Nowy sposób mówienia o świecie i człowieku w opowiadaniach Brunona Schulza
Bruno Schulz pochodził z Drohobycza, niewielkiego miasteczka na wschodnich kresach drugiej Rzeczypospolitej. Studiował we Lwowie architekturę, na życie zarabiał jako nauczyciel rysunku w gimnazjum w Drohobyczu. Równocześnie pisał; zbyt nieśmiały, aby liczyć na wydanie swych dzieł, tworzył do „szuflady”. Jego talent odkryła Zofia Nałkowska, która w 1934 r. spowodowała wydanie jego debiutanckiej książki - Sklepów cynamonowych. Niedługo potem Schulz wydał swój przekład Procesu Franza Kafki, pisarza bardzo mu bliskiego. W 1937 r. ukazała się druga książka Schulza - Sanatorium pod Klepsydrą.
Dwa zbiory opowiadań Brunona Schulza należą do tzw. prozy awangardowej, nowatorskiej, tak charakterystycznej dla XX wieku. Najogólniej mówiąc, charakteryzuje ją odejście od realizmu, deformacja rzeczywistości, kreacjonizm, nowa konstrukcja narratora, manipulowanie czasem. Wszystkie te cechy znajdujemy też w prozie Brunona Schulza. Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest w niej młody chłopak, który posiada wiele cech autora, a jego opowieść to urywki fantastycznej autobiografii. Pochodzi z drobnomieszczańskiej rodziny, jego ojciec jest kupcem, chłopiec interesuje się plastyką. Bohater jest osobą bardzo wrażliwą, na świat patrzy z lękiem, zwłaszcza postać ojca budzi w nim niepokój. Przedstawia świat w sposób subiektywny, posługuje się językiem poetyckim, bogatym w metafory. Podobnie jak w marzeniu sennym powraca bohater do czasów swego dzieciństwa, wspomina postać matki, bliskich i znajomych. Świat marzeń sennych (rzeczywistość oniryczna) jest płynny, zmienny, ruchliwy, zaskakujący, nie podlegający stałym normom ani zasadom. Głównym bohaterem wspomnień dziecka jest Ojciec. Występuje on raz jako kupiec bławatny (autentyczny zawód ojca B. Schulza), to znów jako fantastyczny mag, toczący walkę z szarzyzną prowincjonalnego miasteczka, wreszcie jako artysta-eksperymentator. Dwoistość natury Ojca związana jest z dwoistością całego świata przedstawionego w Sklepach cynamonowych. Na rzeczywistość małego miasteczka składają się i te „szlachetne handle”, i ulica Krokodyli. Sklepy cynamonowe są metaforą celów, których bohater nigdy nie osiągnął, marzeń, pragnień, oczekiwań i tęsknot. Symbolizują jednocześnie dawną solidność, rzetelność, skrupulatność, tradycję dziewiętnastowiecznego kupiectwa, które toczy walkę o przetrwanie z napływowym elementem aferzystów, skupionych wokół ulicy Krokodyli, charakterystycznym dla dwudziestego wieku. W fantastyczno-sennej Ulicy Krokodyli znajdujemy całkowicie realistyczny obraz przemian, jakim z początkiem XX wieku ulega senne miasteczko: „Duch czasu, mechanizm ekonomiki nie oszczędził i naszego miasta, i zapuścił chciwe korzenie na skrawku jego peryferii, gdzie rozwinął się w pasożytniczą dzielnicę. (...) Pseudoamerykanizm, zaszczepiony na starym, zmurszałym gruncie, wystrzelił tu bujną, ale pustą i bezbarwną wegetacją tandetnej, lichej pretensjonalności”. Rzeczywistość ta jest podejrzana, dwuznaczna, tandetna, rządzi nią niewybredna reklama, komercjalizm, cynizm. Jednocześnie fascynuje, ma urok rzeczy zakazanej i zabarwienie erotyczne. Antyteza między Ojcem a aferzystami, między XIX i XX wiekiem wzbogaca się o nowe przeciwstawienie: świata męskiego i kobiecego. Ulegając pokusom płci mężczyzna zdradza swe duchowe powołanie, ale jednocześnie zdrada ta sprawia mu przyjemność. Świat kobiecy w utworze Schulza reprezentuje głównie przyziemna Adela, przed którą ojciec pada na kolana. Ta antynomia wpływa i na życie bohatera: dzieli je na czyste, arkadyjskie dzieciństwo i okres dojrzewania, skażony, splamiony poczuciem własnej cielesności.
