Wprowadzenie do filozofii (cz 2)


    1. Zagadnienie źródła poznania

Zagadnieniem źródła poznania nazywano pierwotnie psychologiczne do­ciekania nad faktyczną genezą naszych pojęć, sądów i w ogóle myśli. Spierano się mianowicie o to, czy wśród pojęć, które można napotkać w umyśle dojrzałego człowieka, istnieją tzw. pojęcia i myśli wrodzone (ideae innatae), czy też wszystkie pojęcia i myśli, jakie posiadamy, uro­bione są bez reszty na podstawie doświadczenia.

Wyznawców poglą­du przyjmującego istnienie pojęć wrodzonych nazywa się racjonalistami genetycznymi albo natywistami; wyznaw­ców poglądu przeciwnego genetycznymi empirystami.

We­dług natywistów (racjonalistów genetycznych) niektóre nasze pojęcia i przekonania są nam wrodzone w tym znaczeniu, iż umysł nasz jest tak urządzony, że takie właśnie, a nie inne pojęcia musi utworzyć, że do takich, a nie innych przekonań dojść musi - niezależnie od tego, czego by mu dostarczały zmysły i introspekcja. Zmysły nie mają według natywistów wpływu na to, jaka jest treść niektórych naszych pojęć i przekonań. Rola zmysłów ogranicza się tylko do tego, iż wyzwalają one owe myśli, potencjalnie zawarte już niejako w organizacji ludzkiego umysłu. Do wyznawców tego poglądu należeli między innymi Platon, Descartes, Leibniz i inni.

Natywistom przeciwstawiali zwolennicy genetycznego empiryzmu tezę, że umysł ludzki jest nie zapisaną tablicą (tabula rasa), na której doświad­czenie dopiero wypisuje swoje znaki. Znakami tymi są początkowo wra­żenia (impresje), im zawdzięczają swe powstanie ich pamięciowe repro­dukcje, wyobrażenia pochodne, których różnorodne kombinacje i przeróbki prowadzą do pojęć mniej lub więcej złożonych (idee). Pogląd ten ujmowali gene­tyczni empiryści w zwięzłą formułę nihil est in intellectu, ąuod non prius fuerit in sensu (nie ma niczego w umyśle, co by wpierw nie znajdowało się w zmysłach). Przedstawicielami genetycznego empiryzmu byli przede wszystkim filozofowie angielscy XVII i XVIII stulecia, John Locke, Dawid Hume i inni.

Z biegiem czasu postulat Hume'a, aby znaczenie każdego wyrazu mogło się wykazać rodowodem, wyprowadza­jącym je z doświadczenia, został zastąpiony postulatem pokrewnym, choć nie identycznym. Współcześnie uznajemy za sensowny tylko taki wyraz, którego znaczenie uzbraja nas w metodę pozwalającą wyraz ten stosować do przedmiotów, tzn. pozwalającą o przedmiotach danych nam w doświadczeniu rozstrzygać, czy można je, czy też nie można ich nazywać tym wyrazem. Postulat ten, będąc sztandarową tezą współ­czesnego tzw. operacjonizmu, okazał się bardzo płodny dla rozwoju przyrodoznawstwa. Stał się on między innymi punktem wyjścia przewrotu, którego w fizyce współczesnej dokonał Einstein przez tzw. teorię względ­ności. Einstein mianowicie opiera tę teorię na odrzuceniu pojęcia abso­lutnej równoczesności dwóch zdarzeń i zastąpieniu go pojęciem równoczesności względem pewnego układu przestrzennego (a więc względem pewnych ciał). Odrzuca zaś Einstein pojęcie równoczesności absolutnej dlatego właśnie, iż nie istnieje żadna metoda, pozwalająca na podstawie doświadczenia o dwu zdarzeniach odległych od siebie w przestrzeni roz­strzygnąć, czy są one, czy też nie są w sensie absolutnym równoczesne.

Z powyższym zagadnieniem psychologicznym łączono, a nawet mieszano zagadnie­nie o charakterze nie psychologicznym, lecz metodologicznym (epistemologicznym): W jaki sposób można dojść do pełnowartościowego poznania rzeczywistości, czyli jaki­mi metodami można dojść do zgodnego z prawdą i uzasadnionego jej poznania? Zagadnienie to należy do teorii poznania.

Zarysowują się dwie pary przeciwstaw­nych stanowisk.

- Racjonalizm metodologiczny (aprioryzm) i empiryzm metodologiczny

- Racjonalizm (antyirracjonalizm) i irracjonalizm.

3.2.1. Aprioryzm skrajny

W sporze tym idzie o ocenę roli, jaką w naszym poznaniu odgrywa doświadczenie, tzn. nasze spostrzeżenia zawdzięczane zmysłom lub tzw. introspekcji. Spostrzeżenia zawdzięczane zmysłom informują nas o przedmiotach i zdarzeniach świata zewnętrznego (tj. świata fizycznego) i stanowią tzw. doświadczenie ze­wnętrzne; spostrzeżenia zawdzięczane tzw. introspekcji informują nas o naszych własnych stanach psychicznych stanowią tzw. doświadczenie wewnętrzne. Em­piryzm wszelkich odcieni przyznaje doświadczeniu do­minującą rolą w poznaniu, aprioryzm natomiast podkreś­la rolę tzw. poznania apriorycznego, tzn. poznania niezależnego od do­świadczenia.

