TEKST 10
Kazimierz Żórawski. Długi stół. Warszawa: Telewizja Polska S.A., 2004 (92-101).
JAK TO SIĘ PISZE
Do tej pory głównym przedmiotem naszego zainteresowania był obraz, słowo zaś pojawiało się jedynie w kontekście obrazu. Aczkolwiek telewizja jest sztuką obrazu, nie oznacza to jednak, że słowo należy traktować po macoszemu, że można go używać w sposób całkowicie dowolny. Obrazem w filmie i na małym ekranie rządzą określone prawa, tak samo dzieje się ze słowami, Część tych praw odnosi się do budowy zdań, część dotyczy konstrukcji tekstów. Wbrew powszechnej opinii o istnieniu jednego dziennikarstwa (gazetowego, telewizyjnego i radiowego) reguły obowiązujące w telewizji różnią się nieco od tych, które rządzą w dziennikarstwie gazetowym, a powodem istnienia tych różnic jest:
fakt istnienia obrazu, który zwalnia dziennikarza z obowiązku opisywania słowami tego, co widać na obrazku;
ulotność słów, co nakłada na dziennikarza obowiązek posługiwania się językiem jednoznacznym i mocnym.
Jak więc pisać teksty, które ma do przeczytania prezenter w studiu lub lektor naczytujący tekst w dziupli?
Zacznijmy od stwierdzenia oczywistego, które jednak nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w codziennej praktyce. Otóż aby tekst był komunikatywny, język, którym się posługujemy, musi być zgodny z duchem polszczyzny i jej regułami. Nie znaczy to jednak, że należy korzystać z wszystkich możliwości, które te reguły stwarzają. Bogactwo językowe nie jest w tym przypadku zaletą. Przeciwnie, trzeba znać zasady, by móc dokonać odpowiedniego wyboru, by móc się poddać daleko idącemu samoograniczeniu. Język polski na przykład stwarza możliwości budowania zdań złożonych, które - jak u Marcela Prousta - ciągnąć się mogą przez kilka stron, pozostając cały czas w zgodzie z regułami gramatyki. Niestety, takie zdania w telewizji, a także w radiu, będą niezrozumiałe dla słuchacza; będą równie nieczytelne jak utwór muzyczny, w którym jeden dźwięk od drugiego dzielić będzie zbyt duża pauza.
Dlatego pierwsza, ogólna zasada, której - pisząc teksty dla telewizji - należy się trzymać konsekwentnie, brzmi: pisz zdania proste i zwięzłe, stawiaj orzeczenie blisko podmiotu.
Druga ogólna zasada dotyczy związku tekstu z przedmiotem wypowiedzi. Nie można tym samym językiem (tym samym tonem, zachowując ten sam poziom emocji) mówić o posiedzeniu parlamentu i o kolejnej gonitwie na torze wyścigów konnych, będzie to bowiem wywoływać - niezależnie od intencji piszącego - efekt humorystyczny. Nie znaczy to wcale, że wykluczony jest jakikolwiek dysonans. Jeśli chcemy u widza wywołać uśmiech lub coś wyraźnie podkreślić, możemy się posłużyć takim dysonansem. Lepiej jednak mówić o wyścigach konnych językiem z parlamentu niż o parlamencie językiem z wyścigów konnych. A tak niekiedy bywa.
Dlatego druga zasada brzmieć będzie: pomiędzy językiem a przedmiotem wypowiedzi powinna istnieć zgodność, chyba że brak zgodności jest zabiegiem świadomym.
Wszystko, o czym czytamy w gazetach, z natury rzeczy musiało się już wydarzyć, czytelnik gazet i magazynów ma tego pełną świadomość. Stąd oczywiste jest dla niego używanie w wiadomości prasowej czasu przeszłego. Jedyny wyjątek stanowią podpisy pod zdjęciami. Używa się w nich niekiedy czasu teraźniejszegoo, udjęcia bowiem są zamrożoną chwilą. Film (obraz telewizyjny) jest również zamrożoną chwilą, i to w stopniu większym niż fotografia. To bowiem, co oglądamy na ekranie, rusza się, dzieje na naszych oczach. Z faktu tego trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jeśli coś dzieje się na naszych oczach, to oczekujemy, by pokazywany materiał przedstawiał stan rzeczy z ostatniej chwili. Dla reportera oznacza to, że jego praca nie kończy się z chwilą zmontowania i udźwiękowienia materiału. Jeśli nawet wykonał swoje zadanie przed południem, bo coś - na przykład katastrofa kolejowa - wydarzyło się rano, to do ostatniej chwili powinien trzymać ręką na pulsie (by wiedzieć, czy przypadkiem poranna katastrofa nie pociągnęła za sobą kolejnych faktów: czy nie zwiększyła się liczba zabitych, czy prokurator nie wydał nakazu aresztowania), jednym słowem, by móc materiał wzbogacić, uzupełnić i uaktualnić.
