Psychologia społeczna: Wykorzystanie pewnych prawidłowości z zakresu psychologii społecznej do zrozumienia pewnych zjawisk społecznych
Czy ja widzę to, co myślę, że widzę? Najczęściej pewnie nie. Korzystam z pewnych uogólnień, schematów, które determinują moją ocenę. Ludziom na ogół wystarcza świadectwo własnych oczu. Już Hamlet mówił do Ofelii:, „Jeśli wydasz się za mąż, dam ci tę klątwę jako wiano: choćbyś była niewinna jak lód i czysta jak śnieg, nie unikniesz obmowy. Wstąp do klasztoru, idź, żegnaj”.1
Znajomość psychologii społecznej pozwala nam na lepsze zrozumienie innych ludzi i siebie, poruszanie się swobodnie w środowisku społecznym i wgląd we własne zachowanie.
Jak dokonujemy ocen zachowania innych ludzi, co wpływa na te oceny? Są to pytania, na które psychologia społeczna poszukuje odpowiedzi. Większość z nas poszukuje przyczyn dostrzeganych zjawisk i jest to czynność powszechna, wynikająca ze zdrowego rozsądku. Nasza wiedza o otoczeniu wpływa na odbiór i rozumienie informacji o świecie. Wiedza ta zorganizowana w naszych umysłach. Może to być wiedza ogólna, lub nasze wspomnienia. „Podstawowym elementem wiedzy ogólnej jest schemat poznawczy rozumiany jako organizacja naszych uprzednich doświadczeń z jakimś rodzajem zdarzeń, osób czy obiektów (Bartlett, 1932). Schematy zawierają z reguły nie wszystkie wiadomości na temat danego fragmentu rzeczywistości, lecz wiedzę uogólnioną, wyabstrahowaną z konkretnych doświadczeń (epizodów)”.2
Schematy są strukturami informacyjnymi bogatymi w treści i ich stosowanie w praktyce pozwala na wnioskowanie w licznych procesach decyzyjnych. Na podstawie obserwacji obiektu, czy zdarzenia, jako fragmentu jakiegoś schematu, jesteśmy w stanie wnioskować o jego właściwościach, nawet, jeżeli nie były przedmiotem obserwacji.
„Interesującą cechą spostrzegania społecznego jest to, że tworzymy wyobrażenia szybko i bez wysiłku. Pewne jest, że ludzie mogą być tajemniczy, ich uczucia niewidoczne, a motywy trudne do rozszyfrowania. Toteż jest prawie niemożliwe, by spotykając kogoś, nie wytworzyć sobie jego wyobrażenia”.3
Niebagatelną rolę pełni tutaj komunikacja niewerbalna. Z zachowań niewerbalnych możemy się wiele dowiedzieć o innych ludziach. Nie jest to jednak źródło informacji, które dostarczy wszystkich danych, żebyśmy mogli faktycznie powiedzieć coś o innych zachowaniach tej samej osoby.
Jak wspomniałam w postrzeganiu społecznym na ogół posługujemy się schematami, zwłaszcza, jeśli jest to potrzebne do uzupełnienia informacji, których brakuje dla stworzenia obrazu postaci. Ważnym typem schematu, jaki ludzie stosują jest ukryta teoria osobowości, która grupuje różne rodzaje cech osobowości. Prawdopodobne jest, że jeżeli ktoś jest człowiekiem uprzejmym, to uznamy, że jest również człowiekiem hojnym, wspaniałomyślnym.4
To, w jaki sposób ludzie tworzą odpowiedzi na pytanie, dlaczego inni zachowują się tak, jak się zachowują stanowi przedmiot zainteresowania teorii atrybucji. Zajmuje się ona określeniem, w jaki sposób tłumaczymy zachowania własne i innych. Atrybucja to przypisywanie czegoś komuś lub czemuś. Dokonywanie atrybucji jest, zatem wyjaśnianiem przyczynowym. Ponieważ teoria atrybucji koncentruje się na aspektach życia codziennego, takie podejście nazywa się psychologią zdroworozsądkową, czy psychologią szarego człowieka.5
Niektórzy z krytyków teorii atrybucji zwracają uwagę, że ludzie nie zawsze dokonują atrybucji, jednak, jak sądzę, większość z nas, nie będąc naukowcami poszukuje przyczyn zdarzeń, nawet, jeśli sam proces atrybucji zajmuje ułamek naszej uwagi. Natomiast zdarza się też tak, że nie szukamy przyczyn zdarzeń, o ile nasze obserwacje są zgodne z przyjętymi przez nas schematami. Dzieje się tak na przykład, w przypadku zdolnych uczniów. Jeśli ktoś jest zdolny, to założymy, że częściej będzie osiągał wysokie wyniki w nauce. Dopóki tak się dzieje, nie ma potrzeby tworzenia atrybucji, bo ta prawidłowość jest nam znana, sprawdza się, więc nie ma potrzeby doszukiwania się przyczyn, dlaczego ten uczeń osiąga wysokie wyniki w nauce. Jest to zgodne z przyjętymi przez nas schematami, więc nie ma podstaw, by rewidować przyjęty sposób postrzegania.
