Lew Trocki.
Przemówienie wygłoszone na Akademii Wojskowej
w dniu jej otwarcia 8 listopada 1918 r. dla uczczenia pierwszej rocznicy Rewolucji Październikowej
Wygłoszone:
8 listopada 1918 r.
Źródło:
http://www.magister.msk.ru/library/trotsky/trotl622.htm
Tłumaczenie:
Cezary
Adaptacja: Wojtek
- Polska
Sekcja MIA
- listopad 2002
Towarzysze wykładowcy, słuchacze Akademii i goście! Niech mi będzie wolno złożyć gratulacje słuchaczom, wykładowcom, a w osobie gości - wszystkim obywatelom Republiki Rad z okazji otwarcia Akademii Wojskowej, wyższej uczelni wojskowej robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej.
Akademia powstaje za późno. Chcieliśmy otworzyć ją wcześniej, dlatego że w szeregach resortu wojskowego i rządu w ogóle nie mieliśmy, rozumie się, ani przez jeden dzień wątpliwości odnośnie do niezbędności wyższej uczelni wojskowej dla armii. Większości z Was, jeśli nie wszystkim, znane są okoliczności, które hamowały, a w określonym momencie przeszkodziły wznowieniu zajęć na Akademii Wojskowej(1). Dopiero teraz, w rok po przewrocie październikowym, otrzymaliśmy możliwość zebrać się tu, żeby razem obchodzić uroczysty dzień otwarcia wyższej uczelni wojskowej robotniczo-chłopskiej Rosji.
Przede wszystkim chciałbym usunąć pewne nieporozumienie, które często jest wiązane z problemem armii i sztuki wojennej. Jest taki przesąd, czy przynajmniej taka zewnętrzna forma przesądu, nie zawsze autentyczna, jakoby armia, nauka o wojnie, sztuka wojenna i instytucje wojenne mogły stać poza polityką. To niesłuszne. Tak nie było nigdy. Tak nie ma nigdzie i tak nigdy nigdzie nie będzie. Jeden z największych teoretyków wojskowości, Niemiec Clausewitz, pisał że "wojna jest kontynuacją polityki innymi środkami". Innymi słowy, wojna jest także polityką, urzeczywistnianą twardymi środkami, krwią i żelazem. I to prawda. Wojna jest polityką, armia jest orężem tej polityki. Akademia jest instytucją niezbędną dla armii, a więc i dla polityki. Istota sprawy polega na tym, że w takich epokach, kiedy instytucje i idee są przekazywane z pokolenia na pokolenie, i w ciągu życia człowieka nie widać przełomu, przewrotu - w takich epokach polityka jest niezauważalna jak powietrze. Stara armia była - w tym nie ma niczyjej osobistej winy, tu wśród nas, wśród wykładowców jest wiele osób, które przez cały czas służyły w starej armii, i nie wątpię, nikt Was nie ma podstaw wątpić w to, że służyły w najlepszych zamiarach, w dobrej wierze, ale z powodu obiektywnych okoliczności historycznych stara armia, jej stare instytucje, w tym naukowe, i uczeni - wszystko to było orężem tej polityki, którą prowadziły ówczesne klasy panujące. To była też polityka - monarchiczna, szlachecka, biurokratyczna polityka, która złączyła się w ostatnich dziesięcioleciach z kapitalistyczną polityką. Przeżyliśmy bardzo głęboki przewrót, jeden z najpotężniejszych przewrotów, jakie kiedykolwiek znała ludzka historia. I jeśli do niedawna ktoś mógł mieć myśl, czy nadzieję, czy obawę, że przewrót ten był przypadkiem czy rezultatem barbarzyństwa w naszej ojczyźnie (zarzucano nam to na Zachodzie), to teraz, po przewrocie w Niemczech, gdzie koło historii jeszcze się nie zatrzymało, i gdzie obraca się ono w tym samym kierunku, w jakim obracało się koło historii rosyjskiej, po przewrocie w Austro-Węgrzech i po tych pierwszych przejawach rewolucji, jakie obserwujemy w krajach położonych bardziej na zachód, dla każdego myślącego człowieka, choćby w przeszłości nie należał do do partii rewolucyjnej, jasne jest, że weszliśmy w nowy okres historii świata, w którym wszystkie wydarzenia przebiegają według jednolitych praw w zróżnicowanym otoczeniu narodowym. Niemcy dopiero teraz doganiają nas pod względem dróg i form rozwoju rewolucyjnego, i szybko dogonią. Potem kolej Francji, Anglii i innych krajów kapitalistycznych. Wszędzie polityka się zmienia, organizm społeczny się zmienia, nowe klasy panujące pojawiają się na arenie dziejowej, klasy które przejściowo biorą w swoje ręce panowanie, żeby unicestwić wszelki rozwój klas i wszelkie panowanie klasowe. Tak więc żyjemy w tym momencie okresu przejściowego, kiedy stare klasy panujące, te klasy, które wyzyskiwały masy, zostały obalone czy są obalane, kiedy nowe klasy panujące - klasy pracujące - biorą w swoje ręce system państwowy, żeby unicestwić same podstawy panowania klasowego i żeby przekształcić społeczeństwo w jeden planowo zorganizowany kolektyw, który pracuje, produkuje, broni się - na zasadach artelowych, stowarzyszeniowych czy komunistycznych.
