Jacques Le Goff
Apogeum Chrześcijaństwa.
Około 1180 - około 1330
Tytuł oryginału
Uapogee de la chritientś zł 1180 - v. 1330
€> Fischer Bucherei GmbH, Frankfurt am Main, 1968, pour le textc €> Bordas, Paris, 1982, pour la preface, les illustrations ei^Ieurs legendes, la chronologie
pracowanie graficzne iciej Sadowski
Na okładce Najświętsza Maria Panna, kościół parafialny, Tveta (Yarmland, Szwecja). Fot © Giraudon / Arch. Photeb.
Redaktor Monika Ziółek
Redaktor techniczny Hanna Orłowska
Korekta
Anna Piątkowska
© Copyright for the Polish translation by Maria Żurowska, Warszawa 2003
© Copyright for the Polish edition
by Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik", Warszawa 2003
Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik" uL Wiejska 12a, 00-490 Warszawa http://www.czytelnik.pl Warszawa 2003. Wydanie I Ark. wyd. 8; ark. druk. 10+0,5 Skład: WMC Warszawa
Druk: Drukarnia Wydawnicza im. W«L. Anczyca S.A., Kraków Zam. wyd. 707; zam. druk. 854/03 Printed in Poland
ISBN 83-07-02952-X
PRZEDMOWA
Dziesięć wieków - od V do XV - które ludzie renesansu nazwali wiekami średnimi, czyli okresem przejściowym, pozbawionym własnego imienia odstępem czasu między chwałą starożytności a obietnicami, jakie niosła ich własna epoka, objawiają się nam dzisiaj w zupełnie odmiennej perspektywie. Ze swej strony postrzegam je jako pierwsze skrzydło dyptyku, jakim jawi się długi okres, który, od późnej starożytności do rewolucji przemysłowej - odwołując się do zachodniej historii europejskiej, poprzez wybieganie naprzód i cofanie się, momenty stagnacji i kroki postępu, stany równowagi i kryzysy, wahania, podejmowane próby, sukcesy i porażki - stworzył fundamenty naszego społeczeństwa. Długie średniowiecze, odpowiadające mniej więcej temu, co Marks zdefinio- ł wał jako okres feudalizmu. Dzisiaj, nawet jeśli czas ten ograniczyć do wieków poprzedzających XVI w., nie sposób go uważać za epokę ciemności, obskurantyzmu i barbarzyństwa, jak postrzegały ją elity renesansu, klasycyzmu i oświecenia. We wszystkich dziedzinach, od technologii po sztukę, od gospodarki po naukę, od obyczajów po duchowość, średniowiecze było epoką twórczości, wzrostu, postępu. Jednak ta wyzłocona legenda średniowiecza, chętnie promowana dziś przez niektórych jej entuzjastów na wzór naiwnych romantyków, jest tak samo nieprawdziwa, jak i ta czarna, której ostatnie ślady, widoczne w słownictwie (w którym instynktownie podtrzymuje się pejoratywneNiżycie epitetów „średniowieczny" i „z czasów średniowiecza"), powinny jak najszybciej zniknąć.
Nasze czasy, którymi wstrząsają wojny i ludobójstwa, w których zgrozę, lecz niestety nie dość często reakcję i działanie, wywołują
obrazy głodii i. nędzy w krajach Trzeciego Świata, nad którymi zawisło przerażające zagrożenie atomowe, pierwsza realna wizja apokaliptyczna w histdHi ludzkości, przytłoczone hańbą ustrojów opartych na bezprawiu, wszechpotęgą świata gułagów, apartheidu i rasizmu, wahają się, czy w ogóle jeszcze można mówić o postępie, i nie przyznają sobie prawa do potępiania przeszłości, takiej jak średniowiecze. Nie przekształcając historii w trybunał sądowy, irależy jednak uznać, że wieki te, jak wszystkie epoki historii, składały się ze światła i z cieniów, że czas katedr był również czasem inkwizycji, upowszechnionej przemocy, „pogardy dla świata". Nędza, nietolerancja i zacofanie wpisały się w struktury średniowiecznego świata w sposób bardziej trwały niż wynaturzenia, skrajności i patologiczne nadużycia. Nie wolno zapominać o tym dzisiaj, kiedy z uzasadnionym podziwem spoglądamy na ślady i wskrzeszane przez historyków obrazy rozkwitu średniowiecza. Ten spektakularny rozkwit nastąpił przede wszystkim od ok. r. 1000 do początków XVI w. Liczba ludności wzrosła, uprawy objęły większe przestrzenie, a ziemia stała się żyzna, miasta rodziły się i odradzały, pojawiły się maszyny, rozpowszechnił się obieg pieniądza, zaczęły powstawać szkoły i uniwersytety, nastąpił rozkwit sztuki romańskiej i gotyckiej, mentalność wysubtelniała, uczucia straciły swą zewnętrzną ostentację, humanizm chrześcijański, wyrażający się w wielu formach, powrócił do źródeł chrześcijaństwa, z którego czerpał i które pogłębiał. Niniejsza książka zawiera analizę tego rozkwitu i ilustruje jego ostatnią fazę, tradycyjnie uważaną za apogeum, zenit, szczytowy punkt średniowiecza: wiek XIII. Czytelnik zrozumie, że koncepcja ta może być uzasadniona, jeśli spełnia podwójny warunek: nie popadnie w fałszywą ideologię historyczną rozkwitu i zmierzchu, której aż do dzisiaj nie można odnieść do naszej zachodniej cywilizacji, i nie przyjmie opinii głoszącej, że piękny XIII wiek był wolny od „posępnej strefy cienia", zalegającej nad połową nawet najchwalebniejszych epok.
Październik 1981 r-
<
jlip
f r"
1. DOBROBYT
1. Praca kobiet i udoskonalenie techniczne: kołowrotek. Prace nastawione na wytwórczość były domeną mężczyzn, kobiety odgrywały ważną rolę w przetwórstwie, szczególnie w dziedzinie tekstyliów. Kołowrotek pojawił się pod koniec XIII w. Jako narzędzie »mechaniczne" często budził sprzeciw cechów.
Apogeum XIII wieku miało swe korzenie w dobrobycie gospodarczym, który w tych stuleciach, kiedy wszystko zależało od ziemi, był przede wszystkim dobrobytem rolnictwa.
Wskazują na to liczne znaki, a najbardziej spektakularnym z nich jest odsunięcie widma głodu. W latach 1235-1315 powszechne klęski głodu znikły ze środkowej i zachodniej Europy, jedynie pewne niedostatki regionalne dotknęły Austrię, Czechy i Polskę. W latach 1217-1218 groźbie nędzy w zachodnich Niemczech zapobiegł import zboża z ziem podbitych na Wschodzie. Tak samo w 1272 r. Fryzyjczycy uniknęli głodu, sprowadzając zboże z Danii i z regionów nadbałtyckich w zamian za fasolę, której zbiór w owym roku wypadł szczególnie obficie.
Odsunięcie widma głodu wynikało nie tylko z pewnego rodzaju rozwoju handlu zbożem (nawet jeśli był on zjawiskiem bardziej wyjątkowym niż stałym), lecz w większym stopniu - ze zwiększenia powierzchni uprawnych i ze wzrostu wydajności. Proces uprawy nieużytków, który nasilił się w XI w., trwał w dalszym ciągu, szczególnie w pierwszej połowie stulecia, w Holandii, objętej planem zagospodarowywania polderów rozpoczętym około 1100 r. we Flandrii i w Zelandii.
Między 1210-1220 a 1300 r. wykorzystanie ziemi przez niemiecką kolonizację na Wschodzie osiągnęło stadium szczytowe. Regularny eksport zboża z Brandenburgii rozpoc^ł się około 1250 r. Średnia wydajność pszenicy, jęczmienia i owsa na ziemiach biskupstwa Winchesteru w pierwszej połowie XIII w. osiągnęła 4,3,4,4 i 2,7 q z ha. Na szczególnie urodzajnych i właściwie uprawianych ziemiach Thierry*ego z Hireęon, biskupa Arras, na początku XIV wieku wydajnóść pszenicy wzrosła do 8,12 q z ha. Wysokie notowania gospodarki trojpolowej zdarzały się coraz częściej, na przykład na ziemiach (około 400 hektarów) należących do cystersów z Vaulerent, w Ile-de-France, podzielonych na trzy „lata": „zboże ozime9', „jare" (siane w marcu, na wiosnę) i ugory, obejmujące jednakowe powierzchnie pól. Rozpowszechniło się wykorzystanie konia jako siły pociągowej do pługa.
Wzrost pogłowia bydła towarzyszył powiększaniu powierzchni uprawnych. W Szwabii, Bawarii, Tyrolu, Karyntii, Alzacji, Szwajcarii pojawiły się nowe gospodarstwa, w których hodowla odgrywała znaczącą rolę (paccariae, armentariae) i które nazywano Schwai- gen w południowych Niemczech i Viehhdfe lub Rinderhofe w środkowych Niemczech. Powstawaniu tych gospodarstw nie zawsze jednak towarzyszyło uzyskiwanie nowych przestrzeni, często ziemie uprawne były po prostu przekształcane w pastwiska, a rozwój ich był ograniczany, gdyż gospodarka nastawiona przede wszystkim na przetrwanie powodowała, że popyt na zboże hamował tym samym wzrost pogłowia. Jednak pewne regiony wyspecjalizowały się w szczególnych uprawach, na przykład w uprawie roślin farbiar- skich (choćby urzetu w Pikardii, w okolicach Amiens), i przede wszystkim winnej latorośli. Jadąc do Auxerre w 1245 r., franciszkanin Salimbene z Parmy zauważył ze zdziwieniem: „Ludzie z tych okolic nie sieją, nie zbierają, nie gromadzą zboża w spichlerzach. Wystarczy, że niedaleko płynącą rzeką wyślą wino, zgodnie z jej nurtem, do Paryża. Sprzedaż wina w tym mieście daje im piękne zyski, całkowicie wystarczające na opłacenie żywności i ubrań"
Rozwój sprzętu technicznego
Postępowi technicznemu towarzyszyło odrodzenie sztuki uprawy roli. Pierwsze techniczne traktaty z dziedziny średniowiecznej gospodarki rolnej ukazały się najpierw w Anglii (podręczniki Housebondrie, z których najbardziej znany był podręcznik autorstwa Gautiera z Henley, Zasady, napisane przez Roberta Grossete- ste'a w latach 1240-1241 na potrzeby gospodarstw w dziedzinach hrabiny Lincoln, zbiór Fleta) i przede wszystkim w północnych Włoszech Ruralium commodorum opus, dzieło zredagowane w latach 1304-1306 przez Pietra de Crescenzi, które król Francji Karol V polecił przetłumaczyć w drugiej połowie XIV w. i które ukazało się pod tytułem Księga zysków polnych.
Rozwojowi rolnictwa towarzyszył postęp w wyposażeniu wsi, w wykorzystywaniu energii wodnej. Niewątpliwie warsztaty klasztor* ne stanowią przykład szczególny, nie reprezentują ogólnych warunków działalności gospodarczej na wsi. Świadectwo cystersa z Clair- vaux, istny hymn pochwalny na cześć nowych maszyn, pozostaje przypadkiem odosobnionym. Po lirycznym opisie energetycznego oddziaływania „rzeki" (Aube) na młyn zbożowy, piwny, na folusz, mnich wykrzyknął: „Dobry Boże! Jakąż pociechę dajesz swoim ubogim sługom, nie dopuszczając, by przytłoczył ich smutek zbyt wielki. Jak bardzo pragniesz ulżyć w trudach swoim dzieciom, które pokutują, jak troszczysz się, by nie zniszczył ich nadmiar pracy! Ileż koni wyczerpałoby siły, iluż ludziom opadłyby ze zmęczenia ręce na skutek pracy, którą za nas bez żadnego udziału z naszej strony wykonuje ta łaskawa rzeka! Zawdzięczamy jej pożywienie i przyodziewek! Łączy swoje wysiłki z naszymi i, wytrzymując nieznośny upał dnia, domaga się tylko jednego wynagrodzenia za swój trud: żeby mogła spokojnie płynąć dalej po wypełnieniu tego, czego się od niej oczekuje. Kiedy przyśpieszonym ruchem obraca tak wiele szybkich kół, ukazuje się w pianie; rzekłbyś, że sama się zmełła.,.". Musi jeszcze wprawić w ruch młyńskie koło i podzielić się na „liczne rozgałęzienia", które odnajdą pracowników potrzebujących jej posługi „czy to do gotowania, czy do przesiewania, obracania, miażdżenia, podlewania, prania czy mielenia..
Inne, jeszcze konkretniejsze dokumenty potwierdzają rozwój technik, a przede wszystkim ich rozpowszechnienie, z czego w pierwszej kolejności korzystają wsie. Ilustracje z poliptyku o nazwie Vieil rentier, inwentarza pańszczyzn i czynszów, winnych panu Jehanowi de Pamele z Audenarde około roku 1275, ukazują wyposażenie w młyny wodne i wiatraki, wieńczące wzniesienia na ziemiach przedsiębiorczego i zapobiegliwego właściciela ziemskiego.
„Album" czy „szkicownik" architekta Villarda de Honnecourt z pierwszej połowy XIII wieku przedstawia narzędzia używane przede wszystkim na wielkich placach budowy gotyckich katedr (bardzo istotnych bodźców postępu technologicznego; w XIII w. spotykało się na nich pierwsze taczki), lecz stosowane również na wsi i oczywiście w miastach. Tak więc podnośnik - maszyna do przenoszenia ciężarów, a przede wszystkim piła wodna, usprawniając prace nad obróbką drewna, jeszcze bardziej niż zagospodarowywanie nieużytków przyśpieszyła proces wylesiania, które, jak zobaczymy, stało się pod koniec wieku prawdziwym zagrożeniem gospodarczym. Villard de Honnecourt, wędrowny artysta, odwiedził place budowy w Chartres, Laon, Reims, Meaux i w Lozannie, „wiele dni" spędził na Węgrzech i potwierdził, że wynalazki techniczne mogły przenosić się z jednego krańca chrześcijańskiego świata na drugi.
W XIII w. pomimo większego wykorzystania drewna ujawniła się również nietrwałość tego materiału (w 1174 r. pożar, którego zarzewiem stała się konstrukcja drewniana, zniszczył katedrę w Canterbury, jak wynika z raportu mnicha Gervaisa; katedra w Rouen płonęła sześć razy w latach 1200-1225). Drewno stopniowo zaczęło ustępować miejsca konstrukcjom kamiennym i żelaznym. W latach 1278-1281 na plac budowy opactwa cystersów w Vale Royal (w rejonie Cheshire), wzniesionego na koszt króla Edwarda I, 35 448 wozów dostarczyło około 35 000 ton kamienia z kamieniołomów położonych w odległości ośmiu kilometrów. Wydobycie żelaza i jego znaczenie w handlu znacznie wzrosły w XIII w. W1252 r. „hiszpańskie żelazo" - żelazo z prowincji baskijskich - pojawiło się jako opłata przewoźna w Damne, przedporciu Brugii. W 1293 r. rachunek opłat celnych Królestwa Kastylii pozwolił wycenić na 4000 czy 5000 ton roczny eksport żelaza jedynie z portów prowincji Guipuzcoa i z Zatoki Biskajskiej. Wydobycie żelaza wzrosło również w Lombardii, i kronikarz Bonvesin de la Ripa w 1288 r. doliczył się w Mediolanie ponad stu warsztatów, w których wyrabiano zbroje, oraz wielu innych w mieście i jego bliższych i dalszych okolicach, zajmujących się wyrobem i sprzedażą wszelkiego rodzaju broni. W tym samym czasie właśnie korporacjaferrarii (fabrykantów i sprzedawców przedmiotów żelaznych) miała obowiązek złożyć zdecydowanie największy datek na budowę katedry: 20 liwrów cesarskich rocznie. Szwedzkie żelazo, które zaczęło podlegać kontroli niemieckiej Hanzy, także pojawiło się na rynkach północnych, a pod koniec wieku miedź szwedzka (w Falun w Dalar- nie wydobycie miedzi rozpoczęło się około 1280 r.) i węgierska stały się najpierw konkurencją dla miedzi ze środkowych Niemiec (Goslar), a następnie wyparły ją, Z rachunków budowy katedry w Autun w latach 1294-1295 dowiadujemy się, że około 10% wydatków zostało przeznaczone na opłacanie kowalstwa. W tym samym czasie zwiększyło się zapotrzebowanie na sól (szczególnie do solenia mięsa i ryb, gdyż wzrósł połów śledzi w Morzu Północnym i w Bałtyku); postęp w dziedzinie technologii wiertniczych, budowy konstrukcji drewnianych i podnośnych dał początek eksploatacji kopalni soli, zwiększając znaczenie soli kopalnianej w stosunku do wydobywanej tradycyjnie z salin, słonych studni czy też przy zastosowaniu jeszcze mniej nowoczesnych technik (słony torf it<L). W Małopolsce na przykład najstarsze drewniane wsporniki, znalezione w kopalniach soli w Wieliczce i Bochni, pochodziły z XIII w.
Rozwój sektora o wielkim znaczeniu: tkactwo
Jednak postęp „przemysłu" w XIII w. uwidocznił się, nawet bardziej niż w produkcji „ciężkiej", takiej jak kamień, eksploatacja potrzebnych rud czy nawet produkcja zboża, w wytwarzaniu i handlu produktami wysokiej jakości, artykułami zbytku, nabywanymi za wysoką cenę w stosunku do ich nikłej wagi czy objętości. XIII wiek można uważać za okres wielkiego rozwoju tkactwa, szczególnie produkcji cennego sukna. Typowym dowodem troski o strój, charakterystycznej dla wyższych warstw społecznych, może być spór między wielmożą z Szampanii, panem z Joinville, a dygnitarzem kościelnym pochodzenia chłopskiego, kanonikiem Robertem z Sorbony, prowadzony w obecności świętego Ludwika: „Zasługuje pan na naganę, powiedział kanonik do Joinville'a, gdyż strój pański jest bardziej wyszukany niż strój królewski, jako że przyodział się pan w delikatne popielice i żywy szkarłat, czego nawet król nie czyni. - Mistrzu Robercie, za pozwoleniem, nie postępuję nagannie, nawet jeśli oblekam się w szkarłat i popielice, gdyż strój ten pozostawili mi ojciec i matka. To pan zasługujesz na naganę, gdyż jesteś synem wieśniaka i wieśniaczki, a tkanina z sierści wielbłądziej, którą nosisz, bogatsza jest od królewskiej" Sam święty Luflwik, przysłuchujący się kłótni, podsumował, że ludzie wysoko postawieni winfti odziewać się zgodnie z zajmowaną pozycją: „Winniście odziewać się pięknie i czysto, gdyż większą przychylność znajdziecie w oczach swoich niewiast, a wasi ludzie bardziej was będą cenić".
Tkactwo uległo przeobrażeniu w XIII w. na skutek pojawienia się lub rozpowszechnienia wynalazków technicznych, z których trzy miały zasadnicze znaczenie: folusz, warsztat tkacki z poziomymi pedałami i kołowrotek.
Młyny do foluszowania tkanin, znane od końca XI w., rozpowszechniły się w całym świecie chrześcijańskim. Pierwsza wzmianka o nich w Polsce pochodzi z 1212 r.j w 1327 r. w Anglii było ich od stu dwudziestu do stu trzydziestu. Statut z Arras podkreśla postęp, jaki udało się osiągnąć dzięki takiemu warsztatowi. Nożne folowanie jednej sztuki sukna wymagało pracy trzech silnych mężczyzn, a ich wydajność musiała być ograniczona, jeśli wierzyć skargom na „zbyt wielką szkodę i wyzucie z siły ciała i członków", to znaczy wyczerpanie fizyczne. Folowanie ubijakiem wprawianym w ruch przez młyn było szybsze, mniej męczące i dawało lepsze rezultaty.
Poziomy warsztat tkacki po raz pierwszy został opisany po łacinie w traktacie De nominibus utensilium („O nazwach przyrządów"), napisanym pod koniec XII wieku przez angielskiego mistrza, Ale- xandra Neckama, który długo przebywał we Francji, konkretnie w Paryżu. Miniatura z rękopisu z Cambridge, pochodzącego z około 1200 r., ukazuje typ pośredni między warsztatem pionowym a poziomym. Nowy warsztat umożliwiał uruchamianie gładziarek poziomych przez nacisk na pedały, w przeciwieństwie do dawnego warsztatu, w którym gładziarki uruchamiano za pomocą skrzyżowanych prętów, poruszanych ręcznie. Nie tylko uzyskiwana tkanina była gęściejsza i piękniejsza, lecz i praca posuwała się szybciej, gdyż przesuwanie prętów i układanie nici nie zabierało już czasu. Alexander Neckam porównał tkacza pracującego przy nowym warsztacie do jeźdźca, który zachęca konia do szybkiej jazdy, pobudzając go na przemian jedną lub drugą ostrogą. Miniatura z
Cambridge ukazuje warsztat wyposażony już w pedały, lecz jeszcze o pionowych gładziarkach. s
Wreszcie pod koniec XIII wieku kołowrotek zaczął zastępować kądziel i wrzeciono. Chociaż jeszcze napędzahy ręcznie, pozwalał jednak na co najmniej pięciokrotnie szybsze wykonywanie dwóch operacji przędzalniczych: skręcania i nawijania. Jego użycie zostało potwierdzone w Abbeville w 1288 r. i w Spirze w 1298 f*
Nie można ukrywać, że wynalazki te rozpowszechniały się powoli, natrafiając na opór, wynikający z interesów jednostek, a także z nieufności wobec mechanizacji. Florencja wydała zakaz mechanicznego folowania tkanin, a Spira i Provins - zakaz użycia kołowrotka.
Sukiennictwo rozwinęło się przede wszystkim w dwóch regionach, uprzywilejowanych ze względu na dużą ilość siły roboczej, łatwość importowania podstawowych surowców (wełna, barwnik, ałun), obecność klasy ludzi przedsiębiorczych, którzy dzięki swoim pieniądzom oraz inicjatywie potrafili zorganizować produkcję tkanin i ich zbyt: w północno-zachodniej Europie, przede wszystkim we Flandrii, oraz w północnych i środkowych Włoszech.
W poemacie z XIII wieku, poświęconym jarmarkom w Saint- -Denis, Dit du Lendit, autor stawia w pierwszym rzędzie producentów sukna wysokiej jakości z miast Flandrii i Brabantd:
I moją opinię wam przedstawię - Gant i Ypres, potem Douay I Maalines, i Broisselles; Jako najlepsze je wymieniam, Najpiękniejsze, warte zobaczenia.
W1281 r. firma Ghino Frescobaldiego z Florencji w ramach jednej transakcji sprzedała Bolonii za 10 000 liwrów pizańskich sukna importowane z północy, w tym 45 sztuk z Arras, 62 z Mont- reuil-sur-Mer, 6 sztuk tkaniny z sierści wielbłądziej z Douai i z Lille oraz 30 sztuk tkaniny prążkowanej z Ypres. We Florencji na początku XIV w. roczna produkcja sukna miała osiągać 100 000 sztuk sprzedawanych przez trzysta kramów, a przedstawiających wartość 600 000 florenów, do czego jeszcze należało dodać znaczący import sukna z północy, przeznaczonego do sprzedaży lokalnej lub na reeksport. O ile jednak miasta włoskie w większość wełny, potrzebnej do tkania sukien, zaopatrywały się w krajach śródziemnomorskich (przede wszystkim we Włoszech, a następnie w Hiszpanii, Afryce Północnej i Syrii), o tyle sytuacja w przeludnionej Flandrii, przeznaczającej większość swoich owiec na mięso, przedstawiała się zupełnie inaczej. Flandria zmuszona była zaopatrywać się za granicą, szczególnie w Anglii, wielkim dostawcy wełny na kontynent w tym okresie. Pod koniec XIII w. eksport ten przewyższał 30 000 worków. W1297 r. w petycji, którą parlament wystosował do Edwarda I, wycenione dochody Anglików ze sprzedaży wełny równały się połowie wartości całej ziemi, albo, według innej oceny, wartość eksportowanej wełny angielskiej równała się rocznym dochodom stu tysięcy wieśniaków.
Na wiek XIII przypada również rozwój przemysłu jedwabnicze- go na Zachodzie. Do połowy XII wieku świat chrześcijański importował jedwabie z Bizancjum i z krajów muzułmańskich, pokrywając w ten sposób prawie całe zapotrzebowanie na te tkaniny, przeznaczone dla wąskiej grupy społecznej: dla kościołów, klasztorów oraz dostojników kościelnych i świeckich. W 1146 r. rzemieślnicy greccy przenieśli produkcję jedwabiu do Palermo, skąd rozszerzyła się ona na Włochy, a następnie na Prowansję, na Francję i południowe Niemcy (jej obecność została potwierdzona w 1300 r. w Augsburgu i w Ulm). Prężnym ośrodkiem przemysłu je- dwabniczego stała się Lukka. W Bolonii, za Porta Castiglione, niejaki Francesco Borghesano miał skonstruować pierwszy młyn poruszający warsztaty tkackie, tkające jedwab, który zapewniał w ten sposób produkcję równą wytwórczości czterystu warsztatów ręcznych. Po czwartej wyprawie krzyżowej (1204 r.) ośrodkiem szybko rozwijającego się przemysłu jedwabniczego została Wenecja. Uprawa drzew morwowych do hodowli jedwabników, potwierdzona w Modenie w 1300 r., towarzyszyła temu transferowi przemysłowemu.
Nie należy również zapominać o nowości przemysłowej, jaką był papier, a której przeznaczeniem, szczególnie po wynalezieniu druku w XV wieku, było zrewolucjonizowanie aspektu materialnego życia kulturalnego na Zachodzie. Papier, który pojawił się dzięki muzułmanom w Hiszpanii i na Sycylii w XII w., powoli rozpowszechnił się w XIII w. Najstarszym dokumentem cesarskim spisanym na papierze jest karta Fryderyka II, skierowana do mniszek z Goess w Styrii, z 1228 r, lecz w 1231 r. cesarz zakazał używania papieru do sporządzania oficjalnych dokumentów swojej kancelarii. Od 1223 r. Liberpłegiorum w Wenecji ukazywał się już na papierze. Przemysł papierniczy rozpowszechnił się wraz z rozwojem młynów napędzających maszyny do produkcji papieru, które od 1268 r. zapewniły dobrobyt miasteczku Fabriano w Marche, centrum regionu zasobnego w czyste wody. Młyny takie powstały w Genui w 1292 r., a w pierwszych latach XIV wieku w Bolonii, Padwie, Treviso i w Wenecji,
Rozwój handlu
Rozwój upraw i produkcji rzemieślniczej, a można powiedzieć nawet „przemysłowej", częściowo przeznaczonych na eksport, wpływał stymulująco na handel, którego rozkwit okazał się najbardziej widocznym i spektakularnym wyrazem dobrobytu ekonomicznego w XIII w.
17
Rozkwit ten stał się możliwy dzięki rozbudowie i poprawie stanu dróg i transportu. Zwiększenie bezpieczeństwa umożliwiło rozwój dróg, szczególnie tych prowadzących przez Alpy, łączących dwa najważniejsze ośrodki przemysłowe i handlowe: północne i środkowe Włochy ze światem północno-zachodnim (od Szampanii i Ile-de-France, przez Flandrię, po północne Niemcy). W 1237 r. droga wytyczona w dolinie rzeki Reuss i most przerzucony nad nią w SchÓllenen otworzyły drogę do przełęczy Świętego Gotharda. Nowa droga przyczyniła się do rozwoju miast Lombardii, a szczególnie Mediolanu, który kronikarz Bonvesin de la Ripa przedstawił w swoim opisie z 1288 r. (De magnalibus urbis Mediolanie „O wspaniałościach miasta Mediolanu") jako nieporównywalne z żadnym innym ze względu na liczbę jego ludności (12 500 domów z wejściem od ulicy: 200 000 mieszkańców!), 60 coperti lub krużganków z arkadami, 200 kościołów (w tym 36 ku czci Matki Bożej), 10 szpitali, 300 piekarni, 440 rzeźników, tysiąc szynków, 150 oberży, 80 kowali, 40 kopistów manuskryptów... Na targu w Mediolanie
2 - Apogeum.
można było nabyć wszelkie możliwe owoce: śliwki, gruszki, jabłka, morwy, a także kwiaty; następnie hodowane orzechy laskowe; aj|ikże dereń, jujubę, brzoskwinie, figi i rodzynki różnych rodzajów, migdały, dziko rosnące orzechy laskowe, orzechy, które mogły być dodawane do potraw przez cały rok, na przykład zimą, rozdrobnione lub zmielone, zmieszane z jajami, serem i pieprzem, jako nadzienie do mięs, urozmaicały posiłki; z orzechów można było także tłoczyć olej. Na targu znajdowały się również gruszki, zimowe jabłka i wreszcie pomarańcze, doskonałe lekarstwo na choroby, a także kasztany, które można przyrządzać na sto różnych sposobów, i nieszpułki, pojawiające się w listopadzie, oliwki oraz jagody wawrzynu, które, spożywane z gorącym winem, leczyły bóle żołądka, Jedynie daktyle, pieprz i przyprawy należało, niestety, importować z krajów gorących i suchych.
W 1222 r. dwóch kupców z Lille, jadących na czele karawany przewożącej tkaniny (z Lille, Ypres, Beauvais i Brugii) padło ofiarą rabunku na drodze niedaleko Ponte Sordo w okolicach Como. Magistratura Como przyznała im odszkodowanie w wysokości 95 liwrów cesarskich, z czego widać, że handel został objęty ochroną.
Specjalne przedsiębiorstwa przewoźnicze zapewniały transport towarów. Umowa zawarta 1 sierpnia 1296 r. na jarmarku w Troyes, na koszt kupca z Plaisance, dotyczyła transportu dwunastu balotów sukna z Francji i białego płótna z Szampanii, którego to transportu podjęli się trzej langwedoccy przewoźnicy i mieli je przewieźć na grzbietach zwierząt pociągowych z Troyes do Nimes w ciągu dwudziestu dwóch dni.
Rozwój handlu drogą lądową nie przeszkadzał w rozwoju handlu drogą morską, dla którego istotnym elementem stymulującym stał się również postęp techniczny. Wykorzystywanie busoli zostało potwierdzone na Zachodzie około 1190 r. Pojawienie się steru piórowego, umieszczonego na osi statku, gwarantowało większą zwrotność i większe bezpieczeństwo niż tradycyjny ster wiosłowy: można go łatwo dostrzec na pochodzącej z 1242 r. pieczęci nadbałtyckiego portu Elbingu (dziś Elbląga). Rozwojowi żeglarstwa sprzyjało korzystanie z map morskich, portulanów, uwzględniających przede wszystkim porty; najprawdopodobniej portulany początkowo były sporządzane w Genui, a następnie w Katalonii. Mapy takie znajdowały się na genueńskim statku, który w 1270 r* wiózł świętego Ludwika na wyprawę krzyżową do Tunisu'Jednak żeglarstwo morskie wciąż pozostawało niepewne i niebezpieczne. Wypręży poczytać Joinville'a i zapoznać się ż przygodami świetego Ludwika jadącego do Ziemi Świętej oraz powracającego stamtąd, żeby się o tym przekonać.
Aby dostosować się do transportu większej ilości towarów, ćźę- sto o znacznej objętości, statki w XIII w. zwiększyły swoją ładowność. Tendencja ta zaznaczyła się przede wszystkim na północy, na obszarach hanzeatyckich. Państwa hanzeatyckie transportowały bowiem towary bardzo ciężkie, sól i wino z zachodu na wschód, i przede wszystkim zboże oraz drewno - w kierunku przeciwnym. W 1186 r. norweski król Swerre uniósł się gniewem na niemieckich kupców, którzy na statkach ogromnej wielkości przywieźli do Bergen wino i zbytkowne produkty, waby zdeprawować jego lud". W 1188 r. cztery statki wyruszyły z Kolonii, przewożąc po trzystu siedemdziesięciu pięciu pielgrzymów do Ziemi Świętej i, jak podają źródła, żywność na trzy lata. W pierwszych latach XIII wieku pojawił się i szybko rozpowszechnił nowy typ statku, kogga, który w XIII w. stał się typowym statkiem hanzeatyckich kupców. W 1206 r. kronikarz Henryk z Łotwy zanotował, że dwie koggi z ładunkiem zboża uratowały od głodu nowe miasto, Rygę. przeciętna pojemność koggi wynosiła prawdopodobnie 100 łasztów, czyli mniej więcej 200 beczek. Kogga, która od 1214 r. corocznie dostarczała do Rygi podatek zbożowy jako należność od mieszkańców Ozylii dla Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego, musiała pomieścić 237 ton zboża. Rekonstrukcja na podstawie pieczęci ówczesnego Elbląga pozwala wyobrazić sobie koggę z ładunkiem około 75 łasztów żyta, mierzącą 29 m długości maksymalnej (21 m na linii zanurzenia), 7 m szerokości maksymalnej, 3 m zanurzenia, nie licząc kila, o wolnej burcie długości około 80 cm. W przeciwieństwie do smukłych statków Wikingów, koggi miały kształt raczej zaokrąglony. Od śródziemnomorskich naw różniły się prostym kilem, prostą stewą dziobową, wysokim drewnianym poszyciem okrętu, wysokim masztem (często podwójnym, wysokości około 20 m) z dużym kwadratowym żaglem. Wydaje się, że koggi stosunkowo szybko przyjęły ster piórowy.
Również na Morzu Śródziemnym w XIII w. pojawiły się większe statki, lecz były to statki bardziej „wydłużone" niż „zaokrąglone?. Na przykład owe swoiste galeony (buzomvis\ spotykane w Wenecji w połowie XIII w.: dwa lub trzy o ładowności około 500 ton metrycznych i ponad dwanaście o ładowności około 200 ton. Były to statki o dwóch pokładach i dwóch masztach. Coccha, śródziemnomorska imitacja hanzeatyckiej koggi, po raz pierwszy pojawiła się w Wenecji dopiero w 1315 r.
Postępowi w dziedzinie żeglarstwa towarzyszył rozwój prawodawstwa handlowego, które konkretnie Vyraziło się w dwóch kodeksach prawa morskiego, opublikowanych w Wenecji; w pierwszym - doży Jacopo Tiepolo (około 1235 r.) i w drugim -.doży Ra- niera Zeno w 1255 r. Szczególną wagę przywiązywało się do załadunku statku: inspektorzy mieli obowiązek oznaczenia poziomu, którego ładunek nie mógł przekraczać; do nich również należała kontrola nieprzekraczalności tych granic. Pod koniec stulecia zostały przyjęte nowe przepisy, ograniczające, w zależności od wieku statku, ładowanie za pomocą dźwigni lub prasy śrubowej, gdyż załadunek ręczny zmniejszał nacisk na ściany statku. Również pod koniec XIII w, został zredagowany w Barcelonie zbiór praw morskich, Libro del Consołat del Mar
W dużych lądowych ośrodkach gospodarczych także powstawało prawodawstwo handlowe, szczególnie we Włoszech, gdzie trybunał kupiecki, Mercanzia, nabierał coraz bardziej oficjalnego charakteru. W 1307 r. Mercanzia we Florencji została uznana za trybunał urzędowy. W Paryżu w XIII w. trybunał handlowy mieszczan, mieszczący się w hali cechu kupców, Parloir aux bourgeois, przekroczył granice swej funkcji kupieckiego prawodawcy. Jego pierwszy urzędnik, przełożony kupców, otrzymał funkcję odpowiadającą obecnemu urzędowi burmistrza.
Jarmarki
Podobna do opisywanej wyżej organizacja przyjęła się na jarmarkach, szczególnie w Szampanii, dla której trzynaste stulecie było swoistym złotym wiekiem. Specjalni urzędnicy, oficjalnie wyznaczani przez władzę lokalną (w Szampanii przez hrabiego, a od 1284 r. przez króla Francji), egzekwowali poszanowanie prawa i porządku zarówno z obywatelskiego, jak i z czysto handlowego punktu widzenia. Trybunał targowy, złożony z dwóch strażników, zobowiązywał do stosowania prawa targowego. Każdy strażnik był wspomagany przez urzędników targowych, redagujących i rejestrujących kontrakty, które uwierzytelniali, oraz grupę komorników stanowiących tamtejszą policję. Na przykładzie zasad prawa targowego i jego praktykowania warto zaobserwować, jak w XIII w. rozwój nowej potęgi, ekonomicznej potęgi handlowej, przyśpieszał lub doprowadzał do dogłębnej ewolucji prawa i mentalności prawnej. Tak więc jeśli jakiś klasyczny, „feudalny" rodzaj dowodów został przyjęty na jarmarkach - pojedynek sądowy, dowód ze świadków, dowód przez złożenie przysięgi, dowód zgodny z prawem targowym - to w postaci obowiązującego aktu, z przybitą pieczęcią targową lub wpisany do rejestru jarmarków. Słowo pisane nabierało coraz większej siły.
Z drugiej strony konieczność zapewnienia regulaminu transakcji w tak krótkim czasie, podczas trwania jarmarku, prowadziła do niezwykłego przyśpieszenia procedur lub do praktyk handlowych na wielką skalę. Pozwany nie mógł ani wymagać od strony skarżącej odroczenia terminu, ani zarzucać trybunałowi braku kompetencji, ani domagać się wyłączenia sędziego. Wykonanie wyroku następowało w trybie natychmiastowym, nawet w przypadku apelacji, która nie miała wobec tego mocy zawieszającej.
