LOSY POLSKIEJ KINEMATOGRAFII W OKRESIE OKUPACJI NIEMIECKIEJ
31 października 1939 przez dr Hansa Franka (Generalny Gubernator - Generalnia Gubernia powstała z dekretu Hitlera 12 X 1939) w porozumieniu z Goebbelsem tak określa misje kulturalną w Polsce: „Polakom należy zostawić tylko takie możliwości kształcenia, które okażą im cała beznadziejność ich położenia narodowego. Dlatego mogą wchodzić w rachubę tylko złe filmy lub takie, które stawiają przed oczami wielkość i siłę Rzeszy Niemieckiej”.
Goebbels natomiast kwituje sprawę tak: „Zasadniczo nie powinni mieć teatrów, kin, kabaretów, aby im nie przywodzić na oczy tego, co utracili. Jeżeli w dużych miastach zajdzie potrzeba, jak np. w Warszawie, odciągnięcia Polaków z ulicy za pomocą przedstawień kinowych, będzie się o tym decydować od przypadku do przypadku…”
Potrzeba zachodzi w dość krótkim czasie, bowiem już 11 XI 1939 otwiera się pierwsze kina „Imperial” i „Hollywood” (ten ostatni przemianowany wkrótce na „Deutsches Lichtspielhaus”). Te kina nie miały określonego podziału np. tylko dla Niemców, czy tylko dla Polaków, natomiast z miejsca był wstęp zabroniony dla żydów. Pierwszym kinem „nur für Deutsche” było „Palladium” (otwarte 22 XII 1939) przemianowane wkrótce na „Helgoland”. W październiku 1941 działają już w Generalnej Guberni 123 kina z czego 17 „nur für Deutsche”, 62 mieszane (oddzielne seanse dla Niemców) i 44 dla Polaków.
Niedługo po kapitulacji twórcy filmowi i pracownicy techniczni branży kinematograficznej stworzyli komitet, nie widząc perspektywy pracy w zawodzie. Niemcy perspektywy tej na razie tez nie widzieli dlatego zaproponowano im pracę fizyczną.
Wkrótce Wilhelm Ohlensbusch, szef wydziału Generalnej Guberni odpowiedzialnego za propagandę i szerzenie świadomości narodowej (Abteilung fur Volksaufklarung) dochodzi do wniosku że kino może być dobrym instrumentem do głoszenia chwały armii niemieckich i idei rasistowskich
W połowie 1940 roku zostaje odwołane zarządzenie o zakazie polskiej korniki filmowej, która zostaje zastąpiona Wiadomościami Filmowymi w GG, a później przemianowana na Tygodnik Dźwiękowy GG. Pełnomocnik do spraw filmu przy Abteilung fur Volksaufklarung - Hans Guttenberger, tak motywuje fakt dopuszczenia kroniki: „W ciagu 10 minut jakie kronika zajmuje w całym programie filmowym, przesuwają się przed oczami widza sceny, które szczególnie u prymitywnych ludzi przewyższają oddziaływanie słowa drukowanego. Ludzie ci widzą, jak pod osłoną niemieckich sił zbrojnych i policyjnych administracja niemiecka kieruje całokształtem życia gospodarczego tego nawiedzonego przez wojnę kraju”
Nie ograniczono się jednak do pokazywania kroniki - powstawały jeszcze filmy krótkometrażowe propagandowe i agitacyjne.
Pierwszy cios w polski przemysł filmowy miał miejsce już w listopadzie 1939 r. Skonfiskowano wtedy wszystkie kina, agendy biur wynajmu i podporządkowano je odpowiedniej placówce pod niemiecką jurysdykcją. Szefami kin i biur wynajmu miano Niemców lub Volksdeutschów. W niecały rok później (X 1940) wydano rozporządzenie o rejestracji wszystkich aparatów i przyrządów filmowych.