Drugi wniosek dotyczy języka. Jeśli coś dzieje się na naszych oczach, to lepiej o tym mówić w czasie teraźniejszym. Jeśli to tylko, oczywiście, możliwe - są bowiem wydarzenia, o których mówienie w czasie teraźniejszym brzmiałoby nienaturalnie. Spójrzmy jednak na komunikat, który można zredagować w czasie teraźniejszym. Na początku brzmiał on tak:
Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedzial dziś, że zmiany w Urzędzie Ochrony Państwa posiadają znamiona rewanżu politycznego. Pogląd taki prezydent wyraził w wywiadzie udzielonym radiu„ Z", mówiąc.... (w tym miejscu wchodzi setka).
Po przeredagowaniu informacja brzmieć będzie tak:
Prezydent Aleksander Kwaśniewski uważa, że zmiany w Urzędzie Ochrony Państwa noszą znamiona rewanżu politycznego. W wywiadzie dla radia .,Z" prezydent zwraca uwagę na... (tu wchodzi setka, również w czasie teraźniejszym, a więc w formie bliższej dwu zdaniom wprowadzającym).
Czy znaczy to, że cały pozostały tekst musi być napisany w czasie teraźniejszym? Nie. Po pierwszym dynamicznym zdaniu (lub zdaniach) można przejść na czas przeszły. Są sytuacje, że wręcz trzeba go użyć, jak wówczas, gdy mowa jest o wydarzeniach, które miały miejsce w konkretnym czasie przeszłym: trzy miesiące temu..., w zeszlym roku..., cztery łata temu.
Dynamiczny charakter czasu teraźniejszego sprawia, że jego użycie doskonale sprawdza się nie tylko w przedstawianiu stanu rzeczy, jak to miało miejsce w przytoczonym powyżej przykładzie, ale również w reporterskich relacjach o jakimś dramatycznym wydarzeniu. Dysponując obrazkami wzburzonego morza widzianego z lotu ptaka, samotnego kutra, a potem kutra holowanego przez statek ratunkowy, można oczywiście relacjonować w czasie przeszłym:
W środę, drugim dniu sztormu panującego na Bałtyku, uszkodzeniu ulegl silnik na kutrze należącym do władysławowskich rybaków. Silny północny wiatr spychał ich w kierunku Redy, co groziło rozbiciem o brzeg. Dopiero późno w nocy nadeszla oczekiwana pomoc, okrętowi ratownictwa morskiego z Gdańska udało się wziąć kuter na hol i po kilku godzinach walki z żywiołem bezpiecznie wprowadzić go do portu w Ustce.
Chyba jednak lepiej tekst brzmieć będzie w czasie teraźniejszym, nawet jeśli towarzyszyć mu będą te same obrazki, co poprzedniemu tekstowi:
Jest środa. Od dwóch dni na Bałtyku panuje sztorm. Na kutrze, który wraca z połowu do portu we Władysławowie, staje nagle silnik. Silny północny wiatr spycha rybaków w kierunku Redy. Kutrowi grozi rozbicie o brzeg. Rybacy wzywają pomocy. Jest noc, gdy okręt ratownictwa morskiego z Gdańska bierze wreszcie kuter na hol. Walka z żywiołem trwa jednak nadal. Dopiero o świcie okręt i kuter wchodzą do portu w Ustce.
