Róża Luksemburg
Przemówienie w
sprawie programu
wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym
Komunistycznej Partii
Niemiec (Związku
Spartakusa)
Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
WARSZAWA 2011
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 2 –
„Przemówienie w sprawie programu wygłoszone
na zjeździe konstytucyjnym Komunistycznej Partii
Niemiec (Związku Spartakusa)” wygłosiła Róża
Luksemburg 30 grudnia 1918 roku; zostało ono
następnie opublikowane w postaci broszury w
„Die Rote Fahne” w styczniu 1919 roku.
Podstawa niniejszego wydania: Róża Luksemburg,
„Wybór pism”, tom 2, wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1959.
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
Towarzysze i towarzyszki! Przystępując dzisiaj do omówienia i uchwalenia naszego programu,
czynimy tak nie tylko z tego formalnego powodu, iż ukonstytuowaliśmy się wczoraj jako samodzielna
nowa partia i że nowa partia musi przyjąć oficjalnie jakiś program; do dzisiejszej naszej dyskusji skłaniają
nas ponadto doniosłe wydarzenia historyczne, a mianowicie fakt, że nadchodzi chwila, kiedy trzeba
będzie w ogóle oprzeć na nowych podstawach socjaldemokratyczny, socjalistyczny program proletariatu.
Nawiązujemy przy tym, towarzysze, do tegoż wątku, który dokładnie przed 70 laty zapoczątkowali
M a r k s i E n g e l s w „Manifeście Komunistycznym”. „Manifest Komunistyczny” ujmował – jak
wiecie – socjalizm, urzeczywistnienie ostatecznych celów socjalistycznych jako bezpośrednie zadanie
rewolucji proletariackiej. Chodzi o pogląd reprezentowany przez Marksa i Engelsa w okresie rewolucji
1848 r. i uważany przez nich za podstawę działalności proletariatu również w skali międzynarodowej.
Sądzili oni w owym czasie, a wraz z nimi wszyscy czołowi ideologowie ruchu proletariackiego, że
wprowadzenie socjalizmu jest już zadaniem bezpośrednim; że w tym celu trzeba będzie jedynie dokonać
rewolucji politycznej, zdobyć władzę polityczną w państwie, aby od razu wcielić socjalizm w życie. W
okresie późniejszym Marks i Engels dokonali sami – jak wiecie – gruntownej rewizji tego stanowiska. W
pierwszej przedmowie do „Manifestu Komunistycznego” w 1872 r., podpisanej wspólnie przez Marksa i
Engelsa (a przedrukowanej w wydaniu „Manifestu Komunistycznego” z 1894 r.
) obaj wypowiadają się
następująco o swym dziele:
Ten ustęp (zakończenie rozdziału II, a mianowicie przedstawienie praktycznych zarządzeń mających na celu
realizację socjalizmu. – R. L.) brzmiałby dzisiaj pod wielu względami inaczej. Wobec olbrzymiego rozwoju wielkiego
przemysłu w ciągu ostatnich 25 lat i postępującego wraz z tym wzrostu partyjnej organizacji klasy robotniczej, wobec
doświadczeń praktycznych najpierw rewolucji lutowej, następnie w daleko większym jeszcze stopniu Komuny
Paryskiej, kiedy to proletariat po raz pierwszy dzierżył w ciągu dwóch miesięcy władzę polityczną, program ten jest dziś
miejscami przestarzały. W szczególności Komuna dowiodła, że „klasa robotnicza nie może po prostu wziąć w
posiadanie gotowej machiny państwowej i uruchomić jej dla swych własnych celów”.
A jak brzmi ten ustęp uznany tu za przestarzały? Na stronie 23 [79-81] „Manifestu
Komunistycznego” czytamy, co następuje:
Proletariat użyje swego panowania politycznego na to, by krok za krokiem wyrwać z rąk burżuazji cały kapitał,
scentralizować wszystkie narzędzia produkcji w ręku państwa, tj. w ręku zorganizowanego jako klasa panująca
proletariatu, i możliwie szybko zwiększyć masę sił wytwórczych.
Początkowo może się to oczywiście dokonać tylko za pomocą despotycznych wtargnięć w prawo własności i w
burżuazyjne stosunki produkcji, a więc za pomocą zarządzeń, które ekonomicznie wydają się niedostateczne i nietrwałe,
ale które w przebiegu ruchu przerastają same siebie i są nieuniknione jako środki przewrotu w całym sposobie
produkcji.
Zarządzenia te będą oczywiście w różnych krajach odpowiednio różne.
Jednakże w krajach najdalej w rozwoju posuniętych będą mogły na ogół znaleźć powszechne zastosowanie
zarządzenia następujące:
1. Wywłaszczenie własności ziemskiej i użycie renty gruntowej na wydatki państwowe.
2. Silna progresja podatkowa.
3. Zniesienie prawa spadkowego.
4. Konfiskata własności wszystkich emigrantów i buntowników.
5. Centralizacja kredytu w rękach państwa za pomocą banku narodowego o kapitale państwowym i o
wyłącznym monopolu.
6. Centralizacja środków transportu w rękach państwa.
7. Zwiększenie liczby fabryk państwowych, narzędzi produkcji, udostępnienie dla uprawy i ulepszenie gruntów
według społecznego planu.
8. Jednaki przymus pracy dla wszystkich, utworzenie armii przemysłowych, zwłaszcza dla rolnictwa.
9. Zespalanie produkcji rolnej i przemysłowej, działanie w kierunku stopniowego usunięcia różnicy między
miastem a wsią.
10. Publiczne i bezpłatne wychowanie wszystkich dzieci. Zniesienie pracy fabrycznej dzieci w jej dzisiejszej
postaci. Połączenie wychowania z produkcją materialną itd. itd.
1
Por. „Manifest Komunistyczny”, Warszawa 1956, str. 6. – Przyp. Red.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 3 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
Jak widzicie, są to z pewnymi odchyleniami te same zadania, które stoją dziś bezpośrednio przed
nami, urzeczywistnienie, wcielenie w życie socjalizmu. Od czasu sformułowania tych zadań jako
programu upłynęło do chwili obecnej 70 lat kapitalistycznego rozwoju, ale dialektyka historii sprawiła, że
powracamy dziś do poglądu, który Marks i Engels odrzucili później jako błędny. W owym czasie mieli
oni wszelkie podstawy do uznania go za błędny. Rozwój kapitalizmu, jaki się od tego czasu dokonał,
spowodował jednak, że to, co było wówczas błędem, stało się dziś dla nas prawdą, toteż bezpośrednim
zadaniem jest dziś wykonać właśnie to, przed czym stali Marks i Engels w 1848 r. Jednakże między
owym momentem rozwoju, między początkiem a chwilą, kiedyśmy doszli do dzisiejszego naszego
wniosku, leży cały okres rozwoju nie tylko kapitalizmu, lecz także socjalistycznego ruchu robotniczego,
przede wszystkim w Niemczech – przodującym kraju nowoczesnego proletariatu. Rozwój ten dokonał się
w swoistej formie. Gdy po rozczarowaniach rewolucji 1848 r. Marks i Engels wyrzekli się poglądu, że
proletariat jest w stanie od razu urzeczywistnić socjalizm, powstały w każdym kraju partie
socjaldemokratyczne, socjalistyczne, które zajęły zupełnie odmienne stanowisko. Za bezpośrednie
zadanie uznano codzienną częściową walkę w dziedzinie politycznej i ekonomicznej, aby stopniowo
stworzyć najpierw armie proletariatu, których zadaniem byłoby urzeczywistnienie socjalizmu, skoro tylko
dojrzeje do tego rozwój kapitalizmu. Ów zwrot, owa całkowicie odmienna podstawa, na której oparto
program socjalistyczny, przybrały zwłaszcza w Niemczech bardzo typową formę. Dla socjaldemokracji
niemieckiej, aż do jej krachu, który nastąpił 4 sierpnia, miarodajny był przecież Program Erfurcki, w
którym tzw. najbliższe zadania minimalne zajmowały czołowe miejsce, socjalizm zaś przedstawiał się
jako gwiazda przewodnia w dali, jako cel ostateczny. Cała rzecz polega jednak nie na tym, co wypisano w
programie, lecz na tym, co stanowi jego żywą treść; wytyczną do takiego pojmowania programu był
pewien doniosły historyczny dokument naszego ruchu robotniczego, a mianowicie wstęp do „Walk
klasowych we Francji” napisany w 1895 r. przez Fryderyka Engelsa. Do poruszenia tego problemu
skłania mnie, proszę towarzyszy, nie po prostu zainteresowanie historią, chodzi tu bowiem o zagadnienie
nader aktualne i o nasz historyczny obowiązek, który mamy dzisiaj wypełnić, opierając nasz program na
gruncie, na którym stali ongiś, w 1848 r., Marks i Engels. Ze względu na przemiany dziejowe, jakie
tymczasem nastąpiły, obowiązkiem naszym jest dokonać w sposób wyraźny i z całą świadomością rewizji
stanowiska, które aż do krachu 4 sierpnia obowiązywało w socjaldemokracji niemieckiej. Rewizję tę
należy przeprowadzić w sposób oficjalny.