Spór między empiryzmem i aprioryzmem przyjmował w dziejach fi­lozofii rozmaitą postać. W starożytnej Grecji, aprioryzm występuje ofensywnie i odmawia doświad­czeniu wszelkiej wartości dla poznania rzeczywistości, osądzając wiedzę opartą na doświadczeniu jako wiedzę pozorną, która zaznajamia nas z po­zorami rzeczywistości, a nie z rzeczywistością prawdziwą. Punktem wyjścia tej ofensywy były przede wszystkim złudzenia zmysłowe oraz wykrywanie subiektywnych różnic w postrzeganiu tego samego przedmitotuprzez różnych osobników. Głównym powodem, braku zaufania do doświadczenia było przekonanie, że to, co jest naprawdę rzeczywiste, musi być niezmienne, gdyż to, co ulega zmianie, mieści w sobie sprzeczność - zarazem jest jakieś (w pewnym czasie) i takie też nie jest (w czasie późniejszym). To zaś, co jest sprzeczne w sobie, istnieć - ich zdaniem - nie może.

Twierdzenie, że tylko rozum, a nie doświadczenie, zazna­jamia nas z rzeczywistością, było tezą skrajnego aprioryzmu. Kierunek ten posiadał zwolenników prawie wyłącznie wśród myślicieli starożytnych.

Skutki: Oddziaływał szkodliwie na rozwój nauk, odwracając umy­sły od badań empirycznych, czyli opartych na doświadczeniu, i kierując je ku bezpłodnym często spekulacjom. Opóźnił więc proces naukowego poznania przyrody, czyli przyrodoznawstwa. Przygotował też grunt dla poglądu na świat, obniżającego doniosłość życia ziemskiego i nakazują­cego szukać istotnych wartości w zaświatach.

W czasach nowszych spór między aprioryzmem, upominającym się o uznanie roli poznawczej czynników niezależnych od doświadczenia (apriorycznych), a empiryzmem, podkreślającym doniosłość doświadcze­nia, przybrał inny charakter. Spór nie toczy się już o to, czy doświadcze­nie, czy też tzw. rozum zaznajamia nas z prawdziwą rzeczywistością, ale o to, czy mamy w ogóle prawo przyjmować jakieś twierdzenia, które by bezpośrednio lub pośrednio nie opierały się na doświadczeniu. Twierdze­nia, które mamy prawo przyjmować, choć nie są one oparte na doświad­czeniu, nazywa się twierdzeniami a priori.

3.2.2. Empiryzm skrajny

Empiryzm skrajny twierdzi, że wszelkie uzasadnio­ne twierdzenie musi opierać się bezpośrednio lub po­średnio na doświadczeniu. Nawet aksjomaty matematyki, nawet naczelne prawa logiki, które najmniej zdają się być związane z doświad­czeniem, są, zdaniem skrajnego empiryzmu, twierdzeniami empirycznymi (tzn. opartymi na doświadczeniu). Są one według tego kierunku - tylko indukcyjnymi uogólnieniami twierdzeń jednostkowych, z którymi zapo­znało nas doświadczenie.

3.2.3. Empiryzm umiarkowany

Tak radykalnemu poglądowi empiryzmu skrajnego przeciwstawia się zarówno umiarkowany aprioryzm, jak też umiarkowany empiryzm. Oba te kierunki twierdzą mianowicie zgodnie, że istnieją twierdzenia, które mają pełne uprawnienie w nauce, a które mimo to nie opierają się na doświadczeniu, czyli są twierdzeniami a priori. Różnią się jednak umiarkowany empiryzm i umiarkowany aprioryzm między sobą w poglądzie na doniosłość tych pełnoprawnych twierdzeń a priori. Umiarkowany empiryzm uznaje za uprawnione twierdzenia aprioryczne tylko takie twierdzenia, które po prostu wyłuszczają jedynie sens zawartych w nich terminów. A priori mamy prawo twierdzić, że każdy kwadrat ma cztery boki, że wszystkie promienie koła są sobie równe itp. Aby to stwierdzić, nie potrzeba odwoływać się do doświadczenia; wystarczy zdać sobie sprawę z tego, co znaczy wyraz kwadrat czy też wyraz koło. Nie trzeba się też obawiać, żeby jakiekolwiek doświadczenie mogło takim twierdzeniom zaprzeczyć, żeby na przykład doświadczenie zmusiło nas do uznania, iż nie każdy kwadrat ma cztery boki. Tylko takie twierdzenia, które wyłuszczają jedynie znaczenie zawartych w nich terminów, uważa umiarkowany empiryzm za uprawnione twierdzenia a priori. Tego rodzaju twierdzenia nazywa się od czasów Kanta twierdzeniami analitycznymi (zda­niami analitycznymi, sądami analitycznymi). Teza umiarkowanego empiryzmu daje się więc zwięźle wyrazić w formule: tylko twier­dzenia analityczne są uprawnionymi twierdzeniami a priori.

3.2.4. Aprioryzm umiarkowany

Umiarkowany aprioryzm utrzymuje, że istnieją uprawnione twierdzenia a priori, nie będące twierdzeniami analitycznymi. Takie twier­dzenia, które nie są twierdzeniami analitycznymi, nazywa się twierdze­niami syntetycznymi (zdaniami syntetycznymi, sądami synte­tycznymi). Twierdzenie jakieś jest syntetyczne, gdy nie ogranicza się tylko do wyłuszczenia sensu zawartych w nim terminów, gdy nie jest tylko definicją (wyraźną lub uwikłaną), ustalającą sens pewnych terminów ani też logicznym następstwem takiej definicji, ale jest twierdzeniem rzeczowym, które mogłoby zostać przez doświadczenie potwierdzone lub obalone (przykład: Twierdzenie, że pierwszy cesarz Francuzów był niskiego wzro­stu, jest twierdzeniem syntetycznym, ponieważ nie wynika z definicji zawartych w nim wyrazów. Natomiast twierdzenie, że pierwszy cesarz Francuzów był monarchą, jest twierdzeniem analitycznym, wynika bowiem z definicji terminu cesarz).