Pierwsza placówka produkcyjna w okresie panowania GG została uruchomiona w marcu 1940 r., pod pretekstem rzekomego krzewienia kultury - Film und Propagandamittel Vertiebsgesellschaft G.m.b.H. (w skrócie FIP). Była to komórka ściśle podporządkowana Wydziałowi Oświaty Publicznej i Propagandy przy rządzie GG. Zatrudniła pozostających bez pracy pracowników branży kinematograficznej, głównie jednak byli to pracownicy techniczni, funkcje twórcze i kierownicze pełnili Niemcy.
Jesienią 1940 ma miejsce złagodzenie polityki eksterminacji polski na odcinku kultury. Tą stosunkową odwilż chciał wykorzystać Jan Fethke, który nosił się z zamiarami reanimowania polskiej produkcji filmowej. „Naczelnym naszym zadaniem jest praca dla sztuki - mówił Fethke. Atmosfera jej musi być zdrowa i dogodna dla każdego. Film to wielka rzecz i musi mięć godne ramy. Warunki mamy, chęci także jest dużo, trzeba tylko pracy i pracy” Jednak jego zamiary nabierają innego światła gdy mówi o tym iż chce nakręcić film o męczeństwie Niemców w polskim obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej. Zamiar ten nie zostaje jednak zrealizowany, co nie przeszkodziło Ministerstwu Propagandy III Rzeszy w podchwyceniu pomysłu - powstaje Powrót („Heimkehr”), w reżyserii Gustawa von Ucickyego:
Ten antypolski film by brutalnym paszkwilem na Polaków rzekomo znęcających się bestialsko nad Niemcami.
Werbunkiem polskich aktorów do tego filmu zajął się aktor i przedwojenny agent niemieckiego wywiadu Igo (Julian) Sym. Początkowo zgodziło się 10 aktorów z czego 4 wycofało się zaraz po pierwszych zdjęciach.
Powrót reprezentował kinematografię hitlerowską na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Filmowej w Wenecji w 1941 roku, otrzymując jedną z nagród. Sam Goebbels, nazywa ten film wydarzeniem roku, „pogłębiającym powszechne zrozumienie wielkości naszych czasów”
Kampania antykinowa
Organizacje podziemne szybko rozpoczęły akcje antykinowe. Od ostrzeżeń w gazetkach konspiracyjnych, wypisywania sloganów w rodzaju „tylko świnie siedzą w kinie”, rysunków satyrycznych, napisów na murach i słupach ogłoszeniowych podziemie przystąpiło do bardziej drastycznych środków.
W grudniu 1939 grupa bojowa PLAN (Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa) wrzuciła ładunki gazu na widownię kina „Napoleon”, wybuchła panika, wg ich zamiarów gaz wywołał łzy i wymioty. Grupa osiłków stała przy drzwiach i tarasowała wejścia, co jeszcze bardziej wzbudzało nastrój paniki.
Akcje antykinowe były jedną z popularnych form tzw. „małego sabotażu”. Wielkie zasługi na tym polu ma organizacja „Wawer” grupująca młodzież, blisko związana z Szarymi Szeregami. Rozpuszczali gaz, rozlepiali nalepki satyryczne, rozsiewali żrące chemikalia i farby. Wielokrotnie akcje też cechowały się niszczeniem sprzętu projekcyjnego, paleniem ekranów kinowych oraz rabowaniem pieniędzy z kas biletowych.
Akcje antykinowe mają miejsce z różnym natężeniem do wybuchu powstania warszawskiego.