Jakże, towarzysze, ujął to zagadnienie Engels w owym słynnym, napisanym w 1895 r., a więc już
po śmierci Marksa, wstępie do jego pracy „Walki klasowe we Francji”. Dowodził on najpierw, sięgając
wstecz aż do 1848 r., że pogląd, jakobyśmy znajdowali się bezpośrednio w obliczu rewolucji
socjalistycznej, jest przestarzały, następnie zaś kontynuował:
Historia wykazała, że zarówno my, jak i ci wszyscy, którzy myśleli w ten sposób, nie mieli racji. Wykazała ona,
że rozwój ekonomiczny na kontynencie europejskim nie dojrzał jeszcze bynajmniej do tego, by można było usunąć
produkcję kapitalistyczną: wykazała to za pomocą rewolucji ekonomicznej, która od 1848 r. ogarnęła cały kontynent
europejski i dopiero po raz pierwszy istotnie ugruntowała wielki przemysł we Francji, w Austrii, na Węgrzech, w
Polsce, a ostatnio i w Rosji, z Niemiec zaś uczyniła wprost kraj przemysłowy pierwszego rzędu – wszystko to odbywało
się na gruncie kapitalizmu posiadającego zatem w 1848 r. jeszcze wielką zdolność do rozszerzania się.
Z kolei Engels wyjaśnia, jak bardzo wszystko uległo od tego czasu zmianie, i przystępuje do
omówienia zadań partii w Niemczech:
Wojna 1870-1871 r. i porażka Komuny przeniosły na razie, jak to przepowiedział Marks, punkt ciężkości ruchu
robotniczego z Francji do Niemiec. We Francji trzeba było oczywiście całych lat, aby proletariat przyszedł do siebie po
upuście krwi, dokonanym w maju 1871 r. W Niemczech natomiast, gdzie przemysł dzięki deszczowi miliardów
francuskich znalazł się we wręcz cieplarnianych warunkach i rozwijał się coraz szybciej – jeszcze szybciej i bardziej
niezawodnie rozwijała się socjaldemokracja. Dzięki umiejętności, z jaką robotnicy niemieccy korzystali z
zaprowadzonego w 1866 r. powszechnego prawa głosowania, zdumiewający wzrost partii ujawnia się całemu światu w
niezaprzeczalnych cyfrach.
Dalej następują znane powszechnie dane dotyczące wzrostu naszych sił w każdych wyborach do
Reichstagu, dzięki czemu staliśmy się wielomilionową siłą. Engels wnioskuje stąd:
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 4 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
To skuteczne wykorzystanie powszechnego prawa wyborczego stanowi dla proletariatu zupełnie nowy, wciąż
doskonalący się sposób walki. Okazało się, że instytucje państwowe, w których burżuazja organizuje swe panowanie,
dają proletariatowi jeszcze nowe środki, za pomocą których może on te instytucje zwalczać. Robotnicy zaczęli brać
udział w wyborach do poszczególnych sejmów krajowych, rad miejskich, sądów przemysłowych, podejmowali walkę z
burżuazją o każde stanowisko, do którego obsadzenia uprawniona była w głosowaniu dostateczna liczba robotników.
Tak więc doszło do tego, że burżuazja i rząd o wiele bardziej boją się legalnej niż nielegalnej akcji partii robotniczej, o
wiele bardziej boją się sukcesów wyborczych niż sukcesów rebelii.
Z opisem tym łączy Engels wyczerpującą krytykę złudzeń, jakoby w warunkach nowoczesnego
kapitalizmu proletariat mógł zyskać cokolwiek na ulicy, poprzez rewolucję. Sądzę, że dziś, kiedy
znaleźliśmy się właśnie w pełnym toku rewolucji, i to rewolucji ulicznej ze wszystkimi jej zjawiskami,
czas już rozprawić się z poglądem, który aż do ostatniej chwili był wśród socjaldemokracji niemieckiej
poglądem oficjalnym i który między innymi sprawił, że przeżyliśmy dzień 4 sierpnia 1914 r. (Głosy:
bardzo słusznie!).
Nie chcę przez to powiedzieć, że te wypowiedzi Engelsa czynią go osobiście
współodpowiedzialnym za cały rozwój wydarzeń w Niemczech; stwierdzam jedynie, że mamy tu
klasycznie sformułowany dokument owego poglądu, który był żywotny wśród socjaldemokracji
niemieckiej, albo raczej – ją uśmiercił. Engels tłumaczy tu nam z całą znajomością rzeczy, którą posiadał
również w dziedzinie wiedzy wojskowej, iż pogląd, jakoby w dzisiejszych warunkach rozwoju
militaryzmu, przemysłu i wielkich miast lud pracujący mógł dokonywać rewolucji ulicznych i odnosić
zwycięstwa, jest czystym urojeniem. To negatywne stanowisko pociągnęło za sobą w konsekwencji
dwojaki skutek. Po pierwsze, walkę parlamentarną potraktowano jako przeciwieństwo bezpośredniej akcji
rewolucyjnej proletariatu i uznano wręcz za jedyny środek walki klasowej. Z tej krytyki wyłonił się
czysty „tylko-parlamentaryzm”. Po wtóre, rzecz zastanawiająca, że właśnie najpotężniejszą organizację
państwa klasowego – militaryzm, czyli masę przyodzianych w mundury żołnierskie proletariuszy –
przedstawiono tu z góry jako niedostępną i uodpornioną na wszelkie oddziaływanie socjalistyczne. I jeśli
we wstępie czytamy, że przy dzisiejszym rozwoju olbrzymich armii szaleństwem jest myśl, że proletariat
może kiedykolwiek pokonać żołnierzy uzbrojonych w karabiny maszynowe i w najnowszy techniczny
sprzęt bojowy – to widocznie autor zakłada, że każdy, kto jest żołnierzem, musi na zawsze pozostać
podporą klas panujących. Otóż jest to błąd, który rozpatrywany z punktu widzenia dzisiejszych
doświadczeń, i to popełniony przez człowieka stojącego na czele naszego ruchu, byłby wręcz
niezrozumiały, gdybyśmy nie wiedzieli o tym, w jakich okolicznościach powstał przytoczony dokument
historyczny. Ku chwale obu naszych wielkich mistrzów, zwłaszcza zaś zmarłego znacznie później
Engelsa, który tak godnie reprezentował poglądy Marksa, należy stwierdzić, że Engels napisał, jak
wiadomo, swój wstęp pod bezpośrednim naciskiem ówczesnej frakcji socjaldemokratycznej w
Reichstagu. Było to w owym czasie, kiedy w Niemczech – po upadku ustawy antysocjalistycznej na
początku lat dziewięćdziesiątych – zarysował się w łonie niemieckiego ruchu robotniczego silny prąd
lewicowo-radykalny, który chciał uchronić towarzyszy przed całkowitym zaabsorbowaniem się walką
czysto parlamentarną. Aby pokonać elementy radykalne na gruncie teorii i utrzymać je w karbach w
działalności praktycznej oraz, posługując się autorytetem naszych wielkich nauczycieli, uniemożliwić im
oddziaływanie na szerokie masy, Bebel i jego towarzysze – znamienną cechą naszej ówczesnej sytuacji
było wszak to, że właśnie frakcja parlamentarna decydowała pod względem ideologicznym i taktycznym
o losach i zadaniach partii – a więc, powtarzam, Bebel i jego towarzysze wymogli napisanie owego
wstępu na Engelsie, który przebywał za granicą i musiał polegać na ich zapewnieniach. Argumentowali
oni przy tym, że najpilniejszą koniecznością jest teraz uratowanie niemieckiego ruchu robotniczego od
ześlizgnięcia się na tory anarchizmu. Odtąd pogląd ten istotnie dominował w całej działalności
socjaldemokracji niemieckiej, aż wreszcie spotkało nas szczęście 4 sierpnia 1914 r. Było to
proklamowanie zasady: parlamentaryzm i nic poza tym. Engels nie dożył już praktycznych skutków
takiego zastosowania jego wstępu, jego teorii. Jestem pewna, że każdy, kto zna dzieła Marksa i Engelsa,
kto zna żywego, prawdziwie rewolucyjnego, nie zafałszowanego ducha, jakim tchną wszystkie ich nauki i
pisma, musi żywić przekonanie, że właśnie Engels pierwszy wystąpiłby przeciwko wypaczeniom, jakie
były następstwem owego „tylko-parlamentaryzmu”, przeciwko zabagnieniu i upodleniu ruchu
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 5 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
robotniczego, które nastąpiło w Niemczech już na dziesiątki lat przed 4 sierpnia – bo przecież dzień 4
sierpnia nie spadł bynajmniej z nieba jako nieoczekiwany zwrot, lecz stanowił logiczną konsekwencję
tego wszystkiego, cośmy przeżywali poprzednio dzień po dniu i rok po roku (bardzo słusznie!) – że
Engels i – gdyby żył – także Marks pierwsi zaprotestowaliby z całą mocą przeciw temu i potężną dłonią
powstrzymaliby wóz przed stoczeniem się w bagno. Jednakże Engels zmarł w tym samym roku, w
którym napisał swój wstęp. Straciliśmy go w 1895 r.; odtąd kierownictwo teoretyczne przeszło niestety z
rąk Engelsa w ręce Kautsky’ego, i oto widzimy, że od tego czasu wszelki bunt przeciw „tylko-
parlamentaryzmowi” – bunt, jaki na każdym zjeździe partii wszczynała z lewa większa lub mniejsza
grupa towarzyszy walczących zaciekle przeciwko staczaniu się w bagno, którego groźne następstwa
każdy musiał sobie uświadamiać – piętnowany był jako anarchizm, anarchosocjalizm lub co najmniej
antymarksizm. Tymczasem oficjalny marksizm miał służyć jako płaszczyk osłaniający wszelkie niskie
wyrachowanie, każde odstępstwo od prawdziwej rewolucyjnej walki klasowej, wszelką połowiczność,
która skazywała niemiecką socjaldemokrację i w ogóle ruch robotniczy, nie wyłączając ruchu
związkowego, na nędzną wegetację w ramach i na gruncie społeczeństwa kapitalistycznego, bez żadnych
poważniejszych prób zachwiania tym społeczeństwem i wysadzenia go z posad.
