Róża Luksemburg
Refleksje po zjeździe
partyjnym
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2007
Róża Luksemburg – Refleksje po zjeździe partyjnym (1898 rok)
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 2 –
www.skfmuw.w.pl
Artykuł Róży Luksemburg „Refleksje po zjeździe
partyjnym” ukazał się w piśmie „Sächsische
Arbeiterzeitung” z 12 października 1898 roku.
Podstawa niniejszego wydania: Róża Luksemburg,
„Wybór pism”, tom 1, wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1959.
Róża Luksemburg – Refleksje po zjeździe partyjnym (1898 rok)
Nie ulega wątpliwości, że punktem ciężkości obrad w S t u t t g a r c i e , punktem skupiającym na
sobie największe zainteresowanie wszystkich delegatów, była dyskusja w sprawie t a k t y k i . Fakt ten
jest zresztą zupełnie zrozumiały. Stosunek codziennej praktycznej walki do celu ostatecznego jest
zasadniczym problemem partii od samego początku jej istnienia i pozostanie nim aż do końca. Nie można
tego problemu rozstrzygnąć ostatecznie, raz na zawsze, jak długo partia żyje i rośnie; musi on wyłaniać
się ciągle na nowo, w coraz to innej postaci – i uważamy za niewątpliwy symptom zdrowego rozwoju
ruchu to właśnie, że zjazd partyjny w Stuttgarcie musiał znowu tak wiele uwagi poświęcić temu
problemowi.
Czerwoną nicią przewija się przez wszystkie zjazdy socjaldemokracji kwestia ogólnej taktyki, ale
odpowiednio do różnych warunków historycznych ruchu można tu rozróżnić dwa okresy. Od roku 1868, a
więc jeszcze w przededniu właściwego ukonstytuowania się partii w Eisenach, aż do roku 1891 spór w
sprawie taktyki w łonie socjaldemokracji toczył się wokół kwestii p a r l a m e n t a r y z m u . Wówczas
chodziło o zwalczanie antyparlamentarnej skrajnej l e w i c y , skłaniającej się ku anarchizmowi. Jak
długo partia nie posiadała najniezbędniejszych warunków prawnych dla prowadzenia skutecznej
codziennej walki, a więc przede wszystkim prawa wyborczego, jak długo ustawa przeciw socjalistom
pozbawiała ją prawnej podstawy egzystencji, tak długo musiał trwać spór. Rozstrzygnąć go ostatecznie
mogły tylko fakty, a nie dyskusja. Tak więc widzimy, że kwestia udziału socjaldemokracji w wyborach
politycznych była poruszana: w roku 1871 na zjeździe partyjnym w Dreźnie, w roku 1873 w Eisenach, w
1874 w Koburgu, w 1877 w Gocie, następnie na zamku w Wyden, w Kopenhadze, w St. Gallen; po
zniesieniu ustawy przeciw socjalistom spór przybiera formę rozprawy z niezależnymi
w 1891 r. w Erfurcie, gdzie znalazł swój naturalny epilog. Po odzyskaniu gruntu do legalnej działalności,
po świetnym zwycięstwie socjaldemokracji w wyborach 1890 r. musiała w j e j s z e r e g a c h zaniknąć
wszelka wątpliwość co do znaczenia walki parlamentarnej, a elementy upierające się przy stanowisku
czysto negatywnej agitacji musiały rychło przejść naturalny rozwój ku anarchizmowi, tj. ku politycznemu
bankructwu. W ten sposób zakończyła się walka wewnątrz partii, gdy chodzi o j e d e n kierunek.
