Róża Luksemburg Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r

background image

Róża Luksemburg

Przemówienia 

wygłoszone na zjeździe 

partyjnym w 

Hanowerze w 1899 r.

Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)

WARSZAWA 2007

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 2 –

www.skfm­uw.w.pl

Niniejsze   przemówienia   wygłosiła   Róża 
Luksemburg   na   zjeździe   partyjnym 
Socjaldemokratycznej   Partii   Niemiec   (SPD)   w 
Hanowerze,   odbywającym   się   w   październiku 
1899 roku.

Podstawa niniejszego wydania: Róża Luksemburg, 
„Wybór   pism”,   tom  1,   wyd.   Książka  i   Wiedza, 
Warszawa 1959.

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

I. PRZECIWKO BERNSTEINOWI

Towarzysze, byłoby dolewaniem wody do morza, gdybym po znakomitym referacie towarzysza 

Bebla chciała jeszcze rozwodzić się nad teoretyczną stroną zagadnienia. Bebel omówił zagadnienia te tak 
gruntownie i przytoczył przeciwko Bernsteinowi tyle nowego materiału faktycznego, że nie ma już 
potrzeby dodawać coś do tego. Kilka uwag Davida, skierowanych po części przeciwko mnie, skłania mnie 
jednak do zabrania głosu. Nie będę się zajmowała jego wywodami, które dotyczyły rolnictwa. Sprawa 
nawozów   odgrywała   w   nich   tak   wielką   rolę,   że   mimo   woli   przypomniała   mi   się   mowa   pewnego 
pomorskiego radcy związku rolnego, w której powiedział: „Sądzę, że wszyscy zgodzą się ze mną, jeżeli 
wywody swoje zakończę słowami: Gnój jest duszą rolnictwa!”

Najsłabszą stroną w poglądach teoretycznych Bernsteina i jego zwolenników jest ich teoria o tak 

zwanej  p o t ę d z e   g o s p o d a r c z e j , którą klasa robotnicza musi najpierw osiągnąć w ramach 
obecnego ustroju społecznego, zanim będzie mogła szczęśliwie dokonać rewolucji politycznej. David i 
inni zwolennicy Bernsteina zarzucali nam nieraz frazeologię i zamiłowanie do szablonów. Właśnie w 
kwestii zdobycia potęgi ekonomicznej szablon i frazeologia cechują przeciwną stronę, co postaram się 
wykazać.

Marks dowiódł, jak wiadomo, że podstawą każdego politycznego ruchu klasowego były określone 

stosunki gospodarcze. Marks wykazał, że wszystkie dotychczasowe klasy historyczne doszły do potęgi 
gospodarczej przed osiągnięciem władzy politycznej. David, Woltman i Bernstein przykładają ten szablon 
niewolniczo do dzisiejszych stosunków. Świadczy to, że nie rozumieją oni ani istoty dawnych walk, ani 
istoty walk obecnych.

Co oznacza zdanie: Dawne klasy, w szczególności stan trzeci, zdobyły już przed emancypacją 

polityczną potęgę ekonomiczną? Nic innego jak tylko historyczny fakt, że wszystkie dotychczasowe walki 
klasowe sprowadzały się do tego gospodarczego faktu, iż nowa, pnąca się wzwyż klasa tworzyła zarazem 
n o w ą   f o r m ę   w ł a s n o ś c i , na której w końcu ugruntowała swoje panowanie klasowe. Walka 
rzemieślnika przeciw szlachcie grodowej we wczesnym średniowieczu polegała na tym, że rzemieślnik 
ten stworzył nową formę własności opartą na pracy, w przeciwstawieniu do opartej na władaniu ziemią 
własności   szlachty.   Był   to   nowy   twór   ekonomiczny,   który   w   końcu   rozsadził   polityczne   okowy   i 
przekształcił resztki pozbawionej już znaczenia własności feudalnej na swoje podobieństwo. To samo 
powtórzyło się u schyłku średniowiecza, gdy stan średni prowadził walkę przeciw feudalizmowi, gdy 
powstała nowoczesna własność kapitalistyczna, która opierała się na wyzysku cudzej pracy i w końcu 
doprowadziła stan trzeci także do władzy politycznej.