Znamienne są ulotki podpisywane rzekomo przez szefa urzędu propagandy GG - W. Ohendbusha, a w rzeczywistości autorem ulotek była „Wawra”. Dla przykładu treść wyglądała następująco:
„Od dłuższego już czasu pewne czynniki łobuzerskie z pobudek politycznych starają się wpływać na mieszkańców Warszawy, aby bojkotowali kina. łobuzeria ta posuwa się tak daleko, że obecnie policji znanych jest już kilkaset wypadków zniszczenia ubrań bywalcom kin, przez oblanie ich żrącymi płynami i kilkaset wypadków poparzenia takimi środkami najspokojniejszych widzów kinowych. A ileż podobnych wypadków jest nieznanych policji wskutek nie złożenia meldunku? Takie i podobne wyczyny łobuzerskie (np. znane również policji i pogotowiu wypadki dotkliwego pobicia bywalców kin) wpływają ujemnie na frekwencję w kino-teatrach Warszawy. W związku z powyższym wyjaśnia się co następuje. Kina w Gen. Guberni, stanowiące własność Urzędu Propagandy przy Generalnym Gubernatorze, przekazują cały swój dochód na dozbrojenie Armii Niemieckiej, która krwawi od dłuższego już czasu dla dobra nowej Europy. Armia Niemiecka potrzebuje stale nowego sprzętu, na który właśnie idą m. In. pieniądze pochodzące z kin. Mieszkaniec Warszawy każdym swym groszem, wydanym na kino, przyczynia się do utrwalenia nowego ładu w Europie. Armia Niemiecka apeluje do ludności Gen. Gubernii: Pomagajcie nam!Dajcie wasz grosz na nową broń niemiecką! Idźcie wszyscy do kin!”
Można wyróżnić dwa podstawowe kierunki akcji antykinowych:
Atakowanie, niejednokrotnie za pomocą środków wybuchowych kin „nur fur Deutsche”
Permanentna akcja propagandowa i odstraszająca skierowana przeciwko uczęszczaniu do kin przez Polaków. Było to powodowane nie tylko pobudkami o podłożu dumy narodowej i doraźnej walki z okupantem, ale też dezinformacją czy też typową Goebbelskowską polityka upowszechnianą przez Tygodnik Dźwiękowy GG. Przykładem może być Kronika w której ma miejsce burzenie pomnika Kościuszki, gdzie wyraźnie widać kilkoro żydów, a następnego dnia kronika pokazywała płonącą synagogę, rzekomo podpalona przez Polaków w odwecie za zamach na kulturę polską.
Były trzy główne powody akcji antykinowych:
Pieniądze→dochód z kin szedł nie kieszeni właścicieli, a na dozbrajanie armii niemieckiej.
Propaganda→oprócz, co oczywiste, filmów, w kinach pokazywano kroniki, reportaże wojenne, siano dezinformacje.
Walka→nie wystarczy być patriotą, trzeba być patriotą czynnym.
Społeczne decyzja pójścia do kina była uważana za naganną, szczególnie wśród starszego i średniego pokolenia. Ludziom, którzy zaznajomili się z kinem, dla których nie było ono ciekawostką nową, łatwiej było zrezygnować z pójścia do kina. Gorzej było z młodzieżą, która dopiero odkrywała kino podczas wojny. Im ciężej było zrezygnować z tego. Niejednokrotnie ci którzy wprowadzali w życie akcje antykinowe, potajemnie chadzali do kin, aby podziwiać ruchomy obraz, tudzież ciekawostki tego rodzaju jak pierwszy kolorowy film.
Godny zaznaczenia jest również fakt działania kin tajnych, co prawda w niewielkiej ilości ale zawsze. Wyświetlano tam głównie przedwojenne filmy polskie. Kina te organizowane w prywatnych mieszkaniach gromadziły do 150 widzów.
Tajna prasa wobec filmu
W pierwszych miesiącach okupacji ukazuje się prawie 30 tanich pism, w roku 1941 naliczono ich już ok. 500. Ukazywały one m.in. całą skomplikowaną mozaikę polityczną podziemia. Wiele z nich ukazywało się jednak tylko przez parę miesięcy. Były jednak takie które ukazywały się przez cały czas trwania okupacji. Tych tytułów było 17. Ukazywało się około 20 konspiracyjnych pism literacko-kulturalnych, reprezentujących nurty i kierunki także polityczne. Działacze związani z Polską Partią Robotniczą wydawali „Poradnik Oświatowy”, lewicująca Tajna Organizacja Nauczycielska wydawała „W świetle dnia”, Delegatura Rządu na Kraj (o orientacji londyńskiej) „Przegląd spraw kulturalnych” i wiele innych… Gazety podziemne głównie zajmowały się problematyka powojennej odnowy, upowszechnienia kultury, literaturą, sztuką, filmem stosunkowo mało, ale to z racji nikłej tradycji rodzimej przedwojennej kinematografii. Jeden temat jedynie był cały czas aktualny w prasie podziemnej, a mianowicie akcje antykinowe.
