Rozbite lusterko [M]


Rozbite lusterko

- Petunio! Petunio, wysłuchaj mnie!

- Nie, Lily. - Zielonooka zacisnęła zęby i wyciągnęła dłoń w kierunku

siostry.

- Co to? Lusterko? Ale...

- Miej trochę wiary.

Dwunasty lipca.

Zrobiłeś dziś coś bardzo niegrzecznego, Harry Potterze. Ukradłeś

pierwszą rzecz w swoim życiu. Takim zachowaniem nie dałeś nikomu

przykładu. Zawsze się starałeś, by postawiono cię ponad Dudleyem, a dziś

przekreśliłeś te znikome szanse po raz pierwszy. Z kosmetyczki ciotki

Petunii wziąłeś małe, kieszonkowe lusterko i zabrałeś je ze sobą do

komórki pod schodami. Cały dzień byłeś niespokojny w obawie, że ciotka

zauważy zgubę i, co gorsza, zorientuje się, kto jest za to odpowiedzialny.

Wieczorem trochę się uspokoiłeś - skoro przez tyle godzin nie stało się

nic, dlaczego miałoby teraz? Uśmiechnąłeś się do swojego lustrzanego

odbicia. Może w końcu przestaniesz być samotny. Masz już przecież

przyjaciela - chłopca w szklanej tafli. Ma zielone oczy, nosi okrągłe

okulary i wiecznie jest rozczochrany. Przypomina ci kogoś, Harry?

Trzymałeś małe zwierciadło w dłoni, gdy ktoś jednym ruchem otworzył

drzwi do komórki. W polu twojego widzenia pojawiła się czerwona twarz

Vernona Dursley'a. Szybko schowałeś za plecami nowy nabytek, jednak

nie dość szybko. Zauważył błysk i widziałeś, jak jego oczy rozjaśnia

zrozumienie. Zostałeś siłą wyrzucony ze swojego azylu. Wuj szarpał cię,

ale nie chciałeś oddać tego, co należało już do ciebie. Znalezione -

niekradzione, czyż nie? Mimo że odkryłeś to w prywatnych rzeczach

ciotki... Masz bardzo pokręcony tok rozumowania, Harry. Nagle lusterko

rozpadło się na setki małych odłamków boleśnie raniąc twoją dłoń. W

twoich oczach pojawiły się łzy.

- Ty mały, cholerny... - Reszta słów Vernona została zagłuszona przez huk,

gdy zostałeś wepchnięty do komórki, a drzwi zatrzasnęły się za tobą.

Twoje łzy płynęły po cichu, tak wolno jak krew spływała z twojego

nadgarstka. Zastanawiałeś się, w czym zawiniłeś. Co się stało, że byłeś

traktowany jak podgatunek? Nie wiedziałeś i nie dane było ci się

dowiedzieć, do czasu aż odwiedził cię Hagrid.

Pierwszy rok.

W pierwszy dzień szkoły byłeś bardzo podekscytowany. Tyle nowych

znajomości, informacji i miejsc. Spotkałeś się pierwszy raz z Draco

Malfoyem i zauważyłeś, że jest dość interesującym młodym chłopcem, ale

nie dane ci było poznać go bliżej, gdyż wiedziałeś, że Ron nie byłby tym

zachwycony. Odrzuciłeś jego propozycję zaprzyjaźnienia się z tobą.