A teraz zapytuję: Czy można przenieść ten szablon na nasze stosunki? Nie. Właśnie ci, którzy 

bajdurzą   o   gospodarczej   potędze   proletariatu,   nie   widzą   wielkiej  r ó ż n i c y   z a c h o d z ą c e j 
m i ę d z y   n a s z y m i   a   w s z y s t k i m i   p o p r z e d n i m i   w a l k a m i   k l a s o w y m i . 
Twierdzenie, że w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich walk klasowych proletariat prowadzi swą 
walkę nie w celu ustanowienia panowania klasy, lecz w celu zniesienia w ogóle panowania klasowego, nie 
jest frazesem. Ma to swoje podstawy w tym, że nie tworzy on nowej formy własności, lecz rozwija tylko 
stworzoną przez gospodarkę kapitalistyczną własność kapitalistyczną, przekształcając ją we własność 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 3 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

społeczną. Złudne jest zatem mniemanie, jakoby proletariat mógł już w ramach obecnego społeczeństwa 
burżuazyjnego osiągnąć potęgę gospodarczą; może on zdobyć tylko władzę polityczną, a następnie znieść 
własność kapitalistyczną. Bernstein zarzuca Marksowi i Engelsowi, że przenosili schemat polityczny 
Wielkiej   Rewolucji   Francuskiej   na   nasze   stosunki.   On   sam   jednak   i   inni   zwolennicy   „potęgi 
gospodarczej”   przenoszą   schemat  e k o n o m i c z n y   Wielkiej   Rewolucji   Francuskiej   na   walkę 
proletariatu.

David przedstawił całą teorię wydrążania własności kapitalistycznej. Nie wiem, czy jego poglądy 

na walkę socjalistyczną rzeczywiście prowadzą do takiego wydrążenia; mocno w to wątpię. Nie ulega 
jednak wątpliwości, że tego rodzaju pogląd zakłada  w y d r ą ż e n i e   n a s z y c h   u m y s ł ó w .

Z punktu widzenia tej właśnie potęgi gospodarczej rozpatrują David i zwolennicy Bernsteina 

nasze  s t a n o w i s k o   w o b e c   z w i ą z k ó w   z a w o d o w y c h   i   s p ó ł d z i e l c z o ś c i . 
Zarzuca się nam, że organizacje te uważamy za zło konieczne. Otóż jestem przekonana, że między nami, 
również między tak zwanymi politykami – według określenia tych, którzy chcieliby wprowadzić sztuczny 
podział na polityków i związkowców – nie znajdzie się ani jeden towarzysz, który nie zdawałby sobie 
jasno sprawy, że w dziedzinie związków zawodowych w Niemczech najważniejsze mamy jeszcze przed 
sobą i że musimy wszystkie nasze siły oddać w służbę tego zadania. Każdy z nas zdaje sobie sprawę z 
tego, że gdyby nam uniemożliwiono walkę związkową lub gdyby walka ta nie miała się dalej rozwijać, to 
i walka polityczna bardzo by na tym ucierpiała; pierwszym bowiem jej założeniem jest przygotowanie 
szerokich mas do walki klasowej, walka związkowa zaś jest najznakomitszym środkiem prowadzącym do 
tego celu. Ale pod pewnym względem mają może rację ci, którzy zarzucają nam połowiczną przyjaźń dla 
związków zawodowych, jeżeli mianowicie mają na myśli szerzenie złudzeń w odniesieniu do związków 
zawodowych. Istotnie, jeżeli towarzysze ci chcą sprawę tak przedstawić, że związki zawodowe nie są tylko 
narzędziem włączenia robotników do walki klasowej, do uświadomienia ich i poprawy ich obecnego 
położenia, jeżeli rolę związków zawodowych rozumieją w ten sposób, że służą one bezpośrednio również 
do   przekształcenia   własności   kapitalistycznej   we   własność   socjalistyczną,   do   wydrążenia   własności 
kapitalistycznej – to nie tylko możemy, ale musimy takim poglądom odmówić poparcia. Nie ma dla klasy 
robotniczej większego wroga w jej walce niż jej własne złudzenia. W gruncie rzeczy ci, którzy wyrażają 
tego rodzaju poglądy, nie są wcale przyjaciółmi związków zawodowych, gdyż działalność ich prowadzi w 
konsekwencji do późniejszego rozczarowania.