Dziś natomiast, towarzysze, przeżywamy chwilę, gdy możemy powiedzieć: jesteśmy znów z
Marksem, pod jego sztandarem. Jeżeli dzisiaj oświadczamy w naszym programie: bezpośrednim
zadaniem proletariatu jest – mówiąc zwięźle – nic innego jak wcielenie socjalizmu w życie i doszczętne
wykorzenienie kapitalizmu, to zajmujemy to samo stanowisko, jakie zajmowali Marks i Engels w 1848 r.
i od którego nigdy zasadniczo nie odstępowali. Obecnie okazuje się, co jest prawdziwym marksizmem, a
co było jego namiastką (bardzo dobrze!), która jako oficjalny marksizm szerzyła się tak długo wśród
socjaldemokracji niemieckiej. Na przykładzie przedstawicieli tego marksizmu widzicie, do czego ten
marksizm doszedł, jako podręczne narzędzie Eberta, Davida i spółki. Widzimy tam oficjalnych
przedstawicieli doktryny, którą przedstawiano nam w ciągu dziesięcioleci jako prawdziwy, nie
sfałszowany marksizm. Ale nie, nie tędy wiedzie droga marksizmu, nie do uprawiania kontrrewolucyjnej
polityki razem z Scheidemannami. Prawdziwy marksizm zwalcza również tych, którzy usiłowali go
sfałszować. Prawdziwy marksizm podkopuje jak kret fundamenty kapitalistycznego społeczeństwa.
Osiągnął on to, że dzisiaj najlepsza część proletariatu niemieckiego maszeruje pod naszym sztandarem,
pod bojowym sztandarem rewolucji, i że również tam, gdzie zdaje się jeszcze panować kontrrewolucja,
posiadamy swoich zwolenników i przyszłych współbojowników.
A zatem, towarzysze, zgodnie z dialektyką historii, wzbogaceni o doświadczenia całego 70-lecia
rozwoju kapitalistycznego, znajdujemy się dziś ponownie, jak już wspomniałam, w tym samym miejscu,
w którym znajdowali się w 1848 r. Marks i Engels, gdy po raz pierwszy wznieśli sztandar
międzynarodowego socjalizmu. Sądzono wówczas, po zrewidowaniu błędów i złudzeń 1848 r., że
proletariat ma jeszcze przed sobą nieskończenie długą drogę, zanim socjalizm będzie mógł stać się
rzeczywistością. Rzecz jasna, poważni teoretycy nigdy nie zajmowali się ustalaniem jakiegoś
obowiązującego i pewnego terminu upadku kapitalizmu; w przybliżeniu jednak wyobrażano sobie tę
drogę jako bardzo jeszcze długą, co znajduje wyraz w każdym wierszu wstępu napisanego przez Engelsa
w 1895 r. Obecnie możemy dokonać podsumowania rachunku. Czyż nie był to w porównaniu z okresem
rozwoju dawnych walk klasowych bardzo krótki odcinek czasu? Wystarczyło 70 lat rozwoju
wielkokapitalistycznego, abyśmy znaleźli się w sytuacji, która umożliwia nam zabranie się dziś na serio
do likwidowania kapitalizmu. Co więcej, nie tylko jesteśmy w stanie zadanie to rozwiązać, jest to nie
tylko nasz obowiązek wobec proletariatu, lecz rozwiązanie tego zadania jest dziś w ogóle jedynym
ratunkiem dla ludzkości. (Okrzyki żywej aprobaty). Cóż bowiem innego, proszę towarzyszy, pozostawiła
po sobie ze społeczeństwa kapitalistycznego ta wojna poza olbrzymim stosem gruzów? Formalnie rzecz
biorąc, wszystkie środki produkcji, a także liczne narzędzia władzy, prawie wszystkie decydujące
narzędzia władzy pozostają nadal w rękach klas panujących: co do tego nie mamy złudzeń. A mimo to
jedyną rzeczą, do jakiej są one zdolne w tych warunkach, jest – poza gorączkowymi próbami zapewnienia
sobie znów za pomocą rzezi dalszych możliwości wyzysku – jedynie anarchia. Posunęły się one tak
daleko, że ludzkość znalazła się obecnie przed dylematem: albo zagłada w odmętach anarchii, albo
ocalenie dzięki socjalizmowi. Na gruncie swego panowania klasowego i kapitalizmu klasy burżuazyjne
nie są w stanie znaleźć żadnego wyjścia z sytuacji powstałej po wojnie światowej. Tak oto potwierdza się
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 6 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
dziś w całej rozciągłości prawda wypowiedziana po raz pierwszy przez Marksa i Engelsa jako naukowa
podstawa socjalizmu w epokowym dokumencie, w „Manifeście Komunistycznym”: socjalizm stanie się
koniecznością historyczną. Socjalizm stał się koniecznością nie tylko dlatego, że proletariat nie chce już
żyć w warunkach zgotowanych mu przez klasy kapitalistyczne, lecz dlatego, że jeśli proletariat nie
wykona swych obowiązków klasowych i nie urzeczywistni socjalizmu, wszystkim nam grozi zagłada.
(Głosy żywej aprobaty).
Na takiej to, towarzysze, ogólnej podstawie opiera się nasz program, który dziś oficjalnie
przyjmujemy i z którego projektem zapoznaliście się w broszurze „Czego chce Związek Spartakusa?”.
Przeciwstawiliśmy się tu świadomie stanowisku, które znajduje dotychczas wyraz w Programie
Erfurckim, a mianowicie oddzielaniu bezpośrednich, tzw. żądań minimalnych w dziedzinie walki
politycznej i gospodarczej od socjalistycznego celu ostatecznego jako programu maksymalnego. W
świadomym przeciwieństwie do tego uwzględniamy wyniki ostatnich 70 lat rozwoju, zwłaszcza zaś
bezpośrednie następstwo wojny światowej, i wyraźnie stwierdzamy: nie ma dla nas teraz żadnego
programu minimalnego ani maksymalnego; socjalizm jest tylko jeden – oto minimum, które powinniśmy
obecnie zrealizować. (Bardzo dobrze!).
Nie będę się rozwodzić nad szczegółami przedłożonego wam przez nas projektu programu,
możecie bowiem sami zająć stanowisko w każdej z tych kwestii, szczegółowe zaś ich omawianie w tej
chwili zaprowadziłoby nas zbyt daleko. Sądzę, że zadaniem moim jest tylko scharakteryzować i
sformułować najogólniejsze zasadnicze rysy odróżniające nasze stanowisko programowe od stanowiska
dotychczasowej tzw. oficjalnej socjaldemokracji niemieckiej. Uważam natomiast za rzecz ważniejszą i
pilniejszą uzgodnienie tu naszej oceny konkretnych warunków, sposobu kształtowania zadań taktycznych,
kwestii, jakie praktyczne rozwiązania trzeba zastosować w świetle sytuacji politycznej oraz
dotychczasowego przebiegu rewolucji i przewidywanych dróg jej dalszego rozwoju. Pragniemy omówić
sytuację polityczną – zgodnie z koncepcją, jaką próbowałam nakreślić – z punktu widzenia realizacji
socjalizmu jako bezpośredniego zadania, które powinno przyświecać każdemu naszemu posunięciu,
naszemu stanowisku w każdej sprawie.
Towarzysze! Nasz dzisiejszy zjazd, który przecież – sądzę, że mogę to z dumą powiedzieć – jest
konstytucyjnym zjazdem jedynej rewolucyjnej partii socjalistycznej proletariatu niemieckiego, zbiega się
przypadkowo, a właściwie, jeżeli mam wyrazić się ściśle, wcale nie przypadkowo, z pewnym punktem
zwrotnym w rozwoju rewolucji niemieckiej. Można powiedzieć, że wydarzenia ostatnich dni zamykają
początkową fazę tej rewolucji, że wkraczamy obecnie w drugie, dalsze stadium rozwoju i że naszym
wspólnym obowiązkiem, a jednocześnie źródłem lepszego, głębszego rozeznania na przyszłość jest
stosowanie samokrytyki, wnikliwe, krytyczne zbadanie naszych osiągnięć i zaniedbań, aby uzyskać
wytyczne dla naszego dalszego postępowania. Przyjrzyjmy się więc krytycznie tej dopiero co
zakończonej pierwszej fazie rewolucji!