Niebawem rozpoczęła się walka w przeciwnym kierunku; nagły i potężny rozwój socjaldemokracji
w atmosferze legalności pociągnął za sobą nowe niebezpieczeństwa. Jeżeli przedtem jedno skrzydło partii
przejawiało stale skłonność do niedoceniania codziennej pozytywnej walki, a więc do negacji, to burzliwy
rozrost ruchu od 1890 r. musiał z naturalną koniecznością doprowadzić do drugiej skrajności – do
przeceniania pozytywnej roli reform, a więc do skłonności oportunistycznych. Zjazd partyjny w Erfurcie
stanowił charakterystyczny moment przejściowy, w którym partia musiała walczyć na dwa fronty – z
jednej strony przeciwko pozostałościom ruchu niezależnych, przeciwko Wernerowi i spółce, z drugiej
przeciwko pierwszym przejawom oportunizmu w osobie Vollmara, któremu już wówczas zarzucił Singer,
że ostateczny cel socjalizmu „wstawił niby relikwię rodzinną do szafki na srebro, otwieranej tylko przy
szczególnie uroczystych okazjach”. Tenże Singer stwierdził wówczas w swym przemówieniu – oceniając
1
Niezależni (Unabhängige) albo Młodzi (Junge) – grupa opozycyjna w Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, powstała w
drugiej połowie XIX wieku, w okresie prawa wyjątkowego przeciw socjalistom. Z „lewicowych” pozycji występowała przeciw
parlamentarnej działalności partii, domagając się wycofania wszystkich socjalistycznych posłów z parlamentu. Przywódcy
niezależnych zostali wykluczeni z partii na zjeździe w Erfurcie w 1891 r. – Red.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 3 –
www.skfmuw.w.pl
Róża Luksemburg – Refleksje po zjeździe partyjnym (1898 rok)
zupełnie słusznie, jakie znaczenie należy przypisywać obu skrajnym kierunkom – że „uważa wywody
Vollmara i wynikające z nich konsekwencje, w razie gdyby zjazd partyjny miał z nimi się zgodzić, za o
w i e l e n i e b e z p i e c z n i e j s z e d l a p a r t i i aniżeli poglądy opozycji i jej rzeczników”. I
rzeczywiście, jeżeli praktyczne sukcesy socjaldemokracji, a więc fakty, zadają teoriom anarchistycznym
dzień w dzień tak druzgocące ciosy, że trzeba być zupełnie pozbawionym rozumu, by jeszcze dzisiaj
obstawać przy anarchistycznych urojeniach, to na odwrót, te same fakty stwarzają pozory słuszności
poglądów oportunistycznych, tak że rozprawić się z nimi można tylko przez pełne z r o z u m i e n i e ich
w samej partii. Wymagania, które walka z kierunkiem oportunistycznym stawia teoretycznemu i
taktycznemu wyszkoleniu partii, są bez porównania wyższe aniżeli te, które były potrzebne do walki z
anarchizmem. Tak więc jesteśmy świadkami, jak od 1891 r. oportunistyczne skrzydło partii podnosi wciąż
na nowo głowę. Wyłania się ono w roku 1892 na zjeździe partyjnym w Berlinie i ponosi klęskę jako
forma socjalizmu państwowego. W 1894 r. bawarskie głosowanie za budżetem daje na zjeździe
frankfurckim powód do gwałtownej walki, w czasie której kierunek oportunistyczny otrzymuje znowu
należytą odprawę. W roku 1895 we Wrocławiu pogoń za praktycznymi sukcesami znajduje wyraz w
formie socjalizmu agrarnego, by rozbić się znowu o wierność zasadom praktyki partyjnej. Wreszcie, po
rozpatrzeniu różnych szczegółowych kwestii partyjnych doszło w Stuttgarcie do o g ó l n e j i
z a s a d n i c z e j rozprawy z oportunizmem, którego ostatnie konsekwentne wcielenie w dziedzinie
teorii było dziełem Bernsteina, a w dziedzinie praktyki – dziełem Heinego.