Jeszcze bardziej błędny jest pogląd tego kierunku, gdy chodzi o  s p ó ł d z i e l c z o ś ć . Chcę w 

tej sprawie uczynić tylko kilka uwag. Weszło w modę stawiać spółdzielczość w jednym rzędzie ze 
związkami zawodowymi, ba, nawet z walką polityczną. Nie, spółdzielczość to sprawa całkiem innego 
rzędu. Jeżeli nawet całkowicie pominiemy jej znaczenie pozytywne, jej wagę dla klasy robotniczej

1

, jedno 

jest pewne: spółdzielczość nie jest walką klasową.

Po   drugie:   Ci,   którzy  sobie   wyobrażają,   że   spółdzielczość  jest   już   dzisiaj   zalążkiem   ustroju 

socjalistycznego, zapominają o jednym ważnym czynniku w obecnych warunkach: o (przemysłowej.  – 
Wydawca
)  a r m i i   r e z e r w o w e j .   Nawet   jeżeli   przyjmiemy,   że   spółdzielnie   wyprą   stopniowo 
wszystkie przedsiębiorstwa kapitalistyczne i same zajmą ich miejsce, to nie możemy jednak absolutnie 

1

 Wyraźnie błędna redakcja protokołu. Powinno być: Jeżeli pominiemy jej pozytywne poza tym znaczenie... – Red.

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 4 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

opierać się na fantastycznym założeniu, że przy utrzymaniu obecnych stosunków rynkowych bez jakiegoś 
ogólnego   planu   można   by   stosunki   produkcji   dopasować   do   podaży   rynkowej;   zagadnienie   armii 
rezerwowej pozostałoby nadal otwarte.

I jeszcze jedno. Nie wiem, które spółdzielnie uważa się za ideał, za abstrakcyjny schemat. Wiem 

tylko,   że   spółdzielnie   angielskie,   które   do   tej   pory   uchodzą   za   wzór   ruchu   spółdzielczego,   nie 
przedstawiają bynajmniej ideału socjalistycznego, gdy chodzi o ich działalność produkcyjną. Na kongresie 
trade­unionów   związek   zawodowy   krawców   postawił   wniosek,   by   parlamentarny   komitet   związków 
zawodowych porozumiał się ze spółdzielniami w celu skłonienia ich do przestrzegania warunków pracy i 
płacy ustalonych przez ten komitet; wyzysk kapitalistyczny nie jest zatem wcale usunięty.

Z   tymi   poglądami   gospodarczymi   związana   jest   też   teoria   kierunku   bernsteinowskiego   o 

o g ó l n e j   s o c j a l i z a c j i   s p o ł e c z e ń s t w a   k a p i t a l i s t y c z n e g o . Po mowie Davida 
jakiekolwiek obszerniejsze odparcie tej teorii jest rzeczywiście zbędne. David przytoczył przecież między 
innymi także  p o r o z u m i e n i e   t a r y f o w e   jako częściową socjalizację kapitalizmu. Widocznie 
towarzysze ci wyobrażają sobie tę sprawę tak: cała praktyczna polityka pozostaje bez zmiany, może tylko 
z większym uwzględnieniem spółdzielczości, a potem ułatwia się sobie wybitnie zadanie: nalepia się na 
to etykietkę socjalizmu i socjalizm jest już gotów. Zapomina się tylko, że – jak powiedział Engels – jeśli 
się nawet szczotkę do ubrania zaliczy do ssaków, to przez to nie wyrosną jej jeszcze bynajmniej gruczoły 
mleczne.