Jej punktem wyjściowym był dzień 9 listopada. Dzień ten był rewolucją pełną niedociągnięć i
słabości. Nic w tym dziwnego. Była to rewolucja, która wybuchła po czterech latach wojny, po czterech
latach, w których proletariat niemiecki w wyniku wychowania otrzymanego w szkole socjaldemokracji i
wolnych związków zawodowych zademonstrował taki bezmiar hańby, taki bezmiar zaparcia się swych
zadań socjalistycznych, jakiego nie spotkaliśmy dotąd w żadnym innym kraju. Pozostając na gruncie
rozwoju historycznego – a przecież tak właśnie postępujemy jako marksiści i socjaliści – nie można było
oczekiwać, by w tych samych Niemczech, które pokazały światu straszliwy obraz 4 sierpnia i czterech lat
następnych, dojść mogło nagle do jakiejś wspaniałej rewolucji, przepojonej świadomością klasową i
świadomością celu; toteż wydarzenia 9 listopada były w trzech czwartych bardziej krachem dawnego
imperializmu niż triumfem nowych zasad. (Głosy aprobaty). Po prostu nadeszła chwila, gdy imperializm
musiał runąć jak zmurszały od wewnątrz kolos na glinianych nogach; to zaś, co nastąpiło potem, było
mniej lub bardziej chaotycznym, bezplanowym, bardzo mało świadomym ruchem, którego wewnętrzną
więź i trwałą, zbawienną zasadę wyrażano w jednym tylko haśle: utworzenie Rad Robotniczych i
Żołnierskich. Właśnie to zawołanie rewolucji wycisnęło na niej natychmiast szczególne piętno
proletariackiej rewolucji socjalistycznej mimo wszystkich niedociągnięć i słabości pierwszego okresu. I
gdy spotykamy się z oszczerstwami pod adresem bolszewików rosyjskich, nie powinniśmy zapominać
nigdy, że odpowiedź na to brzmi: a od kogo nauczyliście się abecadła waszej dzisiejszej rewolucji?
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 7 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
Zaczerpnęliście je od Rosjan: Rady Robotnicze i Żołnierskie. (Głosy aprobaty). A i ci mali ludzie, którzy
poczytują dziś sobie za obowiązek stać na czele tzw. socjalistycznego rządu niemieckiego i skrytobójczo
mordować bolszewików rosyjskich ręka w rękę z imperializmem angielskim, również stoją formalnie na
gruncie Rad Robotniczych i Żołnierskich i muszą przyznać, że to właśnie rewolucja rosyjska rzuciła
pierwsze hasła rewolucji światowej. Możemy powiedzieć na pewno – i to wynika samo przez się z
całokształtu sytuacji – że w którymkolwiek bądź kraju po Niemczech dojdzie do wybuchu rewolucji
proletariackiej, pierwszym jej czynem będzie utworzenie Rad Robotniczych i Żołnierskich. (Bardzo
słusznie!).
Tu właśnie założona jest łącząca nas więź międzynarodowa, to właśnie hasło odróżnia całkowicie
naszą rewolucję od wszystkich dawnych rewolucji burżuazyjnych. Z punktu widzenia dialektycznych
sprzeczności, wśród których rozwija się ta rewolucja, podobnie zresztą jak wszystkie inne, nader
charakterystyczne jest to, że już 9 listopada, wydając pierwszy krzyk, swój pierwszy niejako krzyk po
urodzeniu, znalazła ona hasło wiodące nas do socjalizmu: Rady Robotnicze i Żołnierskie! – hasło, wokół
którego skupiło się wszystko – i że znalazła je instynktownie, chociaż 9 listopada była tak bardzo
zacofana, iż z powodu swych niedociągnięć i słabości, wskutek braku inicjatywy i jasnego zrozumienia
swych zadań niemal nazajutrz po rewolucji pozwoliła sobie wydrzeć z rąk połowę środków władzy, które
zdobyła 9 listopada. Świadczy to z jednej strony o tym, że i dzisiejsza rewolucja podlega przemożnemu
prawu konieczności dziejowej, które daje rękojmię, że dotrzemy krok za krokiem do naszego celu mimo
wszelkich przeszkód, powikłań i własnych ułomności; z drugiej jednak strony należy powiedzieć, jeżeli
porównamy to jasne hasło z niezadowalającą praktyką, jaka mu towarzyszyła, że były to dopiero
pierwsze, dziecięce kroki rewolucji, która musi jeszcze dokonać ogromnych czynów i przebyć długą
drogę, aby dorosnąć do pełnego urzeczywistnienia swoich pierwszych haseł.
Towarzysze! Charakterystyczną cechą tej pierwszej fazy – od 9 listopada do ostatnich dni – są
złudzenia pod każdym względem. Pierwszą iluzją proletariatu i żołnierzy, którzy dokonali rewolucji, była
iluzja jedności pod sztandarami tzw. socjalizmu. Cóż może lepiej cechować wewnętrzną słabość
rewolucji 9 listopada aniżeli jej pierwszy wynik, a mianowicie to, że kierownictwo ruchu zagarnęły w
swoje ręce elementy, które na dwie godziny zaledwie przed wybuchem rewolucji uważały za swój
obowiązek podżeganie przeciwko rewolucji (bardzo słusznie!) i udaremnienie jej: spółka Ebert,
Scheidemann i Haase! Idea zjednoczenia różnych prądów socjalistycznych w powszechnym upojeniu
jednością – oto motto rewolucji 9 listopada. Było to złudzenie, które mieliśmy krwawo okupić i którego
wyzbyliśmy się dopiero w ostatnich dniach. Złudzenia istniały również w łonie spółki Ebert–
Scheidemann, jak również w obozie burżuazji – słowem, wszędzie. W tym zakończonym już stadium
burżuazja łudziła się, że za pomocą kombinacji Ebert–Haase, za pomocą tzw. rządu socjalistycznego,
będzie mogła rzeczywiście utrzymać w ryzach masy proletariackie i stłumić rewolucję socjalistyczną, w
rządzie zaś Eberta i Scheidemanna panowało złudzenie, że przy pomocy mas żołnierskich przybyłych z
frontów uda się utrzymać w ryzach masy robotnicze, toczące socjalistyczną walkę klasową. Wszystko to
były różnorakie złudzenia, którymi tłumaczą się również ostatnie wypadki. Wszystkie te złudzenia
obróciły się wniwecz. Okazało się, że zjednoczenie Haasego ze spółką Ebert–Scheidemann pod szyldem
„socjalizmu” oznaczało w rzeczywistości jedynie listek figowy osłaniający politykę czysto
kontrrewolucyjną. Z tych złudzeń zostaliśmy uleczeni, podobnie jak to się działo we wszystkich
rewolucjach. Istnieje określona rewolucyjna metoda leczenia ludu ze złudzeń, ale kurację taką okupuje on
niestety własną krwią. Również w tym wypadku było dokładnie tak samo jak we wszystkich dawnych
rewolucjach. Krew poległych 6 grudnia na Chausseestrasse, krew marynarzy zamordowanych 24 grudnia
przypieczętowała wobec szerokich mas oczywistą prawdę: to wszystko, coście sklecili jako tzw. rząd
socjalistyczny, nie jest niczym innym jak rządem burżuazyjnej kontrrewolucji i kto toleruje dalej ten stan
rzeczy, ten działa przeciw proletariatowi i przeciwko socjalizmowi. (Bardzo dobrze!).
Rozwiały się jednak również, towarzysze, złudzenia panów ze spółki Ebert–Scheidemann, że będą
mogli utrzymać na stałe w ryzach proletariat przy pomocy żołnierzy z frontu. Jakiż bowiem był wynik
wydarzeń z 6 i 24 grudnia? Wszyscy mogliśmy zaobserwować daleko idące otrzeźwienie mas
żołnierskich i stwierdzić, że masy te zaczynają odnosić się krytycznie do panów, którzy chcieli posłużyć
się nimi jako mięsem armatnim przeciwko socjalistycznemu proletariatowi. Również to dokonuje się
zgodnie z prawem koniecznego obiektywnego rozwoju rewolucji socjalistycznej: własne gorzkie
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 8 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
doświadczenia doprowadzają stopniowo poszczególne oddziały ruchu robotniczego do rozpoznania
właściwej drogi rewolucji. Sprowadzone do Berlina jako mięso armatnie masy żołnierskie miały zdławić
wystąpienie socjalistycznego proletariatu. I oto widzimy, że dziś napływają z różnych koszar prośby o
dostarczenie ulotek Związku Spartakusa. Tak, towarzysze, zakończyła się pierwsza faza. Zachwiały się
już w znacznym stopniu nadzieje spółki Ebert–Scheidemann na opanowanie proletariatu przy pomocy
zacofanych żołnierzy, a w niezbyt dalekiej przyszłości będzie ona musiała wziąć pod uwagę fakt, że
również w koszarach torują sobie coraz bardziej drogę poglądy rewolucyjne, co powoduje wzrost armii
walczącego proletariatu i osłabienie obozu kontrrewolucji. Stąd zaś wynika, że jeszcze ktoś będzie musiał
wyzbyć się złudzeń, mianowicie burżuazja, klasa panująca. Czytając gazety z ostatnich dni po
wydarzeniach z 24 grudnia, możecie zauważyć bardzo wyraźne akcenty rozczarowania i oburzenia, że
zawiedli pachołcy tam u góry. (Bardzo dobrze!).
Oczekiwano od spółki Ebert–Scheidemann, że okażą się mężami silnej ręki i potrafią utrzymać w
ryzach bestię. Cóż zaś zdziałali w rzeczywistości? Zaaranżowali parę mizernych puczów, z których hydra
rewolucji wychodzi z jeszcze wyżej podniesioną głową. A zatem powszechne wzajemne rozczarowanie!