Dynamika drugiej wersji tekstu, niewątpliwie większa niż pierwszej, jest konsekwencją nie tylko użycia czasu teraźniejszego, ale także oparcia tekstu na czasownikach i rzeczownikach, które są najsilniejszymi słowami języka. Przede wszystkim jednak w drugiej wersji dominują krótkie zdania. Poza tym w przeredagowanym tekście zrezygnowano z konstrukcji opisowej uszkodzeniu uległ oraz z przymiotnika władysławowscy; pozostawiono tylko te przymiotniki, których nie zastępuje obraz, jak np. trudny do pokazania z lotu ptaka silny pólnocny wiatr. Druga wersja jest klarowniejsza również dlatego, że wyeliminowano z niej słowa, których rozpoznanie nastręczałoby widzom trudności. I tak np. zabrakło w nim, w porównaniu z wersją pierwszą, komplikujących tekst zaimków: ich i go oraz imiesłowów przymiotnikowych: panujący, należący, oczekiwana. Zamiast zdania podrzędnego rozwijającego - ...co grozilo rozbiciem (kogo? czego?) o brzeg- wprowadzono zdanie pojedyncze, w którym dopełnienie kutrowi pojawiło się nieopodal orzeczenia.
Pisząc dla radia i telewizji, należy również pamiętać, by nie używać z natury rzeczy nieprecyzyjnych określeń w rodzaju: zbyt, bardzo, calkiem, raczej, coś w rodzaju, trochę, tak jakby albo sporo, dla każdego bowiem znaczą one co innego. Trzeba też pamiętać, że telewidz powinien wiedzieć, skąd pochodzi dana informacja, od tej wiedzy bowiem w dużym, a często decydującym stopniu zależy jej wiarygodność. Nie wolno w związku z tym używać takich konstrukcji bezpodmiotowych jak: oczekuje się, że... (bo nie wiadomo, kto oczekuje), jak się wydaje... (bo nie wiadomo, komu się wydaje), uważa się... (bo zagadką pozostaje, kto uważa), wiadomo, że... (bo nie jest jasne, komu wiadomo), mówi się o nim... (bo nie informujemy, kto tak mówi). Nie powinno się również używać zwrotu powiedzial między innymi, sugeruje on bowiem widzowi, że przekazuje się informację niepełną, z której coś zostało (w celu wiadomym dziennikarzowi) wyrzucone. Innymi słowy, widz musi mieć wrażenie, że niczego się przed nim nie ukrywa, że otrzymywana informacja jest pełna.
Jak z tego wynika, tekst pisany na potrzeby anteny telewizyjnej lub radiowej powinien spełniać cztery warunki. Musi być:
• poprawny językowo, bowiem każde odstępstwo od obowiązujących zasad zakłóca odbiór tekstu;
• klarowny i jasny, brak jasności bowiem czyni go nieczytelnym;
• zwięzły, gadulstwo bowiem utrudnia percepcję;
• barwny, bezbarwność bowiem czyni go mało atrakcyjnym, nie przykuwa uwagi.
Te cechy zawarte w czterech angielskich słowach: correctness (poprawność), clarity (jasność), conciseness (zwięzłość) i colour (barwność) nazywane są w Księdze stylu antenowego UPI zasadą czterech c. Jest to dopełnienie zasady pięciu w- who? what? where? when? why? (kto? co? gdzie? kiedy? dlaczego?) - która obowiązuje w dziennikarstwie gazetowym. Jednak dziennikarz telewizyjny nie na wszystkie pytania musi odpowiedzieć w tekście, część odpowiedzi powinna się znajdować w obrazie.
Większość informacji pisanych do gazety jest konstruowana według schematu odwróconej piramidy. W takim schemacie to, co najważniejsze, znajduje się na początku tekstu: potem -w drugim lub najdalej trzecim akapicie - autor powinien ponownie uchwycić zainteresowanie czytelnika; to zaś, co najmniej ważne, bez czego informacja jest i tak zrozumiała, znajduje się na końcu. Konstrukcja odwróconej piramidy ma także swój czysto praktyczny wymiar. Otóż w czasach, gdy teksty składane były na zecerskich stołach, jeśli nie mieścił się on na kolumnie lub w szpalcie, odcinano końcowy fragment, mając pewność, że taki skrót na pewno nie zmieni sensu informacji. Również w radiu i telewizji długo konstruowano teksty w ten sposób. Od pewnego czasu jednak w tekstach antenowych dominuje zasada jedności dramatycznej. Taki tekst składa się z trzech części: kulminacji, przyczyny i skutku.
