Materiały tekstowe do zajęć 2


Materiały tekstowe do zajęć - kwiecień

Tekst wprowadzający

„W najpiękniejszym Domu jaki krąży w Kosmosie”

„Gdyby mnie ktoś z Was zapytało, gdzie mieszkam - odpowiem bez wahania: „W najpiękniejszym Domu, jaki krąży w Kosmosie” - a Wy od razu będziecie wiedzieli (każde dziecko dziś wie!), że tym domem jest planeta Ziemia. I że jest to nasz Wspólny Dom.

Gdyby któreś z Was zapytało mnie, czy wolałabym urodzić się i żyć na innej planecie - odpowiadam szczerze: „Podróżować w Kosmosie, poznawać inne planety, owszem, chciałabym. Ale Nigdy nie zamieniłabym na inną nasze Ziemi”

Najmniejszy jej skrawek może mi dać tyle radości, że całym sercem chwalę piękność tego wszystkiego dookoła.

Ewa Szelberg-Zarembina

(fragment książki „Królestwo bajki”)

Temat 1

Imiona jak prezenty

Na imię mam Karol

Mój brat to Jaś.

Każdy swoje imię

Bardzo dobrze zna.

Lubią swe imiona

Zosie i Agaty.

Bo są to prezenty

Od mamy i taty

Maria Lorek

Temat 2

Znaczek przedszkolaka

Każdy przedszkolaczek

wybiera swój znaczek:

Kasia - słonko

Ewa listek z biedronką

Marcinek - tygrysa

Karol - rudego lisa

O Muminka

- prosi Karolinka

Zaś o misia

malutka Marysia

Zielona koniczynka

jest dla Zosi,

bo szczęście przynosi

wesołej Zosi.

Odważne bliźniaki

chcą mieć dwa lwy.

Tak wybrali inni.

Co wybrałeś Ty?

Maria Lorek

Temat 3

Kto tam?

Stuk, puk.

Stuk, puk.

Stuk, puk.

Kto do domu puka?

Mama i tata.

Siostra i brat.

Piesek i kotek

i… serce. O, tak.

Maria Lorek

Temat 3

Krąg rodzinny każdy ma,

on ci szczęścia wiele da.

Gwarno tutaj i wesoło,

bo przyjemnie być ze sobą!

Tęczowe wierszyki (w: Z zabawą i bajką w świecie sześciolatka)

Temat 5

Śmigus-dyngus

Śmigus - dyngus

mamy dzisiaj,

wodę leje

Hania, Krzysia.

Janek goni

małą Ewkę,

Ewka w ręku

ma konewkę.

Wszyscy mokre

głowy mają

wciąż się wodą

polewają.

To dopiero

jest zabawa,

wodą cię poleję

zaraz.

Bożena. Forma

Temat 6

Co słychać na wsi

Co słychać? - Zależy - gdzie.

Na łące słychać: - Kle - Kle!

Na stawie - Kwa - Kwa!

Na polu: - Kraaa!

Przed kurnikiem - Kukuryku!

Ko - ko - ko - ko - ko - w kurniku

Koło budy słychać - Hau!

A na progu: Miau……

A co słychać w domu,

Nie powiem nikomu!

Wanda Chotomska

Temat 8

Polska

Co to jest Polska?

- spytał Jaś w przedszkolu.

Polska - to wieś

i las,

i zboże w polu,

i szosa, którą pędzi

do miasta autobus,

i samolot, co leci

wysoko nad tobą.

Polska to miasto,

strumień i rzeka,

i komin fabryczny,

co dymi z daleka,

a nawet obłoki,

gdy nad nami mkną.

Polska to jest także twój rodzinny dom.

A przedszkole?

Tak - i przedszkole,

i róża w ogrodzie,

i książka na stole.

Czesław Janczarski

Temat 12

O lesie i przyjaźni z przyrodą

Wietrzyk się przyjaźni z obłokami.

Deszcz rzęsisty z łąką i polami.

Ryby się przyjaźnią z czystą wodą.

Słońce zawarło przyjaźń z pogodą.

Ptak przyjaźni się z ptasią piosenką.

Las przyjaźni się z wiewiórką i sarenką.

Z dobrą pracą przyjaźni się czas…

I kolega z kolegą, brat z bratem.

A ja?

Ja przyjaźnię się ze światem.

Całym światem.

Moim bliskim, moim dobrym,

moim pięknym światem.

Wiera Badalska

Temat 12

Bajka o malutkiej czarownicy i lesie

Czytałam kiedyś książkę o malutkiej czarownicy, która dopiero uczyła się czarów. Mieszkała w bajce, gdzie nie było ani kurzej chatki, ani Łysej Góry, ani nawet lasu.

Malutka czarownica postanowiła najpierw wyczarować las.

Wypowiedziała pierwsze zaklęcie, które pamiętała z lekcji u Czarodzieja Dobrodzieja. I wyrosły drzewa. Piękne dęby, buki i jodły.

- Jaka jestem mądra. Pierwsze zaklęcie i las gotów! - wykrzyknęła z radości i poszła pochwalić się koleżankom.

Gdy wróciła, zamiast zielonych drzew, ujrzała suche pnie i gałęzie.

- Co się stało? Dlaczego mój las usechł?

- Jaki las? Wyczarowałaś tylko drzewa. A gdzie mchy, trawy, krzewy i grzyby? - usłyszała głos swego nauczyciela Czarodzieja-Dobrodzieja. - Próbuj dalej.

- Racja - zgodziła się malutka czarownica. Wymówiła kilka zaklęć i przed oczami znowu ujrzał piękne drzewa, krzewy, mchy i grzyby. Ale minęło trochę czasu i las zaczął usychać.

- To pewnie dlatego, że nie ma w nim motyli, biedronek i żuków - radziły koleżanki, doświadczone czarownice.

Zajrzała malutka czarownica do ksiąg. Znalazła odpowiednie zaklęcie. I znów miała przed sobą las.

- Teraz mogę trochę odpocząć - powiedziała i zasnęła.

Czarownice śpią bardzo długo albo bardzo krótko. Nasza czarownica usnęła na długo. I pewnie jeszcze by spała, gdyby nie żuki, które zaczęły jej spacerować po nosie.

- Co to? - wykrzyknęła, nie dowierzając własnym oczom.

Przetarła je raz, drugi. - Gdzie się podział mój las?

Za to wszędzie pełno żuków. Zjadły mój las! Nigdy nie wyczaruje prawdziwego lasu - powiedziała z żalem i rozpłakała się.

- Nigdy, jeśli nie spojrzysz na las jako całość. Wyczaruj też ptaki - tłumaczył malutkiej czarownicy nauczyciel - Próbuj dalej.

Czarownica znowu zagłębiła się w księgę.