Proletariat stracił wszelkie złudzenia wobec spółki Ebert–Scheidemann–Haase jako tzw. rządu
socjalistycznego. Spółka Ebert–Scheidemann wyzbyła się złudzeń, że będzie mogła na stałe utrzymać w
karbach proletariat w bluzach robotniczych rękami proletariatu w mundurach żołnierskich, burżuazja zaś
straciła złudzenia, że za pośrednictwem kliki Eberta, Scheidemanna i Haasego będzie mogła pogrzebać
właściwe cele całej niemieckiej rewolucji socjalistycznej. Pozostaje tylko ujemne saldo, pozostają tylko
nędzne strzępy zniweczonych złudzeń. Ale właśnie to, że po pierwszej fazie rewolucji pozostają tylko
takie strzępy, stanowi największą zdobycz proletariatu; nie ma bowiem dla rewolucji nic bardziej
szkodliwego niż utrzymywanie się złudzeń, a nic nie przynosi jej większego pożytku niż jasna, szczera
prawda. Mogę tu powołać się na opinię jednego z klasyków myśli niemieckiej, który nie był wprawdzie
rewolucjonistą proletariackim, ale pod względem duchowym był rewolucjonistą burżuazyjnym. Mam na
myśli Lessinga, który w jednej ze swych ostatnich prac, będąc bibliotekarzem w Wolfenbüttel, skreślił
następujące, brzmiące dla mnie bardzo interesująco i sympatycznie słowa:
Nie wiem, czy jest obowiązkiem składania szczęścia i życia w ofierze prawdzie... Wiem natomiast, że skoro
pragniemy uczyć prawdy, obowiązkiem jest podawać ją w całej rozciągłości albo nie podawać jej wcale, uczyć jej bez
niedomówień, bez zastrzeżeń, bez niewiary w jej siłę... Im bowiem błąd jest bardziej pospolity, tym krótsza i prostsza
droga dzieli nas od prawdy; natomiast błąd wyrafinowany może nas na zawsze odgrodzić od prawdy, z trudem bowiem
zdajemy sobie wówczas sprawę, że jest to błąd... Kto myśli tylko o tym, by puścić w obieg prawdę w jak najbardziej
zamaskowanej i uszminkowanej postaci, ten może być z powodzeniem stręczycielem prawdy, ale nigdy nie będzie jej
miłośnikiem.
Otóż, towarzysze, panowie Haase, Dittmann i inni chcieli puścić w obieg socjalistyczny towar w
postaci jak najstaranniej zamaskowanej i uszminkowanej, okazali się oni stręczycielami kontrrewolucji;
dziś jesteśmy wolni od tych dwuznaczności, masy ludu niemieckiego ujrzały uosobiony przez panów
Eberta i Scheidemanna towar w jego brutalnej, bezceremonialnej postaci. Dziś nawet największy głupiec
nie może nie dostrzec, że jest to po prostu kontrrewolucja.
Jakaż jest dalsza perspektywa rozwoju, skoro pierwszą fazę mamy już za sobą? Oczywiście nie ma
tu mowy o jakichś proroctwach, lecz chodzi o wyciągnięcie logicznych wniosków z dotychczasowych
wydarzeń i zastanowienie się nad przewidywanym kierunkiem dalszego rozwoju, aby dostosować do tego
naszą taktykę, naszą metodę walki. Dokąd więc, towarzysze, prowadzi dalsza droga? Pewną nader
przejrzystą aluzję możecie już znaleźć w ostatnich wynurzeniach nowego rządu Eberta–Scheidemanna.
Jaki może być kurs tzw. socjalistycznego rządu, z chwilą gdy – jak to wykazałam – rozwiały się wszelkie
złudzenia? Rząd ten traci z każdym dniem coraz bardziej oparcie w szerokich masach proletariatu; obok
drobnomieszczaństwa trwają przy nim jeszcze tylko resztki, żałosne resztki proletariuszy; kwestią jest,
jak jeszcze długo opowiadać się one będą za spółką Ebert–Scheidemann. Będzie on również tracił coraz
bardziej oparcie w masach żołnierskich, albowiem żołnierze weszli na drogę krytyki i opamiętania się;
jest to wprawdzie proces przebiegający na razie powoli, ale nie dający się powstrzymać aż do uzyskania
przez nich całkowitej świadomości socjalistycznej. Rząd stracił także kredyt u burżuazji, ponieważ
okazało się, że nie jest wystarczająco silny. Dokąd więc może zmierzać jego dalsza droga? Z komedią
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 9 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
socjalistycznej polityki rząd ten bardzo rychło zerwie całkowicie; a gdy przeczytacie nowy program tych
panów, przekonacie się wówczas, że zdążają oni pełną parą w kierunku drugiej fazy – w kierunku jawnej
kontrrewolucji, a nawet, powiedziałabym, restauracji dawnych, przedrewolucyjnych stosunków. Jaki jest
program nowego rządu? Po pierwsze, wybór prezydenta, który ma być czymś pośrednim między
angielskim królem a prezydentem amerykańskim (bardzo dobrze!), czyli ma to być nieomal król Ebert; po
wtóre zaś, przywrócenie Bundesratu. Mieliście dziś możność dowiedzieć się o samodzielnie wysuniętych
żądaniach rządów południowoniemieckich, które kładą nacisk na federalny charakter Rzeszy Niemieckiej.
Przywrócenie starego, poczciwego Bundesratu i naturalnie niemieckiego Reichstagu jako jego
przybudówki jest już sprawą niewielu tygodni. Spółka Ebert–Scheidemann wkracza więc, towarzysze, na
drogę zwykłej restauracji stosunków, które istniały przed 9 listopada. Tym samym jednak panowie ci
weszli na równię pochyłą, aby stoczyć się później w przepaść z pogruchotanymi kośćmi. Przecież
przywrócenie stosunków z okresu p r z e d 9 listopada było przestarzałym pomysłem już w dniu 9
listopada, obecnie zaś Niemcy bardzo się oddaliły od tej możliwości. Aby wzmocnić swe oparcie w
jedynej klasie, której interesy naprawdę reprezentuje, tj. wśród burżuazji – oparcie, które wskutek
ostatnich wydarzeń wyraźnie osłabło – rząd będzie musiał uprawiać coraz gwałtowniejszą politykę
kontrrewolucyjną. Z opublikowanych dziś w gazetach berlińskich żądań państw południowoniemieckich
przebija wyraźnie pragnienie wzmocnienia, jak to się określa, bezpieczeństwa Rzeszy Niemieckiej, co –
mówiąc bez ogródek – oznacza zamiar przeforsowania stanu oblężenia przeciwko elementom
„anarchistycznym”, „puczystowskim”, „bolszewickim”, czyli socjalistycznym. Okoliczności pchną
spółkę Ebert–Scheidemann do wprowadzenia dyktatury ze stanem oblężenia lub bez stanu oblężenia. Stąd
zaś wynika, że właśnie wskutek dotychczasowego rozwoju, wskutek samej logiki wydarzeń i w obliczu
środków przemocy, do jakich ucieknie się z konieczności spółka Ebert–Scheidemann, będziemy mieli w
drugiej fazie rewolucji o wiele ostrzejszą rozprawę, o wiele gwałtowniejsze walki klasowe (bardzo
słusznie!) aniżeli poprzednio. Będzie tak nie tylko dlatego, że czynniki polityczne, które dotychczas
wymieniłam, prowadzą do zaciętego, wolnego od złudzeń, bezpośredniego starcia między rewolucją a
kontrrewolucją, lecz również dlatego, że na całym froncie walki coraz bardziej szerzy się nowy,
gwałtownie buchający płomień, a mianowicie płomień zmagań ekonomicznych.
Dla pierwszego okresu rewolucji, który tutaj przedstawiłam, można powiedzieć aż do 24 grudnia,
bardzo charakterystyczny jest, towarzysze, fakt, że jak dotąd – musimy to sobie jasno uświadomić – była
to rewolucja wyłącznie polityczna; w tym właśnie tkwią przyczyny jej zaczątkowego, niedostatecznego,
połowicznego i nieświadomego charakteru. Było to pierwsze stadium przewrotu, którego główne zadania
– radykalna przebudowa stosunków gospodarczych – dotyczą dziedziny ekonomicznej. W tym
pierwszym stadium rewolucja była naiwna, nieświadoma jak dziecko, które zdąża po omacku samo nie
wiedząc dokąd, była to – jak powiedziałam – rewolucja czysto polityczna. Dopiero w ostatnich
tygodniach zaczęły spontanicznie wybuchać strajki. Musimy powiedzieć teraz wyraźnie: cała istota tej
rewolucji polega na tym, że strajki muszą się coraz bardziej mnożyć, że muszą stawać się coraz bardziej
jej centralnym problemem i główną sprawą (bardzo słusznie!). Jest to wówczas rewolucja ekonomiczna i
przez to staje się ona rewolucją socjalistyczną. Walkę o socjalizm mogą jednak stoczyć tylko masy w
bezpośrednim starciu z kapitalizmem, w każdym zakładzie pracy każdy proletariusz przeciwko swemu
przedsiębiorcy. Dopiero wówczas będzie to rewolucja socjalistyczna.
