęła niemal 100 tys. członków, a 21 marca

1927 r. została zdelegalizowana. Hromada ulegała wpływom komunistycz-

nym, lecz kilka lat później, gdy działaczy białoruskich w ZSRR spotkały

represje niemal całkowicie niszczące tamtejsze białoruskie środowiska intelek-

tualne, na czoło ruchu białoruskiego w Polsce wysunęła się chrześcijańska

demokracja, w której ton nadawali księża katoliccy. Zdecydowanie zwalczało

ją duchowieństwo polskie.

Niejednokrotnie także szkoła polska - której zadaniem miało być

umacnianie wpływu polskiej kultury - sprzyjała rozwojowi białoruskiej

świadomości narodowej. We wspomnieniach wybitnego współczesnego pisa-

rza białoruskiego Janki Bryla znajdujemy świadectwo o nauczycielce polskiej,

która "znała naszą literaturę i poezję ludową i podczas nieczęstych godzin

języka białoruskiego odkrywała przed nami naszą własną, najrodzeńszą

wspaniałość"2o.

A zresztą nauka literatury i historii Polski dostarczała uczniom wzorów

miłości ojczyzny i pracy dla jej wyzwolenia i rozwoju, budzących świadomość

narodową, niezależnie od dobrej lub złej woli nauczających.

Pod wpływem nacisku władz administracyjnych, dyskryminacji osób

demonstrujących białoruskie, litewskie lub ukraińskie tradycje, a wreszcie

w wyniku oddziaływania polskiej szkoły i polskich organizacji, procesy

asymilacyjne wśród mniejszości narodowych (które zawsze w rozmaitym

stopniu występują) nabierały siły, lecz nie mogły zagrozić istnieniu odrębnych

narodów. W tym znaczeniu polityka nacjonalistyczna zawiodła, doprowadziła

natomiast do zaostrzenia konfliktów narodowych i sprzyjała umacnianiu się

postaw nacjonalistycznych - zdecydowanie wrogich Polakom - wśród

mniejszości narodowych na wschodzie państwa.

Stosunki w województwach zachodnich kształtowały się pod niejednym

względem odmiennie. Przede wszystkim powstanie państwa polskiego do-

prowadziło do zasadniczej zmiany pozycji ludności niemieckiej. Poprzednio

była warstwą uprzywilejowaną, korzystała z rozmaitych form poparcia

państwa, a co więcej - żyła w przekonaniu o własnej wyższości kulturalnej.

Charakterystycznym wyrazem tych postaw była trzeciorzędna, lecz chętnie

czytana literatura w języku niemieckim autorów mieszkających na ziemiach

zaboru pruskiego. Przedstawiała często stereotyp Polaka - człowieka prymity-

wnego, pozbawionego kultury, nieraz moralnych hamulców. Niemcy zaś pełnili

misję szerzenia kultury.

Po włączeniu tych ziem do Rzeczypospolitej ludność niemiecka stała się nagle

mniejszością, podporządkowaną administracji utworzonej przez pogardzaną

polską większość; na dodatek mniejszością widzianą niechętnie, zarówno przez

30



władze (choć te starały się przynajmniej o pewien obiektywizm), jak przez

polskich sąsiadów. Wielu Niemców emigrowało, w uzasadnionej obawie przed

żywiołowymi odruchami wrogości ze strony do tej pory dyskryminowanej

ludności polskiej. Przypadki takie notowano; sądzę, że - jeśli rozważyć

stosunki panujące pod zaborem pruskim - było ich zaskakująco mało, choć

i tak zbyt dużo. Jeszcze większe znaczenie miał fakt, że Niemcy przestali być

grupą uprzywilejowaną, a pewna ich część nie widziała perspektyw pracy

w Polsce. Dotyczyło to funkcjonariuszy szeroko pojmowanego aparatu ucisku

- policjantów, sędziów, urzędników, a także nauczycieli, których okazało się

zbyt wielu, w porównaniu z potrzebami niezbyt przecież licznej mniejszości

niemieckiej w Polsce. Ich stanowiska obejmowali Polacy. Polskę opuszczali

także zawodowi wojskowi niemieccy, a nawet niektórzy ziemianie sprzedawali

swe folwarki, by uchronić się przed perspektywą zamieszkiwania w polskim

- przewaźającym liczebnie - otoczeniu, w warunkach sprawowania władzy

przez Polaków. Po 1923 r. w Ausw„rtiges Amt w Berlinie zorientowano się, że

masowy exodus niemiecki z Polski podważa wszelkie argumenty na rzecz

rewizji granic ustalonych w Wersalu. Konsulaty niemieckie w Polsce podjęły

kroki celem utrudnienia wyjazdów, a wkrótce niemieckie organizacje zaczęły

otrzymywać pomoc finansową celem podtrzymania ich siły i wpływów.

Bywało tak, że rodzice dzieci uczęszczających do niemieckich szkół otrzymy-

wali zasiłki w razie bezrobocia, a więc znajdowali się w położeniu lepszym od

sąsiadów, posyłających dzieci do szkoły polskiej. Skutkom tego starały się

przeciwdziałać władze polskie, nieraz uciekając się do administracyjnych metod

ograniczania szkół niemieckich. Powodowało to wprawdzie zmniejszenie liczby

uczniów do nich uczęszczających, lecz zarazem wywoływało niechętne państwu

polskiemu reakcje w środowiskach mniejszości niemieckiej, a także wśród ludzi

znajdujących się na pograniczu wpływów obu kultur. W niepodległej Polsce

trwała nadal walka o dusze, znana dobrze z lat zaborów.

Stan taki miał daleko idące konsekwencje. Na Śląsku sprzyjał trwałości

- wspomnianych wyżej - środowisk nijakich ideologicznie, przyczyniał się

do demoralizacji, nieraz do osobistych dramatów ludzi poddawanych sprzecz-

nym naciskom z rozmaitych stron. Na całym obszarze dawnego zaboru

pruskiego oraz Górnego Śląska potęgował konflikty narodowe polsko-niemie-

ckie, sprzyjał wzajemnej wrogośei oraz postawom nacjonalistycznym po obu

stronach. Doskonale wyrażała to fraszka popularnego publicysty i satyryka

Adolfa Nowaczyńskiego, niezmiernie odległa od ducha chrześcijaństwa,

formalnie panującego w Polsce:

Kto powiedzial, że Germanie

To są bracia nas, Sarmatów

Temu wszystkie gnaty złamię

Przed kościołem Reformatów21

Pomoc finansowa III Rzeszy, połączona z oddziaływaniem politycznym,

umożliwiła - zwłaszcza po 1933 r., gdy w Niemczech doszedł do władzy

31

Adolf Hitler, szybkie rozszerzanie się wpływu narodowego socjalizmu. Wkrótce

większość (lecz nie wszystkie) niemieckich ugrupowań politycznych oraz roz-

maitych organizacji i stowarzyszeń podporządkowała się ideologii narodo-

wo-socjalistycznej i postępowała zgodnie z zaleceniami Berlina. Oznaczało to, iż

w okresie dobrych stosunków między Polską a III Rzeszą po podpisaniu

deklaracji o niestosowaniu siły w styczniu 1934 r. do jesieni 1938 r. przed-

stawiciele tych organizacji deklarowali wolę współpracy z rządem, choć nie

rezygnowali z obrony interesów mniejszości niemieckiej w rozmaitych konkret-

nych sprawach, a przede wszystkim z propagowania postaw nacjonalistycznych

(w tym skrytej wrogości wobec Polski). Władze polskie natomiast miały ręce

skrępowane porozumieniami z III Rzeszą i praktycznie nie mogły przeciw-

działać radykalnemu nacjonalizmowi.

Szczególnie trudna okazała się sytuacja Niemców odrzucających nacjonalizm,

przede wszystkim socjaldemokratów. Ze strony władz polskich spotykali się

z niechęcią po pierwsze jako Niemcy, a po drugie jako organizatorzy ruchu

politycmego domagającego się powrotu do demokratycznych form sprawowania

władzy, sprzymierzonego z lewicą polską, kwestionującego ówczesny porządek

społeczny i polityczny. Ze strony Niemiec - zwłaszcza po 1933 r. - traktowano

ich jako tych, którzy rozbijają jedność narodową. Siły socjaldemokratów

niemieckich słabły, lecz zachowali pewne wpływy wśród niemieckich robotników

w Polsce przez cały okres międzywojenny w okręgu łódzkim i na Górnym Śląsku.

Brali później udział w antyhitlerowskim podziemiu podczas okupacji.

Pewna liczba Niemców zamieszkiwała poza terenem dawnego zaboru

pruskiego. W okręgu łódzkim byli to przeważnie robotnicy i rzemieślnicy,

także niektórzy przedsiębiorcy. W innych okolicach mieszkali przeważnie na

wsi i trudnili się rolnictwem. W latach dwudziestych pozostawali na uboczu

konfliktów narodowych; później niejednokrotnie ulegali czadowi hitleryzmu.

Wszystkie dotychczas wymieniane mniejszości narodowe miały jedną cechę

wspólną: były częściami narodów, które zamieszkiwały sąsiednie państwa

i mogły szukać w nich oparcia przeciwko polityce władz polskich. Na tym tle

dochodziło zresztą do ostrych sporów, zwłaszcza z Litwą i Niemcami.

W państwach tych znajdowała się mniejszość polska, pod niejednym wzglę-

dem dyskryminowana. Rząd polski mógł też z uzasadnieniem obawiać się, że

mniejszości staną się instrumentem polityki państw sąsiednich i ułatwią

oderwanie od Rzeczypospolitej ziem pogranicznych. Pisał gen. Władysław

Sikorski (1881-1943), znajdujący się w opozycji do rządów J. Piłsudskiego:

"Gdybyśmy [...] cofnęli wschodnie granice Polski na tzw. linię Curzona,

czyli na Niemen i Bug, naówczas ścieśnieni do kraju, którego osią jest Wisła,

nie mielibyśmy warunków dla zorganizowania elastycznej obrony państwa"zz.

Wielce prawdopodobne, że obawy przed antypolskim - żywiołowym lub

inspirowanym - ruchem mniejszości słowiańskich kryły się za odmową zgody

rządu polskiego w 1939 r. na przejście Armii Czerwonej przez terytorium

państwa w razie agresji niemieckiej; było to bezpośrednią przyczyną niepowo-

dzenia rozmów wojskowych francusko-brytyjsko-radzieckich w sprawie

współpracy przeciw III Rzeszy.

32



Odmiennie przedstawiało się położenie Żydów. Po pierwsze, byli roz-

proszeni po całym niemal terytorium państwa (nieznaczny odsetek stanowili

jedynie w województwach zachodnich). Po drugie, Polska nie sąsiadowała

z państwem żydowskim, którego zresztą nie było wówczas nigdzie na świecie,

toteż Żydzi nie mogli stać się siłą ułatwiającą oderwanie jakiegokolwiek

terytorium. Po trzecie, organizacje żydowskie nie miały ambicji stworzenia

odrębnego organizmu politycznego, a co najwyżej (nie wszystkie) zmierzały do

powołania autonomicznych organów samorządu narodowego. Niektóre ugru-

powania żydowskie deklarowały bezwzględną lojalność wobec Rzeczypos-

politej, inne brały udział w walce o jej niepodległość. Wśród bohaterów walki

z caratem, a następnie Legionów Józefa Piłsudskiego spotkać można liczne

nazwiska żydowskie. Istnienie mniejszości żydowskiej w Polsce nie stwarzało

więc zagrożenia politycznego dla interesów państwa. To prawda, że istniały

też organizacje żydowskie głoszące program rewolucji społecznej, a nawet

sympatyzujące z radziecką Rosją. Ujawniło się to podczas wojny pol-

sko-radzieckiej 1919-1921 i wynikało z wewnętrznego zróżnicowania polity-

cznego społeczności żydowskiej. Analogiczne kierunki polityczne istniały

także w społeczeństwie polskim; wystarczy przypomnieć, że w lecie 1920 r.

w Białymstoku polscy działacze komunistyczni utworzyli Tymczasowy Komi-

tet Rewolucyjny Polski, który miał być zalążkiem radzieckiej władzy w Polsce.

Niektóre środowiska polskie żyły w głębokim przekonaniu, iż Żydzi są

winowajcami wpływów komunistycznych w Polsce. Mówiono nawet o ży-

do-komunie. Stereotyp Żyda-komunisty prowadził do tragedii, gdy (zwłaszcza

podczas wojny 1919-1921 r.) bardzo łatwo przychodziło do oskarżania

Zydów o szpiegostwo lub współpracę z bolszewikami. Na podłożu takich

wyobrażeń w lecie 1920 r., z wyroku doraźnego sądu polowego, doszło do

rozstrzelania rabina w Płocku. Oskarżono go o to, że stojąc na balkonie swego

domu w mieście dawał rękoma znaki zbliżającej się armii czerwonej; w rzeczy-

wistości wznosił ręce do nieba w modlitwie.