Zaczęła szeptać coś o sowie, dzięciole, lisie, zającu…

Bo przecież nie tak łatwo wyczarować las.

Kryje on w sobie wiele tajemnic.

A dziwy i tajemnice zdarzają się nie tylko w bajkach.

Wystarczy wybrać się do lasu.

Maria Lorek

Temat 14

Dbaj o swoje środowisko

Dbaj o swoje środowisko

o las, rzekę i pastwisko.

Pamiętają wszystkie dzieci

By nie rzucać wkoło śmieci.

Piękna łąka, czysta rzeka

to uciecha dla człowieka.

A wesoły świergot ptaków

cieszy serca przedszkolaków.

Bożena. Forma

Temat 15

Spacer w wyobraźni

Wyobraź sobie… nasionko.

Nasionko zaczyna kiełkować.

Pielęgnujesz je i wyrasta z niego roślinka.

Przyjrzyj się dokładnie.

Mija czas i roślinka rozrasta się.

Jest coraz większa.

Jak wygląda?

Czy to jest kwiat?

Jaki ma kolor?

Jak pachnie?

A może jest to drzewo?

Jakie?

Liściaste czy iglaste?

Wysokie i smukłe jak jodła?

Potężne i rozłożyste jak dąb?

A może nikt nigdy nie widział takiej rośliny?

Co wyrosło z twojego nasionka?

Namaluj i odpowiedz.

Maria Lorek

Temat 15

Nasionko

Suche, zmarszczone,

w torebce drzemie.

Wyjmij je stamtąd

i zasadź w ziemię.

Promyczek słonka,

wody troszeńkę, a zbudzi się ze snu

serce maleńkie.

W górę wystrzelą

listki zielone, łodyżki,

pąki, kwiatki czerwone…

A potem nasion

drobnych koszyczek

znów do torebki

szarej się wsypie.

Jadwiga Jałowiec

Temat 16

Czym patrzymy

Tak odpowie mały zuch

Maria Lorek

Temat 16

Śniadanie przedszkolaka

Kanapka, owoce

Rzodkiewka, rzeżucha

Trafia do brzucha

Mądrego łasucha.

Maria Lorek

Temat 17

Kino w łazience

Szczoteczka - Jestem szczotka.

Pasta do zębów - Jestem tuba.

Szczoteczka - Pani tuba jest za gruba.

Pasta do zębów - Jestem gruba, ale schudnę,

bo to wcale nie jest trudne.

Szczoteczka - Buzia sama się otwiera,

mycie zębów będzie teraz.

Będę myła zęby póty,

aż umyję: dwie minuty.

Kubek - Teraz pora na mój występ.

Dam ci trochę wody czystej.

Wypłucz buzię, umyj szczotkę

i piosenki zanuć zwrotkę:

Razem - Szła szczoteczka do kubeczka,

(na melodię do kubeczka szła i cieszyła się wraz ze mną,

„Szła dzieweczka”) jak piosenka ta, jak piosenka ta.

Kto zawsze, kto zawsze

o zęby dba, ten uśmiech wesoły

na twarzy ma.

Wanda Chotomska

Temat 17

Przedszkolak

Przedszkolaczek mały, duży

wie, do czego mydło służy.

Płynie woda, plusk w łazience

i już czyste uszy, ręce.

Przedszkolaczek mały, duży

wie, do czego gąbka służy,

Gąbka, ręcznik, pasta, szczotka

i czyściejszy jest od kotka.

Przedszkolaczek, proszę pana,

chętnie myje zęby z rana.

Patrzy w lustro roześmiany,

bo ma białe wąsy z piany.

Jadwiga Korczakowa

Temat 18

Szklana kula

Pewnego dnia bardzo chory król zebrał trzech swoich synów i rzekł:

- Ten, który przyniesie mi skarb najcenniejszy, zostanie moim następcą.

Wyruszył najstarszy syn i przyniósł szablę ze szlachetnego kruszcu zrobioną.

Wyruszył średni syn i przyniósł szkatułę pełną złota.

Wyruszył najmłodszy syn. Szedł, szedł, aż trafił do lasu. Wokół cisza. Tylko drzewa kołyszą się i szepcą coś po swojemu. Strasznie jakoś się zrobiło. Nagle patrzy, a przed nim stoi ni to szałas, ni to chatka.

Zagląda do środka, a tam stara wróżka siedzi i trzyma w dłoniach szklaną kulę.

- Wiem, po co przyszedłeś. Są tu dwa cenne kosze. W jednym są kosztowności, szafiry, bursztyny, szmaragdy. W drugim suszone zioła mające cudowną, uzdrawiającą moc. Jest tam korzeń życia żeń-szeń, szałwia, mniszek. Wybieraj!

-Szalenie trudny wybór - myśli najmłodszy syn. - Kosz o wiele większy niż szkatuła brata. Ale ojciec jest chory. Może zioła mu pomogą?

I wybrał kosz z ziołami.

Wtedy szklana kula pojaśniała i ledwie słyszalnym szeptem powiedziała:

-Postąpiłeś bardzo szlachetnie.

Najcenniejsze na świecie jest zdrowie.

Maria Lorek

Temat 18

Poranek Trajkotki

Trajkotka poranek

Zaczyna ziewaniem.

To pierwsze co robi

Trajkotka przed wstaniem.

Druga rzecz kotki

Zanim wstanie -

Obowiązkowe przeciągnie.

A trzecia rzecz

To koci grzbiet.

I wy moi złoci

Poćwiczcie grzbiet koci.

Co jeszcze?

Po pierwsze Trajkotka

Futerko myje.

Po drugie łazi po drabinie

Albo po płotkach.

Bo o tej porze

Trajkotka lubi być na dworze.

A po trzecie

Łasi się do naszej mamy.

Już pewnie wiecie po co to trzecie.

Bo Trajkotka poranek

Chce zakończyć śniadaniem.

Więc poranka podsumowanie to:

Po pierwsze mlekobranie.

Po drugie mlekobranie.

Po trzecie mlekobranie.

I wy moi złoci

Powtórzcie

Rytuał koci

Maria Lorek

BAJKA O TYM, KTO WYMYŚLIŁ KOLORY.

Było to dawno, dawno temu. Tak dawno, że mało kto pamięta te czasy. Teraz tylko woda niebo i ziemia wspominają stare dzieje. Na świecie rządził Czarodziej Mrok. Co się dało malował na czarno. Czasem tylko, gdy był w dobrym humorze rozjaśnił coś na szaro. Na przykład czapeczki krasnoludkom. Był przekonany, że krasnoludki docenią jego dobre chęci i będą mu wdzięczne. Jakże się mylił. Przecież każdy wie, że krasnale poza tym, że pomagają innym, cenią sobie dobry humor. Lubią śmiać się i śpiewać.