Czasami zastanawiałeś się, jakby to było, gdybyś wtedy uśmiechnął się do

Dracona i poszedł z nim? Czy chciałbyś być w Slytherinie? Może wtedy On

by cię lubił. Łudziłeś się, że wszystko mogło potoczyć się inaczej. Na

pierwszej lekcji eliksirów zdałeś sobie sprawę z tego, że bezgraniczna i

bezpodstawna nienawiść istnieje, ponieważ On czuł to do ciebie i

okazywał ci to na każdym kroku. Fascynował cię. Nie wiedziałeś, co jest

tego przyczyną - byłeś za młody, ale świetnie nauczyłeś się jak Go

szanować tak, by inni myśleli, że Go nienawidzisz. Czasami nawet

oszukiwałeś sam siebie, jednak rzeczywistość wracała przy każdym

spotkaniu z Nim. Potem nadeszły te irracjonalne plotki na temat Jego i

Kamienia Filozofów. Och, jakże chciałeś wyperswadować ten pomysł

Ronowi i Hermionie. Nie mogłeś, bo zdradziłbyś tak bardzo skrywany

fakt, że byłbyś zdolny powierzyć Mu własne życie. Chciałeś ich przekonać,

że to nie On, że to niemożliwe. I rzuciłeś się omijać pułapki nauczycieli

zastawione dla niepożądanych istot na drodze do zwierciadła.

Udowodniłeś swoją rację, choć udawałeś, że jesteś tak samo zaskoczony,

jak reszta. Wierzyłeś Mu, ufałeś. Darzyłeś Go sympatią i szacunkiem. A

On dalej cię nienawidził.

Drugi rok.

Wróciłeś do szkoły wyczekując spotkania z Nim. Serce biło ci tak szybko,

jak nigdy wcześniej, gdy pierwszego września przyłapał was -

spóźnionych - w drodze na Ucztę Powitalną. Odetchnąłeś z ulgą, gdy

zobaczyłeś Jego nienaturalnie wyprostowaną sylwetkę, a potem

dostrzegłeś w Jego oczach nienawiść, której nie próbował nawet ukryć.

Przez cały rok bardzo hojnie obdarowywał cię szlabanami, karał punktami

za coś, czego nie zrobiłeś. A ty, butny na zewnątrz, wewnątrz cierpiałeś.

Mimo Jego wyraźnej niesprawiedliwości i tego, że upokarzał cię na

każdym kroku wiedziałeś, że zawsze będzie dla ciebie kimś. Później

dowiedziałeś się o atakach na osoby mugolskiego pochodzenia.

Zorientowałeś się, że jesteś wężousty, a społeczność uczniowska nie

dawała ci żyć. Miałeś dość wszystkiego, aż w końcu do Komnaty Tajemnic

zabrano Ginny. Na szali nie leżało twoje życie, mogłeś to po prostu

zignorować, ale przecież jesteś Harrym Potterem, a tacy jak ty nie

pozwalają, by innym działa się krzywda. Pierwsze, co zrobiłeś to

odnalazłeś drogę do najmłodszej latorośli Weasley'ów. Gdy jad bazyliszka

rozprzestrzeniał się po twoim ciele, myślałeś tylko o tym, że nie

powiedziałeś Mu, jak wielką darzysz Go sympatią. Chętnie zostałbyś tam i

zdechł jak pies, gdyby nie to, że dziewczyna wybudziła się. Uratowałeś ją i

dalej musiałeś udawać, że wszystko jest w porządku. A On dalej cię

nienawidził.

Trzeci rok.

Trzecia klasa była najspokojniejsza, mimo że wszyscy tak bardzo obawiali

się o życie Harry'ego ze względu na ucieczkę Syriusza Blacka z Azkabanu.

Dementorzy. Ich obecność powodowała, że przypominał ci się krzyk

matki, gdy za ciebie umierała. I czułeś się tak podle jak nigdy dotąd. A On

niczego nie ułatwiał. Wciąż pokazywał, jak bardzo tobą gardzi, a z każdą

Jego złośliwością docierało do ciebie, że może mieć rację. Sprawiał, że

twoja samoocena była jeszcze niższa, a jednak ceniłeś Jego niekiedy celne

uwagi. Nadszedł czas, że dowiedziałeś się o przypadłości nowego

profesora Obrony Przed Czarną Magią, Lupina. Zaprzyjaźniłeś się z nim i

nawet nie myślałeś o tym, by zniszczyć jedyną osobę, która była w stanie

powiedzieć ci coś o twoich rodzicach, prawda Harry? Dlatego nikomu nie

powiedziałeś. Tylko to utrzymywało cię przy nim, gdy wiedziałeś już, że

jest wilkołakiem. Szanowałeś go, więc ciężko ci przyznać się nawet przed

samym sobą, że nie chciałeś mieć z nim więcej kontaktu niż to konieczne.