Konspiracyjne seminarium i ukryte kamery
Podziemie miało bardzo utrudnione możliwość uzupełniania braków w tym co było pokazywane przez oficjalne niemieckie źródła. Przede wszystkim brak taśmy i finansów na nią. Kolejnym aspektem był rozporządzenie z początku 1940 roku początek rejestracji i konfiskacie wszelkiego sprzętu filmowego. Wyjście więc na ulicę z kamera graniczyło z samobójstwem (na każdym kroku można było spotkać żandarmerie). Filmowanie oddziałów partyzanckich było nie mniej ryzykowne, gdyby bowiem taśma ta wpadła w ręce Niemców, mieli by gotowy materiał do rozpoznawania i wyłapywania członków.
Dokumentacja czasów wojny z jej początku to głównie skrzętne notatki i ukryty aparat fotograficzny. Często jednak wykorzystywano do tego samych okupantów. Znając ich sadystyczne skłonności do fotografowania się z żywymi, umęczonymi biciem, czy martwymi ofiarami, została przeprowadzona akcja polegająca na tym, że usankcjonowano konspiracyjnie identyfikacje wszystkich filmów oddawanych do wywołania przez Niemców. Tym samym każde znaczące zdjęcie zrobione przez Niemca powiększało też polskie archiwum. Kilka tych zdjęć udało się tajnymi kanałami wyeksportować za granicę gdzie wywołały one szok opinii publicznej na zachodzie.
Niewielu polskich filmowców-twórców (reżyserów, operatorów etc, nie-pracowników technicznych) zgodziło się pracować z Niemcami. Wielu wybierało inną drogą, jak np. praca za głodowe stawki w fabrykach, w urzędach magistrackich, lub w najlepszym wypadku w zakładach fotograficznych. Większość z nich chciała kiedyś wrócić do zawodu, jak np. Antoni Bohdziewicz, który zachęcał literatów do pisania scenariuszy.
Już jednak w połowie roku 1942 podziemny ruch filmowy otrzymuje organizacyjne ramy. Przy Biurze Informacji i Propagandy KG ZWZ AK, powstaje w 1942 Wydział Propagandy Mobilizacyjnej, oznaczony kryptonimem „Rój”, w którego skład wchodziły następujące komórki: sekcja literacka, sekcja muzyczna, tajny Teatr Wojskowy oraz Referat Foto Filmowy, który miał przygotować sprzęt i kadrę oraz zaplecze laboratoryjne dla przyszłej akcji powszechnego powstania. Na czele tej komórki stali Wacław Żdżarski (foto) - PS. „Kozłowski” i Antoni Bohdziewicz (film) - PS. „Wiktor”. Filmowcy jednak na początku maja mieli niewiele sprzętu, ludzi i funduszy. W skład tej komórki wchodzą jeszcze Jerzy Zarzycki, Wacław Adamiecki, Janina Cękalska, Andrzej Ancuta. Taśmę zakupuje się na fałszywe FIPowskie zamówienia, a na czarnym rynku kupuje się ręczne kamery-sprężynówki reporterskie. Po wysłanym zamówieniu do Londynu o 10 kamer, w zrzutach znaleziono tylko jedną kamerę 16 mm. Powstaje też projekt zorganizowania konspiracyjnego kursu realizatorów filmowych. W 2 połowie 1943 rozpoczyna się w Warszawie pierwszy konspiracyjny kurs operatorów. Zajęcia odbywały się trybem seminaryjnym po kilka godzin tygodniowo, kurs trwał 6 miesięcy. Wykładowcami byli Antoni Bohdziewicz i Jerzy Zarzycki.