Któregoś dnia krasnal Muchomorek - bo tak się nazywał - zaprosił do siebie dwóch najbliższych przyjaciół: Promyczka i Zapominajkę.

- Coś trzeba zrobić - powiedział. - Ktoś musi znaleźć sposób, aby było weselej. Na pewno gdzieś mieszka inny czarodziej, który potrafi to sprawić.

- To musi być ktoś miły, pogodny i przyjazny - dodał Promyczek.

- Tak. - potwierdził Zapominajek. - Ktoś o gorącym sercu. Ale kto? Nikogo takiego nie znamy. Gdzie go szukać? I czy ktoś taki jest? I dlaczego mamy to robić? I co ja przed chwilą mówiłem?

- Oj, Zapominajku! Mówiłeś o bardzo ważnych sprawach. Jesteś roztargniony i senny. Wszystko przez to, że jest ciemno i każdemu - a tobie przede wszystkim - chce się spać. Zebraliśmy się po to, aby temu zaradzić. - wyjaśnił Muchomorek, po czym podrapał się po brodzie i stwierdził: - Chyba mam pomysł!

- Jaki? Jaki? - jednocześnie spytali Promyczek z Zapominajkiem.

No i oczywiście chwycili się za uszy, przekrzykując się wzajemnie:

- Moje szczęście! Moje szczęście!

- No właśnie - skoro już chodzi o szczęście - to musi być coś, co temu sprzyja. Jeśli jest Czarodziej Mrok, który daje nam czerń, to musi być Czarodziej, który da nam coś, co czernią nie jest. Trzeba napisać do niego list. Zacznijmy tak:

„Jaśnie Panie Czarodzieju.

Wiemy, że jesteś, choć Cię tu nie ma.

Ale chcemy żebyś był.

Zapraszamy do siebie. Ugościmy Cię bardzo serdecznie!”

I dalej podpisy: Muchomorkiem, Promyczek i Zapominajek. List został wysłany, a krasnale czekały długo na odpowiedź, która brzmiała tak:

„Dziękuje za zaproszenie. Zjawię się jutro o poranku. Tymczasem życzę dobrej nocy i kolorowych snów”

Podpisu nie było

- Kolorowych snów? - razem wykrzyknęli Zapominajek z Promyczkiem i znów chwycili się za uszy by dodać:

- Moje szczęście! Moje szczęście!

- Co to znaczy „kolorowy”? - zadumał się Muchomorek. - Może jutro wszystko się wyjaśni - po czym ziewnął i trójka krasnali poszła spać.

Muchomorkowi przyśnił się grzyb o przepięknym czerwonym kapeluszu, do którego się wprowadził i wszyscy z podziwem przychodzili oglądać jego nowy domek.

Zapominajkowi kwiatuszek o drobnych niebieskich płatkach i takim zapachu, że cały czas kręciło mu się w nosie.

Ale najdziwniejszy sen miał Promyczek. Przyśnił mu się jaśniutki i ciepły strumyczek światła, który muskał mu czoło, uszy a w końcu nos. Muskał, muskał, aż Promyczek nie wytrzymał. Otworzył oczy i… A psik! kichnął tak głośno jak jeszcze nigdy.

- A psik! - zawtórował mu Zapominajek.

- Moje szczęście! Moje szczęście! - krzyknęli, ale już nie złapali się za uszy, bo nie byli pewni, czy to co widzą to sen czy jawa.

Wokół siebie zobaczyli zieloną trawę, fioletowe fiołki, żółte motylki, rude wiewiórki skaczące wśród gałęzi o pomarańczowych i brązowych liściach. A w górze błękitne niebo, białe obłoczki spośród których wychylał się Czarodziej

- Obudź się Muchomorku, mamy gościa - Zapominajek poszarpał Krasnala przez kubraczek

- Jaki miałem piękny sen! - przeciągnął się Muchomorek i przetarł oczy, Przetarł raz, przetarł drugi i już chciał przetrzeć trzeci, kiedy w końcu zrozumiał.

Cała trójka Krasnali zrozumiała, co się stało. Czy wy też? Czy potraficie powiedzieć, jak ma na imię Czarodziej? Dlaczego krasnal Promyczek strumyczkowi światła swoje imię? Dlaczego Muchomorek mieszka teraz w Muchomorku? I jestem bardzo ciekawa czy odgadniecie, dlaczego Zapominajek od tamtego czasu kazał do siebie mówić Niezapominajku. Zanim bajka dobiegnie końca dodam ostatnie pytanie: Kto wymyślił kolory?

Maria Lorek

KOTKA TRAJKOTKA I KOLORY

Wiosną kotki kryją się

w wierzbowych kotkach

Tam też skryła się

Trajkotka.

Latem wygrzewając się

na płotach.

Lubię słońce

- tyle ciepła i złota

Jesienią zwłaszcza koty rude

nie opuszczają swych podwórek.

Dumne są, gdy futerko się mieni

rudymi barwami jesieni.

Zimą koty wolą siedzieć w domu.

Nie chcą nawet na śnieg narzekać.

Pewnie się domyślasz, czemu?

Bo biały to kolor mleka!

Maria Lorek

W KOLORKOWIE

W pewnej dziwniej krainie o nazwie Kolorkowo mieszkało troje przyjaciół: Czerwony, Żółty i Niebieski. Czerwony mieszkał w czerwonym domku, spał w czerwonym łóżeczku i jadł przy czerwonym stoliku siedząc na czerwonym krzesełku. Na śniadanie jadł pyszne czerwone pomidory, na obiadek smaczny barszcz czerwony, a na kolację czerwoną paprykę.

Żółty mieszkał w domku koloru żółtego. Spał żółtym łóżeczku. Jadł przy żółtym stoliku siedząc na żółtym krzesełku. Na śniadanko uwielbiał jeść jajecznicę z żółtek, na obiad jadł makaron, a na kolację podjadał sobie żółty serek.

Niebieski od dawna mieszkał na skraju lasu, gdzie miał swój niebieski domek, z niebieskim łóżeczkiem, stolikiem i krzesełkiem. Codziennie wcześnie rano ubierał swoje ulubione niebieskie jeansy, zakładał niebieski sweterek i wyruszał w głąb lasu w poszukiwaniu niebieskich jagód.

Przyjaciele bardzo lubili spędzać ze sobą czas. Razem chodzili na plac zabaw, gdzie stały niebieskie karuzele, czerwone huśtawki i żółte piaskownice. Wyjeżdżali również nad małe niebieskie jeziorko, gdzie zabierali czerwony kocyk i żółty koszyczek z kolorowymi smakołykami.

Jednak pewnego razu wszystkie trzy kolorki znudziły się swoim towarzystwem i postanowiły poszukać nowych przyjaciół.