Za tymi wyobrażeniami kryła się bardzo powierzchowna obserwacja

rzeczywistości. Otóż nielegalna partia komunistyczna, w skład której wchodzili

zarówno Polacy, jak przedstawiciele wszystkich mniejszości, liczyła w latach

swego największego rozwoju kilkanaście tysięcy członków. Społeczność żydowska

w Polsce liczyła ponad 3 miliony osób. Zestawienie liczb dowodzi, iż znikomy

tylko odsetek Żydów opowiadał się za komunizmem. Dodać wprawdzie należy, iż

niektóre żydowskie ugrupowania polityczne sympatyzowały z ZSRR (np.

młodzieżowa organizacja syjonistyczna Haszomer Hacair), lecz były to rów-

nież organizacje o skromnej liczbie członków, najczęściej kilka tysięcy.

Największe wpływy wśród Żydów zyskał ruch syjonistyczny (podzielony

na liczne odłamy), ugrupowania religijne oraz socjalistyczny Bund, bliski

Polskiej Partii Socjalistycznej. Wszystkie one pozostawały w ostrym konflikcie

z ruchem komunistycznym (oprócz pewnych grup syjonistycznych, jak wspo-

mniana Haszomer Hacair, wprawdzie potępianych przez komunistów, lecz

ideowo im bliskich). Ugrupowania religijne zasadnie obawiały się oficjalnego

ateizmu panującego w ZSRR, gdzie brutalnie zwalczano na równi chrze-

33

ścijaństwo, judaizm, islam oraz inne religie. To zresztą podkreśla absurd

oskarżania rabina o pomoc dla armii czerwonej. Główne nurty ruchu

syjonistycznego odrzucały całkowicie ideologię komunistyczną, a w praktyce

politycznej opowiadały się za odmienną strategią i taktyką, głosiły jak

najdalszy od komunizmu program. Syjonizm był z kolei dla komunistów

największym wrogiem wśród ugrupowań żydowskich. Podobnie zwalczali

Bund, który głosił konieczność istnienia odrębnej żydowskiej partii robotniczej.

Jednym ze źródeł konfliktu komunistów z większością ugrupowań żydows-

kich było zasadniczo odmienne ujmowanie kwestii żydowskiej. Ruch komuni-

styczny odmawiał prawa do istnienia języka jidysz, uznając go co najwyżej

jako przejściowy środek szerzenia propagandy, zaś hebrajski traktował jako

język religii lub syjonizmu - czyli swych wrogów. W istocie widział

w perspektywie asymilację - czyli kres istnienia odrębnego narodu żydows-

kiego. Takiej przyszłości nie chciała jednak akceptować większość społeczeń-

stwa żydowskiego w Polsce.

Kwestia żydowska miała istotne aspekty społeczne i religijne. W niektórych

regionach kraju warstwa handlowa i rzemieślnicza składała się niemal wyłącznie

z Zydów, toteż ekonomiczne konflikty między drobnymi rolnikami prowadzą-

cymi na poły naturalną gospodarkę a kupcami nabierały charakteru sprzeczno-

ści narodowych i wyznaniowych. Nieraz spotykano na wsi przekonanie, że

handel jest zajęciem z gruntu nieuczciwym, a kupiec zarabia dlatego, że

oszukuje; chłop na ogół uważał, że jedynym źródłem bogactwa jest praca na

roli, a więc rozmaite zajęcia miejskie mogą istnieć wyłącznie dzięki wykorzys-

tywaniu chłopskiej pracy. Tam, gdzie większość mieszkańców sąsiedniego

miasteczka składała się z Żydów, a przede wszystkim gdzie wśród kupców

i handlarzy dominowali Żydzi, przekonanie o pasożytniczej roli miasta prze-

kształcało się łatwo w stereotyp Zyda - oszusta, wyzyskującego chrześcijańs-

kiego chłopa. Zarazem w tradycjach chrześcijaństwa utrzymywał się pogląd że

Żydzi ponoszą odpowiedzialność za śmierć Chrystusa. W czasopismach katolic-

kich wydawanych "dla ludu" pojawiały się - choć rzadko - twierdzenia, że

Żydzi potrzebują krwi dzieci chrześcijańskich na Pesachz3. Częściej spotkać

można było inne oskarżenia, dla chrześcijan niezmiernie poważne:

"Zaślepienie więc Izraela jest faktem historycznym, wypływającym z ukrzy-

żowania Jezusa i potwierdzającym bogobójstwo"24.

Współczesne autorytety katolickie dalekie są od takich twierdzeń; deklara-

cja soborowa Nostra aetate uchwalona w październiku 1965 r. stwierdzała

przecież:

"Choć władze żydowskie ze swymi zwolennikami domagały się śmierci

Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być

przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom

dzisiejszym"25.

Otwarte potępienie stereotypów antyżydowskich nastąpiło jednak dopiero

po wielu dziesięcioleciach, po doświadczeniach okupacji niemieckiej i za-

gładzie narodu żydowskiego. W latach międzywojennych wśród duchowień-

stwa dominowały postawy co najmniej niechętne wobec Żydów, a to

34





wpływało na poglądy wiernych.

W warunkach budowania od podstaw administracji polskiej i wojska,

często dezorganizacji lokalnych władz, a także wojny polsko-radzieckiej,

dochodziło w latach 1918-1921 do pogromów (najkrwawszy we Lwowie

w listopadzie 1918 r.) oraz do rozmaitych ekscesów. Zdarzały się napady na

Żydów, nieraz żołnierze w przypływie osobliwego poczucia humoru obcinali

brody i pejsy; zwłaszcza smutny rozgłos zyskali pod tym względem żołnierze

; z armii gen. Józefa Hallera.

Lata rewolucji i powstawania państwa polskiego przyniosły zarazem

szybki rozwój żydowskiej świadomości narodowej. Wprawdzie nadal w trady-

cyjnych środowiskach utrzymywał się dystans od spraw świeckich, przekona-

nie, że Żydzi stanowią tylko wspólnotę religijną złączoną historią, nakazami

boskimi oraz nadzieją na przyjście Mesjasza, lecz na czoło żydowskiego życia

w powstającej Polsce wysuwały się ugrupowania świeckie, przekonane, że

Żydzi są narodem jak inne. Postulowały przyznanie im praw mniejszości

narodowej. Różnice poglądów miały nawet skutki ortograficzne. Tradycyjnie

pisano słowo "żyd" (w znaczeniu przedstawiciela wspólnoty religijnej) małą

literą, natomiast w znaczeniu członka narodu należało pisać "Zyd" (dużą literą).

Idea powołania do życia autonomii kulturalno-narodowej dla Żydów

polskich nie miała szans realizacji. Podnieśli ten projekt syjoniści, w odmien-

nym kształcie opowiadał się za nim Bund. Proponowano, by społeczność

żydowska miała prawo zorganizować się w rodzaj korporacji, której człon-

kowie opłacaliby na jej rzecz składki (czy też specjalne podatki), a z tych

środków organa autonomiczne utrzymywałyby szkoły oraz inne instytucje

narodowe. Oczywiście, wszyscy pozostawaliby obywatelami Rzeczypospolitej,

wraz z ciążącymi na nich obowiązkami oraz przysługującymi prawami.

Z punktu widzenia polityki państwa polskiego byłby to precedens, który

zastosowany do innych mniejszości narodowych miałby następstwa sprzeczne

z interesami państwa. Mógłby ułatwić działania na rzecz zmiany granic. Myśl

o podobnym rozwiązaniu odrzucali także mężowie stanu państw zwycięskiej

Ententy; w 1919 r. podczas rozmów szefów rządów tych państw David Lloyd

George podkreślał, że równouprawnienie Żydów w Polsce powinno prowadzić

do ich asymilacji2ó. Rzeczywiśtość była jednak odmienna i zamiast procesu

asymilacyjnego, który objął niezbyt tylko liczne środowiska żydowskie i zwal-

czany był przez większość żydowskich partii politycznych oraz przez polskich

nacjonalistów, na plan pierwszy wysunął się bujny rozwój żydowskiej kultury

narodowej w Polsce.

Społeczność żydowska zdołała stworzyć własne szkoły nauczające dzieci

w językach jidysz lub hebrajskim, rozwinięty system szkół religijnych, a także

instytucje naukowe o międzynarodowym rozgłosie. Działało wiele uczelni

religijnych, z których sławę zdobyła jesziwa w miasteczku Mir na Wileńszczyź-

nie; przyjeżdżali tam nawet absolwenci sławnych uniwersytetów z innych

krajów. Inna jesziwa powstała w Lublinie; dziś budynek ten zajmuje Akademia

35

Medyczna. W Wilnie utworzono w 1925 r. Żydowski Instytut Naukowy,

z oddziałami w Berlinie oraz w Nowym Jorku (dziś istnieje jako samodzielna

placówka naukowa). W Warszawie uruchomiono Instytut Judaistyczny (dziś

jego budynek zajmuje Żydowski Instytut Historyczny w Polsce), gdzie

wykładali także profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego Mojżesz Schorr

(zmarł w ZSRR w 1942 r., w następstwie pobytu w obozie) oraz Majer

Bałaban (zamordowany w 1942 r. w getcie warszawskim). Rozwinęła się

ciekawa prasa w językach jidysz oraz polskim, literatura (także w języku

hebrajskim), organizacje społeczne i sportowe.

Wspomniane wyżej inne, mało liczne mniejszości narodowe nie wywoływa-

ły najczęściej większego zainteresowania władz polskich, przede wszystkim

dlatego, że nie wiązały się z ich istnieniem istotne problemy polityczne.

W szczególnej sytuacji znajdowali się Romowie, w dużej mierze zachowujący

nie tylko odrębną mowę, kulturę i obyczaje, lecz także wędrowny tryb życia

w taborach i plemienną strukturę. Krążyły o nich rozmaite legendy; często np.

straszono - nie tylko na wsi - dziecko, że porwie je Cygan, jeśli będzie

niegrzeczne; a ludzie prości obawiali się domniemanych umiejętności magicz-

nych. W rezultacie większość Romów żyła poza osiadłymi społecznościami

i kontaktowała się z nimi jedynie doraźnie. Ceniono jednak ich tradycyjne

umiejętności rzemieślnicze (kowalstwo, blacharstwo) i artystyczne (orkiestry).

Politycy nie interesowali się nimi; co najwyżej policja, zgodnie z tradycyjnym

stereotypem podejrzewająca Romów o udział w przestępstwach.

Lata trzydzieste przyniosły zaostrzenie konfliktów narodowych w państwie

polskim. Uważny obserwator dostrzeże za nimi narastanie konfliktów społecz-

nych, związane z wielkim kryzysem ekonomicznym. Gwałtowne pogorszenie

warunków bytu ludności wiejskiej wpłynęło na nasilenie postaw opozycyj-

nych. Kwestia ziemi - w warunkach rosnącego przeludnienia wsi - decydo-

wała o przyszłości. W województwach wschodnich oznaczało to wzrost

antagonizmów między polskim przeważnie dworem i polskimi osadnikami

a miejscową ludnością innej narodowości. Zarazem wzrastała niechęć, a nawet

nienawiść tej ludności do administracji, broniącej własności ziemiańskiej

i osadników. Oczywiście, były też dalsze źródła zatargów, jak choćby

ograniczanie oświaty w językach innych niż polski, dyskryminacja niepolskich

organizacji i stowarzyszeń. Ukraińcy nie zapominali o tradycjach własnej

państwowości. Bez rozwiązania problemu ziemi nie można było jednak mówić

o żadnym kompromisowym rozwiązaniu w stosunkach między Polską a tymi

mniejszościami.

Również kwestia żydowska miała podłoże społeczne. Na wsi potęgowały

się sprzeczności między rolnikiem, który otrzymywał coraz mniej za swe

produkty, a kupcem, który z trudem walczył o każdy grosz zarobku, by

utrzymać rodzinę. W mieście nasilała się konkurencja między różnymi

grupami kupców i rzemieślników. Co więcej, liczba drobnych przedsiębiorców

zaczęła wzrastać, gdyż niejeden bezrobotny po utracie nadziei na zatrudnienie

zaczął zajmować się handlem lub wykonywaniem rzemieślniczych usług.

Wzrastała liczba osób, które chciały czerpać z tych zajęć środki utrzymania,

36



natomiast malała liczba potencjalnych klientów. W walce konkurencyjnej

pojawił się ponownie argument nacjonalistyczny - zwalczanie kupców

i rzemieślników Żydów. Jeśli nawet powiemy, że naturalnym zjawiskiem była

stopniowa zmiana struktury polskiego handlu i rzemiosła, przede wszystkim

w postaci ich modernizacji, na którą większość dotychczas uprawiających te

zawody ośób nie miała środków, to przecież powstawało pytanie zasadnicze:

co mieli robić ludzie, wypierani z ich tradycyjnych zawodów, w warunkach

panującego dotkliwego bezrobocia, gdy możliwości emigracji były ograniczo-

ne przez politykę wszystkich państw świata. Tymczasem pod koniec lat

trzydziestych także rząd polski przyjął jako cel swojej polityki zmuszenie dużej

liczby Żydów do emigracji.