Kulminacja to istota informacji; odpowiada temu, co w dziennikarstwie prasowym nazywa się główką lub leadem. Zadaniem tego fragmentu tekstu jest przykucie uwagi telewidza, ale także - co równie ważne, jeśli nie najważniejsze - umiejscowienie informacji w otaczającej rzeczywistości, poinformowanie widza, czego lub kogo informacja dotyczy.
Przyczyna to opisanie okoliczności zaistnienia faktów przedstawianych w informacji.
Skutek to poinformowanie widza o tle wydarzenia, jego kontekście i ewentualnie także o tym, jak może ono zaowocować w przyszłości.
Oto jak taka jedność dramatyczna przedstawia się w praktyce:
Kulminacja
Krzyże z obozu zaglady w Brzezince nie będą już ranić uczuć religijnych Źydów. W środę zostaną przeniesione do parafii św. Józefa Robotnika w Oświęcimiu. Natomiast gwiazdy Dawida znajdą miejsce w Źydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.
Przyczyna
Porozumienie w tej sprawie zawarły organizacje żydowskie i kuria diecezji bielsko-żywieckiej. Porozumienie zaakceptował minister kultury oraz Międzynarodowa Rada Muzeum, Rada Ochrony Pamięci i Towarzystwo Opieki nad Oświęcimiem. Strony powolaly się na konwencję UNESCO, która mówi, że w takich miejscach jak Oświęcim nie powinno być żadnych niehistorycznych elementów.
Skutek
Krzyże i gwiazdy Dawida ustawili w Brzezince kilkanaście lat temu młodzi ludzie z koła środowiskowego „Łazienki". Działali, nie zdając sobie sprawy, że mogą urazić uczucia Źydów. Dziś z porozumienia zadowolony jest współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów Stanisław Krajewski, który uważa, że protestującym środowiskom żydowskim nie chodzilo o brak szacunku dla symboli krzyża i gwiazdy, lecz że byt to sprzeciw przeciwko stawianiu własnych obiektów kultu w tak kontrowersyjnym miejscu. Zadowolenie wyraża także ambasador do spraw kontaktów z diasporą żydowską Krzysztof Śliwiński. Jego zdaniem porozumienie usuwa kolejną przeszkodę na drodze do polsko-żydowskiego pojednania.
Tak zbudowany tekst trudno jest ciąć od dołu. Trudno go także ciąć od góry. Można go co najwyżej pozbawić kilku faktów lub napisać nieco krócej. Jeśli jednak piszący go dziennikarz zmieścił się w wyznaczonym przez wydawcę czasie, to nie ma powodu, by zmieniać tekst.
Jak już powiedzieliśmy, musi się on efektownie zaczynać, by zwrócić uwagę telewidza, przykuć jego uwagę. W powyższym przykładzie pierwsze zdanie kulminacji bardzo precyzyjnie określa przedmiot i miejsce informacji. Widz dowiaduje się z niego, że chodzi o krzyże w Brzezince i że stało się z nimi coś pozytywnego - nie będą ranić uczuć religijnych Żydów. Pierwsze zdanie nie musi jednak być aż tak gęste informacyjnie. Informację można zacząć bardziej ogólnie:
Polsko-żydowskie pojednanie o krok bliżej. Krzyże i gwiazdy Dawida, które stoją w Brzezince, w środę zostaną przeniesione...
Lepiej jednak, jeśli fakty są silne, zaczynać od nich. Efektowną formą zaś lepiej posłużyć się wówczas, gdy trzeba przedstawić informację ubogą w fakty, która jednak z jakichś powodów musi się znaleźć w progra mie. Przykładem moie tu być sprawozdanie z kolejnego dnia jakiegoś ważnego procesu. Taką pustą informację można zacząć efektownym zdaniem, którego jedynym zadaniem jest zainteresowanie widza.
Źólw kroczy własnym rytmem. W piątym dniu procesu milicjantów oskarżonych o (...) zeznawali kolejni świadkowie. Ich zeznania wniosły niewiele nowego. Interesujące jest jedynie to, że....