Ponieważ regulowanie wierzytelności przechodziło z jednego jarmarku na drugi, więc niejednokrotnie dłużnicy nie stawiali się w sądzie. W takim przypadku strażnicy targowi, pod naciskiem wierzycieli, odwoływali się do obcych instancji sądowniczych, które zajmowały się zazwyczaj egzekwowaniem wyroku przeciwko dłużnikowi, gdyż obyczaje jarmarczne dominowały nad innymi obyczajami regionalnymi. Na przykład ławnicy z Tournai w 1302 r. sporządzili inwentarz dóbr niejakiego Gerarda Marchanta, aby skłonić go do zapłacenia długów, które zaciągnął u „handlarzy z jarmarków w Szampanii",
Prawo do ciągłego (niezależnie od miejsca) upominania się o zwrot długu stanowiło jedynie przeciwwagę protekcji, jaką hrabia
na mocy swego „lis||u żelaznego" otaczał handlarzy targowych nie tylko podczas trwania jarmarku, lecz także w czasie całej podróży nagarmark i z powjjŁtem. Obyczaje targowe w Szampanii w połowie XIII w. określały wyraźnie: „Pan obejmuje swoim listem żelaznym wszystkich handlarzy, towary oraz wszelkie zwyczaje ludzi przybywających na jarmark, począwszy od pierwszego dnia, kiedy przetransportują towar ze swoich miejsc postoju, od wschodu aż do zachodu słońca; i musi im oddać wszystkie rzeczy, które stracili w związku z podróżą". Taka ochrona stała się zjawiskiem właściwym dla XIII w. Przypadkiem typowym była opieka, jaką król Francji otoczył kupców z Ypres, którzy udawali się na jarmarki do Szampanii. W 1193 r., kiedy hrabia Flandrii sprzymierzył się z królem Anglii, Filip August po raz pierwszy objął swoim listem żelaznym tych kupców, których zwolnił od jakichkolwiek represji w przypadku wszczęcia procedury sądowej za długi, zaciągnięte przez hrabiego Flandrii. Przywilej ten miał być respektowany przez cały XIII wiek, i często naruszany, począwszy od 1297 r. W taki sposób polityka zagraniczna książąt na okres jednego stulecia musiała ustąpić miejsca prymatowi handlu. Od XIV w. znaczenie przynależności narodowej wzrosło na tyle, że usunęło w cień ponadnarodową rolę kupców.
Urzędowa ochrona kupców obejmowała, jak zauważyliśmy, także ich towary, które, oczywiście w przypadku produktów wysokiej jakości przeznaczonych na sprzedaż za granicą, były chronione i nadzorowane na wszystkich etapach od ich wyprodukowania aż po moment sprzedaży. W miastach słynnych z wyrobu sukna wysokiej jakości, ciężar i wymiary (objęte w każdym ośrodku standardami dla każdego rodzaju tkaniny) sprawdzali specjalni urzędnicy, zwani we Flandrii i Brabancji eswardeurs, a każda sztuka musiała być opatrzona znakiem handlowym, pozwalającym rozpoznać fabrykanta-kupca, oraz znakiem kontrolnym, gwarantującym pochodzenie i jakość materii. Te ostatnie znaki miały formę „pieczęci".
Wreszcie zarówno na jarmarkach, jak i w wielkich miastach sprzedaż tkanin reglamentowanych musiała odbywać się w specjalnie do tego przeznaczonych budowlach: hali (domus w tekstach łacińskich, a w tekstach francuskich halle albo hotel).
Tę cechę charakterystyczną dla XIII stuleci^ wieku instytucjonalizacji, reglamentacji, porządku, można odnąłeźeprawie w każdej dziedzinie. Wracając na płaszczyznę czyst^fekonomiczną, aa- leży podkreślić, że jarmarki w Szampanii odegrały w XIII w. rolę pierwszoplanową, która wywarła wpływ zarówno na rozwój, jak i na ograniczenia wielkiego handlu. Jarmarki te, następujące po sobie przez cały rok: w Lagny w styczniu-lutym, w Bar w marcu- -kwietniu, w Provins po raz pierwszy w lipcu-sierpniu (jarmark św. Jana), w Provins ponownie we wrześniu-listopadzie (jarmark św. Ayoula), wreszcie w Troyes drugi jarmark w listopadzie-grud- niu (jarmark św. Remigiusza), były w pewnym sensie stałymi jarmarkami chrześcijańskiego świata. Nie sprowadzały się one tylko do wymiany towarów, lecz były także, a może przede wszystkim, rynkiem finansowym: regulowanie kontraktów zawartych w innych miejscach i wymiana pieniędzy z całego chrześcijańskiego świata wyznaczały im „rolę clearing-hottse w zarodku".
Przy tej okazji można zauważyć, że rozmiary wielkiego handlu pozostawały jednak ograniczone, a charakter procedur kupieckich i bankowych nie wyszedł poza stadium podstawowe. Może jeszcze ważniejsze od nich było powstanie w XIII w. licznych jarmarków regionalnych, a szczególnie targów lokalnych. Każda osada, nie zawsze z dobrym skutkiem, starała się uzyskać od władzy feudalnej, od której zależała, seniora lub księcia, zgodę na zorganizowanie targu, dzięki czemu gospodarka wymienna mogła się rozwijać.
Procedury handlowe pozostawały prymitywne. Wymiana dokonywała się głównie z rąk do rąk, pisanie stanowiło przywilej specjalistów, do których kupcy musieli się zwracać, handlarz siłą rzeczy był przede wszystkim handlarzem wędrownym, bez stałej siedziby.
Praktyka rachunków rozpowszechniała się powoli, przyjmując podstawowe formy. Szkoły miejskie najprawdopodobniej zaczęły ich nauczać w niektórych ośrodkach dla dzieci, trudno jednak konkretnie zaobserwować ich funkcjonowanie wcześniej niż w XIV w., może z wyjątkiem północnych Włoch. W 1191 r. Gandawa otrzymała od księcia Flandrii pozwolenie otwarcia szkół świeckich, a w 1253 r. w Ypres prawo otwierania „szkółek" (pawae scolae, scolae mi- nares) przysługiwało każdemu. Średniowieczny kupiec w XIII w.
uzyskał podwójny tytuł zawodowy, który zachował przez długi czas: był rachmistrzem i pisarzem. Pojawiły się podręczniki elementarnej arytmetyki i rozprawki dotyczące rachunków. Największy rozgłcfe zyskała Rozprawa nomogramowa Leonarda Fibonaccie- go, opublikowana w 1202 r. Autorem jej był mieszkaniec Pizy, którego ojciec pełnił funkcję urzędnika celnego republiki Pizy w Bou- gie, w Afryce Północnej. W swojej rozprawie Fibonacci wprowadził cyfry zwane arabskimi (pochodzenia hinduskiego), zero, działania na ułamkach, rachunek proporcjonalny. Postęp pisarstwa następował równolegle do rozwoju języka potocznego. Najstarszym znanym tekstem w języku włoskim jest fragment rachunku pewnego kupca ze Sieny z 1211 r. W radach, jakich pewien Genueńczyk udzielał znajomemu kupcowi, datowanych na koniec wieku, czytamy: „Musisz zawsze pamiętać, by rzetelnie złożyć na piśmie wszystko, co czynisz. Zapisz to natychmiast, zanim ci umknie z pamięci". Kupiec wreszcie musiał być znawcą słownictwa: różnorodność nazw towarów, wielość wag i miar były tak wielkie, że kupiec miał obowiązek znać, w zależności od miejsc handlowych, listy towarów i miar. Od drugiej połowy XIII w. mógł się już ich nauczyć z podręczników handlowych, których pierwszym znakomitym przykładem była na początku XIV w. Pratica delia Mercatu- ra Florentyńczyka Francesco di Balduccio Pegolottiego.
Typowym rodzajem kontraktu pozostała commenda (lub societas maris czy collegantia) w odniesieniu do handlu morskiego, oraz com- pagnia i societas terrae w odniesieniu do handlu na lądzie. Ograniczały się one do określenia podziału odpowiedzialności i zysków (lub strat) między osobą dostarczającą funduszów a stroną zawodową, wnoszącą swoją pracę.
Stare zakazy kościelne, ciążące na wszelkich formach „lichwy" i potępiające pożyczkę na procent oraz wielorakie formy kredytu, wciąż obowiązywały, a nawet były od czasu do czasu odnawiane. Sobór w Trewirze, na przykład, w 1227 r. potwierdził zakaz pożyczki na procent. Jednak w Kościele zaczęła rodzić się tendencja zmierzająca do uwierzytelniania części operacji handlowych przynoszących zysk, a także do uznania godności kupca w społeczności chrześcijańskiej. Burchard ze Strasburga stwierdzał, jak następuje: „Kupcy pracują na korzyść wszystkich, działają na rzecz użyteczności publicznej, zawożąc i przywożąc towary na jarmarki", a święty Tomasz z Akwinu pisał: „Jeśli ktoś zajmuje się hsh&lem z myślą o użyteczności publicznej, jeśli ma na uwadze to, by nie zabrakło rzeczy potrzebnych do życia, wówczas zysk przestaje być celem, i należy domagać się go jedynie jako wynagrodzenia za pracę". W podręcznikach dla spowiedników teologowie i scholastycy umieścili opracowaną w tym celu kazuistykę gospodarczą, która częściej stwarzała możliwość usprawiedliwienia i uniewinnienia.
Ku gospodarce monetarnej
Kupiec, jak widać, często był także, zwłaszcza początkowo, osobą odpowiedzialną za wymianę. Bardzo istotnym zjawiskiem gospodarczym XIII w, było ostateczne odejście od wymiany naturalnej na rzecz gospodarki monetarnej.
Wzrost masy monetarnej, będącej w obiegu w chrześcijańskim świecie, dał się zauważyć najpierw jako skutek rozwoju działalności kopalń. Od najmniejszej kopalni wymagało się maksymalnej produkcji. Widać to choćby po tym, w jaki sposób Alfons z Poitiers w 1267 r. nakłaniał swego seneszala de Rouergue'a do eksploatacji kopalni srebra w Orzeals. Przede wszystkim trwało gorączkowe poszukiwanie nowych żył. Około 1170 r. odkrycie bogatych złóż srebra we Freibergu w Saksonii rozpoczęło „pierwszy wielki okres w historii kopalnictwa na Zachodzie".
Przenikanie zasad gospodarki monetarnej na wieś można było dostrzec na podstawie wzrostu zadłużenia wieśniaków wobec wierzycieli, często pochodzących z miast i często Żydów, lecz zdarzało się także, że byli nimi zamożniejsi wieśniacy. Wzrost należności w pieniądzach zaznaczył się przede wszystkim w zakresie opłat senio- ralnych: albo był to wykup świadczenia pracy czy szczególnie dużego i upokarzającego długu, albo wypieranie należności w naturze przez należność w pieniądzach. Prawie wszędzie, poza wyjątkami, konkretnie w Anglii, rozpowszechnił się nowy rodzaj zależności feudalnej, przyznanej chłopom w zamian za określoną kwotę pieniężną, „czynsz", i właściciel ziemski coraz bardziej stawał się rentierem ziemi, którego dochód, wypłacany w pieniądzach, wzrastał. W 1224 r. kapituła generalna cystersów zezwoliła przejść na czynsz wszystkim.wioskom zakonu. Ten nierówny udział większości wieśniaków w gospodarce pieniężnej stał się w XIII stuleciu zasadniczym zjawiskiem o istotnych konsekwencjach społecznych*
Rozwój gospodarki pieniężnej osiągnął najbardziej spektakularne rozmiary oczywiście w dziedzinie handlu. Zasadniczym faktem było zwiększone bicie pieniądza o dużej wartości: „grosza" („grubego denara"). Ten rodzaj monet odpowiadał bowiem operacjom kupieckim, a szczególnie operacjom targowym. „Denar" stał się niewystarczający do rozliczeń dotyczących większych ilości i wartości, a „srebrny grosz" mógł sprostać wymaganiom różnorakich interesów, rozwijających się, lecz wciąż jeszcze skromnych. Od 1192 r. Wenecja rozpoczęła emisję grosza. Książęta, miasta, jarmarki dążyli do emitowania monety, która umożliwiłaby transakcje między regionami czy międzynarodowe, i może nawet bardziej w tej dziedzinie życia ekonomicznego niż w innych przejęli kontrolę, chcąc zapewnić sobie monopol na tej płaszczyźnie, rugując dostojników kościelnych i świeckich. W 1224 r. hrabia Szampanii zreformował monetę w Provins, która stała się „solidem szampańskim", równym turońskiemu. Denar, podstawa systemu monetarnego, także się umocnił.
Najbardziej spektakularnym zjawiskiem było jednak bicie złotej monety na Zachodzie* Złoty floren pojawił się w Genui i Florencji w 1252'r., złoty talar we Francji między 1266 a 1270 r., złoty dukat - w Wenecji w 1284 r. Zachód odzyskał swą pieniężną niezależność i prestiż. Muzułmański dinar i bizantyjski bezant przestały być „dolarami" średniowiecznego świata. Monety te zresztą przechodziły kryzys, nawet dinary Ajjubidów w Egipcie i marabo- tyny Almohadów w Hiszpanii.
Jednak zachodnie złote monety z XIII w. odgrywały skromną rolę na rynku, na którym srebrny grosz wystarczał, co wyraźnie widać na przykładzie złotych augustales, bitych na polecenie Fryderyka II od 1231 r., które były instrumentem wzmacniającym politykę cesarskiej i rzymskiej władzy, a nie narzędziem gospodarczym. Napisy, insygnia na złotych monetach w XIII w. liczyły się bardziej niż wartość handlowa monet czy ich siła nabywcza. Na talarze świętego Ludwika widniało godło królewskie, złote lilie, i dewiza głosząca triumf Chrystusa, protektora władcy, jego dynastii i jego państwa (Christus vincity Christus regnat, ChristiĘt imperat); na florenckim florenie - lilia, symbol miasta, stwierdzający jego prymat w Toskanii, a przede wszystkim nad Pizą, i wizerunek patrona, świętego Jana Chrzciciela, któremu właśnie miasto poświęcało świetne baptysterium, ił mio bel San Giovanni Dantego. Dukat przedstawiał wizerunek świętego Marka, a u jego stóp wyobrażony był doża, żywy symbol miasta.
Pomimo rozwoju gospodarka na Zachodzie w XIII w. nie była jeszcze wartością uznaną. Pieniądz równie silnie urzekał, jak budził strach, a Franciszek z Asyżu głosił pogardę dla niego. Złoto było jeszcze symbolem bardziej prestiżu niż bogactwa. Miejsce ludzi w hierarchii społecznej jeszcze nie zależało od bogactwa, nawet jeśli, jak to wyraził Lester Little, chciwość (avaritia) była na najlepszej drodze do tego, by odebrać pysze (superbia) jej pierwsze miejsce na liście grzechów głównych.
2. Rycerstwo, metal i zbytek: francuskie naczynie do obmywania rąk z XIII w. Wodą z niego znamienite osobistości myły ręce przed posiłkiem
i po jego zakończeniu.
„W XIII wieku, stuleciu jasności i hierarchii", pisał Marc Bloch w odniesieniu do szlachty, „z rozróżnień, dotychczas bardziej odczuwanych niż precyzyjnie określonych, należało tworzyć ściśle pojęty system".
Nie ulega wątpliwości, że wiek XIII w sensie ogólnym podołał temu zadaniu i przekazał nam obraz społeczności ustrukturyzowa- nej, społeczności „stanowej", która wówczas osiągnęła chwilową równowagę.
Tradycyjny podział na trzy stany utrzymał się, a według Geor- gesa Dumezila, stanowił on dziedzictwo indoeuropejskie. Nie zawsze był to podział na oratores, bellatores, laboratores („tych, którzy się modlą, tych, którzy walczą, i tych, którzy pracują"), którego pojawienie się i ewolucję od XI do XIII w. przestudiował Georges Duby. Mógł to być trójpodział społeczności świeckiej, takiej, jaką około 1280 r. zdefiniował w swoich Obyczajach mieszkańców Beau- vais rycerz Philippe z Beaumanoir, sędzia króla Francji z Clermont- -de-1'Oise: „Należy wiedzieć, że ludzie stulecia dzielą się na trzy stany. Jednym ze stanów jest szlachta. Drugi składa się z tych, którzy są naturalnie wolni... a stan trzeci tworzą poddani". Oczywiście jest to podział prawny, który należy rozpatrywać w kontekście realiów społecznych, a te, w zależności od kraju czy regionu, mogły się bardzo różnić.
Beaumanoir sam podkreślał, że w ramach każdego stanu mogą istnieć różne warunki: „Nie wszyscy ludzie wolni muszą należeć do szlachty; przeciwnie, istnieje ważka różnica między szlachcicami a innymi ludźmi wolnymi (podwładnymi), gdyż szlachtą nazywani są ci, którzy pochodzą z wolnej linii, jak królowie, hrabiowie czy rycerze; i io szlachectwo przechodzi zawsze z ojca na syna.*.*
W XIII w., w dużym stopniu zależnie od regionów, wyższe warstwy społeczne, w których nadal wyróżniało się najwyższą arystokrację - królów, książąt, hrabiów, oraz kategorię niższą - rycerzy, pod względem prawnym stanowiły jedną klasę, szlachtę. Można w niej odnaleźć połączone, jeśli nie pomieszane, o czym jeszcze będzie mowa, hierarchię publiczną i hierarchię feudalną, jak w epoce Karolingów.
Omawiany tekst jednak ukazuje również klasę średnią „ludzi wolnych", podwładnych, których kondycja prawna zależała nie od ojca, lecz od matki, i którzy posiadali „wolność (swobodę decyzji) postępowania, jak im się podobało, z wyjątkiem czynów niegodnych i złych, zakazanych wśród chrześcijan, dla wspólnej korzyści".
W ten sposób zostało podkreślone znaczenie klasy średniej, której istnienie i spójność w dużym stopniu przyczyniły się do równowagi społecznej, charakteryzującej wiek XIII. Znaczące również wydaje się to, że w odniesieniu do tej klasy społecznej można przywołać prawne, polityczne i ideologiczne pojęcie „wspólnej korzyści", wspólnego dobra, charakterystyczne także dla jednoczącej koncepcji życia społecznego i politycznego. Ideał, który powinien rodzić taką jednomyślność społeczną, to ideał wspólnotowy, lecz określany przez transcendencję czysto polityczną - dobro wszystkich - a nie charyzmatyczną. „Racja stanu" dopiero później stała się wartością bezwzględną, często myloną z absolutyzmem monar- chicznym.
Wreszcie w odniesieniu do trzeciego stanu, do poddanych, Beau- manoir pisał jeszcze: „Nie wszyscy ci ludzie są przypisani do jednej kondycji, wręcz przeciwnie, istnieje wiele kondycji poddaństwa...". W tym wypadku także nastąpiło pewne ujednolicenie kondycji chłopa, a należy dodać, że została ona określona jako „poddaństwo", co znaczy, że pod koniec XIII w. pomimo prawnej, społecznej i ekonomicznej poprawy sytuacji klasy chłopskiej doszło do swoistej „wtórnej feudalizacji" (przynajmniej w niektórych regionach). Jednak rozróżnienia wewnątrz tej klasy społecznej były także silnie podkreślone.
Tak więc z pomocą tego tekstu można wyróżnić zasadnicze warunki i aspekty równowagi społecznej w XIII w Ogółna klasyfikacja warunków społecznych wyraziła się, na przykład, poprzez laicyzację. Klasyfikacja ta w trójdzielnym schemacie pominęła kler (tworzący bardziej system niż klasę społeczną) i zjednoczyła w jednej klasie prawne kondycje wcześniej bardzo zróżnicowane, które jednak ewoluowały ku poprzedniej polaryzacji: szlachta, warstwa średnia, chłopstwo.
Spójność nadana w taki sposób każdej z klas bywała naruszana poprzez różnice powstające wewnątrz każdej z nich. Świadczy o tym literatura dotycząca „stanów świata", która doliczyła się o wiele więcej niż trzech stanów (ich liczba zmieniała się w zależności od tradycji i autorów). Takie wyszczególnienia w ramach każdej z klas nadały hierarchii społecznej giętkość, która jedynie wzmocniła harmonię każdej z nich, a także całości.
Z drugiej strony zasada jedności, przedłożona całemu społeczeństwu: wspólne dobro, w tym konkretnym czasie okazała się bardziej dopasowana do warunków materialnych i psychologii epoki niż religijny ideał solidarności trzech stanów, o charakterze bardziej mistycznym niż- politycznym, wypracowany przez ideologię okresu poprzedniego. Beaumanoir zresztą, tak samo jak Jan z Meung w drugiej części Opowieści o Róży, wyjaśnił w sposób historyczny stopniowe różnicowanie się społeczeństwa na klasy społeczne oraz ówczesną nierówność społeczną. „Chociaż istnieje teraz wiele stanów, na początku wszyscy cieszyli się taką samą wolnością, gdyż każdy wiedział, że wszyscy pochodzimy od jednego ojca i jednej matki. Kiedy jednak ludy zaczęły się rozrastać—".
Nawet jeśli integralność każdego stanu pozostała cechą zasadniczą (wyjście poza własny stan było praktycznie trudne i godne potępienia pod względem moralnym), to płynność społeczna na różnych szczeblach tej hierarchii była jeszcze na tyle duża, że klapa bezpieczeństwa dla szans promocji indywidualnej czy zbiorowej ostatecznie zapewniała równowagę. Klapa ta przestała funkcjonować dopiero pod koniec wieku, co stało się zwiastunem wstrząsów XIV stulecia.
33
Ideologia i mentalność XIII wieku nie potrafiły zapanować nad procesami wzrostów i upadków jednostek czy rodzin. Wyjaśniały
3 - Apogeum...
go więc za pomocą irracjonalnego symbolu: koła fortuny, ukazanego vrjeu dę lafeuillee („Opowieści o altanie") podczas jego wystawienia na scenie w Arras, około 1280 r.
Stabilizacja i mobilność arystokracji
Arystokracja wojskowa i ziemska na pierwszy rzut oka zdawała się pokrzywdzona w wyniku ewolucji społecznej, dokonującej się w tym stuleciu. Rycerstwo musiało dostrzegać, jak w związku z rozwojem armii zawodowej wymyka mu się monopol wojskowy, a korzyści i sława związane z działalnością wojenną maleją wraz z nastaniem „pokoju" oraz ideału, w którym nieokiełznana śmiałość musiała ustąpić miejsca oświeconej odwadze, a człowiek roztropny i rozważny brał górę nad „śmiałkiem"* Wiele na ten temat mówi postawa świętego Ludwika, przedstawiona przez Joinville*a.
Od razu na początku Joinville zapowiedział, że podzieli księgę na dwie części. O ile pierwsza będzie poświęcona cnotom religijnym i królewskim władcy („Jak święty król przez całe życie postępował w zgodzie z Bogiem i Kościołem, z korzyścią dla swego królestwa"), o tyle część druga opowie „o wielkich czynach wojennych i rycerskich". Ludwik IX był więc jeszcze królem-rycerzem, ryzykującym własną osobą w walce przeciwko królowi Anglii pod Tail- lenbourg, jak i przeciwko Saracenom w Ziemi Świętej.
Wojowniczy i niszczycielscy wielmoże byli potępiani, zarówno w przypadkach indywidualnych, choćby Rogera de La Roche de Glun, którego zamek w dolinie Rodanu król polecił zburzyć, gdyż wielki pan „ograbiał pielgrzymów i kupców", jak i zbiorowych, na przykład wielkich seniorów, zbuntowanych przeciwko królowi na początku jego rządów: „Baronowie posuwali się naprzód, paląc i niszcząc wszystko po drodze" i własny ojciec narratora, Szymon z Joinville, na prośbę mieszczan z Troyes bronił miasta przed baronami. Jednak cnoty rycerskie i tradycje wielkopańskie zachowały swoją wartość, szczególnie w przypadku wojny sprawiedliwej, takiej jak wyprawa krzyżowa.
Oto święty Ludwik i jego rycerze w walce z Saracenami: „Król przybył wraz ze swym oddziałem pośród wielkiego hałasu i tumultu, jaki czyniły szeregi— Nigdy jeszcze nie widziałem tak pięknego, zbrojnego męża; zdawał się przerastać o głowę wszystkich swoich ludzi, w złotym hełmie, z niemieckim mieczem w dłoni. Kiedy został wzięty do niewoli, jego wierni rycerze rzucili się na Turków, Możecie wierzyć, że było to piękne starcie orężne, gdyż nikt tam nie strzelał z łuku ani z kuszy, lecz mąż mierzył się z mężem w walce na miecze". Uznanie dla wartości siły fizycznej pozostaje zachowane, jak również dla skutecznej solidarności rodowej i wasalskiej: „Pan Gui de Mauvoisin i jego ludzie wiele pochwał zyskali w tym dniu, i dziwić się temu nie należy, gdyż ci, którzy wiedzą, kim był otoczony, opowiedzieli mi, że oddział, którym dowodził, składał się wyłącznie, lub prawie wyłącznie, z rycerzy będących jego krewnymi lub lennikami".
Jednak wraz z pojęciem „człowieka rozsądnego" pojawił się nowy ideał męża wykształconego i zrównoważonego, który swoje wysokie urodzenie i zdolności oddaje w służbę przedsięwzięć na rzecz dobra wspólnego. W odniesieniu do Hugona III, księcia Bur- gundii, „rycerza bardzo dzielnego o zbrojnym ramieniu, którego jednak nikt nigdy nie uznał za mądrego w sprawach Boga i świata", święty Ludwik przypominał, że już dziad jego, Filip August (zmarły w 1223 r.), dokonywał istotnego rozróżnienia między „śmiałym człowiekiem" a „mądrym człowiekiem", gdyż pierwszy jest jedynie zdolny tfó śmiałych czynów swego ciała, a drugi wystrzega się grzechu śmiertelnego. I święty Ludwik bierze to rozróżnienie na własny użytek, stawiając z kolei męża roztropnego nad „bigota", człowieka, który jedynie pogrąża się w dewocji: „Mąż roztropny to sprawa tak wielka i wspaniała, że już samo wypowiedzenie tego słowa napełnia usta radością".
Tak więc „człowiek obyczajny" w XIII w. to nie to samo, co „śmiałek" wieku poprzedniego. Szlachcic, aby zasłużyć na uznanie, musi swoje wysokie urodzenie i odwagę okrasić jeszcze dwor- nością i cnotą. Wówczas jego sława rosła, i pod koniec XIII w. dobry rycerz był bardziej niż kiedykolwiek godny swej wysokiej pozycji społecznej. W opowieści o Lancelocie znajduje się taki oto fragment: „Gdyż ponad ludem winien zasiadać rycerz. Tak samo, jak siodła się konia, a ten, kto go dosiada, prowadzi go, dokąd chce, tak samo rycerz powinien prowadzić lud według swojej woli".
Pod koniec XIII w. dwa dzieła, między innymi, ukazały niepodważalny auto Jptet- cnotliwego rycerza. W Librę del ordre de caballe- ria (około 1280 r.), księdze, wartej porównania z o półtora wieku wcześniejszym dziełem De laude novae militiae świętego Bernarda, które zyskało głębokie uznanie w Hiszpanii, Francji, Anglii i we Włoszech, Raimond Lulłe ozdobił dobrego rycerza, „wybranego z tysiąca", mistyczną aureolą, twierdząc, że „z uwagi na godność swego stanu rycerz ma większe niż ktokolwiek prawo przewodzenia ludowi".
Sto trzydzieści osiem miniatur ze sławnego rękopisu Minnesin- gerów (początek XIV w.), zwanego rękopisem z Manessy, zachowanego w Heidelbergu, ukazuje znaczenie dwornego rycerza, pozostającego także doskonałym wojownikiem i myśliwym, okrytego zbroją, z pióropuszem na hełmie, przytłaczającego drobny ludek swym wzrostem ponad ludzką miarę, w najczystszej „feudalnej" scenerii, w której wartości ideologiczne zdominowały przestrzeń.
Ewolucja o charakterze politycznym również nie zdaje się sprzyjać arystokracji. W większości bowiem krajów chrześcijańskich, czy w monarchiach, czy w miastach-państwach, władza publiczna u- macniała się kosztem władzy senioralnej. Niektóre przywileje wielmożów, związane z ich posiadłościami i ze środkami nacisku na władzę centralną, zaczęły się im wymykać z rąk. Odwoływanie się do sądów królewskich czy miejskich ograniczyło ich władzę sądowniczą, ich zwierzchność nad biciem monety zatarła się, najpierw faktycznie, a potem prawnie, urzędnicy władzy centralnej coraz ściślej kontrolowali ich własnych urzędników, dążenie do wspólnego dobra usunęło ich immunitety na dalszy plan, a obyczaje przemawiające na ich korzyść ustąpiły miejsca prawu przyznanemu wszystkim. Przeczytajmy jeszcze jeden fragment z Beau- manoira: „Każdy baron jest panem w swojej baronii, lecz król jest władcą nad wszystkimi i z racji swego prawa sprawuje zwierzchność nad całym królestwem, w związku z czym wszelkie ustanowienia może wprowadzać, jak mu się podoba, dla dobra publicznego, a to, co zarządzi, winno być przestrzegane. I nie będzie górował nad nim nikt, kogo nie dałoby się pociągnąć na królewski dwór pod zarzutem uchybienia prawu czy wydania fałszywego sądu i we wszystkim, co się tyczy króla".
A jednak umacnianie się władzy publicznej dało arystokracji nowe możliwości. Najwięksi możnowładcy mogli 'lii różne sposoby dawać odczuć swoje wpływy. Dwunastu parów Francji musiało ograniczyć się do roli prawie wyłącznie honorowej, szczególnie podczas koronacji króla, lecz w Niemczech siedmiu książąt elektorów decydowało o wyborze cesarza i, na mocy Constiturio infavorem pńncipum, przyznanej w 1231 r. przez Henryka VII pod naciskiem jego ojca, Fryderyka II, najwięksi niemieccy możnowładcy stali się panami Territorien, które przekształciły Niemcy w federację księstw. W miastach włoskich funkcja podesty, od początku swego istnienia związana z dążeniem Fryderyka Barbarossy do umocnienia swojej władzy, przekształciła się i zinstytucjonalizowała pod koniec XII w. i w pierwszej połowie XIII w, Władza wykonawcza została w ten sposób powierzona ludziom prawie zawsze wywodzącym się z warstwy szlacheckiej, często obcej narodowości, którzy pod pretekstem rozstrzygania konfliktów między frakcjami, a konkretnie między gwelfami i gibelinami, przyzwyczajali miasta do dyktatury, w której dominowały rodziny patrycjuszowskie, lecz która równocześnie przygotowywała grunt pod signorie XIV w. i wprowadzała lub wspierała stan arystokracji. Władza wykonawcza nie sięgnęła jednak instytucji typu parlamentarnego, których pojawienie się książęta tolerowali, a nawet postulowali, bowiem stanowiły one dla seniorów nową formę wpływu, możność przekształcenia się w grupę nacisku, której wizję przedstawiły już sejmy cesarstwa. Działanie ich można było obserwować w parlamentach angielskich, w hiszpańskich kortezach, we francuskich stanach generalnych. Ten ostatni przykład był bardzo typowy. Stany generalne, zwołane przez Filipa Pięknego w 1302 r., dały baronom okazję do stworzenia silnego ugrupowania politycznego. W 1304 r. zgromadzenie szlachty Owernii uzyskało od króla kartę swobód oraz pisemne potwierdzenie szlacheckich przywilejów klasowych. W Aragonii na posiedzeniu kortezów w 1243 r. i w 1251 r. Jakub I zagwarantował szlachcie wyłączenie jej spod prawa rzymskiego i kanonicznego, a na posiedzeniu kortezów w Ejei szlachta wymogła na nim inne ustępstwa i usiłowała uczynić z wysokiego rangą urzędnika, którym był jusńcici) rodzaj aragońskiego „szoguna".
Drobna arystokracja, rycerstwo także znaleźli dla siebie nowe możliwości w służbie królewskiej, czego dobrym przykładem był Philippe z Beaumanoir, rycerz i sędzia królewski. Kategoria rycerstwa bezpośrednio związanego z cesarstwem (Reichsńtterschaft) pojawiła się zresztą w Niemczech, gdzie „urzędniczość" robiła w XIII w. wyjątkowo świetną karierę, w czasie gdy polityka Fryderyka II i Wielkie Bezkrólewie pogrzebały wysiłki dynastii salickiej i Stau- fenów, by na gruncie „urzędniczości Cesarstwa" (Reichsministeria- litat) wprowadzić cesarską centralizację.
Wreszcie w XIII w. osłabienie potęgi ekonomicznej arystokracji niekorzystnie wpłynęło na jej pozycję. Postęp gospodarki monetarnej, a także związana z utrzymaniem wysokiego poziomu życia konieczność zakupu ciągle zwiększającej się liczby bardzo drogich na rynku produktów (przyprawy, tkaniny), rosnący koszt uzbrojenia i życia rycerskiego (święta, turnieje), wydatki na budowę kamiennych zamków i „warowni", olbrzymie wydatki na wyprawy krzyżowe, zubożenie szlachty rujnowały rycerstwo. Zadłużenie, odstępowanie praw, sprzedaż ziem, wszystko wzrastało* Kryzys ten, który dotknął przede wszystkim drobną szlachtę, w okręgu Macon przedstawiał się następująco: mniej więcej poczynając od 1205 r., rycerze nie mogli już udzielać pożyczek, a następnie oddawali część swoich ziem jako zastaw za nowe długi kościołom i mieszczanom; od 1230 r. sprzedawali swoje ziemie dziedziczne, kawałek po kawałku.
Już pod koniec XII wieku Bertrand de Bom, ofiarowując swe służby rycerskie hrabiemu Poitiers, oświadczył: „Mogę być panu pomocny. Mam już tarczę na piersi i hełm na głowie... Jak jednak wyruszyć na wyprawę bez pieniędzy?" .
Joinville, wyruszając na wyprawę krzyżową w 1248 r., zastawił w Metzu dużą część swoich ziem. „Wierzcie mi, że w dniu, w którym opuściłem mój kraj, udając się do Ziemi Świętej, nie dysponowałem nawet tysiącem liwrów dochodu, gdyż moja pani matka jeszcze żyła; a jednak wyjechałem...". Kiedy jednak święty Ludwik w 1269 r. prosił go, by ponownie wyruszył z nim na wyprawę krzyżową, Joinville odmówił, stwierdzając, że wystarczająco „zubożał". Jednak właśnie wówczas wielcy seniorowie zdołali jeszcze odbudować swoją pozycję. Przede wszystkim zubożenie drobnej arystokracji zwiększyło siłę wielkich panów, baronów. Chociaż w niektórych regionach instytucje kościelne nabywały ziemię na wielką skalę, prawie wszędzie mieszczanie zdołali wejść w posiadanie części sprzedawanych dóbr (a we Włoszech zawładnęli dużą częścią gruntów Kościoła, który musiał stopniowo wyzbywać się swoich posiadłości), to jednak zasadnicze korzyści z ubożenia drobnej arystokracji wyciągnęła wielka. Drobna arystokracja bowiem, jeśli zdołała zapobiec ruinie, to głównie zachowując sobie pewną rezerwę, a sprzedając resztę posiadłości albo przejmując w lenno swoje allo- dium i sprzedając związany z nim hołd. W obu przypadkach nabywcą był przede wszystkim moźniejszy senior, który jeszcze się bogacił i umacniał.
Nie jest prawdą, jakoby zamiana znacznej części renty feudalnej na dochód pieniężny (przynajmniej dwóch trzecich w Anglii około 1280 r.) była przyczyną dostosowania się seniorów do ewolucji ekonomicznej. W rzeczywistości stała zwyżka cen zmniejszała ich dochody, obliczone na podstawie ustalonych podatków. Można jednak przypuszczać, że potrafili oni dostosować system należności do swoich interesów, choćby w niektórych częściach Anglii, zwiększając ilość świadczeń pracą, tu ciągnąc korzyści z dochodów gromadzkich (na przykład z prawa do młynów lub z pogłównego), ówdzie przyznając chłopom zmiany zwyczajowe w zamian za podatki płacone w gotówce (podatki zmienne), gdzie indziej jeszcze - zmieniając ustalenia czynszowe w zależności od umów odwoływalnych i krótkoterminowych: Freistift w Bawarii albo dzierżawaper cartam w Anglii. Wreszcie korzyści, jakie niektórzy wielcy seniorowie, a szczególnie królowie, mogli czerpać z wasalstwa, wierności, służby albo po prostu zwyczajnej neutralności takiego czy innego wielmoży, skłaniały ich do pomnażania przywilejów, związanych już nie z ziemią, lecz z pieniędzmi. Te „przywileje-renty" lub „przywileje pieniężne" pomogły wielu możnym panom w odbudowaniu albo utrzymaniu ich pozycji ekonomicznej. Król Francji Filip Piękny szeroko z nich korzystał na przykład w swej polityce wobec wielkich seniorów z Flandrii czy północno-zachodnich Niemiec, pragnąc, by poparli jego politykę zagraniczną.
Tak więc pod względem prawnym, politycznym i ekonomicznym arystokracja wojskowa i ziemska zdołała zachować, a nawet polepszyć swoją pozycję. Jednak jako klasa zagrożona stała się klasą zamkniętą, traktując zamknięcie jako swoistą obronę.
Szlachta, będąca faktycznie stanem społecznym, przekształciła się w stan określony prawem, czyli w warstwę, której szlachectwo wynika z więzów fcrwi, a wyraża się poprzez znamiona dziedziczne: herby. Pasowanie na rycerza stanowiło warunek przyjęcia do stanu rycerskiego, a pasowany na rycerza mógł być tylko ten, którego ojciec był rycerzem. Tak narodził się szlachcic.
Jednak w warstwie tej zachowały się rozróżnienia, a nawet struk- turyzowała się ona według nowych warunków. O ile ubogi rycerz pozostawał członkiem swej klasy, przysługiwało mu prawo solidarności ze strony ludzi z tej samej warstwy (ukazuje to anegdota opowiedziana przez Joinville'a: „W dniu Wszystkich Świętych zaprosiłem wszystkich szlachciców z obozu do mojej siedziby, która znajdowała się na morzu. Pewien ubogi rycerz przypłynął do mnie łodzią wraz z żoną i czterema synami. Dałem im jeść w moim domu. Po skończonym posiłku zwołałem obecnych szlachciców i zwróciłem się do nich z tymi słowami: «Złóżmy się na wielką jałmużnę i zdejmijmy z tego biednego człowieka ciężar, jakim są jego dzieci; niech każdy weźmie po jednym, a ja też wezmę jednego»"), to jednak grupa usytuowana wyżej, baronowie i możni panowie, izolowała się, skupiając bogactwo, władzę terytorialną i wpływy polityczne.