Ludzie ubodzy duchem wyobrażali sobie przebieg wydarzeń zupełnie inaczej: myśleli, że
wystarczy jedynie obalić stary rząd i postawić na czele państwa rząd socjalistyczny, a wówczas wydane
zostaną dekrety, które wprowadzą socjalizm. Było to znów złudzenie. Socjalizmu nie wprowadza się i
niepodobna wprowadzić za pomocą dekretów; nie zrobi tego nawet rząd jak najbardziej socjalistyczny.
Socjalizm muszą wprowadzać w życie same masy, każdy proletariusz. Muszą rwać kajdany kapitału tam,
gdzie są wprzęgnięte do rydwanu kapitału. Dopiero to jest socjalizm, tylko w ten sposób można socjalizm
urzeczywistnić.
A jaka jest zewnętrzna forma walki o socjalizm? Jest nią strajk i dlatego widzieliśmy, że obecnie,
w drugim okresie rewolucji, na czoło wysunęła się ekonomiczna faza rozwoju. Pragnę i tutaj podkreślić –
możemy to powiedzieć z dumą i nikt nie będzie tego kwestionował – że to my, spartakusowcy, my,
Komunistyczna Partia Niemiec, jesteśmy w całych Niemczech jedyną siłą, która stoi po stronie
strajkujących i walczących robotników (bardzo słusznie!). Czytaliście i widzieliście przy najrozmaitszych
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 10 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
okazjach, jak zachowywała się wobec strajku Partia Niezależna. Nie było absolutnie żadnej różnicy
między stanowiskiem „Vorwärtsu” a stanowiskiem „Freiheit”. Powiedziano robotnikom: musicie być
pilni, socjalizm to znaczy dużo pracować. I mówi się to w czasach, gdy kapitał ma jeszcze władzę w
swym ręku! W ten sposób socjalizmu nie urzeczywistnimy, możemy go wprowadzić tylko przez jak
najenergiczniejsze zwalczanie kapitalizmu, którego roszczeń broni szeroki front począwszy od
najskrajniejszej reakcji aż do Partii Niezależnej, aż do „Freiheit” – z wyjątkiem tylko naszej Partii
Komunistycznej. Już ten przegląd sytuacji dowodzi, że dzisiaj zaciekłą walkę przeciwko strajkom
prowadzą bez wyjątku wszyscy, którzy nie stoją na naszym gruncie rewolucyjno-komunistycznym.
Wynika stąd, że w nadchodzącej fazie rewolucji strajki nie tylko będą się coraz bardziej
rozszerzać, lecz staną się jej centralnym, decydującym problemem, odsuwając na dalszy plan kwestie
czysto polityczne. Rozumiecie więc, że walka w dziedzinie gospodarczej niesłychanie się zaostrzy. W
tym bowiem stanie rzeczy rewolucja przeniesie się w dziedzinę, w której burżuazja nie zna żartów. Może
ona pozwolić sobie na mistyfikacje w dziedzinie politycznej, gdzie możliwa jest jeszcze maskarada, gdzie
tacy ludzie, jak Ebert czy Scheidemann, mogą jeszcze występować pod firmą socjalistyczną, ale jest to
niedopuszczalne tam, gdzie w grę wchodzi zysk. Tu postawi ona rząd Eberta–Scheidemanna przed
alternatywą: albo położyć kres strajkom, zlikwidować ruch strajkowy, który grozi jej uduszeniem, albo
panowie Ebert i Scheidemann skończą swoją karierę. Sądzę zresztą, że już wydane przez nich zarządzenia
polityczne położą bardzo szybko kres ich karierze. Spółka Ebert–Scheidemann szczególnie boleśnie
odczuwa fakt, że nie zdobyła większego zaufania burżuazji. Burżuazja zastanowi się jeszcze, czy warto
okryć płaszczem gronostajowym parweniuszowskie barki Eberta. Jeżeli sprawy zajdą tak daleko,
wówczas będzie się ostatecznie mówiło: do tego nie wystarczy mieć ręce we krwi, trzeba mieć ponadto
błękitną krew w żyłach (bardzo dobrze!). Jeżeli – powtarzam – sprawy zajdą tak daleko, będzie się
mówiło: skoro chcemy mieć króla, nie potrzebujemy parweniusza, który nie potrafi nawet zachować się
jak król (śmiech).
Tak więc, towarzysze, panowie Ebert i Scheidemann pchają do rozpanoszenia się kontrrewolucji.
Nie zdołają jednak opanować buchających gwałtownie płomieni ekonomicznej walki klasowej i nie
potrafią uczynić zadość dążeniom burżuazji. Pójdą zatem na dno, aby ustąpić miejsca bądź
kontrrewolucji, której siły skupiają się dla stoczenia rozpaczliwej walki wokół pana Grönera, bądź też
jawnej dyktaturze wojskowej pod kierownictwem Hindenburga lub wreszcie będą musieli ustąpić pod
naporem innych sił kontrrewolucyjnych.
Dokładnie nic nie da się przewidzieć, nie można konkretnie przepowiedzieć, jakie wydarzenia
będą musiały nastąpić. Ale nie chodzi przecież bynajmniej o formy zewnętrzne, o moment, gdy stanie się
to czy owo; wystarczą nam ogólne perspektywy dalszego rozwoju, one zaś prowadzą nas do wniosku: po
pierwszej fazie rewolucji, w której przeważała walka polityczna, nadchodzi faza wzmożonej walki o
charakterze głównie ekonomicznym, przy czym rząd Eberta–Scheidemanna prędzej czy później będzie
musiał pogrążyć się w niebycie.
Równie trudno jest przewidzieć, co stanie się w drugiej fazie rozwoju ze Zgromadzeniem
Narodowym. Być może, jeśli Zgromadzenie Narodowe dojdzie do skutku, stanie się ono nową szkołą
wychowania dla klasy robotniczej albo też, co również nie jest wykluczone, nie powstanie w ogóle żadne
Zgromadzenie Narodowe. Nic nie da się tu przewidzieć. Pragnę jedynie na marginesie dodać, abyście
zrozumieli, z jakiej pozycji broniliśmy wczoraj naszego stanowiska: byliśmy przeciwni tylko temu, by
przy ustalaniu naszej taktyki nastawiać się z góry na jedną tylko ewentualność. Nie chcę tu wszczynać na
nowo dyskusji. Pragnę powiedzieć tylko tyle, aby nikt z was nie odniósł wrażenia, słuchając niezbyt
uważnie, że oto dochodzą do głosu inne akcenty. Pozostajemy nadal stanowczo na tym samym gruncie,
co wczoraj. Nie chcemy uzależniać naszej taktyki w sprawie Zgromadzenia Narodowego od
ewentualności, która wprawdzie może, ale wcale nie musi nastąpić, a mianowicie, że do Zgromadzenia
Narodowego nie dojdzie. Chcemy natomiast dostosować naszą taktykę do wszelkich ewentualności,
również do możliwości rewolucyjnego wykorzystania Zgromadzenia Narodowego, jeśli dojdzie ono do
skutku. Czy Zgromadzenie Narodowe dojdzie do skutku, czy też nie, jest obojętne, rewolucja w każdym
wypadku może tylko wygrać.
I cóż pozostanie zbankrutowanemu rządowi Eberta–Scheidemanna lub innemu rządowi
mieniącemu się socjaldemokratycznym, który by znalazł się u steru? Powiedziałam, że proletariat w swej
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 11 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
masie już wymknął się im z rąk; również żołnierzy nie da się już użyć w charakterze kontrrewolucyjnego
mięsa armatniego. Cóż więc jeszcze pozostanie tym biedakom dla ratowania swojej sytuacji? Pozostanie
im jeszcze tylko jedna szansa, i jeżeli, towarzysze, czytaliście dziś wiadomości prasowe, to
dowiedzieliście się, gdzie są ostatnie rezerwy, które rzuci przeciwko nam kontrrewolucja niemiecka, gdy
sprawa stanie na ostrzu noża. Czytaliście wszyscy, że wojska niemieckie w Rydze walczą już ramię w
ramię z Anglikami przeciwko bolszewikom rosyjskim. Mam w ręku dokumenty, które dadzą wam pojęcie
o tym, co się dzieje obecnie w Rydze. Motorem całej imprezy jest naczelne dowództwo VIII armii,
działające w ścisłym porozumieniu z panem Augustem Winnigiem, niemieckim socjaldemokratą i
przywódcą związkowym. Przedstawiano nam zawsze sprawę w ten sposób, jak gdyby biedni panowie
Ebert i Scheidemann byli ofiarami ententy. Należy jednak stwierdzić, że już od tygodni, od samego
początku rewolucji, „Vorwärts” rozpisywał się na temat tego, że zlikwidowanie rewolucji w Rosji jest
szczerym pragnieniem ententy i dopiero to podsunęło tego rodzaju myśl entencie. Stwierdziliśmy tu na
podstawie dokumentów, że działo się to kosztem rosyjskiego proletariatu i rewolucji niemieckiej. W
depeszy z 26 grudnia podpułkownik Bürkner, szef VIII armii, donosi o rokowaniach, które doprowadziły
do umowy ryskiej. Depesza ta brzmi:
23 grudnia odbyła się na pokładzie okrętu angielskiego „Princess Margret” konferencja między
pełnomocnikiem Rzeszy Winnigiem a przedstawicielem rządu angielskiego, byłym konsulem generalnym w Rydze,
Monsanquetem, na którą zaproszony został również niemiecki dowódca naczelny lub jego przedstawiciel. Wyznaczono
do tego mnie.