Kolejnym sposobem przyciągnięcia uwagi widza jest personifikacja informacji, ukazanie bezpośredniego związku pomiędzy nią a osobą widza. PAP poda informację prawdopodobnie tak:
Od Nowego Roku podatek drogowy znajdzie się w cenie paliwa. Będzie on stanowił x obecnej ceny jednego litra.
Dziennikarz telewizyjny przerobi taki komunikat na tekst bliższy widzowi:
Od Nowego Roku będą państwo placili o x groszy więcej za litr benzyny lub ropy. Jednocześnie nie będziemy musieli osobno płacić podatku drogowego, sprawdzać wysokości stawki, pamiętać o terminie płatności i stać w kolejce na poczcie.
Bardzo dobry dziennikarz niemal z każdej informacji potrafi zrobić interesujący materiał, który zostanie kupiony przez wydawcę i znajdzie się na antenie. Istnieją jednak obiektywne warunki, które sprawiają, ze niektóre materiały mają łatwiejszą drogę do programu. Preferencje będą mieć informacje, które nie wymagają wyjaśnień. Czas w programie informacyjnym jest towarem deficytowym, stąd preferencje dla materiałów krótkich i przejrzystych, w których niczego nie trzeba tłumaczyć, by były w pełni zrozumiałe. Preferencje będą miały także te informacje, które można pokazać, to znaczy takie, w których w sposób naturalny zachowana będzie równowaga pomiędzy słowem i obrazem.
Powyższe zasady wydają się proste. Jednak to, co w teorii jest proste, w życiu przeważnie takie już nie jest. Sposób, w jaki będziemy pisali teksty do naszych materiałów, w znacznym stopniu zależny jest od ogólnej koncepcji programu, a w tym także od roli, w jakiej pojawia się prowadzący program. W Wiadomościach dziennikarzem, który lubiał pisać teksty silne i wyraziste, który posługiwał się zdaniami krótkimi, formułowanymi w czasie teraźniejszym, był Waldemar Milewicz. Niestety, większość jego koleżanek i kolegów używa czasu przeszłego, zdań długich, bogatych w przymiotniki. Na ich tle Milewicz wyróżniał się pozytywnie, jednak cały program robił przez to wrażenie niejednorodnego stylistycznie. Nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy za wszelką cenę powinni pisać tak, jak robił to Waldemar Milewicz, jakieś zróżnicowanie należy zachować, lecz tym zróżnicowaniem winna rządzić czytelna i logiczna koncepcja. Trzeba też pamiętać, że nie do każdego tematu pasuje dynamiczny styl narracji.
Elementem takiej spójnej koncepcji powinna być wyraźnie określona rola prowadzącego, od tego bowiem w dużym stopniu zależeć będzie forma bialej, a w konsekwencji także zielonej. Jeśli prowadzący ma być dla widza źródłem czy, jak kto woli, dostawcą informacji, to biała powinna być rodzajem leadu. Jeśli natomiast zadaniem prowadzącego jest scalanie programu i objaśnianie rzeczywistości, to w bialej powinny się znaleźć raczej te informacje, które przy podziale kulminacja-przyczyna-skutek, mają wyraźniejszy związek z trzecim członem tej triady - a więc ze skutkiem. Pozwala to, jak czynią to prowadzący w TVN, na zadawanie w imieniu widzów pytania-kotwicy: jak do tego doszło? co się naprawdę stało? co z tego wynika? kto za tym stoi? kto na tym zyska, a kto straci?
W związku z białą pojawia się jeszcze jeden istotny problem - czy w białej powinna się znaleźć informacja, która potem zostanie powtórzona w zielonej? Zwolennicy powtarzania uważają, że w ten sposób informacja lepiej się utrwala. Natomiast przeciwnicy twierdzą, że jeśli informacja znalazła się w forszpanie, potem na białej i na zielonej, a wreszcie w podsumowaniu programu, to zaczyna występować zjawisko zmęczenia informacją i jej odrzucenie. Jak zwykle w przypadku takich dylematów lepiej zachować pewną elastyczność. W moim przekonaniu warto powtarzać te informacje, które wymagają zrozumienia ich sensu, które odnoszą się do pojęć. W pozostałych przypadkach, jeśli założy się pewną konsekwencję w powtarzaniu, radziłbym do opisania tej samej informacji używać różnych słów.