Dodatkowym czynnikiem była rywalizacja między opozycyjnym Stronnict-

wem Narodowym a obozem rządzącym. Radykalne nurty obozu narodowego

podjęły wielką kampanię antysemicką, traktując ją jako element walki

propagandowej z rządem. W ostatnich latach przed wybuchem drugiej wojny

światowej udało się nacjonalistom doprowadzić do wprowadzenia na wielu

uczelniach tzw. getta ławkowego, czyli wydzielenia odrębnych ławek dla

Żydów na salach wykładowych, do ustawowego ograniczenia rozmiarów

uboju rytualnego, wymaganego przepisami judaizmu (a także islamu). W nie-

których miasteczkach dokonano pogromów, zwłaszcza w latach 1935-1937.

Nie należy lekceważyć politycznych i światopoglądowych motywów roz-

maitych przedsięwzięć nacjonalistycznych. Radykalne ugrupowania (zresztą

niezbyt wpływowe w Polsce) czerpały natchnienie ze wzorów rasistowskiej

polityki III Rzeszy. Kościół katolicki potępiał wprawdzie rasizm, lecz nie

przeszkadzało to zwolennikom radykalnego nacjonalizmu w uważaniu się za

katolików. Znany satyryk Benedykt Hertz pisał:

Powoływał się dureń na swe dokumenty,

że jest Polak rasowy od głowy do pięty.

- Dokument - ktoś mu rzecze - dowód papierowy:

o rasie decydują prababek alkowy27.

Niezależnie od stanowisk politycznych oraz pragnień rozmaitych środo-

wisk w Polsce nie było szans rozwiązania problemu mniejszości żydowskiej

bez istotnego postępu ekonomicznego, bez zlikwidowania lub co najmniej

wydatnego zmniejszenia, olbrzymiego bezrobocia w miastach.

Z żalem trzeba przyznać, iż rozmaitym antagonizmom sprzyjała gruntow-

na nieznajomość problemów mniejszości żydowskiej ze strony społeczeństwa

polskiego. Towarzyszyła temu daleko idąca izolacja religijnych środowisk

żydowskich od otoczenia. Umożliwiało to utrzymywanie się rozmaitych

niechętnych lub pogardliwych stereotypów. Tylko tym można wytłumaczyć

pojawianie się w poważnej prasie katolickiej - obok zdecydowanego potępie-

nia narodowego socjalizmu, a zwłaszcza rasizmu - poglądów w rodzaju, że

sukcesem partii hitlerowskiej jest: "[...] złamanie wpływów finansjery żydows-

kiej i jej wyzysku - a co ważniejsze sparaliżowanie Żydów w ich destrukcyjnej

i demoralizującej robocie w społeczeństwie [...]. Musiał uciekać Einstein ze

swym relatywizmem [...]"28.

37



Nawet przeznaczony dla dzieci szkolnych "Płomyk" zamieszczał (choć

rzadko) teksty, które utrwalały pogardliwy stereotyp Zyda i brzmiały obraź-

liwie dla czytelnika żydowskiego (przecież większość dzieci żydowskich uczyła

się w publicznych szkołach z polskim językiem nauczania):

Żydowska kapela - biedne Mośki chude

będą mieli czarny chałat, śmieszne pejsy rude.

Trzeba by ich wpuścić chyba do chrześcijańskiej szopki,

by śmieszyli Dzieciątko przez skoki i hopki.

Niechże będzie u wrót stajni i nędzny i brzydki

i te chude muzykanty: niedowiarki - Żydki29.

Również kwestia niemiecka miała aspekty ekonomiczne, gdyż umacnianie

się niemieckich organizacji nacjonalistycznych było ułatwione dzięki środkom

otrzymywanym z Niemiec. W ten sposób miały przewagę nad tymi siłami

społeczności niemieckiej w Polsce, które przeciwstawiały się nacjonalizmowi,

toteż nie otrzymywały pomocy z Berlina ani nie mogły liczyć na wsparcie

- choćby polityczne - władz polskich. Zwycięstwo Adolfa Hitlera w Niem-

czech sprzyjało umacnianiu nacjonalistycznych postaw wśród Niemców w Pol-

sce. Próby przeciwdziałania tendencjom hitlerowskim podejmowane przez

władze polskie nie miały szans większego powodzenia w sytuacji, gdy znaczna

część mniejszości niemieckiej odczuwała postanowienia traktatu wersalskiego

jako niesprawiedliwość, oddającą ją pod władzę lekceważonych Polaków.

Nie udało się w latach międzywojennych rozwiązać problemu mniejszości

narodowych w Polsce. Zbyt wiele obiektywnych przyczyn stało na prze-

szkodzie. Próby złagodzenia lub usunięcia konfliktów musiałyby mieć za

podstawę istotny postęp ekonomiczny i rozwiązanie zagadnień społecznych

- a na to nie było nadziei. Dodajmy zresztą, że nie mogłoby to wystarczyć.

Konflikty i niechęci na tle narodowym utrwaliły się przecież przez wiele

dziesięcioleci w świadomości antagonistycznych społeczności narodowych.

Niektóre przesądy miały za sobą autorytet religii i kilka stuleci tradycji.

Wyeliminowanie tych czynników wymagało znacznie więcej czasu niż dwa-

dzieścia jeden lat istnienia niepodległej Polski.

Stwierdzenie takie nie wyklucza krytycznej oceny polityki narodowoś-

ciowej państwa polskiego, a także stanowisk polityków, którzy zbyt rzadko

dostrzegali i rozumieli problemy mniejszości narodowych. Nie pociąga za

sobą także rezygnacji z krytyki nacjonalistycznych nurtów występujących

wśród mniejszości, które traktowały całe społeczeństwo polskie jako wrogów,

bez względu na to, że istniały ugrupowania polskie oraz wybitni pisarze

polityczni potępiający polski nacjonalizm.

4. Druga wojna światowa

Klęska wrześniowa była katastrofą dla społeczeństwa polskiego, lecz

w opinii niektórych nurtów politycznych wśród mniejszości narodowych

zdawała się otwierać szanse wybicia się na niepodległość. Nic dziwnego, że

w województwach wschodnich, zajętych przez armię radziecką, nowe władze

spotkały się początkowo z serdecznym powitaniem, nie tylko ze strony niezbyt

licznych komunistów, lecz także zwolenników niektórych innych ugrupowań.

Mogły więc korzystać ze współpracy - w tym z donosicielstwa - wielu osób,

które w ten sposób chciały załatwiać rozmaite porachunki, także osobiste.

Nieraz spotkać można opinię, że donosicielami byli ludzie spośród mniejszości

narodowych, ofiarą zaś padali Polacy. Bywało jednak również odwrotnie, gdy

Polak donosił na swego sąsiada odmiennej narodowości, powodując jego

aresztowanie, a nawet śmierć.

Zmianę sytuacji witało z obawą wiele osób dalekich od ruchu komunis-

tycznego, zwłaszcza należących do warstw posiadających; chłopi zabierali

wprawdzie pańską ziemię, lecz lękali się kolektywizacji. Pierwsze przedsię-

wzięcia władz radzieckich zdawały się rozpraszać niektóre przynajmniej

niepokoje. Umożliwiono uruchomienie licznych szkół z językami nauczania

białoruskim, ukraińskim oraz jidysz, czego domagali się bezskutecznie działa-

cze mniejszościowi od rządów polskich. Języki te wprowadzono do lokalnej

administracji, młodzież proletariacka zaś (także zresztą polska) zyskała

nieznane dawniej szanse awansu społecznego. Represje spotkały natomiast

tych przedstawicieli społeczeństwa polskiego, których uznano za należących

do warstw sprawujących władzę i uciskających proletariat, chłopów oraz

mniejszości.

Miało to jednak drugie oblicze. W ciągu krótkiego czasu uległy likwidacji

różnorodne organizacje uznane za obce ideologicznie nowemu systemowi lub

też jemu wrogie. Wielu działaczy oraz intelektualistów spośród mniejszości,

którzy przeciwstawiali się komunizmowi, trafiło do więzień, obozów lub

stanęło przed lufami plutonów egzekucyjnych. Z upływem miesięcy narastały

deportacje w głąb ZSRR osób uznanych za podejrzane. Zaczęła się realizować

groźba kolektywizacji. Represje dotknęły zwłaszcza Polaków, lecz po kilku

miesiącach dotkliwie ucierpiały także środowiska mniejszościowe. Część

zagrożonych zdołała uciec na teren okupacji niemieckiej. W tych warunkach

odradzały się nadzieje, że wkroczenie wojsk niemieckich poprawi sytuację.

Chyba największe złudzenia żywili Ukraińcy; wielu z nich miało nadzieję,

że Niemcy, po zajęciu terytorium Związku Radzieckiego, zezwolą na stworze-

nie jakiejś formy ukraińskiej państwowości. Próbą stworzenia faktów dokona-

nych była proklamacja odbudowy niepodległości Ukrainy z 30 czerwca 1941

r., lecz jej konsekwencją stało się tylko aresztowanie wielu polityków

ukraińskich. Ukraińskie koła polityczne - oraz społeczeństwo - stanęły

w obliczu niezmiernie złożonej sytuacji, gdy dosłownie żadna opcja polityczna

39

bufor

nie dawała jasnej perspektywy odzyskania niepodległości. Niektórzy działacze

ukraińscy współpracowali z Niemcami (włącznie do tworzenia formacji

wojskowych pod zwierzchnictwem Rzeszy), inni znaleźli się w obozie ich

przeciwników, lecz zarazem za wroga najważniejszego uważali ZSRR. Nie

zamierzali także pozwolić na ewentualne pozostanie województw zamiesz-

kałych przez Ukraińców w granicach przyszłej Polski. Natomiast polskie

władze emigracyjne - oraz związana z nimi konspiracja w kraju - postulo-

wały przywrócenie granicy ustalonej w traktacie pokojowym z 1921 r., która

dzieliła ziemie ukraińskie między Polskę a ZSRR. Nieustępliwe stanowisko

obu stron - przy czym polscy politycy odmawiali uznania Ukraińców za

równorzędnych partnerów podczas proponowanych przez nich negocjacji

- przekreśliło szanse kompromisu i wspólnej walki przeciwko wspólnemu

wrogowi.

Na tym tle doszło do bratobójczej wojny Polaków z Ukraińcami. Ukraiń-

ski historyk Jarosław Pełenśkyj pisał:

"Istnieją przekonywające argumenty na to, że ukraińskie nacjonalistyczne

podziemie miało zamiar <<depolonizować>> zachodnio-ukraińskie terytoria

- najczęściej drogą przymusowego wysiedlenia polskiej ludności oraz za

pomocą selektywnych akcji pacyfikacyjnych. Jest to jednak tylko jeden aspekt

sprawy. Z drugiej strony rząd polski i jego siły zbrojne, czyli AK, usiłowały

zrobić możliwie wszystko, ażeby utrzymać <<stan polskiego posiadania>> na

ziemiach ukraińskich i posługując się przy tym metodą terroru i działań

zbrojnych w celu urzeczywistnienia tego planu"3o.

W polskiej tradycji pozostała pamięć o licznych ofiarach morderstw

popełnianych przez niektóre ugrupowania ukraińskie, zwłaszcza na Wołyniu.

Na ten temat dysponujemy wieloma wspomnieniami oraz dokumentami. Ta

sama tradycja pomija jednak reakcje polskie, czyli zbiorowe represje w stosun-

ku do Ukraińców, a co więcej, nie widzi zróżnicowania postaw społeczeństwa

ukraińskiego, które częstokroć przeciwstawiało się zbrodniom. Byli przecież

Ukraińcy mordujący Polaków i Żydów, lecz inni Ukraińcy narażali nieraz

życie, aby ratować prześladowanych.

Stanowisko polskiej konspiracji dokumentuje meldunek gen. Tadeusza

Bora-Komorowskiego do Naczelnego Wodza z 1 marca 1944 r.:

"Aby przeciwdziałać wyniszczającej akcji ukraińskiej, Komenda Obszaru

[Galicji wschodniej - JT] nakazała natychmiastowe podjęcie na całym terenie

samoobrony i kontrakcji pacyfikacyjnej. [...] W wypadku większego nasilenia

mordów nakazano stosować odwet akcji pacyfikacyjnej przeciwko osiedlom

ukraińskim"31.

Polskie akcje odwetowe przeciwko wsiom ukraińskim pozostawiły trwałą

pamięć wśród Ukraińców, zwłaszcza tych, którzy ich osobiście doświadczyli.

W rezultacie okres drugiej wojny światowej wpłynął na utrwalenie się

wzajemnych negatywnych wyobrażeń.

Tak ostrych konfliktów nie znały stosunki polsko-białoruskie, jakkolwiek

lata wojny i okupacji pozostawiły również liczne i nieraz uzasadnione

wzajemne pretensje; konkretne zarzuty lub oskarżenia dotyczą wprawdzie

tylko niektórych osób lub środowisk, lecz stereotypowe myślenie obejmuje

nimi wszystkich przedstawicieli całego narodu. Niektórzy działacze białoruscy

żywili złudzenia co do niemieckich planów na wschodzie i usiłowali znaleźć

płaszczyznę do kompromisu - choćby taktycznego - z okupantem. Po-

wstały rozmaite lokalne organy białoruskie, podporządkowane władzom

niemieckim. Inni jednak działacze białoruscy przewidywali klęskę Rzeszy

i zamierzali jedynie wykorzystać przejściowy czas okupacji dla stworzenia

białoruskich instytucji narodowych i usiłowali podjąć współpracę z Armią

Krajową; kwestie te pozostają do dziś mało znane i niedostatecznie wyjaś-

nione. Wiadomo jednak, że niektórzy politycy białoruscy, pragnący niezależ-

ności swej ojczyzny, zginęli z rąk okupanta.