Cel konferencji:
Wykonanie warunków zawieszenia broni.
Przebieg konferencji:
Anglicy:
Przebywające tu okręty mają sprawować nadzór nad wykonaniem warunków. Na podstawie warunków
zawieszenia broni wysunięto następujące żądania:
1) Niemcy powinni utrzymywać w tej strefie siły zbrojne wystarczające do trzymania w szachu bolszewików i
uniemożliwienia im posunięcia się naprzód poza ich obecne pozycje.
Następnie:
3) Z obecną dyslokacją wojsk zarówno niemieckich, jak i łotewskich, walczących przeciwko bolszewikom,
należy zapoznać brytyjskiego oficera sztabowego dla podania tego do wiadomości najstarszemu oficerowi marynarki.
Wszystkie przyszłe dyspozycje dotyczące wojsk przeznaczonych do walki przeciwko bolszewikom należy przekazywać
za pośrednictwem tegoż oficera.
4) W wymienionych poniżej punktach należy utrzymywać pod bronią jednostki bojowe o sile dostatecznej do
zapobieżenia opanowaniu tych punktów przez bolszewików albo ich natarciu na ogólną linię łączącą następujące
miejscowości: Walk, Wolmar, Wenden, Friedrichstadt, Pensk, Mitawa.
5) Linię kolejową Ryga–Libawa należy zabezpieczyć przed atakami bolszewickimi, a transport wszystkich
brytyjskich materiałów i korespondencji na tej trasie ma korzystać z prawa pierwszeństwa.
Dalej następuje szereg innych żądań. A oto odpowiedź pełnomocnika niemieckiego, p. Winniga:
Wprawdzie zmuszanie jakiegokolwiek rządu do okupowania terytorium innego państwa nie jest w zwyczaju, w
danym jednak wypadku jest to zgodne z naszymi najgłębszymi życzeniami (tak powiada p. Winnig, niemiecki
przywódca związkowy! – R. L.), trzeba bowiem ochraniać krew niemiecką (tzn. baronów bałtyckich. – R. L.), ponadto
zaś czujemy się moralnie zobowiązani do udzielenia pomocy krajowi, który wyzwoliliśmy z jego dawnych więzów
państwowych. Dążenia nasze utrudnia jednak, po pierwsze, stan wojsk, które pod wpływem warunków zawieszenia
broni już nie walczą, lecz chcą wracać do domu, składają się zaś ze starych inwalidów wojennych, po drugie,
postępowanie tutejszych władz (Winnig ma na myśli władze łotewskie. – R. L.), które przedstawiają Niemców jako
swych ciemiężycieli. Staraliśmy się jednak stworzyć zdolne do boju oddziały ochotnicze, co też częściowo się nam
udało.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 12 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
Mamy tu do czynienia z montowaniem kontrrewolucji. Czytaliście niedawno o sformowaniu
żelaznej dywizji, którą utworzono wyraźnie w celu zwalczania bolszewików w krajach bałtyckich. Nie
było jasne, jak ustosunkuje się do tego rząd Eberta–Scheidemanna. Teraz wiecie, że właśnie ten rząd
wystąpił z taką propozycją.
Jeszcze mała uwaga dotycząca Winniga. Możemy, towarzysze, z czystym sumieniem stwierdzić,
że niemieccy przywódcy związkowi – nie jest przypadkiem, że jeden z nich oddaje takie usługi polityczne
– oraz socjaldemokraci niemieccy są największymi, najnikczemniejszymi łajdakami, jakich kiedykolwiek
oglądał świat (burzliwe oklaski). Czy wiecie, gdzie jest miejsce tych ludzi – Winniga, Eberta,
Scheidemanna? Zgodnie z niemieckim kodeksem karnym, którego moc obowiązującą oni sami uznają w
całej rozciągłości i na podstawie którego każą wymierzać sprawiedliwość, właściwym miejscem dla tych
ludzi jest ciężkie więzienie! (Burzliwe okrzyki i oklaski). Albowiem niemiecki kodeks karny przewiduje
karę ciężkiego więzienia dla tego, kto werbuje żołnierzy niemieckich do służby na rzecz zagranicy. Mamy
więc dziś na czele „socjalistycznego” rządu – możemy to z czystym sumieniem powiedzieć – ludzi
będących nie tylko judaszami ruchu robotniczego i rewolucji proletariackiej, lecz również przestępcami
kryminalnymi, którzy w ogóle nie powinni przebywać w przyzwoitym towarzystwie (burzliwe oznaki
aprobaty).
W związku z tym punktem odczytam wam na zakończenie mego referatu rezolucję, która, mam
nadzieję, spotka się z waszą jednomyślną aprobatą, abyśmy mogli z należytym naciskiem wystąpić
przeciwko ludziom kierującym obecnie losami Niemiec.
Wracam teraz, towarzysze, do zasadniczego tematu moich wywodów: jasne jest, że wszystkie te
machinacje – tworzenie żelaznych dywizji, zwłaszcza zaś wspomniany układ z imperializmem angielskim
– oznaczają mobilizowanie ostatnich rezerw dla zdławienia niemieckiego ruchu socjalistycznego. Z tym
zaś łączy się jak najściślej zagadnienie kardynalne – problem perspektyw pokoju. Czymże innym są te
konszachty niż ponownym rozpętywaniem wojny? W tym samym czasie, gdy w Niemczech cała ta banda
łajdaków odgrywa komedię, że ma pełne ręce roboty z ustanowieniem pokoju i że to my zakłócamy
pokój, powodujemy niezadowolenie ententy i odwlekamy zawarcie traktatu pokojowego – przygotowuje
ona jednocześnie własnymi rękami ponowny wybuch wojny, wojny na Wschodzie, w ślad za którą
nastąpi wojna w Niemczech. A zatem i tutaj widzicie znów sytuację, w wyniku której będziemy musieli
wejść w okres ostrych starć. Wraz z socjalizmem i interesami rewolucji będziemy musieli bronić również
interesów pokoju światowego, i to właśnie jest potwierdzeniem słuszności taktyki, którą my, członkowie
Związku Spartakusa, znów jako jedyni stosowaliśmy przy każdej sposobności podczas całej czteroletniej
wojny. Pokój oznacza światową rewolucję proletariatu! Nie ma innej drogi do rzeczywistego
ustanowienia i zapewnienia pokoju niż zwycięstwo socjalistycznego proletariatu. (Oznaki żywej
aprobaty).
Jaki wniosek, towarzysze, powinniśmy stąd wysnuć odnośnie do naszej ogólnej linii taktycznej w
sytuacji, wobec której znajdziemy się w najbliższym czasie? Przede wszystkim wynika stąd, iż istnieje
nadzieja, że rząd Eberta–Scheidemanna zostanie obalony i będzie musiał być zastąpiony rządem
zdecydowanie socjalistycznym, proletariacko-rewolucyjnym. Chciałabym jednak skierować waszą uwagę
nie ku szczytom, nie ku górze, ale na doły, na masy. Nie wolno nam nadal kultywować i powtarzać
złudzeń pierwszej fazy rewolucji, fazy 9 listopada, jakoby do przeprowadzenia rewolucji socjalistycznej
wystarczało obalenie kapitalistycznego rządu i zastąpienie go innym rządem. Zwycięstwo rewolucji
proletariackiej zapewnić można tylko przez to, że zacznie się, na odwrót, podkopywać rząd Eberta–
Scheidemanna stosując na każdym kroku masową socjalną walkę rewolucyjną proletariatu. Pragnę
również przypomnieć wam tutaj pewne nie przezwyciężone w pierwszej fazie niedociągnięcia rewolucji
niemieckiej, które dowodzą wyraźnie, że niestety nie posunęliśmy się jeszcze tak dalece naprzód, by móc
zapewnić zwycięstwo socjalizmu przez obalenie rządu. Próbowałam wykazać wam, że rewolucja 9
listopada była przede wszystkim rewolucją polityczną, podczas gdy głównie musi jeszcze stać się
rewolucją ekonomiczną. Była to ponadto rewolucja jedynie miejska, która dotychczas prawie nie
poruszyła wsi. Tymczasem zaś mrzonką jest myśl o urzeczywistnieniu socjalizmu bez rolnictwa. Z
punktu widzenia gospodarki socjalistycznej w ogóle nie da się przekształcić przemysłu, jeżeli nie powiąże
się go bezpośrednio z rolnictwem zreorganizowanym na sposób socjalistyczny. Najważniejszą ideą
socjalistycznego ładu gospodarczego jest likwidacja przeciwieństwa i podziału między miastem a wsią.