Jeżeli jednak nagle ten zdolny uczeń zacznie ponosić porażki, będziemy czuli, że przyjęte przez nas założenia, nasze utajone teorie, nie są adekwatne do sytuacji, czy wręcz są fałszywe i wymagają rewizji. Dlatego sytuacje niespodziewane, nieoczekiwane i niezgodne ze schematycznym myśleniem wywołują proces atrybucji. Zjawiska dotąd przyjmowane a priori, nagle będą wymagały dokładnej i świadomej obserwacji.
A zatem „przedmiotem teorii atrybucji i badań nad atrybucją są determinanty przypisywania przyczyn (czyli to, w jaki sposób warunki bodźcowe wpływają na myślenie przyczynowe), natomiast modele atrybucyjne zajmują się konsekwencjami procesów poznawczych dotyczących przyczyn (czyli wpływem, jaki atrybucje wywierają np. na emocje i zachowania). W badaniach nad atrybucją określa się ludzi jako „naiwnych naukowców" i przyjmuje się racjonalne (w przeciwieństwie do hedonistycznego) podejście do istot ludzkich. Zakłada się, że jednostki dążą do zrozumienia przyczyn zdarzeń, a znajomość tych przyczyn umożliwia im przewidywanie i kontrolowanie faktów”.6
Przyjmuje się, że ojcem teorii atrybucji był Fritz Heider. Według niego ludzie poszukują tak długo informacji, dopóki nie okaże się, że jest ona pełna i spójna, i że można ją wykorzystać do racjonalnego, na tzw. zdrowy rozum, wyjaśnienia przyczyny jakiegoś zjawiska. W tym procesie wnioskowania możemy dokonywać zarówno atrybucji wewnętrznych, ja, i zewnętrznych. Atrybucja wewnętrzna odwołuje się do dyspozycji, czyli wnioskujemy, że jakaś osoba zachowała się w taki, a nie inny sposób, dlatego, że posiada określone cechy osobowości, charakter, czy właściwość. Najprościej chyba byłoby to zobrazować przykładem, gdy wnioskujemy, że dziecko zachowało się niegrzecznie, dlatego, że to dziecko jest niegrzeczne, a nie, dlatego, że wydarzyło się coś, co spowodowało wybuch agresji. Przy takiej atrybucji trudno doszukać się właściwych przyczyn zachowania. Nasuwa mi się tutaj często spotykane w kontaktach międzyludzkich stwierdzenie „jestem, jaki jestem”. Skwitowanie czyjegoś zachowania stwierdzeniem: „bo on taki jest” zdarza nam się dosyć często. Źródłem niepowodzeń szkolnych mogą być przyczyny tkwiące w dziecku, rodzinie, czy szkole.7 Jednak większość osób skoncentruje się na przyczynach tkwiących w dziecku, bagatelizując pozostałe.
Możemy również dokonywać atrybucji zewnętrznych, lokując ciężar przyczyny zachowania w czynnikach sytuacyjnych, a nie przymiotach człowieka. Przyjmujemy wówczas, że większość z nas zachowałaby się podobnie w takiej sytuacji.