Rysowały się także przesłanki odnowionych konfliktów na tle społecznym.

Białoruski historyk Jerzy Turonek cytował wileńskie czasopismo konspiracyj-

ne Nowe Drogi (organ Stronnictwa Demokratycznego):

"[...] w lecie 1941 r. do opustoszałych dworów zaczęli powracać <<pano-

wie>>. Jedni wracali z ciężkiej, bezdomnej tułaczki z olbrzymim zapasem

doświadczeń i przemyśleń. Stosunek swój ze wsią starali się układać z taktem

i spokojem, kompromisowo. Ale inni wracali rozwścieczeni, pełni zapału

odwetowey, pod znakiem zemsty za to, co było. Rozpoczęły się gorszące sceny

gwałtów przy odbieraniu inwentarza martwego i żywego. Wielokrotnie

uciekano się do władz niemieckich o pomoc w dochodzeniu praw własności.

Władze niemieckie interweniowały z ochotą i <<kuły mordy>> chłopom w obro-

nie <<słusznych praw polskiego pana>>. Znamy nazwiska ludzi, którzy w oku-

pancie niemieckim widzieli protektora i obrońcę. Będą oni musieli ponieść

w przyszłości słuszną i surową karę. Dziś jednak fakt pozostaje faktem i oto

widzimy, jak wieś wileńska, która została w ciągu dwuletnich rządów

bolszewickich odkomunizowana, teraz zaczyna komunizować się"3z.

Jeśli nawet druga wojna światowa nie przyniosła w stosunkach między

Białorusinami i Polakami takich traged, jak bratobójcze walki między

Polakami a Ukraińcami, to przecież pozostawiła pamięć o donosach do władz

radzieckich i niemieckich składanych z obu stron, o aktach zemsty, a przede

wszystkim wzajemną nieufność.

Szczególnie tragiczny okazał się los ludności żydowskiej, skazanej przez

narodowy socjalizm na zagładę. Od pierwszych tygodni okupacji niemieckiej

wprowadzono rozmaite restrykcje dotyczące wyłącznie lub też w zaostrzonym

stopniu Żydów, w rozumieniu tzw. ustaw norymberskich. Ustawy te określały,

że Żydem jest ten, kto pochodzi od dziadków żydowskich. Innymi słowy,

prześladowaniom podlegali zarówno ludzie związani z tradycją i kulturą

żydowską, jak też ci, którzy tradycjom tym byli obcy, lecz mieli "niearyjskie"

pochodzenie.

Niejednokrotnie rozmaitym ograniczeniom podlegali wszyscy mieszkańcy

okupowanych ziem polskich, lecz restrykcje zaostrzano wobec Żydów. A więc

np. jeśli wprowadzano godzinę policyjną, wówczas Żydom zezwalano na

krótszy czas poruszania się po mieście. Wkrótce Żydzi musieli nosić specjalne

oznaczenia; stała się nim powszechnie - po przejściowym okresie różnych

40 41

lokalnych zarządzeń - opaska na rękę z tzw. gwiazdą Dawida. Zakazano im

wykonywania wielu zawodów, natomiast wprowadzono przymus pracy na

rzecz okupanta. Kolejnym etapem było utworzenie zamkniętych dzielnic

żydowskich (gett), gdzie panowały warunki sprzyjające wysokiej śmiertelności

niezależnie od doraźnych egzekucji, a wreszcie zorganizowanie obozów

zagłady, których jedynym celem było masowe, skuteczne i szybkie mor-

dowanie wysyłanych tam ludzi.

Tragedia narodu żydowskiego pod okupacją była zjawiskiem wyjątko-

wym. To prawda, że społeczeństwo polskie (oraz społeczeństwa niektórych

innych krajów okupowanych) poniosło olbrzymie straty ludzkie. System

administracji okupacyjnej został tak zbudowany, że praktycznie każdy - aby

przeżyć - musiał naruszać obowiązujące nakazy oraz zakazy, za co groziły

surowe kary, aż do kary śmierci włącznie. Administracja okupacyjna niejed-

nokrotnie stosowała represje zbiorowe z powodu czynów, za które poszczegól-

ne ofiary nie mogły ponosić żadnej odpowiedzialności. Nawet napad na

Niemca o charakterze kryminalnym groził rozstrzelaniem dziesiątków niewin-

nych osób. Można więc powiedzieć bez przesady, że życie przeciętnego

mieszkańca okupowanych ziem polskich zależało od przypadku, nieraz od

samowoli pijanego Niemca. Niektóre środowiska polskie zostały z góry

skazane na zagładę, by przekreślić możliwość rozwoju ruchu oporu.

Przy tym wszystkim istniały znaczne szanse przeżycia; pomimo olbrzymich

strat naród polski przetrwał okupację. Odmienna była sytuacja Żydów.

Okupant uznał, że samo ich istnienie jest przestępstwem, toteż każdy Żyd (a

także Polak posiadający Żydów wśród swych przodków) został skazany na

śmierć za to tylko, że pochodził od żydowskich dziadków. Stwierdzenie faktu

"niearyjskiego" pochodzenia oznaczało przypieczętowanie losu ofiary. Nieraz

oznaczało zastrzelenie na miejscu, innym razem skierowanie do getta, następ-

nie do obozu zagłady. Ocalić się mogli ci, którzy zdołali schronić się poza

zasięgiem władzy niemieckiej, natomiast pod okupacją - jeśli potrafili ukryć

swą tożsamość (zazwyczaj dzięki pomocy przyjaciół), przetrwać w, kryjówkach

(znów zależni od pomocy z zewnątrz) lub też przeżyć w oddziale partyzanc-

kim. Wszelka pomoc - nawet w postaci podania żywności - udzielona

Żydowi groziła śmiercią, toteż nie tak wielu znalazło się ofarnych ludzi,

gotowych do udostępnienia mieszkania prześladowanym, zaopatrzenia ich

w fałszywe papiery, ewentualnie zbudowania kryjówki i opieki nad nią.

Ważną rolę w akcji pomocy odegrała Rada Pomocy Żydom, powołana przez

konspirację związaną z rządem emigracyjnym w Londynie. Najbardziej

ofarne przedsięwzięcia w porównaniu z liczbą osób potrzebujących pomocy

okazały się kroplą w morzu.

Znaleźli się również ludzie gotowi do czerpania korzyści z cudzej tragedii.

Groźbą wydania człowieka ukrywającego się poza gettem, który podlegał

"ustawom norymberskim", wymuszali okup. Nieraz prowadziło to do śmierci

ofiary, pozbawionej w ten sposób środków niezbędnych do życia, a przede

wszystkim do zdobycia nowej kryjówki. W innych przypadkach wydawali

ukrywających się w ręce niemieckie. Smutną rolę odegrało wielu funk-

cjonariuszy tzw. policji granatowej, polskiej formacji podporządkowanej

okupantowi.

Innym problemem ciążącym nad stosunkami polsko-żydowskimi jest

znikoma pomoc wojskowa dla powstańców w getcie warszawskim, którzy

wiosną 1943 r. chwycili za broń. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że

dostawy broni dla organizacji wojskowych w getcie były niezmiernie skromne,

jakkolwiek walczący znajdowali się w śmiertelnym zagrożeniu i mogli oczeki-

wać pomocy jedynie od polskiej konspiracji po "stronie aryjskiej". Zarazem

pamiętać należy, że w tym czasie cała konspiracja na ziemiach polskich

odczuwała dotkliwy brak uzbrojenia, w porównaniu ze stanem liczebnym

szeregów. Względy strategiczne nakazywały przygotowywanie się do decydu-

jącej walki w momencie wycofywania sił okupanta z Polski. Powstanie

w getcie miało wprawdzie olbrzymie znaczenie moralne, jako pierwsze zbrojne

wystąpienie na taką skalę w okupowanej Europie, lecz nie mogło wpłynąć na

bieg wojny. Można więc zrozumieć przyczyny tego, że komenda Armii

Krajowej nie decydowała się na dostarczenie znacznej części swej broni dla

getta, aczkolwiek - proporcjonalnie do swych możliwości - zrobiła wiele.

Bojownicy getta nie mieli jednak czasu, by czekać na zmianę sytuacji na

frontach, podjąć musieli walkę natychmiast - lub pójść bez oporu na śmierć.

Trudno więc dziwić się ich rozgoryczeniu, gdy otrzymali tak mało broni

- w stosunku do potrzeb.

Hitlerowcy rozpoczęli także systematyczne mordowanie Romów, których

kierowano na równi z Żydami do obozów zagłady. Los ich jest nadal mało

znanym fragmentem dziejów okupacji.

Okupacja hitlerowska zmieniła całkowicie obraz stosunków między Pola-

kami a Niemcami. Generalnie rzecz biorąc, Niemcy stali się warstwą panującą

i uprzywilejowaną pod wieloma względami. Spośród mniejszości niemieekiej

zamieszkałej od dawna w Polsce rekrutowało się niemało niebezpiecznych

współpracowników władz okupacyjnych, znających dobrze stosunki polskie.

Większość zapewne ograniczała się do czerpania korzyści materialnych,

polegających m.in. na przejmowaniu mienia Polaków (przede wszystkim na

ziemiach włączonych do Rzeszy) oraz Żydów, na otrzymywaniu znacznie

większych przydziałów żywności. Ci wszyscy - mniej lub bardziej gorliwi

- sojusznicy okupanta byli najbardziej widoczni przez zewnętrznego obser-

watora.

Stosunkowo nie tak wielu Niemców zachowało lojalność wobec Rzeczypo-

spolitej; przyznać należy, iż podobna postawa groziła poważnymi niebez-

pieczeństwami, toteż nie mogła być zjawiskiem powszechnym. Przypadek

łódzkiego przemysłowca narodowości niemieckiej, który odmówił formalnego

zgłoszenia się na niemiecką listę narodową i został rozstrzelany, stanowił

wymowne ostrzeżenie dla innych. Wiadomo też, iż obywatele polsey narodo-

wości niemieckiej trafiali do obozów koncentracyjnych, gdy decydowali się na

odmowę przyjęcia obywatelstwa Rzeszy wraz ze wszystkimi tego konsekwen-

cjami. Pomimo zagrożenia, poszczególni przedstawiciele niemieckiej mniej-

szości znaleźli się również w szeregach polskiej konspiracji. Niektórzy mogli

42 43

nawet wykorzystać w interesie ruchu oporu swą formalną przynależność do

narodu panów. Z natury rzeczy fakty takie nie mogły być znane w społeczeń-

stwie polskim podczas okupacji; także po wyzwoleniu pozostały wiadome

nielicznym tylko zainteresowanym. Prawdopodobnie do walki przeciwko

hitleryzmowi przystępowali najczęściej przedwojenni działacze niemieckiej

socjaldemokracji w Polsce - o ile zdołali uniknąć aresztowania i zesłania do

obozu.

5. Mniejszości narodowe

w Polsce po 1945 r.

Druga wojna światowa oraz jej konsekwencje całkowicie zmieniły obraz

mniejszości narodowych w Polsce. Zagłada ludności żydowskiej, następnie zaś

zmiany granic i wysiedlenie ludności niemieckiej spowodowały redukcję liczby

wszystkich grup mniejszościowych. Dopełniły tego powojenne ruchy migracyj-

ne. Według bardzo niedokładnych szacunków sądzić można, iż około 1954 r.

mniejszości narodowe liczyły w Polsce około 650 tys. osób, czyli około

2,5% ludności. Dane te przedstawił Andrzej Kwilecki.

Szacunek ficzby mniejszości narodowycb w Polsce około 1954r.

Narodowość liczba odsetek o#ółu

w tys. ludności

Niemcy 200 0,7

Ukraińcy 162 0,6

Białorusini 148 0,6

Żydzi 70 0,3

Słowacy 19 0,1

Rosjanie 17 0,1

Romowie 12 0,0

Litwini 9 0,0

Grecy i Macedończycy 9 0,0

Czesi 2 0,0

Źródło: A. Kwilecki, Mniejszości narodowe w Polsce Ludowej.

"Kultura i Śpołeczeństwo" 1963 nr 4, s. 98.

Liczby te mają jednak bardzo przybliżony charakter i prawdopodobnie są

zbyt niskie. Co więcej - podobnie, jak szacunki dla okresu międzywojennego

- pomijają istnienie środowisk o niesprecyzowanej świadomości narodowej

lub znajdujących się na pograniczu rozmaitych kultur.