A później dotarło do ciebie, że On nienawidzi Remusa między innymi za

to, kim jest. Więc zrobiłeś mu na złość i naprawdę polubiłeś Lupina. Aż w

końcu znaleźliście się we Wrzeszczącej Chacie. Jakże byłeś zdziwiony, gdy

po zadziwiająco krótkiej wewnętrznej walce, skierowałeś różdżkę na

Niego, by Go oszołomić. W tamtym momencie gardziłeś samym sobą, bo

wiedziałeś, że w końcu On znienawidzi cię jeszcze bardziej. I miałeś rację.

Dowiedziałeś się więcej niż śmiałbyś mieć nadzieję. Syriusz Black - twój

ojciec chrzestny - nie zdradził tajemnicy Potterów. Nie byłby do tego

zdolny. I gdy już zaproponował ci wspólne mieszkanie, musiał uciekać,

wyjęty spod prawa. Znów nic nie wyszło z twoich planów. A On dalej cię

nienawidził.

Czwarty rok.

W czwartej klasie wróciłeś do Hogwartu wstrząśnięty wydarzeniami z

finału Mistrzostw Świata w Quidditchu. Miałeś nadzieję, że Jego nie było

wśród zamaskowanych postaci. W szkole niecierpliwie czekałeś na każdą

lekcję z Nim, na każde przypadkowe spotkanie w korytarzu, nawet na

każdy posiłek w Wielkiej Sali, bo wiedziałeś, że On tam będzie. Pewnego

dnia Czara Ognia wylosowała twoje nazwisko i znów byłeś na językach

wszystkich uczniów i nauczycieli. Nienawidziłeś tego, prawda Harry?

Mimo że On sądził inaczej... Ron przestał się do ciebie odzywać - zabolało,

ale miałeś wrażenie, że powinno bardziej. Poczułeś się, jakbyś stracił

kawałek siebie, ale nie sprawiło to różnicy - byłeś przecież rozdarty

wewnętrznie już od dawna. Ostatniego zadania nie zapomnisz do końca

życia. Tego możesz być pewien, tak samo jak wiesz, że zawsze będzie

prześladowała cię martwa twarz

Cedrika. A jednak na cmentarzu myślałeś tylko o tym, że zaraz zginiesz, a

nie zdążyłeś powiedzieć Mu, co czujesz. Właściwie wtedy nie wiedziałeś,

czym tak na prawdę jest to uczucie. Szacunek? Też, ale miałeś wrażenie,

że za tym kryje się coś jeszcze. I nie wiedziałeś, co. Jechałeś do Surrey ze

świadomością, że Voldemort powrócił, a wojna zaczęła się na nowo. A On

dalej cię nienawidził.

Piąty rok.