Zamykając się w ramach własnej kasty, szlachta skazywała się (lub była skazana) na zagładę lub zubożenie. Co najmniej kilka czynników stało się powodem wygasania rodów w XIII w.: wysoka śmiertelność, tendencja wielkich panów do ograniczania liczby dziedziców lub do oddawania ich w służbę Kościoła w celu uniknięcia podziału domeny. Poza tym, określając samą siebie zakazem »pod groźbą utraty praw" wykonywania zawodów dochodowych, szlachta przygotowywała własne unicestwienie ekonomiczne. W Prowansji na przykład szlachcie nie wolno było wykonywać jakichkolwiek prac wiejskich, a w 1255 r. szlachcianka została określona jako ta, która nie udaje się »ani do piekarni, ani do pralni, ani do młyna". Jeszcze poważniejszy był zakaz, który czasami mieszczanie nakładali na szlachtę, zakaz podejmowania działalności wytwórczej i handlowej. Szlachta, aprobując takie ograniczenie, które zresztą zgadzało się z jej wizją godności własnej, odcinała sobie drogę do ewolucji gospodarczej.
Jednak pod koniec XIII w* szlachta nie była klasą aż tak zamkniętą, jak należałoby się spodziewać, albo też zaczynała się otwierać. Wzbogaceni mieszczanie wślizgiwali się w jej szeregi, pasowanie na rycerza praktykowano coraz rzadziej i przestało być ono - a może nigdy naprawdę nie było - obowiązkową ceremonią nadawania szlachectwa, cesarze i królowie zaczęli sobie przypisywać to prawo: na polu bitwy pod Mons-en-Pćvdle Filip IV Piękny pasował na rycerza rzeźnika, który odznaczył się w walce (1304 r.).
Warunki życia chłopów
Przy powierzchownym spojrzeniu na życie chłopów jako pierwszą cechę charakterystyczną dostrzega się poprawę warunków życia. Rozwój gospodarki monetarnej i wprowadzenie na rynek nadwyżki rolnej zdawały się korzystne także dla chłopów, którzy w pewnym stopniu uczestniczyli w nowym obiegu gospodarczym i ciągnęli z niego zyski, pozwalające im albo na poprawienie własnej sytuacji ekonomicznej poprzez zakup dzierżawionej ziemi czy bydła, albo na poprawę sytuacji prawnej poprzez wykup niektórych świadczeń czy należności. W wielu regionach nastąpiło ostateczne odejście od pańszczyzny. Wieśniacy kupowali albo własną wolność, albo zryczałtowaną należność, ustalaną dotychczas arbitralnie: zazwyczaj chodziło o pogłówne. Czas, w którym chłopi, obarczeni podatkiem czy pańszczyzną, żyli na łasce i niełasce feudała, zdawał się przechodzić do przeszłości, choćby w okręgu Ile-de-France, w którym jedna z największych potęg senioralnych regionu, kapituła katedry Matki Bożej w Paryżu, zdecydowała się przystać na zryczałtowane pogłówne dla wielu wiosek (na przykład w Itteville od 1268 r. pogłówne określone na 18 liwrów paryskich nie mogło być nigdy zwiększane ani zmniejszane) albo na zbiorowe wyzwalanie (w 1259 r. poddani chłopi z Chevil!y i z L'Hay otrzymali wolność). Zdarzali się nawet gospodarze, którzy, co prawda korzystając ze szczególnie sprzyjających nowo ustanowionych warunków, zbiorowo wykupywali obciążające ich dotąd prawa senioralne: tak postąpili gospodarze z Mischwitz w Saksonii wobec kapituły z Meissen w 1268 r.
To pozorne wrażenie wymaga jednak ważnego uściślenia. Przede wszystkim w niektórych regionach warunki życia chłopów pogorszyły się albo dlatego, że świadczenia w postaci odrobku i pańszczyzny wzrosły (był to przypadek wielu regionów w Anglii: na przykład w 1252 r. na zamku Broughton w Huntingdonshire, zależnym od klasztoru w Ramsey, różnorodne obowiązki, weekworks> wymagały w przypadku dzierżawy przez wyzwolonych chłopów pracy w pełnym wymiarze jednego mężczyzny w okresie żniw i w połowie wymiaru przez resztę roku, do czego dochodziły obciążenia, boonworks, przede wszystkim przy orce), albo dlatego, że poddaństwo odżyło, wspomagane i usprawiedliwiane przez prawników, którzy znaleźli w prawie rzymskim cały arsenał definicji poddanego, konkretnie tego przywiązanego do ziemi. Również teologowie, w tym święty Tomasz z Akwinu, usprawiedliwiali poddaństwo zarówno grzechem pierworodnym, jak i tekstami Arystotelesa.
Nowe umowy wiążące panów i chłopów, nawet jeśli przyznawały dzierżawcom pewne udogodnienia, jakich nie mogliby osiągnąć w inny sposób, jednak sporządzane były bezsprzecznie na korzyść feudałów. Różne umowy, na mocy których ludzie bogaci, szlachta czy mieszczanie, tytułem zaliczki wypłacali chłopom pieniądze, tak by mogli oni skompletować sobie lub powiększyć posiadane stado bydła (umowa o dzierżawę bydła na Północy, gasaiłle w Prowansji, soccida we Włoszech), w gruncie rzeczy były zakamuflowanymi pożyczkami lichwiarskimi, które często powodowały zadłużenie wieśniaka. Podobnie połownictwo lub dzierżawa czynszowa, szeroko rozpowszechniona pod koniec XIII w., dawały dzierżawcy lub gospodarzowi korzyści ograniczone bardzo krótkim terminem wynajmu- Pewien rolnik, Thierry le Doyen, w 1277 r. otrzymał od seniorów z opactwa Świętego Gedeona z Kolonii w Lagheim znaczne sumy na opłacenie żniwiarzy, zakup paszy dla bydła i sfinansowanie marglowania, lecz umowa na dzierżawę obejmowała tylko sześć lat. Jeszcze w północnych Niemczech i w Holandii umowy związane z rotacyjnym rytmem upraw były zawierane na sześć, dziewięć, dwanaście lat, czasami nawet na dwadzieścia cztery lata. We Włoszech mezzadńa szybko rozpowszechniły się w XIII w., umowa dzierżawna przewidywała zazwyczaj trzy lata, a często tylko jeden rok.
Jednym z głównych skutków rozpowszechnienia się czynszu, należności wypłacanej pieniędzmi i wprowadzenia monety na wsi stał się więc stopniowy i upowszechniony wzrost zadłużenia chłopów. Wierzycielami byli czasem jeszcze feudałowie, a szczególnie kościoły, lecz o wiele częściej specjaliści, mieszkańcy miast, Żydzi i Włosi (na przykład „lombardzcy" finansiści, często rzemieślnicy, którzy w drugiej połowie XIII w. zaczęli otwierać po wsiach Prowansji i Delfinatu swoje casane, kantory udzielające pożyczek pod zastaw), W wielu przypadkach byli to również zamożni chłopi, których operacje finansowe są trudniejsze do uściślenia, gdyż rzadziej utrwalały je umowy czy rejestry.
Zamożni chłopi
Zasadniczym zjawiskiem społecznym, charakteryzującym warstwę chłopską w XIII w., było jej wewnętrzne zróżnicowanie oraz ukształtowanie się kategorii „kułaków". Wieśniak, któremu los sprzyjał, zręczny, od początku cieszący się korzystniejszą sytuacją, ze sprzedaży nadwyżek mógł wyciągnąć korzyści, które pozwalały mu na zwiększenie posiadanych ziem, poprawę ich wydajności, na upiększenie domu, zakup drobiu, a nawet bydła, wreszcie - na udzielanie pożyczek ubogim, nie mogącym spłacić własnych należności czy też przypadającej na nich części ze zbiorowej należności wioski. Zamożni chłopi w wiosce stanowili grupę przywódczą, czasami prawdziwą „gildię" czy „konfraternię", której członkowie, zapewniając zbiorowe uiszczanie należności ciążących na całej wiosce, gwarantowali sobie dominację nad ubogimi. Według angielskiego spisu z 1279 r., Hundred Rolls, jedynie około 20% chłopów i 10% wolnych dzierżawców posiadało areały, pozwalające zaklasyfikować ich jako zamożnych chłopów. Literatura także wspomina o bogatych wieśniakach. Wielu występuje w Opowieści o Lisie jako szczególnie bliscy przyjaciele głównego bohatera: „Pewnego dnia Lis zjawił się w okolicy gospodarstwa leżącego na skraju lasu, w którym żyło wiele kur i kogutów, jak również kaczek, kaczorów, gęsi i gąsiorów; było ono własnością pana Konstantego Desnosa, gospodarza, który miał pełną spiżarnię i sad z licznymi drzewami owocowymi, rodzącymi czereśnie, jabłka i inne owoce. Było u niego w bród tłustych kapłonów i salcesonów, i szynek, i boczków. Chcąc bronić wstępu do swojej zagrody, gospodarz otoczył ją mocnym ogrodzeniem z dębowych pali i żywopłotem z krzewów i cierni. Lis miał wielką ochotę wskoczyć do środka...".
O ile różnorodność zależności łączących panów i chłopów sprzyjała równowadze w społeczności chłopskiej, to rozwój gospodarczy wsi okazał się korzystny przede wszystkim dla zamożnej mniejszości, przyczyniającej się do utrzymania tej równowagi, pod pozorami której ujawniała się coraz większa pauperyzacja ogółu wieśniaków, tym bardziej że dzierżawy chłopskie raczej zanikały. Na przykład w Weeden Beck w Anglii, tam gdzie w 1248 r. tylko 20,9 % chłopów posiadało mniej niż 6 hektarów, w 1300 r. procent ten zwiększył się do 42,8. Jeśli drogą paradoksalnej na pierwszy rzut oka ewolucji semantycznej w dużej części Francji terminem „rolnik" zaczęto określać nie tyle zwyczajnych pracowników rolnych, co zamożnych chłopów posiadających co najmniej wóz i konia oraz pewną liczbę narzędzi, to w stosunku do tych rolników wzrosła i ustaliła się większość, która w zdobywaniu środków do życia mogła liczyć tylko na własne ręce: robotnicy rolni, „wyrobnicy" angielscy, których w pewnym tekście nazywa się „ubogimi wyrobnikami, mogącymi zdobywać środki do życia pracą własnych rąk".
Społeczność miejska
Podobnie przedstawiała się sytuacja w mieście. Potężna fala demograficzna w XIII w. przyczyniła się do rozwoju miast. Szacowało się, że w latach 1200-1300 liczba ludności Europy wzrosła z 61 do 73 milionów; w latach 1200-1340 we Francji zwiększyła się z 12 do 21 milionów, w Niemczech - z 8 do 14 milionów, w Anglii z 2,2 do 4,5 milionów. Oczywiście ten wzrost demograficzny w dalszym ciągu dotyczył także i wsi, lecz zdawał się tam przygasać ze względu na to, że chłopi mogli liczyć na zdobycie tylko ziemi złej lub przeciętnej jakości. Wydaje się, że nawet na Wschodzie, gdzie kolonizacja niemiecka osiągała swą pełnię, była to bardziej kolonizacja miejska niż wiejska. Karczunek lasów i zagospodarowywanie nieużytków zazwyczaj miało charakter raczej indywidualny niż zbiorowy, wyrażało się w przypadkowym rozmieszczeniu ludności, w pomnażaniu pastwisk wokół nowych zabudowań, z pozostawianymi gdzieniegdzie kępami drzew. Wzrost cen, a szczególnie cen produktów rolnych, zaznaczający się przez cały XIII w., wyrażał koncentrację wywołaną rosnącym popytem.
Rozwój demograficzny zwiększył więc przede wszystkim populację miast. Według kronikarza Villaniego liczba mieszkańców Florencji miała wzrosnąć w latach 1200-1300 z 10 000 do 90 000 mieszkańców. Nawet jeśli niektóre umowy ujawniły pewien przepływ kapitałów miejskich na wieś, to był to przepływ ograniczony.
Finansiści z Metzu niewątpliwie zdobyli swoje majątki ziemskie w latach 1275-1325, a więc późno w stosunku do apogeum XIII w. Jednak w 1315 r. jedna z największych kupieckich rodzin florenckich, Alberti del Giudice, miała tylko jedną posiadłość liczącą 80 hektarów i około stu parceli dzierżawionych wieśniakom. Pod koniec XIII w, na majątek mieszczański składały się jeszcze ruchomości (złoto w sztabach, biżuteria, pieniądze) oraz renty i dobra miejskie. Jednak oddziaływanie miasta na wieś wyraziło się przede wszystkim w pochłanianiu przez miasto wiejskiej siły roboczej i w gospodarczej eksploatacji środowiska wiejskiego: zaopatrywaniu miasta w artykuły spożywcze, w surowce przemysłowe oraz w powstawaniu przemysłu wiejskiego, kontrolowanego przez miasto. W 1256 r. na przykład Bolonia zarządziła zwolnienie wszystkich poddanych od contado. Jednak według opinii Jeana Schneidera poddaństwo prawne zostało tu zamienione na poddaństwo ekonomiczne.
Społeczność miejską w XIII w. charakteryzowało głównie zorganizowanie, zjawisko powszechne w tym stuleciu, z którego korzyść płynęła dla określonej mniejszości* Przede wszystkim wyrażało się ono zgrupowaniem zawodów w cechy. Cechy te powstały w wyniku daleko posuniętego podziału na zawody (w Paryżu około 1260 r. istniało około trzydziestu wyspecjalizowanych zawodów, w tym dwadzieścia dwa obejmujące obróbkę żelaza). Taki zdecydowany podział na specjalności zawodowe wynikał z dążenia władzy publicznej do kontrolowania świata rzemiosła (święty Ludwik pod koniec swoich rządów polecił swemu namiestnikowi, szefowi policji, opracować statuty paryskich cechów: była to Księga profesji Stefana Boileau), a także, czy może przede wszystkim, z woli bogatej warstwy mieszczan, by sytuację na rynku miejskim uregulować poprzez wyeliminowanie konkurencji (cechy były kartelami, jak stwierdził Gunnar Mickwitz) i zapewnić zwierzchność elity patronalnej nad rzemieślnikami i robotnikami. Z jednej strony miała to być ścisła kontrola nad wytwórczością, jakością i sprzedażą, z drugiej - reglamentowanie liczby terminatorów, ustalanie płac i zatrudniania.
Obok hierarchii zawodowej rozwijała się w miastach hierarchia polityczna i podstawowy dla tej sytuacji wydaje się fakt, że pierwsza usiłowała stopić się z drugą. Mieszczaństwo cechowe stanowiło rdzeń społeczności miejskiej, do którego ugrupowania prawnicze, grupy społeczne i polityczne jeszcze nie przenikały.
Z prawnego punktu widzenia prawdziwym człowiekiem w mieście był mieszczanin. On jeden korzystał z immunitetu, ze wszystkich przywilejów, z pełnej ochrony ze strony miasta. Większość rzemieślników również była mieszczanami, lecz zasadniczą władzę społeczną i polityczną skupiała nieliczna grupa rodzin, stanowiących „patrycjat". Patrycjat ten, w Niemczech na przykład, składał się zasadniczo z trzech grup: pierwszą stanowili zamożni kupcy, mercatoresy „ci, którzy handlują daleko" (Fernkaufleute). Mieli oni główną pozycję w Kolonii, Ratyzbonie i Wiedniu. Silni byli również w Akwizgranie, Augsburgu, Ulm, Wlirtzburgu, Norymberdze, Dortmundzie, Soest, Brunszwiku, Magdeburgu, Erfurcie, Halle, Lipsku, Bremie, Hamburgu i Lubece. Drugą grupę tworzyli mini- sterialesy którzy mieli wpływy w Worms, Strasburgu, Trewirze, Zurychu i Akwizgranie. Wreszcie „wolni właściciele ziemscy" (jreie Grundbesitzer) także należeli do patrycjatu w Kolonii, Soest, Osna- briicku, Norymberdze, Monachium. Rzemieślnicy nie należeli do patrycjatu. Patrycjusze bardzo szybko stali się jedynymi członkami zgromadzeń politycznych, zarządzających miastami - niemieckiego Rat, flamandzkiego echevinagey włoskiego conseil. W Gandawie od 1228 do 1302 r. Trzydziestu Dziewięciu kierujących sprawami miejskimi było wybieranych spośród członków tych samych rodzin. W Arras patrycjusze mieli władzę absolutną na mocy systemu kooptacyjnego od 1194 r.
Najczęściej milites i scabini („rycerze" i „ławnicy") tworzyli jedną grupę w łonie patrycjatu. Zdarzało się jednak, że dopiero bunty przeciwko seniorom były w stanie zagwarantować patrycjatowi zwierzchność polityczną w mieście, a rolę naczelną w łonie tego patrycjatu - wielkim kupcom. I tak w Sienie patryc jat osiągnął pozycję dominującą po 1277 r., w Kolonii - po 1282 r., we Florencji - w 1293 r. W tym ostatnim przypadku popolo cechów, władza Florencji w latach 1250-1260, po porażce Montapertiego w konfrontacji z mieszkańcami Sieny i rycerzami niemieckimi Manfreda musiał ustąpić wobec gibelinów i wspierającej ich szlachty. Jednak gwelfowie, którzy odzyskali swą pozycję w 1267 r., reprezentowali zwierzchność innych rodzin szlacheckich aż do roku 1284, gdy szefowie dwunastu głównych cechów uzyskali wpływy w radzie podesty. Mieszczaństwo cechowe (Sztuki) zyskało na klęsce wielmożów, magnati, wydając w 1293 r. ordynacje sprawi edliwośc i, które zakazywały członkom stu czterdziestu siedmiu rodzin szlacheckich, gwelfów i gibelinów, pełnienia funkcji politycznych.
Jednak warstwą, która sprawowała władzę, było najzamożniej- sze mieszczaństwo, popolo grasso, pod wodzą mistrzów siedmiu Sztuk głównych: Calimala (wielkie przedsiębiorstwo impor- towo-eksportowe), Wymiany, Por Santa Maria (jedwab), Wełna, Pasmanteria, Kuśnierze i Futrzarze. W tym samym czasie, w Bolonii na przykład, na mocy statutów komunalnych z 1288 r. większość rzemieślników objął zakaz zrzeszania się, a interesy miasta zostały powierzone trzem wielkim cechom: płatnerzom, finansistom zajmującym się wymianą pieniędzy i kupcom, a więc bogatym mieszczanom ze świata interesów.
Fortuny indywidualne czy zbiorowe bogatego mieszczaństwa czasem kończyły się ruiną lub skandalem, lecz akta wyjątkowych przypadków pozwalają tylko domyślać się bogactwa i władzy tych, którym się w pełni powiodło. Można tu przywołać jako przykład Buonsignorich ze Sieny, Rotschildów XIII wieku, których Gran Tavolay „Wielki Bank", przeżywał trudności w 1298 r., a w 1307 zbankrutował. Proces pośmiertny, wytoczony pod koniec stulecia sire Jehanowi Boinebrokowi (patrycjusze nakazali nazywać sięsire, sir, ser, Herr), handlującemu suknem kupcowi z Douai, ujawnił, w jak wielkiej zależności finansowej, zawodowej, mieszkaniowej i politycznej od ludzi zamożnych żyli wszyscy drobni rzemieślnicy i robotnicy.
Niesprawiedliwość, jaką rządziła się ta warstwa bogatych kupców, sprawujących władzę w miastach, była tak wielka, że powodowała, we Francji na przykład, ingerencję władzy królewskiej w sprawy finansów miejskich, które bogaci kupcy rujnowali, gnębiąc podatkami i wymuszaniem pieniędzy prosty lud, czemu Beauma- noir daje świadectwo: „Widzimy wiele miast, w których warstwy ubogie i średnie żadnego nie mają udziału w administrowaniu miastem, gdyż wszystko skupiają w swoich rękach ludzie bogaci, którzy nie chcieli dopuścić pospólstwa, gdyż brakuje mu majątku i dobrego urodzenia. Tak więc jednego roku któryś z nich jest merem czy ławnikiem, czy poborcą, a w roku następnym funkcje te pełnią jego bracia lub bratankowie lub bliscy krewni... Często zdarza się, że ludzie bogaci zarządzający interesami miasta na siebie i swoich krewnych nakładają mniejsze podatki niż powinni, a także odciążają innych bogatych ludzi, by następnie przez nich być podobnie traktowani; tym sposobem wszystkimi wydatkami obciążają ludzi ubogich".
Tak więc fakty często dementowały pogląd o solidarności miejskiej, która poprzez statuty, cechy, ruch w interesach miała stwarzać równowagę między różnymi warstwami obywateli miejskich. W Neuss w 1259 r. zostało ustanowione, że gdy pobieranie podatku na potrzeby gminy okaże się konieczne, ubodzy i bogaci zobowiążą się płacić proporcjonalnie do swoich dochodów. W rzeczywistości niemieckie Schwurbruderschaft, Eidgenossenschaft, hiszpański hermendad, francuska „gmina" i inne formy wspólnot miejskich opowiadały się za równością tylko na papierze.
Nawet w łonie mieszczaństwa, prawnie złożonego z ludzi równych, nierówność urodzeń i majątków oddziaływała na korzyść mniejszości. Ta nowo powstała arystokracja, miejska elita, już zastanawiała się, jak bronić własnych interesów i chronić siebie, już stawała się grupą hermetyczną, czego przykładem była Wenecja. W lutym 1297 r. doszło do ograniczenia przynależności do sławnej senaty*, Wielkiej Rady. Od tej poryw jej skład mogli wchodzić tylko ci, którzy mieli w niej przodków ze strony ojca.
Ciężar mentalności
Utrzymanie równowagi w społeczeństwie wymagało, by hierarchii i ustrukturyzowaniu przydać potrzebne narzędzie nacisku w postaci ustalonej mentalności, moralności i religii. Biada temu, kto chciałby wyjść poza swój stan! W oczach ludzi i Boga taki śmiałek popełniał jeden z najcięższych grzechów. Pragnienie promocji społecznej musiało być wyrzucone z trzynastowiecznej społeczności. Po naporze XI i XII wieku, wiek XIII zaistniał jako okres stabilizacji i bezruchu.
A przede wszystkim wam, ubodzy chłopi z samego dołu drabiny społecznej, niech przypadkiem nie przyjdzie na myśl, by małpować wielkich panów. Spójrzcie na przypadek syna Helmbrechta Połownika. Nie chciał on pracować ze swoim ojcem. Opuszczając dom, powiedział: „Chcę poznać smak życia na dworach. Nigdy już worki nie będą mi się obijać o plecy, nie chcę zrzucać gnoju z twego wozu. Niech mnie Bóg przeklnie, jeśli kiedykolwiek zaprzęgnę woły do jarzma i zasieję twój owies. To by nie pasowało do moich blond loków ani do mego stroju, uwydatniającego sylwetkę, ani do mego uroczego beretu, ani do jedwabnych gołąbków, które damy na nim wyhaftowały. Nigdy nie będę ci pomagał przy uprawie roli!". Jednak udało mu się jedynie zostać bandytą. Kiedy go schwytano, pański kat wyłupił mu oczy, odciął dłoń i stopę. Kiedy ślepy łotr błąka się, żebrząc po wsiach, wieśniacy wołają za nim: „Ach, ach! Złodziej Helmbrecht! Gdybyś został chłopem jak my, nie byłbyś ślepy, nie byłbyś zdany na łaskę przewodnika!". I ostatecznie łotr powiesił się na gałęzi drzewa. Helmbrecht nie posłuchał ojca: „Rzadko kiedy odnosi sukces ten, kto zbuntuje się przeciwko własnej randze społecznej, a twoja ranga to pług". A wszystkich tych, którzy są niżsi rangą w trzynastowiecznym społeczeństwie, poeta Wernher Ogrodnik ostrzega: „Być może Helmbrecht ma jeszcze zwolenników? Staną się małymi Helmbrechtami. Nie mogę was przed nimi ochronić, lecz skończą tak jak i on, na szubienicy".
4 - Apogeum.
3. Monarcha skandynawski: święty Olaf Norweski (995-1030). Król ten, wiking nawrócony na chrześcijaństwo, trzyma w prawej dłoni (zniszczony) atrybut, berło lub topór wojenny, przypominający o jego śmierci. Styl gotycki jest archaiczny, rzeźba przypomina pień drzewa. Została wyrzeźbiona w ośrodku szwedzkim, lecz niewątpliwie pod wpływem norweskiej szkoły rzeźbiarstwa w Trondheim, zainspirowanej z kolei sztuką angielską.
Stabilizacja, która utrzymała się przez całe XIII stulecie, w dziedzinie politycznej wyraziła się najpierw kiełkowaniem, a następnie ugruntowaniem „władzy publicznej", przyjętej zarówno jako pojęcie i ideał rządzenia, jak i konkretna instytucja. Skłonność do ugruntowania władzy publicznej w jej najbardziej spektakularnych formach była korzystna dla monarchii narodowych w Anglii i we Francji, a także w Skandynawii, Europie Środkowej i na Półwyspie Iberyjskim, mimo pewnych opóźnień w czasie czy odstępstw, i dała się również zaobserwować tam, gdzie na pierwszy rzut oka poniosła porażkę, to znaczy przede wszystkim w Niemczech i we Włoszech, W tych dwóch krajach bowiem zarówno terytoria należące do miast, jak i domeny książęce (których ukształtowanie zadało cios jedności narodowej) przedstawiały się jako państwa ostatecznie bardzo różne od feudalnych czy miejskich senioratów okresu poprzedniego. Oczywiście przeobrażenia te nie zachodziły w sposób gwałtowny, a formy mieszane miały czas się wykształcić. Wielcy panowie niemieccy, którzy faktycznie na mocy Constitutio infa- vorem pńncipum w 1231 r, otrzymali prawa monarsze w swoich posiadłościach, nie z dnia na dzień przekształcili się z panów w książęta. Tak samo kiedy w Niemczech, pod rządami Fryderyka II, a następnie w czasie Wielkiego Bezkrólewia, rozpowszechniły się tytuły wolnego miasta (Freie Stadt) czy miasta cesarskiego (Reichs- stadi)y tytuł civitas imperii został, być może, najpierw nadany miastom, które były miastami palatyńskimi (Pfalzstad) w epoce Karolingów, jak Akwizgran czy Nijmegen, lecz Fryderyk II nazwał Lubekę libera civitas w 1226 r., a Wiedeń civitas imperialu w 1237 r.,
choć i one nie przekształciły się w miasta-państwa w ciągu jednego dnia.
Nawet miasta włoskie, których suwerenność, równą suwerenności królestw (regnum et civita$) i wskrzeszoną ze starożytnej polis, uznał Marsyliusz z Padwy w Defensor pacis w 1324 r., i które na swoim contado (terytorium zasadniczo wiejskie) posiadały rzeczywistą suwerenność, nie przeobraziły się w republiki z dnia na dzień.
Termin signoria, którym wiele z nich w dalszym ciągu określało swoje rządy, zdradzał dwuznaczność ich świadomości politycznej. Jednak w XIII w. bicie złotych monet - w najwyższym stopniu przejaw suwerenności - i pieczęci miejskich (legendy i postacie uściślające intencje) pokazało zmianę charakteru władzy politycznej miast.
Monarchie także nie zrezygnowały z innych aspektów swego prestiżu ani z innych źródeł władzy, szczególnie ze swojej władzy charyzmatycznej, ze swojej aureoli religijnej: iluminowany rękopis z około 1280 r. (manuskrypt łaciński z 1246 r., zachowany w Bibliotece Narodowej w Paryżu), zawierający tekst rytuału sakry królewskiej władców Franqi, ukazuje tę „ordynację" królewską w pełni jej siły i świetności.
Jeśli nawet dwie potęgi polityczne, dotychczas dominujące na scenie chrześcijaństwa: Sacerdotium i Impeńum, papiestwo i cesarstwo, usunęły się na dalszy plan, to zdążyły jednak zajaśnieć najpiękniejszym blaskiem świetności. Któryż z papieży wykazał tak potężną władzę, jak Innocenty III (1198-1216), któryż cesarz wyniósł mistykę cesarską wyżej niż Fryderyk II (zmarły w 1250 r.)?
Jednak ewolucja zmierzała w kierunku ugruntowania władzy publicznej, która nie zepchnęła na drugi plan, lecz przeniosła na inną niż polityka płaszczyznę cesarstwo i papiestwo, a tym samym cały chrześcijański świat. Król, książę, społeczność miejska wychodzili poza granice porządku społecznego i politycznego tylko dlatego, że ucieleśniali abstrakcyjną zasadę wyższości. Oczywiście król był do tego najbardziej predestynowany, gdyż prawo monarchicz- ne uwidacznia się lepiej niż potestas wcielona w założenia terytorialne czy miejskie. Wystarczyło zresztą wyposażyć króla w to, co we władzy cesarskiej określało suwerenność: regalia, prawa monarsze. Przejście od regaliów do praw królewskich nie było już trudne. W języku ludzi wykształconych, to znaczy po łacinie, było to jedno i to samo słowo. Tak więc odnowa prawa rzymskiego, poczynając od XII w., szła jednoznacznie w tym kierunku. Jednak nie bez pewnych trudności, gdyż w odradzającej się tradycji jurysdykcji prawo rzymskie było prawem cesarskim. Nieprzypadkowo Fryderyk Barbarossa sprzyjał jego odradzaniu się w Bolonii.
Korona
Królowie i ich doradcy zdawali się wahać przed zaakceptowaniem prawa, które na pierwszy rzut oka wzmacniało władzę cesarzy, od której właśnie pragnęli się uwolnić. Jeśli w 1219 r. papież Honoriusz III zakazał uniwersytetowi paryskiemu wykładania prawa cywilnego, czyli rzymskiego, to uczynił to prawdopodobnie na prośbę króla Francji, który nie życzył sobie, by w sercu jego królestwa nauczano prawa cesarskiego. Wystarczyło jednak, by król przywłaszczył sobie w swoim królestwie przywileje cesarskie, a już prawo rzymskie, zamiast mu zagrażać, zaczęło mu służyć. Rex est imperator in regno suo, „król jest cesarzem w swoim królestwie", oto co dokładnie papież Innocenty III przyznał królowi Francji dekre- tałem Per venerabilem w 1202 r., a co Filip IV Piękny potwierdził na początku XIV w.
Jednak to, co nadawało się dla regnum Franciae, królestwa Francji, nadawało się również dla wszystkich regna i dla każdej innej uznanej władzy. Tak więc nie król, lecz królestwo doczekało się promocji, a wraz z nim, zgodnie z jego prawnym wyrazem - „korona". Termin ten pojawił się nawet na krańcach świata chrześcijańskiego, tam, gdzie realna monarchia miała poważne trudności z przetrwaniem czy z odrodzeniem się: na Węgrzech, w Czechach i wreszcie w Polsce. Termin, który miał określić zwierzchnią władzę publiczną - państwo - w XIII w. nie uwolnił się jeszcze od określ- ników. Mówiło się o status regni czy reipublicae, imperii, civitatis, państwie królewskim, republikańskim, cesarskim, państwie-mieście. Państwo królewskie (jak na przykład określiła się Anglia w Statute ofYork z 1322 r.) dążyło do połączenia status regni i status regis, państwo królewskie miało być państwem króla. Król jednak nie miał prawa do stwierdzenia „państwo to ja", pomimo wysiłków niektórych prawników, jak na przykład Anglika Bractona, dążących do wyniesienia króla ponad prawo. Państwo stało wyżej niż on. Dowodzi tego fakt, że nowa idea królestwa, niosąca ze sobą niezależność, bezwzględną suwerenność („nietykalność królewską") rodziła pojęcie nierozłączności terytorium i praw królestwa.
Zasada nierozłączności w XIII w. ugruntowała się szczególnie w Hiszpanii (zarówno w Aragonii, jak i w Kastylii) oraz w Anglii. Angielski zbiór praw, spisany w latach 1290 i 1300, Fleta, podawał, że w 1275 r. (sytuacja taka mogła być jedynie wytworem wyobraźni, zainspirowanym przez zwołanie soboru lyońskiego w 1274 r., na który władcy zostali zaproszeni) wszyscy królowie chrześcijańskiego świata zgromadzili się na soborze w Montpellier i uznali za nieważne i odwołane wszystkie odstępstwa, których oni sami oraz ich poprzednicy mogli dopuścić się kosztem praw i terytoriów ich królestw.
Wspólne dobro i centralizacja
Ponieważ królowie mieli rządzić zgodnie z zasadą wspólnego dobra, pewne dawne rozróżnienie, silnie podkreślane przez autorów karolińskich, zostało przywrócone do łask, chociaż w nowym kontekście: rozróżnienie między królem a tyranem. Jedynym prawowitym władcą był król działający dla wspólnego dobra, zaś król niesprawiedliwy był tyranem, przeciwko któremu dozwolone było buntowanie się; tyranobójstwo nie zostało jednak uznane, czego Jan z Salisbury nie uszanował pod koniec XII w., prawdopodobnie pod wpływem oburzenia, jakie wywołało w nim zabójstwo Tomasza Becketa w 1170 r. Zwierciadła książąt, które rozpowszechniły się w XIII w., i traktaty polityczne, na przykład £>* regimine princi- pum świętego Tomasza z Akwinu (około 1270 r.) oraz Gillesa z Rzymu (około 1285 r.) kładły silny nacisk na zasadnicze rozróżnienie między królem a tyranem.
Nie ulegało wątpliwości, że król, ucieleśniający zasadę najwyższą i będący jej depozytariuszem, podlega kontroli, toteż jedynie z pozoru paradoksalny mógł wydawać się fakt, że w XIII stuleciu w dwóch krajach o najsilniej ugruntowanej zasadzie monarchicznej, w Anglii i Hiszpanii, równocześnie najaktywniej działały zgromadzenia kontrolujące (Parliaments, Cortes). Natomiast we Francji, pod rządami Filipa IV Pięknego (1185-1214), pierwsze zgromadzenia stanowe pojawiły się w tym okresie, w którym prawodawcy z największą mocą potwierdzali zasadę monarchiczną.
Prawo rzymskie, chociaż umocniło wyłaniającą się władzę publiczną, nie było jednak jej przyczyną. To całościowa ewolucja od ponad wieku domagała się, by prawowita i skuteczna władza zapewniła pokój, niezbędny dla rozwoju ekonomicznego, dla przemian społecznych i zmian w mentalności.
Prawo i teoria polityczna zagwarantowały władzy prawowitość, a skuteczność pojawiła się w wyniku rozwoju finansów, armii, jurysdykcji i systemu administracji, sprawowanego przez urzędników, oddanych do dyspozycji króla. Rozwój władzy publicznej narzucił więc postęp centralizacji.
Zanim ujrzymy Cesarstwo jaśniejące ostatnim blaskiem świetności pod rządami Fryderyka II, a monarchie utwierdzające się w Hiszpanii, Anglii i Francji, należy wspomnieć o politycznych losach regionów, w których władza publiczna nie odnosiła takich sukcesów i nie przybrała tak chwalebnej postaci.
Monarchia w Skandynawii
Monarchia duńska w XIII w. zdawała się cofać na całej linii- Pod względem terytorialnym nie tylko nie zdołała powstrzymać rozwoju niemieckiej kolonizacji w kierunku Szlezwiku, lecz również musiała przyjąć, że Jutlandia Południowa będzie z nią związana jedynie luźną zależnością typu feudalnego.
W 1253 r. król Krzysztof I przyznał Jutlandię Południową jako lenno jednemu ze swoich synów, a inwestytura dokonywała się na sposób niemiecki, poprzez wręczenie chorągwi, obyczaj wcześniej nieznany na północy. W 1261 r. król Eryk V, który chciał przywrócić swoje dawne koncesje, został rozbity przez Holsteinów na Lo- hede. Kompromis, który w ten sposób ustabilizował stosunki między koroną duńską i księstwem Jutlandii Południowej na południu, ostatecznie doprowadził do powstania terytorium buforowego, chroniącego Danię przed kolonizacją niemiecką. Ewolucja wewnętrzna kraju również zdawała się sprzyjać książętom Kościoła, a następnie świeckim możnowładcom, kosztem korony. Jednak wpływ arcybiskupa Absalona, praktycznie rządzącego Danią od śmierci Waldemara Wielkiego (1182 r.) do własnej śmierci (1201 r.), bardziej przyczynił się do zachowania słabej jeszcze monarchii niż do ograniczenia jej roli.
Konflikty, które skłóciły Kościół i monarchię w łatach 1227- -1282 i doprowadziły do otwartej walki między koroną a arcybiskupem Jakubem Erlandsonem, stanowiły normalny etap w relacjach Kościoła i monarchii w średniowiecznym świecie, co można było zaobserwować w cesarstwie i w Anglii, na przykładzie Henryka II i Tomasza Becketa... Nawet jeśli poparcie Rzymu stwarzało pozory triumfu Kościoła, to fakt, że osiem lat po procesie restytuującym Jakuba arcybiskup zmarł (1274 r.), nie odzyskawszy swego dawnego stanowiska, wskazuje wyraźnie, że król faktycznie zniszczył polityczną dominację Kościoła. Sporządzony w tym samym czasie przez królewską kancelarię ogólny inwentarz królestwa, Jor- debogy spis ziemski Waldemara II (1231 r.), swoisty duński Domes- day Book, wskazywał, że monarchia duńska ugruntowała konkretne podstawy swego funkcjonowania. Zapoczątkowane w połowie stulecia mniej więcej regularne zgromadzenia wielmożów, Dane- hofy które w 1282 r. zmusiły króla do nadania im królewskiej „Wielkiej Karty" Danii, zmierzały w tym samym kierunku. Bardziej niż na ograniczenia władzy królewskiej, wymuszane przez wielmożów, należy zwrócić uwagę na to, że akt ów dawał królowi władzę ustawodawczą i sądowniczą nowego typu, przez co przekształcał monarchię feudalną w monarchię co prawda kontraktową, lecz wykraczającą poza interesy osób prywatnych i klas społecznych.