Jakkolwiek jednak będziemy szacować liczebność mniejszości narodo-

wych, nie ulega wątpliwości, iż - wbrew poglądom lansowanym zwłaszcza

w latach siedemdziesiątych - obywatelami polskimi po drugiej wojnie

światowej pozostała znaczna liczba ludzi należących do mniejszości narodo-

wych, aczkolwiek nieporównywalnie mniejsza niż przed 1939 r.

Okupacja pozostawiła dotkliwe ślady w świadomości społecznej, niejedno-

krotnie wzmagając urazy i zaostrzając konflikty ukształtowane w poprze-

45

dnich dziesięcioleciach. Ostre sprzeczności polityczne pierwszych lat po

zakończeniu wojny dodatkowo komplikowały stosunki między polską więk-

szością a mniejszościami narodowymi.

Doświadczenia okupacyjne umocniły negatywny stereotyp Niemca w spo-

łeczeństwie polskim. Na mocy uchwał konferencji w Poczdamie (17 lipca

-1 sierpnia 1945 r.) więszość ludności niemieckiej musiała opuścić Polskę,

toteż jej położenie w pierwszych latach po wojnie miało cechy tymczasowości.

Wysiedlenie było rodzajem represji zbiorowej, lecz zapewne stało się koniecz-

nością. Hitleryzm pozostawił w spadku powszechną w Polsce nienawiść do

Niemców i trudno sobie było wówczas wyobrazić perspektywę normalnego

współżycia obu narodów na jednej ziemi. Minęło parę dziesięcioleci, nim

biskupi polscy napisali w liście do biskupów niemieckich "przebaczamy

i prosimy o przebaczenie" - nie znajdując zresztą jeszcze zrozumienia wśród

dużej części polskiego społeczeństwa. Wysiedlenie stało się jednak dramatem

dla ludzi, zmuszonych do opuszczenia miejsc rodzinnych. Niektórzy de-

klarowali narodowość polską i zdołali pozostać, lecz za wysoką cenę skrywa-

nia swej tradycji narodowej i kultury, a w konsekwencji także wyrzeczenia się

języka ojczystego.

Niefortunna polityka władz (czasem zwykła głupota lub chęć korzyści

materialnych) wobec miejscowej ludności w niektórych regionach ziem odzys-

kanych - przede wszystkim na Mazurach i Warmii - spowodowała, że

wyjechała także część osób związanych z kulturą polską. Wyjeżdżali często

również ludzie mówiący miejscowymi dialektami polskimi, lecz nie uważający

się ani za Polaków, ani za Niemców. Dla nich wyjazd do Niemiec był tragedią

tym większą, że udawali się do kraju, z którym nic ich nie łączyło, natomiast

musieli porzucić ojczyznę.

Niechęć polskiego otoczenia, a także nie uregulowane położenie prawne

Niemców pozostałych w Polsce stanęły początkowo na przeszkodzie zor-

ganizowaniu ich życia społecznego i kulturalnego. Ograniczenia prawne

zniesiono dopiero po zakończeniu przesiedleń i rozwiązaniu problemu osób,

które podczas okupacji odstąpiły - z rozmaitych przyczyn - od narodowo-

ści polskiej, podpisując niemiecką listę narodową (tzw. volksdeutsche). Na-

stąpiło to w lecie 1950 r.

W stosunku do pozostałych mniejszości narodowych nie istniały żadne

ograniczenia prawne. Porozumienia Polski z radzieckimi republikami Biało-

rusią, Litwą oraz Ukrainą przewidywały możliwość dobrowolnego wyjazdu

z Polski; skorzystało z tej umowy stosunkowo niewielu Białorusinów i Lit-

winów, znacznie więcej Ukraińców (lecz w ich wypadku trudno mówić

o rzeczywistej dobrowolności wyjazdów). Założeniem nowych władz polskich,

odwołujących się do tradycji demokratycznych oraz internacjonalistycznych,

było zagwarantowanie równych praw i możliwości rozwoju kultur mniejszości

narodowych. Z tych względów w środowiskach białoruskich, ukraińskich oraz

żydowskich witano często utworzenie Polski Ludowej z nadzieją, że zdoła

rozwiązać trudne problemy narodowe, zrywając z dyskryminacyjn# polityką

realizowaną przed 1939 r. Wielu Białorusinów na Białostocczyźnie i Ukraińców

na Rzeszowszczyźnie uczestniczyło w terenowych organach władzy powstają-

cych po wyzwoleniu oraz w działalności Polskiej Partii Robotniczej. Po-

wstawały organizacje żydowskie, a niektórzy Żydzi odegrali istotną rolę

w kształtowaniu aparatu państwowego. Znany działacz syjonistyczny Emil

Sommerstein wszedł nawet do Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego

(emigrował w 1946 r.).

Wśród społeczności mniejszościowych istniały także nurty opozycyjne

wobec nowej władzy. Ujawniły się przede wszystkim wśród Ukraińców. Z lat

okupacji niemieckiej pozostały oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, która

znajdowała się w konflikcie z Armią Krajową, lecz przede wszystkim

zwalczała komunistów. Z oddziałami tymi toczyło zaciętą wojnę Wojsko

Polskie. Nielegalnie istniała religijna partia żydowska Agudas Isroel, której

władze nie chciały zezwolić na działalność.

W okresie bezpośrednio po wyzwoleniu rozgorzała w Polsce ostra walka

polityczna, której elementem były działania oddziałów partyzanckich, uznają-

cych - nieraz zresztą tylko deklaratywnie - autorytet polskiego rządu

emigracyjnego, przeciwko władzy ludowej. W walce tej polska prawica

posługiwała się także argumentem nacjonalistycznym. PKWN, a następnie

Rząd Tymczasowy określano jako zdominowane przez Żydów, służących

interesom radzieckim. Niektóre grupy zbrojne zabijały zarówno członków

PPR, jak też Żydów, bez względu na ich stanowisko polityczne (wyciągano ich

nieraz z pociągów i na miejscu mordowano). Według szacunków od wy-

zwolenia do lata 1947 r. zginęło ich około I 500. Trudno byłoby jednak ustalić,

ilu zamordowano dlatego, że należeli do PPR lub brali udział w organach

władzy ludowej, ilu natomiast stało się ofiarami nienawiści narodowej lub

zwykłego bandytyzmu. Szczególny rozgłos zyskał pogrom w Kielcach w lipcu

1946 r., spowodowany plotką o jakoby popełnionym "mordzie rytualnym"

(domniemana ofiara porwania znalazła się po paru dniach spędzonych na

wsi). Ofiarą tłumu padło 42 zabitych. Stanowisko biskupów polskich okazało

się dwuznaczne. Prymas ks. August Hlond, potępiając morderstwa stwierdził

zarazem o stosunkach między Polakami a Żydami:

"[. . .) fakt, że warunki te psują się, należy w dużym stopniu przypisać

Żydom, którzy zajmują dziś kierownicze stanowiska w rządzie polskim

i usiłują wprowadzić strukturę rządową, której większość narodu nie życzy

sobie" 33.

Biskup lubelski ks. Stefan Wyszyński oświadczył zaś delegacji żydows-

kiej :

"Na procesie Bejlisa zebrano dużo dawnych i współczesnych ksiąg

żydowskich, lecz kwestia używania przez Żydów krwi nie została decydująco

rozwiązana" 34.

Wiele musiało upłynąć lat, nim ten sam duchowny, już jako kardynał

i prymas Polski, zajął godne szacunku stanowisko, potępiając przejawy

antysemityzmu.

Dopiero w 1991 r. biskupi potrafili odróżnić społeczność żydowską od

ludzi biorących udział w sprawowaniu władzy. W liście pasterskim,

46 47

odczytanym z ambon 20 stycznia 1991 r., stwierdzili: "Jesteśmy świadomi, że

u wielu naszych rodaków żywa jest ciągle pamięć krzywd i niesprawiedliwości

wyrządzonych przez powojenne rządy komunistyczne, w których uczestniczyli

także ludzie pochodzenia żydowskiego. Przyznać jednak musimy, że źródłem

inspiracji ich działania nie było zapewne ani ich pochodzenie, ani też religia,

ale ideologia komunistyczna, od której sami Żydzi zresztą zaznali wiele

niesprawiedliwości" 3 s.

Antysemickie akcje nabierają szczególnej wymowy jeśli zważyć, że ofiarą

zbrodni padali nieliczni ocalali przedstawiciele narodu skazanego na zagładę

przez hitleryzm. Mordowano nieraz ludzi, którzy przeżyli okupację dzięki

poświęceniu Polaków, chroniących ich przed okiem policjanta, szpicla i żan-

darma.

Polskie podziemie zabijało także ludzi innych narodowości. Na Białostoc-

czyźnie ginęli Białorusini, na Rzeszowszczyźnie - Ukraińcy. Pretekstem były

zarzuty współpracy z władzami radzieckimi po 17 września 1939 r., często

fałszywe. Czgściej powodem bywało oskarżenie o współpracę z władzą

ludową. Represje oddziałów konspiracyjnych wywoływało korzystanie z refor-

my rolnej lub dostarczanie obowiązkowych dostaw produktów rolnych.

Lewicowi działacze ukraińscy ginęli także razem z Polakami z rąk UPA. Na

Białostocczyźnie notowano wypadki zabójstw terrorystycznych, by zmusić

Białorusinów do porzucenia rodzinnych wsi i wyjazdu do ZSRR. Na południu

wyjazdy Ukraińców - na podstawie umowy polsko-radzieckiej - traciły

dobrowolny charakter i następowały pod naciskiem. Nawet nieliczna mniej-

szość czeska w województwie łódzkim ucierpiała od terroru grup zbrojnych

o charakterze na poły nacjonalistycznym, na poły bandyckim.

Specyficznym zagadnieniem było przesiedlenie Ukraińców z pohidnio-

wo-wsehodniej części państwa na ziemie zachodnie i północne, znane pod

nazwą "akeji Wisła". Dotknęło tych, którzy nie chcieli (często się obawiali)

skorzystać z możliwości wyjazdu na Ukrainę radziecką i pragnęli pozostać

w rodzinnych okolicach. Władze polskie nie traktowały przesiedlenia jako

represji, lecz jako sposób likwidacji oddziałów UPA. 24 kwietnia 1947 r. rząd

podjął uchwałę, w której m.in. czytamy:

"W związku z koniecznością dalszej normalizacji stosunków w Polsce

dojrzała całkowicie sprawa zlikwidowania działalności band UPA. Celem

wykonania tego zadania Prezydium Rady Ministrów uchwala: l. Minister

obrony narodowej w porozumieniu z ministrem bezpieczeństwa publicznego

wydzieli odpowiednią liczbę jednostek wojskowych w celu przeprowadzenia

akcji oczyszezenia zagrożonego terenu i likwidacji band UPA [. . .] 3. Państ-

wowy Urząd Repatriacyjny przeprowadzi akcję przesiedleńczą ludności ukraiń-

skiej i ludności zamieszkałej na terenach, gdzie działalność band UPA może

zagrażać ich życiu i mieniu"36.

Masowy charakter przesiedleń odczuła ludność ukraińska jako rodzaj

odpowiedzialności zbiorowej, obejmującej wszystkich z powodu działalności

pewnej grupy. Przesiedlenia objęły także Ukraińców działających w lewicowych

partiach politycznych, w tym w PPR. Dodatkową uciążliwością stało się

rozproszenie przesiedleńeów. Miało zapobiec ponownemu nawiązywaniu

kontaktów przez konspiracyjne organizacje ukraińskie oraz sprzyjać adaptacji

w nowym otoczeniu, lecz służyło zarazem asymilacji narodowej. Innymi

słowy, dostrzec można w tej akcji element dyskryminacyjny, tym bardziej że

przesiedlenie objęło również wsie w okolicach, do któryeh nie docierały

oddziały UPA.

Osoby podejrzane o współpracę z UPA osadzano w obozie koncentraeyj-

nym w Jaworznie. Pisze o nim historyk Jewhen Misiło:

"Kogo więziono w Jaworznie? W pierwszej fazie akcji <<Wisła>> obowiązy-

wało jedno kryterium: podejrzenie o współpracę z UPA. To wystarczyło, żeby

za obozowymi drutami znaleźli się księża (22 greekokatolickich i 5 prawosław-

nych), nauczyciele, lekarze, słowem przedstawiciele nielicznej ukraińskiej

inteligencji. Jednak główną masę więźniów tworzyli ukraińscy chłopi, były

wsie, z których zgodnie z zasadą zbiorowej odpowiedzialności wywożono do

obozu po kilkadziesiąt osób, włącznie z kobietami i dziećmi, inwalidami,

ludźmi podeszłego wieku"3#.

Obóz istniał od 5 maja 1947 r. do 8 stycznia 1949 r.; przeszło przez niego

około 4 tys. osób, z których ponad 150 zmarło. W obozie panował głód, straże

brutalnie znęcały się nad więźniami.