Dokonywanie atrybucji zewnętrznej lub wewnętrznej jest możliwe w każdej sytuacji, jednak zwykle przyjmujemy, że kluczem do zrozumienia czyjegoś zachowania jest ta osoba, nie sytuacja, w której się znalazła, na co zwracał uwagę Heider. Koncentracja na osobie, nie zdarzeniu jest właściwa dla ludzi, jednak niedocenianie okoliczności, w jakich dokonywana jest atrybucja może prowadzić do fałszywych wniosków. W kontekście obranego przez nas kierunku studiów jest to szczególnie ważne, bo już na tym etapie, licząc chociażby na swoją dojrzałość powinniśmy wiedzieć, jak często ocena dziecka wychowującego się w patologicznej rodzinie nie ma nic wspólnego z jego rzeczywistym charakterem, czy zdolnościami. Jeśli z kolei jesteśmy rodzicami, to najczęściej niechętnie widzimy zaniedbane wychowawczo dziecko, jako towarzysza zabaw naszego dziecka. Nie zastanawiamy się, że przyczyną jego niewłaściwego zachowania może być brak odpowiednich wzorców. Raczej przyjmiemy, że dziecko samo jest źródłem niewłaściwego zachowania. Dokonamy atrybucji wewnętrznej. Ta skłonność do dokonywania atrybucji wewnętrznych stanowi punkt wyjścia do teorii wnioskowania z czynników towarzyszących. Została ona sformułowana przez Edwarda Jonesa i Keitha Davisa. Określa ona proces, jaki prowadzi do atrybucji wewnętrznej, czyli, w jaki sposób wnioskujemy o dyspozycjach osobowości na podstawie zachowań lub działań podejmowanych przez ludzi. Zgodnie z tą teorią dokonujemy wewnętrznych atrybucji dotyczących jakiejś osoby, gdy: istnieje niewiele nietożsamych konsekwencji jej zachowania, zachowanie jest nieoczekiwane.8
„Proces wnioskowania, według Jonesa i Davisa, przebiega w dwóch etapach. Pierwszym jest identyfikacja intencji leżącej u podstaw wyjaśnianego zachowania, drugim atrybucja dyspozycji. Obserwator skłonny jest uznać, że wyjaśniane zachowanie miało charakter intencjonalny, wówczas, gdy (1) wykonawca wiedział, jakie skutki pociągnie za sobą to zachowanie, bądź też, gdy (2) wykonawca dysponował możliwościami wywołania pożądanych skutków. Intencjonalność zachowania obejmuje, zatem wiedzę, możliwości i swobodę działania wykonawcy”.9
Według modelu współzmienności Kelleya dokonujemy atrybucji przyczynowych na podstawie badania faktów zmieniających się wraz z zachowaniem jednostki. Kelley zwrócił uwagę na dwie grupy sytuacji, w których dokonujemy atrybucji. Pierwsza obejmuje sytuacje o charakterze powtarzalnym, druga dotyczy wydarzeń jednostkowych. Kelley kładzie nacisk w swojej teorii na to, w jaki sposób ludzie dokonują wyboru, czy będziemy mieli do czynienia z atrybucją wewnętrzną, czy zewnętrzną. Czy nasze zachowanie jest powtarzalne niezależnie od okoliczności, czy zachowanie zmienia się w zależności od czasu, miejsca, czy osób, których dotyczy. Gdy sąsiad odmówi nam pożyczenia książki będziemy się zastanawiać, czy odmawia wszystkim, czy odmawia zawsze, czy tylko dzisiaj i tak dalej. W zależności od naszej wiedzy, która pozwoli zsyntetyzować posiadane informacje dokonamy wyboru, czy będzie to atrybucja zewnętrzna czy wewnętrzna.