W części zajęć teoretycznych zajmowano się podstawami dramaturgii filmowej i teatralnej, z braku polskich tekstów korzystano z niemieckich radzieckich. M.in. z tekstów Lwa Kuleszowa. Zapoznawano słuchaczy z podstawami fotografii, reżyserii, montażem materiału filmowego , budową scenariusza, scenografią. Widać program szeroki i ambitny. W zajęciach praktycznych korzystano z dwóch kamer 35 mm i jednej 16 mm, zapoznawano słuchaczy z zasadami ich działania i budowy.
Filmowaną ukrytą kamerą z okien pałacu Staszica, gdzie odbywały się zajęcia, ale tez udało się zorganizować kilka wypadów na tereny podwarszawskie gdzie filmowano plenery. Członkowie sekcji wraz z absolwentami kursu mieli udać się jako patrole filmowe do oddziałów partyzanckich.
Akcję dokumentalną za pośrednictwem kamery podjął też kustosz Biblioteki Czartoryskich w Krakowie, Eugeniusz Latacz, wraz ze swym kolegą Gustawem Schmagierem. Zarejestrowali m.in. akcję ratowania bezcennych ksiąg z Biblioteki Jagiellońskiej, przeprowadzanie żydów pod strażą przez planty do tamtejszego getta, wykonali dokumentację architektoniczną Collegium Maius.
Inżynier Tadeusz Franciszyn, zarejestrował z kolei materiały, które zachowały się do dziś.→W sierpniu 1944 udało mu się nakręcić tzw. „krakowską czarną niedzielę”, kiedy Niemcy urządzali masowe obławy i łapanki, obawiając się wybuchu powstania które mogło być spowodowane wieściami z Warszawy. Franciszyn filmował wszystko ukrywając obiektyw pod płaszczem i wysuwając go przez dziurkę guzika. Franciszyn zarejestrował również zgrupowanie partyzanckie Komendy Obwodu AK w Myślenicach (zarejestrował czynności poranne, toaletę przy źródle, czyszczenie broni, mszę polową, poświęcenie sztandaru, aż po wymarsz na akcję bojową). Jego obiektyw widział też pamiętnego 18 stycznia 1945 Niemców uciekających z Krakowa na wieść na wieść o wkraczającej do miasta Armii Radzieckiej, jednak tych materiałów nie odnaleziono. Pozostałe, zakopane przez autora w ziemi, przeleżały tam ćwierćwiecze, z wielkim trudem odnalezione, zachowały się w całkiem niezłym stanie.
Kronika Powstańczej Warszawy:
Dysponowano 3 kamerami 35 mm, 2 kamerami 16 mm, kilkoma wymiennymi obiektywami, niestety tylko jednym tak przydatnym w takich warunkach teleobiektywem, oraz kilkunastoma tysiącami metrów taśmy filmowej. W
Od pierwszych godzin powstania do akcji weszli Andrzej Ancuta i Jerzy Zarzycki. Ancuta sfilmował czołg wjeżdżający w uliczkę, w który został rzucony koktajl mołotowa, Zarzucki podobnie ale w większej ilości plus ostrzał z okien i wymiana ognia z niemcami. Bohdziewicz z okna domu Wedla filmował ostrzał z ciężkich niemieckich dział warszawskiego Prudentialu
Po kilku pierwszych dniach powstania za bazę wypadową i noclegową zostaje obrazy szpital im. Karola i Marii. Ma tam miejsce przeładunek naświetlonych już taśm do blaszanych pudeł. Filmują budowę i umacnianie barykad, gaszenie pożarów, przygotowania do obrony. W okolicach początku sierpnia Niemcy dotarli do szpitala w którym były przechowywane taśmy, ich odzyskanie stało się niemożliwe, taśmy dokumentujące pierwsze dni powstania zaginęły.
Ciekawe jest sfilmowanie obrony kościoła św. Krzyża. Operatorzy przybyli kilka godzin po tym wydarzeniu, jednak miała miejsce rekonstrukcja tych wydarzeń. Poproszono oddziały powstańcze znajdujące się pobliżu o pomoc i przy akompaniamencie ostrzeliwania Warszawy odegrano wydarzenia które miały miejsce. Jest to dość nietypowy zabieg w praktyce filmowych kronikarzy Warszawskiego Powstania. Dużo wniosły tutaj zdjęcia Antoniego Wawrzyniaka, który popisał się tam świetnymi zdolnościami komponowania kadru i dynamizowania ujęć.