Ten zdeformowany, skontrastowany świat zamieszkują dziwni ludzie. Niektórych bohaterów Schulz traktuje w sposób niezwykły: „Ciotka Agata (...) o mięsie okrągłym i białym, jej córka Łucja (...) o mięsie białym i delikatnym”. Człowiek został odhumanizowany i sprowadzony do roli kawałka mięsa. Postać wuja Karola przypomina lalkę: „oczy (...) jak maleńkie lusterka odbijają wszystkie błyszczące przedmioty”. To już nie jest żywy człowiek, a manekin. Manekiny są symbolami odczłowieczenia, bezduszności, komercjalizmu (ulica Krokodyli). Dla autora Sklepów cynamonowych były one znakiem ugrzęźnięcia człowieka w świecie prymitywnej erotyki, codzienności, nijakości.
Motyw manekinów pojawia się też w wygłoszonym przez Ojca Traktacie o manekinach, w którym Ojciec wyraża swój lęk przed odczłowieczeniem. Manekin jest w środku pusty, wypatroszony, człowiek sprowadzony do roli manekina to istota zdegradowana do swej materialności, godna jedynie litości. „Płaczcie, moje panie, nad losem własnym, widząc nędzę materii więzionej (...) która nie wie, kim jest i po co jest, dokąd prowadzi ten gest, który jej raz na zawsze nadano”. Pełne manekinów są wystawy przy ulicy Krokodyli, bo manekiny symbolizują nie tylko bezduszną zmysłowość, ale i nowoczesny komercjalizm. Traktat o manekinach ma jeszcze inne znaczenie, związane z rolą Ojca-artysty. Nowoczesne dzieło sztuki, jego zdaniem, przestaje cokolwiek naśladować, staje się tworem samoistnym, przestaje wskazywać na coś poza sobą, sprowadza się do czystej formy. „Zbyt długo żyliśmy pod terrorem niedościgłej doskonałości Demiurga, (...) Nie mamy ambicji mu dorównać. Chcemy być twórcami we własnej, niższej sferze...”, czyli interesuje nas forma, tworzywo, a więc materia. Nowoczesny artysta jest zakochany w materii, niedoskonałej, twardej, nieprzejrzystej, a tworzenie przybiera postać występnego eksperymentu, herezji.
Tak więc świat Schulza jest zdegradowany, dwoisty, człowiek odhumanizowany, rozbity, a bohater-narrator rozdarty. Jest on konserwatystą, tradycjonalistą, a jednocześnie uwielbia, jak masochista, znienawidzoną nowoczesność. Jej symbole: tandeta, lichość, taniość, lalki, manekiny - urastają do rangi fetyszy.
Dramat duszy bohatera jest najważniejszą warstwą utworu. Cały świat przedstawiony, a zwłaszcza czas i przestrzeń, podlegają zmiennym prawom psychiki. Pod wpływem nastroju nocy labirynt uliczek miasteczka zmienia się w zawiłe konstelacje gwiazd na nieboskłonie. Rozgwieżdżone niebo, śnieg nadają przestrzeni formę bajkową, której magia cieszy, kusi i zachwyca (Sklepy cynamonowe).
W Sanatorium pod Klepsydrą przestrzeń jest niepokojąca, przeważają w niej barwy ciemne, panuje półmrok, bo jest to przestrzeń śmierci. W opowiadaniu tym także czas ulega spowolnieniu, a nawet cofnięciu, staje się subiektywny (inny czas ojca, inny syna). Bohater w tych dziwnych przestrzeniach i przez niezwykłe czasy odbywa swe metaforyczne wędrówki. W Sklepach cynamonowych błądzi w labiryncie ulic miasta, potem wyrywa się na otwartą przestrzeń. Wędrówka ta jest symbolem jego marzeń, tęsknoty za wolnością, niezależnością, chęci poznania rzeczy zakazanych. W Sanatorium pod Klepsydrą odbywa podróż do krainy śmierci, z którą łączy się niepokój i strach. Psychika bohatera prezentowana jest tu zgodnie z zasadami psychoanalizy Z. Freuda.
Jak trudno zrozumieć te dziwne i piękne zarazem utwory! Zdaję sobie sprawę, że moje uwagi nie wyczerpują ich wszystkich sensów, wiele pozostaje jeszcze ukrytych. Tu każde zdanie nabrzmiewa wieloma znaczeniami. Przez tę wieloznaczność proza ta zbliża się do poezji, której przecież tak naprawdę nigdy do końca nie można zinterpretować. Styl utworów Brunona Schulza jest aż gęsty od metafor, pełen ekspresji i surrealistycznych obrazów.