Wynik dyskusji jest dla wszystkich zupełnie jasny – oportunizm został i tym razem pobity na
głowę. Partia oświadczyła jednogłośnie, że trwa przy swym celu ostatecznym – zdobyciu władzy
politycznej w celu obalenia ustroju kapitalistycznego, że nie żywi najmniejszych złudzeń co do
skuteczności reform socjalnych i niedostrzegalnego, stopniowego przechodzenia w krainę socjalizmu, lecz
wręcz przeciwnie, oczekuje katastrofy socjalnej i politycznej oraz jest zdecydowana stanąć na wysokości
swego doniosłego zadania i okazać się zawsze panem sytuacji, że wreszcie wobec obecnego państwa nie
tylko nie będzie uprawiała polityki koncesji, lecz będzie nadal prowadziła nieubłaganą walkę. Nastrój na
zjeździe był po dyskusji tak niekorzystny dla nielicznych przedstawicieli oportunizmu, że oni, którzy z
początku uważali, iż nastrój dla ich poczynań jest dobry – patrz pierwsze przemówienie Vollmara –
musieli w końcu w ogóle zaniechać obrony swego stanowiska podczas debaty ogólnej.
Pod tym względem mamy więc wszelki powód do zadowolenia z wyniku dyskusji. Chcielibyśmy
jednak dorzucić jeszcze kilka krytycznych uwag, a to ze względu na zachowanie się naszych „starych” w
czasie debaty. Wolelibyśmy raczej widzieć weteranów naszej partii wstępujących w bój już na samym
początku dyskusji, a nie starających się uniemożliwić ją przez odrzucenie jedynego słusznego wniosku,
według którego specjalny punkt porządku dziennego miał rozpocząć i ułatwić dyskusję na temat taktyki.
Jeżeli dyskusję mimo to rozpoczęto, stało się to nie dzięki, lecz wbrew stanowisku przywódców partii.
Jeżeli nawet postawę ich wytłumaczyć troską o wynik dyskusji, to powstaje stąd tylko nowy zarzut
przeciwko starym, że tak fałszywie ocenili nastroje w partii i wykazali tak mało zdecydowania w
przeciwstawianiu się z całą energią i za wszelką cenę szkodliwemu kierunkowi. Pozostawić najpierw
dyskusję na łasce losu, przez dwa dni spokojnie przypatrywać się, jaki obrót sprawa przyjmie, i włączyć
się dopiero w chwili, gdy rzeczników oportunizmu zmuszono do gry w otwarte karty, a przy tym jeszcze
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 4 –
www.skfmuw.w.pl
Róża Luksemburg – Refleksje po zjeździe partyjnym (1898 rok)
wytknąć „zbyt ostry ton” tym, których stanowisko następnie w pełni się aprobowało – to taktyka, która w
tak ważnej kwestii niezbyt przystoi przywódcom partii. Również oświadczenie Kautsky’ego, że dotąd nie
wypowiedział swego zdania o teorii Bernsteina, gdyż zastrzegł sobie przemówienie końcowe w
ewentualnej dyskusji, wydaje się nam nieco za słabym usprawiedliwieniem. W lutym zamieszcza Kautsky
artykuły Bernsteina w „Neue Zeit” bez żadnego przypisu redakcji, następnie milczy przez cztery
miesiące. W czerwcu Kautsky otwiera dyskusję kilkoma komplementami pod adresem „nowego”
stanowiska Bernsteina, tej nowej kopii starego kathedersocjalizmu, potem zaś milczy znowu przez cztery
miesiące, czeka spokojnie, aż zbierze się zjazd partyjny, by wreszcie w czasie dyskusji oświadczyć, że
chciał wygłosić „przemówienie końcowe”. Życzylibyśmy sobie, by w ważnych sprawach nasz teoretyk ex
officio wypowiadał zawsze swój pogląd, a nie tylko w końcowym przemówieniu, i żeby nie wywoływał
fałszywego i wprowadzającego zamęt wrażenia, jakoby sam przez dłuższy czas nie wiedział, co ma
powiedzieć. Stara gwardia napoleońska wkraczała w bój zawsze pod koniec walki, my jednak
przywykliśmy widzieć naszą gwardię już od samego początku na placu boju! Że to jej wyczekiwanie
przyniosło także szkody praktyczne, wykażemy w naszych rozważaniach nad jednym z punktów porządku
dziennego
2
Patrz artykuł w „Sächsische Arbeiterzeitung” z 13 października 1898 r. – Red.
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
– 5 –
www.skfmuw.w.pl