Uwaga na sms-y! Nie daj się oszukać
Rozdają darmowe buty, iPhone'y bez folii albo zachęcają do obejrzenia przedpremierowego filmu. Naiwność kosztuje nawet 30 zł za jeden SMS.
To prawdziwa zaraza szerząca się szczególnie na Facebooku. Tam co chwilę jak grzyby po deszczu wyrastają nowe "wyjątkowe okazje", "superpromocje" i "iPhone'y bez folii do rozdania za darmo". Niestety, internauci działają impulsywnie, co potem kończy się wysokimi rachunkami. Oto popularne metody oszustw SMS-owych.
1.
Na promocję w H&M
Miejsce
rozprzestrzeniania się zarazy: Facebook. Wystarczy udostępnić post
z informacją o konkursie (oszuści wybierają znane marki) i...
pobrać specjalny kod upoważniający do odbioru karty rabatowej.
Jest on dostępny na zewnętrznej stronie internetowej. Żeby było
śmieszniej, po wejściu na nią wyświetla się fałszywe okienko
informujące, jakoby plik z kodem był przeskanowany przez antywirusa
i czysty. Po kliknięciu "pobierz" wyświetla się
komunikat o konieczności wysłania SMS-a. To pułapka. Wystarczy
zajrzeć w regulamin, który można odkryć na dole strony. Żadnej
promocji nie ma, to zwykłe naciąganie. "Serwis jest usługą
subskrypcyjną umożliwiającą dostęp do plików. Aktywacja tej
usługi daje użytkownikowi dostęp do serwisu. Koszt tej usługi to
4,00 zł netto/4,92 zł brutto za każdy odebrany SMS. Tygodniowo
będzie wysyłane do trzech takich SMS-ów" - czytamy w nim.
Czyli np. "promocja w H&M" to koszt 14,76 zł
tygodniowo, 59,04 zł miesięcznie itd.
2.
Na usługę w telefonie
Oszust
wysyła SMS-a, z którego wynika, że ofiara zamówiła usługę
"Pogoda", czyli przysyłanie wiadomości o prognozach
pogody. Odbiorca zapewne nie przypomina sobie, by z takiej usługi
miał korzystać. Dlatego w tym samym SMS-ie jest informacja, że
można z niej zrezygnować - po wysłaniu SMS-a o treści "AG.STOP"
na numer 92590. Na czym polega przekręt? Ofiara wcale nie rezygnuje
z płatnej usługi, tylko... zostaje naciągnięta na wysłanie
płatnego SMS-a. A kosztuje on - bagatela 30 zł.
3.
Na zainfekowany smartfon
Potencjalna
ofiara dostaje SMS-a z informacją, że jej smartfon jest
zainfekowany przez wirusa. Aby się przed tym uchronić, należy
wejść w link w SMS-ie lub wysłać SMS-a o określonej treści.
Jedna i druga czynność kończy się zapisaniem na płatną
subskrypcję. Koszt - kilkadziesiąt złotych miesięcznie.
4.
Na mamę Anię
To
wyjątkowo sprytny trik, bo wykorzystuje naszą empatię. Wszystko
zaczyna się na internetowych stronach z płatnymi subskrypcjami
SMS-owymi. Oszust wpisuje tam cudzy numer telefonu, a strona wysyła
na ten numer SMS-a z numerem PIN. Wtedy do gry
wkracza "mama Ewa". Na numer ofiary wysyła SMS-a o treści
(pisownia oryginalna): "Witam. Na wstepie przepraszam za klopot
ale podczas rejestracji w serwisie internetowym przez moja nieuwage
moje dziecko wpisalo zly numer telefonu i SMS dotycacy rejestracji
zamiast do nas zostal wyslany na Pani/Pana numer. Jesli dotarl lub
dopiero dojdzie to czy jest mozliwosc odeslania mi tresci tego SMSa
pod moj numer? Jezeli nie sprawi to klopotu bede bardzo wdzieczna za
pomoc, z gory dziekuje. Ewa". Jeśli ofiara nabierze się na
numer z dzieckiem, odeśle mamie Ewie - czyli oszustowi - SMS-a z
PIN-em, który wcześniej dostała. Po wpisaniu takiego PIN-u na
stronie w telefonie ofiary włącza się subskrypcja. W związku z
nią właściciel telefonu zwykle co trzy dni dostaje płatnego SMS-a
z grafiką czy muzyką. Miesięcznie kosztuje go to od
kilkudziesięciu do nieco ponad stu złotych. Zarabia na tym
oczywiście oszust.
