Drodzy Nowożeńcy
Bardzo dobre było wszystko, co Bóg uczynił na początku czasów. A zwieńczeniem owego przedwiecznego dzieła stworzenia był człowiek. „Na obraz Boży" powstał. Na Boże podobieństwo. I jest przez to najdoskonalszym stworzeniem Bożym. Ale ta ludzka doskonałość staje się, rodzi, powstaje wtedy dopiero, kiedy połączą się we wspólnym działaniu, kiedy złączą swoje siły i możliwości swoje dwie połowy ludzkości - kobieta i mężczyzna.
Staliście się, drodzy Nowożeńcy, podobni Bogu już w chwili Waszego poczęcia. Dziś jednak jest taki moment, kiedy to podobieństwo staje się jeszcze wyraźniejsze, pełniejsze, kiedy zaczynacie być wręcz dłońmi Boga, które mają zmienić świat. Bo Wami właśnie posłuży się wkrótce Bóg w dziele stwarzania! Nie ma i być nie może - na świecie ważniejszej sprawy, niż ofiarowanie życia nowemu człowiekowi, niż wychowanie go i ukształtowanie dla świata i dla Boga. W taki właśnie sposób - rodząc i wychowując nowych ludzi, z jednej strony bardzo fizycznie, a z drugiej duchowo do głębi - małżonkowie, rodzice chrześcijańscy „zmieniają oblicze tego świata". „Zmieniają je", a może lepiej powiedzieć „budują lepszy świat". Budują, a nie burzą, nie niszczą. Ludzkie rodziny to wszak miejsca, gdzie każdego niemal dnia dokonuje się walka z egoizmem, ze swoją małością i wygodnictwem.
Kochani jako małżonkowie i rodzice powinniście „rozsiewać wokół siebie ciepło. Potrzeba światu ludzi ciepłych. Relacje międzyludzkie jakby „wychłodniały". Nasz świat roi się od cynicznych egoistów, którzy narzucają innym swój sposób na życie: wykorzystać, iść po trupach, osiągnąć cel, nie patrząc na koszty. Aż wieje chłodem! Nie brak także dzisiejszemu światu ludzi rozchwianych emocjonalnie, wiecznie niezaspokojonych i niespokojnych, niezadowolonych z siebie i życia. Bez chwili wahania powiem: to ludzie, którzy nie mieli dobrych rodzin. Albo wręcz: to ci, którzy wzrastali bez rodziny. Bo - choć może fizycznie ją mieli - nie dawała im ona tego, co rodzina człowiekowi dać powinna, przede wszystkim: ciepła. Ciepła i bezpieczeństwa, i poczucia akceptacji.
Kochani Nowożeńcy!
Miejcie czas. Bądźcie DLA SIEBIE. A dzięki temu, że będziecie mieć dla siebie nawzajem czas, nauczycie się mieć go pod dostatkiem dla innych. Zwłaszcza dla tych najbliższych - dla Waszych dzieci, którymi oby dobry Bóg Was obdarzył. Czas stał się dziś towarem, który dużo kosztuje. Niech Wasz czas będzie zupełnie darmowy dla tych, którzy czekać będą na niego, jak czeka się na kromkę chleba z rąk kochanej osoby. Niech nie braknie Wam też wyrozumiałości. Najpierw bądźcie wyrozumiali dla siebie nawzajem. Gdy uda się Wam ta niełatwa sztuka, spróbujcie rozumieć innych. „Rozumieć" oczywiście wcale nie znaczy „nie wymagać", „rozgrzeszać zawsze i ze wszystkiego". O nie! Pamiętajcie, że kto naprawdę kocha, ten potrafi wymagać. Ale i stara się zrozumieć.
Kochani!
Tak bardzo potrzeba światu rodzinnych przystani. Dlatego cały Kościół cieszy się dzisiaj z Wami. Dlatego wielkim głosem wezwie za chwilę Ducha Świętego, bo tylko On pomoże wam zbudować trwałe małżeńskie życie. Budujcie je wytrwale. Nie zniechęcajcie się przelotnymi opadami niechęci i zmęczenia oraz ostrym, choć przecież zawsze mającym swój kres, wiatrem niezgody, braku zrozumienia. W tym budowaniu jest najgłębszy sens.
A gdy będzie Wam naprawdę ciężko, pomyślcie o tym, że ,zawsze jest z Wami kochający Ojciec niebieski. A Wy - wspólnie, ręka w rękę - idziecie przecież w stronę nieba. I każda, przeżyta wspólnie, życiowa próba, ku niebu Was zbliży. Nie życzę Wam więc lekkiego życia. Życzę życia szczęśliwego. A szczęście nie przychodzi łatwo. Życzę miłości, życzę wam oczu otwartych na Boże znaki. I uszu słuchających Bożych słów. I rąk wyciągniętych w stronę nieba.