Na koniec kilka porad praktycznych dotyczących techniki pisania.
Nie cytuj, w tekście mówionym bowiem zawsze będziesz miał problem z wyodrębnieniem cytatu. Nie cytuj, ponieważ naturalną formą cytatu w telewizji jest setka. Jeśli nie masz odpowiedniej setki, to też nie cytuj - najlepiej omów cytat własnymi słowami. Nie omawiaj jednak tego, co możesz dać w setce, która zawsze uwiarygodnia materiał. Nie cytuj, a jeśli musisz cytować, to źródło podawaj przed cytatem, a nie po nim.
Umieszczaj tytuły przed nazwiskiem. Pisz i czytaj były prezydent, Lech Wałęsa, pozostawiając dziennikarzom gazetowym pisanie Lech Wałęsa, były prezydent.
Używaj języka mówionego. Nie bój się zwrotów potocznych (gdy pozwala na to charakter komunikatu) - pomożesz prezenterowi w byciu sobą.
Bądź oszczędny w słowach. Z dwóch zdań spróbuj zrobić jedno i to krótkie.
Unikaj słów obcych, których przeciętny telewidz nie rozumie lub których zrozumienie wymaga więcej czasu niż wypowiedzenie takiego słowa. Jeden wyraz obcego pochodzenia może sprawić, że cały komunikat będzie niezrozumiały lub fałszywie odebrany. Jeśli jednak musisz użyć obco brzmiącej nazwy lub obcego nazwiska, w nawiasie umieść zapis fonetyczny, wyróżniając wersalikami sylabę akcentowaną.
Nie stwierdzaj, tylko opisuj. Odwołuj się do pamięci wzrokowej widza i zamiast pisać szalał z wściekłości, napisz, że walił pięścią w stół - o ile walił rzeczywiście.
Nie mów wszystkiego, co wiesz na dany temat. Informacja telewizyjna nie trwa zwykle dłużej niż kilkadziesiąt sekund, jeśli więc będziesz w ten ograniczony czas póbował wepchnąć wszystkie dostępne ci fakty, powstanie niejadalny zakalec. Nie rozrzedzaj tekstu nadmiernie, bo informacja stanie się pusta. Zdaj się w tym względzie na doświadczenie, a jeśli go jeszcze nie masz, przeczytaj tekst koledze i sprawdź, ile zapamiętał.
Unikaj skrótów, zwłaszcze gdy chcesz, by prezenter je rozwinął. Może się bowiem zdarzyć, że u podlegającego silnemu stresowi prezentera powstanie dziura w glowie, gdy będzie rozwijał ten skrót. Unikaj skrótów także w drugiej czy trzeciej wzmiance, telewidz bowiem może odnieść wrażenie, że teraz mowa jest o zupełnie innej sytuacji.
Zaokrąglij liczby, pamiętaj o trudności, z jaką zapamiętuje się liczby wielocyfrowe. Zamiast więc pisać czternaście tysięcy sto siedemnaście złotych, napisz ponad czternaście tysięcy, Nie pisz cyfr, pamiętając, że lektor lub prezenter może mieć - wywołany stresem - kłopot z odmianą liczebników, lepiej więc zapisz je słownie.
Pisząc pamiętaj, że lektor czyta 6-7 sylab na sekundę. Szybsze tempo - 8-9 sylab na sekundę - jest na granicy percepcji. Pisząc tekst komentarza, pamiętaj więc, ile masz sekund obrazka, pod którym ten tekst musi się zmieścić. Jeśli tekstu będzie za dużo lub za mało, może się zdarzyć, że dla zachowania związku obrazu z tekstem, lektor zmuszony będzie czytać go w zmiennym rytmie.
Nie używaj określeń zastępczych, jak często dzieje się tow informacjach sportowych. Zamiast pisać lub mówić Dziś przy Łazienkowskiej Legia spotkała z Groclinem. Goście pokonali wojskowych jeden do zera. Powiedz raczej, że dziś w Warszawie Groclin pokonał Legię. Mniej zainteresowani sportem nie muszą wiedzieć, że Legia mieści się przy ulica Łazienkowskiej w Warszawie, że kiedyś była klubem wojskowym i kto był gościem, a kto gospodarzem.
75