5.
Na szokujące treści
Na
Facebooku popularne są filmiki, na których rzekomo widać, jak
"16-latki bawią się na domówkach" albo jak ktoś cudem
wyszedł z dramatycznego wypadku. Wszystko opatrzone zapikselowanym
obrazkiem sugerującym, że film jest dla osób tylko powyżej 18.
roku życia. Post publikowany jest np. z serwisu wladomosci.pl. W
środku adresu nie ma i, tylko jest l. Po kliknięciu w link z
rzekomym filmikiem trzeba wpisać miasto, z którego się pochodzi, a
potem podać numer telefonu. Numer już wiadomo, do czego jest
potrzebny. A miasto? To okienko do publikacji posta na Facebooku. To,
co wpiszemy w rubryce "miasto", wyświetli się potem na
naszym profilu w portalu. Inni zwiedzeni ciekawością też wejdą
wtedy w link i być może także wpadną w SMS-ową pułapkę. W ten
sposób oszustwo jeszcze bardziej się rozkręca, a złodzieje mają
jeszcze większe pieniądze z SMS--owej pułapki.
6.
Na nagie fotki
Tu
rzeczywiście ofiara może się przestraszyć. Na telefon dostaje
SMS-a z informacją, że jej nagie zdjęcia trafiły do pewnego
serwisu. W wiadomości jest podany do niego link. "Nie będzie
ci wstyd, jak zobaczy to twoja rodzina?" - pisze oszust w
SMS-ie. Po wejściu do serwisu okazuje się, że aby zobaczyć
rzekome własne nagie fotki, trzeba się w nim najpierw
zarejestrować. Ale i to nie koniec - rejestracja jest płatna, a
więc dostęp do fotek ofiara ma dopiero po przelaniu 30 zł.
Oczywiście potem okazuje się, że żadnych nagich fotek nie było.
Ale pieniędzy też już nie ma...
7.
Na 500 zł dla dziecka
Oszuści
stworzyli stronę do złudzenia przypominającą tę, która
informuje zainteresowanych o warunkach programu 500 plus.
Można
było tam wypełnić wniosek o świadczenie na dziecko. Aby to
zrobić, należy wysłać SMS-a, a potem wpisać czterocyfrowy kod,
który przychodzi na telefon. Jego wpisanie powoduje aktywację
płatnej subskrypcji. Od tej pory ofiarom przychodzą trzy SMS-y
tygodniowo, a każdy z nich kosztuje 6,15 zł.
Jak
tego uniknąć?
Najprościej
po prostu nie podawać swojego numeru telefonu na nieznanych
stronach. Albo uważnie czytać regulaminy usług i nie podawać
żadnych danych przed znalezieniem regulaminu.
Jak
się tego pozbyć?
W
Play, aby to zrobić, należy wysłać SMS-a o treści STOP na numer
6000. Można też sprawdzić, jakie subskrypcje mamy aktywne - SMS o
treści LISTA na numer 6000.
W Plusie należy wysłać
wiadomość o treści START BLOKADA na numer 8888. I podobnie jak w
Play można sprawdzić subskrypcje - LISTA na numer 8888.
W
Orange trzeba zalogować się na swoje konto internetowe i tam
wyłączyć subskrypcje.
W T-Mobile zaś wszystko należy
załatwić, dzwoniąc do biura
obsługi abonenta - 602 900 000 lub 22 413 69 96.
Zdarza
się niekiedy, że wysokie rachunki za płatne SMS-y nie są
spowodowane płatnymi subskrypcjami, lecz tym, że sami wysyłamy
wiele wiadomości na różnego rodzaju konkursy czy loterie.
Jak
przypomina Urząd Komunikacji Elektronicznej, na życzenie abonenta
operatorzy są zobowiązani do bezpłatnego określenia progu
kwotowego dla każdego okresu rozliczeniowego, powyżej którego
wysyłanie SMS-ów premium zostanie zablokowane. W przypadku
przekroczenia tego progu operator musi natychmiast poinformować o
tym abonenta i na jego prośbę zablokować możliwość kontaktu z
numerami o podwyższonej opłacie. Abonentom powinny być oferowane
co najmniej trzy progi kwotowe: 35 zł, 100 zł lub 200 zł.
Jakub Wątor
28.04.2016