Pod koniec XII w. oryginalny epizod zdarzył się w monarchii norweskiej, za czasów panowania Swerre'a (1177-1196), przywódcy wyjętych spod prawa wieśniaków, Birkebeiner („tych, którzy noszą nagolenniki z kory brzozowej"), chroniących się w lasach. Swer- re polecił sporządzić na piśmie królewskie sagas i zwalczał hierarchię kościelną. Decydujący postęp w utwierdzaniu się monarchii nastąpił pod rządami Haakona Haakonssona (1217-1263), który uroczyście koronował się w katedrze w Bergen (1247 r.), i Magnusa Lagabotera (Prawodawcy), który zastąpił dawne obyczaje kodeksem dla całego królestwa, przekazującym władzę ustawodawczą i prawną królowi i jego urzędnikom. Mniej więcej w połowie XIII w. nieznany autor napisał Zwierciadła Królów (Konung$kugg$ja)> które uświęciły wejście monarchii norweskiej do zespołu monarchii świata chrześcijańskiego w XIII w. Jednak Magnus obciążył gospodarczą niezależność Norwegii poważnym zagrożeniem na przyszłość, kiedy w 1278 r. po raz pierwszy nadał wyjątkowe przywileje niemieckim kupcom hanzeatyckim.
W Szwecji decydującym momentem dla monarchii okazała się regencja Birgera Jarla (1250—1266) oraz rządy Magnusa Ladul&sa (1275-1290), który w wierszowanej kroniceEńkskronika został opisany jako wzorcowy władca. Rozszerzył on rzeczywistą władzę korony, upowszechniając ordynacje i dekrety, wydawane bezpośrednio przez króla, bez konsultowania things, i wprowadzając do szwedzkiego prawa publicznego pojęcie obrazy majestatu. Prestiż jego wzrósł ogromnie w związku z podjęciem decyzji o budowie wspaniałej katedry w Uppsali, w której miały być złożone relikwie świętego Eryka. Swoiste „parlamenty" (hoduagar), które, na wzór duńskiego Danehof, zbierały się od 1284 r., bardziej wspomagały, niż osłabiały władzę królewską. Ponadto w latach 1249-1250 Bir- ger Jarl rozpoczął podbój Finlandii, której ewangelizacja była już poważnie zaawansowana, poczynając od Abo, siedziby biskupstwa zależnego od Uppsali, a od 1249 r. klasztoru, założonego przez dominikanów z Sigtuny. Należało jednak czekać aż do roku 1323, by pokój w Pahkinasaari położył kres pretensjom Rosjan z Nowogrodu do szwedzkiego podboju. Równocześnie Szwedzi, nie naruszając koncesji przyznanych przez Norwegów, zrezygnowali z części swej niezależności gospodarczej na korzyść niemieckich kupców hanzeatyckich, umacniających swą pozycję w Visby na wyspie Got- land, a także w innych miastach, a szczególnie w Sztokholmie, założonym przez Birgera Jarla. Jednak miasta skandynawskie (pierwsza rada miejska, Road, pojawiła się w Ribe w 1252 r., a pierwszym burmistrzem Sztokholmu w 1297 r. został Niemiec, Hinze von Heden) pozostawały ściśle podporządkowane władzy królewskiej,
Nieszczęśliwe królestwa Europy Środkowej
Nawet w Polsce, w której XIII w. zdawał się być świadkiem ruiny monarchii narodowej, katastrofy stulecia ostatecznie doprowadziły do odnowy monarchicznej. Konsekwencje ciężkich doświadczeń wydawały się trwałe. Najazd tatarski w 1241 r. dokonał zniszczeń na południu kraju, które jednak stosunkowo szybko zostały usunięte, rządy Wacława II i Wacława III, królów czeskich, w polskim państwie okazały się jedynie epizodem, nie do końca zresztą negatywnym, gdyż potwierdziły istnienie zjednoczonego królestwa polskiego, pomimo niechęci wielu znanych Polaków do niemieckiego otoczenia Wacława II.
Arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka wyrażał żal, że Jan Wulfing, który wygłosił mowę z okazji koronacji Wacława II, był „niemieckim psem". Jednak penetracja niemiecka okazała się o wiele poważniejsza. Zaznaczyła się ona przede wszystkim w miastach w stopniu tak silnym, że wiele z nich, a nawet i ośrodków wiejskich, przyjęło w XIII w. prawo niemieckie, ściślej biorąc, prawo magdeburskie, z jego dwoma lokalnymi wariantami (prawo chełmskie i prawo średzkie), a na Pomorzu - prawo lubeckie. Prawo to, gwarantujące większą wolność indywidualną, wspierało działalność gospodarczą, lecz równocześnie umacniało wpływy niemieckie. Germanizacja Polski prawem niemieckim w XIII w. dotknęła przede wszystkim Śląsk i Pomorze. Jednak napór niemiecki miał również charakter terytorialny, promieniując z dwóch ośrodków. Jednym z nich była Marchia Brandenburska, która mniej więcej w połowie XIII w. zawładnęła castrum w Lubuszu na lewym brzegu Odry, podbijając następnie tereny w głąb Wielkopolski i Pomorza Zachodniego. Drugim ośrodkiem germanizacji było terytorium zakonu krzyżackiego, który książę Konrad Mazowiecki nieostrożnie sprowadził do Polski w 1226 r. do walki z pruskim i litewskim pogaństwem. Krzyżacy podbili i nawrócili Prusy w latach 1226-1285 za cenę krwawych kampanii, naznaczonych bezlitosnymi masakrami. Równocześnie Krzyżacy, po kawalerach mieczowych, zajęli Inflanty, stając się w ten sposób większym zagrożeniem dla Polski. Wacław III, w zamian za Miśnię, oddał margrabiemu brandenburskiemu Pomorze Gdańskie, ów zaś zajął cały rejon z wyjątkiem Gdańska, na którym Krzyżacy położyli rękę w 1307 r. W XIII w. rozdrobnienie Królestwa Polskiego zaakcentowało się jeszcze silniej, wzrosła liczba książąt, potomków z dynastii Piastów, a seniorat, ustanowiony testamentem Bolesława Krzy-? woustego, przestał istnieć. Jednak utrzymanie narodowości polskiej nadal stanowiło przedmiot żywej troski, szczególnie pośród kleru.
Synod w Łęczycy w 1285 r. ustanowił, że na duchownych będą wyświęcani jedynie klerycy dobrze władający językiem polskim. Arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka skarżył się w kurii na niemieckich franciszkanów nierozumiejących po polsku i polecił wygłaszać kazania w języku polskim - „w celu obrony i na chwałę języka polskiego", ad conseruationem et promotionem linguae polonicae* W 1295 r. Jakub Świnka koronował na króla Polski Przemysława II, księcia wielkopolskiego, który nie zdołał jednak rozciągnąć swej władzy na całe polskie terytorium. Dopiero w 1320 r. Władysław Łokietek, książę kujawski, który połączył pod swoją władzą Wielkopolskę i Małopolskę oraz księstwo sandomierskie, koronował się na króla Polski w katedrze wawelskiej w Krakowie. Rządy po nim objął jego syn, Kazimierz Wielki.
Inne królestwo nieszczęśliwie doświadczone w XIII w., Węgry, pomimo ciężkiej sytuacji również nie zatraciło swego charakteru narodowego ani tradycji monarchicznej. Bela III (1172-1196) zdecydowanie ugruntował władzę królewską. Mogło wydawać się, że Andrzej II częściowo ją utracił na skutek Złotej Bulli z 1222 r., przyznającej daleko posunięte koncesje szlachcie feudalnej, lecz równowaga między monarchią a siłami kontrolującymi została w tym przypadku zachowana. Inwazja mongolska sprzyjała siłom zmierzającym do rozkładu królestwa. Władysław IV „Kuman" (1272-1290), syn księżniczki kumańskiej, tak bardzo sprzyjał poganom, że papież ogłosił przeciwko niemu krucjatę. Andrzej III (1290-1301) był ostatnim z Arpadów. Po nim korona świętego Stefana przypadła w udziale obcym władcom, królom czeskim, polskim, andegaweńskim, niemniej korona węgierska, chociaż na głowach królów z innych krajów, pozwoliła zachować tożsamość narodową.
Ostatecznie najbardziej zagrożona była ta monarchia Europy
Środkowej, która wydawała się najsilniej ukonstytuowana. Od 1197 r, czescy Przemyślidzi przyjęli i narzucili zasadę pierworódz- twa w dziedziczeniu tronu zamiast tradycyjnego u Słowian senioratu- Dwór Ottokara II (1253-1278) w Pradze jaśniał niezrównaną świetnością wokół „złotego króla". Do Czech i Moraw dołączył on jeszcze Austrię, Styrię, Karyntię i Krainę, jako książę elektor Świętego Cesarstwa, Ottokar II ubiegał się o koronę cesarską i zdawał się bliski otrzymania jej w 1273 r., lecz jego rywal Rudolf Habsburg ubiegł go w tym dążeniu, a następnie zwyciężył w bitwie pod Durn- krut w 1278 r. Marzenia o Wielkich Czechach rozwiały się, lecz potęga czeskiej korony pozostała, dodatkowo umocniona niezwykle bogatym źródłem: kopalniami srebra w Kutnej Horze. Wacław III (1305-1306) był królem Czech, Polski i Węgier. Lecz i w tym przypadku wpływy niemieckie stanowiły zagrożenie, i to zagrożenie podwójne. Wewnątrz kraju kolonizacja w miastach i wpływy na dworze spowodowały, że najwyższe urzędy przypadły w udziale Niemcom. Królowie Czech w swej polityce zagranicznej snuli marzenia o powiększeniu swego terytorium w ramach cesarstwa i o cesarskiej koronie. Przemyślidzi przekazali królom z domu luksemburskiego mrzonki cesarskie, które Karol IV sprowadził na realny grunt, stwarzając jednak zagrożenie dla ciągłości czeskiej korony, rzuconej na pastwę cesarskich sporów i niemieckich intryg.
Niepokoje i przegrupowania włoskie
Mrzonki monarchiczne nie sięgnęły Włoch, gdzie w XIII w. reg- num Italiae zdawało się zanikać i gdzie, przy podziale politycznym, nastąpił rozwój władzy publicznej. W drugiej połowie stulecia, po śmierci Fryderyka II (1250 r.), karty zostały ponownie rozdane i prawie wszędzie można było zaobserwować presję sił ekonomicznych, zmierzających do zmiany granic politycznych na terenach znaczących pod względem gospodarczym.
I tak papieże wykorzystali schyłek cesarstwa, by dziedzinę świętego Piotra rozszerzyć aż do Adriatyku. Zaraz po śmierci Henryka VI (1197 r.) papiestwo położyło rękę na księstwie Spoleto i marki- zacie Ankony, lecz ostateczną zwierzchność nad Romanią uzyskało dopiero z chwilą rezygnacji Rudolfa Habsburga w 1278 r. Śmierć Fryderyka II wyjaśniła również sytuację królestwa Neapolu, któremu cesarz na mocy konstytucji z Melfi (1231 r.) zapewnił scentralizowaną i biurokratyczną strukturę. Przy pomocy papieży Karol Andegaweński, brat świętego Ludwika, pozbył się potomków Fryderyka, jego nieprawego syna Manfreda w Benewencie (1266 r.) i jego wnuka Konradyna w Tagliacozzo (1268 r.). Dominacja andegaweńska doprowadziła do regresu w dwóch dziedzinach: rycerze francuscy, towarzyszący Karolowi, spowodowali wzmocnienie stosunków feudalnych, a francuska brutalność rzuciła Sycylijczyków w ramiona Aragończyków, którzy panowali nad basenem Morza Śródziemnego („nieszpory sycylijskie" z 1282 r.). Jednak zrywając więzi, jakimi Staufenowie połączyli Neapol z cesarstwem, Francuzi przywrócili południowe Włochy ich włoskiemu powołaniu i podtrzymywali w nich ustrój monarchiczny.
W środkowych i północnych Włoszech bezwzględna dominacja kilku miast uprościła w pewnym sensie sytuację. Genua, królująca na swojej Riwierze, silna pozycją ugruntowaną na Korsyce i Sardynii oraz wzmocniona monopolem na handel na Morzu Czarnym, na Krymie i w krajach basenu Morza Kaspijskiego, uzyskanym od cesarzy Konstantynopola po upadku cesarstwa łacińskiego w 1261 r., zwyciężyła w 1284 r. swoją główną rywalkę, Pizę, w bitwie morskiej pod Melorią, unicestwiając pizańską flotę. W latach 1214-1293 wartość towarów przechodzących przez port genueński wzrosła ośmiokrotnie. Nie ma potrzeby wspominać o „boomie" mediolańskim czy florenckim, o których była już mowa. Wenecja wyciągnęła poważne korzyści przede wszystkim ze zmiany kierunku czwartej wyprawy krzyżowej, która doprowadziła do wzięcia Konstantynopola i utworzenia cesarstwa łacińskiego. Potęga jej była na tyle rozległa, że wydarzenia z 1261 r., które przywróciły Genui pierwsze miejsce w Konstantynopolu, okazały się jedynie przelotną chmurką na niebie jej dobrobytu. Wenecja ustaliła swą dominację na morzu, która nie tylko stała się źródłem niezrównanego bogactwa handlowego, lecz także podstawą do zwiększenia produkcji artykułów żywnościowych (zboże, wino, oliwa, cukier trzcinowy, miód, rodzynki) oraz wzrostu zaludnienia. Imperium to rozciągało się od Istrii poprzez Dalmację i Epir aż po Kretę, Eubeę i wyspy na Morzu Egejskim, do czego należy jeszcze dodać przedstawicielstwa handlowe w Konstantynopolu, nad Morzem Czarnym i w Aleksandrii. Wenecja zapewniła sobie również połączenia z północnymi Włochami i Zachodem na północ od Alp. W 1240 r. zmusiła Ferrarę do przyznania jej prawa do wolnego żeglowania po rzece Pad i do zgody na obowiązkowy tranzyt przez jej port wszystkich towarów płynących w górę rzeki. Kolejne reformy polityczne, ukoronowane serratą Wielkiej Rady w 1297 r., zapewniły wreszcie Wenecji kompleksowy rząd, nakładający na dożę obowiązek kontroli nad arystokracją handlową. Ta stabilność polityczna wysunęła na pierwsze miejsce państwo, które sprawowało pełną kontrolę nad potężnym narzędziem weneckiej potęgi: flotą, począwszy od konstrukcji w zbrojowni po szczegóły dotyczące nawigacji. Bardzo złożony, lecz równocześnie niezwykle skuteczny system podatkowy wyposażył wreszcie Wenecję w odpowiednie dla jej polityki środki. Innym przejawem kształtowania się silnej władzy publicznej w środkowych i północnych Włoszech było pojawianie się albo nowych przywódców politycznych w miastach (podestów, capitanei dei popolo, signoń\ albo wielkich panów, narzucających swoją zwierzchność całym regionom, w tym również miastom: na przykład Wilhelma z Monferrat w Piemoncie w latach 1260-1290.
Kolejne porażki cesarzy (reprezentowanych przez obóz g i b e- 1 i nów: odebranie władzy Henrykowi VII w latach 1310-1313 stało się iskrą rzuconą na prochy konfliktów między miastami, partiami, stronnictwami i nie przyniosło żadnego rozwiązania), papieży i Andegawenów z Neapolu (reprezentowanych przez obóz gwelfó w), dążących do rozciągnięcia swej władzy na środkowe i północne Włochy, zdawały się skazywać ten region na bezustanne walki wewnętrzne. Jednak burzliwemu życiu politycznemu towarzyszyło powszechne umacnianie się władzy publicznej. Wystarczy przyjrzeć się architekturze dowolnego miasta w tej strefie, by zaobserwować, że rodziny arystokratyczne, pomimo różnorodnych zabiegów i starań, nie zdołały wymusić na innych podporządkowania się partykularnym interesom możnych i bogatych. Bijącym sercem miasta był plac, na którym, jak na przykład w Todi, wznosiły się pałac Popolo z 1213 r. (podwyższony o jedno piętro w latach 1228-1233), pałac Capi tano od 1290 r., a po roku 1293 - pałac
Priori. Orzeł z marmuru, symbol miasta, na bocznej ścianie pałacu Popolo, a z brązu na fasadzie pałacu Priori, podobnie jak wzory miar zamocowane na ścianie przy schodach pałacu Capitano, przypominały, że tutaj życie publiczne zostało objęte przepisami, począwszy od podstawowych aktów dotyczących działalności ekonomicznej aż po decyzje angażujące duszę miasta. Nie należy zapominać o pewnym ciekawym epizodzie. W 1252 r. w Rzymie wybuchła rewolucja demokratyczna, wynosząc do władzy bolończyka Brancaleone d'Andolo, który przywrócił starożytną ideę rzymską. Na monetach pojawił się napis Roma caput mundi („Rzym stolicą świata") oraz skrót S.EQ.R, (Senatus populusąue romanusi „ Senat i lud rzymski"), a na pieczęciach - postać niewieścia (Rzym) z lwem. Brancaleone poniósł ostateczną klęskę w 1258 r., papieże musieli jednak opuścić Rzym na okres od 1260 do 1272 r.
Kryzys cesarstwa w Niemczech
65
Cesarstwo, prawie całkiem usunięte z Włoch, chwiało się także w Niemczech, Śmierć Henryka VI (1197 r.) stworzyła nowemu papieżowi Innocentemu III (1198 r.) nieoczekiwane warunki do uregulowania na swoją korzyść sporu między Kościołem a cesarstwem. Odmawiając prawa do korony cesarskiej młodemu Fryderykowi Rogerowi, koronowanemu w wieku trzech lat na króla Sycylii (władzę w jego imieniu miała sprawować matka regentka, która zaraz zmarła, następnie sam papież jako władca królestwa Sycylii), Innocenty III pozwolił pogłębić się rozdźwiękom między Filipem Szwabskim a Ottonem Brunszwickim, uznał Ottona IV w 1201 r., a następnie, po śmierci Filipa (1208 r.) pokłócił się z Ottonem i w 1212 r. skierował przeciwko niemu w Niemczech swego chrześniaka, Fryderyka Rogera, późniejszego Fryderyka II. Chcąc zachować poparcie papieża, Fryderyk II poszedł na duże ustępstwa wobec niego, rezygnując nawet z pewnych praw, które konkordat wormacki przyznał cesarzom w Niemczech. Przeciwnicy nazywali Fryderyka „królem proboszczów" (der Pfąffenkonig). Tymczasem Otton IV, sprzymierzony z królem angielskim, Janem bez Ziemi, oraz z różnymi seniorami niemieckimi i francuskimi, poniósł klę-
S - Apogeum.,skę w bitwie z królem Francji, Filipem Augustem, pod Bouvines (1214 r.) i zmarł w 1218 r.
ęjyderyk II, wychowany w kosmopolitycznym środowisku Sycylii, samouk, którego urzędnicy papiescy pozostawili samemu sobie, obdarzony ciekawością dla wszystkich spraw świata, poeta i filozof, pozostający pod wpływem racjonalizmu arabskiego, lecz także i hermetyzmu, cyniczny i gwałtowny, feudalny i nowoczesny, pragnący wszystkiego i zbyt śmiały, by jego przekonania religijne mogły nie budzić wątpliwości, był postacią zdumiewającą, pełną talentów, wyobraźni i działań twórczych.
Przede wszystkim jednak był on synem śródziemnomorskiego świata, a Niemcy stanowiły dla niego głównie narzędzie odzyskania Włoch, które z kolei może pozwoliłyby mu zrealizować marzenia jego ojca, Henryka VI. Chcąc urzeczywistnić swoje plany i zmusić papiestwo do rezygnacji z przyznanych mu wcześniej koncesji, Fryderyk koronował swego syna, Henryka VII, na króla Rzymian w 1220 r., chociaż sam nie uzyskał korony cesarskiej. W zamian za to zmuszony był nadać rozległe przywileje książętom kościelnym w Niemczech i w grudniu 1220 r., po przyjęciu z rąk papieża w Rzymie korony cesarskiej, osiadł w swoim królestwie Sycylii, pozostawiając Niemcy Henrykowi VII i jego doradcom, książętom kościelnym i ministeriałes, którzy, aby wzmocnić autorytet monarchii, szukali poparcia miast. Natomiast Fryderyk II, który miał powrócić do Niemiec dopiero w 1235 r., a tymczasem popadł we Włoszech w poważny konflikt z papiestwem, szukał poparcia wielkich panów świeckich i zmusił swego syna, by w 1231 r. nadał im Constitutio in favorem pńncipum. Ekskomunikowany, odbył dziwną krucjatę do Ziemi Świętej, zakończoną traktatem, na mocy którego sułtan Egiptu oddał chrześcijanom Jerozolimę i miejsca święte (1229 r.). Pojednał się z papieżem, prześladował heretyków w Lombardii, zarzucając równocześnie synowi, że toleruje ich w Niemczech, gdzie podjęta w latach 1231-1233 przez dominikanów kampania inkwizycyjna miała na celu zwalczanie ich z niesłychanym fanatyzmem. Fryderyk II powrócił do Niemiec w 1235 r., odebrał synowi władzę w kraju, którą w 1237 r. przekazał innemu swemu synowi, Konradowi IV. Po powrocie do Włoch Fryderyk II odniósł świetne zwycięstwo nad miastami lombardzkimi w Corte- nuova (1237 r.), lecz pokłócił się ostatecznie z papiestwem. Innocenty IV nakazał soborowi lyońskiemu w 1245 r. ekskomunikować go i złożyć z funkcji, usiłując równocześnie narzucić w Niemczech antykrólów. Fryderyk II, który nawet nie opuścił Włoch, by podjąć walkę z Tatarami, zagrażającymi południowym Niemcom w 1241 r., zmarł na Sycylii w 1250 r, pozostawiając testamentem cesarstwo i królestwo Sycylii synowi Konradowi.
Fryderyk II niewątpliwie próbował otoczyć tytuł cesarski nową aureolą. Z jednej strony usiłował prawnie i teoretycznie usankcjonować swoje roszczenia do cesarstwa powszechnego. Na mocy Liber augustalisy zredagowanej przez jego kancelarię w Palermo, stał się nowym Justynianem i nowym Augustem. Przyjął na swój użytek pojęcie świętego cesarstwa («Sacrum Imperium), boskiego cesarza (dwinus imperator), świętego majestatu cesarskiego (sacra majestat impertalis). Na mocy boskiego charakteru swej władzy kazał bić złote monety, augustales. Z drugiej strony jednak, wykorzystując tysiącletnie aspiracje epoki, zaistniał jako wybawiciel świata, cesarz, który otworzył złoty wiek, który sprowadził złoty wiek na ziemię (podczas gdy dla swoich wrogów był „Antychrystem").
Roszczenia te ponosiły porażki, za które w dużej mierze odpowiedzialna była jego polityka. W momencie śmierci Fryderyka II Niemcy należały do książąt świeckich i kościelnych.
Nawet jeśli po Wielkim Bezkrólewiu (1250-1273) rządy Rudolfa Habsburga (1273-1291) i jego syna Alberta (1298-1308) pozornie przywróciły potęgę cesarską, to jednak walki między rywalami i nawiązanie do włoskich roszczeń przez Henryka VII Luksemburskiego w 1310 r. sprzyjały zacieraniu się narodowej władzy monar- chicznej. Zaskakujące wydaje się, że właśnie może z wyjątkiem Habsburgów i w pewnej mierze Henryka, syna Fryderyka II, cesarze XIII-wieezni nie zwracali uwagi na siły społeczne i najżywsze dla Niemiec tendencje natury geograficznej.
Mieszczanie, kupcy, ministeriales, książęta mniej interesowali się Włochami (a jeśli już wykazywali takie zainteresowania, to pozostawały one poza obrębem intryg cesarskich, jak w przypadku kupców, którzy osiedli w Wenecji razem ze swoimi towarami na Fon- dacco dei Tedeschi, niedaleko Rialto) niż krajami Północy i Wschodu. To właśnie tam członkowie związku hanzeatyckiego i niemieccy misjonarze założyli w 1201 r. Rygę, w 1224 r. - Dorpat, w 1230 r. - Rewel, w 1218 r. - Rostock, w 1228 r. - Wismar, w 12371 - Elbląg, w 1255 r. - Królewiec. Zdominowali oni handel skandynawski w Bergen, w Sztokholmie, w Visby. Przeniknęli do większości miast polskich, gdzie narzucili prawo niemieckie w lokowanych miastach, a w 1257 r. krakowski książę Bolesław przyznał im wyłączność praw mieszczan, z wyłączeniem Polaków. Sprzymierzając się z ludnością Nadrenii, a szczególnie z Kolończykami i Westfa- lijeżykami, osiągnęli znaczącą pozycję w Londynie i Brugii. Hanza kupiecka musiała ustąpić wobec Hanzy miast. W 1299 r. miasta wendyjskie (z Lubeką na czele) odebrały Gotlandii pieczęć kupców hanzeatyckich, a Lubeka, wypierając Visby, coraz wyraźniej wybijała się na czoło tego miejskiego związku.
W Prusach i Inflantach kawalerowie mieczowi, a przede wszystkim Krzyżacy stworzyli państwo zakonno-rycerskie, doskonałe obeznane z kwestiami gospodarczymi. Ich coraz dalszą penetrację na tereny Rosji powstrzymali mieszkańcy Nowogrodu, którzy pod wodzą Aleksandra Newskiego zadali im klęskę w 1242 r. Kupcy niemieccy nie wyszli poza Połock. Do kupców i misjonarzy należy jeszcze dodać książąt i rycerzy, którzy rozszerzali wpływy niemieckie ku wschodowi i południowemu wschodowi. W taki sposób Marchia Brandenburska powiększała się: Berlin został założony około 1230 r., a Frankfurt nad Odrą w 1253 r.
Najbardziej spektakularny sukces odnieśli w XIII w. Habsburgowie. Rudolf więcej zdziałał dla własnej rodziny niż dla korony cesarskiej. Po klęsce króla czeskiego Ottokara II pod Dtirnkrut (1278 r.) niewiele znaczący pan szwabski zdobył dla swoich synów Austrię, Styrię i Karniolę, a w 1286 r. otrzymał obietnicę cesji Ka- ryntii przez Meinharda, hrabiego Tyrolu.
Narodziny Szwajcarii
Drobne wydarzenie hałasu nie czyni. Tym razem była to jednak porażka Habsburgów, z drugiej strony poważna w skutkach dla przyszłości. 1 sierpnia 1291 r. ludność z doliny Uri, wolnej wspólnoty doliny Schwyz, i stowarzyszenie mieszkańców z doliny Nid- walden zaprzysięgły wieczną ligę przeciwko zagrożeniu ze strony Habsburgów. Nie byli ani pierwszymi, ani jedynymi, którzy stworzyli tego rodzaju zaprzysiężone stowarzyszenie. Jednak z tego zaprzysiężenia miała wyłonić się Konfederacja Helwecka. 115 listopada 1315 r., po raz pierwszy dając wyraz swoim zdolnościom wojskowym, członkowie ligi rozgromili oddziały Leopolda Habsburga pod Morgarten.
Rekonkwista
Historię chrześcijaństwa iberyjskiego rozpoczęło spektakularne wydarzenie. 16 lipca 1212 r. królowie Kastylii, Aragonii i Nawarry odnieśli pod Las Navas de Tolosa wspaniałe zwycięstwo nad kalifem Kordoby. Pod koniec XIII w. rekonkwista miała skurczyć muzułmańskiego jaszczura do wymiarów samego tylko królestwa Grenady. Portugalia, której zaludnienie osiągnęło apogeum pod rządami Sancha I o Pcwador („Potężnego", 1185-1211) zakończyła swoje podboje zajęciem Algarve. Kastylia poczyniła w Andaluzji zdecydowane postępy: w 1236 r. w podbitej Kordobie wielki meczet stał się katedrą, a dzwony, zabrane przez al-Mansura, w uroczystej procesji ponownie ruszyły w drogę do Composteli. W 1248 r. Ferdynand III zajął Sewillę i osiedlił się w Alcazarze książąt Al- mohadów. W tym samym roku król Morysków z Murcji oddał się pod protektorat Kastylijczyków. W Aragonii, gdzie Katalończycy stanowili element dynamiczny, polityka prośródziemnomorska ugruntowała się: w latach 1229-1232 dokonano podboju Balearów, w 1238 r. została zdobyta Walencja, w 1245 r. upadły Alcira i Jativa. W 1268 r. król Aragonii oddał Kastylii region Alicante, który odebrał muzułmanom i zaludnił Katalończykami. W1282 r. rozpoczął się podbój Sycylii, skierowany przeciw Andegawenom.
Z punktu widzenia tej rekonkwisty utrzymanie podziału politycznego na Półwyspie Iberyjskim może wydawać się porażką. Jednak w tej dziedzinie odniesione zostały dwa niewątpliwe sukcesy: w 1233 r. doszło do unii Leonu i Kastylii, która miała okazać się trwała, a w 1258 r. podpisany został traktat w Corbeil, na mocy którego święty Ludwik, w zamian za rezygnację króla aragońskiego ze zwierzchności nad Gaskonią, Langwedocją i Prowansją, przyznał mu Katalonię, Rousillon i seniorat Montpellier. W 1235 r. Nawarra dostała się dynastii szampańskiej, a małżeństwo królowej Joanny z Filipem IV Pięknym uczyniło go pierwszym królem Francji i Nawarry. Natomiast trójpodział: Portugalia, Kastylia, Arago- nia utrzymał się, a Jakub I Aragoński dokonał nawet nowego podziału, oddając swoje państwa dwóm synom: jednemu Aragonię, Katalonię i Walencję, a drugiemu Baleary, Roussillon i Montpellier.
Jednak władza królewska na całym półwyspie została wzmocniona, wspierana autorytetem dwóch wielkich władców: Ferdynanda III Kastylijskiego (1217-1252) i Jakuba \y En Jawne, Aragońskiego (1213-1276). Intensywne wprowadzanie praw, podjęte przez o- bu władców, było niewątpliwą oznaką umocnienia władzy monar- chicznej. Pod rządami Alfonsa X Kastylijskiego (1252-1284) powstały Siete Partidas, a w Portugalii - gdzie Alfons II (1211-1223) polecił zbadać tytuły posiadania ziemi i na mocy amartizaęao zakazał Kościołowi zdobywania nowych terenów - Ordenaęoes Alfonsa III (1248-1279). System podatkowy oraz instytucje wojskowe rozwinęły się także, wzmacniając władzę króla i zależnych od niego urzędników: adelantados w Kastylii oraz bajlifów i namiestników na Majorce. Wreszcie rozwijające się kortezy, w których wzrosło przedstawicielstwo miast oraz kupców, stały się konkurencją dla władzy królewskiej, wprowadzając równowagę w funkcjonowaniu instytucji publicznych.
Anglia zmierzająca ku monarchii umiarkowanej
Stabilna sytuacja polityczna w XIII-wiecznej Anglii rodziła się pośród gwałtownych konfliktów, przeciwstawiających monarchię reprezentantom różnych grup społecznych.
Autorytet Jana bez Ziemi (1199-1216) został podkopany na skutek jego konfliktu z Kościołem oraz klęsk, jakie poniósł na kontynencie. Sprzeciw króla wobec osoby Stefana Langtona na stanowisku arcybiskupa Canterbury, mianowanego przez Innocentego III, spowodował wyjęcie Anglii spod prawa (1208 r.) i ekskomunikę króla (1209 r.). Wyjęcie spod prawa trwało sześć lat, lecz nie przeszkadzało to Janowi bez Ziemi (który, wbrew swej reputacji, bardzo odpowiedzialnie kontrolował swoich urzędników, administrujących królestwem) w wymuszaniu dla siebie posłuszeństwa. Jedynak w 1213 r, Innocenty III odebrał Janowi bez Ziemi koronę angielską, przekazując ją królowi Francji, Filipowi Augustowi, Jan bez Ziemi ukorzył się, oddał swoje państwo pod zwierzchność Stolicy Apostolskiej i zobowiązał się płacić jej corocznie haracz wasala. Doszło do wielu konfliktów z baronami i w czerwcu 1215 r. na równinie Runnymead, niedaleko Windsoru, Jan bez Ziemi zgodził się ostatecznie złożyć pieczęć pod Wielką Kartą (Magna Charta)• Ten sławny akt był niewątpliwie „reakcyjny", gdyż ograniczał władzę króla na rzecz wolności, to znaczy przywilejów Kościoła i baronów. Wielka Karta jednak, obejmując miasta swoimi gwarancjami i wymuszając na królu obietnicę, że nie będzie ustanawiał podatków „bez wspólnej rady królestwa", otwierała możliwość dla wszelkich poczynań „konstytucyjnych" i „demokratycznych". Z drugiej strony, o ile król obiecywał, że jego urzędnicy będą przestrzegali prawa, a nadużycia zostaną wynagrodzone, o tyle Wielka Karta zatwierdzała istnienie i działalność tych urzędników („sędziów, konstabli, szeryfów i dzierżawców"). Fakt, że papież Innocenty III, jako suzeren królestwa, natychmiast zaczął piorunować przeciwko Karcie, jego zdaniem okrywającej hańbą cały lud angielski i stwarzającej poważne zagrożenie dla „całej sprawy Chrystusa", dowodził przede wszystkim, że poprzez Wielką Kartę Anglia uwolniła się od obcej i feudalnej władzy, którą papiestwo chciało jak najdłużej zachować.
Autorytarna, drobiazgowa i podporządkowana Stolicy Apostolskiej polityka bigota Henryka III (1216-1272), któremu święty Ludwik zarzucał formalistyczną i skrajną dewocję, utrudniła stosowanie Wielkiej Karty. Baronowie ponownie narzucili królowi kontrolę poprzez prowizje oksfordzkie (1258 r.), lecz pod wpływem Szymona de Montfort drobna szlachta wiejska („angielska wspólnota rycerzy bez pocztu") wsparta przez kupieckie mieszczaństwo i rzemieślników Londynu zapoczątkowała ruch, który dążył do ograniczenia władzy monarchy nie dla korzyści baronów, lecz dla korzyści wspólnej, dzięki „parlamentom", w których drobna szlachta i mieszczaństwo hrabstw i miast miało być stale reprezentowane. Zwycięzca rojalistów spod Lewes (1264 r.) Szymon de Mont- fort spotkał się z opozycją, co spowodowało pogłębienie się despotycznego charakteru jego rządów, lecz pozwoliło następcy tronu, Edwardowi I, zwyciężyć go pod Evesham. Za panowania Edwarda I (1272-1307) udało się nareszcie osiągnąć porozumienie, wypracowując formę monarchii kontrolowanej. Król uznał, poczynając od parlamentu z 1295 z („parlamentu wzorcowego"), że będzie się on składał z reprezentantów wyznaczonych przez hrabstwa, miasta i wsie. W 1297 r. obiecał nie ustanawiać podatków bez zgody Parlamentu. W 1300 r. odnowił Wielką Kartę uzupełnioną o dodatkowe artykuły, dzięki czemu mógł umocnić działania swoich urzędników i zbierać podatki pozwalające mu podbić Walię. Nie udało mu się to jednak w stosunku do Szkocji*
Podczas tych wojen Anglicy nauczyli się walczyć tak jak ich przeciwnicy, pieszo i strzelając z łuku. W ten sposób piechota hrabstw i wiosek zdobyła sobie miejsce przy boku szlacheckiej kawalerii.
Równowaga społeczna zapewniła organizację wojskową i stabilizację polityczną tak korzystne dla monarchii, że Edward II, pozbawiony szacunku król, nakazał jednak uznać w Statute of York (1322 r.) „stan królewski" za zwornik budowli politycznej i uosobienie władzy publicznej.
Monarchia Kapetyngów
Jeszcze pewniejszy wydawał się w XIII w. sukces monarchii Kapetyngów, rywali angielskich królów. O ile monarchia francuska pod rządami Ludwika VII (1137-1180) wypadała blado w porównaniu z monarchią angielską pod rządami Henryka II (1154— -1189), o tyle za panowania Filipa Augusta (1180-1223) wszystko uległo zmianie.
Władca ten, za panowania którego kancelaria królewska zaczęła zastępować formułę „król Francuzów" formułą „król Francji", był przede wszystkim zdobywcą. W latach 1202-1206 odebrał Anglikom Normandię, Maine, Andegawenię, Turenię, Poitou i Santonge. Poza tym zasłynął jako dobry administrator, który ustanowił urzędników królewskich, „sędziów", odpowiedzialnych za wymiar sprawiedliwości i zarządzanie finansami w całym królestwie. W przeddzień wyruszenia na wyprawę krzyżową, w 1190 r., sporządził testament, który równocześnie wyrażał postępy władzy królewskiej i świadomość suwerena w odniesieniu do charakteru jego królewskiej profesji. Wreszcie ugruntował francuską świadomość narodową, uzyskując od papieża, na mocy dekretału Per venerabilem, faktyczną niezależność królestwa od cesarstwa („król Francji jest cesarzem w swoim królestwie") oraz przyjmując, po bitwie pod Bou- vines (1214 r.), honorowe lenno od tłumów, zgromadzonych przy trasie jego przejazdu. Jako pierwszy z Kapetyngów Filip August nie musiał koronować za swego życia syna, Ludwika VIII.