Większość twierdzeń syntetycznych opiera się na doświad­czeniu. Sporne jest tylko, czy wszystkie bez wyjątku twierdzenia synte­tyczne muszą czerpać swe uzasadnienie z doświadczenia, czy też może istnieją uprawnione sądy syntetyczne, które nie czerpią swego uprawnie­nia z doświadczenia, czyli są sądami a priori. To właśnie pytanie jest nowoczesną postacią zagadnienia empiryzmu i aprioryzmu. Empiryzm przeczy temu, umiarkowany aprioryzm natomiast utrzymuje, że istnieją uprawnione twierdzenia syntetyczne a priori.

Dla zilustrowania sposobu, w jaki umiarkowany aprioryzm uzasadnia swą tezę, weźmy na przykład twierdzenie geometryczne głoszące, że suma dwu boków trójkąta jest większa niż bok trzeci. Według apriorysty nie jest to twierdzenie analityczne, nie wynika bowiem z definicji trójkąta i jego boków. Niemniej, zdaniem apriorysty, można się upewnić o prawdziwo­ści tego twierdzenia, nie uciekając się do doświadczenia: wystarczy sobie tylko w fantazji wyobrazić jakiś odcinek, mogący służyć za podstawę trójkąta i wychodzące z jego końców dwa odcinki, które razem wzięte co najwyżej pokrywają tę podstawę lub nawet nie wystarczają do jej pokry­cia. Wysiłek fantazji, na który się tu zdobyliśmy, pozwolił nam więc wykryć pewną prawidłowość ogólną, a nie tylko fakt jednostkowy, że w danym trójkącie suma dwóch boków jest większa niż bok trzeci, fakt, do którego wykrycia wystarczyłoby zwykłe spostrzeżenie. Tę władzę, pozwalającą nam w unaocznianych przedmiotach wynajdować prawidłowości ogól­ne, nazywali niektórzy czystą wyobraźnią (Kant), wglądem w istotę rzeczy (Husserl) itp.

3.2.5. Racjonalizm (antyirracjonalizm) i irracjonalizm

Największe nasilenie i największy wpływ na dzieje zyskały idee racjonalizmu w wieku XVIII, stanowiąc istotny składnik ideologii tzw. wieku oświecenia. Racjonalizm głosi kult poznania racjo­nalnego - przeciwstawiając się irracjonalizmowi, kult poznania zdobytego na drodze przyrodzonej - przeciwstawiając się poznaniu czerpiącemu ze źródeł nadprzyrodzonych, głosi kult intelektu - przeciwstawiając się uczuciu. Racjonalizm ceni takie pozna­nie, dla którego wzorem jest poznanie naukowe albo dokładniej, którego wzorem są nauki matematyczne i przyrodnicze. Odrzuca zaś poznanie, po­wołujące się na objawienie, wszelkie przeczucia, jasnowidztwa, magicz­ne wróżby itd. Nie jest jednak rzeczą łatwą zdać sprawę z tego, co od­różnia poznanie naukowe od tamtych innych postaci poznania.

Pozna­niem naukowym jest tylko taka treść myślowa, która, po pierwsze - daje się drugiemu zakomunikować w słowach rozumianych dosłownie, tj. bez przenośni, porównań i innych półśrodków przekazywania myśli. Po dru­gie - do tytułu poznania naukowego rościć sobie może pretensje tylko takie twierdzenie, o którego słuszności lub niesłuszności może się w zasadzie przekonać każdy, jeśli się tylko znajdzie w odpowiednich warunkach zewnętrznych. Słowem, poznanie naukowe jest poznaniem intersubiektywnie komunikowalnym i intersubiektywnie kontrolowalnym. Właśnie intersubiektywność jest charakterystycz­ną cechą poznania racjonalnego. Motywem, dla którego racjonalizm tylko takie poznanie ceni, jest motyw społeczny. Idzie mianowicie o ochronę społeczeństwa przed nonsensem i przed fałszem.

Poznanie przez swój intersubiektywny charakter staje się schematyczne, abstrakcyjne i traci swój intymny kontakt z przedmiotem, gdyż to, co z naszej wiedzy o przed­miotach potrafimy oddać w słowach, nie zastąpi bezpośredniego z nimi obcowania, zachowa zawsze pewien dystans i nie będzie wyrazem takie­go intymnego z nimi kontaktu jak ten kontakt, który z nimi nawiązujemy przez ich spostrzeżenie (jeśli idzie o przedmioty świata fizycznego) lub ich przeżycie (jeśli idzie o własne zjawiska psychiczne). W ostatnich czasach głów­nym oponentem racjonalizmu był filozof francuski Bergson, który pozna­niu racjonalnemu (nazywa on je analizą) przeciwstawia tzw. intuicję, niewyrażalną w słowach, ale pozwalającą poznać samą rzeczywistość bez obsłonek, a nie tylko jej schemat.

Przeciwników racjonalizmu nazywa się irracjonalistami. Irracjonalistami byli np. mistycy wszelkich odcieni. Ludzie posiadający podobne przeżycia nie dadzą sobie wyperswadować zdobytej w stanach ekstazy pewności żadnymi argumentami, a tym mniej lekceważącym osądem ich wiary ze strony racjo­nalistów. Zbyt wielka jest dla nich ta pewność i zbyt wielką cenę ma dla nich ta pełnia życia, te nowe horyzonty, to nowe na świat spojrzenie, które dzięki niej uzyskują. Nie dadzą sobie też wyperswadować, że skoro swej tezy nie potrafią w sposób dla każdego dostępny uzasadnić, powinni się wstrzymać od jej głoszenia. Daremnie więc usiłują racjonaliści przeko­nać mistyka i powstrzymać go od spełniania misji apostolskiej. Niemniej, głos racjonalisty jest zdrowym odruchem społecznym, jest aktem samo­obrony społeczeństwa przed niebezpieczeństwem opanowania go przez niekontrolowalne czynniki, wśród których może znajdować się zarówno święty, głoszący objawienie, jak również obłąkaniec, głoszący wytwory swej chorobliwej umysłowości, jak wreszcie i oszust, pragnący dla nie­cnych i egoistycznych celów zyskać wyznawców dla pewnych poglądów i haseł. Lepiej jest pożywać pewną, choć skromną strawę rozumu niż w obawie, by nie przeoczyć głosu Prawdy, pozwolić na pożywanie wszel­kiej nie skontrolowanej strawy, która może częściej jest trucizną niż zdro­wym i zbawiennym pokarmem.