Jakkolwiek w Polsce nie istniały prawne zakazy migracji wewnętrznych

(poza zakazami meldunków w niektóryeh wielkich miastaeh), w latach

następnych stworzono nieformalne ograniczenia uniemożliwiające Ukraińcom

powrót do ich ojczystych stron. Niewiele zmieniło się pod tym względem

nawet po uchwale Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robot-

niczej z kwietnia 1957 r., zezwalającej niektórym rodzinom ukraińskim na

powrót. W ciągu następnego roku skorzystało z tego około 5 tys. rodzin,

jakkolwiek zainteresowanych było więcej. Ograniczenia meldunkowe w okoli-

cach, z których wysiedlono Ukraińców, obowiązywały jeszcze w latach

siedemdziesiątych.

Powojenne konflikty polityczne oraz działalność polskich oddziałów

partyzanekich po 1944 r. nałożyły się na trwałą pamigć o dyskryminacji

mniejszości narodowych w Polsce między wojnami oraz na świeże wspo-

mnienia z lat okupacji. Dla niektórych środowisk mniejszościowych wynikał

stąd wniosek, że jedynym dla nich oparciem w Polsce są partie lewicowe

i stworzona przez nie władza ludowa. Już w końeu 1945 r. ukazał się dekret

przewidujący surowe kary za wzniecanie waśni na tle różnic narodowych lub

religijnych. Nastroje sympatii dla władzy ludowej wywoływały tym ostrzejsze

reakcje polskich nacjonalistów.

Inne środowiska mniejszościowe umacniały się natomiast w przekonaniu

o odwiecznym polskim nacjonalizmie. Pogrom kielecki przyczynił sig w rezul-

taeie do fali emigracyjnej wśród Żydów, obawiających się powtórzenia tragedii.

Białorusini i Ukraińcy przeważnie nie emigrowali, lecz utrwalała się wśród nich

nieufność i obawa przed polskim otoczeniem. Szczególnie trudna okazała się

sytuacja przesiedlonych Ukraińców, gdyż w potocznym wyobrażeniu wszystkich

ich obciążała odpowiedzialność za współpracę z Niemcami i zabójstwa Polaków.

4g 49

Okres bezpośrednio powojenny pozostawiał więc w świadomości mniejszo-

ści narodowych oraz społeczeństwa polskiego pamięć o zaognionych konflik-

tach i nacjonalizmie. Zarazem w tym właśnie czasie powstały warunki, które

umożliwiły - przynajmniej niektórym mniejszościom - rozwój aktywności

społecznej i kulturalnej.

Wyrażały się one w ustawowym zapewnieniu równości wszystkich obywa-

teli, potępieniu nacjonalizmu przez państwo i przychylnym klimacie ze strony

PPR oraz PPS w stosunku do inicjatyw ze strony mniejszości.

W największym stopniu wykorzystała to społeczność żydowska. Wojnę

przeżyło - w Polsce lub poza jej granicami - wielu działaczy i twórców

kultury, którzy podjęli pracę nad odrodzeniem życia żydowskiego w Polsce.

Powstał Centralny Komitet Zydów w Polsce oraz partie polityczne i rozmaite

organizacje, czasopisma, teatry, wydawnictwa, szkoły (z językiem nauczania

hebrajskim lub jidysz). Ścierały się dwie koncepcje: jedna reprezentowana

przez Bund oraz PZPR uznawała Polskę za ojczyznę polskich Żydówů drugą

głosiły ugrupowania syjonistyczne, które uważały działalność w Polsce za

przygotowanie do życia w przyszłym państwie żydowskim. Obawy wywołane

wystąpieniami polskich nacjonalistów sprzyjały emigracji, a w tym samym

kierunku działały także przemiany polityczne w Polsce czyli umacnianie

dominacji PZPR. Kolejne fale emigracyjne (1946 1949, po 1956 r. i po 1968 r.)

spowodowały, że dziś pozostało tylko kilkanaście tysięcy Żydów w Polsce

i nieliczne instytucje żydowskie.

Inne mniejszości narodowe nie miały bezpośrednio po wojnie kadr

zdolnych do utworzenia i kierowania różnorodnymi organizacjami i instytu-

cjami. Białorusini i Ukraińcy byli przeważnie chłopami; niezbyt liczni działa-

cze angażowali się w życiu lokalnym, a inni - dystansujący się od lewicy

- pozostawali bierni w obawie przed represjami lub wywiezieniem do ZSRR.

Musiało upłynąć wiele lat, nim z tych środowisk wyrosła inteligencja

i działacze, mający ambicje rozwoju narodowych kultur.

W szczególnym położeniu znaleźli się Romowie. Wędrowny tryb życia nie

poddawał się kontroli władz, usiłowano więc zmienić go metodami admini-

stracyjnymi argumentując błędnie, że we współczesnym społeczeństwie nie

może być miejsca dla koczowników. Metody zastosowane wobec tej społecz-

ności, by zmusić jej członków do osiedlenia się i asymilacji w polskim

środowisku, zawiodły oczekiwania inicjatorów. Narzucane obce Romom

warunki bytowania spowodowały natomiast wśród nich zwiększoną śmiertel-

ność oraz dramaty ludzi, zmuszonych do zerwania z tradycją. Z drugiej strony

kontlikty wyrastające na tym tle sprzyjały umacnianiu tradycyjnych stereoty-

pów w społeczeństwie polskim i w skrajnych przypadkach stwarzały atmo-

sferę, w której zrodził się pogrom Romów w Koninie w 1988 r., gdy tylko

interwencja organów bezpieczeństwa uratowała ofiary napaści fanatycznego

tłumu. Pod koniec czerwca 1991 r. nastąpił pogrom w Mławie.

Po wojnie odrodziły się szkoły białoruskie na Białostocczyźnie, które

istniały tam w latach wojny. Prace nad ich tworzeniem rozpoczęły się już

w sierpniu 1944 r. z inicjatywy miejscowej ludności, w stopniu na jaki

pozwalały trudności lokalowe, obecność nauczycieli oraz podręczniki. We

wrześniu 1944 r. uruchomiono 81 szkół powszechnych z białoruskim językiem

nauczania, 9 szkół białorusko-polskich i 3, w których białoruski był jednym

z przedmiotów. Powstały też trzy szkoły średnie. Analogicznie uruchamiano

szkoły słowackie na Spiszu i Orawie.

Już jednak od jesieni 1945 r. lokalne władze w Białymstoku zaczęły stawiać

przeszkody oświacie białoruskiej. Zwyciężało przekonanie, że po zakończeniu

przesiedleń na mocy porozumienia z ZSRR brak uzasadnienia, by w Polsce

istniały nadal instytucje służące potrzebom mniejszości narodowych. W roku

szkolnym 194647 pracowało zaledwie 6 szkół białoruskich.

Ludność niemiecka nie miała zupełnie własnych szkół; część dzieci pozos-

tała bez nauki, inne chodziły do szkół polskich. Podobnie nie istniały szkoły

ukraińskie, gdyż stał temu na przeszkodzie proces przesiedleń, a następnie

rozproszenie Ukraińców. Jak się zdaje, prz‚ważało przekonanie o możliwości

szybkiej asymilacji przesiedleńców.

Niekorzystny stan zaczął ulegać zmianie od 1949 r., w wyniku uchwały

Sekretariatu PZPR z 28 czerwca tego roku. Najwcześniej odradzały się szkoły

białoruskie. Od 1950 r. zaczęto uruchamiać szkoły niemieckie. Formalne

uregulowanie ich położenia nastąpiło w 1952 r., gdy powstały także szkoły

ukraińskie i litewskie. Podjęto prace nad podręcznikami dla szkół mniejszoś-

ciowych, dostosowanymi do programów nauczania obowiązujących w Polsce.

Od połowy lat pięćdziesiątych rozpoczął się ponowny zmierzch szkół

mniejszościowych. Emigracja Niemców i Żydów umożliwiona po 1956 r.

spowodowała zmniejszenie liczby dzieci w wieku szkolnym, a zatem ogranicze-

nie liczby szkół, a wreszcie ich likwidację. Względy praktyczne przyczyniły się

do wypierania szkół z białoruskim językiem nauczania przez szkoły polskie

z dodatkową nauką języka białoruskiego. Analogiczne zjawisko dotyczące

szkół ukraińskich datowało się od końca lat pięćdziesiątych.

Doświadczenie bowiem uczyło, że wielu absolwentów szkół z niepolskim

językiem nauczania napotykało kłopoty w ciągu dalszej nauki, z powodu

niedostatecznej znajomości języka polskiego. Na takie tendencje wpływało

także niechętne mniejszościom stanowisko wielu przedstawicieli aparatu

państwowego oraz działaczy PZPR. Odbijało się to niekorzystnie na znajomo-

ści dorobku kultury własnych narodów przez młodzież ze środowisk mniej-

szościowych. Natomiast utrzymywały się szkoły litewskie i słowackie.

W latach pięćdziesiątych zaczęły także powstawać rozmaite formy or-

ganizacyjne życia kulturalnego i społecznego mniejszości narodowych. Za-

częły wychodzić czasopisma w językach ojczystych (prasa niemiecka zanikła

wraz z emigracją redaktorów). Powstawały zespoły artystyczne, nawiązujące

do tradycji sztuki ludowej. Wkrótce powstały towarzystwa społeczno-kul-

turalne, które przejęły patronat nad życiem kulturalnym i wydawnietwami.

W tym czasie PZPR podjęła zwalczanie nacjonalizmu skierowanego

przeciwko mniejszościom narodowym, przede wszystkim we własnych szere-

gach. Sprzyjało to rozwojowi aktywności działaczy mniejszościowych, a zwła-

szcza zwiększeniu ich udziału w lokalnych organach władzy oraz w miejs-

50 51

cowych instytucjach partyjnych. W latach 19671968 sytuacja uległa jednak

zmianie. Wewnętrzne konflikty w PZPR doprowadziły do tego, że jedna

z frakcji inspirowała propagandę o charakterze antysemickim, kryjącą się pod

płaszczykiem "walki z syjonizmem". Tendencje te odbiły się ujemnie także na

stosunku do innych mniejszości, zwłaszcza do Białorusinów i Ukraińców. Po

1970 r. w oficjalnej propagandzie zaczęła dominować teza o jednolitości

narodowej mieszkańców Polski. Zmiany struktury narodowościowej po 1944 r.

uznawano jako polityczny sukces Polski Ludowej, która jakoby zlikwidowała

problem mniejszości narodowych.

Powodowało to usuwanie się działaczy mniejszościowych od udziału

w życiu publicznym. Niektórzy ograniczali się do aktywności w stowarzysze-

niach mniejszościowych, inni kamuflowali się przed otoczeniem, zachowując

język ojczysty i narodowe tradycje wyłącznie w gronie rodzinnym. Doszło do

zlikwidowania niektórych społecznych inicjatyw kulturalnych (zespoły artys-

tyczne, muzeum białoruskie) oraz do daleko idącego ograniczenia publikacji

w językach innych niż polski.

Odczuły to zwłaszcza środowiska intelektualne, tracąc niemal całkowicie

możliwość publikacji dzieł w ojczystych językach.

Pewna poprawa, choć niewystarczająca, zarysowała się dopiero w ostatnim

dziesięcioleciu. Kształtowanie demokratycznej Rzeczypospolitej oraz zasad-

nicze zmiany w stosunkach Polski z jej sąsiadami stwarzają szanse normalnego

rozwiązywania problemów mniejszości narodowych. Nie należy oczekiwać

jednak jakiegoś automatyzmu. Swoboda druku oraz słowa umożliwiła ujaw-

nienie się rozmaitych dawnych stereotypów, upatrujących w istnieniu mniej-

szości nawet nielicznych - groźbę dla narodu polskiego. Okazało się, że

w minionych dziesięcioleciach zewnętrznej dominacji światopoglądu propago-

wanego przez PZPR, która głosiła oficjalnie internacjonalizm, niewiele zrobio-

no dla przezwyciężenia uproszczonych wyobrażeń o świecie, a przede wszyst-

kim o obywatelach Rzeczypospolitej narodowości innej niż polska. Niechęci

na tle różnic narodowych traktowano raczej jako wstydliwą chorobę, o której

się nie mówi, lecz także nie leczy. Znajomość zagadnień istotnych dla

mniejszości narodowych w społeczeństwie polskim była znikoma. Jest to

istotne zagrożenie dla kształtowania demokratycznych stosunków w naszym

kraju, gdyż tam, gdzie brak informacji oraz znajomości rzeczy, rodzą się mity

sprzyjające konfliktom. Te zaś mogą być - jak uczy doświadczenie historycz-

ne - łatwo wykorzystane przez politycznych awanturników lub zwolenników

twardej ręki władzy państwowej.

Przypisy

1 W. Kętrzyński, Z księgi pieśni człowieka niemczonego. Olsztyn 1980, s. 55-57

(przekład Erwina Kruka)

z Por. szerzej Wł. J. Zaleski, Międzynarodowa ochrona mniejszości. Warszawa I932, s. 12-14.

' Juliusz Bardach, O dawnej i niedawnej Litwie. Poznań 1988, s. 20l. Data wysłania listu,

wskazana przez Bardacha, nie zgadza się z biografą J. Radziwiłła w Polskinr Slo#rntku

Biograficznym.