Wracałeś do szkoły ze świadomością, że cała społeczność czarodziejska

uważa cię za niezrównoważonego psychicznie nastolatka, za wszelką cenę

chcącego zwrócić na siebie uwagę. On uważał tak zawsze. Byłeś stawiany

ponad podziały, podziwiany i uwielbiany. Zawsze myślałeś, że to dlatego

pała do ciebie taką niechęcią. A jednak - w oczach świata byłeś zwykłym

gówniarzem, a Jego stosunek do ciebie nie zmienił się ani o jotę. Twój

mentor, jedyna osoba, której ufałeś bezgranicznie przestał zwracać na

ciebie uwagę, nie istniałeś dla niego, choć wiedziałeś, że od zawsze byłeś

jego Złotym Chłopcem. Pupilek Dyrektora. Ministerstwo wprowadziło do

Hogwartu nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, by kontrolować

sytuację w szkole. A tak się złożyło, że ty byłeś drugi do odstrzału - zaraz

za Dumbledorem. Dyrektor był na tyle miły, że zmusił Go, by nauczał cię

Oklumencji. Widziałeś, że nie było Mu to na rękę, ale nie mogłeś

przepuścić takiej okazji - kilka godzin więcej tygodniowo spędzonych w

Jego towarzystwie to nie byle co. Za każdym razem, gdy schodziłeś do

Jego gabinetu byłeś bardzo podekscytowany, choć wiedziałeś, że znów

zostaniesz zmieszany z błotem. Któregoś wieczora wybiegł z

pomieszczenia, zostawiając ci dostęp do swojej myślodsiewni. Myślałeś,

że to doskonała okazja do poznania Go. A później wyrzucił cię ze swojego

gabinetu, wściekły, a ty zdałeś sobie sprawę z tego, czym było uczucie,

którym go darzyłeś. Przeraziło cię to, prawda Harry? A jednak nie mogłeś

nic zrobić. W czerwcu, będąc w pełni świadom swoich potrzeb i odczuć,

obejrzałeś wizję i straciłeś zdolność racjonalnego myślenia. Nie poszedłeś

do Niego, bo bałeś się, że się rozpłaczesz. Nie mogłeś tego zrobić, nie

przy Nim. Pobiegłeś na ratunek Syriuszowi, za co znienawidziłeś się

bardziej niż On kiedykolwiek. Black zginął przez ciebie. Dumbledore

powiedział ci o przepowiedni i wyjaśnił pewne sprawy, które teraz były

już nieistotne. Mówił, ale nie chciałeś słuchać. Pozwoliłeś, by całe twoje

rozgoryczenie wzięło górę - zdemolowałeś dyrektorski gabinet. A potem

odesłano cię na Privet Drive. Z poczuciem winy i całym swoim bólem

tkwiłeś w najmniejszej sypialni domu z numerem czwartym. A On dalej cię

nienawidził.

Szósty rok.

Gdy zobaczyłeś go po przerwie świątecznej byłeś już pewien, że Go

kochasz. Już dawno pogodziłeś się ze swoją seksualnością, ale nie

wiedziałeś, czy inni też to zrozumieją. Niewiele pamiętasz z tego roku -

rozdarty między własnym bólem a cierpieniem innych, nie zwracałeś

uwagi, co dzieje się obok. Zagubiłeś się w labiryncie własnych uczuć.

Pamiętasz, że nie uczył już eliksirów i zastanawiałeś się czasami dlaczego.

Ale wciąż mijałeś Go na korytarzach, a twoje uczucie do Niego rosło z

każdą chwilą. Młodzieńcze hormony naprzemian z Voldemortem nie

pozwalały spokojnie przespać ci nocy. Chodziłeś do Dumbledore'a, by ten

mógł przekazać ci najistotniejsze fragmenty z życia Czarnego Pana. A

jednak wciąż myślałeś o Nim. O tym, jak pachnie, jak smakują Jego usta.

Tak bardzo chciałeś wtulić się w Jego ramiona, prawda Harry? O, tak.

Pragnąłeś tego jednocześnie wiedząc, że On nigdy nie będzie twój. A

później Voldemort zaatakował Hogwart - twój jedyny azyl. Miejsce, w

którym czułeś się bezpiecznie. To właśnie tą szkołę utożsamiałeś z

domem. Zabolało tak, jakbyś stał na zgliszczach rodzinnego domu,

obserwując gruzy, z których nigdy nie powstanie to, czym były wcześniej.

Zabił Dumbledore'a. On, wyidealizowany przez ciebie tak dalece, że każda

wada stała się zaletą, pozbawił życia największego czarodzieja świata.