Podsumowanie sporu o źródła poznania poprzedzimy schematem głów­nych w nim stanowisk:

0x01 graphic

    1. Granice poznania

3.3.1. Dwa rozumienia transcendencji

Problem polega na tym, czy pod­miot poznający może w akcie poznania wyjść poza siebie, czy może przekroczyć swe własne granice. Łacińskim odpowiednikiem polskiego wyrazu przekroczyć jest wyraz transcendere. Pytamy, czy poznanie rzeczy­wistości transcendentnej w stosunku do poznającego podmiotu jest moż­liwe. U autorów filozoficznych istnieją przynajmniej dwa różne rozumienia tego terminu, a w związku z tym problemat granic poznania bywa przynajmniej dwojako rozumiany.

1° Przy pierwszym rozumieniu przedmiotem transcendentnym, czyli zewnętrznym dla poznającego podmiotu, jest każdy przedmiot, który nie jest jego własnym przeżyciem psychicznym. Pytając o to, czy podmiot po­znający może przekroczyć swe własne granice, czyli czy może on dotrzeć w akcie poznawczym do rzeczywistości względem niego transcendentnej, pytamy przy tym pierwszym rozumieniu o to, czy podmiot pozna­jący zdolny jest poznać cokolwiek, co nie jest jego własnym przeżyciem psychicznym. Własne prze­życia psychiczne danego podmiotu nazywa się też tworami dla tego pod­miotu immanentnymi (od łac. in oraz maneo = pozostaję wewnątrz). Postać zagadnienia, w której idzie o to, czy podmiot poznający może w akcie poznawczym wykroczyć poza swą własną sferę immanentną, nazywamy zagadnieniem immanentnych granic poznania. Tego, kto na to zagadnienie odpowiada twierdząco, a więc przyznaje podmiotowi zdolność wykroczenia w jego aktach poznawczych poza jego własną sferę immanentną, nazywamy epistemologicznym realistą immanentnym. Tego zaś, kto odmawia podmiotowi zdol­ności wykroczenia w jego aktach poznawczych poza jego własną sferą immanentną, nazywamy epistemologicznym idealistą immanent­nym.

2° Druga postać zagadnienia granic poznania wiąże się z drugim sposo­bem rozumienia terminu przedmiot transcendentny. Chodzi w niej o to, czy przedmioty naprawdę istniejące są do­stępne poznaniu, czy też poznanie dotyczyć może tyl­ko jakichś konstrukcji myślowych naprawdę nie istnie­jących. Przy tym drugim rozumieniu przedmiotami transcendentnymi nazywa się przedmioty, któ­re istnieją naprawdę, w przeciwieństwie do tzw. przedmiotów tylko po­myślanych, ale naprawdę nie istniejących. Kierunek filozoficzny, który twierdzi, że przedmioty naprawdę istniejące nie są dostępne poznaniu, lecz że poznanie dotyczyć może tylko jakichś konstrukcji myślowych, nazywa się epistemologicznym idealizmem transcendentalnym. Kierunek, według którego poznanie może dotrzeć do prawdziwej rzeczywistości, nazywa się epistemologicznym reali­zmem transcendentalnym.

3.3.2. Epistemologiczny idealizm immanentny

Za klasycznego przedstawiciela idealizmu immanentnego uchodzi angielski filozof XVIII wieku, George Berkeley. Powszechnie sądzi się, że w procesie spostrzeżenia zmysłowego poznajemy twory pozapsychiczne, a więc nieimmanentne; Twierdził, że jedynym przedmiotem spostrzeżenia zmysłowego jest tylko własne moje wrażenie, a więc pewne moje prze­życie, pewien twór immanentny (przykład z białą kartką papieru).

Idealizm immanentny Berkeleya jest tylko połowiczny, gdyż tę idealistyczną tezę ogranicza tylko do spostrzeżenia zmysłowego, twierdząc, że w spostrzeżeniu tym dane nam być mogą jedynie własne nasze wrażenia, a więc przeżycia psychiczne. Obok spostrzeżenia zmysłowego uznaje jednak Berkeley inne formy poznania, które mogą wykroczyć poza własne przeżycia poznającego podmiotu. Takim poznaniem ma być - według Berkeleya - na przy­kład poznanie swej własnej duszy i innych duchów, których Berkeley nie utożsamia z przeżyciami psychicznymi poznającego podmiotu.

O krok dalej idzie drugi angielski filozof XVIII wieku, Dawid Hume, rozciągając tezę epistemologiczną idealizmu immanentnego, którą Berke­ley ograniczył tylko do spostrzeżenia zmysłowego, również na tzw. spo­strzeżenie wewnętrzne, za którego pomocą mamy zdo­bywać tzw. samowiedzę, tj. świadomość naszej własnej jaźni, czyli du­szy. Berkeley pytał, co naprawdę spostrzegamy za pomocą naszych zmysłów; Hume - co naprawdę spostrzegamy w tzw. doświadczeniu wewnętrznym. Hume odpowiada, że w doświadczeniu wewnętrznym nie jest nam dane nic więcej jak tylko nasze własne przeżycia psychiczne. Dusza jako coś róż­nego od strumienia przeżyć, jako coś, co miałoby być tych przeżyć substratem czy też podmiotem, nie jest dana w żadnym doświadczeniu. Hume twierdzi, że w doświadczeniu wewnętrznym nie poznajemy niczego różnego od naszych własnych przeżyć psychicznych, nie wy­chodzimy poza sferę immanentną.