Za panowania świętego Ludwika (1226-1270) prestiż monarchii francuskiej osiągnął apogeum. Król, który miał być kanonizowany w 1297 r., oddał cały swój autorytet moralny i religijny w służbę korony i królestwa. Był władcą „pokojowym", lecz traktat w Cor- beil, zawarty z Aragonią (1258 r.), i traktat paryski (1259 r.) z Anglią, w których okazał swą szlachetność, ugruntowały francuskie granice. Nie wyciągnął żadnej korzyści materialnej z dwóch nieszczęsnych wypraw krzyżowych, które poprowadził do Egiptu i Palestyny (1248-1254) oraz do Tunezji (1270), lecz ten akt naboż- ności pozyskał mu wielką popularność w czasach, kiedy mistycyzm krucjat zachował się już jedynie wśród maluczkich. Sposób, w jaki sam osądzał lub kazał sądzić swoim urzędnikom, dający wyraz całemu znaczeniu moralnemu sądu, zwiększył liczbę odwołań do sprawiedliwości królewskiej. Badania nadużyć ze strony urzędników królewskich, które kazał przeprowadzić w latach 1247,1254 i 1256, umocniły autorytet królewskiej administracji. Zniesienie pojedynku jako sposobu wymierzania sprawiedliwości, zakaz noszenia broni i prowadzenia prywatnych wojen - środki dyktowane względami religijnymi - równocześnie zadały cios szlachcie feudalnej, zaprowadziły ład publiczny, zgodny z porządkiem monarchicz- nym.
Nic więc dziwnego, że panowanie wnuka świętego Ludwika, Filipa IV Pięknego, który jednak napotkał już pierwsze trudności, związane z ogólnym kryzysem systemu feudalnego, było także epoką świetnych sukcesów narodu i monarchii (1285-1314). Chociaż szlachta francuska została upokorzona przez piechotę flamandzkiego mieszczaństwa pod Courtrai (1302 r.) - sławna „bitwa złotych ostróg" - to jednak dokonało się zjednoczenie północnej i południowej Francji, łączonych w kolejnych etapach po krucjacie przeciwko albigensom i traktacie paryskim (1229 r.)> a także po śmierci Alfonsa z Poitiers (1271 r)
Chociaż król, z powodu trudności finansowych, zmuszony był zwoływać wszystkie trzy stany swego królestwa na zgromadzenie, to jednak pod jego rządami instytucje monarchiczne osiągnęły dojrzałość. Otaczali go doradcy doskonale znający prawo rzymskie, zaangażowani w służbę korony, często absolwenci fakultetów prawa - „prawnicy*. Kuria królewska udoskonaliła swoją specjalizację. Parlament, odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości, w 1303 r« po raz pierwszy zyskał ramy organizacyjne. Jego „sekcja finansowa", obecna Izba Obrachunkowa, powstała w tym samym okresie.
Filip IV Piękny i Bonifacy VIII
Wreszcie Filip IV Piękny i jego prawnicy, jako kolejni zaangażowani w ostry konflikt z papiestwem, odnieśli zwycięstwo nad papieżem Bonifacym VIII, który w bulli Unam sanctam (1302 r.) przypomniał teokratyczne teorie pontyfikalne* Takim zwycięstwem nigdy nie mógł się poszczycić żaden z przeciwników papiestwa, nawet cesarz. Wysłannik króla Francji znieważył, spoliczkował i zatrzymał w Anagni (1303 r.) Bonifacego VIII, który zmarł wkrótce potem.
W tej walce król Francji, wspierany przez opinię publiczną, sam potwierdził i kazał potwierdzić wielu pisarzom politycznym niezależność władzy ziemskiej.
Była to pochwała „ciała politycznego" króla, który ucieleśniał władzę publiczną jako siłę naturalną. „Zanim pojawili się duchowni, król Francji sprawował pieczę nad swoim królestwem i mógł ogłaszać statuty broniące go przed nieprzyjaciółmi i wszystkim, co potrafiłoby mu zaszkodzić"*
Dante przeciwstawił temu samemu pontyfikatowi podobne argumenty w obronie cesarstwa:
Rzym, który wyrwał świat wiecznemu wrogu, Dwojgiem słońc rzucał w dwoje dróg swe blaski:. W drogę ku światu i w drogę ku Bogu. Jedno zagasło w drugim; miecz do.laski Przywarł pasterskiej, a ta wspólna sprawa Musiała stworzyć pośród nich niesnaski Jeden drugiemu nie ustąpi prawa.
(Boska Komedia, „Czyściec", XVI, 106-112, tłum. Edward Porębowicz)
Od tej pory rozdział Kościoła od państwa oddziaływał nie tylko na korzyść samego cesarza, lecz każdej władzy publicznej. Działanie wbrew niej oznaczało działanie „wbrew naturze". Marsyliusz z Padwy miał to stwierdzić wyraźnie w swoim Defensor pacis.
4. Kościół triumfujący: biskup na majestacie. Ta metalowa statuetka z XII w., poza wysokim poziomem technicznym i artystycznym warsztatów z doliny Mozy, wyraża monarchiczną rangę biskupa wyposażonego
w insygnia i wykonującego gesty władcy. Mitra to korona, pastorał - berło, krzesło - tron, niżej podnóżek, dłoń błogosławiąca w geście charyzmatycznym i królewskim.
Ze wszystkich monarchii chrześcijańskich tą, która zajaśniała najwspanialszym blaskiem świetności, była monarchia papieska. Papieże w XIII w. troszczyli się przede wszystkim o kontynuowanie, precyzowanie i pogłębianie koncepcji teokratycznej, wypracowanej przez Grzegorza VII. Innocenty III (1198-1216) uznawał oczywiście pewną niezależność władzy ziemskiej, która ugruntowała się pod koniec XII w. („nie zaprzeczamy, że cesarz góruje nad papieżem w wymiarze ziemskim... lecz papież przewyższa go w wymiarze duchowym"), jednak potwierdzał swoją niekwestionowaną zwierzchność w zakresie prawa ziemskiego oraz sądów o charakterze moralnym i religijnym (ratione peccati, „z racji grzechu"). Mógł osądzać królów i cesarzy, gdy nie postępowali tak, jak przystało książętom chrześcijańskim - co tylko on był w stanie osądzić. Wprowadził prawo rańone peccati do prawa publicznego, zamiast uznać grzech za związany wyłącznie z for interne, prawem czysto kościelnym. W 1202 r. odmówił hrabiemu Montpellier uznania jego nieprawych synów, którzy w ten sposób zyskaliby prawo dziedziczenia, twierdząc, że taka decyzja należy wyłącznie do suzerena hrabiego. Tak samo w konflikcie między Janem bez Ziemi a Filipem Augustem uznał, że z punktu widzenia prawa feudalnego król Francji jest suwerenem, określającym stosunki ze swoim wasalem. W 1202 r. na mocy dekretu Per venerabiłem przyznał, że król Francji nie ma „zwierzchnika", lecz dotyczyło to władzy cesarskiej. Prawo to nabrało mocy w pierwszych latach XIV w., kiedy król Francji został prawnie uznany „cesarzem w swoim królestwie". Kiedy jednak Jan bez Ziemi pogwałcił „wolność Kościoła", odmawiając uznania arcybiskupa Cant er bury, naznaczonego na to stanowisko przez Stolicę Apostolską (Stefana Lang to na), został obłożony ekskomuniką, a następnie pozbawiony godności królewskiej. Natomiast gdy Wielka Karta ograniczyła wolność papieża wbrew jego woli, Innocenty III unieważnił ją jako ten, który jest władny bronić królów na mocy starotestamentowej formuły: Tibi tradiditDeus omnia regna mutidL. constitues eospńncipes super terram. (Ludy poddają się tobie... ustanów ich książętami po całej ziemi!; Psalm XLV, w. 6 i 17, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych, Poznań-Warszawa 1984), Kiedy Rajmund VI, hrabia Tuluzy, został oskarżony o sprzyjanie heretyckim katarom, Innocenty III skonfiskował jego lenno (1208 r.), gdyż nie postępował jak chrześcijański senior: „Odwołując się do świętych kanonów, w myśl których wierność nie obowiązuje wobec niewiernych Bogu, naszym apostolskim autorytetem zwalniamy z przysięgi tych, który zaprzysięgli mu wierność, współpracę z nim czy przymierze, i odwołując się do naszego prawa najwyższego władcy, przyznajemy każdemu katolikowi prawo do ścigania go lub zajęcia i zatrzymania jego ziemi". Przez ostrożność, chcąc lepiej wykorzystywać swój przywilej sprawowania kontroli, starał się jak najdalej rozciągać zwierzchność Stolicy Apostolskiej nad dobrami doczesnymi państw wasalskich, płacących mu podatki. Na przykład bezwzględnie sprawował tę zwierzchność w królestwie Sycylii, w którym dodatkowo był regentem przez okres niepełnoletno- ści Fryderyka II, a także narzucił ją Anglii Jana bez Ziemi. Innocenty IV (1243-1254) głosił, że papież posiada generalis legatio, która rozciąga się na wszystkie dziedziny ludzkiej działalności i pozwala mu wydawać rozkazy zawsze, kiedy chce. Ma więc przede wszystkim władzę, by ustalać i rozwiązywać nie tylko zależności między rzeczami, lecz także między ludźmi (również cesarzami). Komentując werset super gentes et regnay podkreślał, że papież jest instancją stojącą ponad narodami, lecz także wyższą niż królestwa i królowie: można tu odnaleźć tak ważne dla ewolucji politycznej XIII w. rozróżnienie między monarchą a funkcją monarchicz- ną. Wreszcie Bonifacy VIII (1294-1303), nie wprowadzając wielu zmian do doktryny, zebrał jej argumenty i stwierdzenia, umacniając nimi pogląd, że „Kościół jest jeden jedyny i stanowi jedno cia-
I. Rycerz - obrońca słabych. Dobroczynność i jałmużna, według Kościoła, uzasadniały władzę rycerstwa i jego wysoką rangę społeczną. Rycerz (którego herb widnieje na tarczy i na szczycie hełmu) przyjmuje u bram swego zamku kaleki i żebraków obu płci.
X. Ideał dworny: miłość i walka. Miłość dworna w dalszym ciągu była modna w XIII w. Często jednak występowała tendencja do alegorii, nawet do parodii, jak w Powieści o Róży. Powieść o gruszce, naśladujaca pierwszą część Powieści o Róży, jest swoistą Sztuką kochania, naśladującą alegoryczną powieść; Tristan i Izolda, Piram i Tyzbe występują w niej obok Kligesa i Fenicji. Na ilustracji rycerz i jego dama przypasująca mu broń; poniżej dama dająca rycerzowi chorągiew na turniej.
Mnogość herbów na szatach, broni i koniu.
ło", w związku z czym próba rozdzielania i przeciwstawiania sobie dwóch władz, dwóch zasad, duchowej i ziemskiej, oznacza manicheizm, a więc herezję.
Papież jednak korzystał z formuły swojej władzy najwyższej, ze swojej pleniiudo potestaiis („pełni władzy"), przede wszystkim w łonie Kościoła. Kiedy Innocenty III ogłosił się już nie tylko wikariuszem Piotra, lecz wikariuszem Chrystusa, przede wszystkim u- mocnił w ten sposób swą pozycję w Kościele. Prawo kościelne, które właśnie kodyfikowano jako prawo kanoniczne, gwarantuje przede wszystkim prymat papieski.
Uzupełnienia do Dekretu Gracjana: zbiór Dekretałówy zgromadzonych na polecenie Grzegorza IX przez Rajmunda z Penafort (1234 r.), i wreszcie konstytucje doktrynalne Clementinae zebrane przez Klemensa V, lecz ogłoszone dopiero w 1317 r., stworzyły wraz z Dekretem Gracjana Kodeks prawa kanonicznego (Corpus juris cano- nici). Już sama nazwa, Corpus juris canonici, która upowszechniła się dopiero w XVI w., a zaczęła oficjalnie obowiązywać w 1580 r., poprzez swój paralelizm do Corpus juris civilis cesarstwa wyraźnie wykazuje, że odradzanie się prawa rzymskiego i kształtowanie prawa kanonicznego przebiegało nie tylko nurtem równoległym, ale wręcz jednym. Warto zaobserwować, że monarchia papieska w XIII w., aby określić siebie, niejednokrotnie zapożyczała koncepcje i formuły z prawa rzymskiego. Kiedy Innocenty III chciał odsunąć prawną decyzję swego poprzednika, Aleksandra III, posłużył się formułą z Digeste, którą z cesarza przeniósł na papieża: Cum non habeat imperium par in parem, „Tak jak równy nie ma zwierzchności nad równym...". Innocenty IV niejednokrotnie przypominał maksymę cesarską, odnosząc ją do papieża: Quod principi placuit legis habet rigorem, „Przyjemność księcia ma moc prawną". Wreszcie w połowie XIII w. papieża określało się jako princeps legibus solutus, „księcia nie podlegającego prawom", którą to formułę Bracton odniósł na przykład do króla Anglii.
81
Monarchia papieska kształtowała się przede wszystkim od pontyfikatu Aleksandra III, dawnego bolońskiego prawnika (1159- -1181), a jeśli za Innocentego III (1198-1216) nie wypracowała jeszcze w pełni swojego aparatu rządzącego, to niewątpliwie pontyfikat tego papieża naznaczył apogeum papieskiej potęgi średnio-
6 - Apogeum.,wiecznej. We wszystkich trudnych przypadkach, kiedy nie wiadomo było, do jakiego autorytetu należy się odwołać, Innocenty III domagał się dla papiestwa prawa do ferowania wyroków z tytułu „najwyższego hierarchy". Przywilej ten miał być przyznany Stolicy Apostolskiej, w takich przypadkach uważanej za równoważną z „koroną" monarchii świeckich.
Aleksander III ustanowił zasady kanoniczne małżeństwa i, definiując powtórnie kryteria lichwy - zasady rynku i kredytu. Innocenty III zarezerwował sobie prawo dyspensy od powszechnie obowiązującego prawa i uzależnił od zgody papieskiej decyzje o zakładaniu zakonów. Już Aleksander III ogłosił monopol Stolicy Apostolskiej w dziedzinie kanonizacji: XIII w. nie uznawał doskonałości i świętości innej niż ta, którą zaakceptowała Stolica Apostolska, Opierając się na pełni władzy namiestnika rzymskiego do rozdawania beneficjów, Klemens IV (1265-1268) zarezerwował dla kurii wakujące benefiqa. W XIII w. papiestwo przyznało sobie wyłączne prawo rozgrzeszania z ekskomuniki i niektórych ciężkich grzechów i jako zastępca „Sądu Bożego", zakazanego w 1215 r przez sobór laterański, z coraz większą swobodą dysponowało odpustami.
Papiestwo zwiększyło liczbę swoich urzędników w kancelarii (termin pojawił się w liście Lucjusza III z 1182 r., a od 1187 r. papież zarezerwował sobie tytuł kanclerza), w Kamerze Apostolskiej, zajmującej się finansami, a także w różnych powstających sądach. Dwór papieski rozwijał się i rozrastał, poczynając od kapelanów, których liczba za Innocentego III wynosiła około 200.
Papiestwo, podwyższając podatki pontyfikalne, powiększało swoje zasoby. Do dochodów od patrymonium św. Piotra, do czynszów (pobieranych od państw wasalskich), do denara św. Piotra doszły jeszcze inne, to znaczy liczne opłaty obowiązkowe, które zastąpiły dawne podarki okolicznościowe (za nawiedzenie progów apostolskich, za przedstawienie kandydatów do wakującego beneficjum, za wydanie bulli itd.). W 1199 r., w związku z wyprawą krzyżową, Innocenty III ustanowił podatek specjalny, „dziesięcinę", w zasadzie dziesiątą część dochodów od wszelkich beneficjów. Po zakończeniu wyprawy krzyżowej dziesięcina dalej obowiązywała, pobierana pod innymi pretekstami, aż z czasem przekształciła się w podatek stały.
Jeden z poematów galiardów, Ewangelia według srebrnej marki> piętnował chciwość papieskiego dworu.
Jednak kontrola monarchii papieskiej, podobnie jak w państwach świeckich, rozwijała się równolegle do wzrostu supremacji monarchy.
Kardynałowie i sobory
Na początek wzrosła pozycja kardynałów, Świętego Kolegium. W 1179 r., podczas trzeciego soboru laterańskiego, Aleksander III, potwierdzając i uściślając dekret Mikołaja II z 1059 r., zarezerwował dla kardynałów monopol wyboru papieża, a liczbę wymaganych głosów określił na dwie trzecie. Było to pogwałcenie reguły obowiązującej w wyborach kościelnych, która przyznawała decyzję uprzywilejowanej mniejszości, major et sanior pars („część zasadnicza i najbardziej oświecona"). Wyjątek ten musiał być wytłumaczony nieobecnością zwierzchnika, który mógłby określić sanior pars i osądzić jej racje. W 1274 r., na drugim soborze lyońskim, Grzegorz X narzucił kardynałom organizowanie konklawe, by uniknąć długich interregnów, podziałów i sporów. Nie chciał dopuścić, by powtórzyła się komedia z Viterbo, kiedy kardynałowie, zgromadzeni po śmierci Klemensa IV (1268 ł), czekali z wyborem papieża do 1 września 1271 r. Nie pomogło, że władze publiczne w Viterbo w styczniu 1269 r. usunęły kawałki dachu z pałacu, w którym zgromadzili się kardynałowie, chcąc, by nieprzychylna aura zmusiła ich do szybkiego podjęcia decyzji. Za pontyfikatu Innocentego IV (1243-1264) kardynałowie otrzymali nowe honorowe insygnium: czerwony kapelusz.
Przede wszystkim, w myśl zasady Quod omnes tangii, ab omnibus tractań et approbań debet („To, co dotyczy wszystkich, winno być rozpatrywane i uznane przez wszystkich"), papieże XIII w, zasięgali rady soborów powszechnych. Niewątpliwie XII w. rozpoczął tę tendencję i trzy pierwsze sobory laterańskie (1123, 1139, 1179) określiły charakter wciąż wzrastającej roli tego „parlamentu Kościoła". Jednak czwarty sobór laterański, zwołany przez Innocentego III, obradujący od 11 do 30 listopada 1215 r., jako pierwszy naprawdę zrealizował ideę powszechności, W bulli zwołującej sobór papież zawarł jednoznaczną aluzję do „jednakowej kondycji wszystkich wiernych" (universorum fidelium communis status), której wyrazem miał być sobór, i polecił starannie przygotować zgromadzenie, rozsyłając w tym celu w latach 1213-1215 legatów po całym chrześcijańskim świecie oraz domagając się raportów od biskupów. Od pontyfikatu Innocentego III powoływanie soborów stało się jednym z wyłącznych przywilejów papiestwa, co wyraźnie wskazuje na powiązanie, a nie na opozycję między postępem monarchii pontyfikalnej i instytucją soborów. Z drugiej strony, o ile wydarzenia aktualne (wyprawa krzyżowa i herezja albigensów w 1215 r., konflikt z cesarzem w 1245 r., unia z chrześcijanami greckimi w 1274 r., sprawa templariuszy w 1311 r,) były bezpośrednią przyczyną zwoływania soborów lub prowadziły do ich zwołania, o tyle stałym ich programem była reforma Kościoła. Tak więc sobory powoływane były jeśli nie do uczestnictwa w rządach, to przynajmniej do określania ewolucji Kościoła.
Nie ulega wątpliwości, że niektóre z nich pragnęły posunąć się dalej, chociaż rzeczywisty ruch soborowy, zmierzający do usytuowania soboru nad papieżem, rozwinął się naprawdę dopiero w XV w. Jednak pod koniec XIII w. dominikanin Jan z Paryża głosił, że autorytetem najwyższym przesiąknięte jest całe ciało Kościoła. Dwa pierwsze odwołania się do soboru przeciwko papieżowi - Bonifacemu VIII - pochodziły: pierwsze od jednego z kardynałów Colonna w 1297 r., a drugie od króla Francji Filipa IV Pięknego w 1303 r. Powodem krytyki, przede wszystkim w Anglii, była polityka finansowa i centralizacyjna monarchii papieskiej. W 1425 r. biskup Lincoln, Robert Grosseteste, oświadczył na plenum soboru lyońskiego: „Źródłem wszelkiego zła jest Kościół rzymski, gdyż przez swoje dyspensy, przydzielanie urzędów, swoje przywileje, zupełnie jawnie mianuje on ludzi prowadzących działania destrukcyjne, a nie duszpasterzy Kościoła...". Według kronikarza benedyktyna Mateusza Paryskiego, arcybiskup Yorku, Sewal, miał przypomnieć papieżowi Aleksandrowi IV (1254-1261), że Pan Bóg zalecił Piotrowi paść jego baranki, a nie strzyc z nich wełnę.
Reforma Kościoła: sukcesy i porażki
Reforma Kościoła. Już sam fakt, że temat ten należał do porządku dziennego przez cały XIII wiek, dowiódł, że Kościół za wszelką cenę starał się dogonić to stulecie.
Bez wątpienia trzeci sobór laterański (1179 r.) oraz czwarty (1215 r., kanon 18) ogłosiły konieczność, wolność i darmowość nauczania, lecz nie wypowiedziały się na temat rodzących się uniwersytetów, które stały się prawdziwymi ośrodkami edukacji, dyktowanej potrzebami czasów. Jednak od pontyfikatu Grzegorza IX (1231 r.) papiestwo otoczyło opieką uniwersytet paryski.
Niewątpliwie także sobór w 1215 r. (kanon 21) ustanowił, dotyczący każdego chrześcijanina, obowiązek dorocznej spowiedzi, a przez to rozpowszechnił ogólne praktykowanie spowiedzi i wsparł zredagowanie szczegółowej kazuistyki (w podręcznikach spowiedników, które zastąpiły dawne penitencjarze, zbiory opisów przewin i kar, będące naśladownictwem barbarzyńskich kodeksów), co wpłynęło radykalnie na psychikę i życie społeczne. Normy uważano jednak przede wszystkim za sposób walki z herezją, narzędzie kontroli sumień.
Nabożność rozpowszechniana przez Kościół w XIII w. bez wątpienia często wyrażała chęć zbliżenia się do tłumu wiernych. Kult maryjny: Ave Maria od około 1220 r. stało się modlitwą powszechną chrześcijaństwa, a dominikanie rozpowszechnili praktykę różańca. Kult eucharystii: święto Corpus Chrisń obchodzone było w całym chrześcijańskim świecie na skutek decyzji papieskiej z 1264 r., a poszanowanie dla rzeczy świętych paradoksalnie doprowadziło do rezygnacji z komunii pod dwiema postaciami z obawy, by nie dopuścić się jakiegoś występku, pojawiły się cuda eucharystyczne, pośrednio wzmacniając łatwowierność i fanatyzm wobec Żydów, oskarżonych o profanację hostii. Rozpowszechniły się uroczyste ceremonie, powstawały obrazy, które jednak, posługując się znaną anegdotą, malowniczym szczegółem, miały bardziej na celu efekty dydaktyczne, moralne czy emocjonalne niż estetyczne: wystarczy porównać boczne odrzwia (drugie dwudziestopięciolecie XIII w.) z portalem królewskim z Chartres (połowa XII w.). Nagromadziła się nieprawdopodobna mnogość świętych, obecnych w każdym momencie życia rodzinnego, zawodowego, społecznego, osobistego: Złota legenda Jakuba de Voragine przedstawiła cały ich wachlarz. Wzrosła liczba bractw, wyznaczających ramy życia religijnego ludowi chrześcijańskiemu i ofiarowujących mu święta, przeżycia, pomoc materialną i duchową. Nabożność coraz głębiej przenikała życie ludu bożego.
Jednak trzy zachowane raporty, sporządzone w przededniu drugiego soboru lyońskiego (1274 r.), wyrażają się pesymistycznie o stanie zdrowia duchowego kleru i ogółu wiernych - nawet jeśli w tekstach tych obowiązkowym tradycyjnym lamentom przyznano należne im miejsce.
Zwycięstwo nad herezją
Jeśli pod koniec XIII w. Kościół pozornie opanował duchowe wrzenie, które zdawało się zagrażać mu sto lat wcześniej, to stało się tak przede wszystkim dlatego, że papiestwo umiało przeprowadzić lub wesprzeć dwa potężne przedsięwzięcia: represjonowanie siłą herezji oraz wprowadzenie, za pośrednictwem zakonów żebraczych, nowych form apostołowania.
Koniec XII w. był okresem pełnego rozwoju herezji. Obok wal- densów i niektórych humiliackich ekstremistów, katarzy stanowili grupę najliczniejszą, najlepiej zorganizowaną, najniebezpieczniejszą, jednak często mylono z nimi grupy, których heterodoksja wydaje nam się przecież bardzo różna, chociaż wynikała z poczucia niesmaku i rozczarowania, wspólnego wielu chrześcijanom. Tak było również w wypadku tych osób świeckich, mężczyzn i kobiet, oskarżonych w Metzu w grudniu 1199 r., którzy zbierali się, by wspólnie czytać święte księgi, dowolnie, jak twierdzili, interpretowane.
Większość z tych kontestatorskich grup krytykowała Kościół i jego bogactwo, głosiła i praktykowała ubóstwo, bezpośrednią lekturę Biblii i równość obu płci. Katarowie posuwali się o wiele dalej, a dogmat ich różnił się od chrześcijańskiego: wierzyli w istnienie Boga dobrego i Boga złego, w bezwzględne przeciwieństwo ducha i materii, którą należy odrzucić i mieć w pogardzie we wszelkich jej postaciach, w metempsychozę po śmierci. Mieli oni duchowieństwo porównywalne do duchowieństwa Kościoła, zgromadzenia i obrzędy, hierarchię wierzących, u szczytu której znajdowali się doskonali; kataryzm, religia czystych, był religią odmienną od chrześcijaństwa, wrogo do niego nastawioną.
Chociaż głównymi ośrodkami herezji katarskiej były północne i środkowe Włochy oraz tereny Francji nad Morzem Śródziemnym, to jednak skupiska heretyków występowały od Flandrii po Węgry; Innocenty III w 1200 r. w liście skierowanym do króla Węgier Eme- ryka ogłosił przeciwko nim pewne środki dyscyplinarne.
Sytuacja przedstawiała się poważnie przede wszystkim w Lan- gwedocji, gdzie hrabia Tuluzy, Rajmund VI, zdawał się po cichu sprzyjać heretykom. Gdy napomnienia legatów papieskich, w większości cystersów, a także spontanicznie działających kaznodziejów, na przykład Hiszpana, Dominika z Calaruega (świętego Dominika) nie odniosły skutków, Innocenty III w maju 1207 r. ekskomu- nikował Rajmunda VI i wyjął spod prawa jego ziemie. 15 stycznia 1208 r. legat papieski Piotr de Castelnau został zamordowany przez jednego z urzędników hrabiego. Wówczas papież ogłosił krucjatę przeciwko tym, których często zwano albigensami. Król Francji nie odpowiedział na wezwanie, lecz tak jak w Hiszpanii, jak w Palestynie, jak w Bizancjum w 1204 r., drobni seniorowie i duchowni z północy, przede wszystkim z Ile-de-France, ruszyli do walki. Zaraz na początku, w lipcu 1209 r., krzyżowcy zdobyli Beziers, zmasakrowali siedem tysięcy kobiet, dzieci i starców, którzy schronili się w kościele, splądrowali i spalili miasto, poczynając od katedry. Szymon de Montfort został mianowany wicehrabią Bćziers i Carcassonne, a następnie zabrał Rajmundowi VI jego posiadłości, z wyjątkiem Tuluzy i Montauban. Król Piotr II Aragoński, suweren panów langwedockich, przybył na pomoc Tuluzie, lecz został pobity przez Szymona de Montfort i zginął w bitwie pod Muret (1213 r.).
Ponieważ sobór laterański w 1215 r. odebrał Rajmundowi VI jego ziemie, ludność langwedocka powstała w geście solidarności z nim. Rozpoczęła się nowa krucjata. W 1218 r. Szymon de Montfort zginął podczas oblężenia Tuluzy i trzeba było czekać na interwencję króla Francji, Ludwika VIII, by krzyżowcy odnieśli decydujące sukcesy, potwierdzone traktatem paryskim w 1229 r., w którym, obok klauzuli o odszkodowaniu i oddaniu własności kościołom, środkach podjętych przeciwko heretykom, zburzeniu miast i zamków warownych, zamieszczono klauzule terytorialne przyznające królowi Francji część ziem hrabiego Tuluzy, a Alfonsowi z Poitiers, bratu króla - uzasadnione widoki na pozostałe tereny tuluzyjskie. Tak więc krucjata przeciwko albigensom jako swój zasadniczy skutek umożliwiła królestwu Kapetyngów, które umiało posłużyć się cudzymi rękami, by wyciągnąć należyte korzyści, bezpośredni dostęp do Morza Śródziemnego i przygotowanie gruntu do połączenia Francji południowej z północną.
Wyprawy przeciwko katarom jeszcze sporadycznie były kierowane do Langwedocji aż do 1244 r., kiedy to oddziały królewskie zdobyły ostatnią twierdzę katarską, zamek w Montsegur.
Jednak pomimo sukcesów militarnych krzyżowców, pomimo klauzul traktatu paryskiego i decyzji podjętych przez synod w Tuluzie w tym samym 1229 roku, herezja katarska przetrwała w Langwedocji i rozwijała się w innych częściach Europy Około 1250 r. pewien heretyk, który został dominikaninem, Ranieri Sacconi de Plaisance, wymienił szesnaście istniejących kościołów katarskich, w tym dziesięć w świecie chrześcijańskim: sześć we Włoszech, jeden we Francji, trzy w Langwedocji oraz znaczne zgromadzenia w Niemczech i Hiszpanii.
Inkwizycja
W tym właśnie okresie Kościół podjął walkę z herezją, wspierany siłą o wiele bardziej skuteczną niż oddziały krzyżowców, napędzane bardziej widokiem korzyści materialnych niż zaangażowaniem duchowym: siłą tą były trybunały inkwizycji.
Powołanie tych trybunałów stanowiło proces długotrwały, który do dziś nie został w pełni wyjaśniony. O ile ich początków należy szukać w bulli Ad abolendam Lucjusza III z 1184 r., i o ile kanon trzeciego soboru laterańskiego z 1215 r., zobowiązujący wiernych do denuncjowania podejrzanych o herezję, wyznaczył kolejny etap tego procesu, to zasadniczym momentem dla funkcjonowania inkwizycji okazało się wsparcie, jakiego Fryderyk II po swojej koronacji w 1220 l udzielił papieżowi w jego walce z herezją, rozpoczynając w ten sposób współpracę Kościoła i władz publicznych („świeckiego ramienia"). Grzegorz IX w 1231 r. skodyfikował procedurę inkwizycyjną, a w 1252 r. Innocenty IV streścił ją i pogłębił w bulli Ad extirpanda, która ustanowiła tortury.
Inkwizycja, która siała przerażenie w całym chrześcijańskim świecie, ścigała i prześladowała winnych i niewinnych, i przy pomocy podporządkowanych papiestwu władz publicznych podpalała stosy i wypełniała więzienia.
Różni zwyrodnialcy, rekrutujący się często z nawróconych heretyków i członków zakonów żebraczych, przede wszystkim dominikanów, odznaczyli się szczególnie wyrafinowanym okrucieństwem i nadgorliwością w wypełnianiu misji, na przykład Robert zwany „le Bougre" („Chwat", z pochodzenia Bułgar, nawrócony heretyk), przezywany „młotem na heretyków", który mniej więcej w latach 1235-1240 siał postrach we Flandrii, Burgundii i Szampanii. Dominikańscy inkwizytorzy Conrad z Marburga i Piotr z Werony zostali zamordowani, pierwszy w Niemczech, w 1233 r., drugi w północnych Włoszech, w 1252 r. W 1242 r. trzej inkwizytorzy i dwaj ich towarzysze podczas pobytu w Awinionie również zapłacili życiem za swoje okrucieństwo. Podręczniki dla inkwizytorów (wzorowane na podręcznikach dla spowiedników) odegrały dwuznaczną rolę. Z jednej strony niewątpliwie ułatwiały prześladowania, lecz z drugiej - dzięki zawartym w nich pytaniom pomagały odróżnić heretyków od nieheretyków, określić charakter herezji, a uczciwym inkwizytorom pozwalały uniknąć pomyłki. Pierwszy znany podręcznik tego typu został zredagowany w latach 1241-1242 przez aragońskiego dominikanina, kardynała Rajmunda z Penafort. Za najpełniejszy i najbardziej znany uważany był podręcznik dominikanina Bernarda Gui, inkwizytora z Tuluzy, napisany około 1321 r.
Inkwizycja kontynuowała więc działalność jeszcze na początku XIV w. dlatego, że katarowie i waldensi wciąż istnieli, a także dlatego, że pojawiły się inne herezje. Można więc zastanawiać się, czy Kościół rzeczywiście odniósł triumf nad herezją. Niewątpliwie inkwizycja bardzo przyczyniła się do zniknięcia zorganizowanego
kataryzmu, najniebezpieczniejszego dla Kościoła. Jednak kataryzm zanikał raczej na skutek wycofywania się zniechęconych do niego grup społecznych i jednostek, które przystąpiły do niego z przekonania lub przez zainteresowanie, a które później, w rozwoju ekonomicznym i politycznym, w nowej atmosferze intelektualnej i duchowej, znalazły zaspokojenie swych aspiracji bardziej im odpowiadające niż heretycka negacja. Jednak inne herezje utrzymywały się lub powstawały, a inkwizycja nie zdołała ich wykorzenić. Będzie jeszcze o nich mowa.
Zakony żebracze
Nowe zakony: bracia mniejsi, czyli franciszkanie, i zakon kaznodziejski, czyli dominikanie, które miały gruntownie przeobrazić oblicze Kościoła w XIII w, zdawały się na początku głęboko zakorzenione w ruchu reformatorskim, który ożywiał Kościół od końca XI w. Jeden i drugi wpisały się w nurt ubóstwa, gdyż święty Franciszek wybrał go od razu na początku i uczynił z niego ideał swego apostolatu, a święty Dominik, zadowalając się na początku wielką prostotą, pod koniec życia, prawdopodobnie pod wpływem świętego Franciszka, podkreślał konieczność ubóstwa dobrowolnego i całkowitego.
Święty Dominik wraz ze statutem kanonicznym dał swoim towarzyszom regułę świętego Augustyna i habit norbertański. Na tym jednak kończyły się podobieństwa do niektórych tradycji regularnego życia zakonnego, a nowości stanowiły najważniejszą cechę reguły świętego Dominika.
Przede wszystkim, dalekie od tego, by tworzyć samotne, odizolowane od ludzi skupiska lub mieszkać w społeczności wiejskiej, zakony żebracze osiedlały się w miastach. W ten sposób pozostawały związane z najistotniejszymi problemami XIII-wiecznego społeczeństwa, z nowymi grupami społecznymi rozwijającego się miejskiego świata. Pod koniec XIII w. karta ich zakonów była kartą miejską chrześcijaństwa.
Istotą ich zajęć nie były ani nabożeństwa (opus Dei)> ani rozważanie Biblii (lectio dxvina\ ani praca rąk, lecz kaznodziejstwo i praca w konfesjonale, a chcąc zyskać silną pozycję w środowisku miejskim, musieli zdobyć w szkołach miejskich (szkołach swojego zakonu lub na uniwersytetach) solidne wykształcenie, zgodne z nowymi metodami scholastyki. Głównymi teologami XIII w. byli wśród dominikanów Albert Wielki i Tomasz z Akwinu, a wśród franciszkanów - Aleksander z Hales, Bonawentura, Roger Bacon i Duns Szkot,
Nawet jeśli niektórzy z nich, a szczególnie dominikanie, odegrali ważną rolę w inkwizycji, to apostołowanie słowem w krajach chrześcijańskich rozszerzyli o kaznodziejstwo misyjne poza światem chrześcijańskim, które w znacznym stopniu przyczyniło się do zastąpienia krucjat opartych na przemocy pokojową ewangelizacją. Od początku swego istnienia, w latach 122(M23Q, franciszkanie i dominikanie bez skutku podejmowali działalność misyjną w Afryce Północnej. Misje te, kontynuowane raczej bezowocnie przez całe stulecie, miały jednak tę dobrą stronę, że skierowały zakony żebracze w stronę intelektualnego i duchowego przygotowania apostolatu misyjnego. Dominikanin Rajmund z Penafort podjął decyzję o założeniu dwóch szkół języków wschodnich (hebrajskiego i arabskiego) i prosił świętego Tomasza z Akwinu o napisanie podręcznika dla przyszłych misjonarzy: była to Summa contra gentiles (około 1261 r.), natomiast około 1275 r. Rajmund Lulle założył w Mira- mar, na wyspie Majorce, klasztor dla franciszkanów, którzy mieli uczyć się tam języka arabskiego, i jasno, bez ogródek wyraził konieczność przekształcenia krzyżowców w misjonarzy: „Widzę ich, jak wyruszają za morze, do Ziemi Świętej, i wyobrażają sobie, że ją zbrojnie odbiją; i ostatecznie wszyscy tracą siły, i wyczerpani nie realizują swoich zamiarów. Toteż myślę sobie, że podbój ten powinien dokonywać się tak, jak Ty go dokonałeś, o Panie, wraz z Twymi apostołami, to znaczy siłą miłości, mową i przelaniem łez. Niechaj więc święci rycerze religijni wyruszają w drogę, niechaj przyjmą znak krzyża, niech wypełnią się Duchem Świętym, i niechaj głoszą niewiernym prawdy o Męce".
Jednak misjonarze zakonów żebraczych wyruszyli na Wschód Polscy dominikanie wysłali na Ukrainę „misję" kijowską, która została zniszczona przez Tatarów. Ci sami Tatarzy obudzili w niektórych chrześcijanach, zwłaszcza w świętym Ludwiku i papieżu
Innocentym III, nadzieje, że nawrócą się na chrześcijaństwo i tym samym zaatakują islam od tyłu. Misja franciszkańska Jana z Pian di Carpine u Tatarów Złotej Ordy w dolnym biegu Wołgi oraz misja dominikańska w tatarskim chanacie Persji zakończyły się całkowitą porażką. Jednak pod koniec wieku franciszkanie i dominikanie rozpoczęli pracę ewangelizacyjną od Persji po Chiny, szczególnie w dawnych chrześcijańskich wspólnotach: wysiłki w pierwszej połowie XIV w. doprowadziły do powstania biskupstw i arcy- biskupstw katolickich w tych regionach azjatyckich.