- Chciałbym poznać nowego kolegę - powiedział Czerwony.

- Ja także - odrzekł Niebieski.

- I ja również - dodał Żółty.

Wszystkie trzy kolory nie wiedziały jednak jak mają znaleźć nowych przyjaciół gdyż w Kolorkowie od dawna mieszkali tylko oni trzej.

- Poszukajmy w lesie - powiedział Czerwony.

- Albo nad jeziorem - dodał Niebieski.

- Ja proponuję wyruszyć gdzieś dalej - odparł Żółty

- Ale nie możemy opuszczać naszego Kolorkowa - odpowiedział Czerwony.

- Przecież wiecie, że poza naszą krainą jest szaro i smutno, a u nas jest wesoło i kolorowo - wyjaśnił Niebieski.

- Wiecie co?! Mam pomysł - odrzekł uradowany Niebieski.

- Wiem jak wyczarować nowego przyjaciela. Ty Czerwony, musisz mocno chwycić Żółtego za rączki, zamknąć oczka i pomyśleć o tym jak ma wyglądać nasz nowy kolega.

Idąc za radą Niebieskiego, Czerwony i Żółty mocno chwycili się za rączki. Wtedy tuż obok nich pojawił się ktoś zupełnie nowy.

- Dzień dobry. Jestem Pomarańczowy - przedstawił się głośno.

- Dzień dobry - odrzekli zgodnie trzej przyjaciele.

- Słuchajcie. Myślę, że jeden kolega nam nie wystarczy - dodał po chwili Czerwony.

- A może teraz Ty Żółty chwycisz niebieskiego za rączkę, zamkniecie oczy o pomyślicie o nowym przyjacielu? Ciekawy jestem jak on będzie wyglądał? - kontynuował Czerwony.

- Fantastyczny pomysł - wykrzyknęli wszyscy razem.

Żółty szybko objął Niebieskiego i razem pomyśleli o nowym koledze. W tej samej chwili , tuż obok nich pojawił się Zielony.

- Witam. Jestem Zielony - przedstawił się nowy mieszkaniec Kolorkowa.

- Witamy Cię w naszej kolorowej krainie - przywitały go serdecznie pozostałe kolory.

Od tego czasu w Kolorkowie mieszkało już pięcioro przyjaciół: Żółty, Czerwony, Niebieski i dwa nowe kolory: Pomarańczowy i Zielony. W Kolorkowie zrobiło się jeszcze bardziej wesoło, bo wszyscy żyli ze sobą w wielkiej przyjaźni.

Justyna Giza

JAK TEN CZAS SZYBKO LECI!

Jak ten czas szybko leci

- luty, marzec, kwiecień,

maj, czerwiec - kwitną akacje…

Kochani, za chwile wakacje!

Tyle cennych skarbów mamy,

więc kolejno:

czytamy, piszemy, liczymy,

malujemy, na fletach gramy,

lubimy się, przyjaźnimy…

My się w życiu nie zgubimy!

Tyle pięknych chwil przed nami

- tańce, śpiewy i wycieczki:

w góry, nad morze, w pola,

na leśne ścieżki…

Przed rozstaniem zaśpiewamy,

podumamy - siedząc w kole.

A we wrześniu się spotkamy.

Bądźcie zdrowi! Pa!

Wasze „Słońce na stole”

Jadwiga Jałowiec

CZTERY MOTYLKI

Na zielonej pachnącej łące pod lasem fruwały wesoło cztery motylki.

Jeden był biały jak kwiatek rumianku.

Drugi - żółty jak kwiatek dziewanny

Trzeci błękitny jak kwiatuszek cykorii.

A czwarty?

Czwarty bbył jeszcze inny. Miał szarobrązowe skrzydełka niby kora topoli rosnącej opd lasem.

Dobrze było motylkom na łące. Fruwały z kwiatka na kwiatek i spijały słodki, wonny sok.

Wtem od strony lasu, łopocząc skrzydłami, nadleciała niby czarna chmura - wrona.

Głodna była. Z daleka dojrzała motylki i wielką miała na nie ochotę. Ale motylki także spostrzegły grożące im niebezpieczeństwo.

Przez chwilę kręciły się bezradnie, trzepotały skrzydełkami

- Gdzie by tu się skryć?

A na łące pełno kwiatów…

Przysiadł więc biały motylek na rumianku - ani go widać.

Wtulił się żółty w kwiatuszek dziewanny - jakby jeszcze jeden płatek przyrósł.

Przycupnął błękitny na kwiatuszku cykorii, co nad rowem rosła - i zniknął.

A ten czwarty, szarobrązowy, długo fruwał nad łąką. Przerażony był bardzo, bo wrona była tuż… tuż! Przysiadł więc prędziutko na pniu topoli, przytulił się do szarobrązowej kory i już go nie ma.

Przyleciała wrona nad łąkę. Rozgląda się.

Co się stało? Gdzie podziały się cztery motylki? Przecież fruwały tu przed chwilką.

Pokręciła zdumiona głową, zakrakała ze złości i, jak niepyszna, odleciała do lasu.

Motylki zerwały się po chwili z gościnnych kwiatków i znów beztrosko fruwały nad pachnącą łąką.

Ach, ale wrona? Była bardzo zdziwiona.

A minę miała taką - O!...

Wiera Bodalska

TRZY FARBY PIOTRUSIA

Było ich trzy: czerwona, niebieska i żółta. Każda leżała w osobnej porcelanowej miseczce.

„Farby”! - ucieszył się Piotruś i zaraz zabrał się do malowania obrazka.

Narysował domek i dwa drzewka po obu stronach. Nabrał czerwonej farby na pędzelek i pomalował nią dach domku. Potem opłukał pędzelek w wodzie i umoczył go w farbie niebieskiej. Przesunął nim kilka razy ponad domkiem.

„Moje niebo jest niebieskie jak prawdziwe - pomyślał - teraz trzeba pomalować drzewa i trawę”.

Ba, ale jak zrobić trawę, kiedy nie ma zielonej farby?

Piotruś pomyślał chwilę

„Już wiem, zrobię jesień, bo w jesieni trawa jest żółta i liście na drzewach też…”

Machnął pędzlem z takim rozmachem, że zajechał aż na brzeg nieba błękitniejącego za drzewem. Niebieska farba na drzewie był jeszcze mokra i połączyła się z żółtą.

Piotruś chciał ratować zamazujący się obrazek, gdy zobaczył, że z obaczył, że z pomieszanych farb żółtej i niebieskiej zrobiła się - zielona!

- Mam zieloną farbę! - ucieszył się - Już teraz mogę namalować trawę i listki na drzewie! A żółtą?... Żółtą pomaluje słońce i dmuchawce kwitnące na trawie!