Fundamentalną podstawą idealizmu immanentnego jest jego pogląd na stosunek pomiędzy podmiotem poznającym a przedmiotem poznania. Przy spostrzeganiu na przykład stosunek pomiędzy podmiotem poznającym a przedmiotem spostrzeżenia polega - według Berkeleya - na tym, że ten przedmiot staje się treścią świadomości; tzn. staje się po prostu przeży­ciem psychicznym. Prowadząc analizę głębiej i odróżniając akt i treść prze­życia, można by powiedzieć, że przedmiot spostrzeżony staje się według Berkeleya i innych immanentnych idealistów treścią przeżycia. Stosunek między podmiotem po­znającym a przedmiotem poznawanym nazywa się stosunkiem intencjonalnym. Dla zaistnienia tego stosunku nie wystarczy, by zjawiła się w świadomości treść zmysłowa. Podmiot poznający musi wykonać ponadto szereg operacji, w których i pewne pojęcia odgrywają rolę, operacji, które nie mają charakteru bier­nego (receptywnego) tylko, lecz posiadają również charakter czynny (spon­taniczny). Dopiero dzięki tym aktom dochodzi do obiektywizacji, do przeciwstawienia podmiotowi poznającemu przedmiotu poznania. Analiza procesu spostrzegania, opisanie wszystkich operacji myślowych, uczestniczących w nim i doprowadzających do tego, że podmiot w akcie spostrzegania przeciwstawia sobie pewien przedmiot, na który jest skierowana jego intencja, stanowi jedno z najważniejszych zagadnień z pogranicza psychologii i teorii poznania. Zagadnienie to nazywa się niekiedy zagadnieniem konstytucji przedmiotu spostrzeżenia. Zwrócenie uwagi na to, że podmiot poznający w akcie spostrzeżenia nie zachowuje się biernie, przyjmując tylko przedmiot spostrzegany do swego wnętrza, ale że, przeciwnie, podmiot poznający zachowuje się w tym akcie czynnie, że przedmiot spostrzeżenia zostaje przez umysł dopiero ukonstytuowany, budzi pytanie, czy wskutek tego przedmiot spostrze­żenia nie jest jedynie tylko konstrukcją umysłu, a nie czymś rzeczywistym, niezależnie od podmiotu istniejącym. Tym pytaniem zajmuje się teoria poznania, roztrząsając zagadnienie, występujące pod nazwą idealizmu transcendentalnego, do którego omówienia obecnie przejdziemy.

3.3.3. Epistemologiczny idealizm transcendentalny

To, o czym ktoś myśli, co ktoś spostrzega, co sobie wyobraża, utarło się nazywać intencjonalnym przedmiotem myśli, spostrzeżenia, wyobrażenia, itd. Nie wszystkie przedmioty intencjonalne naszych myśli, wyobrażeń itd. uważamy za rzeczywiście istniejące. Niektórym (np. faunom, centaurom) odmawiamy rzeczywistego istnienia. Przy tym odróżnieniu fikcji i rzeczywistości posługujemy się pewnym kryterium. Najważniejszym z tych kryteriów jest doświadczenie. Teoria poznania wysuwa kwestię, czy te kryteria, którymi kieru­jemy się przy odróżnianiu fikcji od rzeczywistości, prowadzą do uznania za rzeczywiste takich przedmiotów, które naprawdę istnieją, czy też może i te przedmioty, za którymi się te kryteria opowiadają, są również tylko konstrukcjami umysłu. Wątpliwość taka nasunąć się może, gdy się zważy, że czło­wiek tylko to może uznawać za rzeczywiste, co sobie potrafi przedstawić, co sobie w ogóle jakoś potrafi pomyśleć. Ale nasza zdolność przedsta­wiania sobie czegokolwiek jest ograniczona przez pewne formy wyobra­żania i myślenia, nieodłącznie z naturą ludzką związane. Nie tylko jednak nasze zmysły, lecz i nasz umysł jest ograniczony w swej zdolności przedstawiania sobie przedmiotów. Znaleźli się filozofowie którzy sądzili, że świat, który, kierując się najskrupulatniej kryterium doświadczenia, uznajemy za rzeczywistość, nie jest prawdziwą rzeczywistością od umysłu niezależną, lecz stanowi też tylko konstrukcję umysłu. Umysł nasz nie jest zdolny poznać świata ist­niejącego od niego niezależnie, tzw. świata rzeczy samych w sobie, lecz jest skazany na stałe obcowanie tylko z własnymi konstrukcjami. Zdanie powyższe stanowi właśnie tezę epistemologicznego idealizmu, zwanego idealizmem transcendentalnym. Zwolennicy tego idealizmu zaprzeczali, żeby na przykład doświadczenie (lub inne jakieś kryterium, którym się w praktyce posłu­gujemy przy odróżnianiu fikcji od rzeczywistości) prowadziło nas do uzna­wania za rzeczywiste przedmiotów, które istnieją od umysłu niezależnie, czyli które są czymś więcej niż tylko przedmiotami intencjonalnymi. Mimo to jednak idealiści nie uważali sądów wydawanych na podstawie doświadczenia za fałszywe. Idealiści bowiem nie stoją na ogół na stano­wisku klasycznej definicji prawdy, lecz prawdę poznania utożsamiają z jego zgodnością z pewnymi wyróżnionymi kryteriami. Za takie zaś wyróżnio­ne kryterium uważają świadectwo doświadczenia łącznie z kryterium harmonii wewnętrznej i powszechnej zgody. Nie nazy­wają przeto całej wiedzy opartej na doświadczeniu fałszem ani też świa­ta, który wiedza ta przedstawia nam jako rzeczywistość, nie uważają za świat składający się z samych fikcji i tworów zmyślonych. Przeciwnie, czynią oni zasadniczą różnicę pomiędzy tym, co zostało lub może zostać przez doświadczenie potwierdzone, a tym, czemu doświadczenie zaprze­cza. Tylko to, co zostało lub mogłoby zostać przez doświadczenie oba­lone, nazywają fikcją lub złudzeniem. Te zaś twory, za którymi opowiada się doświadczenie jako kryterium prawdy, nazywają fenomenami lub zjawiskami. O owych fenomenach, czyli zjawiskach, mówią też, że po­siadają one rzeczywistość empiryczną, co nic innego nie znaczy, jak tyl­ko to, że potwierdza je kryterium doświadczenia, harmonii wewnętrznej i powszechnej zgody, i że przeto należą do świata przedmiotów intencjonalnych powszechnie przez wszystkich uznawanych; odmawiają im tylko tego, by posiadały istnienie niezależne od umysłu.

