Jak łowić na orzechy tygrysie?
Mamy już "tygrysy" gotowe do łowienia, czas teraz na podanie ich naszym wielkołuskim ulubieńcom i dziś piszemy o ich wykorzystaniu w praktyce karpiowych łowisk.
W wielu wodach karpie zaczynają wybrzydzać między kulkami proteinowymi, a nie znają jeszcze orzechów tygrysich bo nikt na nie tam nie łowił, ale nic nie szkodzi. Można je stosunkowo szybko przyzwyczaić do tej karmy.
Kilka dni przed pierwszą zasiadką zaczynamy zanęcanie. Co dwa dni do wody wędruje 1-2 kg orzechów z dodatkiem innych ziaren, takich jak ciecierzyca, konopie czy kukurydza. Dodatek tych składników sprawi, że karpie szybciej zainteresują się orzechami, a jednocześnie sprawi, że zanęta będzie tańsza (orzechy są stosunkowo drogie).
Co ciekawe, w procesie przyzwyczajania ryb do "tygrysów" biorą udział same karpie. Część pobranych przez nie orzechów nie zostanie strawiona i zostaną wydalone do wody. W ten sposób pojawią się w całym zbiorniku, przez co więcej ryb będzie miało okazję poznać ich smak i zaakceptować. Po przyzwyczajeniu ryb do smaku orzechów tygrysich wielodniowe nęcenie nie będzie już potrzebne. W zupełności wystarczy podanie kilku ich garści w okolice zarzuconego zestawu.
Orzechy tygrysie zakładamy na włos tak samo jak kulki, za pomocą zwykłej igły do przynęt. Ich wytrzymałość w wodzie jest praktycznie nieograniczona, można więc podawać je na wędce nawet przez kilka dni.
Dla zwiększenia ich atrakcyjności można je delikatnie ponacinać już po założeniu na włos, przez co szybciej uwalniane są soki, które dodatkowo wabią ryby.
Tam, gdzie w łowisku występują raki podgryzające kulki proteinowe, zastosowanie "tygrysków" pozwala karpiarzowi spać spokojnie. Założenie zaś ich kilku na włos skutecznie eliminuje brania białej ryby, niemal całkowicie eliminując przyłowy.