Z zapałem mieszał obie farby, gdy nowa myśl przyszła mu do głowy:

„A gdyby tak połączyć czerwoną z niebieską albo żółtą?”

Za chwilę na obrazku kwitły już ciemnoliliowe fiołki, a drzewa wychylały się zza pomarańczowego płotka.

Potem Piotruś przekonał się jeszcze, że kiedy się weźmie trochę więcej wody, to farby są bledsze i można tą samą niebieską malować i niebo, i chabry, i niezapominajki. A znowu czerwona, jak ją dobrze z wodą rozmiesza, zastąpi różową i można nią pomalować policzki dziewczynki stojącej przed domem.

Nie spodziewał się Piotruś, że jego trzy farby dadzą mu tyle różnych kolorów.

Hanna Zdzitowiecka

STRAŻ POŻARNA

Bije dzwon na alarm,

już spieszą strażacy,

Czasem w nocy, ze snu,

czasem w dzień - od pracy.

Spieszą na ratunek:

tam płonie zagroda!

Gra trąbka - a czerwień

lśni na samochodach.

Pierwsi są na miejscu,

choćby szmat drogi był,

pryska woda z węża,

syczy żar i ogień.

Gaśnie groźny pożar,

dym ku niebu gnie się.

Dzielna straż pożarna

ludziom pomoc niesie.

Czesław Janczarski

DLA MAMUSI

Zebrał Jaś

kwiatów garść

na zielonej łące,

kaczeńce, Złocieńce

trzyma w każdej rączce.

- Matuniu,

matulu!

wyjrzyj na próg chaty,

to ci dam

co, co mam -

buziaka i kwiaty.

Krystyna Artyniewicz

OBRAZEK DLA MAMY

Mamo,

namalowałem Ci obrazek

zupełnie sama.

Na tym obrazku jesteśmy razem:

ja, twoja córka,

ty, moja mama.

A twój synek, mój brat,

podaje ci kwiat.

Jesteś pięknie ubrana,

uśmiechnięta i ładna

(rysowałam cię przecież

od rana!)

Tylko mi tu nie wyszło,

że ty, mamo,

jesteś bardzo a bardzo

kochana!

Hanna Łochocka

WIOSENNE KANAPKI

Na miseczkach pani ułożyła nowalijki.

- Co my tutaj mamy, rzodkiewka, pomidor, zielony ogórek. Jak myślicie, czym jeszcze możemy ozdobić nasze kanapki?

- Szczypiorkiem i rzeżuchą, którą sami posialiśmy! - zawołał Paweł.

- Oczywiście wspaniały pomysł. Przyniosłam główkę zielonej sałaty, każdy ułoży listek na swojej kanapce.

Dzieci umyły ręce, założyły fartuszki i zabrały się do pracy.

Pani kroiła w plasterki ogórek, rzodkiewki, każdy w dowolny sposób układał je na swojej kanapce. Ćwiartki pomidora oraz drobno posiekany szczypiorek i rzeżucha stanowiły doskonałą ozdobę.

- Moja wygląda jak łódeczka! - zawołał Krzysio.

- A moja jak uśmiechnięta buzia, proszę spojrzeć - Ania zachwycała się swoją kanapką.

- Nasze kanapki są nie tylko pięknie wykonane, ale są bardzo smaczne i zdrowe.

Dzieci ułożyły kanapki na półmisku, zebrały puste miseczki, posprzątały na stolikach. Na kolorowej serwetce przed każdym stał talerzyk. Z ochotą zabrały się do jedzenia.

- Jak pięknie na naszych stolikach.

- Oto niespodzianka od pani wiosny - na środku stolików pani postanowiła wazoniki z kwiatami.

Wszystkie kanapki zostały zjedzone.

- Szkoda, że się skończyły - szemrały dzieci.

- Zrobi podobne w domu razem z mamą - odezwał się Piotruś, połykając ostatni kawałek.

- Świetny pomysł, mama na pewno bardzo się ucieszy.

B. Forma

ŻYWA WODA

Pewnego dnia wielki nieszczęście spadło na dom biednej kobiety, w którym mieszkała wraz z najmłodszym synem. Oto nagła choroba powaliła ją z nóg i ustąpić nie chciała. Nie pomagały zioła ani inne leki. Nie pomogła znana zielarka, sprowadzona z głębi lasu, która potrafiła przyrządzać tajemnicze wywary z różnych roślin. Coraz większy był smutek siedzącego przy matce syna.

- Tylko żywa woda może pomóc twojej matce. Ona nie tylko zdrowie, ale i życie potrafi przywrócić. - powiedziała zielarka.

- Ale gdzie tej żywej wody szukać? - spytał zrozpaczony syn.

- Oj, daleko, daleko! - odpowiedziała zielarka. - za trzema borami i trzema rzekami, na szczycie Sobotniej Góry, u stóp mówiącego drzewa.

- Pójdę choćby za siedem rzek i żywą wodę przyniosę!

- Wielu poszło - rzekła zielarka - ale żaden nie wrócił. Sto strachów strzeże do niej dostępu, sto pokus broni do niej drogi. I biada temu, kto się zlęknie! W kamień zostanie zaklęty i na stoku góry na wieki zostanie!

- Nie ulęknę się tych niebezpieczeństw! Pójdę, nie powstrzyma mnie żadna siła! Wrócę z cudowną wodą! Uratuje matce zdrowie! - odpowiedział syn.

Jak postanowił, tak zrobił. Wziął węzełek z jedzeniem, kij podróżny w dłoni ścisnął i za trzecią rzekę i trzeci bór wyruszył.

Przebył trzy rzeki i trzy bory i przed Sobotnią Górą stanął. Stroma to była góra, lasem gęstym porosła, w którym czaiło się pełno żmij i jadowitych wężów. Nic jednak nie mogło odstraszyć chłopca, który pragnął uratować matce zdrowie i życie. Szedł przed siebie. Piął się coraz wyżej, nie zważając na dziwne głosy, które go chciały zwieść z drogi.

- Dlaczego przez ten gąszcz się przedzierasz, skoro obok droga prostsza i wygodniejsza? - wołał ktoś za nim - Poczekaj! Razem pójdziemy. Bezpieczną ścieżkę ci wskażę.

- Dobrze pamiętam, co mi zielarka powiedziała: biada temu, kto zejdzie z obranej drogi - powtarzał sobie syn.

A potem przyszły strachy. A to chłopiec ujadanie wilka za sobą słyszy, a to smok wielogłowy paszczę przed nim otwiera.

- Nie boję się! Idę przywrócić matce zdrowie i życie, więc nic mi się stać nie może!

I szedł dalej, a strachy stojące na jego drodze rozpraszały się jak mgła, bo synowska miłość była od nich silniejsza.