„Niezaprzeczone jest pierwszeństwo Heidera (por. Harvey, Ickes i Kidd, 1976) w opisaniu efektu atrybucyjnego, polegającego na niedocenianiu roli sytuacji w uwarunkowaniu ludzkich zachowań. Sam Heider (1958, s. 54) pisał o tym efekcie następująco: „zachowanie ma tak wyraziste cechy, że wypełnia nam całe pole percepcyjne”. Równocześnie zachowanie tworzy wraz z jego wykonawcą „dobrą figurę” percepcyjną - stąd
nasza skłonność do przeceniania roli, jaką w jego determinacji odgrywały cechy dyspozycyjne wykonawcy w porównaniu z rolą zewnętrznych czynników sytuacyjnych. Ten
sam efekt, mniej więcej w tym samym czasie, opisywał też Ischeiser (1949). Zjawisko to, nazwane później podstawowym błędem atrybucji (Ross, 1977), doczekało się z czasem ogromnej liczby badań i interpretacji”.10
Błąd ten podstawowy może być wynikiem wielkiej ilości informacji, które do nas docierają w środowisku społecznym. Dlatego większość danych przetwarzana jest bez głębszego zastanowienia, czy wręcz poza kontrolą świadomości. Ten ogrom danych wymusza niejako oszczędność poznawczą, zwyczajnie nie mamy czasu na świadome zastanawianie się nad każdym aspektem codziennego życia. Jest to powszechnie stosowana strategia. To człowiek jest w centrum zainteresowania człowieka, a zatem nasza pespektywa spostrzeżeniowa jest skupiona na obserwowaniu osób, nie zdarzeń. Wskutek tego łatwiej przypisać nam zachowanie człowieka jego dyspozycjom. Zwłaszcza, że jest to łatwiejsze.
Istnieje kilka rodzajów tego błędu. Jednym z nich jest tzw. efekt halo, inaczej nazywany efektem aureoli. Jest to skłonność do przypisania komuś jednej ważnej cechy, pozytywnej bądź negatywnej, która wpływa na prognozę posiadania przez niego innych cech, które nie były przedmiotem obserwacji zgodnie z tym, jaki znak emocji przypisany jest do tej jednej cech. Jeżeli uznamy, że ktoś jest mądry, to mimo braku przesłanek będziemy skłonni przypisywać tej osobie cechy, które według nas wynikają czy współistnieją wraz z mądrością. Przypomina mi się taka sytuacja, gdy pracowałam, jako sprzedawca. Był to nowo otwarty sklep, w związku z czym należało od nas w moim przekonaniu oczekiwać gotowości do pozyskiwania klientów. Któregoś dnia przyszedł do sklepu człowiek w brudnym, poplamionym kombinezonie. Pracowałam na zmianie z kolegą, który obrzucił wchodzącego wymownym spojrzeniem, zdaje się – dokonał oceny na podstawie wyglądu i nie przejawiał ochoty do obsłużenia klienta. Ponieważ jego wygląd nie stanowił dla mnie wyznacznika osoby, nie było to dla mnie problemem. Wymieniliśmy przy okazji zwyczajowe uwagi o pogodzie i chyba na tyle byłam wobec niego uprzejma, że został naszym stałym klientem, z tym, że unikał dokonywania zakupów u mojego kolegi. Później okazało się, że jest to właściciel lecznicy dla zwierząt w moim mieście. Było to raczej przykre doświadczenie dla pracującego ze mną człowieka, kiedy udał się tam z psem. Oczywiście od tego dnia był uprzedzająco grzeczny dla przychodzącego, jednak nie zmieniło to niechęci klienta. Mój kolega popełnił podstawowy błąd atrybucji, zdaje się w sposób skuteczny.
Innym rodzajem jest błąd pierwszego rzutu oka. Popełniany jest on dlatego, że pierwsza docierająca informacja, stanowi punkt odniesienia dla kolejnych napływających informacji. Dlatego zachowanie tego człowieka interpretowane jest przez nas w sposób zgodny z pierwszym wrażeniem.
Możemy również popełnić tzw. błąd łagodności polegający na tym, że ludzie nie dopatrują się w innych złych intencji, czy cech. Na ogół pozytywnie podchodzimy do rozmówców, a to zniekształca naszą percepcję i powoduje, że nie zauważamy wad u poznanego człowieka i przeceniamy zalety.
Kolejną odmianą podstawowego błędu atrybucji jest błąd tendencji centralnej. Popełniamy go, gdy mamy nadmierną skłonność do generalizacji. Zwracamy większą uwagę na podobieństwa między ludźmi, mniejszą wagę przypisując indywidualnym różnicom. Z tym błędem możemy mieć do czynienia choćby w sytuacji stwierdzenia „ta dzisiejsza młodzież”. Dzisiejsza młodzież jest różna tak, jak ludzie różnią się między sobą, jednak jesteśmy skłonni przypisywać wszystkim młodym ludziom jednakowe cechy rzutujące na ich zachowanie.