Jasne jest, że w takim okresie armia musi się przebudować, musi równać front z tymi klasami, które wzięły panowanie w swoje ręce. Jasne jest, że Akademia, jako wysoka instytucja tej armii, musi równać front z całą robotniczo-chłopską Armią Czerwoną. Powinna odrzucić, na ile to umożliwia sama istota sprawy, zewnętrzną akademickość, to z czym jest związane wyobrażenie o pedanterii, o scholastyce, o rutynie, o wszelkim mandaryństwie, oczyścić ze skorupy i łupiny samo jądro poznania wojskowego, jądro które powinno, szczególnie teraz, kiedy znajdujemy się pod batem międzynarodowej konieczności wojennej, mieć bezpośrednio i głęboko użytkowy charakter, to jest powinniście się uczyć, żeby niezwłocznie uczyć innych i stosować wszystko w praktyce. Jesteśmy zmuszeni się bronić; chcemy się bronić dobrze, to jest z największą ekonomią sił, środków i krwi naszej robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej. Co prawda naszej sytuacji nie można nazwać łatwą, ale jeśli obejrzymy się na te przeszło 4 lata wojny światowej, to powinniśmy dojść do wniosku, że historia zmieniła stosunek sił światowych raczej na naszą korzyść niż na niekorzyść. W wojnie światowej doznaliśmy straszliwej porażki. Dla wszystkich jest teraz jasne, że porażkę spowodowały trzy podstawowe przyczyny.
Po pierwsze - nasze zacofanie techniczne. Technika wojskowa jest tylko wypadkową całej mocy gospodarczej kraju. Byliśmy gospodarczo i technicznie bardziej zacofani. W pierwszym okresie wojny to nie było tak zauważalne, dlatego że mieliśmy możliwość korzystania z rezerw określonej ilości niezbędnych w społeczeństwie klasowym śmiercionośnych narzędzi techniki, ale im bardziej wojna się przeciągała, im więcej materialnych środków wojny się zużywało, im więcej wymagało się od gospodarczego organizmu kraju, tym bardziej ujawniało się nasze zacofanie gospodarcze, a więc i słabość.
Druga przyczyna - to skład osobowy armii, jaj masa żołnierska. Wielomilionowe rosyjskie chłopstwo, uciskane przez carat, ciemnotę, nędzę, było pozbawione tej inicjatywy i osobistej przedsiębiorczości, które są nierozerwalnie związane z nowymi metodami wojny, zrodzonymi przez nową technikę światową. Chłopu, wziętemu ze wsi, ze starymi przesądami, bez jakiegokolwiek nawyku osobistej inicjatywy, było trudno zorientować się w warunkach obecnej wojny. On bohatersko ginął, ale był słaby jako wojskowa osobowość.
I wreszcie po trzecie - dowództwo, na którym słusznie czy niesłusznie w oczach masy żołnierskiej spoczywała odpowiedzialność za wszystkie porażki, za cały przelew krwi, który nie doprowadził do celu, i za wszystkie poniżenia, właśnie dlatego, że było dowództwem, i właśnie dlatego że to dowództwo przez całą swoją przeszłość było ściśle związane z tymi klasami panującymi, które w świadomości szeregowych mas żołnierskich trzymały w swoich rękach losy kraju, doprowadziły go do wojny i do straszliwej porażki. Stąd ten straszny rozłam między masą żołnierską a dowództwem, rozłam który w określonych momentach rewolucji przybierał takie dramatyczne, krwawe, znane wszystkim formy.