A teraz jeszcze uwaga o tak zwanej  t e o r i i   k r a c h u . Naturalnie, jeśli wszystko, co już dzisiaj 

robimy, nazwiemy socjalizmem, to byłoby zupełnie zbędne doprowadzić jeszcze do krachu kapitalizmu. 
Ale towarzysze, którzy mają tak obłąkańcze wyobrażenie – (Fendrich woła: Więcej godności! – Dzwonek 
przewodniczącego) – przepraszam, nie miałam zamiaru nikogo obrażać, chciałam powiedzieć „opaczne” – 
towarzysze, którzy mają tak opaczne wyobrażenie o socjalizmie, pojmują teorię ewolucji w ten tylko 
sposób, że przeprowadzają małą korekturę dialektycznego pojmowania dziejów i cała historia jest znowu 
bardzo gładko i pięknie rozwiązana. Z teorii ewolucji, tak jak ją ujmuje Marks i Engels, usuwają pojęcie 
krachów, katastrof społecznych i otrzymują w ten sposób bardzo wygodne pojęcie ewolucji, zgodne z tym, 
jak ją ujmie pan Brentano. Doświadczenia historii uczą nas jednak, że wszystkie dotychczasowe walki 
klasowe  przebiegały  w  ten  sposób,   że  pnąca  się  wzwyż  klasa  społeczna  nabierała  w  łonie  starego 
społeczeństwa stopniowo sił i umacniała się poprzez drobne osiągnięcia i reformy ustawodawcze, póki nie 
poczuła się dostatecznie silna, by zrzucić stare okowy w drodze  k a t a s t r o f y   s p o ł e c z n e j   i 
p o l i t y c z n e j . Była do tego zmuszona, mimo iż już w łonie starej klasy panującej mogła rozwinąć do 
najwyższego stopnia swą potęgę gospodarczą. Ale tym bardziej konieczne będzie to dla nas. Towarzysze, 
którzy mniemają, że można spokojnie, bez wstrząsów doprowadzić społeczeństwo do socjalizmu, nie stoją 
ani trochę na gruncie historycznym. Przez rewolucję nie musimy bynajmniej rozumieć wideł i rozlewu 
krwi. Rewolucja może dokonać się również w formach kulturalnych, i jeżeli jakaś rewolucja miała po 
temu szanse, to przede wszystkim proletariacka; albowiem jesteśmy najdalej od tego, by chwytać się 
środków przemocy, by życzyć sobie brutalnej rewolucji. Ale takie rzeczy nie zależą od nas, lecz od 
naszych przeciwników, a kwestię formy naszego dojścia do władzy musimy całkowicie pominąć; kwestie 
te zależą od okoliczności, których dzisiaj nie możemy przewidzieć. Chodzi nam tylko o istotę sprawy, a 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 5 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

istota ta polega na tym, że my zmierzamy do zupełnego przekształcenia panującego kapitalistycznego 
ustroju gospodarczego, które da się urzeczywistnić tylko przez zdobycie władzy państwowej, nigdy zaś w 
drodze reform socjalnych w łonie obecnego społeczeństwa. Ci, którzy żywią taką nadzieję, stają na 
stanowisku, które, gdy chodzi o przeszłość, zająć mogą tylko ignoranci, a gdy chodzi o przyszłość – tylko 
optymiści.

A teraz jeszcze jedna, bardziej praktyczna sprawa. Bebel przez sześć godzin świetnie polemizował 