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 13 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
Istnienie tego podziału, tej sprzeczności, tego przeciwieństwa jest zjawiskiem czysto kapitalistycznym,
które należy natychmiast zlikwidować, jeżeli zajmujemy stanowisko socjalistyczne. Jeżeli naprawdę
chcemy doprowadzić do przeobrażenia socjalistycznego, musimy zwrócić uwagę na wieś tak samo jak na
ośrodki przemysłowe, tu zaś niestety nie znajdujemy się nawet na początku. Powinniśmy zabrać się
obecnie do tej sprawy z całą powagą nie tylko z tego względu, że bez rolnictwa nie możemy dokonać
socjalizacji, lecz również dlatego, że kiedy wyliczaliśmy tu ostatnie rezerwy kontrrewolucji skierowane
przeciwko nam i naszym dążeniom, nie wymieniliśmy jeszcze jednej ważnej rezerwy, a mianowicie
chłopstwa. Ponieważ pozostaje ono dotąd nienaruszone, stanowi jeszcze rezerwę dla kontrrewolucyjnej
burżuazji. Pierwszą rzeczą, jaką uczyni burżuazja, gdy płomień strajku socjalistycznego zacznie
przypiekać jej pięty, będzie zmobilizowanie chłopów – najbardziej fanatycznych zwolenników własności
prywatnej. Przeciwko tej grożącej sile kontrrewolucyjnej nie ma innego środka jak przeniesienie walki
klasowej na wieś, przeciwko chłopstwu, zmobilizowanie bezrolnego proletariatu i chłopów małorolnych
(okrzyki: brawo! Oklaski).
Wynikają stąd zadania, które powinniśmy wykonać, aby zapewnić warunki powodzenia rewolucji.
Pragnę więc zreasumować nasze najbliższe zadania w następujący sposób: w przyszłości musimy przede
wszystkim wszechstronnie rozbudować system Rad Robotniczych i Żołnierskich, głównie system Rad
Robotniczych. To, cośmy przejęli w dniu 9 listopada, stanowi zaledwie skromny początek. Co gorsza, w
pierwszej fazie rewolucji zaprzepaściliśmy nawet poważne środki władzy, które poprzednio zdobyliśmy.
Wiecie, że kontrrewolucja przystąpiła do ciągłego ograniczania systemu Rad Robotniczych i
Żołnierskich. W Hesji Rady Robotnicze i Żołnierskie zostały w ogóle rozwiązane przez kontrrewolucyjny
rząd, gdzie indziej odbiera się im władzę. Musimy więc nie tylko rozbudować system Rad Robotniczych i
Żołnierskich, lecz również wprowadzić do tego systemu robotników rolnych i chłopów małorolnych.
Musimy zdobyć władzę, musimy kwestię ujęcia władzy postawić przed sobą jako zagadnienie, co czyni,
co może uczynić, co czynić powinna każda Rada Robotnicza i Żołnierska w całych Niemczech (brawo!).
Tam znajduje się władza, musimy drążyć burżuazyjne państwo od dołu, nie dzieląc już nigdzie władzy
publicznej, ustawodawstwa i administracji, lecz wszędzie jednocząc tę władzę, przekazując ją w ręce Rad
Robotniczych i Żołnierskich.
Mamy, towarzysze, ogromne pole do zaorania. Musimy przygotować od dołu wyposażenie Rad
Robotniczych i Żołnierskich w taką władzę, aby obalenie rządu Eberta–Scheidemanna lub innego
podobnego rządu stało się już tylko końcowym aktem. W ten sposób zdobycie władzy powinno być nie
jednorazową czynnością, lecz stale posuwającym się naprzód procesem, dzięki temu, że będziemy
przenikać do wszystkich szczelin burżuazyjnego państwa, aż wreszcie zajmiemy wszystkie pozycje i
bronić ich będziemy zębami i pazurami. A co się tyczy walki ekonomicznej, to zdaniem moim i moich
najbliższych towarzyszy partyjnych powinna ona również być prowadzona przez Rady Robotnicze.
Kierowanie walką ekonomiczną i przenoszenie tej walki na coraz szerszą płaszczyznę powinno również
znajdować się w ręku Rad Robotniczych. Rady Robotnicze powinny posiadać pełnię władzy w państwie.
W tym też kierunku powinna rozwijać się w najbliższej przyszłości nasza praca; stąd wynika, że stawiając
sobie to zadanie musimy liczyć się w najbliższej przyszłości z ogromnym zaostrzeniem się walki. Trzeba
bowiem walczyć na każdym kroku pierś w pierś, walczyć w każdym państwie, w każdym mieście, w
każdej wiosce i gminie, aby wyrwać po kawałku z rąk burżuazji wszystkie środki władzy państwowej i
przekazać je Radom Robotniczym i Żołnierskim. W tym celu jednak trzeba najpierw wyszkolić naszych
towarzyszy partyjnych, trzeba dopiero przygotować do tego proletariuszy. Również tam, gdzie Rady
Robotnicze i Żołnierskie już istnieją, brak jeszcze świadomości misji, jaką mają do spełnienia (bardzo
słusznie!). Musimy dopiero wpoić masom przekonanie, że Rada Robotnicza i Żołnierska powinna być
pod każdym względem dźwignią machiny państwowej, że musi ona przejąć w swe ręce wszelkie formy
władzy i skierować je wszystkie we wspólne łożysko przewrotu socjalistycznego. Bardzo zaś dalekie od
tego są i te masy robotnicze, które zorganizowały się już w Rady Robotnicze i Żołnierskie, z wyjątkiem
oczywiście pojedynczych grup proletariuszy, które jasno uświadamiają sobie swe zadania. Nie jest to
jednak jakieś niedociągnięcie, lecz właśnie stan normalny. Masy muszą nauczyć się sprawować władzę w
toku jej sprawowania. Innej drogi nie ma. Na szczęście mamy już za sobą czasy, gdy głosiło się
konieczność socjalistycznego wyszkolenia proletariatu. Czasy te zdają się istnieć po dziś dzień tylko dla
marksistów ze szkoły Kautsky’ego. Szkolić socjalistycznie masy proletariackie – znaczy to wygłaszać dla
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 14 –
Róża Luksemburg – Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe
konstytucyjnym Komunistycznej Partii Niemiec (Związku Spartakusa) (1918 rok)
nich odczyty oraz kolportować wśród nich ulotki i broszury. Nie, towarzysze, socjalistyczna szkoła
proletariacka tego nie potrzebuje. Masy szkolą się wtedy, gdy przechodzą do czynu (bardzo słusznie!).
My powiadamy: na początku był czyn, a czyn musi polegać na tym, że Rady Robotnicze poczują się
powołane, by stać się jedyną władzą publiczną w całej Rzeszy, i nauczą się nią być. Tylko w ten sposób
możemy tak podminować grunt, aby dojrzał do przewrotu, który następnie uwieńczy nasze dzieło.
Dlatego też, towarzysze, nie bez pewnego wyrachowania i nie bez wyraźnego celu tłumaczyliśmy wam
wczoraj i dziś specjalnie to wam mówię: nie ułatwiajcie sobie nadal tak bardzo walki! Niektórzy
towarzysze zrozumieli to fałszywie, jak gdybym przypuszczała, że wobec bojkotu Zgromadzenia
Narodowego będą stać z założonymi rękami. Nic podobnego nie śniło mi się nawet. Po prostu nie
mogłam już wdawać się w rozważania na ten temat, a w dzisiejszych warunkach mogę sobie na to
pozwolić. Uważam, że historia nie ułatwia nam zadania w tym stopniu, jak to było podczas rewolucji
burżuazyjnych, gdy wystarczało obalić w centrum oficjalną władzę i zastąpić ją kilku lub kilkudziesięciu
nowymi ludźmi. Musimy działać oddolnie; właśnie masowemu charakterowi naszej rewolucji,
zmierzającej do przebudowy całej struktury społecznej do gruntu, właśnie charakterowi obecnej rewolucji
proletariackiej odpowiada zdobywanie władzy oddolnie, a nie odgórnie. Dzień 9 listopada był próbą
podważenia władzy opartej na panowaniu klasowym – słabiutką, połowiczną, nieświadomą, dokonywaną
chaotycznie próbą. Obecnie chodzi o to, by z pełną świadomością skierować wszystkie siły proletariatu
przeciwko fundamentom społeczeństwa kapitalistycznego. U dołu, gdzie przedsiębiorca przeciwstawia się
swoim najemnym niewolnikom, gdzie wszystkie organy wykonawcze politycznego panowania klasowego
przeciwstawiają się masom jako obiektowi tego panowania, tam u dołu musimy krok za krokiem
wyrywać środki władzy z rąk tych panów i ujmować je we własne ręce. Z mojego naświetlenia wynika,
że ten proces będzie może trudniejszy i bardziej żmudny, niżby się chciało go sobie wyobrazić w
pierwszej chwili. Sądzę, że będzie zdrowo dla nas wszystkich, jeżeli zdamy sobie jasno sprawę ze
wszystkich trudności i komplikacji tej rewolucji. Mam bowiem nadzieję, że obraz wielkich trudności i
piętrzących się przed nami zadań podziała na was tak samo jak na mnie, a mianowicie bynajmniej nie
sparaliżuje waszego zapału i energii, lecz przeciwnie – im większe będzie zadanie, tym bardziej skupimy
do jego wykonania wszystkie nasze siły. Nie zapominajmy przy tym, że rewolucja jest w stanie
realizować swe dzieło z ogromną s z y b k o ś c i ą . Nie podejmuję się przepowiadać, ile czasu wymagać
będzie ten proces. Któż z nas będzie się z tym liczył, któż będzie się o to troszczył, byle tylko starczyło
nam życia na doprowadzenie go do końca! Chodzi jedynie o to, byśmy jasno i dokładnie wiedzieli, co
należy czynić, a mam nadzieję, że to zdołałam wam w miarę moich słabych sił w ogólnych zarysach
przedstawić (burzliwe oklaski).
© Samokształceniowe Koło Filozofii Marksistowskiej
– 15 –