Jeśli teraz zapytamy się, jakie zmiany do tych trzech czynników wniosły ostatnie wydarzenia - wydarzenia ostatnich lat i miesięcy - to będziemy musieli przyznać, że w pierwszej sprawie, w sensie techniki, oczywiście nie staliśmy się silniejsi czy potężniejsi. Ale wszystkie kraje nieskończenie osłabły. Z organizmem techniki niemieckiej nie mogą się równać, nawet naśladować go nawet najbardziej rozwinięte kraje europejskie, ale i z tego doskonałego organizmu, czy ściślej mechanizmu, wystarczyło wyrwać tylko jedno czy drugie ogniwo, żeby się całkiem rozpadł. Tu brakuje tych czy innych metali szlachetnych, tu brakuje opału, tam brakuje benzyny, w różnych krajach różnych rzeczy brakuje, a więc przemysł wojskowy się rozpada.
W Niemczech ujawnia się to już katastrofalnie(2). Jutro się to ujawni we Francji i w Anglii, a potem w Ameryce, we wszystkich krajach. A więc, wszyscy równają do linii biedy, linii wyniszczenia.
Teraz na temat masy żołnierskiej i doświadczenia wojny ze wszystkimi jej klęskami i poniżeniami. Przede wszystkim kolosalny wstrząs rewolucji przebudził ludzką osobowość w najbardziej zaszczutym, zahukanym i niepiśmiennym chłopie. Rozumie się, ludzie nie przyzwyczajeni do rewolucji i jej psychologii, którzy wcześniej nie przeżyli ideowo tego, co przed nimi rozwijało się fizycznie, materialnie, mogli z określonym strachem, jeśli nie z obrzydzeniem, patrzeć na to rozpasanie i samowolę anarchii, który obserwowano na powierzchni wydarzeń rewolucyjnych. Ale w tym rozpasaniu, w zjawiskach najbardziej negatywnych, kiedy wczorajszy niewolnik, trafiwszy do wagonu 1 klasy, zrywał aksamitne obicia na onuce dla siebie - w tym przejawie wandalizmu mimo wszystko było przebudzenie osobowości. Ten zaszczuty, zahukany rosyjski chłop, którego bito po twarzy, któremu wymyślano najgorszymi słowami, może pierwszy raz trafił do wagonu 1 klasy, zobaczył aksamit, a w butach miał śmierdzące płócienne onuce, zerwał aksamit i powiedział, że i on ma prawo do kawałka dobrego sukna czy aksamitu. Na drugi, na trzeci dzień, za miesiąc czy rok - nie, raczej za miesiąc - zrozumiał niewłaściwość rozkradania majątku narodowego, ale przebudzona osobowość, indywidualność, nie numer taki to a taki, lecz ludzka osobowość, została w nim już na zawsze. Naszym zadaniem jest wprowadzić ją w ramy kolektywu, zmusić ją, by poczuła się nie numerem, nie niewolnikiem, jak wcześniej, i nie tylko Iwanowem i Pietrowem, ale Iwanowem - osobowością, i równocześnie częścią ogólnonarodowego kolektywu bez niewolników i bez panów. Oto zadanie szerokiego wychowania w szerokim sensie tego słowa. I pod tym względem niewątpliwie zrobiliśmy ogromny krok naprzód. Nie tylko proletariat miast, ale i szerokie warstwy wielomilionowego chłopstwa doskonale odrodziły się w tym okresie. Kiedyś pewien francuski rewolucjonista Baoussi powiedział, że w ciągu 5 lat rewolucji francuskiej francuski lud zgromadził więcej doświadczeń, niż przez poprzednich 6 stuleci.
Karol Marks mówi, że rewolucja - to lokomotywa historii. I tak jest. W ciągu tego czasu rosyjskie chłopstwo, pomimo swego prostactwa, przesądów, ciemnoty i niewiedzy, po raz pierwszy odrodziło się wewnętrznie i stało się zdolne do o wiele większej inicjatywy i samodzielności; i kiedy ostatecznie nauczy się lekcji historii, lud który był poniżany w ciągu stuleci, dokona potężnego skoku naprzód i stanie w szeregu z innymi ludami, a może i na ich czele.