z   Bernsteinem.   Pytam:   Czy   zdarzyłoby   się   to,   gdybyśmy   mogli   przyjąć,   że   jeden   tylko   Bernstein 
reprezentuje   w   naszych   szeregach   tego   rodzaju   teorie,   gdyby   różnice   zdań   nie   wykraczały   poza 
abstrakcyjne teorie? Jesteśmy praktyczną, polityczną partią walki i gdyby nic więcej się nie zdarzyło, jak 
tylko to, że u jednego człowieka, choćby nie wiedzieć jak zasłużonego i wybitnego, wystąpiło teoretyczne 
odchylenie od ogólnych poglądów partii, to takiej mowy Bebel by nie wygłosił. Mamy jednak w naszej 
partii więcej towarzyszy, którzy zajmują to samo stanowisko, a różnice zdań dotyczą nie tylko teorii, nie 
tylko abstrakcji, lecz także praktyki. Jest rzeczą powszechnie znaną, że od jakichś dziesięciu lat istnieje w 
naszych szeregach dość silny nurt, który w duchu poglądów Bernsteina dąży do tego, by naszą obecną 
praktykę przedstawić już jako socjalizm i w ten sposób – naturalnie nieświadomie! – z socjalizmu, do 
którego dążymy, z jedynego socjalizmu, który nie jest ani frazesem, ani złudzeniem, uczynić rewolucyjny 
frazes.   Słusznie   Bebel   powiedział   z   przekąsem,   że   poglądy   Bernsteina   są   tak   nieokreślone,   tak 
wieloznaczne, iż nie można ich ująć w jakieś ścisłe ramy, nie narażając się zarazem na zarzut ze strony 
Bernsteina, że został źle zrozumiany. Dawniej Bernstein tak nie pisał. Ta niejasność, te sprzeczności 
związane są nie z jego osobą, lecz z jego kierunkiem, z treścią jego wywodów. Jeżeli weźmiecie pod 
uwagę  historię  partii  za  okres ostatnich  dziesięciu lat,  jeżeli zwłaszcza  zbadacie  protokoły  zjazdów 
partyjnych, to zobaczycie, że kierunek bernsteinowski stopniowo się umacniał, ale bynajmniej jeszcze nie 
dojrzał; mam nadzieję, że nie dojdzie do tego nigdy. W obecnym swoim stadium nie może on uświadomić 
sobie własnej  istoty,  nie  może znaleźć właściwego  języka dla swej  tendencji. Tak  należy rozumieć 
niejasność Bernsteina. W jakim stopniu kierunek Bernsteina prowadzi do tego, że nasz socjalizm staje się 
bzdurą, niech świadczy mały przykład z ostatnich dni. Na zgromadzeniu w Monachium, na którym miano 
zająć stanowisko wobec naszego obecnego zjazdu partyjnego, pewien mówca przy omawianiu sprawy 
Schippla powiedział: Schippel mówił o milicji, gdy tymczasem nasz program mówi o armii ludowej – 
rozróżnienie, dla którego brak mi jakiegokolwiek zrozumienia; ale to rzecz drugorzędna. Potem mówi: Na 
korzyść Schippla można to powiedzieć, że właściwy sens tego punktu naszego programu oznacza tylko, iż 
gdy chodzi o dzień dzisiejszy, musimy dążyć do skrócenia czasu służby wojskowej! Nie chcę uprzedzać 
dyskusji  najbliższych   dni   w  sprawie   milicji,   lecz  przytaczam   ten  fakt   tylko   dla   scharakteryzowania 
metody. Nasz program­minimum ma zupełnie określony sens. Ponieważ wiemy, że socjalizmu nie można 
od   razu   urzeczywistnić,   że   nie   wyskoczy   jak   Atena   z   głowy   Zeusa,   lecz   że   będziemy   mogli   go 
urzeczywistnić tylko w ten sposób, że w toku uporczywej walki klasowej na gruncie gospodarczym i 
politycznym będziemy wymuszali od istniejącego ustroju drobne reformy, aby coraz bardziej umacniać 
się pod względem gospodarczym i politycznym i uzyskać siłę niezbędną do obalenia wreszcie obecnego 
porządku społecznego – ponieważ zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę, to nasze żądania minimalne 
są przykrojone na dzień dzisiejszy. Akceptujemy wszystko, co się nam daje, ale żądać musimy całego 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 6 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

programu politycznego. Towarzysz z Monachium jednak w miejsce punktu 3, zawierającego wyraźny 
postulat systemu milicyjnego, wstawił jako praktyczny postulat partii żądanie skrócenia czasu służby 
wojskowej. Jeżeli w ten sposób z małej części naszego programu­minimum uczynimy nasz właściwy, 
rzeczywisty program­minimum, wtedy to, co teraz uważamy za program­minimum, stanie się celem 
ostatecznym, a nasz rzeczywisty cel ostateczny zniknie w ogóle ze sfery rzeczywistości i stanie się 
faktycznie tylko „rewolucyjnym frazesem”.

II. O MILICJI I MILITARYZMIE

Przemówienie Schippla, szczególnie w swej pierwszej części, było obroną militaryzmu, jakiej nie 

powstydziłby się żaden minister wojny przy uzasadnianiu projektu nowej ustawy wojskowej. Zarzucano 
mi tu kilkakrotnie, że występowałam w sposób nieoczekiwanie łagodny, że przemawiałam z niezwykle 
ujmującą łagodnością. Wynika to z tego, że nie przywiązuję zbyt wielkiego znaczenia praktycznego do 
o g ó l n y c h   dyskusji   teoretycznych   w   sprawie   oportunizmu.   Ważne   jest   dla   mnie   zwalczanie 
konkretnych przejawów oportunizmu, a za taki uważam przede wszystkim stanowisko Schippla w kwestii 
militaryzmu. Według mnie, a także według partii trzeba tu powiedzieć: Hic Rhodus, hic salta! Tu musi 
Schippel wreszcie wypowiedzieć się jasno i do końca.