Teorie dotyczące atrybucji zakładają, że oceniamy innych racjonalnie, a przecież często bazujemy na nieprawdziwych przesłankach. Nie znaczy to jednak, że nasze oceny są błędne. Przeciwnie, dosyć dokładnie udaje nam się wnioskować o przyszłych zachowaniach innych osób. Powodem może być samospełniające się proroctwo. Oczekujemy określonego zachowania, co implikuje naszą reakcję na tę osobę, co z kolei powoduję, iż rzeczywiście zachowa się ona zgodnie z oczekiwaniami.
Podstawowy błąd atrybucji rzadko jest popełniany w stosunku do własnej osoby. Kiedy jesteśmy obserwatorami, chętniej dokonujemy atrybucji wewnętrznych, natomiast kiedy jesteśmy aktorami, chętniej stworzymy atrybucje zewnętrzną. „Różnica między aktorem a obserwatorem: tendencja do spostrzegania zachowań innych ludzi jako następstwa ich dyspozycji, podczas gdy swoje własne zachowania tłumaczy się wpływem czynników sytuacyjnych”.11
Wydaje mi się, że trudniej także ludziom dokonywać atrybucji wewnętrznych w stosunku do samych siebie ze względu na to, że niewielu z nas kiedykolwiek dokonało autoanalizy.
Wiele badań z dziedziny atrybucji potwierdziło, że ludzie są skłonni dokonywać atrybucji wewnętrznej w przypadku sukcesów i atrybucji zewnętrznych w przypadku porażek. Jak mówią sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą. Ten brak symetrii atrybucji sukcesu i niepowodzenia to efekt ludzkich tendencji egotystycznych. Działa tutaj przywilej korzyści. Lubimy dobrze się czuć, sukces podnosi naszą samoocenę, stąd chętniej dokonujemy atrybucji wewnętrznych. Każdy z nas dopatruje się chętniej źródeł sukcesu w nas samych, a nie w na przykład sprzyjających okolicznościach. Motywuje nas to do dalszego wysiłku, bo rezultatem spodziewanym będzie kolejny sukces. Można więc stwierdzić, że tego rodzaju atrybucja nam służy.
„Atrybucja sukcesu w odniesieniu do własnej osoby wywołuje pozytywne emocje, związane z poczuciem własnej wartości, podnosi ocenę swoich zdolności, a więc i samoocenę. Zewnętrzne atrybucje niepowodzenia prowadzą do mniej przygnębiających reakcji emocjonalnych niż atrybucje wewnętrzne i nie wzbudzają wątpliwości co do własnych zdolności (ochrona Ja) (McFarland, Ross, 1982). A zatem skłonność do dokonywania wewnętrznych atrybucji sukcesu i zewnętrznych atrybucji niepowodzenia ma odzwierciedlać mechanizmy egotystyczne (umacnianie Ja i ochrona Ja)”.12 Są to atrybucje w służbie ego, które mają za zadanie chronić nasze samopoczucie i nie dopuścić do obniżenia samooceny.
Różnica między aktorem a obserwatorem wynika również z ilości posiadanych informacji. Będąc aktorem nie musimy skupiać uwagi na cechach swojej osobowości, znamy się dość dobrze, zatem w centrum spostrzeżeń znajdzie się sytuacja, a nie my sami. Jeśli z matematyki otrzymam stopień niedostateczny a będzie to mój ulubiony przedmiot, z którego dotąd otrzymywałam wysokie noty, będę upatrywała przyczyny takiej oceny w okolicznościach innych, niż własne zdolności lub ich brak. Stąd źródłem atrybucji podtrzymujących samoocenę może być ilość posiadanych informacji, albo konieczność jej utrzymania lub podniesienia. Mogę przecież mieć zupełnie nieadekwatne przekonanie o posiadanych zdolnościach.