' Jidysz powstał na podstawie niektórych dialektów germańskich i ukształtował się ostatecznie

w XIX w. jako odrębny język, z własną strukturą i słownictwem (częściowo pochodzenia

hebrajskiego i słowiańskiego). Błędne jest, spotykane niekiedy, utożsamianie go z językiem

hebrajskim. Zarówno jidysz jak hebrajski używają tego samego alfabetu, choć wartość fonetycz-

na poszczególnych znaków bywa odmienna.

5 J. Słomka, Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do dni dzisiejszych. Warszawa 1983.

s. 163, 165.

b Wieś polska 1939-1948. Materiały konkursowe. Opracowali K. Kersten, T. Szarota.

Tom I. Warszawa 1967, s. 52.

' Kupała zmarł tragicznie 28 czerwca 1942 r., spadłszy ze schodów w moskiewskim hotelu;

okoliczności wypadku nasuwają podejrzenie, że nie było to samobójstwo.

s J. Turonek, Z dziejów białoruskiego ruchu wydawniczego wůlatach 1902=-1905. [w:) Studia

Polono Slavica Orientalia. Acta Literaria IX. Wrocław I985, s. 80.

9 Antologia poezji białoruskiej. Wybrał i opracował J. Huszcza. Wrocław 1978 (Biblioteka

Narodowa seria II nr 196), s. 59 (przekład J. Huszcza)

'a S. Grabski, Z codziennych walk i rozważań. Poznań 1923, s. 42.

" Radykalni demokraci polscy. Wybór pism i dokumentów 1863-1980. Wyboru dokonała,

wstępem i przypisami opatrzyła F. Romaniukowa. Warszawa 1960, s. 13.

'z Por. E. Kopeć, "My i oni" na polskim Śląsku (1918-1939). Katowice I986, s. 107.

'3 O metodach szacunku zob. Z. Landau, J. Tomaszewski, Robotnicy przemysłowi w Polsce.

Materialne warunki bytu 1918-1939. Warszawa 197I, s. 88-97.

" Powstanie II Rzeczypospolitej. Wybór dokumentów 186fi-1925. Pod red. H. Janowskiej

i T. Jędruszczaka. Warszawa 1984, s. 631.

'5 J. Wilhelmi, "W imieniu Rzeczypospolitej...', "Kultura" (Warszawa) 1973 nr 8.

'6 W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza historia polityczna Polski. Drugie wydanie przejrzane,

poprawione i uzupełnione oraz ilustrowane, t. II 191#l939. Londyn 1967, s. 72#727.

" S. Vincenz, Po stronie dialogu. Tom drugi. Warszawa 1983, s. 13t#137.

's przemówienie posła Iwana Zawałykuta. Sprawozdanie stenograficzne z 13 posiedzenia Sejmu

w dniu 20 lutego 1936 r., szp. 82.

'9 Ł. Ukrainka, Siedem strun. Wybrał, opracował i wstępem opatrzył T. Chróścielewski.

Lublin 1980, s. 46.

=o J. Bryl, Patrzeć na trawę, Łódź l971, s. 6.

z' Cztery wieki fraszki polskiej. Wybór i wstęp J. Tuwima, przedmowa A. Brcknera.

Warszawa I957, s. 4l5.

zz W. Sikorski, Polska i Francja w przeszłości i dobie współczesnej. Lw-ów 1931, s. 114.

z3 Zeznania rabina. "Rycerz Niepokalanej" 1925 nr 7. Pesach to jedno z wielkich świąt judaizmu,

na pamiątkę wyjścia Żydów z Egiptu pod wodzą Mojżesza, podczas którego m.in. spożywa się

uroczystą wieczerzę. W dniach Pesach zakazane jest spożywanie chleba. natomiast na stole

znajduje się maca = rodzaj pieczywa pieczonego wyłącznie z mąki i wody, bez jakichkolwiek

innych dodatków.

z" X.J. Unszlicht, Chrystus - Mesjasz a Żydzi. "Kalendarz Rycerza Niepokalanej na rok

Pański I936#', s. 62.

52 53

=s Żydzi i judaizm w dokumentach Kościoła i nauczaniu Jana Pawła II (1965-1989). Zebrali

i opracowali ks. W. Chrostowski ks. R. Rubinkiewicz SDB. Warszawa 1990, s. 35.

#6 Por. Foreign Relations of the United States. The Paris Peace Conference 1919. Vol. VI.

Washington 1944, s. 624-628.

z' Satyra prawdę mówi... 1918-1939. Oprac. Z. Mitzner i L. Pasternak. Warszawa 1963, s. 131.

zB Ks. dr Sz. Sobalkowski, Religia krwi, rasy - ubóstwienie narodu jako nowe niebezpieczeństwo

naszych czasów. "Ruch Katolicki" 1938 nr 11 s. 508-509.

=9 H. Moszyńska-Januszewska, Gałgankowa szopka. "Płomyk" 1932 nr 15.

3o J. pełenśkyj, Ukraina w polskiej publicystyce opozycyjnej. "Zustriczi" 1990 nr 3-4, s. 138.

3' Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945. Tom III kwiecień 1943 - lipiec 1944.

Londyn 1976 s. 346.

3z J. Turonek, Białoruś pod okupacją niemiecką. Warszawa 1989 s. 55.

33 Wg K. Kersten, Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948. Warszawa 1985, s. 158.

3' R.F. Scharff, Cum ira et studio. "Nieregularny Puls" 198#85 nr 24, s. 77. Mendel Bejlis stanął

przed sądem w 1913 r. w Kijowie, oskarżony o zabójstwo chłopca dla celów rytualnych.

Proces wywołał rozgłos w Europie; sąd uniewinnił oskarżonego.

3s Wg, Gazeta Wyborcza" 26 stycznia 1991 r.

36 Wg A.B. Szcześniak, W.Z. Szota, Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich

Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce. Warszawa 1973, s. 427.

3' J. Misiło, Jaworzno. "Kontakt" 1990 nr 4, s. 58.

Wybrana literatura w języku polskim

Aleksander Barszczewski, Aleksandra Bergmanowa, Jerzy Tomaszewski, Ignacy Dworczanin białoru-

ski polityk i uczony. Ihnat Dwarczanin biełaruski palityk i wuczony, Wydawnictwa Uniwersytetu

Warszawskiego, Warszawa 1990.

Władysław Bartoszewski, Los Żydów Warszawy 1939-1943, Puls, Londyn 1988

Aleksandra Bergman, Rzecz o Bronisławie Taraszkiewiczu, Książka i Wiedza, Warszawa 1977.

Aleksandra Bergman, Sprawy białoruskie w II Rzeczypospolitej, Państwowe Wydawnictwo Nauko-

we, Warszawa 1984.

AHna Cała, Asymilacja Żydów w Królestwie Polskim (1864-1897). Postawy konáikty stereotypy,

Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989.

Alina Cała, Wizerunek Żyda w polskiej kulturze Iudowej, In Plus, Warszawa 1986.

Andrzej Cbojnowski, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939,

Ossolineum, Wrocław 1979. Polska myśl polityczna XIX i XX wieku pod red. H. Zielińskiego,

tom 3.

Tadeusz Dąbkowski, Ukraiński ruch narodowy w Galicji wschodniej 19I2-1923, Instytut Krajów

Socjalistycznych PAN, Warszawa 1985.

Artur Eisenbacb, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 178#-1870 na tle europejskim,

Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988.

Jerzy Eisler, Marzec 1968. Geneza przebieg konsekwencje, Państwowe Wydawnictwo Naukowe,

Warszawa 1991. "Krytyka".

Jerzy Ficowski, Cyganie na polskich drogach, wyd. trzecie poprawione i rozszerzone, Wydawnictwo

Literackie, Kraków - Wrocław 1985.

Marian Fuks, Prasa żydowska w Warszawie 1823-1939, Państwowe Wydawnictwo Naukowe,

Warszawa 1979.

Krystyna Gomółka, Polskie ugrupowania politycme wobec kwest białoruskiej 1918-1922, Central-

ny Ośrodek Metodyczny Studiów Nauk Politycznych, Warszawa 1989.

Micbał Grynberg, Żydowska spółdzielczość pracy w Polsce w latach 1945-1949, Państwowe

Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1986.

Przemysław Hauser, Mniejszość narodowa niemiecka w województwie pomorskim w latach

192#-1939 Ossolineum, Wrocław 1980.

Aleksander Hertz, Żydzi w kulturze polskiej, Biblioteka "Więzi", Warszawa 1988.

Jan Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej na Litwie i Białorusi w latach 1905-1922,

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań 1983. Seria historia nr 100.

Eugeniusz Kopeć, "My i oni" na polskim Śląsku (1918-1939), Wyd. drugie poprawione i uzupeł-

nione, Wydawnictwo "Śląsk", Katowice 1986.

Tadeusz Kowalak, Spółdzielczość niemiecka na Pomorzu 1920-1938, Książka i Wiedza, Warszawa

1965.

Stefan Kozak, Ukraińscy spiskowcy i mesjaniści. Bractwo Cyryla i Metodego, Instytut Wydawniczy

Pax, Warszawa 1990.

Maciej Kozłowski, Między Sanem a Zbruczem. Walki o Lwów i Galicję Wschodnią 1918-1919,

Wydawnictwo Znak, Kraków 1990.

Krzysztof Krasowski, Związki wyznaniowe w II Rzeczypospolitej. Studium historyczno-prawne,

Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa - Poznań 1988.

Bronistaw Makowski, Litwini w Polsce 1920-1939, Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Warszawa

1986.

Stanisław Mauersberg, Szkolnictwo powszechne dla mniejszości narodowych w Polsce w lataeh

1918-1939, Ossolineum, Wrocław 1968.

Lucjan Meissner Niemieckie organizacje antyfaszystowskie w Polsce 1933-1939, Książka i Wiedza,

Warszawa 1973.

Włodzimierz Mędrzecki, Województwo wołyńskie 1921-1939. Elementy przemian cywilizacyjnych,

spolecznych i politycznych, Ossolineum, Wrocław 1988.

Między Polską etniczną a historyczną, Ossolineum, Wrocław 1988. Polska myśl polityczna XIX

i XX wieku pod red. W. Wrzesińskiego, tom 6.

Ali Miśkiewicz, Tatarzy polscy 1918-1939, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1990.

SS

Aleksander Pakenheger, Żydzi w Kaliszu w latach 1918-1939, Państwowe Wydawnictwo Nauko-

we Warszawa 1988.

Mirosława Papierzyńska-Turek, Sprawa ukraińska w Drugiej Rzeczypospolitej 1922-1926, Wydaw-

nictwo Literackie, Kraków 1979.

Mirosława Papierzyńska-Turek, Między tradycją a rzeczywistością. Państwo wobec prawosławia

1918-1939, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989.

Wlodzimierz Pawluczuk, Światopogląd jednostki w warunkach rozpadu społeczności tradycyjnej,

Państwowe Wydawnictwio Naukowe Warszawa 1972.

Kazimierz Podlaski (Bohdan Skaradziński), Białorusini Litwini Ukraińcy', Zakłady Wydawnicze

"Versus", Białystok 1990.

Teresa Prekerowa, Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1945, Państwowy

Instytut Wydawniczy, Warszawa 1982.

Janusz Radziejowski, Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy 1919-1929. Węzłowe problemy

ideologiczne, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1976.

Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, opracował oraz

wstępem poprzedził A. Eisenbach, Czytelnik, Warszawa 1988.

Ruta Sakowska, Ludzie z dzielnicy zamkniętej. Żydzi w' Warszawie w okresie hitlerowskiej okupacji

październik 1939 - marzec 1943, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1975.

Ruta Sakowska, Z dziejów Gminy Żydowskiej w Warszawie 1918-1939, [w:] Warszawa II

Rzeczypospolitej 1918-1939, zeszyt 4, Państwowe Wydawnictwo Naukowe Warszawa 1972.

Studia polsko-litewsko-białoruskie. Praca zbiorowa pod red. J. Tomaszewskiego, E. Smułkowej i H.

Majeckiego, Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Warszawa 1988.

Henryk Szczerbiński, Niemieckie organizacje socjalistyczne w Drugiej Rzeczypospolitej, Wyższa

Szkoła Oficerska MSW, Warszawa 1986.

Jerzy Tomaszewski, Ojczyzna nie tylko Polaków, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa

1985.

Jerzy Tomaszewski, Rzeczpospolita wielu narodów, Czytelnik, Warszawa 1985.

Jerzy Tomaszewski, Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1918-1939, Wydawnictwa Uniwer-

sytetu Warszawskiego, Warszawa 1990.

Ryszard Torzecki, Kwestia ukraińska w polityce III Rzeszy' (I933=1945), Książka i Wiedza,

Warszawa 1972.

R yszard Torzecki, Kwestia ukraińska w Polsce w latach 1923-1929, Wydawnictwo Literackie,

Kraków 1989.

Jerzy Turonek, Białoruś pod okupacją niemiecką, "Wers", Warszawa - Wrocław 1989.

Halina Turska, O powstaniu polskich obszarów językowych na Wileńszczyźnie,[w:] Studia nad

polszczyzną kresową, tom I, pod red. J. Riegera i W. Werenicza, Ossolineum, Wrocław 1982.