Towarzysz Geyer powiedział, że gdybyśmy zrezygnowali z naszej dotychczasowej zasadniczej 

opozycji   przeciwko   militaryzmowi,   przedłużyłoby   to   niezmiernie   naszą   walkę.   Nie,   ja   sądzę,   że 
gdybyśmy zrezygnowali z naszej walki przeciw militaryzmowi w jej dotychczasowej formie, to wtedy 
moglibyśmy w ogóle spakować manatki, wtedy  p r z e s t a l i b y ś m y   w   o g ó l e   b y ć   p a r t i ą 
s o c j a l d e m o k r a t y c z n ą .   Militaryzm   jest   najważniejszym   i   najkonkretniejszym   wyrazem 
kapitalistycznego państwa klasowego i jeżeli nie będziemy zwalczać militaryzmu, to walka nasza przeciw 
państwu kapitalistycznemu będzie tylko czczym frazesem. Pominę tu ton artykułów Schippla, a także jego 
pseudonim. Sądzę, że dostatecznie go już za to ukarał złośliwy chochlik drukarski, gdyż – jak towarzysze 
niewątpliwie zauważyli – we wniosku Mergnera, żądającym wykluczenia Schippla, znajduje się zwrot, że 
Schippel ciężko wykroczył przeciw wychowaniu w powszechnej „prawdomówności” [Wahrhaftigkeit]. 
Miało być oczywiście „powszechnej służbie wojskowej” [Wehrhaftigkeit]. Pominę też techniczną stronę 
problemu   milicji.   Schippel   mówi,   że   Kautsky   nie   ma   o   tych   sprawach   zielonego   pojęcia.   Gdy   to 
usłyszałam, okrutnie się przestraszyłam, bo jakżeż źle musi być z partią, której teoretyk nie ma zielonego 
pojęcia o jednej z najważniejszych kwestii praktycznych i teoretycznych. Jeżeli dla zrozumienia postulatu 
milicji potrzebne jest tak wysokie wykształcenie, że nawet Kautsky nie może się do tego wznieść, to jak 
mają bronić tego postulatu masy proletariackie! Uważam te tak długie wywody Schippla o sprawach 
technicznych tylko za  m a n e w r  zmierzający do  o d w r ó c e n i a  naszej uwagi od najważniejszej, tj. 
p o l i t y c z n e j  strony zagadnienia. Nie mamy potrzeby zajmować się bliżej szczegółami technicznymi 
już choćby dlatego, że nie zaprząta nas żaden konkretny projekt wprowadzenia milicji. Gdybyśmy taki 
projekt mieli, wybralibyśmy komisję dziewięciu, która by się tym zajęła. Dzisiaj natomiast chodzi nam o 
to, by postawić ten postulat w formie ogólnej i położyć szczególny nacisk na jego stronę polityczną. 
Wysuwając argument, że wojna obronna nieuchronnie przekształca się w wojnę ofensywną i że dlatego 

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 7 –

www.skfm­uw.w.pl

background image

Róża Luksemburg – Przemówienia wygłoszone na zjeździe partyjnym w Hanowerze w 1899 r. (1899 rok)

potrzebujemy armii stałej, stanął Schippel znowu na gruncie zwykłej argumentacji rządu niemieckiego, 
który ofensywę przedstawia tylko jako formę obrony. Schipplowi trudno byłoby udowodnić, że system 
milicyjny nie jest bardziej przydatny do wszelkich form rzeczywistej obrony niż armie stałe.