Przedstawicielem referowanego tu idealizmu był Kant. Dochodzi on do tego stanowiska na dwojakiej drodze. Jedną z nich można by w za­sadniczym pomyśle przedstawić w następujący sposób: Kant stwierdza, że a priori, tj. nie odwołując się do doświadczenia, zdobywamy pewne twierdzenia, które w zasadzie mogłyby zostać obalone przez doświadcze­nie (ponieważ nie są sądami analitycznymi, tylko syntetycznymi), a które doświadczenie nie tylko później stale potwierdza, ale co do których z góry jesteśmy pewni, że im doświadczenie nigdy nie zaprzeczy. Takimi twier­dzeniami są, zdaniem Kanta, m.in. twierdzenia geometrii. Wystarczy sobie przedstawić trójkąt i wyobrazić, że dwa jego ramiona obracają się dokoła końców podstawy i spadają na nią. Widać wtedy od razu, że oba pokrywają całą podstawę i częściowo zachodzą na siebie, że więc ich suma jest większa niż bok trzeci. Aby to stwierdzić, nie trzeba apelować do doświadczenia, lecz wystarcza na to czysta wyobraźnia. Ale tym bez odwołania się do doświadczenia zdobytym twierdzeniom doświad­czenie też nigdy nie zaprzecza! Jak to zrozumieć, że nie czekając na do­świadczenie, a więc a priori, poznajemy pewne ogólne prawa rządzące światem, który nam doświadczenie ukazuje. Jak to wytłumaczyć? Pytanie to wyraża Kant w sformułowaniu: Jak są możliwe sądy syntetyczne a priori?

Jest to naczelne pytanie, które sobie Kant stawia w głównym swym dziele epistemologicznym pt. Krytyka czystego rozumu. Dociekania, zmierzające do rozwiązania tego zagadnienia, nazywa Kant badaniami trans­cendentalnymi. On sam znajduje to rozwiązanie w idealizmie pewnego typu. Dlatego idealizm taki nazywa się idealizmem transcenden­talnym.

Gdyby doświadczenie ukazywało nam prawdziwą rzeczywistość, a nie tylko nasze konstrukcje myślowe, to owa harmonia między sądami syntetycznymi, do których umysł dochodzi a priori, a doświadczeniem byłaby istotnie niezrozumiałym, dziwnym przy­padkiem. Inaczej będzie, jeżeli przyjmiemy, że twory, które nam prezen­tuje doświadczenie, są też tylko konstrukcjami umysłu. Wtedy będzie rzeczą zrozumiałą, że umysł, nie czekając na doświadczenie, może a priori dojść do poznania ogólnych zasad, według których on sam konstruuje przedmioty w akcie spostrzegania, a więc przedmioty dane mu w doświad­czeniu. Aby więc zagadnienie sądów syntetycznych a priori rozwiązać, musimy, zdaniem Kanta, przyjąć, że przedmioty dane nam w do­świadczeniu są tylko konstrukcją umysłu, a nie niezależną od niego rze­czywistością, czyli tzw. rzeczami samymi w sobie (Ding an sich). Ale Kant próbuje na innej jeszcze drodze uzasadnić swą idealistyczną tezę. Ana­lizuje on mianowicie sposób, w jaki umysł dochodzi w akcie spostrzega­nia do przeciwstawienia sobie przedmiotu spostrzeganego, czyli zajmuje się zagadnieniem konstytucji przedmiotu spostrzeżenia. Analiza ta wyka­zuje udział tzw. form przestrzenno-czasowych i pojęć (kategorii) w kon­stytuowaniu się przedmiotu spostrzeżenia. Ponieważ zaś Kant, z drugiej strony, wykazuje subiektywny charakter tych form i pojęć, przeto już sam sposób konstytuowania się przedmiotu spostrzeżenia służy Kantowi jako dowód, że przedmioty spostrzegane są tylko konstrukcjami umysłu nie istniejącymi naprawdę.

3.3.4. Realizm

Realizm przedstawia idealizmowi transcendentalnemu tezę o rzeczy­wistym istnieniu przedmiotów danych w doświadczeniu. W polemice z idealizmem realiści zwalczają jego argumentację. Poddają przy tym naj­częściej krytyce poglądy idealizmu na konstytucję przedmiotu spostrze­żenia, próbując ją ze swej strony tak przedstawić, aby nie prowadziła do konsekwencji idealistycznych. Najczęściej jednak realiści odpierają, jako bezpodstawne roszczenie, pretensję teorii poznania do wydawania wyroku o wartości kryterium doświadczenia. Uważają oni, że kryteria, któ­rymi idealista posługuje się w swych rozważaniach, nie zasługują by­najmniej na większe zaufanie niż kryterium doświadczenia, które ideali­sta krytykuje. Zdaniem wielu realistów doświadczenie tak silnie uzasad­nia naszą wiarę w rzeczywiste i niezależne od podmiotu istnienie świata danego nam w doświadczeniu, że żadna krytyka epistemologiczna nie jest w stanie jej podważyć ani umocnić.