Jednoznacznie dał ci do zrozumienia, że nigdy nie był tym, za kogo Go

uważałeś. A jednak ty nie potrafiłeś przestać Go kochać, choć obwiniałeś

Go o całe zło tego świata. Czasami miałeś wrażenie, że żywisz do Niego to

samo uczucie, które on do ciebie. A On dalej cię nienawidził.

Siódmy rok.

Nie wróciłeś do Hogwartu. Nie potrafiłeś, nie chciałeś, nie mogłeś. Twoją

powinnością było zniszczyć Voldemorta, a nie mogłeś tego zrobić w

trakcie roku szkolnego. Ludzie umierali, a ty obwiniałeś siebie o

wszystko, prawda? Harry, Harry... jakie to Gryfońskie. Trochę aż nadto,

nie uważasz? Szukałeś Horcruxów, niszczyłeś je i ciągle miałeś przed

oczami Jego sylwetkę. Nie dawał ci spokoju nawet wtedy, gdy byłeś

pewien, że nie ma prawa zaprzątać twoich myśli. Nie po tym, co zrobił. A

jednak ta część ciebie, która wciąż wierzyła w Jego wyidealizowaną

postać nie przyjmowała do wiadomości motywów Jego postępowania.

Ufałeś Mu, wierzyłeś. A On bezwstydnie zamordował twojego mentora,

kogoś, kto był dla ciebie jak dziadek, którego nigdy nie miałeś. W ciągu

tego roku niejednokrotnie otarłeś się o śmierć, jednak za każdym razem

udawało ci się przeżyć. Przeklinałeś w myślach swoje głupie szczęście.

Chciałeś umrzeć, a konsekwencje nie miały dla ciebie żadnego znaczenia.

Wciąż o Nim myślałeś. Tęskniłeś. I wciąż Go kochałeś. A On dalej cię

nienawidził.

Dwunasty lipca.

Na zawsze zapamiętasz ten dzień. Dzień, w którym ostatecznie upadł Tom

Marvolo Riddle. Wypełniłeś misję, mogłeś dołączyć do rodziców i

Syriusza. Ale gdy skierowałeś niepostrzeżenie różdżkę w stronę swojej

klatki piersiowej, zimna dłoń powstrzymała cię. Po twoim ciele

rozprzestrzeniło się ciepło. Podniosłeś oczy, doskonale wiedząc, kim jest

postać stojąca przed tobą. Zdążyłeś zauważyć Jego kpiące spojrzenie, w

którym nie było już nienawiści, a później poczułeś gorące wargi

napierające na twoje usta. Jęknąłeś z przyjemnością wśród głuchej ciszy,

która nastała. W tym samym czasie małe lusterko zmaterializowało się w

kosmetyczce Petunii Dursley. Pokazały się blade litery układające się w

słowa: Miej trochę wiary.

FIN



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ZAJĄCZEK Z ROZBITEGO LUSTERKA
Rozbite lusterko
zaj b9czek+z+rozbitego+lusterka 37SWXY65EUBRHIXKZDRXZIAHZSIFC6MJKV6ZDEA
Rozbite lusterko[Z]
ZAJÄ„CZEK Z ROZBITEGO LUSTERKA
czesci rozbite new do druku
WŚRÓD KRZYWYCH LUSTER, OPOWIASTKI
MK7 Rozlozenie lusterka elektry Nieznany
II Konwencja genewska o polepszeniu losu rannych, chorych i rozbitków sił zbrojnych na morzu
MK7 Demontaz lusterka zewnetrznego
ateizm rozbity w pyl czyli blog korycinskiego
montaż lusterka fotochromatycznego
Dyrektywa 2007 38 WE Lusterka samoch
Angelsen Trine Córka morza Rozbitek
II Konwencja genewska o polepszeniu losu rannych, chorych i rozbitków sił zbrojnych na morzu en
160 Wpływ rodziny rozbitej na rozwój dziecka, Przedszkole rodzina środowisko dziecka
CZARY Z LUSTERKIEM(1)
Magia Luster
Lusterka z LIN BUS

więcej podobnych podstron