Bezpośrednie działania powstańcze nie były jednak jedynymi tematami. Dużo uwagi poświęcano tez „zapleczu” powstania, organizacji, zbrojeniu. Tym zajmował się głównie operator Seweryn Kruszyński i reżyser Jerzy Gabryelski, dysponowali oni kamera statywową i lampami-nitrophotami, kręcili więc przeważni wnętrza: zdjęcia kwater powstańczych, szpitali, rusznikarni, wytwórni granatów. Raz udało im się nawet nakręcić rozbrajanie 1.5 Tonowego pocisku, aby wydobyć trotyl, który wykorzystywano do produkcji granatów.
Władze powstańcze zadecydowały że materiały będą przechodziły przez cenzurę, a ciekawsze sceny wchodziły do publicznych przeglądów powstańczych „Warszawa walczy”. Wszystkie materiały trafiały do jedynego wtedy działającego laboratorium filmowego „Falanga”. Tam montażem kronik zajmował się Antoni Bohdziewicz i reżyser-montażysta „Polskiej Kroniki Filmowej” Wacław Kaźmierczak. Razem udało im się zmontować trzy kroniki, czwartą przerwał ostrzał laboratorium z kanonierki pływającej po Wiśle.
Pokazy Kroniki Powstańczej Warszawy:
Pierwszy publiczny pokaz kroniki powstańczej odbył się późnym wieczorem 15 sierpnia 1944 roku, w kinie Palladium, wszystkie miejsca zajęte, ludzie stoją i kucają w przejściach, sala pomieściła 2000 ludzi. Na ścianach białe orły i emblematy polski walczącej. Dwa dni wcześniej kronikę obejrzeli przedstawiciele prasy, reprezentujący około 30 pism wychodzących w tym czasie w Śródmieściu i przyległych rejonach. Kronika była niema, jej udźwiękowienie jest zręczną improwizacją, komentatorem jest Antoni Bohdziewicz, który na żywo przez mikrofon komentował to co się dzieje na ekranie z kabiny projekcyjnej. Część to walki powstańcze jednak większość to wewnętrzne życie powstania, zaimprowizowany szpital, kolportaż prasy, budowa barykady.
Kino przy nadkompletach sali czynne jest codziennie. Seanse mają miejsce po zmroku, kiedy nieprzyjaciel zawiesza ataki lotnicze, godziny seansów nie są podawane do publicznej wiadomości, a bezpłatne, numerowane bilety z napisem „seans filmowy” i pieczątką „Komendy Sił Zbrojnych” rozsyłane są do oddziałów powstańczych na Śródmieściu i płn. Powiślu, na 2-3 godziny przed seansem.
21 VIII 1944 ma miejsce przegląd nr 2. Ta kronika jest już znacznie bardziej zwarta i bogatsza dramaturgicznie i siłą rzeczy też tragicznie.... Szalejące pożary, zmasowany ogień artyleryjski, ostrzał Prudentialu z wielkiego kolejowego działa. Pogorzelcy z tobołkami, bezdomni, koczujący na gruzach, ryzykujący życie, próbując rozpalić między cegłami ogień aby przygotować sobie posiłek.
Trzecia kronika to głównie obrona kościoła św. Krzyża.
Czwartą był już niedomontowany, właściwie sklejony jedynie materiał nakręcony przez operatora Stefana Bagińskiego na Starym Mieście. Był on jedynym operatorem który znalazł się w tamtej dzielnicy, jak też jedynym operatorem, który znalazł się na terenie objętym przez wroga. Dostał się na Stare Miasto kanałami, niosąc sprzęt i taśmy w dętce samochodowej aby nie zamokły.
Pójście do kina Palladium stało się niemal patriotycznym obowiązkiem. Ostatni oficjalny seans jednak w kinie Palladium miał miejsce 2 września.
6