- Muszę myśleć tylko o mojej kochanej matce. Jedną mam ją na świecie! Szczyt Sobotniej Góry był coraz bliżej i wreszcie chłopiec tam dotarł. Zobaczył wszystko to, co zielarka mówiła: źródło żywej wody, mówiące drzewo i zaczarowanego sokoła. I kamienie na stokach góry w ziemię wrośnięte, w które zamieniali się ci, którzy mieli za mało odwagi. Sokół na widok chłopca zerwał się, poszybował w górę i po krótkim czasie wrócił z złotym dzbanem w dziobie. A wtedy mówiące drzewo tak przemówiło:

- Weź ten dzban i napełnij go żywą wodą. Potem ułam jedną z moich gałązek i umocz ją w wodzie z cudownego źródła. Gdy to uczynisz, wracaj do domu. Po drodze skrapiaj żywą wodą kamienie, które na stoku góry napotkasz. One długo na to czekały.

Chłopiec zrobił tak, jak mówiące drzewo nakazało. Dzban żywą wodą napełnił, podziękował drzew, wodzie i sokołowi i wyruszył w powrotną drogę. Przy każdym napotkanym kamieniu przystawał, żywą wodą go skrapiał, a wtedy kamień przybierał ludzką postać.

I tak wrócił chłopiec do swojej wioski, do chaty, gdzie leżała chora matka. Skropił ją natychmiast wodą z zaczarowanego źródła i matka zdrowa wstała z łóżka. I znów szczęście zagościło w małej chatce.

M. Orłoń, J. Tyszkiewicz

UWAGA CZERWONE ŚWIATŁO

Czy to duże miasto,

wioska czy osada

kto uważnie chodzi

ten pod nic nie wpada!

Kolorowe światła

obok skrzyżowania:

jedno iść pozwala

drugie iść zabrania.

Bądźmy uważni!

Bądźmy ostrożni!

Przejście przez ulicę

nie jest trudną sprawą.

Najpierw spójrzmy w lewo

potem spójrzmy w prawo.

Jeśli nic nie jedzie

można iść bezpiecznie.

Ten drogowy przepis

trzeba znać koniecznie!

Bądźmy uważni!

Bądźmy ostrożni!

Ten czerwony sygnał

Przejść nam nie pozwala

gdy czerwonym okiem

patrzy na nas z dala.

A zielony sygnał

Oko ma zielone,

mówi: Bardzo proszę

przejść na drugą stronę.

Bądźmy uważni!

Bądźmy ostrożni!

M. Terlikowska

KURCZĄTKO

Kurczątko

Z jajeczka się urodziło…

Główkę najpierw wychyliło,

Na dwie nóżki

Wyskoczyło…

Czarne oczko otworzyło,

Dziobek mały rozchyliło,

Że jest głodne zakwiliło.

W. Szumanówna

NAD ZIELONĄ ŁĄKĘ

Nad zieloną łąkę

lecą dwa motyle.

Oj, bardzo się cieszą,

że tu kwiatów tyle.

Kolorowe kwiaty

cztery zobaczyły.

Nabrały powietrza,

do czterech liczyły:

- Jeden, dwa, trzy, cztery.*

Ale pięknych kwiatów

jest więcej na łące.

Liczyły do sześciu

kwiatuszki pachnące

- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć.*

Poleciały dalej

na skraj cudnej łąki.

A tu owy dywan

ścielą kwiatów pąki.

Radosne motyle

buzie otworzyły.

Powietrze wciągnęły,

do ośmiu liczyły:

- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem.*

Teraz razem z dziećmi

będą kwiaty liczyć.

Liczyć do dziesięciu.

Będą wspólnie ćwiczyć:

- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć.*

Ewa Małgorzata Skorek

* W miejscach oznaczonych gwiazdką (*) dzieci, powtarzając za prowadzącym, liczą kwiatki. Za każdym razem cicho nabierają powietrza ustami i starają się liczyć na jednym wydechu.

ŻABKI

Po zielonej łące

żabki sobie skaczą

i głośno kumkają,

gdy boćka zobaczą:

- Kum, kum // kum, kum / kum, kum // kum, kum.*

Leci bociek, leci -

na łące panika,

żabki uciekają,

każda w wodzie znika:

- Kum, kum // kum, kum / kum, kum // kum, kum.*

Bociek już odleciał,

zaświeciło słońce,

żabki wyszły z wody,

bawią się na łące:

- Kum, kum // kum, kum / kum, kum // kum, kum.*

Skaczą i śpiewają,

i tańczą radośnie,

kumkają o boćku

i o pięknej wiośnie:

- Kum, kum // kum, kum / kum, kum // kum, kum.*

Ewa Małgorzata Skorek

* W miejscach oznaczonych gwiazdką (*) dzieci, powtarzając za prowadzącym, naśladują kumkanie żab - na jednym wydechu dwukrotnie wypowiadają: Kum, Kum…

Pojedynczą kreską (/) oznaczono pauzę na nabranie powietrza ustami, a podwójną kreską (//) - pauzę, podczas której należy na chwilę wstrzymać oddech.

Prawa dziecka

Niech się wreszcie każdy dowie

I rozpowie w świecie całym,

Że dziecko to także człowiek,

Tylko że jeszcze mały.

Dlatego ludzie uczeni,

Którym należą się za to brawa,

Chcąc wielu dzieci los odmienić,

Stworzyli dla was mądre prawa.

Więc je na co dzień i od święta

Spróbujcie dobrze zapamiętać:

Nikt mnie siłą nie ma prawa zmuszać do niczego,

A szczególnie do zrobienia czegoś niedobrego.

Mogę uczyć się wszystkiego, co mnie zaciekawi

I mam prawo sam wybierać, z kim się będę bawić.

Nikt nie może mnie poniżać, krzywdzić, bić, wyzywać

I każdego mogę zawsze na ratunek wzywać.

Jeśli mama albo tata już nie mieszka z nami,

Nikt nie może mi zabronić spotkać ich czasami.

Nikt nie może moich listów czytać bez pytania,

Mam też prawo do tajemnic i własnego zdania.

Mogę żądać, żeby każdy uznał moje prawa,

A gdy różnię się od innych, to jest moja sprawa.

Tak się tu w wiersz poukładały

prawa dla dzieci na całym świecie,

Byście w potrzebie z nich korzystały

Najlepiej jak umiecie.

Marcin Brykczyński

Piosenka dla wietnamskiej mamy

- Ze słomy słonecznej, złotej,

kapelusz uplotę.

Dam go w prezencie mamie! -

tak śpiewa chłopiec w Wietnamie.

- Mama się schyla nad ryżem.

Słońce lśni coraz wyżej.

Dam trochę cienia mamie!

tak śpiewa chłopiec w Wietnamie.