Nie sposób nakreślić tutaj mało znaną sylwetkę świętego Dominika (ok. 1179-1221) tylko na podstawie znikomej wiedzy na jego temat, ani też, mimo tak wielu przekazanych nam szczegółów, odtworzyć życie świętego Franciszka z Asyżu (ok. 1182-1226). Święty Dominik, hiszpański kanonik, który podczas podróży do Langwedocji powziął zamiar nawracania heretyków głoszeniem Słowa Bożego, w 1215 r. z trudem uzyskał od papieża akceptację założonego przez siebie zakonu, który w chwili jego śmierci był doskonale zorganizowany; przeorowie odpowiedzialni za klasztory, prowincjałowie kierujący prowincjami i mistrz generalny, zarządzający zakonem, byli wyłaniani na drodze wyboru, co stanowiło śmiałą innowację.
Święty Franciszek z Asyżu, osoba świecka, syn kupca, „nawrócił się na ubóstwo", założył niewielką wspólnotę pokutników, której istnienie papież zatwierdził w 1210 r., na polecenie papieża napisał dwie kolejne reguły dla swoich uczniów, w latach 1221-1223 nie uznał przeobrażania się wspólnoty w zakon ani jej ewolucji, odłączył się od współbraci, wybierając życie w samotności, otrzymał łaskę stygmatów i zmarł, zanim dzieło tworzenia zakonu zostało ukończone. Pośród wielu kryzysów różne konstytucje i bulle papieskie uściślały organizację zakonu, bardzo podobną do dominikańskiej, aż do momentu, gdy funkcję generała objął święty Bonawentura (1257-1274), który ustalił reguły zakonu oraz polecił zredagować oficjalny żywot świętego Franciszka (1263 r.), Legenda major, i zniszczyć wszystkie wcześniej powstałe życiorysy (1266 r.),
Oba zakony odniosły szybko ogromny sukces. Element włoski, początkowo dominujący wśród franciszkanów, szybko stał się mniejszościowy, choć bezsprzecznie zachował swoje istotne znaczenie; w 1263 r. istniało ponad tysiąc sto klasztorów braci mniejszych i ponad tysiąc czterysta na początku XIV w. W tym samym okresie istniało mniej więcej tysiąc pięćset klasztorów dominikańskich, dość równomiernie rozrzuconych po całym chrześcijańskim świecie.
Do licznych klasztorów męskich doszły jeszcze klasztory żeńskie (zakon dominikanów był zakonem mieszanym, a pierwszy klasztor, założony przez świętego Dominika w Prouille, skupiał nawrócone członkinie sekty katarskiej; obok zakonu braci mniejszych bardzo szybko rozwijał się zakon klarysek, założony przez świętą Klarę, uczennicę i przyjaciółkę świętego Franciszka), a także „trzecie zakony", złożone z osób świeckich, które żyły w normalnych warunkach, przestrzegając jednak określonej dyscypliny religijnej, oraz inne zakony żebracze; najbardziej znaczące były wśród nich zakon augustianów (1243 r.) i zakon karmelitów, czyli sług Matki Bożej z góry Karmel (1239 r.).
Wpływ zakonów żebraczych był tym większy, że ich klasztory korzystały z licznych dotacji, a bracia, zbiorowo lub indywidualnie, angażowali się w życie parafii, by głosić Słowo Boże, spowiadać, grzebać zmarłych, pełnić funkcje biskupie, arcybiskupie, kardynalskie. W 1277 r. Piotr z Tarentaise, przeor prowincji dominikanów we Francji, został papieżem Innocentym V; w 1288 r. Giro- lamo Masei z Ascoli, minister generalny franciszkańskiego zakonu żebraczego, został wyniesiony do godności papieskiej jako Mi- kołaj IV.
Zakony żebracze wywarły istotny wpływ na życie intelektualne (wielu ich członków rozsławiło scholastykę, do czego wrócimy) oraz na życie duchowe, czym przyczyniły się do rozwoju nabożno- ści bliższej ludowi. Wspomnieliśmy o różańcu, zapoczątkowanym i kontynuowanym przez dominikanów. Franciszkanie zapoczątkowali szopkę i przypisywało się im ten powrót do natury, który charakteryzował wrażliwość i estetykę stulecia. Jednak działalność ich nie spotykała się jedynie z aprobatą i nie odnosili samych sukcesów. Na początku poczynania ich w łonie Kościoła, w parafiach i na uniwersytetach rodziły zazdrość kleru świeckiego, gdyż to oni cieszyli się prestiżem i korzystali z okolicznościowych darów. Kwestie sporne musiały być rozwiązywane przez papieży i sobory, zazwyczaj na korzyść zakonów żebraczych.
Nadgorliwość niektórych dominikanów, wykazywana w „polowaniach na czarownice", podejmowanych przez inkwizycję, w wielu przypadkach wywoływała głuchą nienawiść wobec zakonu. Władza, jaką uzyskali nad suwerenami, biskupami, ojcami i matkami rodzin spowodowała, że został skierowany przeciwko nim zarzut ingerowania w sprawy publiczne w sposób zbyt nachalny. Opinia publiczna we Francji zarzuciła świętemu Ludwikowi, że zbytnio ich słucha. Nieunikniona rozbieżność, jaka pojawiła się i z biegiem lat jeszcze wzrosła między głoszonymi przez nich ideałami ubóstwa a ich zbiorowym, a czasem indywidualnym bogaceniem się, zrodziła postać braciszka hipokryty, który często występował w literaturze drugiej połowy stulecia. Wreszcie sam ideał ubóstwa, który głosili przede wszystkim franciszkanie, w niektórych środowiskach ludowych, a szczególnie intelektualnych, wywoływał zdecydowaną niechęć. Zdaniem Rutebeufa, a także w opinii Jana z Meung, wyrażonej w drugiej części Opowieści o Róży, i Wilhelma z Saint- -Amour z uniwersytetu paryskiego, ubóstwa, podobnie jak bogactwa, należało unikać za wszelką cenę, gdyż jedno i drugie rodziło występek. Żebraninę uważali oni za znieważanie pracy, a dobrowolne ubóstwo - za obrazę prawdziwej nędzy, jaką ludzie biedni znosili bynajmniej nie z wyboru.
Spirytuałowie, beginki, mistycy
Pragnienie duchowego i społecznego spełnienia, którego bracia mniejsi nie zdołali całkowicie zaspokoić zarówno w odniesieniu do niektórych zbiorowości, jak i do jednostek, pogłębiło się nawet, co można było wywnioskować z wewnętrznych kryzysów zakonu franciszkańskiego i z rozwoju nowych herezji pod koniec wieku.
Jeszcze za życia świętego Franciszka w zakonie braci mniejszych wystąpiły dwie tendencje. Jedna, poprzez naśladowanie Chrystusa, zakładała całkowite ubóstwo indywidualne i zbiorowe, życie wyłącznie z żebraniny i pracy rąk, unikanie okazji do popadania w pychę oraz do zdobywania zbędnego bogactwa intelektualnego, nawet gdyby okazję tę stwarzało daleko idące wykształcenie. Ku tej tendencji widocznie skłaniał się za życia święty Franciszek, chociaż powstrzymywał się od głoszenia czy praktykowania wszystkiego, co papiestwo i Kościół mogłyby uznać za godne potępienia. Druga tendencja to skłanianie się ku względnemu ubóstwu, zezwalającemu zakonowi na przyjmowanie darowizn, gdyż majątkiem zakonów zarządzali syndycy spoza klasztoru, a bracia poświęcali na studiowanie większą część czasu, którego nie wypełniała już konieczna praca rąk. Stopniowe osłabienie entuzjazmu, nacisk papiestwa, przerażonego skutkami teologicznymi i praktycznymi doktryny skrajnego ubóstwa, skłoniły większość zakonu do przyjęcia i stosowania w praktyce idei usus pauper, „ubogiego użytkowania", to znaczy umiarkowanego korzystania z dóbr w duchu ubóstwa i pokory. Papiestwo określiło zasadę, na mocy której przejęło dobra zakonu na własność, a członkom zakonu przysługiwało jedynie prawo do umiarkowanego korzystania z nich, czyli ttfws pauper:
Zbuntowani i margines religijny
Rygoryści nie przyjęli kompromisu i stworzyli wspólnotę spiry- tuałów, która tym bardziej przypominała herezję, że swój ideał bezwzględnego ubóstwa tłumaczyła doktrynami zrodzonymi z poglądów Joachima z Fiore. Około 1250 r, Gerard de Borgo San Donni- no, włoski franciszkanin, opublikował komentarz do dzieł Joachima, zatytułowany Wstęp do wiecznej Ewangelii. Joachim przepowiedział, że wieczną Ewangelię, zapowiedź trzeciego wieku ludzkości, wieku Ducha, ogłosi anioł szóstej pieczęci z Apokalipsy, niosący znak Boga żywego. W pojęciu Gerarda aniołem tym miał być święty Franciszek ze stygmatami, a z kolei zakon franciszkanów był powołany do głoszenia wiecznej Ewangelii, zapowiadając koniec aktualnego świata i Kościoła; nawet jego data została wyznaczona na 1260 n Teoria ta wywołała odrodzenie uczuć millenarystycznych, obecnych w niektórych umysłach, grupach, zbiorowościach, zawsze gotowych wierzyć w bliską realizację proroctwa Apokalipsy, zapowiadającego, po wielkich niepokojach, panowanie na ziemi długiego okresu szczęścia, Millenium, kiedy sprawiedliwi będą królować z Chrystusem. Papież potępił książkę i jej tematykę, lecz w 1255 r. spirytuałowie przyjęli zawarte w niej idee, a niektórzy z nich uporządkowali je, na przykład Jan Piotr 01ivi z Prowansji, który zapowiedział falę prześladowań spirytuałów na rok 1300 jako okres poprzedzający koniec Kościoła cielesnego i zapanowanie Ducha, na którego wystarczy czekać, zachowując testament Św. Franciszka, nie zwracając uwagi na późniejszą ewolucję zakonu franciszkańskiego. Spirytuałowie sądzili nawet, że ich triumf nastał w 1294 r. wraz z wyborem na papieża eremity z Monte Morro- ne, Piotra, którego pozyskali dla swoich ideałów. Jednak Celestyn V zmuszony był abdykować po upływie kilku miesięcy pontyfikatu, a jego następca, Bonifacy VIII, potępił i prześladował spirytuałów. Sobór w Viennie (1311 r.) i papież Jan XXII (1316-1334) potępili ekstremistów oraz ideał bezwzględnego ubóstwa. Umiarkowani spirytuałowie wystąpili z zakonu w 1334 n i utworzyli zgromadzenie obserwantów.
Tymczasem inne herezje rozwijały się w dalszym ciągu, na przykład grupy Gherarda Sagarellego z Parmy (spalonego na stosie w 1300 r.) i Fra Dolcina z Nawarry (torturowanego i spalonego na stosie wraz z towarzyszką życia w 1307 r.), które potępiły bogactwo Kościoła i nawoływały do ubóstwa apostolskiego, oraz herezje wyrosłe z ruchów o szerszym zasięgu, jak beginki czy begardzi albo bracia wolnego ducha.
Beginki i begardzi byli to pobożni świeccy, żyjący w ubóstwie z pracy rąk w małych domkach, tworzących beginaże wokół kaplicy lub kościoła. Kościół bardzo szybko zarzucił im zbyt dowolną interpretację Pisma Świętego, czytanego w językach narodowych, głoszenie swoistego kwietyzmu, zaniedbywanie sakramentów i medytacje kleru. Zgromadzenia te były bardzo rozpowszechnione przede wszystkim we Flandrii i w Niemczech. Inkwizytorzy zaczęli je prześladować pod koniec XIII w., a sobór w Viennie (1311 r.) formalnie potępił je jako heretyckie.
Bracia wolnego ducha oraz inne analogiczne grupy zapowiadali mistykę XIV w., skłonność do panteizmu i mistycznego zjednoczenia w Bogu. Głosili oni devotio moderna, potrzebę nowej nabożno- ści. Często mylono ich z beginkami i begardami.
O ile nowe i dawne herezje około 1300 r. potwierdziły, że Kościół nie doprowadził reformy do końca i że wiele potrzeb duchowych nie zostało zaspokojonych, to jednak rozważania o trzynastowiecznym Kościele należy zakończyć akordem triumfu.
W 1300 r. papież Bonifacy VIII po raz pierwszy zgromadził w Rzymie cały chrześcijański świat na jubileuszowych obchodach. Ta wielka millenarystyczna uroczystość, która kanalizowała w łonie ortodoksji tendencje apokaliptyczne, tak żywe w tej epoce, oznaczała wówczas triumf monarchii pontyfikalnej, triumf zachowanej jedności chrześcijańskiej, nabożności zarazem tradycyjnej, jak i odnowionej, dla której punktem dojścia był Rzym, nawet jeśli nie stamtąd brała początek.
7 - Apogeum...
5. Gotycki wdzięk: uśmiechnięty anioł z Reims. Rzeźba gotycka dąży do ukazania poprzez formę zewnętrzną wewnętrznego piękna i wyrafinowanej radości; na przykład „piękny Bóg" z Amiens czy „uśmiechnięte anioły" z katedry w Reims. Jest ich bowiem kilka: robotnicy mylili się przy rozmieszczaniu niektórych rzeźb z fasady, jednak oznakowania, poczynione przez rzeźbiarzy, pozwoliły odnaleźć ich właściwe miejsce. „Prawdziwy" uśmiechnięty anioł to ten, który powinien był się znaleźć naprzeciwko Marii Dziewicy w scenie Zwiastowania.
Wiek XIII, stulecie dobrej organizacji, w dziedzinie intelektualnej i artystycznej także był wiekiem porządku.
Zjawiskiem dominującym w historii kultury umysłowej tego okresu stał się rozwój uniwersytetów i prawie całkowita wyłączność, jaką sobie zapewniły w dziedzinie poszukiwań intelektualnych oraz nauczania. Aby zrozumieć to zjawisko, wystarczy przypomnieć, że były one korporacjami (taki jest zresztą dokładny sens słowa universita$)> które, podobnie jak inne grupy zawodowe, zdobyły faktycznie i prawnie status monopoli. Uniwersytety miały swoje przywileje korporacyjne: autonomię prawną (sądy nad członkami uniwersytetów w przypadku wykroczenia czy zbrodni leżały w kompetencji rektora, głowy uniwersytetu), prawo do strajków i secesji (na przykład paryscy wykładowcy i studenci w 1229 r. przenosili się do Orleanu), monopol przedstawiania kandydatów na wysokie stanowiska uniwersyteckie. Każdy uniwersytet szybko uzyskał własną pieczęć, symbol swojej „wolności". Uniwersytety miały także swoje statuty, określające ich strukturę. Podstawowy podział uniwersytecki przewidywał maksymalnie pięć fakultetów: sztuki (to znaczy sztuki wyzwolone - formacja podstawowa), teologia, medycyna, dekrety, czyli prawo kanoniczne, prawo cywilne. Statuty określały ponadto programy nauczania, kalendarz roku uniwersyteckiego, rodzaje egzaminów. Podstawowym egzaminem był „licencjat" (licentia docendi, „zezwolenie na nauczanie"), który pozwalał przejść od statusu studenta do statusu wykładowcy. Studia trwały długo, lecz niewielu studentów wychodziło poza fakultet sztuk, a nawet tam niewielu „artystów" dochodziło do końca,
czyli do „doktoratu". Normalnie ukończenie fakultetu sztuk wymagało sześciu lat studiów, ukończenie prawa i medycyny kolejnych sześciu lat. W przypadku teologii statuty paryskie z 1215 r. wymagały ośmiu lat studiów i ukończenia minimum trzydziestu pięciu lat do otrzymania tytułu doktora. Uniwersytety zaludniała więc mniejszość, elita intelektualna i społeczna. Poczynając od studentów, członkowie uniwersytetów w mniejszym lub większym stopniu korzystali z przywilejów korporacyjnych - i nie tylko w dziedzinie ochrony. O ile w Paryżu korporacją uniwersytecką zarządzali wykładowcy, o tyle w Bolonii wykładowcy nawet nie wchodzili w jej skład (tworzyli kolegium doktorów), a uniwersytet tworzyli studenci, kierując nim. W szkołach zakonnych czy biskupich we wcześniejszych stuleciach Biblia stanowiła podstawę nauczania, praktycznie utożsamiając się z lectio divina, lekturą, komentarzem i rozważaniem sacra pagina> Pisma Świętego, natomiast na uniwersytetach Biblia odgrywała rolę zasadniczą wyłącznie na fakultetach teologicznych, na których wyjaśniano ją przez cztery lata. Słowo pisane dominowało przez całe uniwersyteckie curriculum: księgi stanowiły podstawę, a wykładowcy i studenci musieli wyposażyć się w podręczniki programowe. Dekret Gracjana i uzupełnienia do niego na wydziale prawa kanonicznego, Pandectes i Kodeks na wydziale prawa cywilnego, zbiór tekstów Hipokratesa i Galena na wydziale medycznym, Sentencje Piotra Lombarda i Historia scho- lastyczna Piotra le Mangeura na wydziale teologii składały się tylko na zestaw tekstów podstawowych. Nauczanie uniwersyteckie było przede wszystkim nauczaniem książkowym, z czego wynikały charakterystyczne dla niego konsekwencje, materialne i intelektualne.
Geografia uniwersytetów
Po bolońskim powstały inne uniwersytety: paryski, który otrzymał swoje pierwsze przywileje od papieża Celestyna III w 1174 r. i od króla Filipa Augusta w 1200 r., a następnie swoje pierwsze statuty w 1215 r. oraz swoją „kartę" na mocy bulli Parens scientiarum od Grzegorza IX w 1231 r.; oksfordzki (założony w 1170 r.), którego pierwsze znane przywileje datują się z 1214 r., i Cambridge, powstały przez odłączenie się od uniwersytetu oksfordzkiego w 1209 r.; padewski, powstały na skutek secesji bolońskiej w 1222 n; neapolitański, twór państwowy Fryderyka II w 1224 r.; Tuluzy, założony w 1229 r. na mocy jednego z artykułów traktatu paryskiego jako uniwersytet kształcący teologów zdolnych zwalczać kataryzm; koimbryjski, który po długiej rywalizacji z Lizboną o siedzibę pierwszego uniwersytetu portugalskiego odniósł oficjalne zwycięstwo dopiero w 1288 r. Po porażce uniwersytetu w Palencii Alfons IX założył w 1220 r. uniwersytet w Salamance, jednak w 1254 r. papież Aleksander IV i król Alfons X zmuszeni byli zakładać go ponownie; uniwersytet w Montpellier, gdzie wydział medycyny przyjął rolę wiodącą, i którego statuty zostały potwierdzone w 1239 r. Jednak studia kurii papieskiej w Rzymie lub dominikańskie, na przykład studium w Kolonii, można było uważać za uniwersytety, które posiadały klientelę szczególną.
Uniwersytety ugruntowywały i stabilizowały (chociaż wykładowcy i studenci wciąż jeszcze przemieszczali się z jednego uniwersytetu na drugi) ruch uczelniany, tak wędrowny i spontaniczny w XII w. Członkom uniwersytetów, a więc ludziom związanym ze specjalistycznymi dyscyplinami zawodowymi, stwarzało to problemy delikatnej natury - między innymi problem zatrudnienia i utrzymania. Dwunastowieczne debaty, potwierdzone przez sobory laterańskie w latach 1179-1215, przypomniały i ogłosiły zasadę darmowości nauczania. Z czego więc żyć? Pracownicy uniwersyteccy w XIII w. zwrócili uwagę, że zasługują na sprawiedliwe wynagrodzenie - nie jako sprzedawcy nauki (nauka, jako należąca wyłącznie do Boga, nie może podlegać sprzedaży), lecz jako ludzie wykonujący pracę. Tak więc, w imię pracy, w ramach rozwoju miast i niesionego przezeń nowego porządku wartości, pracownicy uniwersyteccy i kupcy równolegle uzyskali prawo do zysków. Jednak dochód pracowników uniwersyteckich, którzy wywodzili się z kleru, pochodził albo z pensji, wypłacanej przez władze publiczne, albo z prebend i beneficjów przyznawanych przez Kościół.
Tak więc w XIII w. utworzyli oni „inteligencję", której znaczna część, jako wysoko postawieni urzędnicy, zasiliła szeregi Kościoła i władz publicznych, elity intelektualnej kojarzonej z władzą, w dużej mierze przyczyniającej się do okrzepnięcia i ustalenia równowagi XIII w.
Książki nie były jedynym narzędziem pracy wykładowców uniwersyteckich. Opierając się na „autorytecie", który wykładowcy uniwersyteccy reprezentowali, lecz często bardzo niezależnie, rozwijała się metoda, będąca ich podstawowym narzędziem naukowym: scholastyka. Rozumowanie scholastyczne przechodziło przez cztery etapy: pierwszym była lektura tekstu (.lecńo), lecz etap ten bardzo szybko zawęził się tak wyraźnie, że wkrótce zanikł; etap drugi - podanie w wątpliwość problemu (gtiaestio), pierwotnie zasygnalizowanego przez lekturę; dyskusja nad tym problemem (dis- putatio) stanowiła punkt centralny procesu, zasadnicze postępowanie trzeciego etapu; wreszcie następowało rozwiązanie (determina- ńo\ które było decyzją intelektualną. W ten sposób intelektualista, uprawiający scholastykę, nie był już tylko zwykłym egzegetą, lecz twórcą problemu, który wymagał jego refleksji, pobudzał myślenie i prowadził go do zajęcia stanowiska.
Ćwiczenia te, pomimo profesjonalnej i umysłowej organizacji, która wytyczała ich tok, nie wykluczały spontaniczności, zaskoczenia, improwizacji. Dwa razy do roku każdy wykładowca miał obowiązek rozważać problem postawiony wszystko jedno przez kogo i na dowolny temat (de quodlibet ad voluntatetn cujuslibet). Oczywiście, podczas tych dysput typu „ąuodlibet", bezwzględna dowolność nie mogła istnieć ani w doborze tematów, ani w sposobie ich traktowania. Jednak spory te, prowadzone w stuleciu tak doskonale zorganizowanym, w ramach już świetnie uregulowanego mechanizmu pracy uniwersyteckiej, zachowywały coś z rozmachu i wyobraźni wieku poprzedniego. Słowo wciąż odgrywało ważną rolę, pamięć zaczęła spełniać nowe funkcje.
Encyklopedie i summy
Jednak duch porządku wziął górę nad wszystkim. Ukoronowaniem uniwersyteckiej refleksji i twórczości okazały się obszerne dzieła całościowe. Pod wpływem ducha organizacji o charakterze raczej zewnętrznym, analitycznym, klasyfikującym powstawały encyklopedie, Zwierciadło świata dominikanina Wincentego z Beauvais (zmarłego w 1264 r.)> składające się ze Zwierciadła doktrynalnego, Zwierciadła historycznego i Zwierciadła natury (do którego jakiś anonim, na początku XIV w., miał dodać Zwierciadło moralne), Księga o właściwościach rzeczy (De proprietatibus rerum) Bartłomieja Anglika (ok. 1250 r.). De natura rerum Tomasza z Cantimpre (około 1228-1244), niektóre traktaty Alberta Wielkiego (O zwierzętach,, O roślinności i roślinach). Kiedy jednak dzieło ożywiał duch syntezy, wówczas powstawały dobitnie wyartykułowane zbiory doktrynalne, summy, zwane wówczas katedrami scholastyki: Summa aurea Wilhelma z Auxerre (około 1220 r.), Summa de bono kanclerza Filipa (około 1230 r.), Summa de mrtibus et vińis et Magisterium divinale Wilhelma z Owernii, pierwszego wielkiego myśliciela XIII w. (między 1223 a 1240 r.), Summa de creaturis Alberta Wielkiego (1240-1243), Summa universae tkeologiae ze szkoły franciszkańskiej Aleksandra z Hales (około 1245 r.), Summa de anima Jana z La Rochelle (około 1245 r.) i wreszcie najbardziej monumentalne konstrukcje stulecia: niedokończona Summa teologiczna świętego Tomasza z Akwinu (1266-1274), Opus majus Rogera Bacona (1265-1268), oraz, również niedokończona, Summa teologiczna Alberta Wielkiego (w latach 1270-1280).
W programie wydziału sztuk starożytne traktaty nabierały coraz większego znaczenia (pomimo częściowych i czasowych zakazów, mniej lub bardziej przestrzeganych, jak np. w Paryżu, w 1210 r.): były to dzieła Arystotelesa, spośród których, obok tych poświęconych logice, sławę zyskały również Metafizyka, Etyka, księgi fizyki. W drugiej połowie stulecia przekłady flamandzkiego dominikanina, Wilhelma z Moerbeke (1260-1285), który pracował przede wszystkim dla Tomasza z Akwinu, nareszcie dostarczyły wykładowcom zachodnich uniwersytetów Arystotelesa autentycznego, w dokładnym tłumaczeniu i wolnego od zniekształceń jego komentatorów.
Arystoteles dopomógł intelektualistom XIII w. we właściwym użytkowaniu rozumu, był on w najwyższym stopniu „Filozofem". Zdaniem Arystotelesa, a po nim na przykład w opinii Tomasza z Akwinu - w łonie rzeczywistości pos trzegalnej znaj duje się element nadzmysłowy, „forma", który aktywna inteligencja ludzka, „intelekt działający", powinna uchwycić. Rozum ten nie wyklucza jednak wiary, lecz do niej prowadzi i ją postuluje, zgodnie z formułą świętego Anzelma; fides ąuaerens intellectum, „wiara poszukująca rozumu", która pragnie wypełnić się w świetle. Według wyrażenia świętego Tomasza rozum teologiczny jest „rozumem oświeconym przez wiarę" (irańofide illustrata)> gdyż „łaska nie powoduje zaniku natury, lecz ją uzupełnia". Postępując inaczej i w atmosferze bardziej „mistycznej", lecz w wyniku zbieżnego poszukiwania, wykładowcy franciszkańscy podtrzymywali pogląd o „Bożym oświeceniu": Boże światło nagle oświeca ludzką inteligencję.
Nie sposób wymienić tutaj wszystkich teologów trzynastowiecznego oświecenia, a nawet, w odniesieniu do najwybitniejszych, nakreślić coś więcej poza główną linią ich postępowania.
Wielcy teologowie
Pośród może nie najwybitniejszych, lecz niewątpliwie tych, których wpływ na narzędzia pracy umysłowej epoki okazał się najsilniejszy, należy wymienić Portugalczyka Piotra „Hiszpana", który został papieżem i zmarł w 1227 r. (Jan XXI). Jego Summulae logi- cales stały się podręcznikiem logiki wszystkich uniwersytetów i wszystkich wykładowców uniwersyteckich. Można nazwać go Stuartem Millem XIII wieku.
Święty Bonawentura, Włoch (1221-1274), po ukończeniu wydziału sztuk na uniwersytecie paryskim (1236-1243) wstąpił do franciszkanów i, kontynuując studia, wykładał teologię i nauczał w Paryżu w latach 1248-1255. W 1257 r. został wybrany na generała swego zakonu. Pozostawił po sobie znaczące i obszerne dzieło. Być może najbardziej charakterystyczna dla jego twórczości była Droga duszy do Boga (Itinerarium mentis in Deum, to znaczy doprowadzająca aż do Boga), napisana w 1259 r. na górze Alverne, tej samej, na której święty Franciszek otrzymał stygmaty. O pracy tej, o inspiracji bardziej platońskiej niż arystotelesowskiej (na tyle, na ile święty Bonawentura inspirował się „filozofami", gdyż w rzeczywistości postępował śladem wcześniejszej tradycji mistycznej, spe- kulatywnej i duchowej), można powiedzieć, że jest „dziełem franciszkanina, który, bardzo dowolnie, ponownie napisał Ucztę". Sześć szczebli prowadzi do Boga, równocześnie przez rozumowanie i dia- lektykę, oraz przez ascezę duchową: „Jest ona doskonałym połączeniem scholastyki i mistycyzmu".
Olbrzymie dzieło Alberta Wielkiego (1206-1280) wciąż jeszcze jest za mało znane, by móc określić jego główną inspirację. Jednak ten encyklopedysta, który interesował się wszystkim i najwyraźniej zaczerpnął, co najlepsze, od wszystkich po kolei (od Arystotelesa, Platona, Augustyna, Dionizego do Arabów), jawił się jako umysł bogatszy i bardziej otwarty niż doskonale zorganizowany. Jednak zbadał wiele dróg, a formacja scholastyczna zaszczepiła mu upodobanie do dokładności, w której widział tajemnicę dobrej filozofii, zbudowanej na bazie ścisłego słownictwa: „Platon miał złą metodę przedstawiania - pisał Bonawentura. - Wszystko u niego jest przenośne, jego nauczanie ma charakter metaforyczny, a pod słowa podkłada on sens inny od ich sensu rzeczywistego, na przykład gdy mówi, że dusza jest kołem". Po wstąpieniu do dominikanów w 1223 r. wykładał na uniwersytecie w Paryżu (1240-1248), gdzie uczniem jego był święty Tomasz z Akwinu, lecz przede wszystkim w studium kaznodziejów w Kolonii. Zmarły dopiero w 1280 r., miał okazję poznać większość nurtów intelektualnych swego stulecia, a te doświadczenia jeszcze wzbogaciły jego złożoną myśl.
Tomasz z Akwinu (1224—1274), urodzony w dobrej rodzinie szlacheckiej w Królestwie Neapolu, swoją formację intelektualną odebrał najpierw na Monte Cassino, a następnie na wydziale sztuk uniwersytetu w Neapolu, dominikański habit przywdział w 1243 lub 1244 r., uczęszczał na wykłady na uniwersytecie paryskim, a następnie w studium w Kolonii, wrócił do Paryża, by tam otrzymać magisterium z teologii w 1257 r., i przez resztę życia wykładał: w Paryżu w latach 1257-1259, w kurii papieskiej w latach 1259-1269, i ponownie w Paryżu w latach 1269-1272, a wreszcie w Neapolu, od 1272 do 1274 r. Dzieło jego zostało podzielone na pięć kategorii: komentarze biblijne, komentarze filozoficzne i teologiczne, dysputy i kwestie typu ąuodlibet, niewielkie dzieła o różnej tematyce i dwie summy: Summa przeciwko poganom (1259-1264) oraz Summa teologiczna (1266-1274).
Święty Tomasz z Akwinu uosabia najbardziej systematyczne i najgłębsze aspekty średniowiecznej scholastyki. Teolog ten lepiej niż większość średniowiecznych myślicieli jawi się jako wielki filozof, prawdopodobnie dlatego, że jego teologia była tak silnie przesiąknięta rozumem, iż wiara wyraża w jego dziele „swoją moc promowania autonomii racjonalnych". Nikt nie potrafił lepiej niż on równocześnie rozróżnić i złączyć tego, co powinno być rozróżnione i połączone. Metoda scholastyczna znalazła w jego dziele podstawę nie tylko intelektualną, lecz także metafizyczną.
Ta sama zdolność przekształcania umożliwiła mu prawie doskonałe chrześcijańskie przeobrażenie filozofii Arystotelesa, podczas gdy jego współcześni zdołali jedynie przenieść do chrześcijaństwa arystotelesowskie membra disjecta lub wpadali w pułapki heretyckie czy pogańskie, za co Robert Grosseteste piętnował ich, potępiając „nowoczesnych, którzy, powodowani zaślepieniem czy dziwną zarozumiałością, usiłują za wszelką cenę zrobić katolika z heretyckiego Arystotelesa. Oby tylko nie pomylili się i, chcąc zrobić z Arystotelesa katolika, sami nie stali się heretykami". Współcześni świętego Tomasza często musieli go mylić z tymi arystotelesowski- mi „wykolejeńcami" XIII wieku, zwanymi „łacińskimi awerroista- mi", o których będzie jeszcze mowa.
Uderzała ich bowiem przede wszystkim jego specyficzna nowość. Biograf świętego Tomasza, Wilhelm z Tocco, pisał: „Brat Tomasz stawiał w swoim wykładzie nowe problemy, odkrywał nowe metody, stosował nową sieć dowodów!". Być może najbardziej dezorientowało ich to, że święty Tomasz, według określenia E Chenu, domagał się „skuteczności materii, zarówno w metafizyce wszechświata, jak i w psychologii człowieka oraz w ewolucji społeczeństwa". Dusza odłączona od ciała nie jest osobą, osobowość człowieka „nie powstaje wyłącznie poprzez przejawy umysłu". Człowiek stanowi jedno, i święty Tomasz odrzucał „rozdział między rozumem «wyższym», przypisywanym «mądrości», a rozumem «niż- szym», poświęconym «nauce»".
Siger z Brabancji (ok. 1240 - ok. 1284) należał do tej grupy doktorów świeckich, którym przyczepiono etykietkę awerroistów, i którzy, usiłując zdefiniować filozofię niezależną od teologii, stali się podejrzani dla ortodoksów. Powrócimy do nich w następnym rozdziale. Jednak Siger, potępiony, prześladowany, wygnany, pozo- siał w pamięci swoich współczesnych i pokolenia końca wieku jako umysł równie potężny, jak te najwybitniejsze, Dante umieścił go w trylogii „świateł" stulecia: Bonawentura, Tomasz z Akwinu i Siger:
Essa e la luce eterna di Sigieri Che, leggendo nel vico degli stratni SiUogizzó inoidioń veri.
To jest wieczyste światło Sigerowe Co nauczając w Słomianej ulicy, Głosił budzące zawiść prawdy nowe.
(»Rajn> X, 136-138, tłum. Edward Porębowicz)
Franciszkanin Roger Bacon (ok, 1210-1292), oksfordczyk i pa- ryżanin, który jednak bynajmniej nie darzył sympatią większości swoich paryskich kolegów i który nie potrafił znaleźć wspólnego języka z autorytetami kościelnymi i swoimi zwierzchnikami, był ciekawą postacią. Tradycjonalista, który ściśle podporządkował nauki teologii, odznaczał się śmiałością i bogatą wyobraźnią. Przywiązując duże znaczenie do nauk przyrodniczych jako etapu na drodze do prawdy, stworzył wizję przyszłego chrześcijaństwa, w którym wyobraźnia naukowców mogłaby stworzyć liczne maszyny: niegasnące lampy, okręty i pojazdy samojeżdżące, machiny latające, łodzie podwodne... Przede wszystkim wzbogacił argumentację dialektyczną inną metodą poznawczą: doświadczeniem, oraz jako pierwszy zastosował określenie: „nauka eksperymentalna".
Wraz z Rogerem Baconem, w sumie bardziej teologiem i ideologiem niż naukowcem, nastąpiło jednak odkrycie XIII-wiecznej myśli nakierowanej na to, co nazywamy naukami. O ile Paryż był głównym ośrodkiem teologii, o tyle Oksford był centrum naukowym, Wybitną postacią, związaną z tą uczelnią, był Robert Grosse- teste (1175-1253), wykładowca, a następnie kanclerz Oksfordu, biskup Lincoln. Grosseteste także zamierzał być teologiem, a nauka stanowiła dla niego jedynie dojście do wiedzy teologicznej, w której przyjął postawę tradycyjną. Jednak jego metoda i prace naukowe miały pierwszorzędną wagę. Podkreślał znaczenie kierunku, który miał być jedną z podstawowych orientacji stulecia: matematyki, podstawy wszech nauk: „Istnieje najwyższa użyteczność w rozważaniu linii, kątów i figur; bez tego nie sposób poznać filozofii natury". Bacon, który był jego uczniem, powiedział później: „Każda nauka domaga się matematyki", a święty Bonawentura poparł go, choć w duchu bardziej tradycyjnym, neopitagorejskim: „Piękno jest niczym innym, jak równaniem liczb". Grosseteste połączył matematykę z metodą eksperymentalną, torując w ten sposób drogę wielu naukowcom, Baconowi i Piotrowi z Maricourt, wykładowcy paryskiemu, którego Bacon nazywał „mistrzem eksperymentu", i który w 1269 r. napisał Traktat o magnesie (Epistoła de magnete\ później uznawany za dzieło klasyczne.
Do upodobań eksperymentalnych należało jeszcze dołączyć upodobanie do obserwacji, które z dziedziny traktatów eksperymentalnych przeniosło się na sztukę. Jako charakterystyczny przykład mogły tu posłużyć piękne rękopisy, ozdobione miniaturami,De arte venandi cum avibus, traktat o sokolnictwie, autorstwa Fryderyka II: baśniowe ptaki z romańskiego zbioru bajek o zwierzętach przemieniły się w ptaki rzeczywiste, wyrysowane w całej swej dostrzegalnej prawdziwości.
Matematyka i doświadczenie spotkały się, by ożywić poszukiwania w dziedzinie, która szczególnie pociągała naukowców trzynastego stulecia: w dziedzinie optyki. Robert Grosseteste, obserwując tęczę, zwrócił uwagę na zjawisko załamania światła. Roger Bacon, którego pchała naprzód jego szalona wyobraźnia, w nieskończoność oddawał się badaniu lustra i soczewek. Polak o nazwisku Witelon (urodzony około 1230 r.) stworzył teorię optyki, a Niemiec, Dietrich z Freiberga (zmarły w 1311 r.), także pod wpływem obserwacji tęczy oraz w wyniku śmiałych doświadczeń ze szklanymi balonami, wypełnionymi wodą, a także z kulami kryształowymi, studiował zjawisko widma światła i jego barw. Pod koniec stulecia
pojawiły się pierwsze lunety.
✓
Światło sztuki gotyckiej
W dziedzinie naukowej wiek XIII był wiekiem światła. To samo można powiedzieć o sztuce. Oświecać - oto. czym zdawał się główny cel trzynastowiecznego gotyku. Rozświetlenie fizyczne i oświecenie duchowe powinny iu występować wspólnie, jak w odniesieniu do witraży powiedział Wilhelm Durand w swoim Rańonale: „Okna witrażowe są pismem bożym, rzucającym jasność prawdziwego słońca, to znaczy Boga, na kościół, to znaczy w serca wiernych, oświecając je".