Jeszcze surowsza jest krytyka, która nie tylko zarzuca idealizmowi transcendentalnemu fałszywość, ale uważa samo zagadnienie przez idea­lizm wysunięte za pozbawione sensu. W zagadnieniu tym bowiem wystę­pują terminy takie jak: rzeczywistość, istniejąca w sposób od umysłu niezależny, przedmiot, który jest nie tylko pomyślany, lecz istnieje nieza­leżnie od umysłu. Otóż te terminy nie są, niestety, dostatecznie wyjaśnione. Niektórzy twierdzą nawet, że nie posiadają w ogóle żadnego znaczenia. Z takim zarzutem spotyka się idealizm i nawet samo postawione przezeń zagadnienie, ze strony myślicieli z obozu tzw. pozytywizmu, którym obecnie się zajmiemy.

3.3.5. Pozytywizm

Pozytywizm zajmuje się zagadnieniem granic poznania, bierze je jednak w innym znaczeniu niż to, które ono posiada w sporze idealizmu z realizmem.

Pozytywizm przyjmuje naczelną tezą empiryzmu, według której tylko na podstawie doświadczenia poznać możemy rzeczy­wistość. Pozytywizm idzie jednak dalej i do powyższej tezy dołą­cza jeszcze twierdzenie, że przedmiotem poznania może być tylko to, co jest lub - co może być dane w doświadczeniu. Głosząc to, wypowiada pozytywizm pewien po­gląd na granice poznania, a nie tylko na jego źródło. Z tezy empirystycznej nie wynika bowiem jeszcze teza pozytywizmu. Z tego, że poznanie rzeczywistości musi opierać się na doświadczeniu, nie wynika jeszcze, że poznanie nie może dotyczyć czegoś, co nie jest dane w doświadczeniu. Można by bowiem sądzić, że jest przeciwnie, że wychodząc od doświad­czenia można się na drodze rozumowania wznieść wyżej i dojść do poznania czegoś, co w doświadczeniu nie jest i nie może być dane. O tej możliwości zdają się świadczyć różne teorie fizykalne, które, opierając się na doświadczeniu, dochodzą do poznania fal elektromagnetycznych, elek­tronów, protonów itd.; tych zaś ani nikt nie spostrzegał, ani nie mógłby wprost spostrzec. Otóż pozytywizm, nie odmawiając wartości tym teoriom fizykalnym, utrzymuje, że jednak twierdzenia, które w nich występują i które mówią coś o jakimś świecie niedostępnym bezpośrednio spostrze­żeniu, z pozoru tylko mówią o czymś wykraczającym poza doświadcze­nie. Według pozytywistów owe wypowiedzi fizyków są tylko skrótami, które po rozwinięciu ich treści dają się przełożyć na zdania głoszące coś tylko o rzeczach dostępnych doświadczeniu. Tak na przykład zdania gło­szącego, że przez drut płynie prąd elektryczny, nie należy, według pozytywistów, rozumieć w taki sposób, jakoby ono stwierdzało, iż w drucie tym przesuwają się jakieś niedostrzegalne i niewyobrażalne elektrony, lecz właściwy sens zdania głoszącego, że przez drut płynie prąd elektryczny, jest inny. Zdanie to - według pozytywistów - stwierdza tylko, że w związku ze stanem tego drutu wystąpią w stosownych warunkach pewne określo­ne i dające się spostrzec zjawiska, a więc na przykład, jeśli końce drutu włączymy do amperometru - to wskazówka jego się wychyli, jeżeli je za­nurzymy w roztworze elektrolitu wystąpią w nim zjawiska elektrolizy, jeśli mierzyć będziemy temperaturę drutu - stwierdzimy, że się ona podwyż­sza, itd. Pozytywiści, wypowiadając swą tezę o granicach po­znania, występują przeciwko wszelkim pretensjom umysłu ludzkiego do poznania jakiegoś świata nadzmysłowego. Ponieważ zaś często metafizy­ka jest pojmowana jako nauka o świecie nadzmysłowym, przeto po­zytywiści zwracają ostrze swej krytyki przede wszystkim przeciw tak rozumianej metafizyce. Zdaniem pozytywistów, wszystko, czego możemy dowiedzieć się o rzeczywistości, wyczerpuje się w szczegółowych nau­kach przyrodniczych. Nie ma innej wiedzy o świecie jak tylko ta, której dostarczają nam te nauki. Według nich zadaniem filozofii jest tylko dokonanie syntezy i usystematyzowanie wyników tych nauk. Filozofia może i powinna dokonywać refleksji nad poznaniem nauko­wym, stać się teorią nauki.

Podwaliny pod myśl pozytywistyczną założył wspomniany już poprzed­nio angielski filozof Dawid Hume (XVIII wiek), rozwinął ją w system myśliciel francuski XIX wieku, August Comte. Pozytywizm przyjmował w dziejach filozofii odcień idealistyczny, realistyczny lub neutralny. Za­leżało to od poglądu na to, co jest przedmiotem spostrzeżenia. Niektórzy pozytywiści - jak na przykład Hume - uważali, że przedmiotem spostrze­żenia zewnętrznego są tylko treści naszych wrażeń, wewnętrznego zaś - własne nasze przeżycia psychiczne; że zaś według zasadniczej tezy po­zytywistycznej poznanie nasze nie wykracza poza to, co może zostać spo­strzeżone, więc dla tych pozytywistów poznanie ograniczało się do po­znania świata naszych wrażeń i naszych przeżyć psychicznych. Inni po­zytywiści stali w sprawie przedmiotu spostrzeżenia na gruncie realis­tycznym i przyjmowali, że spostrzegamy niezależne od podmiotu spostrze­gającego ciała. Inni wreszcie sądzili, że spostrzegamy układy pewnych elementów: barw, dźwięków, woni, smaków itd., z których złożyć się dają zarówno ciała, jak i to, co nazywamy strumieniem życia psychicznego, lecz które same w sobie (tzn. rozważane w oderwaniu od branego pod uwagę zespołu) nie są ani czymś psychicznym, ani fizycznym, lecz stanowią elementy neutralne, mogące istnieć nawet nie spostrzegane.