Jan Imarek

O murzyńskiej córeczce

Pewna murzyńska mama uplotła sobie piękny koszyk ze słomy.

- Po co ci ten koszyk? - zapytała murzyńską mamę mała murzyńska córeczka.

- Jutro raniutko, kiedy tylko słońce wstanie, pójdę z tym koszyczkiem do lasu na słodkie orzechy.

- Ach mamo, zabierz mnie ze sobą - poprosiła córeczka. - I dla mnie upleć mały koszyczek. Ja też chcę nazrywać orzechów.

- Dobrze, uplotę ci koszyczek - powiedziała mama. - Ale ty, córeczko, spisz tak długo, że nawet słońce nie może cię dobudzić. Nie będzie ci się chciało wstać. Sama pójdę do lasu.

- Obudzę się na pewno - obiecała córeczka. - Poproszę ptaszka Tijo-tijo, żeby na mnie zawołał, kiedy ukaże się słońce.

Wyszła córeczka przed dom i prosi ptaszka:

- Ptaszku Tijo-tijo, obudź mnie jutro rano, abym zdążyła wybrać się z mamą na orzechy.

- Bardzo chętnie cię obudzę - zaćwierkał ptaszek Tijo-tijo. Ale musisz mi dać miękkich piórek na gniazdo.

Poszła więc córeczka do białej kurki i prosi:

- Kurko, daj mi miękkich piórek dla ptaszka Tijo-tijo, żeby mnie obudził, żebym zdążyła pójść z mamą na orzechy.

- Bardzo chętnie ci użyczę piórek - powiedziała kurka. - ale musisz mi przynieść garstkę prosa.

Poszła córeczka do sąsiadki i prosi:

- Dobra sąsiadko, daj mi garstkę prosa dla kurki, żeby mi dała piórka dla ptaszka Tijo-tijo, żeby ptaszek mnie obudził, bo idę rano z mamą na orzechy.

- Bardzo chętnie dam ci prosa, ale muszę je wymłócić, a nie mam czasu, bo płacze mój murzyński syneczek.

Wtedy córeczka powiedziała:

- Dobra sąsiadko, ja pokołyszę twojego syneczka, a ty mi wymłóć garść prosa.

Dziewczynka wzięła na kolana małego murzyńskiego chłopczyka i zaśpiewała mu piosenkę. Chłopczyk przestał płakać, a jego mamusia wymłóciła proso, dziewczynka za­niosła proso kurce, kurka dała miękkich piórek dla ptaszka Tijo-tijo, a ptaszek bardzo się ucieszył i obiecał, że na pewno obudzi córeczkę murzyńskiej mamy o samiutkim świcie.

l zrobił to rzeczywiście. Tak długo gwizdał, aż się dzie­wczynka obudziła. Wzięła swój koszyczek i poszła z mamą na orzechy.

Dobre były orzechy, wszyscy ich próbowali: i dobra murzyńska sąsiadka, i jej synek, a nawet kurka i miły pta­szek Tijo-tijo.

Krystyna Różycka-Parnowska

Przygoda Murzynka


W małej wiosce w Afryce mieszkał Murzynek, który bardzo chciał spotkać lwa. Pewnego ranka mama wyszła w pole. Murzynek obudził się… rozejrzał po chatce, ziewnął i pomyślał, że jest to doskonały dzień na spotkanie z lwem. Wybiegł przed chatkę…

i poszedł ścieżką

Niedaleko płynął strumyk. Murzynek rozpędził się… i hop!...przeskoczył go.

Idzie przez wysoką trawę…

Wesoło sobie podskakuje…

Doszedł do mostka…

Idzie przez mostek…

I znów przez wysoką trawę…

Tak wysoką, że wokół nic nie widać.

Wszedł więc na wysokie drzewo,

rozejrzał się dookoła

i zsunął się na ziemię, ponieważ niedaleko zobaczył jakąś pieczarę. Wszedł pomału do środka. Aż tu nagle… z kąta usłyszał… mmmmmmrrrrrrrrrrrrrr!!!

Murzynek się przeraził! Szybko wybiegł z pieczary, przebiegł przez wysoką trawę…

Siedzą na piętach i słuchają

Rozglądają się, ziewają

Szybko stukają palcami o podłogę

Miarowo uderzają w kolana

W lewe, prawe

Szybko klepią w oba kolana a potem z wysoka uderzają obiema dłońmi o podłogę

Pocierają dłonią o dłoń

Klepią w kolana w rytmie podskoków

Zwiniętymi pięściami uderzają jedna o drugą

Pocierają dłonią o dłoń

Ruchy imitujące wspinanie się

Na drzewo i rozglądnie się

Ruchy imitujące złażenie z drzewa

Okrzyk przestrachu

Szybkie pocieranie dłońmi


(wszystkie czynności wraz z opowiadaniem przebiegają teraz bardzo szybko w odwrotnej kolejności - jest więc szybkie wchodzenie na drzewo, schodzenie z drzewa, bieg przez mostek, trawę, ścieżkę, skok przez strumyk)


Ledwie żywy ze strachu przybiegł do chatki,

Wskoczył na posłanie i trzęsąc się ze strachu

Postanowił nigdy więcej nie chodzić bez mamy

Na dalekie wycieczki

Szybkie stukanie o podłogę

Zabawa wg pomysłu U. Smoczyńskiej-Nachtman

Dzieci „trzęsą się ze strachu”

a następnie zwijają się w kłębek „na posłaniu i przykrywają się liśćmi palmy”


Serdeczny taniec

Każdy mały, każdy duży

W swoim sercu radość ma

Kto się tą radością dzieli

Niechaj zrobi tak jak ja

Serce bije, serce bije

Złote słońce świeci

Ciepły deszczyk, ciepły deszczyk

Prosto z nieba leci

Rośnie tęcza, rośnie tęcza

Kolorów tysiące

A ja tobie uśmiech daję

Gorący jak słońce

Dżungla

Dżungla, dżungla, taka wielka dżungla

poplątane zwoje dzikich lian.

Mieszka sobie w bambusowej chatce

Ambo sambo wielkiej dżungli pan.

REFx2: Strusie mu się w pas kłaniają,

małpy na ogonach grają

Abmo tu Ambo tam, Ambo tu i tam

Ambo Sambo, doskonale znam go,

węża się nie boi ani lwa.

Dla swych dzikich leśnych ulubieńców

W dłoni coś smacznego zawsze ma.

REFx2

Autor nieznany

„Dziecko i słońce”

Słoneczko śpiewa na cały głos;

Choćbyś miał, bracie, kłopotów sto,

Słoneczko z góry uśmiechnie się,

Słoneczko woła przez całe dnie:

Uśmiechnij się,

Wyprostuj się,

Słoneczko śpiewa i woła cię.