Schippel podkreślał wyraźnie w swoich artykułach, że militaryzm jest dla nas gospodarczym 

odciążeniem, a dzisiaj próbował dowieść, że milicja nie byłaby w żadnym wypadku takim odciążeniem. 
Dane cyfrowe, które Schippel przytacza na poparcie swej tezy, wydają mi się więcej niż wątpliwe, ale 
nawet gdyby milicja miała nas kosztować tyle samo, co militaryzm, moglibyśmy spokojnie obiema 
rękami głosować za milicją, bo wtedy wydawalibyśmy przynajmniej nasze pieniądze, by mieć środek 
obrony nie tylko przed zewnętrznym wrogiem, lecz także przed wewnętrznym ciemięzcą, natomiast na 
rzecz militaryzmu ponosimy ofiary pieniężne po to, by nas dławiono i ciemiężono.

Schippel   nie  jest   jednak  osamotniony:   wystarczy  przecież  wskazać  na  wypowiedzi   Auera  w 

Hamburgu, na Heinego i na ostatnie przemówienie Vollmara w Monachium. Nie rozumiem, jak człowiek, 
który uważa militaryzm za techniczną konieczność i ekonomiczne odciążenie, może być tak nielogiczny, 
by   głosować   przeciwko   wydatkom   na   wojsko.   Nie   pozostaje   przecież   nic   innego   jak   tylko   to,   że 
towarzysze ci albo wcześniej czy później głosować będą za wydatkami na wojsko, albo porzucą swoje 
stanowisko i staną na gruncie naszego postulatu milicji. Teraz sprzeciwiają się oni wprawdzie jeszcze 
wydatkom na wojsko, ale gdy ich poglądy uzyskają szerszą podstawę, to w końcu będą głosowali także za 
budżetami wojskowymi.

Niektórzy towarzysze zapytywali: ale gdzie tu jest oportunizm, o którym mówiliście? No cóż, 

towarzysze, wywody Schippla, Heinego, Vollmara na temat militaryzmu dają na to najlepszą odpowiedź. 
W   wywodach   tych   oportunizm   wystąpił   w   najjaskrawszej   postaci.   Przeciwko   temu   oportunizmowi 
musimy   wystąpić.   Proszę   was,   abyście   przyjęli   mój   wniosek,   który   odrzuca   pogląd   Schippla,   i 
odpowiedzieli Schipplowi tymi samymi słowy, którymi wołał do nas:

„Fort mit dem Brei –

Ich brauch’ ihn nicht!

Aus Bappe schmied’ ich kein Schwert!”

© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)

– 8 –

www.skfm­uw.w.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mao – Przemówienie wygłoszone na Zjeździe Pisarzy i Artystów w Jenanie
Róża Luksemburg Przemówienie w sprawie taktyki na zjeździe partyjnym w Stuttgarcie w 1898 r
Róża Luksemburg Przemówienie w sprawie programu wygłoszone na zjeździe konstytucyjnym Komunistyczne
Lew Trocki, Przemówienie wygłoszone na VI Ogólnorosyjskim Zjeździe Rad Delegatów Robotniczych, Żołni
Róża Luksemburg Kwestia polska na międzynarodowym kongresie w Londynie
Jan Paweł II do młodych muzułmanów Przemówienie wygłoszone na stadionie w Casablance w 1985 roku
Lin Biao – Przemówienie wygłoszone na spotkaniu z dowódcami niektórych okręgów wojskowych
Lew Trocki, Przemówienie wygłoszone na Akademii Wojskowej
Karol Marks, Przemówienie wygłoszone na obchodzie rocznicy gazety The Poeple s Paper
Mao – Przemówienie wygłoszone na otwarcie Zjazdu Pisarzy i Artystów w Jenanie
Róża Luksemburg Refleksje po zjeździe partyjnym
Róża Luksemburg Rosyjskie spory partyjne
Przemówienie wygłoszone przez Fidela Castro Ruz na obchodach 51 rocznicy szturmu na koszary
Włodzimierz Lenin referat wygłoszony na II ogólnorosyjskim zjeździe komunistycznych organizacji nar
Przemówienie wygłoszone przez prezydenta Republiki Kuby Fidela Castro Ruz na obchodach XXX rocznicy
Róża Luksemburg O co walczył Liebknecht i za co został skazany na ciężkie więzienie
Róża Luksemburg Dyscyplina partyjna
ankiety, ANKIETA NA TEMAT PRZEMOCY, ANKIETA NA TEMAT PRZEMOCY
ankiety, ANKIETA NA TEMAT PRZEMOCY, ANKIETA NA TEMAT PRZEMOCY

więcej podobnych podstron