Sprawa dowództwa to trzecia sprawa, najbardziej bolesna jeszcze po dziś dzień. Tu, na tym zgromadzeniu dzisiejszych i przyszłych akademików, możemy odejść na pewną odległość od wydarzeń z tym obiektywizmem, na który sobie nie pozwalamy i nie mamy prawa pozwolić w walce rewolucyjnej, możemy sobie psychologicznie zdać sprawę z tego, jak i dlaczego szerokie kręgi starego oficerstwa nie poszły i nie chciały pójść w szeregi armii robotniczo-chłopskiej. Tam byli tacy, którzy zdradzili, ale byli niewątpliwie i uczciwi ludzie... dlatego wspomniałem o obiektywizmie... byli i uczciwi ludzie, ale z powodów psychologicznych, z powodu nawyków, poglądów i przesądów rozwijali się w określoną formację historyczną, w której nie mogło być żadnych dalszych zmian, i oni przejawili określoną celność. Byli inni (rozumie się, wyższego typu), którzy potrafili zrozumieć, że to nie dziwactwo bandy ciemniaków i nie samowola jakiejś jednej partii, lecz można powiedzieć, trzęsienie ziemi, głębokie poruszenie społecznych podstaw życia, że walka przeciw niemu za pomocą klątw czy białogwardyjskiego buntu jest najlepszym wypadku najbardziej żałosną i bezwstydną donkiszoterią. Ale było wielu takich, którzy okazali się niezdolni do podporządkowania się duchowi nowej epoki. Szli oni w szeregi robotniczo-chłopskiej Armii Czerwonej jako agenci naszych wrogów. Może i teraz pozostał ich jakiś odsetek. Ale byli i więksi, którzy zrozumieli, że kraj nasz podnosi się do pewnego trochę wyższego poziomu z tego bagna i krwi, w które został wtrącony doświadczeniami i poniżeniem tej straszliwej wojny. Lecz takich okazało się być mało.
Zaczęliśmy tworzyć nowe dowództwo ze środowiska robotników i chłopów. To nowe dowództwo na razie jeszcze jest skrajnie niewystarczające ilościowo i jakościowo, bo nie mamy z tego nowego środowiska dowódców, czerwonych oficerów z wyższym wykształceniem.
Wypełnienie tej luki jest właśnie zadaniem tej Akademii. Jeśli zadanie stworzenia i uformowania żołnierzy i dowódców ma charakter dwustronny - charakter wychowania żołnierzy i dowódców i charakter nauczania - no musimy powiedzieć, że i tu historyczny przewrót, całe to poruszenie społeczne pracy wychowania społecznego w najwyższym stopniu ułatwi między innymi pracę nad wychowaniem wojskowym, bo nie trzeba być komunistą i starym rewolucjonistą, żeby zrozumieć teraz w każdym razie to, że stary system wychowania, ten który znalazł swój klasyczny wyraz w Niemczech i tamże doznał klasycznego krachu, sprowadzał się do tego, żeby oni wspierali ustrój państwowy, wspierający i umacniający ucisk ich samych. Oto na czym polegała trudność starego wychowania wojskowego. Była to skomplikowana tresura społeczna, pochłaniała ona dużo czasu, uwagi i sił. Nasze wychowanie społeczne (nasze w sensie naszych czasów), w tym i wojskowe, polega na tym, żeby zmusić każdego robotnika, żołnierza i chłopa do zrozumienia tego kolektywu, który broni jego własnych interesów, i tylko jego interesów. Nasza przewaga polega na tym, że nie mamy nic do ukrycia przed robotnikiem i chłopem, nie mamy po co ukrywać, że wszystkie błędy naszego ustroju, wszystkie błędy naszego reżimu są błędami panowania robotników i chłopów. Żywność jest źle rozdzielana nie dlatego, że burżuazja, czy szlachta, czy car tę żywność rozkradali, lecz dlatego, że chłopi i robotnicy nie nauczyli się jej rozdzielać jak należy. Stąd wynika wniosek: uczcie się. Zaopatrzenia wojskowego nie mamy na takim poziomie jak trzeba. Błędów jest wszędzie dużo. Zbyt mało ich demaskujemy w prasie. Właśnie w rozmowie z przewodniczącym Najwyższej Inspekcji Wojskowej nalegałem na to, żeby wyciągać na światło dzienne wszystkie błędy, wszystkie niedoróbki naszego mechanizmu, bo nie mamy nic do ukrycia przed tymi klasami, którym teraz dane jest panować, od klas pracujących. Na tym polega ogromna przewaga tej sytuacji, w której znajduje się obecny dowódca. Jeśli zażąda surowej dyscypliny - a ma obowiązek jej żądać - jeśli to powie, to nikt nie będzie śmiał powiedzieć, że żąda tego w interesach szlachty, cara. On powie: "Mianowała mnie ogólnokrajowa Władza Radziecka, urzeczywistniana przez najwyższy organ, Ogólnorosyjski Zjazd Rad Delegatów Robotniczych, Chłopskich i Żołnierskich" - to jest kolosalny autorytet moralny, którego nie ma w porównaniu z naszym nowym rosyjskim oficerem żaden oficer w świecie.