Słoneczko, słonko,

Nasz złoty brat,

Wędruje ciągle przez cały świat.

Słoneczko woła do nas zza gór,

A ze słoneczkiem woła nasz bór:

Uśmiechnij się,

Wyprostuj się,

Słoneczko śpiewa i woła cię.

Ernest Bryl

„Dojrzewanie w słońcu”

Leżę pod niebem

Wpatruję się w błękit.

Trawa miękka

jak sierść kocia

łasi się do ręki.

Wietrzyk włosy

przeczesuje

mi grzebieniem złotym

i nawleka na nie drobne

koraliki potu.

A ja leżę,

ciągle leżę

pod niebem gorącym

i nasycam się błękitem,

i dojrzewam w słońcu.

Karolina Kusek

Pada deszcz

Pada deszcz, pada deszcz, pada deszcz na dworze

Taki mokry, że już bardziej mokry być nie może

Lecą z chmur, lecą z chmur srebrne koraliki

Zmoczą drzewa, zmoczą pola, domy i chodniki

Pada deszcz, pada deszcz, pada deszcz na dworze

Stuka-puka, stuka-puka, straszy kogo może

Mała mysz, szara mysz chodzi na paluszkach

I deszczowe koraliki zbiera do fartuszka.

Zagadki

Kolorowa wstążka na niebie po burzy,

po deszczu i w słońcu pogodę nam wróży.

Zjawia się po deszczu w kolorowej szacie

Jej niezwykły urok wszyscy pewnie znacie.

Radują się wszyscy ludzie

gdy z wysoka świeci,

i zwierzęta i rośliny,

lecz najbardziej dzieci.

Woda z nieba, roślinki podlewa

Co to za zagadka?

Na niebie biała łatka?

„Tęcza”

Czy to łuk promienny

Jarzy się nad laskiem?

Czy świetlista brama

Lśni czerwonym blaskiem?

Czy to wstążka jasna

W powietrzu wisząca

Siedmioma barwami

Na dzieci patrząca

Nie, to w kroplach deszczu

Cała wykąpana,

Tam nad laskiem wzeszła

Tęcza malowana

Deszczyku, deszczyku

Jesteś jak czarodziej,

Bo po tobie tęcza

siedmiobarwna wschodzi.

„Martwi się leszcz”

Martwi się leszcz,

że pada deszcz.

- Mży mżawka…

Moknie przybrzeżna trawka.

Chmurka na niebie płacze

i siąpi kapuśniaczek.

Gałązką wstrząsnął deszczyk

- kapie z niej drobny deszczyk.

Bębni potężna ulewa,

aż całe jezioro śpiewa!

Tak kropi, chlapie i pluska…

Jeżeli mi zmoknie łuska,

to po minutach paru

na pewno dostanę kataru!

Hanna Zielińska

Złote lato

Dziś nasze słoneczko pracy ma niemało,

będzie wszystko w koło pięknie pozłacało.

Najpierw: słoneczniki - złociste przetaki,

potem: niebo całe, złocienie i ptaki.

Wszystko się już złoci w pięknym tym słoneczku,

bo to lato przecież, mój mały syneczku.

Deszczykowi bajanie

Deszcz ciągle pada i pada…

A w domu ciepło i miło,

mama bajki wciąż opowiada,

by się nam coś pięknego wyśniło.

Kap, kap - kapie woda w oknie…

Trzask! - strzela ogień w kominku.

Cały świat moknie i moknie,

a ty śpij, mój malutki synku…

Niech ci się przyśni obrazek

cudny jak w naszej książeczce:

łąka, motyle, obłoczek

i pajacyk na żółtej wstążeczce.

Puk, puk - deszcz puka o szyby…

Śpi już mamy kruszyna;

w tym śnie jest (tak na niby)

jak ta maleńka ptaszyna.

Kocham Cię lato…

Będę latem zrywać

wiśnie do koszyka,

w trawie odpoczywać

i słuchać świerszczyka…

a muzyka świerszcza,

zielonego grajka -

ucho nam rozpieszcza

tak jak piękna bajka.

Plażą będę chodzić,

gdzie piasek rozgrzany,

brzegiem fali brodzić

nucąc „kormorany”.

Pójdę ja do lasu,

zagubię się w szumie…

będzie dużo czasu

patrzeć, co las umie.

Potem się położę

na tych mchach mięciutkich;

w bukiecik ułożę

garść kwiatków malutkich.

Jeszcze do łódeczki

wsiądę i popłynę

przez jeziora, rzeczki -

na morską głębinę.

Powiem: „cześć” - słoneczku

i zielonej ziemi -

lecz wrócę, syneczku,

stanę między swemi;

Po wojażach długich

miło jest powrócić

do kochanych, bliskich -

tęsknotę ukrócić.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
form Fizyka w Mechatronice materialy pomocnicze do zajec
negocjacje-materialy pomocnicze, (2910) materialy pomocnicze do zajec(2) + BATNA, Miękka
Materiały dodatkowe do zajęć z metodologii WSKA¬NIKI
socjololgia ludności - materiały do zajęć 11, socjologia, Socjologia Ludności, notatki UJ z tekstów,
socjologia ludności - materiały do zajęć 10, socjologia, Socjologia Ludności, notatki UJ z tekstów,
socjologia ludności - materialy do zajęć 9, socjologia, Socjologia Ludności
Podpowiedzi do mądrości przyrody, Ekologia - materiały do zajęć
ZABAWA MATEMATYCZNA -DODAWANIE I ODEJMOWANIE LICZB .DWUCYFROWYCH KOLOROWANIE, MATERIAŁY DO ZAJĘĆ, KO
materialy do zajec Karta pracy GLONY I SINICE id 768215
Leibniz Monadologia, Filozofia, Materiały do zajęć, Mistrzu, Zalewski
13a funkcje zarzadzania w aspekcie zasobów inf, Procesy informacyjne w zarządzaniu, materiały studen
OczywistoŠ w epistemologii, Filozofia, Materiały do zajęć, Epistemologia
Pionizacja ciała, Studia, Psychologia UW - materiały do zajęć, UWPsych - Psychologia rozwoju człowie
socjologia ludności - materialy do zajęć 5, socjologia, Socjologia Ludności
Cywilizacja multimedialna, Filozofia, Materiały do zajęć, Różne z innych zajęć
socjologia ludności - materiały do zajęć 3, socjologia, Socjologia Ludności
SCENARIUSZ KONSPEKT ZAJĘĆ RUCHOWYCH - WODA, MATERIAŁY DO ZAJĘĆ, KONSPEKTY I SCENARIUSZE ZAJĘĆ
Quiz 2, Ekologia - materiały do zajęć

więcej podobnych podstron