Piotr Wróbel, Kształtowanie się białoruskiej świadomości narodowej a Polska, Wydawnictwa

Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1990. Prace Instytutu Historycznego Uniwersytetu

Warszawskiego.

Piotr Wróbel, Zarys dziejów Żydów na ziemiach polskich od końca XIX w. do 1918 r.,

Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1991.

INDEKS NAZWISK

Babuśewić Franciśak (184#1900), poeta białoruski 15

Bałaban Majer (1877-1942), żydowski historyk w Polsce 36

Bardac M J Wiusz, współczesny historyk polski 53

BejGs Mendel, oskarżony w procesie o mord rytualny w Kijowie 47, 54

Brckner Aleksander, slawista i historyk polski 53

Bryl Janka, współczesny pisarz białoruski 30, 53

Cbrostowski Waldemar ks., współczesny polski teolog katolicki 54

Cbróścielewski Tadeusz, współczesny pisarz polski 53

Curzon George Natbaniel (1859-1925), polityk brytyjski 32

Dąbrowski Jarosław (183#1871), powstaniec i polityk polski 15

Einstein Albert (1879-1955), fizyk 37

Grabski Stanisław (1871-1949), polityk polski 15, 53

Haller Józef (1873-1960), generał, polityk polski 35

Hertz Benedykt (1873-1982), poeta polski 37

Hitler Adolf (1889-1945), kanclerz i dyktator Niemiec 32, 38

Hlond August ks. (l881-1948), kardynał, prymas Polski 47

Huszcza Jan (1917-1986), poeta polski 53

Jałbrzykowski Romuald ks. (187#1955), arcybiskup wileński 29

Janowska Hanna, współczesna historyczka polska 53

Jędruszczak Tadeusz, współczesny historyk polski 53

Joselewicz Berek (1764-1809), pułkownik, dowódca żydowskiego pułku w Polsce 12

Józewski Henryk (1892-1981), polityk polski, wojewoda wołyński 28

KaGnowski Konstanty (Kastuś Kalinoi#ski) (1838-1864), dowódca oddziału w powstaniu stycz-

niowym, białoruski polityk 14

Kersten Krystyna, współczesna historyczka polska 53, 54

Kęhzyński Wojciecb (Adalbert von Winkler) (1838-1918), slawista polski i historyk 8, 53

Komorowski Tadeusz pseud. Bór (1895-1966), generał, dowódca Arm Krajowej 40

Kopeć Eugeniusz (1934-1985), historyk polski 53

Kośacz Łarysa zob. Ukrainka Łesia (pseud.)

Kościuszko Tadeusz (174#1809), generał, naczelnik powstania 12

Kruk Erwin, współczesny poeta polski 53

Kupała Janka (właśc. Ivan Łucević) (1882-1948), poeta białoruski 14, 53

Kwilecki Andrzej, współczesny socjolog polski 45

Landau Zbigniew, współczesny historyk polski 53

Lloyd George David (1863-1945), polityk brytyjski 35

Łucević Ivan zob. Kupala Janka (pseud.)

MaGnowski Władysław Pobóg (1899-1941), historyk polski 27, 53

Mickiewicz Adam (1798-1855), poeta polski 14

Mikołaj 11 (1868-1918), cesarz Rosji 14

Misiło Jewben, współczesny historyk ukraiński w Polsce 49, 54

Mitzner Zbigniew (191#1968), publicysta i satyryk polski 54

Moszyńska-Januszewska Hanna, współczesna polska pisarka 54

Mudryj Wasyl, polityk ukraiński, poseł na Sejm 29

Napoleon Bonaparte, cesarz Francuzów 12

Narutowicz Gabriel (1865-1922), inżynier, prezydent RP 25

Nowaczyński Adolf (1876-1944), pisarz polski 31

Pasternak Leon (19l0-1969), poeta i satyryk polski 54

Pelenśkyj Jarosław, współczesny historyk ukraiński 40, 54

Piłsudski Józef (1867-1935), marszałek Polski, polityk 27, 32, 33

Radziwiłl Janusz ks. (155#1600), magnat litewski, biskup krakowski I0, 53

Rej Mikolaj (1505-1569), pisarz polski 10

Romaniukowa Feficja, współczesna historyczka polska 53

Rubinkiewicz Ryszard, ks., współczesny polski teolog katolicki 54

56

ScMarff Rafal, współczesny publicysta żydowski w Wielkiej Brytanii 54

Sc Morr Mojżesz (1874-1942), rabin warszawski, orientalista i historyk 36

Sikorski Wladyslaw (1881-1943), generał, polityk polski 32, 53

Slomka Jan (1842-1932), wójt wsi podkrakowskiej, autor wspomnień 12, 53

Sobalkowski Sz., ks., polski publicysta katolicki 54

Sommerstein Emil (1883-1957), prawnik, polityk żydowski, poseł na Sejm 47

Szarota Tomasz, współczesny historyk polski 53

Szcześniak Antoni B., współczesny historyk polski 54

Szota Wieslaw Z., współczesny historyk polski 54

Taraszkiević Bronistav (1892-1941), uczony, poeta i polityk białoruski, poseł na Sejm

Turonek Jerzy, współczesny historyk białoruski w Polsce 41, 53, 54

Tuwim Julian (l894-1953), poeta polski 53

Ukrainka Łesia (właśc. Łarysa Kosacz) (1871-1913), poetka ukraińska 28, 53

UnszlicMt Julian ks., katolicki publicysta polski 53

Wilbelmi Janusz, publicysta polski 53

Vincem Stanislaw (1888-1971), pisarz polski 27, 29, 53

von Winkler Adalbert zob. Kgtrzyński Stanisław

Witold Wielki (ok. 1352-1430), wielki książę litewski 21

Wyszyński Stefan ks. (1901-1981), kardynał, prymas Polski 47

Zajaczkiwśkyj Mykola, spółdzielca ukraiński w Polsce 27

Zaleski Wladyslaw Józef, prawnik, dyplomata polski 53

Zamoyski Maurycy (1871-1939), działacz narodowej demokracji 25

Zawatykut Iwan, polityk ukraiński, poseł na Sejm 53

15

1. Lech Wałęsa:

Droga do wolności.

Wspomnie#ia Lecha Wałęsy z lat 80.Jak

to było naprawdę. Lech Wałęsa

o wydarzeniach ostatniej dekady, które

odmieniły historię Polski i przyczynity się

do obalenia komunizmu w krajach bloku

wschodniego.

2. Stefan Kurowski:

Zarys gospodarhi PRL.

Analiza systemu

gospodarczego Polski Ludowej

3.Wojciech Wiśniewski.

Ostatni z rodu.

Rozmowy z Tomaszem Zanem. Potomek i

imiennik Tomasza Zana Promienistego

opowiada o losach swoich i swojej

rodziny. Ptonące Kresy Wschodnie, wojr>a

i okupacja, wreszcie zesłanie

i świat sowieckich tagrów

- oto tło tej książki.

4. Edmund Banasikowski:

Na zew ziemi wileńshiej.

Operacja "Burza" na Wileńszczyźnie,

zdobycie Wilna i zdrada sowieckiego

"sprzymierzeńca".

Historia wileńskiego ośrodka AK.

5. Tadeusz Żenczykowski:

Dwa homitety 1920-1944.

Polska w planach Lenina i Stalina.

6. Pamigtnihi znalezione w Katyniu.

Przedmowa Janusza Zawodnego. Drugie

wydanie unikalnego zbioru 20

pamiętników i dzienników wydobytych

wraz z cialami polskich oficerów z

katyńskich grobów podczas ekshumacji.

7. Erazm Ciotek:

Polska sierpień 1980 - sierpień 1989.

Album fotograficzny - obraz

rzeczywistości uchwycony obiektywem

przez Erazma Ciotka

od sierpnia 1980 do 1989 roku.

8. Piotr Woźniak:

Zapluty kauzeł reakcji.

Wspomnienia AK-owca z więzień PRL-u.

Wstrząsająca relacja o terrorze stalino-

wskim wobec żołr-erzy AK w latach 40. i 50.

9. Jan Lopuski:

l.osy AK na Rzeszowszczyźnie.

Okupacja komunistyczna, walka z

podziemiem AK na Rzeszowszczyźnie

w okresie czerwiec-grudzień 1944.

10. Andrzej Roman:

Paranoja.

Mata antologia patologicznych wypowiedzi,

sformutowań, definicji czy tekstów

literackich komunistycznych ideologów,

przywódców, dziataczy, artystów i

naukowców poczynając od Manifestu

Komunistycznego do dzisiaj.

11. Aleksander Sotżenicyn:

I.enin w ZurycMu.

Rok 1917. Świat przed wybuchem

Rewolucji Październikowej.

Lenin w nowym świetle. Partyjne intrygi i

tajemniczy mocodawcy rewolucji.

Lenin - wódz czy figurant?

12. O niepodległość i granice 1914-1921.

Wstęp Zbigniew Wójcik,

noty historyczne Andrzej Friszke.

Zbiór ponad 400 zdjęć pokazujących walkę

o wolność, o jej zachowanie i o granice

odrodzonej Rzeczpospolitej

w latach 1914-1921.

13. Grażyna Lipińska:

Jeśli zapomnę o nich...

Siedemnaście lat sowieckich więzień

i tagrów - to los, który przyszło dzielić

autorce z milionami więźniów. W książce

nieznane epizody z obrony Grodna przed

bolszewikami w 1939 r.

14 Witold Pronobis:

Polska i świat w XX wieku (dodruk).

Pionierskie opracowanie historii Polski na tle

historii powszechnej, dotyczące okresu od I

wojny światowej do wyborów czerwcowych

1989 roku. Książka zatwierdzona przez

Ministerstwo Edukacji Narodowej jako

materiat pomocniczy dla nauczycieli i

uczniów szkół średnich.

15. Michat Tymowski, Jan Kieniewicz,

Jerzy Holzer:

Historia Polski (dodruk).

Synteza dziejów Polski obejmująca okres

od początków państwowości do lat

osiemdziesiątych naszego wieku.

Zwartość i klarowność wykładu,

osadzenie wydarzeń politycznych w

szerokim kontekście zjawisk

kulturowych i spolecznych - to gtówne

walory pracy. Książka zatwierdzona

przez Ministerstwo Edukacji Narodowej

jako materiat pomocniczy dla nauczycieli

i uczniów szkół średnich.

16. Wiktor Suworow:

Alcwarium (dodruk).

Wspomnienia wysokiej rangi oficera

wywiadu GRU, żotnierza SPECNAZ-u

i "dyplomaty" w zachodnich stolicach.

17. Tadeusz Żenczykowski:

Polsha lubelska 1944.

Książka napisana w oparciu o nieznane

dotąd źródta i dokumenty

przedstawiające genezę PKWN,

szczegóty likwidowania AK przez

Armię Czerwoną.

18. Tadeusz Kryska - Karski

Tadeusz Żurakowski:

Generałowie Polshi Niepodległej.

Stownik biograficzny wszystkich

generatów awansowanych w okresie II

Rzeczpospolitej, podczas wojny i po

wojnie przez Prezydenta RP na

Emigracji. Słownik podaje przebieg

służby blisko 660 generatów WP.

Zamawiam za zaliczeniem pocztowym następujące pozycje:

Lp. Tytuł

liczba egzemplarzy

NADAWCA:

IMI# I lVAZWISKO

ULICA

KOD MIASTO

POCZTA

ul. Piwna 44, 00 - 256 Warszawa

"

5P01'KANIA PRESSE" Sp. z o.o.

00 - 871 Warszawa, ul. Żelazna G7,

tel. 20 44 24 # fax 24 14 23 # tlx. 817403 # reklama: 20 70 92



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tomaszewski J Mniejszości narodowe w Polsce XX wieku
Mniejszosci narodowe w Polsce (1932) NIEMCY
8 K Mlonek, Bezrobocie w Polsce w XX wieku w świetle badań, Warszawa 1999, s 106 113 (106 113)
Polityka w Polsce XX wieku, Polityka
KO-Ksztalcenie Obywatelskie, Tradycje polskich powstań narodowych. XVIII i XX wieku, ich znaczenie d
Charakterystyka mniejszości narodowych w Polsce
Mniejszość narodowa w Polsce
Mniejszości Narodowe w Polsce
Sztobryn, Sławomir Filozofia wychowania w Polsce w XX wieku Zarys problematyki (2011)
Wolność słowa o podziemnym ruchu wydawniczym w Polsce w XX wieku
Mniejszości narodowe w Polsce
Barwiński, Marek; Leśniewska, Katarzyna Sytuacja mniejszości narodowych w Polsce i na Litwie – stud
Mniejszosci narodowe w Polsce
OJCZYZNA nie tylko Polaków Mniejszości narodowe w Polsce w
Historia ustroju administracyjnego w Polsce w XX wieku(1)
Ukraińska mniejszość narodowa w Polsce
Kosman Marceli Rzeczpospolita mniejszości narodowych i etniczych od Piastów do XX wieku
Zmiany powierzchni i przestrzennego rozmieszczenia lasów w Polsce w II połowie XX wieku(1)

więcej podobnych podstron