Dane techniczne klasycznej architektury gotyckiej, które, według wzoru katedry w Chartres, wyznaczył Henryk Focillon, zmierzają ku maksymalnemu skupieniu światła: „Zamiast sklepienia sześciodzielnego - sklepienie na planie wydłużonego prostokąta, które zapewnia jedność w rozłożeniu części, gdyż w taki sposób przęsło nawy bocznej odpowiada przęsłu nawy głównej; podpora pomyślana jako system, którego człony, zależnie od funkcji, będą wznosiły się piętrowo od ziemi aż po sklepienie; łuk przyporowy, pomyślany i skomponowany nie jako wzmocnienie, lecz jako element konieczny; empora zredukowana na rzecz naw bocznych; niemal cała ściana między filarami i pod żebrowaniem, a nad trifo- rium, zajęta przez wysokie okna, dzięki czemu oświetlenie zapewniają już nie otwory wąskie i cofnięte, lecz, poza oknami naw bocznych, także olbrzymie otwory okienne, które czerpią światło prosto z nieba".
Nowe rozwiązania zostały przyjęte w Chartres między rokiem 1194, rokiem początku budowy, podjętej na skutek pożaru, który zniszczył katedrę romańską (z wyjątkiem królewskiego portalu) a rokiem 1220, kiedy budowla została ukończona w stanie surowym i do 1260 r. czekała na konsekrację w obecności świętego Ludwika. Wielką innowację stanowiła zarówno rezygnacja z empory, jak i wzniesienie trzypiętrowej nawy wraz z ciągłym pasem triforyjnym i wysokimi oknami, które zyskały wielką popularność w architekturze, Sklepienia wznosiły się na wysokość 37 metrów (30 m w przypadku katedry Notre-Dame w Paryżu). Konstrukcja łuków przyporowych robiła bardzo wielkie wrażenie.
Katedra w Reims była dziełem czterech architektów, których nazwiska zostały wpisane w labirynt, zburzony w 1779 r. Największe zasługi położył na tym polu najprawdopodobniej Jan z Orbais, który pracował przy budowie w latach 1211-1228. Koronacje królów Ludwika VIII (1223 r.) i świętego Ludwika (1226 r.) z pewnością odbywały się w prezbiterium, ukończonym wraz z transeptem w 1241 r. W Reims doprowadzono do doskonałości wzorzec zapoczątkowany w Chartres. Harmonia proporcji katedry (długość wnętrza: 139 metrów; szerokość nawy głównej: 14,65 metrów; szerokość naw bocznych: 7,75 metrów; szerokość wnętrza transeptu: 49,5 metra; wysokość nawy głównej: 38 metrów; wysokość naw bocznych: 16,5 metra), doskonała równowaga siły i lekkości („okno, zajmujące całą wolną przestrzeń, jaka została między filarami, zostało ograniczone do rysunku kamiennej siatki, całkowicie ażurowej", Hans Reinhardt), elegancja okna katedry, składającego się z dwóch łuków gotyckich podwyższonych, zwieńczonych sześcio- płatkową rozetą - przyjętą następnie na całym Zachodzie - czyniły z niej arcydzieło klasycznego gotyku.
Pożar (w 1218 r.) strawił również romańską katedrę w Amiens i jej labirynt, w który wpisane było nazwisko jej głównego architekta, Roberta z Luzarches. Konstrukcja została tu zorientowana z zachodu na wschód, od fasady i nawy głównej (ukończonych w 1236 r.) po transept i prezbiterium (ukończone w 1269 r.). Śmiałość, dążenie do wielkości, graniczyły tu z gigantyzmem: wielkie, osiemnastometrowe arkady, triforium łączące arkady z trójliśćmi, oparte nie na ścianie, lecz na „szeregu oszklonych okien" o wysokości 12 metrów, nawa główna szeroka na 15 metrów i wysoka na 42 metry. Rozmach zaznaczył się również w budowie absydy, wraz z rozciągnięciem kaplicy osiowej, o wiele głębszej niż inne i dodatkowo podwyższonej koronką łuków przyporowych oraz wimperg.
Jednak sławna linia katedry Chartres nie jako jedyna reprezentowała gotyk w jego XIII-wiecznej doskonałości.
Katedra w Bourges, której budowa została rozpoczęta około 1190 r., której prezbiterium ukończono około 1220 r., a nawę główną - około 1270 r., wyrażała tradycję XII w. poprzez sklepienie swej szerokiej krypty, filary nawy, poprzez swoją strukturę wielu kondygnacji, które przypominają przede wszystkim paryską Notre-Dame. Wielką innowacją, jaką w niej wprowadzono, było pięć spiętrzonych naw na planie typu ciągłego, bez transeptu. W katedrze w Bourges zasada „złudzenia optycznego" architektury gotyckiej, które łączy wiele kościołów w jeden, znalazła w pełni zastosowanie,
Z katedrą w Bourges zdaje się związane prezbiterium katedry w Le Mans (1217-1273), którego rozbudowany ambit otacza las łuków przyporowych, oraz katedry w Coutances (między 1218-1274), którego kompozytowa i harmonijna całość, zwieńczona olbrzymią wieżą latarnianą przy skrzyżowaniu transeptu z nawą główną, świadczy o złożoności geniuszu gotyckiego.
Zrodzony w Ile-de-France, gotyk rozpowszechnił się w całym chrześcijańskim świecie: aż po Uppsalę, gdzie w 1287 r. Stefan z Bonneuil objął kierownictwo budowy katedry; na Węgrzech, gdzie Villard z Honnecourt być może był niezidentyfikowanym architektem katedry w Cassowie, odtwarzając plan opactwa Saint-Yve- da w Braine; na Cyprze, gdzie katedra w Nikozji jest żywym obrazem kościoła z Ile-de-France, a katedra w Famaguście - kościoła z Szampanii.
O ile niektóre z tych katedr są pozbawionymi geniuszu na- śladownictwami, jak katedra w Toledo, ciężka kopia katedry w Bourges, o tyle inne wyrażają moc twórczą swoich autorów, na przykład Jana Deschamp (zmarłego w 129S r.), architekta katedr w Clermont i w Limoges oraz prezbiterium katedry w Narbonne, albo mistrza Gerarda, Francuza lub Niemca, który, po ukończeniu pracy na placu budowy w Amiens, w 1248 r. rozpoczął budowę prezbiterium katedry w Kolonii.
Jeszcze inni wykazali, jak dalece duch gotyku potrafi sprzymierzyć się z regionalnymi i narodowymi tradycjami, W południowej Francji i w Katalonii rozpowszechniły się, wyrosłe na gruncie starożytnych rozwiązań, kościoły o jednej nawie lub nawie podwójnej (których najdoskonalszym przykładem są kościoły dominikanów w Tuluzie i w Angers) oraz kościoły ufortyfikowane, na przykład katedra Świętej Cecylii w Albi, której budowę rozpoczęto w 1282 r. i która zasłynęła jako dzieło zadziwiające i wyjątkowe.
113
W Niemczech utrwaliły się plany wyrosłe z rozwiązań epoki romańskiej, a także othońskiej i karolińskiej: plany oparte na kształcie dziesięciobocznej rotundy w katedrze Świętego Gereona w Kolonii (1209-1277), plan trefla katedry Świętej Elżbiety w Marburgu (1235-1283), plan o podwójnej absydzie katedry w Bamber- gu, której budowa, rozpoczęta w XIII w., stopniowo ewoluowała od stylu romańskiego ku gotykowi. W Limburg-an-der-Lahn (kościół konsekrowany w 1235 r.) styl romański połączył się z XII-wiecz- nym stylem gotyckim z Laonu. Kościół Matki Bożej w Trewirze
8 - Apogeum.,.
(Liebfrauenkirche, 1227-1243) łączył plan czterolistnej koniczyny z planem opactwa Saint-Yveda w Braine.
W Anglii early Englisk z końca XII w. i z pierwszej połowy XIII w, wyróżniał się swoim planem o prostokątnym obejściu i podwójnym transepcie, swoistymi tradycjami normandzkimi (wieża latar- niana, empora umożliwiająca swobodne przemieszczanie się), przewagą linii poziomych nad pionowymi i efektem nastawionym bardziej na wydłużenie w głąb niż wzwyż, dyskrecją łuków przyporowych przy jednoczesnej wybujałości sklepień, w których skrzyżowanie ostrołuków zdobione było żebrami w wyższej partii i pośrednimi żebrami, łączącymi końce żeber z narożnikami sklepienia. Arcydziełami early English są katedry w Lincoln (1192-1235), Sa- lisbury (budowana od 1220 r.), Wells (nawa z 1220-1239), kolegiata w Beverly (prezbiterium i transept wybudowane w latach 1197-1260).
Sztuka gotycka, sławna jako sztuka katedr, była również sztuką monastyczną. Cystersi w dalszym ciągu ją propagowali, zakony żebracze przyjęły ją, zachowując rozległość wymiarów odpowiadającą ich ambicjom apostolskim, lecz odrzucając zdobienia, niezgodne z ich wymaganiami prostoty. Wszędzie tam, gdzie mnisi wznosili konstrukcje, odwoływali się do nowej sztuki: „Cud" z Mont Saint- -Michel powstał w latach 1203-1228.
Gotyk, jako sztuka przede wszystkim religijna, wydał także arcydzieła sztuki świeckiej, aż po „katedry gospodarcze", czyli piwnice na wino i stodoły (na przykład stodoła w Vaulerent, należąca do cystersów z Ourscamp). Jako sztuka światła, gotyk przyjął się także w zamkach, które od swej ściśle wojskowej funkcji przechodziły do form łączących konieczność obrony z urokiem miejsc mieszkalnych: w zamkach bez baszty obronnej, o wielkich salach z łukowymi sklepieniami, na przykład Castel del Monte, wzniesiony na polecenie Fryderyka II w Apulii, będący jednym z arcydzieł tego stylu.
Tendencja do rozświetlania zrodziła w połowie stulecia gotyk zwany ^promienistym", w którym okna zajmowały całą ścianę, jak w Sainte Chapelle pałacu królewskiego w Paryżu (1243-1248), kiedy to skłonność do zachowywania pustej przestrzeni kazała zrezygnować z triforium, zostawiając jedynie dwa rzędy okien (prezbiterium kościoła Świętego Urbana w Troyes, 1263-1266), gdzie wreszcie wielkie rozety przebiły zachodnie i boczne ściany.
Oddzielenie architektury od rzeźby jest zabiegiem sztucznym przy przedstawianiu zabytków, na realizację których składają się wszystkie sztuki. Jednak świat posągów, zaludniających kościoły gotyckie i przyczyniających się do efektu ogólnego, zaczął żyć własnym życiem, a niezależność, jaką posągi zyskały w stosunku do kolumn, jest wyrazem autonomii rzeźby.
Jednak w tym przypadku - chociaż różnorodność sztuki gotyckiej nie powinna służyć udokumentowywaniu określonej tezy - dwie intencje zdawały się przyświecać rzeźbiarzom oraz ich kościelnym zwierzchnikom: oświecenie poprzez dogmat i oświecenie poprzez rozwój duchowy. Zamierzali oświecać poprzez nauczanie i poprzez styl. Za ich pośrednictwem humanizm gotycki zyskał wymiar dydaktyczny oraz uśmiech.
Funkcję nauczania pełnią na przykład boczne portale katedry w Chartres, na których ponadto uwidoczniła się moralizatorska i dydaktyczna tendencja stulecia. Portal północny, portal Dawnego Prawa i Oczekiwania, osiągającego punkt kulminacyjny w oczekiwaniu Maryi Dziewicy, stanowi swoistą encyklopedię wiedzy. Na portalu centralnym rozwinięty został temat typologiczny (Stary Testament zapowiadający Nowy Testament), który, poprzez patriarchów i proroków, przedstawia sceny od Melchizedeka do świętego Piotra. Drzwi z lewej strony niczym zwierciadło moralne odbijają panny roztropne i panny głupie, cnoty kardynalne i teologiczne, czternaście błogosławieństw duszy, dialog życia aktywnego i życia kontemplacyjnego. Na drzwiach z prawej strony uhonorowane zostały praca i sztuki - mechaniczne i wyzwolone. Znalazła tu również wyraz nowa klasyfikacja nauk: obok medycyny, geometrii, filozofii, muzyki figuruje malarstwo, rolnictwo, metalurgia. Na portalu południowym, poświęconym Nowemu Prawu i wypełnieniu obietnicy, pośrodku Chrystus na tronie sprawuje sąd (cnoty i wady pojawiają się w medalionach), z wyznawcami po prawej i męczennikami po lewej stronie.
Urok stylu gotyckiego
Styl można podziwiać z powagą, z uśmiechem, w równowadze między formą zewnętrzną a wrażeniem wewnętrznym, którą tradycyjnie określa się epitetem „piękna" i której doskonałym przykładem jest Piękny Bóg w Amiens. Powaga posągów w Wells i w Strasburgu, gdzie Kościół i Synagoga oraz panny roztropne i głupie prowadzą ze sobą dialog, uśmiech aniołów w Reims, wymien- ność męskiej powagi i niewieściego wdzięku postaci świeckich i sakralnych w Bambergu i w Naumburgu. Jeśli jakiś warsztat mógłby streścić ewoluowanie rzeźby gotyckiej ku coraz większemu wdziękowi, a nawet już manieryzmowi i pretensjonalności, to niewątpliwie było nim Reims. Jednak w swoim najważniejszym okresie rzeźba w Reims odnalazła - czy było to, czy też nie, bezpośrednie naśladownictwo - siłę i monumentalność starożytnego rzeźbiarstwa. Nie można wykluczyć, że szampańskie place budowy uległy inspiracji nawiązujących do antyku rzeźbiarzy włoskich, którzy w Pizie i Sienie (ambony Mikołaja z Apulii, zwanego Pisano, z lat 1260 i 1266-1268), a następnie w Orneto i Florencji (Arnolfo di Gambio) łączyli sztukę gotycką ze sztuką prerenesansową.
Prymat postaci ludzkiej w rzeźbie gotyckiej nie powinien zepchnąć w niepamięć sukcesu, jaki, szczególnie na kapitelach, święciła rzeźba łącząca obserwację z talentem zdobniczym: realistyczny zielnik rozwinął się w kamieniu*
Podwójne oświecenie, które udało się zawrzeć w rzeźbie, można odnaleźć także w tej formie, która była najdoskonalszym wyrazem gotyckiego malarstwa - w witrażu. Ściany pozbawione swej nośnej funkcji pozostawiały mu szeroką przestrzeń. Witraż uczy, opowiada, opisuje: czasem jest to historia świętych w jakimś anegdotycznym szczególe, kiedy indziej, jak w Chartres - encyklopedia zawodów w swoim obrazowym realizmie. Obowiązujący mniej więcej od 1230 r. wymóg techniczny, nakazujący dzielić na kawałki wąskimi paskami okna, które zatraciły umiar w wielkości, sprzyjał zresztą temu dzieleniu na sceny, na wydarzenia. Jednak witraż również oświeca i przemienia. W tym przypadku rozwój optyki i chemii barw przysłużył się bezpośrednio estetyce artystów wykonujących witraże. O ile wprowadzenie tlenków manganu uprzywilejowało fioletowawe błękity, które stwarzały dominujące wrażenie powagi, jeśli nie smutku, właściwe kolorystycznej atmosferze gotyckich wnętrz w XIII w., o tyle realizowane różnymi sposobami rozjaśnienie za pomocą czerwieni przywracało im ciepłą świetlistość. Nawet jeśli fresk ustąpił miejsca witrażowi, to we Włoszech majstrowie i architekci dążyli do zachowania w XIII-wiecznych budowlach całych powierzchni ścian, na których tradycja malarstwa ściennego przetrwała. Wielką pracownią okazała się pod tym względem bazylika świętego Franciszka w Asyżu. Oba nałożone na siebie kościoły zostały zbudowane w latach 1228-1253. Do dekoracji ścian i sklepienia przez prawie całe stulecie zaangażowani byli prawie wszyscy wielcy malarze półwyspu. W latach 1280-1300 dało się tam zaobserwować decydującą ewolucję. Wraz z Cimabue tradycja bizantyjska skierowała się ku oryginalnej, „zachodniej" dramatyzacji. Wraz z Giottem zaczął obowiązywać nowy porządek, bardziej realistyczny i bardziej psychologiczny, nie tracąc nic z monumentalizmu.
Malarstwo gotyckie realizowało się wreszcie w miniaturze, która jednak, w sposób znaczący, pozostała dłużniczką witrażu. Naśladowała charakteryzujący go podział na części, wkomponowanie obrazów w rozczłonkowany kadr architektoniczny, jego chroma- tyzm. Biblie i psałterze nadawały się do tworzenia serii scen, będących równocześnie anegdotą i budującą lekcją. Biblie stały się w ten sposób bibliami „moralizującymi". Blanka Kastylijska i jej syn, święty Ludwik, swoimi licznymi zamówieniami wyrazili poparcie dla tej nowej metody. Jednak pracownie monastyczne na przestrzeni stulecia straciły swój monopol, a wkrótce także naczelne miejsce w realizowaniu rękopisów z miniaturami. Pracownie miejskie i świeckie wysunęły się na pierwszą pozycję, wspierane przez zamówienia miejskich dworów i uniwersytetów. Przede wszystkim Paryż, lecz także Bolonia, wysunęły się na czoło w tej dziedzinie.
Ten typ dzieł był związany z pojawieniem się nowej klienteli świeckiej, która domagała się podręczników nabożnych, różnych od ksiąg liturgicznych, stanowiących prawie wyłączną produkcję epoki romańskiej. Całą sztukę gotycką należy rozpatrywać w perspektywie nowych stosunków z nową społecznością bardziej wymagających właścicieli i „konsumentów", mniej biernych wobec dzieł sztuki. Fabliau, zachowane w rękopisie z 1284 r., Dwadzieścia dwie cechy wieśniaka, ukazuje wieśniaka, jednocześnie osłupiałego i drwiącego wobec posągów na fasadzie katedry Notre-Dame, który wykrzykuje: „A oto Pepin, a oto Karol Wielki", podczas gdy złodziejaszek, zachodząc od tyłu, odcina kiesę gapia*
Jednak nowi odbiorcy sztuki gotyckiej w dalszym ciągu domagali się od niej, by zapewniała także efekty wstrząsowe, na równi z nauką i budującym przykładem do naśladowania. Barbarzyńskie upodobanie do błyskotek zachowało się. „Proboszcz Lambrecht", stojący przed witrażami katedry w Strasburgu, zachwycał się, że odnalazł blask drogich kamieni:
Okna ze szkła błyszczały bogactwem odcieni,
Jakich nikt nigdzie nie widział;
Były to lśniące kryształy wartości niezrównanej.
Beryle i kryształy w szklanej oprawie
Tak pięknej, że gdy rankiem dotknął ich promień słońca,
Okna jaśniały trwałym blaskiem...
Gotyckie światło emanowało również z wyrafinowanych wyrobów złotniczych, wykorzystujących wszelkie formy gotyckiej architektury, by z nich wykrzesać iskrzące się sylwetki. Od relikwiarza Trzech Króli z katedry w Kolonii (ukończony w latach 1198- -1209) po koronę zwaną koroną świętego Henryka ze skarbca rezydencji w Monachium (około 1280 r.), przez wyroby mnicha złotnika, Hugona z Oignies, zachowane w skarbcu kościoła Matki Bożej w Namur (około 1220 r.) albo relikwiarz z kościoła Świętego Tauryna w Evreux (z lat 1240^1255), gotyckie złotnictwo oddawało w miniaturze, w drogocennym i błyszczącym tworzywie architekturę, która się zmanierowała, i której Filaret w XV w. postawił właśnie ten zarzut, że stała się architekturą złotniczą.
Od Minnesingerów po Boską Komedię
Literatura XIII w. wpisała się między promienny świt i promienny zmierzch. Świt wyznaczyli Minnesingerzy, a promiennym zmierzchem stała się Boska Komedia. O ile Minnesang (pieśń miłosna) około 1200 r. z odwagi moralnej czyniła ideał najwyższy (leit mit zuhten getragen, według określenia Reinmara), o tyle u Heinricha von Morungena (w latach 1190-1222), Reinmara (zmarłego około 1219 r.), Wolframa von Eschenbacha (ok. 1170 - ok. 1220) i Waltera von der Vogelweida (ok. 1170-1230) pozostała skąpana w majowym świetle i słońcu. Zima była czasem nielubianym, który, prześladując światło i barwę, „czynił wszystko bladym i szarym".
Niech jak najszybciej nastanie lato (wiosna Minnesingerów była w sumie równoznaczna z latem, gdyż gotycka wrażliwość niewielką wagę przywiązywała do niuansów pośrednich pór roku, zauważając naprawdę jedynie zdecydowany kontrast między zimą a latem):
Sumer; mackę uns aberfro: du zierst anger unde lo. Mit den bluomen spiłt ich do, min kerze swebt in sunnen ko...
Lato, czynisz nas wesołymi: Ozdabiasz łąki. Igram z kwiatami, Moje serce kąpie się w słońcu...
Poszerzenie się grona odbiorców słowa pisanego sprzyjało rozwojowi języków potocznych w literaturze. Do grona odbiorców, obok arystokracji, należeli także mieszczanie, a nawet przedstawiciele ludu.
Gatunki tradycyjne, zrodzone w społeczeństwie „feudalnym", kontynuowały swą świetną karierę. Poezja epicka wciąż jeszcze dawała arcydzieła, choćby w przypadku Wolframa von Eschenbacha (Parzival, ok. 1200-1210, Willehalm, ok. 1215, Titurel, ok. 1218 r.), a XIII w. był wielką epoką sag skandynawskich, w dziedzinie których wyróżniała się Islandia. Snorri Sturluson (1179-1241) zgromadził w swoim dziele, zatytułowanym Heimskńngla, zbiór biograficznych opowieści o norweskich przywódcach. Jego bratanek, Sturla Thordarson (1214-1284), napisał Islendiga saga („Sagę Islandczyków"), a Njals saga („Saga Burnta Njala") z końca wieku stała się arcydziełem tego gatunku. Olbrzymia Karlamagnns saga („Saga Karola Wielkiego") z pierwszej połowy wieku dowiodła, że moda na historyczną powieść rycerską objęła cały świat chrześcijański.
Powieść także rozwijała się z wielkim rozmachem, na przykład pięć części (Historia Świętego Graala, Merlin, Lancelot, Poszukiwanie Świętego Graala, Śmierć Artura) Lancelota prozą czy Lancelota- -Graala, którego także porównywano z najpiękniejszymi katedrami gotyckimi.
W Arras istniało ognisko literackie, świadczące o rozszerzeniu trzynastowiecznego kręgu odbiorców oraz ich upodobań. Bractwo literackie,puyy grupujące bogate mieszczaństwo, patrycjat, organizowało tam konkursy i uroczystości, patronowało poezji i teatrowi. Dwaj wielcy poeci wynieśli na wyżyny literaturę Arras w XIII w.: Jan Bodel, który napisał w Arras Jeu de saint Nicolas („Widowisko o św. Mikołaju") w 1202 r., i Adam de la Halle, który wystawił Jeu de la feuillee („Widowisko o altanie") około 1276 r. Zbiór bajek włoskich, NoveUino> powstały w połowie stulecia, także dowiódł, że kultura miejska potrafi połączyć nastrój realistyczny i rubaszny z tradycją dworską i rycerską.
Nowym nurtem był jednak realizm. Podczas gdy rzeźby katedr rozjaśniały się uśmiechem, literatura wybuchała śmiechem. Śmiechem fabliau, które narodziły się około 1200 r., a miały się utrzymać jedynie do końca stulecia. Śmiechem powieści parodystycz- nej, której arcydziełem pozostała zwierzęca epopeja o Lisie, już w 1200 r. zawarta w formie ostatecznie wypracowanej w Isengrimes not Alzatczyka Heinricha des Glichezare; w pierwszej połowie stulecia rozrosła się ona do wymiarów poematu złożonego z 25 000 wierszy; społeczność zwierząt parodiowała tu szlachtę, a także atakowała zamożnych chłopów, a w latach 1260-1270 powieść ta przeobraziła się w Renard le Betourne („Lis Wywrócony na Opak") autorstwa Rutebeufa, w którym zostały wyśmiane zakony żebracze, a wreszcie w Nowego Lisa Lillios Jacąuemarta Gellee, który kazał swemu bohaterowi święcić triumf na szczycie zatrzymanego koła fortuny.
Nurt realistyczny można jeszcze było prześledzić w ewolucji Minnesangu. Już u Walthera von der Vogelweide Minne stał się moralizatorski (Walter był największym poetą gnomicznym i wprowadził Spruch do piosenki), a nawet politycznym (zasłynął jako autor antyklerykalny i antypapieski, patriota cesarski i niemiecki - szczególnie w sławnej piosence Ir suit sprechen willekomen). Po nim jednak Minnesang stał się naturalistyczny i parodystyczny. Zyskał charakter wieśniaczy, a jego ostateczną formą stały się hymny obżartuchów Fresslieder, zaistniałe jako jego ostateczna forma. Gatunek ten wydał jednak dwóch pisarzy z prawdziwego zdarzenia: Neidharta (ok. 1180 - ok. 1250), twórcę wiejskiej poezji dwornej (hófische Dorfpoesie), i Wernhera Ogrodnika, autora Meier Helmbrecht („Helmbrechta Połownika"). Poezja XIII w. potrafiła przejść od śmiechu do łez. Satyryk Rutebeuf, żyjący za panowania świętego Ludwika, był również autorem piosenek melancholijnych, zapowiadających Villona. Odczucie przemijającego czasu stawało się przeżyciem wewnętrznym.
Zdumiewające dzieło zdawało się streszczać literaturę XIII w.: Opowieść o Rozy. W 4000 wierszach części pierwszej, powstałych około 1230 r., Wilhelm z Lorris użył wszelkich sztuczek właściwych poezji dworskiej, która traciła siły i zużywała się w alegoriach. W drugiej części, napisanej przez Jana z Meung około 1270 r., duch powieści uległ zmianie tak dalece, że ta część zaczęła być traktowana jak parodystyczna kontynuacja części pierwszej. Narracja rozwija się wzbogacona o wtręty naukowe, ataki na kler (skierowane przede wszystkim, jak u Rutebeufa, przeciwko zakonom żebraczym), lecz wszystko zdominował naturalistyczny liryzm, z którego duch chrześcijański prawie całkowicie uleciał. Ostatnia odrośl poezji dwornej stała się arcydziełem antydworskiej scholastyki poetyckiej. Natura wzięła górę nad Miłością - natura gwałtowna, pogańska, zdominowana przez pełne życia porywy.
Inny przewodnik, Wergiliusz, ku odmiennym celom powiódł poetę, w osobie którego zachodnie średniowiecze osiągnęło swój punkt kulminacyjny, a równocześnie swoją frazę końcową: był nim Dante. Oczywiście dzieło Florentczyka nie ograniczało się do Boskiej Komedii. Poeta liryczny z Vita nuova, wielbiący w tym utworze Beatrycze (ok. 1293 r.), encyklopedysta z Convivio (1304-1308), obrońca języka włoskiego z De vulgari eloquentia w języku łacińskim (1304-1306), pisarz polityczny z Monarchii, w której zabrzmiał łabędzi śpiew mistyki gibelinów w momencie, gdy Henryk VII przybył do Włoch (1310-1313) - z pewnością mieliby swoje miejsca w historii średniowiecznej literatury.
Jednak Boska Komedia ukończona niedługo przed śmiercią poety w 1321 r. stała się testamentem politycznym XIII w. Cała nauka, cała spekulacja polityczna, całe doświadczenie moralne i duchowe epoki wyraziły się podczas długiej drogi, która prowadziła Dantego wraz z przewodnikiem od Piekła do Czyśćca (nowe zaświaty, które pod koniec XII w. stały się „królestwem" z innego świata; w cierpieniu oczyszczały się tam dusze tych, których świat chrześcijański nie zdecydował się wysłać bezpośrednio do Piekła albo do Raju), aź wreszcie pałeczkę Wergiłiusza przejęła Beatrycze, w drodze przez sfery Raju ku Bogu, źródłu najjaśniejszego światła.
Jednak to wędrowanie do światła, ostatni wyraz gotyckiego świata, w którym Dante mistycznie zawarł całą optyczną i astronomiczną wiedzę stulecia, uwzniośliło świat należący już do przeszłości. Jeśli Dante pozwolił się porwać ku tej jasności, w której wszystkie ziemskie sprawy stawały się zapomniane, to dlatego, że społeczeństwo i wartości drogie mu już zniknęły tu, na ziemi, a światła lata ustąpiły miejsca cieniom zmieszanym z płomiennymi odblaskami jesieni - cieniom i płomieniom kryzysu średniowiecznego chrześcijaństwa.
6. KRYZYS CHRZEŚCIJAŃSTWA
6. Ku gotykowi płomienistemu: Najświętsza Maria Panna w pozycji stojącej z ciężarem ciała przeniesionym na jedną stopę. Postawa taka, która upowszechniła się w XIV w. w postaciach Dziewicy Marii, uważana jest za oznakę nadania miękkości rzeźbie gotyckiej. Często forma, jak w tym
przypadku drewno dębowe, podtrzymuje pewną tradycję sztywności, szlachetną w swym charakterze, zyskując równocześnie pełnię wdzięku. Statuetka Dziewicy Marii z pracowni w Arras z XIV w., pochodząca z kościoła Merck-Saint-Lievin, Pas-de-Calais.
Kryzys, który dotknął chrześcijański świat w latach 1270-1330, dał się początkowo odczuć jako pewnego rodzaju zmęczenie długim biegiem. Pęd do przodu, który ogarnął Zachód, poczynając od IX w., osłabł, uległ zatrzymaniu, a nawet tu i ówdzie można było zaobserwować jakby odpływ, podczas gdy gdzie indziej postęp trwał nadal, ale już nie dotyczył całości, nie porywał ogółu. Czyżby Zachód wyczerpał swe możliwości?
Przede wszystkim możliwości techniczne. W rolnictwie, dziedzinie zawsze najważniejszej, zahamowanie uzewnętrzniło się tak w areale, jak i w intensywności. Zagospodarowywanie odłogów było już tylko sporadyczne, w niektórych miejscach ujawniał się nawet regres. W procesie zaludniania nastąpiły liczne porażki: wiele nowych miast obronnych, których budowę przewidziano na południowym zachodzie Francji, pozostało w stadium projektu, na papierze, albo, nawet jeśli zostały one założone, szybko upadły. Grunty peryferyjne, złe gatunkowo i wyczerpane niewłaściwą uprawą, szybko porzucano. Zjawisko to dało się szczególnie dotkliwie odczuć w Anglii pod koniec stulecia. W środkowych Niemczech również pustoszały wioski i grunty, co nazywano Wiistungen. To zatrzymanie rozwoju przestrzennego wynikało oczywiście z niedoskonałości technik rolnych, które na pewnym poziomie eksploatacji już nie mogły stanąć na wysokości zadania, Trójpolówka nie zapewniała dostatecznego wypoczynku niezbyt żyznym gruntom. Przede wszystkim niewystarczająca ilość nawozu coraz bardziej hamowała wydajność ziemi: szczególne zalecenia na ten temat, które Gau- tier z Henley sformułował w swoim Podręczniku rolnictwa, są dla nas znaczące. Podobnie sposób, w jaki ostrzegał rolników w sprawie cen koni, wskazuje, że używanie konia do prac rolnych napotykało na trudności, uniemożliwiając rozpowszechnianie się tej metody. Przeszkodą w zwiększaniu pogłowia bydła okazała się niezdolność gmin wiejskich do wyżywienia większej liczby zwierząt, gdyż powierzchnia przeznaczona pod uprawy nie była dość elastycznie ustalana na skutek autorytatywnego postępowania feudałów, a żywienie bydła stanęło w sprzeczności z priorytetem wyżywienia ludzi. Skargi dotyczące przede wszystkim kóz mnożyły się około 1300 r., gdyż te żarłoczne zwierzęta zwiększały niebezpieczeństwo wyczerpania innego potencjału: lasów. Nieużytkowanie gruntów, intensywna eksploatacja lasów, którą umożliwił postęp w dziedzinie narzędzi, a przede wszystkim wynalezienie piły hydraulicznej, szkody spowodowane przez stada, wszystkie te czynniki powodujące wylesienie pogłębiły kryzys leśny stwarzający zagrożenie dla gruntów, tym bardziej, że poszycie już ich nie chroniło przed wodami spływającymi na powierzchnie uprawne. Niebezpieczeństwo wylesienia wystąpiło szczególnie silnie w regionach, w których ukształtowanie powierzchni, gleba i klimat sprzyjały szkodom, na przykład w południowych Alpach, gdzie, od Delfinatu po Istrię, coraz liczniejsze skargi na ten temat podnosiły się od końca XII w. Około 1300 r. wśród przyczyn konfliktów związanych z lasami poza ograniczeniami technicznymi należy wymienić także czynniki ekonomiczne i społeczne. Gminy wiejskie, a szczególnie ubodzy mieszkańcy tych gmin, ubolewali nad coraz większymi ograniczeniami w zakresie użytkowania posiadłości gminnych, części gruntów, przede wszystkim zalesionych, oddanych do użytku każdemu członkowi wspólnoty, który mógł tam paść świnię, kozę lub zbierać runo leśne. Indywidualizacja rolnictwa, dążenie bogatych rolników do ogradzania swoich posiadłości, a także do przejmowania drogą uzurpacji lub legalnych sankcji gruntów poszczególnych mieszkańców gminy stopniowo zmniejszały użytkowane przez nich powierzchnie, potęgując trudności gmin wiejskich. W Anglii w 1236 r. statut Mertona zapoczątkował erę enclosures. Jednak zjawisko to było wynikiem „wyboru" ekonomicznego, którego bogaci rolnicy dokonali i mogli dokonywać, decydując się na hodowlę zamiast uprawy gruntów, na przykład na skutek wzrostu zapotrzebowania na wełnę. Chcąc uzyskać teren do wypasu owiec, feudał łub bogaty rolnik nakazywał zaniechanie uprawy i ogrodzenie lasu. Wybór taki dyktowała mu ewolucja ekonomiczna i chęć windowa- nia cen produktów rolnych (które nawet zaczęły wykazywać tendencje spadkowe) oraz przekształcenia struktury i dochodowości rolnictwa, przede wszystkim renty feudalnej.
Ograniczenia techniczne zaczęły się pojawiać także w sektorze „przemysłowym" i rzemieślniczym. Niejednokrotnie postęp techniczny hamowany był wskutek niemożności dostosowania się rynku do koniecznych zmian. Zakazy, jakimi niektóre miasta i cechy obłożyły stosowanie kołowrotka i foluszu, nie były jedynie wyrazem konserwatywnej mentalności gospodarczej i technicznej czy pragnienia zachowania wartościowej tradycji. Przede wszystkim miały one na celu uniknięcie kryzysu nadprodukcji, który na rynku i tak już przeładowanym spowodowałby spadek cen tkanin. Bardziej spektakularny charakter miały ograniczenia, które dotknęły sektora kluczowego - budownictwa. Na pierwszy rzut oka był to kryzys przede wszystkim technologiczny. Gigantyzm gotycki sięgnął nieprzekraczalnego szczytu: w 1284 r. zawaliły się sklepienia nawy w katedrze w Beauvais, wzniesione na wysokość 48 m. Prezbiterium udało się uratować, lecz nawa nigdy nie została odbudowana. Jednak nawet tam, gdzie ambicje konstruktorów nie przekraczały możliwości technicznych, place budowy pustoszały. Pierwsza połowa XIV w. stała się epoką nieukończonych katedr: budowa katedr w Narbonne, Kolonii, Sienie została ograniczona do prezbiterium lub do jednego ramienia transeptu. Budowy kościołów nie zasilały już dary ani wystarczające dochody. Tylko dzięki natarczywości Klemensa V, który w 1310 r. skierował apel do wiernych, udało się ukończyć budowę kościoła Świętej Cecylii w Albi. Czyżby to brak żarliwości pozbawił tak wiele gotyckich katedr wież i strzelistych iglic? Około stu świadectw dowiodło, że nabożność chrześcijan nie osłabła. Jednak kiesy świeciły pustkami albo pieniądze płynęły na opłacenie inwestycji innego typu. Jeśli bowiem nabożność nie przeżywała nawet kryzysu, to nie chciała już wyrażać się w wydatkach nieprzynoszących zysku.
Granice możliwości przestrzennych
Ograniczenia geograficzne, jakich chrześcijaństwo doznało na początku XIV w., nie były jedynie natury rolniczej, lecz także handlowej i politycznej. Czas „granic", według określenia Lewisa, minął dla Zachodu. Rekonkwista w Hiszpanii zatrzymała się na dwa stulecia w granicach królestwa Grenady, a królowie Kastylii i Ara- gonii z trudem znajdowali ochotników, którzy zaludniliby terytoria podbite na przestrzeni wieku.
Na wschodzie podbój zatrzymał się na kresach rosyjskich i ukraińskich. Tylko ewangelizacja Litwy, rozpoczęta pod koniec XIV w., w okresie, gdy Polską rządziła dynastia Jagiellonów, miała zakończyć stabilizację wschodniej granicy średniowiecznego chrześcijaństwa.
Od strony Bizancjum powrót do Konstantynopola w 1261 r. Michała VIII Paleologa położył kres efemerycznemu cesarstwu łacińskiemu, które krzyżowcy utworzyli w 1204 r. Przedsięwzięte na soborze lyonskim w 1274 r. zjednoczenie Kościołów, operacja bardziej polityczna niż religijna, z którą większość greckiego kleru nie chciała się utożsamić, zakończyła się faktyczną porażką w 1281 r.