Zacząłem od tego, że Akademia nie może być poza polityką. Zadaniem Akademii jest zmusić ten korpus oficerski, który przejdzie przez jej szeregi, do zrozumienia charakteru nowych warunków, natury nowych klas i tej nowej armii, która im służy, i do wzięcia pod uwagę i zastosowania dla dobra tych nowych klas, dla tej nowej armii, wszystkich tych wniosków w dziedzinie nauki i techniki wojskowej, które można wyciągnąć ze współczesnej wojny.
Specjaliści oczyścili i uwolnili program Akademii od czysto akademickiej starzyzny i chłamu. Teraz, w tym krótkim okresie, jaki nam dała historia, nie mamy po co studiować rozwiązywania problemów wojny przez Greków i Rzymian czy w średniowieczu. Mamy teraz taką epokę 4-letniej wojny, w której wszystko, co było we wszystkich krajach, we wszystkich epokach, u wszystkich narodów, znalazło swoje zastosowanie, w której ludzie i latali ponad chmurami, i jak krety, jak jaskiniowcy, grzebali się w pieczarach, w brudnych podziemiach okopów. Wszystkie bieguny, wszystkie sprzeczności wzajemnego wytępienia narodów znalazły tu swój wyraz i zastosowanie, i jeśli Akademia zechce, to potrafi zmobilizować ten materiał z ostatniej wojny i uzbroi w praktyczne wnioski nasze dowództwo, przez co w najwyższym stopniu przysłuży się nam w praktyce. Akademia nie urodziła się w przestrzeni międzygwiezdnej, lecz pod wpływem bezpośredniego impulsu praktyki i potrzeby wewnętrznej. Taka potrzeba jest. Jest ona nieodparta. Mamy obowiązek bronić naszego kraju, który stał się uczciwym krajem pracy, krajem robotniczo-chłopskim. Mamy obowiązek bronić go przed wszelka przemocą i wszelkimi próbami zdławienia. Wolę takiej obrony mają szerokie masy ludu rosyjskiego. To wola klasy robotniczej i chłopstwa. I świadomość tych klas, ich inicjatywa, stały się niewątpliwie wyższe. Brakuje im w wielu wypadkach jedynie kierownictwa wojskowego. W osobie tu obecnych jeszcze raz gratuluję Rosji Radzieckiej z tej uroczystej okazji otwarcia naszej nowej uczelni.
A więc, robotniczo-chłopska Armia Czerwona i jej Akademia Wojskowa - niech żyje!
Przypisy:
(1) Myśl o utworzeniu Akademii Wojskowej powstała już w kwietniu 1918 r. Według projektu statutu Akademii wstęp na nią miał być otwarty dla każdego żołnierza Armii Czerwonej, mającego doświadczenie bojowe i dowódcze. Otwarcie Akademii okazało się możliwe dopiero w listopadzie 1918 r. Zwłoka w otwarciu Akademii nastąpiła dlatego, że przy ewakuacji Piotrogrodu została ona przeniesiona do Jekatierinburga; podczas buntu czechosłowackiego część słuchaczy została wysłana na front, część wraz niektórymi wykładowcami dostała się w ręce Białych. W pierwszym składzie słuchaczy Akademii robotnicy stanowili 22%, chłopi 33%, a 45% inni, w tym głównie byli oficerowi, którzy dochowali wierności Republice Rad.
Pod względem przynależności partyjnej skład przedstawiał się następująco: 80% komunistów (w tym 20% z krótkim stażem partyjnym, jeszcze kandydatów, a nie członków partii), 15% bezpartyjnych i 5% członków innych partii. Pod względem wykształcenia ogólnego 5% miało wykształcenie wyższe, 70% średnie, 25% mniej niż średnie; pod względem wykształcenia wojskowego 65% ukończyło drużyny ćwiczebne, uczelnie wojskowe i szkoły chorążych, 23% ukończyło kursy dowódcze Armii Czerwonej, a 12% nie miało żadnego wykształcenia wojskowego. Jednak i po otwarciu Akademii długo nie udawało się jej ustabilizować normalnej pracy. Już po 4 miesiącach 40 towarzyszy zostało wysłanych na front wschodni, a w 1920 r. słuchacze dwóch najstarszych lat w całości zostali wcieleni do armii czynnej. Dopiero w 1921 r. czerwoni sztabowcy mogli wrócić do Akademii dla ukończenia wyższego wykształcenia wojskowego.
(2) Nazajutrz po wygłoszeniu tego przemówienia rewolucja niemiecka obaliła cesarza Wilhelma.