3.3.6. Neopozytywizm

Współczesny tzw. neopozytywizm wyłonił się z neutralnego pozyty­wizmu Macha, lecz w trakcie swego rozwoju zarzucił to stanowisko i zajął w sprawie przedmiotu spostrzeżenia postawę realistyczną. Rozwijając się dalej, zarzucił on także zasadniczą tezę pozytywizmu, ograniczającą poznanie do przedmiotów dających się spostrzec. Z pozytywizmu zacho­wał właściwie tylko tezę empirystyczną, przychylając się do tezy empiryzmu umiarkowanego, według której wszelkie poznanie, o ile nie polega tylko na wyłuszczaniu znaczenia wyrazów, a więc nie wyraża się w zda­niach analitycznych, musi się opierać na doświadczeniu. Neopozytywiści nie tylko uważają, że wszelkie zdania syntetyczne, o ile nie dają się przez doświadczenie ani potwierdzić, ani obalić, są twierdzeniami bezpodstaw­nymi (w czym godzą się z umiarkowanym empiryzmem), ale idą dalej i uznają zdania takie za pozbawione sensu. Według Kanta metafizyka mia­łaby się składać z samych sądów syntetycznych i nie podlegających kontroli doświadczenia, a więc właśnie z takich, które według neopozytywistów mają być zdaniami pozbawionymi wszelkiego sensu. Stąd druzgocąca ocena, jakiej udzielają neopozytywiści metafizyce, którą potępiają, uwa­żając ją za złożoną z samych wypowiedzi, pozbawionych znaczenia, za jałową gadaninę bez wszelkiego sensu.

Neopozytywiści przekreślając metafizykę, a wraz z nią także etykę normatywną, pozostawiają dla filozofii jako jedyną dziedzinę ba­dań teorię poznania, z której - po wyłączeniu z niej elementów psy­chologicznych, a więc rozważań poświęconych badaniu procesów poznaw­czych - pozostają tylko badania rezultatów poznania, a więc badania mające za swój przedmiot twierdzenia naukowe. Twierdzenia naukowe utożsamiają jednak neopozytywiści ze zdaniami, a więc z pewnymi wy­rażeniami mowy, w których wypowiada się te twierdzenia. Wobec tego zadanie filozofii precyzuje się jeszcze bardziej: filozofia może być tylko teorią języka naukowego. Teoria ta daleka jest jednak od tego, co robią lingwiści. Teoria języka naukowego, o jakiej mówią neopozytywiści, jest w gruncie rzeczy tym samym co logika w swej współczesnej postaci. Owa logika jest też główną dziedziną, w której neopozytywiści się wyżywają i w której położyli duże zasługi. Uprawianie logiki współczesnej nie jest jednakże monopolem neopozytywistów. Można ją uprawiać, nie podzie­lając bynajmniej ich poglądów. Główne osiągnięcia na polu tej nauki nie pochodzą też bynajmniej od ludzi, którzy są neopozytywistami.

Neopozytywiści głoszą program, zwany fizykalizmem, który świadczy o tym, iż - zdaniem neopozytywistów - właściwymi przedmiotami pozna­nia są tylko przedmioty fizyczne, czyli ciała. Fizykalizm domaga się mianowicie, by wypowiedzi wszystkich nauk dały się sprowadzić do wypowiedzi języka fizykalnego, a więc do wypowiedzi o ciałach. Wypo­wiedzi bowiem, które do języka fizykalnego sprowadzić się nie dają, nie spełniają naczelnych wymagań, stawianych twierdzeniom naukowym: nie są intersubiektywnie komunikowalne ani sprawdzalne. Do wypowiedzi fizykalnych powinny się więc dać sprowa­dzić wszelkie twierdzenia psychologii, mówiące o zjawiskach i podmio­tach psychicznych, oraz wszystkich nauk humanistycznych, jeżeli mają one mieć charakter twierdzeń naukowych. Postulat fizykalizmu zbliża neo­pozytywistów do materializmu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wprowadzenie do filozofii (cz 1)
Wprowadzenie do filozofii
Wprowadzenie do Filozofii, KOLO-FILOZOFIA-Sciaga, PLOTYN: System Emanacyjny - Naturalna własność byt
Wprowadzenie do Filozofii, FILOZOFIA-KOLO-WYKLAD, AUGUSTYN AURELIUSZ
Sokrates, Pedagogika, Wprowadzenie do filozofii
3 Wprowadzenie do SQL cz 1
Wprowadzenie do Filozofii, Immanuel Kant - Cytaty, Immanuel Kant (1724-1804)
S1 Wprowadzenie do filozofii Wojciech Słomski wykład 4, Psychologia WSFiZ I semestr, Wprowadzenie do
Wprowadzenie do filozofii epoki hellenistycznej, Filozofia, teksty różne
Filozofia - strzeszczenia, Wprowadzenie do Filozofii, Filozofia
Wprowadzenie do Filozofii, Kant Immanuel, BIOGRAFIA
Wprowadzenie do Filozofii, Filozofia04, DATA: 26
S1 Wprowadzenie do filozofii Wojciech Słomski wykład 2, Psychologia WSFiZ I semestr, Wprowadzenie do
1 Wprowadzenie do FP cz 2id 8 Nieznany (2)
WPROWADZENIE DO FILOZOFII ( Wykład 5 )XXX
filozofia(1), Studia, II semestr II rok, Wprowadzenie do filozofii nauki dla przyrodników
Ontologia, Pedagogika, Wprowadzenie do filozofii
Zagadnienia egzaminacyjne z filozofii, Pedagogika, Wprowadzenie do filozofii
Filozofia - bardzo dobre, Wprowadzenie do Filozofii, Filozofia

więcej podobnych podstron