Atrybucje w służbie ego mogą przybierać formę atrybucji obronnych. Znane jest powiedzenie „łatwiej znosi się nieszczęścia, które wydarzają się innym”. Dlatego trudno nam przyjąć do wiadomości, że możemy ulec wypadkowi, czy zachorować na poważną chorobę, wskutek czego możemy umrzeć. Jedną z form takiej atrybucji jest nierealistyczny optymizm. Nasze przekonanie co do zdarzeń przyszłych jest najczęściej takie, że spotkają nas dobre rzeczy, a te złe spotkają raczej innych, niż nas samych. Większość z nas nie wierzy, że może nas spotkać coś złego. W końcu zło spotyka wyłącznie złych ludzi, a w każdym razie każdy ma to, na co zasłużył. Wiarę w sprawiedliwy świat uważam za szczególnie szkodliwą.
Moim zdaniem z takim fałszywym postrzeganiem rzeczywistości mamy do czynienia, chociażby przy wciąż jeszcze pokutującym postrzeganiem ofiar przemocy tak fizycznej, jak psychicznej. Niestety także kobiety będą się zastanawiały, co takiego okropnego zrobiła żona, że mąż po prostu nie wytrzymał i musiał ją uderzyć. Dzieci także były krnąbrne i nieporządne. Pojawi się natychmiast sąd, że przecież porządny człowiek i właściwie wkrótce może się okazać, że w zasadzie, to dawno wspomnianej żonie się należało. A ofiara gwałtu wcale nie musiała iść na dyskotekę, czy do klubu. Nie mówiąc o tym, że nie było potrzeby ani ubrać, ani zachowywać się wyzywająco. Ekstremalnie, ten sąd będzie rzutował na ogólną ocenę ofiary gwałtu. Prawdopodobnie - generalnie to nie jest dla niej takie nieszczęście, pewnie to lubi. W ten sposób w ogóle nie bierze się pod uwagę negatywnej sytuacji skupiając uwagę na ofierze gwałtu, czy przemocy. Przy czym uwaga ta będzie również miała zabarwienie negatywne.
Jednym z podstawowych zadań psychologii jest wyjaśnianie i przewidywanie zachowań ludzi. To ważne dla naszego dobrego funkcjonowania w środowisku społecznym i wytworzenia prawidłowego, realnego obrazu nas samych. Czy umiemy dobrze odczytywać zachowania innych? Czy mamy dostateczną wiedzę o otaczającym świecie? Sądzę, że te pytania powinniśmy zadawać sobie dla lepszego rozumienia środowiska, w którym żyjemy. Jest to istotne nie tylko ze względu na wybrany przez nas kierunek kształcenia, ale także dla lepszego funkcjonowania w świecie.
Bibliografia
Aronson E., Wilson T., Akert R., Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997,
Forsterling F., Atrybucje – Podstawowe teorie, badania i zastosowanie. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2005,
Kupisiewicz C., Niepowodzenia dzieci w nauce szkolnej, w: Pomykało W. [red.], Encyklopedia pedagogiczna, Fundacja Innowacja, Warszawa 1993,
Shakespeare W., Hamlet. Biblioteka Gazety Wyborczej. Elipsa Sp. z o.o. Warszawa 2005,
Strelau J., Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom III, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Gdańsk 2005,
1 W. Shakespeare, Hamlet. Biblioteka Gazety Wyborczej. Elipsa Sp. z o.o. Warszawa 2005, s. 76
2 J. Strelau, Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom III, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Gdańsk 2005, s. 28
3 E. Aronson, T. Wilson, R. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 174
4 Zob. E. Aronson, T. Wilson, R. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 182
5 Zob. F. Forsterling, Atrybucje – Podstawowe teorie, badania i zastosowanie. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2005, s. 16
6 F. Forsterling, Atrybucje – Podstawowe teorie, badania i zastosowanie. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2005, s. 30
7 Zob. Cz. Kupisiewicz Niepowodzenia dzieci w nauce szkolnej, w: Pomykało W. (red.), Encyklopedia pedagogiczna, Fundacja Innowacja, Warszawa 1993, s. 449-453.
8 Zob. E. Aronson, T. Wilson, R. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 188
9 J. Strelau, Psychologia. Podręcznik akademicki. Tom III, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne Gdańsk 2005, s. 48
10 Ibidem, s. 47-48
11 E. Aronson, T. Wilson, R. Akert, Psychologia społeczna. Serce i umysł, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 202
12 F. Forsterling, Atrybucje – Podstawowe teorie, badania i zastosowanie. Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Gdańsk 2005, s. 98