Najbardziej spektakularnym, gdyż najbogatszym w gwałtowne emocje znakiem schyłku XIII-wiecznego chrześcijaństwa był kres łacińskiej Ziemi Świętej. Upadek Akki w 1291 r. stanowił jego końcowy epizod. Wezwanie do krucjat nie zagasło. Sobór w Viennie w 1311 r. podjął je, a duch krucjaty na Zachodzie nie zaginął. Jednak sama krucjata umarła wraz ze świętym Ludwikiem u bram Tunisu w 1270 r. Pokojowa ekspansja kupców wyczerpała swoje możliwości na początku XIV w. Nieliczne wyczyny zakończyły się porażką lub zaistniały jedynie jako odosobnione wydarzenia. Kiedy Marco Polo opublikował swoją relację, dyktowaną w więzieniach Genui pod koniec wieku, wszyscy uznali go za człowieka obdarzonego bogatą wyobraźnią, a książka zajęła miejsce obok powieści przygodowych, opatrzona tytułem II Milione albo Księga dziwów,. W 1290 r. bracia Vivaldi i Teodisio Doria opuścili port genueński, opłynęli słupy Heraklesa, płynąc na południe wzdłuż wybrzeży afrykańskich. Czy po to, by dotrzeć na Wschód, opływając Afrykę? Nikt się nigdy tego nie dowiedział, gdyż słuch o nich zaginął.
R.S. Lopez przypomniał, że to nie brak przedsiębiorczości ani poczucia bezpieczeństwa narzucił granice rozwojowi handlu średniowiecznej Europy, lecz że zahamowały go ograniczenia jej możliwości ekonomicznych. Cóż można ofiarować w zamian za jedwab, za przyprawy? Zachód nie produkował zbytkownych towarów, które zdołałyby zainteresować Wschód, lepiej wyposażony pod tym względem. Chrześcijańscy kupcy z początku XIV w. usiłowali więc sprzedawać płótno, biżuterię, kryształy, ciekawostki. Francuski artysta Wilhelm Boucher skonstruował mechaniczną fontannę, której kupno zaproponował wielkiemu chanowi w Karakorum, pewien Genueńczyk w 1292 r. zawiózł emirowi Maroka pozłacane drzewko z mechanicznymi śpiewającymi ptakami, a w 1338 r, „kapitał akcyjny" Wenecjanina Giovanniego Loredano, który wraz z pięcioma wspólnikami wyruszył do Indii, składał się przede wszystkim z mechanicznej fontanny i z zegara. Jak widać, nie było czym zasilać wielkiego handlu. W kwestii opłacania egzotycznych produktów drogocennymi kruszcami czy monetami, ewolucja stosunku złota do srebra na początku XIV w. nie sprzyjała Zachodowi. Wielki handel chrześcijańskiego świata także sięgnął granic swych możliwości na okres ponad stu lat.
Granice możliwości intelektualnych
129
Kryzys dotknął także poszukiwań intelektualnych, które pod koniec XIII w. zdawały się sięgać granic swoich możliwości. Postęp w dziedzinie naukowej i ideologicznej został bez wątpienia zahamowany przez czynniki zewnętrzne. U kresu dwóch potężnych dróg, którymi podążali intelektualiści XIII w.: racjonalnego rozumowania i obserwacji doświadczalnej, poczynając od 1270 r. pojawiły się brutalne akty potępienia ze strony autorytetów kościelnych. W 1270 r., a następnie w 1277 r. biskup Paryża, Stefan Tem- pier, potępił niektóre tezy i doktryny. Arcybiskup Canterbury, dominikanin John Peckham, poszedł za jego przykładem. Zakazy nie ograniczyły się do Paryża, Oksfordu i Cambridge, lecz zostały przekazane także innym uniwersytetom, gdzie najprawdopodobniej znalazły oddźwięk i zastosowanie. Zasadniczo przyjęli je francisz-
9 - Apogeum.
kanie i dominikanie, liderzy nurtu intelektualnego* Atak dosięgnął więc głównych ośrodków ideologicznych, zarówno ludzi, jak i poglądów. Franciszkanin Roger Bacon, a także świecki wykładowca paryski, Siger z Brabancji, trafili do więzienia.
SyUabus Stefana Tempiera przedstawiał się jako katalog różnych pomieszanych „błędów". Niektóre potępione tezy ujawniły istnienie nurtu naturalistycznego o charakterze pogańskim, wręcz anty- chrześcijańskim:
„152. Że teologia opiera się na bajkach.
Że nie należy troszczyć się o groby.
Że wstrzemięźliwość sama w sobie nie jest cnotą.
169. Że całkowita abstynencja cielesna deprawuje cnotę i gatunek.
174. Że prawo chrześcijańskie ma swoje mity i błędy, jak wszystkie inne religie.
176. Że szczęście osiąga się w życiu doczesnym, a nie innym".
Jednak potępienia z 1270 r. i 1277 r. dotyczyły przede wszystkim skłonności do traktowania wszystkiego w sposób racjonalny:
„18. Że filozof nie powinien brać pod uwagę przyszłego zmartwychwstania, gdyż nie ma sposobu, by tę możliwość zbadać za pomocą rozumu.
175- Że prawo chrześcijańskie stanowi przeszkodę dla nauki".
Potępienia uderzyły w szczególnie aktywną w latach 1250-1277 grupę uniwersytetu paryskiego oraz w jej przywódców, Sigera z Brabancji i Boecjusza z Dacji, którzy sami nazywali siebie „filozofami", chcąc w ten sposób odróżnić się od teologów i, odrzucając cnotę pokory, uznaną przez nich za paraliżującą dla badań naukowych, domagali się dla filozofa ideału „wzniosłości" na wzór starożytny, cnoty godności intelektualnej.
Stąd, wśród tez potępionych w 1277 r., znalazły się i te dwie:
„40. Że nie ma stanu lepszego od stanu filozofa.
154. Że jedynie filozofowie są mędrcami tego świata".
Dążenie Stefana Tempiera i tych, którzy go wspierali lub nakłaniali do działania (był wśród nich niewątpliwie sławny portugalski „logik", Piotr „Hiszpan", który został papieżem Janem XXI), by wyrwać z korzeniami to „odchylenie", kazało im również potępić niektóre tezy Tomasza z Akwinu, chociaż on sam zaatakował tych zwolenników „integralnego arystotelizmu", których powszechnie zwano „awerroistami", od imienia muzułmańskiego filozofa hiszpańskiego, Awerroesa, komentatora Arystotelesa, z końca XII w. Pod względem czysto teologicznym ortodoksi zarzucali im przede wszystkim trzy heretyckie opinie: teorię podwójnej prawdy, według której to, co jest prawdą z punktu widzenia wiary, nie musi nią być z punktu widzenia rozumu, wiarę w wieczność świata, pociągające za sobą negację Stworzenia, uznawanie jedności intelektu, z której wynikało, że jednostkowa dusza ludzka nie może być nieśmiertelna.
Jednak potępienia z 1277 r. miały także istotne konsekwencje w dziedzinie czysto naukowej - na tyle, na ile faktycznie nie było wówczas nauki niezależnej od teologii, czego tragiczne skutki Galileo Galilei miał odczuć jeszcze w trzy wieki później. W istocie Stefan Tempier oraz otaczający go zacofani i ograniczeni teolodzy, pragnący dowieść wszechmocy Boga, wykluczając jakikolwiek racjonalny determinizm, formułowali czyste nonsensy.
Nonsensy te, wspierane jednak wagą autorytetu i groźbą ekskomuniki, narzucały naukowcom wielką ostrożność, szczególnie w poszukiwaniach dotyczących nicości i nieskończoności. Historycy filozofii i nauk ścisłych utrzymywali, że potępienia z 1277 r. wyzwoliły naukę z greckiego determinizmu i finityzmu, otwierając w ten sposób wrota nauce nowożytnej. Jednak możliwości, jakie teoretycznie stwarzał Syllabus Stefana Tempiera, nie tylko nie zostały wykorzystane przez naukowców przez trzy stulecia, lecz o- gół przyjął interwencje paryskiego biskupa nie „jak wyzwolenie z ograniczonych ram myśli greckiej, lecz raczej jako niezręczną interwencję zatwardziałego konserwatysty i ignoranta w dziedzinę, w której nie miał nic do roboty".
Nie należy jednak wyolbrzymiać negatywnego znaczenia potępień z 1277 r. Przede wszystkim, pomimo skrępowania, nakazów ostrożności i konieczności stosowania wybiegów, jakie narzucały, nie przeszkodziły one naukowcom w próbach ignorowania ich, tak samo jak potępienie lichwy nie przeszkodziło kupcom w dalszym prowadzeniu interesów. Zdawały się one paraliżować poszukiwania intelektualne jedynie tam, gdzie śmiałość badaczy była nieproporcjonalna do możliwości nauki. Badacze sami doszli do granic swoich możliwości, a Stefan Tempier nie miał w tym rzeczywistego udziału. W dziedzinie, w której potępienia z 1277 r. zdawały się otwierać drogę dla nowych dokonań, a konkretnie dla krytyki fizyki arystotelesowskiej, można chyba powtórzyć za Aleksandrem Koyre, że „nawet bez potępienia przez Stefana Tempiera dyskusje na temat nicości i nieskończoności rozgorzałyby w chrześcijańskiej scholastyce ze względu na wewnętrzną potrzebę stawiania pytań". Co więcej, naukowcy, którzy w pierwszej połowie XIV w. (Bradwar- dine, Buridan, Oresme) mieli sformułować nowe poglądy dzięki „wolności wyobraźni", wyzwolonej przez Stefana Tempiera, także natrafili na dławiące ich przeszkody, hamujące średniowieczną naukę w jej drodze do znaczących osiągnięć ze skutkami praktycznymi: niewystarczalność symbolizmu matematycznego, sparaliżowanie myśli naukowej mentalnością teologiczną. Aparat myślowy średniowiecznych intelektualistów pod koniec XIII w. także sięgnął granic swych możliwości.
Jednak schyłek epoki, odczuwalny około 1300 r., wyraził się nie tylko zatrzymaniem na przeszkodach nie do pokonania, lecz także kryzysem wraz z jego wszystkimi niepokojami.
Kryzys gospodarczy
Kryzys w dziedzinie gospodarczej dał o sobie znać licznymi znakami. Najpoważniejszym z nich był nawrót głodu. Trzyletnia seria powtarzających się ulewnych deszczy, kolejne nieurodzaje spowodowały na Zachodzie prawie powszechną klęskę głodu w latach 1315-1318, piorunujący wzrost cen produktów rolnych oraz zwiększenie śmiertelności. Był to grzmot, który zwiastował Zachodowi nadejście tragicznego wieku XIV.
Pojawiły się także inne znaki, na przykład w dziedzinie monetarnej, będącej, według określenia Marka Blocha, „barometrem życia gospodarczego". Pod koniec XIII w. masa monetarna obiegowa na Zachodzie przestała wystarczać na potrzeby gospodarki i zarządzania. Na skutek braku cennych kruszców, a w związku z tym także na skutek powrotu do bicia monet z domieszkami, nastał głód monetarny. Potrzeby finansowe rządzących, zajmujących się two- rżeniem administracji i armii, na które tradycyjne ich dochody, zasadniczo typu feudalnego lub pochodzące z własności ziemskich, nie wystarczały - szczególnie mocno pogłębiły kryzys. Wywarły one bezpośredni lub pośredni wpływ na sektor monetarny, gdyż książęta zaczęli zaciągać duże pożyczki u wielkich kupców-bankie- rów, którzy znaleźli się nagle w ślepej uliczce, u progu bankructwa. Wystarczy wspomnieć bankructwo Buonsignorich, „Rothschildów" Sieny z 1307 r. Jednak książęta, a szczególnie królowie, znaleźli sposób na głód monetarny: pewne „przesunięcia", „zmiany" monet, w wyniku czego obiektywna wartość pieniądza nie była na nim oznaczana; autorytatywny akt księcia, posiadającego władzę w tej dziedzinie, mógł zmienić istotną wartość monety poprzez zwiększenie ilości metalu nieszlachetnego w stopie czy nawet prościej, poprzez podwyższenie kursu, nominalnej siły nabywczej monety, której waga i kruszec nie ulegały zmianie. W zależności od potrzeb księcia, stanu jego skarbca, zależnie od tego, czy on sam był dłużnikiem, czy wierzycielem, mógł „obniżać" lub „podwyższać" wartość monety, dewaluować ją lub przywracać jej wartość, powodować inflację lub deflację. Inicjatywa w tej dziedzinie należała do króla Francji, Filipa IV Pięknego (1285-1314). Ponieważ Filip częściej znajdował się w sytuacji dłużnika niż wierzyciela, uciekał się przede wszystkim do dewaluacji, która zmniejszała jego prawdziwe długi. Zmiany te biły oczywiście w grupy i warstwy społeczne pobierające stałe dochody: rentierów ziemskich, pracowników o- trzymujących stałą pensję, lecz także zakłócały transakcje i wywoływały niechęć wielu kupców, poczynając od kupców zagranicznych, przede wszystkim włoskich, którzy mieli we Francji wysokie kredyty. Skutki zmian w dziedzinie cen dodatkowo wstrząsnęły życiem ekonomicznym. Ludzie, nawet specjaliści, jak kupcy czy niektórzy prawnicy, nie byli przygotowani na pełne zrozumienie uruchomionych mechanizmów monetarnych i na przewidywania w zakresie zmian sytuacji, co wzmagało niepokój umysłów i pogłębiało nieład gospodarczy.
Gilles le Muisit, opat z opactwa Świętego Marcina w Tournai (który zmarł na dżumę w 1384 r.), stwierdzał, rozczarowany:
W sprawie monet rzeczy dzieją się niejasne,
Ich wartość spada albo idzie w górę, złudne masz nadzieje,
Myślisz, żeś wygrał, co innego się dzieje.
Dante i Bonifacy VIII, przynajmniej raz zgodni, oskarżyli Filipa Pięknego po prostu o „fałszerstwo".
Kryzys wystąpił także w tej dziedzinie produkcji, której znaczenie w średniowieczu podkreślano w sposób niewątpliwie przesadny, lecz którą można uznać za sektor szczególnie znaczący, to znaczy produkcję tkanin. Trudno byłoby tu wyszczególnić przyczyny kryzysu, gdyż złożyło się na niego wiele czynników. Dwie spośród nich wydają się zasadnicze. Po pierwsze kryzys w zaopatrzeniu w surowiec pierwotny: król podjął decyzję o obłożeniu wełny angielskiej wyższym cłem, w związku z czym jej cena wzrosła, rodzący się angielski przemysł włókienniczy zatrzymywał w kraju coraz większe jej ilości. Około roku 1300 wełna „zastępcza" pojawiła się na rynku, przede wszystkim we Włoszech: wełna z hiszpańskich merynosów. Z drugiej strony pojawienie się nowego produktu spowodowało jednak kryzys na rynkach zbytu, być może ze względu na pewną jej nadprodukcję, ale przede wszystkim dlatego, że bogaci klienci, nabywający zasadniczą część zbytkownej produkcji, sami ponosili konsekwencje kryzysu ekonomicznego. Co prawda - lecz na tym etapie nowy element raczej pogłębił kryzys niż pomógł w jego przezwyciężaniu - pojawiły się nowe ośrodki włókiennicze w Brabancji, na zachodzie Francji, w Lombardii, które wytwarzały produkty niższej jakości, dla klienteli mniej zamożnej, a więc mniej wymagającej: sukna bardziej zgrzebne, płótna, barchany z coraz większą domieszką bawełny. „Nowe sukiennictwo" przygotowywało się więc, by zająć miejsce „starego sukiennictwa". Chwilowo jednak jego rozwój przyśpieszył kryzys dawnych ośrodków, będących motorem życia ekonomicznego, a ich trudności miały reperkusje w innych dziedzinach.
Owa zmiana mapy ekonomicznej Zachodu dała się również zaobserwować w dziedzinie handlu. Sieć dróg uległa zmianie. Drogi lądowe łączące Włochy z Europą Północną, biegnące wzdłuż Rodanu i Saony, przesunęły się na wschód i przez Niemcy sięgnęły rynków flamandzkich i hanzeatyckich. Przede wszystkim została jednak otwarta nowa i ważna droga morska. W 1277 r. genueńska galera dotarła do Flandrii, w 1278 r. inna dopłynęła do Anglii, a od 1298 r. nowa regularna linia zaczęła funkcjonować między Genuą, Flandrią i Anglią; w drugim dziesięcioleciu XIV w. Wenecja poszła śladem swej rywalki. Tak więc zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie wielkie szlaki handlowe odsunęły się od Szampanii, której jarmarki były w XIII w. sercem handlu na Zachodzie. Ich schyłek przypadł na początek XIV w. i jeszcze silniej zaakcentował brak równowagi ekonomicznej w chrześcijańskim świecie.
Kryzys feudalizmu
W każdej dziedzinie dało się odczuć, że kryzys gospodarczy pozostawał w ścisłym związku z kryzysem społecznym. Głód, spadek wartości monet, kryzys przemysłu włókienniczego nie w jednakowym stopniu dotknęły wszystkie klasy społeczne. Biedni umierali z głodu, podczas gdy bogaci mieli w stodołach czy sakwach dość zapasów, by zaspokoić głód, zmiany wartości monet uderzyły przede wszystkim w osoby pobierające stałe wynagrodzenie, które wskutek zaburzeń ulegało zmniejszeniu, brak zbytu na rynku włókienniczym bardziej niż w sukienników i kupców uderzył w robotników dotkniętych bezrobociem, zablokowaniem lub zmniejszeniem wynagrodzenia. W sumie, nawet jeśli różnice były liczniejsze, zaś antagonizmy bardziej złożone, można powiedzieć, że kryzys pogłębił dystans i antagonizmy między zamożnymi a ubogimi.
Sytuacja tak się rzeczywiście przedstawiała w miastach i regionach silnie zurbanizowanych, przede wszystkim tam, gdzie włókiennictwo odgrywało ważną rolę. Fala strajków, zamieszek, buntów rzemieślników i robotników ogarnęła środowiska miejskie po roku 1260, a przede wszystkim w roku 1280, kiedy to gwałtowne niepokoje wystąpiły w Brugii, Douai, Tournai, Provins, Rouen, Caen, Orleanie, Beziers. W Douai kupiec-sukiennik Jehan Boine- broke należał do tych urzędników miejskich, którzy bezlitośnie stłumili strajk tkaczy. W 1288 r. zbuntowali się z kolei rzemieślnicy z Tuluzy. W 1302 r. bunt wznieciła „partia ludowa" - niższe warstwy społeczne - głównie we Flandrii, Hainaut i Brabancji. W 1306 r., przy okazji zmiany monetarnej, bunt podnieśli robotnicy paryscy, a Filip IV Piękny zniósł na pewien czas wszystkie cechy. Przy takich okazjach wszędzie dawały się słyszeć okrzyki „Precz z bogaczami", które często miały rozbrzmiewać w XIV w.
Jednak miasta nie były jedynym teatrem starć klasowych. W 1251 r., gdy święty Ludwik przebywał w Ziemi Świętej, we Francji doszło do buntów chłopskich. Królowa matka regentka Blanka Kastylijska przez krótki czas zdawała się sprzyjać buntom paraliżującym możnowładców, których monarchia się obawiała. Bardzo szybko jednak regentka wsparła represje feudałów, którzy utopili bunt „pastuszków" w morzu krwi. W tym samym okresie wierszowany opis opowiedział o próżnym buncie normandzkich wieśniaków z Verson przeciwko ich feudałowi, opatowi klasztoru z Mont Saint-Michel.
Ruch społeczny, chłopski lub miejski, często przybierał zabarwienie religijne, heretyckie czy paraheretyckie. Paryski wykładowca Wilhelm z Saint-Amour, wróg zakonów żebraczych i idei żebractwa, sprzecznego, jego zdaniem, z obowiązkiem pracy, z uczuciem niechęci opisywał w 1256 r. nagłe pojawienie się w całej Francji grup młodzieży obojga płci, które włóczyły się po całym kraju, oddając się żebractwu, i które najprawdopodobniej miały powiększyć szeregi begardów i beginek. Nie można jednak było oprzeć się przekonaniu, że kryzys, który dotknął siłę roboczą, powiększył te grupy mistycznych wagabundów albo wręcz powołał je do istnienia.
Kryzys ekonomiczno-społeczny u schyłku XIII w. dotknął przede wszystkim arystokrację wojskową i wiejską szlachtę. Zahamowanie wzrostu cen produktów rolnych, obniżenie realnej wartości należności określonych w pieniądzu, który ulegał dewaluacji, trudności z utrzymaniem swojej rangi bez coraz większych wydatków spowodowały, że ta kategoria społeczna była może nie największą ofiarą kryzysu, który najbardziej dotknął ubogich, lecz ofiarą wyjątkowo dostrzegalną i gotową do reakcji. Otóż, w związku z niekorzystną ewolucją renty feudalnej, tradycyjne środki naprawcze feudałów okazały się niewystarczające łub nie od razu przynoszące efekt. Ustanowienie swoistej ruchomej skali należności było sprawą delikatną, przekwalifikowanie się na hodowlę czy działalność rolną bardziej dochodową niż uprawa zbóż wymagało cierpliwości.
Kryzys miał się pogłębić w XIV w., gdyż zaistniał przede wszystkim jako kryzys feudalizmu, a feudałowie byli dość potężni, by ich gwałtowne reakcje na straty, jakie ponosili, głęboko dotknęły całe zachodnie społeczeństwo.
Tymczasem ofiary kryzysu szukały kozłów ofiarnych i marginalne grupy społeczne stały się obiektem ślepego gniewu nieszczęśliwych ludzi, na przykład zagraniczni kupcy, zawsze podejrzewani o karygodne praktyki, jak lichwa czy wyzyskiwanie ludności rodzimej. We Francji Filip Piękny w okresie poważnych trudności finansowych zwyczajnie konfiskował dobra „Lombardów", włoskich kupców. Inną kategorię niepopularnych bankierów stanowili templariusze, skupieni na Zachodzie, przechowujący w swych twierdzach powierzone im majątki i umiejętnie je pomnażający przy nadarzających się okazjach. Zostali oni oskarżeni o wszelkie możliwe zbrodnie, od sodomii poczynając, wszyscy zatrzymani we Francji, a następnie w innych królestwach, ich dobra - skonfiskowane, a przywódcy spaleni na stosie. Posłuszny Klemens V na soborze vienneńskim w 1311 r. usankcjonował unicestwienie zakonu.
Wreszcie pojawiła się kwestia Żydów i trędowatych. Antyjuda- izm religijny, tradycyjny w chrześcijaństwie, nabrał znamion antysemityzmu, W 1215 r. czwarty sobór laterański narzucił Żydom obelżywy znak wyróżniający, który musieli nosić, żółtą szmatkę. Po okresie wielkiego głodu w latach 1315-1318 i epidemiach, które potem nastąpiły, Żydzi zostali uznani za odpowiedzialnych za tę katastrofę. Król Filip V organizował łowy na trędowatych w całej Francji. Wielu z nich, po złożeniu zeznań pod wpływem tortur, spłonęło na stosie.
Królowie i możnowładcy usiłowali unormować sytuację za pomocą broni politycznej i w ten sposób kryzys rozciągnął się na dziedzinę polityki.
Reakcja feudałów w Anglii i we Francji była jednoznaczna. W Anglii wyraziła się pogardą dla słabego Edwarda II (1307-1327), a we Francji - gwałtowną reakcją możnowładców w okresie rządów Filipa IV Pięknego i po jego śmierci. Na przykład szlachta z Ower- nii wymusiła na Filipie IV Pięknym kartę praw z 1306 r., a w latach 1314-1315 doszło do wielkiego buntu feudałów. Filip Piękny, wzmacniając władzę królewską, bardziej niż jego poprzednicy był związany z warstwą feudałów, na co wyraźnie wskazywała polityka, jaką przedsięwziął we Flandrii, popierając szlachtę, zwolenników lilii królewskich, czyli Leliaerts, przeciwko rzemieślnikom i ludności miejskiej. W 1328 r. tron Francji, wraz z Filipem VI, objęła wielka rodzina feudalna Walezjuszy.
Kryzys jednolitego chrześcijaństwa
W okresie kryzysu dwie jednolite potęgi średniowiecznego chrześcijaństwa zdawały się rozsypywać, a w każdym razie tracić swą doczesną supremację.
W Niemczech po Wielkim Bezkrólewiu cesarstwo, chociaż ożyło, nawet odbudowane nigdy już nie miało przekroczyć granic germańskich. Bezowocna wyprawa Henryka VII do Włoch (1310- -1313) stała się ostatnią próbą ustanowienia rzeczywistej dominacji niemieckich cesarzy we Włoszech.
Zmierzch papiestwa zadziwia jeszcze bardziej. Bonifacy VIII, upokorzony w Anagni, wobec konkurencji Filipa Pięknego zdawał się tracić nadzieję na ziemską dominację Stolicy Apostolskiej w chrześcijańskim świecie. Po nich Ludwik Bawarski i Jan XXII (papież w latach 1316-1334) gotowi byli podjąć na nowo spór między władzą kapłańską a cesarstwem. Jednak papież był już tylko awi- niońskim namiestnikiem apostolskim w ręku króla Francji oraz intelektualistów wspierających sprawę cesarstwa, między innymi Wilhelma z Ockham czy Marsyliusza z Padwy, broniącego w Defensor pacis (1324 r.) teorii państwa niezależnego. Skierowana była ona zarówno przeciwko cesarstwu, jak i władzy kapłańskiej, gdyż Marsyliusz utopii powszechnego społeczeństwa ludzkiego przeciwstawił wielość państw niezależnych, która wydawała się realną koniecznością.
Kryzys mentalności i uczuciowości
Zniszczenia, jakich dokonał kryzys, można dostrzec także w dziedzinie intelektualnej, artystycznej i duchowej. Lata około 1300 r. były okresem podważania intelektualnej, estetycznej i religijnej równowagi, którą wiek XIII zdołał osiągnąć.
W dziedzinie intelektualnej głównym winowajcą był arystote- lizm, i, w gruncie rzeczy, tomizm, jako najlepsza transpozycja ary- stotelizmu na myśl chrześcijańską. Święty Tomasz starannie rozróżnił wiarę i rozum, po to jednak, by je połączyć w konieczną relację, w której każda ze stron domagała się obecności drugiej. Kanonizacja świętego Tomasza, którą dominikanie uzyskali w 1323 r., nie przeszkodziła teologom w podważaniu jego rozważań i w dążeniu do rozdziału wiary od rozumu przy równoczesnej afirmacji wiary kosztem rozumu.
Gordon Leff u progu XIV w. podał definicję myśli, przedstawiając jej trzy główne tendencje: oderwanie od wiary, pogłębienie się przepaści między faktami możliwymi do udowodnienia a aktami wiary, pojawienie się nowych głównych tematów refleksji filozoficznej i teologicznej, jak łaska, wolna wola, nieskończoność, i, podskórnie, nasilająca się wiara w indeterminizm.
Czas syntez minął, a rozpoczął się czas krytycyzmu, sceptycyzmu, eklektyzmu. Kryzys wyraził się tutaj w pluralizmie, woluntaryzmie, w arbitralności, zmieszanymi z poczuciem wyzwolenia i tyranią.
Dzięki Dunsowi Szkotowi, szkockiemu franciszkaninowi, dzielącemu swoją działalność między Oksford, Cambridge i Paryż (gdzie mieszkał w latach 1292-1297 i 1302-1303, a wykładał w latach 1304-1307), zmarłemu w Kolonii w 1308 r., który przez to, że oddawał się trudnym rozważaniom, zyskał miano „subtelnego doktora", intuicja psychologiczna stała się podstawą poznania; Duns Szkot, metafizyk nieskończoności, był również teologiem miłości, głoszącym prymat woli nad myślą. Filozofia nie umożliwiała wzniesienia się ponad drugorzędne sprawy tego świata. Jedynie wiara i miłość mogły umożliwić osiągnięcie Boga, dla którego wszystko jest możliwe, z wyjątkiem „tego, co implikuje sprzeczność", gdyż Duns Szkot pozostawał związany z teologią racjonalną.
Wilhelm z Ockham (ok. 1290-1348), angielski franciszkanin, który wykładał w Oksfordzie, nie mógł dojść do porozumienia ze swoim zakonem ani z papiestwem i od 1328 r. żył w kręgu otaczającym Ludwika Bawarskiego, głównie w Pizie, a następnie w Monachium. Bardziej kategorycznie niż Duns Szkot, którego zresztą ostro krytykował, rozdzielał naturę od bóstwa. Po pierwsze był empirystą, uznającym tylko to, co zostało dowiedzione doświadczalnie. Po drugie był fideistą czystej wody, przyznającym Bogu „moc absolutną", co nie pozostało bez wpływu na przemiany polityczne, wykorzystane przez tyranów renesansu. Wilhelm z Ock- ham uznawał teologię za dziedzinę pozostającą poza zasięgiem rozumu. „Wszystko wyglądało tak, jakby po okresie wielkich syntez doktrynalnych wieków poprzednich rozum u Wilhelma z Ockham wszedł w stadium pewnego znużenia".
Według Tomasza Bradwardine'a (ok. 1290-1349), proctora uniwersytetu w Oksfordzie i arcybiskupa Canterbury, płaszczyznę teologiczną osiągało się poprzez matematykę. W pojęciu Bradwardi- ne'a chodziło jednak przede wszystkim o to, by poprzez strukturę kosmologiczną wszechświata dotrzeć do Boga. Otóż doświadczenie ludzkie stanowiło źródło podstawowego poczucia: człowiek nie czuje się zdolny do samodzielnego spełnienia aktu wolności pozytywnej. Może istnieć tylko jako teren otwarty na dobroć i nieograniczoną moc Boga, nieskończenie wolnego - gdyż nieskończenie doskonałego. Boga można spotkać wszędzie we wszechświecie, nawet w próżni. Boga nic nie ogranicza, ani absurd, ani nicość. Jest wszechmocny bez żadnego ograniczenia. Aleksander Koyre doskonale wyraził „olśnienie", które ukoronowało myśl Rradwardine'a: „W wyniku dokonującego się w tym samym duchu spotkania teologicznego pojęcia bożej nieskończoności z geometrycznym pojęciem nieskończoności przestrzennej została sformułowana paradoksalna koncepcja realności przestrzeni wyobrażonej, tej przestrzeni pustej, prawdziwej nicości, w którą, trzy wieki później, miały zapaść się i zatracić sfery niebieskie, dźwigające równocześnie piękny kosmos Arystotelesa i średniowiecza. Tak więc przez trzy stulecia świat, który nie był już Kosmosem, jawił się człowiekowi jak umieszczony w Nicości, w otoczeniu Nicości, a nawet jakby w pewnym sensie przeniknięty Nicością".
To olśnienie, ten wstrząs, ta chęć zachwiania zbyt dobrze wyważoną równowagą, dążenie, by poprzez odgięcie się, wykrzywienie, osiągnąć nieskończoną wolność, przesądziły o istocie sztuki przełomu XIII i XIV w.
Przeobrażanie się gotyku w ten gotycki barok, jakim był gotyk płomienisty, lepiej niż gdziekolwiek indziej można zaobserwować w Anglii, w której w latach 1260-1340 królował decorated style. Styl ozdobny pojawił się w „prezbiterium Aniołów" w Lincoln (1256— -1320), a ośmioboczne skrzyżowanie transeptu z nawą główną w Ely (1322-1342), a także w katedrze w Wells, wzmocnionej w 1338 r. gigantycznymi łukami, opartymi o siebie grzbietami, może doprowadzić do niezmiernie interesujących spostrzeżeń. Sklepienia są jeszcze bardziej złożone w Yorku (nawa główna z 1291-1324 r.), w Exeter (1285-1367). Łuki „w ośli grzbiet" pojawiły się w kaplicy Matki Bożej w Ely i w lektorium w Lincoln, a wkrótce, w 1334 r., styl płomienisty „rozgorzał" na przegrodzie oddzielającej prezbiterium w Beverley. W „kryzysie" rzeźby gotyckiej należy wyróżnić napór „werystów", szczególnie odczuwalny w dziełach niemieckich, jak Devot Christ z Perpignan (1307 r.) albo posąg w pozycji leżącej biskupa Wolfharta Rota w katedrze w Augsburgu (1302 r.), manieryzm, który zaakcentował się w figurach Matki Bożej z ciężarem ciała coraz silniej przeniesionym na jedną nogę, upodobanie do szczegółu, które wyraziło się w odrodzeniu rzeźby w kości słoniowej.
Witraż przeżywał również okres wolności, fantazji, dekoncentracji światła wraz z wynalezieniem „srebrnawej żółci", która położyła kres surowości trzynastowiecznych błękitów i głębokich czerwieni. Wykwintność nowych witraży wyraziła się w arcydziełach normandzkich z pierwszej połowy XIV w.: w wielkiej osiowej kaplicy katedry w Rouen (1310-1320), w prezbiterium z Saint-Ouen w Rouen (1325-1340), w prezbiterium katedry w Evreux (1325- -1340).
Ten sam kryzys znalazł odbicie w muzyce, która wyrażała wówczas „niepokój i niestabilność". Jedność tonacji, królująca w XIII w., uległa zachwianiu początkowo przez alterację „tonacji mieszanej", a później przez wynalezienie „punktu podziału", umożliwiającego mieszanie wszystkich tonacji, co w rzeczywistości oznacza niebra- nie jej w ogóle pod uwagę, A więc i w tej dziedzinie pojawia się nieskrępowana wolność.
Harmonia także padła ofiarą rosnących nadużyć alteracji, krzyżyków i bemoli, które współczesnym tej muzyki kazały nazywać ją musica falsa, „fałszywą muzyką", lub musica ficta, „muzyką sztucz- ną -
Podobnie instrumentacja uległa zmianie, instrumenty zaczęły się indywidualizować w zależności od głosów. Obok truwerów, którzy byli śpiewakami i dodatkowo instrumentalistami, pod koniec wieku pojawili się instrumentaliści wyspecjalizowani, „minstrele" (należący do „drobnych urzędników", ministeriales). Obecność ich można stwierdzić we Francji, w służbie finansowej za rządów Filipa Pięknego w 1288 r, W 1321 r. utworzyli cech w Paryżu.
Kryzys myśli i uczuciowości osiągnął swoje stadium szczytowe w kryzysie duchowym i religijnym. Nowy typ nabożności, który dał się zauważyć około roku 1300, przybierał różnorodne formy, od nabożności beginek poczynając, aż po bunt spirytuałów. Jej głęboko ukryte przejawy można było zauważyć u człowieka o wybitnej umysłowości i duchowości, „dialektyka" nowej nabożności, u mistrza Eckharta. Urodzony około 1260 r. w Turyngii, w młodym wieku wstąpił do nowicjatu dominikanów w Erfurcie, stopnie uniwersyteckie zdobył w Paryżu, gdzie wykładał w latach 1302-1303 i 1311-1313. Od 1314 r. poświęcił się przede wszystkim kaznodziejstwu w Strasburgu, a następnie w Kolonii. Zmarł na krótko przed tym, zanim Jan XXII w 1329 r. potępił część jego doktryn, uznając je za heretyckie. Był teologiem wyznającym wiarę w mistyczny związek duszy z Bogiem. Jego zdaniem „dar Boży", natychmiast odpowiadający na spontaniczny poryw duszy, usuwał na dalszy plan ascezę indywidualną, pośrednictwo kościelne, a nawet sakramenty: „Bóg jest Bogiem chwili teraźniejszej". W końcowym stadium kryzysu pojawiła się więc pewna anarchia.
Sytuacja w latach 1270-1330
Określenia, jakimi współcześni definiowali zjawiska i postacie kryzysu około 1300 r., zasługują na uwagę. Zwolennicy Wilhelma z Ockham to moderni, „nowożytni", muzyka z początku XIV w. to ars nova> „nowa sztuka", nabożność Eckharta to wprowadzenie do devotio moderna, „nabożności nowożytnej". Wszędzie tam, gdzie my zauważamy przede wszystkim schyłek i rozkład, ludzie epoki dopatrywali się odnowy, nowoczesności. Kryzys był przede wszystkim kryzysem okresu wzrastania, twórczym buntem, rodzeniem się nowości.
O ile jednak krajobraz zmienił się, o tyle struktury nie uległy zasadniczemu przeobrażeniu. Powstał nowy styl, nowy rytm, zarysowały się nowe barwy, istota pozostała ta sama. Wstrząs nie jest rewolucją. Jednak rozwiązania prowizoryczne legły w gruzach: doczesna jedność chrześcijaństwa, harmonia mikrokosmosu indywidualnego i społecznego, równowaga rozumu i wiary. Nawet jeśli człowiek Zachodu z początku XIV w. wydawał się bardziej wolny, to płacił za to wysoką cenę - rozdziału, rozdarcia, niepokoju.
Nowożytność rodziła się w bólach. Wiek XIV okazał się wiekiem klęsk. Jakże zresztą mogłoby być inaczej, skoro kryzys był w gruncie rzeczy kryzysem feudalizmu. Możnowładcy wyczerpali drobne środki, które pozwoliłyby im sprostać sytuacji: ponowne dopasowanie praw feudalnych, pomoc książąt, przemiana ekonomiczna. Pozostawały już tylko środki radykalne, ultima ratio zagrożonych klas rządzących: wojna. Jednak, paradoksalnie, wszędzie tam, gdzie możnowładcom udało się przeprowadzić pokojową „refeudaliza- cję", w Europie Środkowej i Wschodniej, wady feudalnego społeczeństwa miały przetrwać. Natomiast tam, gdzie władcy rozpętali krwawe konflikty, na zachodzie chrześcijańskiego świata, ze zniszczeń wojennych narodził się świat naprawdę nowy, naprawdę nowożytny. Odpowiedź feudałów na kryzys lat 1270-1330 miała doprowadzić do zamknięcia epoki średniowiecza.
6
5
v
16
15
18
17
20
21
5
26
25
32
33
48
47
62
63
53
66
67
68
69
70
71
72
80
79
80
81
88
88
88
89
90
72
101
106
107
108
109
112
118
117
124
123
120
128
129
130
131
138
137